psychedeliki a doznanie religijne
Transkrypt
psychedeliki a doznanie religijne
Psychedeliki a doznanie religijne (Psychedelics and Religious Experience) by Alan Watts (Oryginalnie ukazało się w California Law Review, Wol. 56, Nr 1, Styczeń 1968, str. 74-85.) Copyright Alan Watts & California Law Review. wersja ang. www.en.psilosophy.info/uvdozxuqbzjybrcjcnahbogz original text: https://www.dmt-nexus.me/doc/watts_psychedelics_religious_exp.pdf backup source: http://www.psilosophy.info/resources/watts_psychedelics_religious_exp.pdf [ tłumaczenie: cjuchu ] Dziedzictwo wciąż żyje: www.alanwatts.com Spis Tresci: 1. Doznanie psychedeliczne a) spowolnienie czasu b) świadomość biegunowości c) świadomość względności a) świadomość wiecznej energii 2. Sprzeciw wobec dragów psychedelicznych a) niebezpieczeństwo b) ucieczka od rzeczywistości 3. Przypisy Doświadczenia wynikające z zastosowania psychedelików często są opisywane w terminach religijnych. Dlatego są interesujące dla tych, którzy tak jak ja, zgodnie z tradycją Williama Jamesa1, zajmują się psychologią religii. Przez ponad trzydzieści lat badałem przypadki, konsekwencje, oraz formy tych osobliwych stanów świadomości, w których indywiduum odkrywa, że jest jednym nieprzemijającym procesem z Bogiem, z Wszechświatem, z Gruntem Istnienia, lub jakąkolwiek nazwą, którą, poprzez kulturowe uwarunkowanie lub osobistą preferencję, można zastosować dla najwyższej i wiecznej rzeczywistości. Nie mamy zadowalającej i definitywnej nazwy dla tego rodzaju doświadczeń. Terminy "doznanie religijne", "doznanie mistyczne", oraz "kosmiczna świadomość" są zbyt niejasne i ogólnikowe na określenie tego specyficznego trybu świadomości, który, dla tych, co go poznali, jest tak realny i dojmujący jak zakochanie się. Artykuł ten opisuje stany świadomości wywoływane psychedelikami, mimo że są praktycznie nie do odróżnienia od pierwotnego doznania mistycznego. Artykuł omawia następnie obiekcje wobec stosowania psychedelików wynikające głównie z opozycji między wartościami mistycznymi a tradycyjnymi wartościami religijnymi i świeckimi zachodniego społeczeństwa. Doznanie psychedeliczne Idea doświadczeń mistycznych wynikających ze stosowania dragu nie jest chętnie akceptowana w zachodnich społeczeństwach. Z historycznego punktu widzenia, zachodnia kultura posiada szczególną fascynację wartością i cnotą człowieka jako jednostki, samostanowiącej, z odpowiedzialnym ego, kontrolującej siebie i swój świat mocą świadomego wysiłku i woli. Nic więc nie może być bardziej odrażające dla tej tradycji kulturowej niż pomysł duchowego lub psychologicznego rozwoju poprzez zastosowanie dragów. Osoba "nadragowana" ma z definicji przyćmioną świadomość, mglisty osąd, i jest pozbawiona woli. Lecz nie wszystkie psychotropowe (zmieniające świadomość) substancje chemiczne są narkotyczne i usypiające, tak jak alkohol, opiaty i barbiturany. Efekty tego, co jest obecnie nazywane substancjami psychedelicznymi (objawiającymi umysł) różnią się od efektów alkoholu, tak jak śmiech różni się od szału, lub radość od depresji. Tak naprawdę nie ma analogii między byciem na "haju" po LSD i byciem "upitym" burbonem. To prawda, nikt w soma rights re-served 1 od 08.11.2012 na http://www.psilosophy.info/ psychedeliki a doznanie religijne www.psilosophy.info/uvdozxuqbzjybrcjcnahbogz którymkolwiek z tych stanów nie powinien prowadzić samochodu, lecz nikt nie powinien też prowadzić gdy czyta książkę, gra na skrzypcach lub gdy się kocha. Pewne aktywności twórcze i stany umysłu wymagają koncentracji i oddania, które są po prostu niezgodne z pilotowaniem śmiercionośnej machiny po autostradzie. Ja eksperymentowałem z pięcioma głównymi psychedelikami: LSD-25, meskaliną, psilocybiną, dimetylotryptaminą (DMT), oraz konopiami. Zrobiłem tak, jak William James, który próbował podtlenku azotu, by sprawdzić, czy pomogą mi ustalić, co można nazwać "zasadniczymi" lub "aktywnymi" elementami doznania mistycznego. Ponieważ prawie cała klasyczna literatura o mistycyzmie jest niejasna, nie tylko w opisywaniu doznania, lecz także w ukazywaniu racjonalnych powiązań między samym doznaniem a różnymi tradycyjnymi metodami zalecanymi do ich wywołania: post, koncentracja, ćwiczenia oddechowe, modlitwy, zaklęcia, oraz tańce. Tradycyjny mistrz Zen lub Jogi, pytany, czemu takie to, a takie praktyki prowadzą lub predysponują do doznania mistycznego, zawsze odpowiada, "Jest to sposób, który dał mi mój nauczyciel. Jest to sposób, jaki znalazłem. Jeśli poważnie jesteś zainteresowany, spróbuj sam." Odpowiedź ta ledwie zaspokaja impertynenckiego, naukowo myślącego, i intelektualnie ciekawego człowieka zachodu. Przypomina mu archaiczne zalecenia medyczne