konkurs literacki OSKAR KOLBERG
Transkrypt
konkurs literacki OSKAR KOLBERG
konkurs literacki OSKAR KOLBERG „Życie naszych dziadków – co jedli, jak żyli, jakie mieli zwyczaje” Tradycje mieszkańców Krzydliny Wielkiej nie zostały właściwie wypracowane przez nich samych, tylko przywiezione z różnych stron w sercach i pamięci pierwszych osadników. Nie wszystkie przepisy kulinarne przetrwały, niektóre zanikły bardzo szybko, inne były z uporem podtrzymywane przez mieszkańców. Tradycja przyrządzania potraw i związane ze stołem obyczaje, kształtowały się w naszym regionie przez wiele lat, zostały raptownie przerwane w roku 1945, w wyniku II wojny światowej. Większość nowych mieszkańców wsi, przybyła z Kresów Wschodnich z Woj. Tarnopolskiego, przywieźli ze sobą własną tradycję kulinarną. Na wielu stołach spotkały się potrawy z bardzo odległych stron. Na wigilijnym stole stawały naprzeciw siebie makiełki i kutia zza Buga. Życie w owym czasie było bardzo trudne. Trudno było zaopatrzyć się w produkty żywnościowe , jak również je przechować. Szukając lepszych i łatwiejszych rozwiązań ,mieszkańcy łączyli się w grupy sąsiedzkie, wspólnie pracując przy wykopkach, omłotach i wypasie bydła oraz bawiąc przy wspólnym późniejszym poczęstunku przygotowywanym przez gospodynie. Wpływało to na budowanie więzi międzyludzkich, poczucia wspólnoty i tożsamości. Ówczesne gospodarstwa cechowała duża samowystarczalność, szczególnie w zakresie zaopatrzenia w żywność. Tutaj właśnie widoczna była ogromna rola kobiet, które wypiekały chleb, ubijały masło, wyrabiały makaron, przygotowywały przetwory z mięsa, warzyw i owoców tak, aby zapasy wystarczały na cały rok. Dzięki temu kwitła hodowla wszelakiego drobiu i trzody chlewnej. Mieszkańcy wsi bardzo wysoko cenili sobie własne produkty, słusznie uważając, że są one dużo bardziej wartościowe i smaczniejsze niż te, które można było kupić w sklepie. Kobiety nie korzystały z żadnych udogodnień w wykonywaniu codziennych obowiązków domowych. Pomimo ciężkiej pracy całych rodzin dochodowość gospodarstw nie była zbyt wysoka. Nie wolno było marnować produktów i pokarmów. Często się nimi wymieniano. W tamtych trudnych dla nas czasach, starano się zmobilizować gospodynie domowe do uprawy jak największego asortymentu warzyw, w związku z czym organizowano konkursy na najlepszy ogródek warzywny. Kursy gotowania, pieczenia, które kończyły się degustacją bądź wystawą potraw. Ponadto urządzano pokazy przygotowywania surówek, sałatek, sprowadzano nasiona mało znanych warzyw. W ten sposób kobiety miały okazję do zdobywania nowych kwalifikacji i umiejętności, urozmaicenia jadłospisu domowego. 1 konkurs literacki OSKAR KOLBERG Także okres karnawału znajdował odzwierciedlenie w zwyczajach naszych mieszkańców, zwłaszcza tych, którzy przybyli na te ziemie z Wileńszczyzny. Pod koniec karnawału kilka rodzin spotykało się w jednym z domów. Każdy przynosił ze sobą jakąś potrawę: szynki i kiełbasy, bigos, flaczki, własnej roboty pączki koniecznie z nadzieniem różanym, chrusty, aby później wraz z wszystkimi bawić się, biesiadować i śpiewać przy obfitej kolacji. Tak właśnie – na wspólnej zabawie mijały ostatnie chwile przed Wielkim Postem. Te magiczne wieczory nazywano „Koty”. W długie zimowe wieczory, każda gospodyni zapraszała do siebie swoje sąsiadki, aby urządzić tak zwane „pierzajki”, czyli darcie pierza, by urozmaicić sobie i innym smutne, mroźne miesiące. Kobiety zbierały się u jednej z gospodyń i przez kilka godzin darły pierze. Zwyczaj ten pełnił podwójną funkcję. Bez wątpienia jedną z nich była funkcja użytkowa – jeśli kilka kobiet drze pierze przez cały wieczór, to gospodyni, która je przyjmuje, ma z głowy tę niezwykle żmudną pracę. „Pierzajki” pełniły też funkcję towarzyską, gdyż Krzydlinianki umilały sobie ten długi czas opowiadaniem dowcipów, smutnych i wesołych historii. Po kilku godzinach gospodyni podawała poczęstunek. Musiała się bardzo starać, aby był on smaczny, gdyż w przeciwnym wypadku po wsi nie przestałyby krążyć plotki o niej, a na pewno nie byłyby one przychylne. Podawano gołąbki ,sałatki warzywne lub śledziowe. Wśród naszych gospodyń bardzo popularne było pieczenie niewątpliwie najciekawszego ciasta z rożna, zwanego sękaczem lub „baunkuchem” Wypiekano go z okazji wesel, chrzcin lub większych uroczystości. Jest to jedyne na świecie ciasto wędzono – pieczone. Aby mogło powstać, potrzebny był specjalny przyrząd – gruby wałek z twardego drewna, zaopatrzony w rączkę. Ciasto przygotowywano wcześniej, z trzydziestu jajek, masła, mąki i cukru – pudru oraz słodkiej śmietanki. Wałek trzeba było najpierw owinąć białym płótnem. Następnie rozpalano ogień z okorowanych, suchych polanek olchowych. Niewielką ilość ciasta nakładano bezpośrednio na zawieszony nad ogniem wałek, którym kręcono tak, aby ciasto nie spadało w palenisko, tylko ściekało po wałku. Następną warstwę nakładano wtedy, gdy pierwsza była już upieczona, a nawet przyrumieniona. Dzięki temu na cieście pojawiały się sęki, którym zawdzięcza ono swoją nazwę. Pieczenie sękacza trwało kilka godzin. Szczęśliwie przepis na to pyszne ciasto przetrwał do naszych czasów i wciąż jest ozdobą wielu wielkanocnych krzydlińskich stołów. Pozostał naszą potrawą regionalną. Kto raz spróbuje sękacza na zawsze zapamięta smak tego rarytasu ,a tylko u nas można go spróbować. 2 konkurs literacki OSKAR KOLBERG Wszyscy, którzy w wakacje lubią poznawać nowe tradycje, zwyczaje i smaki na pewno się tu odnajdą. W tutejszych gospodarstwach do dziś dania wzbogacane są o grzyby i owoce leśne, w które obfituje tutejsze runo leśne. Świeże, wytwarzane z zachowanych receptur przysmaki np. zupa grzybowa, pierogi z jagodami to jeszcze jeden plus obecnego rejonu Parku Jezierzycy. Tylko tutaj można było spróbować pysznego chleba , wypiekanego w piecu chlebowym, podawanego na liściach chrzanu lub kapusty, kuszącego apetycznym zapachem, tak znacznie różnego się od dzisiejszych, wypiekanych taśmowo bułeczek i chleba z marketu. Coraz mniej pań umie obecnie upiec chleb. Tradycja kwaszenia warzyw, przede wszystkim ogórków i kapusty, była znana i powszechna wśród mieszkańców. Kwaszono duże ilości ogórków i przechowywano je w beczkach, piwnicach lub zanurzone w zbiornikach. Ogórki początkowo zakwaszano w małych beczułkach, kamiennych garnkach, a następnie w wekach. Cały proces produkcji nie zmienił się. Wyroby w postaci różnych pojemników, a zwłaszcza dębowych beczek do kwaszenia kapusty, ogórków znajdowały się w każdym gospodarstwie domowym. Receptura wytwarzania kwaszonych ogórków oparta jest na pokoleniowej tradycji rodzinnej . Wieloletnie doświadczenie, praktyka i wypracowane rodzinne receptury stały się źródłem uzyskania niepowtarzalnego smaku ogórków. Do kwaszenia ogórków używane były warzywa z własnych upraw, a proporcje używanych składników (woda, sól, czosnek, liście chrzanu) są powtarzalne i gwarantują ten sam walor smakowy od początku wytwarzania tego produktu na tym terenie. Obowiązkowo w październiku wszyscy szatkowali i kisili kapustę z której robiono surówki podczas zimy, bigosy oraz „kapuśniak parzy brodę”. Zbierano w maju zioła zasuszano, przygotowywano ziołowe herbatki – robiono syrop z mniszka lekarskiego – o bursztynowej barwie, przypominającej barwę miodu. Lepki, gęstawy płyn, mający konsystencję miodu płynnego. Syrop ma słodki smak z lekko gorzkawym posmakiem oraz słodkawy zapach. Posiada właściwości lecznicze. Leczy wszelkie infekcje, przeziębienie, pomaga w obniżaniu poziomu cholesterolu we krwi, działa moczopędnie. Suszono lipę i miętę. W razie niestrawności przydawała się orzechówka. Zielone łupiny orzechów włoskich zasypywał cukrem i zalewał spirytusem bądź wódką. Gdy nabrała prawie czarnego koloru, był to znak, że okres leżakowania dobiegł końca. Była niezastąpionym lekarstwem przy bólach żołądka. Gościnność nakazywała przyjąć i poczęstować gościa, i to nie jakąś wymyślną potrawą, lecz prostą jak ich życie – serem z kartoflami, chlebem ze smalcem, ogórkami kiszonymi czy kawałkiem kiełbasy. Najczęściej gotowano „Żurek”, to pożywna zupa. Podawana podczas postu była z 3 konkurs literacki OSKAR KOLBERG ugotowanym na twardo