Pobierz pdf

Transkrypt

Pobierz pdf
7-8(65-66)/2013
W numerze
Lubię iść
pod prąd
Bytom z czasów
Korfantego
KĄTEM oka
K
olejna „Śląska objazdówka”
już za nami. Jak zwykle cieszyła się ogromnym zainteresowaniem. Blisko setka pasażerów
podróżowała nowoczesnym autobusem komunikacji miejskiej
„Śladami Korfantego i powstańców”, zwiedzając Bytom i miejsca związane właśnie z Korfantym. W tym numerze „Szlaków”
zamieszczamy obszerną relację
z wyprawy. Organizatorem całego projektu był KZK GOP, we
współpracy z katowickim dodatkiem „Gazety Wyborczej”.
Trwają wakacje. Jednak nie
wszystkie dzieci mogły wyjechać na wymarzony obóz, kolonie czy wczasy. Dlatego w lipcu
i sierpniu KZK GOP przygotował
dla nich wiele atrakcji. Wspólnie
z Nadleśnictwem Katowice i Komendą Miejską Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach zaprosił wybrane placówki do udziału
w akcji edukacyjnej „Lato z KZK
GOP”. Wakacyjne lekcje, nie tylko komunikacyjne, odbywają
się w Leśnej Sali Edukacyjnej na
terenie Nadleśnictwa Katowice
oraz w Małej Strażnicy w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej
w Katowicach-Szopienicach.
Kontrolerzy KZK GOP uczą najmłodszych, że zawsze trzeba kasować bilet jadąc autobusem czy
tramwajem, jak właściwie zachować się w pojazdach komunikacji
miejskiej, jak ustrzec się na przykład przed kieszonkowcami oraz
zasad tak zwanej kultury mobilności. A wszystko to w atmosferze
dobrej zabawy. Dzieci zapoznają
się również z pracą leśnika i strażaka, w wyjątkowych salach edukacyjnych przeżywają na pewno niezwykłe przygody. Przecież wakacje
w mieście nie muszą być nudne!
Redakcja
Przed autobusem katowickiego PKM-u gromadzi się grupa dzieci. Przekrzykują się, kto
gdzie usiądzie. Po chwili
ten gwar przerywa pan
Jacek, kontroler biletów w KZK GOP. – Witam was serdecznie i zapraszam na wyjątkową
wycieczkę. Pojedziemy
do lasu w mieście i tam
przeżyjemy ciekawą
przygodę – opowiada.
Dzieci słuchają go z wypiekami na twarzach.
– Ale najpierw, przed
wejściem do autobusu,
musimy przygotować bilety i skasować je zaraz
po wejściu – tłumaczy
kontroler.
W
autobusie kontrolerzy opowiadają dzieciom o właściwym zachowaniu w pojazdach
komunikacji miejskiej i na przystankach. Tłumaczą, dlaczego warto mieć ważny bilet na podróż,
przestrzegają przed kieszonkowcami i uwrażliwiają na innych pasażerów, zwłaszcza tych słabszych
i chorych. Dzieci chętnie odpowiadają na pytania i pytają o pracę kontrolerów, chcą poznać wszystkie jej
tajniki. Dojeżdżamy na miejsce.
Las w mieście
Mało kto wiedział, że w mieście
znajduje się tak cudowna oaza
Fot. Dominik Gajda
„Rosbanka” na
785 milimetrach
W grze komunikacyjnej dzieci podróżują po planszy specjalnymi pionkami – autobusami lub tramwajami
Lato z KZK GOP
spokoju i zieleni. Jesteśmy w Nadleśnictwie Katowice. Gospodarze
miejsca zapraszają wszystkich do
Leśnej Sali Edukacyjnej. Wszystko, co tam się znajduje, pozwala w sposób przystępny i ciekawy poznać przyrodę nadleśnictwa
oraz pracę leśników. Po spotkaniu
pełnym przygód dzieci wracają do
zajęć komunikacyjnych. Tym razem kontrolerzy przygotowali dla
nich komunikacyjną grę planszową. Uczestnicy wyprawy dzielą się
na trzy zespoły. Na specjalnie przygotowanej planszy poruszają się
pionkami, miniaturami autobusów i tramwajów. Odpowiadają
na zagadki o tematyce związanej
z komunikacją miejską, wykonują przeróżne zadania, od strzelania z łuku do tarczy, po śpiewanie
i granie na instrumentach muzycznych. Wszyscy świetnie się bawią.
Na koniec gracze dostają nagrody,
a zwycięska drużyna dodatkowo
maskotkę KZK GOP – kanarka.
Nie tylko komunikacyjnie
Po raz kolejny już Komunikacyjny
Związek Komunalny GOP organizuje podczas wakacji projekt „Lato
z KZK GOP” dla dzieci, które w naszym województwie w tym czasie nigdzie nie wyjeżdżają. W tym
roku partnerami KZK GOP są
Nadleśnictwo Katowice oraz Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach. Dla
dzieci, które spędzały półkolonie
w mieście, przygotowano nie tylko lekcje komunikacyjne, ale także spotkania w Leśnej Sali Edukacyjnej w Nadleśnictwie Katowice
oraz w Małej Strażnicy na terenie
Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej
nr 1 w Katowicach-Szopienicach.
Najmłodsi dwa razy w tygodniu,
od 8 lipca spotykają się z kontrolerami, leśnikami i strażakami. Tak
będzie do końca sierpnia.
Katarzyna Migdoł-Rogóż
szlaki 7-8/2013
2
KZK GOP
CZYM ŻYJĄ GMINY
Fot. UM Katowice
KATOWICE
Tour de Pologne na pewno będzie przejeżdżał przez stolicę naszego regionu do 2014 roku
w skrócie...
BYTOM
Waterpoliści UKS MOSM Bytom odnieśli kolejny sukces na arenie krajowej. Tym razem wywalczyli srebrne krążki podczas XIX
Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży w Sportach Letnich. Dla bytomskich piłkarzy wodnych zdobycie wicemistrzostwa kraju jest
ogromnym sukcesem. W zawodach wzięli udział bowiem piłkarze
z rocznika 1997 oraz młodzicy, którzy niedawno wywalczyli złoto
w swojej kategorii wiekowej.
DĄBROWA GÓRNICZA
Tegoroczne wakacje w Bibliotece Głównej w Dąbrowie Górniczej
przebiegają pod hasłem „Kowbojskie Lato”, dzięki czemu mali miłośnicy westernów i pasjonaci Dzikiego Zachodu mają okazję poznać
bliżej świat pełen rewolwerowców, szeryfów, traperów i poszukiwaczy złota. Wszyscy uczestnicy Akcji Lato oswoili się już z prerią, końmi, kowbojskim kapeluszem i gwiazdą szeryfa na piersi!
GLIWICE
Od 19 lipca br. gliwiczanie mogą wskazać przedsięwzięcia do realizacji w 2014 roku, wybrane spośród wniosków zaproponowanych
przez radnych miejskich i rady osiedlowe. Zadania podzielono
na trzy kategorie: inwestycje, remonty oraz inne wydatki. Aby zagłosować w sondażu, należy kliknąć w baner umieszczony na stronie gliwice.eu. Głosowanie potrwa do 4 sierpnia. W sondażu można wziąć udział tylko jeden raz, wybierając tylko jedno zadanie!
