350_Dodatek-Tyski-Sport-nr-2-pdf
Transkrypt
350_Dodatek-Tyski-Sport-nr-2-pdf
T woje tychy do spółki Tyski Sport SA, wreszciewww.gkstychy.com.pl doczekałem się chwili, Adam Bagiński: Po wejściu sekcji www.gkstychy.info nasze Tychy że mogę zawodowo zająć się hokejem >strona II MAGAZYN SPORTOWY NR 2 / 27.09.2011 Nasza sonda U mowa dotyczy zarówno organizacji imprez sportowych w Tychach – na lodowisku i później na stadionie, meczów wyjazdowych, itd. – powiedział Karol Pawlik, dyrektor Spółki Tyski Sport. – Nie określamy w niej ram czasowych, jest bezterminowa. W przypadku zmiany np. ustaw, regulaminów, przepisów, umowa będzie mogła być zmieniana aneksami. O szczegółach umowy przedstawiciele obu stron nie chcieli się wypowiadać. Prezes stowarzyszenia Tyski Fan Tomasz Baranowski dodał: Sezon hokejowy ruszył już pełną parą, a GKS rozpoczął rozgrywki w dobrym stylu. Czego od drużyny oczekują kibice? Karol Pawlik, dyrektor ds. sportowych spółki Tyski Sport SA i Tomasz Baranowski prezes stowarzyszenia Tyski Fan podpisują umowę. – Jest ona potwierdzeniem i sformalizowaniem dobrze układającej się od lat współpracy między kibicami, a klubem piłkarskim i hokejowym. Teraz obie sekcje znalazły się w spółce i chcemy, by nasza współpraca uzyskała nowy wymiar. Porozumienie zawiera zasady, które będziemy wspólnie przestrzegać oraz wzajemne zobowiązania. Wszystkim nam zależy, by na trybunach zasiadało jak najwięcej kibiców, na efektownej oprawie meczów piłkarskich i hokejowych oraz na bezpieczeństwie na widowni. Sądzę, że dzięki umowie ze spółką uda nam się zrealizować ten cel. Umowa dotyczy nie tylko organizacji spotkań, ale także innych wspólnych przedsięwzięć, imprez, spotkań w szkołach. Przypomnijmy, iż Tyski Fan był m.in. organizatorem jubileuszowego festynu GKS Tychy, połączonego z plebiscytem na najlepszego zawodnika 40lecia. Wraz z początkiem roku szkolnego stowarzyszenie rozdało wśród uczniów tyskich szkół 5 tysięcy planów lekcji z terminarzem spotkań hokejowych i piłkarskich GKS. Stowarzyszenie Tyski Fan zrzesza ludzi, których łączy nie tylko sportowa pasja, ale także chęć zrobienia czegoś dla tyskiego klubu, promowania go i rzecz jasna propagowania właściwego stylu kibicowania. – Za nami długi i trudny okres rejestracji stowarzyszenia – dodał Tomasz Baranowski. – Formalnie działamy od niedawna i rozpoczęlimy zbieranie deklaracji. Obecnie mamy zarejestrowanych około stu osób, jednak są to ludzie, którzy w znaczący sposób mają wpływ na tyską widownię, na to co się dzieje na trybunach. Moim zdaniem realne jest, że za pół roku nasze stowarzyszenie będzie liczyło kilkaset osób. Leszek Sobieraj Ekonomia przed Sentymentami Murawa na sprzedaż? Na murawie tyskiego stadionu grali piłkarze kojarzeni z okresem największej prosperity polskiej piłki. Starsi kibice GKS pamiętają wicemistrzów Polski, m.in. Potrawę, Szachnitowski egoi Cebrata, ale i zawodników Górnika Zabrze, Wisły, Legii. Tutaj grali Lubański, Gorgoń, Dejna, Lato, Domarski, Kapka, Kusto… Nazwisk znakomitych piłkarzy można by mnożyć. B Podwójna korona udowa nowego obiektu rozpocznie się od zrównania z ziemią starego stadionu. O ile wyburzenie paskudnych betonowych trybun czy wycięcie zardzewiałego parkanu nie budzi żadnych sentymentalnych wspomnień, o tyle zniszczenie i wywiezienie murawy wzbu- dziło wśród kibiców dyskusję nad dalszym losem murawy z tyskiego stadionu. O możliwość uratowania murawy i zagospodarowania jej od nowa zapytaliśmy Marka Rygułę, dyrektora do spraw inwestycji, odpowiedzialnego za budowę nowego stadionu w Spółce Tyski Sport SA. – Rozważaliśmy możliwość zagospodarowania murawy na nowym stadionie lub w innym miejscu, np. na tak zwanym „hasioku” koło kortów tenisowych. Ale koszt