350_Dodatek-Tyski-Sport-nr-2-pdf

Transkrypt

350_Dodatek-Tyski-Sport-nr-2-pdf
T woje
tychy
do spółki Tyski Sport SA, wreszciewww.gkstychy.com.pl
doczekałem się chwili,
Adam Bagiński: Po wejściu sekcji
www.gkstychy.info
nasze
Tychy
że mogę zawodowo zająć się hokejem
>strona II
MAGAZYN SPORTOWY
NR 2 / 27.09.2011
Nasza sonda
U
mowa dotyczy zarówno organizacji imprez sportowych
w Tychach – na lodowisku i później na stadionie, meczów wyjazdowych, itd. – powiedział Karol Pawlik, dyrektor Spółki Tyski
Sport. – Nie określamy w niej ram
czasowych, jest bezterminowa.
W przypadku zmiany np. ustaw,
regulaminów, przepisów, umowa
będzie mogła być zmieniana aneksami.
O szczegółach umowy przedstawiciele obu stron nie chcieli się
wypowiadać. Prezes stowarzyszenia Tyski Fan Tomasz Baranowski
dodał:
Sezon hokejowy ruszył już pełną parą, a GKS rozpoczął
rozgrywki w dobrym stylu. Czego od drużyny oczekują kibice?
Karol Pawlik, dyrektor ds. sportowych spółki Tyski Sport SA i Tomasz Baranowski prezes
stowarzyszenia Tyski Fan podpisują umowę.
– Jest ona potwierdzeniem
i sformalizowaniem dobrze układającej się od lat współpracy między kibicami, a klubem piłkarskim i hokejowym. Teraz obie
sekcje znalazły się w spółce i chcemy, by nasza współpraca uzyskała nowy wymiar. Porozumienie
zawiera zasady, które będziemy
wspólnie przestrzegać oraz wzajemne zobowiązania. Wszystkim nam zależy, by na trybunach
zasiadało jak najwięcej kibiców,
na efektownej oprawie meczów
piłkarskich i hokejowych oraz
na bezpieczeństwie na widowni.
Sądzę, że dzięki umowie ze spółką
uda nam się zrealizować ten cel.
Umowa dotyczy nie tylko organizacji spotkań, ale także innych
wspólnych przedsięwzięć, imprez,
spotkań w szkołach.
Przypomnijmy, iż Tyski
Fan był m.in. organizatorem jubileuszowego festynu GKS Tychy, połączonego z plebiscytem
na najlepszego zawodnika 40lecia. Wraz z początkiem roku
szkolnego stowarzyszenie rozdało wśród uczniów tyskich szkół 5
tysięcy planów lekcji z terminarzem spotkań hokejowych i piłkarskich GKS.
Stowarzyszenie Tyski Fan
zrzesza ludzi, których łączy nie
tylko sportowa pasja, ale także
chęć zrobienia czegoś dla tyskiego klubu, promowania go i rzecz
jasna propagowania właściwego
stylu kibicowania.
– Za nami długi i trudny
okres rejestracji stowarzyszenia
– dodał Tomasz Baranowski. –
Formalnie działamy od niedawna
i rozpoczęlimy zbieranie deklaracji. Obecnie mamy zarejestrowanych około stu osób, jednak są
to ludzie, którzy w znaczący sposób mają wpływ na tyską widownię, na to co się dzieje na trybunach. Moim zdaniem realne jest,
że za pół roku nasze stowarzyszenie będzie liczyło kilkaset osób.
Leszek Sobieraj
Ekonomia przed Sentymentami
Murawa na sprzedaż?
Na murawie tyskiego stadionu grali piłkarze kojarzeni z okresem największej prosperity polskiej piłki. Starsi kibice GKS pamiętają wicemistrzów
Polski, m.in. Potrawę, Szachnitowski
egoi Cebrata, ale i zawodników Górnika
Zabrze, Wisły, Legii. Tutaj grali Lubański, Gorgoń, Dejna, Lato, Domarski, Kapka, Kusto… Nazwisk znakomitych piłkarzy można by mnożyć.
B
Podwójna
korona
udowa nowego obiektu rozpocznie się
od zrównania z ziemią starego stadionu.
O ile wyburzenie paskudnych betonowych trybun czy wycięcie zardzewiałego parkanu nie
budzi żadnych sentymentalnych wspomnień,
o tyle zniszczenie i wywiezienie murawy wzbu-
dziło wśród kibiców dyskusję nad dalszym losem murawy z tyskiego stadionu.
O możliwość uratowania murawy i zagospodarowania jej od nowa zapytaliśmy Marka Rygułę, dyrektora do spraw inwestycji, odpowiedzialnego za budowę nowego stadionu
w Spółce Tyski Sport SA.