RUDA ŚLĄSKA
Przy Miejskim Centrum Kultury w Rudzie Śląskiej trwa nabór
do sekcji ARA – Amatorskiego Ruchu Artystycznego. Zarówno
młodsze, jak i starsze dzieci będą mogły znaleźć coś dla siebie. Zajęcia odbywają się przy MCK w Nowym Bytomiu przy ulicy Niedurnego 69. Najmłodsi rudzianie mogą rozwijać swoje pasje taneczne i muzyczne w Dziecięcym Zespole Pieśni i Tańca „Rudzianie”.
Wyścig, jakiego
nie było…
Największe góry w historii wyścigu, najlepsi kolarze świata z 19 zespołów zawodowych, „z ziemi włoskiej do Polski” i szlakiem Jana Pawła II – 70. Tour de Pologne UCI World Tour będzie wyjątkowy! Po raz pierwszy wyścig wystartuje za
granicą Polski i będzie obfitował w kilka nowości regulaminowych.
J
ubileuszowy, 70. Tour de Pologne odbędzie się między 27 lipca a 3 sierpnia. Tegoroczny wyścig
będzie wyjątkowy. Dwa pierwsze
etapy zostaną rozegrane we Włoszech – z Rovereto do Madonna
di Campiglio oraz z Marilleva Val
di Sole do Passo Pordoi.
– Z okazji jubileuszu 70. Tour de
Pologne UCI World Tour chciałem przygotować dla fanów kolarstwa coś specjalnego – mówi
Czesław Lang, dyrektor generalny wyścigu. – Start z włoskiego
Trentino to spełnienie moich marzeń. Dolomity to bardzo ważne miejsce w świecie kolarstwa
i dlatego zawsze pragnąłem choć
na chwilę przenieść Tour de Pologne właśnie w te rejony – dodaje
Czesław Lang.
Po dniu przerwy kolarzy czeka rywalizacja na polskich trasach. Najpierw peleton przejedzie z Krakowa do Rzeszowa, potem odwiedzi
Katowice, Nowy Targ, Zakopane
i Bukowinę Tatrzańską, gdzie bazą
wyścigu będzie Bukovina Terma
Hotel Spa. Rywalizację zakończy
blisko 40-kilometrowa jazda indywidualna na czas z Wieliczki
do Krakowa, miasta Jana Pawła II,
który jest bliski zarówno Polakom,
jak i Włochom. W wyścigu wystartuje 19 zespołów zawodowych.
Nie zabraknie polskich akcentów.
Najdłuższy będzie czwarty etap
– z Tarnowa do Katowic, kolarze będą musieli przejechać
231,5 km. – Niezwykle cieszę
się, że po raz kolejny Katowice
są współgospodarzem tego wyjątkowego wydarzenia. Tour de
Pologne to przecież nie tylko element wspaniałej historii polskiego sportu. To przede wszystkim
wspaniała okazja do wspólnego
świętowania na ulicach naszego
miasta – mówi Piotr Uszok, prezydent Katowic.
W Katowicach na barwny peleton czekają cztery rundy
po 12 km. Na nieco ponad 10 km
przed metą kolarze będą walczyć
o premię górską TAURON. Zanim kolarze pojawią się w Katowicach, powalczą o premie specjalne i lotne.
Radości ze zlokalizowania mety
jednego z etapów w Katowicach
nie kryje Czesław Lang. – Z Katowicami podpisaliśmy już wcześniej list intencyjny na długoterminową współpracę. Zgodnie
z nim Tour de Pologne będzie
przejeżdżał przez stolicę regionu przynajmniej do 2014 roku.
Cieszy mnie usytuowanie jednego z etapów na Górnym Śląsku,
ponieważ jest tu bardzo dużo kibiców kolarstwa, a my nasz wyścig organizujemy właśnie z myślą o nich – podkreśla dyrektor
generalny Tour de Pologne.
Urząd Miasta Katowice
Wpisane do rejestru dzienników
i czasopism pod poz. Pr 1979
;
}dzv}hsrgu˜nŒ
zzrlpwhohirqlh
Redaktor naczelna:
Katarzyna Migdoł-Rogóż
Redakcja:
Anna Koteras, Łukasz Kosobucki,
Emil Markowiak, Paweł Wieczorek
Korekta:
Renata Chrzanowska
Opracowanie graficzne i skład:
GREATIO Grzegorz Bieniecki
Druk:
Comsoft Krzysztof Ewicz
Nakład:
20 000 egzemplarzy
Wydawca:
Komunikacyjny Związek Komunalny GOP
Adres redakcji:
Komunikacyjny Związek Komunalny GOP
40-053 Katowice, ul. Barbary 21a
tel. 32 742 84 14, fax: 32 251 97 45
[email protected]
www.kzkgop.com.pl
szlaki 7-8/2013
KZK GOP
3
A Band of Buriers zaprezentuje się na OFF Festivalu
Artur Rojek organizuje festiwal od 2006 roku
Fot. off-festival.pl
Fot. off-festival.pl
Fot. Jacek Poremba
ROZMOWA „SZLAKÓW”
Zbigniew Wodecki wystąpi razem z zespołem Mitch & Mitch
Lubię iść pod prąd
OFF Festival to wyjątkowa impreza. Trzeba przyznać, że na europejską skalę. Wszystko zaczęło
się w Mysłowicach w 2006 roku.
Proszę opowiedzieć o początkach i idei powstania festiwalu.
W pierwszy weekend sierpnia w katowickiej Dolinie Trzech Stawów odbędzie się
ósmy już OFF Festival. O tej wyjątkowej, nie tylko muzycznej imprezie opowiada
Artur Rojek, artysta, muzyk, pomysłodawca i szef festiwalu.
Zacząłem robić ten festiwal z miłości do muzyki. Obserwowałem
to, co dzieje się na polskim rynku
od dłuższego czasu. W 2006 roku
byliśmy na początku bardzo dynamicznych zmian, jeżeli chodzi
o rynek koncertów, artystów zagranicznych i jednocześnie byliśmy bardzo skromnym rynkiem
festiwalowym.
Jestem artystą, ale zanim nim zostałem, byłem fanem innych artystów i do dzisiaj się nic nie zmieniło. Brakowało mi wyzwań w życiu. Praca artysty jest fascynująca,
ale potrafi być też trochę nudna,
zwłaszcza w okresie, kiedy jeździsz
z miasta do miasta i nie za bardzo
wiesz, co masz robić w samochodzie w podróży. Rozpierała mnie
energia, żeby zrobić coś poza pisaniem i śpiewaniem piosenek.
Wymyśliłem więc festiwal, na jaki sam chciałbym pójść.
Byłem zmuszony wynieść się
z Mysłowic z powodu kłótni pomiędzy ówczesnym prezydentem
miasta a radnymi. W wyniku politycznej przepychanki miasto nie
potrafiło w przewidywalny sposób
włączyć się w działania wspomagające tę imprezę. Katowice natomiast ubiegały się wtedy o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury
i bardzo im zależało, żeby festiwal odbywał się w tym mieście.
Poszedłem więc do tych, którym
bardziej zależało.
W oficjalnych informacjach
na temat festiwalu można przeczytać, że to nie tylko impreza
muzyczna, ale i sposób na życie, w zgodzie z obowiązującymi trendami, pod prąd nudzie
i przeciętności. Jednak festiwal
trwa tylko kilka dni. Można
z niego uczynić sposób na życie?
Można na pewno mocno się zainspirować, co często powoduje,
że w życiu obieramy konkretny
kierunek.
jąc. Na OFF-ie można usłyszeć
wszystko to, co inne festiwale
często by odrzuciły. Jak się to Panu udaje?
