Alleluja!...Wielkanoc - Zespół Szkół nr 46 w Warszawie
Transkrypt
Alleluja!...Wielkanoc - Zespół Szkół nr 46 w Warszawie
Zespół Szkół nr 46 w Warszawie kwiecień 2011 r. Alleluja!...Wielkanoc Miniwywiad z Panią Dyrektor Grażyną Żółtowską “Nasza Buda” od kuchni, czyli jak powstaje gazetka szkolna Małysz - trzeba wiedzieć, kiedy i jak ze sceny zejść N a s z a Drogi Czytelniku! „W marcu jak w garncu” czy “Kwiecień-plecień, bo przeplata trochę zimy, trochę lata”. Te staropolskie przysłowia doskonale obrazują pogodę panującą za oknem. W pewnym momencie mogliśmy nawet poczuć się jak podczas jednego z upalnych letnich dni. Niestety kapryśna aura szybko wyrwała nas ze szczęścia spowodowanego odrobiną słońca. Wszystko to pikuś w porównaniu do tragicznych wydarzeń w Japonii. Kraj Kwitnącej Wiśni nawiedziło straszliwe trzęsienie ziemi powodujące także falę tsunami. Nawet tak świetnie przygotowany i zorganizowany kraj nie miał szans z potwornym żywiołem. Zginęły tysiące osób. Dodatkową panikę wywołały wieści z elektrowni atomowej Fukushima. Cały czas nie wiadomo, jak poważne będą skutki awarii. Wszyscy łączymy się w bólu z Japończykami. Tymczasem gimnazjaliści i szóstoklasiści już są po egzaminach. Nie martwcie się, nawet jak Wam źle poszły i tak nie będzie to katastrofa porównywalna z trzęsieniem ziemi. Dopiero, jak przyjdą wyniki, może być gorzej. Warto na chwilę oderwać myśli od tego i spędzić miło czas, przeglądając Naszą Budę! Nie będzie to czas stracony, gdyż w gazetce m.in. można przeczytać, jak powstaje nasza gazetka oraz ciekawy artykuł o Krzysztofie Kieślowskim. Z okazji Świąt Wielkanocnych życzymy wszystkim wesołego alleluja i smacznego jajka. B u d a Spis treści Nasza Buda od kuchni, czyli jak powstaje gazetka szkolna Podsumowanie ferii zimowych 3 Pierwsze kroki Księga rekordów Guinnessa 4 Miniwywiad z nauczycielem od A do Z Środa popielcowa i jej tradycje 5 Mój własny punkt widzenia. O Krzysztofie Kieślowskim w 15. rocznicę śmierci. 6 Małysz - trzeba wiedzieć, kiedy i jak ze sceny zejść 7 „Toż to zamach na złotą wolność szlachecką!”, czyli refleksje po przeczytaniu polemiki do mojego artykułu... Niedziela Palmowa jako ważny dzień dla każdego chrześcijanina 8 Międzynarodowy Dzień Kobiet Hiacynty pachną wiosną 9 “Podróże Guliwera 3D” Serial inny niż wszystkie, czyli… „Spadkobiercy” 10 „Opowieść wigilijna” w teatrze RAMPA 11 Jak masz na imię? 12 Wiersze 13 Funk Styles Popping 14 The Police - formacja jak najbardziej pożądana 15 Lionel Messi Zaułek kulinarny 16 Nasza Redakcja Michał Sołtysiak Michał Piotrkowicz Magdalena Powierża Bartłomiej Starzyk Robert Żołądek Szymon Miszczak Jan Bałuka Jakub Mierzejewski Jan Głodowski Grzegorz Niedbała Magdalena Powierża Kamil Opara Bartosz Majewski Bartosz Majewski Joanna Tauer Marta Duziak Monika Wróblewska Konrad Milczarek Jolanta Chosia Anna Nowakowska Matylda Kowalik Aleksandra Ślaska Jakub Mierzejewski Danuta Borowska Zuzanna Kunert Danuta Borowska Dominika Skowrońska Michał Błotniak Anna Nowakowska Anna Janczak Michał Liszewski Filip Mąkolski Aleksandra Folczak Robert Żołądek 2 Michał Piotrkowicz Kalina Szyszka Maja Gąsik N a s z a B u d a Nasza Buda od kuchni, czyli jak powstaje gazetka szkolna Na pewno zastanawialiście się, jak powstaje Nasza Buda. W tym artykule spróbuję Wam przybliżyć trudny proces jej tworzenia, który nieraz trwa niezwykle długo. Następnie, najczęściej w piątki po lekcjach, zostają osoby, które pracują nad ostatecznym kształtem Naszej Budy. Są to między innymi Michał Zarachowicz i Michał Anulewicz, a także uczniowie klas pierwszych: Robert Żołądek, Jakub Mierzejewski, Danuta Borowska i Anna Nowakowska. Praca trwa bardzo długo, bowiem często do godziny 17. Zazwyczaj zostajemy w dwa kolejne piątki. Potem artykuły poprawiane są jeszcze raz przez panią Gąsik, a następnie idą do druku. Wtedy to, Naczelny i zazwyczaj jedna osoba z grupy łamaczy wraz z opiekunem gazetki zostają do późnych godzin i weryfikują gazetkę kolejny raz, poprawiając ostatnie błędy. Gazetkę drukuje się w bibliotece szkolnej, a potem jest kserowana. Na koniec każdą stronę składa się w odpowiedniej kolejności i zszywa zszywaczem. Taka gazetka trafia do Was, Drodzy Czytelnicy! Najstarszym numerem naszej gazetki szkolnej, który znalazłem w archiwum biblioteki szkolnej, jest numer z lutego 2008r. Redaktorem Naczelnym była wówczas Olga Krasnodębska. Na okładce tego numeru widnieje jeszcze winieta autorstwa Szymona Budyna zastąpiona w 2009 r. przez projekt Magdaleny Tkaczuk. Widać, że ten egzemplarz robiony był jeszcze w Wordzie, lecz dzięki zakupowi specjalnego programu do składania gazety oprawa graficzna Naszej Budy uległa znacznej poprawie. W roku 2009 nowym Redaktorem Naczelnym Nieważne, czy i jak długo wydajemy każdy została Klaudia Peczyńska, a później Karol numer gazetki, ale ważne jest to, że robimy Nienartowicz. W bieżącym roku szkolnym bardzo fajną rzecz, integrując się przy tym... funkcję tę sprawuje Michał Piotrkowicz. Michał Piotrkowicz Jest to bardzo złożony proces. Pierwszy etap stanowi spotkanie części zespołu redakcyjnego z opiekunem gazetki. Podczas niego ustalana jest zawartość kolejnego numeru. Później Naczelny wraz ze swymi zastępcami informuje członków redakcji o terminie oddawania artykułów oraz przynoszenia ich w wersji elektronicznej. Potem trzeba chodzić i zbierać teksty, które oddawane są, jak zwykle, z dużym opóźnieniem. Kolejny etap to zgrywanie ich z wersji elektronicznej do komputera. [email protected] PODSUMOWANIE FERII ZIMOWYCH Ferie zimowe dawno się już skończyły. Zostały po nich miłe wspomnienia i noweprzyjaźnie. Jednak ferie to nie tylko wspaniały wypoczynek i zabawa. W tym roku podczas nich utopiło się 36 osób, a ponad 1000 osób brało udział w wypadkach na stoku narciarskim. Mimo to tegoroczne ferie spędziliśmy bezpieczniej niż w zeszłym roku. Mamy nadzieję, że następne będą jeszcze lepsze. Wiem, że Wy też tak myślicie i że wszyscy kochamy czas zimowego odpoczynku. 