Płonące farmy - Jakub Ciećkiewicz

Transkrypt

Płonące farmy - Jakub Ciećkiewicz
10 C
20.01.2012
AFRYKAŃSKI DLA
POCZĄTKUJĄCYCH
Jakub Ciećkiewicz
Płonące farmy
D
roga jest jasna i pusta. Wokoło rosną
ściany wysokich,
szarych chwastów. Czasem,
poprzez łodygi, widać fragmenty opustoszałych zabudowań, pordzewiałe traktory, części urządzeń melioracyjnych, pozostałe po dawnych farmach białych
Afrykanów.
Jeszcze 10 lat temu dokoła stały łany żółtej, dorodnej, dwuipółmetrowej kukurydzy, ciągnęły się złote
pola tytoniu, sady owoców
cytrusowych, na łąkach pasły się czarnogłowe owce
i dorodne bydło rasy
Hereford. Czarni robotnicy
w żółtych kombinezonach
pracowali na żyznej, czerwonej ziemi, która rodziła
trzy razy do roku. Dziś
wszystko zarosło, rozpadło
się, zdziczało...
Gdzieś w okolicy była
farma Roba Webba, który
uprawiał kawę, paprykę,
pszenicę, trzcinę cukrową,
soję i szparagi. Sam tytoń
na jego polach był wart kilka milionów dolarów! Rob
zatrudniał 620 robotników,
zbudował szkołę podstawową i w pełni wyposażoną
przychodnię lekarską. Robił
wszystko, aby utrzymać do-
HISTORIE
Z PARAGRAFEM
Ewa Kopcik
Na tropie
psychopaty
S
ą nowe tropy w sprawie
makabrycznego zabójstwa studentki przed
13 laty. Śledczy twierdzą: „To
przełom”. I przyznają, że ta
zbrodnia to jedna z największych tajemnic polskiej i światowej kryminalistyki.
Styczeń 1999 r. Jedna z wiślanych barek, dopływających
do tamy na krakowskim
Dąbiu, ma kłopoty z napędem. Ponieważ jedna ze śrub
się nie obraca, sternik uznaje,
że coś się na nią nawinęło. Sądzi, że to jakaś szmata i próbuje ją usunąć. Wyciąga ludzką skórę! Patomorfolodzy nie
bre stosunki z rządzącą partią Roberta Mugabe. – Najpierw się udawało, potem
mnie wygnali...
Zza krzewów migają
okrągłe, żółte chaty tradycyjnej wioski. Przy szosie ciągnie się rząd prymitywnych
zabawek – traktorów wystawionych na sprzedaż, kilka
worków ziemniaków, cebuli,
staroświecka waga. Dwóch
nastoletnich chłopców, z małym dzieckiem na rękach,
usiłuje handlować. Pytam,
czy mogę wejść do osady?
Tak, jeśli zgodzi się starszy
klanu. Mijam zdezelowaną
ciężarówkę, podchodzę
do mężczyzny o szarej, zakurzonej twarzy. Kiwa głową.
Kim są mieszkańcy wioski? Sierotami po białych
farmerach. Dawnymi robotnikami rolnymi z okolicznych gospodarstw. Wielką
grupą czarnych
Zimbabweńczyków, których los nikogo dzisiaj nie
obchodzi. – Skleciliśmy
domki z gliny i słomy – mówi wódz. – Wynajmujemy
się do pracy w okolicy, hodujemy kury, obsialiśmy kilka
zagonów kukurydzą... Wokoło kręci się grupa dziewcząt w skrywających nędzę
strojach ze szmateksów. Życie dawnych pracowników
Roba Webba osiągnęło poziom plemienny.
***
A przecież wszystko miało
być inaczej! Po wyzwoleniu
w 1980 roku Robert
Mugabe postanowił wspaniałomyślnie wybaczyć
Rodezyjczykom i, zdając sobie sprawę ze skarbu, jakim
są zimbabwskie farmy, powierzył tekę ministra rolnictwa białemu fachowcowi.
