Recenzja - Dr hab. Paweł Frelik
Transkrypt
Recenzja - Dr hab. Paweł Frelik
Recenzja rozprawy doktorskiej p. Kornelii Boczkowskiej p.t. Space exploration in 20th century American and Soviet literature and art Przedstawiona do omówienia praca jest dziełem imponującym: dwa tomy liczą sobie praktycznie 500 stron, z czego 400 przypada na część tekstową, a pozostałe 100 na niesłychanie ważny i potrzebny w tym konkretnym omówieniu suplement graficzny zawierający reprodukcje badanych w dysertacji obrazów. Kreślącego te słowa recenzenta stawia dysertacja Pani Kornelii Boczkowskiej w pozycji nie do pozazdroszczenia – bynajmniej nie ze względu na wspomnianą objętość, ale poziom opracowania, który poprzeczkę ustawia recenzentowi w dalszych poczynaniach recenzenckich bardzo wysoko. Po takim wstępie, którego głównym celem jest uspokojenie doktorantki, co do ogólnego tonu recenzji, wielu słuchaczy oczekuje zapewne zwyczajowego streszczenia dysertacji. Oszczędzę go im. Jak mniemam, praca jest dostępna publicznie zgodnie z odnośnymi zarządzeniami uniwersyteckimi i nie ma powodu zmuszać obecnych na sali osób do wysłuchiwania opisu narracji, którą można znaleźć chociażby w obszernej formie na samym końcu dysertacji. Pozwolę więc sobie przejść do meritum i uporządkować moje refleksje w trzech grupach, którym nadać można następujące tytuły: pochwały, uwagi krytyczne, oraz pytania do Autorki. Z pochwałami nie ma najmniejszego problemu i chociaż poświęcona im sekcja jest pewnie najkrótsza ze wszystkich trzech, nie należy uznawać jej długości za miernik recenzenckich preferencji. Wspomniane przed chwilą 400 stron bitego tekstu to nie przysłowiowa woda, a bardzo solidny, jak to się mówi w kręgach anglistycznych, „research”, oparty na lekturze kilkuset źródeł w trzech językach. W swojej karierze akademickiej nie często stykam się z rozprawami doktorskimi, u podstaw których leżałyby tak dogłębne i rozległe badania obejmujące cały szereg dyscyplin. Licząca 44 strony bibliografia jest najlepszym dowodem ogromu pracy wykonanej przez Autorkę. Część literatury przedmiotu dostępna jest wyłącznie w języku rosyjskim. Fakt, iż Autorka śmiało czerpie także z jej bogactwa zasługuje na szczególną uwagę. Materiał ten czyni z opracowania dzieło znacząco bardziej wartościowe niż badania oparte na źródłach dostępnych w jednym tylko języku. Niezależnie od planów książkowych, zachęcałbym Autorkę do opublikowania zagranicą choćby jednego artykułu opartego na materiale „rosyjskim”. Zainteresowani tematyką z całą pewnością docenią wprowadzenie do anglojęzycznego obiegu nieznanych dotąd źródeł. Erudycja autorki przejawia się także bardzo obfitymi i – ponownie – wyjątkowo merytorycznymi przypisami, których zakres świadczy o świadomości wielorakich i często skomplikowanych powiązań między literaturą, sztukami pięknymi, filozofią i polityką. Jeśli chodzi o walory techniczne, na pewno można podkreślić dobrą angielszczyznę zdradzającą oczytanie doktorantki oraz uwzględnienie materiału wizualnego. W przypadku publikacji książkowej, do przygotowania której Autorkę gorąco zachęcam, materiał ten może nastręczyć pewnych kłopotów związanych z prawami do publikacji, ale wysiłek zdecydowanie należy podjąć. Reasumując, przedstawiona do oceny dysertacja jest dziełem imponującym i rokującym bardzo dobre nadzieje na naukową przyszłość doktorantki. Gatunek literacki znany jako recenzja dysertacji doktorskiej wymaga jednak modułu poświęconego krytyce. W rzeczy samej, lektura pracy skłoniła mnie niejednokrotnie do sporządzania nerwowych notatek ołówkiem. Chciałbym jednak poprosić Autorkę, aby potraktowała zapiski na marginesach jako sugestie mogące uczynić z przedstawionego tekstu jeszcze silniejszego kandydata na publikacje książkową. 