Powiatowe Obchody Dnia Stra¿aka
Transkrypt
Powiatowe Obchody Dnia Stra¿aka
Gryfice Pow iatow e O bchody „ D nia StraŜ Stra Ŝaka” aka ” Trzygłów , 2008 Trzygłów – historia Trzygłów (niem . Trieglaff) Trieglaff – to w ieś sołecka połoŜona w pow iecie gryfickim , w południow o-zachodniej części gm iny G ryfice, nad m ałym jeziorem Trzygłow skim o pow ierzchni 21,5 ha. Trzygłów , to jedyna w Polsce m iejscow ość, która w nazw ie m a im ię boŜka Trygław a czczonego przez słow iańską ludność Pom orza Z achodniego. N ajstarsza w zm ianka o w si pochodzi z dokum entu datow anego na 1294 rok, kiedy to Trzygłów naleŜał do kapituły kam ieńskiej. D o m iejscow ego kościoła został w ów czas przydzielony kleryk. W kolejnym dokum encie z 1297 roku podano, iŜ rycerz Z ygfryd von L ode znad W ezery otrzym uje w ieś w lenno od biskupa kam ieńskiego. W 1308 roku Trigelove, czyli Trzygłów , zostaje przekazany, przez biskupa kam ieńskiego H enryka, dla R eim ara von W achholza. W połow ie XIV w . w łaścicielam i m iejscow ości byli przedstaw iciele rodu von Troye, których praw a w ygasły przed 1405 rokiem . W ów czas nabył je D obiesław von M ellin. W XV II w . istniał w Trzygłow ie dw ór o konstrukcji ryglow ej, został on przebudow any w I połow ie XV III w . W następnych latach 1840-1844 został rozbudow any. D zisiejszy istniejący neobarokow y pałac pochodzi z przełom u XIX/XX w ieku. W Trzygłow ie w 1316 roku znajdow ał się kościół pw . Św . E lŜbiety, który w latach pięćdziesiątych XX w ieku został rozebrany przy znacznym udziale m ieszkańców w si. O becnie w e w si znajduje się m urow any kościół filialny pw . Św . M arii M agdaleny z 1896 r. W ieś, zaraz po w ojnie, była siedzibą w ładz gm innych, później G rom adzkiej R ady N arodow ej. W m iejscow ości znajduje się rem iza O chotniczej StraŜy PoŜarnej oraz szkoła podstaw ow a, do której dojeŜdŜają dzieci z okolicznych w si. M łodzieŜ gim nazjalna dow oŜona jest do G im nazjum nr 2 w G ryficach. W e w si czynna jest takŜe Filia M iejskiej B iblioteki Publicznej w G ryficach, która pow stała w 1947 roku. W latach 1975-1998 m iejscow ość adm inistracyjnie naleŜała do w ojew ództw a szczecińskiego. W latach 1945-1954 stanow iła siedzibę gm iny Trzygłów , następnie obszar gm iny został podzielony pom iędzy cztery grom ady: Trzygłów , Jasiel, R ybokarty i R otnow o. O d 1973 r. m iejscow ość w łączona do gm iny G ryfice. Trzygłów jest sołectw em , do którego naleŜą rów nieŜ następujące m iejscow ości: R zęsin, G rochów oraz K ołom ąć. W czasach PR L w Trzygłow ie znajdow ała się Stacja H odow li R oślin. Rysunek 1. Duplikat boŜka Trygława Rysunek 2. Mapa Trzygłowa, stan z 1945 roku. H istoria Pałacu von Thaddenów Jednym z najbardziej interesujących obiektów architektonicznych w rejonie G ryfic jest zespół pałacow y w Trzygłow ie, na który składa się budynek głów ny, park krajobrazow y oraz ogród. N ajatrakcyjniejszą częścią zespołu jest oczyw iście barokow y pałac o charakterystycznych niesym etrycznych kształtach i z okazałym gazonem przy podjeździe do drzw i w ejściow ych. W portalu nad drzw iam i w ystępuje stylizow ana ryba, a takŜe herbarz przedstaw iający tarcze z gryfem ozdobionym m edalionem , nad którym w idnieje szyszak. Rysunek 3. Pałac w Trzygłowie, stan z 1910 roku. O d strony północnej w idoczna jest ośm ioboczna w ieŜa ze skośnym i oknam i kryta blaszanym hełm em i iglicą. D o w ieŜy przystaje w olny budynek oparty o szachulcow ą konstrukcję. W pierzei północnej usytuow any jest dom zarządcy, którego część środkow a jest znacznie w yŜsza, bow iem m ieszczą się w niej m ansardy, których zw ieńczeniem jest charakterystyczny naczółkow y dach. Skrzydło południow e natom iast nie zachow ało się w całości. W skrzydle zachodnim znajduje się m ansarda z sygnaturką oraz gankiem z podcieniam i. O d tej strony przylega rów nieŜ budynek kuźni. N a zachodniej pierzei gazonu w znosi się budynek m agazynow y z w idniejącą datą – 1921 r. Rysunek 4. Pałac w Trzygłowie, rok nieznany. Rysunek 5. Widok na kasztanową alejkę, która prowadziła na dworski cmentarz z łukowatą bramą i niemieckim napisem. Stan z 1934 roku. Św iadczy to o tym , iŜ jego w łaściciele starali się dopasow ać konstrukcje i w ystrój pałacu do aktualnych potrzeb i gustów . Początki jego sięgają pierw szej połow y XV II w ieku, kiedy to zbudow any został przez ów czesnych w łaścicieli prosty dw ór z tzw . ryglów ki, kryty słom ą i osadzony na ceglanych m urach piw nicznych, co w skazyw ałoby na istnienie w tym m iejscu znacznie starszej budow li. D w ór ów przebudow ał w pierw szej połow ie