gazeta nr 29 - jagiellonczyklasin.edu.pl

Transkrypt

gazeta nr 29 - jagiellonczyklasin.edu.pl
CO W BUDZIE PISZCZY Nr 29/2012
2012
GAZETKA ZESPOŁU SZKÓŁ PONADGIMNAZJALNYCH
IM.KAZIMIERZA JAGIELLOŃCZYKA W ŁASINIE
I mijają dni i tygodnie! Za chwilę maturalny szał!
Ale tuż przed nim to, co najpiękniejsze – wiosenna przerwa świąteczna,
dłuuuuugi weekend majowy, słońce (mamy nadzieję), radość, miłość
– czyli – jak zwykle☺! A Wy – bierzcie i czytajcie z nas wszystko! Niech żyją Kaziki!
cena 1 zł
A W NUMERZE:
Marketomania..s.2
Ale mi się chce!
s.3
Bo wierzyć chcę
s.4
Tacy sami……..s.5
POZA TYM:
MÓJ PIERWSZY RAZ… O DRZEWO (oby ostatni)
Karolina Kondeja
Połowa października. Przy drugim podejściu
udało mi się zdać egzamin na prawo jazdy.
Wielka radość!!! Po dwóch tygodniach – jeszcze
większa!!!!
Rodzice
zrobili
mi
wielką
niespodziankę – kupili mi wymarzony
czerwony samochód! Mały, zgrabny, no i ten
kolor! Zaczęło się jeżdżenie: tu i tam, do szkoły,
do znajomych, na zakupy. Cztery miesiące
mojego „zmotoryzowania” upłynęły w sielskiej
atmosferze. Nikogo nie musiałam prosić, by
mnie zawiózł, nie musiałam myśleć, jak wrócić.
I ja taka samodzielna! Niezależna!
22 stycznia dziadkowie mają swoje święto.
Nie przypuszczałam, że ta data tak koszmarnie
zapisze się w mojej pamięci. Nic nie
wskazywało na to, że ten dzień będzie inny niż
wszystkie pozostałe dni mojego życia.
Poranna
pobudka,
toaleta,
makijaż.
Szykowałam się na wyjazd do kościoła na
niedzielną Mszę Świętą. Za oknem niewielki
mróz. Na drogach - mimo temperatury - było
ślisko, topniał śnieg i do tego wiał wiatr.
Wsiadłam do samochodu, zapięłam pas
bezpieczeństwa (zawsze zapinam!). Jechałam
sama. Odmówiłam krótką modlitwę przed
podróżą - jak zawsze, jak przed każdą. Jechałam
powoli, ale niezbyt spokojna, ponieważ bałam
się, że mogę nie zdążyć. Do celu zostało około 2
kilometrów. Prosty odcinek drogi. Już z górki.
Nagle ni stąd, ni zowąd wpadłam w poślizg!
Samochód odmawiał mi posłuszeństwa, kręcił
się jak na karuzeli. Na poboczu drogi
zauważyłam drzewo. Krzyknęłam: „Boże, tylko
nie drzewo!” I........uderzenie! Wszystko trwało
sekundę, może dwie, ale dla mnie czas jakby się
zatrzymał, a właściwie wydłużył. Kiedy
otworzyłam oczy, nie wiedziałam, co się stało,
gdzie jestem i dlaczego wszystko mnie boli. Nic
nie widziałam, wszystko zasłaniała mi wielka,
Działo się……...s.2
♣ Łyżwy i ja……s.6
Prawdziwy facet
biała,
nadmuchana
s.7
poduszka. Zorientowałam ® Mam prawo….s.6
się, że miałam wypadek.
Bezpiecznie...s.7
Czułam, jak po twarzy
Dla Was od Was
spływa mi krew. Dookoła
s.8
unosił się dym i smród.
„Mondrości” z
Gdy poduszka opadła,
zeszytów
s.8
zobaczyłam
przód
samochodu wbity w drzewo. O Boże! Drgawki,
dreszcze, szok… Co teraz???
Przez kilka sekund szamotałam się z pasem
bezpieczeństwa na siłę próbując go odpiąć. W
końcu od niego wolna, sięgnęłam po komórkę i
zadzwoniłam do mojego taty. Do końca życia
nie
zapomnę
słów,
które
do
niego
powiedziałam: „Tato, miałam wypadek!
Przyjedź po mnie! Szybko!” I tyle. Odłożyłam
słuchawkę. A potem był tylko płacz, wielki
płacz. Właściwie to nawet się darłam,
krzyczałam…
W lusterku zobaczyłam swoją twarz. Na
twarzy krew, rozerwana warga, bardzo krzywy
ząb. Serce biło mi jak szalone, w głowie - sama
nie wiedziałam, co się dzieje. I ciągle to samo
pytanie: I co teraz? Po kilku godzinach bardzo
bolesna wizyta u chirurga i stomatologa.