2 Pierwszy mój zarzut dotyczy małych i łatwych do naprawienia aspektów technicznych. Garść językowych niezręczności (np. “Cosmism has gained its U.S. counterpart”, 2; użycie „however” jako łącznika w zdaniu “The original Russian concept and its American variation”, 4; „representation . . . tends to undergo certain recurrent myths”, 77; czy „at the beginning”, 87) to błahostka do skorygowania w procesie redakcji językowej. Powinna jednak doktorantka dokładnie zapoznać się z regułami rządzącymi pisownią tytułów w języku angielskim. Nie do końca jestem również przekonany czy słowo „literature” w tytule jest uzasadnione – teksty literackie, niezależnie od definicji tego terminu, nie stanowią w żaden systematyczny sposób przedmiotu badań, zaś ich prezentacja w dysertacji ogranicza się do wspomnienia historycznych źródeł. O ile sama analiza tekstu (content analysis) przeprowadzona jest w zgodzie z zasadami owej metody, o tyle nie do końce jest jasne, na jakiej podstawie doktorantka wybrała 200 omawianych obrazów (po 50 na każdego z czterech analizowanych artystów). Jeśli na podstawie ich ogólnej dostępności, a nie według jakiegoś określonego klucza, konkluzje mogą być obarczone błędem. Niezależnie od wysokiej jakości badań, praca jest w niektórych fragmentach – kolokwialnie mówiąc – przegadana. Biorąc pod uwagę jasno sformułowany przedmiot badań, nie wydaje mi się, aby sekcja poświęcona pochodzeniu i tradycji obydwu kosmizmów powinna być aż tak obszerna. Szczegółowe biografie przedstawicieli rosyjskiego kosmizmu, dygresje na temat fenomenu UFO w USA czy też omówienie ilustracji we wczesnych tekstach proto-‐SF, chociaż oczywiście w taki czy inny sposób są z dyskusją połączone, nie wydają się dużo do niej wnosić. Kilka fragmentów dysertacji budzi też pewne wątpliwości logiczne i merytoryczne. Pisząc o spirytualnych korzeniach obydwu kosmizmów, autorka ma tendencję do spłaszczania wyjątkowo bogatej, ale i różnorodnej tradycji ezoterycznej 3 Zachodu, co przejawia się, na przykład, parokrotnym niemal synonimicznym użyciem przymiotników „occult” i „New Age”. Na stronie 93, pisząc o Stanach Zjednoczonych, autorka twierdzi, że „space-‐oriented philosophy has not been officially formulated yet”. Wiele oczywiście zależy od znaczenia słowa „officially”, ale należy pamiętać, że filozoficzna i etyczna refleksja nad przestrzenią kosmiczną i jej eksploracją pojawia się od dawna w niektórych nurtach tzw. głębokiej ekologii, ale też w koncepcjach Christophera McKay’a, byłego pracownika NASA, zwolennika daleko posuniętej ostrożności w decyzjach dotyczących ingerencji w planetarne biomy i popularyzatora etyki terraformowania. Szereg współczesnych koncepcji związanych z burzliwie rozwijającą się szkołą realizmu spekulatywnego też da się zastosować do filozofowania o kosmosie. Przede wszystkim jednak, filozoficzny namysł nad eksploracją wszechświata odnaleźć można w pisarstwie dziesiątek, jeśli nie setek, autorów, by wspomnieć tylko takich jak Ursula LeGuin, Sheri Tepper, Joan Slonczewski czy Kim Stanley Robinson – autorów science fiction. To właśnie niemal zupełna nieobecność wspomnianego dyskursu kulturowego najbardziej kłuje w oczy. Oczywiste są jego, charakteryzujące się długą tradycją, związki ze społecznym odbiorem eksploracji przestrzeni kosmicznej (ale i jego kształtowaniem). Lektura pracy sprawia jednak