Koncert Musica da Camera w salonie krola Fryderyka

Transkrypt

Koncert Musica da Camera w salonie krola Fryderyka
Jak wieść niesie, właściciel późnobarokowego pałacu (obecnej siedziby Gimnazjum
nr 1 w Drezdenku) Gottlob Treppmacher należał do osób szczególnie towarzyskich i życzliwych.
Stąd też w jego progach gościło wiele ważnych postaci ze świata ówczesnej Europy, na czele
z królem Prus, Fryderykiem Wilhelmem III.
Z tej to również przyczyny pałac Treppmachera rozbrzmiewał często muzyką, a z jego
salonów słychać było dźwięki tańców starofrancuskich: menuetów i gawotów.
Koncert noworoczny "Z TAŃCEM PRZEZ WIEKI", który odbył się w sali lustrzano kominkowej pałacu, przeniósł licznie zebranych, lokalnych melomanów do przestrzeni tamtych
czasów. Miejsce spotkania z muzyką kameralną nie było zatem akcydentalne, tak jak gościnne
przyjęcie przez obecnego zarządce, dyrektora Gimnazjum Zbigniewa Kubasika. To szczególne
miejsce, emanujące życzliwością i serdecznością jest kwestią wynikającą z historyczno kulturowej tradycji.
Adekwatnie do pałacowej rangi wykonawcami pierwszego, tak znaczącego koncertu
( ostatniego stulecia) byli artyści reprezentujący najwyższy poziom wykonawczy. Powrót do
dawnej świetności pałacowej kultury, zainaugurowało TRIO FORTEPIANOWE z Poznania: Laura
Sobolewska - fortepian, Anna Ziółkowska - skrzypce, Dagny Musielak - wiolonczela i Jan Świeca
- prowadzący wieczór muzyki. Wykonawcy reprezentowali zasadniczo dwie wiodące instytucje
muzyczno-dydaktyczne stolicy Wielkopolski :dr Laura Sobolewska jest pracownikiem
dydaktyczno-artystycznym Akademii Muzycznej im. I.J.Paderewskiego w Poznaniu, Anna
Ziółkowska
I
koncertmistrzem
Poznańskiej
Filharmonii,
jednocześnie
laureatką
międzynarodowych konkursów skrzypcowych.
W tej samej instytucji artystycznej pracują: Jan Świeca (II koncertmistrz), a także
utalentowana wiolonczelistka Dagny Musielak.
Poznańscy kameraliści, niecodzienne spotkanie ze sztuką muzyczną, rozpoczęli menuetem
Luigi Boccheriniego o lirycznej i pełnej gracji melodyki, która uwypukliła podniosły charakter tego
wydarzenia artystycznego. Wybór muzyki Boccheriniego na ekspozycję wieczoru muzyki był
szczególnie trafny jako, iż włoski mistrz muzyki kameralnej przebywał i tworzył przez okres
dziesięciu lat na dworze króla Prus. Powiązał więc swą postacią dwa odrębne kulturowo obszary:
XVIII i XXI wieku, tworząc niejako efekt iluzyjności.
Z klasycznej stylistyki muzycznej do epoki kultu mitu, symbolu i emocjonalizmu wprowadził
nas Taniec Anitry ze suity instrumentalnej Peer Gynt, (powstałej na podstawie dramatu poety
Henryka Ibsena), norweskiego kompozytora Edwarda Griega. Muzyka tej części suity,
o wyraźnych cechach tanecznych i dynamicznie rozwijającego się głównego tematu muzycznego,
była stylizacją tańca Anitry wykonywanego na cześć głównego bohatera Peer Gynta, uznanego
za proroka.
