wersja w formacie pdf

Transkrypt

wersja w formacie pdf
Dyskurs
Bhagawana Śri Sathya Sai Baby wygłoszony 24 października 2001 r. podczas świąt Daśara
w Prasanthi Nilajam
O wiele lepiej jest posiadać skarby serca niż doczesne dobra,
O wiele lepiej jest mieć małe dochody niż nieograniczone pragnienia.
W tym świecie dwoistości
Nie ma ani pełni szczęścia, ani prawdziwego nieszczęścia.
Ucieleśnienia miłości!
Upaniszady, święte teksty indyjskie, od najdawniejszych czasów służą ludzkości
cennymi lekcjami. Nauki zawarte w Upaniszadach niosą w sobie nieśmiertelną, wieczną
prawdę.
Raso Waisaha! – to wyrażenie w sanskrycie znaczy „esencja”. Upaniszady głoszą, że
Bóg jest esencją wszelkiego stworzenia. Tak jak słodycz cukru obecna jest w syropie, tak też
boska esencja obecna jest wszędzie, nawet w najmniejszym atomie. Tak jak subtelna postać
masła przenika mleko, tak też boska esencja przenika każdą komórkę i każdy atom
wszechświata. Jednak tylko nieliczni pragną zgłębiać tę prawdę.
Nikt nie czyni żadnego wysiłku, żeby zrozumieć cud wszechobecności Boga i poznać
tajemnicę boskości. Jajko zawiera w sobie dorosłego ptaka. Podobnie, w istocie ludzkiej
drzemie człowieczeństwo, które musimy w sobie odnaleźć i pozwolić mu rozkwitnąć. Ta
zasada stosuje się do wszystkiego, od atomu do kosmosu, od mikrokosmosu do
makrokosmosu.
Upaniszady wyjaśniają wiele tajemnic ludzkiej egzystencji. Tak jak słodycz zawarta
jest w trzcinie cukrowej, ostry smak w chili, gorycz w limonce, a zapach w kwiecie, tak też
boskość przenika całe stworzenie.
Żaden naukowiec ani inżynier nie potrafi odkryć prawdy o immanentnej boskości;
a przecież jest wiele bezpośrednich dowodów świadczących o istnieniu Boga. Jednakże
dopóki człowiek nie poczyni w tym kierunku wysiłku, nie zrozumie cudu boskiej
wszechobecności.
1
© Organizacja Sathya Sai
Widok płynącej rzeki sprawia radość. Podobnie, zbiornik pełen wody lub pole, które
dobrze obrodziło, cieszy. Każdy przedmiot tego świata może stać się źródłem radości.
Wszystko to dowodzi wszechobecności Boga. Bóg jest bowiem źródłem wszelkiej
szczęśliwości. Jest wiele takich znaków boskiej wszechobecności, jednak człowiek wydaje się
być na nie ślepy i głuchy.
Ten ogromny wszechświat dostarcza niezliczonych, cudownych doświadczeń. Od
narodzin do śmierci człowiek doznaje wielu pięknych przeżyć, odnosi wiele sukcesów.
Zawsze jednak jest przekonany o tym, że wszystko zawdzięcza sobie. Jakże złudne jest takie
przekonanie. Człowiek sądzi, że jest sprawcą. Nie rozumie, że to nieprawda. Jeżeli nie jest
w stanie odkryć, kim naprawdę jest, jak może pojąć transcendentną boskość?
Możliwość widzenia, słyszenia, rozumienia i odczuwania – wszystkie te zdolności
dowodzą istnienia immanentnego Boga. Każdy powinien dążyć do rozpoznania owej
subtelnej wszechobecności Boga. Tymczasem dzisiejszy człowiek traci czas na poznawanie
doczesnego świata, zamiast starać się odkryć jego niewidzialną esencję – immanentnego
Boga.
Człowiek ma wystarczająco dużo czasu na to, by zaprojektować komputer, telewizję,
telefon i tym podobne urządzenia, ale brakuje mu czasu na to, żeby pomyśleć o Bogu. O tej
ludzkiej słabości w Upaniszadach napisano: „Najpierw poznaj siebie. Najpierw dowiedz się,
kim naprawdę jesteś”. Jak osoba, która nie zna prawdy o sobie, może poznać innych?
Człowiek nie wie, kim jest, a pyta każdego, kogo spotka: „Kim jesteś? Kim jesteś?”.
Tymczasem nie potrafi udzielić odpowiedzi na takie pytanie dotyczące jego samego. Czy taką
osobę można uważać za inteligentną, czy raczej za umysłowo chorą, którą powinno się
zamknąć w specjalnym szpitalu?
Człowiek chciałby wiedzieć wszystko o świecie. Jakże przekonywująco mówi o tym, co
dzieje się w Ameryce, Wielkiej Brytanii czy Pakistanie, chociaż tam nie był i nie widział, ale
nie ma pojęcia, co dzieje się w jego wnętrzu. Zapytany kim jest, podaje swoje imię. Zapytany
ponownie, informuje o swym zawodzie, na przykład: „Jestem lekarzem”. Jeśli ktoś zada mu
to pytanie po raz trzeci, odpowie: „Jestem z Bangalore”. Takie wyjaśnienia dotyczą jedynie
zewnętrznego aspektu jego życia i nie odpowiadają na zasadnicze pytanie: „Kim jesteś?”.
