wizerunek kobiety-żołnierza w polskiej prasie (1990–2003)
Transkrypt
wizerunek kobiety-żołnierza w polskiej prasie (1990–2003)
ACTA UNIVERSITATIS WRATISLAVIENSIS No 3079 SOCJOLOGIA XLIV WROCŁAW 2008 ANNA DĘBSKA Akademia Świętokrzyska, filia w Piotrkowie Trybunalskim WIZERUNEK KOBIETY-ŻOŁNIERZA W POLSKIEJ PRASIE (1990–2003) Zjawisko zawodowej służby kobiet przyciąga uwagę nie tylko naukowców, ale także innych środowisk opiniotwórczych. Naturalnym reprezentantem szeroko rozumianej opinii publicznej są w państwie demokratycznym środki masowego przekazu. Obraz „kobiety w mundurze” upowszechnił się w Polsce po 1990 r. przede wszystkim za sprawą prasy resortowej, kolorowych czasopism kobiecych oraz ogólnopolskich dzienników. Niebagatelną rolę odegrała telewizja i radio. Zwiększone zainteresowanie prasy tym tematem odnotowujemy w 1999 r., a więc w okresie przystąpienia Polski do NATO. W latach 1990–2003 ukazało się łącznie 136 artykułów w 30 tytułach prasy wojskowej i cywilnej1. Temat służby wojskowej kobiet pojawił się po raz pierwszy na początku lat 90. ubiegłego wieku, kiedy polska armia rozpoczęła nabór absolwentek wyższych uczelni. Dynamikę upowszechniania wizerunku kobiety-żołnierza obrazuje następujące zestawienie: 1990 r. – 2 przekazy, 1991 r. – 8, 1992 r. – 2, 1993 r. – 3, 1994 r. – 5, 1995 r. – 1, 1996 r. – 8, 1997 r. – 8, 1998 r. – 15, 1999 r. – 30, 2000 r. – 20, 2001 r. – 12, 2002 r. – 11, 2003 r. – 15. Przeanalizowane materiały reprezentowały wszystkie gatunki dziennikarskie – informacje prasowe, korespondencję, artykuły publicystyczne, problemowe i naukowe, rozmowy, wywiady i reportaże oraz formy mieszane. Płeć dziennikarzy pozostawała we względnej równowadze, z nieznaczną przewagą mężczyzn. Autorzy, niezależnie od płci, realizowali zadanie wykreowania wizerunku kobiet-żołnierzy, przedstawienia podstawowych informacji na temat 1 Prasa wojskowa: „Polska Zbrojna”, „Wojska Lądowe”, „Żołnierz Polski”, „Wiraże”, „Komandos”, „Przegląd Wojsk Lądowych”, „Bandera”, „Wojsko i Wychowanie”, „Poglądy i Doświadczenia”, „Żołnierska Rzecz”, „Broń”, „Wiarus”, „Wiedza Obronna”, „Myśl Obronna Polski Południowej” i cywilna: „Życie Warszawy”, „Gazeta Wyborcza”, „Rzeczpospolita”, „Życie”, „Przegląd”, „Polityka”, „Przegląd Tygodnia”, „Dziennik Lubelski”, „Gazeta Wrocławska”, „Newsweek”, „Kobieta i Życie”, „Przyjaciółka”, „Pani Domu”, „Twoje Imperium”, „Wysokie Obcasy”, „Tina”. druk_soc_XLIV.indd 297 2008-11-03 14:13:38 298 ANNA DĘBSKA ich służby oraz naświetlenia problemu w autorskich komentarzach. Najczęstszym zabiegiem było pokazanie zawodowej służby naszych rodaczek na tle kobiet służących w innych armiach. Polki interesowały dziennikarzy wojskowych ponad 80 razy, a cywilnych – 40. Cudzoziemkami prasa zajmowała się ponad 50 razy, w tym wojskowa ok. 40, cywilna – 15. Większość artykułów o armiach obcych dotyczyła państw NATO, np. USA – 11 artykułów, Niemiec – 4, Danii – 3, Francji – 3, Holandii – 2, a także Izraela – 4 artykuły. WIZERUNEK KOBIETY-ŻOŁNIERZA W TYTUŁACH ARTYKUŁÓW PRASOWYCH Celem przekazów prasowych jest nie tylko informowanie opinii publicznej, ale także dokonywanie ocen, zwłaszcza gdy dotyczą one stosunkowo nowego zjawiska społecznego. Tytuły przeanalizowanych artykułów odgrywają rolę skrótów myślowych, haseł odzwierciedlających zamysł autora co do treści. Sygnalizują także osobisty stosunek dziennikarza