– Rozważaliśmy możliwość zagospodarowania murawy na nowym stadionie lub
w innym miejscu, np. na tak zwanym „hasioku” koło kortów tenisowych. Ale koszt
wycięcia murawy, zwinięcia jej w role i ułożenia w nowym miejscu przewyższa koszt
położenia nowej, świeżej trawy – mówi Marek i dodaje:.
– Obecna trawa jest w złym stanie, to raczej z piłkarskiego punktu widzenia równo
skoszona łąka niż murawa o parametrach
zgodnych z aktualnymi przepisami FIFA
i UEFA. Boisko przy ulicy Edukacji to trawa
poprzerastana koniczyną, babką i mchem.
Zły stan murawy, potwierdza też Marcin
Staniczek, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
– Stan murawy nie jest dobry, boisko przeciążone jest nadmierną eksploatacją. W związku z budową nowego stadionu w tej chwili jest
tylko podlewane i koszone. Nie nawozimy go
już i nie prześwietlamy. Oczywiście, możemy
lepsze fragmenty wyciąć i załatać nasze obiekty w Paprocanach czy na osiedlu „A”, ale w ten
sposób uratujemy jedynie niewielką część boiska”.
więcej czytaj na stronie IV
Kornelia Cyganek: Kiedyś częściej chodziłam na hokej
i te mecze bardzo dobrze pamiętam, tak samo jak zdobyte kilka
lat temu mistrzostwo. Zdecydowanie za dużo czasu minęło
od tego dnia, dlatego mam nadzieję, że w tym roku drużyna znów zdobędzie upragnione
złoto. Szczególnie, że w Tychach
jest tak fantastyczna publiczność.
Mogę obiecać, że sama również
postaram się jak najczęściej chodzić na mecze.
zdjęcia: sławomir buturla
W piątek, 23.09
podpisano umowę
między spółką
Tyski Sport SA
i Stowarzyszeniem
Kibiców GKS
Tychy Tyski
Fan. W imieniu
spółki sygnował
ją dyrektor Karol
Pawlik, ze strony
stowarzyszenia
– prezes Tomasz
Baranowski,
wiceprezes
Ireneusz Ruchała
i dyrektor ds.
finansowych
Marcin Kubsik.
michał giel
Umowa z kibicami
Ireneusz Ruchała: Ostatnie lata przyniosły nam drugie,
bądź trzecie miejsca, dlatego
w tym roku chcemy mistrzostwa
Polski! Hokeiści przyzwyczaili
nas do zwycięstw w rozgrywkach Pucharu Polsk i życzę sobie
także ponownego zdobycia tego
trofeum. Jednak myślę, że najważniejsze jest, by działacze jak
najlepiej propagowali zarówno
hokej, jak i piłkę nożną, bo zawodnikom przy naszym wsparciu będzie łatwiej wygrywać.
Michał
Dominiec:
W grę wchodzi tylko i wyłącznie podwójna korona. Uważam,
że mamy na tyle mocny skład
i szeroką kadrę, że śmiało możemy rywalizować na dwóch
frontach. Także trenera mamy
z najwyższej półki, więc jestem
optymistą. My, kibice na pewno
dołożymy coś od siebie, wspomagając zespół dopingiem.
Stanisław Makosz: Jak
co roku oczekujemy zdobycia
mistrza Polski i myślę że ten sezon będzie przełomowy. Jestem
pewien, że wzmocniona kadra
i nowy trener mogą tego dokonać. Liczę, że na tyskie lodowisko wróci atmosfera jak przed
laty i na każdym meczu hala będzie pękała w szwach, a doping
będzie gorący i głośny. Wtedy
też hokeistom będzie się łatwiej
grało.
Not. SŁAWOMIR BUTURLA
27 WRZ EŚNI A 201 0
II
www.gkstychy.info
www.gkstychy.com.pl
ADAM BAGIŃSKI
KRZYSZTOF BIZACKI
Gra pozytywna Czasami trzeba
krzyknąć!
Wejście w sezon było naprawdę mocne.
W czterech pierwszych spotkaniach sezonu –
cztery wygrane: z Cracovią, Zagłębiem, Sanokiem i Podhalem.
ADAM BAGIŃSKI: Rzeczywiście, dobrze nam się
ułożyły te pierwsze mecze. To kwestia wzmocnienia kadry, dobrego przygotowania, motywacji, ale
też i nastawienia – każdego rywala traktujemy poważnie, w każdym meczu dążymy do zwycięstwa
i co najważniejsze – gramy do końca. Wszyscy oczekują od nas efektu, czyli mistrzowskiego tytułu,
a do tego nie można iść na skróty. No i nie słyszałem, by ktoś narzekał, albo mówił, że przyjedzie jakaś
drużyna i nas ogra, że my gdzieś pojedziemy i przegramy. Ten zapał i energia są bardzo pozytywne.
A przy okazji emocji też jest niemało,
bo pierwsze mecze tak się potoczyły, że po początkowych stratach, goniliście rywala, zapewniając kibicom dramatyczne końcówki
spotkań.
