NUMER 10. GRUDZIEŃ ROK 1936.
Transkrypt
NUMER 10. GRUDZIEŃ ROK 1936.
Pawlikowice. Zapał swój chłodzą śnieżkami. t NUMER 10. GRUDZIEŃ r e m ROK 1936. HASŁO MŁODYCH! Miłości bliźniego pokażesz dowo dy, jeżeli będziesz umiał litować się nad cierpieniem drugich, bez względu na ród, stan, przekonania, wiek i płeć cierpiącego współczłowieka. J ÓZEF J E Ż OWS KI Fi l a r e t a . T R E Ś Ć MIESIĘCZNIKA: str. J u b il e u s z J. E. Ks. Metropolity Adama Stefana Sapiehy 218 Ż y c z e n ia n o w o r o c z n e 219' • Co mówi h i s t o r i a zakład ow a i pow szech na o Herodach 220 A j e d n a k było; to p ię k n e . 223 . . * • . Czar wigilii zakład ow ej 227 Wigilia 1914 r ................................... 2301 Dzieje n as ze j kolędy . 231 Wiersz: Szczęście 238 Odpowiedzi R e a k c j i 234 . 235 K w ad r at m ag ic zn y Kronika . . Wykaz s k ł a d e k . . . . . . 236 . 240' Z A POZWOLENIEM WŁADZY DUCHOWNEJ. D rukarnia „ P o w ściąg liw o ść i P ra ca”, Kraków, ul. Kazimierza Wielkiego 95> Kok XIII. Nr 10. GRUDZIEŃ 1 9 3 6. Zakład Wychów w Pawlikowicach p. Wieliczka. MIESIĘCZNIK ILUSTROWANY MŁODZIEŻY ZAKŁADÓW WYCHÓW. TOW. „POWŚCIĄGLIWOŚĆ I PRACA" P O D R E D A K C J Ą : KS. E D W A R D A T O M Z Y J. E. ksicjżą Metropolita Ks. Dr. A d a m S a p i e h a arcybiskup krakowski- Konto czekowe. P. K. O. 404.854. Tel ef on 54. s I i i i Jubileusz J. Eksc. Ksi?cia jYtetropolity kraK0WSk. KS- yidama Sapiehy, R | i ■r=r] g r u d n i u br, m ija l a t 25 od chw ili, g d y . . O jc ie c św . P iu s X udzieli! o so b iście l ę c e n b i s k u p i c h o b e c n e m u M e tro p o licie r a P i s k i e m u J. E. Ks. A r c y b i s k u p o w i A d a o w i S t e f a n o w i Sapieże. D w a d z ie ś c ia pięć a r z ą o w N a jc z c ig o d n ie js z e g o A r c y p a s t e r z a a s o lcy ś w . S t a n i s ł a w a , to p o tę ż n y o d ła m z a s u w y p e ł n i o n y J e g o a p o s to ls k im tr u d e m . U jm u jąca p ostać A rcybiskupa zapadła g ł ę b o k o w s e r c a w s z y s t k i m w i e r n y m D iec ezji a i Z a k ł a d y w y c h o w a w c z e Ks. Br. M a r k i e w i c z a m i a ł y s z c z ę ś c ie z e tk n ą ć się o so b iście z D o s t o j n y m Arcypasterzem. r+ P.° 0(f w i e d z i n a c h K s ię cia M etro p o i y m ło d zież Z a k ład u w P aw likow icach wyr a z a a s w ó j z a c h w y t , bo też p r a w d z i w y m z d o b y w c ą s e r c o k a z a ł się J. E. Książę M e tro p o i a n a s w y m A p o s t o ls k i m u rzęd zie , z k tó nug k a T o li c k ie g o 2 a W S Z e d° p o z 3' t 5' w n e 8 ° cz>" wi E S § § ®B Z ą k ! a d y w y c h o w a w c z e Ks. Br. M ark iey ’s fuż4 c w y c h o w a n i u k a t o l i k ó w czynu, p r z y ą c z a j ą s ię d o o g ó ln e g o h o łd u p o l s k i c h l i ‘> t ^ ! . V 3 śląc źy cze n ia , by B óg do• aj <^0 s ^ ° J n ie js ze m u J u b i l a t o w i dzierżyć K - n ć iw 0 - Sta P.astorał św. Stanisława dla oła i Polski, a radości wiernych. REDAKCJA. 2 7eś rękę, Boże Dziecię Błogosław krainę miłą W dobrych radach , w dobrym bycie Wspieraj jej siłę, Twą siłą,)% Dom nasz i majętność całą, / wszystkie wioski z miastami . A słowo ciałem się stało, I mieszkało między nami. Fr. Karpiński. Wszystkim Szanownym i Kochanym Dobrodziejom Zakładu oraz Czytelnikom „ N a s z e g o Ż y c i a " , śle staropolskim zwyczajem najserdeczniejsze życzenia Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku! Redakcja. ■ 219 m ó w i historia zakładowa i powszechna o Herodach. A ż e b y na to pytanie odpowie pozorach tylko żydowskich, by dzieć, muszę przenieść się my ły powodem, że chciałem się cze ślą do r. 192.1, kiedy (w Pawli goś więcej dowiedzieć o ich k o w ica ch pierwszy raz po W iel protoplastach palestyńskich. Po kiej w ojnie odegrano Jasełka. szukałem więc źródeł historycz W o jn a światowa była grobem nych i po ich przeczytaniu do dla świetnie rozwijającego się szedłem do wniosku, że najbar teatru pawlikowickiego z dwóch dziej groźni z pośród pawlikopow odów . Z abrała najlepsze ta wickich Herodów, bledną wo len ty aktorskie, zniszczyła wspa bec tamtych — z P alestyn y.' n ia ły dorobek dekoracyjny. T ra Nic dziwnego, żydzi sprowa d y c ji je d n a k zgnębić nie potra dzili ich na bezdroża, jak i to fiła. W b r e w rachubom ożył na zresztą czynią dziś 'z polskim now o te atr zakładowy. Zaczęto ludem i całym światem. od Ja s e łe k . Trudno mi dziś w y Przeciętnym ludziom, z po razić zap a l i ciekawość, z jaką śród kilku Herodów, których sp o g lą d a liśm y na „króla Hero żydzi mieli zaszczyt być podda d a ". B y ł to niewielki mężczy nymi, najbardziej jest znanym zna, zw in n y i energiczny, sam Herod Wielki, morderca dzia in icja to r, reżyser, dyrektor te tek betlejemskich, panujący atru. C óż, kiedy zadarł z (ży w Judei od 37 r. 'przed Chry d am i i m arnie zginął. Takie by stusem do 4 r. po 'Chr. Żyjący ło przekonanie najm łodszych wi w IV. w. ’po Chryst. 'historyk dzów, liczących sobie lat 12 i ni Kościoła Euzebiusz podaje, że żej. P o nim, już w (nieprzerwa dziadek Heroda był sobie zwy n ym do dziś ciągu dynastycz kłym ^ kapłanem Apollina w Inym , w stęp ow ał zawsze na tron dumei (pin. Arabii), ojciec zaś po rocznym bezkrólewiu, jakiś i założyciel dynastii Herodów H e ro d m niej lub więcej sławny. Antipater wychowywał się mię W y r a z e m tej jego popularności dzy rozbójnikami idumejskimi, b y ły ,,drugie Ja se łk a ", jakie którzy porwali go ojcu w (czasie w śc isły m gronie i na zaprosze napadu rabunkowego. Milczy nia tylk o imienne odgrywała o szczegółach aynasrycz dynastycz - tych MLzcguiacn n a jm ło d sza generacja zakłado nych największy naiwieH 7 v historyk ]*ncfor\rLr ży 71/ny-ch w y c h wychowanków w piwnicy, dowski, żyjący w I. w. (po Chr. w k tó re j była piekarnia. Tam — Józef Flawiusz i dobrze robi, to so b o w tó r Heroda, liczący so bo nie ma się czem (chwalić. bie conajm niej 1,30 m wysokoś H e ród A c i, odtw arzał do 'najdrobniej|sz ych szczegółów rolę. popular n e g o m onarchy. ^yuuwsKiego jtiyiKana Rzymian, dzięki którym otrzy D z ie je naszych jasełkowych mał nawet wysoki urząd zarząd H e ro d ó w , o krwi lechickiej a cy Judei. Synowi zaś swemu, 220 p ó źn ie jsz e m u k ró lo w i H e ro d o w i w y je d n a ł stan o w isk o p refek ta G a lile i. P o śm ie rci o jc a H ero d , w s k u te k b u n tu żyd ów , m usi ue h o d z ić z P a le s ty n y i szukać po m o c y w R z y m ie u Antoniusza. Z a " je g o p o p a rc ie m zostaj-e d e k re te m se n a tu m ian o w an y k ró le m Ju d e i. B y ł to rok ?3 7 prz. C h ry st. T r o n je d n a k m usiał z d o b y ć so b ie siłą. P o 5-miesię ez n y m oblężeniu, dzięki po m o c y le g io n ó w rzym skich, p a d a Je ro z o lim a . H e ro d sk ła d a p rz y teji sp o so b n o ści do w o dy li to ś c iw e g o se rca , k tó rego póź- zw ycięskiego Oktawiana. Herod dla odwrócenia od siebie nie szczęścia zdobył się na akt inie zw ykły. U