Krzysztof Hołowczyc, kierowca rajdowy, o bezpiecznej jeździe

Transkrypt

Krzysztof Hołowczyc, kierowca rajdowy, o bezpiecznej jeździe
# OKO W OKO
Krzysztof Hołowczyc, kierowca rajdowy, o bezpiecznej jeździe, polityce
Oddam DRZEWA
El˝bieta Mierzyƒska
[email protected]
— Popularyzuje Pan bezpiecznà jazd´.
Dlaczego w edukacji stawia Pan niemal˝e
wy∏àcznie na m∏odych? Bo z ich stanem wiedzy jest najgorzej?
— Nie. Podam na to przyk∏ad sprzed kilku
lat. By∏o cudowne lato, jad´ sobie bez poÊpiechu, hamuj´ przed przejÊciem dla pieszych,
bo ju˝ z daleka widz´ przed nim dwie m∏ode
dziewczyny. A˝ tu kàtem oka spostrzegam,
˝e jedzie za mnà Ford Fiesta, którego kierowca w ogóle nie zamierza si´ zatrzymaç,
a wr´cz zabiera si´ do wyprzedzania mnie
tu˝ przed przejÊciem! B∏yskawicznie nacisnà∏em klakson. Dziewczyny na przejÊciu zamar∏y tu˝ przed maskà mojego samochodu
— nie wiedzia∏y, co si´ dzieje. A w u∏amku sekundy mog∏o zdarzyç si´ najgorsze, bo ten
drugi samochód uderzy∏by w∏aÊnie w nie!
Zdenerwowa∏em si´. Skorzysta∏em z okazji, gdy tamtem samochód zatrzyma∏ si´ w innym miejscu, wysiad∏em i spyta∏em kierow´,
starszego pana, „Czy pan wie, ˝e przed chwilà by pan rani∏ albo nawet zabi∏ dwie dziewczyny?”. Starszy pan ze stoickim spokojem
odpowiedzia∏ „A czy pan wie, ˝e ja wojn´
prze˝y∏em?”.Tego pana ju˝ nie nauczymy
bezpiecznej jazdy. Dlatego kieruj´ edukacyjne akcje g∏ównie w stron´ m∏odszych, wierzàc, ˝e mogà zmieniç si´ mentalnie.
— A j a k à o g ó l n i e m a P a n o p i n i ´ o pol skich kierowcach? Sà fatalni?
— Nie.To drogi sà fatalne. I to drogi powodujà wzrost agresji u tych, którzy si´ Êpieszà,
majà s∏absze nerwy itd. JeÊli patrzymy na
nasze statystyki, to sà w porównaniu do europejskich przera˝ajàce. Ale to nie dlatego,
˝e jesteÊmy gorszymi kierowcami.
— Staje Pan przed kamerami i apelujàc
o bezpiecznà jazd´ mówi te˝, by jechaç wolniej. Pana naprawd´ na to staç, by jechaç
wolniej?
— OczywiÊcie, ˝e nie jestem Êwi´ty i nie
zawsze udaje mi si´ jechaç 90 kilometrów na
godzin´. Ale wie pani gdzie? Gdy widz´
przed sobà kilometr ∏adnej, bezpiecznej, niezat∏oczonej drogi. Ale w terenie zabudowanym, na kr´tej i wàskiej drodze, zdarza mi
si´ nierzadko, ˝e mija mnie inny kierowca,
dumny z tego, ˝e Ho∏owczyca wyprzedzi∏.
Jestem cz∏owiekiem, który kocha szybkà jazd´, bo to mój zawód, moja pasja, moje ˝ycie.
Ale nie realizuj´ swoich ambicji na mazurskich drogach — nie myl´ ich po prostu z trasà rajdowà!
— Nasz region s∏ynie z pi´knych dróg. To
zwyczajnie aleje...
— I to nie jest normalne, ˝e wàskie drogi
z drzewami w skrajni sà trasami codziennej
koniecznej komunikacji.
