Alleluja!...Wielkanoc - Zespół Szkół nr 46 w Warszawie

Transkrypt

Alleluja!...Wielkanoc - Zespół Szkół nr 46 w Warszawie
Zespół Szkół nr 46 w Warszawie
kwiecień 2011 r.
Alleluja!...Wielkanoc
Miniwywiad z Panią Dyrektor Grażyną Żółtowską
“Nasza Buda” od kuchni, czyli jak powstaje gazetka szkolna
Małysz - trzeba wiedzieć, kiedy i jak ze sceny zejść
N a s z a
Drogi Czytelniku!
„W marcu jak w garncu” czy “Kwiecień-plecień,
bo przeplata trochę zimy, trochę lata”. Te
staropolskie przysłowia doskonale obrazują
pogodę panującą za oknem.
W pewnym momencie mogliśmy nawet poczuć
się jak podczas jednego z upalnych letnich
dni. Niestety kapryśna aura szybko wyrwała
nas ze szczęścia spowodowanego odrobiną
słońca. Wszystko to pikuś w porównaniu do
tragicznych wydarzeń w Japonii. Kraj Kwitnącej
Wiśni nawiedziło straszliwe trzęsienie ziemi
powodujące także falę tsunami. Nawet tak
świetnie przygotowany i zorganizowany kraj
nie miał szans z potwornym żywiołem. Zginęły
tysiące osób. Dodatkową panikę wywołały
wieści z elektrowni atomowej Fukushima.
Cały czas nie wiadomo, jak poważne będą
skutki awarii. Wszyscy łączymy się w bólu
z Japończykami. Tymczasem gimnazjaliści
i szóstoklasiści już są po egzaminach. Nie
martwcie się, nawet jak Wam źle poszły i tak
nie będzie to katastrofa porównywalna z
trzęsieniem ziemi. Dopiero, jak przyjdą wyniki,
może być gorzej. Warto na chwilę oderwać
myśli od tego i spędzić miło czas, przeglądając
Naszą Budę! Nie będzie to czas stracony, gdyż
w gazetce m.in. można przeczytać, jak powstaje
nasza gazetka oraz ciekawy artykuł o Krzysztofie
Kieślowskim.
Z okazji Świąt Wielkanocnych życzymy
wszystkim wesołego alleluja i smacznego jajka.
B u d a
Spis treści
Nasza Buda od kuchni, czyli jak powstaje gazetka szkolna
Podsumowanie ferii zimowych
3
Pierwsze kroki
Księga rekordów Guinnessa
4
Miniwywiad z nauczycielem od A do Z
Środa popielcowa i jej tradycje
5
Mój własny punkt widzenia. O Krzysztofie Kieślowskim w
15. rocznicę śmierci.
6
Małysz - trzeba wiedzieć, kiedy i jak ze sceny zejść
7
„Toż to zamach na złotą wolność szlachecką!”, czyli
refleksje po przeczytaniu polemiki do mojego artykułu...
Niedziela Palmowa jako
ważny dzień dla każdego chrześcijanina
8
Międzynarodowy Dzień Kobiet
Hiacynty pachną wiosną
9
“Podróże Guliwera 3D”
Serial inny niż wszystkie, czyli… „Spadkobiercy”
10
„Opowieść wigilijna” w teatrze RAMPA
11
Jak masz na imię?
12
Wiersze
13
Funk Styles
Popping
14
The Police - formacja jak najbardziej pożądana
15
Lionel Messi
Zaułek kulinarny
16
Nasza Redakcja
Michał Sołtysiak
Michał Piotrkowicz
Magdalena Powierża
Bartłomiej Starzyk
Robert Żołądek
Szymon Miszczak
Jan Bałuka
Jakub Mierzejewski
Jan Głodowski
Grzegorz Niedbała
Magdalena Powierża
Kamil Opara
Bartosz Majewski
Bartosz Majewski
Joanna Tauer
Marta Duziak
Monika Wróblewska
Konrad Milczarek
Jolanta Chosia
Anna Nowakowska
Matylda Kowalik
Aleksandra Ślaska
Jakub Mierzejewski
Danuta Borowska
Zuzanna Kunert
Danuta Borowska
Dominika Skowrońska
Michał Błotniak
Anna Nowakowska
Anna Janczak
Michał Liszewski
Filip Mąkolski
Aleksandra Folczak
Robert Żołądek
2
Michał Piotrkowicz
Kalina Szyszka
Maja Gąsik
N
a
s
z
a
B
u
d
a
Nasza Buda od kuchni, czyli jak powstaje gazetka szkolna
Na pewno zastanawialiście się, jak powstaje
Nasza Buda. W tym artykule spróbuję Wam
przybliżyć trudny proces jej tworzenia, który
nieraz trwa niezwykle długo.
Następnie, najczęściej w piątki po lekcjach,
zostają osoby, które pracują nad ostatecznym
kształtem Naszej Budy. Są to między innymi
Michał Zarachowicz i Michał Anulewicz, a
także uczniowie klas pierwszych: Robert
Żołądek, Jakub Mierzejewski, Danuta
Borowska i Anna Nowakowska. Praca trwa
bardzo długo, bowiem często do godziny 17.
Zazwyczaj zostajemy w dwa kolejne piątki.
Potem artykuły poprawiane są jeszcze raz
przez panią Gąsik, a następnie idą do druku.
Wtedy to, Naczelny i zazwyczaj jedna osoba
z grupy łamaczy wraz z opiekunem gazetki
zostają do późnych godzin i weryfikują
gazetkę kolejny raz, poprawiając ostatnie
błędy. Gazetkę drukuje się w bibliotece
szkolnej, a potem jest kserowana. Na koniec
każdą stronę składa się w odpowiedniej
kolejności i zszywa zszywaczem. Taka
gazetka trafia do Was, Drodzy Czytelnicy!
Najstarszym numerem naszej gazetki
szkolnej, który znalazłem w archiwum
biblioteki szkolnej, jest numer z lutego 2008r.
Redaktorem Naczelnym była wówczas Olga
Krasnodębska.
Na okładce tego numeru widnieje jeszcze
winieta
autorstwa
Szymona
Budyna
zastąpiona w 2009 r. przez projekt Magdaleny
Tkaczuk.
Widać, że ten egzemplarz robiony był jeszcze
w Wordzie, lecz dzięki zakupowi specjalnego
programu do składania gazety oprawa
graficzna Naszej Budy uległa znacznej
poprawie.
W roku 2009 nowym Redaktorem Naczelnym
Nieważne, czy i jak długo wydajemy każdy
została Klaudia Peczyńska, a później Karol numer gazetki, ale ważne jest to, że robimy
Nienartowicz. W bieżącym roku szkolnym bardzo fajną rzecz, integrując się przy tym...
funkcję tę sprawuje Michał Piotrkowicz.
Michał Piotrkowicz
Jest to bardzo złożony proces. Pierwszy
etap stanowi spotkanie części zespołu
redakcyjnego z opiekunem gazetki. Podczas
niego ustalana jest zawartość kolejnego
numeru. Później Naczelny wraz ze swymi
zastępcami informuje członków redakcji
o terminie oddawania artykułów oraz
przynoszenia ich w wersji elektronicznej.
Potem trzeba chodzić i zbierać teksty,
które oddawane są, jak zwykle, z dużym
opóźnieniem. Kolejny etap to zgrywanie
ich z wersji elektronicznej do komputera.
[email protected]
PODSUMOWANIE FERII
ZIMOWYCH
Ferie zimowe dawno się już skończyły. Zostały po
nich miłe wspomnienia i noweprzyjaźnie. Jednak
ferie to nie tylko wspaniały wypoczynek i zabawa.
W tym roku podczas nich utopiło się 36 osób, a
ponad 1000 osób brało udział w wypadkach na stoku
narciarskim.
Mimo to tegoroczne ferie spędziliśmy bezpieczniej
niż w zeszłym roku. Mamy nadzieję, że następne
będą jeszcze lepsze. Wiem, że Wy też tak myślicie i że
wszyscy kochamy czas zimowego odpoczynku.
3
S
e
g
r
e
g
a
t
o
r
Pierwsze kroki
Najtrudniejszy jest zawsze początek. Powstaje mnóstwo
pytań, np. ”od czego zacząć?” albo ”o czym napisać?”
Tak samo było ze mną, chociaż już nieraz pisałam
wypracowania, to jednak nad tym najwięcej się trudziłam.
