nr 1/2004

Transkrypt

nr 1/2004
Numer 1(33)
Marzec 2004
Czuwaj!!
Uff! Właśnie kończe pisać słowo
wstępne, które wbrew pozorom pisze się na końcu. Cieszę się, że właśnie trzymasz w ręku najnowszego
ĆWIKA, który wyszedł po baaardzo
długiej(?!) przerwie. Jak widać nazbierało się w nim troszkę materiałów. I bardzo dobrze. To znak, że
chcemy aby ĆWIK wychodził. Piszmy i rysujmy więc, drogie siostry i
bracia, aby kolejny ĆWIK także
mógł ujrzeć światło dzienne. W tym
numerze jest kilka ciekawostek:
Na początku ciekawe opowiadanko
autortwa E.T. Setona. Na kolejnej
stronie Komentarz do Prawa Harcerskiego wg. dh Mariusza. Następnie znajdziemy trochę wspomnień. A to z historii
WATRY, a to z obozu.. Potem kolejny
element twórczości druha Mariana. Następnie seria artykułów Bziofa o hipermarketach oraz Asi Mazik o zwierzakach. Na kolejnej stronie znów Bziof
pokazał swą twórczość, a później mała
niespodzianka od redakcji..:) Na przedostatniej stronie znalazł się prawidłowy
Alfabet Indiański z ksiażki J. Hargrave’a.
Na samym końcu dział świeżości. Życzę
miłej lektury!!
Apis Myosotis
Numer 1(33)
Str. 2
„WSPINACZKA NA GÓRĘ”
Daleko w naszym południowo - zachodnim kraju znajduje się wioska indiańska, na
rozległej pustyni za nią wznosi się wysoka góra. Zdobycie góry uważano za wielki
wyczyn i wszyscy chłopcy we wsi pragnęli tego dokonać. Pewnego razu naczelnik wsi
rzekł: "Śmiało chłopcy, dzisiaj możecie iść wszyscy, aby pokusić się o zdobycie góry.
Wyjdziecie zaraz po śniadaniu i każdy z was pójdzie tak daleko, jak tylko potrafi. Jeśli jednak poczujecie zmęczenie, zawróćcie, ale każdy z was niech mi przyniesie gałązkę z miejsca, do którego doszedł!". Odeszli przekonani, że na pewno osiągną wymarzony szczyt. Już wkrótce jednak powrócił powoli tłusty, krępy chłopiec, niosąc
naczelnikowi gałązkę kaktusa. Naczelnik uśmiechnął się i powiedział: "Chłopcze, ty
nie doszedłeś nawet do podnóża góry, przeszedłeś tylko pustynię". Nieco później powrócił drugi chłopiec. Przyniósł gałązkę szałwi. "Tak - rzekł naczelnik - doszedłeś do
podnóża góry, ale nie wszedłeś na nią". Następny miał w ręce gałązkę osiki.
"Dobrze - powiedział naczelnik - ty doszedłeś aż do źródła". Inny nadszedł jeszcze
później i przyniósł ciernie głogu. Naczelnik, kiedy to zobaczył, rzekł uśmiechając się:
"Ty, wędrując pod górę byłeś już na stromej skale". W godzinach popołudniowych
wrócił jeden z chłopców z gałązką cedru w dłoni, a stary wódz rzekł: "Wspaniale,
byłeś w połowie drogi". Godzinę później wrócił następny z gałązką świerku. Zobaczywszy to, naczelnik powiedział: "Dobrze, dostałeś się już do trzeciej strefy, przeszedłeś trzy czwarte zbocza". Słońce było już bardzo nisko, gdy wrócił ostatni. Był to
piękny, wysoki, wspaniały chłopiec o szlachetnym charakterze… Jego ręce były puste, ale twarz jego jaśniała gdy zbliżył się do naczelnika i rzekł: "Ojcze, nie było
drzewa tam, dokąd doszedłem, nie widziałem gałązek, ale widziałem oświetlone morze". Twarz starego męża rozjaśniła się i zawołał głośno i z zapałem: "Poznałem to!
Kiedy spojrzałem na twoją twarz, poznałem to! Ty byłeś na szczycie. Nie potrzebujesz żadnych gałązek na dowód tego. Jest to wpisane w twoich oczach i dźwięczy
w twoim głosie. Chłopcze, poczułeś wzlot, widziałeś sławną górę”.