sporządzające mieszankę z pięciu salamander, startej liny z szubienicy, trzech ugotowanych nietoperzy, skrupułu fosforu, trzech szczypt lulka, oraz dawki smoczego łajna opadłego, gdy księżyc był w Rybach. Być może to działało, lecz co było niezbędnym składnikiem? Dlatego uderzyło mnie to, że jeśli jakiekolwiek substancje psychedeliczne mogłyby faktycznie usposobić mą świadomość do doznania mistycznego, mógłbym wykorzystać je jako instrumenty do badania i opisywania tego doznania, tak jak używa się mikroskopu w bakteriologii, mimo że mikroskop jest "sztucznym" i "nienaturalnym" urządzeniem, które można by rzec "odkształca" obraz gołego oka. Jednakże, gdy po raz pierwszy zostałem zaproszony do przetestowania mistycznych właściwości LSD-25 przez Dr Keith Ditman z Kliniki Neuropsychiatrycznej Szkoły Medycznej UCLA, nie chciałem uwierzyć, by jakakolwiek zwykła substancja chemiczna mogła wywołać autentyczne doznanie mistyczne. Co najwyżej, mogłaby wywołać stan wglądu duchowego analogiczny z pływaniem z pompowanymi rękawkami. Faktycznie, mój pierwszy eksperyment z LSD-25 nie był mistyczny. Był ogromnie interesującym doznaniem estetycznym i intelektualnym, które zakwestionowało do ostateczności me zdolności do starannego opisu i analityczne. Kilka miesięcy później, w 1959, ponownie spróbowałem LSD-25 z doktorami Sterling'iem Bunnell'em i Michael'em Agron'em, którzy związali się potem z Langley-Porter Clinic, w San Francisco. W trakcie dwóch eksperymentów byłem zdumiony i nieco zakłopotany gdy przechodziłem przez stany świadomości, które dokładnie odpowiadały każdemu opisowi głównych doznań mistycznych, jakie kiedykolwiek czytałem2. Ponadto, przewyższały one zarówno głębię jak i szczególną jakość nieoczekiwaności trzech "naturalnych i spontanicznych" doświadczeń tego rodzaju, które przytrafiły mi się w latach poprzednich. Poprzez późniejsze eksperymentowanie z LSD-25 i innymi związkami chemicznymi wymienionymi powyżej (z wyjątkiem DMT, które uważam za zabawne, lecz stosunkowo nieciekawe), przekonałem się, że z łatwością mogę wejść w stan "kosmicznej świadomości", i w wyniku tego stać się coraz mniej zależnym od samych substancji chemicznych służących do "dostrojenia się" do doznania o tej specyficznej długości fali. Z pięciu spróbowanych psychedelików, przekonałem się, że LSD-25 i konopie indyjskie nadają się najlepiej do moich celów. Z tych dwóch, te ostatnie - konopie - które musiałem stosować za granicą, w krajach gdzie nie są zdelegalizowane, okazały się najlepsze. Nie wywołują dziwacznych zmian percepcji zmysłowej, a badania medyczne wykazują, że odłożone w wielkim nadmiarze, nie mają niebezpiecznych skutków ubocznych LSD. Dla celów tego badania, przy opisywaniu moich doznań z psychedelikami unikam sporadycznych i przypadkowych dziwacznych zmian percepcji zmysłowej, które mogą wywoływać substancje psychedeliczne. Jestem raczej zainteresowany zasadniczymi zmianami normalnej, społecznie indukowanej świadomości czyjejś własnej egzystencji i relacji ze światem zewnętrznym. Staram się nakreślić podstawowe zasady świadomości psychedelicznej. Lecz muszę dodać, że mogę mówić jedynie za siebie. Jakość tych doznań znacząco zależy od uprzedniej orientacji i postawy wobec życia, chociaż obszerna literatura opisująca te doświadczenia na chwilę obecną dość zadziwiająco zgadza się z mą własną. Niemal zawsze, moje eksperymenty z psychedelikami miały cztery dominujące cechy charakterystyczne. Postaram się wyjaśnić je w nadziei, że czytelnik powie, przynajmniej o drugiej i trzeciej, "Dlaczego, to oczywiste! Nikt nie potrzebuje dragu żeby to dostrzec." Dokładnie tak, lecz każdy wgląd posiada stopnie intensywności. Może istnieć oczywisty-1 i oczywisty-2, i ten ostatni pojawia się ze wstrząsającą klarownością, soma rights re-served 2 od 08.11.2012 na http://www.psilosophy.info/ psychedeliki a doznanie religijne www.psilosophy.info/uvdozxuqbzjybrcjcnahbogz przejawiając swe implikacje w każdej sferze i wymiarze naszej egzystencji. Spis Tresci Pierwszą cechą charakterystyczną jest spowolnienie czasu, skupienie na teraźniejszości. Zmniejsza się normalna nałogowa obawa o przyszłość, i zaczyna się być świadomym ogromnego znaczenia i zainteresowania tym, co dzieje się w danym momencie. Inni ludzie, uganiający się za swoimi sprawami na ulicy, zdają się być lekko szaleni, nie zdając sobie sprawy, że całą istotą życia, to być go w pełni świadomym gdy się wydarza. Tak więc osoba się odpręża, prawie z lubością, badając kolory szklanki z wodą, lub przysłuchując się niezwykle artykułowanej wibracji każdej nuty granej na oboju lub śpiewanej. Z pragmatycznego punktu widzenia naszej kultury, taka postawa jest bardzo zła dla biznesu. Może