Ale były to straty niewielkie – jedna, dwie bramki. To w hokeju można szybko odrobić, co nam się
zresztą udaje. Uważam, że po tym można poznać
charakter zespołu, że nieciekawą sytuację potrafi obrócić na swoją korzyść.
MICHAŁ GIEL
Wrażenie robi zwłaszcza gra pierwszej piątki – na 14 goli w czterech pierwszych meczach
zdobyła 10. A o pana geście wobec Michała Woźnicy w meczu z Sanokiem, kiedy stojąc przed bramką podał mu pan krążek, żeby
zdobył hat-tricka, kibice długo będą jeszcze
rozmawiać.
Gramy w tym ustawieniu ze sobą już drugi sezon,
dobrze się znamy i myślę, że właśnie takiej gry
i takiego zachowania wobec siebie kibice od nas
oczekują. Z drugiej strony – wszyscy prawią komplementy pierwszej piątce, ale tak naprawdę o sile
zespołu stanowi gra całej drużyny, każdej piątki
i rzecz jasna bramkarzy, zwłaszcza Arka Sobeckiego i Arka Rączki. Kibice chwal ą
napastników, jednak proszę
zauważyć, jak grają nasi
obrońcy, jak odnajdują
się oni w akcjach ofensywnych i odwrotnie
– jak na przykład Marcin Kozłowski świetnie
spisuje się w defensywie.
Oglądając mecz, trudno
czasami zauważyć te
niuanse, tymczasem zdarza się,
że to właśnie one decydują o losach spotkań. Zwycięstwa na pewno cementują drużynę, ale zespołem
jesteśmy zawsze – kiedy wygrywamy
i będziemy nim także wówczas, kiedy
przyjdzie przegrać.
Podczas prezentacji drużyny powiedział pan, że jeszcze nie widział zawodników tak przykładających się
do treningów w czasie przygotowań, tak
solidnie pracujących. Z czego to wynikał
ten zapał?
Do kadry dołączyli młodzi zawodnicy, ale i doświadczeni, którzy w swoich drużynach byli czołowymi graczami. To dodało wszystkim większego animuszu, bo przygotowując się do sezonu, każdy zaczął
sobie zdawać sprawę, że w Tychach tworzy się naprawdę silny zespół, że trzeba trenować i grać na sto procent, bo w kadrze liczba miejsc jest ograniczona i łatwiej niż kiedyś będzie można z niej wypaść.
Co pana zdaniem wymaga poprawy w grze
zespołu?
Przydałby się większa dyscyplina taktyczna i bardziej
konsekwentna realizacja założeń trenera. Czasami
za bardzo chcemy i zdarza się, że zawodnicy zamiast
grać na swoich pozycjach, zaczynają indywidualne
popisy. Robią się luki i dobry zespół dwoma, trzema
podaniami może zmusić nas do kapitulacji. Dlatego
przydałoby się więcej cierpliwości, bo determinacji
na pewno nam nie brakuje.
Ostatnie lata były trudne dla klubu i zawodników, z uwagi na kłopoty finansowe, zaległości płatnicze. Po wejściu sekcji do spółki
Tyski Sport SA to się zmieniło?
Tak. W Tychach zaczynam już 9. sezon i wreszcie
doczekałem się chwili, że mogę zawodowo zająć się
hokejem. Gramy bez obciążeń, nikt nie musi myśleć,
że na przykład od trzech miesięcy nie ma wypłaty.
Trudno mieć do kogoś pretensje za te poprzednie
lata, bo w końcu zawsze wszystko zostało uregulowane. Klubowi pomagały władze miasta, ale prezesowi Skowrońskiemu i działaczom na pewno łatwo
nie było. Robili wszystko, by hokej przetrwał i chwała
im za to.
Kontuzja
Adriana
Parzyszka
po raz kolejny przypomniała,
że gra w hokeja niesie ze sobą
sporą dawkę ryzyka. Lista
pana kontuzji też jest nie
mała – złamana żuchwa
w dwóch miejscach,
złamana szczęka,
wybite cztery
zęby, złamany
nos, wstrząśnienie mózgu, wybity
bark, kontuzja
kolana…
Nie
zniechęcił się
pan.
No, rzeczywiście trochę się tego nazbierało… Ale żeby się zniechęcać? Kocham ten sport, hokej
to całe moje życie od czasu, kiedy jeszcze ojciec grał w hokeja,
a ja jako brzdąc ślizgałem się
na treningach między zawodnikami. I zawsze, cokolwiek
mi się przytrafiało, myślałem
tylko o jednym – by jak najszybciej wrócić do drużyny.
Po kontuzjach szczęki i żuchwy pozostały mi tytanowe
połączenia, nos mam, jaki
mam, ale poza tym wszystko
jest w porządku. W psychice
nie ma śladu, bo hokej to nie
szachy i wiem na co się piszę.