Nasza szkoła… Od podstawówki do gimnazjum
spędzamy w niej 9 lat. Pierwszy dzień jest dla nas
momentem nie do zapomnienia. Ten zachwyt na widok
szkolnego korytarza, wyciąganie pudełek śniadaniowych
z ulubionymi bohaterami z dzieciństwa, chwalenie się, z
czym ma się kanapkę. Te wspomnienia często wywołują
uśmiech na twarzy. Teraz nie ma znaczenia, co jemy na
przerwach i jakie mamy pudełko.
Z dnia na dzień wkraczamy w dorosłe życie, w
poważniejszy wiek, ale to nie znaczy, że mamy zakończyć
wygłupy i stać się poważni… nie, dalej jesteśmy tacy sami,
lecz zmieniają się nasze poglądy i zainteresowania. Wtedy
wiele osób wpada właśnie w tzw. “złe towarzystwo”.
Tylko po to, aby móc innym zaimponować, zaczynają pić
alkohol, brać narkotyki lub palić. W tym roku mieliśmy
okazję zobaczyć na dyskotece szkolnej, co się dzieje z
takimi osobami przyłapanymi na paleniu.
Wróćmy jednak do tematu. Każdy dzień w szkole jest
dla nas nową przygodą, przychodzimy do niej po to,
aby zdobywać potrzebną nam w życiu wiedzę oraz aby
poznać przyjaciół.
W naszej szkole tak jak w każdej innej istnieje coś
takiego jak wyrabianie sobie opinii. Niełatwo jest zdobyć
szacunek rówieśników, tym bardziej że często oceniamy
innych po wyglądzie, a nie zwracamy uwagi na ich
osobowość.
Niektórzy sądzą, że używanie wulgarnych słów pomoże
zyskać uznanie kolegów. Ale nie wiem, czy warto to robić.
Fałszywość ludzi jest wręcz żałosna i
denerwująca. Nieraz spotkałam takie osoby, ale
nie odzywam się do nich, bo wszystko w nich
mnie prowokuje. Nieliczni specjalnie zdobywają
zaufanie innych, aby doprowadzić do zwierzeń, a
potem ośmieszyć. Uważajcie na takie osoby.
Każdy z nas jest fanem innej muzyki, jedni słuchają
rapu, popu, rocka itd. Ja osobiście słucham AC/DC lub
HempGru, ale to rzecz gustu.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam was oraz że miło się
mnie czytało.
Optymistka :)
Księga rekordów Guinnessa
Księga rekordów Guinnessa (ang. Guinness Book of
Records) – informator wydawany corocznie przez firmę
Guinness zawierający udokumentowane rekordy świata
zarówno naturalne, jak i osiągnięte przez ludzi.
Pierwsza edycja nastąpiła w roku 1955 przez browar
Guinness. Polska edycja ukazuje się od 1991 roku.
Dawniejsze nazwy Księgi rekordów
Guinnessa to:
•Światowe rekordy Guinnessa (ang.
Guinness World Records),
•Księga światowych rekordów Guinnessa
(ang. Guinness Book of World Records).
Księga miała początkowo bawić sensacyjnohumorystycznymi informacjami bywalców
piwiarni, ale z czasem stała się prestiżową
publikacją w świecie. Odnotowuje rekordowe osiągnięcia
w różnych dziedzinach, od ważnych po błahe, jak np.
“największa porcja spaghetti spożyta jednorazowo”.
Tytuł księgi wywodzi się od znanej irlandzkiej rodziny
Guinness, piwowarów, właścicieli browaru w Dublinie w
XIX wieku. Dziś Guinness PLC z siedzibą w Londynie
ma swe oddziały praktycznie na całym świecie - w 120
krajach.
Do najbardziej niezwykłych rekordów należą między
4
innymi:
•Największa na świecie kolekcja zegarków należy do
Billa Williamsa. Obecnie jego bogaty zbiór zawiera
aż 3021 zegarków, podczas gdy poprzedni rekordzista
posiadał ich zaledwie 1900.
•Najstarsza sztuczna choinka ma 35 cm i 125 lata. Należy
do rodziny Parkerów, którzy kupili ją w 1886
roku.
• Największe ludzkie domino z materacami.
Rekord został ustanowiony w zeszłym roku
w Anglii przez wolontariuszy, którzy w
ciągu 3 minut i 41 sekund przewrócili się
wraz z 400 materacami.
Wszystkich, którzy chcieliby się czegoś
więcej dowiedzieć na temat rekordów
Guinnessa, zapraszamy na oficjalną polską stronę
internetową: http://rekordyguinessa.pl/
Filip Mąkolski i Michał Sołtysiak
M
i
n
i
w
y
w
i
a
d
Miniwywiad z Panią dyrektor Grażyną Żółtowską
Kilka słów od Pani Dyrektor:
„Cenię sobie w ludziach skromność i umiar. Wzorem
takiego wspaniałego człowieka jest dla mnie, np. Adam
Małysz. Jest on wybitnym sportowcem, którego wszyscy
możemy podziwiać.”
„Cieszę się, że „Nasza Buda” się rozwija. Z każdym
numerem jest dla mnie ciekawsza. Mam nadzieję, że o
niejednym redaktorze gazetki usłyszę w przyszłości”
A – Abstrakcją… jest dla mnie lot w kosmos, ale to
dopiero byłaby przygoda!
B – Bogactwem… właściwości duszy każdego człowieka.
C – Czas… nie spieszy się, to my nie nadążamy.
D – Dziwię się… jak można niszczyć zabytki kultury
Egiptu, kulturę zapierającą dech w piersiach…
E – Energicznie… zaczynam każdy dzień.
F – Filozoficzny… kamień.
G – Gram… to jednostka wagi.
H – Historia… mówi się, że nauczycielka życia.
I – Irytuje mnie… brak wychowania i złe maniery.
J – Jestem… kobietą, żoną i matką.
K – Kaleka… to często człowiek, który jest bogatszy, bo
świat widzi w wielu jeszcze innych wymiarach.
L – Ludzie… lepiej czasem milczeć niż powiedzieć za
dużo.
Ł – Łatwo… myśleć dobrze o drugim człowieku.
M – Magia… dla mnie to matematyka, która jest
„alfabetem, za pomocą którego Bóg opisał wszechświat”to nie moje słowa, lecz piękny cytat Galileusza.
N – Narzekam… na zbyt szybko upływający czas.
O – Obok… mnie są sami wspaniali ludzie i uczniowie.
P – Przyjaźń… wielki dar.
R – Rzadko… oglądam telewizję.
S – Samotność… wiem, że istnieje takie uczucie.
T – Teatr… moja wielka miłość, radość i pasja.
U – Usposobienie… na ogół zrównoważone, ale zdarza
się, że bywa inaczej.
W – Wierzę… że świat jest cały czas dobry.
Z – Zawsze… mam nadzieję.
Motto życiowe:
„Każdy jest wyjątkowy w swojej odmienności i to
jest piękne”
„Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”
„Pamiętaj, abyś zawsze czynił dobro”
Wywiad z Panią Grażyną Żółtowską
przeprowadziła Magdalena Powierża
Środa popielcowa i jej tradycje
inaczej zwana Popielcem, to w
Kościele Katolickim pierwszy dzień wielkiego postu.
Jest to dzień kończący karnawał i rozpoczynający
okres czterdziestodniowego przygotowania do
największej chrześcijańskiej uroczystości - Świąt
Wielkanocnych. Jest to święto ruchome: w tym roku
wypadło 9 marca, a w przyszłym roku będzie 22
lutego.
Według obrzędów katolickich w czasie mszy
odprawianej tego dnia kapłan posypuje wiernym
głowy popiołem, czyniąc znak krzyża i mówiąc:
“Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”, lub “Z
prochu powstałeś, w proch się obrócisz”. Oznacza
to, że życie człowieka jest kruche i nieuchronnie
kończy się śmiercią. Popiół do posypywania
głów tradycyjnie otrzymuje przez spalenie palm
poświęconych w ubiegłoroczną Niedzielę Palmową.
Zwyczaj posypywania głów pochodzi z VIII w., a w
XI wieku stał się on tradycją obowiązującą w Kościele
Katolickim dzięki decyzji ówczesnego papieża
Urbana II. Środa popielcowa znana jest jako dzień
pokuty, w którym obiowiązuje wstrzemięźliwość
[email protected]
od pokarmów mięsnych oraz post ścisły (dotyczący
osób pomiędzy 18. a 60. rokiem życia). Obowiązują
wówczas trzy posiłki, w tym jeden do syta. Papież
Jan Paweł II ogłaszał Popielec dniem modlitwy o
pokój na świecie.
