D - Sąd Okręgowy w Krakowie

Transkrypt

D - Sąd Okręgowy w Krakowie
IX GC 171/14
WYROK
W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
Dnia 16 grudnia 2015r.
Sąd Okręgowy w Krakowie Wydział IX Sąd Gospodarczy,
w składzie:
Przewodniczący: SSO Paweł Czepiel
Protokolant: Katarzyna Brzegowa-Kołos
po rozpoznaniu w dniu 11 grudnia 2015r. na rozprawie w Krakowie
sprawy z powództwa: (...)– J. P. i A. L.” spółki jawnej w B.
przeciwko:(...)akciová společnost w P.
o zapłatę
I. zasądza od strony pozwanej (...) akciová společnost w P. na rzecz strony powodowej (...)” J. P. i A. (...)
spółki jawnej w B. kwotę 15 050 zł 41 gr (piętnaście tysięcy pięćdziesiąt złotych czterdzieści jeden groszy) wraz
z ustawowymi odsetkami od kwoty 14 550 zł 41 gr (czternaście tysięcy pięćset pięćdziesiąt złotych czterdzieści jeden
groszy) od 17 października 2013 r. do dnia zapłaty,
II. w pozostałym zakresie powództwo oddala,
III. zasądza od strony powodowej na rzecz strony pozwanej kwotę 1210 zł (jeden tysiąc dwieście dziesięć złotych)
tytułem zwrotu kosztów procesu,
UZASADNIENIE
wyroku z 16 grudnia 2015 r.
Powód (...)” J.P. i A. (...) spółka jawna w B. domagał się od pozwanej (...) spółki akcyjnej w P. Oddział
w W. zapłaty 79 034 zł z odsetkami i kosztami procesu.
Powód wskazał, iż w dniu 16 września 2013 r. w miejscowości Ł. doszło do zdarzenia drogowego spowodowanego
przez P. S. kierującą samochodem S. I., w wyniku którego doszło do całkowitego zniszczenia należącego do powoda
samochodu M. B.– tzw. szkoda całkowita.
P. S. przyjęła mandat za spowodowanie zdarzenia drogowego, co potwierdza jej odpowiedzialność za szkodę.
Sprawczyni była objęta ochroną ubezpieczeniową udzieloną przez pozwaną, która uznała swoją odpowiedzialność za
szkodę wywołaną zdarzeniem.
Pozwana ustaliła wartość samochodu na 107 300 zł, a wartość pozostałości na 35 100 zł. Różnica pomiędzy ww.
kwotami, czyli 72 200 zł to wartość szkody ustalonej przez pozwaną.
Następnie pozwana uznała, iż powód przyczynił się w połowie do zdarzenia i wypłaciła ½ wartości szkody, czyli 36
100 zł.
Powód nie zgadza się ani z twierdzeniem o jego przyczynieniu się do szkody, ani do wyliczenia wartości pojazdu i
pozostałości zastosowanego przez pozwaną.
Powód zlecił wycenę pojazdu i jego pozostałości, z której wynika, że wartość pojazdu w dniu wypadku to 159 000 zł
brutto, a wartość pozostałości to 18 000 zł brutto. Powód liczy szkodę w wartościach netto, wobec czego od ww. kwot
należało odjąć wartość podatku Vat. W rezultacie należne powodowi odszkodowanie zostało wyliczone w ten sposób,
iż od 159 000 zł powód odjął 29 731,70 zł (podatek Vat), 14 634,15 zł (wartość netto pozostałości) i 36 100 zł (wartość
wypłaconego wynagrodzenia). W sumie wartość dochodzonego odszkodowania to 78 534 zł. Ponadto powód domaga
się zapłaty 500 zł tytułem kosztów sporządzenia wyceny wartości szkody.
Pozwana (...) spółka akcyjna w P. Oddział w W. wniosła o oddalenie powództwa i zasądzenie kosztów procesu.
Pozwana przyznała, iż udzieliła P. S. ochrony ubezpieczeniowej i że z tego tytułu ponosi odpowiedzialność za szkodę.
Jednakże kierujący pojazdem M.Z. L.przyczynił się do powstania szkody i pozwana przyjęła poziom przyczynienia się
do szkody na poziomie 50%.
Pozwana ustaliła wartość pojazdu na 107 300 zł, a wartość pozostałości na 35 100 zł. W efekcie po odjęciu wartości
pozostałości (107 300 – 35 100 = 72 200 zł) i uwzględnieniu stopnia przyczynienia się do szkody (72 200 : 2 = 36
100 zł) wypłaciła powodowi 36 100 zł.
Pozwana wskazała, iż w aukcji internetowej potencjalny nabywca zaoferował kwotę 32 500 zł za pozostałości pojazdu.
W toku procesu strony podtrzymywały swoje stanowiska.
Bezsporne w sprawie jest, iż:
- 16 września 2013 r. w miejscowości Ł. doszło do zdarzenia drogowego, w którym uczestniczyły 2 samochody: S.
I.kierowany przez P. S.i M. B.kierowany przez Z. L., w wyniku którego doszło do całkowitego zniszczenia samochodu
M. w rozumieniu warunków ubezpieczenia, czyli do tzw. szkody całkowitej;
- pozwana udzieliła P. S. ochrony ubezpieczeniowej w ramach ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej
posiadaczy pojazdów mechanicznych;
- pozwana wypłaciła powodowi 36 100 zł tytułem odszkodowania za ww. szkodę.
Sąd ustalił:
Kierująca S. I.P. S.dojechała drogą wojewódzką nr (...) w miejscowości Ł. do miejsca, w którym chciała skręcić w
lewo w boczną ulicę dochodzącą do drogi głównej i w tym celu zwolniła dając kierunkowskazem sygnał skrętu, a
następnie zatrzymała się. Za nią zatrzymał się samochód kierowany przez P. J.i zatrzymywał się jeszcze co najmniej
jeden samochód. Następnie P. S. rozpoczęła manewr skrętu w lewo w ul. (...).
W tym samym momencie kierujący M. rozpoczął manewr wyprzedzania samochodu stojącego za samochodem
kierowanym przez P. J. i omijania samochodów kierowanych przez P. J. i P. S. nie upewniwszy się jaka jest przyczyna,
że samochody jadące tym samym pasem ruchu zwalniają i zatrzymują się na drodze.
W momencie, gdy kierujący M. zbliżał się do samochodu kierowanego przez P. S. rozpoczęła ona manewr skrętu i
uderzyła w przednie koło samochodu M., w wyniku czego samochód M. wpadł do rowu melioracyjnego i uderzył w
drzewo.
W trakcie ww. manewru Z. L. jechał z prędkością około 90 km/h.
W trakcie zdarzenia panowały dobre warunki drogowe, była dobra widoczność.
Miejsce zdarzenia znajduje się na terenie obszaru zabudowanego.
P. S. została ukarana mandatem za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym poprzez
niezachowanie należytej ostrożności.
Z. L. został ukarany mandatami między innymi za wyprzedzanie na skrzyżowaniu i na podwójnej linii ciągłej.
Wartość pojazdu M. to 127 723,58 zł, a wartość pozostałości to 26 422,76 zł.
Koszt sporządzenia prywatnej wyceny wartości pojazdu to 500 zł.
