- bwm.pollub.pl
Transkrypt
- bwm.pollub.pl
SPRAWOZDANIE Z WYJAZDU NA STUDIA W RAMACH PROGRAMU ERASMUS CZECHY - SEMESTR ZIMOWY 2012/2013 Po dopełnieniu formalności zostałam zakwalifikowana na wyjazd w ramach programu Erasmus na studia na Uniwersytet Jana Ewangelisty Purkyna w Usti nad Labem. Wybrałam tę uczelnie wspólnie z koleżanką z roku po konsultacji z jednym z wykładowców z naszego wydziału, który współpracuje z uniwersytetem w Czechach. Organizatorzy z Czech kontaktowali sie ze mną mailowo w sprawie kursu EILC, a następnie w sprawie przyjazdu na uczelnię. Przyjazd ustaliłam na 18 września. Moja tutorka skontaktowała się ze mną przed wyjazdem i zaoferowała pomoc w dotarciu do akademika z dworca oraz pomoc przy zakwaterowaniu i w razie wszelkich trudności. Do Czech udałam się PolskimBusem: Lublin - Warszawa, Warszawa - Praga, a z Pragi pociągiem do Usti. Wybrałam te opcję ze względu na niską cenę. Usti znajduje się 106 km pociągiem od Pragi w kierunku północno-zachodnim. Podróż trwa aż 2h pociągiem osobowym z Dworca Masarykowa, natomiast z Dworca głównego ok 1h pociągiem ekspresowym. PolskiBus ma przystanek w Pradze na dworcu autobusowym Florenc, skąd jest jakieś 5 min piechotą do Dworca Masarykowa. Te 5 minut odnosi się do osób bez bagażu. Dworze Główny znajduje się jakieś 10-15 min od Florenca. Bilet pociągiem dla jednej osoby kosztuje ok 140 koron, a dla dwóch 227 koron. Im więcej osób jedzie, tym taniej kosztuje bilet. Niestety Erasmusom nie przysługują zniżki ani w pociągach ani na bilety mpk, jedynie przy zakupie biletu miesięcznego mpk. Bilet miejski w Pradze kosztuje 24 Kc. Bilet miejski jednorazowy w Usti kosztuje 18 Kc. Na dworcu w Usti odebrała mnie i koleżankę nasza tutorka wraz z koleżanką. Autobusem miejskim udałyśmy się do akademika, gdzie najpierw zakwaterowałyśmy się w biurze i opłaciłyśmy kaucje plus czynsz za 2 miesiące. Zostałyśmy zakwaterowane w Akademiku K3 ( są jeszcze akademiki K1, K2, K5- różnią się wielkością pokoi i ich rozmieszczeniem). Za miesiąc płaciłyśmy 2900Kc za osobę. Pokój: duży, dwuosobowy w segmencie z dużym przedpokojem, aneksem kuchennym, toaletą, łazienką (prysznic) i jeszcze jednym pokojem dwuosobowym. Każdy pokój miał duży balkon. Wadą było to, że łazienki były wykonane z płyty pilśniowej, która z nadmiaru wilgoci pleśniałam, aneks kuchenny był bardzo mały. w wyposażeniu oprócz mebli była duża lodówka z zamrażarką oraz kuchenka elektryczna, dwupalnikowa. Nie było kluczy do pokoju, były do całego segmentu. Z internetem był problem ze względu na dziwne procedury - 10 dni bez neta! Trzeba mieć swój kabel do neta, najlepiej ok 5 m. Następnego dnia po przyjeździe razem z tutorką udałyśmy się do NFZ, aby się tam zarejestrować i móc korzystać w razie potrzeby ze służby zdrowia. Pieniądze wymieniłyśmy w tamtejszym banku, ale znacznie korzystniej jest wymieniać w kantorze, który znajduje się za Bankiem Narodowym. Ogólnie korzystniej jest wymieniać pieniądze w Czechach po przyjeździe ze względu na wyższy kurs Euro oraz niższy kurs korony niż w Polsce. Później udałyśmy sie na wydział (Mechaniczny, który znajduje się obok akademików) do naszej koordynatorki wydziałowej. Z