"Orląt Lwowskich" w Krakowie, plik pdf

Transkrypt

"Orląt Lwowskich" w Krakowie, plik pdf
ŚWIATOWY ZWIĄZEK ŻOŁNIERZY ARMII KRAJOWEJ
Środowisko Żołnierzy Armii Krajowej Obszaru Lwowskiego
im. „Orląt Lwowskich” w Krakowie
WEWNĘTRZNY
BIULETYN
INFORMACYJNY
Kraków, Grudzień 2012 r. nr 11
W Betlejem na sianku Zbawiciel się rodzi,
Niech Wam jak najlepiej w życiu się powodzi,
Zaś w Nowym Roku o każdej godzinie
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
1
Niechaj nic co dobre Was nie minie.
Pani Józefa Węgierska – wdowa po
śp.prof. Jerzym Węgierskim
dokonuje aktu odsłonięcia Tablicy
Pamięci
Msza św. w intencji Obrońców Lwowa , odsłonięcie i poświęcenie Tablicy
Pamięci prof. mjra Jerzego Węgierskiego
W dniu 18 listopada 2012 r. o godz 17.00 w Kościele pod wezwaniem Świętej
Jadwigi Królowej Polski w Krakowie przy ul. Władysława Łokietka, odprawiona
została uroczysta Msza św. w intencji Obrońców Lwowa w 1918 r.
Mszę świętą odprawiał ksiądz biskup Damian Maskus w koncelebrze księdza prałata
Jana Dziaska i księdza kapelana Jarosława Chlebdy, w której uczestniczyły, pod
dowództwem prezesa 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej i Środowiska
Wołyńskiego w Krakowie poczty sztandarowe: Światowego Związku Żołnierzy Armii
Krajowej, 27 Dywizji Wołyńskiej Piechoty Armii Krajowej, Obszaru Lwowskiego Armii
Krajowej i Akcji Katolickiej. Obecna była liczna rodzina prof. mjr. Jerzego
Węgierskiego, Dyrektor Muzeum Armii Krajowej im. Emila Augusta Fieldorfa "Nila" w
Krakowie, liczni członkowie Środowiska Żołnierzy Armii Krajowej Obszaru
Lwowskiego im. "Orląt Lwowskich" w Krakowie, delegacja Zrzeszenia "Wolność i
Niezawisłość" Obszaru Południowego w Krakowie z panią Prezes Małgorzatą Janiec
na czele, oraz liczni parafianie.
Po Mszy św. nastąpiło procesyjne zejście do Panteonu Narodowego Żołnierzy Armii
Krajowej Polskich Kresów Wschodnich, gdzie najpierw odprawiono modlitwę przed
tablicą poświęconą Orlętom Obrony Lwowa i wszystkim Obrońcom Małopolski
Wschodniej 1918-1920.
Następnie żona prof. mjr. Jerzego Węgierskiego ps. "Antek" pani Józefa Węgierska
w honorowej asyście reprezentanta Środowiska Armii Krajowej Obszaru Lwowskiego
pana kapitana Adama Baczyńskiego dokonała odsłonięcia tablicy pamiątkowej
poświęconej profesorowi. Ksiądz biskup Damian Maskus dokonał poświęcenia
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
2
odsłoniętej tablicy, następnie Ksiądz kapelan Jarosław Chlebda odczytał życiorys
profesora i odśpiewano Hymn Narodowy.
Przed tablicą złożono wiązanki kwiatów i zapalono znicze pamięci.
Następnie ksiądz biskup poświęcił odznaczenie "Krzyż II Obrony Lwowa rozpoczętej
po 1939 r." którym to w imieniu Kapituły Dyrektor Muzeum Armii Krajowej pan Adam
Rąpalski i Prezes Środowiska Żołnierzy Armii Krajowej Obszaru Lwowskiego w
Krakowie Jacek Janiec odznaczyli pana Janusza Niedziałka, zasłużonego za pracę
na rzecz patriotycznych organizacji i inicjatyw w imię hasła Bóg - Honor - Ojczyzna" .
Wszystkich obecnych w uroczystościach pobłogosławili obecni kapłani jak również
gratulowali rodzinie prof. Jerzego Węgierskiego i odznaczonemu.
Następnie obecni podpisywali się na Akcie Erekcyjnym nowo odsłoniętej tablicy
pamięci.
Obecni zwiedzali też wspaniały Panteon.
Inicjatorem wykonania tablicy pamięci dla śp. prof. mjr. Jerzego Węgierskiego ps.
"Antek" był śp. ppłk. Jan Sura ps. "Szczepan".
Relację
sporządził
Zdjęcia Małgorzata Janiec
Jacek
Janiec
Limes
Kresów w dawnym kształcie już nie ma i nigdy nie będzie. Lecz
żyją tam Polacy i są bezimienne groby
Janusz Kotański
Gdzie jest ta nieuchwytna granica – limes? Czemu powietrze pachnie
nagle inaczej i wiesz, że nie jesteś „u siebie”? Minąłeś leniwą rzekę i
czujesz, że to już inna cywilizacja. A po prostu przekroczyłeś, od wieków
nieistniejącą, granicę Rzeczypospolitej Obojga, a raczej Trojga Narodów.
Już nie chroni cię, tak łaskawa dla człowieka, kultura łacińska. Znalazłeś
się w zasięgu obcej, turańskiej, jak pisał Feliks Koneczny, cywilizacji. A
tam jednostka była i jest niczym.
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
3
Lecz jak rozpoznać zmianę? Po jakich symptomach? Na pozór przecież nic
się nie zmieniło. Jedziesz wśród beznadziejnie zaniedbanych kołchozowych
pól. Miasteczka są równie smutne, a ludzie szaro ubrani. Ale gdy spojrzy
się uważnie… Znikają krzyże przydrożne. Nie tylko krzyże katolickie, pod
którymi w maju i czerwcu modlą się kobiety, lecz i prawosławne. Znikają
przydomowe ogródki pełne kolorowych malw i astrów. Nieliczne są
cerkwie, zwieńczone kopulastymi baniami. Braknie zieleni. Ryneczki tracą
swój handlowy charakter. Zamiast nich widzisz wielkie place, oszpecone
złotymi posągami Lenina.
I już wiesz. Opuściłeś Kresy. Wyjechałeś z ziem, do których dotarło prawo
rzymskie i wiara Kościoła katolickiego. Jesteś w dawnej Moscovii. Zdaniem
historyków, granica ta przebiega niemal idealnie w zgodzie z najdalszym
XVI-wiecznym
zasięgiem
państwa
polsko-litewsko-ruskiego.
Nie
zapominajmy o tym trzecim składniku, bo był on, przez całe wieki,
ważniejszy od litewskiego. To, że cywilizacja łacińska zatrzymała się w
swym tryumfalnym pochodzie na Wschód, rozstrzygnęło na długo o losach
Europy.
Unia braterstwa
Marsz ten zaczął się w momencie chrztu Litwy w 1385 roku. Unia w Krewie
zapoczątkowała trwający aż do 1795 r. związek Litwy z Polską. W roku
następnym Władysław Jagiełło przyjął katolicyzm. Decyzja ta uratowała
istnienie narodu i państwa litewskiego. Zakon krzyżacki bliski już był
zniszczenia Litwinów, a Moskwa – najwierniejszy sługa Ordy tatarskiej –
szybko rosła w siłę. Jagiełło uczestniczył w założeniu biskupstwa
wileńskiego, na którego czele stanął franciszkanin Andrzej Jastrzębiec,
Polak. Bo to Polska wzięła na siebie trud chrystianizacji Litwy. Powiedzmy
jasno – nikt nikogo na Litwie do przyjęcia katolicyzmu siłą nie przymuszał.
Nikt też nie zmuszał prawosławnych do porzucenia swego wyznania. Co
więcej, kategorycznie zabraniano zamieniania cerkwi na kościoły
katolickie. To atrakcyjność katolicyzmu powodowała, że nawracali się
masowo poganie i prawosławni. Okazało się, że można nawrócić naród bez
przelania morza krwi. Podobnie działo się przed wiekami w Polsce i
mogliśmy swoje dobre doświadczenia przekazać w wieku XV innym
narodom.
Związek z Polską wprowadził też mieszkańców Europy Wschodniej do
rodziny narodów chronionych prawem rzymskim. A jakież to prawa
uzyskali Litwini? Wymieńmy je, bo to one uczyniły z mieszkańców
Wielkiego Księstwa obywateli. Litewscy szlachcice przyjmowani po unii
horodelskiej z 1413 r. do polskich herbów otrzymywali: prawo
dziedziczenia ziemi, prawo sądu, możliwość dysponowania sobą i swoją
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
4
rodziną oraz zwolnienia z wszystkich obowiązkowych świadczeń w naturze
i robociźnie na rzecz panującego.
W akcie unii horodelskiej mowa jest o wzajemnym braterstwie i miłości.
Nie są to puste słowa. Obywatele ówczesnej Korony Polskiej chętnie dzielili
się z sąsiadami nabytymi przez wieki wolnościami. Nad Wisłą bowiem, jak
pisał Koneczny, „państwo nie przeciwstawiało się społeczeństwu, lecz
owszem, opierało się na nim”. Polska wniosła do unii nie tylko religię, lecz
i prawa dające ludziom to, co najważniejsze – wolność. Możemy być
dumni ze zrodzonego wówczas przysłowia: „Musi to na Rusi, a u Polszcze
jako chocze!”. Jan Paweł II pisał w „Pamięci i tożsamości”: „Nie
nawracanie mieczem, ale przekonywanie – Plus ratio quam vis – to złota
zasada Uniwersytetu Jagiellońskiego, który dla kultury europejskiej miał
olbrzymie zasługi”. Nic tedy dziwnego, że bojarstwo litewsko-ruskie parło
do zawarcia unii lubelskiej w 1569 roku. I zażarcie swych świeżo nabytych
praw i wolności broniło. Przykład polskiej wolności był zaraźliwy. Gdyby
nie ambicje Zygmunta III Wazy i upór Cerkwi, można założyć, że
przeszczep polskich swobód, z Władysławem IV zasiadającym na Kremlu,
mógłby się przyjąć i w Rosji. Wszak do końca XVI w. wielu bojarów
uparcie wracało do żądań współdecydowania o losach państwa, na wzór
szlachty Rzeczypospolitej.
Ostatni akord
Po upadku państwowości polsko-litewskiej zdawało się, że losy
cywilizacyjnej rywalizacji zostały ostatecznie rozstrzygnięte. Tu jednak
spotkać miała carów niemiła niespodzianka. Już sama Insurekcja
Kościuszkowska (1794) była początkiem kształtowania się nowego etosu
Kresów, czy – raczej jak mówiono w Królestwie Polskim – Ziem
Zabranych. W obronie wspólnej ojczyzny walczyli na Litwie i Białorusi
katolicy i grekokatolicy, muzułmanie, nawet prawosławni. Jakub Jasiński
mógł liczyć na udział w powstaniu mieszczan Wilna, Kowna i setek małych
miasteczek. Ci, którzy dzięki cywilizacji zachodniej weszli do grona
narodów Europy, nie zamierzali teraz z dobrodziejstw wolności łatwo
zrezygnować.
Po katastrofie wyprawy Napoleona na Moskwę w 1812 r., którą w „Panu
Tadeuszu” wspominał Mickiewicz, szeroka jeszcze autonomia pozwalała
mieszkańcom Litwy i Ukrainy rozwijać i pielęgnować swą polskość. To
wszak Wilno z uniwersytetem batoriańskim i Krzemieniec ze słynnym
liceum były dla Polaków Atenami. Rozwój nauki i sztuki prowadził do
zadziwiającej, niespotykanej nigdzie na świecie sytuacji. Otóż okupanciMoskale i napływowi Niemcy nadal się polonizowali. Nie ustawała też
polonizacja wiejskiej ludności białoruskiej. Tak silne było oddziaływanie
polskości, że nawet będąc w niewoli, Polska stawała się ojczyzną dla
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
5
rosnącej rzeszy obywateli. Bo też i wielkie postaci wydały ziemie kresowe.
Wymieńmy tylko ludzi pióra: Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Seweryn
Goszczyński, Władysław Syrokomla, Wincenty Pol, Bohdan Zaleski, Antoni
Malczewski, Józef Ignacy Kraszewski. A wszyscy oni dumni byli ze swych
ojczystych stron. Ta słuszna, absolutnie pozbawiona ksenofobii duma
pozwalała Mickiewiczowi czuć się swobodnie „na paryskim bruku” czy w
Rzymie. Nowogródek i Wilno pozostały dla niego na zawsze probierzem
piękna. Słowacki, podróżujący po całym świecie, z największą czułością
wspominał „Ikwy brzegi” w rodzinnym Krzemieńcu. Nic tedy dziwnego, że
mimo utraty państwowości Polacy czuli się na Kresach u siebie. To oni
bowiem nadal, nie okupanci ze Wschodu, pomnażali bogactwa tej ziemi.
Powstania Listopadowe (1830) i Styczniowe (1863) zaświadczyły o
niedających się łatwo rozerwać więzach Polski i Litwy. Nie tylko szlachta
sięgnęła wówczas po broń. W szeregach powstańczych walczyli także
żmudzcy i białoruscy, a nawet rusińscy chłopi.
Rosyjskie represje po klęsce powstań były okrutne. Tysiące mieszkańców
wymordowano. Dziesiątki tysięcy zwłaszcza bohaterskiej, zaściankowej
szlachty zesłano na Sybir bądź Kaukaz. Wszystkich zaangażowanych
choćby symbolicznie w udział w powstaniu karano konfiskatą mienia.
Ostoją języka polskiego i tradycji zostały tylko dom i Kościół. W Kościół
więc, po Powstaniu Listopadowym, uderzył car Mikołaj, likwidując ponad
200 klasztorów. W 1839 r., za sprawą haniebnej postawy biskupa Józefa
Siemaszki, władze doprowadziły do kasaty unii brzeskiej z 1596 roku.
Grekokatolicy nie chcieli jednak zerwania jedności w wierze z Ojcem
Świętym. Nawracano ich tedy przy użyciu knuta. Wielu oddało życie za
wiarę. Protesty Rzymu Moskwa zignorowała. Niestety, Powstanie
Styczniowe było ostatnim zrywem, w którym ramię przy ramieniu walczyli
Polacy i Litwini. Odchodziło pokolenie Litwinów, którzy utożsamiali interesy
swoje z polskimi. Ich następcami będą coraz bardziej antypolscy
szowiniści. Dla nich Polska będzie, wbrew całej wspólnej historii, głównym
wrogiem.
Zaiste: „na ziemi mogił pogasły ognie”. Okres powstań narodowych
kończył się na Kresach straszną katastrofą polskości. Nie wolno było już
nie tylko drukować i pisać czy uczyć się, lecz i publicznie mówić po polsku.
Co gorsza, uderzono również w polski stan posiadania. Polacy mieli zakaz
nabywania ziemi na własność. Usuwano ich z urzędów, a nawet ze służby
kolejowej. Zakazano stawiania nowych kościołów i ich remontowania.
Zabraniano naprawiać przydrożne krzyże. Za najmniejsze przewinienie
karano zsyłką bądź długoletnią służbą w rosyjskiej armii.
To, że polskość w tych ekstremalnie trudnych warunkach przetrwała, jest
cudem. I wielką zasługą Kościoła. To dzięki nieustraszonym kapłanom,
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
6
dzięki rodzinom, zwłaszcza kobietom, uczącym konspiracyjnie polskiego
katechizmu i historii, Kresy mogły przetrwać kilkudziesięcioletni terror.
Powracają pytania, czy nasze powstania narodowe miały sens? Czy nie
lepiej było godzić się na wszystko i… budować syte społeczeństwo.
Zamiast uparcie buntować się przeciwko przemocy, ginąc w bitwach i
śniegach Sybiru. Odpowiedź jest prosta. I to z dwóch względów. Polacy
nie mieli w zaborze rosyjskim żadnej szansy na uczciwe bogacenie się bez
rezygnacji z własnej narodowości i często religii. Godność narodów i ludzi
nie daje się ująć w księgi rachunkowości. Są ludzie, którzy, by móc żyć,
potrzebują wolności i godności. I zrobią wszytko, by je wywalczyć. Takim
człowiekiem był Józef Piłsudski. Urodzony w 1867 r., dorastał w
najgłębszej popowstaniowej nocy. Jego rodzina boleśnie doświadczyła
moskiewskich prześladowań.
Za kordonem
Ziemie kresowe nie doczekały się wolności w pamiętnym listopadzie 1918
roku. Przeciwnie, to wówczas toczyły się krwawe boje o Lwów z
Ukraińcami, a Wilno, po krótkim epizodzie wolności, dostało się w ręce
bolszewików. Nadciągająca ze wschodu Armia Czerwona gorsza była dla
Kresów od wszystkich dotychczasowych okupantów. Niosąc komunistyczne
hasła walki klas, prowadziła do ludobójczych mordów. Komuniści mieli do
zaproponowania tylko nienawiść, terror i głód. Totalitarna utopia wcielała
w życie idee Marksa, bez liczenia się z jednostkami. Wszystkim rządziła
partia komunistyczna i okrutna Czeka. Poparcie znaleźli bolszewicy wśród
części ludności żydowskiej i białoruskiej. Mordowano nie tylko polskich
ziemian, lecz Polaków w ogóle. Niszczono i profanowano kościoły. Religia
była uznawana za wroga głównego, dla którego nie ma litości. Władza
sowiecka stała się dla ludności Kresów katastrofą cywilizacyjną na
dotychczas niespotykaną skalę.