XV III w ieku przedostatni w łaściciel Trzygłow a z rodu M ellinów - pułkow nik H enning Christian, korzystając w znacznej m ierze z zasobów finansow ych sw ojej Ŝony Christiany H enrietty von K anderbach. Czasy, kiedy w łaścicielam i dw oru byli dw aj ostatni M ellinow ie - pokryw ające się z grubsza z XV III w iekiem - były bardzo pom yślne dla całego m ajątku, którym zaw iadyw ali. Przeprow adzono w ów czas liczne prace m elioracyjne, a na osuszone bagniste tereny nałoŜono w arstw ę torfu celem popraw ienia ich jakości. Poza renow acją i rozbudow ą sam ego dw oru, załoŜono szkołę przy kościele Św . E lŜbiety, zaś sam a św iątynia została w yposaŜona w now e organy i am bonę. Po śm ierci ostatniego z dotychczasow ych w łaścicieli tj. kapitana w ojsk pruskich Christiana K urta M ellina, trzy jego córki sprzedały w 1803 roku cały m ajątek H enrykow i W iktorow i Z ygm untow i von O ertzen, który był m ęŜem jednej z sióstr von M ellin oraz H enningow i L udw ikow i D ionizem u von B lankenburg. H enryk von O ertzen dokonał generalnego rem ontu dw oru nadbudow ując drugą kondygnację i w kom ponow ując em pirow e w ejście od strony podw órza. W 1820 roku jedna z córek H enrietty von O ertzen poślubiła A dolfa Ferdynanda von Thaddena w nosząc w posagu Trzygłów . O d tej pory A dolf F erdynand nosił nazw isko von Thadden-Trieglaff. Rysunek 6. Henrietta von Oertzen. Rysunek 7. Adolf Ferdynand von Thadden – Trieglaff. A . F. von Thadden pochodził z pom orskiej szlachty zam ieszkałej w okolicach L ęborka. Jako chłopiec przebyw ał przez siedem lat w berlińskiej szkole kadetów znanej z bardzo surow ego regulam inu. W e W rocław iu, gdzie był głów nym królew skim kw aterm istrzem , zetknął się z religijnym ruchem pietystów , który staw iał sobie za cel odnow ę religijną luteranizm u. R ów nocześnie dbając o spraw y rodzinne odzyskał całość tej części m ajątku, która naleŜała niegdyś do von O ertzena. Pow iększył teŜ w ydatnie obszar parku, który rozciągał się odtąd aŜ do brzegów jeziora. W latach 1840-44 przygotow ując siedzibę dla jednej z córek, która w ychodziła za m ąŜ za M aurycego von B lankenburga rozbudow ał dw ór dostaw iając do elew acji zachodniej pod kątem prostym tzw . "białą salę". A . F . von Thadden zm arł w 1881 roku zostaw iw szy m ajątek sw em u synow i z pierw szego m ałŜeństw a R einholdow i von Thadden. K olejne zm iany w rodow ej siedzibie przeprow adził na przełom ie XIX/XX w ieku syn tego ostatniego - A dolf von Thadden-Trieglaff. O n to m ianow icie dobudow ał przy południow ej ścianie neobarokow y pałac z sześcioboczną w ieŜą od strony północnej, i w ten to sposób obiekt pałacow y nabrał sw ego ostatecznego kształtu. O statnim w łaścicielem pałacu był syn A dolfa - R einhold von Thadden. Sam pałac i obiekty przypałacow e nie uległy zniszczeniu w czasie ostatniej w ojny. W latach 70-tych jako siedziba dyrekcji Stacji H odow li R oślin poddany został gruntow nej renow acji, zaś posesja przypałacow a zagospodarow ana została poprzez usytuow anie, od strony frontow ej, pięknego ogrodu z ciekaw ym drzew ostanem . Rysunek 8. Pałac w Trzygłowie, stan obecny. Tajem nica nazw y w si Trzygłów D aw nym i czasy, u progu chrześcijańskiego średniow iecza, około dw óch kilom etrów na południow y w schód od dzisiejszej m iejscow ości Trzygłów w gm inie G ryfice, na w zgórzu otoczonym bagnistą doliną stał gród słow iański. O taczała go rzeczka, zw ana dzisiaj G ardom inką, której w ody leniw ie w padały do R egi. G ród niczym szczególnym nie w yróŜniał się. W iele takich grodów słow iańskich spotkać m oŜna było na szlaku z K am ienia do K ołobrzegu. Jeden tylko dość w idoczny szczegół przykuw ał uw agę kaŜdego, kto przekraczał fosę, aby dostać się do w ew nątrz. W sam ym środku grodu stała św iątynia zw ana katyną, zbudow ana m isternie z drew na. W jej w nętrzu w śród w ielu bogactw w postaci złotych i srebrnych naczyń, broni, w ojennych łupów na uw agę zasługiw ał drew niany posąg przew yŜszający w ielkością w szelkie rozm iary ciała ludzkiego. B ył to idol pogan słow iańskich. N a jednym tułow iu m iał trzy głow y. Św iątynią, a przede w szystkim drew nianym trzygłow ym boŜkiem opiekow ali się kapłani, tak zw ani Ŝercy. Tłum aczyli często przychodzącym tu m ieszkańcom grodu, iŜ ich bóg m a dlatego trzy głow y, bo trzem a zaw iaduje państw am i, to jest niebem , ziem ią i podziemiem . D rew niany posąg zakraw ał na w szechm ocność; był daw cą Ŝycia i śm ierci, od niego zaleŜały urodzaje, opiekow ał się bydłem , pom agał w w ypraw ach w ojennych. W to w szystko w ierzyli m ieszkańcy