Ad Astra nr 2/2004 (34) pdf

Transkrypt

Ad Astra nr 2/2004 (34) pdf
STRONA KCQ
Radio na “trójkę
z dużym +”
Jakieś dwa lata temu, kiedy dość dużo
zdarzało mi się w pracy jeździć samochodem, często słuchałem przy okazji radia. Przy
którymś razie zdarzyło mi się trafić na audycję “Powtórka z rozrywki”. Jako zagorzały
amator kabaretu w rozmaitym wydaniu
szczerze zainteresowałem się programem.
Pora w jakiej był nadawany (13.30 do 14.00)
dość mi odpowiadała, bo właśnie często w
tym czasie moja praca polegała na przemieszczaniu się samochodem. Audycja czasem była lepsza czasem gorsza, jednak nie
jako przy okazji początkowo z oporami,
zacząłem słuchać, nadającej ją rozgłośni –
Programu III Polskiego Radia. Rozgłośnia
była ciężka: przegadane godziny, kiepska
muzyka, wiadomości nie z Krakowa, właściwie wszystko przemawiało przeciw. Poza
“Powtórką z rozrywki”. Jednak z czasem,
właściwie podświadomie, wsiadając do auta
włączałem radio i “Trójkę”. Zacząłem się
wsłuchiwać w to co mówi i jak gra. Powoli
przegadane dłużyzny zaczęły się zmieniać
w ciekawą publicystykę, kiepska muzyka
w inną, ambitniejszą i często ciekawszą niż ta
w konkurencyjnych rozgłośniach, tylko wiadomości cały czas nie były z Krakowa. To
nie 3 się zmieniła tylko ja przez nią.
Z czasem się uzależniłem. W tej
chwili właściwie nie jestem już w stanie słuchać innego radia, pomimo, że “Powtórka z
rozrywki”, od której zacząłem, powędrowała
gdzieś na późne godziny nocne. Całą redakcję
rozpoznaję
po
głosie,
a dzwoniących słuchaczy traktuję niemal jak
rodzinę. Wojciech Man, Kuba Strzyczkowski, Marek Niedźwiecki, Piotr Baron, Artur
Orzech, Artur Andrus, Jolanta Pieńkowska,
Kamil Durczok to tylko niektórzy ludzie którzy tworzą głos trójki. Jeżeli ktoś szuka czegoś więcej niż tylko płytkiej komercji i sensacji zapraszam, choć początki, tak jak moje
na pewno nie będą łatwe.
Nie da się kogoś nakłonić do słuchania tego radia, ale można go w to wciągnąć
czego najlepszym przykładem jest Acia, któ-
8
ra w tej chwili słucha trójki razem ze mną i
poprawia mi błędy w tekście.
Pozdrowienia dla wszystkich współtworzących to radio, jeśli kiedykolwiek AdAstra
trafi w ich ręce.
“... Biegnie, biegnie łoś, ma przypięte coś.
Ma przypiętą na ogonie informację, że to
koniec.”
Miesięcznik Hufca ZHP Kraków - Podgó rze
oraz Domu Kultury “Podgórze”
2/2004 (34)
luty 2004
PS Jeżeli chcecie wiedzieć czemu mimo to
w tytule radio jest tylko na trójkę z plusem,
to musicie sami zacząć słuchać, choć rozwiązanie przyjdzie zapewne dopiero za rok w
okolicach świąt Bożego Narodzenia.
Z życia Małego Kacyka
i jego Żony.
Zdarzyło się to pewnego zimowego
poranka. No poranka to lekka przesada, były
ferie zimowe więc Żona nie musiała zrywać
się o poranku. Było zatem koło południa.
Żona powstała właśnie “dziarsko”
z legowiska, kiedy do drzwi chatki ktoś zadzwonił, o przepraszam, zakołatał. Trochę to
zaskoczyło Żonę , ale nie zbita z tropu przywdziała swój ulubiony szlafroczek - niebieski
w białe misie - podeszła do drzwi
i otworzyła nieznajomemu.
