Nieznany dokument o losach rękopisów Witkacego

Transkrypt

Nieznany dokument o losach rękopisów Witkacego
Przemysław Pawlak
Nieznany dokument o losach rękopisów Witkacego
4 stycznia 1946 r. Jadwiga Witkiewiczowa (1893-1968) składa1 w krakowskim Urzędzie Wojewódzkim podpisaną
odręcznie prośbę o pomoc w odnalezieniu rękopisów Stanisława Ignacego Witkiewicza (1885-1939). Podaje
wówczas swój adres korespondencyjny: pl. Kossaka 4, Kraków. W zniszczonej stolicy nie ma gdzie mieszkad. Tego
samego dnia na odwrocie dokumentu, adnotację o poparciu prośby podpisuje własnoręcznie Stanisław Scheybal
(1891-1976), malarz, fotograf, pedagog i redaktor, pełniący w tym czasie obowiązki Naczelnika Wydziału Kultury
i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego. To początki 23-letniej walki wdowy o zachowanie i wydanie jak największej części
literackiej i filozoficznej spuścizny po Witkacym. Po prawie 70 latach właściciele warszawskiego antykwariatu
Kwadryga informują mnie o odnalezieniu tego dokumentu w archiwum domowym dr. hab. Stanisława MarczakaOborskiego (1921-1987), poety, dziennikarza, tłumacza, kierownika literackiego wielu teatrów.
Treśd pisma rzuca nowe światło na losy słynnej skrzyni z rękopisami Witkacego, ukrytej przez Witkiewiczową w czasie
okupacji, w piwnicy domu przy ul. Grójeckiej 40 na warszawskiej Ochocie. Tej samej skrzyni, którą we wrześniu 1939
roku przechowuje szczęśliwie zaprzyjaźniony i oddany Witkiewiczom krawiec Błooski przy ul. Brackiej 23.
W kwietniu r. 1945 zwróciłam się do dyrektora Departamentu Teatru,
Arnolda Szyfmana, który obiecał mi pomoc w odszukaniu rękopisów mego
ś.p. Męża, Stanisława Ignacego Witkiewicza w piwnicy w Warszawie,
ul Grójecka 40, znajdujące się pod opieką pani Marji Gromannowej.
W następstwie tej rozmowy, wydelegował dyr. Szyfman do mnie mgr.
Romana Burzyoskiego, któremu dałam piśmienne upoważnienie do odebrania
rękopisów mego Męża. Mgr. Roman Burzyoski po powrocie z Warszawy nie
zgłosił się do mnie osobiście, lecz przysłał mi przez swoją matkę, dwie paczki
korespondencji, bez żadnej wiadomości o losie pozostałych rękopisów.
Mam wiadomośd od pani Marji Gromannowej, że pan Burzyoski wziął
częśd rękopisów z w[s]pomnianej piwnicy, ale do tej chwili nie uważał za
stosowne powiadomid mnie o tym.
Prosiłabym więc uprzejmie o sprawdzenie jakie rękopisy zabrał mgr.
Roman Burzyoski i jakie są dalsze ich losy. Ponieważ porządkuję spuściznę
rękopiśmienną po moim Mężu, prosiłabym o jak najrychlejsze przysłanie mi
cytowanych rękopisów.
Z pisma wprost wynika, że depozyt ukryty w piwnicy przy ul. Grójeckiej
pozostaje pod opieką Marii Gromanowej2 (1892-1973) co najmniej do
kwietnia 1945 r. Jadwiga Witkiewiczowa nie uczestniczy w przeszukiwaniu
piwnicy, nie odwiedza też osobiście Gromanowej. Pierwszą osobą, która z upoważnieniem odebranym od Jadwigi
Witkiewiczowej zgłasza się po rękopisy w Warszawie, jest Roman Burzyoski (1907-1988). Nadużywa zaufania
mocodawczyni, nie przywozi jej zawartości skrzyni osobiście, dzieli ją na paczki i tylko jedną, zawierającą listy
Witkacego, przekazuje za pośrednictwem swojej matki Jadwidze Witkiewiczowej. Gdyby ta upominała się po
tygodniu, czy miesiącu, można by uznad, że matka Burzyoskiego mogła nie chcied lub nie byd w stanie przewieźd
i dostarczyd dużej liczby brulionów, chodby ze względu na ich wagę. Można by też domniemywad, że Burzyoski dzieli
przejęte rękopisy, by nie ryzykowad zniszczenia lub zaginięcia wszystkich naraz w czasie transportu. Ale Jadwiga
upomina się o tę przesyłkę w Urzędzie Wojewódzkim dopiero po ośmiu miesiącach! Mija zatem czas umożliwiający
dostarczenie jej rękopisów na raty, w bezpieczny sposób, również na ich przepisanie, gdyby taki był powód
opóźnienia w działaniach Romana Burzyoskiego.