Piłsudski nie mógł zostawić swych współziomków bez wsparcia. Najpierw
ocalono Lwów, następnie trzeba było pomóc Wielkopolsce walczącej z
Niemcami i Ślązakom zmagającym się z Czechami, którzy zdradziecko
zaatakowali Cieszyn. Dopiero na Wielkanoc 1919 r. Wilno wyzwolone
zostało przez wojska polskie. Piłsudski zostawił w kaplicy Matki
Miłosierdzia dziękczynne wotum z napisem: „Dzięki Ci, Matko, za Wilno!”.
Wódz Naczelny, zajmując Kresy, pragnął dobrowolnej federacji wolnych
narodów i powrotu ziem zamieszkanych przez Polaków w granice Polski.
23 maja 1919 r. Sejm uznał zasadę samostanowienia narodów Wielkiego
Księstwa Litewskiego. Z Ukraińcami szukaliśmy trwałego porozumienia.
Uda się to dopiero w obliczu groźby zagłady armii Petlury przez Sowietów
w 1920 roku. Litwini nie chcieli żadnej wspólnej formy państwowości.
Białorusini byli nam raczej przychylni, lecz ich świadomość narodowa
zaczynała się dopiero kształtować. W styczniu 1920 r. miał miejsce fakt
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
7
bez precedensu w dziejach najnowszych: nasze wojska, wyzwalając od
bolszewików Inflanty Polskie, oddały je Łotwie. I to właśnie była ta wielka,
cywilizacyjna różnica między cywilizacją chrześcijańską a totalitarnym
komunizmem, nienawidzącym wolności i prawdy. Tu o kompromisie mowy
być nie mogło.
W 1920 r., po wyprawie kijowskiej, ofensywie Tuchaczewskiego i
zwycięskich dla nas Bitwach Warszawskiej i Niemeńskiej rozstrzygnęły się
na 20 lat losy Kresów. W traktacie ryskim Polska zrezygnowała z Mińska
Litewskiego i Kamieńca Podolskiego, zachowując Wilno, Lwów i Grodno.
Ustalenia te mieszkańcy Kresów Wschodnich przyjęli z rozpaczą. Polska
pozostawiła Rosji Sowieckiej setki tysięcy tych, którzy pozostali Ojczyźnie
wierni w czasach najtrudniejszych. Obawy tych, którzy jak profesor Marian
Zdziechowski uparcie upominali się o rodaków pozostawionych w
sowieckiej niewoli, miały się potwierdzić. Po nieudanych próbach
skomunizowania i zateizowania „Lachów”, rosyjscy komuniści zdecydowali
się na ostateczne rozwiązanie. Ludność polska w latach 30., jak wiemy z
ujawnianych dokumentów NKWD, została skazana na zagładę. Kilkaset
tysięcy Polaków zamordowano, zesłano na Sybir bądź przesiedlono do
Kazachstanu. Populacja polska na Wschodniej Białorusi i Ukrainie niemal
przestała istnieć. Nikt nigdy nie odpowiedział za to ludobójstwo popełnione
z powodów etnicznych. Polska zapomniała o ofiarach i nie pytając nikogo o
pozwolenie, przebaczyła ich katom…
Jakby nie spojrzeć na dokonania polskiej administracji w okresie
międzywojennym, to postęp cywilizacyjny, jaki się dokonał, był ogromny.
Zwłaszcza w porównaniu z Krajem Rad. Cywilizacja łacińska dała ludziom
Kresów rzeczy najważniejsze: ochronę własności prywatnej, możliwość
kształcenia się i wolność religii. To bardzo dużo. By uzmysłowić kontrast
pomiędzy rzeczywistością sowiecką a polską, odwołam się do doświadczeń
osobistych. W latach 90. XX w. pojechałem z ojcem – byłym żołnierzem
77. pp. AK, na Nowogródczyznę, do miejsca jego urodzin. Pudzino to
spora wioska leżąca w nadniemeńskich lasach. Przed wojną dziadek był
tam wiejskim nauczycielem. Trudno było nam dojechać zniszczoną,
przedwojenną drogą. We wsi nie ma szkoły. Nie ma też żadnego sklepu, a
przed wojną były dwa. Nie ma ani kaplicy prawosławnej, ani katolickiej.
Ludzie z płaczem pokazali nam miejsce po przedwojennej szkole. Przez
kilkadziesiąt lat nastąpił niezwykły regres cywilizacyjny. I tak jest w wielu
miejscach na Ukrainie, Białorusi i Litwie.
Trwają wiernie
Trudny, lecz konsekwentny rozwój został przerwany we wrześniu 1939 r. I
znów ludność kresowa, nawet po klęsce Wojska Polskiego, nie chciała się
pogodzić z sowiecką okupacją. Partyzanci, jak słynny kawalerzysta Jerzy
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
8
Dąmbrowski, walczyli z najeźdźcami. Niestety, spora część ludności
żydowskiej, jak wiemy z relacji świadków, uczestniczyła w wydawaniu
oprawcom z NKWD swoich polskich sąsiadów. Z władzami sowieckimi
kolaborowała też mniejsza, lecz istotna część Ukraińców i Białorusinów.
Lata 1939-1941 położyły ostateczny kres pięknej, tolerancyjnej tradycji
Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Wielowiekowa więź wspólnoty została
przerwana. Po okresie ludobójczej okupacji rosyjskiej wydawało się, że już
nic gorszego się nie wydarzy. Ale to była kontynuacja – niemal
natychmiast po zajęciu Lwowa nowi okupanci na Wzgórzach Wuleckich
dokonali egzekucji profesorów Uniwersytetu Jana Kazimierza. To był
początek potwornych represji, trwających do końca okupacji niemieckiej.
Do tego doszły ludobójcze działania ukraińskiej UPA na Wołyniu. W tej
makabrycznej wyliczance zbrodniarzy nie może też zabraknąć litewskich
szowinistów, którzy w Ponarach wymordowali ponad 100 tys. Żydów,
Polaków
i
rosyjskich
jeńców.
Obraz to straszny. I aż dziw, że Polaków stać było w latach 1943-1944 na
wyzwolenie dużej części Nowogródczyzny i Wileńszczyzny od okupanta
niemieckiego i sowieckich band. Starsi Polacy wspominają do dzisiaj ze
wzruszeniem normalne funkcjonowanie polskiej administracji, a nawet
szkół. Nic tedy dziwnego, że gdy latem 1944 r. sowiecki walec znów dotarł
na nasze ziemie, nikt nie chciał się pogodzić z ponowną okupacją.
Niestety, walczący o Wilno i Lwów żołnierze AK nie wiedzieli, iż losy ich
ojcowizny rozstrzygnęły się już w Teheranie.
Za „drugiego Sowieta” powtórzyły się wszystkie okropności publicznych
egzekucji i wywózek. Burzono kościoły i zapędzano chłopów do kołchozów.
Partyzanci kresowi musieli chwycić za broń. I już tylko w obronie honoru i
bezbronnych prześladowanych ludzi trwali w walce, tak jak Anatol
Radziwonik „Olech” aż do 1949 roku. Ostatni kresowi partyzanci zginęli z
rąk NKWD dopiero w latach 50. Nad ziemiami kresowymi nastała długa,
beznadziejna noc…
Byli jednak nadal ludzie, którzy nie dali się zmusić do wyjazdu. Którzy
modlili się po polsku i uczyli historii dzieci i wnuki. Wielu z nich spędziło
lata w więzieniu. Wyrzucano ich z pracy i ze studiów. Wysiedlano z
mieszkań. Upokarzano. Lecz trwali, wierząc, że Polska kiedyś przypomni
sobie o najnieszczęśliwszych, najwierniejszych synach. A bohaterowie,
których zamordowano za Polskę, znajdą godne miejsce spoczynku. To
ostatnie marzenie zaczęło się spełniać po 1991 r., gdy rozpadł się Związek
Sowiecki, a Polska odzyskała niepodległość. Na Ziemiach Utraconych
odkrywano nowe miejsca kaźni. A państwo polskie upamiętniało ich
pamięć, wznosząc cmentarze na miejscach ludobójczych mordów, jak np.
w Katyniu. Wielu wspaniałych Kresowiaków dożyło tych szczęśliwszych
czasów. Jak Jadwiga Lipnicka z Naliboków, która przyczyniła się do
uratowania miejscowego kościoła. Jak Eugeniusz Cydzik, żołnierz AK i
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
9
zesłaniec, który zmarł 17 września 2012 r. w ukochanym Lwowie.
Pochowany został na cmentarzu Łyczakowskim, o którego przetrwanie
walczył przez lata. Dowiedziałem się, że na jego pogrzebie nie było żadnej
oficjalnej delegacji z Polski. Żadnego pocztu sztandarowego. To wstyd.
Kresów w dawnym kształcie już nie ma i nigdy nie będzie. Lecz żyją tam
Polacy i są bezimienne groby. Pierwszym obowiązkiem państwa polskiego
jest nazwanie wszystkich zamordowanych po imieniu. Przywrócenie im
pamięci. I wskazanie, również po imieniu, wszystkich katów i oprawców.
Nasz Dziennik 1.XII.2012
Zofia Orlicz. (1898 – 1999)
Z domu Krzysik , ps. ,,Krystyna”, ,,Zofia”, przybrane nazwiska Zofia Wyspiańska, Zofia
Majewska,
uczestniczka wojny polsko- bolszewickiej i polsko- ukraińskiej absolwentka Uniwersytetu
Jana
Kazimierza,nauczycielka,wykładowca tajnych kompletów,sekretarka do spraw tajnego
nauczania
we Lwowie,członek Biura Oświaty i Kultury Okręgowej Delegatury Rządu,zastępca szefa
wydziału
Vk (łączności konspiracyjnej) Komendy Okręgu Lwów, kierowniczka łączności
konspiracyjnej
i szef kancelarii Komendy Okręgu AK-WiN,podporucznik(3maja 1944r.)
Urodzona 26 września 1898 w Foczy na terenie Bośni. Córka Franciszka (dr.
praw,urzędnika
austriackiego) i Wincentyny Heleny Falskiej. Od 1907r.mieszkała z rodziną we Lwowie przy
ul.
Kopcowej 3. W 1918 zdała maturę w Gimnazjum Państwowym im. Juliusza Słowackiego.
Podczas
wojny polsko - bolszewickiej jako ochotniczka zgłosiła się do punktu żywnościowego i
sanitarnego
na dworcu kolejowym Podzamcze.
W 1925r. Ukończyła studia na Wydziale Matematyczno – Przyrodniczym UJK we Lwowie.
W latach 1922 – 1936 była asystentką w tamtejszym Zakładzie Fizyki. Równocześnie uczyła
matematyki w Gimnazjum i Liceum Sióstr Notre- Dame na stanowisku profesora
mianowanego.
,,Znałam ją wówczas jako doskonałą nauczycielkę wykonującą swój zawód z całym
zamiłowaniem,
pełną werwy i temperamentu, ogólnie lubiana przez młodzież, umiała obudzić zapał nawet do
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
10
tak
egzotycznego przedmiotu, jakim dla dziewcząt była matematyka (z opinii historyka i
dydaktyka
Ewy Malczyńskiej).
Pod okupacją sowiecką była zatrudniona w szkole średniej nr.19. W czasie okupacji
niemieckiej
działała w ZWZ-AK w Inspektoracie Lwów – miasto. Została zaprzysiężona przez Martę
Gąsiorowską – Kleszczyńską. Była łączniczką, a następnie zastępcą szefa Oddziału .Vk
(łączniczki konspiracyjnej) Komendy Okręgu Lwów ZWZ- AK o. Rafała Kiernickiego
,,Dziunia”.
Jednocześnie wchodziła w skład Biura Oświaty i Kultury ODR. Wykładała na akademickich
tajnych kompletach, przeprowadzała egzaminy maturalne, pełniła obowiązki sekretarki
kuratora
do spraw tajnego nauczania dr. Stefana Balickiego.
,,Była człowiekiem o wysokich kwalifikacjach moralnych i wysokim poczuciu
obowiązku,oddana
całą duszą, z ciągłym narażaniem swojego bezpieczeństwa, pracy na kompletach. Ilekroć
chodziło
o pomoc uczniom nie mającym środków utrzymania, spotykałem się zawsze z najdalej idącą
gotowością do udzielania pomocy. Uderzało w Orliczowej sugestywny spokój, prostota
i bezpośredniość oraz pojmowanie swoich obowiązków po prostu jako dalszego ciągu swej
nauczycielskiej służby publicznej”(z opinii dr. Mariana Zimmermana). W domu Orliczów
ukrywali się byli profesorowie matematyki Uniwersytetu im. Iwana Franki, Mojżesz Jacob
i Juliusz Schauder. Od 1943r. pracowała w Instytucie Stefana Weigla.
W czasie ,,Burzy” osobiście przenosiła rozkazy do odciętych przez wroga oddziałów leśnych
AK koncentrujących się wokół Lwowa.,,Byłam z Haliną Gawędą na Komendzie naszej/AK/
na Kochanowskiej. Widziałam
wizytę oficerów sowieckich u nas. Byłam do końca, gdy nasi oficerowie wyjeżdżali
zaproszeni
przez sztab sowiecki- by już nie wrócić. Chciałam wsiąść do samochodu z o. Rafałem
/Kiernickim/.
Tylko jego rozkaz uratował mnie przed wywiezieniem”( z listu Orlicz do J. Węgierskiego).
Od września 1944 działała w Komendzie Okręgu Lwów ,,NIE”. Przejęła funkcję szefa
łączności
konspiracyjnej w miejsce wywiezionego do łagrów o. Kiernickiego. Prowadziła również
kancelarię
ostatniego komendanta okręgu mjr. Anatola Sawickiego /patrz,,Orzeł Biały nr.5 maj
2011r./Była
zatrudniona jako asystentka w Katedrze Fizyki Instytutu Medycznego. Mieszkała wtedy u
J.Stecury.
Według jej bliskiej współpracowniczki M. Zajączkowskiej ,,Orliczowa była poszukiwana we
Lwowie przez NKWD, lecz zawsze udało jej się uniknąć aresztowania, gdyż jest to osoba
bardzo
sprytna”(z akt śledczych). 7 grudnia 1945 ewakuowała się do Polski.
Początkowo osiedliła się w Krakowie przy ul.18 stycznia 1(lokal kontaktowy ppor.
G.Mościńskiego), a następnie przy ul. Zamkowej 16/9.Udzielała prywatnych korepetycji z
matematyki i fizyki. Po kilku miesiącach przeprowadziła się do Góry Świętej Anny,powiat
Strzelce Opolskie. Kontynuowała działalność konspiracyjną jako szef łączności i
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
11
kierowniczka
kancelarii komendanta Okręgu Lwów AK-WiN ppłk. A. Sawickiego. Wchodziła w skład
organizatorów eksterytorialnej konspiracji lwowskiej działającej na Śląsku. Zorganizowała
powielanie i kolportaż pisma jeleniogórskiego okręgu WiN pt. ,,Wolność”, pisała do niego
artykuły,odbierała sprawozdania sytuacyjno – kadrowe z terenu, opracowywała wytyczne
działalności podziemnej. Szczególną aktywność działalności podziemnej konspiracji
lwowskiej wypada na rok1946 w okresie przed referendum poprzez sporządzanie materiałów
propagandowoinformacyjnych.
Nawiązała również kontakty z komendantem Okręgu Tarnopol kpt. Bronisławem Żeglinem.
Po otrzymaniu informacji o aresztowaniu działaczy komórki legalizacyjnej w październiku
1947r ukryła część archiwum komórki legalizacyjnej Jana Brodzisza /patrz ,,Orzeł
Biały”nr.1 styczeń 2011r/w celi klasztornej u lwowskiego franciszkanina przebywającego
wówczas
w Krakowie o. Andrzeja Tadeusza Deptucha przy pl. Wszystkich Świętych. Blisko
współpracowała również z o. Krzysztofem Antonim Góreckim.
W tym czasie była już rozpracowywana przez UB w sprawie obiektowej kryptonim
,,Radwan”.
Zastępca naczelnika Wydziału Śledczego WUBP we Wrocławiu chor. Józef Turek w raporcie
z 15 listopada 1947 pisał: ,,Połączyłem się telefonicznie z naczelnikiem Wydziału III/WUBP/
w Poznaniu kpt.Janem Mackiewiczem,który powiedział mi, że on zna prof. Orlicz
Władysława,
gdyż jest jego uczniem na Uniwersytecie i, że Orlicz Władysław mieszka u kogoś na
mieszkaniu,
nawet nie ustalił adresu, i żona jego Zofia była u męża raz w Poznaniu, a on do Krakowa do
niej
jeździ dość często, lecz adresu jej nie znają, i że zdjąć /aresztować/ jego nie może, gdyż musi
mieć
zgodę kpt. Jana Wysockiego z/Wydziału II Departamentu III/MBP. Wobec czego ja
porozumiałem
się z kpt. Wysockim telefonicznie a ten zabronił zdjęcia Orlicza Władysława natomiast polecił
WUBP Poznań,Naczelnikom Wydziałów ,,A” i ,,B” rozpracować”.
Przez dłuższy czas nie zdołano jednak ustalić miejsca jej pobytu. W tym celu 26 11 47r. ref.
Zenon Polak z wrocławskiego UB, przebrany za listonosza udał się z rzekomym listem
poleconym
od męża pod adres Anny Dziaczkowskiej przy ul. Zamkowej 6/9 w Krakowie, gdzie Orlicz
mieszkała od października tego roku. Od tego czasu poddano perlustracji korespondencję
przychodzącą na w/w adres. Wówczas już ukrywała się na terenie różnych domów
zakonnych.