Każdy mecz to walka, a jeśli
ktoś nie lubi przegrywać,
musi walczyć za dwóch.
LESZEK SOBIERAJ
Choć Krzysztof Bizacki długo grał
poza Tychami (przez 13 lat był zawodnikiem Ruchu, a także Odry
i Koszarawy), nigdy z Tychów się nie
wyprowadził. Jest zresztą tyszaninem
od pokoleń – mama pochodzi z Urbanowic, tata z Jaroszowic. „Bizak” też urodził się w Tychach i tu mieszka całe życie
– najpierw z rodzicami na osiedlu H, potem w Jaroszowicach i wreszcie na osiedlu
Z. Jest wychowankiem GKS,
do którego wrócił cztery
lata temu.
Początek obecnego sezonu
był niezły,
ale po kilku porażkach zaczęły się
pojawiać
intern e t o we
wpisy
i
spekulacje:
„konflikt
w drużynie”, „piłkarze przeciw trenerowi”
… Było tak?
KRZYSZTOF BIZACKI: Bzdura.
Konfliktu nie było i nie ma. Po prostu
w kilku meczach zagraliśmy poniżej oczekiwań – wszyscy, jako zespół. W klubie
mamy dobre warunki, chcemy wygrywać, ale nie zawsze się udaje. W każdej drużynie, jak
nie ma wyników, atmosfera nie jest najlepsza, ale
to nie jest przecież powód
do tworzenia się jakichś
konfliktów. Bo przecież
wystarczą dwa zwycięskiego pojedynki, tak jak teraz,
i wszystko się zmienia. Atmosferę w zespole zawsze tworzy wynik i od tej zasady nie ma wyjątków.
Źle wam się gra w Jaworznie? Pięć meczów,
trzy porażki…
To nie jest tak do końca, bo wiosną w Tychach też
przegraliśmy u siebie chyba ze cztery mecze. Może
musimy się przyzwyczaić do tego boiska, bo przecież
tam tylko gramy, nie trenujemy, może to dlatego,
że na mecze jeździ garstka kibiców i doping nie taki,
jaki byłby w Tychach. Trudno powiedzieć.
W 10 meczach 12 bramek zdobytych – to mało,
ale 7 straconych – to dobry wynik. Wnioski
nasuwają się same…
W tym sezonie jesteśmy postrzegani jako faworyt ligi
i wiele zespołów, z którymi gramy ustawia się bardzo defensywnie. To powoduje dodatkowe problemy
w grze z przodu, trudniej jest nam zdobywać gole,
bo – jak wszystkie polskie zespoły – jesteśmy nauczeni przede wszystkim gry z kontrataku. Na dodatek w sytuacji, kiedy więcej zawodników musi się angażować w akcje ofensywne, łatwiej o błędy, co nam
się też przytrafia. O ile pamiętam trzy bramki padły po ewidentnych błędach indywidualnych, dwie
po rzutach z autu, a to nie najlepiej świadczy o naszej
grze defensywnej. Inna sprawa, że pod względem
liczby straconych goli, jesteśmy na drugim miejscu,
bo mniej straciła tylko Miedź.
W tym sezonie gra pan w pomocy. Jak pan
ocenia kolegów z ataku?
Tak naprawdę, to wszyscy odpowiadamy zarówno
za atak, jak i za obronę, choć oczywiście napastników
rozlicza się za zdobyte bramki. Rotacja z przodu jest
dość duża, trener szuka różnych rozwiązań. Obecnie najskuteczniejszy jest Malicki, zdobył cztery gole,
Folc ma na koncie 2, pozostali po jednym, ale mam nadzieję, że każdy
będzie mógł się pochwalić poważniejszą bramkową zdobyczą. Ja pomagam im jak mogę
– prawie połowa goli padła
po moich asystach.
Lider, dobry duch zespołu,
podpora
drużyny…
Przymiotników przy
pana nazwisku
umieszcza się
sporo.
Kim
jest Bizacki
w drużynie?
Po prostu doświadczonym
piłkaŁUKASZ SOBALA
W sportową karierę Adama Bagińskiego
wpisane są tylko dwa kluby – Stoczniowiec
i GKS Tychy, w którym gra 8 lat, czyli dłużej
niż w ekipie seniorskiej rodzinnego Gdańska. Jest jednym z filarów tyskiej drużyny,
a w tym sezonie pełni funkcję kapitana, zastępując kontuzjowanego Adriana Parzyszka. Z Adamem Bagińskim rozmowiamy
przed meczem.
rzem, który ma za sobą
20 lat zawodowego grania w piłkę. I to doświadczenie procentuje na boisku,
w szatni, w rozmowach o piłce
i w różnych innych sytuacjach. Młodzi podpatrują starszych zawodników,
niektórzy biorą z nich przykład i ja też tak
kiedyś robiłem. Czasami trzeba kolegów
zmobilizować, krzyknąć, podpowiedzieć, a nie
zawsze może to zrobić trener. I cieszę się, że tak
właśnie ocenia mnie wiele osób, bo to co robiłem
przez lata, bez względu na drużynę, w której grałem,
miało na celu jedno – dobro drużyny i kolegów.