d a ł się na wyspę R o dos, gdzie chwilowo bawił Okta wian, zd jął z gło w y koronę [i w postawie w inow ajcy prosił o przebaczenie. Próbkę jego prze m ow y podaje Józef Flawiusz w dziele p. t. -„W o jn a Żydow sk a” : „C ezarze! Dzięki A nto niuszowi zostałem królem ; rzecz tedy prosta, że starałem się w zam ian być mu użytecznym. O ile tylko m ogłem posyłałem mu posiłki, zboże całym i tabo- P ała c H ero d a w chw ili obecnej. n iej ta k m a ło u niego widzim y. G d y le g io n iś c i rzym scy g ra b ili i m o r d o w a li w zd o bytym m ieś cie , H e r o d n a w szelki sposób s t a r a ł się zap o b iec temu. R o b ił w y r z u ty w o d zo w i rzym skiem u S o su isz o w i, m ó w iąc, że „ g d y b y m o ż n a z d o b y ć panow anie nad ś w ia te m za k re w , k tóra się/tutaj le je , to w o la łb y m się te g o 'p a n o w a n ia zrze c” . W re sz cie z w ła s n e g o s k a r b c a zaspokoił ch ci w o ś ć ż o łn ie rz y i tak u rato w ał m ien ie i życie reszty m ieszkań c ó w . Z p o w o d u ' k lęsk i A n to n i u s z a p o d A k c ju m g ro z iła H e r o d o w i d e tro n iz a c ja ze strony rami, a nawet po bitwie pod A k cjum nie opuściłem m ego do broczyńcy... Teraz przyszedłem do ciebie, gdyż sądzę, że ;cenisz otwartość i że raczej będziesz b rał pod uwagę, jakim a (nie czyim potrafiłem być przyjacie lem ” . N a to odpowiedział mu cezar: „ Ż y j szczęśliwie i króluj jak najdłużej, bo kto tak (przy jaźń pojm uje, ten jest godzien przewodzić ogółow i” . W póź niejszych rządach zasłynął H e rod jako znakom ity budowniczy. W 15 roku swego panowania przebudował świątynię jerozo limską. Potem wzniósł cały sze- 221 re g g m a c h ó w i miast w całym sięgła go kara' Boża. „P o całe] p a ń stw ie , nazywając je imiona skórze uczuwał dotkliwy swąd, m i swoich rodziców, przyjaciół i wielki ból na wnętrzu; nogi i w ła s n y m . Do spisu wewnętrz zaś tak mu nabrzękły, . jak n y c h czyn ów Heroda '.dołącza w wodnej puchlinie... Prócz te J ó z e f F la w iu sz jego charaktery go cierpiał na brak oddechu, s ty k ę : „ B y t znakomitym myśli że wcale nie mógł leżeć.;A choć w y m , zw łaszcza dzięki temu, że śmierć patrzyła mu z oczu, jesz św ietn ie dosiadał rumaka. Jako cze wpadł na piekielny pomysł. żołnierz b y ł niezwyciężony. N a Wiedział, że zgon jego nie zo ig r z y s k a c h powszechną wzbu stawi ani cienia smutku na twa d z a ł w śró d zapaśników obawę, rzy choćby jednego z podda g d y ż wiedziano, jak pewnie unych, dlatego chciał sztucznie d e r z a ł dzidą i jak celnie w y wywołać żałobę. Rozdawszy p u szczał strzałę“ . Jeśli więc wie swym żołnierzom po 50 drachm, rzy ć m a m y Flawiuszowi, który a oficerom bogate upominki, w e w stę p ie do sw ej: „W o jn y rozkazał im, by w razie jego Ż yd o w sk ie j “ zaklina się, że do śmierci wycięli w pień najzna brze p o jm u je zadanie historyka, komitszych żydów judzkich, uże m a św ięte postanowienie pi myślnie w tym celu uwięzionych sa ć tylk o prawdę, a unikać fa ł w twierdzy. „Będzie, mówił, szu, to ta k w yglądałaby jedna żałoba po mej śmierci godna stro n a ż y c ia króla H eroda — króla“ . Wymieniając zbrodnie m ian o w icie jego działalność pu Heroda, nie wspomina jednak bliczna. Józef Flawiusz ani o jego ‘za S z c z ę ś liw y w stosunkach na sadzce na Trzech Mędrców ze zew nątrz, b y ł nieznośnym dla Wschodu, którzy złożyli po p o d d a n y ch , tyranem dla rodzi kłon Panu Jezusowi, ani o :mor ny. W in ą za to trzebaby obar derstwie dziatek betlejemskich. czyć je g o doradców, żonę MaJasnym jest dla nas, że będąc riam nę, rodowitą żydówkę, sio żydem i wrogiem chrześcijan, strę S a lo m e i jego własną po pominął to, co mogło religię d e jrz liw ą naturę. D rżał na myśl, Chrystusową rozsławić i utwier że m ó g ł g o ktoś korony (pozba dzić. w ić. Z n a li tę jego słabość p o Po śmierci Heroda rządzili c h le b c y dw orscy i niewinnych jakiś czas w Palestynie jego/sy a n iew ygo d n ych sobie krewnych nowie. B yli okrutni i niemoral H e r o d a przedstawiali jako nie ni jak ojciec, ale żaden (z nich bezpiecznych spiskowców. M o r nie doszedł już do tej potęg7 d o w a l w ięc Herod na kogo tylko i znaczenia politycznego. p a d ło podejrzenie. N ie liczył się Rzymianie nie liczyli się z ni z tym , że to była ‘'żona, syno mi, ograniczali terytoria podle w ie, n a jb liż si krewni. Jeszcze na 5 d n i przed śmiercią kazał (ża głe ich władzy, detronizowah ich tak, że .wkrótce po 'dynastii rno rclow ać syna — Antypatra. T e w strząsy, a także życie ‘roz idumejskiej nie pozostało .żad p u stn e sta ły się przyczyną stra nego śladu. sznej, śmiertelnej choroby. Do- 222 W.B. . W Z a k ła d z ie obok rze m io s ł i p ra k ty c z n y c h pow ołań k w itły też sztuki piękne. D o ty c h f o p ró cz n iep op raw n ego, a ta k zaw zięcie ścig a n e g o b a z g ra n ia po ś c ia n a c h przez m alców , n a le ż a ła p rzed e w szystk im m u z y k a i śp iew . * O r k ie s tr a zak ład o w a roztręb y w a ł a s ła w ę naszej instytucji i i P aw lik o w ice. n a w sz y stk ie stron y. U św ietn ia ł a n a sze u ro cz ysto ści w zak ła dzie,' a s y s to w a ła nam na w y c ie c z k a c h , n a obchodzie 3 M a ja w W ie lic z c e , p rzy ćw icze n ia c h g im n a sty c z n y c h w K r a k o w ie i o k o lic y — i słowem w szęd zie. R a z , c z y d w a r a z y 'z a p ę d z iła się n a w e t pod M osk ala w p ie lg r z y m c e do Częstochow y. W c z a sie jednej, takiej piel- grzym k i jak iś poważny Moskal prosił w wagonie, aby orkiestra z a g ra ły , i coś innego, niekarne pieśni religijne. W ię c sławna orkiestra urżnęła z. miejsca „Jeszcze P olska nie zginęła". M o sk al zbladł i począł prosić i zaklinać na wszystkie święto ści, aby przestano, ale dzielni trębacze przestali aż wtedy, gdy Sanki aż furczą. w ydm uchnęli z pietyzmem ostatnią ósemkę, czy ćwiartówkę (m ówię o takiej w nutach, a nie np. w piwie). (W ywołane zajście się skrupiło na Moskalu i czy się dobrze, albo źle skoń czyło dla niego, tego już 'hi storia nie zapisała. A le fakt jest że dzielni b yli nasi muzykanci... K a ż d y punkt program u pe dantycznie ćwiczyli. G dy się po 2 23 c a ły m zakładzie poczęły z róż n y c h k ą tó w rozlegać pojedyńcze w rz a sk i trąbek, piskliwe tre le k la r n e tó w i fletów, a później b a s o w y r y k helikonów i bomb ąrdonójw (ryki wychodziły p rze w ażn ie z piekarni, bo pie k arze zakładow i zawsze czuli s ła b o ś ć do tych instrumentów), to w ied zieliśm y wszyscy, że się św ięci n o w y kawałek. I rzeczy w iście. N ie d łu g o potem zbiera się. c a ł a orkiestra w parku, al bo pod kasztanam i przed do m em , i po paru próbach 'zbio row ych słyszeliśm y nowego m arsza, polkę., mazura, czy wal ca. O r k ie s tr a była stała, t. j. m ia ła s ta ły c h członków, ale za wsze ć w ic z y ł się dorost. Młodzi u czyli się od starszych. G d y fso~ bie d o b rze przyswoili nuty i i sztukę ich'O