3 S e g r e g a t o r Pierwsze kroki Najtrudniejszy jest zawsze początek. Powstaje mnóstwo pytań, np. ”od czego zacząć?” albo ”o czym napisać?” Tak samo było ze mną, chociaż już nieraz pisałam wypracowania, to jednak nad tym najwięcej się trudziłam. Nasza szkoła… Od podstawówki do gimnazjum spędzamy w niej 9 lat. Pierwszy dzień jest dla nas momentem nie do zapomnienia. Ten zachwyt na widok szkolnego korytarza, wyciąganie pudełek śniadaniowych z ulubionymi bohaterami z dzieciństwa, chwalenie się, z czym ma się kanapkę. Te wspomnienia często wywołują uśmiech na twarzy. Teraz nie ma znaczenia, co jemy na przerwach i jakie mamy pudełko. Z dnia na dzień wkraczamy w dorosłe życie, w poważniejszy wiek, ale to nie znaczy, że mamy zakończyć wygłupy i stać się poważni… nie, dalej jesteśmy tacy sami, lecz zmieniają się nasze poglądy i zainteresowania. Wtedy wiele osób wpada właśnie w tzw. “złe towarzystwo”. Tylko po to, aby móc innym zaimponować, zaczynają pić alkohol, brać narkotyki lub palić. W tym roku mieliśmy okazję zobaczyć na dyskotece szkolnej, co się dzieje z takimi osobami przyłapanymi na paleniu. Wróćmy jednak do tematu. Każdy dzień w szkole jest dla nas nową przygodą, przychodzimy do niej po to, aby zdobywać potrzebną nam w życiu wiedzę oraz aby poznać przyjaciół. W naszej szkole tak jak w każdej innej istnieje coś takiego jak wyrabianie sobie opinii. Niełatwo jest zdobyć szacunek rówieśników, tym bardziej że często oceniamy innych po wyglądzie, a nie zwracamy uwagi na ich osobowość. Niektórzy sądzą, że używanie wulgarnych słów pomoże zyskać uznanie kolegów. Ale nie wiem, czy warto to robić. Fałszywość ludzi jest wręcz żałosna i denerwująca. Nieraz spotkałam takie osoby, ale nie odzywam się do nich, bo wszystko w nich mnie prowokuje. Nieliczni specjalnie zdobywają zaufanie innych, aby doprowadzić do zwierzeń, a potem ośmieszyć. Uważajcie na takie osoby. Każdy z nas jest fanem innej muzyki, jedni słuchają rapu, popu, rocka itd. Ja osobiście słucham AC/DC lub HempGru, ale to rzecz gustu. Mam nadzieję, że nie zanudziłam was oraz że miło się mnie czytało. Optymistka :) Księga rekordów Guinnessa Księga rekordów Guinnessa (ang. Guinness Book of Records) – informator wydawany corocznie przez firmę Guinness zawierający udokumentowane rekordy świata zarówno naturalne, jak i osiągnięte przez ludzi. Pierwsza edycja nastąpiła w roku 1955 przez browar Guinness. Polska edycja ukazuje się od 1991 roku. Dawniejsze nazwy Księgi rekordów Guinnessa to: •Światowe rekordy Guinnessa (ang. Guinness World Records), •Księga światowych rekordów Guinnessa (ang. Guinness Book of World Records). Księga miała początkowo bawić sensacyjnohumorystycznymi informacjami bywalców piwiarni, ale z czasem stała się prestiżową publikacją w świecie. Odnotowuje rekordowe osiągnięcia w różnych dziedzinach, od ważnych po błahe, jak np. “największa porcja spaghetti spożyta jednorazowo”. Tytuł księgi wywodzi się od znanej irlandzkiej rodziny Guinness, piwowarów, właścicieli browaru w Dublinie w XIX wieku. Dziś Guinness PLC z siedzibą w Londynie ma swe oddziały praktycznie na całym świecie - w 120 krajach. Do najbardziej niezwykłych rekordów należą między 4 innymi: •Największa na świecie kolekcja zegarków należy do Billa Williamsa. Obecnie jego bogaty zbiór zawiera aż 3021 zegarków, podczas gdy poprzedni rekordzista posiadał ich zaledwie 1900. •Najstarsza sztuczna choinka ma 35 cm i 125 lata. Należy do rodziny Parkerów, którzy kupili ją w 1886 roku. • Największe ludzkie domino z materacami. Rekord został ustanowiony w zeszłym roku w Anglii przez wolontariuszy, którzy w ciągu 3 minut i 41 sekund przewrócili się wraz z 400 materacami. Wszystkich, którzy chcieliby się czegoś więcej dowiedzieć na temat rekordów Guinnessa, zapraszamy na oficjalną polską stronę internetową: http://rekordyguinessa.pl/ Filip Mąkolski i Michał Sołtysiak M i n i w y w i a d Miniwywiad z Panią dyrektor Grażyną Żółtowską Kilka słów od Pani Dyrektor: „Cenię sobie w ludziach skromność i umiar. Wzorem takiego wspaniałego człowieka jest dla mnie, np. Adam Małysz. Jest on wybitnym sportowcem, którego wszyscy możemy podziwiać.” „Cieszę się, że „Nasza Buda” się rozwija. Z każdym numerem jest dla mnie ciekawsza. Mam nadzieję, że o niejednym redaktorze gazetki usłyszę w przyszłości” A – Abstrakcją… jest dla mnie lot w kosmos, ale to dopiero byłaby przygoda! B – Bogactwem… właściwości duszy każdego człowieka. C – Czas… nie spieszy się, to my nie nadążamy. D – Dziwię się… jak można niszczyć zabytki kultury Egiptu, kulturę zapierającą dech w piersiach… E – Energicznie… zaczynam każdy dzień. F – Filozoficzny… kamień. G – Gram… to jednostka wagi. H – Historia… mówi się, że nauczycielka życia. I – Irytuje mnie… brak wychowania i złe maniery. J – Jestem… kobietą, żoną i matką. K – Kaleka… to często człowiek, który jest bogatszy, bo świat widzi w wielu jeszcze innych wymiarach. L – Ludzie… lepiej czasem milczeć niż powiedzieć za dużo. Ł – Łatwo… myśleć dobrze o drugim człowieku. M – Magia… dla mnie to matematyka, która jest „alfabetem, za pomocą którego Bóg opisał wszechświat”to nie moje słowa, lecz piękny cytat Galileusza. N – Narzekam… na zbyt szybko upływający czas. O – Obok… mnie są sami wspaniali ludzie i uczniowie. P – Przyjaźń… wielki dar. R – Rzadko… oglądam telewizję. S – Samotność… wiem, że istnieje takie uczucie. T – Teatr… moja wielka miłość, radość i pasja. U – Usposobienie… na ogół zrównoważone, ale zdarza się, że bywa inaczej. W – Wierzę… że świat jest cały czas dobry. Z – Zawsze… mam nadzieję. Motto życiowe: „Każdy jest wyjątkowy w swojej odmienności i to jest piękne” „Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu” „Pamiętaj, abyś zawsze czynił dobro” Wywiad z Panią Grażyną Żółtowską przeprowadziła Magdalena Powierża Środa popielcowa i jej tradycje inaczej zwana Popielcem, to w Kościele Katolickim pierwszy dzień wielkiego postu. Jest to dzień kończący karnawał i rozpoczynający okres czterdziestodniowego przygotowania do największej chrześcijańskiej uroczystości - Świąt Wielkanocnych. Jest to święto ruchome: w tym roku wypadło 9 marca, a w przyszłym roku będzie 22 lutego. Według obrzędów katolickich w czasie mszy odprawianej tego dnia kapłan posypuje wiernym głowy popiołem, czyniąc znak krzyża i mówiąc: “Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”, lub “Z prochu powstałeś, w proch się obrócisz”. Oznacza to, że życie człowieka jest kruche i nieuchronnie kończy się śmiercią. Popiół do posypywania głów tradycyjnie otrzymuje przez spalenie palm poświęconych w ubiegłoroczną Niedzielę Palmową. Zwyczaj posypywania głów pochodzi z VIII w., a w XI wieku stał się on tradycją obowiązującą w Kościele Katolickim dzięki decyzji ówczesnego papieża Urbana II. Środa popielcowa znana jest jako dzień pokuty, w którym obiowiązuje wstrzemięźliwość [email protected] od pokarmów mięsnych oraz post ścisły (dotyczący osób pomiędzy 18. a 60. rokiem życia). Obowiązują wówczas trzy posiłki, w tym jeden do syta. Papież Jan Paweł II ogłaszał Popielec dniem modlitwy o pokój na świecie. Środa popielcowa w innych krajach jest także dniem pokuty, refleksji i skruchy, również obowiązuje tam zwyczaj posypywania głów popiołem. Jednak w niektórych państwach panują lokalne obrządki i tak np. w Hiszpanii organizuje się na znak zakończenia karnawału - okresu obżarstwa, “pogrzeb