P. A. Redpath, Niewidzialne
Transkrypt
P. A. Redpath, Niewidzialne
Polityka a religia Peter A. Redpath St. John’s University Staten Island, New York Niewidzialne ręce i nowy światowy ład. Rozważania o metafizyce, nauce, religii i polityce w epoce postmodernizmu W epoce postmodernizmu, w której przyszło nam żyć, antagonizm pomiędzy polityką i religią od dawna tak często pojawiający się w rozmaitych obszarach zachodniej kultury i cywilizacji, urósł globalnie do niebezpiecznego, niekiedy naznaczonego gwałtownością poziomu. Ktokolwiek we współczesnym świecie chce zmniejszyć ów istniejący obecnie, a niekonieczny poziom antagonizmu, słusznie uczyni zatrzymując się na chwilę, by przemyśleć jego główne przyczyny. Uważam, że owe główne przyczyny – nazywam je „niewidzialnymi rękami” – istnieją od wieków, a ich korzenie tkwią w metafizycznej rewolucji, którą zapoczątkował ojciec nowożytnej filozofii, Rene Descartes, chcąc w zachodniej edukacji wynieść matematykę ponad inne nauki. Metafizyka – przypomnijmy osobom mniej obeznanym z tą dyscypliną – bada kwestie płynące z naturalnej ciekawości właściwej Szczegółową dyskusję na temat owej metafizycznej rewolucji można znaleźć w: P. A. Redpath, Cartesian Nightmare: An Introduction to Transcendental Sophistry, Amsterdam-Atlanta 1997. polityka a religia.indd 33 2007-03-28 08:32:02 Peter A. Redpath wszystkim ludziom, takie jak: co sprawia że wszystko, co istnieje w jakiś sposób jest takie samo? Czym jest mądrość? Czym różni się nauka od sztuki? Co to jest reguła, zasada czy prawo naukowe? Skąd wiemy, że znamy coś w sposób naukowy, a nie tylko na podstawie doświadczenia czy poprzez sztukę? W dzisiejszych czasach już od najmłodszych lat ludzie Zachodu powszechnie czynią metafizyczne rozróżnienie pomiędzy tym, co nazywamy „faktami” i tym, co nazywamy „opiniami”. Praktycznie każdy europejski czy amerykański student, duchowny lub polityk, zapytany, jaka jest różnica pomiędzy faktem i opinią, prawdopodobnie odpowie wygłaszając trzy metafizyczne twierdzenia: (1) te pojęcia stanowią przeciwieństwa; (2) fakty są tym, co możemy dowieść, podczas gdy opinii dowieść nie możemy; (3) opinie to wrażenia lub przekonania przyjęte „na wiarę”. Gdy będziemy drążyć temat dalej i zapytamy „co to jest dowód?”, ten sam student, duchowny lub polityk prawdopodobnie odpowie czwartym metafizycznym twierdzeniem: (4) dowodem może być to, co jest testowalne, matematycznie mierzalne czy też obserwowalne za pomocą naszych zmysłów, np. że woda w stanie ciekłym zamarznie w matematycznie mierzalnej temperaturze. Ściśle biorąc, te cztery twierdzenia są fałszywe. Są one współczesnym efektem – a i rozszerzeniem – „niewidzialnych rąk” kartezjańskiej metafizyki, które wciąż działają w wysoce zgubny sposób w postmodernistycznej kulturze Zachodu. (1) Przeciwieństwem opinii jest pewnik, a nie fakt. Możemy mieć opinie na temat faktów (tego, co jest) i mieć pewność, co do czegoś, co nie zachodzi: np. możemy mieć opinię, iż pewna osoba jest złodziejem – i ta osoba faktycznie jest złodziejem; a możemy być pewni, że osoba jest uczciwa, podczas gdy faktycznie nie jest. W skrócie rzecz ujmując, możemy mieć słuszną opinię i niesłuszną pewność. Posiadanie opinii zakłada, iż znamy kilka metafizycznych pewników, a wśród nich i te, że przeciwieństwa istnieją, że pewność i opinia są przeciwieństwami, że my różnimy się od