dtw arzania na któ ry m ś z instrumentów, wtedy m o g li b r a ć udział w zbiorowych p ro d u k c ja c h . Jak grali już dol3 rze, a ktoś ze stałych ‘człon ków w y je c h a ł np. do wojska, to m ło d y adept zajm ował j,ego m ie jsc e i staw ał się członkiem sta ły m . J a też należałem do orkie stry. G r a łe m na flecie.. A le ni g d y nie lubiłem tego instru m entu i nie wiem, jak doszło do tego, że musiałem na mim g r a ć . Z d a je się, że nakłonił m nie d o tego mój; brat,'zaciekły fle cista . N a jp ie r w piszczałem na pi cco lo . G d y sfałszywiało od cze g o ś i usunięto je z ‘muzyki, otrz y m a le m duży i piękny, żółty flet. M o je otoczenie musiało na n o w o za ty k a ć uszy, bo c o fja nie 224 wyprawiałem z tym nieszczęs nym fletem? Co^ się naplułem .do niego i z gorliwości i ze zło ści, to Bóg sam wie. Zacinał się starowina w górnych pozycjach i nie daj Boże było [wygrać płynnie melodii. Może to była i moja wina, ale ja wolę tw ie j| dzić, że fletu. Zażyłem ja closc wstydu przez ten flet. ^ Ćwiczyliśmy . pamiętam —jakiś kawałek „W górach bał kańskich". Zdaje się, że to był walc. W e wstępie przychodzi passus, ‘ gdzie flet miał solo. Ćwiczyłem to solo najsumien niej, żebym go może i ‘dzisiaj z pamięci zagwizdał. Ale gdy reszta orkiestry ścichła cał kiem, a ja na flecie wzbiłem się wspaniałym trelem pod niebiosy i już ■ już'm iałem w ra cać w dół, nieszczęsny flet kwiknął ze dwa razy i oniemiał. Chwilkę było cicho, a potem jeden ryk śmiechu całej orkie stry. Ja czerwony, jak burak, ma ło nie zapłakałem ze wstydu. B y ły nowe próby. Raz się udało, drugi raz nie.Dyrygent się wście kał, ale na próżno. Zdecydował wreszcie, że solo będziemy grac we dwóch.Graliśmy. Jedna melo dia niosła się coraz wyżeji zklainet.u i fletu, ale g d y 'u mnie na stąpił na którymś popisie znany kwik, a klarnecista nie m ógł sam produkcji dokończyć ze śmiechu i też mu klarnet 'kwiknął, przy tym ja, zamiast go wesprzeć, wybuchnąłem nagle głośnym śmiechem, który p ° r wał i dalszych to w arzy szy , wte dy d y r y g e n t już n ie w y trz y m a ł i wylał mnie z o rk ie s try . \ Tak nieszczęsny flet zw ich n ął moją muzyczną karierę w or kiestrze. No, nie żałowałem te g o b a rd zo . S w o je zap ały mu zyczn e sk ie ro w a łe m cło h arm o n ium , a p óźn iej, po pew nych su k c e s a c h n a tym instrum en cie — za n a m o w ą w łaśn ie (tego s a m e g o d y r y g e n t a — do fo rte p ian u ... D o m u z y k i zak ład ow ej było d o s y ć tru d n o się dostać. T rze b a b y ło m ieć p ro tek cje, bo kan- nieczna potrzeba. M ądry to był przepis, bo człowiek, albo raczej; kan dyd at na człowieka, rozbierał się w sypialni prędko i (właził pod koc z zamkniętą gębą, (po słu ch ał jeszcze paru zdań z 'ży cio rysu świątobliw ego męża G e rarda M ajelli, o którym zawsze było jakichś 5 — 10 minut przed spaniem „czytan e ", a g d y czyta- P aw likow ice. N arciarze teraz sp a c e ru ją po p ark u . iy d a t ó w b y ło dużo, a in stru m entów m a ło . Z a to do K o ła śp iew aczego całk iem łatw o, trze ba ty lk o b y ło m ieć głos. ' A gło su m ie liśm y n a d m ia r i zdaje >ię d la te g o zak ła d o w y regu la min p r z e p is y w a ł po dzwonku na Adeczorne pacierze aż do śniala n ia ran o zupełne milczenie. N ie w o ln o b y ło rozm aw iać, chy)a szeptem , g d y zachodziła ko ją cy zakończył prelekcję słow y: „ T y zaś Panie zmiłuj: się nad nam i“ to „B o g u dzięki“ już nie'miał kto odpowiedzieć. W szyscy już spali pracowicie. Prelegent so bie odpow iadał sam i szedł za naszym przykładem . Chodziliś m y sp ać: w zirnie o (2 i g. a w staw ali o 5.30 g. w decie o 2 1.3 0 , a w staw ali rano o 5. W niedziele i święta spało się 'o 225 pół albo i całą godzinę •dłużej'. W ten. sposób można było za w trawkę, w grządkę, w 'dół (głęboko), dalej zmykać na głę oszczędzić na glosie. Odbijało binę, albo głową w muł (oj, to się to znów w czasie irekreacji. Park rozbrzmiewał od nas ych to). Cyt. Kumo, kumo, sza, cyt, śpiewów i wrzasków. Przebiegli cyt“ . I chór milknął. Aż 'poprzełożeni, którzy brali udział potem, gd y bocian odleciał, w. naszych zabawach albo krę znów radosne i triumfalne kum cili się gdzieś w pobliżu nas, kanie i głośny rechot niczym wiedzieli z tego, jaldm kto (gło w dziesięciu naszych stawach. Te nasze zbiorowe repro sem się rozkrzykuje. Gdy trzeba było zestawić chór, to w fmig dukcje wprawiały w zdumienie nas umieli rozdzielić: „ty pój obcych słuchaczy. Nie chciało dziesz do sopranu, ty do (altuA się im wierzyć, aby „takie cos Starsi sami zajmowali swoje można było wyśpiewać. Zbie miejsca i śpiewało się. Naj raliśmy na wycieczkach ^ okla pierw dyrygent chóru zagrał na ski nie mniejsze niż orkiestra. skrzypcach, czy harmonium ca Ładne to były czasy. Ale to były więcej urzędowe łość, potem prześpiewał po ka->Wałku z każdym głosem z (osob produkcje naszego chóru. Niena. Poprawiał, co było trzeba, urzędowe wieczorami b yły F " dał za uszy, gdy ktoś 'nie uwa szcze milsze. Bywało, w czasie żał lub ogryzał paznokcie, a po największej zabawy wieczorem, tem śpiewał cały zespół tak dłu w parku, nagle ktoś ze starszych stanął wśród nas i zaintonował go, dokąd to nie szło (dobrze. W naszym repertuarze były jakąś pieśń. Wszystko rzucało msze, pieśni religijne, mnóstwo zabawę i stawało razem. Szła narodowych i innych. Z tych pieśń za pieśnią i niosła się ostatnich podobał nam się wie potężna z młodych piersi ^na niec melodii narodowych, zaczy pola, na lasy, między chaty po nających się od słów: „A fczy bliskich wiosek. A kobiety gw a znasz ty bracie młody te 'po rzące przed chałupami po pra krewne twoje rody“ i „Żaby‘\ cowitym dniu mówiły do sie „Ż a b y “ były rzeczywiście bie: „R an y gorzkie, kie sejcłointeresujące. Naprzód ogólne wiek pomyśli, ze to prawie (syćkumkanie żab, aż psy zaczyna- ko sieroty bez matki i bez ojca, . ły na ten rajwach szczekać, a a jak to pielenie śpiewo. \Jest potem stare żabska naśladując moc Bosko, .co sie •s i e r /o t a m i -or bociana basem: „Słuchajcie ża piekuje i nie do im izaginąć. by, idzie pan“, a my'młode ża- G ej co ludzie mówili, jak ten zakłodnastoł a to przecie cło- . by“ : „co, jaki <pan?