FELIETON - Magellanum.edu.pl
Transkrypt
FELIETON - Magellanum.edu.pl
W numerze: FELIETON A po wakacjach trochę o czasie wolnym… Co zamiast ACTA? Zalety posiadania Rodzeństwa Czy warto być asertywnym? Od game boy`a do smartfona Halloween Ludzkie sprawy podsłuchane w środkach komunikacji miejskiej Problemy dzisiejszej młodzieży CZYTELNIA ,,Droga Jesień!” ,,Jesienny Park” RECENZJE ,,Olimpijscy Herosi” ,, Magnus Chase i Bogowie Asgardu. Tom I. Miecz Lata” FELIETON „A po wakacjach trochę o czasie wolnym…” Czas wolny. Co tak naprawdę kryje się pod tym pojęciem? Do czego jest nam on potrzebny? Jaki ma wpływ na ludzi w różnym wieku? W tym artykule będzie poruszony właśnie ten temat, ale w takim „luźnym”, wakacyjnym klimacie. Spróbuję odpowiedzieć również na powyższe pytania. W czasie wakacji każdy uczeń miał czas tylko dla siebie. Jedni z nas pracowali, inni wyjeżdżali, kolejni zwiedzali, a jeszcze inni po prostu odpoczywali. Mieliśmy tę cudowną i niczym nieograniczoną wolność. No może trochę ograniczoną, ale to tylko kwestia daty. Myślę, że jest mało osób, które zmartwiłoby zakończenie roku szkolnego, czy to, że wakacje trwają długie ponad dwa miesiące. To rzecz naturalna i normalna. Dlaczego? Każdy człowiek niezależnie od płci, wieku, zawodu, czy sprawności potrzebuje odpoczynku, czyli tego wcześniej wspominanego czasu wolnego. Ludzie w tak młodym wieku jak uczniowie gimnazjum czy liceum cały czas się rozwijają. Chodzi mi tutaj o rozwój fizyczny, psychiczny, emocjonalny. Pomijając już fakt, że człowiek jak rośnie, to kształtuje się wiele jego zachowań i postaw życiowych, społecznych. Uczy się życia i funkcjonowania w społeczeństwie. To oczywiste, że musimy się w tym wieku uczyć, bo jest to nasz obowiązek. Aczkolwiek pojawia się pytanie: gdzie są granice? Czy nastolatek z burzą hormonów i natłokiem obowiązków szkolnych i domowych jest w stanie sprawnie funkcjonować i rozwijać się prawidłowo? Nie sądzę. Brak czasu na sen, spędzanie czasu z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi. Każdy człowiek ma jakieś pasje, hobby, które chciałaby realizować i poświęcać na nie czas. Warto mieć chwilę na swoje zwykłe, prywatne przemyślenia, na poważne i istotne tematy. Bardzo to wszystko smutne. Młody człowiek w całym tym systemie szkolnym, kolejnymi zmianami zachodzącymi w systemie oświaty może się łatwo pogubić. Często jest tego wszystkiego za dużo, a nastolatkowie nie dają sobie niestety z tym rady. Jak to wszystko powstrzymać? Czy da się coś zmienić? Martyna Zagacka, II ALO FELIETON Co zamiast ACTA? Zacznijmy może od tego czym było ACTA, czyli Anti-Counterfeiting Trade Agreement (pol. Umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu towarami podrabianymi). Pracę nad Anti- Counterfeiting Trade Agreement były prowadzane, za zamkniętymi drzwiami, przez władze: Stanów Zjednoczonych Ameryki, Japonii, Kanady, Unii Europejskiej, Konfederacji Szwajcarskiej, Związku Australijskiego, Meksykańskich Stanów Zjednoczonych, Królestwa Marokańskiego, Nowej Zelandii, Republiki Korei oraz przedstawicieli dużych korporacji ze Stanów Zjednoczonych Ameryki. Umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu towarami podrabianymi oficjalnie miała chronić przed podróbkami i piractwem. W rzeczywistości naruszyłaby wolność słowa w internecie oraz nałożyłaby obowiązek monitorowania danych wysyłanych i pobieranych przez internautów, w tym inwigilacji korespondencji elektronicznej. Dodatkowo Anti-Counterfeiting Trade Agreement zakazałaby produkcji zamienników leków, co pozbawiłoby możliwości leczenia ogromne grupy ludzi, oraz zakładała dokładne przeszukiwanie bagaży osób przekraczających granice w poszukiwanie podrobionych dóbr. To przecież sytuacja rodem z czasów istnienia bloku wschodniego, gdy na granicy państw podlegających Związkowi Socjalistycznych Republik Radzieckich, każdego traktowano jak potencjalnego przestępcę. Umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu towarami podrabianymi uderzała również w firmy programistyczne jak i programistów open-source na korzyść wielkich korporacji jak Microsoft, Adobe, itp. Bowiem zakazałaby tworzenia alternatywnego oprogramowania do obsługi poszczególnych formatów plików. Pozbawiłoby to