Wspólnie z nim objeżdżał
mają wątpliwości, że została
ściągnięta z tułowia kobiety.
Jest tak wypreparowana, by
przypominała kamizelkę. Mimo że została porwana przez
turbinę, widoczne są ślady
precyzyjnych cięć, wykonanych ludzką ręką.
Tydzień później w tej samej okolicy wyłowiono z Wisły nogę, należącą do tej samej ofiary. Po badaniach
DNA okazało się, że była to
21–letnia Katarzyna Z., studentka religioznawstwa UJ,
której zaginięcie matka zgłosiła w listopadzie 1998 r.
– Przewertowaliśmy całą
dostępną literaturę fachową
poświęconą zabójstwom. Nawiązaliśmy kontakt z przedstawicielami FBI, przy pomocy których udało się opracować portret psychologiczny
sprawcy. Dowiedzieliśmy się,
że taki przypadek oskalpowania i wypreparowania ludzkiej skóry jest jedyny na świecie. Nie ma wątpliwości, że inspiracją dla zabójcy był głośny
film „Milczenie owiec” w reżyserii Jonathana Demme, zrealizowany na podstawie książki Thomasa Harrisa. Albo
prawdziwa historia amery-
gospodarstwa, zachęcał
właścicieli, by pozostali
w tolerancyjnym, wielorasowym Zimbabwe i wraz
z czarnymi budowali dobrą przyszłość.
W rękach białych, którzy
stanowili 1 procent ludności
kraju, pozostawały wówczas trzy czwarte ziemi
uprawnej: 4700
wysokotowarowych gospodarstw, dających zatrudnienie 25 procentom pracujących. Napędzały gospodarkę, koniunkturę, eksport.
Były czynnikiem dobrobytu. Spichlerzem Afryki!
Nowe władze zaproponowały rozsądne reformy.
Uruchomiono, finansowany
przez rząd brytyjski, program dobrowolnego wyzbywania się ziemi, skupywano
od właścicieli grunty i przekazywano je miejscowym.
Na przełomie wieków Anglicy zauważyli jednak, że
większość nowo tworzonych farm – zamiast do
bezrolnych biedaków – trafia w ręce kliki prezydenta
i swoje wkłady zamrozili.
Szef państwa poczuł się
wówczas zdradzony...
Jeszcze większą złość
wzbudziła w nim niewdzięczność społeczeństwa.
Poszło w zasadzie o drobiazg. Mugabe chciał się
pozbyć denerwującego zapisu w konstytucji, który
ograniczał czas pełnienia
urzędu prezydenta. Ogłosił więc referendum i... nagle, nieoczekiwanie –zetknął się z opozycją. Jak
spod ziemi wyrósł Ruch
na rzecz Demokratycznych Zmian (MDC), którego lider – Morgan
Tsvangirai – zgromadził
wokół siebie niezadowolonych. Klasę średnią, związ-
kańskiego seryjnego zabójcy
z lat 50., Edwarda Geina,
w którego domu znaleziono
„strój kobiecy” z ludzkiej skóry. O ile jednak tamten był
zrobiony z pozszywanych pasów, o tyle „nasza skóra” została zdarta w całości – wspomina emerytowany policjant
zaangażowany pod koniec lat
90. w to śledztwo.
Szukając zabójcy, policjanci z krakowskiego Archiwum X prześledzili najdrobniejsze szczegóły z życia
Kasi. Wypytywali rodzinę,
sąsiadów, znajomych. Ustalili, że interesowała się muzyką; że niedługo przed zaginięciem podjęła po raz kolejny studia na religioznawstwie, ale je przerwała.