prowadzić do nieprzezorności, braku dalekowzroczności, zmniejszonej sprzedaży polis ubezpieczeniowych, oraz porzuconych rachunków oszczędnościowych. Jednak jest to tylko sprostowanie, którego potrzebuje nasza kultura. Nikt nie jest bardziej bezmyślnie niepraktyczny niż "zwycięski" wykonawca, który całe swoje życie spędza pochłonięty wariacką robotą papierkową mającą na celu komfortową emeryturę w wieku sześćdziesięciu pięciu lat, kiedy na wszystko jest już za późno. Jedynie ci, którzy kultywowali sztukę życia całkowicie w teraźniejszości mają jakikolwiek pożytek z tworzenia planów na przyszłość, bo gdy plany dojrzeją, będą w stanie cieszyć się ich rezultatami. "Jutro nie przychodzi nigdy". Jeszcze nigdy nie słyszałem kaznodziei wzywającego swych wiernych do praktykowania tej części Kazania na Górze, które zaczyna się od "Nie troszczcie się o dzień jutrzejszy..." Prawdą jest, że ludzie, którzy żyją dla przyszłości są, jak mawiamy o szaleńcach, "niezupełnie zupełni" - lub: przez nadmierną gorliwość nieustannie zatracają sens. Dalekowzroczność jest okupiona ceną obawy, a gdy jest nadużywana niszczy wszystkie swoje zalety. Spis Tresci Drugą cechę charakterystyczną będę nazywał świadomością biegunowości. Jest to wyraźne zdanie sobie sprawy, że stany, rzeczy i wydarzenia, które zazwyczaj nazywamy przeciwieństwami są współzależne, jak tył i przód, lub bieguny magnesu. Przez świadomość biegunową widzi się, że rzeczy, które są wyraźnie różne, niezauważalnie są jednym: ja i inni, podmiot i przedmiot, lewo i prawo, mężczyzna i kobieta - a następnie, co bardziej zaskakujące, ciało stałe i przestrzeń, postać i tło, rytm i interwał, święci i grzesznicy, policja i przestępcy, grupowanie i rozgrupowanie. Każde jest definiowalne tylko w kontekście drugiego, i podążają razem transakcyjnie, jak kupowanie i sprzedawanie, bo nie ma sprzedaży bez kupna, i nie ma kupna bez sprzedaży. Gdy ta świadomość stanie się coraz bardziej intensywna, poczujesz, że ty sam jesteś spolaryzowany z zewnętrznym wszechświatem w taki sposób, że oznaczacie się nawzajem. Twoje pchanie jest jego ciągnięciem, a jego pchanie twoim ciągnięciem - jak wtedy gdy poruszasz kierownicą samochodu. Ciągniesz ją czy pchasz? Na początku, to bardzo dziwne uczucie, takie jak odsłuchanie własnego głosu odtworzonego na sprzęcie elektronicznym natychmiast jak coś się powiedziało. Stajesz się zmieszany i czekasz aż to przejdzie! Analogicznie, czujesz, że jesteś czymś stworzonym przez wszechświat, a mimo to, że wszechświat jest tak samo, czymś stworzonym przez ciebie - co jest prawdą, przynajmniej w sensie neurologicznym, w którym swoista struktura naszych mózgów przekłada słońce na światło, a wibracje powietrza na dźwięk. Nasze normalne wrażenie związku ze światem zewnętrznym jest takie, że czasem go pcham, a czasem on pcha mnie. Lecz jeśli te dwie rzeczy są faktycznie jedną, to gdzie zaczyna się akcja i gdzie spoczywa odpowiedzialność? Jeśli wszechświat mnie stwarza, skąd mogę być pewien, że za dwie sekundy wciąż będę pamiętał język angielski? Jeśli ja go stwarzam, skąd mogę być pewien, że za dwie sekundy mój mózg będzie wiedział jak zamienić słońce na światło? Przez takie nieobeznane wrażenia jak te, doświadczenie psychedeliczne może spowodować zamieszanie, paranoję, oraz przerażenie - nawet jeśli osoba odczuwa swój związek ze światem dokładnie tak, jak opisałby to biolog, ekolog lub fizyk, bo odczuwa się jako zjednoczony obszar organizmu i środowiska. Spis Tresci Trzecią cechą charakterystyczną, wyłaniającą się z drugiej jest świadomość względności. Widzę, że soma rights re-served 3 od 08.11.2012 na http://www.psilosophy.info/ psychedeliki a doznanie religijne www.psilosophy.info/uvdozxuqbzjybrcjcnahbogz jestem ogniwem w nieskończonej hierarchii procesów i istnień, począwszy od cząsteczek poprzez bakterie i owady do istot ludzkich, a także, może, do aniołów i bogów - hierarchii, w której każdy poziom jest w istocie tą samą sytuacją. Na przykład, biedny człowiek martwi się o pieniądze, podczas gdy bogaty człowiek martwi się o zdrowie: zmartwienie jest to samo, lecz różnica tkwi w jego istocie lub wymiarze. Zdałem sobie sprawę, że muszki owocówki muszą o sobie myśleć jak ludzie, ponieważ, tak jak my, znajdują się w środku własnego świata - z niepomiernie większymi rzeczami powyżej i mniejszymi rzeczami poniżej. Dla nas, wszystkie wyglądają podobnie i zdają się nie mieć osobowości - tak jak Chińczycy, gdy wśród nich nie żyliśmy. Jednak muszki owocówki muszą tak samo postrzegać wiele subtelnych różnic między sobą jak my między nami. Stąd już tylko mały krok do uświadomienia sobie, że wszystkie formy życia i stworzenia są po prostu wariacjami na jeden temat: w