również użytkowników komputerów możliwości wyboru z jakich programów chcą korzystać. Przywodzi to skojarzenia z powieścią George'a Orwella Rok 1984, w której obywatele zdolni do samodzielnego myślenia, są poddawani całkowitej inwigilacji. Nieprzyjemna wizja, prawda? Na szczęście jednak Anti-Counterfeiting Trade Agreement została zablokowana przez protesty obywateli. Należy jednak odpowiedzieć na pytanie: co teraz? Na to właśnie spróbuję udzielić odpowiedzi. Ktoś mógłby zapytać, czy skoro umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu towarami podrabianymi była zła, to czy zamiast niej jest potrzebne cokolwiek innego? Dlaczego należy walczyć z podrobionym towarem i łamaniem praw autorskich? Dlaczego nie pozostawić wszystkim wolnej ręki? Czyż wtedy nie triumfowałaby wolność, a przez nią lepszy świat? Otóż przy takim rozumieniu wolności świat zrobiłby krok w stronę antyutopii, lecz odwrotnej niż w książce Rok 1984. Pewnie czytelniku zapytasz jak to w ogóle możliwe, by było coś takiego jak antyutopia odwrotna do tej z dzieła George'a Orwella. Przykład taki dał scenarzysta Ken Levine, pracując dla studia 2K Boston. W swojej fabule wykreował miasto, które swą idealność zawdzięczało wolności uzyskanej poprzez odrzucenie między innymi: przysięgi Hipokratesa, zasad etycznych, zasad moralnych, religii. Co doprowadziło do straszliwych w skutkach eksperymentów genetycznych i wojny domowej. Tak więc, czy na pewno chcesz by świat do tego zmierzał? Przechodząc zaś do konkretów, gdyby nie istniała ochrona znaków towarowych jakbyś odróżnił, czy dajmy na to komputer, który kupujesz jest oryginalnym produktem firmy Apple, pracującym pod napisanym i zoptymalizowanym pod kątem jego podzespołów systemem OS X, czy też zlutowaną mieszaniną najtańszych, chińskich podzespołów, które z osobna mają takie same parametry, ale przez których wzajemną niekompatybilność nie da się poprawnie zainstalować żadnego systemu. Pytanie też jest skąd wtedy wynalazca, artysta, czy programista miałby mieć pieniądze na życie? Przecież, gdyby kopiowanie ich dzieł było legalne, nikt nie dał by im pieniędzy. Z tego powodu, aby przeżyć musieliby zająć się czymś innym, bardziej materialnym. Zaś świat bez wynalazków i sztuki zacząłby cofać się w rozwoju. Nie miałbyś więc żadnych nowych książek do przeczytania. Muzyka ograniczyłaby się do ulicznych i klubowych grajków. Co najwyżej filharmonie przetrwałyby dzięki koneserom muzyki na żywo. W sektorze oprogramowania zaś istniałoby tylko open – source. Tylko że nie powstawałoby jako alternatywa dla systemów zamkniętych, a na zasadzie, że ktoś w wolnej chwili lub dla własnej potrzeby coś napisał i udostępnił. Nie powstałaby już również żadna zaawansowana gra komputerowa, czy konsolowa przy której mógłbyś się oderwać uczestnicząc w fabule. Powstawałyby jedynie hobbystyczne gierki, tak jak niegdyś „Tetris” autorstwa Aleksieja Pażytnowa lub oryginalne „Prince of Persja” z tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego dziewiątego roku, autorstwa Jordana Mechnera. Nie wiem jak ty czytelniku, ale ja nie chciałbym żyć w takim świecie, co najwyżej gry przełknąłbym. Cała reszta to ponura wizja. Skoro więc wyjaśniłem już dlaczego Anti-Counterfeiting Trade Agreement było nie do przyjęcia i dlaczego nie może istnieć w tej kwestii brak regulacji, sądzę że zadajesz sobie pytanie, co w takim razie pozostaje? Odpowiedzią na twoje pytanie jest aurea mediocritas, czyli złoty środek. Uprzedzając pytanie, czym jest ten złoty środek, odpowiem. Jest to uniwersalna idea filozoficzna popularna w starożytności i średniowieczu. W objaśnieniu posłużę się fragmentem ody Horacego. Auream quisquis mediocritatem diligit, tutus caret obsoleti sordibus tecti, caret inuidenda sobrius aula W tłumaczeniu A. Lama brzmi to: Kto złoty sobie upodobał umiar, ten się uchroni przed nikczemną nędzą i przed zawiścią, która zawsze ściga bogate dwory Pewnie teraz myślicie, że tłumacz popełnił błąd, bo nie ma u niego słowa środek. Otóż nie, ponieważ w starożytności środek nie był środkiem w sensie geometrycznym, czyli punktem dokładnie pomiędzy jednym a drugim, ale stan który zachowuje równowagę pomiędzy wadami i zaletami dwóch skrajności. Jak to osiągnąć? Należy stworzyć takie prawo, które nikogo nie faworyzuje ani nikogo nie krzywdzi i nie pozbawia szans. Przede wszystkim należy uporządkować problem ze Związkiem Autorów i Kompozytorów Scenicznych, który ze stowarzyszenia mającego chronić twórców zmienił się w organizacje ściągającą haracze za przyzwoleniem władz III Rzeczypospolitej Polskiej. Chodzi tu o takie patologie jak karanie finansowe za przetwarzanie utworów na licencji wolnej lub Creative Commons w sposób zgodny z daną licencją. Złodziejstwem, (bo inaczej nie można tego nazwać) jest to, że w cenę dysków twardych wliczona jest opłata dla Związku Autorów i Kompozytorów Scenicznych, która argumentuje się poprzez twierdzenie, że możliwe jest, iż na dysku twardym zapisze się nielegalnie muzykę, a skoro taka możliwość istnieje, to na pewno tak się stanie. Ja na ten przykład w swoim komputerze trzymam kopie zapasowe kupionych w sklepie płyt. Tak więc w cenie płyty płace opłatę dla Związku Autorów i Kompozytorów Scenicznych, to jeszcze w cenie dysku również. Na jakiej podstawie muszę dawać pieniądze dwa razy? Na dodatek pracuję aktualnie nad skonstruowaniem frezarko – skanera. Urządzenie to, będzie miało za zadanie zeskanować trójwymiarowy element, który zrobiłem do robota, modelu kolejowego, czy innego drobiazgu, oraz wyciąć z bloku materiału kopie wcześniej zeskanowanych przedmiotów. Wszystkie skany znajdować się będą ma umieszczonym w maszynie dysku twardym w formie surowej, nieczytelnej dla człowieka. Dlaczego więc w takim razie muszę od tego odprowadzić opłatę dla Związku Autorów i Kompozytorów Scenicznych? Przecież ani czujniki, ani silniki, ani wiertła nie korzystają z muzyki, a tym bardziej nie pobierają jej nielegalnie z internetu, do którego nie będą mieć podłączenia. Gdzie tu uczciwa relacja pomiędzy twórcą i konsumentem? Ja jej nie widzę. Według mnie, to powinno działać tak, że taka organizacja monitoruje co się dzieje i w przypadku, gdy pojawi się sprawa, że ktoś łamie zasady licencji, powinna pomóc w dojściu do swoich praw twórcy. Twórcy zaś powinni żyć za to, co otrzymają w ramach umowy z na przykład wytwórnią płytową lub samemu. Mamy w Polsce przykłady artystów, którzy działają w pełni niezależnie od Związku Autorów i Kompozytorów Scenicznych i utrzymują się z muzyki. Sytuacja z oprogramowaniem tworzonym przez pojedyncze osoby powinna wyglądać analogicznie. Zaś w przypadku firm programistycznych firma musi mieć prawo do obrony przed nielegalnym kopiowaniem programu. Dodatkowo jednak zaprzestanie wsparcia dla programu powinno być równoznaczne z uwolnieniem licencji. W ten sposób skończyłyby się sytuacje patowe, gdy ktoś musi użyć określonego programu, ale nie może go kupić, bo firma go wycofała oraz gdy ktoś nie może korzystać z programu, za który zapłacił, przez błąd w nim, a producent stwierdza, że wsparcie wygasło i nie naprawi błędu. Oprócz tego w przypadku likwidacji firmy wszelkie licencje, które nie zostały sprzedane/przekazane powinny być kasowane, a program stawać się ogólnodostępny. Kolejna kwestią są formaty plików. Nie powinny być one licencjonowane, a od dobrej woli twórcy powinno zależeć, czy udostępni jego dokumentacje, czy nie. Każdy miałby więc prawo by stworzyć alternatywny program do obsługi pliku danego typu. Jeszcze inną sprawą są sterowniki do podzespołów i urządzeń komputerowych. Jeżeli producent nie chce tworzyć wieloplatformowych sterowników lub sterowników otwartych powinien mieć obowiązek udostępnienia tej części dokumentacji, która pozwoli społeczności open - source lub innej firmie stworzyć dany sterownik. Narzucanie, że musisz używać określonego systemu, bo dla innych nie ma sterowników do twojego komputera jest praktyką nieuczciwą. Na rynku towarów należało by wprowadzić rozróżnienie na podróbkę i odpowiednik. Każdy powinien mieć prawo stworzyć i sprzedawać odpowiednik danego produktu pod warunkiem, że zaznaczą, że to odpowiednik, a nie oryginalny produkt, tak aby klient wiedział co kupuje i mógł świadomie podjąć ryzyko gorszej jakości, oraz nie stworzył go dzięki nielegalnie zdobytym danych o oryginale. Nie może być również prawa by, na przykład producent drukarki w umowie gwarancyjnej umieszczał zapis, że użycie zamiennego tonera jest utratą gwarancji. Aktualnie zaś dochodzi do chorych sytuacji, gdy konsument który wykupił dodatkową gwarancję ubezpieczającą od zalania, przynosi do serwisu drukarkę, z której wycieka kawa, a pracownik serwisu stwierdza, że winną awarii jest nieoryginalny tusz i naprawa nie może być wykonana. Dodatkowo prawo powinno mieć zapis że jeżeli film, książka lub inne dzieło zagraniczne nie ma dystrybucji w danym kraju, to wolno w celach niekomercyjnych stworzyć i rozpowszechniać tłumaczenie w ojczystym języku. Zasada ta nie może również działać wstecz, co można zaobserwować przy japońskich mangach i anime. Gdy są niedostępne w Polsce to powstają tłumaczenia fanów umieszczone w internecie, zaś gdy jakaś firma zauważy, że dane dzieło cieszy się popularnością kupuje prawa do dystrybucji w Polsce i zaczyna ścigać o łamanie praw autorskich wolne tłumaczenia dokonane wcześniej. Jak dokładnie powinno wyglądać takie prawo? Na ten temat nie będę się wypowiadał, ponieważ nie jestem prawnikiem, ani ekonomistą. Pozostanę jedynie przy tych wytycznych, które napisałem powyżej. Pozwolę sobie jednak zasugerować jak powinno wyglądać opracowanie takiego prawa. W drodze konsensusu powinien przygotować je odpowiedni zespół, którego praca musi być publiczna i dostępna. Kto powinien być w takim zespole? Sądzę, że prawnicy, ekonomiści, przedstawiciele średnich i małych firm, związków artystycznych, zrzeszeń freelancerów i urzędów ochrony konkurencji oraz rzecznicy praw obywatelskich. W żadnym wypadku nie mogą być to politycy. Historia przecież pokazuje, że najdoskonalsze reformy w II Rzeczypospolitej Polskiej były dokonane przez pozaparlamentarne rządy „fachowców”. Nie mogą być w zespole również osoby w jakikolwiek sposób związane z wielkimi korporacjami, ponieważ maja one wystarczające środki by wpłynąć na prace, by ich owoc był z korzyścią dla nich. Bardzo ważną rolę odgrywać będą również konsultacje społeczne, które należy przeprowadzać na każdym etapie prac. Dziękuje Ci za uwagę drogi czytelniku. Mam nadzieje, że odpowiedziałem Ci na pytanie „Co zamiast umowy handlowej dotyczącej zwalczania obrotu towarami podrabianymi?” w sposób, który nie pozostawia wątpliwości i w pełni Cię zadowala. Adrianna Andrzejewska, III ALO FELIETON „Zalety posiadania Rodzeństwa” Nie lubię go! Po co mi rodzeństwo? Tak nieraz powiedział niejeden brat, czy siostra. Posiadanie rodzeństwa może być męczarnią, tak jak najlepszą rzeczą, która nas może spotkać. Co mówią na to jedynaki, pozbawione towarzystwa, rozpieszczane przez rodziców? Wyrywanie włosów, zabawek z rąk i docinki. Kogo Mama bardziej kocha? Kto jest szybszy? Ciągła rywalizacja i kłótnie. Nieraz ktoś wylądował ze złamaną ręką, czy wybitym okiem. Osobiście dzięki mnie brat ma dwa szwy na głowie, nie zapominając o mnie - sama paraduję z blizną pod okiem spowodowaną bliskim kontaktem z metalowym samochodem mojego młodszego brata. Najgorsze było to, gdy dowiedziałam się, że nie będę miała siostry. Widok mamy tulącej małego chłopca owiniętego kocykiem w czerwono - zielone groszki był dla mnie oszałamiający, jak się później okazało był to Ksawery istny potwór. Ale, czy są oni, aż tak okropni? Nie mają żadnych zalet? Wyobraźcie sobie sytuację, kiedy rodziców już nie będzie, a zostanie ta niesforna siostra, kiedyś zabierająca ubrania, czy brat wyrywający głowy ukochanych lalek. Zostaniemy sami bez oparcia bliskiej nam osoby, mający wyrzuty sumienia za lata nienawiści. Traktując ich źle w przeszłości ,zwróci się do nas karma, jaką jest brak towarzystwa kogoś, z kim można porozmawiać o wesołych latach dzieciństwa, bądź o codziennym życiu. Wsparcie jest nam potrzebne przez całe życie. Osoby, które posiadają młodsze rodzeństwo uczą się dzielić, uczą się samodzielności oraz opieki nad drugim człowiekiem. Są oni wzorem do naśladowania dla młodszego rodzeństwa. Stają się oni przykładem, istnym ideałem. Uczą się od nas, próbują być jak oni. Przede wszystkim, dzięki nim uczymy się miłości, uczymy się kochać drugiego człowieka nie zważając na okoliczności. Jesteśmy wstanie kochać i akceptować, przychodzi nam to z łatwością. Posiadanie rodzeństwa i obcowanie z nim na co dzień jest jak maraton, tylko nie trwa on parę godzin, a parędziesiąt