Autor umarł, niech żyje Papież! Nowe spojrzenie na antropologię

Transkrypt

Autor umarł, niech żyje Papież! Nowe spojrzenie na antropologię
Autor umarł,
niech żyje Papież!
Nowe spojrzenie na
antropologię Jana Pawła II
Wo j c i e c h C z a b a n o w s k i
Błażej Skrzypulec
D
zięki Rolandowi Barthesowi (1999) od
niemal pół wieku wiemy już, że autor
nie żyje. Oczywiście wciąż są ludzie,
którzy piszą różnego rodzaju teksty, jednak
obecnie nacisk kładzie się na sam ich wytwór
oraz interpretujących go czytelników. Jak
sądzimy, przyjęcie tej perspektywy metodologicznej może być ożywcze dla myśli wyrażonych w tekstach Jana Pawła II. W standardowej, naszym zdaniem mało interesującej
interpretacji dzieł Papieża, osoba autora zdecydowanie góruje nad tekstem. Tezy wyrażone w jego dziełach muszą być interpretowane jako mądre i głębokie, ponieważ autor
był wielkim człowiekiem; muszą wyrażać
treści, które łatwo uzgodnić ze stereotypowo
pojmowanymi poglądami katolickimi, ponieważ autor był papieżem; i wreszcie dzieła
papieża muszą tworzyć spójną całość, ponieważ autor był jednym podmiotem, posiadającym jedną koherentną wizję rzeczywistości.
W poniższym tekście obierzemy przeciwną strategię. Po pierwsze, nie będziemy
dążyć do wskazania spójnego systemu, który miałyby tworzyć wszystkie teksty Jana
Pawła II. Interpretować będziemy jedynie
wybrane fragmenty, a sama interpretacja
z pewnością będzie stała w sprzeczności
68
Pressje Teka XXIV Klubu Jagiellońskiego
z innymi tekstami papieskimi, a być może
nawet innymi fragmentami omawianych
przez nas dzieł. Mogłoby to stanowić problem, gdybyśmy wciąż przypisywali realność autorowi – mocnemu podmiotowi, który pisząc swoje dzieła, „miał coś na myśli”
i chciał nam to przekazać. Sytuacja jest jednak inna: autora już od dawna nie ma, istnieją jedynie teksty oraz ich czytelnicy i nie
ma nic dziwnego ani gorszącego w tym, że
odmienne teksty mogą być ze sobą sprzeczne, a różni czytelnicy mogą w trakcie lektury wyprowadzić wykluczające się wnioski.
Po drugie, celowo z możliwych interpretacji wybierzemy te, które rozbijają jedność
i wskazują na pluralizm tekstów Jana Pawła II.
Ideowy pluralizm tekstów w wypadku istnienia autora mógł być traktowany za wadę:
coś musi być nie w porządku ze sposobem
myślenia twórcy, skoro nie jest on w stanie
stworzyć koherentnej idei. Jednak jeśli nie
ma już z nami autora, pluralizm, który mógł
być odczytywany jako wada, staje się zaletą tekstu – dzieło jest tym lepsze, im więcej
twórczych interpretacji można utworzyć na
jego podstawie. Po trzecie, co szczególnie
rzadkie w wypadku interpretacji tekstów
Papieża, potraktujemy zawarte w nich tezy
poważnie. Wiara w mocny status autora
skłania do bagatelizowania pewnych wątków, interpretowania bardziej kłopotliwych
fragmentów w upraszczający sposób tak,
aby uzgodnić je z istotą myśli twórcy. My
postaramy się raczej, zgodnie z etycznymi wskazaniami Jeana-Françoisa Lyotarda (2010), oddać sprawiedliwość zdaniom
i potraktować je jako rzeczywiście wyrażające to, na co wskazują użyte w nich słowa
i struktury gramatyczne.
Skupimy się na trzech tekstach Jana
Pawła II: na należącej do głównego nurtu
encyklice Centesimus annus oraz dwóch pobocznych pracach − Przemówieniu wygłoszonym w siedzibie UNESCO (Jan Paweł II 1980)
i Liście do artystów (Jan Paweł II 1999a). Jak
spróbujemy pokazać, wyrażone w nich treści
dają doskonałe podstawy dla niestandardowej interpretacji, w której zabijając autora,
spróbujemy ożywić Papieża.
