Ad Astra nr 3/2003 (32) pdf

Transkrypt

Ad Astra nr 3/2003 (32) pdf
Miesięcznik Hufca ZHP Kraków - Podgórze
i DomuKultury
Kultury “Podgórze”
„Podgórze”
oraz Domu
3/2003 (32)
listopad 2003
Y
N
zji iego
L
a
A k k
o rs
J
z
a rce
C
n
E a ha
yd ku
P
w
S a o
etk cji
z
ga ura
–
K aug
E
Z In
Y
R nej
G
O wia
ąg
r
o
EK
T
A
D
DO
Ch
R
STRONA ORGANIZACYJNA
SPIS TREŚCI
OD REDAKCJI
Miesięcznik Hufca ZHP Kraków - Podgórze
oraz Domu Kultury “Podgórze”
METODYKA
- Jak układałam próbę na stopień
s. 3
- Harcerzem być– w obłudzie żyć?
s. 4
- Psychotest– Jakie jest Twoje życie harcerskie?
s. 4
WSPOMNIENIA
- Westerplatte 2003
s. 5
RÓŻNE
- Bajka żydowska
s. 6
DODATEK
- Gazetka wydana z okazji Chorągwianej Inauguracji Roku Harcer-
Cześć!
Nie mam wielkiej ochoty pisać
tego wstępniaka. Chociaż powinnam
się cieszyć, że daliście mi taką możliwość. Ostatnia AdAstra wyszła tak
dawno temu, że już nawet nie pamiętam dokładnie kiedy. Wydaje mi się
jednak, że to nasz trzeci numer w tym
roku. Może kiedyś będzie lepiej…
Jest listopad, zimno i smutno.
Jak co roku te same święta: 1, 2, 11
XI. Jak co roku ta sama akcja zarobkowa. Jak zawsze ci sami ludzie dookoła.
Przepraszam Was, ale mam
dziś nastawienie do świata jak Kłapouchy. Moja dusza Tygryska schowała
się pod łóżko i nie chce wyjść. Mówi,
że tam jej dobrze. Kłapouchy to równ y
o s i o ł e k ,
m o ż n a
z nim czasem pogadać. Więc nie mam
do niego żalu, że zaraził mnie swoją
„radością życia”. W końcu zawsze
może być gorzej… W byciu Kłapouchym najsmutniejsze jest to, że
mieszka się w domu, który inni uważają za stertę gałęzi i to, że ogon się
ciągle gdzieś gubi. Jakby nie chciał
być z właścicielem. Krzyś nie interesuje się Kłapouchym tak jak Kubusiem czy Prosiaczkiem. Kłapouchy
jest zawsze sam. Czasami to dobrze,
ale tak na dłuższą metę to smutne.
Nikt nie rozumie Kłapouchego…a
może nikt nie chce go zrozumieć?
Dziś mam ochotę iść
z nim na spacer. Pewnie rozbolą nas
nogi od tego łażenia, ale żeby się tylko ogon nie zgubił to będzie jakoś…
Kłapouchy to równy osiołek,
można z nim czasem pogadać…
Miesięcznik Hufca ZHP
Kraków – Podgórze
Redakcja:
pwd. Magdalena Stus (Wrzaskun)
(redaktor naczelny)
tel. 656-48-21
phm. Dariusz Smoliński HO (DS)
(redaktor techniczny)
tel. 0502-723-879
pwd. Katarzyna Sławińska
(członek redakcji)
Skład i łamanie:
phm. Dariusz Smoliński HO
Adres do korespondencji:
[email protected]
Stale współpracują:
to ten, to ów, jak wiatr zawieje
Rysunki: na razie różnie L
Wydaje:
Hufiec ZHP Kraków-Podgórze
ul. Sokolska 13
30-510 Kraków
tel. (0-12) 656 - 14 - 02
e-mail:
[email protected]
www:
http://www.krakowpodgorze.zhp.org.pl
Dyżur redakcji:
Poniedziałek:
Środa:
1730 - 1930
1730 - 1830
Magda
skiego
s. 7-10
Nakład: 50 + 3 egz.
