Pobierz w pdf - CzytajZaFree

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFree
Senne Serca
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
WielkieOczy
Sen. Czym on tak naprawdę jest dla ludzi? Odpoczynkiem, chwilą wytchnienia, a może tylko
zmarnowanymi godzinami, które można by wykorzystać na zrobienie czegoś na co nie
starcza czasu nam w dzień, lecz nie mamy siły nic z nimi zrobić. Dla mnie sen jest życiem, z
którego najbardziej korzystam. Jestem chora... ale żaden lekarz nie umie sprecyzowć, na co.
Odkąd pamiętam nie potrafię zapanować nad sennością...która coraz bardziej przerasta
mnie z wiekiem. Nie ma na to lekarstwa, trzeba po prostu z tym żyć.
Mam na imię Alice Maron. Mieszkam w Paryżu, we Francji, razem z rodzicami. Jestem
jedynaczką i nawet nie wiecie jak bardzo mi z tym źle. Mam za to kota, Watsona, ale to nie
wiele zmienia. Moje życie od szesnastu lat ciągnie się w pętli. Budzę się na kilka godzin, a
potem zasypiam. Sama nie wiem kiedy przekraczam granicę między snem, a jawą.
Najczęściej mam tak, że nie rozróżniam tych dwóch światów. Jednak staram się żyć
normalnie. Chodzę do zwykłego liceum, choć większość lekcji opuszczam z wiadomych już
powodów, integruję się z rówieśnikami i mam przyjaciółkę- Sophię. Chyba tylko ona jedna w
pełni mnie rozumie. W końcu znamy się od dziecka. Za każdym razem, kiedy nie ma mnie w
szkole, Sophie przynosi mi lekcje. Jesteśmy dla siebie jak siostry.
Tego dnia położyłam się wyjątkowo wcześnie, bo już o 12.00. Niestety nic nie mogłam
na to poradzić. Za każdym razem, gdy oddaję się w objęcia Morfeusza, przenoszę się w
różne dziwne miejsca i spotykam wyjątkowe stworzenia, np. kiedyś spacerując po
fioletowym chodniku rozmawiałam z zielonym człowiekiem z głową krowy. Do
porozumiewania się w tych światach często nie potrzebuję mowy(porozumiewamy się
telepatycznie).
Wracając do tematu dzisiejszego dnia, mogę śmiało powiedzieć, że w życiu nie
spodziewałabym się, że w jednym ze swoich snów spotkam kogoś normalnego...
,,Było ciemno. Cisza, która mnie ogarniała zaczynała mnie przerażać. Niecierpliwie
kręciłam się w kółko, szukając jakiejkolwiek drogi wyjścia z ciemności. Odczuwałam lęk i
nadzwyczajny niepokój. To zupełnie nie podobne do moich poprzednich snów...
Nagle wymacałam jakąś klamkę. Nacisnęłam ją. Pchnęłam ciężkie kamienne drzwi.
Rozejrzałam się. Miejsce, w którym się znalazłam było oblane słońcem. Piękna zielona łąka
aż się prosiła, żeby się na niej położyć. Nie oparłam się pokusie(w końcu to nic złego chwilę
odpocząć). Nie wiem jak długo to trwało.
Leżałam i leżałam...
Strona: 1/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Nagle coś przesłoniło mi słońce. Pochylała się nade mną smukła postać. Słońce mnie
oślepiało, nic prawie nie widziałam. Wysiliłam wzrok. To jakiś chłopak.
Jaki...ładny...co ja mówię? Boski...Ma taki uroczy uśmiech, takie duże zielone oczy...On też
jest rudy, tak jak ja. Alice...Chwila. Co ja robię? Ten chłopak mi się śni. On nie istnieje. To
tylko moja wyobraźnia, nic więcej...chyba...
Alice....
Tak samo jak nagle się pojawił, zniknął.
-Alice...Wstań kochanie, proszę cię. Musisz coś zjeść.-to moja mama.Pewnie przed
chwilą wróciła z pracy i zobaczyła, że nie tknęłam ani śniadania, ani obiadu.
