Pobierz pdf
Transkrypt
Pobierz pdf
7-8(65-66)/2013 W numerze Lubię iść pod prąd Bytom z czasów Korfantego KĄTEM oka K olejna „Śląska objazdówka” już za nami. Jak zwykle cieszyła się ogromnym zainteresowaniem. Blisko setka pasażerów podróżowała nowoczesnym autobusem komunikacji miejskiej „Śladami Korfantego i powstańców”, zwiedzając Bytom i miejsca związane właśnie z Korfantym. W tym numerze „Szlaków” zamieszczamy obszerną relację z wyprawy. Organizatorem całego projektu był KZK GOP, we współpracy z katowickim dodatkiem „Gazety Wyborczej”. Trwają wakacje. Jednak nie wszystkie dzieci mogły wyjechać na wymarzony obóz, kolonie czy wczasy. Dlatego w lipcu i sierpniu KZK GOP przygotował dla nich wiele atrakcji. Wspólnie z Nadleśnictwem Katowice i Komendą Miejską Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach zaprosił wybrane placówki do udziału w akcji edukacyjnej „Lato z KZK GOP”. Wakacyjne lekcje, nie tylko komunikacyjne, odbywają się w Leśnej Sali Edukacyjnej na terenie Nadleśnictwa Katowice oraz w Małej Strażnicy w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej w Katowicach-Szopienicach. Kontrolerzy KZK GOP uczą najmłodszych, że zawsze trzeba kasować bilet jadąc autobusem czy tramwajem, jak właściwie zachować się w pojazdach komunikacji miejskiej, jak ustrzec się na przykład przed kieszonkowcami oraz zasad tak zwanej kultury mobilności. A wszystko to w atmosferze dobrej zabawy. Dzieci zapoznają się również z pracą leśnika i strażaka, w wyjątkowych salach edukacyjnych przeżywają na pewno niezwykłe przygody. Przecież wakacje w mieście nie muszą być nudne! Redakcja Przed autobusem katowickiego PKM-u gromadzi się grupa dzieci. Przekrzykują się, kto gdzie usiądzie. Po chwili ten gwar przerywa pan Jacek, kontroler biletów w KZK GOP. – Witam was serdecznie i zapraszam na wyjątkową wycieczkę. Pojedziemy do lasu w mieście i tam przeżyjemy ciekawą przygodę – opowiada. Dzieci słuchają go z wypiekami na twarzach. – Ale najpierw, przed wejściem do autobusu, musimy przygotować bilety i skasować je zaraz po wejściu – tłumaczy kontroler. W autobusie kontrolerzy opowiadają dzieciom o właściwym zachowaniu w pojazdach komunikacji miejskiej i na przystankach. Tłumaczą, dlaczego warto mieć ważny bilet na podróż, przestrzegają przed kieszonkowcami i uwrażliwiają na innych pasażerów, zwłaszcza tych słabszych i chorych. Dzieci chętnie odpowiadają na pytania i pytają o pracę kontrolerów, chcą poznać wszystkie jej tajniki. Dojeżdżamy na miejsce. Las w mieście Mało kto wiedział, że w mieście znajduje się tak cudowna oaza Fot. Dominik Gajda „Rosbanka” na 785 milimetrach W grze komunikacyjnej dzieci podróżują po planszy specjalnymi pionkami – autobusami lub tramwajami Lato z KZK GOP spokoju i zieleni. Jesteśmy w Nadleśnictwie Katowice. Gospodarze miejsca zapraszają wszystkich do Leśnej Sali Edukacyjnej. Wszystko, co tam się znajduje, pozwala w sposób przystępny i ciekawy poznać przyrodę nadleśnictwa oraz pracę leśników. Po spotkaniu pełnym przygód dzieci wracają do zajęć komunikacyjnych. Tym razem kontrolerzy przygotowali dla nich komunikacyjną grę planszową. Uczestnicy wyprawy dzielą się na trzy zespoły. Na specjalnie przygotowanej planszy poruszają się pionkami, miniaturami autobusów i tramwajów. Odpowiadają na zagadki o tematyce związanej z komunikacją miejską, wykonują przeróżne zadania, od strzelania z łuku do tarczy, po śpiewanie i granie na instrumentach muzycznych. Wszyscy świetnie się bawią. Na koniec gracze dostają nagrody, a zwycięska drużyna dodatkowo maskotkę KZK GOP – kanarka. Nie tylko komunikacyjnie Po raz kolejny już Komunikacyjny Związek Komunalny GOP organizuje podczas wakacji projekt „Lato z KZK GOP” dla dzieci, które w naszym województwie w tym czasie nigdzie nie wyjeżdżają. W tym roku partnerami KZK GOP są Nadleśnictwo Katowice oraz Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach. Dla dzieci, które spędzały półkolonie w mieście, przygotowano nie tylko lekcje komunikacyjne, ale także spotkania w Leśnej Sali Edukacyjnej w Nadleśnictwie Katowice oraz w Małej Strażnicy na terenie Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 w Katowicach-Szopienicach. Najmłodsi dwa razy w tygodniu, od 8 lipca spotykają się z kontrolerami, leśnikami i strażakami. Tak będzie do końca sierpnia. Katarzyna Migdoł-Rogóż szlaki 7-8/2013 2 KZK GOP CZYM ŻYJĄ GMINY Fot. UM Katowice KATOWICE Tour de Pologne na pewno będzie przejeżdżał przez stolicę naszego regionu do 2014 roku w skrócie... BYTOM Waterpoliści UKS MOSM Bytom odnieśli kolejny sukces na arenie krajowej. Tym razem wywalczyli srebrne krążki podczas XIX Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży w Sportach Letnich. Dla bytomskich piłkarzy wodnych zdobycie wicemistrzostwa kraju jest ogromnym sukcesem. W zawodach wzięli udział bowiem piłkarze z rocznika 1997 oraz młodzicy, którzy niedawno wywalczyli złoto w swojej kategorii wiekowej. DĄBROWA GÓRNICZA Tegoroczne wakacje w Bibliotece Głównej w Dąbrowie Górniczej przebiegają pod hasłem „Kowbojskie Lato”, dzięki czemu mali miłośnicy westernów i pasjonaci Dzikiego Zachodu mają okazję poznać bliżej świat pełen rewolwerowców, szeryfów, traperów i poszukiwaczy złota. Wszyscy uczestnicy Akcji Lato oswoili się już z prerią, końmi, kowbojskim kapeluszem i gwiazdą szeryfa na piersi! GLIWICE Od 19 lipca br. gliwiczanie mogą wskazać przedsięwzięcia do realizacji w 2014 roku, wybrane spośród wniosków zaproponowanych przez radnych miejskich i rady osiedlowe. Zadania podzielono na trzy kategorie: inwestycje, remonty oraz inne wydatki. Aby zagłosować w sondażu, należy kliknąć w baner umieszczony na stronie gliwice.eu. Głosowanie potrwa do 4 sierpnia. W sondażu można wziąć udział tylko jeden raz, wybierając tylko jedno zadanie! RUDA ŚLĄSKA Przy