kliknij
Transkrypt
kliknij
Nasz pierwszy projekt eTwinnigowy Po raz pierwszy nasza szkoła była założycielem i uczestniczyła w projekcie eTwinningowym wspólnie z następującymi szkołami: Zespół Szkół w Bielczy oraz Gimnazjum im. Wincentego Pola w Radawczyku Drugim. Zadaniem uczniów było stworzenie wspólnego opowiadania wokół problemu odrzucenia społecznego. Każdy z partnerów projektu był redaktorem opowiadania, które pisane było etapami. Jedna grupa tworzy początek historii i wysyła go uczniom ze szkoły partnerskiej, której zadaniem jest z kolei dopisanie następnej części opowiadania i odesłanie jej z powrotem do partnerów, którzy znów tworzą kolejną część. Całość pracy nad projektem rozpoczęła się po nawiązaniu współpracy w czasie październikowego seminarium w Krakowie dla chętnych nauczycieli do pracy w eTwinnigu. Formuła pracy nad projektem jest otwarta, każda szkoła może włączyć się do pracy nad nim. Ideą eTwinningu jest otwieranie się na współpracę z innymi szkołami, wykorzystywanie nowych technologii w nauczaniu i kształceniu, rozwijanie umiejętności pracy zespołowej, jak i kreatywności i twórczego myślenia. W naszej szkole odważnymi, które podjęły się tego zadania, były uczennice klas I. Karolina Kizyma , Milena Jadczyk oraz Klaudia Małecka. Uczennice świetnie sobie poradziły z wyzwaniem. Opowiadanie jest interesujące, autentycznie oddaje świat i problemy współczesnej młodzieży. Zapraszamy do zapoznania się z tekstem opowiadania! opr. Mariusz Madej 1 Zasługuje na szczęście Dzisiaj rozpoczynamy rok szkolny, jest 1 września, czyli idziemy do szkoły. Niektórzy są szczęśliwi, że spotkają się z przyjaciółmi, inni są smutni, ponieważ czeka ich rok nauki, drudzy przerażeni. Wśród tych ostatnich jestem ja. Znowu czeka mnie rok zmagań z rówieśnikami i ciągły płacz w kątach. Niestety, do szkoły każdy iść musi, mam świadomość tej nieuchronności. Przez wakacje przygotowywałam się psychicznie na ten rok szkolny. Najwidoczniej nie wyszło, bo dzisiaj znów płaczę. Najbardziej boli mnie to, że nie wiadomo za co mnie tak bardzo nie lubią, niektórzy przypuszczam nienawidzą. Czemu? Dlaczego? Na te pytania chyba nigdy nie znajdę odpowiedzi. Może dlatego, że jestem trochę zewnętrznie, fizycznie inna, przeszłam wiele operacji, mam lekko zdeformowaną twarz i na przykład muszę siedzieć w pierwszej ławce, ponieważ źle widzę. Lecz to nie świadczy o tym, że nie chciałabym mieć chociażby jednego prawdziwego przyjaciela. Dlaczego muszę sama wracać po szkole do domu, nie jestem zapraszana na urodziny czy na wycieczce siedzę sama w autobusie. Swoje osamotnienie nadrabiam dobrymi ocenami w szkole. Szkolne sukcesy pozwalają mi myśleć, że nie jestem kimś bezwartościowym, a satysfakcja z nich płynąca rekompensuje częściowo doznane upokorzenia. Mieć przyjaciela - to jest moje największe marzenie. Każdego dnia chodząc do szkoły, rówieśnicy uświadamiają mi, że nie jestem nic warta, że nic nie potrafię i nie rozumiem reguł szkolnego życia. Ich zdaniem nie powinnam chyba żyć na tym świecie. Zaczynam powoli w to wierzyć. Cieszę się jedynie pod koniec roku szkolnego. Wtedy właśnie nadchodzi ten czas, kiedy mogę odpocząć od stresu, ciągłego płaczu i nie martwić się następnym dniem. Natomiast zawsze przed nowym rokiem szkolnym jestem niewyspana i zmartwiona. Początkowo chciałam z kimś porozmawiać o tym, ale żaden z domowników, ani rodzice, ani rodzeństwo nie wie o moich rozterkach. Zresztą sama nie potrafię o nich opowiedzieć, wszystko siedzi mocno we mnie. W mojej głowie krąży pytanie, czy w tym roku szkolnym dam radę czy nie? /Uczniowie Zespołu Szkół w Bielczy/ Boję się spotkania z rówieśnikami, ale mam nadzieję, że dam radę, przecież to ostatni rok w tej szkole. Każdego dnia budzę się z tą samą myślą, że dziś ponownie czeka mnie ciężki i męczący dzień. Zdaję sobie sprawę z tego, iż ten rok będzie bardzo pracowity. 