-Cześć, mamo. Już wstaję.-zaczęłam gramolić się z łóżka, przyznam, żeszło mi trochę
nieporadnie (w końcu przed chwilą się obudziłam)
-Jak się czujesz, mon ami?Dobrze spałaś?- spytała
-Miałam bardzo dziwny sen.- wyznałam-Widziałam...pięknego chłopaka...
Mama usiadła na krawędzi łóżka i zaczęła słuchać. Gdy skończyłam swoją krótką opowieść
ma mère pogładziła mnie po włosach i powiedziała z uśmiechem na twarzy:
-A to dziwne...kiedyś rozmawiałaś bez słów z jakąś czerwoną krową ,a teraz widzisz
chłopców, heh widać weszłaś już w TEN WIEK. Następnym razem spytaj go chociaż jak się
nazywa.-pocałowała mnie w policzek
-Zejdź za dziesięć minut, pa. - zamknęła za sobą drzwi.
Chwilę siedziałam bez ruchu, z kolanami pod brodą. Myślałam o tym cud-chłopaku. Czy to w
ogóle jest możliwe, żeby istniał naprawdę? Sama nie wiem...
-Alice...! Chodź wreszcie...!-usłyszałam, jak mama woła mnie z dołu.
***
Po obiedzie znów położyłam się spać, ale Go już nie spotkałam. Kolejne dni, które
przespałam, spędzałam tak samo jak przed naszym spotkaniem, zwyczajnie i samotnie.
Oczywiście raz po raz spotykałam na swojej wyimaginowanej sennej drodze kolorowe
śpiewające zwierzęta, czy też ludzi z nogami tył na przód, ale co z tego, skoro jego nie było.
Tak bardzo zależało mi na tym, żeby zobaczyć go jeszcze chociaż jeden raz. Na próżno
chodziłam i szukałam...
Moi rodzice zauważyli, że sypiam coraz więcej, a to dla mnie bardzo nie dobrze.
Dawali mi nawet jakieś tabletki i poili mnie kawą z kofeiną, ale na nic się to nie zdało.
Widzieli, że mnie tracą, prawie całe dnie spędzałam w łóżku.
Mogli tylko bezradnie na to patrzeć.
Strona: 2/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
***
Przecieram zmęczone oczy. Patrzę na zegarek. 1.15 . Zdziwiłam się, albowiem w
pokoju o tej porze powinien panować mrok, a tak się nie działo. Było w nim nie naturalnie
jasno. Zdezorientowana zaczęłam szukać źródła obcego blasku i wtedy go
ujrzałam...takiego samego jak wtedy we śnie, tyle że na jawie. Stał przy drzwiach i ciepło
się do mnie uśmiechał.
-Kim jesteś...?-spytałam cicho
-Daniel...-wyszeptał to, tak słodko i dźwięcznie. Nie mogłam oderwać od niego wzroku.
-Co tu...robisz? Czy ja śpię, czy...?-chciałam go o coś zapytać, ale delikatnie mi
przerwał:
-Cii...nie niepokój się. Śpij, Alice...-Podszedł, a właściwie podpłyną do mojego łóżka i
pogładził mnie po włosach.
Zamknęłam oczy. Czułam jego delikatny dotyk i ciepło płynące z niego. Nagle poderwałam
się. Ja, nie mówiłam mu jak się nazywam, więc skąd znał moje imię...?! Zdezorientowana
rozejrzałam się po pokoju. Nie było go, a w moim pokoju znów panowała ciemność. To było
zbyt rzeczywiste, ten dotyk, to...ciepło i blask. On tu był... na pewno... ale czy to w ogóle
jest możliwe?
***
Sophie przychodzi do mnie prawie codziennie, ale ciągle nie ma możliwości
porozmawiania ze mną, albowiem za każdym razem gdy mnie odwiedza, śpię. Trochę mi jej
szkoda. Tak się dla mnie poświęca, a ja nawet nie wstaję z łóżka. Tęsknię za nią, ale...jest
taka osoba, której brak mi jeszcze bardziej...Daniel...Gdzie jesteś? Znów nie widziałam go
tydzień. Czy on jeszcze do mnie wróci?
Ciemno. Bardzo ciemno. Siedzę w jakimś...dole. Głęboko tu. Nie mogę wyjść. Nie wiem co
mam robić. Stąd nikt mnie nie usłyszy.
