FELIETON - Magellanum.edu.pl

Transkrypt

FELIETON - Magellanum.edu.pl
W numerze:
FELIETON
A po wakacjach trochę o czasie wolnym…
Co zamiast ACTA?
Zalety posiadania Rodzeństwa
Czy warto być asertywnym?
Od game boy`a do smartfona
Halloween
Ludzkie sprawy podsłuchane w środkach komunikacji miejskiej
Problemy dzisiejszej młodzieży
CZYTELNIA
,,Droga Jesień!”
,,Jesienny Park”
RECENZJE
,,Olimpijscy Herosi”
,, Magnus Chase i Bogowie Asgardu. Tom I. Miecz Lata”
FELIETON
„A po wakacjach trochę o czasie wolnym…”
Czas wolny. Co tak naprawdę kryje się pod tym pojęciem? Do czego jest nam
on potrzebny? Jaki ma wpływ na ludzi w różnym wieku? W tym artykule będzie
poruszony właśnie ten temat, ale w takim „luźnym”, wakacyjnym klimacie. Spróbuję
odpowiedzieć również na powyższe pytania.
W czasie wakacji każdy uczeń miał czas tylko dla siebie. Jedni z nas
pracowali, inni wyjeżdżali, kolejni zwiedzali, a jeszcze inni po prostu odpoczywali.
Mieliśmy tę cudowną i niczym nieograniczoną wolność. No może trochę ograniczoną,
ale to tylko kwestia daty. Myślę, że jest mało osób, które zmartwiłoby zakończenie
roku szkolnego, czy to, że wakacje trwają długie ponad dwa miesiące. To rzecz
naturalna i normalna. Dlaczego?
Każdy człowiek niezależnie od płci, wieku, zawodu, czy sprawności potrzebuje
odpoczynku, czyli tego wcześniej wspominanego czasu wolnego. Ludzie w tak
młodym wieku jak uczniowie gimnazjum czy liceum cały czas się rozwijają. Chodzi
mi tutaj o rozwój fizyczny, psychiczny, emocjonalny. Pomijając już fakt, że człowiek
jak rośnie, to kształtuje się wiele jego zachowań i postaw życiowych, społecznych.
Uczy się życia i funkcjonowania w społeczeństwie. To oczywiste, że musimy się w
tym wieku uczyć, bo jest to nasz obowiązek. Aczkolwiek pojawia się pytanie: gdzie są
granice?
Czy nastolatek z burzą hormonów i natłokiem obowiązków szkolnych i
domowych jest w stanie sprawnie funkcjonować i rozwijać się prawidłowo? Nie
sądzę. Brak czasu na sen, spędzanie czasu z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi. Każdy
człowiek ma jakieś pasje, hobby, które chciałaby realizować i poświęcać na nie czas.
Warto mieć chwilę na swoje zwykłe, prywatne przemyślenia, na poważne i istotne
tematy.
Bardzo to wszystko smutne. Młody człowiek w całym tym systemie szkolnym,
kolejnymi zmianami zachodzącymi w systemie oświaty może się łatwo pogubić.
Często jest tego wszystkiego za dużo, a nastolatkowie nie dają sobie niestety z tym
rady. Jak to wszystko powstrzymać? Czy da się coś zmienić?
Martyna Zagacka, II ALO
FELIETON
Co zamiast ACTA?
Zacznijmy może od tego czym było ACTA, czyli Anti-Counterfeiting Trade Agreement (pol.
Umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu towarami podrabianymi). Pracę nad
Anti-
Counterfeiting Trade Agreement były prowadzane, za zamkniętymi drzwiami, przez władze: Stanów
Zjednoczonych Ameryki, Japonii, Kanady, Unii Europejskiej, Konfederacji Szwajcarskiej, Związku
Australijskiego, Meksykańskich Stanów Zjednoczonych, Królestwa Marokańskiego, Nowej Zelandii,
Republiki Korei oraz przedstawicieli dużych korporacji ze Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu towarami podrabianymi oficjalnie miała
chronić przed podróbkami i piractwem. W rzeczywistości naruszyłaby wolność słowa w internecie
oraz nałożyłaby obowiązek monitorowania danych wysyłanych i pobieranych przez internautów, w
tym inwigilacji korespondencji elektronicznej. Dodatkowo Anti-Counterfeiting Trade Agreement
zakazałaby produkcji zamienników leków, co pozbawiłoby możliwości leczenia ogromne grupy ludzi,
oraz
zakładała
dokładne
przeszukiwanie
bagaży
osób
przekraczających
granice
w poszukiwanie podrobionych dóbr. To przecież sytuacja rodem z czasów istnienia bloku
wschodniego, gdy na granicy państw podlegających Związkowi Socjalistycznych Republik Radzieckich,
każdego traktowano jak potencjalnego przestępcę.
Umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu towarami podrabianymi uderzała również w firmy
programistyczne jak i programistów open-source na korzyść wielkich korporacji jak Microsoft, Adobe,
itp. Bowiem zakazałaby tworzenia alternatywnego oprogramowania do obsługi poszczególnych
formatów plików. Pozbawiłoby to również użytkowników komputerów możliwości wyboru z jakich
programów chcą korzystać.
Przywodzi to skojarzenia z powieścią George'a Orwella Rok 1984, w której obywatele zdolni do
samodzielnego myślenia, są poddawani całkowitej inwigilacji. Nieprzyjemna wizja, prawda?
Na szczęście jednak
Anti-Counterfeiting Trade Agreement została zablokowana przez protesty
obywateli. Należy jednak odpowiedzieć na pytanie: co teraz? Na to właśnie spróbuję udzielić
odpowiedzi.
Ktoś mógłby zapytać, czy skoro
umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu towarami
podrabianymi była zła, to czy zamiast niej jest potrzebne cokolwiek innego? Dlaczego należy walczyć
z podrobionym towarem i łamaniem praw autorskich? Dlaczego nie pozostawić wszystkim wolnej
ręki? Czyż wtedy nie triumfowałaby wolność, a przez nią lepszy świat?
Otóż przy takim rozumieniu wolności świat zrobiłby krok w stronę antyutopii, lecz odwrotnej niż w
książce Rok 1984. Pewnie czytelniku zapytasz jak to w ogóle możliwe, by było coś takiego jak
antyutopia odwrotna do tej z dzieła George'a Orwella. Przykład taki dał scenarzysta Ken Levine,
pracując dla studia 2K Boston. W swojej fabule wykreował miasto, które swą idealność zawdzięczało
wolności uzyskanej poprzez odrzucenie między innymi: przysięgi Hipokratesa, zasad etycznych, zasad
moralnych, religii. Co doprowadziło do straszliwych w skutkach eksperymentów genetycznych i wojny
domowej. Tak więc, czy na pewno chcesz by świat do tego zmierzał?
Przechodząc zaś do konkretów, gdyby nie istniała ochrona znaków towarowych jakbyś odróżnił, czy
dajmy na to komputer, który kupujesz jest oryginalnym produktem firmy Apple, pracującym pod
napisanym i zoptymalizowanym pod kątem jego podzespołów systemem OS X, czy też zlutowaną
mieszaniną najtańszych, chińskich podzespołów, które z osobna mają takie same parametry, ale
przez których wzajemną niekompatybilność nie da się poprawnie zainstalować żadnego systemu.
Pytanie też jest skąd wtedy wynalazca, artysta, czy programista miałby mieć pieniądze na życie?
Przecież, gdyby kopiowanie ich dzieł było legalne, nikt nie dał by im pieniędzy. Z tego powodu, aby
przeżyć musieliby zająć się czymś innym, bardziej materialnym. Zaś świat bez wynalazków i sztuki
zacząłby cofać się w rozwoju. Nie miałbyś więc żadnych nowych książek do przeczytania. Muzyka
ograniczyłaby się do ulicznych i klubowych grajków. Co najwyżej filharmonie przetrwałyby dzięki
koneserom muzyki na żywo. W sektorze oprogramowania zaś istniałoby tylko open – source. Tylko że
nie powstawałoby jako alternatywa dla systemów zamkniętych, a na zasadzie, że ktoś w wolnej chwili
lub dla własnej potrzeby coś napisał i udostępnił. Nie powstałaby już również żadna zaawansowana
gra komputerowa, czy konsolowa przy której mógłbyś się oderwać uczestnicząc w fabule.
Powstawałyby jedynie hobbystyczne gierki, tak jak niegdyś „Tetris” autorstwa Aleksieja Pażytnowa
lub oryginalne „Prince of Persja” z tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego dziewiątego roku, autorstwa
Jordana Mechnera. Nie wiem jak ty czytelniku, ale ja nie chciałbym żyć w takim świecie, co najwyżej
gry przełknąłbym. Cała reszta to ponura wizja.
Skoro więc wyjaśniłem już dlaczego Anti-Counterfeiting Trade Agreement było nie do przyjęcia
i dlaczego nie może istnieć w tej kwestii brak regulacji, sądzę że zadajesz sobie pytanie, co w takim
razie pozostaje? Odpowiedzią na twoje pytanie jest aurea mediocritas, czyli złoty środek. Uprzedzając
pytanie, czym jest ten złoty środek, odpowiem. Jest to uniwersalna idea filozoficzna popularna w
starożytności i średniowieczu. W objaśnieniu posłużę się fragmentem ody Horacego.
Auream quisquis mediocritatem
diligit, tutus caret obsoleti
sordibus tecti, caret inuidenda
sobrius aula
W tłumaczeniu A. Lama brzmi to:
Kto złoty sobie upodobał umiar,
ten się uchroni przed nikczemną nędzą
i przed zawiścią, która zawsze ściga
bogate dwory
Pewnie teraz myślicie, że tłumacz popełnił błąd, bo nie ma u niego słowa środek. Otóż nie, ponieważ
w starożytności środek nie był środkiem w sensie geometrycznym, czyli punktem dokładnie pomiędzy
jednym a drugim, ale stan który zachowuje równowagę pomiędzy wadami i zaletami dwóch
skrajności.
Jak to osiągnąć? Należy stworzyć takie prawo, które nikogo nie faworyzuje ani nikogo nie krzywdzi i
nie pozbawia szans.