wycięcia murawy, zwinięcia jej w role i ułożenia w nowym miejscu przewyższa koszt położenia nowej, świeżej trawy – mówi Marek i dodaje:. – Obecna trawa jest w złym stanie, to raczej z piłkarskiego punktu widzenia równo skoszona łąka niż murawa o parametrach zgodnych z aktualnymi przepisami FIFA i UEFA. Boisko przy ulicy Edukacji to trawa poprzerastana koniczyną, babką i mchem. Zły stan murawy, potwierdza też Marcin Staniczek, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. – Stan murawy nie jest dobry, boisko przeciążone jest nadmierną eksploatacją. W związku z budową nowego stadionu w tej chwili jest tylko podlewane i koszone. Nie nawozimy go już i nie prześwietlamy. Oczywiście, możemy lepsze fragmenty wyciąć i załatać nasze obiekty w Paprocanach czy na osiedlu „A”, ale w ten sposób uratujemy jedynie niewielką część boiska”. więcej czytaj na stronie IV Kornelia Cyganek: Kiedyś częściej chodziłam na hokej i te mecze bardzo dobrze pamiętam, tak samo jak zdobyte kilka lat temu mistrzostwo. Zdecydowanie za dużo czasu minęło od tego dnia, dlatego mam nadzieję, że w tym roku drużyna znów zdobędzie upragnione złoto. Szczególnie, że w Tychach jest tak fantastyczna publiczność. Mogę obiecać, że sama również postaram się jak najczęściej chodzić na mecze. zdjęcia: sławomir buturla W piątek, 23.09 podpisano umowę między spółką Tyski Sport SA i Stowarzyszeniem Kibiców GKS Tychy Tyski Fan. W imieniu spółki sygnował ją dyrektor Karol Pawlik, ze strony stowarzyszenia – prezes Tomasz Baranowski, wiceprezes Ireneusz Ruchała i dyrektor ds. finansowych Marcin Kubsik. michał giel Umowa z kibicami Ireneusz Ruchała: Ostatnie lata przyniosły nam drugie, bądź trzecie miejsca, dlatego w tym roku chcemy mistrzostwa Polski! Hokeiści przyzwyczaili nas do zwycięstw w rozgrywkach Pucharu Polsk i życzę sobie także ponownego zdobycia tego trofeum. Jednak myślę, że najważniejsze jest, by działacze jak najlepiej propagowali zarówno hokej, jak i piłkę nożną, bo zawodnikom przy naszym wsparciu będzie łatwiej wygrywać. Michał Dominiec: W grę wchodzi tylko i wyłącznie podwójna korona. Uważam, że mamy na tyle mocny skład i szeroką kadrę, że śmiało możemy rywalizować na dwóch frontach. Także trenera mamy z najwyższej półki, więc jestem optymistą. My, kibice na pewno dołożymy coś od siebie, wspomagając zespół dopingiem. Stanisław Makosz: Jak co roku oczekujemy zdobycia mistrza Polski i myślę że ten sezon będzie przełomowy. Jestem pewien, że wzmocniona kadra i nowy trener mogą tego dokonać. Liczę, że na tyskie lodowisko wróci atmosfera jak przed laty i na każdym meczu hala będzie pękała w szwach, a doping będzie gorący i głośny. Wtedy też hokeistom będzie się łatwiej grało. Not. SŁAWOMIR BUTURLA 27 WRZ EŚNI A 201 0 II www.gkstychy.info www.gkstychy.com.pl ADAM BAGIŃSKI KRZYSZTOF BIZACKI Gra pozytywna Czasami trzeba krzyknąć! Wejście w sezon było naprawdę mocne. W czterech pierwszych spotkaniach sezonu – cztery wygrane: z Cracovią, Zagłębiem, Sanokiem i Podhalem. ADAM BAGIŃSKI: Rzeczywiście, dobrze nam się ułożyły te pierwsze mecze. To kwestia wzmocnienia kadry, dobrego przygotowania, motywacji, ale też i nastawienia – każdego rywala traktujemy poważnie, w każdym meczu dążymy do zwycięstwa i co najważniejsze – gramy do końca. Wszyscy oczekują od nas efektu, czyli mistrzowskiego tytułu, a do tego nie można iść na skróty. No i nie słyszałem, by ktoś narzekał, albo mówił, że przyjedzie jakaś drużyna i nas ogra, że my gdzieś pojedziemy i przegramy. Ten zapał i energia są bardzo pozytywne. A przy okazji emocji też jest niemało, bo pierwsze mecze tak się potoczyły, że po początkowych stratach, goniliście rywala, zapewniając kibicom dramatyczne końcówki spotkań. Ale były to straty niewielkie – jedna, dwie bramki. To w hokeju można szybko odrobić, co nam się zresztą udaje. Uważam, że po tym można poznać charakter zespołu, że nieciekawą sytuację potrafi obrócić na swoją korzyść. MICHAŁ GIEL Wrażenie robi zwłaszcza gra pierwszej piątki – na 14 goli w czterech pierwszych meczach zdobyła 10. A o pana geście wobec Michała Woźnicy w meczu z Sanokiem, kiedy stojąc przed bramką podał mu pan krążek, żeby zdobył hat-tricka, kibice długo będą jeszcze rozmawiać. Gramy w tym ustawieniu ze sobą już drugi sezon, dobrze się znamy i myślę, że właśnie takiej gry i takiego zachowania wobec siebie kibice od nas oczekują. Z drugiej strony – wszyscy prawią komplementy pierwszej piątce, ale tak naprawdę o sile zespołu stanowi gra całej drużyny, każdej piątki i rzecz jasna bramkarzy, zwłaszcza Arka Sobeckiego i Arka Rączki. Kibice chwal ą napastników, jednak proszę zauważyć, jak grają nasi obrońcy, jak odnajdują się oni w akcjach ofensywnych i odwrotnie – jak na przykład Marcin Kozłowski świetnie spisuje się w defensywie. Oglądając mecz, trudno czasami zauważyć te niuanse, tymczasem zdarza się, że to właśnie one decydują o losach spotkań. Zwycięstwa na pewno cementują drużynę, ale zespołem jesteśmy zawsze – kiedy wygrywamy i będziemy nim także wówczas, kiedy przyjdzie przegrać. Podczas prezentacji drużyny powiedział pan, że jeszcze nie widział zawodników tak przykładających się do treningów w czasie przygotowań, tak solidnie pracujących. Z czego to wynikał ten zapał? Do kadry dołączyli młodzi zawodnicy, ale i doświadczeni, którzy w swoich drużynach byli czołowymi graczami. To dodało wszystkim większego animuszu, bo przygotowując się do sezonu, każdy zaczął sobie zdawać sprawę, że w Tychach tworzy się naprawdę silny zespół, że trzeba trenować i grać na sto procent, bo w kadrze liczba miejsc jest ograniczona i łatwiej niż kiedyś będzie można z niej wypaść. Co pana zdaniem wymaga poprawy w grze zespołu? Przydałby się większa dyscyplina taktyczna i bardziej konsekwentna realizacja założeń trenera. Czasami za bardzo chcemy i zdarza się, że zawodnicy zamiast grać na swoich pozycjach, zaczynają indywidualne popisy. Robią się luki i dobry zespół dwoma, trzema podaniami może zmusić nas do kapitulacji. Dlatego przydałoby się więcej cierpliwości, bo determinacji na pewno nam nie brakuje. Ostatnie lata były trudne dla klubu i zawodników, z uwagi na kłopoty finansowe, zaległości płatnicze. Po wejściu sekcji do spółki Tyski Sport SA to się zmieniło? Tak. W Tychach zaczynam już 9. sezon i wreszcie doczekałem się chwili, że mogę zawodowo zająć się hokejem. Gramy bez obciążeń, nikt nie musi myśleć, że na przykład od trzech miesięcy nie ma wypłaty. Trudno mieć do kogoś pretensje za te poprzednie lata, bo w końcu zawsze wszystko zostało uregulowane. Klubowi pomagały władze miasta, ale prezesowi Skowrońskiemu i działaczom na pewno łatwo nie było. Robili wszystko, by hokej przetrwał i chwała im za to. Kontuzja Adriana Parzyszka po raz kolejny przypomniała, że gra w hokeja niesie ze sobą sporą dawkę ryzyka. Lista pana kontuzji też jest nie mała – złamana żuchwa w dwóch miejscach, złamana szczęka, wybite cztery zęby, złamany nos, wstrząśnienie mózgu, wybity bark, kontuzja kolana… Nie zniechęcił się pan. No, rzeczywiście trochę się tego nazbierało… Ale żeby się zniechęcać? Kocham ten sport, hokej to całe moje życie od czasu, kiedy jeszcze ojciec grał w hokeja, a ja jako brzdąc ślizgałem się na treningach między zawodnikami. I zawsze, cokolwiek mi się przytrafiało, myślałem tylko o jednym – by jak najszybciej wrócić do drużyny. Po kontuzjach szczęki i żuchwy pozostały mi tytanowe połączenia, nos mam, jaki mam, ale poza tym wszystko jest w porządku. W psychice nie ma śladu, bo