Miejskim Centrum Kultury w Rudzie Śląskiej trwa nabór do sekcji ARA – Amatorskiego Ruchu Artystycznego. Zarówno młodsze, jak i starsze dzieci będą mogły znaleźć coś dla siebie. Zajęcia odbywają się przy MCK w Nowym Bytomiu przy ulicy Niedurnego 69. Najmłodsi rudzianie mogą rozwijać swoje pasje taneczne i muzyczne w Dziecięcym Zespole Pieśni i Tańca „Rudzianie”. Wyścig, jakiego nie było… Największe góry w historii wyścigu, najlepsi kolarze świata z 19 zespołów zawodowych, „z ziemi włoskiej do Polski” i szlakiem Jana Pawła II – 70. Tour de Pologne UCI World Tour będzie wyjątkowy! Po raz pierwszy wyścig wystartuje za granicą Polski i będzie obfitował w kilka nowości regulaminowych. J ubileuszowy, 70. Tour de Pologne odbędzie się między 27 lipca a 3 sierpnia. Tegoroczny wyścig będzie wyjątkowy. Dwa pierwsze etapy zostaną rozegrane we Włoszech – z Rovereto do Madonna di Campiglio oraz z Marilleva Val di Sole do Passo Pordoi. – Z okazji jubileuszu 70. Tour de Pologne UCI World Tour chciałem przygotować dla fanów kolarstwa coś specjalnego – mówi Czesław Lang, dyrektor generalny wyścigu. – Start z włoskiego Trentino to spełnienie moich marzeń. Dolomity to bardzo ważne miejsce w świecie kolarstwa i dlatego zawsze pragnąłem choć na chwilę przenieść Tour de Pologne właśnie w te rejony – dodaje Czesław Lang. Po dniu przerwy kolarzy czeka rywalizacja na polskich trasach. Najpierw peleton przejedzie z Krakowa do Rzeszowa, potem odwiedzi Katowice, Nowy Targ, Zakopane i Bukowinę Tatrzańską, gdzie bazą wyścigu będzie Bukovina Terma Hotel Spa. Rywalizację zakończy blisko 40-kilometrowa jazda indywidualna na czas z Wieliczki do Krakowa, miasta Jana Pawła II, który jest bliski zarówno Polakom, jak i Włochom. W wyścigu wystartuje 19 zespołów zawodowych. Nie zabraknie polskich akcentów. Najdłuższy będzie czwarty etap – z Tarnowa do Katowic, kolarze będą musieli przejechać 231,5 km. – Niezwykle cieszę się, że po raz kolejny Katowice są współgospodarzem tego wyjątkowego wydarzenia. Tour de Pologne to przecież nie tylko element wspaniałej historii polskiego sportu. To przede wszystkim wspaniała okazja do wspólnego świętowania na ulicach naszego miasta – mówi Piotr Uszok, prezydent Katowic. W Katowicach na barwny peleton czekają cztery rundy po 12 km. Na nieco ponad 10 km przed metą kolarze będą walczyć o premię górską TAURON. Zanim kolarze pojawią się w Katowicach, powalczą o premie specjalne i lotne. Radości ze zlokalizowania mety jednego z etapów w Katowicach nie kryje Czesław Lang. – Z Katowicami podpisaliśmy już wcześniej list intencyjny na długoterminową współpracę. Zgodnie z nim Tour de Pologne będzie przejeżdżał przez stolicę regionu przynajmniej do 2014 roku. Cieszy mnie usytuowanie jednego z etapów na Górnym Śląsku, ponieważ jest tu bardzo dużo kibiców kolarstwa, a my nasz wyścig organizujemy właśnie z myślą o nich – podkreśla dyrektor generalny Tour de Pologne. Urząd Miasta Katowice Wpisane do rejestru dzienników i czasopism pod poz. Pr 1979 ; }dzv}hsrgun zzrlpwhohirqlh Redaktor naczelna: Katarzyna Migdoł-Rogóż Redakcja: Anna Koteras, Łukasz Kosobucki, Emil Markowiak, Paweł Wieczorek Korekta: Renata Chrzanowska Opracowanie graficzne i skład: GREATIO Grzegorz Bieniecki Druk: Comsoft Krzysztof Ewicz Nakład: 20 000 egzemplarzy Wydawca: Komunikacyjny Związek Komunalny GOP Adres redakcji: Komunikacyjny Związek Komunalny GOP 40-053 Katowice, ul. Barbary 21a tel. 32 742 84 14, fax: 32 251 97 45 [email protected] www.kzkgop.com.pl szlaki 7-8/2013 KZK GOP 3 A Band of Buriers zaprezentuje się na OFF Festivalu Artur Rojek organizuje festiwal od 2006 roku Fot. off-festival.pl Fot. off-festival.pl Fot. Jacek Poremba ROZMOWA „SZLAKÓW” Zbigniew Wodecki wystąpi razem z zespołem Mitch & Mitch Lubię iść pod prąd OFF Festival to wyjątkowa impreza. Trzeba przyznać, że na europejską skalę. Wszystko zaczęło się w Mysłowicach w 2006 roku. Proszę opowiedzieć o początkach i idei powstania festiwalu. W pierwszy weekend sierpnia w katowickiej Dolinie Trzech Stawów odbędzie się ósmy już OFF Festival. O tej wyjątkowej, nie tylko muzycznej imprezie opowiada Artur Rojek, artysta, muzyk, pomysłodawca i szef festiwalu. Zacząłem robić ten festiwal z miłości do muzyki. Obserwowałem to, co dzieje się na polskim rynku od dłuższego czasu. W 2006 roku byliśmy na początku bardzo dynamicznych zmian, jeżeli chodzi o rynek koncertów, artystów zagranicznych i jednocześnie byliśmy bardzo skromnym rynkiem festiwalowym. Jestem artystą, ale zanim nim zostałem, byłem fanem innych artystów i do dzisiaj się nic nie zmieniło. Brakowało mi wyzwań w życiu. Praca artysty jest fascynująca, ale potrafi być też trochę nudna, zwłaszcza w okresie, kiedy jeździsz z miasta do miasta i nie za bardzo wiesz, co masz robić w samochodzie w podróży. Rozpierała mnie energia, żeby zrobić coś poza pisaniem i śpiewaniem piosenek. Wymyśliłem więc festiwal, na jaki sam chciałbym pójść. Byłem zmuszony wynieść się z Mysłowic z powodu kłótni pomiędzy ówczesnym prezydentem miasta a radnymi. W wyniku politycznej przepychanki miasto nie potrafiło w przewidywalny sposób włączyć się w działania wspomagające tę imprezę. Katowice natomiast ubiegały się wtedy o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury i bardzo im zależało, żeby festiwal odbywał się w tym mieście. Poszedłem więc do tych, którym bardziej zależało. W oficjalnych informacjach na temat festiwalu można przeczytać, że to nie tylko impreza muzyczna, ale i sposób na życie, w zgodzie z obowiązującymi trendami, pod prąd nudzie i przeciętności. Jednak festiwal trwa tylko kilka dni. Można z niego uczynić sposób na życie? Można na pewno mocno się zainspirować, co często powoduje, że w życiu obieramy konkretny kierunek. jąc. Na OFF-ie można usłyszeć wszystko to, co inne