Przez kolejne trzy dni nie mogłam dojść do
siebie. Z nikim nie chciałam rozmawiać, nie
mogłam jeść. Cały czas spałam i płakałam. I tak
w kółko. Dopiero po jakimś czasie zaczęłam
wracać do siebie. Nawet dziś, gdy piszę tę
historię, oczy zachodzą łzami…
Niech to moje przeżycie, które skłoniło mnie
do głębokiej refleksji, będzie przestrogą: i dla
tych, którzy czują się za kierownicą jak ryba w
wodzie, i dla tych, co pierwszy raz.. Nieważne,
jak długo prowadzisz – los bywa przewrotny:
nie sprawdzi twego stażu za kółkiem. A Ty – nie
przewidzisz, co Cię dziś może spotkać. Niestety.
str.2
Co w budzie piszczy
OJ, DZIAŁO SIĘ, DZIAŁO…
XIII Powiatowy Przegląd Poezji „Złote
Usta” Łasin 2012 – złotoustą została
Dominika Zawacka. Jury nagrodziło także
Martynę Wróblewską (II miejsce) i
Karolinę Kondeję (III miejsce).
Są już wyniki Ogólnopolskiego Konkursu
Polonistycznego „Fraszka” 2012. Najlepszą
w szkole okazała się Dominika Zawacka,
która uzyskała 24 punkty na 38
możliwych.
Z Jagiellończykiem są na ty – Łukasz
Ciarczyński i Dawid Frątczak z III T,
którzy
wygrali
szkolny
konkurs
historyczny
„Życie
i
działalność
Kazimierza Jagiellończyka”.
Nasz siłacz – Nikodem Archita z IV T –
zajął IV miejsce w V Powiatowych
Zawodach Siłaczy „Power” w Grubnie.
Agnieszka Kurzyńska, Ewa Jankowska i
Dominika Zawacka z miłości do fizyki
wzięły udział w ogólnopolskim konkursie
fizycznym. Wyniki – w czerwcu.
„Najstarsze” - najlepsze! To dziewczyny z
klasy III b LO i IV T wygrały Mistrzostwa
Szkoły w Piłce Siatkowej Dziewcząt.
Kolejny raz nie daliśmy się rakowi! V
edycja programu Mam Haka na Raka
także i w naszej szkole!
III Turniej Siłaczy – i znowu Nikodem
Archita i Klaudia Litwińska nie mieli sobie
równych!
Sprzedawcy i kucharze małej gastronomii
sprawdzali
się
podczas
egzaminu
próbnego. Powodzenia na właściwym!
NASZ „TOPEK”
25 luty roku pańskiego 2012. Ta data w sercach łasiniaków z pewnością zostanie na zawsze.
Jakaż radość rozpaliła się w duszach każdego mieszkańca naszej gminy na tę cudowną wieść!!!
Krzyki, euforia, łzy szczęścia… Bez wątpienia nie mogło spotkać nas nic lepszego!
Ej! Stop…! Co to ma w ogóle być do cholery?! Okazuje się, że w przyszło mi żyć w czasach,
kiedy otwarcie marketu świętuje się hucznej niż narodziny pierworodnego syna. Ja się teraz
zastanawiam, o co tu chodzi?? Bo generalnie wszystko fajnie. Łasin powoli (bardzo POWOLI,
baaardzo, bardzo powoli) staje się metropolią. Top Market koło szkoły, Carrefour koło rynku.
Już podobno w planach jest Biedronka, trzy Reale i jedenaście Kauflandów☺.
Nie ogarniam tego, ile szczęścia może dać wizyta w supermarkecie! Zdaje się, że wszyscy
teraz czujemy się jakby bardziej przynależni do wielkiego świata centrów handlowych i tym
podobnych. Tylko powiedzcie mi kochani – co z tego? Co nam to daje? Każdy chyba widzi, że
świat w zastraszająco szybkim tempie schodzi na psy. To wina każdego z nas. Bo dajemy
pochłonąć się temu bezsensownemu i beznadziejnemu konsumpcjonizmowi. Wydajemy
pieniądze na rzeczy w ogóle nam niepotrzebne, a co dostajemy w zamian? Nadwagę od
jedzenia śmieciowego jedzenia, próchnicę od pochłaniania słodyczy i marskość wątroby z
powodu hektolitrów spożytych browarów. Bez sensu, no nie?
Najlepsze jest jednak to uczucie, kiedy się już w tym naszym łasińskim markecie siedzi. Kilka
dni temu postanowiłam tam pójść. Zaraz po lekcjach. I ze śmiechu nie mogłam! Bo gdzie się nie
obróciłam, tam ludzie z naszej szkoły! Uuurocze. Zastanawiam się tylko, czego my tam
szukamy. Przecież kiedy nie było marketu, nie było też wielgachnych zakupów. Teraz nagle
poczuliśmy dziką żądzę nabywania. . .
No cóż.. Ja mam tylko nadzieję, że na Top Markecie się skończy, bo ludzie całkiem zapomną,
że można jeszcze żyć bez shoppingu i innych modnych w dzisiejszym świecie dupereli.
Weronika Marynowska
Pieniądze szczęścia nie dają. Dopiero zakupy.
Marilyn Monroe
Co w budzie piszczy
str.3
Co zrobić, gdy wciąż nic nie chcę?!