Pod drzwiami stała pani. W średnim
wieku. Uprzejmie się przedstawiła
i powiedziała że reprezentuje firmę xxx.
Chwilę się zastanowiła, nieufnie zmierzyła
Żonę wzrokiem, a potem z nagła wypaliła:
czy są w domu rodzice ?
ej
i
k
Lekko zaspana Żona niewiele się zastanawiając odpowiedziała, zresztą zgodnie z prawdą,
że niema i zamknęła drzwi.
Teraz aż boję się otwierać drzwi.
A nuż stoi za nimi policja z oskarżeniem, że
napastuje nieletnie.
MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE
Y ers
T
U at
L
2
2
Zawsze wasz
Mały Kacyk.
AdAstra 2 (34) luty 2004
ń
e
i
z
MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE
D
r
B
śli
y
M
AdAstra 2 (34) luty 2004
STRONA ORGANIZACYJNA
Miesięcznik Hufca ZHP
Kraków – Podgórze
SPIS TREŚCI
Redakcja:
METODYKA
- 22 luty
pwd. Magdalena Stus (Wrzaskun)
(redaktor naczelny)
tel. 656-48-21
s. 3
- Wzajemność oddziaływań
s. 4
- Harcerska droga
s. 5
pwd. Katarzyna Sławińska
(członek redakcji)
Skład i łamanie:
phm. Dariusz Smoliński HO
RÓŻNE
- Ku Ropa Twa!
phm. Dariusz Smoliński HO (DS)
(redaktor techniczny)
tel. 0502-723-879
s. 6
Adres do korespondencji:
[email protected]
Stale współpracują:
to ten, to ów, jak wiatr zawieje
STRONA KCQ
Rysunki: na razie różnie
- Radio na “trójkę z dużym +”
s. 8
- Z życia Małego Kacyka i jego Żony
Wydaje:
Hufiec ZHP Kraków-Podgórze
ul. Sokolska 13
30-510 Kraków
tel. (0-12) 656 - 14 - 02
s. 8
e-mail:
[email protected]
www:
http://www.krakowpodgorze.zhp.org.pl
Dyżur redakcji:
Poniedziałek: 1730 - 1930
Środa:
1830 - 1930
Nakład: 50 + 3 egz.
2
MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE
AdAstra 2 (34) luty 2004
postanowił jechać tym pojazdem do Rabki.
No i jechał. Co więcej, to że powstała ta opowieść znaczy, że dojechał. Przynajmniej do
Naprawy bo tam wysiadłem. I co? I wpadłem
od razu w śnieg po kolana. Hmm! Pomyślałem, a może lepiej napisać: westchnąłem.
Nieźle się zaczyna.
Swoją drogą to ten śnieg to całkiem
użyteczna rzecz. Bo wracając jeszcze do podróży tym wehikułem, to w połowie trasy
zatrzymał się on na przystanku na którym
nikt nie wsiadał i nikt nie wysiadał. Mój wrodzony optymizm mi podpowiedział –
„Nieźle, kierowca zaraz karze nam wysiąść
i powie, żebyśmy sobie dalej sami radzili”
(tzn. ja i pozostali pasażerowie – dużo osób
w sobotę rano ryzykuje śmiercią i jeszcze za
to płaci). Nic takiego. Patrzę przed siebie
a moim oczom ukazała się... droga. Pan kierowca postanowił oczyścić szyby śniegiem,
rzucając
go
pod
wycieraczki
i okazało się to o dziwo skuteczne. No i były
atrakcje. A wszystko to za nieco tylko ponad
5 złotych polskich.
No ale wracając do Naprawy. Wyszedłem na trasę ogólnie mi znaną.
W warunkach letnich co prawda, ale znaną.
1h30 – 2h w lecie no to jakieś 2h30-3h
w zimie. Tak to sobie sprytnie policzyłem.