— Nasze drogi sà niebezpieczne, bo za drzewione?
— OczywiÊcie, ˝e tak! Choçby nie wiem
jak pi´kne by∏oby drzewo, jest Êmiertelnym
zagro˝eniem dla kierowcy.
— A co Pan na to, ˝e modernizacja drogi,
na którà sk∏ada si´ wyg∏adzenie dziurawej
nawierzchni i wyci´cie drzewa, wcale nie poszerza pasa ruchu drogowego? ˚e to nadal ta
sama droga, tyle ˝e brzydsza?
— Tyle ˝e bezpieczniejsza! Tak nale˝a∏oby
stwierdziç. Zdaje sobie pani spraw´ z tego,
˝e jeÊli nie ma drzewa, to samochód, który
z jakiegoÊ powodu — na przyk∏ad awarii, poÊlizgu, zajechania du˝ej przyczepy samochodu ci´˝arowego — wypadnie z pasa jazdy,
ale nie uderzy w drzewo, lecz wpadnie na
przyk∏ad do rowu i najwy˝ej si´ pot∏ucze? Ta
historia mo˝e spotkaç dobrego kierowc´,
trzeêwego, respektujàcego przepisy i mimo
to mo˝e on zginàç.
— To co — golimy z drzew drogi na Mazurach? Wycinamy aleje?
— Najpierw trzeba zmierzyç nat´˝enie ruchu. JeÊli jest pi´kna, zabytkowa aleja, do jakiejÊ wioseczki prowadzi i przejeêd˝ajà tamt´dy trzy samochody na godzin´, to nieporozumieniem by∏oby niszczyç drzewa, kaleczyç
krajobraz. Ale jak droga jest intensywnie eksploatowana, je˝d˝à nià tiry, to statystyka jest
nieub∏agana i poka˝e wypadkowoÊç na trasie.
To wyraênie wskazuje, co trzeba zrobiç. Mojemu przyjacielowi zgin´∏o dwóch synów, bo
uderzyli w drzewo w sytuacji, gdy nie zmieÊcili si´ na drodze. Takich tragedii jest du˝o.
Mo˝na powiedzieç, ˝e u nas zbyt cz´sto drzewa rosnà nie przy drodze, ale na drodze. I ˝e
przynoszà tym samym Êmiertelne zagro˝enie.
Nawet posadzenie drzewa o dwa-trzy metry
od pasa ruchu jest odlegloÊcià zbyt ma∏à, bo
nie daje ona manewru do ucieczki i ratunku.
Mo˝emy sobie zatem opowiadaç, jakie mamy
aleje, zielone tunele, jakie uroki krajobrazowe
w regionie, ale ja poÊwi´c´ sto drzew dla jednego ˝ycia ludzkiego. I tu jest ró˝nica mi´dzy
tym, co ka˝e podziwiaç a tym, co ka˝e chroniç. Ja przede wszystkim chc´ chroniç cz∏owieka. On ma dojechaç szcz´Êliwie do pracy,
do domu, do dzieci, na urlop. To najwa˝niejsze. Bo ˝ycie ludzkie nie ma ceny.
— A mo˝e trzeba budowaç solidne drogi,
obwodnice i aleje zostawiç w spokoju?
— To jest marzenie. I wie pani co? Ja do tego proponuj´ szklane domy!
— Pan ze mnie kpi?
— Nie. Chc´ tylko sprowokowaç do innego spojrzenia. Bo zrobienie nowej drogi to
przecie˝ tak˝e budowa mostów, wyci´cie lasu, modyfikacja terenu. Zbudowanie nowej
drogi to dla nas kosztowo niewyobra˝alna
inwestycja.
— Europa, która do nas zje˝d˝a, ˝eby podziwiaç na przyk∏ad zabytkowà wieÊ, le˝àcà
nad brzegiem jeszcze czystego jeziora, wie
chyba, ˝e poszerzenie drogi jest niemo˝liwe.