“ . Stare: „Ach, straszny pan, to pan bo brze się stało i ż e b y :takich za cian". M y: „Och, pan bociaa- kładów zakładali w ięcy“ ... I prawdę mówiły gos] aan“ . I wszyscy razem ze;straszme!! I nym kumkaniem w popłochu: D r, M . Cz, „ Prędzej, prędzej, pod krzewinę, 226 Czar wigilii zakładowej. K u c h w zak ład zie n ieb yw ały. O sta tn ie p rz y g o to w a n ia w ig ilij n e d o b ie g a ją koń ca. C h ło p c y od św ię tn ie p rz y s tro je n i b ie g a ją we* so lo po k u ry ta rza ch . N a r e s z c i e ! S re b r n y g ło s d z w o n k a , dziś tak i m iły, w z y w a cło ja d a ln i. w an ą grom adę wychowanków. „ T a k — już są w szyscy" — z cich a w ym ów ił jak b y sam do siebie. „ D r o g ie m oje dzieci!" zaczął donośnym , lekko drżącym g ło sem . U m ilk ły szepty. W głębokich - ■ m ' . - " m % i w D". Oi : ■ 1 : . ■ ••V ■ .. •»> • " V. - ^ . ■ •• • '.j 0.A% ', 1 ■irJ P aw lik o w ice. »Pom idorek« z paczkam i św iątecznym i. W i g i l i a ! N a p e łn ia się refek tarz ż y w y m ja k rtęć żyw iołem . O cz y ich w jedno zapatrzone m ie js c e , g d zie drzew ko w ig ilij nie d r ż y rad o śn ie od św iateł T ę c z y i sło d k ich , n ę cą cy ch w isio r ków. Za sto łem , na pierw szym m ie jsc u , sto i pow ażn y ks. D y rek to r. O b e jm u je w zrokiem rozrado- szeregach młodzieży zapanowa ła cisza. „ Z całej Polski B ó g was tu zgrom adził, by po stracie gnia zda rodzinnego obdarzyć was opieką ludzi obcych .wam nazwi skiem i pochodzeniem, ale bli skich sercem. Chcem y .i stara m y się zastąpić wam rodziców w a sz ych ". 227 W n ieje d n ych oczach chłopię c y c h b ły sz cz ą łzy. naszych rodziców Adam a i Ewy. Przeto „Boże drzewko B o ż e m ó j ! wzdycha Józio M.... zwraca naszą uwagę na drze daleko... n ad granicą sowiecką wo rajskie i drzewo krzyża . m o ja strzecha rodzinna. Mała przypomina nam naukę o upad i c ic h a ch ata, ale jakże miła, bo ku i odkupieniu rodzaju ludz w niej m atka droga... kiego. Świeczki i światło wyo M a ło je st jednak takich szczę brażają Dzieciątko Jezus, które śliw có w . W iększość wychowan przyszło na ziemię, by rozpro k ó w w niebie szuka wspomnie szyć ciemności grzechu. W szyst n iam i sw oich rodziców. kie inne ozdoby symbolizują je „D z ię k u jc ie Panu Jezusowi, go łaski i dobrodziejstwa. c ią g n ie dalej sędziwy kapłan, Jakby w odpowiedzi na ten że d la w a s puka do serc ludzi głęboki sens drzewka wigilij d o b re j w oli, którzy m yślą i o nego, płyną ku czci Pana Je p o trze b ach waszych material zusa z chłopięcych piersi ko n ych . T o , co macie dziś na sto lędy jedna za drugą---’ ła ch , to jałm użną i pracą zdoby Przerwę w tej powodzi kolę te. U b o g o u nas, ale miło. W dowej powodują Jasełka. tak im położeniu znalazł vsię i Tradycyjne w naszych zakła P a n św ia ta, gdy w szopie betle dach Jasełka. je m sk ie j n a świat ^przyszedł. Ży I one m ają swe źródło w ser czę w ię c wam! z całej duszy, aby decznym uczuciu miłości do Psło w a an ielsk ie: „C h w a ła na w y Jezusa. Nazwa ich stara, pol so k o ści B o g u , a na ziemi pokój ska — początek jednak biorą na ludziom do brej woli“ , nigdy nie ziemi włoskiej. W yraz jasełka m ilk ły w sercach w aszych“ . pochodzi od słowa jasła, które T e r a z obchodzi z białym odawniej oznaczało żłóbek z e zło pŁatkiem w ręku skupione przy żoną w niej figurką Dzieciątka sto ła c h szeregi chłopców. Języ Jezus, potem szopkę ustawioną k i się rozwiązują i radość bije w kościele na okres świąt B o z każdej: tw arzy. żego Narodzenia. Życzen io m nie ma końca. W szopce umieszczano póź * * * niej prócz Dzieciątka Jezus, N. W ig ilia , pamiątka „uczt miP. M aryi i św. Józefa także fi ło ś c i“ urządzanych przez pier gurki pasterzy, Trzech M ędr w sz y ch ch rześcijan w przeddzień ców, żydów i wiele innych, _ a św ięta lub niedzieli, jest w .za w epoce saskiej, dla podniesie k ła d a c h naszych chwilą, którą nia ciekawości ludzi, zamienia się w sp o m in a przez całe życie. no je na ruchome. Stąd już joP o sp o ży ciu wieczerzy grom a den krok do przedstawień sceni d zą się ch ło p cy koło drzewka, cznych, w których ląolę m ar to n ą ce g o w powodzi świateł i otwych czy ruchomych figur od zclób. M o że nie wszyscy wiedzą twarzań aktorzy. •. ile sym bolicznej powagi i myśli Pierwszą szopkę i pierwsze ja k r y je w sobie polska choinka. sełka, tylko nie w takiej formie D zień 2 4 grudnia jest przecież jak są dziś u nas, 'urządził we p o św ię c o n y pamięci pierwszych Włoszech św. Franciszek z As- 228 s y ż u w 1 3 w . Z a zezwoleniem p a p ie ża u s ta w ił on w n o c y z 2 4 n a 2 5 g r u d n ia w lesie szopkę, a w n iej żłó b e k , w o ła i osła, aże b y ty m sp o so b e m le p ie j u p rzy to m n ić lu d o w i tajem n icę B o ż e g o N a ro d z e n ia . S a m z b raćm i z a k o n n y m i śp ie w a ł p rzy tym ż łó b k u p ie rw sz e kolęd y. O g o dzinie 1 2 w n o cy k a p ła n zakon- p n ieją lody obojętności i grze chu p o d w pływ em tego wieczo ru B o sk iej miłości. N a chórze, w kaplicy zakła dow ej, rozlegają się melodie przepięknych kolęd. G d y ogar nie się m yślą te w ra ż e n ia /'ja kie pozostawia w duszy wieczór w igilijn y, spędzony w zakładzie, choć losy rzucą człowieka w P a w lik o w ic e . „ W y tw ó r n ia ” n a rt. nv o d p r a w ił na ołtarzu, zbudo w a n y m n a d szopką M szę św. B y ł a to p ie rw sza pasterka. A u n a s n a P a s te rc e ! Ile św ia teł p ło n ie p rzy żłóbku P. fTezusa, o cie n io n y m p olską sosną i św ie rk iem . G ru b e p ła ty śnie gu b ie le ją c e na gałęziach są zn akiem , że w przyrodzie łuta p a n u je zim a. L e c z w sercach to- świat, daleko od tych drogich 'miejsc, jednak czar w igiłii za kładow ej zw raca serca w stronę Z a k ła d u i każe m ówić: ^ Z a w sze tęsknię za wami, w y (białe m ury, w okół drzewam i o ciem nione, coście mi b y ły miłym przytułkiem we wiośnie moich la tr VI/. B. Wychowanie źle urządzone wystawi zastępy oszustów, nieuczciwe bankructwa i annię Ludzi przewrotu . Uderzmy tedy głównie na źródło złego, a nie na jego skutki . Ks. Bronisław Markiewicz. 229 1914 r. : : : l.. M o sk a le zajęli przełęcz du — Wilię jeść będziemy z Aukielską. Ju ż oswoiliśmy się z striakami. nimi. Ju ż nawet dobrze nam Tymczasem stało się ina b y ło — zaczęliśmy i dokuczać czej. #< . tem u i owemu smoluchowi — Moskale stawili zacięty opoi dziegciarzow i. — Pomimo jed gdzieś kolo Iskrzyni. Gwai n a k w eso ło ści daw ał się od bitwy do nas dolata. ^ Na czu w ać b r a k czegoś — zdawa święta szykują nam się fajeiło nam się jakoś nieswojsko. — werki przepiękne, groźne, prze Św ięty M ik ołaj przeszedł su tkane świstem i hukiem. cho. C ó ż zrobić — wojna. \Nie Nie omyliliśmy się. — W so ch cian o g o przepuścić przez front. — N a śniadanie mieliśmy botę — w dzień wigilijny cof nęły się wojska austriackie — barszcz z mocno przypalonymi przyszli z powrotem Moskale. . sucharam i. Zbliżają osię święta jl v ^ / o w ię ia Narodzenia Wieczór. Zabłysła złota gwia -ze n ia Bożego. O Ja se ł zdka na niebie. Dzwonek^ uk ach trzeba myśleć. derzył. Zeszliśmy się na wilię. N a posadzce w refektarzu sie Siadamy za stolami. Jakaś dzi nas gro m ad a i radzimy nad nie nasza — zakładowa ta wi ja s e łk a m i, przyczyni kłótnia — lia. Jakoś ciszej — jak (zwy o m al nie bitka to o Heroda, to kle — mniej życzeń, drzewko o żyd a, c z y o innego Jędrka. nie skrzy się świeczkami bo K rz y k ie m grzaliśmy się — go nie ma. bo b y ło zimno. Przy pierwszym stole siedzi M y śle liśm y o Jasełkach, ale ksiądz. rektor, a z nim kilku nie r~y i • n a serio. oficerów Moskali. M iał być mię _ś z g ię c i gór przełęczy dzy nimi i oficer rosyjski D u k ielsk iej dolatywał groźny Polak. — Rozmawiano tam po p o m ru k armat. — Ruch wojsk ważnie, a my spoglądaliśmy m oskiew skich wiele dawał do m yślenia. T a m w Karpatach za z jakąś nieufnością na nich.