żywionych przez nas opi34 polityka a religia.indd 34 2007-03-28 08:32:02 Niewidzialne ręce i nowy światowy ład nii, że mamy emocje i wolę i że mogą one zadziałać, powstrzymując nas od wyciągania pochopnych wniosków opartych na nieadekwatnych danych. Opinia nie jest przeciwieństwem faktu. Tak jak pewność, jest ona emocjonalną i wolitywną dyspozycją, którą posiadamy, a która powstrzymuje nas od uznania, że stanowczo i z całą pewnością wiemy to, co nam się wydaje, że wiemy. (2) Fakt to po prostu to, co jest, np. to, że Ty, czytelniku, istniejesz. Wyprowadzenie wniosku nie zmienia w jakiś magiczny sposób opinii w fakt. Zamienia wniosek przyjęty „na próbę” we wniosek dowiedziony, dowiedziony pewnik. Z tego powodu nie usiłujemy udowadniać – i nie możemy udowodnić – tego, co jest oczywiste czy konieczne. Jednakże to, co konieczne czy to, co oczywiste jest wciąż faktyczne i bardziej pewne niż to, co możemy wykazać poprzez wnioskowanie. (3) Opinie nie są odczuciami czy przekonaniami przyjętymi „na wiarę”. Opinie to nie odczucia, ponieważ jeśli – przyjrzawszy się bliżej – mówiąc „odczucie” mamy na myśli coś innego niż to, co czujemy, np. dotykając przedmiotu, za odczucia powszechnie uważamy ślepe emocje. Ślepe emocje nie posiadają jednakże ani inteligibilnej, ani rzeczywiście emocjonalnej treści. Ślepe emocje – emocje pozbawione wiedzy – nie są wcale emocjami. Np. nienawiść czy strach nie są ślepymi emocjami. Nie są nimi również miłość czy ośmielenie się na jakiś czyn. Możemy reagować emocjami tylko na to, co znamy i o tyle, o ile to znamy, a nie na to, czego nie znamy lub nie możemy znać. Nienawidzimy, lękamy się, kochamy czy odważnie stawiamy czoło temu, co znamy i o tyle, o ile to znamy. Twierdzenie, że odczucie jest ślepą emocją jest więc bezsensowne, nieinteligibilne. Opinie nie mogą być przekonaniami przyjętymi „na wiarę” ponieważ, ściśle mówiąc, przekonanie takie jest wiedzą z drugiej ręki. Jeśli przyjmujemy jakieś twierdzenie „na wiarę”, to jesteśmy przekonani, że to, co zostało powiedziane przez pewną osobę jest prawdziwe, a to dlatego, że ktoś, komu ufamy jako osobie dobrej i kompetentnej, powiedział nam, że to coś jest prawdą. Przy bliższym przyjrzeniu się 35 polityka a religia.indd 35 2007-03-28 08:32:02 Peter A. Redpath przekonanie przyjęte „na wiarę” okazuje się pewnikiem, przekonaniem pewnym na temat wniosku, który wyciągnęliśmy dzięki czyjejś wiedzy. Np. jesteśmy przekonani, że budynek się pali, ponieważ ktoś, komu ufamy jako osobie posiadającej wiedzę, dobrej i uczciwej, mówi nam, że się pali. Wierzenie jest pewnym rodzajem pewności. Im silniejsza jest nasza pewność, że ktoś, komu ufamy posiada wiedzę oraz jest dobry i szczery, tym bardziej tej osobie wierzymy. To, co mówię jest tak prawdziwe, że skłonni jesteśmy podważyć pewność wniosków, co do prawdziwości których jesteśmy przekonani, jeśli – aby je utrzymać – musielibyśmy uznać, że ktoś, komu ufamy, jest kłamcą. Opinia natomiast jest emocjonalną i wolitywną odmową afirmacji wniosku jako twierdzenia, któremu przysługuje pewność. Opinia pojawia się z powodu braku dowodu. W przeciwieństwie do przekonań przyjętych „na wiarę” nie używa tego, co jest oczywiste dla kogoś innego, jako uprawomocnienia twierdzenia, którego prawdziwość nie jest dla nas oczywista. (4) To, że jesteśmy w stanie coś przetestować, zmierzyć matematycznie czy zaobserwować