O, harcerze, pamiętajcie o tym, że odznaki, które przyznajemy
za wasze wyczyny, czy też osiągnięcia w wiedzy leśnej i praktycznym rzemiośle harcerskim nie są "nagrodą", lecz tylko dowodem na to, czego dokonaliście i jacy byliście. Są to tylko gałązki zbierane na drodze, abyście wiedzieli, jak daleko doszliście, wspinając się na górę.
Ernest Thompson Seton - Czarny Wilk
Tłumaczył hm. Tadeusz Wyrwalski
Str. 3
ĆWIK
„Komentarz do Prawa Harcerskiego wg. Mariana”
1. Harcerz służy Bogu i Polsce i sumiennie spełnia swoje obowiązki.
Swoje czyny staramy się opierać na woli Boga. Bierzemy czynny udział w życiu państwa; uczestniczymy w różnych akcjach społecznych i staramy się zrozumieć czego wymaga od nas nasza ojczyzna.
2. Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy.
Nie rzucamy słów na wiatr. Słowa zwyczajne traktujemy tak samo jak słowa
honoru
3. Harcerz jest pożyteczny i niesie pomoc bliźnim.
Staramy się szukać miejsc, gdzie jesteśmy potrzebni. Wykorzystujemy wszelkie
swoje siły aby pomóc innym. Nie zwracamy uwagi na swoją korzyść i bezpieczeństwo.
4. Harcerz w każdym widzi bliźniego, a za brata uważa każdego innego harcerza.
Nie oceniamy innych po wyglądzie i innych cechach zewnętrznych, ani też po
stanie finansowym i warstwy społecznej do której należą.
5. Harcerz postępuje po rycersku.
Jesteśmy uprzejmi dla wszystkich; a szczególnie dla kobiet, otaczamy opieką
dzieci, wspieramy starców i innych ludzi słabszych od nas. Bronimy pokrzywdzonych, nie oczekujemy za to wszystko żadnych nagród.
6. Harcerz miłuje przyrodę i stara się ją poznać.
Chronimy zwierzęta przed dręczeniem, sami tego nie robimy i nie zabijamy
bez potrzeby nawet owadów. Chronimy przyrodę i nie niszczymy jej, staramy
się spędzać w niej swój wolny czas.
Ciąg dalszy na str. 4
Numer 1(33)
Str. 4
7. Harcerz jest karny i posłuszny rodzicom i wszystkim swoim przełożonym.
Słuchamy się swoich rodziców i przełożonych, nie pozwalamy aby mówiono
o nich źle. Każdy ich rozkaz powinien być wykonany jak najszybciej i z ochotą.
8. Harcerz jest zawsze pogodny.
Nie okazujemy niezadowolenia przy niepowodzeniach, nie zniechęcamy się
nimi i nie zrażamy. Zachowujemy spokój, milczenie i uśmiech.
9. Harcerz jest oszczędny i ofiarny.
Pomagamy potrzebującym, bez potrzeby nie wydajemy swoich pieniędzy; robimy to rozsądnie.
10. Harcerz jest czysty w myśli, mowie i uczynkach; nie pali tytoniu, nie pije
napojów alkoholowych.
Zachowujemy się i mówimy kulturalnie, nie akceptujemy chamstwa i innych
złych zachowań. Unikamy złych towarzystw, staramy się je nawracać.
Unikamy złych nałogów, nie szkodzimy swojemu ciału i duszy. Zachowujemy
zdrowie i siłę do coraz lepszego działania. Swoją wstrzemięźliwością dajemy
dobry przykład innym.
dh Mariusz Bańczyk
Str. 5
ĆWIK
„WSPOMNIONKA” J
Ostatnio zostałem poproszony o znalezienie czegoś w archiwach WATRY ,
ponieważ kiedy działałem, byłem archiwistą i po odejściu zostało trochę papierów i nie tylko. Znalezienie tego, czego szukałem zajęło mi przeszło dwie
godziny, ponieważ nie mogłem się oprzeć pokusie przeczytania niektórych
rzeczy, które, jeśli ktoś postawi muzeum WATRY, muszą się w nim znaleźć.
Są to m.in. podpisane przez rodziców K. Szybystego pozwolenie na wyjazd
na obóz pod opieką A. Kołczyka z lat 80...
