Zestresowane ciało - Jan Krupa "DR ŻELAZKO"
Transkrypt
Zestresowane ciało - Jan Krupa "DR ŻELAZKO"
Zestresowane ciało A jednak zabił Słupsk, 25 kwietnia 2013 r Już sam tytuł każe domyślać, się o czym będzie mowa. Chcę zaznaczyć, że będą powtórzenia tematyczne z innych opracowań ujętych tym razem pod kątem wpływu stresu na zdrowie. Pewnego pięknego dnia pracuję z młodą kobietą mającą problemy zdrowotne z kręgosłupem i z innymi sprawami. Mówię jej:,, żeby ciało było zdrowe, pomijając ogólnie pojętą dbałość o niego trzeba również zadbać o ducha”. To psychikę też trzeba leczyć? - pyta zdziwiona kobieta. To jest najlepszy przykład niewiedzy społeczeństwa, na której nieźle się zarabia. Przejdźmy do rzeczy. Tak naprawdę, to nie wiem od czego zacząć. Jest tego tyle, że dech normalnemu i myślącemu człowiekowi może zaprzeć. Zacznę może od najprostszych, wydawałoby się banalnych przykładów. Przez całe swoje życie, na daną chwilę przez siedemdziesiąt lat kobieta nie miała łazienki. Nie z powodu kosztów modernizacji, a lęków jakie jej towarzyszyły każdorazowo przy myciu głowy. Były tak silne, że miała odczucie topienia się. W pewnej chwili, pracując z nią, zadałem jej pytanie: ,,co wydarzyło się u Pani w szóstym roku życia”? Okazało się, że się topiła. Kilkuminutowa medytacja pozwoliła na odreagowanie, psychika się uspokoiła. Kobieta mogła już bez lęków korzystać z wody. Co na to psychiatria? Koleżanka całe życie bała się małych pomieszczeń. Kiedyś będąc w jej towarzystwie nagle poczułem się źle bez powodu. ,,Zobaczyłem” ciasny korytarz w podziemiach kościoła mocno oświetlony świecami, zaduch pomieszczenia. Wiedziałem, że tam było miejsce zebrań masonerii. Po odzyskaniu dobrego samopoczucia pytam Lidkę, czy nie ma klaustrofobii. Okazało się, że tak, ale dziwnie lepiej się poczuła. Od tamtej pory już nie ma tamtej dolegliwości. A ile jest podobnych przypadków? Bezsensowne leczenie, szpitale, nawet leczenie prądem. Psychika potrafi bardzo dużo. Bulimia, anoreksja, autoagresja organizmu, itd. Wspomnę o bardzo wymownej sytuacji jaką przeżyła Agnieszka z okolic Pułtuska. Bardzo wrażliwa kobieta, mama dwóch dziewczynek. Miała pecha. Związała się z oprawcą policjantem. W końcu go zostawiła. W wyniku przeżyć wyschły(nie schudły) jej piersi. Na dodatek wyrażała się o nich nie do końca życzliwie. Długo to trwało, zanim pogodziła się ze wszystkim, zanim w każdą stronę powybaczała i poprosiła o wybaczenie. W pewnym momencie stał się wręcz cud- odrósł jej piękny, duży biust.. W chwili obecnej nie ma problemu je powiększyć poprzez wstawienie implantów. A u niej zadziało się to samoistnie. Później opowiadała mi, jak do tego doszło. Szybko też poznała odpowiedniego mężczyznę, stała się szczęśliwą kobietą. To samo dotyczy potencji- zarówno męskiej, jak i kobiecej. W dwóch przypadkach nie wiem co było przyczyną jej zablokowania. Prawdopodobnie zdrada przez kobietę, druga to mężczyzna poczuł się zdradzony gdy żona poszła do sekty Jechowych. Natomiast wróżka Inge z Hamburga sama nie przypuszczała, że przyczyną mógł być nieudany ostatni związek i pozostałości energii w czakrze serca, pana który ją opuścił. Trzeba było widzieć wdzięczność tych ludzi... Kiedyś zgłosiła się do mnie gwałtownie łysiejąca kobieta w trakcie rozwodu. Pan ją zostawił dla innej. Przyszła do mnie powtórnie za ok 1.5 miesiąca. Pozostał jej na pamiątkę tego wydarzenia tylko niewielki, łysy placek Psychika pogodziła się z porażką, a może ta pani stwierdziła, że dobrze, że stało się to wcześniej, niż później? Może przejrzała na oczy? U sąsiadów spotykam ich znajomą z zagranicy. Zauważyłem olbrzymie haluksy. Okazuje się, że miała nieciekawe dzieciństwo, ojciec alkoholik. Energetyka stóp w wyniku tych przeżyć i wspomnień spowodowała zaburzenia w postaci powstawania niepotrzebnej i bolesnej tkanki. Posprawdzałem stan aury jej stóp. Miała wiecznie zimne nogi z powodu stresu z dzieciństwa, Żeby stworzyć pseudo równowagę energetyczną w stopach powstały ,,lewe” czakramiki, jako zaworki bezpieczeństwa upuszczające nadmiary niepotrzebnej energii. Organizm zauważył tą nieprawidłowość, i zaczął sztucznie zamykać upływ energii poprzez nadbudowywanie tkanki w postaci haluksów. Ten upływ był tak silny, że czuło się go na dłoni w postaci wiatru jako cieniutkiego, silnego, zimnego strumienia. W przeciwieństwie do tej młodej pani, inna, starsza, Bogusia z Potęgowa koło Lęborka poważnie podeszła do tego samego problemu. Po pół roku, jak na swój już ,,inny” wiek okazało się, że lepiej jej się chodzi, zaczął znikać celulitis, a siadające dyski zaczęły się podnosić. Uporała się ze starymi