nr 1/2001
Transkrypt
nr 1/2001
Numer 1(30) 16.12.2001 Spis treści Czym jest woodcraft 2-3 Ważne tematy: Ucieczka...? 4 ∗ Polecam artykuł pt. ”Czym jest woodcraft” - zwłaszcza dla tych nowych harcerzy Mroczna Tajemnica 5 ∗ Totem obozowy ∗ Relacja z wigilii. Plakietka szepu WATRA 6 6-7 Wigilia 2001 Totem obozowy 8-10 Wędrówka dziewczyn... 11-12 12 O mój Śląsku Abdul oczami wiewiórki 13-14 Od wydawcy 15 Stopka redakcyjna 16 Numer 1(30) Str. 2 Czym jest woodcraft? Woodcraft oznacza leśną mądrość. Jest to zdolność, zręczność, umiejęntność i sztuka życia w przyrodzie tak, jak to miało miejsce od pierwotnych czasów ludzkiego bytu aż po dzień dzisiejszy. Jest to nawet jeszcze więcej: mianowicie mądrość życia w harmonii z naturą z jej niezmiennymi prawami. Woodcraft jest darem, przypomnianym ludzkości przez amerykańskiego entuzjastę przyrody, badacza, artystę-rysownika i malarza, pedagoga i pisarza Ernesta Thompsona Setona (1860 - 1946). Przypomnianym, lecz nie odkrytym, gdyż woodcraft jest tak stary, jak sama ludzkość. Woodcraft jest postawą życiową i sposobem na życie. Woodcraft jest również filozofią. W przeszłym stuleciu w wspaniały sposób, omówił ją poeta, eseista i przyrodnik Henry David Thoreau (1817 - 1862). W swojej książce pod tytułem "Walden, czyli życie w lesie" wygłosił ideały prostoty i czystości, jakie niesie ze sobą życie na łonie natury. Woodcraft jest radością z życia i z je„Woodcraft jest go darów. Woodcraft nie jest organizacją, lecz radością z życia” jest ruchem. Woodcraft nie prowadzi się i nie wykonuje. Woodcraft się przeżywa. Angielskie słowo "woodcraft" nie może być przetłumaczone na język polski jednym wyrazem polskim. I niemało kłopotu sprawia znalezienie polskiego odpowiednika dla owego angielskiego określenia. W języku niemieckim "woodcraft" i "woodcrafter" tłumaczy się określeniem "Waldkraft" i "Waldpfadfinder", u Czechów "zálesáctví" i "zálesák". Słownik "Webster's Condensate Dictionary" podaje, że woodcraft jest wprawą, zręcznością w strzelaniu (myślistwie) i innych sportach leśnych. Str. 3 Ćwik Co do prób tłumaczenia wyrazów "woodcraft" i "woodcrafter" na język polski, proponowane były już następujące określenia: życie leśne, wiedza leśna, leśne harcerstwo, lasownictwo, puszczaństwo, leśne junactwo, oraz leśny harcerz, puszczak, lasownik, leśny człowiek, leśny junak. Po odrzuceniu kilku tłumaczeń, jako mało trafnych lub już dawniej używanych w innym znaczeniu, nazwy leśne junactwo, leśny junak i leśna junaczka są o tyle dobre, że jednocześnie zaznaczają łączność z harcerskim i ogólnym ruchem skautowym, a ponadto charakteryzują pierwotny typ i pochodzenie leśnego ruchu. Wspólnie z określeniem "leśna mądrość" używamy je w kręgu polskich woodcrafterów, jako dobrze oddające istotę rzeczy. Określenia te przytaczamy również jako określenia nie tylko tłumaczone z angielskiego czy amerykańskiego ruchu, lecz wyrażające naszą własną pracę, tkwiącą głęboko korzeniami w polskiej ziemi. W swojej pracy krzewimy mianowicie elementy staropolskie i słowiańskie oraz realia z dziedziny obyczajów i twórczości, zawartej w literaturze, sztuce i muzyce ludowej. Najbliżej przepięknej myśli woodcraftu - leśnego junactwa stoi pierwotny skauting Setona. Nie ma sęnsu wyliczanie wszystkich odrębności między pojęciem ruchu generała Baden-Powella i wcześniej powstałym wychowawczym systemem Setona. Nie byłoby również na