wyborów na szczeblu samo- rządowym. Jest zrozumiałe, e na

Transkrypt

wyborów na szczeblu samo- rządowym. Jest zrozumiałe, e na
Kim jest "newbie" w języku
internetu? To po prostu osoba
początkująca, nowicjusz w danym temacie. Obserwując
wczorajszą konferencję prasową klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości miałem
wrażenie, że mam do czynienia
z totalnymi "newbies" demokracji bezpośredniej. Klub poselski zaprezentował wniesiony
do laski marszałkowskiej projekt ustawy modyfikującej między innymi Konstytucję RP rzekomo w duchu demokracji
bezpośredniej. Poczułem wręcz
obowiązek ustosunkowania się
do wspomnianego projektu.
Przypomnijmy dla porządku, że o ile za pierwszej kadencji Platformy Obywatelskiej
uchwalono jedynie 11% wniesionych przez obywateli projektów ustaw, o tyle za kadencji
Prawa i Sprawiedliwości - 12%.
Różnica nie jest porażająca.
Przypadek? Ponadto bez szero-
lecz odbędzie się ona przy
udziale wielu prodemokratycznych środowisk z całego
kraju.
Oficjalnie swój udział potwierdzili przedstawiciele
m.in. partii: Piratów, Libertariańskiej oraz Zieloni 2004,
stowarzyszeń: Obywatele
17 czerwca 2013 - PiS zgłasza projekt zmian w konstytucji.
Konferencja prasowa -
cz
doł
ą
cz
doł
ą
cz
Decydują (Instytut Spraw
Obywatelskich w Łodzi),
Ruch Republikański, mPolska, stowarzyszenie JOW czy
doł
ą
Gdy prezydencka ustawa
wejdzie w życie "odwołanie"
polityka samorządowego będzie niemożliwe. Referendum w tej kwestii pozostanie
zabetonowane i bezużyteczne - projekt Prezydenta podnosi bowiem wymagany
próg dla ważności referendum z 60 do 100% obywateli
biorących udział w wyborze szowych mediów oraz internauci. Na reakcję obywateli
danego organu.
nie trzeba było długo czekać.
To wydarzenie z dużą doW historii, według mojej
zą
prawdopodobieństwa
wiedzy, nie było na świecie
przeprowadzonej procedury przejdzie do historii i dlatego
"odwołania" z frekwencją przyjęło z góry historyczną
wyższą aniżeli wyborcza, nazwę: "Manifestacja 5 lipwyjąwszy jednorazowy eks- ca". W ten dzień pod Pałaces spowodowany bojkotem cem Prezydenckim przez
kilka godzin trwać będzie
demonstracja, której bezpośrednim organizatorem jest
Demokracja Bezpośrednia
cz
wyborów na szczeblu samorządowym. Jest zrozumiałe,
że na projekt szybko zwrócili
uwagę przedstawiciele ni-
doł
ą
To referendum może być
gwoździem do trumny dla
rządzących. Czy to przypadek więc, że politycy zwrócili uwagę właśnie teraz na
instytucję "odwołania"?
Pospolite Ruszenie, a także
nieformalnego ruchu Zmielonych walczących o Jednomandatowe
Okręgi
Wyborcze. Patronat medialny objęły nad wydarzeniem
portal Pressmix oraz Blogosfera.
Program manifestacji jest
bardzo rozbudowany i nie ma
wątpliwości, że szerokie porozumienie mówić będzie
jednym głosem. Wszyscy nie
zgadzamy się na likwidację
instytucji "odwołania" w samorządach. Organizatorzy
zaprezentują Prezydentowi
RP wspólnie uzgodnioną propozycję zmian w jego projekcie. Jeszcze nigdy w historii
tak wiele oddolnych prodemokratycznych środowisk nie
manifestowało na tej samej
ulicy. To wydarzenie dobrze
rokuje na przyszłość - z dużym prawdopodobieństwem
uruchomi lawinę, która w
przyszłości da impuls do
przeistoczenia ustroju Polski
w duchu dalszych, demokratycznych przemian.
Dlatego nie może tam zabraknąć nikogo komu leżą na
sercu sprawy naszych małych
ojczyzn.
Adam Kotucha
bezpośredniej, z pominięciem
zdania ekspertów. Cel jest słuszny, mniej natomiast słuszna jest
kiego porozumienia obrana droga.
ustawa
obejmująca
Skomentuję dla przykładu
zmiany konstytucyjne
nie wejdzie w życie. propozycje zawarte w projekcie
Konieczne jest bowiem Prawa i Sprawiedliwości:
poparcie dla niej aż 2/3
1. Propozycja wiążącego
obecnego składu Sejwniosku
o referendum w przymu, co oznacza, że
padku
zebrania
miliona podpiPlatforma Obywatelska
sów
jest
absolutnie
wzięta z
może
zablokować
księżyca.
Przykładowo:
w
zmiany nawet bez
Szwajcarii
wiążący
wniosek
o
wsparcia koalicjanta.
referendum
wymaga
jedynie
50
Z powyższych powodów traktuję ten tys. podpisów, a są wszakże ok.
projekt głównie jako 4 razy ludnościowo mniejszym
"heppening". Coraz krajem. Wbrew pozorom nie
więcej środowisk skła- funkcjonuje tu jednak czysta
nia się w stronę idei arytmetyka - ilość podpisów dodemokracji bezpośred- stosowana jest np. do struktury
niej - co dobrze rokuje mniejszości. Jedynie w marcu
- niemniej jednak śro- 2012 r. NSZZ "Solidarność"
dowiska te wnoszą zgromadziła ponad milion podpropozycje absolutnie pisów, lecz zrobiła to w ramach
nieprofesjonalne, ode- trwałej od wielu lat struktury orrwane od teorii czy ganizacyjnej, ze wsparciem
praktyki ustrojowej w OPZZ, a także partii politycznej
zakresie demokracji
dokończenie na str. 2
str 2
Sojusz Lewicy Demokratycznej. Inicjatywa "Ratuj maluchy"
wniosła do Sejmu RP wniosek
poparty przez ponad 900 tys.
obywateli, niemniej jednak jest
to bezprecedensowe zdarzenie,
które nie znajdzie następców.
Taki próg jest nieosiągalny w
wypadku nie zorganizowanych
grup, nie posiadających wsparcia finansowego. Obecne 500
tys. podpisów dla referendum
jest progiem idealnym, także
dla wiążącego wniosku. Konieczne są także w tym zakresie
usprawnienia
proponowane
równolegle przez Ministerstwo
Administracji i Cyfryzacji - a
zatem możliwości gromadzenia
podpisów przez Internet.
DBeściak nr 5
dokończenie ze str. 1
dotyczące zmian Konstytucji
(jak i całkowitej rewizji) jest
obligatoryjne. W Polsce nadal
Konstytucją manipulować będą
mogli jedynie politycy (przypomnę, że sam projekt ustawy
zmieniającej Konstytucję nie
jest wiążący dla Sejmu). Konstytucja to fundament "umowy"
jaką jest państwo i ten akt w
pierwszym rzędzie powinien
móc być modyfikowany przez
obywateli.
3. Referendum nie będzie
nadal dotyczyło wielu spraw, w
tym obronności - prawdziwe
referendum może dotyczyć
każdej sprawy, także samoopodatkowania, a na pewno zagranicznych misji zbrojnych.
2. Referendum nie będzie Podatnicy wydali ponad 4 mld
nadal dotyczyło zmian Konsty- zł na prowadzenie misji w
tucji - w Szwajcarii referendum Afganistanie, która zasadniczo
nic nie przyniosła Polsce poza
obciążeniem Polaków kosztami.
Nie wspomnę o innych, zagranicznych misjach wojskowych.
W kwestii tychże misji poza organizacjami sojuszniczymi zdaniem Demokracji Bezpośredniej - referendum powinno
być wręcz obligatoryjne!
nie o propozycji, a nie czymś co
pozostaje wiążące dla Sejmu. W
takiej konfiguracji, którą proponuje klub PiS, dużo logiczniej
jest przeprowadzić
referendum w tej sprawie, które
zwiąże Sejm (także milion
podpisów w tym projekcie patrz: punkt 1).
Parlamentarzyści PiS powinni raz jeszcze przemyśleć tę
propozycję.
4. Możliwość wnoszenia
obywatelskich projektów ustaw
zmian w Konstytucji będzie
wymagało miliona podpisów! kierunek dobry, lecz wykonanie
podobnie absurdalne co w kwestii referendum - ponownie milion podpisów! W Szwajcarii
inicjatywa dot. zmiany Konstytucji a nawet jej całkowitej rewizji posiada identyczny próg
wymaganych podpisów co inne
inicjatywy - 100 tys. podpisów.
Pamiętajmy, że mówimy jedy-
5. Zasada dyskontynuacji czyli przerwania prac Sejmu w
wypadku zakończenia kadencji
- nie będzie dotyczyła projektów obywatelskich.
Tylko, że już teraz zasada
dyskontynuacji nie obejmuje
projektów obywateli! Art. 4.
ust. 3. ustawy o wykonywaniu
inicjatywy
ustawodawczej
przez obywateli, mówi o tym
literalnie. Nie rozumiem co
chce Prawo i Sprawiedliwość w
tym zakresie zmienić.
6. Już teraz wnioskodawca
projektu obywatelskiego może
wycofać go do drugiego czytania na równych zasadach.
Udzielenie innych przywilejów
proponowanych przez Instytut
Obywatelski w Łodzi to inicjatywa godna pochwały, jednak
zmian może być o wiele więcej kompleksowy projekt zmian w
tym zakresie proponujemy w
naszym programie politycznym
dla polskiej demokracji.
Reasumując, jak w tytule:
upłynie trochę wody zanim parlamentarzyści, od lat zakorzenieni w partyjnym systemie,
rzetelnie otworzą się na postulaty oddolne, obywatelskie. Do tego czasu pozostaną - mówiąc
językiem internetowych portali
społecznościowych - "nowi w
demokracjach". Trzeba będzie
się doedukować. Bez obaw: my
w tym pomożemy.
Adam Kotucha
dla których powinniśmy zastąpić demokrację przedstawicielską demokracją
bezpośrednio-przedstawicielską jaką stosują od ponad 1 50 lat Szwajcarzy.
1. W systemie demokracji
przedstawicielskiej (DP) decydującą rolę odgrywają nie rozsądek lecz emocje. Specjaliści
od marketingu twierdzą, że w
handlu efektowne pierwsze
wrażenie jakie prezentuje
sprzedawca i jego towar to 95%
sukcesu sprzedaży. Jakość wyrobu to pozostałe 5%.
Dokonując wyboru naszych
przedstawicieli również kierujemy się przede wszystkim tzw.
wrażeniem: Jak się dany kandydat prezentuje?
Jaki ma głos? Jak wygląda ?
etc. to co reprezentuje: Jaki ma
program? Jaki ma system wartości? ma znaczenie drugorzędne, marginalne.
2. Elity polityczne w systemie DP nie potrafią ze sobą
współpracować, ustawicznie z
sobą rywalizują.
Dzielą obywateli na tych
„dobrych”- swoich zwolenników i „złych” – popierających
konkurencję.
Nie potrafią jednoczyć obywateli wokół wspólnych problemów.
Sytuacja jest analogiczna jak
w rodzinie z rozpadającym się
(skłóconym) małżeństwem.
Rodzice walczą o względy
swoich dzieci mówiąc im: zobaczcie jaki wasz ojciec (matka)
jest zły (-a)?
Zobaczcie jaki (-a) ja jestem
dobry (-a)?
Przekupują je łakociami i co
jakiś czas pytają:
Kogo kochacie bardziej mamusię czy tatusia?
strów Wszelkie żądania niezadowolonych MUSI akceptować
większość.
3. System DP powstrzymuje
sprawujących władzę przed podejmowaniem
potrzebnych
strategicznych lecz niepopularnych decyzji. System sprzyja
podejmowaniu bieżących populistycznych decyzji. Takich,
które dają im wysokie notowania pomiędzy kolejnymi wyborami i pozwalają chwalić się
sukcesami przed kolejnymi.
4. Ugrupowanie polityczne,
które chce odnieść sukces wyborczy w systemie DP i zdobyć
władzę, musi obiecywać wyborcom, niekoniecznie realną,
"kiełbasę wyborczą".
To skutkuje nadmiernym
wzrostem zadłużenia publicznego.
Za składanie obietnic bez
pokrycia nie grożą im żadne
konsekwencje.
Zwycięskie ugrupowanie
polityczne za niedotrzymanie
obietnic
przedwyborczych
obarcza winą koalicjanta (-ów)
oraz konkurentów.
By przynajmniej częściowo
spełnić przedwyborcze obietnice zaciąga w imieniu wyborców
kredyty.
W efekcie dług publiczny w
systemie DP rośnie lawinowo.
5. W systemie DP dobro
wspólne nie jest dla sprawujących władzę najważniejsze!
Korzystanie z usług pośredników ma wadę wrodzoną. Pośrednik załatwia sprawy
zleceniodawcy ale jednocześnie
dba o swoje interesy. Nie można
oczekiwać by dla pośredników
(przedstawicieli) ludowych wyłanianych w demokratycznych
wyborach najważniejsze było
dobro wspólne a dobra osobiste
były na drugim miejscu. Taka
postawa jest sprzeczna z ludzką
naturą.
6. Obywatele w systemie
DEMOKRACJI BEZPOŚREDNIEJ (DB) są autentycznym suwerenem w swojej ojczyźnie.
Nie są „kibicami” biorącymi
udział raz na 4 lata w sondażu
popularności drużyn politycznych. Mogą podejmować samodzielne decyzje w konkretnych
sprawach wbrew woli establishmentu politycznego. Daje to im
poczucie, że są autentycznym
suwerenem w swojej ojczyźnie,
że politycy są wyłącznie ich
usługodawcami. W systemie DB
bez sensu są protesty, manifestacje roszczeniowe, palenie
opon itp. przed Prezydentem,
Sejmem czy przed Radą Mini-
7. Obywatele w systemie
DB są odporni na różnego typu
naciski. Korupcja i inne czynniki skutkujące podejmowaniem
decyzji korzystnych dla lobujących np. prawników, banków,
górników, rolników itp. kosztem
większości jest w systemie DB
ograniczona do minimum. Każdą istotną decyzję publiczną
MUSI akceptować większość
obywateli a tych nie sposób
przekupić.
9. System DB umożliwia
obywatelom wypowiadanie się i
decydowanie w dowolnej sprawie według własnego uznania.
Jeśli ktoś zgadza się z jedną
opcją polityczną w pewnych
sprawach, a nie zgadza się w innej, w demokracji przedstawicielskiej nie jest dobrze
reprezentowany.
10. W systemie DB wszystkie decyzje w sprawach publicznych mają z definicji
zagwarantowane poparcie większości społeczeństwa. Wynik referendum w DB oddaje opinię
obywateli w danej chwili a nie w
chwili ostatnich wyborów. 70%
obywateli Szwajcarii jest dumna
ze stosowanego w ich ojczyźnie
8. Błędne decyzje obywateli od ponad 150 lat systemu DB.
w warunkach DB szybko i skuOd autora:
tecznie uczą ich myślenia pro
Od 60. lat kibicuję naszej Najjapaństwowego. Referendum wyRok 1989 był dla mnie,
maga od obywateli odpowiedzi śniejszej.
poczciwego
obywatela zajętego
na pytanie:
swoją
rodziną
i
pracą rokiem przełoKtóry wariant jest dla cie- mu.
bie/nas korzystniejszy? NegaByłem przekonany, że demokratywne skutki niefrasobliwych, cja to system wolności i mądrości
np. roszczeniowych decyzji zbiorowej. Niestety zawiodłem się.
wyborczych, wcześniej bądź Demokracja polegająca na emocjopóźniej, obywatele odczują na nalnych ”hurtowych zakupach” władzy, raz na kilka lat, nie gwarantuje
własnej skórze.
dobrego jutra.
Nauka na własnych błędach obywatelom
Racjonalne
jest podejmowanie
skutecznie uczy obywateli – decyzji w sprawach
publicznych
przed oddaniem głosu w refe- „detalicznie” ograniczające
rolę derendum należy się na chłodno magogii do minimum.
zastanowić.
Zdzisław Gromada
str. 3
DBeściak nr 5
W sensie ogólnym tak. Posiadając jednak tak zwany
mandat wolny reprezentuje
cały naród. Nie istnieje tym
samym prawna zależność posła od Ciebie - jego wyborcy.
Niedopuszczalne są nakazy
czy instrukcje wyborców, nie
ma też możliwości odwołania
posła przez wyborców.
Przeciwnie, status posła
jest uformowany w sposób zapewniający mu maksymalną
niezależność i swobodę działania.
2. Przedstawiciel jest zobowiązany do uwzględnienia
opinii własnego elektoratu.
3. Może być odwoływany
przed upływem kadencji w
określonych przypadkach na
wniosek określonej liczby
wyborców z jego okręgu wyborczego poprzez referendum.
zany kandydat np. z Katowic,
przywieziony w teczce z Warszawy?
Z historii wiemy, że wolny
mandat przyjęto w Konstytucji
3 Maja a później potwierdzoną
tę zasadę w Konstytucji marcowej z 1921 roku. Natomiast
w konstytucji kwietniowej z
Mandat imperatywny jest 1935 roku nie zawarto ureguprzeciwstawieniem się reali- lowań co do rodzaju obowiązacji interesów partii w parla- zującego mandatu poselskiego.
mencie poprzez wolny
Mała Konstytucja z 1947
mandat.
Dyscyplina partyjna wpły- roku nie sformułowała zasady
wa na ograniczenie swobody mandatu wolnego jak i nie zaparlamentarnej, przez co po- braniała stosowania mandatu
słowie zamiast reprezentować imperatywnego. Konstytucja
cały Naród reprezentują punkt PRL z 1952 roku wprowadziła zasadę mandatu impewidzenia partii politycznej.
Z drugiej strony, poseł z ratywnego, określonego w art.
np. Ustrzyk Dolnych, który 2 ust 2:
doskonale zna problematykę
okręgu południowo-wschodPolski, posiadający wolny
Mandat imperatywny ce- niej
mandat,
jak może znać się na
chuje się tym, że:
problematyce
i potrzebach
1. Przedstawiciel jest re- Pomorza Zachodniego?
Jak
prezentantem swojego okręgu może dobrze może być zwią.
wyborczego.