Korzystała również z pomocy ks. Rudolfa Opackiego w Gliwicach. Kontakty konspiracyjne
utrzymywała jedynie ze ścisłym gronem oficerów Komendy Okręgu Lwowskiego AK- WiN.
Kierowała kilkuosobowym zespołem łączniczek i siatką w terenie co powodowało sprawny
obieg ,,bibuły” i wewnętrznej poczty konspiracyjnej w ,,górę”i ,,dół”.
Łączność utrzymywana była poprzez indywidualne wyjazdy łączniczek z wytycznymi,
informacjami ustnymi lub konspiracyjną pocztą na lokale kontaktowe. W wyjazdach
pozamiejscowych wykorzystywano transport kolejowy. Gdy wyjazdy były krótsze,łączniczki
korzystały z rowerów(szczególnie na wsiach i małych miejscowościach) i niekiedy
samochodów
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
12
służbowych. W listach ze względu na stosowaną na pocztach selektywną perlustrację
korespondencji nie pisano o sprawach konspiracyjnych tekstem otwartym. Telefon był
wykorzystywany bardzo rzadko z obawy przed podsłuchem.
22 marca 1948 w klasztorze sióstr Notre- Dame w Górze Świętej Anny została aresztowana.
Uprowadził ją delegowany z Wrocławia , przebrany w habit franciszkański,kierownik Sekcji
II
Wydziału III WUBP chor. Tadeusz Łabuda. Rozkaz zatrzymania wystawił naczelnik wydziału
por. Aleksander Majkowski. Na śledztwo została przewieziona do Wrocławia. W aktach
zapisano:
,,Osobliwość ubrania: sweter niebieski, spódniczka jasna”.Sankcje wystawił mjr.dr. Jan
Orliński.
Podczas dochodzenia była maltretowana, poddawana wielogodzinnym ,,stójkom” i
,,konwejerowi”
ze świeceniem lampą w oczy, obrażana wyzwiskami (ty stara k...i stara cholero), straszona
zastrzeleniem z pistoletu, bita pałką, kopana po głowie i klatce piersiowej. ,,Prowadzący
śledztwo
powiedział: potrafi bez bicia wydobyć zeznanie … wyjąwszy rewolwer z szuflady bawił się
nim,
przy przesłuchaniu asystował mu inny funkcjonariusz, który przez cały czas podkasywał
rękawy
i zwracał się do oficera przesłuchującego: daj mi ją, a ja za 15 minut będę miał co chcemy”
( z akt sądowych). Usiłowała popełnić samobójstwo. Według orzeczenia Zakładu Medycyny
Sądowej przejścia Orlicz w okresie śledztwa były powodem uszkodzenia kręgosłupa i
trwałego
kalectwa. ,,W toku śledztwa w stosunku do Z.Orlicz stosowano najbardziej okrutne metody
wymuszania zeznań, bowiem poza torturami uprzednio wymienionymi znęcano się nad nią
poprzez
bicie po stopach i kopanie. W czasie kopania po klatce piersiowej i głowie doszło do
uszkodzenia
kręgosłupa, w następstwie czego wywiązało się kalectwo”,stwierdził sędzia SW we
Wrocławiu
Władysław Kupiec. Była przesłuchiwana przez por. Kazimierza Cessanisa,ppor. Jana
Misiurskiego,
chor. Jerzego Banaszka, chor. Teodora Kocięckiego , chor. Mariana Sobieraja ,chor.
Eugeniusza
Grubera,chor,Ryszarda Martelę, ppor. Jana Chyżewskiego i chor. Józefa Nowickiego( który
11 12 1948 sporządził akt oskarżenia).
28 sierpnia została przewieziona razem z ppor. Gerardem Moscińskim i mjr. Marianem
Jędrzejewskim /patrz ,,Orzeł Biały”nr.1 styczeń 2012r./ na dalsze przesłuchania do MBP
w Warszawie. Osadzono ją na Mokotowie. 28 grudnia została z powrotem
przetransportowana
do Wrocławia. W późniejszej opinii śledczej sygnowanej przez szefa WUBP mjr. Daniela
Kubajewskiego stwierdzono:,,Przesłuchana w charakterze podejrzanego w/w do zarzucanych
jej czynów nie przyznała się, natomiast wszelkimi sposobami usiłowała śledztwo wprowadzić
na niewłaściwe tory”.
W tym czasie na prośbę męża zaświadczenie dotyczące jej działalności niepodległościowej
i naukowej wystawili między innymi:ministerialny wizytator szkół średnich dr. Stefan Balicki
historyk i dydaktyk dr. Ewa Maleczyńska (Wrocław),prof. Bronisław Knaster(UWr.),prof
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
13
Marian
Zimmerman (UAM) i inż. Emilia Stebnicka (Wrocław).W tamtym okresie podpisanie tych
oświadczeń było okazanie wyjątkowej odwagi. Przed procesem osadzono ją w więzieniu
przy ul. Sądowej.
21 stycznia 1949r w procesie grupowym została skazana przez WSS we Wrocławiu pod
przewodnictwem mjr. Romana Abramowicza na 12 lat. 12 kwietnia NSW odrzucił skargę
rewizyjną. 27 września 1949 przewieziono ją do Fordonu. Pracowała tam jako pomoc
biurowa. 24 lipca 1950 Bierut zmniejszył wyrok na 8 lat.,,Stosunek jej do naszych władz
więziennych jest zły, gdyby mogła to strażnika utopiłaby w łyżce wody. Zapatrywanie jej do
obecnego ustroju jest złe, przebija jeszcze zastarzała sanacja i nacjonalistyczne nawyki.
Wszystko to daje się wyczuć w rozmowach z nią”( z opinii więziennej 11 sierpień
1951).,,Jeszcze
nie przełamała swojego przestępstwa i żadnej skruchy nie okazuje,do obecnego ustroju jest
wrogo nastawiona”( 14 12 1951r.)
Od stycznia do kwietnia 1953 musiała być leczona w szpitalu więziennym.27 kwietnia NPW
udzieliła jej przerwy w odbywaniu kary.
Została zwolniona 6maja 1953.Zamieszkała w Poznaniu. Pozbawiono ją możliwości i
kontynuowania pracy naukowej. Z powodu kalectwa przebywała na rencie inwalidzkiej.
Decyzją z 23 września 1953 Rada Państwa PRL zawiesiła wykonywanie reszty wyroku.
,,Przy zarządzaniu odszkodowania/ w latach sześćdziesiątych/ za cierpienia fizyczne i
krzywdę
moralną wzięto pod uwagę okoliczności stosowania w śledztwie tortur, które stały się
powodem
jej trwałego kalectwa. Z opinii Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu wynika że
kalectwo
Zofii Orlicz było wynikiem obrażeń doznanych w czasie śledztwa oraz, że jej stan zdrowia
uczynił
ją niezdolną do dalszej pracy. Wpłynęło ono bardzo niekorzystnie na dalszy jej los i odbiło się
na sytuacji rodzinnej .Była to kobieta schorowana, niemal zgięta w kabłąk, drobna kobieta
o której nie powinni zapomnieć potomni.
Zmarła 5 listopada 1999 w Poznaniu. W kilkunastu ostatnich latach życia codziennie rano
brała udział we mszy świętej odprawianej przez poznańskich zakonników o godz 6 rano.
Odznaczona Krzyżem Virtuti Militari V.kl(1945),Krzyżem Brązowym Zasługi z
Mieczami,Krzyżem Walecznych(1943),Krzyżem za Wojnę Polsko – Bolszewicką
1920r,Krzyżem Armii Krajowej,Krzyżem Partyzanckim, Krzyżem Drugiej Obrony
Lwowa,Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski,Odznaką Weterana Walk o
Niepodległość,Odznaką Więźnia Politycznego,Złotą Odznaką ZNP i Medalem Edukacji
Narodowej.
Zebrał na podstawie:
Ludzie podziemia AK-WiN -Tomasz Balbus
Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość w dokumentach,
O Polskę Wolną i Niezawisłą (1945-1948) Tomasz Balbus.
Wydawnictw Biblioteki Historycznej Ogólnopolskiego Okręgu Żołnierzy AK Obszaru
Lwowskiego w Krakowie
i Opracowań Jerzego Węgierskiego.
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
14
Jacek Janiec
Prelekcja wygłoszona przez emerytowanego radcę Pana Adama Piątka przed
mikrofonem rozgłośni Polskiego Radia we Lwowie dnia 8.03.1938 roku.
Kawiarz lwowski – bohater
Naprężone stosunki w kongresówce przed wybuchem Powstania Styczniowego odbiły
się głośnym echem pod zaborem austriackim, szczególnie we Lwowie. Całe
społeczeństwo
polskie
z
trwogą
i nadzieją chwytało wieści zza kordonu, gorętsza młodzież gotowała broń.
Odczuwano potrzebę gromadzenia się na narady, czytanie pism, urządzano zbiórki.
Wówczas nie było we Lwowie żadnej instytucji społeczno towarzyskiej dla szerszych
warstw inteligencji i mieszczaństwa, zapełniano przeto zajazdy, restauracje, kawiarnie
i cukiernie, które stały się kuźniami prac konspiracyjnych.
Żył w owym czasie we Lwowie niejaki Józef Muhler z zawodu kawiarz.
Pochodził on z rodziny kolonistów niemieckich, osiadłych w okolicach Lwowa, zwano
go
popularnie
Józiem.
Za
uciułany
w ciężkiej pracy grosz otworzył kawiarnię na wzór wiedeński w dolnych pokojach
kamienicy średniej przy Placu Halickim. Kawiarnia ta stała się jednym z głównych
centrów ruchu konspiracyjnego.
Tu przesiadywał stale Jan Dobrzański, znany dziennikarz lwowski. Przychodzili tu
często młodzi literaci i poeci, jak Jan Lam, późniejszy twórca słynnych „kronik”, dalej
zdolny i dużym wpływem wśród młodego pokolenia się cieszący poeta Mieczysław
Romanowski i wielu wielu innych.
Właściciel kawiarni Józio znany był powszechnie ze swej uczciwości i przywiązania
szczerego do swej przybranej ojczyzny, cieszył się więc pełnym zaufaniem
konspiratorów.
U Józia zawsze było pełno gości. Ta popularność miała jednak ciemne strony.
Niejednemu literatowi trzeba było skredytować, niejednego konspiratora ukryć na noc,
a nawet groszem na dalsza drogę zaopatrzyć. Jednakże Józio nie narzekał, w interesie
był ruch i jakoś szło.
Styczeń 1863 roku. Komitet Lwowski na gwałt skupywał broń. Nadeszła większa
partia karabinów. Potrzeba było na gwałt 20 000 reńskich. Komitet rzucił się na
wszystkie strony, by je zebrać. Po długich staraniach zdołano wydobyć zaledwie
4 000 reńskich.
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
15
Chętnych do walki nie brak, tylko nie ma na tyle karabinów, ile na ich wykupienie. Z tej
wielkiej troski zwierzył się Romanowski przed Józiem. Zafrasował się Józio, bo
serdecznie lubił młodego poetę i całą tę paczkę szaleńców , ale tylko ramionami
wzruszył. Wieczorem zjawił się w kawiarni jak codziennie Jan Dobrzański z Lamem.
Gdy tylko usiedli
w osobnym pokoiku przystąpił Józio do Dobrzańskiego
i zapytał go jak się przedstawia sprawa z owymi karabinami. Dobrzański oświadczył
ze smutkiem, że beznadziejnie. Próbował wszędzie ale bez skutku, broń przepadnie.
Józio zamyślił się głęboko, potarł czoło i wyszedł z pokoiku. Może za jakieś pół
godziny wrócił, niosąc w ręku coś zawiniętego w starą gazetę, położył to przed
Dobrzańskim i powiedział: „proszę pana schować dobrze tę paczkę. Kiedy trzeba już
koniecznie te karabiny wykupić, bo inaczej przepadną, to idźcie panowie zaraz i
dajcie te pieniądze gdzie należy.” Można sobie wyobrazić zdumienie Dobrzańskiego i
Lama. Przecież oni tygodniami pukali do wszystkich serc polskich w mieście i okolicy,
omal
sobie
płuc
nie
wygadali
i zaledwie 4 000 reńskich zebrali, a tu Józio na pół Niemiec sam z własnej, dobrej,
serdecznej woli składa oto na ołtarzu wielkiej sprawy iście królewski dar to być nie
może ! Oszołomiony Dobrzański zapytuje kawiarza: skąd wziąłeś Józiu tyle pieniędzy?
Padła odpowiedź a skąd wziąłem nie widzę potrzeby tłumaczenia się przed panami.
Jak pobijecie moskali to postarajcie się , aby te pieniądze wróciły do mich rąk. Gdyby
się to nie udało to wszystko przepadnie i nie będzie potrzeby o tym mówić, bo i
pieniądze przepadną. Jak widać z tych słów Józio swoim prostym, trzeźwym rozumem
doskonale ocenił sytuację. Widział zapał , ofiarność i poświęcenie garstki szaleńców,
swoich ukochanych gości, których wzniosłe hasła wypowiadane w częstych w jego
lokalu dysputach, nieraz słyszał. Uwierzył, że zapał tworzy cudy, niekiedy wbrew
rozsądkowi zdrowemu. Z drugiej jednak strony patrzał na brak wiary, egoizm, a nieraz
tchórzostwo części społeczeństwa zdeprawowanego niewolą. Dobrzański z Lamem
zabrali się do przerachowania gotówki. Okazało się, że w pakiecie było 17 000
reńskich w listach zastawnych, prawie cały majątek Józia, jak to później sam przyznał.
Była to bardzo poważna suma, nie tylko jak na owe czasy. Na drugi dzień wręczył
Dobrzański Józiowi pokwitowanie Komitetu. Gdy raz miała być w kawiarni rewizja
Józio ten kwit spalił z innymi papierami w piecyku.
Po upadku Powstania Józef Muhler przechodził bardzo ciężkie czasy.
Zbankrutował i musiał zwinąć kawiarnię, cierpiąc z rodziną niedostatek, ale jak
stwierdził Lam, nigdy ani słówkiem nie użalał się , że ta znaczna ofiara przyczyniła się
do jego bankructwa. Później zwrócił jeden z uczciwych dłużników poważniejszą sumę,
umożliwiającą mu otwarcie nowej kawiarni przy Placu Bernardyńskim w budynku
Towarzystwa Stolarskiego. W roku 1881 gdy do Lwowa nadeszła wiadomość o zabiciu
cara Aleksandra II, przyszedł do kawiarni Józia, mieszczącej się już w nowym budynku,
Jan Lam ze swoim kolegą dziennikarzem Zamorskim. W kawiarni zastali kilku
poważnych weteranów z roku 1863. Józio spostrzegłszy Lama natychmiast podbiegł na
przywitanie miłego gościa. Lam rozpoczął z Józiem pogawędkę o minionych czasach,
wspominając również o jego wspaniałej darowiźnie. Na to odpowiedział Józio, a
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
16
odpowiedź jego swoją prostotą daleko wybiegała ponad zwykła przeciętną miarę ”ot, stało się nieźle . Bo widzicie panowie i biedny kawiarz jak ja z tego , com uzbierał
powinienem był zrobić ofiarę. Jedni tracili całe majątki , inni szli na sybir, a jeszcze inni,
oddawali nawet życie, czego ja uczynić nie mogłem, bo miałem rodzinę. Nie poszło
na marne. Kiedyś Bóg odda nam wszystkim z procentem, a dziś sprawcę klęski ukarał
tak ciężko. Co do mnie-ot, przy pomocy Boskiej dzięki pracy jakoś żyję i cieszy mnie,
że panowie przypomnieli sobie dawnego Józia”.
Łzy mu stanęły w oczach. Ocierając je chusteczką dodał „ święte to były czasy i nie
wiedzieć czy nam kiedy wrócą. A co nam nie wróci, to nasz Miecio Romanowski, który
ile razy panów widzę zaraz staje mi przed oczyma. Bywało patrzę słuchając jego
mowy, jakby jakiego proroka. Oj! Nie ma już takich!
Słowa te wzruszyły Lama do głębi. Zwracając się do Zamorskiego odezwał się smętnie
„prawdę powiedział nie ma już takich”.
Na tym epizodzie kończy się relacja Bronisława Zamorskiego zamieszczona w
roku
1886
w jednym z lwowskich czasopism literackich. Ogłaszając po 75 latach-wydobyty spod
pyłu zapomnienia,ten skromny przyczynek do dziejów ofiarności na rzecz sprawy
narodowej wszystkich warstw społeczeństwa bohaterskiego grodu Orląt stwierdzamy,
że spełniło się proroctwo dzielnego kawiarza lwowskiego i nie na marne poszła jego
serdeczna ofiara. Za życia nie składano mu hołdów i jako skromny, szary człowiek
dopełnił swego pracowitego żywota. Sadzimy jednak, byłoby rzeczą wskazaną i
potrzebną by społeczeństwo lwowskie zainteresowało się bliżej postacią ofiarnego
kawiarza i dało wyraz swemu sentymentowi wszczynając akcję zmierzającą do
nazwania jednej z ulic lwowskich imieniem Józefa Muhlera.
Przed operacją „Wisła” było ludobójstwo Cz.V ostatnia
Od 10 stycznia 1944 roku na Wołyniu ciężkie walki z Niemcami toczyła 27 Dywizja
Wołyńska Armii Krajowej. W połowie kwietnia znalazła się w okrążeniu, gdyż wojska
sowieckie współdziałające od 26 marca w walkach o miasto Kowel, bez
poinformowania Polaków wycofały się. 18 kwietnia oddział dywersyjny NKWD
zastrzelił dowódcę Dywizji ppłk. J.W. Kiwerskiego "Oliwę". Po ciężkich walkach
dywizja przebiła się nocą z 20 na 21 kwietnia na Polesie, gdzie w połowie maja
została ponownie okrążona przez wojska niemieckie. Tym razem przebijała się w
dwóch grupach, jedna przez rzekę Prypeć na stronę sowiecką, druga na
Lubelszczyznę.