[dowód: notatka: k.30, zdjęcia: k.41 – 44, faktura: k.58, kalkulacja szkody: k.59 – 63, 105 – 109, oświadczenie: k.110 –
112, wydruk z aukcji: k.113 – 115, oferta internetowa: k.116, informacja Policji: k.156, zeznania świadków: Z. L.: k.135,
A. L. (2): k.136, P. J.: k.162 – 164, P. S.: k.164,165, M. H.: k.165,166, T. C.: k.166, Ł. Ł.: Cps 11/15, opinia biegłego J.
C.: k.178 – 201, 248,249,255,256]
W sprawie należało ustalić dwojakiego rodzaju fakty:
- po pierwsze, przebieg zdarzeń w celu oceny wzajemnie sprzecznych stanowisk stron co do podmiotów
odpowiedzialnych za wystąpienie zdarzenia;
- po drugie, wartość pojazdu i pozostałości.
Fakty te Sąd ustalił na podstawie dokumentów, zdjęć, opinii biegłego,zeznań świadków.
Jeżeli chodzi o dokumenty, to Sąd ustalił na podstawie:
- notatki urzędowej - przebieg zdarzenia i zakres uszkodzeń pojazdu M.;
- faktury - koszt prywatnej opinii.
- kalkulacji szkody – sposób wyliczenia szkody przez pozwaną;
- oferty internetowej – sumę zaoferowaną przez potencjalnego nabywcę za pozostałości.
Z kolei prywatną opinię wykonaną przez T. C.Sąd potraktował jako stanowisko powoda z wyjątkiem zdjęć dołączonych
do opinii, które stanowiły dowód potwierdzający stan pojazdu po zdarzeniu.
Znaczenie dla ustalenia stanu faktycznego miały zdjęcia dołączone do akt sprawy, zarówno dotyczące uszkodzonego
pojazdu jak i zdjęcia z miejsca zdarzenia.
Kluczowe znaczenie dla ustalenia wartości pojazdu i pozostałości miała opinia biegłego J. C., którą Sąd uznaje za
rzetelną i wiarygodną zarówno z punktu widzenia ustalenia wartości pojazdu, jak i wartości pozostałości. Rozróżnienie
wartości pojazdu i pozostałości jest o tyle istotne, iż Sąd ustalił wartość pojazdu na podstawie opinii biegłego,
natomiast dla ustalenia wartości pozostałości opinia biegłego miała jedynie pomocnicze znaczenie z przyczyn, które
zostaną wyjaśnione w kolejnej części uzasadnienia.
Odnosząc się do ustalonej przez biegłego wartości pojazdu to należy zauważyć, że jest ona prawie taka sama jak wartość
wskazana przez powoda - różnica wynosi około 2000 zł. Oznacza to relatywnie dużą różnicę z wyceną pozwanej na
poziomie około 20 000 zł.
Odmienna sytuacja występuje w przypadku wyliczenia wartości pozostałości. Wartość wyliczona przez biegłego jest
nawet wyższa od wartości ustalonej przez pozwaną (czyli wyliczenie biegłego jest bardziej korzystne dla pozwanej,
aniżeli wartość przyjęta przez nią samą). Natomiast w stosunku do wartości ustalonej przez powoda jest to kwota o
około 12 000 zł wyższa, czyli o tyle jest to kwota mniej korzystna dla powoda.
Biegły uzupełnił w opinii ustnej, iż ustalając wartość pojazdu i pozostałości opierał się na danych programu
komputerowego, w którym uwzględniane są wszelkie istotne elementy wpływające na wartość pojazdu. Biegły
wyjaśnił, że M. był kupiony w Polsce, jego wyposażenie i parametry znajdowały się w systemie i nie było trudności
w ustaleniu przedmiotu weryfikacji i samej weryfikacji pojazdu. Biegły logicznie wyjaśnia zarzuty stron co do
zaproponowanych przez niego współczynników wpływających na wartość pojazdu. Np. biegły zwraca uwagę, że
prawdą jest, że ww. pojazd był użytkowany jako pojazd służący działalności gospodarczej, ale zwraca też uwagę, że
sposób jego wykorzystania był zbliżony do prywatnego (w znaczeniu takiego, które nie jest związane z działalnością
gospodarczą) korzystania z pojazdu. Analogicznie biegły podtrzymał zasadność zastosowania innych współczynników
korekty wartości kwestionowanych przez pozwaną.
Z kolei zarzuty powoda, iż biegły nie uwzględnił bogatego wyposażenia dodatkowego także zostały w ustnej opinii
wyjaśnione. Biegły logicznie wyjaśnił, że dany model samochodu może mieć różnorodne wyposażenie. Jeżeli w wersji
podstawowej model nie dysponuje np. komputerem pokładowym/tempomatem/czujnikiem cofania to indywidualne
zamontowanie takich urządzeń winno być dodatkowo uwzględnione przy wyliczaniu wartości pojazdu. Ale jeżeli
ten sam model samochodu w wersji ponadpodstawowej (producenci używają różnych nazw:komfort,super,etc.)
ma fabrycznie zamontowany komputer pokładowy/tempomat/czujnik cofania to biegły wyceniając model w tej
wersji automatycznie uwzględnia również i ww. urządzenia. Nie można zatem niezależnie od wyliczenia wartości
ponadpodstawowej wersji samochodu z fabrycznie zamontowanymi drogimi urządzeniami dodatkowo indywidualnie
wyliczyć wartości tych urządzeń.
Biegły odniósł się także do różnicy w wartości pozostałości ustalonej przez biegłego (36 600 zł) i powoda (18 000 zł),
która jest relatywnie duża. Biegły wyjaśnił, że wycenę wartości pozostałości przeprowadził na podstawie systemu A.,
który jest powszechnie stosowany. Biegły wyjaśnił, że do ustalenia wartości pozostałości niezbędne są dane dotyczące
wartości samochodu i szacunkowy kosztorys naprawy. Różnica pomiędzy ww. kwotami daje wartość pozostałości.
Biegły sporządził kosztorys naprawy i uzyskał wartość pozostałości. Biegły zauważył, że technologia marki przewiduje
zarówno naprawę, jak i wymianę danej części. Jeżeli sporządzający kosztorys wpisze ręcznie konieczność wymiany,
a technologia przewiduje możliwość naprawy to w efekcie koszt usunięcia szkody poprzez naprawę będzie inny,
aniżeli koszt usunięcia szkody poprzez wymianę. Biegły odniósł się do wyceny T. C. i zwrócił uwagę, że są to ogólne
dane, bez uprzedniego wykonania kosztorysu szczegółowego. Tymczasem biegły sporządził kosztorys szczegółowy
z uwzględnieniem średniej ceny kosztów robocizny i tak przeprowadzone badanie wykorzystał do ostatecznego
wyliczenia wartości pozostałości.
Biegły ocenił także zachowanie kierowców z punktu widzenia zachowania należytej ostrożności. Sąd odmiennie ocenia
wnioski biegłego w tym zakresie.
