tutaj - Maciej Holko

Transkrypt

tutaj - Maciej Holko
I. GOSPODARKA ZAMKNIĘTA
W gospodarce dwudziałowej, dział I wytwarza dobra inwestycyjne, dział II –
konsumpcyjne, obydwa - wraz ze swoją produkcją pośrednią. Nieskonsumowana (czyli
zaoszczędzona) część produkcji w II dziale, S2 , musi się z konieczności równać
konsumpcji w I dziale, C1, (na którą składa się głównie konsumpcja zatrudnionych tam
I
II
C1
C2
S1
S2
Inwestycje
Dobra
konsumpcji
robotników), tzn. S2 = C1. Gdy do obu stron równania dodamy oszczędności działu I,
to otrzymamy: S1 + S2 = S1 + C1. Ale ponieważ S1 + C1 to suma produkcji działu I, czyli suma inwestycji,
zatem S = I.
Czy oszczędności poprzedzają (generują) inwestycje, czy odwrotnie?
Załóżmy, że dobrem konsumpcyjnym jest proso (symbolizuje wszystkie dobra konsumpcyjne - K) a dobrem
inwestycyjnym są pługi (symbolizują dobra inwestycyjne – I, inaczej mówiąc - kapitałowe). To, ile prosa dostają
kowale w sektorze pługów pozostaje w związku z nadwyżką, jaką wytwarzają rolnicy w sektorze zboża ponad
własne utrzymanie. Fundusz płac w sektorze pługów, tzn. płaca - "w" pomnożona przez liczbę pracowników
"inwestycyjnych" - Li (czyli w·Li), będzie musiał być równy: w·Li = Y – w·Lk, gdzie: Y to roczna produkcja zboża,
Lk - liczba robotników w sektorze prosa. Produkcję przypadającą na jednego robotnika Y/Lk oznaczymy literą y, więc
Y = y·Lk, zatem w·Li = (y – w)·Lk . Jeśli robotnik wytwarza 10 worków prosa rocznie a jego płaca to 6 worków, to:
6 Li = 4 Lk, więc Li/Lk = 2/3, czyli na 3 robotników "konsumpcyjnych" przypada 2 robotników "inwestycyjnych".
Można przyjąć klasyczny pogląd, że inwestycje pochodzą z oszczędności, tzn. sektor prosa musiał zaoszczędzić (4
worki z 10 produkowanych przez rolnika), aby zainwestować w produkcję pługów (czyli wyżywić kowali), zatem
skala tych oszczędności-inwestycji wynika ze sprawności rolnictwa (sektora zbożowego), tzn. z tego, ile nadwyżki
może on wytworzyć powyżej płac; czyli prawa strona równania określa lewą. A więc im niższe płace, przy danej
produktywności robotnika, tym lepiej. Więcej bowiem żywności trafi do sektora pługów pozwalając zwiększyć tam
1
liczbę robotników-kowali i liczbę wytwarzanych pługów. „Zaciśnięcie pasa” polegające na obniżeniu płacy do 5
worków spowoduje, że 3 robotników-rolników utrzyma nie dwóch, tak jak wcześniej, ale 3 robotników-kowali.
Pługi wytworzone przez dodatkowego robotnika zwiększą produktywność sektora prosa z 10 do, powiedzmy 12
worków, w konsekwencji będzie można „popuścić pasa” i wypłacić płace w wysokości, powiedzmy 7 worków,
utrzymując inwestycje na poziomie 5 worków. Przeprowadzenie tego procesu wzrostu produkcji leży w gestii
przedsiębiorców (posiadaczy pługów zatrudniających robotników rolnych). To rozumowanie będzie słuszne przy
pewnych założeniach. Ma jednak wady. Oszczędnością sektora konsumpcyjnego są te 4 nie zjedzone worki prosa,
ale oszczędzanie nie polega na magazynowaniu zboża, tylko na konsumowaniu go przez robotników w sektorze
inwestycyjnym, którzy wytworzą więcej pługów, potem lepsze pługi aż w końcu - traktory, które zwiększą
wydajność robotnika „zbożowego”. Oszczędności mają sens, gdy są równoznaczne z wydatkami - w tym przypadku
- na utrzymanie robotników produkujących pługi. Klasycy, tacy jak Smith i Ricardo, zakładają, że oszczędzają
wyłącznie kapitaliści (płace pozwalają robotnikom tylko na utrzymanie) i że ich oszczędności niezwłocznie
przeistaczają się w inwestycje (zwłoka mająca miejsce, gdy jeden kapitalista udziela pożyczki innemu, nie stanowi
dla nich problemu, ponieważ zakładają że system osiąga jakąś stałą dynamikę wzrostu długookresowego a obieg
pieniężny, w tym - ilość i okres przechowywania pieniędzy potrzebnych do zaciągnięcia pożyczek, się do tego
dostosuje).
Ale w rzeczywistości towarów jest więcej niż dwa a zatem potrzebujemy pieniądza. Jeśli oszczędności nie zostaną
wydane (jeśli w sektorze pługów nie pojawi się pieniężny popyt na piąty worek zboża, np. ludzie będą chcieli
przechowywać więcej pieniądza niż przedtem), to nastąpi wzrost zapasów a potem - recesja - spadek produkcji i
zatrudnienia. Oszczędności, zamiast więc powodować wzrost przyszłej konsumpcji, spowodują jej spadek. Jeśli
zamierzenia oszczędzających mają się spełnić, to oszczędności muszą być wydane! Prowadzi to nas do wniosku,
że ważniejsza jest chęć wydatkowania środków pieniężnych na inwestycje, że zatem inwestycje (wydatki) decydują
o oszczędnościach a nie odwrotnie! Produkcja pługów (i liczba zatrudnionych tu pracowników) nie czeka na
nadwyżkę w sektorze prosa, produkcja pługów (które symbolizują wszystkie maszyny) jest zależna od zamówień
2
na pługi. Zamówienia na produkcję maszyn, dokonywane przez jednych kapitalistów u innych kapitalistów,
sprawiają że wykonawcy tych zleceń muszą opłacić pracę robotników a ci stworzą w ten sposób popyt na zboże (i
inne towary „płacowe”, czyli towary utrzymania). Zatem to zamówienia na maszyny, czyli inwestycje są zmienną
niezależną, w konsekwencji - płace wypłacone „kowalom” określą nadwyżkę (zyski) w sektorze „prosa” oraz
liczbę osób zatrudnionych przy produkcji „zboża”; czyli lewa strona równania określa prawą.
