"Nie bój się, tylko wierz"...(Mar 5,36)

Transkrypt

"Nie bój się, tylko wierz"...(Mar 5,36)
"Nie bój się, tylko wierz"...(Mar 5,36)
O. PIO - TRZY DNI CIEMNOŚCI
Tłumaczenie kopii prywatnego listu autorstwa Ojca Pio, adresowanego do Komisji w
Heroldsbach wyznaczonej przez Watykan w celu przebadania prawdziwości objawień
o „Trzech Dniach Ciemności‟ danych przez Naszego Pana, Ojcu Pio, zakonnikowi
zgromadzenia Kapucynów i stygmatyka.
28 STYCZEŃ 1950
Dobrze pozamykajcie i uszczelnijcie okna. Nie wyglądajcie na zewnątrz. Zapalcie
święconą świece, która wystarczy na wiele dni. Módlcie się na różańcu. Czytajcie
duchowe książki. Czyńcie akty przyjęcia Duchowej Komunii, a także uczynki miłości, które
są nam tak potrzebne. Módlcie się z wyciągniętymi rękami lub padając na twarz, aby
uratować wiele dusz. Niewolno wam wychodzić na zewnątrz. Zaopatrzcie się w
wystarczającą ilość pożywienia. Moce natury zostaną wstrząśnięte i deszcz ognia napełni
ludzi przerażeniem. Miejcie odwagę! Jestem pośród was.
7 LUTY 1950
Otoczcie opieką swoje zwierzęta, podczas tych dni. Ja Jestem Stworzycielem i Opiekunem
dla wszystkiego stworzenia, tak samo jak dla człowieka. Dam wam wcześniej znaki, kiedy
powinniście pozostawić większą ilość jedzenia dla swoich zwierząt. Ochronię dobytek
wybranych, w tym także zwierzęta, które będą później w potrzebie pożywienia. Niech nikt
nie próbuje wychodzić na zewnątrz, nawet, aby nakarmić swoje zwierzęta, – kto będzie
nieposłuszny temu słowu, zginie! Dokładnie zakryjcie okna. Moi wybrani nie powinni
widzieć Mojego gniewu. Miejcie Ufność we Mnie, a Ja będę waszą obroną. Wasza
wiara, zobowiązuje Mnie, do przybycia wam z pomocą.
Godzina Mego powrotu jest bliska! Jednak okażę Miłosierdzie. Najstraszliwsza karę będzie
cierpieć świadek czasów. Moi aniołowie, którzy będą egzekutorami tej pracy, stoją już w
gotowości z ostrymi mieczami! Szczególnie zadbają o zniszczenie tych, którzy Mnie
przedrzeźniali i nie wierzyli w Moje objawienia.
Nawałnica ognia wyleje się z chmur i rozciągnie na całą ziemię! Sztormy, grzmoty,
straszliwa pogoda i trzęsienia ziemi pokryją świat na kilka dni. Nastanie nieprzerwany
deszcz ognia! Wszystko rozpocznie się w bardzo zimną noc. Te wydarzenia mają
udowodnić, że Bóg jest Panem wszelkiego Stworzenia. Ci, którzy pokładają we Mnie
nadzieję i wierzą w Moje słowa, nie mają się, czego obawiać. Nie zaprę się tych, którzy
rozpowszechniają Moje przesłanie. Żadna krzywda nie spotka dusz w łasce
uświęcającej i tych, które szukają obrony u Mojej Matki.
Dam wam następujące znaki i instrukcje, w ten sposób możecie być przygotowani na
nadchodzące wydarzenia:
Noc będzie bardzo zimna, a wiatr zacznie przeraźliwie huczeć i wyć. Po krótkim czasie
usłyszycie grzmoty. Zamknijcie wszystkie drzwi i okna i z nikim nie rozmawiajcie z
zewnątrz. Padnijcie przed krzyżem, żałujcie za grzechy i błagajcie o opiekę Mojej Matki.
Nie patrzcie przez okno podczas trzęsienia ziemi, ponieważ gniew Boży jest święty! (Jezus
nie chce, abyśmy ujrzeli gniew Boga, gdyż musi być rozważany w strachu i trwodze. Ci,
którzy nie potraktują poważnie tego polecenia, zginą na miejscu.)
Wiatr, przyniesie ze sobą trujące gazy, które rozniosą się po całej ziemi. Każdy, kto będzie
cierpiał i umrze niewinnie, stanie się męczennikiem i będzie przebywał ze Mną, w Moim
Królestwie.
Szatan zatryumfuje! Jednak po trzech nocach, ogień i trzęsienie ziemi ustaną.
Następnego dnia słońce znów wzejdzie i oświeci ziemie. Aniołowie przybędą z Nieba i
przykryją ziemie duchem pokoju. Uczucie niezmierzonej wdzięczności ogarnie tych, którzy
przeżyją okropne doświadczenia – bliską karę -, którymi Bóg nawiedza ziemię od jej
stworzenia.
Wybrałem dusze także w innych krajach jak: Belgia, Szwajcaria, czy Hiszpania i otrzymały
to samo objawienie, aby te kraje również mogły się przygotować. Módlcie się dużo w czasie
tego Świętego Roku 1950. Módlcie się na różańcu, ale tak, aby wasze modlitwy dosięgły
Nieba. Wkrótce znacznie gorsza katastrofa nadejdzie na cały świat, jakiej nikt nie widział,
straszliwa kara! Wojna 1950 roku jest wstępem do tych wydarzeń.
Jakże obojętny jest człowiek na te sprawy, które już wkrótce staną się rzeczywistością,
wbrew wszelkim oczekiwaniom! Jakże dalecy są od roztropnego przygotowania się na te
przepowiedziane, a niewysłuchane wydarzenia, przez które niebawem będą musieli przejść.
Wpływ Boskiej równowagi dosięgną ziemi! Gniew Mego Ojca zostanie wylany na cały
świat! Kolejny raz ostrzegam świat, po przez wasze środki, jak dotąd zawsze to czyniłem.
Grzechy ludzkości przerosły miarę: Lekceważąca postawa w Kościele, grzeszna
duma wywołana wstydem przed aktywnością religijną, brak prawdziwej, braterskiej
miłości, nieprzyzwoitość w ubieraniu się, a zwłaszcza w okresach letnich… Świat jest
pijany od grzechu.
Ta katastrofa przyjdzie na ludzkość jak przebłysk światła, w chwili, gdy wschód poranku
zostanie zastąpiony ciemnościami! Od tego momentu, nikomu nie wolno opuścić domu lub
wyjrzeć przez okno. Ja Sam, przybędę pośród grzmotów i piorunów. Słabsi powinni
zawierzyć się Mojemu Najświętszemu Sercu. Nastanie wielki chaos z powodu całkowitych
ciemności, które okryją ziemie i wielu, wielu zginie od przerażenia i rozpaczy.
Ci, którzy będą „walczyć” dla Mojej sprawy, otrzymają łaski z Mojego
Najświętszego Serca, a pokorny płacz skruchy: „KTÓŻ JEST JAK BÓG” będzie ratunkiem
dla wielu. Jednakże, niezliczona ilość spłonie na otwartych polach jak wyschnięta trawa!
Bezbożni zostaną unicestwieni, aby później sprawiedliwość narodziła się na nowo.
W dniu, jak tylko nadejdą całkowite ciemności, nikt nie powinien opuszczać swojego domu
lub wyglądać przez okno. Ciemności będą trwały dzień i noc, kontynuując kolejny dzień i
kolejną noc i jeszcze jeden dzień, lecz następnej nocy gwiazdy znów wzejdą na niebie, a
przy nadchodzącym dniu ponownie ujrzycie brzask słońca i będzie to CZAS WIOSNY!
W ciągu dni ciemności, Moi wybrani nie powinni spać, jak uczniowie w Ogrodzie
Oliwnym. Muszą się modlić nieprzerwanie, a nie zawiodę ich. Zbiorę Moich
wybranych! Piekło uwierzy, że włada całą ziemią, ale Ja ją odzyskam!
Czy być może myślicie, że pozwoliłbym Ojcu na zesłanie takiej kary na cały świat, jeśli
ludzie odwróciliby się od swoich zbrodni dla sprawiedliwości? Ale to z powodu Mojej
wielkiej miłości, te cierpienia za Moim dozwoleniem zostaną zesłane na was. Wielu Mnie
przeklnie, a mimo to tysiące dusz ocali się przez nich. Żadne ludzkie rozumowanie nie jest w
stanie pojąć głębin Mojej Miłości!
Módlcie się! Módlcie się! Pragnę waszych modlitw. Moja Najdroższa Matka, Maryja,
Św. Józef, Św. Elżbieta, Św. Konrad, Św. Michał, Św. Piotr, Mała Tereska, wasi
Aniołowie Stróżowie niech będą waszymi rzecznikami. Błagajcie o ich pomoc! Bądźcie
dzielnymi żołnierzami Chrystusa! Gdy powróci Światłość, niech wszyscy złożą
dziękczynienie Świętej Trójcy za opiekę! Zniszczenia będą ogromne! Ale Ja, wasz Bóg
oczyszczę ziemię. Jestem z wami. Miejcie ufność!
O. PIO OSTRZEGA: Powaga chwili skłania mnie do zwrócenia wszystkim uwagi,
zwłaszcza tym, którzy nie wierzą, że to wielkie niebezpieczeństwo zagraża ludzkości - jeśli
ludzkość się nie zmieni. Dnia, ani godziny wam nie powiem, gdyż jedynie Ojciec Niebieski
wie, kiedy to nastąpi.
- Pamiętajcie o tym surowym upomnieniu, które wam daję. Nie lekceważcie go sobie,
ponieważ niebezpieczeństwo grozi całej ludzkości! Wobec krótkiego czasu, należy go
wykorzystać, nie poddawać się złu i nie grzeszyć ciężko.
Waszym obowiązkiem jest wskazywać na zbliżające się niebezpieczeństwo. Nie
będzie usprawiedliwienia, że nie wiedziałyście o tym, niebo bowiem ostrzegało was i
ostrzega, chociaż ludzie się tym nie przejmują. lekceważąc sobie Kościół Chrystusowy,
religię i Boga! Potem będzie za późno!
Trwajmy w stanie łaski, bez grzechu ciężkiego, bo jesteśmy w rękach Boga,
który pragnie dobra swoich dzieci i zabierze je do Siebie do Nieba w chwili
najodpowiedniejszej.
Musimy się gorąco modlić o zbawienie dusz ludzkich i dawać im dobry przykład. Bo
wszystko jest postanowione dlatego, że ludzie żyją w nienawiści ku sobie, że nawet brat
bratu wyrządza krzywdy!!
Błagalna modlitwa z Krzyżem w ręku, małym lub dużym
Błagalne wezwanie z Krzyżem w ręku, małym lub dużym, odmawiaj tę modlitwę:
" Pozdrawiam Cię, uwielbiam i obejmuję Krzyż Mojego Zbawiciela. Jezu, zbaw nas.
Kocham Cię."
(Koniec listu Ojca Pio)
TRZECI SEKRET FATIMSKI
Najświętsza Maryja Panna ukazała się trojga dzieciom w 1917 roku w Fatimie w
Portugalii. Objawienie się Matki Bożej w Fatimie zostało oficjalnie uznane przez
Kościół Katolicki. Jedna z dziewczynek - Łucja, po śmierci Franciszka i Hiacynty
wstąpiła do zakonu klauzurowego w Koimbrze - Portugalia. Łucja zmarła 11 lutego
2005 roku.
Siostra Łucja przesłała trzeci sekret Ojcu Świętemu Piusowi XII, aby objawił go światu.
Papież przeczytał go z przerażeniem, ale go nie objawił. To samo uczynili następni Papieże,
aby nie wzbudzać w świecie paniki i lęku. Po śmierci Łucji, trzeci sekret został ujawniony,
oczywiście nie po to, aby straszyć ludzi, lecz po to, by ludzie byli przygotowani na to
wydarzenie. Matka Boża powiedziała do Łucji:
Objawiam światu to, co ma się zdarzyć między 1959, a 2012 rokiem. Ludzkość zaniedbuje
przykazania Boże. Szatan zawładnął światem, siejąc nienawiść wśród ludzi i niezgodę.
Państwa produkują broń śmiercionośną, która jest zdolna zniszczyć ziemię w kilku minutach.
Większa połowa ludzkości będzie w tragiczny sposób zniszczona przez wojnę atomową.
Powstanie wielki konflikt religijny, Islam przepuści atak na Chrześcijaństwo. Powstaną
wielkie zgorszenia w Kościele i w zakonach. Bóg dopuści na ludzkość grady, ostre zimy,
upalne lata, powodzie, ogień, trzęsienia ziemi, czas nieprzychylny, katastrofy, które powoli
będą wykańczać ziemię".
Te wszystkie zdarzenia mają się dokonać przed rokiem 2-12-tym. Matka
Boża powiedziała też: ,, Praktykujcie uczynki miłosierdzia wobec wszystkich
potrzebujących. Wszyscy, którzy nie będą spełniali Tych uczynków, nie przeżyją katastrofy.
Kara, jaką Bóg zamierza zesłać na grzeszną ludzkość jest niewyobrażalna. Bóg ukarze
surowo wszystkich, którzy odrzucili Jego Przykazania. Wzywam wszystkich, aby zbliżyli się
do Chrystusa, który jest Światłością świata."
Ojciec Augustyn, który mieszka w Fatimie, otrzymał od Papieża Pawła VI pozwolenie na
odwiedzenie siostry Łucji w Koimbrze i ona powiedziała mu: ,, Ojcze, Matka Boża jest
bardzo smutna, ponieważ mało kto zainteresował się Jej przepowiedniami z 1917 roku.
Wierz mi, ojcze, kara Boska przyjdzie.
Wkrótce wiele dusz się zatraci i wiele państw zniknie z powierzchni ziemi.
Jeżeli ludzie się nawrócą i zaczną pokutować, modlić się i praktykować uczynki
miłosierdzia, świat może być ocalony. A gdy się nie nawróci, to zginie. Już czas, aby orędzie
Matki Bożej dać poznać wszystkim, zwłaszcza rodzinom, krewnym, przyjaciołom,
znajomym. Zacznijcie się modlić i czynić pokutę, bo tylko krok dzieli nas od katastrofy.
Kiedy będzie się mówić dużo o pokoju, katastrofa przyjdzie. Pewien człowiek, który
zajmuje w świecie wysokie stanowisko, zostanie zabity i to wywoła wojnę atomową,
która spowoduje straszne zniszczenia w świecie. Ciemność ogarnie ziemię przez trzy
dni - 72 godziny. Przed katastrofą noc będzie bardzo zimna i będą wiać silne wiatry.
Ludzie ogarnie niepokój i zacznie się trzęsienie ziemi, które będzie trwać kilka godzin.
Wiatr przyniesie gaz i rozprzestrzeni po świecie. Słońce nie będzie widoczne. Ci, którzy
czczą Matkę Najświętszą i rozpowszechnili Jej orędzie, nie potrzebują się bać niczego,
Ona ich uchroni od katastrofy.
Co należy czynić, gdy to się stanie? W domu przygotować mały ołtarzyk, na nim
postawić krzyż i figurę Matki Bożej, być w domu, uklęknąć i przepraszać Boga za
grzechy, odmówić wierzę w Boga Ojca i różaniec i po każdej dziesiątce dodać: ,,O mój
Jezu! Przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego i zaprowadź
wszystkie dusze do Nieba i pomóż tym, które najbardziej potrzebują Twojego
Miłosierdzia. Jezu, ufam Tobie!. Dom powinien być zamknięty i nikogo obcego nie
wolno wpuścić do domu. Drzwi i okna mają być zamknięte, z nikim nie rozmawiać,
tylko się modlić. Zapalić poświęconą świecę, która ma się palić przez trzy dni, bo
innego światła nie będzie w tym czasie. Nie wychodzić z domu pod żadnym pretekstem,
aż się wszystko unormuje. Mieć przynajmniej trzy świece w domu dodatkowe. Po
odmówieniu Różańca, dodać słowa: ,,Dziewico Maryjo, strzeż nas, kochamy Cię, zbaw
nas i świat."
Trzeba mieć w domu wodę święconą i nią pokropić Dom, zwłaszcza drzwi i okna.
Ci, którzy uwierzą Moim słowom i rozpowszechnią je, nie potrzebują obawiać się
niczego. Mów o tym innym, póki czas. Ci, którzy będą milczeć o tym, będą
odpowiedzialni za tych, którzy nie zostali poinformowani i zginęli. Trzeba pamiętać, że
Bóg jest nieskończenie miłosierny i Jego słowa upomnienia nie należy uważać za
zagrożenie, lecz jako Ojcowskie upomnienie.
Oszczędzony dom w Hiroszimie, Japonia...
Jest powiązanie między wybuchem atomowym na Hiroszimie w Japonii, a wydarzeniami z
Fatimy. Grupa Jezuitów przeżyła tą eksplozję bez jakiegokolwiek uszczerbku, a przebywali
dokładnie w środku Hiroszimy, gdzie było centrum wybuchu. Nawet ich zwierzęta, pola i
trawa zostały ocalone. Naukowcy nie byli w stanie znaleźć odpowiedzi na to zjawisko, ale
teolodzy tak: „Jezuici żyli objawieniami z Fatimy”.
PRZECZYTAJ, PRZESLIJ, SKSERUJ – PRZEKAŻ DALEJ!
4) ŚRODKI OCHRONNE PODCZAS TRZECH DNI CIEMNOŚCI
1. Poświęcone obrazy.+
Szczególnie zalecany jest obraz Miłosierdzia Bożego „Jezu, ufam Tobie” i
krzyż saletyński (krucyfiks z narzędziami Męki Pańskiej, objawiony przez
Maryję w La Salette). One będą rozpraszać ciemności. Dzięki ich
promieniowaniu nawet sceptycy będą mogli się nawrócić.
Już teraz należy codziennie odmawiać następującą modlitwę:
„Najdroższa Krwi i Wodo Jezusa, wylana za nasze grzechy, oczyść to miejsce i jego
mieszkańców, obejmij ten dom Twoją Opieką”.
2. Woda.
Należy przygotować około 30 litrów wody na osobę. Dolać do niej trochę
wody święconej. W ten sposób cały zapas wody będzie poświęcony.
3. Święcony olej.
Olej będzie potrzebny na oparzenia. Do butelki oleju (najlepiej z oliwek)
należy wlać kilka kropel święconego oleju. W ten sposób cała zawartość oleju
będzie poświęcona. Przy oparzeniach należy nalać trochę oleju na czyste
płótno i nałożyć na oparzelinę.
Zarówno olej jak i inne przedmioty każdy może sam poświęcić. Należy postawić na stole
krzyż i dwie zapalone świece oraz nabożnie odmówić: „Wierzę w Boga”…, trzy razy,
„Zdrowaś Maryjo”, poprosić Pana Jezusa, aby te rzeczy pobłogosławił w Imię Ojca i Syna i
Ducha Świętego oraz zakreślić trzy krzyże nad tymi rzeczami.
4. Poświęcone świece i zapałki.
Już teraz należy zaopatrzyć mieszkanie w te niezbędne rzeczy. Podczas Trzech Dni
Ciemności tylko poświecone świece będą się palić, dając ciepło i oczyszczając duszę od
wszelkiego zła.
Jako środek ochronny przeciw różnym chorobom i dolegliwościom będzie
przydatny głóg pospolity. Wszystkie gatunki głogu zostały przez Matkę
Bożą pobłogosławione. Nawet gdy głóg będzie kilkakrotnie gotowany w
wodzie, to zachowa swoje właściwości lecznicze.
Każdy kraj mówi o wojnie 11.VIII.1986 Mówi Pan Jezus do wszystkich
ludzi:
Gniew Boży można powstrzymać tylko gorącą modlitwą i pokutą. To mówi
Syn Boży Jezus Chrystus: Bez modlitwy i pokuty nie ma poprawy i nie ma
zbawienia. Obecnie całe narody uległy zgorszeniu i toną w grzechu, który im proponuje
zły duch.
Różne kraje są nawiedzane kataklizmami. A te kataklizmy są karą za grzechy, które
ludzkość tak chętnie popełnia i pod działaniem złego ducha ściąga na siebie karę. Gdyby
ludzkość trochę chciała się poprawić, wyrzec się grzechu, nawrócić się do modlitwy i
pokuty, uszczęśliwiłaby siebie i cały świat. Niestety, ludzie nie myślą o sprawach Bożych,
lecz o sprawach ziemskich. A człowiekowi najbardziej jest potrzebna miłość Boża i
bliźniego. Gdy nadal cała ludzkość i świat w grzechu, i nienawiści trwać będzie, przyjdzie na
nią zapowiedziana kara, o której mówi Święta Ewangelia.
Każdy kraj mówi o wojnie i uważa, że osiągnie z niej zyski, potrząsa szabelką. Lecz nikt nie
może sobie wyobrazić, że plany ich może pokrzyżować Boży gniew, Siadając na ziemię. W
jednej chwili może tę ziemię rozłupać jak łupinkę i kolebać nią na wszystkie strony.
Wówczas to może być ten straszny koniec dla ludzkości, która sobie to, własnymi
grzechami, na siebie ściągnie.
Proszę was, módlcie się, przepraszajcie Boga w Trójcy Jedynego, bo gdy gniew Boży
nawiedzi was, wówczas na to czasu nie stanie. Ja, Jezus Chrystus błogosławię was i
proszę was, abyście czuwali, modlili się i pokutowali, bowiem nie wiecie dnia ani
godziny czasu nawiedzenia Pańskiego.
Oprac. Jerzy Poleszczuk
WIESŁAW
Książeczka Maryi, Matki Bożej przygotowująca na Koniec Czasów
Patricia Mundrof mieszkała w Phoenix, w amerykańskim stanie Arizona.Matka troje
dorosłych dzieci. Matka Boża objawiała się jej od 1995 roku. Patricia Mundrof w jednym z
przesłań otrzymała zapowiedź zburzenia wież w Nowym Jorku między 10-12 września.
Zmarła ostatniego dnia września 2001 roku.
Orędzia Matki Bożej Królowej Świata
Wprowadzenie
Moje drogie dzieci, celem tej książki nie jest to, żebyście bali się Boga, który was bardzo
kocha, który was stworzył, lecz pogłębieniu waszej wiedzy o tym, co według zapowiedzi ma
się zdarzyć tym, którzy odwrócili się od Boga i Jego praw.
Ten świat złamał każde przykazanie, które Bóg wam dał. Moje dzieci macie tak
materialistyczne poglądy do tego stopnia, że chcecie wybierać płeć, kolor skóry, oczu czy
włosów u dzieci, które chcecie począć.