„Może tak będzie najlepiej? Nieeee,
jednak nieee, brzmi głupio. Bez
sensu!” [tu następuje skreślenie]….
Nie
wiem
jak
moi
znajomi
abiturienci, ale mi prezentacja
maturalna w ogóle nie wychodzi.
Jeżeli nawet mam coś napisane, to na drugi
dzień wydaje mi się to nudne, nietrafione lub
bezsensowne. Ech… nie jest łatwe życie
maturzysty! Do kłopotu z prezentacją
dochodzą liczne testy maturalne, zestawy,
wypowiedzi ustne na przedmioty maturalne
oraz bieżący materiał na „niematuralne
przedmioty”
+
oczywiście
domowe
obowiązki, nie wliczając naszych sympatii. Jak
na to wszystko znaleźć czas? Na pierwszy
rzut oka mogłoby się wydawać, że taki sobie
uczeń nie ma wiele na głowie – szkoła, uczy
się bądź nie, ale to przecież niewiele. A jak to
jest w przypadku osób, którym zależy na
względnych (czytaj: dobrych) ocenach? Nie
chcielibyście się zamienić, oj nie. Może nie
mam wybitnych osiągnięć – są dużo lepsi ode
mnie, ale kurczę! - brakuje mi czasu i chęci na
przyjemności! Nie mogę sobie pozwolić na
beztroskie
hulanie
po
dyskotekach,
domówkach, wypady po szkole do znajomych
– NIE MOGĘ, najzwyczajniej. Nie zawsze, ale
czasami zazdroszczę takim, co nie zależy,
olewają nauczycieli i przedmioty, nie siedzą
nad książkami, nie piszą zadań domowych.
Uczucia jedno, rozum drugie. Wiem, wiem,
wszystko wiem – pracuję na swój zawód,
swoją przyszłość, wiem, ale człowiek nie jest
maszynką, która nigdy nie ma dosyć książek,
arkuszy. Czasem człowiekowi się nie chce, ma
ochotę położyć się spać i zapomnieć, że na
jutro ma 3 arkusze maturalne, 2 zadania
domowe i referat… Och jak dobrze, że istnieją
weekendy oraz ferie. Choć i czasem one nie są
do poleniuchowania. Miałam ambitny plan na
te ferie – odpocząć, ale jak zwykle spełzło na
niczym. Niby dwa tygodnie wolnego, ale do
tego masaaaa pracy fizycznej i umysłowej.
Nie jest tak różowo jak mogłoby się wydawać.
Bezcenną rzeczą są wypowiedzi kolegów i
koleżanek – „daj przepisać zadanie domowe”,
„nie miałam czasu wczoraj przepisać zeszytu”
[tu następuje „bezwiedne” niemal przepisanie
jednocześnie aktualnego zadanka], „nie
martw się, przepiszę, ale przekształcę” lub
„podpowiedz
na
sprawdzianie,
bo
Ty
wszystko umiesz”. Taaa,
pracować na innych –
cudowna zabawa! Przecież
ja
mogę
posiedzieć
poprzedniego dnia nad zadaniami, bo ten ktoś
nie miał czasu! Ja pewno miałam! Zawsze
pewno mam! Siostro, więcej zrozumienia,
empatii!! Koleżanki i koledzy mają tyleeee na
głowie – pomóż w potrzebie! Taaa, jasne. A
mnie kto pomoże? Pewno – mogę nie dać
odpisać, ściągnąć, zerżnąć, itp. Jak nie dam, to
automatycznie kujon ze mnie, egoistka, zołza,
itp. Że niby mam i tylko zwyczajnie nie chcę
dać. Z czystej złośliwości. Hmm, tak źle i tak
niedobrze. Człowiek powtarza sobie – będę
lepszym człowiekiem, pomogę, może kiedyś
tam na górze zostanie mi to policzone na moją
korzyść☺.
Teraz trzeba zacisnąć zęby i po prostu przez
to przejść i liczyć, że kiedyś zostanie nam to
wynagrodzone☺. Liceum - ważny etap, który
wpływa na moją przyszłość. Maturaaaaaaa!!!
Uuuuu… A potem? Potem może być tylko
gorzej – sesje, egzaminy☺, czyli taka inna
„matura” po każdych 15 tygodniach (– licz
dobrze: to dwa razy w roku, po każdym
semestrze, 10, czasem 12 razy podczas całego
okresu szkoły wyższej!!!) Brrr! Na samą myśl
mam ciarki na plecach. Taaaak, trochę
ponarzekałam
sobie,
polamentowałam,
wylałam „gorzkie żale”, a teraz – „do pracy
rodacy”.
Ewa Duliasz
Nasza twórczość radosna
Na faceta się nie gniewaj
Najlepiej sama się odziewaj
Nie każ chodzić do kościoła
Gdy wymyśli sobie adoratora
I na igraszki przyjdzie pora
Nie naciskaj, nie namawiaj
I z nim meczów nie obstawiaj
Sms-ów mu nie czytaj
Lepiej sama go wypytaj
Gdy wskazówek mych zaczerpniesz
Anna
Dziś z facetem oszalejesz ! ☺
str.4
Co w budzie piszczy
POZWÓLCIE NAM WIERZY
Weronika Marynowska
Strasznie męczy mnie moje dziwne życie. I nie dlatego, żeby się coś w nim nie układało.
