ZGO Uniwersytet ZG - 2015-04-28

Transkrypt

ZGO Uniwersytet ZG - 2015-04-28
Jest więcej bezładu niż ładu
nr 4 (26) | prowadzący Grażyna Zwolińska, Uniwersytet Zielonogórski, 68 328 25 93, e-mail: [email protected]
- Prezydent Bronisław
Bronis³aw
Komorowski wręczył
wrêczy³ Panu
w ub. roku Krzyż Oficerski
za wybitne zasługi na rzecz
ochrony ładu przestrzennego
i rozwoju architektury Jak
ocenia Pan Profesor dbanie
o ład przestrzenny w polskich
miastach?
- Walczę o ten ład nie tylko
na polu architektonicznym, ale
i społecznym. W Komitecie Architektury i Urbanistyki Polskiej Akademii Nauk, którego
jestem przewodniczącym,
przygotowaliśmy obszerną opinię na ten temat. Miałem też
wystąpienie na zgromadzeniu
ogólnym PAN, zatytułowane
„Zagadnienia ładu przestrzennego na przykładzie wybranych miast polskich”. Mówiąc
najkrócej: ład przestrzenny
w Polsce jest ogromnie naruszony. Zacznie częściej mamy
do czynienia z bezładem niż ładem. Sformułowano wytyczne
dla rządu, co trzeba robić, żeby
ten ład poprawić. Najważniejszą sprawą są osiedla mieszkaniowe i inne miejsca zamieszkania człowieka. Bo podmiotem wszelkich działań zawsze
musi być człowiek.
- Blokowiska są chyba zaprzeczeniem takiego ładu?
- Bezład blokowisk jest zaprzeczeniem nie tylko ładu przestrzennego, środowiskowego,
ale przede wszystkim społecznego. Budując blokowiska nie
wzięto pod uwagę, jakie konsekwencje społeczne pociągnie
za sobą zgromadzenie tak wielkiej liczby ludzi na tak niewielkiej przestrzeni. To musi prowadzić do patologii społecznych.
W każdym mieście na świecie.
- Sprzeciwem wobec blokowisk miały być habitaty, Pana
dominująca specjalność naukowa. Czym one są?
- Termin habitat pochodzi
z nauk przyrodniczych i jest rozumiany jako środowisko,
w którym zespoły poszczególnych gatunków organizmów
znajdują najdogodniejsze warunki do życia.
- Pan zastosował to do ludzi…
- Właśnie. Istotą habitatu jest
takie kreowanie człowiekowi
przestrzeni do życia, która za-
pewni mu najkorzystniejsze
warunki do wszechstronnego
rozwoju. Habitat jako ruch odnowy powstał we Wrocławiu
w 1984 r. na Politechnice Wrocławskiej. Był próbą przeciwstawienia się niedoskonałościom
programowym i ideowym
osiedli realizowanych w latach
60., 70. i 80. Wypracowaliśmy
jego ideę w interdyscyplinarnych zespołach, w których
obok architektów i urbanistów
byli psycholodzy, socjolodzy,
ekolodzy. Udowodniliśmy, że
po przekroczeniu pewnej ilości
mieszkańców powstają patologie.
- Ale budując w tamtych latach blokowiska, zaspokajano głód mieszkaniowy…
- To prawda, tylko jakim kosztem społecznym. Blokowiska
to zestaw przypadkowych ludzi. Na wrocławskim osiedlu
Gaj socjolodzy od lat robią badania. Okazuje się, że aż 80
proc. jego mieszkańców marzy
o domu wolnostojącym z ogrodem, ogrodzeniem i psem.
W tych odpowiedziach jest
miara ich dramatu, a jednocześnie marzeń, dla większości
nieosiągalnych. Badania światowe mówią jednak, że dopiero
wtedy możliwy jest tak naprawdę ład przestrzenny, kiedy
istnieje co najmniej 5-procentowa nadwyżka mieszkań, bo
wtedy ludzie mogą dokonywać
wyboru.
- U nas do tego daleko.