Człowiek żyjący w świadomości ciała udziela odpowiedzi dotyczących miejsca urodzenia
swojego ciała, pracy, jaką to ciało wykonuje oraz imienia, jakie mu nadano. Jednak te
odpowiedzi nie ujawniają prawdy, kim jest w rzeczywistości.
W Upaniszadach powiedziano: „Nie jesteś jedynie ciałem, czyli w sanskrycie kszetrą,
ale świadomością obecną w ciele, czyli kszetradżnią”. Prawdą jest, że twoje ciało wykonuje
pracę lekarza. Prawdą jest, że twoje ciało pochodzi z Bangalore, że nadano mu takie lub inne
imię, i że jest w określonym wieku. Ale to nie są odpowiedzi na pytanie, kim jesteś. Żadne
z tych stwierdzeń nie ma związku z faktem, że człowiek nie jest ciałem, ale świadomością
posługującą się ciałem. Te odpowiedzi dotyczą samego ciała. Człowiek nie jest jedynie swym
ciałem. Niestety, nie czyni on żadnych kroków w kierunku zgłębienia tej fundamentalnej
prawdy.
2
© Organizacja Sathya Sai
Ciało jest tylko czymś w rodzaju narzędzia. Człowiek nie jest ciałem, ale świadomością
posługującą się ludzkim ciałem. Owa świadomość jest tym, który przebywa w mieszkaniu
zwanym ciałem. Jednak człowiek nie rozumie tej prawdy. Poproszony o podanie swej
tożsamości, zapomina że jest właścicielem mieszkania. Mówiąc o sobie, podaje informacje
dotyczące swojego mieszkania, a mianowicie adres i inne szczegóły, pomijając Tego, kto tam
mieszka. Odpowiedź, jakiej powinien udzielić brzmi: „Jestem atmą!”. Czym jest atma, albo
inaczej mówiąc, kszetradżnia? Atma to czysta świadomość. Mówiąc prawdę, atma nie ma
nazwy. Wedy określiły atmę słowem Ja lub Aham. Określenie Ja stosuje się do wszystkich
jednakowo.
Przypuśćmy, że w tym holu padnie pytanie: „Kto spośród was ma na imię Rama, kto
Kriszna, a kto Gowinda?”. Wówczas właściwe osoby wstaną i powiedzą: „Ja jestem Rama”,
„Ja jestem Kriszna”, „Ja jestem Gowinda”. Wszystkie one przedstawią się imionami nadanymi
ich ciału, ale każdy z nich zacznie swą wypowiedź od słowa Ja.
Gdy mówicie: „Ja jestem Rama, ja jestem Kriszna” itd., jakie słowo wypowiadacie
najpierw? Najpierw mówicie słowo Ja. Ja jestem Rama, Ja jestem Kriszna, Ja jestem Gowinda
itd. Rama, Kriszna i Gowinda są różnymi określeniami. Są to imiona trzech różnych ciał, ale
każde zdanie opisujące je zaczyna się słowem Ja. To wspólne wszystkim Ja jest jedną i jedyną
rzeczywistością posiadającą trzy różne ciała. Owo Ja Upaniszady nazywają Aham. Każdy z was
jest właśnie owym Ja, a nie czymś innym. Upaniszady bardzo klarownie wyjaśniają tę
prawdę, nie pozostawiając żadnej wątpliwości.
Aham albo Ja to kosmiczna świadomość. Ta świadomość zamieszkująca ludzkie ciało
jest niewidzialna i niepojęta, jest subtelniejsza niż ciało i umysł. Ta świadomość ma w sobie
unikalną moc, a mianowicie moc przyciągania. Zarówno świadomość, jak i jej moc, nie
podlegają procesowi tworzenia ani niszczenia. Newton poczynił podobne stwierdzenie
w odniesieniu do siły grawitacji, której działanie odkrył w doczesnym świecie, a mianowicie:
„Nikt nie może stworzyć ani unicestwić siły przyciągania grawitacyjnego”.
To jest wieczne, nie podlega narodzinom ani śmierci;
Nie ma początku ani końca;
Nie może zostać stworzone ani unicestwione.
To jest obecne we wszystkim jako milczący Świadek,
Atma, Kosmiczna Świadomość.
Newton był wielkim uczonym, odkrył moc grawitacji. Zrozumiał, że moc grawitacji nie
jest energią, której działanie ogranicza się do pewnego miejsca, ale mocą
wszechprzenikającą.
Ktoś mógłby powiedzieć: „Jeżeli nie możemy stworzyć ani unicestwić energii, co nam
po niej?”. Odpowiedzi na to pytanie udzielił Einstein: „Chociaż energia nie podlega
stworzeniu ani unicestwieniu, ulega transformacji z jednej formy w inną”. Tak więc energię
magnetyczną możemy zamienić w energię elektryczną, energię elektryczną możemy
przekształcić w energię świetlną, energię świetlną – w cieplną itd. Energii nie możemy
stworzyć, ale na pewno możemy ją przekształcać i stosować.