rzeczywistości wszyscy jesteśmy jednym stworzeniem robiącym to samo na tyle różnych sposobów na ile się da. Jak mówi francuskie przysłowie plus ca change, plus c'est la meme chose (im bardziej się różni, tym bardziej jest jednym). Widzę również, że poczucie zagrożenia przez nieuchronność śmierci faktycznie jest tym samym doświadczeniem, co poczucie bycia żywym, a że wszystkie istoty czują to wszędzie, wszystkie są tak samo "Ja", jak ja sam. Jednak poczucie "Ja", by w ogóle było odczuwane, zawsze musi być wrażeniem dotyczącym "innych" - czegoś poza jego kontrolą i doświadczeniem. Aby w ogóle być, musi się zaczynać i kończyć. Lecz intelektualny skok, wykonany w doświadczeniu mistycznym i psychedelicznym pozwala zobaczyć, że wszystkie te niezliczone Ja - ośrodki są tobą - nie są rzeczywiście, twoim osobistym i powierzchownie świadomym ego, lecz tym, co Hindusi nazywają paramatmanem, Jaźnią wszystkich jaźni3. Tak jak siatkówka pozwala widzieć niezliczone impulsy energii jako pojedyncze światło, tak mistyczne doznanie ukazuje nam niezliczone indywidua jako pojedynczą Jaźń. Czwartą cechą charakterystyczną jest świadomość wiecznej energii, często w formie intensywnego białego światła, które zdaje się być zarówno prądem w twych nerwach oraz tym tajemniczym e, które równa się mc 2 . Może to brzmieć jak megalomania lub mania wielkości - lecz widzi się dość wyraźnie, że cała egzystencja jest jedną energią, i że ta energia jest naszym własnym bytem. Oczywiście tak samo jak życie, istnieje śmierć, ponieważ energia jest pulsacją, i tak jak fale, musi zarówno osiągać wzloty i upadki, doznawanie życia musi nadchodzić i odchodzić. W związku z tym, zasadniczo, nie ma się o co martwić, ponieważ ty sam jesteś wieczną energią wszechświata bawiącą się ze sobą w chowanego (wyłączony i włączony). U źródła jesteś Bóstwem, bo Bóg jest wszystkim, co istnieje. Cytując Izajasza trochę poza kontekstem: "Ja jestem Pan, i nie ma innego. Ja tworzę światło i stwarzam ciemności, sprawiam pomyślność i stwarzam niedolę. Ja, Pan, czynię to wszystko." (oficjalne polskie tłumaczenie Biblii Izajasz 45:5, Izajasz 45:7), "Ja jestem Panem, i nie ma nic innego. Ja tworzę światło i ciemność: czynię pokój i stwarzam zło. Ja, Pan, czynię to wszystko." (tłumaczenie tłumacza za oryg. z Biblii króla Jakuba Izajasz 45:5, Izajasz 45:7)4. Oto sens fundamentalnej zasady Hinduizmu, Tat tram asi - "Tyś jest TYM"5 (tj. "tym subtelnym Bytem, z którego składa się cały wszechświat"). Klasyczny przykład tego doświadczenia, z Zachodu, pochodzi ze Wspomnień Tennysona: Często miałem rodzaj transu na jawie, prawie od dzieciństwa, gdy byłem zupełnie sam. Generalnie nachodziło mnie to powtarzając mi cicho me własne imię dwa lub trzy razy, aż wszystko naraz, jakby było pozbawione intensywności świadomości indywidualności, sama indywidualność zdawały się rozpuszczać i zanikać w bezkresnym bycie, i to nie w stanie pogmatwania, lecz w najczystszym z najczystszych, najpewniejszym z najpewniejszych, najdziwniejszym z najdziwniejszych, zupełnie poza słowami, gdzie śmierć była niemal zabawną niemożliwością, jakby nie wygasającą utratą osobowości (jeśli tak to było) lecz jedynym prawdziwym życiem6 Oczywiście, te cechy doznania psychedelicznego, jak już wiadomo, są aspektami pojedynczego stanu świadomości - bo opisałem tę samą rzecz z różnych punktów widzenia. Opisy próbują wyrazić realność doświadczenia, lecz w ten sposób wskazują na pewne niespójności między takim doświadczeniem a obecnymi wartościami społeczeństwa. Sprzeciw wobec dragów psychedelicznych Opór wobec umożliwienia stosowania psychedelików wywodzi się zarówno z wartości religijnych jak i soma rights re-served 4 od 08.11.2012 na http://www.psilosophy.info/ psychedeliki a doznanie religijne www.psilosophy.info/uvdozxuqbzjybrcjcnahbogz świeckich. Kłopot w opisaniu doznań psychedelicznych w tradycyjnych terminach religijnych wskazuje na jeden z zarzutów opozycji. Człowiek zachodu musi zapożyczać takie słowa jak samadhi lub moksha z Hinduskiego, lub satori lub kensho z Japońskiego, by opisać doznanie jedności z wszechświatem. Nie posiadamy odpowiedniego słowa, ponieważ nasze własne teologie żydowskie lub chrześcijańskie nie akceptują pomysłu, że najskrytsze zakamarki duszy mogą być identyczne z Bogiem, mimo że Chrześcijanie obstają, że było to prawdą w wyjątkowym przypadku Jezusa Chrystusa. Żydzi i Chrześcijanie myślą o Bogu w odniesieniu politycznym i monarchicznym, jako o najwyższym naczelniku wszechświata, nadzwyczajnym szefie. Dla takiej osoby twierdzenie, że jest osobiście wszechmocnym i wszechwiedzącym władcą świata - któremu należy przyznawać cześć i uznanie - jest oczywiście zarówno nieakceptowalne