Z Irminą Ochenkowską i Markiem Jakubiakiem rozmawia Krzysztof

Transkrypt

Z Irminą Ochenkowską i Markiem Jakubiakiem rozmawia Krzysztof
Pora na
normalność!
Z Irminą Ochenkowską i Markiem Jakubiakiem rozmawia Krzysztof Tenerowicz
KT: Upalne lato, końcówka wakacji,
a my umówiliśmy się na rozmowę o
polityce i problemach Polski.
Czy nie wolicie Państwo wzorem
wielu biznesmenów spędzać czas na
plażach Lazurowego Wybrzeża albo
Bali? Dlaczego ludzie, którzy odnieśli
sukces w biznesie, postanawiają
zaangażować się w politykę?
W dodatku po tej „niewłaściwej”
stronie?
sku, i dzieci wychowywać po polsku. Druga strona,
czyli Lis i Michnik, owi „europejczycy”, chcą z Polski
uczynić montownię – taką fabrykę półproduktów
dla Niemiec i całego Zachodu. Mamy pracować za
1,5 tys. zł netto i o nic nie pytać. Siedzieć cicho, bo redaktorzy Lis i Michnik lepiej od nas samych wiedzą,
czego nam potrzeba. Koniec z tym, trzeba odzyskać
Polskę!
Marek Jakubiak: Trudne pytanie (śmiech). Pewnie moglibyśmy sobie siedzieć przez większość roku
gdzieś na Kanarach. Zapewne nawet mogłoby być
miło. Ale w ten sposób Polski nie zmienimy. Nasz
biznes to nie tylko robienie pieniędzy, ale i poczucie
odpowiedzialności za przyszłość – naszą i naszych
dzieci. Nie chodzi o żaden patos, dla nas to sposób
życia i myślenia. Jestem zdania, że tylko przedsiębiorcy będą potrafili wyprowadzić Polskę z zapaści,
w której niewątpliwie się znajduje. A skoro zbyt wielu ludzi biznesu się do tego nie pali, przynajmniej na
razie, postanowiliśmy zacząć od siebie.
Irmina Ochenkowska: Z moich obserwacji wynika, że w wymiarze politycznym to środowiska,
które wiele spraw widzą podobnie. Mówią tym samym językiem, choć gdzie indziej kładą akcenty w
bardzo zbieżnych tematach. Oczywiście są rzeczy,
które je różnią, ale wydaje mi się, że w przyszłości
powinny współdziałać. Każde z tych ugrupowań ma
nieco inne atuty, wspólnie mogłyby stworzyć bardzo
ciekawy profil formacji. W wymiarze ludzkim są to
bardzo mili, zrównoważeni, stuprocentowi mężczyźni, kobiety silne i zaangażowane, dobrze wychowani, wykształceni i szarmanccy. Bardzo mi imponują
swoimi postawami. Jak czytam, co się o nich czasem
pisze, to nie wiem czy śmiać się czy współczuć autorom.
A jak to wygląda z kobiecej
perspektywy? Co Pani sądzi o RN,
KNP i KORWiN?
Co Państwo sądzą o tych „bandytach,
faszystach i oszołomach”,
jak określa „Gazeta Wyborcza” ludzi
Ruchu Narodowego, Kongresu Nowej
Prawicy i KORWiN-u?
W jednym z wywiadów stwierdził Pan:
„Polscy przedsiębiorcy tak jak ja są
narodowcami – bo jak inaczej nazwać
codzienną walkę o byt polskich
firm i utrzymanie miejsc
pracy dla Polaków?”.
Proszę wybaczyć, ale poza Panem
nie znam zbyt wielu ludzi biznesu
sprzyjających narodowcom, a nawet
MJ: Zacznę od atakujących. Kim są? Czyje interesy reprezentują? Newsweek to niemiecka gazeta, a
pan Michnik to człowiek Unii Wolności. Zadaniem
tych środowisk jest przyprawianie przysłowiowej
gęby młodym patriotom. Ludziom dumnym z tego,
że są Polakami, którzy myślą o Polsce, znają polską
historię, chcą, żeby w Polsce mówić i czytać po pol40
IDEE
I POLITYKA
szeroko rozumianej prawicy.