za pomocą naszych zmysłów nie jest sprawdzianem czy miarą tego, iż mamy do czynienia z dowodem. Żaden matematyk czy fizyk nie może wykazać za pomocą matematyki czy zmysłów tego, że dowód jest istotowo natury matematycznej czy zmysłowej. Doprecyzowując: niczego nie wykazujemy za pomocą matematycznych pojęć czy obserwacji zmysłami. Nie wykażemy, iż wniosek odnosi się do faktu, obserwując fakty poprzez idee matematyczne czy postrzegając owe fakty zmysłowo. Wniosek dowodzimy poprzez akt dowodzenia, poprzez argumentacje, poprzez rozpoznanie, że pewne związane z obserwacjami twierdzenia, roszczące sobie pretensje do prawdziwości, są spełnione przez obserwacje dzięki użyciu definicji. Dowodzimy wniosek, wyprowadzając go z prawdziwych przesłanek, testując przesłanki w koniunkcji z tym, co poprzez obserwację, a dzięki operacjom naszego intelektu potwierdzamy naszymi władzami rozumu i zmysłów jako istniejące. Np. nie wykażemy, 36 polityka a religia.indd 36 2007-03-28 08:32:02 Niewidzialne ręce i nowy światowy ład że jedna osoba jest szybszym biegaczem niż druga tylko przez zmysłową obserwację tego, że prędkość pierwszego sprintera jest większa niż prędkość drugiego. Wykazujemy to, znając znaczenia słów „wyścig”, „szybkość”, „nadwyżka” i „kontrast” i używając naszych władz intelektualnych do kierowania naszymi zmysłami tak, by pomagały nam zaobserwować „nadwyżkę” szybkości działania jednej osoby w porównaniu z szybkością działania drugiej. Wszystkie sztuki i nauki dowodzą swoich twierdzeń testując definicje, używając definicji jako warunków prawdziwości, praw, pierwszych zasad czy miar, które – zdaniem artystów czy naukowców – obowiązują w działaniu czy zachowaniu przedmiotów uznanych za obiekty ich obserwacji. Myśliciele ci twierdzą, że coś obserwują łącznie z matematycznym czy zmysłowym sądem, a jest to po prostu przesłanka naukowego argumentu, który jako część tej przesłanki zawiera odniesienie do obserwacji zmysłowej. Współczesna kultura Zachodu cierpi z powodu zubożenia pojęcia nauki. Pojęcie to usiłuje zredukować całą ludzką wiedzę do nauk fizykalnych, które posiłkują się matematycznym testowaniem. To zubożone pojęcie nauki sieje dziś spustoszenie w instytucjach edukacyjnych, religijnych i politycznych. Musimy wyrugować, a przynajmniej ograniczyć ten wpływ, jeżeli mamy mieć nadzieję na odbudowę tych instytucji na Zachodzie. Myśliciele kartezjańscy początkowo promowali to zubożone pojęcie nauki w koniunkcji ze zubożonym pojęciem umysłu ludzkiego i osoby ludzkiej. Robili tak głównie z powodów politycznych: aby w kształceniu na poziomie wyższym nadać matematyce status nauki wiodącej i usunąć z nauki wpływ teologii objawionej. Na Zachodzie przez wieki intelektualiści różnej maści, pseudo W sprawie dyskusji nad podjętymi przez kartezjańskich i innych współczesnych myślicieli próbami rozwiązania metafizycznych problemów, które niechcąco spowodował Kartezjusz, oraz szczegółowej obrony moich twierdzeń zob.: P. A. 37 polityka a religia.indd 37 2007-03-28 08:32:02 Peter A. Redpath metafizycy i współcześni naśladowcy starożytnych sofistów, próbowali utrzymać to zubożone pojęcie nauki, odwołując się do równie zubożonych pojęć wyrażających ograniczenia naturalnego rozumu ludzkiego i osoby ludzkiej. To są kolejne idee – „niewidzialne ręce”, działające na Zachodzie w dziedzinie polityki i edukacji. Aby