Echo Jordanowa nr 90
Transkrypt
Echo Jordanowa nr 90
ISSN 1507-7020
KWARTALNIK SAMORZĄDU I TOWARZYSTWA MIŁOŚNIKÓW ZIEMI JORDANOWSKIEJ
nr
90
styczeń - luty - marzec 2010
„Pasja” w Nowym Targu
Uroczystość w szpitalu.................... 2
Co słychać w szpitalu........................ 3
w sprawie konkursu ......................... 4
Strefa Płatnego Parkowania ......... 5
STATUT MOK W JORDANOWIE............. 5
OTWORZYĆ SERCE ................................... 12
XVIII FINAŁ WOŚP ................................... 14
10 STYCZNIA 2010 R.................................. 14
Co by tu jeszcze sprzedać?................ 14
ZADYMIONY JORDANÓW........................ 16
Zabójcze dymy....................................... 16
Rozmowa „Echa”.................................. 18
Problem wypalania traw................ 18
Cicha eksterminacja........................... 19
65-ta ROCZNICA....................................... 20
Odszedł wielki społecznik................ 21
Odszedł na wieczną wachtę............ 21
Wspomnienie!........................................ 22
Odszedł z naszych szeregów!......... 22
Walne ZebraniE członków OSP ...... 23
AKTUALNOŚCI HUFCA............................. 24
JUBILEUSZ 10-LECIA CHÓRU .
BEL CANTO................................................ 25
Ach, co to był za Bal…......................... 26
KULIG NA KÓŁKACH................................. 26
SPRAWOZDANIE....................................... 27
Architektura krajobrazu naszą
przyszłością!......................................... 27
Sezon turystyczny z MOK-iem ......... 28
Trzecia w kraju!................................... 29
OGŁOSZENIE............................................. 30
Konkurs wiedzy z rachunkowości
i finansów 2010..................................... 30
POGŁOSKA PUBLICZNIE .
ZDEMENTOWANA.................................... 31
Dzień Kobiet........................................... 33
SZWEDZKI STÓŁ........................................ 34
Szmuglerzy, szpiedzy .
i terroryści… (4).................................... 34
Z opowieści zesłanki…........................ 36
NASZA HISTORIA ZACZĘŁA SIĘ W
MALEJOWEJ.............................................. 39
Gdzie przodków są groby….............. 41
„WIECZORNE MUZYKOWANIE”.............. 42
Wieczory Poezji „Pod Basztą”.......... 43
Uczesane myśli pedagoga................ 44
Irena Stopa ........................................... 44
OGRÓD POETÓW..................................... 45
DOROCZNE SPOTKANIE .
CZŁONKÓW TMZJ..................................... 47
Pełnych radosnej nadziei świąt
Zmartwychwstania Pańskiego życzą
Zbigniew Kolecki - Burmistrz Miasta
Maria Pudo – Przewodnicząca Rady Miasta
Stanisław Bednarz – Prezes TMZJ
echo
Jordanowa
U ro c zystoś ć w sz p italu p owiatowym
W dniu 5 marca 2010 roku w Szpitalu Rejonowym w Suchej Beskidzkiej odbyła się uroczystość związana z otwarciem zmodernizowanego Oddziału Anestezjologii i i Intensywnej
Terapii oraz przyznaniem po raz kolejny Certyfikatu Akredytacyjnego Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia i certyfikatów z serii norm ISO 9001:2008 oraz ISO
14001:2004.
Uroczystość uświetnili swą obecnością zacni goście,
wśród których byli między innymi:
– Jego Eminencja Metropolita Krakowski ks. Kardynał Stanisław Dziwisz,
– Pan Marek Haber – W-ce Minister Zdrowia,
– Pan Stanisław Bisztyga – Senator Rzeczpospolitej Polskiej,
– Pani Barbara Bulanowska, Dyrektor Małopolskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ ,
– Pan Rafał Niżankowski, Wojewódzki Inspektor Sanitarny
w Krakowie,
– Pan Jerzy Hennig – Dyrektor Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia,
– Pan Dariusz Rycek - Dyrektor Det Norske Veritas (jednostka certyfikująca ISO),
– Ksiądz Stanisław Bogacz - Proboszcz parafii suskiej, Dziekan dziekanatu Sucha Beskidzka,
– Starostowie okolicznych powiatów,
– Pan Adam Ciesiółka - W-ce Prezydent Bytomia,
oraz przedstawiciele Małopolskiego Urzędu Małopolskiego Urzędu Marszałkowskiego i Małopolskiego Urzędu
Wojewódzkiego, Radni Powiatu Suskiego, Wójtowie gmin
i Burmistrzowie miast powiatu suskiego, Przedstawiciele
Samorządu lekarskiego i pielęgniarskiego, Dyrektorzy szpitali, Konsultanci wojewódzcy, Komendanci Powiatowi Policji
i Straży Pożarnej Powiatu Suskiego, Przedstawiciele urzędów z Powiatu Suskiego, Kierownicy Podstawowej Opieki
Zdrowotnej Powiatu Suskiego, Ordynatorzy Oddziałów Anestezjologii i Intensywnej Terapii z okolicznych Szpitali.
Otwarcie zmodernizowanego Oddziału rozpoczęło się
przecięciem wstęgi przez: Marka Habera – W-ce Ministra
Zdrowia, Andrzeja Pająka – Starostę Suskiego, Janusza Baczewskiego Dyrektora ZOZ Sucha Beskidzka i Jacka Jawora
– Z-cy Dyrektora ZOZ Sucha Beskidzka.
Oddział został poświęcony przez Jego Eminencję Metropolitę Krakowskiego ks. Kardynała Stanisława Dziwisza.
Kardynał Dziwisz znalazł również czas na wizytę na oddziałach szpitalnych i spotkał się z pacjentami naszej placówki.
Podczas odwiedzin chorych, kardynałowi towarzyszył, obok
dyrekcji i personelu medycznego, Marek Haber, W-ce Minister Zdrowia.
Dalsza część uroczystości odbyła się na Zamku w Sali Rycerskiej w Suchej Beskidzkiej, gdzie oprócz multimedialnej
prezentacji oddziału zostały wręczone certyfikaty dla naszego Zespołu.
Oprawę artystyczną uroczystości poprowadził Krzysztof
Bochenek – aktor Teatru Bagatela w Krakowie. Uroczystość
przebiegła w miłej atmosferze a na zakończenie wszyscy goście zostali zaproszeni na poczęstunek.
echo
Jordanowa
C O S Ł YC H AĆ W S Z P I TA LU P OW I ATOW Y M
„ECHO JORDANOWA” ROZMAWIA Z DYREKTOREM ZESPOŁU OPIEKI ZDROWOTNEJ W SUCHEJ BESKIDZKIEJ
MGR JANUSZEM BACZEWSKIM
Władysław Łazarski: Korzystając z uprzejmości Pana,
zapytam o sprawy związane z funkcjonowaniem „Powiatowego Szpitala” w Suchej Beskidzkiej. Mam na myśli ilość
oddziałów, zatrudnionych lekarzy, pielęgniarek oraz pozostałego personelu.
współpraca z Narodowym Funduszem Zdrowia, czy kontrakty na 2010 rok są w miarę wystarczające dla dobra i zdrowia naszych mieszkańców?
J.B.: Zespół Opieki Zdrowotnej w Suchej Beskidzkiej podpisał z Narodowym Funduszem Zdrowia kontrakt na rok
2010 w wysokości prawie 64 700 tys. zł, ale przy założeniu,
że umowy które zostały podpisane na okres krótszy niż 12
miesięcy, na pozostałą część roku zostaną podpisane na
identycznym poziomie. W porównaniu w rokiem 2009 nastąpił więc spadek przychodów o około 1,5 %, czyli prawie
o 1 mln złotych.
Zmniejszenie kontraktu jest spowodowane wykupieniem
przez NFZ mniejszej ilości świadczeń dotyczy to między innymi :
• lecznictwa szpitalnego w zakresie świadczeń limitowanych (tj.: ortopedia, neurologia, kardiologia, ginekologia,
interna)
• ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, w tym Psychiatrii,
• a także rehabilitacji leczniczej.
Zakontraktowanie przez NFZ mniejszej ilości świadczeń
spowodowało wydłużenie czasu oczekiwania pacjenta na
świadczenia zdrowotne. Na pewno dłużej w kolejce będzie
się oczekiwało po poradę specjalistyczną czy zabieg rehabilitacyjny.
Na zmniejszenie przychodów wpłynęło także zmniejszenie
ceny za świadczenia, tzn.:
• za poradę specjalistyczną,
• za badania diagnostyczne - gastroskopia, kolonoskopia,
– zabiegi rehabilitacyjne,
Ze względu na to, że niektóre kontrakty zostały podpisane
na okres krótszy niż 12 miesięcy aktualnie nie znamy faktycznej wielkości środków finansowych na cały 2010r.
Okresy obowiązywania poszczególnych umów:
• Lecznictwo Szpitalne - 12 miesięcy
• Zakład opiekuńczo – Leczniczy – 6 miesięcy
• Opieka Pielęgnacyjno – Hospicyjna (Medycyna Paliatywne) – 6 miesięcy
• Dializa – 12 miesięcy
• Ambulatoryjna Opieka Specjalistyczna – 3 miesiące
• Poradnia Psychologiczna i Poradnia Zdrowia Psychicznego – 6 miesięcy;
• Rehabilitacja Lecznicza – 3 miesiące
• Programy profilaktyczne (mammografia) – 12 miesięcy
• Ratownictwo Medyczne (zespoły wyjazdowe) – 12 miesięcy
• Medycyna Szkolna – 6 miesięcy
• Nocna i Świąteczna Opieka Lekarska, Pielęgniarska
i Wyjazdowa – 6 miesięcy
Janusz Baczewski: Misją Zespołu jest: Zdrowie pacjenta – najwyższym prawem. Obrany cel nasza placówka stara się osiągnąć dzięki usługom diagnostycznym
i terapeutycznym, wykonywanym na wysokim poziomie w 20 oddziałach oraz dzięki zapewnieniu pacjentom
i personelowi bezpiecznych, przyjaznych warunków pobytu
i pracy.
Szpital w Suchej Beskidzkiej na 345 łóżkach posiada
następujące
oddziały:
Szpitalny
Oddział
Ratunkowy,
Reumatologiczny,
Anestezjologii
i Intensywnej Terapii, Pediatryczny, Wewnętrzny z Pododdziałem Nefrologicznym, Kardiologiczny, Urologiczny,
Neurologiczny Pododdziałem Udarowym, Neonatologiczny, Ginekologiczno-Położniczy, Urazowo – Ortopedyczny,
Chirurgiczny, Dzienny Chemioterapii Onkologicznej, Stacja
Dializ.
Szpital Maków Podhalański na 105 łóżkach, posiada następujące oddziały: Obserwacyjno - Zakaźny, Zakład Opiekuńczo Leczniczy, Medycyny Paliatywnej, Wewnętrzny.
Usługi na rzecz pacjentów świadczy wysoko wykwalifikowany zespół lekarski w liczbie 149 osób, personel pielęgniarski i położniczy w liczbie 348 osób, technicy i pozostały personel działalności podstawowej w liczbie 173 oraz personel
administracyjny i techniczny oraz obsługa w liczbie 147 .
W naszym Zespole rocznie przyjmowanych na hospitalizację jest prawie 17 tysięcy pacjentów.
W.Ł.: Pomimo trudnej sytuacji finansowej w służbie zdrowia, Szpital zdobywa kolejne certyfikaty, chociażby ostatni
Certyfikat Akredytacyjny Centrum Monitorowania Jakości
w Ochronie Zdrowia i certyfikatów z serii norm ISO 9001:
2008 oraz ISO 14001:2004, zatem proszę o rozszerzenie
tematu, który dla większości czytelników jest bardziej lub
mniej zrozumiały.
J.B.: Zespół Opieki Zdrowotnej w Suchej Beskidzkiej posiada status szpitala akredytowanego od 2000 roku. W październiku 2009 roku po raz czwarty szpital poddał się ocenie
zewnętrznej Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie
Zdrowia, wg nowych standardów akredytacyjnych obowiązujących od dnia 15 lipca 2009 roku i uzyskał wynik 90 %
spełnienia wymagań, co daje mu 10 miejsce wśród 90 szpitali akredytowanych w kraju.
Certyfikat akredytacyjny jest obiektywnym potwierdzeniem funkcjonowania szpitala zgodnie ze standardami akredytacyjnymi w obszarach działalności klinicznej, zarządzania
i administracji mających istotny wpływ na bezpieczeństwo
pacjenta i poziom świadczeń medycznych.
W.Ł: Nie obejdzie się bez pytania dotyczącego modernizacji oddziałów szpitalnych i wyposażenie ich w nowoczesny
sprzęt medyczny, chociażby zmodernizowany ostatnio, przy
udziale Starostwa Powiatowego oraz środków unijnych Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii
W.Ł: Pozwoli Pan Dyrektor, ze zapytam, jak układa się
3
echo
J.B.: W Zespole Opieki Zdrowotnej w Suchej Beskidzkiej trwają prace związane z realizacją Projektu: „Modernizacja Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii, Bloku Operacyjnego oraz Centralnej
Sterylizacji wraz z zakupem aparatury medycznej” w ramach Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007 – 2013. Inwestycja o wartości 11223 000
zł (50 % środki unijne, 50 % środki własne w tym dotacja
z Powiatu Suskiego) jest realizowana od dnia 1 lipca 2009
roku do 30 czerwca 2011 roku. W ramach projektu został
zmodernizowany Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii, zostanie on uroczyście otwarty w dniu 5 marca 2010 r.
Prace modernizacyjne prowadzone przez firmę wyłonioną
w drodze przetargu nieograniczonego prowadzone były
sukcesywnie od 1 lipca 2009 roku do 31 stycznia 2010 roku.
Zakres prac modernizacyjnych obejmował przebudowę
struktury całego parteru bloku B w tym:
• Adaptację pomieszczeń dotychczas zajmowanych przez
OAiIT o powierzchni prawie 190 m2, oraz adaptację
pomieszczeń dotychczas zajmowanych przez Stację
Krwiodawstwa o powierzchni prawie 200 m2,
• Przesunięcie korytarza głównego,
• Przeniesienie sal chorych ze strony zachodniej na stronę
wschodnią z podziałem na salę jednoosobową, izolatkę
i salę pięcioosobową ze stanowiskiem obsługi pielęgniarskiej.
Wyposażenie w sprzęt medyczny jest zgodnie
z Rozporządzeniem Ministra Zdrowia i spełnia wszystkie
wymagania dla tego typu oddziału.
Zmodernizowany Oddział Anestezjologii i Intensywnej
Terapii jest jednym z nowocześniejszych w województwie
małopolskim, spełnia wszystkie wymagania sanitarno-epidemiologiczne, posiada nowoczesny sprzęt i aparaturę medyczną. Jest oddziałem interdyscyplinarnym, przyjmującym
wszystkich pacjentów w stanie bezpośredniego zagrożenia
życia wymagających intensywnej terapii, np.: po zatrzymaniu krążenia, ciężkich urazach wielonarządowych, z ciężkimi
zaburzeniami metabolicznymi. Trafiają tu również chorzy po
długotrwałych, rozległych zabiegach operacyjnych. Oddział
świadczy usługi dla potrzeb wszystkich oddziałów Zespołu
Opieki Zdrowotnej w Suchej Beskidzkiej, a także dla chorych
z zagrożeniem życia przywożonych przez pogotowie ratunkowe.
Oddział posiada 7 łóżek wyposażonych w nowoczesną
aparaturę monitorującą i podtrzymującą czynności życiowe
pacjentów. Do dyspozycji wysoko wykwalifikowanego personelu lekarskiego i pielęgniarskiego pozostają respiratory
i kardiostymulatory, a także inny sprzęt pozwalający na pełne świadczenie usług medycznych w zakresie intensywnej
terapii zgodnie ze standardami obowiązującymi w tej dziedzinie.
Jordanowa
habilitacyjnego, który będzie zlokalizowany w budynku po
Pralni szpitalnej. W związku z dużą ilością pacjentów po wylewach, udarach mózgu jest wyraźna potrzeba otworzenia
właśnie takiego oddziału. Kolejnym zadaniem jakie chcemy
zrealizować to kroki zmierzające do rozszerzenia działalności w kierunku kardiochirurgii.
Plany dotyczące działalności Ambulatorium Wyjazdowego w Jordanowie to utrzymanie dotychczasowego zakresu
usług, natomiast rozszerzenie działalności NZOZ-u „DOM”
w zakresie leczenia uzależnień.
W zakresie zadań modernizacyjnych Ambulatorium Wyjazdowego w Jordanowie planowany jest remont garażu,
w którym stacjonuje karetka podstawowa. Będziemy szukać źródeł finansowania tego przedsięwzięcia i zwracać się
z prośbą o pomoc finansową do samorządów z terenu jordanowszczyzny.
Dziękuję za rozmowę W.Ł.
W S P R AW I E KO N KU RS U
N A R E W I TA L I Z AC J Ę
W.Ł: Uprzejmie proszę coś więcej powiedzieć na temat
służby zdrowia w naszym powiecie, z uwzględnieniem opieki zdrowotnej na terenie jordanowszczyzny.
J.B.: Jednym z priorytetowych zadań Zespołu Opieki Zdrowotnej w Suchej Beskidzkiej jest wzmocnienie wizerunku
szpitala na rynku usług medycznych i spełnienie rosnących
oczekiwań klientów – pacjentów.
Czynimy starania zmierzające do powstanie Oddziału Re-
4
echo
Jordanowa
ST R E FA P Ł AT N EG O PA R KOWA N I A W J O R DA N OW I E
Uchwałą Rady Miasta Jordanowa począwszy od pierwszych dni kwietnia wprowadza się
w obrębie Rynku Strefę Płatnego Parkowania.
Wprowadzenie strefy ma na celu
poprawę sytuacji związanej z parkowaniem w obrębie ścisłego centrum.
Strefa będzie obowiązywać od poniedziałku do soboty w godzinach od
8:00 do 16:00, a opłata za każdą rozpoczętą godzinę wynosić będzie 1zł.
Możliwe będzie wykupienie w kasie
Urzędu Miasta kart abonamentowych
o nominałach: 50 zł za miesiąc lub
200 zł za 6 miesięcy parkowania.
Radni Rady Miasta oraz pracownicy Urzędu Miasta odpowiedzialni za
realizację uchwały bardzo dokładnie
przeanalizowali sposoby prowadzenia
stref płatnego parkowania w miejscowościach zbliżonych wielkością do
Jordanowa, wybierając sprawdzone
rozwiązania. Uznano, iż najlepszym
rozwiązaniem będzie wprowadzenie
strefy na okres próbny 6-ciu miesięcy,
który pokaże wszystkie plusy i minusy
realizowanego zadania. W budżecie
na rok 2010 Rada Miasta przeznaczy-
ła kwotę 60 000 zł, mając wstępne rozeznanie, co do sposobu prowadzenia
strefy oraz wysokości kwoty potrzebnej na realizację tego zadania.
Zatrudnienie parkingowych (koszt
około 80 000zł na okres 6 miesięcy,
nie zyskało aprobaty w związku z wysokimi kosztami osobowymi (płace,
ubranie, kasy fiskalne). Postanowiono ustawić parkometry. Zakupu tych
urządzeń ze względu na wysoki koszt
jednostkowy nie brano pod uwagę,
w grę wchodziła jedynie dzierżawa
ze względu na możliwość likwidacji
strefy po okresie próbnym. Parkometry muszą bowiem spełnić określone
warunki techniczne takie jak: własne
źródło zasilania, pobieranie monet
o nominałach od 10 gr do 5 zł, obsługa w 3 językach (polski, angielski,
niemiecki), własny system alarmowy,
itp. Parkometry nie wydają reszty,
lecz przeliczają nominał wrzuconych
monet na dodatkowy czas pobytu
w strefie.
Koszt dzierżawy 8 szt. parkometrów to kwota 53 000 zł za okres 6-ciu
miesięcy. Powyższa kwota obejmuje:
ubezpieczenie, materiały eksploatacyjne, części zamienne, przeglądy
i naprawy, szkolenie 2 pracowników,
oraz wszystkie inne dodatkowe koszty
niezbędne do prawidłowego funkcjonowania parkometrów.
Urząd Miasta liczy na zrozumienie
i zdyscyplinowanie parkujących, dostosowanie się do znaków drogowych
oraz zapoznanie się z regulaminem
SPP.
Informacje dotyczące funkcjonowania strefy płatnego parkowania można uzyskać
w Urzędzie Miasta Jordanowa pok.11
tel. 18-26-91-708 (osoba odpowiedzialna Szklany Zenon) lub na stronie internetowej Miasta (www.jordanow.pl).
WIADOMOŚCI
Z R AT U S Z A
STATUT MIEJSKIEGO OŚRODKA KULTURY W JORDANOWIE
I. Postanowienia ogólne
§1
Miejski Ośrodek Kultury w Jordanowie
jest miejską, samorządową instytucją
kultury, której podstawowym celem
statutowym jest prowadzenie działalności kulturalnej.
§2
Miejski Ośrodek Kultury w Jordanowie
działa na podstawie ustawy z dnia 25
października 1991 r. o organizowaniu
i prowadzeniu działalności kulturalnej
(DZ. U
z 1997 r. Nr 110 poz. 721 i Nr 141 poz.
943, z 1998 r. Nr 106 poz.668, z 1999 r.
Nr 101 poz. 1178 oraz z 2000 r. Nr 12
poz. 136), uchwały Rady Miejskiej o jego utworzeniu oraz niniejszego statutu.
§3
Organizatorem Miejskiego Ośrodka Kultury jest gmina Miasto Jordanów.
§4
1. Miejski Ośrodek Kultury działa na obszarze Miasta Jordanowa.
2. Miejski Ośrodek Kultury może współdziałać z instytucjami kultury oraz orga-
5
nizować imprezy artystyczne i kulturalne także poza obszarem miasta.
§5
Siedzibą Ośrodka Kultury jest miasto
Jordanów, ul. Rynek 2.
§6
1. Miejski Ośrodek Kultury uzyskuje
osobowość prawną z chwilą wpisania
do rejestru instytucji kultury prowadzonego przez organizatora.
2. Miejski Ośrodek Kultury prowadzi gospodarkę finansową na zasadach określonych w rozdziale 3 ustawy z dnia 25
echo
października 1991 r. o organizowaniu
i prowadzeniu działalności kulturalnej.
§7
1. Z zastrzeżeniem ust. 2 Miasto Jordanów nie odpowiada za zobowiązania
Miejskiego Ośrodka Kultury.
2. Miejski Ośrodek Kultury otrzymuje
dotacje z budżetu Miasta. Wysokość
dotacji określa uchwała budżetowa
Rady Miasta
3. Nadzór nad działalnością Miejskiego
Ośrodka Kultury w zakresie określonym przepisami prawa sprawuje Burmistrz Miasta Jordanowa.
II. Przedmiot i zakres działalności
Miejskiego Ośrodka Kultury
§8
1. Miejski Ośrodek Kultury prowadzi
działalność kulturalną polegającą na
tworzeniu, upowszechnianiu i ochronie
kultury, turystyki i kultury fizycznej.
2. W tworzeniu programu działalności kulturalnej określającego jej cele
i kierunki Miejski Ośrodek Kultury
współdziała ze społecznym ruchem
kulturalnym i innymi instytucjami, stowarzyszeniami, fundacjami itp.
§9
Do podstawowych zadań Miejskiego
Ośrodka Kultury należy:
1) rozpoznawanie oraz pobudzanie zainteresowań i potrzeb kulturalnych,
2) przygotowanie do tworzenia i odbioru wartości kulturalnych,
3) kształtowanie aktywnego uczestnictwa w kulturze,
4) tworzenie warunków dla rozwoju
amatorskiego ruchu artystycznego
i folkloru,
5) edukacja kulturalna oraz popularyzacja wiedzy i sztuki,
6) propagowanie zdrowego trybu życia
poprzez działania w zakresie turystyki,
rekreacji i sportu,
7) dbanie o równy dostęp do oferowanych form aktywności dla wszystkich
mieszkańców miasta,
8) prowadzenie działań dotyczących
współpracy Miasta z innymi instytucjami i Ośrodkami Kultury w zakresie
działalności kulturalnych.
§ 10
Zadania w zakresie działalności kulturalnej Ośrodek Kultury realizuje poprzez:
1) organizację imprez artystycznych
i rozrywkowych,
2) inicjowanie oraz pomoc zespołowym
formom twórczości i uczestnictwa
w kulturze,
3) podejmowanie przedsięwzięć edukacyjnych, rekreacyjnych, sportowych,
turystycznych, oświatowych i innych,
4) działalność instrukcyjno - metodyczną,
5) organizację wystaw, przeglądów imprez sportowych i innych przedsięwzięć
w zakresie popularyzacji dorobku kulturalnego,
6) inspirowanie oraz promowanie działalności literackiej, artystycznej innych form twórczości oraz aktywności
mieszkańców Miasta.
§ 11
W celu pomnożenia środków finansowych na działalność kulturalną Miejski Ośrodek Kultury może realizować
odpłatne imprezy zlecone, prowadzić
impresariat artystyczny, wykonywać
usługi w zakresie informacji, szkolenia,
reklamy, działalności wydawniczej oraz
inne działania gospodarcze.
III. Organizacja i zarządzanie Miejskim
Ośrodkiem Kultury
§ 12
Organizację wewnętrzną Miejskiego
Ośrodka Kultury określa regulamin organizacyjny nadawany przez jego dyrektora po zasięgnięciu opinii Burmistrza
Miasta.
§ 13
Kształt struktury organizacyjnej Miejskiego Ośrodka Kultury powinien być
dostosowany do wymagań realizacji programu działalności kulturalnej,
ustalonego we współdziałaniu ze społecznym ruchem i stowarzyszeniami
kulturalnymi oraz zapewniać efektywne
wykorzystanie powierzonych i nabytych środków finansowo¬-materialnych
zgodnie z jego przeznaczeniem.
§ 14
Dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury
wyłonionego w drodze konkursu powołuje i odwołuje Burmistrz Miasta Jordanowa. W przypadku nierozstrzygnięcia
konkursu dyrektora powołuje Burmistrz
Miasta Jordanowa.
§ 15
1. Dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury
jest kierownikiem zakładu pracy
w rozumieniu przepisów Kodeksu pracy.
2. W porozumieniu z Burmistrzem Miasta Jordanowa dyrektor Miejskiego
Ośrodka Kultury może tworzyć oddziały i inne podporządkowane jednostki
organizacyjne działalności kulturalnej.
3. Dla rozszerzenia współdziałania z organizacjami społecznymi i stowarzyszeniami kultury dyrektor może powołać ciało doradcze „Radę Programową
Miejskiego Ośrodka Kultury”.
6
Jordanowa
IV. Gospodarka finansowa i majątkowa Miejskiego Ośrodka Kultury
§ 16
1. Miejski Ośrodek Kultury gospodaruje
mieniem komunalnym przekazanym
przez miasto, zarządza nim i ponosi odpowiedzialność za jego wykorzystanie
do celów realizacji zadań statutowych.
2. Zakres samodzielności dyrektora
Miejskiego Ośrodka Kultury w gospodarowaniu powierzonymi składnikami
mienia komunalnego określają przepisy ustawowe oraz obowiązek jego
efektywnego wykorzystania.
3. Przy składaniu oświadczeń woli
w sprawach majątkowych dyrektor
Miejskiego Ośrodka Kultury współdziała z głównym księgowym Ośrodka
Kultury w zakresie przewidzianym odrębnymi przepisami.
§ 17
1. Działalność Miejskiego Ośrodka Kultury jest finansowana ze środków własnych, z dotacji przyznanej w budżecie
Miasta oraz z darowizn, subwencji, zapisów i innych dochodów.
2. Podstawą, gospodarki finansowej jest
roczny plan działalności, zatwierdzony
przez dyrektora, uwzględniający wysokość dotacji przyznanej w budżecie
miasta a w nim:
a) plan usług
b) plan przychodów i kosztów
c) plan remontów i konserwacji środków trwałych
d) plan inwestycji
3. Miejski Ośrodek Kultury tworzy fundusz instytucji i posiada odrębny rachunek bankowy.
4. Dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury
składa corocznie Komisji Oświaty, Kultury, Sportu i Opieki Społecznej sprawozdanie z prowadzonej działalności
finansowej i programowej.
§ 18
Miejski Ośrodek Kultury prowadzi rachunkowość zgodnie z zasadami obowiązującymi osoby prawne.
V. Postanowienia końcowe.
§ 19
Zmiany statutu Miejskiego Ośrodka
Kultury może dokonywać Rada Miasta w trybie przewidzianym dla jego
uchwalenia.
§ 20
Likwidacja Miejskiego Ośrodka Kultury
może nastąpić na podstawie stosownej
uchwały Rady Miasta, z zachowaniem
warunków określonych w ustawie.
echo
Jordanowa
UCHWAA NR XXX/261/2009
RADY MIASTA JORDANOWA
w sprawie uchwalenia budetu Miasta Jordanowa na 2010 rok.
!"#$%&'() Przepisy wprowadzaj'ce
ustaw+ !"#$%&,((!,-
-'
--"#$%./n. zm.) - 345!
nast+puje:
Ustala si+dochody bud6(7'cznej kwocie 11.441.787,95 z, -8
1) dochody bie6'ce 11.321.787,95 z
2) dochody maj'tkowe 120.000,00 z, 7'cznikiem nr 1.
1. Ustala si+wydatki bud6(7'cznej kwocie 11.168.701,57 z, 7'cznikiem nr 2.
2. Wydatki bud6etu obejmuj'!(. 6'cych na 7'czn'kwot+10.816.001,57 z, -8
1) wydatki bie6'ce jednostek bud6(7'cznej 8.607.762,54 z, 8
a) (
(7adki od nich naliczone 6.047.608,00 z
b) wydatki zwi'!='zada?statutowych jednostek bud6etowych 2.560.154,54 z
2) wydatki na dotacje na zadania bie6'ce 490.630,03 z
3) wydatki na >. 1.518.300,00 z
4) wydatki na obs7ug+d7ugu publicznego 199.309,00 z.