Przede wszystkim należy uporządkować problem ze Związkiem Autorów i Kompozytorów
Scenicznych, który ze stowarzyszenia mającego chronić twórców zmienił się w organizacje ściągającą
haracze za przyzwoleniem władz III Rzeczypospolitej Polskiej. Chodzi tu o takie patologie jak karanie
finansowe za przetwarzanie utworów na licencji wolnej lub Creative Commons w sposób zgodny z
daną licencją. Złodziejstwem, (bo inaczej nie można tego nazwać) jest to, że w cenę dysków twardych
wliczona jest opłata dla Związku Autorów i Kompozytorów Scenicznych, która argumentuje się
poprzez twierdzenie, że możliwe jest, iż na dysku twardym zapisze się nielegalnie muzykę, a skoro
taka możliwość istnieje, to na pewno tak się stanie. Ja na ten przykład w swoim komputerze trzymam
kopie zapasowe kupionych w sklepie płyt. Tak więc w cenie płyty płace opłatę dla Związku Autorów i
Kompozytorów Scenicznych, to jeszcze w cenie dysku również. Na jakiej podstawie muszę dawać
pieniądze dwa razy? Na dodatek pracuję aktualnie nad skonstruowaniem frezarko – skanera.
Urządzenie to, będzie miało za zadanie zeskanować trójwymiarowy element, który zrobiłem do
robota, modelu kolejowego, czy innego drobiazgu, oraz wyciąć z bloku materiału kopie wcześniej
zeskanowanych przedmiotów. Wszystkie skany znajdować się będą ma umieszczonym w maszynie
dysku twardym w formie surowej, nieczytelnej dla człowieka. Dlaczego więc w takim razie muszę od
tego odprowadzić opłatę dla Związku Autorów i Kompozytorów Scenicznych? Przecież ani czujniki,
ani silniki, ani wiertła nie korzystają z muzyki, a tym bardziej nie pobierają jej nielegalnie z internetu,
do którego nie będą mieć podłączenia. Gdzie tu uczciwa relacja pomiędzy twórcą i konsumentem? Ja
jej nie widzę. Według mnie, to powinno działać tak, że taka organizacja monitoruje co się dzieje i w
przypadku, gdy pojawi się sprawa, że ktoś łamie zasady licencji, powinna pomóc w dojściu do swoich
praw twórcy. Twórcy zaś powinni żyć za to, co otrzymają w ramach umowy z na przykład wytwórnią
płytową lub samemu. Mamy w Polsce przykłady artystów, którzy działają w pełni niezależnie od
Związku Autorów i Kompozytorów Scenicznych i utrzymują się z muzyki.
Sytuacja z oprogramowaniem tworzonym przez pojedyncze osoby powinna wyglądać analogicznie.
Zaś w przypadku firm programistycznych firma musi mieć prawo do obrony przed nielegalnym
kopiowaniem programu. Dodatkowo jednak zaprzestanie wsparcia dla programu powinno być
równoznaczne z uwolnieniem licencji. W ten sposób skończyłyby się sytuacje patowe, gdy ktoś musi
użyć określonego programu, ale nie może go kupić, bo firma go wycofała oraz gdy ktoś nie może
korzystać z programu, za który zapłacił, przez błąd w nim, a producent stwierdza, że wsparcie
wygasło i nie naprawi błędu. Oprócz tego w przypadku likwidacji firmy wszelkie licencje, które nie
zostały sprzedane/przekazane powinny być kasowane, a program stawać się ogólnodostępny.
Kolejna kwestią są formaty plików. Nie powinny być one licencjonowane, a od dobrej woli twórcy
powinno zależeć, czy udostępni jego dokumentacje, czy nie. Każdy miałby więc prawo by stworzyć
alternatywny program do obsługi pliku danego typu.
Jeszcze inną sprawą są sterowniki do podzespołów i urządzeń komputerowych. Jeżeli producent nie
chce tworzyć wieloplatformowych sterowników lub sterowników otwartych powinien mieć
obowiązek udostępnienia tej części dokumentacji, która pozwoli społeczności open - source lub innej
firmie stworzyć dany sterownik. Narzucanie, że musisz używać określonego systemu, bo dla innych
nie ma sterowników do twojego komputera jest praktyką nieuczciwą.
Na rynku towarów należało by wprowadzić rozróżnienie na podróbkę i odpowiednik. Każdy powinien
mieć prawo stworzyć i sprzedawać odpowiednik danego produktu pod warunkiem, że zaznaczą, że to
odpowiednik, a nie oryginalny produkt, tak aby klient wiedział co kupuje i mógł świadomie podjąć
ryzyko gorszej jakości, oraz nie stworzył go dzięki nielegalnie zdobytym danych o oryginale. Nie może
być również prawa by, na przykład producent drukarki w umowie gwarancyjnej umieszczał zapis, że
użycie zamiennego tonera jest utratą gwarancji. Aktualnie zaś dochodzi do chorych sytuacji, gdy
konsument który wykupił dodatkową gwarancję ubezpieczającą od zalania, przynosi do serwisu
drukarkę, z której wycieka kawa, a pracownik serwisu stwierdza, że winną awarii jest nieoryginalny
tusz i naprawa nie może być wykonana.