Odrobiona lekcja marksizmu
W Przemówieniu wygłoszonym w siedzibie
UNESCO Papież kilkukrotnie używa pojęcia
„alienacja”. Alienacja może dokonywać się
w wielu aspektach, spośród których explicite wymienione są aspekty polityczny, ekonomiczny, informacyjny oraz naukowy. Zagrożenie alienacją w wymiarze politycznym
płynie głównie ze strony imperialistycznych
ideologii, takich jak komunizm czy kolonializm. Aspekt ekonomiczny alienacji pojawia
się w wyniku procesów zachodzących na
globalnym rynku kapitalistycznym, gdzie
interes ekonomiczny ma pierwszeństwo
przed wartościami etycznymi. Rozwój mass
mediów podporządkowanych interesom
politycznych i ekonomicznych grup nacisku
przyczynia się do powstania alienacji informacyjnej, a nieskrępowany ograniczeniami
aksjologicznymi rozwój technologii − do
alienacji naukowej.
Wspólnym mianownikiem różnorodnych
procesów alienacji jest to, że wszystkie one
ograniczają, jak to ujmuje Papież, „duchową
stronę człowieka”. Ujmując rzecz bardziej
precyzyjnie, na „duchową stronę” składają
się trzy klasycznie pojmowane władze: rozum, wola oraz serce. Człowiek wolny od
alienacji może kierować się swoim rozumem, działać zgodnie z własną wolą oraz
doznawać autentycznych emocji. Mechanizmy alienujące ograniczają te zdolności,
a ich ostatecznym rezultatem byłby człowiek
„przyzwyczajony do życia w manipulacji”
Jan Paweł II krytykując w Przemówieniu procesy alienacji,
staje więc po stronie ideałów
lewicowych
(Jan Paweł II 1980), który na przykład myśli
tylko to, co da się pomyśleć w obrębie danej
ideologii politycznej, podejmuje wyłącznie
takie działania, na jakie zezwala mu niekorzystna sytuacja ekonomiczna, oraz czuje
tylko to, co wymuszają na nim odpowiednio
dobrane techniki medialnego wpływu.
Trudno nie zauważyć, że tak pojęta wolność od alienacji jest bardzo bliska emancypacyjnym ideałom współczesnej lewicy. Sławomir Sierakowski (2002) takie podejście
uznaje wręcz za cechę definicyjną myśli lewicowej. Uważa on, że dla lewicy właściwe
jest przekonanie, że człowiek dysponując
odpowiednią wiedzą i właściwymi dla niego
zdolnościami poznawczymi, może podjąć
skuteczne działania w celu zmiany świata
na lepszy, gdzie przez „lepszy” rozumie się
taki stan, w którym osoba może w większym
stopniu wpływać na to, jak ma wyglądać jej
życie. Jan Paweł II krytykując w Przemówieniu procesy alienacji, staje więc po stronie
ideałów lewicowych przeciwko prawicowym konserwatystom, którzy chcieliby podtrzymywać alienujące elementy struktury
Autor umarł, niech żyje papież!
Nowe spojrzenie na antropologię Jana Pawła II
69
społecznej, prawicowym liberałom ekonomicznym ograniczającym wolność jednostki poprzez wydanie jej na pastwę fluktuacji
wolnego rynku oraz prawicowym postmodernistom wątpiącym w ogóle w istnienie
rozumnego podmiotu.
Jak najbardziej lewicowe są również
proponowane przez Jana Pawła II sposoby
emancypacji spod mechanizmów alienacji.
W kwestiach dotyczących alienacji informacyjnej rozwiązaniem jest uspołecznienie
środków przekazu, tak aby służyły one całej
wspólnocie kulturowo-politycznej, a nie były
jedynie narzędziem ideologizacji politycznej
bądź ekonomicznej. Dla zmniejszenia alienacji ekonomicznej konieczne są „przeobrażenia w dziedzinie społeczno-gospodarczej”,
do których środkiem jest zarówno redystrybucja kapitału materialnego1, gdyż „człowiek, który bardziej «jest» również przez to,
co «ma», co «posiada» – musi umieć «posiadać», tj. dysponować i gospodarować środkami posiadania dla dobra własnego i dobra
ogółu” (Jan Paweł II 1980), jak i kapitału
symbolicznego przez powszechny dostęp
do rzetelnej edukacji. Podobnie w wypadku
alienacji naukowej proponuje się ustanowienie prymatu czynników pozanaukowych
nad rozwojem technologicznym – czynników etycznych, czy raczej politycznych, gdyż
wynikających z ustaleń poczynionych przez
pewną społeczność. Zbliża to nieco tezy Papieża do postulatów formułowanych przez
Bruno Latoura (2009).
