Robert Wawrzeniecki OMI Miłosierdzie Boże przychodzi do

Transkrypt

Robert Wawrzeniecki OMI Miłosierdzie Boże przychodzi do
Robert Wawrzeniecki OMI
Miłosierdzie Boże przychodzi do człowieka
Kazanie na 2 niedzielę wielkanocną
I czyt. - Dz 5, 12 - 16.
Ps - 118 (117), 1. 4. 13 - 14. 22. 24. (R: por. 1a).
II czyt. - Ap 1, 9 - 11a. 12 - 13. 17 - 19.
Ew. - J 20, 19 - 31.
(w tle słychać bijące dzwony i na tym podkładzie padają pierwsze słowa)
Tydzień temu bicie wielkanocnych dzwonów obwieściło, że
Chrystus zmartwychwstał. Ale czy ja wierzę, że to się stało rzeczywiście?
Czy jest to prawda, która przeniknęła moje serce? Czy przyjmuję pokój,
który daje mi Chrystus i dzielę się tym pokojem z innymi?
Arcybiskup Recife i Belinda w Brazylii Halder Camara opowiedział
kiedyś następującą historię: Przypomniałem sobie pewnego młodego
człowieka, którego życie zbliżało się do końca. Byłem u jego boku razem z
rodziną. Wziął mnie za rękę i powiedział: <<Ojcze, jeśli chcesz, śmierć
odejdzie...>>. Nalegał: <<Nasz Pan powiedział: Jeśli kto ma wiarę może
uczynić rzeczy niemożliwe. Nawet mając odrobinę wiary, można rzec
górom, by rzuciły się w morze. Ojciec ma wiarę. Proszę mi pomóc. Na
Boga! Proszę rozkazać, bym wstał!>>. Pomyślałem: Ma rację... Jeśli mocą
całej mej wiary nakażę - nie w imię własne, ale w imię Chrystusa, człowiek
wstanie, wyzdrowieje... Ale pomyślałem jednocześnie: Byż może Pan wie,
że moja pokora nie wytrzymałaby takiej próby... Ach, jakże jesteśmy słabi,
jak nasza wiara powinna jeszcze rosnąć, poszerzać się, stawać się silniejsza
od naszych argumentów...
Ale po co to powiadanie w 2 niedzielę wielkanocną - niedzielę
Miłosierdzia Bożego? Osadźmy je w kontekście dzisiejszych czytań. W
pierwszym czytaniu widzimy Apostołów, którzy uzdrawiają mocą swej
wiary, którzy świadczą o Jezusie swoją wiarą. Niektórzy z tłumu chcieli
nawet, aby tylko cień przechodzącego Piotra padł na nich, by odzyskali
zdrowie (por. Dz 5, 15). Ludzie zbiegali się, aby oglądać te wielkie cuda. I
tak samo jest dziś, kiedy wielu ludzi zbiega się tam, gdzie np. Matka Boża
objawiła się w ogrodzie, na drzewie, czy szybie. Ale czy to jest wiara?
Święty Jan w swojej Ewangelii mówi przecież: Te zaś [znaki] zapisano,
abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc,
mieli życie w Imię Jego (zob. J 20, 31)
Przed chwilą modliliśmy się słowami kolekty mszalnej: Boże zawsze
miłosierny, Ty przez doroczną uroczystość wielkanocną umacniasz wiarę
Twojego ludu, pomnóż łaskę, której udzieliłeś, abyśmy wszyscy głębiej
pojęli, jak wielki jest Chrzest, przez który zostaliśmy oczyszczeni, jak
potężny jest Duch, przez którego zostaliśmy odrodzeni, i jak cenna jest
Krew, przez którą zostaliśmy odkupieni. A zatem prosimy o umocnienie
naszej wiary. Ale jak ją należy budować i umacniać w codziennym, szarym
życiu seminaryjnym? Przecież tak często powinniśmy wołać za Ojcem
uzdrowionego chłopca: Wierzę Panie, ale zaradź memu niedowiarstwu
(zob. Mt 9, 24). Jaka ma więc być nasza wiara? Co ona nam daje?
Odpowiedź na to pytanie znajdujemy w dzisiejszej Ewangelii. Jezus
staje pośrodku Apostołów, mimo drzwi zamkniętych z obawy przed
Żydami, i mówi: Pokój wam! (zob. J 20, 19). Jezus zatem przez wiarę daje
nam, swoim szczególnym uczniom, jak często siebie nazywamy, swój
pokój, którego świat dać nie może. Ale to jeszcze nie koniec. Jezus bowiem
mówi dalej: Pokój wam! Jak Ojciec mnie posłał, tak i ja was posyłam (zob. J
20, 21). Dar pokoju, jak wszyscy wiemy jest jednym z darów Ducha
Świętego (zob. Ga 5, 22), który otrzymaliśmy na Chrzcie. Ale nie został on
nam dany do rozkoszowania się nim, tylko dla naszego uświęcenia lub
wręcz naszej wygody. Został nam dany, abyśmy nim dzielili się z drugim
człowiekiem. Jak jednak tym darem mamy się dzielić z innymi? I znów
odpowiedź znajdujemy w słowach Jezusa: Weźmijcie Ducha Świętego!