grodu. B oŜek dyszał w ojow niczością. O bok niego znajdow ała się zaw sze zbroja i w łócznia. N ocam i, jak tw ierdzili kapłani, opuszczał św iątynię i hasał na karym koniu po okolicznych polach i ruczajach. Trzygłow y boŜek w szystko w iedział o m ieszkańcach grodu: jak Ŝyją, co robią w ciągu dnia, na jakie w yruszają w ypraw y poza gród. A by nie w idział ludzkich w ystępków , zakładano m u na oczy przepaskę, a uszy zatykano, by nie słyszał o złych uczynkach. M ieszkańcy grodu, zaw sze pragnęli, aby ich Ŝycie upływ ało w spokoju, m ieli na co dzień poŜyw ienia pod dostatkiem , um ieli cieszyć się po spełnieniu czynności gospodarskich. Jednak nie zaw sze uśm iechało się do nich szczęście i nie zaw sze na tw arzy ich panow ała radość. B łagano w ięc boga trzygłow ego ofiaram i o lepszy dzień od poprzedniego. Składano m u ofiary z bydląt, z napojów i jadła. To, co składano u jego stóp często m alało. R esztki tych darów w spólnie spoŜyw ano. Przed Trzygłow em , bo i tak nazyw ano boŜka, urządzano pląsy, klaskano w dłonie, przytupyw ano, śpiew ano pieśni. Z abaw y te urządzano często, ale zaw sze po Ŝniw ach dziękując za zbiory i prosząc o przyszłe; natom iast w iosną dla poŜegnania ostrej i długiej zim y. Tak było przez w iele, w iele lat. M ieszkańcy grodu cieszyliby się sw oim bogiem jeszcze długo, gdyby nie m isja apostoła Pom orza O ttona z B am bergu, który zim ą 1125 roku z W olina przez K am ień dotarł nad dolną R egę, w ysłany tu przez króla B olesław a K rzyw oustego w celu naw rócenia pogan na w iarę chrześcijańską. M isjonarze pod kierunkiem biskupa O ttona podobne boŜki, jak tu w grodzie, zlikw idow ali juŜ w cześniej w Szczecinie, W olinie i K am ieniu. W szędzie, gdzie w stąpili, pod siekieram i i nauką m isjonarską padały drew niane posągi czczone przez m ieszkańców Pom orza. N ie napotykali przy tym na w iększy opór ze strony w yznaw ców trzygłow ego boŜka. W celu przygotow ania ludzi do przyjęcia w iary chrześcijańskiej m isjonarze z O ttonem zatrzym yw ali się zaw sze tam , gdzie było przestronne m iejsce, na którym m oŜna by było pom ieścić rzesze pogan. O m inęli zatem m ało znany gród otoczony jeszcze nieprzetartym szlakiem i zatrzym ali się w pobliŜu dzisiejszych Gryfic, gdzie znajdow ała się przestrzeń, która m ogła pom ieścić tysiące ludzi. Tu zatrzym ali się m isjonarze, a m iejsce to jeszcze przez w iele lat nazyw ano „Ł ąką A postołów ". L udzie zebrani w okół biskupa O ttona przyjm ow ali w iarę chrześcijańską, ale nauki, jakie pobierali, nie sięgały głęboko w serca i um ysły. B yła to początkow o zew nętrzna, pow ierzchow na chrystianizacja. W ielce zatrw oŜyli się będący na naukach O ttona m ieszkańcy grodu, kiedy usłyszeli z ust biskupa, Ŝe naleŜy boga, który m a trzy głow y i patrzy na trzy strony św iata obalić, przyw iązać do sznura, zaw lec do ognia i spalić. N ie m ogli pojąć tego, Ŝe dotąd czczony przez nich bóg m a zostać tak sponiew ierany. N iezbyt skłonni byli zerw ać z tym , co dziedziczyli z odw ieczną tradycją przodków . Szczególnie kapłanom -Ŝercom nauka biskupa nie przypadła do gustu. K iedy pow rócili do grodu, nadal poddaw ali się bezboŜności i czci bałw ochw alczej, m im o iŜ zgodzili się w cześniej na przyjęcie w iary chrześcijańskiej. D oniesiono o tym biskupow i O ttonow i, który osobiście zdecydow ał się w ziąć udział w zniszczeniu trzygłow ego boŜka. „JeŜeli w y tego nie zrobiliście, to sam przyjdę i odetnę głow ę od słupa drew nianego” krzyczał O tton do zebranych w drugim dniu nauk m isyjnych. N ie chcieli do tego dopuścić kapłaniŜercy. O ni szczególnie pośród w szystkich m ieszkańców grodu nie m ogli znieść tego, co nakazyw ał now y kapłan m iejscow ej ludności. N iezw łocznie opuścili m iejsce, w którym nauczał O tton i udali się do grodu. Z am knęli się w św iątyni i długo się naradzali. Późnym w ieczorem , kiedy niebo zostało pokryte chm uram i, a księŜyc stał się niew idoczny i ciem ności zaległy nad grodem w śród niedostępnych borów , kilku m ęŜczyzn dźw igało na ram ionach posąg trzygłow ego boŜka. M ęŜczyznam i tym i byli ow i kapłani, którzy nie godzili się z nauką biskupa O ttona. N ieśli posąg Trzygłow a w nieznanym sobie kierunku, aby ukryć go przed prześladow czą ręką biskupa. N ie byli jeszcze zdecydow ani, gdzie i w jaki sposób naleŜy zabezpieczyć przed zniszczeniem potęŜny przecieŜ posąg trzygłow ego. Posuw ali się w olno. N ogi zaczęły się im uginać od cięŜaru i zm ęczenia. Szli jednak dalej. Poszliby jeszcze dalej, ale nogi zaczęły odm aw iać im posłuszeństw a. Stanęli. PołoŜyli boŜka na ziem i z w ielkim poszanow