Można powiedzieć, że Papież w Przemówieniu odrobił lekcję inspirowanej marksizmem filozofii krytycznej. Jednak mimo
przyjęcia negatywnej części myśli postmarksistowskiej – krytyki mechanizmów alienacji, Papież odrzuca marksistowską materialistyczną metafizykę. Zanegowana zostaje
teza, jakoby zewnętrzne czynniki społeczne
całkowicie determinowały działania podejmowane przez człowieka. „Nie sposób my-
70
Wojciech Czabanowski
Błażej Skrzypulec
śleć o nim wówczas tylko jako o wypadkowej wszystkich warunków jego bytowania,
na przykład jako o wypadkowej panujących
w danej epoce stosunków produkcji. Czy to
znaczy, że owo kryterium nie stanowi także
klucza do rozumienia historyczności człowieka, do rozumienia jego kultury oraz jej
wielorakiego rozwoju? Owszem, stanowi,
i to bardzo cenny klucz, ale nie podstawowy,
nie konstytutywny” (Jan Paweł II 1980). Co
w takim razie stanowi ów „podstawowy
klucz” do zrozumienia człowieka? Ustalenie
tego będzie wymagało bliższego przyjrzenia
się pojęciu „kultury”.
Antropologia krytyczna i zaopatrywanie w treść
Poczesne miejsce w papieskich rozważaniach o kulturze zajmuje kwestia wychowania. Odkładając na bok sztampowe
interpretacje, jesteśmy przekonani, że pojęcie wychowania u Jana Pawła II daje się
interpretować jako zaopatrywanie podmiotu w treści kulturowe. Aby jednak dobrze
zrozumieć, o co chodzi, należy w pierwszej
kolejności spojrzeć na opis złych praktyk
wychowawczych.
W Przemówieniu wygłoszonym w siedzibie UNESCO Papież opisuje alienację wychowania. Jak mówi: „alienacja wychowania
[to] zamiast pracować na rzecz tego, kim
człowiek powinien «być», pracować […] tylko na rzecz tego, czym może się wykazać
w dziedzinie «ma», «posiada». Dalszy krok
tej alienacji − to przyzwyczaić człowieka, że
jest przedmiotem wielorakiej manipulacji:
czy to manipulacji ideologicznej, czy politycznej za pośrednictwem środków opinii
publicznej; manipulacji ze strony monopolu
czy kontroli sił ekonomicznych lub władzy
politycznej przy pomocy środków przekazu
informacji − odebrać mu w końcu podmiotowość i «nauczyć» życia jako także swoistej
manipulacji samym sobą”. Po czym dodaje:
„Cywilizacja współczesna stara się narzucić
człowiekowi szereg pozornych imperatywów, które jej rzecznicy uzasadniają prawem rozwoju i postępu” (Jan Paweł II 1980).
Alienacja wychowania jest zatem skutkiem
przyswajania pozornych imperatywów,
serwowanych przez apostołów rozwoju
i postępu w rozmaitych dziedzinach życia.
Mamy wobec tego szereg idoli, będących rezultatem takiego alienującego wychowania,
wśród których Papież wymienia szczególnie
idole opinii publicznej, idole ekonomiczne
i polityczne. Dwa ostatnie wspomniane zostają także w Centesimus annus, gdzie padają słowa: „Często jednostka dusi się dziś
pomiędzy dwoma biegunami: Państwem
i rynkiem. Niekiedy wydaje się, jakoby istniała ona jedynie jako wytwórca i nabywca
towarów, czy też jako przedmiot administracji państwowej i zapomina się, że ani rynek,
ani Państwo nie są celem międzyludzkiego
współżycia, bowiem ono samo w sobie posiada szczególną wartość, której Państwo
i rynek mają służyć” (CA: 49). Wyłaniająca się
z powyższych cytatów wizja człowieka może
zostać roboczo określona jako antropologia krytyczna. Jak zobaczymy w dalszej
Wyłaniająca się z powyższych
cytatów wizja człowieka może
zostać roboczo określona jako
antropologia krytyczna
części tekstu, nie jest to jedyna oryginalna
doktryna antropologiczna, jaką można odnaleźć w omawianych tekstach. Papieska antropologia krytyczna składa się, jak się wydaje, z czterech podstawowych elementów:
(1) założeń metodologicznych, (2) diagnozy,
(3) celu i (4) środków.