Dlaczego tak jest?
na celu wspieranie młodych uzdolnionych artystów
z pasją i zamiłowaniem do muzyki. Często ich środowiskiem muzykowania i sceną był przysłowiowy garaż. Cieszę się, że udało się nam wyłowić te
perełki, dać im szansę i wiarę, że to co robią ma
sens i uwierzyli w siebie. Obserwuję ich poczynania i to jak się rozwijają, biorą udział w większych
projektach. Nie mają kompleksów. Czasem robimy
to, uwzględniając perspektywę biznesową, czasem
kierujemy się odruchem serca. Chcemy pokazać, że
biznes da się łączyć z wartościami, z kulturą i historią, ot społeczna odpowiedzialność biznesu. Często brakuje nam czasu, ale próbujemy go znaleźć
pogodzić sprawy zawodowe z prywatnymi. Część
z naszych projektów to nie tylko praca, to również
przyjemność.
MJ: Zacznijmy od sprawy podstawowej. Przedsiębiorcy są bardzo zajętymi ludźmi – przede
wszystkim dlatego, że muszą walczyć o przetrwanie i zmagać się z państwem. Resztki wolnego czasu w większości poświęcają zazwyczaj rodzinie.
Wielu z nich ma zdecydowanie narodowe poglądy,
zwłaszcza w wymiarze gospodarczym. Prowadzenie
biznesu w Polsce wiąże się z gigantycznymi podatkami, opłatami na ZUS i często opresyjnym aparatem skarbowym. Wszystko to sprawia, że polskiemu przedsiębiorcy brakuje czasu na działalność
społeczno-polityczną. Często nie ma go nawet dla
najbliższych. Jeśli zmienimy system, wzrośnie aktywność społeczna dużej rzeszy przedsiębiorców, a
zapewniam, że ich poglądy są bardzo zdrowe.
IO: To dla nas zaskoczenie. Drobny gest, który został dostrzeżony i uhonorowany przez władze TPD.
Wiele z naszych decyzji jest spontanicznych. Poza
tym, że warzymy piwo, wydajemy gazetę, wspieramy dzieciaki, młodych sportowców i artystów. W
2009 roku po raz pierwszy zorganizowałam i poprowadziłam Ciechan Cover Festiwal, który miał
(miał, bo było tylko pięć kolejnych jeszcze edycji
przez kolejne lata, może ktoś przejmie pałeczkę i
zechce podjąć się wyzwania i reaktywuje festival)
Jakie działania są dla Państwa
szczególnie ważne?
IO: Jeżeli jakiś sport albo jakaś część historii,
na przykład husaria, są nam bliskie, to się angażujemy. Nie ma przy tym zbyt wiele kalkulacji
(śmiech). Dostajemy wiele próśb dotyczących
różnych inicjatyw bardzo ciekawych . Niestety nie
wszystkie możemy wspierać, chociaż większość
na to zasługuje. Życie jednak ma się jedno, nie
wszystko da się zrobić.
41
myśl.pl
nr 34 (2/2015)
Jakiś czas temu ktoś napisał na
Facebooku: „Ciechan to już nie tylko
piwo, to już sposób życia”. Czy macie
Państwo świadomość, że prowadząc
biznes i działalność społeczną
przyczyniacie się do powstania czegoś,
co można nazwać kulturą picia?
szeliśmy, że są zakłady o skrzynkę Ciechana, czasem
staje się on więc walutą. I to jest fajne.
MJ: Z polską transformacją wiąże się niestety
zalew głupich wzorców i obcych zwyczajów. To nas
drażni. Wolimy to, co dobre i polskie. Takie właśnie
mają być piwa z browarów Grupy BRJ, których symbolem jest Ciechan. Normalne, dobre piwo, dla normalnych, dobrych ludzi. Ot, cała filozofia.