Z jednej strony jezioro, z drugiej zabytkowe
chaty. Wyci´cie drzew nic nie da, Panie
Krzysztofie! Jedynie oskubie to miejsce z
uroku tak, ˝e nikt tu nie przyjedzie.
— No, ma pani racj´.Tylko zastanówmy si´,
o czym mówimy. Czy o pi´knie przyrody, czy
o ˝yciu ludzkim. Ja mówi´ o ˝yciu ludzkim.
— A ja o tym, ˝e jeÊli Europa chce mieç
u nas uroczyska dla przysz∏ych pokoleƒ, to
niech wspomo˝e inwestycje drogowe, a sa morzàdy niech troszczà si´ o to nale˝ycie, bo
jak dotàd to ograniczajà si´ g∏ównie do ta niego asfaltu i zatrudnienia drwali.
— Nie wiem, co kto woli. Ja mimo wszystko nie chcia∏bym ˝yç w skansenie, w którym
nie ma dobrych dróg.
— I sà wypadki, bo kierowcy nie dostosowali pr´dkoÊci do warunków drogowych?
— O, to jest w∏aÊnie ta najcz´Êciej s∏yszana opinia z miejsca wypadku! G∏adko brzmi.
Tylko czy to znaczy, ˝e kierowcy z g∏upoty
walà w drzewa? Nie chcia∏bym, aby ktoÊ, kto
tak mówi, mia∏ potem prze˝yç tragedi´, gdy
straci kogoÊ z bliskich — gdy ktoÊ rozbije si´
na drzewie, bo zahuÊta∏o przyczepà tira,
a kierowca nie mia∏ bezpiecznego pobocza.
— Ca∏e z∏o widzi Pan w drzewach?
— Nie. Ja te˝ kocham ten region i jego przyrod´. Ale jeÊli drogi przelotowe majà byç alejami Êmierci, to ja jestem bewzgl´dny w ocenie.
Na pierwszym miejscu liczy si´ ˝ycie ludzkie.
I co? Mamy czekaç 20 lat a˝ wybudujemy porzàdnà obwodnic´? W tym czasie zginà setki,
a pewnie i wi´cej, ludzi. A samochodów nie
ub´dzie, bo trzeba si´ przemieszczaç. Widoki
mo˝na podziwiaç, gdy zje˝d˝a si´ w rejony turystycznych atrakcji, w boczne Êcie˝ynki
i dró˝ki.Tam jeêdzi si´ wolno, nic nie goni. Ale
na mi∏oÊç Boskà, nie mo˝na tego wymagaç na
drogach, które sà szlakiem przelotowym, trasà
koniecznej komunikacji publicznej, transportowej. Nie dziwmy si´, ˝e kierowcy sà wÊciekli
i wypadków przybywa.
— Nie przyjmuje Pan ˝adnych argumen tów ekologów?
— Jak ekolodzy sà tacy wspaniali, to niech
idà w swoich akcjach jeszcze dalej. Niech zabronià jazdy samochodami i ka˝à wszystkim
wsiàÊç na rowery. Tylko ˝e niestety, ekologowie, po akcji propagowania jazdy rowerami,
wsiadajà do swoich aut, by dojechaç gdzieÊ
szybko i wygodnie.
— Niedawno uczestniczy∏am w organizo-
wanej przez Stowarzyszenie „Ma∏a Ojczy zna” debacie publicznej na temat wycinki
przydro˝nych drzew. Obroƒcy krajobrazu,
którzy widzà w nim równie˝ nasze aleje,
twierdzili, ˝e jeÊli „Ho∏owczyc w drzewie widzi morderc´, to dlaczego bierze udzia∏
w rajdach po lesie”?
— Bo jestem kierowcà rajdowym, który
z premedytacjà przygotowuje si´ do ryzyka.
Jestem przygotowany do tego, ˝e mog´ zginàç i decyduj´ sam o sobie. Nie porównujmy
mnie do pana Kowalskiego, który jedzie z ˝onà i córeczkà na Mazury i nie zamierza ryzykowaç jak kierowca rajdowy. Kowalski nie
jedzie po odcinku specjalnym, ˝eby wygraç
wyÊcig! On jedzie na urlop lub po zakupy do
spermarketu.
— To porozmawiajmy o przydro˝nych barierkach. Uchronià drzewa przed wycinkà?
— Uchronià drzewa przed uderzeniem auta, ale nie uchronià kierowcy przed wypadkiem. Bo kierowca wtedy w drzewo nie uderzy, ale odbije si´ od bariery i zderzy si´ czo∏owo z autem z naprzeciwka. Prosz´ nie uto˝samiaç mnie z kimÊ, kto nie docenia pi´kna
przyrody. Mieszkam przy lesie, lubi´ zwierz´ta. Ale kocham ˝ycie. Opowiem pani coÊ. Ratowa∏em ˝ycie dziewczynie na trasie ko∏o M∏awy. M∏odzi. wspaniali ludzie jechali sobie do
Gdaƒska. Dosz∏o do wypadku. Reanimowa∏em rannà dziewczyn´. Nie uda∏o si´. Zmar∏a
w karetce pogotowia. Gdyby nie drzewa, ci
m∏odzi ludzie wylecieliby w pole, a ta dziewczyna mia∏aby szans´ prze˝yç. Dosz∏o do tragedii tylko dlatego, ˝e sta∏o gówniane drzewo!
To mnie przera˝a. Powtarzam w nieskoƒczonoÊç. Najwa˝niejsze jest bezpieczeƒstwo ruchu, bo najwa˝niejszy jest cz∏owiek. JeÊli samochód jedzie 90 kilometrów na godzin´, to
dobre auto potrzebuje 35 metrów, ˝eby stanàç.
S∏absze potrzebuje 50-60 metrów. Przy gorszej
pogodzie — 100 metrów. A co zrobi kierowca,
jeÊli w tych 35 metrach sà drzewa? Uderzy
w nie! Nie majàc innego wyjÊcia! Chroƒmy
aleje w wyjàtkowych miejscach, ale nie na
drogach przelotowych, z du˝ym nat´˝eniem
ruchu. Dajmy szans´ ludziom.
— Ostro˝noÊç i trzeêwoÊç te˝ by si´ lu dziom przyda∏a.
— I wi´ksza wyobraênia, i opony zimowe,
i bardziej dotkliwe kary... Wszystko to zwi´ksza bezpieczeƒstwo polskiej drogi tylko o kilka procent. Pami´tajmy, b∏´dy zdarzajà si´
wszystkim, a decydujà u∏amki sekund, wystarczy na moment odwróciç wzrok. I co wtedy na to pi´kne drzewo?
— KtoÊ przybije do niego krzy˝.
— Tak. Czy te krzy˝e nie mówià o tym, co
naprawd´ wa˝ne?
>> Co tydzieƒ na polskich drogach ginie sto dwadzieÊcia osób! ˚a∏oba narodowa by ∏a po zawaleniu si´ hali targowej w Katowicach. A tu na drogach ginà co tydzieƒ
dwie takie hale i nie wyciàgamy z tego wniosków? Zdajmy sobie wreszcie spraw´
z tego, ˝e z ruchem drogowym majà stycznoÊç wszyscy — od dziecka po staruszka.
Dlaczego wi´c ten rodzaj bezpieczeƒstwa jest problemem mniej wa˝nym? Jak mo˝ na tak sàdziç? Co roku znika w Polsce pi´ç i pó∏ tysiàca ludzi. To tak, jakby ktoÊ
wysadzi∏ w powietrze ma∏e miasteczko. I to nas nie obchodzi?!
gazety olsztyƒskiej
magazyn gazety
// piàtek / 24 marca 2006 r.
d z i e n n i kolsztyƒskiej
a elblàskiego
4