Młynarczyk J., Spojrzenie na Kobietę
Transkrypt
Młynarczyk J., Spojrzenie na Kobietę
Jarosław Młynarczyk II rok Filozofii i Etyki Spojrzenie na Kobietę. Polemika Kościoła katolickiego ze zradykalizowanym feminizmem. Świat natury nie zmienił się od czasów Sokratesa – Ziemia jest wciąż zamieszkana przez człowieka. Ten zaś różnicuje się między sobą na kobiety i mężczyzn. Nie jest to jednakże, w rozumieniu niektórych, wystarczający dowód na to, że obie płcie mają takie same – jak się zdaje współczesnym – elementarne prawa obowiązujące we współżyciu społecznym, organizacji przestrzeni rodzinno-domowej, czy mówienia o swej seksualności. Szczególny wymiar polemiki na temat różnic w pojmowaniu płci zyskuje stosunek do kobiet, jaki wykazują dwa kierunki myślenia kształtujące spojrzenie na świat wielu ludzi na świecie. Są to: nauczanie Kościoła katolickiego oraz feminizm. Ten drugi nurt społeczny i myślowy podzielić pragnę na trzy klasyczne „fale”. Pierwszą z nich była przełomowa praca sufrażystek, które domagały się praw wyborczych, reform prawa rodzinnego oraz rozpoczęcia przyjmowania kobiet do gałęzi gospodarki i dopuszczenie do wykonywania zawodów, które uważane były za „typowo męskie”. To wielkie dzieło emancypantek okazało się niemałym sukcesem, choć sektor zatrudnienia płci żeńskiej otworzyła dopiero katastrofa Wielkiej Wojny, kiedy to z braku panów (byli powoływani do armii) poszczególne ich zajęcia zaczęły przejmować kobiety. W Polsce, niedługo po odzyskaniu niepodległości, paniom zostały zagwarantowane pełne prawa wyborcze. Stało się to dokładnie dnia dwudziestego ósmego listopada tysiąc dziewięćset osiemnastego roku, na mocy Dekretu o ordynacji wyborczej do sejmu ustawodawczego, który głosił: Art. 1 Wyborcą do Sejmu jest każdy obywatel państwa bez różnicy płci, który do dnia ogłoszenia wyborów ukończył 21 lat.1 Art. 7 Wybierani do Sejmu są wszyscy obywatele (lki) państwa, posiadający czynne prawo wyborcze, niezależnie od miejsca zamieszkania jak również wojskowi.2 Druga „fala” miała miejsce w latach 60. i 70. dwudziestego stulecia. Kobiety domagały się wówczas równouprawnienia na rynku pracy, poruszały temat swej seksualności (uważanej za swego rodzaju tabu), zgłaszały żądania prawa do aborcji. Co radykalniejsze przedstawicielki nurtu za1 Dekret o ordynacji wyborczej do sejmu ustawodawczego, w: Dz.U. 1918 nr 18 poz. 46, s. 109 2 Tamże: s. 110 częły tropić wszechwładny patriarchat, który ma kształtować myśli i poczynania członków wielu społeczności – tak pierwotnych, jak i odznaczających się pewnym postępem w zakresie rozwoju nauk i technologii. Trzecia „fala” nastąpiła i postępuje od lat 80. minionego wieku. Jest ona reakcją na postulaty głoszone przez oponentów wcześniejszego ruchu, którzy głosili czy też głoszą, hasła iż feminizm jest już passé, gdyż spełnił swój cel – kobiety osiągnęły równe prawa. Przedstawicielki trzeciej „fali” dążą do radykalizacji swych celów i metod poruszając tematy kwestii rasowych, podziałów ekonomicznych i religijnych. Zarówno „bojowniczki” tendencji „drugiej”, jak i „trzeciej” fali na mocy postulatu, jakoby Kościół katolicki jest największym orędownikiem patriarchalnego sposobu funkcjonowania społeczeństw oraz niweczy prawdziwe rozumienie kobiecości rozpoczęły z nim polemikę. Nieraz przybiera ona wyraz agresywny, czasami nieco groteskowy. Przyjrzyjmy się zatem kilku zarzutom stawianym Kościołowi oraz temu jak ta wspólnota wiary i myślenia odpowiada na nie. Sprzeczność interesów ruchu feministycznego i Kościoła katolickiego