sardynki”. Wypchanej kukle sardynki pokaźnych rozmiarów wyprawia się najpierw pogrzeb, a następnie, podobnie jak naszą Marzannę, pali się ją lub topi. Z kolei w dalekim Peru organizuje się podobne przedstawienie, z tym że sardynkę zastępują skrzypce. Co kraj, to obyczaj, jak mówi stare przysłowie, dlatego warto poznawać kulturę i zwyczaje innych ludzi. Konrad Milczarek 5 K u l t u r a l n i e Mój własny punkt widzenia. O Krzysztofie Kieślowskim w 15. rocznicę śmierci „Wyznaję bardzo niemodną dziś wiarę w człowieka”. Tak powiedział Krzysztof Kieślowski ponad dwadzieścia lat temu przy okazji kręcenia Dekalogu. I w jego filmach widać tę wiarę, jakiś kredyt zaufania dany człowiekowi pomimo jego błędów i pęknięć. A może właśnie dlatego? Mówił, że nie był fanatykiem robienia filmów: „Taki po prostu miałem zawód i go wykonywałem”. Wyznawał wielokrotnie, że jest rzemieślnikiem a nie artystą, przekonywał, że kino to nie festiwale, nagrody i wywiady, ale wstawanie o szóstej rano, zimno, błoto, stres. I bez wątpienia Kieślowski był dobrym rzemieślnikiem ale też bez wątpienia cały ten pot i trud umiał zamieniać w dzieła nagradzane na festiwalach międzynarodowych i rodzimych. Wiedział, na czym polega dobre kino i jak się robi dobre filmy: „Nie można pokazać zbyt dużo, znika tajemnica. Nie można pokazać zbyt mało, nikt nic nie zrozumie”. Miał to wyczucie, nie podchodził zbyt blisko, nie epatował ludzkimi słabościami, ale też nie oddalał się od natury człowieka, ignorując ciemniejszą jego stronę. Za kamerą stanął najpierw jako reżyser filmów dokumentalnych, potem mając dylematy natury etycznej, postanowił zająć się fabułą. Dokument to była jego ogromna pasja, jego żywioł i może myślał, że to lepsza część jego życia zawodowego. Miał wiele powodów, by zrezygnować z robienia filmów dokumentalnych, ale tym głównym była troska o ludzi, których filmuje. Nie chciał odzierać ich z intymności. Nie chciał zabierać im tej dobrej samotności, która należy się każdemu w najważniejszych momentach życia. Nie chciał łzami innych zabawiać swoich widzów ani bawić się płaczem swych bohaterów. Ale też był przekonany, że bez tych łez nie można pokazać całej prawdy. Nie da się niedbale i pomijając emocje, opowiedzieć niczyjej historii. Dlatego uznał, że film fabularny będzie lepszym sposobem na opowiadanie o człowieku i jego codzienności. Że anonimowe historie i profesjonalni aktorzy to najlepszy sposób na zawodowy kompromis. Na to, żeby nie rezygnować z filmów tylko z tej niekomfortowej strony zawodu. Kieślowskiemu 6 ten konformizm przyniósł wiele rozczarowań, kinematografii nową epokę, a mnie? Mnie dał powód, żeby pokochać film i stać się buntownikiem przeciwko bylejakości w filmie. Krzysztof Kieślowski po kilkunastu latach, zmęczony już samymi początkami epoki celebrytów, reality show i odpowiedzialnością za pieniądze producentów, oficjalnie ogłosił, że odchodzi na emeryturę. Nie umiał robić kina, które się tylko ogląda: “Robiłem filmy po to, żeby rozmawiać z ludźmi...”. Obawiał się jednak, że język jego filmów staje się anachroniczny, bo cywilizacja znacznie wyprzedza kulturę, człowiek rozleniwia się intelektualnie w dobie coraz banalniejszej rozrywki i gubi w medialnym chaosie. Kieślowski chciał zadawać pytania, szukać wartości i nie mieć w tym wszystkim poczucia, że prowadzi monolog, bo te pytania i te wartości już dawno zdewaluowały się dla „ucywilizowanego” odbiorcy. Nie chciał też rozmawiać o byle czym, ”...bo szkoda na to czasu i pieniędzy. Szkoda po prostu życia”. Słowa dotrzymał. Odszedł. 13 marca 1996 roku nikt już nie miał wątpliwości, że na zawsze. Krzysztof Kieślowski przeszedł długą i wyboistą drogę, pokonał wiele zakrętów i wydeptał wiele ścieżek. Dla mnie twórca doskonały ale są i tacy, którzy ukuli termin kieślowszczyzna i nadali mu pejoratywne znaczenie. Zarzucają, że za dużo tam moralnego niepokoju, rozdzierania szat i babrania się w człowieku. A ja? Ja niezmiennie, bezkrytycznie i z podziwem patrzę na człowieka, którego „zbudował” Kieślowski. Bez niepokoju, nawet tego moralnego, oglądam jego filmy, podziwiam stylistykę i atmosferę jego dzieł. Może dlatego, że uparcie wierzę w to, co kiedyś powiedział on sam: „Jedyne, co mam, a nie ma tego nikt inny, to moje własne życie i mój własny punkt widzenia” jchosia n a s p o r t o w o i n i e t y l k o Małysz - trzeba wiedzieć, kiedy i jak ze sceny zejść Adam Małysz skończył karierę, ale w dalszym ciągu zasługuje na masowe uwielbienie, a także wyrazy uznania widoczne we wszystkich czasopismach, jakie się w Polsce ukazują. Dlatego i Wy widzicie tekst o Małyszu w Naszej Budzie. Nie denerwujcie się. Zasłużył. To było niesamowicie „wyskakane” półtorej dekady!! Wielu zastanawiało się, jaki jest klucz do jego fenomenu trwającego przez całe piętnaście lat (po raz pierwszy wystartował w Pucharze Świata w 1996 roku). Dlaczego kolejni dziennikarze i obserwatorzy - niestety nie wszyscy - ograniczali się jedynie do śledzenia, opisywania i zachwycania się. Bo co można zrobić z człowiekiem, którego kariera wybuchła niespodziewanie, na jakiś czas przygasła i gdy większość ekspertów postawiła na niej krzyżyk, wybuchła ponownie ze zdwojoną siłą i ciągnęła się z niezwykłymi sukcesami przez następnych dziesięć lat? Tylko śledzić, opisywać i się zachwycać. Trudno też poradzić sobie z opisem jego wizerunku, bo wykracza on daleko poza ramy normalności. Przez lata stał się on zjawiskiem nie tylko w wymiarze sportowym, ale także - może przede wszystkim - społecznym. Zawładnął wyobraźnią Polaków w stopniu, który czasami wydawał się wręcz przesadny. Organizatorzy Balu Mistrzów, odbywającego się w tym samym czasie co Turniej Czterech Skoczni, chcieli po niego wysyłać samolot, żeby sprowadzić świeżo upieczonego mistrza na imprezę. Nie zgodził się był zajęty skakaniem. Taki zresztą został do końca swojej kariery - pełna koncentracja na celu. Sportowcem roku w Polsce Małysz zostawał cztery razy, najwięcej w historii obok Ireny Szewińskiej i Stanisławy Walasiewiczówny. Adam Małysz do polskiego sportu wniósł wiele. Polacy zwariowali na jego punkcie, co zostało podchwycone i nazwane przez socjologów Małyszomanią. Skromny skoczek z Wisły był najbardziej rozpoznawalną postacią. Udzielił setki wywiadów, wziął udział w niezliczonych nagraniach telewizyjnych, napisano o nim kilka książek i piosenek. Stał się z dnia na dzień ikoną polskiego sportu. Twórcy filmowi i kabaretowi również zarazili się Małyszomanią. a używanie nazwiska wielkiego skoczka weszło im w krew. Do tej pory skecz o Adamie Małyszu jest znakiem firmowym kabaretu “Ani Mru Mru”. Corocznie odżywała Małyszomania. Powodem były zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich w Zakopanem, gdzie kibice tworzyli fantastyczną atmosferę, której nie widać nigdzie indziej na świecie. To budziło zachwyt i zazdrość nawet u Niemców, Austriaków czy Norwegów… Przez kilka lat niesamowity Polak zdominował skoki narciarskie w wymiarze globalnym, zgarniając niemal wszystko, co było do zdobycia. Wystarczy tu powiedzieć o trzech Kryształowych Kulach za zwycięstwa w klasyfikacji końcowej PŚ zdobytych z rzędu (w sumie zdobył ich cztery), sześciu medalach mistrzostw [email protected] świata, w tym trzech złotych oraz czterech olimpijskich krążkach, wprawdzie nie z najszlachetniejszego kruszcu, ale jednak. Tyle radości, co Małysz zapewnił polskiemu społeczeństwu, nie dostarczył żaden inny sportowiec z orłem na piersi. Małysz wprowadzał w życie spokój i systematyczność. Jego gwiazda spalała się powoli, dlatego miał wyniki aż do samego końca. W jednym z wywiadów wyznał, że jego celem jest uczynić doskonałość codziennością. Czyli wystarczy podjąć się długoletniego wysiłku, by osiągnąć jakiś pułap, jakiś szczyt, jakąś doskonałość i już z tego szczytu nie schodzić, ale utrzymywać ten poziom przez systematyczną pracę. W innym wywiadzie powiedział, że kiedy skacze, nie myśli tyle o zwycięstwie, ile o oddaniu najlepszego skoku. Nie chodzi o to, aby konkurować z innymi, ale żeby być najlepszym w tym, co się robi. Niby nie widać zbyt wielkiej różnicy w tym podejściu, ale różnica jest, bo kiedy nie rywalizujemy z innymi, ale tylko z samym sobą, by być dziś lepszymi od wczorajszego samego siebie, znika wtedy napięcie związane z wyścigiem szczurów i wchodzi się na drogę indywidualnego rozwoju, samotnej ścieżki na szczyt. Niedawno Adam Małysz wyznał, że właśnie zdał maturę. Czyli, że uznał, że należy zadbać o bardziej wszechstronny rozwój, zwłaszcza że sportowcem wyczynowym nie można być przez całe życie. Na szczęście są takie dziedziny, w których można rozwijać się właściwie do końca swoich dni. Myślę, że Adam Małysz może być dla nas świetnym przykładem do naśladowania - każdy może być, jeśli nie doskonały czy wybitny, to na pewno bardzo dobry w swojej dziedzinie dzięki systematycznemu, długotrwałemu wysiłkowi i dyscyplinie. Każdy z nas może osiągnąć w czymś perfekcję i zachwycać innych. Ćwiczenie czyni mistrza. Świat potrzebuje ludzi, którzy coś umieją, którzy są w czymś dobrzy. Większość jednak przekłada rozrywki nad edukację, która kojarzy się im jedynie ze szkołą czy studiami. Tymczasem nauka nie kończy się na otrzymaniu dyplomu uczelni, ale trwa całe życie. Przez piętnaście lat fascynujące było nie tylko oglądanie samego Małysza, ale też śledzenie tego, jak uczy się on swojej wielkości. Jak uczył jej nas wszystkich. Pracował na szacunek i uznanie nie tylko na skoczni, ale też poza nią. Chyba nic mi nie imponuje w nim bardziej, niż właśnie to, że Małysz opanował swoją wielkość, a nie ona jego… Szymon Miszczak 7 SEGREGATOR „Toż to zamach na złotą wolność szlachecką!”, czyli moje refleksje po przeczytaniu polemiki do mojego artykułu... W listopadowym numerze „Naszej Budy” pisałem o Wisznu, inni Allahem, inni po prostu Bogiem, ale wszyscy książeczkach potrzebnych do uzyskania sakramentu bierzmowania. Przedstawiłem tam swoje zdanie na temat tego pomysłu i, prawdę mówiąc, skrytykowałem go. Cieszę się bardzo, że został on przez kogoś zauważony. Lecz chciałbym teraz napisać o moich przemyśleniach po przeczytaniu artykułu p. Kowal, który krytykuje moje stanowisko. Po pierwsze zgadzam się z autorką artykułu pt. „Uczniowie skarżą się i lamentują, że muszą chodzić do kościoła”...(„NB” styczeń-luty 2011) w tym, że u młodzieży coraz częściej zauważamy ateizm. Dlaczego tak jest...? Na pewno przyczyn jest bardzo wiele. Można tu wymieniać przykład dawany w domu, wpływ rówieśników, działanie różnych sekt i wiele innych. Nigdy podłoże tego problemu nie jednoznaczne. Po drugie zdziwiło mnie trochę zdanie: „Domagają się budowy swoich świątyń i uznania ich odrębności religijnej. Wbrew pozorom wcale nie są tolerancyjni i otwarci”. Zastanawiam się, z czego bierze się nietolerancja. Przecież w Piśmie Świętym napisane jest, żebyśmy kochali ludzi, wszystkich ludzi. Do przesady podkreślona była-w moim odczuciu-niechęć do wyznawców Allaha. Prawda jest taka że Bóg jest jeden tylko inaczej nazywany. Jedni mówią na Niego Jahwe, inni Jehowa, Allah, Wisznu itd... Tak naprawdę to ta sama moc, która daje nam życie i miłość. W myśl pięknego cytatu bł. Matki Teresy z Kalkuty „Niektórzy nazywają go musimy sobie uświadomić, że to On stworzył nas do wielkich rzeczy: do miłości i bycia kochanym. Nie możemy kochać bez modlitwy i dlatego niezależnie od religii, musimy się wspólnie modlić Modlitwa może mieć różne formy. Modlitwa prośby, modlitwa wstawiennicza, dziękczynna czy uwielbienia. Wszystkie łączy jeden cel, nawiązanie łączności z czymś większym, potężniejszym od nas”. A co do sprawy bierzmowania to życzę wam, żebyście się nie zrazili do Kościoła i nie patrzyli na trudy narzucane przez księży, tylko spełniali największe i najważniejsze credo chrześcijaństwa, czyli miłość i miłosierdzie do bliźniego... Ta polemika jest drugą wersją. Pierwsza po argumentach pewnej, bardzo mądrej osoby została przeze mnie zmieniona, ponieważ była zbyt jednostronna i poruszała tematy, które są bardzo delikatne i indywidualnie odczuwane przez różnych ludzi. A ja jako bardzo młody człowiek nie znający jeszcze dobrze życia, faktycznie w pewnych sprawach nie mam wyrobionego dobrego zdania. W tym artykule przedstawiłem swoją opinię, za którą ja jestem odpowiedzialny i nikt z redakcji Naszej Budy jej nie ponosi. Michał Piotrkowicz NIEDZIELA PALMOWA JAKO WAŻNY DZIEŃ DLA KAŻDEGO CHRZEŚCIJANINA Niedziela Palmowa jest chrześcijańskim świętem ruchomym przypadającym na tydzień przed Wielkanocą. Rozpoczyna bardzo ważny dla wierzących okres Wielkiego Tygodnia. Niedziela Palmowa stanowi początek tygodniowego wyciszenia i przeżywania męki Chrystusa, które kończy się Wielkanocą, czyli świętem zmartwychwstania Jezusa. Tego dnia wierni przychodzą do kościoła wraz z kolorowymi palemkami, które są symbolem odradzającego się życia. Palemki te często wykonujemy sami z różnych roślin, a ich nieodłączną częścią są kwiatki z bibuły i bazie. Niedziela Palmowa jest szczególnie atrakcyjna dla najmłodszych, gdyż mogą oni się świetnie bawić, tworząc różnokolorowe, piękne palemki. Wiele parafii organizuje tego dnia konkurs na najwyższą albo najładniejszą palemkę, co zachęca najmłodszych parafian do uczestniczenia w tym święcie i celebrowania 8 go na swój sposób oraz do poznawanie Chrystusa od dzieciństwa. Niedziela Palmowa jest pamiątką przybycia Pana Jezusa do