Martyna Lipińska - Urząd Miasta Jastrzębie

Transkrypt

Martyna Lipińska - Urząd Miasta Jastrzębie
Martyna Lipińska
I nagroda w kategorii wiekowej od 16 lat w konkursie literacko-ekologicznym „Segregacja
odpadów komunalnych na terenie Miasta Jastrzębie-Zdrój – opowiadanie edukacyjne”.
Obowiązek starszej siostry
W pokoju Piotrusia nieustannie panował bałagan. Jego starsza siostra Amelia miała tego serdecznie
dosyć - już ostatkiem sił znosiła to, że musi dzielić pokój z młodszym bratem. Razem z rodzicami
zajmowali trzypokojowe mieszkanie przy ul. Zielonej, więc mama i tata zdecydowali, a następnie
uroczyście oznajmili, że skoro oni mogą we dwoje zajmować jedno pomieszczenie, to Amelka
z Piotrusiem z pewnością zmieszczą się w drugim. Zaś trzeci pokój będzie pełnił funkcję
reprezentacyjną, służącą do przyjmowania gości zapowiedzianych i niezapowiedzianych oraz
wydawania przyjęć, a więc zostanie po prostu salonem. Koniec i kropka.
Tak więc potomstwo, ku niezadowoleniu obojga dzieci i zadowoleniu obojga rodziców,
zostało „upchnięte” w pokoju nr 2, nazwanym przez Amelię „żółtym kontenerem”, ze względu na
ciasnotę, która w nim panowała. Jednak brak miejsca nie był wcale najgorszy – najbardziej
irytujące było ciągłe potykanie się o zabawkowe samochodziki, bolesne przydeptywanie klocków
czy mozolne poszukiwanie szkolnych zeszytów w stertach porozrzucanych książeczek Piotrusia.
Amelia dzielnie znosiła te niedogodności ze względu na prośby rodziców, którzy tłumaczyli
dziewczynce, że Piotruś jest jeszcze mały, i że nie rozumie, że utrzymywanie porządku jest bardzo
ważne. Zaś na każdą próbę protestu z jej strony odpowiadali zawsze tymi samymi słowami: jako
starsza siostra powinnaś ustąpić bratu. Ileż razy to słyszała! Brzmiało to niemal jak wyrok – jesteś
skazana na dożywocie w byciu starszą siostrą. No cóż, starszych sióstr na świecie żyje wiele,
a każda z nich z pewnością musi akceptować wady młodszych braciszków i siostrzyczek, toteż
Amelia starała się ze wszystkich sił nie denerwować na bałaganiarstwo Piotrusia.
Nadszedł jednak dzień, gdy miarka się przebrała. Tuż przed feriami Amelia postanowiła
zaprosić do siebie koleżanki z klasy. Miały się trochę pouczyć do sprawdzianu z matematyki,
a potem zamówić sobie pizzę i pooglądać filmy w telewizji. Nie była to żadna wielka impreza, ale
Amelia i tak wolała się zawczasu przygotować do wizyty gości. Najpierw poprosiła Piotrusia, żeby
na czas odwiedzin koleżanek poszedł do swojego przyjaciela mieszkającego po sąsiedzku. Po
długich negocjacjach i obiecaniu Piotrusiowi nowego resoraka, transakcja została zaakceptowana.
Następnie Amelia dokładnie wysprzątała cały pokój, nie omijając nawet miejsc pod łóżkami i za
biurkiem. Na koniec szybciutko pobiegła do sklepu po coś do picia. Wracając do domu,
zadowolona z siebie, spotkała koleżanki i razem z nimi weszła do mieszkania. Gdy przekroczyła
próg mieszkania, stanęła jak wryta, bo nie mogła uwierzyć własnym oczom. Widok był naprawdę
przerażający: przed jej nogami leżały rozrzucone w nieładzie chłopięce skarpetki i buty, a znad
sterty opakowań po chipsach i innych przekąskach wyłaniała się głowa młodszego brata, który jak
zahipnotyzowany wlepiał oczy w monitor komputera.
 Piotrek, jak mogłeś mi to zrobić?! Ty wstrętny flejtuchu! Wynocha stąd! - widząc
zawstydzone miny koleżanek, dziewczynka zupełnie straciła nad sobą panowanie.
 Ale, Amelia... Michaś musiał jechać z rodzicami do sklepu i ja..., ja tylko...
 Nie obchodzi mnie to! Nie chcę Cię widzieć! Zjeżdżaj stąd!
Zapłakany chłopiec wybiegł z pokoju, a zaraz za nim wyszła grupa dziewcząt, którym jakoś
przeszła ochota na pogawędki.
Gdy o wszystkim dowiedzieli się rodzice, Amelii nie było do śmiechu. Oczywiście musiała
wysłuchać wykładu o obowiązkach starszej siostry, ale najgorsze były wyrzuty sumienia. Piotruś za
każdym razem, gdy wchodziła do pokoju, chował się pod kołdrę i nie chciał odezwać się do niej
nawet słowem. Wiedziała, że zareagowała zbyt gwałtownie, ale to nie usprawiedliwiało brata, który
nie wywiązał się z obietnicy. I nie chodziło nawet o to, że wrócił do domu, ale przede wszystkim
o ten okropny bałagan. Ciągle, ciągle, ciągle to samo! Czy zawsze musiało tak być? Czy zawsze...?