MJ: Mogę zapewnić, że są odruchem chwili. Nasze
wpisy to w 100% jesteśmy my. Nie mamy problemu
z tożsamością, tacy jesteśmy i takie są nasze poglądy. Nie chowamy ich pod płaszczykiem poprawności
politycznej. Piszemy to, co myślimy.
Posty i komentarze Marka Jakubiaka
na Facebooku często rozgrzewają
do czerwoności. Są spontaniczne czy
raczej zaplanowane?
A czy na tle tych poglądów w Państwa
domu dochodzi do różnic zdań?
Państwa wybory, zwłaszcza te
polityczne, nie są jednak typowe.
Słowne potyczki z Dariuszem
Michalczewskim, bojkot lewicowych
środowisk…
Czy odczuwają Państwo przykre
następstwa dokonywania takich, a nie
innych wyborów?
IO: Nie ma takiego problemu, bo niemal zawsze
się zgadzamy. To ułatwia sprawę…
Wróćmy do biznesu. Co dalej z grupą
Browary Regionalne Jakubiak? Planują
Państwo dalszą ekspansję i rozwój?
MJ: Jesteśmy w takim momencie, że aby przetrwać, musimy się rozwijać. Budujemy ogólnopolskie centrum logistyczne pod Strykowem, co
usprawni naszą dystrybucję. Naprawdę sporo inwestujemy. Idziemy do przodu. Dzisiaj otwarcie
browaru to dziesiątki milionów złotych, i to są już
poważne wyzwania finansowe. Nieco w tle są inne
nasze przedsięwzięcia, np. gastronomia – dwie restauracje w Ciechanowie i warszawska restauracja
Ciechan na Foksal. Obserwujemy, uczymy się. Gdy
się nauczymy tego biznesu i będziemy mieli pewność, że na tym naszym formacie gastronomicznym
można zarobić, to wtedy biznesplan będziemy pisali dla innych. Rozważamy m.in. opcję, aby ludzie
otwierali nasze restauracje na własny rachunek.
IO: Nie, mnie nigdy nie spotkała z tego tytułu
żadna przykrość, wręcz przeciwnie. Czasem zaskakuje mnie, że ludzie mówią o Ciechanie – na spotkaniach, gdzie nie zdradzam czym się zajmuję, a mówią szczerze. Na szczęście na ogół dobrze (śmiech)!
Po dekonspiracji jest duże zaskoczenie, ale muszę
przyznać, że najczęściej spotykam się z bardzo pozytywnymi reakcjami.
Często też słyszę od ludzi: „Ale ty jesteś normalna!”. Mówię wtedy: „A jaka powinnam być?”. Najwyraźniej zdaniem niektórych pracownik Ciechana
musi pożerać małe dzieci na śniadanie (śmiech). A
tymczasem...
…jest miłą, uśmiechniętą blondynką?
Polityka i biznes. Są różne zdania na
temat tego, czy to dobre połączenie.
Czy czuje się Pan już politykiem?
IO: Właśnie! Jedno to łatka przyklejana przez niektóre środowiska, a drugie to rzeczywistość. Na co
dzień słyszymy wiele ciekawych, pozytywnych opowieści. Ludzie cieszą się, że mogą się napić Ciechana. Często opowiadają, jak go zdobywali, a trzeba
pamiętać, że jeszcze kilkanaście miesięcy temu nie
zawsze było to łatwe. Teraz też nie jesteśmy wszędzie jak piwa , których reklamy oglądamy, ale prawdą jest, że poszerzamy zasięg dostępu. Mamy frajdę,
kiedy fani naszych piw, bo nie tylko w portfolio jest
Ciechan, to też Lwówek, Bojan, Tenczynek przyjeżdżają osobiście do naszych magazynów po jedną lub
nawet kilkadziesiąt. Twierdzą, że Ciechan najlepiej
smakuje właśnie prosto z magazynu (śmiech). Sły-
MJ: Trochę tak. Pierwszym objawem jest ból głowy (śmiech). Wiele wskazuje na to, że wystartuję
w najbliższych wyborach, otwierając płocko-ciechanowską listę Pawła Kukiza [rozmowa odbyła się
końcem sierpnia – przyp. red.]. Rubikon został zatem przekroczony.