Dodatkowo prawo powinno mieć zapis że jeżeli film, książka lub inne dzieło zagraniczne nie ma
dystrybucji w danym kraju, to wolno w celach niekomercyjnych stworzyć i rozpowszechniać
tłumaczenie w ojczystym języku. Zasada ta nie może również działać wstecz, co można
zaobserwować przy japońskich mangach i anime. Gdy są niedostępne w Polsce to powstają
tłumaczenia fanów umieszczone w internecie, zaś gdy jakaś firma zauważy, że dane dzieło cieszy się
popularnością kupuje prawa do dystrybucji w Polsce i zaczyna ścigać o łamanie praw autorskich
wolne tłumaczenia dokonane wcześniej.
Jak dokładnie powinno wyglądać takie prawo? Na ten temat nie będę się wypowiadał, ponieważ nie
jestem prawnikiem, ani ekonomistą. Pozostanę jedynie przy tych wytycznych, które napisałem
powyżej.
Pozwolę sobie jednak zasugerować jak powinno wyglądać opracowanie takiego prawa. W drodze
konsensusu powinien przygotować je odpowiedni zespół, którego praca musi być publiczna
i dostępna. Kto powinien być w takim zespole? Sądzę, że prawnicy, ekonomiści, przedstawiciele
średnich i małych firm, związków artystycznych, zrzeszeń freelancerów i urzędów ochrony
konkurencji oraz rzecznicy praw obywatelskich. W żadnym wypadku nie mogą być to politycy.
Historia przecież pokazuje, że najdoskonalsze reformy w II Rzeczypospolitej Polskiej były dokonane
przez pozaparlamentarne rządy „fachowców”. Nie mogą być w zespole również osoby w jakikolwiek
sposób związane z wielkimi korporacjami, ponieważ maja one wystarczające środki by wpłynąć na
prace, by ich owoc był z korzyścią dla nich.
Bardzo ważną rolę odgrywać będą również konsultacje społeczne, które należy przeprowadzać na
każdym etapie prac.
Dziękuje Ci za uwagę drogi czytelniku. Mam nadzieje, że odpowiedziałem Ci na pytanie „Co
zamiast umowy handlowej dotyczącej zwalczania obrotu towarami podrabianymi?” w sposób, który
nie pozostawia wątpliwości i w pełni Cię zadowala.
Adrianna Andrzejewska, III ALO
FELIETON
„Zalety posiadania Rodzeństwa”
Nie lubię go! Po co mi rodzeństwo? Tak nieraz powiedział niejeden brat, czy siostra. Posiadanie
rodzeństwa może być męczarnią, tak jak najlepszą rzeczą, która nas może spotkać. Co mówią na to
jedynaki, pozbawione towarzystwa, rozpieszczane przez rodziców?
Wyrywanie włosów, zabawek z rąk i docinki. Kogo Mama bardziej kocha? Kto jest szybszy? Ciągła
rywalizacja i kłótnie. Nieraz ktoś wylądował ze złamaną ręką, czy wybitym okiem. Osobiście dzięki
mnie brat ma dwa szwy na głowie, nie zapominając o mnie - sama paraduję z blizną pod okiem
spowodowaną bliskim kontaktem z metalowym samochodem mojego młodszego brata. Najgorsze
było to, gdy dowiedziałam się, że nie będę miała siostry. Widok mamy tulącej małego chłopca
owiniętego kocykiem w czerwono - zielone groszki był dla mnie oszałamiający, jak się później okazało
był to Ksawery istny potwór.
Ale, czy są oni, aż tak okropni? Nie mają żadnych zalet? Wyobraźcie sobie sytuację, kiedy rodziców już
nie będzie, a zostanie ta niesforna siostra, kiedyś zabierająca ubrania, czy brat wyrywający głowy
ukochanych lalek. Zostaniemy sami bez oparcia bliskiej nam osoby, mający wyrzuty sumienia za lata
nienawiści. Traktując ich źle w przeszłości ,zwróci się do nas karma, jaką jest brak towarzystwa kogoś,
z kim można porozmawiać o wesołych latach dzieciństwa, bądź o codziennym życiu.
Wsparcie jest nam potrzebne przez całe życie. Osoby, które posiadają młodsze rodzeństwo uczą się
dzielić, uczą się samodzielności oraz opieki nad drugim człowiekiem. Są oni wzorem do naśladowania
dla młodszego rodzeństwa. Stają się oni przykładem, istnym ideałem. Uczą się od nas, próbują być jak
oni. Przede wszystkim, dzięki nim uczymy się miłości, uczymy się kochać drugiego człowieka nie
zważając na okoliczności. Jesteśmy wstanie kochać i akceptować, przychodzi nam to z łatwością.
Posiadanie rodzeństwa i obcowanie z nim na co dzień jest jak maraton, tylko nie trwa on parę godzin,
a parędziesiąt lat. Jeżeli od najmłodszych lat będziemy ich szanować jesteśmy w stanie uzyskać
przyjaźń na całe życie.
Na co dzień obcujemy z różnymi ludźmi, którzy pochodzą z różnych rodzin. Jak to jest, gdy nie ma się
rodzeństwa? Istnieje wiele tez świadczących o wyższości jedynaków. Poświęca się im więcej czasu,
mają więcej rzeczy dla siebie. Istnieje przekonanie o samolubnych jedynakach, jest to jednak zależne
od osoby i jej charakteru.
