2002 - Stanisław Tymiński

Transkrypt

2002 - Stanisław Tymiński
15 września, 2002
Soros – ojciec polskich nieszczęść
Przy przemianie Polski od komunistycznej dyktatury do systemu wolnego rynku, wielkim zaufaniem
obdarzono Leszka Balcerowicza, który ponoć jest ojcem „cudownych” ekonomicznych reform. Jednak
według specjalnego raportu opublikowanego przez Executive Intelligence Review w Waszyngtonie,
prawdziwym mózgiem stojącym za reformami, które zubożyły i zniewoliły Polaków na pokolenia, jest
węgierski Żyd, megaspekulant George Soros, używający amerykańskiego paszportu.
Urodzony w Budapeszcie na Węgrzech w 1930 roku i wykształcony w Anglii, George Soros, z jego
osadzonym na Curaçao Quantum Fund (Kwantowy Fundusz), szybko stał się cichym partnerem
Rotschilda, Reichmana, wydalonego z USA Marca Richa, izraelskiego handlarza bronią Saula Isenberga i
wielu innych bogatych i wpływowych Żydów, takich jak Henry Kissinger. Głównym polem ich
działalności są inwestycje spekulacyjne, wykorzystujące polityczne i ekonomiczne słabości różnych
krajów.
Quantum Fund Sorosa zarabia pieniądze poprzez przewidywanie zmian ekonomicznych na całym świecie.
W 1992 roku Soros sądził, że brytyjski funt będzie tracił na wartości z powodu politycznych i
ekonomicznych nacisków. Aby zarobić na swoich przewidywaniach, pożyczył miliardy funtów i wymienił
je na marki niemieckie. Kiedy funt gwałtownie spadł 16 września, Soros zwrócił funty po obniżonym
kursie i schował różnicę do kieszeni. Jego zysk wyniósł miliard dolarów.
Żeby zrozumieć, czym George Soros różni się od innych finansowych spekulantów, przyjrzyjmy się tylko
temu: cudowne dzieci Enronu, reprezentujące szczyty finansowej wynalazczości, nazwały jedną ze swych
niesławnych spółek „Chewco” – na cześć postaci z filmu „Gwiezdne Wojny” Chewbacca. Soros wybrał dla
swego głównego narzędzia do zarabiania miliardów dolarów nazwę „Kwantowy Fundusz”.
On nawiązywał, mówi jego biograf Michael Kaufman, do teorii „nieokreśloności” Wernera Heisenberga:
niemożliwość jednoczesnego określenia pozycji i prędkości cząstki atomowej. Gdy zastosujemy to do
rynków, aluzja jest taka, że nie można inwestować w coś (szczególnie na skalę Sorosa) bez wpływania na
perspektywy tego czegoś, dobre czy złe. „Wybór Sorosa”, pisze Kaufman, „był równocześnie ironicznym
mrugnięciem i ukłonem w kierunku pojęć omylności, zwrotności i jego własnej koncepcji niepełnego
determinizmu.”
OK, taki jest więc Soros, naprawdę sprytny, a ci faceci z Enronu, mimo posiadania dyplomów MBA
Uniwersytetu Harvarda, teraz wyglądają przy nim jak głupi. Ale mieli jednak razem coś wspólnego.
Soros jest uznawany za głównego stratega tzw. funduszy hedgingowych – jest to strategia inwestowania,
mówiąc najprościej, która maksymalizuje możliwości zysku inwestora, przy równoczesnym zabezpieczeniu
się przed ryzykiem większych spadków spowodowanych wahaniami rynku, które mogą być całkiem
nieprzewidywalne. Tak więc, na przykład, w tym samym czasie kupuje się akcje jednej firmy (zajmuje tzw.
długą pozycję), sądząc że cena tych akcji będzie rosła, zawierając równocześnie transakcję terminową
sprzedaży akcji innej spółki (zajmuje tzw. krótką pozycję), zakładając, że jej kurs będzie spadać. Przez
balansowanie długimi i krótkimi pozycjami, jeśli zdarzy się coś niespodziewanego, jak atak terrorystyczny,
co pcha wszystkie ceny akcji w górę lub w dół, jest się ubezpieczonym przeciwko utracie ostatniej koszuli.
Niektóre zakłady wygrają, nieważne które. A jeśli nic niespodziewanego się nie zdarzy, wszystkie zakłady
mogą wygrać.
Gdy Enron przeobrażał się ze zwykłego handlarza gazem w finansowego gracza derywatywami, przesunął
pojęcie ubezpieczania się na dwie strony z obszaru rozsądku do krainy nonsensu. Enron, największe
bankructwo wszechczasów, jako wynik ochrony przez bankructwem! Inwestorzy Enronu na rynku
derywatyw byli w tym sensie następcami Sorosa, że jako finansowi spekulanci chcieli sprytnie pokonać
system, zabezpieczając się przeciwko wszystkim możliwym ewentualnościom.
Soros i ostatni zarząd Enronu usiłowali zrobić pieniądze głównie przez manipulowanie pieniędzmi.
Różnica jest taka, że Soros rzadko tracił, podczas gdy zarząd Enronu, zaślepiony przez chciwość i
nieposkromioną pychę, wyprał się z pieniędzy.
Czy finansowi spekulanci są pasożytami wyzyskującymi ludzi i przedsiębiorstwa, wykonujące realną
pracę, czy też sami wytwarzają jakieś wartości? Intrygująca biografia Sorosa, autorstwa Michaela
Kaufmana, nigdy w pełni nie postawiła tego pytania – to jeden z niewielu błędów w tej poza tym wartej
przeczytania książce o zagadkowo fascynującym Sorosie. A sam Soros starannie omija zagadkowe sprawy,
dzięki którym osiągnął swoje sukcesy.
Soros „rewolucyjny plutokrata”, chciałby być królem filozofów i jednoosobowym Planem Marshalla,
ustanowionym aby zmieniać świat – użyć swych miliardów aby finansować rozszerzanie się „otwartego
społeczeństwa”. On stał się jednoosobowym kanałem funduszy z Zachodu na Wschód, od zamożnych do
niezamożnych. Z tego wynika inna kwestia, której biografia Kaufmana nie zgłębia. Kiedy zwykły człowiek
ofiarowuje pieniądze na cel dobroczynny, można to traktować jako jego osobisty wybór. Ale kiedy w grę
wchodzi człowiek, który może wydawać miliardy – kiedy jest to ktoś, kto może niedbale powiedzieć:
„Powiedz mi o zdrowiu króla Tajlandii... Stałem się właścicielem 5% tajlandzkiego rynku akcji w tym
tygodniu” – wtedy można zacząć się zastanawiać, czy to jest w porządku? Przed kim ten człowiek jest
odpowiedzialny?
Jednym z przydomków Sorosa jest „Człowiek, który rozbił bank Anglii”, w odniesieniu do słynnego
wielomiliardowego interesu, który zrobił jego fundusz, tak że konserwatywny rząd Johna Majora nie był w
stanie podtrzymać wartości brytyjskiego funta. To określenie jest zwykle używane z podziwem – jakim to
wspaniałym ekspertem finansowym jest ten facet, Soros!
Ale co byłoby, jeśli powiedzmy, Osama bin Laden robiłby interes? Jeśli taka manipulacja byłaby
prowadzona w imieniu „zamkniętego społeczeństwa”, a nie otwartego?
Liberałowie kochają otaczać Sorosa szacunkiem, ignorując jego przeszłość na Wall Street, ponieważ jego
motywy są oczywiście uczciwe i pieniądze, które on wydaje, najwyraźniej służą dobrej sprawie. Ale jego
życie nasuwa kłopotliwe pytania o autonomię kapitału w okresie globalizacji. Róbcie dość pieniędzy i nie
musicie stosować się do niczyich reguł!