Nagle ktoś łapie mnie na wysokości talii. Czuję jak tracę grunt pod nogami. Lecę. Frunę jak
ptak. Jestem taka lekka...Powoli wyłaniam się z mroku. Pierwsze co rzuca mi się w oczy, to
chmury ,ich gęste pierzaste kłęby. Ten, kto z taką łatwością uniósł mnie do góry, z równą
delikatnością postawił mnie na jednym z obłoków.
Lekko stąpam po nim bosymi stopami.
-Alice, witaj w moim domu.-odezwał się ktoś zza moich pleców
-Daniel! Jak długo cię przy mnie nie było! Tak długo cię nie widziałam!- rzuciłam się mu na
szyję. Zaraz jednak opamiętałam się i puściłam go
-Kim jesteś? Dlaczego wszędzie cię spotykam? Czemu wydaje mi się, że cię znam?spytałam przyglądając się mu podejrzliwie.
Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Nie wyglądał na zdziwionego zadanym mu przeze mnie
Strona: 3/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
pytaniem. Po chwili milczenia odpowiedział mi dźwięcznym głosem:
-Alice, znam cię od zawsze. Kiedy się rodziłaś, uczyłaś chodzić, mówić, odkrywałaś swoje
pasje, marzyłaś...i spałaś. Przez całe twoje życie czuwałem nad tobą i pomagałem
ci.-zamilkł, ja zresztą również nie mówiłam nic. Nagle dotknął moich włosów i powiedział:
-Jesteś taka piękna. Rozkochałabyś w sobie każdego, nawet...anioła...
Odsunęłam się.
-Nie rozumiem...kochasz mnie?- spytałam drżącym, nie wiem czy ze strachu, czy z radości
głosem.
-Tak. Ty również mnie kochasz...
***
Zrzuciłam z siebie kołdrę i wybiegłam z pokoju. To się zaczynało robić coraz
dziwniejsze. Raz go widzę we śnie, raz w nocy. O co tu chodzi? Weszłam do kuchni i
złapałam pojemniczek z moimi pastylkami przeciw sennymi. Wysypałam sobie na rękę
chyba połowę opakowania i połknęłam wszystkie za pierwszym razem. Popiłam wodą. Kręci
mi się w głowie... Patrzę...na to co trzymam w ręce i zamieram ze strachu. Pomyliłam
flakoniki. Zażyłam tabletki nasenne. W moim stanie jest to jak podpisanie na siebie wyroku
śmierci. Zachwiałam się i runęłam na podłogę. Uderzyłam głową z taką mocą, że straciłam
przytomność.
Po raz kolejny podążam do światła poprzez ciemny korytarz. Jestem tak blisko...prawie je
dosięgam. To klamka tak błyszczy. Chwytam ją, naciskam, popycham drzwi i wchodzę do
środka. On tam jest. Siedzi. Patrzy na mnie, ale w jego oczach nie dostrzegam ani cienia
radości.
-Coś ty zrobiła, Alice...?-spytał kręcąc smutno rudą czupryną
Nie wiedziałam o co chodzi. Pokój, w którym obecnie przebywałam wyglądał jak jakaś
poczekalnia, ale...do czego?
-Gdzie ja jestem? Co się stało?- spytałam lekko przestraszona
-Alice, ty nie żyjesz...
-A...ale jak to...?-łzy napłynęły mi do oczu
-Zabiłaś się, pomyliłaś tabletki, a potem upadłaś i uderzyłaś się w głowę. Przepraszam, to
moja wina, przestraszyłem cię.-po jego lśniących policzkach również spływały łzy.
Zbliżyłam się kilka kroków w jego kierunku, ale w błyskawicznym tempie znalazł się w
drugim końcu sali.
-Nie podchodź! Przeze mnie umarłaś. Moje uczucie do ciebie cię zabiło!
Strona: 4/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
-Uspokój się! Powiedz mi, co to za miejsce...-musiałam zmienić temat, czułam jak cały mój
świat wali się jak domek z kart. Chłopak wytarł nos aksamitną białą chusteczkę, a gdy otarł
z łez swoje zielone odpowiedział:
-To poczekalnia. Tu przebywają przez jakiś czas osoby, które są na krawędzi życia i śmierci,
czyli są jeszcze jedną nogą na ziemi...