(1) U podstaw tej teorii odnajdujemy
trzy podstawowe założenia metodologiczne. Po pierwsze, prawa społeczne nie mogą
być interpretowane jako prawa natury. Po
drugie, prawa społeczne nie mogą być interpretowane jako konieczne lub jedyne
właściwe. Po trzecie, ukryte imperatywy
kulturowe powinny być demaskowane
i przezwyciężane. Z założeń tych ukazuje
nam się ciekawa wizja, u której podstaw
dostrzec można nie tylko teorię krytyczną
i Karola Marksa, ale – patrząc dalej – Francisa Bacona (1955). O czym pouczają nas
wymienione wskazówki metodologiczne?
Podobnie jak w Feuerbachowskiej krytyce religii bogowie stanowili idealizowane
podmioty, uniemożliwiające ludziom realizowanie pełni swojego człowieczeństwa,
podobnie jak u Marksa idealizowany rynek
uniemożliwiał ludzkości wykorzystanie
pełni swoich mocy produkcyjnych, a podające się za neutralne burżuazyjne państwo − realizowanie swojej polityczności,
wreszcie podobnie jak u Lenina burżuazyjne media, podające się za obiektywne,
uniemożliwiały ludziom zdobycie prawdziwej świadomości, tak u Papieża Polaka zadaniem człowieka jest odkrywać i obnażać
te idole, za nimi bowiem kryje się prawda,
jak chcieliby tego Platon (2003) czy Slavoj
Žižek (2006).
(2) Diagnoza Papieża jest ciekawa, choć
prosta. Jesteśmy uwikłani w szereg zapośredniczeń kulturowych, a na domiar złego
mamy skłonność do ich obiektywizacji. Można podejrzewać, że lista wymieniona przez
Papieża nie jest kompletna. Państwo, gospodarka i media są trzema najgroźniejszymi z zapośredniczeń, stanowiących zagrożenie dla człowieczeństwa. Dehumanizują
one za pomocą skumulowanego w jednym
miejscu ogromu władzy, czy to fizycznej,
czy to ekonomicznej, czy wreszcie informacyjnej. Zmanipulowany człowiek przestaje
rozumieć, że państwo, rynek i media są wytworem ludzi i – absolutyzując je – zaczyna
postrzegać siebie jako ich wytwór. Na tym
Autor umarł, niech żyje papież!
Nowe spojrzenie na antropologię Jana Pawła II
71
polega właśnie omawiana w poprzednim
rozdziale alienacja.
(3) Za cel antropologii krytycznej należy
uznać takie wychowanie, które pozwalałoby człowiekowi samodzielnie wyzwolić się
spod panowania idoli i ich pozornych imperatywów. Wychowanie takie możliwe jest
tylko przy uwzględnieniu godności człowieka, która wyraża się przez właściwe rozmieszczenie elementów w dwuelementowej
hierarchii człowiek–wytwór.
(4) Środkiem do takiego celu może być
właśnie pojmowanie wychowania jako zaopatrywania w treści kulturowe. Bogactwo
elementów kulturowych dostarczonych podmiotowi w procesie wychowania, chociaż
nie uniemożliwia alienacji, z całą pewnością
sprzyja temu, by podmiot był w stanie samodzielnie jej zapobiec. Wszystko jednak
musi odbywać się przy zachowaniu zasady
pomocniczości i poszanowania różnorodności kultur. W przemówieniu w UNESCO Papież rozróżnia kulturę w ogóle i kultury konkretne. Kultura w ogóle to sposób istnienia
człowieka – formuła, pod którą podstawiane
są dopiero konkretne kultury. Te zaś różnicowane są ze względu na zakres. Wydaje
się, że możemy wobec tego wyróżnić przynajmniej trzy podstawowe elementy w papieskiej teorii kultury – jednostkę (podmiot
kultury), rodzinę oraz naród (obiekty zaopatrujące jednostkę w treści kulturowe).