festiwale często by odrzuciły. Jak się to Panu udaje? Nie jestem sam. Pracują ze mną ludzie, którzy świetnie znają swoje obowiązki i są świetni w swojej dziedzinie. Czym się Pan kieruje w doborze wykonawców? Kto ma szanse wystąpić na OFF-ie? Lubię iść pod prąd. Bardzo mnie to inspiruje. No właśnie, kiedy zaczyna Pan przygotowania do następnego festiwalu? Kieruję się swoją wiedzą i potrzebami odbiorcy, z przewagą mojej wiedzy. Szanse mają wszyscy ci, którzy grają ciekawą muzykę, estetycznie mieszczącą się w obrębie festiwalu z muzyką alternatywną. Jako pomysłodawca i szef festiwalu jest Pan naprawdę odważnym człowiekiem. Nie tylko chodzi mi o ciekawy i nietuzinkowy program, ale też o to, że potrafi Pan zjednywać przychylność władz, mediów, o fanach muzyki już nie wspomina- OFF Festiwal to nie tylko koncerty. To przede wszystkim muzyka, ale także literatura i poezja w Kawiarni Literackiej, której kuratorem jest Krzysztof Varga. W tym roku program obejmuje szerokie grono bardzo różnych postaci – od Mirosława Pęczaka, dziennikarza „Polityki” i autora książki o subkulturach PRL-u, przez księdza Andrzeja Drugałę, który bada związki kultury pop z religią, po Sylwię Chutnik – autorkę „Cwaniar” czy Konstantego Ja zaczynam najwcześniej, bo zajmuję się bookingiem artystów. Gdzieś w drugiej połowie sierpnia. Praktycznie jednak pracuję na okrągło. Czy liczne nagrody dla Pana za ten wspaniały festiwal pomagają? Jak Pan je traktuje? Są przyjemne, ale nigdy nie robiłem tego dla nagród i nie liczę, że one coś za mnie załatwią. Rozmawiała Katarzyna Migdoł-Rogóż Fot. off-festival.pl Od trzech lat impreza przeniosła się do Katowic, do Doliny Trzech Stawów. Czy ta zmiana miejsca była zamierzona? Dlaczego zdecydował się Pan na tego typu zabieg? I dlaczego właśnie to miejsce Pan wybrał? Jak Pan to robi, skąd czerpie Pan motywację do organizacji festiwalu każdego roku? On rośnie w siłę, a przygotowania nie trwają przecież kilka dni, tak jak sama impreza. Nawet w czasie niepogody atmosfera podczas trwania samego festiwalu jest bardzo dobra Fot. off-festival.pl Skąd pomysł na tego typu przedsięwzięcie? Usenkę – autora „Oczami radzieckiej zabawki”, o undergroundzie w ZSRR. Będą też zorganizowane we współpracy z Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie wystawy prac kilku wybitnych polskich artystów w przestrzeni festiwalowej i projekcje filmu niezależnego, gdzie naszym partnerem jest Fundacja Legalna Kultura. Na OFF-ie publiczność żywiołowo wita wszystkich wykonawców szlaki 7-8/2013 4 KZK GOP RAPORT „SZLAKÓW” Fot. Arkadiusz Ławrywianiec Uczestnicy wycieczki z zaciekawieniem słuchali opowieści Józefa Krzyka Objazdówka „Śladami Korfantego i powstańców” rozpoczęła się przed gmachem bytomskiego sądu Taką tablicę znajdziemy na rynku w Bytomiu Bytom z czasów Wojciecha Korfantego P o tym, jak w zeszłym roku w ramach tej imprezy pokazaliśmy między innymi polskie schrony bojowe sprzed II wojny światowej i mało znane zakątki Zabrza, wiele osób pytało nas o dalsze plany, ale po kilkumiesięcznej przerwie nie byliśmy pewni, czy zechcą skorzystać z naszego najnowszego zaproszenia. Okazało się jednak, że frekwencja i tym razem była wysoka. Autobus Solaris, którym wyruszyliśmy do Bytomia z Katowic miał prawie komplet pasażerów. Byłoby ich więcej, ale niektórych przestraszył chyba ziąb po nocnej ulewie. Odważni nie żałowali – ledwo przyjechaliśmy do Bytomia, przegoniliśmy deszczowe chmury. Wpuszczono nas do sądu Zaczęliśmy od wizyty w Sądzie Rejonowym. Mimo dnia wolnego od pracy gospodarze tej instytucji zgodzili się wpuścić naszą grupę. Zatrzymaliśmy się na dziedzińcu przypominającym nieco stare zamki. Do niedawna nie sprawiał najlepszego wrażania, ale po gruntownej renowacji wygląda znowu tak, jak na początku XX wieku, za czasów Wojciecha Korfantego. Bytom należał wtedy do Niemiec, ale przez prawie dwa lata był nieoficjalną polską stolicą na Śląsku. Tę rangę zawdzięczał urządzonemu tu Polskiemu Komisariatowi Plebiscytowemu, swego rodzaju rządowi, podlegającemu bezpośrednio administracji w Warszawie. 6 lipca kilkadziesiąt osób wzięło udział w objazdówce śląskiej – darmowej wycieczce śladami historii, organizowanej wspólnie przez KZK GOP i „Gazetę Wyborczą”. Uczestnicy objazdówki skorzystali z wizyty w sądzie i obfotografowali każdy detal. Wódz III Powstania Śląskiego z pewnością to miejsce odwiedzał. Doszło do tego za sprawą procesu, jaki wytoczył mu biskup wrocławski. Jednak do historii dziedziniec bytomskiego sądu trafił dzięki wydarzeniu z lutego 1919 roku. To wtedy miejscowi Niemcy zorganizowali tu wiec polityczny. Ku ich zaskoczeniu w budynku zjawiła się też grupa polskich patriotów, mieszkańców Radzionkowa, którzy zaczęli wznosić nieprzyjazne wobec Niemców okrzyki. Interweniowała policja i doszło do strzelaniny, a w efekcie jedna osoba zginęła. Czasami wymieniana jest jako pierwsza ofiara powstań śląskich. Dworcowa hotelami stała Z kolei jedną z ostatnich ofiar powstań śląskich był francuski oficer, major Bernard Montalegre. Zginął w lipcu 1921 roku od przypadkowej kuli podczas zamieszania przed bytomskimi koszarami. Uczestnicy objazdówki mogli zobaczyć kościół pod wezwaniem Świętej Trójcy, w którym 92 lata temu odprawiona została Msza żałobna za zabitego majora. Świątynia znajduje się nieopodal sądu, więc wszyscy udali się tam pieszo. Następnym celem wycieczki były hotele przy ulicy Dworcowej, czyli reprezentacyjnym deptaku Bytomia. Za czasów Korfantego stało ich w tej okolicy kilka i z każdym wiąże się jakaś ciekawa anegdota. W jednym z nich ukrywał się śledzący powstańców śląskich niemiecki szpieg, w drugim swoje rekwizyty przechowywał amatorski polski teatr, a w jeszcze innym biuro urządził Teofil Kupka, początkowo współpracownik, a potem rywal Korfantego. Kupka stał na czele Górnośląskiego Komitetu Plebiscytowego i propagował hasło niezależnego zarówno od Niemiec, jak i Polski Śląska. 