Posiadanie rodzeństwa to zarówno przyjemności jak i obowiązki. Dzielenie się, pomoc młodszemu,
starszemu bratu, czy siostrze nie powinna być nam straszna. Świadomość, że jest ktoś identyczny, z
tej samej krwi i kości, żyjący z nami od najmłodszych lat i będzie z nami do końca naszych dni,
powinna dać nam do zrozumienia, że nie ma nic lepszego niż rodzeństwo.
Julia Margas
Felieton
Czy warto być asertywnym?
Każdy z nas był za pewnie w sytuacji, w której nie wiedział, czy
odpowiedzieć tak, czy nie. Sztuka mówienia „nie” powierzchownie może
wydawać się łatwa, ale czy jest? Nie dla wszystkich. Oczywiście są osoby,
którym przychodzi to z łatwością. Zależy to w gruncie rzeczy od charakteru,
usposobienia, poglądów, ale również postawy do życia.
Bywamy postawieni w różnych sytuacjach, często jesteśmy stawiani pod
presją otoczenia i, gdy przychodzi nam podać odpowiedz, nie jest ona czasami
zgodna z naszymi spostrzeżeniami . Dajemy wejść sobie na głowę. Ludzie
widząc osoby zagubione, podążające za innymi , nie mające swojego zdania
wykorzystują je. Zaczynają momentami manipulować słabszymi, bardziej
podatnymi na otoczenie osobami, by osiągnąć swój cel, zdobyć korzyść.
Zadajmy sobie pytanie: Czy chcemy być uwięzieni w „innych” ludziach ? Czy
chcemy poglądy innych przedstawiać jako swoje? Każdy z nas jest wyjątkowy i
w inny sposób myśli, podchodzi do życia. I nie należy wbijać komuś, że jego
poglądy są złe i ma je zmienić. Ale często tak bywa. Przykładowo. Mamy młodą
dziewczynę żyjącą w „swoim świecie” , melancholijną o dość specyficznym
podejściu do życia w stosunku co do reszty ludzi. Wszyscy chcą na siłę ją
zmienić , żeby uśmiechała się i była taka, jak inni sobie ją wymarzyli. Jako osoba
wrażliwa i zagubiona poddaje się zdaniu innych , co sprawia, że nie jest sobą,
musi udawać przy innych. A po co? Czy nie lepiej byłoby powiedzieć „nie”?
Wtedy nie musiałaby udawać i z czasem na pewno ktoś by ją zaakceptował, a
przede wszystkim polubił za to jak jest naprawdę . Przykład ten podałam,
abyście zobaczyli jakie są złe skutki robienia czegoś wbrew sobie. Bo udawanie,
nie wyrażanie swojego prawdziwego zdania blokuje nas. Bo tak naprawdę
udając co zyskamy? Fałszywych przyjaciół? Maskowanie się jest kłamstwem
samych siebie. A robimy to, bo boimy się odrzucenia. Zgadzanie się ze
wszystkimi i robienie czegoś wbrew sobie jest złe i okalecza naszą duszę. Warto
być człowiekiem asertywnym. Może i nie będziemy mieć 100 przyjaciół, ale na
pewno prawdziwych, ceniących nas za szczerość.
Sztuka mówienia ‘nie’ pozwala wyzwolić się od kłamstwa swoich
wartości, czy spostrzeżeń . A wy jesteście asertywni? Odpowiedzcie sobie w
duchu na to pytanie. A jeżeli nie dojdziecie do wniosku, czy to może was w
pewien sposób nie blokuje? Bądźcie prawdziwi sami ze sobą, a z pewnością
będziecie spokojniejszymi ludźmi.
Grządziel Klaudia, II Gim.
FELIETON
Od Game Boy'a do smartfona
Po chwilach oczekiwań i niepokoju ,,kieszonkowe stworki" znów opanowały Polskę.
To firma Niantic we współpracy z serią Pokemon stworzyła nową grę z gatunku fabularnych
“Pokemon Go”. Wydana 6 lipca 2016 zdobyła popularność w USA i na całym świecie (do
Europy weszła dopiero tydzień temu). Dzięki wykorzystaniu technologii rzeczywistości
rozszerzonej, gracz wyposażony w smartfon z kamerą ma możliwość „chwytania”
pokemonów pojawiających się na jego ekranie. Używa technologii nawigacyjnej do ustalenia
lokalizacji gracza, a także aparatu do generowania świata rozszerzonej rzeczywistości. Zanim
dokładnie opiszę zasady działania aplikacji przypomnijmy sobie ich historię.
Wszystko zaczęło się od pomysłu Satoshiego Tajiri, który stworzył w 1996 roku
pierwsze generacje Pokemon Red, Blue i Green na konsolę Game Boy Pocket (po dwóch
latach weszła również wersja Yellow). Z powodu platformy gry nie były zaawansowane
techniczne, ale dzięki dużej grywalności Nintendo nie odnotowało strat finansowych.