W marcu 1944 roku na Zamojszczyznę przybyło kilka kureni UPA z Wołynia i
Małopolski Wschodniej i w Wielkanoc, nocą z 9 na 10 kwietnia, rozpoczęły one rzeź
ludności polskiej. Tutaj napotkały opór oddziałów Armii Krajowej. Jednocześnie OUNUPA prowadziła taką akcję w woj. tarnopolskim, posuwając się od wschodu na
zachód.
G. Motyka ocenia, że działalność UPA niewątpliwie zaszkodziła niemieckiej machinie
wojennej. Przede wszystkim wpłynęła znacząco na spadek dostaw rolnych (s. 237).
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
17
Polski historyk ma rację - wymordowane i spalone polskie wioski nie mogły oddawać
kontyngentów. Co prawda działalność UPA zmniejszyła liczebność 27 DWAK, która
także "szkodziła niemieckiej machinie wojennej", ale wobec "spadku dostaw rolnych"
jest
to
już
drobiazg.
Zastanawia, że od jesieni 1942 roku do lata 1944 roku na Zamojszczyźnie Ukraińcy
szkodzili tej niemieckiej machinie wojennej wspólnie z Niemcami, pacyfikując polskie
wsie,
co
powodowało
spadek
dostaw
rolnych.
29 grudnia 1942 roku we wsi Radochoszcza (pow. Zamość) Ukraińcy razem z
Niemcami
wymordowali
41
Polaków
i
spalili
22
gospodarstwa.
7 marca 1943 r. we wsi Kuszyce (pow. Przemyśl) Ukraińcy z Niemcami zamordowali
114 Polaków od niemowlęcia po 77-letnich starców. 8 marca we wsi Rokietnica (pow.
Jarosław) - 45 Polaków. 9 marca we wsi Tuligłowy (pow. Jarosław) w kancelarii
parafialnej zastrzelony został proboszcz ks. Władysław Selwa. Zbrodni dokonał
Ukrainiec, syn popa Jarka z Boratyna będący później w SS-Galizien i współpracujący
z
gestapo
(Z.
Konieczny,
s.
139).
18 maja we wsi Szarajówka (pow. Biłgoraj) Ukraińcy z Niemcami spalili żywcem w
zaryglowanych domach i stajniach 58 Polaków (w wieku od 2-miesiecznego dziecka
do
osób
61-letnich),
wcześniej
rabując
ich
mienie.
2 lipca we wsi Majdan Stary (pow. Biłgoraj) Ukraińcy z SS-Galizien oraz Niemcy
zamordowali 65 Polaków, w tym 28 kobiet i 15 dzieci. Egzekucji kobiet i dzieci
dokonali
esesmani
ukraińscy.
"IX 1943 r. 18 rodzin koło Jarosławia zostało wymordowanych przez Ukraińców"
(Zestawienie "Małopolska Wschodnia. Lista ofiar terroru ukraińskiego" z 15 X 1943 r.
z terenu Obszaru Lwów Armii Krajowej za okres czerwiec - październik 1943 r. AAN,
AK,
sygn.
203
/XV/
28,
k.
73
90).
14 października 1943 r. we wsi Honiatyn (pow. Hrubieszów) Ukraińcy wymordowali
23
polskie
rodziny,
około
100
osób.
30 grudnia 1943 r. UPA- USN wymordowała wszystkich Polaków w kolonii Dąbrowa
(pow. Tomaszów Lubelski) i spaliła ich gospodarstwa. Także w grudniu tego roku
Ukraińcy wymordowali wszystkie kobiety i dzieci we wsi Grabowiec pow. Hrubieszów.
Mężczyzn wywieźli Niemcy 29 lipca na Majdanek, w wyniku prowokacji i fałszywego
oskarżenia
przez
Ukraińców
o
przecięcie
drutów
telefonicznych.
W styczniu 1944 r. we wsi Gdeszyn pow. Hrubieszów ukraińscy esesmani
zamordowali 70 Polaków, w tym proboszcza ks. Zygmunta Pisarka.
2 i 3 lutego 1944 r. we wsiach: Borów, Szczecyn, Wólka Szczecka, Lążek
Zaklikowski i Lążek Chwałowski (pow. Kraśnik) niemieccy żandarmi oraz SSGalizien podczas ich pacyfikacji dokonali mordu co najmniej 809 Polaków, w tym
część
paląc
żywcem
po
wpędzeniu
do
budynków
i
stodół.
Nocą z 16 na 17 lutego 1944 r. we wsi Perehoryłe (pow. Hrubieszów) oddział USN
(ukraińskiej "samoobrony") ze wsi Szychowice wymordował prawie wszystkich
Polaków. Znajdowano potem straszliwie zmasakrowane ciała dzieci i kobiet - w
jednym tylko obejściu znaleziono 17 takich ciał, w tym kilkoro niemowląt. Łącznie z
następnymi napadami 8 i 9 marca zginęło tutaj około 200 Polaków.
Nocą z 21 na 22 lutego we wsi Ostrów (pow. Tomaszów Lubelski) oddział UPA
"Jahody" przy pomocy Ukraińców z sąsiednich wsi, wymordował polską ludność bez
względu na wiek i płeć (Z. Konieczny, s. 161). Nocą z 24 na 25 lutego ci sami
banderowcy wymordowali ludność polską we wsi Sobieszów (pow. Hrubieszów) i
spalili
gospodarstwa.
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
18
W lutym 1944 roku we wsi Parchacz (pow. Sokal) UPA wymordowała 60 Polaków.
W lutym 1944 roku Ukraińcy wymordowali swoich sąsiadów Polaków we wsiach:
Bereść, Czerniczyn, Kosmów, Kościaszyn, Liski (wszystkie w pow. Hrubieszów),
Mieniany, Miętkie, Mircze, Radostów, Szychowice, Turbowice, Wronowice, Suszów,
Wasylów
Duży
(wszystkie
w
pow.
Tomaszów
Lubelski).
8 marca 1944 r. we wsi Jamy pow. Lubartów Niemcy z Ukraińcami spacyfikowali
wieś mordując około 200 Polaków. "Dzieci chwytano za nogi i żywcem wrzucano w
płomienie, kobiety i dziewczęta najpierw gwałcono, a następnie również wrzucano do
płonących
budynków"
(Z.
Konieczny,
s.
166).
Nocą z 13 na 14 marca we wsi Chorobrów pow. Sokal UPA zamordowała około 50
Polaków,
natomiast
15
marca
we wsi Machnówek 45
Polaków.
18 marca we wsi Tarnoszyn (pow. Tomaszów Lubelski) bulbowcy wymordowali 72
Polaków. 20 marca we wsi Poturzyn sotnia "Jahody" oraz oddziały USN
wymordowały ponad 70 Polaków, uciekinierów ze wsi Wiszniów (pow. Hrubieszów).
23 marca we wsi Frankamionka (pow. Hrubieszów) Ukraińcy wymordowali widłami,
kosami i siekierami ponad 100 Polaków oraz 25 marca we wsi Wasylów (pow.
Tomaszów
Lubelski)
141
Polaków.
Nocą z 24 na 25 marca we wsi Bełz (pow. Sokal) sotnia UPA przybyła z Wołynia
wymordowała około 100 Polaków. 27 marca we wsi Smoligów (pow. Hrubieszów)
SS-Galizien i Wehrmacht wymordowały około 300 Polaków (część spalono żywcem),
natomiast w obronie zginęło 32 żołnierzy BCh i AK. W marcu we wsi Uhnów (pow.
Rawa
Ruska)
UPA
zamordowała
70
Polaków.
Nocą z 31 marca na 1 kwietnia we wsi Ostrów (pow. Tomaszów Lubelski) Ukraińcy
wymordowali ponad 300 Polaków (część spalili żywcem), a we wsi Oborowiec (pow.
Hrubieszów) Ukraińcy uzbrojeni w siekiery, widły, łomy i drągi wymordowali co
najmniej
40
Polaków,
w
tym
uciekinierów
z
Wołynia.
1 kwietnia we wsi Poturzyn (pow. Tomaszów Lubelski) SS-Galizien i UPA
wymordowały 162 osoby, w tym 5 kobiet ukraińskich, prawdopodobnie żon Polaków.
Wśród
ofiar
byli
uciekinierzy
z
gmin
Dołhobyczów
i
Kryłów.
5 kwietnia we wsi Łubcze (pow. Tomaszów Lubelski) UPA zamordowała 105 osób, w
tym
co
najmniej
12
Ukraińców.
6 kwietnia we wsi Worochta pow. Hrubieszów UPA zamordowała co najmniej 41
Polaków. Ich groby (2 doły) znajdują się kilkanaście metrów od granicy po stronie
ukraińskiej, obok słupa granicznego Nr 747 (Z. Konieczny, s. 190).
Nocą z 6 na 7 kwietnia (Wielki Czwartek) we wsi Moosberg (pow. Jaworów) UPA
wymordowała 185 Polaków, natomiast 7 kwietnia (Wielki Piątek) we wsi Pyszówka
(Rehberg,
pow.
Jaworów)
100
Polaków
i
7
Żydów.
W Święta Wielkanocne we wsi Lubienie (pow. Jaworów) Ukraińcy wymordowali 240
Polaków.
9 kwietnia we wsi Wasylów Wielki UPA zamordowała 90 Polaków wyłapanych w
okolicy,
głównie
uciekinierów
z
Wołynia.
12 kwietnia we wsi Hucisko (pow. Bóbrka) Ukraińcy po torturach i gwałtach
wymordowali 118 Polaków, za pomocą siekier, wideł, noży, bagnetów i paląc
żywcem, natomiast 30 zostało rannych i poparzonych. We wsi Strzeliska Nowe ich
ofiarą
padło
80
Polaków.
18 kwietnia we wsi Rudka (pow. Lubaczów) sotnia "Zaliźniaka" zamordowała 62 lub
75
Polaków
i
wieś
spaliła.
27 kwietnia we wsi Ulicko-Seredkiewicz (pow. Rawa Ruska) UPA zamordowała 100
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
19
Polaków, 3 maja w miejscowości Cieszanów (pow. Lubaczów) - 48 Polaków, 22 maja
we wsi Bryńce Zagórne (pow. Bóbrka) - 145 Polaków, a 25 zostało rannych i
poparzonych.
15 czerwca oddział UPA zatrzymał pociąg osobowy między stacjami kolejowymi
Bełżec - Lubycza Królewska i zamordował 42 Polaków, natomiast Ukraińców
puszczono
wolno.
23 czerwca we wsi Frankamionka (pow. Hrubieszów) Ukraińcy zamordowali 19-letnią
sanitariuszkę AK Wandę Cisek, przybijając ją gwoździami do stodoły.
Wiosną 1944 roku we wsi Wola Wysocka (pow. Żółkiew) z rąk ukraińskich zginęło
187
Polaków.
W maju 1944 r. polskie podziemie oceniało, iż duchowieństwo rzymskokatolickie
archidiecezji lwowskiej straciło dotąd z rąk Ukraińców 32 księży (z ręki niemieckiej 4)
(G.
Motyka,
s.
371).
Po przejściu frontu i wkroczeniu wojsk sowieckich oraz polskiej armii dowodzonej
przez Zygmunta Berlinga, nie przestała ginąć z rąk UPA polska ludność cywilna.
10 lipca 1944 r. dowódca UPA w Galicji Wschodniej, Wasyl Sydor "Szelest", wydał
rozkaz, w którym zalecił "ciągle uderzać w Polaków aż do wyniszczenia ich do
ostatniego
z
tych
ziem
(G.
Motyka,
s.
378).
W 1944 roku masowe mordy miały miejsce we wsi Łubcze (pow. Tomaszów
Lubelski), gdzie bulbowcy zamordowali 77 osób, w tym około 15 Ukraińców, oraz 29
września we wsi Jamelnia (pow. Gródek Jagielloński), gdzie Ukraińcy zamordowali
75
Polaków.
Kierownictwo ruchu banderowskiego uznało, iż jest możliwe zarówno dokonanie
czystki, jak i wygranie całej sprawy propagandowo. Dlatego z jednej strony
bezwzględnie dalej realizowano politykę faktów dokonanych, a z drugiej zawczasu
przygotowywano strategie propagandowe, mające nie tylko usprawiedliwić ukraińskie
poczynania, ale wręcz odpowiedzialność za nie przerzucić na stronę polską (G.
Motyka,
s.
380).
22 września 1944 r. kierownik Resortu Bezpieczeństwa Publicznego PKWN, mjr
Roman Romkowski (właściwe: Natan Grunspan) pisał w rozkazie do kierownika
WUBP w Lublinie Teodora (Fieodora) Dudy (narodowości ukraińskiej): Czerwona
Armia wyraźnie popiera Ukraińców i trzyma z reguły ich stronę przeciwko Polakom.
Komendant wojskowy miasta Chełma, pułkownik sowiecki, nakazał kategorycznie
zastępcy komendanta powiatowego Milicji Obywatelskiej przyjąć do posterunku MO
w Chełmie 20 Ukraińców. Przetrzymywanych za przestępczość Ukraińców
komendant każe zwolnić. Ukraińców w powiecie jest 10%. Sowieccy komendanci
rejonów wiejskich organizują na własną rękę Milicję Obywatelską z Ukraińców, obok
oficjalnych posterunków Milicji Obywatelskiej ("Rok pierwszy. Powstanie i działalność
aparatu bezpieczeństwa publicznego na Lubelszczyźnie [lipiec 1944 - czerwiec
1945],
Warszawa
2004,
s.
66).
Ze sprawozdania PUBP w Tomaszowie Lubelskim wynika, że do 31 grudnia 1944 r.
aresztowanych zostało 253 członków AK, 15 członków BCh oraz 17 "bulbowców"
("Rok
pierwszy...",
s.
157).
Pod koniec marca 1945 roku Główny Prowid OUN wyodrębnił samodzielne
organizacyjnie terytorium, określane jako "Zakerzonie" (Akcja "Wisła", Warszawa Kijów
2006,
s.
21).
17 kwietnia 1945 roku we wsi Wiązownica (pow. Jarosław) UPA zamordowała co
najmniej 88 Polaków i spaliła 130 zabudowań, 20 kwietnia we wsi Borownica (pow.
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
20
Przemyśl)
ponad
60
Polaków.
18 maja 1945 roku we wsi Brodzica (pow. Hrubieszów) sotnia "Jahody"
zamordowała 45 Polaków i wieś spaliła, natomiast we wsiach: Radków, Lachowce,
Rzeplin i Posadów (wszystkie pow. Tomaszów Lubelski) jej ofiarą padło około 60
wyłapanych
Polaków.
Na przełomie marca i kwietnia 1946 roku Ukraińcy ze Starego Sioła napadli na
Polaków we wsi Wólka Krowicka w pow. lubaczowskim, zamordowali około 40 osób i
wieś
spalili.
Pod koniec 1946 roku znaczne tereny powiatów: Hrubieszów, Tomaszów Lubelski,
Lubaczów, Jarosław, Przemyśl i Lesko opanowane były przez UPA. Wioski polskie
zostały spalone, ich mieszkańcy w większości wymordowani, część uciekła do miast i
miasteczek pod osłonę garnizonów wojskowych. Jednak "depolonizacja Zakerzonii"
nie skończyła się, nadal trwało wyniszczanie ludności polskiej, Chociaż malała
masowość zbrodni, to barbarzyńskie metody tortur i gwałtów pozostawały te same.
Podczas podejmowania decyzji o przeprowadzeniu operacji wojskowej pod
kryptonimem "Wisła" fakty bestialstwa ukraińskich zbrodniarzy były powszechnie
znane. Stanowiły one emocjonalną presję za podjęciem takiej decyzji, presję
indywidualną i społeczną. Jaki obraz "powstańca ukraińskiego" można posiadać po
napotkaniu chociażby ciał zamordowanej 3 stycznia 1945 roku w Sufczynie (pow.
Przemyśl) rodziny nauczycielskiej Sugierów? W piwnicy uformowano z nich
straszliwą scenę orgii seksualnej, Zbigniewowi obcięto genitalia i włożono je w usta
jego matki. Obciętą pierś matki włożono w usta Zbigniewowi, a do drugiej piersi
przystawiono
usta
jej
męża
Jana
(Z.
Konieczny,
s.
261).
Każdy schwytany lub wzięty do niewoli milicjant lub żołnierz przed śmiercią
przechodził przerażające tortury, co widać było po znajdowanych zmasakrowanych
ciałach.
Żołnierzy natomiast ginęło coraz więcej. Ten fakt najpewniej zadecydował o
przeprowadzeniu dużej operacji wojskowej, skierowanej przeciwko UPA. Z kolei na
decyzję o przesiedleniu ludności niewątpliwie wpływ miały informacje pochodzące od
organów bezpieczeństwa, polskich i sowieckich, wojskowych i cywilnych. Służby te
zdołały już częściowo rozpoznać zarówno siatkę OUN, jak też zasięg i masowość
tzw. samoobrony, czyli USN i SKW. Wiedziano więc, że bez przesiedlenia z tych
terenów ludności wspierającej i tworzącej OUN-UPA-SKW szybkie zorganizowanie
administracji podporządkowanej "władzy ludowej" będzie niemożliwe. Potwierdzają to
źródła ukraińskie opisujące masowość siatki OUN oraz SKW wspierających UPA.