3. Wydatki bud6etu obejmuj' !(.-='tkowych na 7'czn' kwot+ 352.700,00 z 7o>ci przeznaczon'
=(=
7'cznikiem nr 2.1.
3.6nica mi+-(-!' nadwy6k+ bud6(273.086,38 z,
-(' 6etu sp7at+ po6((.'gni+!
(.>-!
2. Ustala si+ przychody bud6(306.500,00 z 67'cznej kwocie 579.586,38z,
7'cznikiem nr 3.
1. Tworzy si+rezerw+
.!'bud6(>ci 11.200,00 z.
2. Tworzy si+rezerw+celow'na dofinansowanie zada?('dzania kryzysowego
w wysoko>ci 5.000,00 z.
#( 6etu obejmuj':
1) 77u wydawanych zezwole? na sprzeda6=.!(!( 6etu na realizacj+
zada? uj+A--B
-B!((3'B !-.C!(!A-Programie Przeciwdzia7(-(>ci 143.030,03 z, 7'cznikiem nr 4,
2) =!!(-='=(>c i 1.260.893,00 z, zgodnie
7'cznikiem nr 5,
3) wydatki na realizacj+ zada? !(-='=(>c i 1.260.893,00 z, zgodnie
7'cznikiem nr 6,
ID: AXTYM-FCZJN-ARCGE-DLIOR-CWRIW. uchwalony.
Strona 1 / 21
7
echo
Jordanowa
4) wydatki zwi'!=' zada? wykonywanych na podstawie porozumie? mi+dzy jednostkami samorz'du
!
(>ci 60.000,00 z, 7'cznikiem nr 7.
Wydatki bud6etu gminy obejmuj'!(=!(8
1) !
-=(!(317.000,00 z, 7'(-,
2) na sfinansowanie zada? zleconych podmiotom nie nale6'-(. !7aj'cym
!'gni+cia zysku ) organizacjom pozarz'dowym oraz prowadz'cym dzia7alno> { po6ytku publicznego
(113.630,03 z, 7'cznikiem nr 9.
Ustala si+ dochody podlegaj'ce przekazaniu do bud6etu pa?(23.831,00 z, zgodnie
7'cznikiem nr 10.
Na potrzeby zarz'dzania d7
- !-( 6etowym 2010 przyjmuje si+^Prognoz+ kwoty d7ugu
Miasta Jordanowa na lata 2010 ) 2019`, 7'cznikiem nr 11.
Upowa6nia si+Burmistrza Miasta Jordanowa do
1) !((!= 6etu czasowo wolnych >(. 6(- (6
bank prowadz'cy obs7ug+bud6etu,
2) (-!(. 6
7u klasyfikacji bud6etowej, obejmuj'cych
.!>ci zmian+ ((.!
=( 7ugi
d7ugu publicznego oraz zmian+kwot zaplanowanych na wydatki maj'tkowe,
3) przekazywania kierownikom jednostek bud6etowych uprawnie? do dokonywania przeniesie? !(.
7u klasyfikacji bud6etowej,
4) zaci'gania zobowi'za? 7-.(.!=(= +dna dla zapewnienia ci'g7o>ci
dzia7A--7aty up7() na 7'czn'kwot+1.000.000 z.
Wykonanie uchwa7y bud6etowej powierza si+Burmistrzowi Miasta Jordanowa.
Uchwa76-=+-' obowi'zuj'c' !
og7#($+-v=.47opolskiego oraz na tablicy og7osze?Urz+du Miasta Jordanowa.
Przewodniczcy Rady Miasta
Jordanowa
mgr Maria Pudo
ID: AXTYM-FCZJN-ARCGE-DLIOR-CWRIW. uchwalony.
Strona 2 / 21
8
echo
Jordanowa
Zacznik nr 2.1
do Uchwa7y Nr XXX/261/2009
Rady Miasta Jordanowa
z dnia 29 grudnia 2009 r.
WYDATKI MAJTKOWE - !"
Dzia
Rozdzia
Paragraf
Tre#$
Warto#$%&
400
'(%)*&)+:;:&)<=)(*'%)+:;%;+;*>:?elektryczn, >)&:%<@?
31 000,00
40002
Dostarczanie wody
31 000,00
700
Gospodarka mieszkaniowa
49 200,00
70005
A(
-->ciami
49 200,00
750
Administracja publiczna
43 200,00
75023
Urz+
-"--&
43 200,00
754
BezpieczeFL(%<=QV[:\&+;:<\]*<+)=*&;\:%=<arowa
8 500,00
75404
|-=.(B!=
,%
801
O#%:)():%'\]<%)+:;
170 000,00
80101
Szko7y podstawowe
170 000,00
900
^<L=<@)*_)_<`Q+)[+):<\]*<+)#rodowiska
5 000,00
90015
O>!!!..
921
Q[(Q*):<\]*<+)@&:;@&:\(%)+)*<@<%;><
45 800,00
92120
~ (.( (-
45 800,00
%
Razem:
352 700,00
Przewodniczcy Rady Miasta
Jordanowa
mgr Maria Pudo
ID: AXTYM-FCZJN-ARCGE-DLIOR-CWRIW. uchwalony.
Strona 11 / 21
9
echo
Jordanowa
Zacznik nr 3
do Uchwa7y Nr XXX/261/2009
Rady Miasta Jordanowa
"vx{|v{x{|}!|~ETU MIASTA JORDANOWA NA ROK 2010
Lp.
)&%)
1.
|<\]<@'<>em:
11 441 787,95
2.
'@)(_:<>em:
11 168 701,57
3.
Nadwy6ka (1-2)
4.
Finansowanie (5-6)
5.
Przychody budetu:
306 500,00
%<()%&
273 086,38
-273 086,38
Wolne >rodki
306 500,00
6.
Rozchody budetu:
579 586,38
a)
Sp7ata rat zaci'gni+tych po6yczek
w NFOAvv
b)
160 000,00
Sp7ata rat zaci'gni+tej po6yczki
w WFOAv|(
c)
23 200,00
Sp7ata rat kredytu zaci'gni+tego
w BG|(.
d)
11 500,00
Sp7ata rat kredytu zaci'gni+tego
66 666,64
B|~|(.
e)
Sp7ata rat kredytu zaci'gni+tego
115 654,74
5.,(
f)
Sp7ata rat kredytu zaci'gni+tego
102 565,00
5.(
g)
Wykup obligacji
z Banku DnB NORD Warszawa
100 000,00
Przewodniczcy Rady Miasta
Jordanowa
mgr Maria Pudo
ID: AXTYM-FCZJN-ARCGE-DLIOR-CWRIW. uchwalony.
Strona 12 / 21
10
echo
Jordanowa
Zacznik nr 11
do Uchwa7y Nr XXX/261/2009
Rady Miasta Jordanowa
PROGNOZA DUGU PUBLICZNEGO MIASTA JORDANOWA NA LATA 2010-2019
Przewodniczcy Rady Miasta
Jordanowa
mgr Maria Pudo
ID: AXTYM-FCZJN-ARCGE-DLIOR-CWRIW. uchwalony.
Strona 21 / 21
11
echo
Jordanowa
OTWORZYĆ SERCE NA DRUGIEGO CZŁOWIEKA
„Zawsze ilekroć uśmiechasz się do swojego brata i wyciągasz do niego rękę,
wtedy zawsze jest Boże Narodzenie…” – Matka Teresa z Kalkuty
W dniu 20 grudnia 2009 r. po odprawionej Mszy św. o godz. 14.30
odbyła się Wigilia Parafialna dla osób
samotnych, chorych, opuszczonych
i chcących spotkać się z drugim człowiekiem. Pani Czesława Madoń - dyrektor Szkoły Podstawowej w Jordanowie powitała zaproszone osoby
przybyłe na spotkanie wigilijne, które
miało miejsce w świetlicy szkolnej
z powodu trwającego jeszcze remontu sali gimnastycznej. Sala była bajecznie kolorowa. Dzieciaki powiesiły
ozdoby świąteczne a młodzież oazowa
wspólnie z panią instruktor Ewą Wilk
prowadzącą Koło Hafciarskie, udekorowała dodatkowo choinki wyciętymi
na zajęciach przez panie gwiazdkami
przypominającymi śnieżynki. Natomiast podobnie jak w latach poprzednich młodzież działająca przy Zespole
Szkół im. Piotra Dańkowskiego przygotowała na stoły świąteczne stroiki.
Wystrój sali był imponujący przypominający klimaty świąteczne. Należy
dodać, że pani Krystyna Solowska od
ponad dwudziestu lat wraz z młodzieżą wykonywała stroiki bożonarodzeniowe i wielkanocne, którymi obdarowywali ludzi starszych, nauczycieli
i zakłady pracy, które dawniej współpracowały ze szkołą.
Jak każda Wigilia rozpoczęła się od
Ewangelii, którą tym razem przeczytał
pan Burmistrz Zbigniew Kolecki. Na
tej Wigilii był obecny ks. Marcin Hodana i ks. Jerzy Skórkiewicz. Tradycyjnie łamaliśmy się opłatkiem i w miłej
atmosferze przekazywaliśmy sobie
najlepsze życzenia. Ks. Dariusz Głuszko wystosował list do Grupy Modlitewnej im. Jana Pawła II i do Kręgu
Biblijnego (organizatorzy) , który odczytał także Burmistrz Kolecki.
Szefowa Stołówki Szkolnej pani
Małgorzata Głąb przy pomocy pań
z obu Wspólnot wydała 140 posiłków,
na który składał się barszczyk z uszkami, rybka i kompot z suszonych owoców. Uszka kleiły kobiety a mężczyźni
fundowali ryby. Na stołach nakrytych
białymi obrusami nie zabrakło własnoręcznie upieczonych różnego rodzaju ciast i zakupionych owoców.
Oprawą muzyczną zajął się dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury pan
Jan Hanusiak, który także grał na
akordeonie. Grupa Muzyczna działająca w Klubie Seniora przy MOK zaśpiewała łącznie 20 kolęd i pastorałek
a panie ze Stowarzyszenia Jordanowskiego Koła Kultury Ludowej przygotowały na tę okazję kilka wierszy
i świątecznych opowiastek.
Oaza Młodzieży przygotowała 50
paczek z produktów spożywczych,
zgromadzonych w okresie poprzedzającym święta Bożego Narodzenia.
Dowiedziałam się, że pan Zbigniew
Maciąga od początku istnienia piekarni tj. od 21 lat przekazywał chleb
i chałki. Sklep Ogólnospożywczy pana
Tadeusza Marszałka szósty raz podarował artykuły spożywcze. Pan Piotr
Turchan z Naprawy czwarty raz przywoził owoce. Delikatesy „Rapacz”
także przekazywały dary w postaci artykułów spożywczych już trzykrotnie.
Ks. Wojciech Dzioboń pośredniczył
w załatwieniu darów z Caritas Polska
w Krakowie i dzięki dużej dostawie
można było przygotować paczki dla
połowy zgłoszonych osób. Pod kątem
potrzeb brakujących artykułów, dodatkowo zakupiono je z ofiar.
Należą się podziękowania wszystkim tym, którzy włączyli się
w przygotowanie paczek,
a mianowicie:
właścicielom
wyznaczonych sklepów,
w których były
składane towary do kartonów, darczyńcom i hojnym
ludziom, którzy
złożyli ofiary
pieniężne do
12
puszki znajdującej się w kaplicy przy
adoracji Najświętszego Sakramentu,
a także tym osobom, którzy dostarczyli paczki swoimi samochodami dla
potrzebujących pomocy.
Ubogim nazywamy kogoś, którego
nie stać na zaspokojenie elementarnych potrzeb tj. wyżywienia, ubrania,
mieszkania, zachowania zdrowia. Na
szczęście w Jordanowie nikt nie trudni się żebractwem, nikt nie śpi pod
mostem, na dworcu czy na klatce
schodowej. Krępujące jest, że jest się
ubogim i nikt do tej kategorii nie chce
się przyznać. Finansowy kryzys dotknął także niektórych mieszkańców.
Są to ludzie pokrzywdzeni przez los,
mający stosunkowo niskie dochody.
Wywodzą się oni z kręgu ludzi bezrobotnych lub pracujących ale zarabiających zbyt mało albo otrzymujących
niskie świadczenia, by zapewnić sobie i swoim rodzinom wystarczające
środki do życia. Niejeden odczuwa
lęk przed biedą i związaną z tym
bezradność w jaki sposób przetrwać
miesiąc, obawiając się o przyszłość
swojej rodziny. Statystyki informują,
że 1/3 emerytów rezygnuje z realizacji recept, nawet tych niezbędnych
ratujących życie. Śmiem twierdzić, że
podobnie może być u nas. Przyczyna ubóstwa to bezrobocie, większa
liczba osób na utrzymaniu, podeszły
wiek, choroby, śmierć współmałżonka
echo
i rozpad rodziny, nałogi czy sytuacja
mieszkaniowa.
Nasi mieszkańcy tracą pracę.
Chcąc sprawdzić sytuację bezrobocia
z terenu Jordanowa, udałam się do
Dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Suchej Beskidzkiej pana Janusza
Spannbauera. Od Kierownika Działu
Rynku Pracy pana Zenona Przysiężniaka usłyszałam niepokojące informacje, że w powiecie suskim Jordanów
plasuje się na trzecim miejscu a bezrobocie pogłębia się. Analizowaliśmy
dane statystyczne, z których wynika,
że według stanu na koniec 2008 r.
było ogółem 179 bezrobotnych, natomiast na dzień 31.12.2009 r. aż 224
osoby, co stanowi 8,4 % stopy bezrobocia a w skali powiatu 10,1%. Ilość
osób z prawem do zasiłku zmalała do
42. Trudno się dziwić, że wykazanych
jest 122 kobiet, skoro półtora roku
temu ogłoszono upadłość Spółdzielni
Pracy Przemysłu Odzieżowego „Jordanowianka”. Być może część bezrobotnych powyżej 50 roku życia stanowiącej 51 osób też pochodzi z tego
zakładu pracy. Od 2007 r. na suskim
rynku pracy obserwuje się tendencję
spadkową osób długotrwale bezrobotnych (powyżej 1 roku), których
u nas obecnie jest 58 osób. Nastąpił
wzrost liczby młodzieży do 25 roku życia do 62 osób a po szkole średniej bez
doświadczenia zawodowego mamy
64 osoby. Zarejestrowanych jest 112
osób bez wykształcenia średniego.
W grupie kobiet, które nie podjęły zatrudnienia po urodzeniu dziecka jest
13. Przypuszczam, że nie mają takiej
możliwości, ponieważ pracodawca
nie chce ich ponownie przyjąć. Jest
9 kobiet samotnie wychowujących
dziecko. Pocieszające wiadomości
były takie, że w skali powiatu około 2
tys. bezrobotnych się aktywizuje, a 1
tys. bezrobotnych korzysta z okazji
zatrudnienia się na prace interwencyjne. Są też możliwości otrzymania
dotacji na otwarcie działalności gospodarczej, odbycie stażu i szkoleń,
prace społecznie użyteczne czy przygotowanie zawodowe. Cieszy fakt, że
PUP w Suchej Beskidzkiej w minionym roku pozyskał pokaźną kwotę,
którą przeznaczył na przeciwdziałanie
bezrobocia i promocji zatrudnienia.
W Jordanowie ludzie nie
głodują, a jeżeli
ktoś
zauważy
sytuację dramatyczną, to sąsiad
lub rodzina podeśle jedzenie
lub zgłosi kryzysową sytuację
do Miejskiego
Ośrodka Pomocy
Społecznej. Dzieci z rodzin patologicznych i wielodzietnych też zjedzą
obiad na stołówce szkolnej a MOPS
pokryje koszty. Ksiądz Prałat Bolesław
Wawak co roku sponsoruje obiady dla
dziecka i przekazuje na ten cel 1 tys.
zł. Okazjonalnie anonimowa osoba
prywatnie pokrywa także zakup obiadu dla jednego dziecka. Agencja Rynku Rolnego finansuje kartonik mleka
dla każdego dziecka „w podstawówce”. Pani Dyrektor Czesława Madoń
z troską wypowiadała się o trudnej
sytuacji niektórych dzieci.
Pani Kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Jordanowie Zofia Gospodarczyk udzieliła mi
ciekawych informacji, na podstawie
sprawozdań wykonanych na dzień
31.12.2009 r. Otóż z zasiłków stałych
korzystały 23 osoby, z tego dla 18
osób pokrywana jest składka zdrowotna ZUS. Zasiłki okresowe otrzymały 34 osoby. 236 osób otrzymało
zasiłki celowe. Jeżeli chodzi o udzielenie pomocy w zakresie dożywiania,
otrzymało ją 226 osób, w tym dla 38
dzieci zapłacono za obiady w szkolnej
stołówce, natomiast pozostałe osoby
skorzystały z zasiłku na zakup żywności. Rzeczywista liczba rodzin, którym
przyznano pomoc na podstawie decyzji były 154 rodziny. W tych rodzinach
jest 435 osób, w nich skorzystało
z pomocy 291 osób. Dla 224 rodzin
udzielono pracy socjalnej (doradztwo). Usługi opiekuńcze były świadczone przez opiekunki PCK dla 7 osób.
Sytuacja w 2009 r. była na podobnym
poziomie jak w 2008 r. ale zmieniają
się nazwiska mieszkańców potrzebujący pomocy.
Alkoholik pije na własne życzenie
a kiedy jest „na głodzie” pieniądze
13
Jordanowa
przeznaczy na piwo (też alkohol) lub
papierosy zamiast kupić jedzenie dla
siebie i swoich dzieci. Takim ludziom
też trzeba pomóc, żeby wyszli z nałogu. Istniejącą sytuację możemy częściowo zmienić, jeżeli lokalna społeczność tym osobom będzie pomagać.
Od nas zależy, czy potrafimy z pokorą dostrzec biednego człowieka
i zorganizować pomoc a może rozwiązać wspólne problemy. To musi być
łańcuch ludzi dobrej woli. Są niesamowici ludzie wielkiego serca, którzy nie
chwalą się tym, że pomogą bliźniemu
w potrzebie. To naturalny i oczywisty
ludzki odruch, który wynosimy z domu rodzinnego. Znam osoby niezaradne, które nie są zdolne do egzystencji
bez pomocy sąsiadów. Zdesperowani
przeżywają kryzys emocjonalny. Często jest to temat tabu.
Dobre uczynki polegają na bezinteresowności. Przez wrodzoną skromność osoby pomagające innym nie
chcą się do tego przyznać. Najczęściej
pomagają ci, którzy nie są bogaci ale
potrafią dzielić się tym co mają, także
swoją pracą fizyczną np. żeby pomóc
przy remoncie domu lub przygotować opał na zimę. Jeżeli damy z siebie
coś dla innych i zrobimy coś dobrego
rozwiązując czyjś „supełek”, wówczas
odczujemy większy komfort psychiczny.
Nasuwa się pytanie. Jeżeli ktoś
poświęca życie na „wypasione” cele
materialne to może według niego
nic złego, ale czy serce bogacza jest
szczęśliwe, gdy swoimi dobrami choćby w minimalnym procencie nie podzieli się z innymi i nie udzieli wsparcia podczas akcji charytatywnych?
echo
Jordanowa
XVIII FINAŁ WIELKIEJ ORKIESTRY ŚWIĄTECZNEJ POMOCY
10 STYCZNIA 2010 R.
To już wieloletnia tradycja, że nasz Ośrodek Kultury czynnie bierze udział w Wielkiej
Orkiestrze Świątecznej Pomocy.
Na wiele miesięcy przed zbiórka zakładamy sztab WOŚP i zajmujemy się zorganizowaniem wolontariuszy, a także
wypełnieniem wielu dokumentów niezbędnych do prawidłowego przebiegu imprezy. W dniu 10 stycznia 2010 roku 8
naszych wolontariuszy o godz. 7.30 ruszyło w trasę i prowadziło kwestę aż do godz. 18.30. Po zakończeniu zbiórki wszyscy usiedliśmy przy stole i rozpoczęliśmy wielkie liczenie
zebranych pieniążków i dzięki naszym mieszkańcom
uzbieraliśmy aż 7.504zł to o 200 zł więcej niż w ubiegłym
roku.
ORGANIZATORZY SKŁADAJĄ SERDECZNE PODZIĘKOWANIE
MIESZKAŃCOM MIASTA JORDANOWA SZEF SZTABU - JAN
HANUSIAK, OPIEKUN – MAŁGORZATA KWAŚNY GRUPA
WOLONTARIUSZY - MŁODZIEŻ Z GIMNAZJUM W JORDANOWIE
1.Marta Hanusiak
2.Anna Kania
3.Magda Smardz
4.Ewelina Ciesielczyk
5.Bartek Wnuk
6.Krzysztof Kochan
7.Kacper Kowalcze
8.Marcin Nowak
C O BY T U J ES ZC Z E S P R Z E DAĆ?
Zbigniew Kołat
Z uwagą obserwuję kolejne ,,pomysły” mające wspomóc budżet miasta , który jak zwykle
jest zbyt szczupły dla sfinansowania niezbędnych inwestycji. A muszą to być zamiary inwestycyjne naprawdę na wielką skalę, skoro środki ze sprzedaży ośrodka Astra i Zakładu
Komunalnego są niewystarczające.
Na marginesie pragnę nadmienić,
że podczas moich trzech kadencji na
stanowisku burmistrza, Rada Miasta
przez 12-cie lat nie dokonała sprzedaży mienia komunalnego na taką skalę
( średnio sprzedawano rocznie mienie
za 100-120 tys. złotych, co w sumie
dało mniej niż sprzedaż w roku 2009
). Chciałby jednoznacznie stwierdzić,
że nieruchomości w/w należało sprzedać, a pozyskane środki zainwestować
w przedsięwzięcia
i infrastrukturę
potrzebną miastu. Sprzedane nieruchomości dały miastu ok. 1,8 miliona
złotych, co jest chyba kwotą pozwala-
jącą planować naprawdę konkretne
i duże przedsięwzięcia. Trzeba mieć
tylko pomysł i wolę realizacji tego
pomysłu a co najważniejsze aby był
on zgodny z aspiracjami miasta i jego
mieszkańców. I tu chciałbym zapytać
o projekt który przedstawili Pan Burmistrz i Pani Przewodnicząca Rady
Miasta na spotkaniu z mieszkańcami
Jordanowa. Chodziło w skrócie o to,
żeby w ramach rewitalizacji rynku
jordanowskiego zlikwidować pawilony handlowe przy rynku, sprzedać
działki ( z prawem pierwokupu obecnym dzierżawcom ) a ewentualni
14
nabywcy wybudowaliby kamienice
nawiązujące do istniejącej zabudowy
rynku. PIĘKNIE! Mam tylko kilka pytań dotyczących szczegółów . Skoro
umowy najmu działek pod pawilonami wygasają w 2014 roku, to planowanie czegokolwiek na tym terenie
wymagać będzie zgody najemców, bo
do 2014 roku nie można im umowy
wypowiedzieć, ponieważ umowa zawarta na czas określony nie może być
rozwiązana bez zgody obydwu stron.
Również prawo pierwokupu zostało
zniesione już wiele lat temu, tak więc
zgodnie z obowiązującym prawem
echo
nieruchomości tego typu mogą być
przez samorząd sprzedane na drodze
przetargu otwartego. Obecni najemcy
będą musieli w przetargu zmierzyć się
z każdym, kto ma na tyle pieniędzy
aby tak drogie działki ( a w rynku nie
będą one tanie ) nabyć. Jest jeszcze jeden problem na który obecni włodarze
miasta nie zwrócili uwagi. Działki których mowa zostały w latach 80-tych
wywłaszczone, przepraszam przymusowo wykupione przez ówczesne
władze na cele ,, społeczne”, co może
oznaczać, że byli właściciele mogą
przy zmianie przeznaczenia w/w nieruchomości domagać się ich zwrotu.
Cały ten projekt jest jak poinformował Pan Burmistrz i Pani Przewodnicząca elementem rewitalizacji rynku,
co samo w sobie jest projektem bardzo dobrym, jednak sposób realizacji
i problemy formalno-prawne każą powątpiewać w jego szczęśliwy koniec.
Tym bardziej, że według słów Pana
Burmistrza wszystkie te zamierzenia
są w fazie przygotowanych wniosków
a nie decyzji, tzn. nie ma przyznanych
środków unijnych na ich realizację. .
Rozumiem, że w zaistniałej sytuacji
miasto potrzebuje dodatkowych środków , jednak czy wprowadzenie opłat
za parkowanie w rynku przyniesie spodziewane korzyści w takiej wysokości,
że zrekompensują one protesty mieszkańców , których można być pewnym
o czym się naocznie przekonaliśmy na
zebraniu w Urzędzie Miasta. W naturalny sposób kierowcy przeniosą się
na ulice sąsiadujące z rynkiem powodując ich ,, zakorkowanie”, ewentualnie będą korzystać z usług marketów
na obrzeżach miasta i jak to wpłynie
na handel w rynku chyba wiadomo.
Będzie to zawoalowana forma kolejnej opłaty, która w większości dotknie
mieszkańców Jordanowa, a przecież
podatki w naszym mieście nie były
i nie są niskie. Tyle że kiedyś nikt nie
wpadł na pomysł wprowadzenia opłat
parkingowych, bo wysokie podatki
były uzasadniane koniecznością utrzymania infrastruktury miasta, w tym
rynku. Jeżeli włodarze miasta wprowadzają taką opłatę, to może należałoby
się zastanowić nad obniżeniem podatków lokalnych w Jordanowie. Muszę
na koniec wrócić do tytułu niniejszego
artykułu. W swoich wypowiedziach
na łamach prasy, stwierdził Pan Burmistrz że cytuję ,, w tym mieście już
nie ma czego sprzedać”. Rozumiem,
że jest to zarzut do poprzedniego burmistrza i obecnej RM, bo gdyby Pan
Burmistrz przeanalizował lata 19942006, to miasto w tym czasie nie tylko
sprzedawało ( jak wspomniałem na
poziomie 100-120 tys. rocznie ), ale
również pozyskiwało nieruchomości.
Wystarczy wspomnieć o boisku sportowym na ul. Kolejowej i terenach je
otaczających. W 1994 roku miasto nie
miało tam ani jednego metra kwadratowego a w roku 2006 posiadaliśmy
w tym rejonie 3,8 ha terenu. To nie
wzięło się znikąd, trzeba było przez kilka lat o ten teren walczyć i zdobywać
kawałek po kawałku. Notabene część
z tego terenu została już sprzedana. Ja
nie jestem przeciwnikiem sprzedawania i budowania za zarobione pieniądze czegoś co jest potrzebne miastu,
jednak utyskiwanie że nie ma czego
sprzedać świadczy o braku pomysłu ,
jak ściągnąć do Jordanowa dodatkowe
środki. Przecież po sprzedaży ośrodka
Astra i Zakładu Komunalnego pojawiły
się dodatkowe ( największe od kilkunastu lat )środki, które mogą być wykorzystane jako wkład własny w projektach unijnych. Skoro przy środkach
unijnych jesteśmy to mam wielką
prośbę. Czy skoro Miasto zaciągnęło
pożyczkę preferencyjną w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska(
umarzalną)a ja zdobyłem dotację na
ujęcie i uzdatnianie wody, zbiornik na
Hajdówce, sieć doprowadzającą wodę
do rynku( 50% porzyczka,50% dotacja
w wysokości 1mln zł),nie ma możliwości uzdatniania wody przy pomocy
lamp UV a nie chloru? To uzdatnianie jest trochę droższe, jednak smak
wody znacznie lepszy i nieobecność
chloru nie bez znaczenia dla naszego
zdrowia, co jest tym bardziej możliwe,
że urządzenie do uzdatniania wody
za pomocą lamp UV zamontowaliśmy
w 2002 roku. Przypomnę na margine-
15
Jordanowa
sie że przed wybudowaniem zbiornika
na Hajdówce wielokrotnie wyłączano
wodę , niekiedy na kilka dni, woda nie
docierała na najwyższe piętra bloków.
Wspomniał Pan Burmistrz w jednym
z wywiadów, że w Jordanowie nic
nie jest zrobione do końca. Proszę
przeanalizować ile dróg miało nawierzchnię bitumiczną a ile teraz, ile
wybudowano budynków użyteczności publicznej, kanalizacji ściekowej,
wodociągów, chodników, oświetlenia
ulicznego i wiele jeszcze innych niezbędnych miastu przedsięwzięć. Ktoś
w tym mieście wybudował ośrodek
zdrowia na który mieszkańcy czekali
kilkadziesiąt lat. Doczekali się po 1994
roku. Można zadać pytanie dlaczego
i od kiedy nasze dzieci nie uczą się do
19.oo? Ano dlatego że wybudowano gimnazjum i dzieci kończą naukę
o przyzwoitej porze, nie wracając do
domu nocą o 20.oo. A może nowe,
betonowe mosty na ul. Malejowskiej
i w Ośrodku Astra pojawiły się jakimś
cudownym zrządzeniem losu. Czy
budynek na stadionie sam się zbudował? Czy może wysiłkiem samorządu ,
działaczy klubu i zawodników powstał
całkiem funkcjonalny obiekt klubowy.
Oczywiście zawsze mogą zdarzyć się
niedociągnięcia i nie każda droga czy
ulica ma nawierzchnię asfaltową (pańskie stwierdzenie o potrzebie zakupu
gumowców dla chodzenia po Jordanowie obraża nasze Miasto i pracę dla
niego radnych już 5-ciu kadencji) . Jednak zawsze inwestycje i ich zakres musiały uwzględniać możliwości budżetu
miasta. Nie ma w Polsce i na świecie
miasta czy gminy, gdzie wszystko jest
zrobione i niczego nie trzeba poprawiać Tak było zawsze, również wtedy
kiedy Pan był Przewodniczącym Rady
Miasta Jordanowa w latach 19901994. Swoją drogą proszę mi przypomnieć jakie wtedy inwestycje zaplanowano i dokończono.