^ _ Wreszcie skończyła się wilia żarte toczą się walki. — A z dnia — uboga, b. uboga, chuda, zu n a dzień huk coraz potężniejszy pełnie chuda i w jadło i w we sły ch a ć. — Moskale cofają się. sołość. W dom u ciągły niepokój. — Wstaliśmy od stołów. — B rać K tó ż w ięc na serio m ógł myśleć o Ja se łk a ch . młoda gromadzi się po kątach, śpiewać kolędy. — K tórą za W reszcie Moskale zostali rwyp a rc i z Dukli, a potem z M iej czynamy ? sca Piastowego. Pierwszą z kraja. I kilkadziesiąt głosów zaśpie M ie liś m y znowu „naszych*‘ A u stria k ó w ; wało pierwszą kolendę: „Ja sz cze Polska nie zginęła**, a, za In n y d u ch — sztywny, „swoi“ nią druga, trzecia... czwarta... a ja c y ś nie swojscy, podejrzliwi. Tłum Moskali nas otacza. Z a tydzień święta. — Gody. Śpiewamy z jakąś zuchwałością. U c z o n o n a s, że ‘w R o s ji iśpie dusze młode rwą się do 'wesow a ć P o la k o m n a ro d o w y ch pie ś n i n ie w o ln o . 'W ię c śp iew aliś Tym czasem Bartosz idzie co m y , a le z <p e w n ą boj:aźnią. — raz głośniej, lecz coraz fa łsz y P a n K . (o b ecn ie .ksiądz) d y r y wiej. — D obiegliśm y w pi05^ g o w a ł. — Śpiew an o, (ja k n ig do słó w : „G łu p i M oskal m y sh dy.. R e fe k t a r z się ożyw ił. —it . d. N asz d yrygen t c h c e nas G w arn o . — P io sn k a piosnkę uciszyć. N a nic jego w ysiłek . g o n iła , a ż h u k n ę ła zaw adiacko Piosnkę ukończyliśmy. A s y s te n m e lo d ia „B a rto s z u , Bartoszu... c i nas rozpędzili. Dalej: śpiew ać M o s k a le słu ch a ją , śm ieją się. nie pozwolono. Rozeszliśm y sl<?* O fic e r o w ie p rzysłu ch u ją się tej, W esołości chcieliśmy, tym cza d z iw n e j w e so ło ści. Dziwnej;, bo sem za nami sunęły i f r o k i i j a tu w o jn a . F r o n t od n as >2— 3 kieś dziwne przygnębienie. k ilo m e try . Ś w ie cić jasno nie H. B. m ożna. W i l i a tak a smutna, a Dzieje naszej kolędy, K o lę d a ! N a dźw ięk tego w y razu ile to m iły ch wspom nień b u d zi się w serca ch naszych. sPoło w y ra d o ś c i u b yło b y w naszym za k ła d zie , g d y b y tak zabrakło p ie śn i k o lęd o w e j, której, echa z a p a d a ją w se rc a głęboko, na c a łe życie... K o ch a m y w szyscy k o lę d y , bo w nich życie (tętni, w e s o ło ś ć p o ry w a , m iłość do B o s k ie g o D z ie c ią tk a czaruję. Śpie w a m y je d la te g o z rozmachem m ło d zie ń czym . N ie każdy o r g a n is t a p o tr a fi oblecieć palcam i p o trze b n e klaw isze harm onijne, g d y k tó r y ś z fnas zanuci (np.: P rz y b ie ż e li do Betleem P aste rze... A le znana jest zasada, że m iło ś ć w z ra sta , g d y przedmiot jieji le p ie j się poznaje. Poznajm y w ięc, c h o ć w krótkim zarysie, h isto rię p o lsk ie j kolędy, 1 do w ied zm y się w jak i sposób do szliśm y do p o siad an ia tak b o g a teg o s k a r b c a pieśni kolędowych. S ło w o „ k o lę d a “ pochodzi od w y ra z u ła ciń sk ie g o calendae, którym Rzymianie oznaczali k aż dy pierwszy dzień miesiąca. P o lacy przyswoili sobie ten w yraz i mianem kolędy nazywali B o że Narodzenie, opłatki w ig ilij ne, a także pieśni śpiewane ku czci Boskiego Dzieciątka. P o czątkowo kolędy, które p o ja w iają się w Polsce w 13 w., lnie były pieśniami kościelnymi. Śpiewali je żacy szkolni, u rzą dzając sobie zabawy w czasie świąt Bożego Narodzenia, zw a ne igrzyskami. Pieśni te, u k ła dane w języku ludowym, pełne żartów i swawoli, nie m ogły b yć śpiewane w kościele. M u siały przedtem spoważnieć i spobożnieć. Jako pieśni)kościelne p o ja wiają się kolędy sdopiero w 15 w. B yło ich \wówczas podobno 8, tłumaczonych przeważnie z języka łacińskiego lub czeskie go. Od tego'czasu pojawiają się kolędy coraz piękniejsze 'i o ry ginalniejsze. W ystarczy wspom nieć, że w 116 w. było ich już 231 p rzeszło 40, zdctórych kilka jak: „ K i e d y k ró l Herod królował", „ Z B o ż e g o Narodzenia", „Aniol pasterzom mówił", dziś jesz cze śp iew am y w kościele. Złota ep o k a w rozwoju polskiej kolę d y p rzyp ad a na okres upadku lite ra tu ry naszej, na idrugą po ło w ę 1 7 w. .Kolęda z tego okre su przypom ina nam .zupełnie sto sunki polskie. W ystępujący niej pasterze, w których każdy po zna ch ło p ó w i parobków pol skich. Dzieciątko Jezus witają plem iona polskie, a nawet Betleem zd a je się, że... jest w Pol sce. L o giczn ym będzie pytanie sk ąd tak i rozkwit twórczości kolędowej: w tym okresie i to w ce ch a ch tak wybitnie polskich. P rz y c z y n było wiele. Przede w szystk im wzrosła u szlachty pod w p ły w e m walki z Turkami i T a ta r a m i pobożność i zamiło w anie do pieśni religijnych. D a le j — szlachta polska, ży ją c w w iejskich dworkach, nie zn ała teatrów , koncertów, czy b aló w n a dzisiejszą miarę, choć życie towarzyskie było u niej bardzo rozwinięte. Zabawiano się w ięc w gronie rodzinnym bardzo c z ę i o 'śpiewaniem kolęd, zw an ych w owych czasach pa sto rałk am i. Również przepis K o ścioła, nakazujący w okresie Bo żego Narodzenia proboszczowi w izyto w ać parafię, w płynął na rozwój kolęd, gdyż towarzyszą c y proboszczowi organista z mi n istran tem śpiewał kolędy, nie rzadko własnej kompozycji. P ró cz organistów autorami ko lęd b y li także nauczyciele szkó łek parafialn ych , pieśniarze wę drowali, rymopisy z dworów szlach eckich . Pastorałki 17 w. są ko lęd am i, w których z humo 232 rem przedstawione jiest życie pa sterzy i wszystkie momenty, ja kie p Tztiyli od chwili powołania ich przez anioła, by szli ^powi tać Zbawcę świata, aż do '.opu szczenia przez nich ; stajenki. Przerażeni zjawieniem się anio.a pasterze, nie wiedząc co począć, szukają rady: „W ołają na B artosa O11 tabakę pcha do nosa A pilnie uw aża co się działa. Po dobrym namyśle uchwa lają pójść do Betleem. W.szopie początkowo, zachowują się po tulnie, jak mogą tak starają/się pocieszyć i zabawić Boże Dzie cię. Składają dary i wysilają swój dowcip, by P. Jezusa (roz weselić. Śpiewają, pląsają tak, że Najśw. Panna i Jezus mały cieszy się bardzo: „Z atrzęsła się z radości c a ła sta je n k a Cieszyło się Dziecię, śm iała ' Panienka Tak, że !aż niebieskie Panie _ • I rączkam i klaskało, nóżkam i tupało. „Gdy Stach blisko czynił 'pląsy P aniczyk go łap za w ąsy Gdy 021 krzyczeć poczyna Śmiała się Boża Dziecina14. W końcu Józef św. pierwszy otrząsa się z tego rozgardiaszu i przypomina; pasterzom, że: „Już dosyć tego Idźcie pastuszkow ie do bydła swego Jużeście się naskakali, Mnieście głowę sturbow ali, Marii także". Te pastorałki 17 w. ze'zrozu miałych powodów nie m iały wstępu do kościoła. A le prócz nich powstały w tym czasie per ły polskich kolęd, np.: „ W 'ż ł o bie leży11, „A ch witajże pożąda na", „A ch ubogi żłobie", „L u lajże Jezuniu" i