Przede wszystkim, należy wyjaśnić dlaczego Sąd dokonuje krytycznej analizy opinii biegłego w tym zakresie. Pomijając
nawet oczywistą kwestię, iż dowód z opinii biegłego jest jedynie jednym z dowodów to jednak jest pewna różnica
pomiędzy tym fragmentem opinii, w którym biegły ocenia wartość pojazdu i pozostałości oraz tym fragmentem
opinii, gdzie biegły ocenia zachowanie uczestników kolizji. O ile dla Sądu oczywiste jest, że gdyby Sąd odrzucił
wycenę wartości pojazdu i pozostałości zaproponowane przez biegłego to nie mógłby na podstawie swojego własnego
przekonania ustalić wartość pojazdu i pozostałości tylko musiałby znaleźć inne dowody, które pozwoliłyby na ustalenie
innej wartości. Najbardziej typowy z tego punktu widzenia dowód to opinia innego biegłego, ale również np. co do
wartości pojazdu mogą to być oferty sprzedaży samochodów tego samego modelu, o podobnych parametrach.
Natomiast ten fragment opinii biegłego, w którym biegły analizuje prawidłowość zachowania się kierowców
sprowadza się do dokonania przez niego analizy przepisów ustawy Prawo o ruchu drogowym, a to oznacza, że
biegły dokonuje analizy prawnej, co jest obowiązkiem Sądu. Oczywiście, można zarzucić Sądowi, że w takim razie
niepotrzebnie zlecił biegłemu wykonanie opinii w tym zakresie. I niewątpliwie jest coś na rzeczy w takim zarzucie.
Sąd zastanawiał się nad dopuszczalnością odezwy w tym zakresie i próbował tak sporządzić odezwę, aby biegły mógł
odnieść się do faktycznego zachowania kierowców, ale bez analizy prawnej. Sąd miał też na uwadze, że i tak w
sprawie niezbędny jest dowód z opinii biegłego na okoliczność wartości pojazdu i pozostałości, a biegły, który miał
ustalić wartość pojazdu i pozostałości mógł również ocenić zachowanie się kierowców, więc z tego punktu widzenia
dodatkowy aspekt odezwy nie prowadził do przedłużenia postępowania, a strony procesu mogą powoływać się na ww.
dowód w argumentacji przed tut.Sądem, i przed sądem odwoławczym.
Odnosząc się do opinii biegłego w ww. części wskazać należy, że Sąd nie podziela jego wniosków. Wyjaśnienie przyczyn
dla których Sąd nie podziela opinii biegłego jest wynikiem odmiennej oceny zdarzenia w świetle obowiązujących
przepisów ustawy Prawo o ruchu drogowym, dlatego stanowisko Sądu zostanie przedstawione w dalszej części
uzasadnienia.
Sąd przeprowadził dowód z przesłuchania świadków, których można podzielić na dwie grupy: osób
zainteresowanych określonym rozstrzygnięciem, które potwierdzi lub zaprzeczy wyłącznej odpowiedzialności lub
współodpowiedzialności danej osoby za zdarzenie i osób, dla których rozstrzygnięcie Sądu nie ma znaczenia,
niezależnie od tego jakie by ono nie było. Do pierwszej grupy osób zainteresowanych Sąd zalicza: kierujących
pojazdami i ich bliskich, a do drugiej świadków P. J., Ł. Ł. i T. C.. Sąd nie deprecjonuje zeznań kierujących pojazdami
i ich bliskich tylko dlatego, że są oni zainteresowani w przekonaniu Sądu do określonej oceny zdarzenia drogowego,
ale zwraca uwagę na konieczność szczególnie wnikliwej oceny ich zeznań.
Natomiast świadkiem, który nie jest zainteresowany jakimkolwiek rozstrzygnięciem Sądu jest P. J.. Jego zeznania są
kluczowe dla Sądu, ale nie tylko z tej przyczyny, że jest przypadkowym świadkiem zdarzenia, ale przede wszystkim
dlatego, że jego zeznania są logiczne i spójne. Podkreślić należy, że Sąd wysoko ocenia postawę świadka w trakcie
zdarzenia. Świadek nie pojechał dalej, zatrzymał się w celu udzielenia pomocy, a jako student medycyny z całą
pewnością dysponował większymi umiejętnościami, aniżeli przeciętny obywatel. Jego postawa potwierdza, że świadek
poważnie podchodzi do obowiązków, które można określić mianem obywatelskich.
Przechodząc do omówienia zeznań świadków należy wskazać, iż świadek Z. L.– kierowca M. opisał przebieg
zdarzenia, a w szczególności zeznał, że:
- jechał za kolumną trzech samochodów, którą zdecydował się wyprzedzić;
- pogoda była bardzo dobra, w tym była dobra widoczność;
- jechał z prędkością około 70 km/h, a w momencie wyprzedzania co najwyżej przyspieszył do 90 km/h;
- gdy był na wysokości samochodu S. to jego pojazd został uderzony przez samochód S. w jego przednie prawe koło;
- po uderzeniu stracił panowanie nad kierownicą, wpadł do rowu melioracyjnego i uderzył w drzewo;
- pozwana nie proponowała nabycia pozostałości za kwotę 35 100 zł;
- pozostałości zostały sprzedane za kwotę 18 000 zł brutto.
Sąd co do zasady dał wiarę zeznaniom świadka z wyjątkiem jego stanowiska, iż pozwana nie poinformowała powoda
o ofercie internetowej, ponieważ sama pozwana nie podnosi takiego argumentu oraz co do tego, iż przyczyną
nałożenia na niego mandatu karnego był brak wymaganych dokumentów, co istotnie nie ma wpływu na niniejszy
spór. Tymczasem z informacji Komisariatu Policji wynika, że Z. L. został ukarany mandatem za wyprzedzanie na
skrzyżowaniu oraz na linii ciągłej. Ponadto Sąd odmiennie, niż postrzega to sam świadek, ocenił jego zachowanie jako
kierowcy.
Świadek A. L.– żona kierującego pojazdem M., która podróżowała z nim w momencie zdarzenia. Zeznania świadka
A. L. były podobne do zeznań Z. L. i Sąd podobnie ocenia ww. zeznania.
Świadek P. J.– kierowca jadący za P. S. zeznał, że:
- jadąca przed nim P. S. dała sygnał do skrętu w lewo i zatrzymała się;
- świadek zatrzymał się za P. S., a za nim zatrzymał się jeszcze przynajmniej jeden samochód;
- sytuacja drogowa ułożyła się w ten sposób, że świadek musiał się zatrzymać, odczekać chwilę, aż samochód stojący
przed nim będzie mógł rozpocząć manewr skrętu;
- w pewnym momencie świadek zauważył kolejny samochód, który zaczyna manewr omijania, a jednocześnie P. S.
zaczynała skręcać w lewo. Świadek nacisnął klakson, aby zwrócić uwagę P. S. na nadjeżdżający samochód, ale P. S.
nie zwróciła na to uwagi i doszło do uderzenia.
Z przyczyn wskazanych powyżej Sąd dał w pełni wiarę zeznaniom ww. świadka.
Świadek P. S.– kierowca samochodu S. (...) opisała przebieg zdarzenia i zeznała, że:
- chciała skręcić w lewo, włączyła kierunkowskaz, zaczęła hamować, popatrzyła w lusterko, w którym też nie widziała
żadnego samochodu, popatrzyła przed siebie i też przed sobą nie widziała żadnego samochodu i rozpoczęła manewr
skrętu;
- gdy już rozpoczęła manewr skrętu to w ostatniej chwili zobaczyła nadjeżdżający samochód, który uderzył w przód jej
samochód, w przednie światła, boczny błotnik, a w zasadzie odbił się od jej samochodu.
Sąd dał wiarę zeznaniom ww. świadka z wyjątkiem tego, że to samochód M. uderzył w prowadzony przez nią samochód.
