Śmierć fałszu - WordPress.com
Transkrypt
Śmierć fałszu - WordPress.com
Anatol Ulman Śmierć fałszu „...cnocie i wstydowi cenę ustawili...” („Odprawa...”) Jestem zdania, iż na naszych oczach ostatecznie rozstrzyga się stary, podstawowy spór intelektualny i moralny. I to gdzie się rozstrzyga! W wierzbowym kraju, między Odrą a Bugiem. Dokonywany jest kapitalny wkład Polaków w ogólnoludzkość. To my nad Wisłą, mimo że nie chcą nas ani do Unii, ani do NATO, rozwiązujemy przeklętą opozycję etyczną. Już jej nigdy później nie będzie! Mam na myśli opozycję między prawdą a fałszem. Między tym, co prawdziwe i co fałszywe. Przekonanie takie powziąłem, rozmyślając i dyskutując o mleku od krowy. Bo w świadomość moją uderzyło jak grom twierdzenie, że nawet mleko krowie, choć jak prawda białe, fałszywe jest. W aktualnym podręczniku biologii do klasy trzeciej licealnej wyczytałem bowiem, że krowa wcale nie robi mleka z trawy, zbóż czy wonnych ziółek. Wprawdzie żre owe trawy na mokro lub sucho, lecz nie nimi się żywi ani przetwarza. Ona je pakuje do jednego z tych licznych żołądków, gdzie siedzą bakterie. A te stworzonka, nieprzyzwoicie objadając się celulozą, jak jakieś społeczeństwo konsumpcyjne, mnożą się obficie, chociaż na szczęście bez przyjemności płciowej, gdyż przez podział, a nie rozpustne łączenie. I krowa dopiero to draństwo, białkowe już, trawi przerabiając na mleczko. Taka głupia krowa z niewinnymi oczkami nie napoczętej panienki, a jak oszukuje! Także ta fioletowa, austriacka, co w telewizji twierdzi, że robi mleko do czekolady z kryształowo czystych Alp, w istocie wytwarza je z bakterii! Z niewidocznego robactwa, z ohydnych pełzaczków! Nie wierzę, rzekł z mocą jeden taki, któremu to przeczytałem. I sam pomyślałem zaraz: nie wierzę! Mleko z prątków, krętków, a takiego! Chociaż z kolei nie ma, co fałszowane by nie było. Bilety komunikacji miejskiej. Banderole alkoholowe i papierosowe. Wszelkiej maści banknoty. Paszporty, dowody osobiste i rejestracyjne. Dokumenty celne, urodzenia, śmierci, dziewictwa oraz inne. Masowo fałszowane są rzeczy, to znaczy ubranka. Amerykańskie dżinsy fabrykuje się w Grójcu i Kutnie. Kalesony włoskie eleganckie na wsi pod Mławą. Paryską bieliznę z metkami, że tworzona jest na ostatnim piętrze wieży Eiffla, szyje się na linii otwockiej. Wymienione fałszuje się w Polsce. Gdyby sprawę ocenić branżowo, dominuje papiernictwo oraz krawiectwo, dziedziny najprostsze, prymitywne rzecz można. Nic z najwyższej techniki schyłku wieku! Bo popatrzmy: wódki, owszem, jeszcze podrabiać umiemy, ale już ze spirytusu coś subtelniejszego nie. Francuskie perfumy na bazie samogonu komponują Samojedzi w opuszczonych ruskich bazach rakietowych z odchodów niedźwiedzi polarnych chłeptających ropę z przerdzewiałych rur! Polacy, znękani powstaniami narodowymi, wód kolońskich nie potrafią! Najwyżej ze zwykłej kranowej plejstoceńską. Komputery amerykańskie fałszowane są w Ping-Pongu. Telewizory japońskie podrabiają Hotentoci. Wideo, niby południowokoreańskie, robią Papuasi z holenderskich części machanych przez Indian w Singapurze. Tylko te drukowane (na zachodnich kopiarkach) i szyte fałszować potrafimy, a elektronicznych już nie. Moja duma narodowa cierpi! Z drugiej strony przyznać trzeba, że Polakom, narodowi numer czterdzieści i cztery, zawsze było trudno fałszować. Choćby dlatego, że tradycję mamy przeciwną, a w niej utwierdzone przekonanie, że fałszowanie zawsze się wyda. A skoro się wyda i jeszcze karę spowoduje, to po co? Bardzo niepragmatyczne jest. To już Rej tak urządził nasz naród. „Fałsz zawżdy wynurzyć się musi” - gadał i tworząc obraz człowieka poczciwego dodawał: „Fałsz wszędy się nie zatai”. Fałszywych kompromitował też Piotr Skarga, twierdząc, że źli, kiedy prawdą nie mogą, fałszem sobie pomagają. Fałsz zawsze fałszem, mówił lud i przestrzegał: fałszem świat przejdziesz, a w ćwierci utkniesz. No, bo przecież jest pewne, że fałsz, szalbierstwo – żadna sztuka, nigdy nieba nie oszuka! Tylko Aleksander, hrabia przyszywany, Fredro nowocześnie szukał dla fałszu dróg rozwoju, bo to „płaszcz obszerny”, wszystko znaczy się łatwo pod nim ukryć. Tędy poszło wielu. A że niedorozwój cywilizacyjny uniemożliwił konkurencyjne fałszowanie rzeczy, wzięto się za to, do czego sprzętu nie trzeba. Zwłaszcza, że tradycji w dziedzinie nie brakowało. Fałszowane więc są idee. Fałszowane są czyny. Konfiskowane owym, rozdawane tym. Fałszowane są zasługi. Małe są większe od dużych. Fałszowane są przymioty. Więc dodawane prymitywnym tumanom i odbierane rzeczywiście posiadającym. „I wiele fałszywych proroków powstanie i wielu zwiodą” (24,11). Na szczęście nie tyle wymyślono, bo sposób znany co najmniej od średniowiecza, ile z mocą przywracana jest zasada tak ładnie sformułowana przez Wieszcza: czucie i wiara silniej mówi do mnie niż rozum i prawo! Wystarczy jak ów, co nie uwierzył, że krowa pożyteczny płyn z drobnoustrojów produkuje, powiedzieć twardo: nie wierzę! Nie wierzę, że ten złodziej, choć może i kradnie. Nie wierzę, że ten tuman jest, choć na to wygląda. I tak dalej i coraz powszechniej. Zatem prawda jest siłą wiary. Wystarczy mocno wierzyć, by zniknął fałsz. Bo może w istocie nigdy go nie było, tylko wiary zabrakło w piękno, dobro, miłosierdzie? Pożyteczny sposób! Sycyna, nr 13/1995, 18 VI 1995