Wzięliście śmierć w swoje ręce przez dokonywanie aborcji, asystowanej śmierci i
śmiertelnych napojów dla ludzi starych.
Decydujecie się na rekreowanie zwierząt (klonowanie), a także próbujecie rekreować
człowieka. To jest obrzydliwością.
Wasi naukowcy nie starają się znaleźć środka na choroby zarażające ludzkość, lecz próbują
znaleźć organy i członki ciała ludzkiego.
Dzieci nie mają szacunku do swoich rodziców, rodziny rozpadają się. Żyjecie w
społeczeństwie nasiąkniętym zbrodniami i brudem moralnym (nieczystościami).
Ludzie stawiają się ponad wszystkim i uczą swoje dzieci samolubstwa, kochania pieniędzy i
rzeczy tego świata.
Małżeństwa między kobietą a mężczyzną stają się zagrożone, jest coraz więcej rozwodów i
coraz łatwiej je otrzymać. Wielu uprzyjemnia sobie życie w grzechu i w związkach
pozamałżeńskich.
Wojny stały się powszednie – tak dużo nienawiści i gwałtu. Każdy rządzący chce być
przywódcą tego świata. Tak nie może trwać dalej!
Dlatego Ja chcę abyście wiedzieli, co stanie się ze światem takim, jakim go znacie teraz i
także byście od teraz zaczęli żałować za swoje grzechy.
Korzystajcie często z Sakramentu Spowiedzi św. i Komunii św. Odprawiajcie Msze św. i
uczestniczcie w niej z Jezusem. Żyjcie przykazaniami danymi przez Boga, czytajcie
Ewangelię i głoście ją Innym. Pouczajcie Innych o swoim Kościele, Bogu i Jego
przykazaniach. Czyniąc to teraz, możecie być uchronieni od kary, która ma wkrótce spaść na
ludzkość.
Moje dzieci, proszę was nie trzymajcie tej książeczki u siebie, lecz rozdawajcie je
przyjaciołom, krewnym, a także swoim wrogom. Dawajcie także tym, których nawet nie
znacie. Wielu nie będzie mogło zrozumieć co jest tu napisane. Wielu nie będzie chciało w to
uwierzyć.
Moje dzieci, musicie uchronić od zguby wiele dusz, tak wiele na ile was stać.
Wasza Matka całego świata. Maryja
Rozdział 1
Moje dzieci, kiedy ujrzycie zdarzenia podane poniżej wiedzcie, że czas Wielkiego
Ostrzeżenia będzie bardzo blisko:
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
Trzęsienia ziemi. Drżenia ziemi.
Powodzie. Ziemia będzie topiona przez wodę.
Wybuchy wulkanów nieczynnych przez wiele lat.
Zmiany pogody: zimno tam gdzie jest gorąco i gorąco tam gdzie jest zimno.
Surowa pogoda: huragany, tornada, monsuny.
Poważne problemy ekonomiczne świata.
Problemy na światowych giełdach.
Głód, susza i brak wody.
Wzrost zabójstw i przestępczości.
10. Wojny, pogłoski o wojnach, zamachy, pokaz siły.
11. Szkody i straty w uprawach i zbożach.
12.Padanie populacji zwierząt, choroby.
Wielkie ostrzeżenie jest bardzo blisko.
Teraz moje dzieci powinniście modlić się do Boga, aby złagodzić te straszne zdarzenia, które
spadną na ludzkość. Bądźcie w stanie lub blisko stanu łaski, która jest miła Bogu.
1. Módlcie się o nawrócenie grzeszników, za nienarodzone dzieci, za wszystkich,
których życie zostało zabrane, za tych którzy obrażają Boga, czynią świętokradztwa,
za masonerię, która weszła już do Kościoła i Stolicy Piotrowej, za swoich kapłanów i
papieża. Odmawiajcie różaniec.
2. Odprawiajcie Msze św., praktykujcie Sakramenty Spowiedzi św. i Komunii św.,
czytajcie Pismo św. i żyjcie według 10 przykazań Bożych.
3. Kochajcie od serca i bądźcie mili dla tych wszystkich, z którymi przyjdzie wam się
spotkać. Próbujcie uczyć ich waszej wiary, Pisma św. Pokażcie jak kochacie swojego
Boga i mówcie o miłości Boga do wszystkich ludzi.
4. Zaopatrzcie się w żywność i wodę. Miejcie poświęcone świece dla światła.
Trzymajcie przy sobie święconą wodę, sól i olej.
5. Musicie też mieć koce i środki pierwszej potrzeby pod ręką.
6. Trzymajcie swoje dewocjonalia (święcone krzyże, medaliki, różańce, szkaplerze) przy
sobie, w swoim domu i w samochodzie razem z Biblią i książeczką modlitewną.
Pytacie co to jest Ostrzeżenie?
To wam powiem, że każde dziecko, mężczyzna i kobieta na ziemi, o wyznaczonym
jednakowym czasie, bez względu na narodowość, religię, miejsce przebywania lub pracę
wykonywaną, doświadczy Ostrzeżenia. Będzie tak, że twoja dusza obnaży się przez tobą.
Będziesz znał każdy swój grzech jaki kiedykolwiek uczyniłeś, każde nieuprzejme słowo,
czyn, myśl, które nie było miłe Bogu. Każdy będzie wiedział jak jego dusza wygląda przed
Bogiem waszym Ojcem. Moje dzieci, z wielu rzeczy będziecie musieli zdać rachunek i w
tym czasie każdy pozna kim jest i jak rozliczyć się ze swoimi grzechami. Nawet niewierzący
będą wiedzieli, co muszą robić aby ich dusza była czysta przed Bogiem i była przygotowana
na Mojego Syna Jezusa, na Jego drugie przyjście. Kiedy przyjdzie Ostrzeżenie wszyscy
ludzie będą wiedzieli, że to co było przepowiedziane jest prawdą. Także będą znaki
zdarzenia, które nastąpią zgodnie z Pismem św. Po czasie wielkiego Ostrzeżenia nastąpi
wielki chaos na świecie, a czas nie będzie miał znaczenia.
Życie, które dotąd prowadziliście normalnie zmieni się na zawsze. Wielka liczba ludzi
będzie starała się dostać do Kościoła, aby tam znaleźć sposób na oczyszczenie swej duszy.
Wielu ludzi wiary będzie musiało być w pogotowiu, żeby jak tylko oczyszczą swoje własne
dusze, pomóc Kościołowi w przygotowaniu na powrót wielu moich dzieci do Boga.
Moje dzieci, wielu umrze doświadczając to, bo ich słabe serce po prostu tego nie wytrzyma.
Inni umrą dochodząc do swego wyznaczonego kresu życia. Trzeba się często i żarliwie
modlić. Wasza pomoc będzie wielce potrzebna, aby uczyć tych zagubionych: modlitwy,
sakramentów i Pisma św. Ludzie będą żądni tych wszystkich informacji. Chcę wam
powiedzieć także, że to jest powodem dla zaopatrzenia się w żywność, wodę i świece. Wasze
życie dramatycznie się zmieni na jakiś czas. W sklepach nie będzie ludzi, którzy nimi kierują
i sprzedają. Wszystko co człowiek produkuje zatrzyma się, jak tylko ludzie zaczną szukać
pomocy w Kościołach. Nie martwcie się wcale o sklepy, o transport i o inne rzeczy. Myślcie
tylko o potrzebie pomocy tym, którzy chcą zachować swoją duszę.
Będzie wielu, którzy nie będą reagować na zmianę innych, kiedy przyjdzie Ostrzeżenie.
Będą uparcie odwracać się od Boga. Będą żartowali z Was. Nie wolno wam odwrócić się od
nich, jak wielu ze strachu mogłoby uczynić, lecz starać się próbować oszczędzić ich duszę.
Okres ten także będzie czasem, kiedy antypapież będzie próbował wejść do władzy
Kościoła. Ten człowiek będzie pokazywać wam jak on jest oddany w to, co jest Boże i
święte, aż do czasu kiedy zasiądzie na tronie św. Piotra. Pamiętajcie, że papież musi oddać
swą władzę zanim antychryst pojawi się na scenie. Tak długo jak Kościół pozostaje u władzy
w Rzymie, antychryst nie może wejść do władzy.
Moje dzieci, papież Jan XXIII starał się ostrzec was przed odstępstwami nadchodzącymi w
Kościele i masonach będących w Rzymie. Antychryst już teraz posiada swych zwolenników
pracujących w Kościele powodując w nim odstępstwa, zmiany, podziały i brak zaufania.
Rozdział 2
Wielki cud
Dzieci, w ciągu jednego roku od doświadczenia Ostrzeżenia, przez każdego z was, będzie
wam dany znak od Boga. Tym znakiem będzie Wielki Cud jakiego nigdy nie widziano. Cud
ukaże się we wszystkich miejscach gdzie kiedykolwiek było objawienie Jezusa czy Moje
(Matki Bożej).
Będzie to trwały niezniszczalny znak dla całego świata, który będzie zwracał uwagę i
rozpoznanie jego będzie świadczyło, że pochodzi od Boga.
Środki informacji będą wszędzie pracowały normalnie, ale życie po Ostrzeżeniu zmieni się
zupełnie.
Sprawy będą się toczyły w wolniejszym tempie niż obecnie. Ludzie, będąc świadomi
Ostrzeżenia i nadchodzących zdarzeń, będą bardziej roztropni w swoim działaniu i będą się
tak pilnować, że życie będzie szło lepszą drogą.
Środki przekazu będą pozwalały ludziom poznać Cud i jego zdarzenie. Kamery pozwolą
przesłać obraz Cudu we wszystkie strony świata. W czasie trwania Cudu wielu będzie
cudownie uzdrowionych.
W odpowiednim czasie będzie przepowiedz one wam nadejście Wielkiego Cudu. Czas ten
pozwoli środkom masowego przekazu (TV, radio) na przygotowanie się do transmisji.
Również ludzie będą mogli mieć czas na udanie się do miejsc naszych objawień, aby brać
przygotowanie o Wielkiego Cudu w modlitwie i Mszy św.
Wielki Cud pozostawi trwały znak, aby świat mógł to zobaczyć w dowolnej chwili. To
będzie znak dany przez Boga Ojca. On uczyni to dla cudownej miłości do swoich dzieci.
Wielu znajdzie się w stanie mistycznej mgły, nie wiedząc co robić, gdzie iść, jak szukać
pomocy. To będzie sposobność, aby pomóc waszym bliźnim wrócić do Kościoła. Jak
również uczyć ich miłować siebie nawzajem. Otwórzcie serca dla swego bliźniego.
W tym czasie będzie wiele nawróceń, ale również będą i tacy, którzy odrzucą Ostrzeżenie i
pójdą swoją drogą.
W tym czasie ukaże się wielu fałszywych proroków, pochodzących od złego, którzy będą
próbowali innych zwrócić z Bożej Drogi, pragnąc zwabić dokonanymi cudami i
uzdrowieniami, aby skusić do ich królestwa.
Po ukazaniu się Cudu będzie czas pokoju i ciszy. Nie traćcie swej czujności, bo nadejście
kary i ucisku jest bliskie. Nie ustępujcie w swych modlitwach i poświęceniach, bo musi się
wypełnić to co napisano w Biblii. Trzymajcie swój dom w porządku ducha i módlcie się,
żeby złagodzić nadchodzące kary.
Rozdział 3
Drogie dzieci to będzie bardzo poważny i trwożący serca czas dla wszystkich ludzi na
świecie. Kary mogą być złagodzone, lecz wielu będzie cierpiało lub umrze z powodu zła na
świecie i waszych grzechów.
Bezpiecznymi schronami będą Kościoły, zakony, katedry, domy, miejsca, gdzie Jezus i Ja
(Maryja) objawiamy się Bożym Dzieciom, miejsca gdzie Bóg jest miłowany, szanowany i
wielbiony.
Mówię wam to, abyście podążali za jasnym światłem, które prowadzić będzie do tych
wyznaczonych miejsc schronienia. Będzie również wiele innych miejsc.
Wasze rządy planują jeden światowy rząd. Źli ludzie będą kierowali w takim miejscu i w
waszych czasach. Wybuchnie wiele wojen, które wtedy zostaną powstrzymane. I wtedy wasz
jeden światowy rząd powie wam, że wszystko jest dobrze, że wszystkie kraje żyją w pokoju i
nie będzie już więcej wojen.
Wasz klimat pogody zmieni się: ziemia będzie drżeć i wstrząsać. Będzie wiele trzęsień ziemi
i sztormów, jakich nigdy nie widziano. Erupcje wulkanów zaczną występować jeden za
drugim, powodując dużą utratę życia zarówno niewinnych jak i złych ludzi. Powstawać będą
liczne masywne fale, monsuny, huragany i tornada w skali, jakiej nikt jeszcze nie
doświadczył. Bóg będzie starał się obudzić tych, którzy mają zło w swoim życiu. Ci którzy
nie zawrócą do Boga, będą na drodze do piekła. Będzie dużo zniszczeń. To wszystko
prowadzi was do ucisku (cierpienia).
Wiele naszych dzieci będzie musiało udać się do miejsc ukrycia, kiedy sztormy zniszczą ich
domy. Patrzcie wtedy na znak świetlny. Będziecie nim prowadzeni. W czasie tym wszystko
będzie wam dostarczone. Będziecie mieli mannę i wodę. Trzymajcie się w modlitwie i
pomagajcie tym, którzy potrzebują pomocy. Prowadźcie naszych bliźnich do bezpiecznych
miejsc. W czasie tej podróży starajcie się oszczędzić dusze innych, lecz nie wolno brać wam
tych, którzy nie mają znaku Boga naznaczonego na czole (krzyża). Oni nie będą mogli
znieść prowadzonego światła.
Światowy rząd powoli będzie zabierał wam wasze prawa i wolność. Wiedzcie, że będą
zamykać wasze kościoły, seminaria i zakony. Będą przychodzić do waszych domów jak
złodzieje pod osłoną nocy i aresztować was za wasze religijne wyznania.
Wasz własny rząd jest już gotowy oddać waszą wolność dla tych ludzi. Wasi przywódcy
stają się głusi na wasze żądania. Oni myślą, że będą dalej rządzić. Tak właśnie nie będzie.
Będą oszukani tak jak i wy jesteście.
Kiedy to wszystko się wydarzy, antychryst zamorduje papieża i zabierze jego miejsce. Od
tego momentu jeden światowy rząd jest kierowany przez niego – antychrysta. Ten człowiek
będzie proklamował się być Chrystusem, że przyszedł żeby oszczędzić was. Wielu będzie
wierzyło, że on (antychryst) jest teraz wśród was, czekając na odpowiedni czas do przejęcia
władzy.
To tylko powiem odnośnie antychrysta. On czeka w ukryciu na moment, kiedy będzie mógł
przejąć władzę. Papież Petrus zasiądzie na tronie Piotra tylko po to, aby zostać
zamordowanym przez antychrysta, który wówczas sam zasiądzie na tronie piotrowym.
Czas ten będzie dla wielu czasem radości. Antychryst będzie czynił różne sztuczki
upodobniające się do cudu, ażeby zwieść moje dzieci do myślenia, że to on jest
Zmartwychwstałym Jezusem.
Będzie panował pokój i fałszywy pokój między narodami. Moje dzieci będą myślały, że
wszystko idzie dobrze, będą w swoich domach i kościołach, lecz Kościoły będą pod jego
kontrolą. To nie będzie wasz matczyny Kościół. To będzie prowadziło do fałszywego sensu
wiary i pokoju.
Henoch i Eliasz zostaną zesłani z nieba, aby walczyć z antychrystem w Świątyni. To moje
dzieci, będzie znakiem startu czasu cierpienia i ucisku.
Moje dzieci, w tych trudnych czasach pokrzepiajcie się modlitwą. To będzie trudna podróż
dla wielu, lecz ci którzy będą trwać w modlitwie i w swoich sakramentach, poście,
poświęcać się i dzielić Pismo Mojego Syna Jezusa z tymi, którzy nie wierzą w drugie
przyjście Chrystusa i tymi, którzy są zjednoczeni z antychrystem wierząc, że to on jest
Zmartwychwstałym Chrystusem, będą oszczędzeni od Bożej ręki Sprawiedliwości.
Ktokolwiek z wiernych dzieci zginie w tych czasach w stanie pobożności, będzie razem z
Bogiem i nie będzie cierpiał. Niewinne dzieci nie będą cierpiały.
Nie obawiajcie się tego moje dzieci, bo macie Miłosiernego Boga. Jednak czas Bożego
Miłosierdzia dla wszystkich końca i rozpocznie się Jego sprawiedliwość.
Rozdział 4
Wielka udręka
Zanim nastąpi okres udręki, Żydzi będą się nawracać. Nie lękajcie się moje dzieci. Dużo
módlcie się, jako że Boże Miłosierdzie będzie z tymi, którzy Go kochają.
Biada tym, którzy dobrowolnie przyjęli znak bestii. Świat zacznie widzieć zepsucie
antychrysta, jego zło będzie znane dla wszystkich.
Wy moje dzieci poznacie jego działanie. On zacznie umieszczać was w obozach, żeby
trzymać was jak bydło. Kiedy usłyszycie o pierwszych aresztowaniach i internowaniach
wiernych do tych obozów, to znak, że musicie uciekać. Obserwujcie niebo. Zobaczycie
światło w kształcie krzyża na niebie. Idźcie za światłem tego krzyża. Ten krzyż zaprowadzi
was w bezpieczne miejsce. Nie obawiajcie się o jedzenie i picie. Bóg je dostarczy. Wielu
będzie schwytanych i zamordowanych. Oni będą męczennikami i nie będą cierpieć.
Ziemia się zatrzęsie i niebo ogniem będzie palić ziemię. Morza będą huczeć i palić się. Świat
straci wiele ludzi i lądów z powodu zniszczenia padającego na człowieka. Henoch i Eliasz
zejdą na ziemię z nieba, aby stoczyć bitwę z antychrystem w świątyni. Antychryst zostanie
zabity.
Poznacie po znakach na niebie, że to się spełniło. Będzie to znak czerwonego krzyża na
niebie. Nastąpi spokój, będziecie mieli czterdzieści dni ciszy. Naśladowcy antychrysta będą
zgubieni. Powrócicie do swych domów. To będzie czas dla was, aby ocalić więcej dusz,
które były zwiedzone przez antychrysta i jego naśladowców.
Moje dzieci, nadal wokół jest jeszcze wielu wrogów. Siły zła będą próbowały przejąć
kontrolę nad wszystkim w tym czasie. Szatan wie, że pozostało mu niewiele czasu, aby
doprowadzić do upadku Kościół i dzieci Boże.
Pamiętajcie nie odstępować od modlitwy. Trzymajcie się blisko Boga. Pozostańcie w
oczekiwaniu moje dzieci, jako że czas triumfu Mojego Niepokalanego Serca nad szatanem i
powrotu Jezusa na ziemię do rozpoczęcia bitwy jest bliski.
Rozdział 5
Trzy dni ciemności
Moje dzieci głoście Panu, waszemu Bogu i czyńcie przygotowania na ponowne przyjście
Mojego Syna Jezusa na ziemię.
Do tego czasu powinniście mieć domy przygotowane na tę chwilę. Będzie wielu, którzy nie
mają mieszkań i możecie przygarnąć ich do swoich domów, pod warunkiem, że mają znak
Boga (krzyż) na czole. Będziecie potrzebowali święcone świece, ciepłe koce i ubrania,
drzewo jeśli macie kominki lub piece. Zasłońcie okna zasłonami, żaluzjami, kocami albo
czarnym plastikiem, abyście nic nie widzieli na zewnątrz. Musicie mieć krzyż zawieszony na
zewnątrz, nad każdym wejściem. Trzymajcie wodę święconą i sól pod ręką. Trzymajcie
także Biblię, różańce i dewocjonalia ze sobą. Wyłóżcie dużo pokarmu dla swoich zwierząt i
nie martwcie się o nie.
Poznacie, że trzy dni ciemności nadchodzą po tym, jak słońce zmieni się na czarne, a księżyc
ma kolor krwi. Ziemia stanie się bardzo zimna. To jest czas abyście udali się do swoich
mieszkań i zamknęli się w nich. Nie słuchajcie tych przy drzwiach wołających do was, jako
że są to demony szatana, a jeśli otworzycie im drzwi, będziecie skazani na potępienie
wieczne, ponieważ było wam powiedziane, aby trzymać drzwi zamknięte.
Podczas tego okresu ciemności i zimna utrzymajcie świece zapalone, spędzajcie czas na
modlitwie oraz czytaniu Pisma św. Śpiewajcie pieśni ku chwale i miłości Boga.
Będą trzy dni i dwie noce, podczas których nie będziecie spali, a będziecie trwali w
modlitwie. Nie będziecie widzieli, ani słyszeli, co się dzieje na zewnątrz. To będzie tak
jakbyście byli wyniesieni w obłoki.
Kiedy te trzy dni ciemności nastaną wielu nie będzie miało mieszkań, dwoje ludzi w polu,
jeden będzie wzięty a drugi pozostawiony.
Proszę moje dzieci, bądźcie radosnego serca, kiedy Jezus z aniołami będzie zwalczał
demonów i szatana. Jezus oczyści ziemię z tego wszystkiego co złe i co pochodzi od zła.
Jezus położy głowę węża u Moich Stóp i zmiażdżę go i Moje Niepokalane Serce
zatriumfuje. Jezus następnie pośle wszystkie demony do piekła i tam szatana przykuje
łańcuchami.
Wasza ziemia podczas swojego procesu oczyszczenia zostanie dotknięta ogniem z nieba.
Wszystko to co zostało uczynione przez zło i jest złem, zginie w tym ogniu. Nastąpi jedna
godzina spokoju w której Bóg pozwoli tym, którzy odrzucili go, aby okazali skruchę i
wybrali Boga. Następnie ogień zejdzie z nieba na ziemię i wodę i nie będzie ucieczki dla zła,
które odwróciło się plecami do Boga.
Na trzecią noc pokażą się gwiazdy na niebie, jako że Bóg przygotowuje Nową Ziemię dla
swoich dzieci. Nie wolno ci otwierać ani drzwi, ani okien dla posłuszeństwa Bogu, aż do
świtu dnia następnego. Kiedy otworzycie drzwi, cała ziemia będzie jak zrobiona na nowo,
jakby nadeszła nowa wiosna.
Wszystkie miejsca święte ocaleją, także domy i ludzie, którzy wierzyli w Boga i powtórne
przyjście Jezusa. Mój Syn Jezus będzie panował na ziemi z wami przez 1000 lat
Podsumowanie
Czas Nowej Wiosny
O moje drogie dzieci, w jakim cudownym świecie obudzicie się, kiedy otworzycie drzwi.