Środa popielcowa w innych krajach jest także dniem
pokuty, refleksji i skruchy, również obowiązuje tam
zwyczaj posypywania głów popiołem. Jednak w
niektórych państwach panują lokalne obrządki i tak
np. w Hiszpanii organizuje się na znak zakończenia
karnawału - okresu obżarstwa, “pogrzeb sardynki”.
Wypchanej kukle sardynki pokaźnych rozmiarów
wyprawia się najpierw pogrzeb, a następnie,
podobnie jak naszą Marzannę, pali się ją lub topi.
Z kolei w dalekim Peru organizuje się podobne
przedstawienie, z tym że sardynkę zastępują
skrzypce.
Co kraj, to obyczaj, jak mówi stare przysłowie,
dlatego warto poznawać kulturę i zwyczaje innych
ludzi.
Konrad Milczarek
5
K
u l t u r a l n i e
Mój własny punkt widzenia.
O Krzysztofie Kieślowskim w 15. rocznicę śmierci
„Wyznaję bardzo niemodną dziś wiarę w człowieka”.
Tak powiedział Krzysztof Kieślowski ponad
dwadzieścia lat temu przy okazji kręcenia Dekalogu.
I w jego filmach widać tę wiarę, jakiś kredyt zaufania
dany człowiekowi pomimo jego błędów i pęknięć.
A może właśnie dlatego? Mówił, że nie był fanatykiem robienia filmów: „Taki po prostu miałem
zawód i go wykonywałem”. Wyznawał wielokrotnie,
że jest rzemieślnikiem a nie artystą, przekonywał,
że kino to nie festiwale, nagrody i wywiady, ale
wstawanie o szóstej rano, zimno, błoto, stres. I bez
wątpienia Kieślowski był dobrym rzemieślnikiem ale
też bez wątpienia cały ten pot i trud umiał
zamieniać w dzieła nagradzane na festiwalach międzynarodowych
i rodzimych. Wiedział, na czym polega
dobre kino i jak się robi dobre filmy: „Nie
można pokazać zbyt dużo, znika tajemnica. Nie można pokazać zbyt mało, nikt
nic nie zrozumie”. Miał to wyczucie, nie
podchodził zbyt blisko, nie epatował
ludzkimi słabościami, ale też nie oddalał
się od natury człowieka, ignorując
ciemniejszą jego stronę. Za kamerą
stanął najpierw jako reżyser filmów dokumentalnych, potem mając dylematy
natury etycznej, postanowił zająć się
fabułą. Dokument to była jego ogromna
pasja, jego żywioł i może myślał, że to lepsza część
jego życia zawodowego. Miał wiele powodów, by
zrezygnować z robienia filmów dokumentalnych, ale
tym głównym była troska o ludzi, których filmuje. Nie
chciał odzierać ich z intymności. Nie chciał zabierać
im tej dobrej samotności, która należy się każdemu
w najważniejszych momentach życia. Nie chciał
łzami innych zabawiać swoich widzów ani bawić się
płaczem swych bohaterów. Ale też był przekonany, że
bez tych łez nie można pokazać całej prawdy. Nie da
się niedbale i pomijając emocje, opowiedzieć niczyjej
historii. Dlatego uznał, że film fabularny będzie lepszym sposobem na opowiadanie o człowieku i jego
codzienności. Że anonimowe historie i profesjonalni
aktorzy to najlepszy sposób na zawodowy kompromis. Na to, żeby nie rezygnować z filmów tylko
z tej niekomfortowej strony zawodu. Kieślowskiemu
6
ten konformizm przyniósł wiele rozczarowań, kinematografii nową epokę, a mnie? Mnie dał powód,
żeby pokochać film i stać się buntownikiem przeciwko bylejakości w filmie. Krzysztof Kieślowski po
kilkunastu latach, zmęczony już samymi początkami
epoki celebrytów, reality show i odpowiedzialnością
za pieniądze producentów, oficjalnie ogłosił, że
odchodzi na emeryturę. Nie umiał robić kina, które się
tylko ogląda: “Robiłem filmy po to, żeby rozmawiać
z ludźmi...”. Obawiał się jednak, że język jego filmów
staje się anachroniczny, bo cywilizacja znacznie wyprzedza kulturę, człowiek rozleniwia się intelektualnie w dobie coraz banalniejszej rozrywki i gubi w
medialnym chaosie. Kieślowski
chciał zadawać pytania, szukać
wartości i nie mieć w tym wszystkim poczucia, że prowadzi monolog, bo te pytania i te wartości
już dawno zdewaluowały się dla
„ucywilizowanego”
odbiorcy.
Nie chciał też rozmawiać o byle
czym, ”...bo szkoda na to czasu
i pieniędzy. Szkoda po prostu
życia”. Słowa dotrzymał. Odszedł.
13 marca 1996 roku nikt już nie
miał wątpliwości, że na zawsze.
Krzysztof Kieślowski przeszedł
długą i wyboistą drogę, pokonał
wiele zakrętów i wydeptał wiele
ścieżek. Dla mnie twórca doskonały ale są i tacy,
którzy ukuli termin kieślowszczyzna i nadali mu pejoratywne znaczenie. Zarzucają, że za dużo tam moralnego niepokoju, rozdzierania szat i babrania się w
człowieku. A ja? Ja niezmiennie, bezkrytycznie i z
podziwem patrzę na człowieka, którego „zbudował”
Kieślowski. Bez niepokoju, nawet tego moralnego,
oglądam jego filmy, podziwiam stylistykę i atmosferę
jego dzieł. Może dlatego, że uparcie wierzę w to, co
kiedyś powiedział on sam: „Jedyne, co mam, a nie
ma tego nikt inny, to moje własne życie i mój własny
punkt widzenia”
jchosia
n a
s p o r t o w o
i
n i e
t y l k o
Małysz - trzeba wiedzieć, kiedy i jak ze sceny zejść
Adam Małysz skończył karierę, ale w dalszym ciągu
zasługuje na masowe uwielbienie, a także wyrazy
uznania widoczne we wszystkich czasopismach, jakie się
w Polsce ukazują. Dlatego i Wy widzicie tekst o Małyszu
w Naszej Budzie. Nie denerwujcie się. Zasłużył. To było
niesamowicie „wyskakane” półtorej dekady!!
Wielu zastanawiało się, jaki jest klucz do jego fenomenu
trwającego przez całe piętnaście lat (po raz pierwszy
wystartował w Pucharze Świata w 1996 roku). Dlaczego
kolejni dziennikarze i obserwatorzy - niestety nie wszyscy
- ograniczali się jedynie do śledzenia, opisywania i
zachwycania się. Bo co można zrobić z człowiekiem,
którego kariera wybuchła niespodziewanie, na jakiś czas
przygasła i gdy większość ekspertów postawiła na niej
krzyżyk, wybuchła ponownie ze zdwojoną siłą i ciągnęła
się z niezwykłymi sukcesami przez następnych dziesięć
lat? Tylko śledzić, opisywać i się zachwycać. Trudno też
poradzić sobie z opisem jego wizerunku, bo wykracza
on daleko poza ramy normalności. Przez lata stał się
on zjawiskiem nie tylko w wymiarze sportowym, ale
także - może przede wszystkim - społecznym. Zawładnął
wyobraźnią Polaków w stopniu, który czasami wydawał
się wręcz przesadny. Organizatorzy Balu Mistrzów,
odbywającego się w tym samym czasie co Turniej Czterech
Skoczni, chcieli po niego wysyłać samolot, żeby sprowadzić
świeżo upieczonego mistrza na imprezę. Nie zgodził się był zajęty skakaniem. Taki zresztą został do końca swojej
kariery - pełna koncentracja na celu. Sportowcem roku
w Polsce Małysz zostawał cztery razy, najwięcej w historii
obok Ireny Szewińskiej i Stanisławy Walasiewiczówny.
Adam Małysz do polskiego sportu wniósł wiele. Polacy
zwariowali na jego punkcie, co zostało podchwycone
i nazwane przez socjologów Małyszomanią. Skromny
skoczek z Wisły był najbardziej rozpoznawalną postacią.
Udzielił setki wywiadów, wziął udział w niezliczonych
nagraniach telewizyjnych, napisano o nim kilka książek
i piosenek. Stał się z dnia na dzień ikoną polskiego
sportu. Twórcy filmowi i kabaretowi również zarazili się
Małyszomanią. a używanie nazwiska wielkiego skoczka
weszło im w krew. Do tej pory skecz o Adamie Małyszu jest
znakiem firmowym kabaretu “Ani Mru Mru”.
Corocznie odżywała Małyszomania. Powodem były
zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich w
Zakopanem, gdzie kibice tworzyli fantastyczną atmosferę,
której nie widać nigdzie indziej na świecie. To budziło
zachwyt i zazdrość nawet u Niemców, Austriaków
czy Norwegów… Przez kilka lat niesamowity Polak
zdominował skoki narciarskie w wymiarze globalnym,
zgarniając niemal wszystko, co było do zdobycia.
Wystarczy tu powiedzieć o trzech Kryształowych Kulach za
zwycięstwa w klasyfikacji końcowej PŚ zdobytych z rzędu
(w sumie zdobył ich cztery), sześciu medalach mistrzostw
[email protected]
świata, w tym trzech złotych oraz czterech olimpijskich
krążkach, wprawdzie nie z najszlachetniejszego kruszcu,
ale jednak. Tyle radości, co Małysz zapewnił polskiemu
społeczeństwu, nie dostarczył żaden inny sportowiec z
orłem na piersi.
Małysz wprowadzał w życie spokój i systematyczność.
Jego gwiazda spalała się powoli, dlatego miał wyniki aż
do samego końca. W jednym z wywiadów wyznał, że
jego celem jest uczynić doskonałość codziennością. Czyli
wystarczy podjąć się długoletniego wysiłku, by osiągnąć
jakiś pułap, jakiś szczyt, jakąś doskonałość i już z tego
szczytu nie schodzić, ale utrzymywać ten poziom przez
systematyczną pracę. W innym wywiadzie powiedział, że
kiedy skacze, nie myśli tyle o zwycięstwie, ile o oddaniu
najlepszego skoku. Nie chodzi o to, aby konkurować z
innymi, ale żeby być najlepszym w tym, co się robi. Niby
nie widać zbyt wielkiej różnicy w tym podejściu, ale różnica
jest, bo kiedy nie rywalizujemy z innymi, ale tylko z samym
sobą, by być dziś lepszymi od wczorajszego samego siebie,
znika wtedy napięcie związane z wyścigiem szczurów i
wchodzi się na drogę indywidualnego rozwoju, samotnej
ścieżki na szczyt. Niedawno Adam Małysz wyznał, że
właśnie zdał maturę. Czyli, że uznał, że należy zadbać o
bardziej wszechstronny rozwój, zwłaszcza że sportowcem
wyczynowym nie można być przez całe życie. Na szczęście
są takie dziedziny, w których można rozwijać się właściwie
do końca swoich dni. Myślę, że Adam Małysz może być dla
nas świetnym przykładem do naśladowania - każdy może
być, jeśli nie doskonały czy wybitny, to na pewno bardzo
dobry w swojej dziedzinie dzięki systematycznemu,
długotrwałemu wysiłkowi i dyscyplinie. Każdy z nas może
osiągnąć w czymś perfekcję i zachwycać innych. Ćwiczenie
czyni mistrza. Świat potrzebuje ludzi, którzy coś umieją,
którzy są w czymś dobrzy. Większość jednak przekłada
rozrywki nad edukację, która kojarzy się im jedynie ze
szkołą czy studiami. Tymczasem nauka nie kończy się na
otrzymaniu dyplomu uczelni, ale trwa całe życie.
Przez piętnaście lat fascynujące było nie tylko oglądanie
samego Małysza, ale też śledzenie tego, jak uczy się on
swojej wielkości. Jak uczył jej nas wszystkich. Pracował na
szacunek i uznanie nie tylko na skoczni, ale też poza nią.
Chyba nic mi nie imponuje w nim bardziej, niż właśnie to,
że Małysz opanował swoją wielkość, a nie ona jego…
Szymon Miszczak
7
SEGREGATOR
„Toż to zamach na złotą wolność szlachecką!”,
czyli moje refleksje po przeczytaniu polemiki do
mojego artykułu...
W listopadowym numerze „Naszej Budy” pisałem o
Wisznu, inni Allahem, inni po prostu Bogiem, ale wszyscy
książeczkach potrzebnych do uzyskania sakramentu
bierzmowania. Przedstawiłem tam swoje zdanie na temat
tego pomysłu i, prawdę mówiąc, skrytykowałem go.
Cieszę się bardzo, że został on przez kogoś zauważony.
Lecz chciałbym teraz napisać o moich przemyśleniach
po przeczytaniu artykułu p. Kowal, który krytykuje moje
stanowisko.
Po pierwsze zgadzam się z autorką artykułu pt.
„Uczniowie skarżą się i lamentują, że muszą chodzić do
kościoła”...(„NB” styczeń-luty 2011) w tym, że u młodzieży
coraz częściej zauważamy ateizm. Dlaczego tak jest...? Na
pewno przyczyn jest bardzo wiele. Można tu wymieniać
przykład dawany w domu, wpływ rówieśników, działanie
różnych sekt i wiele innych. Nigdy podłoże tego
problemu nie jednoznaczne.
Po drugie zdziwiło mnie trochę zdanie: „Domagają
się budowy swoich świątyń i uznania ich odrębności
religijnej. Wbrew pozorom wcale nie są tolerancyjni
i otwarci”. Zastanawiam się, z czego bierze się
nietolerancja. Przecież w Piśmie Świętym napisane jest,
żebyśmy kochali ludzi, wszystkich ludzi. Do przesady
podkreślona była-w moim odczuciu-niechęć do
wyznawców Allaha. Prawda jest taka że Bóg jest jeden
tylko inaczej nazywany. Jedni mówią na Niego Jahwe,
inni Jehowa, Allah, Wisznu itd... Tak naprawdę to ta sama
moc, która daje nam życie i miłość. W myśl pięknego
cytatu bł. Matki Teresy z Kalkuty „Niektórzy nazywają go
musimy sobie uświadomić, że to On stworzył nas do
wielkich rzeczy: do miłości i bycia kochanym.
Nie możemy kochać bez modlitwy i dlatego
niezależnie od religii, musimy się wspólnie modlić
Modlitwa może mieć różne formy. Modlitwa prośby,
modlitwa wstawiennicza, dziękczynna czy uwielbienia.
Wszystkie łączy jeden cel, nawiązanie łączności z czymś
większym, potężniejszym od nas”.
A co do sprawy bierzmowania to życzę wam, żebyście
się nie zrazili do Kościoła i nie patrzyli na trudy narzucane
przez księży, tylko spełniali największe i najważniejsze
credo chrześcijaństwa, czyli miłość i miłosierdzie do
bliźniego...
Ta polemika jest drugą wersją. Pierwsza po
argumentach pewnej, bardzo mądrej osoby została
przeze mnie zmieniona, ponieważ była zbyt jednostronna
i poruszała tematy, które są bardzo delikatne i
indywidualnie odczuwane przez różnych ludzi. A ja jako
bardzo młody człowiek nie znający jeszcze dobrze życia,
faktycznie w pewnych sprawach nie mam wyrobionego
dobrego zdania.
W tym artykule przedstawiłem swoją opinię, za którą ja
jestem odpowiedzialny i nikt z redakcji Naszej Budy jej
nie ponosi.
Michał Piotrkowicz
NIEDZIELA PALMOWA JAKO WAŻNY DZIEŃ
DLA KAŻDEGO CHRZEŚCIJANINA
Niedziela Palmowa jest chrześcijańskim świętem
ruchomym przypadającym na tydzień przed Wielkanocą.
Rozpoczyna bardzo ważny dla wierzących okres
Wielkiego Tygodnia.
Niedziela Palmowa stanowi początek tygodniowego
wyciszenia i przeżywania męki Chrystusa, które kończy
się Wielkanocą, czyli świętem zmartwychwstania
Jezusa. Tego dnia wierni przychodzą do kościoła
wraz z kolorowymi palemkami, które są symbolem
odradzającego się życia. Palemki te często wykonujemy
sami z różnych roślin, a ich nieodłączną częścią są kwiatki
z bibuły i bazie. Niedziela Palmowa jest szczególnie
atrakcyjna dla najmłodszych, gdyż mogą oni się świetnie
bawić, tworząc różnokolorowe, piękne palemki. Wiele
parafii organizuje tego dnia konkurs na najwyższą
albo najładniejszą palemkę, co zachęca najmłodszych
parafian do uczestniczenia w tym święcie i celebrowania
8
go na swój sposób oraz do poznawanie Chrystusa od
dzieciństwa.
Niedziela Palmowa jest pamiątką przybycia Pana Jezusa
do Jerozolimy. Wjechał on wtedy do miasta na zwykłym
osiołku, a chrześcijanie padali u jego stóp i rzucali gałązki
(obecnie ich symbolem są właśnie kolorowe palemki).
