Pobierz PDF - Fronda LUX

Transkrypt

Pobierz PDF - Fronda LUX
PISMO POŚWIĘCONE
FRONDA
Nr 43
Jednak wcześniej
FRONDA
Nr 43
ZESPÓŁ
Nikodem Bończa Tomaszewski, Michał Dylewski, Grzegorz Górny,
Marek Horodniczy (redaktor naczelny), Aleksander Kopiński. Estera Lobkowicz,
Łukasz tangowski, Filip Memches, Sonia Szostakiewicz.
Rafał Tichy, Wojciech Wencel, Jan Zieliński
Zrealizowano w ramach Programu Operacyjnego Promocja Czytelnictwa
ogłoszonego przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
OPRACOWANIE GRAFICZNE I P R O J E K T O K Ł A D K I
Jan Grzegorz Zieliński
REDAKCJA STYLISTYCZNA I KOREKTA
Sylwia Wróblewska
ADRES REDAKCJI I WYDAWCY
ul. Jana Olbrachta 94, 01 -102 Warszawa
tel.: (022) 836 54 44; fax: (022) 877 37 35
www.fronda.pl
[email protected]
WYDAWCA
Fronda pl sp. z o.o.
Zarząd: Michał Jeżewski, Tadeusz Grzesik
DRUK
Wydawnictwo AA spółka jawna, pl. Na Groblach 5, 31-101 Kraków
tel.: (012) 422 89 83. 422 13 44, fax: (012) 292 72 96,
e-mail: [email protected]
PRENUMERATA P I S M A POŚWIĘCONEGO „FRONDA"
Księgarnia Ludzi Myślących
ul. Tamka 45, 00-355 Warszawa
tel.: (022) 828 13 79 • e-mail: [email protected] • www.xlm.pl
Aby otrzymywać kolejne numery za zaliczeniem pocztowym, prosimy wypełnić stałe
zamówienie na stronie internetowej www.ksiegarnia.fronda.pl
Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów i zmiany tytułów.
Materiałów niezamówionych nie odsyłamy.
Redakcja „Frondy" nie ponosi odpowiedzialności za treść i formę reklam.
ISSN 1231-6474
Indeks 380202
S
P
I
S
R
Z
E
C
Z
Y
BOLESŁAW CZERWIŃSKI
Czerwony Sztandar
5
J A N ALFRED REGUŁA
Poza nawiasem polskości
ANKIETA 0 LEWICY
JOANNA 1 ANDRZEJ CWIAZDOWIE
6
10
11
KRZYSZTOF WOŁODŹKO
16
JERZY SOSNOWSKI
21
M I E C Z Y S Ł A W F. R A K O W S K I
26
MATEUSZ PISKORSKI
31
JACEK TITTENBRUN
36
J A N U S Z P. W A L U S Z K O
39
OLAF S W O L K I E Ń
40
RYSZARD BUGAJ
45
MICHAŁ ŁUCZEWSKI
Kacap i bonzo
48
PIOTR CZERSKI
Tryumfalny pochód
pompy ssąco-tłoczącej w instalacjach użytkowych
96
BENIAMIN MALCZYK PESSIMUS
Się nie należy
105
TOMASZ OCHINOWSKI, JERZY JAGODZIŃSKI
Niech nie wie twoja lewica!
111
BRONISŁAW ŁAGOWSKI
Lewica i prawica - koniec historii
124
JÓZEF DAJCZGEWAND, B O G U M I Ł A TYSZKIEWICZ
Marzec'68: Odbrązowić historię, usunąć pomniki
129
RAFAŁ ŁETOCHA
Czerwona Wieża Babel
KONIEC
WAKACJI
2007
137
3
TOMASZ TERLIKOWSKI
Pochwała partykularyzmu
161
KORNEL U J E J S K I
Z dymem pożarów
170
WOJCIECH CHMIELEWSKI
172
Pyza
BARBARA
CRUSZKA-ZYCH
***
Nidall
Kwaśna wnuczka
183
184
185
SZYMON BABUCHOWSKI
***
187
188
***
REMIGIUSZ WŁAST-MATUSZAK
Serce ogrodnika
Koniec epoki złotych zębów
ARTUR
189
191
NOWACZEWSKI
Ogniem i sercem
192
JAN MAROSZ
Petent
202
I M P R I M A T U R
PAWEŁ SKIBIŃSKI
XX-wieczne męczeństwo okiem baptystów
204
ALEKSANDER KOPIŃSKI
Zamiast przeżycia
212
WOJCIECH WENCEL
Jesteśmy boginiami
226
FILIP M E M C H E S
Natura nie da się oszukać nawet Merkuremu
229
WOJCIECH CHMIELEWSKI
Zbieranie rozproszonych iskier
237
GERARD VAN DEN AARTWEG
Tęczowa książeczka, czyli zwalczanie homoseksualnych uczuć
243
NOTY 0 AUTORACH
260
BOLESŁAW CZERWIŃSKI
CZERWONY SZTANDAR
K r e w n a s z ą d ł u g o leją katy,
wciąż p ł y n ą ludu g o r z k i e Izy,
n a d e j d z i e j e d n a k d z i e ń zapłaty,
sędziami wówczas będziem my!
D a l e j w i ę c , dalej, dalej w i ę c , w z n i e ś m y śpiew.
N a s z s z t a n d a r p ł y n i e p o n a d trony,
n i e s i e o n z e m s t y g r o m , ludu gniew,
w o l n o ś c i z w i a s t u j ą c siew.
A k o l o r j e g o j e s t czerwony,
bo na nim robotnicza krew!
C h o ć s t a r e łotry, n o c y dzieci,
nawiązać chcą starganą nić,
co z ł e , to w gruzy się r o z l e c i ,
c o d o b r e , w i e c z n i e b ę d z i e żyć!
P o r z ą d e k stary j u ż s i ę wali,
żywotem naszym j e g o zgon.
Będziemy wspólnie pracowali
i w s p ó l n y b ę d z i e pracy p l o n !
Hej, razem bracia, do szeregu!
Z j e d n a k ą myślą, z d ł o n i ą w d ł o ń !
Któż zdoła wstrzymać strumień w biegu,
Czyż j e s t n a ś w i e c i e t a k a b r o ń ?
Precz z tyranami, precz z zdziercami!
N i e c h ginie stary, p o d ł y ś w i a t !
M y n o w e życie s t w o r z y m s a m i
i nowy zaprowadzim ład.
KONIEC
WAKACJI
2007
5
Socjalizm polski końca XIX w. był na najlepszej dro­
dze do przetworzenia się w ruch patriotyczno-społeczny, uznający istnienie klas społecznych i ich antagoni­
zmy, jako fakty obiektywne i szkodliwe, które należy
zlikwidować drogą przebudowy ustroju gospodarczego
- to zaś musi być dziełem nie jakiegoś abstrakcyjnego
„proletariatu", lecz ludzi dobrej woli z różnych w a r s t w
i może być urzeczywistnione tylko w ramach swego na­
rodowego państwa.
Poza nawiasem
polskości
JAN ALFRED REGUŁA
R o z w ó j s o c j a l i z m u p o l s k i e g o szedł po i n n e j linii niż s o c j a l i z m u w E u r o p i e Z a ­
c h o d n i e j ; r ó ż n i c a wypływała z e s p e c j a l n y c h w a r u n k ó w p o l i t y c z n y c h kraju, p o ­
z b a w i o n e g o w ł a s n e j p a ń s t w o w o ś c i , dalej z o d m i e n n e j s t r u k t u r y g o s p o d a r c z o s p o ł e c z n e j Polski, w r e s z c i e z e s p e c j a l n y c h tradycji h i s t o r y c z n y c h . N a s z r u c h
r o b o t n i c z y w p i e r w s z y m r z ę d z i e stanął t w a r z ą w t w a r z w o b e c n i e „ k l a s o w e g o
wroga", lecz o b c e g o w ł a d c y Polski, wyzyskującego g o t a k ż e m a t e r i a l n i e ; d o -
6
FRONDA
43
dać m u s i m y , ż e c a r a t rosyjski o d n o s i ! się d o w s z e l k i c h p o s t u l a t ó w r o b o t n i ­
czych z wyjątkową b r u t a l n o ś c i ą i n i e z r o z u m i e n i e m . D l a t e g o g ł ó w n y m i zagad­
n i e n i a m i , n u r t u j ą c y m i ś w i a t p r a c y w P o l s c e w o w y c h c z a s a c h aż do r o k u 1 9 1 8
stają s i ę : n i e w a l k a k l a s o w a , a d ą ż e n i a do w y z w o l e n i a n a r o d o w e g o , w a l k a n a ­
rodu z p o t r ó j n y m najeźdźcą, w p i e r w s z y m r z ę d z i e z n a j o k r u t n i e j s z y m s p o ­
śród n i c h - n a j e ź d ź c ą m o s k i e w s k i m . D l a m a r k s i s t ó w d o b y d z i s i e j s z e j b r z m i
t o m o ż e n i e c o dziwnie, j e d n a k s z e r e g z d a r z e ń o k r e s u d o 1 9 1 8 r . w s k a z u j e ,
ż e j u t r z e n k a w o l n o ś c i m o c n i e j p r z y ś w i e c a ł a r o b o t n i k o w i p o l s k i e m u , n i ż kla­
s o w e postulaty. K l a s y c z n y m z r e s z t ą p r z y k ł a d e m n a l e ż y t e g o d o c e n i a n i a w o l ­
n o ś c i p o l i t y c z n e j m o ż e być n a w e t p o l i t y k a b o l s z e w i k ó w , t y c h n a j k o n s e k w e n tniejszych marksistów (co prawda k o n s e k w e n t n y c h aż do absurdu) w krajach
k o l o n i a l n y c h i o k u p o w a n y c h przez m o c a r s t w a i m p e r i a l i s t y c z n e . T a m w a l k a
o wyzwolenie narodowe zupełnie oficjalnie uznana j e s t przez doktrynę ko­
munistyczną za główny cel, po zdobyciu którego dopiero ma nastąpić upo­
r z ą d k o w a n i e s t o s u n k ó w s p o ł e c z n y c h . Taką p o l i t y k ę p r o w a d z i ł S t a l i n w C h i ­
nach w latach 1 9 2 5 - 2 7 .
M a r k s i ś c i p o l s c y a ż d o c z a s u p o w s t a n i a P o l s k i e j Partii S o c j a l i s t y c z n e j
( 1 8 9 2 r o k ) t e g o o c z y w i s t e g o faktu n i e d o s t r z e g a l i , a l b o w i d z ą c - n i e r o z u m i e ­
li. P e w i e n refleks r z u c a na to d u ż a p o p u l a r n o ś ć M a r k s a i m a r k s i z m u w P o l s c e
tylko w ł a ś n i e z tych przyczyn, że z a r ó w n o M a r k s , j a k i E n g e l s ze w z g l ę d ó w
politycznych, b ę d ą c w r o g a m i c a r a t u , g ł ó w n e j w ó w c z a s siły reakcyjnej w E u ­
r o p i e - byli g o r ą c y m i z w o l e n n i k a m i n i e p o d l e g ł o ś c i P o l s k i , tej s p o d z a b o r u r o ­
syjskiego.
Podkład zjawiska t e g o typu p o l e g a n a d o ś ć p o w o l n y m f o r m o w a n i u się na­
rodu p o l s k i e g o j a k o ś w i a d o m e j s i e b i e c a ł o ś c i . U c i s k i wyzysk spadają w ó w c z a s
KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
-J
przeważnie na proletariat fizyczny, k t ó r y s t a n o w i ! o g r o m n y c z y n n i k opozycji
i walki z o k u p a n t e m „Priwislinja"; o b o k zaś p r o l e t a r i a t u b a r d z o ruchliwą b y ł a
r ó w n i e ż szlachta, staczająca się do roli inteligencji czy pół-inteligencji, ziejąca
wielką n i e n a w i ś c i ą do c i e m i ę ż c ó w . Ś r o d o w i s k o i n t e l i g e n c k o - s z l a c h e c k i e wyka­
zywało w ó w c z a s dużą s y m p a t i ę dla w a r s t w ludowych p r z e k o n a n e , że d a w n a
Polska upadła n a s k u t e k p o n i ż e n i a tych warstw. J u ż stara „ d e m o k r a c j a s z l a c h e ­
c k a " z wielką siłą w y s u n ę ł a p o s t u l a t w y z w o l e n i a i p o d n i e s i e n i a c h ł o p a ; później
J ó z e f Piłsudski i j e g o współpracownicy, z a p o z n a w s z y się z s o c j a l i z m e m z a c h o d ­
n i m , uznali, że na c z o ł o w a r s t w ludowych w y s u w a się r o b o t n i k z fabryki, j a k o
ich c z ę ś ć najaktywniejsza - a k o n c e p c j a t a k a s t a ł a się k a m i e n i e m w ę g i e l n y m
przy p o w s t a n i u w roku 1 8 9 2 Polskiej Partii S o c j a l i s t y c z n e j .
M a r k s i z m n a p ł y n ą ł do P o l s k i z N i e m i e c , F r a n c j i , Szwajcarii i stąd n a j c z ę ś ­
ciej p o c h o d z i j e g o s w o i s t e z a b a r w i e n i e a n t y p o l s k i e , k u l t y w o w a n e p r z e z p e ­
w i e n o d ł a m s t u d e n t ó w p o l s k i c h i ż y d o w s k i c h , s t u d i u j ą c y c h w ó w c z a s n a uni­
w e r s y t e t a c h rosyjskich, gdzie w o b e c o h y d y reakcyjnej c a r a t u n a j s k r a j n i e j s z e
prądy i t e o r i e m i a ł y z w o l e n n i k ó w . D u ż o , co prawda, z tej p o l s k i e j m ł o d z i e ­
ży, k t ó r a p r z e j ę ł a w i a r ę m a r k s o w s k ą , r o b i ł o t o ś w i a d o m i e czy p o d ś w i a d o m i e ,
wierząc, że p o d n a p o r e m s o c j a l i z m u c a r a t r u n i e , a z j e g o u p a d k i e m zaświe­
c i j u t r z e n k a s w o b o d y dla P o l s k i ; w s z y s t k o zaś, c o d o tej w y m a r z o n e j p o l s k i e j
w o l n o ś c i p r o w a d z i ł o , b y ł o dla tej b e z d o m n e j - w r o z u m i e n i u Ż e r o m s k i e g o młodzieży i inteligencji dobrym i słusznym. Wiele pamiętników i dokumen­
tów z ówczesnego okresu wskazuje na to najdobitniej.
S o c j a l i z m polski k o ń c a X I X w . był n a najlepszej d r o d z e d o p r z e t w o r z e n i a
się w ruch patriotyczrio-społeczny, uznający i s t n i e n i e klas s p o ł e c z n y c h i ich
8
FRONDA
43
antagonizmy, j a k o fakty o b i e k t y w n e i szkodliwe, k t ó r e należy zlikwidować d r o ­
gą przebudowy ustroju g o s p o d a r c z e g o - to zaś m u s i być d z i e ł e m n i e j a k i e g o ś
abstrakcyjnego „ p r o l e t a r i a t u " , lecz ludzi dobrej woli z r ó ż n y c h w a r s t w i m o ż e
być u r z e c z y w i s t n i o n e tylko w r a m a c h s w e g o n a r o d o w e g o p a ń s t w a . J e d n o ­
c z e ś n i e atoli, r ó w n o l e g l e do s o c j a l i z m u z o d c i e n i e m s e n t y m e n t u n a r o d o w e g o ,
ugruntowuje się w ó w c z a s u n a s s o c j a l i z m i n n e g o typu, k t ó r y o s t a t e c z n i e kry­
stalizuje się w ł a ś n i e w K o m u n i s t y c z n e j Partii Polski - s o c j a l i z m niepolski, kos­
mopolityczny, o terrorystyczno-rewolucyjnym p r o g r a m i e p r z e b u d o w y s p o ł e c z ­
n e j . Ten o s t a t n i znajduje gorących z w o l e n n i k ó w w ś r o d o w i s k u g e t t a i p e w n e j
części polskiej inteligencji podległej w p ł y w o m rosyjskiej kultury do t e g o stop­
nia, że znalazła się o n a w ł a ś c i w i e poza n a w i a s e m p o l s k o ś c i .
JAN ALFRED REGUŁA
J a n Alfred Reguła (właśc. Józef Mitzenmacher) - występował również pod pseudonimami: ..Mietek". ..Redyko*'
(od Rewolucja Dyktatura Komunizm) i nazwiskami: Jan Roszkowski, Józef Kamiński, Bogusław Słoński, J a n Skaliński
i Jan Berdych: jeden z przywódców przedwojennego ruchu komunistycznego w Polsce, który po podjęciu współ­
pracy z przedwojennym M S W opublikował „Historię Komunistycznej Partii Polski w świetle faktów i dokumentów":
książka była dowodem na to. że polskie władze w 1934 r. doskonale rozpracowały ruch komunistyczny w Polsce.
ANKIETA
0 LEWICY
i.
Od upadku k o m u n i z m u , w p o l s k i c h k r ę ­
gach intelektualnych, na ł a m a c h czasopism
1 w murach
uniwersytetów,
wielokrotnie
d e b a t o w a n o nad istotą prawicowości, tym,
j a k i e i d e e i tradycje ją wyznaczają, o r a z j a ­
kie p o w i n n y być p o l i t y c z n e i cywilizacyj­
ne c e l e p r a w i c y w n a s z y m kraju. Z a b r a k ł o
natomiast podobnego namysłu nad tożsa­
m o ś c i ą lewicy. N i e p o w s t a ł y t e ż i n s t y t u c j e
i ś r o d o w i s k a , p o d e j m u j ą c e p o w a ż n ą lewi­
c o w ą refleksję m e t a p o l i t y c z n ą . G d z i e n a l e ­
ży u p a t r y w a ć przyczyn t e g o f a k t u ?
2.
Czy P o l s k a p o t r z e b u j e dzisiaj s i l n e j , atrak­
cyjnej i n o w o c z e s n e j lewicy, a j e ś l i tak, to
d o j a k i e j tradycji w i n n a s i ę o n a o d w o ł a ć
i jakie winny jej przyświecać wartości?
3.
Które istniejące na naszej scenie politycz­
nej u g r u p o w a n i a inspirują się i d e a ł a m i le­
w i c y i p r ó b u j ą je r e a l i z o w a ć ?
10
FRONDA
43
JOANNA I ANDRZEJ GWIAZDOWIE
A d 1.
W P o l s c e , po rezygnacji z m a r k s i z m u i r o z p a d z i e i m p e r i u m k o m u n i s t y c z n e ­
go, w p o r z ą d n y m , czyli p r a w i c o w y m t o w a r z y s t w i e p r z y z n a n i e s i ę do poglą­
d ó w l e w i c o w y c h w y m a g a dużej o d w a g i i o d p o r n o ś c i p s y c h i c z n e j . L e w i c o w i e c
j e s t lewy; t o k o m u c h , p r z e c i w n i k n i e p o d l e g ł o ś c i , w r ó g K o ś c i o ł a . N a t o m i a s t
p r a w i c o w i e c t o c z ł o w i e k prawy, Polak, k a t o l i k , p a t r i o t a .
L e w i c o w o ś ć j e s t e p i t e t e m , k t ó r y m o k r e ś l a się liberałów, w y w o d z ą c y c h
się z elit P Z P R , o b r o ń c ó w m n i e j s z o ś c i s e k s u a l n y c h i s w o b ó d o b y c z a j o w y c h ,
a t a k ż e tzw. n o w ą l e w i c ę , o d w o ł u j ą c ą się d o r ó ż n y c h w a r i a n t ó w k o m u n i z m u
(Lenina, Trockiego, C h e Guevary), z wyjątkiem stalinizmu.
Innej
zorganizowanej
lewicy w Polsce nie ma.
Zlikwidowana została
pierwsza „Solidarność", duża formacja lewicy socjalistycznej, patriotycznej,
t o l e r a n c y j n e j , c h o c i a ż - j a k w i ę k s z o ś ć r o b o t n i k ó w - k o n s e r w a t y w n e j w spra­
wach obyczajowych i nie nastawionej wrogo do K o ś c i o ł a Katolickiego, po­
strzeganego wówczas jako sojusznik. „Solidarność" zdmuchnął wiatr historii,
ponieważ stanowiła najpoważniejszą przeszkodę w procesie globalizacji.
P r ó b a reaktywacji P P S - u , partii, k t ó r a ł ą c z y ł a c e l e s o c j a l i s t y c z n e z dą­
żeniem do niepodległości, nie powiodła się. P P S z o s t a ł a rozbita m e t o d a m i
agenturalnymi. Po klęsce pierwszej „Solidarności" i sukcesach neoliberal i z m u z m i a n y p o l i t y c z n e , e k o n o m i c z n e i s p o ł e c z n e , o t w i e r a j ą c e d r o g ę glo­
balizacji, z a s z ł y t a k daleko, że są n i e o d w r a c a l n e . A z a t e m , o d r o d z e n i e się
tradycyjnej lewicy s o c j a l i s t y c z n e j i n i e p o d l e g ł o ś c i o w e j n i e j e s t j u ż m o ż l i w e ,
ponieważ warstwy społeczne, na których m o ż n a by budować taką formację,
uległy d e z i n t e g r a c j i . R ó w n i e p o w a ż n ą p r z e s z k o d ą s ą m e c h a n i z m y p o l i t y c z n e
i ekonomiczne, na których opiera się globalna gospodarka. Sposoby obrony
KONIEC
WAKACJI
2007
11
i n t e r e s ó w ludzi pracy i w a r s t w b i e d n y c h , z n a n e z o k r e s u d e m o k r a t y c z n e g o
kapitalizmu, n i e s ą s k u t e c z n e .
P r a w i c a w P o l s c e p o d z i e l o n a j e s t n a w i e l e r ó ż n y c h f o r m a c j i , ale n a j w a ż ­
niejszy podział związany j e s t z p r o c e s a m i g l o b a l i z a c y j n y m i . Te f o r m a c j e , k t ó ­
re s t a n o w i ą p r z e s z k o d ę w likwidacji p a ń s t w n a r o d o w y c h ( p r a w i c a p a t r i o t y c z ­
na, p r o p a ń s t w o w a , k o n s e r w a t y w n a , n a r o d o w o - k a t o l i c k a - z a r ó w n o e n d e c k a ,
j a k i n i e e n d e c k a ) o s k a r ż a n e są o k s e n o f o b i ę , n i e t o l e r a n c j ę i a u t o r y t a r y z m .
P o g o d a p o l i t y c z n a sprzyja tylko prawicy, b e z z a s t r z e ż e ń o p o w i a d a j ą c e j s i ę z a
n o w y m g l o b a l n y m s y s t e m e m , k t ó r e g o ideologią, n a z y w a n ą n e o l i b e r a l i z m e m ,
jest internacjonalizm, monetaryzm, deregulacja, prywatyzacja podatków i ca­
łej i n f r a s t r u k t u r y o r a z likwidacja p a ń s t w a o p i e k u ń c z e g o .
Nie j e s t to koniec historii, j a k głosił Fukuyama, chociażby ze względu
n a o p ó r ś w i a t a i s l a m u , k t ó r y b e z walki n i e c h c e się p o d d a ć , ale n e o l i b e r a lizm jest już s y s t e m e m ogólnoświatowym. Objął wszystkie państwa powsta­
łe w wyniku r o z p a d u Z w i ą z k u R a d z i e c k i e g o i J u g o s ł a w i i , a t a k ż e A l b a n i ę ,
Chiny, W i e t n a m . P r z e c i w s t a w i a n i e się u j e m n y m s k u t k o m globalizacji, a t a k ż e
korekta lub ewolucja neoliberalizmu nie są łatwe, ponieważ p r o s t e i czytelne
alternatywy ( U S A - Związek Radziecki, demokratyczny kapitalizm - k o m u ­
n i z m ) j u ż n i e istnieją.
N a k o n i e c m a m y u w a g ę k r y t y c z n ą d o a u t o r ó w p y t a ń w tej
ankiecie.
P o w i n n a być p o d a n a c h o ć b y s k r ó t o w a i n i e d o s k o n a ł a definicja l e w i c y i pra­
wicy. I n n y m r o z w i ą z a n i e m b y ł a b y p r o ś b a d o r e s p o n d e n t ó w o s f o r m u ł o w a ­
n i e s w o j e j definicji. W o b e c c h a o s u p o j ę ć , w p r o w a d z o n e g o p r z e z m e d i a , elity
p o l i t y c z n e i K o ś c i ó ł , m e r y t o r y c z n e w y n i k i a n k i e t y m o g ą być o g r a n i c z o n e .
Odwołując się do różnych o k r e s ó w historycznych i różnych, skrajnych czy
w y n a t u r z o n y c h o d ł a m ó w , m o ż n a t e s a m e c e c h y p r z y p i s a ć t a k lewicy, j a k
i prawicy.
Naszym zdaniem, jedyną istotną cechą lewicy j e s t to, że reprezentuje ona
interesy warstw biednych i pracowników najemnych, natomiast prawica dba
0 i n t e r e s y ludzi b o g a t y c h o r a z p r a c o d a w c ó w . W a r t o z a z n a c z y ć , że p r o p o z y c j a
j a ł m u ż n y , d a w a n e j p r z e z b o g a t y c h , j e s t p r a w i c o w ą k o n c e p c j ą likwidacji b i e d y
1 sprzeczna j e s t z programem lewicy w sensie politycznym.
I n n e cechy, c h a r a k t e r y z u j ą c e l e w i c ę , u w a ż a m y z a d r u g o r z ę d n e l u b i s t o t n e
tylko w o k r e ś l o n y m m i e j s c u l u b c z a s i e . N p . w p r z e s z ł o ś c i c e l e m l e w i c y b y ł o
r ó w n i e ż r e p r e z e n t o w a n i e grup s p o ł e c z n y c h , p o z b a w i o n y c h p r a w o b y w a t e l -
12
FRONDA
43
skich, n p . k o b i e t i m n i e j s z o ś c i e t n i c z n y c h l u b r a s o w y c h , k t ó r e n i e m i a ł y p r a w
wyborczych. S a m o pojęcie lewicy wywodzi się z p a r l a m e n t u francuskiego,
gdzie tzw. s t a n t r z e c i zasiadł p o lewej s t r o n i e , a a r y s t o k r a c j a p r z e s u n ę ł a s i ę n a
prawo. P i e r w s z a l e w i c a , b u r ż u a z j a francuska, b y ł a z a t e m z a m o ż n a , ale w sy­
stemie feudalnym nie m i a ł a pełnych praw publicznych. O b e c n i e w państwach
demokratycznych równe prawa wszystkich obywateli są j u ż oczywistością.
D e f i n i c j a l e w i c y i p r a w i c y o g r a n i c z o n a do g ł ó w n e g o c e l u - o b r o n y b i e d ­
nych lub bogatych, j e s t niepełna, j e d n a k każda próba jej rozszerzenia j e s t
k o n t r o w e r s y j n a , w y w o ł u j e spory, l a w i n ę w z a j e m n y c h o s k a r ż e ń i l i c y t a c j ę , k t o
c z e m u zawinił i kiedy zawiódł, p o n i e w a ż w i ę k s z o ś ć z a r z u t ó w p o d a d r e s e m
lewicy m o ż n a p o s t a w i ć r ó w n i e ż prawicy. N p . i n t e r n a c j o n a l i z m j e s t i m m a n e n t n ą c e c h ą a r y s t o k r a c j i . P P S był z a n i e p o d l e g ł o ś c i ą , e n d e c j a przeciw. P o l s k a
b u r ż u a z j a b y ł a p o d z i e l o n a . C z ę ś ć o p o w i a d a ł a się z a n i e p o d l e g ł o ś c i ą , c z ę ś ć
o b a w i a ł a się o d c i ę c i a g r a n i c ą s w o b o d n e g o d o s t ę p u d o r y n k ó w w s c h o d n i c h .
Przykłady m o ż n a m n o ż y ć .
W a r t o j e s z c z e w s p o m n i e ć o s t o s u n k a c h m i ę d z y lewicą, prawicą i K o ś c i o ł e m .
Przede w s z y s t k i m t o nie u g r u p o w a n i a p o l i t y c z n e wybierają K o ś c i ó ł j a k o part­
nera. Z w i e k u i u r z ę d u t e n przywilej przysługuje K o ś c i o ł o w i . C h o c i a ż e w a n ­
gelia j e d n o z n a c z n i e o p o w i a d a się p o s t r o n i e b i e d n y c h , t o d o b r o K o ś c i o ł a j a k o
instytucji s k ł a n i a h i e r a r c h i ę w s t r o n ę b o g a t y c h . W s p ó ł c z e ś n i e K o ś c i ó ł K a t o l i c k i
podzielony j e s t n a K o ś c i ó ł b i e d n y c h (Jezuici) i K o ś c i ó ł b o g a t y c h ( O p u s D e i ) .
Ad 2.
W P o l s c e 80 p r o c . s p o ł e c z e ń s t w a żyje w n i e d o s t a t k u . I n t e r e s y tej grupy p o ­
w i n n y być r e p r e z e n t o w a n e . C z y l e w i c a p o w i n n a być silna, atrakcyjna, n o ­
w o c z e s n a ? T o m o g ą być p r z y m i o t n i k i n i w e l u j ą c e . R e p r e z e n t o w a n i e kilku
p r o c e n t m n i e j s z o ś c i s e k s u a l n y c h m o ż e być b a r d z o a t r a k c y j n e , a l e n i e m a n i c
w s p ó l n e g o z o b r o n ą i n t e r e s ó w s p o ł e c z e ń s t w a . Z d w ó c h g ł ó w n y c h partii pra­
w i c o w y c h : n o w o c z e s n e j P O i tradycyjnej P i S , n a s z y m z d a n i e m b e z p i e c z n i e j ­
s z e i k o r z y s t n i e j s z e dla P o l s k i są rządy P i S - u . Z k o l e i n i e b o s z c z k a P Z P R , ubra­
n a w atrakcyjny, n o w o c z e s n y k o s t i u m s o c j a l d e m o k r a c j i , j e s t t a k e g z o t y c z n y m
bytem politycznym, że trudno go opisać.
R o z w a ż a n i e , j a k a p o w i n n a być l e w i c a , j e s t p o z b a w i o n e s e n s u . D o p i e r o
z o d p o w i e d z i na pytanie, j a k b r o n i ć ludzi p r z e d b i e d ą i w y z y s k i e m , w y ł o n i s i ę
KONIEC
WAKACJI
2007
13
f o r m u ł a p o t r z e b n e j lewicy. L e w i c a n i e m o ż e p o w s t a ć , d o p ó k i n i e w i a d o m o ,
k t o i j a k o g r a b i a ludzi. W s y s t e m i e g l o b a l n y m z n i k ł y d w i e k l a s y o w y r a ź n e j
świadomości sprzecznych interesów: kapitaliści i proletariat, k t ó r e miały ze
s o b ą b e z p o ś r e d n i k o n t a k t ; s p i e r a ł y się, w a l c z y ł y i d o c h o d z i ł y d o p o r o z u m i e ­
nia.
Teraz w ł a s n o ś ć j e s t a n o n i m o w a i r o z p r o s z o n a , p o n i e w a ż d o m i n u j ą c ą for­
mą organizacji p r o d u k c j i , h a n d l u , a n a w e t u s ł u g j e s t k o r p o r a c j a - w i e l k a p o ­
n a d n a r o d o w a s p ó ł k a akcyjna. Tak j a k w s y s t e m i e k o m u n i s t y c z n y m , zarządza­
jący działalnością gospodarczą nie są właścicielami. Natomiast drobny praco­
dawca - właściciel ma dość ograniczone pole m a n e w r u i bardzo c z ę s t o czuje
się tylko k ó ł k i e m w m a c h i n i e , n a k t ó r ą n i e m a w p ł y w u . R o z w ó j t e c h n o l o g i i
i n o w e sposoby organizacji produkcji zlikwidowały wielkoprzemysłową klasę
r o b o t n i c z ą . Z a u t o m a t y z o w a n a p r o d u k c j a n i e w y m a g a j u ż r z e s z wykwalifiko­
w a n y c h r o b o t n i k ó w , c o p o w o d u j e m a s o w e z w o l n i e n i a z pracy. S t r a j k i s t a ł y
się m a ł o skuteczne wobec szantażu ucieczką kapitału. N i e j e s t j u ż konieczne
zachowanie równowagi między pracą i kapitałem, którą sformułował Ford
- r o b o t n i c y m u s z ą tyle z a r o b i ć , aby m o g l i k u p i ć w y p r o d u k o w a n e p r z e z s i e b i e
s a m o c h o d y . R o b o t n i c y w C h i n a c h n i e m u s z ą , p o n i e w a ż i c h s a m o c h o d y kupią
Europejczycy.
G l o b a l n e m e c h a n i z m y wyzysku - p ę t l a z a d ł u ż e n i a , k u r s y w a l u t , s p e k u l a ­
cje f i n a n s o w e , l i m i t y p r o d u k c j i i h a n d l u , o g r a n i c z e n i e s u w e r e n n o ś c i p a ń s t w
n a r o d o w y c h - są dla w i ę k s z o ś c i s p o ł e c z e ń s t w a n i e z r o z u m i a ł e , a i c h a u t o r z y
pozostają anonimowi. Niekorzystne zmiany przedstawiane są przez propa­
g a n d ę j a k o w y n i k n i e u c h r o n n e g o m a r s z u d u c h a dziejów.
Podsumowując, m o ż n a powiedzieć, że system neoliberalny j e s t bardzo
s k u t e c z n i e z a b e z p i e c z o n y p r z e d d z i a ł a n i a m i tradycyjnej lewicy. T r z e b a s z u k a ć
n o w y c h s p o s o b ó w p o p r a w y l o s u ludzi i n a r o d ó w b i e d n y c h i z e p c h n i ę t y c h na
m a r g i n e s . N e o l i b e r a l i z m n i e u n i e w a ż n i ł „ s t a r y c h " w a r t o ś c i , t a k i c h j a k soli­
d a r n o ś ć , w s p ó l n e d o b r o , czy p r a w o k a ż d e g o c z ł o w i e k a do g o d n o ś c i i przy­
z w o i t y c h w a r u n k ó w życia.
A l e n a j w a ż n i e j s z ą n a u k ą , k t ó r ą m o ż n a w y c i ą g n ą ć z h i s t o r i i i tradycji le­
wicy, j e s t o d r z u c e n i e d e t e r m i n i z m u h i s t o r y c z n e g o . Kryzysy w c z e s n e g o kapi­
t a l i z m u w y w o ł a n e n a d p r o d u k c j ą , czyli z a n i s k i m i w ó w c z a s p ł a c a m i r o b o t n i ­
ków, u d a ł o się o p a n o w a ć p o c i ę ż k i e j w a l c e r o b o t n i k ó w o p r a w o d o z r z e s z a ­
n i a się. O b a l e n i e d o g m a t u o n a d r z ę d n o ś c i zysku o k a z a ł o s i ę z b a w i e n n e dla
14
FRONDA
43
gospodarki. Pierwsza „Solidarność" zakwestionowała marksistowski dogmat
o Partii j a k o a w a n g a r d z i e k l a s y r o b o t n i c z e j , n p . r o z m a w i a ł a w y ł ą c z n i e z rzą­
d e m . U p a r t a o b r o n a n i e z a l e ż n o ś c i i r e f o r m o w a n i e kraju w e d ł u g w ł a s n y c h
k o n c e p c j i p o d w a ż y ł y p o d s t a w y s y s t e m u , k t ó r y p o d o b n o był o s t a t n i m e t a p e m
rozwoju ludzkości i miał trwać wiecznie. O b e c n i e lewica będzie skuteczna,
j e ś l i - z a m i a s t p r ó b d o s t o s o w a n i a się do s y s t e m u n e o l i b e r a l n e g o - znajdzie
s p o s ó b , aby t e n s y s t e m d o s t o s o w y w a ć d o p o t r z e b s p o ł e c z e ń s t w a .
Ad 3.
N a polskiej s c e n i e p o l i t y c z n e j n i e m a l e w i c o w e j p a r t i i . P i S w y k a z u j e p e w ­
n e c e c h y lewicy - s o l i d a r n e p a ń s t w o , s p r a w i e d l i w o ś ć , r ó w n o ś ć p r a w a w o b e c
b i e d n y c h i b o g a t y c h - w p ł y w o w y c h . P a r t i e n a r o d o w e i c h ł o p s k i e są l e w i c o w e
w t y m z a k r e s i e , w j a k i m sprzeciwiają się k o r p o r a c j o m . P a r t i e , n a z y w a n e lewi­
cą: S L D i P D n i e z a j m u j ą się o b r o n ą b i e d n y c h i p r a c o b i o r c ó w . S k o n c e n t r o w a n e
s ą n a o b r o n i e agentury, p r o m o w a n i u m n i e j s z o ś c i s e k s u a l n y c h , z w a l c z a n i u
tradycji, religii, a n t y s e m i t y z m u o r a z o s z o ł o m ó w , k t ó r z y p o d e j r z e w a j ą udział
s ł u ż b s p e c j a l n y c h w likwidacji p i e r w s z e j „ S o l i d a r n o ś c i " .
JOANNA I ANDRZEJ CWIAZDOWIE
J O A N N A DUDA-GWIAZDA (1939) - działaczka opozycji, inżynier okrętowiec. publicystka. W 2006 roku odzna­
czona przez Prezydenta RP Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.
A N D R Z E J G W I A Z D A (1935) - działacz polityczny i związkowy, magister inżynier elektronik. W 2006 roku odzna­
czony przez Prezydenta RP Orderem Orła Białego, członek Kapituły Orderu, członek Kolegium Instytutu Pamięci
Narodowej.
KONIEC
WAKACJI
2007
15
KRZYSZTOF WOŁODŹKO
A d 1.
Polska R z e c z p o s p o l i t a L u d o w a b y ł a p r o j e k t e m l e w i c o w y m ; t a b a n a l n a u w a g a
j e s t k o n i e c z n a , b y z r o z u m i e ć h i s t o r y c z n e przyczyny s ł a b o ś c i w s p ó ł c z e s n e j ,
r o d z i m e j lewicy. P R L j a k o u s t r ó j s p o ł e c z n o - p o l i t y c z n y , e k o n o m i c z n y , a tak­
że byt g e o p o l i t y c z n y i - last but not kast - h i s t o r i o z o f i c z n y p o n i ó s ł p o r a ż k ę ;
stał się t e ż przyczyną z d y s k r e d y t o w a n i a idei l e w i c o w y c h w o c z a c h z n a c z n e j
części s p o ł e c z e ń s t w a . W p r o w a d z a j ą c p e w n e u p r o s z c z e n i e : z a r ó w n o g e n e z a ,
jak późniejsze przypadłości i metamorfozy P R L - o w s k i e g o socjalizmu spowo­
dowały, ż e p o r o k u 1 9 8 9 t o n u r t y p r z e d s t a w i a j ą c e się j a k o l i b e r a l n e i prawi­
c o w e z a c z ę ł y odgrywać n a j w a ż n i e j s z ą r o l ę w życiu i d e o w y m , p o l i t y c z n y m III
R z e c z p o s p o l i t e j . P o n a d t o O k r ą g ł y S t ó ł i w y d a r z e n i a p o c z ą t k u lat 9 0 . u m o ż l i ­
wiły p r z e p o c z w a r z e n i e się c z ę ś c i P R L - o w s k i e j n o m e n k l a t u r y w s o c j a l d e m o ­
krację. Taka l e w i c a z przyczyn h i s t o r y c z n y c h (a c z ę s t o r ó w n i e ż e t y c z n y c h )
b y ł a / j e s t dla w i e l u p r o b l e m a t y c z n a i n i e w i a r y g o d n a . Z a ś n a g r u n c i e i d e o w y m
m n i e j l u b bardziej o p r e s y w n a c e n z u r a i fałszująca r z e c z y w i s t o ś ć n o w o m o w a
P R L - u m u s i a ł y p o w o d o w a ć z w r o t k u i n n y m n i ż l e w i c o w e k o n c e p c j o m , przy­
czyniały się do p o w s t a w a n i a i u g r u n t o w a n i a m i t ó w n a r o d o w y c h (i z w y k ł y c h
s t e r e o t y p ó w ) , k t ó r e j e d n o z n a c z n i e skojarzyły l e w i c o w o ś ć z e zdradą n a r o d o ­
wą, b r a k i e m p a t r i o t y z m u i z a m y k a ł y ją w h o r y z o n c i e P o l s k i L u d o w e j ( s t ą d
o b e c n i e n p . s ł a b a z n a j o m o ś ć p o l s k i c h tradycji l e w i c o w y c h w i e k u X I X - e g o ,
początku X X - e g o s t u l e c i a i I I R P ) . W t a k i c h w a r u n k a c h i d e o w y c h d o k o n y w a ł a
się t r a n s f o r m a c j a u s t r o j o w a i e k o n o m i c z n a : j e j m o t y w e m p r z e w o d n i m b y ł o
z r o z u m i a ł e w t y c h w a r u n k a c h h a s ł o „ b o g a ć c i e s i ę ! " ( s z y b k o o k a z a ł o się, ż e
n i e wszyscy byli j e g o a d r e s a t a m i ) ; i d e e l e w i c o w e , j a k o k o j a r z o n e z m i n i o ­
nym systemem, zostały zmarginalizowane i skojarzone z populizmem, rosz-
16
FRONDA
43
c z e n i o w o ś c i ą , „ n i e u d a c z n i c t w e m " t y c h grup s p o ł e c z n y c h , k t ó r e p a d ł y ofiarą
p r z e m i a n lat 9 0 . Ś r o d o w i s k a l e w i c o w e ( p o w i ą z a n e c h o ć b y z p i e r w s z ą „ S o ­
l i d a r n o ś c i ą " ) z n a l a z ł y się w g ł ę b o k i e j defensywie, s k o r o t o g r e m i a r z ą d z ą c e
S d P L / S L D w z i ę ł y n a s w e b a r k i b r z e m i ę l e w i c o w o ś c i . T e n , k t o spojrzy dziś n a
u d r ę c z o n ą , c h o ć p e ł n ą n i e w i n n e j s ł o d y c z y t w a r z J ó z e f a O l e k s e g o , widzi, j a k
ciężkie było to brzemię.
K a ż d y żywotny, d y n a m i c z n y r u c h s p o ł e c z n o - p o l i t y c z n y p o t r z e b u j e m a s o ­
w e g o , o d d o l n e g o w s p a r c i a . W t e d y j e s t w s t a n i e s k u t e c z n i e z m i e n i a ć rzeczy­
w i s t o ś ć . A t a k ż e j ą i n t e r p r e t o w a ć . J a k z a t e m n a s c e n i e p o l i t y c z n e j m o ż e być
m i e j s c e dla l e w i c y i n n e j niż S L D , s k o r o b r a k j e j s z e r s z e g o p o p a r c i a s p o ł e c z ­
nego? I co ma gwarantować to szersze poparcie, jeśli ideowa lewica zamyka
się dziś w n i e z l i c z o n y c h k o t e r i a c h , k t ó r y c h j ę z y k ( c h o ć b y n a j b a r d z i e j s z c z e r y
i ideowy) e p a t u j e s ł u c h a c z a / c z y t e l n i k a a to t r o c k i s t o w s k i m , a to n o w o l e w i cowym żargonem? Polska lewica j e s t poza historią własnego narodu, c h c e być
t a k „ l e w i c o w a " i radykalna, że n i e u w z g l ę d n i a k o n t e k s t u k u l t u r o w e g o , z k t ó ­
r e g o m o g ł a b y c z e r p a ć siły d o w z r o s t u . Krzywi się n a p o l s k i p a t r i o t y z m , odda­
j ą c g o w r ę c e p r a w i c y j a k n i e p o t r z e b n y gadżet, a l b o e p a t u j e a n t y r e l i g i j n o ś c i ą ,
choć na dłuższą m e t ę j e s t to w Polsce droga donikąd. T y m c z a s e m zarówno
s z a c u n e k dla r o d z i m y c h tradycji, kultury, obyczajów, j a k c h r z e ś c i j a ń s k i e ide­
ały s p o ł e c z n e są w P o l s c e n i e o d z o w n e d l a lewicy. P o w a ż n a , efektywna, lewi­
c o w a d e b a t a m e t a p o l i t y c z n a b ę d z i e w P o l s c e m o ż l i w a j e d y n i e w ó w c z a s , gdy
w o b r ę b i e ś r o d o w i s k , z w i ą z a n y c h z l e w i c ą d o k o n a się i n t e g r a l n e j , k u l t u r o w e j ,
s p o ł e c z n o - p o l i t y c z n e j s y n t e z y d z i e j o w e j ( n i e p o w i n i e n być z n i e j w y ł ą c z o n y
ż a d e n m o m e n t historyczny, ł ą c z n i e z P R L - e m ) . L e w i c a , n i e m n i e j n i ż p r a w i c a ,
potrzebuje własnych mitów narodowych, nośnych koncepcji, które pobudza­
j ą w y o b r a ź n i ę s p o ł e c z n ą , dają p u n k t o d n i e s i e n i a i p ł a s z c z y z n ę p o r o z u m i e n i a
dla w i e l u grup s p o ł e c z n y c h . I c h o ć t a k a w i z j a zdaje s i ę być c z y s t ą a b s t r a k c j ą ,
ś m i e m twierdzić, że t k w i w n i e j o w i e l e w i ę k s z y p o t e n c j a ł n i ż w j a ł o w y c h de­
batach lewicowych doktrynerów. Z powyższego wynika praktyczna wskazów­
ka: z a d a n i e m l e w i c y w P o l s c e j e s t dziś u ś w i a d o m i ć s o b i e , ż e j e j p o t e n c j a l n y m
s o j u s z n i k i e m j e s t każdy, k t o d z i a ł a n a r z e c z w y z w o l e n i a e n e r g i i s p o ł e c z n e j ,
l o k a l n y c h inicjatyw, n i e z a l e ż n i e o d i c h p r o w e n i e n c j i ; każdy, k t o m a o d w a g ę
działać dla d o b r a ludzi i s p o ł e c z n o ś c i , c z ę s t o w b r e w p a n o s z ą c e j s i ę w s z ę d y
oligarchii ( n i s k i e g o , ś r e d n i e g o , w y s o k i e g o s z c z e b l a ) , w b r e w i n d o l e n c j i pra­
wa, p a ń s t w a , w b r e w u g r u p o w a n i o m partyjnym, k t ó r y m z r e g u ł y j e s t n a r ę k ę
KONIEC WAKACJI
2007
17
u t r z y m a n i e i s t n i e j ą c e g o status quo. D o p i e r o z a a k c e p t o w a n i e s p o ł e c z e ń s t w a
takiego, j a k i m j e s t , t a k ż e w j e g o n u r c i e „ b o g o o j c z y ź n i a n y m " , a r ó w n i e ż prze­
m y ś l e n i e w ł a s n y c h tradycji i n t e l e k t u a l n y c h , s p o ł e c z n i k o w s k i c h , p o l i t y c z n y c h
sprawi, że l e w i c a w P o l s c e p r z e s t a n i e b y ć j e d y n i e d e k l a r a t y w n i e e g a l i t a r n a
i z e r w i e ze s w y m f a k t y c z n y m e k s k l u z y w i z m e m - h e r m e t y c z n y c h grupek, o k o ­
pujących się z a j e d y n i e s ł u s z n y m ż a r g o n e m „ l e w i c o w o ś c i " .
A d 2.
L e w i c a w P o l s c e m u s i o d r o d z i ć się p r z e d e w s z y s t k i m j a k o r u c h społeczny, k t ó ­
ry dałby j e j faktycznych liderów, działaczy, sympatyków. N i e i n t e r e s u j e m n i e
„ n o w o c z e s n a " czy t e ż „ a t r a k c y j n a " lewica, b o z a t y m i s ł o w a m i zbyt c z ę s t o
kryje się inżynieria s p o ł e c z n a , s z t u k a m a n i p u l a c j i z a p o m o c ą mediów, p r o ­
paganda mainstreamu, który określa, co nowoczesne, światłe, przyszłościo­
we, a c o o b s k u r a n c k i e , zacofane, n i e i s t o t n e . C o n i e znaczy, ż e r u c h l e w i c o w y
ma pracować na powielaczach i namawiać robotników do niszczenia nowo­
c z e s n y c h urządzeń w fabrykach. O d p o w i e m p r z e w r o t n i e : p o l s k a l e w i c a m u s i
być dziś a n a c h r o n i c z n a , czy t e ż a r c h a i c z n a , bo arche oznacza, tutaj p o w r ó t do
i s t o t y rzeczy. Parafrazując M a r k s a : k o r z e n i e m lewicy j e s t c z ł o w i e k j a k o i s t o t a
s p o ł e c z n a , w s p ó ł o d p o w i e d z i a l n a za o t a c z a j ą c ą ją r z e c z y w i s t o ś ć i z d o l n a do
współdziałania z innymi. Lewica, jeśli nie c h c e skończyć w m u z e u m ideowych
o s o b l i w o ś c i , m u s i k o n s e k w e n t n i e i n t e g r o w a ć się z p o s z c z e g ó l n y m i p o d m i o ­
tami społecznymi i formami aktywności, podejmowanymi przez nie na niwie
kulturowej, z a w o d o w e j , e k o n o m i c z n e j . O d p o w i e d z i a l n o ś ć z a p a ń s t w o m u s i
być tu niejako o p o w i e d z e n i e m się p r z e c i w k o p a ń s t w u - j e g o b i u r o k r a t y c z n y m
s t r u k t u r o m , p a r t y j n o - b i z n e s o w e j h e g e m o n i i , n i e z b o r n o ś c i i hipertrofii prawa,
częstej w r o g o ś c i klasy u r z ę d n i c z e j w o b e c p r z e c i ę t n y c h obywateli, ogłupiającej
m o n o i d e o w o ś c i m e d i ó w g ł ó w n e g o n u r t u . N i e p o t o , b y n i s z c z y ć , l e c z uspraw­
niać, m o d e r o w a ć , w s p ó ł u c z e s t n i c z y ć w życiu p u b l i c z n y m . R ó w n o c z e ś n i e , le­
w i c o w a o d p o w i e d z i a l n o ś ć z a c z ł o w i e k a m u s i być o p o w i e d z e n i e m się z a ludź­
mi n i e z a l e ż n i e od ich ś w i a t o p o g l ą d u ( i n a c z e j grozi n a m l e w i c o w o ś ć a la K i n g a
D u n i n ) , m u s i zawierać w s o b i e e l e m e n t b e z i n t e r e s o w n o ś c i , k t ó r a n i e z a m y k a
swej a k t y w n o ś c i w i d e o l o g i c z n y m d o k t r y n e r s t w i e .
Zdaję s o b i e sprawę, ż e p o s t u l u j ą c s w o i s t ą a n a c h r o n i c z n o ś ć lewicy, r ó w n o ­
c z e ś n i e r e i n t e r p r e t u j ę ją, o d n o s z ą c d o a k t u a l n e j sytuacji s p o ł e c z n o - p o l i t y c z -
18
FRONDA
43
n e j . J e s t t o j e d n a k k o n i e c z n e : r z e c z n i e w m e c h a n i c z n y m o d t w a r z a n i u sta­
rych k o n c e p c j i , ale u m i e j ę t n o ś c i o d n a l e z i e n i a w n i c h t e g o , c o w c i ą ż ż y w o t n e
i aktualne w zmienionym kontekście dziejowym. Społeczna natura człowieka
pozostaje niezmienna; n i e z m i e n n a też pozostaje pokusa podporządkowania
s ł a b s z y c h , gorzej s y t u o w a n y c h , p o z o s t a w i o n y c h s a m y m s o b i e p r z e z m o ż n y c h
t e g o świata. N i e z m i e n n a j e s t t a k ż e t r o s k a , j a k ą n a s z a cywilizacja, i n s p i r o ­
w a n a c h r z e ś c i j a ń s t w e m , o t a c z a ł a tych, k t ó r z y źle się mają: „Bo byłem głodny,
a daliście Mi jeść;
Mnie;
byłem nagi,
byłem spragniony,
a daliście Mi pić;
a przyodzialiście Mnie;
byłem
chory,
byłem przybyszem,
a
a przyjęliście
odwiedziliście Mnie,
byłem
w więzieniu, a przyszliście do Mnie" ( M t 2 5 , 3 5 - 3 6 ) . N i e z a l e ż n i e od t e g o , co
ludzie religii u c z y n i ą z t y m i p r o s t y m i s ł o w a m i , l e w i c a n i e m o ż e o n i c h z a p o ­
mnieć, jeśli chce mieć moralne prawo do istnienia.
Ad 3.
O d w o ł a n i a d o h a s e ł o l e w i c o w e j p r o w e n i e n c j i s ą w s p ó l n y m d o b r e m wszyst­
kich
liczących
się
ugrupowań
partyjnych,
szczególnie
wówczas,
gdy n i e
sprawują o n e władzy. C z a s e m p r z y b i e r a t o p o s t a ć k a r y k a t u r a l n ą , c h o ć z r o ­
z u m i a ł ą ze w z g l ę d ó w p o l i t y c z n y c h : o s t a t n i m i czasy, w t r a k c i e strajku pie­
lęgniarek przed Kancelarią Prezesa Rady M i n i s t r ó w „lewicową wrażliwością"
wykazywali się p o s ł o w i e P O , n a c z e l e z H a n n ą G r o n k i e w i c z - W a l t z , J o l a n t a
K w a ś n i e w s k a , oraz s z c z e r y m i ł o ś n i k c h i ń s k i e g o m o d e l u u s t r o j o w e g o , P i o t r
G a d z i n o w s k i z S L D , k t ó r y r o z l e w a ł p i e l ę g n i a r k o m zupę, o c z y m raczył p o ­
i n f o r m o w a ć c z y t e l n i k ó w „Trybuny". T e s z a n o w n e persony, gdy j u ż pograją
w p o l i t y c z n e k o n i e , s c h o w a j ą c h o c h l ę w c i e m n y kąt. O w a u b o ż u c h n a , s p r o ­
wadzona do socjalnych obietnic lewicowość, ma tak ograniczoną wartość, że
intelektualnym marnotrawstwem byłoby poświęcać jej więcej miejsca.
Sądzę, że w s k u t e k z ł o ż o n o ś c i n a s z e j sytuacji e k o n o m i c z n e j i s p o ł e c z n o politycznej, a także ideowego galimatiasu i bardzo płynnych granic między
tzw. p r o g r a m a m i p o s z c z e g ó l n y c h partii, w i ę k s z o ś ć z n i c h s t a r a się - m n i e j
l u b bardziej s z c z e r z e - u t r z y m a ć k o n t a k t z e l e k t o r a t e m , o k r e ś l a n y m m i a n e m
lewicowego. Większość odwołań do lewicowości uważam w polskich realiach
politycznych za koniunkturalne lub nieadekwatne do rzeczywistości. N i e bio­
rę, o c z y w i ś c i e , p o d u w a g ę d r o b n y c h u g r u p o w a ń partyjnych n a l e w i c y ( N o w a
L e w i c a P i o t r a I k o n o w i c z a , Z i e l o n i 2 0 0 4 , P o l s k a P a r t i a Pracy, i t p . ) , t a k j a k
KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
19
t r u d n o b y ł o b y m i d y s k u t o w a ć n a p r z y k ł a d z i e U n i i Polityki R e a l n e j o z n a c z e ­
niu p o l i t y c z n y m l i b e r a l i z m u w P o l s c e . U w a ż a m , że n i e ma dziś w p o l s k i m ży­
ciu p u b l i c z n y m bardziej w y ś w i e c h t a n y c h t e r m i n ó w n i ż „ d e m o k r a c j a " i „lewic o w o ś ć " , c o z m u s z a d o przyjrzenia się o b u t e r m i n o m z n i e u f n o ś c i ą . D l a t e g o
samego powodu nie mogę na serio traktować haseł o „lewicowości" żadnego
z liczących się p o l s k i c h u g r u p o w a ń partyjnych, b o z a b a r d z o s z a n u j ę t o s ł o w o
i zdrowy r o z s ą d e k : swój o r a z b l i ź n i c h . L e w i c a n a j p i e r w m u s i o d r o b i ć l e k c j ę
s p o ł e c z n ą , p ó ź n i e j być m o ż e d o c z e k a się i n t e g r a l n e j , silnej partii p o l i t y c z n e j ,
k t ó r a b ę d z i e m i a ł a dla swych w y b o r c ó w c o ś w i ę c e j niż g a r ś ć ( n i e s p e ł n i o n y c h )
obietnic. Niewykluczone, że j e s t to praca na dziesięciolecia.
KRZYSZTOF WOŁODŹKO
KRZYSZTOF W O Ł O D Ź K O ( 1 9 7 7 ) - doktorant w Zakładzie Filozofii Polskiej IF U J : stały współpracownik miesięczni­
ka „Obywatel", witryny internetowej Polskiego Radia: pisał m.in. dla „Życia Duchowego". „Trybuny"; permanentny
outsider, choć w zaciszu domowym pantoflarz.
20
FRONDA
43
JERZY SOSNOWSKI
A d 1.
J a k m o ż n a wyczytać w zbiorze artykułów pt. Wojna pokoleń p o d redakcją P i o t r a
Nowaka, h a s ł o „prawicowość" (a dokładniej: k o n s e r w a t y z m ) z o s t a ł o wybrane
przez wielu dzisiejszych czterdziestolatków, którzy na początku lat 9 0 . potrze­
bowali wyrazistego ideowego o d r ó ż n i e n i a o d lewicującego p o k o l e n i a ' 6 8 . N a w e t
jeśli przyznać, że to rozpoznanie, a dokładniej: wyznanie, z ł o ż o n e przez kilku
a u t o r ó w na kartach w s p o m n i a n e j książki j e s t zbyt uogólniające i w dodatku pod­
szyte dezynwolturą - wydaje się, że p o s z u k i w a n i e dla siebie tradycji odległej od
„rodowodów n i e p o k o r n y c h " m i a ł o rzeczywiście częściej c h a r a k t e r fundamental­
nej kontestacji układu sił, z a s t a n e g o u progu s u w e r e n n o ś c i Polski, niż świado­
m e g o aksjologicznego wyboru. A ponieważ sięgano po myśli i p o s t a w y s ł a b o
rozpoznane, w dodatku zaś oczywista była p o t r z e b a o d r ó ż n i e n i a się od tego, co
w Polsce z „prawicą" przede w s z y s t k i m się kojarzy - to j e s t od dziedzictwa ende­
cji - przeto w t y m środowisku, poza doraźnymi reakcjami na bieżące wydarzenia,
poszukiwano gorąco definicji i wyznaczników n o w o c z e s n e j prawicowości.
Sytuacja n a lewicy była z u p e ł n i e o d m i e n n a . P o pierwsze, dlatego, ż e s ł o w o
t o z o s t a ł o s k o m p r o m i t o w a n e przez k o m u n i s t ó w , którzy, j a k w i a d o m o , ukradli
albo c o n a j m n i e j zawłaszczyli s z l a c h e t n e tradycje r u c h u (np. p r z e d w o j e n n e g o
P P S - u ) . Po drugie - p o n i e w a ż , przedzierzgnąwszy się w p o s t k o m u n i s t ó w , za­
częli oni z a c i e m n i a ć d o reszty s e n s p o j ę c i a „ l e w i c a " z a c o r a z m n i e j z n a c z ą c y m i
s l o g a n a m i o sprawiedliwości s p o ł e c z n e j , skrywając p r a k t y c z n e p o p a r c i e dla go­
spodarczego i o b y c z a j o w e g o leseferyzmu. Po t r z e c i e - p o n i e w a ż s z l a c h e t n i le­
w i c o w c y w rodzaju J a c k a K u r o n i a t a k ż e o s t a t e c z n i e podjęli b u d o w a n i e w P o l s c e
kapitalizmu, c o najwyżej o s ł a b i a j ą c ( m n i e j l u b bardziej s k u t e c z n i e ) j e g o antysocjalne o s t r z e . Po c z w a r t e w r e s z c i e - p o n i e w a ż n a j m ł o d s i z w o l e n n i c y tradycji
KONIEC
WAKACJI
2007
21
lewicy ( m a m tu na myśli środowisko, s k u p i o n e dziś w o k ó ł redakcji „Krytyki
Politycznej") byli izolowani w s w o i c h p o s z u k i w a n i a c h z w i e l u s t r o n : przez k o n ­
serwatystów p o m a w i a n i wciąż o c h ę ć restauracji „przodującego u s t r o j u " , przez
liberałów ( o lewicującej p r z e s z ł o ś c i ! ) t r a k t o w a n i j a k o n i e b e z p i e c z n a konku­
r e n c j a w w a l c e o „rząd dusz", przez ś r o d o w i s k o p o s t k o m u n i s t y c z n e u z n a w a n i
za „nie dość s w o i c h " . A że te trzy ś r o d o w i s k a k o n t r o l u j ą w P o l s c e w ł a ś c i w i e
1 0 0 proc. kształtujących o p i n i ę publiczną mediów, t o t e ż n a w e t t e m ł o d o - l e w i c o w e k o n c e p c j e , k t ó r e p r a w d o p o d o b n i e s t a n o w i ł y b y p u n k t wyjścia dla i n t e r e ­
sującej dyskusji, były p r z e m i l c z a n e l u b t r a k t o w a n e z u n i e m o ż l i w i a j ą c ą d e b a t ę
p r o t e k c j o n a l n o ś c i ą i p o z o s t a ł y w ł a s n o ś c i ą niewielu, n i e m a j ą c s z a n s na o k r z e p ­
nięcie w p o w a ż n y m sporze.
W s z y s t k o to o d b y w a ł o s i ę w d o d a t k u w k o n t e k ś c i e g ł ę b o k i e g o kryzysu
tożsamości lewicowej na zachodzie kontynentu. Realia liberalnej demokracji
i w r a ż l i w e g o s p o ł e c z n i e k a p i t a l i z m u sprawiły, że tradycyjne h a s ł a r u c h ó w le­
w i c o w y c h , zapowiadające w y z w o l e n i e p r o l e t a r i a t u i z a p e w n i e n i e sprawiedli­
w o ś c i s p o ł e c z n e j , stały się n i e a t r a k c y j n e dla p o d s t a w o w e g o e l e k t o r a t u lewicy,
to znaczy r o b o t n i k ó w w i e l k o p r z e m y s ł o w y c h , k t ó r a to g r u p a w w y n i k u re­
wolucji t e c h n o l o g i c z n e j r o z p a d ł a się z r e s z t ą n a w y s o k o k w a l i f i k o w a n y c h pra­
cowników, a s p i r a c j a m i i p o z i o m e m z a r o b k ó w z b l i ż o n y c h do middle class, o r a z
n a j u b o ż s z y c h p r a c o w n i k ó w n a j e m n y c h o z n i k o m y m p o c z u c i u k l a s o w e j soli­
darności. W rezultacie, lewica zachodnioeuropejska zaczęła desperacko po­
s z u k i w a ć b e n e f i c j a n t ó w z a p o w i a d a n e j r e w o l u c j i , znajdując i c h w ś r ó d k o b i e t ,
określanych jako płeć dyskryminowana przez kulturę patriarchalną, m n i e j s z o ­
ści s e k s u a l n y c h , i m i g r a n t ó w z k r a j ó w T r z e c i e g o Ś w i a t a , a n a w e t ( j a k k o l w i e k
fatalnie by to w t y m k o n t e k ś c i e z a b r z m i a ł o ) zwierząt. To zaś, co w y d a w a ł o ­
b y m i się n a j w a ż n i e j s z y m d z i e d z i c t w e m n i e t o t a l i t a r n e j lewicy, j e j n i e p r z e brzmiałym celem, a mianowicie obietnica stworzenia samoorganizującego się
społeczeństwa, zostało pozornie osiągnięte i tym s a m y m unieważnione przez
iluzję pop-kulturowej w s p ó l n o t y l u b p r z e z p o z o s t a j ą c e w c i ą ż p o z a z n a n ą m i
refleksją p o l i t o l o g i c z n ą zjawiska, z w i ą z a n e z r o z w o j e m I n t e r n e t u .
A d 2.
O p i s a n a wyżej s y t u a c j a wydaje mi się w n a j w y ż s z y m s t o p n i u n i e k o r z y s t n a ,
c h o ć n a o c e n ę t a k ą n i e w ą t p l i w i e m a j ą w p ł y w m o j e w ł a s n e s y m p a t i e poli-
22
FRONDA
43
t y c z n e , g r a w i t u j ą c e w o k ó ł c e n t r u m ( k t ó r e g o zresztą, j a k m i się c o r a z c z ę ś c i e j
zdaje, n i e w y r a ż a w g r u n c i e r z e c z y ż a d n a z d z i a ł a j ą c y c h dziś w P o l s c e p a r t i i
p o l i t y c z n y c h ) . S ą d z ę m i a n o w i c i e , że n a t u r a l n y r o z w ó j s p o ł e c z n y , w r a z z przy­
ś w i e c a j ą c y m m u p r o s p e k t y w n y m m i t e m - wizją p o ż ą d a n e g o s t a n u p a ń s t w a
- k s z t a ł t o w a ć się p o w i n i e n n a z a s a d z i e w z a j e m n y c h k o r e k t u r p r z e c i w s t a w ­
n y c h s t a n o w i s k . J e ś l i , j a k n a p i s a ł e m wyżej, k r a j e z a c h o d n i e j E u r o p y o s i ą g n ę ł y
w l a t a c h 8 0 . r ó w n o w a g ę m i ę d z y s w o b o d n ą grą r y n k o w ą a o p i e k ą s o c j a l n ą ,
m i ę d z y t r e n d a m i m o d e r n i z a c y j n y m i a o c h r o n ą tradycji - osiągnęły, ż e b y ją
w k r ó t c e u t r a c i ć . . . - t o s t a ł o s i ę t a k d z i ę k i z n o s z e n i u s i ę n a j b a r d z i e j rady­
kalnych p o m y s ł ó w i d e o w y c h i z a r a z e m u z u p e ł n i a n i u s i ę p o s t u l a t ó w p r a w i c y
i lewicy. N a l e ż y do n i e d y s k u t o w a l n y c h o c z y w i s t o ś c i fakt, że to p o d w p ł y w e m
s o c j a l i s t ó w „ w i l c z y " k a p i t a l i z m uległ h u m a n i z a c j i ( s k r ó c e n i e t y g o d n i a pracy,
opieka socjalna i zdrowotna itp.), a niebezpieczny dla gospodarki przerost
znaczenia związków zawodowych z a h a m o w a ł a z kolei reakcja thatcheryzmu;
ż e z d r o w a l i b e r a l i z a c j a n o r m o b y c z a j o w y c h , z a p e w n i e n i e w o l n o ś c i s ł o w a itd.
t o z a s ł u g a lewicy, a o c h r o n ę k u l t u r o w e g o d z i e d z i c t w a z a w d z i ę c z a E u r o p a
prawicy. P o d k r e ś l a m : m ó w i ę w t y m m o m e n c i e o r e a l i a c h s p r z e d d w u d z i e s t u
lat, w o s t a t n i m b o w i e m o k r e s i e t e n m e c h a n i z m uległ, j a k s i ę zdaje, n i e b e z ­
piecznemu zatarciu, co j e d n a k na sytuację w Polsce nie ma wpływu, j e s t e ś m y
b o w i e m wciąż n a w c z e ś n i e j s z y m (czy też i n n y m ) e t a p i e r o z w o j u .
W ł a ś n i e takie wyobrażenie o warunkach, w których kształtowało się
w drugiej p o ł o w i e X X w i e k u życie i d e o w o - p o l i t y c z n e E u r o p y z a c h o d n i e j ,
sprawia, że z n i e p o k o j e m m y ś l ę o k u r s i e , k t ó r y przyjął n a s z kraj p o z b a w i o n y
silnej i n o w o c z e s n e j lewicy. Z a m i a s t d e b a t n a t e m a t k o n i e c z n e j m o d e r n i z a c j i ,
t o c z y m y wciąż c o r a z bardziej j a ł o w y s p ó r o k o m u n i s t y c z n ą p r z e s z ł o ś ć t e g o
lub owego dostojnika; a pozbawiona poważnej alternatywy prawica polska
w p a d a wciąż, c h c ą c n i e c h c ą c , w k o l e i n y a n a c h r o n i c z n e j i t o k s y c z n e j m y ś l i
postendeckiej ( m a m na myśli praktykę polityczną, nie zaś szlachetne rozwa­
żania teoretyków). W istocie: jeśli wyznacznikiem lewicy ma być s e n t y m e n t
do PRL-u albo drapieżna niechęć do chrześcijańskich i narodowych źródeł
n a s z e j t o ż s a m o ś c i , t o p e r s p e k t y w a o d d a n i a w ł a d z y czy „rządu d u s z " w r ę c e
ś w i a d o m y c h l u b m i m o w o l n y c h w n u k ó w D m o w s k i e g o m o ż e się w y d a w a ć ( n a
krótszą m e t ę ! ) relatywnie lepszym rozwiązaniem.
M a r z y m i się p o w r ó t d o k l a s y k ó w p o l s k i e j l e w i c y n i e p o d l e g ł o ś c i o w e j , d o
uważnej l e k t u r y dzieł S t a n i s ł a w a B r z o z o w s k i e g o i E d w a r d a A b r a m o w s k i e g o ,
KONIEC
WAKACJI
2007
23
a także m y ś l i c i e l i p o w o j e n n y c h , w ś r ó d n i c h p r z e d e w s z y s t k i m J a n a S t r z e ­
l e c k i e g o . M a r z y m i się o ż y w i e n i e r u c h u s p ó ł d z i e l c z e g o o r a z k o n c e p c j i p e d a g o ­
gicznych J a c k a K u r o n i a . D o p i e r o w t y m k o n t e k ś c i e w a r t o , w m o i m o d c z u c i u ,
pytać o m e c h a n i z m y dyskryminacyjne, k t ó r e być m o ż e o b e j m u j ą inaczej zde­
f i n i o w a n e grupy, niż W S Z Y S T K I E k o b i e t y czy m n i e j s z o ś c i s e k s u a l n e , t r a k t o ­
wane jako niezróżnicowana zbiorowość. Sądzę, że zarysowane w ten sposób
dziedzictwo stawia w e w ł a ś c i w e j p e r s p e k t y w i e p o s t u l a t y e k o l o g ó w . O ś w i e t l a
r ó w n i e ż w n i e o c z e k i w a n y s p o s ó b d o n i o s ł ą dziś p r o b l e m a t y k ę więzi, b u d o w a ­
nych w I n t e r n e c i e i m o ż e dać i m p u l s do p o d j ę c i a dyskusji n a d w s p ó l n o t o w y m ,
a n t y k o m e r c y j n y m a s p e k t e m t a k i c h p r z e d s i ę w z i ę ć , j a k l i n u x , czy t a k i c h p r o j e k ­
tów, j a k idea „copyleftu", p r o p a g o w a n a w P o l s c e b e z w i ę k s z e g o p o w o d z e n i a
przez J a r o s ł a w a Lipszyca. P r z y g o t o w a ł o b y n a s o n o t a k ż e d o p o d j ę c i a wyzwa­
nia, k t ó r e g o wciąż w y d a j e m y się za m a ł o ś w i a d o m i , a k t ó r y m b ę d z i e , a w ł a ś ­
ciwie j u ż j e s t , wzrastająca liczba m i e s z k a j ą c y c h w ś r ó d n a s i m i g r a n t ó w , a t a k ż e
p r a w d o p o d o b n e w y m i e s z a n i e się l u d n o ś c i n a t e r e n a c h przygranicznych, c z y m ,
j a k sądzę, w c z e ś n i e j l u b p ó ź n i e j z a o w o c u j e i n t e g r a c j a e u r o p e j s k a .
Ad 3.
Z powodów, o k t ó r y c h p i s a ł e m wyżej, n i e wydaje mi się, ż e b y o k t ó r y m k o l w i e k
z e z n a n y c h szerzej u g r u p o w a ń p o l i t y c z n y c h m o ż n a b y ł o p o w i e d z i e ć , ż e inspi­
ruje się tak z a r y s o w a n y m i i d e a ł a m i lewicy. Z p e w n o ś c i ą n i e j e s t n i m S L D ; ale
i L i D n i e budzi w e m n i e w i ę k s z y c h nadziei. J a k k o l w i e k t o drugie ś r o d o w i s k o
wydaje mi się obfitsze w ludzi, k t ó r y m p r y w a t n i e s k ł o n n y b y ł b y m zaufać, o b a
s k a ż o n e są, w m o i m p r z e k o n a n i u , u t y l i t a r n y m t r a k t o w a n i e m h a s e ł i d e o w y c h :
poniżej p o z i o m u s ł ó w czuje się t a m zbyt w i e l k i e przywiązanie d o w s p ó l n o t y
biografii, a z a r a z e m d o ś ć b e z k r y t y c z n e zaufanie dla w o l n e g o rynku. Ze wzglę­
d u n a średnią w i e k u c z o ł o w y c h p o l i t y k ó w t r u d n o z r e s z t ą s p o d z i e w a ć się, b y
k t ó r e ś z tych u g r u p o w a ń m o g ł o podjąć p o w a ż n ą refleksję n a d e f e k t a m i r e w o ­
lucji i n f o r m a t y c z n e j . Czytając n a t o m i a s t o u g r u p o w a n i a c h p o z a p a r l a m e n t a r ­
nych, zdaje mi się - c h o ć m o g ę się tu m y l i ć - że n i e przekraczają o n e n i e tylko
progu w y b o r c z e g o , ale i progu, d z i e l ą c e g o refleksję s e r i o od s p o n t a n i c z n y c h ,
c o j e s z c z e n i e znaczy, ż e w a r t o ś c i o w y c h , a k t ó w n o n k o n f o r m i z m u .
J e s t dla m n i e j e d n a k uderzające, ż e s z e r o k o p o j ę t e i d e e l e w i c o w e , n i e r a z
zresztą b e z k o n k r e t n e g o a d r e s u i d e o w e g o , p o z b a w i o n e k o r z e n i , znajdują s p o 24
FRONDA
43
ry o d z e w w z n a n y m mi ś r o d o w i s k u d z i s i e j s z y c h d w u d z i e s t o l a t k ó w . D l a t e g o
sądzę, że w r a z ze z m i a n ą p o k o l e n i o w ą w p o l s k i e j p o l i t y c e c z e k a n a s s f o r m u ł o ­
w a n i e n a lewicy n o w e g o p r o g r a m u i d e o w e g o . P o z o s t a j e wierzyć, ż e o k a ż e się
on odporny na dwa niebezpieczeństwa. Po pierwsze, że będzie on zbudowany
na ś w i a d o m o ś c i zagrożeń, kryjących s i ę w m y ś l i l e w i c o w e j , a u j a w n i o n y c h
przez m i n i o n e s t u l e c i e , a n i e na n a i w n e j w i e r z e , że ż a d n a z p u ł a p e k , w k t ó r e
wpadli dziadkowie, z n a t u r y rzeczy n i e grozi j u ż w n u k o m . Po d r u g i e - że
w i d o c z n y w dzisiejszej P o l s c e s o j u s z d o m i n u j ą c e j u n a s o d m i a n y k a t o l i c y z m u
ze skłonnymi do autorytaryzmu partiami prawicowymi nie doprowadzi twór­
ców owego programu do wskazania chrześcijaństwa j a k o zasadniczej zawady
n a drodze d o w o l n o ś c i . N i g d y d o ś ć p r z y p o m i n a ć u w a g ę F r a n c o i s M a u r i a c a , i ż
związek religii z p o l i t y c z n ą p r a w i c ą był j e d n ą z n a j p o w a ż n i e j s z y c h k a t a s t r o f
w dziejach Kościoła.
JERZY SOSNOWSKI
J E R Z Y S O S N O W S K I (1962) - historyk literatury, krytyk, publicysta, dziennikarz radiowy.
KONIEC
WAKACJI
2007
25
MIECZYSŁAW F. RAKOWSKI
S k u t k i b r z e m i e n n e g o w w y d a r z e n i a roku 1 9 8 9 p o s t a w i ł y p o l s k ą l e w i c ę p r z e d
w y z w a n i a m i , n a k t ó r e n a w e t c z o ł o w i r e f o r m a t o r z y w P Z P R n i e byli przygo­
towani. W latach 8 0 . mnożyły się opracowania, trafnie diagnozujące sytuację
kryzysową, ale ż a d n e z n i c h n i e p r z e w i d y w a ł o p r z e j ś c i a partii, sprawującej
w ł a d z ę przez p o n a d 40 lat, do opozycji. A w takiej sytuacji z n a l a z ł a się P Z P R
po p r z e g r a n y c h w y b o r a c h do S e j m u i S e n a t u 4 c z e r w c a i u t w o r z e n i u , j a k w t e d y
m ó w i o n o , p i e r w s z e g o n i e k o m u n i s t y c z n e g o rządu T a d e u s z a M a z o w i e c k i e g o .
U w a ż a m za c e l o w e p r z y p o m n i e n i e kilku - m o i m z d a n i e m w a ż n y c h - o k o l i c z ­
n o ś c i z t a m t e g o o k r e s u . P o w s z e c h n i e g ł o s i się z a s a d n ą o p i n i ę , ż e o d P o l s k i
zaczął się u p a d e k k o m u n i z m u . J a j e d n a k p o w i e d z i a ł b y m , ż e u p a d ł y p a r t i e
komunistyczne w Europie Środkowej i Wschodniej oraz zbudowany ustrój
społeczno-gospodarczy oraz właściwe mu systemy polityczne. Druga uwaga
t o p r z y p o m n i e n i e , ż e Polska, i s t n i e j ą c a d o c z e r w c a 1 9 8 9 r . t o t a k ż e P Z P R ; par­
tia, k t ó r a d e c y d u j ą c o w p ł y n ę ł a n a p o k o j o w e ( z w y j ą t k i e m R u m u n i i ) z a k o ń ­
c z e n i e w tej c z ę ś c i E u r o p y ery r e a l n i e i s t n i e j ą c e g o u s t r o j u s o c j a l i s t y c z n e g o .
Ideologia komunistyczna, z wyjątkiem Z S R R , już w latach 6 0 . była martwa.
Czy k t o k o l w i e k c h o d z ą c y p o z i e m i m ó g ł p o w i e d z i e ć , ż e W ł a d y s ł a w G o m u ł k a
marzył o z b u d o w a n i u w P o l s c e u s t r o j u k o m u n i s t y c z n e g o ? K t ó ż , j a k n i e o n ,
położył k r e s p o l i t y c e kolektywizacji r o l n i c t w a ? S k o r o o r o l n i c t w i e , to godzi
się p r z y p o m n i e ć , ż e p o n a d 8 0 p r o c . z i e m i u p r a w n e j o d 1 9 5 6 r . z n a j d o w a ł o się
w r ę k a c h prywatnych. Z o g ł o s z o n e j n i e d a w n o p r z e z „ W p r o s t " l i s t y s t u n a j b o ­
gatszych P o l a k ó w - m i l i a r d e r ó w i m i l i o n e r ó w , wynika, że j e d n a t r z e c i a z n i c h
z a c z y n a ł a swoją b i z n e s o w ą przygodę w e w c z e s n y c h l a t a c h 8 0 . , a n i e k t ó r z y
j u ż w l a t a c h 7 0 . C z y ż b y p r z y w ó d c y P R L - u , z w ł a s z c z a G o m u ł k a i G i e r e k , wy­
myślili k o m u n i z m , o p a r t y n a p r y w a t n e j w ł a s n o ś c i , p r y w a t n y c h p r a k t y k a c h
26
FRONDA
43
lekarskich, s e t k a c h t y s i ę c y n i e tylko u s ł u g o w y c h w a r s z t a t ó w r z e m i e ś l n i c z y c h ,
z k t ó r y c h n i e m a ł a c z ę ś ć p r a c o w a ł a dla w i e l k i c h p a ń s t w o w y c h fabryk? P r o s z ę
m n i e n i e zaliczać d o t w a r d o g ł o w y c h bądź d o n i e z ł o m n y c h o b r o ń c ó w P R L - u
i P Z P R . U p o m i n a m s i ę j e d y n i e o p a m i ę t a n i e o r e a l i a c h . S k o r o o n i e c h o d z i , to
u w a ż a m , ż e n i e p r a w d ą j e s t , i ż u p a d e k P R L - u i . . . k o m u n i z m u P o l a c y zawdzię­
czają tylko n i e z ł o m n e j o p o z y c j i . N o t a b e n e , z r o k u n a r o k zwiększają s i ę s z e r e ­
gi w a l c z ą c y c h z „ k o m u n ą " . S z e r e g i l e g i o n i s t ó w P i ł s u d s k i e g o t e ż r o s ł y z r o k u
na rok, co m a r s z a ł e k p o k w i t o w a ł w e s t c h n i e n i e m : „Och, gdybym wtedy mial tylu
was przy sobie!" S z e r e g i z b o w i d o w c ó w p o d o b n i e r o s ł y j u ż w l a t a c h 6 0 .
W r a c a j ą c d o przyczyn upadku P R L - u i z a k o ń c z e n i a d z i a ł a l n o ś c i P Z P R
- gdyby w k i e r o w n i c z y c h k o ł a c h P Z P R i w ś r o d o w i s k u i n t e l e k t u a l i s t ó w ,
związanych z partią w l a t a c h 8 0 . , n i e n a r a s t a ł o p r z e k o n a n i e , ż e : a) i s t n i e j ą c y
ustrój społeczno-ekonomiczny osiągnął swój kres i przegrał we współzawod­
n i c t w i e z k a p i t a l i z m e m , oraz b) z w a l c z a n i e a n t y s y s t e m o w e j o p o z y c j i (o w a l c e
z k o m u n ą przywódcy opozycji z e z r o z u m i a ł y c h w z g l ę d ó w w t e d y n i e m ó w i l i )
ś r o d k a m i a d m i n i s t r a c y j n y m i i p r o p a g a n d ą j e s t n i e s k u t e c z n e i t r z e b a w e j ś ć na
i n n ą drogę, t o k t o wie, j a k p o t o c z y ł y b y s i ę wypadki. P i e r w s z ą o z n a k ą n o w e ­
go myślenia było zwolnienie we wrześniu 1 9 8 6 roku wszystkich więźniów
politycznych, a b y ł o i c h 2 1 1 (dla k t ó r y c h k t o ś wymyślił n a z w ę „ w i ę ź n i o w i e
niekryminalni"), c h o ć partia nie była jeszcze gotowa do odejścia od ideologii
i polityki w g e n e r a l i a c h , p r a k t y k o w a n y c h p r z e z d z i e s i ę c i o l e c i a . Z p r o p o z y c j ą
z w o ł a n i a O k r ą g ł e g o S t o ł u d w a l a t a p ó ź n i e j wystąpił g e n . W o j c i e c h J a r u z e l s k i .
J e ś l i w g ó r n y c h r e j o n a c h partii n i e b y ł o b y p r z e m y ś l e ń , k t ó r e t u t y l k o z a z n a ­
czam, to opozycja mogłaby jeszcze długo egzystować bez nadziei na przejęcie
władzy. Z a p u e n t ę t y c h u w a g n i e c h p o s ł u ż y p a n P i e c y k , b o h a t e r b a r d a war­
s z a w s k i e g o ludu, p i s a r z a S t e f a n a W i e c h e c k i e g o , k t ó r y w i d z ą c w p o c h o d z i e
grupę c z ł o n k ó w Z W M , n i o s ą c y c h t r a n s p a r e n t z h a s ł e m „ Z r o d z i ł n a s c z y n " ,
zapytał: „ A m a m u s i a t o p e s t k i g r y z ł a ? " .
Z a k o ń c z e n i e działalności P Z P R w styczniu 1 9 9 0 r. b y ł o decyzją logiczną,
wynikającą z realistycznej o c e n y sytuacji, w jakiej z n a l a z ł a się p a r t i a po 4 czerw­
c a 1 9 8 9 roku. U t w o r z e n i e S o c j a l d e m o k r a c j i R z e c z y p o s p o l i t e j Polskiej t a k ż e
było decyzją, wynikającą z tej oceny. P r z e c i w n i c y S d R P powtarzali j a k m a n t r ę ,
że o t o w ciągu j e d n e j n o c y k o m u n i ś c i przeistoczyli się w s o c j a l d e m o k r a t ó w .
M o i m zdaniem, historycy zajmujący się e p o k ą P R L - u , w t y m t a k ż e P Z P R , n i e
powinni ulegać t e j , z a p e w n e z ł o ś l i w o ś c i ą zaprawionej, uwadze, lecz u c z c i w i e
KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
27
i o b i e k t y w n i e zbadać r ó ż n e i d e o l o g i c z n e nurty, i s t n i e j ą c e w P Z P R , t a k ż e socjal­
demokratyczny. M o ż n a go d o s t r z e c w r ó ż n e g o rodzaju m e m o r i a ł a c h i w wystą­
pieniach; n p . n a 9 . N a d z w y c z a j n y m Zjeździe P Z P R w lipcu 1 9 8 1 roku.
Objęcie przywództwa S d R P przez Aleksandra Kwaśniewskiego
(rocznik
1 9 5 4 ) o r a z w p r o w a d z e n i e p r z e z n i e g o d o k i e r o w n i c z e g o z e s p o ł u grupy o s ó b
w t y m s a m y m w i e k u o z n a c z a ł o , ż e prędzej czy p ó ź n i e j i d e o w e o b l i c z e p a r t i i
będzie k s z t a ł t o w a n e p r z e z p o k o l e n i e , n i e b ę d ą c e w i ę ź n i e m d o g m a t ó w , k t ó r e
przez d z i e s i ę c i o l e c i a p a n o w a ł y w r u c h u k o m u n i s t y c z n y m . K w a ś n i e w s k i e g o
i j e g o p o l i t y c z n y c h przyjaciół z c a ł ą p e w n o ś c i ą n i e m o ż n a u z n a ć za k o m u n i ­
stów. Byli p r z e d e w s z y s t k i m p r a g m a t y k a m i , a i d e o l o g i i , z a t e m k w e s t i i t o ż s a ­
m o ś c i lewicy, z p e w n o ś c i ą n i e uważali w t e d y za s p r a w ę n a j w a ż n i e j s z ą . A j e ś l i
nawet, t o w p i e r w s z y c h t r z e c h l a t a c h p o p r z e ł o m i e n i e b y ł o w a r u n k ó w d o
z a j m o w a n i a się nią. W o b e c j u ż w y r a ź n i e z a r y s o w a n e g o i a k t y w n e g o f r o n t u
a n t y k o m u n i s t y c z n e g o , p r o b l e m e m n r 1 dla SdRP, k t ó r ą a n t y k o m u n i ś c i trak­
towali j a k o p r z e d ł u ż e n i e P Z P R , s t a ł o s i ę p r z e t r w a n i e . R e g u ł y p r z e t r w a n i a
n a r z u c a ł y k o n i e c z n o ś ć p r o w a d z e n i a walki p o l i t y c z n e j , o d p i e r a n i e o s k a r ż e ń
itd. O p o z y c j a d e m o k r a t y c z n a z k a ż d y m k o l e j n y m m i e s i ą c e m o d c h o d z i ł a o d
d u c h a i litery O k r ą g ł e g o S t o ł u . T r a n s f o r m a c j a u s t r o j o w a s t a ł a się przykrywką
b u d o w y f u n d a m e n t ó w k a p i t a l i z m u , Przy O k r ą g ł y m S t o l e n a s i p a r t n e r z y ani
j e d n y m s ł o w e m n i e zdradzili, ż e ich c e l e m j e s t p o w r ó t P o l s k i d o u s t r o j u kapi­
t a l i s t y c z n e g o . W i e l e lat p ó ź n i e j , j e d e n z c z o ł o w y c h d z i a ł a c z y o p o z y c j i s p r z e d
1 9 8 9 r., wyznał n a ł a m a c h „ G a z e t y W y b o r c z e j " , ż e ś w i a d o m i e n i e m ó w i o n o
o kapitalizmie, ponieważ obawiano się reakcji... aparatu partyjnego i społe­
c z e ń s t w a . D l a l e w i c o w e j partii był to p r o b l e m b a r d z o ważny; z h i s t o r i i wia­
d o m o , j a k realizuje się p r z e j ś c i e o d k a p i t a l i z m u d o s o c j a l i z m u , ale o d w r o t n i e ?
D o d a t k o w ą przyczyną n i e z a j m o w a n i a s i ę i d e o l o g i ą b y ł a k o m p l i k u j ą c a się sy­
t u a c j a w o b o z i e z w y c i ę z c ó w : w o j n a n a g ó r z e , l i s t a M a c i e r e w i c z a , u p a d e k rzą­
du J a n a Olszewskiego, marsz Porozumienia C e n t r u m na Belweder, spalenie
kukły L e c h a Wałęsy, c z t e r e c h p r e m i e r ó w w ciągu t r z e c h lat. Z a t e m n a l e ż a ł o
czekać i nie przeszkadzać w politycznym rozgardiaszu.
R z e c z j a s n a , ż e życie i d e o w e n a l e w i c y n i e z a m a r ł o c a ł k o w i c i e . U k a z y w a ł y
się i n t e r e s u j ą c e p u b l i k a c j e , m . i n . o t r z e c i e j d r o d z e , ale n i e w z b u d z a ł y o n e za­
i n t e r e s o w a n i a c z o ł o w y c h p o l i t y k ó w SdRP, a p ó ź n i e j t a k ż e S L D . W a r t o j e d n a k
p r z y p o m n i e ć , że ś r o d o w i s k a p r a w i c o w e , p u b l i c y ś c i , h i s t o r y c y i p o l i t o l o d z y
w o g ó l e n i e zwracali uwagi n a t ę t w ó r c z o ś ć . D o t y c z y t o t a k ż e l i b e r a ł ó w .
28
FRONDA
43
W c z w a r t y m r o k u b u d o w y k a p i t a l i z m u , w sytuacji n a r a s t a j ą c e g o a n t y k o munizmu, którego władający piórem i m o c n i w gębie reprezentanci atako­
wali „ p o s t k o m u n i s t ó w " , czyli p r z e d e w s z y s t k i m SdRP, s t a ł o s i ę c o ś , c z e g o
n a lewicy n i e o c z e k i w a n o . W n a s t ę p s t w i e u p a d k u r z ą d u H a n n y S u c h o c k i e j ,
s o c j a l d e m o k r a c i w koalicji z P S L u t w o r z y l i rząd c e n t r o l e w i c o w y . C z t e r y l a t a
po zwycięstwie obozu solidarnościowego „ p o s t k o m u n i ś c i " powrócili do wła­
dzy! Rządzili p r z e z n a s t ę p n e c z t e r y lata, k o n t y n u u j ą c b u d o w ę k a p i t a l i z m u ,
z a p o c z ą t k o w a n ą p r z e z guru p o l s k i c h liberałów, prof. L e s z k a B a l c e r o w i c z a .
Rządzili n i e ź l e , g o s p o d a r k a się rozwijała, n a s t ą p i ł s p a d e k b e z r o b o c i a , ale p o ­
pełnili ten s a m kardynalny błąd, co politycy wywodzący się z szeregów o p o ­
zycji d e m o k r a t y c z n e j - z l e k c e w a ż y l i s p o ł e c z n e s k u t k i t e r a p i i s z o k o w e j . A te
skutki t o p o j a w i e n i e się n o w e j p o n a d k l a s o w e j grupy o b y w a t e l i , tzw. wyklu­
c z o n y c h , czyli tych, k t ó r z y n i e t y l k o n i e zyskali n a p r z e m i a n a c h u s t r o j o w y c h ,
ale s p o r o stracili. Z n i k n ę ł o p o c z u c i e b e z p i e c z e ń s t w a s o c j a l n e g o , a prywaty­
zacja p r z e d s i ę b i o r s t w p a ń s t w o w y c h w y r z u c a ł a n a b r u k ludzi, k t ó r z y z a c z ę l i
zasilać a r m i ę b e z r o b o t n y c h . E k o n o m i c z n e p o ł o ż e n i e m a s u l e g a ł o degradacji,
przy j e d n o c z e s n y m b o g a c e n i u się w ą s k i e j
grupy doradców,
syndyków, by­
łych cinkciarzy, c w a n i a k ó w r ó ż n e j p r o w e n i e n c j i . T e r a p i a s z o k o w a ł a z a c z ę ł a
się j a w i ć j a k o s i ł a b e z w z g l ę d n a . L i b e r a ł o w i e z a c h w y c a l i się n i e w i d z i a l n ą r ę k ą
rynku, k t ó r e j p r z y p i s y w a n o m o c s p r a w c z ą i d e c y d u j ą c ą r o l ę r e g u l a t o r a życia
g o s p o d a r c z e g o i s p o ł e c z n e g o . N a s c e n ę d z i e j ó w w k r o c z y ł J a ś n i e Pan P i e n i ą d z .
Pojawiające się g ł o s y p r z e s t r o g i , ż e z n a c z ą c a c z ę ś ć s p o ł e c z e ń s t w a p ł a c i zbyt
w y s o k ą c e n ę za życie w w o l n o ś c i , że d w a p o k o l e n i a żyły w s y s t e m i e i n n y c h
w a r t o ś c i , w k t ó r y m n p . b e z r o b o c i e b y ł o p o j ę c i e m a b s t r a k c y j n y m , n i e były
wysłuchiwane. Uznawano, że są to głosy o b r o ń c ó w starego porządku. N i e
n a l e ż y t e ż l e k c e w a ż y ć n a d e r i s t o t n e g o faktu s p o ł e c z n e g o , ż e r e a l i z a t o r z y t e ­
rapii s z o k o w e j n i e pytali o b y w a t e l i o o p i n i ę , czy w y b r a n a d r o g a w y c h o d z e n i a
z s y s t e m u n a k a z o w e g o , z g o s p o d a r k i s t a ł y c h n i e d o b o r ó w , z s y s t e m u etaty­
stycznego i scentralizowanego, j e s t drogą jedynie słuszną. Być m o ż e była
t o j e d y n a droga, ale n i e tak w y o b r a ż a n o s o b i e r e a l i z a c j ę s z c z y t n y c h h a s e ł
„ S o l i d a r n o ś c i " , z g o d n i e z k t ó r y m i o b y w a t e l p o w i n i e n m i e ć decydujący g ł o s
w sprawach, d o t y c z ą c y c h j e g o b y t u .
M o i m zdaniem,
główna siła sprawcza przemian, jakie przyniósł
rok
1 9 8 9 , tj. opozycja demokratyczna, przystąpiła do budowy n o w e g o ustroju
społecznego bez konkretnego planu, który uwzględniałby stan świadomości
KONIEC
WAKACJI
2007
29
społecznej, stosunki między wytwórcami i strukturami gospodarczymi, sto­
s u n k i w ł a s n o ś c i o w e i - co n a j w a ż n i e j s z e - j a k i u s t r ó j s p o ł e c z n o - g o s p o d a r c z y
p o w i n n a przyjąć P o l s k a n a g r u z a c h s y s t e m u , z b u d o w a n e g o p r z e z k o m u n i ­
stów. U z n a ć p r y m a t g o s p o d a r k i , o p a r t e j n a w o l n y m rynku, t o s t a n o w c z o z a
m a ł o . Niestety, k o n t y n u u j ą c b u d o w ę u s t r o j u k a p i t a l i s t y c z n e g o , l e w i c a „we­
s z ł a w b u t y B a l c e r o w i c z a " . W i s t o c i e rzeczy d o s z ł o do k u r i o z a l n e j sytuacji.
W E u r o p i e Z a c h o d n i e j r u c h s o c j a l d e m o k r a t y c z n y p o w s t a ł w p r o t e ś c i e prze­
ciwko kapitalizmowi, natomiast w Europie Środkowej i Wschodniej partie so­
c j a l d e m o k r a t y c z n e , p o w s t a ł e po 1 9 8 9 r., w s p ó l n i e z p a r t i a m i g r o m a d z ą c y m i
się na prawej s t r o n i e s c e n y p o l i t y c z n e j , a k c e p t o w a ł y k a p i t a l i z m , a w P o l s c e
- sprawując w ł a d z ę w l a t a c h 1 9 9 3 - 1 9 9 7 i 2 0 0 1 - 2 0 0 5 - r e a l i z o w a ł y głów­
n e z a ł o ż e n i a polityki g o s p o d a r c z e j , u m a c n i a j ą c e j s t o s u n k i k a p i t a l i s t y c z n e .
Przyjmijmy, że po upadku u t o p i i k o m u n i s t y c z n e j , a ściślej - m o d e l u u s t r o ­
ju socjalistycznego rodem z Z S R R , kapitalizm musiał nadejść, ale przecież
k a p i t a l i z m j e s t różny. L e w i c a p o w i n n a b y ł a p r z e d s t a w i ć s w o j ą j e g o wizję,
uwzględniającą fakt, że żyjemy w X X I , a n i e w X I X w i e k u . N i e p o d j ę ł a j e d n a k
t e g o zadania i z a b e z w ł a d i n t e l e k t u a l n y , z a p r z e b y w a n i e n a s a l o n a c h n o w o b o ­
gackich, z a p ł a c i ł a u t r a t ą w p ł y w ó w w s p o ł e c z e ń s t w i e . J e d n a k ż e z a d a n i e , z k t ó ­
r e g o się n i e wywiązała, j e s t nadal a k t u a l n e . N i e t r a c ą c w i a r y w n i e p r z e m i j a j ą ­
c e w a r t o ś c i lewicy - h u m a n i z m , d e m o k r a c j ę , r ó w n o ś ć w o b e c prawa, r ó w n o ś ć
szans, t r o s k ę o w y k l u c z o n y c h , k t ó r y c h m n o ż y b r u t a l n o ś ć s i l n i e j s z y c h - m u s i
przedstawić społeczeństwu konkretne, a nie ogólnikowe, propozycje świata
l e p s z e g o niż ten, w k t ó r y m żyjemy.
I ku p r z e s t r o d z e : s p o ł e c z n ą g o s p o d a r k ę r y n k o w ą w y m y ś l i ł i w p r o w a d z i ł
w życie n i e s o c j a l d e m o k r a t a , l e c z c h a d e c k i p o l i t y k Ludwig E r h a r d .
MIECZYSŁAW F. RAKOWSKI
M I E C Z Y S Ł A W F. R A K O W S K I (1926) - premier PRL w latach 1988-1989. ostatni I Sekretarz PZPR. redaktor na­
czelny Dziś. publicysta m.in. Trybuny i Gazety Wyborczej.
30
FRONDA
43
MATEUSZ PISKORSKI
Adl.
Przyczyna n i e m a l c a ł k o w i t e g o b r a k u d e b a t y i refleksji n a d i s t o t ą l e w i c o w o ś c i
w P o l s c e po 1 9 8 9 roku wydaje się o c z y w i s t a . S k o j a r z e n i e l e w i c y z f u n k c j o ­
n u j ą c y m p o 1 9 4 4 roku r e p r e s y j n y m i n a r z u c o n y m z z e w n ą t r z s y s t e m e m n i e
sprzyjało z p e w n o ś c i ą j a k i e j k o l w i e k u c z c i w e j i p o z b a w i o n e j e m o c j i dyskusji,
p r ó b u j ą c e j dać o d p o w i e d ź na p y t a n i e o i s t o t ę d o r o b k u lewicy, o z n a c z e n i e
tego pojęcia we współczesnym świecie, wreszcie o rolę, jaką ta formacja po­
w i n n a odgrywać n a p o l s k i e j s c e n i e p o l i t y c z n e j . O b c i ą ż a n a d z i e d z i c t w e m re­
alnego socjalizmu, lewica postkomunistyczna nie była intelektualnie gotowa,
b y wziąć n a s i e b i e o r g a n i z a c j ę takiej debaty, a n i n a w e t o k r e ś l i ć j e j f u n d a m e n ­
t a l n y c h celów. J e j m e n t o r z y w o l e l i p a t r o n o w a ć p o w s t a w a n i u f u n d a m e n t ó w
systemu nomenklaturowego, wspierając o c h o c z o wolnorynkowe założenia
n e o l i b e r a l i z m u . D o dziś starają się o n i przypisywać w ł a ś n i e s o b i e z a i n i c j o ­
wanie utrzymanych w liberalnym duchu reform, czego najlepszym przykła­
d e m m o ż e być c h o c i a ż b y p u b l i c y s t y k a M i e c z y s ł a w a F. R a k o w s k i e g o i k r ę g u
jego
najbliższych
współpracowników. Jednocześnie,
te
środowiska,
które
wywodziły się z k r ę g ó w opozycji d e m o k r a t y c z n e j z o s t a ł y z m a r g i n a l i z o w a n e
przez z w o l e n n i k ó w l i b e r a l n y c h t e o r i i t r a n s f o r m a c j i . P a r a d o k s a l n i e , niegdy­
siejsi z w o l e n n i c y s y n d y k a l i s t y c z n e g o zrywu p i e r w s z e j „ S o l i d a r n o ś c i " o r a z ich
sympatyzujący z t r o c k i s t a m i d o r a d c y r ó w n i e ż p r z e s z l i zazwyczaj na p o z y c j e
l i b e r a l n e . P o l a t a c h tylko n i e l i c z n i przyznali się d o t e g o b ł ę d u , w ś r ó d n i c h
p r z e d e w s z y s t k i m J a c e k K u r o ń . W sytuacji, gdy n i e b y ł o sprzyjającego k l i m a ­
tu do p o d j ę c i a d e b a t y o p o l i t y c z n e j p r z y s z ł o ś c i lewicy, t y m bardziej n i e m o ż ­
liwe b y ł o p r z e n i e s i e n i e dyskursu o l e w i c o w o ś c i na s z c z e b e l wyższy, m e t a polityczny. Z r e s z t ą , p o d t y m w z g l ę d e m p o l s k a l e w i c a z a w s z e b y ł a u ł o m n a ,
KONIEC
WAKACJI
2007
31
t a k ż e ze w z g l ę d ó w h i s t o r y c z n y c h . W k r a j a c h E u r o p y Z a c h o d n i e j o k a z j ą do
gorących dyskusji m e t a p o l i t y c z n y c h były,
inspirowane na gruncie filozofii
przez s z k o ł ę frankfurcką, w y d a r z e n i a r o k u 1 9 6 8 . U n a s t a d a t a budzi z u p e ł n i e
o d m i e n n e skojarzenia, a j u ż z p e w n o ś c i ą w y d a r z e n i a z n i ą z w i ą z a n e n i e m i a ł y
zbyt w i e l e w s p ó l n e g o z okazją d o r o z w a ż a n i a d o r o b k u T h e o d o r a A d o r n o czy
M a x a H o r k h e i m e r a . W ł a ś c i w i e m o ż n a z a r y z y k o w a ć t w i e r d z e n i e , ż e rozwa­
ż a n i a m e t a p o l i t y c z n e na p o l s k i e j lewicy w o g ó l e , t a k ż e w l a t a c h m i ę d z y w o ­
j e n n y c h , n i e przybrały s z c z e g ó l n i e i n t e n s y w n e g o c h a r a k t e r u . C h y b a j e d y n ą
w m i a r ę s p ó j n ą i wywodzącą s i ę z n i e m a r k s i s t o w s k i c h k o r z e n i r o d z i m ą i d e o ­
logią l e w i c o w ą n a p r z e s t r z e n i w i e l u lat o k a z a ł a s i ę b y ć m y ś l J a n a S t a c h n i u k a ,
t e o r e t y k a tyleż n i e z n a n e g o ,
co kontrowersyjnego.
H i s t o r y c z n e przyczyny
braku m o ż l i w o ś c i u k s z t a ł t o w a n i a się refleksji l e w i c o w e j w P o l s c e p o g ł ę b i a ł y
d o d a t k o w o d o ś ć specyficzne r e a l i a k u l t u r o w e . N a w e t p o l s k a i n t e l i g e n c j a p o
1 9 8 9 roku, u k s z t a ł t o w a n a p r z e z s y s t e m o ś w i a t o w y P R L - u , p r z e j a w i a ł a s k ł o n ­
n o ś c i i s y m p a t i e k o n s e r w a t y w n e w sferze o b y c z a j o w e j , zaś l i b e r a l n e w sferze
s p o ł e c z n o - g o s p o d a r c z e j . Ś m i a ł e i g o r ą c e debaty, p r o w a d z o n e na s a l o n a c h za­
chodnioeuropejskich intelektualistów z rzadka tylko odbijały się przytłumio­
n y m e c h e m w p o l s k i c h dyskusjach a k a d e m i c k i c h . O b r a z o b u r c z e m a n i f e s t y
N o w e j Lewicy, r e w o l u c y j n e h a s ł a m a o i s t ó w c z y t r o c k i s t ó w b r z m i a ł y zbyt eg­
z o t y c z n i e w s a l o n a c h W a r s z a w y czy K r a k o w a , b y s t a ć się p u n k t e m w y j ś c i a d o
d e b a t y o lewicy. W o s t a t n i m o k r e s i e , z a p e w n e p o d w p ł y w e m o k c y d e n t a l i z a c j i
dyskursu p u b l i c z n e g o i reakcji na p r o b l e m y z w i ą z a n e z globalizacją, p o j a w i ł y
się j e d n a k ś r o d o w i s k a , k t ó r e d e b a t ę n a t e m a t p r z y s z ł o ś c i l e w i c y starają s i ę
r o z p o c z ą ć . K w e s t i ą dyskusyjną p o z o s t a j e t o , czy w n i o s ą o n e j a k i k o l w i e k ory­
ginalny w k ł a d d o p o l s k i e j m y ś l i p o l i t y c z n e j , c z y t e ż p o p r z e s t a n ą n a e g z e g e z i e
zachodnioeuropejskiego
lewicowego
mainstreamu.
Ad 2.
Odpowiedź na tak postawione pytanie m o ż e być wyłącznie twierdząca. Lewica
p o t r z e b n a j e s t w k a ż d y m r o z w i n i ę t y m s y s t e m i e p a r t y j n y m , zaś o p i n i o t w ó r c z e
ś r o d o w i s k a l e w i c o w e sprzyjają p o g ł ę b i e n i u d e b a t y p u b l i c z n e j n a d n a j i s t o t ­
niejszymi p r o b l e m a m i i wyzwaniami w s p ó ł c z e s n o ś c i . Lewica tym bardziej
p o t r z e b n a j e s t P o l s c e , ż e d o tej p o r y d o s k w i e r a ł n a m w y r a ź n i e j e j b r a k . J a k o
ż e o s o b i ś c i e sytuuję s w o j e p r z e k o n a n i a c z ę s t o bardziej p o l e w e j , n i ż p o prawej
32
FRONDA
43
s t r o n i e s c e n y p o l i t y c z n e j ( c h o ć dziś lepiej c h y b a dążyć d o o p i s a n i a s y s t e m u
partyjnego j a k o m o d e l u o k r ę g u , n a k t ó r e g o w i e r z c h o ł k a c h d o k o n u j e s i ę k o n ­
w e r g e n c j a s o c j a l d e m o k r a c j i i c h a d e c j i w c e n t r u m z j e d n e j strony, zaś s k r a j n e j
lewicy i radykalnej p r a w i c y z d r u g i e j ) , d a l s z e r o z w a ż a n i a w t y m p u n k c i e m u ­
szą m i e ć z k o n i e c z n o ś c i c h a r a k t e r b a r d z o subiektywny, a m o m e n t a m i życze­
niowy. P r z e d e w s z y s t k i m , j e s t e m p r z e k o n a n y , ż e n o w o c z e s n a p o l s k a l e w i c a
m u s i wiązać s i ę z p o d j ę c i e m radykalnej i k o n s e k w e n t n e j krytyki w i ę k s z o ś c i
aspektów spoleczno-gospodarczych podjętego po 1 9 8 9 roku procesu trans­
formacji. Tylko w y t ł u m a c z e n i e , gdzie p o p e ł n i o n o błędy, j a k m o ż n a b y ł o u n i k ­
n ą ć s p o ł e c z n e j i e k o n o m i c z n e j tragedii m i l i o n ó w tych, k t ó r z y n i e z a ł a p a l i s i ę
na pociąg do m e t r o p o l i i k a p i t a l i z m u i z o s t a l i na popadającej w r u i n ę stacji
P R L , s t a n o w i ć m o ż e w s t ę p d o d a l s z e g o s n u c i a wizji p r o g r a m o w y c h . T a k i m
p u n k t e m w y j ś c i o w y m dla każdej l e w i c y m u s i być t e ż p r ó b a o b i e k t y w n e j o c e ­
n y o k r e s u sprzed d e m o k r a t y c z n e g o p r z e ł o m u , z e w s k a z a n i e m , d l a c z e g o pa­
nujący w ó w c z a s s y s t e m się zawalił, d l a c z e g o n i e był - p o z a w e r b a l n ą o t o c z k ą
- realizacją d o k t r y n y faktycznie l e w i c o w e j . Po s f o r m u ł o w a n i u t a k i e j d i a g n o ­
zy, t r z e b a by u z n a ć j e d n ą o b i e k t y w n ą o k o l i c z n o ś ć - p o l s k a l e w i c a , j e ś l i c h c e
być formacją w życiu kraju znaczącą, m u s i b y ć f o r m a c j ą o s a d z o n ą w p o l s k i e j
tradycji i kulturze. N i e m o ż e a b s t r a h o w a ć od e t y c z n y c h i e s t e t y c z n y c h zapa­
trywań m i l i o n ó w p o t e n c j a l n y c h sympatyków, o w e j m i l c z ą c e j w i ę k s z o ś c i , n a
rzecz w s p a r c i a krzykliwych m n i e j s z o ś c i , z r z u c o n y c h n a p o l s k ą g l e b ę , n i c z y m
ze spadochronu, z zupełnie innego, niezrozumiałego kontekstu kulturowego.
Dlatego, nawet p o m i m o zastosowania najnowocześniejszych zabiegów socjo­
t e c h n i c z n y c h , m a j ą c y c h n a c e l u s t w o r z e n i e fałszywego t o l e r a n c j o n i s t y c z n e g o
przekonania
o
potrzebie wsparcia dyskryminowanych
rzekomo
mniejszo­
ści s e k s u a l n y c h , k u l t u r o w y c h i i n n y c h , l e w i c a n i e z a i s t n i e j e w szerszej de­
bacie publicznej, dopóki nie zauważy p r o b l e m ó w zdecydowanej większości
Polaków. I c h o d z i tu raczej o p r o b l e m y b a r d z o p r o z a i c z n e , o k w e s t i e b y t o w e ,
n a j i s t o t n i e j s z e w c o d z i e n n y m życiu m i l i o n ó w . P o w i n n a z a t e m d y s k u t o w a ć
więcej o k o n i e c z n o ś c i w z r o s t u p ł a c y m i n i m a l n e j i z a g w a r a n t o w a n i a p r a w
p r a c o w n i c z y c h n i ż o r e p r e s j o n o w a n y c h r z e k o m o u c z e s t n i k a c h k o l e j n e j pa­
rady r ó w n o ś c i , k t ó r z y zaliczają się raczej d o b e n e f i c j e n t ó w t r a n s f o r m a c j i p o d
względem materialnym. Polska lewica powinna więc skoncentrować się na
pomysłach, które mogłyby przełamać h e g e m o n i ę indywidualistycznego n e o liberalizmu, i przesunąć środek dyskursu w kierunku rozsądnego, wspieraKON1EC WAKACJI
2007
33
nego i inspirowanego przez państwo komunitaryzmu. W tym celu skupić się
p o w i n n a na w s p i e r a n i u t e z y o w y ż s z o ś c i życia i g o s p o d a r o w a n i a w s p ó l n o ­
t o w e g o n a d k a p i t a l i z m e m , w c i e l a j ą c y m w życie h o b b e s o w s k ą z a s a d ę homo
homini lupus est. Przy c z y m w s p ó l n o t o w o ś ć , g r o m a d n o ś ć p o w i n n y b y ć c e l a m i
n a d r z ę d n y m i , b e z względu n a t o , c z y b ę d ą z a s a d a m i w c i e l a n y m i p o d s z y l d e m
lokalnej k o n s e r w a t y w n e j w s p ó l n o t y R o d z i n y R a d i a Maryja, czy t e ż p o d da­
c h e m w o l n o ś c i o w e g o sąuatu. L e w i c a p o w i n n a z a t e m , i m o ż e , c z e r p a ć z b a r d z o
r ó ż n o r o d n y c h tradycji d o k t r y n a l n y c h i ś w i a t o p o g l ą d o w y c h . Ź r ó d ł e m i n s p i r a ­
cji dla niej m o g ą być n i e k t ó r e wątki r o d z i m e j tradycji l e w i c o w e j , j e d n a k ich
p r z y d a t n o ś ć m o ż e być o g r a n i c z o n a z u w a g i n a p e w i e n a r c h a i z m . J a k p o k a ­
zał przykład o d r o d z o n e j P o l s k i e j Partii S o c j a l i s t y c z n e j , t r u d n o dziś b u d o w a ć
partię czy ś r o d o w i s k o w o p a r c i u o w z o r c e X I X - w i e c z n e czy m i ę d z y w o j e n n e .
I n t e l e k t u a l n ą inspiracją dla n o w o c z e s n e j p o l s k i e j l e w i c y w i n n y w i ę c s t a ć s i ę
r ó ż n e g o rodzaju d o k t r y n y k r y t y c z n e w o b e c g l o b a l i z a c j i , i t o n i e k o n i e c z n i e
wywodzące się z m a r k s i s t o w s k i e g o czy n o w o l e w i c o w e g o p n i a . M i m o ż e c z ę ś ć
t e z m a r k s i z m u u l e g ł a pozytywnej weryfikacji, dziś m a r k s i z m , j a k o c a ł o ś c i o w a
filozofia, jest systemem archaicznym. W s p ó ł c z e s n a lewica musi zatem być
w większym stopniu oparta o nowe formuły alternatyw wobec neoliberaliz m u niż u t a r t e m a r k s i s t o w s k i e s c h e m a t y . J a k pisał niegdyś s e r b s k i s o c j a l i s t a ,
Svetozar Markovic, m o ż e w większym stopniu bazować na wspólnotach już
i s t n i e j ą c y c h , h i s t o r y c z n i e u k s z t a ł t o w a n y c h i t y p o w y c h dla d a n e g o o b s z a r u ,
w z m a c n i a j ą c więzi g m i n n e , s o ł e c k i e , l o k a l n e fundacje i s t o w a r z y s z e n i a , za­
w o d o w e i g o s p o d a r c z e s a m o r z ą d y i s p ó ł d z i e l n i e . S i e ć p o z a r z ą d o w y c h struk­
tur i niezależnych od wielkich korporacji kooperatyw m o ż e stać się przyszłym
z a p l e c z e m o r g a n i z a c y j n y m i finansowym z n a c z ą c e j f o r m a c j i l e w i c o w e j .
Ad 3.