3
© Organizacja Sathya Sai
Cudowne i zadziwiające są dzieła Boga. Kto może w pełni zrozumieć, czym jest
boskość? Kto sprawia, że z jajka wykluwa się ptak, i jak to się dzieje? Kto dysponuje mocą
tworzenia? Jak to się dzieje, że maleńki ptaszek wie, kiedy i w jaki sposób przebić skorupkę
jajka, by wydostać się na zewnątrz? Jak to możliwe, że z maleńkiego nasionka wyrasta
ogromne drzewo? Czy w nasionku możemy zobaczyć całą roślinę? Wewnątrz nasionka nie
widać formy, jaką jest roślina, a jednak we właściwym czasie wyrasta zeń wielkie drzewo
z gałęziami i owocami. Jak to możliwe, że te wszystkie gałęzie i owoce były upakowane
w maleńkim nasionku? Wszystkie takie cuda świadczą i istnieniu Boga.
W maleńkim, niewidzialnym atomie – On jest obecny jako najmniejszy z najmniejszych.
W ogromnym kosmosie – On jest obecny jako największy z największych.
We wszystkim, co istnieje, On jest Odwiecznym Świadkiem, Jaźnią,
Atmą stanowiącą pierwotne nasienie całego stworzenia.
W oparciu o wiedzę doczesną nikt nie potrafi wyjaśnić cudu obecności ptaka w jajku
czy drzewa w nasionku. Są na ten temat liczne teorie i spekulacje, ale żadna z nich nie
wyjaśnia do końca, jak to się dzieje.
Na podstawie maleńkiej iskierki można wnioskować o właściwościach ognia. Kropelka
wody wystarczy, aby przypomnieć sobie wielką rzekę Ganges. A przecież jest różnica między
kroplą wody a rzeką! Jednak owa różnica dotyczy jedynie wielkości i ilości. Na rzekę składa
się nieskończona liczba małych kropelek wody. Deszcz spada w postaci kropel wody. Te
krople łączą się i tworzą mały strumyk. We właściwym czasie strumyk wpływa do rzeki. Tak
oto z rzeką łączy się wiele dopływów. Po pewnym czasie rzeka wpływa do morza. Wszystkie
rzeki wpływają do morza. Analizując w ten sposób dochodzimy do wniosku, że kropla wody
jest jedną z form oceanu.
W atomie – On uwidacznia się jako atom,
W kosmosie – On jest kosmosem.
W wielkim – On jest największym,
W kropli wody – On jest kroplą.
Za pomocą małej iskierki można wzniecić wielki ogień. Co stanowi istotę ognia? Mała
iskierka ma wszystkie właściwości ognia.
Boskość, aczkolwiek bezpostaciowa w swym pierwotnym aspekcie, może przyjmować
różne, ogromne, zadziwiające formy. Będąc niewidzialną, może stać się widzialną. Analizując
w ten sposób, możemy wnioskować o subtelnej obecności Boga w każdym, najmniejszym
fragmencie wszechświata. Jeżeli naprawdę chcemy dostrzec Boga, możemy zobaczyć Go we
wszystkim.
Przecież widzisz, a jednak wciąż sądzisz, że nie widzisz!
Czy można być większym głupcem?
Jak to się dzieje, że ludzkie ciało wzrasta? Można powiedzieć, że dzięki pożywieniu.
Ale z kolei, kto stworzył pożywienie? Badając w ten sposób, musimy dojść do pierwotnego
źródła.
4
© Organizacja Sathya Sai
Ocean jest pełen wody. Skąd wzięła się woda? Musi istnieć jakieś jej źródło. Obecność
wody w oceanie możemy przypisać energii słonecznej. W pewien nieodgadniony sposób
słońce sprawia, że woda z oceanu wznosi się, a potem znów doń powraca.
Woda morska jest słona, więc nie nadaje się do picia. Kiedy jednak wyparuje
z oceanu, powstanie para będąca źródłem słodkiej wody. W przestrzeni, pod wpływem siły
wiatru, z owej pary tworzą się chmury. We właściwym czasie woda spada z chmur na ziemię
w postaci kropel deszczu. Krople łączą się w strumyki, strumyki wpływają do rzek, a rzeki –
z powrotem do oceanu. Tak więc woda z oceanu spada na ziemię w postaci niezliczonych
kropel, które przechodzą tu proces transformacji, by w końcu powrócić do oceanu.
Wszystko, co stworzone, powraca do swego źródła.
W naturze wszystkich przedmiotów jest powrót do stanu pierwotnego. Jednak
człowiek nie czyni nic, by zrozumieć tę podstawową prawdę. Człowiek nie chce wiedzieć,
skąd przybył, ani też dokąd zmierza.
Jeśli chcecie, aby wysłany przez was list dotarł do adresata, na kopercie musicie
umieścić adres odbiorcy i nadawcy. W przeciwnym razie nie zostanie on dostarczony ani do
adresata, ani też nie wróci do was. Zostanie na poczcie. Tak więc umieszczenie na kopercie
adresów jest czynnością niezbędną.