Poznańskie kameralistki, przenosząc słuchaczy w epokę romantyzmu, zaprezentowały jeden
z wielu tańców węgierskich Johanna Brahmsa, opartych o oryginalne melodie węgierskie, które
przyniosły mu wielką popularność. Muzyka Brahmsa mimo charakteru refleksyjnego,
o specyficznej ludowej zadumie, wniosła w drugim segmencie konstrukcji muzycznej, kontrast
w postaci silnie zrytmizowanego tańca, zainspirowanego folklorem węgierskim.
Ekstensywność klimatu tanecznego, z dominantą melodii lirycznej, poznańskie artystki
wyjaskrawiły wykonaniem części innej suity Peleas i Melizanda o tytule Siciliana, kompozytora
Gabriela Faure.
Po kolejnej zanimizowanej materii dźwiękowej w walcu Cierpienia miłosne o kantylenowej
melodii i marzycielskim charakterze (amerykańskiego kompozytora i skrzypka), Fritza Kreislera,
pojawił się zwiastun stopniowego zwrotu stylistyki muzycznej wieczoru ku tanecznej muzyce
rozrywkowej. Jej zapowiedź stanowił utwór The Entertainer Scotta Joplina, najwybitniejszego
przedstawiciela ragtime'u, stylu który rozwinął się w Ameryce pod koniec XX wieku.
Zwieńczeniem pierwszej części spotkania z muzyką było wykonanie nieśmiertelnego
i popisowego Czardasza, włoskiego kompozytora, Vitorio Montiego. Utwór reprezentujący
mieszaninę nurtu cygańskiego i węgierskiego z wyraźną budową dwuczęściową : powolnej
lassan i szybkiej friski o kapryśnych zmianach tempa, licznych synkopach i nutach
punktowanych, stał się momentem do zaprezentowania wirtuozerii skrzypcowej A.Ziółkowskiej.
Jak przystało nie tylko na tradycje pałacowego muzykowania nastąpiła chwila odpoczynku, od
świata dźwięków, przy dobrej kawie i bogatym stole, obfitującym w owoce i różne słodkie delicje.
Przerwa była okazją do rozmów towarzyskich, dzielenia się wrażeniami, a także wygłaszaniem
pochwał na cześć gospodarza pałacu. To owe schlebianie i chwalenie "pana na salonach" było
nader słuszne, bo przygotował inaugurację spotkań z muzyką w sposób profesjonalny, co było
również wynikiem pracy grupy, oddanych sprawie, nauczycieli i pracowników technicznych. Tzw.
"dwójka" (nie mylić z oceną) już dawno udowodniła, że oprócz pracy dydaktyczno-wychowawczej
może dla lokalnego środowiska uczynić coś znacznie więcej. Ta szkoła (również moja) potrafi się
wznieść ponad miejscowe podziały i animozje oraz wykreować nowe wartości nieznane w innych
ościennych środowiskach. Organizacja tego wydarzenia artystycznego potwierdziła tylko uznane
już, w krajobrazie kulturowym Drezdenka, niezaprzeczalne pozytywne notacje jako propagatora
kultury materialnej i symbolicznej, o czym świadczy także przywrócenie dawnej świetności
późnobarokowego pałacu. Udowodnili jednocześnie, że małe miasto nie musi być synonimem
cynicznego marazmu, karmiącego się wyłącznie plotką, kłamstwem i pomówieniem.
Przerwę towarzysko-konsumpcyjną zakończyły dźwięki strojonych instrumentów lutniowych,
sygnalizujących jednocześnie kontynuację koncertu i powrót do projekcji muzyki
o determinantach tanecznych.
Ekspozycja drugiej części wydarzenia muzycznego stanowiła pewną analogię do pierwszej
(i tylko wyłącznie) z uwagi na jej podniosły i dostojny charakter spowodowany pięknym
polonezem Wojciecha Kilara z filmu Pan Tadeusz. W. Kilar jest jednym z najwybitniejszych
kompozytorów muzyki współczesnej, najczęściej kojarzony z jego znaczącą dziedziną
twórczości, jaką jest muzyka filmowa, ceniona w kraju i za granicą. W tym zakresie
współpracował z wieloma reżyserami filmowymi, szczególnie z Krzysztofem Zanussim, co jest
świadectwem doskonałej symbiozy obu twórców.