Mam nadzieję, że wszystkie przedsięwzięcia których realizacji się Pan
podejmie, uzyskają społeczną akceptację, będą dobrze służyły Miastu i że
zdobędzie Pan na ich realizację środki.
echo
Jordanowa
Z A DY M I O N Y J O R DA N ÓW
„Miejmy na uwadze dobro swoje ale także innych ludzi”
Jordanów nie ma gazu. Wokół naszego miasta inne miejscowości mają doprowadzony
gaz ziemny. Czymś trzeba palić, żeby ogrzać mieszkanie lub dom. Mniejszym problemem
niż ogrzewanie domu spalonymi śmieciami jest opalanie węglem, drzewem i trocinami.
W naszej sytuacji takie surowce są ok.
Okres grzewczy według mojego
rozeznania zaczyna się we wrześniu
a kończy się w kwietniu następnego
roku. Ponadto w piecach w prywatnych domach lub w spółdzielczych
i komunalnych kotłowniach trzeba codziennie zapalić, żeby woda w łazience i kuchni była ciepła. Do tego doliczmy palenie w piecach kuchennych,
bo na obrzeżach są gospodarstwa.
Znajdą się tacy, którzy oszczędnie gospodarują gazem z butli. Stosowaną
metodą i publiczną tajemnicą jest palenie zużytych pampersów, plas kowych opakowań, szmat, starych opon
i pozostałych śmieci domowych, które
da się spalić i w ten sposób niektórzy
Mieszkańcy w ten sposób ich się pozbywają. I tu nasuwa się pytanie, czy
ludzie palą je dlatego, żeby nie płacić za ich wywożenie do odpowiedniej spalarni (złudne oszczędności)
i dlaczego nie ponoszą za to żadnych
konsekwencji? Niestety, nie zważają
na fatalne skutki swojego postępowania.
Nie widzę problemu, w jaki sposób
odpowiednie Służby mogą odnaleźć
„przestępców”. Wystarczy wyjść na
którąkolwiek górkę, przykładowo na
Flakówkę (gdzie chodzę na space-
ry) i „jak na dłoni” widać unoszące
się różnych kolorów i odcieni dymy,
szczególnie w godzinach wieczornych,
a szczytowym dniem jest sobota. Kiedy wracamy z koleżankami z ćwiczeń
z hali sportowej, czasami nie sposób
przejść przez jordanowski rynek, tak
toksyczny dym szczypie w oczy i drapie po gardle, nie mówiąc już o nieprzyjemnej woni powodującej obrzydzenie. Przyzwolenie na tego typu
trucie jest od wielu lat.
Podczas spalania tych odpadów,
wydobywają się niebezpieczne dla
zdrowia i życia substancje. Toksyny
odkładają się w naszym ciele. Z przerażeniem czytałam o skutkach takiego postępowania. Mają działanie
alergiczne, powodują choroby układu oddechowego, generują choroby
nowotworowe, obniżają odporność
organizmu sprzyjając powstawaniu
zakażeń wirusowych i bakteryjnych,
powodują mutacje i uszkodzenie płodu itd.
Z domowych kominów wydobywa
się m. in. tlenek i dwutlenek węgla,
azot, dwutlenek siarki, chlorowodór,
cyjanowodór, metale ciężkie. Największą dawkę zanieczyszczeń przyjmujemy w bezpośrednim sąsiedztwie
dymiącego komuna. Przy spalaniu
śmieci szkodliwe substancje gazowe
ze śmierdzącego dymu emitujemy
w powietrze, które wszyscy wdychamy a następnie część opada do gleby.
Zastanawiam się, czy niektórzy traktują powietrze jak „państwowe”?
W Chinach według oficjalnych
danych śmiertelność wśród noworodków jest rzędu 30 – 40 %, a 1/3
populacji choruje na raka. Według
naukowców dlatego tak się dzieje,
gdyż biedne wioski palą śmieciami
przywożonymi na wysypiska z dużych
miast. Nikt nie chciałby, aby u nas do
tego doszło.
Gdyby były przeprowadzane badania skażonego powietrza przez
Inspektorat Ochrony Środowiska,
śmiem twierdzić, że byłby przekroczony dopuszczalny poziom szkodliwych
związków. Może wreszcie będzie odzew osób „uczulonych na ekologię”
zgodnie z ustawą, która precyzuje kto
ma się zajmować ochroną środowiska. Myślę, że odpowiednie SŁUŻBY
posiadają uprawnienia i Jordanów
upora się z widocznym problemem
szkodliwego dla Mieszkańców procederu.
Maria Nowak
Z A B ÓJ C Z E DY M Y
Robert K. Leśniakiewicz
lutego. Dlatego dziwi wrzask, który podniosły media wokół tego, co się działo w Polsce w styczniu bieżącego roku.
Nawet w czasie „zimy stulecia” z przełomu lat 1978/79 nie
było takich problemów, jak w czasie tej zimy! Jak na razie
na usta cisną się gorzkie słowa, kiedy przypominamy sobie
to, co było wtedy z tym, co widzimy tej zimy. Jedno jest
całkiem pewne – te 20 lat od czasu obalenia komunizmu
w Polsce zostały doszczętnie zmarnowane, co żywioły pokazały nam dobitnie i bezlitośnie!
Zima tego roku dała nam zdrowo popalić. Właściwie,
to była normalna zima jaka powinna być o tej porze roku
w Europie Środkowej. To tylko my – wydelikaceni i rozpieszczeni przez gorące lata i stosunkowo łagodne zimy dwóch
ostatnich dekad, w czasie których tylko raz temperatura
minimalna spadła do -33°C – odbieramy normalny mróz
w granicach -15…-20°C jako jakiś ewenement. Zapomnieliśmy już o tym, że w naszej tradycji ludowej mówi się, iż
najsurowsza zima i najcięższe mrozy zawsze miały miejsce
na „gromnicę” czyli w dniu Matki Boskiej Gromnicznej – 2
16
echo
Jordanowa
Ale nie o tym chciałem napisać. Istnieje pewien wstydliwy acz irytujący problem naszego miasta. Nie zwracamy nań uwagi, bo traktujemy go jako stały element naszej
rzeczywistości. Problemem tym jest spalanie w piecach CO
i innych opakowań i odpadów z tworzyw sztucznych.
Nie wiem, czy do ludzi nie trafiają rozumowe argumenty w postaci tego, że po prostu spalanie mas plastycznych,
tych wszystkich polichlorków winylu, bakelitów, poliuretanów, polistyrenów i innych tworzyw sztucznych – które
składają się z łańcuchów węglowodorowych czy związków
aromatycznych zawierających jako domieszki całą Tablicę
Mendelejewa – wydziela w rezultacie śmiertelnie trujące
związki chemiczne, które powodują różnorakie schorzenia i w rezultacie skrócenie naszego życia nawet o dwadzieścia lat! Nie dociera to do ludzi, bo po prostu nie chcą
zdawać sobie sprawy z tego, że szkodzą sobie i innym,
a zaoszczędzone w ten sposób kilka złotych wyrzuca później na lekarzy i leki, kiedy przyjdzie im leczyć siebie i swe
dzieci z różnorakich alergii, nowotworów i innych chorób,
o których jeszcze w latach 60. słyszało się z TV serialu „Dr
Kildare”. (Osobom młodszym wyjaśniam, że dr James Kildare to był taki dr Gregory House lat 60., równie skuteczny
w walce o życie pacjentów przez 190 odcinków, tylko o całe niebo sympatyczniejszy i przystojniejszy, bo grany przez
Richarda Chamberlaina – sic!) Są one pochodną właśnie
wypuszczania w atmosferę różnych substancji toksycznych, gazów cieplarnianych i innego paskudztwa, które
powodują nowotwory, anemię i alergie.
Na zdjęciu dolina Skawy i Osielec pod chmurą zimowego smogu.
starczy spojrzeć na twarz Wiktora Juszczenki, by przekonać
się, jakie spustoszenia w jego urodzie poczyniły właśnie
dioksyny. I nie musiało go nimi truć KGB – jak głosi jego
oficjalna legenda – wystarczyło, by pomieszkał sobie tam,
gdzie spala się opakowania plastykowe czy pozostałości
przemysłowe. Parę lat i z najbardziej wypielęgnowanej
skóry pozostaje jakaś trądzikowata, pokryta pokrzywką,
liszajami czy wykwitami powłoka. Nierzadko pojawiają się
nowotwory skóry czy narządów wewnętrznych.
Ktoś powie, że to wszystko bajki ekowojowników – jak
nazywa nas pewien profesor z Wrocławia, który wsławił
się stwierdzeniem, iż człowiek może spożywać DDT na
kilogramy i to mu nie zaszkodzi. No cóż – do mnie przemawia statystyka i obserwacje. Kiedy patrzę na to, w jakim wieku umierają ludzie urodzeni przez Drugą Wojną
Światową, a teraz, to pojawia się przerażająca konstatacja
– ludzie przedwojenni umierają w wieku 80 – 90 i więcej
lat najczęściej na dysfunkcję różnych organów wewnętrznych. Po prostu ze starości. Powojenni – na choroby cywilizacyjne: nowotwory, choroby serca i krążenia, cukrzycę… I
w wielu przypadkach wiek śmiertelnego zejścia wynosi 50
– 60 lat. Współczesna medycyna robi wprawdzie wielkie
postępy, ale nie są one w stanie skompensować fatalnego
stanu naszego środowiska, i co za tym idzie coraz większej
umieralności ludzi w średnim wieku i coraz większej zapadalności dzieci i młodzieży na choroby wieku dojrzałego,
takie jak: anemia, wrzody żołądka i dwunastnicy, hemoroidy, choroby układu krążenia i serca, wylewy, i inne. Takich
przypadków jest coraz więcej. Skąd się to bierze? – a między innymi z trujących smogów niefrasobliwie produkowanych przez ludzi, zwykłych kutw bez wyobraźni, do których
nic nie przemawia, żadna argumentacja, a którzy potem
z rozpaczą widzą, jak to, co chomikowali przez całe życie
wydawane jest na lekarzy i farmaceutów. Tylko że dla nich
i wielu innych jest już zazwyczaj za późno – za późno na
cokolwiek…
Najgorzej jest w słoneczne dni wyżowe, kiedy panuje
inwersja termiczna – to znaczy na górze jest cieplej, niż
w dolinach. Spalane plastyki wydzielają dioksyny i inne
trucizny, które nie rozpraszają się w atmosferze, ale kiszą
się w chłodnej warstwie powietrza i powodują wybitnie
zjadliwy smog – mieszankę dymu i pary wodnej. Dioksyny są jednymi z najbardziej toksycznych związków, jakie
otrzymano w wyniku syntezy. Istnieją jednak na Ziemi
w śladowych ilościach jako produkt spalania drewna. Potoczna nazwa „dioksyny” odnosi się do wszystkich możliwych chloropochodnych oksantrenu (dibenzo-1,4-dioksyny). Każda z tych pochodnych nazywana jest kongenerem.
Dla dibenzodioksyny istnieje 75 możliwych kongenerów.
Z 75 dioksyn 7 jest bardzo toksycznych. Najbardziej niebezpiecznym kongenerem jest 2,3,7,8-tetrachlorodibenzodioksyna, w skrócie 2,3,7,8-TCDD, a często oznaczana
jako TCDD. Na drugim miejscu znajduje się 1,2,3,7,8-PCDD,
dwukrotnie mniej toksyczna niż TCDD. Pozostałe dioksyny
są znacznie mniej toksyczne od wyżej wymienionych.
Smog zawierający te trucizny podaje je nam powoli, niedostrzegalnie i zarazem w sposób ciągły. A efekty
wychodzą po paru latach, bo podobnie jak DDT czy HCH
(wyjątkowo letalne pestycydy) kumulują się one w tkance
tłuszczowej. Póki ona jest – nic nam nie grozi, ale przy spaleniu tkanki tłuszczowej, substancje te przedostają się do
organizmu i zaczynają się kłopoty. Poważne kłopoty. Wy-
Dlatego też jeszcze raz zwracam się do Was z apelem:
Ludzie! Nie palcie tego toksycznego świństwa! Nie trujcie
siebie i innych!
17
echo
Jordanowa
ROZ M OWA „EC H A”
Z NACZELNIKIEM WYDZIAŁU ŚRODOWISKA W STAROSTWIE POWIATOWYM
W SUCHEJ BESKIDZKIEJ PANEM MGR. INŻ. PAWŁEM DYRCZEM
Władysław Łazarski: Zapewne priorytetowym i najważniejszym zadaniem
Wydziału jest wykonanie instalacji
solarnych w około 2400 budynkach
indywidualnych mieszkańców naszego
Powiatu. Zapytam więc na jakim etapie realizacji jest to olbrzymie niewątpliwie przedsięwzięcie.
Paweł Dyrcz:
Prace przebiegają zgodnie z zaplanowanym harmonogramem, który został
przedstawiony w umowach z uczestnikami programu. Do chwili obecnej
przeprowadzono przetarg i wyłoniono firmę projektową, która odwiedza
domy osób, które podpisały umowy,
aby sporządzić dokumentację techniczną oraz wykonać kosztorys określający koszt wykonania instalacji solarnej w każdym budynku . Projektanci
odwiedzą domy dwukrotnie, pierwszy
raz, aby zebrać informację na temat
budynku i uzgodnić sposób realizacji
instalacji, oraz drugi raz, aby dostarczyć dokumentację oraz kosztorys,
które wymagają pisemnej akceptacji
uczestnika programu. Zakończenie
prac projektowych przewidziane jest
na 30.04.2010 r. Następny etap, to
wpłata zaliczek do dnia 30.04.2010
r. (w wysokości 15% kwoty ustalonej
w kosztorysie)
W.Ł.: Udało się Państwu tzn. Starostwu
Powiatowemu Suchej Beskidzkiej uzyskać dofinansowanie z Narodowego
Funduszu Ochrony Środowiska, prowadzone są pertraktacje z przedstawicielami funduszu szwajcarskiego - zatem
jakie kwoty zostały wynegocjowane
oraz jaki będzie udział mieszkańców?
P. Dyrcz:
W chwili obecnej posiadamy pisemne
potwierdzenie dotacji z Narodowego
Funduszu Ochrony Środowiska w Warszawie na kwotę 13,5 mln złotych.
Natomiast pozostałą część środków finansowych chcemy pozyskać ze Szwajcarskiego Programu Współpracy. Na 73
projekty złożone w ramach programu
do oceny przez stronę szwajcarską zakwalifikowało się jedynie 7 projektów,
w tym nasz na miejscu 3. Oczekujemy
na decyzję strony szwajcarskiej. Dążymy, aby dofinansowanie wyniosło 85%
zadania oraz obejmowało także koszty
nadzoru inwestorskiego.
W.Ł.: Uprzejmie proszę o podanie
ewentualnych wstępnych terminów
rozpoczęcia wykonania instalacji solarnych w Mieście Jordanów, jak również w okolicznych miejscowościach
sąsiednich, bowiem zainteresowanie
„udanym” przedsięwzięciem na naszym terenie jest olbrzymie.
P. Dyrcz:
Planujemy, że przetarg na wykonanie
instalacji solarnych przeprowadzony
będzie w okresie maj – lipiec 2010
r., a pierwsze montaże instalacji we
wrześniu 2010 r. Zakończenie montażu
wszystkich instalacji jest planowane na
wrzesień 2012 r. O kolejności wykonania prac będzie można porozmawiać
w lipcu po podpisaniu ostatecznych
umów z funduszami.
W. Ł.: Jeśli Pan Naczelnik mógłby coś
więcej powiedzieć na temat działalności dobrze ocenianego przez społeczeństwo Wydziału, to z przyjemnością nasi czytelnicy wysłuchają
P. Dyrcz:
Przede wszystkim chciałbym Państwu
podziękować za zaufanie jakim Państwo nas obdarzyli, postaramy się nie
zawieść Państwa oczekiwań, gdyż projekt związany z montażem zestawów
solarnych na budynkach osób prywatnych jest unikatowy w skali kraju;
jako jedyny powiat otrzymaliśmy
dofinansowanie na ten cel. Realizacja
programu wiąże się z wieloma problemami, które staramy się na bieżąco
wyjaśniać, m.in. w zakresie podatków,
prawa budowlanego, ubezpieczenia,
własności itp. Jednak nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Mam nadzieję, że zgodnie z harmonogramem,
w wrześniu 2012 r. każdy z uczestników programu będzie zadowolonym
użytkownikiem instalacji solarnych,
których eksploatacja według wyliczeń
ekspertów ograniczy emisje zanieczyszczeń w naszym rejonie o 3500
ton/rok.
Prosiłbym, aby otrzymując kosztorys
wpłacić pozostałą część zaliczki do
końca 30.04.2010,
co warunkuje
realizację projektu.
Jednocześnie, korzystając z okazji, już
teraz chciałbym zaprosić wszystkich
mieszkańców na coroczny konkurs „Na
najpiękniejszy ogród przydomowy”,
oraz konkurs plastyczny dla szkół podstawowych i przedszkoli „Eko powiat”
połączony ze zbiórką zużytych baterii.
Dla laureatów konkursu przewidziane
są cenne nagrody , bliższe informacje
na stronie www.powiatsuski.pl lub
pod nr tel. 33 87 57 935.
Zachęcam również do nieodpłatnego
oddawania niepotrzebnych lekarstw,
których utylizację finansujemy, a które
można wrzucać do pojemnika w mieście Jordanów (Apteka ul. Piłsudskiego 1)
W.Ł.: Bardzo dziękuję za rozmowę.
PROBLEM WYPALANIA TRAW WRACA JAK BUMERANG
Wczesna wiosna jest okresem, w którym wyraźnie wzrasta liczba pożarów na łąkach, nieużytkach i terenach chronionych. Spowodowane jest to wypalaniem traw.
Strażacy, biorąc pod uwagę wysokie
zagrożenie tak dla ludzi jak i przyrody
oraz wszelkich dóbr materialnych nazywają ten stan wiosennym zagrożeniem
pożarowym. Pożary te niszczą faunę
i florę, a niejednokrotnie pochłaniają
życie ludzkie.
Dlatego też od wielu lat podejmowane są przez różne instytucje działania mające na celu zahamowanie tego
18
zjawiska. Pomimo, że liczba pożarów
w ostatnich latach maleje, to są niepokojące obszary naszego powiatu, gdzie
pożary traw są nagminne. Do takich
terenów należy miasto i gmina Ma-
echo
ków Podhalański, gdzie w 2009 roku
powstało 36 pożarów tj. 57 % ogólnej
ilości wszystkich przypadków pożarów
suchych traw, oraz miasto Sucha Beskidzka, gdzie powstało 10 pożarów tj.
15,8 %. W roku 2009 na terenie naszego powiatu zanotowano w sumie 63
pożary, które powstały w następstwie
nieostrożnego, lekkomyślnego, a często
złośliwego podpalania suchej roślinności w okresie marzec – kwiecień. Tylko
szybka interwencja, ciężka praca oraz
zaangażowanie strażaków zapobiegła
powstaniu wielu pożarów lasów, ściółek czy też zabudowań. Oprócz działań
ratowniczych, koniecznym jest prowa-
dzenie akcji profilaktycznej mającej na
celu uświadamianie społeczeństwu
o szkodliwości tych praktyk.
Z tych też względów w celu skoordynowania działań służb, inspekcji, straży
oraz innych instytucji zorganizowano
w dniu 26 lutego 2010 roku w siedzibie Urzędu Miasta Maków Podhalański
specjalne spotkanie w którym uczestniczyli przedstawiciele : Starostwa i Rady
Powiatu, Miasta Maków Podhalański,
Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji
Rolnictwa, Nadleśnictwa, Policji, Straży
Miejskiej oraz Straży Pożarnej.
Owocem spotkania jest kilka znaczących wniosków, które będą realizo-
Jordanowa
wane w tym roku :
1. Należy zwiększyć wykrywalność
oraz karalność sprawców podpaleń
2. Należy ograniczać lub pozbawiać
dopłat właścicieli spalonych łąk
3. Należy zwiększyć akcję profilaktyczną przez zamieszczanie stosownych
plakatów.
4. Należy zwiększyć współpracę z parafiami w celu dotarcia z informacją
o zakazie wypalania traw do jak
największej części społeczeństwa .
5. Należy zintensyfikować pracę
profilaktyczno-edukacyjną z dziećmi
i młodzieżą.
C I C H A E K ST E R M I N AC JA M I E J S K I E J Z I E L E N I?
Robert K. Leśniakiewicz
Od pewnego czasu obserwuję w Jordanowie niepokojące
zjawisko. Otóż od czasu do czasu na Rynku i przyległych
doń ulicach wycina się pojedyncze drzewo. Raz klon, raz
klon-jawor. Ostatnio poszedł klon przed budynkiem Policji,
w kilka dni później poszedł klon przed sklepem motoryzacyjnym…
I tak powoli, po troszku ubywa nam
drzew na Rynku i wokół Rynku. Najwidoczniej komuś bardzo zależy na
oszpeceniu tego miasta i wprowadzeniu zasad jakiejś chorej, pokręconej
„rewitalizacji”, która z prawdziwą rewitalizacją ma tyle wspólnego, co papierosy „Sport” z prawdziwym sportem.
Jakie było uzasadnienie dla wycięcia tych drzew? Obejrzałem je sobie –
nie były toczone przez grzyby, nie były
chore czy połamane. Ich drewno było
czyste i zdrowe, bez śladów sinizny czy
larw owadów. A zatem komuś albo
bardzo przeszkadzały, albo zabrakło
drewna na kominek – innego wyjścia
nie ma. A swoją drogą, gdybym to ja na
swojej działce wyciął drzewo, to zapłaciłbym bajońską sumę za samowolkę,
ale jak widać nie dotyczy to niektórych
osób fizycznych czy prawnych. Byle
znaleźć dobry pretekst i można rąbać,
co się da. Mam nadzieję, że Miasto
wsadzi jakieś młode drzewka na miejsce tych wyciętych? Nie zapominajmy,
że zieleń miejska to naturalny zielony
ekran chroniący nas przede wszystkim
przed hałasem i smrodem spalin. A do
czego doprowadza obłędne rąbanie
drzew, to widzieliśmy wszyscy ostatnio
na Maderze, gdzie wystarczyło tylko
50 mm deszczu, by ta rajska wyspa zamieniła się w mulisto-błotniste piekło!
Ekolodzy ostrzegali jej mieszkańców, ale jak zawsze chciwość wzięła
górę nad rozumem. Madera była pokryta lasami, jednakże dzięki radosnej
twórczości człowieka szybko te lasy
wykarczowano. Teraz mamy tego efekty. Wystarczyło 50 mm deszczu i mamy
straszliwą tragedię.
To jest dokładnie taki sam rodzaj
bezmyślnej beztroski, jaki mieliśmy
w przypadku tsunami na Sumatrze,
huraganu Katrina, który spustoszył
Nowy Orlean, czy ostatniego trzęsienia ziemi na Hai . We wszystkich tych
przypadkach - niestety - nie słuchano rad specjalistów, którzy ostrzegali
przed możliwością zaistnienia takich
tragedii, którzy je przewidzieli i którzy
zostali skutecznie zakrzyczeni przez
żądną kasy gawiedź i tępych, bezmyślnych, a nade wszystko chciwych decydentów.
Jest jeszcze jeden aspekt tego wy-
19
echo
darzenia - a mianowicie taki, że podobna bezmyślność jest także udziałem
Polaków, którzy gdzie tylko się da, wycinają całe kompleksy leśne. Mała grupa krzykaczy z Zakopanego i okolic domaga się likwidacji Tatrzańskiego Parku
Narodowego, a przewodzi im chora na
pazerność góralka, której odwiedziny
gen. Jaruzelskiego, Lecha Wałęsy, ks.
Tischnera i innych znanych ludzi tak
przewróciły w głowie, że zgłupiała doszczętnie i zamierza podciąć gałąź, na
której siedzi i nieźle zarabia. Bo ludzie
do Zakopanego przyjeżdżają by zobaczyć góry i pooddychać świeżym powietrzem, a ci popaprańcy chcą wyciąć
jego jedyną, żywą wytwórnię… Z naszego powiatowego podwórka: wyręby lasów w okolicy Suchej Beskidzkiej
spowodowały uruchomienie osuwisk
i powstanie nowych. Kilka domów jest
poważnie zagrożonych. Budowa murów oporowych drenuje skromny budżet kilku wsi koło Suchej Beskidzkiej,
ale jak dotąd nikomu nie przyszło do
głowy, by zalesiać te pustki, które spowodowały wyręby... No cóż, głupota
i chciwość zazwyczaj idą w parze i kończy się to tak, jak w Makowie Podhalańskim czy ostatnio na Maderze...
Nawiasem mówiąc, jacyś Anglicy
opisali Zakopane jako miasto zamieszkałe przez ciemnych, chamskich i zapijaczonych górali, bez podstawowych
elementów infrastruktury turystycznej, niebotycznymi cenami i w ogóle
jako zadupie Galaktyki. Nie dziwię się
Jordanowa
im, bo tak właśnie tam jest. Ktoś po
prostu wreszcie wyrąbał trochę prawdy o tym mieście. I nie zdziwię się, jak
ktoś tak właśnie napisze o Jordanowie
po takiej pożal się Panie Boże „rewitalizacji” Rynku! Tego chcecie jordanowscy obywatele?
Dewastacją Przyrody nie martwią
się różne Curusie, Synusie, Wnuczusie i inne „wielkie rody”. Dopiero jak
zacznie ich zalewać błoto z kamieniami, to się na chwilę opamiętają i... do
następnego kataklizmu. To takie typowo polskie nie-myślenie. Akademicki
przykład bezmyślnego czynienia Ziemi
sobie poddanej, co charakteryzuje się
patologiczną wprost nienawiścią do
wszystkiego, co żywe i miłością do betonu, szkła, stali i asfaltu a w dalszej
perspektywie dymu, hałasu i smrodu...
To taka polska paranoja – z której wyrosły już niektóre ludy Zachodu, a która może się skończyć dla nas podobnie,
jak na Maderze – nieobliczalną katastrofą...
Jordanów, 2010-02-27
65 TA ROCZNICA OSWOBODZENIA
SPOD OKUPACJI NIEMIECKIEJ MIASTA JORDANOWA
29 stycznia 1945 wyzwolono miasto Jordanów. Z początkiem stycznia 1945 roku Niemcy
w zwiększonej sile wkraczają do Jordanowa i rozwijają operację pod kryptonimem „LAS”,
polegającą na obstawie lasów i likwidacji działających w nich oddziałów partyzanckich.
Są to ostatnie próby utrzymania się Niemców na tym terenie.
Natarcie wojsk, które doprowadziło do wyzwolenia Jordanowa (4 Front
Ukraiński, 1 Armia Gwardii Gen. Greczki), rozpoczęło się o godz. 7-mej rano
29 stycznia 1945 roku od strony Malejowej potokiem „ Flakówka”.
Niemcy (320 Dywizja Grenadierów
Ludowych) wycofywali się w kierunku Makowa i Suchej. Walki trwały cały
dzień i całą noc. Malejowa przechodziła
z rąk do rąk, na skutek czego ucierpiała
szczególnie ludność tamtejszego osiedla. Pocisk działa pancernego wpadł
w dom murowany Wawrzyńca Grucy,
gdzie schroniło się wiele osób. Zginęło tam wówczas kilka osób, a przede
wszystkim 8-mioro dzieci.
30 stycznia 1945 roku zakończył się
dla Jordanowa okres okupacji i walki
z hitlerowcami. Już 2 lutego 1945 roku
odbyło się zebranie mieszkańców Jordanowa z delegatem Rządu Ludowego w Lublinie. Powołano nowy Zarząd
Miejski z Burmistrzem Miasta. W niespełna kilka dni powstał pierwszy sklep
Spółdzielni „Plon”.
Przystąpiono do reaktywowania
szkół: uruchomieniem Szkoły Podstawowej zajął się jej dawny kierownik Jan
Buchała, natomiast Gimnazjum Miejskie powołują do życia: Stanisław Spławiński oraz Władysław Majeranowski.
Na gruzach starego zniszczonego
Miasta zaczęto budować nowe życie,
nie bez trudu i walki. Corocznie władze
Miasta w rocznicę wyzwolenia odda-
20
wały hołd tym, którzy oddali to co jest
najważniejsze, to jest właśnie Życie
o obronie naszego miasteczka. W miejscach Pamięci Narodowej znajdujących
się między innymi na jordanowskich
plantach zapalono znicze, składano
wiązanki kwiatów. Nie było roku, aby
na jordanowskim Ratuszu 29 stycznia
brak było biało czerwonej flagi państwowej.
Czy w 2010 roku o tym zapomniano, czy też inne powody były przyczyną
zaniechania uroczystości rocznicowych
„WYZWOLENIA MIASTA”. O tym pragną
dowiedzieć się przede wszystkim tu
urodzeni w Jordanowie mieszkańcy.
Władysław Łazarski
echo
Jordanowa
O D S Z E D Ł W I E L K I S P O Ł EC Z N I K
W dniu 12.02.2010 roku w wieku 75- lat zmarł Czesław Kania.
Niepowetowana to strata dla naszego miasta gdyż nie było
praktycznie dziedziny życia społecznego wspólnoty jordanowskiej, w której pan Czesław nie brał by aktywnego udziału.
Urodził się w 1934 roku w pobliskiej Tokarni. Od 1959 roku przebywał
na stale w Jordanowie gdzie założył
rodzinę. 50 lat pobytu w Jordanowie
to wystarczający okres by na trwale
zapisać się w dziejach miasteczka. Do
1979 roku był aktywny zawodowo
pełniąc funkcje w Wadowickim Przedsiębiorstwie Dróg Krajowych ,w Jordanowskiej Fabryce Armatur i W PKP
w Suchej Beskidzkiej. Stan zdrowia nie
pozwolił mu dalej aktywnie pracować
zawodowo i w 1979 roku przeszedł na
rentę.
