Wywiad 1 - Towarzystwo Amicus

Transkrypt

Wywiad 1 - Towarzystwo Amicus
Edukacja kluczem
do bezpieczeństwa
energetycznego
Energetyka nie ogranicza się do Gazpromu i łupków.
Wiele problemów z tej dziedziny można rozwiązać z poziomu lokalnego.
Trzeba tylko konsekwentnej polityki państwa. A tej trochę brakuje
- oceniają eksperci, zaproszeni do debaty przez Towarzystwo Amicus.
Amicus: Jednym z priorytetów polskiej Prezydencji
w Radzie Unii Europejskiej jest szeroko pojęte bezpieczeństwo energetyczne. Czy obecnie można mówić
o wspólnej polityce energetycznej Wspólnoty?
Michał Drozdek, ekspert ds. energetyki: To jest proces, który się dzieje, szczególnie w ostatnich latach,
po doświadczeniach płynących z Rosyjsko-Ukraińskiego kryzysu w 2009 roku. Wtedy kraje leżące w centrum Unii zdały sobie sprawę z tego, że
bezpieczeństwo dostaw gazu może być zagrożone.
Jeśli więc można powiedzieć, że w związku z kryzysem finansowym dochodzi do pewnego rozluźnienia
wewnątrz Unii, o tyle w sprawie bezpieczeństwa
energetycznego wydaje się, że kierunek działań jest
odwrotny. Chociażby trzeci pakiet energetyczny, który zakłada działania na rzecz jednolitego rynku energetycznego. Jest kilka takich decyzji, które wskazują
na to, że zbliżamy się do czegoś, co będzie można
nazwać wspólną polityką energetyczną.
Amicus: Pozostańmy przy gazie, chociaż energetyka
to oczywiście nie tylko gaz. Jak w tej chwili wygląda
sytuacja Polski?
Bartłomiej Wolfram, Fundacja Zielone Płuca Polski:
Głównym naszym dostawcą jest rosyjski Gazprom.
Mówi się o tym, że czym dłuższe kontrakty z nim zawieramy, tym warunki dostaw mają być dla nas korzystniejsze. Jako kraj czynimy różne starania, by
dywersyfikować dostawców. Ostatnio podpisano list
intencyjny w sprawie dostaw z Azerbejdżanem, od
lat się mówi o budowie łączącego południe Europy
z basenem Morza Czarnego gazociągu Nabucco.
W międzyczasie pojawiają się różne zdarzenia, np.
gaz łupkowy, czy unijne zobowiązania co do udziału
tzw. zielonych energii w ogólnym bilansie energetycznym. Tu pojawia się kwestia, o której się nie mówi, np. przy entuzjastycznych dyskusjach na temat
polskich, wciąż jeszcze czysto hipotetycznych, zasobów gazu łupkowego. Kontrakt z Gazpromem zabezpieczony jest ogromnymi karami za ewentualne
zerwanie.
Maciej Żywno, wojewoda podlaski: Nie mogę nie
patrzeć na to z naszego lokalnego, podlaskiego punktu widzenia. U nas energii jest po prostu za mało.
Mamy szereg przedsiębiorców, którzy chcieliby inwestować, a nie są w stanie, bo brakuje dla nich prądu,
a sieć przesyłowa właściwie nie istnieje. To oznacza,
że i gaz łupkowy czy dodatkowa energia z Białorusi
czy uzyskiwana za pośrednictwem budowanego
właśnie mostu energetycznego Polska-Litwa – to
wszystko zostanie spożytkowane.
Michał Drozdek: Zaczynają się dziać w Polsce pewne rzeczy, które skutkować będą dywersyfikacją i dadzą nam możliwość uniezależnienia się od dostaw
rosyjskich. To ważne, chociażby z tego powodu, że
Rosja oficjalnie głosi, że eksport surowców energetycznych to nie tylko gospodarka, ale też narzędzie
polityki zagranicznej i czyni wszelkie starania, by odbiorów tych surowców od siebie uzależnić. Więc
oczywiście gaz łupkowy, który na razie jest jeszcze
niewiadomą, chociaż coraz bardziej realną. Poza tym
w Świnoujściu powstaje gazoport, który razem z analogiczną instalacją w Chorwacji staje się elementem
gazowej drogi północ-południe. Być może kolejny
gazoport powstanie też w Rumunii. Z czasem przez
kraje Europy środkowej to wszystko zostanie połączone. Budujemy też połączenia z Czechami, z Niemcami, ze Słowacją, z Litwą. Pytanie, czy w związku
z tymi wszystkimi działaniami nie będziemy mieli
w pewnym momencie zbyt wiele gazu, jest oczywiście zasadne. Powstała dość ciekawa koncepcja, by
w związku z tym polską elektroenergetykę, która
obecnie „stoi na węglu”, oprzeć też w dużej mierze
na gazie, jak w innych krajach.