Inne nazwy tego święta to: Niedziela Męki Pańskiej,
Niedziela Kwietna lub Wierzbna.
Co ciekawe, w Niedzielę Palmową obchodzimy także
zgodnie z wolą Jana Pawła II Światowy Dzień Młodzieży.
K.O.
Źródła: pl.wikipedia.org
S
e
g
r
e
g
a
t
o
r
Międzynarodowy Dzień Kobiet
Dzień Kobiet to coroczne święto obchodzone 8
marca. Zostało ustanowione na pamiątkę walk kobiet o
równouprawnienie. Jest to święto o stosunkowo długiej
tradycji.
Prawnie Międzynarodowy Dzień Kobiet uchwalono
w Kopenhadze na II Międzynarodowym Kongresie
Kobiet - Socjalistek. Został on przyjęty w drodze
anonimowego głosowania, bez ustalenia dokładnej
daty jego obchodów. Także podczas tego kongresu,
trwającego między 26 a 28 sierpnia 1910 r.
postanowiono, że dzień ten jako święto o chrakterze
międzynarodowym ma na celu rozpowszechnianie idei
praw kobiet i budowania wsparcia dla powszechnych
praw wyborczych. W Europie Międzynarodowy
Dzień Kobiet po raz pierwszy był obchodzony 19
marca 1911 r. Dopiero w 1914 roku po raz pierwszy
Dzień Kobiet był świętowany 8 marca jednocześnie w
sześciu krajach: Austrii, Danii, Niemczech, Holandii,
Rosji i Szwajcarii. Do dzisiaj najhuczniej jako święto
państwowe Dzień Kobiet jest obchodzony w Rosji.
W Polsce Święto Kobiet zaczęto obchodzić dopiero
po drugiej wojnie światowej, kiedy władzę przejęli
komuniści. W tym dniu wręczano kobietom zazwyczaj
rajstopy, tulipan lub gożdzik. Dzień ten kojarzy
się Polakom raczej jako nachalna propaganda, niż
szacunek władz wobec kobiet. W 1993 roku obchody
Międzynarodowego Dnia Kobiet zostały zniesione
przez ówczesną panią premier Hannę Suchocką.
Obecnie 8 marca odbywają się w całej Polsce tak
zwane “Manify”, czyli demonstrancje feministyczne
organizowane przez grupy “Porozumienia Kobiet 8
Marca”. Celem demostrancji jest przede wszystkim
upomnienie się o równość rodzicielską, równe
obowiązki i prawa dla obojga rodziców, równość
w prawie pracy, promowanie i wydłużenie urlopów
ojcowskich, skuteczną egzekucję alimentów.
Dobrze pamiętać, że 8 marca odbywa się coroczny
kalendarzowy Dzień Kobiet. Ale szacunek dla Kobiet
i ich praw powinien być okazywany każdego dnia, bez
względu na okoliczności
M.D
Hiacynty pachną wiosną
Hiacynty to najmodniejsze wiosenne kwiaty. Nic
więc dziwnego, że Polacy coraz częściej otaczają
się nimi w domu i w pracy. Bogata kolorystyka tych
kwiatów sprawia, że pasują do różnych stylów,
a ich przyjemny, delikatny zapach umila każdą
chwilę i wprawia w dobry nastrój. Dzięki nim można
stworzyć wiosenną atmosferę, zanim jeszcze pojawią
się pierwsze zwiastuny wiosny.
Hiacynty są jednymi z najpopularniejszych
roślin cebulowych kwitnących wiosną. Obecnie
dostępnych jest około 100 odmian hiacyntów.
Największym powodzeniem cieszą się te o kwiatach
niebieskich (np. ‘Blue Jacket’ czy ‘Delft Blue’), a także
różowych (np. ‘Anna Marie’, ‘Fondant’, ‘Lady Derby’,
‘Pink Pearl’ czy ‘Splendid Cornelia’). Popularne
są również purpurowo-fioletowe hiacynty (jak
‘Amethyst’). Hiacynty pochodzą z Azji Mniejszej.
Swoją nazwę zawdzięczają mitycznemu, greckiemu
młodzieńcowi, ulubieńcowi Apolla, księciu Sparty [email protected]
Hyacinthusowi. Apollo
uczył go strzelania z
łuku i gry na cytrze.
Jeden z bogów Zefir kierując się
zazdrością, rzucił dysk
w stronę Hyacinthusa,
śmiertelnie go raniąc.
Z jego krwi wyrósł
piękny kwiat, któremu Apollo nadał imię swojego
przyjaciela.
Moim zdaniem, hiacynty to niesamowite kwiaty o
wspaniałym zapachu, które wprowadzają do domu
świeży powiew wiosny. Serdecznie polecam je
wszystkim, którzy lubią tę najpiękniejszą porą roku.
Asia
9
K
u
l
t
u
r
a
l
n
i
e
Podróże Guliwera 3D
Czegoż facet nie zrobi dla ukochanej kobiety? Jeden
będzie pisał wiersze, inny śpiewał serenady, a Guliwer
zgodził się wyruszyć w samotną podróż na Trójkąt
Bermudzki.
Lemuel Guliwer pracuje jako roznosiciel poczty w
nowojorskim piśmie, gdzie od pięciu lat wzdycha do
niejakiej Darcy. Niestety, jest “małym”, zakompleksionym
facetem, który nie ma odwagi zaprosić jej na randkę.
Dziewczyna przypadkiem zwraca jednak na niego uwagę,
więc by jej zaimponować, najpierw kłamie, a później daje
się namówić na wyprawę na Trójkąt Bermudzki, gdzie wiadomo - dzieją się nadzwyczajne rzeczy. Nie inaczej jest
teraz, tylko zamiast duchów czy psychopatów, Guliwera
czeka powitanie w krainie Liliputów.
Aż dziwne, że Hollywood tak długo kazało nam czekać
na kolejny film o przygodach Guliwera. W końcu powieść
Jonathana Swifta aż prosi się o widowiskowe ekranizacje.
Ale - podobno - lepiej późno niż wcale. Nowa kinowa
wariacja tylko w podstawowych kwestiach (wielkolud,
liliputy) nawiązuje do literackiego pierwowzoru. Poza tym
Rob Letterman pozwolił sobie na dużą swobodę i w zasadzie
zrobił to, co twórcy nowoczesnych animacji - klasyczną
historię uwspółcześnił, nafaszerował popkulturowymi
wstawkami, wzbogacił rockową muzyką (podryw na
“Kiss” Prince’a), dodał gigantyczny iPod, Transformersa
i zmienił w coś, co miało być przede wszystkim cool.
Zadbał też o to, by film trafił do jak najszerszego grona
odbiorców. Najmłodszym powinien spodobać się świat
malutkich ludzików, młodzież pewnie będzie się śmiać
ze sposobu, w jaki Guliwer gasi ogień i kilku innych scen
rodem z “American Pie”. Dorośli mogą docenić natomiast
reklamę Gulexa, koncert Kiss czy inscenizacje życiowych
doświadczeń głównego bohatera, tych na Titanicu i gdy
stał się już Avatarem.
Podsumowując. Jack Black jest jak zawsze Jackiem
Blackiem, Emily Blunt wygląda ślicznie, niektóre lilipucie
patenty są genialne (piłkarzyki), ale całość “Podróży
Guliwera” to jedno wielkie kopiuj/wklej.
Kowalik & Kunert
Serial inny niż wszystkie, czyli…
Spadkobiercy
Pewnie niewiele z osób czytających to wydanie gazetki lubi i
ogląda kabarety. W każdym razie ja taką osobą jestem i dzisiaj
chciałam przybliżyć Wam mój ulubiony – Spadkobiercy. Jest
to polski serial kabaretowy kręcony na żywo w teatrze „Bajka”
i emitowany na antenie TV4 oraz Comedy Central. Z początku
(czyli około 1993 r. – wtedy powstał pierwszy odcinek) miał
on być parodią opery mydlanej, z czasem jednak jego forma
się nieco zmieniła, a to za sprawą inwencji twórczej samych
aktorów. Bo pierwszą i najważniejszą rzeczą, która różni
Spadkobierców od innych seriali, jest to, że sam reżyser
obserwując scenę, nie wie, co się za chwilę wydarzy i nie
ma na to żadnego wpływu… Przed każdą sceną aktorzy dowiadują się, co (ogólnie!) się w niej dzieje. Reszta to czysta
improwizacja. Raz wychodzi, innym razem nie (ta druga opcja
zdarza się rzadziej, bo w końcu obsadę serialu tworzą artyści
kabaretowi), ważne, że wszyscy dobrze się bawią.