Od tej pory praca społeczna stała
się jego pasja. Niewątpliwie największe zasługi odniósł w szeregach naszej OSP. Był aktywnym strażakiem
od 1960 roku. Doceniono to wręczając mu liczne odznaczenia strażackie
m.in. brązowy i złoty medal „Za zasługi dla pożarnictwa”. Innym polem
jego działalności był sport. Przez wiele
lat w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych był Przewodniczącym
Komisji Rewizyjnej. Przyczynił się do
reaktywacji sportu jordanowskiego
gdy po rozwiązaniu klubów „Beskid „
i „Lutnik” zapanowała sportowa pustynia. Wtedy założono klub „Jordan”,
a Pan Czesław był jednym z założycieli
nowego klubu. Nieobce były mu też
problemy jordanowskiego lecznictwa.
Z wielkim poświęceniem udzielał się
w Społecznym Komitecie Pomocy Szpitalowi. Dzięki m. in. jego działalności
i zbiórce publicznej na potrzeby robót
remontowych budynek szpitala został
odnowiony. Bardzo bolał nad faktem
że w ostatnich latach rozwiązano tę
placówkę służby zdrowia.
Żył życiem swojej dzielnicy i swojej ulicy. W latach dziewięćdziesiątych cierpliwie wydeptywał schody
w Urzędzie Miasta w sprawie budowy
chodnika przy ulicy 3-go Maja. Pierwszy odcinek który wykonano w latach
90-tych wraz ze schodami „na skrót”
był jego zasługą. Potem przez bardzo
długie lata walczył o dalszy odcinek.
Ciężka to był walka. Chodnik w końcu
powstał w ostatnich latach i dobrze
że Pan Czesław doczekał tego. Bardzo
dbał o miejsca kultu religijnego na
swojej ulicy. Uczestniczył w renowacji i przywróceniu świetności bardzo
starej kapliczki przy skrzyżowaniu
ul. 3-go maja i Bat. Chłopskich. Również renowacja krzyża po lipami niedaleko skrzyżowania na Bystrą była
w kręgu jego zainteresowań. Wielkim
jego niespełnionym pragnieniem było
uczczenie krzyżem lub obeliskiem ofiar
pierwszej wojny światowej zmarłych
w polowym lazarecie , pochowanych
w lasku na tzw. „Końskich ugorach”.
Apelował do nas jako do Towarzystwa
Miłośników Ziemi Jordanowskiej wielokrotnie. Początkowe niedowierzanie
czy tam aby są pochowani żołnierze
ustąpiło gdy szczegółowe badania terenowe prowadzone przeze mnie i dr.
Krzysztofa Wielgusa z Politechniki Krakowskiej potwierdziły istnienie resztek
cmentarza. Nie starczyło sił i czasu aby
zamiar ten doprowadzić do końca,
m.in. z powodu niejasnych stosunków
własnościowych w tym miejscu. Obiecujemy panie Czesławie ze nie zaniechamy tego tematu.
Pragnęlibyśmy tez przypomnieć że
Pan Czesław Kania został odznaczony
regionalnym odznaczeniem „Zasłużony dla Ziemi jordanowskiej” za całokształt swej pracy dla Jordanowa.
Żegnamy cię z żalem – odpoczywaj
w pokoju.
O D S Z E D Ł N A W I EC Z N Ą WAC H T Ę
W dniu 3 marca 2010 roku odszedł od nas na wieczną
wachtę nasz wielki Przyjaciel, klubowy Kolega i współpracownik, marzyciel i poeta, kapitan żeglugi wielkiej Marek
Pierzynowski z Międzyzdrojów.
Był on wieloletnim pracownikiem
morza – pływał na statkach rybackich
i w swoim życiu zdołał poznać wszystkie morza i oceany świata od bieguna
do bieguna. I właśnie w porcie poznałem Pana Marka, bo spotykaliśmy się
w czasie odpraw granicznych w Świnoujściu w latach 80., kiedy służyłem tam
w Wojskach Ochrony Pogranicza.
Po przejściu na emeryturę osiadł na
stałe w Międzyzdrojach, gdzie zajmował się między innymi poezją – jego
wiersze były publikowane w Internecie
na swoim blogu oraz na stronie internetowej Klubu Miłośników Grzybów
DARZ GRZYB, którego był członkiem
i zapalonym grzybiarzem. Opublikowano je także na łamach „Echa Jordanowa”.
Pan Marek Pierzynowski był miłośnikiem Ziemi Jordanowskiej, w której
– jak twierdził – zakochał się od pierwszego wejrzenia i której poświęcił wiele
ze swych wierszy. Niestety, nie dane
21
Mu było jej zwiedzić – niespodziewana śmierć pokrzyżowała Mu te plany.
I już nigdy nie dane nam będzie przeczytać Jego poezji, odeszła wraz z Nim
na zawsze. Odchodząc pozostawił poza
swymi Najbliższymi także zwierzęta,
które kochał i których był miłośnikiem.
A nam pozostawił tylko łzy…
Śpij spokojnie Drogi Przyjacielu
i niech Ci ta pomorska ziemia lekką będzie!
Robert K. Leśniakiewicz
echo
Jordanowa
O D S Z E D Ł Z N A S Z YC H S Z E R EG ÓW!
24 października 2009 roku zmarł brygadier Józef Leśniakiewicz.
Urodził się 7 marca 1949 r. w Jordanowie. Jako dziewięcioletni chłopiec wstąpił do naszej OSP, a już
w 1961 roku jako dowódca Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej (jednej
z pierwszych w Polsce), brał udział
w pokazach gaszenia zabudowań na
jordanowskim rynku.
W latach jako uczeń miejscowe-
go LO , brał udział w wielu akcjach
pożarniczych , m.in. gaszeniu wieży
naszego kościoła parafialnego. Reprezentował również nasze miasto jako
dowódca Kompanii Podhalańskiej na
Krajowych obchodach dnia strażaka
w 1972 roku.
Od 1967 roku związał się z zawodową strażą pożarną, gdzie po ukończeniu Szkoły Oficerów Pożarnictwa.
Swoją karierę zawodową jako strażak
związał z Wadowicami, gdzie pełnił
funkcję zastępcy kom. powiatowego,
a następnie rejonowego. W kolejnych
latach komendant rejonowy Straży
Pożarnej, a po 1992 roku dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej.
Brał udział w wielu akcjach ratowniczo-gaśniczych, dowodząc wieloma
z nich. Dość wspomnieć o pożarach
rafinerii na y w Czechowicach, rynku
w Lanckoronie, zakładach chemicznych w Oświęcimiu, kompleksu leśnego w okolicach Rud Raciborskich.
W okresie służby w Wadowicach angażował się w działalność miejscowej
OSP, pełniąc funkcję wiceprezesa.
Odznaczony wieloma odznaczeniami
państwowymi i korporacyjnymi, Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem Honorowym im. Józefa Tuliszkowskiego,
Złotym Znakiem ZOSP RP oraz złotym
medalem „Za Zasługi dla Pożarnictwa’’.
Odszedł doskonały strażak, społecznik, przyjaciel, kochający mąż i ojciec.
Cześć jego pamięci!
Prezes OSP Jordanów
Zbigniew Kołat
W S P O M N I E N I E!
Zima tego roku jest nie tylko długa i mroźna ale również smutna
dla nas strażaków, naszych rodzin i przyjaciół. Z szeregów naszych
odeszło kilku zasłużonych druhów, którzy przez wiele lat tworzyli
naszą jednostkę, doskonalili nasze działania, przypominali
o korzeniach z których wyrośliśmy.
dh Totosiowi uszanowanie i podziękowanie za wieloletnia
służbę Komendant Główny PSP nadbryg. Wiesław
Leśniakiewicz.
Podczas swojej wieloletniej służby św. pamięci druh
Totoś został za swoją służbę i zasługi odznaczony brązowym,
srebrnym i złotym medalem ,,Za zasługi dla Pozarnictwa’’
oraz ,,Srebrnym Krzyżem Zasługi’’. Pełnił dh Totoś wiele
funkcji w naszej OSP, ze wszystkich zadań wywiązując się
w sposób należyty. Był przykładem i wzorem dla wielu
pokoleń strażaków, nie tylko w Jordanowie ale również
w regionie.
Wielokrotnie w ciągu ostatnich lat korzystaliśmy z jego
porad i wiedzy biorącej się z doświadczenia.
Będzie nam druha Stanisława brakować, ale pamięć
o nim, jego zasługi będą nam towarzyszyć w kolejnych
latach naszej działalności.
Cześć Jego Pamięci !
Druh
Stanisław
Totoś był właśnie takim
strażakiem.
W wieku 16 lat w 1941 roku wstąpił do OSP Jordanów
i był jej członkiem do 28.01.2010 roku, tj. do dnia swojej
śmierci. Przez 69 lat aktywności dawał przykład jak
pracować, działać, pomagać na rzecz innych, bo przecież
działalność druha Totosia to było wieloletnie niesienie
pomocy bliźnim, bezinteresowne, pełne poświęcenia.
Jako młody człowiek ratował mienie i życie ludzi w akcjach
bojowych, i jako jeden z niewielu mógł powiedzieć że
używał naszego najstarszego sprzętu tj. Smekala, naszej
pierwszej sikawki o napędzie mechanicznym. Ten sam
Smekal odwiózł druha Stanisława na miejsce wiecznego
spoczynku. A jeszcze trzy miesiące wcześniej cieszył się
z nami wszystkimi z nowych samochodów pożarniczych,
których przekazanie nastąpiło na Jordanowskim rynku,
pod oknami jego domu. Wtedy również złożył św. pamięci
Prezes Zarządu OSP Jordanów
Zbigniew Kołat
22
echo
Jordanowa
I N F O R M AC JA Z P R Z E B I EG U WA L N EG O
Z E B R A N I A C Z Ł O N KÓW O S P J O R DA N ÓW
W dniu 7 marca 2010 r. odbyło się Walne Zebranie Sprawozdawcze członków OSP Jordanów.
Miało ono na celu podsumowanie
roku ubiegłego oraz przedstawienie
planów na rok bieżący. Na zebranie
przybyli druhowie jordanowskiej straży
oraz zaproszeni goście, wśród, których
znaleźli się Komendant Powiatowy
PSP Sucha Beskidzka bryg. Bogusław
Patera, Członek Prezydium ZOW ZOSP
RP dh Józef Bednarz, V-ce Prezes ZOP
ZOSP RP w Suchej Beskidzkiej Stanisław
Pudo, Przewodnicząca Rady Miasta Jordanowi Maria Pudo, Sekretarz Urzędu
Miasta Jordanowa Krzysztof Bigosiński.
Spotkanie rozpoczął Prezes OSP Jordanów dh Zbigniew Kołat, który otworzył
zebranie i powitał zaproszonych gości.
Na wstępie wręczone zostały odznaki „Za wysługę lat”, dla członków
OSP. Odznaki wręczyli dh Stanisław
Pudo Prezes Zarządu Oddziału Powiatowego ZOSP RP w Jordanowie oraz dh
Franciszek Palacz Członek Prezydium
Zarządu Oddziału Gminnego ZOSP RP
w Jordanowie.
Po części oficjalnej przystąpiono do
uchwalenia porządku obrad, wyboru
Przewodniczącego Zebrania, Sekretarza Zebrania, Komisji Uchwał i Wniosków oraz Komisji Mandatowej.
W części sprawozdawczej głos zabrali:
dh Zbigniew Kołat Prezes OSP przedstawiając sprawozdanie z działalności Zarządu OSP,
asp. sztab. Andrzej Gwiazdonik Naczelnik OSP z działalności operacyjnoszkoleniowej,
dh Marek Leśniakiewicz Skarbnik OSP
z działalności finansowej
dh Edward Reroń Przewodniczący Komisji Rewizyjnej z działalności kontrolnej.
Po sprawozdaniach Przewodniczący
Komisji Uchwał i Wniosków przedstawił projekt uchwały dotyczącej planu
działania na 2010 r.
Przewodniczący Komisji Mandatowej stwierdził, że frekwencja na Walnym Zebraniu wynosi 67 %, w związku
z tym z podjęte uchwały na Walnym
Zebraniu są ważne.
W trakcie dyskusji nad sprawozdaniami głos zabrali:
dh Edward Nosidlak w sprawie udziału
członków OSP w pogrzebach zasłużonych strażaków,
dh Władysław Zaremba w sprawie
funkcjonowania orkiestry dętej
w 2009 r. i zamierzeniach w 2010 r.,
dh Paweł Karkula w sprawie opłat za
parkowanie samochodów przez
strażaków biorących udział w dzia-
łaniach ratowniczo-gaśniczych.
Po dyskusji przystąpiono do głosowania nad absolutorium dla Zarządu
OSP, które udzielono jednogłośnie.
Następnie głos zabrali zaproszeni
goście:
Krzysztof Bigosiński podziękował za
pracę społeczną wykonywaną przez
druhów podziału bojowego oraz orkiestry.
dh Józef Bednarz złożył życzenia i podziękowanie dla wszystkich druhów
za udział kompanii w pielgrzymce
do Sanktuarium w Łagiewnikach.
dh Stanisław Pudo – pogratulował
Zarządowi zakupu samochodu, gospodarowanie budżetem w 2009 r.,
apelował o przekazywanie materiałów do „Echa Jordanowa”.
bryg. Bogusław Patera podziękował
za działalność operacyjno-szkoleniową, pracę z orkiestrą, zaprosił kompanię na pielgrzymkę do Częstochowy
oraz orkiestrę na Powiatowy Przegląd
Orkiestr Dętych.
Ostatnim punktem zebrania było
uchwalenie planu pracy na 2010 r.
Po walnym Zebraniu orkiestra wystąpiła z krótkim programem, podczas
którego zaprezentowane zostały nowe
utwory.
J O R DA N OW S K I E S ZO P K I N A J L E P S Z E W P OW I EC I E !!!
Miejski Ośrodek Kultury już od 8 lat jest organizatorem miejskich
eliminacji do Powiatowego Konkursu “Babiogórska Szopka Regionalna”, który tradycyjnie swój finał ma w Zawoi Górnej w Parafii
Rzymsko-Katolickiej.
W tym roku uroczyste ogłoszenie wyników oraz wręczenie nagród i pamiątkowych dyplomów odbyło się w dniu 6
stycznia w Galerii “Pod Basztą. Fundatorem licznych nagród w postaci radia
z odtwarzaczem CD, robota kuchennego, pen-drivóv oraz paczek ze słodyczami był Miejski Ośrodek Kultury.
WYNIKI KONKURSU SZOPEK –etap miejski
W kategorii szopek dziecięcych wykonanych przez dzieci do lat 11
I miejsce - Radosław Płaszcz
I miejsce - Świetlica Socjoterapeutyczna „Nasza Dziupla”
II miejsce – Anastazja Barska
III miejsce - Wiole a Worwa
W kategorii szopek rodzinnych biorąc
pod uwagę w szczególności wkład własnej pracy i zaangażowanie dzieci jurry
postanowiło przyznać :
I miejsce Natalia Popielarz z rodziną
I miejsce rodzina Przytockich i Paziów
Jury przyznało specjalne wyróżnienia
dla :
Jakuba Ferek, Małgorzaty Płaza, Małgorzaty Piszczek
Do Konkursu Powiatowego w Zawoi
zgłoszono szopki : Radosława Płaszcz,
Świetlicy Socjoterapeutycznej „Nasza
Dziupla”, Natalii Popielarz z rodziną,
rodziny Przytockich i Paziów.
Etap powiatowy “Babiogórska Szopka
23
Regionalna” rozstrzygnięty został w dniu
17.01.10 w kościele parafialnym Matki
Bożej Nieustającej Pomocy w Zawoi
Górnej gdzie po mszy św. o godz. 11.00
ogłoszono wyniki. Nagrody osobiście
wręczał Pan Andrzej Pająk Starosta
Suski. W gronie najlepszych jak co roku
znalazły się prace naszych mieszkańców.
I miejsce w kategorii szopki dziecięcej Dzieci ze Świetlicy Socjoterapeutycznej
w Jordanowie
III miejsce w kategorii szopek rodzinnych - rodzina Państwa Popielarzy z Jordanowa
echo
Jordanowa
A K T UA L N O Ś C I Z J O R DA N OW S K I EG O H U F C A
1. HARCERSKIE WSPOMNIENIE
Dnia 2 marca 2010r. harcerze
i instruktorzy naszego hufca pożegnali
druhnę hm. Barbarę Panaś, która 28
lutego 2010 roku odeszła na wieczną
wartę. Znana wszystkim jako “Babcia
Panasiowa”, przez wiele lat związana była z Hufcem Gorczańskim. To nie
był zwykły instruktor ZHP, ale także
Kawaler Orderu Uśmiechu, członek
Szarych Szeregów. Odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia
Polski, Złotym Krzyżem Zasługi dla ZHP.
Jordanowskie zuchy, harcerze i instruktorzy pamiętają ją na pewno ze wspólnych
obozów w Rowach, Dziwnowie i Pobierowie. Wszyscy, którzy mieli szansę spotkać druhnę Basię na swej harcerskiej
drodze będą ją pamiętać jako wspaniałego wychowawcę wielu pokoleń harcerzy, człowieka wielkiego serca, obdarzonego ogromnym poczuciem humoru
i darem snucia niezwykłych gawęd,
a także przyjaciela...
Na zawsze pozostanie w naszych
sercach i pamięci.
2. WSPÓLNE SPOTKANIA NA HARCERSKIM SZLAKU
W dniach 19-21 lutego 2010r. odbyły
się w Gimnazjum w Jordanowie warsztaty repertuarowe pod hasłem “Góry
są po to, by przeżywać w nich radość
zdobywcy. By wznieść się ponad siebie.”
Ponad 40 osobowa grupa harcerzy, harcerzy starszych i wędrowników naszego
hufca zgłębiała tajniki bycia dobrym zastępowym i przybocznym, przypominając sobie podstawowe prawa i obowiązki funkcyjnych drużyn, zasady dobrej
zbiórki, regulaminy itp. Ponadto wszyscy
uczestnicy mieli szansę wykazać się swoją wiedza harcerską podczas specjalnej
gry. Nad całością czuwały dh. Maria
Gwiazdonik i dh. Izabela Świerczek.
W tym samym miejscu i w tym samym czasie spotkali się również przedstawiciele drużyn naszego hufca, aby
wspólnie doskonalić technikę wspólnego śpiewu. Mamy nadzieję, że dzięki
opracowaniu amatorskiej płyty CD, nasze gromady i drużyny staną się jeszcze
bardziej rozśpiewane.
Ponadto, jak co roku, przedstawiciele każdej gromady i drużyny naszego
hufca zebrali się, aby wspólnie spędzić
choć kilka chwil w Dzień Myśli Braterskiej (22 luty – święto upamiętniające
dzień urodzin założyciela skau ngu
Roberta Baden-Powella oraz jego żony
Olave). Tym razem jordanowskie gimnazjum gościło ponad 120 zuchów, harcerzy i instruktorów, którzy wspominali
wydarzenia bieżącego roku harcerskiego, wymieniali się życzeniami i wspólnie śpiewali. Do zobaczenia znów
w harcerskim kręgu.
3. LATO TUŻ, TUŻ…
Wakacje w tym roku będą upływać
pod znakiem lilijki. Nasze zuchy i harcerze będą odpoczywać na obozie harcerskim w Łukęcinie, woj. zachodniopomorskie oraz na Zlocie Harcerstwa
Polskiego w Krakowie, organizowanym
w dniach 16 – 22 sierpnia 2010r. z okazji
100lecia harcerstwa w Polsce. Ponadto
nasi harcerze starsi przygotowują się do
wyjazdu na 22 Światowy Zlot Skautowy
w Szwecji, w lipcu 2011r.
Informujemy, że są jeszcze miejsca
na obóz harcerski w Łukęcinie, woj.
zachodniopomorskie w terminie 26
czerwca do 12 lipca 2010r. Więcej informacji na stronie internetowej hufca
www.jordanow.zhp.pl.
4. STO PRAC NA STULECIE HARCERSTWA
Organizatorem konkursu jest Komenda Hufca ZHP im. Aleksandra Kamińskiego
w Jordanowie. Do konkursu mogą przystąpić zuchy, harcerze, harcerze starsi
i wędrownicy drużyn działających na
terenie hufca Jordanów oraz uczniowie
szkół podstawowych, gimnazjalnych
oraz ponadgimnazjalnych z terenu działania hufca (Miasto Jordanów, Gmina
Jordanów, Gmina Bystra Sidzina, Gmina
Raba Wyżna, Gmina Spytkowice, Rabka
Zdrój oraz Maków Podhalański). Celem
i przedmiotem konkursu jest zachęcenie
dzieci i młodzieży do rozwijania swoich
zainteresowań artystycznych, poprzez
poznawanie historii harcerstwa oraz poszukiwanie autorytetów wśród postaci
harcerskich. Nagrodzone i wyróżnione
prace będą opublikowane na stronie internetowej hufca oraz zaprezentowane
w czasie X Jubileuszowego Rajdu Hufca
Jordanów „Kamyk” w Jordanowie. Więcej szczegółów: www.jordanow.zhp.pl.
PODZIĘKOWANIE
W
dniach
przedświątecznych, harcerze działający w drużynach
starszoharcerskich
i wędrowniczych Hufca ZHP w Jordanowie, pomagając klientom sklepów:
„U Rapacza”, „Delikatesy Centrum”
oraz Pawilonu Handlowego na osiedlu
Wrzosy, zbierali środki finansowe na
wypoczynek dzieci i młodzieży. Dzięki
uprzejmości właścicieli sklepów oraz
hojności wszystkich ofiarodawców, udało się zebrać kwotę 6278.66 zł. Środki te
zostaną wykorzystane na dofinansowanie wyjazdu dzieci i młodzieży z terenu
działania hufca Jordanów, na wypoczynek w czasie wakacji w 2010r.
Dziękujemy wszystkim sympatykom harcerstwa za wsparcie :-)
hm. Marta Malińska
24
echo
Jordanowa
J U B I L E U S Z 10 L EC I A C H Ó R U B E L C A N TO
„Gdzie słyszysz śpiew, tam wstąp,
tam ludzie dobre serce mają,
Bo źli ludzie, ach, wierzaj mi, ci nigdy
nie śpiewają”
(J.W.Goethe)
Pudo i Burmistrz Miasta pan Zbigniew Kolecki. Osoby
wspierające działalność chóru Bel Canto otrzymały od pani
dyrygent Tytuł Honorowego Chórzysty Bel Canto.
Przygoda ze śpiewaniem trwa już 10 lat. Młodzież
bawiła publiczność wspomnieniami z prób zespołu.
Historię chóru przybliżyła prezentacja ciekawych fotografii
z wesołymi komentarzami odnoszącymi się do sytuacji,
które miały miejsce podczas wyjazdów gdy koncertowali
poza Jordanowem w kraju i za granicą.
Pan Dyrektor Rafał Rapacz pełniący rolę gospodarza,
dziękował młodzieży, pani dyrygent Kseni Miśkiewicz
i Jej mężowi (autorowi aranżacji niektórych utworów),
pani Magdalenie Stankiewicz prowadzącej koncert
i innym profesorom, którzy tworzą klimat tego chóru,
a także wszystkim tym, którzy przyczynili się do sukcesów
chóru. Należy dodać, że praca jest utrudniona, ponieważ
młodzież kończy szkołę, zaczyna studia i zmienia miejsce
zamieszkania a w nowym roku szkolnym przychodzą nowi
uczniowie, także gimnazjaliści.
Jubileusz wymaga świątecznej oprawy. Na urodzinach
nie może zabraknąć tortu. Tradycji stało się zadość i każdy
z uczestników był nim częstowany.
Wykorzystujcie swój potencjał do dalszej pracy i tak
jak śpiewaliśmy Wam „Sto lat” niech się spełnią nasze
życzenia.
Ponieważ chór „Bel Canto” uzyskał status Organizacji
Pożytku Publicznego, prosimy o przekazywanie 1%
podatku na Ich działalność:
KRS 0000266553
Stowarzyszenie Kulturalne Chór Bel Canto
Kiedy osobiście otrzymałam imienne zaproszenie
od pani dyrygent Kseni Miśkiewicz ucieszyłam się,
że będę mogła kolejny już raz uczestniczyć wspólnie
z mieszkańcami Jordanowa w uroczystym koncercie
chóru Bel Canto, działającym przy Zespole Szkół im.
Hugona Kołłątaja. Chórzystom kibicowałam od początku
2000 roku. Pokochaliśmy Ich od pierwszego obejrzenia
i usłyszenia. Byłam dumna, gdy rozsławiali moje miasto,
zdobywając wysokie nagrody, koncertując w różnego
rodzaju konkursach.
W sobotnie popołudnie 9 stycznia 2010 r. wielu słuchaczy
(około 330 osób) zgromadziło się w Hali Sportowej im. Jana
Pawła II. Idąc korytarzem na dużą salę można było obejrzeć
puchary, odznaczenia, dyplomy, wyróżnienia i liczne
pamiątki zebrane podczas dziesięciu lat występów chóru.
Nie mogło być inaczej, koncert jak zwykle był na wysokim
poziomie. Uroczystość uświetniła orkiestra „Wieniawa”
z podkarpackich Raciborowic, pod dyrekcją Jarosława
Ignaszaka, która wspólnie z naszym chórem wykonywała
repertuar ze znanymi utworami muzycznymi. Utwory
były śpiewane także przez solistkę Kasię Miśkowiec oraz
w duecie przez Iwonę Bochnak i Bartłomieja Bierówkę.
Była to prawdziwa uczta duchowa, nagrodzona przez
publiczność owacją na stojąco, za świetnie przygotowany
koncert.
Co roku odbywają się spotkania z mieszkańcami z cyklu
„Kolędujmy wszyscy wraz”. I tym razem słuchaliśmy kolęd
i pastorałek w wykonaniu chóru i orkiestry a niektóre
z nich wspólnie śpiewaliśmy.
Do Jubilatów było wypowiedzianych wiele miłych słów
i życzeń. Zaszczycili swoją obecnością Starosta Suski pan
Andrzej Pająk, Przewodnicząca Rady Miasta pani Maria
Maria Nowak
25
echo
Jordanowa
AC H, C O TO BY Ł Z A B A L…
W walentynkowe popołudnie tj. 14.02.2010 r. odbył się w sali
Domu Strażaka Jubileuszowy Bal Rodzinny organizowany przez
Grono Pedagogiczne oraz Radę Rodziców Miejskiego Przedszkola
w Jordanowie.
To już 10- ty bal, na którym bawią się
dzieci i rodzice przedszkolaków oraz
liczni goście. Na tegoroczną zabawę
przybyło 336 uczestników. Dzieci i ich
całe rodziny bawiły się przy dźwiękach
zespołu muzycznego „Contra” z Suchej
Beskidzkiej. Podczas trwania imprezy
odbyła się loteria fantowa. Przedszko-
laki mogły również pochwalić się wytworami swojej pracy artystycznej na
kiermaszu prac dzieci. Nie obyło się też
bez pokazu umiejętności tanecznych naszych przedszkolaków, mali tancerze wykonali tańce: kaczuszki, rock&roll, samba, makarena i inne, których nauczyli się
podczas zajęć tanecznych w przedszkolu
prowadzonych przez Pana Adriana Bochockiego.
Stoły uginały się od samych pyszności
przygotowanych przez rodziców. Dzieci
skorzystały również z gorącej czekolady,
która spływała z kolorowej fontanny,
którą użyczyła na tę uroczystość Pani J.
Strzelczyk.
Nie zabrakło również pięknego jubileuszowego tortu ozdobionego sztucznymi ogniami.
Księżniczki, rusałki, Zorro, tygryski i inne
bajeczne postaci, w które przebrały się
nasze dzieci bawiły się świetnie.
Punktem kulminacyjnym był moment,
podczas którego na rozbawiony tłum
spadło ponad tysiąc kolorowych baloników.
Barwny korowód taneczny trzymając
w rękach kiście balonów tańczył do
ostatnich chwil imprezy.
Na zakończenie balu Pani Dyrektor
Danuta Pindel złożyła serdeczne podziękowania Gronu Pedagogicznemu,
Przewodniczącej Rady Rodziców Pani
Małgorzacie Hudziak, Radzie Rodziców,
sponsorom oraz wszystkim rodzicom,
bez których bal nie mógłby się odbyć.
Całkowity dochód z balu zostanie przeznaczony na doposażenie ogrodu przedszkolnego.
Renata Starzec
KU L I G N A KÓ Ł K AC H
Miejski Ośrodek Kultury zorganizował kulig w Zawoi, która jest najdłuższą i największą pod względem powierzchni
wsią w Polsce oraz najludniejszą z ziem karpackich.
Leży u podnóża Babiej Góry, najwyższego szczytu polskich Beskidów. Wczesnym popołudniem udaliśmy się autokarem w Beskid Żywiecki, jadąc doliną
wzdłuż zamarzniętej rzeki Skawicy.
Po przyjeździe do zajazdu „U Styrnola” przesiedliśmy się na wozy (byliśmy
rozczarowani, że nie na sanie) zaprzężone w konie, ale ze względu na czarną
nawierzchnię drogi nie było innej możliwości. Jechaliśmy przez Zawoję – Markową, gdzie jest początek zielonego szlaku
w kierunku na Markowe Szczawiny. Jadąc kuligiem, po lewej stronie mijaliśmy
siedzibę Babiogórskiego Parku Narodowego. Tam znajduje się cała ekspozycja
muzeum BPN, a powyżej mieści się skansen Markowe Rówienki. Na obszarze graniczącym z parkiem wyznacza się otulinę
Parku Narodowego. Rezerwat biosfery
UNESCO o pow. ponad 33 km.2 należy
do BPN. Po drodze mijaliśmy istniejące
do dziś wille, stare chaty, różne ośrodki
wczasowe i wiele prywatnych kwater
wynajmowanych przez wczasowiczów.