Po co to Państwu?
MJ: Dla mnie polityka to załatwianie konkretnych spraw. Nie czcze gadanie, markowe garnitury i
sztuczne uśmiechy, tylko konkret. Zwłaszcza w spra42
Ale czy realne? Gdzie szukać większości
dla takiego rozwiązania? Przecież
aparat państwa, armia urzędników,
musi mieć zajęcie.
MJ: No tak. Tylko dlaczego my musimy za to płacić? A propos państwa, jakiś czas temu poznaliśmy
panią Jadwigę Paprocką, prezes miejsko-powiatowego oddziału TPD w Ciechanowie. To kobieta-anioł, pomaga zupełnie bezinteresownie osobom
niepełnosprawnym, także dzieciom. Jakoś nimi
państwo się nie interesuje i nie zajmuje. Musi chodzić od drzwi do drzwi i prosić o wsparcie różne
podmioty, które wyręczają państwo. Słuchamy pani
Jadwigi i jedyne, co jej mogę powiedzieć, to że jest
mi wstyd, że musi prosić. Gdzie jest państwo? Dlaczego te dzieci nie mogą się wychowywać w godnych
warunkach?
Rozmawiam z panią Paprocką, a potem słucham,
jak w telewizji podobno lewicowa pani Barbara Nowacka twierdzi, że tylko lewica jest prospołeczna.
Oglądam program dalej i co słyszę? „Będziemy dystrybuować środki zgodnie z zapotrzebowaniem społecznym”. To jakiś absurd! Kiedyś to się nazywało
„Janosikiem”. Zbój napadał, zbój zabierał co chciał
i rozdawał biednym…
Co Państwa zdaniem stanowi aktualnie
największy problem i barierę
dla przedsiębiorców?
Tyle, ile chciał…
MJ: Po pierwsze, księgowość memoriałowa [zasada w rachunkowości mówiąca, że w księgach rachunkowych przedsiębiorstwa należy ująć wszystkie
przychody i koszty dotyczące danego roku obrotowego, niezależnie od rzeczywistego terminu ich zapłaty
– przyp. red.]. Po drugie, poziom skomplikowania
VAT-u. Po trzecie, istnienie mechanizmów umożliwiających obcym firmom ucieczkę z podatkami poza
granice naszego państwa. Jestem zwolennikiem likwidacji CIT-u.
Wyobraźmy sobie życie przedsiębiorcy, który ma
do zapłacenia tylko jeden podatek – podatek dochodowy. Zarobił 1 mln – odprowadzi 10 tys. zł. Koniec, kropka. Dzisiaj mamy CIT, który umożliwia
organom skarbowym maltretowanie przedsiębiorcy kontrolami. Takie kontrole sprawdzają koszty,
amortyzację, i Bóg raczy wiedzieć co jeszcze. Pytam: po co? My mamy w naszej firmie już ośmiu
księgowych, a na konsultacje przychodzi jeszcze
dodatkowo biegła księgowa. Teraz zatrudniamy
jeszcze jedną specjalistkę. Przecież to jest jakiś dom
wariatów! Należy zlikwidować CIT, wprowadzić jeden prosty podatek dochodowy. A wtedy w Skarbie
Państwa pojawi się – uwaga – trzy razy więcej pieniędzy. Proste?
MJ: Właśnie. Taka retoryka prowadzi do sytuacji, że ludzie potrzebujący pomocy nie otrzymują
jej. Kto ma ją sensownie przydzielać? Urzędnik z
ministerstwa ze swoją warszawską perspektywą?
Gdzie była ta lewica, gdy całe rodziny musiały jechać za chlebem do Wielkiej Brytanii, Niemiec czy
Holandii?