Pierwsze 500 m jak po maśle. Piękna biała
droga z ubitym śniegiem. Następne 500 metrów jak po margarynie. Jeszcze bardziej
piękna droga, bez ubitego śniegu ale przetarta. Następne 6500 metrów.... Było przepięknie, cudownie, zachwycająco, bosko i w ogóle, tylko czemu, nikt przede mną, po ostatnich opadach śniegu, tamtędy nie szedł?! W
standardowym śniegu po kolana,
a momentami dwukrotnie wyższym
„szedłem” sobie do schroniska.
Miło mijały sekundy, minuty, godziny a ja sobie brnąłem. Z uwagą pochylałem się pod każdym świerczkiem, tudzież
innym okazem. Skromna ilość śniegu leżąca
na tych drzewach sprawiała wrażenie, że ma
ochotę przedostać się do tego na ziemi. A
ponieważ tym razem nie na rękę było mi ro-
WSPOMNIENIA
bić z siebie bałwana (niektórzy pewnie pomyślą w tym miejscu – że już po fakcie),
omijałem te swoją drogą urocze gałązki
z daleka. I gdy z taką uwagą podążałem
czymś co czasami przypominało szlak, tuż
obok mnie, nie dalej niż metr, ze śniegu coś
wyfrunęło i poleciało przed siebie. Hałasu
przy tym narobiło co nie miara. To znaczy
może nie tak dużo, ale ponieważ od ostatnich
2 godzin nie słyszałem nic poza szelestem
mojej kurtki i ujadaniem psów w oddali
(chociaż do tej pory nie wiem czy nie były to
jakieś omamy słuchowe), to nieźle się przestraszyłem. W domu po daleko idących opisach i konsultacjach ustaliłem, że przestraszyła mnie Ku Ropa Twa.
Dalej było już tylko milej i cieplej.
Na przykład w głowę było mi bardzo ciepło.
Może dlatego, że czapka zyskała dodatkową
warstwę zewnętrzną w postaci lodu. Po 4
godzinach zamiast po 2:30 doszedłem do
schroniska. Właściciel schroniska podziękował mi za przetarcie szlaku. Ten tylko jeszcze nie był przetarty... Spotkałem się w
schronisku z grupą nawiedzonych turystów z
mojego szczepu (pod przewodnictwem zapal o n e g o
ż e g l a r z a
i najgroźniejszego funkcjonariusza naszego
hufca), która wybrała inny typ wędrówki
ekstremalnej. Tak zwany: jeśli Bóg da i nie
padną latarki, to znajdziemy schronisko.
Z górki wracałem do Mszany z dwoma
uczestniczkami tej wyprawy. Jedna to była
Dwimeryt a druga to jej właścicielka. Zjeżdżało nam się bardzo fajnie. I gdy już myślałem, że po raz pierwszy w życiu, podczas
zimowej wyprawy, nie zgubię szlaku... Nadrobiliśmy trochę drogi do Mszany, gdzie czekał na Nas... nieco wspanialszy bus z tej samej firmy. Ku Ropa Twa pomyślałem sobie...
MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE
Marian
AdAstra 2 (34) luty 2004
7
METODYKA
„Nieskuteczne
harcerstwo?”
a dotyczyła ogółu działalności naszej organizacji w dzisiejszym świecie. Ja jednak chciałbym skupić się na pewnym jej fragmencie.
Wypowiadające się podczas debaty osoby (i
to zarówno członkowie ZHP jak i politycy,
ludzie związani z biznesem, czy działacze
różnych organizacji pozarządowych) na pytanie, czy harcerz jest dobrym obywatelem,
zgodnie stwierdzili, że osoby wychowywane
przez nasz związek są bardzo dobrymi obywatelami, między innymi dlatego, że są aktywne politycznie oraz właśnie bardzo ambitne. Oznacza to, że interesują się sprawami
państwa i biorą czynny udział w jego życiu.
Starają się przy tym polepszyć sytuację kraju
a przez to stworzyć ten świat lepszym miejscem do życia.