2
MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE
AdAstra 3 (32) listopad 2003
METODYKA
Z bloga harcerki:
Jak układałam próbę na stopień
IX 2003, czwartek
W końcu się zdecydowałam:
chcę otworzyć próbę na kolejny stopień!
IX 2003, piątek
Powiedziałam drużynowej o tej
decyzji. Ucieszyła się, aż mi się miło
zrobiło :) No i przykazała, żebym się
zastanowiła, kto będzie opiekunem tej
mojej próby. Siedzę i myślę. I chyba
w końcu wymyśliłam, kogo bym
chciała. Anka, nasza przyboczna, ma
odpowiedni stopień (tzn. HR, a ja chcę
HO, więc wymóg, że opiekunem może być harcerz w stopniu równym zdobywanemu albo wyższym, jest spełniony). Poza tym Ankę lubię
i sądzę, że potrafi mi pomóc
i w układaniu próby,
i w rozwiązywaniu ewentualnych (a
tfu! tfu!) problemów w czasie jej
(próby) trwania. Hm... Żeby tylko ona
się zgodziła na to opiekuństwo...
IX 2003, poniedziałek
Jest! Anka się zgodziła i już
jestem po pierwszym spotkaniu z nią
:) Umościłyśmy się wygodnie w jej
pokoju z herbatą i czekoladą, a ona
zafundowała mi małe „pranie mózgu”.
Ale przydało się. Polegało to „pranie”
na tym, że dostałam kartkę i długopis,
i miałam wypisać sobie najpierw swoje zalety, umiejętności, co w sobie
lubię itp. Potem trochę mniej przyjemnie: wypisywałam swoje wady, to czego nie umiem, a umieć powinnam,
żeby
mi
się
łatwiej
i przyjemniej żyło, to czego w sobie
nie lubię. No i jeszcze przy okazji dopisałam, jaka jestem wobec rodziny,
koleżanek, ludzi z drużyny.
Potem Anka wręczyła mi rodzynki do pogryzania i kolejną kartkę,
na której miałam opisać (albo symbolami oznaczyć), jaka chciałabym być,
po zakończeniu mojej próby. Które z
moich zalet chciałabym rozwinąć, nad
jakimi wadami popracować. Miał mi z
tego powstać „portret” mnie za rok.
No i powstał :) Choć przyznaję,
„chwilę” czasu to mi zajęło.
Rzecz jasna na tym nie koniec.
Przeczytałyśmy sobie obie ten mój
idealny opis oraz opis idei stopnia
z „Systemu stopni harcerskich” (tego
nowego, sześciostopniowego), no
i zaczęłam następny etap myślenia:
formułowanie celów mojej próby, czyli co chcę osiągnąć podczas tego roku,
w którym będę się wspinać do pagonu
z gwiazdką. Różne te cele wymyśliłam, np. że będę pracować na swoją
punktualnością, a właściwie jej brakiem (bo w swoim „portrecie napisałam, że przestanę się notorycznie
spóźniać), że wyspecjalizuję się w
mojej ulubionej technice harcerskiej
(samarytance) itp. Nie ma sensu przepisywać tu, tego jeszcze raz. No i przy
wymyślaniu celów trzeba mi było pamiętać, że cel ma być tak sformułowany, żeby potem łatwo było określić,
czy się go osiągnęło czy nie; mądrze
mówiąc: cel ma być mierzalny :).