Rola rodziny i narodu, zawsze określonych ze względu na kontekst, sprowadza się
do dostarczania podmiotowi treści, za pomocą których może on konstruować zarówno swoją tożsamość, jak i – na mocy sprzężenia zwrotnego – modyfikować rodzinę
i naród. Kultura podlega zatem bezustannej
dynamicznej weryfikacji w czasie, dzięki
której odkrywane są mechanizmy alienacji
wraz z ich pozornymi imperatywami, a następnie zastępowane rozwiązaniami służącymi godności ludzkiej.
72
Wojciech Czabanowski
Błażej Skrzypulec
Opisana powyżej wizja człowieka odbiega od stereotypowych wyobrażeń na temat
antropologii katolickiej. Trwałość zastąpiona zostaje procesualnością, a kompromitująca katolicyzm pochwała dla mechanizmów alienacji ustępuje miejsca atrakcyjnej
perspektywie emancypacyjnej.
Bricoleur kultury i performer tożsamości
Przyjrzyjmy się teraz koncepcji jednostki, jaką wyczytać można w omawianych tekstach. Z jednej strony „kultura jest
właściwym sposobem istnienia i bytowania człowieka”, z drugiej strony „człowiek,
który w widzialnym świecie jest jedynym
ontycznym podmiotem kultury, jest też jedynym właściwym jej przedmiotem i celem” (Jan Paweł II 1980). Jako podmiot
kultury „Bóg powołał zatem człowieka do
istnienia, powierzając mu zadanie bycia
twórcą. W «twórczości artystycznej» człowiek bardziej niż w jakikolwiek inny sposób
objawia się jako «obraz Boży» i wypełnia
to zadanie, przede wszystkim kształtując
wspaniałą «materię» własnego człowieczeństwa, a z kolei także sprawując twórczą władzę nad otaczającym go światem.
Boski Artysta, okazując artyście ludzkiemu
łaskawą wyrozumiałość, użycza mu iskry
swej transcendentnej mądrości i powołuje
go do udziału w swej stwórczej mocy” (Jan
Paweł II 1999a).
W powyższych cytatach rysuje nam się
dialektyka człowieka istniejącego przez
kulturę i jednocześnie będącego jej twórcą.
Twórczość człowieka rozumiana jest jako
jego własność ikoniczna. O ile jednak Bóg
stwarza ex nihilo, o tyle człowiek tworzy
z gotowych elementów, składając je w nowe
mozaiki. Wizja ta, różna zarówno od modernistycznego rozumienia człowieka jako wytworu procesów społecznych czy biologicz-
nych, jak i premodernistycznego osadzenia
w sztywnej relacji podmiotowo-przedmiotowej, wyraża raczej postmodernistyczne intuicje. Podmiot jest artystą kolażystą, przetwarzającym znaczenia.
Taka koncepcja podmiotu przywodzi na
myśl sformułowaną przez Bruno Schulza
doktrynę wtórej demiurgii. „Zbyt długo żyliśmy pod terrorem niedościgłej doskonałości
Demiurga – mówił mój ojciec – zbyt długo
doskonałość jego tworu paraliżowała naszą
własną twórczość. Nie chcemy z nim konkurować. Nie mamy ambicji mu dorównać.
Koncepcja papieska odbiega
radykalnie od stereotypowych
interpretacji
Chcemy być twórcami we własnej, niższej
sferze, pragniemy dla siebie twórczości,
pragniemy rozkoszy twórczej, pragniemy –
jednym słowem – demiurgii” (Schulz 2000:
35–36). W końcu, jak podkreśla Jan Paweł II,
udział w tworzeniu „nie umniejsza oczywiście nieskończonego dystansu między
Stwórcą a stworzeniem, na co zwracał uwagę kardynał Nicola Cusano: «Sztuka twórcza, którą człowiek ma szczęście gościć
w duszy, nie jest tożsama ze sztuką w znaczeniu istotowym, czyli z Bogiem, ale jest jedynie sposobem jej przekazywania i udziałem
w niej»” (Jan Paweł II 1999a). U Papieża
jednak, inaczej niż u Schulza za budulec nie
służy materia, ale treści kulturowe.