T r u d n o dziś stwierdzić, k t ó r e z i s t n i e j ą c y c h ś r o d o w i s k u z n a ć m o ż n a z a lewi­
c o w e czy n a w e t l e w i c u j ą c e . N a p o z i o m i e p a r l a m e n t u w ą t k i t a k i e z o b a c z y ć
m o ż n a n a l e w y m skrzydle S L D , c h o ć s ą o n e a r t y k u ł o w a n e t a k n i e ś m i a ł o , ż e
w i s t o c i e l e d w i e z a u w a ż a l n e . T r u d n o b o w i e m m ó w i ć o l e w i c o w o ś c i partii,
k t ó r e j n i e d a w n y lider dziś a g i t u j e n a r z e c z w p r o w a d z e n i a l i n i o w e g o p o d a t ­
ku d o c h o d o w e g o , a c z o ł o w i p r z e d s t a w i c i e l e o d p o w i a d a j ą za s k r a j n i e p r o B u s h o w s k ą , c a ł k o w i c i e s p r z e c z n ą z l e w i c o w ą wizją ładu m i ę d z y n a r o d o w e 34
FRONDA
43
go, politykę z a g r a n i c z n ą . P e w n e e l e m e n t y p r o g r a m u l e w i c o w e g o d o s t r z e c
m o ż n a w enuncjacjach Samoobrony, c h o ć nadal stanowi o n a k o n g l o m e r a t
b a r d z o r ó ż n y c h , c z ę s t o p r z e c i w s t a w n y c h ś r o d o w i s k , raczej z ł ą c z o n y c h du­
c h e m p r o t e s t u p r z e c i w k o z a s t a n e j r z e c z y w i s t o ś c i , n i ż j a k ą ś k o h e r e n t n ą wi­
zją j e j naprawy. P o z a p a r l a m e n t e m aż s i ę roi od ś r o d o w i s k , n a w i ą z u j ą c y c h
d o s p u ś c i z n y lewicy. N a p e w n o w ś r ó d n i c h w y m i e n i ć m o ż n a N o w ą L e w i c ę
Piotra Ikonowicza, Ruch Odrodzenia Gospodarczego im. E. Gierka, resztki
po P P S , Polską Partię Pracy, n i e w i e l k i e g r u p k i t r o c k i s t o w s k i e i a n a r c h i z u j ą c e .
Z o c z y w i s t y c h w z g l ę d ó w e l e m e n t y p r o g r a m u l e w i c o w e g o g ł o s z o n e bywają
przez związkowców, z e s z c z e g ó l n y m u w z g l ę d n i e n i e m O P Z Z , Z N P czy F o r u m
Z w i ą z k ó w Z a w o d o w y c h , j e d n a k c z ę ś ć tych o r g a n i z a c j i t r a c i w i a r y g o d n o ś ć
poprzez alianse z S L D . Są wreszcie pozapartyjne środowiska, próbujące stwo­
rzyć r a m y t e o r e t y c z n e j dyskusji n a s z e r o k o r o z u m i a n e j lewicy. J e s t l a n s o w a n e
o s t a t n i o ś r o d o w i s k o „Krytyki P o l i t y c z n e j " . I s t n i e j e c a ł y s z e r e g m n i e j s z y c h
grupek, s k u p i o n y c h w o k ó ł n i e r e g u l a r n y c h n a j c z ę ś c i e j wydawnictw. N a t y m
tle, j a k o b a r d z o c i e k a w a inicjatywa, j a w i się m i e s i ę c z n i k „ O b y w a t e l " , p i s m o
z lewicą d o ś ć l u ź n o związane, ale przyczyniające s i ę n a p e w n o d o w i e l u c i e ­
kawych dyskusji. W s z y s t k o t o j e d n a k n i e z m i e n i a o g ó l n e g o w r a ż e n i a , k t ó r e
n a r z u c a się s a m o j u ż przy p o b i e ż n y m s p o j r z e n i u : p r z e d p o l s k ą l e w i c ą j e s z c z e
d ł u g a droga, n i m z a j m i e - w s e n s i e p o l i t y c z n y m i i n t e l e k t u a l n y m - m i e j s c e ,
k t ó r e przysługuje j e j w w i e l u krajach z a c h o d n i e j Europy.
MATEUSZ PISKORSKI
M A T E U S Z P I S K O R S K I ( 1 9 7 7 ) - doktorant w Zakładzie Badań Niemcoznawczych Instytutu Politologii Uniwersyte­
tu Szczecińskiego. Działacz organizacji pozarządowych, poseł na Sejm V Kadencji z ramienia Samoobrony RR
KONIEC
WAKACJI
2007
35
JACEK TITTENBRUN
A d 1.
N i e j e s t e m p e w i e n , czy diagnoza, p o s t a w i o n a p r z e z R e d a k c j ę , j e s t d o k o ń c a
prawidłowa, czy n i e wyraża o n a w j a k i e j ś m i e r z e w i ę k s z e j z n a j o m o ś c i i za­
i n t e r e s o w a n i a - dosyć n a t u r a l n e g o , b i o r ą c p o d u w a g ę o r i e n t a c j ę i d e o l o g i c z ­
ną p i s m a - s p o r a m i i dyskusjami, o d b y w a j ą c y m i się w ś r o d o w i s k u r o d z i m e j
prawicy aniżeli lewicy. Refleksja n a d tym, c o t o z n a c z y być l e w i c ą w e w s p ó ł ­
c z e s n e j P o l s c e , n i e była o b c a sporej l i c z b i e w i ę k s z y c h l u b m n i e j s z y c h u g r u p o ­
wań, przyznających się d o tak l u b t e ż inaczej r o z u m i a n e j l e w i c o w o ś c i . F a k t e m
j e s t j e d n a k , i stąd s e n s o d p o w i e d z i n a p y t a n i e , p o s t a w i o n e p r z e z R e d a k c j ę
„ F r o n d y " , iż p r o b l e m a t y k a ta n i e z a j ę ł a - czy to w ś r o d k a c h m a s o w e g o prze­
kazu, czy t y m bardziej w ś w i a d o m o ś c i s p o ł e c z n e j - t a k i e g o m i e j s c a , j a k i e g o
m o ż n a się b y ł o s p o d z i e w a ć . A n o w ł a ś n i e - s p o d z i e w a ć n a p o d s t a w i e c z e g o ?
Najbardziej o c z y w i s t a o d p o w i e d ź w s k a z y w a ł a b y z a p e w n e n a z n a c z n ą r o l ę n a
krajowej s c e n i e p o l i t y c z n e j , p i e c z ę t u j ą c y c h się z n a k i e m lewicy, partii t a k i c h j a k
S d R P i S L D , będących w d o d a t k u s p a d k o b i e r c z y n i a m i rządzącej w p o p r z e d n i m
s y s t e m i e l e w i c o w e j w s z a k partii, k t ó r a b u d o w a ł a u s t r ó j , o p a r t y n a l e w i c o w y c h
w a r t o ś c i a c h . Taka o p i n i a z a w i e r a ł a b y j e d n a k s p o r o n i e ś c i s ł o ś c i . N u r t r o b o t ­
niczy, lewicowy n i e był n i e o b e c n y , ale t e ż n a p e w n o n i e d o m i n u j ą c y w P Z P R .
Tym bardziej o c e n a t a k a o d n o s i się d o n a s t ę p c z y ń dawnej partii rządzącej, k t ó ­
ra - ze względu na oficjalne r a m y u s t r o j o w e - z m u s z o n a b y ł a do przystrajania
się w l e w i c o w ą fasadę, c h o c i a ż , że b y ł a to j e d y n i e fasada, świadczył postępują­
cy rytualizm z a k l ę ć o przodującej roli klasy r o b o t n i c z e j i p o d o b n i e „ l i b e r a l n e "
t r a k t o w a n i e i n n y c h s k ł a d n i k ó w doktryny.
Ł ą c z o n y z l e w i c o w o g c i ą u s t r ó j , z w a n y o n g i ś s o c j a l i z m e m r e a l n y m , a dzisiaj
n a j c z ę ś c i e j - bardziej i d e o l o g i c z n i e n i ż m e r y t o r y c z n i e - k o m u n i z m e m , t a k ż e
FRONDA
43
t r u d n o u z n a ć z a wyraz u r z e c z y w i s t n i a n i a w a r t o ś c i l e w i c o w y c h , i t o z a r ó w n o
w j e g o s t a l i n o w s k i e j , j a k i n e o - czy p o s t s t a l i n o w s k i e j fazie. M y ś l , że - j a k to
n a j c z ę ś c i e j w e r b a l i z o w a n o - t a m t e n s o c j a l i z m n i e był p r a w d z i w y m s o c j a l i ­
z m e m i że w związku z t y m j e g o u p a d e k s t a n o w i s z a n s ę dla a u t e n t y c z n e j lewi­
cy zbudowania systemu wolnego od dawnych, m ó w i ą c też dawnym językiem,
„ b ł ę d ó w i w y p a c z e ń " , b ł ą k a ł a się w l e w i c o w y c h k r ę g a c h i n t e l e k t u a l n y c h i p o ­
litycznych, ale p r z e w a ż y ł o n a d n i ą p o c z u c i e k l ę s k i , z j a k i e g o p r z e d s t a w i c i e l e
tych ś r o d o w i s k do dzisiaj w w i e l u w y p a d k a c h się n i e wyzwolili. D r u g a przy­
c z y n a s t o s u n k o w o n i k ł e j refleksji n a d i s t o t ą l e w i c o w o ś c i w d z i s i e j s z y c h wa­
r u n k a c h w y n i k a r ó w n i e ż z o w e g o p o d s t a w o w e g o faktu u p a d k u p o p r z e d n i e g o
systemu. Został on wszak zastąpiony kapitalizmem, systemem, którego ideo­
logia, z e w z g l ę d u n a s w o j e z a s a d n i c z e e l e m e n t y : o b r o n a w ł a s n o ś c i p r y w a t n e j ,
w o l n e g o rynku itp., n i e m a n a p e w n o c h a r a k t e r u l e w i c o w e g o . N i e z n a c z y t o
n a t u r a l n i e , ż e l e w i c a n i e m a w k a p i t a l i z m i e roli d o o d e g r a n i a . W r ę c z p r z e c i w ­
n i e . Z n a j d u j e się o n a j e d n a k z definicji n a s ł a b s z y c h n i ż p r a w i c a p o z y c j a c h .
D o tych o b i e k t y w n y c h p r z e s ł a n e k d o ł ą c z y ł y s u b i e k t y w n e - s ł a b o ś ć p o l s k i e g o
r u c h u l e w i c o w e g o w y n i k ł a z p o d z i a ł u n a m n ó s t w o , c z ę s t o w s k u t e k t e g o ka­
n a p o w y c h , g r u p e k czy partyjek, z a s ł u g u j ą c y c h n a p o g a r d l i w e m i a n o p l a n k t o ­
n u p o l i t y c z n e g o . O ile w z g l ę d n i e u d a n ą p r ó b ę z j e d n o c z e n i a p r z e d s i ę w z i ę t o
na centrolewicy (to sformułowanie stanowi pośrednią odpowiedź na inne
z pytań a n k i e t y ) , t o a m b i c j e w o d z o w s k i e , c e c h y c h a r a k t e r o l o g i c z n e , b o n i e
różnice polityczne (te, zgodnie z zasadą „nie ma wroga na lewicy", powinny
być d r u g o r z ę d n e ) z d e c y d o w a ł y o t y m , ż e grupy, j a k i m m o ż n a b y ł o b y p r z y d a ć
d u m n e m i a n o prawdziwej lewicy, p o z o s t a j ą n a m a r g i n e s i e ż y c i a p o l i t y c z n e g o
we w s p ó ł c z e s n e j P o l s c e . W o s t a t n i m o k r e s i e n a j b l i ż s z a w y c h y l e n i a się z c i e ­
n i a b y ł a P o l s k a P a r t i a Pracy, j e d n a k j e j r e z u l t a t y w w y b o r a c h m ó w i ą s a m e z a
s i e b i e . N i e z n a c z y t o , ż e tylko n a tyle n a l e ż y o c e n i a ć s z a n s e i p o t e n c j a ł l e w i c y
w P o l s c e . O tym, że t a k n i e j e s t , świadczy, p a r a d o k s a l n i e , z w y c i ę s t w o w t y c h
s a m y c h w y b o r a c h partii f o r m a l n i e p r a w i c o w e j , j a k ą j e s t P i S . J e s t t o p a r t i a
p r a w i c o w a g ł ó w n i e n a p o z i o m i e , używając tradycyjnych k a t e g o r i i m a r k s i ­
s t o w s k i c h , nadbudowy, n a t o m i a s t w sferze g o s p o d a r c z e j i s p o ł e c z n e j p a r t i a
t a sytuuje się n a l e w o o d S L D . W y s t a r c z y w s p o m n i e ć , ż e t o n i e S L D , a P i S
z a h a m o w a ł o prywatyzację, czyli k l u c z o w y p r o c e s k o n s t y t u t y w n y dla kapitali­
z m u , a s p o r o j e g o p o m y s ł ó w z d z i e d z i n y p o l i t y k i s o c j a l n e j w y w o d z i się r o d e m
z d o k t r y n y p a ń s t w a o*piekuńczego. To, w c z y m P i S z d e c y d o w a n i e o d b i e g a od
KONIEC
WAKACJI
2007
37
i d e a ł ó w l e w i c o w y c h , to w s w y c h c e n t r a l i s t y c z n o - a u t o r y t a r n y c h t e n d e n c j a c h
n i e do p o g o d z e n i a z d ą ż e n i a m i do r o z b u d o w y s a m o r z ą d n o ś c i i s p o ł e c z e ń s t w a
o b y w a t e l s k i e g o . Także i p o d t y m w z g l ę d e m P i S - o w i , a w k a ż d y m r a z i e dużej
j e g o c z ę ś c i , o b i e k t y w n i e c a ł k i e m b l i s k o d o S L D , k t ó r y n a tych, u w a ż a n y c h z a
r d z e n n i e l e w i c o w e p o l a c h , n i e w y r ó ż n i ł s i ę s p e c j a l n i e , z w ł a s z c z a wtedy, gdy
miał p o t e m u o k a z j ę .
Ad 2.
Powyższe z d a n i a d o s t a r c z a j ą t e ż p o ś r e d n i e j o d p o w i e d z i na p y t a n i e o war­
t o ś c i i tradycje, d o j a k i c h p o w i n n a o d w o ł y w a ć s i ę lewica, g o d n a t e g o m i a n a .
N i e wystarczy p r z e c i e ż k o n c e n t r a c j a na, s k ą d i n ą d w a ż n y c h , p r a w a c h m n i e j ­
szości, k t ó r y c h p o j ę c i e z a w ę ż a n e j e s t o s t a t n i o w y ł ą c z n i e d o m n i e j s z o ś c i sek­
s u a l n y c h i spraw n a t u r y o b y c z a j o w e j . L e w i c a m u s i z d e f i n i o w a ć s i ę w k a t e g o ­
riach w i e l k i c h grup s p o ł e c z n y c h , t z n . klas.
JACEK TITTENBRUN
J A C E K T I T T E N B R U N ( 1 9 5 2 ) - socjolog, prof. zwyczajny Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, kierow­
nik Katedry Socjologii Przedsiębiorczości i Pracy oraz Zespołu Badań Socjoekonomicznych w Wyższej Szkole Nauk
Humanistycznych i Dziennikarstwa w Poznaniu.
38
FRONDA
43
JANUSZ P. WALUSZKO
Trudno dyskutować o czymś, czego nie ma ( S L D to liberałowie tak s a m o j a k
P O ; e t a t y ś c i z P i S preferują i d e o l o g i ę prawicową, zbliżając się ku t o t a l i t a r y ­
z m o w i ; m ó w i ę o p o s t a w i e , n i e o ich m o ż l i w o ś c i a c h , w tzw. d e m o k r a c j i r y n k o ­
wej n a s z c z ę ś c i e b a r d z o o g r a n i c z o n y c h ) ; n i e w a r t o z a b i e g a ć o c o ś , c o się n i e
sprawdziło
(za l e w i c ę m a m f a n ó w u p a ń s t w o w i e n i a g o s p o d a r k i , z a p r a w i c ę
fanów u p a ń s t w o w i e n i a kultury, s a m j e s t e m - j a k o a n a r c h i s t a - w r o g i e m o b u
i w o l a ł b y m z a m i a s t lewicy [czy p r a w i c y ]
samo/organizację społeczeństwa
i urzeczywistnienie Samorządnej RP z programu „Solidarności" 1 9 8 1 r.).
Grupy l e w a c k i e ( r z e c z y w i ś c i e i d e o w e ) n i e wyjdą nigdy p o z a s w e s e k c i a r s k i e
g e t t o , n i e uzyskają w y m i a r u s p o ł e c z n e g o , w i ę c n i e m a o c z y m gadać ( t a k
samo nie interesuje m n i e lewica obyczajowa, a / s p o ł e c z n a ) . Rozwiązań trzeba
szukać gdzie indziej, ale t o t e m a t n a i n n y t e k s t ( n i e dla w a s : ) ) , t o tyle!
JANUSZ P. WALUSZKO
J A N U S Z P. W A L U S Z K O , Ruch Społeczeństwa Alternatywnego. Gdańsk.
KONIEC
WAKACJI
2007
39
OLAF SWOLKIEŃ
A d 1.
N i e do k o ń c a z g a d z a m się z z a w a r t ą w p y t a n i u tezą, że i s t n i e j e j a k o ś c i o w a
r ó ż n i c a p o m i ę d z y s t a n e m refleksji n a d t y m , c o n a z y w a się dzisiaj p r a w i c o w o ś c i ą i l e w i c o w o ś c i ą . J e d n a k zakładając, że t a k j e s t , to w y n i k a o n a z fak­
tu, że ś r o d o w i s k a , o k r e ś l a j ą c e s i ę j a k o p r a w i c o w e , były t a k ż e w III RP, aż
do o s t a t n i c h wyborów, w g ł ę b o k i e j d e f e n s y w i e , stąd być m o ż e c z a s i c h ę ć
r o z w a ż a ń n a d w ł a s n ą t o ż s a m o ś c i ą i n a d refleksją m e t a p o l i t y c z n ą . J e d n a k
- aby d o s z ł o w i c h wyniku do j a k i c h ś g ł ę b s z y c h k o n k l u z j i - ś m i e m w ą t p i ć .
I n n ą przyczyną o p i s a n e g o w p y t a n i u s t a n u r z e c z y j e s t d z i e d z i c t w o P R L - u
i k i l k u d z i e s i ę c i o l e t n i a n i e m o ż n o ś ć o t w a r t e j d e b a t y n a d t o ż s a m o ś c i ą prawi­
cy. Po roku 1 9 8 9 z n a t u r y r z e c z y w y d a w a ł a się o n a c i e k a w s z a i bardziej p o ­
t r z e b n a . L e w i c a d y s k u t o w a ł a n a d s w o j ą t o ż s a m o ś c i ą p r z e z p o p r z e d n i e pół
w i e k u i d o m i n o w a ł a w d y s k u r s i e p o l i t y c z n y m , c h o c i a ż , z drugiej strony, b y ł a
t o dyskusja s k r ę p o w a n a w y m o g a m i polityki, w k t ó r ą l e w i c o w c y z a b i e r a j ą c y
g ł o s byli u w i k ł a n i . N a p r a w i c y był w i ę c g ł ó d c z e g o ś , c z e g o n i e b y ł o , a n a
lewicy o d r ę t w i e n i e i z n u d z e n i e tym, c z e g o b y ł o w n a d m i a r z e , ale co s i ę zdegenerowało. Ponadto, część prawicy u t o ż s a m i a prawicowość z tak zwanym
w o l n y m r y n k i e m , w i ę c p o roku 1 9 8 9 P o l s k a p o d ą ż y ł a w tej m i e r z e z a w c z e ś ­
niejszymi tendencjami światowymi, zmierzającymi w tym s a m y m kierunku.
N a d w i ś l a ń s k i e e l i t y i n t e l e k t u a l n e n i e p o raz p i e r w s z y w d z i e j a c h o k a z a ł y się
na o g ó ł w t ó r n e w m y ś l e n i u . G i e r k o w s k i s o c j a l i z m , czy - szerzej - t a k zwa­
ny a w a n s s p o ł e c z n y w c z a s a c h P R L - u w y p r o m o w a ł ludzi, k t ó r z y n i e są zbyt
skorzy do s a m o d z i e l n e g o i s u b t e l n e g o m y ś l e n i a , raczej w o l ą w r a z z z a k r ę t a m i
historii przeskakiwać od dogmatu do dogmatu. M a m y tu charakterystyczną
m i e s z a n k ę d o g m a t y z m u i o p o r t u n i z m u w g zasady: „ M y ś l ę tak, j a k m y ś l i m ó j
40
FRONDA
43
kolektyw, w i ę c j e s t e m " . Z i n o w i e w w ł a ś n i e t a k ą p o s t a w ę u z n a w a ł z a w y r ó ż n i k
homo sovieticus, ale s ł u s z n i e zauważał, że to szersza, o g ó l n o l u d z k a t e n d e n c j a
- m o i m z d a n i e m , być m o ż e z w i ą z a n a z p r z e l u d n i e n i e m . W t y m k o n t e k ś c i e
d o b r ą w r ó ż b ą dla l e w i c y j e s t p o n o w n e n a w r ó c e n i e n i e k t ó r y c h a p o l o g e t ó w
B a l c e r o w i c z a s p o d z n a k u U n i i W o l n o ś c i c z y „Tygodnika P o w s z e c h n e g o " n a
- a j a k ż e ! - l e w i c o w o ś ć . Są o n i j a k n i e k t ó r e k o b i e t y - n i e myślą, a l e czują,
z k i m w a r t o w danej c h w i l i być. T r z e b a t e ż p a m i ę t a ć , że w życiu p o l i t y c z n y m
III R P p r z e t r w a ł y p o s t P R L - o w s k i e f o r m a c j e , k t ó r e oficjalnie p o w o ł y w a ł y s i ę
na l e w i c o w o ś ć , b ę d ą c w r z e c z y w i s t o ś c i bardziej r a d y k a l n e w f o r s o w a n i u roz­
wiązań n e o l i b e r a l n y c h n i ż t a k z w a n a p r a w i c a . S t ą d k o m i c z n e s y t u a c j e w r o ­
dzaju debaty, j a k a o d b y ł a się n a p o c z ą t k u lat 9 0 . w K r a k o w i e , gdzie l e w i c ę
r e p r e z e n t o w a ł A l e k s a n d e r K w a ś n i e w s k i , a p r a w i c ę K a z i m i e r z S w i t o ń . To, ż e
m a ł o k t o n a prawicy u ś w i a d a m i a ł s o b i e k o m i z m tej sytuacji, d o b r z e ś w i a d c z y
o z a m ę c i e , j a k i w tej d z i e d z i n i e p a n o w a ł i n a d a l p a n u j e . Po k i l k u n a s t u l a t a c h
„refleksji m e t a p o l i t y c z n e j " w i ę k s z o ś ć p o l s k i c h p u b l i c y s t ó w nadal u w a ż a lewi­
c ę z a p r a w i c ę i o d w r o t n i e . N a t o m i a s t dyskusja n a d t o ż s a m o ś c i ą l e w i c y t o c z y
się o d d ł u ż s z e g o c z a s u , tyle tylko, ż e n i e n a ł a m a c h m a s o w y c h c z a s o p i s m , a l e
n i s z o w y c h portali i n t e r n e t o w y c h i t a k i c h ż e p i s m ; z j e d n y m z n i c h s a m od w i e ­
lu lat j e s t e m związany. U n i w e r s y t e t y i w i e l k o n a k ł a d o w e c z a s o p i s m a r z a d k o
s ą dzisiaj m i e j s c e m a u t e n t y c z n e j debaty, c h o ć b y w a o n a g ł o ś n a , ale t o c z ę ś c i e j
efekt n a g ł o ś n i e n i a n i ż i n t e r e s u j ą c y c h t r e ś c i . J e ś l i w i e r z y ć S c h o p e n h a u e r o w i ,
n i e j e s t t o c o ś , c z y m n a s z e c z a s y r ó ż n i ą się o d d a w n i e j s z y c h e p o k .
Ad 2.
W m o i m p r z e k o n a n i u , s z t y w n y p o d z i a ł na l e w i c ę i p r a w i c ę j e s t c z y m ś wydu­
m a n y m i z satysfakcją o b s e r w u j ę , że z a c h o d n i e p a r t i e p o l i t y c z n e p o w o l i od
niego odchodzą. M n i e o wiele bliższy j e s t starożytny podział na oligarchie,
a r y s t o k r a c j e , d e m o k r a c j e i n a j b l i ż s z e m i p o l i t u j e , czyli u s t r o j e m i e s z a n e , n a j ­
lepiej j e s z c z e d o s t o s o w a n e do c z a s u , m i e j s c a i kraju. P o l s k a w t a k i m u j ę c i u
j e s t dzisiaj o l i g a r c h i ą i d l a t e g o b a r d z o p o t r z e b a j e j s t r o n n i c t w a , k t ó r e u j ę ł o b y
się p o p r o s t u z a l o s e m b i e d n y c h . W z o r e m t a k i e g o „ l e w i c o w c a " j e s t dla m n i e
n p . król H e n r y k I V i j e g o p r a g n i e n i e , b y „każdy F r a n c u z m i a ł c o n i e d z i e l a k u r ę
w g a r n k u " . Tak r o z u m i a n a l e w i c a p o w i n n a s i ę o d w o ł y w a ć d o e l e m e n t a r n e g o
p o c z u c i a s p r a w i e d l i w o ś c i i ładu, k t ó r e - w co w i e r z ę - m a m y w g e n a c h i k t ó r e
KONIEC
WAKACJI
2007
41
m ó w i n a m , ż e sytuacja, gdy z j e d n e j s t r o n y m a j ą t k i m a ł e j g r u p k i h o c h s z t a ­
plerów, k t ó r z y nigdy n i c z e g o p o ż y t e c z n e g o dla ś w i a t a n i e zrobili, r o s n ą j a k
t o c z ą c a się po o ś n i e ż o n y m s t o k u k u l a ś n i e g o w a , a z drugiej - k ł ę b i się t ł u m
o t ł u s z c z o n y c h byle j a k i m ż a r c i e m proli, u p a d l a n y c h l e k t u r ą b r u k o w c ó w , j e s t
c z y m ś o d r a ż a j ą c y m . P o n i e w a ż m a m pogląd n a ś w i a t przyrodniczy, t o w i e r z ę
w n i e m o d n e i w y ś m i e w a n e dzisiaj s t w i e r d z e n i e , ż e j a k o l u d z i e m a m y m n i e j
więcej t a k i e s a m e ż o ł ą d k i i o d p o w i e d ź n a t ę r z e c z y w i s t o ś ć d o s y ć d o b r z e for­
m u ł u j e t e r m i n „ s o c j a l d e m o k r a c j a " . Z n a c z n i e bardziej s c e p t y c z n y j e s t e m c o
d o w s z e c h o b e c n e g o dzisiaj kultu w o l n o ś c i . W o l n o ś ć r o z u m i a n a j a k o s ł a b o ś ć
p a ń s t w a n i e po raz p i e r w s z y w d z i e j a c h s ł u ż y w P o l s c e do m a s k o w a n i a s a m o ­
woli m o ż n o w ł a d c ó w , n a t o m i a s t pracownicy, k t ó r y m p r a c o k u p c y n p . n i e dają
przez w i e l e lat u r l o p u , n i e w i e l e m a j ą z n i e j p o ż y t k u . T a m , gdzie są t a k o g r o m ­
n e r ó ż n i c e m a j ą t k o w e , w o l n o ś ć b i e d a k a j e s t iluzją, n a w e t w o l n o ś ć s ł o w a j e s t
dzisiaj s k u t e c z n i e k r ę p o w a n a n i e tylko p r z e z w i e l k o n a k ł a d o w e z a g ł u s z a r k i ,
ale p r z e d e w s z y s t k i m p r z e z p r o c e s y c y w i l n e . N i e m a p o w s z e c h n e j w o l n o ś c i
bez pewnego stopnia majątkowej równości. Lewica p o w i n n a się też wyzbyć
swojego optymizmu, romantyzmu, wręcz sentymentalnej wiary w r z e k o m o
d o b r ą n a t u r ę ludzką. Ludzie, c h o c i a ż m a j ą p o d o b n e ż o ł ą d k i , t o s ą b a r d z o r ó ż ­
ni p o d w z g l ę d e m m o r a l n y m i i n t e l e k t u a l n y m ; w d o d a t k u są d o s y ć p l a s t y c z n i
i spory w p ł y w na ich z a c h o w a n i e m a j ą o k o l i c z n o ś c i i k u l t u r a . L e w i c a m u s i
0 t y m p a m i ę t a ć , by n i e w p a ś ć p o n o w n i e w p u ł a p k ę d o g m a t y z m u i w e w n ę t r z ­
nej licytacji p o d h a s ł e m „ k t o bardziej k o c h a ludzi, w s z y s t k i c h l u d z i " . N i e wi­
dzę ż a d n e g o p o w o d u , aby - p o d o b n i e j a k r e w o l u c j o n i ś c i f r a n c u s c y - l e w i c a
n i e m i a ł a nawiązywać d o r e p u b l i k a ń s k i e j tradycji a n t y c z n e g o R z y m u czy n p .
do c n ó t s p a r t a ń s k i c h w życiu c o d z i e n n y m , w e t o s i e pracy, s ł u ż b i e p a ń s t w u
1 s p o ł e c z e ń s t w u . J e s t dla m n i e t o t a l n y m i n t e l e k t u a l n y m n i e p o r o z u m i e n i e m
rezygnacja przez l e w i c ę z e s t a r o d a w n y c h c n ó t n a r z e c z p r a w i c y i b u d o w a n i e
s w o j e g o e t o s u n a o b y c z a j o w y c h e k s c e s a c h dzieci b o g a t y c h r o d z i c ó w . A l e w tej
dziedzinie l e w i c a n i e m u s i s i ę g a ć a ż t a k d a l e k o . P e w i e n ł a d o b y c z a j o w y i m o ­
ralny t o n i e tylko d o m e n a K a t o n a czy R o b e s p i e r r e ' a , ale w n a s z y c h c z a s a c h
np. W ł a d y s ł a w a G o m u ł k i . T e g o o s t a t n i e g o p o l i t y k a c e n i ę t a k ż e d l a t e g o , ż e
s y m b o l i z u j e o n dla m n i e w i e r n o ś ć t e m u , c o się widzi i słyszy t u i t e r a z w b r e w
ideowym, „metapolitycznym" d o g m a t o m . Lewica p o w i n n a mniej kierować
się u c z u c i a m i , a bardziej c h ł o d n ą a n a l i z ą r z e c z y w i s t o ś c i , p o w i n n a m i e ć t e ż
zdecydowanie więcej 'poczucia h u m o r u . Wartością, do której p o w i n n a się
42
FRONDA
43
o d w o ł y w a ć d o b r a polityka, t a k ż e l e w i c o w a , j e s t dla m n i e h a r m o n i a i umiar,
k t ó r y m a s w o j e o d z w i e r c i e d l e n i e w trój s e k t o r o w e j g o s p o d a r c e , z a k t ó r ą p o I I
wojnie światowej opowiadały się w Polsce niemal wszystkie stronnictwa. Na
pewno są elementy lewicowe w dorobku pierwszej Solidarności, na p e w n o
są w s p o ł e c z n e j n a u c e K o ś c i o ł a , a p r z e d e w s z y s t k i m w E w a n g e l i i , w k t ó r e j
potraktowanie bankierów przez J e z u s a m o ż n a uważać za wzorcowe. Dzisiaj
t r z e b a też z n a d z i e j ą i u w a g ą przyglądać s i ę W e n e z u e l i i A m e r y c e Ł a c i ń s k i e j .
N a p e w n o n o w o c z e s n a l e w i c a m u s i być bardziej s c e p t y c z n a w o b e c m i t u p o ­
stępu i przestać utożsamiać dobrobyt z tak zwodniczymi wskaźnikami, j a k
P K B czy i l o ś ć t e l e f o n ó w k o m ó r k o w y c h n a o s o b ę . P o w i n n a w tej d z i e d z i n i e
radykalnie p r z e d e f i n i o w a ć s w o j e c e l e , b i o r ą c p o d u w a g ę a s p e k t y k u l t u r o w e ,
ekologiczne i przyrodnicze naszej egzystencji, bo jeżeli tego nie zrobi, to
będzie pozostawać w niezgodzie z psychobiologiczną rzeczywistością „tego
świata", a to właśnie on, powtarzając za A l b e r t e m C a m u s , powinien pozosta­
wać jej światem.
Ad 3.
N i e z n a m l u d z k i c h inspiracji, w i ę c t o tylko m o j e d o m n i e m a n i a . C o d o t a k
zwanej l e w i c y s p o d z n a k u L i D czy S L D , t o j e s t t o f o r m a c j a r e p r e z e n t u j ą c a
interesy układu okrągłostołowego, która wszystkie pojęcia i wartości traktuje
c z y s t o i n s t r u m e n t a l n i e . P o w i n n i z a s i a d a ć w S e j m i e w ł a w a c h dla o l i g a r c h ó w
- z tyłu, z przodu, z l e w a czy p r a w a - to k w e s t i a d e k o r a c j i , a l e p o w i n n o t a m
być n a p i s a n e : „ r e p r e z e n t a n c i w i e l k i e g o k a p i t a ł u , b a n k ó w i p o n a d n a r o d o w y c h
k o r p o r a c j i " . P O t o n a t o m i a s t c o ś w rodzaju p o s p o l i t e g o r u s z e n i a b i z n e s m e ­
nów, k t ó r z y są w p o l i t y c e , aby p i l n o w a ć s w o i c h i n t e r e s ó w . P a r a d o k s a l n i e ,
najwięcej l e w i c o w o ś c i , czyli m y ś l e n i a o P o l s c e i s p o ł e c z e ń s t w i e j a k o c a ł o ś c i ,
d o s t r z e g a m n a t a k z w a n e j p o l s k i e j prawicy, czyli w r a m a c h o b e c n e j koalicji
rządzącej. S k ą d o n a c z e r p i e d o t e g o i n s p i r a c j e ? N a p e w n o p o t r o s z e z c h r z e ś ­
c i j a ń s t w a i k a t o l i c k i e j n a u k i s p o ł e c z n e j , ale t a k ż e ze z d r o w e g o r o z s ą d k u i pa­
t r i o t y z m u . K t o ś , k t o c h c e z r o b i ć c o ś d o b r e g o w d z i s i e j s z e j P o l s c e , j e s t ska­
zany n a l e w i c o w o ś ć , t a k s a m o j a k w o k r e s i e s t a l i n o w s k i m czy g i e r k o w s k i m
był s k a z a n y n a o p o z y c j ę d o n i e j . S a m p r z e s z e d ł e m p o d o b n ą e w o l u c j ę , t o p o
p r o s t u z d r o w e d ą ż e n i e d o r ó w n o w a g i . W i e m , ż e dla w i e l u tych z a c n y c h lu­
dzi l e w i c o w o ś ć n a d a l kojarzy się ze z ł e m s a m y m w s o b i e ; dla c z ę ś c i z n i c h
KONIEC
WAKACJI
2007
43
w a ż n i e j s z e s ą k w e s t i e c u d z e g o życia s e k s u a l n e g o n i ż sprawy d o b r e j s z k o ł y
czy w a r u n k ó w pracy. W y n i k a to z t e g o , że w o g ó l e n i e d o c e n i a m y w n a s z y m
m y ś l e n i u o p o l i t y c e k w e s t i i p s y c h o l o g i c z n y c h , c h a r a k t e r o l o g i c z n y c h czy r o ­
dzinnych. Ale to wraca, epoka dominacji lewicowo-prawicowej ideowości
i refleksji m e t a p o l i t y c z n e j w p o l i t y c e c h y b a się k o ń c z y i p o w o l i g ó r ę b i o r ą
tradycyjne walki s t r o n n i c t w , k o t e r i i , p o s z c z e g ó l n y c h o s o b o w o ś c i , indywidu­
alnych a m b i c j i . I d e o l o g i e , o c z y w i ś c i e , b ę d ą t a m o b e c n e , a l e raczej j a k o j e d e n
z wielu czynników, c o ś na k s z t a ł t przyprawy do g ł ó w n e g o d a n i a lub, c z ę ś c i e j ,
z a s ł o n y d y m n e j . K t o wie, m o ż e d o c z e k a m y z n o w u d w o r ó w z p r a w d z i w e g o
z d a r z e n i a - w t a k i m wypadku j e s t e m za H e n r y k i e m IV.
OLAF SWOLKIEŃ
OLAF S W O L K I E Ń (1960) - nauczyciel, aktywista ekologiczny, publicysta magazynu Obywatel, prezes Federacji
Zielonych - Grupy Krakowskiej.
FRONDA
43
RYSZARD BUGAJ
A d 1.
Przyczyny n ę d z n e j kondycji i n t e l e k t u a l n e j w s p ó ł c z e s n e j l e w i c y są z p e w n o ś ­
cią z ł o ż o n e . J e d n a k p r z e d e w s z y s t k i m n i e j e d n o l i c i e r o z u m i a n e j e s t o k r e ś l e n i e
„ l e w i c a " . Przez w i e l e lat (od - n a s t ę p u j ą c e g o s t o p n i o w o - o d d z i e l a n i a s i ę k o ­
m u n i z m u od socjaldemokracji) lewica występowała generalnie w dwóch nur­
t a c h : a u t o r y t a r n e g o k o m u n i z m u i d e m o k r a t y c z n e g o s o c j a l i z m u . P o z a genezą,
n i e w i e l e t e n u r t y ł ą c z y ł o . Z r e s z t ą w krajach, r z ą d z o n y c h p r z e z k o m u n i s t ó w ,
istniał z a s a d n i c z y r o z z i e w m i ę d z y o f i c j a l n y m „ p r o g r a m e m " i praktyką.
O s t a t n i e dekady p r z y n i o s ł y n i e tylko r o z k ł a d k o m u n i z m u , ale i z a s a d n i ­
cze przekształcenie ugrupowań identyfikowanych j a k o socjaldemokratyczne.
Porzuciły o n e w zasadzie postulaty społeczne i zaakceptowały diagnozę i te­
rapię d o k t r y n y n e o l i b e r a l n e j ( c h o ć n i e w j e j w e r s j i s k r a j n e j ) . U w a g ę s k o n ­
centrowały na kwestiach kulturowych (przede wszystkim szeroko r o z u m i a n e
„ m n i e j s z o ś c i " ) . Tak z w a n a „Trzecia D r o g a " j e s t p o r z u c e n i e m t o ż s a m o ś c i de­
mokratycznego socjalizmu w jego historycznej postaci.
Gdy w Polsce powstały potencjalne warunki odbudowy demokratycznej
lewicy, j e j k o n d y c j a i n t e l e k t u a l n a b y ł a j u ż b a r d z o z ł a . L e w i c a (jako progra­
m o w a a l t e r n a t y w a ) n i e i s t n i a ł a i n i e w y s t ą p i ł a w dyskusji o m o d e l u p r z e m i a n
ustrojowych w Polsce. Zaważyły tu także czynniki specyficzne. Dawni komu­
niści ( w p r a k t y c e b e z i d e o w y aparat P Z P R - u ) u t w o r z y l i u g r u p o w a n i e , iden­
tyfikowane j a k o s o c j a l d e m o k r a t y c z n e ( t a k ż e z o r g a n i z o w a n e ś r o d o w i s k a pra­
wicowe chętnie stawiały znak równości między p o s t k o m u n i s t a m i i lewicą).
Ludzie, n i e z a d o w o l e n i z p r z e m i a n s p o ł e c z n y c h i g o s p o d a r c z y c h , p o t r a k t o w a ­
l i ich j a k o n o ś n i k i s o c j a l d e m o k r a t y c z n e j alternatywy. B i o r ą c d o d a t k o w o p o d
uwagę zasoby materialne i organizacyjne, j a k i m i dysponowali p o s t k o m u n i ś c i ,
KONIEC
WAKACJI
2007
45
k o n k u r e n c j a „ n a l e w i c y " o k a z a ł a się w p r a k t y c e n i e m o ż l i w a . O d b i c i e m t y c h
p o l i t y c z n y c h u w a r u n k o w a ń j e s t t e ż uwiąd i n t e l e k t u a l n y . T a s y t u a c j a z m i e n i ł a
się o s t a t n i o w s k u t e k t o t a l n e j k o m p r o m i t a c j i S L D i rządu M i l l e r a . B l o k a d a „le­
wicowej alternatywy" m o ż e j e d n a k przetrwać, jeżeli L i D (alians postkomuni­
stów i liberałów ze środowiska dawnej U W ) zdoła skutecznie zaprezentować
się j a k o „ c e n t r o l e w i c a " .
Ad 2.
Sądzę, ż e P o l s c e p o t r z e b n a j e s t d o ś ć „ t r a d y c y j n a " s o c j a l d e m o k r a c j a , o d w o ­
ł u j ą c a się p r z e d e w s z y s t k i m d o d z i e d z i c t w a P P S - u . S ą w P o l s c e grupy ( o d
niektórych
środowisk
inteligenckich,
poprzez
środowiska robotnicze,
do
p r a c o w n i k ó w sfery u s ł u g ) , k t ó r y c h i n t e r e s y m o ż e e f e k t y w n i e r e p r e z e n t o w a ć
tylko t e g o typu u g r u p o w a n i e p o l i t y c z n e . Z a r a z e m - j e s t e m o t y m p r z e k o n a ­
ny - r e s p e k t o w a n i e i n t e r e s ó w t y c h ś r o d o w i s k n i e s t o i w s p r z e c z n o ś c i z k o ­
niecznymi procesami modernizacyjnymi i efektywnym m o d e l e m rządzenia.
W szczególności zmniejszenie nierówności (obecnie bardzo wielkich) m o ż e
raczej przyczynić się d o w z m o ż e n i a s t a b i l n e g o r o z w o j u . L e w i c a „ w s t y l u P P S k i m " m o g ł a b y t e ż być z a p o r ą z a r ó w n o dla p o m y s ł ó w n a w p ó ł a u t o r y t a r n y c h ,
jak i zmierzających do niekoniecznego uszczuplenia suwerenności polskie­
go p a ń s t w a . Taka l e w i c a n i e m o ż e , o c z y w i ś c i e , z r e z y g n o w a ć z t a k i c h zasad,
j a k o d d z i e l e n i e k o ś c i o ł a o d p a ń s t w a c z y r e s p e k t o w a n i e p r a w m n i e j s z o ś c i , ale
nie ma żadnych powodów, by stanowisko w tych sprawach m i a ł o charakter
e k s t r e m a l n y ( w stylu „ s o c j a l i s t ó w " h i s z p a ń s k i c h ) . P o t e n c j a l n y m p r z e c i w n i ­
k i e m t a k r o z u m i a n e j l e w i c y byłyby, o c z y w i ś c i e , p r z e d e w s z y s t k i m ś r o d o w i s k a
neoliberalne, natomiast potencjalnym partnerem - ugrupowania społecznie
wrażliwych (i u m i a r k o w a n y c h ) k o n s e r w a t y s t ó w .
Ad 3.
W m o i m ( n o r m a t y w n y m ) r o z u m i e n i u lewicy, n i e m a dziś w P o l s c e z n a c z ą ­
cych u g r u p o w a ń n a l e ż ą c y c h d o t e g o n u r t u . N a p e w n o c h a r a k t e r „ l e w i c o w e ­
go szwindlu" ma S L D , partia całkowicie bezideowa, reprezentująca interesy
postkomunistycznego aparatu. W o s t a t n i m czasie z przykrością konstatuję
e w o l u c j ę n i e w i e l k i e g o ś r o d o w i s k a „Krytyki P o l i t y c z n e j " - j e d y n e j d o s t r z e g a l -
46
FRONDA
43
nej grupy lewicy n i e k o m u n i s t y c z n e j . I c h p o s t a w a w k w e s t i a c h k u l t u r o w y c h
j e s t skrajna, z a i n t e r e s o w a n i e k w e s t i a m i s p o ł e c z n y m i ś l a d o w e , a n i e c h ę ć d o
„ r o z l i c z e n i a " k o m u n i z m u ( c z e g o n u r t d e m o k r a t y c z n e g o s o c j a l i z m u w żad­
n y m razie u n i k n ą ć n i e m o ż e ) p r a w i e m a n i f e s t a c y j n a . T r u d n o t e ż n i e wyrazić
n i e p o k o j u , że ś r o d o w i s k o to p o s z u k u j e i d e o w e j i n s p i r a c j i . . . u L e n i n a .
RYSZARD BUGAJ
RYSZARD B U G A J (1944) - dr hab. ekonomii, pracownik PAN, polityk o poglądach socjaldemokratycznych. Obec­
nie bezpartyjny.
KONIEC WAKACJI 2007
47
Mimo rytualnych odwołań do klasyków i niezachwia­
nej wiary w darwinowską ewolucję, współczesna le­
wica w istocie nic sobie nie robi z własnych praszczu­
rów. Niby w i e , że się z nich w y w o d z i , że DNA przecież
w 99 proc. identyczne, a jednak w y d a j e się, j a k b y od
przeszłości oddzielała ją gruba kreska. Więcej nawet,
wymieniając dawne hasła „Wolność, Równość, Brater­
stwo" na bardziej awangardowe „Homoseksualizm,
Aborcja i E t a t y z m " , lewica przeistoczyła się w swoje
własne przeciwieństwo. Niepokorni bowiem pod ha­
słem wolności rozumieli coś innego niż w o l n ą miłość,
pod hasłem równości - coś innego niż równanie w dół,
a pod hasłem braterstwa - coś innego niż karesy dwójki
panów. Wszechwładza państwa i aborcja napawały ich
moralną odrazą, a nie uczuciem wzniosłości.
KACAP
I BONZO
o
Rozważania
dziedzictwie współczesnego
niemyślenia
MICHAŁ ŁUCZEWSKI
e w i c a wynajduje wciąż n o w e pojęcia, b y ukryć t o , c o myśli n a p r a w d ę .
K o n k u r e n c j a j e s t tutaj b a r d z o z a c i ę t a - p e l e t o n z a w o d n i k ó w walczy
w p o c i e c z o ł a o ż ó ł t ą k o s z u l k ę „najwybitniejszego w s p ó ł c z e s n e g o
i n t e l e k t u a l i s t y " . O t o z początku najbardziej p o s t ę p o w y okazał się zawodnik,
krzyczący „ P r o l e t a r i a t ! " , ale szybko w c h ł o n ą ł g o z e s p ó ł pedałujący p o d h a s ł a m i
48
FRONDA
43
„Partia". I on j e d n a k n i e utrzymał się na p r o w a d z e n i u , i j u ż w k r ó t c e na p l e c a c h
poczuł ciepły o d d e c h „ G e j ó w i L e s b i j e k " ( L G . . . ) w t o w a r z y s t w i e z w o l e n n i k ó w
c o bardziej odkrywczych d ż e n d e r o w y c h p e r m u t a c j i ( . . . B T ? ) . Przy n i c h n a w e t
teamy „ R o z u m u K o m u n i k a c y j n e g o " i „ H a b i t u s u " wyglądają j a k w s t e c z n i c y i n i c
dziwnego, że snują się m e l a n c h o l i j n i e gdzieś w o g o n i e .
Cóż to jest Ziżek?
o d c z a s gdy d o tej p o r y s u k c e s e m b y ł o j u ż s a m o p r z e b i c i e s i ę lewi­
c o w c a z c h o ć j e d n y m „ p r z e ł o m o w y m " p o j ę c i e m , dziś z a s p r a w ą S l a voja Ż i ż k a s y t u a c j a u l e g ł a d r a m a t y c z n e j z m i a n i e . S ł o w e ń s k i f i l o z o f
wprowadził d o w y ś c i g u z u p e ł n i e n o w ą j a k o ś ć . R a z e m z n i m n a s t ą p i ł o przej­
ś c i e z ery p r e i n d u s t r i a l n e j p r o d u k c j i k o n c e p t ó w d o ery i n d u s t r i a l n e j . S k o ń ­
czyła się e r a r ę k o d z i e l n i k ó w , p r a c o w i c i e szlifujących w ł a s n e i n t e l e k t u a l n e
twory, a z a c z ę ł a e r a p o j ę c i o w y c h s t a c h a n o w c ó w , k t ó r z y przy p o m o c y p r o d u k ­
cji t a ś m o w e j wyrabiają po p i ę ć s e t i tysiąc p r o c e n t t e o r e t y c z n e j n o r m y . W y r z u ­
cając z s i e b i e na z m i a n ę „ F a n t a z m a t ! " , „Jouissance!", „Syntom!", „ w y o b r a ż o n a
k a s t r a c j a ! " , „ J e z u s C h r y s t u s " i „fallicznie n a p r ę ż o n y G w a r a n t Z n a c z e n i a ! "
(Ziżek 2 0 0 1 : 1 2 5 ) , filozof po prostu zdeklasował wszystkich konkurentów,
w tym i dotychczasowych liderów z państw kapitalistycznych. J e g o heroiczna
p o s t a w a przywodzi na m y ś l osiągi O l a f a L u d w i g a i U w e A m p l e r a z n a j l e p ­
szych lat W y ś c i g u P o k o j u . J e d n a k , c h o ć m i ę d z y n a r o d o w y s u k c e s f i l o z o f a wy­
daje się całkowity, w s z y s c y i t a k wiedzą, że j e d z i e na k o k s i e .
Bez dogłębnego badania widać jak na dłoni, że słoweński myśliciel to
i n t e l e k t u a l n y gałgan, a Ż i ż k o w a „ t e o r i a " t o j e d e n w i e l k i w i c . J e g o d z i e ł a
składają się z opinii o o p i n i a c h L a c l a u o o p i n i a c h L a c a n a o o p i n i a c h Plotyna - o o p i n i a c h A l t h u s s e r a o o p i n i a c h M a r k s a o o p i n i a c h H e g l a o o p i n i a c h
K a n t a . A o s a m e j r z e c z y w i s t o ś c i dalej n i e w i e m y n i c . Uznawszy, że R z e c z y w i ­
stość, transcendentna prawda nie istnieje, za c a ł k i e m realnych bierze myśli­
cieli, k t ó r z y o niej rozprawiają. Z t e g o w z g l ę d u n i e n a l e ż y t r a k t o w a ć go j a k o
przewodnika po współczesnym świecie, ale j a k o s y m p t o m bolesnego stanu
prostracji, w j a k i m z n a l a z ł a s i ę w s p ó ł c z e s n a l e w i c a . I n n y m i słowy, Ż i ż e k n i e
p o w i e n a m n i c o n a s s a m y c h , a l e p o w i e n a m b a r d z o d u ż o o w ł a s n y c h wy­
z n a w c a c h , z w ł a s z c z a zaś o o w y c h p r o g r e s y w n y c h n i e b o r a k a c h , r o d z o n y c h
w b ó l a c h na p o s t k o m u n i s t y c z n e j , p r z y w i ś l a ń s k i e j z i e m i .
KONIEC WAKACJI 2007
49
h o ć L a c a n o w o Lewicowa
- Ż i ż k o w a p spsychoanaliza
ychoanaliza doprowadziłaby niechybnie
człowieka zdrowego do psychozy maniakalno-depresyjnej, to bez
w i ę k s z e g o ryzyka m o ż e m y z a a p l i k o w a ć j ą p o l s k i e j
lewicy.
Oczy­
wiście, „ t e o r i a " t a j e s t tak „ g ł ę b o k a " , t a k „ p a r a d o k s a l n a " , t a k p e ł n a „ n a p i ę ć
i z n a c z e ń " , ż e n i e s p o s ó b w p r o s t o d d a ć j e j przy p o m o c y j ę z y k a d y s k u r s y w n e go. Ryzykując b y c i e un grand simplificateur, r o z p o c z n i j m y od s t w i e r d z e n i a , że
Żiżek-Lacan postrzegają podmiot j a k o „brak", „puste m i e j s c e " , „niemożliwe
p r a g n i e n i e " , „ R e a l n e " , k t ó r e u k o n s t y t u o w u j e się d o p i e r o w s y m b o l a c h p o ­
przez i d e o l o g i ę , k t ó r a łączy g o z o b i e k t a m i z n a c z ą c y m i , „ I n n y m " , „ S p r a w ą " .
T a k i e z e s p o l e n i e daje p o d m i o t o w i r o z k o s z , a l e j e d n o c z e ś n i e a l i e n u j e g o o d
samego siebie.
W tej perspektywie ś w i a d o m o ś ć j e d n o s t k o w a okazuje się j e d y n i e iluzją
w s t o s u n k u do ukrytego, p r z e d s y m b o l i c z n e g o p o d m i o t u . A l e iluzją, k t ó r e j n i e
m o ż n a uniknąć, iluzją, k t ó r a j e s t , m ó w i ą c wprost, k o n i e c z n a . N i e m a o n a j e d ­
n a k nigdy c h a r a k t e r u c a ł k o w i t e g o i raz na z a w s z e u s t a l o n e g o - p o d m i o t w każ­
dej chwili m o ż e j ą z a k w e s t i o n o w a ć . Pod p o w ł o k ą s p ó j n o ś c i , j e d n o ś c i i a u t o n o ­
mii zawsze czai się przepaść, k t ó r ą wciąż na n o w o „zszywa" i o k t ó r e j wciąż
na n o w o „ z a p o m i n a " , ale k t ó r ą j e d n o c z e ś n i e wciąż, w s p o s ó b nieświadomy,
artykułuje i której i s t n i e n i u n i e u s t a n n i e przyświadcza, co w p e w n y c h wypad­
kach u m o ż l i w i a mu poddanie j e j w wątpliwość. P o d m i o t nigdy n i e znajduje
właściwej sobie, o s t a t e c z n e j r e p r e z e n t a c j i s y m b o l i c z n e j ; przy g ł ę b s z y m wejrze­
niu każda okazuje się n i e p e ł n a i w y b r a k o w a n a . W y w ó d Z i ż k a m o ż n a ująć t a k ż e
prościej: ludzie c z a s a m i zmieniają zdanie, a ich racje nigdy n i e są o s t a t e c z n e .
Tego typu o p i s w i e r n i e oddaje s y t u a c j ę k r a j o w e g o l e w i c o w c a . Z j e d n e j b o ­
w i e m strony, j e g o i d e o l o g i a wydaje mu s i ę j a s n a i s p ó j n a - ale z drugiej, c z u j e
o n p o d s k ó r n i e , ż e w każdej chwili m i s t e r n a k o n s t r u k c j a m o ż e „ p ę k n ą ć " , o b ­
r ó c i ć się w n i c o ś ć , u l e c r o z k ł a d o w i . G d y j u ż j e s t p e w i e n , ż e p r o g r e s y w n e i d e e
n a s t a ł e z a d o m o w i ł y się p o d j e g o c h m u r n ą czaszką, a ryzyko h e t e r o d o k s j i z o ­
s t a ł o s z c z ę ś l i w i e z a ż e g n a n e , w s z y s t k o m o ż e się r o z p a ś ć . M i m o n a j s z c z e r s z e j
woli i n a j w i ę k s z y c h c h ę c i , i d e o l o g i a l e w i c o w a j e s t k r u c h a i f r a g m e n t a r y c z n a .
I nic n i e z m i e n i faktu, że w k a ż d y m radykale czają s i ę n i e b e z p i e c z n e p r z e ś w i ­
ty, przez k t ó r e n i e u s t a n n i e p r z e z i e r a w r e d n a g ę b a r e a k c j i . M o ż n a o niej z a p o ­
m i n a ć , m o ż n a o d niej u c i e k a ć , m o ż n a z n i ą walczyć, ale o n a w c i ą ż t a m j e s t .
5Q
FRONDA
43
G ę b a reakcji m a j e s z c z e t ę p r z e w r o t n ą w ł a ś c i w o ś ć , ż e n i e u s t a n n i e przy­
wdziewa różne maski, nieraz łudząco podobne do autentycznej lewicowej
twarzy. S t ą d l e w i c o w c y m u s z ą s i ę n i e u s t a n n i e d o o k r e ś l a ć i d e f i n i o w a ć ; od­
dzielać to, c o p r a w d z i w i e l e w i c o w e , o d t e g o , c o l e w i c o w e t y l k o z p o z o r u .
L e w i c a m u s i się wciąż r e g e n e r o w a ć ( K o ł a k o w s k i 1 9 8 9 , t . I I : 2 6 ) i w c i ą ż n a
nowo rozpoczynać od początku (Walzer).
Ślady tożsamości
Polsce
określenie
„lewicowy"
ma
szczególny
sens,
który
nadała mu inteligencja radykalna z przełomu X I X i XX wie­
ku - o w i n i e p o k o r n i , k t ó r y c h k a n o n i c z n y p o r t r e t dał B o h d a n
Cywiński
( 1 9 9 6 ) : Edward Abramowski, Stanisław Brzozowski, J a n W ł a ­
dysław D a w i d , K a z i m i e r z K e l l e s - K r a u z , L u d w i k Krzywicki, B o l e s ł a w L i m a n o ­
wski, W a c ł a w N a ł k o w s k i czy, w r e s z c i e , S t e f a n Ż e r o m s k i , t e n p o l s k i i n t e ­
l i g e n t par excellence.
To
oni
utworzyli
podstawowe
zręby ideologii
postę­
powej, które następne pokolenia określiły jako „etos lewicy". Rzecz jasna,
mieli
oni
tutaj
demokratów:
mieli
dostojnych
masonów,
też nie mniej
antenatów w postaci dziewiętnastowiecznych
mistyków
dostojnych
i
pogrobowców
spadkobierców:
konfederacji
masonów,
barskiej;
rewizjonistów
i nowonarodzonych chrześcijan. J e s t największym paradoksem, że po roku
1 9 8 9 wraz z n a s t a n i e m w o l n o ś c i t a w i e l o w i e k o w a t r a d y c j a z o s t a ł a z u p e ł n i e
zerwana.
M i m o r y t u a l n y c h o d w o ł a ń do k l a s y k ó w i n i e z a c h w i a n e j w i a r y w darwi­
nowską ewolucję, współczesna lewica w istocie nic sobie nie robi z własnych
praszczurów. N i b y w i e , ż e s i ę z n i c h wywodzi, ż e D N A p r z e c i e ż w 9 9 p r o c .
i d e n t y c z n e , a j e d n a k wydaje się, j a k b y o d p r z e s z ł o ś c i o d d z i e l a ł a j ą g r u b a k r e s ­
ka. W i ę c e j n a w e t , w y m i e n i a j ą c d a w n e h a s ł a „ W o l n o ś ć , R ó w n o ś ć , B r a t e r s t w o "
n a bardziej
awangardowe
„Homoseksualizm, Aborcja i
Etatyzm",
lewica
przeistoczyła się w swoje w ł a s n e przeciwieństwo. Niepokorni b o w i e m pod
h a s ł e m wolności rozumieli coś innego niż wolną miłość, pod h a s ł e m równo­
ści - c o ś i n n e g o niż r ó w n a n i e w dół, a p o d h a s ł e m b r a t e r s t w a - c o ś i n n e g o n i ż
k a r e s y dwójki panów. W s z e c h w ł a d z a p a ń s t w a i a b o r c j a n a p a w a ł y ich m o r a l n ą
odrazą, a n i e u c z u c i e m w z n i o s ł o ś c i . Czyż k t o ś lepiej p o d s u m o w a ł b y i s t o t ę
w s p ó ł c z e s n e j lewicy n i ż L u d w i k K r z y w i c k i ( 1 9 7 8 ) :
KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
51
Prostytucja w stosunkach płciowych, utylitaryzm w etyce, oportunizm
w polityce i zasada mydłkowania w prasie?
(s. 757)
N i e o z n a c z a to, ż e p o l s k a l e w i c a u l e g ł a d e z i n t e g r a c j i d o p i e r o dzisiaj. G r o ź b a
rozkładu j e s t wpisana w jej istotę od samego początku. F u n d a m e n t a l n y „brak"
z a w s z e j e j towarzyszył, a n a d z i e j a s p e ł n i e n i a nigdy n i e m o g ł a z o s t a ć w c a ł o ś c i
zrealizowana. Lewica zawsze była „niemożliwa", co i rusz staczając się na
s p r z e c z n e pozycje. W s z c z e g ó l n o ś c i , przed k a ż d y m p r o g r e s i s t ą n i e u s t a n n i e
stawały dwa niebezpieczne wcielenia, k t ó r e za K o ł a k o w s k i m ( 1 9 8 9 ) m o ż e ­
m y o k r e ś l i ć m i a n e m „ k a p ł a n a " i „ b ł a z n a " . D z i ś t e p o j ę c i a b r z m i ą j e d n a k sta­
n o w c z o zbyt k o t u r n o w o , n i c z y m figury t e o r e t y c z n e g o w y w o d u c z y f r a g m e n t
m o r a l i t e t u , r z e c z y w i s t o ś ć t y m c z a s e m j e s t z n a c z n i e m n i e j p a t e t y c z n a i bar­
dziej p a r c i a n a . Z a t e m z a m i a s t o „ b ł a ź n i e " n a l e ż a ł o b y m ó w i ć - za S t e f a n e m
Żeromskim ( 1 9 8 8 : 5 9 ) - o „kacapie", a „kapłana" - śladem Stanisława
Piaseckiego ( 2 0 0 3 : 1 0 7 ) - zastąpić trzeba by „ b o n z e m " .
Kacap to połączenie błazna, cepa i pustaka (zob. opinię Brzozowskiego;
Mencwel 1 9 7 6 : 2 0 ) , zdegenerowany prześmiewca i hedonista z osiedlowego
sex-shopu; o s o b n i k , z k t ó r y m „ n a s o l o n i e wygrasz", bo „ b a r d z o d u ż o czyta,
o d ś w i e ż a u m y s ł i , kurwa, b ę d z i e j a k b r z y t w a " , przy c z y m s ł o w o „ k u r w a " j e s t
tutaj k l u c z o w e .
B o n z o zaś t o k a p ł a n tępy, w i e l k i n i e t y k a l n y ( P i a s e c k i 2 0 0 3 : 1 1 0 ) , par­
tyjny k o c z k o d a n ( Ż e r o m s k i ) , m a n d a r y n i b e z k o m p r o m i s o w y f u n k c j o n a r i u s z
kolektywnej prawdy, w y z n a w c a s t a r e j m a k s y m y : „ w y k s z t a ł c e n i m a j ą rządzić,
a chamy słuchać i nie rezonować" (zob. Kołakowski 1 9 9 9 : 4 2 2 ) .
K a c a p i b o n z o n i e s ą o d s i e b i e t a k odlegli, j a k m o g ł o b y w y d a w a ć się n a
pierwszy rzut oka. W s u m i e , obaj są d o ś ć g ł u p k o w a c i , tyle że p i e r w s z y re­
alizuje zasady u m y s ł o w e g o n i e d o w ł a d u na p l a n i e i n d y w i d u a l n y m , a drugi
- z b i o r o w y m . Łączy i c h p o g a r d a w o b e c c z ł o w i e k a p r o s t e g o i w y z n a w a n e j
p r z e z e ń tradycyjnej m o r a l n o ś c i : k a c a p p r a k t y k u j e t ę p o s t a w ę j a k o w y r z u t e k
społeczeństwa, a bonzo jako ten, który „nadzoruje i karze". W ostatecznym
r a c h u n k u gdzieś na d n i e i c h psyche c z a i się n i h i l i s t a , k t ó r y m a r z y o b y c i u p o ­
n a d d o b r e m i z ł e m , p o n a d prawdą i f a ł s z e m , przy c z y m k a c a p to w e r s j a zeświniała, a b o n z o - z u p i o r z a ł a ( z o b . M e n c w e l 1 9 7 6 : 3 4 ) . W k o n s e k w e n c j i k a c a p
- z w ł a s z c z a p o d w p ł y w e m w i a t r u ze w s c h o d u - ł a t w o z a m i e n i a s i ę we w ł a d 52
FRONDA
43
czego bonzę (Bruno J a s i e ń s k i ) , a dawny b o n z o często okazuje się zwykłym
kacapem ( T W „ S e m j o n " ) . Fundamentalną jedność „kacapizmu" i „bonzownictwa" wskaże ezoteryczna egzegeza pism Żeromskiego i Piaseckiego (zob.
też Kołakowski 1 9 8 9 , t. II: 1 7 9 - 1 8 0 ) .
Kacap
l a lewicy z a g r o ż e n i e k a c a p i z m e m b y ł o j a k najbardziej r e a l n e - w ł a ś ­
c i w i e każdy z j e j a d e p t ó w p r z e c h o d z i ł p r z e z tę n i e p r z y j e m n ą fazę,
a c z ę ś c i nigdy n i e u d a ł o s i ę z niej w y d o b y ć . S y m p t o m a t y c z n a b y ł a
pod tym względem postawa m ł o d e g o Kelles-Krauza, który w j e d n y m z listów
przyznał się swojej n a r z e c z o n e j do k o r z y s t a n i a z u s ł u g k o b i e t l e k k i c h o b y c z a ­
jów, o d w a ż n i e zastrzegając: „gdy c z u ć b ę d ę k o n i e c z n ą t e g o p o t r z e b ę , z r o b i ę
to i więcej razy". Widać, narzeczona nie wykazała sympatii w o b e c awansów
Kazika, gdyż t e n w n a s t ę p n y m l i ś c i e p r ó b o w a ł s i ę w y c o f a ć :
Ani razu żadnej z nich nie pocałowałem [...] po zaspokojeniu potrzeby
z jedną rozmawiałem o ich okropnym położeniu i wyzysku ze strony
przedsiębiorców.
(cyt. za Gawin 2 0 0 3 : 80)
W p o d o b n i e l i b e r t y ń s k i m d u c h u S t a n i s ł a w B r z o z o w s k i drwił w Widmach mo­
ich współczesnych
(Brzozowski
1914: 91)
z „wytwornego u ś m i e c h u " autora
Trylogii, k t ó r y sprzeciwiał się a p o l o g i i „ r u i " i „ p o r u b s t w a " u p r a w i a n e j p r z e z
S t a n i s ł a w a P r z y b y s z e w s k i e g o i j e g o akolitów. T a k i e o p i n i e m u s i a ł y s z c z e g ó l ­
n i e b o l e ć p o l s k i e g o filozofa; t y m b a r d z i e j , że s a m był j e d n y m z n i c h . W swej
pierwszej p o w i e ś c i , k t ó r a n i e m o g ł a liczyć n a p o r ó w n y w a l n e z S i e n k i e w i c z e m
p o w o d z e n i e z tej c h o ć b y przyczyny, że n i g d y n i e z o s t a ł a wydana, u d o w a d ­
niał, ż e n i e z n o ś n y „ c i ę ż a r B o g a " , p o c z u c i e w i n y i r o z d a r c i a n i e p o z w a l a ­
j ą n a m c i e s z y ć s i ę zdrową, s w a w o l n ą a k t y w n o ś c i ą e r o t y c z n ą . P o d c z a s gdy
u P r z y b y s z e w s k i e g o s e k s m i a ł w y m i a r d e s t r u k c y j n y i sataniczny, w wydaniu
B r z o z o w s k i e g o j a w i ł się o n j a k o c z y n n o ś ć n a d wyraz o p t y m i s t y c z n a i n i e m a l
intelektualnie pobudzająca (Wyka 1 9 8 1 : 1 6 ) 1 .
W p a r z e z g ł o s z e n i e m d o b r e j , s e k s u a l n e j n o w i n y szedł a t a k na tradycyj­
n e formy m o r a l n o ś c i , c o najlepiej u w i d o c z n i ł o s i ę w h i s t e r y c z n e j k a m p a n i i
KONIEC
WAKACJI
2007
53
antysienkiewiczowskiej. Dodajmy na marginesie, że Brzozowski, który jej
przewodził, r o z p o c z y n a ł s w o j ą k a r i e r ę p i s a r s k ą od d r a m a t u Mocarz, w y s ł a ­
nego na konkurs im. Henryka Sienkiewicza (Wyka 1 9 8 1 : 1 0 ) . Napaści na
S i e n k i e w i c z a wypadły j e d n a k d o ś ć n i e p o r a d n i e , n i e z a u w a ż o n o t e ż , ż e - j a k
by n i e b y ł o - a u t o r Trylogii n i e wyrażał j e d y n i e w a r t o ś c i „ P o l s k i z d z i e c i n ­
n i a ł e j " . S i e n k i e w i c z był w t e d y p r z e c i e ż z j a w i s k o w ą superstar, n a l e ż a ł do zu­
p e ł n i e i n n e j , n i e o s i ą g a l n e j dla p r z e ś m i e w c ó w ligi - i k o n a n a r o d o w a , c z ł o ­
n e k ś c i s ł e g o g r o n a ś w i a t o w e j elity p i s a r s k i e j , a u t o r Quo vadis, a b s o l u t n e g o
ś w i a t o w e g o b e s t s e l l e r a , k t ó r y o d razu uczynił g o f a w o r y t e m N a g r o d y N o b l a .
0 B r z o z o w s k i m zaś p o z a K r a k o w s k i m P r z e d m i e ś c i e m n i e s ł y s z a ł n i k t ; c o gor­
sza, s w e myśli f o r m u ł o w a ł w t a k n a p u s z o n y m , g r a n d i l o k w e n t n y m stylu, że
n i e u s t a n n i e o c i e r a ł się o ś m i e s z n o ś ć i sprawiał w r a ż e n i e s z k o l n i a k a , k t ó r y
z n a m a s z c z e n i e m p u b l i k u j e s w e n o t a t k i z w y k ł a d ó w . B y ł o to z a i s t e s p o t k a n i e
G o l i a t a z D a w i d e m , tyle że D a w i d n i e u m i a ł s t r z e l a ć z procy, a G o l i a t przeby­
wał akurat na ś w i a t o w y m tournee2.
Hucpiarska działalność Brzozowskiego nie m o g ł a wzbudzać zachwytu
u t w ó r c ó w kultury, z a n a d t o p r z y p o m i n a ł a i m „zaborczy, g r o ź n y p o s t u l a t "
(Irzykowski) i p r ó b y u k r ó c e n i a w o l n o ś c i p r z e z „ m a f i ę " , p o d d a j ą c ą l i t e r a t u r ę
„ n i e u s t a n n e m u n a d z o r o w i " ( Ż e r o m s k i ) . U n o s i ł się n a d n i ą d u c h b o n z o w n i c t w a . W tych n i e u s t a n n y c h p o ł a j a n k a c h b r a k o w a ł o t e ż m y ś l o w e j s p ó j n o ś c i
1 podstawowego współczynnika humanistycznego. „Najrozmaitsze tempera­
m e n t y - pisał Ż e r o m s k i - w i e l o r a k i e u k s z t a ł t o w a n i a n a t u r t w ó r c z y c h , p a s j e
n o w o ś c i i rzuty n i e s p o d z i e w a n y c h u p o d o b a ń z a l e ż a ł y b y o d u s t a w y w y g o t o ­
wanej przez m a j s t r a , j e d n e g o n a p o k o l e n i e " . T y m m a j s t r e m , o c z y w i ś c i e , m i a ł
być B r z o z o w s k i , k t ó r y z z a p a m i ę t a n i e m u p r a w i a ł „ k r y t y c z n y t a n i e c ś w i ę t e g o
W i t a " . A u t o r Przedwiośnia n i e krył r o s n ą c e j irytacji t y m t a ń c e m , p o d k r e ś l a ­
j ą c j e d n o c z e s n ą c h w i e j n o ś ć i s z t y w n o ś ć o c e n f i l o z o f a : „ P a s u j e czy n i e pasuje,
wyższy czy niższy, lepszy czy g o r s z y - o t o , co go n a d e w s z y s t k o i n t e r e s o w a ł o
w każdym duchu twórczym. Wciąż układał j a k i e ś kombinacje, szeregi, koła,
czwórki, szóstki, ó s e m k i , fornalki, a ż s a m się dziwił n i e r a z s w o j e m u wyna­
lazkowi". Tych, k t ó r z y p a s o w a l i d o w y z n a w a n e j w d a n y m m o m e n c i e wizji
literatury, B r z o z o w s k i „pakował d o s z k a t u ł y w a r t o ś c i , k t ó r ą o k a d z a ł d y m e m
p a c h n i d e ł " ; tych, k t ó r z y n i e m i e l i t a k i e g o s z c z ę ś c i a , „ b e z w z g l ę d n i e p o t ę p i a ł
i z n i e w a ż a ł " ( Ż e r o m s k i 1 9 8 8 : 1 0 3 - 1 0 4 ) . C h o ć s a m a u t o r Idei wstydził s i ę p o ­
t e m swojej postawy, n a l e ż y p o d k r e ś l i ć , ż e w ł a ś n i e z a j e g o s p r a w ą p o w s t a ł
54
FRONDA
43
pewien wzór nienawistnej krytyki, który naśladowali w kolejnych poko­
leniach radykalni przeciwnicy tradycyjnej postaci kultury narodowej.
(Gawin 2 0 0 5 : 1 2 7 - 1 2 8 )
J e ś l i ofiarą t a k i c h płycizn padał s a m B r z o z o w s k i , t y m b a r d z i e j g r o z i ł y o n e każ­
d e m u , m n i e j i n t e l e k t u a l n i e w y r o b i o n e m u l e w i c o w c o w i . S t ą d był j u ż p r z e c i e ż
tylko k r o k d o p u s t e j erudycji i t ę p e g o h e d o n i z m u . N i c d z i w n e g o , ż e p r z e c i w
p o l s k i e m u krytykowi b u n t o w a ł
się n i e p o k o r n y Ż e r o m s k i . N i e d o s t r z e g a n a
p r z e w a g a a u t o r a Widm p o l e g a ł a j e d n a k n a t y m , ż e c h o ć był o n n a n a j l e p s z e j
drodze, b y s t a ć się s t a ł y m m i ł o ś n i k i e m w d z i ę k ó w w a r s z a w s k i c h k o k o t (przy­
j a ź n i e o n i c h wypowiadał się r ó w n i e ż A b r a m o w s k i ) , t o c a ł y c z a s t o w a r z y s z y ł a
m u „ t ę s k n o t a p r a w d y " i „ g ł ę b o k i e g o życia d u c h o w e g o " , k t ó r a sprawiła, ż e
s p e ł n i e n i a zaczął s z u k a ć gdzie indziej ( M a n i f e s t „My, m ł o d z i " ; B r z o z o w s k i
1 9 7 3 : 1 3 8 ) . I j a k zwykle, p o l s k i e g o l e w a k a z b a w i ł a ż o n a :
Gdybym nie spotkał Toni - pisat Brzozowski - najprawdopodobniej
fizycznie bym nie żył, a może wyrósłbym na zbrodniarza i zgnił w kry­
minale, w szpitalu wariatów,
(cyt. zaMencwel 1976: 170)
Bonzo
ruga s t r o n a k a c a p i z m u j e s t p o s t a w ą z n a c z n i e b a r d z i e j n i e b e z p i e c z ­
ną. K a c a p m o ż e z a s z k o d z i ć c o najwyżej s o b i e , m o ż e k o g o ś zgor­
szyć, zirytować, k o m u ś w e j ś ć n a o d c i s k , ale d o p i e r o gdy p r z e m i e ­
n i a się w b o n z a , sprawa staje s i ę ś m i e r t e l n i e p o w a ż n a . K a c a p o w i m a r z y się
c z a s e m rząd dusz, b o n z o w i zależy t a k ż e n a c i a ł a c h . K a c a p oddaje się f i z y c z n e j
m i ł o ś c i , b o n z o - fizycznej władzy. R a d y k a l n ą w e r s j ą tej p o s t a w y j e s t c h ę ć prze­
w o d z e n i a m a s o m w b r e w ich woli, n a w e t z a c e n ę w p r o w a d z e n i a tyranii. J a k o
że - m i m o w s z y s t k o - t r u d n o zdziałać tu w i e l e w pojedynkę, i n t e l e k t u a l i s t a le­
wicowy musi znaleźć odpowiednich pomocników. Częściej j e d n a k to ci ostatni
- z w ł a s z c z a z c z e r w o n ą gwiazdą na h e ł m i e - znajdowali i n t e l e k t u a l i s t ę .
T a d e u s z K r o ń s k i n i e był p i e r w s z y m , k t ó r y w s o w i e c k i c h k o l b a c h upatry­
wał o ś w i e c i c i e l s k i e j mocy. Na d ł u g o p r z e d n i m B r u n o J a s i e ń s k i p i s a ł w Pieśni
o głodzie ( 1 9 2 2 ) : „ M i e j s c a ! G r o m a d a idzie, p r o l e t a r i a c k i s a m u m ! / / C z a p k a m i
KONIEC
WAKACJI
2007
55
drogę w y m o ś c i ł t a n e c z n y k r o k r e w o l u c j i . [...] D o w s z y s t k i c h o k i e n i drzwi
j u ż wali k o l b a m i r n a u z e r ó w / / W ł u n a c h w s c h o d z ą c e j z o r z y w i e l k a , ś w i e t l a n a
N o w i n a " . T a k i e s ł o w a m i a ł y s z c z e g ó l n ą w y m o w ę w m o m e n c i e , gdy p a m i ę ć
S o w i e t ó w u w r ó t W a r s z a w y b y ł a b a r d z o żywa.
K o m u n i z u j ą c y t w ó r c y c z ę s t o dawali się u w i e ś ć wizji n i e p o w s t r z y m a n e g o
p o c h o d u historii, o d k r y t e g o , j a k wierzyli, p r z e z M a r k s a i r e a l i z o w a n e g o p r z e z
Partię. C z ł o n k o w i e K P R k t ó r z y p o w o j n i e z a p r o w a d z a l i w P o l s c e s t a l i n o w s k i e
porządki, d o s k o n a l e oddawali t e n s t a n d u c h a :
W bankowości jest debet i kredyt. Była więc zwycięska wojna nad fa­
szyzmem i były złe rzeczy. Zwycięska wojna pokryła całe zło. Zresztą,
jak trzeba wybierać pomiędzy człowiekiem a partią, to się wybiera par­
tię, bo partia ma cel ogólny - dobro wielu ludzi, a człowiek jest tylko
człowiekiem. [...] Partia to nie sekta chrześcijańska litująca się nad
każdą jednostką, zapatrzona w carstwo niebieskie. Partia walczy o lep­
sze życie dla całej ludzkości.
(Julia Mincowa, w: Torańska 1 9 8 9 : 4 1 9 )
L e w i c o w y c h b o n z ó w - t y c h s p o d z n a k u a u t o r y t a r y z m u i t y c h w w e r s j i soft
- łączy f u n d a m e n t a l n e p r z e k o n a n i e , że z t e o r i i w y p r o w a d z i ć m o ż n a j a s n e
w s k a z ó w k i p o l i t y c z n e . S k u t k i e m t e g o - c z ę s t o z n a c z n i e bliżej i m d o t e o r e t y ­
k ó w niż m a s , k t ó r y c h sprawie oficjalnie m a j ą s ł u ż y ć . P o c o p y t a ć lud, s k o r o
i tak wiemy, co mu d o l e g a ?
N i e j e s t t o , o c z y w i ś c i e , p o l s k a s p e c j a l n o ś ć . H e g e l n i e kąsał j e d y n i e m i e s z ­
k a ń c ó w Rodzinnej Europy - r ó w n i e d u ż e ż n i w o z b i e r a ł t e ż na Z a c h o d z i e . O t o
francuscy p o w o j e n n i i n t e l e k t u a l i ś c i ,
za przykładem Alexandre'a Kojeve'a,
wierzyli n a i w n i e , ż e „ f i l o z o f j e s t d o s k o n a l e z d o l n y d o w z i ę c i a n a s i e b i e w ł a ­
dzy", a gdy zajdzie p o t r z e b a , t a k ż e i do „ u d z i e l a n i a p o l i t y c z n y c h r a d t y r a n o w i "
(w: S t r a u s s 1 9 9 1 : 1 5 0 , 1 6 5 ) . K o j e v e , k t ó r e g o w y k ł a d y były w i e l k i m wydarze­
n i e m f r a n c u s k i e g o życia i n t e l e k t u a l n e g o ( u c z e s t n i c z y ł w n i c h m . i n . J a c ą u e s
L a c a n ) , w H e g l o w s k i e j Fenomenologii ducha o d n a l a z ł „ p r o g r a m w a l k i i p r a c y "
oraz d z i e ł o „ p r o p a g a n d y p o l i t y c z n e j " . S t a w k a b y ł a d o p r a w d y z a w r o t n a :
Przyszłość świata - twierdził - a tym samym sens teraźniejszości i zna­
czenie przeszłości zależą, w ostatecznej analizie, od sposobu, w jaki
£g
FRONDA
43
interpretujemy dzisiaj pisma Hegla,
(cyt. za Kwiek 1 9 9 8 : 2 0 5 )
W ż a d n y m razie n i e c h o d z i ł o mu j u ż o w i e r n ą i n t e r p r e t a c j ę , l e c z o i n t e r p r e t a ­
cję użyteczną, o p o l i t y c z n y m a r k e t i n g . W filozoficznej agitacji a u t o r o t w a r c i e
aprobował wszelkie intelektualne sztuczki:
od ferowania bezpodstawnych
oskarżeń po przemilczanie i fałszowanie prawdy (zob. Kwiek 1 9 9 8 ) .
R a d y k a l n e w n i o s k i z t a k i e g o p o d e j ś c i a wyciągnął M a r l e a u - P o n t y ( 1 9 6 9
[ 1 9 4 7 ] ) , broniąc stalinowskiego terroru: rewolucyjna sprawiedliwość nie po­
w i n n a być - w e d ł u g n i e g o - o c e n i a n a z g o d n i e z „ c z y s t ą " m o r a l n o ś c i ą , a w i ę c
m o r a l n o ś c i ą burżuazyjną, b i o r ą c ą z a p u n k t w y j ś c i a p r z e s z ł o ś ć i n i e d o s t r z e gającą w ł a s n e g o u k r y t e g o p o d przykrywką p r a w a t e r r o r u ; p a t r z e ć n a l e ż y n a
nią p r z e z p r y z m a t „Prawdy, k t ó r ą r e w o l u c j a m a w ł a ś n i e u c z y n i ć p r a w d z i w ą "
(s. 2 8 ) . B y ł a t o j a s n a a p o l o g i a p o s t ę p o w e g o t e r r o r u , r z ą d z ą c e g o s i ę s w o j ą
w ł a s n ą , a u t o n o m i c z n ą logiką, k t ó r a z o s t a n i e u s p r a w i e d l i w i o n a r e t r o a k t y w ­
n i e , gdy p o w s t a n i e w r e s z c i e s p o ł e c z e ń s t w o w p e ł n i h u m a n i s t y c z n e .
T e n styl m y ś l e n i a w s p o s ó b m n i e j l u b bardziej z a w o a l o w a n y r e p r e z e n t o ­
wany był p r z e z z n a c z ą c y o d ł a m p o l s k i e j i n t e l i g e n c j i . J e j n i e s z c z ę s n y l o s sta­
n o w i n i e u s t a n n e m e m e n t o dla k a ż d e g o progresisty.
i e p o k o r n i b e z l i t oi ś n
i e zwalczali k a fundamentalizm
capów i bonzów - tak
Oświeceniowy
romantyczny
we w ł a s ­
n y c h s z e r e g a c h , j a k i p o z a n i m i . W swej w a l c e s z u k a l i o p a r c i a
w j a s n y c h k r y t e r i a c h , k t ó r e n i e b ę d ą z a l e ż n e o d c h w i l o w y c h politycznych koniunktur i zewnętrznych nacisków. Zadanie polega teraz na tym,
by te kryteria określić. N i e wystarczy b o w i e m stwierdzić, że skoro głównym
zagrożeniem j e s t relatywizm, należy głosić idee antyrelatywistyczne. Z a r ó w n o
kacap, j a k i b o n z o bywali w w i e l u m i e j s c a c h c a ł k i e m c a ł k i e m f u n d a m e n t a l i ­
stami. Nie można po prostu poprzestać na głoszeniu antyrelatywizmu, trzeba
jeszcze ów antyrelatywizm zdefiniować.
Mówiąc w największym skrócie, niepokorni krytykowali kacapizm i b o n zownictwo poprzez
głoszenie
„oświeceniowego
r a c j o n a l i s t y c z n e g o funda­
m e n t a l i z m u " (Gellner 1 9 9 7 : 9 9 - 1 2 4 ) , który w wersji polskiej sprowadzał się
do frazy: „ N i e być w m y ś l e n i u p o s ł u s z n y m " . Ta m a k s y m a s z c z e g ó l n i e d o b r z e
KONIEC
WAKACJI
2007
57
s p r a w d z a ł a się w n a u c e , gdzie n i e p o k o r n i n i e u z n a ­
wali ż a d n y c h ś w i ę t o ś c i , a z a m i a s t p o s z c z e g ó l n y c h
twierdzeń absolutyzowali m e t o d ę dochodzenia do
p o s z c z e g ó l n y c h t w i e r d z e ń . Podważali o n i wszyst­
kie d o g m a t y p o p r z e z u ż y c i e d o g m a t y c z n e j p r o c e ­
dury i k w e s t i o n o w a l i p a r t y k u l a r n e prawdy w i m i ę
Prawdy j a k o idei r e g u l a t y w n e j . W s z y s t k o stawiali
pod osąd R o z u m u . A to oznaczało także, że osądowi
podlegał r ó w n i e ż s a m R o z u m - j e g o g r a n i c e m u s i a ł y
być ś c i ś l e w y t y c z o n e .
W s p o s ó b bardziej s k o m p l i k o w a n y p r z e d s t a w i a ł a się k w e s t i a
m o r a l n o ś c i . I tutaj m o ż n a o d n a l e ź ć g ł ę b o k i rys o ś w i e c e n i o w e g o fun­
d a m e n t a l i z m u . N i e p o k o r n i przeciwstawiali się o b j a w i e n i u j a k o źród­
łu m o r a l n o ś c i , w i m i ę r a c j o n a l n o ś c i k w e s t i o n o w a l i b o s k ą s a n k c j ę etyki.
J e d n a k podczas gdy r o z u m ł a t w o m o ż e wykazać a r b i t r a l n o ś ć k a ż d e g o
s y s t e m u m o r a l n e g o , j a s n e j e s t , że n i e potrafi z a p r o p o n o w a ć n i c w z a m i a n .
Tymczasem lewicowcy konstruowali określony etos, który jedynie na pozio­
m i e w e r b a l n y m był antydogmatyczny. A n a l o g i c z n i e d o „ f u n d a m e n t a l i z m u
o ś w i e c e n i o w e g o " , ich p o s t a w ę e t y c z n ą m o ż n a b y n a z w a ć „ r o m a n t y c z n y m
w s p ó l n o t o w y m f u n d a m e n t a l i z m e m " . R o z u m wykonywał u n i c h r o b o t ę n e ­
gatywną, krytyczną, burzycielską, lecz w b u d o w i e n o w e g o g m a c h u etyki
n i e p o k o r n i odwoływali się j u ż n i e d o n i e g o , lecz d o o b i e k t y w n y c h war­
t o ś c i : ludzkiej g o d n o ś c i , b r a t e r s t w a , w o l n o ś c i , dobra, s z c z ę ś c i a e t c ,
których przecież n i e m o ż n a w y w i e ś ć z r a c j o n a l i s t y c z n y c h procedur,
lecz j e d y n i e z danej w s p ó l n o t y m o r a l n e j . C h o ć np. „ a u t o n o m i a
c z ł o w i e k a " była g ł o s z o n a przez o ś w i e c e n i o w c ó w , t o n i e b y ł a o n a
w ś c i s ł y m s e n s i e ideą o ś w i e c e n i o w ą , j e j u z a s a d n i e n i e b y ł o b o ­
w i e m p o z a r a c j o n a l n e i, j e ś l i w o g ó l e je p r o p o n o w a l i , okazywa­
ło się w g r u n c i e rzeczy c a ł k i e m tradycyjne. C h a r a k t e r y s t y c z ­
n e w t y m k o n t e k ś c i e j e s t , ż e l e w i c o w c y z a i m k a „ m y " używali
z n a c z n i e częściej niż „ j a " . K u l t u r o w e k o r z e n i e m o r a l n o ś c i
n i e o z n a c z a ł y j e d n a k relatywizacji e t y c z n y c h standardów.
Radykałowie
byli
tu
zdecydowanymi
antyrelatywistami
- opisywane przez n i c h w a r t o ś c i obowiązywały w s z ę d z i e
i zawsze.
FRONDA
43
Zagrożeni
przez
relatywizm,
wyznawali
oświeceniowy
i
romantyczny
f u n d a m e n t a l i z m , o p a r t y na p r a w d z i e i m o r a l n o ś c i . K a c a p o m i b o n z o m prze­
ciwstawiali rygoryzm myślowy, przywiązanie d o sprawy ludu, s u r o w ą e t y k ę
prywatną i u n i w e r s a l n ą .
Prawda
Dla intelektualnej hochsztaplerki lewicowcy nie mieli żadnej litości, nie po­
chylali się z e z r o z u m i e n i e m n a d m y ś l o w ą p ł y t k o ś c i ą , p s e u d o n a u k o w y m wy­
w o d e m i d o g m a t y z m e m , u b r a n y m w szaty prawdy. W Liczmanach nauki i poli­
tyki K a z i m i e r z K e l l e s - K r a u z ( 1 9 8 9 ) j a s n o s t w i e r d z a ł :
Od dawna wiadomo, że najgorsze są prawdy pomieszane z fałszem.
Innymi słowy, można by powiedzieć, że najszkodliwszą jest nauka po­
mieszana bezpośrednio z interesem,
(s. 237)
Ten s t a t e c z n y n a u k o w i e c n i e szczędził s ł ó w krytyki p o d a d r e s e m
nauki, która jest po prostu płaszczykiem codziennych interesów i odczu­
wań, która jak najpospolitsze, jak najmniej przetrawione krytycznie na­
miętności i przesądy wyraża tylko w terminach szacunek wzbudzających.
(Tamże)
W naukach społecznych szczególnie irytowało go uleganie chwilowym m o ­
dom, taka nauka b o w i e m
jak niezgrabny i brutalny parweniusz zaopatruje się w strój dworskiego
kroju, w zapas prawidłowych ukłonów i ostemplowanych zdań o najnow­
szych przejawach sztuki, że już nie użyjemy porównania o lwiej skórze.
(Tamże)
I n i e m a t o dla n i e g o z n a c z e n i a , ż e n a u k a staje się przykrywką d l a i n t e r e s u n a ­
r o d o w e g o , religijnego czy k l a s o w e g o ; z a k a ż d y m r a z e m b o w i e m s p r z e n i e w i e ­
rza się s w o j e m u j e d y n e m u c e l o w i , j a k i m p o w i n n o b y ć p o s z u k i w a n i e prawdy.
KONIEC WAKACJI 2007
59
W p o d o b n y m t o n i e w y p o w i a d a ł s i ę o c e l a c h n a u k i L u d w i k Krzywicki
( 1 9 8 6 ) , przy c z y m s z c z e g ó l n i e d e n e r w o w a ł y g o w s z e l k i e p r z e j a w y u m y s ł o ­
wego niechlujstwa, dyletanctwa i „mglistej frazeologii", która m i a ł a zasłaniać
pustotę myśli (s. 9 4 ) :
Filozofujący blagier - drwił - jest z natury swojej mędrkiem, który
0 wszystkim sąd posiada: chwyta on swoim uchem nawet wzrost trawy
1 przenika tajniki Niepoznawalnego,
(s. 378)
R ó w n i e o s t r o krytykował Krzywicki ideologów, k t ó r z y folgują „ m y ś l i krytycz­
n e j " , udając, ż e w y p o w i a d a j ą „zasady b e z w z g l ę d n e p o w i e k u i s t o ś ć p r a w d y " .
N a j w i ę k s z y m i c h b ł ę d e m j e s t b o w i e m t o , że, z a m i a s t p r o w a d z i ć b a d a n i a e m ­
p i r y c z n e , co i rusz ulegają w ł a s n e m u c h c i e j s t w u .
Ideolog taki, pozbawiony gruntu pod nogami, od faktów lubi apelować
do sprawiedliwości i etyki, od życia do ideałów, od rzeczywistości do
utopii, od przedmiotowego badania do probierzy subiektywnych,
(s. 99)
Ale przede wszystkim z całą stanowczością występował Krzywicki przeciwko
p ł y t k i e m u s c e p t y c y z m o w i , k t ó r e g o ofiarą n a d e r c z ę s t o p a d a ł p o l s k i i n t e l i ­
gent:
[Jego] [njadwątlony i rozkapryszony organizm domaga się narkotyków
nie tylko materialnych, lecz także ideowych: paradoksy, jałowe, byleby
błyskotliwe, czynią właśnie zadość tej potrzebie,
(s. 3 8 9 )
I dalej:
[W] rzeczywistości wszelkie wartości ulegają w nim zachwianiu, prze­
staje wierzyć w cokolwiek stałego, traci busolę w życiu, ogarnia go
sceptycyzm, fałszywy krytycyzm, chwiejność i niestateczność. Z całej
erudycji zostaje tylko jedno twierdzenie, nie ma żadnej prawdy. Lek-
60
FRONDA
43
koduchy i wiercipięty, sofiści i karierowicze tylko ślizgają się po po­
wierzchni życia. Nauka jest dla nich ideowym szampanem,
(s. 391)
Oczywiście,
nie
wszyscy
l e w i c o w c y podzielali
równie
niewzruszoną wiarę
w w a r t o ś ć o b i e k t y w n e j n a u k i . Co w i ę c e j : S t a n i s ł a w B r z o z o w s k i , j e d e n z pierw­
szych p o l s k i c h antypozytywistów, okazał się zajadłym k r y t y k i e m t e g o typu
u r o s z c z e ń nauki, a w s z c z e g ó l n o ś c i - u r o s z c z e ń socjologii. Atakował w i ę c
M a r k s a z a j e g o pasywizm, n i e d o s t r z e g a n i e t e g o , ż e s o c j a l i z m j e s t n i e tyle reali­
zacją p o c h o d u dziejów i „kwestią w y g o d n e g o życia", ile p o s t u l a t e m m o r a l n y m ,
„ r o z w i ą z a n i e m kryzysu kultury, tragicznej k w e s t i i l u d z k o ś c i " ( D z i a m s k i 1 9 7 9 :
2 8 5 ) . W samej socjologii zaś upatrywał rodzaju w s p ó ł c z e s n e g o fetysza, k t ó r y
reifikuje świat s p o ł e c z n y i p r z e d s t a w i a ludzkie życie j a k o c o ś n i e z a l e ż n e g o od
ludzi. A p r z e c i e ż n a s z e g o życia - dowodził - n i e da się o p i s a ć przy p o m o c y b e z ­
o s o b o w y c h , o b i e k t y w n y c h praw, gdyż j e s t o n o n i e u s t a n n ą t w ó r c z o ś c i ą , k t ó r e j
n i e m o ż n a ująć z perspektywy z e w n ę t r z n e j w o b e c n i e g o .
W b r e w pozorom jednak, antynaukowe zacięcie Brzozowskiego nie pro­
wadziło do negacji nauki. N a w e t tak nieprzejednana krytyka socjologii, jaką
sformułował Brzozowski, nie była czysto negatywna. W jego atakach nie
należy d o s z u k i w a ć się p o t ę p i a n i a n a u k i j a k o t a k i e j , l e c z j e d y n i e - n a u k i ź l e
u p r a w i a n e j , k t ó r a u l e g a fałszywym d e t e r m i n i z m o m p r a w s p o ł e c z n y c h i n i e
d o c e n i a t w ó r c z o ś c i c z ł o w i e k a . T e g o typu k r y t y k a zaś n i e j e s t w c a l e a n t y n a ukowa, w r ę c z p r z e c i w n i e : p o z w a l a u w o l n i ć n a u k ę o d m e t a f i z y c z n e g o b a l a s t u
i n i e e m p i r y c z n e j w i a r y w m o ż l i w o ś ć u j ę c i a r z e c z y w i s t o ś c i przy p o m o c y k i l k u
u n i w e r s a l n y c h f o r m u ł . W t y m , ż e r z e t e l n a n a u k a m u s i o d d a w a ć sprawiedli­
wość spontaniczności i twórczości człowieka, z Brzozowskim w zupełności
zgadzali się np. E d w a r d A b r a m o w s k i i F l o r i a n Z n a n i e c k i . A w y c h o d z ą c od
tych s a m y c h , c o B r z o z o w s k i , z a ł o ż e ń , w s p ó ł t w o r z y l i o n i n a j w i ę k s z e osiąg­
n i ę c i a p o l s k i e j h u m a n i s t y k i . T a k ż e i dzisiaj k r y t y k a B r z o z o w s k i e g o z o s t a ł a b y
u z n a n a - i to p r z e z s a m y c h p o z y t y w i s t ó w - za s ł u s z n ą i u p r a w n i o n ą , j e ś l i n i e
p o p r o s t u : oczywistą.
W rzeczywistości
Brzozowski
nie
kwestionował
nawet
istnienia praw
s p o ł e c z n y c h , twierdził j e d y n i e , ż e w m o m e n c i e , gdy m o ż e m y o p i s a ć s p o ­
ł e c z e ń s t w o przy ich p o m o c y , m a m y p e w n o ś ć , ż e j e s t t o j u ż s p o ł e c z e ń s t w o
„w stanie ostrego kryzysu". Istnieje o n o nie dlatego, że
KONIEC WAKACJI 2007
ludzie żyjący w nim chcą, by ono właśnie istniało, ale dlatego, że spo­
łeczeństwo w ogóle ulega takim a takim prawom, służy takim a takim
ideałom. Obiektywne społeczeństwo powstaje na gruzach narodu albo
jego warstwy i członek społeczeństwa to rozkładająca się resztka oby­
watela.
(Brzozowski 1 9 9 5 : 3 4 0 )
W j ę z y k u s c j e n t y s t y c z n e j s o c j o l o g i i m o ż n a o p i s a ć j e d y n i e t a k ą grupę, k t ó r a
z r z e k ł a się w o l n o ś c i i o d p o w i e d z i a l n o ś c i za k s z t a ł t o w a n i e s a m e j s i e b i e - i sta­
ł a się p r z e d m i o t e m , f a k t e m s p o ł e c z n y m . W t y m s e n s i e n a u k o w e p r a w a n i e
tylko opisywałyby d a n e grupy, l e c z t a k ż e s t a n o w i ł y u s p r a w i e d l i w i e n i e dla i c h
bierności.
N a l e ż y r ó w n i e ż p o d k r e ś l i ć , ż e przy c a ł e j swej w r o g i e j p o s t a w i e w o b e c n a ­
uki B r z o z o w s k i , r ó w n i e z d e c y d o w a n i e j a k Krzywicki, o s t r z e g a ł p r z e d relaty­
w i z m e m . J e ś l i p o t ę p i a ł s o c j o l o g i ę , t o n i e d l a t e g o , ż e wierzył, ż e n i e m a c z e g o ś
t a k i e g o , j a k p r a w d a o b i e k t y w n a , tylko d l a t e g o , ż e u w a ż a ł , ż e o w ą p r a w d ę
socjologia zniekształca i zasłania - zamiast dostarczać adekwatnego opisu
s p o ł e c z e ń s t w , staje s i ę w y r a z e m i d e o l o g i c z n e j d o m i n a c j i . W t y m k o n t e k ś c i e
p o w t a r z a ł o n n i e m a l krytykę n a u k i , s f o r m u ł o w a n ą p r z e z bardziej o r t o d o k s y j ­
nych marksistów:
To, co dzisiaj uważane jest za naukowość, jest zawsze tak lub inaczej
określonym złośliwym zabobonem politycznym, szkodliwym zarówno
dla nauki, jak i dla polityki lub kultury.
(Brzozowski 1970, t. II: 3 3 9 )
N a m i e j s c e n a u k o w y c h z a b o b o n ó w p r o p o n o w a ł s w o j ą w ł a s n ą s o c j o l o g i ę - czy,
m ó w i ą c s z e r z e j : f i l o z o f i ę k u l t u r y - k t ó r a w o l n a b ę d z i e o d iluzji s c j e n t y z m u
i r e l a t y w i z m u . A b y s o c j o l o g i a n i e b y ł a li tylko publicystyką, m u s i o d n o s i ć się
do empirii i spełniać określone standardy roboty naukowej (zob. M e n c w e l
1976: 117).
Antypozytywizm Brzozowskiego nie prowadził z a t e m do apologii nauki
u p o l i t y c z n i o n e j , krytycznej czy e f e k c i a r s k i e j ; r a c z e j o c z y s z c z a ł n a u k ę z j e j n i e ­
naukowych pretensji. Nie oznaczał odrzucenia pozytywizmu, lecz rozpozna­
wał j e g o o g r a n i c z e n i a .
62
FRONDA
43
Moralność
tyczny
ideał
lewicy
podsumował
Edward
Abramowski
w pojęciu „rewolucji m o r a l n e j " . Ta rewolucja m i a ł a stwo­
rzyć człowieka wolnego, dojrzałego, n i e s k r ę p o w a n e g o dogmata­
mi, zdolnego do altruizmu, braterstwa, p o ś w i ę c e n i a i w s p ó l n e g o działania,
które w k o ń c u zlikwiduje nędzę i wyzysk oraz wskrzesi niepodległą Polskę.
Rewolucja m o r a l n a m o ż e odbyć się jedynie w duszy j e d n o s t k i i poprze­
dza wszelką rewolucję społeczną ( A b r a m o w s k i 1 9 8 6 : 5 6 , 5 8 ) . T o była
rewolucja Siłaczek i Judymów, szukających trzeciej drogi m i ę d z y indy­
w i d u a l i z m e m a kolektywizmem. Indywidualna dusza p o ś w i ę c a n a była
w imię sprawy wspólnej przeciwko tyranii (Krzywicki 1 9 7 8 : 7 6 3 ) .
W z g o d z i e z t y m p r z e k o n a n i e m najbardziej t r z e ź w y z radyka­
łów, L u d w i k Krzywicki ( 1 9 8 6 ) , r y s o w a ł n a r o d o w e p o s ł a n n i c t w o
Polaków:
Najcenniejszym bogactwem narodu nie są martwe rzeczy i ko­
rzystny bilans wywozu, lecz zdrowa i wrząca krew w żyłach, en­
tuzjazm i świeżość uczuć, szczerość i wiara w siebie i ludzi.
N a l e ż y p o ś w i ę c i ć się p r a c y n a d
pomyślnością gatunku narodowego, a zamiast takich fetyszów, jak
bogactwo narodowe ekonomii dzisiejszej, [...] czcić zrehabilitowaną
duszę-ciało. Taka społeczność wyłoni siły wytwórcze niezmiernej wy­
dajności i przysporzy więcej mienia materialnego niż nasza epoka,
(s. 2 0 8 )
J a s n o dawał w t e n s p o s ó b d o z r o z u m i e n i a , ż e t o , c o się liczy, t o d u c h , n i e
- materia.
W
podobnej
perspektywie
postrzegali
cele
socjalizmu
Limanowski
i Hempel. Ten pierwszy poświęcił wiele wysiłku na opis „poczucia moral­
n e g o " , tych zaś, k t ó r z y j e g o n i e p o s i a d a j ą o k r e ś l a ł b e z k r ę p a c j i „ i d i o t a m i
moralnymi". Do wykształcenia tego zmysłu prowadziła, według autora,
edukacja:
KONIEC
WAKACJI
2007
Można powiedzieć, że czym jest wiedza w dziedzinie umysłowej, tym
jest moralność w dziedzinie uczuć. [...] Wiedza uświadamia moral­
ność, a ta umoralnia wiedzę.
(Limanowski 1989: 112)
J a n H e m p e l z kolei krytykował p a r t i e r o b o t n i c z e z a t o , ż e zbyt m a ł o zwra­
cają uwagi na k o n i e c z n o ś ć „ h o d o w a n i a w s w y m ł o n i e ludzi w y ż s z y c h " , że
n i e doceniają ich z n a c z e n i a , i wydaje im się, j a k o b y w y s t a r c z y ł o s f o r m u ł o w a ć
p r o g r a m y partyjne i doktryny. I d e a ł e m i c h n i e p o w i n n o być s a m o w y z w o ­
l e n i e p r o l e t a r i a t u , l e c z d u c h o w e o d r o d z e n i e j e d n o s t k i , p o g ł ę b i a n i e j e j życia
wewnętrznego, wolność i moralna odpowiedzialność (zob. Dziamski 1 9 7 9 :
88, 2 6 8 ) .
P o wybrykach m ł o d o ś c i , B r z o z o w s k i ( 1 9 1 5 ) p r z e s z e d ł c a ł k o w i t ą prze­
m i a n ę . Pisał za N e w m a n e m o „ b ł o g o s ł a w i e ń s t w i e m ę c z e ń s t w a " i z a c h ę c a ł
S t a n i s ł a w a P i g o n i a d o w z i ę c i a u d z i a ł u w akcji w ł o s k i e g o p i s m a „Voce", p o ­
kazującej, ż e „ s u r o w a m o r a l n o ś ć p ł c i o w a j e s t k o n i e c z n y m m o m e n t e m t w o ­
r z e n i a woli w e w s z y s t k i c h j e j p o s t a c i a c h " ( B r z o z o w s k i 1 9 7 0 , t . I I : 4 6 2 ) . D l a
n i e g o t o l e r a n c j a nigdy n i e b y ł a c e l e m s a m y m w s o b i e : „Tolerancja i s y m p a ­
tia stają się ł a t w o c e n t r a m i r o z k ł a d u , j e ż e l i m y ś l m u s i j e k r z y w d z i ć " - pisał
w Pamiętniku ( B r z o z o w s k i 2 0 0 0 : 1 2 9 ) . G r a n i c ę t o l e r a n c j i s t a n o w i ł a z a t e m
n i e z a l e ż n o ś ć myśli. T o l e r a n c j a n i e m o ż e b y ć s p r z e c z n a z r a c j o n a l n y m i w s k a ­
z a n i a m i u m y s ł u . J e ś l i się t a k dzieje, staje się s w o j ą w ł a s n ą k a r y k a t u r ą i p r o ­
wadzi d o m o r a l n e g o upadku.
Takie z d a n i e w c a ł e j r o z c i ą g ł o ś c i p o d z i e l a ł J a n W ł a d y s ł a w D a w i d :
Doświadczenie pokazuje - pisał w Duszy nauczycielstwa - że życie jed­
nostki, którego zasadą była przyjemność i użycie, okazuje się zawsze
chybionem, znajduje zaprzeczenie samo w sobie i kończy się moralnym
bankructwem. [...] Życie takie musi zawierać element wysiłku, przy­
musu, wyrzeczenia się, a więc przykrości i cierpienia. I to w warunkach
nawet najpomyślniejszych zewnętrznie. Bez tego nie ma nic wielkiego.
Jest to właśnie zadanie zdobycia, stworzenia w sobie nowego życia:
życia duchowego. [...] Wyjść poza chaos instynktów, wzruszeń, pożą­
dań, przeciwstawić im rozumną, moralną wolę. Przedmiotem to, co
jest dobrem zawsze trwałym, zgodnym z sobą, poza warunkami czasu
g4
FRONDA
43
i miejsca byt swój mającym, będącym dobrem nie tylko dla nas, ale
i dla innych, przez które przeto z innymi łączyć się możemy, żyć także
ich życiem, życiem wielkiej całości, a więc nieskończenie pełniejszym
i bogatszym, a nie przemijającym - życiem wiecznym,
(w: Okoń 1983: 2 8 9 - 2 9 0 )
S t a w k a w w y c h o w a n i u m ł o d y c h p o k o l e ń b y ł a wielka, gdyż ludzie, k t ó r y m n i e
d a n e b y ł o z r o z u m i e ć , że życie łączy s i ę z c i e r p i e n i e m i o b o w i ą z k i e m , b a r d z o
ł a t w o padają ł u p e m w e w n ę t r z n e g o n i e u p o r z ą d k o w a n i a . T e n p r o c e s o d k r y w a ł
Krzywicki w n i e k t ó r y c h r u c h a c h s p o ł e c z n y c h , k t ó r e z p o z o r u w a l c z ą c o d o ­
bro społeczeństwa, w istocie służyły egoistycznym p o p ę d o m ich twórców.
W roku 1 8 8 3 o p u b l i k o w a ł on na ł a m a c h „ P r a w d y " artykuł W obronie kobiety.
Przed c z y m b r o n i ł k o b i e t y ? N i e , n i e p r z e d k l e r y k a l n ą reakcją:
Muszę bronić kobiety i jej swobody przeciwko zamachom ze strony
„patriotek sprawy niewieściej", czyli, jak brzmi utarty w ostatnich cza­
sach termin, feministek.
Krzywicki n i e był w y s o k i e g o z d a n i a o i c h m o r a l n y c h kwalifikacjach:
Urzędowe wyznawczynie feminizmu są kością z kości i ciałem z ciała
inteligencji mieszczańskiej. Zycie uwalnia je aż nazbyt często od obo­
wiązków społecznych,
(w: Kowalik 1965: 2 0 0 )
P o p r z e d s t a w i c i e l k a c h klasy ś r e d n i e j n i e m o ż n a s i ę p r z e c i e ż zbyt w i e l e s p o ­
dziewać, z w ł a s z c z a m a j ą c w p a m i ę c i ich e m o c j o n a l n e r o z c h w i a n i e :
Na czele [...] [ich ruchu] stoją przede wszystkim przedstawicielki przeko­
nań, że tak powiem, motorycznych. Motoryzm - to żądza ciągłej działalno­
ści. [...] Motoryczna jest dzisiaj, dajmy na to, anarchistką, jutro spirytystką,
pojutrze pisze poezje i marzy o sławie literackiej albo układa traktat prze­
ciwko poezji, nagle staje się dewotką lub zakochaną w łydkach cyrkowego
siłacza, a we wszystkich tych postaciach jest i pozostaje histeryczką.
(s. 2 0 1 - 2 0 2 )
KONIEC WAKACJI 2007
K r z y w i c k i e m u n a w e t n i e p r z y c h o d z i ł o n a m y ś l , ż e k o b i e t y m o g ł y b y się d o m a ­
gać w o l n o ś c i w y b o r u p a r t n e r ó w s e k s u a l n y c h ; b y ł o dla n i e g o r z e c z ą oczywistą,
że jedyny dopuszczalny seks to seks m a ł ż e ń s k i . J a k o symbol moralnej aberra­
cji o d e b r a ł b y s u g e s t i ę , ż e k t o k o l w i e k m ó g ł b y ż ą d a ć p r a w a d o a b o r c j i :
Szkoda wielka - ironizował - że nauka nie wykryła dotąd sposobów,
za pomocą których kobieta mogłaby być żoną i użytkować z fizycz­
nych przyjemności tego stanu, lecz jednocześnie nie piastować w swo­
im łonie niemowlęcia, tylko wynająć jakąś inną kobietę, przekazać jej
poczęty z siebie płód z obowiązkiem noszenia go w ciągu dziewięciu
miesięcy i wydania wreszcie na świat - za stosowną opłatą, a niekiedy
po wyrzuceniu przez najmitkę własnego,
(s. 2 0 0 )
Polak-katolik
akie s ą k o r z e n i e f u n d a m e n t a l i z m u n i e p o k o r n y c h ? P o w i e d z m y o d
razu w p r o s t : byli o n i b a r d z o g ł ę b o k o z a n u r z e n i w e w ł a s n e j w s p ó l ­
n o c i e n a r o d o w e j , a to o z n a c z a t a k ż e - w s p ó l n o c i e r e l i g i j n e j . N a w e t
żądania R o z u m u b a r d z o c z ę s t o u s p r a w i e d l i w i a l i p a t r i o t y c z n y m i i d e a ł a m i :
W wolnym państwie polskim - nawoływał Żeromski - nauka nie może
być wyżebrana, podpatrzona, przemycana, musi być polska.
(Żeromski 1 9 8 8 : 113)
Podczas gdy j e d n a k ich s t o s u n e k d o n a r o d u był n a w s k r o ś afirmatywny, k a t o ­
licyzm sprawiał i m n i e j a k i k ł o p o t . P r z e d e w s z y s t k i m w ł a s n e zasady m o r a l n e
p r ó b o w a l i o p r z e ć n a c z y m ś i n n y m n i ż c h r z e ś c i j a ń s k i e o b j a w i e n i e czy n a w e t
abstrakcyjny A b s o l u t . L i m a n o w s k i o d w o ł y w a ł się t u d o e w o l u c j o n i z m u :
Społeczeństwom wyższej kultury odpowiada wyższa moralność, a taka,
jaka się przejawia na niższych stopniach uspołecznienia, razi je swoim
charakterem niemoralnym. Jednostki, które nie mają sumienia, czyli
zmysłu moralności, odpowiedniego danemu społeczeństwu, albo są
produktem atawistycznym, albo należą do zwyrodniałych.
FRONDA
43
Można powiedzieć, że czym jest wiedza w dziedzinie umysłowej, tym
jest moralność w dziedzinie uczuć. [...] Wiedza uświadamia moral­
ność, a ta umoralnia wiedzę.
(Limanowski 1989: 112)
A b r a m o w s k i p o s u w a ł się j e s z c z e dalej, ź r ó d e ł m o r a l n o ś c i u p a t r u j ą c w p o d ­
s t a w o w e j i n t u i c j i m o r a l n e j d o b r a i zła, „wystarczającej s a m e j s o b i e " , k t ó r a
kwestionuje wszelką zdogmatyzowaną religię i moralność, a nawet materialis t y c z n e F a t u m , k t ó r e widzi r o z w ó j e t y c z n y p o z a c z ł o w i e k i e m , n p . w p r a w a c h
rozwoju społecznego (Abramowski 1 9 8 6 : 9 2 ) .
T e g o typu r o z w a ż a n i a , c h o ć „ n a u k o w e " , o k a z y w a ł y s i ę n a j c z ę ś c i e j p o p r o ­
stu d o g m a t y c z n e . P o d e j r z a n y m p r z e c i e ż p o w i n n o być, ż e R o z u m w i ó d ł le­
w i c o w c ó w n i e o m y l n i e d o u g r u n t o w a n i a w a r t o ś c i , k t ó r e a k u r a t wyznawali,
nigdy ich n i e k w e s t i o n u j ą c . L i m a n o w s k i n i e wyjaśnił, skąd b i o r ą się m o r a l n e
kryteria - brał j e p o p r o s t u z a d o b r ą m o n e t ę . S p o ł e c z e ń s t w a n a w y ż s z y m
p o z i o m i e r o z w o j u były m o r a l n e , a s p o ł e c z e ń s t w a m o r a l n e z n a j d o w a ł y się n a
wyższym poziomie rozwoju. Abramowski nie zatroszczył się przez m o m e n t ,
b y wyjawić n a m ź r ó d ł a m o r a l n e j i n t u i c j i ; o n a p o p r o s t u b y ł a i j u ż .
