JANUSZ RADEK - Czuły mięsożerca
Transkrypt
JANUSZ RADEK - Czuły mięsożerca
JANUSZ RADEK - Czuły mięsożerca Wrażliwy artysta. Obdarzony niesamowitą skalą głosu. Ulubieniec kobiecej publiczności? „Słuchają mnie również silni faceci, którzy robią wielkie biznesy. Poznałem niektórych” – mówi. Właśnie ukazała sie jego najnowsza płyta „Gdzieś – po – między”. GALA: Kiedy śpiewasz, to ja słyszę w Tobie kobietę. JANUSZ RADEK: Mógłbym się nawet z tym zgodzić, że ta płyta jest bardziej kobieca. Wyrażam uczuciowość, która raczej przypisana jest kobietom... chociaż, zawsze będę powtarzał, że mamy taką samą wrażliwość! Nie dzielmy jej ze względu na płeć. Staram się śpiewać dla wszystkich. Nie dzielić tego w taki sposób, że np. dzisiaj wykonuję muzykę dla „trzydziestek”, jutro dla „szesnastek”, a pojutrze dla mężczyzn. Ciekawość – zarówno kobiet jak i mężczyzn – jest moją wspólną cechą. Uwielbiam ich podglądać. GALA: Kogo ostatnio podglądałeś? JANUSZ RADEK: Zachwyciłem się taką starszą kobietą w pociągu. Długo ja obserwowałem. Dostrzegłem jej dawną urodę i piękno, które w sobie zachowała. Jest wiele osób, które mają wciąż ten czar, tę szarmanckość, szlachetność. To jest niesamowicie ujmujące. GALA: Co podrażnia Twoje zmysły, kiedy tworzysz? JANUSZ RADEK: Uwielbiam jeść! Pamiętam, że kiedyś mieszałem wszystko, lubiłem kulinarne dziwadła. Dopiero moja żona powiedziała mi, że świetnie jest łączyć dwa, trzy wyraźne smaki. Wtedy czujesz ten smak, on się doskonale trawi, a ty się świetnie czujesz. Jem dużo mięsa. Lubię świeżą, dobrą cielęcinę. Daje mi dużo energii i siły, żeby myśleć. GALA: Tak samo jak mięsa, jesteś spragniony miłości? Czasami brzmisz tak, jakbyś miał jej za mało. JANUSZ RADEK: Mówienie o sobie, że się „jest w miłości” często ludzi drażni. Ja mam przy sobie trzy kobiety: dwie córki i żonę. Czuję i wiem, że mam w nich wsparcie... może stąd ta siła. Jedna z piosenek jest o kobiecie w ciąży. Kiedy ją pisałem, miałem przed oczami swoją żonę. To jest najbardziej autobiograficzna piosenka na tej płycie. Wtedy wszelkie moje doznania były na najwyższym pułapie erotyki. Bliskość i wspólnota stają się wtedy niebywałe. Moje piosenki są czasami również apelem o miłość i smak. Kochajmy się i jedzmy dobre rzeczy. Kochajmy się świadomie, niech to będzie euforyczne, niech to będzie jak rozkwitające kwiaty. Wtedy „to” ma sens. GALA: A Twoje śpiewanie ma sens? JANUSZ RADEK: Moja publiczność się powiększa, więc chyba ma. Najpierw interesuje mnie rzemiosło, a potem bycie artystą. Od 5 lat istnieje gatunek Janusz Radek. Wróćmy do smaku. Nie możesz robić czegoś, co ci nie leży, nie smakuje. Gdybym się zmieniał, „naginał”, nie był sobą, pewnie byłoby mi źle. Publiczność musi być zaskakiwana ale nie może być zabawiana, nie może być głaskana, nie za wszelką cenę. Bo inaczej przypomina to kupowanie mięsa za pół ceny – nie wiadomo, gdzie ono leżało? czy będzie jeszcze smaczne. GALA: Gdzie i jak ludzie Cię słuchają? JANUSZ RADEK: Myślę, że połowa z nich jednak w domu. Mogą się wtedy kochać, gotować albo kochać się i gotować jednocześnie. GALA: Potrafię wyobrazić sobie kobiety, które słuchają Radka, ale nie mężczyzn! JANUSZ RADEK: Poznałem niektórych. To również silni faceci, którzy pracują w korporacjach, robią wielkie biznesy. Jeden z nich odnajduje w mojej muzyce niesamowity relaks, odnajduje nieformalne, ludzkie kontakty z innymi. GALA: Czego nie masz odwagi zaśpiewać? JANUSZ RADEK: Tak naprawdę niczego się nie boję, nie mam hamulca do śpiewania czegokolwiek. Nawet disco-polo. Gdyby było mi potrzebne do nakreślenia jakiejś obyczajowości, to bym je wykonał. Wychodząc na scenę, muszę być pewny tego, co mam zrobić. Zaczynam się bać, kiedy jestem nieprzekonany. Strach powoduje, że nawet zagrany przyzwoicie koncert wypada blado, „ni to ciepłe, ni to zimne”. Nie cierpię takich letnich stanów. GALA: Na okładce płyty widnieje Twoja twarz. Kogo widzisz, jak na nią patrzysz? JANUSZ RADEK: Jak spojrzę głęboko w swoje oczy, siebie. Ale każdy artysta nie mówi do końca prawdy. Musi ją tak przekształcić, tak zlutować, tak przetransformować, żeby stała się sztuką. Dlatego na tym zdjęciu widzę również kłamcę. Rozmawia: Maciej Kędziak Zdjęcia: Jacek Poremba GALA 48/2010