ARKUSZ I część II – pisanie własnego tekstu
Transkrypt
ARKUSZ I część II – pisanie własnego tekstu
7 ARKUSZ I część II – pisanie własnego tekstu Wybierz jeden temat i napisz wypracowanie. Wybrany temat podkreśl TEMAT 1. Na podstawie analizy fragmentu Dżumy Alberta Camusa i Tanga Sławomira Mrożka porównaj, jak bohaterowie tych utworów pojmują wolność. Albert Camus „Dżuma” Rambert poczuł się nieswojo w okropnym upale tej sali i z trudem rozpoznał Rieux pochylonego nad jednym z jęczących kształtów. Doktor nacinał pachwiny chorego, który leżał rozkrzyżowany; trzymali go dwaj pielęgniarze stojący po obu stronach łóżka. Doktor się wyprostował, opuścił narzędzia na tacę, którą podsunął mu pomocnik, i stał przez chwilę nieruchomo, patrząc na pacjenta; bandażowano go właśnie. – Co nowego? – zapytał Rieux Tarrou, który podszedł do niego. – Paneloux zgadza się zastąpić Ramberta w domu kwarantanny. Dużo już zrobił. Pozostanie do przegrupowania trzecia ekipa badania terenu – bez Ramberta. Rieux skinął twierdząco głową. – Castel zakończył pierwsze przygotowania. Proponuje zrobić próbę. – O – powiedział Rieux – to dobrze. – Jest tu Rambert. Rieux się odwrócił. Na widok dziennikarza zmrużył oczy nad maską. – Co pan tu robi? – zapytał. – Powinien pan być gdzie indziej. Tarrou powiedział, że to dziś o północy, i Rambert dodał: „W zasadzie”. Za każdym razem, gdy ktoś z nich mówił, maska gazowa wzdymała się i wilgotniała w okolicy ust. Na skutek tego rozmowa stawała się trochę nierzeczywista, niczym dialog posągów. – Chciałbym z panem porozmawiać – powiedział Rambert. – Wyjdziemy razem, jeśli pan chce. Niech pan czeka na mnie w gabinecie Tarrou. W chwilę potem Rambert i Rieux usiedli z tyłu samochodu doktora. Prowadził Tarrou. – Nie ma już benzyny – powiedział Tarrou, ruszając z miejsca. – Jutro pójdziemy pieszo. Albert Camus – urodził się w Algierii w 1913 r. Po studiach imał się różnych zajęć. W 1935 r. powstały jego pierwsze eseje, żył jednak głównie z dziennikarstwa. W 1942 r. przeniósł się do Francji i rozpoczął pracę nad „Dżumą”. Konspirował przeciw niemieckim okupantom. Gdy w 1957 r. dostał Nobla nie obyło się bez szoku w środowisku literackim, głównie ze względu na skromność dorobku Camusa ( pięć powieści, cztery dramaty i niewiele więcej esejów). Zginął w wypadku w 1960 r. Sławomir Mrożek urodził się w 1930 r. w Borzęcinie. Obywatel świata – mieszkał we Francji, w USA, Niemczech, Meksyku. W 1996 r. wrócił do Polski, mieszka w Krakowie. Debiutował w 1950 r. jako rysownik, potem zaczął pisać znane z ciętego dowcipu satyry. Dramatopisarz (napisał ponad 30 dramatów, w tym m.in. znane na świecie „Tango”). Jeden z najczęściej grywanych polskich dramaturgów współczesnych, i to nie tylko w Polsce. Wyśmiewa stereotypy i absurdy życia. Jeden z najczęściej przekładanych polskich pisarzy. – Doktorze – powiedział Rambert – nie wyjeżdżam i chcę zostać z wami. Tarrou nie poruszył się. Prowadził dalej. Rieux jak gdyby nie mógł wynurzyć się ze swojego zmęczenia. – A ona? – zapytał głuchym głosem. Rambert powiedział, że się nad tym zastanawiał, że nadal wierzy w to, w co wierzył, ale byłoby mu wstyd, gdyby wyjechał. Przeszkodziłoby mu to kochać kobietę, którą zostawił. Ale Rieux wyprostował się i rzekł pewnym głosem, że to jest głupie i że nie ma wstydu