uczelni dostałyśmy legitymacje studenckie. Z tytułu zakwaterowania w akademiku Erasmusi dostali jednorazowe stypendium (2740 Kc), które było wypłacone na przełomie listopada i grudnia. Większość zajęć odbywało się w trybie indywidualnym ze względu na małą ilość osób z Erasmusa na wydziale (oprócz nas dwóch była jeszcze tylko jedna Turczynka). Wykładowcy byli w porządku, nie robili problemów, można było się dogadać nawet przy niewielkich umiejętnościach językowych. Jedyne zajęcia jakie odbywały sie normalnie to język czeski, nie do końca normalnie bo czeskiego uczyliśmy sie po czesku, na szczęście mieliśmy książki po polsku. Na koniec był test, który był banalnie prosty. Jeżeli chodzi o rozrywkę, to w ramach Erasmusa organizowane były imprezy i wycieczki. Pierwszą imprezą był powitalny obiad w restauracji Na rychtu, organizowane były mikołajki w studenckim VS Barze, wycieczka do Drezna oraz inne. W studenckim barze imprezy VS Bar imprezy organizowane są we wtorki i środy, jednak jest bardzo mało miejsca do tańczenia. Na mieście są inne kluby, jednak największym powodzeniem wśród Erasmusów cieszył się VS Bar. Położenie miasta jest dobre ze względu na bliskość Niemiec, Pragi i wielu ciekawych miejsc do zwiedzenia. Niestety samo miasto jest nieciekawe ponieważ jest strasznie brudne, jest tam mnóstwo budynków z czasów wojny, które są w opłakanym stanie (ruiny), mnóstwo fabryk, dymiących kominów i bezustannego smogu a przez to mało słońca. Wystarczy wyjechać poza miasto aby widoczność była dobra. Na każdym kroku można spotkać Wietnamczyków, którzy parają się handlem zarówno w samym mieście jak i wywożeniem towarów z Czech do Niemiec (głównie z promocji z hipermarketów), a także Rumunów mieszkających w walących sie budynkach. W centrum znajduje się Forum - centrum handlowe w kształcie litery c a w środku tejże litery znajduje się zabytkowy kościół rzymsko-katolicki. Z tegoż centrum handlowego można udać się kolejką linową na zamek Vetruse ( 18 Kc za bilet dla jednej osoby - polecam wjazd na górę, z powrotem dobrze sie schodzi w dół ;). Z Vetruse widać Hrad Strekov - kolejny zabytkowy zamek. Polecam zwiedzenie zoo, które jest ciekawie ulokowane wśród wzniesień, jak całe miasto - wstęp dla studentów 50 Kc. Życie z perspektywy cenowej. Oczywiście piwo jest najtańsze do tego stopnia, że istnieje tam problem picia piwa wśród nieletnich, ponieważ piwo jest tańsze od wody, więc ze szczupłym kieszonkowym lepiej pić piwo ;) Polecam przywieść ze sobą z Polski zapas mięso ponieważ w Czechach jest 2-krotnie droższe niż w Polsce, podobnie jak nabiał czy ubrania (jeśli ktoś planuje sie tam ubierać;). Pozostałe relacje cenowe nie są aż tak drastyczne. Porównywalne cenowo są słodycze :D Reasumując - taki wyjazd to świetna sprawa ze względu na możliwość sprawdzenia języka w praktyce, a także możliwość sprawdzenia siebie w nowych realiach, poznanie nowych ludzi i kultury innych narodów. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy jak ludzie mogą się różnić między sobą, tylko dlatego, że żyją w innym kraju. Tak naprawdę to takie wakacje, za które nam jeszcze płacą. Zachęcam do wyjazdu bo więcej taka okazja nam sie nie zdarzy.