IO: Politycy bardzo chętnie obiecują, a czasem nawet zawczasu dzielą – tyle tylko, że niemal zawsze
nieswoje. Słowem, nie kierują się potrzebą, tylko interesem partyjnym. My, gdy decydujemy się komuś
pomóc, nie mówimy mu: zapisz się do kolejki i czekaj na swoją kolej. Na tyle ile możemy wspieramy.
MJ: Posłowie mają jednak aktualnie inne problemy na głowie. Kombinują, jak zapewnić sobie dożywotnie emerytury w wysokości 6 tys. zł,
a wiele dzieci nie dojada. Gdy prezydent Andrzej
Duda w swoim przemówieniu zwrócił uwagę, że
są w Polsce dzieci, które głodują, buczeli. To najlepszy komentarz. Zdrowa gospodarka sprawi, że
przywrócimy ludziom godność, z której dzisiaj są
okradani. Obywatele będą chodzili na wybory i na
referenda, będą szanowali swój własny głos i kraj.
Poczują, że oddając głos, mają na coś wpływ, o
43
myśl.pl
nr 34 (2/2015)
IDEE
I POLITYKA
wach gospodarczych. Dużo w ostatnich latach było
mówienia, niewiele zrobiono. Skoro nie udało się
politykom, spróbuję sam. Polacy potrzebują trochę
spokoju, zasługują na to, by ważne sprawy zostały w
końcu załatwione. Tymczasem wielu z naszych polityków kombinuje jedynie jak wyciągnąć od obywateli pieniądze i jak je dystrybuować według własnego
uznania.
IO: Jest dokładnie tak, jak mówi Marek. My,
przedsiębiorcy, doświadczamy tego na co dzień.
Rząd obciąża nas kolejnymi podatkami, a jednocześnie robi coś jeszcze gorszego: próbuje wmówić pracownikom, że to pracodawcy odpowiadają
za gorsze warunków pracy. To pracodawca przycina pensje, zmniejsza przywileje, wykorzystuje.
Pora skończyć z tym kłamstwem. My już mamy
to za sobą i jesteśmy uodpornieni, że ciągle się
nas zaskakuje, ale pora pomóc młodym, przedsiębiorczym Polakom, którzy mają pomysł na siebie
i własny biznes. Teraz ich energia jest tłumiona,
a finalnie zostają zmuszeni do podjęcia decyzji o
emigracji.
czymś decydują. Mając pracę i cel, będą dumnymi
ludźmi.
przy niskiej frekwencji byłby słaby, inicjatywa firmowana przez państwa Elbanowskich okazałaby
się czerwoną kartką dla propozycji rządu. Wówczas naród ma bezpośredni wpływ na decyzje podejmowane w państwie. Inny przykład? Dzisiaj PO
mówi: gender, gender… A Kościół i naród negują:
nie chcemy tego! Bierzemy sprawy w swoje ręce,
zbieramy podpisy przeciw. I po sprawie!
To jest nieprawdopodobnie skuteczny sposób
wyrażania przez społeczeństwo sprzeciwu wobec
decyzji rządzących. Jednocześnie nie ma obaw, że
będzie nadużywany. Nie jest bowiem łatwo zebrać
100 tys. podpisów jak przy społecznej inicjatywie
ustawodawczej, a co dopiero przykładowe 6 mln.
Obecnie rządzący robią wszystko, aby jak najmniej ludzi poszło do wyborów. Idą tylko ci, którzy
są zainteresowani. Co będzie w przypadku kiedy
wprowadzimy głosy elektorskie? Politycy będą
zabiegać o to, żeby liczba głosujących przypadających na jednego posła była jak najwyższa. Wtedy
jego mandat jest mocny i trudniej podważyć decyzję podjętą przez Sejm.
Jak do tego doprowadzić?
MJ: Mam taki pomysł, który przywróci podmiotowość obywatelom w wymiarze ustrojowym.