Jerozolimy. Wjechał on wtedy do miasta na zwykłym osiołku, a chrześcijanie padali u jego stóp i rzucali gałązki (obecnie ich symbolem są właśnie kolorowe palemki). Inne nazwy tego święta to: Niedziela Męki Pańskiej, Niedziela Kwietna lub Wierzbna. Co ciekawe, w Niedzielę Palmową obchodzimy także zgodnie z wolą Jana Pawła II Światowy Dzień Młodzieży. K.O. Źródła: pl.wikipedia.org S e g r e g a t o r Międzynarodowy Dzień Kobiet Dzień Kobiet to coroczne święto obchodzone 8 marca. Zostało ustanowione na pamiątkę walk kobiet o równouprawnienie. Jest to święto o stosunkowo długiej tradycji. Prawnie Międzynarodowy Dzień Kobiet uchwalono w Kopenhadze na II Międzynarodowym Kongresie Kobiet - Socjalistek. Został on przyjęty w drodze anonimowego głosowania, bez ustalenia dokładnej daty jego obchodów. Także podczas tego kongresu, trwającego między 26 a 28 sierpnia 1910 r. postanowiono, że dzień ten jako święto o chrakterze międzynarodowym ma na celu rozpowszechnianie idei praw kobiet i budowania wsparcia dla powszechnych praw wyborczych. W Europie Międzynarodowy Dzień Kobiet po raz pierwszy był obchodzony 19 marca 1911 r. Dopiero w 1914 roku po raz pierwszy Dzień Kobiet był świętowany 8 marca jednocześnie w sześciu krajach: Austrii, Danii, Niemczech, Holandii, Rosji i Szwajcarii. Do dzisiaj najhuczniej jako święto państwowe Dzień Kobiet jest obchodzony w Rosji. W Polsce Święto Kobiet zaczęto obchodzić dopiero po drugiej wojnie światowej, kiedy władzę przejęli komuniści. W tym dniu wręczano kobietom zazwyczaj rajstopy, tulipan lub gożdzik. Dzień ten kojarzy się Polakom raczej jako nachalna propaganda, niż szacunek władz wobec kobiet. W 1993 roku obchody Międzynarodowego Dnia Kobiet zostały zniesione przez ówczesną panią premier Hannę Suchocką. Obecnie 8 marca odbywają się w całej Polsce tak zwane “Manify”, czyli demonstrancje feministyczne organizowane przez grupy “Porozumienia Kobiet 8 Marca”. Celem demostrancji jest przede wszystkim upomnienie się o równość rodzicielską, równe obowiązki i prawa dla obojga rodziców, równość w prawie pracy, promowanie i wydłużenie urlopów ojcowskich, skuteczną egzekucję alimentów. Dobrze pamiętać, że 8 marca odbywa się coroczny kalendarzowy Dzień Kobiet. Ale szacunek dla Kobiet i ich praw powinien być okazywany każdego dnia, bez względu na okoliczności M.D Hiacynty pachną wiosną Hiacynty to najmodniejsze wiosenne kwiaty. Nic więc dziwnego, że Polacy coraz częściej otaczają się nimi w domu i w pracy. Bogata kolorystyka tych kwiatów sprawia, że pasują do różnych stylów, a ich przyjemny, delikatny zapach umila każdą chwilę i wprawia w dobry nastrój. Dzięki nim można stworzyć wiosenną atmosferę, zanim jeszcze pojawią się pierwsze zwiastuny wiosny. Hiacynty są jednymi z najpopularniejszych roślin cebulowych kwitnących wiosną. Obecnie dostępnych jest około 100 odmian hiacyntów. Największym powodzeniem cieszą się te o kwiatach niebieskich (np. ‘Blue Jacket’ czy ‘Delft Blue’), a także różowych (np. ‘Anna Marie’, ‘Fondant’, ‘Lady Derby’, ‘Pink Pearl’ czy ‘Splendid Cornelia’). Popularne są również purpurowo-fioletowe hiacynty (jak ‘Amethyst’). Hiacynty pochodzą z Azji Mniejszej. Swoją nazwę zawdzięczają mitycznemu, greckiemu młodzieńcowi, ulubieńcowi Apolla, księciu Sparty [email protected] Hyacinthusowi. Apollo uczył go strzelania z łuku i gry na cytrze. Jeden z bogów Zefir kierując się zazdrością, rzucił dysk w stronę Hyacinthusa, śmiertelnie go raniąc. Z jego krwi wyrósł piękny kwiat, któremu Apollo nadał imię swojego przyjaciela. Moim zdaniem, hiacynty to niesamowite kwiaty o wspaniałym zapachu, które wprowadzają do domu świeży powiew wiosny. Serdecznie polecam je wszystkim, którzy lubią tę najpiękniejszą porą roku. Asia 9 K u l t u r a l n i e Podróże Guliwera 3D Czegoż facet nie zrobi dla ukochanej kobiety? Jeden będzie pisał wiersze, inny śpiewał serenady, a Guliwer zgodził się wyruszyć w samotną podróż na Trójkąt Bermudzki. Lemuel Guliwer pracuje jako roznosiciel poczty w nowojorskim piśmie, gdzie od pięciu lat wzdycha do niejakiej Darcy. Niestety, jest “małym”, zakompleksionym facetem, który nie ma odwagi zaprosić jej na randkę. Dziewczyna przypadkiem zwraca jednak na niego uwagę, więc by jej zaimponować, najpierw kłamie, a później daje się namówić na wyprawę na Trójkąt Bermudzki, gdzie wiadomo - dzieją się nadzwyczajne rzeczy. Nie inaczej jest teraz, tylko zamiast duchów czy psychopatów, Guliwera czeka powitanie w krainie Liliputów. Aż dziwne, że Hollywood tak długo kazało nam czekać na kolejny film o przygodach Guliwera. W końcu powieść Jonathana Swifta aż prosi się o widowiskowe ekranizacje. Ale - podobno - lepiej późno niż wcale. Nowa kinowa wariacja tylko w podstawowych kwestiach (wielkolud, liliputy) nawiązuje do literackiego pierwowzoru. Poza tym Rob Letterman pozwolił sobie na dużą swobodę i w zasadzie zrobił to, co twórcy nowoczesnych animacji - klasyczną historię uwspółcześnił, nafaszerował popkulturowymi wstawkami, wzbogacił rockową muzyką (podryw na “Kiss” Prince’a), dodał gigantyczny iPod, Transformersa i zmienił w coś, co miało być przede wszystkim cool. Zadbał też o to, by film trafił do jak najszerszego grona odbiorców. Najmłodszym powinien spodobać się świat malutkich ludzików, młodzież pewnie będzie się śmiać ze sposobu, w jaki Guliwer gasi ogień i kilku innych scen rodem z “American Pie”. Dorośli mogą docenić natomiast reklamę Gulexa, koncert Kiss czy inscenizacje życiowych doświadczeń głównego bohatera, tych na Titanicu i gdy stał się już Avatarem. Podsumowując. Jack Black jest jak zawsze Jackiem Blackiem, Emily Blunt wygląda ślicznie, niektóre lilipucie patenty są genialne (piłkarzyki), ale całość “Podróży Guliwera” to jedno wielkie kopiuj/wklej. Kowalik & Kunert Serial inny niż wszystkie, czyli… Spadkobiercy Pewnie niewiele z osób czytających to wydanie gazetki lubi i ogląda kabarety. W każdym razie ja taką osobą jestem i dzisiaj chciałam przybliżyć Wam mój ulubiony – Spadkobiercy. Jest to polski serial kabaretowy kręcony na żywo w teatrze „Bajka” i emitowany na antenie TV4 oraz Comedy Central. Z początku (czyli około 1993 r. – wtedy powstał pierwszy odcinek) miał on być parodią opery mydlanej, z czasem jednak jego forma się nieco zmieniła, a to za sprawą inwencji twórczej samych aktorów. Bo pierwszą i najważniejszą rzeczą, która różni Spadkobierców od innych seriali, jest to, że sam reżyser obserwując scenę, nie wie, co się za chwilę wydarzy i nie ma na to żadnego wpływu… Przed każdą sceną aktorzy dowiadują się, co (ogólnie!) się w niej dzieje. Reszta to czysta improwizacja. Raz wychodzi, innym razem nie (ta druga opcja zdarza się rzadziej, bo w końcu obsadę serialu tworzą artyści kabaretowi), ważne, że wszyscy dobrze się bawią. Dodatkową atrakcją jest zapraszanie do każdego odcinka gościa specjalnego, który również ma do zagrania jakąś rolę, ale o tym dowiaduje się dopiero po wyjściu na scenę… Dotychczas byli to m.in.: Hanna Śleszyńska, Stefan Friedmann, Monika Richardson, Zygmunt Chajzer, Paweł Królikowski, Stanisław Tym, Andrzej Grabowski, Joanna Liszowska, Agnieszka Włodarczyk, Edyta Jungowska, Rafał Bryndal i Maria Czubaszek, której do tego stopnia udało się rozbawić ekipę, że poproszono ją o pozostanie w obsadzie na stałe. 