Skoro znaleźliście się tu, na ziemi, ważne jest, abyście wiedzieli przynajmniej, skąd
przybyliście. Powinniście też mieć pewne przeczucie co do tego, dokąd zmierzacie. Dzisiejszy
człowiek nie ma pojęcia, skąd przybywa i dokąd prowadzi droga, na której się znalazł. Tak
więc jego sytuacja przypomina sytuację listu, który zostaje na poczcie z powodu braku
adresu na kopercie!
Narodziny, a potem śmierć. Ponowne narodziny i znowu śmierć – wydaje się, że
człowiek nigdy nie uwolni się z tego koła. Czy tak ma wyglądać wasz los? Przyszliście na ten
świat w najdoskonalszej spośród wszystkich form, w formie ludzkiego ciała, w którego
wnętrzu drzemie boskość. Macie niezliczone możliwości urzeczywistnienia swej wewnętrznej
boskości. Czy waszym przeznaczeniem jest niekończący się cykl kolejnych narodzin i śmierci?
Ileż to razy przychodziliście tu w ludzkim ciele, ile razy zrzucaliście je z siebie? Chociaż to
doświadczenie przeżywaliście wielokrotnie, nadal nie wiecie, skąd przychodzicie i dokąd
zmierzacie!
Osoba, która rodzi się kilkakrotnie i nie potrafi uwolnić się z tego koła, podobna jest
do notorycznego złodzieja, którego zamknięto w więzieniu na trzy miesiące. Po tym czasie
przychodzi do niego naczelnik i mówi: „Jutro twój wyrok dobiega końca. Spakuj swoje rzeczy
i przygotuj się do opuszczenia więzienia. Gdy stąd wyjdziesz, żyj w sposób prawy”. Widząc, że
więzień nie zabiera się za pakowanie, naczelnik mówi: „Co takiego?! Nie chcesz wziąć swoich
rzeczy? Nie weźmiesz swojego ubrania?”. A więzień odpowiada: „Po co mam to wszystko
brać? Przecież niedługo tu wrócę”. Co znaczy taka odpowiedź? Taka odpowiedź znaczy, że
ten człowiek będzie nadal kradł i na pewno wróci do więzienia.
5
© Organizacja Sathya Sai
Dzisiejszy człowiek zachowuje się bardzo podobnie. Jeśli zapytacie go, dokąd podąża,
odpowie: „Nie wiem. Pewnie umrę i urodzę się ponownie”. Czy trzeba urodzić się aż
człowiekiem, żeby tylko tyle wiedzieć? Człowiek powinien odpowiedzieć: „Pochodzę od atmy
i wrócę do atmy”. Musicie postarać się poznać pierwotne źródło, z którego przychodzicie,
i do którego powinniście wrócić. To jest prawdziwy cel ludzkiego życia. Ludzkie życie służy
rozpoznaniu wszechobecności immanentnego w całej naturze Boga. Skąd pochodzicie?
Odpowiedzieć na to pytanie nie jest łatwo. Pochodzicie ze źródła, którego nie można opisać
słowami.
To jest coś, czego słowa nie opiszą i umysł nie pojmie.
Kiedy człowiek będzie mógł odkryć tajemnicę swych narodzin i śmierci? Będzie mógł
ją odkryć dopiero wówczas, gdy jego czyny staną się prawe i święte. Święte czyny prowadzą
do świętych prawd i do najwyższego, świętego celu, jakim jest Bóg. Jeśli zaś człowiek będzie
postępował niegodnie, znajdzie się w nieprzyjemnym miejscu przeznaczenia, to znaczy
w piekle! Istota ludzka zmierza albo do nieba, albo do piekła, w zależności od swych czynów.
Człowiek powinien poznać tę prawdę za życia.
Nie wystarczy powiedzieć: „Po śmierci pójdę tam, dokąd mam pójść”. Człowiek
powinien powiedzieć z przekonaniem: „Czyniłem dobro, więc w następnym życiu czeka mnie
dobro”. Powinniście mieć taką pewność i taką wiarę. Musicie mieć wiarę, żeby doświadczyć
boskiej miłości. Bóg kocha tych, którzy mają wiarę.
Gdzie jest wiara, tam jest miłość.
Gdzie jest miłość, tam jest prawda.
Gdzie jest prawda, tam jest spokój.
Gdzie jest spokój, tam jest szczęśliwość.
Gdzie jest szczęśliwość, tam jest Bóg.
Tak więc bez wiary nie można osiągnąć Boga.
Matka kocha cię, bo wierzy, że jest twoją matką. Jeśli zaczniesz wątpić, czy aby na
pewno jest twoją matką, ona także będzie miała wątpliwości co do ciebie.
Jakie uczucie, taki rezultat.
Umysł znajduje spełnienie w myślach. Ciało znajduje spełnienie w charakterze,
głupiec znajduje spełnienie w głupocie! Jeśli ktoś nie ma wiary w siebie, jak może pokładać
wiarę w kimś innym? Po co wam ludzkie życie, jeśli nie macie wiary w siebie? Musicie ufać
swej wyższej jaźni, gdyż w przeciwnym razie nie będziecie w stanie kochać ludzi. Bóg darzy
swą miłością tych, którzy darzą miłością innych. Jeśli nie kochacie ludzi, czy możecie liczyć na
to, że oni będą was kochać?