wspomnieniami, zaczęła sobie inaczej, lepiej układać życie. U tej sąsiadującej ze mną rodziny jest ich mały Mikuś. Lata temu, kiedy miał około dwóch lat, jego mama Dorotka mówi mi, że synek ciągle skarży się na bóle głowy. To czego nic nie mówisz? Wziąłem go na kolana, poprzyciskałem mu trochę czaszkę, i – praktycznie natychmiast usnął . Od tamtego czasu zero problemów z bólami główki u jej synka. Zachowanie się potrzebującego pomocy, napięcia mięśni, wypowiedzi, rodzaje schorzeń często wręcz mówią o dolegliwościach powstałych z przyczyn natury psychiczno-duchowej. O tym mówi niewielu. Najmniej mówią ci , którzy są odpowiedzialni za zdrowie swoich pacjentów z racji posiadanych dyplomów renomowanych uczelni medycznych. A szkoda. - Czy aż taka? Otóż jak dla kogo. Dla tych, których ważniejsza jest kasa od prawdziwego dobra człowieka, jest to bez znaczenia. Czego się nie robi dla pieniędzy. Przytoczę dowcip: Syn lekarz przybiega do ojca lekarza z radosną nowiną: Tato! Wyleczyłem Kowalskiego!!! Na to zatroskany ojciec: ,,oj, synu, coś ty najlepszego zrobił... przecież ten garaż, ten dom, te narty w Alpach”... Tak jak w świecie techniki, tak i również we współczesnej medycynie są olbrzymie osiągnięcia. Na ten temat jest ciągle głośno. Ta dziedzina nauki jest bardzo bogata, a może najbogatsza w naszym świecie. Przecież w końcu chodzi o nasze zdrowie. Zbiór tej wiedzy można by porównać do pilnie strzeżonych tajnych archiwów supermocarstw. Pilne strzeżone tajemnice to też pieniądze. Pamiętamy początek wchodzenia medycyny zachodniej na nasz rynek po przemianie politycznej systemu. Dużo się wtedy mówiło o lekach zachodnich będących niby lepszymi od naszych. Zauważano wtedy, że nasze, nie dość że są tańsze to i lepsze. Niestety, ale to, co lepsze bardzo często jest strzeżone... Wiedza jest najdroższa. Dotyczy to przede wszystkim kluczy do uzdrawiania duchowego , tych najcenniejszych, najdroższych. Zauważmy, że na ten temat , jakże ważny, uparcie się milczy. Tworzy się sztuczne bariery, mury. Nawet ci, którym powinno zależeć na zdrowiu pacjentów, najczęściej nawet nie chcą słyszeć o tych innych, najprostszych metodach leczenia. Dochodzi do tego, że będąc totalnie przesiąkniętym wiedzą akademicką, bądź reklamami, nie przyjmuje się do wiadomości, że często to, co najprostsze jest najskuteczniejsze. Na co dzień najczęściej spotykanym zespołem dolegliwości są problemy zdrowia kobiecego. Konstrukcja zdrowia człowieka jest tak skonstruowana, że wszystko jest wzajemnie od siebie zależne. Chcę zaznaczyć przy tym, że ważnego tematu wyżywienia i ruchu, higieny wypoczynku, czy też wpływu promieniowań nie będę tu poruszał ze względów oczywistych. Wiele kobiet przez dużą część życia ma problemy z bolesnym i obfitym miesiączkowaniem. Najprościej jest stosować hormony, chodzić do chirurga bo boli kręgosłup krzyżowy, a i wiele z nich w wyniku problemów z psychiką leczy się u psychiatrów. Zobaczmy, jaki sztab ludzi jest zaangażowany do utrzymania pseudo komfortu zdrowia człowieka. A jak często mówi się o ogólnie pojętym spokoju? Nie musimy posiadać wiedzy na ten temat. Wystarczy, że wiemy o wpływie duchowości i psychiki na ogólnie pojęte zdrowie. W sytuacji kobiet szczególnie o tym trzeba pamiętać. Musimy wiedzieć, że kobiety swoją duchowość i jednocześnie wrażliwość mają dużo wyższą niż mężczyźni.. Zauważmy, że to one przynoszą życie na ten świat, to one głównie martwią się o dzieci...Dlatego też to one powinny mieć generalnie więcej spokoju. Spokój ten jest potrzebny dla każdego, o tym też wiemy. Dzięki temu nasz umysł pracuje normalnie, ciało też funkcjonuje inaczej. Inaczej, dlatego, że jest spokojniejsze, nie obciążone uwalniającym się stresem. Chcę tylko wspomnieć o bardzo ważnym temacie rozwijającego się życia jeszcze w łonie mam. Ogólnie jest wiadomo, że przyszła matka powinna mieć spokój. Nie do końca tak z tym jest, trzeba to niestety ze zgrozą zauważyć. Kiedyś u pewnej dziewczynki zauważyłem krótszą nóżkę. Jej ojciec też jest lekarzem. Uporczywie twierdził, że nie. W końcu przyznał. Powiedział, że nie poprosi mnie o pomoc, ponieważ w to nie wierzy. Ja mu na to, że jego przekonania mnie nie obchodzą, a dziecko jest niczemu niewinne. Przy Paulince zobaczyłem wpływ obciążeń rodzinnych na nią. To spowodowało niedorozwój nóżki. Po jakimś czasie jej ojciec z niechęcią przyznał, że długość nóżek się wyrównała.. Obserwuję czasem upośledzone dzieci. Wiele z nich może otrzymać tak upragnioną pomoc. Po czasie, jeżeli rodzice otrzymają stałe pieniądze na nie, przyzwyczajają się do tego faktu, i niejako są zadowoleni z tytułu otrzymywanych pieniędzy. Tylko nieliczni rodzice do końca robią wszystko, żeby ulżyć cierpieniom swoim doświadczonym przez los dzieciom. Za przykład podam rodzinę z Wytowna koło Ustki, gdzie o totalnie porażonej dziewczynce lekarze powiedzieli, że będzie żyła góra- trzy miesiące. Dziewczynka ma już 11 lat. Rodzice robią wszystko, żeby ulżyć dziecku. Ci ludzie nie patrzą na te drobne które otrzymują od państwa na dziecko. Przy pierwszych wizytach od razu było wiadomo, że matka nie miała spokoju podczas ciąży. Okazało się, że była poddana okropnej presji ze strony mamy i teściowej. Mama się wypłakała, a dziecko? Później powstają pytania, dlaczego tak się stało, dlaczego tak ta rodzina została doświadczona. Do tego dochodzi to, że często ludzie mają w przeznaczeniu odpokutować przewiny przodków, wpływ złorzeczeń z aktualnego życia, są też podatne na umiejscawianie się w nich obcych energii w postaci bytów, itd. Gromadzący się stres i nie uwalniany może powodować wręcz katastrofalne skutki dla zdrowia. Za późno leczony może spowodować powstawanie nowotworów, zawałów, torbieli, stanów zapalnych , czy też samobójstw w najgorszych sytuacjach. A kto wspomni o duchowości i z tym związanej odpowiedzialności za spokój przodków? A o karmie z powodu zasad naszej religii to już niewiele się mówi. Bardzo często nie rozwiązane i nie uzdrowione problemy własnej przeszłości czy też przodków wpływają bardzo poważnie nie tylko na zdrowie, ale i na całokształt życia. Sprawa tego typu przyczynowości jest ogólnie znana i szanowana w naukach Wschodu. Kiedyś u nas za tą wiedzę szło się na stos. Brak szacunku dla tej mądrości powoduje bardzo często konsekwentną nieskuteczność wszelkich innych nawet najwymyślniejszych i najdroższych zastosowanych kuracji u chorych. Powróćmy do kobiecego stresu. To głównie kobiety mają zimne ręce, torbiele, dla samej płci oczywiste inne problemy. Energie stresu konsekwentnie tworzone i nie uwalniane z ciała powodują samym swoim zaleganiem w narządach początki upośledzania ich funkcji. Na początek zaczyna się najczęściej odczuwane upośledzenie krążenia, zimne nogi, często spadek ciepłoty ciała, pieczenie i kłucie w sercu, u kobiet często pieczenie pod pachami, bolesne,obfite i długotrwałe miesiączki. Wychłodzenie ciała również powodowane jest uwalnianiem się energii stresu. Po czym to rozpoznać że stres jest tego przyczyną? To proste. np.: po kłótni robi się po prostu zimno nawet pod ciepłą kołdrą czy w bardzo ciepłym pomieszczeniu. Oczywiście najczęściej początkowo badania niczego nie wykazują. Działanie stresu jest bardzo skryte i podstępne. Symptomów chorób się nie leczy, bo po co. Nikt nie zwraca na to uwagi, że stres zrzucany do określonych narządów powoduje na początek upośledzenie ich ukrwienia, krążenie limfy, utwardzenie tkanki, powiększanie receptorów . W konsekwencji tworzą się zatory powodując powstawanie torbieli czy innych stanów zapalnych. Tak oto z grubsza wygląda powstawanie chorób od strony stresu. Zdarza się, że lekarz wypisze jakiś lek uspokajający , a to już jest dobrze. Problem Ireny z Sianowa Jej mama ma amputowaną pierś, jej siostra też. Ona sama ma też problem z tą samą piersią. Gdyby nie jej mądrość, to też by się pozbyła piersi na życzenie nieomylnej służby zdrowia. Powracające bóle i stany zapalne Irena likwiduje sprawdzonymi przez siebie preparatami ziołowymi, sama też pomogła wielu innym, mama i siostra, pomimo upływu wielu lat żyją w dobrej kondycji. Oprócz tego czasem korzysta z bioterapii. Po każdorazowym większym stresie problemy powracają. Mama Ireny kiedyś wspomniała, że kobiety które z nią były operowane z tymi samymi problemami już dawno poumierały. Teresa z Ustronia Morskiego też o mały włos nie straciła swojej lewej piersi. Tak się złożyło, że w tym czasie przejeżdżałem koło niej w pobliżu. Odwiedziłem ją przy okazji. W pewnej chwili mówi do mnie, że od trzech dni boli ją tak strasznie pierś, że nie może jej dotknąć nawet opuszkiem palca. Przy tym była twarda, gorąca i powiększona z powodu zablokowania krążenia. Piętnaście minut zabiegu bioterapeutycznego pozwoliło na zlikwidowanie problemu. Pierś praktycznie przestała boleć,stała się miękka, temperatura spadła. Zauważyłem, że była podenerwowana. Okazało się, że to były skutki kłótni z mężem alkoholikiem trzy dni wcześniej. Bardzo wrażliwa Ela z okolic Miastka była więźniem i własnością rodziny. Była totalnie ignorowana,a żeby się dowartościować, stała się kłamczuchą. Wymyślała o sobie niestworzone historie po, to żeby zostać zauważoną. To zostało przez rodzinę niezrozumiane. Zaczęły się poważne problemy ze zdrowiem. Cierpiała na potworne bóle całej jamy brzusznej. Okropnie drogie i bezsensowne kuracje nic nie pomogły. Żeby je spłacić, mąż musiał wyjechać do pracy do Niemiec. Trzy dni przed bezsensowną, prywatną, na własne życzenie operacją okazało się, że te wszystkie jej cierpienia były spowodowane nadwrażliwością i- niewiedzą. W ciągu paru minut nigdy nie ustępujący ból zaczął znikać. Okazało się, że bardzo dokuczliwa endometrioza rozsiana też przy okazji znikła. Z wywiadu wynikło, że wprowadzili się do mieszkania po zdegenerowanej, patologicznej rodzinie. Mieszkanie zachowało, niestety, wszystko w pamięci. Wrażliwa, młoda kobieta zaczęła to wszystko na siebie przejmować. Pół roku później atmosfera mieszkania po byłych mieszkańcach dała o sobie znać w postaci narastających dolegliwości. Wszystko minęło w ciągu około miesiąca. Niestety, rodzina sobie to wszystko po swojemu wytłumaczyła, Ela nadal pozostała własnością. Zaskutkowało to tym, że jeszcze raz ją ratowałem, tym razem z paraliżu pochodzącego od urazu duchowości. Mama posądziła ją o bardzo niecne czyny. Parę godzin później Ela straciła przytomność. Podczas udzielania pierwszej pomocy jej mama była w sąsiednim pomieszczeniu. Za każdym razem, kiedy matka rzucała oszczerstwa na córkę, ta będąc nieprzytomna podskakiwała na łóżku parę cm. Tym razem powrót do pełnej sprawności trwał parę miesięcy. Podczas ostatniego zabiegu z miednicy słychać było siedem, czy osiem głuchych odgłosów, tak jakby kości zderzały się ze sobą. Wszystko minęło ostatecznie. Mieszkanie też w jakiś sposób zostało zabezpieczone radiestezyjnie. W pewnej chwili otrzymuję telefon od Eli. Mówi, że problemy zaczynają się od nowa. Okazało się, że jej mąż przed remontem mieszkania pozdejmował zabezpieczenia i pierwotne dolegliwości zaczęły powracać. Na szczęście w porę sytuacja została zażegnana. Później Ela przepadła na kilka lat. Okazało się, że nadal będąc więźniem rodziny była kilkakrotnie operowana. Pojawiła się u mnie opuchnięta i z dużą nadwagą, pozornie spokojna. Po zwyczajnym, towarzyskim spotkaniu była jeszcze raz. Przeszły jej bóle kręgosłupa, widać było duży ubytek wagi. Ale skłonność do krasomówstwa pozostała. Część problemów rozwiązała sama- po prostu odsunęła się od rodziny. Psychika może dużo, naprawdę dużo poprzez wywoływanie chorób u siebie na zawołanie jak też uruchamianie samoleczenia. Swoją świadomością i celowym działaniem można również wywołać różne stany chorobowe nawet do zagrożenia życia włącznie. Osobiście też miałem z tym doświadczenie w młodości. Miałem dość pracy czterobrygadowej w Hucie Katowice. Byłem bardzo przemęczony. Postanowiłem zdobyć zwolnienie. W poczekalni wprowadziłem się w trans wmawiając w siebie gorączkę -i o dziwo, otrzymałem zwolnienie. Pani doktor jednak zauważyła, że jestem zdrowy, ale potrzebny jest mi krótki odpoczynek. Opowiadanie Romana Mam kolegę, który eksperymentował też różne rzeczy. Raz o mały włos nie zmarł z własnej woli. Diagnozą byłoby na pewno stwierdzenie zatrzymania akcji serca, zgodnie z prawdą. Miał tak silną psychikę, że na życzenie potrafił zwolnić pracę własnego serca. Raz je zatrzymał, na szczęście w porę udało mu się je odblokować. Już mu się zaczęło w oczach robić ciemno... Roman, emerytowany ratownik lotniczy opowiedział mi jeszcze jedną historyjkę. Ma bardzo złośliwego teścia, który dążył do tego, żeby jego kochająca rodzina się rozpadła. Postanowił się na nim zemścić. Wiedząc o swoich możliwościach zaczął go zatruwać czarnymi energiami wytwarzanymi celowo przez jego własną psychikę. Mówił, że w tym czasie aż mu ciemniało w oczach. Teść wylądował w szpitalu. Oczywiście diagnozy niczego nie wykazały, a teścć miał się coraz gorzej W końcu przestał go zatruwać na odległość i jego zdrowie powoli wróciło do normy. Zapytałem,czy wie, czym coś takiego może skutkować. Odpowiedział, że nie. Na pytanie, czy w domu atmosfera w tym czasie była normalna - zauważył ze zdziwieniem, że żona stała się bardzo agresywna. Mariola ze Słupska i Halina z Tczewa Skoro już mówi się o wpływie psychiki na organizm to przytoczę dwa wręcz identyczne przykłady zagrożenia życia z marca tego roku. Życie dwóch kobiet będących pod respiratorami wisi na włosku. Jednej w Słupsku, a drugiej w Tczewie. Jedna i druga miała identyczne problemy z oddychaniem. Po prostu mógł nastąpić w każdej chwili zgon z powodu zaprzestania pracy płuc. Jedna i druga osoba została uratowana poprzez uwolnienie z nich części szkodliwych energii blokujących skutecznie oddech. W obydwu przypadkach na drugi dzień stan był już ustabilizowany, lekarze twierdzili zgodnie, że chore otrzymały drugie życie. Innym znów ciekawym wydarzeniem, którego byłem uczestnikiem w środku tej zimy, była moja wizyta u dziarskiej staruszki, której nikt nie umiał pomóc. Po prostu przestała przyjmować płyny i pokarmy. Wszystko z powrotem oddawała. Na oddziale ratowania życia na odczepnego dano jej jedną kroplówkę i wygoniono do domu. Stan kobiety szybko się pogarszał. Zostałem poproszony do niej, do domu. Po pół godzinie zaczęła się wręcz burza w jamie brzusznej, chora zaczęła odzyskiwać siły. Po prostu z jakichś tam powodów została pozbawiona sił witalnych, szczególnie ze splotu słonecznego, co spowodowało zablokowanie czynności układu pokarmowego. W połowie marca poproszono mnie na oddział Neurologii w Słupsku do starszego pana który z niewiadomych przyczyn został sparaliżowany, przestał mówić, zaczęło go wszystko boleć. Nikt nie znał przyczyny. Okazało się, że po prostu siadła mu psychika. Żona wcześniej wyszła ze szpitala, a on z nagromadzonego lęku o jej zdrowie, po prostu totalnie się zaciął jak przeciążony komputer. Dopiero wyciągnięcie z jego podświadomości prawdziwych przyczyn spowodowało jego gwałtowny i spazmatyczny płacz. Do tego nie chciał żyć z tego powodu, że bał się o to, że trzeba będzie koło niego chodzić. Jego reakcja płaczem spowodowała jego przyśpieszony powrót do zdrowia. Rodzina też spojrzała na to wszystko inaczej, znając prawdziwe przyczyny jego stanu. Najmniej się mówi za to o dolegliwościach czy o chorobach powstających w wyniku empatii, czyli zdolności współodczuwania problemów zdrowotnych innych osób, najczęściej blisko spokrewnionych. Wtedy rutynowe pytania padają o rodzinną genetykę. Genetyka ma swoje racje, ale często mija się to wszystko z rzeczywistością. Jest jeszcze coś takiego jak powstawanie chorób na drodze przejmowania bioinformacji choroby przez zdrowego od dotkniętego schorzeniem. Każda choroba, każdy narząd ma określone wibracje. Bardzo mocno współczując, bojąc się o swoje zdrowie, często nieświadomie hodujemy choroby naszych bliskich poprzez ich nieświadome ściąganie na siebie. Kiedyś rozmawiam z mocno zapłakaną, młodą dziewczyną. Mówi, że ma raka. Pytam: dlaczego? Odpowiedź: Babcia miała raka, to ja też... A co można powiedzieć o chorobach typu stwardnienie rozsiane, choroba Parkinsona, Leśniewskiego - Krowna i wielu innych? Mówi się, że to pochodzi z autoagresji organizmu. To prawda. Tylko nikt nie mówi dlaczego. I w tym tkwi problem, gdyż nikt nie zadaje sobie dalszych pytań, skąd ta auto - destrukcja. Okazuje się, że wymyślanie coraz droższych leków nic nie daje, a choroba jak była, tak nadal jest i co gorsza nadal pogłębia się. Co nieco o stwardnieniu rozsianym Znanych mi jest kilka osób, które cierpiały na stwardnienia rozsiane (oficjalne diagnozy). Teraz poruszę bardzo ważny i kontrowersyjny temat dotyczący życia partnerskiego. Czytelników proszę o nie wyciąganie wniosków zbyt pochopnie. Ula mi mówi, że ma rozpoznane stwardnienie rozsiane. Zdziwiło mnie to, dlatego, że nie widać żadnych oznak choroby. Uderzyło mnie natomiast to, że ma oznaki wysoko rozwiniętej duchowości, przy tym jest wewnętrznie cały czas smutna. Okazało się, że jej związek nie przetrwał. Z chwilą, kiedy mąż przychodził z pracy, traciła siły. Musiała położyć się i spać średnio do późnych godzin wieczornych. Tak było przez kilka lat do chwili rozstania się z nim. Żaden związek na dłuższą metę takiego stanu rzeczy nie przetrwa. Oczywiście winna temu była kobieta - taka byłaby opinia ludzi nieświadomych prawdziwych przyczyn. Otóż po definitywnym rozstaniu, zdrowie, siły witalne i samopoczucie Uli powoli zaczęło się stabilizować. Idąc dalej tym tropem należy zastanowić się dlaczego Ula zaczęła chorować. Otóż jest ona osobą bardzo otwartą, szczerą, uczynną również na swoich wyższych poziomach duchowości. Co to znaczy? Po prostu nawet oddawała własne siły witalne, a mąż to nieświadomie wykorzystywał. W tej dziedzinie życia był bardzo prymitywny i ograbiał swoją żonę z jej własnych sił witalnych. Nic gorszego nie mogło ją spotkać. Gdyby żona była obibokiem można byłoby pomyśleć inaczej. Dotkliwe niedobory sił witalnych spowodowały falowy przepływ energii przez organizm, a nie stały , i stąd jej stan rozpoznano jako stwardnienie rozsiane. Dopiero wyrównanie poziomu energetycznego poprzez odcięcie się od zachłannego biorcy spowodowało ustępowanie symptomów choroby. Ula lekcji tej do końca nie przerobiła. Uwikłała się w podobny związek bez przyszłości. Ta para mieszka osobno. Ula jest bardzo zdolną i pracowitą osobą w zakresie konserwacji zabytków. Smutek jej duszy znowu powrócił, jej się wydaje