Ad Astra nr 2/2004 (34) pdf
Transkrypt
Ad Astra nr 2/2004 (34) pdf
STRONA KCQ Radio na “trójkę z dużym +” Jakieś dwa lata temu, kiedy dość dużo zdarzało mi się w pracy jeździć samochodem, często słuchałem przy okazji radia. Przy którymś razie zdarzyło mi się trafić na audycję “Powtórka z rozrywki”. Jako zagorzały amator kabaretu w rozmaitym wydaniu szczerze zainteresowałem się programem. Pora w jakiej był nadawany (13.30 do 14.00) dość mi odpowiadała, bo właśnie często w tym czasie moja praca polegała na przemieszczaniu się samochodem. Audycja czasem była lepsza czasem gorsza, jednak nie jako przy okazji początkowo z oporami, zacząłem słuchać, nadającej ją rozgłośni – Programu III Polskiego Radia. Rozgłośnia była ciężka: przegadane godziny, kiepska muzyka, wiadomości nie z Krakowa, właściwie wszystko przemawiało przeciw. Poza “Powtórką z rozrywki”. Jednak z czasem, właściwie podświadomie, wsiadając do auta włączałem radio i “Trójkę”. Zacząłem się wsłuchiwać w to co mówi i jak gra. Powoli przegadane dłużyzny zaczęły się zmieniać w ciekawą publicystykę, kiepska muzyka w inną, ambitniejszą i często ciekawszą niż ta w konkurencyjnych rozgłośniach, tylko wiadomości cały czas nie były z Krakowa. To nie 3 się zmieniła tylko ja przez nią. Z czasem się uzależniłem. W tej chwili właściwie nie jestem już w stanie słuchać innego radia, pomimo, że “Powtórka z rozrywki”, od której zacząłem, powędrowała gdzieś na późne godziny nocne. Całą redakcję rozpoznaję po głosie, a dzwoniących słuchaczy traktuję niemal jak rodzinę. Wojciech Man, Kuba Strzyczkowski, Marek Niedźwiecki, Piotr Baron, Artur Orzech, Artur Andrus, Jolanta Pieńkowska, Kamil Durczok to tylko niektórzy ludzie którzy tworzą głos trójki. Jeżeli ktoś szuka czegoś więcej niż tylko płytkiej komercji i sensacji zapraszam, choć początki, tak jak moje na pewno nie będą łatwe. Nie da się kogoś nakłonić do słuchania tego radia, ale można go w to wciągnąć czego najlepszym przykładem jest Acia, któ- 8 ra w tej chwili słucha trójki razem ze mną i poprawia mi błędy w tekście. Pozdrowienia dla wszystkich współtworzących to radio, jeśli kiedykolwiek AdAstra trafi w ich ręce. “... Biegnie, biegnie łoś, ma przypięte coś. Ma przypiętą na ogonie informację, że to koniec.” Miesięcznik Hufca ZHP Kraków - Podgó rze oraz Domu Kultury “Podgórze” 2/2004 (34) luty 2004 PS Jeżeli chcecie wiedzieć czemu mimo to w tytule radio jest tylko na trójkę z plusem, to musicie sami zacząć słuchać, choć rozwiązanie przyjdzie zapewne dopiero za rok w okolicach świąt Bożego Narodzenia. Z życia Małego Kacyka i jego Żony. Zdarzyło się to pewnego zimowego poranka. No poranka to lekka przesada, były ferie zimowe więc Żona nie musiała zrywać się o poranku. Było zatem koło południa. Żona powstała właśnie “dziarsko” z legowiska, kiedy do drzwi chatki ktoś zadzwonił, o przepraszam, zakołatał. Trochę to zaskoczyło Żonę , ale nie zbita z tropu przywdziała swój ulubiony szlafroczek - niebieski w białe misie - podeszła do drzwi i otworzyła nieznajomemu. Pod drzwiami stała pani. W średnim wieku. Uprzejmie się przedstawiła i powiedziała że reprezentuje firmę xxx. Chwilę się zastanowiła, nieufnie zmierzyła Żonę wzrokiem, a potem z nagła wypaliła: czy są w domu rodzice ? ej i k Lekko zaspana Żona niewiele się zastanawiając odpowiedziała, zresztą zgodnie z prawdą, że niema i zamknęła drzwi. Teraz aż boję się otwierać drzwi. A nuż stoi za nimi policja z oskarżeniem, że napastuje nieletnie. MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE Y ers T U at L 2 2 Zawsze wasz Mały Kacyk. AdAstra 2 (34) luty 2004 ń e i z MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE D r B śli y M AdAstra 2 (34) luty 2004 STRONA ORGANIZACYJNA Miesięcznik Hufca ZHP Kraków – Podgórze SPIS TREŚCI Redakcja: METODYKA - 22 luty pwd. Magdalena Stus (Wrzaskun) (redaktor naczelny) tel. 656-48-21 s. 3 - Wzajemność oddziaływań s. 4 - Harcerska droga s. 5 pwd. Katarzyna Sławińska (członek redakcji) Skład i łamanie: phm. Dariusz Smoliński HO RÓŻNE - Ku Ropa Twa! phm. Dariusz Smoliński HO (DS) (redaktor techniczny) tel. 0502-723-879 s. 6 Adres do korespondencji: [email protected] Stale współpracują: to ten, to ów, jak wiatr zawieje STRONA KCQ Rysunki: na razie różnie - Radio na “trójkę z dużym +” s. 8 - Z życia Małego Kacyka i jego Żony Wydaje: Hufiec ZHP Kraków-Podgórze ul. Sokolska 13 30-510 Kraków tel. (0-12) 656 - 14 - 02 s. 8 e-mail: [email protected] www: http://www.krakowpodgorze.zhp.org.pl Dyżur redakcji: Poniedziałek: 1730 - 1930 Środa: 1830 - 1930 Nakład: 50 + 3 egz. 2 MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE AdAstra 2 (34) luty 2004 postanowił jechać tym pojazdem do Rabki. No i jechał. Co więcej, to że powstała ta opowieść znaczy, że dojechał. Przynajmniej do Naprawy bo tam wysiadłem. I co? I wpadłem od razu w śnieg po kolana. Hmm! Pomyślałem, a może lepiej napisać: westchnąłem. Nieźle się zaczyna. Swoją drogą to ten śnieg to całkiem użyteczna rzecz. Bo wracając jeszcze do podróży tym wehikułem, to w połowie trasy zatrzymał się on na przystanku na którym nikt nie wsiadał i nikt nie wysiadał. Mój wrodzony optymizm mi podpowiedział – „Nieźle, kierowca zaraz karze nam wysiąść i powie, żebyśmy sobie dalej sami radzili” (tzn. ja i pozostali pasażerowie – dużo osób w sobotę rano ryzykuje śmiercią i jeszcze za to płaci). Nic takiego. Patrzę przed siebie a moim oczom ukazała się... droga. Pan kierowca postanowił oczyścić szyby śniegiem, rzucając go pod wycieraczki i okazało się to o dziwo skuteczne. No i były atrakcje. A wszystko to za nieco tylko ponad 5 złotych polskich. No ale wracając do Naprawy. Wyszedłem na trasę ogólnie mi znaną. W warunkach letnich co prawda, ale znaną. 1h30 – 2h w lecie no to jakieś 2h30-3h w zimie. Tak to sobie sprytnie policzyłem. Pierwsze 500 m jak po maśle. Piękna biała droga z ubitym śniegiem. Następne 500 metrów jak po margarynie. Jeszcze bardziej piękna droga, bez ubitego śniegu ale przetarta. Następne 6500 metrów.... Było przepięknie, cudownie, zachwycająco, bosko i w ogóle, tylko czemu, nikt przede mną, po ostatnich opadach śniegu, tamtędy nie szedł?! W standardowym śniegu po kolana, a momentami dwukrotnie wyższym „szedłem” sobie do schroniska. Miło mijały sekundy, minuty, godziny a ja sobie brnąłem. Z uwagą pochylałem się pod każdym świerczkiem, tudzież innym okazem. Skromna ilość śniegu leżąca na tych drzewach sprawiała wrażenie, że ma ochotę przedostać się do tego na ziemi. A ponieważ tym razem nie na rękę było mi ro- WSPOMNIENIA bić z siebie bałwana (niektórzy pewnie pomyślą w tym miejscu – że już po fakcie), omijałem te swoją drogą urocze gałązki z daleka. I gdy z taką uwagą podążałem czymś co czasami przypominało szlak, tuż obok mnie, nie dalej niż metr, ze śniegu coś wyfrunęło i poleciało przed siebie. Hałasu przy tym narobiło co nie miara. To znaczy może nie tak dużo, ale ponieważ od ostatnich 2 godzin nie słyszałem nic poza szelestem mojej kurtki i ujadaniem psów w oddali (chociaż do tej pory nie wiem czy nie były to jakieś omamy słuchowe), to nieźle się przestraszyłem. W domu po daleko idących opisach i konsultacjach ustaliłem, że przestraszyła mnie Ku Ropa Twa. Dalej było już tylko