uprawomocnić fałszywe twierdzenie Kartezjusza, że tylko zmatematyzowana nauka dostarcza jasnych i wyraźnych idei, dzięki którym umysł ludzki może czytać księgę materialnej natury, sofiści ci lansowali wątpliwe twierdzenia iż: (1) coś zwane „ludzką myślą” poprzedza ludzką wiedzę; (2) obiektem ludzkiej myśli jest idea; (3) ludzka myśl może uzyskać status wiedzy czy nauki, gdy ma dość siły woli, by skupić się na ideach jasnych i wyraźnych, których prawdzie rzekomo nie możemy zaprzeczyć; (4) jedna taka idea – wzięta z matematyki – rzekomo czyni dla ludzkiego umysłu inteligibilną istotę materii, jako czegoś bezwładnego i matematycznie rozciągłego; (5) ludzki umysł, który jest identyczny z istotą człowieka, jest myślą czy duchem, i jedyną rzeczą, która działa w świecie. W odpowiedzi na fałszywe przesłanie owych współczesnych sofistów głoszę że: (1) Twierdzenie, iż myśl pozbawiona wiedzy w jakiś sposób poprzedza ludzką wiedzę jest co najmniej dziwaczne. „Myśl pozbawiona wiedzy” jest pojęciem pozbawionym znaczenia. (2) Równie dziwaczne i równie pozbawione znaczenia jest twierdzenie, że przedmiotem ludzkich myśli czy wiedzy jest idea. Gdyby przedmiotem ludzkiej wiedzy była idea, nie byłoby możliwe poznanie samego siebie. Moglibyśmy mieć jedynie ideę czy obraz samych siebie, ale nie moglibyśmy wiedzieć, że one są nasze, ponieważ nigdy byśmy samych siebie nie poznali. Abyśmy mogli poznać samych sieRedpath, Masquerade of the Dream Walkers: Prophetic Theology from the Cartesians to Hegel, Amsterdam-Atlanta 1997. 38 polityka a religia.indd 38 2007-03-28 08:32:02 Niewidzialne ręce i nowy światowy ład bie, przedmiotem ludzkiej wiedzy nie może być idea. Musi nim być przeciwstawieństwo bytu poznającego: byt poznawany. (3) Ściśle mówiąc, gdy mówimy o prawdzie, mówimy o relacji pomiędzy tym, co wyrażamy w naszym umyśle i tym, co jest. Rozpatrywane same w sobie idee są elementami relacji pomiędzy ludzkim umysłem i tym, co umysł wie; elementami, które same w sobie i same z siebie nie posiadają treści prawdziwościowej. Idee są znakami, które odnoszą nasz umysł do czegoś, co jest poza naszym umysłem i naszymi ideami. Kartezjusz i jego następcy zniszczyli tradycyjne zachodnie ujęcie idei jako znaków, które odnoszą nasz umysł do tego, co wiemy. Przekształcili oni idee w akty objawienia, systemy przeświadczeń i uczynili pojęcie idei nieinteligibilnym. (4) Descartes i jego następcy zwykli więc uważać – i wciąż uważają – naukę za „system przeświadczeń”, system odczuć i opinii. Poprzez wykorzystanie pojęć matematycznych do zunifikowania, w jakiś magiczny sposób, toku rozumowania oraz idei, uprzednio jakoś osobnych, usiłuje się ów system przekształcić w naukę, a przez to zapewnić nam kontakt z otaczającym światem. Takie pojęcie nauki jest po prostu świecką zredukowaną wersją twierdzenia św. Augustyna, że nauka, czy też filozofia, jest wiarą poszukującą zrozumienia. Nowoczesne pojęcie nauki to niewiele więcej niż „św. Augustyn w kobiecym przebraniu”. Nauka – czy też filozofia – to habitus umysłu, a nie system przeświadczeń czy idei. Jej metodą jest metoda cnoty intelektualnej, doskonałość w wydawaniu sądów i rozumowaniu, o tym co jest, a nie kartezjańskie wątpienie, kantowskie marzenia czystego rozumu, heglowski marsz Ducha Absolutnego, Marksa historyczna dialektyka, Na temat pojęcia idei jako członu czy „wehikułu” znaku w relacji znakowej zob. J. N. Deely, Four Ages of Understanding: The First Postmodern Survey of Philosophy from Ancient Times to the Turn of the Twenty-first Century, Toronto-Buffalo-London 2001; zwłaszcza rozdz. 