Y
Rysunek obok przedstawia sytuację, w której
sektor „zbożowy”, wytwarzający dobra
w·(Lk+Li)
konsumpcyjne - „płacowe” (sektor utrzymania
robotników) ma rezerwy mocy produkcyjnych
Y1
albo jest elastyczny tzn. zwiększy ilość
produkcji przy tych samych (lub nieistotnie
wyższych) kosztach jednostkowych. Inaczej
mówiąc, każdy kolejny pracownik (w grupie
Lk) dodaje tą samą ilość produkcji dobra
w·Li1
Li
Li1
w·Li1
w·Lk
w·Lk1
Lk1
Lk
finalnego (Y), powiedzmy 10 worków. Jednocześnie każdy taki pracownik konsumuje 6 worków. Linia oznaczona
jako w·Lk obrazuje fundusz płac rolników. Klasycy twierdziliby, że przy danej wydajności i płacy, rolnicy w
liczbie Lk1 są w stanie wyżywić (zainwestować w pracę) Li1 kowali. Ale jeśli linia Y jest proporcjonalną funkcją
Lk, to prawdziwe jest inne twierdzenie: liczba kowali (czyli wielkość inwestycji w wytwarzanie pługów) określi
3
liczbę rolników. Jeśli liczba kowali wynosi Li1, z odpowiedniej osi wyprowadzamy linię pod tym samym kątem co
linia w·Lk, tangens tego kąta równy jest płacy (jednostkowej), jaką otrzymuje robotnik, niezależnie od tego czy
jest kowalem czy rolnikiem. Z kolei tangens kąta, pod którym nachylona jest linia Y, obrazuje wydajność jednego
rolnika, y. Linia w·(Lk+Li) obrazuje całkowity fundusz płac.
Należy zachęcać do inwestycji (wzrostu produkcji maszyn), czyli do wzrostu zatrudnienia - a zarazem wzrostu
funduszu płac - w sektorze dóbr kapitałowych. Gdyby zwiększyć Li, to cała linia w·(Lk+Li) przesunie się w górę
wyznaczając nowy, wyższy poziom produkcji i dochodu. Nie należy też bać się wzrostu płacy jednostkowej,
wzrost płacy oznacza, że nachylenie linii w·(Lk+Li) powiększa się powodując wzrost dochodu. Dochódkonsumpcja robotnika może zbliżyć się do konsumpcji przedsiębiorcy i nie stanowi to zagrożenia dopóki nie
osłabia bodźców do podejmowania ryzyka związanego z inwestowaniem. Jeśli wyższym płacom towarzyszy
spadek udziału zysków w dochodzie (choć suma zysków i tak będzie rosła, czyli klasa kapitalistów będzie
korzystać), to ceny będą stabilne. A nawet jeśli kapitaliści tego nie zaakceptują i będą zwiększać ceny
przyczyniając się do spirali inflacyjnej (wespół z robotnikami, którzy stykając się ze wzrostem kosztów utrzymania
żądają większych płac), to należy zadać sobie pytanie, jaki cel w polityce gospodarczej warto osiągnąć – stabilne
ceny przy niepełnym zatrudnieniu czy pełne zatrudnienie przy niewielkiej inflacji?
Wydatki na inwestycje (zamówione w przeszłości) tworzą bieżący zysk, one więc także tworzą niezbędne
oszczędności. Inwestycje już dokonane stwarzają automatycznie oszczędności konieczne do ich sfinansowania:
4
dochód = zyski + płace = inwestycje+konsumpcja przedsiębiorców i pracowników
Y=Z+W=I+Cp+Cw
(1)
płace: W= αY = Cw + Sw = Cw + αYṣw
(2)
α – udział płac w dochodzie społecznym, Sw- oszczędności pracowników,
ṣw- skłonność pracowników do oszczędzania, zaoszczędzona część płac;
udział zysków w dochodzie = 1 – udział płac
konsumpcja przedsiębiorców: Cp = βZ = β(1-α)Y,
(3)
β - skłonność przedsiębiorców do konsumpcji, konsumowana część zysków
Od czego zależą zyski, Z:
Z=I+Cp+Cw–W
(4)
Z=I+Cp+Cw – Cw – Sw = I+Cp – Sw = I+ βZ – αYṣw = I+ βZ – α (Z/1-α) ṣw
Z–βZ + α (Z/1-α) ṣw=I
Z [1– β + (α/1-α) ṣw ]= I
Jeśli pracownicy nie oszczędzają, ṣw =0, to
ΔZ=ΔI / [1– β + (α/1-α) ṣw]
ΔZ=ΔI / [1– β]
(5)
!!!
(6)
ΔZt=ΔIt-h / [1– β]
t – oznaczenia kolejnych odcinków czasu, np. miesięcy, t= I, II, ... , n ;
h - seria odcinków czasu (h = 1, 2 , ... , m, np. 6 miesięcy), która obrazuje przeciętny okres realizacji inwestycji w gospodarce.
Zyski wszystkich kapitalistów w danym miesiącu zależą od zamówień inwestycyjnych dokonanych przez
nich w przeszłości, np. 6 wcześniej, oraz od β.
5
Przedsiębiorstwa, które przystąpiły do realizacji zamówień (tzn. do budowy hal i maszyn) większych niż w poprzednim
okresie, muszą zatrudnić więcej pracy ludzkiej i zapłacić za nią. Jeśli potrzebne do tego będą „nowe” pieniądze, to
zostaną one stworzone przez banki a odsetki zapłacą zamawiający, po wykonaniu i odebraniu inwestycji, którzy z kolei
przerzucą je w cenach na klientów. Pieniądze są potrzebne do tego, żeby zapłacić nowozatrudnionym robotnikom w
sektorze inwestycji, po to żeby oni kupili sobie środki utrzymania; w sektorze produkującym towary utrzymania
robotników też będzie rosnąć zatrudnienie i im też trzeba będzie zapłacić „nowymi” pieniędzmi. Pieniądze powstają w
ślad za uruchomieniem większej ilości pracy i powstaniem w efekcie większej produkcji, którą trzeba będzie wymienić na
rynkach różnych towarów.
Nikt nie musi zaoszczędzić ZANIM podjęto i zaczęto realizować zamówienia inwestycyjne. Inwestycje tworzą dochody,
z których część, równa inwestycjom, zostanie zaoszczędzona tzn. przeznaczona na inwestycje w trakcie ich
realizacji/opłacania. Oszczędności są tytułem (roszczeniem) do przyszłego dochodu przyjmującym postać aktu własności
maszyn i hal produkcyjnych (pożyczka, kredyt czy obligacja także jest takim aktem). Nie jest konieczne, aby ktoś w
Europie musiał zaoszczędzić (a państwa członkowskie aby przetransferowały te oszczędności do Polski), żeby umożliwić
inwestowanie w Polsce dzięki funduszom strukturalnym.
Jeśli są wolne ręce do pracy (a zakładamy, że istnieje wiedza jak budować maszyny i jak je obsługiwać, by wytwarzać
finalne dobra), które będą w stanie wytwarzać żywność (ubrania, itp) równie sprawnie, co już zatrudnieni, to żadne
oszczędności (tzn. „zaciskanie pasa”, rezygnacja z konsumpcji, „odkładanie pieniędzy”) nie są potrzebne. Finansowanie
inwestycji i tytuły własności (tj. oszczędności) powstaną samoczynnie: posiadaczem stanie się kapitalista, jeśli
finansował inwestycje z zysków lub bankier/deponent/pożyczkodawca, jeśli inwestycje finansowane były kredytem
(deponentem powinien być inny kapitalista, jeśli system ma działać sprawnie, więcej o tym w dalszej części). O ile tylko
firmy chcą podejmować inwestycje (i mają dobre, czyli niezadłużone nadmiernie bilanse), to banki bez trudu wytworzą
odpowiednią ilość pieniądza, która posłuży do ich sfinansowania, czyli do wygenerowania odpowiednich oszczędności.