Tożsamość tak określonego podmiotu
lepiej niż w klasycznych kategoriach esencjalistycznych daje się wyrazić jako performatyw. Tutaj ponownie koncepcja papieska
odbiega radykalnie od stereotypowych interpretacji, przybliżając go raczej do koncepcji
Judith Butler (2008) i teorii queer.
Synteza omawianej wcześniej antropologii krytycznej i performatywnej wizji podmiotu pozwala zdefiniować człowieka jako
samookreślający się za pomocą przetwarzanych zastanych treści kulturowych podmiot, dążący do emancypacji od rozpoznanych mechanizmów alienacji.
Godność, wtóra demiurgia i antropologia negatywna
Przestrzeń wolności i możliwości performatywnego samookreślenia wyznacza
w papieskiej antropologii pojęcie godności.
Godność rozumiana jest apofatycznie, jako
wyprzedzającą każdą konkretną kulturę
zdolność do wyrażania własnej tożsamości. W podobny sposób w naszym artykule
w 21. tece „Pressji” staraliśmy się interpretować godność w rozumieniu solidarnościowym: „W dyskursie Solidarnościowym pojęcie to miało […] głównie formalny charakter,
posiadanie przez każdego człowieka niezbywalnej godności znaczyło: «kimkolwiek
jesteś, twoja mała narracja może uobecnić
się w przestrzeni publicznej»” (Czabanowski, Skrzypulec 2010: 24). Jak na dłoni widać, że papieskie i solidarnościowe pojęcia
godności układają się w komplementarną
parę, w której godność solidarnościowa stanowi polityczny postulat prawa do pojętej po
papiesku godności indywidualnej.
Formalne, a zatem w jakimś sensie negatywne ujęcie wolności może być odczytywane jako echo antropologii patrystycznej.
W Traktacie o stworzeniu człowieka Grzegorz z Nyssy (2006) prezentuje oryginalną
dwupoziomową koncepcję ikoniczności.
W całym dziele znajdujemy szereg wykluczających się wskazań cech ikonicznych
człowieka, jak również rozmaite ujęcia samego „bycia na obraz”. Przy nieżyczliwej
i płytkiej interpretacji, fragmenty te należałoby uznać za wzajemnie sprzeczne, można
jednak pokusić się o ciekawsze odczytanie.
W większości fragmentów dotyczących
ikoniczności człowieka w dziele Grzegorza
Autor umarł, niech żyje papież!
Nowe spojrzenie na antropologię Jana Pawła II
73
bycie na obraz opisane jest nie jako dokładne odwzorowanie, lecz pewne niedoskonałe
podobieństwo. W rozdziale X znajdujemy jednak słowa: „Obraz jest rzeczywiście obrazem,
dopóki nie brakuje mu niczego, co ogląda się
we wzorze”. Po tym następuje określenie
elementu ikonicznego: „A zatem skoro jedną
z cech Boskiej natury jest niepoznawalność
jej istoty, koniecznym jest, by i pod tym względem obraz był podobny do wzoru” (Grzegorz
z Nyssy 2006 73–74). Interpretując ten fragment łącznie z fragmentami, w których ikoniczność określona zostaje materialnie jako
jakaś własność, a jednocześnie kryteria bycia na obraz są luźniejsze, można pokusić się
o pewne rozróżnienie. Ikoniczność z rozdziału X zdefiniowana jest w porządku epistemologicznym, w sposób absolutny i za pomocą
najbardziej wyśrubowanego kryterium, gdyż
ujęta jest w sposób formalny. Materialna tożsamość prawdopodobnie niemożliwa jest
w naszym świecie, tym bardziej jeśli porównujemy byty tak różne, jak człowiek i Bóg. Nic
nie stoi jednak na przeszkodzie, by formalnie
o obydwu tych bytach orzec dokładnie ten
sam predykat w porządku epistemologicznym. O Bogu i człowieku Grzegorz orzeka zatem to samo: ich istota jest niepoznawalna.
Taki predykat uniemożliwia nie tylko orzekanie o zupełnej tożsamości w porządku ontologicznym, ale także nazwywanie w sposób
ostateczny jakichkolwiek cech o którymkolwiek z tych bytów. Materialne konkretyzacje
ikoniczności muszą wobec tego być rozumiane jedynie jako niedokładne metafory czy
prostackie analogie.