do opisywanych postaci lub określony zamysł wizerunku medialnego. Oto wybrane przykłady tytułów, które zapowiadają neutralny ogląd zjawiska: Kobiety w WP, Droga kobiet do kariery wojskowej, Jak Polka szła do wojska?, Służba wojskowa kobiet, Ważna jest fachowość, nie płeć. Większość jednak jest naznaczonych subiektywnymi poglądami autorów. Niektóre z tytułów sygnalizują problemy z koedukacją i równouprawnieniem w wojsku np.: Mundur i flirt, Razem czy osobno?, Czy płeć ciąży?, Potrzebny żłobek w szeregach armii, Ciąża czy karabin?, Partner czy rodzynek?, Więcej pytań dla armii – kłopotliwa równość. Jeszcze inne stygmatyzują bohaterki artykułów w ich tradycyjnych rolach społecznych: Bój o gwiazdki, Damski szturm, Kobiety chciałyby usłyszeć za mundurem chłopcy sznurem, Emancypantki w kamaszach, Z kuchni na strzelnicę, Płeć piękna pod bronią, Damskie wojsko, Babskie wojsko, Baba z wozu... bojowego, Panie marzą, by dowodzić, Babska inspekcja, Nieodparty urok munduru i karabinu, Damski abordaż na AMW, Rewolucja w Szkole Orląt, Odlotowa dziewczyna, Brytyjskie orlice, Indeks w ręku, kamasze na nogach, Taki piękny batalion, Spódnica i karabin, Generał w spódniczce, Dwa rodzaje wojskowe, Dwa małżeństwa, cztery mundury, Małżeńskie szarże, Kobiet siła, Przebojowe damy, Puch wcale nie marny, Silna słaba płeć. Nawet te tytuły, które, zgodnie z zamysłem dziennikarza, mają mieć pozytywną konotację są naznaczone stereotypowym myśleniem o roli kobiety w wojsku np.: Baba też może, Tak jest, pani kapitan! Żołnierki nigdy nie płaczą, Na trudne czasy – kobieta w MON. Odnotowano też kilka tytułów hasłowych, apelujących, agitujących: Dziewczyny baczność! Kobiety do boju! Prezentuj broń: do munduru panny sznurem, Musicie być twarde. druk_soc_XLIV.indd 298 2008-11-03 14:13:38 Wizerunek kobiety-żołnierza w polskiej prasie 299 WIZERUNEK KOBIETY-ŻOŁNIERZA W ATRYBUTACH I OKREŚLENIACH POTOCZNYCH Podobną sytuację odnajdujemy w zawartości artykułów prasowych, konkretnie w przypisywanych kobietom cechach charakteru oraz innych walorach osobniczych. Opinie dziennikarzy o kobietach-żołnierzach można odnaleźć w katalogu określeń etykietujących opisywane osoby lub całe ich środowisko. Wśród określeń opisowych znajdujemy rzeczowniki takie jak: wyjątki, maskotki, ozdoby, następnie luźne związki frazeologiczne, jak np.: rzadkie zjawisko, ozdoba armii, kwiat polskiego wojska. O tym, jak kobieta-żołnierz jest przedstawiana w prasie, informują przymiotniki występujące w liczbie pojedynczej. I tak kobieta-żołnierz bywa: pogodna, wesoła i pełna wdzięku, miła, inteligentna i aktywna, albo niepozorna, lecz także silna, odważna, słowna i popularna (pierwsza kobieta – pilot B-52). Bywa też męska. „Męska kobieta”! Jest dumna z polskiego pochodzenia (oficer amerykański w Iraku), zaangażowana, komunikatywna, nieoceniona (jako psychoprofilaktyk), zdecydowana i dokładna do bólu. Czasem jest to niespokojny duch lub wytrawny przełajowiec. Przymiotniki w liczbie mnogiej określają atrybuty wszystkich kobiet-żołnierzy. Są one: aktywne, ambitne, dbałe (o dyscyplinę), delikatne, drobne, dokładne, dzielne, cenione, chętne, energiczne, koleżeńskie, konsekwentne, kreatywne, lepsze, nastawione (na człowieka), niezastąpione, odpowiedzialne, obowiązkowe, odporne, otwarte (na wyzwania), odważne, pełne (wdzięku i