W każdym organizmie
(a za taki powinno się również uważać ludzkie wspólnoty) sposób rozchodzenia
się w nim informacji oraz
ich jakość decydują o zdolności do zachowania autonomii - czyli sile
samostanowienia organizmu. W dotychczasowej
historii władzy dominował
model oparty na hierarchicznie wzrastającym dostępie do informacji, co
zapewniało faktyczną przewagę rządzących nad rządzonymi.
Fragmenty
zawłaszczonej informacji,
po odpowiednim spreparowaniu, pozwalały danej oligarchii na uprawianie
polityki iluzji, oddalając w
nieskończoność chwilę rozliczenia się przed narodem.
Z biegiem lat wypracowano
wiele technik manipulacji
informacją, a ich szczytową
formę możemy odnaleźć w
ustrojach totalitarnych i
tzw. centralizmu demokratycznego.
Skuteczność
działania takiego ustroju
zapewniały
następujące
warunki:
1. zakaz działalności
frakcyjnej pod hasłem "partyjnej jedności",
2. zmienny zakres samodzielności w kierowaniu
niższych instancji,
3. wypowiadanie się
najwyższego organu - za i z
woli części narodu - zwanej
partią,
4. pozostawianie w gestii
najwyższej władzy wszystkich głównych instytucji
państwa,
5. podwójne podporządkowanie niższych szczebli
aparatu: poziomego i pionowego,
6. podejmowanie decyzji
na szczeblu centralnym uzasadnione społecznym interesem
lub
tajemnicą
państwową,
7. podporządkowanie
aparatu kontrolnego najwyższej władzy,
8. ustawowe ograniczanie interesu jednostek, grup i
regionów, na rzecz rzekomych interesów ogólnospołecznych,
9. obsadzanie stanowisk
z tzw. klucza, czyli zasada
nomenklatury,
10. prawo przywileju
związane z zajmowanym
stanowiskiem w aparacie
władzy.
Można też powiedzieć, że
powyższy model władzy
ostatecznie sprowadza się
do:
- upraszczania złożonej
informacji,
- skupiania źródeł recepcji i emisji informacji,
- utrwalania w czasie fałszywej informacji,
- narzucania "jedynie
prawdziwej" informacji,
- wymuszania autorytetu,
- zacieranie odpowiedzialności.
Reasumując - mamy tu
do czynienia z ustrojem
umożliwiającym uprawianie
totalnego kłamstwa i informacyjnej grabieży. Skutkiem trwania takiego ustroju
jest coraz większe ubezwłasnowolnienie członków danej społeczności i wzrost
odczucia ogólnego zagrożenia.
Czynnikiem najszybciej
przeciwstawiającym się tym
rozkładowym procesom są
wszelkie wspólnoty naturalne: rodzinne, koleżeńskie,
zawodowe, itp. Dzieje się
tak, ponieważ każda wspólnota naturalna nie jest zwyczajnym,
statystycznym
zgrupowaniem ludzi, lecz
dobrowolnym zrzeszeniem,
które umacnia i wiąże:
wspólny cel, wspólna hierarchia wartości i świadomość wzajemnej akceptacji.
Ponieważ zewnętrzne informacje ulegają w takiej
wspólnocie odpowiedniemu
przetworzeniu, klasyczna
władza dostrzega w istnieniu
wspólnot czynnik hamujący
i wypaczający jej intencje i
w końcu zmuszający do
uprawiania polityki kompromisów. Odwieczna dążność
władzy do upraszczania rze-
Niestety zapis ten był martwy bowiem do czasu uchwalenia Ordynacji wyborczej w
latach 1985 roku nie było mechanizmu odwoływania przedstawicieli. Można przyjąć, że
w latach 1952-1958 występował mandat imperatywny ale
tzw. „niezupełny”, ponieważ
mimo prawa do odwoływania
posła - czynność ta nie była
możliwa do wykonania.
Ponadto Konstytucja z
1952 roku, w art. 101 zastrzegała, iż poseł powinien rozliczać się ze swojej działalności
poselskiej oraz organu do którego został wybrany przed
swoimi wyborcami, natomiast
ustawa o obowiązkach i prawach posłów i senatorów z
1985 roku w art. 1, stanowiła
iż posłowie są przedstawicielami wyborców i wykonują
swój mandat zgodnie z ich
wolą, kierując się dobrem Narodu.
Dopiero Mała Konstytucja
z 1992 roku wprowadziła zasady wolnego mandatu, a
ostateczny zapis Konstytucji
III Rzeczpospolitej Polskiej, z
całkowitym wyeliminowaniem
społeczeństwa od spraw państwa została podpisana w 1997
roku przez lewicowego prezy-
denta Aleksandra Kwaśniewskiego.
Wniosek nasuwa się sam...
czywistości spotyka się w
tym miejscu z pokusą cięcia
"gordyjskiego węzła".
Podstawowym zarzutem,
stawianym przez przeciwników żywiołowej organizacji
narodu, jest oskarżenie o
partykularyzm przeradzający
się ostatecznie w skrajną
anarchię. Dlatego mówi się,
że: wspólnoty w imię interesu ogółu (a więc pozostałych
wspólnot i indywiduów) powinny ograniczyć swoją autonomię, tzn. poddać się
sterowaniu zewnętrznemu.
cy z konieczności sterowania
dużą liczbą jednostek (okresowo pozbawionych społecznego kontekstu i
autonomii), żywcem przeniesiony w społeczną przestrzeń, staje się nie tylko
mało skuteczny, ale przede
wszystkim szkodliwy. Bowiem już pobieżna analiza
współżycia ludzi nie złączonych duchowym pokrewieństwem, pozwala dostrzec
źródło konfliktu. Jest nim
brak możliwości rozumienia
wzajemnych motywacji, a
przede wszystkim, skłonność
do fałszywych wyobrażeń o
bliźnim. Dlatego w takich
układach musi dominować
poczucie wspólnego celu,
poza którym nic już tych ludzi nie łączy.
Ponieważ w kolektywach
zachodzi proces wymuszonego uśrednienia postaw według wzorca narzuconego
przez władzę, więzi uczuciowe są tu nie tyle niemożliwe, co niepożądane.
W praktyce oznacza to
rozluźnienie
własnych,
wspólnotowych więzi... i nie
byłoby w tym nic złego,
gdyby nie granica, której
przekroczenie kończy się
rozpadem danej wspólnoty.
Klasyczna władza rzadko
dostrzega tę granicę, a w
ustrojach totalitarnych usiłuje znieść ją całkowicie. Jednakże istota klasycznej
władzy przejawia się nie tylko w burzeniu naturalnych
wspólnot, ale również w
tworzeniu sztucznych - czyli
pseudowspólnot, (zwanych
dalej kolektywami) odbitych
z jednej ideomatrycy. Mnożenie ich to proces przetwarzania społecznej przestrzeni
w posłuszny wobec władzy
mechanizm. W tym odczłowieczonym świecie wyrastają lawinowo różne kliki,
walczące o wyższą pozycję
w hierarchii władzy i rozdziale dóbr. Ów model rządzenia wypracowany dla
sztuki wojennej, a wynikają-
Wolny mandat jest narzędziem elit politycznych do zawłaszczania sobie państwa i
ucieczki przed kontrola społeczną ich działań. Stało się
ono narzędziem do unikania
odpowiedzialności od wszystkich błędnych i wrogich czynów wobec państwa i
społeczeństwa.
Dlatego w moim przekonaniu jednym z fundamental-
nych atrybutów wolnego
społeczeństwa jest przywołanie do funkcjonowania mandatu imperatywnego, bowiem
suma mandatów imperatywnych dopiero stanowi wolę i
interes całego Narodu.
Realizacja tego interesu
odbywa się w Sejmie.
Andrzej Jędrzejewski
Dalsze zjawisko - rywalizacja - jest odpowiedzią kolektywu
na
sito
nomenklatury. Chodzi tu o
obsadę stanowisk z tzw. klucza. Utrzymanie tych stanowisk wymaga mistrzostwa w
intrydze personalnej. Społeczne koszty omawianych
rozgrywek to - niszczenie
inicjatywy jednostki przez
jednostkę, kliki przez klikę,
przy ogólnie rozmytej odpowiedzialności.
Jerzy Wojnar
[artykuł napisany w 1991 r]
- ŁUKÓW-
str. 4
Podczas akcji edukacyjnej
przeprowadziliśmy szereg spotkań z mieszkańcami Łukowa.
Omawiana była idea budżetu
obywatelskiego oraz poszczególne etapy utworzenia tego
budżetu.
Kolejny etap to
Zgłaszanie projektów
Zbierane będą pomysłyprojekty, które zdaniem mieszkańców mogły by być realizowane w ramach Budżetu
Obywatelskiego.
Projekty mogą zgłaszać
wszyscy mieszkańcy Łukowa
(w tym burmistrzowie i radni),
nieformalne grupy mieszkańców, instytucje (w tym Urząd
Miasta) oraz organizacje pozarządowe.
Weryfikacja i opiniowanie
zgłoszonych projektów
Do weryfikacji i zaopiniowania projektów powołany zostanie zespół koordynujący
utworzenie i przeprowadzenie
budżetu obywatelskiego składający się ze wszystkich interesariuszy
(mieszkańcy,
przedstawiciele władz samo30 czerwca słuchacze radia
TOK FM mieli okazję dowiedzieć
się, jak przebiega realizacja zadania „Budżet Obywatelski”, którego
wykonania podjęło się Stowarzyszenie Civitas Lukoviensis w ramach Ogólnopolskiej Akcji „Masz
Głos, Masz Wybór”...
TOK FM to opiniotwórcze radio informacyjne. Zaproszenie naszego przedstawiciela jest nie lada
wyróżnieniem. Świadczy o tym, że
starania SCL są zauważane i doceniane.
Zapraszamy do wysłuchania
audycji „Zrób sobie kraj”, a w niej
– członka naszego stowarzyszenia,
Sławomira Dziudzika.
:
TokFM - Kiedy pierwszy raz
pomyślał Pan o tym, że w Łukowie
mógłby być budżet partycypacyjny? Kiedy Pan wpadł na ten pomysł?
Sławomir Dziudzik - Jesienią
ubiegłego roku. Zwiazane to było z
moimi poszukieaniami w internecie
materiałów na temat partycypacji
społecznej. Czyli związane z komunikowaniem sie władz samorządowych z mieszkańcami, z
platformą komunikowania się.
Zauważyłem, że ten budżet
obywatelski jest znakomitym narzędziem do umacniania tej plat-
DBeściak nr 5
rządowych, przedstawiciele organizacji pozarządowych oraz
instytucji publicznych).
Zgłoszone przez mieszkańców projekty będą wstępnie
zweryfikowane – chociażby po
to, żeby zespół nie zajmował się
projektami, które nie mają żadnych szans realizacji.
Dyskusje na temat zgłoszonych projektów
Wszystkie zweryfikowane i
zaopiniowane projekty będą
dokładnie przedyskutowane.
Mieszkańcy będą szczegółowo
zapoznani z poszczególnymi
propozycjami (projektami).
Jest to etap przygotowujący
do głosowania nad wyborem
projektu (projektów).
Wybór projektów do realizacji
Ogłoszenie wyników
Wybrane przez mieszkańców
projekty ujęte będą w projekcie
uchwały budżetowej, przedstawionej Radzie przez Burmistrza, a następnie (w kolejnym roku)
realizowane.
Monitoring realizacji projektów wybranych w wyniku głosowania
Ostatnim etapem wdrożenia Budżetu Obywatelskiego będzie ciągły
monitoring prac nad projektami,
które zostały wybrane przez mieszkańców do realizacji w następnym
roku budżetowym.
Za informowanie mieszkańców
o stopniu realizacji projektów odpowiedzialny będzie zespół koordynujący oraz Burmistrz.
Informowanie
mieszkańców
Po ustalonym wcześniej odbywać się będzie poprzez ofisposobie wstępnej selekcji pro- cjalną stronę internetową miasta
jektów wybrane projekty pod- (lukow.pl)
dane będą głosowaniu, w
oraz Stowarzyszenia
którym wezmą udział mieszCivitas Lukoviensis
kańcy miasta.
(civitaslukoviensis.pl),
Głosować będą w różny
a także na sesjach
sposób: tradycyjnie lub poprzez
Rady Miasta.
internet.
formy porozumiewania się mieszkańców z władzami.
S.Dz. - Dało by. Tylko ja myslę, że nie tędy droga by zasypywać
burmistrza tego typu problemami.
Zostawmy mu raczej te duże problemy, te duże inwestycje. My zacznijmy od tych małych. Uważam,
że z tymi małymi koniecznie musimy docierać do swoich radnych.
TokFM - To takie gładkie formuły
"platforma porozumiewania się ..." a mi
chodzi o sam moment! Idzie Pan przez
Łuków, wpada Pan w dziurę w chodniTokFM - Pan uważa, że budżet
ku i myśli: "gdybym to ja decydował o
wydawaniu pieniędzy to ja bym przy- partycypacyjny to jest dobra droga.
najmniej o tę dziurę zadbał"... Czy był A co się dzieje dalej?
taki moment?
S.Dz. - Dzieki temu, że w tym
S.Dz. - Oczywiście, że było wiele roku ogłoszono wśród sześciu zatakich momentów. I o nich ja z burmi- dań jakie są w akcji "Masz głos strzem lub z radnymi mówię. Nato- masz wybór" również zadanie pn.
miast - rzeczywiście najpierw "Budżet Osiedlowy" - zgłosiliśmy
myslałem ogólnie. Nie w szczegółach, się jako stowarzyszenie "Civitas
że akurat jest ta dziura czy, powiedz- Lukoviensis" i zobowiazaliśmy się
my, połamany płot lub jakas usterka do wykonania tego zadania. Dużo
gdzieś. Moje myślenie było bardzo by można mówić w jaki sposób wyogólne na temat tego właśnie porozu- konujemy to zadanie ale naprawdę
miewania się. Wyobrażałem sobie peł- wielokierunkowo.
ną integrację. Wyobrażałem sobie, że
TokFM - Na co warto wydać
konsultacje nigdy nie zakończą się niczym tylko, że konsultacje będą wiążą- pieniądze na przykład w Łukowie?
ce. Okazuje się, że zgodnie z definicją - O jakie konkrety Wam chodzi?
konsultacje nie muszą być wiążące.
S.Dz. - Ponieważ nasz budżet
Budżet Obywatelski - właśnie musi być
obywatelski jest na etapie konsultowiążący.
wania projektu uchwały a samo
TokFM - Rozmawiał Pan z innymi zgłaszanie projektów jeszcze jest
mieszkańczami miasta i były dyskusje przed nami, nie chciałbym teraz
czy działać w kierunku budżetu party- mówić o szczegółowych pomycypacyjnego albo po prostu zadzwonić słach. Chciałbym aby to wyszło od
do burmistrza i z mnim porozmawiać, mieszkańców.
zasugerować coś? Przecież to też dało[całość audycji w linku poniżej]
by takie efekty... A może nie dało by?
http://youtu.be/D24KTeCXzqo
28 czerwca w Sali Konferencyjnej UM, miała miejsce debata: "Po co nam
budżet obywatelski w Łukowie?".
Debata odbyła się przy
czynnym udziale naszych
specjalnych gości, znawców
budżetu obywatelskiego –
teoretyków i praktyków.
Nasze zaproszenie przyjęli:
Pani Olga Skarżyńska,
reprezentująca Fundację im.
Stefana Batorego,
Pan Wojciech Kębłowski
- badacz budżetów obywatelskich w kraju i na świecie,
doktorant Université Libre
de Bruxelles (Jego praca
doktorska dotyczyć będzie
budżetów obywatelskich)
autor bestsellera na temat
BO – „Budżet partycypacyjny – Krótka instrukcja obsługi”.
Pan Dariusz Kraszewski
– reprezentujący Stowarzyszenie Sieć Obywatelska –
Watchdog Polska, znakomity praktyk w zakresie budżetów
obywatelskich
(ostatnio wdrażał BO w Łodzi).
pozytywnych, i tych negatywnych. Nie znalazł się jednak
odważny, kto o BO wypowiedziałby się negatywnie. A stało
się tak dlatego, że o budżecie
obywatelskim negatywnie wypowiedzieć się, po prostu, nie
da.
O pozytywnej energii, jaka
panowała podczas spotkania
niech świadczy fakt, że mieszkańcy umówili się z organizatorami na kolejne spotkanie, za
dwa tygodnie. Tym razem będzie to już konkretna praca,
dająca przeliczalne efekty.
Nie ma takiej opcji – mówiąc kolokwialnie – żeby kolejne spotkania (debaty,
rozmowy, konsultacje) nie odbyły się.
Po piątkowym spotkaniu
odezwały się głosy, że skoro
tylko kilka osób przyszło na
debatę, to może to oznaczać, że
łukowianie nie są zainteresowani budżetem obywatelskim.
Może, ale nie musi – czyż nie?
Warto zwrócić uwagę na to, że
nawet na różnego rodzaju imprezach najczęściej nie ma tłoku, a co dopiero
mówić o czymś (o
jakimś przedsięwzięciu), co już samą nazwą nawet
występów znanych
zespołów nie przypomina.
Warto również
pamiętać
o
tym,
że od wielu
Bardzo gorąco naszym tygodni nasze stowarzyszenie
gościom dziękujemy za ka- wylewa morze atramentu, żeby
wał dobrej roboty, jaką w dokładnie opisać łukowski BO.
Łukowie zrobili.
Na pewno więc
spora liczba mieszkańców uznała, po
prostu że została
już wystarczająco
poinformowana.
Teraz... czekają na
efekty. Tyle tylko,
że efekty wypracować mogą
A oto kilka refleksji „po- tylko ludzie – same się nie zrospotkaniowych”:
bią. Z tego też powodu oczekiO łukowskim budżecie waliśmy, że zbierze się pewna
obywatelskim dyskutowało ilość osób, które zadeklarują
wczoraj kilkanaście osób swoją pomoc przy wdrażaniu
(razem z organizatorami i pomysłu budżetu obywatelzaproszonymi gośćmi). Zda- skiego.
wać by się mogło, że jak na
Właściwie to się nie przeli30-tysięczne miasto liczbę tę czyliśmy. Te osoby, które zamożna przyrównać do ziarn- deklarowały swoją pomoc będą
ka piasku na pustyni. Tym- z nami pracowały. A to już jest
czasem rzecz jest nie w bardzo dużo. Z tego właśnie
ilości, a jakości. O tej ostat- powodu można z czystym suniej teraz mówić nie będzie- mieniem uznać spotkanie za
my, ale zapewniamy, że udane.
jakość łukowskiego BO „nie
odstaje” od jakości budżetu
Miło nam bardzo, że Burinnych miast, w których ini- mistrz, Dariusz Szustek, docjatywa taka jest wdrażana. trzymał słowa i przybył na
debatę. Warto, przy okazji,
Świadomie nadaliśmy stwierdzić, że Burmistrz był
takie, a nie inne hasło deba- obecny na każdym z dotychcie. Oczywiście, była to pro- czasowych spotkań w sprawie
wokacja z naszej strony do BO.
najprzeróżniejszych wypoSławomir Dziudzik
wiedzi mieszkańców – i tych
- B IAŁOGARD -
DBeściak nr 5
Mamy przyjemność oddać w
Wasze ręce drugi numer dodatku DBeściaka czyli Nasze białogardzkie Regio.