-To ja w końcu żyję, czy nie...?!-zirytowałam się
-Heh -westchnął- Żyjesz, ale nie wiem, czy tego chcesz...
-Co to ma znaczyć oczywiście, że chcę żyć, co ty sobie...
-Pozwól mi wytłumaczyć...-przerwał mi-jak będzie wyglądało tam twoje życie...
Zapadniesz w śpiączkę. Nigdy już nie wstaniesz z łóżka, nigdy się nie obudzisz. Twoi bliscy
będą mogli jedynie patrzyć jak zamieniasz się w warzywo.
Będą cierpieć...Naprawdę chcesz takiego ''życia'' ?
Czułam się bardzo dziwnie. Głowa, w którą się tak mocno uderzyłam, nie bolała mnie. Głód,
który powinnam odczuwać, po tylu godzinach nic nie jedzenia nie pojawił się. Smutek, który
powinien mi towarzyszyć został zastąpiony przez ulgę...i radość...tak, ja się cieszę.
-Więc...co mam robić? Powiedz mi, boję się...-po dłuższej chwili milczenia odezwałam się
cichym zdławionym głosem. Myślałam teraz o mamie, tacie, o tym, co zrobią beze mnie, a
raczej co ja pocznę bez nich.
Co to jest? Poczucie sumienia? Takie dziwne kłucie w okolicach pępka...Brr...okropne
uczucie...Ale przecież to nie była moja wina, chociaż...
-Zostań tu, ze mną...-zbliżył się do mnie i delikatnie pogładził mój policzek
-Będzie nam razem dobrze, zaufaj mi... Tutaj, a raczej tam gdzie cię zabiorę zaznasz życia
bardziej niż na ziemi. Nie będziesz miała żadnych problemów, trosk, czy kłopotów,
będziesz...szczęśliwa.
Co mam robić? Iść z nim? Tak zauroczył mnie. Tak może nawet chcę z nim spędzić...życie
,bo z tego co zrozumiałam będę jeszcze żyć. Czy go kocham? Tak, chyba...tak.
-Gdzie mnie zabierzesz?- spytałam
-Do...nieba...
***
Słyszę płacz Laury, mojej siostrzyczki. Mama wstała, podeszła do niej i wzięła ją na
ręce. Widzę jak małe rączki oplatają ramiona mojej dawnej przyjaciółki od serca, karmicielki,
która już nigdy nie będzie miała możliwości dać mi czegoś do jedzenia. Minęło pięć lat
zanim moi rodzice, po stracie swojej pierworodnej córki, zdecydowali się na jeszcze jedno
dziecko. Któregoś dnia mama spytała taty: Co pan powie na mały eksperyment?, a dziewięć
miesięcy później...urodziła się ona...
Strona: 5/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Mała uspokoiła się. Gaworzy, cicho. Mama całuje ją, odkłada z powrotem do kołyski i
wychodzi z pokoju. Patrzę na nią z góry, z nieba. To jest mój dom...
Po tym jak umarłam, mój mąż, Daniel, zaopiekował się mną, uczył jak mam postępować w
TYM nowym świecie. Tutaj wszystko jest inne, ale tak bardzo mi znane. Nie mam potrzeby
snu, nawet nie wiecie jak wiele to dla mnie znaczy. Od razu po tym jak przestąpiłam bramy
niebieskie wyrosły mi duże białe skrzydła. Daniel mówił mi, że bez nich spadłabym na
ziemię i nie mogłabym już nigdy wrócić. Nie przeszkadzają mi w niczym, raczej pomagają.
Jestem aniołem. Przeprowadzam dzieci przez ciemne doliny w ich koszmarach sennych.
Bronię zwykłych uciśnionych śmiertelników. Dzielę się tymi obowiązkami ze swoim mężem,
aniołem stróżem. Bardzo się kochamy. Opiekujemy się wszystkimi dziećmi na świecie,
pilnujemy żeby nie działa się im krzywda...
-Opiekuj się nimi, Lauro...-szepcę do jej małego uszka. Uśmiecha się przez sen, pokazując
gołe dziąsła.- Pamiętaj, że zawsze będę przy tobie. Ja i Daniel będziemy nad tobą czuwać, a
te kilkadziesiąt lat, ty dołączysz do nas wszystkich...
Strona: 6/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl