Wspomnienia o Adamie Chmielowskim – św. Bracie
Transkrypt
Wspomnienia o Adamie Chmielowskim – św. Bracie
COKOLWIEK UCZYNILIŚCIE.... NAJMNIEJSZYM s. Agnieszka Koteja Ufam, że Brat Albert nie pogniewa się o to świadectwo, które co prawda nie jest wynikiem naszej albertyńskiej posługi, ale być może komuś w niej pomoże...? Bo jeśli mamy służyć „braciom najmniejszym”, to czyż jest ktoś mniejszy od nienarodzonego Dziecka? Z radością przyjęłam wiadomość o tym, że moja siostra, mająca już pięciu synów, nosi pod sercem kolejną pociechę. Ona też, wraz z mężem, cieszyła się bardzo, a chłopcy planowali już przyszłą karierę piłkarską brata, choć marzyli także o siostrze. Patrząc, jak to się mówi, „po ludzku”, to wszystko wydawało się istnym szaleństwem – już i tak w mieszkaniu nie jest zbyt przestronnie, że nie wspomnę o zarobkach. Ale cóż to wszystko znaczy wobec faktu, że człowiek przyszedł na świat? Jego matka nuciła „wielbi dusza moja Pana”, a ja sobie myślałam – „kimże będzie to dziecię?” Po sześciu tygodniach ciąży Krysia zaczęła jednak czuć niepokojące dolegliwości. Lekarze zapewniali, że nie ma poronienia. Tydzień później okazało się jednak, że Dziecko nie żyje. Trzeba natychmiast wykonać zabieg. Była sobota. Krysia powiedziała, że chce pochować Dziecko. Wychodząc ze szpitala, otrzymała zaświadczenie o urodzeniu zmarłego dziecka, któremu nadała imię Maria. W domu dzieci zdezorientowane. Maciuś, który dopiero co zaczepiał biskupów w czasie procesji św. Stanisława, wołając do nich „a moja mama będzie miała dzidziusia”, teraz pyta: „dzidziuś chodzi po brzuszku”? Ktoś mówi – już nie chodzi.... W poniedziałek, na podstawie dokumentu ze szpitala, Urząd Stanu Cywilnego wydał akt zgonu Marii. Załatwiono formalności z firmą pogrzebową. W środę był pogrzeb, który poprowadził ksiądz, przyjaciel rodziny. Była nas niewielka grupka, najbliższa rodzina i przyjaciele. Szliśmy z maleńką drewnianą trumienką, właściwie urną. Wyglądalibyśmy zapewne niecodziennie, gdyby nie to, że w ogóle niewiele było widać – deszcz zaczął lać jak z cebra i lał do końca ceremonii. Czy deszcz nie jest obrazem łask? Przy obiedzie tłumaczyłam chłopcom, że teraz mają w Niebie siostrę, która będzie się o nich troszczyć, którą można o różne rzeczy prosić. I sama to robiłam. I robię. Marysia „załatwiła” mi już kilka „spraw”, o które prosiłam. I nie tylko mnie. Mam zapis kilkunastu różnych łask od kilku osób, które zdążyły ją pokochać, i które wierzą, że i ona je kocha. Mam też listy od ludzi, którzy uświadomili sobie, że oni także mają ŻYJĄCE rodzeństwo – rodzeństwo, które straciła ich matka... Kimże będzie to dziecię…? Ile życia już wniosło na ziemię, ile przywróciło nadziei, ile popłynęło dobrych, oczyszczających łez? Ile jeszcze uczyni? Oto człowiek. ======================================================================= Odpowiedzialni s. Agnieszka Koteja, [email protected] [0-12/413-55-99] br. Marek Bartoś, [email protected] [0-12/42-95-664] Któredy ? 6 (42) 2009 WYCZÓŁKOWSKI O CHMIELOWSKIM Leon Wyczółkowski – malarz – jest często cytowany jako autor wspomnień o św. Bracie Albercie. #ie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, że nie zostawił on spisanych przez siebie wspomnień. Dysponujemy jedynie materiałami źródłowymi, na podstawie których próbujemy odtworzyć, jak Wyczółkowski widział Brata Alberta. LEO WYCZÓŁKOWSKI Wspomnienia o Adamie Chmielowskim – św. Bracie Albercie W I tomie serii Chrześcijanie, redagowanym przez bpa Bejze, znajdują się wspomnienia Leona Wyczółkowskiego (1974 r.), które są zaczerpnięte z zapisu Mariana Turwida. Niestety, nie wiemy, w jaki sposób Turwid sporządzał swe notatki. Był on nie tylko malarzem i uczniem Wyczółkowskiego, ale i pisarzem, który z rozmowy z „mistrzem”, jak go nazywał, uczynił właściwie własny utwór, w którym trudno rozróżnić, co faktycznie powiedział Wyczółkowski, a co jest interpretacją jego słów czy ozdobnikiem. Inaczej jest z drugim rodzajem zapisków, które odnajdujemy w książce wydanej przez Ossolineum w 1960 r.: Leon Wyczółkowski. Listy i Wspomnienia, opracowała Maria Twarowska. Jest to XI tom serii Źródła do dziejów sztuki polskiej, pod redakcją Andrzeja Ryszkiewicza. We Wstępie czytamy: „Najcenniejszym źródłem wiedzy o życiu, działalności artystycznej i psychice Leona Wyczółkowskiego są bezsprzecznie notaty Adama Kleczkowskiego. Są to przeważnie zapiski z rozmów prowadzonych z artystą w latach 1928-1933. Ponadto Kleczkowski włączył tu niektóre listy artysty, jego przemówienia, a także relacje z rozmów prowadzonych już po śmierci artysty z jego żoną i przyjaciółmi”. Kleczkowski starał się odnotować wypowiedzi Wyczółkowskiego, z którym był zaprzyjaźniony, w formie zbliżonej do jego oryginalnych wypowiedzi: „Wyczółkowski – żywy temperament, impulsywny, przy tym mało elokwentny, w rozmowie posługiwał się chętnie mową urywaną, żywszą. Notaty mają charakter zapisów ‘na gorąco’, a wypowiedzi Wyczółkowskiego – znamienną bezpośredniość” (s. 7). W tym też mniej więcej czasie, gdy były prowadzone te rozmowy, Wyczółkowski malował tak dobrze nam znany obraz Brata Alberta z dzieckiem (rok 1932). Pośród zapisków Kleczkowskiego znajduje się ankieta, która została przeprowadzona na temat Brata Alberta. Te właśnie wypowiedzi są żywym potwierdzeniem słów Kleczkowskiego o Wyczółkowskim: „nie miał daru słów. Nie chciał odsłaniać swej duszy. Był w bardzo znacznym stopniu skrytym”. I dodaje, że Adam Chmielowski w młodości nazwał Wyczółkowskiego „samotnikiem zamkniętym w sobie” (s. 9). Tę ankietę przytoczymy poniżej, a w kolejnym numerze zamieścimy wybrane fragmenty zapisków Kleczkowskiego, dotyczące znajomości Wyczółkowskiego z Bratem Albertem. Te proste wypowiedzi wydają się nieść wiele prawdy o Chmielowskim i Wyczółkowskim, odsłaniając nieco ich osobowość – bez retuszu. Czy [Chmielowski] miał znajomych, krewnych, kolegów w Monachium? – Żył serdecznie z Gierymskimi. Maks umarł na jego ręku. Chmielowski był przede mną w Monachium, ja byłem w 1874. Razem z nim był Witkiewicz, Czachórski. Witkiewicz brał wiele od niego; były wtedy ustawiczne dysputy w Monachium, a potem w Warszawie. Chmielowski mało uznawał Alfreda WieruszKowalskiego. Interesował go Maks Gierymski, który wtedy malował zopfowe1 rzeczy, polowania. „Byłeś w powstaniu?” [spytał Chmielowski Gierymskiego – przyp. s.A.K.] – „Byłem”. – „Dlaczego nie robisz tych rzeczy?” [i Maks stworzył swój słynny cykl obrazów powstańczych]. Nasz przewodnik, wyciągnięte pojęcia o sztuce. Dziś również jego poglądy na sztukę zwietrzały. W sztuce nie ma kanonów. Aleksander Gierymski, Józef Brandt, Czachórski. Chmielowski wielki wielbiciel Chełmońskiego (…). Po powrocie z Monachium zamieszkał Chmielowski w Warszawie w Hotelu Europejskim, gdzie mieli wspólną pracownię: Witkiewicz, Chełmoński, Chmielowski. Straszna bieda. Chełmoński pojechał potem do Paryża. (…) Kogo z Polaków spotkał w