społecznie jak i logicznie niedorzeczne. Jednakże takie cesarskie i królewskie pojęcie najwyższej rzeczywistości, ani nie jest konieczne, ani uniwersalne. Hindus i Chińczyk nie ma trudności w wyobrażeniu sobie tożsamości jaźni i Boga. Dla większości Azjatów, innych niż Muzułmanie, Bóg porusza i objawia świat w taki sam sposób, w jaki stonoga manewruje stoma nogami - spontaniczne, bez zastanowienia i kalkulacji. Innymi słowy, pojmują wszechświat przez analogię z organizmem a nie mechanizmem. Nie postrzegają go jako artefaktu lub konstruktu pod świadomym kierownictwem jakiegoś najwyższego technika, inżyniera lub architekta. Jeśli jednak, w kontekście tradycji chrześcijańskiej lub żydowskiej, człowiek zadeklaruje się być jednością z Bogiem, musi zostać nazwany bluźniercą (wywrotowcem) lub szalonym. Takie doświadczenie mistyczne jest wyraźnym zagrożeniem dla tradycyjnych pojęć religijnych. Dlatego Kościół zawsze odnosił się bardzo podejrzliwie do mistyków, ponieważ zdają się niesubordynowani i domagają się równości, lub co gorsza, tożsamości z Bogiem. Z tego powodu Jan Szkot Eriugena i Mistrz Eckhart zostali potępieni jako heretycy. Dlatego również Kwakrowie spotkali się ze sprzeciwem wobec swej doktryny Wewnętrznego Światła, i wobec ich odmowy zdejmowania czapek w kościele i na dworze. Kilku sporadycznych mistyków może być w porządku tak długo, jak długo pilnują swego języka, jak Św. Teresa z Avili i Św. Jan od Krzyża, którzy utrzymywali, powiedzmy, metafizyczny dystans poszanowania między nimi samymi a ich niebiańskim Królem. Jednak nic nie może być bardziej alarmujące kościelną hierarchię niż popularna epidemia mistycyzmu, bo równie dobrze, mogłoby to być równoznaczne z ustanowieniem demokracji w królestwie niebieskim - i taki alarm byłby jednakowo podzielany przez Katolików, Żydów, oraz fundamentalnych Protestantów. Monarchiczny obraz Boga, z jego bezwzględnym niesmakiem dla religijnej niesubordynacji, posiada więcej wszechobecnego wpływu niż wielu chrześcijan mogłoby przyznać. Trony królów mają ściany bezpośrednio za nimi, i wszyscy, którzy się przedstawiają na dworze muszą leżeć plackiem lub klęczeć, ponieważ jest to niewygodna pozycja do wykonania nagłego ataku. Prawdopodobnie nigdy nie przyszło do głowy Chrześcijanom, że gdy projektowali kościół na wzór królewskiego dworu (bazyliki) i zalecili kościelny rytuał, dali do zrozumienia, że Bóg boi się, tak jak ludzki monarcha. Jest to również sugerowane pochlebstwami w modlitwach: O Panie nasz Ojcze niebieski, wielki i potężny, Królu królów, Panie panów, jedyny Władco książąt, oglądający z tronu swego wszystkich mieszkańców ziemi: serdecznie prosimy Cię byś z łaską spoglądał...7 Człowiek Zachodu, który pretenduje do świadomości jedności z Bogiem lub wszechświatem koliduje tym samym z koncepcją religii swego społeczeństwa. Jednak w większości kultur azjatyckich, człowiekowi takiemu będzie się gratulować za przeniknięcie prawdziwej tajemnicy życia. Doszedł, przez przypadek lub dzięki takim dyscyplinom jak Joga lub medytacja Zen, do stanu świadomości, w którym bezpośrednio i jaskrawo doświadczył, tego, co nasi naukowcy wiedzą, że jest prawdziwe z teorii. Ponieważ ekolog, biolog i fizyk wiedzą (lecz rzadko czują), że każdy organizm tworzy ze swym środowiskiem pojedynczy zakres działania lub proces. Nie da się odseparować tego, co dany organizm robi, od tego, co robi środowisko, z tego powodu ekologowie mówią nie o organizmach w środowisku lecz o organizmo-środowiskach. Stąd słowa "ja" i "jaźń" powinny właściwie oznaczać to, co cały wszechświaty robi w tym konkretnym "tu i teraz" zwanym Janem Kowalskim. Królewskie pojęcie Boga sprawia, że tożsamość jaźni i Boga, lub jaźni i wszechświata, są niewyobrażalne w określeniach zachodnich religii. Różnica między wschodnimi a zachodnimi pojęciami człowieka i wszechświata, rozciąga się jednak ściśle poza pojęcia religijne. Zachodni naukowiec może racjonalnie postrzegać ideę organizmo-środowiska, lecz zazwyczaj nie czuje, że jest to prawdą. Poprzez uwarunkowanie kulturowe i społeczne, został zahipnotyzowany do doświadczania siebie jako ego - jako wyizolowanego centrum soma rights re-served 5 od 08.11.2012 na http://www.psilosophy.info/ psychedeliki a doznanie religijne www.psilosophy.info/uvdozxuqbzjybrcjcnahbogz świadomości i woli wewnątrz torby ze skóry, konfrontującego zewnętrzny i obcy świat. Mówimy "przyszedłem na ten świat". Lecz nie zrobiliśmy niczego w tym stylu. Wyszliśmy z niego dokładnie w taki sam sposób, w jaki owoc wychodzi z drzewa. Nasza galaktyka, nasz kosmos, "zaludnia" w ten sam sposób w jaki "jabłkuje" jabłoń. Taka wizja wszechświata koliduje z ideą monarchicznego Boga, z pojęciem odrębnego ego, a