Pomijając nawet kwestię opisu zdarzenia wynikającego z notatki Policji, z której wynika, że to S. uderzył w samochód
M., a nie na odwrót, to taki przebieg zdarzeń w którym to M. uderza w S. jest nielogiczny. Świadek zeznała, że to M.
uderzył w jej samochód i odbił się od niego. Po pierwsze, samochód M. jest cięższy od samochodu S. I.. Po drugie,
samochódS. I.w momencie uderzenia miał znikomą prędkość, wręcz zerową, natomiast samochód M. jechał szybko.
Gdyby było tak jak zeznawała P. S. to S. I.zostałby odrzucony na dużą odległość. Natomiast nigdy nie doszłoby do
takiej sytuacji, że jadący z dużą prędkością pojazd uderza w lżejszy, prawie stojący z tego punktu widzenia, pojazd i
odbija się od niego. Z tego punktu widzenia logiczne są zeznania Z. L., że to P. S. uderzyła w jego samochód i wskutek
tego uderzenia stracił panowanie nad kierownicą i wpadł do rowu.
Świadek M. H.– matka P. S., która jechała wraz z nią samochodem S. w momencie zdarzenia drogowego. Zeznania ww.
świadka były analogiczne do zeznań świadka P. S. i w analogiczny sposób Sąd ocenia wiarygodność zeznań świadka
M. H..
Świadek Ł. Ł. – policjant biorący udział w czynnościach Policji na miejscu zdarzenia, po okazaniu mu notatki ze
zdarzenia, pamiętał ogólne okoliczności zdarzenia i wskazał, że sprawcą kolizji została uznana P. S., natomiast Z. L.
został ukarany za naruszenie przepisów drogowych w postaci wyprzedzania na skrzyżowaniu i na linii ciągłej.
Sąd dał wiarę zeznaniom świadka, ale odmiennie ocenia skutki zdarzenia drogowego w szczególności z perspektywy
oceny przyczynienia się do powstania szkody.
Świadek T. C.– rzeczoznawca, który wykonywał na rzecz powoda prywatną opinię o wartości pojazdu i pozostałości.
Sąd ma świadomość specyfiki roli świadka i dlatego celem przesłuchania go nie była ocena jaka była wartość pojazdu
i pozostałości, gdyż to było przedmiotem oceny opinii biegłego, ale uzyskanie potwierdzenia od niego w trybie
stosowanym wobec świadków, że widział pojazd po zdarzeniu, zamieszczone w jego opinii zdjęcia są zdjęciami tego
konkretnego samochodu.
Przy takim założeniu celu przesłuchania świadka Sąd nie miał żadnych zastrzeżeń co do jego zeznań. Sąd akceptuje,
że świadek dokonał oględzin uszkodzonego pojazdu, sporządził dokumentację zdjęciową i na tej podstawie wyliczył
wartość pojazdu i pozostałości. Natomiast z istoty rzeczy Sąd nie mógł na podstawie prywatnej opinii ustalić wartości
pojazdu, w każdym razie tak długo jak długo będzie przyjęte, że prywatna opinia nie jest dowodem, który może zastąpić
lub wręcz przełamać ustalenia wynikające z opinii biegłego dopuszczonej przez Sąd.
Sąd zważył:
Powództwo jest jedynie w części uzasadnione.
Spór pomiędzy stronami sprowadza się do dwóch kwestii:
- do oceny zdarzenia z punktu widzenia osób odpowiedzialnych za zdarzenie;
- do weryfikacji kwot, na podstawie których strony wyliczyły należne odszkodowanie.
Jeżeli chodzi o pierwszą kwestię to zdaniem Sądu rację ma pozwana wskazując, iż kierujący pojazdem M. przyczynił
się do zdarzenia.
Prawdą jest, że kierująca samochodem S. I. P. S.przyjęła mandat, ale należy zauważyć, że w sprawie nie jest
kwestionowana odpowiedzialność P. S. za zdarzenie. Natomiast nałożenie na P. S. mandatu i przyjęcie go przez nią nie
oznacza, że jest wyłącznie odpowiedzialna za wystąpienie zdarzenia. Co więcej, będąc konsekwentnym co do skutków
przyjęcia mandatu należałoby również z tego punktu widzenia ocenić nałożenie na Z. L.dwóch mandatów.
Sąd nie lekceważy faktu nałożenia mandatów zarówno na P. S., jak i na Z. L., ale nie jest to dla Sądu okoliczność
decydująca. Inaczej rzecz ujmując, Sąd ocenił na podstawie zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego
przebieg zdarzenia i na tej podstawie ustalił, że zarówno P. S. jak i Z. L. są odpowiedzialni za zdarzenie, a nałożone
przez Policję mandaty jedynie potwierdzają ww. okoliczność.
I tak, świadek P. J. zeznał, że jechał za P. S., gdy zaczęła zwalniać dając sygnał kierunkowskazem do skrętu w lewo.
Świadek P. J. zatrzymał się, a za nim zatrzymał się co najmniej jeszcze jeden pojazd. Charakterystyczne jest zatem
dla Sądu, iż P. S. wykonywała manewr skrętu w ten sposób, że zarówno pojazd będący bezpośrednio za nią, jak i
kolejny nie miał żadnych trudności, żeby zwolnić i zatrzymać się. Nie można zatem zarzucać P. S., że manewr wykonała
w sposób nagły i nieoczekiwany, bo gdyby tak było to pierwszym pojazdem, który miałby trudność w prawidłowym
zareagowaniu na jej manewr byłby samochód świadka P. J.. Jedyne logiczne wyjaśnienie sytuacji sprowadza się do
tego, że Z. L. w ogóle nie zastanawiał się dlaczego jadące przed nim pojazdy nagle zatrzymują się. To co Sąd był w
stanie ustalić, to okoliczność, że świadek P. J. zatrzymał się, bo również zatrzymała się przed nim P. S.. Sąd ustalił
też z całą pewnością, że za świadkiem P. J. znajdował się co najmniej jeszcze jeden samochód, ale nie był w stanie
ustalić, czy ww. samochód już się zatrzymał, czy jedynie był w końcowej fazie zatrzymywania się. Faktem jest, że
ostatni pojazd w grupie pojazdów stojących nie dawał żadnych sygnałów skrętu, ale też trudno mieć o to pretensję do
kierowcy tego ostatniego pojazdu, który po prostu dojechał lub dojeżdżał do zatrzymującego się przed nim pojazdu
i zatrzymał się lub zatrzymywał się czekając na wyjaśnienie sytuacji. W każdym razie na pewno hamował i był co
najmniej w fazie zatrzymywania się, bo inaczej uderzyłby w stojący już samochód P. J.. Trudno przyjąć, że Z. L. mógł
racjonalnie zakładać, że jadące przed nim pojazdy zatrzymują się na środku drogi bez żadnej przyczyny. Zdaniem
Sądu prawidłowe zachowanie kierowcy w sytuacji, gdy na prostej dwukierunkowej drodze widzi zatrzymujące się lub
stojące pojazdy nie polega na rozpoczęciu wyprzedzania lub omijania całej kolumny wychodząc z założenia, że skoro w
tym momencie nie widać żadnej przeszkody na pasie przeznaczonym do jazdy w przeciwną stronę to można rozpocząć
ww. manewr. Sąd używa pojęcia wyprzedza lub omija, bo zostało ustalone, że samochody P. S. i P. J. stały, natomiast
nie jest możliwe ustalenie, czy samochód jadący za P. J. też się już zatrzymał, czy był dopiero w fazie zatrzymywania.