Żeby zbudować dom, musicie najpierw położyć solidny fundament. Fundamentem
ludzkiego życia jest wiara w wyższą jaźń. Na takim fundamencie można dopiero wznieść
ściany satysfakcji. Następnie ten dom musicie pokryć dachem. Dachem domu ludzkiego życia
jest poświęcenie. Dopiero wtedy, gdy pokryjecie dom dachem, możecie w nim zamieszkać.
6
© Organizacja Sathya Sai
Nie da się mieszkać w domu bez dachu. Ale zanim położycie dach, musicie wznieść ściany.
Z kolei ściany możecie postawić dopiero wówczas, gdy zbudujecie fundament. Tak więc
wiara w siebie, satysfakcja i poświęcenie mają swą podstawę w wyższej jaźni. Waszą
wewnętrzną, wyższą jaźnią jest atma. Ten, komu brakuje wiary w wyższą jaźń, nie osiągnie
niczego. Jeśli nieustannie dręczą was wątpliwości, jak możecie uwolnić się od nich i umocnić
w wierze? Musicie nabrać dystansu do wątpliwości i wzniecić w sobie wiarę w wyższą jaźń.
W dzisiejszym świecie ludzie są ślepi, bo brak im wiary.
Człowiek, któremu brak wiary w Boga, jest jak ślepiec.
Taki ślepiec wierzy w różne nic nie znaczące stwierdzenia.
Słysząc nazwisko Bush, powiecie: „To jest prezydent Stanów Zjednoczonych”.
Wierzycie w to, że ten i ten jest prezydentem, ponieważ czytaliście o nim w gazetach
i słyszeliście w radiu. Wszystkie te wiadomości są niczym innym, jak tylko zakłócającym
szumem! W gazetach piszą to, co jest w danej chwili wygodne dla redakcji. Powinniście
skupić się na tym, co dotyczy serca.
Gromadzicie coraz to więcej informacji, zarówno dobrych, jak i złych. Najczęściej
zawierają one więcej pustych słów niż treści! Człowiek wyniszcza siebie nieustannym
słuchaniem szumu. Powinniście raczej zainteresować się tym, co dzieje się z waszym sercem.
Nieustannie obserwować je: czy nie opustoszało, czy nie zmieniło się, czy nie zostało odarte
z prawdziwych wartości. Musicie zadbać o swe duchowe serce. Czystość serca zagwarantuje
wam bezpieczeństwo i wszelką pomyślność. Swami zawsze przypomina o potrzebie czystości.
Jak możecie żyć z tak zanieczyszczonym sercem?
Swami nie żąda od was żadnych materialnych datków. Swami przyjmie najdrobniejszą
ofiarę, ale wówczas, gdy odrzucicie swe pragnienia. Najskromniejsza ofiara poczyniona przez
wielbiciela, który nie ma pragnień, jest dla Swamiego ofiarą najcenniejszą. Bóg przyjmuje to,
co wypływa z serca wolnego od pragnień. Tylko tego oczekuje od was Swami.
Dzisiejszy człowiek ma nieograniczone pragnienia i nie potrafi panować nad swymi
zmysłami. Gdzie podziała się ta umiejętność? Musicie zapanować nad zmysłami i skierować
je na właściwy tor.
Czy wiecie, po co macie oczy? Czy po to, by patrzyły na wszystko dookoła? Nie, nie!
Oczy dostaliście po to, byście zawsze i wszędzie doświadczali darszanu Boga! Czy wiecie, po
co macie uszy? Czy po to, by słuchać bzdur? O, nie, na pewno nie. Uszy dostaliście po to,
byście zawsze i wszędzie słyszeli święte imię Boga! Czy wiecie, po co macie nogi? Czy po to,
by biegać tu i tam? Nie! Nogi dostaliście po to, byście zawsze chodzili wokół Boga. Musicie
zrozumieć, w jakim celu Bóg dał wam różne organy zmysłów i właściwie je wykorzystywać.
Uszy chętnie słuchają pustych plotek,
Ale wcale nie chcą słuchać dźwięku boskiego imienia.
Żeby słuchać bzdur, nastawilibyście nie jedną, ale sześć par uszu! Za to na dźwięk
boskiego imienia zamykacie tę jedną parę uszu, którą macie! Po co dostaliście uszy? Jeżeli
nie spełniają one swej funkcji, jaki z nich pożytek?
7
© Organizacja Sathya Sai
Każdy organ ciała powinien spełniać swą świętą funkcję. Taką praktykę duchową
podjął Budda. Jak to się stało, że Budda odnalazł tę ścieżkę? Najpierw wiele podróżował do
różnych świętych mężów. Spotykał wielu takich ludzi i uważnie słuchał ich dyskursów.
Ponadto czytał święte pisma. W rezultacie odrzucił książki i zaprzestał pielgrzymek.
Zadał sobie pytanie: „Czy właściwie używam zmysłów, którymi obdarzył mnie Bóg?
Jeżeli nie używam ich we właściwy sposób, po co mi książki, dyskursy świętych i ich darszan?
Wszystko to jest stratą czasu”.
Wówczas postanowił skorygować swój sposób postrzegania. Powiedział: „Moje oczy!