hokej to nie szachy i wiem na co się piszę. Każdy mecz to walka, a jeśli ktoś nie lubi przegrywać, musi walczyć za dwóch. LESZEK SOBIERAJ Choć Krzysztof Bizacki długo grał poza Tychami (przez 13 lat był zawodnikiem Ruchu, a także Odry i Koszarawy), nigdy z Tychów się nie wyprowadził. Jest zresztą tyszaninem od pokoleń – mama pochodzi z Urbanowic, tata z Jaroszowic. „Bizak” też urodził się w Tychach i tu mieszka całe życie – najpierw z rodzicami na osiedlu H, potem w Jaroszowicach i wreszcie na osiedlu Z. Jest wychowankiem GKS, do którego wrócił cztery lata temu. Początek obecnego sezonu był niezły, ale po kilku porażkach zaczęły się pojawiać intern e t o we wpisy i spekulacje: „konflikt w drużynie”, „piłkarze przeciw trenerowi” … Było tak? KRZYSZTOF BIZACKI: Bzdura. Konfliktu nie było i nie ma. Po prostu w kilku meczach zagraliśmy poniżej oczekiwań – wszyscy, jako zespół. W klubie mamy dobre warunki, chcemy wygrywać, ale nie zawsze się udaje. W każdej drużynie, jak nie ma wyników, atmosfera nie jest najlepsza, ale to nie jest przecież powód do tworzenia się jakichś konfliktów. Bo przecież wystarczą dwa zwycięskiego pojedynki, tak jak teraz, i wszystko się zmienia. Atmosferę w zespole zawsze tworzy wynik i od tej zasady nie ma wyjątków. Źle wam się gra w Jaworznie? Pięć meczów, trzy porażki… To nie jest tak do końca, bo wiosną w Tychach też przegraliśmy u siebie chyba ze cztery mecze. Może musimy się przyzwyczaić do tego boiska, bo przecież tam tylko gramy, nie trenujemy, może to dlatego, że na mecze jeździ garstka kibiców i doping nie taki, jaki byłby w Tychach. Trudno powiedzieć. W 10 meczach 12 bramek zdobytych – to mało, ale 7 straconych – to dobry wynik. Wnioski nasuwają się same… W tym sezonie jesteśmy postrzegani jako faworyt ligi i wiele zespołów, z którymi gramy ustawia się bardzo defensywnie. To powoduje dodatkowe problemy w grze z przodu, trudniej jest nam zdobywać gole, bo – jak wszystkie polskie zespoły – jesteśmy nauczeni przede wszystkim gry z kontrataku. Na dodatek w sytuacji, kiedy więcej zawodników musi się angażować w akcje ofensywne, łatwiej o błędy, co nam się też przytrafia. O ile pamiętam trzy bramki padły po ewidentnych błędach indywidualnych, dwie po rzutach z autu, a to nie najlepiej świadczy o naszej grze defensywnej. Inna sprawa, że pod względem liczby straconych goli, jesteśmy na drugim miejscu, bo mniej straciła tylko Miedź. W tym sezonie gra pan w pomocy. Jak pan ocenia kolegów z ataku? Tak naprawdę, to wszyscy odpowiadamy zarówno za atak, jak i za obronę, choć oczywiście napastników rozlicza się za zdobyte bramki. Rotacja z przodu jest dość duża, trener szuka różnych rozwiązań. Obecnie najskuteczniejszy jest Malicki, zdobył cztery gole, Folc ma na koncie 2, pozostali po jednym, ale mam nadzieję, że każdy będzie mógł się pochwalić poważniejszą bramkową zdobyczą. Ja pomagam im jak mogę – prawie połowa goli padła po moich asystach. Lider, dobry duch zespołu, podpora drużyny… Przymiotników przy pana nazwisku umieszcza się sporo. Kim jest Bizacki w drużynie? Po prostu doświadczonym piłkaŁUKASZ SOBALA W sportową karierę Adama Bagińskiego wpisane są tylko dwa kluby – Stoczniowiec i GKS Tychy, w którym gra 8 lat, czyli dłużej niż w ekipie seniorskiej rodzinnego Gdańska. Jest jednym z filarów tyskiej drużyny, a w tym sezonie pełni funkcję kapitana, zastępując kontuzjowanego Adriana Parzyszka. Z Adamem Bagińskim rozmowiamy przed meczem. rzem, który ma za sobą 20 lat zawodowego grania w piłkę. I to doświadczenie procentuje na boisku, w szatni, w rozmowach o piłce i w różnych innych sytuacjach. Młodzi podpatrują starszych zawodników, niektórzy biorą z nich przykład i ja też tak kiedyś robiłem. Czasami trzeba kolegów