1
Świadczy o tym urzędowa prezentata z datownikiem: 4 stycznia 1946 r. i odręczną dekretacją. Pismo datowane maszynowo, z odręcznym
przekreśleniem cyfry rzymskiej I, prawdopodobnie omyłkowo wbitej bez odstępu po cyfrze 3, na 3 stycznia 1946 r.
2
Jadwiga Witkiewiczowa stosuje błędną pisownię: Gromannowej.
Strona
1
Jadwiga bazuje na relacji swojej znajomej. Ufa jej, skoro kobieta sprawdza się jako opiekunka najcenniejszego dla
Jadwigi depozytu. Gromanowa sugeruje, że Burzyoski działa w złej wierze i celowo nie oddaje rękopisów.
Na podstawie tego pisma należy sądzid, że albo Jan Leszczyoski (1905-1990) porządkował piwnicę już po Burzyoskim,
albo to zupełnie inaczej wyglądało, niż opowiadał. Trudno wyobrazid sobie, by trzymająca rękę na pulsie
Gromanowa, ewidentnie zaangażowana w prywatne śledztwo Jadwigi, nie zwracała uwagi, nie wiedziała, czy może
akceptowała rozrzucanie kartek z rękopisów po własnej piwnicy! Skoro wiedziała, że częśd rękopisów Burzyoski
zatrzymał, to musiała wiedzied lub widzied, ile paczek zabrał ze sobą z piwnicy. Prawdopodobnie to ona wydała mu
rękopisy. Sam fakt wysłania Burzyoskiego do Krakowa po pełnomocnictwo Jadwigi do odbioru rękopisów w
Warszawie, świadczy o tym, że paczki były Burzyoskiemu przez kogoś wydawane. Ktoś miał to pełnomocnictwo
zobaczyd i na tej podstawie uznad prawo Romana Burzyoskiego do reprezentowania Witkiewiczowej.
Depozytariuszką tą była najpewniej Maria Gromanowa. Skąd więc opowiadanie o wygrzebywaniu z gruzów, a także
zabłocenia i ślady butów na niektórych kartach?
(... ) do tej chwili nie uważał za stosowne powiadomid mnie o tym. Ten passus wyraża w sposób możliwie kulturalny
i eufemistyczny irytację Jadwigi. Mniej elegancko brzmiałby np.: Okradł mnie; pomóżcie mi go znaleźd i odebrad
rękopisy. Również sposób dostarczenia przesyłki wdowie, wskazuje na nieczyste intencje Romana Burzyoskiego.
W roli kuriera wysyła swoją matkę, która prawdopodobnie nie jest świadkiem spotkania z Gromanową i od której
Witkiewiczowa nie może wyegzekwowad ani reszty rękopisów, ani odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Gdyby
Burzyoski osobiście stawił się w Krakowie u Witkiewiczowej, musiałby powiedzied, co się stało z innymi papierami
i w jakim stanie zastał depozyt, zatem musiałby powiedzied prawdę (co wykluczałoby dalsze matactwo), albo
skłamad, ze świadomością rychłej konfrontacji Jadwigi z Gromanową. Tylko skorzystanie z pośrednika – matki – daje
szansę na rozejście się sprawy po kościach.
3
J. Degler Witkacego portret wielokrotny, Warszawa 2013, s. 274.
Strona
Większośd kartek zachowała się w dobrym stanie. Niektóre jednak są mocno podniszczone, miejscami zbutwiałe albo
ze śladami wyschniętego błota. Z pewnością wydobyte zostały z piwnicy domu przy ul. Grójeckiej 40 w Warszawie, w
której Jadwiga Witkiewiczowa schowała w maju 1944 roku „zapakowane w pergamin i gruby papier” rękopisy swego
męża. Skrzynia, w której się znajdowały, „przetrwała nawet piekło powstania warszawskiego, rozgrabiono ją dopiero po
wojnie”. Złodzieje prawdopodobnie zużyli rękopisy do pakowania śledzi... Częśd kart, głównie rozpraw filozoficznych,
porozrzucanych po piwnicy wydobyła spod gruzów i śmieci wdowa po autorze Szewców. Pomagał jej w tym przyjaciel
3
Witkacego Jan Leszczyoski, który częśd rękopisów filozoficznych przekazał do Biblioteki Jagiellooskiej.