Wręcz przeciwnie, jest świetnie. Męczą mnie tylko te ciągłe ataki. Głównie ze strony mediów.
Ataki te dotyczą ingerowania w moją (naszą) sferę duchową. I nie mówię tu tylko o wierze w
Boga. Mówię tu o każdej możliwej wierze w coś tam. Poczynając od uczciwości ludzkiej po
świętego Mikołaja.
Znacie na pewno ten motyw, jak opowiada się dzieciom te bajki o świętym Mikołaju,
kapuście i bocianach oraz o wróżce zębuszce. Opowieści te budują w dzieciach odporność na
szarą rzeczywistość. Pozwalają ujrzeć świat w nieco jaśniejszych barwach. Prędzej czy później
dochodzi jednak do konfrontacji z rzeczywistością. Okazuje się, że za Mikołaja przebiera się
wujek Zbyszek, kapusta i bocian to po prostu nie do końca przemyślane współżycie z
przypadkowym kimś, a wróżka zębuszka to typiara, która zbija kasę na naszym uzębieniu. I
bajka, w której żyliśmy, jakoś tak nagle, beznamiętnie się kończy. „Ojej, gdzie jest moje miłe
życie?” W d…użym poważaniu niestety. Bo ktoś lub coś z całkowicie niewiadomych przyczyn
postanowił władować się z buciorami w naszą głowię i poprzestawiać cały system wartości.
Więc ja mówię – odwal się Pan od tego, co ja sobie myślę. Moje sumienie zostaw w spokoju i
zajmij się lepiej swoim totalnie rozklekotanym i marnym żywotem. Pozwól mi wierzyć. A sam
się zastanów, czy nie lepiej zawrócić i znaleźć jakąś inną drogę, niekoniecznie na same dno.
Z pamiętnika początkującej łyżwiarki (chociaż już po mrozie☺
☺)
Jak każdy wie - początki zawsze są trudne.
Tak było również w moim przypadku.
Pierwsze dwie godziny spędzone na
bydgoskim lodowisku to była praktycznie
jazda przy barierce, a każde próby wyjechania
bliżej środka tafli kończyły się bolesnymi
upadkami. W mojej „drodze” pomagały mi
moje niestrudzone koleżanki-mentorki, które
udzielały mi przydatnych rad i wskazówek.
Nie zawsze udawało mi się do nich stosować,
ale starałam się☺. Słowo daję! Do domu
wróciłam bardzo poobijana, jednak nie
zniechęciłam się do łyżew. Podczas ferii
postanowiłam podszlifować swój warsztat
łyżwiarski. Zakładałam więc łyżwy i
jeździłam po godzinę dziennie. Zaowocowało
to tym, że nauczyłam się hamować i skręcać.
Nie do końca umiałam jeszcze wyeliminować
upadki spowodowane wjeżdżaniem na ząbki,
ale było już dobrze. W miarę upływu godzin
spędzonych na tafli lodowej szło mi coraz
lepiej - umiałam już nawet jeździć na jednej
łyżwie! ☺ Nie twierdzę, że jeżdżę idealnie, ale
już o niebo lepiej niż na początku. Mam
nadzieję, że z jazdą na łyżwach jest jak z jazdą
na rowerze - że tego się nie zapomina, bo
planuję ponownie w przyszłym roku szaleć na
lodzie! I nie przewracać się! ☺
Basia Duliasz
Kilka [nie całkiem poważnych] porad dla początkujących łyżwiarzy autorstwa pewnego
Christophera:
• Po pierwsze - powinno się założyć łyżwy w następujący sposób: lewa na prawą i prawa na
lewą. Jeżeli uda nam się ta sztuka, to powinniśmy założyć łyżwy przód na tył - wtedy
będziemy mogli tłumaczyć się złym przygotowaniem do jazdy, a nie brakiem umiejętności.
•
Druga porada - kupić w pakiecie z łyżwami ochraniacz na tyłek i łokcie - bardzo przydatna
rzecz, zwłaszcza dla początkujących☺
•
Punkt trzeci: jeżeli wybieramy się na zamarznięty i co ważne – bezpieczny! - akwen wodny,
to wraz z łyżwami i ochraniaczami należy zabrać ze sobą łopatę do odśnieżania - jeżeli nie
sprawdzimy się jako łyżwiarze, to może „odśnieżaczami” będziemy lepszymi.
No cóż, każdy mistrz zaczyna od malutkich kroczków. A ostatnio przekonujemy się, że
niekoniecznie sroga zima potrzebna nam do łyżew. Grudziądz, Toruń, Bydgoszcz – tu
poślizgasz się i wtedy, gdy zima wcale nie taka zła! Zapraszam do zabawy już za kilka miesięcy
Co w budzie piszczy
str.5
TAKI SAM …
Inwalida, kolarz, upośledzony… To tylko kilka z całego wachlarza „określeń” używanych
przez społeczeństwo na ludzi niepełnosprawnych. Wstyd dodać, ale są i te bardziej
niewybredne. Ja wybrałam te najmniej wulgarne… Dlaczego tak jest? Dlaczego ludziom tak
trudno
zaakceptować
odmienność
drugiego
człowieka?