10 Akcja całej serii rozgrywa się w Los Angeles, a głównymi bohaterami są członkowie rodziny Owensów, m.in. Jonathan Owens – ojciec i milioner (w tej roli Artur Andrus) i trójka jego dorosłych dzieci: Billy (Marcin Wójcik), George (Robert Górski) i Dorin (Joanna Kołaczkowska). Oprócz wymienionych w serialu możemy oglądać takich artystów, jak: Piotr Bałtroczyk, wspomniana już Maria Czubaszek, Michał Wójcik, Janusz Rewers, Marek Grabie, Wojciech Tremiszewski i Agnieszka Litwin-Sobańska, znanych w większości z innych kabaretów. Pomysłodawcą i reżyserem całego przedsięwzięcia jest Dariusz Kamys z kabaretu „Hrabi”. 1 lutego miałam fantastyczną okazję bawić się w teatrze Bajka, oglądając na żywo realizację dwóch ostatnich (przed przerwą wakacyjną) odcinków serialu. IV już sezon serialu będzie emitowany w TV4 w każdą niedzielę o 22.00. Start 6 marca odcinkiem specjalnym, w którym pokazane zostaną najlepsze momenty III (poprzedniego) sezonu. Zachęcam Was do obejrzenia, może Spadkobiercy i Wam się spodobają? an k u l t u r a l n i e Nie pytaj, co ktoś może zrobić dla Ciebie, ale w czym TY możesz pomóc INNYM…, czyli „Opowieść wigilijna” w teatrze RAMPA „W dniu 06.01.2011r. byłem w teatrze RAMPA na spektaklu „Opowieść wigilijna”. Sztuka jest adaptacją XIX – wiecznej powieści Karola Dickensa. Nawiązuje ona do Wigilii Bożego Narodzenia i jest opowieścią o człowieku wziętym przez tajemnicze świąteczne istoty w niesamowitą podróż.” Bartuś Starzyk klasa Va dźwięk, muzyka, światło i echo sprawiało, że czułem się, jakbym był na scenie i grał razem z aktorami lub chodził tymi uliczkami w Anglii. Nastrój ten wciągnął mnie w treść tego spektaklu. Z niego nauczyłem się, jak ważne są święta Bożego Narodzenia, pomaganie i bycie z innymi.” Jaś Bałuka klasa Va „Spektakl , który oglądaliśmy, był przygotowany i wystawiony przez Teatr Muzyczny „Tintilo”. Jest on teatrem jedynym w swoim rodzaju, unikalnym ze względu na profesjonalne przygotowanie dzieci i młodzieży, a także za poruszone treści w swoich musicalach. Założenia artystyczne i edukacyjne wszystkich musicali „Tintilo” związane są z próbą zrozumienia takich zjawisk, jak tolerancja i odnalezienie w dzisiejszym świecie własnych możliwości i postaw.” „Moją uwagę szczególnie zwrócił Tim, którego zagrał Michał Grojda – bardzo realistycznie posługiwał się kulami i genialnie kreował swą postać – niepełnosprawnego chłopca.” Jaś Bałuka klasa Va Grześ Niedbała klasa Va „Przez cały czas oglądałem przedstawienie w napięciu. Ciekawa fabuła i zmiany tempa akcji nie pozwalały się nudzić. Sztuka bardzo mi się podobała i polecam ją każdemu.” „Podstawową dekorację sceny stanowiły malowane tła, ilustrujące miejsce akcji. Przedstawiały, np. gwarną Grześ Niedbała klasa Va ulicę, wnętrze domu Scrooge’a i wnętrze piekarni. Owe tła i nieliczne meble składały się na całą sceno grafię.” „Na świecie wciąż żyją takie sknery, jak Scrooge, Grześ Niedbała klasa Va jednakże nie do każdego przychodzą Duchy Świąt, przestrzegając przed wieczną tułaczką po Ziemi. Warto więc zastanowić się przez chwilę nad swoim „Najbardziej przyciągającą uwagę częścią postępowaniem. przedstawienia okazała się choreografia, w której ,,Opowieść wigilijna” to piękne i pouczające połączono style tańca nowoczesnego, baletu oraz przedstawienie wyreżyserowane na podstawie tańca towarzyskiego. Przygotowali ją Karolina powieści C. Dickensa przez panią Irenę Kurpios. Migdał, Natalia Świder i Beata Wojciechowska.” Polecam ten spektakl wszystkim, którzy chcą wprowadzić się w świąteczny nastrój i wypełnić Kalina Szyszka klasa Va pozytywną energią.” Kalina Szyszka klasa Va „Muzyka, dźwięk i światło były głównymi składnikami tego musicalu, podkreślały dynamikę scen. Wprowadzony efekt echa do głosów aktorów tworzył dodatkowy nastrój tego spektaklu. To wszystko: [email protected] 11 t a j e mn i c e n a s z y c h i m i o n Jak masz na imię? • – pochodzi od greckiego agathe (dobra, szlachetna, wspaniała) lub agathos (dobrze urodzony, szlachetny). W Rzymie imienia tego używano w formie Agatha, w Polsce znane od XII w., zniekształcone na Jagata, skąd wywodzi się Agata. • - wywodzi się od greckiego słowa hagneia (czystość, bez skazy, świętość). Do Polski dotarło z Czech. Imię to już w średniowieczu było popularne w różnych formach: Agna, Agneta, Agnieszka, Igusza, Jachna, Jagienka, Jagna, Jagnieszka, Jagosza, Jegnieszka. W etymologii ludowej łączono je z łac. agnus (baranek). • - żeńska forma imienia Aleksander. Pochodzi od greckiego słowa aleksandros, składającego się z dwóch członów: alekso (bronię się, odpieram atak) i andros (mężczyzna, mąż). Znaczenie: obrońca ludzi, troszczący się o mężów lub odpierający wrogów. W Polsce używane od XIV wieku w formie Aleksandra, Oleksandra. • - angielskie zdrobnienie niemieckiego imienia Adelheid (Adelajda). Znaczenie: niewiasta o szlachetnym obliczu i usposobieniu. Możliwe również, że pochodzi od gr. słowa aletheia (pisanego alitia) – prawda. • - pochodzenia hebrajskiego, od słowa channah (wdzięk, łaska). Znaczenie: miła, łagodna i przyjemna. W formie Anna i Hanna pojawia się bardzo często w Starym i Nowym Testamencie. W Polsce używane od XIII wieku w formie Anna, Ania, Hanna. W przeszłości i obecnie najczęściej nadawane imię żeńskie, przez kult dla świętej Anny, matki Maryi Panny. • - pochodzenia greckiego, od słowa barbaros (barbarzyński, niegrecki, obcy). W języku staropolskim istniało również słowo barbara (bicz, lina – „nahajską barbarą” bije Potocki). Z kultem św. Barbary związane jest święto górników. W dawnych czasach była ona uważana za patronkę marynarzy, rybaków, flisaków. Po dziś dzień linę, na której chodzi 12 prom, nazywa się „barbarą”. W Polsce używane od XIV wieku w formach Barbara, Barbora, Warwara. • - pochodzenia łacińskiego, od słowa beata (błogosławiona, szczęśliwa). Oznacza osobę, której się szczęści, dobrze wiedzie lub która jest bogata. W Polsce używane od XIV wieku w formach Beata, Biata, Biechna, Biejata, Biejatka, Bieta, Bietka. • - pochodzenia skandynawskiego. Znaczenie: sławny dzień. Może być również wersją imienia