uroku), praktyczne, przebojowe, przezorne, przydatne, skrupulatne, słynne, spontaniczne, staranne, sumienne, świetne, szczupłe, szybkie, twarde, uczynne, uparte, wysportowane, wyśmienite (tłumaczki), wymuskane (Francuzki na pokładach okrętów), wytrzymałe, zapracowane, zdecydowane, zdeterminowane, zmęczone, zdolne, zdyscyplinowane. Bywają też oceniane krytycznie jako: aroganckie, chytre, izolowane (przez kolegów), niesolidarne, nieuprzejme, opryskliwe, przebiegłe, zagubione. Ale za to nie są gorsze. Ten zaprzeczony przymiotnik sugeruje, że są przynajmniej równe mężczyznom. Że zaś mogą być lepsze, to podkreślają przymiotniki w stopniu wyższym. Kobiety bywają zatem: dokładniejsze, cierpliwsze, precyzyjniejsze, sumienniejsze, bardziej kreatywne i bardziej wymagające. Także bardziej wrażliwe. Ale niektóre – przeciwnie – brutalniejsze (to o kobietach pochodzenia żydowskiego z sił specjalnych). O tym, jak funkcjonują panie w wojsku, powiadamiają towarzyszące czasownikom przysłówki. Określają one sposób lub/i jakość wykonywania czynności i stopień zaangażowania w nią podmiotu działającego. Bohaterki artykułów swe obowiązki wykonują sumiennie, lepiej i skuteczniej, dobrze, chętnie, szybko i sprawnie (potrafią się okopywać), świetnie, działają zaś profesjonalnie. Nie wiadomo, które cechy, przymioty czy przywary, uwzględniał autor, gdy pisał o Polkach w mundurach, że mają sarmacki charakter. druk_soc_XLIV.indd 299 2008-11-03 14:13:38 300 ANNA DĘBSKA WIZERUNEK KOBIET-ŻOŁNIERZY W PREZENTACJI I AUTOPREZENTACJI Zgodnie z dziennikarską zasadą: Ludzie są najbardziej ciekawi innych ludzi wielu autorów personifikowało problemy środowiska kobiet-żołnierzy, przedstawiając ich indywidualne portrety prasowe. Nie tylko kobiety wyjątkowe, wybrane ze względu na pozycję, kompetencje, sprawności – żywe wzory kariery i sukcesu, lecz także te niższej szarży, urealniające szansę pójścia w ich ślady. Najchętniej stosowaną formą popularyzacji kobiet-żołnierzy oraz ich doświadczeń wojskowych były wywiady2. Następnym sposobem prezentacji zjawiska oraz środowiska wojskowego było przytaczanie opinii mężczyzn nt. służby kobiet. Zależnie od deklarowanego stosunku żołnierzy-mężczyzn można podzielić na 4 grupy: 1) pobłażliwie tolerujących, 2) przeciwników, 3) zwolenników, 4) obserwatorów. Poglądy pierwszych można uogólnić i zarazem streścić, cytując słowa (cywilnego!) ministra obrony narodowej: „kobieta w wojsku to zjawisko miłe, ale kłopotliwe” („Życie Warszawy” 1999, nr 237). Wielu mężczyzn traktuje koleżanki niezbyt poważnie. Jeśli nawet ich nie lekceważą, to postrzegają je jako „maskotki” upiększające image 2 Oto wybrane przykłady tego gatunku prasowego, przedstawione chronologicznie. W 1991 r. z Polką, byłym dowódcą sekcji kobiecej w jednostce antyterrorystycznej; kobietą wszechstronnie wysportowaną: narciarką, nurkiem, spadochroniarką, taterniczką, uprawiającą wschodnie sztuki walki oraz uprawnioną do prowadzenia wszystkich pojazdów włącznie z czołgiem, transporterem, parowozem i elektrowozem. W 1992 r. z gen. Hedvą Almog, dowódcą Korpusu Kobiecego Izraela. W 1995 r. z pracownikiem naukowo-dydaktycznym WAM, por. dr Ewą Majewską. W 1997 r. z kpt. Sharon Preuer, pierwszą pilotką F-16, oraz z ppłk rez. pil. B. Dudek. W 1998 r. z farmaceutką kpt. B. Szubińską, spec. w Szefostwie Sł. Zdr. Mar. Woj.; z socjologiem kpt. dr Anną Dębską – Kobietą, która o żołnierzach wie prawie wszystko; z