Nasz kulig zatrzymał się na zajezdni
Zawoja – Czatoża. W tym dniu „Królowa
Beskidów” była łaskawa, a aura sprzyjała
nie tylko naszej grupie, ale także narciarzom szusującym na stoku przy oświetlonym wyciągu „Baca”. Przy dobrej pogodzie, doskonale widać było ośnieżony
szczyt Babiej Góry – Diablak.
Zapłonęły dwa ogniska; na jednym
piekły się kiełbaski, a na drugim podgrzewał się grzaniec. Kolektywnie włączaliśmy się do śpiewania naszych ulubionych piosenek przy akompaniamencie akordeonu. W drodze powrotnej
nasz orszak z pochodniami rozświetlał
noc. Każda historia kończy się morałem,
Tą można skwitować stwierdzeniem „
nie ważne na czym jedziesz, lecz w czyim
towarzystwie”.
Po kilkunastominutowej jeździe do-
26
tarliśmy do stylowej karczmy „Styrnol”.
Karczma ta ma ciekawą architekturę,
a sala na drugim poziomie przeznaczona jest na biesiadne spotkania, a nasze
przecież do takiego się zaliczało. Przez
gospodarzy ugoszczeni zostaliśmy bigosem i gorącą herbatą. Po tym gorącym
posiłku nasza zgrana grupa przystąpiła
do dalszego ciągu zabawy. Nie mogło
być inaczej, przecież trwał karnawał.
Nasz repertuar wokalny opiewa na
sześć godzin śpiewania. Doszliśmy do
wniosku, iż musimy uczyć się nowych
piosenek, bo kto wie, następne imprezy
mogą trwać jeszcze dłużej.
Maria Nowak
echo
Jordanowa
S P R AWOZ DA N I E
z Działalności Sportowej za 2009 r. Uczniowskiego Ludowego Klubu Sportowego ,,SPRINT-VALVEX” Jordanów
Swoje założenia i cele Statutowe
realizowaliśmy poprzez organizowanie pozalekcyjnych zajęć sportowo–
rekreacyjnych, jak m.in. rowerowe
wycieczki turystyczno-krajoznawcze,
zwiedzając jordanowszczyznę i okolice. Wyjeżdżając między innymi na
góry: Przykrzec, Luboń, Krowiarki
czy Koskową Górę. Zimową porą lub
w deszczowe dni organizowaliśmy
zajęcia w Hali Sportowej. Dla dzieci
i młodzieży nawet nie zrzeszonych
w naszym klubie. Głównie ze szkół
podstawowych, gimnazjów i nie tylko.
28-u zawodników naszego klubu
brało udział zawodach kolarskich:
Przełajowych, Górskich i Szosowych,
z kalendarza Polskiego i Małopolskiego Związku Kolarskiego, ale nie tylko.
Najdalsze nasze wyjazdy to: Gdynia,
Szczawno Zdr., Bielawa, Nałęczów,
na Międzynarodowe Wyścigi z cyklu
Bank BPH Grant Prix MTB-Cz. Langa.
Jak również Tarnogóra i Nowa Sarzyna /k. Leżajska, oraz zawody w Małopolsce, m.in.: 5 eliminacji Pucharu
Tarnowa MTB 2009, Ogólnopolskie
Zawody cyklu Puchar Szlaku Solnego
MTB 2009, (w miejsc.: 24 maj - Jabłonka, 14 czerw. -Toporzysko, 5 lip. Spytkowice-Mistrzostwa Polski LZS, 2
sierp.-Rabka Zdr., 6 wrześ.- Skomielna
B.), 3 razy w Myślenicach, w tym Mistrzostwa Małopolski MTB. Ścigaliśmy
się również na szosie:24czerw.-Oświecim-Dwory-Mistrzostwa MałopolskiJazda Indywidualna na Czas i Międzywojewódzkie Mistrzostwa Młodzików, 06 sierp.- Krynica i 08 sierp.
Kraków, to Mini Tour De Polagne, 15
sierp.- Polanka Wielka k./Kęt- Szosowe Mistrzostwa Małopolski z Startu
Wspólnego i 12 sierp.- Nowa Sarzyna k./Leżajska-Międzywojewódzkie
Mistrzostwa ze Startu Wspólnego,
oraz Jazda Parami na Czas, Kryterium
o „Srebrny Pierścień Krakowa”.
Niektórzy zawodnicy zaliczyli 34
starty. Nasi podopieczni zdobyli 24
puchary, 58 medali, 126 dyplomów
za miejsca 1-6, a niektórzy za udział.
Główne nasze osiągnięci sezonu 2009
to: 4 tytuły Wicemistrzów Małopolskich, oraz 1 Wicemistrz Makroregionu (zawody między wojewódzkie).
Za nasze osiągnięcia w 2009r. PZK-ol
przydzielił nam 2 rowery górskie.
Pisano o nas w gazetach, m.in.:
Krakowska, Dziennik Polski, Kronika
Beskidzka, mówiono w radio, a nawet pokazywano w TV. Należy zaznaczyć, iż z powodu niskich funduszy
w klubie, nasi małoletni podopieczni
sami pokrywają sobie koszty: Licencji Kolarskich (raz na rok), Badania
Lekarskie (dwa razy do roku), posiłki i napoje oraz opłaty startowe do
wszystkich zawodów.
Opracował St. Morawa
A R C H I T E K T U R A K R A J O B R A Z U N A S ZĄ P R Z YS Z Ł O Ś C I Ą!
Każdy z nas chciałby zapewne podróżować i zwiedzać, szczególnie, jeśli można dodatkowo
pogłębiać swoją wiedzę z konkretnej dziedziny życia i czegoś się nauczyć. Jednym słowem,
połączyć przyjemne z pożytecznym. Z pewnością mogę stwierdzić, że to możliwe.
Dzięki funduszom pozyskanym
z Unii Europejskiej w ramach projektu „ Nasza wiedza, naszą szansą na
przyszłość” uczniowie Technikum Architektury Krajobrazu w Jordanowie
mogli zobaczyć najciekawsze w Polsce
targi ogrodnicze oraz zwiedzić najciekawsze miejsca w Poznaniu. Ilość
miejsc była jednak ograniczona, więc
pojechały tylko wybrane osoby z czterech klas Architektury Krajobrazu.
Nasza wycieczka trwała od 24 do
27 lutego. Jechaliśmy cała noc. Do
Poznania dojechaliśmy rano i wtedy
zaczęła się nasza wspaniała przygoda.
Nocleg mieliśmy zapewniony w pensjonacie w Puszczykowie – miejscowości położonej w okolicach Poznania.
Rankiem wyruszyliśmy zobaczyć
najciekawsze zabytki i miejsca w Poznaniu. Zwiedziliśmy obejmowało
m.in. Poznańską Bazylikę Archikatedralną położoną na wyspie zwanej
Ostrów Tumski w Poznaniu, otoczoną
korytem Warty i Cybiny. Jej historia
sięga samych początków chrześcijaństwa w Polsce. Oglądaliśmy też stary
rynek z pięknym renesansowym ratuszem i zabytkowymi kamieniczkami
oraz Palmiarnię – jedną z największych w Europie; podziwialiśmy tam
w dziewięciu pawilonach tysiące gatunków roślin ze stref międzyzwrotnikowych i podzwrotnikowych.
Oczywiście najwięcej czasu spędziliśmy na Międzynarodowych Targach
Poznańskich, gdzie wystawcy z Holan-
27
dii, Niemiec, Polski i Włoch zaprezentowali blisko 150 nowości rynkowych.
Znaleźć można było m.in.: materiał roślinny, urządzenia, narzędzia i sprzęt
ogrodniczy, chemię ogrodowa, małą
architekturę ogrodową, meble, akcesoria do nawadniania oraz elementy
dekoracyjne. Po południu wyruszyliśmy w drogę powrotną i późnym wieczorem byliśmy już w domu.
Wycieczka była wspaniałą okazja
do zobaczenia wielu ciekawych i pięknych miejsc. Każda podróż rozwija naszą wyobraźnie, kształtuje nasz umysł
i pozwala na zdobywanie wiedzy, co
na pewno zaprocentuje w przyszłości.
Magdalena Polak
echo
Jordanowa
S E ZO N T U RYST YC Z N Y Z M O K I E M ROZ P O C Z Ę T Y
Zagonami” zeszliśmy ze szlaku, w kierunku „Rąbanisk”. Po
kilkuset metrach znaleźliśmy się na skrzyżowaniu zwanym
„Ogonicą”. I wtedy ktoś rzucił hasło: idziemy pod pomnik
(w domyśle - pomnik na Wysokiej)! Mało brakło i doszlibyśmy do pomnika, ale ta wycieczka miała inny cel i dlatego
po zrobieniu około 3 km pętli znaleźliśmy się ponownie na
„Ogonicy” – pod pomnik pójdziemy innym razem. Dalszą
trasę kontynuowaliśmy żółtym szlakiem w kierunku Toporzyska. Po przejściu kilkuset metrów stanęliśmy na najwyższym okolicznym wzniesieniu, czyli górze św. Ludwiki (653
m.n.p.m.). Jest to bardzo ciekawy punkt obserwacyjny.
Przy dobrej widoczności widać stąd cały Jordanów, Spytkowice wraz z panoramą Tatr i Toporzysko na tle Babiej Góry.
Szliśmy dalej przez pola, ledwo widoczną drogą, zawianą
śniegiem. Przed nami wyłaniała się co chwilę Babia Góra
– niczym drogowskaz. Po kilku kilometrach doszliśmy do
skrzyżowania z asfaltową drogą. W lewo prowadziła ona
do stadniny koni, w prawo do Toporzyska. Zdecydowaliśmy się iść w prawo, a chwilę później znaleźliśmy dobre
miejsce na ognisko. Zachowując niezbędną ostrożność
rozpaliliśmy ogień, usmażyliśmy kiełbaski i które wyjątkowo smakowały po dotychczasowych trudach. Usunęliśmy wszystkie ślady naszego pobytu i ruszyliśmy dalej. Po
przejściu kolejnego odcinka drogi znaleźliśmy się na terenie parku dworskiego w Toporzysku. Na miejscu dworu
pozostała tylko kapliczka Matki Boskiej. Z kapliczką ta wiąże się następująca legenda: Stoi ona podobno na grobach
rodziny Górkiewiczów, ostatnich właścicieli dworu. Zanim
ją wybudowano, często słychać było koło mogił krzyki i jęki oraz płacz dziecka. Przerażeni mieszkańcy ufundowali
w tym miejscu kapliczkę. Wtedy głosy umilkły. Do dziś pozostał park dworski. Rośnie tu wiele ciekawych gatunków
drzew Buki, platan, dąb, kasztanowce. Większość drzew
liczy około 130 lat. Kilka z nich jest pomnikami przyrody.
Zachowała się również część alei dojazdowej.
Warto
będzie się tu wybrać wiosną, kiedy rozwiną się liczne kwiaty polne, krzewy i inne rośliny w poszyciu leśnym. Opuściliśmy park i niestety już drogą asfaltową przez Toporzysko
dotarliśmy do punktu wyjścia. I tak zakończyła się nasza
druga w tym sezonie wycieczka.
Zimowa wyprawa
No i nie wytrzymaliśmy do wiosny. 6-tego lutego ruszyliśmy na pierwszą wycieczkę pieszą w nowym roku, a tym
samym rozpoczęliśmy nowy sezon turystyczny z grupą
turystyki górskiej MOK. Za cel wyprawy obraliśmy spontanicznie Halę Krupową. Śniegi po pas, zadymka a my do
przodu. Ruszyliśmy z Wielkiej Polany Sidzińskiej i szlakiem
wzdłuż zboczy „Psiej Doliny” wspięliśmy się na polanę, po
utrwaleniu tego wyczynu aparatem fotograficznym udaliśmy się do schroniska na gorącą herbatę. Rozgrzewając
się gorącym napojem snuliśmy plany na nowy sezon. Pomysłów wiele, szczytów i innych celów do zdobywania na
pewno nie zabraknie i z pewnością wiele z nich uda się
w tym roku osiągnąć z tą zgraną pełną zapału i otwartą na
nowych towarzyszy wypraw grupą. Przyszła wreszcie pora
na powrót. Droga w dół przebiegła bardzo szybko, urozmaicana rozmowami i zjazdami „na byle cym”. Wszystko
niestety kiedyś się kończy , to też nasze łazikowanie trzeba było owego śnieżnego lutowego dnia zakończyć, tym
razem w miejscu, z którego wyruszyliśmy. I jak zwykle pozostały wspomnienia , zdjęcia i ten niedosyt powodujący
niecierpliwe oczekiwanie na następną wspólną wyprawę.
Bogdan Nosidlak
Grażyna Pałach
Jordanowskie szlaki I
20 lutego odbyła się druga wycieczka w drugim sezonie grupy turystycznej MOK. Zaplanowaliśmy przejście
z Jordanowa przez górę św. Ludwiki do Toporzyska pod
stadninę koni, a stamtąd powrót do Jordanowa. Wyruszyliśmy o umówionej porze ze stałego miejsca wymarszu.
Pogoda w sobotę nie była najlepsza, ale z doświadczenia
wiemy, że nigdy nie było to dla nas przeszkodą. Szliśmy
żółtym szlakiem w kierunku Babiej Góry. Za plecami mieliśmy Jordanów z wieżą kościelną górującą nad nim, przez
długi czas naszej wędrówki widoczną w oddali. Będąc pod
wrażeniem pierwszego z cyklu spotkań o historii Jordanowa, bardzo ciekawie poprowadzonego przez pana Stanisława Bednarza dzień przed naszą wycieczką, pozwolę
sobie na przedstawienie zwyczajowych nazw miejsc przez
które przechodziliśmy, aby nie znikły z naszej pamięci. Mijaliśmy „Piaski”, ostry zakręt „Pod Łomem”, a za „Długimi
28
echo
Jordanowa
Jordanowskie szlaki II
Dnia 28 lutego 2010 roku w chwili, gdy słońce budzi
nowy dzień nasza grupa turystyczna, zwarta i gotowa na
przeżycie nowych przygód wyrusza w kolejna wyprawę
z cyklu „Poznajemy Jordanowską Ziemię”. Celem wycieczki,
który obraliśmy, był Przykiec oraz Chrobocze. Dzień zapowiadał się wspaniale, słońce towarzyszyło nam od samego
rana i zwartym krokiem ruszyliśmy po zakrętach w kierunku ulicy Batalionów Chłopskich, gdzie dołączyłam do grupy. Mimo przeszkód takich jak błoto i topniejący śnieg nie
poddaliśmy się i nie żałujemy, ponieważ z miejsca do którego dotarliśmy zwanego Kamionką, roz pościerała przed
nami przepiękna panorama Jordanowa, na tle ośnieżonych
Tatr. Prócz tak wspaniałego widoku w oddali mogliśmy podziwiać pasmo gór z Luboniem Wielkim oraz naprzeciwko
zamglony szczyt Babiej Góry. Z oddali dobiegał nas radosny odgłos gwiżdżącego pociągu. Naszą wyprawę umilał
stukot dzięcioła o drzewo, a także wesoło fruwające między drzewami ptaszki. Idąc dalej zauważyliśmy wiele połamanych drzew, które świadczą o nawałnicach, jakie miały
miejsce w październiku 2009 r., a w chwili obecnej podczas roztopów mogliśmy dokładniej ocenić straty będące
dla oczu przykrym widokiem. Pod Przykcem zatrzymaliśmy się obok ambony myśliwskiej, gdzie obserwowaliśmy
pod laskiem stadko spłoszonych, podskakujących sarenek.
W tym miejscu znajdował się także paśnik zaopatrzony
w siano i sól, aby sarny mogły przetrwać nawet najbardziej
srogą zimę. Czas w którym przyroda budzi się po długiej
zimie i ujawnia swoje uroki skrywające się pod płaszczem
resztek śniegu pobudziły nasze siły witalne sprawiając, że
z większą ochotą i radością ruszyliśmy w dalszą trasę, czyli na szczyt Przykca. Mimo ostrego podejścia, które sobie
obraliśmy widok ze szczytu zrekompensował nam cały wysiłek, a mianowicie Miasto Jordanów u naszych stóp. Choć
przez chwile mogliśmy się poczuć jak prawdziwi odkrywcy.
Po zasłużonym odpoczynku przeszliśmy koło ujęcia wody
i bacówki a następnie przeprawiwszy się przez zamarznięty potok dotarliśmy do wyznaczonego wcześniej celu,
którym był Dworek na Chrobaczym. Oczywiście w lasku na
polanie zapaliliśmy małe ognisko by upiec kiełbaski i posilić
się troszkę. Muszę przyznać, że część naszej grupy mimo,
iż mieszkają w Jordanowie od urodzenia, na górze Przykiec
była po raz pierwszy. Bardzo polecam wszystkim mieszkańcom Jordanowszcyzny przejście tą spacerową trasą, a na
pewno nie pożałują!
Irena Stopa
T R Z EC I A W K R A J U!
W dniach 11 12 lutego w Rzeszowie odbył się finał Ogólnopolskiego Konkursu z Zakresu
Rachunkowości. Współorganizatorem konkursu była Politechnika Rzeszowska, a honorowy
patronat sprawował Minister Edukacji Narodowej.
W konkursie brali udział uczniowie
szkół średnich z całej Polski. W eliminacjach szkolnych wzięło udział ponad
8500 uczniów z około 300 szkół. Do finału krajowego zakwalifikowało się 74
uczniów, w tym Elżbieta Korbel z Zespołu Szkół im. bł. ks. P. Dańkowskiego.
Finał składał się z 2 części: - Test
kwalifikacyjny - Zadanie praktyczne
– projekt realizowany na komputerze.
W teście wzięli udział wszyscy zakwalifikowani uczniowie. Zaskoczeniem
dla wszystkich było wprowadzenie
punktów ujemnych za błędne odpowiedzi, czego w poprzednich latach
nie było. O 13.00 nastąpiło ogłoszenie
wyników testu, na co wszyscy czekali
z niecierpliwością. Było nieciekawie.
Reprezentantka naszej szkoły Elżbieta
Korbel uzyskała 21 punktów i znalazła
się na początku pierwszej dziesiątki.
Do etapu praktycznego przeszły 42
osoby.
Później było jeszcze lepiej. Po zrealizowaniu zadań praktycznych nasza
Ela uzyskała 3 miejsce w kraju!!!
Laureaci (a było ich 5) otrzymali
wspaniałe nagrody. Między innymi
pojadą wszyscy na 4-dniową wycieczkę do Strasburga. Oprócz tego laureaci otrzymali programy komputerowe
z zakresu księgowości, książki oraz
w zależności od zajętego miejsca inne
nagrody. Ela otrzymała kamerę. Myślę więc, że po powrocie ze Strasburga nasi uczniowie będą mogli chociaż
na filmie obejrzeć to piękne miasto.
Mam nadzieję, że w ślady Eli pójdą w przyszłym roku uczniowie obecnych klas trzecich.
29
Dzięki właśnie takim laureatom konkursów i olimpiad
ekonomicznych szkoła nasza
uplasowała się w rankingu
miesięcznika „Perspektywy” na
10 miejscu w województwie!
Anna Mironiuk
echo
Jordanowa
KONKURS WIEDZY
Z RACHUNKOWOŚCI I FINANSÓW 2010
10 marca w Krakowie w Oddziale Okręgowym Stowarzyszenia Księgowych w Polsce odbył się rejonowy etap konkursu
wiedzy z rachunkowości i finansów dla uczniów średnich
szkół ekonomicznych z Małopolski.
Zgodnie z regulaminem, konkurs
przeprowadzony był w dwóch etapach. Pierwszy etap konkursu odbył
się w szkołach, każda szkoła wytypowała do etapu rejonowego 3 najlepszych uczestników etapu szkolnego.
W zmaganiach rejonowych wzięło
udział ponad 70 uczniów z 25 szkół.
Finał składał się z dwóch części.
W pierwszej części uczestnicy konkursu rozwiązywali zadania testowe i sytuacyjne. Do II części konkursu w tym
roku zakwalifikowało się 7 uczniów,
którzy uzyskali największą liczbę punktów za rozwiązanie zadań.
Wśród tej siódemki znalazły się 2
nasze reprezentantki (należy przy tym
wspomnieć, że nasza szkoła była jedyną – z której do finału zakwalifikowało
się dwoje reprezentantów) – należą im
się wielkie gratulacje.
Były to:
1. Elżbieta Korbel – klasa IV TE a
2. Marta Leksander - klasa IV TE a
W drugiej części siódemka finalistów
odpowiadała ustnie na wcale niełatwe
wylosowane pytania problemowe. Tematem wiodącym tegorocznego konkursu były „Instrumenty finansowe”.
O kolejności zdobytego przez ucznia
miejsca w konkursie decydowała łączna liczba punktów uzyskanych w obu
częściach drugiego etapu.
Nasze reprezentantki zajęły odpowiednio I i IV miejsce. Należy
przy tym zaznaczyć, że Ela wygrała zdecydowanie – wyprzedziła
wszystkich pozostałych uczestników konkursu o ponad 20 punktów.
Laureaci konkursu, którzy zajęli miejsca od pierwszego do trzeciego otrzymali dyplomy wyróżnienia oraz nagrody pieniężne (całkiem wysokie), a za
czwarte miejsce do siódmego dyplo-
my wyróżnienia.
Dyplomy i nagrody otrzymali również nauczyciele sprawujący merytoryczną opiekę nad finalistami.
Dziękujemy sponsorom i organizatorom za pomysł, czas i przeznaczone
pieniądze na organizację konkursu. Pozostaje mieć nadzieję, że w następnych
latach konkurs będzie kontynuowany,
a jego popularność i liczba uczestników będzie rosła.
Anna Mironiuk
OGŁOSZENIE
W dniu 9 października 2010 r. (sobota) o godz. 17,00
planowana jest
KORONACJA OBRAZU MATKI BOSKIEJ TRUDNEGO ZAWIERZENIA
PANI JORDANOWSKIEJ – KORONAMI PAPIESKIMI
O tym wydarzeniu poinformował Parafian Prałat Ks. Bolesław Wawak, w ogłoszeniach po niedzielnych
Mszach św. w dniu 24.1.2010 r.
Obraz Matki Bożej Jordanowskiej to wierna kopia ikony jasnogórskiej, zwłaszcza wierne oddanie oryginału
twarzy Matki Bożej Częstochowskiej. Cudowny wizerunek znajduje się w rokokowym ołtarzu bocznym po prawej
stronie transeptu przecinającego nawę główną. Zapiski o czczonym obrazie słynącym z wielu łask pojawiły się około
400 lat temu.
W dniu 25.9.1994 r. obraz Matki Boskiej Trudnego Zawierzenia Pani Jordanowskiej koronował koronami
biskupimi J. Em. Ks. Kard. Franciszek Macharski. Od tej pory w każdy trzynasty dzień miesiąca odbywają się
Nabożeństwa Fa mskie, w których uczestniczą liczni wierni, nie tylko z naszej parafii Przenajświętszej Trójcy
w Jordanowie. Po Mszach św. księża czytają modlitwę „Matko Trudnego Zawierzenia – Pani Jordanowska”, którą
napisał bp Jan Szkodoń.
Nasi Parafianie przygotowują się do tego wydarzenia poprzez składanie złotych obrączek lub pierścionków na
wota dla Matki Bożej. Przez dziewięć miesięcy aż do października będzie odprawiana nowenna w tej intencji.
Maria Nowak
30
echo
Jordanowa
P O G Ł O S K A P U B L I C Z N I E Z D E M E N TOWA N A
W Jordanowie dużo się dzieje.
W czwartek 21 stycznia br. odbyło
się Spotkanie Opłatkowe członków
zrzeszonych w Polskim Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów Koła nr
5 w Jordanowie, wspólnie z aktywnie
działającym przy MOK Klubem Seniora. Gośćmi, którzy zaszczycili nas swoją obecnością i złożyli życzenia Noworoczne była Przewodnicząca Rady
Miasta Pani Maria Pudo, Burmistrz
Miasta Pan Zbigniew Kolecki i Dyrektor Szkoły Podstawowej Pani Czesława Madoń. Na tę imprezę wynajęliśmy Dom Strażaka płacąc tylko za media. Stoły udekorowaliśmy w barwach
czerwieni i zieleni. Panie ze stołówki
szkolnej przygotowały smaczne piersi z farszem z surówkami, na deser
do kawy mieliśmy smakowite ciastka
z Ciastkarni pani Barbary Suder z Naprawy a toast wznosiliśmy czerwonym winem.
Pani Prezes Maria Bulanda reprezentująca Zarząd PZERI oprócz
życzeń, pozdrowiła także tych Członków Związku, którzy chcieli być z nami ale zdrowie im na to nie pozwoliło. Podziękowała sponsorom: Panu
Wójtowi Gminy za dofinansowanie
wycieczki do Wieliczki, Pani Dyrektor Szkoły Podstawowej za pomoc
w każdej sytuacji, Panu Dyrektorowi
Miejskiego Ośrodka Kultury, który nas
przygarnął pod swój dach oraz jego
współpracownikom za dobrą współpracę. Wymieniła także nieobecnych
sponsorów, od których otrzymaliśmy
dotację, a mianowicie: Bank Spółdzielczy, Kancelaria Notarialna i Apteka Prywatna w Jordanowie. Nasze
Koło obecnie liczy 130 osób a w ciągu
dwóch lat przybyło aż stu członków.
& 7 pkt. 8 Statutu PZERI brzmi
„może otrzymywać dotacje, darowizny …”. Dlatego wystosowaliśmy
pisma do właścicieli firm. Niestety
odzew był mizerny. Do zadań Koła
należy roztaczanie nad zrzeszonymi członkami bezpośredniej opieki.
„ …Wszystkie ogniwa organizacyjne
zobowiązane są do dokładania starań
o pozyskanie dochodów również z innych źródeł umożliwiających poprawę
warunków socjalnych, bytowych i kulturalnych swoich członków”. Na podstawie instrukcji organizacyjnej PZERI
zgodnie z uchwałą nr 17/3 zwracamy
się ponownie o pomoc finansową,
którą prosimy przekazywać na konto:
Polskiego Związku Emerytów, Rencistów
i Inwalidów, Koło Nr 5 w Jordanowie
42812800050001870220000010
Bank Spółdzielczy Sucha Beskidzka.
Wydatki związane z działalnością pokrywane są przede wszystkim
z opłat składek członkowskich. Do powiatu przekazujemy 50% a w kole zostaje kwota 12 zł z przeznaczeniem na
jednego członka na cały rok! Cóż można zrobić dzisiaj za takie pieniądze?
Na powyższym spotkaniu przekazałam 100-osobowej grupie informacje, że od wielu lat mówi się iż w Jordanowie nic się nie dzieje. Prosiłam
aby uczestnicy przekazywali dalej
dobre wieści, którymi powinniśmy się
pochwalić. Owszem, dawniej w Miejskim Ośrodku Kultury w Jordanowie
były prowadzone zajęcia dla dzieci
i młodzieży aczkolwiek od roku dołączyły starsze osoby.
Ponieważ posiadam wiedzę na temat tego co dzieje się w MOK w zakresie kół zainteresowań, postanowiłam podzielić się ciekawymi informacjami. W sąsiednich miastach istnieją
Uniwersytety Trzeciego Wieku, natomiast Jordanów ma Klub Seniora działający przy Miejskim Ośrodku Kultury.
Z inicjatywy dyr. Jana Hanusiaka, na
podobnym spotkaniu rok wcześniej,
które miało miejsce w Szkole Podstawowej, zaproponowano powstanie
takiego Klubu. Po dwóch tygodniach
7 lutego 2009 r. odbyło się spotkanie
31
integracyjne Emerytów i Rencistów
w sali obok poczty, gdzie frekwencja
była zaskakująco duża. Tam padały
propozycje utworzenia kół zainteresowań, aby nasi Członkowie pod okiem
Instruktorów opłacanych przez MOK
mogli rozwijać swoje zainteresowania
w różnych dziedzinach i spełniać swoje marzenia. Wbrew pozorom według
mojej oceny początki wcale nie były
trudne, ponieważ nikogo nie trzeba
było namawiać, aby wpisał się na poszczególne listy kół i aktywnie w nich
uczestniczył. Owszem w ciągu całego
roku działalności zmieniały się osoby
i przewinęło się ich blisko 10.000 !!!.
Trzon grup od roku pozostaje ten sam.
Wielu z nas uczestniczy we wszystkich
rodzajach zajęć oferowanych przez
Klub Seniora.
Koło Hafciarskie prowadzi Instruktor Ewa Wilk w poniedziałki
w godzinach od 14,00 do 17,00. Na
zajęciach wykonujemy rękodzieła artystyczne ha em krzyżykowym lub
gobelinowym a motywami są kwiaty,
zwierzęta, pejzaże. W siedzibie MOK
zorganizowano wystawę naszych
prac wspólnie z pracami plastycznymi „Igłą malowane”. Niektóre z nich
były eksponowane podczas „Dni Ziemi Jordanowskiej” na jordanowskim
rynku. Cieszymy się, że część z nich
sprzedaliśmy a środki finansowe mogły zasilić konto MOK. Za uzyskane
pieniądze kupujemy kanwę, mulinę
i materiały malarskie. Aktualnie dysponujemy pracami do sprzedaży i tą
drogą chcemy się zareklamować. Jeżeli ktoś chciałby kupić i przekazać je
w prezencie swoim najbliższym, warto pofatygować się do MOK i ustalić
transakcję. Niektóre obrazki zostały
w Jordanowie, a inne pojechały do
Rabki, do Krakowa a nawet za granicę. Obecnie z resztek mulin ha ujemy karteczki z motywami świątecznymi, np. koszyk z pisankami wielkanocnymi. Niektóre prace wręczamy
na pamiątkę. Przykładem mogą być
obrazki z kwiatami podarowane pięciu parom w prezencie podczas Zło-
echo
tych Godów, które miało miejsce na
sali obrad Urzędu Miasta. Na tychże
zajęciach robimy sobie zieloną albo
owocową herbatę. Przy pracy słuchamy muzyczki dobiegającej z sali muzycznej gdzie Pani Barbara Hanusiak
uczy gry na instrumentach. Ponieważ
dbamy o swoje zdrowie, przerywamy
ha owanie, wykonujemy różne gry
poprawiające funkcjonowanie obu
półkul mózgu i ćwiczymy z zakupionymi ostatnio kijkami. Dużo się śmiejemy a przecież śmiech to zdrowie.