Stanowisko uznające taką wizję ikoniczności można nazwać antropologią negatywną. W ramach antropologii negatywnej
mieści się zarówno postmodernistyczny
podmiot performujący własną tożsamość,
wszak − jak zaznaczyliśmy − nie jest on opisywany esencjalistycznie, a zatem nic nie
mówimy o jego istocie, jak i antropologia
74
Wojciech Czabanowski
Błażej Skrzypulec
krytyczna, będąca raczej zbiorem strategematów, niż filozofią człowieka w mocnym
sensie. Twórczość jako ikoniczność stanowi na tle teorii dopuszczalną metaforyczną
konkretyzację w porządku ontologicznym.
Autor umarł, niech żyje Papież!
Aby uporządkować dotychczasowe wnioski, można ułożyć je w następujący schemat. Fundamentalne założenia antropologii negatywnej ujawniają się w performatywnej koncepcji podmiotu. Dzięki idei
wtórej demiurgii i wychowania zachowany
zostaje dystans ontologiczny i godnościowy człowieka wobec Boga, przy jednoczesnym traktowaniu człowieka jako korony
stworzenia i korony kultury. Godność solidarnościowa i antropologia krytyczna stanowią postulaty polityczne, wynikłe z przyjętych założeń, które pozwalają skutecznie walczyć z alienacją i pozornymi performatywami.
Nasza interpretacja wybranych tekstów
Papieża wiedzie od inspirowanego filozofią
krytyczną pojęcia alienacji aż do antropologii negatywnej bliskiej zarówno części
współczesnych postmodernistów, jak i niektórym ojcom Kościoła, na przykład przywoływanemu Grzegorzowi z Nyssy. Lewicowa krytyka alienujących mechanizmów
w połączeniu z odrzuceniem społecznego
determinizmu prowadzi do ciekawej antyesencjalistycznej tezy o kulturze, która jednocześnie jest istotą człowieka, jak i jest
przez niego wytwarzana. Pytając o warunek
możliwości tworzenia kultury i tworzenia
siebie samego przez kulturę, natrafiamy
wreszcie na tajemnicze pojęcie negatywnej godności, którą można rozumieć jako
uniwersalne prawo do własnej narracji.
Z proponowaną interpretacją być może nie
zgodziłby się autor omawianych tekstów,
jednakże w przyjętej przez nas perspektywie
metodologicznej jest on po prostu jednym
z czytelników tekstu, a co za tym idzie,
Z proponowaną interpretacją
być może nie zgodziłby się autor omawianych tekstów
jego interpretacja nie musi być uznawana
za uprzywilejowaną. Również większość
współczesnych czytelników mogłaby uznać
nasze tezy za pewnego rodzaju aberrację.
Sądzą oni, że teksty Jana Pawła II powinny
być interpretowane wedle jednej ustalonej
i niekontrowersyjnej wykładni. Takie postępowanie można jednak postrzegać jako
rodzaj niegodziwości – oczywiście niegodziwości wobec tekstu. Tekst interpretowany
wciąż w podobny sposób, z nieustannym wykorzystywaniem tej samej siatki pojęciowej
i pomijaniem kontrowersyjnych fragmentów staje się tekstem martwym, którego już
nikt nie czyta inaczej niż pod przymusem ze
strony jakiegoś alienującego mechanizmu.
Jesteśmy przekonani, że zarówno czytelnicy, jak i same dzieła Papieża zasługują na
bardziej etyczne traktowanie!
Przypisy:
1. Wygląda na to, że potrzebne są dość głębokie przemiany. Papież pisze: „żaden człowiek, żadne państwo ani żaden system na świecie nie mogą pozostać obojętnymi wobec «geografii głodu» i olbrzymich zagrożeń, które nastąpią, jeśli cały kierunek polityki gospodarczej, a zwłaszcza
hierarchia inwestycji, nie zmieni się w sposób zasadniczy i radykalny” (1980).
Co dalej?
Porównaj performatywne odczytanie natury człowieka u Jana Pawła II z tego tekstu
z bardziej tradycyjną interpretacją dokonaną przez Pawła Rojka. Kto ma rację?
75