milej i cieplej. Na przykład w głowę było mi bardzo ciepło. Może dlatego, że czapka zyskała dodatkową warstwę zewnętrzną w postaci lodu. Po 4 godzinach zamiast po 2:30 doszedłem do schroniska. Właściciel schroniska podziękował mi za przetarcie szlaku. Ten tylko jeszcze nie był przetarty... Spotkałem się w schronisku z grupą nawiedzonych turystów z mojego szczepu (pod przewodnictwem zapal o n e g o ż e g l a r z a i najgroźniejszego funkcjonariusza naszego hufca), która wybrała inny typ wędrówki ekstremalnej. Tak zwany: jeśli Bóg da i nie padną latarki, to znajdziemy schronisko. Z górki wracałem do Mszany z dwoma uczestniczkami tej wyprawy. Jedna to była Dwimeryt a druga to jej właścicielka. Zjeżdżało nam się bardzo fajnie. I gdy już myślałem, że po raz pierwszy w życiu, podczas zimowej wyprawy, nie zgubię szlaku... Nadrobiliśmy trochę drogi do Mszany, gdzie czekał na Nas... nieco wspanialszy bus z tej samej firmy. Ku Ropa Twa pomyślałem sobie... MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE Marian AdAstra 2 (34) luty 2004 7 METODYKA „Nieskuteczne harcerstwo?” a dotyczyła ogółu działalności naszej organizacji w dzisiejszym świecie. Ja jednak chciałbym skupić się na pewnym jej fragmencie. Wypowiadające się podczas debaty osoby (i to zarówno członkowie ZHP jak i politycy, ludzie związani z biznesem, czy działacze różnych organizacji pozarządowych) na pytanie, czy harcerz jest dobrym obywatelem, zgodnie stwierdzili, że osoby wychowywane przez nasz związek są bardzo dobrymi obywatelami, między innymi dlatego, że są aktywne politycznie oraz właśnie bardzo ambitne. Oznacza to, że interesują się sprawami państwa i biorą czynny udział w jego życiu. Starają się przy tym polepszyć sytuację kraju a przez to stworzyć ten świat lepszym miejscem do życia. Ktoś może spytać, co daje nam dążenie do celu. Jaki sens widzimy w zmierzaniu do czegoś, czego czasem tak do końca nie da się osiągnąć? Odpowiem mu bardzo prosto. Właśnie to, do czego dążymy, motywuje nas do działania. Staramy się być jeszcze lepsi, żeby coraz bardziej zbliżać się do tego celu. Idziemy tą krętą i wyboistą drogą coraz dalej i wyżej. Gdy nawet czasem zdarzy nam się upaść, właśnie cel ów pomaga się podnieść i znów śmiało kroczyć wąską ścieżką, pomimo wszelkich przeszkód. Gdybyśmy doszli do j a k i e g o ś p u n k t u i stwierdzili, że zadanie w sumie zostało już wykonane i nic nam więcej do szczęścia nie trzeba, osiedlibyśmy na laurach i stali się takimi leniwymi ludźmi, niezdolnymi do żadnego większego wysiłku. Z czasem doszlibyśmy do wniosku, że nie opłaca się podejmować wyzwań, którym nie możemy do końca sprostać. A właśnie to, że ludzie dążą do zrealizowania nawet pozornie nierzeczywist ych pragnień, ich ambicja i wielka determinacja prowadzą w końcu do tego, że wyzwania stają się osiągalne. To dążenie kształtuje ich osobowość, rozwija zdolności i poszerza horyzonty. Do drużyn starszoharcerskich wkroczył ostatnio nowy element metodyczny – 6 TEMAT NUMERU projekt. Jest on świetnym przykładem, ilustracją pojęcia „drogi harcerskiej”. Jego założeniem nie jest bowiem osiągnięcie przez grupę harcerzy dokładnie i ściśle tego, co deklarowali przy jego planowaniu. Ideą jest właśnie dążenie, staranie się, by jak najlepiej wykonać powierzone każdemu zadania, żeby szczerze móc przyznać, że zrobiło się wszystko w danym kierunku, na co nas było stać. A tylko wtedy, gdy odkryje się granice swoich możliwości, można starać się je przekraczać. Pozwól drogi czytelniku, że zakończę moje rozważania słowami sławnego filozofa francuskiego, żyjącego w XVI w., Michela de