2 Postanowiłam nie reagować na kpiny kolegów i koleżanek z klasy. Obrałam cel, do którego dążę. Znaleźć przyjaźń w drugim człowieku, ale nie kosztem dobrych stopni. Chcę poznać kogoś, kto miałby podobne zainteresowania i nie zwracał uwagi na wygląd. Mój przyjaciel lubiłby mnie za to, jaka jestem. Z każdym rozpoczęciem roku szkolnego pojawiają się nowi uczniowie, którzy odnawiają moją nadzieję. Moglibyśmy wspólnie spędzać wolny czas na rozmowach i nauce. Pomagałabym mu w zdobywaniu dobrych ocen. Pragnę tylko tego. Czy proszę o tak wiele? Może niektórych odstrasza mój wygląd? Według mnie tak. Uważam, że gdyby ktoś próbował się do mnie zbliżyć i poznać mój charakter, na pewno nie zraziłaby go moja osoba. Ale niestety, wszyscy wokół mnie zwracają uwagę tylko i wyłącznie na wygląd. Teraz, gdy idę do mojego gimnazjum, mam mieszane uczucia. Z jednej strony nie mogę się doczekać spotkania nowych uczniów. Z drugiej mam obawy, co do zachowania moich rówieśników. Chciałabym, aby w tym roku wszystko było inaczej, niż dotychczas. Marzę o tym, żeby zmienić swój światopogląd i znaleźć przyjaciół. /Uczniowie Zespołu Szkół w Łambinowicach/ Z każdym kolejnym dniem coraz bardziej tracę nadzieję, że spotkam kogoś, kto sprawi, że moje życie stanie się choć odrobinę lepsze. Pewnego dnia do mojej klasy dołączył nowy uczeń Stefan. Pierwsza rzecz, która rzuciła mi się w oczy, to jego ciemne, przeciwsłoneczne okulary. Nie wydawałoby się to dziwne, gdyby nie fakt, że pogoda była deszczowa. Przez chwilę rozmawiał z nauczycielką, niestety nie udało mi się nic usłyszeć. Nie spodziewałam się jej reakcji, była zaskoczona, a za razem odrobinę zmartwiona. Pomogła mu podejść do mojej ławki, ponieważ tylko miejsce obok mnie było wolne. Z jakiegoś nieznanego mi powodu jego obecność wprawiała mnie w zakłopotanie. Może dlatego, że nie byłam przyzwyczajona do towarzystwa ludzi. Zazwyczaj siedzę sama. Jednak miałam wrażenie, że to coś innego . Nie mogłam się skupić na lekcji. W pewnym momencie szturchnął mnie w ramie, pytając o imię. Nieśmiało szepnęłam. -Anastazja. A ty ? -Stefan. Miło mi cię poznać. – szepnął z uśmiechem na ustach wyciągając rękę w moją stronę. Miał pewny, choć delikatny uścisk. Mimo, iż nie widziałam jego oczu, uśmiech miał niesamowicie ciepły, przyprawiał o dreszcze. 3 Byłam bardzo ciekawa, dlaczego nosi ciemne okulary w sali, nie było za jasno. Nawet nie świeciło słońce. Po głowie chodziły mi przeróżne myśli : ,, Może ktoś go uderzył i wstydził się pokazać sinego oka lub miał sztuczne jedno oko, albo jeszcze gorzej, mógł być ślepy, lub Bóg wie co…’’ Mimo, że miałam wielką ochotę zapytać, nie zrobiłam tego. W zamyśleniu nie zwróciłam uwagi, że bacznie mu się przyglądam. Poruszył się na swoim krześle, poprawiając pozycję, przez co wyrwał mnie z zadumy, więc szybko odwróciłam głowę w stronę zeszytu. Co chwilę zerkałam z jego stronę przyglądając mu się. Wcześniej nie zauważyłam, że po jego stronie nie było żadnej książki czy zeszytu. Nic nie notował, tylko słuchał. Wtedy mnie olśniło, że naprawdę nie widział. Nagle wszystko stało się jasne. Reakcja pani, to dlaczego go podprowadziła