Ziemia będzie odnowiona do takiej, jaką stworzył Bóg. Będziecie mieli świeże,
niezanieczyszczone powietrze, świeżą czystą wodę. Ziemia będzie wypełniona drzewami,
roślinami i kwiatami jakich dotychczas nie widzieliście.
Bóg zasadzi wasze ogrody pełne wszystkiego. Będzie potrzeba tylko zbierać i zasadzać
nasiona na nowo.
Wielu będzie nadal posiadało wiedzę technologii, ale tym razem musi być ona używana z
rozsądkiem, aby świat mógł nadal istnieć. Wielu będzie dany talent udoskonalania
technologii, każde z moich dzieci będzie obdarzone innym talentem z różnych powodów.
Używajcie je zgodnie z życzeniem Boga. Moje dzieci, płoty będą wam potrzebne tylko dla
zwierząt, aby się nie zgubiły, szczególnie kiedy mają młode.
Większość waszego życia będzie tak jak było Moje. Wasze zakłady wykorzystujące energię
do niszczenia i zanieczyszczenia, nie będą więcej istniały. Będzie wam dana możliwość
korzystania z energii słonecznej.
Wasz czas będzie przede wszystkim spędzony na modlitwie, opiece nad zwierzętami,
uprawą ogrodów oraz zbiorów plonów ziemi. Będziecie troszczyć się o sąsiadów i
odwiedzać ich. Podróżować będziecie pieszo, rowerami lub na zwierzętach.
Sąsiad, moje dzieci, będzie pomagać sąsiadowi. To nie zajmie dużo czasu, kiedy ponownie
zbudujecie źródła energii (elektrownie) oraz przedmioty, których potrzebujecie, jako że cała
ta technologia będzie dana od Ojca, który posłuży się Moim Synem Jezusem, aby was tego
nauczył. Wszystko będzie pomocne i będzie służyło rodzajowi ludzkiemu. Nie będzie
bogatych, ani biednych. Wszystkie moje dzieci będą takie same.
Pogoda na całej ziemi będzie taka sama, ale w różnym czasie. Wszyscy będą mieli cztery
pory roku. Zimno nie będzie poniżej temperatury zamarzania a gorąco nie przekroczy 26oC
(80oF). Deszcz będzie padał kiedy Bóg będzie widział taką potrzebę. Śnieg też będzie padał,
ale nie będzie wielkich śnieżyc ani powodzi.
Ponownie musicie nauczyć się żyć ze sobą: niezależnie od innych krajów. To nadejdzie
później. Nauczycie się być wdzięczni swemu Ojcu za to wszystko, co zostało wam dane aby
żyć i pracować na ziemi. Możecie się przemieszczać w inne części lądu zgodnie z
życzeniem, Możecie sobie przywłaszczyć lad, który nie ma właściciela, albo spytać czy nie
możecie dzielić z kimś lądu jeśli jest go pod dostatkiem. Wielu będzie trzymało ziemię, aby
pewnego dnia zasadzić i zebrać plony dla was. To samo ze zwierzętami. Niektórzy będą
hodować zwierzęta i zamieniać na pracę lub inne dobra. Nie będziecie mieli prawa
dokonywać uboju zwierząt i je spożywać. Zaczniecie ustanawiać miejsca, które będą tego
dokonywały za was. Będziecie wiedzieć co ma być zrobione. Będzie wystarczająco pracy dla
każdego.
Moje dzieci, wy wszyscy będziecie potwierdzać swą miłość do Boga i człowieka, dlatego
będziecie żyć nowym życiem i chodzili po ziemi z Moim Synem Jezusem, który kocha was
tak bardzo.
Nie będzie żadnego głodu i chorób. Wszyscy zostaną uzdrowieni od swoich chorób i
ułomności w czasie trzech dni ciemności.
Mówię wam teraz o tych cudownych czasach moje dzieci, abyście mogli przygotować swoje
domy na to co przyjdzie. Będziecie mogli zatrzymać wszystko co posiadacie i używać
mądrze.
Zacznijcie uczyć się, jak przechowywać produkty z ogrodu bez dostępu energii. Tak samo z
mięsem. Uczcie się jak robić świeczki, jak używać oleju jako źródła światła. Niektóre rzeczy
możecie już teraz przygotować aby zachować je na przyszłość. Jest wiele co możecie zrobić,
aby się przygotować.
Będziecie mieli wydzielone rejony na rzeczy nieużyteczne i odpady. Jezus pokaże wam
gdzie je deponować. Bóg się zajmie tymi rzeczami.
Moje dzieci, kocham was tak samo jak Jezus i Bóg Ojciec, wszyscy aniołowie i święci.
Bądźcie w modlitwie, a od tej chwili pozostańcie w sakramentach i przestrzegajcie
przykazań Bożych i wiedzcie co ma przyjść na ten świat. Wasz czas jest bliski. Módlcie się
za tych, którzy nie akceptują Jezusa, aby żałowali i nawracali się.
WIESŁAW
III Wojna Św., globalny kryzys - analiza sytuacji światowej
http://www.youtube.com/watch?v=KTCRpfccfpg&feature=player_embedded
KRYSTYNA
__________________
PISMA KS. GOBBIEGO
"Do Kapłanów, umiłowanych synów Matki Bożej"
Rola i cele masonerii w świecie i Kościele, w świetle
orędzi "Do Kapłanów, umiłowanych synów Matki Bożej" (1973-1995)
«NA KONIEC MOJE SERCE ZWYCIĘŻY...»
DECYDUJĄCA FAZA WALKI POMIĘDZY NIEWIASTĄ I SMOKIEM
Spis treści (część I):
CZY WŁAŚNIE DZIŚ ROZGRYWA SIĘ DECYDUJĄCA FAZA WALKI POMIĘDZY
NIEWIASTĄ I SMOKIEM?
KIM JEST PRZECIWNIK MARYI Z APOKALIPSY?
SMOK: ATEIZM MARKSISTOWSKI
Podstawowy cel działania Smoka: doprowadzić ludzi do obchodzenia się bez Boga
BESTIA PODOBNA DO PANTERY: MASONERIA ŚWIECKA
Pierwszy cel masonerii: doprowadzić dusze do zatracenia
Drugi cel masonerii: doprowadzić ludzkość do adorowania fałszywych bogów
Trzeci cel masonerii: bluźnić Bogu
SYMBOL DZIESIĘCIU ROGÓW BESTII: szerzenie prawa niezgodnego z Prawem
Bożym
BESTIA PODOBNA DO BARANKA: MASONERIA KOŚCIELNA
DLACZEGO BESTIA POSIADA ROGI PODOBNE DO ROGÓW BARANKA?
PODSTĘPNA TAKTYKA BESTII
ŁĄCZNOŚĆ MASONERII KOŚCIELNEJ Z MASONERIĄ ŚWIECKĄ
ATAK MASONERII NA KOŚCIÓŁ MA DOPROWADZIĆ DO OSIĄGNIĘCIA
NASTĘPUJĄCYCH CELÓW:
– zaprzeczyć istnieniu Boga i doprowadzić ludzkość do buntu przeciw Bogu
– usprawiedliwić grzech
– zniszczyć Ewangelię
– zniszczyć wiarę w Chrystusa
– zniszczyć Mistyczne Ciało Chrystusa, czyli Kościół
– osłabić autorytet Papieża
– rozbić jedność Kościoła
– wprowadzić fałszywy ekumenizm przez wymieszanie religii
– przygotować grunt dla ukazania się Antychrysta
CZY WŁAŚNIE DZIŚ ROZGRYWA SIĘ DECYDUJĄCA FAZA WALKI POMIĘDZY
NIEWIASTĄ I SMOKIEM?
Życie nasze przepełnia coraz więcej niepokojących wieści, prób wiary, trudnych spraw,
ważnych wyborów. Już pobieżna analiza sytuacji świata i Kościoła wystarczy, by ten, kto nie
zamyka oczu ani nie zatyka uszu, stwierdził, że właśnie dziś weszliśmy w decydującą fazę
walki pomiędzy Bogiem a szatanem, pomiędzy Dobrem i złem. Każdy z nas – chcąc tego,
czy nie – jest w nią zaangażowany (Ap 12,17). Walkę tę zapowiedział i opisał św. Jana. W
12 rozdziale Apokalipsy czytamy (1-7): «Potem wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta
obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu. A
jest brzemienna. I woła cierpiąc bóle i męki rodzenia. I inny znak się ukazał na niebie: Oto
wielki Smok barwy ognia... I stanął Smok przed mającą rodzić Niewiastą, ażeby skoro
porodzi, pożreć jej dziecię. I porodziła syna – mężczyznę, który wszystkie narody będzie
pasł rózgą żelazną. I zostało porwane jej Dziecię do Boga i do Jego tronu. A Niewiasta
zbiegła na pustynię, gdzie miejsce ma przygotowane przez Boga... I nastąpiła walka na
niebie: Michał i jego aniołowie mieli walczyć ze Smokiem. I wystąpił do walki Smok i jego
aniołowie...»
Wielokrotnie o toczącej się aktualnie walce mówiła ks. Gobbiemu Maryja. Ona chce nam
uświadomić, że nadszedł czas decydującej walki. Mówi o tym z naciskiem, wbrew tym,
którzy twierdzą: "świat zawsze był taki"; "nic się nie zmienia"; "nie ma nic szczególnego w
naszej epoce, ludzkość przeszła już tyle kryzysów", "zło istniało zawsze". Maryja mówi tym
wszystkim, którzy chcą niejako "zmienić czasy" (przed czym ostrzega Pismo Święte – por.
Dn 7,25) poprzez nie przyjmowanie faktu, że właśnie dziś jest czas decydującej walki:
«Teraz walka między waszą Niebieską Mamą a Jej przeciwnikiem weszła w decydującą
fazę. Niewiasta obleczona w słońce walczy otwarcie, wraz ze Swoim zastępem, przeciwko
armii dowodzonej przez czerwonego Smoka, na którego usługi oddała się czarna Bestia»
(267).
«Nadeszły czasy wielkiej próby dla Kościoła, tak bardzo atakowanego przez duchy zła,
tak rozbitego i zaciemnionego w świętości. Popatrzcie, jak szerzy się w nim błąd, który
doprowadził go do utraty prawdziwej wiary. Wszędzie rozszerza się odstępstwo... Nadeszły
czasy wielkiej próby dla całej ludzkości. Rozrywa ją nacierająca przemoc i niszcząca
nienawiść, szerzą się groźne wojny, poważne choroby... zagrożenie straszliwą trzecią wojną
światową staje się coraz silniejsze i niepokojące. Iluż będzie musiało znieść plagę głodu,
niedostatku, niezgody, walk bratobójczych, które rozleją wiele krwi na waszych drogach.»
(486)
KIM JEST PRZECIWNIK MARYI Z APOKALIPSY?
Św. Jan pisze o trzech przeciwnikach przystępujących do walki. Symboliczny język
Księgi Objawienia sprawia, że nie jest ona w pełni zrozumiała ani dla małych, ani dla
wielkich. Bez pomocy Ducha Świętego jej analiza zawsze będzie niedoskonała. Maryja,
chcąc nam udzielić pomocy, niejako odpieczętowuje tę Księgę Pisma Świętego i wyjaśnia,
kim jest w naszej rzeczywistości: Smok (Ap 12); Bestia wychodząca z morza, podobna do
pantery (Ap 13,1-10) oraz Bestia wychodząca z ziemi, podobna do baranka (Ap 13,11-18).
Matka Boża powiedziała 5 sierpnia 1995: «Poprzez Moje Orędzia prowadzę was do
zrozumienia tego, co zostało napisane w Księdze jeszcze zapieczętowanej. Wyjaśniłam wam
już treść licznych stronic Apokalipsy świętego Jana. Przede wszystkim ukazałam wam
wielką walkę, jaka toczy się pomiędzy Niewiastą obleczoną w słońce i czerwonym smokiem,
wspomaganym przez czarną bestię, to znaczy przez masonerię. Ujawniłam wam podstępne i
diabelskie zasadzki, zastawiane na was przez masonerię, która weszła do wnętrza Kościoła i
ustanowiła już ośrodek swej władzy tam, gdzie Jezus ustanowił centrum i fundament jego
jedności. Nie niepokójcie się, bowiem stanowi to część Tajemnicy Bezbożności, którą
Kościół zna od chwili narodzin. Istotnie, szatan wdarł się już do kolegium Apostołów i
nakłonił do zdrady Judasza, jednego z dwunastu. W waszych czasach Tajemnica
Bezbożności ujawnia się w całej swej straszliwej mocy.» (548)
Spróbujmy zrozumieć – poddając się kierownictwu Maryi – kim są przeciwnicy, ukazani
św. Janowi w prorockiej wizji.
SMOK: ATEIZM MARKSISTOWSKI
W Apokalipsie czytamy (12,3-4): «I inny znak się ukazał na niebie: Oto wielki Smok
barwy ognia, mający siedem głów i dziesięć rogów – a na głowach jego siedem diademów –
i ogon jego zmiata trzecią część gwiazd nieba: i rzucił je na ziemię. I stanął Smok przed
mającą rodzić Niewiastą, ażeby skoro porodzi, pożreć jej dziecię.» Maryja wyjaśniła 29
czerwca 1983: «Czerwony Smok to marksistowski ateizm...»
Podstawowy cel działania Smoka: doprowadzić ludzi do obchodzenia się bez Boga
Cel ten Matka Boża określiła następująco: «...podbił cały świat i prowadzi ludzkość do
utworzenia nowej cywilizacji bez Boga. Oto dlaczego świat stał się jałową i zimną pustynią,
pogrążoną w chłodzie nienawiści, w ciemności grzechu i nieczystości.» (267) A 3 czerwca
1989 powiedziała: «Czerwony Smok usiłuje doprowadzić całą ludzkość do obywania się bez
Boga, do odrzucenia Go, dlatego rozszerza błąd ateizmu.» To podstawowe zadanie
apokaliptycznego Smoka, zamierzającego pokonać Niewiastę i Jej Dziecko. Jednak choć
marksistowski ateizm zwiódł wiele narodów, nie udało mu się odnieść pełnego zwycięstwa...
BESTIA PODOBNA DO PANTERY: MASONERIA ŚWIECKA
Na pomoc Smokowi, któremu nie udało się pokonać Niewiasty i Jej Dziecka przychodzi
Bestia. Św. Jan (Ap 13,1-8) tak ją przedstawia: «I ujrzałem Bestię wychodzącą z morza,
mającą dziesięć rogów i siedem głów, a na rogach jej dziesięć diademów, a na jej głowach
imiona bluźniercze. Bestia, którą widziałem, podobna była do pantery, łapy jej – jakby
niedźwiedzia, paszcza jej – jakby paszcza lwa. A Smok dał jej swą moc, swój tron i wielką
władzę. I ujrzałem jedną z jej głów jakby śmiertelnie zranioną, a rana jej śmiertelna została
uleczona. A cała ziemia w podziwie powiodła wzrokiem za Bestią; i pokłon oddali
Smokowi, bo władzę dał Bestii. I Bestii pokłon oddali, mówiąc: Któż jest podobny do Bestii
i któż potrafi rozpocząć z nią walkę? A dano jej usta mówiące wielkie rzeczy i bluźnierstwa,
i dano jej możność przetrwania czterdziestu dwu miesięcy. Zatem otworzyła swe usta dla
bluźnierstw przeciwko Bogu, by bluźnić Jego imieniu i Jego przybytkowi, i mieszkańcom
nieba. Potem dano jej wszcząć walkę ze świętymi i zwyciężyć ich, i dano jej władzę nad
każdym szczepem, ludem, językiem i narodem. Wszyscy mieszkańcy ziemi będą oddawać
pokłon władcy, każdy, którego imię nie jest zapisane od założenia świata w księdze życia
zabitego Baranka» (Ap 13,1n). Maryja – za pośrednictwem ks. Gobbiego – wyjaśnia: «W
czasie tej straszliwej walki wyłania się z morza Bestia podobna do pantery, aby pomóc
czerwonemu Smokowi. Czerwony Smok to ateizm marksistowski, natomiast czarna Bestia
to masoneria. Smok ujawnia się w całej swej potędze, zaś czarna Bestia działa w ukryciu.
Chowa się i maskuje tak, by móc wszędzie wejść. Ma łapy jak u niedźwiedzia i paszczę lwa,
to znaczy działa wszędzie przebiegle i poprzez środki społecznego przekazu – przez
propagandę. Siedem głów oznacza różne loże masońskie, które działają wszędzie w sposób
podstępny i niebezpieczny.» (405)
Pierwszy cel masonerii: doprowadzić dusze do zatracenia
«Zadaniem masonerii jest prowadzenie dusz na zatracenie – przez doprowadzanie ich do
kultu fałszywych bogów» – powiedziała Maryja 13 czerwca 1989.
Drugi cel masonerii: doprowadzić ludzkość do adorowania fałszywych bogów
«Loże masońskie mają za zadanie działać przebiegle, by wszędzie doprowadzić ludzi do
pogardzania świętym Prawem Bożym, do otwartej opozycji wobec dziesięciu Przykazań.
Dążą one do zniesienia kultu należnego samemu tylko Bogu, aby oddawać go bogom
fałszywym – wychwalanym i adorowanym przez bardzo wielu ludzi. Tymi bogami są:
rozum, ciało, pieniądz, niezgoda, władza, przemoc, przyjemność. Dusze wpadają przez to w
mroczną niewolę zła, wad i grzechów, a w chwili śmierci i sądu Bożego – w jezioro
wiecznego ognia, którym jest Piekło.» (405)
Trzeci cel masonerii: bluźnić Bogu
«Celem masonerii nie jest odrzucanie Boga – wyjaśnia Matka Boża 3 czerwca 1989 – lecz
bluźnienie Mu. Bestia otwiera usta dla bluźnierstw przeciwko Bogu, by bluźnić Jego Imieniu
i Jego przybytkowi, i przeciw wszystkim mieszkańcom Nieba. Największym bluźnierstwem
jest odrzucanie kultu należnego tylko Bogu, a oddawanie go stworzeniom i samemu
szatanowi. Dlatego też obecnie – w ślad za deprawującym działaniem masonerii –
rozszerzają się wszędzie czarne msze i kult szatana. Ponadto masoneria działa wszelkimi
sposobami, aby przeszkodzić duszom w osiągnięciu zbawienia. Chce ona uczynić
nieskutecznym dzieło Odkupienia dokonane przez Chrystusa.» (405) W tym samym orędziu
Maryja wyjaśnia i ukazuje, jak masoneria realizuje swe cele. Apokalipsa opisuje Bestię,
wychodzącą z morza, jako posiadającą dziesięć rogów oraz siedem głów. Maryja wyjaśnia (3
czerwca 1989), iż stanowią one symbol władzy masonerii.
SYMBOL DZIESIĘCIU ROGÓW BESTII: szerzenie prawa niezgodnego z Prawem Bożym
«Ta czarna Bestia ma dziesięć rogów, a na nich – dziesięć diademów oznaczających
panowanie i władzę królewską. Masoneria panuje i rządzi na całym świecie za pomocą
dziesięciu rogów. W świecie biblijnym róg był używany jako narzędzie wzmacniające,
pozwalające lepiej słyszeć czyjś głos, jako potężny środek komunikacji. Bóg ogłosił Swą
wolę ludowi przy pomocy dziesięciu rogów, które pozwoliły poznać Jego Prawo: przy
pomocy dziesięciu przykazań... Za pośrednictwem dziesięciu przykazań Pan przekazał Swe
Prawo, masoneria zaś – mocą swych dziesięciu rogów – szerzy wszędzie prawo pozostające
w zupełnej sprzeczności z Prawem Bożym.
Przeciwstawiając się przykazaniu Pańskiemu: «Nie będziesz miał cudzych bogów
obok Mnie», masoneria ustanawia fałszywe bożki, przed którymi wielu upada na twarz w
adoracji.
Przeciwstawia się przykazaniu: «Nie będziesz wzywał Imienia Pana nadaremno» – i
bluźni Bogu i Jego Chrystusowi. Czyni to bardzo wieloma podstępnymi i diabelskimi
sposobami. Wprowadza się nawet Jego imię w niestosowne nazwy produktów handlowych i
realizuje świętokradzkie filmy o Jego życiu i Boskiej Osobie.
Wbrew przykazaniu: «Pamiętaj, abyś dzień święty święcił», masoneria przekształciła
niedzielę w weekend, w dzień sportu, zabaw i rozrywek.
Przykazaniu: «Czcij ojca swego i matkę swoją», przeciwstawia ona nowy model
rodziny, polegający na współżyciu nawet homoseksualistów.
Na przekór przykazaniu: «Nie zabijaj», masonerii udało się zalegalizować wszędzie
aborcję, doprowadzić do przyjęcia eutanazji i sprawić, że prawie zanikł szacunek dla
wartości ludzkiego życia.
Przeciwstawiając się przykazaniu: «Nie popełniaj grzechów nieczystych»,
usprawiedliwia ona, wychwala i szerzy wszelkie formy nieczystości – usprawiedliwiając
nawet akty przeciwne naturze. l Wbrew przykazaniu: «Nie kradnij», masoneria pracuje nad
tym, by coraz bardziej rozszerzały się kradzieże, przemoc, uprowadzenia i rabunek.
Przeciwstawiając się przykazaniu: «Nie mów fałszywego świadectwa», stara się ona o
coraz większe rozprzestrzenianie się i uprawomocnienie oszustwa, kłamstwa i obłudy.
Na przekór przykazaniu: «Nie pożądaj żony bliźniego swego ani żadnej jego rzeczy»,
masoneria usiłuje zepsuć do głębi sumienie, oszukując umysł i ludzkie serce. I tak popycha
się dusze na zepsutą i złą drogę nieposłuszeństwa wobec Prawa Pańskiego. Pogrążają się one
w grzechu i uniemożliwia się im przyjęcie daru Łaski i Bożego Życia.» (405)
Wystarczy spojrzeć na nasze życie, na życie bliskich, na otoczenie, w którym żyjemy, na
całe społeczeństwa, by odpowiedzieć sobie na pytanie: ile trucizny masońskiego sposobu
myślenia, podważającego Boże Prawo wlało się już w nasze serca?