Jako odpowiedzialna siostra swojego braciszka Amelia postanowiła wziąć sprawy w swoje
ręce. Nadszedł czas na nauczenie Piotrusia porządku!
Gdy między rodzeństwem znowu zapanowała jako-taka zgoda, dziewczynka zabrała się za
edukację młodszego brata.
 Piotrek, chodź tu na chwilę.
 Po co? Nie chce mi się.
 No chodź, nie marudź. Musimy porozmawiać.
 O czym?
 Pamiętasz, jak wyrzuciłam Cię ostatnio z pokoju?
 Uhm.
 No więc ludzie, którzy, tak jak my, mieszkają ze sobą, powinni się też ze sobą umieć
dogadać, nie? Żeby się żyło dobrze i przyjemnie wszystkim. Zgadzasz się ze mną?
 No, tak.
 A ludziom, tak w ogóle – na całym świecie – dobrze żyje się, gdy jest czysto.
 A dlaczego tak jest?
 Bo widzisz, wszystko ma swoje miejsce. Każdy człowiek na Ziemi ma swój dom.
My jastrzębianie, jak wiesz, mieszkamy w domach albo blokach. I każdy czuje się dobrze
i bezpiecznie, bo jest na właściwym miejscu – u siebie. A kiedy zdarza się, że człowiek traci
swój dom i nie ma gdzie się podziać, to wtedy inni ludzie go przyjmują do siebie albo
pomagają mu znaleźć nowe schronienie. I nasz pokój jest właśnie takim „naszym
miejscem”, tylko dla Ciebie i dla mnie. Nadążasz?
 Uhm.
 Podobnie jest w przypadku zabawek: samochodziki najlepiej czują się zaparkowane
w pudełku, klocki poukładane w szufladzie, a książeczki równo ułożone na półce. Gdy tam
leżą, wtedy szybko możesz je znaleźć i się nimi pobawić zawsze, kiedy masz na to ochotę –
a one się nie zgubią, ani nikt ich przypadkowo nie zepsuje.
 I jest im tam dobrze? Nie za ciasno?
 Wcale nie! Nam w naszym mieszkaniu też nie jest ciasno – a to wszystko dlatego, że mama
dba o porządek! Krzesła są zawsze dosunięte do stołu, ubrania wiszą wyprasowane
w szafach, a śmieci są posegregowane w odpowiednich pojemnikach.
 No, dobra.... Ale co to znaczy „posegregowane”?
 Hmm, to znaczy, że podobne do siebie śmieci tworzą takie grupy. Tak więc wszystkie
przedmioty ze szkła trafiają do jednego kosza, do drugiego – rzeczy z plastiku, do trzeciego
– rzeczy z papieru i tektury. Zupełnie tak samo jak Twoje zabawki!
 No i po co? Nie wystarczy je wszystkie po prostu wyrzucić? Śmieci się wyrzuca, bo się ich
nie potrzebuje.
 Tak? A gdzie według Ciebie, mądralo, takie śmieci trafiają? Robią puf! i znikają na zawsze?
 Są wszystkie razem wywożone na wysypiska śmieci, daleko za miasto! Widziałem taki
program o wysypiskach, to wiem!
 I co, podobają Ci się te wysypiska? Chciałbyś żeby były jeszcze większe i większe i żeby
zasypały cały świat? Chciałbyś żyć na takim brudnym i śmierdzącym wysypisku pełnym
starych śmieci?
 Nie! Nikt by nie chciał! Fuj!
 Właśnie. Więc wymyślono, że przecież śmieci można by przerobić na coś pożytecznego
i zamiast je po prostu wywozić za miasto i usypywać z nich wielkie góry, to wykorzysta się
je ponownie. Ale jest jedna najważniejsza zasada: ze szkła robi się rzeczy szklane, z plastiku
– plastikowe, a z papieru – papierowe. Dlatego śmieci absolutnie nie wolno mieszać! A żeby
łatwiej było zapamiętać, do jakiego pojemnika je wrzucić, to mają one różne kolory:
niebieski na papier, zielony na śmieci szklane i żółty na przedmioty plastikowe.
Zapamiętasz? Wszystkie one stoją przed naszym blokiem, widać je z balkonu.
 Tak samo jak w grach komputerowych – musisz dopasować do siebie kształty i kolory!
Papier – niebieski, szkło – zielony, plastiki – żółty.
 Brawo! Więc jak? Segregujemy – porządkujemy?
 Bo wszystko ma swoje miejsce!
 I żebyśmy my mogli jak najdłużej cieszyć się naszym pokojem, naszym mieszkaniem,
naszym miastem i całą naszą planetą, musimy po prostu posprzątać to, co nabałaganiliśmy.
 Ja już więcej nie będę bałaganić! Nigdy!
 Cieszę się. I oby każdy tak myślał tak jak ty. - zakończyła rozmowę Amelia zadowolona, że
udało jej się czegoś nauczyć Piotrusia. W końcu to też obowiązek starszych sióstr, prawda?