2
Odnalezienie cytowanego dokumentu musi prowadzid do poważnej rewizji wersji zawartej w Witkacego portrecie
wielokrotnym prof. Janusza Deglera:
W Nocie wydawniczej do tomu O Czystej Formie i inne pisma o sztuce prof. Degler pisze tylko o Leszczyoskim, słusznie
pomijając rzekomy udział Witkiewiczowej w piwnicznych porządkach: Niektóre rękopisy poniewierające się po
podłodze piwnicy zebrał i uporządkował Jan Leszczyoski...4 A jak swój udział w ratowaniu spuścizny po Witkacym
opisuje sam Leszczyoski?
Gdy w roku 1946 znalazłem się w piwnicy domu gdzie zdeponowana była owa skrzynia, skrzyni tej już nie było, ale w gruzie, piasku
i węglu tam się znajdującym, odnalazłem wiele z zawartości - jak wolno sądzid - owej skrzyni. Trzeba było wydobywad rozrzucone
stronice rękopisów i urywki różnych pism spod gruzów, oczyszczad je, składad z nich - gdy się dało - całości. Udało mi się wówczas
z wielkim trudem skompletowad kilka dramatów (są wśród nich: Matka, Maciej Korbowa i Bellatrix, Janulka córka Fizdejki); znajdują się
one obecnie w Ossolineum. Znalazły się listy Hansa Corneliusa, filozofa niemieckiego, z którym Witkiewicz był zaprzyjaźniony do Witkiewicza; a także listy Witkiewicza do żony. Nadto wszystko to, co w ub. roku, po śmierci ś.p. Jadwigi Witkiewiczowej, zostało
przekazane na własnośd Biblioteki Jagiellooskiej" (Kraków 24 XI 1970, Jan Leszczyoski). Jak wynika z cytowanej wyżej enuncjacji, jak
również z rozmów z Profesorem Leszczyoskim, uratował on w 1946 roku tę częśd dokumentów, które cudem przetrwały wojnę. Część
z nich przekazał wdowie po Witkiewiczu - Jadwidze. Rękopiśmienną spuściznę filozoficzną Witkiewicza oraz listy Hansa Corneliusa do
Witkacego Leszczyoski zachował w swoim archiwum, by po wstępnych oględzinach częśd tej pierwszej przekazad także do Biblioteki
Jagiellooskiej. Niektóre znalezione rękopisy i inne dokumenty pozostały w archiwum Jana Leszczyoskiego. Obecnie pieczę nad nim
sprawują spadkobiercy Leszczyoskiego. Jednak większośd rękopisów filozoficznych Witkiewicza, przy których w Próbie bibliografii
5
widnieje zapis „Zbiory Jana Leszczyoskiego", trafiła ostatecznie do Biblioteki Jagiellooskiej.
Ciekawe, że po pierwszych zdaniach, w których Leszczyoski podkreśla własną rolę w kompletowaniu rękopisów
dramatów, nagle używa enigmatycznej formy: Znalazły się listy Hansa Corneliusa... Kto, gdzie i kiedy je znajduje?
Dlaczego Leszczyoski nie oddaje Jadwidze rękopisów prac filozoficznych i listów Hansa Corneliusa (1867-1943)?
Czy je od niej kupuje? Przecież m.im. dzięki transakcjom z Ossolineum, Witkiewiczowa zdobywa środki na bardzo
skromne życie w latach 50. Czy ma jej zgodę na zachowanie ich w swoim archiwum? Zauważmy, że ta dośd
szczegółowa relacja pojawia się już po śmierci Jadwigi, gdy zainteresowana nie może jej zaprzeczyd, ani potwierdzid.