w zakresie w pojmowania roli kobiety w społeczeństwie pozostaje nadal aktualnym zagadnieniem. (…) Przez ruchy feministyczne Kościół katolicki był i jest postrzegany jako ostoja tradycjonalizmu, konserwatyzmu i mizoginizmu. Prezentując feministyczne argumenty wymierzone przeciwko Kościołowi katolickiemu, jako temu, który charakteryzuje się antykobiecym obliczem, warto rozróżnić postawę ruchu feministycznego wobec katolicyzmu i instytucji Kościoła.3 Nie da się ukryć tendencji Kościoła do umiłowania tradycji, wszak wiara chrześcijańska w ujęciu rzymskokatolickim jest oparta na Księgach Objawionych i Tradycji Apostolskiej. Czym ona jest? Posługując się Katechizmem Kościoła Katolickiego możemy znaleźć takie oto wyjaśnienie: Pismo święte jest mową Bożą, utrwaloną pod natchnieniem Ducha Świętego na piśmie. Święta Tradycja słowo Boże przez Chrystusa Pana i Ducha Świętego powierzone Apostołom przekazuje w całości ich następcom, by oświeceni Duchem Prawdy, wiernie je w swym nauczaniu zachowywali, wyjaśniali i rozpowszechniali.4 3 K. Rokitnicka, Kościół katolicki wobec ruchów feministycznych w Europie na przełomie XX i XXI wieku, w: Jan Paweł II i Europa, red. K. Kalinowska, B. Brodzińska, M. Zamojska, Toruń 2009, s. 191 4 Katechizm Kościoła Katolickiego, Poznań 1994, KKK 81 Jest ona zatem zbiorem nauki, życiem wiarą oraz modlitwami, które Kościół otrzymawszy od Chrystusa i Apostołów przyjął i zaczął przekazywać światu. Nie jest jednak możliwa do przyjęcia teza, iż Kościół jest organizacją konserwatywną i mizoginiczną. W Kościele możemy odnaleźć ruchy bardziej konserwatywne, jak choćby skupione wokół pewnej rozgłośni radiowej i jej założyciela, a także bardziej liberalne – niechaj przykładem będzie Odnowa w Duchu Świętym, która skupia ludzi z różnych środowisk, odmiennych zarówno pod względem wieku, przekonań, jak i swych doświadczeń duchowych. Tym bardziej nieuzasadnione wydaje się oskarżenie o „nienawiść do kobiet”. Miejsce dla kobiet w Kościele, jak się zdaje, istnieje od jego założenia i wedle interpretacji katolickiej trwać ma do czasu Paruzji. Nie można doszukiwać się w obecnym Kościele nawoływania do poniżania przedstawicieli obydwu płci, ani do degradacji godności człowieka ze względu na to kim jest. Ostrze feministycznej krytyki wymierzone jest przeciwko patriarchalnemu charakterowi instytucji Kościoła oraz wizerunkowi Boga, któremu przypisuje się jedynie męskie atrybuty.5 Dezaprobata z jaką odnoszą się feministki do Kościoła i jego hierarchów rodzi się na płaszczyźnie domniemanej dominacji. Brak kapłaństwa kobiet, które nie jest usankcjonowane w Tradycji, ani w Biblii w sposób jednoznaczny, działa na nie jak przysłowiowa „płachta na byka” i rodzi jedynie eskalację napięć. Zauważają one, że mówimy o Bogu posługując się rodzajem męskim rzeczownika, choć Jego istota jest nam na tyle odległa, że nie mogąc jej poznać za życia, powinniśmy równie dobrze używać formy żeńskiej. W ten jednak sposób można atakować zarówno wszystkie wyznania chrześcijańskie, jak i judaizm czy islam. Figura Boga, który mówi o sobie Jestem, Który Jestem6, niweczy przypuszczenia co do rodzaju w jakim powinniśmy o nim myśleć i mówić. Nie rzekł przecież, jeśli wierzyć słowom Biblii, Jestem, Która Jestem. Kobiecość w Kościele ma swój wymiar, między innymi w rozwiniętym kulcie Maryi – Matki Jezusa – oraz pojmowania samego Kościoła. Chrześcijanin bez Maryi jest sierotą. Podobnie jak chrześcijanin bez Kościoła. Chrześcijanin potrzebuje obu tych Matek, obu Dziewic: Kościoła i Maryi.7 5 