Koło Plastyczne we wtorki i piątki
prowadzi Instruktor Bogdan Nosidlak.
Efekty pracy tego koła można oglądać
w dużej sali. Są to prace oprawione w anty ramy a kilkanaście z nich
przekazano na licytację i sprzedano
podczas zabawy na cele Szkoły Podstawowej. Przez to koło przewinęło
się także trochę osób starszych, które
posiadają zdolności plastyczne.
Koło Muzyczno-Teatralne mamy
w czwartki od 16,30. W repertuarze
koła jest 70 piosenek popularnych,
ludowych, biesiadnych, walczyków,
polek. Śpiewamy też 20 kolęd i pastorałek. Na akordeonie przygrywa
nam dyrektor MOK Pan Jan Hanusiak
i prowadzi z nami zajęcia. Pierwszy
„publiczny” występ mieliśmy przy
ognisku w Sidzinie w Psiej Dolinie na
rozpoczęcie sezonu turystycznego
a drugi na zakończenie sezonu. Kolejny podczas Złotych Godów w Urzędzie
Miasta i na zorganizowanej przez nasz
klub imprezie andrzejkowej. Śpiewaliśmy również na wspomnianej wcześniej Wigilii dla Samotnych w Szkole
Podstawowej. Ostatni występ miał
miejsce w Domu Strażaka na naszym
wspólnym Spotkaniu Opłatkowym.
W cotygodniowych próbach bierze
udział ponad 20 osób.
Koło Turystyczno-Krajoznawcze
prowadzi Pani Małgorzata Kwaśny.
W ramach tego koła organizowane były wycieczki: do Kalwarii Zebrzydowskiej w Niedzielę Palmową,
dwukrotnie do Krakowa, byliśmy
w Łagiewnikach, w Tyńcu, w muzeum przyrodniczym, zwiedzaliśmy
miasto, wpadliśmy do baru sałatkowego a wieczorem byliśmy w teatrze
„Bagatela” na Zborowskim i Opani
a ostatnio na komedii „Mayday”.
Koło Turystyki Górskiej jest bliskie nie tylko mojemu sercu ale także
wielu mieszkańcom naszego Miasta.
Kiedy usłyszymy sygnał o planowanej
wycieczce, natychmiast lista chętnych
się zapełnia i tworzy się grupa rezerwowa. Dzieje się tak dlatego, że atmosfera na wycieczkach jest wyśmienita a nasza „paczka” sprawdzona,
niestety jednorazowo w wycieczce
może wziąć udział tylko 35 osób ze
względu na obowiązujące przepisy.
Pracownicy MOK starają się, żebyśmy
byli ubezpieczeni i aby przewoźnik był
tani a także solidny. Kółko Turystyczne
spotyka się co dwa tygodnie w czwartki w celu omówienia kolejnej trasy.
Mamy kompetentnego przewodnika
Pana Andrzeja Bulandę posiadającego ogromną wiedzę, który na takim
spotkaniu ma propozycję kilku tras
rozpisanych pod kątem możliwości
uczestników. Jesteśmy otwarci na
propozycje i wspólnie wybieramy kierunek następnej wyprawy. Nie będę
opisywać żadnej z nich, gdyż na bieżąco pisałam w poprzednich numerach
Echa, tylko wymienię gdzie byliśmy:
Luboń, Turbacz, Babia Góra, Hala Krupowa, Trzy Korony, Czerwone Wierchy, Kościelec Mały, Przełęcz Karb,
Dolina Kościeliska, Wąwóz Homole
i Małe Pieniny a na Słowacji Osterva
oraz Tatry Bielskie. Łącznie było zorganizowanych 14 udanych wycieczek.
W weekendy organizowane są
wyjazdy członków Szkółki Wspinaczki Skałkowej. Ten ekstremalny sport
cieszy się dużym powodzeniem wśród
młodzieży, ale wyjeżdżają również
osoby w sile wieku. Zajęcia odbywają
się latem w plenerze na przykrakowskich skałkach, natomiast zimą na hali
sportowej Polskiego Związku Alpinizmu.
Istnieje także Koło Fotograficzno-Dziennikarskie do którego nale-
32
Jordanowa
ży młodzież z Gimnazjum oraz Szkół
Średnich. Z każdego wyjazdu młodzież wybiera swoje najlepsze fotografie, które są zamieszczane na
stronie internetowej. Nowym pomysłem jest zaangażowanie młodych
ludzi w utworzenie na łamach Echa
Jordanowa działu poświeconego młodzieżowemu spojrzeniu na problemy
i sprawy naszego Miasta.
W MOK nieodpłatnie jest prowadzona Nauka Obsługi Komputera.
Osoby starsze zgłaszają się na ustalony termin przez pracowników MOK
i korzystają z możliwości nauczenia
się m. in. posługiwania internetem,
który jest kopalnią wiedzy.
Ruszyła Szkoła Dobrego Gotowania i Pieczenia, którą prowadzi Pani
Zofia Łaczek i Pani Maria Maciążka. Zajęcia odbywają się w środy od
godz. 17-tej. Na pierwszym spotkaniu
poznaliśmy tajniki potrawy zwanej
supli. Spotkania rozpoczynają się od
podania i zapisania składników potrawy, a następnie praktycznie uczymy
się jej sporządzenia. Oczywiście, że
degustujemy i chwalimy jakie dobre
jedzonko nam wyszło.
Pani Agnieszka Matyasik we wtorki
od 18-tej prowadzi z grupą aktywnych
Pań Gimnastykę Rekreacyjno-Relaksacyjną. Nasza prowadząca zaproponowała lżejszą formę aerobiku. Na
zajęciach kobiety modelują sylwetki,
zdobywają kondycję, energię oraz dobre samopoczucie. Tok spotkań składa
się z trzech etapów przy odpowiednio
dobranej muzyce. I etap to typowy
aerobik z jego podstawowymi krokami w bardzo rytmicznym tempie. W II
etapie wykonujemy ćwiczenia ogólnie wzmacniające, a III etap to Stretching i relaks. Początkowo ćwiczyłyśmy na dużej sali w MOK, jednak tam
ze względu na ciasnotę warunki nie
były odpowiednie do tego rodzaju zajęć. Obecnie dzięki uprzejmości Pani
echo
Czesławy Madoń Dyr. Szkoły Podstawowej ćwiczymy w wyremontowanej
sali gimnastycznej, gdzie jest dużo
przestrzeni.
W Galerii „Pod Basztą” w każdy
ostatni piątek miesiąca o godz. 18-tej
można miło spędzić czas podczas cyklu Wieczorów Poezji, które w ubiegłym roku odbyły się czterokrotnie.
Warto w nich uczestniczyć, ponieważ
panuje tam niesamowity nastrój,
gdzie przenosimy się w inny świat.
Poeta jest zawsze w centrum uwagi,
a do recytowanych wierszy wykonana
jest odpowiednia scenografię oddająca charakter prezentowanych wierszy.
Pracownicy Biblioteki Miejskiej zajmują się przygotowaniem młodzieży
do recytacji i odpowiedniej interpretacji wierszy natomiast MOK zajmuje
się oprawą muzyczną, scenograficzną
i audiowizualną .
W sali Urzędu Stanu Cywilnego,
odbył się pierwszy koncert z nowego
cyklu „Spotkania z Muzyką Klasycz-
ną i Jazzem”. Z racji przypadającej
w b.r. 200 rocznicy śmierci F. Chopina
w marcu planowany jest wieczór poświęcony jego muzyce.
Mamy też plany na przyszłość aby
wkrótce utworzyć grupę, która będzie
zajmowała się kultywowaniem tradycji robienia sztucznych kwiatów oraz
układania z nich kompozycji kwiatowych.
Rozpoczął się cykl „Jordanowskich
Spotkań Historycznych”, a tematem
pierwszego spotkania była „Historia
powstania Malejowej” poprowadzona przez prelegenta Prezesa Towarzystwa Miłośników Ziemi Jordanowskiej
Pana Stanisława Bednarza.
Informacje o wymienionych imprezach można przeczytać i obejrzeć
galerię zdjęć na stronie internetowej www.mok.jordanow.pl, a także
w gazetce lokalnej „Echo Jordanowa”.
Można również na bieżąco zobaczyć
aktualizowaną gablotę znajdującą się
przy skrzyżowaniu obok Ratusza.
Jordanowa
Sensacyjne wiadomości i ploteczki szybko rozchodzą się i są przekazywane dalej „pocztą pantoflową”.
Bądźmy Ambasadorami dobrej nowiny. Zachęcam do rozpropagowania
powyższych pozytywnych informacji,
zebranych na podstawie faktów. Są
ludzie ogarnięci niszczycielską pasją
i terroryzujący otoczenie, podcinają
skrzydła tym osobom, którzy nie tylko w dziedzinie kultury mają nowe
pomysły. Pozwólmy im działać gdy
chcą służyć miejscowemu środowisku
i wspierajmy ich w sytuacji, kiedy nie
posiadają na powyższe cele środków
finansowych. Podobne spotkania powinny zbliżać społeczeństwo naszego
Miasta.
Emeryt to też człowiek i niezbędne
jest zapewnienie dla niego zajęcia.
Należy poszerzać grono znajomych,
a także nawiązywać nowe przyjaźnie.
W przyszłości młodsi też do nas dołączą.
Maria Nowak
DZ I E Ń KO B I E T
Jerzy Semsch
Jest taki dzień wśród marcowej szarości, który wnosi wiele świata i ciepła do naszego
życia i sprawia, że świat wydaje się piękniejszy, a ludzie lepsi. Raz w roku, jak pachnący
wanilią kwiat jednej nocy, zakwita oznaczony ósemką Dzień Kobiet.
Jakże bogata jest treść językowego zestawienia tych
dwóch słów! Właśnie 8 marca twarze stają się pogodniejsze,
jaśniejsze są spojrzenia, niż kiedy indziej. Zwątpienie
ustępuje nadziei. Nie z nakazu czyjegoś, ale z potrzeby
serca obchodzone jest Święto Kobiet. Od wielu lat ma ono
swoje miejsce wśród kart kalendarza.
Żadna inna uroczystość nie jest w takim stopniu
jednocześnie własnością indywidualną i społeczną jak ów
dzień.
Kwiaty, uśmiechy i słowa życzeń niosą mężczyźni swoim
matkom, siostrom, żonom, narzeczonym, przyjaciołom,
koleżankom i znajomym.
Słowa często nieporadnie ułożone, ale na pewno szczere
są wyrazem szacunku, uznania, przyjaźni i wdzięczności
za wszystko, co kobiety wnoszą do życia rodzinnego
i społecznego. W czasach przedwojennych należących do
odległej już przeszłości znana była piosenka, której refren
zaczynał się od słów: „ Serce to najpiękniejsze słowo
świata”. Nie negując powyższego stwierdzenia słuszności
trzeba dodać, że jest jeszcze jedno najpiękniejsze słowo:
Matka. Składając życzenia 8 marca, trzeba wpierw zwrócić
się do wszystkich matek i im złożyć wyrazy głębokiej czci.
To macierzyństwo nadaje godności kobiecie.
Któż zdoła nagrodzić matkom ich trudy, poświęcenie
a niekiedy nawet męczeństwo?
Przecież to matki najdotkliwiej odczuwają trudności
codziennego życia w rodzinach.
To ich serca odczuwają najboleśniej wszystko, co złego
zdarzy się w rodzinie. To po nich spływają wszelkie ciosy jak
grom po piorunochronie. To matki muszą i umieją zaradzić,
gdy budżet domowy zaczyna świecić pustką.
Wiele kobiet samotnych dźwiga ciężary utrzymania
i wychowania dzieci, tym większa ich zasługa.
Z okazji 8 marca my mężczyźni składamy wszystkim
Kobietom wiązankę życzeń zdrowia i wszelkiej
pomyślności. Niech przed wszelkimi poczynaniami
naszych matek, żon sióstr i narzeczonych pierzchnie
wszelka przemoc, brutalność i okrucieństwo. Niech
w rodzinach kwitnie szczęście i miłość, której złoty wątek
niech los bez przerwy przędzie.
33
echo
Jordanowa
S Z W E DZ K I STÓ Ł
Jerzy Semsch
My Polacy lubimy nowości, naśla„…Bo Paryż częstą mody odmianą się chlubi wystawne przyjęcie, którego opis
dując też niekiedy chętnie obce
A co Francuz wymyśli, to Polak polubi” stanowi fragment XII księgi „Pana
Tadeusza” A. Mickiewicza. Znakoobyczaje. Wciśnięci między Sło(A. Mickiewicz „Pan Tadeusz”)
mity także, ale krańcowo odmienwian wschodnich od Wschodu
ny obraz uczty dał H. Sienkiewicz
i Germanów od Zachodu potrafiliśmy zachować własną tożsamość wy. Stąd trendy, którym ludzie ulegają w powieści „Ogniem i mieczem”. U Bohi mimo prześladowań podczas zaborów nie zastanawiając się nad sensem, czy dana Chmielnickiego w Perejasławiu oddorobić się rodzimej bogatej kultury.. słusznością jakiegoś wzoru lub mode- bywa się przyjęcie wydane dla delegacji
Mamy bogate stroje ludowe, pełne lu. O kulturze zachowania się przy stole polskiej z wojewodą Kisielem na czele.
swojskiego uroku pieśni, jedne skoczne, pisał już w połowie XV wieku Przesław Tam jest wszystko zgrzebne, toporne
oddające temperament i tężyznę naro- Słota w swoim słynnym wierszyku pt. i prymitywne. Starszyzna kozacka siedu, inne tęskne, pełne rzewnej zadumy. „O chlebowym stole”. Zadziwia nas dzi przy stołach, na których znajduje się
Mamy w budownictwie zakopiański wysoki stopień elegancji obowiązujący zastawa srebrna zrabowana w polskich
styl zachwycający lekkością i niepowta- uczestników biesiad w tych odległych dworach. Ciężkie powietrze, od którerzalnym wdziękiem. I byłoby dobrze, czasach. Wskazówki, pouczenia i prze- go można zemdleć, napełnia komnatę.
gdyby nie skłonność do przejmowania strogi zawarte w wierszu Słoty są i dziś W literaturze polskiej dużo jest opisów
obcych wzorów. Nasz polski język ule- aktualne. W nieco późniejszych latach przyjęć z różnych okazji, wszystkie odgał w ciągu wieków obcym wpływom, staropolski poeta napisał:
bywają się przy stołach. W dzisiejszych
a najbardziej łacińskim i franczasach, na których wypisane
cuskim, w mniejszym stopniu
jest prawo o pośpiechu, życie
„Nie masz większej rozkoszy jak za stołem siadłszy,
niemieckim. W salonach aryulega znacznemu uproszczeniu.
I w miłej kompanijej godziwie podjadłszy,
stokratycznych mówiono po
Do teatru ludzie przychodzą
Ciała nasycić jadłem, a ducha rozmową,
francusku,
korespondencje
w ubiorze takim, jak się wychow wyższych sferach prowadzi do lasu na grzyby, garnitur,
Tako przystać panom jak i białogłowom”.
biała koszula i krawat stały się
dzono także w języku Balzaka.
dla wielu przeżytkiem. Przy
Modne w XIX wieku meble
w stylu Empire i Biedermeier dodawały Miłe są przyjęcia z okazji imienin, uro- pozdrawianiu się mężczyźni nie zdejsplendoru salonom dworów i pałaców dzin, jubileuszy, zjazdów i innych oko- mują czapki. Od kilkudziesięciu już lat
bogatych ziemian i zamożnego miesz- liczności. Przy stołach nakrytych białym przywędrował do Polski szwedzki stół.
czaństwa. Moda cudzoziemska pojawiła obrusem siadają goście i gospodarze, Na kilku zastawionych stołach układa
się w ubiorach majętnych ludzi, w spo- wytwarza się przyjemny nastrój, pro- się sałatki, wędlinę, pieczywo, owoce,
sobie bycia, w etykiecie dworskiej. Na wadzone są rozmowy w atmosferze ciasta i inne jeszcze spożywcze rozmapodkreślenie zasługuje i dziś moda swobody. Wymiana myśli zbliża ludzi, itości. Biesiadnicy podchodzą z różnych
w dawaniu imion noworodkom. Starsi czasem sprzyja zacieśnieniem przyjaźni. stron i trącając się łokciami, nakładając
pamiętają jak w latach siedemdziesią- Tematów nie brakuje. Pozycja siedząca na tekturowe tacki to, na co kto ma
tych modne były Darki, Mirki, Waldki, pomaga odpocząć i odprężyć się, moż- ochotę. Konsumują, przechadzając się
Bożeny, Grażyny, Magdy, a ostatnio daje na też zapomnieć o kłopotach. Wspa- po Sali lub korytarzu. Czy szwedzki stół
się chłopcom imiona: Patryk, Przemek niały jest opis uczty w Soplicowie przy- się ostatecznie przyjmie, czy zostanie
Kuba, a dziewczynkom: Klaudia i Daria. gotowanej przez Wojskiego dla wodzów odrzucony jak niefortunny przeszczep
Moda staje się presją, która zniewa- wojska polskiego na czele z gen. Janem pokaże przyszłość.
la ludzi bardziej podatnych na wpły- Henrykiem Dąbrowskim. Jest to bogate,
S Z M U G L E R Z Y, S Z P I E DZ Y I T E R RO RYŚ C I… 4
Robert K. Leśniakiewicz
No i wreszcie terroryzm. Ta plaga
została spowodowana przede wszystkim
przez dwa zasadnicze czynniki: Zimną
Wojnę, kiedy to oba bloki chciały
rozegrać ją przy pomocy nie tyle
frontalnej konfrontacji zgubnej dla całej
planety, ale przy pomocy aktów terroru:
porwań i zabójstw znanych polityków,
zamachów na życie przypadkowych ludzi
i obiekty o znaczeniu strategicznym,
kultowym, historycznym nawet, giełdy,
banki, centra finansów i handlu, itd.
itp. Drugim czynnikiem było bogacenie
się bogatych i proporcjonalne do tego
ubożenie biednych – skąd wziął się
terroryzm arabski. Oczywiście istniały
także formy pośrednie – do których
należy zaliczyć terror o podłożu
kryminalnym.
Terroryzm
stał
się
realnym
problemem w latach 70. ubiegłego
stulecia, kiedy to powstały i zaczęły
34
aktywnie działać ugrupowania w rodzaju
włoskich Brigade Rosso, niemieckiej RAF
– Rote Armee Frak on – znanej także
jako grupa Baader-Meinhoff, japońska
Czerwona Armia, palestyński Czarny
Wrzesień, OWP i Al-Fatach arabski Abu
Nidal, Hamas oraz Hesbollah, baskijska
ETA, irlandzka IRA, a do tego Carlos
Ramirez Sanchez zwany Szakalem,
tureckie Szare Wilki i wiele innych
ugrupowań. No i jeszcze ultraprawicowe
echo
bojówki J. M. Le Pena kultywujące
tradycje OAS, potem do tego dołączyła
jeszcze arabska Al-Quaeda (Al-Kaida)
z jej złowrogim przywódcą Osamą binLadenem (vel Usamą Ben-Ladenem)
na czele i jej rozmaite satelitarne
organizacje w rodzaju Al-Ansar-alIslam i wiele innych, wzorowanych na
Assassynach (Haszyitach) i Starcu z Gór –
największego terrorysty jeszcze z czasów
Krucjat, którego legenda jest wciąż żywa
na Bliskim Wschodzie. Do tego jeszcze
należy dorzucić wojującą japońską
sektę Najwyższa Prawda Aum, która
truła sarinem Japończyków w tokijskim
metrze. I kilka tuzinów najrozmaitszych
szajbusów, którzy dorwali się do broni
i zrobili z niej użytek. Albo dano broń do
ręki i tak zmotywowano, by zrobili z niej
użytek w czyimś interesie. Najczęściej
przeciwko Bogu ducha winnym
obywatelom Ameryki – bo dzięki głupio
pojmowanej demokracji, w USA każdy
obywatel ma prawo do posiadania
broni, co rajcuje naszych co bardziej
skretyniałych polityków, którzy chcieliby
dać Polakom broń do ręki. Na szczęście
odsunięto ich w porę z urzędu i jak na
razie ich wariackie pomysły znajdują się
tam, gdzie powinny – w koszu.
Czy miałem jakieś spotkania
graniczne
z terrorystami?
Na
szczęście nie, ale szkolono nas na taką
ewentualność. Przede wszystkim liczono
się z możliwościami uprowadzenia
polskich i niepolskich statków wodnych
i powietrznych w celu ucieczki z kraju.
Jak już powiedziałem wcześniej,
z kraju uciekali różni ludzie i z różnych
powodów – i co najciekawsze, wcale
nie byli to członkowie tzw. „opozycji
demokratycznej”, ale właśnie złodzieje,
bandyciściganiprzezMilicjęObywatelską
i czy SB (bo SB zajmowała się także
przestępstwami pospolitymi, nie tylko
prześladowaniem
„solidaruchów”
i Kościoła, o czym się teraz nie mówi,
bo to jest démodé i politycznie
niepoprawne…), dezerterzy z Wojska
Polskiego i Armii Radzieckiej a także…
dwójarze uciekający przed paskiem
swoich ojców, którym zamarzyły się
dolarowe kraje. Ci ostatni szczególnie
rzucili się na granice po udanej ucieczce
braci Zielińskich. Ale o nich potem.
Pierwsze wydarzenie tego rodzaju
miało miejsce w Świnoujściu na Bazie
Promów Morskich PŻB, w wakacje
1985 roku, kiedy to dezerter z karnej
jednostki wojskowej w Orzyszu usiłował
porwać kuter patrolowy WOP, by uciec
nim na Bornholm. Uzbrojony w długi
nóż rzucił się na znajdującego się na
kutrze żołnierza WOP i zranił go w rękę.
Wopiście udało się złamać mu nóż
i odskoczyć do kokpitu, skąd zawiadomił
przez
radiotelefon
kierownika
zmiany o zaistniałej sytuacji. Sprawca
został ujęty i obezwładniony przez
kontrolerów GPK. Skazano go na 10
lat więzienia za terroryzm kryminalny
– teraz prawdopodobnie chodzi w glorii
„bohatera walczącego o wolną Polskę”
– jakich wielu się teraz namnożyło po
1989 roku…
Podobnym
„bohaterem”
jest
pewien ex-bokser, który zatrzymany za
usiłowanie nielegalnego przekroczenia
granicy pobił wopistę. Dostał za to trzy
lataw zawiasachnapięć.Powiniendostać
karę bez zawiasów, ale w PRL takich
przestępców traktowano „wyjątkowo
niehumanitarnie”, aż pusty śmiech
ogarnia… Tylko patrzeć, a dzisiejsze
„światłe” i „demokratyczne” władze
zaczną gloryfikować i rehabilitować
takie „świetlane” postacie PRL, jak np.
Karol Kot, Zbigniew Zdanowicz i innych
kryminalistów, którzy zostali za swe
czyny skazani przez peerelowskie sądy
na karę śmierci! Prawdę powiedziawszy
wcale bym się nie zdziwił.
W roku 1986 nasze służby operacyjne
i operacyjno-kontrolerskie otrzymały
zadanie wychwycenia i zatrzymania
mordercy premiera Szwecji – Olofa
Palmego, którego nieznany sprawca
zastrzelił wieczorem dnia 28 lutego
1986 r. Oczywiście Szwedzi poprosili
nasze służby w Świnoujściu i Gdańsku
o zwrócenie szczególnej uwagi na
wszystkich podejrzanych osobników,
którzy mogliby być potencjalnymi
sprawcami
tego
tajemniczego
mordu. W dwa dni po zamachu, na
naszym przejściu granicznym zjawił
się przedstawiciel szwedzkiej policji
granicznej z prośbą o pokazanie mu
polskich procedur kontroli granicznej –
szczególnie samochodów ciężarowych
TIR, bowiem Szwedzi obawiali się
przerzutu sprawcy za granicę Szwecji
właśnie przy wykorzystaniu tego rodzaju
transportu. Niestety – mimo szczelnego
obstawienia granicy i kontroli sprawcy
tego zamachu nie zatrzymano do dziś
dnia, chociaż…
W lecie tego samego roku na nasze
przejście funkcjonariusze szczecińskiego
SB przywieźli jakiegoś skutego Szweda
o nazwisku Svensson (to taki szwedzki
Kowalski), który miał być wydalony
z PRL. Dziwny to był człowiek. Mówił
doskonałą
angielszczyzną,
miał
35
Jordanowa
inteligentne spojrzenie, chociaż esbecy
mówili o nim, że to jakiś czubek. Okazało
się bowiem, że po przyjeździe do Polski
udał się do szczecińskiego Komitetu
Wojewódzkiego PZPR i tam… poprosił
o azyl polityczny! Partyjniacy przeżyli
ciężki szok i zadzwonili do SB. Ci z kolei
wykonali sprawdzenia i zapytali panią
konsul generalną Szwecji w Szczecinie
o tożsamość tego człowieka. Okazało się,
jak stwierdziła pani konsul, że człowiek
ów zbiegł ze szpitala psychiatrycznego,
gdzie
przebywał
z rozpoznaniem
schizofrenii paranoidalnej. Być może
tak było, ale na czubka ten człowiek
nie wyglądał. I co ciekawe – miał on
notatki, które zapisywał… egipskimi
hieroglifami po angielsku. Jeżeli to był
wariat, to nadzwyczaj ciekawy! A może
miał on coś wspólnego z zamachem na
premiera Szwecji? – kto wie?...
Na temat zamachu na Sveavägen
mam swoją teorię, którą potwierdzają
wydarzenia
z Oświęcimia.
Zamachowcami mogli być szwedzcy
neohitlerowcy, na których zlecenie
Polacy mogli zdemontować i ukraść
tablicę z napisem „Arbeit macht frei”.
Palme był znienawidzony przez skrajną
prawicę, więc istnieje możliwość, że za
zamachem w Sztokholmie stoi skrajna,
ultranacjonalistyczna prawica. Jest to
więcej, niż możliwe.
Inna akcja antyterrorystyczna,
w której
uczestniczyłem,
miała
miejsce w czasie wizyty Jana Pawła
II
w województwie
szczecińskim
w czerwcu 1987 roku. Przydzielono
mnie wtedy do specjalnej grupy
operacyjnej zajmującej się wstępnym
rozpoznaniem osób i potencjalnego
zagrożenia osoby papieża. Polegało to
na tym, że w przypadku zatrzymania
na granicy jakiejś podejrzanej osoby
należało ją „prześwietlić” zanim się ją
zawróciło do NRD, Danii czy Szwecji.
Poważnie liczono się z możliwością
zamachu ze strony ugrupowania Abu
Nidala. Na szczęście nie musiałem
nikogo „prześwietlać” – wszystko
odbywało się spokojnie i godnie. Ale
tu kolejna rzecz przeciekawa moim
zdaniem – otóż ostrzeżenie o możliwym
zamachu na Jana Pawła II napłynęło
z USA. mówiło się, że to CIA ostrzegała
Polaków przed możliwością zamachu.
Dziwne – skąd CIA czy FBI wiedziały
o tym, że ten arabski terrorysta będący
ponoć na garnuszku KGB dokona
w Polsce zamachu na głowę Kościoła?
A może wiedziały dlatego, że miały w tym
swój własny interes? Potwierdzałaby to
echo
Wikipedia, w której czytamy, że:
Jak wielu innych terrorystów Abu
Nidal cieszył się w przeszłości opieką
krajów
komunistycznych,
przede
wszystkim Rumunii, Węgier i Polski.
Kontakty między grupą Abu Nidala
i władzami polskimi datują się od
końca lat 70, gdy Polska rozdawała
stypendia studenckie członkom jego
grupy. W latach 1980-1984 Abu Nidal
mieszkał w Warszawie przy ulicy Bagno
3/24. Jego firma SAS Foreign Trade
and Investment Company zajmująca
się handlem bronią miała siedzibę
w wieżowcu Intraco w Warszawie przy
ulicy Stawki. Zlikwidowano ją w 1987
roku na żądanie Amerykanów.
To by nawet pasowało, bo istnieje
zbieżność dat – likwidacja biur Abu
Nidala w Polsce i wizyta Jana Pawła
II, a wszystko w 1987 roku – czyżby
zatem chodziło o zemstę na Polakach za
zamknięcie interesu? To byłoby całkiem
możliwe…
Z Arabami miałem później do
czynienia na południu Polski, kiedy
służyłem już na Łysej Polanie. Tutaj
dowiedziałem
się
o spotkaniach
Irakijczyków z fizykami i chemikami
jądrowymi m.in. na terenie Nowego
Jordanowa
Targu i Zakopanego, czym bardzo
interesował się UOP. I nie bez racji, bo te
spotkania dotyczyły, jak już to wcześniej
napisałem,
transferu
materiałów
i technologiidoprodukcjiwzbogaconego
uranu i plutonu do stworzenia bomby
jądrowej, lub równie paskudnej
w działaniu tzw. „brudnej” bomby
(konwencjonalny ładunek wybuchowy
w otulinie z radioaktywnych „popiołów”
z reaktora jądrowego – pomysł uczonych
niemieckich z lat II Wojny Światowej).