20 listopada 1920 roku zastrzelili go na oczach rodziny w jego domu dwaj mężczyźni. Mniej dramatyczna historia związana jest z hotelem, w którym przechowywane były rekwizyty teatralne. Otóż pewnego razu miejscowi Niemcy zauważyli, że ktoś wnosi do środka karabiny. Wezwana w środku nocy policja natychmiast przeprowadziła rewizję, w trakcie której okazało się, że to tylko atrapy. Niestety, do naszych czasów przetrwał tylko jeden z hoteli mieszczących się przy Dworcowej, ale uczestnicy objazdówki i tak opuszczali to miejsce zadowoleni. Ile kroków było do ratusza? Kolejny obiekt na trasie naszej wycieczki po Bytomiu też niegdyś był hotelem. Trzypiętrowa kamienica mieści się przy ulicy Józefczaka i służy dziś różnym biurom, a w czasach Korfantego Niemcy toczyli tu walki z powstańcami. Obu stronom zależało na opanowaniu znajdującej się w środku centrali telefonicznej. Po przejściu krótkim zaułkiem znaleźliśmy się już na rynku, który jednak ma obecnie nieco inny kształt, niż w latach powstań śląskich i plebiscytu. Przy jednym z boków rynku stał ratusz i trzy kamienice, ale zostały spalone w styczniu 1945 roku przez wkraczających do Bytomia czerwonoarmistów. Niestety, ten sam los spotkał też pobliski hotel Lomnitz, czyli budynek, w którym od 1920 do 1921 roku mieścił się kierowany przez Korfantego Polski Komisariat Plebiscytowy. Każdy z uczestników objazdówki mógł odmierzyć, ile kroków trzeba było zrobić z ratusza, by dostać się do hotelu Lomnitz. Ten eksperyment miał pomóc w udzieleniu odpowiedzi na jedną z ciekawszych zagadek związanych z pobytem Korfantego w Bytomiu. Otóż pewnego dnia Lomnitz został zaatakowany przez bytomskich Niemców, którzy na Korfantym chcieli wyładować swoją złość z powodu skandalicznego zachowania stacjonujących w mieście żołnierzy francuskich. Ci żołnierze zostali przysłani na Śląsk, by rozdzielić zwaśnione strony, ale czasami sami przyczyniali się do zaognienia konfliktu. Tak było na przykład 27 maja 1920 roku, gdy zaczepiali miejscowe panny, a następnie użyli broni i uciekli. Wściekli na nich (a przy okazji na Korfantego) mieszkańcy Bytomia próbowali spalić hotel Lomnitz. I o mało im się to udało, choć policja miała wtedy swój posterunek w pobliskim ratuszu. – To niemożliwe, żeby policjanci niczego nie słyszeli i nie widzieli. Najwyraźniej niczego nie chcieli słyszeć – komentowali uczestnicy objazdówki, bo dojście z miejsca, w którym stał ratusz, do dawnej siedziby Korfantego zajęło im dwie – trzy minuty. Skąd wyruszali powstańcy? Po przeciwnej stronie rynku, tam, gdzie do niedawna znajdowało się kino Gloria, uczestnicy objazdówki poznali kolejną tajemniczą historię związaną z Korfantym. 10 listopada 1920 roku została tu aresztowana Pola Maciejowska, która kilka miesięcy wcześniej przyjechała na Śląsk zauroczona Korfantym i przez pewien czas z nim współpracowała. Następnego ranka po aresztowaniu została znaleziona martwa w celi bytomskiego więzienia. Nigdy nie udało się ustalić, jak do tego doszło. Z rynku udaliśmy się w stronę Placu Grunwaldzkiego. I to miejsce wygląda dziś inaczej, niż w epoce Korfantego, bo nad okolicą górowała piękna synagoga. Za to kolejny przystanek objazdówki wyznaczyliśmy we wnętrzach, które po renowacji są ozdobą szlaki 7-8/2013 KZK GOP 5 RAPORT „SZLAKÓW” Uczestnicy tegorocznej „Śląskiej objazdówki” wraz z przewodnikiem Józefem Krzykiem – dziennikarzem „Gazety Wyborczej” W tym miejscu na ulicy Gliwickiej stał kiedyś hotel Lomnitz, to ważne miejsce upamiętnia teraz tablica Hol Sądu Rejonowego przypomina pałacowy dziedziniec Nowoczesny, hybrydowy autobus PKM-u Sosnowiec zabrał wszystkich uczestników na wycieczkę po Bytomiu Bytomia. Budynek Muzeum Górnośląskiego przy ulicy Korfantego niegdyś służył miejscowej administracji. W czasach powstań śląskich znajdowała się tu siedziba starosty. Gmach został wzniesiony w 1897 roku i urzekał bogactwem detalu i przepychem wnętrz. Reprezentacyjną salę konferencyjną wyposażono w piękny kasetonowy strop z polichromią, a detale portali, balustradę tarasu oraz cokół wykonano z naturalnego kamienia. Następny cel naszej objazdówki prezentował się znacznie skromniej, ale odegrał za to ważniejszą rolę w historii. Chodzi o tzw. Dom Narodowy UL. Od dawna stoi opuszczony, ale o tym, co tu się niegdyś działo, przypomina tablica na murze. To stąd do walk wyruszali powstańcy śląscy. I to tutaj odbywały się narady polskiego dowództwa. Kilkadziesiąt metrów dalej zatrzymaliśmy się przy wysokim Pod koniec PRL-u budynek został opuszczony i groziła mu ruina, ale na szczęście do tego nie doszło. Okazało się, że wśród uczestników objazdówki była osoba, która znała nie tylko historię tego miejsca, ale potrafiła też wyjaśnić, w jaki sposób przez kilkadziesiąt lat nikt nie zauważył mieszczących się na suficie malunków. Stało się to za przyczyną przebudowy gmachu po II wojnie światowej – strop obniżono, ale na szczęście nie zniszczono. jak średniowieczne zamczysko gmachu z nieotynkowanej cegły. Dzisiaj mieszczą się tutaj biura, ale przez wiele lat były to koszary – najpierw, od końca XIX wieku, niemieckiego, a podczas plebiscytu francuskiego wojska. To w tej okolicy zginął major Montalegre, o którego losach i ułańskiej odwadze uczestnicy objazdówki usłyszeli na początku wyprawy. Koszary z zewnątrz prawie się nie zmieniły, za to zupełnie inaczej wygląda Marnie wytykają błędy KZK GOP R zeczowa i celna krytyka internautów to potężna broń. Może przetrącić największą firmę, spowodować korzystne zmiany dla klientów, a nawet zaszkodzić pracownikom, którzy nie przykładają się do roboty. Niestety autorom fejsbukowej strony „Wytknijmy błędy KZK GOP” żadna z tych sztuk