że choroba też. Trudno się dziwić jeżeli facet(trudno go inaczej określić) tak naprawdę żyje z matką i siostrą, a z Ulą nawet nie ma czasu na intymne życie i traktuje ją jak dostawkę. A ona tym razem jest już świadoma. Tym razem to jest już jej wybór. O parkinsonie słów kilka Tego typu choroby są po prostu chorobami duszy. Tego już żadnym lekiem nie wyleczy się. Co najwyżej można spowolnić ich rozwój, i nic poza tym. Obserwowałem kiedyś w swoim życiu dwie osoby. Jedna z nich, będąc bezsilna w obliczu zakłamania w rodzinie, zamiast próbować to zmienić, po prostu uciekła w świat polityki. Po latach zaczęły jej się trząść ręce. Próby tłumaczenia, że tak nie można, że przerzucanie odpowiedzialności za niepowodzenia na świat polityki nic nie daje nie pomogły. Był wręcz pochłonięty obwinianiem polityków za stan kraju, komentował to wręcz z wściekłością. I tak mu pozostało do końca jego życia. Nawarstwiające się, nie rozwiązane problemy wewnętrzne spowodowały powstanie symptomów astmy i na nią też był leczony. Niestety, moje rady i szczera chęć pomocy były skutecznie ignorowane. Później okazało, się że ma nowotwór płuc. Wtedy też okazało się, że był niewłaściwie leczony – nikt nie zauważył, że astma przeszła w postać zabójczej choroby. Wyciszenie psychiki spowodowałoby prawdopodobnie zminimalizowanie zagrożenia wybuchu tak groźnej dla niego choroby.. Osobiście próbowałem rozgryźć przyczyny choroby Parkinsona. Najpierw odkryłem że jest nierównomierny przepływ impulsów nerwowych powodujących trzęsienie się rąk. Jakiś czas temu miałem sposobność obserwować rozgrywki emocjonalne w pewnej grupie ludzi. Była w niej osoba bardzo skrzywdzona przez swojego pseudo przyjaciela. Miała ona sposobność wykrzyczenia swoich żali temu komuś prosto w twarz, co zauważyłem. Ten ktoś, wiecznie spokojny, nagle zaczął się trząść tak jak przy objawach choroby Parkinsona. Ostatecznie zrozumiałem, że początki tej choroby są w nierozładowanych emocjach. Zauważmy , że to dotyka ludzi raczej spokojnych i dobrych z natury. Pomimo pogodzenia się z rzeczywistością jakieś tam emocje nie są jednak rozładowane. Pozostają one w psychice i gdzieś tam w postaci złogów energetycznych odłożone np. na wzór cholesterolu. Można to porównać do zapchanej rury czy sita. Skutkuje to tworzeniem blokad niematerialnych na początek, a później dalsze konsekwencje. Pracowałem kiedyś z bardzo wrażliwą nauczycielką. Miała totalnie rozchwiane miesiączkowanie. Sama zauważyła, że gdy pracuje w szkole, to pojawia się plamienie, którego nie ma w okresie urlopowym czy ferii. Przyczyny w tej sytuacji są związane z pracą. Leczenie polegało tylko na łyżeczkowaniu i podawaniu hormonów. Nikt nie zaproponował odpoczynku , ewentualnie zmiany miejsca pracy, czy odnalezienia właściwych przyczyn niepotrzebnych krwawień. Zaproszony zostałem do niej, do domu w wyniku wypadku któremu gdzieś tam uległa. Nie mogła się podnieść z powodu problemów z kręgosłupem. W tym temacie pomoc była wręcz natychmiastowa- na drugi dzień już mogła siedzieć i chodzić. Problem uporczywych upławów niestety, nie został rozwiązany. Blokady typu nie uwolniona energia, czyli zagęszczone, często stare i już zepchnięte gdzieś na dno psychiki, stare i już zapomniane emocje, można porównać do czegoś co nie daje się rozpuścić normalnym rozpuszczalnikiem. Zestresowany, blokując sam siebie, często zaskorupiałymi poglądami czy też niemożnością zmiany, niekoniecznie w swoim życiu sam już sobie nie może poradzić. Kończy się zdolność samodzielnego uwalniania stresu i zaczynają się problemy. Dotyczy to zarówno chorób autodestrukcyjnych typu SM, Parkinson, choroby nowotworowe , uporczywe kobiece, jak i początek pojawiania się wszelkich innych dysfunkcji różnych narządów, stanów zapalnych. Przy tym wszystkim zaczynają się nawarstwiać nierozwiązane problemy wewnętrzne potęgowane powstającymi chorobami. Właściwa higiena duchowa, właściwe podejście do codziennych problemów, utrzymanie pomocnej pozycji współczującego i życzliwego obserwatora pozwala na dłuższe zachowanie właściwego stanu zdrowia każdego człowieka. Dlatego wspomniane wyżej choroby dlatego nazywają się chorobami duszy. Po prostu zawór uwalniający stres jest zapieczony i nie spełnia swojego zadania. Bez pomocy z zewnątrz często taka osoba jest na pozycji przegranej. Przy takim człowieku nie ma pogody ducha, generują się również problemy w otoczeniu. Zablokowaną energię można utożsamić z bezruchem wody w bajorku – po jakimś czasie ona zaczyna brzydko pachnieć, a w człowieku – do zablokowanego krążenia. Dobrze też wiemy, co się dzieje w niewietrzonych