Ale to już inna historia.
CDN.
Z O P OW I EŚ C I Z ES Ł A N K I…
Bezbronna Bronia
Trójka internacjonałów. Od lewej: Bronia,
Misza i Gala. Gniewań - Ukraina. 1929 rok.
Sześcioletnia Bronia. 1930 rok.
Sierpień. Zabierają całą rodzinę. To,
co z niej zostało. Zsyłają w Sybir. Bronia chyba nie za bardzo rozumie o co
w tym wszystkim chodzi. To jakieś
dziwne zabawy dorosłych. Sierpień
w jej kalendarzu już zawsze będzie
się niemiło kojarzył. Ale to nie pierwsze niezrozumiałe, gorzkie przeżycie, którego doświadcza to dziecko.
W styczniu owego roku zabrano jej
ojca i najstarszego brata- Adolfa. Jeszcze wtedy nie wie, że brat jest wysłany
do budowy Kanału Białomorskiego,
a ojciec niedaleko ich przyszłego miejsca przeznaczenia na Syberii. Dzieje się to wszystko tuż po śmierci jej
starszego brata Staśka. Stasik umiera
na zapalenie płuc w styczniu 30 roku.
Wszystkich dzieci było siedmioro, tak
jak u mamy- Tosi Zdzitowieckiej z Ordyńskich. Ale siódemka nie chroni i nie
będzie chronić rodziny, doświadczanej
przez los i kaprysy historii.
Po drodze na Syberię (w bydlęcych
wagonach skuleni „jak śledzie”...)
umrze jeszcze dwójka jej małych braci.
Podzielą los dziesiątek innych, którzy
nie wytrzymali ścisku i głodu, i pozostali w bezimiennych grobach, gdzieś
po drodze. Do otwartych drzwi bydlęcych wagonów podjeżdżały tyłem
ciężarówki, na które wrzucano martwe ciała. Ludzie, którym przypadła
ta niewdzięczna rola milczeli o nazwie
miejsca, w którym zostaną na zawsze
ich bracia, synowie, dzieci...
Bronia pokazuje zdjęcia jeszcze
z Ukrainy. Murowany, ceglany dom
i zdjęcie jej samej i międzynarodowego towarzystwa (jak mawiała jej
mama)- żydowskiego chłopca Miszy
i ukraińskiej dziewczynki Gali- przyjaciół z dzieciństwa. Nie doczekała się
pójścia do szkoły. Jej starsza siostra
Wacia, chodziła do polskiej szkoły na
Ukrainie. W Gniewaniu. Okręgu Winnickim. Miejscu o wiele łatwiejszym
do określenia geograficznie niż społecznie i mentalnie. Bronia od dzieciństwa mówi w trzech językach: polskim,
ukraińskim i rosyjskim. Nie będzie miała problemu w szkole w nowym miejscu, daleko od domu. Domu, którego
nie zdążyło jeszcze to dziecko tak do
końca świadomie pokochać.
36
Pociąg przywozi ich do Krasnojarska. Z sadów ukraińskiego lata, po
trzech miesiącach- 31 grudnia, trafiają na trzy i pół metrowy lód ogromnego Jeniseja, po którym są pędzeni
do drewnianych, chłodnych baraków,
przygotowanych dla nich, choć nie
gotowych na przyjęcie takiej ich ilości.
Tutaj będą mieszkać. Tutaj będą budować nowe baraki, żeby im samym
było „luźniej”, a ludzi zsyłanych przybywa. Nawet dzieci pracują. Upychają
drzazgi i kawałki drewna między deski,
żeby było płotno.
Nie ma żadnych ogrodzeń, drutów
kolczastych, są strażnicy (ochroniarze)Bronia nie pamięta żeby byli uzbrojeni,
nie widziała „oręża”- i jest zima syberyjskiego pustkowia, i jest daleko do
dróg, i zamieszkanych miejsc. Specjalni
przesiedleńcy są „pod komendanturą”,
muszą się regularnie meldować, nie
mają paszportów, nie mają żadnych
dokumentów. Pracują w doku- kombinacie obróbki drewna i przy spławie
drewna. „Dobrych mieliśmy komendantów”- mówi Bronia. To osłoda jej
losu. Wszędzie można znaleźć dobrych
ludzi. Przynajmniej ona ich widzi. Bronia też pracuje w doku. Kończy 9 klas,
a w wakacyjnych przerwach pracuje „na doku”. „Trzeba było jakoś żyć,
mama sama nie dałaby rady”.
Nie mają żadnych wieści o ojcu i bracie, choć mama ciągle pisze do różnych
osób i instytucji w tej sprawie.
W 1932 roku przywieźli „w no-
echo
Dom na Ukrainie, w którym mieszkała
rodzina Zdzitowieckich.
siłkach” tatę z Sowrudnik. Z łagru.
Obecnie w tym miejscu położone jest
duże miasto- Sewiero-Jenisejsk. Tata
nie mógł chodzić. Kiedy mama pisała
do NKWD w sprawie swoich bliskich,
nie otrzymała żadnych informacji, ale
kiedy potrzebne było znalezienie opieki dla niepotrzebnego kaleki, rodzinę
znaleziono szybko. Leczono go, za radą
dobrych ludzi, piaskiem. Bronia z bratem woziła ojca na wózku nad brzeg
Jeniseja, gdzie piaskiem obkładali mu
nogi, które wygrzewało słońce. Zaczął
chodzić, najpierw o kulach, „i od razu
w dok”.
Po czterech latach przyszedł brat.
Po trzech latach pracy przy Kanale
Białomorskim, aresztanta (co było
dziwne), wcielono do armii i wysłano
na Dalnyj Wostok. „Trzy lata w armii
szukał nas. Przyjechał w 36 roku. Luty.
Zima. Mama patrzy, biegnie żołnierz
w krótkiej szynelce, w czapce krasnoarmiejskiej, myśli: -do kogo żołnierz?A on przyszedł do baraku. Znalazł nas.”
Rodzina znowu w komplecie. A raczej
to, co z niej zostało. I, niestety, znowu
nie na długo.
W 1937 roku, w sierpniu, były aresztowania. Zabrali prawie wszystkich
mężczyzn i młodych chłopców (Mazurkiewiczów, Kuczyńskich). W tym
i Adolcia. Niedługo po tym, jak ożenił
się z Zewcią. W 1938 druga fala aresztowań, która zabiera ojca.
14 grudnia 37 roku rozstrzelali bra-
Barak, w którym umieszczono zesłańców.
ta, 5 sierpnia 38 roku rozstrzelali tatę.
Dowiedziała się o tym, kiedy razem
z mamą starały się o rehabilitację.
Bronia w 56 roku idzie po korytarzach
budynku NKWD, dowiedzieć się o losie
swoich. Ojca i brata. „Mróz po skórze
szedł, kiedy pomyślałam, że po tych
korytarzach prowadzili wszystkich na
doprosy, a potem z powrotem, już nie
prowadzili a taszczyli, zbitych.” Mama
w tej sprawie chodziła jeszcze raz w 61
roku, kiedy czasy były już inne, spokojniejsze. Później poszła Bronia jeszcze
raz. 23 lata po śmierci najbliższych.
Dowiedziała się o ich losie…
Po wojnie „wrogowie ludu”, czy
„osądzeni”, jak ich wtedy nazywano,
nie mogli kontynuować nauki. Nauczyciele uczyli ich, ale żadnego formalnego „papierka” na to, że się uczyli, że
ukończyli 10 klasę, nie mogli dostać.
Dźwięk imienia Bronia pomoże
w życiu. Nie dlatego, że polskie, ale
dlatego że rzadkie, niespotykane imię.
Człowiek o nazwisku Edelstein był
na praktyce w doku, z uczelni. Wyższa Szkoła Techniki Leśnej, później
przemianowana na Wyższą Szkołę
Techniczną, działającą do dziś. Jego
zainteresowało to imię i historia „specjalnego przesiedleńca”. Wystarał się
dla Broni o pracę w bibliotece uczelni.
Z żalu, że inteligentnym ludziom przypadł w udziale taki los. A Bronia była
piśmienna, obyta w różnych dziedzinach wiedzy, szczególnie lubiła Puszkina. To był październik 50 roku. W doku
rozpatrzyli jej sprawę. Władze były jej
przychylne. O wszystkich byłych naczelnikach doku Bronia również wspomina jako o dobrych ludziach (wszyscy
zginęli na wojnie), odnoszących się po
człowieczemu do pracujących. Teraz
nie było formalnych przeszkód. Bronia
zaczęła pracę w uczelnianej bibliotece,
gdzie przepracowała 30 lat.
W 1949 roku można było wrócić. Wszyscy mogli wrócić do miejsc,
z których byli zesłani. Z nimi było dużo
Buriatów z Czity, oraz różnych grup
etnicznych z Krasnojarskiego Kraju
i Ukraińców. Polaków zostało niewielu. Starzy pomarli, a młodzież, która
ocalała z aresztowań 37 i 38 roku, zginęła na wojnie. Od 44 roku na wojnę
zabierano już wszystkich, bez względu
na status (specposielieniec, czy wrag
naroda). To właśnie wtedy Bronia spo-
37
Jordanowa
Szesnastoletnia Bronia. Krasnojarsk. 1941 rok.
tkała pana Stanisława, z którym mogła
porozmawiać po polsku. Werbował
ludzi do formującej się w Związku Radzieckim polskiej armii.
Ale pani Antonina, mama Broni, nie
chce wracać, bo ciągle nie ma wieści
o swoim mężu i synu. A poza tym dokąd wracać? Kto im zwróci dom, z którego ich wysiedlono?
Miłość pojawia się i w ciężkich czasach. Historia miłosna Broni jest tragiczna, romantyczna i tragiczna. „Nie
sudba była nam z Saszą być razem”.
Kim był Sasza? Człowiek, którego
ślad do tej pory jest w jej życiu.
Rosjanin. Student na praktyce
z uczelni. Rodzina uciekła w 30 roku
z Buriacji przed „rozkułaczeniem” . Poznali się w doku. To był 40 rok. Bronia
przedstawiła go mamie. Spodobał się.
Spotykali się przez rok. Pewnej niedzieli przyszedł z oświadczynami. W 42
roku miał zakończyć studia. Mama
była ostrożna. Głównie ze względu
na ewentualną niezgodę rodziców na
ożenek ze specpieriesielienką. Wszystko zepsuła im wojna. Sasza, po obronie
dyplomu (ze względu na słaby wzrok
nie był powołany do wojska), został
skierowany do miejscowości Engels
w Okręgu Saratowskim, do pracy w fabryce wojskowej. Pisali listy. Bardzo
często. „Piękne listy pisał.” Nagle korespondencja się urywa. „Moje listy nie
wracają się i od niego nie ma.”
W 45 roku „chodzi za” Bronią inny
chłopak, chociaż wie, że ona ma narzeczonego. „Ładny, śliczny, z wojny
wrócił, raniony był.” Broni było przykro
z powodu braku odpowiedzi od Saszy
na jej listy i przesyłane zdjęcia, a nowy
„konkurent” chodził do mamy i prosił
o rękę córki. W końcu Bronia wyszła za
echo
Zdjęcie rodzinne, siedzą od lewej: Antonina
(mama), Bronia, Izydor (tata), Zewcia (żona Adolcia), mama Zewci. Stoją od lewej: Kazik, Wacia, Adolciu, brat Zewci. Krasnojarsk, czerwiec 1937 rok.
niego za mąż. Nie było żadnego hucznego wesela. Zarejestrowali się w ZAGSie, Bronia zaprosiła koleżanki, pili
herbatę. I wszystko.
Urodził się synek. Kiedy miał 3
miesiące jego ojcu przyszło wybierać
między rodziną i par ą, do której nie
chciano go przyjąć ze względu na status żony- Bogu ducha winnej Broni,
osądzonej, aresztowanej, córki „wragow naroda”. Wybrał par ę. W swoim
dalszym życiu kilkakrotnie zrozumie
swój błąd, ale odwrotu nie będzie.
Syna zobaczy jedynie na fotografiach.
Umrze samotny i cierpiący.
3 lata minęły. Od Saszy dalej nie
było wiadomości. Bronia napisała jeszcze raz. Na ten sam adres, na który pisała wcześniej. „Wyszłam za mąż, czekam dziecko…”. Szybko dostała odpowiedź. Cały pakiet listów, na swój adres i swoje nowe nazwisko. To listy od
Saszy. Jeszcze te z 43 roku i późniejsze,
ułożone w porządku chronologicznym.
„Dlaczego nie odpowiadałaś?” Ale co
już teraz robić?
Przeszły lata. 35 lat minęło od ich
rozstania. 77 rok. Bronia szykuje się
rano do pracy. Dzwonek do drzwi. „Ja
otwieram drzwi, a przede mną stoi
Sasza.” W mundurze milicyjnym. Pyta
o mamę. Podchodzi do mamy, klęka
na kolana i pyta matki czy go poznaje.
„Gdzie byłeś do tej pory?” Mama bierze jego ręce i ręce Broni. „Koniec końców jesteście razem.” Mama niedługo
potem straci pamięć i umrze.
Próbowali sobie wiele wyjaśnić.
Co się okazało… W 46 roku obydwoje
otrzymali pakiet zaległych listów…
W 77 roku Sasza był wdowcem.
Miał czworo już dorosłych dzieci. Znalazł Bronię i poprosił ją, żeby została
jego żoną.
Kto stoi za tajemniczym zniknięciem
listów? Dopiero po ponownym zejściu
się Saszy i Broni, sprawa zaczęła się
wyjaśniać. Koleżanka jego żony bardzo
chciała poznać się z Bronią. I to ona
wyjaśniła tajemnicę znikających listów.
Przyszła żona Saszy pracowała w tej
samej fabryce, co on. A jej ówczesny
mąż był wtedy na wojnie. Kiedy wrócił
z wojny widział, że nie ma już dla niego miejsca przy niej i odszedł. Ona była
Cyganką ukraińską. Mieszkali w obszieży i, tam była dyżurna, która sprawdzała, by nikt niepowołany nie dostał
się do środka. Ona też miała wgląd do
skrzynki pocztowej, do której wszyscy
mieszkańcy oddawali, i z której odbierali listy. Nasza, walcząca o względy
Saszy, Cyganka- Ukrainka dogadała się
z dyżurną i składała te wszystkie listy,
które później w tym samym czasie pojawiły się w plikach i u Broni, i u Saszy.
Dopiero na łonie śmierci przyznała
się do rozbicia ich związku. On nigdy
jej nie wybaczył. Umierała samotnie
w szpitalu na raka.
W końcu byli razem. Odnaleźli się. I
żyli spokojnie. Razem. Święta spędzali
wspólnie. Rodzina Broni i rodzina Saszy. Dzieci Saszy pokochały największą
miłość swojego ojca.
Ale przeżyli razem tylko 11 lat. Nie
było dane Broni posmakować swojego
szczęścia do końca. Jej mąż, miłość jej
życia, zginął tragicznie. Tragicznie zginął też jej syn. Wypłakała wszystkie łzy,
ale nie straciła dobroci serca i radości,
która, pomimo upływu lat i ciężkich
doświadczeń, ciągle jej towarzyszy.
I mimo policzków, które przyszło jej
zebrać od losu, nie ma żalu i pretensji
do nikogo. Wybaczyła. Jest pełna tolerancji. Rozumie, że świata nie można
zmienić. Bronia. Tak do niej wszyscy
się zwracali. Pełna energii i optymizmu
84- letnia staruszka, w której wciąż
tkwi ta mała, wesoła dziewczynka.
Po otworzeniu archiwów państwowych, na początku lat dziewięćdziesiątych, Bronia czytała akta brata i ojca. Według nich ojciec był szpiegiem
polsko- japońskim, brat był szpiegiem
polsko- angielskim.
Dowiedziała się co znaczy adnota-
38
Jordanowa
Bronisława Leskowa, z domu Zdzitowiecka. Krasnojarsk. Kwiecień 2008 rok.
cja urzędowa, doklejona w tamtych
latach na akta, w odpowiedzi na prośby o informacje o bliskich: „wysłany na
Kołymę na 10 lat ‘bez prawa pieriepiski.’”
Tekst: na podstawie rozmów
z Bronisławą Zdzitowiecką- Krzysztof
Wojdyło, foto: album rodzinny Bronisławy
Zdzitowieckiej.
Krzysztof Wojdyło, ur. 14.12.1976
w Rabce. Mieszkaniec Jordanowa.
Absolwent miejscowego Liceum
Ogólnokształcącego im. H. Kołłątaja.
Ukończył Filozofię i Filologię Polską
na Uniwersytecie Śląskim.
W 2003 r. pracował w Tygodniku Polonijnym „Alfa” w Chicago.
W latach 2005- 2007 pracował jako
nauczyciel języka polskiego w Kazachstanie wśród tamtejszej Polonii,
współredagował Kwartalnik Polonijny „Głos Polski”.
W latach 2007- 2008 współpracował
z organizacjami polonijnymi Krasnojarska, Jenisejska, Lesosybirska
i Żeleznogorska (Syberia), współredagował wydawaną przez krasnojarską organizację polonijną gazetkę
„Przyjaźń”, związał się z wydawanym
przez Syberyjski Uniwersytet Federalny w Krasnojarsku czasopismem
o polskiej kulturze i literaturze
„Almanach Polski”.
Od 2008 roku pracuje w środowisku
polonijnym w Nowosybirsku.
Obecnie jest lektorem języka i kultury polskiej na Wydziale Humanistycznym Nowosybirskiego Państwowego
Uniwersytetu Technicznego.
echo
Jordanowa
N A S Z A H I STO R I A Z AC Z Ę Ł A S I Ę W M A L E J OW E J
Robert K. Leśniakiewicz
W dniu 19 lutego 2010 roku w naszym Miejskim Ośrodku
Kultury został zapoczątkowany cykl bardzo ciekawych prelekcji na temat historii naszego miasta i Jordanowszczyzny.
Prowadzony on jest przez prezesa
Towarzystwa Miłośników Ziemi Jordanowskiej – Pana mgr inż. Stanisława
Bednarza – historyka amatora i z powołania.
Przyznaję, że zawsze staram się
być na jego wystąpieniach, a to dlatego, że są one prowadzone zawsze
z doskonałą znajomością rzeczy, kompetentnie, a nade wszystko płynnie,
bez dukania i jąkania się i czytania
ze ściągawek. Powoływane przezeń
źródła są zazwyczaj niedostępne zwykłym śmiertelnikom, bowiem są to relacje ludzi, którzy dawno już odeszli,
bądź są to źródła pisane z różnych
prywatnych kolekcji i bibliotek oraz
zapiski kancelarii parafialnych, i to też
stanowi o szczególnej atrakcyjności
jego prelekcji. No i rzecz najważniejsza – tematyka. Jordanów i Jordanowszczyzny wprost woła o napisanie
jakiejś solidnej i konkretnej monografii, zawierającej wszystkie podstawowe fakty przyrodnicze, historyczne,
kulturowe, folklorystyczne, itd. itp.
A czegoś takiego jeszcze nie ma… i miejmy nadzieję, że wreszcie będzie,
dzięki inicjatywie Pana Bednarza.
Dlaczego akurat Malejowa, a nie
Jordanów rozpoczął ten cykl? To
oczywiste – Malejowa jest chronologicznie starszą osadą od Jordanowa,
stąd właśnie zgodnie z przyrodzonym
porządkiem rzeczy od niej należało zacząć. Sama Malejowa jest w tej
chwili dzielnicą Jordanowa, w której
zachowały się jeszcze domy stanowiące jej pierwotną zabudowę, których
nie zniszczyły zawieruchy I i II Wojny
Światowej oraz ostały się powojennej
modzie na nowoczesność… Uważam,
że domy te powinny pozostać jako
mini-skansen i muzeum tej ziemi.
Pan Bednarz wprowadzając nas
w temat zapoznał nas także z wieloma pojęciami i nazwami, które znamy
i o których słyszymy na co dzień, ale
których prawdziwych znaczeń już nie
rozumiemy: np. „łan”, „rola”, „tynf”,
itd. To dowodzi tylko ciągłej ewolucji
języka dostosowującego się do wymogów współczesności. Wszak język
jest także kopalnią cennych wiadomości historycznych i dbanie o jego
czystość jest przede wszystkim wyrazem dbania o naszą historię – naszych
korzeni, miejsc, z których przyszliśmy.
Tym bardziej wstrętne są na tle pięknej polszczyzny, którą posługuje się
Pan Bednarz, wszelkie makaronizmy,
którymi zanieczyszczono język pisany
i mówiony.
Cieszy udział młodzieży, która pojawia się na tych spotkaniach. Żyjąc
w czasach totalnej ignorancji i historycznego indyferentyzmu – tej
obojętności na historię, którą i dom
i szkoła traktują tylko jako coś niepotrzebnego i fakultatywnego albo jako
narzędzie walki politycznej – zainteresowanie młodych ludzi drogą, którą
przeszliśmy my i nasi przodkowie jest
czymś wyjątkowo cennym i czymś, co
należy rozwijać nie bacząc na koszty
i czas. Ale nie należy tego robić w stylu uprawianym przez IPN i niektóre
ugrupowania polityczne, dla których
historia to tylko strzępy oderwanych
od siebie faktów luźnie posklejanych
fałszem i doprawionych chciejstwem.
Mam nadzieję, że Pan bednarz i ekipa jordanowskiego MOK nie dopuści
do jakiegoś niedorzecznego upolityczniania tych prelekcji i że dobrze
się one przysłużą nam starym, a nade wszystko młodym pokoleniom,
które będą wchodziły w życie i nie
wiadomo, gdzie rzucą je losy naszej
Ojczyzny, których częścią jesteśmy my
wszyscy.
A zatem zapraszamy wszystkich zainteresowanych na kolejne prelekcje
z tego cyklu, które będą się odbywały
co miesiąc w lokalu MOK „Pod Basztą”.
Streszczenie referatu „Historia Malejowej” wygłoszonego w dniu 19.02.2010 w Miejskim
Ośrodku Kultury przez Stanisława Bednarza
Malejowa jest osadą dużo starszą od
Jordanowa. Pierwsze wzmianki o istnieniu tej wsi datowane są na 1422
rok. Zatem jest starsza od Jordanowa
o 142 lata. Nie zachował się niestety
akt lokacyjny. Zalążkiem wsi był obszar, który dzisiaj zwiemy Malejową
Dolna ze względu na najkorzystniejsze
warunki topograficzne. Sołtys zwany
również zasadźcą działający w imieniu
właściciela oraz grupa chętnych osadników założyła wieś na 7 łanach odpowiadających mniej więcej łanowi frankońskiemu około 27 ha. Sołtys ponadto otrzymywał obszar większy odpowiadający mniej więcej dwóm łanom.
Poszczególne łany zostały nazwane
rolami i nazwy tych ról nawiązują do
nazwisk pierwszych osadników. I tak
Flakówka od Flaki, Jakałówka od Jaka-
39
ły, Sagułówka od Saguły, Brzeźniówka
od Brzeźniaka, Piecułówka od Piecuły, Gromkówka od Gromka, Bednarzówka od Bednarza. Niektóre z tych
nazwisk zachowane są do dzisiaj, niektóre zaś zanikły. Wspomniane nazwy
miejscowe są świadkami najdawniejszych dziejów i jako takie powinny
być zachowane i kultywowane. Role
ciągnęły się od potoku Malejówka
echo
Układ łanowy wsi Majejowa
do granic pól folwarku Chrobacze.
Około roku 1480 teren Malejowej
stał się własnością prężnej rodziny
Jordanów. Ustanowili oni dziedziczny tytuł sołtysa Malejowej, który od
tej chwili tytułował się nazwiskiem
Malejowski. Do 1492 roku Malejowa
należała do parafii w Pcimiu, a od tej
daty należała do parafii w Łętowni.
Na bazie łanu sołtysiego powstał folwark, w okolicach dzisiejszego ośrodka wczasowego. Z czasem znacznie
się rozbudował tak, że w szczytowym
okresie prosperity w XVIII wieku
obejmował budynek mieszkalny, budynki gospodarcze, młyn, browar. Do
folwarku należały wtedy 3 karczmy.
Pierwotna społeczność wsi dzieliła się
na sołtysa i jego najbliższe otoczenie,
który reprezentował właściciela oraz
gromadę kmiecą. Do gromady tej
zaoczni byli kmiecie gospodarujący
na łanach lub półłankach, chałupnicy
prowadzący rzemiosło i posiadający
znikomy nadział ziemi zwany ogrodem oraz komornicy nie posiadający
ziemi. Osobna grupą byli zagrodnicy.
Byli to osadnicy, którzy później przybyli i w pewnym oddaleniu zakładali
pojedynczą zagrodę. Dla Malejowej
Dolnej możemy udokumentować zagrodę Krupówka leżącą pomiędzy folwarkiem, a Flakówką na zakolu rzeki
Malejówka. Gromada kmieca posia-
dała swój samorząd, którego reprezentował wybieralny wójt. Siedziba
wójta był jego dom i zatrudniał on
pisarza. Wójt reprezentował gromadę kmiecą przed sołtysem, a zarazem
właścicielem. Częściami wspólnymi
tak zakładanej wsi była tzw. Skotnica
– miejsce wypasu bydła, oraz Nawsie
pas żyznych łąk nadbrzeżnych. Nazwy
te zachowały się do dzisiaj, lecz znajdują się obecnie w obszarze poza granicami Malejowej.
Malejowa Górna była zakładana później ze względu na mniej korzystne
warunki topograficzne. Rejestr poborowy z 1563 podaje jedynie areał
odpowiadający Malejowej Dolnej.
Natomiast kolejny rejestr z roku 1581
wskazuje, że zostały utworzone nowe
role tzw. Mentelówka (nazywana
wtedy Metlakówką) oraz Siepakówka, która w XVII wieku została oddana
na uposażenie kościoła. Dziś pozostał
z niej tylko tzw. „Księży Las”. Kolejny
rejestr poborowy z 1611 podaje już
pełny areał odpowiadający Malejowej
Dolnej i Górnej czyli powstały role Babiarzówka ,Burmistrzówka ,Dudówka ,Kurówka. Analiza kartograficzna
wspomnianych ról pozwala stwierdzić, że dwie ostatnie role w kierunku naprawy tj. Dudówka i Kurówka
powstały na większym areale ok. 50
ha. Jest to spowodowane faktem,
że w tym czasie zakładano je już na
tzw. łanie polskim, a nie frankońskim.
Wspomniane role Malejowej Górnej
rozciągały się od potoku Malejowka
w górę, a potem w dół aż do rzeki
Skawy. Hajdówka była początkowo
pojedynczą zagrodą zasiedlona przez
osadnika o nazwisku Pasiowiec, później została przekształcona w półłanek. Podobnymi zagrodami z dala
od centrum lokacji były Rapaczówka,
Repelówka i w końcu jako najmłodsze
tzw. Zagrody Malejowskie” będące
prawdopodobnie zarębkiem. Zarębki
były to wykarczowane areały zajęte przez pojedynczego osadnika i po
okresie zwolnienia podatkowego włączone w obręb wsi. Z przedstawionych rozważań wynika, że do końca
XVII wieku ukształtował się całkowicie
zasiedlony obszar Malejowej. Oceniamy, że w skład tej wsi wchodziło
około 40 zabudowań kmiecych prócz
40
Jordanowa
widok Malejowej na początki XX wielu – na
pierwszym planie willa Klapholza
folwarku a liczba mieszkańców nie
przekraczała 350.
W roku 1564 założono Jordanów na
pustych polach należących do Malejowej. Pierwotny obszar Jordanowa
był niewielki. W kierunku Malejowej
biegła ulica Malejowska kończąca się
koło dzisiejszego skrętu na osiedle
Wrzosy. Panująca ciasnota w obrebie
rynku i przyległej okolicy zmusiła właścicieli miasta do odkupienia od Malejowej na przełomie XVI XVII wieku
dużej części łanu sołtysiego. Po okresie tzw. wolnizny został on domierzony do wymiaru podatkowego Jordanowa czyli odbyły się tzw. przymiarki.
Zwróćmy uwagę, że
nazwa ta tj. „Przymiarki” funkcjonowała do lat siedemdziesiątych XX
wieku dla określenia obszaru dzisiejszej ulicy Kopernika i oś.Wrzosy. Ostatecznie granica między Malejową ,a
Jordanowem ukształtowała się na
Flakowskim Potoku.
Przez następne wieki aż do 1929 roku
Malejowa wiodła odrębny żywot jako
samodzielna Gmina. Z Jordanowem
łączyła ją wspólna szkoła i kościół.
Obszar, który zajmowała samodzielna Gmina Malejowa był większy od
obszaru Malejowej Górnej i Dolnej
w znaczeniu dzisiejszych dzielnic miasta. Teren Gminy Malejowa obejmował prócz Malejowej Dolnej, Górnej
obszar Hajdówki ,Repelówki , Rapaczówki ,rejon dzisiejszej stacji kolejowej wreszcie Zagrody Malejowskie.
Szczególnie niekorzystnym okresem
dla Malejowej była połowa XIX wieku.
Głód 1847 roku i epidemia cholery
1849 zdziesiątkowała mieszkańców.
W samym tylko 1847 roku w Malejowej z powodu głodu i powikłań tyfu-
echo
su głodowego zmarło 200 osób przy
ówczesnej liczebności wsi około 600
mieszkańców. Była to wielka hekatomba zważywszy, że średnia śmiertelność w latach normalnych wynosiła około 15 mieszkańców. W domu nr
48 należącym do rodziny Mirczaków
w ciągu jednego roku zmarło dziewięć
osób. Cholera w 1849 dołożyła swoje
w postaci kilkudziesięciu ofiar.
Zdecydowanie korzystnym czynnikiem
dla Malejowej było otwarcie linii kolejowej w 1884 roku.. Niespodziewanie
Malejowa stała się wsią letniskową.