Pierwszy numer spotkał się
z ciepłym przyjęciem wśród
mieszkańców. Mamy kłopoty z
dotarciem do wielu miejsc kolportaż naszego Regio odbywa się tylko za pomocą naszych
członków i ludzi przychylnych
temu aby nasza gazeta leżała w
ich sklepach – miejscach prowadzenia działalności. Dotychczas nie spotkaliśmy się z
odmową na pozostawienie kilku
egzemplarzy dla klientów czy
mieszkańców a to dobrze wróży. Nadal podtrzymujemy tezę,
że musimy być niezależni i
bezpłatni. Ten numer Regio
ukazuje się też dzięki darowiznom od mieszkańców Białogardu za co jesteśmy im
wdzięczni i w tym miejscu
składamy podziękowania. Bez
Darczyńców nie będzie DBeściaka – nie będzie Dbeściaka
bez Czytelników! Żadna Wasza
Artykuły opracował Terenowy Zespół Zadaniowy
Demokracji Bezpośredniej w Białogardzie
złotówka się nie marnuje. Także dziękujemy wszystkim, którzy w
składzie i przygotowaniu do druku – wysyłce nam pomagają. Bez
Was także nie będzie następnych DBeściaków. Wielkie dziękuję!
Jeżeli to co poniżej wydaje Ci się Drogi Czytelniku warte
uwagi – myslisz, że warto mieć raz w miesiącu DBeściaka jako
inne źródło wiadomości to zastanów się czy nie warto wesprzeć
nas w tym co robimy? Każda złotówka się liczy! Za każde wsparcie z góry dziękujemy.
Jako Grupa Członków Partii Demokracja Bezpośrednia rejonu
Coraz częstszym obrazkiem
w Białogardzie i nie tylko jest
umieszczona na oknach informacja - „Mieszkanie sprzedam”. Widocznie kupujących
brakuje.
Inną ważną informacją
świadczącą o tym, że źle się
dzieje jest cena. Kawalerkę
można już kupić za 70.000 i taniej.
Wiszą te banery i wiszą.
Świadczyć to może o tym, że
Białogard się wyludnia.
Nowych
Mieszkańców
chętnych do osiedlenia się jest
niewielu. Problem – PRACA!
Co z tego, że cicho, zielono,
kino i stadion, ścieżki rowerowe. Na życie trzeba zarobić!
Oferty pracy – cieniutko.
Nowe zakłady pracy – również.
Dlatego w następnym numerze postaramy się o przegląd
rynku pracy – co proponuje na
rynku pracy Powiatowy Urząd
Pracy?
Co ma do zaoferowania Inkubator Technologiczny i Stowarzyszenie
Inicjatyw
Społeczno-Gospodarczych? Jak
wygląda oferta miejscowych
firm i co je boli w temacie „praca”.
W związku z tym poprosiliśmy o informację publiczną o
SISG i list intencyjny nowego
partnera Inwest-Parku.
Przyjrzymy się też i tej spółce. Do następnej Gali Biznesu
zdążymy.
Urząd Miasta uruchomił
system informacji SMS-owej
dla Mieszkańców. Brawo!
Koszt rejestracji niewielki a
obsługa darmowa. W każdej
chwili można z systemu się
wyrejestrować.
Na ten moment wszystko w
jak najbardziej pozytywnym
kierunku.
Poobserwujemy system i
zobaczymy co tam się w telefonikach będzie pojawiać. Mamy nadzieję, że nie tylko
propaganda a istotne informacje
dla użytkowników.
Nie wiemy czy system będzie jednokierunkowy ale nie
wyobrażam sobie korespondo-
wania z urzędnikami poprzez
SMS-y.
Jest jednak pewne ale... jeżeli system będzie tak administrowany jak strona BIP Miasta
to nie widzimy powodów do
wielkich słów i pochwały. Na
stronie BIP braki i opóźnienia
wielokrotnie co najmniej kilku
dniowe jeśli nie większe.
Nadzieja jest i na razie
cieszmy się tym co jest – jak
będzie funkcjonować to ocenimy. W związku z tym mamy
nadzieję, że władza stawia na
informację – na razie kolejny
monolog. Może powrót do Trybuny Obywatelskiej byłby „nowym otwarciem”? Złamało by
to kolejny monopol w dostępie
do szerszego forum.
Czekamy na sygnał w tej
sprawie. Ciekawe jak długo czy
w ogóle?
Po zarejestrowaniu w systemie – na razie cicho – tylko informacja, że istnieje strona
internetowa Miasta. Nie było co
prawda mgieł ani trąb powietrznych – w administracji widocznie też nic nadzwyczajnego się
nie dzieje więc spokojnie poczekamy na następne informacje. Jakie?
białogardzkiego przedstawiamy w tym numerze kulisy wprowadzania
Budżetu Obywatelskiego w Karlinie i Białogardzie. Chcemy także zainteresować cyklem artykułów nie tylko polityką czy samorządem –
może temat zakładów, których już nie ma, będzie dla Was interesujący. Nadal będziemy szukać wśród mieszkańców poparcia dla swojego
działania. Będziemy zadawać trudne pytania ale także proponować a
nawet żądać. Projekt Budżetu Obywatelskiego dla Białogardu i Karlina jest taką propozycją. Nie chcą tego wprowadzić Radni – nie proponuje Burmistrz ani inne partie – proponujemy gotowe rozwiązanie my!
Czekamy na Wasze opinie a gdy ktoś uważa, że warto do nas dołączyć aby w grupie wypracowywać pozytywne rozwiązania i działać
nie tylko lokalnie – zapraszamy! Nasz Program i inne wiadomości zamieszczone są na stronie http://db.org.pl tam również jest kontakt do
nas a dla chętnych wstąpienia do nas - także deklaracja członkowska.
Zapraszamy również na nasz profil FB - „Demokracja Bezpośrednia Białogard” oraz na stronę Forum Obywatelskie
http://forumobywatelskie.net.pl
Zapraszamy do dyskusji i za
miesiąc do przeczytania naszych
obserwacji i informacji.
O tym również napiszemy w
kolejnych numerach RegioDBeściaka.
str. B1
Kontakt e-mail: [email protected]
Jeszcze nie!
Jesteśmy winni Czytelnikom
oraz mieszkańcom choć krótką
informację o akcji
„Biogazowni – IE!” .
Mamy już decyzję Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Koszalinie – w
skrócie sprowadza się ona do
tego, że żaden z wniosków w
sprawie biogazowni nie jest
warty funta kłaków bo żaden z
wnioskodawców w opinii tego
organu nie jest stroną w rzeczonej sprawie!
Uzasadnienie tego stwierdzenia jest dziwne ale niestety
nie pozostawia nam nic innego
tylko się z nim nie zgadzać.
Wobec tego odwołaliśmy się od
tego do Wojewódzkiego Sądu
Administracyjnego w Szczecinie – nasze prawo i nasz obowiązek! Mamy nadzieję, że
pojęcie „interesu prawnego” i
zawarte we wnioskach zarzuty
spotkają się z zainteresowaniem
sądu i możliwe, że rozstrzygnięcie to będzie po naszej myśli. Mamy dowody na to, że nie
wolno się poddawać – sprawa
biogazowni w Łebczu i Lęborku
są dowodem na to, że można
doprowadzić do pozytywnego
końca spór w tego rodzaju sprawach. Pozytywnego dla oponentów lokalizacji biogazowni
w tych miejscach.
Mimo arogancji władzy i jej
niekompetencji organy nadzoru
oraz inne potrafią dostrzec problem i obiektywnie i zgodnie z
prawem go zakończyć. Są oddziały SANEPIDU co nie kwitują swoich opinii w stylu - „nie
wnoszę sprzeciwu”.
Jak to ładnie brzmi! Są Wojewodowie, którzy wnikliwie
przypatrują się takim konfliktom i reagują na naruszenia
prawa. Są w końcu prokuratorzy, którzy z mocy prawa potrafią dopatrzyć się wad prawnych
i zaskarżać wydane już decyzje.
Dlaczego u nas traktuje się protestujących przeciwko tej loka-
lizacji biogazowni jak oszołomów
i wariatów a przy okazji przeciwników władzy? Czy to się godzi
tak postępować? To ma być dialog czy monolog? Przyjdzie czas
na opisanie kulis tej sprawy i innych dokumentów i nagrań. My
nie musimy się niczego wstydzić
ani ukrywać – walczymy o swoje
i tylko swoje.
To, że potknęliśmy się w
SKO nie oznacza, że się przewróciliśmy i zrezygnowaliśmy.
Cały czas interesujemy się sprawą i trzymamy palec na spuście.
A co w temacie Burmistrz i Radni? Burmistrz przyjął pozycję
wyczekującą i do dzisiaj nie stać
Go na uczciwą i jawną dyskusję.
Czeka na rozstrzygnięcie drogi
administracyjnej. Nie przeszkadza to jednak w tym aby rozmawiać o problemie Odnawialnych
Źródeł Energii z uczniami – a
dlaczego nie z dorosłymi mieszkańcami?
Nie dostrzeganie protestu i
lekceważenie mieszkańców niczemu dobremu nie służy. Pogarsza i tak kiepską opinię o
sprawowaniu władzy. A Radni?
Chyba zaakceptowali, że jest to
konflikt mieszkańców z burmistrzem i guzik im do tego i nie
zamierzają zająć stanowiska.
Szkoda bo chyba nie po to ich
wybieraliśmy aby lekceważyli tak
ważne kwestie i nie słuchali głosu
swoich Wyborców?
Tak więc uspokajamy zainteresowanych i ucinamy plotki –
sprawa biogazowni jest w toku!
Liczymy na zainteresowanie
mieszkańców i prosimy ich o
włączenie się do akcji oraz pewnego rodzaju nacisku na swoich
Radnych. Niech zapytają ich dlaczego nie chcą nas poprzeć?
Niech podadzą argumenty i zajmą
stanowisko!
Wybory już w przyszłym roku
a jak napisali protestujący w
"Proteście do Burmistrza" – nie
dokończenie na str. B3
str. B2
DBeściak nr 5
Ostatnio spotkaliśmy się z
zarzutem, że nic tylko krytykujemy. Nic bardziej mylnego.
To, że ilość błędów i złych decyzji jest powalająca nie oznacza, że krytyka jest naszą
jedyną bronią. Opierając się na
projekcie uchwały Budżetu
Obywatelskiego - opracowanego przez Civitas Lukoviensis
oraz naszych Kolegów z partii
Demokracja Bezpośrednia - dla
miasta Łukowa postanowiliśmy
wykorzystać doświadczenia i
zaproponować uchwalenie takiego budżetu u nas. W Karlinie
nie było problemu ze złożeniem
stosownej propozycji a to dlatego, że Bogdan Piłkowski –
Radny Miasta Karlino - jest
Członkiem Partii Demokracja
Bezpośrednia i to za jego pośrednictwem złożyliśmy projekt
budżetu do Biura Rady w Karlinie. Liczymy na to, że Burmistrz Miśko spojrzy na naszą
inicjatywę przychylnym okiem.
Swoje oczekiwania wobec tego
tematu opisał w „Wieściach z
Karlina” i wynika z nich, że jest
jak najbardziej „za”. Zobaczymy i po cichu liczymy nie na
partyjne spojrzenie na naszą
inicjatywę lecz na obiektywnie
umotywowaną potrzebę jej
wprowadzenia i uchwalenia.
W Białogardzie jest troszkę
bardziej skomplikowana sytuacja ale i z niej znaleźliśmy
wyjście. Musimy przyznać, że
namówienie do przyklaśnięcia
- reg i on - B IAŁOGARD
obcej inicjatywie niż tylko ta od
Burmistrza lub Radnych jest
cholernie trudna tym bardziej,
że rozbicie i niepewność w Radzie Miasta Białogard widać
gołym okiem. Boją się tego, że
to nie Oni są inicjatorami? Skoro nie potrafią to dlaczego bronią się rękoma i nogami przed
pomysłami innych?
Składaliśmy propozycję
wprowadzenia projektu Budżetu
Obywatelskiego w Białogardzie
dla dwóch klubów Radnych.
Jeden z nich od razu odmówił –
uznał, że to nie ich sprawa i nie
będą się wychylać. Powód – są
w tzw. „koalicji”. Nie wiem
czemu przeszkadza bycie w koalicji i zgłaszanie tego typu
projektów? Wydawało nam się,
że Radny jest reprezentantem
Wyborców a nie Burmistrza.
Widocznie się co do tego klubu
„Białogardzian” myliłem. Może
Białogardzianie to Oni są ale
tylko z nazwy? Drugi klub
Radnych – tym razem „opozycyjny” patrzy nieufnie na projekt bo... i tu znów problem. Bo
to projekt Partii Demokracja
Bezpośrednia? Proponują aby
złożyć go jako projekt obywatelski – nie ma sprawy.
Zainteresowaliśmy projektem pozostałych Radnych – ciekawe kto będzie skłonny złożyć
Nasz projekt? Poczekamy te
kilka dni – jak mimo to zrezygnują przeprowadzimy akcję
społeczną ze zbieraniem podpi-
Od następnego wydania DBeściaka rozpoczynamy cykl artykułów
poświęconych
historii
zakładów pracy jakich już nie ma roboczo nazwaliśmy to „Zakłady Ludzie – Historia”.
Postaramy się przybliżyć te miejsca
zarówno dla tych, którzy tam pracowali jak i dla tych którzy nie są
nawet świadomi obok jakich miejsc
przechodzą lub przejeżdżają.
Rozejrzyjcie się dookoła – w
wielu miejscach napotkacie ruiny
w innych opuszczone, smutne i
głuche budynki. Jeszcze do niedawna tętniło tam życie, słychać
było hałas maszyn, gwar ludzi je
obsługujących.
Ilu z nas było z tymi „obiektami” związanych? Jakie te zakłady
miały historię i osiągnięcia? Dlaczego znikły z ewidencji i map?
Zapraszamy do przeczytania i
sugerujemy, że następnym miejscem i zakładem jaki opiszemy będzie „Garbarnia” jako przykład
zrównania historii z ziemią.
Wszystkim mogących Nam pomóc w napisaniu artykułu z góry
dziękujemy i liczymy na kontakt.
Cykl zaczniemy od Spółdzielni Inwalidów „ZNICZ”.
Jest to chyba najbardziej
świeży symbol przekształceń
i likwidacji. Na ich terenie
zainstalowało się wiele nowych firm. Miejsce to jeszcze żyje i daje pracę ale to
już nie „ZNICZ”.
Pokażemy dokumenty i
zdjęcia z lat świetności i
przedstawimy Naszą genezę
„upadku” i wnioski z tego
płynące.
Proszę o emaile na adres
[email protected] - żaden
email nie pozostanie bez odpowiedzi. Przyjedziemy
– porozmawiamy –
opiszemy. Przedstawiamy kilka
zdjęć z miejsc
ważnych kiedyś
dla mieszkańców.
Warto poznać
ich historię.
sów poparcia pod projektem
Budżetu Obywatelskiego.
Nie mam obaw, że uda się
nam zebrać kilkaset podpisów i
złożymy wtedy projekt na rączki
Przewodniczącego Rady Miasta
z żądaniem wprowadzenia go
pod obrady Rady Miasta Białogard. Jednocześnie jest nam
przykro, że ktoś kto zasiada w
Radzie Miasta nie jest w stanie
patrzeć ponadpartyjnie na propozycje pozytywnych zmian.
Zmian pozytywnych i korzystnych dla Mieszkańców.
Chcemy zainteresować tematem także tychowskich Radnych. Nic nie stoi na
przeszkodzie aby prace nad budżetem w Tychowie skoordynować i wprowadzić prawie
równocześnie. Zastosowanie w
ich Budżecie Miasta Tychowo
naszego projektu oznaczało by,
że w Powiecie wszystkie miasta
miały by zapisane prawo do
dysponowania częścią finansów
miasta. Było by to nad wszech
miar ważne i pozwoliło by obudzić i zaktywizować środowiska
w tych miastach i pokazanić
mieszkańcom, że można – trzeba – i warto włączyć się w to co
nazywa się wydawanie pieniędzy na inwestycje Obywateli.
Czekamy na sygnał z Tychowa
– jesteśmy gotowi pomóc i
wspólnie doprowadzić do
uchwalenia w Tychowie Budżetu Obywatelskiego.
Projekt w Karlinie różni się
od tego w Białogardzie w zasadzie tylko sposobem finansowania.
W Karlinie zaproponowaliśmy aby kwotę przeznaczoną na
Budżet Obywatelski wyznaczał
Burmistrz. W projekcie białogardzkim zapisaliśmy kwotę nie
mniejszą niż 5% wpływów z
podatku od nieruchomości. Nie
wiemy jak w wyniku dyskusji
obronią się te propozycje, ale
uważamy, że termin - „nie
mniej niż” - pozwala uwolnić
się od widzimisię Burmistrza.
Przecież podatek od nieruchomości to danina z naszej kieszeni i nic nie stoi na
przeszkodzie abyśmy mogli być
dysponentem chociażby tych
5%. To jednak jest sprawa bardzo indywidualna i nie mamy
nic przeciwko aby kwota ta
oscylowała w granicach
500.000,- złotych. Ta wielkość
środków pozwala już na realizację bardziej ambitnych pomysłów a nawet ich kumulację.
Jaka opcja „wygra” - zobaczymy. Ważna aby była wypracowana w dyskusji i w drodze
kompromisu.
Tak wiele mówi się o organizacjach pozarządowych – stowarzyszeniach. W Naszym
projekcie nie są one pozbawione
wpływu na kształt Budżetu
Obywatelskiego. Co więcej –
liczymy, że aktywnie w jego
konstrukcję się włączą. Mając
doświadczenie mogą tylko ten
projekt wzbogacić ale nie ukrywamy, że najbardziej zależy
nam na aktywizacji mieszkań-
ców. Ostatnimi czasy mieszkańcy często odbierają sygnały, że
nie mają wiele do powiedzenia w
życiu lokalnym a i w sprawowaniu władzy i jej jakości. Wiele
razy absolutnie nie liczono się z
Ich opinią. Teraz - po uchwaleniu Budżetu – będzie okazja pokazać, że można uzgadniać coś
wspólnie dla dobra jak największej liczby mieszkańców. Będzie
można o tym publicznie dyskutować ale najważniejsze - mieć
na te decyzje realny wpływ!