12-14. 39 polityka a religia.indd 39 2007-03-28 08:32:02 Peter A. Redpath czy inny neo-gnostyczny substytut, dzięki któremu nowoczesny spirytualizm próbuje obecnie wobec nas udawać filozofię czy naukę. (5) Osoba ludzka jest żyjącą, czującą, racjonalną substancją, rezultatem jedności ludzkiej duszy i organicznego ciała. Przez wieki nowożytni intelektualiści próbowali uprawomocnić fałszywą tezę, że jedynie matematycznie regulowana obserwacja zmysłowa pozwala formułować twierdzenia o faktach, a wszystkie pozostałe ludzkie myśli to odczucia czy przeświadczenia, oraz że tylko matematyka umożliwia nam kontakt z istotą rzeczywistości fizycznej. Czynili to odwołując się do jeszcze jednej „niewidzialnej ręki”, jeszcze jednego fałszywego założenia metafizycznego głoszącego, że materia jest istotowo bezwładna, nieaktywna; podczas gdy jej przeciwieństwo – duch – jest aktywny. I czynią to nadal pomimo tego, iż myśliciele kartezjańscy dawno temu zdali sobie sprawę, że to metafizyczne założenie nie mogło być utrzymane ze względu na niespójność. Kartezjusz bowiem jednocześnie twierdził że: (1) materia i duch są istotowo przeciwstawne, ale jedynie duch sam w sobie jest istotowo aktywny; (2) materia jest istotowo bezwładna; (3) Bóg nie jest kłamcą; (4) Bóg dał Kartezjuszowi jasną i wyraźną ideę, że fizyczne ciała spowodowały w nim jasną i wyraźną ideę ich natury, jako istotowo matematycznej i bezwładnej. Od czasów Jean-Jacquesa Rousseau modernistyczni i postmodernistyczni intelektualiści starali się przesłaniać brak metafizycznych i racjonalnych podstaw nowożytnego, zaproponowanego przez Kartezjusza pojęcia nauki twierdząc, że rzeczy nie mają natur, które by na nas oddziaływały. Uznając, że rzeczy nie posiadają natur, które mogłyby na nas oddziaływać tak, byśmy poznawali materialną przyrodę, współczesne nauki fizykalne zostały zredukowane do niespójnego – co same przyznają – systemu przeświadczeń, pewnego rodzaju zsekularyzowanego, samo-utrzymującego się fundamentalizmu. Szczegółowe przedstawienie rozwoju owego zsekularyzowanego fundamen- 40 polityka a religia.indd 40 2007-03-28 08:32:02 Niewidzialne ręce i nowy światowy ład Na przykład nauka twierdzi, iż używa matematycznych i zmysłowych obserwacji, by mówić nam o rzeczywistości i pokazać, jak wyższe gatunki wyewoluowały z niższych. Jednocześnie mówi nam, że poza matematyką wszystko co wiemy, to tylko nasze własne przeświadczenia, a chociaż matematyka jest jeszcze jednym systemem przekonań pośród innych, mówi nam prawdę o tym, jakie są rzeczy. Z kolei, używając matematycznej obserwacji rzeczywistości empirycznej, nauki fizykalne podobno mogą w jakiś sposób wykazać, że wyższe gatunki wyewoluowały z niższych, pomimo tego, że nie istnieje żaden realny gatunek, jako że nie istnieją żadne realne natury, z wyjątkiem być może bezwładnych natur matematycznych. Modernistyczni i postmodernistyczni intelektualiści niespójnie starają się zredukować wszystkie nauki do tych operujących metodami matematycznymi i obserwacjami zmysłowymi, a poprzez to próbują zmusić fizykę, by realizowała zadania metafizyki. Myśliciele ci twierdzą więc niespójnie, że nauki fizykalne mogą