Którym odpuścicie grzechy są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im
zatrzymane (zob. J 20, 22 - 23). Te słowa rozumiane przeważnie są jako
nadanie władzy odpuszczenia grzechów. Możemy jednak je rozumieć w
sensie szerszym. Przecież jest to wezwanie do miłosierdzia względem
każdego człowieka. Jest to nam też potrzebne w seminarium, kiedy
skrzywdzimy, czy sami zostaniemy skrzywdzeni, abyśmy potrafili okazać
miłosierdzie.
Oczywiste jest to, że nie wszyscy będą chcieli przyjąć ten dar
pokoju. Nie wszyscy będą chcieli przyjąć to orędzie, ten dar Ducha
Świętego. Nawet wtedy, kiedy między sobą dzielimy się tym Chrystusowym
pokojem, spotykamy się z postawą niewiernego Tomasza albo w nas
samych, albo współbraciach. Może w wersji uwspółcześnionej ta postawa
wygląda w ten sposób: Co ty mi za farmazony gadasz!? Gdzie ty żyjesz?!
Widziałeś Chrystusa zmartwychwstałego?! Nie kituj! Skoro jesteś
szczególnym uczniem Chrystusa, to dlaczego Twoje życie jest takie, a nie
inne? Czemu jesteś zgorzkniały, bez miłosierdzia!? Czemu z Tobą jest tak
trudno żyć? Dopóki nie będę widział przemiany jako owocu Twojego
spotkania z Chrystusem, to nie uwierzę. Nie chodzi mi o jakieś egzaltowane
i nawiedzone postawy, ale o te codzienne drobne rzeczy i sytuacje. Mogę
oczywiście odpowiedzieć, że spełniał wszystkie punkty regulaminu, że
staram się żyć zgodnie z Konstytucjami i Regułami. Ale czy ja rzeczywiście
wierzę? Czy jestem rzeczywiście świadkiem Chrystusa, który wokół siebie
rozsiewa pokój?
Mimo mego niedowiarstwa, mojej niedoskonałości, jest ważne,
abym trwał i świadczył o Chrystusie. Może kiedyś przyjdzie ten dzień, kiedy
do mnie jako Tomasza lub do Tomasza żyjącego obok mnie, przyjdzie Jezus
i powie: Pokój Tobie! (por. J 20, 19). Wtedy zdołam tylko powiedzieć: Pan
mój i Bóg mój (zob. J 20, 28), a Jezus powie: Uwierzyłeś, bo mnie ujrzałeś?
Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli (zob. J 20, 29). Dzisiejszy
świat potrzebuje nas jako apostołów, żyjących wiarą, głoszących ludziom
Boże miłosierdzie, a tym samym dających pokój Chrystusowy, którego
świat tak bardzo pragnie. W dzisiejszą niedzielę można by wiele mówić o
Bożym miłosierdziu, ale chyba przecież nie o to chodzi, aby mówić, ale tą
prawdą o miłosierdziu Boga żyć i obdarzać nią innych. Nasze Konstytucje i
Reguły pokazują nam jak należy to czynić: Oczyma ukrzyżowanego Pana
patrzymy na świat, Krwią Jego odkupiony, żywiąc pragnienie, żeby ludzie,
w których nadal trwa Jego męka, poznali także moc Jego
zmartwychwstania (por. Flp 3, 10) [K 4] Oblaci wieszczą wyzwalającą
obecność Jezusa Chrystusa i świat nowy, zrodzony z Jego
zmartwychwstania [K 9].
Jeśli ktoś popatrzy na nas z boku, to co o nas powie? Czy zauważy
wierzących, żyjących razem i praktykujących miłość zakonników? Czy
dostrzeże znaki i cuda miłosierdzia rozdzielane przez nasze ręce? Nie cuda
dające splendor i rozgłos, ale to zwyczajne dzielenie się Bożym pokojem. A
może powiedzą tak, jak wysoko postawiony i niewierzący Ojciec pewnej
kobiety, którego po długich naleganiach zdołała uprosić, aby towarzyszył
jej na Mszę Świętą. Modliła się ona w czasie Eucharystii: Panie, Panie
przeistocz się w czasie tej ofiary. Ojciec jest ze mną. Dotknij jego serca. Po
Mszy pełna niepokoju chciała dowiedzieć się, czy otworzyły mu się oczy,
czy naprawdę Eucharystia dotknęła Jego serca. On jednak miał tylko to
słowo - jakże bolesne dla kapłanów, zakonników i wszystkich wiernych Córko oni nie wierzą, że Chrystus jest obecny w Eucharystii, że On
prawdziwie zmartwychwstał. Gdyby w to wierzyli, to darzyliby się miłością,
a wokół siebie rozlewali pokój. A czy ja w to wierzę...
(pozostawienie chwili ciszy na własną refleksje)