Po niebywałym sukcesie poprzednich gier, korporacja wydała dwie gry na konsolę
Game Boy Colour : Pokemon Silver, Pokemon Gold, a rok później Pokemon Crystal. W
2003 roku przyszła kolej na trzecią generację wydaną przez Game Boy Advance: Pokemon
Ruby i Sapphire, oraz nowo ulepszoną wersję Emerlad. Rok 2004 przyniósł dwie odświeżone
serie sprzed pierwszej generacji Pokemon Fire Red i Leaf Green.
Obecnie na rynku istnieją trzy klasyczne gry na Nintendo DS, zawierające pokémony
czwartej generacji – Pokemon Diamond i Pokemon Pearl oraz Pokemon Platinum. Pojawiły
się też odświeżone wersje Gold i Silver – Pokemon Heart Gold i Soul Silver . Powstały cztery
nowe gry określane mianem gier „piątej generacji”: Pokemon Black i Pokemon White oraz
ich sequele - Pokémon Black 2 i Pokémon White 2 .
12 października 2013 roku wydano gry Pokémon X i Pokémon Y, przeznaczone na
konsolę Nintendo 3DS. 21 listopada 2014 zostały wydane najnowsze gry Pokemon Omega
Ruby oraz Pokemon Alpha Sapphire, będące remeke'ami gier Pokemon Ruby i Sapphire.
Skoro już wszyscy znamy ich historię przejdźmy do zasad działania gry.
Po pierwszym uruchomieniu aplikacji gracz ma możliwość stworzenia swojego
wirtualnego awatara; do wyboru są między innymi kolor włosów, skóry, oczu, a także ubiór.
Po stworzeniu swojej postaci zostaje zlokalizowany na mapie świata za pomocą technologii
GPS, a na mapie generowane są obiekty, takie jak sale walk Pokémon, Pokéstopy, a także
pokémony, gdy tylko gracz zbliży się do niego na odpowiednią odległość. Ponadto awatar
zmienia swoje położenie na mapie razem z jego twórcą poruszającym się w realnym świecie.
W przeciwieństwie do innych gier z serii gracz nie musi walczyć z pokémonem, aby
go złapać. Żeby tego dokonać, należy rzucić pokéball w odpowiednie miejsce i z odpowiednią
siłą.
Po złapaniu pokemona otrzymujemy proch oraz cukierki, które są potrzebne do zwiększenia
siły oraz ewolucji służącej w kolejnym stadium rozwoju.
Mimo tego, że sama gra wydaje się mieć same zalety to niestety ciągnie za sobą wiele
zagrożeń np: głupotę – ludzie posuwają się do niebezpiecznych czynów, które w większości
kończą się śmiercią, nieuwagę – podczas rozgrywki jeżdżąc na rowerze lub samochodem
można spowodować wypadek, napady – dzieci grające w tą grę są podatne na napaści i
fanatyzm – gracze, którzy na chwilę nie odstępują od telefonu tracą kontakt z rzeczywistością
oraz stają się niebezpieczeństwem dla otoczenia i samego siebie. Ja też czasami lubię pograć,
ale w celach dobrej, aczkolwiek kontrolowanej zabawy. Jeśli jesteście fanami pokemonów i
pociąga was ta gra pamiętajcie, aby zawsze obchodzić się nią z ostrożnością i umiarem.
Tak na przestrzeni lat zmieniały się generacje.
Maciej Szczodrowski, II ALO
CZYTELNIA
Droga Jesień!
Widzę twe kolorowe barwy pośrodku dziury czarnej .
Widzę twą zagubioną twarz patrzącą, by odnaleźć się.
Patrzę na duże liście i postawne drzewa.
Czuję Cię jesień, wszędzie!
Wyglądam za okno i inspiruje się Tobą!
Jesteś zimna, jesteś ciepła.
Jesteś piękną łąką i tajemniczym lasem,
Wołasz mnie, by zatrzymać przy sobie,
Lecz szybko potem znikasz
I powracasz z powrotem z tą samą, a nawet większą siłą.
Dziś wołam Cię, Jesień!
Ale niedługo będę musiała Cię żegnać.
Trwaj więc dobrze i raduj się!
Bo ta chwila z Tobą w mej głowie będzie trwać wiecznie.
Klaudia Grządziel, I AG
CZYTELNIA
,,Jesienny Park”
Słońce świeci prosto w oczy
Liście lśnią w blasku jasności
Drzewa błyszczą kolorowymi koronami
Kałuży coraz więcej. Brudne i szare
Błoto - czas na kalosze
Parasolki i kurtki przeciwdeszczowe wchodzą w ruch
Pewnie zostaną z nami dłużej niż tydzień
Robi się ponuro
Chmury ciemne przysłaniają niebo
Kap, kap
Pada coraz częściej
Ponury urok ktoś na nas rzucił
Liście opuściły już swoje miejsce
Wiatr trzęsie wszystkim
Cicho i szaro
jakby wszystko i wszyscy zasnęli...
Marta Jurkiewicz, III Gim.
FELIETON
,,Halloween”
Halloween to święto, które zna każdy niezależnie od tego, czy jest
jego zwolennikiem, czy przeciwnikiem. Jednak mało kto wie jakie jest
prawdziwe znaczenie tego święta.