Dodatkową atrakcją jest zapraszanie do każdego odcinka
gościa specjalnego, który również ma do zagrania jakąś rolę,
ale o tym dowiaduje się dopiero po wyjściu na scenę…
Dotychczas byli to m.in.: Hanna Śleszyńska, Stefan Friedmann,
Monika Richardson, Zygmunt Chajzer, Paweł Królikowski,
Stanisław Tym, Andrzej Grabowski, Joanna Liszowska,
Agnieszka Włodarczyk, Edyta Jungowska, Rafał Bryndal i
Maria Czubaszek, której do tego stopnia udało się rozbawić
ekipę, że poproszono ją o pozostanie w obsadzie na stałe.
10
Akcja całej serii rozgrywa się w Los Angeles, a głównymi
bohaterami są członkowie rodziny Owensów, m.in. Jonathan
Owens – ojciec i milioner (w tej roli Artur Andrus) i trójka jego
dorosłych dzieci: Billy (Marcin Wójcik), George (Robert Górski)
i Dorin (Joanna Kołaczkowska).
Oprócz wymienionych w serialu możemy oglądać takich
artystów, jak: Piotr Bałtroczyk, wspomniana już Maria
Czubaszek, Michał Wójcik, Janusz Rewers, Marek Grabie,
Wojciech Tremiszewski i Agnieszka Litwin-Sobańska, znanych
w większości z innych kabaretów. Pomysłodawcą i reżyserem
całego przedsięwzięcia jest Dariusz Kamys z kabaretu „Hrabi”.
1 lutego miałam fantastyczną okazję bawić się w teatrze
Bajka, oglądając na żywo realizację dwóch ostatnich (przed
przerwą wakacyjną) odcinków serialu. IV już sezon serialu
będzie emitowany w TV4 w każdą niedzielę o 22.00. Start 6
marca odcinkiem specjalnym, w którym pokazane zostaną
najlepsze momenty III (poprzedniego) sezonu. Zachęcam
Was do obejrzenia, może Spadkobiercy i Wam się spodobają?
an
k u l t u r a l n i e
Nie pytaj, co ktoś może zrobić dla Ciebie, ale w czym TY
możesz pomóc
INNYM…,
czyli „Opowieść wigilijna” w teatrze RAMPA
„W dniu 06.01.2011r. byłem w teatrze RAMPA na
spektaklu „Opowieść wigilijna”. Sztuka jest adaptacją
XIX – wiecznej powieści Karola Dickensa. Nawiązuje
ona do Wigilii Bożego Narodzenia i jest opowieścią
o człowieku wziętym przez tajemnicze świąteczne
istoty w niesamowitą podróż.”
Bartuś Starzyk klasa Va
dźwięk, muzyka, światło i echo sprawiało, że czułem
się, jakbym był na scenie i grał razem z aktorami lub
chodził tymi uliczkami w Anglii. Nastrój ten wciągnął
mnie w treść tego spektaklu. Z niego nauczyłem się,
jak ważne są święta Bożego Narodzenia, pomaganie
i bycie z innymi.”
Jaś Bałuka klasa Va
„Spektakl , który oglądaliśmy, był przygotowany i
wystawiony przez Teatr Muzyczny „Tintilo”. Jest on
teatrem jedynym w swoim rodzaju, unikalnym ze
względu na profesjonalne przygotowanie dzieci
i młodzieży, a także za poruszone treści w swoich
musicalach. Założenia artystyczne i edukacyjne
wszystkich musicali „Tintilo” związane są z próbą
zrozumienia takich zjawisk, jak tolerancja i
odnalezienie w dzisiejszym świecie własnych
możliwości i postaw.”
„Moją uwagę szczególnie zwrócił Tim, którego zagrał
Michał Grojda – bardzo realistycznie posługiwał
się kulami i genialnie kreował swą postać –
niepełnosprawnego chłopca.”
Jaś Bałuka klasa Va
Grześ Niedbała klasa Va
„Przez cały czas oglądałem przedstawienie w napięciu.
Ciekawa fabuła i zmiany tempa akcji nie pozwalały się
nudzić. Sztuka bardzo mi się podobała i polecam ją
każdemu.”
„Podstawową dekorację sceny stanowiły malowane
tła, ilustrujące miejsce akcji. Przedstawiały, np. gwarną
Grześ Niedbała klasa Va
ulicę, wnętrze domu Scrooge’a i wnętrze piekarni.
Owe tła i nieliczne meble składały się na całą sceno
grafię.”
„Na świecie wciąż żyją takie sknery, jak Scrooge,
Grześ Niedbała klasa Va
jednakże nie do każdego przychodzą Duchy Świąt,
przestrzegając przed wieczną tułaczką po Ziemi.
Warto więc zastanowić się przez chwilę nad swoim
„Najbardziej
przyciągającą
uwagę
częścią postępowaniem.
przedstawienia okazała się choreografia, w której ,,Opowieść wigilijna” to piękne i pouczające
połączono style tańca nowoczesnego, baletu oraz przedstawienie wyreżyserowane na podstawie
tańca towarzyskiego. Przygotowali
ją Karolina powieści C. Dickensa przez panią Irenę Kurpios.
Migdał, Natalia Świder i Beata Wojciechowska.”
Polecam ten spektakl wszystkim, którzy chcą
wprowadzić się w świąteczny nastrój i wypełnić
Kalina Szyszka klasa Va
pozytywną energią.”
Kalina Szyszka klasa Va
„Muzyka, dźwięk i światło były głównymi składnikami
tego musicalu, podkreślały dynamikę scen.
Wprowadzony efekt echa do głosów aktorów tworzył
dodatkowy nastrój tego spektaklu. To wszystko:
[email protected]
11
t
a
j
e
mn
i
c
e
n
a
s
z
y
c
h
i
m
i
o
n
Jak masz na imię?
•
– pochodzi od greckiego agathe (dobra,
szlachetna, wspaniała) lub agathos (dobrze urodzony,
szlachetny). W Rzymie imienia tego używano w formie
Agatha, w Polsce znane od XII w., zniekształcone na
Jagata, skąd wywodzi się Agata.
•
- wywodzi się od greckiego
słowa hagneia (czystość, bez skazy, świętość). Do
Polski dotarło z Czech. Imię to już w średniowieczu
było popularne w różnych formach: Agna, Agneta,
Agnieszka, Igusza, Jachna, Jagienka, Jagna, Jagnieszka,
Jagosza, Jegnieszka. W etymologii ludowej łączono je
z łac. agnus (baranek).
•
- żeńska forma imienia Aleksander. Pochodzi od greckiego słowa aleksandros,
składającego się z dwóch członów: alekso (bronię się,
odpieram atak) i andros (mężczyzna, mąż). Znaczenie:
obrońca ludzi, troszczący się o mężów lub odpierający
wrogów. W Polsce używane od XIV wieku w formie
Aleksandra, Oleksandra.
•
- angielskie zdrobnienie niemieckiego
imienia Adelheid (Adelajda). Znaczenie: niewiasta o
szlachetnym obliczu i usposobieniu. Możliwe również,
że pochodzi od gr. słowa aletheia (pisanego alitia) –
prawda.
•
- pochodzenia hebrajskiego, od słowa
channah (wdzięk, łaska). Znaczenie: miła, łagodna
i przyjemna. W formie Anna i Hanna pojawia się
bardzo często w Starym i Nowym Testamencie. W
Polsce używane od XIII wieku w formie Anna, Ania,
Hanna. W przeszłości i obecnie najczęściej nadawane
imię żeńskie, przez kult dla świętej Anny, matki Maryi
Panny.
•
- pochodzenia greckiego, od słowa
barbaros (barbarzyński, niegrecki, obcy). W języku
staropolskim istniało również słowo barbara (bicz,
lina – „nahajską barbarą” bije Potocki). Z kultem św.
Barbary związane jest święto górników. W dawnych
czasach była ona uważana za patronkę marynarzy,
rybaków, flisaków. Po dziś dzień linę, na której chodzi
12
prom, nazywa się „barbarą”. W Polsce używane od
XIV wieku w formach Barbara, Barbora, Warwara.
•
- pochodzenia łacińskiego, od słowa beata
(błogosławiona, szczęśliwa). Oznacza osobę, której
się szczęści, dobrze wiedzie lub która jest bogata. W
Polsce używane od XIV wieku w formach Beata, Biata,
Biechna, Biejata, Biejatka, Bieta, Bietka.