Dragomira. Przypuszcza się, że do Danii dotarło w XIII w. jako przekształcone imię czeskiej księżniczki Dragomiry, żony duńskiego króla Waldemara. • – pochodzenia litewskiego od słowa danutie (będącego połączeniem znaczeń niebo i córka) lub łacińskiego, od słowa donata (darowana przez Boga). W Polsce imię to nadawane jest od XIV w formach Danka, Daniś, Danna, Danusia, Danuś, Danuśka. • - pochodzenia staroperskiego, od imienia Dărayavahuš (ta, która podtrzymuje dobro). W Polsce znane od XV wieku. • - żeńska forma imienia -> Dominik. Pochodzenia łacińskiego, od słowa dominicus (Pański, należący do Pana Boga). • - pochodzenia greckiego, od słów doron (dar) i theos (bóg). Znaczenie: ta, która przyszła na świat jako dar boży (patrz imiona męskie Bożydar, Bogdan, Donat, Teodor). W Polsce imię to używane od XIII wieku w formach Dochna, Dora, Dorota, Doroteja, Dorotka. D. k ą c i k p o e t y Wiersze Mały kokonik Nieprzekształcony motyl. Liczne kropelki w całym ogrodzie. Nić długa, cienka... I te ręce... Skręcając nić w każdą stronę. Gdy złącza się wszystkie w jedną wspólną, Miękki ich dotyk materiał plecie... Barwne kolory malują tęcze... Magiczny świat wygląda piękniej... I zanim motylek powstanie, Cudowny jedwab wyłoni się spod igły... I miękki jak piórka łabędzie, Będzie Ci służył jak nigdy... Zlepiona sierść, Łapki do krwi popękane... Oblizuje je, I siedzi przy koszu na śmieci... Na jezdni unosi się zapach nieznajomego przysmaku... Świat jak za mgłą Bo na jedno oko nie widzi... Śmigające samochody na ulicy... I te wspomnienia, O utracie ogonka... Ciche miauknięcie, Smutne spojrzenie... Wygłodzony, Wychudzony... Wiatr muska lekko jego futerko, Tak, że powiewa... Śnieg już nie jest zimny, Bo stał się jego posłaniem... Przytulając wspomnienia, Gdzieś się gubią... Podeszłam, Wzięłam go na ręce, A on spojrzał na mnie błagalnie jednym okiem... Potrząsnął lekko kikutkiem, Teraz już nie ogonkiem... Zamiauczał cicho, Przyłożył łepek do mojej twarzy... Zawahanie, namyślanie... Lecz jak go nie wziąć do domu, Kiedy serce się kraje... Jestem w wielkiej rozterce, Mam chyba serce w panierce, Nie czuję, nie umiem, Czy coś w życiu zrozumiem? Nikt nie wie, bo nie próbuje, Łamać zasad panujących, Wybrać to, co serce każe, To, co lubić się przykaże. Czasem warto skręcić w bok, Spojrzeć w górę, zamknąć wzrok, Później włączyć niemyślenie, I poczuć niezmierne spełnienie. Znasz odpowiedź na pytania? Wyobraźnia powie sama, To, co dobre, to wybierze, A ja tu jeszcze poleżę. [email protected] Aleksandra Folczak 13 t a n i e c Funk Styles Style Funk odnosi się do grupy tańca ulicznego stylu, który powstał w Kalifornii w 1970 roku podczas funk era. Są to głównie locking, popping i Electric Boogaloo. Choć wiele z tych konkretnych stylów tanecznych dzisiaj zostało włączonych do kultury hip hop i są często tańczone do muzyki hip hop, były pierwotnie (i są nadal) do tańczenia funku (np. James Brown). Jednym z powodów, że pojęcie stylu funk po raz pierwszy pojawiło się, było nadanie własnej tożsamości i uniknięcie mylenia tego stylu z breaking , który jest z Nowego Jorku. W dzisiejszym wydaniu chciałbym zwrócić waszą uwagę na styl locking, który jest najbliższy memu sercu (pierwotna nazwa campbellocking ). Nazwa ta jest oparta na koncepcji blokowania ruchów. Locking opiera się na szybkich i wyraźnych ruchach rąk i dłoni w połączeniu ze swobodnymi ruchami bioder i nóg. Ruchy te są na ogół energiczne i zamaszyste, często bardzo rytmiczne i ściśle zsynchronizowane z muzyką. Locking polega często na interakcji z publicznością, uśmiechu i przybijaniu piątki, a niektóre ruchy mają dość komiczny charakter. Tancerz, który wykonuje locking, nazywa się lockerem. Osoby tańczące w tym stylu mają często charakterystyczny ubiór: kolorowe lub czarnobiałe stroje w paski oraz szelki. Pierwotny locking powstał przez przypadek. Don Campbell nie mógł zrobić ruchu zwanego “Sling” i zatrzymał się w określonym punkcie. Nie był w stanie go wykonać płynnie, bo nie mógł sobie przypomnieć następnego kroku. Taniec ten szybko stał się popularny. Nazwano go campbellocking, który później został skrócony do locking. Popping - taniec powstały we Fresno w stanie Kalifornia będący mieszanką stylów tańca funk oraz ulicznego. Polega on na szybkim spinaniu i rozluźnianiu mięśni, tzw. pop. Jest to wykonywane w rytm muzyki w połączeniu z różnymi pozami i ruchami. Tancerz poppingu zwany jest popperem. Został stworzony w roku 1974 przez Boogaloo Sama i jego brata Poppin’ Pete’a, kiedy to zainspirowani tańcem robota stworzyli coś zupełnie innego. Z poppingiem powiązanych jest wiele pomniejszych stylów i technik. Podam kilka przykładów, z którymi miałem styczność: Waving - Jedna z podstawowych technik poppingu polegająca na tworzeniu “fali”, która porusza się po ciele tancerza. Jan Głodowski Popping Tutting zainspirowany sztuką antycznego Egiptu, pozwala na wykonywanie geometrycznych pozycji oraz ruchów za pomocą ciała. Nazwa zaczerpnięta od faraona Tutenchamona, zdrobniale nazwanego “Tut”. 14 Crazy legs - (ang. szalone nogi) Styl polegający na szybkich ruchach nogami. Został zainspirowany stylem słynnego b-boy’a Crazy Legsa. Nauka poppingu zajmuje dużo czasu, ale podstawowych ruchów można się stosunkowo łatwo nauczyć nawet przez oglądanie filmików z youtuba. Zachęcam spróbowania, ja już sprawdziłem i warto :D Jan Głodowski m u z y c z n i e The Police formacja jak najbardziej pożądana Jeżeli czytasz ten materiał, bo chcesz się czegoś dowiedzieć o służbach mundurowych, to przykro mi, ale popełniłeś błąd. Ten materiał nie jest z cyklu, „jaki wybrać zawód w przyszłości”. To materiał o muzyce i to niezłej. Jeżeli o tym nie wiesz, to znaczy, że najwyższy czas nadrobić zaległości. Grupa The Police została założona przez perkusistę Stewarta Copelanda w 1977 roku. Tworzyli ją Copeland, gitarzysta Henry Padovani i wokalista, a zarazem basista Gordon Matthew Sumner (znany szerszej publiczności pod pseudonimem Sting). Zespół zadebiutował singlem “Fall Out”/”Nothing Achieving”. Wtedy też rozpoczęła się ich pierwsza trasa koncertowa. W lipcu 1977 r. do zespołu dołączył Andy Summers i w ten oto sposób powstał kwartet. Kilka miesięcy później zespół opuścił Henry Padovani, a wszystko za sprawą nieudanej sesji nagraniowej, która została przerwana z powodu złej gry gitarzysty. W konsekwencji 18 sierpnia 1977 w klubie Rebbeca w Birmingham grupa wystąpiła w trzyosobowym, najbardziej znanym fanom składzie - Sting-Summers-Copeland - który utrzymał się już do końca działalności zespołu. Nadszedł jednak czas na debiutancką płytę. Album wydany w 1978 r. nosił tytuł Outlandos d’Amour i to z tego krążka pochodzi przebój „Roxanne”. Co ciekawe, piosenka uchodząca obecnie za hit, na początku nie odniosła większego sukcesu –na listach przebojów wspięła się maksymalnie na 13. miejsce. Dopiero piosenka „Message In A Bottle” z drugiej płyty „Reggatta de Blanc” z 1979 r. trafiła na pierwsze miejsce brytyjskiej listy przebojów. Następne albumy Zenyatta Mondatta (1980) i Ghost in the Machine (1981) także osiągnęły sukces. Ten pierwszy tak jak jego poprzednik zajął pierwsze miejsce na brytyjskiej liście przebojów, zaś drugi stał się dodatkowo platynową płytą w USA. Prawdziwy sukces miał jednak nastąpić, co ciekawe, dzięki ostatniemu albumowi pt. „Synchronicity”. Przed jego premierą wydano singel „Every Breath You Take”. Utwór zadebiutował na pierwszym miejscu na brytyjskiej liście przebojów i przez osiem miesięcy utrzymywał się na pierwszym miejscu amerykańskiej listy Billboard Hot 100, stając się tym samym największym przebojem zespołu. Natomiast album „Synchronicity„ [email protected] ukazał się w czerwcu 1983 roku i uzyskał status platynowej płyty, która przez siedemnaście miesięcy zajmowała najwyższe miejsce na amerykańskiej liście Billboard 200. Album często uznawany jest za najlepszy w historii The Police i jeden z najlepszych lat 80. Angielskie trio było też nominowane do wielu nagród , m.in. zdobyło trzy statuetki Grammy (najlepsze rockowe i popowe wykonanie oraz utwór roku). Niestety w lipcu 1996 r., kiedy zespół postanowił zebrać się w studiu, by nagrać nowy album, dochodzi do wewnętrznych konfliktów - głównie pomiędzy Stingiem a Copelandem. W efekcie zespół nie był w stanie przygotować nowej płyty. Grupa ogranicza się więc do nagrania nowych wersji starych utworów. Ostatecznie w 1986 roku muzycy postanowili się rozejść, co nie przeszkadza im przez następne lata w wydawaniu tzw. albumów komplikacyjnych. Artyści jednak nie rozstają się z estradą. I tak Andy Summers zakłada na krótko własny zespół Rush Hour, do którego później dołączył Copeland, a Sting rozpoczyna karierę solową (nota bene zaczął próbować szczęścia na własną rękę już podczas działalności The Police). Nic więc dziwnego, że w takiej sytuacji wielu fanów grupy było przekonanych, że to już kompletny koniec „Policjantów” . Jednakże na początku 2007 roku pojawiły się informacje, iż trio się reaktywuje i odbędzie trasę koncertową dla uczczenia trzydziestej rocznicy powstania zespołu. Pogłoski okazały się prawdą, grupa wystąpiła z szeregiem koncertów w wielu krajach, w tym w Polsce. Podczas tournee oczywiście wykonywała dawne przeboje. Fanom to jednak nie przeszkadzało, o czym świadczy liczba biletów – 3,7mln – a także gigantyczny zarobek, 358 mln dolarów. W efekcie jubileuszowa trasa stała się trzecią, najlepiej opłacalną trasą wszech czasów. Jednakże w lutym 2008 roku The Police ponownie się rozpadł i to już raczej na stałe. Mimo to na sklepowych półkach nie brakuje nowych płyt Anglików, m.in. z zapisem ostatnich koncertów czy największymi ich przebojami. Grupa do dziś jest uznawana za jeden z najlepszych zespołów końca lat 70. i początku 80. W 2003 roku została wprowadzona do Rock And Roll Hall Of Fame. Piosenki trio swoją melodią i przesłaniem tekstów niejednego potrafiły chwytać za serce. Monika Wróblewska 15 n a s p o r t o w o Lionel Messi Lionel Andrés Messi (ur. 24 czerwca 1987 w Rosario) – piłkarz argentyńskiego pochodzenia, gracz FC Barcelona, uważany za jednego z najlepszych piłkarzy swojego pokolenia. Przed ukończeniem 21 lat otrzymał nominację do Złotej Piłki France Football, którą dostał w 2009 r. Zdobył też tytuł Piłkarza Roku FIFA. Dzięki stylowi gry porównywany jest do piłkarskiej legendy, rodaka Diego Maradony. Sam Maradona określił Messi’ego swoim “następcą”. Messi zaczął grać w piłkę jako dziecko, a jego talent szybko dostrzegli skauci FC Barcelona. W 2000 r. opuścił młodzieżową drużynę Newell’s Old Boys i razem z rodziną wyjechał do Europy, gdzie miał poddać się kuracji hormonalnej. Debiutując w Primera División, pobił dwa rekordy – stał się w niej najmłodszym graczem, który wystąpił w lidze oraz zdobył w niej gola. Wkrótce zaczął z zespołem osiągać sukcesy, w tym dublet w lidze oraz zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Przełom stanowił sezon 2006–07. Wywalczył wtedy miejsce w podstawowym składzie, strzelił hat-tricka w Gran Derbi i zakończył rozgrywki z 26 występami i 14 strzelonymi golami. Do tej pory sezon 2008–09 był jego najlepszym w karierze – Argentyńczyk zdobył 38 bramek i odgrywał kluczową rolę w zespole, który zdobył trzy najważniejsze puchary. Jest Ambasadorem Dobrej Woli UNICEF. W pierwszej drużynie zadebiutował 16 listopada 2004 w meczu towarzyskim z FC Porto; miał wtedy 17 lat i 145 dni. 16 października tego samego roku Messi wystąpił po raz pierwszy w Primera División, w wygranym 1:0 derbowym spotkaniu z RCD Espanyol. W czasie występu miał 17 lat i 114 dni, stając się w historii klubu trzecim najmłodszym piłkarzem, który zagrał w lidze (we wrześniu 2007 rekord został pobity przez kolegę z zespołu, Bojana Krkicia). 1 maja 2005 w meczu z Albacete Balompié Messi zdobył swojego pierwszego gola w lidze, co uczyniło go najmłodszym strzelcem ligowej bramki dla klubu (miał 17 lat, 10 miesięcy i 7 dni), lecz w 2007 osiągnięcie to ponownie poprawił Bojan. Bartosz Majewski Zaułek kulinarny Muffiny to zdecydowanie moje ulubione wypieki. Mogą być na słodko albo wytrawne – z kawałkami czekolady, owocami, makiem, oliwkami, tuńczykiem, serami, ziołami, a nawet z zieloną herbatą. Możemy je zjeść na śniadanie, podwieczorek czy jako dodatek do zupy. Są też doskonałe na przyjęcia albo kiedy jadą do was niespodziewanie znajomi. Lubię do niech używać białej czekolady, ponieważ po upieczeniu w smaku przypomina karmel. MUFINKI Z BIAŁĄ CZEKOLADĄ I ORZECHAMI WŁOSKIMI 2 szklanki mąki 2/3 szklanki jasnego brązowego cukru 2 łyżeczki proszku do pieczenia 1/4 łyżeczki soli 1 szklanka mleka 100 g masła, roztopionego i ostudzonego 1 jajko 1 cukier waniliowy 2 tabliczki (200 g) białej czekolady, drobno posiekanej 1 szklanka zmielonych orzechów włoskich 16 Piekarnik nagrzać do temp. 200 st C. Formę na mufinki wysmarować masłem lub wyłożyć papierowymi papilotkami. [wydaje mi się, że wyłożenie papilotkami będzie lepszym rozwiązaniem, ponieważ kiedy wysmarowałam formę tłuszczem, muffiny trudno “odchodziły”.] W misce wymieszać mąkę, cukier, proszek do pieczenia, sól. W drugiej misce połączyć mleko, masło, jajko i wanilię. Połączyć z suchymi składnikami, wymieszać łyżką lub mikserem na najniższych obrotach. Dodać czekoladę i orzechy. Wymieszać drewnianą łyżką. Masą wypełniać foremkę muffinkową. Wstawić do gorącego piekarnika i piec 20 minut. mrs. Pinki