Leszczyoski pisze o braku skrzyni, Witkiewiczowa w ogóle o niej nie wspomina. Skrzynia pojawia się za to w tekście
Piotra Grzegorczyka Dzieło pisarskie Stanisława Ignacego Witkiewicza. Próba bibliografii z 1957 r.6 (...) z chwilą
wybuchu drugiej wojny światowej pozostała w Warszawie (...) skrzynia jego rękopisów. Nie znamy dokładnie jej
zawartości. Można by odnieśd wrażenie, że to sam Witkacy wypakował jakąś skrzynię swoimi utworami i tak
przeleżała całą okupację. Tymczasem zawartośd takiej skrzyni najlepiej powinna znad Jadwiga, która w 1939 r.
wybiera egzemplarze wydanych prac męża, listy i autografy, oddaje je na przechowanie Błooskiemu, odbiera w
komplecie po powrocie do okupowanej Warszawy, wozi ze sobą w kolejne miejsca zamieszkania, wreszcie segreguje
i znosi do piwnicy przy ul. Grójeckiej w maju 1944 r.7 Grzegorczyk nie konfrontuje swoich wyobrażeo z wiedzą
wdowy. W tym samym fragmencie pisze wszak, że z tego zespołu nie odnalazł się dotychczas żaden rękopis.
To oznacza, że nie przygotowuje swojej Próby bibliografii w porozumieniu z Jadwigą Witkiewiczową. Nie wie
o paczkach przekazanych przez Burzyoskiego. Zatem wartośd tej relacji jest minimalna.
Zużycie rękopisów do pakowania śledzi mogłoby mied miejsce, gdyby depozyt pozostawiony był bez opieki w gruzach
kamienic Śródmieścia. A przecież Grójecka 40 to potężny, sześciokondygnacyjny blok na rogu ul. Barskiej, który stoi
do dziś. Owszem, wpadł tam pocisk na początku Powstania, ale budynek nie był gruzowiskiem w 1945 r. Z akt Biura
Odbudowy Stolicy wynika, że 8 sierpnia 1945 r. budynek był zabezpieczony. Stan: częściowo spalony. Wniosek: do
odbudowy. Znamion natychmiastowego zagrożenia bezpieczeostwa nie zauważono.8 Okoliczne budynki w większości
zabezpieczone i nieuszkodzone. Ochota nie została tak zniszczona, jak inne dzielnice, z prozaicznego powodu.
Niemcy stacjonujący w Warszawie po Powstaniu i metodycznie niszczący kolejne kwartały zabudowy, musieli sami
4
S. I. Witkiewicz O Czystej Formie i inne pisma o sztuce; opracował Janusz Degler; Warszawa 2003, s. 259.
B. Michalski Metafizycy polskiej filozofii: Ingarden, Witkacy, Leszczyoski: spór o istnienie świata realnego, Warszawa 2002, s. 151; wcześniej w:
Archiwum historii filozofii i myśli społecznej, Ossolineum 1973, s. 230.
6
Stanisław Ignacy Witkiewicz. Człowiek i twórca. Księga pamiątkowa pod redakcją Tadeusza Kotarbioskiego i Jerzego Eugeniusza
Płomieoskiego, Warszawa 1957, s. 351-352.
7
J. Witkiewiczowa Wspomnienia o Stanisławie Ignacym Witkiewiczu [w:] S. I. Witkiewicz Listy do żony (1936-1939); przygotowała do druku
Anna Micioska, opracował i przypisami opatrzył Janusz Degler, Warszawa 2012, s. 570-571.
8
http://www.szukajwarchiwach.pl/72/25/0/-/7285/skan/full/d_QCv5_PCmv8U-leCfppQw
http://www.szukajwarchiwach.pl/72/25/0/-/7285/skan/full/5uswryJu0ApzYVcOF6zUbw
http://www.szukajwarchiwach.pl/72/25/0/-/7285/skan/full/7s85QBJf_PlVRoC0YyPhSQ
Strona
3
5
gdzieś mieszkad. Podczas palenia Warszawy kwaterowali głównie na Ochocie. Przedwojenna ulica Grójecka
obfitowała w nowoczesne budynki z lat 30. Trudniej je było zrównad z ziemią, niż ceglane kamienice z drewnianymi
stropami w secesyjnym Śródmieściu. Na Ochocie przetrwały nawet niektóre ulice i osiedla.