Jak można oczekiwać po pierwszej „autoryzowanej” biografii Sorosa pt.”Soros: życie i czasy mesjańskiego
miliardera”, jest ona pochlebna dla swego podmiotu. Ale nie jest nigdy przymilna, a nakreślony tam portret
psychologiczny jest przekonujący i pouczający
Życie Sorosa, nieważne jak je podzielić, było niezwykłe. Kilka pierwszych rozdziałów tej biografii – które
opisują wysiłki nastoletniego Sorosa żeby uniknąć grabieży najpierw nazistów a potem Sowietów, w jego
rodzinnych Węgrzech – czyta się jak dreszczowiec. Jak zauważa Kaufman, ta przeszłość pozwala łatwo
zrozumieć jak Soros był w stanie radzić sobie ze stresem związanym z wysoce ryzykownym
inwestowaniem: Kiedy twoje doświadczenia, które cię uformowały, obejmują widok przyjaciół i kolegów
zabieranych i wysyłanych do Oświęcimia, w ciemnych czasach II Wojny Światowej, to jest możliwe, że
mało co będzie w stanie kiedykolwiek cię przestraszyć.
Wczesne doświadczenia Sorosa z faszyzmem i totalitaryzmem także wyjaśniają jego późniejsze motywy
udzielania pomocy wschodnioeuropejskim i sowieckim dysydentom. Kaufman celuje w drobiazgowym
analizowaniu i tłumaczeniu psychologicznego oblicza Sorosa. Choćby to jedno – czy można sobie
wyobrazić Rockefellera albo Carnegie, albo Gatesa, szczerze rozmawiających o wynikach psychoanalizy,
jeśli oni nigdy nawet nie przyznali się że odwiedzili terapeutę? Kaufman uzyskał to, że Soros się otworzył
– mówił o swych analizach, o rodzinie i marzeniach. Wyłania się obraz człowieka, który jest nie tylko
głęboko samokrytyczny, ale także oczekuje krytyki od innych. I ta jego obsesja, aby być współczesnym
filozofem, łącznie ze wspaniałymi wizjami zmieniania świata w pojedynkę, czyni go bardziej niż trochę
neurotykiem.
Kilku neurotyków oczywiście jest w stanie rozdać około pół miliarda dolarów na rok komukolwiek, kogo
wybiorą. Ale czy to jest naprawdę dobre?
W czasie kryzysu finansowego w Azji w 1997 roku, premier Malezji Mahathir Mohammad oskarżył Sorosa
o zdestabilizowanie jego kraju poprzez walutowe spekulacje. Według Kaufmana, Soros nie był wplątany w
handel walutą w Malezji w tym czasie, ale jego odpowiedź, na konferencji zorganizowanej w tamtym roku
w Hong Kongu, jest pouczająca.
„Wczorajsze sugestie Dr Mahathira, żeby zakazać handlu walutą, są tak niewłaściwe, że nie zasługują na
poważne rozważenie. Ingerowanie w wymienialność kapitału w takim momencie jak ten jest receptą na
katastrofę.
Dr Mahathir jest zagrożeniem dla jego własnego kraju”.
Nie ma znaczenia, że ostre ograniczenia na obieg waluty, które narzuciła Malezja, są teraz powszechnie
uważane za dobre rozwiązanie. To nie jest ważne czy Soros miał rację czy nie; istotna jest arogancja w
zaklasyfikowaniu Mahathira jako „zagrożenia”.
Jeżeli ty albo ja myślelibyśmy, że Mahathir jest neo-autorytarnym despotą, który jest zasadniczo
antydemokratyczny, to jedno. Ale Soros może zirytować się na przywódcę i zdecydować się sfinansować
ludowy ruch, mający na celu destabilizację rządu. On robił to wcześniej! Jeśli ja byłbym obywatelem
Malezji, świadomym tego, co Soros zrobił w Polsce, Czechosłowacji i byłym Związku Radzieckim,
byłbym trochę zaniepokojony, kiedy on zacząłby lżyć mojego przywódcę. Kto mógł go powstrzymać? Kto
mógł go skrytykować? Nikt.
Soros stwierdził, że on nie czyni filantropii w krajach, w których jest zaangażowany jako handlarz, i vice
versa. Zauważył także, że nie rozpatruje swojej filantropii jako moralnej, a swoich interesów finansowych
jako „niemoralnych”. Ale czy naprawdę jest możliwe takie rozróżnienie? Jeśli konsekwencje wyłożenia
miliarda dolarów przy nieprawidłowym kursie wymiany waluty destabilizują ekonomię danego kraju,
zwiększają bezrobocie i inflację, czy wyrównuje to korzyści wypływające z podłączenia wszystkich
rosyjskich uniwersytetów do Internetu?
Powinniśmy wszyscy być wdzięczni, że George Soros wydaje się być w głębi duszy dobrym facetem, w
szczególności gdy osądzać go według liberalnych wartości Zachodu. Jego zaangażowanie w „otwartość”
jest szczere, jego ofiarność, żeby poprawić ludziom życie jest niekwestionowana. On jest najbardziej
zaangażowanym liberalnym dobroczyńcą i dlatego dajmy mu poklask.
Ale równocześnie taki facet jak Soros nie może być przegłosowany, jeśli nie zgadzacie się z nim. I kiedy
jego miliardy dolarów mogą mieć wpływ na politykę, nie tylko w jego własnym kraju, ale w innych krajach
przez niego wybranych, jest to dostateczny powód żeby się trochę zdenerwować. Może premier Mahathir
jest naprawdę zagrożeniem dla własnego kraju. Ale pewnego dnia George Soros w złym humorze może
być zagrożeniem dla każdego kraju.
Aby zdobyć cenną wiedzę o możliwościach spekulacji, George Soros założył ogromną organizację
powiązanych instytutów „otwartego społeczeństwa”, zatrudniających głównie Żydów. Chociaż jego
„instytuty” zostały wydalone z Chin, Rosji, Indonezji i Czech, egzystują w Albanii, na Białorusi, w BośniHercegowinie, Bułgarii, Chorwacji, Estonii, Francji, Gruzji, Kazachstanie, Kirgistanie, na Łotwie, Litwie,
w Macedonii, Mołdawii, Polsce, Rumunii, Słowacji, Słowenii, Południowej Afryce, w Wielkiej Brytanii i
USA. Nie ma wątpliwości, że taka organizacja pozwala mieć potężny wywiad ekonomiczny zbierający
informacje i wykrywający słabości umożliwiające finansowe spekulacje. Ale idąc krok dalej; George Soros
był także znany z manipulowania wynikami procesów politycznych przez finansowanie swych własnych
kandydatów w wyborach prezydenckich, jak to niedawno udokumentowano na Ukrainie i w Peru. W
dzisiejszym wieku informacji, najbardziej korzystne dla spekulantów jest mieć swoich ludzi w rządzie
kraju, który oni planują plądrować. Jego ulubionym planem jest przekonanie rządu danego kraju, że neoliberalne reformy to najlepszy sposób wyjścia z finansowego kryzysu; wtedy on może ciągnąć korzyści ze
spekulacji walutą i prywatyzacji. Soros usprawiedliwia swoje metody stwierdzeniem, że to, co on robi
może nie być moralne, ale nie jest wbrew prawu.