Amicus: To by nam częściowo rozwiązało jeszcze jeden z problemów – czyli unijne limity emisji dwutlenku węgla.
Michał Drozdek: Tu pojawia się kwestia energetyki
rozproszonej, opartej na generatorach energetycznych dla jednego osiedla czy małej miejscowości. Produkuje się już takie urządzenia i są to zwykle
urządzenia na paliwa gazowe bądź ciekłe. Rozproszona energetyka elektryczna, jeśli w tym kierunku
pójdzie rozwój, może rozwiązać kwestię ewentualnego nadmiaru gazu. Rzeczywiście, jeśli pojawi się
gaz łupkowy, to możemy mieć problemy z jego zbyciem, bo długoterminowe kontrakty z Rosją wiążą
nie tylko nas, ale też naszych sąsiadów. Jestem jednak przekonany, że z czasem by się to ułożyło.
Maciej Żywno: W 2009 roku rząd przyjął dokument
kształtujący polską strategię energetyczną do 2030
roku, w którym brano pod uwagę nasze zapotrzebowania. Stąd chociażby starania o budowę elektrowni atomowej. Nawet przy dywersyfikacji my musimy
stworzyć sobie nowe źródła. Z racji urzędu patrzę na
to z perspektywy regionalnej. Przy promieniowym
rozprowadzaniu energii elektrycznej jakiekolwiek
spadki prądu w Warszawie skutkują tym, że dostarczająca go nam elektrownia w Ostrołęce zaczyna zasilać stolicę, a na Suwalszczyźnie gasną żarówki. Przy
domknięciu sieci przesyłowej w pierścień zyskamy
przynajmniej podstawowe zabezpieczenie dla mieszkańców czy szpitali, nie mówiąc o wielkim biznesie.
Dzięki wieloletniej strategii przynajmniej możemy dopasować jakoś kierunki rozwoju.
Amicus: W priorytecie „energetycznym” polskiej Prezydencji duży nacisk położono na promocję energetyki niekonwencjonalnej, rozumiejąc ją głównie jako
wykorzystanie gazu łupkowego i procesy gazowania
węgla kamiennego. Kwestii „ekologicznych” źródeł
energii w tym kontekście raczej nie poruszano, ogólnie do kwestii ekologicznych odnosząc się sceptycznie, by nie powiedzieć krytycznie – np. w sprawie
pakietu klimatycznego i obowiązku redukcji emisji
dwutlenku węgla. Ale to przecież też źródła energii.
Maciej Żywno: Oczywiście, chociaż warto pamiętać
o tym, że np. Niemcy wycofują się z wiatraków stawianych na lądzie na rzecz tych budowanych na morzu.
Bartłomiej Wolfram: Trudno się temu dziwić, szczególnie w obszarach atrakcyjnych turystycznie. Stosunkowo niewielki zysk z dzierżawy ziemi pod
wiatraki nie zrównoważy strat płynących z utraty
atrakcyjności turystycznej. To problem dotykający np.
Suwalszczyznę czy Warmię. Ale zostawmy na razie
wiatraki. Mówimy tu o dywersyfikacji dostaw gazu,
o problemach politycznych, zwłaszcza w kontaktach
z Rosją z tego wynikających, o tym jak rosyjskie firmy
wchodzą na nasz rynek energetyczny tylnymi drzwiami, przez spółki z rajów podatkowych. A dlaczego nie
mówimy o tym, że mnóstwo gazu wala się u nas na
polach. Dlaczego nie mówimy o biogazowniach? Mamy w Polsce trzy miliony krów.
Amicus: Wszelkie próby budowy biogazowni napotykają wielki opór społeczny.