Pracował pan jako trener, prowadząc zespoły
młodzieżowe w OKS Zet i w GKS Tychy.
To było pierwsze podejście do pracy trenera, którą
chciałbym wykonywać w przyszłości. Przez trzy lata
opiekowałem się w GKS zespołem z rocznika 1998
i bardzo sobie cenię to doświadczenie. Nauczyło
mnie innego postrzegania futbolu niż jako zawodnik, inaczej też patrzę na moich trenerów, na ich
decyzje i polecenia. Ale czy się jest trenerem czy
piłkarzem, najważniejszy jest dobry kontakt, porozumienie i rozmowa. To podstawa pracy z każdym
zespołem.
Będziemy świadkami pańskiego powrótu do
ekstraklasy, ale w roli trenera?
Mam taką nadzieję. Wydaje mi się jednak, że trzeba wcześniej przejść wszystkie etapy – od szkolenia
juniorów po seniorów. Na razie skończyłem kurs
UEFA B, w planach są kolejne, więc w przyszłości –
kto wie?
PRZED MECZEM Z RUCHEM ZDZIESZOWICE
ROZMAWIAŁ LESZEK SOBIERAJ
2 7 WR ZEŚ NIA 2010
www.gkstychy.info
www.gkstychy.com.pl
III
PIOTR MANDRYSZ: Z MIESIĄCA NA MIESIĄC,
CZYLI MONOLOG TRENERA
ŁUKASZ SOBALA
Jesienne smutki i radości
21 września trener Piotr
Mandrysz skończył 49 lat
i po środowym treningu
piłkarze i działacze złożyli
mu życzenia. A czego sam
sobie życzy?
P
rzydałoby się więcej spokoju, bo w tej pracy jest
o niego bardzo trudno. A spokój jest potrzebny, bo inaczej
nie da się pracować systematycznie i długofalowo, a tylko
tak można w sporcie osiągnąć
sukces. Tymczasem kibice bywają niecierpliwi, a że – jak
to się mówi – wszyscy znają się
na piłce, każdy ma swoje pomysły i chciałby drużynę prowadzić po swojemu.
– Życzyłbym sobie również,
jak każdy trener, więcej powodów do satysfakcji, bo kiedy
zespół dobrze się spisuje, wygrywa, samopoczucie trenera
też jest dobre. Gorzej, kiedy nie
idzie, bo wiadomo, że to trener
swoim nazwiskiem firmuje grę
zespołu i odpowiada za nią. Odpowiedzialność trenera za dobór zawodników, taktykę, postawę drużyny, itd., jest oczywista.
Z drugiej jednak strony nie trener odpowiada za indywidualne błędy zawodników w danej
chwili, podczas konkretnej akcji. A w ostatnich czasie przytrafiło się naszym zawodnikom
popełniać sporo błędów. Śle-
Na ławce – jak na huśtawce. Raz wesoło, raz nie…
dząc grę piłkarzy zawsze trzeba
zachować pewną dawkę wyrozumiałości, bo przecież błędy
popełnia każdy.
– W dniu urodzin – jeszcze jedna refleksja. W pracy
stawiam na dyscyplinę i sumienność i z tym muszą się liczyć piłkarze i wszyscy współpracownicy. To wyniosłem z lat
grania w piłkę. Zawsze najpierw oceniałem siebie, swoją
grę i tak też staram się postępować w pracy trenerskiej. Jeśli
się za coś odpowiada, to taka
ocena jest niezbędna, bo dopiero wyciągnięcie właściwych
wniosków ze swojej pracy, pozwala na odpowiednie kierowanie pracą innych.
– Początek sezonu przyniósł prawdziwą sinusoidę nastrojów w drużynie, wśród
działaczy i kibiców. Kilka przegranych pojedynków, zwłaszcza te w Jaworznie, stały się
powodem frustracji wielu naszych fanów. W ogóle posta-
wa zespołu w meczach „domowych”, czyli w Jaworznie,
to jest problem. Ale mam nadzieję, że szybko się z nim
uporamy. Sporo pretensji kibice mieli do nas na pewno
po meczu z Nielbą. Takie porażki nie powinny się zdarzać,
bo po pierwsze graliśmy u siebie, choć oczywiście w Jaworznie, a po drugie z zespołem
z dołu tabeli. Siłą rzeczy występowaliśmy w roli faworyta, ale
niestety, nie poradziliśmy sobie
z tą rolą. Przegraliśmy mecz
po dość prostym błędzie w defensywie. I choć stworzyliśmy
sporo sytuacji, jedyne co udało
nam się osiągnąć to wykreowanie przez naszych napastników
pozytywnego bohatera meczu
– bramkarza Nielby.