Niepełnosprawność może budzić pewnego rodzaju litość. Chociaż
głowę daję, że nasza litość do niczego nie jest im potrzebna. Ale
dlaczego bardzo często budzi wstręt i odrazę? Nie potrafię tego
pojąć… Czy nasze społeczeństwo jest aż tak zacofane? Tolerancja.
Tak wiele się o niej mówi. Właśnie… Mówi i nic więcej.
Zastanawiam się, czym kierują się ludzie wyśmiewający się z
odmienności… Czy ich umysły są tak prymitywne i nie mogą pojąć,
że to może spotkać każdego? Wystarczy zachłyśnięcie, potknięcie, cokolwiek… Zwykłe
uderzenie piłką, które zmienia życie… Zarówno ludzie młodzi, jak i dorośli zapominają, że
niepełnosprawny nie oznacza obcy, inny. Fakt – musi zacząć żyć inaczej – schody stają się
przeszkodą nie do pokonania, krawężnik nastręcza trudności. Nie będzie jeździł już na rowerze
od świtu do zmierzchu, nie pokołysze się na parkiecie na własnych nogach. Ale żyć inaczej nie
znaczy być innym! To niejednokrotnie osoby o niezwykłych talentach, zdolnościach, świetni
pracownicy i bezinteresowni przyjaciele! To ludzie, którzy nie potrzebują litości i współczucia,
ale miłości i szacunku. Tak jak Ty! Może nawet jeszcze więcej… Dla Ciebie to tylko kilka
głupich zdać, ale stań twarzą w twarz sam przed sobą i zastanów się: Jaki Ty masz stosunek do
niepełnosprawnych. I pamiętaj! Zdrowie nie jest darem na całe życie – Ty również możesz je
stracić! Czego – oczywiście – nikomu nie życzę.
Dominika Zawacka
POST SCRIPTUM
O czym będzie? Cóż dodać można jeszcze? Nie, wcale nie o zajmowanych kopertach przed
marketem. Nie o barierach architektonicznych: krzywe chodniki, wysokie krawężniki, mieszkanie
bez windy… Nie o śmiechu i szyderstwie… Ale o tym, co najdziwniejsze, a najbardziej prozaiczne.
Niepełnosprawny i my. Jeden chodnik, jedna droga, a na niej Ty/Ja/My i …. wózek, kule, biała
laska.. Co robić? Przejść, odwrócić głowę, skierować wzrok gdzie indziej? Bez sensu – pomyśli, że
nietolerancyjny/a jestem. Patrzeć uparcie? Głupie – poczuje, że prymitywnie się dziwię.
Uśmiechnąć się? A czy do innych nieznajomych też się szczerzysz na ulicy bez powodu? No
właśnie. Ilu z nas staje przed takim dylematem. Jak się zachować? Chcemy być otwarci, tolerancyjni
i nie w smak nam, gdyby ktoś pomyślał inaczej. Myślimy więc, że należy się nie patrzeć, bo przecież
rozumiemy i żadna dla nas rozrywka patrzeć jak niepełnosprawny radzi sobie bez pomocy. I nie
patrzymy, natychmiast niemal sztuczne wybierając inny obiekt zainteresowania. Ale wtedy
nachodzi nas myśl, że może zdążył zauważyć, że odwracam wzrok. I pomyślał, że się brzydzę, że
czuję odrazę, niechęć i dlatego nawet nie spojrzę. No to patrzę. A jak patrzę to czuję, że nie powinno
się tak gapić na człowieka na wózku. Może on myśli, że wpatruję się w tę pustkę po nodze dla
rozrywki, ze zdziwieniem… więc …. I tak wkoło. Odwieczny niemal dylemat. I nie wierzę, że też
tak nie macie. Czego to dowodzi? Chyba jednak tego, że czujemy się niezręcznie, nieco zakłopotani.
Dlaczego? Aaa, tego to już nie wiem. Pewno z powodów powyższych. My chyba nie bardzo wiemy,
co to znaczy traktować niepełnosprawnych tak samo. A to źle. Wcale nie chodzi mi o to, że wiemy,
iż mają te same prawa, że rozumiemy, że chcą żyć jak inni. W pokoju, podczas telewizyjnej dyskusji
kiwamy głową ze zrozumieniem. Przecież światli jesteśmy i otwarci. A na drodze, twarzą w twarz
panikujemy. Wszystko trwa oczywiście ułamek sekundy, chwilę, może dwie. Ale ta niepewność, jak
reagować, jest. Niestety. Bo to jednak dowód, że między mową, myślą a czynem wielka przepaść.
Najłatwiej radzą sobie najmłodsi. Dla nich ten brak nogi i wózek z dwoma kółkami to czysta
ciekawość, nie podsycona ani litością, ani szyderstwem. Chcą wiedzieć, dlaczego ja mam nogi dwie,
a on nie. Szkoda, że rodzice, zamiast wytłumaczyć, że to normalne, bo tak bywa, że wypadki się
zdarzają, że świat to też choroby, że taka też uroda ludzi, odwracają szybko małą główkę w drugą
stronę i szeptem pouczają „Nie patrz się tak! Nie wypada!” Wielka szkoda….