Ktoś może spytać, co daje nam dążenie do celu. Jaki sens widzimy w zmierzaniu
do czegoś, czego czasem tak do końca nie da
się osiągnąć? Odpowiem mu bardzo prosto.
Właśnie to, do czego dążymy, motywuje nas
do działania. Staramy się być jeszcze lepsi,
żeby coraz bardziej zbliżać się do tego celu.
Idziemy tą krętą i wyboistą drogą coraz dalej
i wyżej. Gdy nawet czasem zdarzy nam się
upaść, właśnie cel ów pomaga się podnieść i
znów śmiało kroczyć wąską ścieżką, pomimo
wszelkich przeszkód. Gdybyśmy doszli do
j a k i e g o ś
p u n k t u
i stwierdzili, że zadanie w sumie zostało już
wykonane i nic nam więcej do szczęścia nie
trzeba, osiedlibyśmy na laurach i stali się
takimi leniwymi ludźmi, niezdolnymi do
żadnego większego wysiłku. Z czasem doszlibyśmy do wniosku, że nie opłaca się podejmować wyzwań, którym nie możemy do
końca sprostać. A właśnie to, że ludzie dążą
do zrealizowania nawet pozornie nierzeczywist ych pragnień, ich ambicja
i wielka determinacja prowadzą w końcu do
tego, że wyzwania stają się osiągalne. To
dążenie kształtuje ich osobowość, rozwija
zdolności i poszerza horyzonty.
Do drużyn starszoharcerskich wkroczył ostatnio nowy element metodyczny –
6
TEMAT NUMERU
projekt. Jest on świetnym przykładem, ilustracją pojęcia „drogi harcerskiej”. Jego założeniem nie jest bowiem osiągnięcie przez
grupę harcerzy dokładnie i ściśle tego, co
deklarowali przy jego planowaniu. Ideą jest
właśnie dążenie, staranie się, by jak najlepiej
wykonać powierzone każdemu zadania, żeby
szczerze móc przyznać, że zrobiło się wszystko w danym kierunku, na co nas było stać. A
tylko wtedy, gdy odkryje się granice swoich
możliwości, można starać się je przekraczać.
Pozwól drogi czytelniku, że zakończę
moje rozważania słowami sławnego filozofa
francuskiego, żyjącego w XVI w., Michela
de Montaigne’a. Wypowiedział on kiedyś
sentencję: „świat jest jeno szkołą szukania
i nie o to chodzi, kto dopadnie, ale kto przemierzy piękniejszą drogę”. I właśnie taka,
według mnie, idea powinna przyświecać
wszystkim poczynaniom harcerza, aby kiedyś, u kresu swych dni, mógł z czystym sumieniem stwierdzić, że to, co robił w życiu
było dobre, przysłużyło się światu i nie żałuje
ani jednej przeżytej chwili.
Duży Maju
Mroczny sobotni poranek. Nieco po
szóstej rano, czyli pora miłych snów
i szalonych turystów. Ten szalony to chyba
Wspomnienia
Ku Ropa Twa!
ja. Wsiadam do tajemniczego pojazdu zwanego wśród niektórych busem. Przyciemniane brudem szyby i wygodne samorozkładające się fotele. Zapach świadczący, że w tym
pojeździe nie tylko fotele się rozkładają. Z
przerażeniem stwierdziłem, że widoczność
kierowcy ograniczona była chyba do 30 cm,
czyli do szyby i machającej za nią wycieraczki. Po jakiś kilkudziesięciu ruchach tego co
raczej w przeszłości było wycieraczką i po
użyciu do zachlapania szyby jakieś płynu
o właściwościach brudzących oczom kierowcy ukazało się chyba coś więcej niż mnie, bo
MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE
AdAstra 2 (34) luty 2004
OD REDAKCJI
Kochani!:)
Kolejny miesiąc nowego roku
a w nim oprócz „białego szaleństwa”
i beztroskich zabaw na śniegu, tudzież spacerów wśród okrytych puchem bajkowych drzew, jak na szanujący się miesięcznik przystało,
drugi numer AdAstry! ;) Dzięki Waszym ciekawym spostrzeżeniom,
refleksjom i artykułom z radością
i optymizmem składamy lutową gazetkę pełni wiary, że częste wydawanie pisemka stanie się już regułą! :)
W świeżutkiej AA będziecie mogli,
dzięki Wiktorowi, zastanowić się nad
pięknem Waszej życiowej drogi, a z
Marianem uczyć się ufności i szczerości od... zucha. Może zainteresujecie się historią podgórskiego harcerstwa lub KCQ zainspiruje Was do...?