Nie jestem sam. Pracują ze mną
ludzie, którzy świetnie znają swoje obowiązki i są świetni w swojej dziedzinie.
Czym się Pan kieruje w doborze
wykonawców? Kto ma szanse wystąpić na OFF-ie?
Lubię iść pod prąd. Bardzo mnie
to inspiruje.
No właśnie, kiedy zaczyna Pan
przygotowania do następnego
festiwalu?
Kieruję się swoją wiedzą i potrzebami odbiorcy, z przewagą mojej
wiedzy. Szanse mają wszyscy ci,
którzy grają ciekawą muzykę, estetycznie mieszczącą się w obrębie
festiwalu z muzyką alternatywną.
Jako pomysłodawca i szef festiwalu jest Pan naprawdę odważnym człowiekiem. Nie tylko chodzi mi o ciekawy i nietuzinkowy program, ale też o to,
że potrafi Pan zjednywać przychylność władz, mediów, o fanach muzyki już nie wspomina-
OFF Festiwal to nie tylko koncerty.
To przede wszystkim muzyka, ale
także literatura i poezja w Kawiarni Literackiej, której kuratorem
jest Krzysztof Varga. W tym roku program obejmuje szerokie
grono bardzo różnych postaci
– od Mirosława Pęczaka, dziennikarza „Polityki” i autora książki o subkulturach PRL-u, przez
księdza Andrzeja Drugałę, który
bada związki kultury pop z religią, po Sylwię Chutnik – autorkę „Cwaniar” czy Konstantego
Ja zaczynam najwcześniej, bo zajmuję się bookingiem artystów.
Gdzieś w drugiej połowie sierpnia. Praktycznie jednak pracuję
na okrągło.
Czy liczne nagrody dla Pana
za ten wspaniały festiwal pomagają? Jak Pan je traktuje?
Są przyjemne, ale nigdy nie robiłem tego dla nagród i nie liczę,
że one coś za mnie załatwią.
Rozmawiała
Katarzyna Migdoł-Rogóż
Fot. off-festival.pl
Od trzech lat impreza przeniosła
się do Katowic, do Doliny Trzech
Stawów. Czy ta zmiana miejsca
była zamierzona? Dlaczego zdecydował się Pan na tego typu zabieg? I dlaczego właśnie to miejsce Pan wybrał?
Jak Pan to robi, skąd czerpie Pan
motywację do organizacji festiwalu każdego roku? On rośnie
w siłę, a przygotowania nie trwają przecież kilka dni, tak jak sama impreza.
Nawet w czasie niepogody atmosfera podczas trwania samego festiwalu jest bardzo dobra
Fot. off-festival.pl
Skąd pomysł na tego typu przedsięwzięcie?
Usenkę – autora „Oczami radzieckiej zabawki”, o undergroundzie
w ZSRR. Będą też zorganizowane
we współpracy z Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie wystawy prac kilku wybitnych polskich artystów w przestrzeni festiwalowej i projekcje
filmu niezależnego, gdzie naszym
partnerem jest Fundacja Legalna Kultura.
Na OFF-ie publiczność żywiołowo wita wszystkich wykonawców
szlaki 7-8/2013
4
KZK GOP
RAPORT „SZLAKÓW”
Fot. Arkadiusz Ławrywianiec
Uczestnicy wycieczki z zaciekawieniem słuchali opowieści Józefa Krzyka
Objazdówka „Śladami Korfantego i powstańców” rozpoczęła się przed gmachem bytomskiego sądu
Taką tablicę znajdziemy na rynku w Bytomiu
Bytom z czasów
Wojciecha Korfantego
P
o tym, jak w zeszłym roku
w ramach tej imprezy pokazaliśmy między innymi polskie
schrony bojowe sprzed II wojny światowej i mało znane zakątki Zabrza, wiele osób pytało
nas o dalsze plany, ale po kilkumiesięcznej przerwie nie byliśmy
pewni, czy zechcą skorzystać z naszego najnowszego zaproszenia.
Okazało się jednak, że frekwencja
i tym razem była wysoka. Autobus Solaris, którym wyruszyliśmy
do Bytomia z Katowic miał prawie
komplet pasażerów. Byłoby ich
więcej, ale niektórych przestraszył
chyba ziąb po nocnej ulewie. Odważni nie żałowali – ledwo przyjechaliśmy do Bytomia, przegoniliśmy deszczowe chmury.
Wpuszczono nas
do sądu
Zaczęliśmy od wizyty w Sądzie
Rejonowym. Mimo dnia wolnego
od pracy gospodarze tej instytucji
zgodzili się wpuścić naszą grupę.
Zatrzymaliśmy się na dziedzińcu przypominającym nieco stare zamki. Do niedawna nie sprawiał najlepszego wrażania, ale
po gruntownej renowacji wygląda znowu tak, jak na początku
XX wieku, za czasów Wojciecha
Korfantego. Bytom należał wtedy
do Niemiec, ale przez prawie dwa
lata był nieoficjalną polską stolicą na Śląsku. Tę rangę zawdzięczał urządzonemu tu Polskiemu
Komisariatowi Plebiscytowemu,
swego rodzaju rządowi, podlegającemu bezpośrednio administracji
w Warszawie.
6 lipca kilkadziesiąt osób wzięło udział w objazdówce śląskiej – darmowej wycieczce śladami historii, organizowanej wspólnie przez KZK GOP i „Gazetę Wyborczą”.
Uczestnicy objazdówki skorzystali
z wizyty w sądzie i obfotografowali
każdy detal. Wódz III Powstania
Śląskiego z pewnością to miejsce
odwiedzał. Doszło do tego za sprawą procesu, jaki wytoczył mu biskup wrocławski.
Jednak do historii dziedziniec
bytomskiego sądu trafił dzięki
wydarzeniu z lutego 1919 roku.
To wtedy miejscowi Niemcy zorganizowali tu wiec polityczny.
Ku ich zaskoczeniu w budynku
zjawiła się też grupa polskich patriotów, mieszkańców Radzionkowa, którzy zaczęli wznosić
nieprzyjazne wobec Niemców
okrzyki. Interweniowała policja
i doszło do strzelaniny, a w efekcie jedna osoba zginęła. Czasami
wymieniana jest jako pierwsza
ofiara powstań śląskich.
Dworcowa hotelami stała
Z kolei jedną z ostatnich ofiar powstań śląskich był francuski oficer,
major Bernard Montalegre. Zginął
w lipcu 1921 roku od przypadkowej kuli podczas zamieszania przed
bytomskimi koszarami. Uczestnicy
objazdówki mogli zobaczyć kościół
pod wezwaniem Świętej Trójcy,
w którym 92 lata temu odprawiona została Msza żałobna za zabitego majora. Świątynia znajduje się
nieopodal sądu, więc wszyscy udali
się tam pieszo.
Następnym celem wycieczki były
hotele przy ulicy Dworcowej, czyli
reprezentacyjnym deptaku Bytomia. Za czasów Korfantego stało
ich w tej okolicy kilka i z każdym
wiąże się jakaś ciekawa anegdota.
W jednym z nich ukrywał się śledzący powstańców śląskich niemiecki szpieg, w drugim swoje rekwizyty przechowywał amatorski
polski teatr, a w jeszcze innym biuro urządził Teofil Kupka, początkowo współpracownik, a potem
rywal Korfantego.