Pierwsze spotkanie skończyło
się na tym, że z listą swoich celów
poszłam do domu zastanowić się nad
zadaniami, czyli nad tym co konkretnie zrobię, żeby zrealizować cele. No i
właśnie się zastanawiam. Co do wys pe cj ali zo wani a
si ę
w samarytance, to już nawet wymyśliłam zadanie: zrobię kurs
i zdobędę „brązową” (tzn. Brązową
Odznakę Ratownika Medycznego
ZHP – jak to dumnie brzmi :) ). Przy
okazji Anka przypomniała mi, po raz
setny chyba, że książeczka
z wymaganiami na stopnie jest tylko
pomocą, a nie zbiorem punktów, które
się przepisuje do karty próby. No
i jeszcze dodała, pojąc mnie na odchodne kolejną herbatą, że zadaniem
może być też zdobycie sprawności.
Byle tylko nie było tych sprawności za
dużo w karcie.
IX 2003, sobota
Jej! Wielkie jesteśmy!
Dziś znowu spotkałam się z Anką
i pokazałam jej moje propozycje zadań. Obgadałyśmy wszystko, kilka
MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE
zadań trochę przerobiłyśmy, żeby nie
były za trudne, ani za łatwe, no i żeby
były możliwe do zrealizowania. Przy
okazji sprawdziłyśmy, czy na pewno
za pomocą tych zadań zrealizuję te
moje cele. Na koniec rozłożyłam sobie
zadania w czasie: część planuję zrobić
jesienią, część w zimie, coś na wiosnę,
a latem będę finiszować. Chodzi o to,
żeby nie zostawiać wszystkiego np. na
wiosnę, bo całkiem po prostu może mi
nie wystarczyć czasu. Postanowiłam,
że cała próba będzie trwać rok. Anka
przyklasnęła. Teraz kartka z tym co
wymyśliłam ma poleżeć przynajmniej
jedną noc, a potem przyjrzę się jej
krytycznym okiem. Tak, żebym mogła
ewentualnie coś jeszcze poprawić.
IX 2003, czwartek
Obejrzałyśmy „krytycznymi
oczami” tę moją próbę. Jest OK. Podoba mi się; po prostu widać, że to
jest MOJA próba – do nikogo innego
by nie pasowała :) Teraz siedzę
i rozpisuję kartę próby: kto zdobywa,
co zdobywa, jak długo ma trwać to
zdobywanie, kto jest opiekunem, jakie
mam cele, jakie zadania i kiedy chcę
je realizować. Ufff, prawie kończę.
A jutro na posiedzenie Kapituły Stopni. Wszyscy mówią, że kapituła nie gryzie (przeważnie), ale takiego
lekkiego zdenerwowania nie potrafię
się pozbyć.
O! Dostałam sms: moje opiekuństwo napisało, żebym się nie martwiła i że „będzie dobrze”. No to będzie :)
IX 2003, piątek wieczór
No i otworzyłam HO!
Kapituła okazała się być całkiem sympatyczna :) A teraz do roboty! Trzeba
jeszcze zrealizować tę próbę :)
***
Wszystkie podobieństwa do realnych istot i zaistniałych zdarzeń, są
całkowicie zamierzone.
phm. Aurelia Hołubowska wędr.
AdAstra 3 (32) listopad 2003
3
METODYKA
Spójrz w lustro
Harcerzem być – w obłudzie żyć?
Dlaczego porównałam harcerskie życie z obłudą? Bo wydaje mi się,
że ma się ona całkiem dobrze w naszym harcerskim środowisku. Co to
takiego obłuda? Najprościej oszustwo!
Kogo więc oszukują harcerze i instruktorzy? Nie tylko siebie samych,
ale i swoich podwładnych! Jak to
możliwe? W jaki sposób do tego dochodzi?
Ilu z was z ręką na sercu może
powiedzieć, że przestrzega Prawa Harcerskiego? Bo to właśnie o jego nie
przestrzeganie mi chodzi. Bo jesteś
kłamcą druhu drużynowy, kiedy wpajasz swym harcerzom istotę Prawa, a
sam go nie przestrzegasz. Bo ty jesteś
starszy, więc możesz sobie na to po-
zwolić? Bo jesteś oszustką druhno
drużynowa, kiedy mówisz swym harcerkom jak to pięknie jest żyć według
Prawa, a sama tak nie żyjesz. Dlaczego, bo to nie popularne?