Według Lyndona LaRouche, Soros zdobył nową pozycję w latach 1997-1998. Ważną rzeczą, która
wydarzyła się w południowo-wschodniej i wschodniej Azji jest to, że Premier Malezji Mahathir bin
Mohamad stał się bohaterem ekonomii. On przeciwstawił się Alowi Gorowi, przeciwstawił się Madeleine
Albright – osobiście twarzą w twarz w Azji, w sprawie Georg’a Sorosa. I Madeleine Albright i Al Gore
przeszli do wściekłej obrony George’a Sorosa. W okresie między październikiem 1998 r. i kryzysem
brazylijskim w lutym 1999 r., George Soros był wykorzystywany jako główny doradca jak wytworzyć
lawinę oszukańczych pieniędzy, które były użyte w szczególności żeby spróbować radzić sobie z
brazylijskim kryzysem zadłużenia. Tak więc George Soros przeszedł od bycia postacią, którą był
wcześniej, do użycia swojego doświadczenia i koneksji do nieco innych operacji. On jest kluczową częścią
tego, co jest aktualnie generowane, globalna hiperinflacja, jak ta w Republice Weimarskiej w 1923 roku.
Rzecz, o której zawsze trzeba pamiętać to fakt, że Stany Zjednoczone jako narodowa gospodarka, są
obecnie beznadziejnym bankrutem. Na przykład Stany Zjednoczone mają deficyt budżetowy około pół
biliona dolarów na rok. Otóż to jest oznaką zbankrutowanego biznesu. Nie ma nadziei na to, że
kiedykolwiek wypracują dochody, żeby opłacić ten deficyt. My nie wiemy jak dużo pieniędzy zostało
włożonych, żeby próbować uratować Stany Zjednoczone od zapaści. Oficjalne dane z banku centralnego i
innych wskazują na przynajmniej 1000 milardow dolarów rocznie. LaRouche szacuje, że oprócz tego jest
jeszcze dodatkowy bilion dolarów rocznie albo i więcej, który wchodzi w nie rejestrowane derywatywy.
Innymi słowy, Stany Zjednoczone jako gospodarka są obecnie beznadziejnie zbankrutowaną firmą, która
pożycza wciąż zawrotne sumy kredytów dzień po dniu, żeby uchronić się przed zamknięciem drzwi.
Według wszelkich obiektywnych kryteriów amerykańska gospodarka i amerykański dolar tworzą
najbardziej zbankrutowane państwo na świecie. I to jest bomba z opóźnionym zapłonem, która może
spowodować największą zapaść finansową w historii, zapaść, która pogrąży całą światową gospodarkę.
Tak więc, stwierdza LaRouche, znaczenie Sorosa polega na tym, że ci faceci próbują utrzymać się przy
życiu, odsunąć bankructwo od drzwi, wystarczająco długo aby ustanowić swój rodzaj światowego rządu,
albo ogólnoświatowy rząd czy też system. Jak gdyby tego nie było dość, George Soros także aktywnie
promował swobodne używanie narkotyków, które prowadzi do większej liberalizacji poszczególnych
krajów i większych możliwości spekulacyjnych zysków.
Według Raportu EIR, Soros był osobiście odpowiedzialny za wprowadzenie ekonomicznego chaosu
wynikającego z „terapii szokowej” do wschodzących gospodarek Europy Wschodniej od 1989 roku. On
narzucił kruchym, nowym rządom na Wschodzie najbardziej drakońskie ekonomiczne szaleństwo,
politykę, która pozwoliła Sorosowi i jego finansowym przyjaciołom grabić zasoby dużej części Wschodniej
Europy po śmiesznie niskich cenach.
W Polsce, po 1989 roku, Soros osobiście zorganizował tajne spotkanie pomiędzy komunistycznym rządem
Mieczysława Rakowskiego (także Stanisław Gomułka i Wojciech Jaruzelski) a przywódcami nielegalnej
wtedy opozycji – parasolowej organizacji Związek Zawodowy Solidarność. Według dobrze
poinformowanych polskich źródeł, na tym spotkaniu w 1989 roku między komunistycznym reżimem a
Solidarnością, Soros odsłonił swój „plan” dla Polski: komuniści muszą pozwolić opozycyjnej
„Solidarności” przejąć rząd tak, aby zyskać zaufanie ludności.
Potem, powiedział Soros, państwo musi działać przemyślnie, aby doprowadzić do bankructwa swoje
własne przemysłowe i rolnicze przedsiębiorstwa przy pomocy astronomicznych stóp procentowych,
wstrzymując potrzebne państwowe kredyty, i w ten sposób obciążyć firmy niespłaconymi długami. Gdy już
to będzie zrobione, powiedział Soros, on zachęci swoich majętnych międzynarodowych przyjaciół od
biznesu, żeby przyjechali do Polski jako przyszli nabywcy prywatyzowanych państwowych
przedsiębiorstw. Dobrym przykładem tego planu prywatyzacji Sorosa jest przypadek wielkiego zakładu
stalowego, Huta Warszawa. Według ekspertów wybudowanie nowego nowoczesnego kompleksu
kosztowałoby zachodnią firmę 3-4 miliardy dolarów. Polski rząd zgodził się umorzyć „dług” Huty
Warszawa i sprzedać wolne od długów, produkujące stal przedsiębiorstwo mediolańskiej firmie Lucchini
za cenę 30 milionów dolarów!
Aby wesprzeć swój plan, Soros osobiście zwerbował swojego przyjaciela (białoruskiego Żyda z
amerykańskim paszportem), 35-cio letniego ekonomistę z Harvardu Jeffreya Sachsa, którego
dotychczasowe doświadczenia sprowadzały się do doradzania rządowi Boliwii wprowadzenia
katastrofalnych neo-liberalnych reform. Następnie Soros założył jedną ze swoich licznych fundacji,
Fundację Stefana Batorego, obsadzoną przez polskich Żydów powiązanych z rządem Mazowieckiego.
Fundacja Stefana Batorego stała się oficjalnym sponsorem pracy Sachsa w Polsce w latach 1989-90. Przed
swym niedawnym przeniesieniem się do Peru, żeby doradzać sponsorowanemu przez Sorosa Prezydentowi
Alejandro Toledo i jego belgijsko-żydowsko-polskiej żonie Eliane Karp, Sachs odwiedził Polskę ponad 40
razy. W 1996 roku, chociaż oficjalnie nigdy nie był zatrudniony przez polski rząd (jak twierdzi Janine
Wedel), Sachs został odznaczony Orderem Orła Białego przez post-komunistycznego prezydenta
Aleksandra Kwaśniewskiego.
Soros przechwalał się, że wszedł w bliskie osobiste kontakty z szefem doradców Wałęsy Bronisławem
Geremkiem. Był także przyjęty przez głowę Państwa Polskiego Gen. Jaruzelskiego, uzyskał jego aprobatę
dla swojej fundacji. Soros współpracował też blisko z „szarą eminencją” polskiej „terapii szokowej”
prof. Trzeciakowskim, zakulisowym doradcą Ministra Finansów Leszka Balcerowicza. Utrzymywał też
dobre stosunki z człowiekiem, który pierwszy chciał narzucić Polsce „terapię szokową” – samym
Balcerowiczem. Kiedy Lech Wałęsa został wybrany Prezydentem Polski, Soros powiedział: „głównie z
powodu nacisków z Zachodu (Waszyngtonu) Wałęsa zatrzymał Balcerowicza jako ministra”. Balcerowicz
narzucił zamrożenie płac, kiedy przemysł bankrutował na skutek obcięcia państwowych kredytów.
Produkcja przemysłowa spadła ponad 30% w ciągu 2 lat.
Ponieważ we wczesnym stadium „terapii szokowej” Balcerowicz utrzymywał stały kurs wymiany dolara,
ze stopą zysku w polskich złotych sięgającą 80% rocznie, Polska przez wiele lat była ziemią obiecaną dla
walutowych spekulantów takich jak George Soros. Niestety w czasie tych lat nie było podatku od zysku z
oprocentowania zarabianego w polskich bankach i dlatego nie ma zapisów odnośnie tego ile pieniędzy
zostało wyciągniętych z kraju. Podatek od odsetek bankowych został zastosowany dopiero w roku 2001 i
dopiero odtąd dochody z oprocentowania są rejestrowane. Chociaż nie ma możliwych do sprawdzenia
zapisów, ja oceniam, że Polska straciła do 30 miliardów dolarów przez spekulacje z wymianą jej waluty.