do ławki, dlaczego miał okulary oraz dlaczego nie zwracał uwagi na to, że od czasu do czasu się w niego wpatruję. Przez głowę przeszło mi milion różnych myśli : ,, A gdybym to ja była niewidoma? Jak bym sobie wtedy radziła? Co bym zrobiła? Czy byłabym jeszcze większym pośmiewiskiem? A może z litości wszyscy byliby dla mnie milsi? ‘’ Potrząsnęłam głową wyrzucając z niej te myśli. Przecież nie byłam ślepa , więc nie powinnam o tym myśleć. Zrobiło mi się go żal. Oczywiście nie miałam pewności, że nic nie widział, ale wszystko na to wskazywało. /Uczniowie Gimnazjum im. Wincentego Pola w Radawczyku Drugim/ Długo biłam się z myślami co robić, aż w końcu po lekcjach odważyłam się i zapytałam go: - Czy mogłabym Cię lepiej poznać? - Tak, z chęcią - uśmiechnął się zachęcająco i zapytał, czy może mnie odprowadzić. - Jeżeli tylko masz ochotę- odparłam nieśmiało. Podczas spaceru dowiedziałam się o nim wiele ciekawych rzeczy. Już w szkole podstawowej dawano mu odczuć, że jest intruzem i najlepiej byłoby, gdyby nikomu nie wchodził w drogę. Początkowo myślał, iż takie zachowanie jest spowodowane tym, że uczęszczał do szkoły masowej, gdzie tylko on wśród rówieśników był osobą niepełnosprawną. Czuł się w pewien sposób gorszy, upokorzony, nikomu niepotrzebny i strasznie samotny. Wiedział, że ogromną rolę w takim traktowaniu go odgrywał jego wygląd zewnętrzny, a dokładnie grube okulary, które nosił. Gdy tylko pojawiał się na drodze uczęszczanej przez kolegów z klasy, słyszał za sobą głośne salwy śmiechu. Chłopcy rzucali pod jego adresem niemiłe słowa, kpili z jego wyglądu. Doszło do tego, że idąc do szkoły, zmieniał trasę, aby ich nie spotkać. Dowiedziałam się również, że jest słabo widzący i mimo wszystko ma wiele pasji. Bardzo mi zaimponował, bo myślałam, że ludzie z takim problemem są nieszczęśliwi, a okazało się, że 4 bardziej cieszy się życiem ode mnie. Gdy nasz spacer dobiegł końca, podziękował mi i zaproponował kolejne spotkanie na jutrzejszy dzień. W drodze do mojego domu myślałam tylko o tym, co będzie jutro. Następnego dnia jak zwykle poszłam do szkoły, ale z małym uśmiechem na twarzy, ponieważ wiedziałam, że mam wsparcie w nowo poznanym koledze. Mój uśmiech spowodowany był nie tylko tym, że nie będę już siedziała sama w ławce. Czułam, że poznałam fajnego człowieka i szczerze go polubiłam. Łączyło nas wiele -nawet rzadkie imiona. On swoje odziedziczył po dziadku, ja po babci, która była wielką pasjonatką tańca i muzyki. Gdy nadszedł czas powtórnego spotkania, denerwowałam się, żeby niczego nie zepsuć. Było bardzo zimno, dlatego weszliśmy do jego domu. Zaprosił mnie do salonu, a tam stał fortepian. Zapytałam się, czy umie na nim grać. Odpowiedział, że tak i zaczął opowiadać głębiej o swoich pasjach. Umiał także grać na gitarze klasycznej. Poprosiłam go, żeby pokazał, co umie. Zafascynowałam się jego talentem muzycznym, widać było, że kocha to, co robi. Ciągle zadawałam pytania: - Jak nauczyłeś się grać? - Pochodzę z muzykalnej rodziny, dlatego nauka na instrumentach, nie była taka trudna i sprawiała mi wielką przyjemność mimo słabego wzrokutłumaczył. W końcu skończyłam pytania, bo zauważyłam, że jest nimi zmęczony. Podziękowałam za gościnę i poszłam powoli do domu. Mój uśmiech był już pełny. Stał się dla mnie wzorcem. Spostrzeganie świata zmieniło się na lepsze. Myślałam, że moje życie jest najgorsze, lecz zdałam sobie sprawę, że niektórzy mają o wiele większe problemy. Moje życie nie było wcale takie złe. Z każdą chwilą