Najkrótszy w roku miesiąc dla nas,
harcerzy, jest na swój sposób wyjątkowy.
Niedługo
spłyną
z różnych stron serdeczne życzenia
z okazji Dnia Myśli Braterskiej, które
być może na nowo obudzą w nas
zapał, będą wyrazem wdzięczności
i przyjaźni lub wymalują na naszych
twarzach jasny uśmiech, który trudno
będzie zgasić. „Cieszcie się tym, co
jest wam dane i uczyńcie z tego
możliwie najlepszy użytek. Starajcie się widzieć dobrą stronę każdej
rzeczy. Prawdziwe szczęście znajdziecie
jednak
w uszczęśliwianiu innych.”
22 luty
„Chcę biec do ludzi,
Którzy wiedzą jak dziś jeszcze można trwać.
Chcę mocno wierzyć
W to, że jeszcze z głębi siebie mogę coś dać.”
Dzień Myśli Braterskiej obchodzimy
22 lutego w rocznicę urodzin Baden – Powella. To święto ma nam przypominać
o tym jak ważny jest drugi człowiek w życiu
każdego z nas. O tym żeby idąc ścieżką harcerskich ideałów nie zapomnieć o miłości do
bliźnich, żeby nie popaść w egoizm.
Często wspólnie wyjeżdżamy na wycieczki, razem się bawimy, pracujemy. Nie
jest nam trudno myśleć o drugim człowieku,
kiedy wszystko się dobrze układa. Gorzej, gdy
nie umiemy dostrzec pod czyjąś pozornie
uśmiechniętą twarzą ukrytego smutku.
Baden – Powell powiedział nam:
„Starajcie się zostawić ten świat trochę lepszym niż go zastaliście.” Te słowa naszego
Wodza powinny być dla nas drogowskazem
na trudnych życiowych ścieżkach. Dlatego
dostrzegajmy tych, którzy potrzebują naszej
pomocy, przeganiajmy smutek i rozsiewajmy
radość – „dajmy ludziom pogodną twarz.”
„DZIELCIE MIĘDZY SIEBIE RADOŚĆ,
PRZYJAZNE UŚMIECHY I gesty dobroci
Ponieważ w ożywczej rosie rzeczy małych,
SERCE odkrywa swój poranek
I doznaje umocnienia.”
Kasia :)
Redakcja i Komenda Hufca
MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE
AdAstra 2 (34) luty 2004
3
METODYKA
Metodyka
Wzajemność oddziaływań
Zuch. Mały człowiek z wielkimi
ambicjami. Nieziemski rozrabiaka i sterta z
nim problemów (podobno – sam zuchem nie
byłem i zuchów nie prowadziłem). Czy instruktor harcerski, zuchowy, może się od
zucha czegoś nauczyć... . Tak, zdecydowanie
tak. Trzeba mu tylko na to pozwolić. Nie
przypadkowo w chrześcijaństwie bardzo
ważny jest obraz wiary w Boga jako Ojca, a
najbardziej pożądaną postawą – postawa
dziecka.
Od zucha można nauczyć się ufności. Wiary w innych ludzi. Oczywiście pod
warunkiem, że tą wiarą nikt do tej pory nie
zachwiał. Od zucha można uczyć się szczerości i wyrażania emocji. Ale ilu instruktorów
uczy się od zuchów? Myślę, że wielu, ale
wielu również o tym zapomina.
A uczyć się od zuchów zapomnieć najłatwiej.
