wyborów na szczeblu samo- rządowym. Jest zrozumiałe, e na
Transkrypt
wyborów na szczeblu samo- rządowym. Jest zrozumiałe, e na
Kim jest "newbie" w języku internetu? To po prostu osoba początkująca, nowicjusz w danym temacie. Obserwując wczorajszą konferencję prasową klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości miałem wrażenie, że mam do czynienia z totalnymi "newbies" demokracji bezpośredniej. Klub poselski zaprezentował wniesiony do laski marszałkowskiej projekt ustawy modyfikującej między innymi Konstytucję RP rzekomo w duchu demokracji bezpośredniej. Poczułem wręcz obowiązek ustosunkowania się do wspomnianego projektu. Przypomnijmy dla porządku, że o ile za pierwszej kadencji Platformy Obywatelskiej uchwalono jedynie 11% wniesionych przez obywateli projektów ustaw, o tyle za kadencji Prawa i Sprawiedliwości - 12%. Różnica nie jest porażająca. Przypadek? Ponadto bez szero- lecz odbędzie się ona przy udziale wielu prodemokratycznych środowisk z całego kraju. Oficjalnie swój udział potwierdzili przedstawiciele m.in. partii: Piratów, Libertariańskiej oraz Zieloni 2004, stowarzyszeń: Obywatele 17 czerwca 2013 - PiS zgłasza projekt zmian w konstytucji. Konferencja prasowa - cz doł ą cz doł ą cz Decydują (Instytut Spraw Obywatelskich w Łodzi), Ruch Republikański, mPolska, stowarzyszenie JOW czy doł ą Gdy prezydencka ustawa wejdzie w życie "odwołanie" polityka samorządowego będzie niemożliwe. Referendum w tej kwestii pozostanie zabetonowane i bezużyteczne - projekt Prezydenta podnosi bowiem wymagany próg dla ważności referendum z 60 do 100% obywateli biorących udział w wyborze szowych mediów oraz internauci. Na reakcję obywateli danego organu. nie trzeba było długo czekać. To wydarzenie z dużą doW historii, według mojej zą prawdopodobieństwa wiedzy, nie było na świecie przeprowadzonej procedury przejdzie do historii i dlatego "odwołania" z frekwencją przyjęło z góry historyczną wyższą aniżeli wyborcza, nazwę: "Manifestacja 5 lipwyjąwszy jednorazowy eks- ca". W ten dzień pod Pałaces spowodowany bojkotem cem Prezydenckim przez kilka godzin trwać będzie demonstracja, której bezpośrednim organizatorem jest Demokracja Bezpośrednia cz wyborów na szczeblu samorządowym. Jest zrozumiałe, że na projekt szybko zwrócili uwagę przedstawiciele ni- doł ą To referendum może być gwoździem do trumny dla rządzących. Czy to przypadek więc, że politycy zwrócili uwagę właśnie teraz na instytucję "odwołania"? Pospolite Ruszenie, a także nieformalnego ruchu Zmielonych walczących o Jednomandatowe Okręgi Wyborcze. Patronat medialny objęły nad wydarzeniem portal Pressmix oraz Blogosfera. Program manifestacji jest bardzo rozbudowany i nie ma wątpliwości, że szerokie porozumienie mówić będzie jednym głosem. Wszyscy nie zgadzamy się na likwidację instytucji "odwołania" w samorządach. Organizatorzy zaprezentują Prezydentowi RP wspólnie uzgodnioną propozycję zmian w jego projekcie. Jeszcze nigdy w historii tak wiele oddolnych prodemokratycznych środowisk nie manifestowało na tej samej ulicy. To wydarzenie dobrze rokuje na przyszłość - z dużym prawdopodobieństwem uruchomi lawinę, która w przyszłości da impuls do przeistoczenia ustroju Polski w duchu dalszych, demokratycznych przemian. Dlatego nie może tam zabraknąć nikogo komu leżą na sercu sprawy naszych małych ojczyzn. Adam Kotucha bezpośredniej, z pominięciem zdania ekspertów. Cel jest słuszny, mniej natomiast słuszna jest kiego porozumienia obrana droga. ustawa obejmująca Skomentuję dla przykładu zmiany konstytucyjne nie wejdzie w życie. propozycje zawarte w projekcie Konieczne jest bowiem Prawa i Sprawiedliwości: poparcie dla niej aż 2/3 1. Propozycja wiążącego obecnego składu Sejwniosku o referendum w przymu, co oznacza, że padku zebrania miliona podpiPlatforma Obywatelska sów jest absolutnie wzięta z może zablokować księżyca. Przykładowo: w zmiany nawet bez Szwajcarii wiążący wniosek o wsparcia koalicjanta. referendum wymaga jedynie 50 Z powyższych powodów traktuję ten tys. podpisów, a są wszakże ok. projekt głównie jako 4 razy ludnościowo mniejszym "heppening". Coraz krajem. Wbrew pozorom nie więcej środowisk skła- funkcjonuje tu jednak czysta nia się w stronę idei arytmetyka - ilość podpisów dodemokracji bezpośred- stosowana jest np. do struktury niej - co dobrze rokuje mniejszości. Jedynie w marcu - niemniej jednak śro- 2012 r. NSZZ "Solidarność" dowiska te wnoszą zgromadziła ponad milion podpropozycje absolutnie pisów, lecz zrobiła to w ramach nieprofesjonalne, ode- trwałej od wielu lat struktury orrwane od teorii czy ganizacyjnej, ze wsparciem praktyki ustrojowej w OPZZ, a także partii politycznej zakresie demokracji dokończenie na str. 2 str 2 Sojusz Lewicy Demokratycznej. Inicjatywa "Ratuj maluchy" wniosła do Sejmu RP wniosek poparty przez ponad 900 tys. obywateli, niemniej jednak jest to bezprecedensowe zdarzenie, które nie znajdzie następców. Taki próg jest nieosiągalny w wypadku nie zorganizowanych grup, nie posiadających wsparcia finansowego. Obecne 500 tys. podpisów dla referendum jest progiem idealnym, także dla wiążącego wniosku. Konieczne są także w tym zakresie usprawnienia proponowane równolegle przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji - a zatem możliwości gromadzenia podpisów przez Internet. DBeściak nr 5 dokończenie ze str. 1 dotyczące zmian Konstytucji (jak i całkowitej rewizji) jest obligatoryjne. W Polsce nadal Konstytucją manipulować będą mogli jedynie politycy (przypomnę, że sam projekt ustawy zmieniającej Konstytucję nie jest wiążący dla Sejmu). Konstytucja to fundament "umowy" jaką jest państwo i ten akt w pierwszym rzędzie powinien móc być modyfikowany przez obywateli. 3. Referendum nie będzie nadal dotyczyło wielu spraw, w tym obronności - prawdziwe referendum może dotyczyć każdej sprawy, także samoopodatkowania, a na pewno zagranicznych misji zbrojnych. 2. Referendum nie będzie Podatnicy wydali ponad 4 mld nadal dotyczyło zmian Konsty- zł na prowadzenie misji w tucji - w Szwajcarii referendum Afganistanie, która zasadniczo nic nie przyniosła Polsce poza obciążeniem Polaków kosztami. Nie wspomnę o innych, zagranicznych misjach wojskowych. W kwestii tychże misji poza organizacjami sojuszniczymi zdaniem Demokracji Bezpośredniej - referendum powinno być wręcz obligatoryjne! nie o propozycji, a nie czymś co pozostaje wiążące dla Sejmu. W takiej konfiguracji, którą proponuje klub PiS, dużo logiczniej jest przeprowadzić referendum w tej sprawie, które zwiąże Sejm (także milion podpisów w tym projekcie patrz: punkt 1). Parlamentarzyści PiS powinni raz jeszcze przemyśleć tę propozycję. 4. Możliwość wnoszenia obywatelskich projektów ustaw zmian w Konstytucji będzie wymagało miliona podpisów! kierunek dobry, lecz wykonanie podobnie absurdalne co w kwestii referendum - ponownie milion podpisów! W Szwajcarii inicjatywa dot. zmiany Konstytucji a nawet jej całkowitej rewizji posiada identyczny próg wymaganych podpisów co inne inicjatywy - 100 tys. podpisów. Pamiętajmy, że mówimy jedy- 5. Zasada dyskontynuacji czyli przerwania prac Sejmu w wypadku zakończenia kadencji - nie będzie dotyczyła projektów obywatelskich. Tylko, że już teraz zasada dyskontynuacji nie obejmuje projektów obywateli! Art. 4. ust. 3. ustawy o wykonywaniu inicjatywy ustawodawczej przez obywateli, mówi o tym literalnie. Nie rozumiem co chce Prawo i Sprawiedliwość w tym zakresie zmienić. 6. Już teraz wnioskodawca projektu obywatelskiego może wycofać go do drugiego czytania na równych zasadach. Udzielenie innych przywilejów proponowanych przez Instytut Obywatelski w Łodzi to inicjatywa godna pochwały, jednak zmian może być o wiele więcej kompleksowy projekt zmian w tym zakresie proponujemy w naszym programie politycznym dla polskiej demokracji. Reasumując, jak w tytule: upłynie trochę wody zanim parlamentarzyści, od lat zakorzenieni w partyjnym systemie, rzetelnie otworzą się na postulaty oddolne, obywatelskie. Do tego czasu pozostaną - mówiąc językiem internetowych portali społecznościowych - "nowi w demokracjach". Trzeba będzie się doedukować. Bez obaw: my w tym pomożemy. Adam Kotucha dla których powinniśmy zastąpić demokrację przedstawicielską demokracją bezpośrednio-przedstawicielską jaką stosują od ponad 1 50 lat Szwajcarzy. 1. W systemie demokracji przedstawicielskiej (DP) decydującą rolę odgrywają nie rozsądek lecz emocje. Specjaliści od marketingu twierdzą, że w handlu efektowne pierwsze wrażenie jakie prezentuje sprzedawca i jego towar to 95% sukcesu sprzedaży. Jakość wyrobu to pozostałe 5%. Dokonując wyboru naszych przedstawicieli również kierujemy się przede wszystkim tzw. wrażeniem: Jak się dany kandydat prezentuje? Jaki ma głos? Jak wygląda ? etc. to co reprezentuje: Jaki ma program? Jaki ma system wartości? ma znaczenie drugorzędne, marginalne. 2. Elity polityczne w systemie DP nie potrafią ze sobą współpracować, ustawicznie z sobą rywalizują. Dzielą obywateli na tych „dobrych”- swoich zwolenników i „złych” – popierających konkurencję. Nie potrafią jednoczyć obywateli wokół wspólnych problemów. Sytuacja jest analogiczna jak w rodzinie z rozpadającym się (skłóconym) małżeństwem. Rodzice walczą o względy swoich dzieci mówiąc im: zobaczcie jaki wasz ojciec (matka) jest zły (-a)? Zobaczcie jaki (-a) ja jestem dobry (-a)? Przekupują je łakociami i co jakiś czas pytają: Kogo kochacie bardziej mamusię czy tatusia? strów Wszelkie żądania niezadowolonych MUSI akceptować większość. 3. System DP powstrzymuje sprawujących władzę przed podejmowaniem potrzebnych strategicznych lecz niepopularnych decyzji. System sprzyja podejmowaniu bieżących populistycznych decyzji. Takich, które dają im wysokie notowania pomiędzy kolejnymi wyborami i pozwalają chwalić się sukcesami przed kolejnymi. 4. Ugrupowanie polityczne, które chce odnieść sukces wyborczy w systemie DP i zdobyć władzę, musi obiecywać wyborcom, niekoniecznie realną, "kiełbasę wyborczą". To skutkuje nadmiernym wzrostem zadłużenia publicznego. Za składanie obietnic bez pokrycia nie grożą im żadne konsekwencje. Zwycięskie ugrupowanie polityczne za niedotrzymanie obietnic przedwyborczych obarcza winą koalicjanta (-ów) oraz konkurentów. By przynajmniej częściowo spełnić przedwyborcze obietnice zaciąga w imieniu wyborców kredyty. W efekcie dług publiczny w systemie DP rośnie lawinowo. 5. W systemie DP dobro wspólne nie jest dla sprawujących władzę najważniejsze! Korzystanie z usług pośredników ma wadę wrodzoną. Pośrednik załatwia sprawy zleceniodawcy ale jednocześnie dba o swoje interesy. Nie można oczekiwać by dla pośredników (przedstawicieli) ludowych wyłanianych w demokratycznych wyborach najważniejsze było dobro wspólne a dobra osobiste były na drugim miejscu. Taka postawa jest sprzeczna z ludzką naturą. 6. Obywatele w systemie DEMOKRACJI BEZPOŚREDNIEJ (DB) są autentycznym suwerenem w swojej ojczyźnie. Nie są „kibicami” biorącymi udział raz na 4 lata w sondażu popularności drużyn politycznych. Mogą podejmować samodzielne decyzje w konkretnych sprawach wbrew woli establishmentu politycznego. Daje to im poczucie, że są autentycznym suwerenem w swojej ojczyźnie, że politycy są wyłącznie ich usługodawcami. W systemie DB bez sensu są protesty, manifestacje roszczeniowe, palenie opon itp. przed Prezydentem, Sejmem czy przed Radą Mini- 7. Obywatele w systemie DB są odporni na różnego typu naciski. Korupcja i inne czynniki skutkujące podejmowaniem decyzji korzystnych dla lobujących np. prawników, banków, górników, rolników itp. kosztem większości jest w systemie DB ograniczona do minimum. Każdą istotną decyzję publiczną MUSI akceptować większość obywateli a tych nie sposób przekupić. 9. System DB umożliwia obywatelom wypowiadanie się i decydowanie w dowolnej sprawie według własnego uznania. Jeśli ktoś zgadza się z jedną opcją polityczną w pewnych sprawach, a nie zgadza się w innej, w demokracji przedstawicielskiej nie jest dobrze reprezentowany. 10. W systemie DB wszystkie decyzje w sprawach publicznych mają z definicji zagwarantowane poparcie większości społeczeństwa. Wynik referendum w DB oddaje opinię obywateli w danej chwili a nie w chwili ostatnich wyborów. 70% obywateli Szwajcarii jest dumna ze stosowanego w ich ojczyźnie 8. Błędne decyzje obywateli od ponad 150 lat systemu DB. w warunkach DB szybko i skuOd autora: tecznie uczą ich myślenia pro Od 60. lat kibicuję naszej Najjapaństwowego. Referendum wyRok 1989 był dla mnie, maga od obywateli odpowiedzi śniejszej. poczciwego obywatela zajętego na pytanie: swoją rodziną i pracą rokiem przełoKtóry wariant jest dla cie- mu. bie/nas korzystniejszy? NegaByłem przekonany, że demokratywne skutki niefrasobliwych, cja to system wolności i mądrości np. roszczeniowych decyzji zbiorowej. Niestety zawiodłem się. wyborczych, wcześniej bądź Demokracja polegająca na emocjopóźniej, obywatele odczują na nalnych ”hurtowych zakupach” władzy, raz na kilka lat, nie gwarantuje własnej skórze. dobrego jutra. Nauka na własnych błędach obywatelom Racjonalne jest podejmowanie skutecznie uczy obywateli – decyzji w sprawach publicznych przed oddaniem głosu w refe- „detalicznie” ograniczające rolę derendum należy się na chłodno magogii do minimum. zastanowić. Zdzisław Gromada str. 3 DBeściak nr 5 W sensie ogólnym tak. Posiadając jednak tak zwany mandat wolny reprezentuje cały naród. Nie istnieje tym samym prawna zależność posła od Ciebie - jego wyborcy. Niedopuszczalne są nakazy czy instrukcje wyborców, nie ma też możliwości odwołania posła przez wyborców. Przeciwnie, status posła jest uformowany w sposób zapewniający mu maksymalną niezależność i swobodę działania. 2. Przedstawiciel jest zobowiązany do uwzględnienia opinii własnego elektoratu. 