Zresztą, l e w i c o w c y najczęściej n i e zastanawiali się n a d k o r z e n i a m i ich e t o ­
su, o n i po p r o s t u go głosili. Taką nierefleksyjną p o s t a w ę d o s k o n a l e ilustruje
J a n W ł a d y s ł a w Dawid, k t ó r y zwalczał etykę użycia, zalecając zaskakująco tra­
dycyjne i n i e p o s t ę p o w e środki zaradcze. W s w y m p r o g r a m i e w y c h o w a w c z y m
kładł n a c i s k przede w s z y s t k i m n a rozwój woli dziecka, c o m o ż e m y osiągnąć n a
przykład przez o d r a c z a n i e gratyfikacji. W o g ó l e radził p ł a c z d z i e c k a i g n o r o w a ć ,
tak żeby n i e n a u c z y ł o się, ż e w t e n s p o s ó b m o ż e c o ś n a r o d z i c a c h w y m ó c :
Dogadzając zachceniu dziecka powstrzymujemy wprawdzie objaw na
razie, lecz samą skłonność tylko potęgujemy, albowiem dziecko nawy­
ka coraz bardziej do tego, iż każda chęć jego musi być zaspokojona,
(w: Okoń 1983: 1 9 2 - 1 9 3 )
N i e k i e d y s k u t e c z n y m o k a z u j e się ś r o d e k bardziej radykalny:
Gdy dziecko zacznie się zanosić [płaczem], zaraz, w samym początku uderzyć w stół, tupnąć, głosem podniesionym i ostrym nakazać milczenie
KONIEC
WAKACJI
2007
67
(„Cicho!", „Przestań!"), a nawet dziecko mocno ręką, raz i drugi ude­
rzyć. Spowodowane głosem naszym lub uderzeniem wstrząśnienie
zwróci prąd nerwowy od dróg ruchowych w sferę czuciowo-myślową,
dziecko pod wpływem nowego wrażenia dozna lekkiego przestrachu
i zdumienia, wskutek czego spazm sam przez siebie ustanie, a płacz
się zmniejszy,
(s. 196)
D l a c z e g o j e d n a k d z i e c k o m i a ł o b y b y ć w y c h o w a n e n a z d y s c y p l i n o w a n e g o al­
t r u i s t ę - t e g o od D a w i d a się n i e d o w i e m y .
I d e a ł y l e w i c o w c ó w były p o z b a w i o n y m i s a n k c j i t r a n s c e n d e n t n e j i d e a ł a m i
chrześcijańskimi. Nawet Abramowski, który zaciekle atakował zinstytucjona­
l i z o w a n e f o r m y religii, p o w o ł y w a ł s i ę n a z a s a d ę . . . m i s t y k ó w „ N i e p o w i n i e n e ś
s z u k a ć B o g a p o z a s o b ą " ( A b r a m o w s k i 1 9 8 6 : 9 2 ) , walczył z „ p r z e ś l a d o w a ­
n i e m języka polskiego i wiary naszej", głosząc nadejście „Królestwa Bożego,
Królestwa Miłości, Swobody i B r a t e r s t w a " (s. 5 6 ) . Z katolicyzmem łączyło
ich w i ę c e j , niż s k ł o n n i byliby p r z y p u s z c z a ć . T y m t e ż n a l e ż y t ł u m a c z y ć fakt, ż e
c z ę s t o byli o n i n i e tylko „ a n o n i m o w y m i c h r z e ś c i j a n a m i " , l e c z c h r z e ś c i j a n a m i
tout court.
Ojczyzna
dawnej
lewicy
przynależność
narodowa jest
podstawowym
punktem odniesienia. Patriotyzm wyznacza podstawowe m o ­
ralne obowiązki człowieka. Nie znajdziemy tu zatem potrzeby
p o z b y w a n i a się s e n t y m e n t ó w n a r o d o w y c h . O w s z e m , b a r d z o c z ę s t e u n i e j
były n a p a ś c i - p o d o b n i e z r e s z t ą j a k u N a r o d o w e j D e m o k r a c j i - na „ P o l s k ę
zdziecinniałą", duszoną przez klerykalizm, b i e r n o ś ć i relikty szlachetczyzny.
C z ę s t e t e ż b y ł o r o z c z a r o w a n i e m o r a l n o ś c i ą s a m y c h Polaków.
Dla Brzozowskiego kultura narodowa - przynajmniej
od c z a s ó w Legendy
( 1 9 0 9 ) - s t a ł a się p u n k t e m wyjścia i p o d s t a w ą m y ś l i :
Każda chwila twoja bije w twym sercu, mówi do twej myśli własnoś­
ciami, wytworzonymi w niej przez ludzi, twoich poprzedników, przez
nich, którzy sprawili, że Polska, mowa nasza, dusza nasza nie jest sobie
68
FRONDA
43
przypadkowym ukształtowaniem martwej i obojętnej natury, lecz wiel­
ką i samoistną rzeczywistością duchową, czymś, co istnieje jako jeden
z momentów bytu samego, wyrasta z jednego dna, póki są Polacy. Są
rzeczy starsze i głębsze od narodów, ale nie poznaje się człowiek, jak
tylko przez naród, gdyż nie ma beznarodowych. międzynarodowych
organów duchowego życia. Wiem i wierzę głęboko, całą istotą wierzę,
że jest ludzkość, że człowiek sam jako taki prowadzi, tworzy zbiorowe
dzieło, ale organami jego życia są narody i myśl nasza działa tylko po­
przez nie. [...] Niezależni od słowa narodowego są tylko ludzie, którzy
nigdy niczego do dna pełnie nie przeżywają, ludzie niecałkowici, ludzie
w najgłębszym znaczeniu tego wyrazu nieszczęśliwi, bo dotknięci naj­
straszliwszą klęską wysychania samych źródeł człowieczeństwa,
(w: Mackiewicz 1983: 2 1 8 - 2 1 9 )
Droga Brzozowskiego od negacji narodu do tworzenia czegoś, co Andrzej
Walicki nazwał „fenomenologią polskości", była bardzo kręta i burzliwa.
Pozwoliła mu o n a j e d n a k ostatecznie przezwyciężyć popularne wśród socja­
listów klisze internacjonalizmu. Zresztą, nie tylko j e m u . J ó z e f Czapski wspo­
m i n a ł , że to w ł a ś n i e l e k t u r z e B r z o z o w s k i e g o - o k t ó r y m z a w s z e wyrażał się
z uwielbieniem - zawdzięcza swoje nawrócenie na polskość (Miłosz 2 0 0 0 :
7 ) . Z kolei M a r i a n Z d z i e c h o w s k i ( 1 9 2 1 ) z a u w a ż a ł , ż e dla j e g o z m a r ł e g o s y n a
B r z o z o w s k i : „był n a u c z y c i e l e m , m i s t r z e m , d a j ą c y m n a j g ł ę b s z e w y j a ś n i e n i e
idei ojczyzny, n a j p i ę k n i e j s z ą filozofię p a t r i o t y z m u " ( s . 5 ) . P a t r z ą c n a t e g o
typu ś w i a d e c t w a , a ż p r o s i się, ż e b y p o k a z a ć n i e z a m i e r z o n e p o d o b i e ń s t w a
między Sienkiewiczem i Brzozowskim, którzy pospołu swoimi p i s m a m i two­
rzyli w s p ó l n o t ę m o r a l n ą Polaków, g o t o w ą d o p a t r i o t y c z n e g o c z y n u .
N a w e t J a n W ł a d y s ł a w Dawid, niegdysiejszy w y d a w c a a n t y s i e n k i e w i c z o w skich paszkwili B r z o z o w s k i e g o , n i e był o d S i e n k i e w i c z a t a k b a r d z o odległy, j a k
b y s o b i e t e g o życzył. W e w ł a s n y s y s t e m p e d a g o g i c z n y wpisał b o w i e m z g o ł a
tradycyjny p r o g r a m t w o r z e n i a kultury n a r o d o w e j i o b r o n y m o r a l n o ś c i n a r o d u :
Odzyskanie niepodległości jest postulatem nie tylko naszego bytu ma­
terialnego, ale naszego życia i naszego ocalenia jako istot moralnych,
które tylko przy wewnętrznej zgodności i prawdziwości utrzymać
mogą swoją godność i czuć swoją przynależność do wyższego świata
KONIEC
WAKACJI
2007
69
duchowego. Idzie o to, ażeby do chwili tej przechować charakter na­
rodu, ustrzec go od deprawacji, która mogłaby stać się nieuleczalną,
znaleźć przeciwtruciznę woli.
(w: Okoń 1 9 8 3 : 2 9 7 )
Na przekonanie opinii publicznej o tym, że nie ma żadnej sprzeczności
między lewicowością a patriotyzmem, najwięcej energii poświęci! Bolesław
L i m a n o w s k i ( 1 9 8 9 ) , w p i s u j ą c dzieje s o c j a l i z m u w tradycje d e m o k r a t y z m u
p o l s k i e g o ; p a t r i o t y z m zaś p r z e d s t a w i a j ą c j a k o n i e z b ę d n y e l e m e n t w y z w o l e ­
nia od ucisku klasowego. Gorąco przeciwstawiał się wszystkim tym, którzy
p r ó b o w a l i p r z e k o n y w a ć , że k w e s t i a k l a s o w a i s p r a w a p o l s k a s t o j ą ze s o b ą
w konflikcie:
Wyrobił się u nas, Polaków, komunał, że patriotyzm i socjalizm wzajemnie
się wykluczają, że są z natury swej czymś wrogim dla siebie. Powiadam, że
komunał ten wyrobił się tylko u nas, Polaków, ponieważ ani Francuzi, ani
Niemcy, ani Włosi, ani Szwajcarzy nie twierdzą nic podobnego,
(s. 581)
L i m a n o w s k i p r z e k o n u j e tutaj rodaków, ż e w ł a ś n i e z e w z g l ę d u n a ich e u r o p e j ­
s k i e aspiracje, p o w i n n i być t y m bardziej p a t r i o t y c z n i , p a t r i o t y c z n e s ą w s z a k ż e
w s z y s t k i e c y w i l i z o w a n e kraje Z a c h o d u , k t ó r e t a k b a r d z o podziwiają. M o ż n a b y
rzec, ż e i m bardziej j e s t e ś P o l a k i e m , t y m bardziej b ę d z i e s z E u r o p e j c z y k i e m .
N a n a j g ł ę b s z y m p o z i o m i e p a t r i o t y z m c h r o n i ł n i e p o k o r n y c h i ich spad­
k o b i e r c ó w przed n a r o d o w ą a p o s t a z j ą i k o l a b o r a c j ą z a u t o r y t a r y z m a m i . D l a
polskiego inteligenta nie było nic gorszego niż oskarżenie o zdradę. W roku
1 9 0 8 listę agentów ochrany opublikował „Czerwony sztandar", organ S D K P i L
(Mencwel 1 9 7 6 : 1 2 ) . Stanisław Brzozowski, który się na niej, zapewne nie­
s ł u s z n i e , znalazł, c a ł e życie p r ó b o w a ł z m y ć z s i e b i e to p o d e j r z e n i e i n i e t ł u ­
maczył się „ o k o l i c z n o ś c i a m i " , „że każdy m u s i a ł " . J e d e n z j e g o n i e l i c z n y c h
o b r o ń c ó w , S t e f a n Ż e r o m s k i ( 1 9 8 8 : 1 0 1 ) , żądał p r z e p r o w a d z e n i a sprawiedli­
wego dochodzenia, które wymazałoby ten „znak haniebny" z pamięci autora
Idei, dodawał j e d n a k , że „w razie u d o w o d n i e n i a winy, j e g o n a z w i s k o na za­
w s z e p o w i n n o z o s t a ć w y k r e ś l o n e z kart l i t e r a t u r y n a r o d o w e j " . G d y s a m e g o
Żeromskiego sowieci' próbowali wykorzystać w antypolskiej propagandzie,
70
FRONDA
43
przedstawiając
Przedwiośnie j a k o
powieść
komunistyczną,
ten
gwałtownie
oponował:
Nigdy nie byłem zwolennikiem rewolucji, czyli mordowania ludzi przez lu­
dzi z racji rzeczy, dóbr i pieniędzy, we wszystkich swych pismach, a w „Przed­
wiośniu" najdobitniej, potępiałem rzezie i kaźnie bolszewickie.
(Żeromski 1988: 67)
B y n a j m n i e j n i e były t o p u s t e , n a p i s a n e z e w z g l ę d ó w k o n i u n k t u r a l n y c h za­
p e w n i e n i a , pisarz n i e m a l w d o s ł o w n y m b r z m i e n i u p o w t a r z a ł s w o j e i d e e z e
Snobizmu
i postępu:
Polsce zawsze śmierdział topór i pniak Iwana Groźnego. Tak samo dziś
śmierdzą jej moskiewskie krwawe piwnice i moskiewskie poezje, sła­
wiące mordowanie. Gdy zajdzie potrzeba stworzenia rewolucji, to Pol­
ska stworzy swoją, lecz nie pójdzie śladem moskiewskiej.
(Żeromski 1988: 6 5 )
Bóg
ewolucja m o r a l n a n i e prowadziła do wyeliminowania chrześcijań­
stwa. Przeciwnie, o n a z chrześcijaństwa czerpała. U A b r a m o w s k i e g o
m o ż e m y znaleźć całe spisy świętych i obfite cytaty z Biblii, które uza­
sadniały j e g o wersję teologii wyzwolenia. Jeśli Brzozowski oskarżał Sienkiewcza, to
przecież nie o nadmiar, lecz o niedostatek religijności (zob. Walicki 1 9 7 7 : 4 4 5 ) .
Lewicowcy nie byli więc osobistymi wrogami Pana Boga. Odwrotnie, poszukiwali
Go nieustannie. Czasem, nie znajdując, stawali się chrześcijanami bez Boga, a cza­
sem, gdy Go wreszcie spotykali, chrześcijanami - po prostu.
Dla samego Brzozowskiego j e g o własny duchowy rozwój wiódł do katoli­
cyzmu w sposób bardzo konsekwentny; nie dostrzegał on żadnej sprzeczności
m i ę d z y religią a ś w i a t o p o g l ą d e m n o w o c z e s n y m :
Kościół jest w stanie przyjąć - tłumaczył - wszystkie wyniki myśli no­
woczesnej naukowej i nie zachwiać się ani na chwilę.
(Brzozowski 1 9 l 5 : 14)
KONIEC
WAKACJI
2007
71
Był on przy t y m „ a b s o l u t n i e [...] p r z e k o n a n y o p r a w d z i e r e l i g i i " ( B r z o z o w s k i
1 9 7 0 , t . I I : s . 2 4 8 ) , i uważał, ż e t o w ł a ś n i e k a t o l i c y z m s t a n o w i s y n t e z ę j e g o
myśli, że w k a t o l i c y z m i e z a w i e r a s i ę w s z y s t k o .
Nasze współczesne problemy - pisał - właśnie przez katolicyzm roz­
wiązywalne są w najpełniejszym stopniu.
(Brzozowski 1915: 12)
Kościół jest samem życiem, jako tworzeniem wiecznej prawdy i realno­
ści, a nie fałszu i zguby,
(s. 2 3 )
Na swojego autora czeka analiza, która pokazałaby, że do rozpoznania prawdy
i posłuszeństwa Kościołowi katolickiemu autora Idei doprowadziła konsekwen­
tnie przez niego wyznawana zasada h u m a n i z m u i twórczości, a także wymóg bra­
nia całkowitej odpowiedzialności za w ł a s n e czyny (zob. Brzozowski 1 9 1 5 : 2 - 2 1 ;
„Barbarzyństwo i grzech przeciwko zasadzie h u m a n i z m u polega na t y m - pisał
- że traci się zdolność swobodnego i szczerego poruszania się po całym przestwo­
rze ducha ludzkiego i j e g o dzieł", w tym przede wszystkim - katolicyzmu; s. 2 ) .
Okazałoby się wtedy, że to właśnie h u m a n i z m rozumiany w całej swej głębi prowa­
dził Brzozowskiego do Boga, że radykalny personalizm wiódł go do teizmu. Taka
analiza udowadniałaby, że niejako na własną rękę odkrył on i j e d n o c z e ś n i e przeżył
fakt, że bez Chrystusa nie m o ż n a zrozumieć ani kultury, ani człowieka.
Wynikiem j e g o intelektualnych poszukiwań było coraz bardziej zdecydo­
wane potępienie antyreligijnych nastrojów polskiej inteligencji:
Dzisiaj już nie umiałbym pisać, nie przeciwstawiając się temu, co jest
najstraszniejszym wrogiem myśli u nas - bezreligijności, płynącej
z lekkomyślnego indyferentyzmu wobec wszelkich zagadnień.
(Brzozowski 1970, t. II: 5 2 1 )
D o k o n y w a ł a się w n i m t a k ż e p r z e m i a n a w e w n ę t r z n a . R o k przed ś m i e r c i ą od­
nalazł p o c i e s z e n i e i prawdę u J o h n a H e n r y ' e g o N e w m a n a , n a j w i e r n i e j s z e g o
przecież syna K o ś c i o ł a . B r z o z o w s k i ( 1 9 1 5 ) n i e podziwiał u n i e g o j a k i e j ś wydu­
m a n e j głębi, lecz b e z k o m p r o m i s o w ą o r t o d o k s j ę , „ k a t o l i c y z m n i e u g i ę t y i suro-
72
FRONDA
43
w y " (s. 2 5 ) , „ c a ł k o w i t e i b e z w z g l ę d n e o d n a l e z i e n i e s w o j e g o j a , swej s z c z e r o ś c i
i s w o b o d y w p o s ł u s z e ń s t w i e k o ś c i o ł o w i k a t o l i c k i e m u " (s. 6 ) . „ W e w n ę t r z n e
p i ę k n o d u s z y " widział w tym, że r o z p o r z ą d z e n i a b i s k u p a były „ j a k s ł o w a zwia­
stujące mu w o l ę Bożą, z w r ó c o n ą hic et nunc do n i e g o " (s. 4 2 ) . „ N i k t - pisał - k t o
przez czas długi o b c o w a ł z p i s m a m i N e w m a n a , n i e b ę d z i e j u ż nigdy z d o l n y do
szczerego r a t o w a n i a się r e l a t y w i z m e m " (s. 7 0 ) . Największą z a s ł u g ę K a r d y n a ł a
upatrywał zaś w odkryciu, „że w każdym ja stykają się, żyją te dwie rzeczywi­
stości: B ó g i d u s z a " (s. 2 1 ) , B r z o z o w s k i e m u z u p e ł n i e wystarczyłoby, j e ś l i b y
j e g o czytelnicy pojęli „ c a ł e z n a c z e n i e t e g o , ż e t o w ł a ś n i e i t a k b y ł o " (s. 2 7 ) .
Na ł o ż u ś m i e r c i B r z o z o w s k i p o j e d n a ł s i ę z K o ś c i o ł e m i przyjął k o m u n i ę
świętą.
Przytoczmy świadectwo włoskiej
szarytki,
która pielęgnowała go
w ostatniej chorobie:
Wciąż jeszcze się modlił i powtarzał: Panie! J e s t e m przygotowany, je­
stem gotów! Niewielu nas było w pokoju tym, choć pragnęliśmy, by
więcej było obecnych przy zgonie świątobliwym tego człowieka cnotli­
wego, którego nigdy nie zdołamy zapomnieć,
(cyt. za Brzozowski 1970, t. II: 6 2 8 )
Do s a m e g o k o ń c a m a r t w i ł s i ę o p r z y s z ł o ś ć swojej ż o n y i c ó r e c z k i .
Choć konwersja Brzozowskiego była najgłośniejsza, bardzo p o d o b n e do­
świadczenia stały się u d z i a ł e m J a n a W ł a d y s ł a w a Dawida, k t ó r y p o ś m i e r c i ż o n y
uznał i s t n i e n i e świata n a d p r z y r o d z o n e g o i n i e ś m i e r t e l n o ś ć duszy. P o d o b n i e j a k
Brzozowski, m i a ł o n p o c z u c i e n a t u r a l n e g o r o z w o j u w ł a s n e g o światopoglądu:
W ewolucji, jaka we mnie zaszła - pisał w jednym z listów - nie potrzebo­
wałem niczego odrzucać ani zapierać się, w co dotąd wierzyłem i myślałem.
Myślenie naukowe, przyrodnicze jest najzupełniej uprawnione w znacznej
sferze zjawisk i potrzeb. Ale widzę, że idee te i sposoby myślenia nie mogą
być dostateczną podstawą całego poglądu na świat, jako że z natury swej
i założeń być tym nie miały, stają się zaś jakoby pełnym wyrazem rzeczy­
wistości dla wielu tylko wskutek nieporozumień, błędnych interpretacji.
Jako wyraz rzeczywistości nie może być prawdziwa hipoteza, która nie
uwzględnia wielu i to najważniejszych pierwiastków tej rzeczywistości:
hipoteza taka może być co najwyżej „hipotezą roboczą", użyteczną czasoKONIEC WAKACJI 2 0 0 7
73
wo w pewnych specjalnych dziedzinach. Otóż hipoteza materialistyczna
albo naturalistyczna świata nie uwzględnia, tj. nie wyjaśnia faktów takich,
jak istnienie prawa moralnego, obowiązku, zła, cierpienia i śmierci. Usi­
łują ją zastąpić w tym religie, ale nie osiągają celu, gdyż ignorują znów nie
mniej ważne fakty i postulaty, na których opiera się nauka i działalność
praktyczna - i wskutek tego nie mogą zadowolić umysłu nowoczesnego,
(cyt. za Borzym 1984: 2 0 7 - 2 0 8 )
Był o n j e d n o c z e ś n i e świadomy, ż e j e g o k o n w e r s j a m o ż e się s p o t y k a ć z krytyką
i wątpliwościami:
Powie ktoś, że jest to słabość. Być może, zależy to od punktu widzenia.
Wiem tylko, że przez rok ostatni więcej się dowiedziałem niż przez
całe życie poprzednie, i że nigdy nie miałem tak pełnej samowiedzy
i świadomości sensu życia i obowiązku,
(cyt. za Okoń 1 9 8 3 : 4 0 )
W y d a w a ć b y się m o g ł o , ż e r e l i g i j n e s t a n o w i s k o D a w i d a i B r z o z o w s k i e g o
s t a n o w i ł o wyjątek na t l e ó w c z e s n e g o l e w i c o w e g o p e j z a ż u . I t a k w p e w n y m
s e n s i e b y ł o . A l e n a w e t ci s p o ś r ó d n i e p o k o r n y c h , k t ó r z y w r o z u m i e n i u zja­
w i s k religijnych p r e z e n t o w a l i s t a n o w i s k o b l i ż s z e m a r k s i s t o w s k i e j o r t o d o k s j i ,
w ż a d n y m razie n i e tracili r e l i g i j n e g o s ł u c h u .
Nawet W a c ł a w Nałkowski ( 1 9 5 1 ) , który ciskał na Brzozowskiego postę­
p o w e gromy, dla z j a w i s k religijnych z a c h o w y w a ł duży s z a c u n e k i z r o z u m i e ­
nie. Nie ma u niego śladów wojującego ateizmu, prędzej j u ż protestancką
tęsknotę za g ł ę b o k i m doświadczeniem religijnym:
Obszary religii i nauki są w rozwoju umysłowości ludzkiej jak dwa koła
współśrodkowe: drugie, zawarte w pierwsze, rozszerza się w miarę
umysłowego rozwoju ludzkości i zbliża się nieskończenie do osiągnię­
cia obwodu pierwszego; ścieśniać więc raczej należy obszar religii, aby
go pogłębić, uszlachetnić, oczyścić od zabytków fetyszyzmu; nie zaś
rozszerzać na obszar podległy naukowemu badaniu, zmuszając naukę
do „koziołków" metafizycznych,
(s. 42)
74
FRONDA
43
Równie
ciekawe
fragmenty
odnaleźć
można w
pośmiertnych
papierach
A b r a m o w s k i e g o ( 1 9 8 6 ; t e k s t p o d z n a m i e n n y m t y t u ł e m : Poszukiwanie Boga),
w k t ó r y c h p o w t a r z a o n n i e m a l d o s ł o w n i e krytykę religii j a k o o p i u m dla m a s ,
ale j e d n o c z e ś n i e d a l e k o p o z a nią w y c h o d z i .
Nędza stworzyła ideę Boga. Buntowniczą negację życia nazwano Bo­
giem. Im bardziej gnębi i krzywdzi życie realne, tym silniejsza zjawia
się owa tęsknota i tym bardziej potrzebuje się Boga, tym pilniej zaczy­
na się go szukać. Nie ma człowieka, który by tej tęsknoty nie posiadał
- bo jest ona dalszym ciągiem cierpienia, jego dopełniającą stroną,
(s. 2 5 6 - 2 5 7 )
W tym świetle mistyczne zakończenie j e s t j e d n a k co najmniej zaskakujące:
Rzadko, bardzo rzadko uda się komu spotkać ową wąską ścieżkę, zwy­
czajną, niepozorną, a jednak jedyną, która może zaprowadzić do nasy­
cenia tęsknoty, do odnalezienia „Boga Żywego",
(s. 257)
To wyznanie nie brzmi j a k marksistowska napaść na reakcję, lecz raczej j a k
wyraz p o s z u k i w a n i a B o g a w ł a ś n i e .
Chrześcijaństwo chroniło niepokornych przed ryzykiem traktowania czło­
wieka jako czegoś innego niż celu, j e d n o c z e ś n i e pozwalało im podchodzić
z s z a c u n k i e m do p r o s t e g o Polaka, k t ó r y tradycyjnie był k a t o l i k i e m . N a d a w a ł o
ich myśli t e ż g ł ę b i ę , p a t o s i z a a n g a ż o w a n i e .
Honor
W ł a s n ą m i s j ę n i e p o k o r n i widzieli n i e w c z y m i n n y m , a w ł a ś n i e
w o b n a ż a n i u zła, p o w o d o w a n e g o p r z e z b o n z ó w i k a c a p ó w . N i e byli
bynajmniej potulnymi barankami, którzy w imię chrześcijańskiego
m i ł o s i e r d z i a i j e d n o ś c i n a r o d o w e j pozbyli s i ę p o l e m i c z n e g o pazura, a w i m i ę
g o d n o ś c i i p r z y s z ł o ś c i p o ś w i ę c i l i p r a w d ę i m o r a l n o ś ć . K a ż d y b o n z o s t a w a ł się
o b i e k t e m ich zajadłej krytyki, a ż a d e n k a c a p n i e m ó g ł c z u ć s i ę b e z p i e c z n y .
Stefan Ż e r o m s k i j a s n o wypowiadał to fundamentalne przekonanie:
KONIEC
WAKACJI
2007
75
Wyłapać moralnie, wychwytać in effigie, obnażyć [...], pokazać w spo­
sób naukowy, dowodowy, eksperymentalny wszelkie frantostwo i ka­
ri erowiczostwo, matactwo i blagę polityków, wodzów partii i wszela­
kich oszustów, żyjących z reprezentacji biedy, zdążających po zgiętych
karkach do krzeseł władzy.
(Żeromski 1 9 8 8 : 8 8 )
D o p r a w d y ż a d e n z s o c j a l i s t y c z n y c h o j c ó w założycieli n i e m i a ł w y s o k i e g o
m n i e m a n i a o s i ł a c h p r z e w o d n i c h n a r o d u . O c z y w i ś c i e , najbardziej z n a n a j e s t
krytyka i n t e l i g e n c j i w w y k o n a n i u B r z o z o w s k i e g o i s ł u s z n i e Legenda Młodej
Polski u c h o d z i za pierwszy i n t e l i g e n c k i t r a k t a t w y m i e r z o n y w p o l s k ą i n t e l i ­
g e n c j ę . W a r t o tylko dodać, ż e z b i e g i e m lat o p i n i a B r z o z o w s k i e g o n a t e m a t
elit j e d y n i e się p o g o r s z y ł a :
Wzrasta we mnie nienawiść i odraza do polskiego inteligenctwa, cierpiętnictwa i innych form znajdowania metafizycznych racji dla wszy,
które nas żrą zapewne z własnych motywów.
(Brzozowski 1970, t. II: 4 8 5 )
Jeszcze
smakowitsze
opinie
znajdziemy
u
Ludwika
Krzywickiego.
S k o n f r o n t o w a n y z m i z e r i ą w a r s t w wyższych, n i e n a l e ż a ł o n b y n a j m n i e j d o
o s ó b , k t ó r e w a h a ł y b y się p r z e d u ż y c i e m słów, u z n a n y c h z a n i e p a r l a m e n t a r n e .
W szkicu Inteligencja i jej natura osiąga on a b s o l u t n e wyżyny w s z t u c e r z u c a n i a
o b e l g . I tak, i n t e l i g e n t d l a n i e g o t o : „filozofujący b l a g i e r " , „eks-farys i d e i " ,
„maniak zwątpienia", „ g ł o d o m ó r nerwowy", „narwaniec wielkości, gotowy
oplawać wszystko prócz siebie" i „uprzątacz padliny".
Największe
wał Krzywicki
„Posiadamy
skupisko
wątpliwych
moralnie
inteligentów
odnajdy­
( 1 9 7 8 ) w m u r a c h A k a d e m i i . A u t o r n i e owijał w b a w e ł n ę :
spory
zastęp
śmiecia,
używającego
tytułu
doktora filozofii"
(Krzywicki 1 9 7 8 : 7 0 2 ) . S z c z e g ó l n i e j e d n a k przykry s t a n p r z e d s t a w i a ł y s o b ą
media, k t ó r e n a j e g o o c z a c h z a m i e n i a ł y s i ę w „fabrykę p o r n o g r a f i c z n y c h wia­
d o m o ś c i , p l o t e k i m y d ł k o w a n i a " , gdzie „życie s p l a t a się w j e d n y m wyuzda­
n y m użyciu", a j e g o u c z e s t n i c y trafiają do szpitali „z p o w o d u m a n i i e r o t y c z ­
n e j " ( s . 7 5 8 ) . Przyglądając się m e d i a l n y m n a j m i t o m , K r z y w i c k i odkrywał, ż e
76
FRONDA
43
w gruncie rzeczy należą oni do lumpenproletariatu. Trudno nieraz roz­
strzygnąć, gdzie kończy się producent plotki dziennikarskiej, a poczy­
nają takie śliczności, jak alfonsik, wydrwigrosz lub mouchard; pracow­
nią jego jest najpodlejsza knajpa lub legowisko prostytutki, mniejsza,
że nie meldowanej i słynącej jako gwiazda teatrzyku,
(s. 740)
T e s a m o z w a ń c z e w o l n e d u c h y w r z e c z y w i s t o ś c i były n a p a s k u w i e l k i e g o
k a p i t a ł u : „ N i e m a c z y n ó w b e z p ł a t n y c h z a p a n o w a n i a fetysza p i e n i ę ż n e g o ! "
(s. 7 7 9 ) . K o n i e c z n ą c e n ą zaś j e s t c o r a z s z e r s z y i bardziej f a n a t y c z n y „kult
p o d k a s a n e j s p ó d n i c z k i " (s. 7 5 8 ) .
Krzywicki ( 1 9 8 6 ) o s k a r ż a ł i n t e l i g e n c j ę o n i e s t a ł o ś ć , p ł y t k o ś ć i u l e g a n i e
modom:
Arystokracja ducha jest bowiem zabobonna, jak pospolici prostaczkowie
w odległym ustroniu. Naturalnie, nie wierzy ona we wróżby ze skrzypie­
nia drzwi i głosu puszczyka, chociaż na upartego znaleźlibyśmy niejedną
emancypantkę, które zerwała z dogmatami religijnymi, ale nie wyprowa­
dzi się z mieszkania w poniedziałek, jako dzień feralny,
(s. 3 8 7 - 3 8 8 )
Zupełnie nie m i e ś c i ł o mu się w głowie, j a k warstwa przedstawiająca sobą tak
n ę d z n y stan, m o g ł a u z u r p o w a ć s o b i e p r a w o d o „ r z ą d u d u s z " :
Zatrzymamy się na wierzchołkach, kąpiących się w cieple i świetle:
na tych kołach, które przywłaszczają sobie miano mózgu narodowego
i mniemają, że powinny w społeczeństwie zająć stanowisko dawnych
rodów rycerskich i dzisiejszych możnowładców plutokracji!
Mózg ów c h c e myśleć za innych nie dla ich dobra, lecz dla własnego:
Nowa to arystokracja - nie z soli i roli, lecz z ducha, marząc w swojej za­
rozumiałości, że świat temu zastępowi, zbrojnemu w wyniki myśli wiel­
kich humanistów, odda niziny społeczne na pastwę wieczną i wyzysk,
(s. 376)
KONIEC WAKACJI 2007
JJ
J e ś l i k t o ś s p r z e n i e w i e r z a ! się p o w o ł a n i u i n t e l i g e n t a , n i e m ó g ł u n i e p o k o r ­
nych liczyć n a w y r o z u m i a ł o ś ć . D l a n i c h liczył się h o n o r , a n i e p o l i t y c z n a p o ­
p r a w n o ś ć , k t ó r a żąda u z n a n i a k a ż d e g o , b e z w z g l ę d u n a j e g o i n d y w i d u a l n e
kwalifikacje. B l a g i e r ó w r ó w n a n o z z i e m i ą . W s z y s c y filozofujący e f e k c i a r z e ,
gardzący l u d ź m i p r o s t y m i , n i e p r z e s t r z e g a j ą c y z a s a d p r z y z w o i t o ś c i w życiu
o s o b i s t y m , kierujący się w ł a s n y m i n t e r e s e m byli b e z l i t o ś n i e o b n a ż a n i . I c h n i e
t r z e b a b y ł o w r z u c a ć d o s z a m b a , o n i j u ż w n i m tkwili. W y s t a r c z y ł o t o j e d y n i e
skonstatować.
Koniec świata niepokornych
est
rzeczą
zdumiewającą,
jak
trwałym
okazał
się
etos
lewicy.
D o m i n o w a ł on zarówno przed II wojną światową, j a k i za czasów
k o m u n i s t y c z n y c h , kiedy p o p u s t y n i s t a l i n i z m u z o s t a ł o n n a p o ­
w r ó t odkryty p r z e z o p o z y c j o n i s t ó w . T o o n stał u p o d s t a w i c h d z i a ł a l n o ś c i
n i e p o d l e g ł o ś c i o w e j . J a n J ó z e f Lipski, r e k o n s t r u u j ą c i d e o l o g i ę K O R - u , n i e m a l
powtarzał zasady „ r e w o l u c j i m o r a l n e j " : s p o ł e c z n i k o s t w o , p r a w d o m ó w n o ś ć ,
odrzucenie relatywizmu, obiektywność wartości. Ciekawe, że na pierwszym
m i e j s c u w y m i e n i a ł o n i n s p i r a c j e religijne, „ e t o s c h r z e ś c i j a ń s k i " , a d o p i e r o
p ó ź n i e j tradycje l e w i c o w e , a i t o , by t a k rzec, l e w i c o w o - k a t o l i c k i e : Kościół,
lewicę, dialog A d a m a M i c h n i k a , artykuł Chrześcijanie bez Boga M a c i e j a G a j k i
(właśc. J a c k a Kuronia, miesięcznik Z N A K 1 9 7 5 ) , i wreszcie - najważniejsze
dla ś r o d o w i s k a - Rodowody niepokornych B o h d a n a C y w i ń s k i e g o . W y d a j e się, że
w e t o s i e lewicy c h r z e ś c i j a ń s t w o s t a ł o się o w i e l e w a ż n i e j s z e n i ż r e w i z j o n i z m ,
s a m zaś r e w i z j o n i z m zyskiwał na z n a c z e n i u o tyle, o ile do c h r z e ś c i j a ń s t w a
się zbliżał (Lipski 1 9 8 8 : 5 7 - 7 0 ) .
Dziś sytuacja zmieniła się diametralnie. Ów oświeceniowo-romantyczny
f u n d a m e n t a l i z m , dla k t ó r e g o d o b r y m s k r ó t e m j e s t H a v l o w s k i e „życie w praw­
dzie", znajduje s i ę na a n t y p o d a c h t e g o , co o b e c n i e u t o ż s a m i a m y z l e w i c ą - za­
m i a s t n a u k i w o l n e j o d w a r t o ś c i , w y z n a j e o n a n a u k ę w o l n ą o d faktów, a dla
o d m i a n y w o l n y m o d w a r t o ś c i stał się j e j e t o s . P o d c z a s gdy d a w n i r a d y k a ł o w i e
walczyli o w o l n o ś ć ojczyzny i odkrywali p r z e s t r z e ń w o l n o ś c i w K o ś c i e l e , i c h
s p a d k o b i e r c y n a j c h ę t n i e j oddaliby s t e r w ł a d z y „ m i ł u j ą c e m u d z i e c i " C o h n B e n d i t o w i , a p o t e m w a w a n g a r d o w e j galerii z r o b i l i k u p ę na j a k i ś religijny
s y m b o l . S z t u b a c k i e zagrywki K e l l e s - K r a u z a wydają się przy n i c h s z c z y t e m
78
FRONDA
43
moralnego rygoryzmu. Gdy dla dawnych towarzyszy „pornograf" było naj­
w i ę k s z ą obelgą, t a k i e o k r e ś l e n i e w o d n i e s i e n i u d o t o w a r z y s z y w s p ó ł c z e s n y c h
jedynie przyjemnie p o ł e c h t a ł o b y ich dumę.
Nagły z m i e r z c h myśli n i e p o k o r n y c h j e s t prawdziwą zagadką; c z y m ś , c z e g o
n i e m o ż n a wyjaśnić w k a t e g o r i a c h porażki t e o r e t y c z n e j . Wydaje się raczej, że
tkwi w niej j a k i e ś t r a u m a t y c z n e jądro, k t ó r e z o s t a ł o szybko z a p o m n i a n e i „zrep r e s j o n o w a n e " . T e g o p r o c e s u n i e m o ż n a wyjaśnić w y ś w i e c h t a n y m s l o g a n e m ,
ż e t o , c o b y ł o l e w i c o w e niegdyś, n i e j e s t j u ż l e w i c o w e dzisiaj, ż e l e w i c a p o
osiągnięciu s w o i c h dawnych c e l ó w s t a ł a się bardziej p r o g r e s y w n a i p r z e s z ł a do
kolejnych kwestii. D z i s i e j s z e p o s t a w y p o s t ę p o w c ó w w c a l e n i e s ą o d k r y c i e m
o s t a t n i c h lat, p r z e c i w n i e - j u ż p r z e d s t u laty walczyli z n i m i n i e p o k o r n i , tyle że
w t e d y o k r e ś l a n o j e n i e j a k o l e w i c o w e , ale j a k o b o n z o w n i c t w o i k a c a p i z m .
Stalinizm
Największy cios etosowi lewicy zadało j u ż po wojnie pokolenie
o r t o d o k s y j n y c h m a r k s i s t ó w - czy t e ż lepiej p o w i e d z i a w s z y : stali­
n o w c ó w - k t ó r z y s t a n d a r d o w o o s k a r ż a l i h e r e t y k ó w o - do w y b o ru: m a g i c z n o - t e o l o g i c z n e ciągoty, b r a k p o c z u c i a d i a l e k t y c z n e g o , z a s t ą p i e n i e
wiary w r e w o l u c j ę i p r a w a s p o ł e c z n e s p o ł e c z n y m d y d a k t y z m e m , p r z e d k ł a d a ­
n i e s o l i d a r y z m u n a r o d o w e g o n a d w a l k ę k l a s o w ą . W k l i m a t t e g o typu k r y t y k
bardzo dobrze wprowadza nestor polskiej PRL-owskiej humanistyki, Stefan
Żółkiewski ( 1 9 5 1 ) :
Poprzez labirynt inteligencji polskiej Brzozowski trafił na brzeg faszy­
stowskiej przepaści.
(s. 6)
Brzozowski wraz z wzrastającą reakcją po przegranej rewolucji r. 1905
[...] odsłania bez wahań swoje reakcyjne oblicze, stacza się na pozycje
coraz jawniej wrogie proletariatowi,
(tamże)
Następująca, zamieszczona przez autora encyklopedyczna n o t a w zasadzie
p o w i e n a m w s z y s t k o o stylu a t a k ó w :
KONIEC WAKACJI 2007
79
Brzozowski Stanisław - krytyk literacki, publicysta, powieściopisarz.
Idealista w filozofii, propagator irracjonalnych, intuicjonistycznych
metod w nauce, ideologiczny prekursor faszyzmu polskiego. Pod mi­
styfikującym hasłem „twórczej pracy produkcyjnej" atakował [...] po­
lityczną akcję klasy robotniczej, a także nieproduktywny jakoby intelektualizm inteligencji. Dzięki swej masce radykalizmu wywarł silny
wpływ na postępową inteligencję polską.
(Nałkowski 1 9 5 1 : 4 4 8 ; zob. też Stępień 1 9 7 6 : 1 7 3 - 8 4 )
Za u l e g a n i e „ i d e a l i z m o w i " B r z o z o w s k i , a r a z e m z n i m i i n n i n i e p o k o r n i , z o ­
stali przez k o l e j n e p o k o l e n i a r a d y k a ł ó w p o s ł a n i na ś c i ę c i e , a l b o w i e m - w i c h
o c z a c h - „wszelka metafizyka, p r z e t ł u m a c z o n a n a j ę z y k polityki, b y ł a p o d s t ę p ­
ną bronią reakcji" (Miłosz 2 0 0 0 : 1 7 7 ) . W nowych warunkach bezpośrednim
s p a d k o b i e r c o m n i e p o k o r n y c h z a m k n i ę t o u s t a . S t a n i s ł a w O s s o w s k i czy M a r i a
D ą b r o w s k a udali się n a w e w n ę t r z n ą e m i g r a c j ę , a l e i c h o f i c j a l n a d z i a ł a l n o ś ć
l e g i t y m i z o w a ł a s t a l i n o w s k i r e ż i m . W k o n s e k w e n c j i byli, by r z e c za ó w c z e s ­
nym klasykiem, „obiektywnie" stalinowcami, choć - oczywiście - „subiek­
tywnie" od totalitaryzmu odstręczało ich bardzo wiele. Mniej „dialektyczna"
była jednak sytuacja J a n a Strzeleckiego, Leszka Kołakowskiego, Bronisława
B a c z k i , Z y g m u n t a B a u m a n a czy w s p o m i n a n e g o S t e f a n a Ż ó ł k i e w s k i e g o .
G d y w t e n s p o s ó b p r z e c i ę t o c i ą g ł o ś ć tradycji, a t o t a l i t a r y z m w k o ń c u n i e ­
c o stracił n a b r u t a l n o ś c i , w n a s t ę p n y m p o k o l e n i u d o p r a c y w z i ę ł a się k o l e j ­
n a g e n e r a c j a l e w i c o w c ó w , k t ó r z y zaczęli r e k o n s t r u o w a ć n a n o w o p r z e s z ł o ś ć
w ł a s n e j formacji, p r ó b u j ą c n i e c o bardziej a p o l o g e t y c z n e g o o d c z y t a n i a s p u ś c i ­
zny n i e p o k o r n y c h . L e c z c h o ć tworzyli o n i w a t m o s f e r z e dalszej o d b r u t a l n e g o
z a m o r d y z m u , t o i c h m y ś l wciąż b y ł a n i m n a z n a c z o n a .
Rewizjonizm
l a t a c h 4 0 . i 5 0 . w i e l u i c h n a u c z y c i e l i i przyjaciół n i e p r z e s z ł o
p r ó b y „ s m a k u " i s p r z e n i e w i e r z y ł o s i ę w ł a s n y m h a s ł o m „ n i e by­
c i a w m y ś l e n i u p o s ł u s z n y m " i „ o d p o w i e d z i a l n o ś c i za s ł o w o " .
Próbując t e n fakt j a k o ś w y t ł u m a c z y ć , w i k ł a l i się, c h c ą c n i e c h c ą c , w działal­
ność niepokornym z gruntu obcą, i nieświadomie podważali ich antyrelatywistyczne i pryncypialne przesłanie.
80
FRONDA
43
J e d e n z n a j w y b i t n i e j s z y c h k o n t y n u a t o r ó w tradycji l e w i c o w e j m ł o d s z e g o
p o k o l e n i a , analizując p o s t a w y s w o i c h n a u c z y c i e l i , b e z w i e d n i e k w e s t i o n o w a ł
p o d s t a w o w e filary l e w i c o w e g o e t o s u - i to w ł a ś n i e wtedy, gdy c h c i a ł je r e k o n ­
struować (Mencwel 1 9 9 7 : 4 5 5 - 5 2 2 ) . Nie znajdziemy u niego nic z bezkom­
promisowego przyświadczenia wartościom, lecz umiarkowanie „wrażliwość",
d e l i k a t n o ś ć i e m p a t i ę , czyli c n o t y c a ł k i e m „ b u r ż u a z y j n e " , k t ó r y c h r a d y k a ł o ­
wie szczerze nienawidzili. Z n a m i e n n e , że po latach, t ł u m a c z ą c c i e m n y okres
s w o i c h m i s t r z ó w , p o w o ł y w a ł się n i e k i e d y n a „ s u m i e n i e " - k a t e g o r i ę , k t ó r ą
d a w n i lewicowcy, w i e r z ą c y w o b i e k t y w n y p o r z ą d e k m o r a l n y , s t o s o w a l i w in­
n y m z n a c z e n i u a l b o , c o c z ę s t s z e , b e z k t ó r e j z g o ł a s i ę o b c h o d z i l i . P o d c z a s gdy
n p . A b r a m o w s k i pisał o „ s u m i e n i u " , krytykując c a r s k i a u t o r y t a r y z m z a p r ó b ę
j e g o ł a m a n i a i i n g e r o w a n i e w w i a r ę i p r z e k o n a n i a Polaków, u w s p ó ł c z e s n e g o
a u t o r a , o d w r o t n i e , „ s u m i e n i e " s ł u ż y u s p r a w i e d l i w i e n i u tych, k t ó r z y t o t a l i t a ­
r y z m o w i służyli.
M i a r ą tej o l b r z y m i e j r ó ż n i c y j e s t fakt, ż e t a m , gdzie Ż e r o m s k i d o m a g a ł b y
się „ w y k r e ś l e n i a n a z w i s k a zdrajcy na z a w s z e z kart l i t e r a t u r y n a r o d o w e j " ,
n a s t ę p n e p o k o l e n i a d o m a g a j ą się z r o z u m i e n i a . Z a m i a s t j a s n y c h o c e n i zde­
c y d o w a n e j krytyki b o n z ó w w stylu m ł o d e g o B r z o z o w s k i e g o , m a m y w p r a w k i
w m o r a l n y m r e l a t y w i z m i e a la M a r l e a u - P o n t y :
Wiedzieliśmy oczywiście, że X. był komunistą, że miał swój stalinow­
ski okres, a jego wystąpienie przeciw filozofii Kotarbińskiego było jed­
nym z ogniw ówczesnej "kampanii ideologicznej«. Domyślaliśmy się,
że wybór ideowy dokonany w latach wojny i zagłady był wyborem an­
tyfaszystowskim. [...] Odruchowo, jak sądzę, rozumowaliśmy historystycznie, to znaczy staraliśmy się brać pod uwagę wpisaną w takie wy­
bory niepowtarzalną swoistość minionych okoliczności historycznych.
(Mencwel 1997: 4 8 2 )
W s o w i e c k i m t o t a l i t a r y z m i e Ż e r o m s k i widział c a ł k i e m p o p r o s t u „ k a ź n i e b o l ­
szewickie", tymczasem jego spadkobiercy tłumaczą, że
identyfikacja z marksizmem-leninizmem była przede wszystkim iden­
tyfikacją z jego racjonalistycznym, oświeceniowym zapleczem.
(Tamże)
KONIEC
WAKACJI
2007
81
b y u g r u n t o w a ć t e g o typu
relatywizm, głęboko przecież sprzeczny
Represja
z e t o s e m lewicy, k o l e j n e p o k o l e n i a l e w i c o w c ó w m u s i a ł y „ w y p r z e ć "
j e g o dwa p o d s t a w o w e ź r ó d ł a , a w i ę c p a t r i o t y z m i c h r z e ś c i j a ń s t w o .
I tak, w ich a n a l i z a c h tradycji p o s t ę p o w y c h p i s z e s i ę o „ p o l s k i c h s p l ą t a n y c h
l o s a c h " , „ p o l s k i c h p o s t a w a c h " , „ h i s t o r i i P o l s k i " , ale o p a t r i o t y z m i e p i s z e s i ę
m a ł o a l b o n i c . R z e c z n i e d o p o m y ś l e n i a d l a s a m y c h radykałów. Z d a ć b y s i ę
mogło, że bycie Polakiem nie nakłada już żadnych moralnych ram, oprócz,
rzecz j a s n a , antyfaszyzmu. P r o b l e m zdrady i n a r o d o w e j a p o s t a z j i n i e p o j a w i a
się t a m n i e m a l nigdy. W t e n s p o s ó b j e d e n z g ł ó w n y c h n u r t ó w myśli n i e p o k o r ­
nych z o s t a ł s k u t e c z n i e w y e l i m i n o w a n y .
J e s z c z e ciekawiej przedstawia się r z e c z z religią. Tutaj a u t o r z y s t o s u j ą przy­
najmniej trzy strategie „wyparcia". Po pierwsze, w o g ó l e ją pomijają. Na przy­
kład Andrzej M e n c w e l ( 1 9 7 6 ) w bardzo r z e t e l n y m s t u d i u m o B r z o z o w s k i m
uzasadniał fakt, że zajął się n a j w c z e ś n i e j s z y m o k r e s e m t w ó r c z o ś c i p o l s k i e g o
filozofa tym, że i n t e r e s u j e go „ k s z t a ł t o w a n i e myśli k r y t y c z n e j " . W t y m d u c h u
w i ę c określił Legendę Młodej Polski j a k o najbardziej dojrzałą i właściwą, bo o p a r t ą
n a „filozofii p r a c y " , „ f o r m ę myśli k r y t y c z n e j " (s. 4 2 9 ) . W d o m y ś l e z a t e m : t o ,
co przyszło po Legendzie, a wiązało się c o r a z bardziej z k o n w e r s j ą B r z o z o w s k i e ­
go, było j u ż n i e w ł a ś c i w e i n i e d o j r z a ł e . J e s t rzeczą co n a j m n i e j zastanawiają­
cą, że k o m e n t a t o r z y B r z o z o w s k i e g o z zasady pomijają j e g o s w o i s t y t e s t a m e n t :
Przyświadczenie wiary. Wybór pism N e w m a n a , o p a t r z o n y d w o m a [ s i c ! ] w s t ę p a m i
j e g o autorstwa, k t ó r e w p r o s t wskazują n a o r t o d o k s j ę pisarza. C h o ć przypadek
B r z o z o w s k i e g o j e s t najbardziej instruktywny, p o d o b n ą „ s t r a t e g i ę " s t o s o w a n o
także w o b e c innych radykałów. A n a l o g i c z n i e postąpił n a przykład D a m i a n Kal­
barczyk ( 1 9 8 6 ) przy okazji o m a w i a n i a d o m n i e m a n e g o c h r z e ś c i j a ń s t w a Abram o w s k i e g o , w o g ó l e pomijając f r a g m e n t o „ B o g u Ż y w y m " i z góry odrzucając
wszelkie próby „ c h r y s t i a n i z a c j i " f i l o z o f a (s. 2 5 - 2 8 ) .
Po drugie, krytycy, gdy j u ż w o g ó l e z w r ó c ą u w a g ę na r e l i g i j n o ś ć l e w i c o w ­
ców, i n t e r p r e t u j ą j ą j a k o , b e z m a ł a , u m y s ł o w ą s ł a b o ś ć . O , z g r u n t u negatyw­
nym, stosunku progresistów do religijnego n a w r ó c e n i a Dawida świadczy to,
że powszechnie uznawano je za „ciemną kartę jego życia" (Borzym 1 9 8 4 :
2 0 6 ) . Tego typu o p i n i e w n i e c o k a r y k a t u r a l n e j f o r m i e o d n a l e ź ć m o ż e m y n p .
u j e g o biografa:
gj
FRONDA
43
Niespodziewana śmierć żony była strasznym ciosem dla Dawida. Spo­
wodowała nie tylko zasadnicze zmiany w jego codziennym życiu, lecz
także przyczyniła się do głębokich zmian w jego tak dotąd jednolitym
i konsekwentnym poglądzie na świat.
(Okoń 1983: 3 9 )
Pod wpływem nieszczęścia Dawid, ów niedawno niespożyty działacz
polityczny, ustawicznie kontemplował swój ból, płakał i poddawał się
rozpaczy,
(s. 42)
Do nowych poglądów, uznających obok świata realnego „rzeczywistość
duchową", dochodził jednak Dawid nie na drodze refleksyjno-rozumowej, przez przezwyciężenie poprzednich przekonań, lecz pod wpływem
cierpienia,
(s. 43)
Na p o d o b n e j zasadzie, k o m e n t a t o r z y udowadniali, że r ó w n i e ż w o s t a t n i m o k r e ­
sie t w ó r c z o ś c i B r z o z o w s k i e g o nastąpił i n t e l e k t u a l n y r e g r e s . A n d r z e j W a l i c k i
( 1 9 7 7 ) k o n s t a t o w a ł z rezygnacją, że p o d w p ł y w e m z a i n t e r e s o w a ń religijnych
„ s p ó j n o ś ć j e g o filozofii u l e g ł a p o w a ż n e m u n a r u s z e n i u " , a o n s a m „popadał
w s p r z e c z n o ś ć , k t ó r e j n i e zdołał przezwyciężyć (s. 4 0 7 - 4 0 8 ) . W t ó r o w a ł m u
Seweryn Dziamski ( 1 9 7 9 ) : „Na gruncie katolickim synteza u Brzozowskiego
nie z o s t a ł a nigdy d o k o n a n a " (s. 2 7 5 ) . P r ó b y odczytywania e w o l u c j i p i s a r z a j a k o
k o n s e k w e n t n e j , c h o ć n a z n a c z o n e j t r a g i z m e m , linii w i o d ą c e j g o d o Prawdy były
z góry dyskwalifikowane j a k o b e z p r a w n e n a d a w a n i e j e g o d z i e ł u „ b a r w prawic o w o - k a t o l i c k i e g o t o t a l i z m u " ( M i ł o s z 2 0 0 0 : 6 ) czy t e ż j a k o w y s i ł e k polskiej
reakcji, k t ó r y n i e w y m a g a większej uwagi ( z o b . S t ę p i e ń 1 9 7 6 : 1 0 ) .
P o t r z e c i e , gdy j u ż p o t r a k t u j e się r e l i g i j n o ś ć p o w a ż n i e , p r ó b u j e s i ę j ą zba­
g a t e l i z o w a ć i p r z e d s t a w i ć j a k o p r z y p a d k o w y kaprys d a n e g o a u t o r a . W przy­
padku B r z o z o w s k i e g o t w i e r d z o n o w i ę c , ż e m i m o n a w r ó c e n i a w j e g o ś w i a t o ­
poglądzie n i e d o k o n a ł o się „ z d e c y d o w a n e w y k r o c z e n i e p o z a a n t r o p o c e n t r y c z n y h o r y z o n t «filozofii p r a c y » " ( W a l i c k i 1 9 7 7 : 3 9 3 ) . U s p o k a j a n o t e ż , ż e r o z w a ­
ż a n i a B r z o z o w s k i e g o o religii d o t y c z ą c o najwyżej j e j „ k u l t u r o w e j w a r t o ś c i " ,
gdyż żywa w i a r a b y ł a B r z o z o w s k i e m u n i e d o s t ę p n a ( M a c k i e w i c z 1 9 8 3 : 1 2 5 ) :
KONIEC
WAKACJI
2007
83
Brzozowski zdawat sobie w peini sprawę, że religia katolicka była dlań
przede wszystkim argumentem intelektualnym, a nie wiarą. Odczuwał
to boleśnie jako brak, sztuczność swej postawy, pragnął uwierzyć i [...]
przeżywał głęboko własną niemoc.
(Werner 1974: 2 2 1 - 2 5 5 )
Kiedy wreszcie
brano serio jego katolicyzm,
próbowano
przedstawić go jako przedstawiciela katolickiego moderni­
zmu, niemieszczącego się w sztywnych r a m a c h Kościoła:
„Katolicyzm Brzozowskiego [był] równie daleki od jakiej­
kolwiek ortodoksji, co poprzednie etapy j e g o myśli" ( W e r n e r 1 9 7 4 : 2 5 4 ;
S o w a 1 9 7 6 : 1 8 9 - 1 9 0 ; ślady t a k i e g o o d c z y t a n i a m o ż e m y z n a l e ź ć u M i ł o s z a
2 0 0 0 : 6 - 1 0 ) . Z a d z i w i a j ą c e j e s t , ż e k o m e n t a t o r z y z zasady n i e czynili nic,
żeby uzgodnić ich zgrane zapewnienia z m i ł o ś c i ą Brzozowskiego
do Newmana, jawnie wszak antymodernistycznego autora.
N a j w a ż n i e j s z y w y ł o m w t e g o typu i n t e r p r e t a c j a c h s t a n o ­
w i ł y Rodowody niepokornych.
Bohdan
Cywiński
wychodził
j e d n a k z z u p e ł n i e i n n y c h pozycji n i ż c y t o w a n i krytycy.
Był on r e p r e z e n t a n t e m i n t e l i g e n c j i k a t o l i c k i e j , a n i e la­
ickiej, co pozwoliło mu zinterpretować ich dziedzictwo
w s p o s ó b tyleż wierny, co bardziej radykalny, b e z p o s t s t a l i n o w s k i e g o r e t u s z u . W k o n s e k w e n c j i j e g o książka
o k a z a ł a s i ę p o l i t y c z n y m d y n a m i t e m , k t ó r y zbliżył le­
wicę do jej zapoznanego chrześcijańskiego dziedzictwa
(Lipski 1 9 8 8 : 6 9 ) . B y ł a t o j e d n a k p r ó b a o d o s o b n i o n a
i, z k i l k o m a wyjątkami, n i e z n a l a z ł a p o w a ż n y c h n a ś l a d o w ­
ców (Gawin 2 0 0 5 ) . Nie wywarła też trwałego wpływu zmiana przez nią zapoczątkowana okazała się zdumiewają­
c o k r ó t k o t r w a ł a . P o r o k u 1 9 8 9 l e w i c a l a i c k a n a p o w r ó t się
zdechrystianizowała i porzuciła dopiero co przyswojone
radykalne d z i e d z i c t w o , z a j m u j ą c s i ę k o n s t r u k c j ą p o l i t y c z ­
n y c h k o m p r o m i s ó w . S p a d k o b i e r c y n i e p o k o r n y c h stali się
politycznymi bonzami, gardzącymi c i e m n ą masą, dawne
d ą ż e n i e do prawdy zastąpili d o r a ź n y m k a c a p s t w e m . W tej
sytuacji w y b i t n e p r a c e M e n c w e l a , W a l i c k i e g o i i n n y c h
FRONDA
43
w
ostatecznym
rachunku
zaczęły
legitymizować
nową
technologię władzy uprawianą przez postkomunistów. J e ­
śli d a w n y c h m i s t r z ó w k t o ś wydobywał z l a m u s a , t o p o t o ,
b y przy ich p o m o c y u s p r a w i e d l i w i ć „wybór p r z y s z ł o ś c i " ,
tę zdumiewającą o d m i a n ę futuryzmu.
II p e n s i e r o d e b i l e
Gdy ideologia niepokornych uległa ostatecznej dezintegra­
cji, a ich tradycja z o s t a ł a c a ł k o w i c i e z e r w a n a , i d e o w ą p u s t k ę
p o lewej s t r o n i e z a c z ę ł y w y p e ł n i a ć h a s ł a n o w e j , z a c h o d n i e j lewi­
cy. W k o n s e k w e n c j i d e k a d e n t y z m i h e d o n i z m c h ł o p c ó w z p o k o l e n i a '68
wziął górę n a d tragedią i p o w a g ą d a w n y c h radykałów. W t y m d u c h u z o ­
s t a ł a z i n t e r p r e t o w a n a r ó w n i e ż p r z e s z ł o ś ć p o l s k i e j lewicy: J e j p r a w d z i w y m i
t w ó r c a m i okazali się j u ż n i e n i e p o k o r n i , l e c z l i b e r a ł o w i e i p r z e ś m i e w c y s p o d
znaku B o y a . Taki z a b i e g udał się t y m ł a t w i e j , że - w p r z e c i w i e ń s t w i e do dzieł
B r z o z o w s k i e g o - Słówka d r u k o w a n o n a w e t w n a j g o r s z y c h c z a s a c h s t a l i n i z m u ,
a s a m a u t o r d o b r z e zapisał s i ę j a k o s o w i e c k i w y k ł a d o w c a w e L w o w i e . D l a
spadkobiercy niepokornych, Czesława Miłosza, taka intelektualna ewolucja
była n i e do z a a k c e p t o w a n i a i w p r o s t „ ś w i a d c z y ł a o d e g r e n g o l a d z i e " :
Zamiast powierzchownych choćby zainteresowań filozofią przychodził
kult lekkości i dowcipu. [...] Kiedy czytało się Boya, dokuczała jakaś
trudno uchwytna fikcyjność tych burz w szklance wody, tych drwin
z seksualnych kompleksów księży czy staroświeckich profesorów
w sztywnych kołnierzykach.
(Miłosz 2 0 0 0 : 1 7 5 - 1 7 6 )
M a m y t u d o c z y n i e n i a z z a s a d n i c z y m novum: o t o b o w i e m r u c h z g o ł a n i e r e w o lucyjny - „ b e z w z g l ę d n i e i n d y w i d u a l i s t y c z n y " - przywdział l e w i c o w ą m a s k ę .
K a c a p i z m przybrał p o w a ż n ą p o z ę K a t o n a . B y ł a t o z a i s t e z d u m i e w a j ą c a prze­
miana:
Subkultury dekadenckie, przyjmujące degenerację za wartość i normę
zachowania, są stare jak świat, nigdy jednak nie kryły się pod maską sił
KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
35
postępu społecznego. Odwieczną cechą dekadencji jest indywidualizm
i brak świadomości społecznej.
(Tyrmand 1 9 9 1 : 65)
L e o p o l d Tyrmand, s a m p r z e c i e ż z a w o ł a n y bon-vivant, n i e m ó g ł p o j ą ć , j a k dekadenci
połączyli zbiorową kopulację i dziecinny brak odpowiedzialności w sto­
sunku do swojego życia z rewolucją, marksizmem, radykalizmem, lewicowością, likwidacją nędzy, szerzeniem i pogłębianiem kultury mas.
(s. 62)
Doprawdy, w y m a g a ł o n i e s a m o w i t e j ekwilibrystyki, b y o d n a l e ź ć r e w o l u c y j n ą
t r e ś ć w - j a k by n i e b y ł o - d o ś ć tradycyjnej, by n i e r z e c : n a t u r a l n e j , c z y n n o ś c i
spółkowania.
M i m o tego w i e k o p o m n e g o osiągnięcia, w latach 9 0 . krajobraz po lewej
s t r o n i e p r z e d s t a w i a ł się w c a l e n i e w e s o ł o : n i e p o k o r n i z w y b i t y m i z ę b a m i n a
s ł u ż b i e p o s t k o m u n i s t ó w , p r a g m a t y c z n e elity o k r ą g ł o s t o ł o w e m i e n i ą c e się,
z n i e z n a n y c h przyczyn, l e w i c o w y m i , w r e s z c i e ż a ł o ś n i i m p o r t e r z y z a c h o d n i c h
n o w i n e k sprzed p ó ł w i e c z a , k t ó r z y n i e potrafią z a p r o p o n o w a ć w i e l e w i ę c e j
prócz sienkiewiczowskiej „rui" i „porubstwa". Do tego j e s z c z e dokuczliwa
p a m i ę ć b ł ę d ó w i w y p a c z e ń s t a l i n i z m u . I r z e c z n a j g o r s z a : b r a k klasy, w i m i e ­
niu k t ó r e j m o ż n a b y p r z e m a w i a ć . M a s y r o b o t n i c z o - c h ł o p s k i e , k t ó r e d o tej
pory l e w i c a tradycyjnie o b s t a w i a ł a , z o s t a ł y w m i ę d z y c z a s i e s k u t e c z n i e za­
g o s p o d a r o w a n e p r z e z o j c a Rydzyka i e k i p ę p r a w i c o w y c h f u n d a m e n t a l i s t ó w .
Tak d o t k l i w e j wyrwy w l e w i c o w e j b a z i e n i e m o g ł a z a s t ą p i ć n a w e t n a j s z e r s z a
koalicja f e m i n i s t y c z n o - p e d e r a s t y c z n a . W o w y c h c i e m n y c h c z a s a c h być lewi­
c o w c e m m u s i a ł o być d o p r a w d y t r a u m a t y c z n y m d o ś w i a d c z e n i e m . Z r e s z t ą ,
czy w o g ó l e m o ż n a b y ł o n i m b y ć ? C z y s p o n s o r o w a n ą p r z e z a m e r y k a ń s k i e
fundacje
grupkę
zblazowanych
anty-antysemitów,
k t ó r z y za
telos
dziejów
uznali a b o r c j ę i s t o s u n e k analny, w j a k i m k o l w i e k s e n s i e m o ż n a o k r e ś l i ć j a k o
lewicową?
T o ż s a m o ś ć l e w i c o w a b y ł a z a t e m d o t k l i w i e s p ę k a n a , r o z b i t a - wydawa­
ł o się, ż e n i c n i e „ z s z y j e " j e j n i e s p ó j n y c h f r a g m e n t ó w . N a w e t j e j n a j ś w i e t ­
niejszy przedstawiciel," L e s z e k K o ł a k o w s k i , p o g r z e b a ł j ą n a ł a m a c h „ G a z e t y
86
FRONDA
43
W y b o r c z e j " ( K o ł a k o w s k i 1 9 9 9 [ 1 9 9 1 ] : 3 2 1 - 3 2 7 ) . T o p r a w i e tak, j a k b y kard.
Ratzinger ogłosił koniec katolicyzmu na łamach „L'Osservatore R o m a n o " .
Ale
fundamentalne
lewicowe
pragnienie,
pragnienie
znalezienia
się
w a w a n g a r d z i e dziejów, b y c i a po w ł a ś c i w e j s t r o n i e h i s t o r i i w c i ą ż t r w a ł o i n i c
nie potrafiło go zaspokoić. Szukano więc gorączkowo jakiegoś wzniosłego
o b i e k t u , j a k i e j ś Sprawy, j a k i e j ś i d e o l o g i i , k t ó r a p o z w o l i ł a b y w r e s z c i e z a p o ­
mnieć o ułomności i niezupełności dotychczasowych lewicowych projektów.
Przez c h w i l ę w y d a w a ł o się, ż e t a k i e z a s p o k o j e n i e d a w i z j a i n t e g r a c j i e u r o ­
p e j s k i e j . Ileż j e d n a k m o ż n a m ó w i ć o „ e u r o p e j s k i c h s t a n d a r d a c h " i „cywilizo­
w a n y m ś w i e c i e " ? L e w i c o w c y zanudzili t y m n a w e t s a m y c h s i e b i e . T a k a w i z j a
n a d ł u ż s z ą m e t ę o k a z a ł a się s t a n o w c z o zbyt p ł a s k a , zbyt m a ł o i n s p i r u j ą c a .
L e w i c o w e p r a g n i e n i e w i e l o k r o t n i e j ą p r z e k r a c z a ł o . P o z a t y m U E n i e dyspo­
n o w a ł a e d u k a c y j n y m i k o l b a m i m a u z e r ó w . N a w e t n i e z a n o s i ł o s i ę n a porząd­
n ą e u r o p e j s k ą a r m i ę . N i e , t o n i e m o g ł o być t o .
Rozwiązanie
w ł a ś n i e w t e d y n a dogorywającą s c e n ę , n a t ę i n t e l e k t u a l n ą p u s t y n i ę
w k r o c z y ł Slavoj Z i ż e k . W g ł o s z o n e j p r z e z n i e g o i d e o l o g i i n a r e s z ­
cie pożądanie postępowca znalazło spełnienie. Nareszcie ogarnęła
go fala L a c a n o w s k i e j jouissance, o w e j rozkoszy, k t ó r a p o z w o l i ł a p r z e z c h w i l ę
zapomnieć mu o własnym ideologicznym braku i nadać sobie pozór j e d n o ś c i
i a u t o n o m i i . A l e w każdą r o z k o s z w p i s a n e j e s t r o z c z a r o w a n i e .
Teoria Ziżka z o s t a ł a t a k szybko przyjęta, gdyż p r o g r e s i ś c i j u ż w c z e ś n i e j byli
j e j wyznawcami. J u ż w c z e ś n i e j b o w i e m a k c e p t o w a l i p o s z c z e g ó l n e j e j e l e m e n t y ,
k t ó r e s ł o w e ń s k i filozof j e d y n i e wyartykułował w j e d n e j , spójnej wizji.
J e j n i e o d p a r t y p o w a b zasadzał się n a d w ó c h k r o k a c h , k t ó r e n a p o z i o m i e
retorycznym przywracały lewicy dziedzictwo niepokornych: prawdę i moral­
n o ś ć . „ N a p o z i o m i e r e t o r y c z n y m " , gdyż k a ż d a w y p o w i e d ź a u t o r a z a w i e r a
w s o b i e „ c o ś w i ę c e j " , c o ś , c o j e d n o c z e ś n i e s t a w i a j ą s a m ą p o d z n a k i e m zapy­
tania. Z i ż e k w t y m s a m y m m o m e n c i e m ó w i p i nie-p.
J e g o doktryna, p o p i e r w s z e , p o z o r n i e p o z w o l i ł a wyjść z a g u b i o n e m u le­
w i c o w c o w i p o z a j a ł o w y p o s t m o d e r n i s t y c z n y r e l a t y w i z m . I n n y m i słowy, d a ł a
mu nadzieję przestania bycia kacapem, co - j a k widać - wciąż j e s t nie do
przecenienia. To obietnica porównywalna z obietnicą Kojeve'a, pochyloKONIEC
WAKACJI
2007
87
n e g o n a d Fenomenologią ducha - tyle że o d p o w i e d n i o w i ę k s z a , bo H e g e l łą­
czy się u Ż i ż k a z L e n i n e m , F o u c a u l t e m , A l t h u s s e r e m i p r z e d e w s z y s t k i m
- L a c a n e m . I d e e t e g o o s t a t n i e g o s p r z e d a w a n e są w s z c z e g ó l n i e z g r a b n y m
o p a k o w a n i u : j a k o „ p r z e d ł u ż e n i e t o c z ą c e j s i ę o d d a w n a o ś w i e c e n i o w e j walki
o rozum" (Żiżek 2 0 0 1 : 1 0 1 ) . Czytelnik m o ż e mieć zatem poczucie, że o t o
n a każdej s t r o n i e a u t o r dzieli się z n i m n a j ś w i e ż s z y m i p r o d u k t a m i W i e k u
Świateł.
Szkopuł polega j e d n a k na tym, że z „oświeceniowym f u n d a m e n t a l i z m e m "
dawnych radykałów nie ma to nic wspólnego. O s t a t e c z n ą instancją j e s t tu­
taj n i e R o z u m , l e c z R o z k o s z , k t ó r a n i e p o d l e g a s ą d o w i R o z u m u , l e c z s a m a
g o sądzi. C z y m j e d n a k o n a w ł a ś c i w i e j e s t - t o zdradzić m o ż e j e d y n i e L a c a n .
Takie m e t a f i z y c z n e z a ł o ż e n i e , a r b i t r a l n e , p o d a n e d o wiary, n i e p o k o r n e g o tyl­
k o b y r o z w ś c i e c z y ł o - m o ż e m y się j e d y n i e d o m y ś l a ć , j a k p o t r a k t o w a ł b y j e
Krzywicki. Z a p e w n e przy t a k i m s t ę ż e n i u b e z c z e l n o ś c i i g ł u p o t y n e r w y z u p e ł ­
n i e b y m u puściły; n i e o b e s z ł o b y się b e z s ą d o w e g o p o z w u z ł o ż o n e g o p r z e z
j a k i e g o ś u r a ż o n e g o r e d a k t o r a . Tak czy i n a c z e j , Z i ż k o w i u d a ł o się p r z e k o n a ć
p o l s k i e g o l e w i c o w c a , ż e dzięki L a c a n o w i m o ż e c h ł e p t a ć w p r o s t z e z d r o j u
Prawdy. J e s t t o j e d n a k o tyle przykre, ż e n i e b o r a k g o t ó w uwierzyć, ż e stał się
w c i e l e n i e m R o z u m u , p o d c z a s gdy j e s t k a c a p e m i t o t y m b a r d z i e j r a d y k a l n y m ,
że n a w e t o t y m n i e w i e .
Sypiając z Osamą
o
drugie,
a u t o r Przekleństwa fantazji
przywrócił
progresistom
patos
zaangażowania m o r a l n e g o i dał o b i e t n i c ę z e r w a n i a z n u ż ą c y m prag­
m a t y z m e m - w r e s z c i e k o ń c z y się e r a b e z d u s z n e j t e c h n o k r a c j i , a nad­
chodzi e r a polityki opartej n a prawdziwych w a r t o ś c i a c h . Przyznajmy, ż e m i m o
wszystko t r u d n o b y ł o t r a k t o w a ć rozrywanie c i a ł a d z i e c k a „ m e t o d ą vacuum" j a k o
wartość szczególnie pociągającą, za k t ó r ą m o ż n a by u m r z e ć . Tu u m i e r a ł o jedy­
nie dziecko, a l e w i c o w i e c p o t r z e b o w a ł c z e g o ś bardziej p o b u d z a j ą c e g o .
J e g o największy p r o b l e m p o l e g a ł n a t y m , ż e d o t ą d n i e potrafił z n a l e ź ć
własnego miejsca. W wojnie kulturowej, która ustrukturyzowała współczes­
n ą s c e n ę polityczną, karty rozdawali l i b e r a ł o w i e ( „ w o l n o ś ć - d e m o k r a c j a - k a p i t a l i z m " ) i k o n s e r w a t y ś c i ( „ f u n d a m e n t a l i z m - t e r r o r y z m - t o t a l i t a r y z m " ) . Od
c z e g ó ż był j e d n a k Żiżelc? O t o z a g u b i o n e m u l e w a k o w i p o d a ł n a t a c y p o l i t y c z gg
FRONDA
43
n y projekt, k t ó r e g o s a m a n a z w a b r z m i j u ż n ę c ą c o : „ r a d y k a l n o - e m a n c y p a c y j n ą
(komunistyczną) politykę prawdy".
Liberalizm, k t ó r y o s k a r ż a k o n s e r w a t y s t ó w o religijny f u n d a m e n t a l i z m , j e s t
z t e g o p u n k t u w i d z e n i a j e d y n i e o b j a w e m c y n i c z n e j , a w i ę c bardziej z a a w a n s o ­
wanej formy ideologii, k t ó r a n i e z a d o w o l o n y lud ma u t r z y m a ć w k a r b a c h :
We współczesnych demokratycznych lub totalitarnych społeczeństwach
ów cyniczny dystans, śmiech, ironia są, by tak rzec, częścią gry.
Model wiedzy cynicznej pojmuje uczciwość, prawość jako najwyższą
formę nieuczciwości, moralność jako najwyższą formę rozwiązłości,
prawdę jako najbardziej skuteczną formę kłamstwa.
(Źiźek 2 0 0 1 : 4 2 )
Z kolei k o n s e r w a t y z m , k t ó r y u p a t r u j e s p r a w c y w s z e l k i e g o z ł a w z e p s u t y c h
l i b e r a ł a c h , j a w i się j a k o r ó w n i e i d e o l o g i c z n y - w t y m j e d n a k wypadku b ł ą d n i e
p o l e g a n a zbyt ś w i a d o m y m c y n i z m i e , l e c z n a n i e d o ś ć ś w i a d o m y m religianc t w i e . K o n s e r w a t y ś c i n i e d o s t r z e g a j ą p r a w d z i w e j przyczyny u c i s k u m a s - n i e
j e s t nią b o w i e m upadek moralności i libertynizm, lecz kapitalizm:
Wszystko, co ma miejsce w dzisiejszym społeczeństwie to dynamika
postnowoczesnej globalizacji oraz reakcje i opór wobec niej.
(Żiźek 2 0 0 7 b )
W tej t e z i e Z i ż e k ż e g n a się z d a w n y m p r o j e k t e m s o c j a l i z m u , s f o r m u ł o w a n y m
we Wzniosłym obiekcie, k t ó r y p o l e g a ł na a r t y k u ł o w a n i u w s z y s t k i c h i d e o l o g i c z ­
nych walk, n a g ł o s z e n i u a n t a g o n i z m u p o w s z e c h n e g o . Tutaj Ż i ż e k p o w r a c a d o
swojego „wypartego" mistrza, Althussera, który głosił za M a r k s e m pierwotn o ś ć konfliktu k l a s o w e g o .
Dla Żiżka przeciwstawienie konserwatyzm-liberalizm jest fundamentalnie
fałszywe i j e d y n i e z a c i e m n i a p o d s t a w o w e l i n i e p o d z i a ł u . Co c i e k a w e , w w o j ­
n i e k u l t u r o w e j w y s t ę p u j e p r z e c i w k o l i b e r a l n y m e l i t o m , a s y m p a t y z u j e z lu­
d e m , k t ó r e g o j e d y n ą - w y b a c z a l n ą - p r z e w i n ą j e s t , że n i e r o z u m i e sytuacji,
w j a k i e j się znalazł. N a w e t w n i e d o r z e c z n y m „ i s l a m o f a s z y z m i e " f i l o z o f d o ­
s t r z e g a „postępowy, ' a n t y i m p e r i a l n y p o t e n c j a ł " . O, n a r e s z c i e - m y ś l i j e g o
KONIEC WAKACJI
2007
89
c z y t e l n i k - j e s t e ś m y po s t r o n i e ludu, my, prawi i m o r a l n i ! Na p o h y b e l b o n ­
z o m ! J e ś l i O s a m a z n a m i , k t ó ż p r z e c i w n a m ? ( W w a r u n k a c h p o l s k i c h , tous
proportions gardees, m i e j s c e O s a m y z a j m u j e o j c i e c Rydzyk.)
Poczytaj mi, Mao
A l e n a tym, o c z y w i ś c i e , Ż i ż e k n i e kończy. N i e m o ż e o n p o p r o s t u
p o p r z e s t a ć n a p r z y z n a n i u m o r a l n e j racji k o n s e r w a t y s t o m , a t e ­
oretycznej - liberałom. W t e d y byłby zaledwie chrześcijańskim
d e m o k r a t ą . A gdzie l e w i c o w o ś ć ? A n o , w w e z w a n i u do r e w o l u c j i . Z analizy
s p r z e c z n o ś c i g l o b a l n e g o k a p i t a l i z m u f i l o z o f wyciąga b a r d z o p r a k t y c z n e w n i o ­
ski, k t ó r e w i o d ą g o d o r e h a b i l i t a c j i tradycji t o t a l i t a r n e j , n i e s ł u s z n i e , j a k się
okazuje, wypartej przez p o s t ę p o w c ó w .
Czytając Logiąues des mondes A l a i n a B a d i o u , Ż i ż e k p o w r a c a do s p r a w d z o ­
nych p o m y s ł ó w M a r l e a u - P o n t y ' e g o , przy c z y m g ł ó w n y w y s i ł e k p o l e g a n a t y m ,
by w r ó w n a n i u „ h u m a n i z m " i „ t e r r o r " , p r z e d s t a w i ć „ t e r r o r " j a k o b a r d z i e j p o ­
zytywny z d w ó c h c z ł o n ó w . Ż i ż e k b i e r z e się w i ę c za o d ś w i e ż a n i e m y ś l i tych,
k t ó r z y o d n i e ś l i n a j w i ę k s z e s u k c e s y n a t y m p o l u : M a o , Iljicza i , r z e c z j a s n a ,
L a c a n a . S t ą d m i s j a lewicy n i e m o ż e s p r o w a d z a ć s i ę d o tzw. „polityki m i n i m a l ­
nych r ó ż n i c " , t j . d r o b n y c h r e f o r m s y s t e m u k a p i t a l i s t y c z n e g o , p o z o r n i e n a w e t
w z m a c n i a j ą c y c h go, k t ó r e o s t a t e c z n i e j e d n a k d o p r o w a d z ą d o j e g o upadku
(podobnie jak pierestrojka doprowadziła do upadku k o m u n i z m u ) . Lewica
m u s i m i e ć n a tyle odwagi, b y n i e c o f n ą ć się p r z e d k r o k a m i bardziej zdecy­
dowanymi, krokami na miarę Wielkiego Skoku i Rewolucji Październikowej.
W skrócie, polityka małych różnic m u s i być u z u p e ł n i o n a polityką terroru.
Ostatecznym celem lewicowego projektu jest „brutalne" zrealizowanie
„ b e z w z g l ę d n i e e g a l i t a r n y c h zasad s p r a w i e d l i w o ś c i " , n i e zważając n a „ s k o m ­
plikowane okoliczności" i „obiektywne ograniczenia", które r z e k o m o stoją
t e m u n a p r z e s z k o d z i e . C i , k t ó r z y n i e p o d p o r z ą d k o w a l i b y się z a r z ą d z e n i o m
w ł a d z y r e w o l u c y j n e j , „podlegaliby s u r o w e j k a r z e " . W y m a g a ł o b y t o t a k ż e
dotkliwego
ograniczenia
dotychczasowych
liberalnych
„wolności"
i wprowadzenia odpowiedniego technologicznego nadzoru nad poten­
cjalnymi wywrotowcami.
90
FRONDA
43
Sukces rewolucji nie byłby j e d n a k możliwy - przytomnie zauważa Ż i ż e k bez poparcia mas, które powinny postrzegać cele rewolucji jako cele własne.
W związku z t y m , s z c z e g ó l n ą n a d z i e j ę w i ą ż e z t a j n y m i i n f o r m a t o r a m i , k t ó r z y
b ę d ą d o n o s i ć w ł a d z y o w y k r o c z e n i a c h . Taka w i z j a n i e m u s i być w c a l e d a l e k a
o d u r z e c z y w i s t n i e n i a , twierdzi, w i ę c e j - j e s t t o j e d y n a s z a n s a o b r o n y l u d z k o ­
ści przed n a d c h o d z ą c ą e k o l o g i c z n ą k a t a s t r o f ą ( Ż i ź e k 2 0 0 7 b ) .
Polski k o n s u m e n t t a k i e g o p o l i t y c z n e g o p r o j e k t u m u s i m i e ć n i e z ł ą frajdę.
O t o m o ż e m e n t a l n i e flekować c y n i c z n y c h b o n z ó w , ale n a w e t n i e zauważa, j a k
s a m staje się j e d n y m z n i c h . J e s t przekonany, ż e m a z a s o b ą p o p a r c i e m a s , ż e
s t o i po s t r o n i e prawdy i s p r a w i e d l i w o ś c i , ale n i e d o s t r z e g a , że j u ż w m y ś l a c h
wymachuje nahajką na czele urzędu bezpieczeństwa, wprowadza drastyczne
o g r a n i c z e n i a „ w o l n o ś c i " i b r u t a l n i e z w a l c z a opór.
C h o ć a u t o r Wzniosłego obiektu j e s t z d e c y d o w a n y m p r z e c i w n i k i e m „ r e w o l u ­
cji b e z r e w o l u c j i " ( t j . o m l e t u b e z r o z b i t y c h j a j ) , t o j e d n o c z e ś n i e w y z n a j e k u l t
„rozumu bez r o z u m u " i „moralności bez moralności". Rozpoczął od moralno­
ści tylko p o t o , b y j e j zaprzeczyć. G ł o s i ł p o c h w a ł ę a n t a g o n i z m ó w , b y s k o ń c z y ć
n a p o c h w a l e z a m o r d y z m u . S t a n ą ł p o s t r o n i e u c i s k a n e g o ludu, b y p r o j e k t o w a ć
u c i s k t y m bardziej efektywny. J e g o e t y c z n a p r o p o z y c j a t o a b s o l u t n e p r z e c i ­
w i e ń s t w o „ r e w o l u c j i m o r a l n e j " - n i e p o k o r n y c h n a p e ł n i ł a b y n i e o p i s a n ą grozą.
W imię oświecenia niszczy s a m o oświecenie, a w i m i ę moralności niszczy
s a m ą m o r a l n o ś ć . Pozbywając się m i r a ż y o ś w i e c e n i o w e g o i r o m a n t y c z n e g o
f u n d a m e n t a l i z m u , r z u c a się w o b j ę c i a f u n d a m e n t a l i z m u t o t a l i t a r n e g o .
Ostatnie słowo. A ma je Źiźek.
zięki Ż i ż k o w i , p o l s k i l e w i c o w i e c p o s k l e j a ł s w o j ą r o z b i t ą d u s z ę czy, j a k s t w i e r d z i ł b y k t o ś bardziej b e z p o ś r e d n i , z a ł a t a ł s w o j ą utra­
coną cnotę. Wreszcie j e g o t o ż s a m o ś ć stała się spójna, przepastna
i g ł ę b o k a . Teraz m o ż e być j u ż k a ż d y m : t e r r o r y s t ą i w e s o ł k i e m , r a c j o n a l i s t ą
i a n t y - o ś w i e c e n i o w c e m , z w o l e n n i k i e m L e n i n a i R a d i a Maryja, h e d o n i s t ą
i moralizatorem, islamofaszystą i ekologiem.
Ta operacja ma jeszcze tę ważną zaletę, że nie wymaga żadnej wewnętrz­
nej
przemiany. J e s t z a b i e g i e m c z y s t o i n t e l e k t u a l n y m ,
rodzajem myślowej
gry. Z rewolucyjnych p r z e s ł a n e k n i e wypływają dla ż i i k o w c ó w ż a d n e k o n s e ­
kwencje, prócz obowiązku zgłębiania myśli Mistrza. Do ostatecznej rozprawy
KONIEC
WAKACJI
2007
91
z k a p i t a l i z m e m w y s t a r c z y p r z y s w o j e n i e s o b i e j e g o t r z e c i e j w r o k u książki.
T y m c z a s e m n i e t r z e b a z n i c z e g o r e z y g n o w a ć - filozof t y l k o w z m a c n i a libid i n a l n ą - a b o r c y j n o - h o m o s e k s u a l n ą - e k o n o m i ę lewicy. P u s z c z a n a w e t o k o
d o pedofili: ot, krytykuje o d n i e c h c e n i a k o n s e r w a t y s t ó w , k t ó r z y u t r z y m u j ą ,
że „dzieci są n i e w i n n e " , a z drugiej strony, n a w o ł u j ą „ d o s p r a w o w a n i a n a d
nimi ścisłej kontroli i zwalczania seksualności dziecięcej" (Żiżek 2 0 0 1 : 1 9 5 ) .
Niestety, a u t o r n i e ujawnia, n a c z y m p o l e g a ł a b y t u m n i e j s p r z e c z n a p o s t a ­
wa „niekonserwatywna". W konsekwencji, lewicowcy m o g ą nadal spokojnie
uprawiać
„zbiorową kopulację i dziecinny brak odpowiedzialności w o b e c
w ł a s n e g o życia", t y m r a z e m j e d n a k c z u j ą c s i ę j a k R ó ż a ń s k i , o j c i e c Rydzyk
i Al-Zarkawi w j e d n e j o s o b i e .
W ten sposób Żiżek wzniósł lewicowość na wyższe piętro n i e ś w i a d o m o ­
ści, na k t ó r y m k a c a p i z m i b o n z o w n i c t w o k w i t n ą w j e s z c z e w i ę k s z y m s a m o ­
z a d o w o l e n i u . J e s t t o i d e o l o g i a s z c z e g ó l n i e p r z e w r o t n a , gdyż j e j w y z n a w c y s ą
p r z e k o n a n i , ż e j e s t d o k ł a d n i e o d w r o t n i e - ż e t o w ł a ś n i e o n i zwalczają b o n z ó w
i kacapów. M y ś l ą c , że są n a j b a r d z i e j m o r d e r c z y m i p r z e c i w n i k a m i g ł u p o t y i cy­
n i z m u , s a m i stają się t y m g ł u p s i i t y m bardziej c y n i c z n i . P s y c h o a n a l i z a , k t ó r ą
stosuje Żiżek, zamiast pacjenta uleczyć i zwiększyć j e g o s a m o ś w i a d o m o ś ć ,
s p o w o d o w a ł a , ż e l e w i c a n i e t y l k o z a p o z n a ł a przyczyny w ł a s n e j c h o r o b y , l e c z
także - że przestała nawet dostrzegać jej symptomy. Techniczny Lacanowski
dyskurs j e d y n i e u n i e m o ż l i w i a p o s t a w i e n i e prawdziwej d i a g n o z y i d o s t a r c z a
n i e s k o ń c z o n e g o ciągu r a c j o n a l i z a c j i . P a c j e n t u m i e r a , m y ś l ą c , ż e w ł a ś n i e wy­
zdrowiał.
W k o n s e k w e n c j i i d e o l o g i a Ż i ż k a s t a j e się j e d y n i e n i e a r t y k u ł o w a n y m w e ­
z w a n i e m d o czynu, p u s t y m g e s t e m , k t ó r y w s k a z u j e s a m s i e b i e . N i e m o ż e b y ć
zresztą i n a c z e j , s k o r o f i l o z o f u s u n ą ł p o d s t a w y p r a w d y i m o r a l n o ś c i : r o z u m ,
p a t r i o t y z m i c h r z e ś c i j a ń s t w o 3 . Z pasją d e m a s k u j ą c „ z ł u d z e n i a " r a c j o n a l i z m u ,
n a r o d u i religii, n i e d o s t r z e g ł , ż e b e z n i c h j e g o p r o j e k t n a z a w s z e b ę d z i e na­
znaczony „brakiem", a pragnienie lewicowca j u ż nigdy nie zostanie zrealizo­
wane. A co, jeśli Rzeczywiste jest czymś innym niż Lacanowskie Realne? Ech,
Slavoj, Slavoj, t r o s z c z y s z się o w i e l e , a p o t r z e b a m a ł o a l b o t y l k o j e d n o .
Ostatecznie lewicowa ideologia znosi s a m ą siebie, nie stoi za nią nic, oka­
zuje się „ n i e m o ż l i w a " , „ p u s t a " , „ w y b r a k o w a n a " , j e j j e d y n y m u z a s a d n i e n i e m
j e s t l e w i c o w e P r a g n i e n i e . C z y ż m o ż e m y s i ę dziwić, ż e s a m Ż i ż e k ( 2 0 0 7 a )
przyznaje w p r o s t ,
92
ż e "nie w i e r z y w ł a s n y m t e o r i o m ? O n j e s t r z e c z y w i s t y m
FRONDA
43
Master-Signifler.
„Ideologia służy jedynie sobie samej,
niczemu innemu poza
s o b ą n i e s ł u ż y - a t a k w ł a ś n i e b r z m i L a c a n o w s k a d e f i n i c j a jouissance"
2001:
(Żiżek
1 0 7 ) . T o najważniejsza prawda, j a k ą m a n a m d o przekazania filozof
o w s p ó ł c z e s n e j lewicy. N a l e ż y j e d n a k p a m i ę t a ć , ż e n a w e t , gdy m ó w i p r a w d ę ,
t o w c i ą ż k ł a m i e - j a k Każdy, k t ó r y n i e s i e Ś w i a t ł o .
MICHAŁ ŁUCZEWSKI
PRZYPISY
1
Pomijam tutaj skomplikowaną sprawę analizy przestania dzielą literackiego; Andrzej Mencwel
2
W sprawie często mistyfikowanej kampanii antysienkiewiczowskiej zob. Andrzej Mencwel ( 1 9 7 6 :
3
Podczas gdy Żiżek dla patriotyzmu nie ma żadnej sympatii (Żiżek 1 9 9 3 ) , to dla swoich celów
( 1 9 7 6 : 4 8 - 8 3 ) na przykład doszukuje się w Pod ciężarem Boga wątków konserwatywnych.
173-225).
próbuje wykorzystać dziedzictwo chrześcijańskie (Żiźek 2 0 0 0 , 2 0 0 6 ) , a nawet nauczanie Jana
Pawia II (Żiżek 2 0 0 5 ) , przekonując lewicowców, że wciąż należy o chrześcijaństwo walczyć.
Nie trzeba jednak dodawać, że w jego wydaniu religia zostaje obrócona we własną karykatu­
rę: Jezus Chrystus staje się głoszącym nienawiść klasową transgresistą-rewolucjonistą, który
zrywa cięciem miecza z ograniczeniami tu i teraz. Ta strategia sprawia, że Żiżek, mimo swych
najlepszych intencji, od chrześcijaństwa tym bardziej się oddala. Jego własna retoryka oddziela
go od tego, czego powrót głosi.
BIBLIOGRAFIA
Abramowski Edward, 1986, Rzeczpospolita przyjaciół. Wybór pism społecznych i politycznych, Warszawa:
PAX.
Borzym Stanisław, 1984, Bergson a przemiany światopoglądowe w Polsce, Warszawa: Ossolineum.
Brzozowski Stanisław, 1914, Widma moich współczesnych, Lwów.
KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
<JJ
Brzozowski Stanisław, 1 9 1 5 , Wstęp, w: John H. Newman, Przyświadczenie wiary. Wybór pism, Lwów.
Brzozowski Stanisław, 1 9 7 0 , Listy, 1.1 i II, Kraków: Wydawnictwo Literackie
Brzozowski Stanisław, 1 9 7 3 , My młodzi, w: Programy i dyskusje literackie epoki Młodej Polski, Warszawa:
Biblioteka Narodowa.
Brzozowski Stanisław, 2 0 0 0 , Pamiętnik, Warszawa: Czytelnik
Brzozowski Stanisław, 1 9 9 5 , Krytyka socjologii, w: Sto lat socjologii polskiej, Warszawa: PWN
Cywiński Bohdan, 1996, Rodowody niepokornych, Warszawa: Świat Książki.
Dziamski Seweryn, 1979, Z dziejów myśli marksistowskiej w Polsce, Poznań: PWN.
Gawin Magdalena, 2 0 0 3 , Rasa i nowoczesność. Historia polskiego ruchu eugenicznego, Warszawa: Wydaw­
nictwo Neriton - IH PAN
Gawin Dariusz, 2 0 0 5 , Polska - Wieczny romans, Kraków: OMP
Gellner Ernest, 1997, Postmodernizm, rozum i religia, Warszawa: PIW.
Kalbarczyk Damian, 1986, Przedmowa, w: Edward Abramowski. Rzeczpospolita przyjaciół. Wybór pism
społecznych i politycznych, Warszawa: PAX.
Kelles-Krauz Kazimierz, 1989, Naród i historia. Wybór pism, Warszawa: PIW.
Kołakowski Leszek, 1 9 8 9 , Pochwała niekonsekwencji. Pisma rozproszone z lat 1955-1968, t. I-III, Lon­
dyn: Puls.
Kołakowski Leszek, 1 9 9 9 , Moje słuszne poglądy na wszystko, Kraków: Znak.
Kowalik Tadeusz, 1965, Krzywicki. Wybór pism, Warszawa: Wiedza Powszechna.
Krzywicki Ludwik, 1 9 7 8 , Wybór pism, Warszawa: PWN.
Krzywicki Ludwik, 1 9 8 6 , Człowiek i społeczeństwo. Wybór pism, Warszawa: Ki W.
Kwiek Marek, 1 9 9 8 , Filozofia-polityka-zmienianie świata (francuski heglizm: miedzy pracą tekstualną a pro­
pagandą polityczną), w: Tadeusz Buksiński (red.), Idee filozoficzne w polityce, Poznań: IF UAM.
Limanowski Bolesław, 1989, Socjalizm jako konieczny objaw dziejowego rozwoju. Wybór pism, Warszawa:
KiW.
Lipski Jan Józef, 1 9 8 8 , Komitet Obrony Robotników. KOR. Komitet Samoobrony Społecznej, Gliwice: Wy­
dawnictwo „Glos Śląsko-Dąbrowski".
Mackiewicz Witold, 1983, Brzozowski. Wybór pism, Warszawa: Wiedza Powszechna.
Marleau-Ponty Maurice, 1969, Humanism and Terror, Boston: Beacon Press.
Mencwel Andrzej, 1 9 7 6 , Stanisław Brzozowski. Kształtowanie myśli krytycznej, Warszawa: Czytelnik.
Mencwel Andrzej, 1997, Przedwiośnie czy potop. Studium postaw polskich w XX wieku, Warszawa: Czy­
telnik.
Miłosz Czesław, 2 0 0 0 , Człowiek wśród skorpionów. Studium o Stanisławie Brzozowskim, Kraków: Wy­
dawnictwo Literackie.
Nałkowski Wacław, 1951, Pisma społeczne. Wybór, Warszawa: PWN.
Okoń Władysław, 1 9 8 0 , Dawid. Wybór pism, Warszawa: Wiedza Powszechna.
Sowa Ewa, 1 9 7 6 , Pojecie pracy w pismach Brzozowskiego, Kraków: Wydawnictwo Literackie.
Piasecki Stanisław, 2 0 0 3 , Prosto z mostu. Wybór publicystyki literackiej, Kraków: Arcana.
Stępień Marian, 1 9 7 6 , Spór o spuściznę po Stanisławie Brzozowskim w latach 1918-1939, Kraków: Wy­
dawnictwo Literackie.
Strauss Leo, 1 9 9 1 , On Tyramy, New York: The Free Press.
Torańska Teresa, 1 9 8 9 , Oni, Warszawa: Agencja Omnipress.
Tyrmand Leopold, 1 9 9 1 , Zapiski dyletanta, Warszawa: Oficyna Wydawnicza „Most".
Walicki Andrzej, 1977, Stanisław Brzozowski - drogi myśli, Warszawa: PWN.
Werner Andrzej, 1 9 7 4 , w: Andrzej Walicki i Roman Zimand (red.), Wokół myśli Stanisława Brzozow­
skiego, Kraków: Wydawnictwo Literackie.
94
FRONDA 43
Wyka Marta, 1981, Brzozowski i jego powieści, Kraków: Wydawnictwo Literackie.
Zdziechowski Marian, 1 9 2 1 , Gloryfikacja pracy. Myśli z pism i o pismach Stanisława Brzozowskiego,
Kraków.
Żeromski Stefan, 1 9 8 8 , Pisma Polityczne, Londyn: Polonia.
Żiźek Slavoj, 1 9 9 3 , Tarrying with the Negatńe, Durham: Duke University Press.
Żiźek Slavoj, 2 0 0 0 , The Fragile Absolute, London: Verso.
Żiźek Slavoj, 2 0 0 1 , Wzniosły obiekt ideologii, Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Żiżek Slavoj, 2 0 0 5 , The Pope's Failures, In these Times, April 8.
Żiżek Slavoj, 2 0 0 6 , Kukła i karzeł. Perwersyjny rdzeń chrześcijaństwa, Wrocław: Branta.
Żiźek Slavoj, 2007a, Jeśli Boga nie ma, wszystko jest zakazane, „Europa. Tygodnik Idei", nr 144.
Żiżek Slavoj, 2007b, Badiou: Notes from an Ongoing Debatę, International Journal of Żiżek Studies, nr 2.
Żółkiewski Stefan, 1 9 5 1 , Wstęp, w: Wacław Nałkowski, Pisma społeczne. Wybór, Warszawa: PWN.
W świecie medialnych i znaczeniowych gier nic nie
może dziwić i wszystko znajduje jakieś uzasadnienie
- nawet to, że bojownik pierwszej linii frontu w a l k i
o „grupy wykluczenia" swoje zaangażowane społecz­
nie teksty pisze w mieszkaniu na luksusowym osiedlu,
strzeżonym całodobowo przez ochroniarzy, a w e z w a n i a
do poszanowania praw pracowniczych formułowane
są w miejscu, w którym, w imię rewolucji, pozostawać
trzeba niekiedy w ramach etatowych obowiązków do
czwartej nad ranem. Rewolucja jest jednak cool i luksu­
sowe mieszkania też są cool, a rewolucja plus luksuso­
we mieszkanie jest megacool i każdy by tak chciał.
Tryumfalny pochód
pompy ssąco-tłoczącej w instalacjach
użytkowych
PIOTR
CZERSKI
Jedną z najbardziej charakterystycznych cech każdej rozrastającej się i dążącej do
hegemonii grupy społecznej jest jej walka o asymilację i podbój „ideologiczny" tradycyjnych
intelektualistów; asymilacja i podbój są tym szybsze i bardziej skuteczne, im szybciej dana grupa
kształtuje
równolegle
własne
organiczne elementy
intelektualne.
Antonio Cramsci, Intelektualiści i organizowanie kultury. 1 9 3 0
Nikt nie ma chyba wątpliwości, że obserwacja Gramsciego, przeformułowana
n a s t ę p n i e w dyrektywę, w s k a z u j ą c ą l e w i c y d r o g ę e k s p a n s j i , o k a z a ł a s i ę t r a f n a
teoretycznie i skuteczna praktycznie. Na zachodzie Europy proces podboju
przez k u l t u r ę był r o z c i ą g n i ę t y w c z a s i e - my, m i e s z k a ń c y kraju t r z y m a n e g o
z a m o r d ę lewą r ę k ą p r z e z pół w i e k u b e z d o d a t k o w y c h zabiegów, m o ż e m y
96
FRONDA
43
o b s e r w o w a ć w o s t a t n i c h l a t a c h j e g o w e r s j ę s k o n d e n s o w a n ą ; s w o i s t y instant.
N a n a s z y c h o c z a c h d o k o n u j e się p r o c e s w y k u w a n i a „tradycyjnie l e w i c o w y c h
elit a k a d e m i c k i c h i a r t y s t y c z n y c h " , k t ó r e n a Z a c h o d z i e t w o r z y ł y s i ę n a prze­
strzeni pokoleń.
Ów pośpiech, z j a k i m dokonywany j e s t skok na język i kulturę, ułatwia
z n a c z ą c o d o s t r z e ż e n i e i a n a l i z ę w y k o r z y s t y w a n y c h m e c h a n i z m ó w - zaskaku­
j ą c y c h j e d n o c z e ś n i e b a n a l n o ś c i ą m e t o d y i s p e k t a k u l a r n o ś c i ą efektów. T o , c o
m ł o d a p o l s k a l e w i c a z w y k ł a o k r e ś l a ć m i a n e m „ p o s z e r z a n i a p r z e s t r z e n i dys­
kursu p u b l i c z n e g o " , s p r o w a d z a się b o w i e m d o k o n s e k w e n t n e g o s t o s o w a n i a
taktyki k r e o w a n i a zjawisk k u l t u r o w y c h m e t o d ą f a k t ó w d o k o n a n y c h : n i e m a l
każda i d e o l o g i c z n i e s ł u s z n a książka, p ł y t a c z y w y s t a w a o b r a z ó w o k r e ś l a n a
jest natychmiast m i a n e m „głośnej, kultowej" lub chociaż „kontrowersyjnej
i b u d z ą c e j e m o c j e " . P o s z c z e g ó l n e f e n o m e n y g r u p o w a n e są n a s t ę p n i e w prądy,
r o z p o z n a w a l n e n a r z ę d z i a m i k r y t y c z n y m i ; r o z p o z n a n i e p o l e g a zaś n a adap­
tacji t e r m i n ó w f u n k c j o n u j ą c y c h n a Z a c h o d z i e i z g r u b n y m u z a s a d n i e n i u ich
p r z y s t a w a l n o ś c i d o r o d z i m y c h zjawisk k u l t u r o w y c h - n a tej z a s a d z i e o b e c n i e ,
o ile się n i e m y l ę , w m ł o d e j l i t e r a t u r z e m a m y do c z y n i e n i a z tzw. m i n i m a l i z m e m . C z y m o n j e d n a k być m i a ł b y - n i e o r i e n t u j ę s i ę zbyt d o b r z e , m o j a
c i e r p l i w o ś ć w y c z e r p a ł a s i ę b o w i e m n a e t a p i e avant-popu, k t ó r e g o t r y u m f a l n y
p o c h ó d o g ł o s z o n o p r z e d d w o m a laty.
G ł o ś n e , kultowe i kontrowersyjne dzieła sztuki funkcjonują w ściśle okre­
ślonym celu - ich zadaniem j e s t zainicjowanie „publicznej debaty", polega­
j ą c e j na publikacji w k t ó r y m ś z o g ó l n o k r a j o w y c h d z i e n n i k ó w s z e r e g u t e k s ­
t ó w n a o k r e ś l o n y t e m a t . Teksty, z g o d n i e z r e g u ł a m i każdej dyskusji, p i s z ą
z a p r o s z e n i g o ś c i e , r e p r e z e n t u j ą c y r o z m a i t e o p c j e ś w i a t o p o g l ą d o w e - przy
c z y m r e p r e z e n t a n c i s z e r o k o r o z u m i a n e j opcji k o n s e r w a t y w n e j z w y k l e n i e
b a r d z o wiedzą, o co c h o d z i , a r e p r e z e n t a n c i lewicy, p o d k r e ś l i w s z y w kilku
z d a n i a c h ważny, g ł o ś n y i k u l t o w y c h a r a k t e r zjawiska, p o ś w i ę c a j ą r e s z t ę t e k s ­
tu na konsekwentne promowanie swoich przekonań, będące istotnym c e l e m
całej „ p u b l i c z n e j d e b a t y " .
N i e dalej j a k w m a r c u , n a ł a m a c h „Tygodnika P o w s z e c h n e g o " , c z a s o p i s ­
m a w a ż n e g o i z n a c z ą c e g o , m i m o s t o s u n k o w o n i s k i e g o n a k ł a d u , krytyk l i t e ­
racki I g o r S t o k f i s z e w s k i z a i n i c j o w a ł „ p u b l i c z n ą d e b a t ę " p o d h a s ł e m „ P o e z j a
a d e m o k r a c j a " - o k r e ś l a j ą c przy t y m w k o n k l u z j i s w o j e g o t e k s t u 1 r o l ę , j a k ą
powinna pełnić słuszna poezja: ma o n a m i a n o w i c i e poświęcać się bieżącej
K O N I E C WAKACJI
2007
97
refleksji s p o ł e c z n o - p o l i t y c z n e j i p o s z u k i w a ć „ k o n k r e t n e j t r e ś c i s p o ł e c z n e j " ,
angażując się w krytykę p o l i t y c z n e g o m o d e l u l i b e r a l n o - d e m o k r a t y c z n e g o .
O d p ó r S t o k f i s z e w s k i e m u dawał m . i n . M a r i a n S t a ł a , w s k a z u j ą c y n a z n a n e
b a r d z o d o b r z e , a fatalne w s k u t k a c h , przykłady p r ó b u p o l i t y c z n i e n i a litera­
tury - s ę k w tym, że w y p o w i e d ź m ł o d e g o k r y t y k a z o s t a ł a p r z e d r u k o w a n a
n p . w s i e c i o w y m w y d a n i u „Krytyki P o l i t y c z n e j " ( z w a n e j n i e k i e d y „ K r y t y k ą
Potyliczną") i na wpływowym, środowiskowym blog u „ k u m p l e " , n a t o m i a s t dalszy ciąg d e b a t y śledzili
już jedynie najbardziej zainteresowani. Tym s a m y m
cel z o s t a ł o s i ą g n i ę t y - p r o g r a m o w a k o n c e p c j a I g o r a
Stokfiszewskiego
stosunkowo
przedstawiona została jako
szerokiemu
rodzaj
gronu
niefalsyfikowal-
n e g o m a n i f e s t u , a n i e li-tylko p r o p o z y c j a , n a d k t ó ­
rej
s e n s o w n o ś c i ą t r z e b a się p o w a ż n i e z a s t a n o w i ć .
Co więcej - tekst Stokfiszewskiego, j a k o inicjujący
„publiczną
debatę"
i
przedrukowany
w
„najważ­
niejszym organie młodej lewicy", będzie - zgodnie
z e f e k t e m ś n i e g o w e j kuli - z p e w n o ś c i ą n i e j e d n o ­
krotnie przywoływany w dyskusjach literaturoznawczych w charakterze istotnego punktu odniesienia;
wypowiedzi p o z o s t a ł y c h krytyków, k t ó r z y w z i ę l i udział w dyskusji T P b ę d ą
p r a w d o p o d o b n i e j e d y n i e s k r ó t o w o r e f e r o w a n e . Tak się r o b i h i s t o r i ę .
P r ó b y a n g a ż o w a n i a się a r t y s t ó w w b i e ż ą c y dyskurs m i e w a j ą t y m c z a s e m ,
nierzadko, c h a r a k t e r g r o t e s k o w y - w s t y c z n i u b i e ż ą c e g o r o k u w K o s z a l i n i e
otwarta została wystawa niejakiego Petera Fussa, artysty ulicznego. Wystawa
m i a ł a być, o c z y w i ś c i e , „ w a ż n y m g ł o s e m w d e b a c i e n a t e m a t p o l s k i e j k s e n o ­
fobii i a n t y s e m i t y z m u " : i n t e g r a l n y m e l e m e n t e m e k s p o z y c j i był u m i e s z c z o n y
przed m i e j s c o w y m k o ś c i o ł e m b i l l b o a r d , p r z e d s t a w i a j ą c y t w a r z e o s ó b p u b ­
licznych (m.in. L e c h a Kaczyńskiego, Wisławy Szymborskiej i Aleksandra
K w a ś n i e w s k i e g o , ale t a k ż e D o r o t y R a b c z e w s k i e j c z y M a r k a K o n d r a t a ) z du­
ż y m p o d p i s e m „Żydzi w o n z k a t o l i c k i e g o k r a j u " . W a ż n y g ł o s w d e b a c i e z o s t a ł
najwyraźniej n i e w ł a ś c i w i e o d c z y t a n y p r z e z „ k s e n o f o b i c z n e i a n t y s e m i c k i e "
społeczeństwo, ponieważ miejscowa ludność sztuki nie zrozumiała, oburzyła
się na p o d p i s i p o w i a d o m i ł a s ł u ż b y p o r z ą d k o w e - te z a ś c a ł ą w y s t a w ę za­
m k n ę ł y w d w i e godziny. M o g ł o b y się wydawać, ż e k l ę s k a F u s s a j e s t c a ł k o w i t a ,
Cg
FRONDA
43
a b e z p o d s t a w n o ś ć j e g o wizji s p o ł e c z e ń s t w a z o s t a ł a w y k a z a n a w n a j d o b i t n i e j szy z m o ż l i w y c h s p o s o b ó w . N i c bardziej m y l n e g o : z a m k n i ę c i e w y s t a w y s t a ł o
się p r e t e k s t e m do, j a k ż e b y i n a c z e j , „ p u b l i c z n e j d e b a t y " n a t e m a t c e n z u r o ­
w a n i a wypowiedzi a r t y s t y c z n y c h , w k t ó r e j t o d e b a c i e b e z u m i a r u s z a f o w a n o
o k r e ś l e n i a m i t a k i m i , j a k „ p a ń s t w o p o l i c y j n e " czy „ f a s z y s t o w s k i e 2 z a p ę d y " .
Tym o b s z a r e m kultury, n a k t ó r y m i d e o l o g i c z n e w p ł y w y l e w i c y s ą s z c z e ­
g ó l n i e w i d o c z n e , j e s t od p e w n e g o c z a s u t e a t r - w w i e l u i n s t y t u c j a c h t e a t r a l ­
nych do w ł a d z y i g ł o s u d o t a r ł o b o w i e m m ł o d e p o k o l e n i e , o d o s y ć s k o n k r e ­
t y z o w a n y c h p o g l ą d a c h p o l i t y c z n y c h . W c z a s i e s w o i c h p r z y g o t o w a ń do p r ó b y
n a p i s a n i a d r a m a t u n a z a m ó w i e n i e T R W a r s z a w a (próby, przyznaję, z a k o ń ­
czonej - jak dotąd - całkowitym fiaskiem) zapoznawałem się m.in. z teks­
t a m i t e a t r a l n y m i 3 z e b r a n y m i w a n t o l o g i a c h Made in Poland, p. r e d . R o m a n a
P a w ł o w s k i e g o i TR/PL ND05 p. red. A g n i e s z k i T u s z y ń s k i e j . C z e g ó ż t a m n i e
m a ! I c ó r k a , p r o s t y t u u j ą c a s i ę p o s p o ł u z m a t k ą (iż w w a r u n k a c h n i e l u d z k i e g o
k a p i t a l i z m u i n a c z e j n i e d a się z a r o b i ć n a g o d z i w e ż y c i e ) , i p i e k ł o t r a d y c y j n e g o
modelu rodzinnego, w którego c e n t r u m postawiona została matrona, mie­
wająca n i e z i e m s k i e w i d z e n i a - a r e k o r d o w y p o z i o m w r a ż l i w o ś c i na a k t u a l n e
p r o b l e m y s p o ł e c z n e osiągnął p r a w d o p o d o b n i e P r z e m y s ł a w W o j c i e s z e k , k t ó r y
w t e k ś c i e Cokolwiek się zdarzy, kocham cię s k o n s t r u o w a ł o p o w i e ś ć o p r o b l e m a ­
tycznej m i ł o ś c i d w ó c h m ł o d y c h k o b i e t ; m i ł o ś c i , r z e c z j a s n a , gorliwie flekowanej p r z e z o p r e s y j n e , t r a d y c j o n a l i s t y c z n e s p o ł e c z e ń s t w o . C e c h y k o n s t y t u ­
tywne t e g o ż z a m y k a n a j p e ł n i e j p o s t a ć b r a t a j e d n e j z p a ń : ś w i e ż o p o w r ó c o n y
z Iraku na ojczyzny ł o n o ż o ł n i e r z , paradujący w n a r o d o w e j fladze, naduży­
wający a l k o h o l u , bijący k o b i e t y i r z u c a j ą c y w k i e r u n k u z a k o c h a n y c h l e s b i j e k
obficie o k r e ś l e n i a m i z g a t u n k u „ b o l e s n y c h b a r d z i e j o d k a m i e n i " . J e d y n i e dla
formalności dodam, że m i ł o ś ć ostatecznie zwycięża wszystko, a para zakocha­
nych, p o w y g ł o s z e n i u o k o l i c z n o ś c i o w e g o w i e r s z a ( h y m n n a r o d u , s k ł a d a j ą c e ­
go się z pary k o c h a n k ó w - j a k dla m n i e , taki n a r ó d w y s t a r c z y w z u p e ł n o ś c i )
o d c h o d z i w k i e r u n k u z a c h o d z ą c e g o s ł o ń c a . Z w i ę k s z ą c z u ł o ś c i ą p o c h y l i ć się
n a d t r o s k a m i d n i a p o w s z e d n i e g o p r z e d s t a w i c i e l i grup w y k l u c z e n i a z a p e w n e
się n i e da - a p r z y n a j m n i e j t a k ą m a m c i c h ą n a d z i e j ę .