aniem . Poczęli szukać dogodnego m iejsca w celu ukrycia go. Jakoś nie m ogli zdecydow ać się, co do m iejsca ukrycia sw ojego boga. Jeden z kapłanów ujrzał niedaleko stojące obok siebie trzy rozłoŜyste drzew a. Po krótkiej naradzie uznali, iŜ będzie to najlepsze m iejsce. R ozpoczęli kopanie dołu. B yło to dość trudne ze w zględu na zam arzniętą ziem ię. Sam i jednak nie mogli pojąć, jak to się stało, Ŝe po krótkim czasie byli juŜ w dole, który m ógłby pom ieścić przyniesiony tu cięŜar. W reszcie dół był gotow y. W sunęli ostroŜnie posąg i poczęli pokryw ać go ziem ią. Z atarli ślady, pom agał im w tym coraz bardziej padający śnieg. N azajutrz po grodzie zaczęła rozchodzić się w ieść, iŜ w św iątyni jest puste m iejsce po boŜku. Jakoś nikt nie m ógł udzielić inform acji, co w łaściw ie się stało z boŜkiem , który był tu jeszcze w czoraj. R óŜnie tłum aczono zniknięcie boŜka. Przypuszczano, iŜ został usunięty ręką biskupa i jego m isjonarzy. To były tylko przypuszczenia. Jeszcze tego sam ego dnia biskup O tton dow iedział się, iŜ w grodzie bałw ochw alczego słupa juŜ nie m a. Po kilku dniach orszak biskupa ruszył dalej przez K lodinę w kierunku K ołobrzegu. L udzie w grodzie, przytłoczeni codziennym i troskam i, zaczęli zapom inać o boŜku trzygłow ym . N a m iejscu pogańskiej katyny zbudow ano m ałą kapliczkę, w której m odlono się w edług now ej w iary przyjętej od biskupa O ttona. W reszcie nastał czas, Ŝe nikt z Ŝyjących nie w idział boŜka trzygłow ego, nie było juŜ w śród Ŝyjących nikogo, kto brał udział w czci oddaw anej drew nianem u słupow i. Pew nego roku, a było to latem , nad grodem i okolicą przeszła gw ałtow na burza połączona z grzm otam i i błyskaw icam i. Padały olbrzym ie drzew a pod uderzeniam i piorunów , w yrw ane z ziem i w raz z korzeniam i. Pod jednym z takich pow alonych drzew okoliczni m ieszkańcy dostrzegli coś, co przypom inało słup o trzech tw arzach patrzących na róŜne strony św iata. Przechodzący tam tędy ludzie, czy teŜ, przejeŜdŜający w ozam i, zatrzym yw ali się i dziw ili się drzew nem u dziw olągow i. L eŜał taki słup zakończony tw arzam i ludzkim i jeszcze przez w iele lat. Słup drew niany zakończony tw arzą ludzką patrzącą na trzy strony, stanow ił nie lada ciekaw ostkę w tej stronie. M iejsce to pow oli staw ało się znaczące. M ów iono często i coraz częściej: to tam , gdzie słup trzygłow y, lub krócej: trzygłów . M ów iono tak i w tedy, kiedy słup drew niany o trzech tw arzach zaczął rozsypyw ać się pod w pływ em deszczu, słońca, śniegu, aŜ w reszcie całkow icie zaginął pod w pływ em zm ian atm osferycznych. W pobliŜu tego znaczącego m iejsca, w którym leŜał słup o trzech głow ach, pow staw ały now e zabudow ania, upraw iano ziem ię, coraz w ięcej ludzi osiedlało się w tej okolicy. M iejsce to nazyw ano teraz nie inaczej jak tylko: „Trzygłów ". N aw et w tedy, kiedy Pom orze przeszło w posiadanie N iem ców , tylko, Ŝe w pisow ni niem ieckiej brzm iało: „Trieglaff'” W roku 1945 i 1946 w si nadano nazw ę „Trzygłów ". D zisiaj m iejsce, z którego w yniesiono przed ręką O ttona posąg trzygłow y, jest zarośnięte traw ą, jest trudno dostępne, nie prow adzi do niego Ŝadna droga, ani dróŜka. D alej, jak w tedy przed laty, płynie tylko leniw ie ta sam a rzeczka. M iejsce daw nego kultu boga Trzygłow a m ało kom u jest tu znane. Czasam i tylko uczniow ie ze Szkoły Podstaw ow ej w Trzygłow ie przychodzą tu ze sw oim nauczycielem historii i próbują grzebać w ziem i. N iekiedy znajdują w niej skraw ki cegły, pordzew iałe części m etalow e. Pielęgnują te starocie w sw ojej szkole. Szkoła Podstaw ow a im . Jana Paw ła II w Trzygłow ie N iezm iernie interesującym okresem w historii w iejskich szkół gryfickiej gm iny są najw cześniejsze lata ich tw orzenia i rozw oju, a w ięc pionierskie: 1945 - 1947. U kazują nam one nie tylko bilans otw arcia naszej ośw iatow ej działalności na ziem i gryfickiej, ale teŜ dają obraz niepow tarzalnych, pełnych tw órczych w ysiłków , patriotyzm u na co dzień i entuzjazm u tych, którzy w roli nauczycieli, nie zaw sze w pełni przysposobionych do zaw odu pedagoga, uczyli dzieci i integrow ali społeczność w iejską, Jednym z przykładów , sprzed pół w ieku, jest Publiczna Szkoła Pow szechna w Trzygłow ie. D o Trzygłow a w pierw szych pow ojennych latach przybyw ali ludzie ze w szystkich stron daw nego (do 1939 r.) państw a polskiego. N ajliczniejszą grupę osadników stanow ili przesiedleńcy z lubelskiego, kieleckiego, rzeszow skiego, poznańskiego oraz daw nych K resów R P. Przynieśli oni w szyscy do Trzygłow a w ielorakie, często odrębne