Swoista recepta Jakubiaka (śmiech). Chodzi o
zmianę systemu podejmowania decyzji w państwie. Moim zdaniem siła mandatu poselskiego
powinna zależeć od frekwencji w wyborach do
parlamentu. Sejm wybrany przez 40% uprawnionych do głosowania ma przecież słaby mandat, a
mimo to jest reprezentacją całego narodu. Uważam, że społeczeństwo powinno mieć możliwość
blokowania decyzji Sejmu poprzez zbieranie odpowiedniej liczby podpisów pod protestem w
określonej sprawie.
Coś w rodzaju mądrego veta?
MJ: Tak, mądre veto. Obywatele mogą sprawić, że
dany projekt ustawy nie przejdzie. Bat dzierży w rękach społeczeństwo.
Jak obliczyć, ile podpisów potrzeba do
obalenia projektu przegłosowanego
przez Sejm?
Tymczasem musimy funkcjonować w
warunkach, które obowiązują. Jaki
wynik obozu antysystemowego uzna
Pan za sukces?
Według mnie przydatny do tych wyliczeń byłby system głosów elektorskich. Jeśli do wyborów
idzie połowa Polaków uprawnionych do głosowania – 15 milionów ludzi – i wybiera 460 posłów,
to współczynnik do wyliczenia głosów elektorskich
liczymy: 15 000 000 : 460 = 32 609 głosów. Zakładamy hipotetycznie, że jakaś ważna obywatelsko
sprawa zebrała poparcie 1 mln osób, to dzielimy tę
wartość przez współczynnik i otrzymujemy określoną liczbę głosów elektorskich za danym projektem. W ten sposób społeczeństwo może realnie
sprzeciwiać się ustawom „przeciwspołecznym”,
innymi słowy zyskuje możliwość zablokowania
oczywistych absurdów władzy, których niestety w
naszym kraju dziś nie brakuje. Obecnie autorom
prawnych bubli wydaje się, że pozjadali wszystkie
rozumy, bo raz wybrani rządzą się przez 4 lata według własnego widzimisię lub interesu partii. Przy
wprowadzeniu głosów elektorskich obywatele zyskaliby realne prawo głosu. A prawo trzeba pisać w
taki sposób, by co miesiąc nie pytać się czy dobrze
i go w nieskończoność nie poprawiać.
Wyobraźmy sobie taką sytuację: 6 mln ludzi
podpisało się pod postulatem o nieposyłaniu 6-latków do szkoły. Jeśli mandat posłów wybranych
MJ: Jeśli antysystemowcy pod przewodnictwem
Pawła Kukiza na ostatniej prostej kampanii będą w
stanie się skonsolidować i zmobilizować, to uważam
że w naszym zasięgu jest duży procent głosów, mocne społeczne poparcie. Aby tak się stało, trzeba jednak zakasać rękawy i ruszać z kampanijną robotą.
Gorąco do tego zachęcam. To będzie początek odzyskiwania Polski.
Bardzo dziękuję Państwu za rozmowę.
IO: My również dziękujemy i serdecznie pozdrawiamy Czytelników „Myśl.pl”.
Marek Jakubiak - założyciel, właściciel oraz prezes Grupy BRJ
(Browary Regionalne Jakubiak). Przez spółki zależne wydawca
tygodników regionalnych, portalu internetowego, telewizji i radia. Organizator imprez kulturalnych i branżowych. Wspiera też
m.in. dzieci i sportowców z powiatu ciechanowskiego. Inicjator
akcji „Husaria Przed Pałac”. Kandydat na posła, lider płocko-ciechanowskiej listy KUKIZ’15 w wyborach 2015 r.
Irmina Ochenkowska - wiceprezes Browarów Regionalnych
Jakubiak, szefowa spółki Gambrynus, inicjatorka szeregu działań
społecznych i charytatywnych Grupy BRJ, np. wsparcie dla PCK
czy dofinansowanie sportu dzieci i młodzieży.
44