lat. Jeżeli od najmłodszych lat będziemy ich szanować jesteśmy w stanie uzyskać przyjaźń na całe życie. Na co dzień obcujemy z różnymi ludźmi, którzy pochodzą z różnych rodzin. Jak to jest, gdy nie ma się rodzeństwa? Istnieje wiele tez świadczących o wyższości jedynaków. Poświęca się im więcej czasu, mają więcej rzeczy dla siebie. Istnieje przekonanie o samolubnych jedynakach, jest to jednak zależne od osoby i jej charakteru. Posiadanie rodzeństwa to zarówno przyjemności jak i obowiązki. Dzielenie się, pomoc młodszemu, starszemu bratu, czy siostrze nie powinna być nam straszna. Świadomość, że jest ktoś identyczny, z tej samej krwi i kości, żyjący z nami od najmłodszych lat i będzie z nami do końca naszych dni, powinna dać nam do zrozumienia, że nie ma nic lepszego niż rodzeństwo. Julia Margas Felieton Czy warto być asertywnym? Każdy z nas był za pewnie w sytuacji, w której nie wiedział, czy odpowiedzieć tak, czy nie. Sztuka mówienia „nie” powierzchownie może wydawać się łatwa, ale czy jest? Nie dla wszystkich. Oczywiście są osoby, którym przychodzi to z łatwością. Zależy to w gruncie rzeczy od charakteru, usposobienia, poglądów, ale również postawy do życia. Bywamy postawieni w różnych sytuacjach, często jesteśmy stawiani pod presją otoczenia i, gdy przychodzi nam podać odpowiedz, nie jest ona czasami zgodna z naszymi spostrzeżeniami . Dajemy wejść sobie na głowę. Ludzie widząc osoby zagubione, podążające za innymi , nie mające swojego zdania wykorzystują je. Zaczynają momentami manipulować słabszymi, bardziej podatnymi na otoczenie osobami, by osiągnąć swój cel, zdobyć korzyść. Zadajmy sobie pytanie: Czy chcemy być uwięzieni w „innych” ludziach ? Czy chcemy poglądy innych przedstawiać jako swoje? Każdy z nas jest wyjątkowy i w inny sposób myśli, podchodzi do życia. I nie należy wbijać komuś, że jego poglądy są złe i ma je zmienić. Ale często tak bywa. Przykładowo. Mamy młodą dziewczynę żyjącą w „swoim świecie” , melancholijną o dość specyficznym podejściu do życia w stosunku co do reszty ludzi. Wszyscy chcą na siłę ją zmienić , żeby uśmiechała się i była taka, jak inni sobie ją wymarzyli. Jako osoba wrażliwa i zagubiona poddaje się zdaniu innych , co sprawia, że nie jest sobą, musi udawać przy innych. A po co? Czy nie lepiej byłoby powiedzieć „nie”? Wtedy nie musiałaby udawać i z czasem na pewno ktoś by ją zaakceptował, a przede wszystkim polubił za to jak jest naprawdę . Przykład ten podałam, abyście zobaczyli jakie są złe skutki robienia czegoś wbrew sobie. Bo udawanie, nie wyrażanie swojego prawdziwego zdania blokuje nas. Bo tak naprawdę udając co zyskamy? Fałszywych przyjaciół? Maskowanie się jest kłamstwem samych siebie. A robimy to, bo boimy się odrzucenia. Zgadzanie się ze wszystkimi i robienie czegoś wbrew sobie jest złe i okalecza naszą duszę. Warto być człowiekiem asertywnym. Może i nie będziemy mieć 100 przyjaciół, ale na pewno prawdziwych, ceniących nas za szczerość. Sztuka mówienia ‘nie’ pozwala wyzwolić się od kłamstwa swoich wartości, czy spostrzeżeń . A wy jesteście asertywni? Odpowiedzcie sobie w duchu na to pytanie. A jeżeli nie dojdziecie do wniosku, czy to może was w pewien sposób nie blokuje? Bądźcie prawdziwi sami ze sobą, a z pewnością będziecie spokojniejszymi ludźmi. Grządziel Klaudia, II Gim. FELIETON Od Game Boy'a do smartfona Po chwilach oczekiwań i niepokoju ,,kieszonkowe stworki" znów opanowały Polskę. To firma Niantic we współpracy z serią Pokemon stworzyła nową grę z gatunku fabularnych “Pokemon Go”. Wydana 6 lipca 2016 zdobyła popularność w USA i na całym świecie (do Europy weszła dopiero tydzień temu). Dzięki wykorzystaniu technologii rzeczywistości rozszerzonej, gracz wyposażony w smartfon z kamerą ma możliwość „chwytania” pokemonów pojawiających się na jego ekranie. Używa technologii nawigacyjnej do ustalenia lokalizacji gracza, a także aparatu do generowania świata rozszerzonej rzeczywistości. Zanim dokładnie opiszę zasady działania aplikacji przypomnijmy sobie ich historię. Wszystko zaczęło się od pomysłu Satoshiego Tajiri, który stworzył w 1996 roku pierwsze generacje Pokemon Red, Blue i Green na konsolę Game Boy Pocket (po dwóch latach weszła również wersja Yellow). Z powodu platformy