3. Może być odwoływany przed upływem kadencji w określonych przypadkach na wniosek określonej liczby wyborców z jego okręgu wyborczego poprzez referendum. zany kandydat np. z Katowic, przywieziony w teczce z Warszawy? Z historii wiemy, że wolny mandat przyjęto w Konstytucji 3 Maja a później potwierdzoną tę zasadę w Konstytucji marcowej z 1921 roku. Natomiast w konstytucji kwietniowej z Mandat imperatywny jest 1935 roku nie zawarto ureguprzeciwstawieniem się reali- lowań co do rodzaju obowiązacji interesów partii w parla- zującego mandatu poselskiego. mencie poprzez wolny Mała Konstytucja z 1947 mandat. Dyscyplina partyjna wpły- roku nie sformułowała zasady wa na ograniczenie swobody mandatu wolnego jak i nie zaparlamentarnej, przez co po- braniała stosowania mandatu słowie zamiast reprezentować imperatywnego. Konstytucja cały Naród reprezentują punkt PRL z 1952 roku wprowadziła zasadę mandatu impewidzenia partii politycznej. Z drugiej strony, poseł z ratywnego, określonego w art. np. Ustrzyk Dolnych, który 2 ust 2: doskonale zna problematykę okręgu południowo-wschodPolski, posiadający wolny Mandat imperatywny ce- niej mandat, jak może znać się na chuje się tym, że: problematyce i potrzebach 1. Przedstawiciel jest re- Pomorza Zachodniego? Jak prezentantem swojego okręgu może dobrze może być zwią. wyborczego. W każdym organizmie (a za taki powinno się również uważać ludzkie wspólnoty) sposób rozchodzenia się w nim informacji oraz ich jakość decydują o zdolności do zachowania autonomii - czyli sile samostanowienia organizmu. W dotychczasowej historii władzy dominował model oparty na hierarchicznie wzrastającym dostępie do informacji, co zapewniało faktyczną przewagę rządzących nad rządzonymi. Fragmenty zawłaszczonej informacji, po odpowiednim spreparowaniu, pozwalały danej oligarchii na uprawianie polityki iluzji, oddalając w nieskończoność chwilę rozliczenia się przed narodem. Z biegiem lat wypracowano wiele technik manipulacji informacją, a ich szczytową formę możemy odnaleźć w ustrojach totalitarnych i tzw. centralizmu demokratycznego. Skuteczność działania takiego ustroju zapewniały następujące warunki: 1. zakaz działalności frakcyjnej pod hasłem "partyjnej jedności", 2. zmienny zakres samodzielności w kierowaniu niższych instancji, 3. wypowiadanie się najwyższego organu - za i z woli części narodu - zwanej partią, 4. pozostawianie w gestii najwyższej władzy wszystkich głównych instytucji państwa, 5. podwójne podporządkowanie niższych szczebli aparatu: poziomego i pionowego, 6. podejmowanie decyzji na szczeblu centralnym uzasadnione społecznym interesem lub tajemnicą państwową, 7. podporządkowanie aparatu kontrolnego najwyższej władzy, 8. ustawowe ograniczanie interesu jednostek, grup i regionów, na rzecz rzekomych interesów ogólnospołecznych, 9. obsadzanie stanowisk z tzw. klucza, czyli zasada nomenklatury, 10. prawo przywileju związane z zajmowanym stanowiskiem w aparacie władzy. Można też powiedzieć, że powyższy model władzy ostatecznie sprowadza się do: - upraszczania złożonej informacji, - skupiania źródeł recepcji i emisji informacji, - utrwalania w czasie fałszywej informacji, - narzucania "jedynie prawdziwej" informacji, - wymuszania autorytetu, - zacieranie odpowiedzialności. Reasumując - mamy tu do czynienia z ustrojem umożliwiającym uprawianie totalnego kłamstwa i informacyjnej grabieży. Skutkiem trwania takiego ustroju jest coraz większe ubezwłasnowolnienie członków danej społeczności i wzrost odczucia ogólnego zagrożenia. Czynnikiem najszybciej przeciwstawiającym się tym rozkładowym procesom są wszelkie wspólnoty naturalne: rodzinne, koleżeńskie, zawodowe, itp. Dzieje się tak, ponieważ każda wspólnota naturalna nie jest zwyczajnym, statystycznym zgrupowaniem ludzi, lecz dobrowolnym zrzeszeniem, które umacnia i wiąże: wspólny cel, wspólna hierarchia wartości i świadomość wzajemnej akceptacji. Ponieważ zewnętrzne informacje ulegają w takiej wspólnocie odpowiedniemu przetworzeniu, klasyczna władza dostrzega w istnieniu wspólnot czynnik hamujący i wypaczający jej intencje i w końcu zmuszający do uprawiania polityki kompromisów. Odwieczna dążność władzy do upraszczania rze- Niestety zapis ten był martwy bowiem do czasu uchwalenia Ordynacji wyborczej w latach 1985 roku nie było mechanizmu odwoływania przedstawicieli. Można przyjąć, że w latach 1952-1958 występował mandat imperatywny ale tzw. „niezupełny”, ponieważ mimo prawa do odwoływania posła - czynność ta nie była możliwa do wykonania. Ponadto Konstytucja z 1952 roku, w art. 101 zastrzegała, iż poseł powinien rozliczać się ze swojej działalności poselskiej oraz organu do którego został wybrany przed swoimi wyborcami, natomiast ustawa o obowiązkach i prawach posłów i senatorów z 1985 roku w art. 1, stanowiła iż posłowie są przedstawicielami wyborców i wykonują swój mandat zgodnie z ich wolą, kierując się dobrem Narodu. Dopiero Mała Konstytucja z 1992 roku wprowadziła zasady wolnego mandatu, a ostateczny zapis Konstytucji III Rzeczpospolitej Polskiej, z całkowitym wyeliminowaniem społeczeństwa od spraw państwa została podpisana w 1997 roku przez lewicowego prezy- denta Aleksandra Kwaśniewskiego. Wniosek nasuwa się sam... czywistości spotyka się w tym miejscu z pokusą cięcia "gordyjskiego węzła". Podstawowym zarzutem, stawianym przez przeciwników żywiołowej organizacji narodu, jest oskarżenie o partykularyzm przeradzający się ostatecznie w skrajną anarchię. Dlatego mówi się, że: wspólnoty w imię interesu ogółu (a więc pozostałych wspólnot i indywiduów) powinny ograniczyć swoją autonomię, tzn. poddać się sterowaniu zewnętrznemu. cy z konieczności sterowania dużą liczbą jednostek (okresowo pozbawionych społecznego kontekstu i autonomii), żywcem przeniesiony w społeczną przestrzeń, staje się nie tylko mało skuteczny, ale przede wszystkim szkodliwy. Bowiem już pobieżna analiza współżycia ludzi nie złączonych duchowym pokrewieństwem, pozwala dostrzec źródło konfliktu. Jest nim brak możliwości rozumienia wzajemnych motywacji, a przede wszystkim, skłonność do fałszywych wyobrażeń o bliźnim. Dlatego w takich układach musi dominować poczucie wspólnego celu, poza którym nic już tych ludzi nie łączy. Ponieważ w kolektywach zachodzi proces wymuszonego uśrednienia postaw według wzorca narzuconego przez władzę, więzi uczuciowe są tu nie tyle niemożliwe, co niepożądane. W praktyce oznacza to rozluźnienie własnych, wspólnotowych więzi... i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie granica, której przekroczenie kończy się rozpadem danej wspólnoty. Klasyczna władza rzadko dostrzega tę granicę, a w ustrojach totalitarnych usiłuje znieść ją całkowicie. Jednakże istota klasycznej władzy przejawia się nie tylko w burzeniu naturalnych wspólnot, ale również w tworzeniu sztucznych - czyli pseudowspólnot, (zwanych dalej kolektywami) odbitych z jednej ideomatrycy. Mnożenie ich to proces przetwarzania społecznej przestrzeni w posłuszny wobec władzy mechanizm. W tym odczłowieczonym świecie wyrastają lawinowo różne kliki, walczące o wyższą pozycję w hierarchii władzy i rozdziale dóbr. Ów model rządzenia wypracowany dla sztuki wojennej, a wynikają- Wolny mandat jest narzędziem elit politycznych do zawłaszczania sobie państwa i ucieczki przed kontrola społeczną ich działań. Stało się ono narzędziem do unikania odpowiedzialności od wszystkich błędnych i wrogich czynów wobec państwa i społeczeństwa. Dlatego w moim przekonaniu jednym z fundamental- nych atrybutów wolnego społeczeństwa jest przywołanie do funkcjonowania mandatu imperatywnego, bowiem suma mandatów imperatywnych dopiero stanowi wolę i interes całego Narodu. Realizacja tego interesu odbywa się w Sejmie. Andrzej Jędrzejewski Dalsze zjawisko - rywalizacja - jest odpowiedzią kolektywu na sito nomenklatury. Chodzi tu o obsadę stanowisk z tzw. klucza. Utrzymanie tych stanowisk wymaga mistrzostwa w intrydze personalnej. Społeczne koszty omawianych rozgrywek to - niszczenie inicjatywy jednostki przez jednostkę, kliki przez klikę, przy ogólnie rozmytej odpowiedzialności. Jerzy Wojnar [artykuł napisany w 1991 r] - ŁUKÓW- str. 4 Podczas akcji edukacyjnej przeprowadziliśmy szereg spotkań z mieszkańcami Łukowa. Omawiana była idea budżetu obywatelskiego oraz poszczególne etapy utworzenia tego budżetu. Kolejny etap to Zgłaszanie projektów Zbierane będą pomysłyprojekty, które zdaniem mieszkańców mogły by być realizowane w ramach Budżetu Obywatelskiego. Projekty mogą zgłaszać wszyscy mieszkańcy Łukowa (w tym burmistrzowie i radni), nieformalne grupy mieszkańców, instytucje (w tym Urząd Miasta) oraz organizacje pozarządowe. Weryfikacja i opiniowanie zgłoszonych projektów Do weryfikacji i zaopiniowania projektów powołany zostanie zespół koordynujący utworzenie i przeprowadzenie budżetu obywatelskiego składający się ze wszystkich interesariuszy (mieszkańcy, przedstawiciele władz samo30 czerwca słuchacze radia TOK FM mieli okazję dowiedzieć się, jak przebiega realizacja zadania „Budżet Obywatelski”, którego wykonania podjęło się Stowarzyszenie Civitas Lukoviensis w ramach Ogólnopolskiej Akcji „Masz Głos, Masz Wybór”... TOK FM to opiniotwórcze radio informacyjne. Zaproszenie naszego przedstawiciela jest nie lada wyróżnieniem. Świadczy o tym, że starania SCL są zauważane i doceniane. Zapraszamy do wysłuchania audycji „Zrób sobie kraj”, a w niej – członka naszego stowarzyszenia, Sławomira Dziudzika. : TokFM - Kiedy pierwszy raz pomyślał Pan o tym, że w Łukowie mógłby być budżet partycypacyjny? Kiedy Pan wpadł na ten pomysł? Sławomir Dziudzik - Jesienią ubiegłego roku. Zwiazane to było z moimi poszukieaniami w internecie materiałów na temat partycypacji społecznej. Czyli związane z komunikowaniem sie władz samorządowych z mieszkańcami, z platformą komunikowania się. Zauważyłem, że ten budżet obywatelski jest znakomitym narzędziem do umacniania tej plat- DBeściak nr 5 rządowych, przedstawiciele organizacji pozarządowych oraz instytucji publicznych). Zgłoszone przez mieszkańców projekty będą wstępnie zweryfikowane – chociażby po to, żeby zespół nie zajmował się projektami, które nie mają żadnych szans realizacji. Dyskusje na temat zgłoszonych projektów Wszystkie zweryfikowane i zaopiniowane projekty będą dokładnie przedyskutowane. Mieszkańcy będą szczegółowo zapoznani z poszczególnymi propozycjami (projektami). Jest to etap przygotowujący do głosowania nad wyborem projektu (projektów). Wybór projektów do realizacji Ogłoszenie wyników Wybrane przez mieszkańców projekty ujęte będą w projekcie uchwały budżetowej, przedstawionej Radzie przez Burmistrza, a następnie (w kolejnym roku) realizowane. Monitoring realizacji projektów wybranych w wyniku głosowania Ostatnim etapem wdrożenia Budżetu Obywatelskiego będzie ciągły monitoring prac nad projektami, które zostały wybrane przez mieszkańców do realizacji w następnym roku budżetowym. Za informowanie mieszkańców o stopniu realizacji projektów odpowiedzialny będzie zespół koordynujący oraz Burmistrz. Informowanie mieszkańców Po ustalonym wcześniej odbywać się będzie poprzez ofisposobie wstępnej selekcji pro- cjalną stronę internetową miasta jektów wybrane projekty pod- (lukow.pl) dane będą głosowaniu, w oraz Stowarzyszenia którym wezmą udział mieszCivitas Lukoviensis kańcy miasta. (civitaslukoviensis.pl), Głosować będą w różny a także na sesjach sposób: tradycyjnie lub poprzez Rady Miasta. internet. formy porozumiewania się mieszkańców z władzami. S.Dz. - Dało by. Tylko ja myslę, że nie tędy droga by zasypywać burmistrza tego typu problemami. Zostawmy mu raczej te duże problemy, te duże inwestycje. My zacznijmy od tych małych. Uważam, że z tymi małymi koniecznie musimy docierać do swoich radnych. TokFM - To takie gładkie formuły "platforma porozumiewania się ..." a mi chodzi o sam moment! Idzie Pan przez Łuków, wpada Pan w dziurę w chodniTokFM - Pan uważa, że budżet ku i myśli: "gdybym to ja decydował o wydawaniu pieniędzy to ja bym przy- partycypacyjny to jest dobra droga. najmniej o tę dziurę zadbał"... Czy był A co się dzieje dalej? taki moment? S.Dz. - Dzieki temu, że w tym S.Dz. - Oczywiście, że było wiele roku ogłoszono wśród sześciu zatakich momentów. I o nich ja z burmi- dań jakie są w akcji "Masz głos strzem lub z radnymi mówię. Nato- masz wybór" również zadanie pn. miast - rzeczywiście najpierw "Budżet Osiedlowy" - zgłosiliśmy myslałem ogólnie. Nie w szczegółach, się jako stowarzyszenie "Civitas że akurat jest ta dziura czy, powiedz- Lukoviensis" i zobowiazaliśmy się my, połamany płot lub jakas usterka do wykonania tego zadania. Dużo gdzieś. Moje myślenie było bardzo by można mówić w jaki sposób wyogólne na temat tego właśnie porozu- konujemy to zadanie ale naprawdę miewania się. Wyobrażałem sobie peł- wielokierunkowo. ną integrację. Wyobrażałem sobie, że TokFM - Na co warto wydać konsultacje nigdy nie zakończą się niczym tylko, że konsultacje będą wiążą- pieniądze na przykład w Łukowie? ce. Okazuje się, że zgodnie z definicją - O jakie konkrety Wam chodzi? konsultacje nie muszą być wiążące. S.Dz. - Ponieważ nasz budżet Budżet Obywatelski - właśnie musi być obywatelski jest na etapie konsultowiążący. wania projektu uchwały a samo TokFM - Rozmawiał Pan z innymi zgłaszanie projektów jeszcze jest mieszkańczami miasta i były dyskusje przed nami, nie chciałbym teraz czy działać w kierunku budżetu party- mówić o szczegółowych pomycypacyjnego albo po prostu zadzwonić słach. Chciałbym aby to wyszło od do burmistrza i z mnim porozmawiać, mieszkańców. zasugerować coś? Przecież to też dało[całość audycji w linku poniżej] by takie efekty... A może nie dało by? http://youtu.be/D24KTeCXzqo 28 czerwca w Sali Konferencyjnej UM, miała miejsce debata: "Po co nam budżet obywatelski w Łukowie?". Debata odbyła się przy czynnym udziale naszych specjalnych gości, znawców budżetu obywatelskiego – teoretyków i praktyków. Nasze zaproszenie przyjęli: Pani Olga Skarżyńska, reprezentująca Fundację im. Stefana Batorego, Pan Wojciech Kębłowski - badacz budżetów obywatelskich w kraju i na świecie, doktorant Université Libre de Bruxelles (Jego praca doktorska dotyczyć będzie budżetów obywatelskich) autor bestsellera na temat BO – „Budżet partycypacyjny – Krótka instrukcja obsługi”. Pan Dariusz Kraszewski – reprezentujący Stowarzyszenie Sieć Obywatelska – Watchdog Polska, znakomity praktyk w zakresie budżetów obywatelskich (ostatnio wdrażał BO w Łodzi). pozytywnych, i tych negatywnych. Nie znalazł się jednak odważny, kto o BO wypowiedziałby się negatywnie. A stało się tak dlatego, że o budżecie obywatelskim negatywnie wypowiedzieć się, po prostu, nie da. O pozytywnej energii, jaka panowała podczas spotkania niech świadczy fakt, że mieszkańcy umówili się z organizatorami na kolejne spotkanie, za dwa tygodnie. Tym razem będzie to już konkretna praca, dająca przeliczalne efekty. Nie ma takiej opcji – mówiąc kolokwialnie – żeby kolejne spotkania (debaty, rozmowy, konsultacje) nie odbyły się. Po piątkowym spotkaniu odezwały się głosy, że skoro tylko kilka osób przyszło na debatę, to może to oznaczać, że łukowianie nie są zainteresowani budżetem obywatelskim. Może, ale nie musi – czyż nie? Warto zwrócić uwagę na to, że nawet na różnego rodzaju imprezach najczęściej nie ma tłoku, a co dopiero mówić o czymś (o jakimś przedsięwzięciu), co już samą nazwą nawet występów znanych zespołów nie przypomina. Warto również pamiętać o tym, że od wielu Bardzo gorąco naszym tygodni nasze stowarzyszenie gościom dziękujemy za ka- wylewa morze atramentu, żeby wał dobrej roboty, jaką w dokładnie opisać łukowski BO. Łukowie zrobili. Na pewno więc spora liczba mieszkańców uznała, po prostu że została już wystarczająco poinformowana. Teraz... czekają na efekty. Tyle tylko, że efekty wypracować mogą A oto kilka refleksji „po- tylko ludzie – same się nie zrospotkaniowych”: bią. Z tego też powodu oczekiO łukowskim budżecie waliśmy, że zbierze się pewna obywatelskim dyskutowało ilość osób, które zadeklarują wczoraj kilkanaście osób swoją pomoc przy wdrażaniu (razem z organizatorami i pomysłu budżetu obywatelzaproszonymi gośćmi). Zda- skiego. wać by się mogło, że jak na Właściwie to się nie przeli30-tysięczne miasto liczbę tę czyliśmy. Te osoby, które zamożna przyrównać do ziarn- deklarowały swoją pomoc będą ka piasku na pustyni. Tym- z nami pracowały. A to już jest