pokazać, iż życie i ludzka wolność wyewoluowały z bezwładnej materii (a są to przecież rzeczy nieobserwowalne zmysłowo i niemierzalne matematycznie), jednocześnie mówiąc nam, że nauki fizykalne nie są w stanie rozpoznać porządku we wszechświecie – czegoś, co każda nauka musi uznać, jeśli ma być racjonalna. W dziedzinie polityki ten fundamentalistyczny substytut prawdziwej ludzkiej nauki jest zasadniczą przyczyną, „niewidzialną ręką”, aktywną w powstaniu nowożytnego socjalizmu, zbrodniczych reżimów i wojen, które pomogła wygenerować przez ostatnie kilka wieków. Można by sądzić, że żaden z poważnych myślicieli, nie może – a przynajmniej nie może bez zażenowania – oprzeć nauki na niemożliwości ludzkiej samo-wiedzy i na pojęciu nauki jako systemu jedynie przetalizmu, jaki miał miejsce przez ostatnie kilka wieków, zawiera moja książka Masquerade of the Dream Walkers, zwłaszcza s. 67 n. 41 polityka a religia.indd 41 2007-03-28 08:32:02 Peter A. Redpath świadczeń, a nie wiedzy. A jest to dokładnie to, co zrobili modernistyczni i postmodernistyczni intelektualiści. Gdyby fundamentalistyczni Chrześcijanie, Żydzi czy Muzułmanie obstawali przy tego rodzaju nonsensownych przesądach czy spirytualizmie, rzekomi „oświeceni intelektualiści” z obecnej światowej czołówki uniwersytetów zasadnie by ich wyśmiali. A gdy ci sami pseudointelektualiści obstają przy tych nonsensach, często oczekują nagrody w postaci otrzymania stanowisk badawczych. Nowożytni myśliciele twierdzą, iż nie możemy poznać samych siebie; uczniowie Kartezjusza, tacy jak Rousseau, Kant, Hegel i Heidegger równocześnie twierdzą, że czujemy, jak zdążamy w kierunku naukowego samo-zrozumienia, poprzez tworzenie projektów, wewnątrz których odczuwamy emocjonalne konflikty. Choć nie możemy poznać samych siebie jako jednostek, możemy – dzięki jakiemuś rodzajowi magii – widzieć siebie jako elementy systemu przeświadczeń, społecznych systemów przeświadczeń, które projektują nas samych z systemu niższych rzędów w systemy wyższych rzędów, przez oświeconą wiarę w ducha tolerancji. Ta niewidzialna ręka nowożytnej sofistyki przekształca więc dawną etyczną zasadę tolerancji w metafizyczną zasadę, która powoduje wspinanie się ludzkiego ducha na wyższe poziomy świadomości. A rozwój tolerancyjnej świadomości w coraz większym stopniu zastępuje w instytucjach edukacyjnych Zachodu kształcenie ludzkiej inteligencji w przynależnych jej cnotach. W tej sytuacji uniwersytety nie mogą już poważnie twierdzić, że kształcą studentów rozwijając ich indywidualne umysły, poprzez studiowanie nauk, takich jak metafizyka czy etyka. Nie ma się, oczywiście, czym martwić – wciąż przecież możemy studentów skontaktować z ich świadomością, jako trybikiem w systemie społecznych przeświadczeń, czyniąc ich tolerancyjnymi wobec wszelkich różnic, sprawiając, że będą zadowoleni z siebie, wydając coraz mniej sądów w sprawach moralnych, religijnych i metafizycznych. Po co studiować metafizykę, etykę klasyczną, 42 polityka a religia.indd 42 2007-03-28 08:32:02 Niewidzialne ręce i nowy światowy ład św. Tomasza z Akwinu i św. Augustyna, gdy zajęcia z seksu i miłości, nauk społecznych i poprawności politycznej lepiej będą służyły celom nowego socjalizmu i oświeconej tolerancji? Oczywiście, poważni naukowcy nie mogą już dłużej tolerować „niewidzianych rąk” zubożonego rozumienia nauki, które na Zachodzie