6. URZęDOWE INTERPRETACJE PODATKOWE – WYNATURZONA

Transkrypt

6. URZęDOWE INTERPRETACJE PODATKOWE – WYNATURZONA
6.
Urzędowe interpretacje podatkowe
– wynaturzona koncepcja, z którą czas
skończyć
Po ośmiu latach obowiązywania współczesnej wersji przepisów regulujących wydawanie indywidualnych interpretacji urzędowych przepisów prawa podatkowego nasuwa się tylko jeden
wniosek: istniejący stan rzeczy jest wynaturzeniem, wręcz
patologią i musi być natychmiast zmieniony. Dlaczego?
Odpowiedź znają wszyscy: obecnie każdy podatnik musi
posiadać i posługiwać się tego rodzaju interpretacjami nawet w
sprawach o marginalnym znaczeniu. Jeżeli odstąpi od tej zasady,
jego działanie oraz poglądy prawne zostaną uznane za naruszenie
prawa, co pociągnie za sobą odpowiedzialność podatkową oraz
karnoskarbową.
Wszystkie organy kontroli na wstępie pytają podatnika, czy
posiada on interpretacje urzędowe. Jeżeli tak, to tylko sprawdza
się ich przestrzeganie, zresztą nawet dość pobieżnie. W przypadku braku tego rodzaju zabezpieczenia, całość działań podatnika
traktowana jest hurtem jako naruszenie prawa. Nikt nie wchodzi
w jakiekolwiek szczegóły, nie podejmuje się polemiki z poglądami
podatnika, bo ani treść przepisu ani jego sposób rozumienia przez
obywatela nie ma dziś żadnego znaczenia.
Liczą się tylko poglądy wyrażone w trybie urzędowym, przy
czym nie jest istotne, czy są one zgodne, czy też sprzeczne z
prawem. Doszliśmy do sytuacji, w której brak posiadania i posługiwania się indywidualną interpretacją urzędową jest swoistym
domniemaniem bezprawności działania podatnika.
Ale to tylko jedna strona medalu. Jest jeszcze druga, znacznie
groźniejsza rola indywidualnych interpretacji, które są wykorzystywane w złej wierze. Licząc na błąd lub nieuwagę organu
zadaje się mu pytania mające zalegalizować jakiś „wehikuł optymalizacyjny”.
Najczęściej dzieli się ów problem na odrębne głosy, które
– dla odwrócenia uwagi – zadają niezależne podmioty. Gdy
uzyska się pozytywne odpowiedzi, ktoś inny składa je w jedną
całość i zadaje nowe pytanie po to, aby uzyskać pełną ochronę.
Potem można przerobić ją na pieniądze i to wielkie.
Są nawet firmy, które specjalizują się w tworzeniu „spółek
optymalizacyjnych”, które posiadają tego rodzaju interpretacje:
oferuje się ten podmiot na sprzedaż za dobre pieniądze, bo
przywilej ma feudalny, bo podmiotowy charakter.
Co ciekawe specjaliści tworzą podaż tego rodzaju spółek,
zarządzają w gremiach doradzających ministrowi finansów i
komisji, która ma napisać nową Ordynację podatkową. Być może
tylko przypadkiem założenia tej ustawy, przyjęte niedawno przez
Radę Ministrów, w niczym nie ograniczają dzisiejszego modelu
wydawania interpretacji urzędowych.
Pora na wnioski: istniejący stan jest wynaturzeniem i wymaga
natychmiastowej zmiany. Nie ma już prawa: są „obowiązujące
poglądy”, które są jedyną drogą „legalizacji” działania podatników.
Gdy ich brak – obowiązuje domniemanie bezprawności. Ustawodawca może uchwalać co chce, nawet może uprościć przepisy,
lecz nie ma to dziś jakiegokolwiek znaczenia: liczą się poglądy
wyrażone formalnie w imieniu ministra finansów, a faktycznie
kilku dyrektorów izb skarbowych, których władza jest czymś
nieznanym w historii naszego kraju. Co więc trzeba zrobić?
Po pierwsze trzeba uchylić w całości i bez reszty obecne
przepisy Ordynacji podatkowej, które dotyczą wydawania tychże
interpretacji urzędowych.
Po drugie, trzeba uchylić wszystkie tego rodzaju akty wydane
w przeszłości, podobnie jak kiedyś uchylono tzw. powszechnie
obowiązującą wykładnię prawa, wydaną przez Trybunał Konstytucyjny.
Po trzecie, należy przywrócić bezpośrednie stosowanie przepisów podatkowych i przywrócić szacunek dla prawa: innej drogi
nie ma. Oczywiście w czasie gdy obowiązywały te interpretacje,
podmioty do których były adresowane, nie mogą podlegać odpowiedzialności karnej-skarbowej nawet w przypadku, gdy – co
nie jest tak rzadkie – owe interpretacje były nawet sprzeczne z
prawem. Tego wymaga przyzwoita legislacja.