coraz bardziej mi imponował. Biegle czyta, jak i sprawnie pisze w systemie brajla, nosi się z zamiarem założenia bloga, testuje programy powiększające i udźwiękawiające, które mają pomagać osobom słabowidzącym i niewidomym w sprawniejszym kontakcie z komputerem. Staliśmy się przyjaciółmi. Z każdym kolejnym dniem spędzaliśmy ze sobą coraz więcej czasu. Oboje wcześniej nie mieliśmy przyjaciół, dlatego często o tym rozmawialiśmy. Pomagałam mu również w pracach domowych, a on mi w nauce gry na fortepianie. Ciężko, ale z czasem nauczyłam się grać podstawowe melodie. Pomógł mi się otworzyć. Bardzo go za to ceniłam. /Uczniowie Zespołu Szkół w Bielczy/ Moje życie nabrało nowego sensu. Bardzo się zżyłam ze Stefanem. Mówią o nas ‘’papużki nierozłączki’’. W końcu wszędzie jesteśmy razem. Praktycznie cały wolny czas spędzałam z nim. Byłam naprawdę wielką szczęściarą, że spotkałam człowieka takiego jak on. Nasz przyjaźń wciąż się rozwijała. Rozmawialiśmy ze sobą o wszystkim. Razem się śmialiśmy i smuciliśmy. 5 Mogliśmy powierzyć sobie nasze największe i najskrytsze sekrety. Mieliśmy do siebie ogromne zaufanie. Pewnego dnia Stefana nie było w szkole. Byłam bardzo zaniepokojona. Postanowiłam, że zaraz po zakończonych lekcjach pójdę do niego i zapytam go o powód jego nieobecności. Gdy rozmawialiśmy, okazało się, że Stefan od dłuższego czasu jeździ do okulisty. Powiedział mi, że jego wada wzroku jest uleczalna i ma szansę normalnie żyć, ale mimo wszystko będzie musiał nosić szkła kontaktowe lub okulary. Kiedy to mówił, na jego twarzy wykwitł szeroki uśmiech. Byłam bardzo zaskoczona, a zarazem szczęśliwa. Gdy wróciłam do domu, zaczęłam myśleć nad jego słowami. Przez głowę przechodziły mi tysiące różnych myśli. Byłam ciekawa, jak to wszystko się skończy. W pewnej chwili dotarło do mnie, że pierwszy raz zobaczy świat i swoje otoczenie. A ja byłam częścią jego otoczenia. Wprawdzie znalazłam przyjaciela, lecz mój wygląd nie uległ zmianie. Nadal moja twarz była zniekształcona przez licznie przebyte operacje. W jednej chwili ogarnęło mnie przerażenie. A jeśli tak jak wszyscy inni oceni mnie po wyglądzie? Zniechęci go moja postać? Może wzbudzę w nim litość? Nasza przyjaźń zakończy się? Na te wszystkie pytania nie znam odpowiedzi. Czas pokaże i zadecyduje. Kiedy mnie nie widział, oceniał mój charakter. Ta sytuacja powoli mnie przerasta. Odpędziłam od siebie te myśli i zaczęłam przygotowywać się na następny pracowity dzień. Nazajutrz poszłam do szkoły jak gdyby nigdy nic. Stefan był w dobrym nastroju. Postanowiłam zadać mu nurtujące mnie pytanie. Wzięłam głęboki oddech i po chwili zastanowienia powiedziałam: - Stefan, czy będziemy przyjaciółmi bez względu na wszystko? On uśmiechnął się i odparł: - Oczywiście, że będziemy. Do końca świata. Trochę mi ulżyło, ale przecież on nie wiedział, jak wyglądam. Bałam się, że mnie nie zaakceptuje. Po południu wracałam do domu trochę uspokojona, ale wiedziałam, że to tylko pozory. Jednak dalej miałam wątpliwości, co do jego słów. Uczniowie Zespołu Szkół w Łambinowicach Tydzień później miała miejsce ostatnia wizyta przygotowawcza do operacji. Stefan bardzo chciał żebym z nim poszła. Spotkaliśmy się przed gabinetem doktora Fleczera. -Bardzo się denerwujesz? – zapytałam drżącym głosem. -Na pewno nie tak bardzo jak ty – powiedział śmiejąc się. – Nie mam nic do stracenia, przecież i tak już nie widzę. – dodał posmutniałym głosem. Aby go nie stresować postanowiłam nic więcej nie mówić. Przysunęłam się bliżej niego łapiąc go za dłoń by dodać mu otuchy. 