Kupka stał na czele Górnośląskiego
Komitetu Plebiscytowego i propagował hasło niezależnego zarówno od Niemiec, jak i Polski Śląska.
20 listopada 1920 roku zastrzelili
go na oczach rodziny w jego domu
dwaj mężczyźni.
Mniej dramatyczna historia związana jest z hotelem, w którym przechowywane były rekwizyty teatralne. Otóż pewnego razu miejscowi
Niemcy zauważyli, że ktoś wnosi do środka karabiny. Wezwana
w środku nocy policja natychmiast
przeprowadziła rewizję, w trakcie
której okazało się, że to tylko atrapy.
Niestety, do naszych czasów przetrwał tylko jeden z hoteli mieszczących się przy Dworcowej, ale
uczestnicy objazdówki i tak opuszczali to miejsce zadowoleni.
Ile kroków było
do ratusza?
Kolejny obiekt na trasie naszej wycieczki po Bytomiu też niegdyś był
hotelem. Trzypiętrowa kamienica
mieści się przy ulicy Józefczaka i służy dziś różnym biurom,
a w czasach Korfantego Niemcy toczyli tu walki z powstańcami. Obu
stronom zależało na opanowaniu
znajdującej się w środku centrali
telefonicznej.
Po przejściu krótkim zaułkiem znaleźliśmy się już na rynku, który jednak ma obecnie nieco inny kształt,
niż w latach powstań śląskich i plebiscytu. Przy jednym z boków rynku stał ratusz i trzy kamienice, ale
zostały spalone w styczniu 1945
roku przez wkraczających do Bytomia czerwonoarmistów. Niestety,
ten sam los spotkał też pobliski hotel Lomnitz, czyli budynek, w którym od 1920 do 1921 roku mieścił się kierowany przez Korfantego
Polski Komisariat Plebiscytowy.
Każdy z uczestników objazdówki
mógł odmierzyć, ile kroków trzeba było zrobić z ratusza, by dostać
się do hotelu Lomnitz. Ten eksperyment miał pomóc w udzieleniu
odpowiedzi na jedną z ciekawszych
zagadek związanych z pobytem
Korfantego w Bytomiu. Otóż pewnego dnia Lomnitz został zaatakowany przez bytomskich Niemców,
którzy na Korfantym chcieli wyładować swoją złość z powodu skandalicznego zachowania stacjonujących w mieście żołnierzy francuskich. Ci żołnierze zostali przysłani
na Śląsk, by rozdzielić zwaśnione
strony, ale czasami sami przyczyniali się do zaognienia konfliktu.
Tak było na przykład 27 maja 1920
roku, gdy zaczepiali miejscowe panny, a następnie użyli broni i uciekli. Wściekli na nich (a przy okazji
na Korfantego) mieszkańcy Bytomia próbowali spalić hotel Lomnitz. I o mało im się to udało, choć
policja miała wtedy swój posterunek w pobliskim ratuszu.
– To niemożliwe, żeby policjanci
niczego nie słyszeli i nie widzieli.
Najwyraźniej niczego nie chcieli
słyszeć – komentowali uczestnicy
objazdówki, bo dojście z miejsca,
w którym stał ratusz, do dawnej
siedziby Korfantego zajęło im dwie
– trzy minuty.
Skąd wyruszali
powstańcy?
Po przeciwnej stronie rynku, tam,
gdzie do niedawna znajdowało się
kino Gloria, uczestnicy objazdówki
poznali kolejną tajemniczą historię związaną z Korfantym. 10 listopada 1920 roku została tu aresztowana Pola Maciejowska, która
kilka miesięcy wcześniej przyjechała na Śląsk zauroczona Korfantym i przez pewien czas z nim
współpracowała. Następnego ranka
po aresztowaniu została znaleziona
martwa w celi bytomskiego więzienia. Nigdy nie udało się ustalić, jak
do tego doszło.
Z rynku udaliśmy się w stronę Placu Grunwaldzkiego. I to miejsce
wygląda dziś inaczej, niż w epoce
Korfantego, bo nad okolicą górowała piękna synagoga.
Za to kolejny przystanek objazdówki wyznaczyliśmy we wnętrzach,
które po renowacji są ozdobą
szlaki 7-8/2013
KZK GOP
5
RAPORT „SZLAKÓW”
Uczestnicy tegorocznej „Śląskiej objazdówki” wraz z przewodnikiem Józefem Krzykiem – dziennikarzem
„Gazety Wyborczej”
W tym miejscu na ulicy Gliwickiej stał kiedyś hotel Lomnitz, to ważne
miejsce upamiętnia teraz tablica
Hol Sądu Rejonowego przypomina pałacowy dziedziniec
Nowoczesny, hybrydowy autobus PKM-u Sosnowiec zabrał wszystkich uczestników na wycieczkę po Bytomiu
Bytomia. Budynek Muzeum Górnośląskiego przy ulicy Korfantego
niegdyś służył miejscowej administracji. W czasach powstań śląskich znajdowała się tu siedziba
starosty. Gmach został wzniesiony
w 1897 roku i urzekał bogactwem
detalu i przepychem wnętrz. Reprezentacyjną salę konferencyjną
wyposażono w piękny kasetonowy
strop z polichromią, a detale portali, balustradę tarasu oraz cokół
wykonano z naturalnego kamienia.
Następny cel naszej objazdówki
prezentował się znacznie skromniej, ale odegrał za to ważniejszą rolę w historii. Chodzi o tzw.
Dom Narodowy UL. Od dawna
stoi opuszczony, ale o tym, co tu się
niegdyś działo, przypomina tablica na murze. To stąd do walk wyruszali powstańcy śląscy. I to tutaj odbywały się narady polskiego
dowództwa.
Kilkadziesiąt metrów dalej zatrzymaliśmy się przy wysokim
Pod koniec PRL-u budynek został
opuszczony i groziła mu ruina, ale
na szczęście do tego nie doszło.
Okazało się, że wśród uczestników
objazdówki była osoba, która znała
nie tylko historię tego miejsca, ale
potrafiła też wyjaśnić, w jaki sposób
przez kilkadziesiąt lat nikt nie zauważył mieszczących się na suficie
malunków. Stało się to za przyczyną
przebudowy gmachu po II wojnie
światowej – strop obniżono, ale
na szczęście nie zniszczono.
jak średniowieczne zamczysko
gmachu z nieotynkowanej cegły.
Dzisiaj mieszczą się tutaj biura,
ale przez wiele lat były to koszary
– najpierw, od końca XIX wieku,
niemieckiego, a podczas plebiscytu francuskiego wojska. To w tej
okolicy zginął major Montalegre,
o którego losach i ułańskiej odwadze uczestnicy objazdówki usłyszeli na początku wyprawy. Koszary
z zewnątrz prawie się nie zmieniły, za to zupełnie inaczej wygląda
Marnie wytykają błędy KZK GOP
R
zeczowa i celna krytyka internautów to potężna
broń. Może przetrącić największą firmę, spowodować korzystne zmiany dla klientów, a nawet zaszkodzić pracownikom, którzy nie przykładają się do roboty.
Niestety autorom fejsbukowej strony „Wytknijmy błędy KZK GOP” żadna z tych sztuk się nie udała. Choć
mocno się napinają, to stworzyli kolejnego sieciowego
potworka. Potworek siedzi, marudzi i potwornie nudzi.
Staram się interesować wszystkim, co dotyczy komunikacji publicznej, więc gdy pojawiła się informacja, że internauci będą na bieżąco wytykać błędy KZK GOP, pomyślałem, że nie mogę przegapić takiej gratki.