gry nie były zaawansowane techniczne, ale dzięki dużej grywalności Nintendo nie odnotowało strat finansowych. Po niebywałym sukcesie poprzednich gier, korporacja wydała dwie gry na konsolę Game Boy Colour : Pokemon Silver, Pokemon Gold, a rok później Pokemon Crystal. W 2003 roku przyszła kolej na trzecią generację wydaną przez Game Boy Advance: Pokemon Ruby i Sapphire, oraz nowo ulepszoną wersję Emerlad. Rok 2004 przyniósł dwie odświeżone serie sprzed pierwszej generacji Pokemon Fire Red i Leaf Green. Obecnie na rynku istnieją trzy klasyczne gry na Nintendo DS, zawierające pokémony czwartej generacji – Pokemon Diamond i Pokemon Pearl oraz Pokemon Platinum. Pojawiły się też odświeżone wersje Gold i Silver – Pokemon Heart Gold i Soul Silver . Powstały cztery nowe gry określane mianem gier „piątej generacji”: Pokemon Black i Pokemon White oraz ich sequele - Pokémon Black 2 i Pokémon White 2 . 12 października 2013 roku wydano gry Pokémon X i Pokémon Y, przeznaczone na konsolę Nintendo 3DS. 21 listopada 2014 zostały wydane najnowsze gry Pokemon Omega Ruby oraz Pokemon Alpha Sapphire, będące remeke'ami gier Pokemon Ruby i Sapphire. Skoro już wszyscy znamy ich historię przejdźmy do zasad działania gry. Po pierwszym uruchomieniu aplikacji gracz ma możliwość stworzenia swojego wirtualnego awatara; do wyboru są między innymi kolor włosów, skóry, oczu, a także ubiór. Po stworzeniu swojej postaci zostaje zlokalizowany na mapie świata za pomocą technologii GPS, a na mapie generowane są obiekty, takie jak sale walk Pokémon, Pokéstopy, a także pokémony, gdy tylko gracz zbliży się do niego na odpowiednią odległość. Ponadto awatar zmienia swoje położenie na mapie razem z jego twórcą poruszającym się w realnym świecie. W przeciwieństwie do innych gier z serii gracz nie musi walczyć z pokémonem, aby go złapać. Żeby tego dokonać, należy rzucić pokéball w odpowiednie miejsce i z odpowiednią siłą. Po złapaniu pokemona otrzymujemy proch oraz cukierki, które są potrzebne do zwiększenia siły oraz ewolucji służącej w kolejnym stadium rozwoju. Mimo tego, że sama gra wydaje się mieć same zalety to niestety ciągnie za sobą wiele zagrożeń np: głupotę – ludzie posuwają się do niebezpiecznych czynów, które w większości kończą się śmiercią, nieuwagę – podczas rozgrywki jeżdżąc na rowerze lub samochodem można spowodować wypadek, napady – dzieci grające w tą grę są podatne na napaści i fanatyzm – gracze, którzy na chwilę nie odstępują od telefonu tracą kontakt z rzeczywistością oraz stają się niebezpieczeństwem dla otoczenia i samego siebie. Ja też czasami lubię pograć, ale w celach dobrej, aczkolwiek kontrolowanej zabawy. Jeśli jesteście fanami pokemonów i pociąga was ta gra pamiętajcie, aby zawsze obchodzić się nią z ostrożnością i umiarem. Tak na przestrzeni lat zmieniały się generacje. Maciej Szczodrowski, II ALO CZYTELNIA Droga Jesień! Widzę twe kolorowe barwy pośrodku dziury czarnej . Widzę twą zagubioną twarz patrzącą, by odnaleźć się. Patrzę na duże liście i postawne drzewa. Czuję Cię jesień, wszędzie! Wyglądam za okno i inspiruje się Tobą! Jesteś zimna, jesteś ciepła. Jesteś piękną łąką i tajemniczym lasem, Wołasz mnie, by zatrzymać przy sobie, Lecz szybko potem znikasz I powracasz z powrotem z tą samą, a nawet większą siłą. Dziś wołam Cię, Jesień! Ale niedługo będę musiała Cię żegnać. Trwaj więc dobrze i raduj się! Bo ta chwila z Tobą w mej głowie będzie trwać wiecznie. Klaudia Grządziel, I AG CZYTELNIA ,,Jesienny Park” Słońce świeci prosto w oczy Liście lśnią w blasku jasności Drzewa błyszczą kolorowymi koronami Kałuży coraz więcej. Brudne i szare Błoto - czas na kalosze Parasolki i kurtki przeciwdeszczowe wchodzą w ruch Pewnie zostaną z nami dłużej niż tydzień Robi się ponuro Chmury ciemne przysłaniają niebo Kap, kap Pada coraz częściej Ponury urok ktoś na nas rzucił Liście opuściły już swoje miejsce Wiatr trzęsie wszystkim Cicho i szaro jakby wszystko i wszyscy zasnęli... Marta Jurkiewicz, III Gim. FELIETON ,,Halloween” Halloween to święto, które zna każdy niezależnie od tego, czy jest jego zwolennikiem, czy przeciwnikiem. Jednak mało kto wie jakie jest prawdziwe znaczenie tego święta. Dzisiaj Halloween jest kompletnie pozbawione znaczenia i