– Nastroje w szatni i na widowni zmieniły się diametralnie po dwóch wygranych –
z Kluczborkiem w Jaworznie
i z Turem na wyjeździe. Każde z tych spotkań było inne.
Kluczbork przyjechał w roli
faworyta. W przeciwieństwie
do nas, drużyna rozpoczęła sezon niezbyt szczęśliwie. Na dodatek na mecz z nami stawili
się po dwóch kolejnych wygranych, a w każdym z tych spotkań strzelili po cztery bramki. Pod względem piłkarskim
Kluczbork prezentował się lepiej od nas, jednak wygraliśmy ten mecz determinacją
i konsekwencją w grze. Mecz
się nam dobrze się nam ułożył,
bo to my zdobyliśmy pierwszego gola, co nie udawało
nam się od meczu z Wałbrzychem i prowadzenie utrzymaliśmy do końca. Zawodników
kosztowało to sporo wysiłku,
bo tego dnia przeciwnik wysoko zawiesił poprzeczkę. Myślę,
że ta wygrana i to powolne „odczarowywanie” stadionu w Jaworznie zaowocowało większą
20 września br. Zarząd Spółki Tyski
Sport SA określił warunki umowy
z przyszłym wykonawcą stadionu
przy ulicy Edukacji. Dokument ten
liczy blisko 80 stron i zostanie opublikowany wraz z ogłoszeniem decyzji o przetargu na budowę stadionu. Kiedy zatem ogłoszony zostanie
przetarg?
D
okumentacja na budowę stadionu zajmuje cztery duże, przepastne szafy. Oczywiście jest to dokumentacja w wersji tradycyjnej
czyli papierowej. Projekt stadionu wykonała
firma PERBO Projekt Spółka z o.o. z Krakowa.
Wszystkie dokumenty związane z budową stadionu zostały następnie poddane weryfikacji,
sprawdzeniu przez specjalistyczną firmę DIG
Sowińscy Architekci Spółka Jawna z Gliwic.
Dwie koszulki
19
stycznia 2009 roku w Galerii Sław GKS Tychy pojawiła się pierwsza koszulka –
Henryka Grutha. 13 września
2011 roku dołączyła do niej kolejna – Mariusza Czerkawskiego.
Heniu Gruth był moim idolem, kiedy zaczynałem przygodę
z hokejem i to dla mnie prawdziwy zaszczyt, że w Galerii moje
nazwisko znalazło się obok jego
– powiedział Mariusz Czerkawski. – W tej hali rozegrałem swój
pierwszy mecz i ostatni. I choć
spędziłem wiele lat na innych
lodowiskach, zawsze z wielkim
sentymentem wracam tutaj,
by oglądać mecze obecnej drużyny GKS.
Pierwszy Polak, który wystąpił
w lidze NHL, znalazł się obok czterokrotnego olimpijczyka Henryka
Grutha. Dwaj wybitni sportowcy,
dwa hokejowe pokolenia, których
nazwiska na zawsze wpisały się
w historię naszego GKS.
Ale Galeria Sław dopiero się
zapełnia. Jest w niej jeszcze sporo miejsca, kandydatów też jest
niemało. Ciekawe, kto pojawi się
w niej jako następny?
LS
MICHAŁ GIEL
LESZEK SOBIERAJ
Marek Ryguła pełni funkcję dyrektora ds. inwestycji w spółce Tyski Sport SA.
Firma DIG swoje uwagi i zapytania zawarła na dwustu stronach raportu końcowego. Krakowskie PERBO
uwzględniło i poprawiło już część rysunkową projektu i przekazało dokumenty do tyskiego magistratu 15 września br.
W chwili obecnej trwają jeszcze
ostatnie poprawki nad pozostałą częścią projektu. Według zapewnień
autorów projektu wszystkie poprawki zostaną naniesione
do końca września.
Ten sposób postępowania, czyli sprawdzanie dokumentacji po autorze opracowania, pozornie tylko
wydłuża czas i koszty budowy stadionu. W przyszłości bowiem, w trakcie budowy, pozwoli to uniknąć
straty czasu na poprawianie
projektów i dodatkowych
wielomilionowych kosztów
związanych z przestojami na budowie, a przede wszystkim pozwoli to na oddanie stadionu w terminie.
Brak solidnej weryfikacji dokumentów
spowodował, że nie dopatrzono się na
czas różnych „niedoróbek” w projektach
na budowach stadionów w Poznaniu (kłopoty gospodarzy z dopuszczeniem obiektu
ze względów bezpieczeństwa) Warszawie
(niestabilne schody), Białymstoku (chwiejna konstrukcja dachu, wykonawca zszedł
z placu budowy, sprawa znalazła swój finał
w sądzie) czy Chorzowie (popękały klamry
napinające dach).