czasem rzecz jest nie w bardzo dużo. Z tego właśnie ilości, a jakości. O tej ostat- powodu można z czystym suniej teraz mówić nie będzie- mieniem uznać spotkanie za my, ale zapewniamy, że udane. jakość łukowskiego BO „nie odstaje” od jakości budżetu Miło nam bardzo, że Burinnych miast, w których ini- mistrz, Dariusz Szustek, docjatywa taka jest wdrażana. trzymał słowa i przybył na debatę. Warto, przy okazji, Świadomie nadaliśmy stwierdzić, że Burmistrz był takie, a nie inne hasło deba- obecny na każdym z dotychcie. Oczywiście, była to pro- czasowych spotkań w sprawie wokacja z naszej strony do BO. najprzeróżniejszych wypoSławomir Dziudzik wiedzi mieszkańców – i tych - B IAŁOGARD - DBeściak nr 5 Mamy przyjemność oddać w Wasze ręce drugi numer dodatku DBeściaka czyli Nasze białogardzkie Regio. Pierwszy numer spotkał się z ciepłym przyjęciem wśród mieszkańców. Mamy kłopoty z dotarciem do wielu miejsc kolportaż naszego Regio odbywa się tylko za pomocą naszych członków i ludzi przychylnych temu aby nasza gazeta leżała w ich sklepach – miejscach prowadzenia działalności. Dotychczas nie spotkaliśmy się z odmową na pozostawienie kilku egzemplarzy dla klientów czy mieszkańców a to dobrze wróży. Nadal podtrzymujemy tezę, że musimy być niezależni i bezpłatni. Ten numer Regio ukazuje się też dzięki darowiznom od mieszkańców Białogardu za co jesteśmy im wdzięczni i w tym miejscu składamy podziękowania. Bez Darczyńców nie będzie DBeściaka – nie będzie Dbeściaka bez Czytelników! Żadna Wasza Artykuły opracował Terenowy Zespół Zadaniowy Demokracji Bezpośredniej w Białogardzie złotówka się nie marnuje. Także dziękujemy wszystkim, którzy w składzie i przygotowaniu do druku – wysyłce nam pomagają. Bez Was także nie będzie następnych DBeściaków. Wielkie dziękuję! Jeżeli to co poniżej wydaje Ci się Drogi Czytelniku warte uwagi – myslisz, że warto mieć raz w miesiącu DBeściaka jako inne źródło wiadomości to zastanów się czy nie warto wesprzeć nas w tym co robimy? Każda złotówka się liczy! Za każde wsparcie z góry dziękujemy. Jako Grupa Członków Partii Demokracja Bezpośrednia rejonu Coraz częstszym obrazkiem w Białogardzie i nie tylko jest umieszczona na oknach informacja - „Mieszkanie sprzedam”. Widocznie kupujących brakuje. Inną ważną informacją świadczącą o tym, że źle się dzieje jest cena. Kawalerkę można już kupić za 70.000 i taniej. Wiszą te banery i wiszą. Świadczyć to może o tym, że Białogard się wyludnia. Nowych Mieszkańców chętnych do osiedlenia się jest niewielu. Problem – PRACA! Co z tego, że cicho, zielono, kino i stadion, ścieżki rowerowe. Na życie trzeba zarobić! Oferty pracy – cieniutko. Nowe zakłady pracy – również. Dlatego w następnym numerze postaramy się o przegląd rynku pracy – co proponuje na rynku pracy Powiatowy Urząd Pracy? Co ma do zaoferowania Inkubator Technologiczny i Stowarzyszenie Inicjatyw Społeczno-Gospodarczych? Jak wygląda oferta miejscowych firm i co je boli w temacie „praca”. W związku z tym poprosiliśmy o informację publiczną o SISG i list intencyjny nowego partnera Inwest-Parku. Przyjrzymy się też i tej spółce. Do następnej Gali Biznesu zdążymy. Urząd Miasta uruchomił system informacji SMS-owej dla Mieszkańców. Brawo! Koszt rejestracji niewielki a obsługa darmowa. W każdej chwili można z systemu się wyrejestrować. Na ten moment wszystko w jak najbardziej pozytywnym kierunku. Poobserwujemy system i zobaczymy co tam się w telefonikach będzie pojawiać. Mamy nadzieję, że nie tylko propaganda a istotne informacje dla użytkowników. Nie wiemy czy system będzie jednokierunkowy ale nie wyobrażam sobie korespondo- wania z urzędnikami poprzez SMS-y. Jest jednak pewne ale... jeżeli system będzie tak administrowany jak strona BIP Miasta to nie widzimy powodów do wielkich słów i pochwały. Na stronie BIP braki i opóźnienia wielokrotnie co najmniej kilku dniowe jeśli nie większe. Nadzieja jest i na razie cieszmy się tym co jest – jak będzie funkcjonować to ocenimy. W związku z tym mamy nadzieję, że władza stawia na informację – na razie kolejny monolog. Może powrót do Trybuny Obywatelskiej byłby „nowym otwarciem”? Złamało by to kolejny monopol w dostępie do szerszego forum. Czekamy na sygnał w tej sprawie. Ciekawe jak długo czy w ogóle? Po zarejestrowaniu w systemie – na razie cicho – tylko informacja, że istnieje strona internetowa Miasta. Nie było co prawda mgieł ani trąb powietrznych – w administracji widocznie też nic nadzwyczajnego się nie dzieje więc spokojnie poczekamy na następne informacje. Jakie? białogardzkiego przedstawiamy w tym numerze kulisy wprowadzania Budżetu Obywatelskiego w Karlinie i Białogardzie. Chcemy także zainteresować cyklem artykułów nie tylko polityką czy samorządem – może temat zakładów, których już nie ma, będzie dla Was interesujący. Nadal będziemy szukać wśród mieszkańców poparcia dla swojego działania. Będziemy zadawać trudne pytania ale także proponować a nawet żądać. Projekt Budżetu Obywatelskiego dla Białogardu i Karlina jest taką propozycją. Nie chcą tego wprowadzić Radni – nie proponuje Burmistrz ani inne partie – proponujemy gotowe rozwiązanie my! Czekamy na Wasze opinie a gdy ktoś uważa, że warto do nas dołączyć aby w grupie wypracowywać pozytywne rozwiązania i działać nie tylko lokalnie – zapraszamy! Nasz Program i inne wiadomości zamieszczone są na stronie http://db.org.pl tam również jest kontakt do nas a dla chętnych wstąpienia do nas - także deklaracja członkowska. Zapraszamy również na nasz profil FB - „Demokracja Bezpośrednia Białogard” oraz na stronę Forum Obywatelskie http://forumobywatelskie.net.pl Zapraszamy do dyskusji i za miesiąc do przeczytania naszych obserwacji i informacji. O tym również napiszemy w kolejnych numerach RegioDBeściaka. str. B1 Kontakt e-mail: [email protected] Jeszcze nie! Jesteśmy winni Czytelnikom oraz mieszkańcom choć krótką informację o akcji „Biogazowni – IE!” . Mamy już decyzję Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Koszalinie – w skrócie sprowadza się ona do tego, że żaden z wniosków w sprawie biogazowni nie jest warty funta kłaków bo żaden z wnioskodawców w opinii tego organu nie jest stroną w rzeczonej sprawie! Uzasadnienie tego stwierdzenia jest dziwne ale niestety nie pozostawia nam nic innego tylko się z nim nie zgadzać. Wobec tego odwołaliśmy się od tego do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Szczecinie – nasze prawo i nasz obowiązek! Mamy nadzieję, że pojęcie „interesu prawnego” i zawarte we wnioskach zarzuty spotkają się z zainteresowaniem sądu i możliwe, że rozstrzygnięcie to będzie po naszej myśli. Mamy dowody na to, że nie wolno się poddawać – sprawa biogazowni w Łebczu i Lęborku są dowodem na to, że można doprowadzić do pozytywnego końca spór w tego rodzaju sprawach. Pozytywnego dla oponentów lokalizacji biogazowni w tych miejscach. Mimo arogancji władzy i jej niekompetencji organy nadzoru oraz inne potrafią dostrzec problem i obiektywnie i zgodnie z prawem go zakończyć. Są oddziały SANEPIDU co nie kwitują swoich opinii w stylu - „nie wnoszę sprzeciwu”. Jak to ładnie brzmi! Są Wojewodowie, którzy wnikliwie przypatrują się takim konfliktom i reagują na naruszenia prawa. Są w końcu prokuratorzy, którzy z mocy prawa potrafią dopatrzyć się wad prawnych i zaskarżać wydane już decyzje. Dlaczego u nas traktuje się protestujących przeciwko tej loka- lizacji biogazowni jak oszołomów i wariatów a przy okazji przeciwników władzy? Czy to się godzi tak postępować? To ma być dialog czy monolog? Przyjdzie czas na opisanie kulis tej sprawy i innych dokumentów i nagrań. My nie musimy się niczego wstydzić ani ukrywać – walczymy o swoje i tylko swoje. To, że potknęliśmy się w SKO nie oznacza, że się przewróciliśmy i zrezygnowaliśmy. Cały czas interesujemy się sprawą i trzymamy palec na spuście. A co w temacie Burmistrz i Radni? Burmistrz przyjął pozycję wyczekującą i do dzisiaj nie stać Go na uczciwą i jawną dyskusję. Czeka na rozstrzygnięcie drogi administracyjnej. Nie przeszkadza to jednak w tym aby rozmawiać o problemie Odnawialnych Źródeł Energii z uczniami – a dlaczego nie z dorosłymi mieszkańcami? Nie dostrzeganie protestu i lekceważenie mieszkańców niczemu dobremu nie służy. Pogarsza i tak kiepską opinię o sprawowaniu władzy. A Radni? Chyba zaakceptowali, że jest to konflikt mieszkańców z burmistrzem i guzik im do tego i nie zamierzają zająć stanowiska. Szkoda bo chyba nie po to ich wybieraliśmy aby lekceważyli tak ważne kwestie i nie słuchali głosu swoich Wyborców? Tak więc uspokajamy zainteresowanych i ucinamy plotki – sprawa biogazowni jest w toku! Liczymy na zainteresowanie mieszkańców i prosimy ich o włączenie się do akcji oraz pewnego rodzaju nacisku na swoich Radnych. Niech zapytają ich dlaczego nie chcą nas poprzeć? Niech podadzą argumenty i zajmą stanowisko! Wybory już w przyszłym roku a jak napisali protestujący w "Proteście do Burmistrza" – nie dokończenie na str. B3 str. B2 DBeściak nr 5 Ostatnio spotkaliśmy się z zarzutem, że nic tylko krytykujemy. Nic bardziej mylnego. To, że ilość błędów i złych decyzji jest powalająca nie oznacza, że krytyka jest naszą jedyną bronią. Opierając się na projekcie uchwały Budżetu Obywatelskiego - opracowanego przez Civitas Lukoviensis oraz naszych Kolegów z partii Demokracja Bezpośrednia - dla miasta Łukowa postanowiliśmy wykorzystać doświadczenia i zaproponować uchwalenie takiego budżetu u nas. W Karlinie nie było problemu ze złożeniem stosownej propozycji a to dlatego, że Bogdan Piłkowski – Radny Miasta Karlino - jest Członkiem Partii Demokracja Bezpośrednia i to za jego pośrednictwem złożyliśmy projekt budżetu do Biura Rady w Karlinie. Liczymy na to, że Burmistrz Miśko spojrzy na naszą inicjatywę przychylnym okiem. Swoje oczekiwania wobec tego tematu opisał w „Wieściach z Karlina” i wynika z nich, że jest jak najbardziej „za”. Zobaczymy i po cichu liczymy nie na partyjne spojrzenie na naszą inicjatywę lecz na obiektywnie umotywowaną potrzebę jej wprowadzenia i uchwalenia. W Białogardzie jest troszkę bardziej skomplikowana sytuacja ale i z niej znaleźliśmy wyjście. Musimy przyznać, że namówienie do przyklaśnięcia - reg i on - B IAŁOGARD obcej inicjatywie niż tylko ta od Burmistrza lub Radnych jest cholernie trudna tym bardziej, że rozbicie i niepewność w Radzie Miasta Białogard widać gołym okiem. Boją się tego, że to nie Oni są inicjatorami? Skoro nie potrafią to dlaczego bronią się rękoma i nogami przed pomysłami innych? Składaliśmy propozycję wprowadzenia projektu Budżetu Obywatelskiego w Białogardzie dla dwóch klubów Radnych. Jeden z nich od razu odmówił – uznał, że to nie ich sprawa i nie będą się wychylać. Powód – są w tzw. „koalicji”. Nie wiem czemu przeszkadza bycie w koalicji i zgłaszanie tego typu projektów? Wydawało nam się, że Radny jest reprezentantem Wyborców a nie Burmistrza. Widocznie się co do tego klubu „Białogardzian” myliłem. Może Białogardzianie to Oni są ale tylko z nazwy? Drugi klub Radnych – tym razem „opozycyjny” patrzy nieufnie na projekt bo... i tu znów problem. Bo to projekt Partii Demokracja Bezpośrednia? Proponują aby złożyć go jako projekt obywatelski – nie ma sprawy. Zainteresowaliśmy projektem pozostałych Radnych – ciekawe kto będzie skłonny złożyć Nasz projekt? Poczekamy te kilka dni – jak mimo to zrezygnują przeprowadzimy akcję społeczną ze zbieraniem podpi- Od następnego wydania DBeściaka rozpoczynamy cykl artykułów poświęconych historii zakładów pracy jakich już nie ma roboczo nazwaliśmy to „Zakłady Ludzie – Historia”. Postaramy się przybliżyć te miejsca zarówno dla tych, którzy tam pracowali jak i dla tych którzy nie są nawet świadomi obok jakich miejsc przechodzą lub przejeżdżają. Rozejrzyjcie się dookoła – w wielu miejscach napotkacie ruiny w innych opuszczone, smutne i głuche budynki. Jeszcze do niedawna tętniło tam życie, słychać było hałas maszyn, gwar ludzi je obsługujących. Ilu z nas było z tymi „obiektami” związanych? Jakie te zakłady miały historię i osiągnięcia? Dlaczego znikły z ewidencji i map? Zapraszamy do przeczytania i sugerujemy, że następnym miejscem i zakładem jaki opiszemy będzie „Garbarnia” jako przykład zrównania historii z ziemią. Wszystkim mogących Nam pomóc w napisaniu artykułu z góry dziękujemy i liczymy na kontakt. Cykl zaczniemy od Spółdzielni Inwalidów „ZNICZ”. Jest to chyba najbardziej świeży symbol przekształceń i likwidacji. Na ich terenie zainstalowało się wiele nowych firm. Miejsce to jeszcze żyje i daje pracę ale to już nie „ZNICZ”. Pokażemy dokumenty i zdjęcia z lat świetności i przedstawimy Naszą genezę „upadku” i wnioski z tego płynące. Proszę o emaile na adres [email protected] - żaden email nie pozostanie bez odpowiedzi. Przyjedziemy – porozmawiamy – opiszemy. Przedstawiamy kilka zdjęć z miejsc ważnych kiedyś dla mieszkańców. Warto poznać ich historię. sów poparcia pod projektem Budżetu Obywatelskiego. Nie mam obaw, że uda się nam zebrać kilkaset podpisów i złożymy wtedy projekt na rączki Przewodniczącego Rady Miasta z żądaniem wprowadzenia go pod obrady Rady Miasta Białogard. Jednocześnie jest nam przykro, że ktoś kto zasiada w Radzie Miasta nie jest w stanie patrzeć ponadpartyjnie na propozycje pozytywnych zmian. Zmian pozytywnych i korzystnych dla Mieszkańców. Chcemy zainteresować tematem także tychowskich Radnych. Nic nie stoi na przeszkodzie aby prace nad budżetem w Tychowie skoordynować i wprowadzić prawie równocześnie. Zastosowanie w ich Budżecie Miasta Tychowo naszego projektu oznaczało by, że w Powiecie wszystkie miasta miały by zapisane prawo do dysponowania częścią finansów miasta. Było by to nad wszech miar ważne i pozwoliło by obudzić i zaktywizować środowiska w tych miastach i pokazanić mieszkańcom, że można – trzeba – i warto włączyć się w to co nazywa się wydawanie pieniędzy na inwestycje Obywateli. Czekamy na sygnał z Tychowa – jesteśmy gotowi pomóc i wspólnie doprowadzić do uchwalenia w Tychowie Budżetu Obywatelskiego. Projekt w Karlinie różni się od tego w Białogardzie w zasadzie tylko sposobem finansowania. W Karlinie zaproponowaliśmy aby kwotę przeznaczoną na Budżet Obywatelski wyznaczał Burmistrz. W projekcie białogardzkim zapisaliśmy kwotę nie mniejszą niż 5% wpływów z podatku od nieruchomości. Nie wiemy jak w wyniku dyskusji obronią się te propozycje, ale uważamy, że termin - „nie mniej niż” - pozwala uwolnić się od widzimisię Burmistrza. Przecież podatek od nieruchomości to danina z naszej kieszeni i nic nie stoi na przeszkodzie abyśmy mogli być dysponentem chociażby tych 5%. To jednak jest sprawa bardzo indywidualna i nie mamy nic przeciwko aby kwota ta oscylowała w granicach 500.000,- złotych. Ta wielkość środków pozwala już na realizację bardziej ambitnych pomysłów a nawet ich kumulację. Jaka opcja „wygra” - zobaczymy. Ważna aby była wypracowana w dyskusji i w drodze kompromisu. Tak wiele mówi się o organizacjach pozarządowych – stowarzyszeniach. W Naszym projekcie nie są one pozbawione wpływu na kształt Budżetu Obywatelskiego. Co więcej – liczymy, że aktywnie w jego konstrukcję się włączą. Mając doświadczenie mogą tylko ten projekt wzbogacić ale nie ukrywamy, że najbardziej zależy nam na aktywizacji mieszkań- ców. Ostatnimi czasy mieszkańcy często odbierają sygnały, że nie mają wiele do powiedzenia w życiu lokalnym a i w sprawowaniu władzy i jej jakości. Wiele razy absolutnie nie liczono się z Ich opinią. Teraz - po uchwaleniu Budżetu – będzie okazja pokazać, że można uzgadniać coś wspólnie dla dobra jak największej liczby mieszkańców. Będzie można o tym publicznie dyskutować ale najważniejsze - mieć na te decyzje realny wpływ! To długa – żmudna i wieloletnia praca ale powinna dać efekty. Mieszkańcy poczują swoją wartość – będą mogli powiedzieć, że powstało coś co jest ich wspólnym planem i osiągnięciem i wcale nie muszą tego uzgadniać – czytaj „prosić” władzy – ze swoimi przedstawicielami. Oni już dawno udowodnili, że krytyki się nie boją i są często głusi na głos kogokolwiek. Pora to zmienić. Projekt Budżetu Obywatelskiego jest zamieszczony na stronie internetowej http://forumobywatelskie.net.pl oraz na naszym profilu na FB Demokracja Bezpośrednia Białogard https://www.facebook.com/groups/205978889532542/ gdzie oczekujemy na Państwa opinie i sugestie. Prosimy także o pewnego rodzaju nacisk na wybranych wśród nas Radnych aby nie robili "pod górkę" dla tego projektu. To nie jest projekt skierowany przeciwko komukolwiek – to projekt dla nas! Kto tego nie rozumie – powinien już jutro zdać mandat. W białogardzkim samorządzie nie ma co się spodziewać żadnych ewolucyjnych - a już rewolucyjnych nie daj Boże – zmian. Zabetonowane stanowiska i jedynie słuszne postawy są obojętne na to co się wokół dzieje. Skoro sami nie chcą? – nie potrafią? – nie mogą? (wariant proszę sobie wybrać) to dlaczego są głusi na to proponują inni? Nasza propozycja w postaci Projektu Budżetu Obywatelskiego była i jest propozycją ponadpartyjną i poza układową. Niczego w zamian nie oczekiwaliśmy bo nasze stanowisko jest stałe – jak coś jest pozytywne dla samorządu i społeczności lokalnej to należy się nad tym pochylić i wprowadzać jak najszybciej! Nic z tego... Dlaczego? 