się nie udała. Choć mocno się napinają, to stworzyli kolejnego sieciowego potworka. Potworek siedzi, marudzi i potwornie nudzi. Staram się interesować wszystkim, co dotyczy komunikacji publicznej, więc gdy pojawiła się informacja, że internauci będą na bieżąco wytykać błędy KZK GOP, pomyślałem, że nie mogę przegapić takiej gratki. Zaczęło się nawet interesująco. Kamil i Adam z Gliwic oraz Aneta z Katowic, jak przeczytałem gdzieś o autorach strony, napisali, że ich celem jest wytykanie błędów, które wynikają z lenistwa lub niechęci do współpracy. Super! Trzeba tępić lenistwo i niechęć do współpracy, a w komunikacji, która dotyczy setek tysięcy pasażerów, to już na pewno. Niestety potem było już znacznie gorzej. Fejsbukowa strona „Wytknijmy błędy KZK GOP” okazała się totalną porażką. „Wytykacze” błędów czepiają się, że strona internetowa KZK GOP jest źle przetłumaczona na angielski, w jego regulaminie są jakieś urzędnicze sformułowania, a na fejsbukowym profilu KZK GOP umieszczono jeden czy dwa niedziałające odnośniki. I tak w kółko jedno i to samo. Czepianie się drobnostek. Na moment moje nadzieje na ciekawą lekturę odżyły, gdy okazało się, że dzielni poszukiwacze błędów KZK GOP mają w sobie też lekką żyłkę detektywistyczną. Jak myślicie – zastanawiali się – ile kosztują dotacje gmin do komunikacji miejskiej? Hmm, pieniądze. Aferka wisi w powietrzu, pomyślałem. Postawili prowokacyjne pytanie, po czym od razu obwieścili triumfalnie, że zdobyli te dane. Ciekawe skąd? Okazało się, że z oficjalnego BIP-u KZK GOP! Od lat znajdują się tam wszystkie informacje kto, ile i za co płaci w przypadku komunikacji miejskiej. Mógłbym tak pastwić się nad „wytykaczami” błędów KZK GOP do rana, ale szkoda mi czasu na poświęcanie go zakompleksionym internautom, którzy całą swoją przylegający do tego kompleksu plac. Niegdyś był tak duży, że defilowały na nim wojska. To stąd wyjechaliśmy naszym autobusem w drogę powrotną. Czy wycieczka się udała? Jeśli wziąć pod uwagę, że wielu uczestników wypytywało o to, w jakie miejsce udamy się następnym razem, chyba nie powinno być co do tego wątpliwości. Józef Krzyk „Gazeta Wyborcza” FELIE TON wski Tomasz Głogo wiedzę o komunikacji czerpią z podróży jedną linią do gimnazjum czy liceum. Można nie lubić KZK GOP, ale zarzucanie tej instytucji, że nie aktualizuje danych na stronie czy nie wprowadziła jakiś tam pierdołek w dziesiątym podkatalogu szóstego katalogu, w sytuacji gdy prowadzi jeden z najbardziej interaktywnych profili fejsbukowych na Śląsku, to porażka. Wielu pasażerów ma realne problemy dotyczące chociażby podróży osób niepełnosprawnych, drożejących cen biletów czy skomunikowania poszczególnych dzielnic Katowic. To są kwestie, o których warto dyskutować, by zastanowić się, jak powinna wyglądać komunikacja publiczna za 10-20 lat. Ale na pewno nie na profilu „Wytknijmy błędy KZK GOP”. Tam jest tylko żenująca amatorszczyzna, oceniona zresztą przez samych użytkowników sieci. Oficjalny profil KZK GOP na Facebooku polubiło do tej pory ponad 9 tysięcy osób, podczas gdy ze stroną „wytykaczy” błędów identyfikuje tylko nieco ponad 150 osób. No cóż, nawet „hejtować” trzeba umieć. szlaki 7-8/2013 6 KZK GOP TAKIE BYŁY POCZĄTKI Fot. Paweł Wieczorek Katowicki areszt śledczy przy ulicy Mikołowskiej, miejsce śmierci Pukowca Pukowiec na Pomniku Harcerzy Ulica Józefa Pukowca w Katowicach Harcerz całym życiem i śmiercią C złowiek z wyglądu niepozorny, niski, był upośledzony przez garb, miał jednak wspaniałe zalety ducha – napisał o nim po latach Józef Kret, przyjaciel i autor książki „Harcerze wierni do ostatka”. Przyrzeczenie harcerskie, które złożył, o służbie Bogu, Polsce i bliźnim, Józef Pukowiec wypełnił co do joty – całym życiem. Pełnił służbę Bogu i Polsce Urodził się 14 września 1904 roku w Świętochłowicach, w rodzinie o wolnościowych tradycjach, która kultywowała pamięć dziadka, Józefa, uczestnika powstania styczniowego, jego syna, też Józefa, górnika, trzykrotnego powstańca śląskiego. Tradycję obrony polskości, w tym języka, przejął pierworodny syn, starym obyczajem nazwany imieniem ojca i dziadka. Już jako młody chłopiec był gońcem w komitecie plebiscytowym w Rybniku. Szkoła nie dawała mu, ani jego młodszym braciom, radości, bo musiał uczyć się po niemiecku. Przykrości spotykające tam małych Pukowców spowodowane zostały ich postawą patriotyczną, wyrażającą się między innymi kolportażem polskich Ponury, pruski mur więzienia w Katowicach był świadkiem ostatnich chwil życia harcmistrza Józefa Pukowca, komendanta Tajnej Chorągwi Harcerzy Śląskich. Stracony został w okrutny sposób, na gilotynie, 14 sierpnia 1942 roku. Miejsce jego pochówku pozostaje nieznane. Komendant nawiązuje kontakt z tajną organizacją SZP – Służba Zwycięstwu Polski, gdzie obejmuje szefostwo informacji i propagandy. Pamięć gazet. Dopiero nauczyciel w kolejnej szkole, w Chwałowicach pod Rybnikiem, odkrywa nadzwyczajne zdolności Józefa. A Pukowiec odkrywa swoje powołanie. W 1925 roku kończy Seminarium Nauczycielskie w Pszczynie. Wówczas także trafia do harcerstwa. Już jako nauczyciel uczestniczy w kursie zastępowych w Mszanie, gdzie składa Przyrzeczenie Harcerskie. Pracę nauczyciela rozpoczyna w Baranowicach koło Żor. W 1926 roku przenosi się do szkoły w Chwałowicach, gdzie natychmiast angażuje się do pracy w miejscowej drużynie harcerskiej im. Tadeusza Kościuszki. Wybór na całe życie Józef Kret pisze: W tym człowieku niepokaźnym, fizycznie ułomnym, zmobilizowały się jakimś prawem kontrastu siły wewnętrzne i olbrzymia pasja osiągania najwyższej sprawności fizycznej. A że był powszechnie lubiany za swą pogodę, humor, dowcip, chętnie poddawano się jego pasjom. Na dodatek był fenomenalnym gawędziarzem, co wykorzystywał podczas ognisk i kominków. Te jego przymioty