SYMBOL SIEDMIU GŁÓW BESTII: zastępowanie cnót grzechami głównymi
«Łaska Odkupienia udzielana jest za pomocą siedmiu sakramentów – mówi Maryja 3
czerwca 1989. Przez łaskę wszczepiane są w dusze ziarna nadprzyrodzonego życia, którymi
są cnoty... W Boskim słońcu siedmiu Darów Ducha Świętego cnoty te kiełkują, wzrastają,
rozwijają się coraz bardziej i prowadzą dusze świetlaną drogą miłości i świętości... Siedmiu
cnotom teologicznym i kardynalnym – będącym owocem życia w łasce Bożej – masoneria
przeciwstawia siedem grzechów głównych, które są owocem ciągłego życia w stanie
grzechu. I tak wierze przeciwstawia pychę; nadziei – rozwiązłość; miłości – chciwość;
roztropności – gniew; męstwu – lenistwo; sprawiedliwości – zazdrość; umiarkowaniu –
łakomstwo. Człowiek stający się ofiarą siedmiu grzechów głównych stopniowo jest
prowadzony do odrzucenia kultu należnego Bogu, aby oddawać cześć fałszywym bożkom,
będącym uosobieniem wszystkich tych wad. Na tym polega największe i najstraszniejsze
bluźnierstwo. Dlatego właśnie na każdej głowie Bestii wypisane jest imię bluźniercze. Każda
loża masońska ma za zadanie doprowadzenie do adorowania innego bożka.
Pierwsza głowa nosi bluźniercze imię pychy. Wada ta przeciwstawia się cnocie wiary i
prowadzi do oddawania czci bożkowi, którym staje się ludzki rozum, wyniosłość, technika i
postęp.
Druga głowa nosi bluźniercze imię rozwiązłości. Przeciwstawia się cnocie nadziei i
prowadzi do adorowania bożka seksualności i nieczystości.
Trzecia głowa nosi bluźniercze imię chciwości. Przeciwstawia się cnocie miłości i
szerzy wszędzie kult boga pieniądza.
Czwarta głowa nosi bluźniercze imię gniewu. Przeciwstawia się cnocie roztropności i
prowadzi do oddawania czci bogu niezgody i podziału.
Piąta głowa nosi bluźniercze imię lenistwa. Przeciwstawia się cnocie męstwa i szerzy
kult bożka strachu, opinii publicznej i wyzysku.
Szósta głowa nosi bluźniercze imię zazdrości. Przeciwstawia się cnocie
sprawiedliwości i prowadzi do oddawania czci bożkowi przemocy i wojny.
Siódma głowa nosi bluźniercze imię braku umiaru w jedzeniu i piciu. Przeciwstawia
się cnocie umiarkowania i prowadzi do oddawania czci bożkowi tak wychwalanego
hedonizmu, materializmu i przyjemności.» (405)
BESTIA PODOBNA DO BARANKA: MASONERIA KOŚCIELNA
Jednak ani Smokowi, ani Bestii podobnej do pantery nie udaje się pokonać Niewiasty i
Jej dziecka. Nadchodzi więc ostatni atak, pomoc, która ma uderzyć w samo serce Niewiasty:
w Jej dziecko - Chrystusa i w Jej dziecko - Kościół, w każdego z nas. I tak św. Jan ujrzał
jeszcze jedną postać w tej decydującej walce. Tak o tym pisze: «Potem ujrzałem inną Bestię,
wychodzącą z ziemi: miała dwa rogi podobne do rogów Baranka, a mówiła jak Smok. I całą
władzę pierwszej Bestii przed nią wykonuje, i sprawia, że ziemia i jej mieszkańcy oddają
pokłon pierwszej Bestii, której rana śmiertelna została uleczona. I czyni wielkie znaki, tak iż
nawet każe ogniowi zstępować z nieba na ziemię na oczach ludzi. I zwodzi mieszkańców
ziemi znakami, które jej dano uczynić przed Bestią, mówiąc mieszkańcom ziemi, by
wykonali obraz Bestii, która otrzymała cios mieczem, a ożyła. I dano jej, by duchem
obdarzyła obraz Bestii, tak iż nawet przemówił obraz Bestii, i by sprawił, że wszyscy
zostaną zabici, którzy nie oddadzą pokłonu obrazowi Bestii. I sprawia, że wszyscy: mali i
wielcy, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy otrzymują znamię na prawą rękę lub na czoło i że
nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia – imienia Bestii lub liczby jej imienia.
Tu jest [potrzebna] mądrość. Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy: liczba to bowiem
człowieka. A liczba jego: sześćset sześćdziesiąt sześć» (Ap 13,11-18). Maryja wyjaśniała od
pierwszych orędzi przekazanych ks. Gobbiemu, że «czarna Bestia to masoneria, która
przeniknęła nawet do Kościoła» (267). Dodała też: «Jako Mama chciałam was przede
wszystkim ostrzec przed wielkim niebezpieczeństwem zagrażającym dziś Kościołowi z
powodu licznych diabelskich ataków, usiłujących go zniszczyć. W tym celu – na pomoc
czarnej Bestii, która wyszła z morza – wychodzi z ziemi Bestia o dwóch rogach, podobnych
do rogów baranka» (406).
DLACZEGO BESTIA POSIADA ROGI PODOBNE DO ROGÓW BARANKA?
I na to pytanie odpowiada najlepsza z Matek, pragnąca nas ostrzec i ocalić: «Baranek w
Piśmie Świętym zawsze był symbolem ofiary. I tak w noc Wyjścia baranek zostaje złożony
w ofierze, a odrzwia domów Hebrajczyków – pokropione jego krwią, dla uchronienia przed
karą dotykającą wszystkich Egipcjan. Żydowska Pascha co roku przypomina ten fakt przez
ofiarę z baranka, którego składa się w ofierze i spożywa. Na Kalwarii Jezus Chrystus składa
siebie w ofierze dla Odkupienia ludzkości. On sam staje się naszą Paschą i prawdziwym
Barankiem Bożym, który gładzi grzechy świata. Bestia ma na głowie dwa rogi, podobne do
rogów baranka. Z symbolem ofiary głęboko wiąże się symbol kapłaństwa: dwa rogi. W
Starym Testamencie najwyższy kapłan nosił nakrycie głowy z dwoma rogami. W Kościele
Biskupi noszą mitrę – z dwoma rogami – oznaczającą pełnię ich kapłaństwa. Czarna Bestia,
podobna do pantery, oznacza masonerię. Bestia o dwóch rogach, podobna do baranka,
oznacza masonerię, która wniknęła w łono Kościoła. Symbolizuje masonerię kościelną, która
rozszerzyła się zwłaszcza wśród członków Hierarchii. To przeniknięcie masonerii do
wnętrza Kościoła przepowiedziałam wam już w Fatimie, kiedy ogłosiłam, że szatan wejdzie
aż na szczyt Kościoła» (406).
PODSTĘPNA TAKTYKA BESTII
W wielu orędziach Matka Boża odsłoniła przed nami taktykę Bestii podobnej do baranka,
czyli masonerii, która przeniknęła do Kościoła. Najlepsza z matek nie mówi tego jedynie po
to, by nas przerazić, lecz by ukazać jasne i proste sposoby bronienia się przed obecnym
atakiem zła, by żyć w łączności z Bogiem, wynagradzać i ocalić życie wieczne. Św. Jan,
przedstawiając w Apokalipsie przedmiot ataku Smoka napisał, iż walczy on z Niewiastą
(12,13), Jej dzieckiem (12,4) oraz z resztą Jej potomstwa (12,17). Maryja wyjaśnia, że
masoneria stawia sobie za cel zaatakowanie Chrystusa - Jej Syna oraz mistycznego Ciała
Chrystusa – Kościoła. 29 czerwca 1983 r. powiedziała ks. Gobbiemu, że masoneria: «atakuje
i rani [Kościół], usiłuje go zniszczyć podstępną taktyką. Jej duch rozszerza się wszędzie jak
trująca chmura, która prowadzi do paraliżu wiary, tłumi gorliwość apostolską, oddala coraz
bardziej od Jezusa i Jego Ewangelii» (267).
ŁĄCZNOŚĆ MASONERII KOŚCIELNEJ Z MASONERIĄ ŚWIECKĄ
Bestia, która wyłoniła się z ziemi, pomaga Bestii, która wyszła z morza, pokonać –
zaatakowaną przez Smoka – Niewiastę, Jej Dziecko i resztę Jej potomstwa. Dlatego
masoneria świecka współdziała ściśle z masonerią kościelną dla osiągnięcia tego
najważniejszego celu: odniesienia zwycięstwa nad Dobrem i oddania władzy w ręce Zła.
«Masoneria kościelna otrzymuje polecenia i władzę od różnych lóż masońskich i pracuje nad
tym, aby wszystkich włączyć potajemnie do tych tajnych sekt. Ambitnych przyciąga
perspektywą łatwej kariery. Napełnia dobrami spragnionych pieniędzy. Pomaga swym
członkom w górowaniu nad innymi i w zajmowaniu najważniejszych stanowisk.
Równocześnie – w podstępny, lecz zdecydowany sposób – odsuwa na bok tych wszystkich,
którzy odmawiają uczestniczenia w jej planie. Bestia podobna do baranka posługuje się całą
władzą pierwszej Bestii, w jej obecności. Zmusza wszystkich mieszkańców ziemi do
oddawania pokłonu pierwszej Bestii. Ponadto masoneria kościelna wznosi posąg na cześć
Bestii i zmusza wszystkich ludzi do oddawania mu pokłonu. Zgodnie jednak z pierwszym
przykazaniem Świętego Prawa Pańskiego jedynie BOGU samemu można oddawać pokłon.
Tylko Jemu samemu należy się wszelka forma kultu. I tak w miejsce BOGA stawia się
BOŻKA, mocnego, silnego, władczego. Ten potężny bożek sprawia, że wszyscy zostaną
zabici, którzy nie oddadzą pokłonu obrazowi Bestii... Jak już wam ujawniłam, ten wielki
bożek – utworzony po to, aby wszyscy oddawali mu pokłon i służyli mu – to fałszywy
Chrystus i fałszywy Kościół.» (407)
ATAK MASONERII NA KOŚCIÓŁ MA DOPROWADZIĆ DO OSIĄGNIĘCIA
NASTĘPUJĄCYCH CELÓW:
zaprzeczyć istnieniu Boga i doprowadzić ludzkość do buntu przeciw Bogu
«Ateizm marksistowski i masoneria stoją na czele zastępu zgromadzonego po to, aby całą
ludzkość doprowadzić do zaprzeczenia istnieniu Boga i do buntu przeciw Niemu. Na czele
tego zastępu stoi sam Lucyfer, powtarzający dziś wyzwanie skierowane przeciwko Panu, aby
samemu otrzymać cześć należną Bogu. Walczą po jego stronie wszystkie demony, które
obecnie rozeszły się z piekła po ziemi, by jak największą liczbę dusz doprowadzić do
potępienia. Przyłączają się do nich wszystkie duchy potępionych i tych, którzy w życiu
kroczą odrzucając Boga. Obrażają Go, bluźnią Mu, idą drogą egoizmu i nienawiści, zła i
nieczystości. Ich jedynym celem jest poszukiwanie przyjemności, zaspokajanie wszystkich
swoich namiętności. Walczą o zwycięstwo nienawiści, zła, nieczystości.» (314)
usprawiedliwić grzech
«Celem masonerii kościelnej jest usprawiedliwianie grzechu, przedstawianie go nie jako zła,
lecz jako wartości i dobra. Doradza się popełnianie go jako sposób zaspokajania wymagań
własnej natury i niszczy się przez to korzeń, z którego mogłaby wyrosnąć skrucha. Mówi się,
że spowiedź nie jest już konieczna. Zgubny owoc tego przeklętego raka – który rozszerzył
się w całym Kościele – to powszechny zanik spowiedzi indywidualnej. Dusze stale żyją w
grzechu, odrzucając dar Życia, ofiarowanego przez Jezusa.» (406)
zniszczyć Ewangelię
«Jezus jest Drogą prowadzącą do Ojca za pomocą Ewangelii. Masoneria kościelna
popiera egzegezę, która – doszukując się w Ewangelii najróżniejszych gatunków literackich
– daje wyjaśnienia racjonalistyczne i naturalistyczne. Przez to cała Ewangelia jest ciągle
rozrywana. Dochodzi się w końcu do zaprzeczania historycznej rzeczywistości cudów i
zmartwychwstania Chrystusa, a nawet poddaje się w wątpliwość samą Boskość Jezusa i Jego
zbawczą misję.» (406)
zniszczyć Eucharystię
«Kościół jest życiem, bo daje Łaskę i jedynie on posiada skuteczne środki udzielania
łaski – siedem sakramentów... Masoneria kościelna usiłuje na wiele podstępnych sposobów
zaatakować w Kościele kult sakramentu Eucharystii. Uznaje w niej jedynie aspekt Uczty, a
usiłuje pomniejszyć jej wartość jako Ofiary i zanegować rzeczywistą i osobową obecność
Jezusa w konsekrowanych Hostiach. W tym celu stopniowo zostały zniesione wszelkie
zewnętrzne oznaki wyrażające wiarę w rzeczywistą obecność Jezusa w Eucharystii, np.
przyklękanie, godziny publicznej adoracji, święty zwyczaj otaczania Tabernakulum
światłami i kwiatami.» (406)
zniszczyć wiarę w Chrystusa
«Celem masonerii kościelnej jest zniszczenie Chrystusa i Jego Kościoła, przez utworzenie
nowego bożka, to znaczy fałszywego Chrystusa i fałszywego Kościoła. Jezus Chrystus jest
Synem Boga żywego, wcielonym Słowem. Jest On prawdziwym Bogiem i prawdziwym
człowiekiem, bo połączył naturę ludzką i naturę Boską w Swej Boskiej Osobie. Sam Jezus
dał w Ewangelii najpełniejsze określenie Siebie mówiąc, że jest Prawdą, Drogą i Życiem.
...Masoneria kościelna usiłuje więc zaciemnić Jego Boskie Słowo przez interpretacje
naturalistyczne i racjonalistyczne. Poprzez próby uczynienia Go rzekomo bardziej
zrozumiałym i lepiej słuchanym, pozbawia Je całej nadprzyrodzonej zawartości. Przez to
szerzą się coraz bardziej błędy w Kościele katolickim. Z powodu rozpowszechniania się tych
błędów wielu oddala się dziś od prawdziwej wiary, realizując w ten sposób proroctwo, które
dałam wam w Fatimie: "Przyjdą czasy, gdy wielu ludzi utraci prawdziwą wiarę." Utrata
wiary to odstępstwo. Masoneria kościelna działa w podstępny i diabelski sposób, aby
wszystkich ludzi doprowadzić do odstępstwa.» (406)
zniszczyć Mistyczne Ciało Chrystusa, czyli Kościół
«Po zniszczeniu Chrystusa historycznego Bestia o dwóch rogach, podobna do baranka,
usiłuje zniszczyć Chrystusa Mistycznego, którym jest Kościół...» (406)
osłabić autorytet Papieża
Jednym ze sposobów zaatakowania Kościoła jest także odebranie autorytetu Papieżowi:
«Biskupi zachowują dziwne milczenie i nie reagują. Kiedy Mój Papież mówi odważnie i
ponownie potwierdza z mocą Prawdy wiary katolickiej, odmawia się słuchania go. Więcej
nawet – publicznie krytykuje się go i wyśmiewa. Istnieje subtelna, diabelska taktyka –
uknuta potajemnie przez masonerię – używana dziś wobec Ojca Świętego dla ośmieszania
jego osoby i jego działania, dla udaremniania jego posługi.» (384) «...Kościołowi udaje się
zachować jedność, gdy opiera się na kamieniu węgielnym swej jedności: na Piotrze i na
Papieżu, który dziedziczy charyzmat Piotra. Masoneria usiłuje więc zniszczyć jedność
Kościoła przez podstępny i zdradziecki atak na Papieża. Zawiązuje ona spisek opozycji i
kontestacji wobec Papieża. Wspiera i wynagradza tych, którzy go lekceważą i są mu
nieposłuszni. Szerzy głosy krytyczne oraz sprzeciwy Biskupów i teologów. Przez to burzy
się sam fundament jedności Kościoła i staje się on coraz bardziej porozrywany i
podzielony.» (406)
rozbić jedność Kościoła
«Brak jedności, podziały, walki i antagonizmy pojawiły się w Kościele. Siły ateizmu i
masonerii, które przeniknęły do jego łona, doprowadziły do zniszczenia wewnętrznej
jedności i zaciemnienia wspaniałości jego świętości. Są to czasy przeze Mnie
zapowiedziane, kiedy Kardynałowie sprzeciwiają się Kardynałom, Biskupi – Biskupom,
Kapłani – Kapłanom. Owczarnię Chrystusową rozrywają drapieżne wilki, które weszły do
niej w szatach pozornie nieszkodliwych i łagodnych baranków. Znajdują się one pomiędzy
tymi, którzy zajmują najbardziej odpowiedzialne stanowiska. Z powodu nich szatanowi
udało się wejść i działać nawet na samym szczycie Kościoła. Biskupi i Kapłani Świętego
Kościoła Bożego, jakże wielka jest dziś wasza odpowiedzialność!» (332)
wprowadzić fałszywy ekumenizm przez wymieszanie religii
«Kościół jest prawdą, ponieważ to jedynie jemu Jezus powierzył strzeżenie całego
nienaruszalnego depozytu wiary. Powierzył to Kościołowi hierarchicznemu, czyli Papieżowi
i zjednoczonym z nim Biskupom. Masoneria kościelna usiłuje zniszczyć tę rzeczywistość
przez fałszywy ekumenizm, skłaniający do przyjęcia wszystkich Kościołów chrześcijańskich
jako posiadających część prawdy. Masoneria kościelna opracowuje plan założenia jednego
powszechnego Kościoła ekumenicznego, utworzonego przez zmieszanie wszystkich wyznań
chrześcijańskich – w tym i Kościoła katolickiego.» (406)
przygotować grunt dla ukazania się Antychrysta
Szczytem działalności masonerii w Kościele i w świecie będzie opanowanie go na jakiś
czas przez Antychrysta. Obecne działanie masonerii zmierza w kierunku przygotowania jego
ukazania się. Wydarzenie to zapowiada Pismo Święte (por. Dn 8,11-12; 2 Tes 2,8). Również
Katechizm Kościoła Katolickiego określa je jako "ostatnią próbę Kościoła" (pkt 675).
«Zwłaszcza dla Kościoła nadeszła godzina wielkiej próby. Zostanie on wstrząśnięty –
ostrzega Maryja 1 stycznia 1993 – brakiem wiary, zaciemniony odstępstwem, zraniony
zdradami, opuszczony przez swoje dzieci, podzielony z powodu schizm. Zostanie wzięty w
posiadanie i zdominowany przez masonerię. Stanie się podatną glebą, na której wyrośnie
drzewo zła złoczyńcy – Antychrysta. Ustanowi on swe królestwo w jego wnętrzu.» Maryja
ostrzega nas z naciskiem, że chwila ta jest już bliska: «Kielich Bożej Sprawiedliwości jest
pełny i przelewa się. Widzę karę, przez którą Miłosierdzie Boże chce oczyścić i ocalić tę
biedną grzeszną ludzkość. Jakże liczne i wielkie czekają was cierpienia, Moje biedne dzieci,
tak podstępnie atakowane i zwodzone przez szatana – ducha kłamstwa, który was zwodzi i
prowadzi na śmierć! Wielka jest Moja troska, bowiem Mój Kościół zdany jest na łaskę mocy
zła. Zagrażają mu one i próbują go zniszczyć od wewnątrz. Masoneria ze swą diabelską
mocą ustanowiła swoje centrum w samym sercu Kościoła, w którym przebywa Wikariusz
Mojego Syna Jezusa. Stamtąd rozszerza swój zgubny wpływ na wszystkie części świata.
Kościół znowu zostanie zdradzony przez swoich, będzie okrutnie prześladowany i
zaprowadzony na miejsce stracenia. Widzę, że jego krwawe prześladowanie znajduje się już
u waszych drzwi. » (509)
KRYSTYNA
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Kochani, jak ktos odpowie na apel, to BARDZO prosze pisac na podane w mailu
namiary a nie do mnie. dziekuje ewa
Szczęść Boże. W imieniu dobrego mojego parafianina, Tomka poszukuję
pracy dla niego. Mężczyzna lat 40, trójka dzieci, każda praca
fizyczna. ( z zawodu jest piekarzem ), ma dług na mieszkaniu 80
tys, remontował kilka lat temu, zaciągnął kredyt, teraz stracił
pracę. Kredyt spłacił częściowo ( ze 130 tys. - zostało do
spłaty 80). Ma spłacić w ciągu kilku lat. Utrata pracy przekreśla
te możliwości. Rodzina modli się o cud pracy. Miesięcznie musi
płacic prawie 2 tys. raty. Rodzina modli się o jaką kolwiek pracę,
aby spłacić kredyt. Żona opiekuje się dziećmi, troje najmłodsze urodziło się chore, jest nadzieja że będzie wyleczone
choć trzeba czasu. On jest jedynym żywicelem rodziny. Ona otwiera
kościół od sześciu miesięcy, i sama przychodzi na adorację
codziennie. Czasami mąż. To ważne świadectwo w popegeerowskiej
wiosce. Proszę o przekazanie tej inforamcji tym którzy mogą pomóc.
Błogosławię i dziekuję. ks. jacek
Miejscowość, z której pochodzi Tomek, to Bażkowice koło Kamienia
Pomorskiego, w diecezji kamińsko szczecińskiej, najlepiej niech
wszyscy piszą na adres mailowy:
[email protected]
lub telefonuja do Bożena Wachowiak - 605069608, dziękuje z
Bogiem:)
pozdrawiam serdecznie,
Zdobywał słabych i grzesznych kto? – Ojciec PIO!
Misją Ojca Pio było przyprowadzanie ludzi do Boga. Słabych i
grzesznych. Wiedział, że Jezus Chrystus nie zna innych granic, jak
tylko przeszkody postawione w sercu zagubionego człowieka.
Ojciec Pio doskonale rozumiał problemy duszpasterskie. Pamiętał,
że Jezus powołał go nie tylko dla osobistego uświęcenia, ale także
chciał, aby pomagał Mu w zbawianiu dusz. Pisał, że Jezus w
Ewangelii posyłał do innych swoich uczniów, bo wiara nie ogranicza
się do doświadczenia prywatnego i wewnętrznego, ale ma być
świadectwem publicznym i wspólnotowym. Przyjaźń z Jezusem była dla
niego tak pięknym darem, że nie potrafił jej zatrzymać dla siebie i
czuł wewnętrzną potrzebę przekazania jej innym. Pragnął dotrzeć z
Jego Ewangelią do wszystkich ludzi na świecie.
fot. Voce di Padre Pio
Gdy brakuje dobrych kapłanów!