Okoliczność, że P. S. stała w zasadzie potwierdza Z. L., bo jeżeli zeznaje, że to P. S. uderzyła w jego samochód to
oznacza to, że kierowany przez nią samochód stał przynajmniej do momentu, gdy Z. L. zbliżał się do niej. A skoro stał
samochód P. S. to musiał stać i samochód P. J. w momencie, gdy był omijany przez Z. L., bo przecież nie mógł jechać
mając drogę zablokowaną przez P. S..
Według Sądu prawidłowe postępowanie Z. L. to zmniejszenie prędkości – i to prawie aż do zatrzymania pojazdu - tak,
aby upewnić się jaka jest przyczyna, że samochody jadące wcześniej zatrzymały się. Przecież przyczyny zatrzymania
się co najmniej trzech samochodów mogły być różne: na drodze mogła znajdować się przeszkoda (np. dziura w
jezdni, kamień, gałąź, potrącone zwierzę, etc.) i dalsza jazda nie była możliwa bez wjechania na przeciwny pas drogi.
Logiczne jest wówczas, że samochody się zatrzymują i po kolei omijają przeszkodę przepuszczając samochody jadące z
przeciwka po swoim pasie. Wreszcie, przez jezdnię mógł przechodzić człowiek i kierowca omijający kolumnę pojazdów
bez refleksji, że skoro samochody jadące w tym samym kierunku co on zatrzymały się to być może jest jakaś tego
przyczyna mógłby potrącić taką przechodzącą przez jezdnię osobę. Kierowca nie może zakładać, że zatrzymanie się
na drodze kolumny samochodów nie zostało wywołane żadną konkretną przyczyną i że nie ma przeszkód, aby zacząć
omijanie ww. kolumny bez podjęcia szczególnych środków ostrożności. Gdyby Z. L. zachował się w sposób należyty, to
znaczy zwolnił i dojechał do stojących samochodów to zorientowałby się, że pierwszy ze stojących pojazdów zamierza
skręcić w lewo.
W toku sprawy przewija się wątek tzw. dwóch zdarzeń – jedno to niezachowanie ostrożności przez P. S. i drugie to
naruszenie zasad ruchu drogowego w postaci wyprzedzania na skrzyżowaniu i na linii ciągłej, które jednakże nie ma
wpływu na ustalenie osoby odpowiedzialnej za wyrządzenie szkody.
Odnosząc się do ww. kwestii nie można zgodzić się z tezą, że przyjęcie, że Z. L. naruszył zasady ruchu drogowego
nie ma wpływu na ocenę, czy ww. naruszenie wpływa na ustalenie przyczynienia się do powstania szkody. To znaczy
– oczywiście nie każde naruszenie przez kierowcę zasad ruchu drogowego może być uznane za przyczynienie się do
powstania szkody. Np. Z. L. został także ukarany mandatem za brak dokumentów. Sąd ani nie porusza tego wątku,
ani nie ustala tego faktu w stanie faktyczny, bo nie ma on żadnego znaczenia dla oceny kwestii przyczynienia się do
szkody. Ale nie oznacza to, że inne przykłady naruszenia przez Z. L. nie prowadzą do wniosku o bezpośrednim wpływie
jego zachowania na wystąpienie szkody.
I tak, przede wszystkim należy odnieść się do argumentacji strony powodowej, iż P. S. przyjęła mandat, a tym
samym uznała swoją odpowiedzialność za zdarzenie drogowe. W obliczu tej argumentacji wskazać należy, że gdyby
przyjąć ją za usprawiedliwioną to także i przyjęcie mandatów przez Z. L. za niedozwolony manewr wyprzedzania
(na skrzyżowaniu i z przekroczeniem linii ciągłej), które doprowadziło do zdarzenia drogowego winno skutkować
uznaniem jego odpowiedzialności. Pomijając już nawet ww. argumentację przypomnieć należy, że przedmiotem
sporu pomiędzy stronami nie jest ustalenie, czy P. S. odpowiada za wyrządzenie szkody, ale czy jest jedyną osobą
odpowiedzialną za powstanie szkody. Oczywistym i nie kwestionowanym przez stronę pozwaną stanowiskiem jest, że
P. S. nie zachowała ostrożności i rozpoczęła manewr skrętu w sytuacji, gdy nie powinna tego robić. Sąd nie znajduje
innego wytłumaczenia zachowania P. S. jak tylko takie, że zasygnalizowała skręt kierunkowskazem; zobaczyła, że
samochody z tyłu zatrzymują się; zweryfikowała, że z naprzeciwka nic nie nadjeżdża i w tym momencie zaczęła manewr
skrętu, nie upewniając się raz jeszcze, czy żaden z pojazdów nadjeżdżających z tyłu nie przeszkodzi jej w wykonaniu
ww. manewru.
Okoliczność, że P. S. nie zachowała ostrożności nie wyklucza stanowiska Sądu, iż Z. L. swoim zachowaniem naruszył
cały szereg przepisów ustawy z 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym. Potwierdza to fakt nałożenia na niego
mandatów karnych za nieprawidłową jazdę, która w efekcie współprzyczyniła się do zdarzenia drogowego. Gdyby
Sąd miał oceniać zachowanie Z. L. tylko przez pryzmat nałożenia na niego mandatów karnych to być może znalazłby
okoliczności usprawiedliwiające naruszenie przez niego przepisów. I tak, Z. L. dostał mandat karny za wyprzedzanie
na skrzyżowaniu. Biegły wręcz wskazuje, że w tym miejscu nie było skrzyżowania, ponieważ nie było oznakowania.
Zdaniem Sądu nie można zgodzić się z takim poglądem, że ze skrzyżowaniem mamy do czynienia tylko wtedy, gdy
odpowiedni znak nas o tym poinformuje. Art.2 pkt 10 ustawy Pr.o ruchu drogowym definiuje pojęcie skrzyżowania w
sposób obiektywny – tzn. dany fragment układu dróg publicznych jest skrzyżowaniem, gdy spełnia ww. definicję. Inną
kwestią jest oznakowanie skrzyżowania, tak aby zapewnić bezpieczeństwo poruszania się po drogach. Niewątpliwie
miejsce zdarzenia to nie jest skrzyżowanie w znaczeniu miejsca przecięcia się dróg. Owszem, do drogi wojewódzkiej
dochodzą ulice (...), ale nie przecinają drogi wojewódzkiej. Wprost przeciwnie, z dołączonych zdjęć wynika, że nie jest
możliwe przejechanie bezpośrednio z ul.(...) w ul.(...) i na odwrót, a precyzyjniej rzecz ujmując – jest to technicznie
możliwe, ale zabronione, gdyż wymaga przecięcia podwójnej, ciągłej linii. Kierowca chcący przejechać z ul.(...) w ul.
(...) lub na odwrót winien dojechać do linii drogi wojewódzkiej, włączyć się do ruchu skręcając w lewo i po przejechaniu
około 2 - 5 metrów skręcić w prawo. Ale z przytoczonej definicji skrzyżowania nie wynika, że pojęcie to ogranicza
się do miejsc przecięcia się dróg. Skrzyżowaniem jest także połączenie się dróg i z taką sytuacją mamy do czynienia.