Było to duże rozszerzenie możliwości
zarobkowych dla mieszkańców. Głównymi korzystającymi z letniska byli
Żydzi. Powstały nawet duże wille letniskowe Klapholza i Pietrzaka. Innym
źródłem utrzymania dla mieszkańców
Malejowej były wyjazdy na prace
sezonowe do Prus i na Węgry. Część
mieszkańców Malejowej z powodu
przeludnienia i biedy emigrowała do
pieczęć gminy Malejowa
Ameryki.
Gdy nastała wolna Polska rząd postanowił podjąć działania w kierunku likwidacji gmin jednowioskowych
jako reliktu z okresu zaborów. Rada
Miasta Jordanowa uważała to za korzystne rozwiązanie, natomiast Malejowa nie chciała tego gdyż obawiała
się „uszczerbku ze strony mieszczan
jordanowskich w stosunku do ludności wiejskiej”. Ówczesnym ostatnim
wójtem Gminy Malejowa był pan Małocha. Gmina posiadała pieczęć, na
którym widniał stylizowany zegar. Był
Jordanowa
to rzadko spotykany wątek heraldyczny. Utarczki pomiędzy obydwoma radami trwały od 1922 do 1929 roku.
W końcu zniecierpliwiony wojewoda
w 1929 roku rozwiązał Gminę Malejowa i przyłączył ja do Jordanowa.
W ten sposób po 500 latach funkcjonowania jako samodzielnej wsi Malejowa została zdegradowana do rangi
dzielnicy Miasta.
W referacie skorzystano z badań historycznych dr. Piotra Sadowskiego
i ks. Marcina Maciążki.
G DZ I E P R ZO D KÓW SĄ G RO BY…
W poprzednim numerze naszej
jordanowskiej gazetki, można było
przeczytać niezwykle ciekawy artykuł
autorstwa Pana Stanisława Bednarza,
pt. ,,Epidemie cholery w Jordanowie
w XIX wieku”. Autor zwięźle przedstawił czym jest ta choroba i jak się
rozprzestrzeniała. Ukazał nam także
jakie zebrała ona żniwo w Jordanowie
i Malejowej. Ja postanowiłem rozwinąć artykuł Pana Bednarza – myślę, że
nie będzie miał mi tego za złe – lecz
w moich rozważaniach pójdę w trochę
innym kierunku.
Każdy z nas – jedni częściej, inni
od święta – odwiedza groby swoich
bliskich, przodków, sąsiadów czy przyjaciół. Czynimy to nie tylko w związku
z Uroczystością Wszystkich Świętych
czy Wspomnieniem Wszystkich Wiernych Zmarłych. Wielu z nas odwiedza
groby bliskich w niedzielne popołudnia, w dniu ich imienin, w rocznicę
ich śmierci czy w wigilię Bożego Narodzenia. Nasza pamięć o zmarłych, modlitwa za nich, jest oznaką naszej troski
o naszą małą ojczyznę, a szczególnie
o tych, którzy stanowili jej obywateli. Czy jednak pamiętamy, że oprócz
cmentarza parafialnego istnieje w Jordanowie także cmentarz choleryczny,
na którym w XIX wieku pochowano
przeszło 120 osób?
Pod koniec ubiegłego wieku stanął
tam krzyż. Przypomina nam on o tych
strasznych czasach, o tych którzy padli ofiarą tej zarazy, o tych, którzy im
pomagali i o tych, którzy się za nich
modlili. Gdy nawiedzamy groby naszych przodków nie zapominajmy także i o tych którzy tam spoczywają, są
to przecież nasi przodkowie. Niedzielny popołudniowy spacer jest świetną
okazją, aby udać się na rolę Flakową
i pomodlić się za zmarłych na cholerę
mieszkańców Jordanowa, Malejowej
i Chrobaczego, zapalić znicz czy złożyć
wiązankę kwiatów.
Być może – a sądzę, że powinna to
być inicjatywa oddolna – stanie tam
kiedyś tablica, która będzie zawierała przynajmniej krótkie informacje
o tych, którzy tam spoczywają. Myśl
ta, którą rzucam w umysły czytelników,
być może kiedyś zaowocuje. Na razie
jednak aby zachęcić do odwiedzania
cmentarza cholerycznego i modlitwy
za spoczywających tam, postanowi-
41
łem w tym i kolejnym numerze Echa
Jordanowa, zamieścić spis wszystkich
pochowanych na tamtym miejscu. Być
może okaże się, że któryś z naszych
przodków spoczywa właśnie tam.
Nieocenionym i jedynym źródłem
o ofiarach cholery w dziewiętnastowiecznym Jordanowie, Malejowej
i Chrobaczym są księgi zmarłych znajdujące się w Archiwum Parafialnym w
Jordanowie.
W tym numerze zamieszczam
wszystkich zmarłych przez cały XIX
wiek na cholerę pochodzących z Malejowej i Chrobaczego, oraz zmarłych
z Jordanowa w roku 1831.
Zmarli z Malejowej:
1. Bednarczyk Regina, córka Wojciecha
i Agnieszki z domu Heliasz, zmarła
21 czerwca 1849 roku w wieku 25
lat.
2. Fudali Marianna, z domu Madoń,
żona Józefa, zmarła 26 października
1873 roku w wieku 56 lat.
3. Fudali Wawrzyniec, syn Józefa i Katarzyny z domu Sarna, zmarł 27
sierpnia 1855 w 3 roku życia.
4. Gruca Agnieszka, córka Sebas ana
echo
Madonia, zmarła 1 czerwca 1849
roku w wieku 46 lat.
5. Gruca Anna, córka Wojciecha i Zuzanny z domu Mętel, zmarła 12
czerwca 1849 w 2 roku życia.
6. Janiczak Rozalia, córka Jana i Anny
z domu Łazarz, zmarła 26 sierpnia
1855 w 6 tygodniu życia.
7. Jąkała Stanisław, mąż Zofii z domu
Fudali, zmarł 2 października 1873
w wieku 27 lat.
8. Jąkała Wawrzyniec, syn Wawrzyńca i Reginy z domu Niżnik, zmarł 15
lipca 1849 w 6 miesiącu życia.
9. Mętel Jan, syn Stanisława i Rozalii
z domu Jąkała, zmarł 1 lipca 1849
w 6 miesiącu życia.
10. Możdżeń Agnieszka z domu Mętel,
córka Wojciecha, zmarła 26 czerwca
1849 w wieku 57 roku życia.
11. Pasiowiec Anna z domu Dziwisz,
żona Wawrzyńca, zmarła 31 października 1873 w 51 roku życia.
12. Pasiowiec Regina, Córka Walentego i Zuzanny z domu Bednarz,
zmarła 4 czerwca 1849 w wieku 26
lat.
13. Święchowicz Anna, córka Józefa
i Rozalii z domu Dziwisz, zmarła 4
czerwca 1849 w 2 miesiącu życia.
14. Wincenty, lat 12, rodem z Barwałdu, znaleziony martwy w domu Staniałswa Pietrzaka, zmarł 11 czerwca
1849.
15. Wojdyła Wawrzyniec, syn Stanisława i Anny z domu Jeleń, zmarł 23
sierpnia 1855 w 3 miesiącu życia.
Zmarli z Chrobaczego i Przykca:
1. Kołodziejczyk Józef, syn Wojciecha
i Marianny, zmarł 19 czerwca 1850
w 2 roku życia.
2. Sokołowska Regina, córka Jana
i Marianny z domu Ciscoń, lat 23,
zmarła 2 lipca 1849.
Zmarli z Jordanowa w 1831 roku:
1. Guzik Katarzyna, żona Stanisława,
piekarza, lat 35, zmarła 29 sierpnia
1831.
2. Kowalska Zofia, żona Józefa Kowalskiego, lat 65, zmarła 22 sierpnia
1831 roku.
3. Koza Stanisław, lat 60, zmarł 2 wrze-
Jordanowa
śnia 1831 roku.
4. Kulkowa Agnieszka, uboga z jordanowskiego szpitala, lat 66, zmarła 6
września 1831 roku.
5. Łacek Zofia, wdowa po Melchiorze,
lat 59, zmarła 4 października 1831
roku.
6. Oprzędek Franciszek, syn Mateusza
i Anny, lat 18, zmarł 6 września
1831 roku.
7. Pietrzak Regina, wdowa po Florianie, lat 60, zmarła 9 października
1831 roku.
8. Sidziński Wawrzyniec, syn Mateusza i Anny, lat 19, zmarł 8 września
1831 roku.
9. Sułkowski Mateusz, lat 50, zmarł 21
sierpnia 1831 roku.
10. Sułkowska Zofia, c. Mateusza
i Agnieszki, lat 20, zmarła 18 sierpnia 1831 roku.
11. Święchowicz Józef, szewc, lat 45,
zmarł 6 września 1831 roku.
Ciąg dalszy nastąpi…
Marcin Maciążka
„W I EC ZO R N E M U Z Y KOWA N I E”
08 stycznia 2010 roku
- Dawid Szot - fortepian
- Staszek Konstanty - perkusja
- Szymon Konstanty – gitara basowa
Następny koncert związany będzie z muzyką
F. Chopina z racji przypadającego roku Chopinowskiego
i zaplanowaliśmy go w miesiącu kwietniu.
Miejski Ośrodek Kultury rozpoczął nowa formę
kulturalną w naszym Mieście pod nazwą „Jordanowskie
spotkania z muzyka klasyczną i jazzem”. Naszym celem
jest przybliżenie muzyki klasycznej i jazzu mieszkańcom
Miasta. Liczymy, że w tych spotkaniach licznie będzie brała
udział nasza jordanowska młodzież i dzieci a przez swój
udział w koncertach zwiększy się ich wiedza na temat
muzyki klasycznej oraz instrumentów na których grają
występujący artyści. Kolejną zaletą takich koncertów jest
bliski kontakt muzyków z publicznością dający uczucie
wspólnej więzi.
Na to nasze pierwsze spotkanie postanowiliśmy
zaprosić 8 stycznia 2010r. jazzową grupę muzyczną
z Państwowej Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej II
st. Im. F. Chopina w Krakowie. Młodzież przygotowała
kilkadziesiąt utworów jazzowych i znanych utworów
rozrywkowych, które bardzo podobały się publiczności.
Koncert odbył się w sali USC w Urzędzie Miasta przy
wypełnionej po brzegi sali z czego wnioskujemy, że ta
forma kulturalna wejdzie na stałe do kalendarza imprez
naszego Miasta.
Grupa jazzowa wystąpiła w składzie :
- Mateusz Jelonek - trąbka
- Kamil Szot - trąbka
42
echo
Jordanowa
W I EC ZO RY P O E Z J I „P O D BA S Z TĄ”
Wieczory poetyckie to nowa forma kulturalna wprowadzona do naszego kalendarza
imprez, która działa już od przeszło 6 miesięcy.
Prowadzona jest zarówno przez
Miejski Ośrodek Kultury jak i Miejską
Bibliotekę Publiczną, z którą dzielimy
się obowiązkami.
W ostatni piątek każdego miesiąca mamy przyjemność przedstawiać
nowy repertuar poetycki, który każdego i młodego jak i starszego mieszkańca Jordanowa zachwyci. Staramy
się dobierać repertuar do nadarzającej się okazji, którymi najczęściej są
święta, bądź też pragniemy przedstawiać poezję tutejszych mieszkańców, którzy mogą się pochwalić swoją
twórczością.
Od grudnia do lutego odbyły się już
trzy spotkania z cyklu:
Wieczór Poezji „Zimowe
Klimaty”
Inną niespodzianką tego wieczoru była recytacja wierszy przez Pana Jerzego Semsza, wieloletniego nauczyciela
j.polskiego.
Wieczór Poezji Ludowej
Ireny Stopa 29 stycznia
2010 roku
Ten wieczór umiliła nam Pani Irena Stopa, mieszkanka Jordanowa,
która zaprezentowała poezję ludową
wprowadzając niepowtarzalny klimat.
W poezji Pani Ireny było wiele humoru
i zabawnych gwarowych powiedzonek,
przez co wszyscy słuchacze co chwilę wybuchali śmiechem, ale również
w wielu wierszach można było znaleźć
głębsze treści i własne przemyślenia
dotyczące uczuć inspirujące słuchacza
do zadumy. Oczywiście jak przystało na
dobre regionalne spotkanie nie zabrakło muzyki na góralską nutę w wykonaniu MOK-owskiej kapeli „Gronicki”,
i swojskiego ciasta upieczonego przez
samą poetkę.
Wieczór Poezji Miłosnej
Dnia 18 grudnia 2009r. Młodzież
jordanowskiego Gimnazjum (Joanna
Gacek, Marta Hanusiak, Angelika Buś
, Agnieszka Pena) w świątecznej scenerii recytowała wiersze znanych poetów, wprowadzając słuchaczy w zimowo-świąteczny nastrój zbliżających
się Świąt Bożego Narodzenia. Specjalnie na ten wieczór poetycki Pani Bożena Sandulska napisała wiersz, który
odczytała zebranej publiczności a w
zamian otrzymała gromkie brawa.
Dnia 26 lutego 2010 roku o godzinie 18:00 odbyło się kolejne
spotkanie z cyklu „Wieczór Poezji
Miłosnej” tym razem spotkanie nawiązywało do „Kobiety i Miłości”
w utworach znanych poetów. W tym
dniu były prezentowane wiersze przez
młodzież ucząca się w Zespole Szkół
im. Hugona Kołłątaja w Jordanowie,
czyli Michała Mroszczaka, Dominikę
Fajglewicz oraz Bartka Skwarka. Wiersze pochodziły z tomików sławnych
poetów takich jak: Czesław Miłosz,
Juliusz Słowacki, Adam Mickiewicz,
Krzysztof Kamil Baczyński i wielu, wielu
innych polskich poetów .Jak co miesiąc
spotkania te cieszą się ogromnym za-
43
interesowaniem wśród mieszkańców
Jordanowa. Mamy nadzieję, że w dalszym ciągu będziemy mogli gościć tak
liczną publiczność, w takich wyjątkowych spotkaniach jak Wieczory Poezji.
Pragniemy wszystkich zainteresowanych serdecznie zaprosić w ostatni
piątek każdego miesiąca o godzinie
18:00 do Miejskiego Ośrodka Kultury na kolejne wspaniałe spotkania
z poezją.
Małgorzata Kwaśny
echo
Jordanowa
U C Z ESA N E M YŚ L I P E DAG O G A
Profesor Andrzej Walas
Nie ma dobrej teraźniejszości i jutra bez poszanowania przeszłości.
Odwaga, męstwo, roztropność – to atrybuty człowieka.
W życiu człowieka liczy się nie tylko samo życie.
Wszystko z wszystkim się wiąże i oddziałuje na siebie nawzajem.
To, co niezrozumiałe, nie musi być pozbawione sensu.
Miłość Ojczyzny to nie słowa, ale służba dla niej.
Ojczyźnie można służyć także poza jej granicami.
Trzeba umieć godzić swoje sprawy z interesem ogółu.
Człowiek winien swemu życiu nadać odpowiednią wartość.
Im więcej kultury w człowieku, tym mniej biologii; im więcej biologii, tym mniej kultury.
Nie schemat, ale umiejętność krytycznego myślenia czyni człowieka godniejszym.
I R E N A STO PA
Od dłuższego czasu Miejski Ośrodek
Kultury i Biblioteka Miejska organizują
spotkania promujące jordanowskich
twórców kultury. Chwała im za to
społeczeństwo zmęczone nieustanną
wściekła walka polityczną , tanim
marke ngiem
,jakimiś
pokazami
niechodliwych towarów lgnie do takich
urokliwych i nastrojowych spotkań.
Na początku organizatorów trzeba
pochwalić za stworzenie pięknej oprawy
, profesjonalne prowadzenie imprezy
i zadbanie o odpowiednia frekwencję.
Z założenia swojego są to spotkania
kameralne w zabytkowych wnętrach
podziemi dawnego sadu grodzkiego.
Skupiają
ludzi
nieprzypadkowych
lecz żywo odbierających przesłania
artystyczne. Dwie małe salki pękały
w szwach
i dobrze
gdyż
wiem
z własnego
doświadczenia
że
mówienie do pustej sali nie należy do
przyjemnych. Dlatego można śmiało
stwierdzić że organizatorzy dobrze
promują wyprzedzająco wcześniej tego
typu imprezy. Tym samym skutecznie
zaprzeczają obiegowym poglądom ,
które m.in. ujawniły się podczas dyskusji
na walnym Zebraniu Towarzystwa
Miłośników Ziemi Jordanowskiej że
w Jordanowie nic się nie dzieje.
Głowna bohaterka tego wieczoru pani
Irena Stopa od lat aktywnie uczestniczy
J O R DA N OW S K A P O E T K A
w życiu kulturalnym Jordanowa. Jest
członkiem Stowarzyszenia Twórców
Ludowych , członkiem Towarzystwa
Miłośników Ziemi Jordanowskiej czas
wolny poświęca śpiewaniu i poezji .
Swoją twórczość niesie również poza
Jordanów uczestnicząc w imprezach
powiatowych skąd przywozi liczne
dyplomy uznania za pieśni ludowe,
maryjne , niepodległościowe, a także
poezje. Przysparza tym dumy naszemu
miasteczku,
a także
Towarzystwu
Miłośników Ziemi Jordanowskiej. Pani
Irena sprowadziła się do Jordanów
w latach osiemdziesiątych , a więc
zapuściła na naszej ziemi już solidne
korzenie. Pochodzi z interesującego
obszaru pogranicza Małych Pienin
i Beskidu Sadeckiego konkretnie z
Jaworek na wschód od Szczawnicy.
Interesujący to obszar gdzie wpływy
górali sądeckich ścierały się z kultura
łemkowską tzw. „Rusi Szlachtowskiej”.
Do swej twórczości wniosła elementy
folkloru tamtych okolic.
Nasza poetka podczas tego wieczoru
sama recytowała swoje liczne wiersze.
Ubrana w strój ludowy ujmowała
prostota , a zarazem wielka klasą.
Widać ze publiczne występy nie są jej
obce. Jej twórczość prezentuje wiersze
nie banalne poświęcone tematyce
przyrodniczej ,religijnej i obyczajowej.
44
Z dużej ilości wierszy prezentuje poniżej
wiersz modlitwa. Reprezentuje on
duża wartość artystyczna. Zwroty typu
„Ka horyzont na sale podpisał umowę
swojum hań posyła myśl mojom czy też
„prostota chodzi z obyczajem na polna
ścieżkę wieczór pod gajem” lub „Za ta
błotnista drogę po której chodzić już nie
mogę , za troski moje , za śpiew słowika
, za zdrowie co już mi umyka” świadczą
o wielkim samorodnym profesjonalizmie
i kunszcie poetyckim. Nie są to byle jakie
rymy i skojarzenia to dojrzała twórczość.
Nasza poetka pewnie kroczy naprzód
przez swą błotnista drogę godząc ciężka
pracę w gospodarstwie z twórczością
ludową. I takie podejście do życia
w czasach spłycenia wszystkich wartości
przez krzykliwe tabloidy szczególnie
nam imponuje.
Poetce przygrywała muzyka i śpiew
chętnie
podchwytywany
przez
publiczność.
Na koniec niespodzianka w postaci
wypieków gdyż w tej dziedzinie tez jest
specjalistka i luźnej dyskusji.
Poniżej zamieszczam najpiękniejszy
moim zadaniem wiersz tej imprezy.
Oceńcie państwo sami.
Maria Nowak
echo
Jordanowa
O G RÓ D P O E TÓW
Irena Stopa
Modlitwa
Hań w Tatrach wysoko
Kany mgła opasuje scity
Ka horyzont na skale podpisał
urnowe swojum
Hań posyłom myśl mojom
Za chłopa
za dzieci
za całe moje gazdowanie
Do Ciebie modlym się Panie.
Już mgła zeysła w doliny
w ubocy zbiyrała maliny
w wartkim potoku
napiła się wody,
a na sianie narobiła szkody.
Na Anioł Pański biją dzwony,
na kolana!
Trza wychwalać Pana.
Za kwiatki
za zioła co rosną pod miedzą
za te grzeszne myśli
co mi w dusi siedzą
miej pomiłowanie
modlym się Panie
Słońce spalone odwraca oblicze
Kielo dobroci dało tego nie policzę.
W lesie cyrnice już oświeciło
i dziecię rada malinki zjada.
Już wiecór zagląda.
Słonko niesie ciyń
Ku chałpie krowy żyń.
Zaś wiatr leciutki
zapach cyściutki
z pól mi przynosi
cło wiek zaś do góry
łocy unosi
I chociaż prostą mam
moją duszę
do Tego Pana modlić się muszę.
Za chatę
co tam pod lasem
z dala śpiewania słychać czasem
prostota chodzi z obyczajem
na polną ścieżkę
wieczór pod gajem.
Za tą błotnistą drogę
po której chodzić już nie mogę
za troski moje
za śpiew słowika za to że zdrowie mi
już umyk
za to że zło topnieje
modlę się Panie.
O dobre jutro
daj mi nadzieję.
Bożena Sandulska
Przebudzenie!
Deklaracja Wielkanocna
Czy pamiętasz chwile beztroski
Młodości - która jak bumerang wraca
By nam pokazać piękno Świata
O marzycielskiej twarzy - pachnącej wiosną
Codziennie Cię krzyżują – sercach grzesznicy
Codziennie Jezu zmartwychwstajesz
Podczas Ofiarowania na Mszy Świętej
I w sercach – dusz ludzi czystych
Gdy oznaki jeszcze nieśmiałe
Wiosna roztacza swym czarem
Wszystko staje się nadzieją
Na zmiany - na lepsze jutro
Wznosisz do góry dumnie – lecz pychy
pozbawioną
Głowę w Koronie Cierniowej!
Choć serce i członki Twe krwawią
A rany bolą – sromotnie!
Słońce bawi się beztrosko
W wodzie - w kropelkach rosy
Deszczem spłukuje - niby prysznic
Zaschnięte - brudy uliczne!
Ty wybaczenia - nie szczędzisz
Owce - choć zbłąkane na nowo przygarniasz
Pocieszasz – smutnych – strapionych
Nadzieją – sycisz – osłaniasz
Musimy pielęgnować wspomnienia
Bo One - tak wiele znaczą
A każdą następną wiosnę - błogosławić
Choćby za to: że daje - Życie – Nadzieję
Wiedz Mój panie – choć „proch marny”
Jam człowiek jest na tym świecie
To Ciebie po WSZE CZASY
Chwalić i wielbić - będę!
Rada-Przekorności!!!
Dwa Oblicza!!!
Jesteś zły - udawaj zadowolonego
Gdy coś Cię boli - mów, że jest Okej
Ludzie niech widzą w Tobie takiego
Jakim by chcieli widzieć
Miłości – jakże różne są Twoje oblicza
Jak – trudno zrozumieć czym naprawdę
jesteś
Raz ulotnym dymkiem – niby śpiew
wietrzyka
To zrazu wydajesz się gromem z jasnego
nieba
Na przekór złym - bądź dobrym
Niech myślą - żeś szczęśliwym jest
Choć od życia - razów masz dosyć
Ty do wszystkich uśmiechaj się
Niechaj Twej łzy - nigdy nie zobaczą
Płacz bezgłośnie - bez łez
A ci, co głodni - skandali i plot
Zaślepieni przejdą obok
Przekora - niech sprzyja Ci w życiu
Bo ona pomaga w przetrwaniu
Chociaż ciężka i trudna to droga
To jednak warto nią iść!!!
***
Ciężar – który niesiesz
Nie stanie się lżejszy
Gdy będziesz próbować
Zrzucić go na bliskich!
***
Dlaczego wyciągasz rękę o pomoc?
A potem – gdy Ci pomogą!
Odtrącasz perfidnie – bezczelnie!
To boli – uprzedza przed innymi!
Którzy tej pomocy potrzebują – i są jej godni!
45
Kto Cię pojmie, któż zrozumieć może
Chyba nie ma takiego na świecie człowieka
Dla którego byś była oczywista
Ni porównać Cię do niczego – ni z Tobą żyć
w zgodzie
Definicji prostej – nikt Ci nie wystawi
Czy bogaty – czy biedny
Chce Cię mieć u boku
Lecz nie dla każdego jesteś osiągalna
A kto posiadł Ciebie – nie zazna spokoju
Bo Ty jak pogoda – zmienną panną jesteś
Jak woda przepływasz – by odbić od brzegu
I jak mgła poranna jesteś nieuchwytną
Tyś wyrocznią życia – jednak bez wyroku
Miłość jak nienawiść rządzą naszym losem
I nicią pajęczą one przedzielone
Kogo dotknie Miłość
Niech się strzeże dobrze
Bo z jej siostrą w przepaść
Może wpaść okrutną
24.02.2010
echo
Jordanowa
„PA S JA” W N OW Y M TA R G U
W dniu 30.01.2010 r. w Miejskim Domu Kultury w Nowym
Targu odbyło się otwarcie wystawy Jordanowskiego
Stowarzyszenia Twórców „Pasja”, które rozpoczęło obchody
dziesięciolecia istnienia stowarzyszenia.
Tak to już dziesięć lat upłynęło
od założenia „Pasji”. Stowarzyszenie
powstało 22 grudnia 2000r. Początki były trudne, ale dzięki zmaganiom
wielu osób udało się zebrać i połączyć
grupę ludzi od lat tworzących na naszym terenie w zaciszach własnych
domostw. „Pasja” zrzesza 20 członków, którzy uprawiają różne dziedziny
sztuki są to malarstwo, rzeźba, ha ,
witraż, fotografia, grafika, ceramika, koronkarstwo oraz poezja. Przez
dziesięć lat zrealizowaliśmy wiele
projektów, wystaw zbiorowych i indywidualnych. Zostaliśmy partnerem
współpracującym z pokrewnymi organizacjami ( Stowarzyszenie „Tradycja i Natura w Bystrej – Sidzinie,
Stowarzyszenie „Partnerstwo dla
Środowiska”). Skutkiem wieloletnich
działań członków stowarzyszenia jest
przyznana w 2005 r. przez Starostę
Suskiego nagroda, w ubiegłym roku
zostaliśmy także docenieni przez władze lokalne. W roku 2007 zostaliśmy
nominowani przez miasto Jordanów
do nagrody Marszałka Małopolskiego
– Kryształ Soli. Za działalność na rzecz
poszanowania dziedzictwa kulturowego, promowania twórców kultury
i sztuki zarówno w kraju, jaki i zagranicą od Stowarzyszenia Gmin Babiogórskich otrzymaliśmy „Laur Babiogórski”.
Nasza grupa stara się prezentować
swoje
prace
najczęściej jak to tylko możliwe.
Obecnie można oglądać skutki naszej twórczej pracy w MOK w Nowym
Targu. Wystawa będzie czynna do
23.02.2010r. Na ekspozycji są prezentowane prace ośmiu twórców
o różnorodnej tematyce. Możemy zobaczyć tam m. in. malarstwo na płótnie Renaty Starzec, Marceliny Starzec, Otyli Pietras, malarstwo na szkle
Anny Rodzik, ha y Stanisławy Palacz,
tkaninę artystyczną Beaty Mitki oraz
rzeźbę Aleksandra Basiury i Stanisława Starzec.
Dla nas nie liczy się wiek, status
majątkowy czy społeczny, liczy się
szczere zamiłowanie do kreowania,
które płynie prosto z serca. Bo jak powiedział Albert Einstein „Prawdziwa
46
sztuka to taka, która powstaje dzięki
potrzebie tworzenia.”
Marcelina Starzec
echo
Jordanowa
D O RO C Z N E S P OT K A N I E C Z Ł O N KÓW T M Z J
KWARTALNIK SAMORZĄDU I TOWARZYSTWA MIŁOŚNIKÓW ZIEMI JORDANOWSKIEJ
Wydawca:
Urząd Miasta Jordanowa i Towarzystwo
Miłośników Ziemi Jordanowskiej,
Rynek 1, Jordanów
Kontakt: Franciszek Żur - Urząd Miasta
e-mail: [email protected]
Redaktor: Stanisław Buda
Współpraca: Stanisław Bednarz,
Jan Hanusiak, Robert Leśniakiewicz,
Władysław Łazarski, Maria Nowak,
Władysław Sałapatek, Jerzy Semsch,
47
Franciszek Żur.
Skład i druk:
Drukarnia i Wydawnictwo GRAFIKON
34-100 Wadowice,
Jaroszowice 324
tel. (033) 8734620, fax (033) 8734622
[email protected]
www.grafikon.com.pl
Z naszeg o ar c h iwum
Tak jak po sukcesach Małysza zaczęły powstawać
w małych miejscowościach skocznie narciarskie, tak
po złotym medalu Wojciecha Fortuny w 1972 roku też
była moda na budowanie skoczni. W dniu 25 lutego
1973 na stokach Hajdówki u podnóża ulicy Kolejowej
oddano całkiem ciekawą i dość dużą skocznię narciarską
o punkcie krytycznym 40 m. Mniej więcej do 1980
roku odbywały się tam regularnie zawody narciarskie,
później zapał przeszedł. Skocznia zaczęła stopniowo
niszczeć i zarastać. Jeszcze kilka lat temu można było się
dopatrzyć pozostałości obiektu. Dzisiaj nawet wprawne
echo
Jordanowa
oko nie dostrzeże śladów, rośnie tam las. Wg relacji śp.
Mariana Hyćka, oddał on tam skok na długość 30 metrów,
a jakiś zawodnik z Czarnego Dunajca skoczył 43 m lądując
na równi. Obok skoczni zbudowano prymitywny wyciąg
narciarski, który obecnie też nie istnieje. Prezentowane
zdjęcie przedstawia obiekt w dniu otwarcia. Zwraca uwagę
duża frekwencja. W tym miejscu warto wspomnieć, że
w latach przedwojennych w Malejowej była również
skocznia narciarska. Posiadamy jej zdjęcie, ale bardzo złej
jakości i nie nadaje się do reprodukcji.
Stanisław Bednarz
48