Postrzegajcie świat we właściwy sposób. Jeśli rozwinę w sobie zdolność właściwego
spojrzenia, moja mowa i moje myśli również staną się właściwe i święte. A wówczas całe
moje życie będzie świętością”. Czy może uświęcić swe życie ktoś, kto nie panuje nad
zmysłami, kto patrzy, słucha i je wszystko, czego tylko zapragną jego zmysły? Na początku
swej drogi Budda stosował standardowe praktyki duchowe, ale z czasem doszedł do
wniosku, że prawdziwe efekty przynosi praktyka panowania nad zmysłami.
Wielbicielami Sai Baby z Szirdi byli między innymi Czandubaj Patil, Malsapati
i Czandorkar. Patil był dobrym wielbicielem. Był także zdolnym biznesmenem i zarabiał sporo
pieniędzy, ale też dużo wydawał.
Pewnego dnia odwiedził go bogaty kupiec. W tym czasie Patil modlił się w swym
pokoju, więc gość musiał na niego czekać. Czas płynął, a Patil nie wychodził z pokoju
modlitwy. Kupiec zniecierpliwił się. Gdy wreszcie gospodarz wyszedł, kupiec powiedział:
„Patil, masz pieniądze, udane dzieci, zdrowie, masz wszystko, czego pragniesz. Nie brakuje ci
niczego, więc po co ciągle prosisz Boga o więcej?”.
Patil odpowiedział: „Nie modlę się ani o zdrowie, ani o pieniądze, ani o żadne dobra.
To wszystko już mam. Po co miałbym prosić o coś, co mam? Nie jestem głupcem! Proszę
Boga o to, czego nie mam”.
Zdziwiony gość odparł: „Ale przecież masz wszystko! Więc o co prosisz?”. Wówczas
Patil wyjaśnił mu: „Nie jestem szczęśliwy. Szczęście można dostać jedynie od Boga. Dlatego
modlę się do Niego o anandę, czyli o stan szczęśliwości. Mam wszystkie doczesne dobra, ale
nie mam spokoju umysłu. Taki spokój może mi dać jedynie Bóg. Brakuje mi szczęśliwości
i spokoju. O te błogosławieństwa proszę Boga”. Wówczas gość uświadomił sobie swój błąd
i pomyślał: „Jestem głupcem. Myślałem, że ten człowiek modli się o to, co już ma”.
O co człowiek powinien prosić Boga? O to, czego nie ma. Macie wszystko; jeśli czegoś
wam brakuje, możecie to zdobyć. Wszystko możecie osiągnąć własną pracą, poza
najwyższym spokojem i szczęśliwością. O spokój i szczęście musicie zwrócić się do Boga.
Tylko o te dary powinniście prosić. Kupiec, który odwiedził Patila, zrozumiał tę wielką
prawdę.
Patil był wspaniałym wielbicielem Baby. Często bywał w Szirdi. Za każdym razem
karmił tam biednych. Czynił to z taką myślą: „Baba, tak naprawdę nie karmię innych, lecz
ciebie! Dając coś innym, w rzeczywistości daję to tobie, ponieważ żyjesz w każdym z nas”.
8
© Organizacja Sathya Sai
Patil karmił również i psy. Był przekonany o tym, że Bóg przejawia się także w formie
psa. Twierdził, że pies stanowi zewnętrzną formę immanentnego Boga. Ludzie, których
postrzeganie ogranicza się jedynie do tego, co zewnętrzne, widzą psa, ale ci, którzy
rozpoznali wszechobecność atmy, nawet w psie widzą Boga.
Jedni widzą psa, a inni widzą Boga. To tylko kwestia różnych punktów odniesienia:
pies to po angielsku D O G – dog, jeśli czytacie od lewej strony do prawej. Czytając od
prawej do lewej, usłyszycie G O D – God, czyli Bóg. Jedni mają ograniczone pole widzenia,
a inni widzą o wiele więcej! Ci, których pole widzenia jest ograniczone, zamknięci są
w pułapce maji; ci zaś, których pole widzenia jest w pełni otwarte, są wolni. Wolność
przyjdzie wówczas, gdy we wszystkim będziecie umieli dostrzec Boga.
Nana Czandorkar również był wspaniałym wielbicielem Sai Baby z Szirdi. Baba był dla
niego wszystkim, dlatego bardzo pragnął on mieszkać w Szirdi. Jednak Nana miał obowiązki
wobec rodziny. Sai Baba powiedział mu: „Najpierw wypełnij swe zobowiązania wobec
rodziny, a wówczas będziesz mógł myśleć o tym, żeby tu zamieszkać”. Gdy jego córka była
w ciąży, Nana modlił się do Sai Baby o szczęśliwe rozwiązanie.
Musicie zrozumieć znaczenie pewnego epizodu z Ramajany, który dotyczy modlitwy.
Swami mówił wam wiele razy o Wibhiszanie i o tym, że sama modlitwa to za mało.
Wibhiszana bardzo kochał Ramę i dwadzieścia cztery godziny na dobę śpiewał jego imię:
„Ram, Ram, Ram...”. Jednakże nigdy nie przyszło mu do głowy, żeby odwiedzić i pocieszyć
Sitę uwięzioną przez jego brata, Rawanę. Tak więc Wibhiszana powtarzał imię Ramy, ale nie
odczuwał potrzeby uczestniczenia w jego misji.