- Trzeba jednak widzieć problem. Systematyczne studia
i badania istniejącego środowiska mieszkaniowego są konieczne w celu tworzenia teoretycznych podstaw do zmiany
tego stanu na lepsze.
- Niedawno Zielona Góra
wchłonęła okoliczną gminę
i powiększyła się z 58 km kw.
do 279 km kw. Mamy centrum miasta, a wokół mnóstwo pustych przestrzeni. To
szansa, żeby zagospodarowując je, pamiętać o zachowaniu ładu przestrzennego?
Czy może znowu nikt o tym
nie pomyśli i będziemy mieć
tam typowy polski bezład?
- Tak się złożyło, że 16 kwietnia
uczestniczyłem w naradzie zespołu, który ma za zadanie
FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI
- Niestety, ład przestrzenny w Polsce jest ogromnie naruszony - mówi prof. Zbigniew Bać, kierownik Katedry Architektury
i Urbanistyki na Wydziale Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Prof. Zbigniew Bać należy do nielicznych w kraju specjalistów i badaczy w dziedzinie projektowania i ochrony środowiska
mieszkaniowego w ujęciu interdyscyplinarnym. Jego prace przyczyniły się do rozwoju Polskiej Szkoły Architektury, wzrostu jej
znaczenia w kraju i za granicą. Posiada wiele prestiżowych nagród i odznaczeń.
dbanie o rozwój Zielonej Góry.
Przewodzi mu prof. Tadeusz
Biliński. Akurat była mowa
o tym powiększeniu. Oczywiście są różne opinie na ten temat. Jeśli pani pyta o moje zdanie, to ja żadnych sensownych,
racjonalnych uzasadnień dla
tego powiększenia nie widzę.
Podejrzewam, że jest to działanie raczej polityczne, aniżeli
przestrzenne. Charakterystyczne, że nas – choć istniejemy tu jako uczelnia – nikt nie
poprosił o opinię ani o jakąkolwiek recenzję tego, co się dokonuje. Tak znaczne powiększenie obszaru miasta byłoby
uzasadnione, gdyby w Zielonej
Górze zjawił się z jednej strony
np. General Motors, z drugiej
strony odkryto by tu złoto czy
ropę naftową. Ludność napłynęłaby wtedy masowo i trzeba
by przygotować dla niej zaplecze.
- Masowy napływ raczej jednak nam nie grozi…
- No właśnie. Tu powiększyła się
tylko, jak to fachowo nazywamy, pusta przestrzeń. Ta sytuacja pustki będzie się tylko przyczyniać do pogłębiania bezładu. Wiadomo, że każda mała
przestrzeń jest łatwiejsza
do ogarnięcia. Z dużą jest problem, zwłaszcza w sytuacji, kiedy
rozległe tereny wiejskie nagle
stają się terenami miejskimi.
- W czym tkwi niebezpieczeństwo?
- Dyskutowano o tym
na wspomnianym spotkaniu,
na którym potwierdzono moje
przypuszczenie polegające
na tym, że przy tak znacznie
powiększonym terenie możliwość nadużyć ze strony
deweloperów wzrasta. Bo jeśli
deweloper wykupi teren
od prywatnego rolnika, ale nie
dostanie w urzędzie pozwole-
nia na budowę, to zwróci się
do sądu i najpewniej wygra, bo
to już nie jest chroniony teren
wiejski. Jeśli nie zostanie zmienione prawo, to tak wielkie powiększenie terenu miasta spowoduje tylko powiększenie
chaosu i bezładu przestrzennego.
- Zwolennicy połączenia
twierdzili, że miasto musi
mieć przestrzeń, żeby się rozwijać…
- Przygotowaliśmy na uczelni
plany rozwoju Zielonej Góry
wzbogaconej o cztery miasta
satelity: Nową Sól, Sulechów,
Nowogród Bobrzański i Krosno
Odrzańskie. To jest szkielet,
na którym powinna rozwijać się
aglomeracja zielonogórska. Ale
jakoś się tym decydenci nie zainteresowali.
- To może, skoro już do powiększenia doszło, powstanie
chociaż jakiś sensowny plan
zagospodarowania tych terenów?