miejscu umniejszanie niewątpliwego wkładu skautingu angielskiego w rozwój harcerstwa polskiego. Lecz woodcraft Setona, właściwie pojęty i poprawnie przeżywany, równocześnie więcej wymagający. Woodcraft - leśne junactwo można w ograniczonej postaci zastosowywać z powodzenie również w rozpowszechnionym w Polsce ruchu harcerskim. Dowodem tego jest wiele przykładów z różnych organizacji skautowych w Europie. W ruchu woodcrafterskim znana jest dewiza mówiąca, że woodcraft jest wychowaniem od czterech do dziewięćdziesięciu czterech lat. Woodcraft jest w szerokim tego słowa znaczeniu nie tylko wychowaniem człowieka, lecz też samym żciem! Wspaniałym, mądrym, szczerym jak złoto, prawdziwym i szlachetnym życiem. fragment książki Ladislava Ruska "Leśne junactwo" w tłumaczeniu Milana Klimánka - Wayseekera Numer 1(30) Str. 4 Gdy decydujesz się już na wstąpienie do harcerstwa jednocześnie przekraczasz magiczną granicę między szarą rzeczywistością a pięknem dzikiej, być może obcej ci wcześniej przyrody. Po chwili uświadamiasz sobie, że nie jesteś już zwykłym dzieckiem... w twojej głowie rodzą się ciągle to nowe pomysły, jesteś pełen energii, ciągle gotowy do pracy i zabawy... Dlaczego ? Owszem nie zaprzeczę, że w ogromnym stopniu przyczyniły się do tego wspaniałe, pełne nowych przeżyć i przygód wycieczki czy zbiórki, ale jest jeszcze jeden szczegół, który sprawia, że są one godne miejsca w naszej pamięci – to PRZYJAŻŃ. Z czasem staje się ona silniejsza, bogatsza w zaufanie i szacunek. To właśnie ona nie pozwala nam na wypisanie się z HARCERSTWA. Gdy po kilku latach wydaje ci się, że twój ,,zapas ‘’ pomysłów, chęci wyczerpuje się... wówczas dochodzisz do wniosku, że wypiszesz się, ot tak po prostu. Lecz to wcale nie jest takie proste!!! Musisz bowiem pogodzić się z faktem, że prędzej czy póżniej wrócisz. Tak, trudno jest odmówić sobie wyjazdu w góry z gitarami... ale najtrudniej jest odmówić sobie wyjazdu w góry bez PRZYJACIÓŁ, którzy w dodatku towarzyszyli ci przy zdobywaniu twojego pierwszego szczytu... Zanim każesz skreślić się z listy pomyśl o tym... Jagoda Str. 5 Ćwik MROCZNA TAJEMNICA Las szumi złowrogo, gdzieś w dali odezwała się sowa. Drzewa cicho lecz przenikliwie skrzypią na wietrze. Szum spadających liści przyprawia o dreszcz. Ciemno, bardzo ciemno, wzrok nie potrafi przeniknąć przez tą zasłonę. Pozostaje tylko słuch. Ten jednak wychwytuje przedziwne dźwięki: piski, jęki, skrzypienie, szelest, stukot, krzyk... Co jest prawdą, co wytworem fantazji? Mimo, że oczy są bezużyteczne w tej ciemności, starasz się przeniknąć cienie i dostrzec coś w głębi lasu. Coś musnęło cię w policzek. Nocny motyl, spadający liść, czy tylko podmuch wiatru i twoją wyobraźnia? A może COŚ przeleciało tak blisko ciebie, że dotknęło twojego policzka? Coraz bardziej się boisz, drżysz w sobie. A jednak wiesz, że to tylko twoja wyobraźnia. Już, już chcesz się uspokoić, gdy za sobą słyszysz kroki. Szybko przylgnąłeś plecami do drzewa. Próbujesz się uspokoić, złapać oddech. Wmawiasz sobie, że to tylko wiatr i mroczna pieśń lasu. Serce już prawie bije spokojnie. Czujesz pod palcami szorstką korę drzewa, prawie czujesz jak płynie w nim życie. Myślisz sobie, że przebywanie nocą w lesie to zawsze wielka przygoda. Drzewo za twoimi plecami jest dla ciebie jakby ukojeniem, spływa na ciebie jego odwieczny spokój. Patrzysz w górę, na jego potężne konary. Zdaje ci