Bartłomiej Wolfram: Ale dlaczego? Rozumiem wiatraki, ewidentnie szpecące krajobraz. Rozumiem gaz
łupkowy, odwierty, odkrywki, szczelinowanie z wykorzystaniem ogromnych ilości wody i środków chemicznych. Wiele samorządów tego nie chce, na
przykład na Pomorzu. Z każdą inwestycją jest prob-
lem. Dlatego ludzi trzeba przekonywać, dać im alternatywę.
Amicus: Generalnie kwestia edukacji, dostarczania
społeczeństwu rzetelnej informacji na temat plusów
i minusów danej technologii w naszym kraju kuleje.
Przecież to także jest część polityki energetycznej.
A skoro taką politykę z założenia prowadzi przede
wszystkim państwo, to państwo powinno też zająć
się kwestiami edukacji.
Michał Drodzek: Ale państwo nie jest bytem samym
w sobie, ale jest formą zorganizowania społeczeństwa. Jeśli społeczeństwo nie będzie artykułowało
swoich potrzeb, to administracja się tym nie zajmie.
Nie ma źródła energii, które nie miałoby wad z punktu widzenia ekologicznego. Dlatego tak ważna powinna być efektywność energetyczna, mówiąc
wprost – racjonalne wydatkowanie energii i jej oszczędzanie. To jest rzecz, która zależy w znacznej mierze od samoświadomości. A ta – od edukacji
i propagandy. Tu pojawia się pole do popisu dla administracji, dla organizacji społecznych.
Bartłomiej Wolfram: Tutaj potrzeba śmiałych decyzji i odważnej polityki rządu. Dlaczego przed wojną
można była zbudować Gdynię, wdrażać różne odważne pomysły, które wspominamy dzisiaj, po ponad 80 latach wciąż mówiąc: jak to dobrze, że wtedy
mieliśmy ministra Kwiatkowskiego? Dlaczego wykorzystując środki europejskie nie możemy powiedzieć:
w sumie jesteśmy krajem rolniczym, mamy miliony
krów, pójdźmy w stronę rozproszonych, czystych źródeł energii, budujmy biogazownie.
Maciej Żywno: No tak, tyle że w porównaniu do Polski międzywojennej dzisiaj społeczeństwo ma znacznie większe możliwości docierania do różnych
informacji. I zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie
przekonywał, że dane rozwiązanie jest złe.
Bartłomiej Wolfram: Powiedzmy sobie wprost, chodzi o różnego rodzaju grupy nacisku, za którymi stoją duże pieniądze. Jeden sposób pozyskiwania energii
zwalczają lobby czerpiące zyski z innego, często
znacznie gorszego, ale bardzo dochodowego źródła.
Michał Drozdek: Dlaczego inwestorzy nie przychodzą do nas i nie inwestują np. w geotermalne źródła
energii? Mają swoich analityków i dokładnie liczą, co
im się opłaci. Gdyby to rzeczywiście było tak piękne,
to firmy te być może by w to weszły. Tak było z gazem łupkowym. Długo nikt nie traktował go poważnie. A amerykańskie firmy jak widać doszły do
wniosku, że to może się opłacać. Więc to, że biznes
nie chce zająć się biogazowniami wynikać może z tego, że nikt nie widzi w tym szansy na zysk.
Bartłomiej Wolfram: Ale to jest kwestia odpowiednich zachęt, czyli konsekwentnej polityki administracji.
Amicus: Bezpieczeństwo energetyczne leży w gestii
państwa, i państwo ma szereg instrumentów, chociażby prawodawstwo, którymi może kształtować
pewne kierunki rozwoju. Wydaje się jednak, że takich
działań o charakterze systemowym brakuje.
Maciej Żywno: Przypominam, że w 2009 roku przyjęta została strategia kształtująca politykę energetyczną państwa do roku 2030.
Michał Drozdek: Można się spierać co do tego, czy
to jest dobry dokument. Ale on jest i on wyznacza
główne kierunki. Zresztą tego rodzaju strategie
w sposób ciągły istnieją od dłuższego czasu.
Amicus: Tylko czy to nie jest tak, że nawet dobre
strategie, jeśli nie idą za nimi konkretne działania, nie
mają znaczenia.