Oszczędności stają się potrzebne wtedy, gdy kolejna partia robotników zatrudniona w sektorze dóbr konsumpcyjnych (po
to by wytworzyć towary dla „przed chwilą” zatrudnionych pracowników przy budowie maszyn, oraz dla samych siebie)
nie jest w stanie wytwarzać tylu dóbr co pracownicy wcześniej zatrudnieni, tzn. zatrudniony właśnie jedenasty milion
pracowników może wytworzyć mniej konsumpcji niż dziesiąty milion ze względu na brak dobrej ziemi albo
wykorzystanie większości dobrych wyrobisk minerałów i kopalin (albo z innych powodów). Wtedy nastąpi wzrost cen
dóbr konsumpcyjnych i płace realne pracowników spadną, w ten sposób zostaną zmuszeni do oszczędzania.
Jednocześnie, jeśli bezrobocie się kurczy, to siła przetargowa pracowników rośnie i mogą oni skutecznie domagać się
wzrostu płac. Wtedy ciężar oszczędności może też spaść na konsumpcję kapitalistów (w pierwszym rzędzie będą musieli
6
zrezygnować z dóbr luksusowych), choć mało to prawdopodobne.
Od czego zależy dochód społeczny: Y–W= Z=I+Cp+Cw–W
Y–αY=I+Cp+Cw – Cw – Sw
Y–αY= I+ β(1–α)Y – αYṣw
Y–αY–β(1–α)Y + αYṣw= I
Y[1–α–β(1-α) + αṣw]=I
Y[(1–α)(1–β) + α·ṣw]=I
ΔY=ΔI / [(1–α)(1–β) + α·ṣw]
(7)
Mianownik obrazuje społeczną skłonność do oszczędzania:
(1–α)(1–β) to część dochodu zaoszczędzona przez kapitalistów, α·ṣw - robotników.
Jeśli skłonność robotników do oszczędzania jest niższa niż kapitalistów, sw < (1–β), to należy postulować wysokie α !!!
Dla (1–α)(1–β) + α·ṣw = ṣ
dostajemy
ΔY=ΔI / ṣ
(7')
To co społeczeństwo zarabia z tytułu wytworzenia konsumpcji i inwestycji, wydaje na
konsumpcję i oszczędności: C+I=Y=C+S
Dochód musi osiągnąć poziom, przy którym I=S
I jest niezależne (pozioma linia na wykresie), S jest
zależne.
Jeśli Y0 = 100 mld zł i nastąpił wzrost wydatków
inwestycyjnych z 25 mld do 30 mld zł, przy skłonności
do oszczędzania równej ¼, to przyrost dochodu musi
wynieść 5 mld ÷ ¼ = 20 mld, lub inaczej mówiąc
dochód musiał osiągnąć wartość Y1, taką, że 0,25 Y1 =
30 mld, więc Y1 = 120.
7
Mnożnik wynosi ΔY/ΔI = 1 / ṣ = 1/0,25 = 4.
Przejście od 100 do 120 mld zł dochodu można zobrazować poniższą tabelą:
dochód
(pochodzi z
produkcji
poprzednieg konsumpcja
popyt
o okresu)
, s=0,25
inwestycje całkowity produkcja
100
75
25
100
100
100
75
30
105
105
105
78,75
30
108,75
108,75
108,75
81,56
30
111,56
111,56
111,56
83,67
30
113,67
113,67
113,67
85,25
30
115,25
115,25
115,25
86,44
30
116,44
116,44
116,44
87,33
30
117,33
117,33
117,33
88,00
30
118,00
118,00
118,00
88,50
30
118,50
118,50
118,50
88,87
30
118,87
118,87
118,87
89,16
30
119,16
119,16
119,16
89,37
30
119,37
119,37
…
…
…
…
120,00
90,00
30
120,00
120,00
Jeśli s=¼, a inwestycje = 25, to dochód w
równowadze (dochód = popyt) wynosił
100, po wzroście inwestycji do 30 popyt
całkowity wyniósł 105 i zgodnie z
założeniami doprowadził do wzrostu
produkcji i dochodów. Ten wzrost został
rozdysponowany (w ¼ na oszczędności i)
w ¾ na konsumpcję, czyli konsumpcja
rośnie o 3,75 do poziomu 78,75, to
prowadzi do wzrostu popytu (108,75) a w
ślad za tym – produkcji i dochodu. Wzrost
dochodu znowu w części zasila
konsumpcję itd. Przyjmując że kolejne
wiersze obrazują kolejne miesiące,
zauważymy że już po roku osiągnięty
zostaje poziom 119 mld zł dochodu
(miesięcznie), niemal równy docelowej
wartości.
Jeśli ṣw = 0, to mnożnik jest
wynikiem współczynników α i β, np.
α = ½ i β = ½; albo α = 1/3 i β = ¾, albo jakiejś innej kombinacji.
Załóżmy jednak, że 1/5 skłonności do oszczędzania pochodziła od pracowników, tzn. dla α = 0,5:
1-β = 0,4 zaś ṣw= 0,1 [por. wzór 7]. Wzrost inwestycji o 5 mld powoduje w takich warunkach
8
wzrost oszczędności pracowników o 1 mld (αΔYṣw= 0,5 · 20 mld · 0,1). Tych pracowniczych
oszczędności będzie ogółem 6 mld (bo na każde 20 mld dochodu przypada 1 mld oszczędności
robotników). Pracownicy będą z tego tytułu otrzymywać jakieś odsetki od przedsiębiorców
(albowiem, skoro ogół robotników oszczędza to tylko w ten sposób, że stają się wierzycielami
przedsiębiorców) ale gdyby zrezygnowali z oszczędzania, mnożnik wyniósłby 1/0,2 = 5 a
przyrost dochodu ΔY=25, byłby o 5 mld większy a pracownicy uzyskaliby połowę tego
przyrostu (α = 0,5) tj, dodatkowe 2,5 mld zł w postaci płac uzyskiwanych w momencie
osiągnięcia nowej równowagi i w każdym kolejnym okresie! Nie jest możliwe, aby odsetki
od oszczędności wynoszących łącznie 6 mld zł wyniosły 2,5 mld (niezależnie od tego czy
analizujemy produkcję miesięczną, kwartalną, półroczną czy roczną).