się, że ciężko schylają się ku ziemi, by pochwycić cię swoimi szorstkimi ramionami. Nagle brakuje ci tchu. One naprawdę zbliżają się do ziemi, do ciebie, już pojedyncze gałęzie oplatają cię swoimi sękatymi palcami. Czujesz jak zapadasz się, jak za twoimi plecami rozchodzi się kora drzewa, wciągając cię do środka, brakuje ci powietrza... Promienie słońca rażą cię w oczy, czas opuścić cieplutki i bezpieczny śpiwór. Teraz to tylko sen, ale jutro... kaka Numer 1(30) Str. 6 Plakietka szczepu WATRA W tym artykule chciałbym przypomnieć wszystkim harcerzom o nieodzownym elemencie naszego środowiska jakim jest plakietka szczepu. To właśnie ona wyróżnia Nas spośród innych drużyn. Ale nie wyróżnia Nas tylko pod względem przyczepionego ot tak kawałka materiału. Ten „materiał” oznacza, że osoba, która go posiada czymś się wykazała. Oznacza że jesteśmy harcerstwem leśnym i że mamy inne zwyczaje niż inne środowiska harcerskie. Plakietka podtrzymuje pewną tradycję w naszym szczepie-wszystkie zasłużone harcerki i harcerze Watry noszą ją przyszytą na lewej (od serca) kieszeni munduru. A teraz pokrótce przedstawię symbolikę plakietki naszego szczepu. Okrąg-wszyscy harcerze są jedną rodziną. Litera „K”- staroegipski znak na cześć przyrody. Ogień-rozświetla harcerzom drogę. Choinka-drzewko mądrości. Dym-kręta droga, pełna przygód i niespodzianek, którą kroczy harcerz. Bartek T. Wigilia 2001 Jak to zwykle bywa w naszej watrowskiej tradycji co roku odbywa się wigilia naszego szczepu oraz osób, które kiedyś były z tym szczepem związane. W tym roku również tak było. 8 grudnia w chacie odbyła się wigilia Watry. Uczestniczyło w niej ok. 40 harcerzy i harcerek. Numer 1(30) Str. 7 cerek. Gościnnie przybył do Nas ks. Wojciech Kański parafii na Muchoborze Małym oraz tata jednej z harcerek. Po południu, jeszcze przed wigilią 35 poszła na akcję odśnieżania wigilijnego miejsca oraz na akcję pod kryptonimem „ kuchnia polowa i ognisko”. Obie akcje przyniosły wiele pożytku. Ok. ósmej wieczorem zgraja ludzi wybiegła z chaty i podążyła w stronę „wigilii”. Ale wcześniej dotarła tam ekipa ratunkowo-kuchenna w składzie ja i Darek Dżugan. Kiedy dotarli już wszyscy, rozpoczęło się. Wszyscy usiedli, barszcz podgrzewał się i rozpaliło się wigilijne ognisko. Po odśpiewaniu pieśni obrzędowych przyszedł czas na Ewangelię oraz kazanie księdza. Ksiądz złożył Nam życzenia, które chyba każdy z nas sobie zapamiętał. Już po chwili dziewczyny rozdały opłatki i rozpoczęło się wielkie składanie życzeń. Trwało to z wiadomych względów długo. W tym czasie ekipa kuchenna oznajmiła, że barszcz nadaje się do spożycia, a więc wszyscy rzucili się z menażkami po barszcz z uszkami. Niestety ksiądz i tata harcerki musieli już wracać do Wrocławia. Gości odprowadziło dwóch harcerzy z 35 (Łukasz K. i Janek W.). Po zjedzeniu barszczu rozpoczęło się śpiewanie piosenek i kolęd oraz spożywanie różnego rodzaju ciast. Po ok. 1,5 godziny wspólnego śpiewania zapadła decyzja o zakończeniu wigilii. I w ten sposób ok. 12 w nocy wszyscy wrócili do chaty. Myślę, że tą wigilię można zaliczyć do udanych, gdyż z tego co wiem to wszystkim się podobała. Bartek Tylkowski Numer 1(30) Str. 8 Str. 9 Ćwik Str. 10 Ćwik dok. ze strony poprzedniej Pal totemowy Wszyscy chłopcy uwielbiają pracować nad totemami obozowymi. Jest to praca, w której za pomocą dłuta i młotka mogą wyrażać stan swojego ducha i