Jesteś najgorszym spośród
kłamców druhu instruktorze. Dlaczego
mówisz, że życie prywatne to jedno, a
bycie instruktorem to drugie? Czyż nie
dlatego jesteś instruktorem by wychowywać? Jak dobrze wychować nie
dając przykładu własnego? Jak wymagać od innych nie wymagając od siebie? Pamiętasz swoje Zobowiązanie
In s t r u kt o r s ki e ? „J e st e m ś w i adoma/świadomy odpowiedzialności
harcerskiego wychowawcy i opiekuna”. Czy jesteś?
Psychotest
Jakie jest Twoje życie harcerskie?
1. Czy zdarzyło Ci się kiedyś mieć
mokre buty na obozie?
_Tak
_Nie
2.Czy choć raz na obozie zdarzyło Ci
się, że zapleśniało Ci pranie?
_Tak
_Nie
3.Poruszałaś\łeś się po pas w szambie,
błotnistym mule lub innym syfie?
_Tak
_Nie
4.Pływałaś\łeś w wodzie w
"normalnym codziennym stroju" tzn.
podkoszulek, spodnie, buty?
_Tak
_Nie
5.Maszerowałaś\łeś przez całą noc w
zimie, odmrażając sobie przy tym
pewne części ciała?
_Tak
_Nie
6.Spuściłaś\łeś komuś kiedyś linki w
namiocie?
_Tak
_Nie
7. Zdarzyło Ci się mówić kompletne
głupoty w towarzystwie innych?
_Tak
_Nie
8. Zdarzyło Ci się coś kiedyś niewytłumaczalnego na obozie, rajdzie harcerskim?
_Tak
_Nie
9. Miałaś\łeś różne dziwne sny o swo-
0-2 odpowiedzi tak
Życie harcerskie wcale nie daje Ci przyjemności i satysfakcji. Nie masz żadnych ciekawych
wspomnień z dotychczasowego harcerskiego
życia. Niewiele można Ci pomóc. Najlepiej
skontaktuj się z Marianem.
3-5 odpowiedzi tak
Jeszcze nie wiesz ile przyjemności może Ci
sprawić życie prawdziwego harcerza. Być
może na starość zachowasz niejasne wspomnienia z tego, że kiedyś byłeś harcerzem.
Spróbuj bardziej się wciągnąć w to, co się
wokół Ciebie dzieje.
6-9 odpowiedzi tak
Już wiesz, jak może smakować prawdziwe
życie harcerza. Tylko boisz się w nie lepiej
„wgryźć”. Nie łam się. Idź wszędzie tam, gdzie
Cię nie chcą. Wtedy przekonasz się jak cudowne może być bycie harcerzem.
10-11 odpowiedzi tak
Zakosztowałeś w pełni uroków harcerskiego
życia. Prawie nic nie jest dla Ciebie tajemnicą.
Korzystasz z każdej chwili, jaką masz na obozie, rajdzie, zimowisku. Niczego się nie boisz.
Tak wygląda prawdziwy harcerz.
12-13 odpowiedzi tak
To nie możliwe. Zrób sobie test jeszcze raz. A
jeśli wyszło Ci tak samo, to znaczy, że jesteś
albo Bambusem, albo BB lub kimś podobnie
zakręconym. W każdym razie wszystkiego już
4
MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE
Czy nie po to wstępujemy do
tej organizacji, by przestrzegać jej
Praw? Czy nie, dlatego w niej jesteśmy, że urzekła nas jej idea? Czy
wstydzicie się tego, że jesteście harcerzami? Czy życie harcerskie nie jest
waszym życiem prywatnym? Moim
jest. I dlatego jest mi cholernie przykro patrzeć jak nasze harcerstwo zżera
od środka choroba – obłuda.
Stań przed lustrem druhno
drużynowa, stań i ty druhu drużynowy, a także i ty instruktorze. Stań i
przypomnij sobie rotę Przyrzeczenia
Harcerskiego – „być posłusznym/posłuszną Prawu Harcerskiemu”.