Pracownicy, którzy chcą zrealizować oszczędności, wchodzą w rolę kapitalistów –
posiadaczy majątku produkcyjnego i zarządzających siłą roboczą – domagają się
części zysków (np. pod postacią procentów, gdy są właścicielami pośrednimi –
poprzez lokaty bankowe czy obligacje). Ale żeby opłacić zyski i procenty trzeba
obciąć płace. Oszczędzający pracownicy mają więc sprzeczne żądania: chcą
wyższych płac, ale swoimi oszczędnościami zmuszają kapitalistów do obniżania
ich. Ponadto, jeśli pracownicy mają oszczędzać, załóżmy przez chwilę, że jest
to pożądane i przyjmijmy że oszczędzają nawet więcej niż kapitaliści [ṣw > ṣz ;
ṣz =(1–β)], to będą przejmować coraz to większą część majątku a system w
końcu przestanie być kapitalistyczny a stanie się systemem, w którym robotnicy
9
są właścicielami środków produkcji. Oszczędności pracownicze nie są więc
zgodne z kapitalizmem i dlatego sprawiają mu problemy: pracownicy z zasady
nie biorą udziału w zarządzaniu, więc szkodliwe jest pragnienie zostania
właścicielem bez żadnych uprawnień (poza biernym uprawnieniem do
dywidendy/procentu, jedyną możliwością wpłynięcia na wysokość tychże
dochodów jest zgoda pracowników na obniżki płac). Trzeba się zdecydować,
ALBO kapitalizm jest dobrym ustrojem i należy pozwolić kapitalistom
finansować inwestycje nieskonsumowanymi zyskami i pożyczkami od innych
przedsiębiorców (takie pożyczki nie zmieniają roli, jaką wobec siebie pełnią obie
klasy społeczne), tak aby stawali się wyłącznymi posiadaczami tego majątku
i mieli związane z tym roszczenia do dochodu, ALBO kapitalizm jest
wadliwym ustrojem i trzeba pozwolić robotnikom na przejęcie własności na
takim poziomie, aby mogli zarządzać przedsiębiorstwami. Jeżeli wybieramy
to pierwsze, to oszczędności pracowników są szkodliwe. [Jeszcze inaczej:
jeśli pracownik nie zamierza zostać kapitalistą, to powinien pozwolić klasie
kapitalistów ustalić płace na takim poziomie, aby ta klasa w imieniu całego
społeczeństwa zaoszczędziła odpowiednią ilość dochodu celem
zainwestowania dla dobra całego społeczeństwa (i żeby im jeszcze
10
wystarczyło na jakąś rekompensatę za podejmowanie ryzyka i „użeranie” się
z pracownikami). Nie ma powodu, żeby wymuszać na kapitalistach zbyt
wysokie płace a potem pożyczać im te płace na procent, w ten sposób
zarobić muszą jeszcze pośrednicy finansowi i czynią całą operację
kosztowniejszą dla społeczeństwa.]
DYGRESJA: Niektórzy kapitaliści wyspecjalizowali się w pośredniczeniu przy zawieraniu
pożyczek, choć w istocie polega to na tym, że najpierw stwarzają pieniądze-kredyty a
potem oczekują, że kredytobiorca wytworzy towar i odpowiednio ustali cenę i płace, aby
zrealizować zysk, którym podzieli się z bankiem. Banki mogą stworzyć w zasadzie dowolną
ilość pieniądza-kredytu, a zapewnienie w bilansie przeciwwagi dla tych należności jest
kwestią pożyczenia pieniędzy w banku centralnym, w innym banku/instytucji finansowej lub
ściągnięcia odpowiedniej ilości depozytów (mogą też pożyczyć waluty, jeśli procent w innej
walucie jest niższy i nie obawiają się zmiany kursu, i wymienić je na złote). Trzeba też
pamiętać, że stworzone pieniądze zostaną przez kredytobiorcę wydane i wrócą do systemu
bankowego, powiększając depozyty i stwarzając w ten sposób pokrycie dla kredytów. Ktoś
wytworzył produkcję i sprzedał ją, więc zarobił przedsiębiorca i zatrudniony pracownik, ale
swojego udziału w tej zwiększonej produkcji-dochodzie domaga się też bankier. Jeśli
mamy 10 banków, które mniej więcej robią to samo (tzn. mają podobną strukturę
kredytów), to te banki nie mogą upaść i muszą „zarobić”. Banki umożliwiają zwiększenie
inwestycji, zatrudnienia, produkcji i konsumpcji, ale żądają w zamian udziału w efekcie
11
pracy robotników i zarządzających nimi przedsiębiorców, tłumaczą to tym, że udzielanie
kredytów jest ryzykowne. Jeśli jednak wszystkie banki mylą się (ryzykują) w takim samym
stopniu, to żaden bank nie upadnie. Ponieważ wierzymy w kapitalizm, produkcja pieniędzy
należy do kapitalistów, choć jednocześnie istnieją w tym sektorze specyficzne rozwiązania:
limit kapitału początkowego, rezerwa obowiązkowa, ochrona depozytów (100 tys. euro),
reguły szacowania ryzyka kredytów-należności i pokrywania ich różnymi typami pasywów.
Rezerwa obowiązkowa powoduje, że bank centralny musi wytworzyć te rezerwy w odpowiedzi
na kredyty, jakich udzieliły banki prywatne (bank centralny nie może tego odmówić bez
zakwestionowania działalności kredytowej banku, a przecież nie może co do zasady
kwestionować istoty prywatnej bankowości, gdyby to robił, zakwestionowałby kapitalizm).
ALE: 1) kiedy pojawia się kryzys, musi ich wytworzyć znacznie więcej niż wynosi urzędowy
poziom, bo inaczej banki zbankrutują; 2) gdyby nie ochrona depozytów w bankach
prywatnych, ludzie lokowaliby depozyty głównie w banku państwowym, więc ta ochrona jest
rozwiązaniem, które uprzywilejowuje prywatne banki; 3) wymóg kapitału początkowego (5
mln euro, dla banku spółdzielczego 1 mln euro) ogranicza konkurencję. Są to nieco
dziwaczne regulacje, które prowadzą do wniosku, że banki robią coś społecznie ważnego,
są niemalże zakładami użyteczności publicznej, dlatego roztacza się nad nimi państwową
ochronę. Ale powinny temu towarzyszyć wymagania co do wielkości oprocentowania (skoro
państwo nie pozwoli bankowi upaść, to nie powinien on stosować zawyżonej marży wobec
klientów-społeczeństwa) a zamiast tego chroni się i uprzywilejowuje kilku(nastu) prywatnych
przedsiębiorców [austriacka szkoła ekonomii, np. J.H de Soto, „myśli” trochę podobnie].
12
Problem oszczędności pracowniczych polega na tym, że zmniejszają one dochód-produkcję i
zatrudnienie. Można go rozwiązać na trzy sposoby (ale potrzebne jest państwo!) :
i) opodatkować oszczędności pracownicze (tak aby sw było jak najmniejsze) i wydać je na zakupy
towarów, oraz/albo
ii) zwiększyć α, np. poprzez opodatkowanie luksusowej konsumpcji (chodzi o to, że nawet jeśli
sw>0, to dochody kapitalisty i tak są wyższe i jeśli nie są inwestowane, to służą nie tyle do wzrostu
konsumpcji i produkcji luksusów, ale do wzrostu cen towarów luksusowych albo spekulacyjnych –
złoto, grunty, akcje; takie działania nie generują wzrostu zatrudnienia, lepiej więc zwiększyć α, bo
pracownicy większość płac wydają na towary, które nie drożeją, bo są względnie łatwo
odtwarzane pracą) albo/oraz
iii) użyć deficytu budżetowego.