C h c i a ł b y m być d o b r z e z r o z u m i a n y : w ż a d n y m wypadku n i e o d m a w i a m
l i t e r a t u r z e i s z t u c e p r a w a do a n a l i z o w a n i a r z e c z y w i s t o ś c i - n a z w i j m y ją
u m o w n i e - b i e ż ą c e j , do t w ó r c z e g o e k s p l o a t o w a n i a a k t u a l n o ś c i i w r a ż l i w o ś c i
n a w a ż n e zjawiska s p o ł e c z n e . S z t u k a , k t ó r a p r ó b o w a ł a b y , z j a k i c h ś względów,
KONIEC
WAKACJI
2007
99
odciąć się z u p e ł n i e od tu i teraz, s k a z y w a ł a b y s a m ą s i e b i e na u c i e k a n i e w abs­
t r a k c j ę - bądź w p r z y t u l n e w n ę t r z a s k a n s e n ó w , m u z e ó w i katedr, o d w i e d z a ­
nych g ł ó w n i e p r z e z turystów. P r o b l e m w t y m , że o b o w i ą z u j ą c y p a r a d y g m a t
podporządkowania
twórczości
celom
użytecznym
ideologicznie
prowadzi
n i e j e d n o k r o t n i e d o e f e k t ó w k a r y k a t u r a l n y c h , k t ó r e j e d n a k z e w z g l ę d ó w stra­
t e g i c z n y c h a k c e p t o w a n e są j a k o n o r m a , a n i e k i e d y o b w o ł y w a n e artystycz­
nymi s u k c e s a m i . T y m c z a s e m i c h p r e t e k s t o w y c h a r a k t e r , p o d p o r z ą d k o w a n y
i n i c j o w a n i u „ p u b l i c z n y c h d e b a t " , j e s t aż n a d t o o c z y w i s t y : w c z a s i e dyskusji,
związanych z p r o m o c j ą t y t u ł ó w K o r p o r a c j i H a ! art, m n i e j w i ę c e j co drugi z za­
p r o s z o n y c h g o ś c i z a c z y n a s w o j ą w y p o w i e d ź s ł o w a m i : „Wprawdzie n i e czyta­
ł e m j e s z c z e książki, o k t ó r e j dzisiaj m a m y r o z m a w i a ć . . . " .
N i e p r z y p a d k o w o , szkicując m e t o d y d z i a ł a n i a m ł o d e j lewicy, u ż y w a m o k r e ś l e ­
n i a „ t a k t y k a " - wpisują się o n e b o w i e m j a k o c a ł o ś ć w s z e r o k ą k o n c e p c j ę stra­
tegiczną, k t ó r e j z r ę b y z d e f i n i o w a n e z o s t a ł y p r z e z p e w i e n podział w e w n ę t r z n y .
Część młodych intelektualistów lewicowych odrzucała bowiem jakiekolwiek
działania wewnątrz ram, zakreślonych przez istniejący konsensus politycz­
n o - s p o ł e c z n y , wskazując n a n i e m o ż n o ś ć p r z e p r o w a d z e n i a s k u t e c z n e j krytyki
z pozycji w e w n ę t r z n y c h . I n n i z d e c y d o w a l i się na p o d j ę c i e p r ó b y „ r o z s a d z e n i a
s y s t e m u od ś r o d k a " - z w y k o r z y s t a n i e m j e g o w ł a s n y c h m e c h a n i z m ó w , na
drodze k o n s e k w e n t n e j redefinicji p o j ę ć 4 , p r o w a d z ą c e j d o s t o p n i o w e j i n t e r ­
nalizacji p r o g r e s y w n y c h k o n c e p c j i p o l i t y c z n y c h . T a w ł a ś n i e frakcja, s k u p i o n a
wokół „Krytyki P o l i t y c z n e j " , j e s t o b e c n i e najbardziej e k s p a n s y w n a .
Intelektualna atrakcyjność propozycji lewicowych dla arty­
stów m ł o d e g o pokolenia wynika, w dużej mierze, w ł a ś n i e ze
skutecznego wykorzystywania m e c h a n i z m ó w m a r k e t i n g u
i propagandy. C z y m b o w i e m j e s t s a m a „Krytyka
Polityczna", jeżeli nie doskonale p r o m o w a ­
n y m brandem, spajającym
symbolicznie
bardzo
szerokie spektrum po­
staw „postępowych", niekiedy
w niejawny s p o s ó b skonfliktowa
nych
wewnętrznie?
Lewica ;
zwolniona ex definitione z za
100
lecenia „niech m o w a wasza będzie: tak - tak; nie - n i e " , i n t e n s y w n i e wykorzystu­
je możliwości, j a k i e dają manipulacje językowe, szczególnie w zakresie definicji
pojęć. Nawet d o k u m e n t Wprowadzenie: lewica, d o s t ę p n y w i n t e r n e t o w y m serwisie
„Krytyki Politycznej", j e s t na tyle ogólnikowy, że p o d pojęcie „ l e w i c o w c a " podcią­
ga właściwie wszystkich ludzi „dobrej woli", o ile tylko n i e spożywają ludzkiego
m i ę s a na śniadanie w każdy czwartek i zasadniczo zgadzają się z tym, że lepiej
j e s t wtedy, kiedy j e s t lepiej.
Z w y c i ę s t w o lewicy w sferze s y m b o l i c z n e j wydaje się bezdyskusyjne: m ł o d a
lewica j e s t po p r o s t u cool, w p r z e c i w i e ń s t w i e do skonfliktowanej w e w n ę t r z ­
n i e i nierzadko, ze w z g l ę d ó w f u n d a m e n t a l n y c h , ortodoksyjnej m ł o d e j prawicy,
k t ó r a wprawdzie r ó w n i e ż p r ó b u j e wykorzystywać m e c h a n i z m y p o p k u l t u r o w e
(czego najlepszym p r z y k ł a d e m j e s t s a m a „ F r o n d a " , z j e j o k ł a d k a m i i o d z i e ż o ­
w y m s k l e p i k i e m ) , ale n i e m o ż e ukryć p o d ich fasadą p r o s t y c h i k l a r o w n y c h
zasad, k t ó r e wyznaje i na k t ó r y c h o p i e r a s w o j e p r z e k o n a n i a . P r o s t e i k l a r o w n e
zasady n i e są cool, n i e dają b o w i e m tej i n t e l e k t u a l n e j podniety, j a k a towarzyszy
- p o w i e d z m y - p r ó b i e interpretacji k o m e n t a r z y Slavoja Ż i ż k a do w z n o w i o n y c h
przez „Krytykę Polityczną" dzieł L e n i n a . Ż i ż e k z kolei j e s t b a r d z o cool, p o n i e ­
waż „podejmuje w i e l o p ł a s z c z y z n o w ą grę kulturową", a w t e k ś c i e o c h a r a k t e r z e
filozoficznym posiłkuje się l i c z n y m i o d w o ł a n i a m i do h o l l y w o o d z k i c h filmów,
tworząc o s t a t e c z n i e gęstą z n a c z e n i o w ą m i a z g ę , k t ó r e j s e n s u w ł a ś c i w e g o s a m
diabeł n i e dojdzie, a której d o w o l n e , z g o d n e c h o ć b y o g ó l n i e z ideologią, od­
czytanie daje czytelnikowi satysfakcję „ z r o z u m i e n i a " . Z kolei w ł a ś c i w i e każ­
d e odczytanie ideologicznie n i e p o p r a w n e ( n p . p r ó b a w s k a z a n i a n a n i e b e z p i e ­
c z e ń s t w o wyciągania z czeluści piekielnych k o n c e p c j i , s k o m p r o m i t o w a n y c h
d o s z c z ę t n i e w praktyce) m o ż e być n a t y c h m i a s t z d e w a l u o w a n e przy p o m o c y
argumentu o „niezrozumieniu". Genialnie proste w swoim skomplikowaniu.
W ś w i e c i e m e d i a l n y c h i z n a c z e n i o w y c h gier n i c n i e m o ż e d z i w i ć i wszyst­
ko znajduje j a k i e ś u z a s a d n i e n i e - n a w e t t o , że b o j o w n i k p i e r w s z e j linii fron­
tu walki o „grupy w y k l u c z e n i a " s w o j e z a a n g a ż o w a n e s p o ł e c z n i e t e k s t y p i s z e
w mieszkaniu na luksusowym osiedlu, strzeżonym c a ł o d o b o w o przez o c h r o ­
niarzy, a w e z w a n i a do p o s z a n o w a n i a p r a w p r a c o w n i c z y c h f o r m u ł o w a n e są
w miejscu, w którym, w imię rewolucji, pozostawać trzeba niekiedy w r a m a c h
e t a t o w y c h o b o w i ą z k ó w d o c z w a r t e j n a d r a n e m . R e w o l u c j a j e s t j e d n a k cool
i l u k s u s o w e m i e s z k a n i a t e ż są cool, a r e w o l u c j a p l u s l u k s u s o w e m i e s z k a n i e
j e s t megacool i każdy by t a k c h c i a ł .
KONIEC
WAKACJI
2007
101
J e ż e l i d o t e g o o b r a z u dodamy, b ę d ą c ą t a j e m n i c ą p o l i s z y n e l a , „ n i e s a m o d z i e l n o ś ć i n t e l e k t u a l n ą " 5 sporej c z ę ś c i m ł o d y c h artystów, k t ó r y c h ś w i a t o p o ­
glądowe i n t u i c j e s ą z z a p a ł e m r o z w i j a n e n a g r u n c i e t o w a r z y s k i m p r z e z n a c z e l ­
nych ideologów, c h ę t n i e o b j a ś n i a j ą c y c h j e d y n ą s ł u s z n o ś ć drogi s p o ł e c z n e g o
postępu, podsuwających właściwe lektury i z zapałem objaśniających m e a n ­
dry w y w o d ó w t e g o l u b o w e g o t y t a n a myśli p o s t ę p o w e j - t r y u m f a l n y p o c h ó d
l e w i c o w y c h k o n c e p c j i w m ł o d e j k u l t u r z e staje się
n a j z u p e ł n i e j z r o z u m i a ł y . Twardy r d z e ń i n t e l e k t u a l i ­
stów, i s t o t n i e r o z u m i e j ą c y c h , o co t o c z y się i j a k i m i
m e t o d a m i p r o w a d z o n a j e s t walka, zasilają b o w i e m
s z e r e g i tych, k t ó r z y w p r a w d z i e n i e u m i e j ą o b j ą ć r o ­
z u m o w o c a ł o k s z t a ł t u p o l a bitwy, a l e wiedzą, ż e j e d ­
n a z e s t r o n m a fajne, k o l o r o w e c h o r ą g w i e , p o d c z a s
gdy druga - t a k i e bardziej m o n o c h r o m a t y c z n e .
D z i a ł a n i a m ł o d e j lewicy, t r z e b a przyznać, c e c h u ­
je
wyjątkowa
mywania
raz
konsekwencja
zdobytych
i
umiejętność
pozycji.
Dla
utrzy­
przykładu
- obecność Sławomira Sierakowskiego na łamach
„Rzeczpospolitej" i „Dziennika" oraz zaproszenie
n a Zjazd G n i e ź n i e ń s k i o k a z a ł y się, w j e g o z a s k a k u j ą c y m l o g i c z n i e d o w o d z i e ,
a r g u m e n t a m i n a r z e c z tezy, ż e n i e r e p r e z e n t u j e skrajnej l e w i c y - m i m o ż e
w s w o i c h p u b l i k a c j a c h de facto n a w o ł u j e c z ę s t o do w y r z u c e n i a p e w n y c h opcji
ś w i a t o p o g l ą d o w y c h p o z a n a w i a s j a k i c h k o l w i e k dyskusji; c z y m ż e zaś b y ł a b y
t a k radykalna p r ó b a n i e o d w r a c a l n e j modyfikacji r z e c z y w i s t o ś c i d y s k u r s y w n e j ,
j e ż e l i n i e - p r z e p r o w a d z o n ą po c i c h u i n i e z n a c z n i e - r e w o l u c j ą ? S i e r a k o w s k i
s u m i e n n i e p r z e r o b i ł lekcję, u d z i e l o n ą p r z e z A d a m a M i c h n i k a i wie, ż e w X X I
wieku nie trzeba już wyprowadzać na ulice czołgów - i wie również, że wielu
nadal t e g o n i e r o z u m i e .
J ę z y k , j a k i e g o używają m ł o d z i lewicowcy, j e s t przy t y m z a w s z e precyzyj­
nie dostosowany do charakteru m e d i u m - wystarczy porównać stonowane
głosy reprezentantów lewicy w czasopismach wysokonakładowych do znacz­
n i e bardziej radykalnych w e z w a ń i analiz, f o r m u ł o w a n y c h n a ł a m a c h „Krytyki
P o l i t y c z n e j " , „ H a ! a r t u " czy gazet z a g r a n i c z n y c h , ż e b y z r o z u m i e ć , j a k ą w a g ę
przywiązuje l e w i c a d o o d p o w i e d n i e g o d a w a n i a m e d i u m - p r z e k a z u . Ten s a m
102
FRONDA
43
S t o k f i s z e w s k i , k t ó r y w „Tygodniku P o w s z e c h n y m " n a m a w i a d o „ s p o g l ą d a n i a
na język poetycki jako nośnik wiedzy o przemianach demokracji", na ł a m a c h
„die t a g e s z e i t u n g " z a c z y n a t e k s t s ł o w a m i :
Polska jest dziś krajem tryumfalnego pochodu prawicowego radykali­
zmu o fundamencie religijnym. Krajem, którego polityka wewnętrzna
sprowadza się z jednej strony do nieustannego rozliczania prawdzi­
wych lub fałszywych przewin ludzi żyjących w komunizmie (a zatem
niemal wszystkich), z drugiej do osuszania liberalnego bagna (bo tak
dzisiejszym władzom jawi się Polska w okresie ustrojowej transforma­
cji) minionych 18 lat: walki ze wszelkimi objawami pluralizacji i de­
mokratyzacji życia społecznego za pomocą metod na granicy państwa
policyjnego,
k o ń c z ą c a p e l e m do „ z a c h o d n i c h przyjaciół - pisarzy, artystów, polityków, in­
telektualistów" o wsparcie
w walce przeciw władzy, kpiącej z wolności, posługującej się językiem
zemsty i nienawiści, jątrzącej historyczne rany, jak i w szerokim froncie
włączenia literatury, sztuki, teatru w spór o kształt Europy, która nie
poddawałaby się dyktatowi neoliberalizmu.
S a m fakt c i ą g ł e g o z a p r a s z a n i a r e p r e z e n t a n t ó w m ł o d e j l e w i c y d o n i e m a l
w s z y s t k i c h dyskusji n a ł a m a c h m e d i ó w tradycyjnie k o n s e r w a t y w n y c h , z a j a ­
kie u w a ż a się „ R z e c z p o s p o l i t ą " i „ D z i e n n i k " , w y m a g a , b y ć m o ż e , g ł ę b s z e g o
z a s t a n o w i e n i a . C z y przyczyną j e s t p r z e k o n a n i e o k o n i e c z n o ś c i z a p e w n i e ­
n i a p l u r a l i z m u poglądów, czy m o ż e raczej kalkulacja, z g o d n i e z k t ó r ą świe­
ża, wciąż p o z b a w i o n a f a k t y c z n e g o z a p l e c z a s p o ł e c z n e g o l e w i c a o d e b r a ć m a
mandat publicznej reprezentacji m a s t o d o n t o m z nadal groźnego, bo dyspo­
nującego realną siłą polityczną Sojuszu Lewicy D e m o k r a t y c z n e j ? Tego nie
w i e m . P o z o s t a j e m i żywić n a d z i e j ę , ż e - w b r e w b u ń c z u c z n y m z a p o w i e d z i o m
- ś r o d o w i s k o „Krytyki P o l i t y c z n e j " n i e dąży do władzy, u p a t r u j ą c dla s i e b i e
r o l ę bonzai-lewicy: w i e c z n e j , b e z p i e c z n e j , i n t e l e k t u a l n e j opozycji, ś w i e c k i e g o
zakonu czcicieli ducha n i e u n i k n i o n e g o postępu, wykorzystujących skrzętnie
m e d i a l n e z a p o t r z e b o w a n i e n a f o t o g e n i c z n y c h b o j o w n i k ó w o w o l n o ś ć dla
KONIEC
WAKACJI
2007
103
sardynek w puszkach. Taka jedynie nadzieja mi pozostaje, b o w i e m niewielu
r z e c z y o b a w i a m się tak, j a k k o n s e k w e n c j i e w e n t u a l n e g o p r z e j ę c i a s t e r ó w rzą­
d u p r z e z m o i c h s e r d e c z n y c h przyjaciół 6 .
PIOTR CZERSKI
PS
Tytuł
niniejszego
tekstu
został,
oczywiście,
zapożyczony
z
opowiadania
S ł a w o m i r a M r o ż k a ; z p e w n y c h w z g l ę d ó w wydał m i s i ę n i e z w y k l e a d e k w a t n y
do zagadnienia.
PRZYPISY
1
Warto zauważyć, że tekst Stokfiszewskiego konsekwentnie wykorzystuje opisywane mechanizmy,
określając mianem „drugiego najbardziej wpływowego nurtu młodopoetyckiego" tzw. neolingwizm
- akcydentalne zjawisko, stworzone przez kilku warszawskich poetów (m.in. Jarosława Lipszyca),
które jako forma zorganizowana przestało istnieć kilka miesięcy po hucznie ogłoszonym powstaniu
i nie doczekało się bodaj żadnych kontynuatorów.
2
Nieprzypadkowe, że lewica posługuje się przymiotnikiem „faszystowski", zamiast znacznie bardziej
naturalnego w naszych warunkach odwołania do nazizmu; ten manewr wykorzystywała już propaganda
ZSRR w celu ominięcia kłopodiwego źródłosłowu terminu „nazizm", jednoznacznie wskazującego na
socjalistyczną proweniencję tej ideologii.
3
Używam określenia „tekst teatralny", bowiem nazwy „dramat" czy „sztuka" wydają się cokolwiek
nieadekwatne; zresztą unika ich także lewicowa krytyka.
4
Wspomniana redefinicja pojęć, przesuwanie ich znaczeniowych granic i zastępowanie jednych określeń
innymi (do którego to procesu znakomicie pasuje trawestacja hasła reklamowego jednej z marek piwa:
„prawie jak synonim") realizowana jest w obszarze kultury zgodnie ze starą zasadą, że rękę można
ugotować niepostrzeżenie, o ile tylko wodę podgrzewa się powoli. Ja sam przed kilku laty rozpocząłem
współpracę z niezależnym czasopismem Ha! art, które gdzieś po drodze stało się pismem zaangażowa­
nym; następnie zaś okazało się, że zaangażowanie jest równoznaczne z lewicowością. W nowej odsłonie
pismo będzie już otwarcie pełnić funkcję kulturalnej przybudówki „Krytyki Politycznej".
5
Pieszczotliwe to określenie funkcjonuje w samym środowisku lewicowym; samo zjawisko nie powinno
jednak dziwić, jeżeli tylko zauważymy, że artysta, zwyczajowo zaliczany do kategorii intelektualistów,
w istocie funkcjonuje zazwyczaj w świecie pojęć estetycznych i emocjonalnych raczej niż czysto rozu­
mowych i logicznych.
6
Chcę i muszę bowiem podkreślić, że z takimi postaciami nowej lewicy, jak Piotr Marecki, szef „Korpo­
racji Ha! art", obecnie tworzący wydawnictwo „Krytyki Politycznej", czy cytowany wielokrotnie w tym
tekście Igor Stokfiszewski, łączą mnie więzy głębokiej, serdecznej, ludzkiej przyjaźni, w najdoskonalszy
sposób niezależnej od fundamentalnych różnic światopoglądowych. Zjawisko to, pozornie zaskakujące,
wynika z kultywowanej w naszym kręgu, a godnej - jak sądzę - najszerszego rozpropagowania, ten­
dencji do najściślejszego z możliwych oddzielenia wartościowania człowieka i jego czynów od oceny
głoszonych przez niego poglądów, wartej zauważenia zwłaszcza w środowisku radykalnie prawicowym,
w którym zarzut ideologicznego odstępstwa wiąże się, niestety, zwykle z odrzuceniem personalnym
i przypuszczeniem bezpardonowego ataku wymierzonego bezpośrednio w osobę.
104
FRONDA
43
Równo w połowie owego wieku ideologii, 16-letniemu
Markowi Hfasce matka załatwiła robotę gońca w stocz­
ni rzecznej. Młody, obiecujący prozaik skończył nieba­
wem kurs prawa jazdy i podjął pracę we wrocławskim
przedsiębiorstwie transportowym. Później zatrudniony
był przy wywózce drewna z lasu, a następnie na budo­
wie w Warszawie, by wreszcie, stawiając swój „pierw­
szy krok w chmurach", rozpocząć współpracę w filmie.
Się nie należy
Zamiatam schody prowadzące do
Pałacu Sztuki. Żadna metafora:
autentyczna historia. Dodatkowe pieniądze.
Poezja musi jakoś żyć. Poezja
musi jeść.
Marcin Świetlicki, Etos pracy
W pamiętnikach z c z a s ó w m ł o d o ś c i W ł a d y s ł a w a B r o n i e w s k i e g o n a t k n ą ć się
m o ż n a c o chwila n a b a r w n e opisy c o d z i e n n e g o życia tego, p o c z ą t k u j ą c e g o
wówczas, poety. Dwudziestoletni Broniewski, walczący na w s c h o d n i c h fron­
t a c h w burzliwych c z a s a c h k s z t a ł t o w a n i a się granic m i ę d z y R z e c z p o s p o l i t ą
KONIEC
WAKACJI
2007
105
a raczkującym czerwonym m o l o c h e m sowieckim, dostawał żołd, z którego
wydzielał sumy, s t a r c z a j ą c e n a k u p n o n i e z l i c z o n y c h k s i ą ż e k o r a z b i l e t y d o t e ­
atrów. N a r a ż a ł s w o j e życie w p i e r w s z y c h s z e r e g a c h kawalkady, c z a s e m n a w e t
z s z a l e ń c z ą brawurą, by p o t e m , w t r a k c i e k r ó t k i c h urlopów, z a p o l o w a ć na
m i ł o ś ć i przeżycie to z a m k n ą ć w k l a t c e ze s ł ó w i l i r y c z n y c h w y o b r a ż e ń . Tak
spędził m ł o d o ś ć t e n przyszły, n i e c o zagubiony, m i ł o ś n i k r y m o w a n e j t e c h n i k i
p i s a n i a wierszy.
Z u p e ł n i e i n a c z e j zarabiał n a c h l e b m ł o d y B o l e s ł a w P r u s . A u t o r a Lalki, bar­
dziej o d t e a t r a l n e j , i n t e r e s o w a ł a c o d z i e n n a s c e n a u l i c z n a , n a k t ó r e j r o z g r y w a ł y
się d r a m a t y i k o m e d i e p r z e o b r a ż e ń Polski k o ń c a X I X w i e k u - c i ę ż k i e g o c z a s u
k w i t n ą c e j industrializacji, k t ó r e j s y m b o l e m s t a ł y s i ę f a b r y c z n e s k u p i s k a czerw o n o c e g l a s t y c h r o b o t n i k ó w i s p o c o n y c h r o b o t n i c . Tej w ł a ś n i e c o d z i e n n o ś c i
pisarz przez w i e l e lat p o ś w i ę c a ł s w e p i ó r o p u b l i c y s t y i f e l i e t o n i s t y warszaw­
s k i e g o „ K u r i e r a " . Ć w i c z ą c swój z m y s ł o b s e r w a c j i i t a l e n t w p r z e l e w a n i u go
na papier, s e r w o w a ł c z y t e l n i k o m t e m a t y n i e w y g o d n e i n o n k o n f o r m i s t y c z n i e
j e p r o b l e m a t y z o w a ł . S w ą c o t y g o d n i o w ą s ł u ż b ę p i ó r e m a u t o r Kronik o k r e ś l a ł
j a k o „ r o b o t ę p a r o b c z ą " . P r u s n i e ukrywał t r u d u i c i ę ż k i e j k o n i e c z n o ś c i , t a k ż e
f i n a n s o w e j , k t ó r ą b y ł o dlań d z i e n n i k a r s t w o , ale i n i e l e k c e w a ż y ł tej f o r m y
wypowiedzi. „Tak mi b y ł a w a ż n a p o l s k a s p r a w a " - m a w i a ł .
T a l e n t do p r o w a d z e n i a majątku z i e m s k i e g o m i a ł w swej b ł ę k i t n e j k r w i
uczestnik wielu wojen i bitew epoki napoleońskiej oraz autor przezabaw­
nych m e m u a r ó w i w i e l u w i e r s z y p a t r i o t y c z n y c h , A l e k s a n d e r h r a b i a F r e d r o .
Zaskakujący m o ż e dziś w y d a ć s i ę fakt, ż e dla t e g o w y b i t n e g o k o m e d i o p i ­
sarza w ł a s n e p i s a r s t w o b y ł o z a l e d w i e d o d a t k i e m d o p o d s t a w o w y c h ż y c i o ­
wych funkcji w s p a n i a ł e g o m ę ż a i o j c a o r a z c z ł o w i e k a i n t e r e s u . M ł o d y F r e d r o
zgłębił a r k a n a s z t u k i z u p e ł n i e i n n e j - s z t u k i g o s p o d a r o w a n i a , dzięki c z e m u ,
z roku n a rok, j e g o d o c h o d y rosły. M o ż n a , r z e c z j a s n a , p o w i e d z i e ć , ż e t o ż a d n a
sztuka, kiedy j u ż n a s a m y m p r o g u d o r o s ł o ś c i dziedziczy s i ę r o d o w ą p o s i a d ­
łość. Mógłby tak stwierdzić z zazdrością Cyprian Kamil Norwid, k t ó r e m u po
śmierci ojca przyznana została pensja emerytalna, j e d n a k zwłoka z jej wypłatą
zmusiła ledwie 18-letniego wówczas p o e t ę do podjęcia starań o zdobycie po­
sady rządowej w s t o l i c y K r ó l e s t w a K o n g r e s o w e g o . A j e d n a k d o p r o w a d z e n i e
podlwowskiej Beńkowej W i s z n i do rentowności i stała modernizacja majątku
w y m a g a ł y od a u t o r a Zemsty c i ę ż k i e j pracy. W s z y s t k o to zaś z m y ś l ą o z a b e z ­
p i e c z e n i u rodziny, k t ó r a s t a n o w i ł a dlań d o b r o n a j w y ż s z e . S t a l e p o w i ę k s z a j ą c
106
FRONDA
43
g o s p o d a r c z y p o t e n c j a ł swojej z i e m i , h r a b i a dawał r ó w n i e ż p r a c ę o k o l i c z n e j
ludności. Fredro miał też głowę do najprzeróżniejszych operacji finansowych.
W i e d z i a ł , że p i e n i ą d z e , b ę d ą c e w r u c h u , p r z y n o s z ą zysk, s p o c z y w a j ą c e zaś na
d n i e kufra - s t r a t ę , grał w i ę c na g i e ł d z i e . U c z c i w o ś ć łączył F r e d r o z t r z e ź w o ś ­
cią, kalkulację z wrażliwością, p r a k t y c y z m z w y o b r a ź n i ą . To w i e l k a s z t u k a .
Ż y w o t bardziej n o m a d y c z n y p r o w a d z i ł W ł a d y s ł a w R e y m o n t , a u t o r c z t e ­
r o t o m o w y c h Chłopów, gdzie w s p a n i a l e o p i s a ł b a r w n e życie s p o ł e c z n o ś c i w i e j ­
skiej na tle c y k l i c z n i e rodzącej s i ę i u m i e r a j ą c e j przyrody. T r a g i c z n e p o ł o ż e n i e
m a t e r i a l n e z m u s i ł o go j u ż w w i e k u 18 lat do w y r u s z e n i a w świat. W ę d r o w a ł
z trupą t e a t r a l n ą po m i a s t e c z k a c h , u t r z y m y w a ł s i ę z m a r n i e p ł a t n e j p o s a d y
na kolei, a n a w e t k s z t a ł c i ł się j a k o c z e l a d n i k k r a w i e c k i . I m i m o że z d o b y t e
u p r a w n i e n i a nigdy m u się n i e przydały, w a r s z a w s k i c e c h k r a w c ó w w m u r o w a ł
n a swej s i e d z i b i e przy K r a k o w s k i m P r z e d m i e ś c i u 4 1 t a b l i c ę p a m i ą t k o w ą k u
czci pisarza j a k o „ m i s t r z a k r a w i e c k i e g o " . M ł o d z i u t k i R e y m o n t p o c i c h u p i s a ł
s w e p i e r w s z e w i e r s z e i n o w e l e . Tak w e g e t u j ą c , m i a ł j e d n a k c z a s n a m a r z e n i a
i s w o b o d ę , k o n i e c z n ą dla r o z w o j u m y ś l i t w ó r c z e j . M a j ą c 2 5 lat, a n a k o n c i e
cykl d r o b n y c h utworów, pisarz zdawał j u ż s o b i e s p r a w ę z m i a r y s w e g o ta­
l e n t u ; w z r a s t a ł a t e ż j e g o w o l a z a j ę c i a w a ż n e j pozycji w ś w i e c i e l i t e r a c k i m .
Z ż a d n y m z u p r a w i a n y c h z a w o d ó w n i e wiązał w i ę c n a d z i e i na p r z y s z ł o ś ć .
T r a k t o w a ł j e j a k o o b o j ę t n e , d o r a ź n e zajęcia, k t ó r y c h c e l e m b y ł o n i e z a s p o ­
k o j e n i e w ł a s n y c h ż y c i o w y c h a m b i c j i , l e c z w y ł ą c z n i e z d o b y c i e ś r o d k ó w egzy­
s t e n c j i , n i e z b ę d n y c h d o n i e z a l e ż n e g o , c h o ć g ł o d o w e g o b y t o w a n i a . P i s a ł : „żyję
jak anachoreta, bez towarzystwa żadnego, bez przyjemności, surowo i ostro,
i w s t r z e m i ę ź l i w i e " . R e y m o n t c z e r p a ł d o c h o d y t a k ż e z p r a c y p i s a r s k i e j i repor­
t e r s k i e j , ale od c z a s u do c z a s u i z d o m u c o ś t a m mu l i s t o n o s z p r z y n i ó s ł , a to
od brata, a to od siostry, k t ó r z y - d o c e n i a j ą c t a l e n t k o c h a n e g o S t a s i a - z a w s z e
o n i m pamiętali. Paradoksalnie, materialne zabezpieczenie przyniosła póź­
n i e j s z e m u n o b l i ś c i e k a t a s t r o f a k o l e j o w a , k t ó r e j padł ofiarą. O d s z k o d o w a n i e
z a p e w n i ł o s p o k o j n ą e g z y s t e n c j ę R e y m o n t o w i , k t ó r y w k r ó t c e stał się p o c z y t ­
nym i sławnym autorem.
W b a r d z o c i ę ż k i c h w a r u n k a c h n i e tyle żył, co w ł a ś c i w i e w e g e t o w a ł w w i e ­
k u m ł o d z i e ń c z y m S t e f a n Ż e r o m s k i . O s i e r o c o n y , b e z ś r o d k ó w d o życia, cza­
s e m d o s ł o w n i e n i e m i a ł c o d o g a r n k a w ł o ż y ć , n i e o s i ą g a l n e dlań b y w a ł y n a w e t
c h l e b i h e r b a t a . M u s i a ł w i ę c d o r a s t a ć b a r d z o szybko. W t y c h w a r u n k a c h jedy­
n y m ś r o d k i e m r a t u n k u i p o d s t a w ą j e g o i s t n i e n i a s t a ł o się u d z i e l a n i e k o r e p e KON1EC WAKACJI 2007
107
tycji. S t u d i u j ą c w W a r s z a w i e w I n s t y t u c i e W e t e r y n a r y j n y m , Ż e r o m s k i starał
się też o z a s i ł k i i t r u d n i ł p r a c a m i d o r y w c z y m i . N i e r e g u l a r n e o d ż y w i a n i e i c z ę ­
sty głód z m u s z a j ą g o j e d n a k d o p r z e r w a n i a n a u k i i p o w r o t u d o p e d a g o g i c z ­
nych z a t r u d n i e ń . M i e s z k a j ą c n a s t a n c j i u c z n i o w s k i e j , p e ł n i ł Ż e r o m s k i f u n k c j ę
opiekuna najmłodszych, a w czas letniej kanikuły pełnił obowiązki guwernera
po szlacheckich dworkach. J a k wiadomo, przymuszanie do nauki głów często
tępych, leniwych, k r n ą b r n y c h i r o z w i c h r z o n y c h , t o z a j ę c i e ż m u d n e . „ O b y ś
cudze dzieci u c z y ł " - m ó w i g o r z k i e p o r z e k a d ł o . D z i ę k i t e m u m ó g ł j e d n a k
poznać środowisko ziemiańskie i chłopskie, co po latach z a o w o c o w a ł o naj­
p i ę k n i e j s z y m i k a r t a m i w j e g o Popiołach,
Wiernej rzece i Przedwiośniu.
Mający d o dziś w i e l u z a g o r z a ł y c h w i e l b i c i e l i , c e n i o n y z a w i e l k o ś ć swej pi­
sarskiej w y o b r a ź n i , s k r o m n y , p r o w i n c j o n a l n y , t r o c h ę d e w i a n t , a u t o r k s i ą ż e k
0 dojrzewaniu, r o d z i n n y c h t a j e m n i c a c h i t a b u , B r u n o S c h u l z p r z e z c a ł e s w e
d o r o s ł e życie utrzymywał s i e b i e o r a z m a t k ę i s i o s t r ę z e s k r o m n e j p e n s j i , k t ó ­
r ą p o b i e r a ł j a k o n a u c z y c i e l rysunku w d r o h o b y c k i m g i m n a z j u m . Z n a j o m o ś c i ą
ż a d n e g o fachu n i e m ó g ł się n a t o m i a s t p o s z c z y c i ć w s p ó ł c z e s n y S c h u l z o w i li­
terat, z k t ó r y m z r e s z t ą a u t o r Sklepów cynamonowych k o r e s p o n d o w a ł , S t a n i s ł a w
I g n a c y W i t k i e w i c z . W i t k a c y był t y p o w y m p a s o ż y t e m : żył n a k o s z t rodziców,
c z e g o o j c i e c n i e o m i e s z k a ł mu w y t k n ą ć w j e d n y m z listów. D o p i e r o w w i e k u
3 9 lat, o m a w i a j ą c z d o p i e r o c o p o z n a n ą J a d w i g ą U n r u g m a t e r i a l n ą s t r o n ę
m a ł ż e ń s k i e g o życia, j a k i e m i e l i w k r ó t c e r o z p o c z ą ć , a u t o r 622 upadków Bunga
p o d e j m u j e decyzję o o t w o r z e n i u „firmy p o r t r e t o w e j " . M a l o w a n i e c u d z y c h
podobizn traktował zawsze jako upokarzające artystę zajęcie zarobkowe, nie
m a j ą c e w i e l e w s p ó l n e g o z e s z t u k ą j a k o taką.
Przeznaczeniem
zmagającego
się
z
formą,
kościołem
międzyludzkim
1 tradycyjną p o l s k o ś c i ą W i t o l d a G o m b r o w i c z a , u l u b i e ń c a f r a n c u s k i c h pięk­
noduchów,
okazała się egzystencja emigranta.
Przepłynąwszy transatlan­
t y k i e m o c e a n , z p o c z ą t k u n o s i ł c i ę ż a r y w p o r c i e , by w k r ó t c e w y l ą d o w a ć na
urzędniczej p o s a d c e w a r g e n t y ń s k i m B a n c o P o l a c o . Z n a n y z e k s c e n t r y c z n y c h
u p o d o b a ń pisarz b y n a j m n i e j n i e z w ł a s n e g o wyboru, l e c z z e k o n o m i c z n e j
konieczności, mieszkał w najtańszych hotelikach, czasem wręcz ruderach.
N i e ukrywał j e d n a k , że dzięki s k u p i a j ą c e m u się w o k ó ł n i e g o w t y c h w a r u n ­
kach t o w a r z y s t w u , w c h o d z ą c w s m u g ę c i e n i a , b a r d z o o d m ł o d n i a ł - t a k p o d
w z g l ę d e m p s y c h i c z n y m , j a k i fizycznym. G o m b r o w i c z d l a z a r o b k u pisywał
t e ż f e l i e t o n i k i do gazet, a w „ L a N a c i o n " o p u b l i k o w a ł k i l k a o b s z e r n i e j s z y c h
108
FRONDA
43
artykułów. P o z d o b y c i u p i s a r s k i e j s ł a w y m ó g ł w r ó c i ć d o E u r o p y i u t r z y m y w a ć
się j u ż w y ł ą c z n i e z p i ó r a .
N i e z w y k l e bogaty życiorys zawodowy m i a ł Z b i g n i e w H e r b e r t . M i ł o ś n i k
starożytności klasycznej należał do p o k o l e n i a , k t ó r e w t r u d n y m o k r e s i e doj­
rzewania m u s i a ł o z m a g a ć się n i e tylko z p r o b l e m a m i m e t a m o r f o z y c h ł o p c a
w m ę ż c z y z n ę , lecz i z t o t a l i t a r n y m i m e t o d a m i p r z e k s z t a ł c a n i a żywego c z ł o ­
wieka w n u m e r w k a r t o t e c e . W c z a s i e n i e m i e c k i e j okupacji L w o w a n a s t o l e t n i
Herbert z a r o b k o w a ł j a k o k a r m i c i e l wszy, k t ó r e p r z y s t a w i a n o m u g ł o d n e w m a ­
łej k l a t e c z c e do nogi l u b ręki, w produkującym s z c z e p i o n k i przeciwtyfusowe
instytucie profesora Weigla. Trudnił się t e ż h a n d l e m j a k o s p r z e d a w c a w s k l e p i e
z w y r o b a m i m e t a l o w y m i . Po w o j n i e z a k r e s n a b y t y c h p r z e z e ń f a c h ó w r o z s z e ­
rzył się o k a l k u l a t o r a - c h r o n o m e t r a ż y s t ę w Inwalidzkiej S p ó ł d z i e l n i E m e r y t ó w
Nauczycieli
„Wspólna S p r a w a " ,
starszego
asystenta w Centralnym
Biurze
S t u d i ó w i P r o j e k t ó w P r z e m y s ł u Torfowego „Torfprojekt", e k s p e d i e n t a w skle­
pie, k i e r o w n i k a a d m i n i s t r a c y j n e g o w b i u r z e Związku K o m p o z y t o r ó w P o l s k i c h .
Pracował
także
w
gdańskim
radiu,
w
redakcji
„Przeglądu
Kupieckiego"
i w N a r o d o w y m B a n k u P o l s k i m . Oczywiście, j e s z c z e z a n i m w w i e k u 30 lat
zadebiutował j a k o poeta, udzielał się H e r b e r t p u b l i c y s t y c z n i e , pisząc artykuły,
r e c e n z j e i felietony do prasy w a r s z a w s k i e j i k r a k o w s k i e j .
Z r o d z o n a w k r w a w e j w a l c e i b ó l a c h z g n i e c i o n y c h ofiar p o w o j e n n a n o w a
r z e c z y w i s t o ś ć s t a w i a ł a p r z e d m ł o d y m i l u d ź m i n o w e w y z w a n i a . L u d o w a de­
mokracja wymagała od obywateli posłuszeństwa i gotowości do poświęceń.
N o w y c z ł o w i e k , n i e s i o n y falą w s p ó ł z a w o d n i c t w a pracy, w y z b y t y był u c z u ć
i pasji b a r w y i n n e j n i ż j e g o szary r o b o c z y d r e l i c h . P o z o s t a w a ł a m u praca, p e ł ­
n i e n i e swej roli k ó ł k a w m e c h a n i z m i e , o g r o m n e g o j a k p ó ł ś w i a t a , k o m b i n a t u .
W y m a g a j ą c e w i e l u w y s i ł k ó w z a ł a t w i a n i e p r o d u k t ó w p i e r w s z e j p o t r z e b y sta­
nowiło omalże jedyną formę kontaktu interpersonalnego. R ó w n o w połowie
o w e g o wieku ideologii 1 6 - l e t n i e m u M a r k o w i H ł a s c e m a t k a z a ł a t w i ł a r o b o t ę
gońca w stoczni rzecznej. Młody, obiecujący prozaik skończył n i e b a w e m kurs
p r a w a j a z d y i podjął p r a c ę w e w r o c ł a w s k i m p r z e d s i ę b i o r s t w i e t r a n s p o r t o ­
w y m . Później z a t r u d n i o n y był p r z y w y w ó z c e d r e w n a z lasu, a n a s t ę p n i e na
b u d o w i e w W a r s z a w i e , by w r e s z c i e , stawiając swój „ p i e r w s z y k r o k w c h m u ­
r a c h " , r o z p o c z ą ć w s p ó ł p r a c ę w filmie.
W
przededniu
październikowej
odwilży
w
krakowskim
„Dzienniku
Polskim" podejmuje pracę jako dziennikarz Andrzej Bursa, który niedługo
KONIEC
WAKACJI
2007
109
wcześniej, jeszcze jako uczeń szkoły średniej, debiutował w tejże gazecie
k r ó t k ą r e c e n z j ą t e a t r a l n ą . P r z e c h o d z i zwykłą d r o g ę k a r i e r y d z i e n n i k a r s k i e j ,
pracując k o l e j n o w kilku d z i a ł a c h : r o l n y m , r e p o r t a ż o w y m , k u l t u r a l n y m . N i e
z n o s i t e g o , m ę c z y się, ale j e g o s y t u a c j a j e s t c i ę ż k a . N i e widzi i n n e g o wyj­
ścia, z a c i s k a w i ę c l e w ą p i ę ś ć , a prawą zrywa m a s k i a u t o r y t e t o m . P r z e ł o m o w y
w p o w o j e n n y c h d z i e j a c h r o k 1 9 5 6 j e s t dlań r o k i e m w i e l k i e j a k t y w n o ś c i n a
polu t w ó r c z y m . B u r s a w s p ó ł p r a c u j e z t e a t r e m T a d e u s z a K a n t o r a „ C r i c o t 2",
publikuje w i e r s z e , nawiązuje k o n t a k t y z t w ó r c a m i „ P i w n i c y P o d B a r a n a m i " ,
b i e r z e aktywny udział w życiu m ł o d o l i t e r a c k i m ,
współpracuje z p i s m e m
„Zebra". Jednocześnie jest przykładnym m ę ż e m i ojcem. W k r ó t c e jednak
u m i e r a , m a j ą c z a l e d w i e 2 5 lat.
W tym s a m y m czasie zatrudniony w Spółdzielni Ogrodniczej w Aleksan­
d r o w i e K u j a w s k i m j a k o p r a c o w n i k f i z y c z n y 1 9 - l e t n i E d w a r d S t a c h u r a zbija
d r e w n i a n e skrzynki. R o k p ó ź n i e j n i e w i e l k i e s u m y i h o n o r a r i a z a d r u k s w o i c h
utworów uzupełnia o żebraninę. Publikuje opowiadania, chodzi po ludziach,
zaczyna pić. M a j ą c 2 4 lata, przyszły a u t o r Się p r o w a d z i j u ż w ł a s n ą r u b r y k ę
w czasopiśmie.
BENIAMIN MALCZYK PESSIMUS
O ile wiadomo, jakiej nowej lewicy nie chcieliby j e j po­
tencjalni zwolennicy i sympatycy, a nie chcieliby za­
pewne jakiejś mutacji SLD, to już znacznie trudniej
przychodzi im dookreślić, j a k i kształt ideowy i progra­
mowy powinna mieć o w a nowa lewica. Argumentacja
„przeciw" jest dosyć klarowna, natomiast argumen­
tacja „ z a " - to jest, choćby pośrednio, w y r a ż a n e sfor­
mułowanie racji, składających się na projekt życia spo­
łecznego nowej lewicy - stanowi dla obserwatorów nie
lada łamigłówkę.
NIECH NIE WIE
TWOJA LEWICA!
TOMASZ OCHINOWSKI, JERZY JAGODZIŃSKI
Spojrzenie z retorycznej
perspektywy
W d o k u m e n t a c h I P N m o ż n a z n a l e ź ć z p o z o r u zabawną, p r a w d z i w ą h i s t o r y j ­
kę, j a k a wydarzyła się w p o ł o w i e lat 7 0 . u b i e g ł e g o s t u l e c i a . W j e d n y m z p r o ­
w i n c j o n a l n y c h szpitali u b e c y c h c i e l i z l i k w i d o w a ć k a p l i c ę d l a c h o r y c h . J e d n a k
p a c j e n c i t e g o szpitala c z y n n i e p r z e c i w s t a w i a l i s i ę t y m p l a n o m . K i e d y tylko
KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
111
b e z p i e c z n i a c y r o z e b r a l i o ł t a r z , na o g ó ł w nocy, n a z a j u t r z p o j a w i a ł s i ę nowy,
przy k t ó r y m m o ż n a b y ł o o d p r a w i a ć m s z ę . P e w n e g o razu s z e f p o w i a t o w e j
ubecji n a k a z a ł u k a r a n i e k r n ą b r n y c h „ o b y w a t e l i " . Z a d y s p o n o w a ł , aby n a od­
dziale, przy k t ó r y m z n a j d o w a ł a s i ę kaplica, p r z e z c a ł y t y d z i e ń n i e p o d a w a n o
c h o r y m n a p o d w i e c z o r e k kawy o r a z b u ł k i z d ż e m e m .
Opowiedzieliśmy tę historyjkę j e d n e m u ze znajomych, przyznającemu
się d o s y m p a t i i d o n o w e j lewicy. W z r u s z y ł n i e c o r a m i o n a m i i p o w i e d z i a ł :
„ P o s t ę p o w a n i e u b e k ó w b y ł o g ł u p i e , a l e z drugiej strony, j u ż w t e d y K o ś c i ó ł
c h c i a ł m i e ć m o n o p o l n a rząd d u s z . "
Oczywiście, trudno uznać, że ten k o m e n t a r z odzwierciedla opinię w peł­
n i r e p r e z e n t a t y w n ą dla c a ł e j n o w e j lewicy. A l e j e ś l i dziś z a s t a n a w i a m y s i ę
n a d tym, c o s t a n o w i ć m o ż e w y r ó ż n i k o m a w i a n e j f o r m a c j i , t o p r z y c h o d z ą n a
myśl przede wszystkim m o c n o zacietrzewione postawy antyreligijne, ubrane
w a n t y k l e r y k a l n ą r e t o r y k ę . Z a c h o w a n i a grupy w i e r z ą c y c h katolików, b r o n i ą ­
cych p r a w a d o z a s p o k a j a n i a s w o i c h p o t r z e b religijnych, z o s t a ł y p r z e z n a s z e g o
r o z m ó w c ę j e d n o z n a c z n i e z i n t e r p r e t o w a n e j a k o wyraz - czy raczej j a k o sku­
t e k - ekspansji i n s t y t u c j i K o ś c i o ł a w p r z e s t r z e n i p u b l i c z n e j . J a k ż e to o d l e ­
g ł e od z a p a m i ę t a n y c h z d z i e c i ń s t w a p r z e z j e d n e g o z n a s w s p o m n i e ń o j e g o
dziadku - r o b o t n i c z y m d z i a ł a c z u P P S - u , k t ó r y ś p i e w a ł n a s t ę p u j ą c ą p i o s e n k ę :
„«Pepeesowiec» wierzy w M a t k ę Boską, a narodowiec w m a t e c z k ę K o z ł o w s k ą " .
P o d o b n i e , c y t o w a n y z w o l e n n i k n o w e j lewicy, n i e słyszał z a p e w n e o d y s k u t o ­
w a n y m w k r ę g a c h r e l i g i o z n a w c ó w p o w i e d z e n i u , i ż p r z e c i ę t n y P o l a k j e s t bar­
dzo religijny po m a t c e i b a r d z o a n t y k l e r y k a l n y po o j c u , a n i o w s p i e r a j ą c y c h
to twierdzenie tekstach amerykańskiego socjologa J o s e Casanovy na temat
n i e z w y k ł e j o d p o r n o ś c i s p o ł e c z e ń s t w a p o l s k i e g o w o b e c p r o c e s ó w radykalnej
sekularyzacji.
P r z y t o c z o n a a n e g d o t a z d o ś w i a d c z e ń I P N d o b r z e i l u s t r u j e specyfikę języ­
ka, u ż y w a n e g o p r z e z n i e k t ó r y c h p r z y n a j m n i e j p r z e d s t a w i c i e l i n o w e j l e w i c y
do opisu rzeczywistości społecznej. Wyznacza o n a j e d n o c z e ś n i e perspektywę,
jaką proponujemy Czytelnikom przy publicystycznej analizie w s p o m n i a n e ­
go nurtu myślenia politycznego. Należy spojrzeć na zjawisko nowej lewicy
przez p r y z m a t tzw. r e t o r y c z n e g o n u r t u w n a u k a c h s p o ł e c z n y c h , r o z w i j a n e ­
go, g ł ó w n i e n a z a c h o d z i e Europy, o d p r z y n a j m n i e j k i l k u n a s t u lat. M i c h a e l
Billig z b r y t y j s k i e g o U n i w e r s y t e t u L o u g h b o r o u g h , j e d e n z n a j b a r d z i e j r e p r e ­
zentatywnych przedstawicieli podejścia retorycznego, zaproponował - wraz
112
FRONDA
43
ze współpracownikami - oparcie psychologii społecznej na studiach nad j ę ­
z y k i e m , ze s z c z e g ó l n y m u w z g l ę d n i e n i e m logiki i funkcji a r g u m e n t o w a n i a .
Wspomniani badacze wychodzą z założenia, że dyskutowanie, formułowanie
argumentów, jest jedną z najważniejszych cech człowieka, odróżniającą go od
ś w i a t a zwierząt. A n a l i z u j ą c a r g u m e n t y , p o j a w i a j ą c e się w d y s k u s j a c h z a r ó w n o
prywatnych, j a k i p u b l i c z n y c h , m o ż e m y w i e l e d o w i e d z i e ć s i ę i o p o s z c z e g ó l ­
n y c h ludziach, i o s z e r s z y c h z b i o r o w o ś c i a c h . A n a l i z a r e t o r y c z n a s z c z e g ó l n i e
przydaje się przy b a d a n i a c h i d e o l o g i i i p a m i ę c i z b i o r o w e j . J a k l a p i d a r n i e r z e c z
ujął j e d e n z k o l e g ó w Billiga, J o h n S h o t t e r
nasze sposoby mówienia o przeżywanych przez nas doświadczeniach
nie zmierzają przede wszystkim do wyjaśnienia natury tych doświad­
czeń samych w sobie, lecz do wyjaśnienia ich po to, by konstytuować
i utrzymywać taki lub inny rodzaj porządku społecznego.
Patrząc z tej perspektywy, z r o z u m i a ł e j e s t , iż w ś r ó d z n a c z n e j c z ę ś c i e l i t p o l i ­
t y c z n y c h III l u b I V R z e c z p o s p o l i t e j , j a k k t o woli, d o m i n u j e pogląd, ż e p o s t ­
k o m u n i s t y c z n a l e w i c a , z a r ó w n o z e w z g l ę d u n a s w o j ą p r z e s z ł o ś ć w P R L - u , ale
także z powodu jej wątpliwej jakości „osiągnięć" j u ż w nowej, posierpniowej
P o l s c e , p o w i n n a z n a l e ź ć s i ę n a ś m i e t n i k u h i s t o r i i . K a p i t a l i z m polityczny, k t ó ­
r e g o o j c e m był A l e k s a n d e r K w a ś n i e w s k i , b e z p r e c e d e n s o w e związki w ł a d z y z e
ś r o d o w i s k i e m p r z e s t ę p c z y m , p s u c i e p a ń s t w a , p o d e j r z a n e prywatyzacje, w r a z
z p l a n a m i p o z b y c i a się w p ł y w u p a ń s t w a na k l u c z o w e , z p u n k t u w i d z e n i a in­
t e r e s ó w kraju, o b s z a r y p o l s k i e j g o s p o d a r k i , o b e c n o ś ć ludzi s ł u ż b s p e c j a l n y c h
w w a ż n y c h m i e j s c a c h g o s p o d a r k i i s t r u k t u r a c h polityki, to t y l k o n i e k t ó r e fak­
ty, s k ł a d a j ą c e s i ę n a l e w i c o w y horror, k t ó r e g o b y l i ś m y ś w i a d k a m i . J e ś l i d o d a ­
m y d o t e g o j e s z c z e , r z e k o m o typowy d l a l e w i c y e u r o p e j s k i e j , p r o j e k t w p r o ­
wadzenia podatku liniowego
(tutaj n o m i n a c j ę d o e k o n o m i c z n e g o O s k a r a
n a l e ż a ł o b y przyznać L e s z k o w i M i l l e r o w i ) , t o m a m y tylko c z ą s t k ę w y o b r a ż e ń
o tym, j a k p o s t k o m u n i s t y c z n a l e w i c a c h c i a ł a r e a l i z o w a ć swój w y r a z i s t y i d e o ­
wy projekt sprawiedliwości społecznej.
W tej sytuacji, t ę s k n o t a do n o w e j l e w i c y wydaje s i ę w n i e k t ó r y c h k r ę g a c h
polskiej i n t e l i g e n c j i , c h o ć n i e tylko i n t e l i g e n c j i , c z y m ś n a t u r a l n y m . J e d n a k
i s t n i e j e p e w i e n z a s a d n i c z y p r o b l e m . O ile w i a d o m o , j a k i e j n o w e j l e w i c y n i e
c h c i e l i b y j e j p o t e n c j a l n i z w o l e n n i c y i sympatycy, a n i e c h c i e l i b y z a p e w n e j a KONIEC
WAKACJI
2007
113
kiejś m u t a c j i S L D , t o j u ż z n a c z n i e t r u d n i e j p r z y c h o d z i i m d o o k r e ś l i ć , j a k i
kształt ideowy i programowy p o w i n n a m i e ć o w a n o w a lewica. A r g u m e n t a c j a
„przeciw" j e s t dosyć klarowna, n a t o m i a s t argumentacja „ z a " - to jest, c h o ć b y
p o ś r e d n i o , w y r a ż a n e s f o r m u ł o w a n i e racji, s k ł a d a j ą c y c h s i ę n a p r o j e k t ż y c i a
s p o ł e c z n e g o n o w e j l e w i c y - s t a n o w i dla o b s e r w a t o r ó w n i e lada ł a m i g ł ó w k ę .
J a k się wydaje, n i e m a ż a d n e g o o f i c j a l n e g o
dokumentu,
czy
programowego
nawet
zasadniczego
ugrupowania,
zarysu
sytuującego
się
na lewo od S L D . Można wskazać jedynie na
jego
pewne
odizolowane
fragmenty.
Znamy
główne punkty programowe ugrupowań ekolo­
g i c z n y c h , czy tzw. Z i e l o n y c h , wiemy, n a c o s t a ć
te grupy, gdy idzie o p r o t e s t y w o b r o n i e ś r o ­
d o w i s k a n a t u r a l n e g o . N i e t r u d n o b y ł o zauwa­
żyć a k t y w n o ś ć o s ó b , z w i ą z a n y c h z m n i e j l u b
bardziej radykalną l e w i c ą w s p r a w i e t o l e r a n c j i
dla kochających inaczej. Wreszcie, m o ż n a zało­
żyć, ż e n o w i , m ł o d z i l e w i c o w i d z i a ł a c z e , c h o ć
stronią oficjalnie od k o n t a k t ó w ze starą lewicą
p o s t k o m u n i s t y c z n ą , t o j e d n a k m o c n o identyfi­
kują się z nią, gdy t r z e b a s i l n i e z a a k c e n t o w a ć
p o s t a w ę a n t y k l e r y k a l n ą . Tak b y ł o n a p r z y k ł a d
w c z a s i e j e d n e g o z w i e c ó w , na k t ó r y m p o s ł a n k a
S L D - J o a n n a Senyszyn szydziła z papieża. N i e
s ł y c h a ć b y ł o , aby k t o k o l w i e k z n o w e j l e w i c y
odciął się o d tej k u l t u r y p o l i t y c z n e j , k t ó r e j s p a d k o b i e r c z y n i ą j e s t d z i s i e j s z a
postkomunistyczna lewica.
Jeśli ktokolwiek miałby podejrzenia, że piszemy te słowa, b o w i e m m a m y
awersję do w s z y s t k i e g o , co s y m b o l i z u j e k o l o r czerwony, a z u p o r e m m a n i a k a
b r o n i m y w s z y s t k i e g o , c o w i ą ż e s i ę z k o l o r e m c z a r n y m , t o g ł ę b o k o się m y l i . P o
prostu próbujemy analitycznie, aczkolwiek tylko na p o z i o m i e publicystycz­
n y m , ująć p e r s p e k t y w y r o z w o j u n o w e j l e w i c y n a p o l s k i e j s c e n i e p o l i t y c z n e j .
Naszym zdaniem,
wynikającym
z
zasygnalizowanego
wcześniej
podejścia
r e t o r y c z n e g o , aby taka, l e w i c a m o g ł a s t a ć s i ę i s t o t n ą s i ł ą p o l i t y c z n ą , t o p o ­
w i n n a u d z i e l a ć o d p o w i e d z i n a f u n d a m e n t a l n e pytania, w a ż n e w d y s k u r s i e
FRONDA
43
s p o ł e c z n y m dzisiejszej P o l s k i . P y t a n i a t e dadzą s p r o w a d z i ć się p r z y n a j m n i e j
do trzech zasadniczych kwestii: do oceny dziedzictwa i dorobku PRL-u, spo­
s o b u realizacji p o s t u l a t u s p r a w i e d l i w o ś c i s p o ł e c z n e j o r a z d y l e m a t ó w , w o b e c
k t ó r y c h s t o i P o l s k a w j e d n o c z ą c e j się E u r o p i e .
Przyjrzymy się z a t e m a r g u m e n t o m , f o r m u ł o w a n y m p r z e z n o w ą l e w i c ę ,
odnośnie wspomnianych trzech obszarów zagadnień. W ten sposób - naszym
z d a n i e m - z g o d n i e z p o d e j ś c i e m r e t o r y c z n y m , w y r a z i s t a s t a n i e się t o ż s a m o ś ć
tej formacji.
P y t a n i e p i e r w s z e : J a k n a l e ż y ocenić dziedzictwo i dorobek P R L ?
O c z y w i ś c i e , m o ż n a o g r a n i c z y ć się d o a n a l i z y f o r m u ł o w a n y c h o d c z a s u d o cza­
su p r z e z p r z e d s t a w i c i e l i d y s k u t o w a n e j f o r m a c j i b a n a l n y c h o g ó l n i k ó w - a to
na t e m a t o g r a n i c z o n e j s u w e r e n n o ś c i , a to o k r a c h u p o l i t y k i g o s p o d a r c z e j
czy r e p r e s y j n o ś c i t a m t e g o s y s t e m u . W y s t a r c z ą o n e j a k o r e t o r y c z n y m a t e r i a ł ,
ujawniający t o ż s a m o ś ć ś r o d o w i s k n o w e j lewicy. W t a k i m r a z i e j e d n a k m ó ­
wić należałoby jedynie o swoistej „ t o ż s a m o ś c i rozmytej", dość powierzchow­
n e j , t a k n a p r a w d ę n i e w y r ó ż n i a j ą c e j s i ę n i c z y m ; czy w i ę c w o g ó l e b ę d ą c e j
j a k ą k o l w i e k t o ż s a m o ś c i ą i d e o w ą ? T y m c z a s e m p r o b l e m j e s t z n a c z n i e głębszy.
P s y c h o l o g o w i e r e t o r y c z n i p o k a z a l i p o n a d w s z e l k ą w ą t p l i w o ś ć , i ż n i e d a się
u c i e c o d h i s t o r i i . Z b i o r o w e p a m i ę t a n i e , czyli p r o c e s d y s k u t o w a n i a w d a n y m
ś r o d o w i s k u k o n c e p c j i p r z e s z ł o ś c i i j e j s e n s ó w , s t a n o w i rodzaj „ i n s t y t u c j i s p o ­
ł e c z n e j " . J e s t czynnikiem niezbędnym dla poczucia t o ż s a m o ś c i oraz integracji
m n i e j s z y c h czy w i ę k s z y c h grup:
Nie jest właśnie tak, że ten, kto kontroluje przeszłość, kontroluje przy­
szłość, ale [ jest tak, że] ten, kto kontroluje przeszłość, kontroluje to,
kim jesteśmy,
j a k rzecz lapidarnie sformułowali kolejni współpracownicy Billiga - David
Middleton i Derek Edwards. Rozmowy na temat czasu minionego, prowadzo­
ne między sobą przez c z ł o n k ó w zbiorowości przy p o m o c y „wynegocjowane­
g o " języka, stają się w ł a ś n i e t r e ś c i ą z b i o r o w e g o p a m i ę t a n i a .
J a k dotychczas, formacja nowej lewicy nie ujawniła szerszej publiczności
z a w a r t o ś c i r o z m ó w t e g o typu. T r u d n o w i ę c p o w i e d z i e ć , w o p a r c i u o j a k i c h
KONIEC
WAKACJI
2007
115
p a t r o n ó w b u d u j e o n a swoją t o ż s a m o ś ć . C z y c h c e o d w o ł y w a ć się d o tradycji
s y m b o l i z o w a n e j p o s t a c i ą K a z i m i e r z a P u ż a k a , czy raczej J a c k a K u r o n i a ; libe­
r a ł ó w k o m u n i s t y c z n y c h w rodzaju T a d e u s z a F i s z b a c h a , czy ludzi t w o r z ą c y c h
środowisko czasopisma „Polityka"? Szczególnie pierwsza z wymienionych
przez n a s p r z y k ł a d o w o o s ó b wydaje się b y ć s z c z e g ó l n i e w a ż n a . W b r e w b o ­
w i e m o b i e g o w e j opinii, w E u r o p i e Ś r o d k o w o - W s c h o d n i e j p r e h i s t o r i a n o ­
wej lewicy n i e z a c z ę ł a się wraz z r o k i e m 1 9 6 8 . S i ę g a c z a s ó w n i e c o b a r d z i e j
odległych, m i a n o w i c i e lat s t a l i n o w s k i c h , z a k r e ś l o n y c h d a t a m i 1 9 4 4 - 1 9 5 6 .
W ł a ś n i e w t e d y t o t a l i t a r n a w ł a d z a z a w ł a s z c z y ł a l e w i c o w ą tradycję, j e d n o c z e ś ­
nie niszcząc - poprzez bezprecedensowe represje - rzeczywistych jej kon­
tynuatorów. P o ś r e d n i o , c h o ć b e z u ż y w a n i a tej nazwy, z a w ł a s z c z o n a z o s t a ł a
r ó w n i e ż s a m a k a t e g o r i a „ n o w a l e w i c a " . P r z e c i e ż s t a l i n o w s k a p r o p a g a n d a ów­
c z e s n y aparat i d e o l o g i c z n e g o ( i n i e tylko i d e o l o g i c z n e g o ) t e r r o r u k r e o w a ł a n a
jedynego spadkobiercę postępowych nurtów polskiej myśli politycznej, k t ó ­
rym t o n u r t o m n a d a w a ł a w ł a ś n i e „ n o w y " , o s t a t e c z n i e s p e ł n i o n y s e n s . W a r t o
p r z y p o m n i e ć choćby, o p i s a n y p r z e z L e o p o l d a T y r m a n d a , n u m e r „Trybuny
L u d u " z 11 m a r c a 1 9 5 4 roku, zawierający p o r t r e t y s ł a w n y c h P o l a k ó w z prze­
s z ł o ś c i , którzy, gdyby żyli w s p ó ł c z e ś n i e , t o n a l e ż e l i b y d o P Z P R . Z n a l e ź l i s i ę
w tym gronie między innymi Kościuszko i Lelewel. R ó w n o c z e ś n i e stalinow­
s k i e k a z a m a t y z a p e ł n i a l i p r z e d s t a w i c i e l e lewicy,
odmawiający współpracy
z komunistycznym reżimem. Literacki obraz ideowego dramatu lewicowców
tamtego okresu interesująco przedstawił J a n u s z Krasiński. J e d e n z b o h a t e r ó w
j e g o p o w i e ś c i Na stracenie, s o c j a l i s t a O b a r s k i , t a k p o u c z a w w i ę z i e n n e j c e l i
kolegę, przybyłego ś w i e ż o zza granicy:
Dzisiaj, drogi panie, system... on wszystko zohydzi. Nawet tak piękną
ideę, jak antyklerykalizm. Skorumpuje, zserwilizuje... w końcu wstyd
się do niej przyznać.
Najbardziej t r a g i c z n y m s y m b o l e m l o s u l e w i c o w o ś c i z n i s z c z o n e j p r z e z stali­
nizm pozostaje, oczywiście, przykład w s p o m n i a n e g o już Kazimierza Pużaka.
Ten,
niewątpliwie najwybitniejszy przedstawiciel nonkonformistycznej
po­
w o j e n n e j lewicy p o l s k i e j , m a j ą c y d o ś w i a d c z e n i e j e s z c z e c a r s k i e g o w i ę z i e n i a ,
p o 1 9 4 4 r . był z p r e m e d y t a c j ą d r ę c z o n y n a j p i e r w p r z e z N K W D n a Ł u b i a n c e ,
a p o t e m przez k o m u n i s t ó w w w i ę z i e n i a c h na t e r e n i e P o l s k i , w k t ó r y c h stracił
116
FRONDA
43
życie. C h a r a k t e r y s t y c z n e , ż e ani p o 1 9 5 6 roku, ani p o 1 9 8 9 n i e o d r o d z i ł y
się w znaczący s p o s ó b d w a n u r t y m y ś l e n i a p o l i t y c z n e g o , k t ó r y c h ś r o d o w i s k a
z o s t a ł y u n i c e s t w i o n e p r z e z s t a l i n o w s k i e r e p r e s j e . C h o d z i o radykalny k a t o ­
licyzm społeczny, r e p r e z e n t o w a n y p r z e z g ł ó w n y c h p u b l i c y s t ó w „Tygodnika
W a r s z a w s k i e g o " oraz w ł a ś n i e t r a d y c j e P P S - u . Przy c z y m , t r u d n o o c z y w i ś c i e
o c z e k i w a ć „ o d g r z e w a n i a " r o z w a ż a ń s p r z e d 5 0 lat. S z k o d a j e d n a k , ż e n i e m a
kontynuacji na poziomie najgłębszym, na p o z i o m i e inspiracji ideowej, właś­
nie tożsamościowej. Przeszłość nie została b o w i e m zniszczona bezpowrot­
nie. J a k trafnie zauważył a m e r y k a ń s k i h i s t o r y k , z a i n t e r e s o w a n y n a s z ą c z ę ś c i ą
świata, R u b i W a t s o n , „ s a n k t u a r i a p a m i ę c i " s t a n o w i ł y w a ż n y e l e m e n t o p o z y c j i
w o b e c systemu komunistycznego przez cały okres j e g o panowania. Zawężając
t ę u w a g ę z a c h o d n i e g o b a d a c z a d o d z i e j ó w lat s t a l i n o w s k i c h w P o l s c e , w a r t o
postawić pytanie o rzeczywistych b o h a t e r ó w historii społecznej tego okresu,
w p r z e c i w i e ń s t w i e do p o s t a c i k r e o w a n y c h p r z e z p r o p a g a n d ę czy „ p a ń s t w o wotwórczą"
historiografię.
N i e j e s t j e d n a k z n a n y przypadek, iżby n o w a l e w i c a p r z y w o ł y w a ł a , n a
przykład, w i ę z i e n n e losy K a z i m i e r z a P u ż a k a , sygnalizując p r z e z t o k l a r o w n e
wskazania moralne, dotyczące zachowań w warunkach skrajnego naruszania
praw c z ł o w i e k a , a t a k ż e s w e g ł ę b o k i e z a k o r z e n i e n i e w tradycji o b r o n y m a r ­
g i n a l i z o w a n y c h ś r o d o w i s k p a t r i o t y c z n y c h . Czyżby, m o ż e n i e c o u p r a s z c z a j ą c ,
w y s t a r c z a ł o t u n o w e j lewicy o s t e n t a c y j n e w s p i e r a n i e p o s t u l a t ó w h o m o s e k s u ­
a l i s t ó w i udział w m a n i f a c h na i c h r z e c z ?
Szerzej r z e c z ujmując, b e z dyskusji o s w y c h i d e o w y c h k o r z e n i a c h , b e z
zmierzenia się z tak naprawdę jeszcze nie przepracowanym intelektualnie
h i s t o r y c z n y m d z i e d z i c t w e m z a w ł a s z c z a n i a p o j ę c i a n o w o ś c i w k o n t e k ś c i e le­
w i c o w o ś c i (tu k ł a n i a się, n a przykład, s p r a w a w s p o m i n a n e g o j u ż p r z e z n a s
w i e l o k r o t n i e a n t y k l e r y k a l i z m u , j a k i c h tradycji j e s t o n
rozwinięciem bądź
kontynuacją?), n o w a lewica tylko dezinformuje swoich o b e c n y c h lub poten­
cjalnych sympatyków, a - de facto - t a k ż e s a m ą s i e b i e . B e z p o ś r e d n i o w i ą ż e
się z t y m z a g a d n i e n i e m i n n a sprawa. N i e j e s t n a m z n a n e z a s a d n i c z e s t a n o ­
w i s k o n o w e j lewicy w o b e c l u s t r a c j i . I znów, t r u d n o u z n a ć za w y s t a r c z a j ą c e
do poznania poczucia tożsamości omawianego środowiska wyjaśnienie, że
„ o s z o ł o m y " prawicowe niszczą polską demokrację, a Trybunał Konstytucyjny
m a rację w sprawie u s t a w l u s t r a c y j n y c h . C i e k a w i n a s , j a k n o w a l e w i c a o c e ­
n i a s t a n w o j e n n y i j e g o r e p e r k u s j e dla p a ń s t w a . C z y potrafi j e d n o z n a c z n i e
KONIEC
WAKACJI
2007
117
n a z w a ć i o c e n i ć o k r e s r z ą d ó w g e n e r a ł a J a r u z e l s k i e g o ? C z y - p y t a m y dalej
- p u ł k o w n i k K u k l i ń s k i (używając k o l e j n e g o p r z y k ł a d u p o s t a c i - s y m b o l u ) j e s t
dla niej b o h a t e r e m czy zdrajcą? C z y m a t k i s y n ó w z „Wujka" m a j ą p r a w o do
e l e m e n t a r n e g o z a d o ś ć u c z y n i e n i a , czy i c h k a c i p o w i n n i p o b i e r a ć e m e r y t u r y ,
g w a r a n t u j ą c e i m s p o k o j n y b y t ? I znów, m o ż n a o b e j ś ć t ę s p r a w ę , n a p r z y k ł a d
poprzez argumentację o prawach nabytych lub potrzebie spojrzenia naprzód,
a n i e d o z a k a m a r k ó w m r o c z n e j p r z e s z ł o ś c i ; m o ż n a n i e c o z d y s t a n s o w a ć się o d
tragicznych doświadczeń późnego k o m u n i z m u . Ale są to argumenty, okre­
ślające taką t o ż s a m o ś ć , j a k ą j u ż skądinąd znamy. A j e ś l i tak, to u ż y c i e przy­
m i o t n i k a „ n o w a " ( l e w i c a ) b y ł o b y p s y c h o l o g i c z n ą , być m o ż e n i e ś w i a d o m ą ,
uzurpacją.
B r a k o d p o w i e d z i n a p o w y ż s z e , n a s z y m z d a n i e m c e n t r a l n e dla p u b l i c z n e ­
g o dyskursu w e w s p ó ł c z e s n e j P o l s c e , p y t a n i a , s p o r o m ó w i o j ę z y k u „wyne­
gocjowanym" - by znowu przywołać terminologię podejścia retorycznego na
t e r e n i e p s y c h o l o g i i s p o ł e c z n e j - w e w n ą t r z ś r o d o w i s k n o w e j lewicy. J a k p o d ­
k r e ś l a Billig, j ę z y k „ j e s t z a r ó w n o ekspresywny, j a k i r e p r e s y j n y " . A b y m ó w i ć
w s p o s ó b , z g o d n y ze s t a n d a r d a m i w y p r a c o w a n y m i p r z e z dyskusje w d a n y m
środowisku, konieczne j e s t nauczenie się rutynowego t ł u m i e n i a chęci m ó ­
wienia „nieodpowiednio". W każdym kontekście społecznym, a więc także
w r a m a c h każdej formacji i d e o w e j
występują normy i ustalone porządki, które dopuszczają określone
działania dyskursywne [czyli sposoby mówienia, poruszanie i realiza­
cje danych tematów itp. - przyp. TO i J J ] , a innych zabraniają.
Być m o ż e , w wypadku n o w e j l e w i c y m a m y do c z y n i e n i a z t o ż s a m o ś c i ą „ u n i kową", t o ż s a m o ś c i ą grupy, k t ó r a s a m ą s i e b i e s y t u u j e ( z n o w u n i e rozstrzy­
gamy, czy i n a ile ś w i a d o m i e ) n a o b r z e ż a c h g ł ó w n y c h p r o b l e m ó w i d e o w y c h
polskiego społeczeństwa, paradoksalnie pretendując równocześnie do ode­
g r a n i a roli z n a c z ą c e j siły p o l i t y c z n e j . T r o c h ę , a l e p o d k r e ś l a m y , t y l k o t r o c h ę
p r z y p o m i n a t o m e n t a l n o ś ć , c h a r a k t e r y s t y c z n ą dla grup k u l t o w y c h , p o t o c z n i e ,
aczkolwiek bardzo nieprecyzyjnie nazywanych sektami. Z psychospołecznej
perspektywy, ś r o d o w i s k a t e g o typu s t a n o w i ą w y z w a n i e k o n t r k u l t u r o w e w o ­
b e c kultury „ p a n u j ą c e j " . R z a d k o , ale u d a ł o się t o n a p r z y k ł a d c h r z e ś c i j a ń ­
stwu, k t ó r e „ s t a r t o w a ł o " w ł a ś n i e j a k o t y p o w e m n i e j s z o ś c i o w e ś r o d o w i s k o
118
FRONDA
43
k u l t o w e . Z d a r z a się, i ż s e k t a n a r z u c a o t o c z e n i u swój p r o j e k t i d e o w y i z m i e n i a
d o m i n u j ą c ą k u l t u r ę . C z y ż b y - toutes proportions gardees - p o d o b n e były m a r z e ­
nia nowej lewicy o d n o ś n i e polskiej sceny politycznej? J e s t tylko j e d n o , ale za
to niezbyt m a ł e „ale". J a k j u ż wskazywaliśmy kilkakrotnie, bardzo trudno j e s t
n a m z n a l e ź ć z a s a d n i c z e p o z y t y w n e e l e m e n t y p r o j e k t u n o w e j lewicy, k t ó r e
o k r e ś l a ł y b y specyfikę tej f o r m a c j i i o d p o w i a d a ł y n a i s t o t n e p o t r z e b y s p o ł e c z ­
ne. „ U n i k o w o ś ć " tożsamości o m a w i a n e g o środowiska dotyczy b o w i e m nie
tylko i d e o w y c h p r o b l e m ó w p o l s k i e g o s p o ł e c z e ń s t w a , ale t a k ż e b a r d z o prak­
tycznych problemów, związanych z wyzwaniami współczesności, takimi j a k
kwestia sprawiedliwości społecznej oraz integracji europejskiej.
P y t a n i e drugie: W j a k i sposób należy z r e a l i z o w a ć postulat
sprawiedliwości społecznej?
N i e s p o s ó b o t r z y m a ć o d p o w i e d ź n a t o p y t a n i e , b e z j a s n e g o p o s t a w i e n i a dyle­
m a t u : ile p a ń s t w a , a ile rynku w g o s p o d a r c e i p o l i t y c e s p o ł e c z n e j ? P r z y k ł a d ,
narzucający się s a m , gdy p i s z e m y n i n i e j s z y t e k s t - strajk p r a c o w n i k ó w s ł u ż b y
zdrowia. N i e widać, aby n o w a l e w i c a d y s t a n s o w a ł a s i ę o d s p e k t a k u l a r n y c h
d o w o d ó w hipokryzji l e w i c y S L D - o w s k i e j , t a k j a k b y ł o w przypadku wizyty
pani p r e z y d e n t o w e j K w a ś n i e w s k i e j n a p o l u n a m i o t o w y m strajkujących, zde­
sperowanych pielęgniarek.
A l e j e s t c o ś j e s z c z e bardziej z a s t a n a w i a j ą c e g o - brak, z e s t r o n y n o w e j le­
wicy, j a k i e g o k o l w i e k p l a n u r o z w i ą z a n i a p r o b l e m u r e f o r m y w s ł u ż b i e z d r o w i a .
J a s n e , m o ż n a m ó w i ć , ż e m e d i a s ą dla n o w e j l e w i c y n i e ż y c z l i w e , w i ę c i t a k n i e
m o ż n a b y ł o b y się p r z e b i ć z t a k i m p r o j e k t e m . J e d n a k s t a n o w i ł o b y t o , oczywi­
ście, kolejną o d m i a n ę „ t o ż s a m o ś c i u n i k o w e j " : „ n i e c h c ą n a s s ł u c h a ć , t o n i e
będziemy rozmawiać".
Pustka programowa nowej lewicy dotyczy także i wielu innych o b s z a r ó w
życia g o s p o d a r c z e g o i s p o ł e c z n e g o . U p r z e j m i e p r o s i m y o p o k a z a n i e - n i e tyl­
ko n a m - d o k u m e n t u omawianej formacji, w k t ó r y m ukazano by jej s t o s u n e k
do c e n t r a l n e g o p r o b l e m u o b e c n e j sytuacji g o s p o d a r c z e j P o l s k i - prywatyzacji.
Czy n o w a l e w i c a u w a ż a z a s a d n i c z y udział p r y w a t n e j w ł a s n o ś c i j a k o n i e o d ­
z o w n y w a r u n e k p o s t ę p u g o s p o d a r c z e g o i s p o ł e c z n e g o ? I j a k , w t a k i m razie,
patrzy na t e n d e n c j e e t a t y s t y c z n e , w y r a ź n i e d o m i n u j ą c e w filozofii i p r a k t y c e
c z ę ś c i elit p r a w i c o w y c h ?
KONIEC
WAKACJI
2007
119
Te pytania pozostają bez odpowiedzi.
J e d e n obszar sprawiedliwości społecznej j e s t jednak, w aspekcie zaan­
g a ż o w a ń a n a l i z o w a n e g o ś r o d o w i s k a , b a r d z o wyrazisty. C h o d z i o p r a w a h o ­
m o s e k s u a l i s t ó w , z d a n i e m p r z e d s t a w i c i e l i n o w e j lewicy, t r a k t o w a n y c h w pol­
skiej r z e c z y w i s t o ś c i b a r d z o n i e s p r a w i e d l i w i e
(ocena prawdziwości takiego
p o s t a w i e n i a sprawy d a l e k o w y k r a c z a p o z a t e m a t y k ę n a s z e g o t e k s t u ) . F a k t
wyboru problematyki tego właśnie środowiska, j a k o j e d n e g o z centralnych
przedmiotów zainteresowania, dostarcza interesujących danych do analizy
p o c z u c i a t o ż s a m o ś c i n o w e j lewicy. H o m o s e k s u a l i z m j e s t b o w i e m z a r ó w n o
zjawiskiem biologicznym, psychologicznym oraz społecznym, j a k i ideolo­
g i c z n y m . P o m i j a j ą c s z c z e g ó ł y f a c h o w y c h dyskusji, w a r t o p r z y p o m n i e ć , iż ge­
n e z a z a c h o w a ń h o m o s e k s u a l n y c h d o dziś p o z o s t a j e t a j e m n i c ą . N i e w i a d o m o ,
jak ostatecznie współdziałają ze sobą czynniki: genetyczny i społeczny, j a k a
j e s t n a t u r a tych i n t e r a k c j i , j a k a i c h d y n a m i k a , itp. M i e s i ę c z n i k „ F o r u m " przy­
p o m n i a ł n i e d a w n o , k l u c z o w e dla tej p r o b l e m a t y k i , p o d s u m o w a n i e a k t u a l n e ­
g o s t a n u wiedzy, s f o r m u ł o w a n e p r z e z G l e n W i l s o n :
Rolę odgrywa zarówno stres, jak i hormony płciowe ( . . . ) . Ale daleko
nam jeszcze do tego, by naprawdę zrozumieć te procesy i nikt nie umie
nimi sterować.
Najwyraźniej w e w s p ó ł c z e s n e j k u l t u r z e h o m o s e k s u a l i z m j e s t t a j e m n i c ą , k t ó r ą
t r u d n o udźwignąć, z r a c j o n a l i z o w a ć , o s w o i ć . J a k o taki, ł a t w o p o d l e g a i d e o l o ­
gizacji. W p r z e c i w i e ń s t w i e d o n a t u r y z a c h o w a ń h o m o s e k s u a l n y c h , s p o r o j u ż
dzisiaj w i e m y n a t e m a t ich funkcji k u l t u r o w y c h . I t a k n a p r z y k ł a d T h e o d o r e
Z e l d i n , brytyjski b a d a c z dziejów, a u t o r Intymnej historii ludzkości, z w r a c a uwa­
gę, i ż o d X I X wieku h o m o s e k s u a l i z m j e s t t r a k t o w a n y j a k o s w o i s t a „ e p i f a n i a
k u l t u r o w a " , j a k o n o ś n i k w a r t o ś c i , d r a m a t u i n o w o ś c i . Taki s p o s ó b m y ś l e n i a
j e s t s z c z e g ó l n i e n a s i l o n y o d lat 9 0 . u b i e g ł e g o s t u l e c i a . P r z y b i e r a w r ę c z c h a ­
rakter apostolatu, oręża rewolucji świadomościowej.
Nasza bezdzietność, nasza minimalna odpowiedzialność - pisał cy­
towany przez Zeldina Edmund White - to, że nasze związki nie są
konsekrowane, a nawet samo nasze wycofywanie się do gett homo­
seksualistów w poszukiwaniu ochrony i wolności (...) sprzyjają wy|20
FRONDA
43
kształcaniu się stylu, pozwalającego nam eksplorować - nawet wbrew
naszym świadomym intencjom - rzeczy, które pewnego dnia okażą się
użyteczne dla heteroseksualnej większości.
J u ż k i l k a n a ś c i e lat t e m u b a d a c z e życia c o d z i e n n e g o poddali w w ą t p l i w o ś ć
cytowane marzenia (warto w tym kontekście zajrzeć c h o ć b y do polskiego
p r z e k ł a d u n i e z w y k l e w y w a ż o n e g o p o d r ę c z n i k a Historia życia prywatnego, t.
5,
pod redakcją A n t o i n e ' a P r o s t a i G e r a r d a V i n c e n t a ) . A p o s t o l s k i i m p e t najwy­
raźniej j e d n a k p o z o s t a ł . Tak n a s z y m - p u b l i c y s t y c z n y m - z d a n i e m r o z w i n ą ł
się „ h o m o s e k s u a l i z m i d e o l o g i c z n y " , r u c h k u l t u r o w y n i e w i e l e m a j ą c y w s p ó l ­
n e g o z r z e t e l n y m i b a d a n i a m i i s p o k o j n ą refleksją s p o ł e c z n ą n a d f e n o m e n e m
h o m o s e k s u a l i z m u . T e n r ó ż n o r o d n y r u c h c e c h u j e k r z y k l i w o ś ć , trywializacja
miłości erotycznej, problemy z szacunkami ilościowymi oraz domaganie się
dyskusyjnych przywilejów, j a k n a p r z y k ł a d p r a w o adopcji dzieci p r z e z pary
h o m o s e k s u a l n e . J e s t e ś m y d a l e c y o d p r z y p i s y w a n i a n o w e j l e w i c y n i e c n y c h in­
t e n c j i i n s t r u m e n t a l i z o w a n i a p r o b l e m a t y k i , związanej z h o m o s e k s u a l i z m e m .
Niemniej jednak, aktywne włączenie się omawianej formacji w nurt „ h o m o ­
s e k s u a l i z m u i d e o l o g i c z n e g o " , a w r ę c z u c z y n i e n i e go j e d n y m z najbardziej wy­
razistych p r z e j a w ó w a k t y w n o ś c i n a p ł a s z c z y ź n i e s p r a w i e d l i w o ś c i s p o ł e c z n e j ,
nasuwa nieodparte skojarzenie z dobrze znanym, opisywanym wielokrotnie
przez p s y c h o a n a l i t y k ó w m e c h a n i z m e m k o m p e n s a c j i . „ N a s z a t o ż s a m o ś ć , p o ­
d o b n i e j a k t o ż s a m o ś ć h o m o s e k s u a l i s t ó w , dziś j e s t m a r g i n e s o w a , b o r e p r e ­
s j o n o w a n a , ale s t a n o w i o n a „ p i e ś ń p r z y s z ł o ś c i " - zdaje s i ę m ó w i ć r e t o r y k a
n o w e j lewicy.
Na zakończenie wróćmy jednak do teraźniejszości.
P y t a n i e trzecie: J a k n o w a l e w i c a w i d z i Polskę
w jednoczącej się Europie?
Nie oczekujemy od nowej lewicy odpowiedzi na pytania szczegółowe, do­
tyczące, na przykład, p o t r z e b y w p r o w a d z e n i a e u r o w P o l s c e , czy, s z e r z e j ,
zarysowania perspektywy dochodzenia do takiego rozwiązania. W y m a g a ł o ­
by to od niej z a p l e c z a e k s p e r c k i e g o , a t a k i e g o n o w a lewica, gdy idzie o o b ­
szar e k o n o m i i , chyba* n i e p o s i a d a . T y m b a r d z i e j , ż e r z e t e l n e r o z w a ż a n i e n a d
KONIEC WAKACJI 2007
|2|
problemem wspólnej waluty europejskiej wymagałoby ustosunkowania się
do kwestii, związanych z u z d r o w i e n i e m
finansów
publicznych, z t e m p e m
z m i a n m o ż l i w y c h w n i c h d o z a a k c e p t o w a n i a , itp. A l e t o w s z y s t k o s ą d y l e m a ­
ty o charakterze szczegółowym, j a k rozumiemy, leżące poza p o c z u c i e m toż­
s a m o ś c i n o w e j lewicy. P o z o s t a j e j e d n a k c a ł e spectrum k u l t u r o w y c h a s p e k t ó w
integracji e u r o p e j s k i e j . T u n a r r a c j a n o w e j lewicy bywa b a r d z o wyrazista, c h o ć
nadal t r u d n a d o p o g ł ę b i o n e j i n t e r p r e t a c j i . W j a k i s p o s ó b o m a w i a n a f o r m a c j a
ideowa c h c e unowocześnić „polski zaścianek"? Czy głównie poprzez otwiera­
n i e się Polski n a prądy l a i c k i e i i m p o r t w z o r c ó w k u l t u r o w y c h , p o z o s t a j ą c y c h
w s p r z e c z n o ś c i z d o m i n u j ą c y m n u r t e m p o l s k i e j tradycji i k a n o n e m a k c e p t o ­
wanych wzorców etycznych?
N i e pytamy o o c e n ę potrzeby otwierania się na n o w e zjawiska kulturowe,
czy u p o w s z e c h n i a n i e t a k i c h w a r t o ś c i , j a k s z a c u n e k dla o d m i e n n o ś c i religij­
n e j , obyczajowej bądź p r e f e r e n c j i s e k s u a l n y c h . W t y c h d z i e d z i n a c h p o s t u l a t y
n o w e j lewicy s ą k l a r o w n e , w y r a ź n i e b u d u j ą j e j t o ż s a m o ś ć j a k o f o r m a c j i , róż­
niącej się i d e o w o o d i n n y c h .
W a r t o n a t o m i a s t pytać o s p o s ó b r o z u m i e n i a p r z e z n o w ą l e w i c ę p o j ę c i a t o ­
lerancji, r ó ż n o r o d n o ś c i ś w i a t o p o g l ą d o w e j i - j a k s a m a n i e r a z to n a z y w a - ze­
rwania z c i e m n o g r o d e m . W r e s z c i e - z n o w u w r a c a j ą c do p o z i o m u „ s k r z e c z ą ­
cej r z e c z y w i s t o ś c i " - j a k i e j e s t s t a n o w i s k o n o w e j l e w i c y w o b e c r z e c z y w i s t y c h
d y l e m a t ó w polskiej polityki z a g r a n i c z n e j ? N i e w y s t a r c z y p r z e c i e ż o s k a r ż a ć
c z ę ś ć elit p r a w i c o w y c h , w s z c z e g ó l n o ś c i t y c h z P I S - u , o r u s o f o b i ę i n a s t a ­
w i e n i e skrajnie a n t y n i e m i e c k i e - t o zbyt p r o s t e , n a w e t d o t e g o , b y b u d o w a ł o
względnie trwałą t o ż s a m o ś ć ideową środowiska. Nie wystarczy także politykę
a m e r y k a ń s k ą , w s z c z e g ó l n o ś c i tę w Iraku, p o t ę p i a ć w c z a m b u ł . T a k ż e p a n i
m i n i s t e r F o t y g a i j e j u m i e j ę t n o ś c i d y p l o m a t y c z n e m o g ą s t a ć się p r z e d m i o t e m
łatwej krytyki.
Z n a c z n i e ciekawszy, j a k m a m y n a d z i e j ę - n i e t y l k o dla n a s , j e s t s p o r y de­
f i c y t myśli p r o g r a m o w e j n o w e j l e w i c y w o b e c s z a n s i z a g r o ż e ń , p r z e d j a k i m i
stoi Polska we współczesnym świecie. Czy niezbędną modernizację Polski
m o ż n a - upraszczając - p r z e p r o w a d z i ć w o p a r c i u o s o j u s z z k o n s e r w a t y w n ą
A m e r y k ą czy t e ż l i b e r a l n ą E u r o p ą ? D l a n o w e j l e w i c y n i e j e s t t o , j a k s i ę zdaje,
d y l e m a t iluzoryczny. Z r e s z t ą n i e tylko dla n i e j . N a w e t l e w i c o w y r o z u m m ó w i ,
ż e b e z A m e r y k i się n i e obejdziemy, ale w s t r ę t n e g o B u s h a n i e c h c e m y z n a ć . Z a
t o E u r o p a j e s t piękna," n o w o c z e s n a i o t w a r t a , p r a w i e c a ł a p ó j d z i e d o n i e b a : f e
122
FRONDA
43
- co m ó w i m y - do s a l o n u z i e m s k i e j d o s k o n a ł o ś c i , ale w s p r a w a c h b e z p i e c z e ń ­
s t w a t r u d n o n a niej polegać... M o ż e w i ę c w t y m o b s z a r z e p r o b l e m o w y m leży
s z a n s a n a „ o d m a r g i n a l i z o w a n i e " t o ż s a m o ś c i n o w e j lewicy? N a razie s z a n s a .
N o w a l e w i c a w P o l s c e m o g ł a b y u z y s k a ć n a l e ż n e j e j m i e j s c e n a s c e n i e poli­
t y c z n e j . P r z e d e w s z y s t k i m d l a t e g o , że w każdej d e m o k r a c j i l i b e r a l n e j i s t n i e j e
n a t u r a l n e z a p o t r z e b o w a n i e n a p r z e c i w s t a w n e i rywalizujące z e s o b ą n u r t y
i d e o w o - p o l i t y c z n e , w y r a s t a j ą c e ze s p o ł e c z n y c h p o t r z e b , s u w e r e n n e i wiary­
g o d n e . W P o l s c e brakuje lewicy i n n e j n i ż ta, k t ó r ą znamy, czyli l e w i c ę p o s t ­
k o m u n i s t y c z n ą . J e d n a k w i e l e w s k a z u j e n a t o , ż e t a k się n i e s t a n i e . L e w i c a m a
n i e w i e l k i e s z a n s e , aby z n a l e ź ć się w g ł ó w n y m n u r c i e p o l s k i e j p o l i t y k i . Z p o ­
wodów, o k t ó r y c h piszemy, b ę d z i e - n a j p e w n i e j p o t r z e b n y m - j e d n a k r a c z e j
m a r g i n e s e m i n t e l e k t u a l n y m . Na w ł a s n ą p r o ś b ę i w w y n i k u w ł a s n e j r e t o r y k i .
TOMASZ OCHINOWSK1
JERZY JAGODZIŃSKI
W niniejszym artykule autorzy wyrażają wyłącznie swoje prywatne poglądy. Patrz: noty o autorach.
Rewolucja przenosi się na teren kultury i na t y m pozio­
mie odtwarza podział na lewicę i prawicę. W rewolucji
kulturalnej chodzi już nie o życie, lecz o styl życia, i nie
o władzę, lecz o prestiż. W y g r y w a nie ten, kto zapanu­
je nad wojskiem i wyprowadzi lud na ulicę, lecz kto na­
rzuci modę. „ P r a w a człowieka" wchodzą, oczywiście,
w obręb zainteresowań postmodernistycznej lewicy,
ale jako p r a w a modnego człowieka.
Lewica
i prawica
- KONIEC HISTORII BRONISŁAW ŁAGOWSKI
N a początku był c h a o s ; m g ł a w i c a p r a g n i e ń , konfliktów, w a l k m n i e j l u b bar­
dziej krwawych, m a r z e ń m n i e j l u b bardziej n a i w n y c h , dążeń d o w ł a d z y m n i e j
l u b bardziej u p r a w n i o n y c h , u w i e l b i e n i a w ł a d z y l u b n i e n a w i ś c i d o n i e j , p o ­
g l ą d ó w na w i n ę i z a s ł u g ę , na p r a w o m o c n o ś ć i u z u r p a c j ę . I p r z y s z ł a W i e l k a
Rewolucja Francuska i rzekła: niech się stanie porządek. I oddzieliła lewicę
o d prawicy. O d t e g o c z a s u w s z y s t k o , c o sprzyja r e w o l u c j i , c o j ą p o b u d z a , c o j ą
usprawiedliwia, n a z y w a się lewicą, zaś t o , c o j e j s i ę sprzeciwia, c o j ą t a m u j e
i ogranicza, nazywa s i ę prawicą.
124
FRONDA
43
N i e m o ż n a z r o b i ć t r z e c h k r o k ó w w m y ś l e n i u o lewicy, j e ś l i się n i e w e ź m i e
p o d uwagę, że p o w s t a ł a o n a z rewolucji i dzięki k o l e j n y m r e w o l u c j o m się odna­
wia. Gdy m i n i o n e r e w o l u c j e , z w ł a s z c z a te o u n i w e r s a l n y m o d d z i a ł y w a n i u - j a k
francuska i rosyjska - są źle w s p o m i n a n e , gdy u m a c n i a się pogląd, że w s w o i c h
skutkach były j a ł o w e l u b katastrofalne, gdy n o w y c h rewolucji n i k t n i e c h c e , n i e
planuje i się n i e spodziewa - l e w i c a s ł a b n i e , traci o k r e ś l o n o ś ć , staje się nikną­
c y m ś w i a t ł e m p o gwieździe, k t ó r a j u ż d a w n o się wypaliła, p o g ł o s e m d a w n y c h
poglądów, p e ł n y m z a k ł ó c e ń i w i e l o z n a c z n o ś c i ; tak, że tylko z t r u d e m m o ż n a ją
o d r ó ż n i ć od prawicy, k t ó r a zresztą t a k ż e definiuje się w s t o s u n k u do rewolucji
j a k o jej n e g a c j a i p o d l e g a o b e c n i e t e m u s a m e m u p r o c e s o w i e n t r o p i i .
M o ż n a zapytać, d l a c z e g o p o d z i a ł na l e w i c ę i p r a w i c ę w y w o d z i m y z re­
wolucji f r a n c u s k i e j 1 7 8 9 roku, a n i e z „ c h w a l e b n e j " r e w o l u c j i a n g i e l s k i e j ,
0 s t o lat w c z e ś n i e j s z e j . P r z e c i e ż n i e d l a t e g o , że t y c h n a z w w c z e ś n i e j n i e wy­
m y ś l o n o ; m o ż n a b y ł o w y m y ś l i ć i n n e , gdyby r o z r ó ż n i e n i e r z e c z o w e z o s t a ł o
d o k o n a n e . Przyczyna j e s t i s t o t n a . R o k 1 6 8 8 był r e w o l u c j ą w s e n s i e m e t a f o ­
r y c z n y m . S ł o w o w z i ę t o z t e r m i n o l o g i i a s t r o n o m i c z n e j , gdzie z n a c z y ł o p o w r ó t
d o p o p r z e d n i e g o s t a n u . A n g l i c y z b u n t o w a l i się w i m i ę w o l n o ś c i , k t ó r ą m i e l i
w p r z e s z ł o ś c i ( p r z y n a j m n i e j t a k s ą d z i l i ) , a k t ó r a n a s t ę p n i e z o s t a ł a im o d e b r a ­
n a . Ich wizja d z i e j ó w b y ł a k o n s e r w a t y w n a . F r a n c u s k a r e w o l u c j a r o d z i ł a się
1 p r z e b i e g a ł a p o d gwiazdą p r z e w o d n i ą idei p o s t ę p u . P r o g r e s i z m j e s t d r u g i m ,
m o ż e j e s z c z e w a ż n i e j s z y m n i ż s t o s u n e k d o r e w o l u c j i , w y r ó ż n i k i e m lewicy.
W e F r a n c j i s ł o w o „ r e w o l u c j a " d o t e g o s t o p n i a u d o s ł o w n i ł o się w s e n s i e poli­
t y c z n y m , ż e j e g o p i e r w o t n e a s t r o n o m i c z n e u ż y c i e wydaje s i ę m e t a f o r ą .
O b e c n i e , ale n i e od dziś, w i d z i m y w E u r o p i e i w c a ł y m ś w i e c i e z a c h o d ­
n i m spadek znaczenia podziału na lewicę i prawicę, przez wielu uznawany
za ostateczny, o d n o t o w a n y w teorii j a k o „koniec historii". J e s t to n a s t ę p s t w o
r o z c z a r o w a n i a się l e w i c y do o s t a t n i e j w i e l k i e j r e w o l u c j i o z a s i ę g u u n i w e r ­
salnym, to z n a c z y r e w o l u c j i rosyjskiej i j e j skutków, a t a k ż e do l i c z n y c h re­
w o l u c j i w T r z e c i m Ś w i e c i e . N o w e r e w o l u c j e wydają się n i e p r a w d o p o d o b n e ,
mit rewolucji już nie oczarowuje. Z a s z ł a j e s z c z e i n n a ważna zmiana: kultura
modernistyczna i postmodernistyczna zdestruowały idee postępu. Nie istnie­
j ą w i ę c d w a n a j w a ż n i e j s z e p u n k t y o d n i e s i e n i a dla s a m o o k r e ś l e n i a s i ę l e w i c y
i r o z p o z n a n i a j e j , d w i e j e j gwiazdy p r z e w o d n i e .
W ciągu d w ó c h w i e k ó w l e w i c a w y t w o r z y ł a s y s t e m p o j ę ć , kryteriów, w a r t o ­
ści, u s t a n o w i ł a h i e r a r c h i ę autorytetów, i w s z y s t k o to n i e m o ż e n a g l e z n i k n ą ć .
KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
|25
Istnieją l e w i c o w e wzory m y ś l e n i a i t r z e b a przyznać z c a ł ą j a s n o ś c i ą , że n i e dają
o n e p o z n a w c z e g o d o s t ę p u d o t e g o , c o o b e c n i e j e s t i s t o t n e . P o n a d t o , podział n a
lewicę i prawicę b ę d z i e s o b i e przedłużał żywot, p r z e n o s z ą c się na i n n e , s t a r e
l u b n o w e , podziały. Czy w i e c z n y konflikt tradycji z n o w a t o r s t w e m n i e przy­
p o m i n a lewicy i prawicy? C z y rewolucja, k t ó r a była e g z y s t e n c j a l n y m f a k t e m
politycznym, n i e m o ż e być p r z e m i e n i o n a w m e t a f o r ę i czy n i e m o ż n a m ó w i ć
z s e n s e m , c h o c i a ż p r z e n o ś n i e , o rewolucji p r z e c i w superego? R e w o l u c j a p r z e n o s i
się na t e r e n kultury i na t y m p o z i o m i e o d t w a r z a podział na l e w i c ę i p r a w i c ę .
W rewolucji kulturalnej c h o d z i j u ż n i e o życie, lecz o styl życia, i n i e o wła­
dzę, lecz o prestiż. Wygrywa n i e ten, k t o zapanuje n a d w o j s k i e m i wyprowadzi
lud n a ulicę, lecz k t o narzuci m o d ę . „ P r a w a c z ł o w i e k a " wchodzą, oczywiście,
w o b r ę b z a i n t e r e s o w a ń p o s t m o d e r n i s t y c z n e j lewicy, ale j a k o p r a w a m o d n e g o
człowieka.
***
Do o s ł a b i e n i a podziału na lewicę i prawicę w P o l s c e , o b o k p o w o d ó w p o w s z e c h ­
nych, przyczyniły się t e ż o k o l i c z n o ś c i krajowe. O b e c n i e g ł ó w n a linia podziału,
przypominająca n i e k i e d y i n t e n s y w n o ś ć p r z e c i w s t a w i e n i a „wróg - przyjaciel",
przebiega m i ę d z y o b o z e m p o s t - s o l i d a r n o ś c i o w y m , używającym szyldu anty­
k o m u n i s t y c z n e g o , a s t r o n ą n o m i n o w a n ą na p o s t k o m u n i z m . Rządzącej partii
p o s t s o l i d a r n o ś c i o w e j zarzuca się s ł u s z n i e s t o s o w a n i e n i e d e m o k r a t y c z n y c h i p o ­
zaprawnych m e t o d rządzenia, nikt j e d n a k n i e m o ż e powiedzieć, ż e dyskrymi­
n o w a n i są ludzie za poglądy l e w i c o w e l u b l e w i c o w ą identyfikację. P r z e c i w n i e ,
rzecznicy o b o z u p o s t s o l i d a r n o ś c i o w e g o wygłaszają s ł o w a nadziei, ż e p o w s t a ­
n i e p o s t s o l i d a r n o ś c i o w a partia lewicowa, z d o l n a przyciągnąć wyborców. J e d n a
z wielu oznak, że podział na l e w i c ę i prawicę ma n i k ł e z n a c z e n i e .
Powojenna historia Polski zaczęła się od ustanowienia władzy radykalnie
l e w i c o w e j i z d e l e g a l i z o w a n i a sił p r a w i c o w y c h . L e g i t y m i z a c j a n o w e g o u s t r o j u
z a s a d z a ł a się n a j e g o r e w o l u c y j n y m r o d o w o d z i e - p o c h o d z e n i u o d R e w o l u c j i
P a ź d z i e r n i k o w e j . Kult tej r e w o l u c j i s u b l i m o w a ł s i ę w i d e a l i z a c j ę w s z e l k i e j
rewolucji i wszelkiego b u n t u przeciw z a s t a n e m u porządkowi
(oczywiście,
poza czasem i obszarem panowania radzieckiego). Wszelki konserwatyzm
był potępiany, a „ k o n t r r e w o l u c j a " o z n a c z a ł a n a j w i ę k s z e n i e b e z p i e c z e ń s t w o .
P o w s t a n i a n a r o d o w e k o r z y s t a ł y z idealizacji b u n t u i były c z c z o n e , z w ł a s z c z a
126
FRONDA
43
t e p o d z a b o r e m rosyjskim, p o n i e w a ż c a r a t był uznawany, z r e s z t ą s ł u s z n i e , z a
a n t y c y p o w a n ą k o n t r r e w o l u c j ę . Z c z a s e m kult r e w o l u c j i zaczął w ł a d z y ciążyć,
j e d n a k ż e z a n i e c h a n i e go g r o z i ł o w y ł o n i e n i e m się i z a d o m o w i e n i e m w prze­
strzeni publicznej całego kompleksu uczuć i poglądów kontrrewolucyjnych,
podmywających l e g i t y m i z m s y s t e m u .
R e a l n e życie s p o ł e c z n e w y m a g a ł o j e d n a k m y ś l e n i a r e a l i s t y c z n e g o i k o n ­
s e r w a t y w n e g o . Ś w i e c k a religia r e w o l u c y j n e g o k o m u n i z m u b y ł a o d w e w n ą t r z
r o z k ł a d a n a d o ś ć c z ę s t o p r a k t y k o w a n y m p r z e z c o bardziej o d p o w i e d z i a l n y c h
ludzi w ł a d z y k e t m a n e m r e a l i z m u . J e d n a k ż e i d e o l o g i c z n e , m a r k s i s t o w s k i e
superego b y ł o w y s t a r c z a j ą c o silne, aby u t r z y m a ć s i ę do k o ń c a i p r z e s z k o d z i ć
w y k r y s t a l i z o w a n i u się r a c j o n a l n e j , r e a l i s t y c z n e j ś w i a d o m o ś c i . Tak z w a n i dziś
p o s t k o m u n i ś c i wynieśli z s y s t e m u i d e o k r a t y c z n e g o r a c j o n a l n ą p o d ś w i a d o ­
m o ś ć i i r r a c j o n a l n ą l e w i c o w ą ś w i a d o m o ś ć . J a k b a r d z o p r a k t y c z n i e bezuży­
teczna, intelektualnie pusta j e s t ta „lewicowość", przekonują się za każdym
r a z e m , gdy czynią wysiłki, aby j ą z d e f i n i o w a ć .
O b ó z p o s t s o l i d a r n o ś c i o w y j e s t „ a n t y k o m u n i s t y c z n y " , a l e n i e j e s t prawi­
cowy. C h a r a k t e r y z u j e się p r y n c y p i a l n y m b r a k i e m s z a c u n k u dla r z e c z y w i s t o ­
ści. W y z n a j e skrajny w o l u n t a r y z m . P a n u j e n a d n i m d u c h r o k o s z u , liberum veto
i liberum conspiro. H i s t o r y c z n i e b i o r ą c , p r z y p a d ł a mu o b i e k t y w n i e r o l a k o n t r ­
rewolucji, ale p r z e p r o w a d z a j ą n a s p o s ó b rewolucyjny. N i e u z n a j e w y ż s z o ś c i
p r a w a n a d „wolą p o l i t y c z n ą " . P o l i t y k ę p o j m u j e j a k o sferę d e m o n s t r o w a n i a
t o ż s a m o ś c i i „ r e a l i z o w a n i a s i ę " j e d n o s t e k p r z y w ó d c z y c h , p r a g n ą c y c h dać wy­
raz s w o i m a u t e n t y c z n y m p r z e k o n a n i o m - i l u z j o m , c h o ć b y s i ę t o m i a ł o d o k o n a ć
z p o g w a ł c e n i e m najbardziej f u n d a m e n t a l n y c h r e g u ł p a ń s t w a . W y w o d z ą c się
z b u n t u m a s , d o k t ó r e g o n i e s t o s o w a ł y się ż a d n e z n a n e p o j ę c i a t y p o l o g i c z n e ,
przyjął identyfikację prawicową, k t ó r ą s w o i m i d z i a ł a n i a m i k o m p r o m i t u j e i j e j
zaprzecza. J e g o i d e o l o g i ą j e s t p o l s k a g n o z a n a r o d o w a z c h a r a k t e r y s t y c z n y m
dla niej p r z e n o s z e n i e m r e a l n y c h p r o b l e m ó w w w y m i a r s y m b o l i c z n y . P o c z u c i e
misji, j a k i e z a r o z u m i a l e żywi, n i e w y m a g a p o t w i e r d z e n i a w w y m i a r z e e m p i ­
rycznym i sprawdzalnym. P a t r i o t y z m e m t e g o o b o z u j e s t w i a r a w p a t r i o ­
t y z m . Wytwarza to atmosferę odrzeczywistnienia, męczącą jak niedorzecz­
ny sen, w k t ó r y m z p r a w d y z a c h o w a ł o się tylko p o c z u c i e , że p r z e b u d z e n i e
j e d n a k nastąpi i w r ó c i m y d o r z e c z y w i s t o ś c i . P o d w z g l ę d e m p s y c h o l o g i c z n y m
przypomina to wytwarzaną zupełnie innymi środkami politycznymi atmosfe­
rę komunistycznej ideokracji.
KONIEC
WAKACJI
2007
127
Z tą sytuacją n i e radzi s o b i e i n t e l e k t u a l n i e a n i l e w i c a „ p o s t k o m u n i s t y c z ­
n a " , ani n o w a m e t a f o r y c z n a l e w i c a k u l t u r o w a . P i e r w s z e j b r a k k a t e g o r i i d o
a n a l i z o w a n i a n a d r z e c z y w i s t o ś c i , d r u g a z a ś n i e m a z a i n t e r e s o w a n i a dla r o z r ó ż ­
n i e n i a : r z e c z y w i s t o ś ć - n i e r z e c z y w i s t o ś ć . O b i e znajdują się p o z a t e r e n e m , n a
k t ó r y m dzieją się rzeczy o n a j w a ż n i e j s z y m dla P o l s k i z n a c z e n i u . P r z e b u d z e n i a
z g n o s t y c k i e g o s n u m o g ł a b y d o k o n a ć prawica, o p i e r a j ą c a się n a e u r o p e j s k i e j
tradycji p o l i t y c z n e g o r e a l i z m u , ale j e s t t o „ m a r z e n i e ś c i ę t e j g ł o w y " .
BRONISŁAW ŁAGOWSKI
Eisler przytacza Marcina Kulę, który po kolejnej fali
publikacji marcowych wiosną 1994 roku odnotował,
że w pobliżu szkoły podstawowej przy ulicy Filareckiej
w Warszawie wymalowano wielkimi literami napis:
„ M a m w dupie bohaterów marca ' 6 8 " . My też - głów­
nie dlatego, że ich nie było.
MARZEC
JOZEF
DAJCZCEWAND,
BOGUMIŁA
TYSZKIEWICZ
M o j s z e Szafir zjawia s i ę u o s t a t n i e g o r a b i n a , j a k i p o z o s t a ł w W a r s z a w i e .
„ R e b e , c o ś m i się zdaje, ż e b e z p i e k a m i d e p c z e p o p i ę t a c h . J a k i e k r o k i m a m
p o d j ą ć ? " N a t o r e b e : „ D u ż e kroki, M o j s z e ! J a k n a j w i ę k s z e ! " T a k i e d o w c i p y
krążyły po P o l s c e w roku 1 9 6 8 , a n i e c o p ó ź n i e j w I z r a e l u p o w i a d a ł o s i ę t a k :
KONIEC
WAKACJI
2007
129
C h a i m T r e p t y n e r d o c i e r a w k o ń c u d o I z r a e l a i w z d y c h a : „ P r z e z 2 0 0 0 lat m o d ­
l i l i ś m y się d a r e m n i e o p o w r ó t d o Z i e m i O b i e c a n e j . I a k u r a t t e r a z m n i e m u ­
s i a ł o to s p o t k a ć " . O b f i t u j ą c y w c z a r n y h u m o r i l u d z k i e n i e s z c z ę ś c i a , m a s o w y
exodus Żydów z Polski na skutek antysemityzmu państwowego, ufundowa­
n e g o p o l s k i e m u s p o ł e c z e ń s t w u przez ó w c z e s n e w ł a d z e , j e s t j e d n a k t y l k o
c z ę ś c i ą w i e l k i e g o o b r a z u , dzisiaj o p i s y w a n e g o j a k o „wypadki m a r c o w e " . Z a
r o k b ę d z i e m y o b c h o d z i ć ich okrągłą, c z t e r d z i e s t ą r o c z n i c ę . T o d o b r a pora, b y
wrócić do tamtych czasów i spróbować je trochę odkłamać.
W a r s z a w a j e s t t a k d u ż y m m i a s t e m , a opozycyjni u c z e s t n i c y p ó ź n i e j s z y c h
wydarzeń m a r c o w y c h p o c h o d z i l i z t a k r ó ż n y c h m i e j s c i ś r o d o w i s k , o b r a c a l i
się w tak z r ó ż n i c o w a n y c h i n s t y t u c j a c h i t a k r ó ż n o r o d n e m i e l i z a i n t e r e s o w a ­
nia, że w zasadzie nigdy n i e p o w i n n i s p o t k a ć się w i n n y s p o s ó b n i ż p r z e l o t n i e .
S t a ł o się inaczej. I od tego powinna rozpoczynać się każda dobra opowieść
o M a r c u , że - w b r e w o b i e g o w y m o p i n i o m - to n i e j e s t h i s t o r i a p o w s t a w a n i a
opozycji d e m o k r a t y c z n e j w p o w o j e n n e j P o l s c e , l e c z o p o w i e ś ć o m o m e n c i e
z a ł o ż y c i e l s k i m w s p ó ł c z e s n e j s c e n y p o l i t y c z n e j . Tej d z i s i e j s z e j .
Wokół Marca n a r o s ł o wiele mitów, w tym wykreowanych bezpośrednio
przez p o l i c j ę polityczną, k t ó r a m i a ł a p o t e m d u ż o c z a s u n a t o , b y u p o w s z e c h ­
niać j e j a k o h i s t o r y c z n ą prawdę. P o d s t a w i e n i e w ł a s n e j i n t e r p r e t a c j i w m i e j ­
sce rzeczywistego opisu było tym łatwiejsze, że świadomość społeczna w t o ­
talitarnym państwie m i a ł a charakter wyspowy: totalna kontrola przepływu
i n f o r m a c j i p o w o d o w a ł a , że n p . o w y d a r z e n i a c h w R a d o m i u m o g l i w i e d z i e ć
m i e s z k a ń c y R a d o m i a , a l e P o z n a n i a j u ż n i e , o ile n i e m i e l i p r y w a t n y c h k o n t a k ­
t ó w z R a d o m i e m l u b n i e czytali u l o t e k , k t ó r y c h w t e d y b y ł o b a r d z o n i e w i e l e .
Z a d a n i e m oficjalnych m e d i ó w n i e b y ł o n a w e t r e l a c j o n o w a n i e w y d a r z e ń w e ­
d ł u g w s k a z ó w e k B i u r a P o l i t y c z n e g o , l e c z gorzej - r e l a c j o n o w a n i e b i e ż ą c y c h
interpretacji ideologicznych partyjnego kierownictwa, wypowiadanych z po­
wodów mniej ważnych niż interpretacja, często nieznanych nawet s a m y m
dziennikarzom.