nawet ze świecką, ateistyczno/agnostyczną mentalnością, która czerpie swój zdrowy rozsądek z mitologii dziewiętnastowiecznego naukowca. Zgodnie z tym punktem widzenia, wszechświat jest bezmyślnym mechanizmem a człowiek rodzajem przypadkowego mikroorganizmu trapiącego maleńką kulistą skałę, która obraca się wokół mało ważnej gwiazdy na zewnętrznym skraju jednej z pomniejszych galaktyk. Ta "upokarzająca" teoria człowieka jest niezwykle powszechna wśród takich nibynaukowców jak socjologowie, psychologowie i psychiatrzy, z których większość wciąż myśli o świecie w terminach Mechaniki Newtona, i nigdy naprawdę nie załapała idei Einsteina i Bohra, Oppenheimera i Schrodingera. Tak więc dla zwykłego instytucjonalnego psychiatry, każdy pacjent, który przedstawia najmniejsze oznaki doświadczenia mistycznego lub religijnego jest automatycznie diagnozowany jako obłąkany. Z punktu widzenia religii mechanistycznej, jest on heretykiem i podaje mu się terapię elektrowstrząsową jako nowoczesną formę miażdżenia kciuków i koła tortur. I, nawiasem mówiąc, jest to właśnie tego rodzaju nibynaukowiec, który, jako konsultant agencji rządowych i organu porządku publicznego, dyktuje oficjalne zasady dla stosowania leków psychedelicznych. Niezdolność zaakceptowania doznania mistycznego jest czymś więcej niż upośledzeniem intelektualnym. Brak świadomości podstawowej jedności organizmu i otoczenia jest poważną i niebezpieczną halucynacją. Bo w cywilizacji wyposażonej w niezmierną moc technologiczną, poczucie wyalienowania między człowiekiem a naturą prowadzi do wykorzystania technologii w złowrogim duchu - do "podbicia" natury zamiast inteligentnego współdziałania z naturą. Wynikiem jest to, że wyniszczamy i unicestwiamy nasze środowisko rozpowszechniając Los Angelizację zamiast cywilizacji. Jest to główna groźba wisząca nad zachodnią, technologiczną kulturą, i zdaje się nie pomagać żadna doza rozumowania lub fatalistycznego kaznodziejstwa. Nie powinniśmy po prostu reagować na wieszcze i moralizujące techniki nawracania, na których zawsze polegali Żydzi i Chrześcijanie. Lecz ludzie mają ukryte poczucie tego, co dla nich dobre - nazwijmy to "nieświadomym samouzdrawianiem", "instynktem przetrwania", "potencjałem pozytywnego wzrostu", lub jak chcesz. Dlatego wśród wykształconej młodzieży istnieje zadziwiające i niespotykane zainteresowanie transformacją ludzkiej świadomości. Na całym Zachodzie wydawcy sprzedają miliony książek mówiących o Jodze, Wedancie, Buddyzmie Zen, oraz o chemicznym mistycyzmie leków psychedelicznych, i zacząłem wierzyć, że cała subkultura "hipsterów", chociaż nieprzemyślana w pewnych przejawach, jest gorliwym i odpowiedzialnym wysiłkiem młodych ludzi by skorygować autodestrukcyjny kurs cywilizacji przemysłowej. Treść mistycznego doznania jest więc niespójna z zarówno religijnymi, jak i świeckimi pojęciami tradycyjnej myśli Zachodu. Ponadto, doświadczenia mistyczne często powodują postawy, które zagrażają władzy nie tylko ustanowionych kościołów, lecz także świeckiego społeczeństwa. Nie bojący się śmierci i niepełni doczesnej ambicji, ci którzy przeszli mistyczne doznania są obojętni na zagrożenia i obietnice. Ponadto, ich poczucie względności dobra i zła wzbudza podejrzenie, że brak im zarówno sumienia jak i poszanowania prawa. Stosowanie psychedelików w Stanach Zjednoczonych przez oczytaną burżuazję oznacza, że ważna część populacji jest obojętna na tradycyjne nagrody i sankcje społeczeństwa. W teorii, istnienie w naszym świeckim społeczeństwie grupy, która nie akceptuje konwencjonalnych wartości jest zgodne z naszą wizją polityczną. Lecz jednym z większych problemów w Stanach Zjednoczonych, prawnie i politycznie, jest to, że nigdy nie mieliśmy dość odwagi do naszych przekonań. Republika jest utworzona na wyjątkowo rozsądnej zasadzie mówiącej, że ludzka społeczność może istnieć i prosperować jedynie na podstawie wzajemnego zaufania. Metafizycznie, Rewolucja Amerykańska była odrzuceniem dogmatu Grzechu Pierworodnego, który jest poglądem mówiącym, że ponieważ nie można ufać sobie lub innym ludziom, musi być jakaś Wyższa Władza, która utrzyma nas w ładzie. Dogmat został odrzucony, ponieważ, jeśli to prawda, że nie możemy ufać sobie i innym, to nie możemy ufać Wyższej Władzy, którą sami stworzyliśmy i której usłuchaliśmy, i że sama idea naszej własnej nieufności jest nierzetelna! Obywatele Stanów Zjednoczonych wierzą, lub mają wierzyć, że republika jest najlepszą formą rządu. Jednak ogromny zamęt powstaje z próby bycia republikaninem w polityce i monarchistą w religii. Jak republika może być najlepszą formą rządu, jeśli wszechświat, niebo, i piekło są monarchiami?8 Tak więc, pomimo teorii rządu na zasadzie