Czy w takim razie nie jesteś krzywoprzysiężcą?
Wrzaskun
ich harcerskich znajomych?
_Tak
_Nie
10.Uczestniczyłaś\łeś w biegu, grze
survivalowej, w której tylko wola dotarcia do końca utrzymywała Cię na
nogach?
_Tak
_Nie
11. Smakowało Ci, choć raz jedzenie
na obozie harcerskim?
_Tak
_Nie
12. Czy zdarzyło Ci się nieopatrznie
zgodzić na pełnienie funkcji instruktorskiej na obozie, zimowisku?
_Tak
_Nie
13. Przestraszyłaś\łeś, zadziwiłaś\łeś
kiedyś kogoś swoim wyglądem, ubiorem?
_Tak
_Nie
doświadczyłeś, ale nie załamuj się. Gdybyś
zamierzał prowadzić dalej taki styl życia to
najlepiej już się ubezpiecz. Jeśli czujesz się już
znudzony lub niepotrzebny, udaj się na rozmowę z Marianem, lub na fotel dentystyczny do
Moniki.
Jeśli niniejszy psychotest Ci się spodobał, niezwłocznie udaj się do kiosku po najnowszy
numer "Twista”, „Dziewczyny" lub inną tego
typu gazetę...
Ania Śmiałek
AdAstra 3 (32) listopad 2003
WSPOMNIENIA
Wspomnienia
Westerplatte 2003,
czyli ReHuKraPo
„ 1 września 4:45 Westerplatte –
zostaliśmy zaatakowani przez Niemców. Niemcy rozpoczęli atak!...” – tak
rozpoczyna się wiele dzienników dotyczących, opisujących przebieg II
wojny światowej. A my – harcerze
z Hufca Kraków – Podgórze mieliśmy
możliwość i zaszczyt uczestniczyć
w tak doniosłej chwili…
ale może zacznę od samego początku!? Otóż 29 sierpnia
o godzinie 22:30 zjawiła się pod Hufcem na ul. Sokolskiej pewna grupa
podejrzanych, młodych osób! To byliśmy my – a dokładniej (ha! Teraz
wymienię WAS WSZYSTKICH
z nazwisk – oprócz siebie J Ania H.,
Ania J., Magda S., Grzegorz K., Bartek R., Bambus M. J, Marian B. J, Pedro, Duży Maju, Marcin G.) - fajna
ekipa, co? w skrócie ReHuKraPo! –
sami to rozszyfrujcie inteligentni Czytelnicy tej gazety! J
W dokładnie 10 godzin dotarliśmy do Gdańska, po drodze oglądając wiele(!) ciekawych(!) filmów
(dodam, że nie harcerskich J). Cudowny Gdańsk… (pozwolę sobie na
chwilkę wspomnień… hmm… mam
ich wielu… uups… WIELE!) przywitał nas bardzo mokro! Ale… poszwędaliśmy się jak to harcerze mają w
zwyczaju. Oglądaliśmy mokrego Żur
a
w
i
a
,
a Bambus zaproponował odwiedzenie
wystawy w Centralnym Muzeum
Morskim (do którego dotarliśmy statkiem!J) – okrętów i statków! Niesamowite wrażenia… o godzinie 15:00
zameldowaliśmy swoją obecność na
W e s t e r p l a t t e
dh. Arturowi (przyjacielowi Magdy S.
J), którego POZDRAWIAMY!!!J
Chłopcy przywitali się z czołgiem Rudy 102 i wyruszyliśmy do naszej siedziby – bazy wojskowej. Teraz podam
poufne informacje – za płotem
(drucianą siatką) byli żołnierze GROMU! Naruszyliśmy ich teren… dwa
razy!J dzień 30 VIII zakończył się
niezbyt
ambitną
grą,
w stylu komandosów…itd. nic więcej
nie pamiętam, bo mnie od razu
(prawie) zabili, wytarmosili i… buuum… musiałam wracać do bazy!J
Wieczorkiem nasza grupa pod wezwaniem uczestniczyła w ognisku, a następnie wybrała się nad morze. Było
cudownie… ładnie świeciły sobie
światełka w porcie w Gdańsku!