tradycje, zw yczaje i obyczaje. R óŜnili się kulturą Ŝycia codziennego, ale teŜ m ieli w spólny cel: zorganizow ać szkołę dla sw oich dzieci. Jej otw arcie nastąpiło 2 w rześnia 1946 r. Jan Jagiełło, 45 letni były m ieszkaniec z pow iatu O strołęka, podjął się nie lada trudu: tw orzenia w arunków do funkcjonow ania szkoły i uczenia dzieci w klasach I - IV . N auczyciel Jagiełło od pierw szego dnia pracy zetknął się nie tylko z trudnym i w arunkam i m aterialnym i szkoły. W szedł w środow isko ludzi o nieustabilizow anym Ŝyciu, bez Ŝadnej tradycji i w ięzi społecznej. Praca szkoły na innym obszarze kraju przebiegała w ścisłym pow iązaniu ze zorganizow anym Ŝyciem społecznym i ze zintegrow anym społeczeństw em . K aŜdy m ieszkaniec w si "w yrastał" z tej ziem i. Szkoła m iała w sw ej pracy oparcie o środow isko na przykład w biologii, geografii, historii. W Trzygłow ie środow isko geograficzne i społeczne było obce, nieznane. Proces poznaw ania środow iska i dostosow yw anie się do niego był dodatkow ym problem em dla trzygłow skiej szkoły. Inny jeszcze, nieznany dzisiejszym szkołom , był problem w pracy nauczyciela w Trzygłow ie. W ław kach szkolnych zasiedli uczniow ie od dzieci w norm alnym w ieku szkolnym do 14-latków przystępujących do nauki po raz... pierw szy. D zieci, które w czasie okupacji i działań w ojennych nie pobierały nauki, znalazły się teraz w szkole. R óŜny był ich poziom um ysłow y, słabo teŜ znały język polski, głów nie dzieci "zza B uga". Jedna z uczennic trzygłow skiej szkoły z roku szkolnego 1946/1947 M aria Pietrusz lepiej znała w ów czas język rosyjski niŜ polski poniew aŜ 6 lat przebyw ała na U ralu, gdzie jej ojciec, zanim w stąpił do W ojska Polskiego, pracow ał w kopalni rudy. P odobnych dzieci, z w yw ózek w głąb R osji, w szkole w Trzygłow ie było w ięcej. N ic dziw nego, iŜ w szkole dało się zauw aŜyć konflikt m iędzy dziećm i na tle w ym ow y. M ozaika językow a dzieci nie ułatw iała pracy nauczycielow i. Pierw si nauczyciele trzygłow skiej szkoły: Jan Jagiełło, M ieczysław A bragim ow icz, M ieczysław Czynsz, Leokadia Szuptarska, dokonali benedyktyńskiego trudu zanim zniknęły przedziały dzielnicow e w szkole i przezw iska dzieci, typu: "R usek", "N iem iec", "pyra poznańska", "zabugow iec". B ez przesady m oŜna pow iedzieć, Ŝe szkoła w Trzygłow ie, w sw oim pionierskim okresie, dokonała heroicznego w ysiłku. D okonał się on poniew aŜ cechą nauczyciela z roku 1945 był entuzjazm , którego potem i dzisiaj brakuje w w ielu szkołach. Z dzisław Skibicki Legenda o pogań poga ńskim Trygław ie Czy w iesz, Ŝe Trzygłów jak legenda głosi przecie N arodził się juŜ tem u niejedno stulecie Przed w iekam i w grodzie otoczonym fosą, Trzym ał straŜ Trygław dniem i nocą, Lud tutejszy w ierzył w boŜka trzygłow ego, B oga o trzech tw arzach - ze w szech m iar m ocnego. K siąŜę B olesław K rzyw ousty rzucił slogan niepusty, Tyczący pogańskiej rozpusty; Pom orzany m ają iść w chrześcijany! Padł strach blady na pogany! B iskup Otton z B am bergu niem ało się napocił, W starej w ierze przodków – pogan; w iele napsocił. Przez pom orską ziem ię w ytrw ale w ędrow ał, Chrzcił, lub zakładał kościoły, prorokow ał. K azał w ycinać potęŜne, stare dęby, I budow ać now ej w iary zręby. N ocą ciem ną nieśli Ŝercy* w nieznane N a sw ych plecach drew no kochane. Przed chrześcijanam i w obaw ie niem i, U kryli go głęboko i z czułością w ziem i. N a w ierzchu posadzili dąbka m ałego, B y w przyszłości w skazyw ał im drogę do w ielbionego. N ow a w iara z upływ em lat w śród ludu krzepła, Czasu niem iara od tam tego w ydarzenia przeszła. L udzie juŜ zapom nieli Co kiedyś ukryli ich dziadow ie w ziem i. Jednego lata nad osadą rozszalała się straszna burza, Ludzie dojrzeli, Ŝe coś się spod obalonego dębu w ynurza! Przybyłej i dziw ującej się z odkrycia ludzi m asie, U kazał się ukryty kiedyś Trygław w sw ojej krasie, * Ŝercy - kapłani strzegący boŜka Trygław a Płom ień ie ń Szeroko rozsiadła się nad rzeczką G ardom inką, w pobliŜu jej ujścia do R egi, osada B aszew ice. Z am oŜni m ieszkańcy w znosili sobie obszerne, trw ałe, ciepłe i zasobne dom ostw a, połączone z zabudow aniam i gospodarskim i w jedną zw artą całość, przypom inającą m ałe, trudno dostępne w arow nie. ToteŜ Ŝyjąc sobie bezpiecznie i w ygodnie, jednej się tylko lękali rzeczy - poŜaru, który m ógłby straw ić ich dobytek. Z apędził się kiedyś późną jesienią w tam te strony jakiś w ędrow iec. D ługa opończa, zakrzyw iony kij i obszyty pasem m uszelek płaski kapelusz w skazyw ały na pątnika z Z iem i Św iętej w racającego. G dy pierw