Zaczęło się nawet interesująco. Kamil i Adam z Gliwic
oraz Aneta z Katowic, jak przeczytałem gdzieś o autorach strony, napisali, że ich celem jest wytykanie błędów,
które wynikają z lenistwa lub niechęci do współpracy.
Super! Trzeba tępić lenistwo i niechęć do współpracy,
a w komunikacji, która dotyczy setek tysięcy pasażerów,
to już na pewno. Niestety potem było już znacznie gorzej. Fejsbukowa strona „Wytknijmy błędy KZK GOP”
okazała się totalną porażką. „Wytykacze” błędów czepiają
się, że strona internetowa KZK GOP jest źle
przetłumaczona na angielski, w jego regulaminie są jakieś urzędnicze sformułowania,
a na fejsbukowym profilu KZK GOP umieszczono jeden czy dwa niedziałające odnośniki. I tak w kółko jedno i to samo. Czepianie
się drobnostek. Na moment moje nadzieje
na ciekawą lekturę odżyły, gdy okazało się,
że dzielni poszukiwacze błędów KZK GOP
mają w sobie też lekką żyłkę detektywistyczną. Jak myślicie – zastanawiali się – ile kosztują dotacje gmin do komunikacji miejskiej? Hmm, pieniądze.
Aferka wisi w powietrzu, pomyślałem. Postawili prowokacyjne pytanie, po czym od razu obwieścili triumfalnie, że zdobyli te dane. Ciekawe skąd? Okazało się,
że z oficjalnego BIP-u KZK GOP! Od lat znajdują się
tam wszystkie informacje kto, ile i za co płaci w przypadku komunikacji miejskiej.
Mógłbym tak pastwić się nad „wytykaczami” błędów
KZK GOP do rana, ale szkoda mi czasu na poświęcanie go zakompleksionym internautom, którzy całą swoją
przylegający do tego kompleksu
plac. Niegdyś był tak duży, że defilowały na nim wojska. To stąd
wyjechaliśmy naszym autobusem
w drogę powrotną.
Czy wycieczka się udała? Jeśli wziąć
pod uwagę, że wielu uczestników
wypytywało o to, w jakie miejsce udamy się następnym razem,
chyba nie powinno być co do tego
wątpliwości.
Józef Krzyk
„Gazeta Wyborcza”
FELIE
TON
wski
Tomasz Głogo
wiedzę o komunikacji czerpią z podróży jedną linią do gimnazjum czy liceum. Można nie
lubić KZK GOP, ale zarzucanie tej instytucji,
że nie aktualizuje danych na stronie czy nie
wprowadziła jakiś tam pierdołek w dziesiątym
podkatalogu szóstego katalogu, w sytuacji gdy
prowadzi jeden z najbardziej interaktywnych
profili fejsbukowych na Śląsku, to porażka.
Wielu pasażerów ma realne problemy dotyczące chociażby podróży osób niepełnosprawnych, drożejących cen biletów czy skomunikowania poszczególnych dzielnic Katowic. To są kwestie, o których
warto dyskutować, by zastanowić się, jak powinna wyglądać komunikacja publiczna za 10-20 lat. Ale na pewno
nie na profilu „Wytknijmy błędy KZK GOP”. Tam jest
tylko żenująca amatorszczyzna, oceniona zresztą przez
samych użytkowników sieci. Oficjalny profil KZK GOP
na Facebooku polubiło do tej pory ponad 9 tysięcy osób,
podczas gdy ze stroną „wytykaczy” błędów identyfikuje
tylko nieco ponad 150 osób. No cóż, nawet „hejtować”
trzeba umieć.

szlaki 7-8/2013
6
KZK GOP
TAKIE BYŁY POCZĄTKI
Fot. Paweł Wieczorek
Katowicki areszt śledczy przy ulicy Mikołowskiej, miejsce śmierci Pukowca
Pukowiec na Pomniku Harcerzy
Ulica Józefa Pukowca w Katowicach
Harcerz całym życiem i śmiercią
C
złowiek z wyglądu niepozorny, niski, był upośledzony przez
garb, miał jednak wspaniałe zalety
ducha – napisał o nim po latach Józef Kret, przyjaciel i autor książki
„Harcerze wierni do ostatka”. Przyrzeczenie harcerskie, które złożył,
o służbie Bogu, Polsce i bliźnim,
Józef Pukowiec wypełnił co do joty
– całym życiem.
Pełnił służbę Bogu
i Polsce
Urodził się 14 września 1904 roku
w Świętochłowicach, w rodzinie
o wolnościowych tradycjach, która
kultywowała pamięć dziadka, Józefa, uczestnika powstania styczniowego, jego syna, też Józefa,
górnika, trzykrotnego powstańca
śląskiego. Tradycję obrony polskości, w tym języka, przejął pierworodny syn, starym obyczajem nazwany imieniem ojca i dziadka.
Już jako młody chłopiec był gońcem w komitecie plebiscytowym
w Rybniku. Szkoła nie dawała mu,
ani jego młodszym braciom, radości, bo musiał uczyć się po niemiecku. Przykrości spotykające
tam małych Pukowców spowodowane zostały ich postawą patriotyczną, wyrażającą się między
innymi kolportażem polskich
Ponury, pruski mur więzienia w Katowicach był świadkiem ostatnich chwil życia
harcmistrza Józefa Pukowca, komendanta Tajnej Chorągwi Harcerzy Śląskich. Stracony został w okrutny sposób, na gilotynie, 14 sierpnia 1942 roku. Miejsce jego pochówku pozostaje nieznane.
Komendant nawiązuje kontakt
z tajną organizacją SZP – Służba
Zwycięstwu Polski, gdzie obejmuje
szefostwo informacji i propagandy.
Pamięć
gazet. Dopiero nauczyciel w kolejnej szkole, w Chwałowicach pod
Rybnikiem, odkrywa nadzwyczajne zdolności Józefa. A Pukowiec
odkrywa swoje powołanie. W 1925
roku kończy Seminarium Nauczycielskie w Pszczynie. Wówczas także trafia do harcerstwa. Już jako
nauczyciel uczestniczy w kursie zastępowych w Mszanie, gdzie składa Przyrzeczenie Harcerskie. Pracę
nauczyciela rozpoczyna w Baranowicach koło Żor. W 1926 roku
przenosi się do szkoły w Chwałowicach, gdzie natychmiast angażuje się do pracy w miejscowej
drużynie harcerskiej im. Tadeusza
Kościuszki.
Wybór na całe życie
Józef Kret pisze: W tym człowieku niepokaźnym, fizycznie ułomnym, zmobilizowały się jakimś prawem kontrastu siły wewnętrzne i olbrzymia pasja osiągania najwyższej
sprawności fizycznej. A że był powszechnie lubiany za swą pogodę,
humor, dowcip, chętnie poddawano
się jego pasjom. Na dodatek był
fenomenalnym gawędziarzem,
co wykorzystywał podczas ognisk
i kominków. Te jego przymioty nie pozostały niezauważone wśród starszyzny harcerskiej.
Gdy hufcowego rybnickiego powołano do służby wojskowej, Komenda Chorągwi zleca kierownictwo hufca Józkowi, a niedługo
później, po wyjeździe na światowy
zlot skautowy Jamboree w Anglii,
doceniając jego wyjątkowy zmysł
organizacyjny, mądrość, dowcip
połączony z pogodą przy wszelkich poczynaniach, powierza mu
w 1930 roku prowadzenie wydziału Szkolenia Kadr w Chorągwi.
