GROJECKA CZAPLA
Transkrypt
GROJECKA CZAPLA
GROJECKA CZAPLA Dawno temu, kiedy grojecka wieś kształtowała się na tle rozlewisk i stawów wydarzyła się historia, która miała i ma nadal ogromne znaczenie dla tego miejsca. Pewnego słonecznego dnia w świetle wschodzącego słońca brzegiem jednego z jezior przechadzał się młodzieniec i głośno rozmyślał o swoich marzeniach: -Tak bardzo chciałbym, abym kiedyś mógł zbudować chatę w której zamieszkałbym ze swoją ukochaną żoną i dziećmi. Jednak jestem tylko ubogim parobkiem i chyba nigdy nie uda mi się spełnić pragnień moich i mojej rodziny. Z dnia na dzień coraz trudniej się żyje, plony wystarczają zaledwie na suto zastawiane książęce stoły Radziwiłłów, zaś na nasze trafiają zaledwie okruchy. Nagle dało się słyszeć głos: -Andrzeju, Andrzeju, gdzie Ty się podziewasz? -Już idę, idę…- odpowiedział młodzieniec. Wieczorem Andrzej wspólnie ze swoją rodziną odmówił modlitwę dziękczynną i prosił Boga, aby Błogosławił jego rodzinie w dobrym życiu. Mijał dzień za dniem, zbliżała się zima. Wszyscy bardzo się martwili, gdyż nieurodzaj doprowadził do wielu nieszczęść, ludzie przymierali głodem. Andrzej wciąż rozmyślał, jakby tu zmienić na lepsze los swój i innych ludzi. Często przypominał swoim synom: Radziowi i Lucjankowi, historię, którą opowiadał jego pradziad, że dobrobyt i szczęście jest zawsze tam, gdzie pojawiają się pszczoły i czaple. Pszczoła bowiem jest symbolem wiosny, zaś czapla to zwiastun budzącego się nowego życia. Dzieci z otwartymi ustami słuchały opowieści taty: -Tato, a dlaczego czapla jest symbolem nadziei na nowe, lepsze życie?- zapytał Radzio. -Mój pradziadek mówił, że czapla stojąca na jednej nodze przypomina do złudzenia bociana, który przecież zakłada gniazda i jest zwiastunem radości- odpowiedział mu Andrzej. -Chciałbym kiedyś zobaczyć taką czaplę tato! -Ja również synu. Wtedy wszystko zmieniłoby się na lepsze. Skończyła się zima, a budzące się do życia rośliny przypominały o tym, że nadchodzi wiosna. Wszyscy mieli nadzieję, iż to właśnie ten rok będzie lepszy od poprzedniego. Nie mylili się. W niedzielne popołudnie Andrzej przechadzał się z rodziną i nagle w oddali zobaczył stojącego na grobli ptaka do złudzenia przypominającego małego bocianka, dzieci krzyknęły: -Tato, bociuś, bociuś! -Nie kochani, to jest czapla-wyszeptał- ta z opowieści pradziadka. -To niemożliwe tato! Mama stanęła osłupiała z wrażenia, a czapla powiedziała: -Tak to prawda, jestem czaplą siwą i przybyłam tutaj, żeby wam pomóc. -Ty nam pomożesz, ale jak?- zapytali. -Wiem, że w zimie przymieraliście głodem, gdyż plony były zbyt małe w zeszłym roku. Wszystko dlatego, że przyleciało zbyt mało pszczół. -To prawda, nie mam pojęcia dlaczego-odrzekł Andrzej. -Tak czasem się zdarza i nic nie można na to poradzić, ale powiedzcie w pałacu, żeby w ogrodzie nigdy nie zabrakło różnego rodzaju kwiatów, które będą wabić pszczoły swoimi kolorami i zapachami. Nagle na niebie ukazała się śliczna tęcza, ale jak to możliwe skoro nie spadła nawet kropla deszczu: -Wszystko jest możliwe, tylko trzeba wierzyć-odrzekła czapla. Gro ludzi z wioski przybiegło by zobaczyć to piękne zjawisko, było ich tak wielu, że nawet książę ze swymi sługami również przybył zaciekawiony tym zbiegowiskiem. Nagle jednak stało się coś jeszcze piękniejszego. Tęcza zaczęła się zmieniać w wirujące roje pszczół, których było tak wiele, że trudno było je objąć wzrokiem. Wszyscy krzyczeli: -To cud! To cud! -Jakże się odwdzięczymy za Twoje dary?- powiedział książę. - Za dziewięć miesięcy urodzi się księżniczka Maria Olga Maksymiliana, może i ona kiedyś w potrzebie pomoże również mnie- odparła czapla. Wielka radość zapanowała we wsi, zaś książę w pałacu wydał huczny bal dla wszystkich mieszkańców, na którym oznajmił: GRO ludzi się zebrało, ROJE pszczół podziwiano, a wieś tę GROJCEM nazwano. W herbie zaś na pamiątkę czaplę siwą umieścimy, żeby ją mogli podziwiać po wsze czasy starcy i dzieciny. Słowa te wypełniły się, gdyż wieś po dziś dzień nosi tę nazwę, zaś w jej herbie widnieje dumna, grojecka czapla.