Dzisiejszy
młody
czytelnik,
bombardowany
strumieniami
informacji,
m u s i się z d o b y ć n a w i e l k i w y s i ł e k u m y s ł o w y , b y c h o ć p r z e z c h w i l ę p o c z u ć
ten stan błogiej nieświadomości bytu, w j a k i m żyło się w P R L - u . Stan ten
był z r e s z t ą n i e u n i k n i o n y t a k ż e w g ł o w a c h s a m e j opozycji, b o j e ś l i się n i e
pojechało s a m e m u , albo nie m i a ł o na miejscu kolegi, to, m i m o najszczer­
szych c h ę c i , się n i e w i e d z i a ł o . S t ą d w y n i k a ł a n i e t y l k o p e w n a ł a t w o ś ć s o c j o 13Q
FRONDA
43
technicznego rozgrywania członków opozycji przeciwko sobie, dyskutowana
o s t a t n i o z okazji o p u b l i k o w a n i a t e c z k i p r z e z L e c h a W a ł ę s ę , a l e t e ż o t w a r t o ś ć
s p o ł e c z n a na m a n i p u l a c j ę i w y n i k a j ą c a z niej s k u t e c z n o ś ć p o l i c y j n y c h t e c h n i k
w p r o w a d z a n i a d o ś w i a d o m o ś c i s p o ł e c z n e j w ł a s n y c h i n t e r p r e t a c j i faktów, za­
m a z y w a n i a ich p r z e z m i t o l o g i z a c j ę , s k o r o j u ż t e fakty z o s t a ł y p o z n a n e , o r a z
przerywania historycznej ciągłości społecznych doświadczeń poprzez zapo­
m i n a n i e i p o m n i e j s z a n i e . J a k pisał S a i n t e - B e u v e : „wywierać w p ł y w n a psy­
chikę społeczną - to znaczy wywierać wpływ na wydarzenia historyczne." Do
t e g o d o c h o d z i ł y w ł a s n e i n t e r p r e t a c j e ludzi p o d d a w a n y c h tej s o c j o t e c h n i c e ,
domysły, c z y t a n i e m i ę d z y w i e r s z a m i k o m u n i s t y c z n e j p r a s y o r a z j a k a ś szcząt­
kowa wiedza o otaczającym świecie, uzupełniana wyobrażeniami, nadziejami,
ale t e ż c z ę s t o p o c z u c i e m b e z s i l n o ś c i i w ł a s n e j m i z e r n o ś c i w o b e c m a c h i n y
p a ń s t w a . D o p i e r o w t a k i m k o n t e k ś c i e widać, j a k n i e b y w a ł y m o s i ą g n i ę c i e m
b y ł o p r z e ł a m a n i e m o n o p o l u i n f o r m a c y j n e g o p a ń s t w a n a skalę m a s o w ą p r z e z
Solidarność w latach 80., i j a k wielkim p r z e ł o m e m , prowadzącym prosto do
strajków s i e r p n i o w y c h , b y ł o p i e r w s z e p o k o l e n i o w e d o ś w i a d c z e n i e p o l i t y c z ­
n e , o r g a n i z o w a n e p o z a s t r u k t u r a m i P Z P R w o k r e s i e M a r c a n a s k a l ę kraju.
J e d n y m z n a j s i l n i e j s z y c h m i t ó w m a r c o w y c h o k a z a ł s i ę b y ć n i e t e n o syjo­
n i s t y c z n e j V k o l u m n i e , dzisiaj p o w o l i d e m o n t o w a n y d z i ę k i m r ó w c z e j p r a c y
historyków, l e c z u d e r z a j ą c a b a j k o w ą p r o s t o t ą o p o w i e ś ć o d z i e j a c h o p o z y c j i
d e m o k r a t y c z n e j w P o l s c e , z a c z y n a j ą c a się b u n t a m i m ł o d z i e ż y s t u d e n c k i e j n a
p r z e ł o m i e lat 6 0 . i 7 0 . , p o p r z e z d o r a s t a n i e w K O R - z e d o S o l i d a r n o ś c i , o p ó r
w s t a n i e w o j e n n y m , p o k o j o w e n e g o c j a c j e z k o m u n i s t a m i przy O k r ą g ł y m S t o l e
i p ó ź n i e j s z ą „wojnę n a g ó r z e " , o d k t ó r e j z a c z ę ł a się w ł a ś c i w a p l u r a l i z a c j a b y ł e j
opozycji n a r o z m a i t e n u r t y p o l i t y c z n e .
To nieprawda.
Opozycja nie powstawała w latach 6 0 . ,
bo istniała nieprzerwanie od
II w o j n y ś w i a t o w e j . W i e l k ą n i e s p r a w i e d l i w o ś c i ą b y ł o b y t r a k t o w a ć ludzi z p o ­
kolenia AK, mordowanych i przetrzymywanych w stalinowskich więzieniach,
j a k b y nigdy n i e i s t n i e l i . O s t a t n i p r z e d s t a w i c i e l e w o j e n n e g o p o k o l e n i a w ł ą c z a ­
li się p ó ź n i e j n a w e t w d z i a ł a n i a S o l i d a r n o ś c i , a l e zbyt w i e l u z n i c h z a b i t o i wy­
niszczono więzieniami, by mogli jako formacja wywrzeć znaczący wpływ po­
lityczny n a u k ł a d sił c z y s p o s ó b dyferencjacji s c e n y p o l i t y c z n e j p o 1 9 8 9 r o k u .
M i ę d z y i n n y m i d l a t e g o n i e udały się w s z y s t k i e p r ó b y o d w o ł y w a n i a s i ę d o
p r z e d w o j e n n y c h tradycji p o l i t y c z n y c h . J u ż w 1 9 6 8 r o k u b y ł o ich zbyt m a ł o .
KONIEC
WAKACJI
2007
131
Kiedy s ł u c h a się w s p o m n i e ń o s t a t n i c h p r z e d s t a w i c i e l i t e g o p o k o l e n i a , u d e r z a
w ich h i s t o r i a c h o b e c n o ś ć ś m i e r c i , dla k t ó r e j k r e s w o j n y n i e j e s t ż a d n ą c e z u r ą .
S ł u c h a l i ś m y kiedyś takiej o p o w i e ś c i o k o l e g a c h z klasy: ów z o s t a ł z a m o r d o ­
wany przez g e s t a p o , i n n y w o b o z i e zagłady, i n n y z o s t a ł z a b i t y w p a r t y z a n c k i e j
p o t y c z c e , ó w trafił d o gułagu, j e s z c z e i n n y z o s t a ł p o w i e s z o n y p r z e z U B p o
w o j n i e , k o l e j n e g o z a t o r t u r o w a n o na ś m i e r ć w p i w n i c a c h b e z p i e k i , a j e s z c z e
j e d e n u n i k n ą ł p r z e ś l a d o w a ń d z i ę k i e m i g r a c j i . D l a t y c h ludzi w o l n o ś ć p r z y s z ł a
z a p ó ź n o , ale m o ż n a i m dać p r z y n a j m n i e j p a m i ę ć .
D l a t e g o tak w a ż n e j e s t p o w i e d z i e ć , ż e polityczny f e n o m e n 1 9 6 8 roku n i e
polega na w y t w o r z e n i u i m p u l s u do p o w s t a n i a opozycji d e m o k r a t y c z n e j , a s a m a
opozycja n i e spluralizowała się d o p i e r o p o 1 9 8 9 roku, n a s k u t e k w a ł ę s o w s k i e j
„wojny na g ó r z e " - b y ł a pluralistyczna j u ż w M a r c u . M a r c o w y f e n o m e n p o l e g a
n a z n a l e z i e n i u przez ó w c z e s n e , a k t y w n e p o l i t y c z n i e p o k o l e n i a , w ł a s n e j defini­
cji d e m o k r a c j i j a k o pluralizmu w sytuacji, kiedy o d w o ł a n i e do h i s t o r y c z n y c h
d o ś w i a d c z e ń j e s t n i e m o ż l i w e . W o g ó l e n a i w n o ś c i ą j e s t sądzić, że byłby m o ż ­
liwy d e m o n t a ż m a s z e r u j ą c e g o , t o t a l i t a r n e g o p o c h o d u z a p o m o c ą organizacji
równie ujednoliconego, alternatywnego pochodu, z własnymi świętymi.
I s t n i a ł a w i ę c w W a r s z a w i e grupa w a l t e r o w c ó w K u r o n i a i M o d z e l e w s k i e g o ,
której najbardziej z n a n y m p r z e d s t a w i c i e l e m j e s t A d a m M i c h n i k , istnieli a s y s t e n ­
ci Z a m b r o w s k i e g o , grupa B e r n a r d a T e j k o w s k i e g o i W a l d e m a r a K u c z y ń s k i e g o ,
a wreszcie największe l i c z e b n i e , r o z p a l o n e p o l i t y c z n i e a k a d e m i k i na K i c k i e g o
z grupą N o w y c h F o r m J ó z e f a D a j c z g e w a n d a . Najbardziej u m u z y k a l n i o n ą gru­
pą byli „Wietnamczycy" H e n r y k a Szlajfera z k l u b u „ B a b e l " , k t ó r z y p r ó b o w a l i
połączyć f e r m e n t z a c h o d n i e j m ł o d z i e ż y p r z e c i w k o w o j n i e w W i e t n a m i e z p o ­
s t u l a t a m i s a m o s t a n o w i e n i a n a r o d ó w t a k ż e w o b r ę b i e E u r o p y W s c h o d n i e j . Byli
z w o l e n n i c y tradycji p r z e d w o j e n n e g o P P S , j a k S ł a w o m i r K r e t k o w s k i , k t ó r y się
najwięcej politycznie nauczył od w ł a s n e j rodziny i do dzisiaj p o s i a d a figurkę
P i ł s u d s k i e g o na p o c z e s n y m m i e j s c u w swojej b i b l i o t e c z c e . P o j a w i ł o się pierw­
sze p o k o l e n i e kobiet, zdolnych odgrywać p i e r w s z o p l a n o w e role p o l i t y c z n e ,
k t ó r e g o najwybitniejszą p r z e d s t a w i c i e l k ą j e s t I r e n a L a s o t a , p r o w a d z ą c a w i e c
na dziedzińcu U n i w e r s y t e t u W a r s z a w s k i e g o . J e d n y m z j e g o u c z e s t n i k ó w był
dzisiejszy prezydent L e c h Kaczyński, k t ó r y w i e l e lat p ó ź n i e j powiedział, że
uznał w t e d y Irkę z a najpiękniejszą k o b i e t ę n a ś w i e c i e . W ś r ó d d o k u m e n t ó w I P N
z p r z e s ł u c h a ń , prowadzących do p r o c e s u D a j c z g e w a n d a i K r e t k o w s k i e g o , j e s t
też p r o t o k ó ł z p r z e s ł u c h a n i a s t u d e n t a M a c i e r e w i c z a , k t ó r y w m a w i a ł p r z e s ł u -
132
FRONDA
43
c h u j ą c e m u oficerowi, że przechodził, ale n i e zauważał, spotykał, ale n i e zapa­
miętywał, a gdy się c o ś działo, to akurat zawiązywał s z n u r o w a d ł a w b u t a c h .
W s z y s t k i c h u c z e s t n i k ó w w y m i e n i ć w e s e j u n i e s p o s ó b , ale c h y b a n i e m a
potrzeby. J u ż t e n k r ó t k i przegląd u z m y s ł a w i a , j a k b a r d z o z r ó ż n i c o w a n a p o ­
litycznie b y ł a ó w c z e s n a , w a r s z a w s k a m ł o d z i e ż . B a r d z o o b s z e r n y i n d e k s n a ­
zwisk, c h o ć ciągle j e s z c z e n i e k o m p l e t n y , m o ż n a z n a l e ź ć w k s i ą ż c e J e r z e g o
E i s l e r a Polski rok 1968. J e s t to b a r d z o d o b r e k o m p e n d i u m , n i e t y l k o d l a t e g o ,
że a u t o r p o w s t r z y m u j e się od ł a t w y c h i n t e r p r e t a c j i p o l i t y c z n y c h i s t a r a g ł ó w ­
n i e o p r e z e n t a c j ę wiedzy, p o c h o d z ą c e j z w y w i a d ó w i m a t e r i a ł ó w ź r ó d ł o w y c h
IPN, lecz dlatego, że to j e s t chyba pierwsza publikacja, która przedstawia
M a r z e c w e w ł a ś c i w e j skali: w i e l u l u d z i o m d o dzisiaj j e s t t r u d n o uwierzyć, ż e
to nie była m a ł a rewolta w j e d n y m mieście, i nie rewolta młodzieży studen­
c k i e j , a w o g ó l e młodzieży, i to na t e r e n i e c a ł e g o kraju. N a j l i c z n i e j s z ą g r u p ę
zatrzymanych stanowili w M a r c u robotnicy, a nie studenci. Według danych
M S W , od 7 m a r c a do 6 k w i e t n i a w c a ł y m kraju z a t r z y m a n o 2 7 2 5 o s ó b , w t y m
9 3 7 robotników - o ponad 3 0 0 więcej niż studentów. W świetle przytoczo­
nych tu liczb t r u d n o p o d t r z y m y w a ć t e z ę o p a s y w n e j p o s t a w i e t y c h pierw­
szych w c z a s i e „wydarzeń m a r c o w y c h " - p i s z e Eisler. O s ó b b i o r ą c y c h udział
w z a m i e s z k a c h , p r o t e s t a c h i s t r a j k a c h m o g ł o być n a w e t p o n a d 2 0 0 tys. n a
t e r e n i e c a ł e g o kraju. M a r c i n Z a r e m b a w p r a c y Biedni Polacy '68. Społeczeństwo
polskie
wobec
wydarzeń
marcowych
w
świetle
raportów KW i MSW dla
kierownictwa
PZPR z w r a c a uwagę, że w s z y s c y z a t r z y m a n i byli m ł o d z i i b a r d z o m ł o d z i , m i e ­
l i n i e w i ę c e j niż 3 0 lat. W ł a s n a p a m i ę ć t o p o t w i e r d z a , ż e t o n i e s t u d e n c i i n i e
r o b o t n i c y się ruszyli, tylko m ł o d z i e ż o g ó ł e m , o d w i e k u s z k o l n e g o p o c z y n a j ą c .
T o w a ż n e p o w i e d z i e ć , ż e M a r z e c był d o ś w i a d c z e n i e m p o k o l e n i o w y m .
E i s l e r przytacza M a r c i n a Kulę, k t ó r y p o k o l e j n e j fali p u b l i k a c j i m a r c o w y c h
w i o s n ą 1 9 9 4 r o k u o d n o t o w a ł , ż e w p o b l i ż u s z k o ł y p o d s t a w o w e j przy ulicy
F i l a r e c k i e j w W a r s z a w i e w y m a l o w a n o w i e l k i m i l i t e r a m i n a p i s : „ M a m w du­
pie b o h a t e r ó w m a r c a ' 6 8 " . M y t e ż - g ł ó w n i e d l a t e g o , ż e i c h n i e b y ł o . N i e
na bohaterstwie Marzec polegał, a na
autentycznym, prawdziwym buncie
c a ł e g o p o k o l e n i a , k t ó r e w b r e w t o t a l i t a r n e m u o t o c z e n i u , przy c a ł k o w i t e j b l o ­
kadzie i n f o r m a c y j n e j i z e r w a n e j c i ą g ł o ś c i p o k o l e n i o w e j d o s z ł o do w n i o s k u ,
że p r a s a k ł a m i e , a i c h reakcją na to j e s t - p l u r a l i z m . Tylko d l a t e g o ci s a m i
ludzie w s i e r p n i u 1 9 8 0 r o k u - j u ż j a k o d o j r z a ł e o s o b y - wiedzieli, d l a c z e g o
należy z r o b i ć strajk s o l i d a r n o ś c i o w y z e S t o c z n i ą G d a ń s k ą . Wiedzy, k t ó r ą z d o ­
byli w M a r c u , j u ż nigdy n i e dali s o b i e o d e b r a ć , m i m o ż e m u s i e l i s i ę o s o b i ś c i e
mierzyć z ciężkim oskarżeniem, formułowanym przez ówczesną propagandę
rządową, w j a k i e j ś z m u t o w a n e j f o r m i e i s t n i e j ą c y m z r e s z t ą do dzisiaj: o s k a r ­
ż e n i e m o zdradę z s y j o n i s t y c z n ą Piątą K o l u m n ą .
Ówczesna młodzież nie miała żadnych swoich bohaterów. O w s z e m , na
c z ę ś c i u l o t e k p o j a w i a ł y s i ę n a z w i s k a a r e s z t a n t ó w z Warszawy, w t y m i w s p ó ł ­
a u t o r a t e g o t e k s t u , ale t a k n a p r a w d ę n i k t s i ę z a d o b r z e n i e o r i e n t o w a ł , k i m
są ludzie, w y m i e n i a n i w u l o t k a c h i j a k i e im k o n k r e t n i e stawiają zarzuty.
C h o d z i ł o o h a s ł o „ p r a s a k ł a m i e " , p o w t a r z a n e n a w i e c a c h w c a ł y m kraju, o d
k t ó r e g o zaczął się w ł a ś c i w y d e m o n t a ż s y s t e m u t o t a l i t a r n e g o : p o s t u l a t plura­
l i z m u i n f o r m a c y j n e g o , k t ó r y b y ł b y się n i e pojawił, gdyby w c z e ś n i e j n i e d o s z ł o
do pluralizacji ś w i a t o p o g l ą d o w e j . I n n y m i słowy, w m o n o k u l t u r o w y m s p o ł e ­
czeństwie totalitarnego państwa postulat otwarcia prasy na dyskusję m o ż e się
pojawić tylko wtedy, gdy i s t n i e j ą r ó ż n e poglądy, m i ę d z y k t ó r y m i m o ż e d o j ś ć
do p o l e m i k i . S k o r o istniały, i s k o r o n a w e t w p e r s o n a l n y m s e n s i e p o w t a r z a j ą
się n a z w i s k a u c z e s t n i k ó w w y d a r z e ń m a r c o w y c h i a n i m a t o r ó w dzisiejszej s c e ­
n y politycznej w P o l s c e , t o z n a c z y ż e M a r z e c j e s t m o m e n t e m z a ł o ż y c i e l s k i m
dzisiejszej s c e n y p o l i t y c z n e j .
FRONDA
43
J a k a i n f o r m a c j a o M a r c u byłaby c i e k a w a dla n i e d a w n y c h u c z n i ó w s z k o ł y
podstawowej z ulicy F i l a r e c k i e j ? N i e ta z n a p u s z o n y c h a k a d e m i i r o c z n i c o w y c h ,
ale taka, że H e n r y k Szlajfer dostawał w a r e s z c i e c z e k o l a d ę z p r z e p i s o w e g o
przydziału dla dzieci i młodzieży, bo był niedorosły. Taka, że b e z p i e k a k r ę c i ł a
filmy na p r z e s ł u c h a n i a c h i wszyscy, o k t ó r y c h pisał G o n t a r z , że planują o b a l e ­
n i e panującego u s t r o j u i spiskują w n i e b y w a ł y m spisku, w r z e c z y w i s t o ś c i m a j ą
dziecinne, p u c u ł o w a t e b u z i e i b a r d z o w y s t r a s z o n e wyrazy twarzy. W a l t e r o w c y
w rzeczywistości byli j e d y n i e niewielką, s k ł o n n ą do i z o l o w a n i a się grupą, k t ó ­
rą J a c e k Kuroń wyprowadził ze s w o i c h drużyn h a r c e r s k i c h , a z d e c y d o w a n i e
największy f e r m e n t odbywał się w a k a d e m i k a c h , ze względu na i l o ś ć z g r o m a ­
dzonej m ł o d z i e ż y i j e j p o c h o d z e n i e z c a ł e j Polski. Po m a r c o w y c h r e l e g a c j a c h
ich m i e s z k a ń c y wracali d o s w o i c h m i a s t , ale t o tylko sprzyjało p r z e ł a m y w a n i u
„kordonu s a n i t a r n e g o " w o k ó ł f e r m e n t u j ą c e j , n i e z a l e ż n e j myśli.
P o wielu latach a k a d e m i k i n a K i c k i e g o s t a ł y się inspiracją dla j a k i e j ś c z ę ś c i
p o k o l e n i a P o m a r a ń c z o w e j Alternatywy, w t y m w s p ó ł a u t o r k i t e g o t e k s t u . To o n i
pierwsi, j e s z c z e przed M a r c e m , wymyślili „ w k r ę c a n i e s i ę " w p o c h o d y pierw­
szomajowe z własnymi transparentami i hasłami skandowanymi przed trybuną
G o m u ł c e w twarz. M i e l i w ł a s n ą gazetkę ścienną, k t ó r e j najsłynniejszy n u m e r ,
z ł o ż o n y z wyciętych f r a g m e n t ó w „ Ś w i e r s z c z y k a " (gazety dla d z i e c i ) , m i a ł za­
chwycająco a n t y p a ń s t w o w y charakter. W o k r e s i e n a j w i ę k s z e g o z r e w o l t o w a n i a
podbili n a w e t radiowęzeł a k a d e m i k a . B i t w a o rękawiczki, s t o c z o n a na przyspo­
s o b i e n i u o b r o n n y m , r o z w e s e l a s w o i m a b s u r d e m d o dzisiaj, c h o ć dla kilku o s ó b
skończyła się w n i o s k a m i o relegację ze studiów. R ó ż n i c a b y ł a taka, że n i e na­
zywali się „ P o m a r a ń c z o w a A l t e r n a t y w a " , a „ N o w e F o r m y " . M i e l i t e ż p o d o b n y
s t o s u n e k d o ó w c z e s n y c h zjawisk politycznych, c o P o m a r a ń c z o w a A l t e r n a t y w a
w s w o i c h c z a s a c h : „List O t w a r t y " J a c k a K u r o n i a i K a r o l a M o d z e l e w s k i e g o przy­
j ę l i raczej sceptycznie, ale K u r o ń z M o d z e l e w s k i m siedzieli, w o b e c c z e g o n a l e ­
żało ich b e z w a r u n k o w o b r o n i ć . D o k ł a d n i e n a tej s a m e j zasadzie P o m a r a ń c z o w a
Alternatywa w drugiej p o ł o w i e lat 8 0 . s c e p t y c z n i e o d n o s i ł a się d o p o m y s ł ó w
k i e r o w n i c t w a S o l i d a r n o ś c i , ale potrafiła z o r g a n i z o w a ć a k c j ę n a rzecz j e j więź­
n i ó w politycznych szybciej niż s a m a S o l i d a r n o ś ć .
D l a c z e g o p i s z e m y akurat o t y m ?
O d c z e g o ś t r z e b a zacząć. M a r z e c ' 6 8 r o k u j e s t a ż g ę s t y o d m i t ó w . D z i s i a j
właściwie codziennie m o ż n a przeczytać w prasie odwołania do Marca. Część,
to chwyty propagandowe,
KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
ale
część,
być
może
nieuświadomiona,
może
\3S
w y n i k a ć z n a t u r a l n e g o p r o c e s u k o n s t y t u o w a n i a się s c e n y p o l i t y c z n e j i najzu­
pełniej naturalnego odwoływania się do jej m o m e n t u założycielskiego - na
tej s a m e j zasadzie, c o w U S A , gdzie p o l e m i ś c i o d w o ł u j ą się d o s w o i c h O j c ó w
Założycieli. Jednak, naszym zdaniem, trzeba tę historię odbrązowić i usunąć
z niej p o m n i k i . W s z y s t k i m u c z e s t n i k o m , t a k ż e s t o j ą c y m dziś n a p o m n i k a c h ,
to bardzo dobrze zrobi. M o ż e i nie byliśmy bohaterami, lecz tylko przestra­
s z o n y m i m ł o d y m i l u d ź m i , ale za to m y ś l e l i ś m y s a m o d z i e l n i e - i b y ł o n a s
dużo. B a r d z o d u ż o . W c a ł e j P o l s c e .
B y ć m o ż e n a d s z e d ł c z a s i n t e g r a c j i d o ś w i a d c z e ń kilku p o k o l e ń . P o t r z e b n e
j e s t t e ż o d k ł a m a n i e w o j n y „ C h a m ó w " z „ Ż y d a m i " , k t ó r a s t r a s z l i w i e okaleczy­
ła uczestników Marca, zarówno etnicznie polskich, j a k i etnicznie żydowskich;
tych na e m i g r a c j i , j a k i w kraju, i k t ó r a r ó w n i e ż ma b a r d z o silny w p ł y w na dzi­
siejsze postawy polityczne. A nie powinna. Trzeba to zrobić j a k najprostszym
j ę z y k i e m , łatając dziury, k t ó r e n a m w s z y s t k i m zafundował s y s t e m t o t a l i t a r n y .
W czasie, k t ó r y n a m z o s t a ł d o rocznicy, m a m y s z a n s ę n a z a l e c z e n i e wszyst­
k i c h ran: t r z e b a m a r c o w c o m w kraju, t y m z d u ż y c h m i a s t i m a ł y c h m i a s t e ­
czek, p o w i e d z i e ć , że nigdy, n i k o g o i n i c z e g o n i e zdradzili. A p r z y m u s o w y m
e m i g r a n t o m - że nie muszą m ó w i ć „urodziłem się w P o l s c e " , tylko d u m n i e
„ j e s t e m P o l a k i e m " l u b „ p o l s k i m Ż y d e m " . T o s i ę n a m w s z y s t k i m należy.
JÓZEF DĄJCZCEWAND
BOGUMIŁA TYSZKIEWICZ
„...nie można być równocześnie dobrym katolikiem
i prawdziwym socjalistą". Mimo pewnej słabości do
socjalizmu, imputowanej przez niektórych - zwłaszcza
papieżom soborowym oraz podejmowania prób „dialo­
gu" z komunizmem, stanowisko takie będzie obowią­
zywało w czasie następnych pontyfikatów.
CZERW NA
WIEŻA BABEL
RAFAŁ
ŁĘTOCHA
Ni takiej znają niewoli na świecie
Ci, których Turek, albo Chińczyk gniecie.
Przed komunizmu dopiero obliczem
Każda jednostka w społeczeństwie - niczem.
Własność przepada - twe włosy, twa skóra
Nie twe, lecz rządu - to mi dyktatura!...
Rząd, gdy jednym właścicielem będzie,
Zaraz się zjawi moc i pogrom wszędzie.
Ci wywłaszczeni wszyscy w jednej chwili.
Jak lwy się będą - obaczycie - bili.
Nic tak człowieka w animusz nie wpędza,
Jak zwrot do stanu zwierząt: głód i nędza!...
Zygmunt Krasiński, Dzień dzisiejszy
Alain B e s a n c o n w s w o i m z n a k o m i t y m e s e j u Pomieszanie języków s t a w i a t e z ę ,
iż K o ś c i ó ł t a k n a p r a w d ę nigdy w p e ł n i n i e r o z p o z n a ł n a t u r y k o m u n i z m u , że
w k a t o l i c k i m n a u c z a n i u s p o ł e c z n y m m a m y d o c z y n i e n i a z e ś l i z g a n i e m się
KONIEC WAKACJI 2007
|37
p o p o w i e r z c h n i i n i e z r o z u m i e n i e m j e g o istoty. P r z y k ł a d e m t e g o m a b y ć c h o ­
c i a ż b y fakt, iż kolejni p a p i e ż e w s w o i c h e n c y k l i k a c h n i e w a h a l i s i ę s t a w i a ć
na jednej płaszczyźnie liberalizmu, socjalizmu i k o m u n i z m u jako błędnych
ideologii, b ę d ą c y c h w z a s a d z i e r ó ż n y m i p o s t a c i a m i t e g o s a m e g o z ł a . Z d a n i e m
f r a n c u s k i e g o m y ś l i c i e l a , k o m u n i z m t r a k t o w a n y był j a k o j e d n a z w i e l u fałszy­
wych doktryn, t y m c z a s e m p o w i n i e n być a n a l i z o w a n y j a k o p r o b l e m m e t a f i ­
zyczny, n i e zaś socjologiczny. N i e m o ż n a B e s a n c o n o w i o d m ó w i ć c a ł k o w i c i e
racji, r z e c z y w i ś c i e t r u d n o w w y p o w i e d z i a c h p a p i e s k i c h s z u k a ć j a k i e j ś p o g ł ę ­
b i o n e j analizy, p r ó b y i n t e r p r e t a c j i zjawiska k o m u n i z m u w stylu z n a n y m z p r a c
Voegelina, B i e r d i a j e w a czy Z d z i e c h o w s k i e g o , ale t e ż n i e t a k a p r z e c i e ż j e s t
rola e n c y k l i k . P o w s t a j ą o n e w ś c i ś l e o k r e ś l o n y c h w a r u n k a c h , j a k o r e a k c j a n a
konkretne zło. Ich zadaniem jest jego piętnowanie i przypominanie pewnych
oczywistych, c h o ć c z ę s t o z a p o m n i a n y c h i n i e m o d n y c h , p r a w d . M o d e l o w y m
p r z y k ł a d e m j e s t tutaj e n c y k l i k a P i u s a X I Dhini Redemptoris, k t ó r a , p o m i m o i ż
n o s i tytuł „O b e z b o ż n y m k o m u n i z m i e " , to i t a k w lwiej c z ę ś c i p o ś w i ę c o n a
j e s t p r z y p o m n i e n i u prawdziwej n a u k i , k t ó r ą p r z e c i w s t a w i o n o k o m u n i s t y c z ­
n e m u fałszowi. W p a p i e s k i c h w y p o w i e d z i a c h rzadziej s p o t y k a m y s i ę z n a m y ­
s ł e m n a d c h a r a k t e r e m , s e n s e m i n a t u r ą k o m u n i z m u n i ż z krytyką k o n k r e t ­
nych p o s u n i ę ć k o m u n i s t y c z n y c h r e ż i m ó w w o b e c religii i K o ś c i o ł a . J e d n a k ż e ,
w b r e w t e m u , c o twierdzi B e s a n c o n , j e ś l i w n i k l i w i e p o s z u k a ć , z a t r z y m a ć s i ę
nad bardzo „gęstymi" nierzadko d o k u m e n t a m i Magisterium, odnajdziemy
t a m r ó w n i e ż p r ó b y p o g ł ę b i o n e j refleksji.
K w e s t i ą s o c j a l i z m u i k o m u n i zRadix
m u z a i nmalorum
t e r e s o w a l i się j u ż p a p i e ż e p i e r w s z e j p o ­
ł o w y X I X w . W zasadzie j e d n a k n a l e ż a ł o b y c o f n ą ć się j e s z c z e d o c z a s ó w r e w o ­
lucji francuskiej, k t ó r e j wyjątkowość, w e d l e A l e x i s d e T o c q u e v i l l e ' a , p o l e g a ł a
na tym, iż we wszystkich wielkich przewrotach politycznych do jej czasów
...ci, co porywali się na ustalone prawa, nie tykali wierzeń, a w większo­
ści rewolucji religijnych ci, co atakowali religię, nie ciążyli jednocześnie
do zmian natury i porządku wszystkich władz ani do całkowitego oba­
lenia dawnej struktury rządu. Czyli zawsze, podczas największych spo­
łecznych wstrząsów jakiś punkt pozostawał stały. Ale podczas Rewof3g
FRONDA
43
łucji Francuskiej, która obaliła równocześnie i prawa religijne, i prawa
świeckie, duch ludzki stracił całe swoje oparcie; nie wiedział już, czego
się uchwycić ani gdzie się zatrzymać, i oto pojawili się rewolucjoniści
nieznanego dotąd gatunku, którzy odwagę spotęgowali do szaleństwa,
których żadna nowość nie mogła zadziwić, żaden skrupuł zahamować
i którzy nigdy nie wahali się przed wykonaniem żadnego zamiaru 1 .
Przeciwko rewolucji francuskiej, stanowiącej swoisty archetyp wszystkich re­
wolucji o r a z „ m i t z a ł o ż y c i e l s k i " k o m u n i z m u , j e j p r o g r a m o w i o r a z p o l i t y c e
w s t o s u n k u do religii i K o ś c i o ł a wystąpił P i u s VI w b r e w e Ouod aliąuantum
o r a z l i ś c i e a p o s t o l s k i m Charitas, w y d a n y c h w 1 7 9 1 r. T r u d n o j e d n a k s z u k a ć
t a m j a k i e j ś p o g ł ę b i o n e j analizy, d o t y c z ą c e j h a s e ł i idei, n a k t ó r y c h u f u n d o ­
w a n a z o s t a ł a r e w o l u c j a ; d o t y c z ą raczej s p r a w b i e ż ą c y c h , k o n k r e t n y c h p o s u ­
n i ę ć r e w o l u c y j n y c h rządów, g o d z ą c y c h w d o b r o f r a n c u s k i e g o K o ś c i o ł a . W a r t o
zauważyć, i ż o w e d z i a ł a n i a b y ł y b l i ź n i a c z o p o d o b n e d o tych, s t o s o w a n y c h
ponad stulecie później przez bolszewików. W obydwu przypadkach m a m y
do czynienia z profanacjami Kościołów, p r o c e s a m i duchownych, propagandą
antyreligijną i a t e i s t y c z n ą , p r o w o k o w a n i e m r o z ł a m ó w ( w e F r a n c j i e f e k t e m tej
polityki b ę d z i e K o ś c i ó ł Konstytucyjny, w Z S R S tzw. Ż y w a C e r k i e w A l e k s a n d r a
W w i e d e ń s k i e g o ) czy p r ó b ą r u g o w a n i a w s z y s t k i c h r e z y d u ó w c h r z e ś c i j a ń s t w a
z przestrzeni publicznej, czego wyrazem będzie choćby reforma kalendarza.
„Mistrzowie oszustwa"
Z biegiem czasu j e d n a k problematyka k o m u n i z m u i socjalizmu (wymienia­
nych przez X I X - w i e c z n y c h p a p i e ż y j e d n y m t c h e m , b e z ż a d n e j dyferencjacji) z a j m o w a ć b ę d z i e c o r a z w i ę c e j m i e j s c a w w y p o w i e d z i a c h M a g i s t e r i u m
Kościoła. Widoczne jest to j u ż w nauczaniu Piusa I X , który w inaugurującej
j e g o pontyfikat e n c y k l i c e z 1 8 4 6 r., m ó w i o i d e o l o g a c h i d z i a ł a c z a c h tej p r o ­
w e n i e n c j i : „...wrogowie p r a w d y i ś w i a t ł a , a n a j b i e g l e j s i m i s t r z o w i e o s z u s t w a ,
u s i l n i e pracują n a d t y m , a ż e b y w e w s z y s t k i c h d u s z a c h p o w y g a s z a ć j a k i e k o l ­
wiek pragnienie pobożności,
sprawiedliwości i uczciwości,
ażeby popsuć
obyczaje, zburzyć w s z e l k i e p r a w a B o ż e i l u d z k i e , p o d k o p a ć religię k a t o l i c k ą
i s p o ł e c z e ń s t w o cywilne, w s t r z ą s n ą ć n i m i , w i ę c e j - j e ś l i b y to b y ł o k i e d y k o l ­
wiek możliwe, by je do szczętu wywrócić"2. W kolejnych dokumentach odnajKONIEC WAKACJI 2 0 0 7
139
d z i e m y a n a l o g i c z n e wypowiedzi, d o ś ć w s p o m n i e ć Quibus quantisque z 1 8 4 9 r.,
Quanto conficiamur maerore z
1863
r.,
a l l o k u c j ę Singulari ąuidam z
1 8 5 4 r.
czy
o p u b l i k o w a n ą r o k po w y d a n i u p r z e z M a r k s a i E n g e l s a Manifestu komunistycz­
nego e n c y k l i k ę Nostis et nobiscum, w k t ó r e j Papież p i s a ł :
Wiadomo zaś, że owych nauczycieli komunizmu i socjalizmu - jakkol­
wiek różne są ich drogi i środki - łączy ostatecznie ten wspólny cel, by
zwiódłszy kłamstwami i otumaniwszy obietnicą lepszego bytu robotni­
ków i innych, niższego zwłaszcza stanu ludzi, podburzać ich ciągłymi roz­
ruchami i stopniowo ich przysposabiać do cięższych przestępstw, dzięki
czemu tamci będą później mogli wykorzystać ich działania do odebrania
możliwości kierowniczej jakiemukolwiek wyższemu autorytetowi, do
wyniszczenia, rozgrabienia bądź zawłaszczenia własności najpierw Koś­
cioła, a potem kogokolwiek innego, do pogwałcenia wreszcie wszelkich
praw Boskich i ludzkich, do zniszczenia czci Bożej i wywrócenia całego
porządku społeczeństw cywilnych. W tym krytycznym momencie losów
Italii jest obowiązkiem Waszym, Czcigodni Bracia, wytężyć całą Waszą
pasterską gorliwość, by lud wierny uświadomił sobie, że tego rodzaju
przewrotne poglądy i teorie - jeśli pozwoli się nimi zwodzić - doprowa­
dzą go tak do wiecznej, jak do doczesnej zguby3.
N a t o m i a s t w c z w a r t e j sekcji s ł y n n e g o „ S y l l a b u s a b ł ę d ó w " t e n s a m p a p i e ż
potępił s o c j a l i z m , k o m u n i z m , t a j n e s t o w a r z y s z e n i a , t o w a r z y s t w a b i b l i j n e ,
liberalne stowarzyszenia duchownych, wymieniając je, co symptomatyczne,
j e d n y m t c h e m . W y d a j e się, i ż z a b i e g t e n w s k a z y w a ć m o ż e , i ż w e d l e P i u s a I X
nie ma zasadniczej różnicy pomiędzy tymi doktrynami. Wszystkie o n e mają
c h a r a k t e r m n i e j l u b bardziej a n t y k a t o l i c k i i rewolucyjny, m a m y c o najwyżej
do c z y n i e n i a z r ó ż n i c ą s t o p n i a , ale n i e istoty. P o z a t y m p o s i a d a j ą w s p ó l n e
k o r z e n i e i per saldo (w s p o s ó b bardziej l u b m n i e j świadomy, o t w a r c i e l u b skry­
c i e ) zmierzają d o t e g o s a m e g o c e l u .
Własność i rodzina
D u ż o w i ę c e j uwagi k o m u n i z m o w i p o ś w i ę c i ł L e o n X I I I . N a p i e r w s z y m m i e j ­
scu t r z e b a tutaj w y m i e n i ć e n c y k l i k ę Quod apostołki muneris z 1 8 7 8 r., p o ś w i ę 1HQ
FRONDA
43
c o n ą tylko i w y ł ą c z n i e tej t e m a t y ­
ce. Encyklika ta stanowi doskonały
przykład r ó w n o w a g i i u m i a r u , n i e u l e gania
emocjom,
rzeczywistości
tak
spokojnego
oglądu
charakterystycz­
n e g o dla p a p i e s k i c h w y p o w i e d z i .
Leon
XIII
poddaje
krytyce w i e l e
nizmu
i
tam
aspektów
socjalizmu,
ostrej
komu­
dostrzega
ich d e s t r u k t y w n ą s i ł ę , a n t y l u d z k i , antycywilizacyjny charakter, pisząc o „ n i e p r a w y m p r z y m i e r z u " , k t ó r e g o
c e l e m j e s t r o z b i c i e f u n d a m e n t ó w s p o ł e c z e ń s t w a c y w i l i z o w a n e g o 4 . Krytykuje
n e g a c j e przez k o m u n i s t ó w d o t y c h c z a s o w y c h praw, władzy, h i e r a r c h i i , związ­
k ó w m a ł ż e ń s k i c h czy p r a w a w ł a s n o ś c i . P r z y p o m i n a o b o s k i m p o c h o d z e n i u
władzy i o b o w i ą z k u p o s ł u s z e ń s t w a w o b e c n i e j , r ó w n o w a ż ą c z r e s z t ą t o zaraz
c y t a t e m z Księgi M ą d r o ś c i , m ó w i ą c y m , iż n a j c i ę ż s z y sąd b ę d z i e „...nad pa­
n u j ą c y m i . N a j m n i e j s z y znajdzie l i t o ś c i w e p r z e b a c z e n i e , ale m o c n y c h c z e k a
m o c n a k a r a " 5 . B r o n i p r a w w ł a ś c i c i e l i , n a k t ó r e z a m a c h r o b i ą k o m u n i ś c i , ale
jednocześnie bogatym przypomina o ich obowiązkach, akcentuje godność
o s ó b ubogich i potrzebę szczególnej o nich troski. Ostrzega też przed stroje­
n i e m się w szaty c h r z e ś c i j a ń s k i e , n a d u ż y w a n i e m E w a n g e l i i w c e l u z w o d z e n i a
n i e o s t r o ż n y c h . E t i e n n e C a b e t , V i c t o r C o n s i d e r a n t , Karl K a u t s k y i i n n i n i e
wahali się w y s u w a ć tezy, i ż c h r z e ś c i j a ń s t w o z o s t a ł o n i e w ł a ś c i w i e z r o z u m i a ­
n e ; nazywali C h r y s t u s a p i e r w s z y m k o m u n i s t ą czy a n a r c h i s t ą , a j e g o n a u k ę
- s o c j a l i s t y c z n ą i twierdzili, że o n i w ł a ś n i e u s i ł u j ą d o p r o w a d z i ć do j e j urze­
c z y w i s t n i e n i a w p o s t a c i n i e z a f a ł s z o w a n e j . Bardziej d o g ł ę b n e j analizy j e d n e g o
z a s p e k t ó w d o k t r y n y k o m u n i s t y c z n e j d o k o n u j e L e o n X I I I w e n c y k l i c e Rerum
nomrum. C h o d z i , r z e c z j a s n a , o w ł a s n o ś ć w s p ó l n ą , k t ó r e j z a p r o w a d z e n i e m i a ­
ło stanowić uniwersalne p a n a c e u m na wszelkie bolączki ó w c z e s n e g o świata.
Przede w s z y s t k i m , Papież p r z y p o m i n a , i ż p o s i a d a n i e w ł a s n o ś c i p r y w a t n e j j e s t
n a t u r a l n y m p r a w e m c z ł o w i e k a , t y m , c o o d r ó ż n i a g o o d zwierząt, a t a k n a n i ą
s t a n o w i w i ę c z a m a c h n a j e g o g o d n o ś ć . Krytykując k o n c e p c j ę w ł a s n o ś c i w s p ó l ­
n e j , L e o n X I I I j e s t bezlitosny, m o ż n a by rzec, iż trafia z a w s z e w d z i e s i ą t k ę , an­
tycypując skutki, d o j a k i c h d o p r o w a d z i ł o b y z a s t ą p i e n i e w ł a s n o ś c i p r y w a t n e j
przez tzw. w s p ó l n e p o s i a d a n i e . K i e d y c z y t a m y b o w i e m , i ż j e ż e l i l u d z i o m odKON1EC WAKACJI 2007
141
b i e r z e się p e r s p e k t y w ę z a r o b k u , n a b y c i a j a k i e j ś
w ł a s n o ś c i , t o n i e b ę d z i e i m się c h c i a ł o p r a c o w a ć 6 , p r z y p o m i n a j ą się o d razu c z a s y „ r e a l n e g o
socjalizmu" i dominujące wówczas podejście do
pracy. G d y czytamy, iż k r o k t e n d o p r o w a d z i ł by do społecznego rozstroju implikującego
p o w s z e c h n ą n i e w o l ę , że r ó w n o ś ć , o k t ó r e j
marzą socjaliści, byłaby niczym innym j a k z r ó w n a n i e m
w s z y s t k i c h w n i e d o l i 7 , że l e k a r s t w o , k t ó r e s o c j a l i ś c i p r o p o n u j ą , g o r s z e j e s t od
choroby, k t ó r ą m a zdławić, n i e m a m y w ą t p l i w o ś c i , i ż p r z e w i d y w a n i a L e o n a
X I I I były s ł u s z n e . W r e s z c i e , kiedy w c z y t a m y się w s ł o w a e n c y k l i k i , d o t y c z ą c e
zagrożeń dla rodziny, p r z y p o m n ą n a m się a u t o m a t y c z n i e s o w i e c k i e d i e t d o m y
i m i l i o n y tzw. u r k ó w czy b e z p r i z o r n y c h ; p r o p a g o w a n i e r o z w i ą z ł o ś c i s e k s u a l ­
nej przez a p o s t o ł k ę „ s k r z y d l a t e g o e r o s a " A l e k s a n d r ę K o ł ł o n t a j i C z e r w o n ą
M i ę d z y n a r o d ó w k ę K o b i e t , wyzwalającą p ł e ć p i ę k n ą z j a r z m a rodziny, m a c i e ­
rzyństwa, religii i m o r a l n o ś c i b u r ż u a z y j n e j ; kult d o n o s i c i e l s t w a , k t ó r e g o sym­
b o l e m d o dziś j e s t Pawka M o r o z ó w ; k o r e s p o n d e n c y j n e r o z w o d y czy n i c z y m
nieograniczone prawo do aborcji. Aleksander W a t w swoich wspomnieniach
opisuje sytuację, z k t ó r ą z e t k n ą ł się w 1 9 4 4 r. w K a z a c h s t a n i e , a k t ó r a s t a n o ­
wi d o b r ą e g z e m p l i f i k a c j ę s o w i e c k i e j polityki w s t o s u n k u do rodziny. P e w n ą
k o b i e t ę w z a a w a n s o w a n e j ciąży p o s t a n o w i o n o w y s ł a ć do p r a c y w k o p a l n i a c h
Karagandy. J e j protesty, że n i e m o ż e , bo m ą ż na f r o n c i e , a t r ó j k a dzieci w c h a ­
cie, s p o t k a ł y się z ripostą, ż e b y n i e r o b i ł a p r o b l e m u z n i c z e g o , p o n i e w a ż t a m
znajdzie s o b i e n o w e g o m ę ż a i urodzi j e s z c z e p i ę c i o r o d z i e c i 8 .
Kontynuacja czy zmiana
K o l e j n e m u papieżowi, k t ó r y w s w o i c h e n c y k l i k a c h zajął się głębiej analizowa­
n y m p r o b l e m e m , przyszło s p r a w o w a ć swój urząd w na tyle ciekawych czasach,
iż m ó g ł o d n i e ś ć się w s w o i c h wypowiedziach n i e tylko do ideologii, ale i praktyki
k o m u n i z m u . Najważniejszą encykliką P i u s a X I , b o o n i m m o w a , dotyczącą tych
zagadnień będzie, oczywiście, Divini Redemptoris.
O bezbożnym komunizmie,
j e d n a k ż e i w innych d o k u m e n t a c h , na c z e l e z encykliką Quadragesimo anno od­
najdujemy wiele o d n i e s i e ń do kwestii k o m u n i z m u i s o c j a l i z m u . Alain B e s a n c o n
we wzmiankowanym już eseju przeciwstawia dobrego i mądrego L e o n a X I I I
142
FRONDA
43
Piusowi X I , a L e o n o w ą encyklikę Rerum novarum P i u s o w e j Ouadragesimo anno.
Z d a n i e m B e s a n c o n a , P i u s X I p o s ł u g u j e się j u ż i n n y m j ę z y k i e m n i ż j e g o wielki
poprzednik, a d o k t r y n a s p o ł e c z n a K o ś c i o ł a zaczyna p o d u p a d a ć w ł a ś n i e w cza­
sach j e g o pontyfikatu. W y r a z e m t e g o m a być z a a n g a ż o w a n i e się P i u s a X I , w e
wzmiankowanej encyklice, w propagowanie korporacjonizmu katolickiego, po­
strzeganie k o m u n i z m u b o l s z e w i c k i e g o j a k o p r o s t e j k o n s e k w e n c j i s o c j a l d e m o ­
kracji, zrzucanie n a liberalizm o d p o w i e d z i a l n o ś c i z a p o w s t a n i e k o m u n i z m u czy
s y m e t r y c z n e ujęcie l i b e r a l i z m u i s o c j a l i z m u .
Liberalizmowi - pisze Besancon - jednemu z kierunków XIX-wiecznej
myśli ekonomicznej, nadawano tym samym treści, jakich nie posiadał,
ogarniając nim wszelki ustrój gospodarczy i społeczny. Socjalizmowi
zaś przypisywano jedność, która w rzeczywistości nie istniała 9 .
Czy rzeczywiście przykłady t e m o g ą d a w a ć a s u m p t d o p r z e c i w s t a w i e n i a t y c h
d w ó c h papieży? Wydaje się, ż e n i e , w b r e w t e m u b o w i e m , c o p i s z e f r a n c u s k i
myśliciel, mamy, w przypadku n a u c z a n i a s p o ł e c z n e g o P i u s a X I , d o c z y n i e n i a
nie z j a k i m ś radykalnym zerwaniem z u m i a r k o w a n y m s t a n o w i s k i e m j e d n e g o
z poprzedników, ale r o z w o j e m w k o n t y n u a c j i . S p ó j r z m y c h o ć b y na k o r p o r a cjonizm, którego lansowanie stanowiło, według Besancona, tak horrendalny
b ł ą d p a p i e s t w a . T r z e b a tutaj p r z y p o m n i e ć , i ż t o w c a l e n i e P i u s X I zapocząt­
kował o w o z a i n t e r e s o w a n i e r e f o r m ą u s t r o j u s p o ł e c z n e g o w t y m d u c h u , ale
w ł a ś n i e L e o n X I I I . F a k t e m j e s t , iż w e n c y k l i c e Rerum novarum n i e ma s p ó j n e g o
i r o z b u d o w a n e g o w y k ł a d u na t e m a t k o r p o r a c j o n i z m u , t a k j a k w Ouadragesimo
anno, ale p e w n e sygnały z a i n t e r e s o w a n i a t a k i m m o d e l e m r ó w n i e ż t a m od­
najdujemy. W y s t a r c z y j e d n a k s i ę g n ą ć po i n n ą e n c y k l i k ę L e o n o w ą - Immortale
Dei, aby p r z e k o n a ć się, że z a u r o c z e n i e ś r e d n i o w i e c z n y m m o d e l e m r ó w n i e ż
10
w j e g o przypadku b y ł o d u ż e . W r e s z c i e zaś w a r t o z w r ó c i ć u w a g ę n a działa­
j ą c ą p o d p a t r o n a t e m L e o n a X I I I U n i ę Fryburską; s k u p i e n i t a m b a d a c z e gros
swojej uwagi p o ś w i ę c i l i w ł a ś n i e o p r a c o w y w a n i u m o d e l u r e f o r m y s p o ł e c z n e j
w duchu korporacyjnym. Druga sprawa to p r o b l e m r z e k o m o „liberalnych
źródeł k o m u n i z m u " , j e d n a k w b r e w t e m u , c o t w i e r d z i f r a n c u s k i b a d a c z , t o
r ó w n i e ż n i e P i u s X I j e s t a u t o r e m tej tezy. P i s z e o t y m n i e k t o inny, l e c z s a m
L e o n X I I I , w j e d n e j ze s w o i c h p i e r w s z y c h e n c y k l i k , w s p o m n i a n e j j u ż Quod
apostolici
muneris11.
KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
143
V i v a Cristo R e y !
P r z e c h o d z ą c j e d n a k d o m e r i t u m , t z n . k w e s t i i P i u s o w e j krytyki k o m u n i z m u ,
n a początku w a r t o w y m i e n i ć cykl „ e n c y k l i k m e k s y k a ń s k i c h " t e g o p a p i e ż a .
Trzeba przypomnieć, iż właśnie wtedy w Meksyku dochodzi do przejęcia wła­
dzy przez siły radykalnie „ p o s t ę p o w e " , c h o ć n i e k o m u n i s t y c z n e , j e d n a k ż e P i u s
XI c h o c i a ż b y w e n c y k l i k a c h Acerbi anime czy Divini Redemptoris b ę d z i e p o r ó w ­
nywał sytuację w M e k s y k u i w R o s j i . W 1 9 1 4 r., za p r e z y d e n t u r y V e n u s t i a n o
Carranzy, r o z p o c z y n a się o k r e s o t w a r t y c h p r z e ś l a d o w a ń K o ś c i o ł a i k a t o l i k ó w
m e k s y k a ń s k i c h . Trzy lata p ó ź n i e j u c h w a l o n o a n t y k a t o l i c k ą k o n s t y t u c j ę , k t ó r e j
t r z e c i artykuł p o z b a w i a ł K o ś c i ó ł k a t o l i c k i j a k i e g o k o l w i e k w p ł y w u n a e d u k a ­
cję i zakazywał mu p r o w a d z e n i a w s z e l k i c h i n s t y t u c j i o ś w i a t o w y c h , a piąty
z n o s i ł zakony, a r g u m e n t u j ą c , j a k o b y ś l u b y z a k o n n e g o d z i ł y w w o l n o ś ć c z ł o ­
w i e k a . J e d n a k n i e był t o j e s z c z e szczyt religijnych p r z e ś l a d o w a ń , z i n t e n s y ­
f i k a c j ą t e g o rodzaju d z i a ł a ń b ę d z i e m y m i e l i d o c z y n i e n i a p o 1 9 2 4 r., k i e d y
urząd p r e z y d e n t a M e k s y k u o b e j m i e E l i a s P l u t a r c o C a l l e s , s o c j a l i s t a i m a s o n ,
nazywany o s o b i s t y m w r o g i e m B o g a l u b el anticristo. W r e a k c j i na to w s z y s t k o
l a t e m 1 9 2 6 r. w y b u c h n i e s ł y n n e p o w s t a n i e l u d o w e - Cristiada. P i u s XI kil­
k a k r o t n i e b ę d z i e zabierał g ł o s w s p r a w i e M e k s y k u , w 1 9 2 6 r. o g ł o s i e n c y k l i ­
kę lniąuisa afflictisąue, w
1 9 2 8 r. Miserentissimus Redemptor,
cztery lata później
Acerba animi, a w 1 9 3 7 r. Nos e muy conocida. P a p i e ż p r o t e s t o w a ł w n i c h prze­
c i w k o a t e i s t y c z n e j i antyreligijnej p o l i t y c e r z ą d ó w t e g o kraju i z u z n a n i e m
wyrażał się o p o s t a w i e w i e r n y c h i d u c h o w n y c h K o ś c i o ł a m e k s y k a ń s k i e g o ,
pisząc:
Wobec takich niesprawiedliwych i prześladowczych ustaw, które by
Kościół Meksykański wydały w ręce rządów świeckich i samowo­
li władców, wrogo wobec religii katolickiej usposobionej, Wy, Bracia
Czcigodni, postanowiliście wstrzymać nabożeństwa publiczne. (...)
Dla apostolskiej stałości i nieustępliwości Waszej niemal bez wyjątku
z ojczyzny wygnani, mogliście jako banici z daleka podziwiać święte
walki i męczeństwo Waszych kapłanów i Waszych wiernych 1 2 .
W p o d o b n y m d u c h u z a r e a g u j e t e ż na w y d a r z e n i a w H i s z p a n i i w e n c y k l i c e
Dilectissima nobis i s w o i m P r z e m ó w i e n i u do u c h o d ź c ó w z H i s z p a n i i z 1 9 3 6 r.
FRONDA
144
43
Socjalizm i komunizm
Jednak najważniejsze dokumenty,
dwie
wzmiankowane
już
dotyczące
encykliki
omawianej
Ouadragesimo
anno
problematyki,
i
Dwini
to
Redemptoris.
W pierwszej z n i c h Papież o d c h o d z i od t e g o , z c z y m m i e l i ś m y do c z y n i e n i a
w d o k u m e n t a c h M a g i s t e r i u m w X I X w., czyli z a m i e n n e g o w z a s a d z i e używa­
n i a t e r m i n ó w „ s o c j a l i z m " i „ k o m u n i z m " . W e n c y k l i c e czytamy, iż - o ile za
c z a s ó w L e o n a X I I I s o c j a l i z m byl p r a w i e j e d n o l i t y m r u c h e m - t o z c z a s e m
...rozdzielił się na dwa obozy, które przeciwstawiają się sobie i zwal­
czają się ostro, nie porzucając jednak wspólnej całemu socjalizmowi
przeciwchrześcijańskiej podstawy. Jeden odłam socjalizmu przeszedł
przemianę podobną do tej, której uległo - jak poprzednio wyjaśniliśmy
- gospodarstwo kapitalistyczne. Popadł w komunizm, i tak w teorii,
jak w praktyce stawia sobie dwa cele: najostrzejszą walkę klas i zu­
pełne zniesienie własności prywatnej; a robi to nie skrycie i nie na
drodze okrężnej, lecz jawnie, otwarcie, przy użyciu wszelkich, nawet
najgwałtowniejszych, środków. W dążeniu do tych celów na wszystko
się waży i przed niczym się nie cofa; a kiedy dorwie się do władzy,
objawia nieprawdopodobną i straszliwą brutalność i nieludzkość (...).
Mniej radykalnym bez wątpienia jest drugi obóz, który zachował na­
zwę „socjalizmu". Nie tylko rezygnuje on z posługiwania się gwałtem,
ale nadto wprowadza pewne złagodzenie i ograniczenie w walkę klas
i w dążność do zniesienia prywatnej własności, chociaż ich całkiem
nie odrzuca. Można by powiedzieć, że socjalizm przerażony swoimi
zasadami i wnioskami, które z nich wyciągnął komunizm, skłania się
i zbliża się do prawd uświęconych przez chrześcijańską tradycję; nie
da się bowiem zaprzeczyć, że jego postulaty nieraz bardzo przypomi­
nają sprawiedliwe żądanie, które stawiają chrześcijańscy reformatorzy
społeczni 1 3 .
S y t u a c j a taka, j a k p i s z e P i u s X I , daje n i e k t ó r y m a s u m p t d o s n u c i a p r o j e k t ó w
jakiegoś sojuszu chrześcijańsko-socjalistycznego, przeciągnięcia socjalistów
n a s t r o n ę K o ś c i o ł a , wyjścia i m n a p r z e c i w p o p r z e z „ z ł a g o d z e n i e i s t ę p i e n i e "
zasad c h r z e ś c i j a ń s k i e j prawdy. Z d a n i e m Papieża, ż a d n a k o n w e r g e n c j a n i e j e s t
KONIEC WAKACJI 2007
f
45
j e d n a k ani m o ż l i w a , ani p o t r z e b n a . F a k t , ż e o b ó z u m i a r k o w a n y o d s z e d ł o d
frazeologii r e w o l u c y j n e j i najbardziej radykalnych p u n k t ó w s w e g o p r o g r a m u ,
a n i e k t ó r e j e g o p o s t u l a t y są z b i e ż n e z t y m i , p r o p a g o w a n y m i w n a u c z a n i u
społecznym Kościoła, nie oznacza, aby socjalizm mógł zostać zaakceptowany
przez katolików. D z i e j e s i ę t a k z kilku p o w o d ó w . P o p i e r w s z e , t e s p o ś r ó d s o ­
cjalistycznych dezyderatów, k t ó r e m o ż n a n a z w a ć s ł u s z n y m i i s p r a w i e d l i w y m i
żądaniami, n i e s ą w y ł ą c z n ą w ł a s n o ś c i ą s o c j a l i z m u . T o t e ż n i e j e s t k o n i e c z n e
w i ą z a n i e się z o b o z e m s o c j a l i s t y c z n y m tych, k t ó r z y p r a g n ą i c h u r z e c z y w i s t ­
nienia. Co najistotniejsze jednak,
...socjalizm czy jako teoria, czy jako zjawisko historyczne, lub jako
«ruch społeczny», jeśli prawdziwie jest socjalizmem, nie da się po­
godzić z dogmatami Kościoła katolickiego, i to nawet wówczas, gdy
w tych sprawach, o których mówiliśmy, poczynił ustępstwa na rzecz
prawdy i sprawiedliwości; przyjmuje bowiem pogląd na społeczeństwo
zasadniczo różny od chrześcijańskiej prawdy 14 .
N i e p r z e z w y c i ę ż a l n e d y w e r g e n c j e i s t n i e j ą p r z e d e w s z y s t k i m n a p o z i o m i e an­
tropologicznym, w kwestiach dotyczących natury człowieka, j e g o miejsca
w przyrodzie i s p o ł e c z e ń s t w i e o r a z c e l ó w p r z e d n i m s t o j ą c y c h . S o c j a l i ś c i , j a k
pisze P i u s X I , s k ł o n n i s ą d o d e p r e c j o n o w a n i a w y m i a r u t r a n s c e n d e n t n e g o ,
duchowego człowieka i jego powołania jako dziecka Bożego oraz instrument a l i z o w a n i a j e d n o s t k i , w y c h o d z ą c z p r z e k o n a n i a , iż bonum commune m o ż e być
o s i ą g n i ę t e z p o m i n i ę c i e m bonum particulare. Z w a ż y w s z y na t o , P a p i e ż k o n ­
kluduje, iż c h o ć w s o c j a l i z m i e p o d o b n i e , j a k w k a ż d y m i n n y m b ł ę d z i e , m o ż ­
na o d n a l e ź ć semina verbi, to j e d n a k z p o w o d u o w y c h r u d y m e n t a r n y c h r ó ż n i c
„...nie m o ż n a być r ó w n o c z e ś n i e d o b r y m k a t o l i k i e m i p r a w d z i w y m socjali­
stą"
15
. M i m o pewnej słabości do socjalizmu, imputowanej przez niektórych
- zwłaszcza papieżom soborowym oraz podejmowania prób „dialogu" z ko­
munizmem, stanowisko takie będzie obowiązywało w czasie następnych pon­
tyfikatów. M o c n e n a w i ą z a n i e d o n i e g o z n a j d z i e m y w k r y t y c e e k o n o m i z m u
w e n c y k l i c e Laborem exercens czy t e ż welfare state z Centesimus annus. W pierw­
szej z n i c h J a n Paweł I I krytykuje s t a w i a n i e t e g o , c o m a t e r i a l n e p o n a d t y m , c o
d u c h o w e i o s o b o w e , k o n s t a t u j ą c r o z p o w s z e c h n i e n i e się t e g o r o d z a j u b ł ę d u ,
j e ś l i n a w e t n i e w p o s t a c i m a t e r i a l i z m u t e o r e t y c z n e g o , t o p r z y n a j m n i e j prak14g
FRONDA
43
t y c z n e g o . J e d n a k ż e , n i e j e s t t o s t a n o w i s k o w ł a ś c i w e tylko d l a s o c j a l i z m u , p o ­
16
j a w i a się z r ó w n ą s i ł ą w g o s p o d a r c e l i b e r a l n e j . W drugiej z e n c y k l i k P a p i e ż
z a r z u c a n a t o m i a s t „ p a ń s t w u o p i e k u ń c z e m u " czy t e ż „ n a d o p i e k u ń c z e m u "
p r z e s a d n y i n t e r w e n c j o n i z m w życie j e d n o s t e k i grup n i ż s z e g o rzędu, h a m o ­
w a n i e ich inicjatywy, o d b i e r a n i e p r z y n a l e ż n y c h i m k o m p e t e n c j i , czyli g e n e ­
r a l n i e o d e j ś c i e o d zasady p o m o c n i c z o ś c i , zakazującej p a ń s t w u n a d m i e r n e g o
i n g e r o w a n i a w w e w n ę t r z n e s p r a w y s p o ł e c z n o ś c i n i ż s z e g o r z ę d u . P a p i e ż od­
r z u c a tutaj l o g i k ę b i u r o k r a t y c z n ą , c h a r a k t e r y s t y c z n ą d l a t e g o r o d z a j u m o d e l u
o r a z o g r a n i c z a n i e się tylko d o „ z i m n y c h " , p a ń s t w o w y c h m e t o d p o m o c y d l a
17
potrzebujących .
Bezbożny bolszewizm
N a j w i ę k s z y m z a i n t e r e s o w a n i e m P a p i e ż a c i e s z y ł a s i ę o d m i a n a radykalna, czyli
komunizm. Trzeba pamiętać, iż Pius X I , j e s z c z e j a k o arcybiskup Achille Ratki,
m i a ł o k a z j ę przyjrzeć s i ę bliżej t e m u zjawisku, p e ł n i ą c o b o w i ą z k i n u n c j u s z a
a p o s t o l s k i e g o w a t a k o w a n e j p r z e z h o r d y b o l s z e w i c k i e W a r s z a w i e . W 1 9 3 0 r.
j u ż j a k o Papież w y s t o s o w a ł list d o kard. P o m p i l i , w k t ó r y m m o w a j e s t o n i e ­
s ł y c h a n y c h p r z e ś l a d o w a n i a c h religii p r z e z b o l s z e w i k ó w . C z y t a m y t a m m . i n . :
W czasie ostatnich świąt Bożego Narodzenia nie tylko zostały za­
mknięte setki kościołów, spalone całe masy obrazów, zmuszono do
pracy wszystkich robotników i uczniów w szkołach i zniesiono świę­
towanie niedziel, lecz tak posunięto się daleko, by zmusić robotników
fabrycznych, mężczyzn i kobiety, do podpisania deklaracji, stwierdzają­
cej ich formalną apostazję i nienawiść do Boga, pod groźbą, że zostaną
im odebrane ich karty na chleb, ubranie i mieszkanie, bez czego każdy
mieszkaniec tego nieszczęśliwego kraju musiałby umrzeć z głodu, nę­
dzy i zimna. Oprócz tego we wszystkich miastach i wielu wioskach
- zorganizowano haniebne karnawałowe widowiska, podobne tym,
jakie zagraniczni dyplomaci mieli przed oczyma w samej Moskwie,
w centrum stolicy, w czasie świąt Bożego Narodzenia: widziano prze­
jeżdżające platformy, na których zgromadzona gawiedź, ubrana w szaty
liturgiczne, szydziła i pluła na krzyż, i na wielkich samochodach cięża­
rowych obwożono duże choiny, na których wisiały powieszone za szyKONIEC WAKACJI 2 0 0 7
^ąj
ję manekiny, przedstawiające biskupów katolickich i prawosławnych.
W samem centrum miasta inna grupa wyrzutków młodzieży popełnia­
ła wszelkiego rodzaju czyny świętokradzkie przeciw krzyżowi 18 .
List
kończyła
zapowiedź
nabożeństwa
ekspiacyjnego
i
wynagradzającego
w B a z y l i c e św. P i o t r a o r a z w e z w a n i e d o k r u c j a t y m o d l i t w z a R o s j ę . A p e l t e n
s p o t k a ł się z s z e r o k i m o d z e w e m n i e tylko ś w i a t a k a t o l i c k i e g o , a l e i p r a w o ­
sławnego oraz protestanckiego, rabini w Polsce ogłosili n a t o m i a s t „Dzień po­
stu" na znak protestu przeciwko zamykanym i bezczeszczonym synagogom.
W 1 9 3 7 r. wydany zostaje n a t o m i a s t najważniejszy d o k u m e n t , dotyczący ko­
m u n i z m u - encyklika Divini Redemptoris. Pius XI pisze t a m o k o m u n i z m i e j a k o
„szatańskiej zarazie", prowadzącej świat do barbarzyństwa, k t ó r e m u nie ma do­
tąd równych w historii 1 9 . S t a n o w i on dla n i e g o swoistą antyreligię dążącą
...do tego, aby zniszczyć doszczętnie wszelki ład społeczny i podważyć
same podwaliny cywilizacji chrześcijańskiej 2 0 .
Nazywa
ideologię
komunistyczną
nową
Ewangelią,
„...którą
bolszewicki
i bezbożny k o m u n i z m głosi j a k o orędzie zbawienia i odkupienia ludzkości"
11
.
B y ł b y w i ę c dla n i e g o k o m u n i z m c z y m ś na k s z t a ł t perversa imitatio c h r z e ś c i j a ń ­
stwa. M i k o ł a j B i e r d i a j e w twierdził, iż k o m u n i z m j a w i się, w g r u n c i e rzeczy,
j a k o s a t a n i c z n e p r z e d r z e ź n i a n i e religii p r a w d z i w e j .
Komunizm - pisał - sam chce być religią, zastąpić chrześcijaństwo,
pretenduje do tego, by dać odpowiedź na problemy o charakterze reli­
gijnym, nadać sens życiu. (...) Właśnie dlatego walka z innymi wierze­
niami religijnymi jest nieunikniona 2 2 .
O tej w a l c e w s p o m i n a p r z e d e w s z y s t k i m w s w o i m d o k u m e n c i e P i u s X I p o d ­
kreślając, iż „ p o raz p i e r w s z y w d z i e j a c h l u d z k o ś c i j e s t e ś m y ś w i a d k a m i sta­
rannie i planowo przygotowanego b u n t u przeciwko wszystkiemu «co nazywa
się B o g i e m » "
23
. Praktyczne działania k o m u n i s t ó w w Związku S o w i e c k i m
pokazują, ż e P i u s X I ani t r o c h ę n i e przesadził, m ó w i ą c o d ą ż e n i u p r z e z n i c h
do z n i s z c z e n i a w s z y s t k i c h p r z e j a w ó w religii, w y k o r z e n i e n i a z d u s z y ludzkiej
wszelkiej m y ś l i o B o g u . W t y m s a m y m c z a s i e H a n s K e l s e n w swojej klasycz14g
FRONDA
43
nej j u ż pracy z lat 3 0 . Państwo monopartyjne, p o r ó w n u j ą c s t o s u n e k n a z i z m u
i k o m u n i z m u do religii, pisał, iż o w i e l e w i ę k s z e n i e b e z p i e c z e ń s t w o dla niej
s t a n o w i h i t l e r y z m , który, e k s p l o a t u j ą c m i t k r w i i rasy, n i e m o ż e z c h r z e ś c i j a ń ­
s t w e m p o z o s t a ć w z g o d z i e . B o l s z e w i z m zaś, j e g o z d a n i e m , w t e o r i i o g r a n i c z a
się j e d y n i e d o r o z d z i a ł u p a ń s t w a o d K o ś c i o ł a i u z n a j ą c religię z a s p r a w ę pry­
watną, w z a s a d z i e n i e z a b r a n i a funkcji religijnych. S t a r a s i ę j e d y n i e
...wszelkimi środkami działalność chrześcijaństwa zdemaskować jako
ideologię popierającą burżuazyjny porządek społeczny, a wierzenia
24
ośmieszyć .
Wydaje się, i ż n i e m i e c k i u c z o n y n i e z r o z u m i a ł c h a r a k t e r u k o m u n i z m u , p o g l ą d
taki b o w i e m n i j a k się ma do sytuacji, z k t ó r ą m i e l i ś m y do c z y n i e n i a w k r a j a c h
k o m u n i s t y c z n y c h . Z a p i s y o w o l n o ś c i religijnej z d e k r e t u K o m i s a r z y L u d o w y c h
„O oddzieleniu K o ś c i o ł a od państwa i szkoły od K o ś c i o ł a " , j a k i konstytucji
s t a l i n o w s k i e j z 1 9 3 6 r., p o z o s t a w a ł y m a r t w ą literą. R e l i g i a b y n a j m n i e j n i e
b y ł a t r a k t o w a n a j a k o s p r a w a prywatna, l e c z par excellence s p o ł e c z n a , co wy­
n i k a ł o p r z e c i e ż j u ż z m y ś l i M a r k s a , k t ó r y u z n a w a ł , i ż s t a n o w i o n a o p i u m dla
ludu i g ł ó w n ą p r z e s z k o d ę n a d r o d z e w y z w o l e n i a m a s . J e ś l i zaś c h o d z i o m e ­
tody s t o s o w a n e do walki z religią i K o ś c i o ł a m i , to n i e m i e l i ś m y do c z y n i e n i a
j e d y n i e z p r ó b a m i ich o ś m i e s z a n i a , a l e w w a l c e tej w y k o r z y s t y w a n o c a ł y ar­
s e n a ł z r ó ż n i c o w a n y c h ś r o d k ó w : p r o p a g a n d ę , n a j ś c i ś l e j s z e o g r a n i c z e n i e wpły­
wu Kościoła, więzienie, procesy pokazowe, egzekucje, ujarzmianie wspólnot
KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
149
25
religijnych przy p o m o c y p r a w i ś r o d k ó w a d m i n i s t r a c y j n y c h . A b s u r d a l n o ś ć
tezy K e l s e n a w i d o c z n a j e s t chociażby, j e ś l i s p o j r z y m y n a c a ł k o w i t ą l i k w i d a c j ę
duchowieństwa oraz ośrodków kultu religijnego na terenie Rosji sowieckiej
( o ile zaraz p o r e w o l u c j i b o l s z e w i c k i e j o t w a r t y c h t a m b y ł o o k . 1 2 0 0 k o ś c i o ł ó w
i kaplic k a t o l i c k i c h , w k t ó r y c h p r a c o w a ł o o k . 4 0 0 księży, to w 1 9 4 2 r. p o z o s t a ­
ły j e d y n i e dwa k o ś c i o ł y w M o s k w i e i L e n i n g r a d z i e , o r a z dwaj p r a c u j ą c y przy
n i c h księża, F r a n c u z M i c h e l F o l r e n t o r a z A m e r y k a n i n L e o p o l d M . B r a u n , n i e
26
mający u p r a w n i e ń d o d u s z p a s t e r s t w a s o w i e c k i c h o b y w a t e l i ) . D u c h o w n y c h
pod byle p r e t e k s t e m a r e s z t o w a n o , z s y ł a n o d o w i ę z i e ń i o b o z ó w o r a z m o r d o ­
wano, w latach 1 9 3 7 - 1 9 3 8 w zbiorowych pro­
c e s a c h n a t e r e n i e Z S R S s k a z a n o n a najwyż­
szy w y m i a r kary
27
1 2 0 księży katolickich .
Z a m k n i ę t e zaś ś w i ą t y n i e p r z e z n a c z a n o n a
s k ł a d y z b o ż a , kartofli, m u z e a a t e i z m u , fabry­
ki, w a r s z t a t y m e c h a n i c z n e , m i e s z k a n i a , a n a w e t
miejsca tortur i rozstrzeliwań. Akcją antyreligijną na terenie Z S R S kierował
Związek Wojujących Bezbożników, założony przez J e m i e l i a n a J a r o s ł a w s k i e g o
(wł. G u b e l m a n ) , wydający c z a s o p i s m a , broszury, książki, plakaty, o r g a n i z u ­
j ą c y pogadanki, w i e c e , p r z e d s t a w i e n i a t e a t r a l n e , wystawy, w k t ó r y c h wyszy­
d z a n o religię i d u c h o w i e ń s t w o . O r g a n e m c e n t r a l n y m związku b y ł o p i s m o
„ B i e z b o ż n i k " , u k a z u j ą c e się o d 1 9 2 2 r., ł ą c z n y zaś n a k ł a d p r a s y antyreligijnej f i r m o w a n e j p r z e z związek w y n o s i ł 4 4 m i n e g z e m p l a r z y . W w y d a w a n y m
w Mińsku polskojęzycznym organie prasowym Związku Bezbożników pod
nazwą „ O r k a " w z y w a n o d o „ w s p ó ł z a w o d n i c t w a s o c j a l i s t y c z n e g o w b o j k o t o ­
w a n i u kleru i religii", o g ł a s z a n o B o ż e N a r o d z e n i e d n i e m i n d u s t r i a l i z a c j i , p r o ­
w a d z o n o k a m p a n i ę a n t y ś w i ą t e c z n ą , p u b l i k u j ą c tzw. h a s ł a p r z e c i w ś w i ą t e c z n e ,
n a k ł a n i a j ą c e d o walki z p o j e d n a w c z y m s t o s u n k i e m d o religii o r a z u d e r z e n i a
w k u ł a k ó w i k l e r „ k o l e k t y w i z a c j ą i s o c j a l i s t y c z n ą p r z e b u d o w ą w s i " czy prze­
strzegające, i ż religia o r a z w ó d k a „...to d w i e trucizny, k t ó r e o t u m a n i a j ą u m y s ł
i o s ł a b i a j ą w o l ę m a s p r a c u j ą c y c h do walki o s o c j a l i z m "
28
. W 1 9 2 7 r. z a k a z a n o
u m i e s z c z a n i a krzyży na m o g i ł a c h , a w 1 9 2 9 r. w p r o w a d z o n o n o w y k a l e n d a r z
z sześciodniowym tygodniem oraz zabroniono używania nazw niedzieli (wos k r i e s i e n i j e ) i s o b o t y ( s u b b o t a ) , m a j ą c y c h r e l i g i j n e k o n o t a c j e . N a p o c z ą t k u lat
3 0 . zaczęto propagować wśród młodzieży pozdrowienie: „Boga niet" i odzew
- „I n i e n a d o " l u b „I n i e b u d i e t "
150
29
.
FRONDA
43
K o m u n i z m j e s t dla P i u s a X I p r ó b ą s t w o r z e n i e ś w i a t a b e z B o g a , radykal­
n ą i m m a n e n t y z a c j ą e s c h a t o n u , używając t e r m i n o l o g i i V o e g e l i n a , o b i e t n i c ą
doczesnego samozbawienia, próbą sprowadzenia człowieka do czysto soma­
tycznego wymiaru. J e g o sukces to wynik między innymi tego, iż w przewrot­
ny sposób wykorzystuje tkwiący w człowieku popęd prometejski, apeluje do
obecnego w każdym z nas pragnienia dokonania naprawy społecznej, zniesie­
nia niesprawiedliwości, udzielenia p o m o c y słabym i pokrzywdzonym. Idea
w y z w o l e n i a p r o p a g o w a n a p r z e z k o m u n i z m j e s t j e d n a k fałszywa, o b i e t n i c e ,
k t ó r y m i s z e r m u j e - z w o d n i c z e , c a ł a j e g o d o k t r y n a zaś j e s t
...pewnym błędnym mistycyzmem, który daje tłumom pozyskanym
złudnymi obietnicami zapał i sugestywnie szerzący się entuzjazm 3 0 .
Terror, m a s o w e m o r d y t o j e d y n i e p r o s t a k o n s e k w e n c j a d ą ż e n i a k o m u n i s t ó w
do urzeczywistnienia „ludzkości bez B o g a "
31
, n a s t ę p s t w o przyjęcia „ d o g m a ­
t ó w " k o m u n i s t y c z n e j wiary. J e ż e l i b o w i e m
...w sercach ludzkich gaśnie idea Boga, wtedy następuje rozluźnienie oby­
czajów, co nieuchronnie spycha ludzi w najokrutniejsze barbarzyństwo 32 .
Hiszpański tradycjonalista, J u a n D o n o s o Cortes, powiedział kiedyś, iż gdyby B ó g
nie stał się człowiekiem, to gad, którego właśnie rozdeptał, w mniejszym stop­
niu zasługiwałby na pogardę niż człowiek. Praktyczna działalność k o m u n i s t ó w
w Z S R S , Kambodży, Chinach, W i e t n a m i e itd. pokazała, iż odrzucenie Boga, zane­
gowanie Wcielenia prowadzi do takiej właśnie pogardy dla człowieka, odebrania
mu jakiejkolwiek godności; staje się on czymś w zasadzie zbędnym, a wartość p o ­
siada o tyle, o ile służy dobrze kolektywowi, partii, sprawie rewolucji. W ł o d z i m i e r z
Majakowski w wierszu Włodzimierz Iljkz Lenin wyraził to s p o s ó b poetycki, pisząc:
Partia - to ręka milionopalca,
w jedną miażdżącą pięść zaciśnięta
Jednostka - zerem, jednostka - bzdurą
sama - nie ruszy pięciocalowej kłody
choćby i wielką była figurą
cóż dopiero podnieść dom pięciopiętrowy.
KONIEC
WAKACJI
2007
151
Winą za przygotowanie gruntu pod sukcesy k o m u n i z m u został w encyklice
o b a r c z o n y l i b e r a l i z m . Papież stwierdza, i ż n i e b y ł o b y p r o b l e m u k o m u n i z m u
i s o c j a l i z m u , gdyby n i e z a n i e d b a n i a w d z i e d z i n i e m o r a l n o - r e l i g i j n e j , b ę d ą c e
rezultatem systemu gospodarki liberalnej oraz zlekceważenie nauki K o ś c i o ł a
i p r ó b a b u d o w a n i a na f u n d a m e n c i e l a i c y z m u i l i b e r a l i z m u l e p s z e g o świata,
n o w y c h s t r u k t u r s p o ł e c z n y c h , k t ó r e , n i e m a j ą c t r w a ł y c h podstaw, r o z p a d a ł y
się „...jak ż a ł o ś n i e r u n ą ć m u s i w s z y s t k o , c o n i e o p i e r a się n a j e d n y m k a m i e ­
niu węgielnym - Chrystusie"
3 3
.
Pius XII m o ż e zostać uznany za kontynuatora swojego poprzednika, j e ­
śli c h o d z i o n a u k ę n t . k o m u n i z m u , c z e m u dał wyraz w l i c z n y c h p r z e m ó w i e ­
n i a c h i e n c y k l i k a c h , j a k n p . w e n c y k l i c e o K o ś c i e l e u n i c k i m Orientales omnes
Ecclesias, czy w y d a n y c h w c z a s a c h p o w s t a n i a w ę g i e r s k i e g o Luctuosissimi eventus
o r a z Datis nuperrime, czy t e ż s k i e r o w a n a do b i s k u p ó w c h i ń s k i c h Ad apostolorum principis. P r z e d e w s z y s t k i m zaś za j e g o p o n t y f i k a t u z o s t a j e w y d a n y d e k r e t
Świętego O f k j u m , zabraniający wiernym jakiejkolwiek współpracy z k o m u n i ­
s t a m i p o d karą e k s k o m u n i k i .
Próby dialogu
Rzecz paradoksalna - w m o m e n c i e , kiedy w całej Europie tabuny intelektua­
l i s t ó w w rodzaju G e o r g e ' a B e r n a r d a S h a w a , R o m a i n a R o l l a n d a , A n d r e G i d e ' a
wychwalały pod niebiosa Rosję sowiecką i Stalina oraz h o ł u b i ł y „osiągnięcia"
gospodarki komunistycznej, Kościół wbrew m o d n y m na salonach o p i n i o m
w y s t ę p o w a ł z j e g o b e z p a r d o n o w ą krytyką. W c h w i l i zaś, k i e d y n a w e t d a w n i
f u n k c j o n a r i u s z e k o m u n i s t y c z n i , j a k L e s z e k K o ł a k o w s k i , F r a n c o i s F u r e t czy
S t e p h a n e C o u r t o i s zaczęli g o krytykować, K o ś c i ó ł zaczął j a k b y u e l a s t y c z n i a ć
swoje sztywne dotąd stanowisko. Z a m i a s t bezwarunkowego odrzucenia, bę­
d z i e m y m i e l i do c z y n i e n i a z c o r a z i n t e n s y w n i e j s z y m i p o s z u k i w a n i a m i w k o ­
m u n i z m i e „ziaren p r a w d y " , w s p ó ł p r a c ą m i ę d z y d z i a ł a c z a m i k o m u n i s t y c z n y ­
mi i k a t o l i c k i m i , tzw. polityką w s c h o d n i ą W a t y k a n u czy t o l e r o w a n i e m p r z e z
długi c z a s r ó ż n y c h e k s p e r y m e n t ó w w rodzaju „ t e o l o g i i w y z w o l e n i a " , b ę d ą c e j
w g r u n c i e rzeczy p r ó b ą o c h r z c z e n i a m a r k s i z m u .
M o ż n a zastanawiać się, c o s p o w o d o w a ł o taką w o l t ę , k t ó r a przecież zauwa­
żana j e s t przez myślicieli tej miary, c o J ó z e f M a c k i e w i c z czy A l a i n B e s a n c o n .
Czy k o m u n i z m / b l o k k o m u n i s t y c z n y został u z n a n y za fakt, z k t ó r e g o istnie-
152
FRONDA
43
n i e m t r z e b a się j a k o ś p o g o d z i ć ? B y ł o b y t o dosyć dziwne, zważywszy, i ż j e g o
h i s t o r i a t o ledwie kilkadziesiąt lat. M o ż e w i ę c pojawiły się n a d z i e j e n a to, ż e
m o ż n a j a k o ś o b ł a s k a w i ć , o s w o i ć o w ą ideologię, uczynić ją bardziej ludzką, wy­
korzystać tkwiące w niej „ziarna prawdy". B e s a n c o n sugeruje w j e d n e j ze swo­
ich prac, iż k o m u n i z m w t e n w ł a ś n i e s p o s ó b był t r a k t o w a n y - j a k o w y p a c z o n e
chrześcijaństwo, które m o ż n a naprostować. Konstatuje istnienie wśród wielu
duchownych przeświadczenia o możliwości ochrzczenia Marksa, analogicznie
do tego, co zrobił A k w i n a t a z filozofią A r y s t o t e l e s a . K l u c z o w y m e l e m e n t e m
kryzysu K o ś c i o ł a było, w e d l e n i e g o , w ł a ś n i e o p a n o w a n i e d u c h o w i e ń s t w a
...przez ideologię leninowską w postaci czystej (dochodzi wtedy do na­
wrócenia na komunizm) bądź też nieco złagodzonej 3 4 .
P o k a z y w a ł o b y to, iż m i e l i ś m y do c z y n i e n i a z c a ł k o w i t y m n i e z r o z u m i e n i e m
fenomenu komunizmu, złudnymi nadziejami, zupełnym nie przemyśleniem
lub nie przyjęciem do wiadomości tego, co na j e g o t e m a t mieli do powie­
d z e n i a P i u s I X , P i u s X I , L e o n X I I I czy P i u s X I I . W e z w a n i a d o j e d n o c z e n i a
się w s z y s t k i c h ludzi d o b r e j
woli,
przyzwolenie
na współpracę
katolików
z k o m u n i s t a m i w d z i e l e realizacji w s p ó l n y c h c e l ó w d a n e implicite p r z e z J a n a
X X I I I w e n c y k l i c e Pacem in Tenis, są t e g o w y r a z e m . P r z e c i e ż n i e s p e ł n a t r z y
dekady w c z e ś n i e j , P i u s X I nazywał k o m u n i z m z ł e m b e z w z g l ę d n y m , z k t ó r y m
w żadnej d z i e d z i n i e n i e m o ż e „ . . . w s p ó ł p r a c o w a ć t e n , k t o p r a g n i e o c a l i ć cywi­
lizację c h r z e ś c i j a ń s k ą " 3 5 o r a z pisał o p o k r ę t n e j t a k t y c e k o m u n i s t ó w , s t o s o w a ­
nej p r z e z n i c h m i m i k r z e , u c i e k a n i u się d o k a ż d e g o o s z u s t w a p o t o tylko, b y
osiągnąć s w o j e c e l e .
Wodzowie komunizmu - czytamy na kartach Divini Redemptoris - za­
uważyli na przykład powszechne pragnienie pokoju i dlatego udają
gorliwych rzeczników i krzewicieli idei pokojowych, ale jednocześnie
zachęcają gorąco do walki klas, prowadzącej do straszliwego przelewu
krwi, a ponieważ nie wierzą w jakiekolwiek gwarancje pokojowe, ucie­
36
kają się do nieograniczonych zbrojeń .
P i u s X I I zaś, w j e d n y m z e s w o i c h b o ż o n a r o d z e n i o w y c h p r z e m ó w i e ń , pod­
kreślał:
KONIEC
WAKACJI
2007
153
Jakże jeszcze można nie widzieć, że taki jest wyłącznie cel owej nie­
szczerej agitacji, jaka występuje pod nazwą „rozmów" i „spotkań"? Po
co zresztą rozprawiać, jeżeli się nie ma wspólnego języka, lub jakże
można się spotykać, jeżeli drogi się rozchodzą, tj. gdy jedna ze stron
uparcie odrzuca i zaprzecza wspólnych wartości absolutnych, unie­
możliwiając tym samym urzeczywistnienie wszelkiej „koegzystencji
w prawdzie"? Już przez wzgląd na samo imię chrześcijanina należy
wstrzymać się od uczestniczenia w podobnych taktykach, gdyż - jak
napomina Apostoł - nie podobna zasiadać do Stołu Bożego, by równo­
cześnie chcieć biesiadować z nieprzyjacielem Boga 3 7 .
W y r a z e m tych t e n d e n c j i b y ł a t e ż n i e c h ę ć w o b e c p o m y s ł u o p r a c o w a n i a o s o b ­
nego dokumentu
soborowego,
prezentującego
stosunek katolickiej
nauki
s p o ł e c z n e j d o m a r k s i z m u , k o m u n i z m u i s o c j a l i z m u o r a z p e r t u r b a c j e , związa­
ne z u m i e s z c z e n i e m w Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczes­
nym Gaudium et spes b a r d z o d e l i k a t n e j , o g l ę d n e j i w y r a ż o n e j implicite krytyki
wobec komunizmu38. Słowa, które wywołały tak wielkie zamieszanie, zostały
w s t a w i o n e d o Konstytucji n a s k u t e k o s o b i s t e j i n t e r w e n c j i P a w ł a V I :
Kościół, wiernie oddany Bogu jak i ludziom, nie może przestać z bólem,
z całą stanowczością, jak to już czynił uprzednio, ganić tych zgubnych dok­
tryn i działań, które sprzeciwiają się rozumowi i powszechnemu doświad­
39
czeniu ludzkiemu i oddalają człowieka od wrodzonej mu wspaniałości .
N a d z i e j e n a dialog, p o r o z u m i e n i e , o b ł a s k a w i e n i e czy raczej u c y w i l i z o w a n i e
k o m u n i z m u były j e d n a k p ł o n n e , s t a n o w i ł y efekt n i e z r o z u m i e n i a j e g o istoty.
Z n a w c a tej p r o b l e m a t y k i , W ł o d z i m i e r z B u k o w s k i , pisał, i ż k o m u n i z m sta­
n o w i rodzaj c h o r o b y z a k a ź n e j , dżumy, z k t ó r ą n i e m o ż n a s i ę p o k ł ó c i ć l u b
pogodzić, m o ż n a t y l k o z a c h o r o w a ć n a n i ą l u b n i e .
Dżumy nie sposób więc „przebudować" lub zreformować, trzeba się
z niej wyleczyć, wytężywszy całą swoją wolę życia 40 .
W c z a s i e s a m e g o S o b o r u z w r a c a ł t e ż n a t o u w a g ę P r y m a s Polski S t e f a n
Wyszyński, ostrzegając, iż
1
54
FRONDA
43
diamat podważa i odrzuca wszelkie stale i ciągle normy prawa i ustaw.
W świecie, w którym rządzi, nie istnieją ani porządek społeczny, ani
wieczne zasady, ani niezmienne idee. Idea prawa ustępuje wobec zasa­
dy, że cel uświęca środki, w tym także środki siły i przemocy. Gdy cel
zostaje osiągnięty, środki zostają porzucone, gdyż straciły rację bytu.
Dzisiaj mogą służyć jako narzędzia walki, jutro się je odrzuci. To samo
dotyczy układów, paktów i konwencji przyjętych z powodów taktycz­
nych bądź strategicznych. W żaden sposób nie wpływają one na świat
diamatu, podczas gdy druga strona czuje się moralnie zobligowana.
Umowa pomiędzy Kościołem a państwem diamatu zobowiązuje Koś­
ciół, lecz w żadnym stopniu nie zobowiązuje państwa diamatu z chwi­
lą, gdy osiągnęło ono swój cel, to znaczy ujarzmiło Kościół 4 1 .
N a t o m i a s t przywoływany n i e j e d n o k r o t n i e j u ż B e s a n c o n trafnie zauważa, ż e
współpraca pomiędzy k o m u n i s t a m i a chrześcijanami w imię wyższych celów
była c z y m ś s z k o d l i w y m i s t a n o w i ł a r e z u l t a t p r o s t e g o b ł ę d u , p o n i e w a ż
...pod słowami „pokój" i „sprawiedliwość" komuniści pojmowali ko­
munizm, podczas gdy Kościół rozumiał pokój i sprawiedliwość. Było
to pomieszanie synonimów z homonimami 4 2 .
T r z e b a tutaj j e d n a k p o d k r e ś l i ć , iż zmiany, o k t ó r y c h m o w a , d o t y c z ą p r z e d e
wszystkim prakseologii, na płaszczyźnie teoretycznej trudno m ó w i ć o jakiejś
r e w o l u c j i w n a u c z a n i u p a p i e s k i m . W a r t o c h o ć b y o d w o ł a ć s i ę tutaj d o L i s t u
a p o s t o l s k i e g o Octogesima acheniens P a w ł a V I , w k t ó r y m m a m y do c z y n i e n i a
z m o c n y m podkreśleniem, iż nie m o ż n a jednocześnie być chrześcijaninem
i m a r k s i s t ą . J e d n a k z m i a n a t a k t y k i w o b e c k o m u n i z m u o d d z i a ł y w a ł a n a kaKONIEC
WAKACJI
2007
155
t o l i k ó w na c a ł y m ś w i e c i e w o w i e l e w i ę k s z y m s t o p n i u , o ś m i e l a ł a ich do p o ­
rozumienia z m a r k s i z m e m na płaszczyźnie praktycznej oraz teoretycznej,
n a t o m i a s t z a s t r z e ż e n i a , m i e s z c z ą c e się w j e d n y m paragrafie p a p i e s k i e g o d o ­
k u m e n t u i „ ł a g o d z o n e " zaraz a n a l o g i c z n ą krytyką k a p i t a l i z m u , n i e m u s i a ł y
wywierać w i ę k s z e g o w r a ż e n i a .
Coda
Pius XI kończył s w o j e r o z w a ż a n i a na t e m a t k o m u n i z m u w e n c y k l i c e Divini
Redemptoris p r o f e t y c z n y m s t w i e r d z e n i e m , iż k o m u n i z m s k a z a n y j e s t na klę­
skę, nigdy n i e z d o ł a u r z e c z y w i s t n i ć s w y c h c e l ó w w żadnej d z i e d z i n i e , n a w e t
c z y s t o g o s p o d a r c z e j , p o n i e w a ż n i e m o ż n a b e z k a r n i e gardzić p r a w e m n a t u ­
r a l n y m ani B o g i e m . R z e c z y w i ś c i e , p o m i m o p r z e ś l a d o w a ń , k o m u n i s t o m n i e
u d a ł o się j e d n a k w y k o r z e n i ć wiary z s e r c l u d z k i c h , n i e n a s t ą p i ł o t e ż c o ś , c o
w ś w i e t l e m a t e r i a l i z m u h i s t o r y c z n e g o i d i a l e k t y c z n e g o m i a ł o być n i e u c h r o n ­
n e , t j . n a t u r a l n e o b u m a r c i e religii, b ę d ą c e j j e d n ą z f o r m a l i e n a c j i c z ł o w i e k a ,
p o w s t a ł e j j a k o p r o j e k c j a lepszej p r z y s z ł o ś c i w i n n y m ś w i e c i e . C h a n t a l D e l s o l
nie b e z s ł u s z n o ś c i twierdzi, iż m o ż n a w a l c z y ć z religią
...zabijając księży lub burząc kościoły, ale taka próba jest na ogół skaza­
na na porażkę, bo żarliwość religijna rośnie wraz z prześladowaniami.
Natomiast skuteczność będzie większa, kiedy spróbujemy usunąć reli­
gię, ośmieszając ją i sprowadzając do rangi zachowania odpowiedniego
43
dla australopiteka, utożsamiając Kościół z sektami .
Komunizm
usiłował
wykorzystywać
obie
metody,
ale
drugą
niezgrabnie,
z w ł a ś c i w y m s o b i e b r a k i e m finezji. W y d a j e się, iż s i ł y p o s t ę p u we w s p ó ł c z e s ­
n y m ś w i e c i e p r z e m y ś l a ł y d o ś w i a d c z e n i a walki
z religią w Z S R S , M e k s y k u czy W i e t n a m i e
i
d o s z ł y do
analogicznych
wniosków,
co
f r a n c u s k a filozof. P o s t a n o w i o n o s k u p i ć się
n a tej s k u t e c z n i e j s z e j m e t o d z i e , d o d a t k o w o
s t o s u j ą c ją w s p o s ó b o w i e l e bardziej wyrafino­
w a n y oraz dbając przy okazji o to, aby z g o d n i e ze w s k a z ó w k a m i J e m i e l i a n a
Jarosławskiego, założyciela Związku Wojujących Bezbożników, nie tworzyć
156
FRONDA
43
m ę c z e n n i k ó w , ale raczej a p o s t a t ó w . Tej dyrektywy zaś k o m u n i s t o m w i c h szale
antyreligijnym nigdy n i e u d a w a ł o się d o k o ń c a p r z e s t r z e g a ć . W p e w n y m m o ­
m e n c i e niektórzy dawni „sieriozni", marksistowscy
bojownicy o wyzwolenie proletariatu, przekształ­
cili
się
w
ironicznych
dekonstrukcjonistów,
soc-postmodernistów, obrońców „uciskanych"
m n i e j s z o ś c i . K o n s t a t u j ą c b a n k r u c t w o idei, k t ó ­
r e wyznawali, zaczęli k w e s t i o n o w a ć w s z y s t k o , p o d
m a s k ą n a u k o w o ś c i i o b i e k t y w i z m u przypuścili w y r a f i n o w a n y a t a k n i e tylko
na credo, ale i cognosco. G ł ó w n y w r ó g p o z o s t a ł j e d n a k t e n s a m - K o ś c i ó ł , religia
j a k o d e p o z y t a r i u s z e i o b r o ń c y zasad u z n a n y c h za p r z e s t a r z a ł e i ograniczają­
c e w o l n o ś ć ludzką, p o d p o r a o p r e s y w n e j p a t r i a r c h a l n e j struktury, g n ę b i ą c e j
i spychającej n a m a r g i n e s „ i n n y c h " , „ w y k l u c z o n y c h " , czyli p o p r o s t u n o w y
„proletariat". Zaczęto głosić, że człowiek ma prawo decydować o kryteriach
wszelkich wartości, a każda etyka o charakterze normatywno-uniwersalnym
t o n a r z ę d z i e j e g o z n i e w o l e n i a . J e ś l i tak, t o oczywi­
ście K o ś c i ó ł t r a k t o w a n y być m u s i j a k o i n s t y t u c j a
n i e tylko n i e p o t r z e b n a , ale i szkodliwa, u b e z ­
w ł a s n o w o l n i a j ą c a c z ł o w i e k a przy p o m o c y arbi­
t r a l n i e n a r z u c a n y c h z a k a z ó w i nakazów. S k o r o zaś
prawda o b i e k t y w n a n i e i s t n i e j e , s t a n o w i ą c c o n a j ­
wyżej p e w i e n k o n s e n s u s lub, j a k c h c i a ł t e g o M i c h e l F o u c a u l t , f o r m ę w ł a d z y
j e d n y c h n a d drugimi, t o K o ś c i ó ł , k t ó r y u w a ż a się z a d e p o z y t a r i u s z a praw­
dy objawionej, uznawany jest za instytucję wrogą człowiekowi, ciemiężącą
go, implikującą r o z w i ą z a n i a t o t a l i t a r n e . J a n P a w e ł II w e n c y k l i c e Fides et ratio
określił t e g o rodzaju m y ś l m i a n e m n i h i l i s t y c z n e j , p o d k r e ś l a j ą c , ż e j e s t o n a
...odrzuceniem wszelkich fundamentów i negacją wszelkiej prawdy
obiektywnej. Nihilizm nie tylko pozostaje w sprzeczności z wymoga­
mi i z treścią słowa Bożego, ale przede wszystkim jest zaprzeczeniem
człowieczeństwa człowieka i samej jego tożsamości. Nie wolno bo­
wiem zapominać, że usunięcie w cień zagadnień bytu prowadzi nie­
uchronnie do utraty kontaktu z obiektywną prawdą, a w konsekwencji
z fundamentem, na którym opiera się ludzka godność. W ten sposób
stwarza się możliwość wymazania z oblicza człowieka tych cech, które
KONIEC WAKACJI 2007
•)
57
ujawniają jego podobieństwo do Boga, aby stopniowo wzbudzić w nim
destrukcyjną wolę mocy albo pogrążyć go w rozpaczy osamotnienia.
Gdy człowiekowi odbierze się prawdę, wszelkie próby wyzwolenia go
stają się całkowicie nierealne, ponieważ prawda i wolność albo istnieją
44
razem, albo też razem marnie giną .
W d o b i e dzisiejszej p o w r a c a się raczej do o ś w i e c e n i o w e j t a k t y k i p r z e d s t a w i a ­
nia Kościoła jako źródła zabobonu i ciemnoty. Fakt, iż niektóre zasady uznaje
on za niekwestionowalne w dyskursie politycznym powoduje, że j e g o posta­
w a z a c z y n a być o k r e ś l a n a , m a j ą c y m i r z e k o m o j e d y n i e c h a r a k t e r deskryptywny, t e r m i n a m i „ f u n d a m e n t a l i z m " czy „ i n t e g r y z m " . K a ż d a o d w a ż n i e j s z a p r ó b a
u p o m i n a n i a się o p e w n e f u n d a m e n t a l n e z a s a d y s p o t y k a się z o s k a r ż e n i a m i
o w c h o d z e n i e K o ś c i o ł a w sprawy, k t ó r y m i n i e p o w i n i e n s i ę z a j m o w a ć , c h ę ć
restaurowania hierokracji, a nawet chrystofaszyzm czy skłonności totalis t y c z n e . S p r a w a T r a k t a t u K o n s t y t u c y j n e g o , R o c c o B u t i g l i o n e g o , p a s t o r a Ake
G r e e n a t o p i e r w s z e z b r z e g u przykłady n i e m a s k o w a n e j c h r y s t o f o b i i w s p ó ł ­
c z e s n e j , tzw. c y w i l i z o w a n e j lewicy. W tej d z i s i e j s z e j w a l c e i s t o t n ą r o l ę odgry­
w a z a p e w n e t e ż l o g i k a r e s e n t y m e n t u ; l u d z i e , k t ó r z y k i e d y ś uwierzyli w u t o p i ę
k o m u n i s t y c z n ą i m o ż l i w o ś ć u c z y n i e n i a ś w i a t a l e p s z y m p o p r z e z j e j urzeczy­
w i s t n i e n i e , n i e c h c ą p r z y z n a ć s i ę d o w ł a s n e j p o m y ł k i . N i e potrafią u z n a ć tej
p r o s t e j prawdy, że ś w i a t u r z ą d z o n y w o p a r c i u o zasady, k t ó r e K o ś c i ó ł p r o m u j e
czy r o z w i ą z a n i a p r z e z e ń l a n s o w a n e , j e s t znośniejszy, c h o ć n i e d o s k o n a ł y , p o |5g
FRONDA
43
n i e w a ż p r z y j m u j e s i ę tutaj j a k o p u n k t w y j ś c i a p e w n e o d w i e c z n e p r a w d y n a t e ­
mat człowieka, jego natury i miejsca w społeczeństwie. Zamiast podejmować
skazane z góry na n i e p o w o d z e n i e próby radykalnego j e g o p r z e o b r a ż e n i a i do­
s t o s o w a n i a do wykoncypowanych z a ł o ż e ń czy s y s t e m u , bierze się p o d uwagę
człowieka rzeczywistego, a nie abstrakcyjnego, j a k i e g o nikt nigdy nie widział.
Zaczynają więc dyskredytować wszystko, wyolbrzymiając słabości instytucji
Kościoła oraz starego świata, których przecież nie brak. G ł ó w n ą troską b o ­
wiem człowieka późnej nowoczesności j e s t strach przed „cofnięciem się",
...czyli przed ponownym uznaniem tych prawd, które chciała odrzu­
cić utopia. [...] Wielu wolałoby raczej umrzeć, niż przywołać niektóre
dawne postulaty, na przykład ten, zgodnie z którym grzech ludzki jest
45
nieusuwalny .
RAFAŁ ŁĘTOCHA
PRZYPISY
1
A. de Tocqueville, Dawny ustrój i rewolucja, Warszawa 2 0 0 5 , s. 196.
2
Pius IX, Qui pluribus. Encyklika o współczesnych błędach i sposobach zapobiegania im, nr 4.
3
Pius IX, Nostis et nobiscum. Encyklika o zagrożeniu Kościoła we Włoszech przez Rewolucje, nr 18.
4
Tenże, Quod apostołki muneńs. O sekcie komunistów, socjalistów i nihilistów, Warszawa 2 0 0 2 , s. 5.
5
Mdr 6, 5-6.
6
Leon XIII, Rerum novarum. Encyklika o kwestii robotniczej, nr 5.
7
Ibid., nr 12.
8
A. Wat, Mój wiek. Pamiętnik mówiony, cz. 2, Warszawa 1 9 9 0 , s. 13.
5
A. Besancon, Pomieszanie języków [w:] tenże, Świadek wieku. Wybór publicystyki z pierwszego
i drugiego obiegu, t. II, Warszawa 2 0 0 6 , s. 2 9 2 .
10
Zob. Leon XIII, Immortale Dei. Encyklika o ustroju państwa chrześcijańskiego, nr 2 1 .
11
Tenże, Ouod..., s. 7.
12
Pius, XI, Acerba animi. O prześladowaniu Kościoła w Meksyku, nr 4.
15
Tenże, Ouadragesimo anno. O odnowieniu ustroju społecznego i dostosowaniu go do normy prawa
Ewangelii, nr 1 1 1 - 1 1 3 .
14
15
Ibid., nr 117.
Ibid., nr 120.
16
Jan Paweł II, Laborem exercens. O pracy ludzkiej, nr 13.
17
Tenże, Centesimus annus, nr 4 8 - 4 9 .
18
Pius XI, List do Kardynała Bazylego Pompili o prześladowaniach religijnych w Rosji, http://www.
kns.gower.pl/pius_xi/pius_xi.htm
"
Tenże, Divini Redemptoris. O bezbożnym komunizmie, nr 2, 7.
20
Ibid., nr 3.
21
Ibid., nr 14.
KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
J
59
22
M. Bierdiajew, Źródła i sens komunizmu rosyjskiego, Kęty 2 0 0 5 , s. 1 1 6 .
21
Pius Xl, Divini..„ nr 2 2 .
24
H. Kelsen, Państwo monopartyjne, Warszawa 1 9 3 8 , s. 10.
25
J.M. Bocheński, Lewica, religia, sowietologia, Warszawa 1 9 9 6 , s. 3 1 0 .
26
R. Dzwonkowski SAC, Kościół katolicki w ZSSR 1 9 1 7 - 1 9 3 9 . Zarys historii, Lublin 1 9 9 7 ,
27
Ibid., s. 2 3 4 .
s. 73.
28
„Orka" 1929, nr 96.
25
R. Dzwonkowski SAC, op. cit., s. 9 9 - 1 0 0 .
30
Pius XI, Dhini..., nr 8.
31
Ibid., nr 12.
32
Ibid., s. 2 1 .
33
Ibid., nr 3 8 .
34
A. Besancon, Pomieszanie..., s. 2 4 4 .
35
Pius XI, Db/ini..., nr 58.
36
Ibid., nr 57.
37
Pius XII, Orędzie w wigilię Bożego Narodzenia 1 9 5 6 roku, http://www.kns.gower.pl/pius_xii/
pius_xii.htm.
38
R. Wiltgen SVD, Ren wpada do Tybru. Historia Soboru Watykańskiego II, Poznań 2 0 0 1 , s. 3 5 3 -
35
Gaudium et spes. Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym, nr 2 1 .
40
W. Bukowski, Moskiewski proces. Dysydent w archiwach Kremla, Warszawa 1998, s. 114.
361.
41
Cyt. za: A. Besancon, Drugie milczenie Kościoła, „Kultura" (Paryż) 1 9 8 3 , nr 3.
42
Zamiast posłowia [w:] A. Besancon, Świadek..., s. 4 1 8 .
43
Ch. Delsol, Esej o człowieku późnej nowoczesności, Kraków 2 0 0 3 , s. 4 5 .
44
Jan Paweł II, Fides et ratio. O relacjach między wiarą a rozumem, nr 9 0 .
45
Ch. Delsol, op.cit., s. 38.
Św. Paweł Alaina Badiou niewiele ma wspólnego z rze­
czywistością. Uznanie apostoła narodów za burzyciela
porządku, negującego Prawo Tory i porządek kosmicz­
ny Greków czy odrzucającego znaczenie partykularnej
wspólnoty, ma mniej więcej tyle wspólnego z historią,
ile uznanie Jezusa Chrystusa za „pierwszego rewolu­
cjonistę" czy „bojownika o p r a w a mniejszości seksual­
nych". Trudno bowiem nie dostrzec, że choć nawrócenie
Pawła dokonuje się na pustyni, w drodze do Damaszku
i ma w y m i a r całkowicie jednostkowy, to już dalsza jego
droga jest ściśle związana ze wspólnotą.
Pochwała
partykularyzmu,
czyli o świętym Pawle Alaina Badiou
T O M A S Z P. T E R L I K O W S K I
O ś w i ę t y m Pawle z książki A l a i n a B a d i o u Święty Paweł.
Ustanowienie uniwer­
salizmu z a d u ż o d o w i e d z i e ć się n i e m o ż n a . F r a n c u s k i m a o i s t a , c h o ć przeczy­
t a ! w i e l o k r o t n i e (jak t w i e r d z i ) w s z y s t k i e p i s m a a p o s t o ł a n a r o d ó w , n i e w i e l e
z n i c h z r o z u m i a ł . W c i s k a j ą c P a w ł a w s c h e m a t y dialektyki, c h w y t a j ą c j e g o
KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
|gj
m y ś l w k a t e g o r i a c h p o s t s e k u l a r n y c h czy o k r e ś l a j ą c w i a r ę w z m a r t w y c h w s t a ­
n i e C h r y s t u s a m i a n e m „ b a j k i " - z g ó r y z r e s z t ą s k a z a ł się na n i e p o w o d z e n i e ,
p o m i j a j ą c i l e k c e w a ż ą c t o , co w sytuacji a p o s t o ł a b y ł o n a j b a r d z i e j f u n d a m e n ­
t a l n e , czyli s p o t k a n i e z o s o b o w y m B o g i e m , p r z e ż y c i e n a w r ó c e n i a w d r o d z e do
D a m a s z k u . A j e d n a k , m i m o w s z y s t k i c h t y c h w a d i n i e d o c i ą g n i ę ć książki, war­
to ją przeczytać. Pokazuje o n a b o w i e m w s p o s ó b n a o c z n y to, czym różni się
od siebie chrześcijaństwo i marksistowski m e s j a n i z m czy czysto politycznie
rewolucyjna lewica i konserwatyzm; oraz dlaczego o b a te systemy myślowe są
ze sobą absolutnie nie do pogodzenia.
Paweł aktywista
Ś w i ę t y Paweł A l a i n a B a d i o u , a m o ż e lepiej b y ł o b y p o w i e d z i e ć - ś w i ę t y L e n i n
z Tarsu, j e s t g ł o s i c i e l e m b e z o s o b o w e g o , n i e h i s t o r y c z n e g o i n i e e m p i r y c z n e g o
w y d a r z e n i a ( o s t a t e c z n i e o k r e ś l a n e g o b a j k ą ) , „erupcji przypadku", k t ó r a n i e
ma n i c w s p ó l n e g o z r e a l n y m i w y d a r z e n i a m i z życia C h r y s t u s a , a o p i e r a się
wyłącznie na „ustanowieniu" objawienia, j e g o sformułowaniu w oderwaniu
o d j a k i c h k o l w i e k f a k t ó w czy w y d a r z e ń . „ P a w e ł n i e w i e r z y w i s t n i e n i e p r a w d y
h i s t o r y c z n e j " - s t w i e r d z a w p r o s t f r a n c u s k i m a o i s t a i dodaje, że są o n e d l a
niego wyłącznie czymś, co stanowić ma wielką narrację polityczną, co m o ż e
s t a ć się p o d s t a w ą d z i a ł a n i a . Taka w i z j a P a w ł a p o z w a l a filozofowi u z n a ć g o
za prekursora współczesnych, postmodernistycznych rewolucjonistów. Wiara
w t o , ż e j a k a k o l w i e k g r u p a s p o ł e c z n a m o ż e p o s i a d a ć c e c h y m e s j a ń s k i e (ja­
k i m i , w e d ł u g tradycyjnych m a r k s i s t ó w , d y s p o n o w a ł a k l a s a r o b o t n i c z a , a l b o
p r z y n a j m n i e j w wersji l e n i n o w s k i e j - p a r t i a ) , p r z e k o n a n i e o t y m , że j a k i e ś
wydarzenie m o ż e oznaczać początek wielkiej przemiany społecznej i politycz­
nej, k t ó r e j e f e k t e m b ę d z i e p r z e m i a n a c z ł o w i e c z e ń s t w a - t a k ż e n i e d a s i ę j u ż
wyprowadzić z rzeczywistości empirycznej. Historia, e k o n o m i a , politologia
p r z y n o s z ą k o l e j n e z a p r z e c z e n i a m e s j a ń s k i c h wizji m a r k s i z m u . J e d y n y m ra­
t u n k i e m dla n i c h j e s t w i ę c u z n a n i e , ż e s ą o n e , j a k z m a r t w y c h w s t a n i e J e z u s a
C h r y s t u s a dla Pawła, bajką, n i e p r a w d ą e m p i r y c z n ą i h i s t o r y c z n ą , m a r z e n i e m ,
k t ó r e j e d n a k j e s t k o n i e c z n e , b y dać p o d s t a w y d o r e w o l u c y j n y c h p r z e m i a n .
B e z u z n a n i a i s t n i e n i a radykalnej, t o t a l n e j , ale - co t r z e b a p o d k r e ś l i ć - czy­
s t o s u b i e k t y w n e j prawdy, n i e i s t n i e j e m o ż l i w o ś ć d z i a ł a n i a p o l i t y c z n e g o , k t ó ­
r e w y k r a c z a ł o b y p o z a d o r a ź n ą grę i n t e r e s ó w czy o c h r o n ę s t a n u p o s i a d a n i a .
162
FRONDA
43
R e w o l u c j a , u f u n d o w a n a być m o ż e j e d y n i e n a b a z i e przeżycia, b e z o s o b o w e ­
go wydarzenia, k t ó r e w d z i a ł a l n o ś c i partyjnej z p r z e ż y c i a j e d n o s t k i s t a j e s i ę
b e z o s o b o w y m u f u n d o w a n i e m „ u n i w e r s a l i z m u " , s t a j e się p o d s t a w ą d z i a ł a n i a
politycznego, niszczącego to, co dotychczasowe.
U n i w e r s a l i z m t e n o z n a c z a dla B a d i o u w i e r n o ś ć a b s o l u t n i e s u b i e k t y w ­
n e m u wydarzeniu, które j e s t „ a k o s m i c z n e " i „bezprawne", nie podlegające
o g r a n i c z e n i o m a n i natury, ani prawa, b ę d ą c e a b s o l u t n y m p r z e c i w i e ń s t w e m
wszelkiego partykularyzmu (a przecież każde prawo i każda m o r a l n o ś ć po­
siada t a k i e c e c h y ) .