zgody, opartej na wzajemnym zaufaniu, ludność Stanów Zjednoczonych zachowuje, przez autokratyczne środowiska swych religii lub pochodzenia narodowe, zupełnie naiwną wiarę w prawo, jako soma rights re-served 6 od 08.11.2012 na http://www.psilosophy.info/ psychedeliki a doznanie religijne www.psilosophy.info/uvdozxuqbzjybrcjcnahbogz pewnego rodzaju nadnaturalną i paternalistyczną moc. "Powinno być prawo przeciw temu!" Dlatego nasi funkcjonariusze organu ochrony porządku publicznego są zdezorientowani, powstrzymywani, oraz oszołomieni - nie wspominając, skorumpowani - przez proszenie o egzekwowanie normujących zachowanie praw, często kościelnego pochodzenia, których większa część ludzi nie ma zamiaru przestrzegać, i które, w każdym przypadku, są ogromnie trudne lub po prostu niemożliwe do narzucenia - na przykład, zakazanie czegokolwiek tak niewykrywalnego jak LSD-25 w międzynarodowym i międzystanowym handlu. Spis Tresci Wreszcie, istnieją dwa określone zastrzeżenia wobec stosowania leków psychedelicznych. Po pierwsze, stosowanie tych leków może być niebezpieczne. Jednakże, każda interesująca eksploracja jest niebezpieczna - wspinanie po górach, oblatywanie samolotu, lot rakietą w przestrzeń kosmiczną, płetwonurkowanie, lub zbieranie botanicznych okazów w dżunglach. Lecz jeśli wiedzę i faktyczny zachwyt eksploracją cenisz bardziej niż trwanie jedynie zwyczajnego życia, jesteś gotów podjąć ryzyko. Praktykowanie postów nie jest dla mnichów naprawdę zdrowe, a ukrzyżowanie było dla Jezusa mało higieniczne, lecz są to ryzyka podejmowane w trakcie przedsięwzięć duchowych. W dzisiejszych czasach zuchwała młodzież podejmuje ryzyko przy eksplorowaniu psychiki, testując w zadaniu swego ducha walki, tak jak w przeszłości, testowała go - gwałtowniej - na polowaniu, pojedynkowaniu, wyścigach hot rodów, oraz na graniu w piłkę nożną. To czego potrzebują, to nie prohibicje i policjanci, lecz najinteligentniejsza zachęta i rada, jaką można znaleźć. Po drugie, stosowanie dragu może być krytykowane jako ucieczka od rzeczywistości. Jednakże, krytyka ta zakłada niesłusznie, że same doznania mistyczne są eskapistyczne lub nierealne. Zwłaszcza LSD, w żaden sposób nie jest łagodną i wygodną ucieczką od rzeczywistości. Bardzo łatwo może być doświadczeniem, w którym trzeba wystawić swą duszę na próbę wszelkim diabłom w piekle. Dla mnie, było to w czasie doznania, w którym byłem za razem całkowicie zagubiony w korytarzach umysłu i mimo odnoszenia tego zagubienia do dokładnego ładu logiki i języka, byłem jednocześnie bardzo szalony i bardzo trzeźwy. Lecz poza tymi okazjonalnymi epizodami zagubienia i obłędu, istnieją doznania świata jako systemu całkowitej harmonii i chwały, a dyscyplina wiążąca je z porządkiem logiki i języka musi jakoś wyjaśnić, jak, to co William Blake nazwał "energią, która jest wieczną radością" może składać się z nędzy i cierpienia życia codziennego9. Niewątpliwie mistyczna i religijna intencja większości użytkowników psychedelików, nawet jeśli niektóre z tych substancji powinny potwierdzać szkodliwość dla zdrowia fizycznego, wymaga by ich wolne i odpowiedzialne stosowanie było zwolnione od ograniczeń prawnych w jakiejkolwiek republice, która zachowuje konstytucyjny rozdział państwa od kościoła 10 . O ile doświadczenie mistyczne zgadza się z tradycją prawdziwego zaangażowania religijnego, i o ile psychedeliki wywołują to doznanie, użytkownicy są upoważnieni do jakiejś konstytucyjnej ochrony. Również, o ile badania nad psychologią religii mogą wykorzystywać te leki, studenci ludzkiego umysłu muszą mieć swobodę w ich stosowaniu. Zgodnie z obecnymi przepisami, ja, jako doświadczony student psychologii religii, nie mogę dłużej prowadzić badań na tym polu. Jest to barbarzyńskie ograniczenie wolności duchowej i intelektualnej, sugerujące, że system prawny Stanów Zjednoczonych ma ostatecznie milczący sojusz z monarchiczną teorią wszechświata, i dlatego będzie zakazywał i prześladował idee religijne i praktyki oparte na organicznej i jednolitej wizji wszechświata11. Spis Tresci Przypisy 1. Zobacz W. James Odmiany doświadczenia religijnego (The Varieties of Religious Experience) (1902). 