Do wiosny 1947 roku rebelia ukraińska na południowo-wschodnich terenach Polski
Ludowej nie była głównym problemem dla władzy komunistycznej. Terrorystyczna
działalność OUN-UPA-SKW była jej nawet na rękę. Spacyfikowała ona część
społeczeństwa polskiego, które zaczęło szukać ratunku w zdecydowanych
działaniach "władzy ludowej". Jest więc niewątpliwą "zasługą" krwawego szlaku
OUN-UPA, że ludność polska umęczona najdłuższą okupacją w drugiej wojnie
światowej, w tym dwukrotnym przejściem frontu wojennego (a na niektórych terenach
czterokrotnym), przez dwa lata po zakończeniu wojny tracąca życie i mienie z rąk
nacjonalistycznych band ukraińskich, została wepchnięta w ramiona "władzy
ludowej", jako jedynej siły, która w 1947 r. mogła te zbrodnie ukrócić. Armia Krajowa
została latem 1944 roku spacyfikowana przez NKWD, rozbrojona i uwięziona. Kilka
tysięcy partyzantów wymordowano, część wcielono do Wojska Polskiego, większość
wywieziono do łagrów w głąb ZSRR. Do wiosny 1947 r. głównym problemem
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
21
komunistów w Polsce było zlikwidowanie podziemia antykomunistycznego oraz
niepodległościowych dążeń społeczeństwa polskiego związanego głownie z Polskim
Stronnictwem Ludowym. Rozprawy z polskim podziemiem zbrojnym dokonało
NKWD, od 1946 r. wspierane przez KBW pod dowództwem sowieckiego generała
Bolesława Kieniewicza oraz przez UB. Działania te były znacznie brutalniejsze niż
prowadzone przeciwko podziemiu ukraińskiemu. 50 tysięcy żołnierzy i oficerów AK
oraz działaczy Polski Podziemnej zostało wywiezionych do ZSRR. W połowie 1946 r.
w
więzieniach
przebywało
około
100
tysięcy
Polaków.
Polskich partyzantów zabijano w walce, skrytobójczo, bez sądów jak i wyrokami
sądów doraźnych. Np. w listopadzie 1946 roku wyroki śmierci otrzymało 9 osób z
NSZ w Warszawie i 5 osób w Krakowie, w grudniu 1946 r. wyroki śmierci otrzymało
12 działaczy Polskiego Związku Wojskowego w Poznaniu i 5 członków NZW w
Warszawie, w styczniu 1947 r. wyroki śmierci otrzymało 18 członków WiN, 5
członków
NZW
i
6
działaczy
Ruchu
Oporu
AK.
4 stycznia 1947 r. rozpoczął się proces Zarządu Głównego WiN. Oskarżeni byli m.
in.: płk Jan Rzepecki, płk T. Jachimek, płk J. Sławbor-Szczurek, płk A. KortumSanojca, płk L. Benedykt-Muzyczka. Przed wyborami do sejmu ogłoszono wyroki
śmierci w procesie grupy K. Grocholskiego, na podstawie fałszywych oskarżeń.
W 1946 roku trwały nadal egzekucje polskich działaczy niepodległościowych m.in. w
lwowskim
Zamorstynowie.
W działaniach polityczno-propagandowych było to szkalowanie żołnierzy AK
("zapluty karzeł reakcji"), haniebne oskarżenia i procesy, rozbicie PSL. Sfałszowanie
wyników wyborów do Sejmu oraz tzw. amnestia "lutowa" zakończyło pierwszy etap
"utrwalania
władzy
ludowej".
Wiosną 1947 roku dla komunistów w Polsce istotnym ze względu na sytuację
międzynarodową stał się problem terrorystycznej działalności UPA. Nie wynikał on z
próby oderwania części ziem polskich określanych przez nacjonalistów ukraińskich
jako "Zakierzoński Kraj", lub jako "Zacurzonia" i utworzenia z nich "samostijnej"
Ukrainy. Granica z ZSRR była ustalona odpowiednimi umowami i jakakolwiek zmiana
mogła odbywać się na żądanie Kremla, w wersji oficjalnej oczywiście "na prośbę
władz polskich". Stalin nie liczył się ani z Polakami ani z Ukraińcami.
Formalnie operacji "Wisła" mogło nie być, jak nie było specjalnej akcji pod jakimś
kryptonimem likwidującej podziemie polskie. Nie zmieniłoby to sposobu rozwiązania
problemu rewolty ukraińskiej na ziemiach polskich w 1947 r. Mógł on mieć wręcz
formę bardziej drastyczną, gdyby działania przybrały charakter żywiołowy. Dokładne
opracowanie zasad i sposobów przeprowadzenia likwidacji oddziałów UPA miało w
sumie pozytywne skutki dla ludności ukraińskiej w Polsce, co jaskrawo widać po
1989
roku.
Operacja "Wisła" nie wynikała z tendencji nacjonalistycznych w Polsce. Od 1944 roku
"władza ludowa" była głosicielem "internacjonalizmu", a polscy patrioci albo siedzieli
w więzieniach i łagrach, albo ścigani po lasach setkami posyłani byli "do piachu".
Operacja tego typu najpierw dotknęła patriotów polskich, z ręki tej samej "władzy
ludowej". Tworzyły ją też osoby narodowości ukraińskiej (Moczar, Kiryluk, Stec, wielu
ubeków
i
aktywistów
PPR).
Operacja "Wisła" nie była akcją odwetową Polaków za Wołyń, Podole, Małopolskę
Wschodnią, czy "Zacurzonię", gdyż Ukraińców nie spotkał los Polaków, czyli nie
zostali oni w ramach "rewanżu" wymordowani, ale przesiedleni. Była to cywilizowana
forma uregulowania konfliktu, zgodna z regułami międzynarodowymi.
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
22
Rebelia ukraińska na ziemiach polskich nie mogła obalić władzy komunistycznej,
gdyż do 1946 roku czuwało nad nią NKWD, a następnie 300-tysięczna Armia
Czerwona stacjonująca w Polsce. Bardziej groźne było podziemie polskie,
wykorzystywane propagandowo przez Zachód i USA, wcześniejszych "aliantów",
potem "imperialistów". Sowiecką "misję niesienia wolności masom pracującym na
całym świecie" powstrzymywał amerykański szantaż atomowy. Ale wnet Sowieci
będą posiadać taką broń, umieszczając ją także w Polsce. Ten tajny plan z początku
lat
siedemdziesiątych
nazwany
został
jako...
"operacja
"Wisła".
Wiosną 1947 roku anarchia na części terytorium Polski Ludowej spowodowana
działalnością OUN-UPA stawała się dla komunistów niebezpieczna. Nie zniszczone
do końca podziemie polskie mogło w przypadku coraz bardziej realnego konfliktu
światowego podjąć wspólne akcje, lub równolegle, z podziemiem banderowskim.
Operacja "Wisła" przyjęta została pozytywnie przez ogół społeczeństwa polskiego.
Nie tylko ze względu na ogrom zbrodni OUN-UPA w województwach kresowych II
Rzeczpospolitej. Ludobójcze rzezie dotknęły ludność polską także za Bugiem i za
Sanem, chociaż wcześniej Ukraińcy wołali "za Bug Lasze" i "za San Lasze". Co
prawda wołali zwykle już po wyrżnięciu ludności całych wsi, gromad, powiatów, ale
kilkaset tysięcy zdołało uciec za Bug i za San. I już w 1944 roku okazało się, że za
Bugiem i za Sanem ziemie także nie są "Lasze", ale "etnograficznie ukraińskie". Na
tych ziemiach ludność polska była mordowana takimi samymi barbarzyńskimi
metodami. Tutaj nie było komór gazowych lub szybkiej śmierci od egzekucyjnej kuli.
Tutaj śmierć przychodziła po wielogodzinnych, a nawet kilkudniowych gwałtach i
torturach. Tylko człowiek nikczemny może ignorować chociażby "wianuszki z
polskich dzieci" przywiązanych drutem kolczastym do drzewa, a wyłącznie rozczulać
się nad krzywdą "wyrwanych z korzeni ojcowizny" Ukraińców przesiedlonych na
Ziemie Odzyskane, zarzucając Polakom, że akcja ta była "ludobójstwem".
Przesiedleń dokonali komuniści sowieccy wspólnie z komunistami polskimi. Bez
nakazu Kremla, lub co najmniej wspólnych ustaleń, operacji "Wisła" nie byłoby.
Jednocześnie
operacja
ta
była
zgodna
z
obowiązującym
prawem
międzynarodowym.
W 1947 roku w Polsce nie rządzili Polacy, chociaż "reprezentowali", firmowali polską
"władzę
ludową".
O wszystkich nominacjach i "wyborach" decydował Kreml. Od przełomu 1945/46 roku
hierarchia władzy w Polsce ukształtowana była w następujący sposób (podaję za: A.
Albert
/W.
Roszkowski/:
Najnowsza
historia
Polski
1918-1980):
1.Faktyczną władzę polityczną w imieniu Kremla sprawował gen. Iwan Sierow
rezydujący we Włochach pod Warszawą, oraz ambasador ZSRR - Wiktor Lebiediew.
2."Polskim" decydentem i jednocześnie "szarą eminencją" w PPR i w rządzie był Żyd,
Jakub Berman, kontrolujący Cyrankiewicza i otrzymujący bezpośrednie polecenia od
Mołotowa i Żdanowa (kontrola rządu, partii politycznych, cenzury itp.).
3.W dalszej kolejności stał Żyd, Hilary Minc, otrzymujący polecenia od Malenkowa w
sprawach gospodarczych oraz Antoni Zambrowski, kierujący MO, ORMO i Komisją
Specjalną do Walki z Nadużyciami oraz mogący zsyłać do obozów pracy na dwa lata
bez
wyroku
sądowego.
4.Następnymi byli: Bierut, Gomułka i Cyrankiewicz, który co tydzień odbierał
instrukcje
od
gen.
Sierowa.
Z tajnych służb "polskich" najwyższą, wręcz nieograniczoną władzę posiadał Główny
Zarząd Informacji (GZI) Wojska Polskiego, w ponad 80% opanowany przez osoby
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
23
narodowości żydowskiej. Ci ludzie aresztowali, więzili, torturowali i skazywali na
śmierć polskich generałów i oficerów, polityków i działaczy narodowych (gen.
Fieldorf "Nil", gen. Krzyżanowski "Wilk", gen. Mazurkiewicz "Radosław", gen.
Kuropieska, a wkrótce także dowódca Grupy Operacyjnej "Wisła" gen. Mossor itd.).
W sprawach wojska o wszystkim decydował gen. Konstanty Rokossowski rezydujący
w Legnicy i mający do dyspozycji 300 tysięcy żołnierzy Armii Czerwonej
stacjonujących
w
Polsce.
Wojsko Polskie liczyło 200 tysięcy żołnierzy, a 90% jego dowództwa stanowili
Sowieci.
Amnestia z 22.02.1947 r. nie objęła członków OUN i UPA oraz dezerterów z Wojska
Polskiego. Z rozkazu Radkiewicza przed wejściem amnestii w życie, do kwietnia
1947 r. wykonano pospiesznie wiele wyroków śmierci na osobach podlegających
ułaskawieniu.
W 1947 roku 3 tysiące oficerów Armii Czerwonej przyjęło obywatelstwo polskie.
Pod koniec lutego otoczony przez UB Józef Kuraś "Ogień" popełnił samobójstwo.
Szeroko stosowano sądy doraźne KBW, na które spędzano miejscową ludność, a
ujęci partyzanci otrzymywali zwykle wyroki kilkakrotnej kary śmierci. "Sądy na
kółkach" tylko od lutego do czerwca 1946 roku wydały co najmniej 359 natychmiast
wykonanych wyroków śmierci. Oddziały NKWD, UB i KBW pacyfikowały całe polskie
wsie, dokonywały gwałtów, rabunków, paliły domy i burzyły je do fundamentów,
torturowały,
jawnie
i
skrytobójczo
mordowały.
28 sierpnia 1946 roku wykonany został wyrok śmierci na 17-letniej sanitariuszce
oddziału "Łupaszki" Danucie Siedzikównie, ps. "Inka". Jej ostatnie słowa brzmiały: Niech żyje Polska! Anna Kawka pisze (Myśl Polska z 2 września 2001 r.): Chwilę
później została rozstrzelana razem z Feliksem Selmanowiczem ps. "Zagończyk"
jednym z dowódców oddziałów "Łupaszki". Dostali po serii z pepeszy, mimo to
dawali oznaki życia. Wtedy do konających doszedł jeden z oficerów UB i dobił ich
strzałami w głowę z bliskiej odległości. Dziesiątki młodziutkich, polskich sanitariuszek
i łączniczek przeszło przed śmiercią gehennę tortur i gwałtów w ubeckich
katowniach.
W kwietniu 1947 r. odbyła się w Łodzi tajna narada wyższych funkcjonariuszy PPR i
UB, podczas której Stanisław Radkiewicz oświadczył, iż nowa wojna jest
nieunikniona, że musi ją wygrać ZSRR oraz, że w związku z tym należy przygotować
kraj. (...) Gen. Sierow przekazał wówczas swym podopiecznym z MBP plan
aresztowania "w razie kryzysu" dalszych tysięcy Polaków (A. Albert).
W tym okresie istniało ponad sto obozów pracy, do których kierowano "wrogów
klasowych" za szeptaną propagandę, "sabotaż" itp. Specjalne bataliony karne
pracowały
w
najniebezpieczniejszych
kopalniach
śląskich.
Reżim komunistyczny w Polsce podjął rozprawę z UPA po to, aby szybko oczyścić
zbuntowane tereny w perspektywie bliskiej trzeciej wojny światowej. To, że uzyskał
on co najmniej milczącą aprobatę społeczeństwa polskiego, było wyłączną zasługą
banderowców. Jeżeli nacjonalistom ukraińskim nie odpowiadała granica na linii
Curzona, to przecież wiedzieli, że ustaleń tych nie dokonali polscy mieszkańcy wsi
pod Hrubieszowem, Lubaczowem, Przemyślem, czy w Baligrodzie. A to oni padali
ofiarą bandyckiej działalności OUN-UPA-SKW. Decydowali o tym władcy ZSRR, za
zgodą USA i Wielkiej Brytanii. Fakty ustanawiała Armia Czerwona i NKWD. To byli
faktyczni przeciwnicy nacjonalistów ukraińskich i ich koncepcji "samostijnej" Ukrainy
od Wisły po Ural. Ale był to przeciwnik uzbrojony. Polskie kobiety i dzieci były
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
24
bezbronne.
W rzezi ponad dwustu tysięcy cywilnej ludności polskiej brali udział nie tylko
"nacjonaliści". Niepiśmienny chłop ukraiński, jego żona i nastoletni synowie (nawet
10-letnie wyrostki) - sąsiedzi Polaków mordowali nie z pobudek
"nacjonalistycznych", ale ze zwykłej pazerności, chęci wzbogacenia się na mieniu i
dobytku polskiego sąsiada. To "pospolite ruszenie ukraińskiej tłuszczy" nie miało
pojęcia o nacjonalizmie. Otrzymali oni od "elit ukraińskiego ruchu
niepodległościowego" przyzwolenie na rzeź, to "rizali lachiw", rabowali dobytek, palili
domy
i
to
wszystko.
Z. Konieczny podaje, że straty WP, WOP i KBW w walkach z UPA wynosiły:
w
1944
r.
6
żołnierzy
w
1945
r.
249
żołnierzy
w
1946
r.
574
żołnierzy
Natomiast
odnośnie
MO,
ORMO,
SOK
i
UB
straty
wynosiły:
w
1944
r.
30
osób
w
1945
r.
275
osób
w
1946
r.
121
osób
Dane te wyraźnie wskazują, że w 1946 roku straty wojska były ponad dwukrotnie
wyższe w porównaniu z rokiem poprzednim. Mniejsze w tym roku straty milicjantów
wynikały stąd, że większość małych posterunków UPA zlikwidowała już w roku
poprzednim, a ponieważ kontrolowała znaczną część terenów, nie zostały one
odtworzone.
Straty polskiej ludności cywilnej w dwóch najbardziej zagrożonych powiatach
Bieszczadów
i
Pogórza
Przemyskiego
wynosiły:
1.
W
pow.
Lesko:
6
w
1944
r.
410
osób
7
w
1945
r.
222
osoby
8
w
1946
r.
215
osób
2.
W
pow.
Przemyśl:
9
w
1944
r.
72
osoby
10
w
1945
r.
547
osób
11
w
1946
r.
157
osób
W 1946 roku straty polskiej ludności cywilnej miały już tendencje malejącą w
porównaniu z rokiem poprzednim. Był to skutek wcześniejszego jej wymordowania
przez UPA oraz ucieczki tych, którym udało się ocaleć. Nie są to dane pełne. Z
prowadzonych przeze mnie wyliczeń dotyczących terenu Bieszczad (niecały
ówczesny powiat leski oraz kilka miejscowości z powiatu sanockiego) wynika, że w
1944 roku UPA zamordowała tu 777 osób polskiej ludności cywilnej oraz 7
milicjantów.
Operacja "Wisła" okazała się skuteczna. W 1947 roku w woj. rzeszowskim zginęło
153 żołnierzy oraz 28 milicjantów, natomiast w woj. lubelskim 37 żołnierzy i 12
milicjantów.
W 1948 r. zginęło w woj. rzeszowskim 6 żołnierzy a w woj. lubelskim 1 żołnierz.