nie pozostały niezauważone wśród starszyzny harcerskiej. Gdy hufcowego rybnickiego powołano do służby wojskowej, Komenda Chorągwi zleca kierownictwo hufca Józkowi, a niedługo później, po wyjeździe na światowy zlot skautowy Jamboree w Anglii, doceniając jego wyjątkowy zmysł organizacyjny, mądrość, dowcip połączony z pogodą przy wszelkich poczynaniach, powierza mu w 1930 roku prowadzenie wydziału Szkolenia Kadr w Chorągwi. Przenosi się więc do Katowic. Pracował wówczas w szkole w Załężu i niedaleko, po drugiej stronie torów kolejowych, ma dziś ulicę swego imienia. Organizuje wiele kursów szkoleniowych dla instruktorów w różnych zakątkach kraju. Jako nowość wprowadza szkolenia drużynowych i instruktorów bezrobotnych, które dostarczą w przyszłości wielu cennych, patriotycznych działaczy. Współpracuje z polskim harcerstwem w Niemczech, prowadzi kursy instruktorskie na Opolszczyźnie. Niestety wzbudza tym działaniem zainteresowanie niemieckich służb wywiadowczych. Dlatego kiedy latem 1939 roku zostaje wybrany komendantem Śląskiej Chorągwi ZHP, już wie, że pisany mu będzie los konspiratora. I choć 3 września, wraz z wojskiem i garstką harcerzy opuszcza Katowice, dociera tylko do Sosnowca. Mając pełną świadomość ryzyka wraca na Śląsk i przyjmuje nominację na Komendanta Wojennego Katowickiej Chorągwi Harcerzy. Już w październiku 1939 roku „Pukoć” – taki przybrał pseudonim – zaczyna realizować plan pracy okupacyjnej. Zakłada wśród młodzieży harcerskiej w Katowicach grupę konspiracyjną „Birkuty”. Prawie na całym Śląsku drużyny harcerskie podejmują konspiracyjną pracę według wytycznych Pukowca. Konspiracja na Śląsku była szczególnie trudna z powodu infiltracji polskich środowisk przez zdrajców i agentów. Zwłaszcza ludzie powszechnie znani ze swej przedwojennej działalności byli narażeni na „spalenie”. Tak stało się też z Pukowcem. 18 grudnia 1940 roku gestapo aresztowało na Śląsku około 500 Polaków, w tym 350 harcerzy. Aresztowany został wtedy także i Józef Pukowiec, który nie załamuje się, nie zdradza, pomimo nieludzkich tortur. Po wyroku ginie okrutną śmiercią. A potem, w nowej rzeczywistości, zostaje zapomniany, jako „sanacyjny harcerz”. Długo nie ma swojej ulicy, nie istnieje grób, nie istnieje pomnik. Jedynie rybnicki hufiec ZHP nosi jego imię. Tylko wtajemniczeni wiedzą, że na Pomniku Harcerzy przy katowickim Rynku (powstałym zresztą dopiero w 1983 roku) rzeźbiarz Zygmunt Brachmański umieścił symboliczną figurę Józefa Pukowca. Na poczesnym miejscu. Paweł Wieczorek rzony szedł ulicą, zobaczył jakiegoś typa i uderzył go w twarz, ale typ oddał mu 10 razy mocniej. Pobity wrócił do domu i mówi do dziadka: – Aleś mnie dziadek w kanał wpuścił! Niby w tym Kijowie miały być najlepsze wakacje… Wszedłem do sklepu, wziąłem, co chciałem i osiłki z ochrony mnie skopały. Chciałem wlać typowi – on mi spuścił lanie. Dziadek pyta: – A z kim pojechałeś? – Z Orbisem. – No widzisz, a ja byłem z Wehrmachtem! – Po ile ogórki? – Po tysiąc za sztukę. – A woda po ogórkach? – Za darmo. – To ja poczekam, aż pani sprzeda ogórki! Dziecko z mamą spędzają wakacje w górach. Mama mówi: – Spójrz córeczko, te owieczki mają dzwonki! Córka: – Polifoniczne? UŚMIECHNIJ SIĘ Dwóch turystów z Izraela zwiedza Watykan, podziwiają przepych i bogactwo. Jeden wzdycha: – Popatrz, a zaczynali od stajenki... 62-letniego Walijczyka okrzyknięto bohaterem zaraz po tym, gdy przebywając na plaży w Queensland (Australia), wskoczył do oceanu i rzucił się na 2-metrowego rekina. Chwycił rekina za ogon i odciągnął go na głębszą wodę w chwili, gdy ten próbował zaatakować grupkę kąpiących się dzieci. Film z jego bohaterskim czynem, udostępniony w Internecie, nie spodobał się jego pracodawcy. Walijczyk został zwolniony z pracy, ponieważ w tym czasie oficjalnie znajdował się na... zwolnieniu lekarskim. Skargi klientów biur podróży: • W pilocie do telewizora były wytarte guziki. • Piasek na plaży był sypki i dziecko nie mogło robić z niego piaskowych babek. • W wannie nie było korka i trudno się było wykąpać. • W przyhotelowym basenie pływali Arabowie. • (Egipt) W hotelowej restauracji wśród produktów regionalnych nie było Coli light. • Podrywał mnie młody boy hotelowy. Wnuk pyta dziadka: – Dziadku, gdzie są najlepsze dla faceta wakacje? – W Kijowie! – mówi dziadek. – W Kijowie? Dlaczego? – Wchodzisz do sklepu, bierzesz, co chcesz, wychodzisz bez płace- nia i nic ci nie robią. Idziesz ulicą, widzisz typa, który ci się nie podoba, podchodzisz, lejesz go po twarzy i nic ci nie robią. Wkrótce wnuk kupił bilet do Kijowa i pojechał. Wszedł do sklepu, wziął, co chciał, wyszedł bez płacenia, pobiła go ochrona. Wku- Telefon do biura podróży: – Dzień dobry! Planujemy z żoną urlop, chcielibyśmy odpocząć. – Świetnie się składa. Jaką kwotą państwo dysponują? – Mamy 500 złotych. – Aaaa... to se odpoczywajcie. Pewien Szkot przyjechał w lecie do Polski. Był właśnie na targu, gdy zachciało mu się pić. Na jednym ze straganów zobaczył przekupkę sprzedającą ogórki kiszone z beczki. szlaki 7-8/2013 KZK GOP 7 INFORMATOR KZK GOP Tour de Pologne w Katowicach atowice już po raz czwarty są współgospodarzem tego wyjątkowego wydarzenia. Zanim kolarze pojawią się w Katowicach, powalczą o premie specjalne: w Dąbrowie Górniczej i w Sosnowcu, premie lotne natomiast będą usytuowane w Siemianowicach Śląskich, Olkuszu i Szczurowej. Od czterech lat ulice stolicy województwa śląskiego opanowują tłumy świetnie bawiących się widzów, którzy obserwują zmagania cyklistów zarówno na całej długości miejskiego etapu, jak i na usytuowanej przy Spodku mecie. Dlatego też największe zmiany w funkcjonowaniu komunikacji miejskiej czekają nas właśnie w Katowicach, w środę 31 lipca 2013 roku. Na terenie Katowic główna trasa przejazdu przebiegać będzie następująco: aleją Korfantego (strona zachodnia), przejazd wokół Pętli Słonecznej, aleją Korfantego (strona wschodnia), przejazd przez: katowickie Rondo, aleję Roździeńskiego, ulice Dudy-Gracza, Graniczną, Pułaskiego, Lotnisko, Francuską, Ceglaną, Kościuszki, Poniatowskiego, Mikołowską, Sądową, Goeppert-Mayer, Chorzowską, z zakończeniem na mecie przy Hali Widowiskowo-Sportowej Spodek. Wjazdu na teren Katowic od strony Siemianowic Śląskich kolarze dokonają ulicami: Bytkowską, Agnieszki, Dębową, Bukową, Złotą i Chorzowską. Zmiany w komunikacji tramwajowej Zmiany dotyczyć będą linii tramwajowych nr: 6, 7, 13, 14, 15, 16, 19, 20, 33, 36. Od godziny 4.30 do około godziny 20.00 całkowicie wstrzymane zostanie kursowanie linii tramwajowych na odcinkach: • „Siemianowice Śląskie Plac Skargi” – „Katowice Wełnowiec Plac Alfreda” – „Katowice Rondo” – „Katowice Rynek” – dotyczy linii nr: 13, 16, 33; • „Katowice Rynek” – „Katowice Rondo” – „Katowice Sokolska” – „Katowice Dąb Silesia 31 lipca najlepsi kolarze świata ponownie zawitają na Śląsku. Wszystko za sprawą jubileuszowego, 70. Tour de Pologne. Meta czwartego, najdłuższego etapu wyścigu będzie usytuowana w Katowicach. Cykliści wystartują z Tarnowa i będą mieli do przebycia 231,5 kilometrów. Fot. UM Katowice K W Katowicach na barwny peleton czekają cztery rundy po 12 kilometrów City Center” – „Katowice Dąb Kościół” – „Katowice WPKiW Wesołe Miasteczko” – „Katowice WPKiW Śląski Ogród Zoologiczny” – „Katowice WPKiW Wejście Główne” – dotyczy linii nr 6, 19, 33. Wymienione wyżej linie tramwajowe kursować będą na zmienionych trasach lub nastąpi całkowite zawieszenie kursowania linii według poniższego zestawienia: • linia nr 13 – rozpocznie kursowanie od godziny 20.00; • linia nr 16 – od godziny 4.30 do godziny 12.30 oraz od godziny 17.00 do godziny 20.00 kursować będzie na relacji: „Katowice Brynów Pętla” – „Katowice Rynek” (stanowisko przy ulicy Warszawskiej) – „Zawodzie Pętla” (w godzinach 12.30-17.00 linia nie będzie kursować); • linie nr 6, 19 – w godzinach od 4.30 do 20.00 kursować będą tylko od strony Chorzowa do Stadionu Śląskiego; • linia nr 33 – nie będzie kursować. Na odcinku „Chorzów Stadion Śląski” – „Katowice Aleja Korfantego” – „Katowice Rynek” (w godzinach 4.30-20.00) zamiast komunikacji tramwajowej uruchomiona zostanie autobusowa komunikacja zastępcza, oznaczona numerem T-19. Podczas wyścigu oraz związanego z tym wyłączenia z ruchu kołowego ulic położonych wzdłuż trasy wyścigu, autobusy komunikacji zastępczej kursować będą na odcinku: „Chorzów Stadion Śląski” – „Katowice Grundmanna” (w godzinach 12.30-18.15). Dodatkowo, przez cały dzień na liniach autobusowych nr 6, 820, 830, 840 wprowadzona zostanie obsługa przystanków: „Chorzów AKS” (oba kierunki), „WPKiW Wejście Główne (oba kierunki – stanowiska tymczasowe)”, „WPKiW Śląski Ogród Zoologiczny”, „WPKiW Wesołe Miasteczko” (tylko kierunek do Katowic – stanowisko tymczasowe), „Dąb Kościół” (oba kierunki), „Dąb Huta Baildon” (oba kierunki). Od godziny 12.30 do godziny 17.00 – z uwagi na całkowite wstrzymanie ruchu kołowego na trasie przejazdu wyścigu dla linii nr 7, 14, 15, 20, 36 – obowiązywać będą następujące zmiany organizacji ruchu: • linie nr 7, 20 kursować będą od strony Chorzowa Batorego tylko do przystanku „Chorzów Batory Zajezdnia”; • linie nr 14, 15, 36 kursować będą tylko od strony Szopienic do pętli tramwajowej w Katowicach Zawodziu; • od przystanku „Zawodzie Zajezdnia” do przystanku „Katowice Paderewskiego” kursować będzie tymczasowa linia nr 40. Linia obsługiwana będzie przez wagony dwukierunkowe, kursujące tym samym torem w obu kierunkach. Zmiany w komunikacji autobusowej Zmiany dotyczyć będą linii autobusowych nr: 0, 5, 6, 7, 9, 10, 11, 12, 23, 30, 37, 40, 48, 50, 51, 61, 70, 76, 77, 108, 109, 110, 115, 130, 133, 149, 154, 168, 170, 177, 296, 297, 600, 632, 657, 662, 672, 673, 674, 800, 801, 805, 807, 808, 811, 812, 813, 814, 815, 817, 818, 820, 830, 831, 835, 840, 860, 870, 880, 910, 911, 920, 940. Kursowanie linii autobusowych nr: 108, 115, 154, 193, 600, 812, 910, 940 w godzinach od 12.45 do około 18.15 zostanie zawieszone. Większość utrudnień dotyczyć będzie właśnie czasu trwania samego wyścigu kolarskiego, to jest od godziny 12.45 do godziny 18.15. Osoby chcące dojechać w tych godzinach do niżej wymienionych dzielnic Katowic i innych miast powinny kierować się w następujące rejony śródmieścia: • dzielnica Ligota, Panewniki, Ochojec, Piotrowice, Kostuchna (linie autobusowe nr: 9, 10, 11, 12, 37, 48, 297, 689) – na przystanek „Brynów W. Pola” zlokalizowany przy ulicy Mikołowskiej; • dzielnice Giszowiec, Nikiszowiec, Murcki (linie autobusowe nr: 672, 673, 674, 920) – na przystanek „Zawodzie Waleriana”, zlokalizowany przy alei Murckowskiej – dojazd tymczasową linią tramwajową nr 40; • Chorzów, Bytom, Gliwice, Świętochłowice, Zabrze (linie autobusowe nr 6, 7, 23, 820, 830, 840, 870) – na przystanek „Katowice Grundmanna”, zlokalizowany przy ulicy Grundmanna w rejonie skrzyżowania z ulicą Gliwicką; • Mysłowice oraz katowickie dzielnice: Zawodzie, Janów i Wilhelmina (linie autobusowe nr 30, 76, 77, 149) – na przystanek „Zawodzie Pętla” – dojazd tymczasową linią tramwajową nr 40; • Siemianowice Śląskie (linie autobusowe nr: 5, 27, 43, 133, 168, 170, 860) – na przystanek „Dąb Silesia City Center” zlokalizowany na terenie Centrum Handlowego Silesia City Center; • Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza, Będzin (linie nr: 40, 801, 805, 807, 808, 811, 813, 814, 815, 831, 835) – na przystanek „Zawodzie Waleriana”, zlokalizowany przy alei Murckowskiej – dojazd tymczasową linią tramwajową nr 40. Szczegółowe informacje dotyczące zmian podczas Tour de Pologne znajdują się na www.kzkgop.com.pl. Katarzyna Migdoł-Rogóż szlaki 7-8/2013 8 KZK