zmobilizować, krzyknąć, podpowiedzieć, a nie zawsze może to zrobić trener. I cieszę się, że tak właśnie ocenia mnie wiele osób, bo to co robiłem przez lata, bez względu na drużynę, w której grałem, miało na celu jedno – dobro drużyny i kolegów. Pracował pan jako trener, prowadząc zespoły młodzieżowe w OKS Zet i w GKS Tychy. To było pierwsze podejście do pracy trenera, którą chciałbym wykonywać w przyszłości. Przez trzy lata opiekowałem się w GKS zespołem z rocznika 1998 i bardzo sobie cenię to doświadczenie. Nauczyło mnie innego postrzegania futbolu niż jako zawodnik, inaczej też patrzę na moich trenerów, na ich decyzje i polecenia. Ale czy się jest trenerem czy piłkarzem, najważniejszy jest dobry kontakt, porozumienie i rozmowa. To podstawa pracy z każdym zespołem. Będziemy świadkami pańskiego powrótu do ekstraklasy, ale w roli trenera? Mam taką nadzieję. Wydaje mi się jednak, że trzeba wcześniej przejść wszystkie etapy – od szkolenia juniorów po seniorów. Na razie skończyłem kurs UEFA B, w planach są kolejne, więc w przyszłości – kto wie? PRZED MECZEM Z RUCHEM ZDZIESZOWICE ROZMAWIAŁ LESZEK SOBIERAJ 2 7 WR ZEŚ NIA 2010 www.gkstychy.info www.gkstychy.com.pl III PIOTR MANDRYSZ: Z MIESIĄCA NA MIESIĄC, CZYLI MONOLOG TRENERA ŁUKASZ SOBALA Jesienne smutki i radości 21 września trener Piotr Mandrysz skończył 49 lat i po środowym treningu piłkarze i działacze złożyli mu życzenia. A czego sam sobie życzy? P rzydałoby się więcej spokoju, bo w tej pracy jest o niego bardzo trudno. A spokój jest potrzebny, bo inaczej nie da się pracować systematycznie i długofalowo, a tylko tak można w sporcie osiągnąć sukces. Tymczasem kibice bywają niecierpliwi, a że – jak to się mówi – wszyscy znają się na piłce, każdy ma swoje pomysły i chciałby drużynę prowadzić po swojemu. – Życzyłbym sobie również, jak każdy trener, więcej powodów do satysfakcji, bo kiedy zespół dobrze się spisuje, wygrywa, samopoczucie trenera też jest dobre. Gorzej, kiedy nie idzie, bo wiadomo, że to trener swoim nazwiskiem firmuje grę zespołu i odpowiada za nią. Odpowiedzialność trenera za dobór zawodników, taktykę, postawę drużyny, itd., jest oczywista. Z drugiej jednak strony nie trener odpowiada za indywidualne błędy zawodników w danej chwili, podczas konkretnej akcji. A w ostatnich czasie przytrafiło się naszym zawodnikom popełniać sporo błędów. Śle- Na ławce – jak na huśtawce. Raz wesoło, raz nie… dząc grę piłkarzy zawsze trzeba zachować pewną dawkę wyrozumiałości, bo przecież błędy popełnia każdy. – W dniu urodzin – jeszcze jedna refleksja. W pracy stawiam na dyscyplinę i sumienność i z tym muszą się liczyć piłkarze i wszyscy współpracownicy. To wyniosłem z lat grania w piłkę. Zawsze najpierw oceniałem siebie, swoją grę i tak też staram się postępować w pracy trenerskiej. Jeśli się za coś odpowiada, to taka ocena jest niezbędna, bo dopiero wyciągnięcie właściwych wniosków ze swojej pracy, pozwala na odpowiednie kierowanie pracą innych. – Początek sezonu przyniósł prawdziwą sinusoidę nastrojów w drużynie, wśród działaczy i kibiców. Kilka przegranych pojedynków, zwłaszcza te w Jaworznie, stały się powodem frustracji wielu naszych fanów. W ogóle posta- wa zespołu w meczach „domowych”, czyli w Jaworznie, to jest problem. Ale mam nadzieję, że szybko się z nim uporamy. Sporo pretensji kibice mieli do nas na pewno po meczu z Nielbą. Takie porażki nie powinny się zdarzać, bo po pierwsze graliśmy u siebie, choć oczywiście w Jaworznie, a po drugie z zespołem z dołu tabeli. Siłą rzeczy występowaliśmy w roli faworyta, ale niestety, nie poradziliśmy sobie z tą rolą. Przegraliśmy mecz po dość prostym błędzie w defensywie. I choć stworzyliśmy sporo sytuacji, jedyne co udało nam się osiągnąć to wykreowanie