pomysłowość. Rzeźbienie totemu to świetna zabawa zaczynając od wyboru odpowiedniego pala skończywszy na ustawieniu go na widoku całego świata by każdy mógł go podziwiać. Dwóch, czasem nawet trzech chłopców może pracować nad tym samym palem totemowym jednocześnie. Wyznacza się w tym celu osobne sekcje dla każdego z nich i na każdym rysuje się to co chcemy rzeźbić. Kiedy prace rzeźbiarskie są skończone chłopcom można przydzielić następne sekcje do pracy (jeśli takie istnieją). Na końcu Ci, którzy są dobrzy w rzeźbieniu powinni przysiąść i zabrać się do oporządzenia, ozdobienia i wykończenia detali przy pomocy scyzoryków. Kiedy nakładamy na rzeźbę kolory najlepiej jest użyć jednej barwy do pomalowania odpowiednich części i pozostawić je na jakiś czas do wyschnięcia przed położeniem następnych barwników. W ten sposób będą małe szanse na zamazanie pomalowanych miejsc luz zlanie się dwóch lub kilku kolorów. Wędrowny Kruk Str. 11 Ćwik Wędrówka dziewczyn z 57DH-2001r. Na wędrówkę miałyśmy iść zastępami, ale postanowiłyśmy iść razem, ale bez Justysi i Kasi. Basia wymyśliła gdzie mogłybyśmy pojechać. Wszystkie przystałyśmy na jej propozycję......Była trzecia nad ranem, kiedy zaczęłyśmy zbierać się do drogi i już na samym początku musiało coś się stać...było ogromne zamieszanie, małe dziewczynki nie mogły się pozbierać. Jednej zginęły okulary, drugiej karimata nie chce się zmieścić, trzeciej zginął pas i tak dalej...Wszystko byłoby normalne, gdyby nie to, że okazało się, że Arleta zniknęła...Co się z nią działo nie jest najważniejsze. Ważne, że się znalazła i poszłyśmy na stację do Cybowa. W drodze zaczęło padać. Kiedy dotarłyśmy do Stargardu Szczecińskiego pożegnałyśmy się z Justyną i Kasią, i pojechałyśmy do Szczecina, a potem do Warnowa(na wyspie Wolin). Miało to być miasteczko, a jak się okazało były tam 3 domki na krzyż... Postanowiłyśmy pójść do Wisełki...Szłyśmy przez piękny Woliński Park Krajobrazowy, gdy niespodziewanie lunęło. Jeszcze nigdy żadna z nas nie szła w taki deszcz. Chciałyśmy się schronić pod drzewami, ale to nic nie dało. Woda w butach, mokre spódnice, nawet mokra bielizna, z plecaków można było wybierać wodę „wiadrami”...Stwierdziłyśmy, że najlepiej będzie poszukać kościoła...poszłyśmy...ksiądz kazał nam się przebrać w suche rzeczy i pójść do domku, gdzie dostałyśmy coś ciepłego do jedzenia. Przebierając się zauważyłam napis na jednej z kolumn: Kościół jest miejscem świętym, obowiązuje przyzwoity strój, a gdy zobaczyłam, że dziewczyny paradują w samej bieliźnie lub ręczniku zaczęłam się śmiać. Ale wcale nie było nam do śmiechu kiedy się okazało, że dziewczyny nie mają suchych rzeczy. Coś jednak znalazły(getry, podkoszulki, worki foliowe)...Padało, więc poszłam porozmawiać z księdzem o noclegu...Nie dał jasnej odpowiedzi. Powiedział żebym się modliła, a wszystko się ułoży. Nasza sytuacja się pogarszała, martwiłam się o kobitki, bo wyglądały okropnie. W punktach zawrę to co stało się później: 1)Szukanie noclegu w jakimś domku 2)Rozmowy z Justysią, która nie mówiła nic nowego, na co byśmy nie wpadły 3)kłopoty z rachunkami 4)czujemy się niechciane 5)ksiądz wraca 6)Swetry od księdza...Msza trwa, dziewczyny pociągają nosem, zasypiają na stojąco, szeleszczą workami, ksiądz ogłasza wszem i wobec, że biedne harcerki nie mają się gdzie podziać. Ku naszemu zdumieniu z 8 osób 3(nie licząc nas)...nie chciałyśmy się Str. 12 Ćwik