Ojciec Pio bardzo cenił kapłanów, ponieważ bez nich śmierć i męka
Chrystusa wydawała się nie służyć niczemu. „Na co przydałby się dom
pełen złota – pytał – gdyby w nim nie było nikogo, kto otworzyłby
drzwi?”
To Bóg chciał, aby nieustannie modlił się i cierpiał za księży.
Dowiadujemy się o tym z relacji, jaką 7 kwietnia 1913 roku przesłał
do ojca Agostina: „W piątek rano leżałem w łóżku, kiedy objawił mi
się Jezus. Był udręczony, w opłakanym stanie. W widzeniu pokazał mi
rzeszę kapłanów: jedni z nich odprawiali mszę świętą, inni
zakładali i zdejmowali szaty liturgiczne. Widok Jezusa był bardzo
przykry. Spoglądał na tych kapłanów przerażony. Odwrócił od nich swój wzrok
i skierował spojrzenie na mnie. Wtedy dwie łzy spłynęły Mu po
policzkach. Z cierpieniem na twarzy, powiedział: „Rzeźnicy! Mój
synu, moja męka nie trwała trzy godziny, gdyż z powodu ludzi konam
aż do końca świata. Szukam choćby jednej kropli ludzkiego
współczucia, lecz oni zostawiają mnie samego i przytłoczonego
obojętnością. Niewdzięczność i ospałość moich sług czyni moje
konanie bardziej uciążliwym. Źle odpowiadają na moją miłość! Do zobojętnienia dodali
wzgardę i brak wiary. Z miejsca bym
ich uśmiercił, gdyby nie powstrzymywali mnie ich Aniołowie
Stróżowie i dusze we mnie zakochane”.
Kryzys mówienia o Bogu był dla niego kryzysem wiary, miłości i
życia duchowego. „Jaką misję otrzymali apostołowie – pytał – jak
nie głoszenie słowa Bożego?” Ubolewał, że tak mało z powołanych na
Bożą służbę, dobrze wypełnia swoje obowiązki, a ludzie odchodzą od
Boga z powodu braku dobrych kapłanów, którzy głosiliby im
Ewangelię.
W 1919 roku prosił ojca Agostino o nowych spowiedników, gdyż
„prawdziwym okrucieństwem i tyranią jest odsyłać co dzień tysiące
dusz przybywających z odległych miejsc z zamiarem obmycia się z
grzechów, bez możliwości uzyskania tego z powodu braku kapłanów”.
Zdobywca serc
Sam nie tyle zdobywał uszy słuchaczy, co podbijał ich serca,
celebrując msze święte, sprawując sakrament pojednania i
towarzysząc im duchowo.
„Jego msza święta była długa – wspominał wizytę u Ojca Pio Jan
Paweł II – widać było na jego twarzy, że głęboko cierpi. Tam na
ołtarzu w San Giovanni Rotondo dokonywała się bezkrwawa ofiara
Chrystusa i w tym czasie krwawiące rany na rękach przywodziły mi na
myśl ofiarę ukrzyżowanego Jezusa”.
Kiedyś pewien morderca przyszedł do Stygmatyka, aby się
wyspowiadać, ale nie wyznał grzechu zabójstwa. „To wszystko, mój
synu?” – pytał go Ojciec Pio. Człowiek ten, choć trzy razy słyszał
pytanie, to jednak milczał. Wtedy Ojciec Pio pogrążył się w
modlitwie, wstał i poprowadził tego penitenta za ramię do kościoła.
Tam mężczyzna zobaczył w ławce ofiarę zabójstwa i zemdlał. Kiedy
odzyskał przytomność, z żalem wyznał winę i pojednał się z Bogiem.
Słowem i przykładem pomagał ludziom stawać się świętymi, rozbudzał
w nich ewangeliczne ideały, uwalniał od iluzji, że szczęście
znajduje się poza Bogiem. W listach kierował się mądrością,
miłością i ojcowską cierpliwością. „Twoje zbawienie – pisał do
córki duchowej Ojciec Pio – nie mniej niż moje własne, leży mi na
sercu. Pięćdziesiąt razy dziennie powierzam cię Jezusowi”. „Skoro
nie potrafisz iść wielkimi krokami po drodze, jaką Pan cię
prowadzi, to zadawalaj się małymi i cierpliwie czekaj, aż kiedyś
urosną nogi zdolne do biegu i skrzydła do latania. Jesteś małą
pszczółką, ale staniesz się wielką i wytwarzającą miód”. Ojciec
Ignazio z Jelsi zanotował, że w 1921 roku do San Giovanni Rotondo
przynoszono siedemset listów dziennie. Była to liczba wyjątkowa jak
na lata dwudzieste XX wieku.
Słowa Chrystusa: „Paś owce moje” oznaczały dla Ojca Pio: „Cierp za moje owce”.
„Wzorem i przykładem – stwierdził – według którego należy
kształtować i prowadzić życie, jest Jezus Chrystus”. Upodobnił się do Niego. Przemawiał do
bliźnich, do tysięcy
pielgrzymów przez widoczne stygmaty. Dla wielu były one „magnesem,
amboną i orędziem z nieba”.
Troska o świętość ludzkich dusz była charakterystycznym rysem jego
życia i misji.
Przysłał nas Ojciec Pio
Ojciec Pio wychowywał licznych naśladowców. Często nakazywał swoim
duchowym dzieciom, by przyprowadzili do niego kogoś ze swojej
rodziny, grona znajomych lub też zupełnie obcych ludzi, których im
wskazał. Często były to osoby niewierzące, a nawet wojujące z
Kościołem. W ten sposób wychodził do ludzi zagubionych duchowo, nie
opuszczając klasztoru, szukał tych, którzy byli daleko.
Któregoś dnia po wyspowiadaniu pewnej kobiety, powiedział do niej:
„Przyślij mi tutaj twoją siostrzenicę”. Ponieważ mieszkała ona w
jednym z miast na północy Włoch, ciocia zadzwoniła do niej. Po
przyjeździe do San Giovanni Rotondo dziewczyna weszła do kościoła.
Stygmatyk stał wśród ludzi, lecz zwrócił się właśnie do niej i od
razu zawołał ją po imieniu.
Innym razem posłał swoich synów duchowych do zupełnie nieznanego im
człowieka, leżącego na łożu śmierci, by odmówili za niego różaniec.
Paolo Nigro był nauczycielem, który wśród uczniów rozpowszechniał
swoje ateistyczne przekonania. Po tej wizycie odzyskał zdrowie,
pojechał do San Giovanni Rotondo, gdzie wyspowiadał się u Ojca Pio
i nawrócił. Potem sam przywoził innych do San Giovanni Rotondo,
chcąc w ten sposób naprawić krzywdy wyrządzone wcześniej swoją
działalnością.
Przytoczone świadectwa uwiarygodnia adnotacja z klasztornej
kroniki. Przełożony klasztoru, o. Lorenzo zapisał: „Muszę zauważyć,
że słowa Ojca Pio ściągnęły do San Giovanni Rotondo wielu
nieochrzczonych i protestantów, którzy przyjęli u nas sakramenty i
wrócili do Kościoła. Wiele osób dalekich od życia religijnego
wróciło gorliwie do praktyk religijnych”.
Szkodliwe milczenie
W kwestii głoszenia innym wiary w Boga Ojciec Pio podzielił
chrześcijan na trzy grupy: niewolników grzechów, najemników
korzyści i synów miłości. Pierwsi żyli z dala od Boga w grzechu śmiertelnym. Drudzy trwali
w
łasce uświęcającej, ale pod wpływem wstydu, lęku i zamknięcia się w
sobie nigdy publicznie nie głosili Boga. Choć wierzyli w życie
wieczne, to jednak w postępowaniu kierowali się opiniami i obawami
ludzkimi. Trzecia grupa to ci, którzy żyli w przyjaźni z Bogiem i
angażowali się w głoszenie Ewangelii spotkanym ludziom. Ci
chrześcijanie byli prawdziwymi uczniami Chrystusa i synami
Kościoła.
Dla Ojca Pio wierzyć w Boga, znaczyło żyć łaską uświęcającą i
troszczyć się o zbawienie bliźnich. Mówić innym o Bogu nie z
obowiązku, lecz z potrzeby serca. „Gdybyś powiedział słońcu – pisał
– że nie może świecić, to skłamałbyś. Mówiąc, że chrześcijanin nie
jest apostołem, zasmucasz Jezusa i czynisz Go kłamcą. Bo łatwiej
jest słońcu nie ogrzewać i świecić, niż chrześcijaninowi nie głosić
wiary”. Pożytecznymi katolikami byli dla niego ci, którzy żyli w
przyjaźni z Bogiem i pracowali w Kościele dla zbawienia świata. „Na
litość Chrystusa, proszę – ostrzegał – abyście nigdy nie oziębli w
gorliwości apostolskiej. Biegnijcie i nigdy się nie zatrzymujcie na
drodze głoszenia Boga i miłowania bliźnich. Zatrzymanie się oznacza
cofanie się po własnych śladach”.
Chrześcijanin był dla niego „żywą księgą”, z której wyczytywał
istnienie Boga. Mawiał, że lepiej być chrześcijaninem, nie
ogłaszając tego, niż tylko mówić i nim nie być. „Jeżeli zły
przykład – pisał – jest czymś strasznym i zgubnym, to ileż pożytku
przynosi dobry przykład”.
Wiedział, że milczenie o Bogu szkodzi ludziom. Mawiał, że kto pełen jest Boga, ten znajdzie
sposoby, aby
pozyskać innych dla Chrystusa. Uważał, że ten, kto ma w sobie
miłość, powinien głosić prawdy boskie.
Niezbędny element ewangelizacji
„Bóg nie wszystkich wzywa do tego – stwierdził – aby zbawiali dusze
i szerzyli Jego chwałę przez wyjazd na misje. Człowiek przyczynia
się do zbawienia dusz przez autentyczne życie chrześcijańskie,
modląc się nieustannie do Boga, aby przyszło Jego Królestwo, aby
nie wystawiał na pokuszenie i zachował od złego”. Powtarzał, że jeżeli nie ma modlitwy, nie
będzie także
ewangelizacji.
Był człowiekiem prawdziwej modlitwy. „Ojciec Pio – wspominał
pewien zakonnik – modlił się zawsze, w dzień i w nocy. Jego
pierwszą katedrą nauczania nas był chór zakonny, w którym spędzał
długie godziny, trwając na kolanach jako wierny czciciel Jezusa
utajonego w Eucharystii. Gdy był razem z nami, modlił się.
Odpowiadał na nasze pytania trzymając różaniec w ręku lub na
piersiach, za szkaplerzem habitu. Często powtarzał, że modli się za
nas, o zbawienie dusz”.
Modlił się z pokorą, ufnie i wytrwale. Apostolat modlitwy
stawiał na równi z apostolatem słowa: „Módlmy się za przewrotnych i
oziębłych, módlmy się za gorliwych. Szczególnie módlmy się za tych,
którzy pracują nad zbawieniem dusz i dla chwały Bożej na misjach,
wśród tak wielu niewiernych i zatwardziałych ludów”.
Potrafił przejąć się do głębi potrzebami innych. Na modlitwie
wsłuchiwał się w glos Boga, który objawiał przed nim tajemnice serc
innych ludzi. „Kiedy tylko uklęknąłem przy konfesjonale Ojciec Pio
– wyznał Alberto Del Fante Del Fante, członek loży masońskiej i
dziennikarz, który w czasopiśmie Laicka Italia publikował artykuły
ośmieszające Ojca Pio, twierdząc, że jest manipulatorem, któremu
udaje się zwodzić tysiące łatwowiernych ludzi – spowiednik sam
wymienił moje grzechy. Po tych słowach poczułem, jak moje serce
pęka na pół, jakby przepołowione słodkim ostrzem. Płakałem,
zgarbiony, i tylko co jakiś czas podnosiłem zalaną łzami twarz.
Ojciec Pio zaś przytulił mnie i zaczął płakać razem ze mną”.
Największe ubóstwo
„Po mojej śmierci – mówił Ojciec Pio – będę mógł czynić więcej
dobra niż za życia. Moja prawdziwa misja rozpocznie się dopiero po
mojej śmierci”. W dniu pogrzebu, 26 września 1968 roku, żegnało go
ponad sto tysięcy wiernych.
Dziś Stygmatyk jest jednym z najpopularniejszych świętych Kościoła.
W 2006 roku magazyn Famiglia Cristiana na podstawie przeprowadzonej
ankiety donosił, że włoscy katolicy spośród wszystkich świętych
najczęściej modlą się do Ojca Pio. Nic dziwnego, skoro na całym
świecie ciągle powstaje wiele parafii i wspólnot pod jego wezwaniem
oraz kilka tysięcy Grup Modlitewnych, w których zgromadziło się
kilka milionów jego czcicieli i naśladowców.
Duchowe promieniowanie Ojca Pio sprawia, że do jego grobu w
sanktuarium w San Giovanni Rotondo pielgrzymuje rocznie kilka
milionów osób z wielu krajów i kontynentów, ludzi słabych i
grzesznych, którzy wciąż się tam nawracają do Boga. Dawanie Boga
było i nadal jest jego pierwszym aktem miłosierdzia wobec ludzi,
ponieważ za największe ubóstwo uważał nędzę ducha i nieznajomość
Jezusa Chrystusa.
Robert Krawiec OFMCap
EWA
TY JEDEN PANIE WIESZ...
http://www.youtube.com/watch?v=0A7sXAjINHs&feature=related
Tomasz
Legenda o biednym grajku i Bożym miłosierdziu.
Obraz Kaspra Kurcza przedstawiający scenę łaski z legendy
Piękna legenda związana jest z siedemnastowiecznym obrazem „Chrystus na krzyżu” z
romańskiego kościoła Najświętszego Salwatora na krakowskim Zwierzyńcu.
Jezus okryty jest długą, czerwoną tuniką a na stopach ma złote trzewiki, z których jeden
spada w stronę ubogiego skrzypka, grającego pod krzyżem.
Obraz ten pojawił się w kościele na miejsce starego, romańskiego krucyfiksu, który był
podobno darem przysłanym z Moraw dla pierwszego chrześcijańskiego księcia Polski.
Książę zostawił krzyż na Zwierzyńcu, a dla przydania Chrystusowi większej czci przyodział
go w długą, czerwoną, królewską tunikę, diamentową koronę i złote trzewiki. Pod ten
krucyfiks przychodził często ubogi skrzypek, by muzyką chwalić Pana. Dobry Bóg, widząc
biedę pobożnego grajka, postanowił mu pomóc. Zsunął z figury Chrystusa jeden z
drogocennych trzewików i rzucił go pod stopy grajka. Ten jednak zafrasował się, czując się
niegodnym tak wielkiego daru. Obawiał się także, że zostanie posądzony o kradzież, gdyż
przy tym cudownym wydarzeniu nie było żadnych świadków. Bóg założył więc trzewik z
powrotem Chrystusowi. Następnym razem, gdy skrzypek pojawił się pod krucyfiksem zastał
tam tłum ludzi. Zaczął grać, a wtedy ponownie złoty trzewik zsunął się do jego stóp. Nikt nie
wątpił o uczciwości małego grajka.
W XVII wieku krucyfiks przeniesiono do Włoch, do Numany. Na jego miejsce pojawił się
obraz Chrystusa i skrzypka, który do dziś przypomina o hojności i miłosierdziu Boga.
Źródło: M. Rożek, Silva Rerum, Kraków 2005
Krucyfiks_Wita_Stwosza
Tomasz
Godzina święta - Pielgrzymów św. Michała
Akt wiary
(Recytowany powoli przez jedną osobę)
O Jezu, Ty, który kochasz mnie tak bardzo, Ty, który jesteś prawdziwym Bogiem,
obecnym tutaj, ukrytym w Przenajświętszym Sakramencie, błagam Cię, wysłuchaj mnie.
O Wieczne Słowo, prawdziwy Synu Boga, zrodzony człowieku i sakramencie miłości do
mnie, moje serce wypełnione jest radością, kiedy myślę, iż jestem obecny przed Twoim
Obliczem, które jest moim Bogiem, Najwyższym Majestatem, Nieskończoną Dobrocią, i
który tak czule pieścisz moją duszę.
Ty powiedziałeś: „Ja będę z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata". Całą
moją duszą, O Jezu, wierzę, że jesteś tutaj obecny w konsekrowanej Hostii, obecny w
Swoim Ciele, Swojej Krwi, Swojej Duszy, Swojej Boskości, prawdziwy Bóg i prawdziwy
człowiek, pod postacią chleba.
Wierzę, że widzisz i słyszysz mnie ze Swego ołtarza; wierzę, że moja skromna danina
wiary i miłości jest niezmiernie miła Twojemu Boskiemu Sercu.
Całym moim sercem napełnionym pewnością, O dobry Jezu, przychodzę, aby spędzić z
Tobą jedną godzinę, aby Cię pocieszyć i uradować Twoje Serce godne podziwu, poprzez
ofiarowanie mego aktu adoracji, dziękczynienia, wynagrodzenia i wielu moich próśb.
O Boże i Zbawco, Jezu Eucharystyczny, O Boska Miłości dusz, jak piękne są zamysły
Twojej dobroci, aby zapraszać nas do kochania Ciebie! O Odwieczne Słowo, które stało się
ciałem i umarło za nas. Ale mało tego; Ty także dałeś nam ten Sakrament Eucharystii, by
nam towarzyszył, był naszym pokarmem i zapewnił nam Niebo. O Panie, Twoja miłość jest
ponad wszystko; Ty wiesz, że nie ma nic większego, co może pozyskać ludzkie serca. O
ukochany Jezu, pomóż nam gorliwie kochać Ciebie z czcią. Nie wystarczy, aby Cię kochać z
rezerwą – Boga, którego delikatność i wrażliwość jest nieograniczona. Odsłoń naszym
sercom prawa, jakie posiadasz nad nimi i uczyń je wrażliwymi na tryumfalny zachwyt
Twojej miłości. Kocham Cię, O mój Jezu! Ja kocham Cię, O nieskończona Dobroci! Jesteś
moim skarbem, moją radością, moją doskonałą miłością.
Aniołowie sanktuarium, pełni gorącej miłości Serafinowie, którzy otaczacie tabernakulum,
zapalcie moje serce waszym niebiańskim ogniem. I Ty, moja słodka i delikatna Matko,
Matko Pięknej Miłości, pomóż mi kochać mojego Boga, który tak bardzo mnie ukochał.
Amen.
Tomasz
TRZY SPOSOBY MODLITWY
1 Wstęp
2 Przygotowanie do modlitwy
3 Pierwszy sposób modlitwy [238-248]
3.1 Omówienie pierwszego sposobu
3.2 Zastosowanie
4 Drugi sposób modlitwy [249-257]
4.1 Omówienie drugiego sposobu
4.2 Zastosowanie
5 Trzeci sposób modlitwy [258-260]
5.1 Omówienie trzeciego sposobu
5.2 Zastosowanie
6 Zakończenie
1. Wstęp
Każdy kto przeszedł przez całość Ćwiczeń duchowych św. Ignacego, lub kiedykolwiek trzymał
w ręce książeczkę Ćwiczeń wie doskonale, że to, co nazywamy rekolekcjami ignacjańskimi
kończy się wraz z tzw. «Kontemplacją pomocną do uzyskania miłości» [230-237]. Wraz z nią
kończą się nie tylko same Ćwiczenia, ale także i swoistego rodzaju “szkoła modlitwy”, jaką one
stanowią. Jednak sam tekst książeczki nie kończy się w tym miejscu. Pod koniec znajdziemy
różnego rodzaju uzupełnienia: spis misteriów życia Jezusa [261-212] oraz reguły, jak np. te o
rozeznaniu duchów [313-236], o rozdawaniu jałmużny [337-344] czy wreszcie o “trzymaniu z
Kościołem” [352-370]. To wszystko nas nie dziwi i wydaje się oczywiste, że św. Ignacy
umieścił je tam jako pomoc do dobrego przeżycia całości Ćwiczeń. Jest tylko jeden mały
wyjątek, z którym nie zawsze wiemy co zrobić i jak do niego podejść. Są to tzw. «trzy sposoby
modlitwy» [238-260], które pojawiają się zaraz po kontemplacji «Ad amorem». Są w nich
podane sposoby modlitwy, jakby poprzedzające je cztery tygodnie nie proponowały żadnej
metody modlitwy i nie były same w sobie szkołą modlitwy [1].
Spróbujmy się więc przyjrzeć tym trzem metodom modlitwy. Zacznijmy od zobaczenia co łączy
je z całością rekolekcji? Jak wiadomo książeczka Ćwiczeń duchowych rozpoczyna się od serii
uwag wstępnych, tzw. adnotacji. W pierwszej z nich Ignacy przedstawia definicję Ćwiczeń
duchowych. Można w niej wyczytać, że na metodę rekolekcji składają się nie tylko rozmyślania,
kontemplacje, ale także “wszelki sposób modlitwy ustnej i myślnej” [1]. Do tej ostatniej grupy
należą właśnie owe «trzy sposoby modlitwy». Jeśli odnosimy wrażenie, że Ignacy mówi o nich
jakby w osobnym “traktacie”, dodanym do podstawowego korpusu Ćwiczeń, to dzieje się tak
dlatego, że jest on głęboko przekonany, iż tymi metodami mogą się posługiwać zarówno
odprawiający Ćwiczenia, jak również ludzie, którzy nigdy ich nie odprawiali. Twierdził
bowiem, że każda osoba, która posiada choćby minimum dobrej woli, może się modlić poprzez
jeden z tych trzech sposobów, szczególnie poprzez pierwszy [2].
Z samej definicji Ćwiczeń [1] wynika więc, że modlitwa ustna stanowi ich integralną część.
Lecz nie chodzi tu o proste odmawianie formułek. Dla św. Ignacego «trzy sposoby modlitwy»
należą do grupy rozważań, czyli modlitwy, która angażuje także nasz rozum. Kiedy Ignacy
mówi o medytacji lub kontemplacji, nigdy nie stosuje do nich terminu “modlitwa”, lecz nazywa
je “ćwiczeniami” lub po prostu medytacją czy kontemplacją. Rzeczownik “modlitwa” (oración),
czy czasownik “modlić się” (orar) są zarezerwowane tylko i wyłącznie do modlitwy ustnej
połączonej z modlitwą myślną [3]. Po prostu Ignacy nie wyobraża sobie by można modlić się
ustami nie zastanawiając się przy tym nad treścią wypowiadanych słów. “Nie rozmawiajcie z
Bogiem myśląc o innych rzeczach – powie św. Teresa – gdyż to wskazuje, że nie rozumiecie
czym jest modlitwa” [4]. Taka praktyka bardziej niż modlitwą jest, jak się wyraża, gimnastyką
ust. Jeśli ktoś modli się w ten sposób daleki jest od osobistego spotkania z Bogiem.