1 lipca złożyliśmy do Biura Rady Miasta pismo i Projekt Budżetu Obywatelskiego z prośbą do Przewodniczącego Rady Miasta J. Leszczyka o to aby wprowadził ten Projekt pod obrady Komisji i samej Rady Miasta jako rozwiązanie pożyteczne i potrzebne. Sami nie mamy możliwości inicjatywy uchwałodawczej dlatego wybraliśmy wariant – mamy pomysł i proponujemy go dla tych co taką inicjatywę mają. Na pierwszy „ogień” poszli Radni z klubu „Białogardzianie” - to komitet z jakiego startowałem w ostatnich wyborach samorządowych i wydawało mi się, że nie powinno być problemu z akceptacją naszego Projektu. Nic bardziej mylnego – wypięli się. Dziwne. Teraz przyszła kolej na jedynie słuszny klub PO – debatowali – zastanawiali się co tam Jonko knuje i po wielu trudach doszli do wniosku, że nie. Odważni opozycjoniści w akcji. Negatywnej. Zostało udać się z Projektem do ostatnich – podobno opozycyjnych w Radzie - „Niezależnych”. Długie zastanowienie i cisza – żadnego odzewu czyli na nie. Ktoś zapyta - dlaczego nie poszliśmy z tym do Burmistrza albo „koalicji”? Po co? Po przykrych doświadczeniach z „biogazownią” nie można ich traktować jako partnerów w normalnej rozmowie i nie zamierzamy iść tam na kolanach. Wiem co można od Nich usłyszeć a same fakty świadczą o tym, że inicjatywy tego typu aktywizujące społeczeństwo lokalne nie są w kręgu ich zainteresowań. To co wczoraj przy składaniu tego Projektu usłyszałem od Przewodniczącego Rady tylko te przypuszczenia potwierdza. Już bez czytania był na „nie”! Postawa godna naśladowania - bo zachowawcza. Normalka – Trybuna Obywatelska i uzasadnienie jej likwidacji to „koronny dowód” na szczere intencje i postawę obywatelską. Z racji tego, że czytają Radni i Pan przewodniczący moje teksty, to tak im i nam pod rozwagę. Ustawa o samorządzie gminnym w Rozdziale 2 „Zakres działania i zadania Gminy” w paragrafie 7.1. pozycja 17 zapisano - „17. wspierania i upowszechniania idei samorządowej, w tym tworzenia warunków do działania i rozwoju jednostek pomocniczych i wdrażania programów pobudzania aktywności obywatelskiej". Czy projekt Budżetu Obywatelskiego nie wpisuje się w ten zapis? W jakim zakresie wspiera Pan Przewodniczący aktywność obywatelską? W jaki sposób wspiera i upowszechnia idee samorządowe? Blokowanie przez Radnych – Przewodniczącego tego Projektu świadczy o tym, że nie są Oni zainteresowani naszą aktywnością a przecież mają to wpisane w zadania działania Gminy! Kto komu robi łaskę aby procedować Projekt? Przewodniczący mówi, że nie ma zapisów w ustawie o Budżecie Obywatelskim. Faktycznie nie ma. Doświadczenia ostatnich miesięcy pokazują, że w innych samorządach nie maja z tym problemów. Uchwalono już kilkadziesiąt takich Budżetów w skali Kraju. Bo nie są niezgodne z prawem. Nikt nie zabrania wydzielenia w Budżecie Miasta Białogard środków finansowych do dyspozycji mieszkańców. Niech decydują! Będą aktywni – zainteresują się trybem - sposobem a wreszcie realizacją pomysłów Obywateli! Aż tyle i tylko tyle. Trzeba jednak wychylić noska poza fotel Przewodniczącego Rady – poza krzesełko Radnego aby zauważyć, że można – że warto i że nie ma ŻADNYCH przeszkód formalnych aby taki Budżet w Białogardzie uchwalić. Trzeba tylko chcieć. Teraz troszkę autoreklamy – skoro sami nie chcą – nie potrafią – nie mogą, to mogą nasz Projekt odbierać jako pewnego rodzaju zagrożenie. Powiatowy Zespół Demokracji Bezpośredniej w Białogardzie pokazał np. w konflikcie o lokalizację biogazowni, że może i potrafi być aktywny i zauważony. Staramy się pokazać na lokalnym „rynku” - uczestniczymy w Sesjach – zabieramy głos – rozmawiamy z każdym. Może odbierają to jako zagrożenie w nadchodzących wyborach samorządowych? Może próbę złamania monopolu na ich decyzje albo raczej ich brak? Jak tu poprzeć coś co nie jest ich pomysłem? Przecież jak dotrze to do mieszkańców to „akcje” Partii Demokracja Bezpośrednia w Białogardzie wzrosną a dokończenie na str. B3 - reg i on - B IAŁOGARD dokończenie ze str. B2 to na pewno nie jest Im na rękę! Bo Wszelkie inne drogi Oni nam pozamy jesteśmy otwarci i nie mamy mykali – czekają na wybory w uprzedzeń – w sprawach gdzie na- przyszłym roku aby znów przez 4 czelnym zadaniem jest problem lata cieszyć się tym, że Ich wybrano białogardzki i poprawa komfortu a na każdą próbę dyskusji reagować życia mieszkańców – ułatwienie im - „mnie wybrali to cicho sza – słurozwiązania Ich problemów to nie chać i nie dyskutować”. Pora to zmieniać i liczę na to, ma konfliktów a musi być współdziałanie. Bo to nie Ich Miasto tyl- że decyzja o odrzuceniu procedoko nasze. To nie ich problemy – wania nad Projektem Budżetu Obytylko nasze. Ten tragicznie zły wi- watelskiego w Białogardzie będzie zerunek władzy to także nie tylko dowodem na to, że z tą „ekipą” o ich problem ale nasz! Nasz samo- prawie i demokracji nie można dyskutować – pokażą w ten sposób, że rząd świadczy o nas! My nie czekamy na wynik te pojęcia są im obce! Dla Pana Przewodniczącego, wyborów co 4 lata – działamy cały czas bez względu na czas i porę przed podjęciem decyzji o nie roku. Dlatego też żądamy aby wprowadzeniu i nie zgłoszeniu nasłuchać też naszego głosu i na- szego Projektu Budżetu Obywatelszych propozycji. Po to Ich wy- skiego - Radnym którzy nie chcieli braliśmy aby służyli Miastu i nas poprzeć też polecam poczytać o nam wszystkim a nie tylko sobie. wprowadzaniu Budżetu ObywatelJesteśmy otwarci na dyskusję i skiego w Sopocie. Naprawdę warto! uważamy, że nie istnieje ŻADEN Widocznie są tam inni ludzie i inne formalny zakaz ani inna racjonalna prawo bo to u Nich funkcjonuje i przeszkoda aby z Budżetu Miasta się sprawdza! U Nas na razie oboBiałogard wydzielić Budżet Oby- wiązuje argument siły a nie siła arwatelski. Tylka zła wola i oportu- gumentu. Czekamy na odpowiedź w nanizm może to zablokować. To nie jest zachciewajka tylko chęć szej sprawie. NASZEJ!!! Szczepan Jonko uczestniczenia w Życiu Miasta! Mamy już pierwsze sygnały, że problem istnieje i traktować go należy z całą powagą. Chociażby Warszawa. Z różnych stron Kraju płynie krytyka tego śmieciowego kukułczego jaja jakie podrzuciła nam władza w postaci ustawy śmieciowej. Unijny rozkaz. Jak już wiele razy bywało Oni kazali – Nasi wykonali albo brali to jako podkładkę do stosowania rozwiązań o jakich nikomu się nie śniło. Samorządy jak to samorządy – w dużej części czekały co z tej przepychanki wyjdzie i często budzą się z ręką w nocniku. Kto poniesie tego konsekwencje? Na pewno nie urzędnicy bo przecież Oni chcą zawsze dobrze a że tak wyszło... Pech. Co jednak zrobiły władze lokalne aby problem rozwiązać? W zasadzie nic. Wykonują tylko zapisy ustawy nic poza tym. To troszkę mało. Już jakiś czas temu proponowałem aby na Naszym terenie powstała sortownia odpadów. Temat trudny ale przyszłościowy. Jaki odzew? ZERO! Widocznie łatwiej jest inwestować w rewitalizację parków albo w muzeum-pomnik! Przy porozumieniu pomiędzy gminami można było i nadal jest to realne zbudować sortownię, która rozwiązałaby wiele problemów. Koszt – kilkanaście milionów złotych. To na pewno pieniądz nie utopiony. Trzeba jednak chcieć - móc i zrobić a na co lokalnie wydajemy kasę unijną? Na muzeum Bóg wie czego – DBeściak nr 5 Jeszcze nie! dokończenie ze str. B1 zapomnimy kto nam tą inwestycję promował i nie pozwolił na normalny dialog i dyskusję. Radnym również. Z tego co wiemy temat spalarni przy Szpitalu Powiatowym w Białogardzie również upadł. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska ma nazwijmy to „obiekcje”. Chyba posłuchali Burmistrza który przecież był przeciw. Z racji tego, że nie prowadziliśmy akcji związanych z tą inwestycją nie mamy więcej szczegółów. Jak zgłoszą się do nas - chętnie opublikujemy ich materiał w tej sprawie ale póki co cisza! Z racji tego, że droga jako łącznik pomiędzy ulicą Koszalińską a Kr. Jadwigi jest zapisany jako inwestycja w Budżecie Miasta na rok 2013 to ciekawe kiedy Miasto przystąpi do jego realizacji? na rewitalizację wysypiska w Krzywopłotach gdzie Nasze władze dały ciała i bawiły się w kotka i myszkę od 2007 roku – na basen widmo i park – ścieżki rowerowe - a pytam kto zadbał o to abyśmy za śmieci płacili mniej a kto wie czy jeszcze na tym nie zarabiali? Mamy urzędników, którzy powinni schylać się po dotacje unijne w celu zmniejszenia kosztów i nowych miejsc pracy. A co robią? Generują koszty ale z naszych kie- ciało i podobno przychylność władz – przecież Pan Gawłowski to lokalny działacz PO – w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska też nasz ziomek a więc jest możliwość aby pukać po dofinansowanie. A czemu tego nie robią? Przekracza to ich zdolności? Dlaczego w tym celu nie kooperują ze sobą ościenne gminy? Przecież gdyby się dogadały miasta np. Świdwin – Połczyn Zdrój – Tychowo - Białogard – szeni. Wysokie koszty obsługi „śmieciowej” i tak poniesie Obywatel ale dlaczego tych kosztów nie zmniejszyć? Po co? I tak zapłacą. Przypominam jaka była dyskusja w Białogardzie z mieszkańcami w tej sprawie? Żadna! O uchwale poinformowano nas po fakcie i kazano przyjąć ją do wiadomości. Teraz przyjdzie nam głowić się nad takim prostym pytaniem – kto zapłaci na moim osiedlu jak jakiś nieodpowiedzialny wsypie obierki do pojemnika z plastikiem? Kto to będzie kontrolował? Postawimy ciecia przy każdym boksie? Mamy również Związek Gmin Dorzecza Parsęty – ciało pro ekologiczne wydające na ten cel masę pieniędzy. Mamy Karlino to w zasięgu takiej sortowni byłoby ok. 100.000 mieszkańców! Przy odzysku ok. 70% z całości odpadów to na wysypiska trafiło by tylko 30% naszych śmieci! O karach nie wspomnę. Omijamy w ten sposób wiele problemów a i miejsca pracy też nie pozostają bez znaczenia. O ile mniej moglibyśmy wtedy płacić za śmieci? Nie dowiemy się bo wariant śmieci - sortownia -wysypisko nie był przez nich analizowany, poddany dyskusji i symulacji. Dlaczego? Kolejny rozwiązany problem - problem zbiórki selektywnej. Można wtedy zachęcać i promować ale niesegregowanie nie jest problemem tylko trudnością. str. B3 Na razie biogazowni nie będzie i dołożyć się do tego „marzenia” nie ma komu to chyba pora aby tę fikcję wykreślić? Zaproponowaliśmy to Radnym Niezależnym (o ile jeszcze tacy są?) i ciekawe czy się podejmą złożyć taką propozycję? Na najbliższej Sesji będziemy na to czekali. Zapisane – wykonane? Chyba tak powinno być w przeciwnym wypadku powinni Radni zgłosić propozycję wykreślenia tej inwestycji i przekazania tej O reakcji i sposobie załaskromnej kwoty na inne ważtwienia tego problemu napiniejsze cele. Nie było tego łącznika tyle szemy w następnym wydaniu RegioDBeściaka. lat to może sobie poczekać. Gdyby nie było porozumienia wtedy przejść należałoby na koncepcję mniejszych sortowni ale dlaczego nie duża? Ktoś próbował rozmawiać? Kto był przeciw? A raczej kto „za”? Wybór Burmistrza to także pewnego rodzaju zobowiązanie do współpracy. Trudno sobie wyobrazić istnienie jakiejś gminy w oderwaniu od pozostałych. Dlaczego więc tak trudno o współpracę? Związki międzygminne to pewien rodzaj współpracy ale to za mało. Trzeba schować wzajemne urazy i ambicje polityczne. Dla dobra regionu czy po rozważeniu wszelkich za i przeciw trzeba i należy rozważać rozwiązania, które będą minimalizować koszty i poprawiać jakość życia mieszkańców. Wymówek i szukania różnic nie przyjmujemy do wiadomości. Niestety mamy wiele negatywnych przykładów na to, że ambicje i niezdrowa rywalizacja podszyta często brakiem zdrowego rozsądku powoduje brak koordynacji w inwestycjach i wspólnym rozwiązywaniu problemów. Wysypisko w Krzywopłotach – Szpital Powiatowy w Białogardzie to sztandarowe przykłady. Negatywne. Ile to Nas kosztowało? Tym jednak chwalić się nie zamierzają. Zapytamy. Nie jest żadną sztuką stosowanie retoryki w stylu – to nie ja, to oni – Posłowie – Parlament – Minister. Trzeba poszukać rozwiązań na jakie pozwala prawo i ustawa. Rozwiązań optymalnych i skutecznych. Inwestycja przy poparciu programami unijnymi nie przekracza możliwości finansowych samorządów. Nie brak przykładów bo te mamy skąd czerpać – inne samorządy już dawno poszły w tym kierunku – sortownie w Polsce to nie jest coś nieznanego. Urzędników od programów mamy – pomysł jest – wzorować się na kim również więc w czym problem? Na przeciwległym biegunie są takie oto kwiatki - „Stanisław Gawłowski, wiceminister środowiska: Kiedy konstruowaliśmy zapisy ustawy, mieliśmy świadomość, że nie mogą one wprowadzać dodatkowych obciążeń dla gmin, bo sytuacja finansowa samorządów jest bardzo różna. Cała idea sprowadzała się do tego, że to ma być samofinansujący się system. Opłata powinna być tak skalkulowana, by nie tylko pokryła koszty funkcjonowania całego systemu, ale żeby stanowiła jednak pewną rezerwę w stosunku do osób, które płacić nie będą. Rzeczywiście, zwłaszcza w gminach wiejskich to może być kłopot - ci ludzie do tej pory płacili niewiele albo wcale. To jest kwestia dobrego zaplanowania opłaty w pierwszej części.” Cytat – Serwis Samorządowy PAP - „Za śmieci z górką. Gminy powinny mieć rezerwę na płacenie za oszustów.” notowała (aba) 2013.06.18 Dla Gmin nie mogą a dla uczciwych Obywateli to mogą wprowadzać obciążenia? To takie Konstytucyjne? Co to znaczy „dobrze zaplanowane opłaty w pierwszej części”? Może być kłopot? Już jest ale trzeba go dostrzegać a nie wobec niego przechodzić na luziku! O ile oszacować tą górkę? 