Prof. Kazimierz Poznański, z Uniwersytetu w Waszyngtonie, twierdzi, że Polska straciła ponad 80
miliardów dolarów poprzez manipulacje z wymianą waluty i nieuczciwą prywatyzację.
Soros przyznaje, że wiedział z góry, że jego „terapia szokowa” spowoduje ogromne bezrobocie (około 20%
w 2002 roku), zamykanie fabryk i społeczny niepokój. Z tego powodu nalegał, żeby Solidarność weszła do
rządu. Poprzez swoją Fundację Stefana Batorego Soros dokooptował także głównych twórców opinii
publicznej w mediach, takich jak Adam Michnik (Gazeta Wyborcza) i we współpracy z amerykańską
Ambasadą w Warszawie nałożył cenzurę, łaskawą tylko dla „terapii szokowej” Sorosa i wrogą dla
wszystkich krytyków – cenzurę, która mogła rywalizować z komunistyczną, według niektórych polskich
relacji.
Nie byle jaki to wyczyn węgierskiego Żyda, który przeżył „holocaust” i zaczynał z niczym, oprócz
nazwiska. Jego osobiste zasoby są oceniane na 15 miliardów dolarów. Magazyn „Time” scharakteryzował
Sorosa jako „współczesnego Robin Hooda”, który rabuje bogate kraje żeby dać biednym krajom
Wschodniej Europy i Rosji. „Time” twierdzi, że Soros osiągnął ogromne zyski finansowe przez
spekulowanie przeciwko zachodnim bankom centralnym, po to by użyć swych dochodów ku pomocy
wschodzącym postkomunistycznym gospodarkom Wschodniej Europy i byłego Związku Radzieckiego,
aby wesprzeć je w tworzeniu tego, co on nazywa „otwartym społeczeństwem”. Stwierdzenie „Times’a” jest
całkowicie trafne w pierwszej części i całkowicie nietrafne w drugiej. On zabiera bogatym Zachodnim
krajom - w porządku – później jednak używa swoich zysków żeby stworzyć podstawy do zabierania
jeszcze bardziej bezlitośnie Wschodowi, pod przykrywką „filantropii”. Jego celem jest grabić gdziekolwiek
się da. Soros był nazywany głównym manipulatorem „zbiegłego z miejsca wypadku kapitalizmu”, a
Polska, przy współpracy postkomunistycznych władców, była jedną z jego łatwych zdobyczy. Jednakże
oficjalnie nie ma doniesień, że sam George Soros, albo jego Quantum Fund, zabrał z Polski jednego dolara.
Prawdziwy szaber był robiony przez innych, którzy byli w pełni chronieni przez prawo prywatności w
postkomunistycznym systemie bankowym.
To co Soros rozumie przez „otwarte”, oznacza otwarte dla niego i jego finansowych drapieżnych przyjaciół
gospodarki krajów byłego Układu Warszawskiego, tak by mogli oni grabić ich zasoby i majątek. Przez
wprowadzenie ludzi jak Jeffrey Sachs i ich ekonomicznej „terapii szokowej” we wschodzące gospodarki,
Soros położył fundamenty dla kupowania nieocenionego majątku we wszystkich regionach świata po
śmiesznie niskich cenach, dla siebie i jego wybranych bogatych przyjaciół, którzy podzielają marzenia o
sformowaniu pewnego dnia rządu światowego.
Musi być jasno powiedziane, że George Soros nie byłby w stanie spowodować kryzysu w Polsce bez pełnej
współpracy ze strony wiecznej oligarchii polsko-żydowskich polityków, ale ich zdrada jest tematem do
dyskusji przy innej okazji.
Stan Tymiński
[email protected]
W załączeniu:
Zdjęcie Sorosa – Ojca polskich reform
Zdjęcie Sachsa – udekorowanego w Polsce Orderem Orła Białego
Bibliografia:
EIR Raport Specjalny: „Prawdziwa historia Sorosa Golema”, kwiecień 1997.
Wywiad z Lyndonem LaRouche, Executive Intelligence Review, 7 lipca 2000 r.
George Soros „Gwarancja demokracji”, 1991.
15 pażdziernik, 2002
Ciągle jest nadzieja na demokrację w Polsce
Józef Stalin byłby dziś dumny ze swoich towarzyszy, którzy kierowali przemianą socjalizmu na kapitalizm
w Polsce, z dyskretną pomocą USA. Kiedy George Bush nazywa Prezydenta Polski Aleksandra
Kwaśniewskiego, byłego członka partii komunistycznej, swoim najlepszym przyjacielem w Europie, my
wiemy, że demokracja w Polsce jest mitem, a nie dążeniem. To ironia, że byli komuniści jak Kwaśniewski
i Putin stali się najwierniejszymi poplecznikami Prezydenta USA.
Historia współpracy między politykami amerykańskimi i wielkim biznesem a polskimi komunistami sięga
wiele lat wstecz, aż do lat 70-tych, kiedy to dawano Polsce pierwsze międzynarodowe pożyczki i kiedy
ustalano warunki współpracy między Białym Domem a Komitetem Centralnym PZPR. Prosta prawda jest
taka, że Amerykanie rozmawiali tylko z kluczowymi decydentami w obcych krajach. Przez prawie 50 lat to
tylko ci ludzie w Polsce rozwijali kierownicze umiejętności, którzy nosili komunistyczne legitymacje
członkowskie.
W latach 80-tych komuniści w Polsce przedstawili ideę zezwolenia na działalność „joint ventures” wspólnych przedsiębiorstw - z zagranicznymi firmami lub osobami. Te spółki „joint ventures” miały
specjalne przywileje, takie jak zwolnienie od podatku dochodowego przez 3 lata. Były one dość widoczne
w czasie, kiedy wszystkie posiadane przez nie samochody miały zielone tablice rejestracyjne. Największy
sukces „joint ventures” odnosiły, kiedy jeden z partnerów był mającym dobre koneksje członkiem partii
komunistycznej. W ten sposób komuniści przygotowywali się do systemu wolnorynkowego, który miał
oficjalnie wystartować w 1989 r., kiedy pożyczki z Zachodu przekraczały już 40 miliardów dolarów. W
tym roku Polacy byli poddani 600% inflacji, praktycznie z dnia na dzień, po tym jak byli komuniści
pożyczyli miliony dolarów. Oni mogli potem zwracać swoje pożyczki w bardzo wysoko zdewaluowanej
walucie. Start kapitalizmu nigdy nie jest łatwy, ale ludzie pracy w Polsce na początku cierpieli wielki
niedostatek.
Przypominam tę historię, żeby pokazać, że w czasie przemiany od komunizmu do demokracji ogromna
większość Polaków nie miała nic do powiedzenia, jako że wszystko było z góry zaplanowane i nic nie
mogło zdarzyć się przypadkiem. Jak dotąd, demokratyczne kraje Zachodu szybko oklaskiwały rządy
wybrane w Polsce. Przyczyna tego jest taka, że komuniści polscy podali ręce Zachodowi, po to żeby razem
eksploatować Polskę Obie strony miały podobny cel – maksimum ekonomicznych zysków kosztem ludzi
pracujących.
Oczywiście takie środowisko nie sprzyja ustanowieniu zdrowej demokracji. Przeciwnie, byli komuniści,
którzy dziś panują w Polsce, ciągle mają taką samą dyktatorską mentalność i ciągle w pełni kontrolują
wybory władzy administracyjnej i sądowniczej. Oddzielenie tych władz, co jest podstawą demokracji
Zachodu, nie istnieje w Polsce. Byli komuniści mają to wszystko.