•
- pochodzenia skandynawskiego.
Znaczenie: sławny dzień. Może być również wersją
imienia Dragomira. Przypuszcza się, że do Danii dotarło
w XIII w. jako przekształcone imię czeskiej księżniczki
Dragomiry, żony duńskiego króla Waldemara.
•
– pochodzenia litewskiego od słowa
danutie (będącego połączeniem znaczeń niebo i
córka) lub łacińskiego, od słowa donata (darowana
przez Boga). W Polsce imię to nadawane jest od XIV
w formach Danka, Daniś, Danna, Danusia, Danuś,
Danuśka.
•
- pochodzenia staroperskiego, od imienia
Dărayavahuš (ta, która podtrzymuje dobro). W Polsce
znane od XV wieku.
•
- żeńska forma imienia -> Dominik.
Pochodzenia łacińskiego, od słowa dominicus (Pański,
należący do Pana Boga).
•
- pochodzenia greckiego, od słów doron
(dar) i theos (bóg). Znaczenie: ta, która przyszła na
świat jako dar boży (patrz imiona męskie Bożydar,
Bogdan, Donat, Teodor). W Polsce imię to używane od
XIII wieku w formach Dochna, Dora, Dorota, Doroteja,
Dorotka.
D.
k
ą
c
i
k
p
o
e
t
y
Wiersze
Mały kokonik
Nieprzekształcony motyl.
Liczne kropelki w całym ogrodzie.
Nić długa, cienka...
I te ręce...
Skręcając nić w każdą stronę.
Gdy złącza się wszystkie w jedną wspólną,
Miękki ich dotyk materiał plecie...
Barwne kolory malują tęcze...
Magiczny świat wygląda piękniej...
I zanim motylek powstanie,
Cudowny jedwab wyłoni się spod igły...
I miękki jak piórka łabędzie,
Będzie Ci służył jak nigdy...
Zlepiona sierść,
Łapki do krwi popękane...
Oblizuje je,
I siedzi przy koszu na śmieci...
Na jezdni unosi się zapach nieznajomego
przysmaku...
Świat jak za mgłą
Bo na jedno oko nie widzi...
Śmigające samochody na ulicy...
I te wspomnienia,
O utracie ogonka...
Ciche miauknięcie,
Smutne spojrzenie...
Wygłodzony,
Wychudzony...
Wiatr muska lekko jego futerko,
Tak, że powiewa...
Śnieg już nie jest zimny,
Bo stał się jego posłaniem...
Przytulając wspomnienia,
Gdzieś się gubią...
Podeszłam,
Wzięłam go na ręce,
A on spojrzał na mnie błagalnie jednym
okiem...
Potrząsnął lekko kikutkiem,
Teraz już nie ogonkiem...
Zamiauczał cicho,
Przyłożył łepek do mojej twarzy...
Zawahanie, namyślanie...
Lecz jak go nie wziąć do domu,
Kiedy serce się kraje...
Jestem w wielkiej rozterce,
Mam chyba serce w panierce,
Nie czuję, nie umiem,
Czy coś w życiu zrozumiem?
Nikt nie wie, bo nie próbuje,
Łamać zasad panujących,
Wybrać to, co serce każe,
To, co lubić się przykaże.
Czasem warto skręcić w bok,
Spojrzeć w górę, zamknąć wzrok,
Później włączyć niemyślenie,
I poczuć niezmierne spełnienie.
Znasz odpowiedź na pytania?
Wyobraźnia powie sama,
To, co dobre, to wybierze,
A ja tu jeszcze poleżę.
[email protected]
Aleksandra Folczak
13
t
a
n
i
e
c
Funk Styles
Style Funk odnosi się do grupy tańca ulicznego stylu,
który powstał w Kalifornii w 1970 roku podczas funk
era. Są to głównie locking, popping i Electric Boogaloo.
Choć wiele z tych konkretnych stylów tanecznych
dzisiaj zostało włączonych do kultury hip hop i są
często tańczone do muzyki hip hop, były pierwotnie
(i są nadal) do tańczenia funku (np. James Brown).
Jednym z powodów, że pojęcie stylu funk po raz
pierwszy pojawiło się, było nadanie własnej tożsamości
i uniknięcie mylenia tego stylu z breaking , który jest z
Nowego Jorku.
W dzisiejszym wydaniu chciałbym zwrócić waszą
uwagę na styl locking, który jest najbliższy memu sercu
(pierwotna nazwa campbellocking ). Nazwa ta jest
oparta na koncepcji blokowania ruchów. Locking opiera
się na szybkich i wyraźnych ruchach rąk i dłoni w
połączeniu ze swobodnymi ruchami bioder i nóg. Ruchy
te są na ogół energiczne i zamaszyste, często bardzo
rytmiczne i ściśle zsynchronizowane z muzyką. Locking
polega często na interakcji z publicznością, uśmiechu i
przybijaniu piątki, a niektóre ruchy mają dość komiczny
charakter. Tancerz, który wykonuje locking, nazywa
się lockerem. Osoby tańczące w tym stylu mają często
charakterystyczny ubiór: kolorowe lub czarnobiałe
stroje w paski oraz szelki. Pierwotny locking powstał
przez przypadek. Don Campbell nie mógł zrobić ruchu
zwanego “Sling” i zatrzymał się w określonym punkcie.
Nie był w stanie go wykonać płynnie, bo nie mógł sobie
przypomnieć następnego kroku. Taniec ten szybko
stał się popularny. Nazwano go campbellocking, który
później został skrócony do locking.
Popping - taniec powstały we Fresno w stanie
Kalifornia będący mieszanką stylów tańca
funk oraz ulicznego. Polega on na szybkim
spinaniu i rozluźnianiu mięśni, tzw. pop. Jest
to wykonywane w rytm muzyki w połączeniu
z różnymi pozami i ruchami. Tancerz poppingu
zwany jest popperem. Został stworzony w roku
1974 przez Boogaloo Sama i jego brata Poppin’
Pete’a, kiedy to zainspirowani tańcem robota
stworzyli coś zupełnie innego. Z poppingiem
powiązanych jest wiele pomniejszych stylów
i technik. Podam kilka przykładów, z którymi
miałem styczność:
Waving - Jedna z
podstawowych technik
poppingu polegająca
na tworzeniu “fali”,
która porusza się po
ciele tancerza.
Jan Głodowski
Popping
Tutting zainspirowany
sztuką antycznego
Egiptu, pozwala
na wykonywanie
geometrycznych
pozycji oraz ruchów
za pomocą ciała.
Nazwa zaczerpnięta od faraona Tutenchamona,
zdrobniale nazwanego “Tut”.
14
Crazy legs - (ang.
szalone nogi) Styl
polegający na
szybkich ruchach
nogami. Został
zainspirowany
stylem słynnego
b-boy’a Crazy
Legsa.
Nauka poppingu zajmuje dużo czasu, ale
podstawowych ruchów można się stosunkowo
łatwo nauczyć nawet przez oglądanie filmików
z youtuba. Zachęcam spróbowania, ja już
sprawdziłem i warto :D
Jan Głodowski
m
u
z
y
c
z
n
i
e
The Police
formacja jak najbardziej pożądana
Jeżeli czytasz ten materiał, bo chcesz się czegoś
dowiedzieć o służbach mundurowych, to przykro mi, ale
popełniłeś błąd. Ten materiał nie jest z cyklu, „jaki wybrać
zawód w przyszłości”. To materiał o muzyce i to niezłej.
Jeżeli o tym nie wiesz, to znaczy, że najwyższy czas
nadrobić zaległości.
Grupa The Police została założona przez perkusistę
Stewarta Copelanda w 1977 roku. Tworzyli ją Copeland,
gitarzysta Henry Padovani i wokalista, a zarazem
basista Gordon Matthew Sumner
(znany szerszej publiczności pod
pseudonimem Sting). Zespół
zadebiutował singlem “Fall
Out”/”Nothing Achieving”. Wtedy
też rozpoczęła się ich pierwsza trasa
koncertowa. W lipcu 1977 r. do
zespołu dołączył Andy Summers i
w ten oto sposób powstał kwartet.