Znalazłem także mapy i opis gry z mojego pierwszego wyjazdu kilkudniowego na zlot chorągwi w 1993 roku, na której to zostałem zdeptany przez obóz
przeciwnika i o mały włos bym nie dostał masztem, który spadł niecałe 0,5 m
ode mnie. Był to także wyjazd na którym M. J. Został obwołany Markiem
Polo, ponieważ prowadził nas przez około 16 godzin po trasie, którą przechodzi się w 8 h.
To moje szukanie, rzecz jasna, nie obyłoby się bez przeglądnięcia pierwszych Ćwików z lat 1989- 1993 i dopiero wtedy rozbolały mnie mięśnie twarzy od śmiechu, gdy czytałem takie historie jak „Nocny spacerek po lesie”, „Gra o milion” czy o nożu Karbowskiego. Po 2 godzinach znalazłem
to, czego szukałem- książkę drużyny z lat1964- 1965, naszego założyciela
T. Wyrwalskiego i książkę pamiątkową z wyjazdów do Niemiec na obozy.
Ten, kto pisał w tej książce (niestety, nie ma autora) naprawdę popisał się
poczuciem humoru- jego opisy są (można umrzeć ze śmiechu) fajne...
POZDROWIENIA!!
Wuj Mat z podróży
Numer 1(33)
Str. 6
Tylko dla Was- Duch Puszczy – ABDUL zdecydował się odsłonić
rąbka tajemnicy, czyli:
„SKĄD TE KRZYKI W LESIE ?!”
Mieszkaniec Boczowa: Witam szanownego Pana!
Abdul: Witam, witam!
M. B.: Czy może nam Pan powiedzieć, co to się ostatniej nocy działo? Skąd
te wszystkie hałasy?
A.: Hałasy ?! To była najpiękniejsza muzyka dla uszu! Harcerze, goszczący
w pobliskiej okolicy rozpoczynali właśnie obóz.
M. B.: Czy ten „zabieg” zawsze wiąże się z TAKĄ muzyką?
A.: Tak, jest to taki rytuał.
M. B.: No dobrze, a czy może nam Pan opowiedzieć dokładniej o tym wydarzeniu?
A.: Obóz został zerwany z „łóżek” o 2 w nocy. Przy dźwięku jumpy, drumli
wszyscy mieszkańcy lasu biegli ile sił w nogach za głosem tych instrumentów.
M. B.: Daleko biegli?
A.: Nie, tylko do miejsca, gdzie przygotowany był stos ogniskowy i tam zaczęła się cała zabawa. Obozowicze, podzieleni na kilka grup prezentowali
kolejno: tan, okrzyk i piosenkę- oczywiście na moją cześć.
M. B.: Tak, tak, słyszałem jakiś bełkot coś w stylu „dla Abdula dziś śpiewamy jego imię wychwalamy”, ale to nie było podobne do piosenki...
A.: E tam nie było! A to właśnie drużyna prezentująca tę piosenkę dostała
możliwość odszukania mnie. A schowałem się sprytnie. Niestety, te ciamajdy zgubiły drogę a na dodatek inne, żądne zwycięstwa drużyny nie dawały
im spokoju ciągle atakując.
M. B.: Ale w końcu znaleziono Pana?
A.: Tak, leżałem w trawie chyba ze 3 godziny. Aż mi się nerki przeziębiły.
Na całe szczęście doniesiono mnie bezpiecznie na miejsce i próbowano wkopać w ziemię.
M. B.: Ale dlaczego ten śpiew nie ustawał?
A.: Rytualna muzyka jest bardzo ważna. Ale chyba obozowicze zbyt skupili
się na śpiewie, bo przy pierwszej próbie wsadzenia mnie na miejsce nagle...
przewróciłem się!- to wszystko przez nich!- źle mnie przytrzymali! Ale się
poobijałem! Do tej pory mam guza na lewym rogu!
Str. 7
ĆWIK
M. B.: Mam nadzieję, że za drugim razem się udało?
A.: Drugi raz nie popełnili tego samego błędu. Zresztą kolejnego guza bym
nie zniósł.
M. B.: Czy na tym koniec?
A.: Obóz uznano za rozpoczęty i rozdano mieszkańcom koszulki- boczówki.