Kolejny dzień rozpoczął się
grą po Gdańsku – sprawnościowa (?).
Pogoda w końcu nam dopisała;
w międzyczasie zjedliśmy obiad –
cudowną, gęstą, wojskową grochówkę
„z wkładką” – cytuję tu druhnę Magdę
S. J i dokończyliśmy grę – zadania
były bardzo proste – ale strasznie dużo
czasu zajmowało nam dostanie się do
miejsca, w którym mieliśmy je wykonać L a szkoda, do było ich aż 11, my
wykonaliśmy…4;). Wieczorkiem
ogniseczko – już bardzo uroczyste, no
i w końcu zostaliśmy
w nim ujęci jako goście z Krakowa!!!
Ognisko tematycznie związane było
z wydarzeniami 1 IX 1939 roku, druh
oboźny dokonał odczytu pamiętnika
j e d n e g o
z westerplatczyków, śpiewaliśmy również piosenki
związane z wojną (hmm…
przynajmniej niektórzy J ).
Dzień tradycyjnie zakończyliśmy spacerkiem do latarni
GROMU i z powrotem.
N a t o m i a s t
o godzinie 3:00 w nocy zostaliśmy bezlitośnie obudzeni. Byliśmy tacy zmęczen i ! …
R a z e m
z plecakami skierowaliśmy
się w stronę pomnika, tam
dostaliśmy pochodnie,
z którymi kolejno udaliśmy
się pod sam pomnik. Atmosfera była bardzo uroczysta –
wszyscy obowiązkowo w
mundurach letnich!!! A było
zimno!!! Brrrrr… wyobraźcie sobie – ale… było niesamowicie! Przed nami ciemność, oświetlony pomnik
upamiętniający te wszystkie
krwawe chwile, które miały
miejsce właśnie tutaj, do-
MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE
kładnie 64 lata temu.
I my, z płonącymi pochodniami
w dłoniach, stojący na baczność, oddający hołd. A za nami cudowny
wschód słońca… Nie będę psuła tego
opisu nazwiskami osób przemawiających J bo nie o to chodzi. Charakter
całego tego spotkania był bardzo uroc
z
y
s
t
y
i wzniosły. „Nigdy więcej wojny” – to
było hasło VIII Zlotu Hufca Gdańsk –
Portowa. My przyłączyliśmy się do
niego z całej siły!
Według mnie takie zloty
i informacje o nich są potrzebne harcerzom z naszego Hufca, wniosłyby
one
wiele
świeżości
i zainteresowania. Sama bardzo lubię
takie wyjazdy, gdzie mogę poznawać
nowych harcerzy, z innych miast,
państw czy nawet harcerzy z innych
krakowskich hufców! Bardzo chciałabym aby w niedalekiej przyszłości,
ktoś zorganizował na przykład taki
zlot, na dobry początek sam Kraków!… Może po zdaniu matury…? J
Pozdrawiam!
AdAstra 3 (32) listopad 2003
Ania „Świstek”J
I© GDAŃSK
5
RÓŻNE
Bajka żydowska
Kolba Sabua był człowiekiem
bogatym. Pałace u niego były wysokie
jak góry, a suknie jego od złota błyszczały, a w jego ogrodach rosły cedry
pachnące i palmy z szerokimi liśćmi i
kwitły wonne róże Saronu. Ale piękniejszą od pałaców wysokich, od cedrów pachnących i pąsowych róż,
piękniejszą od wszystkich dziewic w
Izraelu była córka jego, młoda Rachela.