To prawda, że z dołączonych do akt zdjęć nie wynika, aby przed ul.(...) znajdował się znak A–6c, co niewątpliwie
utrudnia podjęcie prawidłowej decyzji. Z kolei, jeżeli chodzi o mandat nałożony za wyprzedzanie na linii ciągłej to
również należy zauważyć, że ze zdjęć wynika, że nie jest to sytuacja taka, iż przez długi czas występuje linia ciągła,
którą Z. L. naruszył. W istocie układ drogi z tego punktu widzenia wygląda w ten sposób, że linia ciągła znajduje się
tuż przed skrzyżowaniem drogi wojewódzkiej z ul.(...), co oznacza, że jeżeli P. S. zatrzymała się do skrętu w ul.(...),
a za nią zatrzymały (lub zatrzymywały) się jeszcze 2 pojazdy to Z. L. mógł nie widzieć linii ciągłej. Rzecz w tym, że
okoliczności te są wtórne wobec podstawowych przejawów naruszenia przez Z. L. zasad ruchu drogowego. Co więcej,
gdyby Z. L. nie naruszył tych zasad ruchu drogowego, które zostaną poniżej omówione to nie tylko nie otrzymałby
mandatów (nawet, gdyby w tym miejscu stał patrol Policji kontrolujący prawidłowość jazdy kierowców), ale również
nie doszłoby do zdarzenia drogowego.
Przede wszystkim, zgodnie z art.3 ust.1 ww. ustawy uczestnik ruchu drogowego jest obowiązany zachować ostrożność
i unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Uczestnik
ruchu drogowego powinien brać pod uwagę ww. obowiązek w każdym miejscu, a warto zauważyć, że nawet z samych
zdjęć miejsca oględzin wynika, że jest to miejsce uczęszczane w ruchu lokalnym (na zdjęciach widać pieszych,
rowerzystę). Co więcej, jeżeli nazwa ulicy dobiegającej z drugiej strony do drogi wojewódzkiej czyli Działkowa nie
jest przypadkowa to tym bardziej uzasadniony jest pogląd, że okolice miejsca zdarzenia jest miejscem uczęszczanym
w ruchu lokalnym. Oczywiście, Z. L. nie musiał znać tego miejsca, ale z całą pewnością widział układ drogi i dwie
boczne ulice dochodzące do drogi wojewódzkiej z każdej strony, a nawet jeżeli nie widział dokładnie układu drogowego
występującego w miejscu zdarzenia to wystarczyło zachować przepisy ruchu drogowego, aby nie doszło do zdarzenia.
Zdaniem Sądu Z. L. naruszył ww. ogólną zasadę ostrożności, gdyż wyprzedzanie i omijanie pojazdów bez upewnienia
się jaka jest przyczyna ich zatrzymywania się stanowi naruszenie tej zasady. Ale ww. ogólna zasada ruchu drogowego
nie jest jedynym przepisem naruszonym przez Z. L..
Otóż ze stanowiska powoda wynika, że samochód, który wyprzedza i znajduje się na pasie przeznaczonym dla
pojazdów jadących z naprzeciwka ma pierwszeństwo przed jadącym przed nim w tym samym kierunku pojazdem,
który daje sygnał skrętu w lewo. Niewątpliwie, pojazd, który jedzie i jest wyprzedzany nie może w trakcie, gdy jest
wyprzedzany podjąć decyzji o przecięciu pasa ruchu i skręcie w lewo. Rzecz w tym, że w stanie faktycznym sytuacja
wyglądała inaczej, a mianowicie P. S. zatrzymała się, aby skręcić. Fakt ten znajduje potwierdzenie w zeznaniach
świadka P. J.. Jednocześnie ww. fakt kreuje w sposób istotny ocenę prawną. Jeżeli bowiem P. S. zatrzymała się,
aby skręcić w lewo to nie było możliwe ominięcie jej z lewej strony. Wynika to z art.23 ust.1 pkt 2 zd. ostatnie ww.
ustawy, zgodnie z którym omijanie pojazdu sygnalizującego skręt w lewo może odbywać się tylko z jego prawej strony.
Tymczasem Z. L. wykonał manewr omijania samochodów P. J. i P. S. z lewej strony.
Natomiast jeżeli przyjąć, że pierwszy samochód z grupy pojazdów kierowanych przez: nieustalonego kierowcę, P. J.
i P. S. nie zatrzymał się jeszcze, a jedynie był w fazie zatrzymywania się to wówczas manewr, który wykonywał Z.
L. (w każdym razie w zakresie pojazdu kierowanego przez nieustalonego kierowcę) to manewr wyprzedzania, a nie
omijania. Wówczas Z. L. także naruszył przepis ustawy Pr.o ruchu drogowym, a konkretnie art.24 ust.7 pkt 3, gdyż
rozpoczął manewr wyprzedzania na skrzyżowaniu. Oczywiście, można znowu powtórzyć, że przed skrzyżowaniem nie
było żadnego znaku pionowego informującego o skrzyżowaniu,ale wystarczyło, aby Z. L. odpowiednio zareagował
na fakt zatrzymywania się pojazdów na drodze, a nie przystąpił do ich wyprzedzania lub omijania, aby ten brak
oznakowania nie przeszkodził mu w jeździe zgodnej z przepisami.
Wreszcie, Z. L. naruszył art.20 ust.1 ustawy Pr.o ruchu drogowym przekraczając dozwoloną prędkość. Z. L. zeznał, że
w miejscu zdarzenia dozwolona prędkość wynosi 70 km/h, a on sam jechał około 90 km/h, aby wyprzedzić kolumnę
samochodów. Już tylko z samych ww. zeznań wynika, że Z. L. przekroczył dopuszczalną prędkość. Problem zatem nie
sprowadza się do tego, czy Z. L. przekroczył, a jedynie do tego o ile przekroczył dopuszczalną prędkość. Otóż ze zdjęć
wynika, że dopiero za ul.(...) kończy się obszar zabudowany, a zatem do zdarzenia doszło w obszarze zabudowanym.
Skoro tak to dozwolona prędkość wynosiła 50 km/h, gdyż strona powodowa nie wskazała, aby w tym miejscu doszło
do podwyższenia prędkości obowiązującej na obszarze zabudowanym – np. znakiem drogowym B-33. Skoro tak, to
Z. L. przekroczył dozwoloną prędkość prawie dwukrotnie i nie jest to naruszenie zasad ruchu drogowego nie mające
związku ze zdarzeniem. Zgodnie bowiem z art.4 ww. ustawy uczestnik ruchu ma prawo liczyć, że inni uczestnicy
przestrzegają przepisów ruchu drogowego, w tym wypadku, że nikt nie będzie jej omijał z lewej strony w obszarze
zabudowanym z prędkością 90 km/h.Podkreślenia wymaga,że Sąd nie usprawiedliwia zachowania P. S. i nie twierdzi,
że P. S. w ogóle nie ponosi odpowiedzialności za zdarzenie drogowe, ale naruszenie przez Z. L. obowiązujących
przepisów co do dopuszczalnej prędkości także przyczyniło się do wystąpienia zdarzenia drogowego i w efekcie do
powstania szkody.
W rezultacie należy uznać, że Z. L. jako kierujący M. z ww. przyczyn przyczynił się do wystąpienia zdarzenia drogowego,
w wyniku którego ww. pojazd uległ zniszczeniu.