KLAS
Przed wygranym 4:0 meczem
z Ruchem Zdzieszowice
notował: Leszek Sobieraj
W GALERII SŁAW GKS
STADION MIEJSKI: PRACE POPRAWKOWE
Cztery szafy pełne dokumentów
pewnością siebie w kolejnym
meczu w Turku.
– Drużyna Turka to młody zespół i każdy mecz gra wyjątkowo defensywnie, a że nie
czujemy się za dobrze w ataku pozycyjnym, problemów
też nie brakowało. Wygraliśmy
jednak, choć w Turku nie jest
łatwo zdobywać gole – do meczu z nami rywale rozegrali
u siebie pięć spotkań i stracili
tylko dwie bramki.
– Czekają nas teraz dwa
ważne i trudne mecze, czyli
pojedynki z czołowymi drużynami ligi, z Ruchem Zdzieszowice i Elaną i one pokażą, jaki
dystans dzieli nas od czołówki. Jesteśmy już po spotkaniach
z Miedzią, Chojniczanką i Bytovią, choć ta ostatnia jest już
teraz innym zespołem, niż ten,
z którym graliśmy. Te pięć drużyn to obecnie czołówka drugiej
ligi, dlatego za dwa tygodnie
dowiemy się ile nam brakuje
i na co tak naprawdę możemy
liczyć tej jesieni. Z drugiej strony cztery punkty straty do lidera i trzy do wicelidera oznaczają, że sytuacja może się jeszcze
kilka razy zmienić. Mam nadzieję, że po tych dwóch meczach będziemy w tak dobrych
nastrojach, jak teraz.
Mariusz Czerkawski podziękował działaczom i kibicom
za umieszczenie go w Galerii Sław GKS Tychy.
27 wrz eśni a 201 0
IV
www.gkstychy.info
www.gkstychy.com.pl
Wcześniejszy powrót do Tychów?
Stadion Victorii
w Jaworznie przy
ulicy Krakowskiej 4
- tymczasowy „dom”
tyskich piłkarzy - nie
jest zbyt łaskawy dla
swoich gospodarzy. O ile
na wyjazdach tyszanie
spisują się dobrze,
to teoretycznie u siebie
grają słabiej.
S
amo Jaworzno jest w tej chwili jednym
wielkim placem budowy i sporo trzeba
się natrudzić, aby przedrzeć się przez objazdy i dojechać na stadion Victorii. Ze wzglę-
du na porę roku, spotkania rozpoczynają się
coraz wcześniej. Wszystkie te niedogodności sprawiają, że na mecze tyskiej drużyny
przyjeżdża mniej kibiców. Dla Spółki Tyski
Sport SA nie bez znaczenia są również koszty związane z wynajęciem obiektu przy ulicy
Krakowskiej 4, wydatki związane z ochroną,
wynajęciem autobusów i wszystkich spraw
związanych z wyprawami do Jaworzna.
Dlatego też władze Spółki myślą o szybkim powrocie piłkarzy do Tychów, jeszcze
przed ukończeniem budowy nowego stadionu przy ulicy Edukacji. Prezes Henryk
Drob zaproponował trzy obiekty na których
mogliby grać w najbliższym czasie piłkarze
GKS. Są to: stadion na osiedlu Z, Ośrodek im.
Alfreda Potrawy na osiedlu A oraz stadion
w niedalekich Bojszowach. Decyzja o zmianie stadionu musi być jednak zaakceptow-
ana przez władze Polskiego Związku Piłki
Nożnej. 22 września br. Tychy odwiedziła
komisja z PZPN, pod kierownictwem
Krzysztofa Smulskiego, przewodniczącego
komisji do spraw licencji. Goście z PZPN,
w towarzystwie prezesa Droba wizytowali
wytypowane wcześniej obiekty. Po wstępnej
selekcji na „placu boju” pozostał Ośrodek
na osiedlu A. Komisja nie wydała decyzji
ostatecznej. Spółka otrzyma od PZPN warunki, które będą musiały być spełnione, aby
piłkarze GKS powrócili do Tychów jeszcze
przed ukończeniem budowy nowego stadionu.
W najbliższym czasie dowiemy się jakie
warunki postawi PZPN oraz czy wyda zgodę
na grę tyszan na stadionie w Ośrodku im. Alfreda Potrawy.
KLAS
michał giel
Piłkarze czekają na decyzję PZPN
Na widowni stadionu przy ul. Andersa rozpoczęła się wymiana
fotelików. Czy tutaj grać będą piłkarze GKS?
Z kart historii tyskiej piłki
Ekonomia przed sentymentami
Górnik Zabrze
– GKS Tychy 4:1 (1:1)
Murawa
na sprzedaż?
Z okazji 40 – lecia istnienia GKS-u przypominamy
historię tyskiego zespołu od momentu awansu
do ekstraklasy w 1974
roku. Historię odtwarzamy
na podstawie materiałów
dziennikarskich opublikowanych na łamach „Piłki
Nożnej”, „Sportu”, „Tempa”,
„Trybuny Robotniczej”.