Rząd mógłby zwiększyć całkowite krajowe wydatki (inwestycyjne i konsumpcyjne) poprzez
wydawanie pożyczonych pieniędzy, taka sytuacja nazywa się deficyt budżetowy (D).
Y=Z+W=I+Cp+Cw+D
Z=I+Cp–Sw+D
C+I+D=Y=C+S
–>
I+D=S
Jeśli dla s=¼, Y1=120 mld, czyli I=30 mld, to D=7,5 mld zł powiększy dochód, tak iż Y2 =150
mld, oszczędności pracowników (sw=0,1; α=0,5) wzrosły o 1,5 mld (w sumie 7,5 mld, co stanowi
1/5 całości), ale dłużnikiem pracowników stało się państwo, czyli ... oni sami. Majątek
(indywidualny) i długi (zbiorowe-publiczne) pracowników są teraz takie same, więc saldo się
wyzerowało. Rząd w ten sposób powiększył zyski i umożliwił spłatę długów wobec pracowników
bądź też, co na jedno wychodzi, skupił długi przedsiębiorstw za pieniądze pożyczone od
pracowników. Rząd naprawił niemądre działania indywidualnych ludzi i wygenerował w ich
13
imieniu długi stanowiące równowartość oszczędności-majątku robotników. Czy się to komu
podoba czy nie, było to działanie pozytywne. Poniżej wyjaśnienie tego procesu.
Na rynku kapitałowym istnieją aktywa, które sprawiają gospodarce kłopot, są to roszczenia
pracowników wobec przedsiębiorców (np. w postaci obligacji korporacyjnych), te długi obciążają
bilanse firm a odsetki – ich rachunki wyników. Żeby oszczędności pracowników mogły się
zrealizować, przedsiębiorcy muszą mieć powód, aby finansować inwestycje z takiego długu: stopa
zwrotu z kapitału własnego musi być większa niż stopa procentowa, co oznacza konieczność a)
spadku oprocentowania wraz z napływem części płac na rynek pożyczek, b) spadku udziału płac
w dochodzie (który wywołuje wzrost zysków i rentowności kapitału własnego) i/lub spadku
wartości kapitału. Kapitał maleje, gdy nie ma konieczności prowadzić inwestycji
odtworzeniowych czyli, gdy spada popyt, produkcja i dochód. Po co wydawać pieniądze na
utrzymanie drugiej maszyny, skoro ta pierwsza wystarcza na zaspokojenie popytu? Towarzyszą
temu zwolnienia pracowników, więc spada fundusz płac. Ponieważ maleje wszystko co powinno
być duże, w tym inwestycje z zarazem – zyski (i oszczędności, pasywna strona inwestowania)
kapitalistów, w rzeczywistości spadną też ceny i procent, choć w naszej poniższej analizie
zakładamy, że ceny są stałe, w zamian natomiast maleje zatrudnienie.
Jeśli założymy dane (stałe) inwestycje, to pojawienie się oszczędności pracowników oznacza
konieczność spadku zysków (i funduszu płac), tak aby zaoszczędzona część zysków
kapitalistów, (1-β)Z, na rys. poniżej – odc. BA, była mniejsza niż inwestycje przedsiębiorstw
Ip0 , dopiero wtedy resztę inwestycji sfinansują pożyczki od pracowników. Pracownikom uda
się więc zrealizować oszczędności, ale za cenę spadku dochodu i zatrudnienia oraz niskiego
procentu (albo niższych płac).
14
Trójkąt CBL pokazuje oszczędności
pracowników i długi przedsiębiorców.
Powiększanie deficytu spowoduje, że rząd
w końcu przejmie ten dług, pole CLM
obrazuje dług rządu wobec pracowników.
Gdy dochód = 0K, to deficyt
D=Sw=S-Sz zaś inwestycje przedsiębiorstw IP zostały w całości sfinansowane
z zaoszczędzonych zysków (tzn. zasiliły
kapitał własny w pasywach bilansów).
S=[1–β+(α/(1-α))ṣw]Z
Sz=(1–β)Z= ṣzZ
Zyski
Dług wobec robotników został scedowany z firm na rząd, tzn. rząd doprowadził do wzrostu
zysków a to spowodowało, ze firmy nie musiały się zadłużać żeby zrealizować inwestycje,
jednocześnie rząd powiększył wydatki i należy je uznać za inwestycje, skoro zostały
sfinansowane oszczędnościami pracowników (ściślej: oszczędności ML-CB, jak i inwestycje LKBA zmaterializowały się dzięki deficytowi). Ponieważ dług rządu jest długiem całego
społeczeństwa, można powiedzieć, że pracownicze oszczędności zrównały się z pracowniczymi
długami, oszczędności netto równe są zero.
15
To samo można pokazać kładąc na poziomej
osi dochód społeczny
[dla uproszczenia przyjmując β=0, wówczas
Y=I / (1–α + α·ṣw ), tzn. skłonność do
konsumpcji wynosi 1-ṣ = α(1–ṣw), na rysunku
obok sw = ṣw].
Dochód Y musiał, przy poziomie inwestycji
przedsiębiorstw Ip0, zmaleć do poziomu 0A,
żeby Ip0 finansowane były zyskami BA i
oszczędnościami robotników CB. Dodanie
deficytu D do inwestycji Ip0 zwiększa Y i
doprowadza do tego, że firmy finansują
inwestycje zyskami, przez to ich bilanse są czyszczone z długów a zyski nie są obciążone
odsetkami. Jest to sytuacja korzystna: w gospodarce kapitalistycznej istnieje sektor firm
wyspecjalizowany w stwarzaniu pieniądza (i transferowaniu oszczędności między
przedsiębiorcami i pomiędzy różnymi już istniejącymi lokatami-roszczeniami do dochodu z
istniejącego już majątku) celem kredytowania inwestycji, brak długów zwiększa szanse na
otrzymanie kredytu bankowego (w praktyce banki stwarzają kredyty z niczego, wierząc że
kredytowana produkcja zostanie sprzedana, takie kredyty obciążają najpierw kredytobiorcę, ale
ostatecznie – nabywców towarów, którzy jednocześnie są ich wytwórcami).
Ale czy dług publiczny jest złem??!
16
D – deficyt budżetowy, niech Dt=dYt , d to (stały) ułamek dochodu pożyczany przez rząd (corocznie);
Z – zadłużenie publiczne;
g – stopa wzrostu dochodu.