- Zlecono już w przetargu opracowanie strategii rozwoju tzw.
wielkiej Zielonej Góry. Ma ją zrobić jedno z warszawskich biur.
- Powinno kontaktować się
z miejscowymi specjalistami,
choćby z uniwersytetu?
- Powinno.
- Ale nie musi?
- Nie musi. Musiałoby otrzymać sformułowane precyzyjne
wytyczne z urzędu miasta.
Podkreślam, że na UZ jesteśmy
przygotowani do samodzielnego zrobienia takiego studium.
Powinna też zostać powołana
miejska pracownia urbanistyczna. A także architekt miasta, który będzie odpowiedzialny za ład przestrzenny Zielonej
Góry.
- Dziękuję za rozmowę.
Grażyna Zwolińska
2
WTOREK, 28 KWIETNIA 2015 GAZETA LUBUSKA
Strefa nauki
Gdy pasja stanie się zawodem
P
rof. Alicja LewickaSzczegóła jest nie
tylko artystką. Przez
wiele lat była dyrektorem Instytutu
Sztuk Wizualnych na Wydziale
Artystycznym Uniwersytetu Zielonogórskiego. Prowadziła i prowadzi zajęcia ze studentami.
Podkreśla, że dydaktyka nigdy
nie przeszkadzała jej w twórczości artystycznej.
- Zdarzają się sytuacje, kiedy
nasz student, bardzo młoda osoba, potrafi zadziwić nauczyciela
swoim pomysłem, sposobem
myślenia. Tu nie ma prostych reguł. Umiejętności artystyczne
i ciekawa sztuka niekoniecznie
rozwijają się liniowo - mówi. Dodaje, że praca ze studentami
zawsze ma charakter indywidualny. Życiowe doświadczenia studenta wpływają na rys jego twórczości. Nauczyciel, przez jego
sztukę, obcuje z jego światem
i doświadczeniami, których sam
nie miał.
Warto podkreślić, że do Instytutu Sztuk Wizualnych trafiają
młodzi ludzie z bardzo różnych
środowisk. Nie są to tylko absolwenci liceów plastycznych czy
choćby ogólniaków, ale też
wszelkiego typu techników. Pochodzą z różnych środowisk,
głównie z regionu lubuskiego, ale
czasem też z dalszych części
kraju.
Alicja Lewicka-Szczegóła
na studia plastyczne w poznańskiej PWSSP (gdzie uzyskała dyplom z wyróżnieniem na Wydziale Malarstwa, Grafiki i Rzeźby w pracowni litografii prof. Lucjana Mianowskiego), także trafiła z niewielkiego miasta. Wybierając takie studia zupełnie nie
zastanawiała się nad tym, czy
kierunek, na który się zdecydowała jest praktyczny czy nie. Rodzina nie ingerowała w jej wybór.
- Do sztuki docierałam różnymi ścieżkami. Przede wszystkim
miałam dobrze prowadzone zajęcia plastyczne w podstawówce. Potem już było gorzej. Ale
na szczęście było we Wschowie
muzeum, biblioteka, dom kultury. Poza tym rodzice kupowali
wiele książek i czasopism. Pamiętam, że jako dziecko oglądałam w „Przekroju” ilustracje Daniela Mroza m.in. do twórczości
Lema. Zaczął mnie inspirować
ten rodzaj dziwności, innego
świata, którego nie dostarczało
życie w małym miasteczku –
opowiada
Od 1992 r. prof. LewickaSzczegóła pracuje na uczelni
w Zielonej Górze, od 2002 r. kieruje jedną z pracowni rysunku
w Instytucie Sztuki Wizualnej
(od dwu lat we współpracy
z mgr Olą Kubiak). Podkreśla, że
wśród absolwentów tego Instytutu nie brakuje również takich,
którzy są obecnie bardzo rozpoznawalnymi artystami, niektórzy nawet tzw. gorącymi nazwiskami. Choćby Przemysław
Matecki, którego prace można
było oglądać w lutym i marcu
w warszawskiej Zachęcie. Kilkoro z nich stanowi część instytutowej kadry.