W
poprzednim materiale
wspominaliśmy debiutancki mecz z Lechem. Dzisiaj
natomiast pierwszy mecz wyjazdowy. Tyszanie wyprawili się
po ligowe punkty do Zabrza.
Niestety, „górnicy” z Zabrza surowo potraktowali beniaminka
i w ulewnym deszczu zaaplikowali „górnikom” z Tychów aż 4
bramki.
„Tempo” w materiale zatytułowanym „Za wysokie progi”
donosi z Zabrza: „Zbyt trudnemu egzaminowi poddany został
beniaminek ekstraklasy. Goście
dysponowali co prawda zespo-
łem ambitnym, szybkim i bojowym, takim,
który z każdym nawiąże otwartą walkę, jednak brak mu rutyny
i umiejętności rozłożenia sił. Szwankowała też asekuracja w linii obrony: słabym
punktem tyszan jest bramkarz”
„Jak padły bramki? 40 min.
– jeden z wypadów GKS przy-
niósł róg, po którym w zamieszaniu podbramkowym Janiszewski zdobył prowadzenie; 41
min. – za rękę obrońcy sędzia
podyktował rzut karny, pew-
nie zamieniony przez Gorgonia na bramkę; 58 min. – Lazurowicz; 68 min. – Deja; 87 min
– Kwaśny. Wszystkie te bramki padły ze strzałów oddanych
z dalszej odległości.
W Górniku wyróżnili się:
Deja, Lazurowicz i Fischer; u gości: Janikowski i Szachnitowski”
GÓRNIK: Fischer – Wraży, Gorgoń, Wieczorek, Kisiel
– Deja, Lazurowicz,
Kurzeja – Kaszel
(od 46 min. Kwaśny),
Szarmach, Gzil.
TYCHY: Anioł
– Trójca, Potrawa, Kubica, Brzozowski – Tuszyński
(od 76 min. Wawoczny), Białas, Janikowski – Prasek
(od 58 min. Herman), Czarnynoga,
Szachnitowski.
Sędziowali: Piotrowicz jako
główny oraz Zimmermann i Banaś. Wszyscy z Katowic.Widzów
18 000.
KLAS
Z
dokończenie ze str. I
anim zostanie położona
murawa, według standardów międzynarodowych piłkarskich organizacji, powinna mieć
między innymi, wiek minimum
od 1.5 do 2 lat, składać się z kilku gatunków różnych traw i powinna być wymieniana co 2 lub 3
lata, w zależności od stopnia zużycia. Ponadto wszystkie obrzeża
boiska powinny być wykonane
ze sztucznej nawierzchni. Bardzo
bogate kluby piłkarskie, na swoich bardzo nowoczesnych stadionach stosują wymyślne systemy
nawadniania, drenażu, nawożenia, koszenia i utrzymywania
murawy tak, aby była w doskonałym stanie przez cały sezon.
Na kilku stadionach u naszych
zachodnich sąsiadów murawa
między meczami automatycznie
jest wysuwana poza stadion, aby
lepiej doświetlić trawę światłem
słonecznym. Wprowadzono takie rozwiązania ponieważ zadaszenie nowoczesnych stadionów
jest tak duże, że w znacznym
stopniu ogranicza dopływ naturalnego światła.
Na
tyskim
stadionie,
na szczęście światła naturalnego
nie zabraknie. Mimo że stadion
pomieści 15 000 widzów to dach
nie będzie ograniczał dostępu
słońca do murawy. Jak ważny
jest problem doświetlenia murawy pokazują ostatnie kłopoty
na stadionie Lecha w Poznaniu,
gdzie w krótkim okresie czasu
aż trzykrotnie wymieniano nawierzchnię. Na tyskim stadionie
trawa będzie miała dość światła
i na dodatek będzie podlewana
najlepszą wodą…deszczową,
zbieraną w trakcie opadów z dachu stadionu.
Pozostaje jednak problem
starej murawy, do której wielu kibiców ma stosunek sentymentalny. Jednym z pomysłów
jest sprzedanie murawy w niewielkich kawałkach tyszanom
za symboliczną złotówkę. Każdy
chętny mógłby kupić kawałek historycznego trawnika, ułożyć go
u siebie w ogródku… i pamiętać o tym, że na tej trawie grali
Szachnitowski, Potrawa, Cebrat,
Lubański, Gorgoń, Dejna.
Bardzo prosimy o opinię
w tej sprawie. Czekamy na Państwa listy pod adresem: Tyski
Sport SA. 43–100 Tychy, ul. Piłsudskiego 12 oraz maile: pilka@
tyski-sport.pl
Klaudiusz Slezak
r e k l a m a
Wydawca:
Tyski Sport Spółka Akcyjna,
43-100 Tychy,
al. J. Piłsudskiego 12,
tel. 32 325 72 88
[email protected]
Prezes:
Henryk Drob
Redaguje zespół