Przyjmujemy, że w roku t=0 nie było długu, zatem Zt = dY0 + dY0(1+g) + dY0(1+g)2+ … + dY0(1+g)t-1 ,
mnożymy obustronnie przez (1+g): (1+g)Zt = dY0(1+g) + dY0(1+g)2+ … + dY0(1+g)t
i odejmujemy ostatnie równanie od poprzedniego: (1+g)Zt – Zt = dY0(1+g)t – dY0 ,
otrzymując: Zt = {dY0 [(1+g)t-1]} / g
Z kolei PKB w roku t wynosi Yt=
Y0 (1+g)t
Stosunek długu do dochodu, Zt/Yt = {{dY0 [(1+g)t-1]} / g} / [Y0 (1+g)t] = (d/g) [(1+g)t-1] / [(1+g)t] =
(d/g) {1–[1/(1+g)t]}
Dla t zmierzającego do nieskończoności, wyrażenie [1/(1+g)t-1] zmierza do zera, zatem lim Zt/Yt = d/g
Dług publiczny względem PKB jest zależny od stosunku deficytu budżetowego do stopy wzrostu (Łaski,
2015, ss. 142–3).
Jakiej stopy podatkowej wymaga spłacanie odsetek od tego długu?
(Domar, 1962, ss. 116, 118) wykazał, że skoro oprócz regularnych płac i zysków opodatkowaniu podlegają też
dochody z tytułu odsetek, to stopa podatku przybiera postać: r·Z / (Y + r·Z), gdzie r – stopa procentowa od
długu. Policzymy jaką granicę osiąga odwrotność tego wyrażenia, tj. (1/r·Y/Z + 1). Ponieważ przed chwilą
udowodniliśmy że
lim Zt/Yt = d/g,
czyli
lim Yt/Zt = g/d,
to
granica stosunku PKB do podatków wynosi (1/r) (g/d) +1 = (g+r·d)/r·d.
Granica opodatkowania jest odwrotnością powyższego, wynosi więc r·d/(g+r·d)
17
Przykład:
Zeszłoroczny PKB=100 mld zł, dług publ.= 60 mld zł a rząd chce zrealizować deficyt w wysokości 3%
zeszłorocznego PKB, po to by osiągnąć 5% wzrostu gospodarczego.
1. Jak zmieni się relacja długu do PKB ?
PKB wyniesie 105 mld zł a dług powiększy się o 3%·100 mld zł, do 63 mld zł, zatem relacja długu do
PKB nie zmieni się (63/105=0,6). Stosunek długu publicznego do PKB zmierza do d/g ,
dla g=5%, d= 3%, mamy lim Zt/Yt = 0,6, tzn. dług zmierzał będzie do wartości 60% PKB
2. W jaki sposób na sytuację gospodarczą wpłynie konieczność opłacenia
odsetek od długu w wysokości 2%?
dla g=5%, d= 3%, r=2%, mamy: lim [r·Z / (Y + r·Z)] = 2%·3% / (5%+2%·3%) = 0,011858, tzn
niezbędne jest opodatkowanie PKB w wysokości 1,1858%, co jest kwotą niezbyt znaczną.
Deficyt powiększa mnożnik, podatki go obniżają, efekt netto to d – rd/(g+rd)=(3% – 1,1858%)
=1,814% - ta część deficytu (jako odsetek PKB) będzie skutkować mnożnikowym przyrostem dochodu.
Rząd nie musi ściągać tej kwoty poprzez swój aparat fiskalny, może przeznaczyć część nowego
deficytu na spłatę odsetek od zaciągniętego wcześniej długu, zakładamy więc w tym przypadku, że nie
opodatkowuje się odsetek. Odsetki wyniosą 2%·60 mld = 1,2 mld zł. Są to środki pobrane od „nowych”
rentierów i przekazane „starym”. Jest to transfer: zmniejszenie konsumpcji „nowych” rentierów daje
„starym” możliwość jej zwiększenia (choć w rzeczywistości jest to raczej ta sama grupa ludzi, która
pożycza rządowi pieniądza, żeby ten mógł im wypłacić odsetki, robią to oczywiście po to aby
18
zwiększać swój bezpieczny majątek i źródło dochodu, bo niewiele jest tak pewnych rzeczy jak trwałość
państwa i poboru podatków). Po odjęciu obsługi długu pozostaje tzw. deficyt pierwotny, którego
stosunek do PKB dąży do wielkości d(1– r/g), ponieważ:
(d·Yt – r·Zt)/Yt = d – r·Zt/Yt ,
a ponieważ na stronie 17 mamy Zt/Yt = d{1- [1/(1+g)t-1]} /g
, to
d – r·Zt/Yt = d – r·d·{1- [1/(1+g)t-1]} /g .
Zatem
lim (d·Yt – r·Zt)/Yt = d – r·d/g
=1,8% PKB = 1,8 mld zł
Tylko ta część deficytu stwarza nowy popyt i powiększa dochód. Wynosi ona tutaj
60% = 1,8 mld / 3 mld. Łatwo zauważyć, że obniżenie procentu (zachowanie jak największej przewagi
g nad r) zwiększa skuteczność polityki budżetowej (po to właśnie mamy bank centralny).
Czy warto podnieść dochód i zatrudnienie używając do tego deficytu, nawet jeśli wymaga to
przeznaczenia go w części na odsetki od długu? Warto, jeśli g > r. Gdyby tego nie robić, to PKB
wzrastałby wolniej podnosząc stosunek długu do PKB (tak jak działo się w Grecji i wielu innych
krajach, którym MFW zalecał takie „reformy”). Twierdzenia, że deficyt musi być niski, lub że musi
maleć (do zera?), nie znajdują potwierdzenia w takiej rzeczywistości, w której istnieje bezrobocie i
rezerwy aparatu wytwórczego dające przedsiębiorstwom przemysłowym zdolność szybkiego
zwiększenia produkcji w odpowiedzi na pojawiający się wzrost popytu.
Zadanie
Jak ukształtuje się relacja długu do PKB, jaka będzie stopa podatkowa (jeśli odsetki, r=2%, będą
opodatkowane) oraz jaki będzie stosunek do PKB deficytu pierwotnego (tj. pomniejszonego o odsetki),
jeśli wzrost deficytu do 4,5% PKB zwiększy stopę wzrostu PKB do poziomu 7,5%?
19
II. GOSPODARKA OTWARTA
Zarobki powiększane są przez wytwórczość na eksport, C + I + X
a import jest kolejną możliwością rozdysponowania /wydatkowania tych zarobków, tj.
Y+M = C + S + M
Dlatego
Y=C+I+X–M
C+I+X=C+S+M
–>
I+X=S+M
Y=Z+W=I+Cp+Cw+X-M
–>
Z = I+Cp-Sw+X-M
(8)
M = ϊ Y, gdzie ϊ – skłonność do importu
ΔY=ΔX / [(1–α)(1–β) + α·ṣw+ϊ ]
Lub: ΔY=ΔX / (ṣ+ϊ )
(9)
Jeśli X=M, to jest to sytuacja tożsama z
gospodarką zamkniętą, bo wówczas I=S (jak
na rys. obok).
Można uznać, że UE ma wszelkie narzędzia,
aby utrzymać taką sytuację (cła, kontyngenty,
kontrola przepływu kapitału, normy jakości,
bezpieczeństwa, higieny pracy, normy w
zakresie czasu pracy, ubezpieczeń
społecznych, normy ekologiczne itd.), ale
sytuacja poszczególnym państw
członkowskich jest inna.