2. Przygotowanie do modlitwy
Zobaczmy więc czego uczą nas «trzy sposoby modlitwy». Przed wyjaśnienie na czym polega
każdy ze sposobów modlitwy św. Ignacy podaje kilka uwag, które mają pomóc w dobrym
przygotowaniu się do niej. Warto poświęcić im nieco czasu, gdyż znajdują one swoje
zastosowanie także winnych metodach modlitwy.
Pierwsza uwaga mówi: “Zanim wejdę w modlitwę, mam uspokoić swojego ducha siedząc lub
chodząc, jak uznam za lepsze…” [239]. Wzmianka o uspokojeniu swojego wnętrza jest
niezwykle ważna. Skupienie i koncentracja umysłu nie przechodzą bowiem automatycznie z
jednego przedmiotu naszej uwagi na drugi. W związku z tym, aby ktoś mógł wejść całkowicie w
modlitwę dobrze jest, by najpierw uciszył swojego ducha i pozostawił to, czym do tej pory był
zajęty. Już sama zmiana miejsca czy pozycji ciała może w tym pomóc. Gdybyśmy przed
modlitwą zawsze o tym pamiętali, zaoszczędzilibyśmy sobie wielu rozproszeń.
“Zanim wejdę w modlitwę, mam uspokoić swojego ducha… i rozważyć, dokąd się udaje i po
co…” [239]. To druga uwaga wprowadzająca. Przygotowując się do modlitwy muszę sobie
uświadomić, że podejmuję refleksję przed Bogiem i nie przed sobą samym (moimi ideami,
moim sumieniem, moim prawem…). Każda prawdziwa modlitwa musi zawierać ten
początkowy element otwarcia się na Boga, którego nazywamy Ojcem. Zauważmy, że modlitwa
nie rozpoczyna się jedynie od aktu zewnętrznego i wewnętrznego wyciszenia (bardzo ważnych,
notabene), lecz przede wszystkim od wzbudzenia w sobie pragnienia spotkania z Bogiem.
Troska św. Ignacego o dobry przebieg modlitwy wyraża się także w uwagach dotyczących
postawy ciała. Modlitwę można przeprowadzić “klęcząc lub siedząc, zależnie od większej
dyspozycji, w jakiej się znajdzie, i od większej pobożności, jaka jej towarzyszy” [252], to
znaczy w pozycji, która bardziej pomaga w modlitwie do koncentracji i wypowiedzenia się
przed Bogiem także poprzez swoje ciało. Ignacy nie ogranicza się tylko do postawy ciała, ale
chce zwrócić naszą uwagę także na oczy: “z oczyma zamkniętymi lub utkwionymi w jednym
punkcie, bez rzucania nimi tu i ówdzie”. Chodzi po prostu o to, by bodźce wzrokowe nie
stawały się przeszkodą w koncentracji stając się źródłem rozproszeń.
Uderza w tych uwagach całościowe podejście do modlitwy: człowiek nie modli się jedynie
duchem, ale także i ciałem i wszystko ma być wprzęgnięte w modlitwę. Musimy strzec się
pewnego rodzaju “angelizmemu”, który prowadzi nas do przekonania, że nie potrzebna nam
pomoc, jaką można uzyskać podczas modlitwy dzięki postawie naszego ciała. Potrzeba pokory,
by przyjąć prawdę, że jesteśmy zanurzeni w materię, i że zależni jesteśmy od niej również w
tym, co dotyczy naszych potrzeb duchowych.
Podobnie jak to miało miejsce we wszystkich medytacjach i kontemplacjach rekolekcyjnych,
także i w tych sposobach św. Ignacy zaprasza by rozpocząć swoje spotkanie z Bogiem prostą
modlitwą wstępną, w której prosimy o owoc związany z konkretną tematyką: “Prosić np. Pana
Boga, Pana naszego, o łaskę” [240; por. 244]. Prośba o owoc, obecna w każdym ćwiczeniu
rekolekcyjnym, wyrasta z przekonania, że “kluczem do sztuki modlitwy jest modlitwa błagalna.
Wielu ludzi nie nauczy się nigdy modlić, ponieważ nie nauczyli się czynić skutecznego użytku z
modlitwy błagalnej. Ręka wyciągnięta w postawie błagalnej uzyskuje to, czego nie jest zdolna
posiąść ręka podtrzymująca czoło w zamyśleniu” [5]. Ignacy uczy tej postawy przypominając o
nie nieustannie w trakcie rekolekcji: “prosić o łaskę” [E.E. 43], “prosić o to, czego chcę” [55],
“prosząc o jakąś łaskę” [54], “prosić…aby zechciał poruszyć moją wolę…” [180] – to tylko
niektóre przykłady na doniosłość modlitwy prośby. Prośba, która odsłania na zewnętrz
wewnętrzne przekonanie, iż spotkanie z Bogiem jest darem, o który trzeba i warto prosić.
Przypatrzmy się teraz z bliska tym trzem sposobom modlitwy, które – ze względu na
ograniczone ramy czasowe – przedstawię w sposób ogólny i schematyczny. Zobaczymy
najpierw na czym polega każdy z nich sam w sobie, a potem zastanowimy się jak można go
wykorzystać do osobistej modlitwy.
TRZY SPOSOBY MODLITWY
Pierwszy sposób modlitwy [238-248]- Omówienie pierwszego sposobu
“Pierwszy sposób modlitwy ma za temat dziesięć przykazań, siedem grzechów głównych,
trzy władze duszy i pięć zmysłów ciała” [238]. Św. Ignacy proponuje tu swego rodzaju
formę badania serca. Nie jest to gotowy materiał do rozważania, lecz jest “podaniem pewnej
formy i metody i pewnych ćwiczeń, a mianowicie jak dusza ma się przez nie przygotować i
jak czynić postęp, by modlitwa była Bogu miła…” [238]. Ponieważ zazwyczaj osoba zna na
pamięć rozważany tekst, stąd dla Ignacego stanowi on doskonałą pomoc, coś na wzór
wprowadzenia do modlitwy, aby podjąć refleksję nad własnym życiem i postępowaniem w
danej dziedzinie. Św. Ignacy nie tyle podaje tutaj “co” ma być tematem refleksji, ile raczej
“jak” ją przeprowadzić.
Jako przykładowy materia do modlitwy Ignacy wymienia w tym miejscu Dekalog, grzechy
główne, władze duszy i pięć zmysłów [6] [238-247]. Refleksja związana z każdym z tym
tematów opera się na następującym schemacie [241]:
a) rozważyć czym jest to, czego się zabrania lub nakazuje, lub na czym polega prawidłowe
zachowanie czy używanie danego daru, a na czym nadużycie;
b) pomyśleć w jaki sposób przestrzegałem tego i w czym uchybiłem lub przewiniłem;
c) oskarżyć się za popełnione błędy;
d) prosić Boga o przebaczenie błędów;
e) prosić też o łaskę i pomoc w poprawie.
Czas trwania każdego z punktów to czas jednego Ojcze nasz i trzech Zdrowaś Maryjo, w
zależności od tego, czy jest wiele treści związanych z każdym z nich czy też mało [7].
Ponieważ nie jest to rachunek sumienia w sensie ścisłym, który ma doprowadzić do w miarę
dokładnego i szczegółowego poznania swoich błędów i grzechów dlatego modląc się tym
sposobem nie musimy zatrzymywać się w nieskończoność przy każdym z punktów.
Wystarczy ogólne spojrzenia na to “w czym uchybiłem” [240] zwracając uwagę bardziej na
postawy i skłonności niż na wyliczenie konkretnych przewinień.
Warto podkreślić elastyczność tego typu modlitwy. Istnieje tu wiele możliwości
dostosowania zarówno jej “formy” jak i “treści”. Ta elastyczność dotyczy przede wszystkim
różnorodności tematów, które mogą być w niej wykorzystane. Sam Ignacy w 18-ej adnotacji
wymienia takie, które nie pojawiają się w tekście mówiącym o pierwszym sposobie
modlitwy, jak przykazania kościelne czy uczynki miłosierdzia [18]. Stąd można
przypuszczać, że nie tylko dopuszcza on, ale wręcz zachęca nas do poszerzania materii tej
modlitwy. Tak, na przykład, tematem refleksji mogą się stać teksty nowotestamentowe, jak
Kazanie na Górze, czy inne nauki Jezusa, zachęty św. Pawła; teksty Soborowe lub inne
dokumenty Magisterium Kościoła; reguły i wskazania poszczególnych grup religijnych:
instytutów, stowarzyszeń i ruchów, czy w końcu obowiązki i prawa związane z różnymi
stanami życia, zawodami i wykonywanymi zajęciami [8].
Warto też zauważyć, że pierwszy sposób modlitwy w połączeniu z przykazaniami Kościoła i
czynami miłosierdzia, oraz rachunkiem sumienia ogólnym [32] i szczegółowym [29] jest już
pewnego rodzaju formą Ćwiczeń duchowych przeznaczonych dla ludzi prostych, tzn. nie
wyrobionych duchowo. Są to tzw. Ćwiczenia lekkie (Ejercicios leves), które św. Ignacy
proponował na początku apostolskiej działalności, jeszcze na długo przed swoimi
święceniami kapłańskimi i założeniem Towarzystwa Jezusowego.
Zastosowanie
Pierwszy sposób modlitwy może być wykorzystywany na wiele sposobów.
1) Można się nim posłużyć w trakcie przygotowywania się do sakramentu pojednania.
Oczywiście wówczas będzie to bardziej klasyczny rachunek sumienia mający na celu
szczegółowe zbadanie naszego postępowania i przygotowanie “listy” grzechów, które
pragniemy wyznać podczas spowiedzi. Jednak gdy ten sposób wykorzystujemy w codziennej
modlitwie, lub podczas dni skupienia, część poświęcona na egzaminowanie swojego życia
może skoncentrować się nie tyle na konkretnych przewinieniach i zaniedbaniach, co na
niewłaściwych i grzesznych postawach. Wówczas możemy pominąć te wszystkie szczegóły,
które są konieczne przy spowiedzi a skoncentrować się bardziej na tym “skąd” i “dlaczego”
naszych zachowań [9].
2) Po ten sposób modlitwy możemy sięgać w różnych momentach naszego życia duchowego
gdyż w trakcie jego rozwoju będziemy postrzegać wiele praw i obowiązków w coraz to
nowy, bardziej subtelny sposób. Jeśli ktoś wzrasta w pragnieniu szukania i realizowania
tego, “co doskonałe, co Bogu przyjemne” (Rz 12,2) będzie pragnął co jakiś czas przykładać
do swojego życia miarkę przykazań, aby coraz pełniej na nie odpowiadać. W miarę rozwoju
życia duchowego owe przykazania nie będą już traktowane jedynie jako prawo, lub granice,
których nie wolno przekraczać, lecz jako Słowo Boże wskazujące na prawdziwe źródło
życia.
3) W wielu wypadkach pierwszy sposób modlitwy może stać się praktyką unifikującą całe
życie duchowe; może też stać się dobrym sposobem przygotowania się na Ćwiczenia
duchowe; w innym przypadku może służyć do oczyszczenia naszej miłości i większego
otwarcia ducha “ku większej chwale i czci jego Boskiego Majestatu” [240]. Nie może i nie
powinien on zostać zredukowany do jakiegoś doświadczenia moralizatorskiego, skutecznego
może na krótki czas, lecz prowadzącego ostatecznie do ograniczenia horyzontu duchowego
lub do porzucenia tego typu modlitwy.
Drugi sposób modlitwy [249-257]- Omówienie drugiego sposobu
Drugi sposób modlitwy polega, jak zaznacza sam św. Ignacy, “na kontemplowaniu
znaczenia każdego słowa [danej] modlitwy” [249], a mianowicie “że osoba modląca się…
wymówi słowo «Ojcze», i zatrzyma się w rozważaniu tego słowa tak długo, jak długo będzie
znajdować [różne] znaczenia, porównania, smak i pociechę w rozważaniach odnoszących się
do tego słowa” [252]. Ta prosta uwaga Ignacego przypomina nam, że modlitwa ustna nie
może być nigdy traktowana jak magiczne zaklęcie, które wystarczy jedynie wypowiedzieć,
by dokonało się spotkanie z Bogiem. Niestety wiele modlitw ustnych narażone są na takie
niebezpieczeństwo, na zagubienie swojego piękna, a ich odmawianie na popadnięcie w
rutynę i mechaniczne odklepywanie. Dlatego tak ważne staje się ożywianie ich poprzez
smakowanie ich treści.
W drugim sposobie modlitwy, podobnie jak i w całości Ćwiczeń, św. Ignacy szczególny
nacisk kładzie nie tyle na ilość, co na jakość modlitwy, na wewnętrzne doświadczenie i
smakowanie. Ignacjańskie “gustar i sentir” – “smakować i czuć” jest tu, jak zwykle, kluczem
do zrozumienia modlitwy. Słuchanie dobrych kazań, które poruszają człowieka, ciekawych
wykładów na temat życia duchowego, czy nawet najlepszych wprowadzeń do modlitwy jest
bardziej przyjemną rozrywką niż ćwiczeniem duchowym zdolnym przemienić serce
człowieka. Dlatego na początku rekolekcji przypomina rekolektantowi, że “nie obfitość
wiedzy, ale wewnętrzne odczuwanie i smakowanie rzeczy zadawala i nasyca duszę” [2].
Na ten sam aspekt przeżywania doświadczenia wewnętrznego św. Ignacy zwróci uwagę
niejednokrotnie: “W punkcie, w którym znajdę to, czego szukam, zatrzymam się i spocznę, i
dopóki się tu nie nasycę, nie będę niespokojny o przejście do innego punktu” [76]. Dlatego
też tutaj, przy omawianiu drugiego sposobu modlitwy, Ignacy będzie przypominał: “osoba
modląca się,… wymówi słowo «Ojcze», i zatrzyma się w rozważaniu tego słowa tak długo,
jak długo będzie znajdować [różne] znaczenia, porównania, smak i pociechę w rozważaniach
odnoszących się do tego słowa” [252].
O doniosłości tego wewnętrznego smakowania niech świadczy fakt, że Ignacy powtórzy
prawie to samo nieco dalej: “Jeśli ten, co kontempluje modlitwę Pańską, znajdzie w jednym
słowie albo w dwóch słowach tak dobrą i obfitą treść do rozmyślania, smak w niej i
pociechę, niech się nie stara iść dalej, choćby i cała godzina zeszła mu na tym, co znalazł”
[254]. To jest bardzo ważna uwaga, aktualna przy każdej innej formie modlitwy ustnej,
rozmyślania czy kontemplacji. Człowiek, który w chwili modlitwy “smakował” Bożej
obecności, lub doświadczył pocieszenia, wychodzi z niej duchem uciszonym i bardzo
uważnym, zdolnym do podejmowania nawet trudnych zadań w Bożej służbie. Taki człowiek
zostaje odnowiony, tzn. odnajduje w sobie siłę i chęć podejmowania tego wszystkiego co
prowadzi do większej chwały bożej i pożytkowi dusz.
Kiedy rozważam np. zaproponowaną przez Ignacego modlitwę Ojcze nasz i pozwalam aby
znaczenie każdego słowa spłynęło w moje serce, to budzą się we mnie najgłębsze uczucia
miłości, które prowadzą do głębokiego zjednoczenia z Bogiem. Wydaje się wówczas, że
moje serce zostaje formowane jakby “z zewnątrz” poprzez słowa odmawianej modlitwy.
Lecz to sam Bóg tworzy na nowo moje wnętrze poprzez wypowiadane słowa. Wówczas
odmawiana modlitwa ustna sprawia, że w centrum staje przede wszystkim moja więź z
Bogiem, a nie moje sprawy i kłopoty.
Zastosowanie
Zgodnie z tym co mówi sam tekst jako treść drugiego sposobu modlitwy można wziąć
jakąkolwiek modlitwę ustną: “osoba modląca wymówi słowo «Ojcze»…lub [słowa jakiejś]
innej jakiejś modlitwy, którą zechce wziąć za przedmiot modlenia się w ten właśnie sposób”
[252]. Praktycznie każda modlitwa ustna, każdy tekst może stać się tematem rozważania: od
Psalmów brewiarzowych, przez teksty liturgiczne, konstytucje własnego instytutu czy
zgromadzenia zakonnego, aż po niektóre fragmenty Starego czy Nowego Testamentu. Każde
słowo z Biblii (jedno bardziej inne mniej) może stać się treścią zastanawiania i smakowania.
Można więc rozważać co oznacza każde słowo lub zdanie, jakie treści i wartości niesie ono
dla mnie. Jeśli nie wiemy jakie kryterium zastosować przy doborze tych modlitw, to zgodnie
z duchem Fundamentu Ćwiczeń [23] odpowiedź nasuwa się sama: trzeba dobierać takie
modlitwy i takie teksty, które w danym momencie (Ćwiczeń i nie tylko) najbardziej
pomagają w kontakcie z Bogiem.
Na zakończenie powiedzmy, że ten sposób modlitwy, choć z pozoru wydaje się mało
ambitny, w rzeczywistości może stać się drogą do mistycznego zjednoczenia z Bogiem.
Wspomina o tym św. Teresa z Avila, która tak o tym pisała: “Nie sądźcie, siostry, by mała
była korzyść z modlitwy ustnej, dobrze odmawianej. I zdarza się, upewniam was, że w
chwili odmawiania Ojcze nasz lub innej modlitwy Bóg podniesie was do doskonałej
kontemplacji”. “Ten sposób modlitwy, choć ustny, nierównie prędzej niż inne doprowadza
umysł do skupienia się i łącząc z sobą zarazem modlitwę myślną, niezliczone z sobą niesie
korzyści” [10].
Trzeci sposób modlitwy [258-260] - Omówienie trzeciego sposobu
Trzeci sposób modlitwy jest prawie identyczny jak drugi, z tą tylko różnicą, że dane
modlitwy odmawiane są “wedle rytmiczności oddechu” [258]. Owa rytmiczność stanowi o
zasadniczych różnicach między tymi dwoma sposobami. Jak widzieliśmy drugi sposób
bazuje na dłuższych przerwach między dwoma wyrazami czy zdaniami (w których modląc
się zastanawiamy się nad znaczeniem każdego słowa) przy czym te przerwy mogły być
różnej długości. Cechą charakterystyczną trzeciego sposobu jest rytmiczność przerw między
wyrazami, których długość wyznacza spokojny oddech. Poprzez rytm własnego oddechu
(można by nawet powiedzieć własnego życia, bo oddech jest nieodwołalnie związany z
życiem), człowiek schodzi do najgłębszych pokładów swojego istnienia, aby odnaleźć tam
pokój i harmonię życia i poprzez nie wznieść się do Boga [11].
Rytmiczny oddech jest bardzo ważny prawie we wszystkich szkołach medytacji wschodniej,
np. w sztuce zen. Jednak mimo pozornych podobieństw, metody te u podłoża różnią się
zasadniczo od omawianego tu sposobu: podczas gdy metody wschodnie każą koncentrować
się wyłącznie na oddechu, św. Ignacy wskazuje na znaczenie słowa lub na osobę: “w czasie
od jednego oddechu do drugiego zwraca się uwagę głównie na znaczenie tego słowa lub tej
osoby, ku której kieruje się modlitwę” [258] [12].
Takie podejście do modlitwy jest też zgodne z najstarszą tradycją Kościoła. Dawni mnisi
uczyli się na pamięć każdego użytecznego dla życia wersetu z Pisma Świętego, a następnie
powtarzali go rytmicznie w ciągu dnia. W trakcie odmawiania tych słów odkrywali w jaki
sposób Słowo Boże odbija się we wszystkim co ich otacza i w jaki sposób to Słowo
odpowiada stanowi ich serca. Na przykład taki prosty sposób modlitwy proponował swoim
mnichom św. Jan Chryzostom: “Trwaj bez przerwy w imieniu Naszego Pana Jezusa aby
twoje serce wchłaniało Pana i by Pan wchłaniał twoje serce, aby obydwa stały się jedną
rzeczywistością” [13].
Podobnie, kiedy psalmista mówi w Psalmie 119 (118) [14], że nie przestaje rozważać prawa
Bożego i że jest ono słodsze od miodu na wargach, nie myśli jedynie o refleksji nad prawem,
lecz chodzi mu także o nieustanne powtarzanie słów prawa.
Zastosowanie
1) Wymawianie modlitwy w rytm oddechu może stać się wstępem do rozmyślania, gdyż
pozwala to skupić się i wyciszyć. Gdy odmawiamy jakąś modlitwę z pobożnym skupieniem,
pogłębia się nasza uwaga, jesteśmy wtedy mniej związani ze słowami i zdaniami. W taki
sposób słowa modlitwy, chociaż powtarzane nie zawsze z jednakowym zastanowieniem,
wspomagają wewnętrzną pobożność. Tekst staje się tu towarzyszem wewnętrznego
skupienia, które odrywa się od słów, aby skoncentrować uwagę na Bogu. Człowiek
przyzwyczajony do odmawiania różańca wie, że powtarzanie Zdrowaś Maryjo niekoniecznie
oznacza wierne śledzenie dosłownego brzmienia słów: modląc się możemy skupić naszą
uwagę albo na właśnie wypowiadanych słowach, albo na rozważanej tajemnicy; serce modli
się, chociaż nie jest świadome wszystkiego co zostaje wypowiedziane ustami.
Spokojne i rytmiczne wypowiadanie tradycyjnych modlitw może więc stać się pierwszym
krokiem ku osiągnięciu wewnętrznego skupienia. Więcej nawet. Jeżeli uwaga człowieka,
który już rozpoczął kontemplację czy medytację i trwa na niej jest w pewnym momencie
rozproszona, powinien on wrócić do początku, tzn. do modlitwy ustnej. Jest to bowiem
jedyna forma modlitwy, po którą możemy sięgnąć w chwili niepokoju czy rozkojarzenia
[15]. O. Calveras, który był mistrzem w dawaniu Ćwiczeń, niejednokrotnie udzielał takiej
właśnie rady: “Odmów jedną dziesiątkę różańca prosząc Matkę Bożą, by wyjednała ci łaskę
modlitwy, łaskę przezwyciężenia rozproszeń. A potem, jeśli takie jest twoje pragnienie,
powróć do medytacji. Jeśli nadal będziesz doświadczał rozproszeń, odmów następną
dziesiątkę i tak dalej. Być może, że będziesz musiał zrezygnować w całości z medytacji i
prosić o łaski, jakich potrzebujesz” [16].