Kilka miesięcy później zespół opuścił
Henry Padovani, a wszystko za sprawą
nieudanej sesji nagraniowej, która
została przerwana z powodu złej gry
gitarzysty. W konsekwencji 18 sierpnia
1977 w klubie Rebbeca w Birmingham
grupa wystąpiła w trzyosobowym,
najbardziej znanym fanom składzie
- Sting-Summers-Copeland - który utrzymał się już
do końca działalności zespołu. Nadszedł jednak czas
na debiutancką płytę. Album wydany w 1978 r. nosił
tytuł Outlandos d’Amour i to z tego krążka pochodzi
przebój „Roxanne”. Co ciekawe, piosenka uchodząca
obecnie za hit, na początku nie odniosła większego
sukcesu –na listach przebojów wspięła się maksymalnie
na 13. miejsce. Dopiero piosenka „Message In A Bottle”
z drugiej płyty „Reggatta de Blanc” z 1979 r. trafiła na
pierwsze miejsce brytyjskiej listy przebojów. Następne
albumy Zenyatta Mondatta (1980) i Ghost in the Machine
(1981) także osiągnęły sukces. Ten pierwszy tak jak jego
poprzednik zajął pierwsze miejsce na brytyjskiej liście
przebojów, zaś drugi stał się dodatkowo platynową
płytą w USA. Prawdziwy sukces miał jednak nastąpić, co
ciekawe, dzięki ostatniemu albumowi pt. „Synchronicity”.
Przed jego premierą wydano singel „Every Breath You
Take”. Utwór zadebiutował na pierwszym miejscu na
brytyjskiej liście przebojów i przez osiem miesięcy
utrzymywał się na pierwszym miejscu amerykańskiej listy
Billboard Hot 100, stając się tym samym największym
przebojem zespołu. Natomiast album „Synchronicity„
[email protected]
ukazał się w czerwcu 1983 roku i uzyskał status
platynowej płyty, która przez siedemnaście miesięcy
zajmowała najwyższe miejsce na amerykańskiej liście
Billboard 200. Album często uznawany jest za najlepszy w
historii The Police i jeden z najlepszych lat 80. Angielskie
trio było też nominowane do wielu nagród , m.in. zdobyło
trzy statuetki Grammy (najlepsze rockowe i popowe
wykonanie oraz utwór roku). Niestety w lipcu 1996 r.,
kiedy zespół postanowił zebrać się w studiu, by nagrać
nowy album, dochodzi do wewnętrznych konfliktów
- głównie pomiędzy Stingiem a
Copelandem. W efekcie zespół nie był w
stanie przygotować nowej płyty. Grupa
ogranicza się więc do nagrania nowych
wersji starych utworów. Ostatecznie
w 1986 roku muzycy postanowili się
rozejść, co nie przeszkadza im przez
następne lata w wydawaniu tzw.
albumów komplikacyjnych. Artyści
jednak nie rozstają się z estradą. I tak
Andy Summers zakłada na krótko własny
zespół Rush Hour, do którego później
dołączył Copeland, a Sting rozpoczyna
karierę solową (nota bene zaczął
próbować szczęścia na własną rękę już
podczas działalności The Police). Nic
więc dziwnego, że w takiej sytuacji wielu
fanów grupy było przekonanych, że to już kompletny
koniec „Policjantów” . Jednakże na początku 2007 roku
pojawiły się informacje, iż trio się reaktywuje i odbędzie
trasę koncertową dla uczczenia trzydziestej rocznicy
powstania zespołu. Pogłoski okazały się prawdą, grupa
wystąpiła z szeregiem koncertów w wielu krajach, w
tym w Polsce. Podczas tournee oczywiście wykonywała
dawne przeboje. Fanom to jednak nie przeszkadzało,
o czym świadczy liczba biletów – 3,7mln – a także
gigantyczny zarobek, 358 mln dolarów. W efekcie
jubileuszowa trasa stała się trzecią, najlepiej opłacalną
trasą wszech czasów. Jednakże w lutym 2008 roku The
Police ponownie się rozpadł i to już raczej na stałe.
Mimo to na sklepowych półkach nie brakuje nowych
płyt Anglików, m.in. z zapisem ostatnich koncertów
czy największymi ich przebojami. Grupa do dziś jest
uznawana za jeden z najlepszych zespołów końca lat
70. i początku 80. W 2003 roku została wprowadzona do
Rock And Roll Hall Of Fame. Piosenki trio swoją melodią
i przesłaniem tekstów niejednego potrafiły chwytać za
serce.
Monika Wróblewska
15
n
a
s
p
o
r
t
o
w
o
Lionel Messi
Lionel Andrés Messi (ur. 24 czerwca 1987 w Rosario) –
piłkarz argentyńskiego pochodzenia, gracz FC Barcelona,
uważany za jednego z najlepszych piłkarzy swojego
pokolenia. Przed ukończeniem 21 lat otrzymał nominację
do Złotej Piłki France Football, którą dostał
w 2009 r. Zdobył też tytuł Piłkarza Roku
FIFA. Dzięki stylowi gry porównywany
jest do piłkarskiej legendy, rodaka
Diego Maradony. Sam Maradona określił
Messi’ego swoim “następcą”.
Messi zaczął grać w piłkę jako dziecko,
a jego talent szybko dostrzegli skauci FC
Barcelona. W 2000 r. opuścił młodzieżową
drużynę Newell’s Old Boys i razem z
rodziną wyjechał do Europy, gdzie miał poddać się kuracji
hormonalnej. Debiutując w Primera División, pobił dwa
rekordy – stał się w niej najmłodszym graczem, który
wystąpił w lidze oraz zdobył w niej gola. Wkrótce zaczął
z zespołem osiągać sukcesy, w tym dublet w lidze oraz
zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Przełom stanowił sezon
2006–07. Wywalczył wtedy miejsce w podstawowym
składzie, strzelił hat-tricka w Gran Derbi i zakończył
rozgrywki z 26 występami i 14 strzelonymi golami. Do
tej pory sezon 2008–09 był jego najlepszym w karierze –
Argentyńczyk zdobył 38 bramek i odgrywał kluczową rolę
w zespole, który zdobył trzy najważniejsze puchary. Jest
Ambasadorem Dobrej Woli UNICEF.
W pierwszej drużynie zadebiutował
16 listopada 2004 w meczu towarzyskim z
FC Porto; miał wtedy 17 lat i 145 dni. 16
października tego samego roku Messi
wystąpił po raz pierwszy w Primera División,
w wygranym 1:0 derbowym spotkaniu z
RCD Espanyol. W czasie występu miał 17 lat
i 114 dni, stając się w historii klubu trzecim
najmłodszym piłkarzem, który zagrał w lidze
(we wrześniu 2007 rekord został pobity przez
kolegę z zespołu, Bojana Krkicia). 1 maja 2005 w meczu
z Albacete Balompié Messi zdobył swojego pierwszego
gola w lidze, co uczyniło go najmłodszym strzelcem
ligowej bramki dla klubu (miał 17 lat, 10 miesięcy i 7 dni),
lecz w 2007 osiągnięcie to ponownie poprawił Bojan.
Bartosz Majewski
Zaułek kulinarny
Muffiny to zdecydowanie moje ulubione wypieki.
Mogą być na słodko albo wytrawne –
z kawałkami czekolady, owocami, makiem, oliwkami,
tuńczykiem, serami, ziołami,
a nawet z zieloną herbatą. Możemy je zjeść na śniadanie,
podwieczorek czy jako dodatek do zupy. Są też doskonałe
na przyjęcia albo kiedy jadą do was niespodziewanie
znajomi.
Lubię do niech używać białej czekolady, ponieważ po
upieczeniu w smaku przypomina karmel.
MUFINKI Z BIAŁĄ CZEKOLADĄ I ORZECHAMI WŁOSKIMI
2 szklanki mąki
2/3 szklanki jasnego brązowego cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/4 łyżeczki soli
1 szklanka mleka
100 g masła, roztopionego i ostudzonego
1 jajko
1 cukier waniliowy
2 tabliczki (200 g) białej czekolady, drobno posiekanej
1 szklanka zmielonych orzechów włoskich
16
Piekarnik nagrzać
do temp. 200 st C.
Formę na mufinki
wysmarować
masłem lub
wyłożyć
papierowymi
papilotkami.
[wydaje mi się,
że wyłożenie
papilotkami
będzie lepszym
rozwiązaniem, ponieważ kiedy wysmarowałam formę
tłuszczem, muffiny trudno “odchodziły”.]
W misce wymieszać mąkę, cukier, proszek do pieczenia,
sól.
W drugiej misce połączyć mleko, masło, jajko
i wanilię. Połączyć z suchymi składnikami, wymieszać
łyżką lub mikserem na najniższych obrotach.
Dodać czekoladę i orzechy. Wymieszać drewnianą łyżką.
Masą wypełniać foremkę muffinkową.
Wstawić do gorącego piekarnika i piec 20 minut.
mrs. Pinki