pomieszczeniach. Hipochondria, empatia Na temat hipochondrii można powiedzieć krótko - przypisywanie sobie chorób, których nie posiadamy. Czy tak jest naprawdę? Przytoczę zabawne historyjki na początek. Znajomy opowiada mi o pewnej kobiecie z jego miasteczka mającej co chwilę inne problemy ze zdrowiem. Pewnego pięknego dnia przysłuchiwała się rozmowy mężczyzn na temat typowej męskiej dolegliwości o nazwie prostata. Kilka dni później ta sama kobieta rozpowiadała wszem i wobec ,że też ją ma...Można sobie było wyobrazić reakcję otoczenia. Innym razem pewnej kobiecie mówię, w jaki najprostszy sposób można uaktywnić pracę nerek, i że to jest również dobre dla mężczyzn przy leczeniu prostaty. Nie dosłuchała do końca i wręcz wybuchła: ale ja nie mam prostaty!!! Żarty na bok. Z okolic Hamburga, z Pinebergu zgłasza się do mnie rodzina z czteroletnim dzieckiem chorym na astmę. Spojrzałem na dziecko i zauważyłem, że, żeby dziecku pomóc , to trzeba się wziąć za całą rodzinę. Okazało się, że ono wcale nie było chore! Po prostu organizm jego reagował na obce i szkodliwe energie stresu, które uwalniała z siebie nieświadomie kochająca go mama, a synek je przejmował. Mama, jako już trochę starsza, będąc już w ciąży bała się o zdrowie dziecka z powodu swojego wieku. Przyjęła aż za bardzo poważnie przestrogi służby zdrowia. Po rozwiązaniu psychika się wyciszyła, ale nie podświadomość. Ona nadal produkowała lęki, które dziecko przejmowało czakrą serca, czyli miłości. Niskie energie po prostu drażniły mu płuca, stąd to podejrzenie astmy. Mama też miała problem. Miała częste bolesne skurcze macicy zakwalifikowane też do jakiegoś schorzenia. Ojciec rodziny z kolei miał obydwa przedramiona w jednym strupie łuszczycowym aż do samych ramion. Po tym jednym, jedynym spotkaniu wszystko się uspokoiło. Dziecku i mamie wręcz natychmiast, a u ojca wygoiły się ręce w ciągu miesiąca. Czy to jest do uwierzenia? Jestem w trakcie powrotu do domu z Malborka. Po drodze wstępuję do Szymankowa, do piętnastoletniego chłopca pozbawionego całkowicie sił witalnych. Do tego stopnia stan jego był ciężki, że nie miał siły mówić, jeść, chodzić. Wożony był na wózku. Po moim wyjściu w pewnym momencie wstał z wózka i zaczął biegać za piłką, zaczął normalnie funkcjonować. Opisane to jest w artykule prasowym ,,Chłopcu pomógł bioterapeuta”(na mojej stronie int).Drugiej wizyty nie dało się uskutecznić, ani następnych. Ojczym chłopca tak się agresywnie zachował, że po prostu mnie i ciotkę wyrzucił z wielkim hukiem. Niestety, po jakimś czasie, jak się dowiedziałem, wszystko wróciło do starego porządku. Dlaczego? Za to, co się stało, odpowiedzialni są rodzice, system służby zdrowia i opieka społeczna. Aż po pomstę do nieba ten fakt woła. A jego mama też nie poprosiła więcej o pomoc. Spotkałem się już z takimi przypadkami, że w chwili, kiedy zobaczono, że chory choć w części może powrócić do zdrowia, po prostu omijano mnie szerokim łukiem. To straszne, nieludzkie, żeby chorym, którym można przywrócić względnie normalne życie nie pomóc. Również okropne jest to, żeby cierpienie najbliższych zamieniać na finanse z opieki społecznej. Bardzo ciekawym wydarzeniem było posadzenie na pełne stopy Ani M. z Darłowa. Całe życie chodziła jak baletnica - spięte mięśnie łydek nie pozwoliły na normalne poruszanie się. Musiała być po prostu prowadzana. Przy trzecim spotkaniu stanęła na pełnych stopach, a w kolanach z czasem też się wyprostowała. Na szczęście nie była skaleczona nożem chirurga. Wydłużanie przy pomocy skalpela ścięgien w takich sytuacjach nic nie daje, ponieważ podświadomość nadal spina mięśnie uporczywie je skracając. Podobnych sytuacji miałem więcej, większość z nich była uświęcona sukcesem. W jednej z nich, niestety nie dało się pomóc dziecku sąsiadów. A przyczyna? Rodzina na to nie pozwoliła. Dziadek dziecka, które było tym samym dotknięte co wspomniana Ania, na to nie pozwolił. Chłopiec był już po kilku operacjach, i jak możemy się domyślać, bez skutku. Były po prostu komentarze, że dziecko jest leniwe i nie chce mu się ćwiczyć... Wiele lat temu moje dzieci odwiedzała ich koleżanka Ania z kręczem szyi. Jej też nikt nie mógł pomóc. Widziałem ją tylko raz w swoim domu. Po latach spotkaliśmy się ponownie. Ja jej nie rozpoznałem- stała się kobietą. Opowiedziała o swoim przypadku, i stąd wiedziałem, że moja praca wykonana ot, tak, od ręki nie poszła na marne.