30%? Windykacja? Zapomnijmy – aby windykować trzeba z czegoś to zrobić a jak ktoś ma „nic” to nic się nie odbierze. Świadomości, że uczciwy kolejny raz robi za frajera nie da się niczym zniwelować – ani usprawiedliwić solidarnością społeczną. Unia kazała – urzędnicy wymyślili – Obywatele zapłacili. Ile? Dużo za dużo. Szczepan Jonko str. B4 DBeściak nr 5 - reg i on - B IAŁOGARD Białogardzka Telewizja Kablowa rozpoczyna ekspansję i dynamicznie wpisuje się w aktywność mieszkańców w postaci organizowania debat. Na wiele tematów. Brawo! Pochwalamy. Mamy w związku z tym pytanie – czy w sprawach Miasta muszą się wypowiadać ciągle ci sami, którzy najczęściej w danych tematach nie mają nic ciekawego do powiedzenia? Czy nie nudne jest oglądanie Prezesa Świrko? Przewodniczącego Leszczyka? Burmistrza Bagińskiego? Ostatnio coraz częściej Burmistrza Karlina? Mieliśmy jako Partia Demokracji Bezpośredniej zapewnienie udziału w takiej debacie np. na temat poziomu demokracji w Białogardzie i jakości sprawowania władzy przez obecne i minione ekipy i co? Cicho... Odbieramy to ja- ko monopol i trudno się dziwić, że z tych debat zionie sztampą i nudą. Radny i Prezes jednocześnie szuka jak tu uszczypnąć Burmistrza – podpiera się w tym względzie kim i czym się da. A to nie należy szczypać tylko punktować i proponować. Poza tym dziwnie się składa ale to pachnie troszkę odgryzaniem się za odsunięcie od wpływów na obecną politykę lokalną. Dlaczego, wobec braku dostępu do tych debat, krąg osób w nich uczestniczących jest stały? Obecni na scence samorządowej od lat często kilkunastu (Leszczyk – Świrko) co mogą mieć nowego do zaproponowania? Że już nie będą? Że już wiedzą jak? A może chcą powrotu „starego”? Wielu pewnie tak ale... Brakuje nam w tych debatach trudnych pytań – takich o których wszyscy wiedzą ale nikt nie powie „A”. Brakuje nam w tych debatach rachunku sumienia i walnięcia się w piersi za błędy popełnione bo kto z Nich ich nie popełniał albo nie po- Sprawa Hali WidowiskowoSportowej w Karlinie coraz bardziej się komplikuje. Po pierwszych odgłosach z pola boju można było wywnioskować, że Burmistrz Miśko stoi na z góry wygranej pozycji. Konferencja prasowa – zapowiedzi pozwów do sądu – oraz zapewnienia, że to nie My lecz Oni na jakiś czas uśpiła czające się za rogiem kłopoty. Jednak co ma wisieć nie utonie. Zapowiedzi zapowiedziami a działania brak. Powód – brak środków na opłacenie i napisanie pozwu. Skoro jednak Burmistrz wraz z ekipą odpowiedzialną za budowę i nadzór nad budową byli tacy pewni swego to dlaczego te 100.000,złotych jest przeszkodą nie do przeskoczenia? Trudno powiedzieć co w tej materii słychać bo informacji od Urzędu nie ma – są za to zaskakujące i niepokojące informacje dotyczące kolejnych przetargów na dokończenie budowy Hali. W momencie pisania tekstu powin- ny być otwierane koperty z ofertami na dokończenie budowy Hali i co gdy będą kolejny raz większe niż to co założył sobie Urząd? Ostatni raz tylko jedna firma dostarczyła ofertę na 11,3 miliona złotych a Urząd policzył, że powinno to być nie więcej niż 8 milionów! Bagatela – ponad 3 miliony różnicy! Ofertę uznano za zbyt wysoką i postępowanie przetargowe unieważniono. Czas jednak płynie i nie będę odkrywczy jak napiszę, że odsuwa to zakończenie budowy na bliżej nie ustalony czas. Kolejna mina to to, że Rada Miasta zezwoliła Burmistrzowi na wyemitowanie obligacji na kwotę 9.200.000,- złotych. W tej kwocie mieści się bliżej nieokreślona część na dokończenie Hali – jaka? Tego już w uchwale nie zapisano. Podział tej kwoty na cele spoczywa na Burmistrzu a przecież te obligacje to łatanie dziury w jaką wpadł samorząd karliński. Przecież „dziura” to nie tylko Hala? Nie wiem czy nie trzeba będzie ogłosić nowej inicja- Mamy coraz więcej sygnałów, że Obywatele w naszym Kraju to sobie mogą! Właśnie co mogą? Mogą zbierać podpisy pod wnioskami ale co z tego skoro politycy już jawnie pokazują takim inicjatywom język a niektórzy nawet gest Kozakiewicza. Swoją listę 750.000 Obywateli o zmianie ordynacji wyborczej kilka lat temu zmielili! Nabierając wprawy poszli dalej. Podwyższenie wieku emerytalnego – rozpałka. 6 latki – przyjęliśmy ale zapomnijcie o zmianach bo niemożliwe. Teraz Prezydent dokłada swoje i w projekcie zmian w referendach idzie w kierunku tego, że władza praktycznie będzie niemożliwa do odwołania! Ku czemu to zmierza? Częste wypowiedzi polityków pierwszego garniturka zioną arogancją. Do czego jesteśmy im potrzebni? I co się dziwić, że przykład spływa z góry na dół i w samorządach mamy wiele przykładów arogancji i wrogości. Mają wymówkę – Oni mogą a My nie? Są co prawda pierwsze oznaki, że można inaczej i to z sukcesem. Referendum w Elblągu jest tego żywym przykładem. Niewielu spodziewało się takiego obrotu sprawy a tu niespodzianka. Oczywiście darcie szat i wyciszenie medialne zrobiło swoje. Lokalnie cud – w Kraju epizod. Więcej poświęcono czasu wy- granej Piechy w wyborach uzupełniających niż wygranej społeczności lokalnej. Taki czas. Mam jednak obawy np. związane z Elblągiem. Teraz gdy już dopełniło się referendum to zleciały się na „żer” wszelkiej barwy partie i partyjki aby sukces referendum skonsumować. Mają kasę i poczuły, że to one teraz będą rozgrywać swoje. Mieszkańcy Elbląga powinni pokazać im wszystkim czerwoną kartkę i olać ich umizgi i obiecanki. Kolejny raz roztaczają przed Obywatelami wizje - mrzonki – i marzenia. Ile razy można w to uwierzyć? Nie po to pogonili kota poprzednikom aby wpaść w łapki następnych protegowanych. Mam nadzieję, że tym razem uda się z tego przebrać i wyeliminować politycznych spadochroniarzy i cyrkowców. Oby. Teraz Prezydent Komorowski przeszedł do kontrataku. Chcesz Obywatelu odwołać burmistrza pijaka i nieroba? To się nie ciesz bo w nowej ustawie będzie to możliwe tylko teoretycznie! Podniesienie progu frekwencji w takim referendum do takiego jakie było w wyborach samorządowych czyni ten instrument martwym albo co najmniej mało realnym! Więc spokojnie mogą spać wszelakiej maści miernoty i szkodnicy. Wybraliście to cierpcie. Nie przekonuje mnie, że instrument re- pełnia? Brakuje nam w końcu propozycji szczerych – nowatorskich – takiego „nowego otwarcia”. Ale gdzie go szukać? Tak więc będziemy zalewani coraz częściej materiałami propagandowymi i szytymi na miarę. Miarę sukcesu. Porażki zostawią innym. Większy „kaliber” i oczywiście zasięg ma audycja „Forum” Radia Koszalin emitowana co niedziela o godzinie 10.00. Tam z kolei stały skład politycznych decydentów dostaje możliwość komentowania rzeczywistości, którą bardzo często sami kreują. Na przemian – rejon słupski i koszaliński. A jest tam co słuchać! Przez niecałą godzinkę można zniechęcić się do uprawiania polityki. Spotkają się - pogadają – prowadzący śliźnie się po tematach i co? NIC... Bo wszystkich ich znamy i nie widzimy aby mogli nas czymś zaskoczyć. Promowanie ciątywy z emisją obligacji tym razem np. na kwotę 5.000.000,- złotych co nie jest kwotą wygórowaną. Dlaczego? Czeka Urząd kolejny problem – firma Wrobis złożyła pozew w Sądzie w temacie budowy Hali. Burmistrz skwitował to tylko stwierdzeniem – piszemy odpowiedź na pozew – a to świadczy, że inicjatywa jest po stronie Wrobisu. Niby nic ale to Wrobis nie robił z tego wydarzenia medialnego i robił swoje a teraz potwierdza pozwem swoje roszczenia. Konsekwentnie. Urząd po wstępnych deklaracjach Burmistrza będzie się więc tylko bronił. Jakie to może generować koszty w przypadku przegranej? Nie wiem ale strzelę, że ok. 3.000.000,złotych warto by zarezerwować w portfelu samorządu a takiej kasy po prostu nie ma. Scenariusz więc może być taki, że znając szybko działające Sądy i drogę odwoławczą za kilka lat trzeba będzie troszkę zapłacić. Szkoda, że taki obiekt stoi pusty – mógłby już żyć gwarem sportowców – świadczyć usługi – spełniać rolę do jakiej został prze- ferendum odwołującego lokalnego bonza samorządu był często wykorzystywany do walki politycznej. To za słaby argument. Co zrobić z takim delikwentem co robi „pod górkę” i prowadzi lokalne działania na manowce i bardziej burzy niż buduje? Krytykować? To za mało bo na efekt krytyki trzeba czekać 4 lata i zderzyć się w wyborach z machiną zbudowaną często za publiczną kasę. To groźne zjawisko. Poczują wiatr w plecy. Szkoda. Aby nie popaść tylko w marazm i dołek kompletny - jest i małe światełko w tym co się zmienia. Będzie łatwiej wziąć się za np. biogazownię i nie wiem czy tego instrumentu nie wykorzystamy już niedługo jak tylko zostanie nowe prawo w tej formie uchwalone.. Otóż w sprawach lokalnych zniknie próg frekwencji! Mam nadzieję, że coś za coś i nagle z tego projektu to nie zniknie a to oznacza, że łatwiej będzie wymóc na władzy niektóre rozwiązania albo niektóre zdyskontować i odesłać na śmietnik. Będzie możliwość inicjatywy uchwałodawczej przez Obywateli na szczeblu samorządu. To już coś! I to czego lokalnie doprosić się nie można – imienna lista każdego głosowania! Wiem jak głosował Poseł ale nie gle od lat tych samych twarzy staje się nudne. To swojego rodzaju „przetrwalnik” samorządowo- polityczny utrzymujący się w ten sposób medialnie na powierzchni. Nic odkrywczego – nowatorskiego a już na pewno konstruktywnego. Trwanie. Dlaczego do tego programu prowadzący nie zaprosi innych – na pewno nie mniej ciekawych ludzi mogących stanowić alternatywę dla tych zabetonowanych w naszej lokalnej polityce przedstawicieli? To ma być forum czy spotkanie przy kawie starych przyjaciół? Jak pozostający w zasięgu tego Radia Słuchacze mają poznać alternatywę dla poglądów np. Pana Gawłowskiego czy Hoca? Czym nowym może nas zaskoczyć Pan Bury? Wizje i poglądy tego towarzystwa powszechnie znamy a więc... Może pora na zmiany – także w tym programie. Chętnie weźmiemy w nim udział. Inni także. Może pora widziany. Teraz straszy kłopotami i pustką. Nie jest ważne czy to było porywanie się na coś co kogoś przerosło – czy nie przeinwestowano – nie dopatrzono – nie dopilnowano. To się przecież zdarza. Nie ja jestem do rozliczania decydentów w tej kwestii – mam nadzieję, że zrobi to Rada Miasta Karlino. Poszuka błędów – oceni pracę osób odpowiedzialnych – podejmie kroki do tego aby w przyszłości wzmocnić kontrolę aby unikać takich wpadek. Jest jeszcze coś ważniejszego. Dziwię się, że Burmistrz Miśko już tak wcześnie wydał wyrok w tej sprawie – wie kto jest winny – wie dlaczego – wie, wie... Tylko dlaczego nic z tym nie robi? Czeka na co? Każdy ma prawo do błędu ale dlaczego w nim tkwić? Na razie jest konferencja prasowa - słowo kontra pozew. Poczekamy na wynik ale mamy obawy a czy ma je Burmistrz? Widocznie wyjściem naprzeciw kłopotom jest projekt powołania jednoosobowej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością Gminy Karlino pod nazwą „Zarząd obiektów wiem jak głosował Radny Leszczyk! Kuriozum! Tajne przez poufne. Pora na zmiany. Będziemy się pilnie przyglądać co się z tym projektem będzie działo w Sejmie. Jesień to przecież początek gorączki wyborczej i spodziewać się należy gier i gierek. W jakim się ostanie kształcie? Oby w takim jak jest bo inaczej są gotowi wprost napisać w ustawie, że guzik nam do wszystkiego i tak naprawdę to możemy im naskoczyć. Wężykiem! To będzie koniec demokracji na szczeblu lokalnym. Dlatego już dziś trzeba się zastanowić nad wagą swojego głosu w nadchodzących wyborach samorządowych. Oceniać – rozliczać – pochopnie nie decydować aby później nie żałować wyboru. Dopełnieniem tego, że Oni służą Społeczeństwu i Narodowi jest ostatnio dyskusja ile garniturów można kupić za partyjne pieniądze. Pieniądze od Nas. Rozpoczęta dyskusja to pokłosie tego, że ktoś komuś obiecał likwidację albo co najmniej zmianę sposobu finansowania partii i kolejny raz wyszły obiecanki-cacanki. Licytowanie się teraz kto jest bardziej rozrzutny a kto mniej jest mało poważne i ma się tak do meritum jak to, że wystąpienia Posła Niesiolowskiego nie wpływają na wzrost poparcia PO w sondażach. Najbardziej boli ich buta i tylko czekać na wypowiedź w stylu – co Was to obchodzi? - jeśli jeszcze gdzieś nie padła. Oczywi- wyjść poza sztampę i nudę? Raz na jakiś czas można w tej audycji usłyszeć Posła Strzałkowskiego. Dobrze bo wszyscy chyba zapomnieli jak wygląda. W Białogardzie prawie Go nie uświadczysz. Zapomniał? Może trzeba aby zabrał głos lokalnie o tym co się w Białogardzie dzieje? W temacie biogazowni pomóc nie chciał to może w innych będzie bardziej widoczny? Nie ma u nas problemów do rozwiązania? Wobec tego wszystkiego co wyżej od lipca 2013 będziemy emitowali własne materiały video na kanale YouTube – PartiaDB z naszym opisem wydarzeń, naszymi komentarzami, Naszymi propozycjami. Postaramy się aby było to ciekawe i w innym stylu. Na pewno nie będzie to „łubu -dubu niech Nam żyje Prezes klubu”. Nie będziemy nikogo obrażać ani szokować – postaramy się pokazać to coś jakim jest – bez żadnego ubarwiania. Ma ktoś z Czytelników propozycję? Pojedziemy z kamerą – nagramy, obrobimy, wyemitujemy. sportowych, turystycznych, rekreacyjnych”. To nowe ciało na razie nie będzie miało powodów do chluby jeśli chodzi o zarządzanie Halą jakiej nie ma ale jednoosobowo będzie odpowiedzialne za... za to co teraz jest odpowiedzialny Urząd. Wkład założycielski rzuca na kolana – 15.000,złotych! Dla kogo i po co ten „potworek”? Mam nadzieję, że Radni będą czujni i nie przyklepią tego projektu uchwały li tylko dlatego, że Burmistrz go złożył. Pora najwyższa aby w sprawie hali zorganizować konferencję prasową – spotkanie z mieszkańcami w celu wyjaśnienia wszelkich z tą inwestycją związanych pytań! Padło za dużo oskarżeń – mylnych informacji – pomówień. Efekt widzimy wszyscy – pusta Hala. Ile będzie trwało jej dokończenie – za ile i skąd wziąć pieniądze? Na te pytania trzeba podać odpowiedzi. Na wyciąganie konsekwencji i wniosków przyjdzie czas – teraz trzeba tą inwestycję ratować ale przy otwartej kurtynie i bez krętactw. Za dużo Nas kosztowała – o wiele za dużo. Szczepan Jonko ście całe zło i tak spadnie na Gazetę Wyborczą i Newsweek – bo to prowokacja i atak skierowany na... no właśnie na kogo? Rzuca to także nowe światło na bezstronność „ekspertów” - „doradców” kreujących się często na bezstronnych i jedynie słusznych. Nie ma w tym problemie czystych rączek – jest tylko kwestia na ile kto i ile przesadził. A kto się walnął w piersi i stwierdził – popełniliśmy błąd? NIKT! To świadczy o tym, że nawet gdy coś negatywnego ujrzy światło dzienne nie są skorzy do samokrytyki i pokajania się. To nie w ich stylu. Może niech wprowadzą do praktyki informację dla Obywateli kto i co ma z partyjnej