Chcąc ukryć to przed matką,
nadal jednak wychodziła
z domu. Nie miała chłopaka
i pewnie go poszukiwała, jak
każda dziewczyna w jej wieku. Krążyła w okolicy Rynku
Głównego, zaglądała
do sklepów muzycznych
i tam prawdopodobnie poznała mordercę. Coś sprawiło, że mu zaufała…
Drobiazgowe śledztwo utknęło w 2000 r. i zostało umo-
FOT. JAKUB CIEĆKIEWICZ
Rozmaitości
Nikt nie pomyślał o losie pracowników farm... i ich dzieciach
kowców, czarnych, białych, różnych. Ruch poparli również farmerzy.
Podczas referendum
w roku 2000 zdarzyło się
coś nieoczekiwanego,
strasznego i zagrażającego
bezpieczeństwu państwa.
Robert Mugabe: wyzwoliciel narodu, Wuj Bob, wielki
człowiek Afryki – przegrał
i poczuł się upokorzony. Winą za porażkę obciążył białych farmerów!
Wkrótce w gospodarstwach pojawiły się uzbrojone bandy „weteranów wojennych” – bezrobotnych
opłacanych z partyjnych
funduszy i różnej maści
chuliganów. Nazywano ich
„wetwojami”.
***
Jako pierwszego zamordowano Martina Oldsa. Miał
farmę w miejscowości
Nyamandlovu, działał
w MDC. O wschodzie słońca
pod jego dom podjechał
konwój 14 ciężarówek,
w których siedziała setka ludzi uzbrojonych w kałachy
i maczety. Zajęli pozycje i zaczęli strzelać. Olds zadzwo-
Szukając zabójcy,
policjanci
prześledzili
najdrobniejsze
szczegóły z życia
Kasi
rzone. Akta nie trafiły jednak
na półkę, bo co jakiś czas pojawiały się w tej sprawie nowe
sygnały. Na tyle poważne, że
jesienią ub. roku krakowska
prokuratura zwróciła się
o pomoc do słynnego jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego.
– Dostałem kilka osobistych rzeczy zamordowanej
i postępowałem tak, jak zwykle, moją techniką. Czyli pełna
koncentracja i opowiadanie
o odczuciach. To był 8–godzinny monolog. Opisałem wiele
rzeczy. Co konkretnie? Nie mogę powiedzieć, bo tak umówiłem się z prokuratorem. Ale
chyba miało to jakiś sens – mówi Krzysztof Jackowski.
Sprawa jest objęta tajemnicą, ale z nieoficjalnych informacji wynika, że na podstawie wizji Jackowskiego
nił na policję, błagając o pomoc, bezskutecznie. Potem
wyciągnął broń i zaczął się
odgryzać. Kiedy go trafiono
w nogę, usztywnił ją karniszem i strzelał tak długo, dopóki napastnicy nie wrzucili
przez okna koktajli Mołotowa. Gdy wyszedł z podniesionymi dłońmi napastnicy
zatłukli go łopatami, kolbami, kamieniami i maczetami.
15 kwietnia zamordowano członka MCD Davida
Stevensa. Pod farmę podjechało autobusem 40 uzbrojonych mężczyzn, zawiązali
mu ręce na plecach i zabrali
do pobliskiego miasteczka.
Widząc, co się święci, farmerzy schronili się w komisariacie, ale napastnicy
wpadli do środka i ich skatowali, a Stevensa zmusili
do wypicia oleju napędowego. Jeden z sąsiadów był
świadkiem jego śmierci
„Widziałem, jak »wetwoj«
strzelił Davidowi z fuzji
w plecy, potem w twarz
– dosłownie rozerwało go
na strzępy” – opowiadał.
Stevens kupił gospodarstwo w 1986 roku, a więc już
po wyzwoleniu Zimbabwe
i zbudował je niemal od podstaw. Wraz z żoną zatrudniał
75 rodzin, mówił w shona,
działał w społecznym komitecie budowy dróg. Pracował
na rzecz nowoczesnego, tolerancyjnego Zimbabwe.