Maciej Żywno: Taki mamy ład prawny, że pewne
Debata nt. bezpieczeństwa energetycznego została zrealizowana przez Towarzystwo Amicus w ramach projektu współfinansowanego ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
działania musi poprzedzić stworzenie strategii. Nie
dyskwalifikujmy od razu tego dokumentu, który obowiązuje od niecałych dwóch lat i za którym pójdą
konkretne kroki legislacyjne.
Michał Drozdek: Strategie mają wyznaczać pewne
kierunki. Jeśli przyjrzymy się temu, jak państwo dba
o swoje interesy energetyczne, to rzeczywiście, są
różnice między poszczególnymi rządami. Natomiast
pewne trendy widać wyraźnie: dążenie do dywersyfikacji dostaw gazu, dążenie do ograniczenia restrykcji związanych z emisją dwutlenku węgla,
poszerzanie infrastruktury przesyłowej, zarówno
elektrycznej, jak i gazowej. To wszystko są elementy
polskiej strategii, które są realizowane. Lobbowanie
na rzecz wspólnej polityki energetycznej Unii to też
jest głównie polskie działanie, niezależne od tego,
który rząd akurat rządzi.
Amicus: Co powinno być priorytetem w polskiej polityce energetycznej?
Maciej Żywno: Stabilność. Realizowanie strategii zakładającej wykorzystanie różnych możliwości. Jeśli
pojawi się inwestor, chcący inwestować w nowe rozwiązania, np. wspomniane tu biogazownie, powinien otrzymać od administracji wsparcie. No
i edukacja, i to od najmłodszych lat. Żeby nasze dzieci nie uczyły się wyłącznie o „węgielku”, bo to szkodliwy anachronizm.
Bartłomiej Wolfram: Wykorzystując fundusze unijne, a w następnej perspektywie finansowej Unii na
„zielone źródła” energii, będzie dwukrotnie więcej
środków, powinniśmy się skoncentrować na tym, co
możemy zrobić sami. Nie szukać aliansów energetycznych na zewnątrz. Tym bardziej że Polski nie będzie stać na niespełnienie limitów udziału energii
z tych źródeł, dzisiaj to 3,5 procent, a niebawem powinno być 12. I oszczędzanie. Nasze zużycie energii
jest niewspółmiernie wysokie. Podnosząc efektywność energetyczną, spokojnie możemy oszczędzić 15
procent tego, co zużywamy obecnie.
Michał Drozdek: Zawsze jako Polska będziemy się
domagali tworzenia rynku, co jest bardzo trudne, bo
w energetyce, szczególnie w krajach Europy Środowo-Wschodniej, tego rynku właściwie nie ma. A bez
tego bezpieczeństwo energetyczne będzie fikcją,
Gazprom może sobie hulać. Przeciwko temu są zresztą inne wielkie firmy, które mają tu monopole, np.
PGNiG, które obecnie kontroluje 99 procent polskiego rynku. Podobnie w energetyce, gdzie mamy cztery wielkie monopole produkcyjno-sprzedażne. A to
dla bezpieczeństwa energetycznego zjawisko bardzo
niebezpieczne. To niekoniecznie muszą być podmioty prywatne, chodzi o to, żeby była konkurencja, żeby był wybór. Żeby odbiorca mógł wybrać, czy chce
kupić gaz od Gazpromu, czy z zachodu, tudzież południa. Rynek polega też na tym, że wydziela się operatorów do sieci przesyłowych, którzy mają
obowiązek wpuścić do nich każdego, kto się w nich
zmieści. Rynek musimy budować zarówno w znaczeniu otwartych sieci przesyłowych, jak i całej obudowy
prawnej i technologicznej do tego niezbędnej. Jak
i obudowy mentalnej, przyzwyczajenia odbiorców indywidualnych i biznesu do tego że jest rynek, że nie
jesteśmy skazani na jednego dostawcę. Na dłuższą
metę z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego kto wie, czy to nie jest najważniejsza sprawa.
Tyle że ten rynek nie może się ograniczać do naszego kraju, musi być budowany w całej Europie Środkowo-Wschodniej i doskonalić w pozostałej części
Unii. To jest jedna z głównych rzeczy, o jakie trzeba
walczyć. I jedno z zadań polskiej Prezydencji.
Białystok, 27 października 2011 r.
31296170
10112011
DLOBI