w wyborze szczęścia. – Tak – powiedział Rambert – ale może być wstyd, że człowiek jest sam tylko szczęśliwy. Tarrou, który dotychczas milczał, zauważył, nie odwracając głowy, że jeśli Rambert chce dzielić nieszczęście ludzi, nie będzie miał nigdy czasu na szczęście. Trzeba wybierać. – Nie chodzi o to – powiedział Rambert. – Zawsze myślałem, że jestem obcy w tym mieście i że nie mam tu z wami nic wspólnego. Ale teraz, kiedy zobaczyłem to, co zobaczyłem, wiem, że jestem stąd, czy chcę tego, czy nie chcę. Ta sprawa dotyczy nas wszystkich. Nikt nie odpowiedział i Rambert zdawał się zniecierpliwiony. – Wiecie o tym zresztą dobrze! W przeciwnym razie, co robilibyście w tym szpitalu? Czy dokonaliście więc wyboru i wyrzekli się szczęścia? Ani Tarrou, ani Rieux nie odpowiadali. Milczenie trwało długo, dopóki nie zbliżyli się do domu doktora. Rambert powtórzył ostatnie pytanie z jeszcze większą siłą. Tylko Rieux odwrócił się w jego stronę. Podniósł się z trudem. – Niech mi pan wybaczy – powiedział – ale nie wiem. Niech pan zostanie z nami, jeśli pan tego chce. Auto skręciło; zamilkł. Potem podjął, patrząc przed siebie: – Nic na świecie nie jest warte, żeby człowiek odwrócił się od tego, co kocha. A jednak ja także się odwracam, sam nie wiedząc, dlaczego. Sławomir Mrożek „Tango” ARTUR bije pięścią w stół Właśnie! W tym domu panuje bezwład, entropia i anarchia! Kiedy umarł dziadek? Dziesięć lat temu. I nikt nie pomyślał od tego czasu, żeby usunąć katafalk! To nie do pojęcia! Dobrze, żeście usunęli chociaż dziadka! EUGENIUSZ Dziadka nie dało się dłużej trzymać. ARTUR Nie chodzi mi o szczegóły, ale o zasadę. STOMIL pijąc kawę, znudzony Doprawdy? ARTUR Co tu mówić o dziadku! Urodziłem się dwadzieścia pięć lat temu, a do tej pory mój wózek dziecinny jest tutaj! (kopie wózek) Dlaczego nie na strychu? A to, co to jest? Suknia ślubna mojej matki? (wyciąga zakurzony welon ze stosu rupieci) Dlaczego nie w szafie? Bryczesy wuja Eugeniusza! Dlaczego one wciąż tutaj, jeżeli ostatni koń, na którym jeździł wuj Eugeniusz, zdechł bezpotomnie czterdzieści lat temu? Żadnego porządku, żadnej zgodności z dniem bieżącym. Żadnej skromności ani inicjatywy. Tutaj nie można oddychać, chodzić, żyć! Edek, korzystając z zamieszania, jednym haustem opróżnia filiżankę ELEONORA na boku do Edka Edziu, jak ty pięknie pijesz. STOMIL Mój drogi, tradycja mnie nie obchodzi, twój bunt jest śmieszny. Sam widzisz, że nie przywiązujemy żadnej wagi do tych pomników przeszłości, do tych nawarstwień naszej rodzinnej kultury. Ot, tak sobie to wszystko leży. Żyjemy swobodnie. (zaglądając do filiżanki) Gdzie moja kawa? ARTUR Ach, nie, nie, ojciec mnie zupełnie nie rozumie. Nie o to chodzi, nie o to! STOMIL Wytłumacz więc jaśniej, mój drogi. (do Eleonory) Nie ma już kawy? ELEONORA Może być, ale pojutrze. STOMIL Dlaczego dopiero pojutrze? ELEONORA Sama nie wiem. STOMIL Dobrze, niech będzie. ARTUR Słuchajcie, mnie nie chodzi akurat o tę tradycję. Tu już nie ma w ogóle żadnej tradycji ani żadnego systemu, są tylko fragmenty, proch! Bezwładne przedmioty. Wyście wszystko zniszczyli i niszczycie ciągle, aż zapomnieliście sami, od czego się właściwie zaczęło. ELEONORA To prawda. Stomil, pamiętasz, jak rozbiliśmy tradycję? Posiadłeś mnie na oczach mamy i papy, podczas Dokończenie – s. 8