Francuzką, kontrolerem lotów, chor. Cecylie Cordier. W 1999 r. z mjr Sarah-Garcja-Lopez Szefem Biura Doradczego ds. Kobiet w NATO, odpowiedzialną za doradztwo w sprawach równouprawnienia. W 2000 r. z oficerem wychowawczym 1 WBP ppor. mgr Aleksandrą Michalak oraz z „dziewczyną z Dęblina”, pchor. Katarzyną Lambert – pierwszą od 50 lat kobietą w „Szkole Orląt”. W 2001 r. z ppor. Małgorzatą Kopańską, zastępcą dowódcy komp. w 12. br. zmech. oraz z mł. chor. Anną Kaczmarczyk, instruktorem sanitarnym w 6 Bryg. Desantowo-Szturmowej. W 2002 r., pchor. I r. WAT Barbarą Pudłak. W 2003 r. z mł. chor. Ewelina Bardygą, szefem komp. dowodzenia w pułku inż., z mł. chor. Małgorzatą Szczepanik, spec. z Centrum Koordynacji Operacji Powietrznych przy 2. Korpusie Zmechanizowanym oraz z ppor. łączności US Army, Polką Krystyną Lipską – podczas wojny w Iraku. Oprócz autoportretów nakreślonych przez rozmówczynie gazety przedstawiały także sylwetki kobiet-żołnierzy, m.in.: w 1999 r. płk Grace Hopper, „wielką damę oprogramowania” w US Army (trzykroć odwoływana z emerytury przeszła w st. spocz. po 43 latach służby, mając 79 lat). W tymże roku „Polska Zbrojna” (nr 12) przypomniała zasługi „Zo”, kpt. rez. prof. Elżbiety Zawadzkiej, jedynej „cichociemnej”, organizatorki Wydziału Łączności Zagranicznej AK („Zagrody”) i kurierskich szlaków na Zachód. W 2003 r. chyba wszystkie dzienniki, a także i niektóre tygodniki sławiły postawę szer. Jessici Lynch, rannej w zasadzce i wziętej do irackiej niewoli, a następnie wyzwolonej. „Żołnierz Polski” (nr 1–2) przedstawił ppor. Małgorzatę Chmielińską, jedną z 6 Komandosów w spódnicach, a „Wojska Lądowe” (nr 5) zamieściły reportaż „Misjonarki” o 3 chorążych pielęgniarkach, wspominających służbę w Syrii i na Synaju. druk_soc_XLIV.indd 300 2008-11-03 14:13:38 Wizerunek kobiety-żołnierza w polskiej prasie 301 armii. W związku z tym wyrażają podziw dla ich urody, komplementują jako kobiety, a nie jako żołnierzy. Wśród przeciwników przeważają ci, którzy całkowicie negują przydatność kobiet do wojska. Częstsze są sądy krytyczne lub sceptyczne, wynikające nie tylko z uprzedzeń, ale także oparte na racjonalnych przesłankach oraz obserwacjach, uargumentowane obawami o dobro służby lub samych kobiet. Zdecydowanie dezawuujący żołnierza płci żeńskiej hołdują tradycyjnym stereotypom kulturowym. Kierując się niemiecką wykładnią powołania kobiety, jej rolę społeczną sprowadzają i ograniczają do „3 k” (Kinder, Küche und Kirche). Jeszcze niedawno podobne miejsce wyznaczali swym koleżankom pionierkom w West Point kadeci amerykańscy. Twierdzili, że kobieta powinna być „boso, w ciąży i w kuchni”. Wśród zwolenników służby kobiet przeważają opinie o ograniczonej przydatności kobiet do wojska. Nawet aprobujący kobiety w armii kwestionują ich zdolność bojową. Inni wskazują na to, że z przyczyn fizjologicznych organizmy kobiet nie są przystosowane do walki. Ale współczesne armie – co podkreśla wielu autorów – nie wymagają od pań ani nadmiernej agresywności, ani ponadprzeciętnej siły fizycznej. Precyzyjna technika, zminiaturyzowane urządzenia ułatwiają służbę w wojsku i umożliwiają udział w walce także normalnym kobietom, które nie są kulturystkami czy też amazonkami. Z prakseologicznego punktu widzenia jest obojętne, czy operator sprzętu będzie chodził w spodniach czy w spódnicy. Równie obojętne jest, kto wyszkoli operatora. Ze