Następnie wszyscy wyrwani ze snu udali się do namiotów zmęczeni, ale
szczęśliwi. Lubię patrzeć na ich uśmiechnięte twarze, wtedy wiem, że obóz
będzie bardzo udany.
M. B.: Więc na całe szczęście poszli spać i o 3.30 nad ranem hałas ucichł.
Dziękuję za rozmowę.
A.: Niech moc Ducha Puszczy będzie z Tobą!
Bzioff
Rozmowa z dnia
5 lipca roku pańskiego 2002
„Lepszym być...”
Wielu z nas dostrzegając czyjeś wady, krytykuje je i próbuje je zmienić
(choć nie zawsze). Wyszukując w coraz to innych osobach kolejnych wad,
zapominamy o sobie. Porównując się do kogoś uważamy się doskonalsi od
tej osoby, nie uwzględniając swoich wad, a gdy ktoś je nam wypomni, robią się kłótnie i spory. Zatem aby zmienić innych, trzeba zacząć od siebie,
np. poprosić kogoś aby powiedział nam o naszych wadach (niektórych
wcale nie zauważamy), i poradził nam jak je wyeliminować. W ten sposób
można pomóc ,,być lepszym’’ naszym znajomym, przyjaciołom itp.
W tym momencie narzuca się 23. teza z książki Rafała Ryszki pt.,, Postać Jezusa jako wzór przywódcy’’, która brzmi: ,,Jezus uczy, że ktoś, kto
nie widzi belki w swoim oku, nie powinien zabierać się do usuwania drzazgi w czyimkolwiek oku’’. Ważne zdanie w jej komentarzu to: ,,... że wychowanie siebie to podstawowy warunek (obowiązek!) w wychowaniu innego człowieka’’.
Zatem zastanówmy się nad sobą choć prze chwilę..
Marian.
Numer 1(33)
Str. 8
KRÓTKA HISTORIA O ŻONACH NEPTUNA CZYLI:
DLACZEGO KOBIETY SĄ LEPSZE OD MĘŻCZYZN :)
Jakieś 3000 lat temu w odmętach boczowskiego jeziora panowali:
wieczny i nieśmiertelny bóg Sejsza i jego groźny brat- Tsun. Obaj nieugięci,
ale sprawiedliwi, rządzili mądrze, nie stawiali pochopnych wniosków, szanowali poddanych. Jednym z nich był Neptun- to jemu powierzono opiekę nad
brunatno-błękitnymi wodami jeziora. Niestety, wody te, nieokiełznane, często płatały figle, przez co Neptun miał wiele nieprzyjemności. Był świeżo
upieczonym bogiem, niedoświadczonym, więc ojcowie posyłali mu pomocników przydatnych w ujarzmianiu śmiertelnych fal. Jednak był jeden mały
fakt, który zgubił Neptuna- a mianowicie był on bardzo zadufany w sobie,
nieskory do dzielenia się swoją władzą. Odrzucał kolejne propozycje pomocy, choć sam nie dawał rady... Ojcowie nie wiedzieli już jak sobie z nim poradzić. Sejsza po wielu próbach dał za wygraną: „skoro tak chce, to niech sobie radzi sam” – pomyślał. Tsun zaś nie chciał nawet słyszeć o tym, że Neptun- ciamajda ma być zdany sam na siebie. Przez to też wynikła wielka kłótnia między braćmi. Wygrał ją Sejsza, ale Tsun postanowił się zemścić i wystawić Neptuna na próbę. Pewnej nocy rozpętał ogromną burzę na jeziorze- mordercze fale
dobijały do brzegu wymywając coraz to większe jego
części. Silne kipiele były nie do powstrzymania, a wzmagały się coraz bardziej. Neptun próbował ujarzmić fale
na różne sposoby. Nie pomagał jednak krzyk, bezskuteczne okazały się prośby, błagania. Na nic zdała się spokojna muzyka, taniec, śpiew...Bóg próbował także wymyślonej przez siebie poezji, ale rozjuszone fale nie
chciały go słuchać w finale porywając w otchłań 7 pięknych kobiet, które
wypłynęły na środek jeziora i...nie zdążyły już dobić do brzegu.