To długa – żmudna i wieloletnia praca ale powinna dać
efekty. Mieszkańcy poczują
swoją wartość – będą mogli powiedzieć, że powstało coś co jest
ich wspólnym planem i osiągnięciem i wcale nie muszą tego
uzgadniać – czytaj „prosić” władzy – ze swoimi przedstawicielami. Oni już dawno udowodnili,
że krytyki się nie boją i są często
głusi na głos kogokolwiek. Pora
to zmienić.
Projekt Budżetu Obywatelskiego jest zamieszczony na
stronie internetowej http://forumobywatelskie.net.pl oraz na
naszym profilu na FB Demokracja Bezpośrednia Białogard https://www.facebook.com/groups/205978889532542/ gdzie
oczekujemy na Państwa opinie i
sugestie. Prosimy także o pewnego rodzaju nacisk na wybranych wśród nas Radnych aby nie
robili "pod górkę" dla tego projektu. To nie jest projekt skierowany przeciwko komukolwiek –
to projekt dla nas!
Kto tego nie rozumie – powinien już jutro zdać mandat.
W białogardzkim samorządzie
nie ma co się spodziewać żadnych
ewolucyjnych - a już rewolucyjnych nie daj Boże – zmian. Zabetonowane stanowiska i jedynie
słuszne postawy są obojętne na to
co się wokół dzieje. Skoro sami nie
chcą? – nie potrafią? – nie mogą?
(wariant proszę sobie wybrać) to
dlaczego są głusi na to proponują
inni? Nasza propozycja w postaci
Projektu Budżetu Obywatelskiego
była i jest propozycją ponadpartyjną i poza układową. Niczego w zamian nie oczekiwaliśmy bo nasze
stanowisko jest stałe – jak coś jest
pozytywne dla samorządu i społeczności lokalnej to należy się nad
tym pochylić i wprowadzać jak najszybciej! Nic z tego... Dlaczego?
1 lipca złożyliśmy do Biura Rady Miasta pismo i Projekt Budżetu
Obywatelskiego z prośbą do Przewodniczącego Rady Miasta J. Leszczyka o to aby wprowadził ten
Projekt pod obrady Komisji i samej
Rady Miasta jako rozwiązanie pożyteczne i potrzebne. Sami nie mamy
możliwości
inicjatywy
uchwałodawczej dlatego wybraliśmy wariant – mamy pomysł i proponujemy go dla tych co taką
inicjatywę mają. Na pierwszy
„ogień” poszli Radni z klubu „Białogardzianie” - to komitet z jakiego
startowałem w ostatnich wyborach
samorządowych i wydawało mi się,
że nie powinno być problemu z akceptacją naszego Projektu. Nic bardziej mylnego – wypięli się.
Dziwne. Teraz przyszła kolej na jedynie słuszny klub PO – debatowali
– zastanawiali się co tam Jonko
knuje i po wielu trudach doszli do
wniosku, że nie. Odważni opozycjoniści w akcji. Negatywnej. Zostało udać się z Projektem do
ostatnich – podobno opozycyjnych
w Radzie - „Niezależnych”. Długie
zastanowienie i cisza – żadnego odzewu czyli na nie.
Ktoś zapyta - dlaczego nie poszliśmy z tym do Burmistrza albo
„koalicji”? Po co? Po przykrych
doświadczeniach z „biogazownią”
nie można ich traktować jako partnerów w normalnej rozmowie i nie
zamierzamy iść tam na kolanach.
Wiem co można od Nich usłyszeć a
same fakty świadczą o tym, że inicjatywy tego typu aktywizujące
społeczeństwo lokalne nie są w kręgu ich zainteresowań.
To co wczoraj przy składaniu
tego Projektu usłyszałem od Przewodniczącego Rady tylko te przypuszczenia potwierdza. Już bez
czytania był na „nie”! Postawa godna naśladowania - bo zachowawcza.
Normalka – Trybuna Obywatelska i
uzasadnienie jej likwidacji to „koronny dowód” na szczere intencje i
postawę obywatelską.
Z racji tego, że czytają Radni i
Pan przewodniczący moje teksty, to
tak im i nam pod rozwagę. Ustawa
o samorządzie gminnym w Rozdziale 2 „Zakres działania i zadania
Gminy” w paragrafie 7.1. pozycja
17 zapisano - „17. wspierania i
upowszechniania idei samorządowej, w tym tworzenia warunków do
działania i rozwoju jednostek pomocniczych i wdrażania programów pobudzania aktywności
obywatelskiej".
Czy projekt Budżetu Obywatelskiego nie wpisuje się w ten zapis?
W jakim zakresie wspiera Pan
Przewodniczący aktywność obywatelską? W jaki sposób wspiera i
upowszechnia idee samorządowe?
Blokowanie przez Radnych – Przewodniczącego tego Projektu świadczy o tym, że nie są Oni
zainteresowani naszą aktywnością a
przecież mają to wpisane w zadania
działania Gminy! Kto komu robi łaskę aby procedować Projekt?
Przewodniczący mówi, że nie
ma zapisów w ustawie o Budżecie
Obywatelskim. Faktycznie nie ma.
Doświadczenia ostatnich miesięcy
pokazują, że w innych samorządach
nie maja z tym problemów. Uchwalono już kilkadziesiąt takich Budżetów w skali Kraju. Bo nie są
niezgodne z prawem. Nikt nie zabrania wydzielenia w Budżecie
Miasta Białogard środków finansowych do dyspozycji mieszkańców.
Niech decydują! Będą aktywni –
zainteresują się trybem - sposobem a wreszcie realizacją pomysłów
Obywateli! Aż tyle i tylko tyle.
Trzeba jednak wychylić noska
poza fotel Przewodniczącego Rady
– poza krzesełko Radnego aby zauważyć, że można – że warto i że
nie ma ŻADNYCH przeszkód formalnych aby taki Budżet w Białogardzie uchwalić. Trzeba tylko
chcieć. Teraz troszkę autoreklamy –
skoro sami nie chcą – nie potrafią –
nie mogą, to mogą nasz Projekt odbierać jako pewnego rodzaju zagrożenie.
Powiatowy
Zespół
Demokracji Bezpośredniej w Białogardzie pokazał np. w konflikcie o
lokalizację biogazowni, że może i
potrafi być aktywny i zauważony.
Staramy się pokazać na lokalnym
„rynku” - uczestniczymy w Sesjach
– zabieramy głos – rozmawiamy z
każdym. Może odbierają to jako zagrożenie w nadchodzących wyborach samorządowych? Może próbę
złamania monopolu na ich decyzje
albo raczej ich brak? Jak tu poprzeć
coś co nie jest ich pomysłem? Przecież jak dotrze to do mieszkańców
to „akcje” Partii Demokracja Bezpośrednia w Białogardzie wzrosną a
dokończenie na str. B3
- reg i on - B IAŁOGARD
dokończenie ze str. B2
to na pewno nie jest Im na rękę! Bo Wszelkie inne drogi Oni nam pozamy jesteśmy otwarci i nie mamy mykali – czekają na wybory w
uprzedzeń – w sprawach gdzie na- przyszłym roku aby znów przez 4
czelnym zadaniem jest problem lata cieszyć się tym, że Ich wybrano
białogardzki i poprawa komfortu a na każdą próbę dyskusji reagować
życia mieszkańców – ułatwienie im - „mnie wybrali to cicho sza – słurozwiązania Ich problemów to nie chać i nie dyskutować”.
Pora to zmieniać i liczę na to,
ma konfliktów a musi być współdziałanie. Bo to nie Ich Miasto tyl- że decyzja o odrzuceniu procedoko nasze. To nie ich problemy – wania nad Projektem Budżetu Obytylko nasze. Ten tragicznie zły wi- watelskiego w Białogardzie będzie
zerunek władzy to także nie tylko dowodem na to, że z tą „ekipą” o
ich problem ale nasz! Nasz samo- prawie i demokracji nie można dyskutować – pokażą w ten sposób, że
rząd świadczy o nas!
My nie czekamy na wynik te pojęcia są im obce!
Dla Pana Przewodniczącego,
wyborów co 4 lata – działamy cały czas bez względu na czas i porę przed podjęciem decyzji o nie
roku. Dlatego też żądamy aby wprowadzeniu i nie zgłoszeniu nasłuchać też naszego głosu i na- szego Projektu Budżetu Obywatelszych propozycji. Po to Ich wy- skiego - Radnym którzy nie chcieli
braliśmy aby służyli Miastu i nas poprzeć też polecam poczytać o
nam wszystkim a nie tylko sobie. wprowadzaniu Budżetu ObywatelJesteśmy otwarci na dyskusję i skiego w Sopocie. Naprawdę warto!
uważamy, że nie istnieje ŻADEN Widocznie są tam inni ludzie i inne
formalny zakaz ani inna racjonalna prawo bo to u Nich funkcjonuje i
przeszkoda aby z Budżetu Miasta się sprawdza! U Nas na razie oboBiałogard wydzielić Budżet Oby- wiązuje argument siły a nie siła arwatelski. Tylka zła wola i oportu- gumentu.
Czekamy na odpowiedź w nanizm może to zablokować. To nie
jest zachciewajka tylko chęć szej sprawie. NASZEJ!!!
Szczepan Jonko
uczestniczenia w Życiu Miasta!
Mamy już pierwsze sygnały, że problem istnieje i traktować go należy z całą powagą.
Chociażby Warszawa. Z różnych stron Kraju płynie krytyka
tego śmieciowego kukułczego
jaja jakie podrzuciła nam władza w postaci ustawy śmieciowej. Unijny rozkaz. Jak już
wiele razy bywało Oni kazali –
Nasi wykonali albo brali to jako
podkładkę do stosowania rozwiązań o jakich nikomu się nie
śniło.
Samorządy jak to samorządy – w dużej części
czekały co z tej przepychanki wyjdzie i często budzą się z ręką w nocniku.
Kto poniesie tego konsekwencje? Na pewno nie
urzędnicy bo przecież Oni
chcą zawsze dobrze a że tak
wyszło... Pech.
Co jednak zrobiły władze lokalne aby problem
rozwiązać? W zasadzie nic.
Wykonują tylko zapisy ustawy
nic poza tym. To troszkę mało.
Już jakiś czas temu proponowałem aby na Naszym terenie
powstała sortownia odpadów.
Temat trudny ale przyszłościowy. Jaki odzew? ZERO! Widocznie łatwiej jest inwestować
w rewitalizację parków albo w
muzeum-pomnik! Przy porozumieniu pomiędzy gminami
można było i nadal jest to realne zbudować sortownię, która
rozwiązałaby wiele problemów.
Koszt – kilkanaście milionów
złotych. To na pewno pieniądz
nie utopiony. Trzeba jednak
chcieć - móc i zrobić a na co
lokalnie wydajemy kasę unijną?
Na muzeum Bóg wie czego –
DBeściak nr 5
Jeszcze nie!
dokończenie ze str. B1
zapomnimy kto nam tą inwestycję promował i nie pozwolił
na normalny dialog i dyskusję.
Radnym również.
Z tego co wiemy temat spalarni przy Szpitalu Powiatowym
w Białogardzie również upadł.
Regionalna Dyrekcja Ochrony
Środowiska ma nazwijmy to
„obiekcje”. Chyba posłuchali
Burmistrza który przecież był
przeciw.
Z racji tego, że nie prowadziliśmy akcji związanych z tą
inwestycją nie mamy więcej
szczegółów. Jak zgłoszą się do
nas - chętnie opublikujemy ich
materiał w tej sprawie ale póki
co cisza!
Z racji tego, że droga jako
łącznik pomiędzy ulicą Koszalińską a Kr. Jadwigi jest zapisany jako inwestycja w Budżecie
Miasta na rok 2013 to ciekawe
kiedy Miasto przystąpi do jego
realizacji?
na rewitalizację wysypiska w
Krzywopłotach gdzie Nasze
władze dały ciała i bawiły się w
kotka i myszkę od 2007 roku –
na basen widmo i park – ścieżki
rowerowe - a pytam kto zadbał
o to abyśmy za śmieci płacili
mniej a kto wie czy jeszcze na
tym nie zarabiali? Mamy urzędników, którzy powinni schylać
się po dotacje unijne w celu
zmniejszenia kosztów i nowych
miejsc pracy. A co robią? Generują koszty ale z naszych kie-
ciało i podobno przychylność
władz – przecież Pan Gawłowski to lokalny działacz PO – w
Wojewódzkim
Funduszu
Ochrony Środowiska też nasz
ziomek a więc jest możliwość
aby pukać po dofinansowanie.
A czemu tego nie robią?
Przekracza to ich zdolności?
Dlaczego w tym celu nie kooperują ze sobą ościenne gminy? Przecież gdyby się dogadały
miasta np. Świdwin – Połczyn
Zdrój – Tychowo - Białogard –
szeni. Wysokie koszty obsługi
„śmieciowej” i tak poniesie
Obywatel ale dlaczego tych
kosztów nie zmniejszyć? Po co?
I tak zapłacą. Przypominam jaka
była dyskusja w Białogardzie z
mieszkańcami w tej sprawie?
Żadna! O uchwale poinformowano nas po fakcie i kazano
przyjąć ją do wiadomości. Teraz
przyjdzie nam głowić się nad
takim prostym pytaniem – kto
zapłaci na moim osiedlu jak jakiś nieodpowiedzialny wsypie
obierki do pojemnika z plastikiem? Kto to będzie kontrolował? Postawimy ciecia przy
każdym boksie?
Mamy również Związek
Gmin Dorzecza Parsęty – ciało
pro ekologiczne wydające na
ten cel masę pieniędzy. Mamy
Karlino to w zasięgu takiej sortowni byłoby ok. 100.000
mieszkańców! Przy odzysku ok.
70% z całości odpadów to na
wysypiska trafiło by tylko 30%
naszych śmieci! O karach nie
wspomnę.
Omijamy w ten sposób wiele
problemów a i miejsca pracy też
nie pozostają bez znaczenia. O
ile mniej moglibyśmy wtedy
płacić za śmieci? Nie dowiemy
się bo wariant śmieci - sortownia -wysypisko nie był przez
nich analizowany, poddany
dyskusji i symulacji. Dlaczego?
Kolejny rozwiązany problem
- problem zbiórki selektywnej.
Można wtedy zachęcać i promować ale niesegregowanie nie
jest problemem tylko trudnością.
str. B3
Na razie biogazowni nie
będzie i dołożyć się do tego
„marzenia” nie ma komu to
chyba pora aby tę fikcję wykreślić?
Zaproponowaliśmy
to
Radnym Niezależnym (o ile
jeszcze tacy są?) i ciekawe czy
się podejmą złożyć taką propozycję? Na najbliższej Sesji
będziemy na to czekali.
Zapisane – wykonane? Chyba tak powinno być w przeciwnym wypadku powinni Radni
zgłosić propozycję wykreślenia
tej inwestycji i przekazania tej
O reakcji i sposobie załaskromnej kwoty na inne ważtwienia tego problemu napiniejsze cele.
Nie było tego łącznika tyle szemy w następnym wydaniu
RegioDBeściaka.
lat to może sobie poczekać.
Gdyby nie było porozumienia
wtedy przejść należałoby na
koncepcję mniejszych sortowni
ale dlaczego nie duża? Ktoś
próbował rozmawiać? Kto był
przeciw? A raczej kto „za”?
Wybór Burmistrza to także
pewnego rodzaju zobowiązanie
do współpracy. Trudno sobie
wyobrazić istnienie jakiejś gminy w oderwaniu od pozostałych.
Dlaczego więc tak trudno o
współpracę? Związki międzygminne to pewien rodzaj współpracy ale to za mało. Trzeba
schować wzajemne urazy i ambicje polityczne.
Dla dobra regionu czy po
rozważeniu wszelkich za i przeciw trzeba i należy rozważać
rozwiązania, które będą minimalizować koszty i poprawiać
jakość życia mieszkańców.
Wymówek i szukania różnic nie przyjmujemy do
wiadomości. Niestety mamy wiele negatywnych
przykładów na to, że ambicje i niezdrowa rywalizacja podszyta często
brakiem zdrowego rozsądku powoduje brak koordynacji w inwestycjach i
wspólnym rozwiązywaniu
problemów. Wysypisko w
Krzywopłotach – Szpital Powiatowy w Białogardzie to
sztandarowe przykłady. Negatywne. Ile to Nas kosztowało?
Tym jednak chwalić się nie zamierzają. Zapytamy.
Nie jest żadną sztuką stosowanie retoryki w stylu – to nie
ja, to oni – Posłowie – Parlament – Minister. Trzeba poszukać rozwiązań na jakie pozwala
prawo i ustawa. Rozwiązań
optymalnych i skutecznych.
Inwestycja przy poparciu
programami unijnymi nie przekracza możliwości finansowych
samorządów. Nie brak przykładów bo te mamy skąd czerpać –
inne samorządy już dawno poszły w tym kierunku – sortownie w Polsce to nie jest coś
nieznanego. Urzędników od
programów mamy – pomysł jest
– wzorować się na kim również
więc w czym problem?
Na przeciwległym biegunie
są takie oto kwiatki - „Stanisław
Gawłowski, wiceminister środowiska: Kiedy konstruowaliśmy
zapisy ustawy, mieliśmy świadomość, że nie mogą one wprowadzać dodatkowych obciążeń
dla gmin, bo sytuacja finansowa
samorządów jest bardzo różna.
Cała idea sprowadzała się do tego, że to ma być samofinansujący się system.
Opłata powinna być tak
skalkulowana, by nie tylko pokryła koszty funkcjonowania całego systemu, ale żeby stanowiła
jednak pewną rezerwę w stosunku do osób, które płacić nie będą. Rzeczywiście, zwłaszcza w
gminach wiejskich to może być
kłopot - ci ludzie do tej pory
płacili niewiele albo wcale.
To jest kwestia dobrego zaplanowania opłaty w pierwszej
części.”
Cytat – Serwis Samorządowy
PAP - „Za śmieci z górką. Gminy powinny mieć rezerwę na
płacenie za oszustów.” notowała
(aba) 2013.06.18
Dla Gmin nie mogą a dla
uczciwych Obywateli to mogą
wprowadzać obciążenia? To takie Konstytucyjne?
