Pobierz

Transkrypt

Pobierz
Marantz MCR 510 & Boston Acoustic A25
...czyli para Doskonała
Tak to się zaczyna
W życiu każdego melomana,
czyli człowieka który nie potrafi żyć
bez dobrej muzyki, nadchodzi taki
dzień w którym musi on, bądź też
chce zmienić źródło z którego płynie
ta muzyka. I tak było ze mną. O ile
rynek pełen jest różnych jakże
świetnych rozwiązań tak niekiedy
czynniki zewnętrzne takie jak cena,
warunki mieszkaniowe, lub partner
życiowy
zmuszają
do
szukania
kompromisów. W moim przypadku dwa ostatnie czynniki miały największy wpływ. Moje
pomieszczenie odsłuchowe to klasyczny pokój w bloku o powierzchni 16m² z kilkoma
meblami, sofą i telewizorem. Decyzję o zmianie „środowiska stereo” podjąłem po
świętach, gdy moja córka dostała na gwiazdkę micro wieżę Kruger&Martz. Po jej
podłączeniu i uruchomieniu doznałem szoku. Nie możliwe by taki dźwięk wydobywał się ze
sprzętu za 600zł. Po krótkim namyśle wymiana głośników na Tannoy M1, płyta do napędu,
słuchanie i ...nie wierze. Z racji tego że jestem elektronikiem pomyślałem... inżynierowie
nie próżnują. Brak transformatora w wzmacniaczu wydawał mi się do tej pory absurdem.
A jednak... udało się. Zacząłem poszukiwania systemu micro...
Zakupy
Po przewertowaniu internetu w poszukiwaniu optymalnego systemu natknąłem się na
Marantza MCR510. Mały, kompaktowy, w połysku (ten aspekt był kluczowy dla żony).
Pomyślałem... trzeba posłuchać. Z racji że mam blisko i że cały dotychczasowy sprzęt
audio, a kiedyś także TV kupowałem w Technotroniku a obecnie Q21, wszedłem na ich
stronę sprawdzić czy ów sprzęt posiadają. Jakie było moje zadowolenie gdy w/w sprzęt
znajdował się w ofercie w konfiguracji z kolumnami Boston Acoustic A25. Pojechałem
porozmawiać na temat tego sprzętu. Obsługa w sklepie... WZOROWA. Widać że Panowie
wiedzą o czym mówią. Mimo propozycji odsłuchu postanowiłem kupić w ciemno.
No i kupiłem...
Montaż, Instalacja... Konsternacja
O ile dostawa do sklepu była
błyskawiczna (z dnia na dzień) to
oczekiwanie w domu po rozpakowaniu
sprzętu na to aż osiągnie temperaturę
pokojową było udręką. Z racji tego że
wszystkie płyty ze swojej kolekcji
mam w formie elektronicznej (FLAC
by EAC) na zewnętrznym dysku,
odpadło mi ich jakże czasochłonne
konwertowanie.
Podłączyłem Bostony (kabelek Straight Wire „Waveguide 2”), zasilanie i pomyślałem...czas
odpalić „bestię”...
Po włączeniu odtwarzacza przedstawia się on i wita nas w języku angielskim.
Automatycznie po pierwszym uruchomieniu przechodzi w tryb konfiguracji. I tu pierwsze
zaskoczenie. W podmenu Langue widnieje opcja języka polskiego. Będąc rodowitym
Polakiem nie mogłem wybrać innej opcji. Po skonfigurowaniu podstaw i sieci WiFi,
pomyślałem... zaczynamy odsłuch. W tym momencie odtwarzacz zaczął się aktualizować.
Czasy które się wyświetliły uświadomiły mi że mogę sobie spokojnie iść zrobić kawę. Na
szczęście czasy te są tylko orientacyjne i trwa to dużo krócej. Po podłączeniu dysku
twardego z moja kolekcja CD odtwarzacz sam się przełączył na odtwarzanie z tego
nośnika i zaczął przeszukiwać dysk. Po raz kolejny się zdziwiłem (lekko denerwując), gdy
trwało to i trwało, a na koniec otrzymałem komunikat że nie obsłuży tego dysku. I tu po
raz pierwszy sięgnąłem po instrukcje na CD (również w języku polskim). Okazało się że
odtwarzacz czyta dyski sformatowane w systemie FAT16 i FAT32 a mój dysk to NTFS. Po
sformatowaniu dysku i ponownym podłączeniu zaczęło się ponowne wyszukiwanie.
Wydawało mi się że trwa to długo, ale było to spowodowane stresem wywołanym
wcześniejszą porażką. Cała moja kolekcja wyświetliła się w ładnej czytelnej liście z
polskimi znakami i wyróżnionym aktualnym wykonawca. No to zaczynamy.