funkcjonuje na każdym poziomie edukacji. Nie mogą też tolerować jego zgubnego wpływu na politykę. Działając przy założeniu, że poza matematyką i naukami fizykalnymi wszystko, co wiemy, to nasze własne idee czy nieoświecony system przeświadczeń, przez wieki socjaliści Zachodu próbowali zredukować język polityki do języka używanego w przemowach oświeconych socjalistycznych intelektualistów. W dziedzinie polityki „niewidzialne ręce” nowożytnej sofistyki pozwalają utrzymać pogląd, że język publiczny to język postępowy, naukowy i świecki; że nie może zawierać nic, co w najmniejszym stopniu przypominałoby język religijny czy metafizyczny, ponieważ mowy w tym języku są rzekomo w swej istocie zacofane, nieoświecone, nienaukowe, tajemnicze. Socjaliści postmodernistyczni – tak jak ich modernistyczni przodkowie – sądzą, że tylko mowy „oświecone” mają prawo wejść do dziedziny publicznej jako mowy publiczne. Uważają, że to pozwoli zapewnić, by irracjonalne przemowy nie pojawiały się w publicznych debatach. Powtórzmy raz jeszcze – twierdzenia te są nonsensem. Gdybyśmy chcieli wyeliminować irracjonalny język z debaty publicznej, czy to motywowanej religijnie czy świecko, musielibyśmy ograniczyć swobodę wypowiedzi większości polityków. Dziedzina publicznych mów politycznych nie jest domeną języka świeckiego. Jest dziedziną przemówień o sprawiedliwych i niesprawiedliwych działaniach jako tych, które mają wpływ na dobro wspólne. Ponieważ sprawiedliwość jest związana z dobrem wspólnym, gdy działanie człowieka wzmocni porządek sprawiedliwości – lub nim zachwieje – działanie to przestaje być sprawą prywatnej moralności i prywatnego języka i wchodzi w porządek moralności publicznej i języka publicznego. Z tego po43 polityka a religia.indd 43 2007-03-28 08:32:02 Peter A. Redpath wodu miarą mowy publicznej jest sprawiedliwość, a nie język oświeconych socjalistów. Jednakże, biorąc pod uwagę arbitralną redukcję języka politycznego do języka zsekularyzowanego i oświeconego, czy tego, co nazywa się „językiem tolerancyjnym” (przez co rozumie się język, który pozostaje w zgodzie z ich świeckimi poglądami), współcześni zsekularyzowani fundamentaliści mają tendencję do popadania w histerię na samą myśl o istnieniu silnego katolickiego medium na arenie publicznej. Z samej swej natury zsekularyzowani fundamentaliści uznają religijną obecność za istotowo irracjonalną, moralnie i społecznie zacofaną, nieoświeconą, nietolerancyjną – i nietolerowalną. Konsekwentnie, tak jak ich „niewidzialne ręce” skłonne są wykorzystać polityczną poprawność czy tolerancyjny język, by regulować czy „rozcieńczyć” treści kształcenia na poziomie wyższym, tak również skłonne są umieścić nalepkę „nietolerancyjna” na publicznej przemowie jakiegokolwiek rodzaju, która zagraża ich monopolowi sprawowania kontroli nad kształtowaniem opinii publicznej. I stojąc za sceną próbują – ukrywając to tak bardzo, jak to tylko możliwe – pociągać za polityczne sznurki, aby odmówić mediom katolickim prawa do obecności na arenie publicznej. Moim zdaniem, byliśmy świadkami tego właśnie rodzaju histerycznej reakcji, gdy podejmowano próby uciszenia Radia Maryja i TV Trwam. Cywilizacja Zachodu stoi na zasadniczym rozdrożu. Główna walka o duszę Zachodu opiera się na metafizycznych dyskusjach, obecnie toczących się przede wszystkim w Polsce. Od czasu wyboru Karola Wojtyły na papieża