Grójecka 40 (dom z lewej) i widok na pl. Narutowicza w październiku 1939 r. Źródło: http://fotopolska.eu/121377,foto.html?o=b116879
W tej okolicy w piwnicach nie toczyło się życie mieszkaoców, tak jak to miało miejsce przez dwa miesiące w
Śródmieściu. Nie zdążono przebid przejśd między budynkami, zaadaptowad piwnic na bunkry, ponieważ Niemcy, przy
pomocy degeneratów z Rosji i Ukrainy, przystąpili do mordów, opróżniania budynków i gromadzenia ludności na
Zieleniaku już od pierwszych dni powstania (Rzeź Ochoty). Piwnica Gromanów mogła zostad splądrowana. Ale skąd w
1946 r. miał się tam znaleźd gruz, skoro budynek przetrwał Powstanie i od stycznia 1945 r. mieszkali w nim ludzie?
Bohaterowie podania Jadwigi
9
http://www.foto-info.pl/fotografia-w-polsce-czytelnia-172/452-burzyski-roman-1907-1988.html
Strona
4
Okazuje się, że żadna z osób wymienionych w piśmie Witkiewiczowej nie jest anonimowa. Zarówno w słownikach,
leksykonach, katalogach bibliotecznych, jak i internetowej wyszukiwarce można znaleźd biogramy lub genealogię nie
tylko wybitnego reżysera i dyrektora teatrów Arnolda Szyfmana (1882-1967), czy wspomnianego wyżej Stanisława
Scheybala, ale i wszystkich pozostałych osób dramatu. Zacznijmy od podejrzanego Romana Burzyoskiego. Urodził się
28 lutego 1907 r. w Tłumaczu k. Stanisławowa w rodzinie rejenta Konstantego i Zofii, aktorki. Maturę zdał w 1926 r.
we Lwowie, siedem lat później ukooczył studia na wydziale prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Od 1928 r.
współpracował z „Ilustrowanym Kurierem Codziennym”, „Światowidem”, „Asem” i „Wróblami na Dachu” jako
dziennikarz, satyryk i fotograf. W 1945 r. zdał egzamin mistrzowski z fotografii. Po II wojnie światowej publikował
m.in. w „Trybunie Ludu”, „Przekroju”, „Radarze”, „Przyjaźni”, „Zbliżeniach” i „Fotografii”. Napisał kilka książek
o fotografii, np. Fotografia w prasie i książce (1958), Fotografia reportażowa (1960), Fotografia sportowa (1967),
Zaczynam dobrze fotografowad (1953, 1954, 1958, 1964, 1970, 1973), Byd fotoamatorem (1978, 1989), Portret
fotograficzny (1985). Wydał też tom popularyzujący pradzieje Polski: Polska ma więcej niż 1000 lat (1961,
przedmowa Józefa Kostrzewskiego), o tematyce ekonomicznej Szczury lądowe, proszę czytad! (1962), podróżniczej:
Długonosy pije zieloną herbatę: pamiętnik z podróży do Chin (1959), albumy krajoznawcze: Chełm, Lidzbark
Warmioski, Tam, gdzie orle gniazda, Poland invites you i in.9 Już po datach i liczbie wydao niektórych tytułów można
się domyślid, że Burzyoski żył w zgodzie z kolejnymi ekipami komunistycznej władzy. Na ich zaufanie pracował
bowiem od pradziejów ludowej Polski. W PRL dokumentował nie tylko życie codzienne, czy teatralne (np. w Teatrze
Współczesnym w Warszawie), ale i to niedostępne dla przeciętnego obywatela. Portretował m.in. rząd Józefa
Cyrankiewicza, kilkakrotnie samego Bolesława Bieruta (fot. wykorzystana na znaczkach pocztowych), prezydentów
USA Herberta Hoovera i Dwighta Eisenhowera, dyktatora Jugosławii Josipa Broz Tito. Przygotowywał propagandowe
reportaże z odbudowy Warszawy. Był współzałożycielem Polskiego Towarzystwa Fotograficznego, pomysłodawcą
i wieloletnim szefem Akcji „Stop! Dziecko na drodze”. Wykładał na Wydziale Dziennikarstwa UW. Zmarł 5 sierpnia
1988 r.10 Pochowano go na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach.11
Danuta Jackiewicz tak opisuje rolę Burzyoskiego w stalinowskiej wystawie Pokój zwycięża z lat 1949/1950, na której
zaprezentował m.in. socrealistyczne fotografie: Pielęgniarki i W przędzalni bawełny.