Na Lance Hanuman spotkał się z Wibhiszaną i powiedział mu: „Nie wystarczy jedynie
powtarzać imię Ramy. Musisz także, na miarę swych możliwości, służyć Mu”. Wibhiszana
natychmiast zrozumiał swój błąd. Postanowił przyłączyć się do Ramy. Przeprawił się przez
ocean i udał się do jego obozu.
Wracając do historii Nany Czandorkara. Nana powtarzał imię Baby. Bardzo pragnął
zamieszkać w Szirdi, ale nie mógł, ponieważ nie miał zastępcy, który zaopiekowałby się jego
rodziną. W swej wielkiej tęsknocie wołał: „Baba, jesteś moim jedynym obrońcą. Jesteś moim
jedynym schronieniem. Jesteś dla mnie wszystkim!”. W tym czasie jego córka zaczęła rodzić.
Sai Baba był wówczas w Szirdi, ale słyszał jego wołanie. Zawołał Szjama i powiedział
mu: „Weź wibhuti i dostarcz je do domu Nany, który mieszka w mieście położonym
niedaleko Aurangabad. Daj mu je jak najszybciej”.
Szjam bardzo się zdziwił: „Miasto w pobliżu Aurangabad? Podróż tam zajmie mi
półtora dnia! I jak mam się tam dostać?”. Ale Baba krzyknął na niego: „Natychmiast
wyruszaj! Na co ty czekasz?!”. Szjam wyszedł i zobaczył czekającą na niego bryczkę. Woźnica
powiedział: „Jadę do Aurangabad”. Bryczka znalazła się przed domem Nany w ułamku
sekundy. Podróż nie zabrała ani chwili czasu!
W tym momencie Nana wyszedł przed dom. Zapytał gościa: „Kim jesteś i skąd
przybywasz?”. „Jestem Szjam. Baba przysłał mnie do ciebie” – usłyszał odpowiedź. Wówczas
9
© Organizacja Sathya Sai
Nana zapytał: „Naprawdę Baba cię przysłał? Jaką wiadomość masz dla mnie?”. Szjam
powiedział: „Baba polecił mi dostarczyć ci wibhuti. Podaj je swojej córce”.
Nana niezwłocznie pobiegł do domu. Zmieszał wibhuti z wodą i podał córce, która
bardzo szybko urodziła zdrowego syna. Wówczas Nana wyszedł, by odszukać posłańca, lecz
przed domem nie było już ani bryczki, ani Szjama. Nana szukał go po całym mieście, ale
bezskutecznie. Wówczas zrozumiał, że wszystko to była lila, czyli boska gra Baby.
Nie ma takiej sztuki, nie ma takiego epizodu życia, w którym Baba nie brałby udziału.
On gra we wszystkich sztukach i jest najlepszym aktorem! To Baba wyreżyserował cały ten
dramat i zagrał w nim. Nana, poruszony do głębi jego współczuciem, nadał swemu wnukowi
imię Baba. Wielbiciele Boga doświadczają wielu takich cudów.
Dawno temu Swami nieoczekiwanie opuścił swe ciało. Zdarzyło się to w obecności
Kasturiego, Lokanathama i Suraji. Wszyscy trzej spokojnie czekali, aż Swami powróci do ciała.
Kasturi, Lokanatham i Suraja byli bliskimi wielbicielami Swamiego i mieli silną wiarę
w boskość Bhagawana. Jednak po pewnym czasie Lokanatham i Suraja zaczęli rozpaczać: „Co
się stało? Dlaczego Baba w taki sposób opuścił swe ciało?”. Lokanatham obejmował stopy
Swamiego, zalewając się łzami. Ale Kasturi orientował się w sytuacji. Pocieszał ich, mówiąc:
„Nie rozpaczajcie. Tak naprawdę, powinniśmy czuć się szczęśliwi. Ktoś wołał Babę ze łzami
w oczach. Te łzy sprawiły, że Swami poszedł tam”. Tak oto Kasturi dodawał im odwagi.
Swami wrócił do ciała po dwóch godzinach. Wówczas Kasturi powiedział: „Swami, nie
mamy prawa prosić, byś nie śpieszył z pomocą swym wielbicielom. W swej misji miłości
możesz iść dokąd chcesz i kiedy chcesz. Jak moglibyśmy prosić, byś komukolwiek odmówił
swej boskiej pomocy? Ale prosimy cię, jeśli będziesz opuszczał swe ciało, nie zostawiaj go
w takim stanie, jak dziś. Czy nie mógłbyś być tutaj z nami i jednocześnie udzielać darszanu
wielbicielowi, który woła cię z daleka?”.
Tego dnia Swami dał obietnicę Kasturiemu, Suraji i Lokanathamowi. Swami
powiedział im: „W przyszłości, gdy będę oddalał się od ciała, życie będzie w nim
pozostawać”. Od tego czasu życie pozostaje w tym ciele również wówczas, gdy Swami je
opuszcza.