szego w ieczoru zasiadł w baszew ickiej gospodzie i począł bajać cuda niew idy o krajach dalekich, m orzach gorących i czarnych, o poganach a Saracenach, na w szystkich ludzi uczciw ych z diabelskiego poduszczenia zaŜartych, od razu znalazł słuchaczy chętnych, dzień w dzień na opow ieści łasych, jadłem i napitkiem częstujących, a i do chudej kaletki grosik jakiś w sunąć gotow ych. O w szystkich tedy sw ych podróŜach opow iadając, o tym tylko pątnik nie w spom niał, Ŝe w yrw ali się tu z pobliskiego K am ienia Pom orskiego, biskupiej siedziby. N ie lubił o tym m ów ić, bo i złe m iał stam tąd w spom nienia. D arow ałby jeszcze, Ŝe biskup nie uw ierzył w praw dziw ość sprzedaw anych przez niego relikw ii, jako to: pęk słom y ze strzechy betlejem skiej stajenki, szczypta m ąki uŜytej do O statniej W ieczerzy, kaw ałki drew na z K rzyŜa Św iętego, garść kręconych jako w ełna ow cza kłaków z grzyw y lw a, co D anielow i krzyw dy nie uczynił, czy – pokazyw ane tylko na rycerskich dw orach – kopyto rum aka, na którym św ięty Jerzy w alczył ze sm okiem . Przebaczyłby niew iarę pocieszając się, Ŝe biskup srodze za nią pokutow ać w ogniu piekielnym będzie. A le gorzej go zabolało w trącenie do lochu, skąd ledw o się w ydostał, klucznikow i cudow ny przepis na trapiącą go dolegliw ość dostarczając, a na skutek leczenia czekać nie chcąc. Tak go jednak pobyt w podziem iu w yczerpał, Ŝe ledw o do B aszew ic dotarł, tu w łaśnie, rozpatrzyw szy się, pozostać sobie na całą naw et zim ę postanow ił. Z m iarkow ał bow iem szybko byw ały pielgrzym obaw ę baszew iczan przed ogniem , a czując ze strzykania w kościach, Ŝe jesień będzie słotna, szerzeniu się poŜarów nie sprzyjająca, półsłów kam i zaczął napom ykać, jakie są sposoby cudow ne, jem u jednem u w całym księstw ie znane, aby na w ieki zabezpieczyć dom ostw a przed poŜogą. N a rękach go nosić za zdradzenia tego sposobu obiecyw ali baszew iccy gospodarze, ale on w skrom ności sw ojej na Ŝadne hołdy zgodzić się nie chciał. Przystał jedynie na pienięŜne datki, słuŜyć m ające w ykupieniu niew olników -chrześcijan ze srogiej saraceńskiej niew oli, o której ze łzam i opow iadał, pom ny sw ych przeŜyć kam ieńskich. O biecał tedy w kaŜdej zagrodzie czas jakiś przepędzić, tak go sobie w yliczyw szy, aby przez zim ę w szystkie obsłuŜyć, a przed pierw szą w iosenną burzą w św iat się w ynieść. Przy rozkisłych zaś w jesieni drogach a okropnych śniegach w zim ie – sąsiedztw a z K am ieniem m ógł się nie obaw iać. Jakich sposobów uŜyw ał, tego nikt podpatrzeć nie zdołał, bo srogo zakazyw ał przebyw ać w izbie, gdy koło paleniska się kręcił. Tyle w iedzieli, Ŝe obkładać je kazał w ysoką i grubą w arstw ą kam ieni i gliny, których zapas zlecił przygotow ać, nim m róz ziem ię ścisnął. To w idziano i rozum iano. A le jak zam aw iał ogień, zanim w ieczorem szczyptę gorącego popiołu w yniósł pod leŜący pośrodku w si, pod dębem , w ielki kam ień, o tym róŜne chodziły plotki, choć nikt nic pew nego nie w iedział. M inęła zim a, skończyło się zam aw ianie, a zachw yceni pątnikiem baszew iczanie ani go puścić nie chcieli. A Ŝ tu pew nego gorącego dnia chm ury czarne w ytoczyły się na niebo. Ledw o zdąŜono zaw rzeć zgonione z pastw iska bydło, gdy rozszalała się straszna burza. Śm iało patrzyli m ieszkańcy na przecinające niebo zygzaki błyskaw ic, od piorunów i poŜarów zabezpieczeni, gdy naraz jak nie błyśnie! Jak nie huknie! W jednej chw ili dąb, nad ow ym kam ieniem rosnący, rozgorzał jak w ielka pochodnia. Z aw rzaśli w szyscy z trw ogi, ale zagłuszył ich nagły szum ulew nego deszczu, gaszącego natychm iast płom ienie. R zucili się po burzy oglądać rozdarty od góry do dołu dąb i osm olony kam ień, a potem rozbiegli się, szukając pątnika, by m u cześć i podziękę w yrazić. G dy go jednak znaleźć nie m ogli, bo przy pierw szej chm urze B aszew ice przezornie opuścił, rozeszła się w ieść, Ŝe jakoby Ŝyw cem do nieba został uniesiony, co niektórzy na w łasne w idzieli oczy. A osm olony kam ień otrzym ał na pam iątkę nazw ę Płom ień. K azim ierz K ozłow ski; G ryfici. K siąŜę si ąŜęta ąŜęta Pom orza Z achodniego. O chotnicza StraŜ Stra Ŝ PoŜ Po Ŝarna O chotnicza StraŜ Stra Ŝ PoŜ Po Ŝarna (O SP) – jest um undurow aną, w yposaŜoną w specjalistyczny sprzęt, organizacją społeczną, przeznaczoną w szczególności do w alki z poŜaram i, klęskam i Ŝyw iołow ym i i innym i m iejscow ym i zagroŜeniam i. D ziałająca na podstaw ie U staw y O Stow arzyszeniach. O piera się na zasadzie w olontariatu. O chotnicza StraŜ O gniow a z w ielu w zględów jest doniosłym posterunkiem słuŜby publicznej, pod