względu na kompetencje i umiejętności pedagogiczne w armii Izraela bardzo poszukiwane i cenione są instruktorki wielu specjalności. Udowadniając przydatność kobiet na wojnie, niektórzy autorzy przywoływali historyczne przykłady jednostkowego i zbiorowego bohaterstwa kobiet walczących w regularnych oddziałach lub w konspiracji, co – zwłaszcza w przypadku Polek – nie wynikało z aspiracji feministycznych, lecz było koniecznością dziejową. Sławiąc waleczność współczesnych kobiet, prasa przedstawiała uczestniczki wojen na Bliskim Wschodzie – Izraelitki i Amerykanki. Nie są także dobrze postrzegane kobiety w roli dowódcy. Wielu mężczyzn uznaje ich partnerstwo, ale nie przywództwo. Autorzy oceniający kwalifikacje dowódcze kobiet wymieniają ich zalety: kontaktowość, łatwość pracy w zespole, koncentrację na stosunkach międzyludzkich, wrażliwość społeczną, poczucie więzi z grupą itd. Ale przymioty te bardziej wspomagają wychowawców czy też kierowników zespołów, którzy powinni być kreatywni, a nie oschli i schematyczni. Niektóre z wymienionych walorów są niewątpliwie przydatne dowódcy, lecz nie wszystkie. Spontaniczność (zwykle związana z emocjonalnością) i zbytnia indywidualizacja stylu działania mogą szkodzić dowodzeniu, które – choć dopuszcza rozwiązania nieszablonowe, zwłaszcza w sytuacjach nietypowych – jest jednak ujęte w pewne kanony i określone procedurami. Kobiety są ponadto drobiazgowe, wolniej podejmują decyzje i są mniej skłonne do rywalizacji. Z tych względów miarodajna i obiektywna, uwzględniająca realia społeczne, aspiracje kobiet i rzeczywiste potrzeby wojska, jest opinia kobiety-oficera, druk_soc_XLIV.indd 301 2008-11-03 14:13:38 302 ANNA DĘBSKA psychologa wojskowego: Mało prawdopodobne wydaje się zastąpienie mężczyzn na stanowiskach typowo dowódczych […] czy w rozpoznaniu […] Równocześnie jednak praktyka wskazuje, że kobiety z powodzeniem mogą być szefami zespołów ludzi. Z reguły dobrze orientują się w predyspozycjach swoich podwładnych, trafnie rozpoznają ich style kompetencji i potrafią […] wykorzystać w kierowaniu („Wiraże” 1999, nr 25/26). Szczególnie interesujące są teksty oparte na autoprezentacji kobiet-żołnierzy. Zwykle poruszają one takie kwestie, jak: percepcja środowiska, poczucie izolacji, podzielanie doświadczeń z mężczyznami, sposób traktowania przez przełożonych, podwładnych i kolegów. Na przełomie lat 80. i 90. XX w. gazety przytaczały prawie wyłącznie opinie pozytywne, a nawet entuzjastyczne – typu: „czuję się jak u Pana Boga za piecem”, „jestem bardzo zadowolona”, „praca jest bezpieczna i stabilna”. Komentująca tę pochwałę armii dziennikarka wyolbrzymiła profity płynące ze służby kobiet. Napisała, że mają one „wszystkie uprawnienia mężczyzn i wszystkie przywileje kobiet”, co było myśleniem życzeniowym. Zgoła odmiennie opisują swą sytuację np. chorążowie-medyczki. W następujący sposób objaśniają różnice między pracą w cywilu a służbą w wojsku: „Służba w batalionie medyczno-sanitarnym różni się zasadniczo od pracy w cywilnej placówce; podobnie jak szpitalny stół operacyjny od polowego”. Tak więc mamy dwie kategorie kobiet-żołnierzy. Pierwsza – „przy wojsku”, pozwalająca na korzystanie ze splendoru munduru i beneficjów związanych z zawodem żołnierza, oraz druga, której reprezentantki dotkliwie odczuwają deprywacje związane ze służbą, dyscypliną i dyspozycyjnością. Bilans zysków i