przerodziło się w okazję na wciśnięcie ludziom wszelkiego rodzaju produktów oraz w praktykowanie różnych obrzędów takich jak: wycinanie dyni, czy przebieranie się w tandetne przebrania bez ówczesnego zastanowienia się dlaczego to robimy. Zacznijmy na początku skąd właściwie wzięło się Halloween. Jest to pogańskie święto, które najprawdopodobniej wywodzi się od starożytnych Celtów i było odpowiednikiem Dziadów. Obrzędy, które wykonujemy podczas tego święta nie są pozbawione znaczenia. Dynie, na przykład symbolizują błędne ogniki uważane za dusze tragicznie zmarłych. Natomiast przebrania mają służyć zmylenia dusz, które podczas nocy Halloweenowej próbują opętać śmiertelników. Przebrania również musiały być wykonane w określony sposób. Nie mogła to być plastikowa tandeta jaką mają w zwyczaju przywdziewać dzisiejsi praktykanci tego święta. Kiedy będziemy pamiętać o tym podczas obchodzenia Halloween na pewno poskutkuje to nie tylko zwiększeniem świadomości wśród ludzi, ale też znacznym zwiększeniem klimatu związanym z tym świętem. Ponieważ Halloween warto obchodzić przez sam fakt pamiętania o naszych rodzimych tradycjach dlatego też nie powinniśmy zapominać o naszej słowiańskiej tradycji czyli Dziadach. Bo o ile Halloween jest świętem Europejskim czyi również naszym, to Dziady są typowo Słowiańskie, a Halloween już nie. Oczywiście, jeżeli ktoś ma inny sposób na celebrowanie tego święta, to nie powinniśmy mu tego zabraniać, nawet kiedy nie jest to Europejski obrzęd. Jakub Tobolski FELIETON Ludzkie sprawy podsłuchane w środkach komunikacji miejskiej Mnóstwo ludzi na całym świecie codziennie podróżuje środkami komunikacji miejskiej do pracy, szkoły, czy innych miejsc. Dla większości z nas wydaje się to nudne, monotonne i z czasem przyjmuje codzienny zwyczaj przemieszczania się z punktu A do punktu B. Co jednak myślałaby osoba, która pierwszy raz w życiu wsiadła do wypełnionego po brzegi tramwaju? Przede wszystkim (co wiem z własnego doświadczenia) rzuciłby jej się w oczy fakt, iż większość osób zajmuje się swoimi sprawami – czyta książkę, słucha muzyki, uczy się na sprawdzian z matmy. Jest jednak odsetek osób, które podróżują w towarzystwie. A właśnie na takie osoby czyhają ciekawi ludzkich spraw - dziennikarze. Osobiście jestem zdania, że zaglądanie do cudzego życia nie jest do końca kulturalne. Jednak nie ma na świecie osoby, która czasami chociaż trochę nie podsłuchiwała. Dobrze, przejdźmy do tematu, na który każdy czytelnik czeka. Bardzo ciężko znaleźć ciekawy materiał, bo trzeba podsłuchiwać i zapisywać. Jeszcze gorzej, kiedy potencjalni rozmówcy mogą podejmować ciekawe, a nawet kontrowersyjne tematy (które o wiele bardziej interesują wścibskich), lecz mówią za szybko i niewyraźnie. Widoczne jest to chociażby, na przykładzie poniższej rozmowy dwojga nastolatków: - Słuchaj, słuchaj, każdy robił sam! - chłopak siedzący obok mnie na przystanku autobusowym. - […]Mam osiemnaście lat! - zupełnie oderwane z kontekstu słowa prawdopodobnie jego dziewczyny. -[…] Albo dużo kasy, albo …- chłopak. -[…] Nie, nie na szczęście…- wzdycha. (chłopak) -[…] Serowo- ketchupowe. - częstowała go chipsami. - E, e, e! e! - rozbawiona dziewczyna. - […] O Jezu, ale zabawne!- zirytowana jego zachowaniem (śmiech chłopaka). Natomiast rozmowa dorosłych jest zrozumiała i choć krótka, to na temat. - Ach, w tych korkach stać! - kierowca autobusu na przystanku dla busów. - Może teraz nie będą – krępa pasażerka pojazdu, ubrana w długi, jaskrawo - czerwony płaszcz. Na przykładzie tych dwóch dialogów widzimy, ze wiek to także ogromna różnica w kwestii wypowiedzi i tematów, które zostają poruszane w rozmowach. Zarówno jak para dwóch nastolatków nie zacznie operować staropolszczyzną, tak też wiekowi pisarze, artyści, czy nawet zwykli szarzy obywatele nie przejdą na młodzieżowy slang. Maria Troka FELIETON ,, Problemy dzisiejszej młodzieży" Okres gimnazjalno - licealny jest najtrudniejszym momentem w życiu każdego nastolatka. Większość z nich ukrywa swoje kłopoty, a jak pozwolą na jego rozwój mogą wystąpić poważne komplikacje. W tym artykule zostaną opisane ciężkie zmagania młodzieży z najskrytszymi problemami psychologicznymi. Depresja – poważna choroba układu nerwowego