której sztandaram i obyw atel zapraw ia się do dyscypliny, uczy się posłuchu i karności w obec sw ej w ładzy przez niego sam ego w ybranej, pogłębia w sw ym sercu poczucie obow iązku i pośw ięcenia, a w sztandarze sw ym w idzi sym bol jedności, bez której nie m asz w społeczeństw ie i państw ie ładu, harm onii i poszanow ania. Te słow a przyśw iecały i przyśw iecają zw iązkow i O chotniczej StraŜy PoŜarnej R zeczpospolitej Polskiej. Z w iązek jest kontynuatorem chlubnych tradycji ruchu straŜackiego w yraŜających się w niesieniu bezinteresow nej pomocy ludziom i słuŜeniu ojczyźnie. W ykonuje zadania w zakresie ochrony przeciw poŜarow ej, w spiera róŜnorodne form y pracy kulturalnoośw iatow ej, popularyzuje dorobek historyczny ruchu straŜackiego, rozw ija działalność artystyczną i sportow ą. O rganizacja zrzesza około 17 tysięcy ochotniczych straŜy poŜarnych. Ich członkow ie to około 700 tysięcy straŜaków ochotników , w tym ok. 500 tysięcy straŜaków biorących udział w akcjach ratow niczo-gaśniczych. Ciągłość szeregów O SP zapew niają m łodzieŜow e i harcerskie druŜyny poŜarnicze, w których m łodzi ludzie poznają tajniki słuŜby, zasady zapobiegania poŜarom oraz zachow ania w w ypadku zagroŜenia. D ziała w kraju blisko 9,5 tysiąca druŜyn m łodzieŜow ych zrzeszających ok. 90 tysięcy dziew cząt i chłopców w w ieku 12 do 18 lat. O chotnicze straŜe poŜarne uŜytkują ok. 17 tysięcy straŜnic, najczęściej w ybudow anych w łasnym i siłam i, połow a z nich to obiekty słuŜące całej społeczności. W okół nich skupia się Ŝycie społeczne w si i m ałych m iasteczek. B yły one i są m iejscem kultyw ow ania tradycji narodow ej, kultury i sztuki. Pod patronatem O SP funkcjonuje ponad 800 orkiestr, 300 zespołów artystycznych, 600 druŜyn sportow ych. D o głów nych celów i zadań zada ń O SP S P naleŜ nale Ŝy: 1. Prow adzenie działalności m ającej na celu zapobieganie poŜarom oraz w spółdziałanie w tym zakresie z Państw ow ą StraŜą PoŜarną, organam i sam orządow ym i i innym i podm iotam i; 2. U dział w akcjach ratow niczych przeprow adzanych w czasie poŜarów , zagroŜeń ekologicznych zw iązanych z ochroną środow iska oraz innych klęsk i zdarzeń; 3. Inform ow anie ludności o istniejących zagroŜeniach poŜarow ych i ekologicznych oraz sposobach ochrony przed nim i; 4. U pow szechnianie, w szczególności w śród członków , kultury fizycznej i sportu oraz prow adzenia działalności kulturalnej i ośw iatow ej; 5. W ykonyw anie zadań w ynikających z przepisów o ochronie przeciw poŜarow ej; 6. D ziałania na rzecz ochrony środow iska; 7. W spom aganie rozw oju społeczności lokalnych na w łasnym terenie; 8. W ykonyw anie innych zadań określonych w statucie O SP; 9. W ystępy na zaw odach sportow o-poŜarniczych. Rysunek 9. Ochotnicza StraŜ PoŜarna w Swarzędzu, prawdopodobnie rok 1905. Patron StraŜ Stra Ŝaków – Św . Florian. Św . F lorian, był Ŝołnierzem , dow ódcą w ojsk rzym skich i m ęczennikiem . Podczas prześladow ań chrześcijan przez D ioklecjana został aresztow any w raz z 40 Ŝołnierzam i i przym uszony do złoŜenia ofiary bogom . W obec odm ow y w ychłostano go i poddano torturom . 4 m aja 304 roku uw iązano m u kam ień m łyński do szyi i zrzucono do rzeki E nns. W XV w ieku na prośbę księcia K azim ierza Spraw iedliw ego sprow adzono część relikw ii Św iętego do K rakow a. K u jego czci w ybudow ano na K leparzu kościół. K iedy w 1528 roku poŜar straw ił tę część K rakow a, ocalała jedynie ta św iątynia. O dtąd zaczęto Św . Floriana czcić w całej Polsce jako patrona podczas klęsk poŜaru, pow odzi i sztorm ów . Jest patronem A ustrii, Bolonii, K rakow a; hutników , straŜaków i kom iniarzy. W ikonografii Św . Florian przedstaw iany jest jako oficer rzym ski z naczyniem – gaszący poŜar. Czasam i jako K siąŜe. B yw a, Ŝe w ręku trzym a chorągiew . Jego atrybutam i są: kam ień m łyński u szyi, kolczuga, krzyŜ, czerw ony i biały krzyŜ, m iecz, palm a m ęczeńska, płonący dom , orzeł, tarcza, czy zbroja. Rysunek 10. Święty Florian. D ziesięć ziesi ęć przykazań przykaza ń StraŜ Stra Ŝaka 1. N ie w yobraŜaj sobie, Ŝe sam o przyw dzianie m unduru straŜackiego czyni Cię juŜ straŜakiem , albow iem jeśli paradujesz w m undurze, a zaniedbujesz sw oich obow iązków , jesteś jako w ilk w ow czej skórze. 2. B ądź zaw sze trzeźw y. Trzeźw ość jest podstaw ą w szystkich cnót, jakie praw ego straŜaka zdobić pow inny. 3. B ądź czujny – czujny jak kogut w nocy, jak orzeł w dzień. Z aw sze gotów bądź na ratunek. Śpij jak zając, a bądź m ęŜny jak lew . 