Stanisław Żurek Tygodnik Tylko Polska
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
25
Panteon Narodowy Żołnierzy Armii Krajowej Polskich Kresów Wschodnich
W dniu 30.IV. 1995 r. staraniem Ogólnopolskiego Okręgu Żołnierzy Armii
Krajowej Obszaru Lwowskiego im. „Orląt lwowskich” w Krakowie , przy wydatnej
pomocy finansowej byłych Żołnierzy Narodowej Organizacji Wojskowej Okręgu
Małopolska Wschodnia , odbyła się w Kościele Patronalno-Garnizonowym Żołnierzy
AK Polskich Kresów Wschodnich p.w. Bł. Jadwigi Królowej uroczystość odsłonięcia i
poświęcenia na Ścianie Pamięci Żołnierzy Armii Krajowej Polskich Kresów Wschodnich
Tablicy Pamięci ,poświęconej Żołnierzom Narodowej Organizacji Wojskowej Okręgu
Małopolska Wschodnia.
Punktualnie o godz. 12,00 przy dźwiękach sygnału Wojska Polskiego, odegranego
przez fanfarzystów
z Brygady Powietrzno-Desantowej, weszło na salę 18 pocztów sztandarowych
organizacji kombatanckich i niepodległościowych prowadzonych przez Komendanta
pocztów por. dra Andrzeja Łaszczyńskiego z 1 Pułku Strzelców Podhalańskich AK.
Zebrani na uroczystości powstają z miejsc i wspólnie z Międzyparafialnym Chórem
„AMICUS” pod dyr. P. mgr Danuty Degórskiej-Czubek odśpiewują hymn „Jeszcze
Polska nie zginęła”.
Przybyłych na uroczystość patriotyczno-religijną odsłonięcia i poświęcenia Tablicy
Pamięci ku czci drugiej z kolei największej organizacji konspiracyjnej działającej w
latach wojny i okupacji tj. Narodowej Organizacji Wojskowej, która w momencie
scalania się z ZWZ-AK wprowadziła do jej szeregów blisko stutysięczną grupę swych
żołnierzy – powitał Prezes Ogólnopolskiego Okręgu Żołnierzy Armii Krajowej Obszaru
Lwowskiego kol. Jan Sura.
Następnie V-ce Prezes Okręgu kol. dr inż. Ryszard Czekajowski poinformował
zebranych
o nadejściu pisemnej nominacji ks. Prałata Jana Dziaska do godności kapelana
Ogólnopolskiego Okręgu Żolnierzy Armii Krajowej Obszaru Lwowskiego w tutejszym
Kościele Patronalno-Garnizonowym Żołnierzy AK Polskich Kresów Wschodnich /który
środowiskowo
zrzesza
żołnierzy
5 DP-AK Okręgu Lwów, 11 Karpackiej DP-AK Okręgu Stanisławów, 12 DP-AK Okręgu
Tarnopol, oraz Środowisko 27 Wołyńskiej DP-AK. W swym wystąpieniu przywołał
historię służby żołnierskiej polskich kapelanów wojskowych i powierników żołnierzy –
wskazując
,
że
służba
kapelanów
dla
Boga
i Ojczyzny istniała już od zarania naszej państwowości do czasów współczesnych i
zawsze integrowała pierwiastki patriotyczne z religijnymi. Następnie dokonał
uroczystego wręczenia insygniów kapelańskich i ślubowania przez ucałowanie
bojowego sztandaru Inspektoratu AK-Lwów –Miasto Dz. „Północ” oraz złożył imieniem
wszystkich
żołnierzy
AK
Obszaru
Lwowskiego
gratulacje
i
życzenia
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
26
o treści: „Wręczając insygnia Kapelana Ogólnopolskiego Okręgu Żolnierzy AK
Obszaru Lwowskiego – pragniemy wyrazić wdzięczność dla władz Kościelnych w
osobie Eminencji ks. Franciszka Kardynała Macharskiego – Metropolity Krakowskiego
za wsparcie nas duchowe i moralne przez dokonaną nominację. Jednocześnie
pozwalamy sobie złożyć Przewielebnemu ks. Kapelanowi-Prałatowi Janowi Dziaskowi
gratulacje oraz życzymy obfitych Łask Bożych i dobrego zdrowia w pełnieniu posługi
kapelańskiej zgodnie ze słowami wypisanymi na naszym bojowym sztandarze : BÓGHONOR
i OJCZYZNA. Każde z tych słów , się realizuje poprzez honor żołnierza AK-mają swe
odniesienie do wartości absolutnej, jaką jest Bóg.
Poczty sztandarowe oraz zebrani przeszli następnie do Ściany Pamięci Żołnierzy Armii
Krajowej Polskich Kresów Wschodnich i ustawili się przed Tablicą Pamięci, która miała
być
odsłonięta
i poświęcona. Zabrał głos Prezes Okręgu Lwowskiego , który powiedział : „Czuję się
zaszczycony tym, że właśnie mnie- żołnierzowi Armii Krajowej , wywodzącemu się z
Narodowej Organizacji Wojskowej , a obecnie pełniącemu funkcję Prezesa
Ogólnopolskiego Okręgu Żołnierzy AK Obszaru Lwowskiego im. „Orląt Lwowskich” z
tymczasową siedzibą w Krakowie, przypadł w udziale honor prowadzenia
uroczystości odsłonięcia i poświęcenia Tablicy Pamięci”.
Przedstawił następnie w encyklopedycznym skrócie historię powstania Narodowej
Organizacji Wojskowej oraz zarys jej działalności. Wiele miejsca w swym wystąpieniu
poświęcił działalności powołanej w roku 1939 we Lwowie i działającej do roku 1941
organizacji o nazwie „Wyzwolenie”, która stała się po wkroczeniu do Lwowa w roku
1941 wojsk niemieckich bazą Narodowej Organizacji Wojskowej, a także tragicznym
losom
jej
przywódców
i
członków.
Omówił
także
dzieje
NOW
w okresie okupacji niemieckiej oraz drugiej sowieckiej, a także pokrótce losy jej
żołnierzy
w PRL.
W dalszym swym wystąpieniu powiedział: „Wszystkim ówczesnym żołnierzom NOW –
obrońcom niepodległości, którzy swoją miłość do Narodu Polskiego , do Polski,
wykazali bohaterskim poświęceniem największym , bo śmiercią męczeńską , składamy
dzisiaj
hołd
,
odsłaniając
i poświęcając Tablicę Pamięci o treści: W hołdzie Żołnierzom Narodowej Organizacji
Wojskowej Okręgu „Małopolska Wschodnia” , poległych w walkach w obronie
Lwowa
i
Ziemi
Lwowskiej
oraz
w obronie ludności polskiej przed zbrodniczą UPA , pomordowanym i zamęczonym w
więzieniach
i łagrach sowieckich i hitlerowskich , zamęczonym i zmarłym na „nieludzkiej ziemi” oraz
w kazamatach służb bezpieczeństwa PRL”.
Tablica ta ma uświadomić jednocześnie pokoleniom współczesnym oraz pokoleniom
przyszłym , że na wszystkich Polakach stale ciąży obowiązek największy , obowiązek
ochrony i wzbogacania tego polskiego dziedzictwa narodowego , które tworzyły
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
27
pokolenia poprzednie – tworzyły jakże często ofiarą z własnego życia, ich bowiem
ofiara woła i wołać będzie „Troszczcie się o nasze dziedzictwo – nie cofajcie się przed
żadną ofiarą, nawet tą największą , którą jest życie doczesne.
Oddając dzisiaj hołd bohaterskim żołnierzom Narodowej Organizacji Wojskowej,
zwracamy się za pośrednictwem Matki Bożej Łaskawej z Lwowskiej Bazyliki
Archikatedralnej i za pośrednictwem Błogosławionej Jadwigi Królowej z tego
Patronalno-Garnizonowego Kościoła Żołnierzy Armii Krajowej Polskich Kresów
Wschodnich z błaganiem ,by Bóg Najmiłosierniejszy poległym zmarłym
i zamęczonym dał szczęśliwość wieczną, a żyjącym pomógł w pracy dla Polski i
Narodu Polskiego.
Następuje obecnie punkt kulminacyjny dzisiejszej uroczystości. Prezes Okręgu prosi kol.
mjra Tomasza Matyszewskiego ps. „Ćwikła” – byłego Komendanta Dz. Śródmieście
NOW, a następnie dowódcę Oddziału Leśnego 8 kompanii 26 p.p. AKw Milczycach
pod Gródkiem Jagiellońskim oraz
Kol. Martę Ingarden-Bińkowską ps. „Magda” – Komendantkę NOW Kobiet do
odsłonięcia Tablicy Pamięci, a ks. kapelana prałata Jana Dziaska do dokonania jej
poświęcenia.
Prezes Okręgu prosi obecnie wszystkich zgromadzonych o powstanie i uczczenie
pamięci żołnierzy NOW, którzy wzorem rycerzy kresowych dawnej Rzeczypospolitej
oraz Orląt Lwowskich z lat 1918-1920 podjęli walkę o wolność Lwowa im Ziemi
Lwowskiej i w tej walce ponieśli śmierć – minutą milczenia.
Uroczystość przed Ścianą Pamięci kończy wspólne odśpiewania Roty oraz składanie
kwiatów przed Tablicą Pamięci . Wszyscy obecni na uroczystości, procesjonalnie
przechodzą do części górnej kościoła , gdzie ks. kapelan Prałat Jan Dziasek odprawił
uroczystą
koncelebrowaną
mszę
św.
w intencji zmarłych, poległych i pomordowanych żołnierzy NOW , a także wygłosił
okolicznościową homilię w trakcie której odczytał list nadesłany przez Metropolitę
Krakowskiego J.E. ks. Franciszka Macharskiego. Przed udzieleniem błogosławieństwa,
wystąpił ponownie Prezes Okręgu, który zapoznał obecnych z treścią dwóch z wielu
nadesłanych
z
terenu
na
adres
Okręgu
–
listów
,
a mianowicie od Prezydenta Miasta Rzeszowa p. dra inż. Mieczysława Janowskiego
oraz prof. PWSSP P. Wandy Gołkowskiej ps. „Nina”, uczestniczki tajnego nauczania
oraz żołnierza NOW . Następnie złożył serdeczne podziękowanie Przewielebnym
Księżom
sprawującym
Ofiarę
Mszy
św.
z gospodarzem tutejszej świątyni i naszym Kapelanem ks. Prałatem Janem Dziaskiem
na czele,pocztom sztandarowym, przedstawicielom Wojska Polskiego, Władz
państwowych
i
administracyjnych,
organizacjom
kombatanckim
i
niepodległościowym,
Międzyparafialnemu Chórowi ‘AMICUS” pod dyrekcją P. mgr Danuty DegórskiejCzubek, Siostrze Cecylii, Żołnierzom Armii Krajowej oraz wszystkim, którzy swoją
obecnością uświetnili naszą kresową uroczystość patriotyczno-religijną.
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
28
Uroczystość zamknęło błogosławieństwo oraz wspólne odśpiewanie hymnu „Boże coś
Polskę”.
BI. Ogólnopolskiego Okręgu Żołnierzy AK Obszaru Lwowskiego im. „Orląt Lwowskich”
maj 1995 r.
Narodowa Organizacja Wojskowa
13 października 1939 w Warszawie podczas konspiracyjnego posiedzenia członków
Komitetu Głównego i Zarządu Głównego SN powołano do życia organizację
wojskową podporządkowaną SN. Początkowo funkcjonowała ona pod nazwą Armia
Narodowa, później Organizacja Wojskowa Stronnictwa Narodowego i Narodowe
Oddziały Wojskowe, a od 1 lipca 1941 jako NOW. Powodem utworzenia odrębnej
organizacji przez SN było przeciwstawienie się wpływom politycznym czynników
oficjalnych w kraju, czyli ZWZ-AK. Odrzucając podporządkowanie Służbie
Zwycięstwu Polski i później ZWZ-AK, Narodowa Organizacja Wojskowa uznawała
zarazem
zwierzchnictwo
władz
RP
i Naczelnego Wodza na uchodźstwie.
Nadzór nad NOW sprawował Wydział Wojskowy Zarządu Głównego SN, podlegały
mu sprawy polityczne, personalne i finansowe. Natomiast w pozostałych kwestiach,
jak struktura organizacyjna, wywiad, szkolenie itp. posiadała wobec SN pełną
autonomię.
Na pierwszego komendanta organizacji został zaocznie wyznaczony gen. Marian
Żegota-Januszajtis, ale wskutek jego nieobecności (przebywał we Lwowie, gdzie 27
października 1939 został aresztowany przez NKWD), funkcję tę powierzono wkrótce
por. rez. Aleksandrowi Demidowicz-Demideckiemu ps. "Aleksander" – członkowi
Komitetu Głównego SN. W grudniu 1939 opuścił on jednak kraj. W związku z tym na
p.o. komendanta organizacji wyznaczono z kolei ppor. rez. Bolesława
Kozubowskiego ps. "Gruby", "Trojanowski".
W latach 1940–1941 miały miejsce na terenie Pomorza, Krakowskiego, Zagłębia
Dąbrowskiego
i Warszawskiego masowe aresztowania działaczy SN. W tym czasie Niemcy rozbili
także działającą głównie na terenie Wielkopolski Narodową Organizację Bojową. W
połowie 1941 SN przystąpiło do odbudowy swoich struktur. Nowy prezes Zarządu
Głównego SN Stefan Sacha we wrześniu 1941 powołał na stanowisko Komendanta
Głównego NOW ppłk. Józefa Rokickiego ps. "Karol". Wiosną 1942 roku okręg
warszawski i większość radomskiego przeszły do AK zas część kadry oficerskiej
NOW wzmogła naciski na połączenie z AK
Na pocz. maja 1942 prezes SN zgłosił Komendantowi Głównemu AK gen. Stefanowi
Roweckiemu ps. "Grot" propozycję przeprowadzenia scalenia NOW z AK.
Rezultatem kilkumiesięcznych rozmów było podpisanie 23 sierpnia 1942 umowy
scaleniowej oraz wyznaczenie przez gen. S. Roweckiego początku pierwszej fazy
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
29
scalenia na 4 listopada 1942. W tym dniu został zaprzysiężony
ppłk J. Rokicki. 19 listopada tego samego roku zaprzysiężona została część
komendantów okręgowych NOW. Sztab NOW o tej decyzji został poinformowany 4
marca, wzbudziło to jednak sprzeciw części jego członków. Organizatorem sprzeciwu
wobec
scalenia
z
AK
w
szeregach
SN
i NOW był August Michałowski. W rezultacie doszło do rozłamu, który poparła część
sztabu(zwłaszcza oddziały I i III) i następujące Okręgi: radomski, kielecki,
częstochowski, lubelski, podlaski i łódzki. Na czele rozłamu w NOW stanął zastępca
Komendanta Głównego pułkownikIgnacy Oziewicz. W połowie września 1942 z
połączenia rozłamowców z NOW i Związku Jaszczurczego powstały Narodowe Siły
Zbrojne. Natomiast pozostała część NOW podporządkowała się AK, co odbyło się w
dwóch fazach: w listopadzie 1942 i drugiej od sierpnia 1943.
W 1942 NOW liczyła ok. 80 tys. członków. Najsilniejsze wpływy posiadała
na Mazowszu, Lubelszczyźnie, w Wielkopolsce i Małopolsce. NOW miała także
oddziały partyzanckie, wśród których można wymienić dowodzone przez Franciszka
Przysiężniaka ps. "Ojciec Jan", Józefa Czuchrę ps. "Orski", "Mnich", "Bogumił",
"Podhalanin", ppor. Leona Janio ps. "Łaski", "Bryza", czy Józefa Zadzierskiego ps.
"Wołyniak". Przede wszystkim NOW prowadziła jednak działalność wywiadowczą
oraz rozpoznanie konfidentów i szczególnie niebezpiecznych funkcjonariuszy
hitlerowskich, zdobywano broń, amunicję i środki finansowe, tworzono system
łączności, głównie patroli terenowych, a także kolportaż podziemnej prasy.
Przeprowadzano akcje sabotażowo-dywersyjne i w celach samoobrony. NOW
organizowała również pomoc dla Żydów (współpracując w Warszawie w tym celu
z Frontem Odrodzenia Polski i pracownikami Wydziału Opieki Społecznej i Zdrowia
Zarządu Miejskiego Warszawy). Po upadku Powstania Warszawskiego, w którym
walczyło w ramach oddziałów AK ok. 1,5 tys. żołnierzy NOW, organizacja ponownie
usamodzielniła się i w listopadzie 1944 współtworzyła ze scaloną z AK częścią
NSZ Narodowe Zjednoczenie Wojskowe.
Struktura organizacyjna[edytuj]









Komendant Główny NOW
Komenda Główna NOW:
Wydział I Organizacyjny – August Michałowski ps. "Roman", Stefan Klimecki,
Wydział II Wywiadowczy – ppłk Wacław Makatrewicz ps. "Wacław",
Wydział III Operacyjno-Wyszkoleniowy – płk Ignacy Oziewicz ps. "Czesław"
(jednocześnie z-ca Komendanta Głównego), mjr Stanisław Żochowski ps.
"Bohdan",
Wydział IV Zaopatrzenia – Kazimierz Kobylański ps. "Kazimierz", "Jerzy",
Wydział V Łączności – mjr NN ps. "Stanisław",
Centralny Wydział Propagandy – Stanisław Piasecki ps. "Staszek" (od
początku 1940 do maja 1941), Jan Bajkowski (od maja 1941), ks. Jan Stępień ps.