otwierały dwa "fotogramy honorowe" autorstwa Romana Burzyoskiego (1907-1988) zatytułowane: Prezydent Rzeczypospolitej
Polskiej Obywatel Bolesław Bierut przy pracy i Portret Marszałka Polski Konstantego Rokossowskiego. Wymienione portrety zostały
wykonane specjalnie na potrzeby ekspozycji. Niewątpliwie z rozmysłem wykorzystano nadarzającą się okazję do publicznego
zaprezentowania obok osoby Bieruta postaci Rokossowskiego, który zaledwie kilka tygodni przed warszawskim wernisażem otrzymał
godnośd marszałka Polski. Bolesława Bieruta sportretowano siedzącego przy biurku i zatopionego w pisaniu. Wizerunek prezydenta nie
posiada żadnych cech przywódcy robotniczego czy też dostojnika paostwowego nowego typu. Wprost przeciwnie - stanowi wyraźne
nawiązanie do tradycji portretu reprezentacyjnego z okresu przedwojennego. Nawet wystrój biurka zastawionego bibelotami zdaje się
odnosid do poprzedniej epoki. Może tylko goździki w wazonie są zapowiedzią "nowych czasów", bowiem właśnie te kwiaty staną się
wkrótce symbolem ludowej Polski. Portret Rokossowskiego nie zachował się, ani też nie był reprodukowany przy okazji recenzji
12
prasowych. Dlatego nie wiadomo, jaką formułę wybrał autor fotografii dla zaprezentowania Polakom nowego "bohatera z urzędu".
O związkach Romana Burzyoskiego z powojennymi losami spuścizny po Witkacym nikt dotąd nie pisał. Podobnie jak
o spotkaniu Jadwigi Witkiewiczowej z jego matką, Zofią z Pindelskich Burzyoską (1882-1972), znaną też pod
pseudonimem scenicznym Delska, a od 1917 r. używającą nazwiska Ordyoska. Czytając biogram Zofii Ordyoskiej13,
odnieśd można wrażenie, że Roman musiał po niej odziedziczyd ruchliwośd, wszechstronnośd zainteresowao, talent
dziennikarski i umiejętnośd radzenia sobie w życiu. Ordyoska była emancypantką. Już w XIX wieku zdobyła wyższe
wykształcenie, wówczas prawie niedostępne dla kobiet. Grała na scenach większości polskich miast. Miejsca
zamieszkania zmieniała równie często, co teatry, w których pracowała. Deklamowała po mistrzowsku wiersze
futurystów, działała w Lidze Kobiet, etatowo parała się dziennikarstwem. W 1945 r. została ukarana przez ZASP
naganą i zakazem grania w Warszawie, za występowanie w okupacyjnych teatrach stolicy i Krakowa. W 1970 r.
wydała w Ossolineum To już prawie sto lat: pamiętnik aktorki.
W zglajszachtowanym społeczeostwie PRL trudniej
na pewno żyło się Marii z Rus(s)anowskich Groman,
u której schronienie znalazła w czasie wojny Jadwiga
Witkiewiczowa. Urodzona 10 sierpnia 1892 r.14 córka
Artura i Marii z Ciechanowieckich, pieczętująca się
herbem Trąby, ostatnia pani na podolskich
Hryszowcach, potomkini posłów, wojewodów, dworzan
króla Stanisława Augusta15, straciła niemal cały majątek
podczas rewolucji bolszewickiej. Po traktacie ryskim
w 1921 r. Hryszowce znalazły się w granicach Rosji
Radzieckiej. Zanim przez majątek Russanowskich
przetoczyła się zawierucha dziejowa, w 1911 r. Maria
wyszła za mąż za znacznie starszego doktora Kazimierza
Gromana (ok. 1873-1944), internistę i neurologa.
Napoleon Orda Hryszowce. Dwór Russanowskich - widok od stawu.