2) Oprócz tego, że trzeci sposób modlitwy może stać się doskonałym przygotowanie do
modlitwy kontemplacyjnej, to jeszcze każdy znajdzie w nim prostą metodę nauczenia się
odmawiania w sposób uważny i skupiony często używanych modlitw ustnych, szczególnie
tych, które wystawione są na niebezpieczeństwo rutyny takich jak litanie, Psalmy
brewiarzowe czy modlitwy liturgiczne (np. prefacje czy modlitwy eucharystyczne).
Oczywiście nie oznacza to, że za każdym razem należy odmawiać te modlitwy w rytm
oddechu. Jednak stosując tę metodę od czasu do czasu odmawiane teksty nabiorą głębszego
znaczenia i “smaku” [17].
3) Ten sposób modlitwy może znaleźć swoje zastosowanie także, a może nawet przede
wszystkim, podczas samych Ćwiczeń. Można dziś spotkać wiele osób, które otarły się o
praktykę medytacji wschodnich, i które pragną wykorzystać to doświadczenie w swoje
codziennej modlitwie jako chrześcijanie. Z drugiej strony dla wielu osób modlitwa
dyskursywna, proponowana przez Ćwiczenia, staje się bardzo trudna, prawie że niemożliwa.
Wbrew pozorom nie chodzi tu o osoby początkujące w modlitwie, ale o te, które mają już za
sobą spore doświadczenia modlitwy, i których sposób kontaktu z Bogiem staje się coraz
bardziej uproszczony (to trzeba bardzo mocno zaznaczyć, by nie proponować takiego
podejścia do odprawiania Ćwiczeń osobom, które dopiero rozpoczynają drogę modlitwy i
uczą się jej). Trzeci sposób modlitwy może się stać w tym przypadku narzędziem pomocnym
do pełnego i kontemplatywnego przeżywania treści Ćwiczeń.
Każda medytacja, każda kontemplacja tajemnic życia Jezusa, każdy owoc, którego szukamy
w poszczególnych medytacjach, może być sprowadzony do prostej formuły zawartej w
jednym zdaniu biblijnym, i które wyraża w sobie “to, czego chcę i pragnę…” [48]. Tak np. w
drugim tygodniu prostym zdaniem, które może być powtarzane w rytm oddechu, może się
stać parafraza prośby o owoc, wyrażona w pierwszej osobie: “Pozwól mi coraz bardziej
poznawać Cię, Panie, abym więcej Cię kochał i więcej szedł w Twoje ślady” [por. 104]. Tę
właśnie formułę można powtarzać wielokrotnie stosownie do trzeciego sposobu modlitwy.
Co więcej. Takie podejście do modlitwy staje się jakby dosłownym zastosowaniem
wskazówki Ignacego, że “nie obfitość wiedzy, ale wewnętrzne odczuwanie i smakowanie
rzeczy zadawala i nasyca duszę” [2] [18].
4) Także poza Ćwiczeniami trzeci sposób modlitwy może się przekształcić w ostateczną
drogę modlitwy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyż dynamika rozwoju modlitwy jest
właśnie taka: od modlitwy ustnej poprzez rozmyślanie i kontemplację przechodzi coraz
bardziej do modlitwy prostoty. Jednak jak podczas Ćwiczeń powtarzana formuła zmieniała
się w zależności od tematu kontemplacji, to w tym wypadku człowiek, który chciałby na
stałe modlić się tą metodą powinien trzymać się jednej formuły, jednego zdania, czy nawet
jednego słowa [19]. Próbę takiego właśnie podejścia do modlitwy codziennej znajdziemy w
popularnych kanonach z Taizé: powtarzane po wielokroć słowa ujęte w ramy prostej muzyki
powoli zstępują z ust do serca i stają się naszą nieustanną modlitwą.
5) Dzisiaj odrywamy jeszcze jeden walor takiego sposobu modlitwy: współczesna
cywilizacja próbuje zdobyć serce człowieka poprzez reklamy i nieustannie powtarzane w
nich hasła-slogany. Niejednokrotnie slogany te stają w sprzeczności z dobrym smakiem i
naturą człowieka, jednak dzięki reklamom i nieustannemu powtarzaniu ich nam, nabierają
znaczenia i swego rodzaju “prawomocność”. Jeśli nie chcemy się im dać omamić i chcemy
się bronić przed nimi musimy to robić w podobny sposób i zastosować podobną technikę,
wprowadzając do naszego wnętrze swego rodzaju nowe hasła, duchowe “slogany”, które
przywrócą nam wewnętrzny pokój [20]. Przypomnijmy sobie to, co mówiłem o metodzie
modlitwy dawnych mnichów.
Zakończenie
Po przedstawieniu tego, czym są «trzy sposoby modlitwy» może zaskakiwać fakt, że
znajdują one swoje miejsce dopiero po «Kontemplacji pomocnej do uzyskania miłości».
Jeszcze bardziej może dziwić to, że św. Ignacy pragnie, by ci, którzy odprawiają miesięczne
Ćwiczenia poświęcili dwa lub trzy ostatnie dni czwartego tygodnia na praktykowanie tychże
sposobów [21]. Jednak w ten sposób chce zaproponować pomoc osobie wychodzącej z
rekolekcji, podając prosty sposób praktykowania codziennej modlitwy. Nie powinno dziwić
tak wielkie zatroskanie Ignacego o codzienną modlitwę człowieka wychodzącego z
Ćwiczeń. Święty zdaje sobie bowiem sprawę, że ten, kto wychodzi z odosobnienia i
dłuższego czasu modlitewnego skupienia, wchodzi w atmosferę życia dnia codziennego,
zimną i wyczerpującą, i znajduje się w szczególny sposób narażony na jego
niebezpieczeństwa. Stąd musi wychodzić z nich niejako powoli i przez dłuższy czas
uważając by nie utracić dobrego usposobienia i owoców uzyskanych w trakcie trwania
rekolekcji.
To znaczy, że ci, którzy kończą trzydziestodniowe rekolekcje wcale nie muszą potem modlić
się medytując czy kontemplując, ale mogą szukać kontaktu z Bogiem poprzez jeden z trzech
sposobów modlitwy. Sama “technika” modlitwy nie jest tutaj ważna. Najważniejsze jest to,
by codziennie stawać przed Bogiem i wsłuchiwać się w Jego głos. Z drugiej strony
Ćwiczenia nie są cudownym panaceum na wszystkie nasze uczucia nieuporządkowane i
niewłaściwe postawy. Miesiąc to zbyt krótki czas aby uporać się z nimi wszystkimi. Stąd też
konieczność kontynuacji pracy nad sobą w życiu codziennym. Temu właśnie ma służyć
choćby codzienny rachunek sumienia i omawiane sposoby modlitwy, szczególnie pierwszy z
nich.
Albowiem “pracy nad poznaniem siebie nigdy nie należy opuszczać – pisała św. Teresa z
Avila – i nie ma takiej duszy, choćby już była olbrzymem w życiu duchowym, która by nie
miała potrzeby, i to często, stawać się na powrót dzieciątkiem i wracać do mleka niemowląt.
Jest to przestroga, o której nigdy nie należy zapominać… bo nie ma tak wysokiego stanu
modlitwy, z którego by nie potrzeba częstokroć wracać znowu do początków” [22].
Mówiąc inaczej modlitwa stawia nam wymagania. Nie wystarczy ograniczyć się do czytania
książek na temat medytacji czy uczęszczania na odpowiednie kursy. Modlitwę trzeba
praktykować, bo dopiero dzięki praktyce odnajdujemy swoje miejsce.
Tomasz Oleniacz SJ
Przypisy:
[1] Niektórzy autorzy wyliczają w sumie aż 14 różnych metod i sposobów modlitwy
zaproponowanych przez św. Ignacego w książeczce Ćwiczeń. Zob. np. E. Hernández, La
manera tercera de ejercicios…, ss. 110-111, J. Calveras, Tres modos de orar, ss. 36-51. J.
Lewis, Conocimiento de los Ejercicios Espirituales…, ss. 81-82.
[2] Por. Konstytucje Towarzystwa Jezusowego, nr 649.
[3] Por. J. Calveras, Los tres modos de orar en los Ejercicios Espirituales de San Ignacio,
Editorial Librería Religiosa, Barcelona 1951, s. 43.
[4] Droga doskonałości, 38,2, w: św. Teresa od Jezusa, “Dzieła”, Wydawnictwo OO.
Karmelitów Bosych, Kraków 1987, t. 2.
[5] J. Calveras, cytat za: A. de Mello, Kontakt z Bogiem, WAM, Kraków 1993, s. 81.
[6] Dla Ignacego, który pragnie by wszystko służyło na większą chwałę Boga, nie ma rzeczy
obojętnych. Stąd pragnie podporządkować tej “chwale” całego człowieka, nie tylko z jego
duchem, ale i ciałem. Stąd duży nacisk na zmysły powtarza się nie tylko w samych
Ćwiczeniach, ale także w Konstytucjach, gdzie pisze: “Niech wszyscy jak najpilniej strzegą
od wszelkiego nieładu bram zmysłów swoich, zwłaszcza oczu, uszu i języka. Niech trwają w
pokoju i prawdziwej pokorze wewnętrznej, okazując ją w milczeniu, kiedy je zachować
należy, kiedy zaś mówić trzeba, oględnością i zbudowaniem mowy, skromnością twarzy,
powagą chodu i wszelkich ruchów, bez żadnego objawu niecierpliwości lub pychy” [nr 250].
[7] Więcej wskazówek na temat tego w jaki sposób można przeprowadzić modlitwę opartą
na tym sposobie podaje nam tzw. Dyrektorium Oficjalne z 1599, które w Towarzystwie
sprzed kasaty stało się wykładnią udzielania Ćwiczeń. Czytamy w nim co następuje:
“Niech rozważa przykazania, najpierw każde przykazanie samo w sobie, jak jest ono dobre i
słuszne, sprawiedliwe i święte. Po drugie jak pożyteczne jest jego przestrzeganie. Po trzecie
w jaki sposób przestrzegał go aż do tej pory; i jeśli przestrzegał go dobrze, niech podziękuje
Bogu; i jeśli przeciwnie, źle, niech boleje i nich prosi o przebaczenie. Po czwarte niech
postanowi sobie na przyszłość doskonałe i dokładne przestrzeganie [tego sakramentu] i niech
w rozmowie [z Bogiem] prosi o potrzebną łaskę do tego. Jeśli to wszystko zakończył przed
upływem godziny niech przejdzie do następnego przykazania przestrzegając tego samego
porządku. O grzechach. Przy grzechach rozważać najpierw jak zły jest każdy z nich i jak
słusznie został zakazany. Po drugie jak wiele zła wyrządza [każdy grzech] jeśli nie ucieka się
od niego. Po trzecie jak aż dotąd wystrzegał się [tego grzechu] [dosł. uciekał] i jak
wystrzegać się go na przyszłość. O zmysłach. Przy władzach [duszy] i zmysłach [ciała]
można zastanowić się w pierwszym rzędzie w jak szlachetne i jak pożyteczny jest dla nas
każdy z nich, jak np. rozum a później następne. Po drugie do czego [jakiego celu] one nam
zostały dane. Po trzecie jak ich używał Chrystus lub Najświętsza Dziewica. Po czwarte w
jaki sposób my ich używaliśmy bolejąc nad ich złym użyciem, itd. To samo można rozważać
o innych władzach i zmysłach w szczególności…” (D. 43, nr 258-260).
[8] Por. J. Rambla, Orar desde la *****idad – el primer modo de orar en los Ejercicios
Espirituales, Manresa 65 (1993:254), ss. 50-51.
[9] Por. J. Calveras, Los tres modos de orar…, ss. 65-66.
[10] Droga doskonałości 25,1, oraz 28,4.
[11] Por. S. Arzubialde, Ejercicios Espirituales de S. Ignacio. Historia y Análisis, Mensajero
- Sal Terrae, Bilbao-Santander 1991, s. 531.
[12] Por. M. Ballester, Métodos orientales del control respiratorio y tercer modo de orar
ignaciano, Manresa 1982 (211:54), s. 167.
[13] Cytowane za: Giovanni Vennucci, La Preghiera Esicasta, LEF, Firenze 1978, s. 22.
[14] “Będę rozważał Twe postanowieni, rozmyślał o Twoich drogach. Będę się radował z
Twoich ustaw i słów Twoich nie zapomnę” (środa I tyg. w ciągu dnia).
[15] Por. F. Jalics, Uczmy się modlić”, WAM, Kraków 2000, s. 17.
[16] Cytat za: A. de Mello, Kontakt z Bogiem, ss. 80-81.
[17] Por. I. Casanovas, Comentario y explanación de los Ejercicios Espirituales de San
Ignacio de Loyola, Editorial Balmes, Barcelona 1945, t. 1, s. 199.
[18] Por. M. Ballester, Métodos orientales…, s. 172.
[19] Por. M. Ballester, Métodos orientales…, s. 173. O takim podejściu do modlitwy pisali
np. Jacek Bolewski SJ, Prosta praktyka medytacji, Wydawnictwo M, Kraków 1992; John
Main OSB, Chrystusowe teraz, Wydawnictwo WAM, Kraków 1997.
[20] Por. T. Spidlik, “Cómo enseñar a orar en los Ejercicios”, Centrum Ignacianum
Spiritualitatis 10 (1980:3) n. 35, s. 72.
[21] W czasach Ignacego taki rekolektant przechodził wszystkie punkty zaproponowane w
pierwszym sposobie modlitwy, tzn. na temat przykazań Bożych,… o grzechach głównych,…
o władzach duszy,…i o pięciu zmysłach ciała. Potem miał przejść raz lub dwa przez drugi i
trzeci sposób modlitwy.
[22] Księga życia, 13,15, w: św. Teresa od Jezusa, “Dzieła”, Wydawnictwo OO. Karmelitów
Bosych, Kraków 1987, t. 1.
Artykuł pochodzi ze strony www.jezuici.pl/centrsi
Potrzebowałem szczerej spowiedzi
Czasami zastanawiam się, jak łatwo oczyścić się przed samym sobą z winy sięgania
po pornografię. Pamiętam, jak jeszcze kilka Lat temu szedłem do konfesjonału i mówiłem:
"zgrzeszyłem myślami i czynami". I tyle! Mówiłem tylko tyle, by powiedzieć że zawiniłem,
ale tak, by spowiednik nie usłyszał słowa "pornografia", "erotyka", "masturbacja".
Nawet najcięższe winy, jak molestowanie własnej siostry (oto do czego doprowadziła
w końcu lektura "niewinnych" pisemek!) zbywałem tym nic nie znaczącym stwierdzeniem.
Wówczas czułem się całkowicie usprawiedliwiony przed samym sobą i to w zupełności mi
na ową chwilę wystarczało.
Przez kilka lat, gdy utrzymywałem stały kontakt z pornografią, nie spotkałem na tyle
dociekliwego spowiednika, by chciał on ze mnie wydusić całą prawdę, wychodzącą dużo
dalej ponad przyznanie się do grzechu."nieczystości"! Dziś widzę, że potrzeba, żeby
spowiednicy byli prawdziwymi detektywami. To dobrze, jeśli oni wiedzą, o co chodzi, ale
niech o tym mówią. Spowiedź może przecież przybrać niekiedy, w miarę potrzeby, bardziej
charakter rozmowy duszpasterskiej. Sam po sobie widzę, że gdybym trafił na "spowiednikadetektywa", to być może zmieniłoby to mój sposób postępowania. Mówiąc o "grzechu
nieczystym, popełnionym myślą i czynem" zasłaniałem się tarczą i czułem się bezpieczny i
usprawiedliwiony. Nie wstydziłem się tyle mego grzechu, co może raczej bałem się do niego
przyznać, bo "co sobie o mnie ksiądz pomyśli?" Gdyby spowiednik wówczas zaczął pytać,
drążyć temat, nawet być może wywołując niechęć i ból, po prostu straciłbym ową tarczę
ochronną i musiałbym ujawnić cały swój brud.
Dziś wiem, że i tak Bóg mi przebaczył. Jednak pozostało bez odpowiedzi pytanie, czy
tamte spowiedzi były dla mnie tak naprawdę spowiedziami? Kiedy przyszło opamiętanie,
wcale nie czułem się usprawiedliwiony nawet z tych dawnych grzechów, dla których już
(przynajmniej od spowiednika) uzyskałem odpuszczenie. Na moim sumieniu wciąż ciążyły
dawne winy. Wyjawiłem więc je jeszcze raz podczas spowiedzi - tym razem u biskupa.
Miałem sobie wówczas sam wyznaczyć pokutę. Do dziś nie jest ona jeszcze w pełni
spełniona, gdyż nie wiem jeszcze, co ostatecznie pozwoli mi odkupić moje winy.
Kiedyś tak łatwo było się usprawiedliwić...
Czytelnik z Warszawy
Pierwszy krok to dobra spowiedź
Wszystko zaczęło się niewinnie. W wieku 13 Lat zetknęłam się z "cudowną" - jak wówczas
uważałam - gazetą "Bravo". Czytałam od deski do deski każdy numer! Z czasem zaczęły
interesować mnie głównie strony poświęcone artykułom "Mój pierwszy raz".
Czytałam nawet kilkakrotnie i wyobrażałam sobie, że ja jestem na miejscu bohaterki
artykułu. Myślałam o tym coraz częściej, aż pewnego dnia doszło do samogwałtu. Z czasem
stał się on częścią mojego życia, myślałam, że bez niego nie można egzystować. Nie
dopuszczałam do siebie nawet myśli, że to, co robię, jest grzechem.
Tymczasem minęły 2 lata, musiałam więc wybrać jakąś szkołę średnią. Mój wybór padł
na liceum ogólnokształcące. Jak wiadomo na początku zawsze jest trudno.
Zaklimatyzowanie się w nowym środowisku było dla mnie koszmarem. Chciałam
odreagować, zrelaksować się -pojawiły się w moim życiu papierosy i al kohol. Piłam
niewiele, ale papierosy były dla mnie bóstwem. I tak zaczęłam grzęznąć w grzechu, niszcząc
życie podarowane mi przez Pana. Oczywiście spowiadałam się i przyjmowałam Jezusa w
Komunii św., ale przybywał On do brudnego serca, bo na żadnej spowiedzi nie wyznałam
grzechu, jakim jest samogwałt.
Wszystko odmieniło się, gdy katechetka zadała mojej klasie streszczenie wybranego
artykułu z waszej gazety. Zetknięcie się z "Miłujcie się" było dla mnie wybawieniem, kołem
ratunkowym rzuconym tonącemu. W jeden wieczór przeczytałam cały numer (tak jak kiedyś
"Bravo"). Artykuły poruszyły mnie do głębi. Przejrzałam na oczy. Nie mogłam uwierzyć, co
zrobiłam. Do tej pory niszczyłam swoją godność, życie - dar, którym obdarzył mnie Jezus.
Ten sam Jezus, który umarł za mnie na krzyżu. Płakałam. Były to łzy ogromnego żalu.
Uświadomiłam sobie, że długo działałam wbrew Bogu, który parę lat wstecz uratował moje
zdrowie. (Gdyby nie modlitwa moich bliskich, na pewno straciłabym nogę). Tego wieczora
postanowiłam wziąć się w garść.
Pierwszym krokiem "powrotu zbłąkanej owieczki" była dobra spowiedź. Przy
konfesjonale moje nogi trzęsły się bardziej niż przy I Komunii św. Wyznając grzechy (tym
razem wszystkie!), czułam, że policzki mi płoną. Dopiero usłyszawszy słowa kapłana "Idź w
pokoju" poczułam, że ponownie się narodziłam. Świat nagle przestał obracać się wokół
"przyjemności", jak niektórzy nazywają nałogi. Na Mszy św. przyjęłam Chrystusa i po raz
pierwszy poczułam, że jest Mu u mnie dobrze. Było to cudowne uczucie.
Teraz nie mogę uwierzyć w to, że przez lekturę "Bravo" i "Dziewczyny" wpadłam w
morze grzechu i moc szatana. Myślałam, że w ten sposób pozbędę się stresu, będę dorosła i
lubiana. To jednak było kłamstwem.
Drodzy czytelnicy "Miłujcie się", potrzebowałam wiele odwagi, aby napisać ten list.
Nadal nie jestem pewna, czy kiedyś nie ulegnę znowu jakiemuś nałogowi, ale jedno wiem na
pewno: zawsze będzie ze mną Bóg. On pomoże mi we wszystkim, jeśli tylko Mu zaufam.
Bardzo bym chciała zachować czystość przedmałżeńską. Wierzę, że uda mi się tego
dokonać. Mam bowiem wolną wolę i mogę walczyć z szatanem. Moją bronią jest różaniec.
Ta modlitwa podtrzymuje mnie na duchu i pomaga przetrwać trudne chwile.
W tym roku wybieram się na Pieszą Pielgrzymkę na Jasną Górę. Pragnę podziękować
Maryi za to, że pomogła powrócić mi do swego Syna. Obiecuję Warn, że będę się za Was
modlić, tak jak Matka Boska modliła się za mnie. Równocześnie chciałabym Was prosić o to
samo, ponieważ modlitwa wstawiennicza jest szczególnie miła Bogu.
Wiola m
nr 1/2002
"Jego miłosierdzie trwa na wieki"
Wychowana w katolickiej rodzinie, praktykowałam przystępowanie do spowiedzi z
okazji pierwszych piątków miesiąca, do chwili ukończenia szkoły średniej. Ale już w
pierwszych latach pracy szybko uległam wpływom "świata". Pan Bóg stał się dla mnie
niewygodny, a z czasem niepotrzebny.
Jeszcze przez kilka lat rutynowo, jeden raz w roku spowiadałam się, później z łatwością
odrzuciłam tę uciążliwą praktykę i ze zdziwieniem zobaczyłam, że "nic się nie dzieje".
Obawiałam się, że Pan Bóg mnie ukarze, tymczasem wiodło mi się coraz lepiej. Odnosiłam
coraz większe sukcesy w pracy, zyskałam znaczenie w środowisku. Powierzono mi wiele
funkcji społecznych, byłam u szczytu sławy. Także w dziedzinie materialnej osiągnęłam
wiele: nie brakowało mi pieniędzy, bez trudu otrzymałam wymarzone mieszkanie i
wygodnie się w nim urządziłam. Spełniły się wszystkie moje pragnienia. Tak wyobrażałam
sobie szczęście...
Tymczasem z przerażeniem spostrzegłam, że życie dla mnie nie ma już sensu. Przyszła
myśl, aby "skończyć z sobą", ale zabrakło mi odwagi. Życie stało się koszmarem - smutek,
beznadzieja, bezsens, a w końcu rozpacz. Ciemność, znikąd żadnego światełka, pustka...