2. Wyśmienitą antologią takich doświadczeń jest R. Johnson Watcher on the Hills (1959) 3. Dlatego Hinduizm nie uważa wszechświata za artefakt, lecz za bezkresny dramat, w którym Jeden Aktor (paramatman lub brahman) odgrywa wszystkie role, które są jego (lub "tego") maskami lub personami. Wrażenie bycia jedynie tą jedną konkretną jaźnią, Jana Kowalskiego, wynika z całkowitego pochłonięcia Aktora odgrywaniem tej i każdej innej części. Dla dalszego naświetlenia, zobacz S. Radhakrishnan, The Hindu View of Life (1927); H. Zimmer, Philosophies of India (1951), str. 355-463. Popularna wersja jest soma rights re-served 7 od 08.11.2012 na http://www.psilosophy.info/ psychedeliki a doznanie religijne 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. www.psilosophy.info/uvdozxuqbzjybrcjcnahbogz w A. Watts, The Book-On the Taboo Against Knowing Who You Are (1966). Izajasz 45:6, Izajasz 45:7 Chandogya Upanishad 6.15.3. Alfred Lord Tennyson, A Memoir by His Son (1898), 320 A Prayer for the King's Majesty, Order for Morning Prayer, Book of Common Prayer (Church of England, 1904). Dlatego, do całkiem niedawna, wiara w Najwyższą Istotę była prawowitym testem uzasadnionego sprzeciwu moralnego wobec służby wojskowej. Konsekwencją było to, że indywidualny przeciwnik był zobowiązany do posłuszeństwa wyższemu niż Prezydent i Kongres szczeblowi dowodzenia. Analogia jest militarna i monarchiczna, i dlatego przeciwnicy, którzy tak jak Buddyści lub naturaliści, posiadają organiczną teorię wszechświata, często mają trudności w zyskaniu uznania. Jest to szerzej omówione w A. Watts, The Joyous Cosmology: Adventures in the Chemistry of Consciousness (Radosna kosmologia: Przygody w chemii świadomości) (1962). "Odpowiedzialne" w sensie, by substancje takie były brane lub podawane wyłącznie dorosłym za przyzwoleniem. Użytkownik konopi, zwłaszcza, ma tendencję do posiadania swoistych trudności w dowiedzeniu przed sądem swej "niewątpliwie mistycznej i religijnej intencji". Popełniwszy tak ohydne i poważne przestępstwo, jego szanse na ułaskawienie są lepsze gdy przyjmie pokutującą postawę, która jest dość niespójna ze szczerym przekonaniem, że jego stosowanie konopi było religijne. Z drugiej strony, jeśli upiera się zatwardziale, że patrzy na takie stosowanie, jak na religijny sakrament, wielu sędziów oświadczy, że "nie lubią jego postawy", orzekając zaczepność i brak docenienia powagi zbrodni, i wyrok będzie o wiele surowszy. Dlatego oskarżony znajduje się w sytuacji "podwójnych więzów" (impasu), w której jest "przeklęty jeśli to zrobi, i przeklęty jeśli nie zrobi". Ponadto, integralność religijna - jak przy sprzeciwie moralnym - jest na ogół sprawdzana i ustalana przez członkostwo w jakimś kościele lub organizacji religijnej ze znaczną ilością wyznawców. Lecz przestępczy status konopi sprawia, że na wszystkie osoby formujące taką organizację padłoby poważne podejrzenie, i dlatego sprawdzian ten nie może być zrealizowany. Powszechnie zapomniano, że nasze gwarancje wolności religijnej zostały sporządzone by chronić dokładnie tych, którzy nie byli członkami ugruntowanych wyznań, lecz raczej (wówczas) takie stuknięte i wywrotowe osoby jak Kwakrzy, Szejkerzy, Lewelersi, oraz Anabaptyści. Istnieje niewielka możliwość, że ci, którzy stosują konopie lub inne psychedeliki w intencji religijnej są obecnie członkami prześladowanej religii, która wydaje się reszcie społeczeństwa poważnym zagrożeniem dla "zdrowia psychicznego", odrębnym od staromodnej "nieśmiertelnej duszy". Lecz to ta sama stara historia. Amerindianie należący do Rdzennego Kościoła Amerykańskiego stosujący w swych rytuałach kaktus psychedeliczny pejotl są stanowczo przeciwni jakiejkolwiek rządowej kontroli tej rośliny, nawet jeśli mieliby zagwarantowane prawo jej stosowania. Uważają, że pejotl jest naturalnym darem Boga dla ludzkości, a zwłaszcza dla mieszkańców ziemi gdzie rośnie, i że żaden rząd nie ma prawa ingerować w jego stosowanie. Ten sam argument można przedstawić na rzecz konopi, lub grzyba Psilocybe mexicana Heim. Wszystkie te rzeczy są naturalnymi roślinami, a nie przetworzonymi lub zsyntetyzowanymi narkotykami, więc jakim prawem uniemożliwia się ludziom ich jedzenie. Nie istnieje prawo przeciwko jedzeniu lub uprawianiu grzyba Amanita pantherina, mimo, że jest śmiertelnie trujący i jedynie specjaliści potrafią go odróżnić od popularnego grzyba jadalnego. Sprawę tę można przedstawić nawet z punktu widzenia wierzących w monarchiczny wszechświat Judaizmu i Chrześcijaństwa, gdyż podstawową zasadą obu tych religii, pochodzącą z Księgi Rodzaju, jest to, że wszystkie substancje naturalne stworzone przez Boga są z natury dobre, i że zło może pojawić się jedynie przez ich niewłaściwe stosowanie. Zatem prawa przeciwko samemu posiadaniu, lub nawet uprawianiu tych roślin leżą w podstawowym konflikcie z zasadami biblijnymi. Skazywanie tych, którzy stosują te rośliny powinno być oparte na udowodnieniu niewłaściwego stosowania. "I rzekł Bóg: Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem.(Księga Rodzaju 1:29)... A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre." Księga Rodzaju 1:31). ( [ tłumaczenie: cjuchu ] soma rights re-served 8 od 08.11.2012 na http://www.psilosophy.info/