Przenosi się więc do Katowic. Pracował wówczas w szkole w Załężu i niedaleko, po drugiej stronie
torów kolejowych, ma dziś ulicę
swego imienia.
Organizuje wiele kursów szkoleniowych dla instruktorów w różnych zakątkach kraju. Jako nowość
wprowadza szkolenia drużynowych i instruktorów bezrobotnych,
które dostarczą w przyszłości wielu cennych, patriotycznych działaczy. Współpracuje z polskim harcerstwem w Niemczech, prowadzi
kursy instruktorskie na Opolszczyźnie. Niestety wzbudza tym
działaniem zainteresowanie niemieckich służb wywiadowczych.
Dlatego kiedy latem 1939 roku zostaje wybrany komendantem Śląskiej Chorągwi ZHP, już wie, że
pisany mu będzie los konspiratora.
I choć 3 września, wraz z wojskiem
i garstką harcerzy opuszcza Katowice, dociera tylko do Sosnowca.
Mając pełną świadomość ryzyka
wraca na Śląsk i przyjmuje nominację na Komendanta Wojennego
Katowickiej Chorągwi Harcerzy.
Już w październiku 1939 roku „Pukoć” – taki przybrał pseudonim –
zaczyna realizować plan pracy okupacyjnej. Zakłada wśród młodzieży
harcerskiej w Katowicach grupę
konspiracyjną „Birkuty”. Prawie
na całym Śląsku drużyny harcerskie podejmują konspiracyjną pracę według wytycznych Pukowca.
Konspiracja na Śląsku była szczególnie trudna z powodu infiltracji
polskich środowisk przez zdrajców i agentów. Zwłaszcza ludzie
powszechnie znani ze swej przedwojennej działalności byli narażeni na „spalenie”. Tak stało się też
z Pukowcem. 18 grudnia 1940 roku
gestapo aresztowało na Śląsku około 500 Polaków, w tym 350 harcerzy. Aresztowany został wtedy
także i Józef Pukowiec, który nie
załamuje się, nie zdradza, pomimo nieludzkich tortur. Po wyroku
ginie okrutną śmiercią. A potem,
w nowej rzeczywistości, zostaje zapomniany, jako „sanacyjny harcerz”. Długo nie ma swojej ulicy,
nie istnieje grób, nie istnieje pomnik. Jedynie rybnicki hufiec ZHP
nosi jego imię. Tylko wtajemniczeni wiedzą, że na Pomniku Harcerzy
przy katowickim Rynku (powstałym zresztą dopiero w 1983 roku)
rzeźbiarz Zygmunt Brachmański
umieścił symboliczną figurę Józefa
Pukowca. Na poczesnym miejscu.
Paweł Wieczorek
rzony szedł ulicą, zobaczył jakiegoś typa i uderzył go w twarz, ale
typ oddał mu 10 razy mocniej.
Pobity wrócił do domu i mówi
do dziadka:
– Aleś mnie dziadek w kanał
wpuścił! Niby w tym Kijowie
miały być najlepsze wakacje…
Wszedłem do sklepu, wziąłem,
co chciałem i osiłki z ochrony
mnie skopały. Chciałem wlać typowi – on mi spuścił lanie.
Dziadek pyta:
– A z kim pojechałeś?
– Z Orbisem.
– No widzisz, a ja byłem z Wehrmachtem!
– Po ile ogórki?
– Po tysiąc za sztukę.
– A woda po ogórkach?
– Za darmo.
– To ja poczekam, aż pani
sprzeda ogórki!

Dziecko z mamą spędzają wakacje w górach.
Mama mówi:
– Spójrz córeczko, te owieczki
mają dzwonki!
Córka:
– Polifoniczne?
UŚMIECHNIJ SIĘ
Dwóch turystów z Izraela zwiedza Watykan, podziwiają przepych i bogactwo. Jeden wzdycha:
– Popatrz, a zaczynali od stajenki...

62-letniego Walijczyka okrzyknięto bohaterem zaraz po tym,
gdy przebywając na plaży
w Queensland (Australia),
wskoczył do oceanu i rzucił się
na 2-metrowego rekina. Chwycił rekina za ogon i odciągnął go
na głębszą wodę w chwili, gdy
ten próbował zaatakować grupkę kąpiących się dzieci. Film
z jego bohaterskim czynem,
udostępniony w Internecie,
nie spodobał się jego pracodawcy. Walijczyk został zwolniony
z pracy, ponieważ w tym czasie oficjalnie znajdował się na...
zwolnieniu lekarskim.

Skargi klientów biur podróży:
• W pilocie do telewizora były wytarte guziki.
• Piasek na plaży był sypki i dziecko nie mogło robić z niego piaskowych babek.
• W wannie nie było korka i trudno się było wykąpać.
• W przyhotelowym basenie pływali Arabowie.
• (Egipt) W hotelowej restauracji
wśród produktów regionalnych
nie było Coli light.
• Podrywał mnie młody boy hotelowy.

Wnuk pyta dziadka:
– Dziadku, gdzie są najlepsze dla
faceta wakacje?
– W Kijowie! – mówi dziadek.
– W Kijowie? Dlaczego?
– Wchodzisz do sklepu, bierzesz,
co chcesz, wychodzisz bez płace-
nia i nic ci nie robią. Idziesz ulicą, widzisz typa, który ci się nie
podoba, podchodzisz, lejesz go
po twarzy i nic ci nie robią.
Wkrótce wnuk kupił bilet do Kijowa i pojechał. Wszedł do sklepu,
wziął, co chciał, wyszedł bez płacenia, pobiła go ochrona. Wku-

Telefon do biura podróży:
– Dzień dobry! Planujemy
z żoną urlop, chcielibyśmy odpocząć.
– Świetnie się składa. Jaką kwotą państwo dysponują?
– Mamy 500 złotych.
– Aaaa... to se odpoczywajcie.

Pewien Szkot przyjechał w lecie
do Polski. Był właśnie na targu,
gdy zachciało mu się pić. Na jednym ze straganów zobaczył przekupkę sprzedającą ogórki kiszone z beczki.
szlaki 7-8/2013
KZK GOP
7
INFORMATOR KZK GOP
Tour de Pologne w Katowicach
atowice już po raz czwarty
są współgospodarzem tego
wyjątkowego wydarzenia. Zanim
kolarze pojawią się w Katowicach,
powalczą o premie specjalne: w Dąbrowie Górniczej i w Sosnowcu,
premie lotne natomiast będą usytuowane w Siemianowicach Śląskich,
Olkuszu i Szczurowej. Od czterech
lat ulice stolicy województwa śląskiego opanowują tłumy świetnie
bawiących się widzów, którzy obserwują zmagania cyklistów zarówno na całej długości miejskiego etapu, jak i na usytuowanej przy
Spodku mecie. Dlatego też największe zmiany w funkcjonowaniu komunikacji miejskiej czekają nas
właśnie w Katowicach, w środę 31
lipca 2013 roku.
Na terenie Katowic główna trasa
przejazdu przebiegać będzie następująco: aleją Korfantego (strona
zachodnia), przejazd wokół Pętli
Słonecznej, aleją Korfantego (strona wschodnia), przejazd przez:
katowickie Rondo, aleję Roździeńskiego, ulice Dudy-Gracza,
Graniczną, Pułaskiego, Lotnisko,
Francuską, Ceglaną, Kościuszki, Poniatowskiego, Mikołowską,
Sądową, Goeppert-Mayer, Chorzowską, z zakończeniem na mecie przy Hali Widowiskowo-Sportowej Spodek. Wjazdu na teren
Katowic od strony Siemianowic
Śląskich kolarze dokonają ulicami: Bytkowską, Agnieszki, Dębową, Bukową, Złotą i Chorzowską.