Monachium, z kim się przyjaźnił? – Z Maksem Gierymskim. (…) Czy rozmawiał o powstaniu z 1863 r., w którym stracił nogę? – Powstanie, sztafeta do Czachowskiego; jechał, granat padł pod koniem i dostał pod piętę. Jechał dalej, zemdlał. Lekarze rosyjscy w ambulansie polowym bez znieczulenia amputowali mu nogę do uda. Czy malarstwo całkowicie pochłonęło Adama Chmielowskiego? – Był z malarstwa zadowolony, ogromnie go to zajmowało. Czy nie tęsknił za czymś i czy często miewał chwile melancholii, chęć odosobnienia się, czy też miał usposobienie względnie równe? – „Pogrzeb samobójcy”. Jaki pierwszy udany szkic, obraz, opinia profesorów i kolegów jako o malarzu? – Obrazy z Podola galicyjskiego. Po Monachium nędza, Chmielowski, Witkiewicz, Chełmoński mieszkali razem w Warszawie. 1 tutaj to znaczy tyle co: rokokowe Jakie miał warunki materialne? – Nigdy o tym nie mówił. Czy po przyjeździe do Polski pisał do Monachium, do kogo i co? Czy był bardzo rozczarowany przywitaniem Krakowa? Czy coś pisał lub wspominał o swoich dalszych zamiarach i projektach? Kraków – bardzo blisko z Jackiem Malczewskim. Wyczółkowski w Krakowie widywał się z Chmielowskim tylko w przelocie2. Bardzo blisko żyłem z nim we Lwowie, przez rok pobytu. Byliśmy na ty, piliśmy bruderschaft. Przy pożegnaniu miałem uczucie smutku. Chmielowski był naszym nauczycielem; wytworny pan, głęboki umysł. Siedzieliśmy na ławce, gdzie pomnik we Lwowie. Żegnałem się z nim; widziałem go dopiero potem w Krakowie. Byłem u niego z wizytą w Zakopanem za Jaszczurówką w Kuźnicach, gdzie był u Czepczulek3. Pytał, co robię; dał mi obrazek Matki Boskiej; potem w Krakowie kilka razy się z nim widywałem. Jeździł wózkiem po kweście. Brat Albert umarł w r. 1916 w pierwszy dzień Bożego Narodzenia. Sapieha odprawiał nabożeństwo w kościele Bożego Ciała na Kazimierzu. Na pogrzebie było sporo osób; Wyczółkowski, Makarewicz, Jacek Malczewski. Chmielowski, człowiek wykwintny, artysta zapalony, z nerwem. Zrobił salto mortale w życiu; nie każdy może to zrobić. Kiedyś opowiadał mi, jak to jedna chwila robi przewrót. Jakiś pan z balu wrócił we fraku do domu, kazał się zamurować, przez okienko podawano mu pokarm, a potem wstąpił do klasztoru. Podłoże złożone, kobieta wchodziła w grę… Gdybym go posłuchał, poszedłbym za nim. Już takie przeznaczenie. Ciekawe życie. O przejściach miłosnych nigdy mi nie opowiadał. Wesoły, dowcipny, gawędziarz nadzwyczajny (s. 208). ====================================================== ☺ Szanujemy nasze tradycje – widzimy także jak inni chcą czynić to samo, może czasami nazbyt dosłownie. Otóż całkiem niedawno otrzymaWIELEBY liśmy listowne zaproszenie na pewną okolicznościową imprezę. Na koBRAT percie zaadresowanej do przełożonego generalnego widniało jak należy: MŁODSZY „Brat Starszy” itd. Na drugiej zaś kopercie skierowanej do, niższego oczywiście rangą, przełożonego domowego, ktoś konsekwentnie zaadresował: „Brat Młodszy…” A że idzie tu o tytuł, a nie o wiek, świadczy niezbity fakt, że „Brat Młodszy” jest wyraźnie starszy od „Brata Starszego.” ====================================================== 2 W notatkach Kleczkowskiego Wyczółkowski występuje czasem w pierwszej, a czasem w trzeciej osobie. 3 Cepculki – tak nazywano uczennice szkoły w Kuźnicach, noszące charakterystyczny ubiór; w szkole, którą założyła jenerałowa Jadwiga Zamoyska, dziewczęta uczyły się prac domowych i przygotowywały do życia, w duchu wiary i patriotyzmu.