przez naszych napastników pozytywnego bohatera meczu – bramkarza Nielby. – Nastroje w szatni i na widowni zmieniły się diametralnie po dwóch wygranych – z Kluczborkiem w Jaworznie i z Turem na wyjeździe. Każde z tych spotkań było inne. Kluczbork przyjechał w roli faworyta. W przeciwieństwie do nas, drużyna rozpoczęła sezon niezbyt szczęśliwie. Na dodatek na mecz z nami stawili się po dwóch kolejnych wygranych, a w każdym z tych spotkań strzelili po cztery bramki. Pod względem piłkarskim Kluczbork prezentował się lepiej od nas, jednak wygraliśmy ten mecz determinacją i konsekwencją w grze. Mecz się nam dobrze się nam ułożył, bo to my zdobyliśmy pierwszego gola, co nie udawało nam się od meczu z Wałbrzychem i prowadzenie utrzymaliśmy do końca. Zawodników kosztowało to sporo wysiłku, bo tego dnia przeciwnik wysoko zawiesił poprzeczkę. Myślę, że ta wygrana i to powolne „odczarowywanie” stadionu w Jaworznie zaowocowało większą 20 września br. Zarząd Spółki Tyski Sport SA określił warunki umowy z przyszłym wykonawcą stadionu przy ulicy Edukacji. Dokument ten liczy blisko 80 stron i zostanie opublikowany wraz z ogłoszeniem decyzji o przetargu na budowę stadionu. Kiedy zatem ogłoszony zostanie przetarg? D okumentacja na budowę stadionu zajmuje cztery duże, przepastne szafy. Oczywiście jest to dokumentacja w wersji tradycyjnej czyli papierowej. Projekt stadionu wykonała firma PERBO Projekt Spółka z o.o. z Krakowa. Wszystkie dokumenty związane z budową stadionu zostały następnie poddane weryfikacji, sprawdzeniu przez specjalistyczną firmę DIG Sowińscy Architekci Spółka Jawna z Gliwic. Dwie koszulki 19 stycznia 2009 roku w Galerii Sław GKS Tychy pojawiła się pierwsza koszulka – Henryka Grutha. 13 września 2011 roku dołączyła do niej kolejna – Mariusza Czerkawskiego. Heniu Gruth był moim idolem, kiedy zaczynałem przygodę z hokejem i to dla mnie prawdziwy zaszczyt, że w Galerii moje nazwisko znalazło się obok jego – powiedział Mariusz Czerkawski. – W tej hali rozegrałem swój pierwszy mecz i ostatni. I choć spędziłem wiele lat na innych lodowiskach, zawsze z wielkim sentymentem wracam tutaj, by oglądać mecze obecnej drużyny GKS. Pierwszy Polak, który wystąpił w lidze NHL, znalazł się obok czterokrotnego olimpijczyka Henryka Grutha. Dwaj wybitni sportowcy, dwa hokejowe pokolenia, których nazwiska na zawsze wpisały się w historię naszego GKS. Ale Galeria Sław dopiero się zapełnia. Jest w niej jeszcze sporo miejsca, kandydatów też jest niemało. Ciekawe, kto pojawi się w niej jako następny? LS MICHAŁ GIEL LESZEK SOBIERAJ Marek Ryguła pełni funkcję dyrektora ds. inwestycji w spółce Tyski Sport SA. Firma DIG swoje uwagi i zapytania zawarła na dwustu stronach raportu końcowego. Krakowskie PERBO uwzględniło i poprawiło już część rysunkową projektu i przekazało dokumenty do tyskiego magistratu 15 września br. W chwili obecnej trwają jeszcze ostatnie poprawki nad pozostałą częścią projektu. Według zapewnień autorów projektu wszystkie poprawki zostaną naniesione do końca września. Ten sposób postępowania, czyli sprawdzanie dokumentacji po autorze opracowania, pozornie tylko wydłuża czas i koszty budowy stadionu. W przyszłości bowiem, w trakcie budowy, pozwoli to uniknąć straty czasu na poprawianie projektów i dodatkowych wielomilionowych kosztów związanych z przestojami na budowie, a przede wszystkim pozwoli to na oddanie stadionu w terminie. Brak solidnej weryfikacji dokumentów spowodował, że nie dopatrzono się na czas różnych „niedoróbek” w projektach na budowach stadionów w Poznaniu (kłopoty gospodarzy z dopuszczeniem obiektu ze względów bezpieczeństwa) Warszawie (niestabilne schody), Białymstoku (chwiejna konstrukcja dachu, wykonawca zszedł z placu budowy, sprawa