4. B ądź odw aŜny, ale i rozw aŜny. N ie naraŜaj Ŝycia i zdrow ia tam gdzie osiągnąć się nic nie da, lub gdzie oczyw iste niebezpieczeństw o Ŝyciu zagraŜa. N ie czyń nic dla braw ury, dla popisu, lecz w szystko czyń, co kaŜe obow iązek, co kaŜą przełoŜeni, co w ym aga dobro dzieła którem u słuŜysz. 5. B ądź posłuszny przełoŜonym sw oim . StraŜak – to Ŝołnierz arm ii dobrego dzieła i jak Ŝołnierz w inien w rzeczach słuŜby w yrzec się w łasnej w oli. 6. Przestrzegaj porządku. Przysłow ie głosi: „Porządek jest duszą św iata”. B ez porządku ani Państw o, ani dom ostać się nie m oŜe. 7. B ądź dum ny z tego, Ŝe naleŜysz do tow arzystw a poŜarniczego, Ŝe naleŜysz do niezliczonej rzeszy bojow ników w alczących pod sztandarem najczystszej m iłości bliźniego. 8. B ędziesz tow arzyszem dobrym . Przepiękne hasło straŜackie „Jeden za w szystkich – w szyscy za jednego” uczy, jakiego rodzaju m a być koleŜeństw o w druŜynach straŜackich. 9. B ędziesz spełniał obow iązki sw oje z ochotą. Jesteś ochotnikiem , w ięc nie czyń jak najem nik, który rad w ykręca się od roboty. 10. B ędziesz się starał o zabezpieczenie losu sw ojej rodziny na w ypadek Tw ojej śm ierci lub kalectw a. Sikaw ka po p o Ŝarnicza Sikaw ka poŜarnicza – to pom pa tłokow a napędzana ręcznie, uŜyw ana do gaszenia poŜarów . N ajdaw niejszym i sikaw kam i były dw ucylindrow e pom py tłoczące opisane przez K tesibiosa z A leksandrii (II w .p.n.e.). Z asada ich działania polegała na tym , Ŝe gdy w jednym cylindrze tłok podnosił się do góry, pociągając za sobą w odę, to w drugim cisnął w dół, w ypychając ją w kierunku w ylotu. Strum ień w ytryskującej w ody był dzięki tem u ciągły. N apęd był oczyw iście ręczny, a sznur ludzi z w iadram i zasilał sikaw kę bez przerw y. Po upadku Im perium R zym skiego zapom niano zupełnie o pom pach. Po długiej przerw ie zjaw iają się one w XV I w . Przypom niany w ynalazek rozszedł się szybko po św iecie. H olendrzy w połow ie XV II w . w ym yślili w ęŜe skórzane, a naw et w ąŜ ssaw ny zakończony drucianym „sm okiem ”, przeznaczony do zanurzenia np. w pobliskim staw ie. N a początku XIX w . pojaw iły się tzw . m otopom py parow e. Pom pa, m aszyna i kocioł parow y znajdują się na jednym w ozie konnym . Całość jest cięŜka, jazda do poŜaru trw ała długo, a pod kotłem palacz m usi utrzym yw ać stale ogień, ale w ydajność pom py jest bez porów nania lepsza od ręcznej. W czasie słynnego poŜaru w Chicago w 1871 roku uŜyto tylko m otopom p parow ych. W raz z rozw ojem sam ochodu pojaw iła się m otopom pa spalinow a. Poniew aŜ silnik spalinow y cechuje duŜa liczba obrotów , doskonałym jego param etrem okazała się pom pa odśrodkow a. W późniejszym okresie w ystępow ał juŜ tylko jeden silnik – w spólny do jazdy i do napędu pom py. Rysunek 11. Sikawka konna z początku XX wieku. B ibliografia 1. B ienek, D ariusz : O kazjonalny M agazyn H istoryczny, Trzygłow ski „okręg” von Thaddenów , m aj 2000. 2. B ienek, D ariusz : O kazjonalny M agazyn H istoryczny, W ydanie specjalne, Z am ki i pałace w pow iecie gryfickim , m aj 2003. 3. Cieśliński, A ntoni : Z biegiem R egi N r 2 /1990, Tajem nica nazw y w si Trzygłów . 4. Cieśliński, A ntoni; http://trzyglow .za.pl/ 5. N iew ęgłow ski, W . A l. : L eksykon św iętych, W ydaw nictw a N aukow e, W arszaw a, 1998. 6. K rotoszyński, K azim ierz; http://trzyglow .za.pl/ 7. K ozłow ski, K azim ierz. G ryfici. K siąŜęta Pom orza Z achodniego, Szczecin 1985. 8. Skibicki, Z dzisław ; http://trzyglow .za.pl/ 9. Skibicki, Z dzisław ; Legenda o pogańskim Trygław ie; http://trzyglow .za.pl/ 10. Szczygieł, K azim ierz, http://trzyglow .za.pl/ 11. E ncyklopedia odkryć i w ynalazków , Państw ow e W ydaw nictw o „W iedza Pow szechna, W arszaw a, 1979. 12. R zeczpospolita; 27 m arca 2008 r.; StraŜacy O SP – D odatek. 13. http://pl.w ikipedia.org/w iki/Trzyg% C5% 82% C3% B 3w _% 28w ojew % C3% B 3dztw o_zachodni opom orskie% 29 O pracow anie: Leszek W ójcikiew icz F otografie: Fot. 1. http://trzyglow .za.pl/legenda/trzyglow .jpg Fot. 2, 6, B artz, F ritz, D ie D orfkirchen im historischen K reis G reifenberg For. 3., 4, 5. A rchiw um M B P; Fot. 7, 8, O kazjonalny M agazyn H istoryczny, m aj 2000. Fot. 9. Solecki G . For. 10. http://w w w .osp-zlotoria.neostrada.pl/osp/logo_O SP.JPG Fot. 11. http://w w w .ospalw ernia.cba.pl/zdjecia/patron/florian.jpg Fot. 12. http://im ages20.fotosik.pl/278/3522e794cb2289c2.jpg Projekt graficzny: Leszek W ójcikiew icz Skład i druk: M iejska B iblioteka Publiczna w G ryficach M iejska Biblioteka Publiczna w G ryficach ul. W ojska Polskiego 23 72-300 G ryfice 091-384-26-28 Fax. 091-384-53-25 w w w .biblioteka.gryfice.eu biblioteka@ biblioteka.gryfice.eu