strat w obu grupach jest jednak dodatni. Wśród „zysków” najczęściej wymieniane jest: bezpieczeństwo socjalne, możliwość samorealizacji i rozwoju oraz pełnienia prestiżowej funkcji społecznej. Z końcem lat 90. w prasie po raz pierwszy pojawiły się słuchaczki uczelni wojskowych. Na początku budziły sensację. W ich wypowiedziach można znaleźć obawy dotyczące m.in. ostracyzmu ze strony starszej kadry. A to właśnie wykładowcy często okazywali im nieregulaminową galanterię: przepuszczali przodem, całowali w rękę („panie chcą, aby było jak w NATO, a panowie całują dłoń”). Stosunki koleżeńskie z chłopcami większość dziewcząt oceniała pochlebnie: „Koledzy są wspaniali. Mimo ciągłych kłótni dodają otuchy, wspierają w nauce. Są uprzejmi, pomocni, dokarmiają, częstują. Atmosfera jest wspaniała”. Ale nawet lubiane i wspierane czują, że są „na cenzurowanym”, bacznie obserwowane, wyzwalają w kolegach chęć rywalizacji. Tak więc podkolorowany przez dziennikarzy prasowy obraz koedukacyjnego kształcenia w wojsku z czasem szarzeje. Najbardziej zintegrowane ze środowiskiem męskim czują się studentki Wojskowej Akademii Technicznej, najgorzej zaś studentki Akademii Marynarki Wojennej. Tylko dwie kobiety, podchorążowie AMW, uważają, że są traktowane na równi z mężczyznami. Żadna nie potwierdza koleżeńskiej akceptacji z ich strony. Przyczyną jest m.in. wypominane im przez kolegów „gwiazdorstwo”, którym druk_soc_XLIV.indd 302 2008-11-03 14:13:38 Wizerunek kobiety-żołnierza w polskiej prasie 303 grzeszyły, będąc w centrum zainteresowania mediów. Choć, jak twierdzą, były nim zmęczone. Z uogólnionych opinii kobiet – podchorążych wynika, że przez kadrę są traktowane „dziwnie”. Czasem zbyt grzecznie i pobłażliwie, co rodzi konflikty z kolegami uważającymi to za niesprawiedliwe. Czasem zaś nazbyt rygorystycznie, jakby od nich więcej wymagano. Niechętne zachowania mężczyzn wobec dziewcząt podchorążych nasilają się, gdy wspólne działania służbowe trwają całą dobę. Nic więc dziwnego, że podchorążowie płci żeńskiej czują się zarazem Wyróżnione i wyalienowane („Wojsko i Wychowanie” 2002, nr 5). Autoprezentacje kobiet-żołnierzy dostarczają wiedzy o tym, jak postrzegają one zawód żołnierza zawodowego. Większość pań akcentuje poczucie wyjątkowości: po pierwsze, samego zawodu, po drugie, siebie samych jako jego reprezentantek i po trzecie, siebie samych jako nielicznych i wyjątkowych w tym zawodzie. Świadome tego są już słuchaczki pierwszego roku studiów wojskowych. Do ukształtowania się takiego wizerunku w głównej mierze przyczyniły się media. Bohaterki artykułów prasowych najpierw czuły się mile zaskoczone i onieśmielone, potem były zadowolone z popularności, a na końcu zmęczone nadmiarem zainteresowania, „molestowane” przez TV i prasę oraz zmuszone płacić za swe „gwiazdorstwo” zaległościami w nauce i niechęcią kolegów. Poczucie wyjątkowości osobistej jest potęgowane także przez odmienność zawodu żołnierza od cywilnych profesji. Kobiety podkreślają znaczenie służby wojskowej dla obronności państwa i wynikające z tego szczególne wymagania oraz obciążenia, które kumulują się tak mocno tylko w zawodzie żołnierza. To, jak dalece kobiety utożsamiają się z rolą żołnierza, współokreślane jest także przez ich stosunek do najbardziej wyróżniającego atrybutu żołnierskości, jakim jest mundur. Splendor munduru niejako spływa na jego nosiciela, swoiście go nobilituje. Większość kobiet rozumie i ceni tę semiotykę munduru. Jednak znajdziemy i takie wypowiedzi, w których kobiety uważają noszenie munduru za uciążliwość: „Panie traktują włożenie munduru jako dopust boży. Muszą mieć przy tym duże lustro. Przebierają się dłużej niż ostatnia oferma batalionowa”. Podsumowując wątek autoprezentacji kobiet-żołnierzy, można sformułować kilka uwag. Większość kobiet idealizuje swój wizerunek, dopasowując indywidualną sylwetkę do stereotypu żołnierza. U jednych jest to wybiórcza autokreacja, u nielicznych głęboka identyfikacja z rolą zawodową. Co ważne, autoidentyfikacja obejmuje nie tylko cechy socjologiczne, lecz także psychiczne, a nawet – świadomie kształtowane i formowane – atrybuty fizyczne. Prezentowany zatem w prasie wizerunek własny kobiety-żołnierza jest malowany zarówno z perspektywy własnego „ja”, jak i z pozycji społecznej i tradycji grupy, z której etosem i zasadami bohaterki gazet się utożsamiają. W tym drugim przypadku występuje autosymbolizacja. Kobiety-żołnierze na użytek prasy wykazują cechy charakterystyczne dla pożądanej tożsamości żołnierza. Zachowują się i mówią tak, jak to powinien czynić wykonawca zawodu wojskowego. Chyba naj- druk_soc_XLIV.indd 303 2008-11-03 14:13:39 304 ANNA DĘBSKA mniej idealizują własny autoportret pragmatyczki, traktującej swój fach po prostu jako pracę. Ale i w ich autoprezentacji występują zniekształcenia percepcji własnej osoby, polegające na przerysowaniu własnej siły charakteru, rygoryzmu i samodyscypliny. Na ogół jednak panie stosują strategię ingracjacji, kreując się na osoby atrakcyjne, lub autopromocję, eksponując swoje kompetencje i sprawności, przydatne w „męskim” zawodzie. Można zapytać: czy to często demonstrowane dobre samopoczucie, namacalna wręcz chęć obrony pożądanej tożsamości jest wynikiem spontanicznych odczuć, czy raczej odpowiedzią na określone zapotrzebowanie ze strony autorów artykułów prasowych? PODSUMOWANIE Przekazy prasowe na przestrzeni lat 1990–2003 skupiały się na kreacji wizerunku kobiety-żołnierza w oparciu o prezentację portretu indywidualnego, sylwetki kobiety na tle środowiska zawodowego oraz autoprezentację bohaterek artykułów. Środki wyrazu wykorzystywane do wykreowania określonego wizerunku ograniczono do: potocznego języka, stereotypowego myślenia, prostych schematycznych etykiet, jednowymiarowości, zwykle pozytywnego myślenia o zjawisku oraz śladowej ilości informacji na temat przebiegu i determinantów zawodowej służby kobiet. Nie podjęto wysiłku przedstawienia, nie mówiąc o analizie, wielowymiarowości zjawiska, jego uwikłania kulturowego i obyczajowego, problemów o charakterze systemowym. Nic więc dziwnego, że zarówno służba kobiet, jak i główne bohaterki są płaskie, nieciekawe i nieprzekonujące. Dodatkowym argumentem przemawiającym na niekorzyść dokonanej kreacji jest ambiwalentny stosunek autorów artykułów do służby wojskowej kobiet. Pomimo starań środowiska dziennikarskiego, aby zbudować nieskomplikowany, pozytywny wizerunek kobiety w mundurze, towarzyszące temu zabiegi mające na celu podnieść atrakcyjność lub sensacyjność sytuacji (tytuły, określenia atrybutów) przekreślają cały wysiłek, budząc raczej podejrzenia o lekceważący stosunek dziennikarza do tematu. „Prasę kobiecą” tematyka służby zawodowej kobiet interesowała umiarkowanie i to głównie na początku lat 90. Prezentowano