W filmach Zanussiego zsynchronizowana z obrazem muzyka Kilara przenika całe dzieło,
potęgując nastrój towarzyszący fabule i idei filmu. Kompozytor operuje stałymi strukturami
dźwiękowymi o wyraźnym rysunku, stosując technikę motywów przewodnich, a jego muzyka jest
wymowna i przejrzysta. Taką właśnie zanimizowaną muzykę z Pana Tadeusza, o wymienionych
wyżej cechach, przypomniało słuchaczom TRIO FORTEPIANOWE z Poznania.
Astor Piazzolla, kompozytor argentyński (żyjący i tworzący w XX wieku) znany jest przede
wszystkim jako twórca ponad trzystu tang. Jego naczelną ideą było wskazanie, iż tango jest
muzyką do słuchania, a nie do tańczenia. Odcina się od pejoratywnych asocjacyjnych związków
tanga ze zmysłowością i rozwiązłością, w wątpliwych miejscach rozrywki. A. Piazzolla jest
odkryciem ostatnich lat, a jego muzyka przeżywa swoisty renesans.
W projekcji muzycznej, poznańskie artystki zaprezentowały trzy tanga: Adios Nonino, Oblivion
i Liebertango.
Dwa pierwsze o podobnej stylistyce, niezwykle refleksyjne i przepojone liryzmem, ewokują
wrażenie alokucji o własnych emocjach, nie tracąc jednak typowej rytmiki tanga, zrealizowanej
w partii fortepianu.
Libertango przezentuje odmieniony materiał muzyczny od poprzednich tang i jest bardziej
zrytmizowane i dynamiczne, ale również o wydźwięku refleksyjnym.
Jego muzyka w sposób niezwykle sugestywny przenika do ukrytych sfer ludzkiej psychiki, a jej
wysublimowana forma nie ma nic wspólnego z asocjacyjnością zmysłową klasycznego tanga
argentyńskiego.
Klimat muzyki rozrywkowej amplifikuje kolejna interpretacja muzyczna Antonio Carlosa
Jobima w The Girl from Ipanema. Kompozytorem tego popularnego tematu muzycznego
a zarazem gitarzysty i pianisty jazzowego jest twórca z Rio de Janerio, który w swym dorobku
posiada wiele kompozycji folkowo-jazzowych, w rytmie samby. W latach 60-tych zasłynął
skomponowaną muzyką do filmu Czarny Orfeusz, a jego wspólne występy z Ellą Fitzgerald
i Frankiem Sinatrą cieszyły się wielką popularnością.
Wdzięczny i melodyjny temat o dziewczynie z Ipanemy, w rytmie samby, uwypuklony został
interesującą aranżacją, w której zasadniczą rolę odegrał fortepian.
Na wieczornej projekcji muzyki zaistaniał także inny amerykański kompozytor musicalowy
i filmowy Jerome Kern, który w latach 30-tych zyskał sławę, po wystawieniu na Brodwayu
musicalu Show Boat.
Poznańskie artystki wykonały, autorstwa tego kompozytora, Smoke Gets in Your Eyes
z musicalu Roberta, który stanowi bardzo popularny temat muzyczny grany w różnych
opracowaniach na odmienny skład instrumentalny. Jego konstytutywną cechą jest piękna,
marzycielska melodia wyjaskrawiona kantyleną.
Zasadniczą część koncertu musica da camera zakończyła projekcja poznańskiego
kompozytora Krzesimira Dębskiego, znanego z pewnoscią z muzyki filmowej. Postawa
wartościująca u słuchaczy koncertu, wyróżniła zdecydowanie utwór Country in E z wyrazistą
melodią i rytmiką w stylu country. Widownia w sposób autogeniczny włączyła się czynnie
w wykonawstwo utworu, wyklaskując charakterystyczny dla tego gatunku schemat rytmiczny.