"Dr Jan" (kapelan NOW),
Wydział Służby Sanitarnej – ppłk lek. A. Kosiński,
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
30
Narodowa Organizacja Wojskowa Kobiet (od 1942) – Anna Swoboda ps.
"Wanda", od sierpnia 1943 Halina Jabłońska-Ter Oganian ps. "Barbara".
Struktura organizacyjna w terenie[edytuj]

Od połowy 1941 NOW dzielił się prawdopodobnie na 14 Okręgów:














Warszawa-miasto,
Warszawa-ziemska (województwo),
Radom – mjr Mieczysław Michałowski ps. "Witold", Witold Olszewski ps. "Lis",
Kielce – kpt. Bronisław Jankowski ps. "Bryła",
Lublin – ppłk Józef Rokicki, od połowy 1941 ppor. rez./kpt. Adam Mirecki ps.
"Adaś",
Rzeszów (COP) – Kazimierz Mirecki ps. "Kazimierz", "Żmuda", "Tadeusz",
Białystok – mjr rez. Jan Kąkolewski ps. "Gracjan", "Dziadek", od kwietnia 1943
mjr Marcin Wawrzyniak ps. "Łoś", od sierpnia 1943 por. Eugeniusz Trzeciak ps.
Bronisław", od 25 października 1943 por. Mieczysław Grygorcewicz ps. "Bohdan",
Kraków – (prawdopodobnie) ppor. rez. Franciszek Szwed ps. "Franek" (od
wiosny 1940), od 1940/41 mjr/ppłk Władysław Owoc ps. "Gaweł", "Fructus",
"Paweł", "Wujek",
Częstochowa,
Lwów – od czerwca 1943 ppor. rez./kpt. Adam Mirecki,
Podlasie,
Łódź,
Poznań – ppor. rez. Marian Kwiatkowski ps. "Konrad", "Babinicz", "Jaxa",
"Zawisza",
Pomorze–Kujawy.
Okręgi dzieliły się na podokręgi, powiaty, obwody i placówki.
Wikipedia
Czy i kiedy Sejm podejmie uchwałę honorującą płk. Kuklińskiego?
opublikowano: 13 listopada Nasz Dziennik
"Rocznice należy czcić nie tylko ich wspomnieniem, ale także postanowieniem nowych
czynów" (Józef Piłsudski)
Zgodnie z tymi słowami wskrzesiciela Polski Niepodległej, Porozumienie Organizacji
Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie zwraca się w dniu Święta Niepodległości
11 Listopada do Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu o powrót do procedowania
nad złożonym w grudniu ubiegłego roku przez posła Patryka Jakiego projektem uchwały
honorującej wiekopomne zasługi śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego dla odzyskania
przez Polskę niepodległości oraz dla ratowania światowego pokoju.
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
31
Nasze Porozumienie od wielu lat zabiega o to, aby Prezydent RP zaliczył pośmiertnie płk.
Kuklińskiego w poczet kawalerów Orderu Orła Białego oraz awansował go do stopnia
generała brygady. Równolegle czynimy starania, aby Sejm RP przyjął uchwałę, której sens
sprowadza się do słów: "Pułkownik Ryszard Kukliński dobrze zasłużył się
Rzeczypospolitej Polskiej".
Z radością i satysfakcją przyjęliśmy taki właśnie projekt złożony rok temu przez grupę
posłów Solidarnej Polski. Wstępnego poparcia udzielili mu w Komisji Kultury i Środków
Przekazu także parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości.
Niestety, wkrótce nastąpiła niewytłumaczalna dla nas zmiana w stanowisku przewodniczącej
komisji - posłanki Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej (PO). Najpierw zasugerowała
przełożenie dyskusji nad projektem i przeformułowanie go tak, aby związany był z rocznicą
śmierci płk. Kuklińskiego w lutym, a nie wprowadzenia stanu wojennego, potem dokument
został zaś odłożony ad acta, mimo aktywnych działań posła Jakiego oraz interpelacji posłanki
Anny Sobeckiej do ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bogdana Zdrojewskiego.
Ponieważ zbliża się 13 grudnia, apelujemy do posłanki Śledzińskiej-Katarasińskiej oraz do
wszystkich członków prowadzonej przez nią komisji sejmowej, aby powrócić do dyskusji nad
bardzo dobrym projektem posła Jakiego. Idealnym rozwiązaniem byłoby przyjęcie tej
uchwały przez izbę niższą parlamentu właśnie w kolejną rocznicę wypowiedzenia wojny
własnemu narodowi przez sowieckiego namiestnika w Warszawie.
Raz jeszcze wyrażamy nadzieję, że Sejm niepodległej Rzeczypospolitej Polskiej zechce oddać
należny hołd jednemu z największych bohaterów w naszej najnowszej historii, a tym samym
jednoznacznie określić swój stosunek do PRL. Spór o pułkownika Ryszarda Kuklińskiego jest
bowiem de facto sporem o to, czym była Polska Ludowa. Ufamy, iż wybrani przez naród
parlamentarzyści rozstrzygną go zgodnie z wyrokiem, jaki wydała już w tej sprawie historia.
W imieniu Rady POKiN
dr Jerzy Bukowski
rzecznik Porozumienia,
były reprezentant prasowy płk. Kuklińskiego w Polsce
Oto treść wzmiankowanego dokumentu w jego pierwotnej wersji:
W grudniu 1970 roku, kosztem życia kilkudziesięciu osób, reżim komunistyczny brutalnie
stłumił falę pokojowych, robotniczych wystąpień przetaczających się przez polskie wybrzeże.
Pod wpływem dramatycznych wydarzeń, w trosce o losy kraju i Polaków, pułkownik
Ludowego Wojska Polskiego Ryszard Kukliński podjął decyzję o nawiązaniu współpracy z
CIA.
Z narażeniem życia swojego i swojej rodziny, przez dziesięć lat pułkownik Kukliński przekazał
amerykańskiemu wywiadowi ponad 40 tys. stron tajnych dokumentów dotyczących m.in.
planów ZSRR użycia broni nuklearnej, danych technicznych modeli sowieckiej broni (m.in.
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
32
czołgu T-72 oraz rakiet Strzała-2), rozmieszczenia radzieckich jednostek przeciwlotniczych na
terenie Polski oraz NRD, stosowanych przez Armię Radziecką metod zapobiegania
namierzaniu obiektów przez satelity szpiegowskie, a także planów wprowadzenia w Polsce
stanu wojennego.
Informacje przekazywane przez pułkownika Kuklińskiego miały unikalną wartość
wywiadowczą - jako oficer łącznikowy w sztabie głównym Armii Radzieckiej Kukliński brał
udział w tajnych naradach dotyczących działań Układu Warszawskiego. Jako szef Oddziału 1.
Planowania Strategiczno-Obronnego i zastępca szefa Zarządu Operacyjnego Sztabu
Generalnego Wojska Polskiego był także autorem doktryny obronnej PRL i przygotowywał
plany inwazji wojsk Układu Warszawskiego m.in. na kraje zachodniej Europy oraz
Czechosłowację. W latach 1980-81 uczestniczył w opracowywaniu planów wprowadzenia w
Polsce stanu wojennego.
W opinii historyków ujawnienie Stanom Zjednoczonym planów wojskowych przygotowywanej
latami inwazji na kraje zachodniej Europy, w wyniku której Polska mogła zostać zniszczona
na skutek działań odwetowych z użyciem broni nuklearnej miało duży wpływ na przebieg
zimnej wojny. Sowieckie plany zakładały śmierć od 3 do 10 milionów Polaków - pułkownik
Kukliński uznał, iż jedynym skutecznym sposobem udaremnienia groźby podjęcia działań
zbrojnych i uratowania Polski było przekazanie tajnych dokumentów amerykańskiemu
wywiadowi.
Za bohaterską postawę Ryszard Kukliński poniósł szereg ofiar. W tajemniczych
okolicznościach zginęli obydwaj jego synowie. W 1984 roku przez sąd wojskowy w
Warszawie za dezercję i zdradę został skazany na karę śmierci połączoną z
zarekwirowaniem mienia. Wyrok utrzymano pomimo obalenia komunizmu – w 1990 roku
na mocy amnestii karę złagodzono do 25 lat więzienia. Dopiero w 1995 roku I Prezes Sądu
Najwyższego wniósł rewizję nadzwyczajną na korzyść Kuklińskiego. Izba Wojskowa Sądu
Najwyższego uchyliła wyrok pozbawienia wolności i zwróciła sprawę prokuraturze
wojskowej do uzupełnienia. W 1996 roku śledztwo zostało ponownie podjęte, a za
pułkownikiem rozesłano listy gończe. Dopiero w roku 1997 postępowanie umorzono
uznając, że Ryszard Kukliński działał w stanie wyższej konieczności.
W 30. rocznicę wprowadzenia przez reżim komunistyczny PRL stanu wojennego Sejm
Rzeczypospolitej Polskiej wyraża najwyższe uznanie dla działań pułkownika Ryszarda
Kuklińskiego, którego bezinteresowne poświęcenie przysłużyło się obaleniu w Polsce
komunizmu i utrzymaniu światowego pokoju, zagrożonego ofensywnymi planami militarnymi
ZSRR. Kierując się dobrem Polski i Polaków, nie zważając na niebezpieczeństwa, Ryszard
Kukliński odważnie przeciwstawił się komunistycznemu reżimowi, stając w jednym szeregu ze
wszystkimi bohaterami walk o polską niepodległość. Zachowując nienaganną postawę
moralną godnie znosił upokorzenia, których doświadczył ze strony władz najpierw Polskiej
Rzeczypospolitej Ludowej, a później także Rzeczypospolitej Polskiej. Był wzorem wiernego
krajowi patrioty.
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej oddaje cześć pamięci pułkownika Ryszarda Kuklińskiego,
który dobrze zasłużył się Rzeczypospolitej Polskiej.
Jerzy Bukowski
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
33
Filozof, autor "Zarysu filozofii spotkania", piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik
Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie,
przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były
reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju.
Cichociemni – AK Lwów-Biogramy.
Ppor. piech. rez .Marian Michał Kuczyński, ps. ,,Zwrotnica”, ,,Nurek” , ,,Korwin”
odznaczony Krzyżem Walecznym 1,2,3,4.
Urodzony 26 lipca 1915 r. w Sasowie,pow. Złoczowski,syn Juliana i Zofii z d. Sierakiewicz.
Po ukończeniu w 1933r. sześciu klas gimnazjum we Lwowie przeszedł do pracy w Straży
Kolejowej, między innymi na stacji Lwów. W 1938r. uczył się w Szkole Podoficerskiej
Artylerii 6 Pułku Artylerii Ciężkiej i ukończył kurs zwiadowców,jak również specjalny kurs
dla bojówek na Rusi Zakarpackiej. Brał udział w pracy konspiracyjnej i należał do oddziału
dywersyjnego(Przełęcz Wyszkowska). W 1939 r. był instruktorem Związku Strzeleckiego we
Lwowie.
Zmobilizowany 24 sierpnia 1939r. do macierzystej jednostki artylerii,kampanię wrześniową
odbył w XII dywizjonie artylerii ciężkiej 12 tarnopolskiej Dywizji Piechoty z Armii
,,Prusy”.Między innymi brał udział w bitwie pod Iłżą i 9 września dostał się do niewoli
niemieckiej.
Po ucieczce,13 października przekroczył granicę rumuńską w Śniatyniu i 8 listopada
przybył do Francji. Od 12 listopada 1939 do 12 kwietnia 1940 r. uczył się w Szkole
Podchorążych w Guer. 13 kwietnia przydzielony został do 1 Dywizji Grenadierów
3 pułku piechoty 1baonu w 3kompani. Mianowany plutonowym podchorążym 12 kwietnia
1940r. 17 czerwca ranny pod Azondawge i zabrany do niewoli niemieckiej. Umieszczony
w szpitalu na terenie Rzeszy do października 1940r. Następnie przebywa w stalagu XII ADiezbei Limburg niedaleko Koblencji, a od 8 grudnia w stalagu XII C (Komando
Baumholder).21 września 1941r. uciekł do Francji i 19 lipca 1942 wypłynął z Marsylii do
Giblartaru. We wrześniu 1942 dotarł do Wielkiej Brytanii i został przydzielony do 1 kompanii
warsztatowej. Od 17 maja 1943r. w Oddziale VI Sztabu Naczelnego Wodza,
przeszedł szkolenie konspiracyjne ze specjalnością dywersji i 4 sierpnia 1943 został
zaprzysiężony w Audley End. Mianowany podporucznikiem ze starszeństwem 1 marca 1944r.
Przerzucony do Głównej Bazy Przerzutowej we Włoszech.16 kwietnia przybył
do Oddziału Administracyjnego Ministerstwa Obrony Narodowej.
W nocy 16/17 kwietnia 1944r odbył skok z ekipą 45 na placówkę odbiorczą.
Okoliczności skoku:
Eskadra 1586 PAF – Halifax JP- 181 ,,C”
Operacja Weller 12 – zrzut na placówkę ,,Kanapa”,położoną koło Baniochy, pow. grójecki.
Załoga:
F/S Wieczorek Zygmunt pilot
F/S Zabłocki Jan
pilot
F/O Bohdanowicz Edward nawigator
Ekipa skoczków:
UPŁAZ
ppor. Tarnawski Aleksander
BRZEG
ppor. Górski Stefan
SKORPION
Heczko Gustaw
ZWROTNICA Kuczyński Marian
Dokonany zrzut obejmował oprócz czterech skoczków, 9 zasobników i 6 paczek.
Skoczkowie wieźli ze sobą w pasach 439 200 $,
Pilot Wieczorek powrócił po 9.55 godzinach lotu. Z kraju depeszą 702 informowano:
,,(...) 2 paczek nie odnaleziono, 4 paczki rozbite,sprzęt zniszczony,spadły bez spadochronów
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
34
...rozrzut 3km.(...)
Po okresie adaptacji ,,Zwrotnica”przydzielony do Kedywu Okręgu Lwowskiego,przybył do
Lwowa
15 mają 1944r. jako dowódca ośrodka dywersyjnego ośrodka ,,Karol”w Drohobyczu po
poległym w akcji cichociemnym ppor. ,,Osecie”Jacku Przytockim .25 czerwca 1944r
aresztowany został przez policję ukraińską w obserwowanym domu Zofii Garczyńskiej ps.
,,Ciocia Kazia” w Drohobyczu i wydany Niemcom(Gestapo).Prawdopodobnie rozstrzelany w
więzieniu przy ul Listopada,lub też otruł się.
Rozkazem D-cy AK z 1 lipca 1944r odznaczony został za męstwo i osobistą odwagę
Krzyżem Walecznych po raz czwarty.
Opracował na podstawie publikacji: Kajetana Bienieckiego
Krzysztofa Tochmana, Jędrzeja Tucholskiego i Jerzego
Węgierskiego - Jacek Janiec
Pomnik Armii Czerwonej w Nowy Sączu
List otwarty.
Kraków, 28.11.2012 r.
Szanowny Pan
Wojewoda Małopolski
Jerzy Miller
Kraków, ul Basztowa 22
Dotyczy: nasze wyjaśnienia do pisma pana Wojewody z 13.11.2012 r.
Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie dziękuje panu
Wojewodzie za wysłanie obszernego listu omawiającego liczne kwestie związane
z przeniesieniem zbiorowego grobu sześciu żołnierzy Armii Czerwonej z głównej ulicy
w Nowym Sączu na pobliski cmentarz, jak i z rozbiórką znajdującego się w pobliżu pomnika
chwały Armii Czerwonej w formie łuku triumfalnego.
Niestety pismo zawiera z punktu widzenia obecnego stanu wiedzy historycznej i interpretacji
faktów historycznych szereg nieścisłych, niepełnych, a czasami wręcz sprzecznych ze stanem
faktycznym stwierdzeń, które musimy wyjaśnić. Już w pierwszym akapicie pisze Pan o
wyzwoleniu Nowego Sącza przez Armię Czerwoną. Wystarczy przecież zajrzeć do Słownika
Języka Polskiego PWN, aby się dowiedzieć, że termin „wyzwolić” oznacza „uczynić kogoś
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
35
wolnym, niezależnym”. Jak podaje dr Maciej Korkuć z IPN Przewodniczący zespołu ds.
ujawnienia form publicznej gloryfikacji systemów totalitarnych cytujemy „Nie ma więc
możliwości semantycznych, aby tym terminem określać dokonane ostatecznie
w latach 40. odebranie Polsce niepodległości państwowej, krwawą likwidację struktur,
żołnierzy i urzędników Polskiego Państwa Podziemnego będącego integralną częścią
prawowitych struktur państwowych Rzeczypospolitej Polskiej, w końcu powszechny terror
wobec ludności cywilnej. Tym bardziej, że polityka ZSRR wobec Polski spowodowała, iż lata
II wojny światowej stały się dla Polski początkiem w sumie 50 letniego okresu zniewolenia
państwa i łamania podstawowych wolności i praw człowieka, co wyraźnie podkreśla
preambuła obowiązującej Konstytucji RP z 1997 r.” koniec cytatu.
My żołnierze Polskiego Państwa Podziemnego wiemy, to z własnego życia, że okupacja
niemiecka została zamieniona na okupację sowiecką przyniesioną na bagnetach żołnierzy
Armii Czerwonej. To czego domaga się Porozumienie nie jest jakąś fanaberią, ale wynika ze
standardów historycznych i moralnych obowiązujących zawsze w Polsce i ze świadomej
polityki historycznej, którą musi nasze państwo prowadzić. Wolny naród nie może mieć na
swoim terytorium pomników chwały okupanta, współodpowiedzialnego za wybuch II wojny
światowej, winnego śmierci setek tysięcy Rodaków, eksterminacji Polskiej inteligencji
i utraty ponad połowy terytorium Polski, a w okresie powojennym bezlitosnego okupanta.