wiele innych. W iek 18 nie sprzyja rozwojowi kolęd, bo twórczość literacka w ó w c z a s p ra w ie ustaje. R a c jo n a liz m zaś okresu stan isław ow s k ie g o w y z ię b ia uczucia relig ij ne. Z te g o czasu m am y tylko je d n ą p ię k n ą ko lęd ę: „ B ó g się r o d z i " , F r . K a rp iń sk ie g o . W iek 19 , w ie k p o lsk ie g o romantyzmu, k tó r y ż y ł uczuciem i w yo b raź n ią , p o d n ió s ł n a nowo twórczość k o lę d o w ą . Z tego czasu pocho d z ą k o lę d y : „M ę d r c y św iata", się C h rystu s rodzi", >)G d y ,W ś r ó d n o c n e j ciszy" i inne. T e k ró tk ie , proste i szczere utwory religijne przynoszą nie m ały zaszczyt narodowi p o ls k ie mu i spełniają wielką rolę w naszym życiu społecznym 1 rej ligijnym . G d y w kościele cał> lud zaśpiewa na pasterce z ano cą i uczuciem: „W śró d nocnej ciszy", wtedy czuje, że tw oizy jedną rodzinę Bożą, która w spuściznie po przodkach odzie dziczyła jedną wiarę, jeden ]§ zyk i jedną żywą naturę polską* W. B. Szczęście Na d n ie m e j d u s z y ko n a szczęście m o je złotopióre s k r w a w i o n y m s k r z y d ł e m o ściany serca uderza O p a l o n y p o b ly.sk oczu gaszą cienie p o n u re , W i l c z y c a bólu ch ciw e krw i zęb y wyszczerza... G o r z k i g r y z ą c y p o p ió ł został z dążeń spa lonych r o p i ą c e r a n y ciągłe ją tr zy i rozdziera... B ic ze m woli nie m o g ę w strzym ać w pow iekach łez słonych. S z c z ę ś c ie s k r w a w io n e w piersi leży i umiera... B ł a g a l n e oczy biją w nieba sk ło n rozpaczą b łą d zą w p u s tk o w iu daw no zap o m n ia n ych przeżyć I s p o w ia d a ją psa w ejrzeniem nią dolę sobaczą, k t ó r e j nie m o ż n a naraz ogarnąć i zmierzyć... Lecz n a d a r e m n ie szatan wiesza przed w zro kiem zasło n ę, N a d a rem n ie me niebo kłębem mgieł zaw leka J a w i e r z ę , że słońce na nowo rozbłyśnie, wskrzeszone, r ą c z k ą m ałej dzieciny B oga i Człowieka. 233 Ktoby myślał, że Redakcja „Naszego Życia" ma do czyniem a ^ przeważnie z prozaikami sząc o wódce, papierosach ltp. sprawach, o których zaledwie słuchy cię doszły. m y liłb y się srodze. Otóż odpewW ła d ysła w J as. Piszesz , neg'o czasu odczuwa się wybit„Harcerz znowu napuszały n 4 p rze w ag ę poezji nad prozą, Tworzy piersią Polsce wały . je st to przewaga, zastrzegamy T o s ł u s z n e , ale w ciągaj się Wyorsię, ilościow a, a nie jakościotografię, która w wierszu jest wa. Że tak jest zaświadczą sami bardzo licha, bo Polska potrzepoeci, którzy się przedstawią bujie walów z piersi harcerskich, I oto: gdyby przyszło jeji bronie, ale M a rc in Zagłoba, uczeń i-szej: nie potrzebuje nieuków, a tych k la s y gim n. nuci pieśń przyjaźzłośliwcy też lubią „w alam i nani P- t. „ M y koledzy": zywać. M ały poeta, który zareprezen„ S k o r o my się zapoznali tował się w wakacyjnym nume R ę c e sobie my podali, rze z gąskami, nie zrobił postę Że jesteśm y my zuchami pów, a wierszyk swój kończy Serd eczn ym i kolegami". wiadomością, że poszedł spać. O w szem , owszem Marcinku. Śpij Stasiu, śpij, bo Redakcja R e d a k c ja cieszy się, żeś zna boi się, że jak się obudzisz, lazł p rzyjaciela, z którym ci się znów wierszyk napiszesz. m ile p racu je, pracuj w szkole Jan C hm ielew ski. Wierszyk „sz c z e rz e ", a kiedyś może napi ma momenty silniejsze: „Stuka szesz ładniejszy wierszyk, bo do dzwoni, wiesz się, że poezji potrzeba Młot w m e j dłoni, rytm u i rymu, potrzeba serca Gdy żelazo w kuźni kuję" i m yśli, narazie to masz tylko ale po tych przebłyskach prze ciep łe serduszko. chodzi w prozę, dlatego Redak W in n ą nutę uderzył poeta, m ło d y, sądzić należy z wiersza, że bard zo miody, ukrywający się pod pseudonimem: Antek krakow ski, który pisze przy koń cu „u tw o r u ": „C z a se m wódki skosztujemy Po kieliszku choć łykniemy, N ic nas zawsze nie obchodzi B o jesteśm y wszyscy młodzi. T e ra z kończę swoje słowa B o m nie bardzo boli głow a". O j b o la ła cię Antosiu głowa i to w id ać w wątku wiersza, że bardzo, bo też poczciwcze w y siliłeś fantazję nie byle jak, pi- 234 cja nie może Ci go wydrukować w „N aszym Życiu". W śród wierszy znajduje się satyra na piłkarza Kądziołkę, której: autorem je st Kura. Wiersz kończy się słowami: „A le już więcej śpiewał nie będę, Boby mię jeszcze wpędził na grzędę". Preisner. Szkoda, żeś na po czątku wiersza zamierzył się iimyć „do połowy", a przy koń cu tegoż piszesz, żeś nie umył „ani głow y". W ie sła w o r y g in a ln y ś p ie w a s z : I r z ..M . C óż to za zaw ód 0 kt6 y i 7 N A ęSleWSkl nasz kierownik Zaw ód jego to fachownik“ M o z ę n a p iszesz do R e d a k c ji w y ja ś n ie n ie , b o jesteśm y bardzo c ie k a w i. T e k a W ie r s z e lepsze od przy k w a d r a t toczonych, prosim y o lepsze próby. N a tym wyczerpuje się lista poetów. Próbki talentów św iad czą, że Pmdakcja nie jest taką sro g ą ". Jan M a r n y : A rtyk u ł o ,ascezie niezły, * R e d a k c ja . m a g i c z n y . W powyższe 16 kwadracików umieścić wszystkie liczby od 1 do 16 tak, aby suma czterech zawsze liczb we wszystkich kierunkach wynosiła 56 Ed). Zwracamy siędo wszystkich P. nentów z gorącym wezwaniem, aby ze chcieli uiścić prenumeratę, I w ten spo sób poprzeć „Nasze Życie“ 235 Abo Pawlikowice. ki, łyżwy... by nie zostać zaskoczo nymi generalnym atakiem „Białej Pani41. Kronikarz. Kronika za listopad. L istopad, miesiąc, w którym czci się w szczególności sposób / naszych Migawki. braci z „tam tej strony“ 7nastroił w szystkich poważnie. Każdy z nas Warsztaty stolarskie trzęsą się z serdeczną prośbą zwrócił się do sadach — nie od trzęsienia ziemi L ana nad Pany, by raczył się zlito spod których „wyłażą11 żółwim krow ać nad bliskimi naszym sercom... tylko od ciągłego huku maszyn, M e jednem u z nas łza stanęłfa w kiem. długie, wąskie płaskie „de oku, na wspomnienie matki, Vojca, chy41. siostry, k tó rzy odeszli w zaświaty... Całe okolice zaopatruje się u nas Z siłą napłynęły prośby z mogił w narty, tak, że nasi mistrzowie od bohaterów , którzy w zamian za swoje życie, dali nam wolną Ojczyznę. Bra hebli z trudnością dają sobie radę do tego i zakładowe asy sportowe, cia! w sw ych modlitwach nie zapom nieliśm y i o was. Zdaliśmy sobie* atakują kolegów-stolarzy, chcąc ko spraw ę, że dzięki wam mogliśmy ob niecznie chociażby półtorej narty do chodzić 18-stą rocznicę Niepodległo stać, ażeby móc badać swoim nosem stan „miękkości i elastyczności11 zie ści P a ń stw a Polskiego. W tym dniu mi... D rużyna. H arcerzy w a z z P. W. uPonieważ jednak nie wszyscy mogą dała się do Wieliczki, by wziąć udostąpić tego szczęścia i mieć narty, dział w obchodzie tak drogiej nam a śnieg już obficie piószy, więc są I rocznicy. H arcerze z właściwą sobie saneczki w robocie... fan tazją, defilowali przed władzami, Ptuch-em saneczkowym od „iks41 lat jako d rużyna reprezentacyjna hufca dowodzi nieśmiertelny Jasio, któryby wielickiego. na stalowym rumaku (saneczki są że D oszły n as wieści, że orkiestra lazne) niewątpliwe i w biegu krynic z M iejsca Piastowego występowała i kim prym dzierżył, .gdyby tylko tam że podobno do domu wróciła w nie bardzo dobrym stanie, z powodu pło się zna’azł. Kto zechce się nauczyć chliw ych koni. I nasza orkiestra zdo tego szlachetnego sportu, niech sobie byw ała ,.lau ry “ na „gościnnych wystę weźmie za trenera Jasia herbu Bieclrawa. pach4, (nie deformując przy tym trąb). Kto wreszcie w Zakładzie nie jeź Mianowicie, na zaproszenie dyrekcji Państw ow ego Gimnazjum im. J. Ma dzi — ten ćwiczy się w strzelaniu do celu. Cel — nos, nabój — kula śnieżte jk i w Wieliczce, grała podczas ana. Zawodowcy ci doszli do takiej kadem ii, urządzanej z okazji wyręcze wprawy, o dziwo 1 — że żaden z nich nia buław y Marszałkowskiej Gen. drugiego nie trafi... Ot zmartwienie Śmigłemu Rydzowi. sportowców. 