jajkiem, bez kiełbasy i wędzonki. Mało kto wie, że potrawa pochodzi właśnie z okolic Wrocławia. Jest to gęsta i lekko kwaskowa zupa przygotowywana na bazie zakwasu żytniego, w okresie po postnym była podawana bogato w przeróżne wędzonki i białą kiełbasę, tradycyjnie doprawiona grzybami, śmietaną, czosnkiem i majerankiem i podawana z ugotowanym na twardo jajkiem. Szczególnie efektownie wygląda podana w wydrążonym bochnie chleba zwłaszcza na Wielkanoc. Przygotowywano smarzenicę, potrawę podawaną na śniadanie wielkanocne jako danie główne. To serwowana na gorąco i okraszona chrzanem mieszanka boczku, szynki, kiełbasy i jajek. Smacznym przepisem i specjałem pochodzącym z kresów jest również pascha, czyli wypiekany w okrągłej formie chleb oraz tarnowiecki mazurek - ciasto drożdżowe, na które kładzie się warstwę sera. Prażucha, zwana też przez niektórych lub psiochą była zawsze obecna w moim rodzinnym domu. Podawana była z okrasą z boczku i cebulki, kiszonymi ogórkami, i dodatkowo z „kwaśną” zupą – ogórkową lub żurkiem, lub z kwaśnym mlekiem. Niewiele trzeba, aby je przygotować. Tarto na drobnych oczkach ziemniaki, odciskano je w lnianym woreczku, dodawano do nich mąkę pszenną, jajko i sól, łyżką stołową nabierano porcje i wrzucało się na osolony wrzątek. Nie mogłabym nie wspomnieć o pierogach z przeróżnymi farszami. Pierogi z kapustą i grzybami, z kaszą i kawałkami białego sera, pierogi ruskie, pyszne także odsmażane, pierogi na słodko – z truskawkami, z jagodami ze śmietaną i z cukrem, pyzy, knedle nadziewane mięsem lub owocami, kopytka z sosem grzybowym i surówką z kiszonej kapusty lub kopytka na słodko, tzw. leniwe pierogi (do zwykłego ciasta na kopytka należy dodać biały ser, a po przygotowaniu polać je roztopionym masłem i posypać cukrem), placki ziemniaczane i oczywiście gołąbki takie najbardziej znane – z ryżem i mięsem, ale też z kaszą i grzybami i gołąbki zapiekane z sosem. Jadało się również gzikę, najczęściej w piątek na obiad. Gzika to roztarty biały ser, z dodatkiem cebulki, szczypiorku, kwaśnej, gęstej śmietany oraz soli i pieprzu. Gzika była dodatkiem do ziemniaków w mundurkach, które po obraniu troszkę się soliło i zjadało porcjami z serem i kawałeczkiem masła. Wszystko zapijało się czerwonym barszczykiem .Gdy przychodził sezon na młodą kapustę, z miejsca na naszym stole pojawiała się młoda kapusta na ciepło. Pamiętam, że przygotowywana przez moją babcię , podana z młodymi ziemniakami lub z chlebem, smakowała wybornie. Kluski z dziurką, rolady, zrazy często z wołowego mięsa, choć u nas nierzadko przygotowywane z mięsa wieprzowego z nadzieniem ze smażonego boczku, smażonej cebulki i kiszonego ogórka podane z sosem i zasmażaną czerwoną kapustą, to obiad najczęściej niedzielny, który przyprawiał o 4 konkurs literacki OSKAR KOLBERG smakowity zawrót głowy. Obiad, któremu goście nie szczędzili komplementów. Na obiad przynajmniej raz w tygodniu podawano sztukę mięsa w sosie chrzanowym, był to poniedziałek, bo tak robiła większość gospodyń pochodzących nie tylko z Kresów Wschodnich. Zimą mogłam rosołowe mięso przechować jeden, dwa dni, bo z rosołu robiła się galareta, w trakcie tygodnia były pierogi, wspomniane gołąbki i obowiązkowo mielone w sosie grzybowym. Ciasta mogłabym wymieniać w nieskończoność. Ale zatrzymam się chyba przy wypiekanym co sobotę cieście drożdżowym. Zapach piekącego się drożdżowego ciasta niezmiennie kojarzy mi się z dzieciństwem. Pamiętam, jak jeszcze z ciepłego placka podbierałam kruszonkę, uważając, aby na tym niecnym procederze nie złapała mnie mama, bo to ta kruszonka z pewnością sprawiła, że tak bardzo smakował ten placek, że stał się on godzien każdego stołu, najlepiej smakował z gorącym mlekiem. Teraz już chyba nikt nie ma wątpliwości, że stare przepisy kulinarne i zwyczaje istnieją do dziś. Można się o tym przekonać. Mieszkańcy Krzydliny Wielkiej cenią sobie smak i kulinarną tradycję, która przekazywana z pokolenia na pokolenie będzie trwała, a rodzinne stoły będą zapisywać kolejne tajemnice ku radości następnych pokoleń. Opracowanie: Karolina Krakowska 5