K. Rokitnicka, Kościół katolicki wobec ruchów feministycznych..., s. 191 6 Biblia Tysiąclecia: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Poznań 2003, Wj 3, 14 7 Radio Watykańskie, Papież do młodych: chrześcijanin bez Maryi i Kościoła jest sierotą, http://pl.radiovaticana.va/storico/2014/06/29/papie%C5%BC_do_m%C5%82odych_chrze %C5%9Bcijanin_bez_maryi_i_ko%C5%9Bcio%C5%82a_jest_sierot%C4%85/pol-810129 , za: Franciszek I, Spotkanie z młodymi rzymianami, dn. 28.06.2014 r., dostęp: 02.02.2017 r. Już w tej wypowiedzi papieża Franciszka zasadza się kolejna odsłona sporu. Feministki krytykują księży i biskupów katolickich za to, iż jako mężczyźni przywłaszczyli sobie prawo do wydawania sądów na temat natury w ogóle oraz o roli kobiet w społeczności i kulturze. Nie posiadają, rzekomo, głosu równego mężczyznom. Ich role ograniczają się do form służby – sprzątającej i gotującej – oraz do niezbędnej prokreacji roli nosicielki potomstwa. Szczególnego wymiaru tej dyskryminacji dopatrują się w biblijnej opowieści o Adamie i Ewie. Według nich grzech pierworodny nadal ciąży swym piętnem na kobietach, które są postrzegane jako te, które skusiły pierwszego mężczyznę. Poza tym ujmowanie kobiety, jako niej samej, ciągle przesłania fakt, że powstała ona z żebra Adama, przez co są mu w jakiś sposób podległa, wtórna. Simone de Beauvoir, na przykład, zakłada w związku z tym, tak daleko posunięte formy patriarchalnego ujęcia rzeczywistości, że pisze w sposób następujący: (…) Ewa zjawia się - wedle słów Bossueta - jako twór, powstały z «nadliczbowej kości» Adama. Ludzkość jest rodzaju męskiego, mężczyzna określa kobietę nie jako taką, lecz w odniesieniu do samego siebie; nie uważa jej za istotę samoistną. (…) Kobietę określa się i zróżnicowuje w stosunku do mężczyzny, a nie mężczyznę w stosunku do kobiety; kobieta jest czymś nieistotnym w obliczu czegoś istotnego. Mężczyzna jest Podmiotem, jest Absolutem: kobieta jest Inną.8 Inność, jeżeli chcemy ją jakoś rozpatrywać w ujęciu płci może dotyczyć jedynie cech charakteru i anatomii, sposobów myślenia i postrzegania świata. W końcu zaś różnic o charakterze osobowym, w myśl których mężczyzna nie jest pierwszym, lecz pierwotnym. Cóż to znaczy? Otóż ma to sygnalizować, że – owszem – mężczyzna pojawił się na Ziemi wcześniej niż kobieta, jednak nie jest to równoznaczne z jego pierwszeństwem jeśli chodzi o człowieczeństwo. Przy założeniu różnicy natury osobowej, która odróżnia ludzi od świata zwierząt, to kobieta jest pierwszą, tym samym, dopiero ludzką. Ona tworzy relację z mężczyzną. Sam mężczyzna jest pierwotnym czyli pragnie uczestniczyć w tym zbliżeniu osób, lecz nie urzeczywistnia go i poszukuje bodźca, jakim staje się dla niego obecność kobiety, aby podjąć decyzję o przystąpieniu do tworzenia więzi. Mężczyzna odpowiada zatem na zachętę, którą potrafi wystosować w stosunku do niego jedynie przedstawicielka płci przeciwnej. Tak pisze o tym Marta Zając w swej książce: (…) żebro należałoby uznać ostatecznie za anatomiczny znak różnicy osób, a nie różnicy płci. Żebro przywołuje cielesny byt osoby, nie wyraża natomiast anatomicznych różnic. Wciąż jednak brak anatomicznie określonej różnicy płci nie oznacza, że bi8 S. Beauvoir, Druga płeć, tłum. G. Mycielska, Warszawa 2003, s. 14 blijny mężczyzna i biblijna kobieta stanowią wobec siebie wymienne ja i ty.9 Mężczyzna jest częścią stworzonego świata i takim pozostaje, jednak konieczne jest jednoczesne rozpoznanie jakościowej różnicy, która go od świata oddziela. Różnica ta polega na