wymagająca leczenia. Można ją wywołać przez różne bolesne wydarzenia. Może to być śmierć bliskiej osoby, utrata zdrowia, lub inne wypadki losowe ( najczęstszą przyczyną jest stres lub skrywany sekret przez długi czas). Uzależnienia – coraz więcej nastolatków szczególnie gimnazjalistów sięga po substancje uzależniające, np: alkohol, papierosy, narkotyki i pornografię. Nadmiar tych czynników wpływa negatywnie na zdrowie ( psychiczne i fizyczne) oraz psychikę (wzrost agresywności i przestępstw dokonywanych do 16 lat). Aby wyzwolić się od nich psycholodzy dają skierowanie do poradni odwykowych, gdzie są poddawani długiej rehabilitacji. Aspołeczność - forma niedostosowania społecznego charakteryzujące się biernością, izolacją, niechęcią do bycia w grupie, zahamowaniem, brakiem inicjatywy społecznej. Takie zachowania mają miejsce u osób z Zespołem Aspergera (całościowe zaburzenie rozwoju mieszczące się w spektrum autyzmu). Objawy mogą mieć różne nasilenie od prawie niewidocznych dla osoby z tym zespołem i jej otoczenia, aż do tak nasilonych, iż uniemożliwiają normalne życie i pracę oraz zmuszają do szukania specjalistycznej pomocy. Rasizm – zespół poglądów głoszących tezę o nierówności ludzi, a wynikająca z nich ideologia przyjmuje wyższość jednych ras nad innymi. Do takich sytuacji bardzo często dochodzi w szkołach. Najbardziej prześladowanymi rasami są czarna, żółta w tym mieszana, np.: Latynosi i Mongole. Czasami głównym tematem oprócz koloru skóry są religie całego świata, które nieustannie walczą między sobą. Homofobia - strach przed homoseksualistami, awersja, nieufność, nienawiść i wrogość do nich oraz ich dyskryminacja. Wszystkie młode chłopaki i dziewczyny będące w związku homoseksualnym są dyskryminowane i narażane na odrzucenie przez społeczeństwo. Dlatego nauczyciele i inni pracownicy szkoły organizują zajęcia dotyczące akceptacji i tolerancji drugiego człowieka. Problemów dzisiejszej młodzieży jest więcej, niż nam się zdaje. Na każdy z nich można poradzić, o ile ktoś tej osobie na to pozwoli. To od nas zależy, czy chcemy żyć normalnie lub pogrążać się i wpakowując w coraz większe kłopoty. Dlatego nie izolujmy się od świata i dajmy sobie pomóc! Maciej Szczodrowski, II A LO RECENZJE ,,Olimpijscy Herosi” Trzecia książka z serii Olimpijscy Herosi, napisana przez amerykańskiego pisarza Ricka Riordana, opowiada losy Annabeth Chase, córki Ateny i dziewczyny Percy'ego Jackona. Chłopak musi znaleźć Atenę Partenon, która podobno przebywa w starożytnym Rzymie, ale oprócz tego musi pokonać Arachne, zamienioną w pająka przez Atenę. W tej powieści nie brakuje wartkiej akcji, wątków miłosnych i humoru, co nie pozwala się nudzić odbiorcy. Czytelnik, który zechce zanurzyć się w fabułę powieści, przeniesie się do Rzymu i przeżyje tam wspaniałą przygodę, do której będzie chciał wracać nieustannie. Dodatkowym atutem są z pewnością zapierające dech w piersi opisy miasta, rzymskich bogów i starożytny świat przeplatający się ze współczesnym. Gorąco polecam, zwłaszcza fanom mitologii! Daria Potocka, II ALO ,, Magnus Chase i Bogowie Asgardu. Tom I. Miecz Lata” Magnus Chase i Bogowie Asgardu Miecz Lata. Jest to książka Ricka Riordana naprawdę znanego amerykańskiego pisarza fantasy takich książek jak: Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy, Kroniki Rodu Kane, Olimpijscy Herosi i Apollo i Boskie Próby. Jest to kolejna książka dla młodzieży na postawie mitów tym razem nordyckich i przenosi czytelnika w inny świat magii i zagadek. Moim zdaniem, ta książka jest świetna dla osób, które uwielbiają powieści fantasy połączone z historią. Z tej książki dowiedziałam się różnych ciekawostek na temat Wikingów i ich kultury. Dlatego też, mam nadzieję pojechać do Skandynawii, krainy tych niesamowitych wojowników. W powieści nie brakuje humoru na miarę Ricka. W tej książę każdy znajdzie coś dla siebie. Nie brak zwrotów akcji i wątków z pozostałych powiesić, np: Magnus jest kuzynem Annsbeth Chase, głównej bohaterki powieści Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy i Olimpijscy Herosi. Z tej książki czytelnicy mogą nauczyć się, co to odwaga przyjaźń, czy poświęcenie. Naprawdę polecam tę książkę osobą, które lubią historię i fantastykę!