Słuchamy
Na pierwszy ogień poszedł Al Di Meola, Us3 i Andreas Vollenweider... zrobiło się
pięknie. Scena prezentowała się bardzo precyzyjnie. Przy kilku kawałkach można było się
poczuć jak podczas jam session w jazzowym klubie. Gitara akustyczna brzmiała ciepło i
nie męczyła wyższymi tonami. Bas zrobił na mnie szczególne wrażenie. Nie schodził może
nisko ale był szybki i punktualny. Środek pasma był czysty bez męczących i krzykliwych
wokali. To wszystko w sposób subtelny, miękki sklejały wysokie tony. Słychać było
precyzje. No i ta dynamika.
Przyszedł czas na coś mocniejszego. Dire Straits,Marylin Manson i Metalica. Miałem
wrażenie że moje płyty przeszły proces remasteringu. Uświadomiłem sobie ile traciłem
ciesząc się z trafnego zakupu. Nadszedł czas na elektronikę. W pierwszej kolejności Yello i
Schiller. Tu swoje oblicze pokazała precyzja, plastyczność, stereofonia i bas. Schodził tu
naprawdę nisko. Nawet moja córka będąca basoholikiem zatrzymała się na chwilę by
posłuchać. Znów zacząłem się zastanawiać jak z zasilacza impulsowego można uzyskać
taką dynamikę nie mówiąc już o tym co poza prądem generują takie zasilacze. Powiem
tak... Marantz to zrobił.
Kombinacje Alpejskie
Nie dowierzając swoim uszom i zastanawiając się gdzie
ukryty jest haczyk w tym wszystkim przeszedłem do dalszych
testów. W pierwszej kolejności do zestawu podłączyłem kolumny
Tannoy M1. Podczas odsłuchu w brzmieniu zrobiło się ciepło, choć
nadal szczegółowo. Bas wydawał się schodzić niżej lecz był
zdecydowanie wolniejszy. Dało się zauważyć też lekką ostrość w
najwyższych rejestrach. Kolejny test to Marantz i podłogówki
Yamahy NS-150. Zastanawiałem się czy Maranz pociągnie
zestawy podłogowe.
I pociągnął bez wysiłku. Jednak w tym zestawieniu dało się
usłyszeć ostrość Marantza. Mimo najgłębiej schodzącego basu z
wszystkich zestawów średnica zaczęła męczyć. W muzyce
elektronicznej fajnie się tego słuchało ale partie z wysokim
wokalem, trąbki, saksofon zaczynały dominować. Jednym
słowem trafiła kosa na kosę. Konkluzja nasuwa się sama. Para
kolumn grająca świetnie z Marantzem nie zagra z łagodniejszym
zestawem i vice versa.
Nadeszła pora na testowanie pozostałych funkcji
Marantza. Zacząłem od Spotyfy i Last.fm. Jak szybko
zacząłem tak szybko skończyłem. Last.fm nie jest
dostępny w naszym kraju, a jeżeli chodzi o Spotyfy to
trzeba mieć konto premium. Przyszła kolej na Radio
internetowe. Nie mam w tej kwestii doświadczenia, ale
przy stacjach z bitrate powyżej 128 jakość dźwięku jest
dla mnie bardzo dobra. Nie słyszałem znacznej różnicy
między radiem internetowym a analogowym radiem
posiadanym przeze mnie. Zszokowała mnie ilość
dostępnych stacji polskojęzycznych. Jest ich ponad 600.
Strumieniowanie z komputera czy telefonu nie stwarza
problemów, a konfiguracja sprzętu z instrukcja po polsku
jest formalnością. Do testów używałem Sony Xperii Z3
Compact. Telefon w funkcji strumieniowania (TROW) bez
problemu znalazł Marantza i dodał go do swojej listy
urządzeń. Wystarczy włączyć jakieś audio w telefonie,
kliknąć ikonę udostępniania a odtwarzacz sam się
przełącza na odbiór strumienia.
Podsumowanie
Podsumowując moje testy mogę stwierdzić że dokonałem dobrego zakupu, mimo że
w ciemno. Nie jestem skrajnym audiofilem, ale cenie sobie „wierne” odtwarzanie muzyki a
ten odtwarzacz daje to czego oczekuje. Para Boston i Marantz jest dobrana bardzo dobrze.
Jakość dźwięku z dysku w formacie FLAC jest naprawdę nie do odróżnienia od CD. Moc,
dynamika, ekspresja, poprawność... wszystko tu jest. Przestrzegam jednak wszystkich
przed odsłuchem plików mp3 skompresowanych poniżej 192kbps. Robi się płasko, stereo i
scena znikają gdzieś za kotarą, a odsłuch zaczyna być męczący. Różnica między mp3 a
FLAC jest przepaścią. Wyświetlacz to kolejny atut tego urządzenia. Z 3 metrów tytuły
doskonale widoczne a wyświetlacz ma możliwość przyciemniania. Funkcja budzenia
muzyką, czy sterowanie za pomocą aplikacji w telefonie też jest fajnym gadżetem. Choć
dla mnie i tak najważniejszą cechą tego zestawu jest jego... dźwięk.
Z Poważaniem
Krzysztof Okrojek