kasy. Elegancko by było gdybym w telewizji zobaczył polityka w garniturze z informacja ile kosztował ten wypasiony gajer z partyjnej kasy. Czy po jakimś kongresie a najlepiej w jego trakcie informację na pasku - „Obywatelu oglądasz kongres partii X który kosztował z kasy partyjnej tyle i tyle. Za stołem prezydialnym mamy szefostwo ubrane przez firmę Y za tyle i tyle – catering dostarczyła firma Z za tyle i tyle – bez alkoholu – alkohol za własne”. Jak potem zobaczysz w jakiejś stacji telewizyjnej dyskusje „doradców” to oczywiście również na pasku za ile dyskutują i kto im płaci. Jawnie i bez skrępowania – przecież transparentna polityka wypisana jest na ich sztandarach. str. 5 DBeściak nr 5 Uratowani. Statek uległ katastrofie a ludzie szukając ratunku chwytali się jego szczątków. Pięciorgu z nich udało się uratować. Rozbitkowie od wielu godzin obserwowali horyzont w nadziei, że może spostrzeże ich jakiś okręt. Wtem jeden z nich krzyknął: - Ziemia! Spójrzcie, ziemia! Właśnie tam dokąd spychają nas fale! W miarę zbliżania się do brzegu ich twarze rozpogadzały się. Rozbitków było pięciu. Cieśla Franciszek, rolnik Paweł, hodowca bydła Jakub, ogrodnik Henryk i mineralog Tomasz. Opatrznościowa wyspa. Nasi rozbitkowie, po osuszeniu się i rozgrzaniu zapragnęli poznać wyspę, na którą wyrzuciły ich fale. Po odbyciu krótkiego spaceru przekonali się, że wyspa nie jest pustynnym ugorem. Natrafili na nieliczne stado zdziczałego bydła, z czego mogli wnosić, że dawniej mieszkali tu ludzie. Jakub zapewnił, że będzie tu można rozwinąć hodowlę bydła. Paweł stwierdził, że wyspa w większej części nadaje się pod uprawę. Henryk oczekiwał obfitych zbiorów z licznych drzew owocowych rosnących na wyspie. Franciszka zainteresował przede wszystkim las z różnorodnym drzewostanem - jak dobrze byłoby ściąć drzewa i zbudować domy dla małej kolonii. Tomasza najbardziej zainteresowała skalista część wyspy. Dostrzegł tu oznaki, które wskazywały na podłoże bogate w minerały. Tomasz był pewien, że mimo braku ulepszonych narzędzi uda mu się wydobyć z rudy użyteczne metale. A więc każdy z nich mógłby oddać się swoim ulubionym zajęciom na rzecz wspólnego dobra. Prawdziwe bogactwo. Nasi przyjaciele wzięli się do pracy. Domy i meble są dziełem cieśli. Z początku zadowalali się skromnym pożywieniem. Lecz wkrótce mogli zebrać plony z uprawianych przez siebie pól. Z upływem czasu posiadłość rozbitków na wyspie wzbogacała się. Tomasz nie znalazł w skałach szlachetnych kruszców. Mieli jednak realne bogactwo: pożywienie, ubranie, mieszkania, narzędzia. Każdy z nich pracował w swojej dziedzinie. Wszelką nadwyżkę jaką ktoś wyprodukował wymieniał za nadwyżki produktów wytworzone przez pozostałych. Życie na wyspie nie zawsze było łatwe, gdyż brakowało im wielu rzeczy, do których byli przyzwyczajem w cywilizowanym świecie. Ale los ich mógłby być o wiele gorszy. Zresztą już w Kraju poznali kryzys. Pamiętają jak musieli się ograniczać, podczas gdy sklepy w odległości dziesięciu kroków od ich domów były przepełnione towarami. Tutaj przynajmniej nie muszą patrzeć jak się psują produkty potrzebne do życia. I nie muszą obawiać się licytacji. Tutaj mają prawo do korzystania z owoców swojej ciężkiej pracy. Wielka trudność. Nasi przyjaciele często zbierali sję dla omówienia wielu spraw. Jedno ich niepokoiło, że nie mają pieniędzy. Prosta wymiana produktów za produkty jest niedogodna. Nie zawsze produkty do wymiany są równocześnie do dyspozycji. Na przykład za drzewo dostarczone rolnikowi zimą można zapłacić warzywami dopiero za sześć miesięcy. Niejednokrotnie również zdarzało się, że jeden z nich dostarczał produkt dużych rozmiarów, za który chciałby otrzymać zapłatę drogą wymiany na szereg mniejszych artykułów wyprodukowanych przez różnych producentów w różnym czasie. To wszystko komplikowało sprawy ich biznesów i bardzo obciążało pamięć. Gdyby w obiegu były pieniądze, sprzedając za nie towary kupowałby rzeczy jakie chce, kiedy chce i gdy są do kupienia. Wszyscy zgodzili się, że system pieniężny byłby dogodny. Ale żaden z nich nie wiedział, jak go ustanowić. Nauczyli się produkować realne bogactwo - rzeczy. Nie wiedzieli jak wyprodukować pieniądz, odzwierciedlenie tego bogactwa. Opatrzność sprzyja. Pewnego dnia wieczorem spostrzegli na morzu szalupę z samotnym wioślarzem. Pospieszyli mu na ratunek. Z jego mowy wywnioskowali, że jest ich rodakiem i jako jedyny uratował się z rozbitego statku. Przedstawił się: Marcin Złotowski. Opisali mu swoje położenie na wyspie: - Chociaż żyjemy z dala od cywilizacji, nie możemy się skarżyć. Ziemia daje dobre plony, las również przynosi nam korzyści. Jednego nam tylko brakuje - pieniędzy, które by nam ułatwiły wymianę naszych produktów. - No to macie szczęscie - odrzekł Marcin. - Jestem bankierem i pieniądz nie stanowi dla mnie żadnej tajemnicy. W krótkim czasie mogę ustanowić dla was system pieniężny, z którego będziecie zadowoleni. Będziecie mieli wszystko to, co mają cywilizowani ludzie. Bankier!... Bankier!... Hurrrra! Baryłka. - Panie Marcinie, jako bankier zajmie się pan wyłącznie naszymi pieniędzmi i finansami. - Z przyjemnością! - Zbudujemy panu odpowiednie mieszkanie, które będzie odpowiadało godności bankiera. - Oczywiście, moi przyjaciele. Ale najpierw wynieśmy z łodzi prasę drukarską, papier i inne akcesoria, a przede wszystkim baryłkę, z którą zechciejcie obchodzić się ze szczególną ostrożnością. Wyładowali wszystko, przy czym baryłka ich zaintrygowała. - Ta baryłka - oświadczył Marcin - jest skarbem nie mającym sobie równego. Jest pełna złota! Pełna złota! Na Wyspę Rozbitków wkroczył bóg cywilizacji. Bóg żółty, zawsze ukryty ale potężny, straszny, którego obecność czy nieobecność, albo najmniejsze kaprysy mogą decydować o losie wszystkich narodów! - Złoto! Panie Marcinie, pan jest prawdziwym, wielkim bankierem! O, czcigodny Marcinie! Najwyższy kapłanie boga, złota! A więc zechce pan przyjąć nasz hołd i przysięgę wierności! - Tego złota starczyłoby dla całego kontynentu, moi przyjaciele. Ale złoto nie będzie krążyć. Trzeba je schować, gdyż jest ono duszą wszelkiego zdrowego pieniądza, a dusza zawsze jest niewidzialna. Wytłumaczę wam to wszystko przy wręczaniu pieniędzy. Ile pieniędzy potrzebowalibyście na początek dla przeprowadzania waszych transakcji? Spojrzeli po sobie ale z pokorą skorzystali z sugestii dobrego bankiera, że każdemu z nich na początek wystarczy po 200 zł. Rozchodząc się wymieniali entuzjastyczne komentarze. I pomimo późnej pory spędzili większość no- cy nie śpiąc. Marcin Złotowski nie tracił czasu. Zapomniał o zmęczeniu. Pod osłoną ciemności wykopał dół, zatoczył do niego baryłkę i zasypał ją ziemią. Nazajutrz na swojej małej prasie wydrukował 1000 jednozłotowych banknotów. Rozmyślał: - Jak te banknoty jest łatwo zrobić! Ich wartość opiera się na produktach, do których sprzedaży będą one służyć. Bez nich banknoty te nie miałyby żadnej wartości. Ale moich pięciu naiwnych klientów o tym nie wie. Czyj jest nowy pieniądz? Wieczorem rozbitkowie zebrali się u Marcina. Na stole leżało pięć plików banknotów. - Zanim te pieniądze rozdzielę pomiędzy was - powiedział bankier - musimy się porozumieć. Podstawą pieniądza jest złoto. Złoto, umieszczone w moim banku jest moją własnością. Och! Nie martwcie się! Pożyczę wam tych pieniędzy i użyjecie ich na swoje potrzeby. Ale obciążę was odsetkami. Ponieważ na tej wyspie jest mało pieniędzy, a raczej wcale ich nie ma, sądzę, że będzie słuszne, jeśli zażądam od was niewiele - 8%. - Istotnie, panie Marcinie, jest pan wspaniałomyślny. - Interesy interesami, nawet wśród najlepszych przyjaciół. Więc zanim wręczę wam pieniądze, musicie mi podpisać zobowiązanie do zwrotu kapitału wraz z odsetkami. W wypadku waszej niewypłacalności będę zmuszony skonfiskować waszą własność. Och, to jest zwykła formalność. Bynajmniej nie pragnę waszych własności, zadowolę się swoimi pieniędzmi, co do których jestem pewien, że mi je zwrócicie. A wy zatrzymacie swoją własność. - To jest słuszne i zgodne ze zdrowym rozsądkiem, panie Marcinie. Przyłożymy się do pracy ze zdwojoną gorliwością i wszystko panu spłacimy. - Właśnie o to chodzi. Gdy wyłonią się jakieś nowe problemy zawsze przychodźcie do mnie po radę. Jako bankier jestem waszym najlepszym przyjacielem. A oto dla każdego z was po 200 złotych. Zagadnienie arytmetyczne. Pieniądz Marcina zaczął krążyć po wyspie. Wymiany się ożywiły i jednocześnie uprościły. Wszyscy byli zadowoleni. Z szacunkiem i respektem kłaniali się Marcinowi. Jednak Tomasz, mineralog, był zatroskany siedząc pracowicie z ołówkiem nad kartką papieru. Przecież jego produkty są jeszcze w ziemi, a w kieszeni ma już tylko kilka złotych. W jaki sposób zdoła spłacić swój dług w nadchodzącym terminie płatności? Długi czas łamał sobie głowę tym problemem, bez sukcesu. W koócu zaczął rozpatrywać go z szerszego - społecznego punktu widzenia. - Jeżeli weźmiemy pod uwagę całą naszą społeczność na wyspie, czy będziemy w stanie wywiązać się z naszych zobowiązań? Marcin wyprodukował banknoty na sumę 1000 zł, a żąda od nas zwrotu 1080 zł. Nawet jeżeli zbierzemy wszystkie pieniądze, jakie są na wyspie chcąc mu je oddać będzie ich tylko 1000 zł, a nie 1080 zł. Nikt nie ma tych dodatkowych 80 zł. Produkujemy rzeczy, a nie złotówki. Tak więc Marcin będzie mógł zawładnąć całą wyspą, ponieważ nie możemy mu zwrócić kapitału wraz z odsetkami (procentem). Jeżeli są nawet tacy, którzy są w stanie spłacić cały swój dług nie troszcząc się o drugich, to niektórzy z nich zbankrutują od razu, inni przetrwają. Ale w końcu i na tych ostatnich przyjdzie kolej! Wtedy bankier stanie się właścicielem całej wyspy. Chcąc temu zapobiec musimy się zorganizować i wspólnie uregulować nasze sprawy. Tomasz bez trudu przekonał swoich towarzyszy, że Marcin ich oszukał. Dlatego postanowili powtórnie się z nim spotkać. Dobre serce bankiera. Marcin wyczytał z ich twarzy, co się święci. Franciszek przedstawił mu sprawę. - W jaki sposób mamy Ci oddać 1080 zł, skoro na całej wyspie jest tylko 1000 zł? - Te dodatkowe 80 zł stanowią procent, moi przyjaciele. Czy wasza produkcja nie powiększyła się? - Tak, ale pieniądz się nie powiększył. Pan domaga się pieniędzy, a nie towarów. Tylko pan robi pieniądze. Otóż pan wydrukował tylko 1000 zł, a żąda pan zwrotu 1080 zł. Nie możemy panu tyle oddać! - Chwileczkę, moi przyjaciele. Bankier zawsze się dostosowuje do okoliczności, dla większego dobra ogółu... A więc spłaćcie mi tylko procent: nie więcej niż 80 zł. Kapitał zatrzymajcie. - Czy pan umarza cały nasz dług, 200 zł każdemu z nas? - O, nie! Przykro mi, ale bankier nigdy nie rezygnuje ze spłaty długu. W końcu oddacie mi wszystkie pieniądze, które wam pożyczyłem, ale co roku będziecie mi spłacać tylko odsetki. Nie będę się domagał zwrotu kapitału. Być może niektórzy z was nie będą mogli płacić nawet samych odsetek, gdyż pieniądze krążą od jednych do drugich. Ale zorganizujcie się na wzór państwa i przyjmijcie system dobrowolnej składki, co nazywa się podatkiem. Tych, którzy mają więcej pieniędzy obciążycie większym podatkiem, biednych - mniejszym. Byleście spłacili mi w całości sumę odsetek, to ja będę zadowolony, a wasze małe państwo będzie się pomyślnie rozwijać. Nasi przyjaciele wyszli trochę uspokojeni, ale wciąż wątpiący. Ekstaza Marcina. Po odejściu towarzyszy Marcin skupia się i myśli: - Mój interes jest dobry. Ci ludzie są pracowici, ale nie znają się na rzeczy. Ich ignorancja i łatwowierność stanowi moją siłę. Poprosili mnie o pieniądze, a ja zakułem ich w kajdany niewoli. Podczas gdy ich oszukałem, obsypali mnie kwiatami. Przecież mogli się zbuntować i wrzucić mnie do morza. Ale... Mam ich podpisy. Są uczciwi. Dotrzymają swoich umów. Uczciwi i ciężko pracujący ludzie zostali stworzeni na tym świecie, żeby służyć bankierom i finansistom! Dali mi kontrolę nad finansami, to mogę zagrać im na nosie, kiedy stworzą prawo. Ja, Marcin Złotowski, jestem panem Wyspy Rozbitków, ponieważ kontroluję jej system pieniężny. Czuję, że mógłbym rządzić całym światem. To, co zrobiłem tutaj mógłbym przeprowadzić na całej Ziemi. Niech tylko wydobędę się z tej wysepki! Wiem, jak rządzić światem, nie dzierżąc berła. ieznośny koszt życia. Tymczasem sytuacja na wyspie się pogarsza. Wprawdzie produkcja wyraźnie wzrosła, ale spadła ilość wymiany towarów. Marcin pilnuje swoich interesów, ściągając odsetki regularnie. Pozostali muszą myśleć o odłożeniu pieniędzy dla niego. Pieniądz zakrzepł zamiast krążyć swobodnie. Ci, którzy płacą najwyższe podatki, występują przeciw tym, którzy płacą mniej. Podnoszą ceny, żeby w ten sposób zrekompensować swoje straty. A najbiedniejsi, którzy nie płacą podatków, narzekają na drożyznę i kupują coraz mniej. Nawet gdyby jeden u drugiego podjął pracę zacząłby domagać się podwyżek płac, żeby dostosować się do coraz wyższych kosztów życia, do drożyzny pro- duktu u drugiego. Obniża się moralność, zanika radość życia, praca nie sprawia już zadowolenia. Bo po co pracować? Produkty trudno jest sprzedać, a jeżeli się je sprzeda, trzeba płacić Marcinowi podatki. A więc trzeba się ograniczać. To jest prawdziwy kryzys. Jeden drugiego oskarża o brak miłosierdzia i o to, że tamten jest powodem drożyzny. Pewnego dnia Henryk, siedząc w swoim sadzie, doszedł do wniosku, że „postęp", jaki przypisują systemowi pieniężnemu ustanowionemu przez bankiera wszystko na wyspie popsuł. Z pewnością oni sami mają wady, ale system Marcina podsyca w nich to, co w ludzkiej naturze jest najgorsze. I Henryk postanowił przekonać swoich przyjaciół i zjednoczyć ich do akcji. Zaczął od Jakuba. Z nim poszło mu łatwo. - Och, nie jestem uczonym - powiedział Jakub - ale już od dłuższego czasu czuję, że system tego bankiera jest bardziej zepsuty niż nawóz w mojej oborze. Wszyscy po kolei zrozumieli to i postanowili ponownie spotkać się z Marcinem. U kowala kajdanów. U bankiera rozpętała się burza. - Na naszej wyspie brakuje pieniędzy, bo nam je zabierasz. Płacimy i płacimy i jesteśmy ci jeszcze tyle winni, ile byliśmy na początku. Pracujemy, uprawiamy ziemię i powodzi się nam gorzej niż przed twoim przybyciem. Długi! Długi Jesteśmy aż po, szyję w długach. - Och! Bądźcie chłopcy rozsądni! Wasze interesy kwitną i to wszystko dzięki mnie. Dobry system bankowy jest największym skarbem kraju. Ale żeby ten system działał korzystnie musicie mieć wiarę w bankiera. Przychodźcie do mnie jakbyście przychodzili do swojego ojca ... czy chcecie więcej pieniędzy? Bardzo dobrze. Moja baryłka złota jest warta o wiele tysięcy złotych więcej. Obciążając wasze nieruchomości długiem pożyczę wam nowych tysiąc złotych. - To teraz nasz dług podskoczy do 2000 zł! I mamy płacić dwukrotnie, większy procent, latami, do końca naszego życia? - Tak, ale w miarę, jak będzie wzrastać wartość waszych nieruchomości będziecie mogli zaciągać nowe pożyczki, a spłacać będziecie mi zawsze tylko odsetki. Zsumujcie wasze wszystkie długi w jeden - to się nazywa długiem skonsolidowanym. I możecie dodawać go do długu rok po roku. - I