najczęściej i najchętniej portrety rodzinne, a dopiero na ich tle sylwetki pań oficerów w podwójnych rolach – profesjonalistek wojskowych oraz matek i żon. Kolorowe czasopisma kilkakrotnie opisywały małżeństwa dwojga żołnierzy przedstawiane jako partnerskie, godzące służbę z powinnościami rodziców. Kobiety-żołnierze wydawały się stanowić dla tego segmentu prasowego pewien problem: pozornie podobne do bohaterek pism kobiecych, nie były jednak dla nich pożądane. Postaci prasy kobiecej (zwłaszcza popularnej) są skoncentrowane na seksie, własnej urodzie, rodzinie, dzieciach, gospodarstwie i kuchni. Kobiety-żołnierze natomiast są bliższe ambitnym, odda- druk_soc_XLIV.indd 304 2008-11-03 14:13:39 Wizerunek kobiety-żołnierza w polskiej prasie 305 nym głównie karierze bohaterkom luksusowych pism kobiecych, którymi są najczęściej kobiety spełnione, zadowolone z siebie i z życia, zadbane i pewne swej wartości. Mają w życiu cel i wiedzą, jak do niego dążyć3. „Żołnierskie” bohaterki prasy kobiecej to konstrukcja idealna, łącząca dwie sprzeczności, tj. preferowany przez periodyki luksusowe mit sukcesu z kultywowanym w czasopismach popularnych mitem rodziny. Okazuje się, że kobieta może być zarazem autonomiczną jednostką, której aktywność służy obronności kraju, i strażniczką domowego ogniska: panią domu, żoną i matką. Pisma kobiece przedstawiały swe bohaterki w aurze sensacji jako istoty osobliwe, wyjątkowe, atrakcyjne jako kobiety, ale sprawujące niecodzienny zawód męski. Wizerunek tak abstrakcyjny, że często towarzyszyło mu zdziwienie i pytanie: dlaczego takie kobiety postanowiły wybrać wojsko? Autorzy i autorki ukazując szansę wyboru, nie propagowały samej profesji wojskowej. Przedstawiano ją jako zbyt męską, uciążliwą, niezbyt przyjazną kobietom. Prasa kobieca, rozbudzająca i pielęgnująca w czytelniczkach cechy tradycyjnie kobiece, nie może pozwolić sobie na propagowanie typowo męskich przymiotów, które – predestynując panie do służby wojskowej – przeczą stereotypowi ich płci. Nie może również reklamować i polecać swoim czytelniczkom zawodu dyscyplinującego, ograniczającego wolność osobistą, wymagającego wysiłku i sprawności fizycznej, dalece przekraczającej potrzeby rekreacyjno-relaksacyjne. Taki sposób na życie jest sprzeczny z lansowanym przez prasę kobiecą modelem damy eleganckiej, modnej i urodziwej. Dlatego prasa ta przedstawia kobietę-żołnierza jako „rzadki egzemplarz” płci żeńskiej. Nawet jeśli ją podziwia, nie reklamuje wybranej przez nią drogi życiowej i kariery wojskowej. Na koniec krótka dygresja. Nieporozumieniem jest posądzanie bohaterek artykułów przez przeciwników służby zawodowej kobiet o „wojujący feminizm”. Jeżeli już rozpatrywać autoprezentację kobiet w takich kategoriach, to można zaliczyć niektóre z nich do emancypantek z początków XX w. Ich wypowiedzi wkomponowują się w nurt pragmatycznego „feminizmu równości”, który dąży do niwelowania przesądów patriarchalnych i seksistowskich, walczy o równe szanse na rynku pracy, równe płace i obowiązki. Ponieważ jednak w armii akurat te warunki są dopełnione, większość z prezentowanych postaci daje wyraz swemu zadowoleniu z tak rozumianej równości między kobietami i mężczyznami. 3 Zob. M. Rutkowska, Modele kobiecości we współczesnej kobiecej prasie polskiej, „Kultura i Społeczeństwo” 2001, nr 2, s. 129. druk_soc_XLIV.indd 305 2008-11-03 14:13:39