Neptun nadal chciał uspokoić fale, ale rozwścieczony Tsun nie dawał za
wygraną. Zrezygnowany Sejsza dał Neptunowi ostatnią szansę: pomoc
w postaci tych siedmiu kobiet. Każda z nich miała swoisty dar, podobny
do tych, których używał samolubny bożek, aby uspokoić fale. Ale co
ważne, Neptun posiadając te dary nie wiedział jak z nich korzystać- rozdzielił je i używał każdego osobno, odrywając od pozostałych. Kobiety,
szybko się ze sobą zaprzyjaźniając , skumulowały swe siły: krzyk połączyły z prośbą, błaganie z poezją, muzykę z tańcem i śpiewaniem.
Str. 9
ĆWIK
W ten sposób właśnie udało im się pokonać groźnego i zawistnego
Tsuna, ujarzmić fale i ocalić morskie królestwo od całkowitego zniszczenia.
Zadowolony Sejsza postanowił dać każdej kawałek królestwa i uczynić
wszystkie oddanymi Paniami Tronu i żonami Neptuna. Ojciec Sejsza zdawał
sobie sprawę z tego, iż Neptun jest ciamajdą, więc niepostrzeżenie odebrał
mu władzę i przydzielił ją siedmiu wspaniałym Pannom.Od tej pory to one
królowały na wodach a nieudolny Neptun- jak każdy facet- nie miał nic do
gadania. Po pewnym czasie przedsiębiorcze żony wygryzły go z tronu...
(należało mu się, a co!)
Historia powstania Ławicy Żon
Neptuna
Boczów 2003
Bunia & Bzioff
Black&White
Wszyscy chyba wiedzą, że należymy do hufca „Siklawa”. Dominującym
szczepem tej jednostki są Leśni. Więc większość drużyn jest pomijana
lub niedoceniana (a w szczególności my!!!). Czystym przykładem tego
może być ostatni wyjazd do Janowic Wielkich na turniej św. Jerzego.
Dziewczyny z 57 DHL postanowiły wystąpić w 3 zastępach w tym 2
składających się z młodszych harcerek i 1 starszoharcerskiego. Po przyjeździe na turniej „Atrapa” dowiedziała się, że nie będzie brana pod uwagę w klasyfikacji miejsc. Mimo tego „Ciosu w plecy” dziewczyny postanowiły dobrze się bawić i udowodniły, że są najlepsze. Chociaż „Atrapa”
została pominięta, to faceci sprawili nam nie lada niespodziankę. Otóż na
apelu okazało się że „Białe Wilki” z 35 DHL zajęły 1 miejsce! I tym samym udowodnili że „Watra” była, jest i zawsze będzie najlepsza.
DRUHNY I DRUHOWIE!! Bądźcie dumni z przynależności do „
Watry”.
P.S. Zapamiętajcie te słowa:
- Chaber?
- Nie, bławatek!
M&M
Numer 1(33)
Str. 10
Str. 11
ĆWIK
He, he, jak Wam się podobała akcja w TESCO? Cieszę się, że mogłam
w niej uczestniczyć, bo takie (atr)akcje nie zdarzają się codziennie.
A tak właściwie to piszę tu, aby opowiedzieć Wam historię przemiłego Pana
X., którego miałam przyjemność obsłużyć, pakując jego zakupy. Otóż Pan X.
Przyszedł do kasy nr 27 w dobrym humorze a opuścił ją, za moją sprawą,
w nastroju złym. A wszystko przez blok rysunkowy, który zapakowałam mu
do woreczka razem z zeszytem w kratkę. Oto przebieg rozmowy:
On: Co pani robi?!
Ja: Pakuję...
On: Proszę to zostawić!!
Ja: Dobrze, przepraszam...
On: Czy pani nie wie, że to są dwie różne rzeczy i trzeba je pakować osobno..?!
Ja (zdziwiona): Zeszyt i blok do osobnych worków?
On: TAAAK!
Ja: Ale przecież się razem nie pobrudzą...
On: No to co, ale to są dwie inne rzeczy. A pani tu przyszła pomagać czy
przeszkadzać?
Ja: Hmm..
Numer 1(33)
Str. 12
No i Pan X. zabrał mi woreczki. Pakował sam: szyneczka osobno, polędwiczka osobno, zeszyt w kratkę osobno, w linie też osobno...Patrzyłam na
to z matowym uśmieszkiem i politowaniem. Na koniec okazało się, że Pan
X. ma około 30 woreczków do zabrania. Oto przebieg sytuacji:
On: Ale ja mam za dużo worków!!