(Teka Podole), 1871-1874, Muzeum Narodowe w Krakowie
10
Pożegnanie z Romanem Burzyoskim *w:+ „Zbliżenia. Tygodnik Pomorza. Słupsk-Koszalin. Pismo PZPR” nr 34 z 25 sierpnia 1988 r., s. 7.
http://mojecmentarze.blogspot.com/2014/01/roman-burzynski.html
12
http://cyfrowe.mnw.art.pl/dmuseion/docmetadata?showContent=true&id=2295
13
http://encyklopedia.szczecin.pl/wiki/Zofia_Ordy%C5%84ska
14
http://cmentarze.um.warszawa.pl/pomnik.aspx?pom_id=2922
15
http://www.sejm-wielki.pl/b/cz.I039856
Strona
5
11
Nazwisko Groman (bez h i z jedną literą n) pojawiało się w Polsce już wśród średniowiecznych mieszczan, później
w powstaniu listopadowym i na tzw. Ukraioskiej Liście Katyoskiej. Kazimierz był najprawdopodobniej synem Karola
Gromana (1831-1885), katolika, radnego Lwowa, współzałożyciela Towarzystwa Narodowo-Demokratycznego,
właściciela drukarni, „Gazety Narodowej”, następnie „Kuryera Lwowskiego” oraz Eugenii z Krzyżanowskich (18411906). Gromanowie byli rodziną postępową, zaangażowaną politycznie. Uczestniczyli m.in. w II Zjeździe Lekarzy
i Przyrodników Polskich we Lwowie w lipcu 1875 r. Eugenia była wówczas jedną z kilku zaledwie kobiet (pośród około
450 lekarzy, profesorów, farmaceutów, botaników i innych naukowców), którym zezwolono na udział w
konferencji.16
Kazimierz Groman zdał egzamin dojrzałości
w 1891 r. w C.K. IV Gimnazjum we Lwowie17
(od 1909 r. nosiło imię Jana Długosza).
Po ukooczeniu studiów medycznych asystował
m.in. dr. Otto von Guggenberg zu Riedhofen
(1848-1914) w Brixen (obecnie Bressanone we
włoskim regionie Trydent-Górna Adyga).18
Latem kierował zakładem Theresienbad w
Eichwald k. czeskich Cieplic19. Do 1908 r. zimą
i wczesną wiosną przyjmował pacjentów w chorwackiej Abacji.20 Na przełomie 1908 i 1909 r. nabył i unowocześnił
zimowy zakład wodoleczniczy dr. Ebersa na ekskluzywnej wyspie Lido k. Wenecji. Można się domyślad, jak znaczne
osiągał przychody, skoro dosłownie z roku na rok polepszał lokalizację swojej praktyki. Reklamował się szeroko w
gazetach i czasopismach regionalnych, branżowych, kolejowych.21
Abacja, określana przez Stanisława Witkiewicza (1851-1915) psią - ze względu na jej arystokratyczny i nowobogacki
przepych, nadmiar wystroju w architekturze nadmorskich willi i pałaców - w Galicji epoki cesarza Franciszka Józefa
była powszechnie znanym kurortem, uwielbianym przez polskie ziemiaostwo i dobrze sytuowanych mieszczan.
Tworzył tam Henryk Sienkiewicz, bywał Józef Piłsudski.22 Schorowany Witkiewicz lepiej czuł się w sąsiedniej
Lovranie23, chod od początku drugiego pobytu w 1908 r. zasięgał porad pewnego lekarza z Abacji, poleconego przez
hr. Szembekową. Pisał o tym w listach do syna,
chwaląc się postępami w rehabilitacji.24 Doktorem
tym nie był jednak Kazimierz Groman, lecz Ksawery
Górski, twórca sanatorium w Szczawnicy.
Zatem Jadwiga Witkiewiczowa poznała Gromanów
prawdopodobnie w XX-leciu międzywojennym.
Dr Kazimierz Groman zginął w pierwszym dniu
powstania, 1 sierpnia 1944 r. Wraz z żoną
pochowani są w grobie rodzinnym Russanowskich
i Ciechanowieckich na warszawskich Powązkach.
16
Strona
6
http://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/plain-content?id=275741
http://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/doccontent?id=276143&from=FBC
„Przegląd Lekarski” nr 11 z 13 marca 1909 r., s. 183.
http://kpbc.ukw.edu.pl/dlibra/plain-content?id=31380
17
http://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/plain-content?id=36301
18
Abp P. Maokowski Pamiętniki, Warszawa 2002, s. 196.