Kolba Sabua miał tyle trzód,
ile gwiazd jest na niebie, a trzody te
pasł młodzieniec ubogi. Wzrost miał
wysoki jako cedr młody, a twarz bladą
i smutną, jak u człowieka bywa, który
duszę swoją z ciemnicy wybawić
chce, a nie może. Młodzieniec ten nazywał się Józef Akiba i mieszkał na
wysokiej górze, na której pasły się
trzody pana jego.
I zdarzyło się raz, że piękna
Rachela przyszła do ojca swego, upadła przed nim na ziemię, nogi jego
całowała, bardzo płakała i mówiła: „Ja
chcę pójść za Akibą i mieszkać w tej
niskiej, czarnej chatce, która stoi tam
na wierzchołku góry i w której on
mieszka!”. Kolba Subua był człowiekiem dumnym i twardego serca. Wielkim on uniósł się gniewem na córkę
swoją, piękną Rachelę,
i zakazał jej myśleć o młodym pasterzu. Ale piękna Rachela wyszła
z wysokiego pałacu nic nie zabrawszy
ze sobą prócz czarnych oczu swoich,
które jak wielkie brylanty błyszczały
łzami, i czarnych swych włosów, które
podnosiły się nad jej czołem jak wielka korona. I poszła na wysoką górę,
do czarnej chatki weszła
i powiedziała: „Akibo! Oto żona twoja
do domu twego wchodzi!”. Akiba był
w wielkiej radości, wypił z oczu Racheli jej łzy brylantowe, a potem bardzo piękne rzeczy zaczął jej mówić.
Mądre słowa jak miód lały się z ust
jego, a ona słuchała i szczęśliwą była,
i powiedziała: „Akibo! Ty będziesz
wielką gwiazdą, która nad drogami
Izraela zaświeci!”.
Kolba Sabua był człowiekiem
dumnym i twardego serca. Nie posłał
on córce swej na wysoką górę żadnej
żywności ani żadnej sukni i mówił:
„Niechaj głód pozna i zobaczy nędzę”.
Piękna Rachela poznała głód
i zobaczyła nędzę. Był taki dzień, że
nie miała ona, czego włożyć w usta
Akiby i zamyśliła się bardzo nad tym,
że mąż jej głodny. Akiba mówił: „Nic
6
to, że ja głodny!”. I zaczął jej znowu
mądre rzeczy opowiadać, ale ona
wstała, z wielkiej góry zbiegła, do
miasta weszła i zawołała: „Kto mi da
miarkę jagły za tę czarną koronę, którą
na głowie noszę?”. I dali jej miarkę
jagły, a czarną koronę, co piękniejsza
była nad brylanty i perły, z czoła jej
zdjęli. Wróciła na górę, do małej chatki weszła i powiedziała: „Akibo! Usta
twoje mam już czym nakarmić, ale
dusza twoja głodna i pokarmu dla niej
nie dostanę! Idź ty w świat i karm duszę swoją wielką mądrością, która
z ust uczonych płynie. Ja tu zostanę,
przed progiem domu twego usiądę,
prząść wełnę i paść trzody będę,
i patrzeć na tę drogę, którą ty kiedyś
powrócisz jak słońce, które powraca
na niebo, aby ciemności nocy rozpędzić”.
Akiba poszedł. Piękna Rachela przed progiem jego domu usiadła,
w e ł n ę pr zę d ł a , t r zo d ę p a sł a
i na drogę patrzyła, którą powrócić on
miał, jasny cały od wielkiej mądrości.