22-go Listopada — Zakład ob Jednak największe zmartwienie ma c h o d z i potrójną uroczystość: pożeg i iasz milutki „pomidorek41 ...który z co n an ia d y rek to ra Zakładu ks. St. Ry mu zy, przywitanie nowfego dyrekto raz smutniejszą i posępniejszą miną r a ks. F. Skrzypkowdaka oraz uro uprawia swój sport, a jakże, sport przynoszenia paczek gwiazdkowych czystość jego imienin. Wieczorem z poczty. Niema się co dziwić. Paczki w ty m dniu odegrano na cześć 'Czci przychodzą coraz rzadziej... a tu ko godnego Solenizanta sztuczkę p. t. „S tańko bohater4'. ledzy^ jeden w drugiego krzyczą... „Pomidorciu złoty przynieś mi pacz Zim a w ysłała już swoje forpoczty kę... albo... „Pomidorciu, dcsfaniesz znacząc drogi i pola śnieżnymi zna P° kawałeczku, jak mi przyniesiesz kam i. Całe nasze bractwo sportowe w yciąga z różnych kątów narty, san eosik... Łamie więc głowę biedny 1 nasz Pomidorek, jakby też kolegom dogodzić... m iR aw ek, a właściwie do noteź ^e.! m ig a w k i- trzeb a z a lic z y ł odr Ł t ó Mlk ° ła ja w Zakładzie MiKoła,] nadspodziewanie w sz y s tk ic h obdarow ał, dzięki o f S 535*. £ H™.trako„kh f is ickich. W szystkim więc dalszym . i bliższym D obrodziejom składam y ser deczne Bóg zapłać. y K raków — Józefici. Z an im p rzy stąp ię do przedstawieni:la o sta tn ic h w y d arzeń w Zakładzie kra k ow sk im , pozwolę sobie zrobić male n k ą d y g resję . Chcę m ianow icie odpowiedzieć m iici P y tan ie ; Czym różni się „Nasze Ży cie p isan e dużą literą od naszego życia m a łą lite rą ? N asze życie pisane m ałą,literą sk ła d a s ię z sz ereg u przeróżnych czynno ści sz a ry c h , zwyczajnych, takich na p ra w d ę z 'm ałej litery. N a to m ia st „N asze życie“ dużą li te r ą je s t ja k b y ekranem, na którym w y św ietla się zdjęcia dokonywane sp e c ja ln y m a p a ra te m fotograficznym. O p erato r w y łap u je poszczególne mo m en ty naszego życia, utrw ala je na ta śm ie b ia ły ch k a r te k t ftworzy z.nich w sp a n ia ły film o bogatej treści. A p a r a t te n m a ciekawe przymioty: je s t niew idzialnym , utrw ala na swej k liszy nie ty lk o kształty, 'kolory, lecz n a w e t cudze myśli, plany i za m iary. N iejed en chciałby się ukryć przed jego czułym objektyw em , ale -gdzie k o lw iek pójdzie, zawsze go dosięgnie i w sz y s tk ie 'jego czyny i 'ziamiary w y św ietli. C ałoroczne zdjęcia, które przesu w ają się p rzed oczyma długi film, s k ła d a ją c y się z przeróżnych sy tu acji życia zakładow ego, są do nabycia w R e d a k c ji „Naszego Ż y cia , w ce nie 2.20 zł. 2a cały rocznik. B o h a te r o w ie tego filmu przecho dzą do h isto rii. S ta ją się przedmiotem za in te re so w an ia , a naw et ze ^ pow iem — s tr a w ą miesięczną dla sze rokiej publiczności. A te r a z zareprezentujem y Szanow nym C z y te ln ik o m k ilk a zdjęć z Za. <i«by *■- ży ptzyrost ludności. — Przybyła bo w iem spora gromada nowych .chłop ców szczególnie w pierwszych dniach, budzą tacy „nowi“ duże zaintereso wanie całego personelu zakładowego. — Zasypują ich wszyscy stosem py tań : Ja k się nazywasz, skąd jesteś, czy masz jeszcze kogo z rodziców i t. p. I nic dziwnego; przecież każdy chce wiedzieć z kim .m a do czynienia. Ten chce mieć w .nim dobrego ko legę, tam ten przyjaciela, inny chce go wciągnąć do zabawy, aby nie tę sknił zbytnio za tymi, vz którymi do tychczas przebywał.. Zależnie od charakteru i usposo bienia, prędzej lub później, oswajają się świeżo przybyli z nowymi wa runkam i życia 'i czują się zupełnie dobrze, jak u siebie .w domu. Zdarzają się czasem natury wraż liwsze, mało z ludźmi .obyte. T a k im pierwsze dnie w Zakładzie sta ją się ogromnie ciężkie. Aż litość bierze p a trzeć na tego chłopca zapłakanego; nic go nie może pocieszyć. W s z y s t k o tu obce: ludzie, pokoje, .przedmioty. — Nie imoże mu :się pomieścić w gło wie jak w takim Zakładzie^ można się bawić wesoło, można być szczę śliwym. Pociesza go itelnj. i ów, nie szczędząc ciepłych i czułych słówek ale i to nie zawsze skutkuje. Jeclen nie pamięta naw et swej mat ki; drugi wie tylko tyle, że był bardzo mały, gdy m atka .poszła do .nieba, a on musiał .pozostać... Po pewnym jednak czasie, .życie za kładowe porywa ich i .unosi so bą jak wezbraną rzeka,^ i jeśli pod dadzą się temu prądowi^ płyną spo kojnie do portu wyzwolin *w jakim 'zawodzie, a czasem i m atury gim naz jalnej. Lecz nie wszyscy płyną z prądem, niektórzy przodują płynąc w bok a nawet pod prąd. — W skutek tego miają w życiu wiele urozmaicenia^ Doniosłym w skutkach zdarzeniem zakładowym jest zmiana jaka zaszła na drugim stopniu kierownictwa za' kładowego. — Na miejsce dotychcza sowego prefekta kl. E. Wyrębskiego. przybył z Miejsca Piastowego kl. Grzenia. .. , , Sądzimy wszyscy, że mu me bra nie zapału1 i emergji w tej tak tru 237 hej pracy. - . O św. Mikołaju, który i do na* wistą p ił, ja k na kryzysowe czasy, po* d ark i, wspominani tylko urzędowo, gdyż w artoby o nim osobno, szerzej i szczegółowiej napisać. — Na prze szkodzie temu stoi brak miejsca i czasu. Kronikarz, R Z E C Z Y C IE K A W E Działanie magnetyzmu na żywe organizmy. J a k donosi ameryk. „Science1, po raz pierw szy stwierdzono na drodze naukowego doświadczenia wpływ ma gnetyzm u na żywe organizmy. Dr. G race Kimball z Cornell Uniwersity poddał ąwieże drożdże działaniu pola m agnetycznego, wytworzonego przez magnes w postaci podkow y,, względ nie sztab k i, przez krótki czas. Naj słabsze pole magnetyczne użyte do do św iadczenia było 25 razy silniejsze od ziemskiego pola magnetycznego. Jako re z u lta t było dostrzegalne wstrzyma nie pączkow ania. Ilość wypączkowanycli kom órek drożdżowycli, umie szczonych w obrębie pola magnetycz nego była) o 20 do 30. proc. mniejsza, aniżeli bez działania magnesu. Gdy magnes zo stał osłonięty ciałami, któ re nie w yw ierają wpływu na poLe m agnetyczne, jak szkłem, cynkiem czy parafiną, zjawisko zmniejszenia pączkow ania w dalszym ciągu za chodź'ło, natomiast, gdy pole magne tyczne zostało odcięte przez żelazo, żadna zm