Redakcja
str.6
Co w budzie piszczy
NA CZTERY KÓŁKA
Moment ukończenia 18 lat. Prawie każdy w
tym wieku pragnie zdobywać i tym samym
okazywać dowody dojrzałości. W związku z
tym większość naszych uczniów i nie tylko
postanawia zapisać się na kurs prawa jazdy.
Początkowo chyba nikt nie zdaje sobie sprawy
z tego, jak wielkie jest przerażenie na samym
egzaminie. Każdy tak naprawdę na własne
życzenie dostarcza sobie stresu (jakby innych
było mało ) ☺. Sam kurs prawa jazdy jest o
wielu luźniejszy, jednak i tak każdy bierze do
siebie swój najmniejszy popełniony błąd na
nauce i nie można uniknąć chociaż małego
zdenerwowania i przejęcia. Najgorszy jednak
z tego wszystkiego staje się sam egzamin. Dla
mnie przerażającą chwilą było usłyszenie
swojego imienia i nazwiska, które przez
mikrofon
wyczytywał
egzaminator.
Świadomość że trzeba już ‘’tam’’ iść stała się
ogromnie stresująca. Niestety, kiedy wsiada
się za kółko, nie jest już tak, jak było na nauce
jazdy. Każdy z egzaminatorów jest bardzo
służbowy, a niektórzy nawet bardzo
nieprzyjemni. Jednak i to trzeba przeżyć,
przemóc w sobie strach i opanować trzęsącą
się nogę na sprzęgle ☺. Każdy zdający chce
pokazać jak najlepszą jazdę i przede
wszystkim skupić się tylko na tym. Niestety
nie jest to takie proste… Świadomość
popełnionego błędu sprawia, że serce bije
jeszcze mocniej. Najlepiej wtedy pomyśleć, że
jadę sama, a obok mnie siedzi ktoś, kto nie ma
wpływu na wynik egzaminu. Czasami się
zdarza, że niektórych błędów już nikt nie daje
szansy poprawić i wynik egzaminu jest
negatywny. Jest to chyba najgorsza chwila,
jaka może się zdarzyć podczas jazdy.
Każdemu
zależy
na
usłyszeniu
od
egzaminatora słowa: pozytywny. W końcu
jednak przychodzi ten czas radości. To takie
uczucie, jakby kamień spadł z serca, a do oczu
napływają łzy szczęścia.
Prawo jazdy nie jest czymś obowiązkowym,
ale już wspomniałam - prawie każdy chce
mieć w portfelu kolejny ważny dokument.
Najśmieszniejsze z tego wszystkiego jest to, że
człowiek na własne życzenie dostarcza sobie
dodatkowego stresu i czasami pluje sobie w
brodę, że to wszystko nie jest mi tak bardzo
potrzebne - (najczęściej po niezdanym
egzaminie). Jednak teraz, kiedy śmieję się z
tego, co było, mogę śmiało powiedzieć - warto
było! A wszystkim tym, którzy dopiero będą
zmierzać się z tym ogromnym stresem, życzę
powodzenia i szerokiej drogi ☺. Uffff, ta
„trauma” już za mną ☺.
Patrycja Pliszczyńska
BEZPIECZNA SZKOŁA –
BEZPIECZNY UCZEŃ
Właśnie przystąpiliśmy do ogólnopolskiego
konkursu o tej nazwie. Celem konkursu jest
popularyzowanie
wśród
uczniów
podstawowych
zasad
funkcjonowania
państwa
prawa
i
społeczeństwa
obywatelskiego, w tym norm współżycia,
poszanowania praw jednostki, w tym uczniaobywatela, tolerancji wobec ludzi o odmiennej
kulturze, rasie, obyczajach, przeciwdziałanie
patologiom, służyć ma także podniesieniu
bezpieczeństwa szkół i uczniów. Tyle słowa.
Hasła szczytne – fakt. Jak mają się jednak do
rzeczywistości? Czy my w szkole potrafimy
funkcjonować zgodnie z zasadami współżycia
społecznego? Czy pamiętamy, że – oprócz
praw – mamy też i swoje obowiązki? Czy
umiemy szanować innych? Rozglądnijmy się
wkoło. W jednej klasie – wojna na całego, w
innej – jeden mąci, inni
cierpią, w jeszcze kolejnej
nie podoba się, że ktoś
więcej piątek, w następnej można usłyszeć z
dumą – o zgrozo! – wypowiedziane przez
ucznia słowa: jestem rasistą. Jasne – zespół
klasowy
to
zgromadzenie
różnych
osobowości. Nie wszyscy muszą się rozumieć,
nie wszyscy muszą się lubić i nadawać na tych
samych falach. Ale wszyscy winni się
tolerować! Szanować! Pozwalać „żyć” innym!