znalazła swój finał w sądzie) czy Chorzowie (popękały klamry napinające dach). KLAS Przed wygranym 4:0 meczem z Ruchem Zdzieszowice notował: Leszek Sobieraj W GALERII SŁAW GKS STADION MIEJSKI: PRACE POPRAWKOWE Cztery szafy pełne dokumentów pewnością siebie w kolejnym meczu w Turku. – Drużyna Turka to młody zespół i każdy mecz gra wyjątkowo defensywnie, a że nie czujemy się za dobrze w ataku pozycyjnym, problemów też nie brakowało. Wygraliśmy jednak, choć w Turku nie jest łatwo zdobywać gole – do meczu z nami rywale rozegrali u siebie pięć spotkań i stracili tylko dwie bramki. – Czekają nas teraz dwa ważne i trudne mecze, czyli pojedynki z czołowymi drużynami ligi, z Ruchem Zdzieszowice i Elaną i one pokażą, jaki dystans dzieli nas od czołówki. Jesteśmy już po spotkaniach z Miedzią, Chojniczanką i Bytovią, choć ta ostatnia jest już teraz innym zespołem, niż ten, z którym graliśmy. Te pięć drużyn to obecnie czołówka drugiej ligi, dlatego za dwa tygodnie dowiemy się ile nam brakuje i na co tak naprawdę możemy liczyć tej jesieni. Z drugiej strony cztery punkty straty do lidera i trzy do wicelidera oznaczają, że sytuacja może się jeszcze kilka razy zmienić. Mam nadzieję, że po tych dwóch meczach będziemy w tak dobrych nastrojach, jak teraz. Mariusz Czerkawski podziękował działaczom i kibicom za umieszczenie go w Galerii Sław GKS Tychy. 27 wrz eśni a 201 0 IV www.gkstychy.info www.gkstychy.com.pl Wcześniejszy powrót do Tychów? Stadion Victorii w Jaworznie przy ulicy Krakowskiej 4 - tymczasowy „dom” tyskich piłkarzy - nie jest zbyt łaskawy dla swoich gospodarzy. O ile na wyjazdach tyszanie spisują się dobrze, to teoretycznie u siebie grają słabiej. S amo Jaworzno jest w tej chwili jednym wielkim placem budowy i sporo trzeba się natrudzić, aby przedrzeć się przez objazdy i dojechać na stadion Victorii. Ze wzglę- du na porę roku, spotkania rozpoczynają się coraz wcześniej. Wszystkie te niedogodności sprawiają, że na mecze tyskiej drużyny przyjeżdża mniej kibiców. Dla Spółki Tyski Sport SA nie bez znaczenia są również koszty związane z wynajęciem obiektu przy ulicy Krakowskiej 4, wydatki związane z ochroną, wynajęciem autobusów i wszystkich spraw związanych z wyprawami do Jaworzna. Dlatego też władze Spółki myślą o szybkim powrocie piłkarzy do Tychów, jeszcze przed ukończeniem budowy nowego stadionu przy ulicy Edukacji. Prezes Henryk Drob zaproponował trzy obiekty na których mogliby grać w najbliższym czasie piłkarze GKS. Są to: stadion na osiedlu Z, Ośrodek im. Alfreda Potrawy na osiedlu A oraz stadion w niedalekich Bojszowach. Decyzja o zmianie stadionu musi być jednak zaakceptow- ana przez władze Polskiego Związku Piłki Nożnej. 22 września br. Tychy odwiedziła komisja z PZPN, pod kierownictwem Krzysztofa Smulskiego, przewodniczącego komisji do spraw licencji. Goście z PZPN, w towarzystwie prezesa Droba wizytowali wytypowane wcześniej obiekty. Po wstępnej selekcji na „placu boju” pozostał Ośrodek na osiedlu A. Komisja nie wydała decyzji ostatecznej. Spółka otrzyma od PZPN warunki, które będą musiały być spełnione, aby piłkarze GKS powrócili do Tychów jeszcze przed ukończeniem budowy nowego stadionu. W najbliższym czasie dowiemy się jakie warunki postawi PZPN oraz czy wyda zgodę na grę tyszan na stadionie w Ośrodku im. Alfreda Potrawy. KLAS michał giel Piłkarze czekają na decyzję PZPN Na widowni stadionu przy ul. Andersa rozpoczęła się wymiana fotelików. Czy tutaj grać będą piłkarze GKS? Z kart historii tyskiej piłki Ekonomia przed sentymentami Górnik Zabrze – GKS Tychy 4:1 (1:1) Murawa na sprzedaż? Z okazji 40 – lecia istnienia GKS-u przypominamy historię tyskiego zespołu od momentu awansu do ekstraklasy w 1974 roku. Historię odtwarzamy na podstawie