6 Kilka minut potem wyszedł doktor Fleczer wzywając Stefana do siebie, niestety nie mogłam wejść razem z nim. Po około godzinie Stefan wyszedł z gabinetu zadowolony i z wielkim uśmiechem na twarzy oznajmił, że mają dawcę i operacja odbędzie się za dwa dni. Coraz bardziej się denerwowałam, bo już zaledwie dwa dni dzieliły Stefana od ujrzenia świata i niestety mnie. Następne dwa dni były cudowne, spędzaliśmy razem bardzo dużo czasu. Chyba zaczęłam do niego coś czuć. Było to nieznane dotąd mi uczucie ciepła. W dniu operacji Stefan przyszedł do mnie. Na jego twarzy malował się smutek i załamanie. Od razu wiedziałam, że coś strasznego się stało. -Co się stało? –zapytałam zdenerwowana. -Okazało się, że wyniki nie są zgodne z normami przeszczepu i nie może dojść do operacji. – mruknął ledwo słyszalnym głosem. -To straszne. – Powiedziałam z przejęciem. Chociaż w głębi serca czułam ulgę. -Już nigdy nie przejrzę na oczy. Nie zobaczę zielonych drzew latem, białego śniegu zimą. Nie zobaczę rodziców. A przede wszystkim ciebie. -To dobrze – mruknęłam. -Słucham? -Nie nic… -Nie bój się, nie zależnie od tego jak wyglądasz i tak będę cie kochał. -Ty mnie kochasz?...- zapytałam ze łzami w oczach. -Tak... ale... -Tak, ale boję się, że odrzucisz moją miłość z powodu mojej niepełnosprawności. -Uważasz, że mogłabym tak myśleć ?! Widziałem, że przez chwilę myślał, potem odszedł, zostawiając mnie bez odpowiedzi. Siedziałam chwilę sama, a w mojej głowie był wielki chaos. Nie wiedziałam, co będzie dalej. Sądzę, że on także nie miał żadnego planu. Minął tydzień, a ze Stefanem nie zamieniłam słowa. Postanowiłam zawalczyć o naszą znajomość. Uważałam go za dar od Boga, był moim jedynym przyjacielem i ogromnie pragnęłam, aby tak zostało. Dzwoniłam, żaden telefon nie został odebrany. Prosiłam, żadna prośba nie została wysłuchana. Odwiedziłam, drzwi były ciągle zamknięte. Nie wiedziałem, co się dzieje, bałam się, że straciłam go na zawsze i tak zresztą się stało. Zauważyłam, iż mój przyjaciel, Stefan w ogóle nie uczęszczał do szkoły. Mój strach był ogromny. Parę dni zastanawiałam się, czy prosić kogoś o pomoc. Stwierdziłam, że muszę to zrobić, nie chciałam żyć w niepewności. Następnego dnia wybrałam się do naszej pani dyrektor po listę uczniów. Tak bardzo chciałam ujrzeć jego nazwisko. Wprawdzie zobaczyłam, 7 ale przekreślone. Zapytałam pani wychowawczyni co ze Stefanem. Odpowiedziała, że Stefan opuścił szkołę i wyjechał za granicę, ponieważ tam był lekarz, który, jeśli wszystko dobrze pójdzie, sprawi, iż z niewidomego chłopca zamieni się w osobę z lekką wadą wzroku. Kilkanaście dni później otrzymałam list od Stefana, który wyjaśnił wszystko. Przepraszał i pisał o efektach swojej operacji. Widział, a na dodatek wybierał się zza granicy na spotkanie ze mną. Miało odbyć się za dwa tygodnie, tak zresztą było. Nadszedł ten dzień, którego najbardziej się obawiałam. Otwierając drzwi, czułam wszystkie emocje, jakie są możliwe. Zobaczył mnie. Powiedział, że dla niego jestem najpiękniejszą osobą na świecie. Jego miłość do mnie była niewyobrażalnie wielka, moja do niego jeszcze większa. Dzięki niemu moja pewność siebie wzrosła, czułam się kochana i piękna. Moje życie miało sens, miałam osobę, dla której byłam ważna. Teraz wiem, że żadne przeciwności losu, choroby, operacje czy wygląd nie decydują o naszym szczęściu. Moje marzenie się spełniło. Byłam szczęśliwa. Jakie to piękne uczucie! /Uczniowie Zespołu Szkół w Bielczy/ 8