(wpis w www.bioenenergoterapeuta Jan Krupa Kto słyszał? Komentarze) Spotkałem dziewczynę z niedomykalnością dłoni. Od niechcenia potrzymałem ją za mięśnie przedramion. W ciągu paru minut odzyskała całkowitą sprawność dłoni. Trzeba dodać, że miała z tego powodu przyznaną najniższą grupę inwalidzką. To co opisuję, nie jest chełpieniem się o moich możliwościach. Również opowiadając często zwracam uwagę na to, że my jako ludzie możemy naprawdę wiele, nie bójmy się tego, często mamy możliwości takie o których nam się nie śniło. Po prostu odwagi, a nuż też okaże się, że możemy zadbać o swoje i innych zdrowie. Uwierzmy intuicji,bezsensownie nie zabijajmy siebie ślepą wiarą w bardzo często wyrachowanych a może i niedouczonych fachowców. Niestety, komentarze o fałszywej moralności rządu i zainteresowanych nie mają tu miejsca. Tego typu przestępstw nie widzi się i nie ściga. Gdyby co drugi polityk z rządu i z parlamentarzystów miał kalekie dzieci, czego im nie życzę, to może byłaby szansa na zmiany. Akademia Medyczna, Gdańsk W trakcie powrotu otrzymuję telefon, żeby przyjechać do umierającej kobiety w Akademii Medycznej w Gdańsku. Po dwóch dniach stan zaczął się poprawiać, gdzie miała jeszcze dwa dni życia. Lekarz prowadzący widząc mnie powiedział do rodziny: ,,Żeby tego z kosmosu więcej tu nie wpuszczać” Później okazało się, że wypisał jej fałszywe diagnozy, żeby nie być ciągany za jej śmierć. Długo nie rozumiałem, jaka była przyczyna jej stanu. Dopiero program telewizyjny, w którym występował lekarz mi to wyjaśnił. Lekarz (z zakrytą twarzą) opowiadał o identycznym przypadku, jaki ja spotkałem w Akademii. Powiedział, że zwróciła mu na to uwagę pielęgniarka z personelu. Powiedziała, że służba zdrowia tej kobiety nigdy nie wyleczy, ponieważ to jest urok i trzeba go zdjąć. Lekarz w to nie wierzył, ale nie miał nic przeciwko temu. Pielęgniarka pracująca na sąsiednim oddziale na tym się znała, i chora wkrótce wyzdrowiała. Symptomy były takie sameuczucie wewnętrznego ognia, którego nie można było niczym zgasić. Smutne i tragiczne jest to, że wielu lekarzy korzysta z naturoterapii u różnych fachowców, leczy w ten sposób swoje rodziny, a jednocześnie często z premedytacją nadużywa swoich uprawnień, korzystając z tytułów akademickich. Gdyby oni czasem powiedzieli, że są bezsilni, i należałoby poszukać innych możliwości. Wtedy byłoby to uczciwe. Wbrew pozorom są lekarze, którzy przyznają się do swojej akademickiej bezsilności. Osobiście chylę przed nimi czoło. W czasie jazdy otrzymuję telefon od jednego z takich w miejscowości Polanów w woj. zachodniopomorskim. Pyta mnie, czy jestem w pobliżu, żeby podjechać do osiemdziesięcio – letniego, umierającego dziadka. Trzy dni wcześniej stracił przytomność. Na odczepnego w jego mieszkaniu dostał trzy kroplówki, i (a był to były kierownik Ośrodka Zdrowia) po prostu kazał czekać na zgon. Jeszcze dwóch innych lekarzy nie ośmieliło się podważyć decyzji tegoż pana i władcy. Na szczęście rodzina chorego nie zrezygnowała i dzięki temu już następnego dnia dziadek wstał. W pełnym zdrowiu opiekował się swoimi kurkami jeszcze dwa lata aż do chwili swojej naturalnej śmierci. Jego synową jest moja koleżanka z podstawówki. Pomińmy prostacką rozmowę tego kierownika , lekarzy nad lekarzami ze mną już po czasie, jak rozniosła się wieść o powrocie do życia tegoż dziadka. Kiedyś na temat hipochondrii mówiono dość dużo. Temat może być ogólnie znany od strony symulacji schorzeń pod kątem wymuszania określonych korzyści dla celów zwolnień lekarskich albo innych, mających na celu wyłudzenie poważnych świadczeń. Musimy zauważyć, że niezależnie od czynników mających wpływ na zdrowie od strony psychiki dochodzą trudne do zdiagnozowania choroby cywilizacyjne. Jedną z najtrudniej do zdiagnozowania jest fibromalgia. Jest to na początek zespół różnego rodzaju dolegliwości nie mających potwierdzenia w profesjonalnych badaniach lekarskich. Oczywiście medycyna na to nie ma lekarstwa. Dolegliwości pochodzą od obniżonych wartości ziemskiego pola magnetycznego. To powoduje zakłócenia w normalnym funkcjonowaniu każdej komórki ciała, przewodnictwa również, i często z tego powodu w końcu powstawanie prawdziwych chorób. Pocieszmy się , nie zawsze tak jest. Często ci ludzie chorują symptomatycznie, odczuwają różnego rodzaju dolegliwości, a to wszystko może być źle interpretowane. Gorzej, jeżeli symptomy są rzeczywiste, niewłaściwie odczytane.. Wtedy wiąże się to ze zgonami, czy też niewłaściwym leczeniem. Ludzie bardzo często potrzebują pomocy z zewnątrz, sami tego nie mówiąc. Rozmawiałem kiedyś z sędzią, panią Hanią. Opowiedziała o takim jednym przypadku. Uniewinniła wtedy jakiegoś przestępcę. Podsumowała z bólem na koniec swojej opowieści:,,a jednak zabił...rok później... „ Jan Krupa , Słupsk, 28 kwietnia 2013 rok www.dr.zelazko.afr.pl