iana nie zachodziła w pącz kow aniu w porównaniu z normalnymi w arunkam i w nieobecności magnesu. Nowy rek o rd wysokości w samolocie. Dnia 28 września b. r. Sąuaclron L eader Swain, pilot królewskich za kładów lotniczych w Farnborough (Anglia) ustanowił nowy rekord wy sokości na samolocie, .osiągając po ziom 49.987 stóp, czyli 15.230 metrów. W edług relacji „The Times*1 z clnia 30 w rześnia b. r. Sąuadron Leader 238 i Swain leciał na małym jednopłatow cu o rozpiętości skrzydeł 66 stóp. (20,1 m)„ o długości 44 istóp (13,4 m), zaopatrzonym w silnik Pegasus, dają cy przy starcie moc 370 KM., na wysokości 40.000 stóp — 457 KM i na wysokości 50.000 stóp — 380 KM. Pilot był ubrany w hermetycz ny garnitur, składający się z dwóch części, z płótna impregnowanego, ogumowanego obustronnie. U góry ubranie zakończone było hełmem, za opatrzonym w okienko. Dopływ po wietrza odbywał się z prawej strony hełmu, a odpiyw z lewej. Powietrze wydychane wchodziło do pudla, w którym redukowała się para wodna i dwutlenek węgla, po czym reszta powietrza wchodziła z powrotem do obiegu. Kabina samolotu była rów nież zamknięta i ogrzewana spalinami silnik a. Podobno lotnik nie miał szczególnych trudności przy wzno szeniu się, lecz podczas zniżania się okienka kabiny i hełmu zostały sil nie oszronione. Miał on także nie przyjemne uczucie, duszność i osła bienia i był zmuszony rozciąć nożem okienko swego hełmu. Wylądował bezpiecznie p,o dokonaniu lotu, trw a jącego około trzech i pół godzin. Osiągnieta wysokość była prawie o 3930 m, większa od te j, na którą w poprzednim miesiącu wzniósł się George Dćtze w YiHacoubley we Francji. (Przyroda :i Technika, Nr. 10, 1936.) P e w ie n mroety poeta, prosił, raz By1 ona, by pi ze j rzał i poprawił jego w iersze. Po k ilk u dniach idzie po rę k o p is, o tw ie ra i wola z radością: ja k t o ? a n i jed n e go k r zy ży k a i nie ma, ? — N a to B y ro n :-czy ż chciałeś że bym tw ó j ręk o p is zam ienił,na cmen ta rz ? Anonimy. — Jeżeli szef nie colnie tego, cc powiedział, to odchodzę z biura • — A co ci powiedział? — Że mnie wyrzuci za drzw i! W szkole. R az k sią ż ę Hieronim w kłótni z N ap o leo n em III. zawołał: ty niem asz n ic napoleońskiego! — Na to ta m te n : ow szem ! smiam imię i rodzinę. ^Nauczyciel: Jeśli ci dam 10 01 ^ cliów i .dodam do nich j e s z c z e orzechów, ile będziesz miał? Uczeń: Będę miał dosyć. Gdzie pies? J Wykaz ofiar złożonych na Zagład sierot w Pawlikowicach. W P. SkaLski Jan, Pińczów 3; WP. Wyszyński Marian. Wr. 2; WP. -Jasz Św ieczka W iktor, Kielce 1; WP. cz urowie z Stanisław, Wr. 10; WP. B ru g g er Franciszek, Warsz. 10; WPJózef Jan, Rzesz. 5; WP. S. M. Fre Je lo n e k Eugenia, Kr. 2.80; WP. Bła drowie, Wr. 4; WP. Dr. Nowak Sta h a Alfred, Lw. 2.80; WP. J a n is z y k nisław Adw., Kr. Zdrój 0.50; WP. C eklestyn. Wr. 1.50; WP. KurkieZarząd Miejski, Jordanów 2; WP. wicz A ndrzej, Kr. 2.80; Ks. Janicki Frelichowie J. J., Wr. 5; WP. OhleJ.. Pz. 7.80; WP. Pożaryski Jan, wicki Z., Kutno 1; WP. Jaszczyński Wr. 2; W P. Bazańska Maria, Kr. Feliks, Wr. 1; WP. Lacknik Jan, 2; W P. Rębalska Kazimiera, Wr. Kielce 2; WP. Janicki, Msl.3; WP. 7.80; W P. Nachtlickt & Kamiński, Kozicki Jan, em. Major, Kr. 1; WP. W r. 7; W P. Baranowa Władysława, Pensjonariusz willi „Stella“ Kr. Zd. Kr. 3; W P. Kościanek Franciszek. 28; WP. Starożyńska, Biała 6; Ks. W r. 2; W P. Misiórsld Benedykt. Orzeł Józef, Bieżanów 10; Ks. Iwicki Będz. 2; W P. Kostrzynek i Mości Zdzisław, Wr. 2; Ks. Fryc Paweł, J a ska. W ysoka 2; WP. F-ka P o r c e la n y worzno ‘2; WP. Frankiewicz Jan, Sp. A.. Kr. 17.80; WP. Grotowski Wr. 1; WP. Prof. Dr. Czockralski J , Erazm . Wr. 7.80; WP. Lenda Mi Wr. 5; WP. Grombecka Wiktoria, chał, K ry n ica 1; WP. Laskowski A., Wr. 1; WP. Jałoszyńska Salomea, Rogaszyce 5; WP. Dyr. Inż. Syslca, Wr. 10; WP. Górski Konrad, Wilno K r. 7.80; W P. Musiał Jan, Dąbr. 1; WP. Moroz Karol, Czrt. 5.50; Ks. G. 2; W P. Remiszowa Bronisława P. Kalicki, Kasina 0.50; PT. Dyrek S tan 1; W P. Geneza Marian, P. Pol. cja Cukrowni, Opole 2; WP. SchreP. M ircze 2; WP. Prof. Dziewoń yer Otmar, Pak. Zdr. 2; Ks. Zagner s k i K arol. Kr. 3; WP. MarkiewiStef. Wład.. Skr. 2.80; Ks. Lehman czowa H. Lek..-dent., Grudziądz 4; Józef, Lw. 2.80; WP. Ostrowski-Beł Ks. M ioduszewski Antoni, Krześliiió; za, Lw. 2; WP. Karaś F. Gen. Bryg., WP. C ukrzyński Alojzy, Krośc. 1; Stoł. 5; WP. Mgr. Doczekał Franc. W P. Czerniakiewicz Zofia. cW r. 0.50; Kr. i; WP. Jan Józef, Rzesz. 5; . WP. G ęsiorow ski L., Wr. 1; WP. JaWP. Jezierski Florian. N. Sącz 10; raczew ska. W., Wr. 1; WP. Dr. med. WP. Dymsza Kazimierz, Chorz. 10; Wł. Koczorowski, Dąbr. G. 1; WP. WP. Janicki, Ms. 3; WP. Prof. Dr. P lew iński Leon, Sł. 3; WP. WoźniaM. T. Hu ber, Wr. 5; WP. Moroz Ka kow a K inga, St. Sącz, 1; WP. So rol, Czrt. 5.20; WP. Frank Adam, snow ski Józef, Sk. K. 3; WP. Mar Wr. 2; Ks. Franciszek Bi*omm-Prokow ski Bolesław, Kielce 3; WP. Dr. boszcz Nowa wieś, Bralin 200; WP. H ożejow ski Franciszek, Chrzan. 1.50; Kozicki Jan, em. Major, Kr. 1; WP. W P .' Dom agalski Kazim., Tucz. 1.50; Pleszczyńska Róża, Slm. 5; WP. Re W P. S uska Zofia, Kr. 2; WP. Fuchs wident Sk. Rodzynkiewicz Aleksan Franc. i Syn, Kr. 5; WP. Słabińska der, Stryj 2.83; WP. Reszbowa Zo Maria. Mircze 4; . WP. Głodziński fia. Wilno 1; WP. KaiTińska Stani Franciszek, Wr. 1; WP. Dr. Dzie sława, Wr. 2; WP. Ziemnicki Fau w oński Władysław, Kęty 1; WP. styn. Wr. 0.50; WP. Dihm Maria, Szlam ka Maria, Kr. 5; WP. GarbuKir. 5; WP. Bujak K., Kr. .5; WP. siń sk a W iktoria, Kr. 2; WP. Adw. Mańkowska Paula, Kłm. 5. . W s z y s t k im o fia r o d a w c o m n ie c h t y m 1 p r z y s z ły m i y e l s . W M M szyeh P rsezaen ysh D o b r o d t l.la t b . Ft&n J e z n s * M „y ^ s o w ic i© *«• y na- s^ z m o W K Dyrektor Z&kl&du- FABRYKA ŚWIEC KOŚCIELNYCH POLECA ZNANE ZE SWEJ DOBROCI WYROBY Kraków, ul. Sławkowska 20. TELEFON NR. 121-74. ROK ZAŁ. 1879, ARTYSTYCZNI POCZTÓWKI BOŻEGO NARODZENIA Wydaliśmy świeżo w sześciu ro dzajach artystyczne, wielobarwne pocztówki Bożego Narodzenia. Każdy nabywca tych pocztówek składa temsamem ofiarę na nasze zakłady sieroce. Drukarnia Kraków, ul. Powściągliwość i Praca Z. Wielkiego 95, teł. 166-40 KftrsZTAt PAROWA FABRYKA CUKRÓW I CZEKOLADY W I POLECA S W E J RAKOWI ! ZNANE ZE J A K O Ś C I C d iy e it iy i ezenoiADY Adres Redakcji i Administracji: PAWLIKOWICE, P. WIELICZKA, ZAKŁAD W YCHOW AW CZY Pod tym a d resem n a le ż y p rzesy ła ć artykuły, sprawozdania, materiały do różnych działów, listy i t. p. Rękopisów Redakcja nie zwraca, lecz ważniejsze przechowuje. P r e n u m e r a t a roczna w kraju zł. 2*20, kwartalnie 60 STt C e n a pojedynczego egzemplarza 25 gr. — zagranicą 4 zł. P* W szelkie wysyłki pieniężne należy przesyłać czekiem do P. K^O. w Krakowie na konto Nr. 404.854. W y d a w c a : Zakład Wychowawczy w Pawlikowicach. Redaktor odpowiedzialny: Ks. S t a n i s ł a w Kot .