Nigdy nie zapomnę dnia, gdy w takim stanie ducha, klęcząc na pięknym dywanie, płakałam
sobą. Byłam bezsilna, bezradna...
W pewnym momencie, będąc u kresu krzyknęłam: "Panie Boże, zabierz mnie!!!" chciałam umrzeć i mieć to z głowy".
Dziś. z perspektywy kilkunastu lat wiedzę, że była to modlitwa. Pierwsza po wielu latach
milczenia przed Bogiem. Wielkie otwarcie serca. Jakby wołanie: "Panie Boże, oto jestem,
uczyń ze mną co zechcesz... " I zostałam wysłuchana...
Pan Bóg zabrał mnie. Wprawdzie nie do siebie, ale ze sobą, na NOWĄ DROGĘ ŻYCIA
WIODĄCĄ JEGO ŚLADAMI, na krzyżową drogę do szczęścia wieczności.
Walka szatana o moją duszę trwała jeszcze kilka lat, zanim nadszedł szczęśliwy dzień,
gdy u kratek konfesjonału wypowiedziałam z ogromnym żalem, bólem serca i łzami:
"Spowiadam się Panu Bogu, że bardzo zgrzeszyłam..."
W chwili, gdy usłyszałam słowa rozgrzeszenia, ogromny ciężar spadł z mojego serca.
Poczułam się lekko... Żadne słowa nie wyrażą radości, która temu towarzyszyła.
Odtąd do Sakramentu Pojednania przystępuję co miesiąc i zawsze, gdy zbliża się czas
kolejnej spowiedzi, czuję, że jestem słaba, łatwo ulegam pokusom i potykam się. Ten
Sakrament mnie umacnia, daje zapas nowych sił, przynosi pokój, ucisza burze życiowe,
uzdrawia duszę. Czyni życie radosnym i pięknym - "Wszystko wraca na swoje miejsce".
Skarb ten jest dostępny dla każdego, kto tylko zechce podjąć trochę wysiłku, by go posiąść.
Człowiek końca XX wieku unika wszelkiego trudu. W każdej godzinie życia szuka
ułatwień i coraz częściej idzie na łatwiznę. Równocześnie zdobywa się na wiele wyrzeczeń,
by za wszelką cenę mieć luksusowy samochód, wygodne mieszkanie, nowoczesny "sprzęt"...
W tym upatruje szczęście... Tymczasem jest coraz bardziej smutny. Dlaczego?... - bo
odszedł od jedynego Źródła szczęścia którym jest Bóg i urządza sobie życie "na własną
rękę".
Stąd tyle smutnych twarzy wokół nas, coraz większe zniechęcenie, poczucie bezsensu...
Jest nam źle, więc obwiniamy Pana Boga za owoce naszej własnej głupoty. Zamiast uznać
swoją winę, szukamy "ofiary" - przypisując zło innym, usiłujemy wybielić siebie...
Tymczasem jedynym miejscem, gdzie możemy wybielić naszą duszę jest konfesjonał, a my
go coraz bardziej unikamy.
Rozpoczynający się trzeci rok przygotowań do Wielkiego Jubileuszu Roku 2000,
poświęcony Osobie Boga Ojca, niech nas zbliży do Tego, który w Swoim Duchu
przygotował mieszkanie dla każdego. Niech wszystkim pomoże odkryć tę radosną prawdę,
że Pan Bóg jest Ojcem nie tylko wobec dzieci wiernych, ale przede wszystkim wobec synów
marnotrawnych, na których czeka w każdym konfesjonale w osobie kapłana.
Nie odrzucajmy wyciągniętej dłoni Najlepszego Ojca. On pragnie dać nam Swoje Serce,
oczekując w zamian daru naszych serc. Śpieszmy się przyjąć tę Miłość i odpowiedzieć naszą
miłością. Nie trwóżmy się i nie próbujmy usprawiedliwiać, że nie potrafimy kochać, bo ta
zdolność będzie nam dana. Bóg oczekuje od nas tylko otwarcia serca.
Otwórzmy je co prędzej, póki trwa czas miłosierdzia...
Maria
EUCHARYSTIA - Najskuteczniejsze lekarstwo na depresję
Jestem studentką. Przez kilka lat cierpiałam na depresję, początkowo nie zdając sobie z
tego sprawy. Nie dzieliłam się z nikim swoimi problemami, ponieważ nie wiedziałam, co się
właściwie ze mną dzieje i bałam się niezrozumienia. Bardzo chciałam z kimś porozmawiać,
ale jednocześnie zamykałam się coraz szczelniej w swoim świecie.
Wkrótce po tym, jak w Polsce przeprowadzono kampanię informacyjną na temat depresji
i w wielu czasopismach zaczęto poruszać ten problem, dotarło do mnie, że mam właściwie
wszystkie objawy tej choroby. Przez długi czas nie mogłam się z tym pogodzić, ale w
chwilach silniejszych ataków nie miałam wątpliwości. Prześladował mnie pesymistyczne
myśli i tragiczna wizja przyszłości, nie potrafiłam przeżywać radości. Wszechogarniający
lęk paraliżował mnie całkowicie, a wyobraźnia podsuwała najgorszą wersję zdarzeń. Miałam
poważne problemy z zasypianiem i każdego ranka budziłam się z przerażeniem, że muszę
jakoś przeżyć kolejny dzień. Każde wyjście z domu, spotkanie z ludźmi, czy nawet jazda
autobusem były jak "skok w przepaść", nie potrafiłam znieść ludzkich spojrzeń. Byłam
wiecznie zmęczona, brakowało mi energii, musiałam wkładać ogromny wysiłek w
wykonywanie zwykłych codziennych czynności. Dzięki mojej wrodzonej obowiązkowości
nie zawaliłam nauki i "jakoś" radziłam sobie, żyjąc praktycznie z dnia na dzień. Bywały
także dni, kiedy mogłam leżeć w łóżku i patrzeć w ścianę jak w transie. Miałam ciągłe i
nieuzasadnione poczucie winy i zaniżoną samoocenę oraz problemy z koncentracją. Moje
kontakty towarzyskie ograniczały się do koniecznych spotkań między zajęciami, strasznie
mnie denerwowali niektórzy ludzie. Zupełnie bez powodu. Byłam okropną egoistką.
wydawało mi się, że jestem "pępkiem świata" i że tylko ja mam problemy. Ciągle myślałam
o śmierci i wyobraziłam sobie, jak mogłabym skończyć ze swoim bezsensownym życiem.
Na szczęście depresja pozostała do końca w fazie ukrycia. Bóg mnie uchronił od zrobienia
czegoś, co pozostawiłoby trwałe piętno na moim życiu.
Zapytacie pewnie, jakie były przyczyny mojej choroby. Mój melancholijny temperament,
perfekcjonizm i pesymistyczne nastawienie do rzeczywistości utrudniały radosne kroczenie
przez życie. Jednak bezpośrednio w szpony depresji pchnął mnie problem z czystością. Jak
na tym tle wyglądały moje stosunki z Bogiem? Bo to przecież sedno mojego świadectwa.
Ponieważ pochodzę z wierzącej rodziny, miałam kontakt z żywą wiarą już od dzieciństwa.
Nie uchroniło mnie to przed problemami, to jasne, ale w znacznym stopniu złagodziło
chorobę - wiem przecież, jak kończą się losy wielu podobnych do mnie. Dzięki modlitwie,
którą praktykowałam szczególnie wtedy, kiedy było mi ciężko, obyło się bez psychiatry i
leków antydepresyjnych. Pomoc specjalisty nie wystarcza do pełnego wyleczenia, ponieważ
depresja to bardzo często choroba duszy. Oczywiście Duch Święty działa przez ludzi i nie
należy rezygnować z dobrego psychiatry, jeżeli ktoś potrafi z nim współpracować. Ja takiej
osoby nie miałam.
Od początku szukałam pomocy u Jezusa, chociaż bardziej liczyłam na siebie i swoją silną
wolę. Próbowałam przedłożyć Jezusowi, co ma zrobić, żeby mnie wyleczyć. Miałam
poważne problemy ze spowiedzią. Czytałam i słuchałam wszelkich informacji, które
mogłyby mi pomóc: Dzienniczek św. Faustyny, Miłujcie się!, historie różnych świętych i
świadectwa zwykłych ludzi. Uwierzyłam w moc Koronki do Bożego Miłosierdzia i obietnice
dane siostrze Faustynie, że Jezus da wszystko duszy ufającej Jemu, która stanie w prawdzie,
że własną mocą niczego nie uczyni.
Tak zaczęło się moje poznawanie siebie i Jezusa, o którym wydawało mi się, że wiem
wystarczająco wiele. Oddałam Mu swoje życie, powierzyłam się Jego Matce i robię to nadal
każdego dnia. Początkowo bez większego przekonania codziennie powtarzałam: Jezu, ufam
Tobie, prosiłam o wiarę, ufność i wyzwolenie: Panie, jeżeli Pisma i świadkowie nie kłamią,
to Ty na pewno mnie wyleczysz. Tylko Ty, Panie, jako Stwórca człowieka znasz najlepiej
swoje dzieło i możesz leczyć to, czego my sami już nie naprawimy. Bądź wola Twoja.
Prowadź mnie drogami, jakimi zechcesz (Dz 228).
Pod wpływem Dzienniczka, historii licznych cudów eucharystycznych, a także życia św.
ojca Pio i jego miłości do Eucharystii zaczęłam uczestniczyć we Mszy św. i adorować
Najświętszy Sakrament tak często, jak to było możliwe. Starałam się z wiarą przyjmować
Komunię św. i prosić Jezusa o łaski, które może dać przyjmującemu Go szczerze. Muszę
także dodać, że dzięki Koronce do Bożego Miłosierdzia przestałam się bać spowiedzi i
borykać z innymi problemami dotyczącymi sakramentu pojednania. Wszystko to działo się
bardzo powoli w ciągu kilku lat, ale skutki udziału w Eucharystii były widoczne właściwie
od razu.
Początki mojego świadomego uczestnictwa we Mszy św. zbiegły się z ubiegłoroczną
Niedzielą Bożego Miłosierdzia. Od tamtej pory trwam w czystości. Na co dzień odczuwam
ogromną moc i siłę płynącą z częstego przyjmowania Komunii św. Powoli ustąpiło uczucie
lęku, zaczęłam się na nowo cieszyć życiem, odbudowuję poczucie własnej wartości,
przestałam bać się ludzi, płakać bez powodu i myśleć o śmierci jako jedynej drodze ucieczki
od moich problemów. Ustąpiły huśtawki emocjonalne, które kiedyś mnie wykańczały.
Inaczej patrzę na rzeczywistość, staram się otwierać na ludzi, chociaż z tym mam największy
problem.
Chce mi się żyć! Bóg jest wielki! I nie musisz szukać Go daleko. Czeka na Ciebie z
rękami pełnymi łask w sakramentach - widzialnych znakach swojej obecności, szczególnie w
sakramencie pojednania i Eucharystii. Staram się umacniać swoją wiarę przez poszerzenie
wiedzy na temat Boga, by być Jego wiary godnym świadkiem.
Każdego dnia dziękuję Mu za wszystko, co mnie do tej pory spotkało z Jego woli, za to
jaka jestem, za cierpienia, upadki i poszukiwania. Być może dzięki tym doświadczeniom
komuś pomogę, bo będę potrafiła go zrozumieć.
Gdyby nie moje problemy z czystością, to pewnie nie interesowałabym się tak bardzo
sprawami czystości przedmałżeńskiej i naturalnego planowania rodziny. Nie wkładałabym
tyle wysiłku w pracę nad sobą, by w przyszłości jak najlepiej pełnić rolę żony i matki.
Pesymistyczne wizje i poczucie bezsensu życia jeszcze czasami wracają i nie zawsze
potrafię je w porę rozpoznać i zawierzyć Jezusowi. Wiem, że szczyty zdobywa się powoli i
w wielkim trudzie, a droga krzyżowa, którą proponuje Jezus, nie jest usłana różami. Jestem
jednak przekonana, że tylko ta droga jest właściwa i prowadzi do szczęścia.
Jezus Eucharystyczny uzdalnia mnie do walki z pokusami, dzięki Niemu potrafię omijać
niebezpieczeństwo podszeptów Szatana. Wiem, że moje postępowanie na drodze
chrześcijańskiej dojrzałości zależy od tego, czy będę trzymać dłoń Chrystusa, czy spróbuję
iść sama. Znam konsekwencje obu decyzji, jak zapewne wielu z Was. Jestem wolna, mam
wybór. Poznałam, czym jest błądzenie w ciemnościach w poszukiwaniu światła, wiem już
także, jak wygląda życie z Jezusem, kroczenie ścieżkami, które On wyznaczył. Boję się
tylko o to, czy będę umiała właściwie rozpoznać Jego plany i wolę. Nieustannie proszę o to
Ducha Świętego.
O Panie ukryty w Najświętszym Sakramencie, Chlebie nasz, Baranku Boży, Zraniony
Pasterzu, Królu Miłosierdzia, przyjmij w darze moje serce, wolę i moją małą miłość. I niech
wszyscy błądzący odnajdą Ciebie.
Madzia
nr 2/2005
W Tobie znajduję wszystko, czego serce moje zapragnąć może
Zawsze byłam osobą wierzącą, choć moja gorliwość ma swoje przypływy i okresy
wyciszenia. Swoistą rolę takiego przypływu odegrał u mnie film Mela Gibsona Pasja.
Obejrzałam go w kinie siedem razy, przyprowadzając na projekcję coraz to inne osoby.
Byłam po nim jak pijana. Miał rację ktoś, kto powiedział, że po Pasji Msza już nigdy nie
będzie taka sama. Nie o Pasji jednak chcę pisać.
Wyjątkowy prezent dostałam od Pana Boga na moje czterdzieste urodziny. Tego dnia
wstąpiłam do jednego kościoła, aby się pomodlić. Była godzina ósma rano. Klęczałam w
ostatniej ławce. Po pewnej chwili ukląkł za mną jakiś człowiek wyglądający na żebraka i
nagle na cały głos powiedział: "wszystkiego dobrego, pani!". Kilka osób z przodu obejrzało
się. Trudno opisać moje wrażenie. Dlaczego takie słowa i dlaczego na głos? Miałam
wrażenie, że to sam Jezus złożył mi życzenia! Pomyślałam, że mogę o coś poprosić. Zawsze
chciałam móc codziennie chodzić na Mszę św., ale przy moim słomianym zapale i braku
konsekwencji, a przy tym wielości obowiązków nie było to możliwe. Zapragnęłam i
otrzymałam! Od trzech lat codziennie spotykam Pana Jezusa w Komunii św. Czasami
wydawało mi się to zupełnie niemożliwe, szczególnie gdy czekały mnie długie podróże. I
bywało tak, że mówiłam: Janie Jezu, wiem, że mnie kochasz, ale jeśli zależy Ci, aby złączyć
się z takim »niczym« jak ja, to pomóż..." - i byłam upewniana "po królewsku". Raz po takiej
prośbie trafiłam w jednym małym mieście na Mszę św., na której był koncert śpiewaków z
Moskwy. Śpiewali jak w niebie, a ja czułam, że to dla mnie. Innym razem na Śląsku, gdy się
okazało, że na Mszę św. już jest za późno (był dzień powszedni), otrzymałam Pana Jezusa w
kaplicy szpitala kardiochirurgicznego, do której zaprowadził mnie mały ministrant. Trochę
musiałam w niepewności poczekać na Pana, bo "chodził po oddziałach". Był to czas, gdy
większość Mszy ofiarowywałam za dusze w czyśćcu cierpiące, więc odmawiałam za nie
przez godzinę różaniec. Potem, już w hotelu, dowiedziałam się, że ten szpital w Zabrzu to
jest to słynne centrum, w którym przeszczepia się serca... Pomyślałam sobie, że moja
determinacja i modlitwy musiały być tam komuś potrzebne - może jakimś dawcom? Kiedyś
się dowiem.
Każdy powszedni dzień dziś wydaje mi się bez Eucharystii trudny do przeżycia. To
Eucharystia daje mi zdrowie, siły, pokój, ochronę, inteligencję, rozwój, radość i
zaspokojenie jakiegoś wewnętrznego głodu. To wszystko brzmi trochę nieprawdopodobnie,
ale kto to przeżywa, ten wie, o czym mówię. W mojej obecnej roli - matki, artystki
teatralnej, gospodyni domowej, żony dyrygenta i kompozytora, wokalistki zespołu czynnie
koncertującego - bez codziennej Komunii św. w ogóle nie dałabym sobie rady. Pan wiedział,
co mi potrzebne, dlatego na czterdzieste urodziny dał mi prezent.
Śpiewaczka operowa
Grzech, łaska, sakrament pojednania
Jacek Salij OP
Krótki poradnik omawiający zagadnienia takie jak: Lęk
przed spowiedzią, koszmar skrupułów, rozgrzeszenie
Boże i rozgrzeszenie bezbożne, tajemnica spowiedzi... »
zobacz więcej
TOMASZ
Maryja również żaliła się:
Najbardziej mnie martwi to, że widzę,
jak ludzie nie mają szacunku dla mojego
Syna w Najświętszej Eucharystii i sposób,
w jaki się modlą, gdy myślą o innych sprawach podczas modlitwy.
Mówię o tych, którzy udają pobożnych.
Napotkasz przeszkody, będą ci dokuczać i będą mówić,
że jesteś szalona. Nie zwracaj na nich uwagi, bądź mi wierna. Ja ci pomogę.
04 Gdy miły Jezus był w betanii.w ma
TOMASZ
MOJE ŚWIADECTWO O MSZY ŚWIĘTEJ
Msza Święta jest dla mnie tak bardzo cenna, że nic innego na świecie nie może być
cenniejsze. Żadne bogactwa materialne tego świata nie przysłonią dóbr duchowych
zaskarbionych z Mszy Św. Każda Msza Święta jest na "miarę złota, diamentu"...
MSZA SW. to największy, najdroższy SKARB na świecie, jaki istnieje.
W Niej to odnajduję właściwą DROGĘ DO PANA BOGA i sens oraz cel życia!
Mogę użyć takiego porównania, by móc wytłumaczyć sens tego Skarbu.
Dosłownie doładowuje się moja dusza tak, jak w dzisiejszym świecie telefon
komórkowy, czy laptop lub gps. Urządzenia elektroniczne bez energii elektrycznej nie
działają , tak samo jest z moją duszą, ona marnieje, ciemnieje bez Światła Chrystusa,
słabnie i staje się niczym bez energii Bożej , którą osobiście czerpię z każdej Mszy
Świętej , w pełni przeżytej tj wysłuchanej w skupieniu ,w postawie klęczącej od "Święty
,Święty...do błogosławieństwa na zakończenie.
Serce mi kołacze ze szczęścia ,kiedy w niej uczestniczę dziękując Panu za Jego
dobroć,hojność dla mnie marnej istocie.
PAN JEZUS EUCHARYSTYCZNY ZA MNIE SIE OFIAROWUJE ,WYBACZAJĄC
MOJE UŁOMNOŚCI I DAJĄC WSZYTKO TO. CZEGO POTRZEBUJĘ.
ZATEM MOJA MSZA ŚWIĘTA TO DZIĘKCZYNIENIE ZA ŁASKI OD PANA I
UNIŻANIE SIĘ PRZED MAJESTEM BOŻYM.
Wolałabym Mszę Św. przedsoborową oczywiście, byłaby bardziej obfita w Łaski od
Jezusa, a nie ta forma obecna , nowoczesna ,uproszczona, zmodernizowana tak, jakby
Męka Pańska była tylko symbolem, czymś odległym, nieznanym i obojętnym. Jak to się
dziś mówi w kościele, że jest ucztą, a nie ofiarą samego Syna Bożego Jezusa Chrystusa
Jedynego Króla tego Swiata.
Jest -Ofiarą-Męką rzeczywistą, która się ponawia na ołtarzu przez nasze grzechy i
upadki. Brakuje mi porządku Mszy Świętej w Rysie Trydenckim; modlitwy do Michała
Archanioła a na początku Mszy Św,kropienia święconą wodą, klęczenia ,
dziękczynienia, adoracji Najświętszego Sakramentu, ciszy na modlitwę dziękczynną po
przyjęciu na klęczkach Pana do serca.
Polecam piękne świadectwo Cataliny Rivas pt "Tajemnica Mszy Świętej"- o wartości
Mszy Świętej z jej mistycznych doświadczeń podczas Mszy św.
Utwierdziło mnie ono w moim pojmowaniu wartości Mszy Świętej i udoskonaliło moją
postawę, moje rozumienie i oddanie się z zaufaniem bezgranicznym Jezusowi.
Dzięki Tobie Mieczysławo -Twemu apostolstwu też równie dowartościowałam Mszę
Świętą. Gdyby każdy z nas zdołał pojąć, jakie bogactwa duchowe płyną autentycznie z
uczestnictwa w Stanie Łaski uświęcającej w codziennej Mszy Świętej, porzucałby
doczesne zajęcia i biegłby na Mszę Św, nie zważając ani na warunki pogodowe ani na
trud, wysiłek fizyczny,.. uczestniczyłby z radością, gorliwością i tęsknotą za Jezusem
tam obecnym i nam błogosławiącym nieustannie z Miłością ku stworzeniu .
EWA
Niech bedzie pochwalony Jezus Chrystus!
Witajcie,
Goscislismy ostatnio w parafiach Toronto Dominika Tarczynskiego, ktory przyjechal tu z
nakreconym przez siebie filmem: „Kolumbia- swiadectwo dla swiata”. Odbylo sie tu sporo
projekcji. Byc moze ktos juz sie z tym filmem zetknal lub go widzial?
Dominik mowil, ze planuje byc w Nowym Jorku i w Chicago w marcu z tym wlasnie
filmem. Jesli ktoras parafia lub inne miejsce chcialoby umozliwic Dominikowi wyswietlenie
tego filmu i spotkanie z nim a jeszcze o jego przyjezdzie nie wie, to mozna sie z nim
bezposrednio kontaktowac by zaplanowac termin.
Ponizej zalaczam link z fragmentem filmu oraz link z wywiadem z Dominikiem.
Profil Dominika Tarczynskiego oraz aktualne informacje o miejscach projekcji filmu
(obecnie w Polsce) mozna znalezc na FB.
Pozdrawiam cieplo z Toronto,
Z Bogiem,
Magda
Dominik Tarczyński - reżyser i producent filmu "Kolumbia świadectwem dla świata"
http://www.youtube.com/watch?v=LvkPCYj6_3E
26F170 Kolumbia świadectwo dla świata reż. Dominik Tarczyński
http://www.youtube.com/watch?v=tuxfmQSUL5s
MAGDA