Swami mógłby wam opowiedzieć jeszcze wiele takich cudownych zdarzeń.
Opowieści o Bogu są cudowne, niezwykłe i pełne boskiej chwały.
Taka jest ich natura.
Nie można opowiedzieć w pełni Jego historii.
Boska atma drzemie w każdej istocie ludzkiej. Jest w niej ukryta jak cukier w syropie.
Ludzki umysł można porównać do syropu, a boskość do jego słodyczy.
10
© Organizacja Sathya Sai
Wedy nazywają Boga Raso Waisaha. Rasa znaczy esencja. Bóg obecny jest w każdej
istocie jako esencja. Bez boskiej esencji ludzkie życie staje się nirasa, czyli zostaje
pozbawione smaku.
Skoro Bóg jest w was, nie ma potrzeby, byście szukali pomocy u innych. Pomocy
u innych szukają ci, którym brakuje wiary w Boga. Pomoc udzielona komuś, kto nie wierzy
w Boga, jest bezużyteczna. To tak, jak gdyby biżuterią przystrajać zwłoki! Jaki pożytek ma
niewierząca osoba z wyświadczonej jej przysługi? Żadnego!
Wiara w Boga – święta, boska, stała, niezachwiana – taka wiara jest człowiekowi
niezbędna. Jeśli ktoś ma taką wiarę, wszystko staje się dlań możliwe.
Czy pochodząca z Indii Sawitri nie wyrwała swego męża z rąk śmierci?
Czy cnotliwa indyjska niewiasta, Czandramati, nie ugasiła wielkiego pożaru
swym silnym przywiązaniem do prawdy?
Czy córa tego kraju, Sita, nie dowiodła swej niewinności, wchodząc w ogień?
Czy Damajanti, drogocenny klejnot świętych Indii, nie zamieniła złoczyńców w popiół?
Czyż nie jest świętym kraj, który wydał na świat tak cnotliwe niewiasty?
Czyż nie jest świętym kraj, który całej ludzkości wskazuje ideał do naśladowania?
Indie odgrywały niegdyś rolę nauczyciela innych narodów. Jak ktoś, kto urodził się
i wychował w tym świętym kraju, może nazywać siebie Hindusem, skoro nie zna i nie
rozumie hinduskiej kultury? Dzisiejsi Hindusi są Hindusami tylko z nazwy. Ich postępowanie
jest bowiem gorsze niż zachowanie zwierząt! Czy tacy ludzie mogą mieć nadzieję na
osiągnięcie boskości? Czy są w stanie doświadczyć Boga?
Obecnie ludzie zachowują się gorzej niż zwierzęta, i gorzej niż demony!
Śriniwasan, który mówił przede mną, wspomniał o demonie imieniem Mahiśasura.
Był on pół-zwierzęciem i pół-człowiekiem. Do dziś oddajemy cześć bogini, która go
unicestwiła. Stąd jej imię brzmi Mahiśasura Mardhini, czyli „ta, która zabiła demona
Mahiśasurę”. W dzisiejszych czasach wielu ludzi postępuje tak, jak niegdyś demon
Mahiśasura! A więc ludzie upodobnili się do demonów! Człowiek musi wyeliminować swe
demoniczne cechy. Aby to uczynić, musi zwrócić się o pomoc do Boga. Takie jest znaczenie
historii o unicestwieniu demona przez boginię Mahiśasura Mardini.
Ucieleśnienia miłości!
Nie uświadamiacie sobie, jak święta jest kultura Indii. Jeśli nie rozumiecie historii
i kultury swej ojczyzny, zapytajcie mnie, wytłumaczę wam. Swami nie tylko wyjaśni wam
znaczenia pewnych imion i nazw, lecz także podpowie, jak żyć zgodnie z naszą chwalebną
tradycją. Ale wygląda na to, że wcale nie chcecie pytać!
Ludzie bardzo intensywnie studiują, wkładając w swą naukę dużo serca. Zwłaszcza
uczeni są bardzo zaangażowani w swą pracę. Przyswajają sobie całe tomy, ale co z tego?
W rezultacie brakuje im podstawowej wiedzy. Nie mają najmniejszego pojęcia o Bogu. Nie
rozpoznają i nie doświadczają drzemiącej w nich boskości.
11
© Organizacja Sathya Sai
Człowieczeństwo wymaga od was rozpoznania i doświadczania boskości.
Oczyszczajcie się z cech zwierzęcych i demonicznych, które kalają waszą ludzką naturę.
Stawajcie się święci, stawajcie się tożsami z Bogiem. W tym procesie najważniejszą rolę
odgrywa miłość.
Swami zaśpiewał bhadżan.
Tłumaczenie na podstawie materiałów nadesłanych z Prasanthi Nilajam; tekst opublikowany na płytce CD-R znajduje się
w ofercie księgarni wysyłkowej Organizacji Sathya Sai:
http://www.sathyasai.org.pl/publikacje.php?tekst=t4.1#multi
Dyskurs nr 5 wygłoszony przez Bhagawana Śri Sathya Sai Babę 24 października 2001 r. podczas świąt Daśara. Format - Audio CD, wersja językowa - polska, ilość - 1 CD, cena - 5 zł
12
© Organizacja Sathya Sai