Prof. Lewicka-Szczegóła podkreśla, że w Instytucie Sztuk Wizualnych żaden talent nie przepadnie, za to każdy ma szansę
się rozwinąć.
- Nasza szkoła jest miejscem,
gdzie spotykają się osoby o podobnych zainteresowaniach.
Studenci wiedzą, że wykładowcy, z którymi mają zajęcia to również artyści, czyli osoby, które
czynnie uprawiają sztukę. Dzielą się oni ze studentami nie tylko wiedzą, ale i swoimi artystycznymi doświadczeniami. Wprowadzają młodych ludzi w świat,
który z reguły jest im nieznany.
FOT. MAREK LALKO
Atmosferę jej projektów plastycznych krytycy sztuki określają
Atmosferê
okreœlaj¹ jako „niepokoj¹cy
„niepokojący spokój” lub „aktywną
„aktywn¹ ciszę”.
ciszê”. Artystka,
korzystaj¹c z codzienności, delikatnie przesuwa jej znaczenia, dając codziennym przedmiotom niecodzienność.
korzystając
Alicja Lewicka–Szczegóła przy swoim obiekcie na wystawie zbiorowej w Museum Junge Kunst we Frankfurcie nad Odrą.
Ale też nie należy studentom
przeszkadzać - podkreśla profesor. – Ważny dla rozwoju artystycznego jest również kontakt
z innymi studentami, możliwość
uczestniczenia w plenerach,
warsztatach, programie wystawienniczym. W instytucie istnieje system pracowni otwartych.
Np. na zajęciach w mojej pracowni spotykają się studenci
od pierwszego do ostatniego roku ze wszystkich czterech kierunków. Ten miks doświadczeń
to dobry akademicki model,
wcale nie tak powszechny. Pozwala na współpracę ludzi o róż-
nym zasobie wyobraźni i kompetencji.
A wracając do twórczości Alicji Lewickiej - Szczegóły…
Artystka zajmuje się instalacją, obiektem, włącza do tego fotografię i wideo. Korzysta
z przedmiotów i natury, z ich
przetworzeń, mutacji. Elementem charakterystycznym w jej
pracach jest barwne światło, które dematerializuje obiekty, wypełnia całą przestrzeń ekspozycji, nadając jej temperaturę i wrażenia optyczne.
- Moje prace oscylują raczej
wokół tematów prywatnych niż
społecznych. Dotyczą kondycji
człowieka żyjącego w pewnych
realnościach - zarówno rzeczywistych jak i fikcyjnych. Mówią
o swoistym byciu wśród ludzi,
ale zawsze obok nich. To takie
publiczne opowiadanie prywatności. Wprawdzie nie tworzę
prac z myślą o odbiorcy, ale decydując się na ich wystawienie
szukam oczywiście z nim kontaktu. I mam nadzieję, że w jakiś
sposób mi się to udaje – mówi
artystka.
Zaprasza też wszystkie zainteresowane sztuką osoby
do odwiedzenia Instytutu. Nie-
dawno był tu organizowany kolejny Dzień Otwarty, ale przyjść
można cały rok. Zajrzeć do pracowni, pokazać i skonsultować
swoje prace z profesorami. Zobaczyć końcoworoczną wystawę prac studentów. Może pasja stanie się też zawodem. Tak
jak było choćby w jej przypadku.
Obecnie instalację wideo Alicji Lewickiej-Szczegóły można
zobaczyć na wystawie „Zakład”
Zakładu Multimediów ISW w Galerii Biblioteki Uniwersyteckiej.
Grażyna Zwolińska
Filozofia wcale nie musi być trudna i „nie dla ludzi”
A więc dziś w kinie Newa o godz.
19.00 projekcja filmu „Koń
turyński” (reż. Béla Tarr). To węgierski dramat filmowy z 2011 r.
W Konkursie Głównym 61. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie otrzymał Wielką
Nagrodę Jury.W tle fabuły jest postać niemieckiego filozofa Fryderyka Nietzsche. Po filmie dyskusję
poprowadzi prof. Roman Sapeńko
FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI
Już od 20 kwietnia trwa I Zielonogórski Festiwal Filozofii. Ci,
którzy go przegapili, mogą jeszcze dziś i jutro skorzystać z jego
ciekawych propozycji.