Ta koncentracja władzy ma miejsce, ponieważ w historii komuniści nigdy nie pozwolili na żadną krytykę,
ani konkurencję. Oni boją się swojej niedawnej przeszłości. Mają zwyczaj kreować grę wyborczą tak aby
mieli gwarancję wygrania. Ta gra jest nazywana „wybory proporcjonalne”. W przeciwieństwie do
wyborów bezpośrednich, które odbywają się w USA, Francji, Anglii, Włoszech i Australii, kiedy Polacy
głosują nigdy nie wiedzą, kto będzie wybrany, z wyjątkiem wiecznych postaci byłych komunistów. Dzieje
się tak dlatego, że w wyborach proporcjonalnych przechodzą osoby umieszczone na pierwszych miejscach
list wyborczych, przygotowanych przez partie polityczne. Byli komuniści finansują tylko partie już
znajdujące się w polskim parlamencie.
Nic dziwnego, że ostatnio byli komuniści ulepszyli prawo wyborcze tak, aby pozwalało refinansować
koszty wyborów ze skarbu państwa. Dzięki temu w przyszłości wybory nie będą ich prawie nic kosztować.
Teraz każda nowa partia, która chce z nimi rywalizować, musi zbierać pieniądze od ludzi, co nie jest
zadaniem łatwym w postkomunistycznym społeczeństwie.
Pomylili się ci, którzy myśleli, że Ameryka będzie działać jako obrońca demokracji w Polsce (albo
gdziekolwiek indziej). Ameryka zawsze lubiła popierać dyktatorów, jak Pinochet w Chile, szach Pahlavi w
Iranie albo Marcos na Filipinach. Okazuje się, że więcej można zyskać z niezawodnym, służalczym
dyktatorem, niż z niepewnym nowo wybranym nieznajomym człowiekiem, który mógłby zdecydować się
być patriotą własnego kraju, a nie działać w interesie obcego mocarstwa.
Jedyną szansą dla Polaków, żeby znieść dyktaturę w Polsce, jest zmiana prawa wyborczego z wyborów
proporcjonalnych na bezpośrednie, tak żeby ludzie mogli swobodnie wybierać i odwoływać swoich
przedstawicieli. To jedyny sposób, żeby wybrać uczciwych patriotów i mieć pewność, że oni będą
odpowiedzialni za swoje działania. W rzeczywistości wybory proporcjonalne wprowadzono w państwach,
które przegrały II Wojnę Światową – w Niemczech, Japonii i we Włoszech – aby uczynić je słabymi i
łatwymi do manipulowania z zagranicy. Szczególnie we Włoszech było wiele upadków rządów przed
wprowadzoną niedawno zmianą systemu wyborczego na wybory w pojedynczych okręgach. Niemcy,
którzy mieli do czynienia ze skandalami korupcyjnymi w rządzie, próbują teraz uwolnić się od systemu
wyborów proporcjonalnych.
Dla ogromnej większości Polaków, tych którzy nigdy nie byli członkami partii komunistycznej, obecna
sytuacja jest bardzo smutna i mają poczucie zdrady. Oni naiwnie wierzyli, że kiedy Polska z pomocą
Zachodu stanie się demokratycznym krajem, skorzystają z tych samych zasad, które uczyniły kraje
Zachodu silnymi, pozwoliły im wzrastać i prosperować. Rozczarowanie jest głównym powodem niskiej
frekwencji we wszystkich proporcjonalnych wyborach w ostatnich latach.
Można przewidywać, że byli komuniści, aby utrzymać władzę polityczną, sądowniczą i administracyjną
skoncentrowaną w ich rękach, będą oczywiście przeciwstawiać się zmianie na wybory bezpośrednie
większościowe. Ich dawni partnerzy z Zachodu również będą przeciwstawiać się takiej zmianie, bo byli
komuniści służą im dobrze, praktycznie na kolanach. Czy ludzie sami będą w stanie zorganizować się i
zbuntować, żeby mieć prawdziwą demokrację w swoim kraju ?
My nie możemy nigdy tracić nadziei, że Polska nadal ma szansę na demokrację, wbrew temu co sądzą byli
komuniści i ich zagraniczni przyjaciele. Z powodu niewłaściwej polityki ekonomicznej i korupcji byli
komuniści zmuszają miliony Polaków do emigracji, w większości do USA. Ci polscy emigranci,
praktycznie skazani na wygnanie ze swojego rodzinnego kraju, mają możliwość zobaczenia jak demokracja
działa gdzie indziej. Z czasem oni będą przysyłać te wiadomości do swoich rodzin i przyjaciół, których
zostawili w Ojczyźnie. Ich słowa jak nasiona stworzą zrozumienie i zapotrzebowanie, żądanie prawdziwej
zmiany przepisów wyborczych tak, aby Polacy mogli wybierać przywódców, których będą szanować i
darzyć zaufaniem.
Prawdziwa demokracja ma ogromne znaczenie dla Polski. Jak Polacy mogą być silni, kiedy nie wolno im
wybierać swoich liderów ? Jak może polska ekonomia wyzwolić się od korupcji i grabieżczych praktyk
byłych komunistów ? Jak inaczej może Polska być krajem, w którym indywidualna własność jest
respektowana i chroniona, a każdy Polak, który płaci podatki, nie jest niewolnikiem tylko obywatelem ?
Dlatego nalegam, abyście pisali o demokracji do swoich rodzin i przyjaciół w Polsce. My, którzy żyjemy w
Ameryce wiemy, że demokracja musi być pielęgnowana i broniona przez nas wszystkich. Z czasem wasze
słowa będą kiełkować i staną się kwiatami, jak czerwone maki na Monte Casino. Napisane przez Was
słowa prawdy, mądrości i odwagi mają większe znaczenie, niż pieniądze, które możecie wysłać do
krewnych i przyjaciół Wasze słowa będą oznaczać, że wbrew politykom supermocarstw, Wy ciągle
troszczycie się o swoją Ojczyznę. Że żyjąc w kraju możliwości, chcecie podzielić się tym czego się tu
nauczyliście. To będzie potwierdzeniem dla nich i dla Was, że wciąż jesteście Polakami.
Stan Tymiński
[email protected]
15 listopada, 2002 r.
Zdrada niszczy Polskę – 6 milionów nienarodzonych
Polska z 40 milionami mieszkańców i 15 milionami Polaków, którzy wyemigrowali za granicę, ma więcej
ludności niż Hiszpania. Podobnie jak Hiszpania podczas Wojny Domowej, Polska walczy w bezkrwawym
konflikcie z jej własną polityczną elitą, która ma komunistyczne korzenie. Jakkolwiek bezkrwawa, ta walka
już zabrała miliony narodzonych i nienarodzonych ofiar, i wydaje się nie mieć końca.
W ostatnich kilku dekadach wiele krajów, posiadających mniejszy majątek, przekroczyło populację Polski:
Nigeria, Meksyk, Wietnam, Filipiny, Turcja, Syjam, Egipt, Korea Południowa, Iran, Myanmar (Burma),
Etiopia, Kongo (Zair), Algieria, Maroko, Sudan, Afryka Południowa, Kolumbia i Argentyna. Z wyjątkiem
Wietnamu te kraje miały jedną rzecz wspólną – brak komunistów przeszkadzających rodzeniu się ich
dzieci.
Od czasu gdy Stalin, pod koniec II Wojny Światowej, narzucił komunistyczny rząd w Polsce, Polacy
zawsze chcieli być wyzwoleni od tego zagrożenia. Po krwawych powstaniach w roku 1956 i 1970, w końcu
z pomocą Zachodu, silna opozycja została sformowana i nazwana “Solidarność”, czego rezultatem był stan
wojenny w 1981 roku. To był wielki szok dla kraju i dzwonek alarmowy dla komunistów, żeby zmienili
sposób działania w Polsce.