Oczywiście, trudno jest ustalić w jakiej proporcji do powstania zdarzenia przyczyniła się P. S., a w jakim Z. L.. Zdaniem
Sądu ustalenie stopnia ich przyczynienia się w stopniu równym jest prawidłowe i na takim poziomie Sąd ustalił
przyczynienie się ww. osób do powstania zdarzenia drogowego, w rezultacie czego pozwana jest zobowiązana do
zwrotu powodowi połowy wartości szkody.
Przechodząc do drugiej kwestii spornej – to jest do wyliczenia konkretnej kwoty odszkodowania wskazać należy,
że z całą pewnością nie może ostać się odszkodowanie w postaci ustalonej przez pozwaną, nawet gdyby przyjąć
zaproponowany przez nią sposób wyliczenia odszkodowania.
Pozwana popełniła 2 błędy metodologiczne przy obliczaniu wartości odszkodowania:
- po pierwsze, pozwana wyliczyła wartość pojazdu w kwocie netto (107 300 zł), a następnie od ww. kwoty odjęła
ustaloną przez siebie wartość pozostałości (35 100 zł), która to kwota jest wartością brutto. Jakkolwiek zatem strony
nie liczyłyby wartości pojazdu i pozostałości, to nie jest możliwa akceptacja powiązania w jednej operacji kwot netto
i brutto. Rzeczą strony jest wybór sposobu wyliczenia odszkodowania: czy przy pomocy kwot brutto, czy netto – ale
musi to być konsekwentnie jeden typ kwot, a nie jest możliwe wykorzystanie w jednej operacji zarówno kwoty netto,
jak i brutto;
- po drugie, pozwana wyliczając wartość pozostałości oparła się na wynikach aukcji internetowej, w ramach której
potencjalny nabywca zaproponował określoną kwotę za pozostałości. Sąd akceptuje ww. sposób wyliczenia wartości
pozostałości, ale znowu oczekuje konsekwencji od pozwanej, która nie może powoływać się na wyniki aukcji w której
najwyższa zaproponowana kwota to 32 500 zł, a rozliczając szkodę ustala wartość pozostałości na 35 100 zł, czyli o
2600 zł wyższą. Pozwana wyjaśnia, że według niej możliwe było uzyskanie kwoty jeszcze wyższej od zaproponowanej
kwoty 32 500 zł i dlatego ustalono wartość pozostałości na kwotę 35 100 zł. Niezależnie od tego, czy istotnie przyczyną
takiego zachowania pozwanej było ustalenie, że możliwe było uzyskanie lepszej propozycji (wówczas jednak powstaje
pytanie dlaczego pozwana zwiększyła wartość pozostałości o 2600 zł, a nie o 2700, czy 2500), czy też przyczyna
była bardziej prozaiczna, czyli omyłka w obliczeniach zbliżonych liczb 32 500 i 35 100 to znowu Sąd oczekuje
konsekwencji od pozwanej, a zatem skoro pozwana powołuje się na wyniki aukcji to powinna zastosować dokładnie
sumy zaproponowane na aukcji i nie dodawać do nich dodatkowej, niczym nie udokumentowanej wartości.
Jednakże ww. błędy nie wyczerpują całości korekty odszkodowania. Otóż, zarzuty powoda nie sprowadzają się
jedynie do ww. błędów metodologicznych pozwanej. Powód zarzuca pozwanej błędy w wyliczeniu wartości pojazdu i
pozostałości, które w jeszcze większym stopniu wpływają na zaniżenie odszkodowania.
Obrazuje to poniższa tabela:
Strona
wartość pojazdu
wartość pozostałości
strona powodowa
129 268,30 zł
14 634,15 zł
strona pozwana
107 300 zł
26 422,76 zł
Po pierwsze, wszystkie ww. kwoty są kwotami netto.
Po drugie, wartość pozostałości według pozwanej została zweryfikowana przez Sąd przy uwzględnieniu skutków
akceptacji uznania za wartość pozostałości sumy zaproponowanej na aukcji, ale odrzucenie zastosowanie jej w
wartości brutto i to podwyższonej do kwoty 35 100 zł. Inaczej rzecz ujmując kwota 26 422,76 zł to wartość netto kwoty
32 500 zł, którą zaproponował potencjalny nabywca.
Porównanie ww. wartości prowadzi do wniosku, iż wartość szkody według powoda to kwota około 115 000 zł, a według
pozwanej to około 80 000 zł.
Zdaniem Sądu żadne z ww. wyliczeń nie znajduje uzasadnienia, a precyzyjniej rzecz ujmując Sąd do wyliczenia
wartości szkody przyjął sumy zbliżone do kwoty wskazanej przez powoda w zakresie wartości pojazdu i do kwoty
wskazanej przez pozwaną w zakresie wartości pozostałości.
Przechodząc do wyjaśnienia sposobu wyliczenia wartości odszkodowania przez Sąd wskazać należy, że wartość
pojazdu Sąd wyliczył na podstawie opinii biegłego i jest to kwota 127 723,58 zł. Przyczyny ustalenia wartości pojazdu
na podstawie opinii biegłego Sąd przedstawił w poprzedniej części uzasadnienia.
Jeżeli chodzi o wartość pozostałości to Sąd nie kwestionuje wyliczeń biegłego i co do zasady również ocenia to
wyliczenie jako wiarygodne. Rzecz w tym, że biegły wyliczył wartość pozostałości na kwotę jeszcze wyższą, aniżeli
przyjęła to pozwana. Według biegłego wartość pozostałości to 36 600 zł, a według pozwanej to 35 100 zł, przy czym
pozwana odwołuje się do kwoty uzyskanej na aukcji, czyli 32 500 zł. Nie można było zatem ustalić wartości pozostałości
na poziomie bardziej korzystnym dla pozwanej, aniżeli ustaliła to sama pozwana.
Z kolei,Sąd nie uznał wartości zaproponowanej przez powoda i wyliczonej na podstawie prywatnej opinii, gdyż jest to
tylko stanowisko powoda, a materiał dowodowy zgromadzony w sprawie, a konkretnie opinia biegłego nie potwierdza
kwoty wskazanej przez powoda. Ponadto biegły wyjaśnił, dlaczego prywatna opinia nie wskazuje miarodajnej wartości
pozostałości.
Jak wyżej wskazano, Sąd opiera się na wyliczeniu wartości pozostałości wynikającym z opinii biegłego, a obniżenie ww.
wartości bierze się stąd, że kwota ustalona przez biegłego jest jeszcze wyższa (czyli bardziej korzystna dla pozwanej),
aniżeli kwota zaproponowana przez pozwaną.