Bo „małe i nic nie wiedzą o świecie”. Bo
hałaśliwe i zbyt rozbrykane.
Problem zapominania jak wiele się
można nauczyć od naszego młodszego rodzeństwa nie dotyczy zresztą tylko tych najmłodszych w organizacji. Zamiast być starszymi braćmi i siostrami często przyjmujemy
postawę rodzica. O ile zuchowi to w sumie
jeszcze bardzo nie przeszkadza (bo słuszne
jest to, co mówi ten starszy), to już harcerz
zaczyna traktować instruktora jak nauczyciela z polskiej szkoły (statystycznego, bo jest
na szczęście dużo wyjątków). Może i fajny
ten nauczyciel tylko on mnie nie rozumie. On
jest dorosły, inny, jak mogę go naśladować.
Nie słucha mnie. Tym bardziej harcerz starszy. Często wchodzi w konflikt z rodzicami,
nauczycielami a z harcerstwa odchodzi. Często dlatego, że tu nikt nie rozumiał jego potrzeb. Nie miał starszego brata,
a nauczyciela jako drużynowego. Drużyno-
4
wy, czy drużynowa nie byli na niego otwarci,
nie słuchali go, nie uczą się od niego. Do
wę d r o w n i k a j u ż n i e d o c i ą g n i e .
A jak nawet?
Wzajemność oddziaływań to jedna
z cech harcerskiej metody. Jak pozostałe niezwykle ważna. Zuchowi może jeszcze nie
przeszkadza, że instruktor go nie słucha, ale
wpływ ma to na jego dalszy rozwój ogromny.
Nieświadomie dla siebie uczy się, że harcerstwo to takie miejsce, w którym jest dużo
fajnej zabawy, trzeba postępować według
jakiś zasad i wtedy druh czy druhna są mili i
nie krzyczą. A powinien się nauczyć, że to
dumnie być zuchem. Że ważne jest to, co
myśli i robi. Że druh czy druhna chcą zawsze
mi pomóc i nie trzeba się ich bać. Że to wielki
zaszczyt
być
zuchem
i postępować według zasad samemu, a nie
tylko wtedy, gdy się jest kontrolowanym.
Niestety postawa brania, a nie dawania, to postawa, którą jeszcze łatwiej rozprzestrzenić wśród harcerzy. Harcerze, od których nie będziemy się uczyć, a tylko ich
uczyć, nie zaczną szukać wiedzy
i doświadczeń na własną rękę. Dawajmy narzędzia, opiekę i wsparcie. Bądźmy otwarci
na to, co mówią i czynią. Wspierajmy ich
rozwój za pomocą metody harcerskiej a nie
urabiajmy tylko ich zachowanie według naszych wyobrażeń. Zapytajmy ich rozumienie
zasad, które przyrzekali wypełniać. Pewnie
się wielu od nich nauczymy. A im starsi harcerze, tym bardziej chcą być docenieni i potrzebni. By udawało się nam, instruktorom,
stwarzać warunki, w których, wzajem z naszym młodszym rodzeństwem, będziemy się
uczyć, musimy sami na to pozwolić.
Wielu młodych ludzi za wzór uważa
Papieża. Co więcej słucha go. Między innymi
dlatego, że on słucha młodzieży i daje im
wybór. Nie krzyczy i karze, a motywuje.
I dzięki temu czuje się młodo. Większość
instruktorów w naszym hufcu jest młodych.
Ale czy czujemy się młodo? Czy wiemy jak
się dogadać z dorastającym harcerzem?
MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE
AdAstra 2 (34) luty 2004
A może coś łatwiejszego. Czy potrafimy słuchać zucha? Nie odpowiem na to pytanie za
Ciebie. Zadaj sobie pytania: Czego nauczyłem, nauczyłam się na ostatniej zbiórce od
moich zuchów, czy harcerzy?