rozdzielać, ale nie było innego wyjścia...Ja trafiłam do XIXw. Dworku. Pani zrobiła nam kolację, wzięłyśmy prysznic, ale za nim poszłyśmy spać wydarzyło się jeszcze wiele rzeczy. Mąż tej pani chciał zawieść mnie na pogotowie, bo moja noga była sina i opuchnięta, ale okłady z octu trochę pomogły. Opuchlizna rano wydawała się mniejsza. Po śniadaniu spotkałyśmy się w kościele. Kupiłyśmy ciasto, by podziękować tym ludziom, co nam pomogli. Księdza nie było, więc kartkę ciasto i różaniec zostawiłam na ołtarzu. Poszłyśmy do pani z dworku, a ona i jej mąż z wczasowiczem podwieźli nas do Warnowa. Po przesiadce w Szczecinie gdzie uciekł nam pociąg dotarłyśmy do Choszczna skąd nie miałyśmy jak wrócić do obozu, więc znów zanocowałyśmy w kościele ( proboszcz nie chciał uwierzyć, że jesteśmy harcerkami, ale się zgodził). Tu okazało się, że na 15 śpiworów suchych jest 5. Ściśnięte jak sardynki przetrzymałyśmy i tę noc. Rano poszłyśmy na dworzec. Tu także odbyły się istne cyrki jak mamy dojechać do Cybowa. Miałyśmy za mało pieniędzy by wszystkie pojechały PKS-em, więc staruszki pojechały „ na stopa”, a ja z Arletą i maleństwami pojechałyśmy autobusem. Na dworcu spotkałyśmy Basię z Wałbrzycha i Kasię, które jechały na kurs drużynowych. W Reczu przyjechał autobus „z klimatyzacją i w ogóle”, że dziewczyny chciały jechać gdziekolwiek, żeby nie musiały wysiadać. Wszystkie od razu zasnęły...Łatwo domyślać się co dalej...Wszystkie całe i zdrowe spotkałyśmy się w Cybowie koło sklepu. Zrobiłyśmy ostatnie zakupy, załatwiłyśmy lewy rachunek i...i wreszcie suche, czyste ubranka, namiociki, prycze... Każda powinna zapamiętać jedno: „żeby zawsze wszystko pakować w worki, a potem do plecaka”. dh Donia O mój śląsku... Wszyscy pewnie zastanawiacie się, dlaczego cała 35 przez całą Wigilię śpiewała O mój śląsku, umierasz mi w biały dzień. Otóż te wzniosłe słowa pochodzą z pewnego wdechowego serialu dokumentalnego pt. „Serce z Węgla” nadawanego we wtorki o 21:05 w TVP1. Te słowa podłapałem ja, a potem cała drużyna i tym sposobem pół Wrocławia. Tak więc nie zdziwcie się gdy usłyszycie idąc po ulicy O mój śląsku... „Serce z Węgla” to serial o górnikach ze Śląska. Polecam go wszystkim! Jednakże dopiero po obejrzeniu serialu stwierdzicie, że „coś” w tych słowach jest. Bartek T. Str. 13 Ćwik Abdul oczami wiewiórki Była ciemna i cicha noc. Spała zwinięta w kłębek na drzewie. Wtem sen wiewiórki został zakłócony przez dziwny odgłos. Odgłos bębna rozległ się nagle pośród leśnych drzew. Podniosła łepek i zauważyła wśród namiotów ciemną postać. Pomiędzy odgłosami bębna dało się słyszeć okrzyki, które budziły ludzi śpiących w namiotach. Wiewióra przeskoczyła z drzewa na drzewo, by przyjrzeć się bliżej niecodziennej sytuacji. Dostrzegła, że plac zaczął zapełniać się cieniami zaspanych postaci wychodzących z namiotów. W dali zauważyła jasny blask ognia i kolejną postać oświetloną przez ognisko. Zaczęła przeskakiwać z gałęzi na gałąź, by w końcu zatrzymać się na dachu jednego z namiotów. Teraz mogła dostrzec, że wszyscy ludzie mieli na sobie podobne stroje z dziwnymi - przypominającymi indiańskie – znakami i wzorami. W końcu postać stojąca pośrodku zaspanych głów przemówiła i wskazała na ognisko. Wtedy wszystkie postacie ruszyły w kierunku ognia. Tam usiedli w kręgu. Dźwięki bębna stopniowo cichły, by w końcu zamilknąć. Spłoszona przez poruszenie wiewiórka przystała