Trzeba wyjść od samego wydarzenia, które jest akosmiczne i bezpraw­
ne, nie łączy się z żadną całością i nie jest znakiem niczego. Wyjście
od wydarzenia nie dostarcza żadnego prawa, żadnej formy panowania,
ani tej należnej mędrcowi ani prorokowi. Można powiedzieć, że dys­
kurs grecki oraz dyskurs żydowski są dyskursami Ojca. Dlatego spajają
wspólnoty poprzez posłuszeństwo (Kosmosowi, Imperium, Bogu lub
Prawu). Uniwersalnym, odciętym od wszelkich partykularyzmów, ma
szansę być tylko to, co wystąpi jako dyskurs Syna
- p o d k r e ś l a B a d i o u . O z n a c z a t o , n i m n i e j n i w i ę c e j , tylko u z n a n i e , ż e d o upra­
w i a n i a u n i w e r s a l i s t y c z n e j (a w g r u n c i e r z e c z y r e w o l u c y j n e j ) p o l i t y k i k o n i e c z ­
n e j e s t o d r z u c e n i e w s z e l k i c h zasad, n o r m i praw. P a r t y k u l a r n e w s p ó l n o t y
powinny zostać unieważnione, b o w i e m narzucają o n e j e d n o s t c e ogranicze­
nia, sprawiają, ż e n i e j e s t o n a w s t a n i e p o d j ą ć r z e c z y w i ś c i e r e w o l u c y j n e g o
wyzwania, n i e j e s t w s t a n i e o d r z u c i ć m o r a l n o ś c i i o p o w i e d z i e ć s i ę po s t r o n i e
„amoralnej rewolucji". F u n d a m e n t e m tego odrzucenia m u s i się j e d n a k stać
w y d a r z e n i e . A r b i t r a l n i e (przez a k t y w i s t ę czy, c z ę ś c i e j , p a r t i ę ) w y b r a n a data,
p r o c e s h i s t o r y c z n y czy s y m b o l , k t ó r y m n a d a n a z o s t a n i e p i e c z ę ć a b s o l u t n o ści, j a k o j e d y n a w y r w a ć m o ż e j e d n o s t k ę z w ł a d z y k o n k r e t n e g o z a k o r z e n i e n i a ,
partykularnej w s p ó l n o t y , w k t ó r e j c z ł o w i e k uczy s i ę m ó w i ć , m y ś l e ć , żyć m o ­
ralnie, a t a k ż e ( c o w c a l e n i e n a j m n i e j i s t o t n e ) m o d l i ć .
Oczywiście, Badiou ma świadomość, że podstawą tego arbitralnego wybo­
ru ustanawiającego wydarzenie, będące początkiem odrzucającego wspólno­
t ę u n i w e r s a l i z m u , j e s t k o n k r e t n a s y t u a c j a życiowa, z d a r z e n i e . U P a w ł a b y ł a
t o d r o g a d o D a m a s z k u , k t ó r ą B a d i o u o k r e ś l a „ g r o m e m " , „ c e z u r ą " czy w r ę c z
KONIEC
WAKACJI
2007
163
„ r o z k a z e m , u s t a n a w i a j ą c y m n o w y p o d m i o t " . J e d n a k p o z b a w i e n i e t e g o wyda­
rzenia osobowych odniesień i j e g o sprowadzenie do osobistego (ale j u ż nie
osobowego) przeżycia pozwala na takie j e g o ujęcie, które pozbawia znaczenia
z a r ó w n o w s p ó l n o t ę , w k t ó r e j w i a r a s i ę realizuje, j a k i O s o b ę , k t ó r a j e s t j e j
p o d s t a w ą . J e z u s C h r y s t u s , k t ó r e g o s p o t k a ! n a swojej d r o d z e S z a w e ł , j e g o o s o ­
biste pytanie: „Szawle, Szawle! Dlaczego M n i e prześladujesz" ( D z . 2 2 , 7 ) , nie
j e s t w t a k i m u j ę c i u e l e m e n t e m i s t o t n y m . I n a w e t t r u d n o , n i e tylko z przyczyn
t e o l o g i c z n y c h , ale r ó w n i e ż p o l i t y c z n y c h , s i ę t e m u dziwić. U z n a n i e o s o b o w e ­
go w y m i a r u t e g o s p o t k a n i a p r z e ś l a d o w c y K o ś c i o ł a i J e z u s a - o z n a c z a ł o b y n i e
tylko k o n i e c z n o ś ć u w i e r z e n i a , a l e t a k ż e p o r z u c e n i a a n t y p a r t y k u l a r n e g o , u n i wersalistycznego p o j m o w a n i a polityki. J e ś l i b o w i e m p o c z ą t k i e m działalności
Pawia j e s t s p o t k a n i e z O s o b ą - t o p o z o s t a j e o n o p a r t y k u l a r n e , z a k o r z e n i o n e
w k o n k r e c i e n o w e j , r o d z ą c e j się w s p ó l n o t y tych, którzy, j a k S z a w e ł , s p o t k a l i
n a swojej d r o d z e J e z u s a C h r y s t u s a . U n i w e r s a l i z m r o z u m i a n y j a k o b r a k za­
k o r z e n i e n i a , j a k o w r o g o ś ć w o b e c w y m i a r u P r a w a czy K o s m o s u , m o ż l i w y j e s t
tylko w ó w c z a s , gdy p o c z ą t k i e m d z i a ł a l n o ś c i P a w ł a j e s t wybór, decyzja, su­
biektywne opowiedzenie się po stronie jakiejś wartości, która j e d n a k nie ma
k o n k r e t n e g o , h i s t o r y c z n e g o czy, t y m b a r d z i e j , m e t a f i z y c z n e g o z n a c z e n i a .
Apostoł narodów
P r o b l e m p o l e g a t y l k o n a t y m , ż e św. Paweł A l a i n a B a d i o u n i e w i e l e m a w s p ó l ­
n e g o z r z e c z y w i s t o ś c i ą . U z n a n i e a p o s t o ł a n a r o d ó w z a b u r z y c i e l a porządku,
n e g u j ą c e g o P r a w o Tory i p o r z ą d e k k o s m i c z n y G r e k ó w czy o d r z u c a j ą c e g o
z n a c z e n i e partykularnej w s p ó l n o t y m a m n i e j w i ę c e j tyle w s p ó l n e g o z h i s t o ­
rią, ile u z n a n i e J e z u s a C h r y s t u s a z a „ p i e r w s z e g o r e w o l u c j o n i s t ę " czy „ b o ­
jownika o prawa mniejszości seksualnych". Trudno b o w i e m nie dostrzec, że
c h o ć n a w r ó c e n i e P a w ł a d o k o n u j e się n a p u s t y n i , w d r o d z e d o D a m a s z k u i m a
w y m i a r c a ł k o w i c i e j e d n o s t k o w y , t o j u ż d a l s z a j e g o d r o g a j e s t ś c i ś l e związa­
na ze wspólnotą. J e z u s objawia się Pawłowi, przekazując mu podstawowe
p r z e s ł a n i e d o t y c z ą c e t e g o , ż e U k r z y ż o w a n y w c i ą ż żyje, ale p o k o n k r e t y odsy­
ł a j u ż d o i n n y c h c h r z e ś c i j a n . „Idź d o D a m a s z k u , a t a m c i p o w i e d z ą wszyst­
ko, c o B ó g z a m i e r z y ł w o b e c C i e b i e " - m ó w i J e z u s P a w ł o w i ( D z 2 2 , 1 0 ) . T o
z r e s z t ą w c a l e n i e Paweł, a l e w ł a ś n i e c z ł o n k o w i e w s p ó l n o t y c h r z e ś c i j a ń s k i e j ,
j a k o pierwsi d o w i a d u j ą się, d o c z e g o p o w o ł a ł d a w n e g o p r z e ś l a d o w c ę B ó g .
|g4
FRONDA
43
„ W D a m a s z k u z n a j d o w a ł się p e w i e n u c z e ń , i m i e n i e m A n a n i a s z . A n a n i a s z u !
- p r z e m ó w i ł do n i e g o P a n w w i d z e n i u . A on o d r z e k ł : J e s t e m , P a n i e ! A P a n do
n i e g o : Idź na u l i c ę P r o s t ą i zapytaj w d o m u J u d y o S z a w ł a z T a r s u , bo w ł a ś n i e
się m o d l i . ( I ujrzał w w i d z e n i u , j a k c z ł o w i e k , i m i e n i e m A n a n i a s z , w s z e d ł
i położył na n i m r ę c e , aby p r z e j r z a ł ) . P a n i e - o d p o w i e d z i a ł A n a n i a s z - sły­
s z a ł e m z w i e l u s t r o n , j a k d u ż o z ł e g o wyrządził t e n c z ł o w i e k ś w i ę t y m T w o i m
w J e r o z o l i m i e . I m a o n t a k ż e w ł a d z ę o d a r c y k a p ł a n ó w w i ę z i ć tutaj w s z y s t k i c h ,
k t ó r z y wzywają T w e g o i m i e n i a . Idź - o d p o w i e d z i a ł mu P a n - bo w y b r a ł e m
s o b i e t e g o c z ł o w i e k a z a n a r z ę d z i e . O n z a n i e s i e i m i ę m o j e d o p o g a n i królów,
i d o s y n ó w Izraela. I p o k a ż ę m u , j a k w i e l e b ę d z i e m u s i a ł w y c i e r p i e ć d l a m e g o
imienia. Wtedy Ananiasz poszedł. Wszedł do domu, położył na n i m ręce
i p o w i e d z i a ł : S z a w l e , b r a c i e , Pan J e z u s , k t ó r y u k a z a ł ci się na d r o d z e , k t ó r ą
s z e d ł e ś , przysłał m n i e , abyś przejrzał i z o s t a ł n a p e ł n i o n y D u c h e m Ś w i ę t y m "
( D z 9, 1 0 - 1 7 ) - r e l a c j o n u j e św. Ł u k a s z . O b j a w i e n i e i p o w o ł a n i e , c h o ć s k i e ­
r o w a n e b e z p o ś r e d n i o d o św. P a w ł a ( d o t e g o o s o b i s t e g o p o w o ł a n i a a p o s t o ł
b a r d z o c z ę s t o się o d w o ł y w a ł ) , d o k o n u j e się z a t e m w k o n k r e t n e j w s p ó l n o c i e ,
w partykularyzmie pierwotnej wspólnoty judeochrześcijańskiej, a nie w ja­
kiejś b e z o s o b o w e j sferze decyzji.
KONIEC
WAKACJI
2007
165
W i a r a j e s t z a t e m u Pawła ( m i m o c a ł e g o j e j o s o b i s t e g o wymiaru, k t ó r y u t e g o
a p o s t o ł a j e s t s z c z e g ó l n i e m o c n y ) w y d a r z e n i e m w s p ó l n o t o w y m . Indywidualizm
w znaczeniu liberalnym j e s t czymś całkowicie obcym pierwszym chrześcijanom.
B ó g objawia się k o n k r e t n y m o s o b o m - A b r a h a m o w i , Izaakowi, J a k u b o w i i i c h
r o d z i n o m , M o j ż e s z o w i i j e g o ludowi. Izrael w r ę c z z o s t a j e u f o r m o w a n y p r z e z
B o g a j a k o m i e j s c e , w k t ó r y m d o k o n a ć się m a P i e r w s z e O b j a w i e n i e . W b r e w opi­
n i o m u n i w e r s a l i s t ó w - p r z e s ł a n i e B o ż e d o k o n u j e się w k o n k r e t n y m m i e j s c u ,
czasie i w o b e c k o n k r e t n y c h o s ó b . J e g o u n i w e r s a l n o ś ć j e s t n i e tyle z e r w a n i e m
z k o n k r e t n o ś c i ą , ile z a o f i a r o w a n i e m k o n k r e t n o ś c i B o g a w s z y s t k i m . P r o r o c y
- m ó w i ą c o u n i w e r s a l n o ś c i B o ż e g o Przymierza, n i e wyrywają go z k o n k r e t u
Izraela, ale pokazują, ż e d o t e g o k o n k r e t n e g o m i e j s c a „ S y j o n u " p i e l g r z y m o w a ć
będą wszystkie narody. N i e inaczej j e s t z r o d z ą c y m się c h r z e ś c i j a ń s t w e m . J e z u s
C h r y s t u s tworzy w s p ó l n o t ę , k t ó r a ma przebywać z N i m , a p ó ź n i e j g ł o s i ć J e g o
przesłanie. To o n a , j a k najbardziej partykularna i h i s t o r y c z n a grupa a p o s t o ł ó w
i uczniów, j e s t p i e r w o t n y m m i e j s c e m o b j a w i a n i a się B o g a w J e z u s i e C h r y s t u s i e .
U c z n i o w i e i a p o s t o ł o w i e , poznając M i s t r z a , a p ó ź n i e j doświadczając h i s t o r y c z ­
n e g o wydarzenia J e g o ś m i e r c i i doświadczając J e g o z m a r t w y c h w s t a n i a , s t o p n i o ­
wo p r z e c h o d z ą do g ł o s z e n i a prawdy o N i m . I d o p i e r o z niej rodzi się E w a n g e l i a ,
b ę d ą c a z a p i s e m przeżycia, d o ś w i a d c z e n i a , modlitwy, ale i t e o l o g i i wspólnoty.
W t y m s e n s i e rację m a B u l t m a n n sugerując, ż e E w a n g e l i a j e s t z a p i s e m wiary
pierwotnej wspólnoty. N i e m a j e j j e d n a k sugerując, ż e m a być t o s ł a b o ś ć P i s m a
Ś w i ę t e g o , i że t r z e b a szukać j a k i e g o ś p r z e d e w a n g e l i c z n e g o , r z e k o m o j e d y n i e
prawdziwego J e z u s a C h r y s t u s a . W i a r a c h r z e ś c i j a n , w s p ó l n o t a , j a k ą o n i tworzą,
j e s t b o w i e m partykularnym m i e j s c e m , w k t ó r y m o d c z y t a n e i p r z y s w o j o n e z o ­
stają wszystkie słowa, znaki i czyny J e z u s a C h r y s t u s a .
Konkretność, partykularność Objawienia przejawia się j e d n a k chyba naj­
m o c n i e j w s a m y m fakcie W c i e l e n i a J e z u s a C h r y s t u s a . M i e j s c e m o b j a w i e n i a
staje się b o w i e m j u ż n i e t y l k o w s p ó l n o t a ( I z r a e l a , a p ó ź n i e j N o w e g o I z r a e l a
- K o ś c i o ł a ) , ale k o n k r e t n a o s o b a ludzka. T r u d n o o w i ę k s z e z a u f a n i e do k o n ­
kretu, a jednocześnie mocniejsze podkreślenie znaczenia jednostkowości.
B ó g o b j a w i a się c h r z e ś c i j a n o m w k o n k r e c i e w y d a r z e n i a : p o w o ł a n i a a p o s t o ­
łów, r o z m ó w z m ł o d z i e ń c e m , a l e p r z e d e w s z y s t k i m p r o c e s u , s k a z a n i a , ukrzy­
żowania i spotkań po zmartwychwstaniu. Objawienie dokonuje się z a t e m nie
tyle przez t r a k t a t y filozoficzne, ile p r z e z k o n k r e t s p o t k a n i a t w a r z ą w twarz,
p r z e k a z u przez r o z m o w ę , s ł o w a z a p i s a n e n a p i a s k u czy g e s t .
]gg
FRONDA
43
N i e inaczej j e s t z e św. P a w i e m . J e g o w i a r a j e s t j a k n a j b a r d z i e j k o n k r e t ­
na, wypływa z o s o b i s t e g o i o s o b o w e g o s p o t k a n i a . N i e m a w i ę c racji A l a i n
B a d i o u , p o w t a r z a j ą c d o z n u d z e n i a , ż e w i a r a n i e m a dla P a w ł a n i c w s p ó l n e g o
z w y d a r z e n i a m i h i s t o r y c z n y m i czy e m p i r y c z n y m i .
Do czego odnosi się słowo „apostoł"? Na pewno do niczego historycz­
nego lub empirycznego. Aby być apostołem, nie trzeba być współtowa­
rzyszem Chrystusa, świadkiem wydarzenia. Paweł [...] jawnie odrzuca
pretensje tych, uważających się za gwarantów prawdy w imię tego, kim
byli i co widzieli
- p r z e k o n u j e francuski m a o i s t a . I c h o ć t r u d n o n i e z g o d z i ć się z f a k t e m , że
posłanie apostolskie Pawła oparte jest na innych podstawach, to trudno też
n i e zauważyć, ż e p o d o b n i e j a k t a m t e ( i p o d o b n i e j a k k a ż d e p o w o ł a n i e a p o ­
stolskie w kolejnych pokoleniach), opiera się o n o na fundamentalnym do­
ś w i a d c z e n i u , a m o ż e lepiej p o w i e d z i e ć - fakcie s p o t k a n i a ze z m a r t w y c h w s t a ­
łym Chrystusem. Istotą przesłania apostolskiego nie było b o w i e m głoszenie
życia i n a u c z a n i a C h r y s t u s a , a l e g ł o s z e n i e , ż e j e s t o n żywy. N i e t y l k o P a w e ł ,
ale i P i o t r ( b ę d ą c y ś w i a d k i e m życia) w s w o i c h k a z a n i a c h k o n c e n t r u j e się n i e
n a l e g i o n a c h , n i e n a c u d a c h , ale n a p o d s t a w o w y m fakcie, ż e t e n , k t ó r y z o s t a ł
u k r z y ż o w a n y r ę k o m a b e z b o ż n y c h żyje, i daje życie i n n y m . To d o ś w i a d c z e n i e
historyczne i empiryczne, c h o ć j e d n o c z e ś n i e wykraczające poza historię i e m pirię - j e s t f u n d a m e n t e m a p o s t o l s t w a , t a k P a w ł a , j a k i p o z o s t a ł y c h .
Nie j e s t także prawdziwym przeciwstawienie uniwersalnego przesłania
P a w ł a p a r t y k u l a r n y m p r z e s ł a n i o m G r e k ó w i Żydów. O d r z u c a j ą c t a k k o s m i z m
Greków, j a k i r y t u a l i z m j u d a i z m u - P a w e ł n i e o d r z u c a b o w i e m z n a c z e n i a
k o n k r e t u . W i a r a realizuje się b o w i e m dla n i e g o w e w n ą t r z k o n k r e t n e j w s p ó l ­
n o t y ludzi, k t ó r z y uwierzyli, ż e J e z u s C h r y s t u s j e s t P a n e m i Z b a w i c i e l e m .
W e w n ą t r z tej
w s p ó l n o t y g r a n i c e n a r o d o w e , j ę z y k o w e czy n a w e t r e l i g i j n e
( w z n a c z e n i u religii p o c h o d z e n i a ) n i e s t a n o w i ą j u ż barier. N i e o z n a c z a t o
j e d n a k , ż e n i e i s t n i e j ą w o g ó l e g r a n i c e czy m u r y w o k ó ł r o d z ą c e j s i ę w s p ó l n o t y .
Tym m u r e m s ą n i e tylko zasady s o b o r u j e r o z o l i m s k i e g o , ale t a k ż e u z n a n i e
mesjańskiego p o s ł a n n i c t w a Jezusa, wiara w Niego, która staje się wyznacz­
nikiem przynależności do wspólnoty - konkretnej, historycznej wspólnoty,
k t ó r a k s z t a ł t u j e się w " p r o c e s i e .
KONIEC
WAKACJI
2007
167
Konserwatyzm kontra rewolucjonizm
J u ż t o , z k o n i e c z n o ś c i k r ó t k i e , p r z e d s t a w i e n i e r o z u m i e n i a św. P a w ł a p r z e z
A l a i n a B a d i o u p o z w a l a j a s n o s t w i e r d z i ć , j a k a j e s t j e g o wizja polityki, k t ó r ą
w o p a r c i u o p r z y k ł a d „ a p o s t o ł a n a r o d ó w " a l b o lepiej „ a k t y w i s t y n a r o d ó w "
c h c i a ł b y o n u p r a w i a ć . M a t o b y ć p o l i t y k a w i e l k i c h celów, p r z e m i e n i a n i a s p o ł e ­
czeństw i stanowienia w nich „ u n i w e r s a l i z m ó w " w m i e j s c e partykularyzmów,
m u l t i k u l t u r a l i z m ó w czy c h o ć b y p o l i t y c z n y c h p o p r a w n o ś c i . C y w i l i z a c j a n i e z a korzenionych, pozbawionych konkretności synów ma zastąpić dotychczasowe
cywilizacje ojców, a o p a r c i e się n a „ b e z o s o b o w y m w y d a r z e n i u " ( n i e k o n i e c z ­
n i e z r e s z t ą p r a w d z i w y m ) m a s t a ć s i ę w e z w a n i e m d o w i e l k i e j akcji p o l i t y c z ­
n e j , k t ó r a t a k ą w ł a ś n i e cywilizację s y n ó w m a u s t a n o w i ć . P r o b l e m p o l e g a t y l k o
n a tym, ż e n i e w i d a ć p o w o d ó w , dla k t ó r y c h t a k i e d z i a ł a n i a , s t a n o w i ą c e u n i ­
w e r s a l i z m , m a j ą być p o d e j m o w a n e . O ile b o w i e m p i e r w s z e p o k o l e n i a m a r k s i ­
stów rzeczywiście wierzyły w świeckie spełnianie się m e s j a ń s k i c h obietnic,
o tyle o b e c n i p o s t m a r k s i ś c i m a j ą p e ł n ą ś w i a d o m o ś ć f i k c y j n o ś c i , n i e e m p i r y c z ności i niehistoryczności wszystkich tych przekonań. B r a k im z a t e m inspiracji
d o p o d e j m o w a n i a d z i a ł a ń . T r u d n o b o w i e m z a n i ą u z n a ć b e z o s o b o w ą decyzję
o arbitralnym uznaniu jakiegoś wydarzenia za to, które rozpocząć ma stano­
wienie uniwersalizmu.
A r b i t r a l n o ś ć w y b o r u , w o l i t y w n o ś ć u p r a w i a n i a p o l i t y k i w m i e j s c e tradycyj­
nego realizmu (nawet jeśli okraszonego idealizmem) - to zatem fundamenty
rewolucyjnego myślenia o rzeczywistości. I właśnie o n e pozostają całkowicie
nie do pogodzenia z tym, co określić m o ż n a m i a n e m konserwatyzmu. Nurt
t e n b o w i e m , n a w e t j e ś l i o p o w i a d a się z a j a k ą ś f o r m ą r e w o l u c j i k u l t u r o w e j c z y
k o n t r r e w o l u c j i p o l i t y c z n e j , n i e c h c e o p i e r a ć j e j n a a r b i t r a l n e j decyzji, k t ó r a
stanowić ma jakiś „uniwersalizm". Dla niego fundamentem pozostaje kon­
kretna wspólnota, z jej j a k najbardziej k o n k r e t n y m i potrzebami, pragnienia­
m i czy b r a k a m i . T o w niej d o k o n a ć się m a p r z e m i a n a , t o o n a p o d l e g a ć m a
„nawróceniu" na właściwą drogę. Plan powszechnego zbawienia politycznego
dla w s z y s t k i c h n i e i s t n i e j e , s ą tylko p a r t y k u l a r n e p r ó b y p o p r a w i e n i a t e g o , c o
złe. Świetnym przykładem takiego myślenia, już nie tylko politycznego, ale
t a k ż e e k l e z j a l n e g o , p o z o s t a j e A p o k a l i p s a św. J a n a . N i e m a t a m l i s t u d o c a ł e g o
K o ś c i o ł a , ale p o s ł a n i a d o k o n k r e t n y c h w s p ó l n o t , z k t ó r y c h k a ż d a m a j a k i e ś
kłopoty. I p o d o b n i e k o n k r e t n e , p a r t y k u l a r n e u k i e r u n k o w a n i e w ł a ś c i w e j e s t
]gg
FRONDA
43
p o l i t y c e k o n s e r w a t y w n e j . C h c e o n a leczyć i n a p r a w i a ć n i e u n i w e r s u m , n i e
c a ł o ś ć , ale k o n k r e t n e źle d z i a ł a j ą c e r z e c z y w i s t o ś c i w r a m a c h s w o j e g o n a r o d u .
O z n a c z a t o , o c z y w i ś c i e , b r a k w i e l k i c h n a r r a c j i , a s k u p i e n i e się n a r z e c z a c h
małych. Zamiast rewolucji - naprawianie, zamiast wysadzania w powietrze
dusznego mieszkania - otwarcie okien. Jednym słowem, głoszenie pochwały
konkretu, zamiast całości; m i ł o ś ć bliźniego, a nie ludzkości.
TOMASZ P. TERLIKOWSKI
A. Badiou. Święty Pawet. Ustanowienie uniwersalizmu. Kraków 2007
KORNEL
DYMEM UJEJSKI
POŻARÓW
Z
Z d y m e m pożarów, z k u r z e m krwi b r a t n i e j ,
D o C i e b i e , P a n i e , bije t e n g ł o s ,
Skarga to straszna, j ę k to ostatni,
Od takich m o d ł ó w bieleje włos.
M y j u ż b e z skargi n i e z n a m y śpiewu,
Wieniec cierniowy wrósł w naszą skroń,
Wiecznie, jak p o m n i k Twojego gniewu,
Sterczy ku Tobie błagalna dłoń.
Ileż t o razy Tyś n a s n i e s m a g a ł ,
A my, n i e z m y c i ze ś w i e ż y c h r a n ,
Z n o w u wołamy: „On się przebłagał,
Bo On nasz Ojciec, bo On nasz P a n ! "
I znów powstajem w ufności szczersi,
A za Twą w o l ą z g n i a t a n a s wróg,
I ś m i e c h n a m rzuca, j a k głaz n a p i e r s i :
„ A gdzież t e n O j c i e c , a gdzież t e n B ó g ? "
I p a t r z y m w n i e b o , czy z j e g o s z c z y t u
S t o słońc nie spadnie w r o g o m na znak Cicho i cicho, pośród błękitu
J a k dawniej b u j a s w o b o d n y p t a k .
Owóż w zwątpienia strasznej rozterce,
N i m n a s z ą w i a r ę o c u c i m znów,
Bluźnią Ci usta, choć płacze serce;
Sądź n a s p o s e r c u , n i e w e d ł u g s ł ó w !
O ! P a n i e , P a n i e ! Z e zgrozą ś w i a t a
O k r o p n e dzieje p r z y n i ó s ł n a m czas,
Syn zabił m a t k ę , b r a t zabił b r a t a ,
Mnóstwo Kainów jest pośród nas.
Ależ, o P a n i e ! O n i n i e w i n n i ,
170
FRONDA
43
C h o ć n a s z ą p r z y s z ł o ś ć cofnęli w s t e c z ,
Inni szatani byli t a m czynni;
O ! r ę k ę karaj, n i e ślepy m i e c z !
Patrz! My w n i e s z c z ę ś c i u z a w s z e j e d n a c y ,
N a Twoje l o n o , d o T w o i c h gwiazd,
M o d l i t w ą p l y n i e m j a k s e n n i ptacy,
C o lecą s p o c z ą ć w ś r ó d w ł a s n y c h gniazd.
O s ł o ń nas, o s ł o ń o j c o w s k ą d ł o n i ą ,
Daj n a m w i d z e n i e p r z y s z ł y c h Twych ł a s k .
N i e c h kwiat m ę c z e ń s t w a uśpi n a s w o n i ą ,
Niech nas m ę c z e ń s t w a otoczy blask.
I z a r c h a n i o ł e m T w o i m na c z e l e
Pójdziemy p o t e m na wielki bój,
I na drgającym s z a t a n a c i e l e
Zatkniemy sztandar zwycięski Twój!
Dla błędnych braci otworzym serca,
W i n ę ich zmyje w o l n o ś c i c h r z e s t ;
W t e n c z a s usłyszy podły bluźnierca
Naszą odpowiedź:
„ B ó g był i j e s t ! " .
KORNEL UJEJSKI
Muszę sobie kupić tę książkę, postanowiłem, choć hi­
storia komunizmu zawsze budziła mój głęboki wstręt.
Muszę sobie kupić, rozwijać się, podążać za t y m , co
głosi Waldek, Pyza, inni, starać się chociaż, brnąłem
dalej, choć wiedziałem jednocześnie, że nie kupię, nie
przeczytam, nie postawię na półce, a jutro zapomnę
o wszystkim. Słomiany ogień potrwa chwilę, życie po­
toczy się z w y k ł y m nurtem.
RzA
WOJCIECH CHMIELEWSKI
M a ł o o niej w i e m , p r a w i e n i c . B y ć m o ż e d l a t e g o w ł a ś n i e n i e p o w i n i e n e m p i s a ć
na j e j t e m a t . A j e d n a k r o b i ę t o , m o ż e z czystej przekory. R o z m a w i a ł e m t y l k o
raz a l b o dwa razy, na p e w n o wtedy, k i e d y k o ń c z y ł a s w ą p r a c ę n a u c z y c i e l k i
w l i c e u m , a ja o b e j m o w a ł e m po niej s t a n o w i s k o . K r ó t k i e to były r o z m o w y ,
t r o c h ę j e j uwag o szkole, młodzieży, n a u c z y c i e l a c h ; j a z r e s z t ą i c h z n a ł e m , b o
dziesięć lat t e m u s a m k o ń c z y ł e m t o l i c e u m , n a u c z y c i e l e byli p r a w i e c i s a m i .
Teraz n i b y m o i koledzy z p o k o j u n a u c z y c i e l s k i e g o . A b s u r d . P r z e p r a c o w a ł e m
t a m j e d e n s e m e s t r , o k a z a ł e m się n a u c z y c i e l e m n i e p r z y s t o s o w a n y m . „ J e s t p a n
n i e p o w a ż n y " - k i e d y z w a l n i a ł e m się z pracy, t a k p o w i e d z i a ł dyrektor, p r z e z
cały c z a s b ę b n i ą c g r u b y m i p a l u c h a m i w k l a w i a t u r ę l a p t o p a .
172
FRONDA
43
N i e w e s o ł o w s p o m i n a m t a m t e n z n i ą k o n t a k t , ale p r z e c i e ż z n a l e m j ą j u ż
w c z e ś n i e j , z u n i w e r k u . P y z a t a buzia, d ł u g i e w i j ą c e się b l o n d włosy, t a k i e
d r o b n e loczki i g r u b e n o g i . E n e r g i c z n i e w s p i n a ł a s i ę n a s c h o d y i n s t y t u t u .
S t ą d w i d o c z n i e w i d o k j e j n ó g t a k u t r w a l i ł s i ę w m e j p a m i ę c i . B y ł a n a wszyst­
kich z e b r a n i a c h n i e l e g a l n e j o r g a n i z a c j i s t u d e n c k i e j , d o k t ó r e j s i ę z a p i s a ł e m .
P a m i ę t a m n a w e t j e j w y s t ą p i e n i a , b o w ś r ó d d z i e w c z y n n i e b y ł o p o z a n i ą żad­
n y c h l i d e r e k . M ó w i ł a p e w n y m g ł o s e m o n a s z y c h s p r a w a c h , n i e s t e t y , dziś j u ż
n i e w i e m , o j a k i c h , ale n a p e w n o w a ż n y c h , n a j e j o k r ą g ł e p o l i c z k i w y s t ę p o w a ł y
r u m i e ń c e . Klaskaliśmy. I n n i n a s i p r z y w ó d c y - C i o m p a , S t a n i s ł a w s k i , M a r i o ,
S k w i e t - m i e l i do n i e j duży s z a c u n e k , aż dziw brał, że n i e b y ł a d z i e w c z y n ą
żadnego z nich. W ł a ś n i e . Przez cały długi okres studiów nie zauważyłem,
żeby m i a ł a c h ł o p a k a . A l e t o t y l k o m o j a n i e d o s k o n a ł a o b s e r w a c j a , s t u d i o w a ­
ł e m r o k niżej n i ż o n a , w i d y w a ł e m j ą p r z e c i e ż t y l k o n a z e b r a n i a c h , n a s c h o ­
d a c h i n s t y t u t u , w czytelni, z a t e m b a r d z o m o ż l i w e , że b y ł a z k i m ś , tylko m n i e
w t e d y n i e w i e l e t o o b c h o d z i ł o . D o p i e r o dzisiaj p i s z ę o n i e j , w i ę c c o d o j e j życia
p r y w a t n e g o m o g ę się m y l i ć .
I p o t e m , po tych h e r o i c z n y c h l a t a c h , s t r a j k a c h , s p a n i u na s t o ł a c h w śpi­
w o r z e - o n a t e ż b y ł a n a strajku, p e w n i e r o b i ł a k a n a p k i , h e r b a t ę , ale j a j u ż
nic nie pamiętam, nie p a m i ę t a m nawet, z k i m wtedy r o z m a w i a ł e m i o czym,
c h o c i a ż a l k o h o l u n i e p i ł e m p r a w i e w o g ó l e - z a c h c i a ł o m i się j ą w s p o m n i e ć .
P a m i ę t a m , j a k w t e d y B u j a k d o n a s przyjechał i p o w i e d z i a ł , ż e n a m przypier­
dolili w s t u d e n t ó w , bo my im w c z e ś n i e j p r z y p i e r d o l i l i ś m y w l i s t ę k r a j o w ą .
Dostał rzęsiste oklaski. Ale m a c i e p e ł n e poparcie, perorował dalej, R e g i o n u
M a z o w s z e ; żądajcie, c z e g o w a m t u p o t r z e b a n a strajku: śpiworów, j e d z e n i a ,
pieniędzy, d r u k a r n i .
A p o t e m m a m białą tablicę w pamięci, gęsta m g ł a i spowite nią wiece,
skandowania, transparenty, precz z komuną, zebrania, nic z t e g o właściwie
w e m n i e i s t o t n e g o n i e p o z o s t a ł o , n a w e t l ę k ani s t r a c h p r z e d e s b e k a m i , z o ­
m o w c a m i , p r z e c i e ż t o każdy b y z a p a m i ę t a ł . N i c . A o n a t a m b y ł a , j a s n e r o z ­
t r z e p a n e włosy, l e k k o k r ę c o n e , z a w s z e c z y ś c i u t k i e , w y c z e s a n e . U m n i e n a
roku były dziewczyny-brudasy. W s t y d o t y m w s p o m i n a ć , a l e m a k i j a ż z r o b i o ­
ny, n i b y u b r a n i e ł a d n e , a l e w ł o s y t ł u s t e , a z a p a z n o k c i a m i c z a r n o . B o ż e m ó j
miły, d l a c z e g o j a p a m i ę t a m t ę ż a ł o b ę zza p a z n o k c i , a n i e p a m i ę t a m , c o m ó w i ł
d o n a s n a s z przywódca, c o j e s z c z e dalej m ó w i ł Z b i g n i e w B u j a k , c o m ó w i ł a
ona? Pamiętam jej grube nogi na schodach w instytucie. Być m o ż e właśnie
KONIEC
WAKACJI
2007
173
d l a t e g o p i s z ę t e r a z o niej n a p r z e k ó r s o b i e , n a p r z e k ó r z m a r n o w a n e m u c z a ­
sowi i s t u d i o m , k t ó r e o k a z a ł y s i ę n i e w y p a ł e m . Tylko p o c o p i s a ć n a p r z e k ó r
s o b i e , d o c z e g o t o w ł a ś c i w i e m a p r o w a d z i ć , n i e czuję się w o b e c niej w j a k i ­
k o l w i e k s p o s ó b winny, p o n i e w a ż m y w o g ó l e się n i e z n a m y . N a w e t n i e w i e m ,
j a k ą e p o k ą h i s t o r y c z n ą z a j m o w a ł a się p r z e z p i ę ć lat studiów. D o m y ś l a m się,
ż e m ó g ł t o b y ć w i e k X X , w i e k , k t ó r y m f a s c y n o w a l i s i ę n a s i przywódcy: s o w i e tologia, p r o c e s S l a n s k y ' e g o , lekarzy m o s k i e w s k i c h , k o n f e r e n c j a w S z k l a r s k i e j
Porębie, Jugosławia, Tito, czeska opozycja, rockowy nielegalny zespół Plastic
People - t e ż c z e s k i , Havel, w y d a w a n y w p o d z i e m i u . To p o r u s z a ł o i c h wy­
o b r a ź n i ę , widzieli t u j a k i e ś p r z e ł o ż e n i e n a n a s z ą s y t u a c j ę , p e w n i e s ł u s z n i e ,
w i ę c t y m się zajmowali, pisali p r a c e r o c z n e , p o t e m m a g i s t e r s k i e . O n a z n i m i ,
starała się dotrzymywać kroku najinteligentniejszym, badała źródła, dyskuto­
w a ł a na zajęciach, p r z e s i a d y w a ł a w l e k t o r i u m , w k t ó r y m M a r c e l i H a n d e l s m a n
z p r z e d w o j e n n e j fotografii d o b r o t l i w i e spoglądał na s w o j e dzieci, p o c h y l o n e
nad książkami.
P o tych w s z y s t k i c h l a t a c h s p o t k a ł e m j ą n i e s p o d z i e w a n i e w m i a s t e c z k u ,
w k t ó r y m po ś l u b i e z a m i e s z k a ł e m z ż o n ą . R o b i ł a zakupy w n a s z y m s u p e r m a r ­
kecie, s t a ł a przy k a s i e - w t e d y j ą z o b a c z y ł e m . O n a m n i e t e ż , ale n i e p o z n a ł a .
N i e z d z i w i ł e m się. N a w e t gdyby m n i e p o z n a ł a , t o m i a ł a p r a w o m n i e o l a ć , b o
b y ł a s t a r s z ą k o l e ż a n k ą , bardziej n i ż j a z a a n g a ż o w a n ą w o p o z y c j ę . W i ę c t e n
o l e w b y ł b y dla m n i e czytelny. A l e teraz, k i e d y spisuję t e uwagi, p r z y p o m n i a ­
ł o m i się, ż e p r z e c i e ż , k i e d y b y ł e m n a u c z y c i e l e m , n o s i ł e m b r o d ę . D a w n o j ą
z g o l i ł e m i p r a w i e j u ż o t y m z a p o m n i a ł e m , ale m o ż e w ł a ś n i e d l a t e g o P y z a n i e
mogła mnie rozpoznać.
S t a ł a j u ż przy k a s i e z p e ł n y m w ó z k i e m , a l e n a g l e p r z y p o m n i a ł a s o b i e
o c z y m ś . Z a w r ó c i ł a i w ł o ż y ł a do w ó z k a d w a n a j p o p u l a r n i e j s z e w kraju d z i e n ­
niki, j e d e n lewicowy,
drugi prawicowy. D o pary, j a k p a p u ż k i - n i e r o z ł ą c z k i .
Z ł o ś l i w i e p o m y ś l a ł e m , ż e j e s z c z e p a r ę lat t e m u w ł o ż y ł a b y d o k o s z y k a t y l k o
t e n lewicowy, ale z b e s z t a ł e m s i ę z a t o . C o j a o niej w i e m ? D o d a ć należy, ż e
w tej n a j n o w s z e j o d s ł o n i e w c a l e n i e b y ł a j u ż Pyzą. L a t a r o b i ą s w o j e , t a k ż e
d i e t a . Twarz pociągła, a d ł u g i e b l o n d w ł o s y p r a w i e w y p r o s t o w a n e . Z n a c z n i e
wyszczuplała, w y g l ą d a ł a ś w i e t n i e . N o g i n i e m a l s m u k ł e , b y ł a w m i n i . C z a r n e
p a n t o f l e . Tylko w o k ó ł ust, k i e d y o b s e r w o w a ł e m , j a k wyciąga p o r t m o n e t k ę ,
j a k i ś c i e ń z m ę c z e n i a , t a k i rys, k t ó r y b y ć m o ż e p o j a w i a się wtedy, gdy zbyt
intensywnie myślimy o tym, co już m i n ę ł o .
174
FRONDA
43
Przypomniałem sobie, że podczas tych pogaduszek w liceum w s p o m n i a ł a
n i e j a s n o o k u p n i e d o m u , w i d o c z n i e n i e m o g ł a się o p a n o w a ć p r z e d c h w a l e ­
n i e m się, a j a n i e s k o j a r z y ł e m , ż e t e n j e j d o m t o w ł a ś n i e t u , gdzie i j a za­
m i e s z k a ł e m k i l k a lat p ó ź n i e j . U ł o ż y ł o m i się w s z y s t k o w j a k i t a k i o b r a z , a l e
p o c z u ł e m się naraz, n i e w i e d z i e ć d l a c z e g o , o d r z u c o n y p r z e z nią, p r z e z n a ­
szych przywódców, w ł a ś c i w i e p r z e z w s z y s t k i c h . D o p a d ł a m n i e g o ń m y ś l o w a ,
s a m e najgorsze momenty, na przykład ten, kiedy b y ł e m świetnie przygoto­
wany do seminarium z historii średniowiecza, p o r o b i ł e m szczegółowe notat­
ki, p r z e t ł u m a c z y ł e m t e k s t z łaciny, a p o t e m n i e o d e z w a ł e m s i ę a n i s ł o w e m .
Po z a k o ń c z e n i u zajęć b e z s i l n i e ł k a ł e m w k i b l u , d a r ł e m k a r t k i i s z c z a ł e m na
n i e . A l b o j a k n i e p o t r a f i ł e m n a m a p i e Afryki p o k a z a ć w s z y s t k i c h francu­
s k i c h k o l o n i i , m o ż e n i e w i e d z i a ł e m , gdzie leży S e n e g a l , t r u d n o s t w i e r d z i ć ,
p a m i ę ć zawodzi, grunt, ż e w t y m s a m y m k i b l u d o s t a ł e m p o t y m w s z y s t k i m
b o l e s n e j sraczki, a p o t e m p r z e d t y m k o n w e r s a t o r i u m t e ż c z ę s t o m i a ł e m
rozwolnienie.
W t e d y w s u p e r m a r k e c i e , ze z ł o ś c i , k u p i ł e m j a b o l a i w y p i ł e m go w krza­
k a c h przy t o r a c h . B u t e l k ę r o z t r z a s k a ł e m o b e t o n o w e podkłady. Nadziabany,
p o t o c z y ł e m się w s t r o n ę d o m u . W s z y s t k o p r z e z nią, p r z e z Pyzę, k t ó r a t e ­
raz s t a ł a się laską, m a m r o t a ł e m i s p l u w a ł e m raz p o raz o b r z y d l i w ą s ł o d k a w ą
śliną. W n a s z y m m i a s t e c z k u k r ę c i ł o się d u ż o d z i e w c z y n , k t ó r y c h g ł ó w n y m
zajęciem było odsłanianie części ciała i wystawianie ich na żer chłopców.
K r ó t k i e s p ó d n i c z k i , g o ł e giry, g ł ę b o k i e dekolty, b r z u c h y ( c z ę s t o o b r z y d l i w e ,
wystające, p o d o b n i e j a k k o l e b i ą c e się n a p l e c a c h z w a ł y t ł u s z c z u ) , w r e s z c i e
wyeksponowane w klapkach stopy z pomalowanymi w najdziwniejsze wzory
paznokciami - cały ten obraz cuchnął, latem trudno było znieść codzienną
k a n o n a d ę w s k l e p a c h , na p e r o n i e kolejki, w k o ś c i e l e .
Taka P y z a m o g ł a t u u c h o d z i ć z a ideał i n t e l i g e n c k i e j p a n i e n k i , k t ó r a m o ­
głaby się o d d a ć j e d y n i e w y b i t n e m u i n t e l e k t u a l i ś c i e . N a p r z y k ł a d t e m u p r o f e ­
s o r o w i o d h i s t o r i i n a j n o w s z e j , który, j a k d o n i o s ł y m e d i a , o k a z a ł s i ę a g e n t e m
komunistycznej Służby Bezpieczeństwa. Pyzie na p e w n o by to nie przeszka­
d z a ł o . P r z e c i e ż był a u t o r y t e t e m . W t e d y o n z satysfakcją z a n u r z a s i w ą b r o d ę
p o m i ę d z y j e j g ł a d k i e uda. P o t e m z d e j m u j e g a c i e , w i d a ć o b w i s ł ą c z e r w o n ą
d u p ę . O s t r a wyżywka s t a r u s z k a , k t ó r y c h ę d o ż y ł j u ż z n i e j e d n ą s t u d e n t k ą ,
a p o t e m w u n i w e r s y t e c k i e j s t o ł ó w c e s t a w i a ł j e j o b i a d k i za k a s ę , w y p ł a c a n ą
przez oficera e s b e c j i . P e n s j ę o d d a w a ł ż o n i e .
KONIEC
WAKACJI
2007
175
Kiedy wytrzeźwiałem, z d a ł e m s o b i e sprawę, j a k b a r d z o p o m i a t a ł e m Pyzą.
Z r o b i ł o mi się głupio i przykro. P r z e c i e ż r a z e m walczyliśmy p r z e c i w k o zbrod­
n i c z e m u s y s t e m o w i . I zwyciężyliśmy. S ł u c h a ł e m j e j wystąpień, b y ł a to (i j e s t ,
b o n i b y dlaczego m i a ł b y m w t o w ą t p i ć ) b a r d z o s z l a c h e t n a o s o b a . R a z e m straj­
kowaliśmy. W i ę c skąd w e m n i e t o zapętlenie, s t r a s z n e kompleksy, k t ó r y c h
przecież n i e rozwiąże spożywanie a l k o h o l u . S k ą d t o w e m n i e , pojąć n i e m o g ę .
Z a p o m n i a ł e m n a p i s a ć o j e j o c z a c h - b ł ę k i t n e , czyste, n a t c h n i o n e . T a m n i e b y ł o
c i e n i a wahania, k o m p r o m i s u , u k ł a d u z c a ł y m b r u d e m , k t ó r y w t e d y zalewał n a s
j a k t s u n a m i . Teraz t e ż j e s t , ale zalewa c h y b a tylko m n i e , o d środka.
P e w n e g o dnia, był t o W i e l k i P i ą t e k , n a b ł o t n i s t y c h u l i c a c h n a s z e g o m i a ­
s t e c z k a m i a ł a być o d p r a w i o n a d r o g a k r z y ż o w a . N a s z c z ę ś c i e b y ł o s u c h o . S t a c j e
M ę k i P a ń s k i e j z o s t a ł y p r z y g o t o w a n e p r z e z m i e s z k a ń c ó w , s p o d k o ś c i o ł a para­
fialnego wyruszyła p r o c e s j a z o g r o m n y m , z b i t y m z b e l e k k r z y ż e m . K o l e j n o
n i o s ł y go r ó ż n e grupy, w y w o ł y w a n e p r z e z k s i ę d z a z m e g a f o n e m : k ó ł k o r ó ż a ń ­
cowe, ministranci, różne bractwa kościelne. Z a i n t o n o w a n o pieśni pasyjne.
W w o l n o p o r u s z a j ą c y m się t ł u m i e ludzi n a g l e d o s t r z e g ł e m W a l d k a . D u ż e
z a s k o c z e n i e - był to j e d e n z n a s z y c h d a w n y c h przywódców, m o ż e m n i e j liczą­
c y się niż C i o m p a , S t a n i s ł a w s k i , M a r i o czy S k w i e t , a l e j e d n a k p o s t a ć chary­
z m a t y c z n a . N o s i ł z a w s z e dżinsy, a m e r y k a ń s k ą w o j s k o w ą k u r t k ę i z a m s z o w e
buty. Teraz t e ż był t a k ubrany, n a r a m i e n i u n i e o d ł ą c z n a s k ó r z a n a t o r b a wy­
p c h a n a k s i ą ż k a m i i g a z e t a m i , a kiedyś - b i b u ł ą .
Przywitaliśmy się s e r d e c z n i e , b y ł e m z a s k o c z o n y s p o t k a n i e m w n a s z y m
m i a s t e c z k u . P i e r w s z e m o j e p y t a n i e o d n o s i ł o się w ł a ś n i e d o t e g o z b i e g u o k o ­
l i c z n o ś c i . W t e d y W a l d e k w y m i e n i ł n a z w i s k o Pyzy. Przyjechał d o n i e j , o n a m a
t u d o m , m i e s z k a ł a kiedyś z n a r z e c z o n y m , a l e r o z s t a l i się. J e s t s a m n a p r o c e s j i ,
b o Pyza j e s t n i e w i e r z ą c a .
W s z y s t k i e uwagi w y m i e n i a l i ś m y p o m i ę d z y k o l e j n y m i s t a c j a m i drogi krzy­
ż o w e j . Przyklękaliśmy, o d m a w i a l i ś m y m o d l i t w y i s ł u c h a l i ś m y s ł ó w E w a n g e l i i .
A p o t e m rozmowa o tamtych czasach, o dniach, które bardzo c h c i a ł e m so­
bie przypomnieć i dlatego wypytywałem o nie Waldka. Odpowiadał chętnie,
zawsze p o d z i w i a ł e m j e g o o s z c z ę d n y s p o s ó b m ó w i e n i a , n i e z w y k l e e l e g a n c k i
i s k r o m n y . Był to c h ł o p a k o w i e l k i e j wiedzy, k i l k a lat t e m u n a p i s a ł i o b r o n i ł
d o k t o r a t , był s p e c j a l i s t ą o d h i s t o r i i Z w i ą z k u S o w i e c k i e g o . Z a w s z e o s t r z y ż o n y
na j e ż a , w o k u l a r a c h w c z a r n y c h o p r a w k a c h , poważny, ale miły, n i e wywyż­
szający się, potrafiący s ł u c h a ć .
lyg
FRONDA
43
T o w ł a ś n i e j e g o w i d z i a ł e m kiedyś n a p e r o n i e k o l e j k i z a n g i e l s k ą książką
p o ś w i ę c o n ą h i s t o r i i S o w i e t ó w , ale wtedy, o s i ó d m e j r a n o , b y ł e m t a k z a s k o c z o ­
ny, ż e n i e d o w i e r z a ł e m w ł a s n y m o c z o m . N i e p o d s z e d ł e m . A w t e d y t e ż m u s i a ł
w r a c a ć od Pyzy.
- P a m i ę t a s z - o p o w i a d a ł p o d c z a s d r o g i k r z y ż o w e j W a l d e k - j a k na strajku
b a l i ś m y się, ż e b ę d ą c h c i e l i n a s spacyfikować, w e d r ą s i ę n a k a m p u s e s b e c y i z a c z n ą n a s g r z m o c i ć , b o s z t u r m z o m o l i p r z e z g ł ó w n ą b r a m ę był r a c z e j
n i e m o ż l i w y . C h o c i a ż w i e s z - z a m y ś l i ł s i ę i po c h w i l i d o p o w i e d z i a ł - to t e ż
b y ł o j a k o ś p r z e z n a s b r a n e p o d uwagę, w ł a ś c i w i e l i c z y l i ś m y się z k a ż d y m
s c e n a r i u s z e m . Pyza b y ł a n i e z ł a , c h o d z i ł a z n a m i n a n o c n e o b c h o d y m u r ó w
z d r z e w c e m od flagi w ręku, w t e d y j e s z c z e b e j s b o l i n i e b y ł o .
P r z y k l ę k n ę l i ś m y . W ś r ó d s t u k o t u w i e l k o p o s t n y c h k o ł a t e k p o c z u ł e m nag­
le d a w n y świat, c h ł o p a k ó w i dziewczyny, m a t e r a c e , śpiwory, w i e c o w a n i e ,
G e o r g e M i k e s Węgry 1956, l e k t u r a t e ż mi się p r z y p o m n i a ł a , k u p i ł e m tę książ­
kę na s t r a g a n i e z b i b u ł ą , k t ó r y był c z y n n y we w s z y s t k i e dni t y g o d n i a p r z e d
u n i w e r s y t e c k ą b r a m ą . J e s z c z e Poeta się onanizuje, z a p a m i ę t a n e z d a n i e z j a k i e j ś
p o w i e ś c i M i l a n a Kundery. K s i ą ż k a m i h a n d l o w a ł J a n e k , m i a ł o g r o m n y z n a c z e k
P P S w klapie. Z a w s z e c z y m ś zaaferowany, c z ę s t o w p o l e m i k a c h ze s w y m i
k l i e n t a m i . Pyzę, o c z y w i ś c i e , p a m i ę t a ł e m , g r u b e nogi, s t o p y w s a n d a ł k a c h , za­
wsze rozpuszczone blond włosy i m o j a nieśmiałość, by odezwać się do niej.
Bo chyba wtedy m i a ł e m potrzebę jej poznania, przecież była w jakiś sposób
c z ę ś c i ą świata, d o k t ó r e g o - t a k g ł ę b o k a b y ł a m o j a ś w i ę t a i n a i w n a w i a r a
- m o c n o przynależałem.
D o c h o d z i l i ś m y j u ż d o o s t a t n i e j stacji, z ł o ż e n i e P a n a J e z u s a d o g r o b u .
U l i c a w p a d a ł a w inną, p r o w a d z ą c ą w p r o s t d o s z k o ł y p o d s t a w o w e j , n a dzie­
d z i ń c u k t ó r e j stał p o m n i k M a r s z a ł k a .
- Z o b a c z , widzisz - w s k a z a ł r ę k ą W a l d e k - w t y m d o m u m i e s z k a Pyza.
- To b a r d z o b l i s k o k o ś c i o ł a - o d p o w i e d z i a ł e m .
B y ł o j u ż szaro, d o s t r z e g ł e m b r y ł ę j a s n e g o b u d y n k u s t o j ą c e g o n a d z i a ł c e
przylegającej d o s z k o l n e g o b o i s k a . P o ż e g n a l i ś m y się s e r d e c z n i e , w y m i e n i l i ­
ś m y w i z y t ó w k i . O n j e s z c z e szedł d o n i e j , n a h e r b a t ę , t a k p o w i e d z i a ł . B y ł e m
b a r d z o z a d o w o l o n y ze s p o t k a n i a z d a w n y m kolegą. To w o g ó l e m o g ł o s i ę
n i e wydarzyć, a t a k p o c z u ł e m ł ą c z n o ś ć z d a w n y m i c z a s a m i , o k t ó r y c h p r z e z
o s t a t n i e l a t a s t a r a ł e m s i ę w o g ó l e n i e m y ś l e ć , a t e r a z , dzięki Pyzie i W a l d k o w i ,
p o c z u ł e m ich w a l o r szczególny.
KONIEC WAKACJI 2007
f
JJ
C o z t e g o , gdy n a s t r ó j t e n r a p t o w n i e s i ę s k o ń c z y ł . N a Ś w i ę t o c h o w s k i e g o
przy k a p l i c z c e s k r ę c i ł e m w l e w o . Asfalt o d c h o d z i ł t u p ł a t a m i , raz p o raz wpa­
d a ł e m w dziurę. Z a p a l i ł y s i ę l a t a r n i e , p o k r y w a j ą c t e n pejzaż l a n d r y n k o w ą p o ­
światą. C o ś w e m n i e z a c z ę ł o j a r z y ć się n i e d o b r y m ś w i a t ł e m . N a s t r ó j w y w o ł a ­
ny s p o t k a n i e m z W a l d k i e m prysł.
- G ó w n o , gówno - powtarzałem p ó ł g ł o s e m , a najbardziej wkurzała m n i e
ś w i a d o m o ś ć , że w d o m u czekają na m n i e d w i e k o c h a n e o s o b y - ż o n a i p ó ł ­
r o c z n a c ó r e c z k a , a j a , z a m i a s t c i e s z y ć s i ę n a t o s p o t k a n i e , p r z e j m u j ę s i ę rozpa­
m i ę t y w a n i e m strajku z Pyzą w s a n d a ł a c h , i n i e daje mi to s p o k o j u . „ Z o s t a w c i e
umarłym grzebanie umarłych", to powiedział J e z u s . Ja b y ł e m tym umarłym,
choć szedłem Ś w i ę t o c h o w s k i e g o w s t r o n ę torów. M a m rodzinę, Karolinka
w s p a n i a ł e się rozwija, kiedy z n i ą j e s t e m , o p u s z c z a j ą m n i e w s z y s t k i e wątpli­
w o ś c i i te m o j e myśli o Pyzie są ś m i e s z n e po p r o s t u . P r z e s z ł o ś ć n i e i s t n i e ­
j e , n i e m a n i c , k o n i e c , szlus, w s z y s c y w o n ! B u l g o t a ł o c o ś w ś r o d k u , w a r z y ł o
się, f e r m e n t o w a ł o , p ę k a ł y bąble, a w s z y s t k o p r z e z t o , p o m y ś l a ł e m , ż e n i e
m o g ę p o w i ą z a ć z e s o b ą f r a g m e n t ó w w ł a s n e g o życia. N i e d o s t r z e g a ł e m w c a l e
związku p o m i ę d z y t y m , k i m b y ł e m n a s t u d i a c h , a t y m , k t ó r y m j e s t e m t e r a z ,
w m i a s t e c z k u . D l a t e g o o s o b a Pyzy w y p r o w a d z a ł a m n i e z r ó w n o w a g i . D o t e g o
j e s z c z e d o s z e d ł W a l d e k - miły, c i c h y i n t e l e k t u a l i s t a , u b r a n y j a k z a d a w n y c h
lat, j a k z a d a w n y c h lat czysty n i e s k a l a n y m i d e a l i z m e m .
N a tej ulicy p e ł n o b y ł o p o s e s j i , p o r o ś n i ę t y c h w y b u j a ł y m i k r z a k a m i i c h w a ­
s t a m i , s t a r e p a r k a n y straszyły rdzą, p o ł u p a n e b e t o n o w e s ł u p k i k r u s z a ł y o d
d z i e s i ę c i o l e c i . T o n i e z m i e n i s i ę nigdy, z a w s z e t a k b ę d z i e , z u p e ł n i e n i e w i e ­
działem, jak sobie poradzić. Wreszcie c h w y c i ł e m o b i e m a d ł o ń m i zardzewiałą
siatkę i zacząłem trząść nią w bezsilnej złości.
- Na c h u j to w s z y s t k o , na c h u j ! - bryzgi śliny i c i e m n o p r z e d o c z a m i .
Telepało m n ą dobrych kilka chwil. P o t e m wszystko m i n ę ł o . O t r z e p a ł e m
r ę c e , w y t a r ł e m u s t a r ę k a w e m i p o p a t r z y ł e m w n i e b o . J a k i e p i ę k n e gwiazd­
ki! N i e m o g ł o być lepszej p o g o d y w W i e l k i P i ą t e k . T o m o ż e o z n a c z a ć , ż e
i Wielkanoc będzie słoneczna, pójdziemy z w ó z k i e m do k o ś c i o ł a święcić po­
karmy, s p o t k a m y s i ę z rodziną, ze z n a j o m y m i . B ę d z i e m y r o z m a w i a ć o t y m
i o o w y m , c i e s z y ć się ż y c i e m , a c z a s o t u l i n a s k o l o r o w y m s z a l e m i s w o b o d n i e
wpłyniemy w wiosenne oczekiwanie na lato. W t e d y w ogródku n a d m u c h a m
b a s e n i k , K a r o l i n a b ę d z i e m o g ł a się p l u s k a ć w n a g r z a n e j s ł o ń c e m w o d z i e .
Od tamtych wydarzeń znowu m i n ę ł o wiele miesięcy. Ani razu nie spot-
178
FRONDA
43
k a l e m Pyzy. N i e b y ł o j e j w s u p e r m a r k e c i e , n a z a k u r z o n y c h u l i c z k a c h , n a p e ­
ronach, nawet na poczcie. Raz w radio usłyszałem Waldka. Dyskutował na
t e m a t książki Gułag, a u t o r s t w a A n n e A p p l e b a u m . Z d j ę c i e tej p i ę k n e j Ż y d ó w k i
z Nowego Jorku pamiętałem z okładki miesięcznika, poświęconego nowoś­
c i o m wydawniczym. P o t e m j e s z c z e widziałem ją w telewizji, m i a ł a r ó w n e
b i a ł e ząbki.
- C i c h o , c i c h o ! - z a c z ą ł e m od razu u c i s z a ć ż o n ę , c h o ć n i c n i e m ó w i ł a . - To
mój kolega z uniwersytetu, wiesz, k i m on j e s t ?
Ż o n a n i e o d e z w a ł a się, z n a ł a m n i e n a w y l o t . W y s z ł a d o d r u g i e g o p o k o j u .
G ł o s W a l d k a miły, rzeczowy, c z a s e m j e d n a k p o l e m i c z n y w t o n i e . M u s z ę
s o b i e kupić t ę książkę, p o s t a n o w i ł e m , c h o ć h i s t o r i a k o m u n i z m u z a w s z e b u ­
d z i ł a m ó j g ł ę b o k i w s t r ę t . M u s z ę s o b i e kupić, r o z w i j a ć się, p o d ą ż a ć z a t y m , c o
g ł o s i W a l d e k , Pyza, i n n i , s t a r a ć s i ę c h o c i a ż , b r n ą ł e m dalej, c h o ć w i e d z i a ł e m
j e d n o c z e ś n i e , ż e n i e kupię, n i e p r z e c z y t a m , n i e p o s t a w i ę n a p ó ł c e , a j u t r o
z a p o m n ę o w s z y s t k i m . S ł o m i a n y o g i e ń p o t r w a c h w i l ę , życie p o t o c z y s i ę zwy­
k ł y m n u r t e m . A l e z n o w u m i a ł e m m o m e n t u n i e s i e n i a , w c z a s i e k t ó r e g o wyda­
w a ł o m i się, ż e potrafię, ż e m u s z ę , ż e z n o w u p o w i n i e n e m p o d n i e ś ć sztandar,
przypasać szablę, przypiąć skrzydła i r z u c i ć s i ę w w i r w i e l k i e j sprawy, w a l c z y ć
z całym złem świata tego. Waldek, przywódca m ó j , przez radio obudził we
m n i e d ą ż e n i e d o chwały.
W n a s z y m m i a s t e c z k u s ą d w a kościoły, d w i e s t a c j e k o l e j o w e , d w a c m e n ­
tarze, d w i e p o d s t a w ó w k i , dwa g i m n a z j a i j e d n o l i c e u m . P o m y ś l a ł e m , ż e j a k
Pyza straci p r a c ę , t o m o g ł a b y t u u c z y ć h i s t o r i i . S t a n i e s i ę p o w a ż a n ą obywa­
telką t e g o p r z y s i ó ł k a i s p o c z n i e n a m i e j s c o w y m c m e n t a r z u , t u ż o b o k o k a z a ­
ł e g o g r o b o w c a s ł y n n e g o lekarza, k t ó r y p o pijaku r o z w a l i ł s i ę s a m o c h o d e m
n a d r z e w i e . A l e n a razie życie t o c z y ł o się dalej, K a r o l i n k a s k o ń c z y ł a trzy l a t a
i p o s z ł a do przedszkola, a ja Pyzy w o g ó l e n i e w i d y w a ł e m . To z r e s z t ą b y ł o z r o ­
z u m i a ł e - p r a c o w a ł a w W a r s z a w i e , niestety, n i e w i e d z i a ł e m gdzie, w i ę c przy­
j e ż d ż a ł a d o s w e g o d o m u k o ł o s z k o ł y w i e c z o r a m i . B r a ł a g o r ą c ą kąpiel, o w i j a ł a
się w gruby szlafrok frotte i z m o k r y m i w ł o s a m i p o g r ą ż a ł a s i ę w l e k t u r z e
Gułagu A n n e A p p l e b a u m . B u d z i k n a s t a w i o n y n a s z ó s t ą r a n o . A l b o w ł ą c z a ł a
odtwarzacz D V D i oglądała film w reżyserii A n t o n i o n i e g o , m o ż e B e r g m a n a
lub Almodovara. Te spokojne wieczory przerywały niekiedy telefony od zna­
j o m y c h , Waldka i innych, wymieniali uwagi o o s t a t n i c h wydarzeniach poli­
tycznych, p r z e c z y t a n y c h k s i ą ż k a c h , u m a w i a l i s i ę n a s p o t k a n i a w W a r s z a w i e
KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
179
l u b n a grilla u n i e j . M i a ł a p r z e c i e ż o g r ó d e k z a d o m e m , i d e a l n y d o t e g o rodza­
ju imprez.
W t y m s p o k o j n y m i n t e l i g e n c k i m życiu Pyzy, w c a ł o ś c i s k o m p o n o w a n y m
z m o i c h o b s e s j i , n i e w i d z i a ł e m dla s i e b i e m i e j s c a . C h y b a d l a t e g o o niej mys ł a ł e m . P l a n o w a ł e m nawet wizytę u niej. Z o n i e powiedziałbym, że idę do
k o ś c i o ł a , to m u s i a ł o b y być w n i e d z i e l ę . I p o s z e d ł b y m na m s z ę , p o t e m z a p u k a ł
do d o m k u Pyzy, a raczej z a d z w o n i ł d z w o n k i e m przy furtce. Po w y m i e n i e n i u
u p r z e j m o ś c i i p r z y p o m n i e n i u m o j e j osoby, P y z a z a p r a s z a m n i e d o s i e b i e . J u ż
w p r z e d p o k o j u widać, z k i m ma się do c z y n i e n i a : p ó ł k a z k s i ą ż k a m i , a w ś r ó d
n i c h d y s k r e t n i e z ł o c i s i ę g r z b i e t a m i kilka t o m ó w p a m i ę t n i k ó w S a i n t - S i m o n a ,
o b o k H e r o d o t i k o m p l e t Drugiej wojny światowej W i n s t o n a C h u r c h i l l a , z pięt­
n a ś c i e t o m ó w w b e ż o w y c h o b w o l u t a c h . Taki p r z e d p o k ó j r o b i w r a ż e n i e .
P r z e c h o d z i m y d o k u c h n i n a h e r b a t ę . Z p o w a ł y zwieszają się p ę k i s u s z o ­
nych ziół, w i a n k i c z o s n k u , n a p ó ł e c z c e k o l e k c j a s t a r y c h ż e l a z e k n a d u s z e ,
poza t y m c z y s t o ś ć i n o w o c z e s n o ś ć . E l e k t r y c z n a płyta. C h r o m . Z m y w a r k a d o
naczyń. C z y n i e z a d u ż o w o d y p o b i e r a , czy n i e m a p r o b l e m ó w z s z y b k o wy­
p e ł n i a j ą c y m się s z a m b e m , p r o b l e m y są, ale w p r z y s z ł y m r o k u m a j ą j u ż z r o b i ć
kanalizację, b u r m i s t r z o b i e c a ł . S i a d a m przy s t o l e z l i t e g o d r e w n a w c i e p ł y m
k o l o r z e sosny, d o s t a j ę k u b e k h e r b a t y z o p u n c j ą figową, z a c z y n a m o p o w i a d a ć
o m o i m życiu w m i a s t e c z k u , ale r y c h ł o s c h o d z i m y na z n a j o m y c h i wydarze­
n i a n a u n i w e r s y t e c i e . W t e d y b y ł o tak, b y ł o siak, łyk z k u b k a , o n a pije w o d ę
z e szklanki, w z ó r I K E A . R o z g l ą d a m s i ę dalej p o k u c h n i , p ó ł e c z k i , a n a n i c h
książki: k u c h n i a m e k s y k a ń s k a , k u c h n i a francuska, k u c h n i a żydowska, k u c h ­
n i a andaluzyjska. Z l e k k a z a c z y n a m n i e t o w s z y s t k o o s a c z a ć , j e s z c z e d o s t r z e ­
g ł e m p u s z k i n a h e r b a t ę w stylu w i k t o r i a ń s k i m : D a r j e e l i n g , L i p t o n , T w i n i n g s .
W i ę c zagaduję P y z ę w te s ł o w a :
- S ł u c h a j , a co ty w o g ó l e sądzisz o J e z u s i e ?
O n a na to:
- U w a ż a m , ż e pierwsi c h r z e ś c i j a n i e k s z t a ł t o w a l i h i s t o r i ę p o d w p ł y w e m
innych religii, k t ó r e j u ż w ó w c z a s były r o z w i n i ę t e , z w ł a s z c z a c h o d z i m i o k u l t y
m i s t e r y j n e t a k i c h bogów, j a k Ozyrys, A d o n i s , D i o n i z o s . . . C i b o g o w i e c o r o c z ­
n i e schodzili d o ś w i a t a z m a r ł y c h , p o t e m p o w r a c a l i . S t ą d m a s z z m a r t w y c h ­
wstanie.
Pyza w d z i ę c z n y m g e s t e m z a k ł a d a j a s n e k o s m y k i z a uszy.
- A l e p r z e c i e ż J e z u s był c z ł o w i e k i e m , a t a m c i c h y b a n i e k o n i e c z n i e .
|g0
FRONDA
43
- C z y uważasz, że D i o n i z o s n i e żył? On żyje nadal, w n a s z e j k u l t u r z e .
P o c z u ł e m się j a k w p r z e d d z i e ń wyjazdu z n a d m o r s k i e j
miejscowości.
S p ę d z i ł o się t u kilka w s p a n i a ł y c h dni, a dziś o s t a t n i raz n o c n a plaża, n a k t ó r e j
p ł o n ą o g n i s k a , w i e j e l e k k i wiatr, a od p o r t u z a l a t u j e rybą.
N i e ś m i e m prosić, ale w k o ń c u w y c h o d z i n a t o , ż e P y z a p o k a z u j e m i r e s z t ę
d o m u z wyjątkiem sypialni. W s a l o n i e t e l e w i z o r duży, n i e z n a m się na c a l a c h ,
ale t e n większy, o b o k stojaki, p ł y t y D V D , C D . Książki, w y p e ł n i o n e n i m i p ó ł k i
z j a s n e g o drzewa. N i e m o g ę się o p r z e ć , z n o w u p o d c h o d z ę i c z y t a m t y t u ł y
n a g r z b i e t a c h . L e s z e k K o ł a k o w s k i , ks. J ó z e f T i s c h n e r , c i e k a w e , o n a p o d o b ­
no j e s t niewierząca, m o ż e dostała w prezencie od Waldka, j e s t Levi-Strauss
i J u n g , j e s t w r e s z c i e s a m w i e l k i L e o p o l d v o n R a n k ę i j e g o Dzieje papiestwa. Na
s z k l a n y m b l a c i e s t o l i k a k a w o w e g o leżą a l b u m y z z a b y t k a m i Europy, j e d e n z e
z d j ę c i a m i b u d o w l i G a u d i e g o . B y ł a ś w B a r c e l o n i e , tak, d w a l a t a t e m u , a l e w o l ę
M a d r y t i S a l a m a n k ę . K o m i n e k z a m y k a się a n t y ż a r o w ą szybą. L e k k o w środ­
ku o s m a l o n y , leżą p o l a n a g o t o w e do p r z y h a j c o w a n i a i z r o b i e n i a a t m o s f e r y
p o d c z a s w i e c z o r u , n i e s p i e s z n i e s p ę d z o n e g o z p r z y j a c i ó ł m i , przy c z e r w o n y m
winie i marihuanie. W t e d y dopiero płyną wspomnienia, wszystko spowite
kremowym dymem, śmiechawką, rozleniwieniem, Pyza opiera s m u k ł e nogi
n a stoliku, z ł o t y refleks gra n a p o p i e l a t y c h r a j s t o p a c h i w s p o m i n a p r z e z s e ­
k u n d ę s w o j e g r u b e k o l u m i e n k i , k i e d y t o b y ł o , j a k i e ś p i ę t n a ś c i e lat t e m u , czy
tak n a p r a w d ę w y g l ą d a ł a m , a j a k się u b i e r a ł a m , w t o , co d a ł a m a m a , s u k i e n k i
m a t k i m u s i a ł a m p r z e r a b i a ć , tylko W a l d e k z a w s z e c h o d z i ł t a k s a m o u b r a n y
j a k dzisiaj, W a l d e k wypił d u ż o c a b e r n e t a i leży przy k o m i n k u , w p a t r u j ą c się
w c i e n i e , r z u c a n e p r z e z p ł o m i e n i e n a sufit, s p o k o j n i e leży, p o d g ł o w ę p o d ł o ­
żył s o b i e m o j ą u l u b i o n ą p o d u s z k ę z h a f t e m t o l e d o , m u s i t e ż m u się p o d o b a ć .
P o z o s t a ł e o s o b y spoczywają w n i e d b a ł y c h p o z a c h , z u p e ł n i e j a k n a r z y m s k i e j
uczcie, dekadencja Rzymu, nawet ktoś rzuca to hasło, większość z nich zano­
cuje u m n i e , m a m m a t e r a c e , m a m karimaty, m a m śpiwory. N a d r e w n i a n y m
stojaku z i m n o p o ł y s k u j e k i l k a b u t e l e k w i n a , z o s t a ł y m i j e s z c z e dwa, przywie­
z i o n e z Hiszpanii, j e d n o j e s t z s u p e r m a r k e t u , t e ż h i s z p a ń s k i e , p o t e m p r e z e n t
o d M a r c i n a i J o l i , o b o j e s i e d z ą n a k a n a p i e , o b e j m u j ą się, b o r d e a u x c z e r w o ­
n e , m o ż e w ł a ś n i e t o zaraz o t w o r z ę , p a s u j e d o tych, k t ó r e j u ż piliśmy. O k n a
szerzej, s t r a s z n i e przypalali, w s z k l a n e j lufce c r a c k , n a w e t j u ż n i e s k r ę c a l i
j o i n t ó w . T o znaczy, n a p o c z ą t k u krążył j e d e n skręt, p o t e m n a s c e n ę w s z e d ł
m o c n i e j s z y towar, M a r e k przyniósł, ale m n i e t o n i e o b c h o d z i , n i e c i ą g n ę ł a m
KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
181
w o g ó l e , w o l ę w i n o , c z e r w o n e , b i a ł e , r ó ż o w e kalifornijskie. Z a s n ę ł a m n a fote­
lu, n i e w i e m , j a k w s z y s t k o się s k o ń c z y ł o , ale wydaje m i się, ż e W a l d e k m a s o ­
wał m i stopy. N i e s a m o w i t e u c z u c i e , t a k i e p r z y j e m n e , M a r c i n i J o l a z w i n ę l i s i ę
n a górę, kochali s i ę n a p e w n o , a M a r k o w i urwał się f i l m , z a n i m z a s n ę ł a m . O n
n i e d a w n o się rozwiódł, p o d w ó c h l a t a c h m a ł ż e ń s t w a , s y n e k p o z o s t a ł z żoną,
M a r e k s t r a s z n i e w s z y s t k o przeżywa.
P o t y m w s z y s t k i m j e s z c z e raz j ą w i d z i a ł e m . W i d z i a ł e m n a p r a w d ę , n i c n i e
z m y ś l a m , n i e j e s t t o gra p o d n i e c o n e j w y o b r a ź n i . T o w s z y s t k o , c o z o s t a ł o opi­
s a n e p o n i ż e j , n a p r a w d ę s i ę zdarzyło.
Byliśmy na niedzielnej mszy: żona, Karolina i ja. M a ł a wytrzymała tylko
j e d n ą trzecią, z a c i ą g n ę ł a m n i e n a plac zabaw, u r z ą d z o n y przy s z k o l e , przyle­
gającej do t e r e n u k o ś c i o ł a . Plac zabaw, p o ż a l się B o ż e , d r a b i n k i z ł a ń c u c h a ,
wisząca opona, s a m o t n a huśtawka bez oparcia. Ale dziecko i tak było zado­
w o l o n e . T a m , gdzie t e r e n s z k o l n y d o t y k a działki Pyzy, j e s t n i e w i e l k a górka.
K a r o l i n k a w b i e g a ł a n a n i ą i z b i e g a ł a , b a w i l i ś m y się, j a j ą ł a p a ł e m , a m a ł a
ś m i a ł a się d o r o z p u k u .
Wtedy, z n i e w i e l k i e g o w z n i e s i e n i a , z o b a c z y ł e m Pyzę. S i e d z i a ł a n a o g r o d o ­
wym krzesełku, nogi miała oparte o takie s a m o stojące nieopodal. Na stoliku
kubek, p o c i ą g a ł a z n i e g o d r o b n y m i ł y k a m i . J e s z c z e c o ś - u n ó g Pyzy na traw­
niku leżał o l b r z y m i c z a r n y s z n a u c e r . Strzygł u s z a m i . D z i e w c z y n a s i e d z i a ł a
zwrócona w stronę kościoła, na jej działce doskonale słychać było wszystkie
s ł o w a w y p o w i a d a n e p r z e z k s i ę d z a . Z a g r a ł y organy. Z n o w u p r z y p o m n i a ł e m
s o b i e to, c o p o w i e d z i a ł m i o niej W a l d e k p o d c z a s drogi k r z y ż o w e j .
Pyza s i e d z i a ł a w s w o i m o g r ó d k u i s ł u c h a ł a n i o s ą c y c h się n a d s z k o l n y m
boiskiem głosów.
WOJCIECH CHMIELEWSKI
2007
BARBARA CRUSZKA-ZYCH
***
s i e d z i e l i ś m y przy d r e w n i a n y m s t o l e
z oczami sęków
patrzącymi na nas
z wnętrza innego świata
KONIEC
WAKACJI
2007
183
NIDA II
nie chciałam wejść na ten c m e n t a r z
n a g ó r c e w i a t r zwracał n a s i e b i e u w a g ę
trawa rozłożona między grobami
p r z y p o m i n a ł a łąkę p o d n a d z o r e m s ł o ń c a
t o z j e g o p o w o d u krzyże p o m n o ż o n e
przez s w o j e c i e n i e s t a ł y p r a w i e
w wojskowych szeregach c h o ć
leżały p o d n i m i o s o b y c y w i l n e
wypisane na biało i m i o n a i nazwiska
N i e m c ó w k t ó r z y m o ż e pływali
tutaj w Z a t o c e K u r o ń s k i e j a m o ż e
tylko p r z e c h o d z i l i b r z e g i e m
i od n i e c h c e n i a p r z e m y k a l i o c z a m i
p o w o d z i e j a k m y dziś p o n i c h
184
FRONDA
43
KWAŚNA WNUCZKA
Włodkowi W.
1
płacze za drzwiami
tu w i s z ą p l e c y b a b c i w g r a n a t o w y m f a r t u c h u
w białe kropki m r ó w e k
ciągle p r z e z n i e z j a d a n e
n i e d a się przytulić
2
zlizuje z ł y ż e c z e k p o w i d ł a
t e r a z grzeją
przecież ona je grzała na piecu godzinami
3
m i ą ż s z j a b ł e k ś l i w e k dyni
mięso ogrodu
zamknięte przez nią w słoikach
n i e p s u j e się j a k j e j r ę k a
4
była gruba jak beczka
do kiszenia kapusty
potem schudły jej nawet usta
i wszystko było kwaśne nawet wnuczka
5
ta łopatka mniejsza niż na cmentarzu
idzie nią u k l e p a ć
rozsypaną
w piaskownicy babkę
KONIEC WAKACJI
2007
185
6
na jedno oko widziała m g ł ę
teraz z a m g ł ą
c h o d z i po k u c h n i i p r z e d p o k o j u
tłucze garnkami
s a m a się s t ł u k ł a
7
trochę włosów
w jej gęstym grzebieniu
jakby podczas czesania straciła głowę
8
r a n o i w i e c z o r e m do k o ś c i o ł a
zamiast w podróż zagraniczną
t e r a z j ą t u przynieśli
zza granicy
BARBARA CRUSZKA-ZYCH
SZYMON BABUCHOWSKI
C z e g o ś brakuje tej w i o ś n i e .
J e s t tylko sna, sna, i śni się,
i w las się w c h o d z i , i błądzi,
i w o l a się g ł u c h o , i e c h o
sny mówi.
I z n ó w : kra, kra - s p ł y w a po m n i e
t e n r e c h o t e c h , h y m n żałobny,
zgrzyt zgliszcz, g r a n i e b a g i e n , k o n c e r t
na g ł u c h y p i e ń i p n ą c z e
opadłe.
Z a n i m wiatr wio zawoła,
w i e d z i e m n i e tylko t a droga,
t e n m a r t w y trakt, s t u k o t serca,
w b ł o t o zmieniona ziemia,
śpiew ślepca.
KONIEC
WAKACJI
2007
187
***
a teraz p r o w a d ź m n i e ł a g o d n i e tą d r o g ą p o d g ó r ę
w słońcu w deszczu w wietrze niech wstępuję w Ciebie
i niech m n i e nogi niosą niech mi skrzydła rosną
Ty mnie prowadź jak o b ł o k j a k ogień j a k cień
k t ó r y m i w s z y s t k o z a b r a ł e ś i w s z y s t k o m i dajesz:
sen i ś w i a t ł o p o r a n k a w o l n o ś ć i tę d r o g ę
prowadź m n i e wiatrem s z e p t e m cierpliwym m u s k a n i e m
w to miejsce przeczuwane brakujące s ł o w o
SZYMON BABUCHOWSKI
REMIGIUSZ WŁAST-MATUSZAK
SERCE OGRODNIKA
W o g r o d z i e l u b na b a l k o n i e
w zwykłych d o n i c a c h , d o n i c z k a c h
w czerni ziemi
p o kilku d n i a c h p a t r z e n i a
na jej martwotę
kiełkuje zieleń mikroskopijna
c u d życia
nieokreślona zapowiedź gatunku
z troską podlewana każdego dnia
doglądana, k o c h a n a s e r c e m o g r o d n i k a
pomagającego Mistrzowi Stworzenia.
Z c z a s e m p r z y c h o d z i p i e r w s z a refleksja
rozczarowanie
przykrość
skrywana.
To chyba chwast?!
Ten też
i tamten!
Skąd n a naszej grządce
t o się przyplątało
niechciane, irytujące!
Ale cofamy rękę
i zostawiamy, j e s z c z e się zdąży w y r w a ć
takie to m a ł e
nawet ładne, wzruszająco bezbronne.
Niech podrośnie,
m o ż e się mylimy,
może to nie chwast.
Trzeba mieć sumienie i serce.
A to rośnie na naszych oczach
w n a s z y m przywiązaniu, s e n t y m e n c i e
w naszym sercu.
KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
189
Tyle r o s ł o t o i n i e c h s o b i e r o ś n i e ,
bo to j u ż nie obcy chwast, tylko Nasz.
Prawie rodzina.
Domownik.
W końcu oset rozpoznany
bez cienia wątpliwości, m e t r o w y
albo dmuchawiec wielki j a k sałata.
W y s y s a i z a g ł u s z a c a ł ą d o n i c ę , pół grządki
dopiero wtedy ciachamy go sekatorem
bo ręką j u ż n i e da rady.
Ciachamy, albo i nie.
czerwiec 2007
190
FRONDA
43
KONIEC EPOKI ZŁOTYCH ZĘBÓW
Stuletnia Epoka gorsetów
Zegarków z dewizką
Przypinanych k o ł n i e r z y k ó w
rajerów, egret, w o a l e k i m o n o k l i . . .
ulotnych szpargałów
L e d w i e c z ł o w i e k kupił
j u ż wyrzucał, gubił, s p r z e d a w a ł
Jedynie
z ł o t e z ę b y - to b y ł o c o ś
n a c a ł e życie
nobilitacja i prestiż.
N a p o c z ą t k u tylko
książę pan, b o g a c z , m i n i s t e r
później proboszcz, rejent, aptekarz
Doktor X. z całym garniturem.
E l i t a i elity.
W 1 9 3 9 z a c z ę ł o się w y r y w a n i e .
J e d n y m p o z w a l a ł o t o p r z e ż y ć p a r ę dni
innym wyrywano je pośmiertnie
obcęgami przed k r e m a t o r i u m .
Tysiące z ę b ó w w j e d n e j s z t a b i e z ł o t a
płaconej Szwajcarom czy S z w e d o m za rudę.
P o w o j n i e e p o k a kulała, z a m i e r a ł a ,
t a k j a k o ś żyła
ukradkiem
d o p i e r o z a B r e ż n i e w a n a s t ą p i ł Ł a b ę d z i Śpiew.
A p a r a t c z y k b e z z ł o t e g o b ł y s k u był n i e w a ż n y
cała podkremlowska dzielnica Złotych Z ę b ó w
paradowała, była wożona, przemawiała
Andropow w szerokim śmiechu
i C z e r n i e n k o , o s t a t n i ze z ł o t o u s t y c h s t a r c ó w
zatrzasną za nią wieko trumny.
czerwiec 2007
REMIGIUSZ WŁAST-MATUSZAK
Bo jest czas Sienkiewicza i czas Gombrowicza. Jednego
drugim nie można się wyprzeć. Kto to zrobił, już wpadł
w pułapkę - znalazł się na jednym z biegunów polskości.
Wybrał jeden z dwóch typów naszej egzystencji. Przery­
sowanej. Jakby była wzięta z komiksu. To piekło nasze
- Polska. I niebo - niespełniona nigdy Rzeczpospolita.
Ogniem i sercem
i.
Śmierć Podbipięty spotkała m n i e w naszej kuchni we Wrzeszczu. Ojciec piekł
c i a s t o przed j a k i m i ś i m i e n i n a m i , a m o ż e tylko go p i l n o w a ł ? W k a ż d y m r a z i e
p o w s t a ł a l u k a c z a s o w a , k t ó r ą t r z e b a b y ł o j a k o ś w y p e ł n i ć . N i e p a m i ę t a m , czy
o j c i e c czytał akurat Ogniem i mieczem i d o s z e d ł w ł a ś n i e do p a m i ę t n e g o rozdziaJ92
FRONDA
43
ł u , czy m o ż e widząc, ż e p l ą c z ę się p o d n o g a m i , d o z n a ł n a t c h n i e n i a , ż e b y p o ­
dzielić się z e m n ą t ą o p o w i e ś c i ą . N i e w i e m , ile m o g ł e m m i e ć lat. P e w n i e n i e
więcej niż o s i e m . T a t o m u s i a ł z r e s z t ą z a c z ą ć c z y t a ć z e ś r o d k a o d s ł ó w : „ N o c
była c i e p ł a , ale c h m u r n a . C z t e r y c z a r n e p o s t a c i e p o s u w a ł y się c i c h o i o s t r o ż ­
n i e ku w s c h o d n i e m u k r a ń c o w i w a ł ó w " . D i a l o g w y d o b y ł je z c i e m n o ś c i - byli
to z n a n i mi z telewizji W o ł o d y j o w s k i i Z a g ł o b a o r a z bliżej n i e z i d e n t y f i k o w a n i
S k r z e t u s k i i L o n g i n u s . J a k się o k a z a ł o , t o P a n L o n g i n w ł a ś n i e m i a ł s i ę s t a ć
b o h a t e r e m . Przyjaciele patrzą, j a k z s u w a się z w a ł u , p r z e c h o d z i p r z e z fosę
i z a g ł ę b i a się w c i e m n o ś ć .
Wejdź w tę c i e m n o ś ć z P a n e m L o n g i n e m . Popatrz, j a k niebezpieczna j e s t
droga: o t o n a h o r y z o n c i e m a j a c z y las dębowy, a l e w c z e ś n i e j t r z e b a p r z e j ś ć
przez c a ł y k o z a c k i o b ó z . N a d z i e s i ę ć k r o k ó w n i e w i d a ć ani c z ł o w i e k a , ani
drzewa. Pan L o n g i n idzie p o w o l i . O s t r o ż n i e . P o c z u j , j a k o b l e p i a g o m r o k . J a k
s t r a c h p r z e c h o d z i c i p o p l e c a c h , b o c h o ć n i e z n a ł e ś w c z e ś n i e j P a n a Podbipięty,
j u ż p o c z u ł e ś się z n i m j a k o ś związany, j a k b y ś był j e d n y m z j e g o przyjaciół,
n i e w i d z i a l n y m i b e z s i l n y m d u c h e m , p o d ą ż a j ą c y m za n i m k r o k w k r o k . J a k b y ś
p r z e c h o d z i ł p r z e z kręgi p i e k i e ł . W o j n a p o z o s t a w i ł a t u s z a ń c e i m o c trupów.
A l e każdy trup j e s t t u t r u p e m z o s o b n a . Ile s i ę p r z e w i j a o b r a z ó w p r z e z każ­
d e s ł o w o p o w i e ś c i ! T u s t e r c z y m a r t w a ręka, t a m t r u p i e o t w i e r a j ą s i ę u s t a ,
o c z y się wytrzeszczają. A p r z e c i e ż n i e k t ó r z y m a r t w i żyją j e s z c z e - s ł a b e j a k i e ś
j ę k i , w e s t c h n i e n i a c z o ł g a j ą się p o p o b o j o w i s k u . I a k a p i t z a a k a p i t e m s t ą p a
P o d b i p i ę t a , o m i j a j ą c k o z a c k i e dialogi, Z e r w i k a p t u r e m g a s z ą c p r z e r a ż o n e py­
tajniki.
Czym jest tęsknota?
N i e o b e c n o ś c i ą tych,
których kochamy.
Odwaga
- c z y m ? P r z e k r o c z e n i e m lęku. N i e j e g o b r a k i e m - n i e b o j ą s i ę tylko g ł u p c y
a l b o szaleńcy. („Pan L o n g i n u s , j a k k o l w i e k n i e u s t r a s z o n y , p o c z u ł j a k b y l e k k i
dreszcz w krzyżach".) Dziś widzisz w Panu Podbipięcie dziecko s c h o w a n e
w ciele dorosłego mężczyzny; dziecko, które opuszcza matkę, świat znany
i bezpieczny i wchodzi w dorosłość. W i e l u facetów j e s t w j a k i m ś stopniu pod­
szytych P a n e m P o d b i p i ę t a i n o s i u k r y t e g o g ł ę b o k o w s o b i e m a ł e g o c h ł o p c a ,
j a k i e ś s w o j e m a r z e n i e o t r z e c h ś c i ę t y c h g ł o w a c h . A k i e d y j u ż się o n o s p e ł n i ,
o k a z u j e się, ż e t o n i e t a k i e p r o s t e . Z e t o d z i e c k o w n i c h n i e r a z k o p n ą i zranią,
c z a s e m zdradzą, a n a w e t zabiją. N i e k t ó r z y t r a c ą je w c z e ś n i e i stają się c y n i c z ­
ni. I n n i p r z e c h o w u j ą w s o b i e p r z e z d ł u g i e l a t a . N a z e w n ą t r z s ą silni, s c h o w a n i
w skorupie, w środku p o z o s t a j ą o d s ł o n i ę c i i b e z b r o n n i .
KONIEC
WAKACJI
2007
193
T o n i e o k r e ś l o n e m i e j s c e , gdzie u m i e r a c h ł o p i e c , a rodzi się m ę ż c z y z n a .
Być g o t o w y m dla b l i s k i c h n a ś m i e r ć . W z i ą ć z a n i c h o d p o w i e d z i a l n o ś ć . A l e t o
n i e tylko u m i e r a n i e z a i n n y c h . T o t a k ż e ś m i e r ć r z e c z y w i s t a . U m i e r a p r z e c i e ż
n a w e t P o d b i p i ę t a . Taki m o c a r z ! B o j e s t t e n n i e z a p o m n i a n y rozdział Ogniem
i mieczem wielką lekcją ś m i e r c i , k t ó r a d o k o n u j e się w a b s o l u t n e j s a m o t n o ­
ści. Grad strzał s p a d a n a s k r o n i e , r a m i o n a , tułów, n o g i P a n a L o n g i n a w r y t m
s z e p t a n e j litanii. A on daje p o k a z rycerskiej ars moriendi.
II.
C z y t a m Trylogię i odnajduję w s o b i e c h ł o p c a . C z u j ę s w o j e p r z e j ę c i e s p r z e d
lat,
kiedy
pochłaniałem
kolejne
tomy
Ogniem
i
Mieczem,
Potopu,
Pana
Wołodyjowskiego. K t o w i e , czy w o k o l i c a c h matury, ze w z g l ę d u na Trylogię, n i e
w y b r a ł e m p o l o n i s t y k i j a k o k i e r u n k u studiów. W c z w a r t e j k l a s i e p o d s t a w ó w k i
S i e n k i e w i c z i n s p i r o w a ł d o p o z n a w a n i a o j c z y s t y c h dziejów. P o S i e n k i e w i c z u
był c z a s n a J a s i e n i c ę , P o l s k i Piastów, J a g i e l l o n ó w , był c z a s n a s e r i e b i t e w n e
B e l l o n y i biografie w i e l k i c h w o d z ó w . A l e j a k o m a t u r z y s t a p o s z e d ł e m n i e z a
historią, ale z a p i ę k n e m o p o w i e ś c i . I z n ó w S i e n k i e w i c z m i a ł g ł o s znaczący.
P i e r w s z ą rozprawą o l i t e r a t u r z e , k t ó r a m n i e z a f a s c y n o w a ł a była... r e c e n z j a
Ogniem i mieczem, n a p i s a n a p r z e z B o l e s ł a w a P r u s a . Co za w s p a n i a ł e z d e r z e n i e
dwóch pisarskich osobowości! Sceptyk Prus bierze na warsztat m o j e ukocha­
ne z d z i e c i ń s t w a p o s t a c i e i p i s z e o n i c h w s p o s ó b , k t ó r y o ś w i e t l a je z n o w e j
s t r o n y i p o z w a l a się przyjrzeć, w j a k i s p o s ó b a u t o r Ogniem i mieczem k r e ś l i
swoje figury:
pewna miara, ale - miara przesady w uwydatnieniu jakiejś cechy cha­
rakterystycznej jest dla pisarza koniecznym warunkiem. Autor pokazu­
je palcem, że ten a ten człowiek ma te i te właściwości; a że jednocześ­
nie pomija inne cechy, tym samym poprzednie wzmacnia. Taka jednak
przesada jest pierwszym warunkiem sztuki. Bez niej, bez silnego ak­
centowania cech czytelnik nie pozna charakteru.
Tak. B o l e s ł a w Prus myśli bardzo t r z e ź w o i przygląda się krytycznie S i e n k i e w i ­
c z o w s k i m o p o w i e ś c i o m . Czyż, mając za s o b ą J a s i e n i c ę , Polski P i a s t ó w i J a g i e l ­
lonów, m o g ę j u ż t a k b e z k r y t y c z n i e u l e g a ć S i e n k i e w i c z o w i ? O c z y w i ś c i e , ż e n i e .
Iluż to czytelników „ o d k o c h a ł o s i ę " , porzucili Trylogię j a k książkę m ł o d z i e ż o w ą ,
dla niedojrzałych c h ł o p t a s i ó w , r u m i e n i ą c y c h się na m y ś l o k o l e ż a n c e z sąsied­
niej ławki. Prus uderza w Ogniem i mieczem s z t y c h e m r e a l i z m u . Przez to figury
p o w i e ś c i o w e j a w i ą się n a m j a k o r e a l n e i fantastyczne. F a n t a s t y c z n y m i są S k r z e tuski, P o d b i p i ę t a i Z a g ł o b a , realnymi - w s z y s t k i e i n n e .
P o d b i p i ę t a to „ g i l o t y n a w ludzkiej p o s t a c i " i „ o l b r z y m z b a j k i " , Z a g ł o b a
to F a l s t a f i p o d s t a r z a ł y U l i s s e s w j e d n y m , b r o n i ą c y s i ę d z i e l n i e i p r z e b i e g l e ,
w c h w i l a c h k r y t y c z n y c h z a c h o w u j ą c y ś w i e ż y u m y s ł i z i m n ą krew. O b o k n i c h
W o ł o d y j o w s k i , „ ś m i e r t e l n i e kąsająca o s a " , p i e r w s z y w R z e c z p o s p o l i t e j szer­
m i e r z , k t ó r y n i e wie, c z y m j e s t odwaga, gdyż n i e z n a b o j a ź n i ; n o i S k r z e t u s k i ,
k t ó r e g o Prus p o d s u m o w a ł j a k o „ C h r y s t u s a w roli o f i c e r a j a z d y " . D z i w n a j a ­
kaś k o m p a n i a . K o n t r a s t y p r a w i e j a k u T o l k i e n a , gdzie w D r u ż y n i e P i e r ś c i e n i a
e l f występuje pod ramię z krasnoludem, h o b b i t maszeruje o b o k rosłego m ę ż ­
czyzny.
III.
C z e s ł a w M i ł o s z dziwił s i ę kiedyś, ż e w i e k X X n i e p r z y n i ó s ł w l i t e r a t u r z e b o ­
h a t e r ó w h e r o i c z n y c h . J e d y n y m p r a w d z i w y m b o h a t e r e m X X w i e k u stał s i ę
w i ę c . . . h o b b i t . D w i e w o j n y ś w i a t o w e k ł a d ą się c i e n i e m n a E u r o p i e ; z n i k a j a k o
gatunek epos, którym karmiły się Sienkiewiczowskie powieści, zaczyna się
s t r a s z n a w o j n a pozycyjna, p o j e d y n c z y ż o ł n i e r z e giną w m o r z u statystyk, zaKONIEC
WAKACJI
2007
195
m i e n i a j ą się w a r m a t n i e m i ę s o . I druga w o j n a n a d c h o d z i j e s z c z e s t r a s z n i e j ­
sza, z w i z g i e m b o m b , n u r k u j ą c y c h sztukasów, z ł o w r o g i m z g r z y t e m g ą s i e n i c
czołgów, w k t ó r y c h kryją się tygrysy, pantery, g e n e r a ł S h e r m a n i a n o n i m o w e
T 3 4 . W t y m c z a s i e w p o l s k i c h l a s a c h roi s i ę od K m i c i c ó w , k t ó r z y p o d przy­
b r a n y m n a z w i s k i e m w a l c z ą z o k u p a n t e m , z j u n a c k ą fantazją i o p t y m i z m e m ,
n i e licującym z t r a g i c z n y m p o ł o ż e n i e m kraju m i ę d z y d w o m a p o t ę g a m i . Z a t ę
b r a w u r ę , za tę k r e w m ł o d y c h c h ł o p c ó w , p r z e l a n ą w p o w s t a n i u i p a r t y z a n t c e ,
osądzą S i e n k i e w i c z a , k o n s e r w a t y w n e g o p a n a w r o ś n i ę t e g o g ł ę b o k o w w i e k
X I X . A p r z e c i e ż , kiedy pisarz żył, ś w i a t n i e z n a ł t o t a l i t a r y z m u i o k r u c i e ń s t w
n o w o c z e s n e j wojny. B o h a t e r Lalki, W o k u l s k i , z w o j n y przyjeżdżał z fortuną,
R z e c k i z wiarą w N a p o l e o n a brał udział w k a m p a n i i w ę g i e r s k i e j .
K i e d y z a c z n i e się p o c h ó d awangardy, z p o w i e ś c i z n i k n i e p r o s t a r a d o ś ć
o p o w i a d a n i a . I z a c z n ą się k w ę k a n i a n a d S i e n k i e w i c z e m , n a d p r o s t ą religij­
n o ś c i ą j e g o rycerzy. P o agresji u s t r o j o w e j z p e w n o ś c i ą n i e p o m o g ą m u a m e r y ­
k a ń s k i e e k r a n i z a c j e Quo vadis; ale i t a k s t r u k t u r a l i ś c i z a b i o r ą s i ę do r o z b i o r u
S i e n k i e w i c z o w s k i c h p o w i e ś c i . C h o c i a ż to p i s a r z o reakcyjnych p o g l ą d a c h ,
u c h o w a się j a k o a u t o r h i s t o r y c z n y c h e p o p e i .
X I X w i e k w P o l s c e n i e znał j e s z c z e , n a d o b r ą s p r a w ę , k u l t u r y m a s o w e j ,
m ó g ł w i ę c a u t o r Potopu, t w o r z ą c l i t e r a t u r ę wysoką, k o r z y s t a ć z d o k o n a ń liFRONDA
43
t e r a t u r y p o p u l a r n e j . A l e z a p a r ę d z i e s i ą t lat b ę d z i e t o j u ż n i e d o p u s z c z a l n e ;
wyznaczy się g r a n i c ę , k t ó r a p r z e t n i e n a p ó ł S i e n k i e w i c z a i w i ę k s z a j e g o c z ę ś ć
z o s t a n i e p o s t r o n i e g o r s z e j , z a s t r z e ż o n e j d l a dzieł n i ż s z e g o l o t u . L e c z n a w e t
i w t e d y n i e zginie Trylogia - dzięki filmom H o f f m a n a , Ł o m n i c k i - W o ł o d y j o w s k i
z r o ś n i e się z twarzą p o w i e ś c i o w e g o p i e r w o w z o r u .
W ś r ó d papierów swojej
m a m y znajdę kiedyś p o c z t ó w k ę z O l b r y c h s k i m - K m i c i c e m . I j u ż w y o b r a ż a m
s o b i e j ą j a k o u c z e n n i c ę g d a ń s k i e j T o p o l ó w k i , j a k idzie z k l a s ą n a p r o j e k c j ę
Potopu do k i n a L e n i n g r a d .
IV.
R ó ż n y c h pisarzy c z y t a ł o się na p o l o n i s t y c e . A n a j w i ę k s z y m był G o m b r o w i c z .
Z o s t a w m y b a r o k i , r o m a n t y z m y , K r ó l e D u c h y , Pana Tadeusza, Nad Niemnem.
Czy ktoś naprawdę się tym ekscytował? M i a ł o to jakieś życiowe znaczenie?
P r z e k ł a d a ł o się t o n a p r o b l e m y n a s z e , n a n a s z e g a d a n i a n a p a r a p e t a c h h u m a n y ? J e d e n tylko g e n i u s z : G o m b r o w i c z . G ę b a p r z e c i w g ę b i e . D u p a w s t r o ­
n ę p i m k o w a t o ś c i . T a m , gdzie p l e n i s i ę n i e d o j r z a ł o ś ć , gdzie ł o i się browary,
G o m b r o w i c z w c h o d z i m i ę d z y n a s . J e s t m i s t r z e m n a s z e j ścierny. G o m b r o w i c z
wybatoży serca nasze! B o ś m y polscy przeciw Polakom. Synczyzna przeciw
ojczyźnie. T e n ż e G o m b r o w i c z wybierał s o b i e p r z e c i w n i k a n i e p o ś r ó d w i e s z ­
czów romantycznych, zbolałych, chroniących się w wielkiej poezji. C h o ć poe­
t ó w podgryzał, n a p o l u p r o z y j e d n e g o t y l k o o b r a ć m u s i a ł s o b i e p r z e c i w n i k a :
S i e n k i e w i c z a . G o m b r o w i c z w y r a s t a z S i e n k i e w i c z a j a k o dąb potężny. G d z i e
t a m t e n pocukrzy, t o t e n p i e p r z n i e ! G d z i e t e n p o g ł a d z i , t e n przyrżnie, a ż m i ł o !
Zamiast pokrzepień i głaskań, sado-maso! „ U ł a n m u s i lubić wódkę, choćby
j e j n i e lubił, w y r o s t e k m u s i k o c h a ć p a p i e r o s y " , a s t u d e n t p o l o n i s t y k i p o d pa­
chą niesie Gombrowicza. A l b o w i e m G o m b r o w i c z j e s t o s t a t n i m z rodu wiesz­
czów. Przed n i m s a m e trupy, a p o n i m n i k t .
G r z e c h w y n i e s i o n y i grzech opluty! G r z e c h p o l s k i i grzech wyparty - w środ­
ku, ale n a zewnątrz. O t o G o m b r o w i c z o w s k i specjał n a d specjały. T o przez
G o m b r o w i c z a wstyd k o b i e c i e kwiaty przynieść, b o j a k o ś p u p c i o w a t o , zbyt s ł o d kawo. M i ł o ś ć w p i ż a m c e o n i e ś m i e l a . Przez G o m b r o w i c z a p o e z j a i r o m a n t y c z n o ś ć wyciekła z n a s j a k z dziurawego gara. D z i e ń P o l a k a stał się d n i e m świra.
Bo jest czas Sienkiewicza i czas G o m b r o w i c z a . J e d n e g o drugim nie m o ż ­
n a s i ę wyprzeć. K t o t o z r o b i ł , j u ż wpadł w p u ł a p k ę , znalazł się n a j e d n y m
KONIEC WAKACJI 2007
197
z biegunów polskości.
Wybrał j e d e n z dwóch typów naszej
egzystencji.
Przerysowanej. Jakby była wzięta z komiksu.
To p i e k ł o n a s z e - Polska. I n i e b o - n i e s p e ł n i o n a n i g d y R z e c z p o s p o l i t a .
V.
C o rusz n a p o t y k a m w sieci o p i n i e : t a książka u r a t o w a ł a m i życie. E j ż e ! M a m y
p o s t m o d e r n i z m ! C o t o z a książka, k t ó r e m o ż e życie u r a t o w a ć ? G d y b y m prze­
czytał j ą w c z e ś n i e j . . . N i e s t e t y . A l e lepiej p ó ź n o n i ż w c a l e . J o h n E l d r e d g e
- Dzikie serce.
Opowieść o tęsknotach męskiej duszy.
Na n o w o o d k r y t e m a r z e n i e
o tym, by s t o c z y ć b i t w ę i u r a t o w a ć p i ę k n ą . C z u j e c i e , j a k w i e r c i s i ę w w a s t e n
i n t e l e k t u a l i s t a ? N i e , t o n i e dla n a s ! J a k i ś t a m A m e r y k a n i n b ę d z i e n a m o p o ­
wiadał o M e l u G i b s o n i e w roli W i l l i a m a W a l l a c e ' a . T a k i c h m a r z e ń i k s i ą ż e k
się wstydzimy. A n i b y d l a c z e g o ?
Z n a ł e m wcześniej ten schemat, tę opowieść. Ktoś wcześniej już mi o tym
opowiedział. Ale inaczej. W s t a w na miejsce W i l l i a m a Wallace'a Andrzeja
K m i c i c a . I p o c z u j e s z się j a k w d o m u .
VI.
S z u k a m w Trylogii w z o r ó w m ę s k o ś c i . G d z i e m ę s k o ś ć się o b j a w i a ? T a m , gdzie
ś c i e r a się ze sobą. W w a l c e :
Pierwszy szczęk ozwal się echem w sercach wszystkich patrzących; pan
Wołodyjowski przyciął jakby od niechcenia, pan Kmicic odbił i przyciął
z kolei, pan Wołodyjowski znów odbił. Suchy szczęk stawał się coraz
szybszy. Wszyscy dech wstrzymali. Kmicic atakował z furią, pan Woło­
dyjowski zaś lewą rękę w tył założył i stał spokojnie, niedbale czyniąc
ruchy bardzo małe, prawie nieznaczne; zdawało się, że chciał siebie
tylko osłonić, a zarazem oszczędzić przeciwnika - czasem cofnął się
o mały krok w tył, czasem postąpił naprzód - widocznie badał biegłość
Kmicica. Tamten rozgrzewał się, ten był chłodny jak mistrz próbujący
ucznia i coraz spokojniejszy;
S t a r c i e d w ó c h w i e l k i c h b o h a t e r ó w Trylogii - j e d e n m ę ż c z y z n a dojrzały, opa|9g
FRONDA
43
nowany, w s w o i c h c e c h a c h o k r z e p ł y ; drugi d o p i e r o w c h o d z ą c y n a k a r t y p o ­
w i e ś c i , n i e u k s z t a ł t o w a n y c h ł o p a k - g o r ą c z k a . . . Z j e d n e j s t r o n y : s p o k ó j , wyra­
c h o w a n i e , n a w e t p e w n a n o n s z a l a n c j a i luz. Z d r u g i e j : furia, z a p a m i ę t a n i e ,
eksplodująca siła. Którego wybierasz? K i m chciałbyś być? Z k t ó r y m chciała­
byś się k o c h a ć ? M ę ż c z y ź n i w y b i o r ą W o ł o d y j o w s k i e g o . B o c h c ą m i e ć k o n t r o l ę .
K o b i e t y o d d a ł y b y się d z i k i e m u K m i c i c o w i .
Nie rzymianin Skrzetuski, ale grzesznik Kmicic jest typowym boha­
terem Sienkiewicza - pisze Gombrowicz. - Kmicicom i Winicjuszom
pozwala się grzeszyć pod warunkiem, aby grzech pochodził z nadmiaru
sił żywotnych i czystego serca. Sienkiewicz zrealizował to wyzwolenie
grzechu, które od dawna było koniecznością polskiego rozwoju.
D o K m i c i c a m a m y c a ł y c z a s zaufanie i s y m p a t i ę . C z ł o w i e k t e n p o s t ę p u j e
głupio, k r e t y ń s k o w r ę c z , pakuje się w s t r a s z n e tarapaty, ale - j a k c z ł o n k o w i
r o d z i n y - j e s t e ś m y w s t a n i e t o wybaczyć, z n a m y p r z e c i e ż j e g o d u s z ę szczerą,
c h o ć błądzącą. S a m P a n A n d r z e j t o c h ł o p n a s c h w a ł , z ł o t e s e r c e . Tylko i n n i
KONIEC
WAKACJI
2007
199
ciągle n a złą d r o g ę g o sprowadzają. J e g o k o m p a n i o n i s t a n o w i ą s t a d o opry­
chów, z k t ó r y m i s t r a c h b y p ó j ś ć n a k a w a l e r s k i w i e c z ó r . H e t m a n wielki, w o j e ­
woda wileński ze swoim teatrem władzy i majestatu podstępnie wykorzystuje
m ł o d e g o oficera d o w ł a s n y c h p o l i t y c z n y c h celów. Łudzą w i ę c J ę d r k a z j e d n e j
s t r o n y w a r c h o l s k i e przyjaźnie, z drugiej a u t o r y t e t w i e l k i e g o m a g n a t a . W ł a ś ­
nie autorytet, władza nie j e s t na kartach Potopu władzą absolutną. K m i c i c
j a k o ś l e p e n a r z ę d z i e , w e d l e r o z k a z u , b ę d z i e k o n f e d e r a t ó w - j a k o k a t - wy­
cinał. C z ł o w i e c z e ń s t w o z a c h o w a , gdy w y p o w i e p o s ł u s z e ń s t w o . J e s t w t y m
p o l s k a m ą d r o ś ć , w c a l e n i e t a k p o w s z e c h n a w E u r o p i e , k t ó r a z n a o s t r z e fran­
cuskiej gilotyny i r y c e r s k o ś ć W e r m a c h t u . B ą d ź w i e r n y r o z k a z o m , a l e patrz,
p o d j a k i m p a n e m służysz. Gdyby Potop p o l s c y i n t e l e k t u a l i ś c i z u w a g ą czytali,
n i e u k ą s i ł b y ich H e g e l i n i e o t u m a n i ł ż a d e n b o l s z e w i c k i M e f i s t o .
VII.
P a n i e P u ł k o w n i k u W o ł o d y j o w s k i ! L a r u m grają! N i e p r z y j a c i e l w g r a n i c a c h ,
a ty się n i e zrywasz, na k o ń n i e s i a d a s z . Co s i ę z t o b ą s t a ł o , ż o ł n i e r z u ?
B y ł e ś n a j w i ę k s z y m z c z a r n o - b i a ł y c h b o h a t e r ó w m o j e g o d z i e c i ń s t w a . Byli
wszak inni: J a n e k Kos, Kloss, Zorro, R o b i n Hood, później B a t m a n , R a m b o
i S c h w a r z e n e g g e r w p o s t a c i a c h w i e l u , ale ż a d e n z n i c h n i e m ó g ł s i ę r ó w n a ć
z tobą. Nikczemnej byłeś postury i nie miałeś szczęścia w miłości. Postać
z c i e b i e p ó ł k o m i c z n a , d z i e l n a i b a r d z o p r z e z to s m u t n a . P e w n i e dla t y c h pa­
n i e n z f r a u c y m e r u b y ł e ś m n i e j m ę s k i n i ż te r o s ł e oficery, S k r z e t u s c y i K e t l i n g i .
A j e d n a k to ty „ s i e k ł e ś " w razie p o t r z e b y n a j w i ę k s z y c h j u n a k ó w i m o ł o j c ó w
- Bohuna, Kmicica. Oni nie musieli nic udowadniać, wystarczyło na nich
spojrzeć. Ty z a w s z e m i a ł e ś g o r z e j . B y ł e ś r y c e r z e m c i e m i ę ż o n y c h i b i t y c h , ni­
c z y m s a r m a c k i D a w i d w o b l i c z u b r u t a l n e j siły. W m a ł o ś c i t w o j e j m o ż n a b y ł o
się o d n a l e ź ć . P o d o b n i e j a k w t w o i m p ó ź n y m s z c z ę ś c i u .
B o m i ę ś n i e wiotczeją, c y n i c z n i p r z y s t o j n i a c y z a m i e n i a j ą s i ę w o b l e ś n y c h
satyrów. Tylko w i e l k o ś ć d u c h a s t a l e r o ś n i e .
VIII.
Rodzinna legenda.
R o k - m u s i być
1 9 1 9 . Trwa wojna z bolszewikami.
Rodzina Bogdanowiczów (Bogdanowicz - panieńskie nazwisko mojej m a m y )
200
FRONDA
43
mieszka na Białorusi. Nad Berezyną. Front stoi wówczas na rzece. Pradziadek
B r o n i s ł a w m a lat n i e s p e ł n a d w a d z i e ś c i a , r a z e m z e s t a r s z y m b r a t e m J ó z e f e m
przedzierają s i ę p r z e z front. C h c ą i ś ć d o p o l s k i e g o w o j s k a . C h o ć ich z a ś c i a ­
n e k znajduje się d a l e k o n a w s c h ó d o d t e r e n ó w z a m i e s z k a ł y c h p r z e z p o l s k ą
l u d n o ś ć , m ó w i ą c z y s t ą p o l s z c z y z n ą . A l e w l e g e n d z i e t ł o j e s t w a ż n e , n i e su­
c h e fakty. Z a p e w n e j e s t n o c , a b y trafić d o p o l s k i e j a r m i i , t r z e b a p r z e p ł y n ą ć
r z e k ę . A l e j a k , s k o r o t a j e s t p i l n i e s t r z e ż o n a ? B r a c i a B o g d a n o w i c z o w i e uży­
wają fortelu. K ł a d ą się na d n i e rzeki, t r z y m a j ą c t r z c i n y w u s t a c h . T a k m y l ą
ścigający ich b o l s z e w i c k i p a t r o l i w y m y k a j ą s i ę s o w i e c k i m c z u j k o m . C o t e n
ś m i a ł y czyn p r z y p o m i n a ? P r z e d z i e r a n i e się S k r z e t u s k i e g o d o k r ó l a p r z e z
śmierdzące zbaraskie stawy i bagna. Z a p e w n e nie tylko w plecakach żołnier­
s k i c h B o g d a n o w i c z ó w Trylogia s ł u ż y ł a j a k o l e m b a s na f r o n c i e i k r z e p i ł a s e r c a
w o b l i c z u krążącej w o k ó ł ś m i e r c i .
IX.