Dzisiaj Halloween jest kompletnie pozbawione znaczenia i
przerodziło się w okazję na wciśnięcie ludziom wszelkiego rodzaju
produktów oraz w praktykowanie różnych obrzędów takich jak:
wycinanie dyni, czy przebieranie się w tandetne przebrania bez
ówczesnego zastanowienia się dlaczego to robimy. Zacznijmy na
początku skąd właściwie wzięło się Halloween. Jest to pogańskie
święto, które najprawdopodobniej wywodzi się od starożytnych
Celtów i było odpowiednikiem Dziadów. Obrzędy, które wykonujemy
podczas tego święta nie są pozbawione znaczenia. Dynie, na przykład
symbolizują błędne ogniki uważane za dusze tragicznie zmarłych.
Natomiast przebrania mają służyć zmylenia dusz, które podczas nocy
Halloweenowej próbują opętać śmiertelników. Przebrania również
musiały być wykonane w określony sposób. Nie mogła to być
plastikowa tandeta jaką mają w zwyczaju przywdziewać dzisiejsi
praktykanci tego święta. Kiedy będziemy pamiętać o tym podczas
obchodzenia Halloween na pewno poskutkuje to nie tylko
zwiększeniem świadomości wśród ludzi, ale też znacznym
zwiększeniem klimatu związanym z tym świętem. Ponieważ
Halloween warto obchodzić przez sam fakt pamiętania o naszych
rodzimych tradycjach dlatego też nie powinniśmy zapominać o naszej
słowiańskiej tradycji czyli Dziadach. Bo o ile Halloween jest świętem
Europejskim czyi również naszym, to Dziady są typowo Słowiańskie,
a Halloween już nie.
Oczywiście, jeżeli ktoś ma inny sposób na celebrowanie tego
święta, to nie powinniśmy mu tego zabraniać, nawet kiedy nie jest to
Europejski obrzęd.
Jakub Tobolski
FELIETON
Ludzkie sprawy podsłuchane w środkach komunikacji
miejskiej
Mnóstwo ludzi na całym świecie codziennie podróżuje środkami komunikacji
miejskiej do pracy, szkoły, czy innych miejsc. Dla większości z nas wydaje się to nudne,
monotonne i z czasem przyjmuje codzienny zwyczaj przemieszczania się z punktu A do
punktu B.
Co jednak myślałaby osoba, która pierwszy raz w życiu wsiadła do wypełnionego po
brzegi tramwaju? Przede wszystkim (co wiem z własnego doświadczenia) rzuciłby jej się w
oczy fakt, iż większość osób zajmuje się swoimi sprawami – czyta książkę, słucha muzyki,
uczy się na sprawdzian z matmy. Jest jednak odsetek osób, które podróżują w towarzystwie.
A właśnie na takie osoby czyhają ciekawi ludzkich spraw - dziennikarze.
Osobiście jestem zdania, że zaglądanie do cudzego życia nie jest do końca kulturalne.
Jednak nie ma na świecie osoby, która czasami chociaż trochę nie podsłuchiwała.
Dobrze, przejdźmy do tematu, na który każdy czytelnik czeka. Bardzo ciężko znaleźć
ciekawy materiał, bo trzeba podsłuchiwać i zapisywać. Jeszcze gorzej, kiedy potencjalni
rozmówcy mogą podejmować ciekawe, a nawet kontrowersyjne tematy (które o wiele
bardziej interesują wścibskich), lecz mówią za szybko i niewyraźnie. Widoczne jest to
chociażby, na przykładzie poniższej rozmowy dwojga nastolatków:
- Słuchaj, słuchaj, każdy robił sam! - chłopak siedzący obok mnie na przystanku
autobusowym.
- […]Mam osiemnaście lat! - zupełnie oderwane z kontekstu słowa prawdopodobnie
jego dziewczyny.
-[…] Albo dużo kasy, albo …- chłopak.
-[…] Nie, nie na szczęście…- wzdycha. (chłopak)
-[…] Serowo- ketchupowe. - częstowała go chipsami.
- E, e, e! e! - rozbawiona dziewczyna.
- […] O Jezu, ale zabawne!- zirytowana jego zachowaniem (śmiech chłopaka).
Natomiast rozmowa dorosłych jest zrozumiała i choć krótka, to na temat.
- Ach, w tych korkach stać! - kierowca autobusu na przystanku dla busów.
- Może teraz nie będą – krępa pasażerka pojazdu, ubrana w długi, jaskrawo - czerwony
płaszcz.
Na przykładzie tych dwóch dialogów widzimy, ze wiek to także ogromna różnica w kwestii
wypowiedzi i tematów, które zostają poruszane w rozmowach. Zarówno jak para dwóch
nastolatków nie zacznie operować staropolszczyzną, tak też wiekowi pisarze, artyści, czy
nawet zwykli szarzy obywatele nie przejdą na młodzieżowy slang.
Maria Troka
FELIETON
,, Problemy dzisiejszej młodzieży"
Okres gimnazjalno - licealny jest najtrudniejszym momentem w życiu każdego
nastolatka. Większość z nich ukrywa swoje kłopoty, a jak pozwolą na jego rozwój mogą
wystąpić poważne komplikacje. W tym artykule zostaną opisane ciężkie zmagania młodzieży
z najskrytszymi problemami psychologicznymi.