momentami wrażenie, jakby autorka bała się choćby trochę zapuścić się w te rejony. O ile w sekcjach historycznych wymienia szereg bardzo wczesnych tekstów SF, niemal zupełnie zapomina o tych bardziej współczesnych, a jednocześnie dużo ciekawszych intelektualnie i badawczo. Przykładowo, na str. 165, omawia Autorka naukowców takich jak von Braun czy Willy Ley (na str. 200 wymienionego zresztą – nieco zastanawiająco – w jednym ciągu z A. C. Clarkiem, Robertem Heinleinem i Isaakiem Asimovem), których to „ideas of space travel and extraterrestial life were widely spread in popular science books and film industry”. 4 Jest to oczywiście prawda, ale w kulturze popularnej ich idee były przede wszystkim przekazywane i wzmacniane w fantastyce naukowej. Gdzie indziej, pisząc o pop-‐ kulturowych obrazach eksploracji kosmosu i etyki pogranicza, wymienia Autorka niezbyt ambitną komedię Clinta Eastwooda Space Cowboys (2000), pomijając idealne przykłady licznych filmów „marsjańskich”, w których nawiązania do omawianej tematyki są o wiele bardziej wyraźne. Reasumując, o ile w Związku Radzieckim i Rosji związki między filozofią kosmosu a beletrystyką były nieco bardziej skomplikowane, w USA po prostu nie sposób mówić o tej problematyce nie biorąc pod uwagę współczesnej fantastyki. Na koniec chciałbym podzielić się z Autorką dwoma pytaniami, odpowiedzi na które nie znalazłem w pracy – z prośbą o odniesienie się do nich. Pragnę zaznaczyć, iż motywowane są one chęcią wysondowania zdania Autorki na temat zagadnień poruszonych przez nią w pracy i że w żadnym wypadu nie należy traktować ich jako przedłużenia uwag krytycznych. 1) Filozofia kosmizmu rosyjskiego i radzieckiego posiada bardzo długą historię, ale i po stronie amerykańskiej istnieje długa tradycja myślenia o eksploracji przestrzeni kosmicznej. Dlaczego więc sama koncepcja kosmizmu amerykańskiego wyartykułowana została aż tak późno, bo przecież dopiero w 2013 roku, a więc – ironicznie – w momencie, kiedy po zakończeniu programu promów kosmicznych, Stany Zjednoczone nie posiadały nawet tego, co określa się po angielsku „zdolnością kosmiczną”? I dlaczego głównym jej artykulatorem został profesor psychologii, a nie wynalazca bądź „naukowiec ścisły”? Czy jest więc kosmizm amerykański wyrazem rzeczywistego przekonania o powadze eksploracji kosmosu czy też, być może, politycznym projektem mającym na celu rozbudzenie w społeczeństwie amerykańskim poparcia dla zwiększenia budżetu NASA? 5 2) Pisząc o intelektualnych i filozoficznych źródłach amerykańskiego kosmizmu, Autorka wymienia miedzy innymi przekonanie o amerykańskiej wyjątkowości, koncepcję Boskiego Przeznaczenia i etos pograniczny. Brakuje mi w tym wyliczeniu prawdziwego korzenia większości tych koncepcji – amerykańskiego Purytanizmu (samo słowo pojawia się w całej pracy jedynie dwukrotnie, i to w cytatach). Czy dałby się on – a szczególnie postawa najlepiej zawarta we fragmencie tytułu kazania Samuela Danfortha „errand into the wilderness” – w jakiś sposób skorelować z koncepcjami stanowiącymi zręby amerykańskiego kosmizmu? Reasumując już po raz ostatni, nie mam wątpliwości, że w przedstawionej postaci dysertacja pani Kornelii Boczkowskiej nie tylko spełnia wszelkie wymogi stawiane tego rodzaju opracowaniom, ale także zasługuje na wydanie drukiem (po zwyczajowych poprawkach i korektach). W świetle powyższych uwag, bez zastrzeżeń i z pełnym przekonaniem przyjmuję pracę jako podstawę dopuszczenia doktorantki do dalszych etapów postępowania doktorskiego. Dr hab. Paweł Frelik UMCS, Lublin 29 maja 2015 6