Zmiany w komunikacji
tramwajowej
Zmiany dotyczyć będą linii tramwajowych nr: 6, 7, 13, 14, 15, 16,
19, 20, 33, 36.
Od godziny 4.30 do około godziny 20.00 całkowicie wstrzymane
zostanie kursowanie linii tramwajowych na odcinkach:
• „Siemianowice Śląskie Plac
Skargi” – „Katowice Wełnowiec
Plac Alfreda” – „Katowice Rondo” – „Katowice Rynek” – dotyczy linii nr: 13, 16, 33;
• „Katowice Rynek” – „Katowice Rondo” – „Katowice Sokolska” – „Katowice Dąb Silesia
31 lipca najlepsi kolarze świata ponownie zawitają na Śląsku. Wszystko za sprawą
jubileuszowego, 70. Tour de Pologne. Meta czwartego, najdłuższego etapu wyścigu będzie usytuowana w Katowicach. Cykliści wystartują z Tarnowa i będą mieli
do przebycia 231,5 kilometrów.
Fot. UM Katowice
K
W Katowicach na barwny peleton czekają cztery rundy po 12 kilometrów
City Center” – „Katowice Dąb
Kościół” – „Katowice WPKiW
Wesołe Miasteczko” – „Katowice WPKiW Śląski Ogród Zoologiczny” – „Katowice WPKiW
Wejście Główne” – dotyczy linii
nr 6, 19, 33.
Wymienione wyżej linie tramwajowe kursować będą na zmienionych trasach lub nastąpi całkowite zawieszenie kursowania linii
według poniższego zestawienia:
• linia nr 13 – rozpocznie kursowanie od godziny 20.00;
• linia nr 16 – od godziny 4.30
do godziny 12.30 oraz od godziny 17.00 do godziny 20.00 kursować będzie na relacji: „Katowice Brynów Pętla” – „Katowice
Rynek” (stanowisko przy ulicy
Warszawskiej) – „Zawodzie Pętla” (w godzinach 12.30-17.00 linia nie będzie kursować);
• linie nr 6, 19 – w godzinach
od 4.30 do 20.00 kursować będą tylko od strony Chorzowa
do Stadionu Śląskiego;
• linia nr 33 – nie będzie kursować.
Na odcinku „Chorzów Stadion Śląski” – „Katowice Aleja Korfantego”
– „Katowice Rynek” (w godzinach
4.30-20.00) zamiast komunikacji
tramwajowej uruchomiona zostanie autobusowa komunikacja zastępcza, oznaczona numerem T-19.
Podczas wyścigu oraz związanego z tym wyłączenia z ruchu kołowego ulic położonych wzdłuż
trasy wyścigu, autobusy komunikacji zastępczej kursować będą na odcinku: „Chorzów Stadion
Śląski” – „Katowice Grundmanna”
(w godzinach 12.30-18.15). Dodatkowo, przez cały dzień na liniach autobusowych nr 6, 820, 830,
840 wprowadzona zostanie obsługa przystanków: „Chorzów AKS”
(oba kierunki), „WPKiW Wejście
Główne (oba kierunki – stanowiska tymczasowe)”, „WPKiW Śląski Ogród Zoologiczny”, „WPKiW
Wesołe Miasteczko” (tylko kierunek do Katowic – stanowisko tymczasowe), „Dąb Kościół” (oba kierunki), „Dąb Huta Baildon” (oba
kierunki).
Od godziny 12.30 do godziny 17.00 – z uwagi na całkowite wstrzymanie ruchu kołowego
na trasie przejazdu wyścigu dla linii nr 7, 14, 15, 20, 36 – obowiązywać będą następujące zmiany
organizacji ruchu:
• linie nr 7, 20 kursować będą
od strony Chorzowa Batorego
tylko do przystanku „Chorzów
Batory Zajezdnia”;
• linie nr 14, 15, 36 kursować
będą tylko od strony Szopienic
do pętli tramwajowej w Katowicach Zawodziu;
• od przystanku „Zawodzie Zajezdnia” do przystanku „Katowice Paderewskiego” kursować
będzie tymczasowa linia nr 40.
Linia obsługiwana będzie przez
wagony dwukierunkowe, kursujące tym samym torem w obu
kierunkach.
Zmiany w komunikacji
autobusowej
Zmiany dotyczyć będą linii autobusowych nr: 0, 5, 6, 7, 9, 10, 11,
12, 23, 30, 37, 40, 48, 50, 51, 61,
70, 76, 77, 108, 109, 110, 115,
130, 133, 149, 154, 168, 170, 177,
296, 297, 600, 632, 657, 662, 672,
673, 674, 800, 801, 805, 807, 808,
811, 812, 813, 814, 815, 817, 818,
820, 830, 831, 835, 840, 860, 870,
880, 910, 911, 920, 940.
Kursowanie linii autobusowych
nr: 108, 115, 154, 193, 600, 812,
910, 940 w godzinach od 12.45
do około 18.15 zostanie zawieszone. Większość utrudnień dotyczyć będzie właśnie czasu trwania samego wyścigu kolarskiego,
to jest od godziny 12.45 do godziny 18.15. Osoby chcące dojechać
w tych godzinach do niżej wymienionych dzielnic Katowic i innych miast powinny kierować się
w następujące rejony śródmieścia:
• dzielnica Ligota, Panewniki, Ochojec, Piotrowice, Kostuchna (linie autobusowe
nr: 9, 10, 11, 12, 37, 48, 297,
689) – na przystanek „Brynów
W. Pola” zlokalizowany przy ulicy Mikołowskiej;
• dzielnice Giszowiec, Nikiszowiec, Murcki (linie autobusowe nr: 672, 673, 674, 920) – na
przystanek „Zawodzie Waleriana”, zlokalizowany przy alei
Murckowskiej – dojazd tymczasową linią tramwajową nr 40;
• Chorzów, Bytom, Gliwice,
Świętochłowice, Zabrze (linie
autobusowe nr 6, 7, 23, 820,
830, 840, 870) – na przystanek
„Katowice Grundmanna”, zlokalizowany przy ulicy Grundmanna w rejonie skrzyżowania
z ulicą Gliwicką;
• Mysłowice oraz katowickie
dzielnice: Zawodzie, Janów
i Wilhelmina (linie autobusowe
nr 30, 76, 77, 149) – na przystanek „Zawodzie Pętla” – dojazd
tymczasową linią tramwajową
nr 40;
• Siemianowice Śląskie (linie autobusowe nr: 5, 27, 43, 133, 168,
170, 860) – na przystanek „Dąb
Silesia City Center” zlokalizowany na terenie Centrum Handlowego Silesia City Center;
• Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza, Będzin (linie nr: 40, 801,
805, 807, 808, 811, 813, 814,
815, 831, 835) – na przystanek
„Zawodzie Waleriana”, zlokalizowany przy alei Murckowskiej – dojazd tymczasową linią tramwajową nr 40.
Szczegółowe informacje dotyczące zmian podczas Tour de Pologne
znajdują się na www.kzkgop.com.pl.