na drzewie tuż przy ognisku. Człowiek, który od początku siedział przy ognisku trzymając w ręku laskę (drewnianą, a nie dziewczynę), zaczął mówić do zgromadzonych. Opowiadał o duchu puszczy – ABDULU, który objawił się tej nocy. Poprzez swój totem chciał obdarować obozowiczów swą łaską i przychylnością. ”Wilczkowie” musieli odnaleźć 4 duchy ukryte w lesie. Mogli je znaleźć tylko poprzez odgłosy lasu : Bębna, Dżylingi, Fletu i Digdirdu. Tylko odnajdując totem ludzie mogli udowodnić swą wartość w oczach Abdula i zostać obdarowanymi jego łaską. Obozowicze podzielili się na grupy i wyruszyli na poszukiwania. Niektóre odgłosy było słychać od razu, inne trzeba było wyłowić spośród odgłosów puszczy i zgiełku innych grup szukających duchów. Wiewióra podążyła za Numer 1(30) Str. 14 jedną z nich zaciekawiona dziwnym zgiełkiem. Duchy, które spotkali „wilczkowie” zostawiły kolejne części mapy na plecach jednego z nich. Po chwili grupa obserwowana przez zwierzątko usłyszała triumfalną pieśń. Druga grupa odnalazła TOTEM ABDULA. Gdy dołączyli do pozostałych zauważyli majestatyczny drzewiec gotowy do przeniesienia w miejsce obrzędu. Wiewiórka przeskakując na coraz to nowe drzewa podążała za ludźmi trudzącymi się przy niesieniu totemu. Kiedy dotarli do ogniska wkopali go w przygotowanym miejscu. Totem wznosząc się nad polaną prezentował się majestatycznie i okazale. Zaczęły się tańce rytualne wkoło ogniska przy dźwiękach bębna, a niektórzy śmiałkowie zaczęli przeskakiwać przez wysoki ogień. Wiewiórka znalazła najdogodniejsze miejsce do obserwowania dziwnego zjawiska. Po pewnym czasie tańce ustały, ognisko zostało zagaszone i ludzie rozeszli się do namiotów, a wiewiórka zasnęła na jednym z ramion totemu Abdula. Feniks i Grzesiek ◄Abdul z obozu Cybowo 2001 Str. 15 Ćwik Drodzy czytelnicy! Jako, że jest pierwszy numer po długiej nieobecności „Ćwika” chciałbym przypomnieć, że każdy z Was może pisać artykuły do naszej gazetki na dowolnie wybrany temat. Artykuły mogą być dowolnej objętości. Tak więc to od Was będzie zależeć czy „Ćwik” będzie się dalej ukazywał. Informuję także kadrę zuchów oraz drużyny 35 i 57, że w każdym numerze znajdzie się rubryka poświęcona Waszej działalności (akcje, informacje bieżące, itd..) . Rubryka ta będzie zajmować ok.. strony. Bartek T. Harmonogram wydarzeń ∗ 25,26 — Święta Bożego Narodzenia ∗ 31 — Sylwesterostatni dzień tego wspaniałego roku. grudzień 2001 Pn Wt Śr Cz Pt So N 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 Stopka redakcyjna Adres wydawcy: Bartek Tylkowski ul.Komorowska 16/7 54-436 Wrocław Tel.: 373-77-37 E-mail: [email protected] Redakcja numeru: Scenariusz: Jagoda, kaka, Wędrowny Kruk, Bartek Tylkowski, Feniks, Grzesiek Redakcję „Ćwika” stanowią wszystkie harcerki i harcerze, a także zuchy szczepu „Watra”. To od Was zależy jak ta gazetka(?!) będzie wyglądać:-)). Redakcja stara się, aby wszystkie artyk uły znalazły się na łam ach „Ćwika”. Z założenia jest to miesięcznik, ale to od was zależy czy będzie ukazywał się w czasie. ”Ćwik” otwarty jest na wspó łpracę. Łamy „Ćwika” służą wymianie poglądów, myśli i informacji, między szero ko rozumianym środowiskiem harcerstw ai woodcraftu. Tak więc życzymy Wam połamania piór! Jesteśmy w internecie! www.zstj.prv.pl Wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Bożego Narodzenia oraz szczęśliwego Nowego Roku 2002 życzy redakcja ”Ćwika”