Agresja słowna, przepychanki, czasem nawet
zwykła szkolna zazdrość – oj wiele krzywdy
czynią! Wygląda na to, że taki konkurs – a
przede wszystkim podejmowane w jego
ramach działania – przydadzą się nam
wszystkim. Może łatwiej nam będzie
zrozumieć, że ludzie – to liczba mnoga.
Co w budzie piszczy
str.7
DZENTELMEN POTRZEBNY OD ZARAZ
Ostatni mój artykuł dotyczył „upiększania się” przez nas - młode kobiety. Czas, aby przyjrzeć
się naszym mężczyznom.
Jednym z powodów napisania tego artykułu było moje spotkanie z pewnym młodym mężczyzną.
Poznaliśmy się na warsztatach dziennikarskich podczas minionych tegorocznych ferii. Ma na imię
Michał. Jest studentem dziennikarstwa. Bardzo miły i przystojny. Muszę też podkreślić, że ma
narzeczoną.
Możecie wierzyć lub nie, ale nigdy jeszcze nie spotkałam takiego dżentelmena jak właśnie
Michał. Nie dość, że przepuszczał KAŻDĄ kobietę przed drzwiami czy schodami, odstawiał
krzesło, wieszał kurtki na wieszak, to do tego wszystkiego podczas każdego obiadu nalewał
KAŻDEJ kobiecie zupę (a w naszej grupie było ich 14), odnosił talerz i przynosił drugie danie. Nie
wtrącał się osobom, które przemawiały. Zawsze schludnie ubrany, żartobliwy, sympatyczny i
zawsze uśmiechnięty. Kiedy nadszedł dzień powrotu do domu, pomagał przy znoszeniu bagaży do
recepcji. Najbardziej zaskoczyła mnie (oczywiście pozytywnie) pewna historyjka: ów Michał przez
cały miesiąc nosił swojej narzeczonej śniadanie do łóżka - mieszkali w jednym akademiku, ale w
różnych pokojach, więc wcale nie chodziło o to, by wstać i podejść do lodówki.
To był Michał. Jeden. A reszta gdzie? Czy bycie dżentelmenem jest dzisiaj trendy? Czy w XXI
wieku bycie dżentelmenem to wstyd, a nie powód do dumy? Czy mężczyzna, który przepuszcza
kobietę pierwszą w drzwiach jest doceniany czy wyśmiewany? Świat chyba zwariował.
Niezrozumiałe są tłumaczenia: „Przecież chciałyście równouprawnienia, to teraz macie!” Kultura
osobista nie ma nic wspólnego z prawem do równej płacy za równą pracę.
Ja nie mam wątpliwości. Kultura wobec kobiet to powód do WIELKIEJ dumy i szacunku.
Zapewne niełatwo jest być dżentelmenem w tym pokręconym świecie. Nie zabraknie pewnie
ironicznych bądź kpiących uśmieszków ze strony niektórych kolegów. A może pojawi się pewnego
rodzaju zazdrość? Tym się Panowie dżentelmeni nie przejmujcie. Każda – naprawdę każda –
kobieta docenia te drobne gesty. Każda zauważy tego, który przepuści w drzwiach, poda kurtkę
czy pomoże ponieść ciężką torbę. Wielki, promienny uśmiech kobiety macie jak w banku. A chyba
przecież na tym Wam panowie zależy najbardziej – by wpaść w oko niejednej z nas☺. Poza tym –
mam wieści z pewnych źródeł ☺ – my – kobiety tęsknimy za szczególnymi względami. Miło nam,
gdy dbacie, gdy okazujecie szacunek, troskę.
Apel do mężczyzn! Bycie dżentelmenem to naprawdę powód do dumy. Starajcie się być życzliwi
dla wszystkich, a szczególnie dla kobiet oczywiście☺. Wulgaryzmy i chamstwo dawno wyszły z
mody – dodam, że nigdy tam nawet nie trafiły.
Gorąco zachęcam Was do drobnych gestów dżentelmena, a na pewno to się Wam opłaci☺.
POST SCRIPTUM
Pięknie by było, gdyby wszyscy Panowie Jestem kobietą postępową, nowoczesną, otwartą
awansowali na dżentelmenów. Naprawdę na świat. Ale marzę, by nie musieć słyszeć
pięknie. A i świat byłby lepszy. Ale – drogie bluzgania wydobywającego się z damskich ust.
panie – spójrzmy też na siebie! Jacy dżentelmeni, By pobyt w sklepie czy chwila na przystanku nie
gdy damy umierają śmiercią naturalną! Nasza przyprawiały mnie o zawrót głowy. By nie
kultura
osobista
(przynajmniej
części) musieć zastanawiać się, czy pod potwornie
pozostawia sporo do życzenia. Chcemy hołdów i grubą warstwą makijażu kryje się jakaś twarz.