zwiększać podatki rok po roku? - Oczywiście. Ale jednocześnie każdego roku będzie się powiększać wasz dochód. - A więc w miarę, jak wskutek naszej pracy wyspa będzie się rozwijać, będzie się powiększać nasz zbiorowy dług! - Owszem, tak jak się to dzieje we wszystkich cywilizowanych państwach. Obecnie dług publiczny jest jak gdyby miernikiem dobrobytu kraju. Wilk pożera owce. - Czy ty Marcinie, nazywasz to zdrowym systemem pieniężnym? Dług publiczny, gdy staje się nieunikniony i niespłacalny, nie jest zdrowy, lecz szkodliwy. - Wszelki zdrowy system monetarny, moi panowie, jest oparty na złocie i wychodzi z banku w postaci długów. Dług narodowy jest dobrą rzeczą, nie pozwala ludziom na rozpasanie. Ponieważ jestem bankierem, jestem na waszej wyspie pochodnią cywilizacji. Będę dyktował waszą politykę i regulował wasz standard życia. - Marcinie jesteśmy tylko prostymi ludźmi, ale bynajmniej nie chcemy takiej cywilizacji. Nie pożyczymy już ani jednego grosza. Niech dokończenie na str. 6 str. 6 dokończenie ze str. 5 to będzie pieniądz zdrowy czy niezdrowy, ale nie chcemy więcej mieć z tobą do czynienia. - Współczuję wam, panowie, z powodu waszej niemądrej decyzji. Ale skoro ze mną zrywacie, przypominam o waszych zobowiązaniach. A więc oddajcie mi wszystko - kapitał i odsetki. - Ależ to jest niemożliwe! Nawet gdybyśmy oddali panu wszystkie pieniądze, jakie są na wyspie, jeszcze bylibyśmy dłużni. - Nic na to nie poradzę. Czyście nie zagwarantowali mi na piśmie? A więc na mocy świętości umów przejmuję wszystkie wasze zadłużone własności stanowiące gwarancje, jak to ustaliliśmy wówczas, gdy byliście tak uszczęśliwieni z mego przybycia. Ponieważ nie chcecie służyć potędze pieniądza dobrowolnie, zmuszę was do tego siłą. Nadal będziecie eksploatować wyspę, ale już dla mnie i na moich warunkach. Odejdźcie, jutro wydam wam rozkazy. Kontrola poprzez prasę . Jak prawdziwy bankier, Marcin wiedział, że kto sprawuje kontrolę nad systemem pieniężnym jakiegoś narodu, sprawuje kontrolę nad samym narodem. Ale Marcin zdawał sobie sprawę, że dla osiągnięcia tego celu trzeba się postarać, by naród żył w nieświadomości. Dlatego należy go zainteresować innymi sprawami. Marcin wiedział, że spośród pięciu rozbitków dwóch było konserwatystami, a trzech liberałami. Jak dowiedzieliśmy się z powyższej przypowieści przedstawiającej w skondensowanej formie genezę systemu monetarnego i bankowej lichwy, z czasem bankowy system monetarny zawładnął społeczeństwami i uzależnił wszelką działalność od racjonowania pieniądza przez przejmowanie zasobów pieniężnych z rynku i odpłatną dystrybucję, wprowadzając ekonomię zysku, która tworzy sztuczne niedobory i konieczność zaciągania kredytów przez społeczeństwo, co z kolei prowadzi do zagarniania i spekulacji dorobkiem osobistym, firmowym, czy publicznym. Doprowadza to do patologii kryzysów i konfliktów społecznych, lecz można i trzeba to zmienić. Jednym z pomysłów jest ekonomia dywidendy demokratycznej. Tytułem wprowadzenia słowo ekonomia, pochodzi od dwóch słów greckich: oikia (reguła) i nomos (dom). Termin ten oznacza, że chodzi tu o zasady i ustalenia domowników, dotyczące zarządzania posiadanymi zasobami domowymi, o racjonalną gospodarkę, zaopatrzenie i używanie dóbr dostępnych w gospodarstwie domowym. W ekonomii domowej chodzi o jak najlepsze, zarządzanie potrzebami członków gospodarstwa domowego. Domownicy ustalają, co jest im w życiu potrzebne, i dostarczają to w ramach posiadanych środków, i umiejętności. To jest mikroekonomia. Rozwinęło się to w trakcie ich wieczornych rozmów, szczególnie po tym, jak popadli w niewolnictwo. Pomiędzy konserwatystami i liberałami zaczęły narastać stałe tarcia i niezgoda. Toteż pomógł zorganizować dwa ugrupowania - partię konserwatystów i liberałów. Dofinansował obie partie, zyskując w ten sposób pewność, że ci, którzy przejmą władzę pozostaną na jego usługach, zamiast służyć ogółowi. Henryk, który był najmniej stronniczy, uważając, że wszyscy mają takie same potrzeby i aspiracje, zasugerował utworzenie związku wszystkich, żeby wywarli nacisk na władze. Takiego związku Marcin nie mógłby uznać, ponieważ położyłoby to kres jego rządom nad rządem. Żaden dyktator, bankier, finansista czy ktokolwiek nie mógłby stanąć przed wykształconymi i zjednoczonymi ludźmi. Marcin starał się rozjątrzyć te ich polityczne dysputy do najwyższego stopnia. Przy pomocy swojej prasy mógł nie tylko pieniadze ale i gazety drukować. Wydawał dwa tygodniki: liberalny i konserwatywny. W liberalnym pisał: „Jeżeli nie jesteście już panami u siebie, to z powodu tych zdradzieckich konserwatystów, którzy zawsze są przyklejeni do wielkich interesów". W konserwatywnym grzmiał: „Wasza zrujnowana gospodarka i dług państwowy jest dziełem tych przeklętych liberałów, którzy zawsze są gotowi do politycznych awantur". Dwa polityczne ugrupowania kłóciły się w najlepsze zapominając, że głównym sprawcą ich niezgody jest kontroler i władca pieniędzy, bankier Marcin. To samo postępowanie dotyczy, całego społeczeństwa danego kraju, gdzie problem tkwi w posiadanych zasobach i zasadach ekonomiczno-politycznych przyjętych w danym państwie do stosowania, różnice w rozumieniu ekonomii powodują różne skutki dla poszczególnych jednostek, grup społecznych czy regionów gospodarczych, całego kraju, a nawet świata. W efekcie ekonomia nie spełnia swego podstawowego zadania, jakim jest, właściwy poziom życia społeczeństwa, jako całości, i poszczególnych członków tegoż społeczeństwa. Zatem oprócz odpowiedniego systemu politycznego, nowoczesne społeczeństwo potrzebuje nowego systemu ekonomicznego, który doskonale wpisuje się w zasady demokracji bezpośredniej, i rozwiązuje problemy powstałe w wyniku wypaczeń i ekonomii zysku. Na przestrzeni wieków powstawały i upadały, różne systemy polityczne i ekonomiczne, z reguły powodem upadku były wypaczenia i błędne wykorzystanie danego systemu. W "cywilizowanym świecie", przyjęto wiele międzynarodowych uniwersalnych jednostek i narzędzi pomiarowych, dla pomiaru różnych wartości fizycznych. W ekonomii takim uniwersalnym narzędziem i jednostką jest, system monetarny i jednostka wymiany (pieniądz), ma ułatwiać wymianę towarowo usługową miedzy ludźmi. DBeściak nr 5 Elementarna księgowość. Tomasz postanowił przejąć rolę zarządcy finansów. Zebrał wszystkich. - Oto, co można by zrobić bez bankiera, bez jego złota, bez zaciągania długów. Otwieram konto w tym zeszycie na nazwisko każdego z nas. W kolumnie po prawej stronie zapisuję wpływy, które powiększają wasze konto; po lewej stronie zapisuję wydatki, które zmniejszają konto. Każdy z nas na początek chciał po 200 zł. Wpisujemy 200 zł jako wpływy dla każdego. I w tym momencie każdy ma natychmiast 200 zł. Jeśli Franciszek kupuje od Pawła produktów za 10 zł. Z konta Franciszka odejmuję 10, zostaje mu 190. Dodaję 10 Pawłowi, który ma teraz 210. Jakub kupuje u Pawła za 8 zł. Odejmuję 8 Jakubowi, któremu zostaje 192. Konto Pawła wzrosło do 218. Paweł kupuje drzewo od Franciszka za 15 zł. Pawłowi odejmuję 15, ma on teraz 203. 15 dodaje Franciszkowi, który ma teraz 205 złotych. I tak dalej, z jednego konta na drugie, całkiem tak samo, jak papierowe złotówki Marcina, te notowane tylko przechodzą z jednej kieszeni do drugiej. Jeżeli ktoś z nas potrzebuje pieniedzy na powiększenie swojej produkcji udziela mu się nowego potrzebnego kredytu, bez oprocentowania, który odda on do funduszu kredytowego po dokonaniu sprzedaży. To samo odnosi się do nowych inwestycji publicznych, które są finansowane (wpisane w notesie) nowym kredytem BEZ OPROCENTOWANIA! Konto każdego powiększa się również okresowo o dodatkową su- Tymczasem już od początku, z powodu sprzeczności interesów, wypaczeń, przyjmowania wadliwych reguł i manipulacji, następowały kolejne kryzysy, załamania rynków, konflikty. Jednocześnie tworzono nowe narzędzia (papiery dłużne, i oprocentowanie ryzyka) z początku ułatwiające wymianę, aż do chwili kolejnych wypaczeń, które zamiast polepszyć sytuację, jeszcze bardziej ją gmatwały. Nie zamierzam rozwijać tematu błędów, i wypaczeń. Logiczny sens eliminacji obowiązującego systemu monetarnego, jest wyraźnie widoczny na poniższym przykładzie: Grupa ludzi ze złotem, diamentami, pieniędzmi i oczywiście akcjami i obligacjami (to tzw. papiery dłużne) zostaje pozostawiona na wyspie, bez dostępu do wody pitnej, pożywienia, schronienia. - Jak przetrwa? - Nijak, bowiem pieniądz nie jest przydatny do przetrwania, w dzikiej przyrodzie. Bez zasobów pochodzących z eksploatacji natury, takich jak broń, żywność, schronienie i woda pitna, co mogą zrobić z majątkiem dla przetrwania, ani wymienić na potrzebne rzeczy ani kupić schronienia czy wody, a już na pewno niczego nie wyhodują, czy upolują. W takiej sytuacji, gdy pewne zasoby muszą być racjonowanie awaryjne, by przetrwać ludzie zaakceptują system dystrybucji oparty na, ograniczonym zaspokojeniu indywidualnych fizjologicznych potrzeb, oraz magazynowaniu mę, w zależności od postępu społecznego, bez zabierania innym. I to jest dywidenda narodowa. Rozpacz bankiera. Wszyscy dobrze to zrozumieli. Mała społeczność wyspy stała się społecznością systemu Dywidendy Demokratycznej. Nazajutrz Marcin otrzymał list opatrzony pięcioma podpisami. „Szanowny Panie, Pan nas zadłużył, opodatkował i wykorzystał całkiem niepotrzebnie. Nie potrzebujemy, żeby Pan nadal kierował naszym systemem pieniężnym. Odtąd będziemy mieli wszystkie potrzebne nam pieniądze bez złota, bez długów, bez złodzieja. Od dziś ustanawiamy na Wyspie Rozbitków system Dywidendy Demokratycznej. Zastąpi ona Pański dług narodowy. Jeżeli Pan domaga się zwrotu kapitału, możemy Panu oddać wszystkie pieniądze, jakie Pan dla nas wyprodukował, ale nic ponadto. Nie może się Pan domagać" zwrotu tego, czego Pan nie wytworzył". Wykryte oszustwo sobie rościć, nasi przyjaciele postanowili wystawić mu dokument, stwierdzający, że posiada on to wszystko, co przywiózł na wyspę. Łódź, małą prasę drukarską i baryłkę złota. Podpatrzyli jak wykopywał baryłkę. Po wykopywaniu jej Tomasz, mineralog, kiedy pomagał podnosić baryłkę spostrzegł, że jest zbyt lekka jak na złoto. Porywczy Franciszek długo się nie wahając uderzył siekierą: oczom ich ukazało się wnętrze baryłki. Ani grama złota! Kamienie, nic więcej, tylko zwykłe kamienie, bez żadnej wartości!... Nasi przyjaciele nie mogli ze zdumienoa przyjść do siebe. - Pomyśleć, że całą swoją własnością zagwarantowaliśmy za kawałki papieru opartego na czterech szuflach kamieni. To jest grabież pomnożona przez kłamstwo! - Pomyśleć, że w ciągu wielu miesięcy kłociliśmy się i nienawidziliśmy z powodu takiego oszustawa! Franciszek podniósł siekierę, bankier nie czekając na rozwój wypadków puścił się pędem w stronę lasu. Pożegnanie Wyspy Rozbitków. Nikt więcej nie słyszał o bankierze Marcinie. Wkrótce po tym, przepływający w pobliżu wyspy statek zauważył na niej oznaki życia i zarzucił kotwicę niedaleko brzegu. Nasi rozbitkowie zostali uratowani. Zabrali z wyspy najcenniejszy skarb - notes zatytułowany "Pierwszy rok Dywidendy Demokratycznej", który ocalił ich z matni bankiera Marcina. Marcin jest zrozpaczony. Jego imperium się wali. Jego marzenia rozpadły się. Co ma teraz zrobić? Wszelkie argumenty będą daremne. Pięciu ludzi odkryło prawdę. Pieniądz i kredyt nie stanowią już dla nich żadnej tajemnicy, tak samo jak dla Marcina. - Och, co robić? Ich doktryna rozszerza się szybciej niż moja. Czy powinienem prosić ich o przebaczenie? Stać się jednym z nich? Mam uczynić to ja, finansista i bankier? Zaadaptował oparciu o dzieło Nigdy! Raczej odejdę i spróbuję "Wyspa Rozbitków" [Louis Even], żyć na uboczu. do rozmiarów gazetowego artykułu W celu zabezpieczenia się Piotr Mądry. przed wszelkimi pretensjami bankiera, jakie mógłby w przyszłości zapasów awaryjnych. Obecnie stosowany w obrocie system monetarny, powoduje np.: niemożność udzielenia pomocy potrzebującym - ofiarom katastrof naturalnych pozbawionym dobytku, gdyż oni nie mają wystarczających środków na wymianę. A tymczasem w sąsiednich rejonach kraju magazyny uginają się od potrzebnych artykułów niezbędnych do życia. Ale "posiadacz" nie odda bez wymiany, bo sam zostanie ukarany odsetkami, lub podatkami od czegoś, co nigdy nie należało do skarbu państwa, czy banku. Pieniądz, nie jest ani naturalnym zasobem, ani też nie reprezentuje żadnej wartości własnej (to wynik manipulacji zasadami ekonomicznymi), zatem winien być, wyłącznie uniwersalną jednostką pomiaru wartości wymiany rożnych produktów i powinien reprezentować realną cenę i wartość produktów czy usług np. importu, przetworzenia, transportu na rynek itp. Natomiast utrata właściwości pierwotnych, musi spowodować obniżenie ceny produktu. Różnice wartości na poszczególnych rynkach wynikają także z ilości pośredników między nadawcą i odbiorcą, z konieczności użycia odpowiednich środków technicznych; zabezpieczających, transportu, składowania, w celu dostarczenia ich na docelowe miejsce odbioru. Rodzi się potrzeba znalezienia takiego systemu monetarnego, który zrównoważy wartość wszystkich towarów i usług, wystawianych na rynku i sumę środków płatniczych w rekach ostatecznych konsumen- tów oraz takiego systemu, który jest wolny od mechanizmów spekulacyjnych, lichwiarskich i podatkowych. Istnieje model takiego systemu. W kolejnych słowach przedstawię, koncepcję i założenia systemu inż. C.H. Douglasa, który pierwszy zauważył gdzie tkwi błąd i publicznie zaproponował nowe zasady i reguły, pozbawione wielu wad ortodoksyjnej ekonomii. Wraz ze zmianą obowiązującego systemu monetarnego i ekonomicznego, na system Dywidendy i Kredytu Społecznego, zniknie strach przed utratą środków na życie. To rozwiązanie, dotyczy wszystkich w sposób bezpośredni, znacząco zredukuje zarówno psychiczny jak i fizyczny stres, ograniczy a może zlikwiduje patologie społeczne, przestępczość, czarny rynek, nielegalny przemyt, oraz manipulacje wartością waluty narodowej, itp., itd. Uwolni ludzi, od przymusu pracy najemnej, na rzecz dobrowolnej wynikającej z pasji i zainteresowań, aby mogli zgłębiać i rozwijać swoje osobiste zdolności, talenty i pasje. Aby jednak do tego doszło przedstawię i objaśnię wkrótce zasady i reguły jakimi należy się kierować aby system zadziałał i funkcjonował; 1. Współwłasność, współzarządzanie i współudział obywateli w majątku narodowym i dobrach naturalnych kraju. 