Siedem lat przeszło. I był wieczór taki, w którym miesiąc leje na
ziemię morze srebrnej światłości,
a drzewa i trawy stoją cicho i nie ruszają się, jakby wionął na nie duch
Przedwiecznego, który światu niesie
pokój i ciszę. Tego wieczora zza wysokiej góry wyszedł człowiek wysoki i
blady. Nogi jego trzęsły się jako liście,
gdy nimi wiatr miota,
a ręce podnosiły się do nieba. A kiedy
zobaczył on małą, biedną chatkę, łzy
wielkim strumieniem puściły mu się
z oczu, bo był to Akiba, mąż pięknej
Racheli. Akiba stanął przy oknie chatki swojej, które otwarte było,
i słuchał, jacy tam w niej ludzie rozmawiali. Mówiła tam żona jego, Rachela, z bratem swoim, którego ojciec
jej przysłał do niej. „Powróć do domu
Kolby Subuy”- mówił jej brat,
a ona odpowiedziała: „Czekam tu na
Akibę i domu jego strzegę”. Brat mówił: „Akiba nie wróci już nigdy. On
porzucił ciebie i wielki wstyd tobie
zrobił”. Ale ona odpowiedziała:
„Akiba mnie nie porzucił. Ja jego sama wysłałam do źródła mądrości, ażeby on z niego pił”. „On ze źródła mądrości pije, a ty kąpiesz się we łzach i
ciało twoje wysycha od nędzy!”.
„Niech oczy moje ze łzami wypłyną i
niech ciało moje zje nędza, ja domu
męża mego strzec będę.
I żeby teraz stanął przede mną ten, dla
MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE
którego miłość w sercu moim czuję
i powiedział: ‘Rachelo! Wróciłem do
ciebie, abyś nie płakała dłużej, ale ze
źródła mądrości mało jeszcze piłem!’
– powiedziałabym jemu: ‘Idź i pij
więcej!’”. Blady podróżny, który stał
pod otwartym oknem, kiedy posłyszał
to, co mówiła Rachela, zbladł jeszcze
bardziej, zatrząsł się bardzo, odszedł
od małej chatki swojej i wrócił tam,
skąd był przyszedł.
Znowu przeszło lat siedem.
I nadszedł dzień taki, w którym słońce
leje na ziemię potoki złotych jasności,
a drzewa szumią i kwiaty kwitną,
i ptaki śpiewają, i ludzie śmieją się,
jakby powiał na nich duch Przedwiecznego, który niesie światu życie i
radość. Na drodze, co wysoką górą
podnosiła się do niskiej chaty pasterza, szumiała wielka gromada ludzi.
Pośrodku niej szedł człowiek wysoki;
twarz jego jaśniała jako słońce wielką
mądrością, a z ust jego padały słowa
słodkie jak miód, a wonne jak mirra.
Lud kłaniał się przed nim nisko, słowa
jego chciwymi uszami chwytał i z
wielką dlań miłością wołał: „O rabbi!”. Ale przez gromadę ludzi przebieg ł a
k o b i e t a
i upadłszy na ziemię objęła kolana
mistrza. Wrzeciono ona w ręku swym
trzymała, łachmany ją okrywały,
twarz jej była chuda, bo przez lat
czternaście zjadała ją nędza, i oczy
głęboko schowane, bo przez lat czternaście wypływały łzami. „Idź precz,
żebraczko!”- krzyknął lud na kobietę;
ale mistrz podniósł ją z ziemi i do
piersi swej mocno przycisnął, bo był
to Józef Akiba, a kobieta była żoną
jego, Rachelą. „Oto zdrój, który smutne serce me poił nadzieją, kiedy głowa
moja w tęsknocie i pracy wielkiej nurzała się w źródle mądrości”. Tak
mistrz do ludu powiedział i chciał na
głowę Racheli włożyć koronę ze złota
i pereł. „Ty, Rachelo – rzekł – zdjęłaś
k
i
e
d
y
ś
z głowy twojej piękny swój warkocz,
aby głodne usta moje nakarmić, ja
teraz czoło twoje przyozdobię bogatym wieńcem!”. Ale ona zatrzymała
ramię jego i podnosząc nań oczy, które znowu piękne stały się jak przed
wielu laty, rzekła: „Rabbi, chwała
twoja jest moją koroną!”
1)
Równina położona w zachodniej
Palestynie wzdłuż brzegu Morza Śródziemnego; bardzo urodzaj na
i obfitująca we wspaniałą roślinność.
AdAstra 3 (32) listopad 2003