Montaigne’a. Wypowiedział on kiedyś sentencję: „świat jest jeno szkołą szukania i nie o to chodzi, kto dopadnie, ale kto przemierzy piękniejszą drogę”. I właśnie taka, według mnie, idea powinna przyświecać wszystkim poczynaniom harcerza, aby kiedyś, u kresu swych dni, mógł z czystym sumieniem stwierdzić, że to, co robił w życiu było dobre, przysłużyło się światu i nie żałuje ani jednej przeżytej chwili. Duży Maju Mroczny sobotni poranek. Nieco po szóstej rano, czyli pora miłych snów i szalonych turystów. Ten szalony to chyba Wspomnienia Ku Ropa Twa! ja. Wsiadam do tajemniczego pojazdu zwanego wśród niektórych busem. Przyciemniane brudem szyby i wygodne samorozkładające się fotele. Zapach świadczący, że w tym pojeździe nie tylko fotele się rozkładają. Z przerażeniem stwierdziłem, że widoczność kierowcy ograniczona była chyba do 30 cm, czyli do szyby i machającej za nią wycieraczki. Po jakiś kilkudziesięciu ruchach tego co raczej w przeszłości było wycieraczką i po użyciu do zachlapania szyby jakieś płynu o właściwościach brudzących oczom kierowcy ukazało się chyba coś więcej niż mnie, bo MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE AdAstra 2 (34) luty 2004 OD REDAKCJI Kochani!:) Kolejny miesiąc nowego roku a w nim oprócz „białego szaleństwa” i beztroskich zabaw na śniegu, tudzież spacerów wśród okrytych puchem bajkowych drzew, jak na szanujący się miesięcznik przystało, drugi numer AdAstry! ;) Dzięki Waszym ciekawym spostrzeżeniom, refleksjom i artykułom z radością i optymizmem składamy lutową gazetkę pełni wiary, że częste wydawanie pisemka stanie się już regułą! :) W świeżutkiej AA będziecie mogli, dzięki Wiktorowi, zastanowić się nad pięknem Waszej życiowej drogi, a z Marianem uczyć się ufności i szczerości od... zucha. Może zainteresujecie się historią podgórskiego harcerstwa lub KCQ zainspiruje Was do...? Najkrótszy w roku miesiąc dla nas, harcerzy, jest na swój sposób wyjątkowy. Niedługo spłyną z różnych stron serdeczne życzenia z okazji Dnia Myśli Braterskiej, które być może na nowo obudzą w nas zapał, będą wyrazem wdzięczności i przyjaźni lub wymalują na naszych twarzach jasny uśmiech, który trudno będzie zgasić. „Cieszcie się tym, co jest wam dane i uczyńcie z tego możliwie najlepszy użytek. Starajcie się widzieć dobrą stronę każdej rzeczy. Prawdziwe szczęście znajdziecie jednak w uszczęśliwianiu innych.” 22 luty „Chcę biec do ludzi, Którzy wiedzą jak dziś jeszcze można trwać. Chcę mocno wierzyć W to, że jeszcze z głębi siebie mogę coś dać.” Dzień Myśli Braterskiej obchodzimy 22 lutego w rocznicę urodzin Baden – Powella. To święto ma nam przypominać o tym jak ważny jest drugi człowiek w życiu każdego z nas. O tym żeby idąc ścieżką harcerskich ideałów nie zapomnieć o miłości do bliźnich, żeby nie popaść w egoizm. Często wspólnie wyjeżdżamy na wycieczki, razem się bawimy, pracujemy. Nie jest nam trudno myśleć o drugim człowieku, kiedy wszystko się dobrze układa. Gorzej, gdy nie umiemy dostrzec pod czyjąś pozornie uśmiechniętą twarzą ukrytego smutku. Baden – Powell powiedział nam: „Starajcie się zostawić ten świat trochę lepszym niż go zastaliście.” Te słowa naszego Wodza powinny być dla nas drogowskazem na trudnych życiowych ścieżkach. Dlatego dostrzegajmy tych, którzy potrzebują naszej pomocy, przeganiajmy smutek i rozsiewajmy radość – „dajmy ludziom pogodną twarz.” „DZIELCIE MIĘDZY SIEBIE RADOŚĆ, PRZYJAZNE UŚMIECHY I gesty dobroci Ponieważ w ożywczej rosie rzeczy małych, SERCE odkrywa swój poranek I doznaje umocnienia.” Kasia :) Redakcja i Komenda Hufca MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE AdAstra 2 (34) luty 2004 3 METODYKA Metodyka Wzajemność oddziaływań Zuch. Mały człowiek z wielkimi ambicjami. Nieziemski rozrabiaka i sterta z nim problemów (podobno – sam zuchem nie byłem i zuchów nie prowadziłem). Czy instruktor harcerski, zuchowy, może się od zucha czegoś nauczyć... . Tak, zdecydowanie tak. Trzeba mu tylko na to pozwolić. Nie przypadkowo w chrześcijaństwie bardzo ważny jest obraz wiary w Boga jako Ojca, a najbardziej pożądaną postawą – postawa dziecka. Od zucha można nauczyć się ufności. Wiary w innych ludzi. Oczywiście pod warunkiem, że tą wiarą nikt do tej pory nie zachwiał. Od zucha można uczyć się szczerości i wyrażania emocji. Ale ilu instruktorów uczy się od zuchów? Myślę, że wielu, ale wielu również o tym zapomina. A uczyć się od zuchów zapomnieć najłatwiej. Bo „małe i nic nie wiedzą o świecie”. Bo hałaśliwe i zbyt rozbrykane. Problem zapominania jak wiele się można nauczyć od naszego młodszego rodzeństwa nie dotyczy zresztą tylko tych najmłodszych w organizacji. Zamiast być starszymi braćmi i siostrami często przyjmujemy postawę rodzica. O ile zuchowi to w sumie jeszcze bardzo nie przeszkadza (bo słuszne jest to, co mówi ten starszy), to już harcerz zaczyna traktować instruktora jak nauczyciela z polskiej szkoły (statystycznego, bo jest na szczęście dużo wyjątków). Może i fajny ten nauczyciel tylko on mnie nie rozumie. On jest dorosły, inny, jak mogę go naśladować. Nie słucha mnie. Tym bardziej harcerz starszy. Często wchodzi w konflikt z rodzicami, nauczycielami a z harcerstwa odchodzi. Często dlatego, że tu nikt nie rozumiał jego potrzeb. Nie miał starszego brata, a nauczyciela jako drużynowego. Drużyno- 4 wy, czy drużynowa nie byli na niego otwarci, nie słuchali go, nie uczą się od niego. Do wę d r o w n i k a j u ż n i e d o c i ą g n i e . A jak nawet? Wzajemność oddziaływań to jedna z cech harcerskiej metody. Jak pozostałe niezwykle ważna. Zuchowi może jeszcze nie przeszkadza, że instruktor go nie słucha, ale wpływ ma to na jego dalszy rozwój ogromny. Nieświadomie dla siebie uczy się, że harcerstwo to takie miejsce, w którym jest dużo fajnej zabawy, trzeba postępować według jakiś zasad i wtedy druh czy druhna są mili i nie krzyczą. A powinien się nauczyć, że to dumnie być zuchem. Że ważne jest to, co myśli i robi. Że druh czy druhna chcą zawsze mi pomóc i nie trzeba się ich bać. Że to wielki zaszczyt być zuchem i postępować według zasad samemu, a nie tylko wtedy, gdy się jest kontrolowanym. Niestety postawa brania, a nie dawania, to postawa, którą jeszcze łatwiej rozprzestrzenić wśród harcerzy. Harcerze, od których nie będziemy się uczyć, a tylko ich uczyć, nie zaczną szukać wiedzy i doświadczeń na własną rękę. Dawajmy narzędzia, opiekę i wsparcie. Bądźmy otwarci na to, co mówią i czynią. Wspierajmy ich rozwój za pomocą metody harcerskiej a nie urabiajmy tylko ich zachowanie według naszych wyobrażeń. Zapytajmy ich rozumienie zasad, które przyrzekali wypełniać. Pewnie się wielu od nich nauczymy. A im starsi harcerze, tym bardziej chcą być docenieni i potrzebni. By udawało się nam, instruktorom, stwarzać warunki, w których, wzajem z naszym młodszym rodzeństwem, będziemy się uczyć, musimy sami na to pozwolić. Wielu młodych ludzi za wzór uważa Papieża. Co więcej słucha go. Między innymi dlatego, że on słucha młodzieży i daje im wybór. Nie krzyczy i karze, a motywuje. I dzięki temu czuje się młodo. Większość instruktorów w naszym hufcu jest młodych. Ale czy czujemy się młodo? Czy wiemy jak się dogadać z dorastającym harcerzem? MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE AdAstra 2 (34) luty 2004 A może coś łatwiejszego. Czy potrafimy słuchać zucha? Nie odpowiem na to pytanie za Ciebie. Zadaj sobie pytania: Czego nauczyłem, nauczyłam się na ostatniej zbiórce od moich zuchów, czy harcerzy? Metodyka Harcerska droga Przychodzą czasem takie dni, gdy człowiek czuje potrzebę zastanowienia się nad swoim życiem. Nad tym, co zrobił, co mógł lub powinien zrobić, lecz nie udało się tego dokonać, nad tym, jakie było, jest i będzie kiedyś jego życie. W moim przypadku dywagacje takie nierozerwalnie związane są z harcerstwem, gdyż zajmuje ono bardzo ważne miejsce w mojej hierarchii wartości. I właśnie tu do głowy przychodzi pytanie: „czym jest dla mnie harcerstwo”? Na pewno postrzegam je trochę inaczej niż „zwykły człowiek” (to nie aluzja do reklamy proszku do prania), któremu harcerze kojarzą się jedynie z obozami, biwakami pod namiotem i przeprowadzaniem staruszek przez ulicę; który ślepo wierzy w bzdurną, stereotypową definicję traktującą, że „harcerze to grupa dzieci ubranych jak kretyni, dowodzona przez kretyna ubranego jak dziecko”. Dla mnie (i myślę, że dla wszystkich członków naszej organizacji) harcerstwo to coś dużo poważniejszego niż latanie po lesie w krótkich spodenkach. Harcerstwo to przede wszystkim droga. Droga życiowa, ma się rozumieć. Droga ta jest według mnie bardzo ciekawa i piękna. Nie jest jednak drogą prostą do pokonania - pnie się po stromych stokach wzgórz, dochodząc na same szczyty, przechodzi przez wąskie kaniony i pokonuje rwące rzeki, dążąc stale dalej i dalej do jakiegoś wspaniałego celu. Cel ów, moim zdaniem, zawiera się w słowach gen. Roberta Baden-Powella: „starajcie się zostawić ten świat choć trochę lepszym, niż go zastaliście”. Celem jest więc kształtowanie świata, METODYKA W czym mnie to udoskonaliło? Wzajemność oddziaływań... Marian w którym żyjemy, aby było on coraz lepszy, a każdy człowiek potrafił się uśmiechać... W słowach Bi-Pi zawiera się również pewna bardzo ważna dla harcerzy idea – „starajcie się”. Czyli nie „zdobądźcie cel za wszelką cenę” lecz właśnie „dążcie do niego”. I to jest ta nasza harcerska droga, która prowadzi nas do celu. Dzięki której możemy dążyć do ideału. Wielu ludzi dziwi się harcerzom – „po co się męczyć”, „przecież można osiągnąć więcej w prostszy sposób”. Oczywiście, można iść na łatwiznę. Można nawet nie iść, a jechać przed siebie prostą, szeroką autostradą życiową. Nie wkładając w nic większego wysiłku, ślepo mknąć po trupach do celu. Przecież ktoś „mądry” powiedział kiedyś, że „cel uświęca środki”. Całkowicie nie zgadzam się jednak z postawą, która preferuje takie proste, łatwe i przyjemne życie, bez „zbędnego” przemęczania się, za to dopuszczającą czasem (a może nawet bardzo często) zachowania niemoralne, godzące w drugiego człowieka. Droga harcerska (co tłumaczy się: różna od powyższej, ciężka i męcząca) ma za zadanie wychować właśnie ludzi o cechach przeciwnych do leniwych użytkowników prostych i szerokich dróg życiowych. Każdy harcerz powinien starać się być człowiekiem uczciwym i dobrym. Ważne jest też, żeby był on kreatywny, energiczny i przede wszystkim ambitny, gdyż właśnie ta cecha decyduje o tym, że życie nigdy nie traci sensu, zawsze są do zrealizowania nowe, ciekawe zadania i nigdy nie stwierdzi się, że są one „zbyt” trudne czy „niemożliwe” do wykonania. Podczas zeszłorocznego „Arsenału” miałem okazję brać udział w harcerskiej teledebacie realizowanej w jednym ze studiów przy ul. Woronicza. Jej temat brzmiał: MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE AdAstra 2 (34) luty 2004 5