Jutro warsztaty edukacyjne,
podczas których odpowiedzi
na pytanie „Co z tym gender?”
będzie szukać z licealistami z III
LO dr Agnieszka Szczap. Z kolei
o godz. 19.00 „U Szwejka”
przy ul. Bohaterów Westerplatte
- „Socrates Cafe”. To spotkanie
dyskusyjne odwołujące się w formie do rozmów opisanych
w słynnej książce amerykańskiego dziennikarza Christophera
Phillipsa „Sokrates Cafe: Świeży smak filozofii”. Pod jej wpływem na świecie zawiązywały się
grupy, które regularnie spotykały się w rozmaitych miejscach
i prowadziły ożywione dyskusje
filozoficzne. Spotkanie poprowadzi dr Paweł Walczak.
Zorganizowany przez Instytut Filozofii UZ Festiwal Filozofii
jest skierowany do uczniów, studentów i wszystkich zainteresowanych szeroko rozumianą kulturą filozoficzną. W jego programie znalazły się wykłady, pokazy, dyskusje, warsztaty, piknik filozoficzny.
W ramach festiwalu odbyło
się Zielonogórskie Konwersatorium Filozoficzne, którego historia sięga 1999 r. Od tego czasu
w Instytucie Filozofii UZ odbywają się cykliczne wykłady otwarte
wygłaszane przez zaproszonych
gości z ośrodków akademickich
w Polsce i za granicą, a także
pracowników Instytutu.
Warsztaty filmowe dla studentów poprowadził Radosław
Pająk, filozof i filmowiec, absolwent zielonogórskiej filozofii.
Związany z niezależną wytwórnią filmów A’Yoy, laureat około
30 nagród na polskich i zagranicznych festiwalach filmowych.
Uczestnicy festiwalu bawili
się też na imprezie tanecznej
„Party u Spinozy”. Zabawa
przy muzyce połączona była
z konkursami i quizami o tematyce filozoficznej.
3
GAZETA LUBUSKA WTOREK, 28 KWIETNIA 2015
Strefa nauki
Dlaczego Mesjasz?
Wydarzenia na UZ
w skrócie
Okazję do uczestniczenia w niezwykłej uczcie muzycznej mieli ci, którzy 23
kwietnia przyszli do Kościoła pw. Najświętszego Zbawiciela w Zielonej Górze.
Doktoryzują na WM
Wystawa w Bibliotece UZ
Wydział Mechaniczny UZ decyzją
Centralnej Komisji do Spraw
Stopni i Tytułów uzyskał uprawnienia do nadawania stopnia naukowego doktora nauk technicznych w dyscyplinie inżynieria produkcji. Dla wydziału jest to drugie
uprawnienie (pierwsze w dyscyplinie: budowa i eksploatacja maszyn), dla UZ już siedemnaste.
Zakład Multimediów Instytutu
Sztuk Wizualnych Wydziału Artystycznego UZ oraz Galeria Biblioteki UZ zapraszają na wystawę pt. Zakład. Wystawa pokazuje odbiorcy różnorodność języków wypowiedzi, mediów, postaw artystycznych i jest jednocześnie deklaracją programową.
Będzie czynna do 16 czerwca.
Warto ją obejrzeć.
M
Laur Naukowca
FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI
ogli tam usłyus³ysze przepiękne
szeć
przepiêkne
wykonanie Oratorium Mesjasz
Georga Friedricha Haendla. Dzieło
Dzie³o to należy
nale y
do najwybitniejszych, ale i najbardziej znanych kompozycji
w całej historii muzyki europejskiej. Wieńczące drugą część
Hallelujah jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych tematów
muzycznych. Ten wybitny utwór
niemieckiego kompozytora późnego baroku cieszy się niesłabnącą popularnością od ponad
250 lat.