Co to znaczy „dobrze zaplanowane opłaty w pierwszej części”? Może być kłopot? Już jest
ale trzeba go dostrzegać a nie
wobec niego przechodzić na luziku! O ile oszacować tą górkę?
30%? Windykacja? Zapomnijmy
– aby windykować trzeba z czegoś to zrobić a jak ktoś ma „nic”
to nic się nie odbierze. Świadomości, że uczciwy kolejny raz
robi za frajera nie da się niczym
zniwelować – ani usprawiedliwić
solidarnością społeczną.
Unia kazała – urzędnicy wymyślili – Obywatele zapłacili.
Ile? Dużo za dużo.
Szczepan Jonko
str. B4
DBeściak nr 5
- reg i on - B IAŁOGARD
Białogardzka Telewizja Kablowa rozpoczyna ekspansję i dynamicznie wpisuje się w aktywność
mieszkańców w postaci organizowania debat. Na wiele tematów.
Brawo! Pochwalamy. Mamy w
związku z tym pytanie – czy w
sprawach Miasta muszą się wypowiadać ciągle ci sami, którzy najczęściej w danych tematach nie
mają nic ciekawego do powiedzenia?
Czy nie nudne jest oglądanie
Prezesa Świrko? Przewodniczącego
Leszczyka? Burmistrza Bagińskiego? Ostatnio coraz częściej Burmistrza Karlina? Mieliśmy jako Partia
Demokracji Bezpośredniej zapewnienie udziału w takiej debacie np.
na temat poziomu demokracji w
Białogardzie i jakości sprawowania
władzy przez obecne i minione ekipy i co? Cicho... Odbieramy to ja-
ko monopol i trudno się dziwić, że z
tych debat zionie sztampą i nudą.
Radny i Prezes jednocześnie szuka
jak tu uszczypnąć Burmistrza –
podpiera się w tym względzie kim i
czym się da. A to nie należy szczypać tylko punktować i proponować.
Poza tym dziwnie się składa ale to
pachnie troszkę odgryzaniem się za
odsunięcie od wpływów na obecną
politykę lokalną.
Dlaczego, wobec braku dostępu
do tych debat, krąg osób w nich
uczestniczących jest stały? Obecni
na scence samorządowej od lat często kilkunastu (Leszczyk – Świrko)
co mogą mieć nowego do zaproponowania? Że już nie będą? Że już
wiedzą jak? A może chcą powrotu
„starego”? Wielu pewnie tak ale...
Brakuje nam w tych debatach
trudnych pytań – takich o których
wszyscy wiedzą ale nikt nie powie
„A”. Brakuje nam w tych debatach
rachunku sumienia i walnięcia się w
piersi za błędy popełnione bo kto z
Nich ich nie popełniał albo nie po-
Sprawa Hali WidowiskowoSportowej w Karlinie coraz bardziej się komplikuje. Po pierwszych odgłosach z pola boju można
było wywnioskować, że Burmistrz
Miśko stoi na z góry wygranej pozycji. Konferencja prasowa – zapowiedzi pozwów do sądu – oraz
zapewnienia, że to nie My lecz Oni
na jakiś czas uśpiła czające się za
rogiem kłopoty. Jednak co ma wisieć nie utonie. Zapowiedzi zapowiedziami a działania brak. Powód
– brak środków na opłacenie i napisanie pozwu. Skoro jednak Burmistrz
wraz
z
ekipą
odpowiedzialną za budowę i nadzór nad budową byli tacy pewni
swego to dlaczego te 100.000,złotych jest przeszkodą nie do
przeskoczenia? Trudno powiedzieć
co w tej materii słychać bo informacji od Urzędu nie ma – są za to
zaskakujące i niepokojące informacje dotyczące kolejnych przetargów na dokończenie budowy Hali.
W momencie pisania tekstu powin-
ny być otwierane koperty z ofertami
na dokończenie budowy Hali i co
gdy będą kolejny raz większe niż to
co założył sobie Urząd? Ostatni raz
tylko jedna firma dostarczyła ofertę
na 11,3 miliona złotych a Urząd policzył, że powinno to być nie więcej
niż 8 milionów! Bagatela – ponad 3
miliony różnicy! Ofertę uznano za
zbyt wysoką i postępowanie przetargowe unieważniono. Czas jednak
płynie i nie będę odkrywczy jak napiszę, że odsuwa to zakończenie
budowy na bliżej nie ustalony czas.
Kolejna mina to to, że Rada Miasta
zezwoliła Burmistrzowi na wyemitowanie obligacji na kwotę
9.200.000,- złotych. W tej kwocie
mieści się bliżej nieokreślona część
na dokończenie Hali – jaka? Tego
już w uchwale nie zapisano. Podział
tej kwoty na cele spoczywa na Burmistrzu a przecież te obligacje to
łatanie dziury w jaką wpadł samorząd karliński. Przecież „dziura” to
nie tylko Hala? Nie wiem czy nie
trzeba będzie ogłosić nowej inicja-
Mamy coraz więcej sygnałów,
że Obywatele w naszym Kraju to
sobie mogą! Właśnie co mogą?
Mogą zbierać podpisy pod wnioskami ale co z tego skoro politycy
już jawnie pokazują takim inicjatywom język a niektórzy nawet gest
Kozakiewicza. Swoją listę 750.000
Obywateli o zmianie ordynacji wyborczej kilka lat temu zmielili! Nabierając wprawy poszli dalej.
Podwyższenie wieku emerytalnego
– rozpałka. 6 latki – przyjęliśmy ale
zapomnijcie o zmianach bo niemożliwe. Teraz Prezydent dokłada
swoje i w projekcie zmian w referendach idzie w kierunku tego, że
władza praktycznie będzie niemożliwa do odwołania! Ku czemu to
zmierza?
Częste wypowiedzi polityków
pierwszego garniturka zioną arogancją. Do czego jesteśmy im potrzebni? I co się dziwić, że przykład
spływa z góry na dół i w samorządach mamy wiele przykładów arogancji i wrogości. Mają wymówkę
– Oni mogą a My nie? Są co prawda pierwsze oznaki, że można inaczej i to z sukcesem. Referendum w
Elblągu jest tego żywym przykładem. Niewielu spodziewało się takiego obrotu sprawy a tu
niespodzianka. Oczywiście darcie
szat i wyciszenie medialne zrobiło
swoje. Lokalnie cud – w Kraju epizod. Więcej poświęcono czasu wy-
granej Piechy w wyborach uzupełniających niż wygranej społeczności lokalnej. Taki czas. Mam jednak
obawy np. związane z Elblągiem.
Teraz gdy już dopełniło się referendum to zleciały się na „żer” wszelkiej barwy partie i partyjki aby
sukces referendum skonsumować.
Mają kasę i poczuły, że to one teraz
będą rozgrywać swoje. Mieszkańcy
Elbląga powinni pokazać im
wszystkim czerwoną kartkę i olać
ich umizgi i obiecanki. Kolejny raz
roztaczają przed Obywatelami wizje - mrzonki – i marzenia. Ile razy
można w to uwierzyć? Nie po to
pogonili kota poprzednikom aby
wpaść w łapki następnych protegowanych. Mam nadzieję, że tym razem uda się z tego przebrać i
wyeliminować politycznych spadochroniarzy i cyrkowców. Oby.
Teraz Prezydent Komorowski
przeszedł do kontrataku. Chcesz
Obywatelu odwołać burmistrza pijaka i nieroba? To się nie ciesz bo w
nowej ustawie będzie to możliwe
tylko teoretycznie!
Podniesienie progu frekwencji
w takim referendum do takiego jakie było w wyborach samorządowych czyni ten instrument
martwym albo co najmniej mało realnym! Więc spokojnie mogą spać
wszelakiej maści miernoty i szkodnicy. Wybraliście to cierpcie. Nie
przekonuje mnie, że instrument re-
pełnia?
Brakuje nam w końcu propozycji szczerych – nowatorskich – takiego „nowego otwarcia”.
Ale gdzie go szukać? Tak więc
będziemy zalewani coraz częściej
materiałami propagandowymi i szytymi na miarę. Miarę sukcesu. Porażki zostawią innym.
Większy „kaliber” i oczywiście
zasięg ma audycja „Forum” Radia
Koszalin emitowana co niedziela o
godzinie 10.00. Tam z kolei stały
skład politycznych decydentów dostaje możliwość komentowania rzeczywistości, którą bardzo często
sami kreują.
Na przemian – rejon słupski i
koszaliński. A jest tam co słuchać!
Przez niecałą godzinkę można zniechęcić się do uprawiania polityki.
Spotkają się - pogadają – prowadzący śliźnie się po tematach i
co?
NIC... Bo wszystkich ich znamy i nie widzimy aby mogli nas
czymś zaskoczyć. Promowanie ciątywy z emisją obligacji tym razem
np. na kwotę 5.000.000,- złotych co
nie jest kwotą wygórowaną. Dlaczego? Czeka Urząd kolejny problem – firma Wrobis złożyła pozew
w Sądzie w temacie budowy Hali.
Burmistrz skwitował to tylko
stwierdzeniem – piszemy odpowiedź na pozew – a to świadczy, że
inicjatywa jest po stronie Wrobisu.
Niby nic ale to Wrobis nie robił z
tego wydarzenia medialnego i robił
swoje a teraz potwierdza pozwem
swoje roszczenia. Konsekwentnie.
Urząd po wstępnych deklaracjach
Burmistrza będzie się więc tylko
bronił. Jakie to może generować
koszty w przypadku przegranej? Nie
wiem ale strzelę, że ok. 3.000.000,złotych warto by zarezerwować w
portfelu samorządu a takiej kasy po
prostu nie ma. Scenariusz więc może być taki, że znając szybko działające Sądy i drogę odwoławczą za
kilka lat trzeba będzie troszkę zapłacić.
Szkoda, że taki obiekt stoi pusty – mógłby już żyć gwarem sportowców – świadczyć usługi –
spełniać rolę do jakiej został prze-
ferendum odwołującego lokalnego
bonza samorządu był często wykorzystywany do walki politycznej.
To za słaby argument. Co zrobić z
takim delikwentem co robi „pod
górkę” i prowadzi lokalne działania
na manowce i bardziej burzy niż
buduje? Krytykować? To za mało
bo na efekt krytyki trzeba czekać 4
lata i zderzyć się w wyborach z machiną zbudowaną często za publiczną kasę. To groźne zjawisko.
Poczują wiatr w plecy. Szkoda.
Aby nie popaść tylko w marazm i dołek kompletny - jest i małe
światełko w tym co się zmienia.
Będzie łatwiej wziąć się za np. biogazownię i nie wiem czy tego instrumentu nie wykorzystamy już
niedługo jak tylko zostanie nowe
prawo w tej formie uchwalone..
Otóż w sprawach lokalnych zniknie próg frekwencji!
Mam nadzieję, że coś za coś i
nagle z tego projektu to nie zniknie
a to oznacza, że łatwiej będzie wymóc na władzy niektóre rozwiązania albo niektóre zdyskontować i
odesłać na śmietnik. Będzie możliwość inicjatywy uchwałodawczej
przez Obywateli na szczeblu samorządu. To już coś! I to czego lokalnie doprosić się nie można –
imienna lista każdego głosowania!
Wiem jak głosował Poseł ale nie
gle od lat tych samych twarzy staje
się nudne.
To swojego rodzaju „przetrwalnik” samorządowo- polityczny
utrzymujący się w ten sposób medialnie na powierzchni.
Nic odkrywczego – nowatorskiego a już na pewno konstruktywnego. Trwanie. Dlaczego do
tego programu prowadzący nie zaprosi innych – na pewno nie mniej
ciekawych ludzi mogących stanowić alternatywę dla tych zabetonowanych w naszej lokalnej polityce
przedstawicieli? To ma być forum
czy spotkanie przy kawie starych
przyjaciół? Jak pozostający w zasięgu tego Radia Słuchacze mają
poznać alternatywę dla poglądów
np. Pana Gawłowskiego czy Hoca?
Czym nowym może nas zaskoczyć Pan Bury? Wizje i poglądy tego towarzystwa powszechnie
znamy a więc...
Może pora na zmiany – także w
tym programie. Chętnie weźmiemy
w nim udział. Inni także. Może pora
widziany. Teraz straszy kłopotami i
pustką. Nie jest ważne czy to było
porywanie się na coś co kogoś
przerosło – czy nie przeinwestowano – nie dopatrzono – nie dopilnowano. To się przecież zdarza. Nie ja
jestem do rozliczania decydentów w
tej kwestii – mam nadzieję, że zrobi
to Rada Miasta Karlino. Poszuka
błędów – oceni pracę osób odpowiedzialnych – podejmie kroki do
tego aby w przyszłości wzmocnić
kontrolę aby unikać takich wpadek.
Jest jeszcze coś ważniejszego. Dziwię się, że Burmistrz Miśko już tak
wcześnie wydał wyrok w tej sprawie – wie kto jest winny – wie dlaczego – wie, wie... Tylko dlaczego
nic z tym nie robi? Czeka na co?
Każdy ma prawo do błędu ale dlaczego w nim tkwić? Na razie jest
konferencja prasowa - słowo kontra
pozew. Poczekamy na wynik ale
mamy obawy a czy ma je Burmistrz?
Widocznie wyjściem naprzeciw
kłopotom jest projekt powołania
jednoosobowej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością Gminy Karlino pod nazwą „Zarząd obiektów
wiem jak głosował Radny Leszczyk! Kuriozum! Tajne przez poufne. Pora na zmiany.
Będziemy się pilnie przyglądać
co się z tym projektem będzie działo w Sejmie. Jesień to przecież początek gorączki wyborczej i
spodziewać się należy gier i gierek.
W jakim się ostanie kształcie? Oby
w takim jak jest bo inaczej są gotowi wprost napisać w ustawie, że
guzik nam do wszystkiego i tak naprawdę to możemy im naskoczyć.
Wężykiem! To będzie koniec demokracji na szczeblu lokalnym.
Dlatego już dziś trzeba się zastanowić nad wagą swojego głosu w
nadchodzących wyborach samorządowych. Oceniać – rozliczać – pochopnie nie decydować aby później
nie żałować wyboru.
Dopełnieniem tego, że Oni służą Społeczeństwu i Narodowi jest
ostatnio dyskusja ile garniturów
można kupić za partyjne pieniądze.
Pieniądze od Nas. Rozpoczęta dyskusja to pokłosie tego, że ktoś komuś obiecał likwidację albo co
najmniej zmianę sposobu finansowania partii i kolejny raz wyszły
obiecanki-cacanki. Licytowanie się
teraz kto jest bardziej rozrzutny a
kto mniej jest mało poważne i ma
się tak do meritum jak to, że wystąpienia Posła Niesiolowskiego nie
wpływają na wzrost poparcia PO w
sondażach. Najbardziej boli ich buta i tylko czekać na wypowiedź w
stylu – co Was to obchodzi? - jeśli
jeszcze gdzieś nie padła. Oczywi-
wyjść poza sztampę i nudę? Raz na
jakiś czas można w tej audycji usłyszeć Posła Strzałkowskiego. Dobrze
bo wszyscy chyba zapomnieli jak
wygląda. W Białogardzie prawie Go
nie uświadczysz. Zapomniał?
Może trzeba aby zabrał głos lokalnie o tym co się w Białogardzie
dzieje? W temacie biogazowni pomóc nie chciał to może w innych będzie bardziej widoczny? Nie ma u
nas problemów do rozwiązania?
Wobec tego wszystkiego co wyżej od lipca 2013 będziemy emitowali własne materiały video na
kanale YouTube – PartiaDB z naszym opisem wydarzeń, naszymi komentarzami, Naszymi propozycjami.
Postaramy się aby było to ciekawe i
w innym stylu. Na pewno nie będzie
to „łubu -dubu niech Nam żyje Prezes klubu”.
Nie będziemy nikogo obrażać
ani szokować – postaramy się pokazać to coś jakim jest – bez żadnego
ubarwiania.
Ma ktoś z Czytelników propozycję? Pojedziemy z kamerą – nagramy, obrobimy, wyemitujemy.
sportowych, turystycznych, rekreacyjnych”. To nowe ciało na razie nie
będzie miało powodów do chluby jeśli chodzi o zarządzanie Halą jakiej
nie ma ale jednoosobowo będzie odpowiedzialne za... za to co teraz jest
odpowiedzialny Urząd. Wkład założycielski rzuca na kolana – 15.000,złotych! Dla kogo i po co ten „potworek”? Mam nadzieję, że Radni
będą czujni i nie przyklepią tego projektu uchwały li tylko dlatego, że
Burmistrz go złożył.
Pora najwyższa aby w sprawie
hali zorganizować konferencję prasową – spotkanie z mieszkańcami w celu wyjaśnienia wszelkich z tą
inwestycją związanych pytań! Padło
za dużo oskarżeń – mylnych informacji – pomówień. Efekt widzimy
wszyscy – pusta Hala. Ile będzie
trwało jej dokończenie – za ile i skąd
wziąć pieniądze? Na te pytania trzeba
podać odpowiedzi. Na wyciąganie
konsekwencji i wniosków przyjdzie
czas – teraz trzeba tą inwestycję ratować ale przy otwartej kurtynie i bez
krętactw. Za dużo Nas kosztowała –
o wiele za dużo.
Szczepan Jonko
ście całe zło i tak spadnie na Gazetę
Wyborczą i Newsweek – bo to prowokacja i atak skierowany na... no
właśnie na kogo? Rzuca to także
nowe światło na bezstronność „ekspertów” - „doradców” kreujących
się często na bezstronnych i jedynie
słusznych. Nie ma w tym problemie
czystych rączek – jest tylko kwestia
na ile kto i ile przesadził. A kto się
walnął w piersi i stwierdził – popełniliśmy błąd? NIKT! To świadczy o
tym, że nawet gdy coś negatywnego
ujrzy światło dzienne nie są skorzy
do samokrytyki i pokajania się. To
nie w ich stylu.
Może niech wprowadzą do
praktyki informację dla Obywateli
kto i co ma z partyjnej kasy. Elegancko by było gdybym w telewizji
zobaczył polityka w garniturze z informacja ile kosztował ten wypasiony gajer z partyjnej kasy. Czy po
jakimś kongresie a najlepiej w jego
trakcie informację na pasku - „Obywatelu oglądasz kongres partii X
który kosztował z kasy partyjnej tyle i tyle.