materiałów dziennikarskich opublikowanych na łamach „Piłki Nożnej”, „Sportu”, „Tempa”, „Trybuny Robotniczej”. W poprzednim materiale wspominaliśmy debiutancki mecz z Lechem. Dzisiaj natomiast pierwszy mecz wyjazdowy. Tyszanie wyprawili się po ligowe punkty do Zabrza. Niestety, „górnicy” z Zabrza surowo potraktowali beniaminka i w ulewnym deszczu zaaplikowali „górnikom” z Tychów aż 4 bramki. „Tempo” w materiale zatytułowanym „Za wysokie progi” donosi z Zabrza: „Zbyt trudnemu egzaminowi poddany został beniaminek ekstraklasy. Goście dysponowali co prawda zespo- łem ambitnym, szybkim i bojowym, takim, który z każdym nawiąże otwartą walkę, jednak brak mu rutyny i umiejętności rozłożenia sił. Szwankowała też asekuracja w linii obrony: słabym punktem tyszan jest bramkarz” „Jak padły bramki? 40 min. – jeden z wypadów GKS przy- niósł róg, po którym w zamieszaniu podbramkowym Janiszewski zdobył prowadzenie; 41 min. – za rękę obrońcy sędzia podyktował rzut karny, pew- nie zamieniony przez Gorgonia na bramkę; 58 min. – Lazurowicz; 68 min. – Deja; 87 min – Kwaśny. Wszystkie te bramki padły ze strzałów oddanych z dalszej odległości. W Górniku wyróżnili się: Deja, Lazurowicz i Fischer; u gości: Janikowski i Szachnitowski” GÓRNIK: Fischer – Wraży, Gorgoń, Wieczorek, Kisiel – Deja, Lazurowicz, Kurzeja – Kaszel (od 46 min. Kwaśny), Szarmach, Gzil. TYCHY: Anioł – Trójca, Potrawa, Kubica, Brzozowski – Tuszyński (od 76 min. Wawoczny), Białas, Janikowski – Prasek (od 58 min. Herman), Czarnynoga, Szachnitowski. Sędziowali: Piotrowicz jako główny oraz Zimmermann i Banaś. Wszyscy z Katowic.Widzów 18 000. KLAS Z dokończenie ze str. I anim zostanie położona murawa, według standardów międzynarodowych piłkarskich organizacji, powinna mieć między innymi, wiek minimum od 1.5 do 2 lat, składać się z kilku gatunków różnych traw i powinna być wymieniana co 2 lub 3 lata, w zależności od stopnia zużycia. Ponadto wszystkie obrzeża boiska powinny być wykonane ze sztucznej nawierzchni. Bardzo bogate kluby piłkarskie, na swoich bardzo nowoczesnych stadionach stosują wymyślne systemy nawadniania, drenażu, nawożenia, koszenia i utrzymywania murawy tak, aby była w doskonałym stanie przez cały sezon. Na kilku stadionach u naszych zachodnich sąsiadów murawa między meczami automatycznie jest wysuwana poza stadion, aby lepiej doświetlić trawę światłem słonecznym. Wprowadzono takie rozwiązania ponieważ zadaszenie nowoczesnych stadionów jest tak duże, że w znacznym stopniu ogranicza dopływ naturalnego światła. Na tyskim stadionie, na szczęście światła naturalnego nie zabraknie. Mimo że stadion pomieści 15 000 widzów to dach nie będzie ograniczał dostępu słońca do murawy. Jak ważny jest problem doświetlenia murawy pokazują ostatnie kłopoty na stadionie Lecha w Poznaniu, gdzie w krótkim okresie czasu aż trzykrotnie wymieniano nawierzchnię. Na tyskim stadionie trawa będzie miała dość światła i na dodatek będzie podlewana najlepszą wodą…deszczową, zbieraną w trakcie opadów z dachu stadionu. Pozostaje jednak problem starej murawy, do której wielu kibiców ma stosunek sentymentalny. Jednym z pomysłów jest sprzedanie murawy w niewielkich kawałkach tyszanom za symboliczną złotówkę. Każdy chętny mógłby kupić kawałek historycznego trawnika, ułożyć go u siebie w ogródku… i pamiętać o tym, że na tej trawie grali Szachnitowski, Potrawa, Cebrat, Lubański, Gorgoń, Dejna. Bardzo prosimy o opinię w tej sprawie. Czekamy na Państwa listy pod adresem: Tyski Sport SA. 43–100 Tychy, ul. Piłsudskiego 12 oraz maile: pilka@ tyski-sport.pl Klaudiusz Slezak r e k l a m a Wydawca: Tyski Sport Spółka Akcyjna, 43-100 Tychy, al. J. Piłsudskiego 12, tel. 32 325 72 88 [email protected] Prezes: Henryk Drob Redaguje zespół