Katarzyna Migdoł-Rogóż
szlaki 7-8/2013
8
KZK GOP
NA SZLAKACH Z KZK GOP
Fot. Paweł Wieczorek
Wieża ciśnień
Wnętrze wagonu turystycznego
Może jeszcze wrócą parowozy…
Parowozownia Bytom-Karb
Tak prezentuje się od środka salonka
Wagony turystyczne wąskotorówki
Stuletnia salonka
„Rosbanka” na 785 milimetrach
W
czasach współczesnych,
kiedy prawie wszędzie
można dojechać samochodem,
kolejka wąskotorowa straciła znaczenie ekonomiczne. Zarządzające GKW Polskie Koleje
Państwowe utraciły wszystkich
wąskotorowych kontrahentów
i zlikwidowały dużą część rozległej sieci i majątku. W 2002 roku
rolę głównego właściciela GKW
przejął samorząd miasta Bytom,
a operatorem ocalałej linii Bytom
– Miasteczko Śląskie zostało Stowarzyszenie Górnośląskich Kolei
Wąskotorowych.
Wysiłkiem pasjonatów
Tylko dzięki pasjonatom ze Stowarzyszenia udało się zachować
część taboru kolejowego, dzięki
czemu w sezonie letnim, w weekendy można nawet przejechać się
po wąskim torze regularną linią
turystyczną Bytom – Tarnowskie
Góry – Miasteczko Śląskie. Dogodne połączenie centrów górnośląskich miast z miejscami atrakcyjnymi turystycznie zapewniają
przystanki ulokowane obok Dolomitów Sportowej Doliny w Bytomiu-Suchej Górze, Zabytkowej Kopalni Rud Srebronośnych
i Sztolni w Tarnowskich Górach-Reptach i Zalewu Chechło-Nakło w Miasteczku Śląskim. Pociągów nie prowadzą już parowe
„ciuchcie”, a wagony są współczesne, ale mimo to taka przejażdżka
jest wielką frajdą, zwłaszcza dla
Górnośląskie Koleje Wąskotorowe (GKW) od połowy XIX wieku były kluczowym
elementem systemu transportowego w okręgu przemysłowym. Setki kilometrów torów o rozstawie 785 mm połączyły siecią kopalnie, huty, fabryki i elektrownie aglomeracji, służąc lokalnemu transportowi ładunków masowych i półfabrykatów. Ten
sam rozstaw szyn miały zakładowe koleje technologiczne, dysponujące wyspecjalizowanym taborem. Przez ponad 100 lat górnośląska „rosbanka” zwiększała przewozy i była dochodowa.
chłopców w każdym wieku, którzy zazwyczaj kochają kolejki. Te
na szynach, oczywiście.
Stare, dobre czasy
(dla kolejek)
Budowa publicznej kolei wąskotorowej na Górnym Śląsku została podjęta według projektu firmy
„Bracia Oppenfeld” z Wrocławia
przez słynne Towarzystwo Kolei Górnośląskiej (właściciela
pierwszej na ziemiach polskich
kolei normalnotorowej Wrocław
– Opole – Gliwice – Mysłowice),
na podstawie koncesji otrzymanej
24 marca 1851 roku. Kolej ta miała być przeznaczona do przewozu
ładunków pomiędzy dynamicznie
rozwijającymi się zakładami przemysłowymi oraz dowozu produktów do kolei normalnotorowej.
Pierwsze odcinki o rozstawie
szyn ustalonym na 30 cali pruskich (po dziś dzień znane jako
785 mm) oddano do użytku już
w 1851 roku w rejonie Maciejkowic (tę szerokość toru stosowano
już wcześniej w wielu zakładach
przemysłowych Górnego Śląska).
W latach 1854-1857 zakończono
budowę dwóch linii głównych:
z Tarnowskich Gór przez Repty,
Karb, Bobrek, Orzegów, Chebzie, Nowy Bytom do Wirka (dziś
dzielnice Rudy Śląskiej) oraz Karb
– Bytom – Rozbark – Maciejkowice – Siemianowice – Bogucice
– Zawodzie –Janów, z odgałęzieniem w Szopienicach do Roździenia (dziś dzielnice Katowic).
W tym samym okresie połączono Rozbark z Chebziem przez
Orzegów. Długość linii wynosiła w 1857 roku 113 km. W latach 1855 i 1856 rozpoczęły służbę pierwsze na ziemiach polskich
i jedne z pierwszych na kontynencie wąskotorowe parowozy
z austriackiej fabryki Gunthera
w Wiener Neustadt.
Pomiędzy 1884 a 1904 rokiem
Górnośląskie Koleje Wąskotorowe były stopniowo nacjonalizowane, przechodząc pod zarząd
KPEV (Zarząd Królewskich Kolei Pruskich). Przewozy na górnośląskich kolejach wąskotorowych w połowie drugiej dekady
XX wieku sięgały niemal 5 milionów ton, co było porównywalne z przewozami niejednej
normalnotorowej dyrekcji o niewspółmiernie większym obszarze
działania. Po 1922 roku GKW zostały rozdzielone na polską i niemiecką część – polskiej stronie
przyznano 2/3 ogólnej ich długości i podobną część taboru.
Do połowy lat sześćdziesiątych
koleje wąskotorowe były instytucją dochodową i rozwojową. Później zaznaczył się powolny regres
kolei wąskotorowych.
Jeszcze na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych wprowadzane zostają pierwsze ciężkie lokomotywy spalinowe Lxd2
(25 sztuk), wypierając coraz bardziej wyeksploatowane parowozy. Ostatnie z nich, Tw53, służyły
do połowy lat osiemdziesiątych.
Wielki kryzys w tych czasach nie
oszczędził wąskotorówek. Upadek
centralnie sterowanej gospodarki,
wyczerpujące się zasoby kopalń
i coraz większa niemoc w zarządzaniu państwowym przedsiębiorstwem PKP powodują pęd
ku likwidacji lokalnych kolei, bez
względu na perspektywy rozwoju i możliwości restrukturyzacji.
Tym niemniej do początku lat
dziewięćdziesiątych GKW stanowiły jednolity, gęsty system
połączeń, wiążący huty, kopalnie, elektrownie i inne zakłady
przemysłowe na terenie wyznaczonym mniej więcej przez trójkąt Racibórz – Tarnowskie Góry
– Miasteczko Śląskie – Katowice
Szopienice (czyli cały Górnośląski Okręg Przemysłowy).
Parowozownia
Bytom-Karb
Jeśli ktoś nie zdecyduje się na
weekendową wycieczkę kolejką, powinien przede wszystkim
zwiedzić stację Bytom-Karb z nastawnią i parowozownią. Znajdzie tam cudeńka, uratowane
mrówczą pracą Stowarzyszenia,
i obiekty czekające jeszcze na swój
czas. Na uwagę zasługuje zwłaszcza stuletni wagon-salonka, jedyny tego rodzaju zachowany
w Polsce. Stojący przed budynkiem parowóz jest nieco mylący – to lokomotywa przemysłowa, nigdy nie jeździła po torach
GKW. Na uboczu stoi autentyczny parowóz Tw53, niestety dopiero czeka na renowację. Można
też zajrzeć do wagonów wycieczkowych i do wnętrza nastawni.
Wszystko dzięki pasji grupy osób
ze Stowarzyszenia Górnośląskich
Kolei Wąskotorowych.
Składam szczególne podziękowania
panu Krzysztofowi Soidzie, autorowi monografii o historii GKW.
Paweł Wieczorek