Trzeba pamiętać, że wszystkie powstania w Polsce w czasach komunistycznych były powodowane przez
braki żywności i zbyt niskie zarobki, co zmuszało robotników do walki. Po dekadach doświadczeń było
oczywiste nawet dla najbardziej zatwardziałych komuchów, że centralnie sterowana gospodarka nigdy nie
będzie dobrze działać i oni zaczęli planować zmiany. Komuniści byli po prostu zmęczeni stałą
koniecznością gaszenia ognia niezadowolenia, a także chciwi bogactw materialnych, których sobie
odmawiali, kiedy grali rolę wzorowych komunistów, przyjaciół ludzi pracy. W komunistycznej Polsce
tylko członkowie Partii mogli zajmować kierownicze stanowiska. Kiedy wszyscy mieli być równi, oni nie
mogli płacić sobie wyższych kierowniczych pensji.
W tym czasie Mieczysław Rakowski został Premierem Polski i to on po cichu zaczął planować radykalną
zmianę od komunizmu do systemu, w którym byli komuniści będą jedynymi zwycięzcami. Celem było
szybko stać się bogatym. Oficjalnie komunizm w Polsce został obalony w roku 1989, jako wynik umowy
Okrągłego Stołu między komunistami i Solidarnością, ale realna przemiana rozpoczęła się wkrótce po
Stanie Wojennym w 1981 roku, który był narzucony żeby zyskać kilka dodatkowych lat bezprawnego
grabienia pieniędzy mając władzę. Do czasu kiedy zostały podpisane umowy przy Okrągłym Stole, w roku
1989, komuniści w Polsce byli już bogaci i wzięli się poważnie za korumpowanie przyszłych rządów
Solidarności.
Kraje Zachodu, którym przewodziło USA, oklaskiwały tę zmianę, szczególnie że zarówno byli komuniści
jak i Solidarność gwarantowali wolny, nieograniczony dostęp do polskiego rynku, który był spragniony
żywności i dóbr konsumpcyjnych. Także przez kilka lat poprzedzających tę zmianę, komuniści u władzy
chętnie rozwijali kontakty handlowe z Zachodem, co było dla nich łatwe ponieważ mieli absolutną władzę
polityczną. Amerykańscy lub niemieccy biznesmeni, odwiedzający Polskę w czasach reżimu
komunistycznego, nie chcieli rozmawiać z biednymi członkami związków zawodowych, tylko z ich
kierownikami, a tylko członkowie Partii mieli kierownicze stanowiska. Obie strony chciały zysku –
biznesmeni z Zachodu głodni szybkich interesów w Polsce i biedni członkowie Partii komunistycznej
pragnący szybko stać się bogatymi przez wykorzystanie swojej politycznej władzy. W tym środowisku
korupcja była nieuchronna.
To dziwne, że większość amerykańskich funduszy na finansowanie demokracji w Polsce trafiło do rąk
politycznie aktywnej mniejszości żydowskiej. Żaden patriotyczny polski oddział “Solidarności” nigdy nie
otrzymał znaczącej pomocy z funduszy przeznaczonych na wspieranie demokracji w Polsce. Wiodącą rolę
w dystrybucji milionów dolarów tej “pomocy” odgrywał Zbigniew Brzeziński, znany z nieudanej próby
ratowania zakładników z Iranu, podczas prezydentury Jimmy Cartera. Nawet Kongres Polonii
Amerykańskiej, któremu przewodzi Edward Moskal, aktywnie popierał powstanie kierowanej przez Żydów
prasy, poprzez ofiarowanie ponad miliona dolarów dla “Gazety Wyborczej” w roku 1990, wkrótce po tym
jak straciła ona prawo używania znaku “Solidarności”.
Skorumpowany biznes i polityczne powiązania Zachodu z postkomunistyczną Polską są dobrze
udokumentowane przez amerykańskiego antropologa Janine R. Wedel, w jej ostatniej książce “Kolizja i
porozumienie: dziwna sprawa zachodniej pomocy dla Wschodniej Europy w latach 1989-1998”. Pani
Wedel spędziła kilka lat w Polsce, obserwując przemiany, i stała się bardzo krytyczna wobec korupcyjnych
praktyk związanych z amerykańską „pomocą” na rzecz gospodarki wolnorynkowej. Ona także świadczyła
w amerykańskim Senacie w sprawie nieskutecznych i korupcjogennych programów pomocy.
W latach postkomunizmu, przy braku regulacji i nadzoru, przedsiębiorcy bez skrupułów mieli wiele
swobody i możliwości aby angażować się w to, co czołowy angielski ekonomista John Galbraith nazywa:
“niewinne przestępstwa” – kradzieże które są niemoralne, ale nie wbrew prawu. Najlepszym przykładem
tego jest działalność międzynarodowego spekulanta George’a Sorosa, który już w roku 1988 nawiązał
stosunki z komunistycznym reżimem Jaruzelskiego, i poprzez swoją Fundację Stefana Batorego wydał na
rozwój demokracji w Polsce więcej pieniędzy niż rząd USA. W rezultacie przez wiele lat Polska
utrzymywała stały kurs amerykańskiego dolara, w sytuacji wysokiej inflacji, i dlatego stała się rajem dla
spekulantów walutą. Nawet sama Janine Wedel przechwala się w swojej książce “Prywatna Polska” jak to
ona, jako młoda studentka, zarobiła szybko 2000 dolarów spekulując polską walutą.
W tym samym czasie cała zachodnia prasa (i polska prasa krajowa) wychwalała “cudowne” przemiany w
Polsce. Królowa Elżbieta II jeździła z Lechem Wałęsą w Londynie swoim powozem. Margaret Thacher
powtarzała, że Polska nie może przeskoczyć przepaści między komunizmem a kapitalizmem w dwóch
krokach. W rzeczywistości wszystkie kraje Zachodu gratulowały Polsce zdecydowanej zmiany,
spodziewając się dostać pokaźny udział w nowym rynku. Cały blok Wschodni był widziany jako dziewiczy
rynek 300-tu milionów ludzi spragnionych zachodnich towarów.
W wyniku tej wyrachowanej propagandy wielu wierzy, że komunizm obalili charyzmatyczny polski Papież
i Lech Wałęsa, związkowy przywódca o chłopskich korzeniach, który chwalił się, że nigdy nie przeczytał
żadnej książki. To jest po prostu nieprawda. Dokumenty pokazują, że była to wytężona praca samych
komunistów. Ich premier Mieczysław Rakowski działał w pełnej współpracy z Amerykanami od
wczesnych lat 80-tych. W tym czasie komuniści zatrudniali tysiące socjologów i mogli łatwo przewidzieć
swój przyszły powrót do władzy, w oparciu o posiadane umiejętności kierownicze i bogactwa gromadzone
w czasie dekady lat 80-tych i później. Ciężar najbardziej bolesnych posunięć w kierunku gospodarki
wolnorynkowej spadł na ramiona rządów solidarnościowych, tak że one ponosiły odpowiedzialność za
wciąż obniżający się standard życia Polaków.
Źródło: Główny Urząd Statystyczny w Polsce
Na załączonym wykresie widać wyraźnie, że liczba urodzeń w Polsce zmniejszała się stale, odkąd
Mieczysław Rakowski został Premierem i zainicjował w Polsce proces przemiany w kierunku kapitalizmu.
Na podstawie tego wykresu można obliczyć, porównując ze startowym rokiem 1981, że z powodu stale
obniżającego się standardu życia ponad 3 miliony Polaków nigdy się nie urodziło. Jeśli dodalibyśmy te 3
miliony nienarodzonych Polaków do obecnych 3 milionów ludzi bez pracy, bezrobocie w Polsce dziś
sięgałoby 40%. Przy polityce pronatalistycznej tempo urodzin mogłoby rosnąć w sposób liniowy,
zwiększając populację o 6 milionów w tym samym okresie czasu.