Wyrażenie w mianowniku jest mnożnikiem eksportowym, przy stałych inwestycjach
20
Permanentne nadwyżki eksportowe państw „środka” i północnej Europy
(rys. z lewej strony) występują jednocześnie z deficytami Południa i Wschodu (rys. z prawej strony).
Jedno i drugie mnożnikowo zmienia dochód.
Mnożnik inwestycyjny, przy stałym
eksporcie jest taki sam jak powyżej tj.
ΔY=ΔI / (ṣ+ϊ )
Wzrost I jest częściowo finansowany
deficytem handlowym (odcinek ab).
Jeśli przyjąć X–M=EN=bY, to ΔY=
ΔI
[(1–α)(1–β) + α·ṣw–b ]
21
Zależność dochodu narodowego kraju A od dochodu kraju B (czyli zagranicy) w sytuacji gdy kraj A ma
nadwyżkę eksportu:
22
[Bhaduri:] Mnożnik eksportu przy stałych inwestycjach jest równy mnożnikowi inwestycyjnemu przy stałym
eksporcie i wynosi: 1/(ṣ+ϊ), gdzie ṣ - skłonność do oszczędzania, ϊ – skłonność do importu.
Jeśli dwa kraje handlują ze sobą, to eksport jednego jest importem drugiego, czyli
Exp1= M2= ϊ2Y2 + K2 oraz Exp2= M1= ϊ1Y1 + K1, gdzie literami K oznaczono dowolne stałe, będące parametrami
przesunięcia.
Warunek równowagi I1+ Exp1 = S1+ M1, można zapisać jako I1+ M2 = S1+ M1, i zastępując M powyższymi
formułami otrzymujemy:
I 1 +ϊ 2 Y 2 + ( K 2−K 1 )
I 2 +ϊ 1 Y 1 + ( K 2−K 1 )
Y 1=
oraz, analogicznie Y 2 =
.
s1 +ϊ 1
s 2 +ϊ 2
Jeśli
z
pozycji
równowagi
handlowej
nastąpi
wzrost
autonomicznej
części
eksportu,
tj.
∆K2 > 0, przy stałej wielkości inwestycji, to
ΔY 1=
ΔK 2 ϊ 2⋅ΔY 2
−ΔK 2 ϊ 1⋅ΔY 1
+
, oraz ΔY 2=
+
.
s1 +ϊ 1 s1 +ϊ 1
s 2 +ϊ 2 s 2 +ϊ 2
Kraj 1 ma teraz nadwyżkę eksportową, która zgodnie z mnożnikiem 1/(s1+ϊ1) przenosi się na dochód, natomiast
kraj 2 ma deficyt (nadwyżkę importową), który mnożnikowo pomniejsza jego dochód. Pierwszy człon
powyższych wzorów ukazuje konfliktowy aspekt stosunków handlowych, natomiast drugi odzwierciedla aspekt
komplementarny. Albowiem wzrost dochodu ∆Y1 poprzez skłonność do importu ϊ1 przekłada się na wzrost
dochodu kraju 2. Jednakże, jeśli ∆Y2 z ostatniego równania wstawimy do przedostatniego, to otrzymamy:
ΔY 1=
s 2⋅ΔK 2
( s1 +ϊ 1 )⋅( s2 +ϊ 2 )−ϊ 1⋅ϊ 2
>0 , oraz, analogicznie ΔY 2=
−s1⋅ΔK 2
( s1 +ϊ 1 )⋅( s2 +ϊ 2 ) −ϊ 1⋅ϊ 2
<0 .
23
Zatem poziom dochodu kraju 1 wzrośnie, pomimo indukowania importu z kraju 2, który
ostatecznie wychodzi z tego przegrany. Stosunki międzynarodowe mają więc charakter
konfliktowy. Jeśli więc B
przesuwa się do B', to funkcja A
przesuwa się przez to w dół, tzn
dochód w A maleje względem
dochodu w B.
W ten sposób powstaje malejąca
funkcja (niebieska strzałka)
obrazująca zależność między
dochodami, która jest skutkiem
handlu zagranicznego.
24
Prawo Thirlwalla (1979):
Formułę wyprowadza się ze wzoru: c Ex = cf M χ ; tzn. eksport w cenach krajowych musi być równy importowi,
wyrażanemu w cenach zagranicznych cf przeliczanych kursem walutowym q .
M = (cq/cf)eM YεM; tzn. import jest wynikiem 1) reakcji popytu krajowego na zmiany cen, tzn. wynikiem elastyczności
cenowej, przy czym zmiany cen liczone są w taki sposób, że ceny za towary krajowe muszą być zamienione kursem
walutowym i odniesione do cen zagranicznych, 2) elastyczności dochodowej popytu na import
Ex = (cf/cq )eE FεE , gdzie F to dochód zagranicy; eksport opisywany jest 1) reakcją zagranicy na zmiany cen (czyli elastycznością cenową) oraz 2) elastycznością dochodową zagranicy.
Stopy wzrostu zrównoważonego bilansu handlowego wyrażają się wzorem C + REx = CZ +RM +Q, gdzie REx i RM to
stopy wzrostu realnego eksportu i importu, w podobny sposób postępujemy z równaniami importu i eksportu:
REx=eE(C− CZ− Q)+εERF oraz RM= eM(CZ + Q – C)+εMR. Stąd otrzymujemy R=[(1+eE+eM)(C−CF−Q)+εE RF]/εM ,
gdzie eE i eM to cenowe elastyczności popytu na dobra eksportowane i importowane,
εM - elastyczność dochodowa krajowego popytu na import,
εE - siła oddziaływania wzrostu zagranicznego dochodu na zwiększenie popytu na (krajowy) eksport
(zagraniczna elastyczność dochodowa popytu na krajowy eksport),
C, CF, Q, RF - stopy wzrostu cen, kursu walutowego i dochodu zagranicy.
Zakładając, że eE + eM = – 1 lub że C = CZ + Χ otrzymujemy R = [ εE RF ]/εM , czyli ΔY/Y = [εE (ΔF/F)] /εM
Jeśli elastyczność dochodowa zagranicy względem polskich towarów (czyli skłonność do ich kupna wraz ze
wzrostem dochodu) jest niższa niż polska elastyczność na import, to wzrost w Polsce będzie niższy niż
zagranicy, więc ona będzie nam „uciekać”, będziemy relatywnie ubożeć.
25
III. Gospodarka otwarta z podatkami i wydatkami publicznymi
Zapasy włączone są do inwestycji; transfery są dołączone do płac a podatki pośrednie sprowadzone do
dochodowych, zatem
zyski i płace (po opodatkowaniu) + podatki(T) = inwestycje brutto (I) + spożycie kapitalistów (Cp) + spożycie
pracowników (Cw) + wydatki publiczne (G) + eksport (E) – import (M).