Za stołem prezydialnym mamy
szefostwo ubrane przez firmę Y za
tyle i tyle – catering dostarczyła firma Z za tyle i tyle – bez alkoholu –
alkohol za własne”. Jak potem zobaczysz w jakiejś stacji telewizyjnej
dyskusje „doradców” to oczywiście
również na pasku za ile dyskutują i
kto im płaci. Jawnie i bez skrępowania – przecież transparentna polityka wypisana jest na ich
sztandarach.
str. 5
DBeściak nr 5
Uratowani.
Statek uległ katastrofie a ludzie
szukając ratunku chwytali się jego
szczątków. Pięciorgu z nich udało
się uratować. Rozbitkowie od wielu
godzin obserwowali horyzont w nadziei, że może spostrzeże ich jakiś
okręt. Wtem jeden z nich krzyknął:
- Ziemia! Spójrzcie, ziemia!
Właśnie tam dokąd spychają nas fale! W miarę zbliżania się do brzegu ich twarze rozpogadzały się.
Rozbitków było pięciu. Cieśla
Franciszek, rolnik Paweł, hodowca
bydła Jakub, ogrodnik Henryk i mineralog Tomasz.
Opatrznościowa wyspa.
Nasi rozbitkowie, po osuszeniu
się i rozgrzaniu zapragnęli poznać
wyspę, na którą wyrzuciły ich fale.
Po odbyciu krótkiego spaceru przekonali się, że wyspa nie jest pustynnym ugorem. Natrafili na nieliczne
stado zdziczałego bydła, z czego
mogli wnosić, że dawniej mieszkali
tu ludzie. Jakub zapewnił, że będzie
tu można rozwinąć hodowlę bydła.
Paweł stwierdził, że wyspa w większej części nadaje się pod uprawę.
Henryk oczekiwał obfitych zbiorów
z licznych drzew owocowych rosnących na wyspie. Franciszka zainteresował przede wszystkim las z
różnorodnym drzewostanem - jak
dobrze byłoby ściąć drzewa i zbudować domy dla małej kolonii. Tomasza najbardziej zainteresowała
skalista część wyspy. Dostrzegł tu
oznaki, które wskazywały na podłoże bogate w minerały. Tomasz
był pewien, że mimo braku ulepszonych narzędzi uda mu się wydobyć z rudy użyteczne metale. A
więc każdy z nich mógłby oddać
się swoim ulubionym zajęciom na
rzecz wspólnego dobra.
Prawdziwe bogactwo.
Nasi przyjaciele wzięli się do
pracy. Domy i meble są dziełem
cieśli. Z początku zadowalali się
skromnym pożywieniem. Lecz
wkrótce mogli zebrać plony z uprawianych przez siebie pól. Z upływem czasu posiadłość rozbitków na
wyspie wzbogacała się. Tomasz nie
znalazł w skałach szlachetnych
kruszców. Mieli jednak realne bogactwo: pożywienie, ubranie,
mieszkania, narzędzia. Każdy z
nich pracował w swojej dziedzinie.
Wszelką nadwyżkę jaką ktoś wyprodukował wymieniał za nadwyżki produktów wytworzone przez
pozostałych.
Życie na wyspie nie zawsze było łatwe, gdyż brakowało im wielu
rzeczy, do których byli przyzwyczajem w cywilizowanym świecie.
Ale los ich mógłby być o wiele gorszy. Zresztą już w Kraju poznali
kryzys. Pamiętają jak musieli się
ograniczać, podczas gdy sklepy w
odległości dziesięciu kroków od ich
domów były przepełnione towarami. Tutaj przynajmniej nie muszą
patrzeć jak się psują produkty potrzebne do życia. I nie muszą obawiać się licytacji. Tutaj mają prawo
do korzystania z owoców swojej
ciężkiej pracy.
Wielka trudność.
Nasi przyjaciele często zbierali
sję dla omówienia wielu spraw.
Jedno ich niepokoiło, że nie mają
pieniędzy. Prosta wymiana produktów za produkty jest niedogodna.
Nie zawsze produkty do wymiany
są równocześnie do dyspozycji.
Na przykład za drzewo dostarczone rolnikowi zimą można zapłacić warzywami dopiero za sześć
miesięcy. Niejednokrotnie również
zdarzało się, że jeden z nich dostarczał produkt dużych rozmiarów, za
który chciałby otrzymać zapłatę
drogą wymiany na szereg mniejszych artykułów wyprodukowanych
przez różnych producentów w różnym czasie. To wszystko komplikowało sprawy ich biznesów i
bardzo obciążało pamięć. Gdyby w
obiegu były pieniądze, sprzedając
za nie towary kupowałby rzeczy jakie chce, kiedy chce i gdy są do kupienia.
Wszyscy zgodzili się, że system
pieniężny byłby dogodny. Ale żaden z nich nie wiedział, jak go ustanowić. Nauczyli się produkować
realne bogactwo - rzeczy. Nie wiedzieli jak wyprodukować pieniądz,
odzwierciedlenie tego bogactwa.
Opatrzność sprzyja.
Pewnego dnia wieczorem spostrzegli na morzu szalupę z samotnym wioślarzem. Pospieszyli mu
na ratunek. Z jego mowy wywnioskowali, że jest ich rodakiem i jako
jedyny uratował się z rozbitego
statku. Przedstawił się: Marcin Złotowski. Opisali mu swoje położenie
na wyspie:
- Chociaż żyjemy z dala od cywilizacji, nie możemy się skarżyć.
Ziemia daje dobre plony, las również przynosi nam korzyści. Jednego nam tylko brakuje - pieniędzy,
które by nam ułatwiły wymianę naszych produktów.
- No to macie szczęscie - odrzekł Marcin. - Jestem bankierem i
pieniądz nie stanowi dla mnie żadnej tajemnicy. W krótkim czasie
mogę ustanowić dla was system
pieniężny, z którego będziecie zadowoleni. Będziecie mieli wszystko
to, co mają cywilizowani ludzie.
Bankier!... Bankier!... Hurrrra!
Baryłka.
- Panie Marcinie, jako bankier
zajmie się pan wyłącznie naszymi
pieniędzmi i finansami.
- Z przyjemnością!
- Zbudujemy panu odpowiednie
mieszkanie, które będzie odpowiadało godności bankiera.
- Oczywiście, moi przyjaciele.
Ale najpierw wynieśmy z łodzi prasę drukarską, papier i inne akcesoria, a przede wszystkim baryłkę, z
którą zechciejcie obchodzić się ze
szczególną ostrożnością.
Wyładowali wszystko, przy
czym baryłka ich zaintrygowała.
- Ta baryłka - oświadczył Marcin - jest skarbem nie mającym sobie równego. Jest pełna złota!
Pełna złota! Na Wyspę Rozbitków wkroczył bóg cywilizacji. Bóg
żółty, zawsze ukryty ale potężny,
straszny, którego obecność czy nieobecność, albo najmniejsze kaprysy
mogą decydować o losie wszystkich
narodów!
- Złoto! Panie Marcinie, pan
jest prawdziwym, wielkim bankierem! O, czcigodny Marcinie! Najwyższy kapłanie boga, złota! A
więc zechce pan przyjąć nasz hołd i
przysięgę wierności!
- Tego złota starczyłoby dla całego kontynentu, moi przyjaciele.
Ale złoto nie będzie krążyć. Trzeba
je schować, gdyż jest ono duszą
wszelkiego zdrowego pieniądza, a
dusza zawsze jest niewidzialna.
Wytłumaczę wam to wszystko przy
wręczaniu pieniędzy. Ile pieniędzy
potrzebowalibyście na początek dla
przeprowadzania waszych transakcji?
Spojrzeli po sobie ale z pokorą
skorzystali z sugestii dobrego bankiera, że każdemu z nich na początek wystarczy po 200 zł.
Rozchodząc się wymieniali entuzjastyczne komentarze. I pomimo
późnej pory spędzili większość no-
cy nie śpiąc. Marcin Złotowski nie
tracił czasu. Zapomniał o zmęczeniu. Pod osłoną ciemności wykopał
dół, zatoczył do niego baryłkę i zasypał ją ziemią. Nazajutrz na swojej
małej prasie wydrukował 1000 jednozłotowych banknotów. Rozmyślał:
- Jak te banknoty jest łatwo zrobić! Ich wartość opiera się na produktach, do których sprzedaży będą
one służyć. Bez nich banknoty te
nie miałyby żadnej wartości. Ale
moich pięciu naiwnych klientów o
tym nie wie.
Czyj jest nowy pieniądz?
Wieczorem rozbitkowie zebrali
się u Marcina. Na stole leżało pięć
plików banknotów.
- Zanim te pieniądze rozdzielę
pomiędzy was - powiedział bankier
- musimy się porozumieć. Podstawą
pieniądza jest złoto. Złoto, umieszczone w moim banku jest moją własnością. Och! Nie martwcie się!
Pożyczę wam tych pieniędzy i użyjecie ich na swoje potrzeby. Ale obciążę was odsetkami. Ponieważ na
tej wyspie jest mało pieniędzy, a raczej wcale ich nie ma, sądzę, że będzie słuszne, jeśli zażądam od was
niewiele - 8%.
- Istotnie, panie Marcinie, jest
pan wspaniałomyślny.
- Interesy interesami, nawet
wśród najlepszych przyjaciół. Więc
zanim wręczę wam pieniądze, musicie mi podpisać zobowiązanie do
zwrotu kapitału wraz z odsetkami.
W wypadku waszej niewypłacalności będę zmuszony skonfiskować
waszą własność. Och, to jest zwykła
formalność. Bynajmniej nie pragnę
waszych własności, zadowolę się
swoimi pieniędzmi, co do których
jestem pewien, że mi je zwrócicie.
A wy zatrzymacie swoją własność.
- To jest słuszne i zgodne ze
zdrowym rozsądkiem, panie Marcinie. Przyłożymy się do pracy ze
zdwojoną gorliwością i wszystko
panu spłacimy.
- Właśnie o to chodzi. Gdy wyłonią się jakieś nowe problemy zawsze przychodźcie do mnie po radę.
Jako bankier jestem waszym najlepszym przyjacielem. A oto dla każdego z was po 200 złotych.
Zagadnienie arytmetyczne.
Pieniądz Marcina zaczął krążyć
po wyspie. Wymiany się ożywiły i
jednocześnie uprościły. Wszyscy
byli zadowoleni. Z szacunkiem i respektem kłaniali się Marcinowi.
Jednak Tomasz, mineralog, był
zatroskany siedząc pracowicie z
ołówkiem nad kartką papieru. Przecież jego produkty są jeszcze w ziemi, a w kieszeni ma już tylko kilka
złotych. W jaki sposób zdoła spłacić
swój dług w nadchodzącym terminie płatności? Długi czas łamał sobie głowę tym problemem, bez
sukcesu. W koócu zaczął rozpatrywać go z szerszego - społecznego
punktu widzenia.
- Jeżeli weźmiemy pod uwagę
całą naszą społeczność na wyspie,
czy będziemy w stanie wywiązać
się z naszych zobowiązań? Marcin
wyprodukował banknoty na sumę
1000 zł, a żąda od nas zwrotu 1080
zł. Nawet jeżeli zbierzemy wszystkie pieniądze, jakie są na wyspie
chcąc mu je oddać będzie ich tylko
1000 zł, a nie 1080 zł. Nikt nie ma
tych dodatkowych 80 zł. Produkujemy rzeczy, a nie złotówki. Tak
więc Marcin będzie mógł zawładnąć
całą wyspą, ponieważ nie możemy
mu zwrócić kapitału wraz z odsetkami (procentem).
Jeżeli są nawet tacy, którzy są w
stanie spłacić cały swój dług nie
troszcząc się o drugich, to niektórzy
z nich zbankrutują od razu, inni
przetrwają. Ale w końcu i na tych
ostatnich przyjdzie kolej! Wtedy
bankier stanie się właścicielem całej
wyspy. Chcąc temu zapobiec musimy się zorganizować i wspólnie
uregulować nasze sprawy.
Tomasz bez trudu przekonał
swoich towarzyszy, że Marcin ich
oszukał. Dlatego postanowili powtórnie się z nim spotkać.
Dobre serce bankiera.
Marcin wyczytał z ich twarzy,
co się święci. Franciszek przedstawił mu sprawę.
- W jaki sposób mamy Ci oddać
1080 zł, skoro na całej wyspie jest
tylko 1000 zł?
- Te dodatkowe 80 zł stanowią
procent, moi przyjaciele. Czy wasza
produkcja nie powiększyła się?
- Tak, ale pieniądz się nie powiększył. Pan domaga się pieniędzy, a nie towarów. Tylko pan robi
pieniądze. Otóż pan wydrukował
tylko 1000 zł, a żąda pan zwrotu
1080 zł. Nie możemy panu tyle oddać!
- Chwileczkę, moi przyjaciele.
Bankier zawsze się dostosowuje do
okoliczności, dla większego dobra
ogółu... A więc spłaćcie mi tylko
procent: nie więcej niż 80 zł. Kapitał zatrzymajcie.
- Czy pan umarza cały nasz
dług, 200 zł każdemu z nas?
- O, nie! Przykro mi, ale bankier nigdy nie rezygnuje ze spłaty
długu. W końcu oddacie mi wszystkie pieniądze, które wam pożyczyłem, ale co roku będziecie mi
spłacać tylko odsetki. Nie będę się
domagał zwrotu kapitału. Być może
niektórzy z was nie będą mogli płacić nawet samych odsetek, gdyż
pieniądze krążą od jednych do drugich. Ale zorganizujcie się na wzór
państwa i przyjmijcie system dobrowolnej składki, co nazywa się
podatkiem. Tych, którzy mają więcej pieniędzy obciążycie większym
podatkiem, biednych - mniejszym.
Byleście spłacili mi w całości sumę
odsetek, to ja będę zadowolony, a
wasze małe państwo będzie się pomyślnie rozwijać. Nasi przyjaciele
wyszli trochę uspokojeni, ale wciąż
wątpiący.
Ekstaza Marcina.
Po odejściu towarzyszy Marcin
skupia się i myśli:
- Mój interes jest dobry. Ci ludzie są pracowici, ale nie znają się
na rzeczy. Ich ignorancja i łatwowierność stanowi moją siłę. Poprosili mnie o pieniądze, a ja zakułem
ich w kajdany niewoli. Podczas gdy
ich oszukałem, obsypali mnie kwiatami. Przecież mogli się zbuntować
i wrzucić mnie do morza. Ale...
Mam ich podpisy. Są uczciwi. Dotrzymają swoich umów. Uczciwi i
ciężko pracujący ludzie zostali
stworzeni na tym świecie, żeby służyć bankierom i finansistom! Dali
mi kontrolę nad finansami, to mogę
zagrać im na nosie, kiedy stworzą
prawo. Ja, Marcin Złotowski, jestem panem Wyspy Rozbitków, ponieważ kontroluję jej system
pieniężny. Czuję, że mógłbym rządzić całym światem. To, co zrobiłem tutaj mógłbym przeprowadzić
na całej Ziemi. Niech tylko wydobędę się z tej wysepki! Wiem, jak
rządzić światem, nie dzierżąc berła.
ieznośny koszt życia.
Tymczasem sytuacja na wyspie
się pogarsza. Wprawdzie produkcja
wyraźnie wzrosła, ale spadła ilość
wymiany towarów. Marcin pilnuje
swoich interesów, ściągając odsetki
regularnie. Pozostali muszą myśleć
o odłożeniu pieniędzy dla niego.
Pieniądz zakrzepł zamiast krążyć
swobodnie. Ci, którzy płacą najwyższe podatki, występują przeciw
tym, którzy płacą mniej. Podnoszą
ceny, żeby w ten sposób zrekompensować swoje straty. A najbiedniejsi, którzy nie płacą podatków,
narzekają na drożyznę i kupują coraz mniej. Nawet gdyby jeden u
drugiego podjął pracę zacząłby domagać się podwyżek płac, żeby dostosować się do coraz wyższych
kosztów życia, do drożyzny pro-
duktu u drugiego. Obniża się moralność, zanika radość życia, praca nie
sprawia już zadowolenia. Bo po co
pracować? Produkty trudno jest
sprzedać, a jeżeli się je sprzeda, trzeba płacić Marcinowi podatki. A więc
trzeba się ograniczać. To jest prawdziwy kryzys. Jeden drugiego oskarża o brak miłosierdzia i o to, że
tamten jest powodem drożyzny.
Pewnego dnia Henryk, siedząc w
swoim sadzie, doszedł do wniosku,
że „postęp", jaki przypisują systemowi pieniężnemu ustanowionemu
przez bankiera wszystko na wyspie
popsuł. Z pewnością oni sami mają
wady, ale system Marcina podsyca
w nich to, co w ludzkiej naturze jest
najgorsze. I Henryk postanowił przekonać swoich przyjaciół i zjednoczyć ich do akcji. Zaczął od Jakuba.
Z nim poszło mu łatwo.
- Och, nie jestem uczonym - powiedział Jakub - ale już od dłuższego czasu czuję, że system tego
bankiera jest bardziej zepsuty niż nawóz w mojej oborze. Wszyscy po
kolei zrozumieli to i postanowili ponownie spotkać się z Marcinem.
U kowala kajdanów.
U bankiera rozpętała się burza.
- Na naszej wyspie brakuje pieniędzy, bo nam je zabierasz. Płacimy
i płacimy i jesteśmy ci jeszcze tyle
winni, ile byliśmy na początku. Pracujemy, uprawiamy ziemię i powodzi się nam gorzej niż przed twoim
przybyciem. Długi! Długi Jesteśmy
aż po, szyję w długach.
- Och! Bądźcie chłopcy rozsądni! Wasze interesy kwitną i to
wszystko dzięki mnie. Dobry system
bankowy jest największym skarbem
kraju. Ale żeby ten system działał
korzystnie musicie mieć wiarę w
bankiera. Przychodźcie do mnie jakbyście przychodzili do swojego ojca
... czy chcecie więcej pieniędzy?
Bardzo dobrze. Moja baryłka złota
jest warta o wiele tysięcy złotych
więcej. Obciążając wasze nieruchomości długiem pożyczę wam nowych tysiąc złotych.
- To teraz nasz dług podskoczy
do 2000 zł! I mamy płacić dwukrotnie, większy procent, latami, do końca naszego życia?
- Tak, ale w miarę, jak będzie
wzrastać wartość waszych nieruchomości będziecie mogli zaciągać nowe pożyczki, a spłacać będziecie mi
zawsze tylko odsetki. Zsumujcie wasze wszystkie długi w jeden - to się
nazywa długiem skonsolidowanym.
I możecie dodawać go do długu rok
po roku.
- I zwiększać podatki rok po roku?
- Oczywiście. Ale jednocześnie
każdego roku będzie się powiększać
wasz dochód.