To oczywiste, że aby pronatalistyczna polityka powiodła się, muszą być spełnione pewne warunki
geopolityczne. Równocześnie na szczeblu krajowym patriotyczny rząd powinien planować i umożliwiać
wzrost własnej ludności. Ja celowo używam terminu patriotyczny, który jest tak popularny w USA, a nie
nacjonalistyczny, który jest przeszkodą w światowym biznesie i jest kojarzony z faszyzmem. Patrioci
troszczą się o to, żeby kraj wzrastał i prosperował przez 300 lat, a nie przez 30 lat od teraz.
Sedno sprawy jest w tym, że Partia komunistyczna w Polsce miała aparat do przewidywania i planowania,
jak wykorzystać w pełni przemianę kosztem ludzi, których powinna chronić. Ich chciwość nie pozostawia
miejsca na “narodowy interes” a ich nadmierna służalczość, oczywista w niekorzystnych umowach przy
prywatyzacji przemysłu, stworzyła system ekonomiczny gorszy niż komunizm – kapitalizm bez kapitału,
zniewalając Polaków dla obcych interesów i byłych komunistów na pokolenia. Niektórzy ekonomiści, tacy
jak prof. Kazimierz Poznański z Uniwersytetu w Waszyngtonie i prof. Stefan Kurowski z Warszawy
oszacowali, że Polska straciła ponad 80 miliardów dolarów na oszukańczych reformach. Ale większość
dzieci byłych komunistów nigdy nie będzie musiała pracować!
Naturalną odpowiedzią na tę niemoralną taktykę była masowa emigracja młodych wykształconych
Polaków, zmęczonych politycznymi i ekonomicznymi przemianami w ich własnym kraju. Oni nie mieli
przyszłości w Polsce, ponieważ jedyną grupą, która skorzystała na tych zawczasu zaplanowanych
przemianach, są sami byli komuniści. W końcu, w roku 2001, byłym komunistom w Polsce udało się mieć
postkomunistycznego Prezydenta, postkomunistycznego Premiera i postkomunistyczne kierownictwo
Narodowego Banku Polskiego. Poza tym system sądowniczy jest w większości zdominowany przez
dyspozycyjnych, mianowanych ze względów politycznych postkomunistycznych sędziów, którzy nie będą
nigdy wydawać wyroków bez konsultacji ze swoimi przyjaciółmi z rządu. Także Urząd Skarbowy jest
często używany jako narzędzie do eliminowania lub osłabiania przeciwników politycznych, bez żadnych
możliwości odwoływania się. Dodajmy samocenzurującą się krajową prasę. Nie trzeba nic więcej mówić.
To daje obraz zniewolonej i wykorzystywanej Polski, ze stale obniżającym się współczynnikiem urodzeń i
standardem życia. Ale teraz ten źle zarządzany kraj, z kurczącą się liczbą ludności, jest manipulowany
przez rządzących postkomunistów aby stać się pełnym członkiem Unii Europejskiej. Dla komunistów to
jest sposób potwierdzenia koleżeństwa z rządami Zachodu. Ale wielu Polaków bez pracy naiwnie wierzy,
że będą mogli dostawać nieograniczone zatrudnienie w Niemczech, Anglii czy Francji. Oni nie rozumieją,
że wszystkie te kraje mają poważne problemy gospodarcze i nie są w stanie zaoferować więcej miejsc
pracy. Sytuacja Polski jest dużo gorsza; obecne 10% różnicy bankowych stóp procentowych wyklucza
rywalizację z innymi krajami Zachodniej Europy.
Zbytnia służalczość postkomunistów rządzących dziś Polską wyklucza możliwość poważnych negocjacji z
Unią Europejską. Przez to kraj nie będzie w stanie wykorzystać potencjalnych możliwości, wynikających z
położenia geograficznego, naturalnych atutów i umiejętności. Tym niemniej, w pewnych obszarach
polskiego przemysłu rysują się możliwości uzdrowienia, pomimo poważnych przeszkód, takich jak
niekorzystny kurs wymiany walut i najwyższe w Europie stopy procentowe. Dobrym przykładem na to są
możliwości produkcji i eksportu mrożonych owoców i warzyw, czyniące z Polski lidera w UE, z ilością
400,000 ton rocznie. Ta liczba jednak mogłaby być większa, jeśli kraj byłby zarządzany w kierunku
sukcesu.
Żeby poprawić warunki życia Polaków i pobudzić “energię narodu” jedynym rozwiązaniem wydaje się być
odepchnięcie niepatriotycznych postkomunistów od steru Polski poprzez zmiany polityczne. Niestety
Konstytucja komunistycznego autorstwa nie pozwala na wybory bezpośrednie członków Parlamentu. Tylko
wybory proporcjonalne są dozwolone, wymuszając partyjne kumoterstwo i korupcję działań politycznych.
Niektórzy Polacy mają nadzieję, że silny społeczny niepokój, powodowany przez obniżający się standard
życia, będzie prowokował upadek postkomunistów. Ale to musiałby być niepokój porównywalny do
Rewolucji w Rosji albo II Wojny Światowej, ponieważ byli komuniści mają dużą wprawę w udaremnianiu
spontanicznych demonstracji przy użyciu swoich prowokatorów i dobrze wyszkolonych i wyposażonych sił
policyjnych.
Dziś większość Polaków dostrzega, że ich problemy są związane ze zdradą i chciwością byłych
komunistów. Znalezienie odpowiednich rozwiązań jest więc tylko kwestią czasu. Obecne warunki nie będą
trwać wiecznie. My nie możemy nigdy tracić nadziei, że prawda, patriotyczny interes i instynkt
samozachowawczy narodu przeważy i Polska będzie miała więcej dzieci, żeby wzrastać i dobrze
prosperować.
Stanisław Tymiński
[email protected]
15 grudnia, 2002 r.
Specjalne życzenia na Boże Narodzenie
Ten świąteczny czas daje nam szansę, aby przystanąć i pomyśleć o naszej przeszłości, teraźniejszości i
przyszłości. W tym czasie Polacy wysyłają zwyczajowe życzenia do swoich rodzin i przyjaciół, których
zostawili w rodzinnym kraju. Jestem także pewien, że wielu z Was, zasiadając przy świątecznym stole, ze
łzami w oczach chciałoby wysłać najlepsze życzenia także dla waszej Ojczyzny. Kraj, w którym się
urodziliśmy, zasługuje na nasze życzenia; teraz bardziej niż kiedykolwiek przedtem.
Jak wiecie, Polska przechodzi przez trudny okres. Od czasu gdy ubiegałem się o prezydenturę w Polsce,
wielu ludzi pytało o mój plan naprawy gospodarki. Jednak racjonalna publiczna dyskusja na ten temat
nigdy nie była możliwa. Postkomunistyczni propagandyści, którzy kontrolują prasę w Polsce, będą drwić i
szydzić z każdego, kto krytykuje ich bardzo reklamowanego „guru” do spraw reform Leszka Balcerowicza,
który zmusza Polskę do przejścia od komunizmu do kapitalizmu jednym krokiem. Debata na temat polskiej
gospodarki jest grą pozorów. Specjaliści od terapii wstrząsowej mówią, że nie można skakać przez
przepaść w dwóch skokach; zwolennicy stopniowego przejścia mówią, że nie prosi się pacjenta, który ma
zapalenie płuc, aby wyszedł na zimny wiatr i wystartował w biegu maratońskim. Inni krytycy twierdzą, że
to niemożliwe budować kapitalizm bez kapitału. Widziałem bardzo niewielu ekonomistów zdolnych do
dyskusji na ten temat i podejrzewam, że prasa wykorzystuje ich do odciągania nas od dyskusji na temat
realnych problemów, z którymi Polska ma dziś do czynienia. W każdym razie większość ekonomistów to
ludzie, którzy kiedy znajdą banknot studolarowy leżący na podłodze, nie podniosą go, bo nie wierzą, że jest
prawdziwy. Oni sądzą, że jeśli byłby to prawdziwy studolarowy banknot, ktoś inny podniósłby go przed
nimi.