Y=Zt+Wt+T=I+Cp+Cw+G+E-M
Sw + Cw=W, stąd:
(10)
Zt= I + Cp – Oszczędności pracowników + Deficyt budżetowy + EN (11)
EN=E-M (czyli nadwyżka eksportowa albo eksport netto)
T=tY, t – stopa opodatkowania,
Cp=β(1–α)(1–t)Y, β – skłonność kapitalistów do konsumpcji, (1-α) – udział zysków w dochodzie
Wt=α(1–t)Y=Cw+ṣw α(1–t)Y, gdzie ṣw- oszczędzana część płac, α – udział płac w dochodzie
Odejmujemy podatki i płace od obydwu stron równania (10):
Y– tY–α(1–t)Y = Zt= I+β(1–α)(1–t)Y+Cw–Cw– ṣwα(1–t)Y+G–tY+E–ϊ Y.
Y– tY–α(1–t)Y– β(1–α)(1–t)Y+ ṣwα(1–t)Y+tY+ϊ Y =I+G+E.
Y[1-t- α(1–t)–β(1–α)(1–t)+ṣwα(1–t)+t+ϊ ]=I+G+E.
(12)
Stąd mnożnik wynosi:
1
1-(1-t)[α(1–ṣw)–β(1–α)]+ ϊ
lub:
1
(1-t)[(1-α)(1–β)+ṣwα]+t+ϊ
26
Ponieważ G–T=DB=dY, oraz E-M=bY, to:
Y=I / {(1-t)[(1-α)(1–β)+ṣwα]–d–b},
zatem interwencja państwa ma pozytywny wpływ w takim zakresie, w jakim ogranicza oszczędności i
finansowana jest deficytem budżetowym oraz zachowuje zbilansowane obroty z zagranicą (b=0) lub nadwyżkę
eksportową (b>0). Jeśli skłonność robotników do oszczędzania, sw, jest mniejsza niż kapitalistów, 1-β, to α
powinno być wysokie a robotnicy powinni płacić niższe podatki niż kapitaliści.
Aneks [Blecker 1999]:
Z=[I+(G–T)+(Ex–M)– Sw]:(1–β), wynika to ze wzoru (8)
T= [tW(1–τ)+ tZτ]Y ; umożliwiamy stosowanie innej stawki podatku wobec zysków, tZ , i płac tW
Z = (1–tZ)τY; τ - udział zysków w dochodzie, τ=1–α.
W=(1-tW)(1-τ)Y;
Ceny ustalane są jako c = (1+η)·w·l , gdzie η – narzut zysku na płace (marża), w – płaca pieniężna, l – pośrednia i
bezpośrednia praca na jednostkę produkcji. Wskaźniki τ i η obrazują to samo, ponieważ τ = η/(1+η) = (c– w l)/c.
Odnośnie importu przyjmujemy, że jest zależny od realnego kursu wymiany, χ, oraz od dochodu, zatem
M = φ(χ) + ϊY, przy czym wpływ zmiany kursu (realny kurs definiowany jest jako q·cf/c, gdzie q – nominalny
kurs walutowy, cf – ceny zagraniczne) jest ujemny [φ'(χ)<0] a dochodu – dodatni. Z tego wynika, że:
Y=C+I+G +(Ex–χM), C=β Z + cwW, gdzie cw – skłonność robotników do konsumpcji.
Przyjmujemy też funkcję inwestycji
I=Ia+K2Z+K3Y, w której Ia – inwestycje autonomiczne, parametry K2 i K3 obrazują intensywność reakcji
inwestycyjnej przedsiębiorców w odpowiedzi na wielkość zysków i dochodów.
Import zagranicy Mf jest równy eksportowi rodzimych przedsiębiorstw a zarazem eksport zagranicy Ef równy jest
M. Pozostałe z powyższych równań są dla zagranicy analogiczne (należy do oznaczeń dodać subskrypt f, lub
27
superkrypt f) z jednym wyjątkiem, wynikającym ze sposobu zdefiniowania kursu wymiany: Mf = φf(χ) + ϊfYf,
[φf'(χ)>0]. Zmiana kursu powiększająca rodzimy import w przeciwny sposób oddziałuje na import zagranicy a
zatem YZ = Cf + If + Gf + (Ef – Mf/χ). Podstawiając powyższe równania do wzoru
Z=[I+(G –T)+(Ex–M)–Sw]:(1–α),
otrzymamy wyrażenie, które pokazuje kształtowanie się zysków Z w zależności od Zf :
ϊf Zf
( 1−t z ) τ I a +G +φ f ( χ ) –φ ( χ )+
( 1−t zf ) τ f
.
Z=
1−β ( 1−t z ) τ – c w ( 1−t w ) ( 1−τ )−K 2 ( 1−t z ) −K 3 +χϊ
(
)
Zależność Zf od Z jest analogiczna (odwrócone jest oznaczenie subskryptem f), z jednym wyjątkiem: wyrażenie
χϊ przyjmuje postać ϊf/χ . Przedstawiając te funkcje na wykresie, na jednej osi odkładając zyski krajowe a na
drugiej – zagraniczne, otrzymamy dwie rosnące funkcje przecinające się w jednym punkcie. Ten punkt obrazuje
rozkład zysków pomiędzy krajowymi i zagranicznymi przedsiębiorcami.
Zyski są wynikiem: skłonności do oszczędzania, tj. 1– β(1-tz)τ – α(1-tw)(1-τ); wydatków autonomicznych
kapitalistów i państwa; intensywności reakcji inwestycyjnej przedsiębiorców w odpowiedzi na wielkość zysków
(K2) i dochodów (K3); poziomu opodatkowania; skłonności do importu; czynników podziału. Ostatnie trzy
czynniki występujące za granicą, wraz z zyskami zagranicy, także stanowią czynniki kształtujące zyski rodzimych
firm. Szczególną rolę pełni też realny kurs wymiany1:
1 Ceny zagraniczne odnoszą się do importu, który jest opłacany towarami eksportowymi, a ceny tychże są równe cenom światowym
przeliczonych kursem walutowym. Można więc definiować realny kurs wymiany jako stosunek cen towarów handlowych (czyli takich,
którymi się handluje międzynarodowo) do niehandlowych.
28
q=
q·c f
c
=
q· ( 1+η f ) ·w f l f
( 1+η ) ·w·l
=
q· ( 1 –τ ) ·w f l f
( 1 –τ f ) ·w·l
.
Przyjmując że nominalny kurs walutowy, q, jest zmienną egzogeniczną i stałą w trakcie analizy, realny kurs zależy
od relacji pomiędzy zagranicznymi i krajowymi a) płacami, b) produktywnościami pracy oraz c) narzutami na
płace, η, bądź też udziałami zysków, τ. Wzrost zagranicznej płacy lub pracochłonności produkcji powoduje, że
funkcja zysku rodzimych firm przesuwa się odzwierciedlając wzrost zysków krajowych względem zagranicznych; z
kolei funkcja zagranicznych zysków maleje względem zysków krajowych. Obie funkcje zysków przesuwają się w
tym samym kierunku tak, że nowy punkt ich przecięcia (względem poprzedniego) wyznacza malejącą funkcję,
czyli wymienność jaka występuje pomiędzy zyskami krajowymi i zagranicznymi (odzwierciedla to rysunek ze
strony 24, tyle że tu na osiach mamy zyski krajowe i zagranicy).
29