Gdyby jednak próbować ocenić sam sposób wyliczenia wartości pozostałości zaproponowany przez pozwaną to
Sąd pozytywnie ocenia metodę aukcji internetowej. Nie można bowiem aprobować takiej sytuacji, iż ubezpieczyciel
proponuje poszkodowanemu zbycie pozostałości za kwotę 32 500 zł, poszkodowany nie godzi się na to, zatrzymuje
pozostałości, ale twierdzi, że są one warte 18 000 zł. To znaczy oczywiście, właściciel pojazdu nie musi sprzedawać
pozostałości po zaproponowanej w ramach aukcji internetowej kwocie, ale musi się liczyć z tym, że ich wartość zostanie
wyliczona na kwotę zaproponowaną przez potencjalnego nabywcę. Jeżeli w sprawie powód uważał, że ww. pozostałości
są warte 18 000 zł, to należało zlikwidować szkodę w sposób rzeczywiście całkowity – tzn. sprzedać pozostałości za 32
500 zł kontrahentowi, którego znalazła pozwana. Tym bardziej, iż jak twierdzi powód – ww. pozostałości sprzedał za
18 000 zł. Prawdą jest, iż biegły zwrócił uwagę, że bardzo często propozycje internetowe nie kończą się transakcją i gdy
dochodzi do konkretnego kontaktu z oferentem to próbuje on wynegocjować korzystniejszą cenę. Sąd nie kwestionuje,
że takie sytuacje mogą występować, ale wówczas skutki takiego zachowania obciążają ubezpieczyciela. Czyli gdyby
w sprawie pozwana nie była w stanie doprowadzić do transakcji sprzedania pozostałości za 32 500 zł to byłaby
podstawa, aby ustalić ich wartość na kwotę niższą. Jednak w sytuacji, gdy powód odmawia zbycia pozostałości za
kwotę zaproponowaną przez potencjalnego nabywcę znalezionego przez pozwaną to nie może obecnie twierdzić, że
wartość pozostałości to połowa kwoty zaproponowanej przez pozwaną.
W rezultacie Sąd ustalił wartość odszkodowania w ten sposób, że przyjmuje wartość pojazdu w kwocie netto
ustalonej przez biegłego, czyli 127 723,58 zł i od tej kwoty odejmuje wartość pozostałości w kwocie netto z 32 500 zł
zaproponowanej w drodze aukcji internetowej jako korzystniejszą aniżeli ustalił biegły, czyli 26 422,76 zł. A zatem 127
723,58 – 26 422,76 = 101 300,82 zł. Następnie ww. kwotę Sąd dzieli na połowę, ponieważ przyjmuje przyczynienie
się do zdarzenia przez kierującego M. Z.L.. W efekcie 101 300,82 zł : 2 = 50 650,41 zł. Następnie od 50 650,41 zł
Sąd odejmuje wypłaconą kwotę 36 100 zł otrzymując 14 550,41 zł (50 650,41 – 36 100 = 14 550,41 zł), która to
kwota stanowi wartość należnego stronie odszkodowania. Do ww. kwoty Sąd dodaje koszt sporządzenia prywatnej
opinii powoda, gdyż powód miał prawo zweryfikować wyliczenia pozwanej, tym bardziej, iż jak wynika z materiału
dowodowego wartość pojazdu została wadliwie wyliczona przez pozwaną. W rezultacie 14 550,41 zł + 500 zł = 15
050,41 zł i ww. kwotę Sąd zasądził od pozwanej na rzecz powoda na podstawie art.822 § 1 kc.
O odsetkach Sąd orzekł na podstawie art.481 § 1 i 2 kc w związku z art.14 ustawy z 22 maja 2003r. o ubezpieczeniach
obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych
zasądzając je od 17 października 2013 r. przy uwzględnieniu wynikającej z ww. przepisu zasady, iż ubezpieczyciel ma
30 dni na likwidację zgłoszonej szkody.
W punkcie II Sąd oddalił powództwo w pozostałym zakresie to jest w zakresie kwoty przekraczającej zasądzoną sumę
15 050,41 zł z następujących przyczyn:
- Sąd nie uznał za uzasadnione stanowiska powoda, iż kierujący samochodem Z. L. nie przyczynił się do powstania
szkody, co oznacza, że na pozwanej spoczywa obowiązek zapłaty połowy ustalonej w sprawie wartości szkody;
- Sąd nie uznał za uzasadnione wyliczenia wartości pojazdu i wartości pozostałości w kwotach wskazanych przez
powoda.
Sąd oddalił także roszczenie odsetkowe za okres 17 września – 16 października 2013 r. Powód uzasadniając
roszczenie odsetkowe powołuje się na wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 22 listopada 2012 r. I ACa 1067/12,
w uzasadnieniu którego Sąd Apelacyjny analizuje kwestie wymagalności roszczenia, ale w innych uwarunkowaniach
faktycznych, wskutek czego wyrok ten i uzasadnienie nie jest odpowiednim przykładem potwierdzającym zasadność
stanowiska powoda co do terminu wymagalności roszczenia. Uwagi Sądu Apelacyjnego co do wymagalności
roszczenia odszkodowawczego wywołane zostały zarzutem apelacji dotyczącym daty wymagalności roszczenia o
zadośćuczynienie. Z kolei analiza tego zarzutu była o tyle istotna, że do pewnego momentu przeważające było
stanowisko, zgodnie z którym, skoro wysokość zadośćuczynienia ustala się na dzień wyrokowania, to zasądzenie
odsetek za okres przed wydaniem wyroku prowadziłoby niejako do podwójnego wzbogacenia poszkodowanego, gdyż
wartość zadośćuczynienia została dostosowana do warunków ekonomicznych z dnia wyrokowania, a niezależnie
od tego poszkodowanemu zostałyby zasądzone odsetki za okres wcześniejszy. Ponadto, apelację wniosła pozwana,
która domagała się późniejszego ustalenia wymagalności roszczenia odsetkowego. Wreszcie, Sąd Apelacyjny odwołuje
się do wyroku Sądu Najwyższego z 8 lutego 2012 r. V CSK 57/11, w którym Sąd Najwyższy analizował, czy datą
wymagalności roszczenia jest data doręczenia pozwanej odpisu pisma procesowego, w którym powód sformułował
roszczenie, czy data, gdy po raz pierwszy powód wystąpił przeciwko pozwanej z żądaniem zapłaty odszkodowania. Ale
znowu, rozważania Sądu Najwyższego co do daty wymagalności roszczenia odsetkowego polegały na analizie, czy jest
to data wcześniejsza od daty zgłoszenia roszczenia w piśmie procesowym.
Zdaniem Sądu, gdyby szukać przykładu orzeczenia, który wyjaśnia ww. kwestię to należałoby się odnieść do
stanowiska Sądu Najwyższego przedstawionego w uzasadnieniu wyroku z 18 lutego 2010 r., II CSK 434/09, w którym
Sąd Najwyższy powtórzył stanowisko powoda, iż odszkodowanie należy się poszkodowanemu od dnia wyrządzenia
szkody, ale dodał, że ta reguła znajduje ograniczenie w sytuacji, gdy przepisy ustalają szczególny termin wymagalności
spełnienia świadczenia i jako przykład takich przepisów wskazał art.14 ustawy z 22 maja 2003r. o ubezpieczeniach
obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych,
które przewidują termin 30 dni na wypłatę odszkodowania.
O kosztach Sąd orzekł na podstawie art.100 kpc przyjmując proporcje 1/5 do 4/5.
I tak, powodowi należy się zwrot:
- 753 zł – opłata od uwzględnionej części roszczenia;
- 180 zł - 20% kosztów opinii biegłego;
- 723 zł – 20% kosztów zastępstwa procesowego;
- 28 zł – 20% ze 138,74 zł – koszt stawiennictwa świadka P. J.
Łącznie stronie powodowej należy się zwrot 1684 zł.
Z kolei, stronie pozwanej należy się zwrot 2894 zł, co stanowi 80% kosztów zastępstwa procesowego, czyli 80% z 3617
zł.
W efekcie (...)– (...) = 1210 zł i ww.kwotę Sąd zasądził od powoda na rzecz pozwanej.