Po dokonaniu mordu bandyci spalili zabudowania i obrabowali jego dom. Dziś farmę
porastają chwasty.
– Uwłaszczenie można było
przeprowadzić inaczej
– mówi dr Krystyna Grabowska. – W kraju było przecież
300 tys. hektarów ziemi, leżącej odłogiem. Nie uprawiano
jej. Nie przygotowano dla potrzeb osadnictwa. Nie przeszkolono nowych właścicieli.
Nikt nie umiał prowadzić nowoczesnych farm. Polacy
z Zimbabwe opowiadają
o miejscowym notablu, którzy
otrzymał gospodarstwo wyposażone w 100 traktorów.
Kiedy dowiedział się, że ktoś
potrzebuje 400 kół – sprzedał
wszystkie. Maszyny stały się
wrakami.
Ziemię otrzymywali prominenci i członkowie rządu.
Minister spraw wewnętrznych 5 farm, minister informacji 3, żona Mugabe 2.
Wkrótce rolnictwo upadło!
Farmerzy wyjechali – stracili dorobek swego życia.
Zaglądam do sklepu
w Harare. Pół kilo masła
kosztuje 5 dolarów (podobno
przypłynęło z Japonii), pół kilo chleba – dolara, mięso
– 10 $ za kg, ziemniaki 1,2 $.
Większość towarów pochodzi z RPA albo z małych poletek uprawianych od pokoleń
przez miejscową ludność.
Przeciętna pensja
w Zimbabwe to 200 dolarów.
PS Korzystałem z książki Petera
Godwina „Gdzie krokodyl zjada
słońce”.
śledczy stworzyli portret poszukiwanego psychopaty.
I co ważne, ma on się pokrywać z wcześniejszymi ustaleniami policjantów.
W tym miesiącu śledztwo
zostało wszczęte na nowo.
W minioną sobotę prokuratura zdecydowała się na ekshumację szczątków zamordowanej dziewczyny (za zgodą jej
rodziny).
– Przesłuchaliśmy wielu nowych świadków, którzy wnieśli
istotne informacje. Nowe tropy
przyniosły też oględziny
szczątków ofiary. To włosy,
liczne drobiny, substancje
i włókna – wylicza Bogusława
Marcinkowska, rzeczniczka
krakowskiej Prokuratury
Okręgowej.
Badanie śladów zostało zlecone krakowskiemu Instytutowi Ekspertyz Sądowych
i policyjnemu laboratorium
kryminalistycznemu w Krakowie. Oględzinami szczątków zajmie się Zakład i Katedra Medycyny Sądowej UJ.
Jest szansa również na dodatkową ekspertyzę, pozwalającą
na ustalenie mechanizmu
obrażeń. Chodzi o badanie
obrazowe zwłok. Potrzebny
do tego tomograf komputerowy Zakład i Katedra Medycyny Sądowej ma otrzymać
w marcu.
Ślady biologiczne
na szczątkach znaleziono już
w 2000 r. Nie doprowadziły
wówczas do sprawcy. – Dziś
jest na to szansa, bo nastąpił
ogromny postęp w rozwoju
technik badawczych i kryminalistycznych – przekonują
prokuratorzy.
– Mimo upływu wielu lat
ekshumowane szczątki zachowały się w dobrym stanie, więc
takie ekspertyzy nadal mają
sens – dodają.
Ale nie tylko one będą badane. Oprócz dwóch wyłowionych z Wisły w 1999 r.
fragmentów ciała, jest jeszcze jeden, o którym wcześniej śledczy nie wspominali.
Gdzie i kiedy został znaleziony? To wciąż tajemnica.
– Wznowienie po latach
śledztwa oznacza, że pojawiły się naprawdę istotne dowody – mówią jedynie policjanci.
Śledztwo w sprawie zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem już zostało przedłużone do czerwca.