J e ś l i kiedyś b ę d ę m i a ł syna, c o m u p r z e c z y t a m p r z e d s n e m ? K i e d y b ę d z i e z n a ł
już Kubusia Puchatka, Muminki, s m u t e k baśni Andersena, Tolkiena i Narnię,
s i ę g n ę po b a ś ń z n a s z y c h dziejów. K i e d y o s w o i s i ę z t y m , że K r z y ś o d c h o d z i ze
S t u m i l o w e g o L a s u i t y m , że D o l i n a M u m i n k ó w j e s t p u s t a w l i s t o p a d z i e , gdy
j u ż zajrzy w o c z y m r o c z n e j k r a i n y M o r d o r , gdzie zaległy c i e n i e , b ę d z i e gotów,
by wyjść z P a n e m L o n g i n e m z m u r ó w Z b a r a ż a .
I wyjdziemy r a z e m .
ARTUR NOWACZEWSKI
Wrzeszcz, czerwiec 2007
Profesjonalny ruch-gest - mawiał - nie zaburza w naj­
mniejszym stopniu aury powagi panującej wewnątrz biu­
ra. Każdy ruch winien być stonowany - jakby pozorny,
a jednak realny, nasączony znaczeniem, w żadnym wy­
padku frywolny, i kategorycznie pozbawiony egzaltacji.
PETENT
JAN
MAROSZ
- P a n i e n a d p i s y w a c z u , z n o w u to s a m o - m ó w i ą c t o , M a ł g o r z a t a w i e d z i a ł a ,
że podniesie poziom poirytowania mężczyzny siedzącego za biurkiem.
- W b i u r z e n i e używa się związku f r a z e o l o g i c z n e g o „ z n o w u to s a m o " c h ł o d n o , lecz n i e b e z karcącej nuty, o ś w i a d c z y ł m ę ż c z y z n a .
M a ł g o r z a t a j e d n y m , n i e m a l n i e z a u w a ż a l n y m r u c h e m , p r z e s u n ę ł a się n i e ­
co w lewo, dając w t y m g e ś c i e w s k a z ó w k ę , by m ę ż c z y z n a s p o j r z a ł w k i e r u n ­
k u drzwi. C z y n i ą c t e n g e s t w s p o m i n a ł a d a w n i e j s z e l e k c j e , k t ó r y c h zazwyczaj
r ó w n i e z i m n y m t o n e m udzielał j e j n a d p i s y w a c z . „ P r o f e s j o n a l n y r u c h - g e s t mawiał - nie zaburza w najmniejszym stopniu aury powagi panującej we­
wnątrz b i u r a . Każdy r u c h w i n i e n być s t o n o w a n y - j a k b y pozorny, a j e d n a k re­
alny, n a s ą c z o n y z n a c z e n i e m , w ż a d n y m wypadku frywolny, i k a t e g o r y c z n i e
p o z b a w i o n y egzaltacji. R u c h y m a j ą być g o d n e , a n i e e m o c j o n a l n e . G d y przyj­
dzie Pani do g ł o w y się poruszyć, n i e c h lepiej Pani o t y m p a m i ę t a " .
202
FRONDA
43
Spojrzał, a w ł a ś c i w i e o m i ó t ł w z r o k i e m w e j ś c i e d o p o k o j u . J u ż w p i e r w s z e j
fazie r u c h u M a ł g o r z a t y , przy j e j p i e r w s z y m d r g n i ę c i u w i e d z i a ł , p r z e c z u w a ł , c o
zobaczy. B e z b ł ę d n i e wyczytał t o z e s p o s o b u z m r u ż e n i a j e j p o w i e k .
Przed d r z w i a m i l e ż a ł o c i a ł o p e t e n t a . N i e d o c z e k a w s z y się r o z p a t r z e n i a
swojej sprawy, p e t e n t wydał o s t a t n i e t c h n i e n i e . J e g o d u s z a o d e s z ł a , z a b i e r a ­
jąc ze sobą całe zniecierpliwienie. Bez świadomości, że nic więcej już nie da
się z a ł a t w i ć , s t y g n ą c e c i a ł o p e t e n t a l e ż a ł o p o k o r n i e p r z y g a r b i o n e . P o z b a w i o ­
n e g ł o s u n i e p r o s i ł o , n i e u p r a s z a ł o , n i e b ł a g a ł o i n i e s k o m l a ł o , b y ł o przykur­
czone, nieważne... s ł o w e m - idealne. A j e d n a k trwało, czekało udoskonala­
jąc swoje niespełnienie. Wielu młodszych rangą urzędników, widząc w n i m
j e d y n i e s a m ą tylko p o k o r ę i u n i ż e n i e , p r z e o c z y ł o b y o w ą n i e u s t ę p l i w o ś ć , k t ó ­
r a t r w a ł a m i m o z g o n u , a m o ż e p r z e z j e g o z a i s t n i e n i e , s t a w a ł a się n a w e t bar­
dziej d o k u c z l i w a .
- P e t e n t n i e m o ż e tu n a l e . . . z a l e g a ć - o d e z w a ł się do M a ł g o r z a t y . - P r o s z ę
w e z w a ć k o g o ś z działu t e c h n i c z n e g o , n i e c h u p r z ą t n i e . . .
snuć*
- Pan od r e c y k l i n g u pyta, czy to p ó j d z i e do o r g a n i c z n y c h ? P o w i e d z i a ł a m ,
że tak, ale w o l ę to p o t w i e r d z i ć u p a n a - o ś w i a d c z y ł a M a ł g o r z a t a w c h o d z ą c po
raz drugi t e g o d n i a d o p o k o j u n a d p i s y w a c z a .
- S p r a w d z ę - m r u k n ą ł i zaczął p r z e g l ą d a ć papiery. - H m , c i e k a w e . . . p o d a ­
n i e o pracę, z a p y t a n i e o p o d a n i e , o d w o ł a n i e do zapytania... H m , h m . . . w s z ę ­
dzie p r z e d s t a w i a się j a k o p l a s t y k t e c h n i k . Ś w i a d e c t w o u k o ń c z e n i a l i c e u m pla­
stycznego to potwierdza.
- Nie rozumiem...
- W ż a d n y m wypadku do o r g a n i c z n y c h , Pani M a ł g o r z a t o , d o k u m e n t y j a s ­
n o stwierdzają, ż e t o plastyk. P r o s z ę o d w o ł a ć s w o j ą d e c y z j ę i p o w i a d o m i ć
p a n a o d recyklingu, ż e t o plastyk.
JAN MAROSZ
Książkę Helfey'ów należy uznać za propagan­
dową pracę baptystów amerykańskich, która
- z niejasnych dla mnie przyczyn - została w cało­
ści przełożona na polski, w y d a n a w renomowanym wy­
dawnictwie katolickim i rozpropagowana w katolickich
środkach przekazu. Nie w y d a j e mi się, by wystarczają­
cym powodem w y d a n i a tego rodzaju publikacji były
względy ekumeniczne, gdyż na szczególnie newralgicz­
nym polu wzajemnych zadrażnień między katolikami
i protestantami, książka stoi na stanowisku antykatoli­
ckich przesądów i jednostronnych ocen.
XX-wieczne
MĘCZEŃSTWO
OKIEM
BAPTYSTÓW
Refleksje
na
temat pewnej
PAWEŁ
nieudanej publikacji
SKIBIŃSKI
Sprawa m ę c z e ń s t w a wielu m i l i o n ó w chrześcijan w dwudziestym wieku j e s t
nadal w P o l s c e z n a n a w n i e d o s t a t e c z n y m s t o p n i u . W o s t a t n i c h l a t a c h uka­
zały się n a n a s z y m rynku d w i e książki, m a j ą c e a m b i c j e u k a z a n i a r o z m i a r ó w
p r z e ś l a d o w a ń religijnych w d w u d z i e s t y m w i e k u . G r z e g o r z K u c h a r c z y k napi­
sał
pracę
Czerwone
karty
Kościoła:
męczennicy
-
ofiary
rewolucji
(Radom
2004).
P r z e t ł u m a c z o n e t e ż z o s t a ł o w ł o s k i e o p r a c o w a n i e , p o d s u m o w u j ą c e p r a c e pa­
pieskiej k o m i s j i , zajmującej się z b i e r a n i e m ś w i a d e c t w n a t e m a t p r z e ś l a d o w a -
204
FRONDA
41
n i a K o ś c i o ł a w XX w i e k u - A n d r e a R i c c a r d i , Stulecie męczenników: świadkowie
wiary XX wieku. ( W a r s z a w a 2 0 0 1 ) . O b i e te p r a c e t r u d n o j e d n a k u z n a ć za o s t a t ­
nie słowo, jeśli chodzi o przybliżenie polskiemu czytelnikowi doświadczenia
k r w a w y c h p r z e ś l a d o w a ń religijnych, j a k i e m i a ł y m i e j s c e w m i n i o n y m s t u l e ­
ciu. Prześladowań, które słusznie porównywane są przez historyków jedynie
z prześladowaniami Kościoła pierwotnego.
Brakuje n a m n i e tylko prac, zajmujących się c a ł o ś c i ą a n t y c h r z e ś c i j a ń s k i c h
prześladowań religijnych w X X stuleciu, ale t a k ż e n i e m a m y ujęć m o n o g r a ­
ficznych, k t ó r e w o d p o w i e d n i o u d o k u m e n t o w a n y i r z e t e l n y s p o s ó b przybliżać
będą p o l s k i e m u czytelnikowi t e n w i e l o w y m i a r o w y p r o b l e m . N a przykład, j e ­
śli chodzi o bodaj najbardziej i n t e n s y w n e p r z e ś l a d o w a n i a religijne w E u r o p i e ,
k t ó r e miały m i e j s c e w Hiszpanii p o d c z a s t a m t e j s z e j w o j n y d o m o w e j w drugiej
p o ł o w i e lat 3 0 . , d o tej pory d o c z e k a l i ś m y się j e d y n i e j e d n e g o p o p u l a r n e g o uję­
cia m o n o g r a f i c z n e g o ( V i c e n t e C a r c e l O r t i , Mrok nad ołtarzem, W a r s z a w a 2 0 0 3 ) .
Książka ta z o s t a ł a zresztą w y d a n a - z n i e z n a n y c h dla m n i e przyczyn - w s p o s ó b
żenująco słaby i uwłaczający w r ę c z wadze p o r u s z a n e g o w niej p r o b l e m u .
Trzeba z całą m o c ą podkreślić, że znaczenie m ę c z e ń s t w a chrześcijańskie­
g o i j e g o r o z m i a r ó w w X X s t u l e c i u j e s t p o d s t a w o w e n i e tylko d l a z r o z u m i e n i a
historii chrześcijaństwa w o s t a t n i c h dziesięcioleciach, ale wręcz, by zrozumieć
w ogóle miniony wiek. Skala m ę c z e ń s t w a wyznawców Chrystusa ilustruje
bowiem jednoznacznie barbarzyński charakter XX stulecia. Pokazuje, że pro­
c e s laicyzacji i sekularyzacji, z a a w a n s o w a n y w m i n i o n y m s t u l e c i u i u t o ż s a ­
m i a n y w r ę c z z m o d e r n i z a c j ą , w b r e w o b i e g o w e j o p i n i i , n i e tylko n i e sprzyjał
r o z s z e r z e n i u się w z a j e m n e j t o l e r a n c j i , a l e w r ę c z p r z e c i w n i e - d o p r o w a d z i ł
do r o z s z e r z a n i a się k r w a w y c h i b r u t a l n y c h p r z e ś l a d o w a ń na t l e r e l i g i j n y m .
M o ż n a w w i e l u w y p a d k a c h s t w i e r d z i ć , ż e p o d fałszywym h a s ł e m s z e r z e n i a
t o l e r a n c j i , k r y ł o się w r z e c z y w i s t o ś c i u s i ł o w a n i e z w a l c z a n i a w s z e l k i c h t o ż s a ­
m o ś c i religijnych, a z w ł a s z c z a c h r z e ś c i j a ń s t w a .
Bardzo charakterystyczne, że chrześcijanie, uznawani przez zwolenników
sekularyzacji za grupę n i e t o l e r a n c y j n ą , byli w r z e c z y w i s t o ś c i b r u t a l n i e ata­
kowani n i e m a l z e w s z y s t k i c h s t r o n ; a t a k o w a n i t y m b a r d z i e j , i m bardziej żyli
w zgodzie ze s w o j ą wiarą. P o w s z e c h n i e w i a d o m y m f a k t e m j e s t , że c h r z e ś c i ­
j a n i e byli p r z e ś l a d o w a n i p r z e z r e ż i m y t o t a l i t a r n e . Podlegali p r z e ś l a d o w a n i o m
p r o w a d z o n y m n i e tylko p r z e z k o m u n i s t ó w , a l e t a k ż e p r z e z n a z i s t ó w i, w n i e ­
c o m n i e j s z y m s t o p n i u , faszystów. W p o w s z e c h n e j ś w i a d o m o ś c i m n i e j z n a n y
KONIEC WAKACJI 2007
2 0
5
j e s t j e d n a k fakt, że a k t y w n e i b a r b a r z y ń s k i e p r z e ś l a d o w a n i a p r o w a d z i ł y w m i ­
n i o n y m s t u l e c i u t a k ż e i n n e s y s t e m y p o l i t y c z n e : tradycyjne r e ż i m y a z j a t y c k i e ,
kraje i s l a m s k i e , a w r e s z c i e - co m o ż e w y d a w a ć s i ę n a j b a r d z i e j z d u m i e w a j ą c e
- przez p a ń s t w a l i b e r a l n e i d e m o k r a t y c z n e . O c z y w i ś c i e , s k a l a i r o z m i a r y t y c h
p r z e ś l a d o w a ń były b a r d z o r ó ż n e . N i e w s z y s t k i e t e ż fale p r z e ś l a d o w a ń m o ż n a
t r a k t o w a ć j a k o c z y s t e p r z e ś l a d o w a n i a religijne - b a r d z o c z ę s t o z j a w i s k a t a k i e
łączyły się b o w i e m t a k ż e z p r z e ś l a d o w a n i a m i n a t l e s p o ł e c z n y m , p o l i t y c z n y m
czy n a r o d o w y m . W y r a ź n i e p o t r z e b u j e m y p o g ł ę b i o n e j refleksji n a t e n t e m a t ,
n a c o zwracał w i e l o k r o t n i e u w a g ę t a k ż e J a n P a w e ł I I .
W o b e c takiego głodu rzetelnych opracowań, wzbogacających naszą wie­
dzę na t e m a t o k o l i c z n o ś c i i r o z m i a r ó w m ę c z e ń s t w a c h r z e ś c i j a n w m i n i o n y m
wieku, z r a d o ś c i ą p r z y j ą ł e m o p u b l i k o w a n i e p r z e z k r a k o w s k i e w y d a w n i c t w o
„ M " książki, n a p i s a n e j p r z e z d w o j e A m e r y k a n ó w - J a m e s a i M a r t i H e f l e y ' ó w .
J e j a u t o r z y s ą a m e r y k a ń s k i m i b a p t y s t a m i , c h o c i a ż , j a k twierdzą, starają się
uwzględnić perspektywę różnych wyznań chrześcijańskich i wiele m i e j s c a po­
święcają t a k ż e m ę c z e n n i k o m k a t o l i c k i m czy p r a w o s ł a w n y m - z w ł a s z c z a t y m ,
k t ó r z y byli p r z e ś l a d o w a n i p r z e z k o m u n i s t ó w i n a z i s t ó w .
Książka w z b u d z a zaufanie s w o i m i r o z m i a r a m i (liczy s o b i e n i e m a l s z e ś ć s e t
s t r o n ) , a t a k ż e k o m p l e t n o ś c i ą geograficz­
ną. Autorzy s y s t e m a t y c z n i e zajmują się
b o w i e m kolejno męczennikami chrześ­
cijańskimi w Chinach, Japonii, Indiach,
E u r o p i e , Afryce, n a B l i s k i m W s c h o d z i e
i wreszcie w Ameryce Łacińskiej.
Z satysfakcją z a u w a ż y ł e m , że p r a c a
t a c i e s z y się w s p a r c i e m w a ż n y c h k a t o ­
l i c k i c h m e d i ó w , k t ó r e z a a n g a ż o w a ł y się w p r o m o c j ę t a k z a n i e d b a n e j , a t a k
i s t o t n e j p r z e c i e ż t e m a t y k i . N a o k ł a d c e książki w y d a w n i c t w a „ M " znajdują
się b o w i e m l o g a n a j w i ę k s z e g o w P o l s c e k a t o l i c k i e g o t y g o d n i k a - „ G o ś c i a
Niedzielnego", Katolickiej Agencji Informacyjnej oraz prestiżowego portalu
internetowego - „Opoka".
J e d n a k b l i ż s z e przyjrzenie się pracy d w o j g a a u t o r ó w p o z w a l a s t w i e r d z i ć ,
że zalety r e c e n z o w a n e j książki są w z n a c z n e j m i e r z e p o z o r n e . S a m zaś fakt
o p u b l i k o w a n i a książki przez w y d a w n i c t w o k a t o l i c k i e b u d z i ć m u s i w i e l k i e
zdziwienie.
206
FRONDA
43
Tylko z p o z o r u k s i ą ż k a o g a r n i a c a ł o ś ć b a d a n e j p r o b l e m a t y k i . B r a k u j e b o ­
w i e m , p r z e d e w s z y s t k i m , j a k i c h k o l w i e k i n f o r m a c j i n a t e m a t p r z e ś l a d o w a ń re­
ligijnych, j a k i e m i a ł y m i e j s c e w E u r o p i e Z a c h o d n i e j i S t a n a c h Z j e d n o c z o n y c h .
P o z o r n i e wydaje się, ż e być m o ż e a u t o r z y m a j ą rację, uważając, ż e s ą t o epi­
zody n i e w a r t e w z m i a n k i , j e d n a k p o g ł ę b s z y m n a m y ś l e , m u s i m y u z n a ć , ż e
m a m y do czynienia z karygodną n i e k o m p e t e n c j ą albo też świadomą manipu­
lacją a u t o r ó w .
W wyniku t a k i e g o z a b i e g u n i e m a b o w i e m a n i s ł o w a o p r z e ś l a d o w a n i a c h
k a t o l i k ó w przez r e ż i m laicki w e F r a n c j i n a p o c z ą t k u X X w i e k u , p o ł ą c z o n y c h
z wyrzuceniem z terenów „tolerancyjnej" i „oświeconej" republiki większo­
ści z g r o m a d z e ń z a k o n n y c h . N i e m a ani s ł o w a o w s p o m n i a n y c h p r z e z e m n i e
bezprecedensowych
prześladowaniach
Kościoła katolickiego
w
Hiszpanii
okresu II Republiki ( 1 9 3 1 - 1 9 3 6 ) oraz późniejszej hiszpańskiej wojny do­
m o w e j . J e s t t o t y m bardziej z d u m i e w a j ą c e , ż e z z a ł o ż e n i a k s i ą ż k a m a o b e j ­
mować
całość
doświadczenia
chrześcijańskiego
męczeństwa
religijnego.
T y m c z a s e m wypadki n a P ó ł w y s p i e I b e r y j s k i m d a ł y p o d s t a w y d o w y n i e s i e n i a
na o ł t a r z e najliczniejszej grupy m ę c z e n n i k ó w w h i s t o r i i . W tej c h w i l i z a s t ę p
h i s z p a ń s k i c h b ł o g o s ł a w i o n y c h liczy p o n a d 4 7 0 o s ó b ( w t y m 1 1 k a n o n i z o ­
w a n y c h ) , a w p a ź d z i e r n i k u , po k o l e j n y c h m a s o w y c h b e a t y f i k a c j a c h , l i c z b a
ta osiągnie 9 7 7 .
Z k a ż d y m c z y t a n y m r o z d z i a ł e m p r z e k o n u j e m y się, ż e m a m y d o c z y n i e ­
nia z brakami, mającymi jednoznaczny i wyraźny charakter manipulacji.
W książce b o w i e m znalazł się c a ł y rozdział o m ę c z e n n i k a c h c h r z e ś c i j a ń s k i c h
w M e k s y k u , ale p r ó ż n o b ę d z i e m y t a m s z u k a ć n i e w i n n y c h ofiar tzw. cristiad,
a w i ę c w o j e n d o m o w y c h p o m i ę d z y k a t o l i k a m i i l i b e r a ł a m i w M e k s y k u lat 2 0 .
Dodajmy, że t a k ż e l i c z n a g r u p a z n i c h z o s t a ł a b e a t y f i k o w a n a p r z e z p a p i e ż a
J a n a Pawła II. M o ż e m y natomiast dowiedzieć się o prześladowaniach prote­
stantów, k t ó r z y padli ofiarą k a t o l i c k i e j w i ę k s z o ś c i .
Podobnie
w
Peru,
wśród
męczenników
maoistowskiej
partyzantki
Ś w i e t l i s t y Szlak, n i e pojawiają się l i c z n i k s i ę ż a k a t o l i c c y i k a t o l i c y świeccy,
k t ó r z y zostali z a m o r d o w a n i z r ę k i k o m u n i s t y c z n y c h o d d z i a ł ó w z b r o j n y c h .
M o w a j e s t tylko o e w a n g e l i k a c h , s t a n o w i ą c y c h z n i k o m ą m n i e j s z o ś ć t a m t e j ­
szej l u d n o ś c i i, w związku z t y m , z n i k o m ą c z ę ś ć ofiar.
Południowoamerykańskie reżimy liberalne, które odpowiadają za zaost­
r z e n i e k o n f l i k t ó w religijnych n a t y m t e r e n i e , s ą t r a k t o w a n e j a k o t o l e r a n c y j KONIEC WAKACJI 2007
2
07
ne i pożyteczne, ponieważ zwalczały wyznaniowy katolicki charakter państw
A m e r y k i Ł a c i ń s k i e j . T e g o rodzaju p r z y k ł a d ó w m o ż n a b y p o d a ć j e s z c z e kilka.
Tu d o t y k a m y p r o b l e m u , k t ó r y j e s t s z c z e g ó l n i e b o l e s n y w p u b l i k a c j i , przy­
gotowanej przez zasłużone krakowskie wydawnictwo katolickie. Zwłaszcza
w rozdziale p o ś w i ę c o n y m A m e r y c e Ś r o d k o w e j i P o ł u d n i o w e j , s t a n o w i ą c y m
o s t a t n i ą c z ę ś ć książki, z n a j d z i e m y o b s z e r n e i n f o r m a c j e o p r z e ś l a d o w a n i a c h ,
d o k o n y w a n y c h p r z e z katolików. S z c z e g ó l n i e w i e l e uwagi a u t o r z y p o ś w i ę c i l i
wydarzeniom, które miały miejsce w Meksyku i Kolumbii.
O p i s y t y c h w y p a d k ó w są w swej w y m o w i e j e d n o z n a c z n i e a n t y k a t o l i c k i e .
Autorzy wyrażają w p r o s t o p i n i ę , ż e b e z p o ś r e d n i ą o d p o w i e d z i a l n o ś ć z a n i e
ponosi hierarchia Kościoła katolickiego, która, ich zdaniem, mobilizowała
katolickich fanatyków - zarówno zwykłych świeckich, j a k i przedstawicieli
w ł a d z - do fizycznej r o z p r a w y z e w a n g e l i k a m i .
T r u d n o m i się o d n i e ś ć r z e c z o w o d o t y c h t w i e r d z e ń , p o n i e w a ż n i e z n a m
s z c z e g ó ł o w o k o n t e k s t u o p i s y w a n y c h w y d a r z e ń . T r u d n o j e d n a k uwierzyć, b y
rzeczywiście k a t o l i c y byli w s t a n i e z o r g a n i z o w a ć t e g o r o d z a j u k r w a w e wy­
stąpienia, z u d z i a ł e m p r z e d s t a w i c i e l i w ł a d z , z w ł a s z c z a w M e k s y k u . P r z e c i e ż
w t y m kraju p a ń s t w o z a j m o w a ł o p r o g r a m o w o a n t y k a t o l i c k ą p o s t a w ę j e s z c z e
w l a t a c h 8 0 . T y m c z a s e m w y d a r z e n i a , o k t ó r y c h m ó w i ą a m e r y k a ń s c y autorzy,
m i a ł y m i e j s c e w l a t a c h 4 0 . i 5 0 . O b r a k u i c h o b i e k t y w i z m u ś w i a d c z y fakt
całkowitego pominięcia przez nich laickiego charakteru państwa meksykań­
s k i e g o w s w o i m o p i s i e wypadków.
T r u d n o t e ż uwierzyć, ż e b i s k u p i k o l u m b i j s c y czy m e k s y k a ń s c y a k t y w n i e
inspirowali t e g o rodzaju akty. A u t o r z y z u p e ł n i e n i e r o z w a ż a j ą m o ż l i w o ś c i ,
ż e były t o raczej tumulty, s k i e r o w a n e p r z e c i w k o o b c e j m n i e j s z o ś c i czy wyda­
rzenia, m a j ą c e t ł o s p o ł e c z n e , a n a w e t k r y m i n a l n e . N i e t ł u m a c z ą t e ż w ż a d e n
s p o s ó b przyczyn e w e n t u a l n e j n i e c h ę c i b i s k u p ó w k a t o l i c k i c h w o b e c s w o i c h
współwyznawców.
Prawdziwe i n t e n c j e a u t o r ó w o d s ł a n i a t e ż j ę z y k , k t ó r e g o używają d l a o p i s u
Kościoła katolickiego. We wspomnianych rozdziałach termin chrześcijanin
jest utożsamiany z ewangelikami rozmaitych odmian, prowadzącymi misje
wśród katolickiej - najczęściej zapewne głównie z nazwy - ludności wiejskiej.
T e r m i n w o l n e K o ś c i o ł y j e s t z a r e z e r w o w a n y dla r o z m a i t y c h w s p ó l n o t p r o t e ­
s t a n c k i c h , c o sugeruje, ż e K o ś c i ó ł k a t o l i c k i w o l n y m K o ś c i o ł e m n i e j e s t . . .
N i e m o g ę t e ż o p r z e ć się w r a ż e n i u , ż e p r z e m i l c z e n i a , d o t y c z ą c e m ę c z e n n i -
208
FRONDA
43
k ó w k a t o l i c k i c h w M e k s y k u czy w H i s z p a n i i , wynikają t a k ż e z t e g o p o w o d u ,
ż e w krajach tych p r o t e s t a n c i n i e tylko n a o g ó ł n i e p r z e c i w s t a w i a l i s i ę prze­
ś l a d o w a n i o m katolików, a l e uważali j e z a rodzaj d z i e j o w e j s p r a w i e d l i w o ś c i
w o b e c z n i e n a w i d z o n y c h papistów, a n a w e t z a o k a z j ę d o w y c i ą g n i ę c i a k o r z y ś c i
dla w ł a s n y c h w s p ó l n o t religijnych.
W e w s t ę p a c h d o p o s z c z e g ó l n y c h r o z d z i a ł ó w a ż roi s i ę o d u p r o s z c z e ń ,
krzywdzących dla k a t o l i k ó w i gloryfikujących a n t y k a t o l i c k ą d z i a ł a l n o ś ć k o ś ­
c i o ł ó w p r o t e s t a n c k i c h . I n k w i z y c j a m u s i być, z d a n i e m a u t o r ó w , n i e s ł a w n a ;
h i s z p a ń s k a k o n k w i s t a A m e r y k i P o ł u d n i o w e j t o o g r o m n a k r z y w d a dla I n k ó w
( w k o ń c u p o g a n ! ) , itd.
Paradoksalnie, stosunek autorów do Kościoła katolickiego nie j e s t jed­
n o z n a c z n i e negatywny. W kilku m i e j s c a c h a u t o r z y o p i s u j ą k a t o l i c k i e ofia­
r y p r z e ś l a d o w a ń religijnych, c h o ć c z y n i ą t o n a o g ó ł w d o ś ć o g ó l n y s p o s ó b ,
w p r z e c i w i e ń s t w i e do ofiar p r o t e s t a n c k i c h (a z w ł a s z c z a b a p t y s t ó w ) . Z książ­
ki m o ż e m y d o w i e d z i e ć się o e k s t e r m i n a c j i K o ś c i o ł a k a t o l i c k i e g o w Z w i ą z k u
S o w i e c k i m czy o l o s i e p o l s k i c h katolików. W y d a j e się j e d n a k , że k a t o l i c y god­
n i s ą w z m i a n k i a u t o r ó w t a m , gdzie n i e m a m o w y o m ę c z e n n i k a c h p r o t e s t a n ­
c k i c h , w i ę c t a m , gdzie w p ł y w y p r o t e s t a n c k i e były b a r d z o s k r o m n e , b y n i e
powiedzieć - zerowe.
K s i ą ż k a ma t a k ż e i n n e r a ż ą c e w a d y i p o z o s t a w i a w c z y t e l n i k u p o c z u c i e
s p o r e g o n i e d o s y t u . N i e s t e t y , a u t o r z y p u b l i k a c j i n i e starają s i ę w ż a d e n s p o s ó b
uporządkować i ogarnąć całościowo zagadnienia m ę c z e ń s t w a w XX wieku.
Nie widzimy próby całościowego ujęcia ilościowego p r o b l e m u czy też porów­
n a n i a przyczyn p r z e ś l a d o w a ń . A u t o r z y p o p r z e s t a j ą n a o p i s i e p o s z c z e g ó l n y c h
przypadków, przy c z y m tyle s a m o m i e j s c a potrafią p o ś w i ę c i ć ś m i e r c i n i e w i e l ­
kiej liczby s w o i c h w s p ó ł w y z n a w c ó w w k r a j a c h A m e r y k i Ł a c i ń s k i e j o r a z e k s ­
terminacji prawosławnych i bolszewików w Sowieckiej Rosji.
T e n e w i d e n t n y b r a k p r o p o r c j i j e s t n i e z w y k l e rażący, u t r u d n i a b o w i e m
z r o z u m i e n i e o p i s y w a n e g o zjawiska. J e s t t o j e d e n tylko z d o w o d ó w n a rażą­
cy intelektualny bałagan, jaki panuje w pracy amerykańskich autorów, która
p r z y p o m i n a raczej d o w o l n i e z e s t a w i o n y k a t a l o g h e r o i c z n y c h postaw, gdzie n a
s ą s i e d n i c h s t r o n a c h znajdują s i ę o b r a z k i , p r z e d s t a w i a j ą c e c i e r p i e n i a m i l i o n ó w
i p o j e d y n c z y c h ludzi. C i e r p i e n i a z a d a w a n e p r z e z w y z n a w c ó w z n i e p r a w i o n y c h
ideologii i religijnych fanatyków, ale t a k ż e t e , m a j ą c e m i e j s c e w w y n i k u przy­
czyn c a ł k o w i c i e n a t u r a l n y c h . A u t o r z y z a c h o w u j ą s i ę n i e j a k b a d a c z e zjawiska,
KONIEC WAKACJI 2007
2
09
k t ó r z y starają się je z r o z u m i e ć i p o d z i e l i ć się z c z y t e l n i k i e m s w ą refleksją, l e c z
j a k kolekcjonerzy, w d o d a t k u s k u p i e n i p r z e d e w s z y s t k i m na w ł a s n e j - party­
kularnej z k a t o l i c k i e g o czy u n i w e r s a l n e g o p u n k t u w i d z e n i a - w s p ó l n o c i e .
B a ł a g a n t e n wynika, m o i m z d a n i e m , stąd, ż e a u t o r z y n i e m a l c a ł k o w i c i e
pominęli zagadnienie teologii męczeństwa. M i m o że sprawa j e s t dość trudna
i w y m a g a g ł ę b o k i e j refleksji, a u t o r z y n i e m a l p r z e c h o d z ą n a d n i ą d o p o r z ą d k u
d z i e n n e g o . Podają b a r d z o o b s z e r n ą , a z a r a z e m d w u z n a c z n ą d e f i n i c j ę b y c i a
m ę c z e n n i k i e m - piszą b o w i e m , że gdy m o w a o m ę c z e n n i k a c h , c h o d z i o lu­
dzi, k t ó r z y „umierają, cierpią, p o ś w i ę c a j ą w s z y s t k o d l a zasad, d l a s p r a w y " .
W książce H e l f e y ' ó w n i e z n a j d z i e m y p o g ł ę b i o n e j refleksji n a d t y m zagad­
nieniem, m i m o że np. katolicka teologia m ę c z e ń s t w a rozwinęła się znacznie
w X X wieku, a z w ł a s z c z a z a pontyfikatu J a n a P a w ł a I I .
Wystarczy
wspomnieć
zakwalifikowanie
przez
polskiego
papieża
św.
M a k s y m i l i a n a Marii K o l b e g o , n i e j a k o m ę c z e n n i k a z a w i a r ę w ś c i s ł y m z n a c z e ­
niu t e g o s ł o w a , a m ę c z e n n i k a m i ł o ś c i . P o l s k i f r a n c i s z k a n i n n i e z o s t a ł p r z e c i e ż
zamordowany w obozie koncentracyjnym Auschwitz bezpośrednio z powodu
b y c i a k a t o l i k i e m , ale d l a t e g o , ż e p o ś w i ę c i ł s w e życie z m i ł o ś c i d o b l i ź n i e ­
go, d o c z e g o w z y w a ł a g o m o t y w a c j a religijna. O d n i e s i e n i a d o t y c h c i e k a w y c h
i w a ż n y c h spraw w książce d w o j g a A m e r y k a n ó w c z y t e l n i k j e d n a k z n a l e ź ć n i e
może.
Niestety, w s p o m n i a n e j u ż r o z d z i a ł y p o ś w i ę c o n e A m e r y c e P o ł u d n i o w e j
j a s k r a w o ukazują t a k ż e r a ż ą c e z a n i e d b a n i a wydawcy. N i e o d n i ó s ł się o n d o
kontrowersyjnych fragmentów i nie opatrzył ich żadnym, c h o ć b y oględnym,
k o m e n t a r z e m . N a s k u t e k t y c h z a n i e d b a ń p o l s k i c z y t e l n i k o t r z y m a ł książkę,
w k t ó r e j b e z z m r u ż e n i a o k a w y d a w c a przyjmuje, ż e k a t o l i c c y b i s k u p i n a w o ­
ływali do w y m o r d o w a n i a p r o t e s t a n t ó w w M e k s y k u i K o l u m b i i . U w a ż a m , że
t e g o rodzaju p u b l i k a c j a n i e p o w i n n a raczej b y ć w y d a w a n a p r z e z f i r m ę k a t o l i ­
cką, a z c a ł ą p e w n o ś c i ą n i e w tej f o r m i e . N i e p o w i n n a b y ć t e ż b e z k r y t y c z n i e
o b e j m o w a n a patronatem prasowym przez poważne katolickie media.
Zlekceważenie zagadnienia wypaczonego obrazu Kościoła katolickiego
n i e j e s t j e d y n y m z a n i e d b a n i e m k r a k o w s k i c h wydawców. W ł a ś c i w i e wydali
o n i książkę, o p i s u j ą c ą w i e l e e g z o t y c z n y c h z p o l s k i e g o p u n k t u w i d z e n i a s p r a w
bez ż a d n e g o a p a r a t u k r y t y c z n e g o . P r ó ż n o s z u k a ć w s t ę p u czy p o s ł o w i a wy­
dawcy, p r ó ż n o s t a r a ć się o d n a l e ź ć p r o p o z y c j ę u z u p e ł n i a j ą c e j bibliografii, n i e
m a też p r a k t y c z n i e ż a d n y c h p r z y p i s ó w p o c h o d z ą c y c h o d wydawcy, k t ó r e k o -
210
FRONDA
43
m e n t o w a ł y b y t e g o rodzaju k o n t r o w e r s y j n e t w i e r d z e n i a czy w p r o s t n i e ś c i s ł o ­
ści, k t ó r y c h w k s i ą ż c e j e s t w i ę c e j . W y d a j e s i ę , że k r a k o w s k a o f i c y n a wydaw­
n i c z a m u s i a ł a p u b l i k o w a ć książkę w d u ż y m p o ś p i e c h u , p o n i e w a ż j e j r e d a k c j a
j ę z y k o w a t a k ż e , niestety, j e s t d a l e k a o d i d e a ł u .
Książkę H e l f e y ' ó w n a l e ż y u z n a ć z a p r o p a g a n d o w ą p r a c ę b a p t y s t ó w a m e ­
r y k a ń s k i c h , k t ó r a z n i e j a s n y c h dla m n i e p r z y c z y n z o s t a ł a w c a ł o ś c i p r z e ł o ż o n a
na p o l s k i , w y d a n a w r e n o m o w a n y m w y d a w n i c t w i e k a t o l i c k i m i r o z p r o p a g o ­
w a n a w k a t o l i c k i c h ś r o d k a c h p r z e k a z u . N i e wydaje m i się, b y w y s t a r c z a j ą c y m
p o w o d e m w y d a n i a t e g o rodzaju p u b l i k a c j i były w z g l ę d y e k u m e n i c z n e , gdyż
na szczególnie newralgicznym polu wzajemnych zadrażnień między katoli­
k a m i i p r o t e s t a n t a m i , książka s t o i n a s t a n o w i s k u a n t y k a t o l i c k i c h p r z e s ą d ó w
i j e d n o s t r o n n y c h o c e n . T r u d n o się n a w e t p o w a ż n i e o d n o s i ć d o zarzutów, p o ­
stawionych katolikom na jej kartach.
L e k t u r a tej książki t o j e d e n w i e l k i z a w ó d , z a r ó w n o z p u n k t u w i d z e n i a
h i s t o r y k a X X w i e k u , j a k i w i e r z ą c e g o k a t o l i k a . W y p a d a tylko w y r a z i ć zdzi­
wienie, że tak zasłużona oficyna wydawnicza j a k wydawnictwo M sięgnęło
p o t ę w ł a ś n i e pozycję, b y z a z n a j o m i ć p o l s k i e g o c z y t e l n i k a z X X - w i e c z n y m
m ę c z e ń s t w e m wyznawców Chrystusa. M a m nadzieję, że nie poprzestanie na
t y m . Przyjdzie n a m j e d n a k p o c z e k a ć n a p o d s u m o w a n i e t y c h z a g a d n i e ń w m ą ­
drzejszy i bardziej s t o s o w n y d o w a g i p r o b l e m u s p o s ó b .
PAWEŁ SKIBIŃSKI
James i Marti Hefley. W/ara i krew. Wielka księga męczenników XX wieku. Wydawnictwo M, Kraków 2 0 0 6
Kto uwierzy, że takie dinozaury, latami terminujące
u obranego przez siebie starego mistrza i nie spieszące
się z publikowaniem, zdarzają się wśród rówieśników au­
torów, znanych z warszawskiej „ L a m p y " i krakowskiego
„ H a ! artu"? Komu w t y m pokoleniu przyszłoby do głowy
wytrwale szlifować styl, dopracowywać materię i for­
mę swej twórczości, domyśliwać to, co chce pokazać po­
przez postacie i sytuacje narracyjne, zderzenia języków
i gestów (nie zaś w publicystycznych wtrętach, wkłada­
nych na siłę w usta papierowych bohaterów); słowem:
pisać do szuflady aż do debiutu... po trzydziestce?
ZAMIAST
PRZEŻYCIA
ALEKSANDER
KOPIŃSKI
Debiuty w czasach lansu
J a k się dzisiaj w c h o d z i w ś w i a t l i t e r a t u r y ? W ś r ó d s z t u r m u j ą c y c h o d kilku lat
bramy parnasu przedstawicieli roczników siedemdziesiątych i osiemdziesią­
tych - rzecz j a s n a , n a d e w s z y s t k o g r e m i a l n i e , p o d p o k o l e n i o w y m i s z t a n d a r a ­
m i , n a k t ó r y c h w y p i s a n o h a s ł a p o s t ę p o w y c h „ d y s k u r s ó w " . N a p o c z ą t e k war­
t o w i ę c wydać p o w i e ś ć f e m i n i s t y c z n ą , a n t y k a p i t a l i s t y c z n ą l u b p e d e r a s t y c z n ą ,
a w r a m a c h j e j p r o m o w a n i a d o k o n a ć a b o r c y j n e g o coming outu, w y s t ą p i ć w se­
sji fotograficznej j a k o drag ąueen a l b o urządzić p e r f o r m a n c e z b i c z o w a n i e m
się p a r ó w k a m i , w z g l ę d n i e p o d p i s y w a ć s w e d z i e ł o na t a r g a c h książki w księ­
żej s u t a n n i e ; gdy zaś b r a k p o m y s ł ó w n a bardziej w y r a f i n o w a n e s t r a t e g i e
212
FRONDA
43
m a r k e t i n g o w e , to w o s t a t e c z n o ś c i p r z y l u t o w a ć w m o r d ę k t ó r e m u ś , n i e c o
bardziej j u ż z n a n e m u , k o l e d z e p o p i ó r z e . S t o s u j ą c k t ó r y ś z t y c h zabiegów,
a u t o r o d razu skupia n a s o b i e u w a g ę s p o r e g o g r o n a c z y t e l n i k ó w ( n a o g ó ł rów­
n i e ż aspirujących d o m i a n a l i t e r a t ó w ) żywo z a i n t e r e s o w a n y c h b l i s k i m j e g o
sercu palącym p r o b l e m e m społecznym lub po prostu również nie darzących
s y m p a t i ą j e g o antagonisty, n a t o m i a s t r e c e n z e n t o m
(zazwyczaj z r e s z t ą ser­
decznym kolegom) ułatwia powiązanie swego pisarskiego produktu z n o ś n y m
i ł a t w y m do z a p a m i ę t a n i a brandem. T e r a z j u ż tylko k w e s t i ą c z a s u p o z o s t a j e ,
kiedy n a fali m e d i a l n e g o z a i n t e r e s o w a n i a k t ó r ą ś kolejną, dążącą d o e m a n ­
cypacji,
mniejszością
młody
t w ó r c a d o c z e k a się s w o i c h pię­
ciu minut. M o ż n a by to uznać
za
zaledwie
katurę,
gdyby
wszystkie
zjadliwą
nie
kary­
fakt,
powyższe
że
przy­
kłady zostały wzięte wprost
z
ostat-
młodoliterackiego
życia
n i c h p a r u lat, a p o d o b n y c h z e b r a ł o b y się j e s z c z e
kilkakrotnie więcej.
K i m j e s t ów p r z e c i ę t n y d e b i u t a n t , a - dzięki d o ­
stępności cyfrowego druku - n i e b a w e m autor dwóch,
trzech
książek?
Wydaje
się
on
wręcz
odwrotnością
s w e g o p o p r z e d n i k a s p r z e d k i l k u d z i e s i ę c i u , a n a w e t kil­
k u n a s t u lat: p o c z ą t k u j ą c e g o pisarza, j e s z c z e n i e p e w ­
n e g o , czy p i s a r z e m n a p e w n o b ę d z i e , p r ó b u j ą c e g o
sił w m n i e j s z y c h f o r m a c h - r e p o r t a ż a c h , o p o w i a d a ­
n i a c h , szlifującego styl w s k r z ę t n i e c h o w a n y m d i a r i u s z u
i w y d e p t u j ą c e g o p o s a d z k i redakcyjnych korytarzy w o c z e k i w a n i u na p i e r w s z e
p u b l i k a c j e . O b e c n i e rokujący l i t e r a c k i e n a d z i e j e , a p r z y n a j m n i e j s a m e m u j e
żywiący, s t a r a s i ę r o b i ć w s z y s t k o , b y j a k najszybciej s t a ć się p o s t a c i ą z n a n ą
w ś r o d o w i s k u . J e s z c z e w l i c e u m z a k ł a d a a u t o r s k ą w i t r y n ę i n t e r n e t o w ą , gdzie
n a b i e ż ą c o u d o s t ę p n i a s w e ś w i e ż o p o w s t a ł e teksty. J e d n o c z e ś n i e p i s z e b ł o g a
i u s i l n i e zabiega, by był on z n a n y i n n y m b l o g e r o m o p o d o b n y c h a m b i c j a c h .
P o w i n i e n r ó w n i e ż w y s t ę p o w a ć na s l a m a c h o r a z - k o n i e c z n i e ! - bywać w t r e n dy-klubach i p o k a z y w a ć s i ę na p u b l i k o w a n y c h w s i e c i z d j ę c i a c h z i m p r e z l u b
KONIEC WAKACJI 2007
213
amatorskich filmikach, zawieszanych na witrynie YouTube, żeby j e g o twarz
z a c z ę ł a się kojarzyć z n a z w i s k i e m . H m , n o w ł a ś n i e , t o n a z w i s k o , z e staty­
stycznej k o n i e c z n o ś c i n a o g ó ł d o ś ć p r z a ś n e , c z ę s t o s p r a w i a k ł o p o t , w i ę c c z y m
prędzej t r z e b a w y m y ś l i ć s o b i e wpadający w u c h o p s e u d o n i m i l a n s o w a ć s i ę
już pod nim.
J a k a przyszłość czeka tych początkujących literatów? O g r o m n a większość
p o z o s t a j e a u t o r a m i j e d n e j książki, k t ó r e j tytuł i o k ł a d k a , c z a s e m j e s z c z e i d e o ­
l o g i c z n e p r z e s ł a n i e , ale r z a d k o kiedy c o ś w i ę c e j , p r z e w i n ę ł y s i ę p r z e z m e d i a
wraz z c h w i l o w ą p o p u l a r n o ś c i ą t e m a t u , n a k t ó r y p o s t a w i ł t w ó r c a . Z ł u d z e n i a
mijają j e d n a k szybko, a p i e r w s z e t r u d n o ś c i i n i e p o w o d z e n i a z n i e c h ę c a j ą do
k o n t y n u o w a n i a wysiłków. E p i z o d p i s a r s k i p o z o s t a j e z a l e d w i e c z y m ś , c o pra­
cownikom działów personalnych pozwala w stosie nadsyłanych CV odróżnić
życiorys n i e g d y s i e j s z e g o m ł o d e g o z d o l n e g o o d r e s z t y j e g o r ó w i e ś n i k ó w ; p e ł n i
w i ę c funkcję p o d o b n ą , j a k w przypadku i n n y c h , m n i e j z r e s z t ą l i c z n y c h niż
e f e m e r y c z n i prozaicy, z a b a w a m o d e l a m i s a m o l o t ó w , p a i n t b a l l , r e k o n s t r u k c j e
h i s t o r y c z n e l u b c o ś w t y m rodzaju.
Czy to zatem możliwe, by obok tego stada literackich wilczków uchowały
się okazy, n a l e ż ą c e d o i n n e g o g a t u n k u ? J a k n a t y m tle wyglądaliby pisarze,
k t ó r z y n i e tylko n i e m a j ą s w o i c h s t r o n w s i e c i , a l e n a w e t n i e da się z n i m i
szybko s k o n t a k t o w a ć z a p o m o c ą e - m a i l a ? K t o uwierzy, ż e t a k i e dinozaury,
l a t a m i t e r m i n u j ą c e u o b r a n e g o przez s i e b i e s t a r e g o m i s t r z a i n i e spieszą­
ce się z p u b l i k o w a n i e m , zdarzają się w ś r ó d r ó w i e ś n i k ó w a u t o r ó w , z n a n y c h
z warszawskiej „ L a m p y " i krakowskiego „Ha! artu"? K o m u w tym pokoleniu
przyszłoby do g ł o w y w y t r w a l e szlifować styl, d o p r a c o w y w a ć m a t e r i ę i f o r m ę
swej t w ó r c z o ś c i , d o m y ś l i w a ć t o , c o c h c e p o k a z a ć p o p r z e z p o s t a c i e i s y t u a c j e
narracyjne, z d e r z e n i a j ę z y k ó w i g e s t ó w ( n i e zaś w p u b l i c y s t y c z n y c h w t r ę t a c h ,
w k ł a d a n y c h n a s i ł ę w u s t a p a p i e r o w y c h b o h a t e r ó w ) ; s ł o w e m : p i s a ć d o szufla­
dy aż do d e b i u t u . . . po t r z y d z i e s t c e ? W d o d a t k u ś w i a d o m i e w y b i e r a ć o d d a l e ­
nie, życie p r o w i n c j o n a l n e , j a k i ś P u ł t u s k czy S u l e j ó w e k , r e z y g n u j ą c z b y w a n i a
na imprezach w modnych pracowniach na Pradze oraz mrocznych zadymio­
nych n o r a c h n a K a z i m i e r z u ? W r e s z c i e zaś, być p r z y k ł a d n y m m ę ż e m s w o j e j
pierwszej i j e d y n e j żony, o k o n c i e n i e o b c i ą ż o n y m a l i m e n t a m i na r z e c z dzieci
z innych przelotnych związków?
W s z y s t k o t o d o n i e d a w n a w y d a w a ł o się w ł a ś c i w i e n i e m o ż l i w e , d o p ó k i n i e
pojawili się W o j c i e c h C h m i e l e w s k i i Rafał W o j a s i ń s k i .
214
FRONDA
43
Staroświecki młodzieniec
O s t e n t a c y j n i e n i e d z i s i e j s z a , w r ę c z s t a r o ś w i e c k a - a m o ż e raczej po p r o s t u
n o r m a l n a , c h o ć d a l e k a od standardów, o b o w i ą z u j ą c y c h w s i l ą c y m s i ę na ory­
g i n a l n o ś ć światku l i t e r a c k i m i na ich t l e e k s t r a w a g a n c k a - j e s t j e d n a k n i e tyl­
k o p o s t a w a autorów, l e c z p r z e d e w s z y s t k i m s a m a i c h t w ó r c z o ś ć . C h m i e l e w s k i
j u ż w d r u g i m z d a n i u p r o z y Wmieście, o t w i e r a j ą c e j j e g o d e b i u t a n c k i z b i ó r o p o ­
wiadań Biały bokser, a p o t e m j e s z c z e k i l k a k r o t n i e , u ż y w a s ł o w a „ m ł o d z i e n i e c " ,
b r z m i ą c e g o dzisiaj, t r u d n o ukryć, r ó w n i e b i b l i j n i e , c o j a k a ś „ b i a ł o g ł o w a " c z y
„ n i e w i a s t a " . A l e m y l n e b y ł o b y s k o j a r z e n i e tej p r ó b y s p r o w o k o w a n i a w s p ó ł ­
c z e s n e g o c z y t e l n i k a j a k ą ś k a b o t y ń s k ą m a s k a r a d ą z u ż y c i e m r e k w i z y t ó w w gu­
ś c i e surduta, l a s e c z k i i cylindra. N o w e l e C h m i e l e w s k i e g o , c h o c i a ż n i e doty­
kają t a k i s t o t n y c h dla w i e l u a u t o r ó w z a g a d n i e ń , j a k s e l e k c j a przy w e j ś c i u d o
dyskoteki a l b o w z r a s t a j ą c a k o n k u r e n c j a n a rynku reklamy, t o m ó w i ą o w s p ó ł ­
c z e s n e j P o l s c e o w i e l e c i e k a w i e j i w i ę c e j niż n i e o d r ó ż n i a l n e ani p o d w z g l ę d e m
stylu, ani ś w i a t o p o g l ą d u p r o d u k c j e k s i ą ż k o w e d w u d z i e s t o - i t r z y d z i e s t o l a t ­
ków, o p r a w i o n e w ł u d z ą c o do s i e b i e p o d o b n e m d ł o - p a s t e l o w e o k ł a d k i .
O czym z a t e m właściwie opowiada Biały bokser? Najczęściej o tym, co kryje się
za rogiem, na podwórku, w j a k i m ś zakamarku, k t ó r e g o n i e zauważamy, p r z e c h o ­
dząc główną arterią. N a r r a t o r e m tych opowiadań wydaje się na ogół k t o ś o n a t u ­
rze Baudelaire'owskiego flaneura, z z a m i ł o w a n i e m penetrujący b r a m y k a m i e n i c ,
wystający na rogach ulic i wypatrujący z zadartą głową śladów dawnej świetności
fasad lub kontemplujący trudny u r o k oficyn, n a d e wszystko zaś z uwagą śledzący
życie m a ł y c h sklepików i zakładów usługowych w suterenach, j a k o że obserwa­
cja ludzkiego m r o w i s k a to j e g o najsilniejsza n a m i ę t n o ś ć . S c e n e r i ę tej prozy sta­
nowi zwykle świat podwarszawskich m i a s t e c z e k z s e n n y m i stacyjkami kolejek
dojazdowych, niekiedy j a k a ś górska m i e j s c o w o ś ć , w której m o ż n a domyślać się
Szczyrku czy Zakopanego, widzianych j e d n a k n i e j a k o popularne narciarskie ku­
rorty, tylko przez przybrudzone szyby podupadłej chaty na u b o c z u . J e s t to w i ę c
w s u m i e rzeczywistość, oglądana o c z a m i warszawiaka, ale raczej peryferyjnego,
nie bywającego tam, gdzie wypadałoby bywać. W t y m wyborze świata c i e m n y c h
przecznic, lokalnych gazet i p e e r e l o w s k i c h spelunek, jeśli j u ż koncertów, to m a ł o
k o m u z n a n e g o m u z y k a sprzed d w ó c h czy t r z e c h dekad, a jeśli didżej party, to
w coraz szybciej starzejącym się stylu t e c h n o - j e s t C h m i e l e w s k i n i e o d r o d n y m
u c z n i e m swego m e n t o r a , M a r k a N o w a k o w s k i e g o .
KONIEC
WAKACJI
2007
215
P ó ź n o , b o w w i e k u j u ż t r z y d z i e s t u s i e d m i u lat, w c h o d z ą c y n a l i t e r a c k ą
scenę autor nie snuje jednak sentymentalnych historii z czasów młodości.
Perspektywa kogoś nieco niedzisiejszego, z której prowadzi narrację, mogłaby
dać okazję d o w s p o m i n a n i a , l e c z p e ł n i t u i n n ą funkcję: p o z w a l a o p r z e ć s i ę p o ­
kusie a k t u a l n o ś c i i ś r o d o w i s k o w e j anegdoty, k t ó r e z a p e w n i ł y b y j e g o u t w o r o m
z a p e w n e bardziej gorący, c h o c i a ż tylko c h w i l o w y odbiór. A l e C h m i e l e w s k i
c h c e u n i k n ą ć n a r z u c a j ą c y c h s i ę s k o j a r z e ń - na p r z y k ł a d s p o t k a n i a z p o e t ą , k r e ­
ś l ą c y m w j e d n y m z j e g o o p o w i a d a ń swój r y m o w a n y o b r a z świata, z r e a l n y m
p i e r w o w z o r e m o w e j sytuacji. P o z w a l a t e m u s k o j a r z e n i u z a i s t n i e ć w p a m i ę ­
ci tych k i l k u d z i e s i ę c i u o s ó b , k t ó r e a k u r a t m i a ł y o k a z j ę być w p e w i e n m r o ź ­
ny w i e c z ó r p r z e d kilku laty w s t o ł e c z n y m
o ś r o d k u k u l t u r y przy E l e k t o r a l n e j [ w la­
t a c h 1 9 5 7 - 1 9 7 5 S t o ł e c z n y D o m Kultury,
1 9 7 5 - 2 0 0 1 W a r s z a w s k i O ś r o d e k Kultury,
o d 2 0 0 1 r o k u M a z o w i e c k i e C e n t r u m Kultury
i S z t u k i - przyp. r e d . ] , a l e p o z o s t a ł y m c z y t e l n i ­
kom nieznajomość tego kontekstu nie uniemoż­
liwia l e k t u r y n o w e l i . I s t o t n y j e s t w niej b o w i e m
kontrast między literatem, odtwarzającym w wierszu
po p r z e b y t y c h z a w i r o w a n i a c h ł a d s w e g o życia, a j e g o za­
gubionym słuchaczem, który przed własnymi zapętleniami
erotycznymi z przeszłości chroni się w pozorne bezpieczeństwo
i anonimowość internetu.
B o h a t e r a m i s w o i c h o p o w i a d a ń czyni C h m i e l e w s k i c z ę s t o ludzi, k t ó r z y
niekiedy - m i m o swego wieku - zachowali młodzieńczość, pozostając w ja­
kiś s p o s ó b niedojrzali. C h ę t n i e s p o g l ą d a n a ś w i a t o c z a m i n a s t o l a t k ó w a l b o
postaci naznaczonych przez pewien brak emocjonalny: zaniżone poczucie
w ł a s n e j w a r t o ś c i , n i e s p e ł n i o n e m a r z e n i e o swojej drugiej p o ł ó w c e , z a g u b i e ­
n i e i n i e p o r a d n o ś ć życiową, to z n ó w s a m o t n o ś ć i n i e p o g o d z e n i e z r u t y n ą c o ­
d z i e n n o ś c i . D o m i n u j e w tej p r o z i e a t m o s f e r a t ę s k n o t y , żalu, o c z e k i w a n i a n a
c o ś , ale p o ł ą c z o n e g o z b r a k i e m nadziei, ś w i a d o m o ś c i ą b e z s e n s u , j a ł o w o ś c i
w s z e l k i c h r o j e ń . K i e d y k t ó r y ś z t y c h p t a k ó w o p o d c i ę t y c h s k r z y d ł a c h decy­
duje się w r e s z c i e z r o b i ć k r o k w n i e z n a n e , k o ń c z y j e d n a k , j a k b o h a t e r o p o ­
wiadania Fafał i Pojtek - b r o d z ą c n a o ś l e p w ś r ó d p r y z m ś m i e c i n a n i e l e g a l n y m
wysypisku i z a s t a n a w i a j ą c się: „ A m o ż e t o j a j e s t e m b ę c w a ł e m ? " .
21g
FRONDA
43
J e d y n e wyjście p o z a t o n a p i ę c i e m i ę d z y r e a l i a m i a p r a g n i e n i a m i , j e d y n y
w y ł o m , przez k t ó r y p r z e ś w i e c a j a k a ś i n n a r z e c z y w i s t o ś ć , s t a n o w i h i s t o r i a .
T y t u ł o w e g ł o s y w j e d n y m z o p o w i a d a ń , s ł u c h a n e c o n o c n a k w a t e r z e , stawia­
ją n a r r a t o r a - s z u k a j ą c e g o w n a r t a c h i p r z y p a d k o w y m flircie o d p o c z y n k u od
r o z p a d a j ą c e g o s i ę związku ze s w o j ą k o b i e t ą - p r z e d c z y m ś z u p e ł n i e dlań n i e ­
s p o d z i e w a n y m , a n a p r a w d ę w a ż n y m , gdy j e g o pijący p r z e z k i l k a dni z k o m p a ­
n a m i gazda o k a z u j e s i ę d a w n y m N S Z - o w c e m . „ D ł u g o p a n w a l c z y ł ? - J e s z c z e
po w o j n i e . - J a k to po w o j n i e ? [...] - Po w o j n i e , p a n i e , to w t y c h l a s a c h t y l k o
e c h o s z ł o od wystrzałów. T a m , gdzie p a n t e r a z j e ź d z i s z na n a r t a c h . - A p o t e m ?
[...] - P o t e m przez s i e d e m lat w k o p a l n i , t a k i w y r o k d a l i . " W i n n e j n o w e l c e
konfrontacja z banalnym ideologicznym s ł o w o t o k i e m koleżki, wykładającego
przy w ó d c e racje p o d s z y t e g o p a n ś w i n i z m e m p o s t k o m u n i s t y c z n e g o h i s t o r y c z ­
n e g o k o m p r o m i s u , s k o n d e n s o w a n e w s o c z y s t e j frazie: „ d o b r z e z r o b i ł g e n e ­
r a ł " , sprawia, ż e b o h a t e r j a k o ś m u s i s i ę u s t o s u n k o w a ć , zająć s t a n o w i s k o , c o
o s t a t e c z n i e przyjmuje p o s t a ć . . . p i j a c k i c h t o r s j i .
Z kolei w Jidysz u j a w n i a się o b s e s y j n y a s p e k t o w e g o p r z e n i k a n i a h i s t o ­
rii w c z a s teraźniejszy. B o h a t e r , m i e s z k a j ą c y na t e r e n i e n i e g d y s i e j s z e g o war­
s z a w s k i e g o getta, słyszy c a ł y c z a s g ł o s y Żydów, a n a w e t widzi i c h wysiedla­
n i e z tej c z ę ś c i „ d z i e l n i c y z a m k n i ę t e j " , co faktycznie m i a ł o m i e j s c e z k o ń c e m
1 9 4 1 roku. W k r ó t c e p o t e m w ł a ś n i e w m i e j s c u akcji o p o w i a d a n i a , n a r o g u
Chłodnej i Żelaznej, zbudowano ów słynny drewniany p o m o s t , łączący połu­
d n i o w e „ m a ł e " g e t t o z „ d u ż y m " p ó ł n o c n y m . T e n f r a g m e n t ulicy, z z a c h o w a n ą
b r u k o w a n ą n a w i e r z c h n i ą i nędzną, m i e j s c a m i p a r t e r o w ą z a b u d o w ą , p o z o s t a j e
j e d n y m z najbardziej s u g e s t y w n y c h r e l i k t ó w n i e i s t n i e j ą c e g o m i a s t a ; dla b o ­
h a t e r a Jidysz j e d n a k najwyraźniej zbyt s u g e s t y w n y m .
C o c i e k a w e , n i e wydaje się, b y p o d o b n e o t w a r c i e s z e r s z y c h perspektyw,
j a k h i s t o r i a , p r z y n o s i ł a religia. T e g o typu o d d z i a ł y w a n i e m a j ą r a c z e j r o z m a i ­
te „ d z i w y " i „ n i e s a m o w i t o ś c i " w rodzaju t y t u ł o w e g o p s a - b o k s e r a a l b i n o s a
- a l b o s r e b r n e g o o d l e w u ręki ś w i ę t e j w k o ś c i e l e . W ż a d e n s p o s ó b j e d n a k n i e
wykraczają o n e p o z a swoją m a t e r i a l n o ś ć . K o l o r y t t e m u ś w i a t u nadają w y ł ą c z ­
nie marzenia.
Biały bokser j e s t d e b i u t e m W o j c i e c h a C h m i e l e w s k i e g o , czyli n i e j a k o d o ­
p i e r o zapowiedzią. T r z e b a przy t y m p o d k r e ś l i ć , i ż z a p o w i e d z i ą b a r d z o o b i e ­
cującą, b o a u t o r u m i e c i e k a w i e o p o w i a d a ć s w o j e h i s t o r i e , dzięki c z e m u c z y t a
się je z prawdziwą p r z y j e m n o ś c i ą . K w e s t i ą z a s a d n i c z ą dla p r z y s z ł e g o r o z w o j u
KONIEC
WAKACJI
2007
217
tej t w ó r c z o ś c i j e s t n a t o m i a s t t e m a t y k a , j a k i ś c e n t r a l n y p r o b l e m , k t ó r y b y
t o p i s a r s t w o napędzał. W y d a j e się, i ż j e g o o d k r y c i e C h m i e l e w s k i m a w c i ą ż
przed sobą.
Żyć dobrze
D w a k o l e j n e z b i o r y próz R a f a ł a W o j a s i ń s k i e g o , p o p o w s z e c h n i e c h w a l o n y m
i k i l k a k r o t n i e n a g r a d z a n y m Złodzieju ryb, s t a n o w i ą n a t o m i a s t p o t w i e r d z e n i e , iż
ten autor ów węzłowy punkt już znalazł. W s p o s ó b niemal wzorcowy prezen­
tuje go p o n a d s t u s t r o n i c o w e o p o w i a d a n i e Przyjemność życia z t o m u p o d t y m sa­
m y m t y t u ł e m . Z d ą ż y ł o się o n o s t a ć z r e s z t ą s w o i s t y m „ f i r m o w y m p r o d u k t e m "
tego autora, poprzez który będzie odtąd odczytywana j e g o twórczość, a także
postrzegany on sam, jako że w narratorze-bohaterze nietrudno dostrzec j e g o
porte-parole. P o d o b n i e z n a k i e m r o z p o z n a w c z y m k s i ą ż e k W o j a s i ń s k i e g o wyda­
j e się j u ż t o , ż e g ł ó w n e , t y t u ł o w e o p o w i a d a n i e z a j m u j e k a ż d o r a z o w o p r z e s z ł o
p o ł o w ę t o m u , p o z o s t a ł e n o w e l e zaś j e d y n i e u z u p e ł n i a j ą n i e r o z w i n i ę t e w n i m
wątki p o b o c z n e . W s z y s t k o t o r a z e m s p r a w i a w r a ż e n i e p r z e m y ś l a n e j kreacji,
zgrabnie p o d a n e j c z y t e l n i k o w i w r a z z w y r a z i ś c i e u k s z t a ł t o w a n y m w i z e r u n ­
k i e m p o d m i o t u tej prozy. J a k i t o w i z e r u n e k ?
W a ż n y m j e g o e l e m e n t e m j e s t , b e z w ą t p i e n i a , m o t y w ciągłej w ę d r ó w k i .
W Przyjemności życia b e z i m i e n n y n a r r a t o r - b o h a t e r w r a z z ż o n ą p r z e m i e r z a
P o l s k ę w p o s z u k i w a n i u n i e tyle n a w e t ź r ó d e ł u t r z y m a n i a , c o raczej w ł a ś ­
ciwego, p r z e z n a c z o n e g o i m m i e j s c a , p o m i e s z k u j ą c p o d r o d z e ( ś l a d e m rze­
czywistych peregrynacji s w o j e g o t w ó r c y ) w Ł o w i c z u , B u k o w i n i e , P u ł t u s k u ,
W a r s z a w i e . O b o j e są n a u c z y c i e l a m i p o l s k i e g o i c a ł y ich m a j ą t e k s t a n o w i k i l k a
m e b l i o r a z książki, wydaje się j e d n a k , że i n a c z e j n i e u m i e l i b y żyć. A na pew­
n o n i e chcieliby, m i m o ż e w ich r o z m o w a c h c o rusz p o w r a c a t e m a t w ł a s n e j
biedy i p o r ó w n y w a n i e j e j ze s t a t u s e m o s i ą g n i ę t y m p r z e z k o l e g ó w ; ale t a k ż e
d u m a z s a m o d z i e l n e g o d a w a n i a s o b i e rady. C z ę s t e d e k l a r a c j e z n a j o m y c h , ż e
zazdroszczą i m tej w o l n o ś c i , kryją p r z e r a ż e n i e t u ł a c z a e g z y s t e n c j ą .
T y t u ł o w a p r z y j e m n o ś ć życia p r z e z dużą c z ę ś ć u t w o r u wydaje się p o l e g a ć
g ł ó w n i e n a t y m , b y p o o d b ę b n i e n i u z a w o d o w y c h o b o w i ą z k ó w c o ś zjeść, n a ­
pić się piwa, t r o c h ę p o s i e d z i e ć i pogadać, w r e s z c i e u s n ą ć p r z e d t e l e w i z o r e m .
W r a ż e n i e p r o s t o t y o b y c z a j ó w w z m a g a b e h a w i o r y s t y c z n y styl W o j a s i ń s k i e g o ,
który opisuje wyłącznie zdarzenia zewnętrzne, nie dopuszczając czytelnika do
218
FRONDA
43
świata psychicznego swoich postaci. M o n o t o n i a
i niezróżnicowanie języka bohaterów, podobne
do j e d n o s t a j n o ś c i i szarzyzny ( p o m i m o c z ę ­
stych z m i a n m i e j s c a ! ) ich życia, sprawiają, ż e
c h w i l a m i t r u d n o b y ł o b y tu m ó w i ć o przyjem­
ności czytania.
Dość niespodziewanie zatem,
cej
w połowie
opowiadania,
mniej
okazuje
wię­
się,
że
narrator-bo-
h a t e r c o ś pisuje i o t r z y m u j e z a t o l i s t o w n e p o c h w a ł y o d star­
szych literatów. W k r ó t c e t e ż p o z n a j e j e d n e g o z n i c h , n i e j a ­
kiego Kowalewskiego, w barze, w którym m o ż n a domyślić się
C o r s o przy placu Z b a w i c i e l a , gdzie b y w a M a r e k N o w a k o w s k i .
To r o z p o z n a n i e p i e r w o w z o r u p o t w i e r d z a j ą rady, u d z i e l a n e p r z e z
K o w a l e w s k i e g o m ł o d e m u p i s a r z o w i , a t a k ż e j e g o s p o s ó b wyraża­
n i a się, czyniący g o n a d o b r ą s p r a w ę j e d y n ą p e ł n o k r w i s t ą p o s t a ­
cią w tej n o w e l i . Z c z a s e m z n a j o m o ś ć p r z e k s z t a ł c a s i ę w z a ż y ł o ś ć ,
a przed p o c z ą t k u j ą c y m p r o z a i k i e m o t w i e r a j ą się b r a m y ś r o d o w i s k a ;
poznaje Janusińskiego, w którym nietrudno rozpoznać powieściopisarza J a n u s z a K r a s i ń s k i e g o , i i n n y c h l u m i n a r z y literatury.
W t r z e c i m t o m i e próz W o j a s i ń s k i e g o i m i o n a p o s t a c i z m i e n i a j ą się ( w ty­
t u ł o w y m Humusie K a r o l i n ę z Przyjemności życia z a s t ę p u j e u b o k u n a r r a t o r a
Ania), ale takie same pozostają łączące je relacje oraz ów instynktowny pęd
ku ciągłym z m i a n o m . Powraca tu również s e n t y m e n t g ł ó w n e g o b o h a t e r a do
swej r o d z i n n e j w s i na K u j a w a c h (jej p o r t r e t dał W o j a s i ń s k i w s w y m d e b i u t a n ­
c k i m z b i o r z e n o w e l ) i c z ę s t e d o niej u c i e c z k i p r z e d w a r s z a w s k ą szarpaniną,
a także wspomnienia i znajomości pułtuskie. Wszystko to, m i m o pewnych
z m i a n a k c e n t ó w , p o z w a l a t r a k t o w a ć n a r r a t o r a j a k o p r z e d ł u ż e n i e p o s t a c i , wy­
kreowanej w poprzednim tomie.
D e l i k a t n i e tylko z a s y g n a l i z o w a n a w Przyjemności życia s ł a b o ś ć p r o t a g o n i sty do ż y w o t ó w ś w i ę t y c h u r a s t a w Humusie do r o z m i a r ó w o b s e s j i , k o n t r a s t u ­
j ą c z r ó w n i e n e u r o t y c z n ą o b a w ą o u t r z y m a n i e rodziny. N i e s t e t y , wyradzające
się w n a t r ę c t w o p r a g n i e n i e ś w i ę t o ś c i i k o m p u l s y w n e d ą ż e n i e do życia w d o ­
statku objawiają się g ł ó w n i e m a ł o z r o z u m i a ł y m w e w n ę t r z n y m r o z e d r g a n i e m
n a r r a t o r a - b o h a t e r a . J e g o c e l e m j e s t , b y „żyć d o b r z e " , c o tylko z p o z o r u b r z m i
p r o s t o i przejrzyście."Wyraz „ d o b r y " p e ł n i b o w i e m u W o j a s i ń s k i e g o funkcję
KONIEC
WAKACJI
2007
219
s w o i s t e g o s ł o w a - k l u c z a , m i e n i ą c e g o się r o z m a i t y m i z n a c z e n i a m i : o d świę­
t o ś c i , przez w i e r n o ś ć s o b i e i u c z c i w o ś ć , aż po z d r o w i e i t r y w i a l n y d o b r o b y t .
O s i ą g n i ę c i e t e g o o s t a t n i e g o s t a n o w i s w e g o rodzaju p r o b i e r z w a r t o ś c i c z ł o ­
wieka, j e s t p r ó b ą c h a r a k t e r u , w k t ó r e j p o w i n i e n s i ę s p r a w d z i ć z w ł a s z c z a m ą ż
i o j c i e c rodziny. P y t a n i e „czy żyjemy d o b r z e ? " , w i e l o k r o t n i e s t a w i a n e s o b i e
przez b o h a t e r ó w Przyjemności życia i Humusu, j e s t z a t e m , w i s t o c i e , b a r d z o
w i e l o z n a c z n e , gdyż dotyczy z a r ó w n o s t a n u portfela, j a k i s t a n u duszy, przy
c z y m j e d n o z d r u g i m ś c i ś l e s i ę wiąże.
W obu
anonimowych opowiadaczach z
najobszerniejszych,
ponadstu-
stronicowych opowiadań (minipowieści?) Wojasińskiego jest jednak coś nie­
przekonującego, co podważa wiarygodność szumnych reklamiarskich haseł
w rodzaju „ b a r b a r z y ń s k i h u m a n i z m " i „dziki p i s a r z " , k t ó r y m i , w o d n i e s i e n i u
do tej t w ó r c z o ś c i , s z e r m u j ą r e c e n z e n c i i wydawcy. To drugie, m a j ą c e o k r e ­
ślać n a r r a t o r a Przyjemności życia, j e ś l i bliżej przyjrzeć s i ę tej p o s t a c i , o k a z u j e
się s k r o j o n e z d e c y d o w a n i e na w y r o s t . W z a m i e r z e n i u a u t o r a j e g o porte-parole miał c h y b a być t y p e m m o c n e g o mężczyzny, c o w i e l u r e c e n z e n t ó w w z i ę ­
ł o z a d o b r ą m o n e t ę , p r z e o c z a j ą c fakt, i ż d o p i e r o dzięki z a w i ą z a n i u przyjaźni
z K o w a l e w s k i m w j e g o o t o c z e n i u p r z e s t a j ą n i e p o d z i e l n i e d o m i n o w a ć kobiety.
P o z o r n i e „dziki p i s a r z " t a k n a p r a w d ę w y c h o d z i n a z u p e ł n i e o s w o j o n e g o bawid a m k a , gdy t y m c z a s e m j e g o m ę s k o ś ć , m a n i f e s t o w a n a s a m o t n y m w p a d a n i e m
c o rusz n a w ó d k ę d o baru i p i c i e m j e j w y ł ą c z n i e s e t k a m i a l b o w r ę c z s z k l a n k a ­
mi, c h w i l a m i robi w r a ż e n i e p o z e r s t w a . I s w o j ą drogą, t r u d n o s i ę t e m u dziwić,
s k o r o u W o j a s i ń s k i e g o w y r a ź n e są i n s p i r a c j e p r o z ą M a r k a H ł a s k i , z a z n a c z o n e
t a k ż e j a w n i e - p r a g n i e n i e m n a r r a t o r a - b o h a t e r a , by p r z e n i e ś ć się p o m i ę d z y
( c z ę s t o p r z e c i e ż n i e z a m i e r z e n i e k a r y k a t u r a l n y c h ) s i l n y c h facetów, zaludnia­
j ą c y c h h ł a s k o w s k i świat.
Z kolei j e g o k o n t y n u a t o r z Humusu, d z i e n n i k a r z a l b o P R - o w i e c , zabiega­
jąc o „ d o b r e " życie, w g r u n c i e rzeczy, raz po raz, g a r n i e się p o d s k r z y d ł a to
t e g o , t o i n n e g o p a t r o n a : raz j e s t n i m z a t r u d n i a j ą c y g o m i n i s t e r , kiedy indziej
- w s p o m a g a j ą c y d a t k a m i zaprzyjaźniony b i z n e s m e n z P u ł t u s k a . D ą ż e n i e do
z n a l e z i e n i a się p o d czyjąś opieką, k t ó r e g o i n n y m w a r i a n t e m j e s t w s z a k t a k ż e
relacja m ł o d e g o l i t e r a t a ze s t a r y m w Przyjemności życia, j a s k r a w o k o n t r a s t u j ą c e
z i d e a ł e m m ę s k i e j siły i z a r a d n o ś c i , w p e ł n i udaje się z r e a l i z o w a ć b o h a t e r o w i
n o w e l i Naprawdę niezły skurczybyk z t o m u Humus. T e n ni to l u m p , ni to p o e t a
regularnie objada swojego mecenasa, malarza Andrzeja (przypominającego
220
FRONDA
43
t r a g i c z n i e z m a r ł e g o Z d z i s ł a w a B e k s i ń s k i e g o ) , i w y ł u d z a o d e ń p i e n i ą d z e , sta­
j ą c się, w g r u n c i e rzeczy, j e g o u t r z y m a n k i e m . Ta sytuacja, d o s y ć z a t e m t y p o w a
dla b o h a t e r ó w W o j a s i ń s k i e g o , s u g e r u j e w p r a w d z i e p e w n e ich p o k r e w i e ń s t w o
z n i e d o j r z a ł y m i p o s t a c i a m i z o p o w i a d a ń C h m i e l e w s k i e g o , ale tylko p o w i e r z ­
c h o w n e . R ó ż n i c a - k o n i e c k o ń c ó w n i e b a g a t e l n a - z a s a d z a s i ę n a t y m , ż e tylko
u drugiego z nich owa n i e d o r o s ł o ś ć jest, bez wątpienia, w pełni świadomie
zamierzona. Z n a m i e n n a jest jednak sama obecność tego zagadnienia w cen­
trum twórczości obu autorów.
Pragnienie pisania k r w i ą
W o s t a t n i c h l a t a c h przez ł a m y p r a s y p r z e t o c z y ł y się n i e z l i c z o n e d e b a t y n a d
t o ż s a m o ś c i ą p o k o l e n i a d z i s i e j s z y c h prawie- o r a z n i e c o w i ę c e j n i ż trzydzie­
s t o l a t k ó w - i od razu dodajmy, że z m i z e r n y m r e z u l t a t e m . N a j w a ż n i e j s z e ,
u j a w n i o n e w t y c h d y s k u s j a c h t e n d e n c j e zbiegają się w d w ó c h , s p o ś r ó d dzie­
siątek, u k u t y c h p r z e z p u b l i c y s t ó w f o r m u ł : „ g e n e r a c j a n i c " i „ p o k o l e n i e J P 2 " .
Ale n i e t r u d n o d o s t r z e c , i ż o b i e s ą w ł a ś n i e s k r a j n i e t e n d e n c y j n e , c h o ć r ó ż ­
n y m k i e r u n k o m i d e o w y m służą. P i e r w s z a d i a g n o z u j e d o m i n a c j ę ł a g o d n e g o ,
k o n s u m p c j o n i s t y c z n e g o n i h i l i z m u , t y p o w e g o dla p o s t h i s t o r y c z n y c h c z a s ó w
„wyczerpania", druga zaś - j a k o c h a r a k t e r y s t y c z n ą - w s k a z u j e p o s t a w ę głę­
b o k o religijną, u p a t r u j ą c ą n i e k w e s t i o n o w a n e g o a u t o r y t e t u w p a p i e ż u P o l a k u .
O c z y w i ś c i e , każda z tych f o r m u ł m ó w i prawdę; j e s t t o j e d n a k p r a w d a l i t y l k o
c z ę ś c i o w a i d o t e g o s t o p n i a n i e p e ł n a , ż e n i e dająca s i ę r o z c i ą g n ą ć n a c a ł ą ge­
n e r a c j ę ani n a w e t n a j e j d o m i n u j ą c y o d ł a m . D l a c z e g o z a t e m r o c z n i k i s i e d e m ­
d z i e s i ą t e i o s i e m d z i e s i ą t e wymykają s i ę p r ó b o m ś c i ś l e j s z e j definicji? C z e m u
tak t r u d n o n a d a ć i m j e d n ą ł ą c z n ą n a z w ę ?
Wydaje się, ż e c z y n n i k i e m , s c a l a j ą c y m p r z y p a d k o w e grupy r ó w i e ś n i c z e ,
p r z e k s z t a ł c a j ą c y m je w z b i o r o w o ś c i o na tyle m o c n y m w s p ó l n y m rysie, że
m o ż l i w e i u p r a w n i o n e staje się n a z y w a n i e i c h ( t a k i m l u b i n n y m ) p o k o l e ­
n i e m , j e s t d o ś w i a d c z e n i e g e n e r a c y j n e . A w życiu n a s z e g o p o k o l e n i a w ł a ś n i e
o w e g o e l e m e n t u z a b r a k ł o . T e g o rodzaju p r z e ż y c i e m n i e s t a ł o s i ę b o w i e m ani
w e j ś c i e d o P o l s k i sieci M c D o n a l d ' s , a n i t e ż k t ó r e k o l w i e k z l i c z n y c h s p o t k a ń
Ojca Świętego z młodzieżą. Albo raczej: każde z tych - przywołanych tu, rzecz
j a s n a , j a k o s y m b o l e - w y d a r z e ń w y w a r ł o f o r m u j ą c y w p ł y w n a wyrazisty, l e c z
zaledwie w y c i n e k r o c z n i k ó w s i e d e m d z i e s i ą t y c h i o s i e m d z i e s i ą t y c h , p o t ę g u j ą c
KONIEC
WAKACJI
2007
221
ich w e w n ę t r z n ą p o l a r y z a c j ę . C z y h i s t o r i a m o g ł a j e d n a k p o t o c z y ć się i n a c z e j ?
C o m i a ł o b y z j e d n o c z y ć ludzi u r o d z o n y c h z a p ó ź n o , b y ś w i a d o m i e i a k t y w n i e
przeżyć c h o ć b y tylko ó w s c h y ł e k P R L - u , r a c z e j k o m i k s o w y niż d r a m a t y c z ­
ny, b o s p r o w a d z o n y d o a l t e r n a t y w y : „ j e s t e ś z a W a ł ę s ą czy z a J a r u z e l s k i m ? " ,
które to pytanie pamiętam, j a k zadawały sobie, wiernie naśladując swoich
rodziców, dzieci w p i a s k o w n i c a c h i na p o d w ó r k a c h (o l u d z i a c h „ e k s t r e m y "
i księżach, mordowanych przez SB j e s z c z e grubo po Magdalence, Okrągłym
Stole i zaprzysiężeniu „pierwszego niekomunistycznego", usilnie przecież nie
informowano)?
Kiedy się n a d t y m z a s t a n a w i a m , p r z y p o m i n a m s o b i e , j a k m ó j o j c i e c
w s p o m i n a ł m o m e n t s w o j e g o , j e s z c z e j a k o licealisty, p i e r w s z e g o p o k o l e n i o ­
wego doświadczenia (choć, oczywiście, tak tego nie nazywał): pałowania na
K r a k o w s k i m P r z e d m i e ś c i u w m a r c u 1 9 6 8 r o k u . T o , ż e się t a m znalazł - p o ­
d o b n i e b y ł o z r e s z t ą b e z w ą t p i e n i a w przypadku z n a k o m i t e j w i ę k s z o ś c i j e g o
rówieśników - nie m i a ł o w rzeczywistości wiele wspólnego z j a k i m ś prosto­
d u s z n y m s t u d e n c k i m p r o t e s t e m w o b r o n i e r e l e g o w a n y c h kolegów, k t ó r y c h
p o z a aleją Przyjaciół m a ł o k t o p r z e c i e ż znał, z a t o d u ż o w i ę c e j z p r a g n i e n i e m ,
b y c z e r w o n e m u w r e s z c i e r z u c i ć w t w a r z : „ P a s z o ł w o n ! " . J e ś l i z a t e m dzięki
sinym pręgom na plecach ich generacja w jednej chwili dorosła, odnajdując
w ł a s n e m i e j s c e w p o l s k i c h dziejach, stając się k o l e j n y m o g n i w e m d ł u g i e g o
łańcucha pokoleń, to jaki wpływ na nasze dojrzewanie wywarłyby wydarzenia
z p r z e ł o m u lat o s i e m d z i e s i ą t y c h i d z i e w i ę ć d z i e s i ą t y c h , gdyby przybrały inny,
g w a ł t o w n i e j s z y o b r ó t ; gdyby z a m i a s t s p e k t a k l u , o d e g r a n e g o w ś r ó d t a n d e t ­
n y c h dekoracji, z a k o ń c z y ł y się c z y m ś n a p r a w d ę p o w a ż n y m ? C z y n i e przyspie­
szyłoby t o m o m e n t u , w k t ó r y m u w a g a c z ł o w i e k a p o w o l i o d w r a c a się o d dzie­
c i n n y c h zabaw, a j e g o z a i n t e r e s o w a n i e zaczynają b u d z i ć sprawy d o r o s ł y c h ?
222
FRONDA
43
B o czy w o s t a t e c z n o ś c i t o n i e w ł a ś n i e o w o p o k o l e n i o w e d o ś w i a d c z e n i e p o m a ­
ga zgrai dzieciaków, r a z e m p r z e c h o d z ą c y c h o b o w i ą z k o w e s z c z e p i e n i a i p r z e z
szereg lat k o p i ą c y c h p i ł k ę na s z k o l n y m b o i s k u , p o c z u ć i z d a ć s o b i e s p r a w ę
z i s t n i e n i a k a t e g o r i i „ m y " ? Czy, w r e s z c i e , b r a k t e g o w s p ó l n e g o p r z e ż y c i a n i e
u t r u d n i a (aby n i e p o w i e d z i e ć : u n i e m o ż l i w i a ) p e ł n e j s o c j a l i z a c j i , czyli c h o ć b y
bezwiednego uznania siebie za część większej całości?
P r z e d s t a w i a n i e ś w i a t a t o s a m a i s t o t a literatury. A l e p r o z a n a p r a w d ę wiel­
ka, r o z r a s t a j ą c a się d o r o z m i a r ó w p o w i e ś c i , n i e m o ż e być j e d y n i e o d m a l o w y ­
w a n i e m r z e c z y w i s t o ś c i z a p o m o c ą słów. M a ł e s c e n k i , m i k r o ś w i a t y , f r a g m e n t y
l u d z k i e g o życia i m o w y s t a n o w i ą m a t e r i a ł na n o w e l e . Tylko i aż na n i e . To
zaś, c o n a p ę d z a z ł o ż o n ą i w i e l o w ą t k o w ą f a b u ł ę , c o s k ł a n i a p i s a r z a d o j e j t w o ­
rzenia, a c z y t e l n i k a do s p ę d z e n i a n a d książką kilku czy k i l k u n a s t u godzin,
m u s i d a l e c e w y k r a c z a ć p o z a los j e d n o s t k o w y . P o w i e ś ć w y m a g a z a t e m o d au­
t o r a w y k r o c z e n i a p o z a s w o j ą p o j e d y n c z o ś ć , a z d o b y c i e się n a t o m u s i b y ć
w s z a k n i e z w y k l e t r u d n e dla pisarzy z p o k o l e n i a , k t ó r e g o o k o l i c z n o ś c i nigdy
n i e s k ł o n i ł y d o z a r y z y k o w a n i a wyjścia p o z a w ł a s n ą p r y w a t n o ś ć , w i ę c z c z a ­
s e m s t a w a ł o się o n o c o r a z m n i e j k u t e m u s k ł o n n e , c o r a z g ł ę b i e j s c h o w a n e
przed w s z y s t k i m , c o p u b l i c z n e . B r a k i s t o t n e g o , f o r m a c y j n e g o d o ś w i a d c z e n i a
o z n a c z a r ó w n i e ż , ż e p u s t e p o z o s t a j e n a t u r a l n e ź r ó d ł o t e m a t ó w dla literatury,
k t ó r y m s ą przeżycia a u t o r a , j e g o s a m e g o zaś ż a d e n w e w n ę t r z n y i m p u l s n i e
przynagla d o p r z e t w a r z a n i a ich w e w c i ą ż n o w e n a r r a c j e .
Takie, k o n s t y t u u j ą c e t o ż s a m o ś ć , p r z e ż y c i e zazwyczaj b y w a n i e j a k o d a n e
z góry, b e z u d z i a ł u ludzkiej w o l i ani m o ż l i w o ś c i w y b o r u . Tak, j a k w przy­
padku M i r o n a B i a ł o s z e w s k i e g o i „ n a j w a ż n i e j s z e g o p r z e j ś c i a j e g o ż y c i a " , k t ó ­
r e s t a ł o się dlań r ó w n i e ż n a j w a ż n i e j s z y m w y z w a n i e m l i t e r a c k i m , w y m a g a ł o
b o w i e m d ł u g o t r w a ł y c h p o s z u k i w a ń f o r m y dla j e g o w y p o w i e d z e n i a , o c z y m
m ó w i w Pamiętniku z powstania warszawskiego: „ P r z e z d w a d z i e ś c i a lat n i e m o ­
g ł e m o t y m pisać. C h o c i a ż t a k c h c i a ł e m . I g a d a ł e m . O p o w s t a n i u . Tylu lu­
d z i o m . R ó ż n y m . Po ileś razy. [...] A n i e w i e d z i a ł e m p r z e c i e ż , że w ł a ś n i e te
gadania [...] t e n t o s p o s ó b n a d a j e s i ę j a k o j e d y n y d o o p i s a n i a p o w s t a n i a " . C ó ż
mają j e d n a k p o c z ą ć ci, k t ó r y m z g o ł a n i c p o d o b n e g o się n i e przydarza? Ż a d e n
j a k o t a k o wrażliwy c z ł o w i e k n i e b y ł b y p r z e c i e ż w s t a n i e p o z o s t a ć w y ł ą c z n y m
p r z e d m i o t e m s w o j e g o z a i n t e r e s o w a n i a , s z c z e g ó l n i e zaś pisarz, k t ó r y s k u p i o ­
ny jedynie na sobie - po prostu nie miałby o czym pisać. Dlatego naturalnym
o d r u c h e m literatów, n a l e ż ą c y c h do g e n e r a c j i , k t ó r a w y r o s ł a w z a c i s z u pryKONIEC WAKACJI 2007
2
23
w a t n o ś c i i i n n e g o p o z a nią ś w i a t a n i e zna, staje się d ą ż e n i e do n a d r o b i e n i a
owego niedostatku realnych doświadczeń. Bo czymże innym niż pogonią za
p r z e ż y c i e m i p r ó b ą r z u c e n i a r ę k a w i c y światu, k t ó r y s a m n i e kwapi s i ę d o
s t a w i a n i a wyzwań, s ą w s p o m n i a n e n a w s t ę p i e , p o d e j m o w a n e p r z e z m ł o d y c h
pisarzy, p r ó b y walki p i ó r e m p o d s z t a n d a r a m i n o w e j lewicy? I n i e j e s t w t y m
m o m e n c i e n a j i s t o t n i e j s z e , czy w a l k a t o w d o b r e j sprawie; i n t e r e s u j ą c e , b o
g ł ę b o k o prawdziwe, j e s t s a m o ich p r a g n i e n i e , b y p i s a ć krwią.
I to s a m o źródło mają również zmagania z historią b o h a t e r ó w W o j c i e c h a
Chmielewskiego oraz o b r o n a własnej prowincjonalności przez protagonistów
n o w e l R a f a ł a W o j a s i ń s k i e g o . Wydają się o n e przy t y m bardziej w i a r y g o d n e ,
gdyż n i e o p a r t e na i d e o l o g i c z n y c h k o n s t r u k t a c h , l e c z w y n i k a j ą c e z a u t e n t y c z ­
nych pasji i n a m i ę t n o ś c i , z decyzji, aby k o n s e k w e n t n i e p ó j ś ć za i c h g ł o s e m ,
c h o ć b y a ż n a g r a n i c ę s z a l e ń s t w a , j e ś l i o k a ż e się t o k o n i e c z n e , b y l e z a c h o w a ć
w e w n ę t r z n ą u c z c i w o ś ć . U o b u a u t o r ó w l i t e r a c k i e ś w i a d e c t w o tej p o g o n i z a
p r z e ż y c i e m przyjmuje s k r o m n ą f o r m ę m a ł e g o r e a l i z m u , s k r ó c e n i a p e r s p e k t y ­
wy, s k u p i e n i a uwagi na n a j b l i ż s z y m p l a n i e .
W przypadku W o j a s i ń s k i e g o z d e c y d o w a n i e n a j l e p s z y e f e k t p r z y n o s i
to
w d r o b n y c h n o w e l a c h , gdzie ze s p o r ą d o z ą e m p a t i i kreśli on b e z p r e t e n s j o ­
n a l n e o b r a z k i z życia w i e j s k i c h „ p o n i ż o n y c h " - t r o c h ę ofiar l o s u , a t r o c h ę
w ł a s n e g o l e n i s t w a , w k t ó r y c h p r y m i t y w i z m i b r u t a l n o ś ć splatają się z wraż­
liwością, a c z a s e m t e ż f i l o z o f i c z n y m u s p o s o b i e n i e m . T r u d n o b y ł o b y j e d n a k
przypisać p r o z i e W o j a s i ń s k i e g o s e n s o c a l a j ą c y - w z o r e m p a t r o n u j ą c e j m u
twórczości Marka Nowakowskiego, który w o b e c wojennego i powojennego
p r z e o r a n i a s u b s t a n c j i m a t e r i a l n e j i ludzkiej W a r s z a w y sięgał do ś w i a t a dale­
k i c h p r z e d m i e ś ć i s p o ł e c z n y c h nizin, b y o d n a l e ź ć t a m o s t a t n i e r e z i d u a d u c h a
m i a s t a . J e ś l i b o w i e m m i a ł o b y t o być e p i t a f i u m o d c h o d z ą c e j b e z p o w r o t n i e
w p r z e s z ł o ś ć tradycyjnej p o l s k i e j wsi (jej p e g e e r o w s k ą n a r o ś l zdążył j u ż p o ­
ż e g n a ć D a n i e l O d i j a p o w i e ś c i ą Tartak), t o , niestety, c h y b i o n e : k u j a w s k i e n a
p o ł y dziady l u b w r ę c z żuliki żyją w s z a k n a m a r g i n e s i e w i e j s k i e j s p o ł e c z n o ś c i ,
k t ó r a n i m i gardzi, b u d z ą zaś z a i n t e r e s o w a n i e j e d y n i e p r z y b y ł e g o z m i a s t a ,
inteligenckiego narratora.
L e c z , najwyraźniej, s ł a b o ś c i i o g r a n i c z e n i a t e g o p i s a r s t w a u w i d a c z n i a j ą
p r ó b y w i ę k s z y c h f o r m p r o z a t o r s k i c h w t y t u ł o w y c h o p o w i a d a n i a c h ze z b i o r ó w
Przyjemność życia i Humus. Te p i e r w s z e od b i e d y ratują j e s z c z e o s t r e k o n t r a ­
sty m i ę d z y s u r o w y m i r e a l i a m i n a p r o w i n c j i a ż y c i e m w i e l k i e g o m i a s t a o r a z
4
FRONDA 43
g ł ó w n y w ą t e k wybijania się pary g ł ó w n y c h b o h a t e r ó w d o c z e g o ś w y ż s z e g o
p o n a d c o d z i e n n ą e g z y s t e n c j ę , d o „ l e p s z e g o " życia, d o literatury. N a t o m i a s t
w Humusie o b n a ż o n a z o s t a j e n i e w y s t a r c z a l n o ś ć p r y w a t n y c h pasji i o b s e s j i j a k o
m o t o r u i t e m a t u prozy o skali bliskiej p o w i e ś c i o w e j , m i m o że e g o t y c z n y c h
roztrząsań i autoanaliz narratora wystarczyłoby zapewne na m o t y w przewod­
n i n i e j e d n e g o t o m i k u w i e r s z y ( i w i e l u p o e t o m w y s t a r c z a ) . M o ż l i w o ś c i pisar­
s k i e W o j a s i ń s k i e g o n i e wykraczają na razie p o z a o p o w i a d a n i a i s c e n k i z życia
h o n o r n y c h i r o z p i t y c h ludzi wsi. J u ż dziś z r e s z t ą s ł u s z n i e u c h o d z i o n z a i c h
g ł ó w n e g o p i e w c ę w n a j n o w s z e j p o l s k i e j l i t e r a t u r z e i b y w a p o r ó w n y w a n y ze
Stasiukiem, od którego różni go brak s k ł o n n o ś c i do wynoszenia się ponad
o p i s y w a n y c h i p a t e r n a l i s t y c z n e g o t r a k t o w a n i a ich z góry. O t w a r t e p o z o s t a j e
pytanie, czy po a u t o r z e t r z e c h - t a k j e d n o l i t y c h i p o d w z g l ę d e m formy, i t e m a ­
tyki - t o m ó w o p o w i a d a ń m o ż n a s p o d z i e w a ć s i ę j e s z c z e c z e g o ś z d e c y d o w a n i e
różnego od dotychczasowej twórczości.
J e s z c z e t r u d n i e j b y ł o b y p r z e w i d z i e ć przyszły r o z w ó j t a l e n t u a u t o r a Białego
boksera. Tak p ó ź n y d e b i u t p r o z a t o r s k i t e g o , s k ą d i n ą d c i e k a w e g o , krytyka i e s e ­
isty m o ż e w s z a k o z n a c z a ć t a k ż e i t o , ż e u p r a w i a n i e p r o z y s t a n o w i j e d y n i e
m a r g i n e s j e g o z a i n t e r e s o w a ń . B y ł o b y j e d n a k szkoda, gdyby C h m i e l e w s k i p o ­
szedł w ślady J a c k a B a c z a k a , a u t o r a a r c y d z i e l n y c h Zapisków z nocnych dyżurów
- wydanych ( p o c z ą t k o w o w ł a s n y m s u m p t e m ) d w a n a ś c i e lat t e m u j a k o p o ­
k ł o s i e j e g o pracy w c h a r a k t e r z e p i e l ę g n i a r z a w d o m u s t a r c ó w - który, m i m o
s p e k t a k u l a r n e g o s u k c e s u ( d w ó c h w z n o w i e ń , k i l k u n a s t u r e c e n z j i i wywiadów,
a nawet poświęconego mu filmu dokumentalnego, że nie w s p o m n ę już o u h o ­
n o r o w a n i u g o N a g r o d ą K o ś c i e l s k i c h ) o d t a m t e j p o r y z a m i l k ł i dzisiaj j e s t j u ż
bodaj c a ł k o w i c i e z a p o m n i a n y . M ł o d e j p o l s k i e j l i t e r a t u r z e b r a k u j e b o w i e m ,
niestety, pisarzy t r a w i o n y c h ż a r e m i n n y m niż tylko papierowy.
ALEKSANDER KOPIŃSKI
Wojciech Chmielewski. Biały bokser. Oficyna Wydawnicza Agawa. Warszawa 2 0 0 6
Rafał Wojasiński. Przyjemność żyda. Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2 0 0 5
Rafał Wojasiński. Humus. Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2 0 0 6
Nawiązując do słusznej idei samorealizacji, j a k ą Paulo
Coelho prezentuje w swojej powieści, trzeba wytknąć
jedną j e j wadę. Kładzie ona nacisk jedynie na rozwój
intelektualno-duchowy, z pominięciem elementów fi­
zycznych.
Jesteśmy boginiami
WOJCIECH
WENCEL
Gdyby l i t e r a t u r a b y ł a s z t u k ą u w o d z e n i a , P a u l o C o e l h o j u ż d a w n o m i a ł b y n a
s w o i m k o n c i e N a g r o d ę N o b l a . D o ś w i a d c z e n i playboye wiedzą, że - aby z d o ­
być k o b i e t ę , n i e n a l e ż y p r z e s a d z a ć z k w i a t a m i i c z e k o l a d k a m i . W y s t a r c z y g ł ę ­
b o k o spojrzeć j e j w o c z y i p o w i e d z i e ć , że ma w s o b i e t w ó r c z y p o t e n c j a ł : wyjąt­
kową w r a ż l i w o ś ć , a u t e n t y c z n y t a l e n t czy i n n ą „ m a g i c z n ą s i ł ę " . Ż e b y zadziwić
świat, p o w i n n a tylko u w o l n i ć się z k l a t k i z o b o w i ą z a ń i r o z w i n ą ć skrzydła.
J e ś l i ofiara uwierzy w te b r e d n i e , s u k c e s m u r o w a n y .
Czarownica z Portobello, n o w a p o w i e ś ć u l u b i e ń c a popkultury, to r o z p i s a n a
n a g ł o s y h i s t o r i a kobiety, k t ó r a „ u m a r ł a d l a świata, b y n a r o d z i ć się dla sie­
b i e " . S z i r i n K h a l i l vel A t e n a j e s t c y g a ń s k i m d z i e c k i e m , a d o p t o w a n y m p r z e z
libańskie m a ł ż e ń s t w a U r o d z o n a w Transylwanii - ojczyźnie Vlada Draculi
- posiada wampiryczną naturę, która pozwala jej czerpać energię od innych.
226
FRONDA
43
J e j p r z e k o n a n i e o w ł a s n e j n i e z w y k ł o ś c i p o c z ą t k o w o realizuje s i ę w K o ś c i e l e
m a r o n i c k i m . A t e n a żarliwie się m o d l i i m i e w a wizje, j a k św. T e r e s a z L i s i e u x .
P o wyjeździe d o L o n d y n u r o z p o c z y n a s t u d i a a r c h i t e k t o n i c z n e , w y c h o d z i z a
m ą ż i rodzi syna. Niestety, m a ł ż e ń s t w o n i e w y t r z y m u j e p r ó b y c z a s u i A t e n a
traci m o ż l i w o ś ć p r z y j m o w a n i a k o m u n i i , c o o s t a t e c z n i e z r a ż a j ą d o i n s t y t u c j i
Kościoła. Na szczęście, niedługo później odkrywa w s p ó l n o t ę „Poszukiwaczy
W i e r z c h o ł k a " , k t ó r e j rytuały polegają na t a ń c u z z a m k n i ę t y m i o c z a m i w r y t m
muzyki, p o c h o d z ą c e j z syberyjskich s t e p ó w . D o w i a d u j e s i ę też, że i s t n i e j ą
dwie tradycje: „ j e d n a , k t ó r a k a ż e n a m p o w t a r z a ć t o s a m o p r z e z s t u l e c i a ,
i druga, k t ó r a o t w i e r a przed n a m i drzwi do n i e z n a n e g o " . Ta druga, m a g i c z n a
tradycja j e s t j e d n a k n a tyle w y m a g a j ą c a , ż e m u s i p o z o s t a ć w i e d z ą t a j e m n ą .
M e d y t u j ą c w blasku świec, A t e n a staje się m e d i u m W i e l k i e j M a t k i . J u ż t y l k o
k r o k dzieli j ą o d z a ł o ż e n i a sekty.
Łącząc t o p o s y dziewicy, m ę c z e n n i c y , ś w i ę t e j i czarownicy, C o e l h o s k ł a d a
h o ł d p o s t m o d e r n i z m o w i . W p o w i e ś c i roi się od parafraz, z m i e n i a j ą c y c h s e n s
ewangelii i o d zdań typu: „ M i s t r z n i g d y n i e m ó w i u c z n i o w i , c o p o w i n i e n r o ­
b i ć . M i s t r z i u c z e ń są j e d y n i e t o w a r z y s z a m i p o d r ó ż y " . J a k w Pachnidle P a t r i c k a
S i i s k i n d a , c z ł o w i e k staje się tu b o g i e m , tyle że o k o b i e c y m o b l i c z u . W k o ń c u
„ j e s t e ś tym, c z y m wierzysz, że j e s t e ś " , bo w k a ż d y m z n a s d r z e m i e m a g i c z n a
siła. P o d c z a s t a n e c z n e g o t r a n s u e n e r g i a t a e m a n u j e z serc, w y d o s t a j e się p r z e z
p ę p e k i rozwija u k r y t e z d o l n o ś c i . A t e n a , j u ż j a k o k a p ł a n k a sekty, potrafi d o ­
s t r z e g a ć a u r ę d u c h o w ą w o k ó ł k o n k r e t n y c h ludzi, o d c z y t y w a ć i c h p r z e s z ł o ś ć
i uzdrawiać c h o r y c h , a j e j u c z e n n i c e p r z e m i e n i a j ą się w n a t c h n i o n e a r t y s t k i
albo boginie seksu.
Czarownica z Portobello
to j e d n o c z e ś n i e
krytyka
stylu
życia
„strasznych
mieszczan", którzy nie mają czasu na samorealizację, bo uganiają się za pracą
i p i e n i ę d z m i . Ż y ć tylko c h w i l ą o b e c n ą , j a k C y g a n i e , d l a k t ó r y c h n i e i s t n i e j e
czas, j e s t tylko p r z e s t r z e ń - o t o r e c e p t a b r a z y l i j s k i e g o p i s a r z a d l a ludzi X X I
wieku. W n i o s e k d o p r z e m y ś l e n i a , b o s p o r t r e t o w a n a p r z e z C o e l h o cywilizacja
rzeczywiście chyli się ku u p a d k o w i . N i k t - o p r ó c z k a t o l i c k i c h o r t o d o k s ó w
- n i e k r ę c i n o s e m , kiedy A t e n a g ł o s i religijne b a n i a l u k i . K o n t r o w e r s j e w o k ó ł
s e k t y pojawiają s i ę d o p i e r o w m o m e n c i e , gdy k a p ł a n k a w z y w a s w o j e u c z e n ­
n i c e do rezygnacji z terapii o d c h u d z a j ą c y c h .
M i m o wszystko, teza Coelho, że również w naszych czasach trwa polo­
w a n i e n a c z a r o w n i c e , wydaje się p r z e s a d z o n a . K i e d y p o d c z a s t r a n s u A t e n a
KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
2
27
zwraca się d o z e b r a n y c h s ł o w a m i : „ M ó w i d o w a s H a g i a S o f i a " i r o z p o c z y n a
odgadywanie l u d z k i c h h i s t o r i i , w c a l e n i e b u d z i w c z y t e l n i k u z ł y c h e m o c j i .
P r z y p o m i n a raczej p o s t a ć p o e t y z Rejsu M a r k a P i w o w s k i e g o . J a k p a m i ę t a m y ,
b o h a t e r f i l m u t e ż c h c i a ł o d k r y ć przed p a s a ż e r a m i s t a t k u c z ą s t k ę ich prze­
s z ł e g o życia, a n i k t n i e c h c i a ł go palić na s t o s i e . J e d y n ą f o r m ą p o l e m i k i był
głos s p o r t o w c a , k t ó r y z a c h o w u j e a k t u a l n o ś ć r ó w n i e ż w k o n t e k ś c i e Czarownicy
z Portobello. Nawiązując do s ł u s z n e j idei s a m o r e a l i z a c j i , j a k ą C o e l h o p r e z e n t u ­
j e w swojej p o w i e ś c i , t r z e b a w y t k n ą ć j e d n ą j e j w a d ę . K ł a d z i e o n a n a c i s k jedy­
n i e na rozwój i n t e l e k t u a l n o - d u c h o w y , z p o m i n i ę c i e m e l e m e n t ó w fizycznych.
W związku z p o w y ż s z y m p r o p o n o w a ł b y m n a s t ę p u j ą c e dyscypliny s p o r t o w e :
pływanie, zapasy, b o k s .
WOJCIECH WENCEL
Paulo Coelho. Czarownica z Portobello. Wyd. Drzewo Babel. Warszawa 2 0 0 7
Dzieło Yuriego Slezkine'a to głównie książka historycz­
na, jednak najważniejszy j e j fragment może równie do­
brze odnosić się do czasów bieżących. Pod koniec autor
pisze: „Wszelkie radykalne próby przerobienia rodzaju
ludzkiego są de facto atakami na rodzinę i są albo nie­
skuteczne, albo skrywane. Dla większości ludzi przez
większość czasu dążenie do szczęścia oznacza ugania­
nie się za płcią przeciwną, płodzenie i w y c h o w y w a n i e
dzieci, co jest zawsze formą dyskryminacji i niewyczer­
panym źródłem plemienności".
Natura
nie da się oszukać
nawet Merkuremu
FILIP MEMCHES
Pamięci moich żydowskich przodków
Z a j m o w a n i e się p o h o l o c a u ś c i e p o l i t y c z n y m i i i d e o l o g i c z n y m i u w i k ł a n i a m i
o s ó b n a r o d o w o ś c i żydowskiej z góry budzi p o d e j r z e n i a co do przyświecają­
cych t e m u i n t e n c j i . Z n a k o m i c i e ilustruje t o p r y w a t n a o p i n i a p e w n e g o p u b ­
licysty n a t e m a t n a d t y t u ł u , j a k i m z o s t a ł o p a t r z o n y p o l s k i p r z e k ł a d książki
Yuriego S l e z k i n e ' a Wiek Żydów. W z d a n i u „ D l a c z e g o Żydzi odgrywają t a k wy­
b i t n ą rolę w h i s t o r i i " p u b l i c y s t a ó w dopatrzył s i ę a n t y s e m i c k i e g o p o d t e k s t u ,
b o w i e m - w e d ł u g n i e g o - w s f o r m u ł o w a n i u t y m m o ż e być z a w a r t a j e d y n i e
sugestia, że c h o d z i o „ r o l ę n i k c z e m n ą " . C z y są p o w o d y do t e g o rodzaju przy­
p u s z c z e ń , czy t e ż należy j e u z n a ć z a p r z e j a w p o l i t y c z n e j p a r a n o i ?
KONIEC
WAKACJI
2007
229
A b y uzyskać o d p o w i e d ź n a t a k p o s t a w i o n e p y t a n i e , w a r t o n a p o c z ą t k u
d o w i e d z i e ć się, k i m j e s t s a m autor. Yuri S l e z k i n e ( a w ł a ś c i w i e J u r i j S l e z k i n )
urodził
się
w
roku
1956
w
Moskwie,
w
rodzinie
rosyjsko-żydowskiej.
W stolicy Z S R S studiował językoznawstwo i literaturę, a n a s t ę p n i e praco­
wał j a k o t ł u m a c z w s o w i e c k i c h p l a c ó w k a c h d y p l o m a t y c z n y c h za g r a n i c ą .
W roku 1 9 8 2 w y e m i g r o w a ł d o U S A . O b e c n i e j e s t p r o f e s o r e m i d y r e k t o r e m
Instytutu Studiów Słowiańskich, Wschodnioeuropejskich i Eurazjatyckich
U n i w e r s y t e t u w Berkeley.
W j e d n y m z p i e r w s z y c h zdań książki S l e z k i n e wyznaje, że dedykuje ją
p a m i ę c i swojej b a b c i , k t ó r a
poszła do więzienia jako komunistka i wyemigrowała do Argentyny,
skąd wróciła w 1931 roku, by budować socjalizm. Na starość była bar­
dzo dumna ze swoich żydowskich przodków, uznając całe przeszłe ży­
cie za błąd.
W pewnym sensie dzieło amerykańskiego historyka ma charakter rozlicze­
niowy. W swej o g r o m n e j c z ę ś c i u k a z u j e o n o p e r y p e t i e Ż y d ó w z t e r e n u daw­
n e g o I m p e r i u m R o s y j s k i e g o - dzieje ich fascynacji k o m u n i z m e m , z a a n g a ż o ­
w a n i a w tę i d e o l o g i ę , p r ó b w d r a ż a n i a j e j p r z e z n i c h w p a ń s t w i e s o w i e c k i m ;
w r e s z c i e ż y d o w s k i e g o r o z c z a r o w a n i a nią. J e d n a k a u t o r w y c h o d z i w k s i ą ż c e
od zupełnie innej kwestii.
S l e z k i n e d o k o n u j e h i s t o r y c z n e g o podziału n a o s i a d ł e n a r o d y a p o l l i ń s k i e
i k o c z o w n i c z e narody m e r k u r i a ń s k i e . Te p i e r w s z e w ciągu w i e k ó w tworzyły
państwa, prowadziły wojny, trudniły się r o l n i c t w e m , drugie zaś - z a j m o w a ł y się
przede w s z y s t k i m h a n d l e m i działalnością u s ł u g o w ą , krzewiąc z a r a z e m w ś r ó d
konserwatywnych z b i o r o w o ś c i n o w i n k a r s t w o i d e o l o g i c z n e oraz s w o b o d y oby­
czajowe. Żydzi zaliczają się do tej drugiej grupy. T r z e b a j e d n a k podkreślić, że
klasyfikacja t a dotyczy s p o ł e c z e ń s t w tradycyjnych.
Nowoczesność bowiem
przyniosła im radykalny p r z e ł o m , a to w d u ż y m s t o p n i u za sprawą Żydów.
Żydzi byli m e r k u r i a n a m i Europy. I c h styl życia stał się typowy d l a prze­
mian modernizacyjnych, które przeorały Stary Kontynent, by później objąć
swym z a s i ę g i e m c a ł y świat. J e d n ą z n a j w a ż n i e j s z y c h c e c h n o w o c z e s n o ś c i j e s t
rozpad s p o ł e c z e ń s t w a s t a n o w e g o i p r z e j m o w a n i e p r z e z m i e s z c z a ń s t w o ról,
zadań i przywilejów, k t ó r e na p r z e s t r z e n i s t u l e c i z a r e z e r w o w a n e były dla
230
FRONDA
43
w a r s t w wyższych. Przywiązany d o k o n k r e t n e g o m i e j s c a n a z i e m i i d o o k r e ­
ś l o n e j tradycji, A p o l l o zaczął p o n o s i ć p o r a ż k i w s t a r c i u z M e r k u r y m , p a t r o ­
n e m w y k o r z e n i o n y c h w i e c z n y c h tułaczy. N a r o d z i n y k a p i t a l i z m u u p o d o b n i ł y
n a r o d y e u r o p e j s k i e d o Żydów.
N o w o c z e s n o ś ć to t a k ż e epoka, zrywających - w m n i e j s z y m l u b w i ę k s z y m
s t o p n i u - z tradycją i przeszłością, w i e l k i c h p r o j e k t ó w i d e o l o g i c z n y c h : libera­
lizmu, n a c j o n a l i z m u , s o c j a l i z m u ( g ł ó w n i e j e g o radykalnej o d m i a n y - k o m u n i ­
z m u ) . Z d a n i e m S l e z k i n e ' a , najbardziej z n a c z ą c y m z n i c h okazał się n a c j o n a l i z m .
J e d n ą z j e g o wersji stał się syjonizm. P o s t u l o w a ł on b u d o w ę p a ń s t w a żydow­
skiego w Palestynie, k t ó r e g o g o s p o d a r z e m byłby laicyzujący się, n o w o c z e s n y
naród. U m a c n i a n i e t o ż s a m o ś c i n a r o d o w e j w o p a r c i u o religię m o j ż e s z o w ą z o ­
s t a ł o u z n a n e przez p i o n i e r ó w syjonizmu z a a n t y m o d e r n i z a c y j n y a n a c h r o n i z m .
O g r o m n a c z ę ś ć Ż y d ó w propozycji s y j o n i s t y c z n y c h j e d n a k n i e przyjęła,
wybierając a s y m i l a c j ę . D l a w i e l u z n i c h b y ł a to u c i e c z k a z g e t t a , w k t ó r y m
trwali od s t u l e c i ich p r z o d k o w i e , ku l i b e r a l i z m o w i i s o c j a l i z m o w i . W p r z e c i ­
wieństwie do syjonizmu, ideologie te uzasadniały - c h o ć każda na inny spo­
s ó b - n i w e l o w a n i e bądź o b n i ż a n i e z n a c z e n i a r ó ż n i c e t n i c z n y c h .