możliwości wejścia w relację osobową. Wcześniejsza część narracji w Rdz 2 przedstawiała mężczyznę w gąszczu różnic i zależności, które składały się na jego istnienie w świecie, i jednocześnie na poszukiwaniu relacji mu właściwej. Kobieta na to poszukiwanie i oczekiwanie mężczyzny okazuje się jedyną odpowiedzią.10 Każda zatem różnica, która może posłużyć „szufladkowaniu” i szykanowaniu jakiejkolwiek osoby jest nie do pomyślenia oraz nie do zaakceptowania dla chrześcijanina. Model prowadzenia wywodu, który zastosowała de Beauvoir, miałby, jak się zdaje, doskonałe pole do zaistnienia w sytuacji przed Nowym Testamentem. W owym czasie kobieta była pod stałą dominacją mężczyzny. Jednak już u świętego Pawła czytamy, że chrześcijanin nie powinien respektować takich form podziałów i wszyscy są niejako zobowiązani do zażegnania ich oraz jakiejkolwiek formy dominacji albo dyskryminacji z racji pochodzenia, statusu społecznego oraz płci. Jeśli zaś ktoś może nas „zdominować” – jest to tylko Bóg. Wszyscy bowiem dzięki tej wierze jesteście synami Bożymi - w Chrystusie Jezusie. Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa. Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie.11 Arno Anzenbacher zastanawiając się nad tym fragmentem, w konsekwencji, stwierdza, że względność określeń jakie używa Apostoł Narodów, takich jak „Żyd”, „człowiek wolny” czy „kobieta”, ma doprowadzić do rozpalenia nowego zapału w budowaniu lepszego, chrześcijańskiego modelu społeczeństwa opartego na Chrystusie i na Jego Słowie. W sposób szczególny widzi on zaś wartość wynikającą z przykazania miłości – wolnościowe dążenie każdorazowego poruszenia wywoływanego odpowiedzią na Boga, który nią jest.12 Owa teologiczna relatywizacja zawiera niepodważalną tendencję przedzierania się 9 10 11 12 M. Zając, Przestrzeń kobiety w chrześcijańskiej koncepcji Boga, Katowice 2013, s. 219 Tamże: s. 220 Biblia Tysiąclecia: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Poznań 2003, Ga 3, 26-28 Por., tamże: 1 J 4, 8 motywu wyzwolicielskiego również w konteksty społeczne. W przejawach tej relatywizacji oraz w aspiracjach do powszechności przykazania miłości świadomość chrześcijańska stosownie do swojej wewnętrznej logiki, pracować będzie nad kształtowaniem i przemianą stosunków społecznych w duchu tej perspektywy.13 Jan Paweł II wzywał do „nowego feminizmu”. Miał on działać w interesie ochrony godności kobiet, sprzeciwie wobec ciemiężeniu ich i wykorzystywaniu oraz na rozpoznaniu autentycznego geniuszu kobiet oraz wyrażeniu go we wszystkich przejawach życia społecznego.14 Papież – Polak wspominał, między innymi, o błędnie interpretowanym Liście świętego Pawła do Efezjan i frazie o podległości żon swym mężom. 15 Papież nie widział w nim zachęty do poniżania kobiet, a przedłużenie myśli zawartej w Liście do Galatów (którego fragment cytowałem wcześniej), która zdaje się wołać o więcej miłości – tu: także w wymiarze małżeństw – oraz o jedyne możliwe poddaństwo, to jest: wystawianie się na działanie Boga. Zaznaczał przy tym, że wypowiedzi Apostoła Narodów są osadzone w warunkach kultury, której członkiem był ów święty. Podważa to jednoznaczność odczytu tych tekstów, wskazując drogę interpretacji, która – jak w przypadku wszystkich świętych ksiąg – nie może nosić znamion jasności i poczucia pewności. Skąd zatem zatarg między Kościołem a feminizmem, między kobietami i mężczyznami...? Odpowiedzi udziela Marta Zając w swojej książce, pod tytułem, „Przestrzeń kobiety w chrześcijańskiej koncepcji Boga”, pisząc