Podobnie stwierdzenie, że nie jest Panu znany przepis, że Armia Czerwona została uznana za
zbrodniczą organizację dowodzi tylko nieprzykładania wagi do faktów historycznych. Jak
wcześniej wspomnieliśmy zbrodnie dokonywane przez Armię Czerwoną w Polsce są już
dokładnie opisane przez historyków, a były to współpraca z Hitlerem w 1939 r. i wspólna
agresja na Polskę, masowe mordy na ludności polskiej, tak cywilach, jak i żołnierzach,
masowe deportacje i zsyłki na Sybir, i do łagrów, gwałty, rabunki, kradzieże. Armia
Czerwona współpracowała nawet z Niemcami przy likwidacji powstania warszawskiego
i była gwarantem okupacji Polski . Aby o tym wiedzieć nie trzeba nawet sięgać do
obszernych opracowań historycznych, polecamy lekturę tygodnika „Uważam Rze” nr
28/2011 str 66 i 67. To, że nie ma przepisu, to wcale nie usprawiedliwia faktu istnienia
pomnika okupanta w centrum Nowego Sącza, zwłaszcza w wymiarze moralnym.
Pomnik chwały Armii Czerwonej nie jest jedynie obiektem historycznym, bo jak wynika
z definicji pomnika ma on być wyrazem wdzięczności. Czy w 23 lata po uzyskaniu
suwerenności nadal mamy udawać wdzięczność i wmawiać młodemu pokoleniu, że za
okupację, mordy, łagry Polacy mają utrzymywać pomniki chwały. Chyba każda normalna
osoba odpowie, że tak nie powinno być. Na jakiej podstawie prawnej kwestionuje Pan
wykładnię prawa dokonaną przez IPN, że pomnik ku czci sił zbrojnych totalitarnego Związku
Sowieckiego jest formą propagowania komunistycznej ideologii. Czy ma Pan inną
interpretację prawa z kancelarii premiera lub sejmu, bo tylko te organa władzy państwowej
mogą zmienić wykładnię prawa dokonaną przez IPN, a jeżeli tak, to prosimy o przesłanie
nam.
Porozumienie pragnie również zwrócić Pana uwagę, że nigdy nie podejmowaliśmy tematyki
grobów wojennych niemieckich. Twierdziliśmy jedynie, że w centrach miast, przy głównej
ulicy nie ma pomników chwały Wehrmachtu lub innych rodzajów wojsk niemieckich
z czasów II wojny światowej. Pan stwierdził, że są i dlatego też jest pomnik chwały Armii
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
36
Czerwonej. Nie wskazał Pan do tej pory miejsc, gdzie takie pomniki są. Opierając się na Pana
argumentacji pomnik chwały Armii Czerwonej powinien być usunięty.
Cytowana przez Pana Konwencja Genewska w żadnym artykule nie mówi, że nie wolno
dokonać rozbiórki pomnika okupacyjnej armii, jak również nie mówi, że nie wolno przenieść
grobów poległych żołnierzy z głównej ulicy na cmentarz po spełnieniu określonych
warunków. Pragniemy przypomnieć, że grób sześciu czerwonoarmistów ma zgodnie
z ustawą z dnia 28 marca 1933 r. o grobach i cmentarzach wojennych status mogiły wojennej,
a nie cmentarza wojennego. Ta sama ustawa podaje, że zgodnie z art. 1 ust. 4 groby wojenne
powinny być zgrupowane na cmentarzach wojennych. Najbliższy cmentarz wojenny znajduje
się kilkaset metrów od mogiły, nie ma więc przeciwwskazań do zastosowania przepisów
ustawy. Można więc zachowując należny szacunek dla zmarłych, przenieść ich szczątki
doczesne i dokonać powtórnego żołnierskiego pochowania w kwaterze wojskowej.
Jednocześnie dziękujemy za rozpoczęcie pierwszych kroków w tym kierunku poprzez
skierowanie obszernego pisma w tej sprawie w dniu 6 sierpnia 2012 r. do Ministra Spraw
Zagranicznych Radosława Sikorskiego, które ufamy przyniesie oczekiwany skutek. Ponieważ
mija już prawie czwarty miesiąc od wysłania pisma prosimy o przesłanie kopii odpowiedzi od
Radosława Sikorskiego (jest to urzędowa, a więc jawna dla obywateli korespondencja). Jako
inicjatorzy sprawy, jesteśmy zainteresowani dalszym postępem prac. Nie chcemy, aby doszło
do sabotowania naszych postulatów przez urzędników Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a
pisma ginęły w ich głębokich szufladach. Dlatego będziemy cały czas nalegać na
przekazywanie informacji z przebiegu prac. Pana poprzednik wojewoda małopolski Jacek
Majchrowski, który w 1997 r. stanął przed podobnym problemem, w krótkim czasie uzyskał
wszystkie konieczne zgody i usunął pomnik Armii Czerwonej, i przeniósł kilkanaście grobów
czerwonoarmistów spod Barbakanu w Krakowie na cmentarz przy ul. Prandoty. Odbyło się to
zgodnie z wszelkimi europejskimi standardami i w świetle prawa, o co nam chodzi także w
sprawie nowosądeckiego „pomnika” i położonej w jego pobliżu mogiły wojennej.
Uporczywe, wieloletnie unikanie rozwiązania tego problemu będzie skutkowało tak, jak to
trafnie w swoim liście opisał prezes Stowarzyszenia Sądecka Rodzina Katyńska Jarosław
Rola cyt. „Czy za 20, 30 lat możemy wyobrazić sobie sytuację, że rządzący Rosją powiedzą: o
co wam chodzi Polacy z tą agresją, okupacją i zniewoleniem? Macie u siebie półtora tysiąca
pomników chwały i wdzięczności dla naszej armii! Czy wolny naród, dumny ze swych
demokratycznych tradycji i chełpiący się wielkością dziejów, tolerowałby na swoim
terytorium pomniki zaborcy i tyrana? A może sami nie potraficie uporać się z własną
historią? Co wówczas odpowiemy sobie i naszym dzieciom?” koniec cytatu.
Aby tak właśnie się nie stało, dopóki żyjemy my ostatni żołnierze AK i innych organizacji
kombatanckich musimy tę sprawę załatwić ostatecznie. Tego wymaga pamięć o przeszłych
i przyszłych pokoleniach, pamięć o tych, którzy oddali życie za niepodległość.
Nie można się wahać i należy odrzucić dziedzictwo PRL-u, zniewolenie i kłamstwo,
a wybrać Polskę niepodległą, wolność, prawdę i patriotyzm.
Szanowny Panie Wojewodo !
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
37
Pozostaje nam ufać, że podejmie Pan właśnie takie decyzje.
Sekretarz Porozumienia- Edward Wilhelm Jankowski
Przewodniczący Porozumienia - mjr Ryszard Łada Brodowski
Z żałobnej karty
Pogrzeb śp. ppor. Marii Zarazik
W dniu 9 listopada 2012 r. zmarła ppor Maria Zarazik ps. "Kusy", żołnierz Armii
Krajowej.
Uroczysty pogrzeb w asyście wojskowej odbył się w dniu 15 listopada 2012 r. na
Cmentarzu
Rakowickim
w
Krakowie.
W cmentarnej kaplicy nad prochami Zmarłej Mszę świętą żałobną w obecności
rodziny i znajomych odprawił ks.Marek Głownia z parafii Kościoła Wszystkich
Świętych w Krakowie.
W pogrzebie uczestniczył poczet sztandarowy Obszaru Lwowskiego AK w
Krakowie.
Kondukt pogrzebowy odprowadził prochy zmarłej w miejsce ich pochowania
gdzie odmówiono modlitwę za zmarłą, a ksiądz Marek Głownia odczytał jej
życiorys.
Na grobie złożono kwiaty i zapalono znicze pamięci.
Życiorys
Maria Zarazik z d. Tarantiuk urodziła się 7 sierpnia 1927 r. w Skawinie.Ukończyła
Szkołę Powszechną im. Zbigniewa Oleśnickiego w Krakowie.
W 1941 r. po likwidacji przez Niemców gimnazjum, do którego chodziła i
przekształceniu w szkołę zawodową, uczęszczała do 2 letniej Szkoły
Handlowej.przy ul.Estery.Przed ukończeniem, z powodu zagrożenia wywózką
rodziny do Niemiec, poszła pracować do Ligenschaftsverwaltung -Zarządzie
Nieruchomości Rolniczych - przy ul.Sławkowskiej, a później przy ul.
Kochanowskiego 12. Podczas okupacji chodziła na lekcje do tajnego gimnazjum
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
38
przy ul.Sobieskiego.
Pracując w niemieckim biurze dostarczała członkom ruchu oporu wykradane
firmowe blankiety, ostemplowane godłem hitlerowskim tzw. "nietoperzem" i
dostarczała je dla grupy dywersyjnej Armii Krajowej Zgrupowania "Żelbet" Jana
Kowalkowskiego ps. "Halszka". Uczestniczyła w Ruchu Oporu Walki Cywilnej
pod pseudonimem "Kusy" jako łączniczka i kolporterka prasy konspiracyjnej w
okresie 1942-43 w grupie małego sabotażu kierowanego przez Alfreda Zarębę
ps. "Fredek", oraz na polecenie Tadeusza Seweryna ps. "Socha" szefa
Delegatury Okręgowej Walki Cywilnej. Rozklejała konspiracyjne afisze i osłaniała
wykłady tajnego nauczania UJ pełniąc wartę przed domem, w którym się
odbywały. Ostrzegła ludzi idących z pracy o łapance przy ul. Powiśle i zawracała
z drogi. W wyniku uderzenia jej w ucho i pobicia przez Niemca o nazwisku Rojek,
kierownika działu Hauptabteilung der Liegennschaftverwaltung za sabotaż
doznała pęknięcia błony bębenka ucha, przeszła operację trepanacji czaszki i
usunięcia wewnętrznego wylewu ropnego.
Po wojnie pracowała w Spółdzielni Pracy "Gromada", w 1968 r. po operacji na
nowotwór przeszła na rentę inwalidzką.
Była członkiem Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Okręg Małopolska,
a następnie Środowiska Żołnierzy Armii Krajowej Obszaru Lwowskiego im. "Orląt
Lwowskich" w Krakowie.
Odznaczona
Krzyżem
Odznaką
Weterana
Odznaką Pamiątkową "Akcji Burza"
Armii
Walk
o
Krajowej
Niepodległość
Zmarła 9 listopada 2012 r..
Opracował na podstawie teczki osobowej Jacek Janiec
Sprawozdanie
ze spotkania członków Środowiska odbytego w dniu 17.X. 2012 r.
W dniu 17.10.2012 r w Muzeum Armii Krajowej im. E. A. Fieldorfa "Nila" w Krakowie,
odbyło się nadzwyczajne spotkanie Środowiska Żołnierzy Armii Krajowej Obszaru
Lwowskiego im. "Orląt Lwowskich" w Krakowie, w sprawie ekspozycji stałej w
Muzeum AK, obejmującej "Zagadnienie tragedii Kresów jej zbrojny opór z kolejnymi
agresorami i ludobójstwo ludności tam zamieszkałej". Na spotkanie przybył z
Wrocławia Prezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Ogólnopolskiego
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
39
Okręgu Obszaru III Lwowskiego pan Adam Gajda.
Pan mgr Włodzimierz Wowa Brodecki Prezes Środowiska Wołyńskiego w Krakowie,
reprezentował żołnierzy 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK.
Spotkanie prowadził pan Jacek Janiec.
Po przywitaniu gości i członków Środowiska zebrani minutą ciszy uczcili śmierć
zmarłego w dniu 7.10.2012 r. w Nowym Sączu członka Środowiska p. Zdzisława
Mrozka ps. "Kadet". Prezes Adam Gajda w krótkich słowach przedstawił sylwetkę
zmarłego.
Następnie członkowie Środowiska omawiali sprawę wznowienia pokazania w
Muzeum AK zdeponowanej ekspozycji działalności Armii Krajowej na Kresach
południowo-wschodnich z poszerzeniem jej o obszar Wołynia, Nowogródka i Wilna.
Postulowali o kompleksowe ukazanie tragicznej historii Kresów w jej
wszechstronnym przekazie. Edukacyjny problem pokazywania tej historii od dawna
jest pomijany, fałszowany i wypaczany w wielu przypadkach tak zwanej opinii
publicznej. Środowiska Kresowe AK od początku powstania Muzeum AK wiązały z
nim swoje nadzieje jako miejsca do prawidłowego i obszernego zobrazowania tego
tematu dla opinii publicznej. Przedstawienie kolejnych okupacji - na przemian
agresorów zewnętrznych Niemców i Sowietów wspomaganych przez ludność innych
narodowości na tych terenach jest problemem wymagającym szczególnego
wyeksponowania z wyjaśnieniem prowadzenia ruchu oporu na tych terenach w
obronie
Polski
i
jej
ludności.
Ukazanie
specyficznych
warunków
działalności Armii Krajowej na tym terenie i ich szczególnych, odmiennych warunków
dla każdego rejonu niezwykle uatrakcyjniłoby możliwości poznawcze zwiedzającym
fenomen PPP.
Omawiane propozycje wsparł pan płk. Tadeusz Bieńkowicz ps. "Rączy" żołnierz AK
Nowogródek.
Postulaty swoje przedstawiła z-cy Dyrektora Muzeum AK p. Tadeuszowi Żabie
delegacja z Prezesem p. Adamem Gajdą na czele. Pan Dyrektor ze zrozumieniem
przyjął zgłoszone propozycje i obiecał w najbliższej przyszłości sprawę Kresów
wyeksponować odrębną wystawą.
Delegacja zaprosiła Dyrekcję Muzeum na Mszę św. w intencji "Obrońców Lwowa w
1918 r." w kościele Świętej Jadwigi Królowej w Krakowie, przy ul.Łokietka, po której
w Panteonie Narodowym Żołnierzy Armii Krajowej Polskich Kresów Wschodnich
odbędzie się uroczyste odsłonięcie i poświęcenie tablicy pamięci upamiętniającej
żołnierza Armii Krajowej Obszaru Lwowskiego prof. mjr. Jerzego Juliana
Węgierskiego ps. "Antek".
Zebranych na spotkaniu poinformowano o przekazaniu w darze do biblioteki
Środowiska przez panią kapitan Irenę Wesołowską archiwalnych egzemplarzy
Biuletynu "Spotkania Świrzan". Kilka egzemplarzy zostało przekazanych do
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
40
dyspozycji Okręgu AK Lwów we Wrocławiu.
relację
sporządził
Jacek
Janiec.
Kolejny dar dla Muzeum Armii Krajowej
W dniu 17.10.2012 r. Prezes Ogólnopolskiego Okręgu Obszaru III Lwowskiego Armii
Krajowej im. "Orląt Lwowskich" we Wrocławiu Pan Adam Gajda, po spotkaniu z
członkami Środowiska AK Lwów w Krakowie, w gabinecie zastępcy Dyrektora
Muzeum AK Pana Tadeusza Żaby przekazał w darze dla Muzeum AK oryginalną
apteczkę z wyposażeniem opatrunkowo - medycznym dla niemieckich służb
lotniczych UFTSCHUTZ-Haus-Apotheke.
Apteczka wyposażona jest w oryginalne produkty o ogromnej wartości poznawczej
stosowania medykamentów w lotniczych służbach niemieckich w czasie II wojny
światowej.
Dyrektor Muzeum AK Pan.Tadeusz Żaba z wielkim uznaniem dla Prezesa Adama
Gajdy (który ciężki eksponat przyniósł z pociągu w plecaku), podziękował mu za ten
cenny dar.
Następnie omawiano przyszłą ekspozycję stałą dotyczącą przedstawienia tragedii
całych
Kresów
w XX wieku.
Relacja Jacek Janiec
UWAGA !
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
41
Najbliższe spotkanie Środowiska, będzie miało miejsce 20 marca, 2013 r.
O godz. 11:00 w budynku Muzeum Armii Krajowej.
Sprawy finansowe i regulowania składek prowadzi pan Tadeusz
Sura - 668-160-680, adres e-mail: [email protected]
Jacek Janiec – 12-413-21-00, adres e-mail:
[email protected]
Redakcja
Jacek Janiec, Tadeusz Sura,
adres redakcji: ul. Senatorska 15, 30-106 Kraków
Biuletyn złożył Łukasz Gądzik. Wszelkie uwagi co do treści i formy biuletynu prosimy
kierować do redakcji.
Kartka świąteczna wysłana 22 grudnia 1938 r.
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
42
spod z Podhojca do Winnik koło Lwowa
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
43
Nadzieja niech trwa
zawsze i wszędzie.
Niech już ustanie podłość i zdrada,
I niech już zniknie gorsząca zwada.
Ponury niepokój niech się na zawsze skończy,
A przyjaźń i jedność niech trwale nas złączy.
Jak dawniej w trudzie konspiracyjnych przeżyć,
Tak i dziś wszelkie wartości umiejmy szerzyć.
Żeby nadzieja nas nie opuszczała
A jedność w narodzie żeby ciągle trwała.
Oby ziściły się wszystkie nasze utęsknienia
Trudne dziś, na lepsze jutro niech się wciąż przemienia !
Antoni Gomułkiewicz
Wewnętrzny Biuletyn Informacyjny. Nr 11 – Ś.Z.Ż.AK Obszaru Lwowskiego im. Orląt
Lwowskich
44