Na bis, trio instrumentalne ponownie powróciło do klimatu tanga, wykonując Por una Caveza
z filmu Zapach kobiety Claude Gardela, które refleksyjną i spokojną kantyleną wyciszyło
westernowskie emocje muzyki K. Dębskiego, do której powróciło jednak w kolejnym bisie.
Podsumowując projekcję muzyczną z tańcem instrumentalnym w roli głównej, chciałbym się
odnieść do aranżacji prezentowanych utworów, a także samego wykonawstwa. Trio fortepianowe
jest zespołem wykonawczym złożonym z trzech instrumentalistów, którego konstytutywną jej
część stanowi partia fortepianu. Nie tylko realizuje funkcję akompaniamentu instrumentalnego,
ale także wyjaskrawia rytmikę i melodię z uwagi na swe możliwości techniczno-kolorystyczne.
Wypełnia także istotną, w opracowaniach na trio, rolę solistyczną.
Ważną z punktu widzenia percypowalności muzyki jest artykulacja, która stanowi czynnik
wyrazowy i kształtujący linię melodyczną. Uważny słuchacz zaobserwował, iż wykonawcy,
szczególnie skrzypaczka i wiolonczelistka, na różne sposoby wydobywali dźwięki, m.in.
staccato,legato,legatissimo, a także portato.
W opracowaniach prezentowanych utworów, częstym sposobem kształtowania melodii było
tzw. pizzicato, czyli szarpanie strun palcem.
Aranżerem większości utworów była Anna Ziółkowska, która oprócz faktu, iż jest wirtuozem
skrzypiec, zaprezentowała się doskonale w roli osoby, która popularne tematy muzyczne
przełożyła na język wykonawczy. Jej aranżacje cechuje lekkość, wyrazistość i epatia
brzmieniowa, gdzie zasadniczy temat utworu pojawia się w różnych rejestrach poszczególnych
instrumentów tria, które dodatkowo prowadzą ze sobą muzyczne dialogowanie. Muzyczny dialog
instrumentalny ułatwia "odczytanie" pozamuzycznych treści i stanowi istotną wartość interpretacji
utworu muzycznego, czyniąc go łatwiejszym w recepcji.
Jak się okazało , często nieznana terminologia muzyczna nie musi ewokować pejoratywne
asocjacje, jak w przypadku TRIA FORTEPIANOWEGO.
Natomiast w praktyce muzycznej i jej projekcji nie może zabraknąć najważniejszego elementu,
jakim jest PUBLICZNOŚĆ. Każde wydarzenie muzyczne bez jej udziału nie ma żadnego sensu
poznawczo-percepcyjnego i nie może stanowić kulturotwórczego wyróżnika. Niedzielna projekcja
akustyczna, w salonie króla Fryderyka, wykazała identyfikację lokalnego społeczeństwa
z zaprezentowaną wartością muzyczną, dodatkowo, w znakomitym wykonawstwie.
Podobne zdarzenia dostarczają także wiedzy o systematycznym poszerzaniu się kręgu
odbiorców i ich zainteresowań muzycznych, preferujących tzw. wartości wyższe. Jest także
sygnałem dla organizatorów analogicznych przedsięwzięć muzycznych, aby tego typu spotkania
ze sztuką mogły być powtarzalne i systematyczne.
Musica da camera posiada ponadto znamienny i istotny nośnik pewnej ezoteryczności
ułatwiającej percypowalność muzyki, co może się przerodzić na wykształcenie specyficznego
odbiorcy muzyki "komnatowej".
Myślę, że w tym dziele eminentną rolę spełni zespół kulturotwórczych osób związanych
z Gimnazjum nr 1, a także animatorów miejscowego Domu Kultury w Drezdenku współorganizatorów podobnych zdarzeń kulturalnych.
Jan Maćkowski