2. Zrównoważenie środków zakupu w rękach ludności z zasobami surowców, produktów i usług dostępnymi na rynku. C. d. n... Adam Kramarczyk str 7 DBeściak nr 5 Komunikacja tekstowa kontra komunikacja werbalna Całkiem niedawno w internecie mieliśmy możliwość z oddali i z wygodnej pozycji domowego fotela przyglądać się walnemu zgromadzeniu Polskiej Partii Piratów (P3). Za „Przekrojem” można streścić przebieg tych obrad jednym zdaniem: „W szybkich wymianach zdań sprawy błahe przeplatają się z podejmowaniem strategicznych decyzji”. Obserwując to wydarzenie w pewnym momencie można było dostrzec, jak jeden z członków zaproponował uchwałę na temat polityki narkotykowej P3. Nastąpił spontaniczny gwar, z którego można było wyłonić hasło „Pełna legalizacja dla wszystkich narkotyków”. Wówczas odezwał się ponownie pomysłodawca, który przystopował entuzjastę i zalecił metodę małych kroków: „Zacznijmy od marihuany do celów medycznych” – wymyślił sobie młody polityk podstępny plan, na jego zdaniem nieświadome społeczeństwo. W międzyczasie przewodniczący stwierdził, że Piraci z innego kraju także prą do legalizacji. Zatem postanowiono. Szastprast i uchwała przeszła. Jeśli chciałbym doszukiwać się w tym procesie decyzyjnym jakiegoś planu, w którym każdemu daje cienie milknącego dnia rozmywa zmierzch stopy zapadają się w pył ciemności wchłaniane w otchłań ciało drży konwulsją suchych akordów lęku wyobraźni zanikające barwy obnażają nagie złudzenie sfałszowanej prawdy dźwiękami ostatnich słów ulatują w cyniczną pustkę martwego milczenia macki wyrosły ośmielone dotykiem oplatają ciało nasączają parzącym winem o smaku wytrawnego bólu … łodyga uniosła już ostrze za bezbronne zaloty myśli o brzasku znów odrąbie głowę odrastającej wciąż ufności … wyrasta każdej nocy znudzona bezbarwną namiastką dalekiego szczęścia … tak wciąż nienasycona i piękna zemsta niespełnionych obietnic sumienia … dziś znów uderzyła wciąż żądna widoku krwawiącej pamięci nie chce wciąż zapomnieć i przez całą wieczność co noc zabija Antek Rybczyk www.antekrybczyk.blogspot.com się prawo do wyrażania swojego zdania popartego argumentami, badaniami i statystykami, byłoby to zajęcie bezcelowe. Bardziej przypominało mi to naradę zbójców przed napadem na dyliżans niż cy- możliwości: • przygotowania się do wypowiedzi podczas dyskusji (dostępność „pod ręką” prawie nieograniczonych zasobów internetu); • brak nacisku czasowego pomysłu, na jego akceptację); • niewielkie koszty komunikacji i dotarcia do szerszej grupy. Do wad z pewnością można zaliczyć mniejszą niż w świecie analogowym siłę tworzonych relacji podczas dyskusji. W związku z dużą ilością zalet komunikacji internetowej, możemy przypuszczać, że podejmowanie decyzji poprzedzone solidną debatą internetową przez większą liczbę osób niż jest to możliwe w realu, mogłoby mieć Takie słowniki w gazecie pisze się aby przybliżyć pojęcia mało spotykane, a ja tu do Was z tą demokracją... Po co? Przecież słyszymy to słowo codziennie! Wystarczy włączyc na chwilę jakiś program informacyjny. Każdy polityk wypowiada to słowo wiele razy a przed wyborami... codziennie. Myślę jednak, że warto zastanowić się nad tym czy to słowo naprawdę kojarzymy właściwie. Czy częste jego wypowiadanie nie spowodowało przypadkiem, że nie zastanawiamy się tak naprawdę nad celem posługiwania się nim przez mówiącego do nas? Co o demokracji mówią słowniki? Znajdujemy tam określenia: demokracja ateńska, demokracja socjalistyczna, demokracja szlachecka, demokracja pośrednia, demokracja bezpośrednia. wilizowaną debatę. Widocznie nazwę ugrupowania „Piraci” potraktowano w tym przypadku nazbyt dosłownie. Wielką niesprawiedliwością byłoby, gdybym krytykował tylko piratów za tego rodzaju kulturę i profesjonalizm w dyskusji. Telewizja dostarcza nam wielu przykładów na to, że także ich starsi koledzy po fachu często wpadają w wir spontanicznych i emocjonalnych gadek, z których nic nie wynika i najczęściej nikt ich już po 5 minutach nie pamięta lub zupełnie opacznie rozumie. Zjawisko świetnie uzupełniają modne ostatnio konsultacje społeczne, panele itd., gdzie zjeżdżają się obywatele z jakiegoś obszaru, a czasem całego kraju. A więc już tylko tacy, którzy mają i czas, i pieniądze na bilet, i ładne odzienie, a przede wszystkim są sprawni ruchowo i werbalnie – tu sam mózg nie wystarczy. Jak to ma miejsce w wymyślonym przez władzę, pod wpływem protestów antyACTA, lekko snobistycznym Kongresie Wolności. Celem takiego spotkania jest głównie perorowanie. Nikt nie ma świadomości, ile z tego następnie zostanie przekute w czyn. Trudno uniknąć w takich sytuacjach powierzchowności dyskusji. Jeśli występujący do tego nie mają daru krasomówczego, a jedynie należą do tych odważnych z „pędem na szkło”, efektem jest bujanie w obłokach gawiedzi i mentalne ziewanie. Zgoła inaczej może wyglądać komunikacja tekstowomultimedialna, która upowszechnia się dzięki internetowi. Weźmy pod uwagę klasyczne forum internetowe, które daje znacznie większe (mamy o wiele dłuższy czas na przemyślenie naszych słów); • dostępność wcześniejszych wypowiedzi (w każdej chwili możemy przeczytać jeszcze raz całą dyskusję i ją przeanalizować); • szybkie wyszukiwanie słów kluczowych w treści dyskusji (ustne wypowiedzi pozbawione są możliwości wykorzystywania tego narzędzia); • łatwe i precyzyjne cytowanie; • zdecydowanie bardziej szczery charakter dyskusji, • zastosowanie multimediów potrzebnych do wsparcia wypowiedzi; • automatyczna archiwizacja; • trudniejsze manipulowanie dyskutantami – brak różnych czynników pozawerbalnych zniekształcających odbiór przekazu (wygląd, mimika, gestykulacja, wiek, pozycja itd.), przez co uzyskujemy zbliżoną istotność każdej wypowiedzi i możemy skupić się na meritum; • brak ograniczeń terytorialnych i większy zasięg (możemy konfrontować nasze myśli z większą ilością osób z różnych grup społecznych, co powinno zwiększać kreatywność i umożliwić przenikanie się różnych pomysłów); • anonimowość (wysunięcie się na pierwszy plan rzetelnej argumentacji, wykluczając tym samym wpływ pozycji inicjatora wiele pozytywnych skutków. Gdyby każdymógł w sposóbniezakłócany zapoznawać się z pełną gamą argumentów popartych danymi doświadczalnymi i badaniami naukowymi zwolenników i przeciwników jakiegoś rozwiązania (tak jak to umożliwia internet), wówczas ostateczna wspólnie podjęta decyzja mogła by być optymalna dla większejczęści społeczeństwa, a świadomość każdego z uczestników w trakcie tego procesu najprawdopodobniej nieustannie by rosła. Wydaje się zatem, że interdyscyplinarne badania nad różnymi aspektami związanymi z internetową (tekstowo multimedialną) i głosową (analogową) komunikacją, porównanie ich w kontekście jakości podejmowanych decyzji oraz skuteczności osiągania konsensusu, stanowić mogłyby bardzo ciekawe pole dla naukowego zdefiniowania optymalnych zasad komunikacji internetowej i narzędzi oraz wykazania jej wyższości nad komunikacją analogową dla konkretnych celów praktycznych. One każą nam się zastanowić... Chwileczkę, a po cóż te przymiotniki skoro pan, pani ze szklanego okienka mówi po prostu "demokracja" nie używajac żadnych przymiotników? Ano, po to abyśmy w sposób natychmiastowy (nie zastanawiając się dłużej) skinęli głową z aprobatą - "tak, dobrze mówi, chce dobrze!" Tymczasem osmielę się stwierdzić, że nie całkiem dobrze mówi! Bo po cóż słowniki dodaja te przymiotniki? To jest tak, że tu i teraz wielu stroszy sie w piórka demokratów a tak naprawdę dopiero HISTORIA rozprawia się z nimi brutalnie przyklejając łatkę (ten przymiotnik). Mogę tu napisać jasno - demokracji nigdy nie było, nie ma i nie będzie! Natomiast demokracje wyżej podane były. A ta ostatnia demokracja bezpośrednia jeszcze nie. Ona jest hitem ostatnich czasów. Coraz więcej sił politycznych włącza demokrację bezpośrednią do swoich programów. Jedni kompleksowo inni Autor: Andy Lange tak nieco... pro forma aby być Licencja: CC BY-NC 3.0 trendy... W każdym razie - czytelniku - kiedy słyszysz w ustach mówcy "demokracja" a jesteś blisko niego to szybko zapytaj: - Przepraszam! Jakiego typu? Piotr Mądry Podstawową amunicją w tej walce są marketingowe deklaracje. Drużyny, kapitanowie drużyn, przed dniem wyborów w ramach autoreklamy „kupują” poparcie licytując obiecankami. Zapewniają nas, że jeśli damy im mandat władzy, to będziemy mieć pełne lodówki, wysokie zasiłki, renty i emerytury, wysokie płace w medycynie, szkolnictwie, policji, becikowe itp. NIKT GŁOŚNO I PRZEKONYWUJĄCO NIE MÓWI, SKĄD WEŹMIE NA TO WSZYSTKO PIENIĄDZE! Na pewno nie z własnej kieszeni – wręcz przeciwnie. W przypadku uzyskania ponad 5 procent poparcia, za zrobienie wody z mózgów wyborcom, drużyna weźmie „należną dolę” z kasy państwowej. Efekt pustych obiecanek oraz „należnych władzy diet” jest taki, że jesteśmy zadłużeni na ponad 500 mld zł i nic nie wskazuje na odwrócenie tego - Ale bryndza! - Władek lat 97 obwieścił mi dziś podczas drugiego śniadania, zajadając się pajdą chleba posmarowaną miękkim, podpuszczkowym serem produkowanym z owczego mleka. - Co chcesz? Ten ser produkuje się przecież w Polsce, Rumunii, Rosji, Austrii, Czechach oraz na Słowacji i Ukrainie. - Masz rację, Adela przytaknął AK-owiec. - Taka bida, że aż bryndza. - W życiu masz tak samo. Najpierw życie cię kruszy, a potem wydaje ci się, że za chwilę już się odwróci, bo zaznajesz odrobiny ciepła, tymczasem akurat wtedy atakuje cię pleśń. - Oidium lactis? - Dokładnie. - I w końcu lądujesz na talerzu biznesmena traktującego cię jako target... - Pożerający cię przedsię- Ilustracja: Ireneusz J. Wójcik San Diego, California http://www.facebook.com/ireneusz.j.wojcik Jesteśmy kibicami permanentnej wojny domowej. Nasze „elity” polityczne we współpracy z mediami serwują nam na okrągło ostrą walkę przedwyborczą a w okresie pomiędzy wyborami rywalizację o wzrost, bądź przynajmniej utrzymanie na wysokim poziomie, szans wyborczych. Zapraszamy d o przeczytan i a n astępn eg o n u meru ! Wyciąga się przeciwnikom Bardziej zdecydowaną drogę politycznym WSZYSTKIE odcięcia się od tego, co serwują PRAWDZIWE, a także NIE- nam „elity” i uniknięcia konsePRAWDZIWE, negatywne kwencji wynikających z naszego elementy z ich życiorysów. zadłużenia jest emigracja. Roztrendu wzrostowego, bądź na- Prawie cały dochód narodowy Wszystko po to, by pokazać – wiązanie to ma dwie wady: nie wet jego wyhamowania. Ozna- w takiej sytuacji będzie musiał zobaczcie, jacy oni są be. My możemy wszyscy czmychnąć i cza to, że każdy dorosły Polak, być przeznaczony na spłatę rat i natomiast jesteśmy krystalicz- nie potrafimy na obczyźnie być nie rencista czy emeryt, ma odsetek od zadłużenia. Emeryci, nie piękni i dobrzy. Na tym po- solidarni. Mamy w genach zakoobecnie do spłacenia itp. 30 ty- służba zdrowia, policja, szkoły lu walki odnosimy znaczące dowane swary. sięcy zł! itp. dostaną co łaska. „sukcesy”. Prowadzenie walki tą amunicją i prezentowanie jej NIKT NAM TEGO ZAIstotną amunicją naszej z lubością przez media powoDŁUŻENIA NIE UMORZY – wojny domowej jest również duje Rodacy, którzy decydują się REALNIE GROZI NAM szkalowanie przeciwników. • Upadek wszelkich autory- na wyjazd, stosują się do znanej BANKRUTCTWO. Ujawnia się, kim był i co robił tetów zasady: „Gdzie dobrze, tam ojjego dziadek, jego ojciec i • Zanik tolerancji w naro- czyzna”. Mówią naszej Najja„Wojna domowa” wreszcie, do jakich organizacji dzie śniejszej – żegnaj. Nie sposób sobie wyobrazić należał i z kim współpracował • Zanik solidarności narożycia w zbankrutowanej Polsce. on sam w swoim życiu. dowej Jesteśmy świadkami największej w naszej historii fali emigracji. Niektórzy szacują, że w ostatnim okresie opuściło nasz kraj aż 2 mln naszych rodaków. Wyjeżdżają wykształceni, aktywni, odważni młodzi ludzie. Zdecydowana większość z nich opuszcza nas NA STAŁE. Wracają wyłącznie chorobliwie sentymentalni, nadmiernie przywiązani do naszej wigilii, święconego jajka, wiejskiej kiełbasy i kiszonych ogórków oraz ci, którym się nic nie udało. Proces zapominania o naszych korzeniach na obczyźnie nie trwa długo. biorca może być z każdej branży - oznajmiłam powstańcowi. - Niby dlaczego? - Bo słowo bryndza pochodzi z języka wołoskiego. Rumuni wymawiając słowo "brânză" mają na myśli ser... Zamilkłam, Władek też oddał się swoim myślom, a ja starałam się przebić przez barykadę jego czoła, by poznać przyczynę jego narzekań. Wprawdzie nietrudno było się domyślić, ja jednak zawsze miałam nadzieję, że mój druh kiedyś mnie zaskoczy. Mimo wszystko indagację rozpoczęłam rutynowo. - Ile chcesz pożyczyć? Władek stłumił uśmiech i udał brak zainteresowania. Wydobył nowy wyraz twarzy, zawieszając na piegach melancholię. - Życie jest takie... - Jakie? - No wiesz... Znów oddaliśmy się zadumie. Byłam gotowa pożyczyć Władkowi maksymalnie 200 złotych, on pewnie też zastanawiał się, ile mogę mu pożyczyć. Żądając zbyt wysokiej kwoty mógł liczyć się z tym, że nie dostanie ani grosza. - Widzisz, Adela - przerwał ciszę AK-owiec - życie jest takie długie, że pieniędzy starcza jedynie do połowy. Zresztą im dłużej żyję, tym dobitniej dochodzi do mnie prawda, że forsa kończy się już w 1/3 długości życia. - Dlatego rząd wysyła 6latków do szkoły. Szybciej zaczną utrzymywać emerytów. - Adela, nie dotrwam do chwili, gdy pierwszoklasiści skończą studia, pójdą do roboty i zaczną mnie utrzymywać. Pożyczysz mi stówę? - Mogę dać 80. - Liczyłem na stówę... Zrobiłam srogą minę, udając, że za chwilę zaprotestuję. Potem wyciągnęłam z portfela banknot 100-złotowy, ciesząc się, że mój gruby plik za nadto nie zeszczuplał. Władek też się ucieszył. Blog Adeli: www.protestadeli.blogspot.com Adela Ideowi patrioci, realnie oceniający sytuację i możliwości finansowe naszego kraju, w takiej zabawie nie mają szans. W takich warunkach polityka to miejsce dla ludzi z rozbudzonymi aspiracjami władzy, dużej odporności psychicznej i posiadającymi talent autopropagandy. Uczciwość, patriotyzm, wykształcenie i kompetencje nie są potrzebne – wręcz przeszkadzają. Zdecydowana większość z nas, poczciwych obywateli RP, ogranicza swoje prawa obywatelskie wyłącznie do biernego kibicowania poczynaniom naszych elit politycznych. Około 60 procent pełnoprawnych obywateli nie odwiedza w dniach demokracji lokali wyborczych. Odpuszczenie konstytucyjnego prawa tłumaczą – żadne ugrupowanie, żaden kandydat nie odpowiada nam tak bardzo, by chciało nam się fatygować do urn. Wszyscy oni są politykami dietetycznymi i troszczą się wyłącznie o swoje interesy. Nie ma kogo wybierać a poza tym mój pojedynczy głos i tak nie ma praktycznie żadnego znaczenia. Nie bierzemy przykładu z naszych starszych braci w wierze i często, w nowej „ojczyźnie”, zamiast sobie pomagać i pielęgnować tradycje narodowe, zamiast dawać dobre świadectwo – nasi emigranci postępują całkiem na odwrót. Często wstyd nam za naszych rodaków, zachowujących się za granicą skandalicznie i w odruchu obronnym, dla dobra dzieci, Polacy na emigracji „rezygnują” z naszego języka i „zgrywają się” na Niemców, Francuzów, Anglików. Pomocny jest w tym „właściwy” kolor naszej skóry i proste oczy. Może naszą sytuację przedstawiam przesadnie pesymistyczne. Chciałem w ten sposób dobitnie powiedzieć moim czytelnikom, że sytuacja w naszej RP jest groźna. Tłumacząc sobie: - „Jakoś to będzie; - system demokratyczny wymaga nauki; - musimy „dojrzeć” do demokracji; - sytuacja sama się unormuje, - wystarczy oddać głos na właściwe ugrupowanie” obudzimy się z ręką w nocniku. W następnych odcinkach w tym cyklu chcę wykazać, że nie powinniśmy czekać na cud, że możemy i powinniśmy sami próbować naprawiać naszą RP. Jak sobie z demokracją radzą inni. Zdzisław Gromada Listopad 2006