Metodyka
Harcerska droga
Przychodzą czasem takie dni, gdy
człowiek czuje potrzebę zastanowienia się
nad swoim życiem. Nad tym, co zrobił, co
mógł lub powinien zrobić, lecz nie udało się
tego dokonać, nad tym, jakie było, jest i będzie kiedyś jego życie. W moim przypadku
dywagacje takie nierozerwalnie związane są
z harcerstwem, gdyż zajmuje ono bardzo
ważne miejsce w mojej hierarchii wartości.
I właśnie tu do głowy przychodzi pytanie: „czym jest dla mnie harcerstwo”? Na
pewno postrzegam je trochę inaczej niż
„zwykły człowiek” (to nie aluzja do reklamy
proszku do prania), któremu harcerze kojarzą
się jedynie z obozami, biwakami pod namiotem i przeprowadzaniem staruszek przez ulicę; który ślepo wierzy w bzdurną, stereotypową definicję traktującą, że „harcerze to grupa
dzieci ubranych jak kretyni, dowodzona
przez kretyna ubranego jak dziecko”. Dla
mnie (i myślę, że dla wszystkich członków
naszej organizacji) harcerstwo to coś dużo
poważniejszego niż latanie po lesie w krótkich spodenkach. Harcerstwo to przede
wszystkim droga. Droga życiowa, ma się
rozumieć. Droga ta jest według mnie bardzo
ciekawa i piękna. Nie jest jednak drogą prostą do pokonania - pnie się po stromych stokach wzgórz, dochodząc na same szczyty,
przechodzi przez wąskie kaniony i pokonuje
rwące rzeki, dążąc stale dalej i dalej do jakiegoś wspaniałego celu. Cel ów, moim zdaniem, zawiera się w słowach gen. Roberta
Baden-Powella: „starajcie się zostawić ten
świat choć trochę lepszym, niż go zastaliście”. Celem jest więc kształtowanie świata,
METODYKA
W czym mnie to udoskonaliło?
Wzajemność oddziaływań...
Marian
w którym żyjemy, aby było on coraz lepszy,
a każdy człowiek potrafił się uśmiechać...
W słowach Bi-Pi zawiera się również pewna
bardzo ważna dla harcerzy idea – „starajcie
się”. Czyli nie „zdobądźcie cel za wszelką
cenę” lecz właśnie „dążcie do niego”. I to jest
ta nasza harcerska droga, która prowadzi nas
do celu. Dzięki której możemy dążyć do ideału.
Wielu ludzi dziwi się harcerzom – „po
co się męczyć”, „przecież można osiągnąć
więcej w prostszy sposób”. Oczywiście, można iść na łatwiznę. Można nawet nie iść, a
jechać przed siebie prostą, szeroką autostradą
życiową. Nie wkładając w nic większego
wysiłku, ślepo mknąć po trupach do celu.
Przecież ktoś „mądry” powiedział kiedyś, że
„cel uświęca środki”.
Całkowicie nie zgadzam się jednak
z postawą, która preferuje takie proste, łatwe
i przyjemne życie, bez „zbędnego” przemęczania się, za to dopuszczającą czasem (a
może nawet bardzo często) zachowania niemoralne, godzące w drugiego człowieka.
Droga harcerska (co tłumaczy się: różna od
powyższej, ciężka i męcząca) ma za zadanie
wychować właśnie ludzi o cechach przeciwnych do leniwych użytkowników prostych i
szerokich dróg życiowych. Każdy harcerz
powinien starać się być człowiekiem uczciwym i dobrym. Ważne jest też, żeby był on
kreatywny, energiczny i przede wszystkim
ambitny, gdyż właśnie ta cecha decyduje
o tym, że życie nigdy nie traci sensu, zawsze
są do zrealizowania nowe, ciekawe zadania
i nigdy nie stwierdzi się, że są one „zbyt”
trudne czy „niemożliwe” do wykonania.
Podczas zeszłorocznego „Arsenału”
miałem okazję brać udział w harcerskiej teledebacie realizowanej w jednym ze studiów
przy ul. Woronicza. Jej temat brzmiał:
MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE
AdAstra 2 (34) luty 2004
5