Niestety, koncertowe wykonania całości lub nawet większych fragmentów Oratorium to
w Polsce rzadkość, a zielonogórska publiczność nie miała jak dotąd okazji wysłuchać dzieła
na żywo. Brak tego utworu
w programach koncertów stanowi więc znaczącą lukę, którą postanowiono wypełnić, dając
możliwość zaprezentowania zielonogórskiej
publiczności
haendlowskiego arcydzieła
w oryginalnym brzmieniu, z wykorzystaniem instrumentów
z epoki z udziałem znakomitej
obsady wykonawczej.
Od wielu lat, także w Zielonej
Górze, wzrasta grono melomanów zainteresowanych muzyką
dawną oraz środowisko muzyków zajmujących się wykonywaniem muzyki minionych epok
zgodnie z dostępną wiedzą
W pięknym wnętrzu Kościoła pw. Najświętszego Zbawiciela w Zielonej Górze Oratorium Mesjasz pod batutą Bartłomieja Stankowiaka brzmiało zachwycająco.
na temat dawnych technik wykonawczych. Tak zwany nurt
„wykonawstwa historycznie poinformowanego” stanowi od wielu lat niezwykle kreatywny kierunek. Wielokrotnie mogliśmy słuchać znakomitych artystów tego nurtu występujących gościnnie na Ziemi Lubuskiej. Koncerty te zawsze cieszyły się ogromnym zainteresowaniem publiczności.
Zielona Góra, dzięki obecności szkolnictwa muzycznego oraz
Uniwersytetu, wykreowała przez
lata grono osób czynnie zajmu-
jących się właśnie wykonawstwem muzyki dawnej, zarówno
instrumentalistów jak i śpiewaków. Niestety większość z nich
działa poza środowiskiem lokalnym. Idea scalenia i ukazania tego rozproszonego potencjału legła u podstaw projektu wykonania oratorium Mesjasz w oparciu o artystów związanych z Ziemią Lubuską. Wykonanie tego
dzieła z udziałem znakomitych
gości zaproszonych z kraju
i za granicy jest wspaniałą okazją do dalszego rozwoju jak i promocji osiągnięć artystycznych
Instytutu Muzyki Uniwersytetu
Zielonogórskiego.
Epokowym dziełem G.F.
Haenda dyrygował Bartłomiej
Stankowiak. Solistami byli: Marzena Michałowska - sopran, Bogumiła Tarasiewicz - mezzosopran, Karol Kozłowski - tenor,
Maciej Straburzyński - bas. Towarzyszył im Chór Kameralny
Uniwersytetu Zielonogórskiego
„Vox humana”, Polski Chór Kameralny „Cantus Polonicus”
i jedna z najlepszych polskich orkiestr barokowych Arte dei
Suonatori.
W środę, 29 bm. o godz. 19.00
w Lubuskim Teatrze odbędzie
się gala wręczenia studentom
Uniwersytetu Zielonogórskiego
Laurów Naukowca. Statuetki będą przyznawane za najciekawsze projekty kół naukowych i organizacji studenckich zrealizowane w 2014 r. Laur Naukowca
to inicjatywa Parlamentu Studenckiego UZ.
Informacyjny świat
Zielonogórskie koło PTI zaprasza
14 maja na UZ na konferencję
z okazji obchodów Światowego
Dnia Społeczeństwa Informacyjnego. Poruszone będą tematy
związane z rozwojem takiego społeczeństwa: przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu, sposoby
wykorzystania rozwiązań informatycznych w życiu codziennym itp.
Deutsch na lUZie
Niemiecki na luzie: Czy
„schadenfreude” to jest dobry
„szlagwort”? Czyli ile niemieckiego jest w języku polskim. Dlaczego trzeba znać niemiecki metal?
Czyli o chłopcach metalowcach.
Instytut Filologii Germańskiej UZ
zorganizował 16 bm. kolejne spotkanie z cyklu Deutsch na lUZie.
Następne zaplanowano na 14 maja. Wykłady zyskały ogromne
uznanie młodzieży i nauczycieli. Na 100 miejsc zgłosiło się 250
uczniów. Około 100-osobowa
grupa przyjechała z Gorzowa
Wlkp.