pokłonów, a same dorzucamy cegiełkę do By nie musieć widzieć grudek tuszu pod oczami,
brudów tego świata. Nie o strój chodzi, bo nie który – w nadmiarze – i to sporym – osadzony
szata zdobi człowieka (chociaż i na temat na damskich rzęsach, wcale tam w tej ilości
naszego ubioru – a często niemal jego braku - pozostać nie chce. By nie czuć, że damy mydła
powieści można by pisać). Strach czasem się boją, a dezodorant kojarzy im się z
posłuchać, co z ust naszych wydostaje się na diabelskim wymysłem. I na odwrót – by nie
zewnątrz! Inwektywy, wulgaryzmu, chamskie musieć też truć się wdychając przesadną ilość
odzywki… długo by pisać. Od lat stałyśmy na różnej maści perfum. Od dawna znamy hasło:
straży bon tonu, dziś niewiele z was rozszyfruje „Gdzie ci mężczyźni?” Dziś pytam: „Gdzie
w ogóle ten zapis. Znowu – nie tęsknię do lat, w podziały się prawdziwe kobiety?” Mam cichą
których nasza rola to kwiatek w butonierce – nadzieję, że część przetrwała ten „masowy
piękna ozdoba swojego pana. Absolutnie nie! kataklizm” i niebawem wyjdzie z ukrycia☺.
str.8
Co w budzie piszczy
Dla Was od Was
Z czego powstałeś zależy od genetyki, w co się obrócisz, od polityki
Podziękowania dla IV T za bezcenny materiał do kolumny obok☺.
Powodzenia na maturze!
Pozdrowienia dla największych gaduł z I a LO
(Natalka, Anka, Romka i Kamilka ☺)
Pozdrowienia dla profesora Rymackiego od I a LO
Pozdrawiamy Natalkę i Kamilkę z I a LO
Powodzenia wszystkim tegorocznym maturzystom
na egzaminach
życzy REDAKCJA
Poznajcie Stanisława Jerzego Leca – naprawdę warto! ☺
Mądrości powinno być pod dostatkiem, któż z niej bowiem korzysta?
Mężczyźni wolą kobiety ładne niż mądre, ponieważ łatwiej im
przychodzi patrzenie niż myślenie.
Niech sobie ten przypis przeczyta elita, że każda śmietanka na deser jest
bita.
Słodkie życie słono kosztuje.
Z czego powstałeś zależy od genetyki, w co się obrócisz, od polityki.
MŁODZI PRZEDSIĘBIORCZY
Właśnie wrócili. Dopiero co. Po raz kolejny uczniowie klasy
II LO – części z rozszerzeniem z podstaw przedsiębiorczości
i wiedzy o społeczeństwie – mieli szansę poznać swoje
wymarzone zawody nieco lepiej. Kolejny Dzień
Przedsiębiorczości „wygnał” naszą młodzież do różnych
miejsc pracy. Wśród wybranych przedsiębiorstw znalazły
się: Młyny Szczepanki, Spółdzielcza Grupa Bankowa
oddział w Łasinie, Gimnazjum w Łasinie i w Jankowicach,
Poczta Polska oddział w Łasinie, Przychodnia w Łasinie,
Szkoła Podstawowa w Szonowie i Biblioteka w Świeciu nad
Osą. Zawsze mamy nadzieję, że młodzież trafi na
odpowiedzialnych „przewodników”, którzy nie skupią się
na tym, by pokazać „młodemu”, jak się parzy kawę.
Program ten umożliwia bowiem nam poznanie „od kuchni”.
Możemy dotknąć niemal danego zawodu, a przy
cierpliwym i zaangażowanym opiekunie naprawdę sporo
się dowiedzieć. To dobra i - co najważniejsze – bezbolesna
lekcja życia. Może część z nas właśnie dziś była po raz
pierwszy w swojej przyszłej pracy? ☺
Osobowość kształtuje się nie przez piękne słowa, lecz
pracą i własnym wysiłkiem. Albert Einstein
Prosto z zeszytu
Z przykrością donosimy, iż za
chwilę opuszcza nas klasa,
która przez ostatnie lata
dostarczała Wam rozrywki☺.
Spokojnie, w kolejce stoją już
następne.
Kiedy się ktoś emigruje, to
poznaje nowe miejsca.
Bohater
robi
wyrzuty
kierowane do Boga, zrzuca
mu bezinteresowność.
Wizerunek kraju w Panu
Tadeuszu jest przedstawiony bardzo rozlegle.
Polski kraj
empatyczny.
jest
bardzo
Współczuje Polsce, w której
krew świeżo się przelewa i
łzy.
Morał to wywnioskowanie, o
co chodzi w tym danym
tekście.
Gdy umrzemy, znikamy bez
słowa do życia pozagrobowego.
Póki
jesteśmy, nie ma śmierci,
gdy jest śmierć, nie ma nas
Słowa
Epikura
mówią o tym, że śmierć tak
samo jest jak jej nie ma.
Kto to jest stręczyciel? –
Ten, kto dręczy.
Stajnia Augiasza – dom dla
ludzi potrzebujących.
Ideałem polskiego króla i
władcy w Kronice Galla
Anonima jest król Gall.
Piękne, prawda? ☺
Co w budzie piszczy: gazetka Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. Kazimierza Jagiellończyka
w Łasinie
Redakcja: Weronika Marynowska, Ewa Duliasz, Patrycja Pliszczyńska, Magda Karpus, Martyna
Wróblewska, Basia Duliasz, Dominika Zawacka; Karolina Kondeja, gościnnie: Anna Wierzbicka