- A więc w miarę, jak wskutek
naszej pracy wyspa będzie się rozwijać, będzie się powiększać nasz zbiorowy dług!
- Owszem, tak jak się to dzieje
we wszystkich cywilizowanych państwach. Obecnie dług publiczny jest
jak gdyby miernikiem dobrobytu
kraju.
Wilk pożera owce.
- Czy ty Marcinie, nazywasz to
zdrowym systemem pieniężnym?
Dług publiczny, gdy staje się nieunikniony i niespłacalny, nie jest
zdrowy, lecz szkodliwy.
- Wszelki zdrowy system monetarny, moi panowie, jest oparty na
złocie i wychodzi z banku w postaci
długów. Dług narodowy jest dobrą
rzeczą, nie pozwala ludziom na rozpasanie. Ponieważ jestem bankierem, jestem na waszej wyspie
pochodnią cywilizacji. Będę dyktował waszą politykę i regulował wasz
standard życia.
- Marcinie jesteśmy tylko prostymi ludźmi, ale bynajmniej nie
chcemy takiej cywilizacji. Nie pożyczymy już ani jednego grosza. Niech
dokończenie na str. 6
str. 6
dokończenie ze str. 5
to będzie pieniądz zdrowy czy niezdrowy, ale nie chcemy więcej
mieć z tobą do czynienia.
- Współczuję wam, panowie, z
powodu waszej niemądrej decyzji.
Ale skoro ze mną zrywacie, przypominam o waszych zobowiązaniach. A więc oddajcie mi wszystko
- kapitał i odsetki.
- Ależ to jest niemożliwe! Nawet gdybyśmy oddali panu wszystkie pieniądze, jakie są na wyspie,
jeszcze bylibyśmy dłużni.
- Nic na to nie poradzę. Czyście
nie zagwarantowali mi na piśmie?
A więc na mocy świętości umów
przejmuję wszystkie wasze zadłużone własności stanowiące gwarancje, jak to ustaliliśmy wówczas,
gdy byliście tak uszczęśliwieni z
mego przybycia. Ponieważ nie
chcecie służyć potędze pieniądza
dobrowolnie, zmuszę was do tego
siłą. Nadal będziecie eksploatować
wyspę, ale już dla mnie i na moich
warunkach. Odejdźcie, jutro wydam wam rozkazy.
Kontrola poprzez prasę .
Jak prawdziwy bankier, Marcin
wiedział, że kto sprawuje kontrolę
nad systemem pieniężnym jakiegoś
narodu, sprawuje kontrolę nad samym narodem. Ale Marcin zdawał
sobie sprawę, że dla osiągnięcia tego celu trzeba się postarać, by naród żył w nieświadomości. Dlatego
należy go zainteresować innymi
sprawami.
Marcin wiedział, że spośród
pięciu rozbitków dwóch było konserwatystami, a trzech liberałami.
Jak dowiedzieliśmy się z
powyższej przypowieści przedstawiającej w skondensowanej
formie genezę systemu monetarnego i bankowej lichwy, z
czasem bankowy system monetarny zawładnął społeczeństwami i uzależnił wszelką
działalność od racjonowania
pieniądza przez przejmowanie
zasobów pieniężnych z rynku i
odpłatną dystrybucję, wprowadzając ekonomię zysku, która
tworzy sztuczne niedobory i
konieczność zaciągania kredytów przez społeczeństwo, co z
kolei prowadzi do zagarniania i
spekulacji dorobkiem osobistym, firmowym, czy publicznym. Doprowadza to do
patologii kryzysów i konfliktów
społecznych, lecz można i trzeba to zmienić. Jednym z pomysłów jest ekonomia dywidendy
demokratycznej.
Tytułem wprowadzenia słowo ekonomia, pochodzi od
dwóch słów greckich: oikia (reguła) i nomos (dom).
Termin ten oznacza, że chodzi tu o zasady i ustalenia domowników,
dotyczące
zarządzania posiadanymi zasobami domowymi, o racjonalną
gospodarkę, zaopatrzenie i używanie dóbr dostępnych w gospodarstwie domowym. W
ekonomii domowej chodzi o jak
najlepsze, zarządzanie potrzebami członków gospodarstwa
domowego. Domownicy ustalają, co jest im w życiu potrzebne,
i dostarczają to w ramach posiadanych środków, i umiejętności. To jest mikroekonomia.
Rozwinęło się to w trakcie ich wieczornych rozmów, szczególnie po
tym, jak popadli w niewolnictwo.
Pomiędzy konserwatystami i liberałami zaczęły narastać stałe tarcia i
niezgoda. Toteż pomógł zorganizować dwa ugrupowania - partię konserwatystów
i
liberałów.
Dofinansował obie partie, zyskując
w ten sposób pewność, że ci, którzy
przejmą władzę pozostaną na jego
usługach, zamiast służyć ogółowi.
Henryk, który był najmniej
stronniczy, uważając, że wszyscy
mają takie same potrzeby i aspiracje, zasugerował utworzenie związku wszystkich, żeby wywarli nacisk
na władze. Takiego związku Marcin
nie mógłby uznać, ponieważ położyłoby to kres jego rządom nad rządem. Żaden dyktator, bankier,
finansista czy ktokolwiek nie mógłby stanąć przed wykształconymi i
zjednoczonymi ludźmi. Marcin starał się rozjątrzyć te ich polityczne
dysputy do najwyższego stopnia.
Przy pomocy swojej prasy mógł nie
tylko pieniadze ale i gazety drukować. Wydawał dwa tygodniki: liberalny i konserwatywny.
W liberalnym pisał: „Jeżeli nie
jesteście już panami u siebie, to z
powodu tych zdradzieckich konserwatystów, którzy zawsze są przyklejeni do wielkich interesów".
W konserwatywnym grzmiał:
„Wasza zrujnowana gospodarka i
dług państwowy jest dziełem tych
przeklętych liberałów, którzy zawsze są gotowi do politycznych
awantur".
Dwa polityczne ugrupowania
kłóciły się w najlepsze zapominając, że głównym sprawcą ich niezgody jest kontroler i władca
pieniędzy, bankier Marcin.
To samo postępowanie dotyczy, całego społeczeństwa danego kraju, gdzie problem tkwi
w posiadanych zasobach i zasadach ekonomiczno-politycznych
przyjętych w danym państwie
do stosowania, różnice w rozumieniu ekonomii powodują
różne skutki dla poszczególnych
jednostek, grup społecznych czy
regionów gospodarczych, całego kraju, a nawet świata. W
efekcie ekonomia nie spełnia
swego podstawowego zadania,
jakim jest, właściwy poziom
życia społeczeństwa, jako całości, i poszczególnych członków
tegoż społeczeństwa.
Zatem oprócz odpowiedniego systemu politycznego, nowoczesne
społeczeństwo
potrzebuje nowego systemu
ekonomicznego, który doskonale wpisuje się w zasady demokracji bezpośredniej, i
rozwiązuje problemy powstałe
w wyniku wypaczeń i ekonomii
zysku. Na przestrzeni wieków
powstawały i upadały, różne
systemy polityczne i ekonomiczne, z reguły powodem
upadku były wypaczenia i błędne wykorzystanie danego systemu. W "cywilizowanym
świecie", przyjęto wiele międzynarodowych uniwersalnych
jednostek i narzędzi pomiarowych, dla pomiaru różnych
wartości fizycznych.
W ekonomii takim uniwersalnym narzędziem i jednostką
jest, system monetarny i jednostka wymiany (pieniądz), ma
ułatwiać wymianę towarowo usługową miedzy ludźmi.
DBeściak nr 5
Elementarna księgowość.
Tomasz postanowił przejąć rolę
zarządcy finansów. Zebrał wszystkich.
- Oto, co można by zrobić bez
bankiera, bez jego złota, bez zaciągania długów. Otwieram konto w
tym zeszycie na nazwisko każdego
z nas. W kolumnie po prawej stronie zapisuję wpływy, które powiększają wasze konto; po lewej stronie
zapisuję wydatki, które zmniejszają
konto. Każdy z nas na początek
chciał po 200 zł. Wpisujemy 200 zł
jako wpływy dla każdego. I w tym
momencie każdy ma natychmiast
200 zł. Jeśli Franciszek kupuje od
Pawła produktów za 10 zł. Z konta
Franciszka odejmuję 10, zostaje mu
190. Dodaję 10 Pawłowi, który ma
teraz 210. Jakub kupuje u Pawła za
8 zł. Odejmuję 8 Jakubowi, któremu
zostaje 192. Konto Pawła wzrosło
do 218. Paweł kupuje drzewo od
Franciszka za 15 zł. Pawłowi odejmuję 15, ma on teraz 203. 15 dodaje
Franciszkowi, który ma teraz 205
złotych.
I tak dalej, z jednego konta na
drugie, całkiem tak samo, jak papierowe złotówki Marcina, te notowane tylko przechodzą z jednej
kieszeni do drugiej.
Jeżeli ktoś z nas potrzebuje pieniedzy na powiększenie swojej produkcji udziela mu się nowego
potrzebnego kredytu, bez oprocentowania, który odda on do funduszu
kredytowego po dokonaniu sprzedaży. To samo odnosi się do nowych inwestycji publicznych, które
są finansowane (wpisane w notesie)
nowym kredytem BEZ OPROCENTOWANIA!
Konto każdego powiększa się
również okresowo o dodatkową su-
Tymczasem już od początku,
z powodu sprzeczności interesów, wypaczeń, przyjmowania
wadliwych reguł i manipulacji,
następowały kolejne kryzysy,
załamania rynków, konflikty.
Jednocześnie tworzono nowe
narzędzia (papiery dłużne, i
oprocentowanie ryzyka) z początku ułatwiające wymianę, aż
do chwili kolejnych wypaczeń,
które zamiast polepszyć sytuację, jeszcze bardziej ją gmatwały. Nie zamierzam rozwijać
tematu błędów, i wypaczeń. Logiczny sens eliminacji obowiązującego systemu monetarnego,
jest wyraźnie widoczny na poniższym przykładzie: Grupa ludzi ze złotem, diamentami,
pieniędzmi i oczywiście akcjami
i obligacjami (to tzw. papiery
dłużne) zostaje pozostawiona na
wyspie, bez dostępu do wody
pitnej, pożywienia, schronienia.
- Jak przetrwa? - Nijak, bowiem pieniądz nie jest przydatny do przetrwania, w dzikiej
przyrodzie. Bez zasobów pochodzących z eksploatacji natury, takich jak broń, żywność,
schronienie i woda pitna, co
mogą zrobić z majątkiem dla
przetrwania, ani wymienić na
potrzebne rzeczy ani kupić
schronienia czy wody, a już na
pewno niczego nie wyhodują,
czy upolują. W takiej sytuacji,
gdy pewne zasoby muszą być
racjonowanie awaryjne, by
przetrwać ludzie zaakceptują
system dystrybucji oparty na,
ograniczonym zaspokojeniu indywidualnych fizjologicznych
potrzeb, oraz magazynowaniu
mę, w zależności od postępu społecznego, bez zabierania innym. I to
jest dywidenda narodowa.
Rozpacz bankiera.
Wszyscy dobrze to zrozumieli.
Mała społeczność wyspy stała się
społecznością systemu Dywidendy
Demokratycznej. Nazajutrz Marcin
otrzymał list opatrzony pięcioma
podpisami. „Szanowny Panie, Pan
nas zadłużył, opodatkował i wykorzystał całkiem niepotrzebnie. Nie
potrzebujemy, żeby Pan nadal kierował naszym systemem pieniężnym. Odtąd będziemy mieli
wszystkie potrzebne nam pieniądze
bez złota, bez długów, bez złodzieja. Od dziś ustanawiamy na Wyspie
Rozbitków system Dywidendy Demokratycznej. Zastąpi ona Pański
dług narodowy.
Jeżeli Pan domaga się zwrotu
kapitału, możemy Panu oddać
wszystkie pieniądze, jakie Pan dla
nas wyprodukował, ale nic ponadto.
Nie może się Pan domagać" zwrotu
tego, czego Pan nie wytworzył".
Wykryte oszustwo
sobie rościć, nasi przyjaciele postanowili wystawić mu dokument,
stwierdzający, że posiada on to
wszystko, co przywiózł na wyspę.
Łódź, małą prasę drukarską i baryłkę
złota. Podpatrzyli jak wykopywał
baryłkę. Po wykopywaniu jej Tomasz, mineralog, kiedy pomagał
podnosić baryłkę spostrzegł, że jest
zbyt lekka jak na złoto. Porywczy
Franciszek długo się nie wahając
uderzył siekierą: oczom ich ukazało
się wnętrze baryłki. Ani grama złota!
Kamienie, nic więcej, tylko zwykłe
kamienie, bez żadnej wartości!...
Nasi przyjaciele nie mogli ze
zdumienoa przyjść do siebe.
- Pomyśleć, że całą swoją własnością zagwarantowaliśmy za kawałki papieru opartego na czterech
szuflach kamieni. To jest grabież pomnożona przez kłamstwo!
- Pomyśleć, że w ciągu wielu
miesięcy kłociliśmy się i nienawidziliśmy z powodu takiego oszustawa!
Franciszek podniósł siekierę, bankier
nie czekając na rozwój wypadków
puścił się pędem w stronę lasu.
Pożegnanie Wyspy Rozbitków.
Nikt więcej nie słyszał o bankierze Marcinie. Wkrótce po tym, przepływający w pobliżu wyspy statek
zauważył na niej oznaki życia i zarzucił kotwicę niedaleko brzegu. Nasi rozbitkowie zostali uratowani.
Zabrali z wyspy najcenniejszy skarb
- notes zatytułowany "Pierwszy rok
Dywidendy Demokratycznej", który
ocalił ich z matni bankiera Marcina.
Marcin jest zrozpaczony. Jego
imperium się wali. Jego marzenia
rozpadły się. Co ma teraz zrobić?
Wszelkie argumenty będą daremne.
Pięciu ludzi odkryło prawdę. Pieniądz i kredyt nie stanowią już dla
nich żadnej tajemnicy, tak samo jak
dla Marcina.
- Och, co robić? Ich doktryna
rozszerza się szybciej niż moja. Czy
powinienem prosić ich o przebaczenie? Stać się jednym z nich? Mam
uczynić to ja, finansista i bankier?
Zaadaptował oparciu o dzieło
Nigdy! Raczej odejdę i spróbuję
"Wyspa Rozbitków" [Louis Even],
żyć na uboczu.
do rozmiarów gazetowego artykułu W celu zabezpieczenia się
Piotr Mądry.
przed wszelkimi pretensjami bankiera, jakie mógłby w przyszłości
zapasów awaryjnych. Obecnie
stosowany w obrocie system
monetarny, powoduje np.: niemożność udzielenia pomocy
potrzebującym - ofiarom katastrof naturalnych pozbawionym
dobytku, gdyż oni nie mają wystarczających środków na wymianę. A tymczasem w
sąsiednich rejonach kraju magazyny uginają się od potrzebnych artykułów niezbędnych do
życia. Ale "posiadacz" nie odda
bez wymiany, bo sam zostanie
ukarany odsetkami, lub podatkami od czegoś, co nigdy nie
należało do skarbu państwa, czy
banku.
Pieniądz, nie jest ani naturalnym zasobem, ani też nie reprezentuje żadnej wartości
własnej (to wynik manipulacji
zasadami ekonomicznymi), zatem winien być, wyłącznie uniwersalną jednostką pomiaru
wartości wymiany rożnych produktów i powinien reprezentować realną cenę i wartość
produktów czy usług np. importu, przetworzenia, transportu
na rynek itp. Natomiast utrata
właściwości pierwotnych, musi
spowodować obniżenie ceny
produktu. Różnice wartości na
poszczególnych rynkach wynikają także z ilości pośredników
między nadawcą i odbiorcą, z
konieczności użycia odpowiednich środków technicznych; zabezpieczających, transportu,
składowania, w celu dostarczenia ich na docelowe miejsce
odbioru.
Rodzi się potrzeba znalezienia takiego systemu monetarnego, który zrównoważy
wartość wszystkich towarów i
usług, wystawianych na rynku i
sumę środków płatniczych w
rekach ostatecznych konsumen-
tów oraz takiego systemu, który
jest wolny od mechanizmów
spekulacyjnych, lichwiarskich i
podatkowych.
Istnieje model takiego systemu. W kolejnych słowach
przedstawię, koncepcję i założenia systemu inż. C.H. Douglasa,
który pierwszy zauważył gdzie
tkwi błąd i publicznie zaproponował nowe zasady i reguły, pozbawione
wielu
wad
ortodoksyjnej ekonomii. Wraz ze
zmianą obowiązującego systemu
monetarnego i ekonomicznego,
na system Dywidendy i Kredytu
Społecznego, zniknie strach
przed utratą środków na życie.
To rozwiązanie, dotyczy
wszystkich w sposób bezpośredni, znacząco zredukuje zarówno
psychiczny jak i fizyczny stres,
ograniczy a może zlikwiduje patologie społeczne, przestępczość,
czarny rynek, nielegalny przemyt, oraz manipulacje wartością
waluty narodowej, itp., itd.
Uwolni ludzi, od przymusu pracy najemnej, na rzecz dobrowolnej wynikającej z pasji i
zainteresowań, aby mogli zgłębiać i rozwijać swoje osobiste
zdolności, talenty i pasje. Aby
jednak do tego doszło przedstawię i objaśnię wkrótce zasady i
reguły jakimi należy się kierować aby system zadziałał i funkcjonował;
1. Współwłasność, współzarządzanie i współudział obywateli w majątku narodowym i
dobrach naturalnych kraju.
2. Zrównoważenie środków
zakupu w rękach ludności z zasobami surowców, produktów i
usług dostępnymi na rynku.
C. d. n...
Adam Kramarczyk
str 7
DBeściak nr 5
Komunikacja tekstowa
kontra komunikacja
werbalna
Całkiem niedawno w internecie
mieliśmy możliwość z oddali i z
wygodnej pozycji domowego fotela
przyglądać się walnemu zgromadzeniu Polskiej Partii Piratów (P3).
Za „Przekrojem” można streścić
przebieg tych obrad jednym zdaniem: „W szybkich wymianach
zdań sprawy błahe przeplatają się z
podejmowaniem strategicznych decyzji”.