19
„Nowiny Lekarskie”, Zeszyt 7 z lipca 1907 r., s. 415. http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/plain-content?id=117011 Źródło anonsu: „Słowo
Polskie” nr 299 z 1 lipca 1907 r., s. 5. Kazimierz Groman podawał Eichwald jako swoje miejsce zamieszkania jeszcze w 1911 r. Zob. „Straż” nr 7 z
lipca 1911 r., s. 106.
20
„Lwowski Tygodnik Lekarski” nr 24 z 11 czerwca 1908 r. i inne numery.
21
Zob. „Dziennik Kijowski” nr 27 z 4/17 lutego 1909 r., s. 1, 4/17 stycznia 1909 r., 15 października 1909 r. i inne numery.
22
http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20111126/REPORTAZ/636483840
http://anetacich.blogspot.com/2012/10/polskie-slady-w-opatiji-abbacja.html
23
Zob. T. Bocheoski Witkiewiczowie w Lovranie https://repozytorium.amu.edu.pl/jspui/bitstream/10593/2109/1/bochenski_203-213.pdf
24
S. Witkiewicz Listy do syna, opracowały Bożena Danek-Wojnowska i Anna Micioska, Warszawa 1969, s. 392, 402 i passim.
Widzimy już, jakiego formatu znajomi Jadwigi podjęli się opieki nad spuścizną po Witkacym w najstraszniejszych
dla Warszawy chwilach. Dzięki studiom Jana Białostockiego wiemy, że Maria Gromanowa uratowała także częśd
własnego majątku, nie tylko uciekając z Hryszowiec i jakimś cudem przeżywając powstanie 1944 r., ale też przez
28 lat peerelowskiej siermięgi. Nie wyprzedała bibelotów, antyków, portretów przodków, a nawet starej broni
kolekcjonowanej przed I wojną światową w pałacu na Podolu. Trwała jako depozytariuszka pamięci tak samo, jak
wdowa po Witkacym. Wyprzedaż rozpoczęła się dopiero po jej śmierci:
Odtąd obraz należał do Russanowskich, z nich Artur - żonaty z Ciechanowiecką, córką Oskierkówny - powiększył artystyczną
schedę portretami tych rodzin. Tak przechodził obraz przez cztery pokolenia rodu, przenoszony z jednego dworu wiejskiego do drugiego.
Ostatnia z Russanowskich, Maria, zamężna Gromanowa, zmarła w Warszawie [13 sierpnia] w 1973 r. bezpotomnie. Pozostały po niej
przypadkowe resztki świetnej ongiś spuścizny (której przykłady przewijały się przez wystawy starożytnicze, np. w Lublinie), parę
doskonałych osiemnastowiecznych mebli włoskich i francuskich, kilkanaście portretów, trochę rzeźb, militariów itd. Z rozsprzedaży tej
schedy nabyty został wówczas portret Seweryna Orłowskiego, który zadomowił się w rodzinie nowego właściciela. Wszedł jako dzieło
sztuki, ale może, zwykłą koleją rzeczy, znów się stanie pamiątką rodzinną, chod już nie tej familii, która go przez pięd pokoleo i w
25
zmiennych kolejach losów pieczołowicie chroniła.
Powraca zatem pytanie o rolę Romana Burzyoskiego i Jana Leszczyoskiego. Korespondencja Hansa Corneliusa
i rękopisy filozoficzne Witkacego były na pewno potrzebne Leszczyoskiemu do napisania jego własnej pracy
magisterskiej (1947), doktorskiej (1948) i uzyskania tytułu docenta (1958). Czy rzeczywiście wygrzebywał
cokolwiek z gruzów przy Grójeckiej? Czy to możliwe, że Maria Gromanowa pozwoliła, by autografy granych już
przed wojną dramatów Witkacego poniewierały się po podłodze jej piwnicy?
Chod pojawia się więcej nowych pytao, niż odpowiedzi, to odnalezienie listu Jadwigi Witkiewiczowej daje przecież
łut nadziei na odnalezienie zaginionych sztuk Witkacego.
„Słowo Polskie” z 28.10.1906, s. 4 i inne numery
25
J. Białostocki, J. A. Chrościcki [red.] Ars auro prior: studia Ioanni Białostocki sexagenario dicata, Warszawa 1981, s. 564-565. Zob. też:
R. Aftanazy Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej, Ossolineum 1991-1997, vol. 10, s. 105-110.
Strona
7
Warszawa, 8 czerwca 2014 r.