Ja: Buhaha...
On: No co się patrzysz?! Jak ja się z tym teraz zabiorę?
Ja: Nie mam pojęcia...
On: Pani nie powinna pozwolić na to, abym ja miał tyle woreczków! To
nieekologiczne!
Ja: Wiem.
On: Kobieta, a nie umie pakować zakupów!
Ja (zaskoczona): Przecież ja nie pakowałam...
On: No to skąd ja mam tyle woreczków..?!
I jak tu z takim gadać?
Bzioff
PSY
Historia psa:
U żadnego udomowionego zwierzęcia nie znajdziemy takich różnic pomiędzy poszczególnymi osobnikami, jak właśnie u psa. Zróżnicowanie to widać
szczególnie podczas dużych, międzynarodowych wystaw kynologicznych.
Ta rozmaitość mogłaby sugerować, że pies miał wielu przodków. Niegdyś,
z uwagi na niektóre cechy i umaszczenie w kolorze piasku uważano szakala
za przodka azjatyckich odmian charta. Później okazało się, że pies mógł mieć
tylko jednego przodka. Mianowicie był nim wilk.
Ile jest ras psów:
Żadna współczesna rasa psów, mimo pewnych podobieństw, nie ma nic
wspólnego z przodkami z epoki kamienia. Dotyczy to także szpica, chociaż
ta rasa jest istotnie bardzo stara. Rasy psów nie są dziełem przypadku ani „
kaprysem natury”. Wymyślili i stworzyli je ludzie, często poświęcając na to
dziesięciolecia. Dziś znamy około 4000 ras psów. Nikt natomiast nie wie,
Str. 13
ĆWIK
ile obecnie psów żyje na całej kuli ziemskiej. Prócz psów rasowych istnieje
również nieprzebrana masa różnych mieszańców, których pochodzenia nie
da się wywieść z „psiej arystokracji”.
Jaką rolę spełniały kiedyś jamniki?
Sympatyczne jamniki tak dobrze zadomowiły się w miastach i mieszkaniach ,że zupełnie zapomnieliśmy, iż – podobnie jak spaniele – są to również
psy myśliwskie. Łatwiej nam wyobrazić sobie jamnika rozciągniętego wygodnie na tapczanie niż przedzierającego się podczas jesiennej słoty przez
las.
Jak pies orientuje się w otoczeniu?
Pies spostrzega świat zupełnie inaczej niż my. Otoczenie składa się dla niego
z niewyobrażalnej ilości rozmaitych zapachów. Na ulicy interesują go nie
barwne reklamy, atrakcyjne sklepowe wystawy, lecz tysiące woni wydzielanych przez ludzi, miejsca i przedmioty. Szczególnie pociągające są oczywiście zapachy innych psów, dlatego tez nasz pupil obwąchuje nadzwyczaj
chętnie drzewa, latarnie i rozmaite kąty.
Kiedy należy skarcić, a kiedy pochwalić?
Pies, szczególnie młody, zapamiętuje dokładnie przyjemne i nieprzyjemne
wrażenia. Odgrywają one bardzo istotną rolę w procesie jego wychowania.
Chwalimy go i głaszczemy, kiedy jest posłuszny, karcimy i karzemy natomiast, gdy nas nie słucha i robi coś, czego sobie nie życzymy. Skarcenie psa
ma jednak sens tylko i wyłącznie wtedy, gdy przyłapiemy go „na gorącym
uczynku”. Kompletnie bezcelowe jest karanie psa, gdy od owego „uczynku”
upłynęło trochę czasu, chociaż było to zaledwie pół godzinki. Pamiętajmy o
tym!!
Dlaczego nie wolno bić psa?
Nieuzasadniona surowość czy wręcz bicie powoduje tylko i wyłącznie zastraszenie psa. W ten sposób nigdy nie zdobędziemy jego zaufania, a bez zaufania nie ma prawdziwej przyjaźni. Przy małych przewinieniach zwykle
wystarczy psa ofuknąć. Jeśli natomiast zasłuży sobie na karę, ponieważ zupełnie nas nie słucha, można go złapać za kark i raz mocno potrząsnąć. Przecież także suka nie inaczej karci swoje szczeniaki za nieposłuszeństwo.