Depresja – poważna choroba układu nerwowego wymagająca leczenia. Można ją
wywołać przez różne bolesne wydarzenia. Może to być śmierć bliskiej osoby, utrata zdrowia,
lub inne wypadki losowe ( najczęstszą przyczyną jest stres lub skrywany sekret przez długi
czas).
Uzależnienia – coraz więcej nastolatków szczególnie gimnazjalistów sięga po
substancje uzależniające, np: alkohol, papierosy, narkotyki i pornografię. Nadmiar tych
czynników wpływa negatywnie na zdrowie ( psychiczne i fizyczne) oraz psychikę (wzrost
agresywności i przestępstw dokonywanych do 16 lat). Aby wyzwolić się od nich psycholodzy
dają skierowanie do poradni odwykowych, gdzie są poddawani długiej rehabilitacji.
Aspołeczność - forma niedostosowania społecznego charakteryzujące się biernością,
izolacją, niechęcią do bycia w grupie, zahamowaniem, brakiem inicjatywy społecznej. Takie
zachowania mają miejsce u osób z Zespołem Aspergera (całościowe zaburzenie rozwoju
mieszczące się w spektrum autyzmu). Objawy mogą mieć różne nasilenie od prawie
niewidocznych dla osoby z tym zespołem i jej otoczenia, aż do tak nasilonych, iż
uniemożliwiają normalne życie i pracę oraz zmuszają do szukania specjalistycznej pomocy.
Rasizm – zespół poglądów głoszących tezę o nierówności ludzi, a wynikająca z nich
ideologia przyjmuje wyższość jednych ras nad innymi. Do takich sytuacji bardzo często
dochodzi w szkołach. Najbardziej prześladowanymi rasami są czarna, żółta w tym mieszana,
np.: Latynosi i Mongole. Czasami głównym tematem oprócz koloru skóry są religie całego
świata, które nieustannie walczą między sobą.
Homofobia - strach przed homoseksualistami, awersja, nieufność, nienawiść i
wrogość do nich oraz ich dyskryminacja. Wszystkie młode chłopaki i dziewczyny będące w
związku homoseksualnym są dyskryminowane i narażane na odrzucenie przez społeczeństwo.
Dlatego nauczyciele i inni pracownicy szkoły organizują zajęcia dotyczące akceptacji i
tolerancji drugiego człowieka.
Problemów dzisiejszej młodzieży jest więcej, niż nam się zdaje. Na każdy z nich
można poradzić, o ile ktoś tej osobie na to pozwoli. To od nas zależy, czy chcemy żyć
normalnie lub pogrążać się i wpakowując w coraz większe kłopoty. Dlatego nie izolujmy się
od świata i dajmy sobie pomóc!
Maciej Szczodrowski, II A LO
RECENZJE
,,Olimpijscy Herosi”
Trzecia książka z serii Olimpijscy Herosi, napisana przez amerykańskiego pisarza
Ricka Riordana, opowiada losy Annabeth Chase, córki Ateny i dziewczyny Percy'ego
Jackona. Chłopak musi znaleźć Atenę Partenon, która podobno przebywa w starożytnym
Rzymie, ale oprócz tego musi pokonać Arachne, zamienioną w pająka przez Atenę.
W tej powieści nie brakuje wartkiej akcji, wątków miłosnych i humoru, co nie
pozwala się nudzić odbiorcy. Czytelnik, który zechce zanurzyć się w fabułę powieści,
przeniesie się do Rzymu i przeżyje tam wspaniałą przygodę, do której będzie chciał wracać
nieustannie. Dodatkowym atutem są z pewnością zapierające dech w piersi opisy miasta,
rzymskich bogów i starożytny świat przeplatający się ze współczesnym.
Gorąco polecam, zwłaszcza fanom mitologii!
Daria Potocka, II ALO
,, Magnus Chase i Bogowie Asgardu. Tom I. Miecz Lata”
Magnus Chase i Bogowie Asgardu Miecz Lata. Jest to książka Ricka Riordana
naprawdę znanego amerykańskiego pisarza fantasy takich książek jak: Percy Jackson i
Bogowie Olimpijscy, Kroniki Rodu Kane, Olimpijscy Herosi i Apollo i Boskie Próby.
Jest to kolejna książka dla młodzieży na postawie mitów tym razem nordyckich i
przenosi czytelnika w inny świat magii i zagadek. Moim zdaniem, ta książka jest świetna dla
osób, które uwielbiają powieści fantasy połączone z historią. Z tej książki dowiedziałam się
różnych ciekawostek na temat Wikingów i ich kultury. Dlatego też, mam nadzieję pojechać
do Skandynawii, krainy tych niesamowitych wojowników. W powieści nie brakuje humoru na
miarę Ricka. W tej książę każdy znajdzie coś dla siebie. Nie brak zwrotów akcji i wątków z
pozostałych powiesić, np: Magnus jest kuzynem Annsbeth Chase, głównej bohaterki
powieści Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy i Olimpijscy Herosi. Z tej książki czytelnicy
mogą nauczyć się, co to odwaga przyjaźń, czy poświęcenie.
Naprawdę polecam tę książkę osobą, które lubią historię i fantastykę!