w sposób następujący: Z chwilą, gdy nie ma już (ramy) różnicy (czyli więzi) osób, pozostaje sama różnica (walka) płci. Na takim właśnie problemie (…) skupia się Marion, gdy pisze o współczesnym mężczyźnie i współczesnej kobiecie jako o „kochankach w maskach natury”, którzy dali się zwieść „logice pożądania”. Nazywa ich kochankami, bo pragną do siebie „dotrzeć”; kochankami w maskach natury, bo pragną do siebie dotrzeć „przez płeć i jako płeć”, a to, że płeć oznacza osobę, postuluje z kolei według niego logika pożądania: „[...] niemożność dotarcia do płci przeciwnej inaczej niż jako «przedmiot», krótko mówiąc: dojście do partnera inaczej niż jako płeć i przez płeć”16 Jeżeli będziemy rozpatrywać innych ludzi jedynie w kontekście ich płciowości nigdy nie uda nam się stworzyć realnego porozumienia. W każdym człowieku musimy odkrywać indywidu13 14 15 16 A. Anzenbacher, Wprowadzenie do chrześcijańskiej etyki społecznej, tłum. L. Łysień, Kraków 2010, s. 29 K. Rokitnicka, Kościół katolicki wobec ruchów feministycznych..., s. 194 Por. Biblia Tysiąclecia: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Poznań 2003, Ef 5, 21-33 M. Zając, Przestrzeń kobiety w chrześcijańskiej koncepcji Boga, Katowice 2013, s. 225-226 um osoby, która jest potencjalnie nastawiona na spotkanie. Jeżeli pominiemy fakt, że jesteśmy kimś więcej niż kobietą czy mężczyzną, jesteśmy skazani na porażkę, a oznacza to, że nasza relacja będzie zawsze zbyt powierzchowna lub wręcz na tyle niepełna, iż śmiało posuniemy się do stwierdzenia, że jej nie ma. Zostaniemy sam na sam ze swą płcią używając zdań, chociażby, w stylu: „Nie znam go.”, „Nic o niej nie wiem.”. Ze wzajemnej niewiedzy często rodzi się niechęć lub agresja, która jest ukierunkowana w drugą stronę nieudanej znajomości. Powierzchowna ocena sytuacji – to jest: przez pryzmat płci – na przykład, „Z kobietą nie można rozmawiać o samochodach.”, zawęża atmosferę dialogu i dokonuje obustronnej degradacji rozmówców, którzy nie potrafią odnaleźć pełnego porozumienia. Podobnie sprawa ma się z relacją Kościół – feminizm. Gdyby obie strony odrzuciły wzajemne o sobie stereotypy i usiadły przy wspólnym stole, do rozmów, może okazałoby się, że – cytując kolejne przysłowie, wszak są one mądrością ludów - „nie taki diabeł straszny jak go malują”. Na zakończenie pragnę więc wyrazić zwarte w Ewangelii świętego Jana słowa Chrystusa, które są i moim osobistym marzeniem: aby wszyscy stanowili jedno17. 17 Biblia Tysiąclecia: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Poznań 2003, J 17, 21 Bibliografia Anzenbacher A., Wprowadzenie do chrześcijańskiej etyki społecznej, tłum. L. Łysień, Kraków 2010 Beauvoir S., Druga płeć, tłum. G. Mycielska, Warszawa 2003 Biblia Tysiąclecia: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Poznań 2003 Dekret o ordynacji wyborczej do sejmu ustawodawczego, w: Dz.U. 1918 nr 18 poz. 46 Katechizm Kościoła Katolickiego, Poznań 1994 Radio Watykańskie, Papież do młodych: chrześcijanin bez Maryi i Kościoła jest sierotą, http://pl.radiovaticana.va/storico/2014/06/29/papie%C5%BC_do_m%C5%82odych_chrze %C5%9Bcijanin_bez_maryi_i_ko%C5%9Bcio%C5%82a_jest_sierot%C4%85/pol-810129 , za: Franciszek I, Spotkanie z młodymi rzymianami, dn. 28.06.2014 r., dostęp: 02.02.2017 r. Rokitnicka K., Kościół katolicki wobec ruchów feministycznych w Europie na przełomie XX i XXI wieku, w: Jan Paweł II i Europa, red. Kalinowska K., Brodzińska B., Zamojska M., Toruń 2009 Zając M., Przestrzeń kobiety w chrześcijańskiej koncepcji Boga, Katowice 2013