Asia Mazik
Numer 1(33)
Str. 14
Halo?
Mamusia?
Jak jest w Żywcu? Bardzo fajnie!
Tylko trochę zimno. Co robiliśmy? A, w drodze do Żywca nasz autokar był tak rozśpiewany, że aż się trząsł. Zapoznaliśmy się ze starszymi Watrowcami, muszę przyznać, że to bardzo mili i radośni ludzie. Potem? Potem poszłyśmy poszukać noclegu
dla pana kierowcy. No przecież nie mógł spać w autokarze, a w szkole był niewystarczający komfort... No nic nie znalazłyśmy...jakiś stary facet gdy usłyszał, że szukamy noclegu za 20 zł to stwierdził, że za 20 zł to mu się nie opłaca pościeli prać. A
Marek robił Risotto; dobre było... Czekaj bo jakieś zakłócenia są... Gdzie jestem?
Nie wiem gdzie jestem. W lesie jestem... no, wiem że jest 22:00 Czy dużo śniegu?
Troszkę...teraz po kolana, czekam na ognisko. Nie jestem głodna, jadłam kanapkę z
zamarzniętym serem. No jak to dlaczego z zamarzniętym? Bo jest zimno... Kiedy
wracamy? Bo ja wiem... Na grobie?? Zapaliliśmy 30 zniczy, śpiewaliśmy piosenki...
Dlaczego na grobie nie można śpiewać? E, tam, przecież nie śpiewaliśmy "A wszystko to..." było... hmm... bardzo poważnie... w zadumie... Ale nie było to smutne. No
mówiłam Ci, że nie wiem, gdzie jestem. A Marek? Marek tez nie wie...
Bzioff
„ZAGADKI Z SZUFLADKI”
Zgadnij o kim z „Watry” mowa...
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
Jest dziewczynką, dużo nie je, z korektorem ma wspólne dzieje...
Śpiewa ładnie, gada w koło- z nim to zawsze jest wesoło...
Ciągle „ O mój Śląsku” krzyczy, na obozie wciąż się byczy...
Łamie nogi, łamie ręce, skrytożerstwo tępi wielce...
Bardzo słaba kobiecinka- bo w brzuch kopie ją dziecinka...
Za Rafałkiem w Żywcu gnała, wzrostem mu nie dorównała...
Na gitarce wciąż pogrywa i chłopaków też podrywa...
Choć w latrynie pachnie brzydko- muchy ciągną do niej szybko...
Jest wbijaczem gwoździ wielkim i „waldusiem” wali w belki...
Rośnie w lesie i na ścianie, Janek mówi mu: „kochanie”...
To, że pokój wietrzyć trzeba wie najlepiej ten kolega...
Bzioff & Apis Myosotis
Str. 15
ĆWIK
Stopka redakcyjna
Adres wydawcy:
Bartek Tylkowski
ul. Komorowska 16/7
54-436 Wrocław
Tel.: 373-77-37;
0-692-818-326
E-mail: [email protected]
Redakcja: Monika Knaź, Bartek
Tylkowski
Skład: Bartek Tylkowski
Grafika: Skany
Muzyka: tym razem brak
Autorzy tekstów:
hm. Tadeusz Wyrwalski,
Asia Mazik, Bunia, Bzioff, M&M,
Wuj Mat, Mariusz Bańczyk, Apis
Myosotis.
Redakcję „Ćwika” stanowią
wszystkie harcerki i harcerze
leśni szczepu „Watra” i wszyscy inni zainteresowani i zajmujący się woodcraftem, (w szero
ko rozumianym tego słowa znaczeniu). To
od Was
zależy jak ta gazetka będzie wygl
ądać. Redakcja stara się, aby wszystkie artyk
uły znalazły się na łamach „Ćwika”. Z zało
żenia jest
to miesięcznik, ale to od was zależ
y czy będzie ukazywał się w czasie. ”Ćwi
k” otwarty
jest na współpracę. Łamy „Ćwika”
służą wymianie poglądów, myśli i inform
acji, między
szeroko rozumianym środowisk
iem harcerstwa leśnego.
Tak więc życzymy Wam połamania
Redakcja
Jesteśmy w internecie!
www.35.watra.prv.pl
Czyli „Co w trawie piszczy??”
piór!