GOP NA SZLAKACH Z KZK GOP Fot. Paweł Wieczorek Wieża ciśnień Wnętrze wagonu turystycznego Może jeszcze wrócą parowozy… Parowozownia Bytom-Karb Tak prezentuje się od środka salonka Wagony turystyczne wąskotorówki Stuletnia salonka „Rosbanka” na 785 milimetrach W czasach współczesnych, kiedy prawie wszędzie można dojechać samochodem, kolejka wąskotorowa straciła znaczenie ekonomiczne. Zarządzające GKW Polskie Koleje Państwowe utraciły wszystkich wąskotorowych kontrahentów i zlikwidowały dużą część rozległej sieci i majątku. W 2002 roku rolę głównego właściciela GKW przejął samorząd miasta Bytom, a operatorem ocalałej linii Bytom – Miasteczko Śląskie zostało Stowarzyszenie Górnośląskich Kolei Wąskotorowych. Wysiłkiem pasjonatów Tylko dzięki pasjonatom ze Stowarzyszenia udało się zachować część taboru kolejowego, dzięki czemu w sezonie letnim, w weekendy można nawet przejechać się po wąskim torze regularną linią turystyczną Bytom – Tarnowskie Góry – Miasteczko Śląskie. Dogodne połączenie centrów górnośląskich miast z miejscami atrakcyjnymi turystycznie zapewniają przystanki ulokowane obok Dolomitów Sportowej Doliny w Bytomiu-Suchej Górze, Zabytkowej Kopalni Rud Srebronośnych i Sztolni w Tarnowskich Górach-Reptach i Zalewu Chechło-Nakło w Miasteczku Śląskim. Pociągów nie prowadzą już parowe „ciuchcie”, a wagony są współczesne, ale mimo to taka przejażdżka jest wielką frajdą, zwłaszcza dla Górnośląskie Koleje Wąskotorowe (GKW) od połowy XIX wieku były kluczowym elementem systemu transportowego w okręgu przemysłowym. Setki kilometrów torów o rozstawie 785 mm połączyły siecią kopalnie, huty, fabryki i elektrownie aglomeracji, służąc lokalnemu transportowi ładunków masowych i półfabrykatów. Ten sam rozstaw szyn miały zakładowe koleje technologiczne, dysponujące wyspecjalizowanym taborem. Przez ponad 100 lat górnośląska „rosbanka” zwiększała przewozy i była dochodowa. chłopców w każdym wieku, którzy zazwyczaj kochają kolejki. Te na szynach, oczywiście. Stare, dobre czasy (dla kolejek) Budowa publicznej kolei wąskotorowej na Górnym Śląsku została podjęta według projektu firmy „Bracia Oppenfeld” z Wrocławia przez słynne Towarzystwo Kolei Górnośląskiej (właściciela pierwszej na ziemiach polskich kolei normalnotorowej Wrocław – Opole – Gliwice – Mysłowice), na podstawie koncesji otrzymanej 24 marca 1851 roku. Kolej ta miała być przeznaczona do przewozu ładunków pomiędzy dynamicznie rozwijającymi się zakładami przemysłowymi oraz dowozu produktów do kolei normalnotorowej. Pierwsze odcinki o rozstawie szyn ustalonym na 30 cali pruskich (po dziś dzień znane jako 785 mm) oddano do użytku już w 1851 roku w rejonie Maciejkowic (tę szerokość toru stosowano już wcześniej w wielu zakładach przemysłowych Górnego Śląska). W latach 1854-1857 zakończono budowę dwóch linii głównych: z Tarnowskich Gór przez Repty, Karb, Bobrek, Orzegów, Chebzie, Nowy Bytom do Wirka (dziś dzielnice Rudy Śląskiej) oraz Karb – Bytom – Rozbark – Maciejkowice – Siemianowice – Bogucice – Zawodzie –Janów, z odgałęzieniem w Szopienicach do Roździenia (dziś dzielnice Katowic). W tym samym okresie połączono Rozbark z Chebziem przez Orzegów. Długość linii wynosiła w 1857 roku 113 km. W latach 1855 i 1856 rozpoczęły służbę pierwsze na ziemiach polskich i jedne z pierwszych na kontynencie wąskotorowe parowozy z austriackiej fabryki Gunthera w Wiener Neustadt. Pomiędzy 1884 a 1904 rokiem Górnośląskie Koleje Wąskotorowe były stopniowo nacjonalizowane, przechodząc pod zarząd KPEV (Zarząd Królewskich Kolei Pruskich). Przewozy na górnośląskich kolejach wąskotorowych w połowie drugiej dekady XX wieku sięgały niemal 5 milionów ton, co było porównywalne z przewozami niejednej normalnotorowej dyrekcji o niewspółmiernie większym obszarze działania. Po 1922 roku GKW zostały rozdzielone na polską i niemiecką część – polskiej stronie przyznano 2/3 ogólnej ich długości i podobną część taboru. Do połowy lat sześćdziesiątych koleje wąskotorowe były instytucją dochodową i rozwojową. Później zaznaczył się powolny regres kolei wąskotorowych. Jeszcze na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych wprowadzane zostają pierwsze ciężkie lokomotywy spalinowe Lxd2 (25 sztuk), wypierając coraz bardziej wyeksploatowane parowozy. Ostatnie z nich, Tw53, służyły do połowy lat osiemdziesiątych. Wielki kryzys w tych czasach nie oszczędził wąskotorówek. Upadek centralnie sterowanej gospodarki, wyczerpujące się zasoby kopalń i coraz większa niemoc w zarządzaniu państwowym przedsiębiorstwem PKP powodują pęd ku likwidacji lokalnych kolei, bez względu na perspektywy rozwoju i możliwości restrukturyzacji. Tym niemniej do początku lat dziewięćdziesiątych GKW stanowiły jednolity, gęsty system połączeń, wiążący huty, kopalnie, elektrownie i inne zakłady przemysłowe na terenie wyznaczonym mniej więcej przez trójkąt Racibórz – Tarnowskie Góry – Miasteczko Śląskie – Katowice Szopienice (czyli cały Górnośląski Okręg Przemysłowy). Parowozownia Bytom-Karb Jeśli ktoś nie zdecyduje się na weekendową wycieczkę kolejką, powinien przede wszystkim zwiedzić stację Bytom-Karb z nastawnią i parowozownią. Znajdzie tam cudeńka, uratowane mrówczą pracą Stowarzyszenia, i obiekty czekające jeszcze na swój czas. Na uwagę zasługuje zwłaszcza stuletni wagon-salonka, jedyny tego rodzaju zachowany w Polsce. Stojący przed budynkiem parowóz jest nieco mylący – to lokomotywa przemysłowa, nigdy nie jeździła po torach GKW. Na uboczu stoi autentyczny parowóz Tw53, niestety dopiero czeka na renowację. Można też zajrzeć do wagonów wycieczkowych i do wnętrza nastawni. Wszystko dzięki pasji grupy osób ze Stowarzyszenia Górnośląskich Kolei Wąskotorowych. Składam szczególne podziękowania panu Krzysztofowi Soidzie, autorowi monografii o historii GKW. Paweł Wieczorek