Polska, bardziej niż jakiekolwiek inne miejsce, stała się głównym łącznikiem Zachodu z jego metafizyczną przeszłością i moralnym dziedzictwem jako kulturą życia. Sądzę, że Papież Jan Paweł II jasno dostrzegał, że jeśli w tej metafizycznej i moralnej bitwie stracimy Polskę, stracimy także Zachód. Z tego powodu nigdy nie wycofał swego poparcia dla Radia Maryja. Widział bowiem, że Radio Maryja odgrywa zasadniczą i nieza44 polityka a religia.indd 44 2007-03-28 08:32:02 Niewidzialne ręce i nowy światowy ład stąpioną rolę w rozpowszechnianiu wśród Polaków metafizycznego przesłania i moralnego dziedzictwa Kościoła. Słusznie też uznawał, że Polska jest ostatnią wielką nadzieją duchowego odrodzenia Zachodu i że to duchowe odrodzenie nie może mieć miejsca bez obecności silnych mediów katolickich w Polsce. W bardzo realny sposób Radio Maryja i TV Trwam kontynuują metafizyczne przesłanie Papieża Jana Pawła II. Podtrzymują one żywą obecność tego ducha w Polsce, a poprzez Polskę – na całym Zachodzie. Próby uciszenia Radia Maryja są więc w pewien sposób próbami zawłaszczenia i uczynienia politycznie poprawną spuścizny Papieża Jana Pawła II. Będąc dzieckiem nowojorskiego Brooklynu, na który Ojcowie Redemptoryści wywierali od wielu lat głęboki wpływ, wiem, że metafizyczna głębia ich duchowości łączy się z niespotykaną praktyczną mądrością rozpoznawania działania „niewidzialnych rąk”. Nie mam więc wątpliwości, iż nie pozwolą oni, by zamilkł wiodący duchowy głos Zakonu Redemptorystów w Polsce. tłum. Agnieszka Lekka-Kowalik Invisible Hands in the New World Order: Reflections on Metaphysics, Science, Religion, and Politics in the Postmodern Era Summary The author notices that in our postmodern era the often-antagonistic relationship that has long existed between politics and religion within several areas of Western culture and civilization has increased globally to dangerous, sometimes violent, levels. He demonstrates that the chief causes of this antagonism, which he calls “invisible hands”, are centuries old, and have their roots in the metaphysical revolution that the Father of Modern Philosophy, René Descartes, 45 polityka a religia.indd 45 2007-03-28 08:32:02 Peter A. Redpath sought to effect to elevate the status of mathematics over other sciences in Western education. It resulted in reducing all human knowledge to physical science that involves mathematical testing. The author claims that serious scholars can no longer tolerate the invisible hands of this impoverished understanding of science to work within Western education or politics on any level. He also maintains that by attempting to reduce public speech to secular talk of enlightened intellectuals inspired by the modernist and postmodernist notion of science, we rob ourselves of the possibility of entering into nonfundamentalistic public discourse about political issues. The author underlines that modernist intellectuals and their postmodernist descendants (1) have no public principles of rational political discourse because they think that, outside mathematics and physical science, no such principles exist and human discourse becomes essentially irrational; (2) think that all that is left in the domain of politics is violence or enlightened oligarchy, a social contract made by enlightened socialists. polityka a religia.indd 46 2007-03-28 08:32:02