Obserwując to wydarzenie w
pewnym momencie można było dostrzec, jak jeden z członków zaproponował uchwałę na temat polityki
narkotykowej P3. Nastąpił spontaniczny gwar, z którego można było
wyłonić hasło „Pełna legalizacja dla
wszystkich narkotyków”. Wówczas
odezwał się ponownie pomysłodawca, który przystopował entuzjastę i zalecił metodę małych kroków:
„Zacznijmy od marihuany do celów
medycznych” – wymyślił sobie
młody polityk podstępny plan, na
jego zdaniem nieświadome społeczeństwo. W międzyczasie przewodniczący stwierdził, że Piraci z
innego kraju także prą do legalizacji. Zatem postanowiono. Szastprast i uchwała przeszła.
Jeśli chciałbym doszukiwać się
w tym procesie decyzyjnym jakiegoś planu, w którym każdemu daje
cienie milknącego dnia
rozmywa zmierzch
stopy zapadają się w pył ciemności
wchłaniane w otchłań ciało
drży konwulsją
suchych akordów
lęku wyobraźni
zanikające barwy obnażają
nagie złudzenie sfałszowanej prawdy
dźwiękami ostatnich słów ulatują
w cyniczną pustkę
martwego milczenia
macki wyrosły ośmielone
dotykiem oplatają ciało
nasączają
parzącym winem
o smaku wytrawnego bólu …
łodyga uniosła już ostrze
za bezbronne zaloty myśli
o brzasku znów
odrąbie głowę
odrastającej wciąż ufności …
wyrasta każdej nocy znudzona
bezbarwną namiastką
dalekiego szczęścia …
tak wciąż nienasycona i piękna
zemsta niespełnionych
obietnic sumienia …
dziś znów uderzyła
wciąż żądna widoku
krwawiącej
pamięci
nie chce wciąż zapomnieć
i przez całą wieczność
co noc zabija
Antek Rybczyk
www.antekrybczyk.blogspot.com
się prawo do wyrażania swojego zdania popartego argumentami, badaniami i statystykami,
byłoby to zajęcie bezcelowe.
Bardziej przypominało mi to
naradę zbójców przed napadem na dyliżans niż cy-
możliwości:
• przygotowania się do wypowiedzi podczas dyskusji (dostępność „pod ręką” prawie
nieograniczonych zasobów internetu);
• brak nacisku czasowego
pomysłu, na jego akceptację);
• niewielkie koszty komunikacji i dotarcia do szerszej grupy.
Do wad z pewnością można
zaliczyć mniejszą niż w świecie
analogowym siłę tworzonych relacji podczas dyskusji.
W związku z dużą ilością zalet komunikacji internetowej,
możemy przypuszczać, że podejmowanie decyzji poprzedzone
solidną debatą internetową przez
większą liczbę osób niż jest to
możliwe w realu, mogłoby mieć
Takie słowniki w gazecie
pisze się aby przybliżyć pojęcia mało spotykane, a ja tu do
Was z tą demokracją...
Po co? Przecież słyszymy
to słowo codziennie! Wystarczy włączyc na chwilę jakiś
program informacyjny. Każdy
polityk wypowiada to słowo
wiele razy a przed wyborami... codziennie.
Myślę jednak, że warto
zastanowić się nad tym czy to
słowo naprawdę kojarzymy
właściwie. Czy częste jego
wypowiadanie nie spowodowało przypadkiem, że nie zastanawiamy się tak naprawdę
nad celem posługiwania się
nim przez mówiącego do nas?
Co o demokracji mówią
słowniki? Znajdujemy tam
określenia:
demokracja ateńska,
demokracja socjalistyczna,
demokracja szlachecka,
demokracja pośrednia,
demokracja bezpośrednia.
wilizowaną
debatę.
Widocznie nazwę ugrupowania „Piraci” potraktowano w
tym przypadku nazbyt dosłownie.
Wielką niesprawiedliwością
byłoby, gdybym krytykował
tylko piratów za tego rodzaju
kulturę i profesjonalizm w
dyskusji. Telewizja dostarcza
nam wielu przykładów na
to, że także ich starsi koledzy po fachu często
wpadają w wir spontanicznych i emocjonalnych gadek, z
których nic nie wynika i najczęściej nikt ich już po 5 minutach nie pamięta lub zupełnie
opacznie rozumie. Zjawisko
świetnie uzupełniają modne
ostatnio konsultacje społeczne,
panele itd., gdzie zjeżdżają się
obywatele z jakiegoś obszaru, a
czasem całego kraju. A więc
już tylko tacy, którzy mają i
czas, i pieniądze na bilet, i ładne odzienie, a przede wszystkim są sprawni ruchowo i
werbalnie – tu sam mózg nie
wystarczy. Jak to ma miejsce w
wymyślonym przez władzę,
pod wpływem protestów antyACTA, lekko snobistycznym
Kongresie Wolności. Celem
takiego spotkania jest głównie
perorowanie. Nikt nie ma
świadomości, ile z tego następnie zostanie przekute w czyn.
Trudno uniknąć w takich
sytuacjach powierzchowności
dyskusji. Jeśli występujący
do tego nie mają daru krasomówczego, a jedynie należą
do tych odważnych z „pędem
na szkło”, efektem jest bujanie
w obłokach gawiedzi i mentalne ziewanie.
Zgoła inaczej może wyglądać komunikacja tekstowomultimedialna, która upowszechnia
się
dzięki
internetowi. Weźmy pod uwagę
klasyczne forum internetowe,
które daje znacznie większe
(mamy o wiele dłuższy czas na
przemyślenie naszych
słów);
• dostępność wcześniejszych
wypowiedzi (w każdej chwili
możemy przeczytać jeszcze raz
całą dyskusję i ją przeanalizować);
• szybkie wyszukiwanie słów
kluczowych w treści dyskusji
(ustne wypowiedzi pozbawione
są możliwości wykorzystywania
tego narzędzia);
• łatwe i precyzyjne cytowanie;
• zdecydowanie bardziej
szczery charakter dyskusji,
• zastosowanie multimediów
potrzebnych do wsparcia wypowiedzi;
• automatyczna archiwizacja;
• trudniejsze manipulowanie
dyskutantami – brak różnych
czynników
pozawerbalnych
zniekształcających odbiór przekazu (wygląd, mimika, gestykulacja, wiek, pozycja itd.), przez
co uzyskujemy zbliżoną istotność
każdej wypowiedzi i możemy
skupić się na meritum;
• brak ograniczeń terytorialnych i większy zasięg (możemy
konfrontować nasze myśli z
większą ilością osób z różnych
grup społecznych, co powinno
zwiększać kreatywność i umożliwić przenikanie się różnych pomysłów);
• anonimowość (wysunięcie
się na pierwszy plan rzetelnej argumentacji, wykluczając tym samym wpływ pozycji inicjatora
wiele pozytywnych skutków.
Gdyby każdymógł w sposóbniezakłócany zapoznawać się z
pełną gamą argumentów popartych danymi doświadczalnymi i
badaniami naukowymi zwolenników i przeciwników jakiegoś rozwiązania (tak jak to umożliwia
internet), wówczas ostateczna
wspólnie podjęta decyzja mogła
by być optymalna dla większejczęści społeczeństwa, a świadomość każdego z uczestników w
trakcie tego procesu najprawdopodobniej nieustannie by rosła.
Wydaje się zatem, że interdyscyplinarne badania
nad różnymi aspektami
związanymi z internetową
(tekstowo multimedialną) i
głosową (analogową) komunikacją, porównanie ich
w kontekście jakości podejmowanych decyzji oraz
skuteczności
osiągania
konsensusu, stanowić mogłyby bardzo ciekawe pole
dla naukowego zdefiniowania optymalnych zasad komunikacji internetowej i
narzędzi oraz wykazania jej
wyższości nad komunikacją analogową dla konkretnych celów praktycznych.
One każą nam się zastanowić... Chwileczkę, a po cóż te
przymiotniki skoro pan, pani
ze szklanego okienka mówi
po prostu "demokracja" nie
używajac żadnych przymiotników?
Ano, po to abyśmy w sposób natychmiastowy (nie zastanawiając się dłużej) skinęli
głową z aprobatą - "tak, dobrze mówi, chce dobrze!"
Tymczasem osmielę się
stwierdzić, że nie całkiem dobrze mówi! Bo po cóż słowniki dodaja te przymiotniki?
To jest tak, że tu i teraz wielu
stroszy sie w piórka demokratów
a tak naprawdę dopiero
HISTORIA rozprawia się z nimi
brutalnie przyklejając łatkę (ten
przymiotnik).
Mogę tu napisać jasno - demokracji nigdy nie było, nie ma i
nie będzie! Natomiast demokracje wyżej podane były. A ta
ostatnia demokracja bezpośrednia jeszcze nie. Ona jest hitem
ostatnich czasów.
Coraz więcej sił politycznych
włącza demokrację bezpośrednią
do swoich programów.
Jedni kompleksowo inni
Autor: Andy Lange tak nieco... pro forma aby być
Licencja: CC BY-NC 3.0 trendy...
W każdym razie - czytelniku - kiedy słyszysz w
ustach mówcy "demokracja" a
jesteś blisko niego to szybko
zapytaj:
- Przepraszam!
Jakiego typu?
Piotr Mądry
Podstawową amunicją w tej
walce są marketingowe deklaracje. Drużyny, kapitanowie
drużyn, przed dniem wyborów
w ramach autoreklamy „kupują” poparcie licytując obiecankami. Zapewniają nas, że jeśli
damy im mandat władzy, to będziemy mieć pełne lodówki,
wysokie zasiłki, renty i emerytury, wysokie płace w medycynie, szkolnictwie, policji,
becikowe itp.
NIKT GŁOŚNO I PRZEKONYWUJĄCO NIE MÓWI,
SKĄD WEŹMIE NA TO
WSZYSTKO PIENIĄDZE!
Na pewno nie z własnej
kieszeni – wręcz przeciwnie.
W przypadku uzyskania ponad 5 procent poparcia, za zrobienie wody z mózgów
wyborcom, drużyna weźmie
„należną dolę” z kasy państwowej. Efekt pustych obiecanek
oraz „należnych władzy diet”
jest taki, że jesteśmy zadłużeni
na ponad 500 mld zł i nic nie
wskazuje na odwrócenie tego
- Ale bryndza! - Władek
lat 97 obwieścił mi dziś podczas drugiego śniadania, zajadając się pajdą chleba
posmarowaną miękkim, podpuszczkowym serem produkowanym z owczego mleka.
- Co chcesz? Ten ser produkuje się przecież w Polsce,
Rumunii, Rosji, Austrii, Czechach oraz na Słowacji i
Ukrainie.
- Masz rację, Adela przytaknął AK-owiec. - Taka
bida, że aż bryndza.
- W życiu masz tak samo.
Najpierw życie cię kruszy, a
potem wydaje ci się, że za
chwilę już się odwróci, bo zaznajesz odrobiny ciepła, tymczasem akurat wtedy atakuje
cię pleśń.
- Oidium lactis?
- Dokładnie.
- I w końcu lądujesz na
talerzu biznesmena traktującego cię jako target...
- Pożerający cię przedsię-
Ilustracja: Ireneusz J. Wójcik San Diego, California
http://www.facebook.com/ireneusz.j.wojcik
Jesteśmy kibicami permanentnej wojny domowej. Nasze
„elity” polityczne we współpracy z mediami serwują nam
na okrągło ostrą walkę przedwyborczą a w okresie pomiędzy
wyborami rywalizację o wzrost,
bądź przynajmniej utrzymanie
na wysokim poziomie, szans
wyborczych.
Zapraszamy d o przeczytan i a n astępn eg o n u meru !
Wyciąga się przeciwnikom
Bardziej zdecydowaną drogę
politycznym
WSZYSTKIE odcięcia się od tego, co serwują
PRAWDZIWE, a także NIE- nam „elity” i uniknięcia konsePRAWDZIWE,
negatywne kwencji wynikających z naszego
elementy z ich życiorysów. zadłużenia jest emigracja. Roztrendu wzrostowego, bądź na- Prawie cały dochód narodowy Wszystko po to, by pokazać – wiązanie to ma dwie wady: nie
wet jego wyhamowania. Ozna- w takiej sytuacji będzie musiał zobaczcie, jacy oni są be. My możemy wszyscy czmychnąć i
cza to, że każdy dorosły Polak, być przeznaczony na spłatę rat i natomiast jesteśmy krystalicz- nie potrafimy na obczyźnie być
nie rencista czy emeryt, ma odsetek od zadłużenia. Emeryci, nie piękni i dobrzy. Na tym po- solidarni. Mamy w genach zakoobecnie do spłacenia itp. 30 ty- służba zdrowia, policja, szkoły lu walki odnosimy znaczące dowane swary.
sięcy zł!
itp. dostaną co łaska.
„sukcesy”. Prowadzenie walki
tą amunicją i prezentowanie jej
NIKT NAM TEGO ZAIstotną amunicją naszej z lubością przez media powoDŁUŻENIA NIE UMORZY – wojny domowej jest również duje
Rodacy, którzy decydują się
REALNIE GROZI NAM szkalowanie
przeciwników.
• Upadek wszelkich autory- na wyjazd, stosują się do znanej
BANKRUTCTWO.
Ujawnia się, kim był i co robił tetów
zasady: „Gdzie dobrze, tam ojjego dziadek, jego ojciec i
• Zanik tolerancji w naro- czyzna”. Mówią naszej Najja„Wojna domowa”
wreszcie, do jakich organizacji dzie
śniejszej – żegnaj.
Nie sposób sobie wyobrazić należał i z kim współpracował
• Zanik solidarności narożycia w zbankrutowanej Polsce. on sam w swoim życiu.
dowej
Jesteśmy świadkami największej w naszej historii fali emigracji. Niektórzy szacują, że w
ostatnim okresie opuściło nasz
kraj aż 2 mln naszych rodaków.
Wyjeżdżają wykształceni, aktywni, odważni młodzi ludzie.
Zdecydowana większość z nich
opuszcza nas NA STAŁE.
Wracają wyłącznie chorobliwie sentymentalni, nadmiernie
przywiązani do naszej wigilii,
święconego jajka, wiejskiej kiełbasy i kiszonych ogórków oraz ci,
którym się nic nie udało.
Proces zapominania o naszych
korzeniach na obczyźnie nie trwa
długo.
biorca może być z każdej
branży - oznajmiłam powstańcowi.
- Niby dlaczego?
- Bo słowo bryndza pochodzi z języka wołoskiego.
Rumuni wymawiając słowo
"brânză" mają na myśli ser...
Zamilkłam, Władek też oddał
się swoim myślom, a ja starałam się przebić przez barykadę jego czoła, by poznać
przyczynę jego narzekań.
Wprawdzie nietrudno było się
domyślić, ja jednak zawsze
miałam nadzieję, że mój druh
kiedyś mnie zaskoczy. Mimo
wszystko indagację rozpoczęłam rutynowo.
- Ile chcesz pożyczyć?
Władek stłumił uśmiech i
udał brak zainteresowania.
Wydobył nowy wyraz twarzy,
zawieszając na piegach melancholię.
- Życie jest takie...
- Jakie?
- No wiesz...
Znów oddaliśmy się zadumie. Byłam gotowa pożyczyć
Władkowi maksymalnie 200
złotych, on pewnie też zastanawiał się, ile mogę mu pożyczyć. Żądając zbyt wysokiej
kwoty mógł liczyć się z tym,
że nie dostanie ani grosza.
- Widzisz, Adela - przerwał ciszę AK-owiec - życie
jest takie długie, że pieniędzy
starcza jedynie do połowy.
Zresztą im dłużej żyję, tym
dobitniej dochodzi do mnie
prawda, że forsa kończy się
już w 1/3 długości życia.
- Dlatego rząd wysyła 6latków do szkoły. Szybciej
zaczną utrzymywać emerytów.
- Adela, nie dotrwam do
chwili, gdy pierwszoklasiści
skończą studia, pójdą do roboty i zaczną mnie utrzymywać. Pożyczysz mi stówę?
- Mogę dać 80.
- Liczyłem na stówę...
Zrobiłam srogą minę, udając, że za chwilę zaprotestuję.
Potem wyciągnęłam z portfela
banknot 100-złotowy, ciesząc
się, że mój gruby plik za nadto
nie zeszczuplał. Władek też
się ucieszył.
Blog Adeli: www.protestadeli.blogspot.com
Adela
Ideowi patrioci, realnie
oceniający sytuację i możliwości finansowe naszego kraju, w
takiej zabawie nie mają szans.
W takich warunkach polityka to miejsce dla ludzi z rozbudzonymi aspiracjami władzy,
dużej odporności psychicznej i
posiadającymi talent autopropagandy.
Uczciwość,
patriotyzm,
wykształcenie i kompetencje
nie są potrzebne – wręcz przeszkadzają.
Zdecydowana większość z
nas, poczciwych obywateli RP,
ogranicza swoje prawa obywatelskie wyłącznie do biernego
kibicowania poczynaniom naszych elit politycznych.
Około 60 procent pełnoprawnych obywateli nie odwiedza w dniach demokracji
lokali wyborczych. Odpuszczenie konstytucyjnego prawa
tłumaczą – żadne ugrupowanie,
żaden kandydat nie odpowiada
nam tak bardzo, by chciało nam
się fatygować do urn.
Wszyscy oni są politykami
dietetycznymi i troszczą się
wyłącznie o swoje interesy. Nie
ma kogo wybierać a poza tym
mój pojedynczy głos i tak nie
ma praktycznie żadnego znaczenia.
Nie bierzemy przykładu z naszych starszych braci w wierze i
często, w nowej „ojczyźnie”, zamiast sobie pomagać i pielęgnować tradycje narodowe, zamiast
dawać dobre świadectwo – nasi
emigranci postępują całkiem na
odwrót.
Często wstyd nam za naszych
rodaków, zachowujących się za
granicą skandalicznie i w odruchu
obronnym, dla dobra dzieci,
Polacy na emigracji „rezygnują” z naszego języka i „zgrywają się” na Niemców,
Francuzów, Anglików. Pomocny
jest w tym „właściwy” kolor naszej skóry i proste oczy.
Może naszą sytuację przedstawiam przesadnie pesymistyczne. Chciałem w ten sposób
dobitnie powiedzieć moim czytelnikom, że sytuacja w naszej RP
jest groźna.
Tłumacząc sobie:
- „Jakoś to będzie;
- system demokratyczny wymaga nauki;
- musimy „dojrzeć” do demokracji;
- sytuacja sama się unormuje,
- wystarczy oddać głos na
właściwe ugrupowanie”
obudzimy się z ręką w nocniku.
W następnych odcinkach w
tym cyklu chcę wykazać, że nie
powinniśmy czekać na cud, że
możemy i powinniśmy sami próbować naprawiać naszą RP. Jak
sobie z demokracją radzą inni.
Zdzisław Gromada
Listopad 2006