Moi drodzy Rodacy, w tym radosnym czasie Świąt Bożego Narodzenia ja nie chcę męczyć Was długą
rozprawą i szczegółowym uzasadnianiem mojego planu naprawy polskiej gospodarki. Opracowanie takiego
planu nie jest nawet możliwe, dlatego że wszystkie postkomunistyczne rządy w Polsce nigdy nie pozwoliły
na sporządzenie realnego wykazu ich aktywów. Wielkość, sprzedaż i dochody postkomunistycznych
przedsiębiorstw były zawsze trzymane w tajemnicy. Jestem przekonany, że te informacje, dostępne w
każdym demokratycznym kraju, celowo zatajano, aby móc swobodnie rozdzielać i łupić najlepsze części
polskiej gospodarki.
Na szczęście, jak pokazują przykłady innych krajów, posiadanie szczegółowego planu ekonomicznego nie
jest dla Polski niezbędne. Muszą tylko zostać spełnione dwa podstawowe warunki, aby stworzyć mocne
podstawy dla odbudowy i rozwoju każdego kraju. Te potrzebne i ważne warunki to poszanowanie praw
jednostki i uniemożliwienie wszelkich grabieżczych praktyk. Historia pokazuje, że kraje, w których te
warunki zostały spełnione, podczas przechodzenia od rządów autokratycznych do demokracji
zachowywały się jak chłopcy w wieku dojrzewania – popełniały wiele pomyłek, ale miały zapewniony
wzrost. Te dwa podstawowe warunki nie gwarantują doskonałego rynku, maksimum potrzebnych
społecznych innowacji, czy idealnego podziału zasobów. Nie gwarantują też, że wszyscy będą zadowoleni
z podziału dochodów. Ale dając dodatkowe zyski, osiągane poprzez import technologii i możliwość
kontaktów z odnoszącą sukcesy światową ekonomią, te dwa warunki, jeśli są spełnione, powinny przynieść
społeczeństwu dobrobyt. One wystarczą żeby zapewnić, że Polska nie będzie tylko rynkiem zbytu dla
wszystkich, ale będzie mieć pełny zakres rynków – włączając rynki kapitałowe, które przyciągają
zagraniczne inwestycje.
Najważniejsza część tego planu to jest to że, jak powietrze i słońce, potrzebna jest wolność. Wolność i
przeciwstawienie się drapieżnym praktykom grup mniejszościowych, takich jak rodzimi postkomuniści,
związki zawodowe i garstka polskich Żydów, finansowanych przez zagraniczne siły aby wspomagali ich
interesy. W szczególności ta ostatnia grupa jest najbardziej szkodliwa, ponieważ poprzez zręczne oszustwa
w czasach stalinowskich, jak również w okresie odwrotu stalinizmu, umocniła swą władzę w Polsce.
Dzięki spełnieniu dwóch wyżej wymienianych warunków kraj będzie miał naprawdę demokratycznie
wybrany rząd, myślący o jego rozwoju, który będzie chronił prawa jednostki i własność swoich obywateli i
cudzoziemców, a także obroni ich przed drapieżnymi praktykami wymienionych grup. Na dodatek taki
rząd może to zrobić tanio i łatwo, bo grupy mniejszościowe nie chcą walczyć z ośrodkiem władzy.
Powstaje pytanie, dlaczego ochrona praw jednostki i uniemożliwienie grabieżczych praktyk nigdy nie
stanowiły żądań polskich wyborców, którzy na pewno są niezadowoleni z rezultatów brutalnego przejścia
jednym krokiem od komunizmu do kapitalizmu. Po pierwsze, istnienie tych podstawowych czynników
wzrostu zostało odkryte dopiero w ostatnich latach; po drugie, członkowie wielomilionowego elektoratu w
Polsce (a w dużej mierze również w USA) nie są zorganizowani i wykazują się nieświadomością i
niewiedzą odnośnie korzyści związanych z tą zmianą. O ile łatwo jest dostrzec konkretne korzyści
członkom małej grupy grabieżczej, o tyle członek milionowego elektoratu otrzymuje jedynie milionową
część nagrody, co może nie być warte dużego zaangażowania i ryzyka narażenia na szwank jego pozycji,
jeśli będzie się domagał zmiany politycznej.
Jednakże ta zmiana jest niezbędna, ponieważ alternatywą jest ciągłe trwanie autokratycznej, sklerotycznej
ekonomii, rządzonej przez podrzędnych rabusiów. Można różnie nazywać byłych komunistów rządzących
dziś Polską, ale mają oni ten sam cel co reżim Stalina – maksimum podatków od ludzi i przedsiębiorstw i
okazjonalna jałmużna dla grup mniejszościowych, żeby zgasić ogień niezadowolenia. Wracając do chorej
ekonomii, ręcznie kierowanej przez chciwych autokratów - postkomunistyczni politycy i biurokraci nigdy
nie byli zdolni do wykazania się większą wyobraźnią. Tym bardziej nie powinniśmy pozwalać żeby, jak w
innych krajach autokratycznych, ich dzieci zostały następcami tej chciwej i nędznej siły politycznej.
Kiedyś z wielką zazdrością oglądałem w telewizji godzinny reportaż o pokojowej zmianie władzy w Serbii,
kładącej koniec reżimowi postkomunisty Slobodana Milosevicia. Jednego dnia ludzie spontanicznie poszli
do Serbskiego Parlamentu, którego budynek był chroniony przez szczelny kordon uzbrojonych
policjantów. Policyjni ochroniarze wyglądali groźnie i poważnie, gotowi bronić budynku z brutalną siłą.
Ale ludzie nadchodzili i kiedy przybył ich pierwszy milion policja zdecydowała się opuścić budynek i
spokojnie odeszła. Policja nie wiedziała, że następny milion Serbów był już w drodze do Parlamentu, więc
ich decyzja o opuszczeniu budynku była słuszna. Ludzie pokazali, że mają siłę. Serbia zyskała szansę na
demokrację i stworzenie nowych warunków rozwoju swojego kraju.
To jest także potrzebne w Polsce – cichy marsz miliona Polaków na polski Parlament tylko po to, żeby
zmienić jedno złe słowo w polskiej Konstytucji: wybory muszą być BEZPOŚREDNIE a nie
PROPORCJONALNE. Tak jak w Kanadzie, Anglii, we Włoszech i w USA. To odsunie od władzy
mafiozów z drapieżnych postkomunistycznych partii politycznych, razem z ich autokratyczną
mentalnością. To pozwoli na wybór reprezentantów naprawdę odpowiedzialnych przed ludźmi za swoje
miejsca w Sejmie i w Senacie. To da nowemu rządowi autorytet i szacunek, aby utrzymywać
praworządność, gwarantować prawa jednostki, i bronić nas przed drapieżnymi praktykami grup
mniejszościowych. To pozwoli mojej Ojczyźnie zacząć nowe życie.
To jest to czego naprawdę życzę z okazji Świąt Bożego Narodzenia mojemu biednemu i uciskanemu
krajowi, w którym się urodziłem i który wciąż tak bardzo kocham.
Ten tekst nie byłby kompletny bez mojego szczerego podziękowania i wyrazów uznania dla osoby
niedawno zmarłego amerykańskiego ekonomisty Prof. Mancura Olsona (1932-1998), którego ostatnia
książka pt. ”Władza i dobrobyt – bez komunistycznej i kapitalistycznej dyktatury” pogłębiła moje
przekonanie, że Polska może być silna i wolna. Inne jego znane książki to: „Wzrost i upadek narodów” i
„Logika wspólnych działań”.
Stan Tymiński
[email protected]