Liberalizm (w s e n s i e p o z b a w i o n e j antyreligijnych u p r z e d z e ń ideologii klasy
średniej) z a d o m o w i ł się przede w s z y s t k i m w U S A - o b o k Palestyny, drugiego
p o t ę ż n e g o o ś r o d k a żydowskiej imigracji z Europy. W o d r ó ż n i e n i u od n a c j o n a ­
lizmu i k o m u n i z m u , projekt liberalny n i e m i a ł aspiracji cjuasi-religijnych; n i e
oferował ani teorii zła, ani o b i e t n i c y n i e ś m i e r t e l n o ś c i . S p o ł e c z e ń s t w o amery­
kańskie u k s z t a ł t o w a ł o się j a k o z b i o r o w o ś ć , pielęgnująca indywidualizm i b r a k
zakorzenienia, a j e d n o c z e ś n i e w p e ł n i a k c e p t u j ą c a n i e z a l e ż n e od p a ń s t w a toż­
s a m o ś c i w s p ó l n o t o w e (religijne, e t n i c z n e , o b y c z a j o w e ) j e j członków.
Slezkine j e d n a k - jak już zostało w s p o m n i a n e - najwięcej uwagi poświęca
rosyjskiemu i sowieckiemu komunizmowi. Zgłębia motywacje, jakie skłania­
ły Ż y d ó w z o b s z a r u I m p e r i u m R o s y j s k i e g o do a n g a ż o w a n i a się w r e w o l u c j ę
b o l s z e w i c k ą i t w o r z e n i e p a ń s t w a s o w i e c k i e g o . P r o b l e m t e n - p r o b l e m „ży­
d o k o m u n y " - j e s t akurat w P o l s c e rozpoznany, p o m i j a j ą c m n ó s t w o f u n k c j o ­
nujących w tej s p r a w i e m i t ó w i s t e r e o t y p ó w , n i e z a l e ż n i e od i c h z a b a r w i e n i a
i d e o l o g i c z n e g o czy p o l i t y c z n e g o - d l a t e g o w a r t o p o p r z e s t a ć n a kilku p o d s t a ­
wowych uwagach.
W r a z z p o w s t a n i e m Z S R S k o m u n i z m ujawnił swój u t o p i j n y c h a r a k t e r ,
a w r e a l n y m socjalizrriie n i e u d a ł o się p r z e z w y c i ę ż y ć ani a n t y s e m i t y z m u ( t a k ż e
KONIEC
WAKACJI
2007
231
n a s z c z y t a c h w ł a d z y ) , ani w o g ó l e r o z m a i t y c h a n t a g o n i z m ó w e t n i c z n y c h .
H i s t o r i a Związku S o w i e c k i e g o t o r ó w n i e ż d z i e j e r o z c z a r o w a n i a Ż y d ó w p r o ­
j e k t e m komunistycznym i przechodzenia ich na pozycje wrogie „dyktaturze
proletariatu", zwłaszcza po wojnie sześciodniowej oraz uznaniu przez K r e m l
Izraela z a p a ń s t w o „ i m p e r i a l i s t y c z n e " i w r o g a o b o z u „ d e m o k r a c j i l u d o w e j " .
Oczywiście, t ę żydowską opozycyjność należy p o j m o w a ć w i e l o z n a c z n i e .
M i e s z c z ą się w niej bardzo r ó ż n e postawy: z j e d n e j s t r o n y n i e z ł o m n y a n t y s o w i e t y z m zamykanych w w i ę z i e n i a c h i łagrach b o h a t e r s k i c h dysydentów,
z drugiej zaś - d z i a ł a l n o ś ć t a k i c h cwaniaków, j a k B o r y s B i e r i e z o w s k i
i M i c h a i ł C h o d o r k o w s k i , którzy w c z a s a c h
s o w i e c k i c h n i e byli dysydentami,
korzystali
ówczesne
legalne
ale wy­
instytucje
do
podjęcia działalności gospodarczej, w efekcie
c z e g o p o upadku Z S R S zbili gigantyczne fortuny,
stając się o l i g a r c h a m i .
R o l a Żydów, j a k ą w swojej k s i ą ż c e p r z e d s t a w i a
S l e z k i n e , wydaje się z ł o ż o n a , a j e j o c e n a a m b i ­
walentna. I chwała należy się historykowi,
który, p o r u s z a j ą c t e m a t s t a n o w i ą c y w p o holocaustiańskim świecie tabu, nie do­
s t o s o w a ł się d o w ą t p l i w y c h standardów,
narzucanych przez środowiska, uprawiające - pod p r e t e k s t e m walki z antyse­
m i t y z m e m - terror intelektualny. Żeby j e d n a k nie było wątpliwości, Slezkine
kontestuje wszelkie próby obarczania odpowiedzialnością zbiorową Żydów
za r e w o l u c j ę b o l s z e w i c k ą i j e j s k u t k i ( p o l e m i z u j e c h o c i a ż b y z t e z ą książki
A l e k s a n d r a S o ł ż e n i c y n a Dwiestie Het wmiestie).
W i e l k ą zaletą d z i e ł a j e s t t o , ż e a u t o r o p e r u j e w n i m t w a r d ą faktografią
i zarazem n i e s t r o n i od r o z m a i t y c h p r z y p o w i e ś c i i a n e g d o t , dzięki c z e m u c a ­
łość ociepla. Slezkine stosuje pewną metaforę poprzez przywołanie postaci ze
s ł y n n e j p o w i e ś c i S z o ł e m a A l e j c h e m a Dzieje Tewji Mleczarza. H i s t o r i ę c ó r e k ty­
t u ł o w e g o b o h a t e r a i n t e r p r e t u j e w s p o s ó b alegoryczny, s n u j ą c d o m y s ł y c o d o
ich dalszych l o s ó w i przedstawiając d r o g ę ż y c i o w ą każdej z n i c h j a k o o k r e ś l o ­
ny w y b ó r życiowy i światopoglądowy, d o k o n y w a n y p r z e z Ż y d ó w w XX w i e k u .
W p o w i e ś c i A l e j c h e m a C e j t ł p o ś l u b i a u b o g i e g o krawca, H o d ł - r e w o l u c j o ­
n i s t ę Perczyka, Szpririka, p o r z u c o n a p r z e z n a r z e c z o n e g o t o n i e , B e j ł k i e wy-
232
FRONDA
43
chodzi za mąż za kombinatora, z którym emigruje do U S A , wreszcie C h a w a
ucieka z nieżydowskim s a m o u k i e m , i c h o ć j e s t już opłakiwana przez ojca j a k o
z m a r ł a , w r a c a p o d k o n i e c książki s k r u s z o n a d o d o m u r o d z i n n e g o . S l e z k i n e
dopisuje przyszłe l o s y c ó r e k Tewji: C e j t ł g i n i e w h o l o c a u ś c i e , H o d ł - z o s t a j e
funkcjonariuszką aparatu państwa komunistycznego, Bejłkie - osiąga sukces
życiowy, j a k i m j e s t r e a l i z a c j a l i b e r a l n o - k a p i t a l i s t y c z n e g o „ a m e r y k a ń s k i e g o
s n u " , C h a w a - e m i g r u j e d o z i e m i przodków, czyli P a l e s t y n y ( t o w ł a ś n i e s y m ­
bolizuje p o w r ó t d o d o m u o j c a ) .
J a k i w i ę c p ł y n i e z książki p r o f e s o r a u n i w e r s y t e t u w B e r k e l e y g ł ó w n y w n i o ­
s e k ? Z t r z e c h p r o j e k t ó w i d e o l o g i c z n y c h X X w i e k u Żydzi zyskali n a d w ó c h :
syjonizmie i liberalizmie. S t a ł o się tak też dlatego, że nie negowały o n e ich
t o ż s a m o ś c i e t n i c z n e j ; s y j o n i z m zaś w r ę c z j ą w z m o c n i ł . W ś w i e t l e ż y d o w s k i c h
dziejów Izrael s t a n o w i dziś p e w i e n f e n o m e n . To, p a r a d o k s a l n i e , a p o l l i ń s k i e
państwo w merkuriańskim świecie
( c o S l e z k i n e f o r m u ł u j e expressis verbis).
O ile a n t y s e m i t y z m u c h o d z i w m e r k u r i a ń s k i c h k r a j a c h za p o s t a w ę p o l i t y c z n i e
n i e p o p r a w n ą , o tyle k r y t y k o w a n i e I z r a e l a t r a k t o w a n e j e s t j a k o wyraz h u m a ­
n i s t y c z n e j t r o s k i o pokój w ś w i e c i e . P i ę t n u j e s i ę z a t e m n i e k o s m o p o l i t y z m
diaspory żydowskiej, l e c z izraelski p a t r i o t y z m , k t ó r y z kolei pacyfiści i alt e r g l o b a l i ś c i (oraz w t ó r u j ą c e i m p e w n e n u r t y p r a w i c y ) p o r ó w n u j ą w r ę c z d o
nazizmu. Znamienne, że antyizraelska retoryka współczesnych lewicowych
i n t e l e k t u a l i s t ó w ż y d o w s k i c h m o ż e s i ę kojarzyć z a n t y s z t e t l o w ą r e t o r y k ą daw­
nej „ ż y d o k o m u n y " ( c h o ć - gwoli s p r a w i e d l i w o ś c i - t r z e b a przyznać, że rów­
nież i dawnych syjonistów).
D z i e ł o Slezkine'a to głównie książka historyczna, j e d n a k najważniejszy jej
f r a g m e n t m o ż e r ó w n i e d o b r z e o d n o s i ć się d o c z a s ó w b i e ż ą c y c h . P o d k o n i e c
a u t o r pisze:
Przynależność do plemienia jest powszechną ludzką kondycją, a rodzi­
na jest najbardziej podstawową i konserwatywną ze wszystkich ludz­
kich instytucji [...]. Wszystkie ludzkie kultury zorganizowane są wokół
regulowania reprodukcji, a reprodukcja - bez względu na reżim, jaki
ją reguluje - wymaga preferowania pewnych partnerów i faworyzowa­
nia własnego potomstwa. Wszelkie radykalne próby przerobienia ro­
dzaju ludzkiego są de facto atakami na rodzinę i są albo nieskuteczne,
albo skrywane. Dla większości ludzi przez większość czasu dążenie do
KONIEC
WAKACJI
2007
233
szczęścia oznacza uganianie się za płcią przeciwną, płodzenie i wycho­
wywanie dzieci, co jest zawsze formą dyskryminacji i niewyczerpanym
źródłem plemienności. Żadna wizja sprawiedliwości-jako-równości nie
obejmie ludzkiej rodziny, jakkolwiek zbudowanej, ani żadna ludzka spo­
łeczność, obejmująca wszystkich mężczyzn, kobiety i dzieci, nie zlikwi­
duje rozróżnienia między krewnymi i niekrewnymi. Chrześcijaństwo,
nakazujące kochać dzieci innych jak własne, przetrwało dlatego, że
uczyniło małżeństwo (przyrzeczenie wyłącznej lojalności) religijnym
sakramentem takim samym jak instytucja małżeństwa znana wszyst­
kim plemiennym społecznościom. Komunizm, będący głupim, pozba­
wionym polotu młodszym bratem chrześcijaństwa, po etapie młodzień­
czego idealizmu wygasł, bo nie zdołał włączyć w swój projekt rodziny,
okazał się zatem niezdolny do reprodukcji. Nad obiema formacjami
zatriumfował nacjonalizm, który zaktualizował i unowocześnił trady­
cyjną (genealogiczną) odmianę nieśmiertelności, oferując plemienny
sposób na nowoczesność i nowoczesny sposób na plemienność.
W y w ó d S l e z k i n e ' a u ś w i a d a m i a n a m , ż e tym, c o najbardziej o b c i ą ż a k o m u ­
n i z m , n i e s ą s t o s o w a n e przez n i e g o b r u t a l n e m e t o d y p r z y m u s u , czyli środki,
lecz n e g a c j a ludzkiej natury, a w i ę c c e l . O b e c n i e p r a w i e w c a ł y m ś w i e c i e za­
p a n o w a ł consensus co do p o t ę p i e n i a s a m y c h środków. K r y t y c z n a refleksja n a d
celem nie j e s t już tak powszechna. Wręcz przeciwnie, j a k wiadomo, w wielu
o p i n i o t w ó r c z y c h ś r o d o w i s k a c h wciąż w d o b r y m t o n i e p o z o s t a j ą r o z w a ż a n i a
nad w z n i o s ł y m i i d e a ł a m i k o m u n i z m u .
P e r s p e k t y w a S l e z k i n e ' a k o r e s p o n d u j e , do p e w n e g o s t o p n i a , z p e r s p e k t y ­
wą przyjętą przez P i u s a XI w e n c y k l i c e Divini redemptoris. W b r e w t e m u , co
w i e l e o s ó b myśli, u z n a n i e k o m u n i z m u p r z e z P a p i e ż a z a b e z b o ż n y n i e w y n i k a
z faktu c e c h u j ą c e g o tę i d e o l o g i ę a t e i z m u . Z a s a d n i c z e o s k a r ż e n i e d o t y c z y od­
r z u c a n i a prawdy, wynikającej z porządku n a t u r a l n e g o . O d r z u c a n i e to p o l e g a
n a negacji w a r t o ś c i t a k ż e „ p o g a ń s k i c h " : w i ę z i r o d z i n n y c h , h o n o r u , u c z c i w o ­
ści, itd. S ą o n e p o d p o r z ą d k o w a n e n a c z e l n e m u c e l o w i i d e o l o g i c z n e m u , czyli
b u d o w i e z i e m s k i e g o raju. K o m u n i z m j e s t w i ę c bezbożny, b o j e s t k ł a m s t w e m ,
a nie odwrotnie.
Dzisiaj n e g a c j a ludzkiej n a t u r y n i e p o l e g a j u ż j e d n a k n a u ś w i a d a m i a n i u
s z e r o k i m m a s o m t e g o , ż e w ł a s n o ś ć p r y w a t n a t o „burżuazyjny p r z e ż y t e k " ,
234
FRONDA
43
lecz przykładowo na walce z „homofobią". D l a t e g o na gruncie p o l s k i m za
ideologicznych spadkobierców k o m u n i z m u należy uznać nie Leszka Millera
l u b A n d r z e j a L e p p e r a , ale f e m i n i s t k i i „ g e j o w s k i c h " a k t y w i s t ó w o r a z w s p i e ­
rających ich n a „ p a r a d a c h r ó w n o ś c i " n i e k t ó r y c h p r z e d s t a w i c i e l i s p o ł e c z n o ś c i
żydowskiej. Z d u m i e w a j ą c e j e s t t o , ż e c i o s t a t n i , p o przyjęciu w i a r y przod­
ków, w swojej d z i a ł a l n o ś c i p u b l i c z n e j k i e r u j ą s i ę raczej d o g m a t a m i political
correctness aniżeli Torą, o k r e ś l a j ą c ą h o m o s e k s u a l i z m m i a n e m „ o b r z y d l i s t w a "
(toevah). M o ż n a o d n i e ś ć w r a ż e n i e , i ż j u d a i z m t r a k t u j ą o n i j a k o rodzaj k o n t r k u l t u r o w e j e k s t r a w a g a n c j i , o d r ó ż n i a j ą c e j i c h o d p o g a r d z a n e g o p r z e z n i c h pol­
s k i e g o k a t o l i c k i e g o „ c i e m n o g r o d u " , a n i e j a k o religię, k t ó r e j P r a w o d a n e o d
B o g a p o z o s t a j e w s p r z e c z n o ś c i z p o s t u l a t a m i n o w e j lewicy.
Czytając książkę S l e z k i n e ' a , n i e m o ż n a o p r z e ć się w r a ż e n i u , że j e d n ą z hi­
storycznych p u ł a p e k żydowskich, wynikających z m e r k u r i a ń s k i e j w i e c z n e j tu­
łaczki, p o z o s t a j e zrywanie w ł a s n y c h k o r z e n i . Takie j e s t b r z e m i ę bycia u m i ł o ­
w a n y m n a r o d e m Boga, w z o r e m w t y m s a m y m s t o p n i u w i e r n o ś c i , co i wiar o ł o m s t w a . U p i e r d l i w o ś ć p r o r o k ó w o d c z a s ó w biblijnych b y w a ł a z a p r z ę g a n a
w s ł u ż b ę i Stwórcy, i b l u ź n i e r c z y m i d e o l o g i o m . Tak j e s t z r e s z t ą po dziś dzień.
N o w o c z e s n o ś ć sprzyjała t e m u , ż e b y Żydzi szukali swojej siły w r o z m y ­
waniu własnej tożsamości. Poczucie wyobcowania zaczęło im w epoce po­
w s z e c h n e j sekularyzacji kultury i o b y c z a j ó w c o r a z bardziej d o s k w i e r a ć . T o , co
n a g r u n c i e religii m o j ż e s z o w e j j e s t w y b r a ń s t w e m , w ś w i e c i e n o w o c z e s n y m
o k a z a ł o się dla w i e l u p o t o m k ó w A b r a h a m a p r z e k l e ń s t w e m , b o z a p r z e c z a ł o
ich a s y m i l a c y j n y m p o t r z e b o m . S t a ł o się t a k w o p o z y c j i d o c z a r n e g o c h a r a k t e ­
r u m o d e r n i s t y c z n e j narracji, czyli c h r z e ś c i j a ń s t w a , k t ó r e w y b r a ń s t w o p o j m u ­
j e j a k o , m i ę d z y i n n y m i , u m i e r a n i e n a krzyżu.
S e p a r o w a n i e się o d swojej t o ż s a m o ś c i j e s t j e d n a k s a m o b ó j c z e . N a w e t j e ś l i
się odkrywa, ż e p o o j c u m o ż n a o d z i e d z i c z y ć w y ł ą c z n i e c e c h y p r o w a d z ą c e d o
życiowej klęski, n i c to n i e z m i e n i a . O w s z e m , w p o s z u k i w a n i u u t o p i i - psy­
c h o l o g i c z n e j , religijnej, p o l i t y c z n e j , k u l t u r o w e j - m o ż n a t a k i e l i c h e dziedzi­
ctwo odrzucić. Ale żadne alternatywne to ż s a mo ś ci nie zapełnią pustki. Na
dłuższą m e t ę p o z o s t a n ą o n e t a k s z t u c z n e , j a k s z t u c z n e o k a z a ł y się „ s o w i e c k o ś ć " , „ e u r o p e j s k o ś ć " czy p o p r o s t u a b s t r a k c y j n a „ l u d z k o ś ć " .
W a r t o się w r e s z c i e u s t o s u n k o w a ć d o p o s t r z e g a n i a p r z e z S l e z k i n e ' a c h r z e ś ­
c i j a ń s t w a - bądź c o bądź c z w a r t e g o p o w a ż n e g o w y b o r u Ż y d ó w w X X s t u l e ­
ciu, w y b o r u d o k o n a n e g o z u d z i a ł e m t a k i c h p o s t a c i , j a k E d i t h S t e i n , A n d r e
KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
2 3
5
Frossard, Aleksander M i e ń . Istotą chrześcijaństwa nie j e s t kultywowanie po­
rządku n a t u r a l n e g o - w r a m a c h k t ó r e g o m i e s z c z ą się z a r ó w n o w i ę z i r o d z i n ­
n e , j a k i n a r o d o w e - lecz g ł o s z e n i e i p r z y j m o w a n i e D o b r e j N o w i n y „ n i e z t e g o
ś w i a t a " . T e g o zdaje się a u t o r k o m p l e t n i e n i e r o z u m i e ć , c h o c i a ż , b y ć m o ż e z e
względu n a j e g o biografię, t r u d n o m i e ć o t o d o n i e g o p r e t e n s j e .
Slezkine
jednak
przy
okazji
wskazuje
też
pewien
właściwy
trop.
Chrześcijaństwo nie uległo gnostyckiej pokusie. Seksualność i płodność
u z n a ł o z a dary ( a z a r a z e m z a d a n i a ) o d B o g a , n i e zaś z a p r z e k l e ń s t w o , r z u c o n e
przez j a k i e g o ś D e m i u r g a . N a r ó d t r a k t u j e o n o j a k o n a t u r a l n ą , a w i ę c s ł u ż ą c ą
r o z w o j o w i c z ł o w i e k a , w s p ó l n o t ę m o w y i kultury. Tylko c z y t o w y s t a r c z a d o
zbawienia?
FILIP MEMCHES
Yuri Slezkine Wiek Żydów, Media Lazar NADIR. Warszawa 2 0 0 6
Luria w zupełnie nowy sposób zdefiniował posłannictwo
Izraela, wyjaśnił też sens diaspory - synowie Abrahama,
poprzez pobożne czyny, mają przywracać harmonię we
wszechświecie. Pobożność chasydzka będzie odtąd po­
legała na bezustannym „przylgnięciu" do Boga, w y r a ­
żonym poprzez głębokie poczucie wdzięczności za dar
życia oraz przez świadomość, że każdy czyn może być
wyrazem uwielbienia, modlitwy i dziękczynienia, przy­
wracającego światu jego pierwotną łączność z J a h w e .
Zbieranie
rozproszonych iskier
WOJCIECH
CHMIELEWSKI
C h a s y d z i . Ilu z n a s z a s t a n a w i a ł o s i ę n a d z a p o m n i a n y m d u c h o w y m dziedzi­
c t w e m p o k o l e ń tych Żydów, z a m i e s z k u j ą c y c h j e s z c z e n a p o c z ą t k u X X w i e k u
p o l s k i e i u k r a i ń s k i e z i e m i e ? Był t o n i e z w y k ł y ś w i a t religijnej w y o b r a ź n i , k t ó r a
i n s p i r o w a ł a n i e tylko w y b i t n y c h m y ś l i c i e l i religijnych i filozofów, ale t a k ż e
KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
2 3
7
w i e l k i c h pisarzy jidyszystów, c h o ć b y b r a c i S i n g e r ó w , A l t e r a K a c y z n e , p o e t ę
Icyka M a n g e r a i w i e l u i n n y c h . W g ł o ś n e j p o w i e ś c i I z r a e l a J o s h u i S i n g e r a (star­
s z e g o b r a t a n o b l i s t y I s a a c a B a s h e v i s a ) , z a t y t u ł o w a n e j Josie Kałb, a u t o r c a ł ą
a k c j ę u m i e j s c o w i ł w ł a ś n i e w ś w i e c i e chasydów, n a d w o r z e r a b b i e g o M e ł e c h a
z Nieszawy, p o s t a c i w z o r o w a n e j na k t ó r y m ś ze s ł y n n y c h d z i e w i ę t n a s t o w i e c z ­
nych cadyków, o w y c h c h a s y d z k i c h „ d u c h o w y c h f u n d a m e n t ó w ś w i a t a " , j a k
m ó w i ł o n i c h p o b o ż n y E l i m e l e c h z Leżajska. M ł o d y N a c h u m c i e , z i ę ć c a d y k a
z p o w i e ś c i S i n g e r a , z a f a s c y n o w a n y j e s t p o s t a c i ą I z a a k a Lurii, s ł y n n e g o kabalisty i m i s t y k a , k t ó r e g o u w a ż a się z a d u c h o w e g o o j c a c a ł e g o r u c h u c h a s y d ó w .
Dziwną, frapującą, c h a s y d z k ą d u c h o w o ś ć ł a t w i e j z r o z u m i e ć p o l e k t u r z e
książki
ks. T o m a s z a J e l o n k a Chasydzi.
Radośni mistycy żydowscy. J u ż w t y t u l e
o d d a n a z o s t a ł a j e d n a z i s t o t n y c h c e c h ich p o b o ż n o ś c i - r a d o ś ć , k t ó r ą czerpali
z d z i ę k c z y n i e n i a B o g u za dar życia. C h a s y d z i w n i e ś l i do j u d a i z m u pierwia­
stek spontaniczności, a przede wszystkim przekonanie, że J a h w e jest obecny
w życiu w i e r z ą c e g o n i e tylko p o p r z e z p r z e p i s y S w e g o Prawa, z a w a r t e w Torze
i Talmudzie, ale w c o d z i e n n y c h , zwyczajnych, n a w e t p r o z a i c z n y c h z d a r z e n i a c h .
„ Ś w i ę t e o d b l a s k i " p r z e n i k a j ą c e świat były dla p o b o ż n e g o c h a s y d a n i c z y m za­
d a n i e d o rozwiązania, t a j e m n i c a d o o d k r y c i a .
Tylko zwykli ludzie myślą, że Bogu można służyć jeno Torą i modlitwą. To
jest nieprawdą, gdyż Bogu można służyć czynnościami najzwyklejszymi,
jedzeniem, piciem lub wykonywaniem jakiejkolwiek bądź pracy ręcznej
- nauczał J a k u b J ó z e f z P o ł o n n e g o .
D u ż y m a t u t e m publikacji ks. J e l o n k a j e s t n i e tylko c h r o n o l o g i c z n e zapozna­
nie czytelnika z dziejami chasydyzmu, ale także p r ó b a s i ę g n i ę c i a do d u c h o w y c h
prekursorów c a ł e g o ruchu, k t ó r y c h a u t o r odnajduje, m i ę d z y innymi, w o s o b i e
w s p o m n i a n e g o już, żyjącego w X V I wieku kabalisty, c h a r y z m a t y k a i w i z j o n e r a
Izaaka Lurii. Był on t w ó r c ą oryginalnego s y s t e m u religijno-mistycznego, k t ó r e ­
go e l e m e n t y odnajdujemy w r o z m a i t y c h p i s m a c h , p o z o s t a w i o n y c h przez chasy­
dów. Podstawę d o c i e k a ń Lurii s t a n o w i p r z e k o n a n i e o „ r o z p r o s z o n y c h b o s k i c h
iskrach", rozsianych w m a t e r i a l n y m ś w i e c i e na s k u t e k k o s m i c z n e j katastrofy,
zwanej „ r o z b i c i e m n a c z y ń " . Z d a n i e m u c z o n e g o kabalisty, z a d a n i e m k a ż d e g o
Żyda j e s t „ p o d n o s z e n i e " o w y c h iskier w celu r e k o n s t r u k c j i (hebr. tikkun) pier­
w o t n e g o , b o s k i e g o porządku. Luria w z u p e ł n i e n o w y s p o s ó b zdefiniował p o 238
FRONDA
43
s ł a n n i c t w o Izraela, wyjaśnił t e ż s e n s diaspory - s y n o w i e A b r a h a m a p o p r z e z p o ­
b o ż n e czyny mają przywracać h a r m o n i ę w e w s z e c h ś w i e c i e . P o b o ż n o ś ć chasydz­
k a będzie odtąd p o l e g a ł a n a b e z u s t a n n y m „przylgnięciu" d o B o g a , w y r a ż o n y m
poprzez g ł ę b o k i e p o c z u c i e w d z i ę c z n o ś c i za dar życia o r a z przez ś w i a d o m o ś ć ,
że każdy czyn m o ż e być w y r a z e m uwielbienia, m o d l i t w y i dziękczynienia, przy­
wracającego światu j e g o p i e r w o t n ą ł ą c z n o ś ć z J a h w e .
Każde pokolenie Izraela ma własną misję, jak każdy człowiek ma przy­
dzielone sobie zadanie naprawiania dobra.
C h a s y d z i o d p o c z ą t k ó w swej d z i a ł a l n o ś c i byli o b i e k t e m
a t a k ó w z e s t r o n y w i e l u z n a c z ą c y c h rabinów, z a r z u c a j ą c y m
im niedostateczne studiowanie
Tory,
nieprzestrzeganie
j e j przepisów, a t a k ż e s p o n t a n i c z n e i e k s t a t y c z n e m o d l i ­
twy, śpiewy i t a ń c e . W X V I I I w i e k u , s t u l e c i u , k t ó r e b y ł o
właściwym początkiem całego ruchu, z j e g o ł o n a szybko
w y ł o n i l i się d u c h o w i n a u c z y c i e l e - cadycy. To w ł a ś n i e w o ­
kół n i c h g r o m a d z i l i się chasydzi i do i c h g r o b ó w po dziś d z i e ń pielgrzymują,
licząc n a w s t a w i e n n i c t w o , s p o d z i e w a j ą c s i ę cudów. D o w B e r z M i ę d z y r z e c z a ,
M e n a c h e m M e n d e l z W i t e b s k a , A a r o n z K a r l i n a , S z n e u r Z a l m a n z Lądów,
J a k u b I c c h a k z L u b l i n a , inni j e s z c z e . . .
Ich życie i p o z o s t a w i o n e p i s m a pozwalają n a m dzisiaj k r o c z y ć k r ę t ą ś c i e ż ­
ką w p o s z u k i w a n i u r o z p r o s z o n y c h iskier, a p r z e d e w s z y s t k i m c i e s z y ć się i p o ­
dziwiać j e d y n ą w s w o i m rodzaju w i e r n o ś ć i m i ł o ś ć B o g a .
Doktryna o posłannictwie cadyka nie była jednolita, powszechnie jed­
n a k u w a ż a n o , ż e byli t o s p e c j a l n i wybrańcy, p o ś r e d n i c z ą c y p o m i ę d z y d w o ­
m a ś w i a t a m i - b o s k i m i l u d z k i m . P o z o s t a ł a p o n i c h żywa d o dziś p a m i ę ć
oraz w s p a n i a ł a l i t e r a t u r a religijna, c o r a z bardziej d o s t ę p n a t a k ż e p o l s k i e m u
c z y t e l n i k o w i . K l a s y c z n ą książką, z ł o ż o n ą z p r z y p o w i e ś c i cadyków, p o z o s t a ­
ją Opowieści chasydów M a r t i n a B u b e r a , ale d o s t ę p n e są i i n n e a n t o l o g i e , wy­
p e ł n i o n e r a d o s n ą c h a s y d z k ą nauką. T a k ż e p r a c a ks. J e l o n k a z a w i e r a l i c z n e
cytaty, k t ó r e przekonują, ż e w i e l c y cadycy n i e starali s i ę u n i k a ć n a w e t n a j ­
bardziej z ł o ż o n y c h i d o dzisiaj dotykających n a s p r o b l e m ó w . R a b b i N a c h m a n
z Bracławia nauczał o,cierpieniu:
KONIEC
WAKACJI
2007
239
Jeśli zastanowić się nad tym, do czego w końcu prowadzą wszystkie
nieszczęścia i cierpienia dotykające człowieka, to w efekcie dochodzi
się do przekonania, że nie jest to zlo, ale wielkie dobro, bo cierpienia
biorą się z pełnego dobroci zamysłu Bożego mającego na celu albo na­
pomnienie człowieka, aby wrócił na jego ścieżki, albo po to, aby zma­
zać winy człowieka. A skoro tak jest, to cierpienia są wielkim dobrem,
bo Bóg działa tylko dla dobra. Jeśli człowiek zastanowi się nad celem,
nie będzie cierpiał, ale przeciwnie, będzie się cieszył z powodu wielkie­
go dobra, jakie dostrzeże w swoich cierpieniach.
Ten s a m cadyk powiedział o M e s j a s z u :
Ludzie wierzą, że kiedy przyjdzie Mesjasz, nie będzie już śmierci. To
nie tak. Mesjasz sam będzie musiał umrzeć.
Istotną część dociekań autora stanowi chasydzkie pojęcie
m i ł o s i e r d z i a B o ż e g o , o r y g i n a l n y w k ł a d c h a s y d ó w w dzie­
dzictwo judaizmu i ogólniej - współczesnej duchowości.
W pismach polskich chasydów miłosierdzie Boże pojawia
się c z ę s t o , j e s t i s t o t n ą c e c h ą B o g a , n a z w ą J e g o m i ł o ś c i ,
ale w k o n t e k ś c i e s z c z e g ó l n y m - m i ł o ś c i w o b e c zła, w o b e c
upadku c z ł o w i e k a . D z i ę k i B o ż e m u m i ł o s i e r d z i u c h a s y d
m ó g ł r a d o ś n i e o b c o w a ć z B o g i e m n a c o dzień, j e g o m i s t y c z n e d o ś w i a d c z e n i e
O b e c n o ś c i n i e b y ł o o g r a n i c z o n e d o p r a k t y k religijnych czy a s c e t y c z n y c h . T o
c h r z e ś c i j a ń s t w o , j a k p o d k r e ś l a ks. J e l o n e k , z k t ó r e g o w y z n a w c a m i o b c o w a ­
li chasydzi k a ż d e g o dnia, w t a k i s t o t n y s p o s ó b w z b o g a c i ł o i c h d u c h o w o ś ć .
Na ziemiach wielonarodowej Rzeczypospolitej, słusznie zwanej „żydowskim
R a j e m " (paradisus ludeorum), o b i e w i e l k i e religie o d d z i a ł y w a ł y na s i e b i e w s p o ­
s ó b c a ł k o w i c i e n a t u r a l n y i bezkonfliktowy.
P o g ł ę b i e n i u r o z u m i e n i a myśli chasydów, a t a k ż e d o w o d e m n a t o , ż e p o z o ­
staje wciąż żywa, j e s t b e z w ą t p i e n i a l e k t u r a a n t o l o g i i m ą d r o ś c i d u c h o w e j au­
t o r s t w a w i e l k i e g o p o t o m k a j e d n e g o z c h a s y d z k i c h rodów, r a b i n a A b r a h a m a
J o s h u i H e s c h e l a , z a t y t u ł o w a n a Prosiłem o cud. H e s c h e l urodził s i ę w 1 9 0 7 r o k u
w W a r s z a w i e i j e s t o b e c n i e u w a ż a n y za j e d n e g o z n a j w y b i t n i e j s z y c h przed­
stawicieli żydowskiej d u c h o w o ś c i m i n i o n e g o s t u l e c i a . Był m i s t y k i e m , p o e t ą
240
FRONDA
43
i historykiem. Wybór z j e g o bogatej spuścizny dowodzi, j a k bardzo radosną
i ufającą B o g u o s o b ą byt t e n m ę d r z e c , który, na s z c z ę ś c i e d l a s i e b i e , w p o r ę
znalazł s c h r o n i e n i e n a z i e m i a m e r y k a ń s k i e j .
R a d o ś ć r a b i n a H e s c h e l a wypływa, o c z y w i ś c i e , z p r z e p e ł n i o n e j r a d o ś c i ą
d u c h o w o ś c i c h a s y d z k i e j . N i e j e s t t o b y n a j m n i e j r a d o ś ć bezrefleksyjna, wy­
ł ą c z n i e euforyczna. P r z e c i w n i e , j e s t z a w s z e p o ł ą c z o n a z m e d y t a c j ą n a t e m a t
u c z y n k ó w c z ł o w i e k a , k t ó r e w i n n y być n i e p r z e r w a n y m d z i ę k c z y n i e n i e m B o g u
za życie i p o w o ł a n i e do ś w i ę t o ś c i . P o w i n n y być p i e ś n i ą k a ż d e g o d n i a .
Heschel proponuje więc „komponowanie pieśni z własnych uczynków",
co j e s t prostym o d w o ł a n i e m się do wypełniania przez nas prawa wewnętrzne­
go, s p o c z y w a j ą c e g o - j a k b i b l i j n a p i e c z ę ć - na s u m i e n i u k a ż d e g o w i e r z ą c e g o .
D u c h o w o ś ć chasydzka j e s t w tym kontekście zaskakująco bliska współczes­
n e m u doświadczeniu każdego człowieka, odwołującego się swym życiem do
B o g a . J e s z c z e w a ż n i e j s z e j e s t z d e f i n i o w a n i e p o j ę c i a życia, o k t ó r y m ż y d o w s k i
mędrzec naucza:
Człowiek nie jest ani władcą wszechświata, ani panem swego prze­
znaczenia. Nasze życie nie należy do nas, lecz do Boga. Ponieważ jest
własnością Boga, jest święte.
I jeszcze:
Po prostu być to błogosławieństwo. Po prostu żyć - to świętość.
Łatwo zrozumieć n a m teraz niezwykle silne zaangażowanie A b r a h a m a J o s h u i
H e s c h e l a w a n t y r a s i s t o w s k i e i a n t y w o j e n n e protesty, j a k i e m i a ł y m i e j s c e
w latach 6 0 . w Stanach Zjednoczonych. Heschel, ramię w ramię z M a r t i n e m
L u t h e r e m K i n g i e m J r . , brał udział w p r o t e s t a c h c z a r n o s k ó r y c h A m e r y k a n ó w ,
z k t ó r y c h n a j g ł o ś n i e j s z y był m a r s z z S e l m y do M o n t g o m e r y , w s t a n i e A l a b a m a ,
w roku 1 9 6 5 . R a b i n w y s t ę p o w a ł w o b r o n i e g o d n o ś c i dzieci B o ż y c h , n i e oglą­
dając się n a w y z n a n i o w e r ó ż n i c e ; n a t o , ż e z n a k o m i t a w i ę k s z o ś ć d y s k r y m i n o ­
wanej czarnoskórej ludności była chrześcijanami. Nie dosyć na tym.
P i e r w s z e listy A b r a h a m J o s h u a H e s c h e l w y m i e n i ł z T h o m a s e m M e r t o n e m
w k o ń c u 1 9 6 0 r o k u . W y m i a n a myśli, a p o t e m s p o t k a n i e w 1 9 6 4 r o k u (ra­
bin odwiedził m n i c h a w o p a c t w i e G e t h s e m a n i w K e n t u c k y ) , z a i n s p i r o w a KON1EC
WAKACJI
2007
241
ł a M e r t o n a , k t ó r y - dzięki l i s t o m , p i s a n y m d o kardynałów, o b r a d u j ą c y c h
p o d c z a s S o b o r u W a t y k a ń s k i e g o II - n i e w ą t p l i w i e przyczynił się do n o w e g o
zdefiniowania stosunku K o ś c i o ł a do starszych braci w wierze. Z n a l a z ł o to
swój wyraz j u ż w s o b o r o w e j d e k l a r a c j i Nostra aetate. W t e n s p o s ó b m y ś l e n i a
i d o ś w i a d c z e n i a w p i s u j e się o s o b o w o ś ć j e d n e g o z u c z e s t n i k ó w s o b o r o w y c h
wydarzeń, k a r d y n a ł a K a r o l a Wojtyły, k o n t y n u a t o r a m y ś l i M e r t o n a i H e s c h e l a ,
a t a k ż e - dzięki d o ś w i a d c z e n i u H o l o k a u s t u , d o k o n u j ą c e g o się na j e g o o c z a c h
- pogłębiającego zapoczątkowaną przez tych dwóch problematykę wzajem­
n y c h relacji m i ę d z y c h r z e ś c i j a n a m i i Ż y d a m i .
Wróćmy
do
nauki
rabbiego
Heschela.
„Kto
to j e s t
Żyd?"
-
pytał
w 1 9 7 2 roku, tuż przed swoją ś m i e r c i ą .
To ktoś, kto wie, jak przywoływać i ożywiać to, co święte w przeszło­
ści swego narodu. Kto pielęgnuje obietnicę i wizję mającego nadejść
odkupienia.
J e d n o c z e ś n i e z w r a c a ł się d o każdego, k t o c z u ł się bezradny, s a m o t n y i n i e ­
spełniony:
W oczach świata jestem przeciętny. Ale moje serce mówi, że tak nie jest.
Moje serce podpowiada, że jestem kimś wyjątkowym i wspaniałym.
Natchnione słowa rabina Heschela są świadectwem, że następca chasydów
był p r o r o k i e m w s z y s t k i c h p r a g n ą c y c h w s ł u c h a ć się w B o ż e w e z w a n i e . D z i a ł o
się to w s t u l e c i u , w k t ó r y m a t e i s t y c z n e b a r b a r z y ń s t w o p r z y n i o s ł o Z a g ł a d ę
jego narodowi.
WOJCIECH CHMIELEWSKI
ks. Tomasz Jelonek, Chasydzi. Radośni mistycy żydowscy. Bratni Zew, Kraków 2 0 0 7
Abraham Joshua Heschel. Czekatem na cud. Antologia duchowej mądrości. W drodze, Poznań 2001
Wierzący katolik może odwoływać się do Najświętszej
Marii Panny, której wstawiennictwo u Boga jest szcze­
gólnie efektywne w kwestiach cnoty, oraz do Świętych
i swojego Anioła Stróża. Wewnętrznie wzmacnia także
spowiedź i komunia.
TĘCZOWA
KSIĄŻECZKA
czyli zwalczanie
homoseksualnych
GERARD VA N
uczuć
DEN AARDWEG
Wewnętrzna walka z homoseksualnymi skłonnościami mobilizuje zdolność
wglądu o r a z w o l ę . W o l a j e s t t u n i e o d z o w n a . Z n a c z y t o , ż e t a k d ł u g o , j a k
h o m o s e k s u a l n e p r a g n i e n i a i fantazje są p i e l ę g n o w a n e - p o m i m o d o b r y c h in­
t e n c j i , ż e b y t a k n i e b y ł o - c i ę ż k o j e s t o s ł a b i ć s e k s u a l n e z a i n t e r e s o w a n i a , gdyż
n i e z a l e ż n i e o d c h ę c i p o z b y c i a się ich, b ę d ą o n e p o d t r z y m y w a n e p r z y życiu,
ilekroć - w t a j e m n i c y l u b ś w i a d o m i e - b ę d z i e m y c z e r p a ć z n i c h p r z y j e m n o ś ć .
KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
2
43
Pasuje tutaj p o r ó w n a n i e d o a l k o h o l i z m u l u b , d o p e w n e g o s t o p n i a , p a l e n i a
papierosów. P o d k r e ś l a n i e roli woli n i e znaczy, ż e wgląd n i e j e s t p o m o c n y .
J e d n a k s a m o zrozumienie istoty infantylnych impulsów erotycznych nie j e s t
d o s t a t e c z n i e s i l n e , b y t e i m p u l s y p r z e z w y c i ę ż y ć . Tylko o g r o m n y m w y s i ł k i e m
woli daje się uciszyć te i m p u l s y w k o n k r e t n e j sytuacji. Taki w y s i ł e k n a l e ż y
podjąć w s p o k o j u d u c h a , b e z p a n i k i , z p o d e j ś c i e m d o r o s ł e g o , k t ó r y s t a r a się
o p a n o w a ć t r u d n ą sytuację: c i e r p l i w i e i r e a l i s t y c z n i e . N i e p o z w ó l dać s i ę o n i e ­
ś m i e l i ć t a k i e m u i m p u l s o w i , n i e r ó b z n i e g o tragedii, n i e wypieraj s i ę go i n i e
wyolbrzymiaj s t o p n i a , w j a k i m j e s t o n dokuczliwy. Postaraj się p o w i e d z i e ć
mu: „Nie".
M o ż l i w o ś c i woli są zazwyczaj n i e d o c e n i a n e , gdyż w n o w o c z e s n e j p s y c h o ­
terapii przywykliśmy k ł a ś ć j e d n o s t r o n n y n a c i s k n a i n t e l e k t u a l n y wgląd (psy­
choanaliza) i trening (terapia behawioralna, psychologia uczenia się). J e d n a k
t o w o l a j e s t k l u c z o w a . Z r o z u m i e n i e i t r e n i n g s ą n i e z b ę d n e , ale i c h s k u t e c z ­
n o ś ć zależy o d p r a w i d ł o w e g o u k i e r u n k o w a n i a w o l i .
N a d r o d z e w e w n ę t r z n e j refleksji h o m o s e k s u a l i s t a m u s i p o d j ą ć decyzję:
h o m o s e k s u a l n y m i m p u l s o m m ó w i ę : n i e ! M u s i s t o p n i o w o d o r o s n ą ć d o tej de­
cyzji. C z ę s t o o niej m y ś l e ć , s z c z e g ó l n i e n a s p o k o j n i e , k i e d y j e g o c z y s t y u m y s ł
n i e j e s t zajęty h o m o s e k s u a l n y m p o d n i e c e n i e m . K i e d y decyzja z o s t a n i e p o d ­
jęta, będzie odrzucał wszelkie sposobności, by poczuć h o m o s e k s u a l n e pod­
n i e c e n i e l u b h o m o e r o t y c z n ą p r z y j e m n o ś ć - n a t y c h m i a s t i c a ł k o w i c i e , z prze­
k o n a n i e m . W w i ę k s z o ś c i przypadków, kiedy h o m o s e k s u a l i s t a c h c e , a l e m u
się n i e udaje, w y n i k a t o z t e g o , ż e j e g o w o l a n i e j e s t c a ł k o w i c i e z d e c y d o w a n a .
D l a t e g o n i e j e s t w s t a n i e s t a w i a ć o p o r u i b ę d z i e w i n ę za s w o j e n i e p o w o d z e ­
nia przypisywać raczej sile swojej o r i e n t a c j i h o m o s e k s u a l n e j l u b „ o k o l i c z n o ś ­
c i o m " niż n i e p e ł n o ś c i swojej decyzji. P o kilku l a t a c h w z g l ę d n y c h s u k c e s ó w
i
okresowych
nawrotów homoseksualnych
fantazji p e w i e n h o m o s e k s u a l i ­
s t a odkrył, ż e t a k n a p r a w d ę nigdy w p e ł n i n i e c h c i a ł u w o l n i ć s i ę o d s w o i c h
p r a g n i e ń : „Teraz r o z u m i e m , d l a c z e g o b y ł o t o t a k i e t r u d n e . N i e w ą t p l i w i e t e g o
c h c i a ł e m , ale nigdy w stu p r o c e n t a c h " . D l a t e g o p i e r w s z a b i t w a r o z g r y w a się
o z d o b y c i e p e ł n e g o p r z e k o n a n i a d o s w o j e j decyzji. J a k j u ż się t o o s i ą g n i e ,
należy o d n a w i a ć t ę decyzję r e g u l a r n i e , d o p ó k i n i e s t a n i e się o n a s t a b i l n y m
przyzwyczajeniem. J e ś l i nie, twoja wola na p e w n o z p o w r o t e m o s ł a b n i e .
T r z e b a m i e ć ś w i a d o m o ś ć t e g o , ż e b ę d ą m o m e n t y l u b n a w e t godziny, kie­
d y n a s z a w o l a znajdzie się p o d a t a k i e m p o ż ą d l i w y c h p r a g n i e ń . „ W t a k i c h
244
FRONDA
43
c h w i l a c h w k o ń c u p r a g n ę , by m o j a w o l a p r z y s t a ł a na te p r a g n i e n i a " - przy­
znają klienci, k t ó r z y g e n e r a l n i e m a j ą n a p r a w d ę d o b r e i n t e n c j e . W a l k a w t e ­
d y bywa n a p r a w d ę b o l e s n a , t y m bardziej, j e ś l i k t o ś w c z e ś n i e j n i e p o s i a d a ł
silnej woli.
I m p u l s e m m o ż e być f a n t a z j o w a n i e n a t e m a t osoby, s p o t k a n e j w b i u r z e l u b
n a ulicy lub w i d z i a n e j w telewizji l u b g a z e c i e . M o ż e t o być m a r z e n i e w z b u ­
d z o n e przez k o n k r e t n e myśli l u b w y d a r z e n i a z w y k ł e g o dnia, a l b o i m p u l s ,
by pójść poszukać partnera w j a k i m ś miejscu spotkań. Dlatego powiedzenie
„ n i e " m o ż e m i e ć r ó ż n y s t o p i e ń t r u d n o ś c i . P r a g n i e n i a m o g ą być t a k s i l n e , ż e
zaburzają l o g i c z n e m y ś l e n i e , a w t e d y t r z e b a o p i e r a ć s i ę n a s a m e j sile w o l i .
P o m o c n e w t a k i c h c h w i l a c h m o g ą być d w i e m y ś l i : „ M u s z ę być s z c z e r y " o r a z
„ J e s t e m wolny, n a w e t p o d n a c i s k i e m tej palącej ż ą d z y " . S z c z e r o ś ć tutaj zna­
czy p r z y w o ł a n i e : „ W i e m , ż e m u s z ę się o p r z e ć , w i ę c n i e m o g ę się o s z u k i w a ć " .
W o l n o ś ć woli p o l e g a n a s t w i e r d z e n i u : „ M o g ę p o d n i e ś ć r ę k ę . M o g ę o d e j ś ć ,
j e ś l i t a k p o s t a n o w i ę , w każdej c h w i l i . W i ę c leży t a k ż e w z a k r e s i e m o i c h m o ż ­
liwości z o s t a n i e t u t a j , w t y m p o k o j u i o p a n o w a n i e m o i c h i m p u l s ó w . K i e d y
c h c e mi się pić, m o g ę z d e c y d o w a ć , że się n i e n a p i j ę i z a a k c e p t o w a ć p r a g n i e ­
n i e " . P e w n e s z t u c z k i m o g ą być p o m o c n e , n a p r z y k ł a d p o w i e d z e n i e g ł o ś n o :
„ D e c y d u j ę się z o s t a ć w d o m u " l u b s p i s a n i e j a k i c h ś p o m o c n y c h myśli i czyta­
n i e ich w kryzysowych s y t u a c j a c h .
Ł a t w i e j j e s t s p o k o j n i e o d w r ó c i ć w z r o k , o b c i ą ć s z n u r s k o j a r z e ń niż zadrę­
czać się p a t r z e n i e m n a t ę o s o b ę l u b z d j ę c i e . D z i e j e s i ę t a k dzięki z r o z u m i e n i u .
S p r ó b u j zauważyć, ż e p a t r z ą c n a k o g o ś , m o ż e s z p o r ó w n y w a ć : „ O n j e s t księ­
c i e m z bajki, o n a j e s t boginią, a j a przy n i c h w y p a d a m ż a ł o ś n i e " . S p r ó b u j z d a ć
s o b i e sprawę, ż e o d c z u w a n y i m p u l s t o n i c i n n e g o , j a k w o ł a n i e d z i e c i n n e g o
e g o : „ J e s t e ś taki cudowny, taki m ę s k i ( k o b i e c y ) . P r o s z ę , z w r ó ć u w a g ę n a b i e d ­
n e g o m n i e ! " I m bardziej z d a j e m y s o b i e s p r a w ę z p o s t a w y „ b i e d a c t w a " , t y m
łatwiej j e s t z d y s t a n s o w a ć s i ę o d n i e j i użyć w ł a s n e j woli j a k o b r o n i .
Ważnym ułatwieniem jest zauważenie, jak dziecinne jest to szukanie h o moerotycznych kontaktów, w rzeczywistości i w wyobraźni. Spróbuj dostrzec,
ż e w t a k i c h t ę s k n o t a c h w c a l e n i e j e s t e ś dojrzałą, o d p o w i e d z i a l n ą o s o b ą , ale
d z i e c k i e m , k t ó r e lubi s o b i e dogadzać, c h c e c i e p ł a i w ł a s n e j p r z y j e m n o ś c i
zmysłowej. Zrozum, że to nie j e s t prawdziwa miłość, a s a m o l u b n a zachcian­
ka, w k t ó r e j p a r t n e r j e s t bardziej o b i e k t e m , d a j ą c y m p r z y j e m n o ś ć n i ż o s o b ą .
Myśl o t y m t a k ż e p o d n i e o b e c n o ś ć h o m o s e k s u a l n e g o p r a g n i e n i a .
24{j
FRONDA
43
J a ś n i e j s z a ś w i a d o m o ś ć dziecinnej, egoistycznej natury h o m o s e k s u a l n e g o za­
spokojenia dodatkowo otwiera oczy na j e g o m o r a l n ą nieczystość. Ż ą d z a zaciera
zdolność rozróżnienia między czystością a nieczystością, j e d n a k n i e do końca.
Wielu faktycznie uważa, że h o m o s e k s u a l n e z a c h o w a n i a z innymi o s o b a m i l u b
masturbacja są brudne. Aby w z m o c n i ć tę ś w i a d o m o ś ć , t r z e b a pracować n a d wolą
przeciwstawienia się. Z d r o w e e m o c j e n i e cierpią nieczystości. Nieważne, że t e n
punkt widzenia m o ż e być o ś m i e s z a n y przez z w o l e n n i k ó w h o m o s e k s u a l i z m u . O n i
po prostu są nieuczciwi. Każdy m o ż e zdecydować, by widzieć l u b nie, czystość
i nieczystość. O d m a w i a n i e ujrzenia ich to m e c h a n i z m o b r o n n y : „zaprzeczenie".
W y s o c e infantylnemu klientowi, k t ó r e g o h o m o s e k s u a l n e pragnienia k o n c e n t r o ­
wały się na wąchaniu bielizny m ł o d y c h mężczyzn i j e d n o c z e s n y m wyobrażaniu
sobie zabaw seksualnych z jej właścicielami, p o m o g ł a myśl, że j e g o z a c h o w a n i e
j e s t p o t a j e m n e . W ł a ś c i w i e czuł, że nadużywa ciał s w o i c h przyjaciół w swoich
fantazjach, kiedy nadużywał ich bielizny dla w ł a s n e g o z m y s ł o w e g o zaspokojenia.
Ta idea spowodowała, że poczuł się brudny i niegodziwy. Z h o m o s e k s u a l i z m e m
j e s t tak s a m o , j a k z innymi n i e m o r a l n y m i działaniami: im większa w e w n ę t r z n a
m o r a l n a dezaprobata (innymi słowy, im j a ś n i e j s z a percepcja obrzydliwości t e g o
zachowania), t y m łatwiej j e s t powiedzieć: „ n i e " .
Homoseksualne podniecenie bywa reakcją pocieszenia po doświadcze­
niu zawodu lub nieprzyjemności. W takich przypadkach n i e o d ł ą c z n a litość
dla s a m e g o s i e b i e m u s i z o s t a ć r o z p o z n a n a i o ś m i e s z o n a . N o r m a l n i e przyjęte
p r z e c i w n o ś c i l o s u n i e w y w o ł u j ą fantazji e r o t y c z n y c h . J e d n a k h o m o s e k s u a l n e
fantazje m o g ą p o j a w i a ć się t a k ż e w i n n y c h m o m e n t a c h , k i e d y c z u j e m y się
dobrze i w ogóle nie myślimy w ten sposób. W takich przypadkach wywołują
j e w s p o m n i e n i a , s k o j a r z e n i a , k i e d y z n a j d u j e m y się w sytuacji u p r z e d n i o p o ­
wiązanej z h o m o s e k s u a l n y m i p r z y g o d a m i - w k o n k r e t n y m m i e ś c i e , m i e j s c u ,
s z c z e g ó l n e g o d n i a i t a k dalej. N a g l e p o j a w i a się i m p u l s , p r z y c h o d z i b e z z a p o ­
wiedzi. J e d n a k j e ś l i z n a się j u ż t a k i e s y t u a c j e , m o ż n a s i ę d o n i c h p r z y g o t o w a ć ,
m i ę d z y i n n y m i p o p r z e z p o w t a r z a n i e s o b i e , ż e n i e z a m i e r z a m y p o d d a ć się c z a ­
rowi tych s z c z e g ó l n y c h o k o l i c z n o ś c i l u b o t o c z e n i a .
Wiele homoseksualnych kobiet i mężczyzn jest uzależnionych od ma­
sturbacji, k t ó r a wiąże i c h z n i e d o j r z a ł y m i z a i n t e r e s o w a n i a m i i s e k s u a l n y m
e g o c e n t r y z m e m . W a l k ę z t y m n a ł o g i e m m o ż n a wygrać p o d w a r u n k i e m , ż e
w y t r z y m a się j e g o nawroty. C h o ć w z n a c z n y m s t o p n i u p o k r y w a się o n a z p r ó ­
b a m i z w a l c z a n i a h o r r i o e r o t y c z n y c h fantazji i n i e j e s t d o k o ń c a t y m s a m y m .
KONIEC
WAKACJI
2007
247
D l a w i e l u m a s t u r b a c j a j e s t f o r m ą r o z ł a d o w a n i a frustracji l u b z a w o d u .
P o z w a l a m y s o b i e z a n u r z y ć się w i n f a n t y l n e fantazje.
Dobrą strategią jest
p o w z i ę c i e m o c n e g o p o s t a n o w i e n i a k a ż d e g o r a n k a i p o w t a r z a n i e go, i l e k r o ć
zajdzie p o t r z e b a ( w i e c z o r e m l u b p r z e d p ó j ś c i e m s p a ć ) : „ N a s t ę p n ą c z ę ś ć d n i a
( n o c y ) n i e p o d d a m s i ę " . Z t a k i m n a s t a w i e n i e m ł a t w i e j r o z p o z n a j e się pierw­
s z e o z n a k i p o j a w i a j ą c e g o się p r a g n i e n i a . M o ż n a w t e d y p o w i e d z i e ć s o b i e : „ N i e
d a m s o b i e tej p r z y j e m n o ś c i . W o l ę z a a k c e p t o w a ć t e n l e k k i d y s k o m f o r t , wyni­
kający z n i e d o s t a n i a t e g o , c z e g o się p r a g n i e " . W y o b r a ź s o b i e d z i e c k o , k t ó r e g o
m a t k a o d m a w i a d a n i a mu c u k i e r k a - d z i e c k o m o ż e w p a ś ć w furię a l b o zacząć
płakać l u b n a w e t k o p a ć . A t e r a z z a s t o s u j hiperdramatyzację. To t w o j e e g o za­
c h o w u j e się w t e n s p o s ó b ( „ J a c h c ę c u k i e r k a ! " ) . A l b o p o w i e d z : „ J a k a szkoda,
ż e n i e d o s t a n i e s z swojej m a ł e j p r z y j e m n o ś c i " . L u b p o t r a k t u j s i e b i e (czyli s w o ­
j e d z i e c i n n e ego), j a k z r o b i ł b y t o s u r o w y o j c i e c : „ N i e , m a ł y J a s i u ( M a r y s i u ) ,
Tata m ó w i dzisiaj: «nie». Wystarczy. M o ż e j u t r o . I lepiej r ó b , c o c i T a t u ś k a ż e " .
A j u t r o z r ó b t o s a m o . S k u p się n a d n i u d z i s i e j s z y m , n i e m y ś l : „Nigdy n i e u d a
m i się t e g o p o k o n a ć , nigdy n i e b ę d ę w s t a n i e p r z e s t a ć t e g o r o b i ć " . W a l k a m u s i
odbywać się w cyklu d z i e n n y m , w t e n s p o s ó b a b s t y n e n c j a s a m a n a r a s t a . N i e
dramatyzuj z p o w o d u n a w r o t ó w i c h w i l o w y c h s ł a b o ś c i . P o w i e d z s o b i e : „To
b y ł o głupie, ale życie t o c z y się d a l e j " , j a k s p o r t o w i e c . W t e d y z o b a c z y s z , j a k
r o ś n i e s z w s i ł ę , p o m i m o n a w r o t ó w . T o j e s t j a k wyjście n a w o l n o ś ć , o d s t a w i e ­
n i e a l k o h o l u . C z u j e s z s i ę lepiej, s p o k o j n i e j , r a d o ś n i e j .
K o l e j n a s z t u c z k a : w y o b r a ź s o b i e , ż e n i e p o d d a j e s z się i m p u l s o w i , j a k d o ­
r o s ł a o s o b a , k t ó r a czuje go, ale nadal r o b i s w o j e , p o z o s t a j ą c p a n e m s a m e g o
s i e b i e . W y o b r a ź s o b i e s i e b i e t a k r e a l i s t y c z n i e , j a k t y l k o potrafisz, j a k o d o j r z a ł ą
o s o b ę , k t ó r a s o b i e n i e ulega. „Tak, t a k ą o s o b ą c h c i a ł b y m b y ć ! " . A l b o w y o b r a ź
s o b i e k o n i e c z n o ś ć p o w i e d z e n i a swojej ż o n i e l u b m ę ż o w i - a l b o p o t e n c j a l n e ­
m u p r z y s z ł e m u m a ł ż o n k o w i - a l b o s w o i m ( p r z y s z ł y m ) d z i e c i o m , czy u d a ł o
c i się zwalczyć p o t r z e b ę m a s t u r b a c j i j a k d o r o s ł e m u c z ł o w i e k o w i . W y o b r a ź
s o b i e k o n i e c z n o ś ć p r z y z n a n i a się, ż e t a k n a p r a w d ę n a w e t n i e w a l c z y ł e ś i j a k
s t r a s z n i e b y ł o b y ci przed n i m i wstyd.
Pozostając przy hiperdramatyzacji, m o ż n a t a k ż e o ś m i e s z a ć „ m i ł o s n e s p e ł n i e ­
n i e " w fantazjach, towarzyszących m a s t u r b a c j i . Powiedz, na przykład, s w o j e m u
„ w e w n ę t r z n e m u d z i e c k u " ( a l b o po p r o s t u s o b i e , kiedy zobaczysz, że w d a n y m
m o m e n c i e t w o j e ego s t a ł o się n a s t o l e t n i e ) : „Spojrzał g ł ę b o k o w t w o j e oczy,
wyznał ci m i ł o ś ć aż po grób i okazał c i e p ł o twojej p o r z u c o n e j i spragnionej
24g
FRONDA
43
u c z u c i a biednej duszy", i tak dalej. O g ó l n i e postaraj się o ś m i e s z y ć i przedsta­
wić satyrycznie s w o j e fantazje bądź ich e l e m e n t y ( n a przykład fetyszystyczne d z i w a c t w a ) . A l e przede w s z y s t k i m o ś m i e s z - być m o ż e l e d w o ś w i a d o m ą
- tęskną, płaczliwą skargę: „Daj m i , b i e d n e m u m a l e ń s t w u , t w o j ą m i ł o ś ć ! " .
H o m o e r o t y c z n e fantazje, j a k związane z n i m i i m p u l s y wywołujące m a s t u r b a ­
cję, są wypierane przez h u m o r i u ś m i e c h .
P r o b l e m z n e u r o t y c z n y m i e m o c j a m i p o l e g a na tym, że wywołują o n e alergię
na ś m i a n i e się z s a m e g o siebie. Infantylne
ego odpiera żartobliwe ataki,
skierowane
przeciwko w y s o k i e m u m n i e m a n i u o s o ­
bie. J e d n a k ć w i c z e n i e czyni m i s t r z a .
To logiczne, że n i e k t ó r z y h o m o s e k s u ­
aliści mają infantylne p o j ę c i e o s e k s u a l n o ­
ści. N i e k t ó r z y m o g ą myśleć, że m a s t u r b a ­
cja j e s t n i e z b ę d n a d o w y t r e n o w a n i a seksu­
alnej m ę s k o ś c i . Oczywiście, należy hiperdramatyzować
zawarty w
niej
kompleks
niższości m ę s k o ś c i . Nigdy n i e „udowad­
n i a j " swojej m ę s k o ś c i , rozwijając m i ę ś n i e ,
zapuszczając wąsy i brodę, ani t y m p o d o b ­
ne. Zaprzepaszczałoby to wszystkie inne
wysiłki, k a r m i ą c dziecięcą m e n t a l n o ś ć .
Wierzący chrześcijanin powinien rów­
nież uciekać się do modlitwy.
może
czaniu
być
niezwykle
masturbacji
pomocna
i
fantazji
Modlitwa
w
zwal­
homosek­
sualnych. J e d n a k m o d l i t w a n i e zastępuje
walki woli, o której p i s a ł e m wcześniej. Po
pierwsze, należy się m o d l i ć nie tylko wtedy,
kiedy zwykle, ale również w tych krytycz­
nych m o m e n t a c h , kiedy dają znać o sobie
h o m o e r o t y c z n e impulsy. Ciekawe, że wiele
religijnych o s ó b z k o m p l e k s e m h o m o s e k ­
sualnym, c h o ć modlą się w innych m o ­
m e n t a c h , o d m a w i a robienia tego w chwili
KONIEC
WAKACJI
2007
249
„kuszenia". M o d l i t w a w takich okolicznościach wymaga wysiłku woli. W cięż­
kich chwilach, kiedy będziemy usilnie starać się z a s t o s o w a ć i n n e metody, ale n i e
będziemy czuć się na siłach pokonać pragnienia znalezienia partnera czy mastur­
bacji lub odpłynięcia w h o m o e r o t y c z n e fantazje, szczera modlitwa, a d r e s o w a n a
do dobrego O j c a z perspektywy grzesznego syna p o m o ż e n i e poddać się. Ten, k t o
naprawdę próbuje zrobić, co w j e g o mocy, ale nie udaje mu się, więc pokornie
prosi o p o m o c - dostanie ją, n i e za dużo, ale na p e w n o .
Wierzący katolik m o ż e również odwoływać się do Najświętszej Marii Panny,
której w s t a w i e n n i c t w o u B o g a j e s t szczególnie efektywne w kwestiach cnoty,
oraz do Świętych i swojego A n i o ł a Stróża. W e w n ę t r z n i e w z m a c n i a także spo­
wiedź i komunia. Amerykańscy katolicy z p r o b l e m a m i h o m o s e k s u a l n y m i m o g ą
znaleźć p o m o c i wsparcie zdrowego religijnego podejścia w j e d n y m z oddziałów
organizacji Courage, założonej przez brata J o h n a Harvey'a (patrz Harvey, 1 9 8 7 ;
1 9 9 6 ) . Aktywne u c z e s t n i c t w o w tej organizacji oraz ( a u t o ) t e r a p i a o p i s a n a w tej
książce nie wykluczają się nawzajem, a uzupełniają. P o n a d t o lekkie, a regular­
ne fizyczne umartwianie się j e s t p o m o c n e w walce z o b s e s j a m i seksualnymi,
zwłaszcza gdy ofiarowywane j e s t Bogu, j a k twierdzą m o i z a r ó w n o katoliccy,
j a k i protestanccy klienci. W a r t o zauważyć, że ta stara m ą d r o ś ć n i e m a l o d e s z ł a
w niepamięć.
I d e a ł e m dla p r z y s z ł e g o l e c z e n i a c h r z e ś c i j a n b y ł o b y w z a j e m n e oddziały­
wanie e l e m e n t ó w i procedur psychologicznych i duchowych. Takie podejście,
c h r z e ś c i j a ń s k o - p s y c h o l o g i c z n e , daje n a j l e p s z ą g w a r a n c j ę zmiany.
W o d n i e s i e n i u do m o d l i t w y p o l e c a m r a d ę w s p ó ł c z e s n e g o p r z y w ó d c y du­
c h o w e g o , pisarza J . Escrivy, k t ó r a m o ż e d a w a ć w s p a r c i e t y m , k t ó r y c h p o s t a ­
n o w i e n i e i n a d z i e j a na z m i a n ę c z a s e m się c h w i e j ą :
Po pierwsze, w modlitwie należy trwać. Po drugie, należy być pokor­
nym. Mieć święty upór i zaufanie. Trzeba pamiętać, że kiedy prosimy
Pana o coś ważnego, On może chcieć, byśmy o to prosili przez wiele
lat. Nie poddawaj się! A twoja ufność powinna wzrastać (1988, 1 9 4 ) .
Z w a l c z a n i e I n f a n t y l n e g o Ego
T o j e s t w ł a ś n i e t o niedojrzałe, e g o c e n t r y c z n e „ j a " . Czytelnik, k t ó r y przemyślał
r o z m a i t e kwestie, p o r u s z a n e w rozdziale o s a m o w i e d z y (rozdział 7 ) , p e w n i e
250
FRONDA
43
zanotował kilka w ł a s n y c h infantylnych c e c h l u b p o t r z e b , k t ó r e przyszły m u n a
myśl. Ale d o r a s t a n i e d o e m o c j o n a l n e j dojrzałości n i e przychodzi a u t o m a t y c z ­
n i e . T r z e b a toczyć n i e u s t a n n ą walkę z infantylnym ego (a to w y m a g a c z a s u ) .
O s o b y o s k ł o n n o ś c i a c h h o m o s e k s u a l n y c h d o b r z e zrobią, k o n c e n t r u j ą c
się n a p o s z u k i w a n i u u w a g i i w s p ó ł c z u c i a ich „ w e w n ę t r z n e g o d z i e c k a " .
Odmiany tego to pragnienie bycia ważnym, szanowanym, podziwianym, ko­
chanym, żałowanym lub wielbionym. Różne tego następstwa muszą zostać
r o z p o z n a n e w c o d z i e n n y m życiu i k o n t a k t a c h z i n n y m i , a w y n i k a j ą c y c h z t e g o
p r z y j e m n o ś c i t r z e b a s o b i e z a k a z a ć . C o r a z bardziej b ę d z i e s t a w a ł o s i ę j a s n e ,
ile czynów, myśli i m o t y w ó w w y r a s t a z i n f a n t y l n e j p o t r z e b y a u t o a f i r m a c j i
(która jest czymś innym niż zdrowa radość z funkcjonowania i samorealiza­
c j i ) . I n f a n t y l n e ego walczy o w y ł ą c z n o ś ć na u w a g ę i n n y c h ludzi. J e g o p o t r z e b a
m i ł o ś c i i w s p ó ł c z u c i a m o ż e być b e z w z g l ę d n a . Ł a t w o j e skrzywdzić, z a z d r o ś c i ,
gdy u w a g a skupia się na i n n y c h . P r a g n i e n i e m i ł o ś c i i u w a g i „ w e w n ę t r z n e g o
d z i e c k a " t r z e b a o d r ó ż n i ć o d n o r m a l n e j ludzkiej p o t r z e b y m i ł o ś c i . T a o s t a t n i a ,
przynajmniej częściowo, podporządkowana j e s t potrzebie k o c h a n i a innych
ludzi. D o j r z a ł a m i ł o ś ć , k t ó r a z o s t a j e o d r z u c o n a , o d p o w i a d a s m u t k i e m , n i e
o b u r z e n i e m i l i t o ś c i ą dla s a m e g o s i e b i e .
Każdy
rodzaj
infantylnej
autoafirmacji
powinien
zostać
unicestwiony.
W t e n s p o s ó b m o ż n a u c z y n i ć szybki p r o g r e s . N i e z a p o m n i j o p r ó b a c h b y c i a
„wspaniałym" we własnych oczach, przodowaniu, byciu godnym podziwu.
W pewnym sensie infantylna autoafirmacja ma „naprawiać" kompleks niż­
s z o ś c i . J e d n a k w e f e k c i e p o d t r z y m u j e go i w z m a c n i a e g o c e n t r y z m ( w s z y s t k i e
infantylne żądze i p o t r z e b y są p o w i ą z a n e , j a k n a c z y n i a p o ł ą c z o n e ; k a r m i e n i e
jednego automatycznie wzmacnia i n n e ) . Dojrzała autoafirmacja, która do­
s t a r c z a i n n e g o rodzaju r a d o ś c i , to satysfakcja z o s i ą g n i ę ć , a n i e ze stwier­
dzenia: „ J e s t e m wspaniały". C z ę ś c i o w o to wdzięczność. Dojrzały dorosły ma
świadomość względności swoich osiągnięć.
G r a n i e ról, udawanie, próby sprawienia c i e k a w e g o bądź s z c z e g ó l n e g o wra­
żenia - te z a c h o w a n i a zaliczają się do kategorii „ p o s z u k i w a n i e uwagi/współ­
c z u c i a " . U n i c e s t w i a n i e tych t e n d e n c j i przez przerywanie ich, gdy tylko zda się
s o b i e z n i c h sprawę, t r o c h ę kosztuje, gdyż w t e n s p o s ó b p o z b a w i a m y się e m o ­
cjonalnych nagród, wynikających z e s c h l e b i a n i a s w o j e m u n a r c y z m o w i . J e d n a k
w rezultacie o d c z u w a m y ulgę, u w o l n i e n i e . W e w n ę t r z n i e c z u j e m y się bardziej
niezależni, silniejsi. Gracz, przeciwnie, j e s t u z a l e ż n i o n y od o s ą d u i n n y c h .
KONIEC
WAKACJI
2007
251
P o z a b y c i e m w y c z u l o n y m n a t e z a c h o w a n i a i p r z e r y w a n i e m ich, k i e d y się
tylko pojawią, t r z e b a t a k ż e p r a c o w a ć n a d p o z y t y w n ą s t r o n ą , czyli s ł u ż e n i e m .
M a m tu na myśli, po p i e r w s z e - r o z w a ż a n i e w każdej sytuacji s w o i c h z a d a ń
i o b o w i ą z k ó w . O z n a c z a t o z a d a n i e s o b i e p r o s t e g o pytania: j a k i m ó g ł b y l u b
p o w i n i e n być m ó j w k ł a d w t ę s y t u a c j ę (czy j e s t t o s p o t k a n i e , ś w i ę t o r o d z i n n e ,
c o d z i e n n a praca czy r o z r y w k a ) ? „ W e w n ę t r z n e d z i e c k o " , p r z e c i w n i e , p r z e j m u j e
się n a s t ę p u j ą c y m i k w e s t i a m i : „ C o znajdę tutaj d l a s i e b i e ? J a k i e korzyści m o g ę
osiągnąć w tej sytuacji? C o inni m o g ą z r o b i ć dla m n i e ? J a k i e m o g ę z r o b i ć n a
n i c h w r a ż e n i e ? " , i tak dalej. J e g o m y ś l e n i e j e s t s k u p i o n e n a n i m s a m y m . Ż e b y
t e m u p r z e c i w d z i a ł a ć , najlepszy j e s t c e l o w y w y s i ł e k , b y z r o b i ć t o , c o m o g ł o b y
być n a s z y m u d z i a ł e m l u b o k a z a ć s i ę z n a c z ą c e dla i n n y c h . O s o b a e g o c e n t r y c z ­
na, k t ó r a , p o z a c i e s z e n i e m się s p o t k a n i e m z p r z y j a c i ó ł m i , ś w i a d o m i e s t a r a się
c o ś dla n i c h z r o b i ć , s k i e r u j e swój e g o c e n t r y z m n a i n n y tor, b ę d z i e m i a ł a w i e l e
satysfakcji. Inaczej m ó w i ą c , p y t a n i e b r z m i : „ J a k i e s ą m o j e - tak, j a k j e w i d z ę
- m a ł e i w i ę k s z e o b o w i ą z k i ? " . N a l e ż y je o k r e ś l i ć w o d n i e s i e n i u do s w o i c h
d ł u g o t e r m i n o w y c h c e l ó w o r a z w o d n i e s i e n i u do k r ó t k o t r w a ł y c h sytuacji zwy­
k ł e g o dnia. P o n a d t o , j a k i e są m o j e z a d a n i a w m a ł ż e ń s t w i e , przyjaźni, pracy,
w związku z d z i e ć m i , z d r o w i e m , c i a ł e m i o d p o c z y n k i e m ? Te p y t a n i a m o g ą
się wydawać t r y w i a l n e . J e d n a k h o m o s e k s u a l n y m ą ż , k t ó r y p r z e j m o w a ł się
tylko s w o i m p a l ą c y m d y l e m a t e m „ r o d z i n a a l b o p r z y j a c i e l " i o s t a t e c z n i e z o s t a ­
wił r o d z i n ę dla s w o j e g o k o c h a n k a , w c a l e n i e rozważył s w o i c h o b o w i ą z k ó w .
S t ł u m i ł m y ś l e n i e o n i c h , pokrywając j e l i t o ś c i ą d l a s a m e g o s i e b i e , z w i ą z a n ą
ze swoim tragicznym położeniem.
W y r o s n ą ć z p s y c h o l o g i c z n e g o d z i e c i ń s t w a to c e l każdej t e r a p i i nerwicy.
Patrząc z drugiej strony, cel t e n zakłada, że b ę d z i e się p r ó b o w a ł o żyć n i e tylko
dla s i e b i e , ku c h w a l e i n f a n t y l n e g o ego, n i e tylko dla w ł a s n e j p r z y j e m n o ś c i . Na
tyle, n a ile u d a się t o osiągnąć, z a i n t e r e s o w a n i a h o m o s e k s u a l n e z m n i e j s z ą
się. J e d n a k k l u c z o w e j e s t , b y n a j p i e r w z o b a c z y ć s w o j e z a c h o w a n i a i m o t y w y
j a k o przejawy d z i e c i n n o ś c i i s k u p i e n i a na s o b i e . „ Z d a j ę się d b a ć t y l k o o sie­
bie" - podsumował siebie pewien homoseksualny mężczyzna. „Nie wiem,
c o t o znaczy k o c h a ć " . I n f a n t y l n e s a m o l u b s t w o wydaje się być e s e n c j ą h o m o ­
s e k s u a l n y c h r o m a n s ó w : c h c ę d l a s i e b i e p a r t n e r a . „To d l a t e g o z a w s z e j e s t e m
d o m i n u j ą c a i w y m a g a j ą c a w r e l a c j a c h z k o b i e t a m i " - s t w i e r d z i ł a p e w n a les­
bijka: „ O n a m u s i być w p e ł n i m o j a " . W i e l u h o m o s e k s u a l i s t ó w u d a j e c i e p ł o
i m i ł o ś ć do s w o j e g o p a r t n e r a i w m a w i a s o b i e , że te u c z u c i a są p r a w d z i w e , ale
252
FRONDA
43
w efekcie pielęgnują o n i e g o c e n t r y c z n y s e n t y m e n t a l i z m i grają przed s a m y m i
sobą. W i e l o k r o t n i e o k a z u j e się, że są dla s w o i c h p a r t n e r ó w s u r o w i i w ł a ś c i ­
wie nimi niezainteresowani. Taka m i ł o ś ć to samooszukiwanie.
P e w i e n m ę ż c z y z n a , k t ó r y był b a r d z o h o j n y dla s w o i c h przyjaciół, k u p o w a ł
im e k s t r a w a g a n c k i e prezenty, p o m a g a ł im f i n a n s o w o , gdy byli w p o t r z e b i e ,
tak n a p r a w d ę n i e dawał i m n i c z e g o . K u p o w a ł i c h s y m p a t i ę . I n n y z o r i e n t o w a ł
się, ż e stale p r z e j m o w a ł się s w o i m w y g l ą d e m , wydając w ł a ś c i w i e w s z y s t k i e
pieniądze na u b r a n i a , fryzjerów, perfumy. O c z y w i ś c i e , czuł się fizycznie gor­
szy i nieatrakcyjny, a w r e z u l t a c i e w e w n ę t r z n i e ż a ł o w a ł s i e b i e , a j e g o k o m p e n ­
sacyjny n a r c y z m był p s e u d o n a p r a w c z y m e g o i z m e m . P o n a s t o l a t k u m o ż n a
s p o d z i e w a ć się p r z e j m o w a n i a się s w o i m i w ł o s a m i p r z e z j a k i ś c z a s , j e d n a k
gdy d o r o ś n i e , z a a k c e p t u j e j e t a k i m i , j a k i e s ą i t a k w e s t i a n i e b ę d z i e zaprzątać
j e g o uwagi. J e d n a k z h o m o s e k s u a l n y m i m ę ż c z y z n a m i j e s t i n a c z e j : t r z y m a j ą
się k u r c z o w o s w o i c h d z i e c i n n y c h m a r z e ń o w y o b r a ż o n y m p i ę k n i e , k o n t e m ­
plują s w o j e t w a r z e w l u s t r z e l u b wizualizują s o b i e , j a k p r z e c h a d z a j ą się u l i c ą
bądź r o z m a w i a j ą z l u d ź m i . Ś m i a n i e się z s a m e g o s i e b i e j e s t d o b r y m antidotum
n a t a k i e z a c h o w a n i e ( n p . „Ależ t y ś w i e t n i e w y g l ą d a s z ! " ) .
I s t n i e j e wiele r o d z a j ó w n a r c y z m u . L e s b i j k a , k t ó r a z a c h o w u j e s i ę z a n a d t o
j a k m ę ż c z y z n a , m o ż e c z e r p a ć d z i e c i n n ą r a d o ś ć z tej roli, t a k s a m o j a k h o m o ­
s e k s u a l n y m ę ż c z y z n a , k t ó r y p ó ł ś w i a d o m i e kultywuje swój k o b i e c y s p o s ó b by­
cia lub, o d w r o t n i e , infantylnie odgrywa r o l ę macho. „ A l e ż j e s t e m fantastycz­
n y " - to towarzysząca takim zachowaniom myśl.
Ć w i c z e n i e m i ł o ś c i d o i n n y c h z e s w o j e g o o t o c z e n i a m o ż e być o d c z u w a n e
j a k o frustrujące. P r z e c i e ż tylko j a s a m j e s t e m interesujący, n i e i n n i . U c z e n i e
się m i ł o ś c i r o z p o c z y n a się o d z a i n t e r e s o w a n i a drugą o s o b ą : j a k o n żyje, c o
czuje, co b ę d z i e dla n i e g o o b i e k t y w n i e d o b r e ? Z t e g o z a i n t e r e s o w a n i a wy­
nikają d r o b n e gesty i u c z y n k i . Z a c z y n a m y c z u ć s i ę b a r d z i e j o d p o w i e d z i a l n i
z a i n n y c h (ale n i e w taki s p o s ó b , j a k r o b i ą t o n i e k t ó r z y neurotycy, k t ó r z y
czują się z o b o w i ą z a n i w z i ą ć c a ł e życie i n n y c h w s w o j e r ę c e . Taka f o r m a bra­
nia odpowiedzialności za innych m o ż e być odmianą egocentryzmu: j e s t e m
t y m w a ż n y m , o d k t ó r e g o zależą losy c a ł e g o ś w i a t a . ) W r a z z e z d r o w ą t r o s k ą
o i n n y c h pojawiają się u c z u c i a m i ł o ś c i , j a k o k o n s e k w e n c j a p r z e f o r m u ł o w a n i a
sposobu myślenia.
Wielu homoseksualistów jest aroganckich, okazjonalnie lub chronicznie,
w s w o i m z a c h o w a n i u , i n n i g ł ó w n i e w m y ś l a c h ( n p . „ J e s t e m lepszy od c i e KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
2
5 3
b i e " ) . T a k i e myśli n a l e ż y w y ł a p a ć w m o m e n c i e , gdy się p o j a w i ą i o d r z u c i ć je
a l b o w y ś m i a ć . W m i a r ę j a k z m n i e j s z a się e g o i z m „ w e w n ę t r z n e g o d z i e c k a " ,
znika c z ę ś ć n a r c y s t y c z n y c h n a g r ó d , t a k i c h , j a k p o d ś w i a d o m e p r z e k o n a n i e
o byciu wyjątkowym, g e n i u s z e m , k i m ś l e p s z y m . N i e t z s c h e a ń s k a iluzja nadc z l o w i e k a t o infantylizm. C o j e s t j e j p r z e c i w i e ń s t w e m ? Z d r o w e s t w i e r d z e n i e ,
ż e w c a l e n i e j e s t się l e p s z y m o d i n n y c h . U m i e j ę t n o ś ć ś m i a n i a się z s i e b i e .
Z a z d r o ś ć t e ż j e s t d z i e c i n n a . „ O n m a t o czy t a m t o , a j a n i e ! N i e m o g ę
t e g o z n i e ś ć ! A l e ż j a j e s t e m b i e d n y ! O n j e s t piękniejszy, silniejszy, bardziej
m ę s k i , wysportowany, popularny, bardziej u t a l e n t o w a n y . O n a j e s t ł a d n i e j ­
sza,
bardziej
urocza,
dziewczęca,
promienna,
lepiej
zbudowana,
bardziej
się nią i n t e r e s u j ą c h ł o p c y " . W t a k i m p a t r z e n i u n a i n n y c h tej s a m e j p ł c i p o ­
dziw i p r a g n i e n i e k o n t a k t u i n f a n t y l n e g o ego z m i e s z a n e j e s t z z a z d r o ś c i ą .
Z n a l e z i e n i e p r z e c i w w a g i dla g ł o s u „ d z i e c k a " t o p r a w i d ł o w a r e a k c j a w t a k i e j
sytuacji: „ D o b r a , n i e c h o n s o b i e b ę d z i e idealny. A j a b ę d ę z a d o w o l o n y z t e g o ,
co m a m , p s y c h i c z n i e i fizycznie, c h o ć b y m był n a j g o r s z y m z p r z e d s t a w i c i e l i
m o j e j p ł c i " . H i p e r d r a m a t y z a c j a czy p r z e d r z e ź n i a n i e d o m n i e m a n e j n i ż s z o ś c i
w z a k r e s i e m ę s k o ś c i czy k o b i e c o ś c i d z i e c i n n e g o ego m o ż e u ł a t w i ć p r ó b y z o b a ­
c z e n i a p r z e d s t a w i c i e l i swojej p ł c i w m n i e j e g o c e n t r y c z n y s p o s ó b .
J e ś l i c z y t e l n i k p r z e m y ś l i k w e s t i ę d o j r z a ł e j m i ł o ś c i , dojdzie d o w n i o s k u , ż e
skoro pokonanie h o m o s e k s u a l i z m u j e s t r ó w n o z n a c z n e z osiągnięciem więk­
szej d o j r z a ł o ś c i , t a w e w n ę t r z n a w a l k a j e s t o d m i a n ą d o w o l n e j walki, k t ó r ą
staczają ludzie, by w y r o s n ą ć z o b s z a r ó w s w o j e g o i n f a n t y l i z m u .
Naprawianie Roli Płciowej
S t a w a n i e się dojrzałym m ę ż c z y z n ą l u b dojrzałą k o b i e t ą implikuje t e ż c z u c i e
się dobrze w swojej w r o d z o n e j , n a t u r a l n e j roli p ł c i o w e j . N i e r z a d k o o s o b y h o ­
m o s e k s u a l n e pielęgnują m a r z e n i e : „gdybym tylko n i e m u s i a ł być d o r o s ł y ! " .
Z a l e c e n i e : „zachowuj się j a k facet ( d a m a ) " b r z m i dla n i c h j a k o b e l g a . Mają
p r o b l e m y z w y o b r a ż e n i e m s o b i e s i e b i e j a k o d o r o s ł y c h z p o w o d u swojej dziecin­
nej skargi na n i ż s z o ś ć płci. Poza tym, c z ę s t o mają p r z e s a d z o n e , n i e r e a l i s t y c z n e
pojęcie o byciu k o b i e t ą czy mężczyzną. Czują się s w o b o d n i e j w roli dziecka:
„ten śliczny uroczy, słodki c h ł o p i e c " , „ b e z b r o n n y c h ł o p c z y k " , „ d z i e w c z ę c y
c h ł o p i e c " a l b o „ c h ł o p c z y c a " , „ t a agresywna, m ę s k a d z i e w u c h a " , „delikatna,
p o r z u c o n a d z i e w c z y n k a " . . . N i e lubią przyznawać, że to są fałszywe „ j a "F,R OfałszyNDA 43
254
we t o ż s a m o ś c i . Szukają w n i c h
ulgi, swojej niszy w życiu spo­
łecznym.
Jednocześnie
takie
granie ról m o ż e dawać n i e k t ó ­
rym
(znowu - nie wszystkim)
narcystyczną
przyjemność,
płynącą z c z u c i a się tragicznie
i „wyjątkowo".
Homoseksualny mężczyzna
m o ż e szukać m ę s k o ś c i u p o ­
dziwianych
przez
siebie
part­
nerów, podczas gdy s a m
(lub
raczej j e g o „ d z i e c i n n e ego") pa­
radoksalnie
gardzi
męskością,
gdyż czuje się „bardziej wrażli­
wy", j e s t p o n a d t ę „wulgarną"
m ę s k o ś ć . To wywołuje u n i e ­
których
już
niemal
arogancję.
przysłowiową
Lesbijka
może
gardzić kobiecością, j a k o j a k o ś ­
cią niższego rzędu - wygodnie
j e s t żywić pogardę dla czegoś,
czego i tak nie m o ż e m y mieć.
K o n i e c z n e j e s t w i ę c pozbycie się fałszywego o b r a z u „kogoś w y j ą t k o w e g o " i n a ­
zwanie rzeczy po i m i e n i u . To uspokaja, gdyż z o b a c z y m y w r e s z c i e s i e b i e j a k o
t a k i e g o s a m e g o , j a k z w y k ł y m ę ż c z y z n a czy k o b i e t a . O t o c z k a wyższości znika,
a na jej m i e j s c e pojawia się z r o z u m i e n i e , że w s z y s t k o s p r o w a d z a się do infan­
tylnego p o c z u c i a n i ż s z o ś c i .
M ę ż c z y z n a , poddający się tej ( a u t o ) terapii, n i e d ł u g o p r z e j r z y s w o j ą n i e m ę s k ą rolę. M o ż e o n a p r z e j a w i a ć się w m a ł y c h r z e c z a c h , j a k n a p r z y k ł a d prze­
konaniu, że nie znosi alkoholu. W rzeczywistości j e s t to nieświadoma rola
„delikatnego chłopca", który nie podoła takiemu m ę s k i e m u zachowaniu. „ N o
dobra, ale m i n a p r a w d ę r o b i się n i e d o b r z e p o j e d n e j s z k l a n c e w h i s k y ! " - t o
prawdopodobna odpowiedź. Nie, on to sobie wmawia, więc p o t e m faktycznie
czuje się gorzej, j a k d z i e c k o , k t ó r e m u wydaje się, ż e n i e t r a w i p e w n e g o rodzaju
KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
2 5 5
j e d z e n i a , c h o ć w c a l e n i e m a żadnej alergii. Z r z u ć t ę r o l ę i s p r ó b u j c z e r p a ć
p r z y j e m n o ś ć z n o r m a l n e g o d r i n k a ( d o a b s t y n e n c j i t r z e b a d o r o s n ą ć , gdyż tyl­
k o w t e d y m a się w o l n o ś ć w y b o r u ) . „ N a p o j e a l k o h o l o w e s ą dla m ę ż c z y z n " t o
fałszywe, h i s t e r y c z n e p r z e k o n a n i e c h a r a k t e r y s t y c z n e dla w i e l u „ d z i e c i n n y c h
ego" h o m o s e k s u a l n y c h m ę ż c z y z n . W t e n s a m s p o s ó b n a l e ż y u s u n ą ć każdy
„piękny", „słodki" lub narcystyczny e l e m e n t ubrania, akcentujący n o n k o n formizm płciowy lub szczególną „wrażliwość". Mężczyźni m u s z ą tak s a m o
z m i e n i ć k o b i e c e k o s z u l e , p i e r ś c i o n k i czy i n n e ozdoby, perfumy, fryzury o r a z
sposób mówienia, ton głosu, gestykulację, m o w ę ciała i chód. P o s ł u c h a n i e
swojego głosu nagranego na t a ś m ę m o ż e p o m ó c zauważyć nienaturalne, c h o ć
n i e ś w i a d o m e , z m a n i e r o w a n i e , k t ó r e zdaje się w o ł a ć : n i e j e s t e m m ę s k i ( m ó ­
w i e n i e powoli, w afektowany, dygresyjny s p o s ó b , p ł a c z l i w i e i p i s k l i w i e , t a k
irytujące dla n i e k t ó r y c h , i t a k c h a r a k t e r y s t y c z n e d l a h o m o s e k s u a l i s t ó w ) . Po
przestudiowaniu swojego głosu i zauważeniu takich właściwości postaraj się
m ó w i ć c i c h o , ale s p o k o j n i e , t w a r d o , g ł o s e m b e z e m o c j i , a n a s t ę p n i e z a u w a ż
r ó ż n i c e (przy użyciu d y k t a f o n u ) . Z w r ó ć u w a g ę n a opór, k t ó r y c z u ł e ś , wyko­
nując t o ć w i c z e n i e .
N i e k t ó r y m l e s b i j k o m d o b r z e z r o b i ł o b y p o z b y c i e się awersji d o s u k i e n e k
i innych k o b i e c y c h ciuchów. Zacznij się m a l o w a ć , p r z e s t a ń wyglądać, j a k n a s t o ­
letni c h ł o p i e c i być m o ż e zauważ, że b ę d z i e s z z m a g a ć się z p o c z u c i e m „kobie­
c o ś ć j e s t n i e dla m n i e " . Postaraj się z m i e n i ć g ł ę b o k o z a k o r z e n i o n ą rolę „twar­
dziela" w s w o i m głosie, i n t o n a c j i (nagraj się na k a s e t ę ) , g e s t a c h i c h o d z i e .
D r o b n e dogadzające s o b i e nawyki t a k ż e m u s z ą z o s t a ć z m i e n i o n e , t a k i e
j a k p r z y n o s z e n i e kapci w gości, gdyż „są t a k i e m i ę k k i e i w y g o d n e " ( m o ż e to
z a b r z m i e ć o b r a ź l i w i e , ale taki zwyczaj j e s t „ s t a r o b a b i a r s k i " i z n i e w i e ś c i a ł y ) .
K t o ś i n n y m o ż e m u s i e ć z e r w a ć z r o b i e n i e m n a d r u t a c h czy u k ł a d a n i e m kwia­
tów, kiedy z r o z u m i e , że r a d o ś ć , k t ó r ą c z e r p i e z t y c h a k t y w n o ś c i , to r a d o ś ć
m a ł e g o dziecka, p ł a w i ą c e g o się w s w o j e j p o ł o w i c z n i e k o b i e c e j „ n a t u r z e " .
P o w s t r z y m y w a n i e się o d t a k i c h zajęć, k i e d y z o s t a n ą o n e i d e n t y f i k o w a n e j a k o
związane z k o m p l e k s e m n i ż s z o ś c i p ł c i , j e s t frustrujące. J e d n a k p o r ó w n a j t o
d o sytuacji n a s t o l a t k a , k t ó r y r o z u m i e , ż e n a d s z e d ł c z a s p o ł o ż e n i a s i ę s p a ć
bez u k o c h a n e g o m i s i a . Poszukaj i n n y c h z a i n t e r e s o w a ń i rozrywek, k t ó r e bar­
dziej pasują do t w o j e j p ł c i . P r z y k ł a d z m i s i e m m ó g ł w y w o ł a ć u n i e k t ó r y c h
uśmiech. Ale z homoseksualistami j e s t tak samo, w środku wcale nie c h c ą
dorosnąć, pielęgnują swoją dziecinność.
256
FRONDA
43
K i e d y j u ż odkryje g e n e z ę swojej n i e c h ę c i d o „ k o b i e c y c h " zajęć, l e s b i j k a
p o w i n n a p r z e ł a m a ć j ą i zacząć g o t o w a ć , s ł u ż y ć g o ś c i o m l u b t e ż p o ś w i ę c i ć
się t a k z w a n y m „ n i e i s t o t n y m " s z c z e g ó ł o m , j a k p r o w a d z e n i e d o m u o r a z b y c i e
c z u ł ą i m a t c z y n ą w s t o s u n k u do dzieci, z w ł a s z c z a n i e m o w l ą t - w b r e w t e m u ,
c o się p o w s z e c h n i e uważa, r z e k o m o o p i e r a j ą c się n a p s e u d o b a d a n i a c h , u c z u ­
cia m a c i e r z y ń s k i e u n i e k t ó r y c h l e s b i j e k są u ś p i o n e i t r a k t u j ą o n e d z i e c i j a k
żądni przygód m ł o d z i e ż o w i liderzy, a n i e m a t k i . Z r e z y g n o w a n i e z s i e b i e d l a
tej k o b i e c e j roli j e s t z w y c i ę s t w e m n a d i n f a n t y l n y m ego o r a z e m o c j o n a l n y m
objawieniem: oto początek doświadczenia kobiecości.
N i e r z a d k o h o m o s e k s u a l i ś c i m u s z ą o d u c z y ć s i ę swojej n i e c h ę c i d o uwala­
n i a s o b i e rąk p o d c z a s w y k o n y w a n i a pracy fizycznej - r ą b a n i a d r e w n a , m a l o ­
w a n i a d o m u , u ż y w a n i a łopaty, m ł o t k a . M u s z ą zwalczyć o p ó r p r z e d w y s i ł k i e m
fizycznym. W k w e s t i i s p o r t u h o m o s e k s u a l n y m ę ż c z y z n a p o w i n i e n s k o r z y s t a ć
z j a k i e j ś nadarzającej się okazji p o g r a n i a w rywalizacyjną grę z e s p o ł o w ą , j a k
piłka n o ż n a a l b o k o s z y k ó w k a , i s t a r a ć s i ę najlepiej j a k potrafi, c h o ć b y m i a ł
być najgorszy na b o i s k u . Tylko b e z u ż a l a n i a się n a d s o b ą . W y t r z y m a j i w a l c z .
N i e k t ó r z y p o t a k i m d o ś w i a d c z e n i u p o c z u l i się f a n t a s t y c z n i e . S p o r t o w a w a l k a
- oznaczająca zwycięstwo nad „ b i e d a c t w e m " - m o ż e dawać poczucie bycia
KONIEC WAKACJI 2 0 0 7
2
5
7
„mężczyzną". To „wewnętrzne dziecko" w homoseksualiście odrzuca normal­
ne a k t y w n o ś c i , z w i ą z a n e z p ł c i ą i u n i k a i c h . A l e m ó j n a c i s k na p o d e j m o w a n i e
n o r m a l n y c h ról p ł c i o w y c h n i e j e s t o d p o w i e d n i k i e m terapii b e h a w i o r a l n e j .
W a ż n a w tych z m i a n a c h j e s t r o l a w o l i , k t ó r a m a zwalczyć w e w n ę t r z n y o p ó r
przed tymi r o l a m i . W i ę c n i e c h o d z i t u o w y t r e n o w a n i e się, j a k t r e n u j e się
małpy.
N i e p o w i n n o się p r z e s a d z a ć z „ i d e n t y f i k o w a n i e m s i ę " z e s w o j ą m ę s k o ś c i ą
l u b k o b i e c o ś c i ą w d r o b n y c h c o d z i e n n y c h z a c h o w a n i a c h . K a ż d a p r ó b a popisy­
w a n i a się s w o j ą m ę s k o ś c i ą - fryzura, wąsy, b r o d a , „ m ę s k i e " u b r a n i a , h o d o w a ­
n i e m i ę ś n i - j e s t e g o c e n t r y c z n a i d z i e c i n n a , tylko w z m a c n i a h o m o s e k s u a l n y
k o m p l e k s . K a ż d a d o t k n i ę t a n i m o s o b a z p e w n o ś c i ą m o ż e w y p u n k t o w a ć za­
c h o w a n i a i z a i n t e r e s o w a n i a , n a k t ó r y c h p o w i n n a się s k u p i ć .
H o m o s e k s u a l n i m ę ż c z y ź n i c z ę s t o m a j ą d z i e c i n n e p o d e j ś c i e d o b ó l u fi­
zycznego, „ n i e m o g ą z n i e ś ć " n a w e t w z g l ę d n i e n i e z n a c z n e g o fizycznego dy­
s k o m f o r t u . D o t y k a m y tutaj t e m a t u o d w a g i , p o k r e w n e j p e w n o ś c i s i e b i e .
„ W e w n ę t r z n e d z i e c k o " z a n a d t o b o i s i ę z a r ó w n o fizycznej walki, j a k i i n n y c h
form k o n f r o n t a c j i . J e g o a g r e s j a n i e j e s t w i ę c b e z p o ś r e d n i a a n i w y r a ż a n a
wprost, d l a t e g o m o ż e u c i e k a ć s i ę d o k ł a m s t w a i intrygi. Ż e b y lepiej u t o ż s a ­
m i ć się z e s w o j ą m ę s k o ś c i ą , m u s i p o k o n a ć l ę k p r z e d k o n f r o n t a c j ą w e r b a l n ą i ,
j e ś l i trzeba, t a k ż e fizyczną. M u s i m ó w i ć , c o m a n a myśli, s z c z e r z e i o t w a r c i e ,
b r o n i ć się, gdy o k o l i c z n o ś c i t e g o wymagają, i r y z y k o w a ć a g r e s j ę l u b ś m i e c h
i n n y c h . P o n a d t o m u s i e g z e k w o w a ć w ł a d z ę , j e ś l i w y s t ę p u j e z pozycji w ł a d z y
i n i e u n i k a ć m o ż l i w y c h „ a t a k ó w " krytyki z e s t r o n y p o d w ł a d n y c h l u b w s p ó ł ­
p r a c o w n i k ó w . P r ó b u j ą c być n o r m a l n i e p e w n y m s i e b i e , n i e r a z n a t k n i e się n a
s w o j e „ b i e d a c t w o " i b ę d z i e m i a ł m n ó s t w o okazji, by o ś m i e s z y ć l ę k i b y c i e
n i e u d a c z n i k i e m . P e w n o ś ć s i e b i e j e s t d o b r a , gdy n a s z a i n t e l i g e n c j a p o d p o ­
w i a d a n a m , że j e s t o n a u z a s a d n i o n a , a w n i e k t ó r y c h s y t u a c j a c h b y w a w r ę c z
n i e z b ę d n a . J e d n a k m o ż e o n a być d z i e c i n n a , kiedy s ł u ż y d o p o k a z a n i a , j a k i m
j e s t się t w a r d y m i w a ż n y m . N o r m a l n e p e w n e s i e b i e z a c h o w a n i e j e s t c i c h e ,
n i e r z u c a j ą c e się w o c z y i s k u t e c z n e .
Z drugiej strony, w i e l e l e s b i j e k z y s k a ł o b y n a l e k k i c h ć w i c z e n i a c h u l e g ł o ­
ści, a w r ę c z - l e d w o o d w a ż a m się w y p o w i e d z i e ć to s ł o w o ! - p o d p o r z ą d k o ­
w a n i a . C o gorsza, p o d p o r z ą d k o w a n i a s i ę w ł a d z y m ę ż c z y z n . I c h p r e f e r o w a n a
m ę s k a rola dominacji i niezależności p o w i n n a doświadczyć t r o c h ę p r z e m o c y
- z a s t o s o w a n e j przez n i e s a m e , p r z e z ich w ł a s n ą w o l n ą w o l ę - j e ś l i m a j ą
258
FRONDA
43
poczuć, c z y m j e s t n o r m a l n a k o b i e c a „ u l e g ł o ś ć " i „ m i ę k k o ś ć " . G e n e r a l n i e ,
k o b i e t a c h c e żyć przy w s p a r c i u mężczyzny, o d d a ć m u się, t r o s z c z y ć s i ę o n i e ­
g o i c z ę ś c i ą t e g o j e s t p r a g n i e n i e p o d p o r z ą d k o w a n i a się j e g o m ę s k o ś c i . P o d
h i s t e r y c z n i e p e w n y m s i e b i e z a c h o w a n i e m z r a n i o n e j „ d z i e w c z y n k i " kryje się
u każdej lesbijki n o r m a l n a k o b i e t a .
Ciało: „niemęski c h ł o p i e c " i „niekobieca dziewczyna" często odrzucają
m ę s k o ś ć i k o b i e c o ś ć s w o i c h ciał, co w y n i k a z u c z u ć n i ż s z o ś c i . S p r ó b u j w peł­
ni zaakceptować i pozytywnie oceniać płeć swojego ciała. Popatrz na swoją
n a g o ś ć w l u s t r z e i p o d e j m i j decyzję, by być z a d o w o l o n y m z m ę s k o ś c i l u b k o ­
biecości swojego ciała. Nie próbuj kompulsywnie zmienić j a k i c h ś j e g o aspek­
tów makijażem lub ubraniem, tak żeby nie przypominało ciebie. J e ś l i kobieta
m a m a ł e piersi l u b j e s t u m i ę ś n i o n a , k o ś c i s t a czy t e m u p o d o b n e ; p o w i n n a
to z a a k c e p t o w a ć ,
poprawić
swój
a następnie przestać narzekać
wygląd w j a k i c h ś
rozsądnych
granicach,
( t o ć w i c z e n i e t r z e b a zazwyczaj w i e l o k r o t n i e
p o w t a r z a ć ) . M ę ż c z y z n a p o w i n i e n być z a d o w o l o n y z e s w o j e g o typu budowy,
z penisa, muskulatury, o w ł o s i e n i a i t a k dalej, i n i e p o w i n i e n n a r z e k a ć ani
m a r z y ć o i n n e j „ i d e a l n e j " aparycji. J e s t o c z y w i s t e , ż e t a k i e n i e z a d o w o l e n i e t o
infantylne skargi!
CERARD VAN DEN AARDWEC
PRZEKŁAD: KATARZYNA CÓRSKA-ŁAZARZ
Niebawem, nakładem oficyny Fronda, ukaże się podręcznik autoterapii dla homoseksualistów autorstwa dr. Gerarda
van den Aardwega. Podręcznik stanowi pomoc dla osób, które podjęły terapię w celu zaprzestania praktyk homoseksualnych.
NOTY O AUTORACH
G E R A R D V A N D E N A A R D W E G ( 1 9 3 6 ) - p s y c h o l o g h o l e n d e r s k i z wie­
l o l e t n i m d o ś w i a d c z e n i e m k l i n i c z n y m . S p e c j a l i z u j e się w l e c z e n i u h o m o s e k ­
sualizmu.
S Z Y M O N B A B U C H O W S K I ( 1 9 7 7 ) - p o e t a , d z i e n n i k a r z Gościa Niedzielnego,
wokalista zespołu
D o b r e Duchy.
Wydał t o m i k i Sprawy życia,
sprawy śmierci
( 2 0 0 2 ) i Czas stukających kołatek ( 2 0 0 4 ) . W p r z y g o t o w a n i u t o m i k Wiersze na
wiatr i p o e m a t Medjugorie.
Wieniec z gwiazd dwunastu. M i e s z k a w K a t o w i c a c h .
W O J C I E C H C H M I E L E W S K I ( 1 9 6 9 ) absolwent historii i dziennikarstwa
n a U n i w e r s y t e c i e W a r s z a w s k i m . A u t o r z b i o r u o p o w i a d a ń Biały bokser ( 2 0 0 6 ) .
Opowiadania,
Borussii,
eseje
Dialogu,
i
recenzje
W drodze,
publikował
Nowych
Książkach,
m.in.
w
Toposie
i Nowej
Rzeczpospolitej,
Odrze,
Okolicy Poetów.
Mieszka w Sulejówku.
B O L E S Ł A W C Z E R W I Ń S K I ( 1 8 5 1 - 1 8 8 8 ) - lwowski poeta i publicysta,
związany z n u r t e m p o z y t y w i s t y c z n y m w l i t e r a t u r z e . D z i a ł a c z socjalistyczny.
P I O T R C Z E R S K I ( 1 9 8 1 ) - p o e t a , prozaik, w s p ó ł z a ł o ż y c i e l z e s p o ł u T o w a r y
Zastępcze. Ukończył informatykę na Politechnice Gdańskiej.
J Ó Z E F D A J C Z G E W A N D ( 1 9 4 4 ) - f i l o z o f , legendarny przywódca M a r c a
1 9 6 8 . Wraz z Bogumiłą Tyszkiewicz prowadzi blog PLaNETa_tErrA (http://
planeta-terra.blogspot.com/). Mieszka w Szwecji.
B A R B A R A G R U S Z K A - Z Y C H - p o e t k a , d z i e n n i k a r k a , p r a c u j e w redak­
cji Gościa Niedzielnego. W y d a ł a 9 t o m i k ó w w i e r s z y - o s t a t n i o Ile kosztuje łąka
(2007). Jest
również
Święty.
reportaże
Cztery
autorką
z
Bratem
dwóch
Albertem
zbiorów
w
tle
reportaży:
oraz
Mało
obstawiany
Zapisz jako....
Mieszka
w Katowicach.
FRONDA
43
J E R Z Y J A G O D Z I Ń S K I - politolog i publicysta. Ma za sobą m.in. wie­
l o l e t n i e d o ś w i a d c z e n i e w p r a c y dla P o l s k i e g o R a d i a . O b e c n i e p r a c u j e n a
Wydziale
Zarządzania
Uniwersytetu
Warszawskiego:
jest
dyrektorem
W y d a w n i c t w N a u k o w y c h m a c i e r z y s t e g o wydziału, a w s p ó l n i e z T o m a s z e m
Ochinowskim
(patrz:
niżej)
prowadzi
zajęcia
z
komunikacji
między­
k u l t u r o w e j , z a r z ą d z a n i a s t o s u n k a m i m i ę d z y n a r o d o w y m i o r a z z etyki b i z n e s u
i historii.
A L E K S A N D E R K O P I Ń S K I ( 1 9 7 4 ) - h u m a n i s t a , r e d a k t o r Frondy. W y d a ł
esej
Ludzie
z
charakterami.
O
okupacyjnym
sporze
Czesława
Miłosza
i
Andrzeja
Trzebińskiego ( w y r ó ż n i e n i e j u r y N a g r o d y L i t e r a c k i e j i m . J ó z e f a M a c k i e w i c z a
w 2 0 0 5 r o k u ) i p r a c ę z b i o r o w ą Gdy zaczniemy walczyć miłością... Portrety kapela­
nów powstania warszawskiego.
O s t a t n i o p u b l i k o w a ł w t o m i e Patriotyzm Polaków.
(Ośrodek Myśli Politycznej,
Studia z historii idei
Kraków 2 0 0 6 ) .
Mieszka
w Warszawie.
B R O N I S Ł A W Ł A G O W S K I ( 1 9 3 7 ) - f i l o z o f , h i s t o r y k idei, p u b l i c y s t a .
A n t y k o m u n i s t a , p r o p a g a t o r w o l n e g o rynku, k o n s e r w a t y s t a . W P R L c z ł o n e k
P Z P R , krytycznie nastawiony w o b e c opozycji solidarnościowej.
R A F A Ł Ł Ę T O C H A ( 1 9 7 3 ) - mąż i ojciec. Doktor nauk humanistycznych,
adiunkt w Instytucie Religioznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor
książek
Katolicyzm
okupacji
(Lublin
a
idea
2002)
narodowa.
i
Miejsce
religii w
Oportet vos naści denuo.
myśli
obozu
narodowego
lat
Myśl społeczno-polityczna Jerzego
Brauna ( K r a k ó w 2 0 0 6 ) . P u b l i k u j e tu i ó w d z i e , c z y t a to i o w o , s ł u c h a t e g o
i o w e g o . M i e s z k a w M y ś l e n i c a c h . S t a ł y w s p ó ł p r a c o w n i k Obywatela.
MICHAŁ
ŁUCZEWSKI
Indywidualnych
Publikował
Studiów
m.in.
w
(1979)
-
absolwent
Humanistycznych
Zeszytach
Karmelitańskich,
Międzywydziałowych
Uniwersytetu
Znaku
i
Warszawskiego.
Studiach
Socjologicznych.
J A N M A R O S Z ( 1 9 7 3 ) - drobnomieszczanin, nie mieszka już n a Rakowcu.
KONIEC
WAKACJI
2007
261
F I L I P M E M C H E S ( 1 9 6 9 ) - skryba, r e d a k t o r Frondy, a u t o r r o z m ó w n a l a m a c h
Europy ( d o d a t k u do Dziennika). Ż o n a t y , dzieciaty. M i e s z k a w W a r s z a w i e .
A R T U R N O W A C Z E W S K I ( 1 9 7 8 ) - poeta, krytyk literacki, doktorant n a
Uniwersytecie Gdańskim. Autor zbioru wierszy Commodore 64 ( 2 0 0 5 ) i zbioru szki­
ców Trzy miasta, trzy pokolenia ( 2 0 0 6 ) . Prowadzi błoga http://nowaczewski.blog.pl
T O M A S Z O C H I N O W S K I - psycholog społeczny, o d wielu łat zainteresowany
pograniczem psychologii i historii. Stale współpracuje z I n s t y t u t e m Historii PAN
i Wydziałem S t o s o w a n y c h N a u k Społecznych U n i w e r s y t e t u Warszawskiego.
O b e c n i e pracuje na Wydziale Zarządzania U W . W s p ó l n i e z J e r z y m J a g o d z i ń s k i m
(patrz: wyżej) prowadzi zajęcia z komunikacji międzykulturowej, zarządzania
stosunkami międzynarodowymi oraz z etyki b i z n e s u i historii.
B E N I A M I N M A L C Z Y K P E S S I M U S ( 1 9 8 0 ) - prosty archeolog, urodzony
n a Pradze. S p o t k a ć g o m o ż n a n a S z m u l k a c h , gdzie w a l c z y i n i e p o d d a j e się.
J A N A L F R E D R E G U Ł A (właśc. J Ó Z E F M I T Z E N M A C H E R ) - występował
również pod pseudonimami: „ M i e t e k " , „Redyko" (od Rewolucja Dyktatura
Komunizm)
i
nazwiskami: J a n
Roszkowski, J ó z e f Kamiński,
Bogusław
S ł o ń s k i , J a n S k a l i ń s k i i J a n Byrdych. J e d e n z p r z y w ó d c ó w p r z e d w o j e n n e g o
r u c h u k o m u n i s t y c z n e g o w P o l s c e . Po p o d j ę c i u w s p ó ł p r a c y z p r z e d w o j e n n y m
MSW
opublikował
Historię Komunistycznej Partii Polski w świetle faktów
i doku­
mentów. Książka b y ł a d o w o d e m n a t o , ż e p o l s k i e w ł a d z e w 1 9 3 4 r o k u d o s k o ­
nale rozpracowały ruch komunistyczny w Polsce.
P A W E Ł S K I B I Ń S K I ( 1 9 7 3 ) - doktor historii, wykładowca n a Uniwersytecie
W a r s z a w s k i m , k i e r o w n i k działu b a d a w c z e g o M u z e u m H i s t o r i i P o l s k i . Ż o n a t y ,
dwoje dzieci. M i e s z k a w W a r s z a w i e .
T O M A S Z T E R L I K O W S K I ( 1 9 7 4 ) - doktor f i l o z o f i i , tłumacz, dziennikarz.
P r a c o w a ł w Newsweeku, redakcji k a t o l i c k i e j T V R był z a s t ę p c ą r e d a k t o r a n a ­
c z e l n e g o Ozonu. O b e c n i e p u b l i c y s t a Rzeczpospolitej. O s t a t n i o wydał Moralny to­
talitaryzm.
Bioetyczne
dylematy
współczesności
oraz
tłumaczenie
Cudów
Ewangelii
Sergiusza Bułgakowa.
262
FRONDA
43
B O G U M I Ł A T Y S Z K I E W I C Z - działaczka wrocławskiej Pomarańczowej
Alternatywy w latach 8 0 . Wraz z J ó z e f e m Dajczgewandem prowadzi blog
P L a N E T a t E r r A (http://planeta-terra.blogspot.com/)- Mieszka w Szwecji.
K O R N E L U J E J S K I ( 1 8 2 3 - 1 8 9 7 ) - p o e t a , p u b l i c y s t a społeczny.
W O J C I E C H W E N C E L ( 1 9 7 2 ) - p o e t a , e s e i s t a , freelancer. O s t a t n i o o p u b ­
likował p o e m a t Imago mundi ( 2 0 0 5 ) . J e s t l a u r e a t e m N a g r o d y F u n d a c j i i m .
Kościelskich,
r e d a k t o r e m Frondy i f e l i e t o n i s t ą t y g o d n i k a Ozon.
W praktyce
z a w o d o w e j s t a r a się n a ś l a d o w a ć G . K . C h e s t e r t o n a , k t ó r y o s w o i c h t e k s t a c h
powiedział: „ P i s a ł e m je z r e g u ł y w o s t a t n i e j chwili, w y s y ł a ł e m z a w s z e na
o s t a t n i m o m e n t i w ą t p i ę , czy świat b y się zawalił, g d y b y m w y s ł a ł j e m o m e n t
później". Mieszka w Gdańsku.
R E M I G I U S Z W Ł A S T - M A T U S Z A K ( 1 9 4 8 ) poeta, publicysta. Opublikował
zbiory wierszy:
Dokumenty
bez następstw prawnych
(1997)
oraz a n t o l o g i ę w s p ó ł c z e s n e j poezji p o l s k i e j Po Wojaczku
w Warszawie.
i Przywilej
(2003)
( 1 9 9 1 ) . Mieszka