Deutsch na lUZie to seria
konwersatoriów prowadzonych
w polsko-niemieckim dwugłosie.
Dedykowane są uczniom liceów
i techników. Ich celem jest pogłębienie wiedzy o języku i kulturze
naszego zachodniego sąsiada.
Zaproponowane przez pracowników Instytutu Filologii Germańskiej tematy dotykają problemów bieżących, w atrakcyjny
sposób przekazując określoną
wiedzę lub bawiąc się możliwościami języka niemieckiego.
To było niemożliwe Dzieci Księżyca
kilka lat temu
Instytut Neofilologii UZ w ramach
Dni Języków Obcych na Uniwersytecie Zielonogórskim zorganizował w dniach 14-15 bm. ogólnopolską konferencję naukową „Język w świecie, świat w języku”.
„Innowacyjne rozwiązania i technologie geosyntetyczne wykorzystywane w geotechnice i w budowie obiektów inżynierskich” - temat seminarium dla laika brzmi
obco, ale rzecz jest ciekawa.
Organizatorzy spotkania zaprosili do interdyscyplinarnej dyskusji
o języku, a właściwie językach: rodzimych i obcych. Omawiane były następujące obszary tematyczne: języki świata, dwujęzyczność,
wielojęzycznośći wielokulturowo
ść, wspólnoty językowe, tabu językowe, ars dicendi i języki obce,
literatura a języki obce, językowy
obraz świata w oryginale i w przekładzie, kultura konwergencji a język, mediatyzacja języka, języki
obce a rynek pracy. Oto tytuły
niektórych referatów:
a Ponglish, czyli wpływ języka
angielskiego na polskie słowotwórstwo.
a Tłumacz przysięgły: notariusz
czy Google Translator?
a Odzwierciedlenie stosunków
społecznych w języku.
a Miłość to więzy, miłość to wojna: kognitywny obraz miłości
w polskiej, angielskiej i włoskiej
frazeologii.
a Język angielski na wesoło: ironia, sarkazm i gry słowne jako
elementy brytyjskiego humoru.
a Lingwistyczna ciekawostka język piraha.
a Gdzie zaczyna się istnienie.
Powinowactwa języka i tożsamości.
a Znaczenie i wpływ tłumaczenia Biblii Martina Luthera na język i kulturę niemiecką.
a Linia jest kropką, która poszła
sobie na spacer. Nie wiesz, że jesteś artystą.
a Elementy kulturowe w nauczaniu języków obcych.
a Nabywanie i kształtowanie systemu językowego u dzieci.
Niedawne seminarium na Wydziale Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska UZ zorganizowano z inicjatywy Zakładu Dróg i Mostów, który na Uniwersytecie Zielonogórskim działa już od ponad dziesięciu lat.
Wiadomo, że przy dzisiejszej
intensywnej budowie i przebudowie układu komunikacyjnego
w naszym kraju trudno obejść
się bez najnowszych technologii. Dotyczy to również budowy
nasypów drogowych, kolejowych, murów oporowych, a nawet podpór mostów.
Jeszcze kilka lat temu w Polsce niewyobrażalna była budo-
wa kilkukilometrowych lekkich
murów oporowych i nasypów
z gruntu zbrojonego. Dzisiaj
włączając grunt nasypu
do współpracy, buduje się nawet podpory mostowe. Wykonuje się również podziemne
odwodnienie bez użycia rur.
Umożliwiają to właśnie tworzywa sztuczne, w tym technologie
geosyntetyczne - geotekstylia,
geokraty z tworzyw sztucznych
itp.
Przeciętny użytkownik dróg,
autostrad, linii kolejowych, mostów tuneli i innych obiektów komunikacyjnych nie zdaje sobie
sprawy jak wiele tego typu materiałów jest obecnie wykorzystywanych do ich budowy.
Te nowoczesne metody i najnowsze technologie pozwalają
na znaczne zmniejszenie kosztów wykonywania prac budowlanych w inwestycjach drogowych i kolejowych.
FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI
Linia jest kropką,
ponglish i piraha
W Akademii Młodego Biologa dr Ewa Nowacka-Chiari i dr Krystyna Walińska (na zdjęciu) z Wydziału Nauk Biologicznych
wygłosiły 13 kwietnia wykład „Co wspólnego mają mutacje
z indiańskimi Dziećmi Księżyca z plemienia Kuna”. W tym plemieniu albinosi nazywani są właśnie Dziećmi Księżyca.
4
WTOREK, 28 KWIETNIA 2015 GAZETA LUBUSKA
Strefa nauki
Warto być w kole naukowym
Podczas Dni Kultury Słowian Wschodnich, jakie odbyły się 21 i 22 bm. częstowali przygotowanymi przez siebie
pielmieniami, pierożkami, bublikami. Były wystawy zdjęć z wyjazdów do Petersburga, Moskwy, Tadżykistanu.
ZDJĘCIA – ARCHIWUM KOŁA NAUKOWEGO RUSYCYSTÓW I GRAŻYNA ZWOLIŃSKA
K
oło Naukowe Rusyo³o
cystów powstało
powsta³o
wiosn¹ 2005 r.
wiosną
Wtedy też
te jego
cz³onkowie zorgaczłonkowie
nizowali pierwsze Dni Kultury
Rosyjskiej. Przez 10 lat odbywa³y siê
ły
się w maju. W tym roku zmieniono nieco ich formułę,
a przy okazji i datę - na kwietniową.
Opiekunem koła od jedenastu
lat jest dr Nel Bielniak z Katedry
Filologii Wschodniosłowiańskiej
Instytutu Neofilologii Uniwersytetu Zielonogórskiego. Do koła
należą głównie studenci kierunku filologia rosyjska, ale i niektórzy
z utworzonego dopiero niedawno kierunku komunikacja biznesowa w języku rosyjskim.
- Dlaczego warto być w kole?
Uważam, że to rozwija intelektualnie i wzbogaca osobowość. Doskonali też organizatorskie
umiejętności, bo naprawdę trzeba się dużo napracować, żeby
zorganizować taką imprezę, jak
choćby ostatnie Dni Kultury Słowian Wschodnich - przekonuje
dr Nel Bielniak. I dodaje, że
oprócz tego jest to też dla
wszystkich dobra zabawa.
Dni są najważniejszą imprezą przygotowywaną przez członków koła. Są też i inne działania.
W ich ramach studenci starają
się zapoznawać mieszkańców
Zielonej Góry i województwa
z szeroko rozumianą kulturą rosyjską.
- Trzeba też powiedzieć o projekcie „Licealiści na UZ”. Uczniowie przyjeżdżają do nas. Zachęcamy ich, żeby studiowali w naszej katedrze - mówi przewodnicząca koła, studentka III roku Katarzyna Śliwińska. – Nie trzeba
znać rosyjskiego, żeby zdawać
na nasze kierunki. Studenci mogą uczyć się tego języka od zera.
Akurat Kasia Śliwińska rosyjskiego uczyła się od IV klasy
podstawówki oraz w gimnazjum.
W liceum miała trzyletnią przer-
Dr Nel Bielniak, opiekunka Koła Naukowego Rusycystów (z prawej) i Katarzyna Śliwińska, jego przewodnicząca z dumą prezentują dyplom, jaki Koło otrzymało za wyróżniającą się działalność.
wę. Obowiązkowy był tam niemiecki lub angielski. Maturę zdawała jednak z rosyjskiego. Poszło bardzo dobrze, uznała więc,
że warto pójść na filologię rosyjską. Swojej decyzji nie żałuje.
Po licencjacie (specjalność biznes i turystyka) chce pójść
na studia magisterskie.
Studenci należący do Koła
Naukowego Rusycystów (a to
większość studentów filologii rosyjskiej) języka rosyjskiego uczą
się nie tylko „na sucho”.
- W trakcie studiów mają
szansę uczestniczyć w dwutygodniowych stażach językowych
w ramach umowy między Uniwersytetem Zielonogórskim
i Rosyjskim Państwowym Uniwersytetem Pedagogicznym im
A. Herzena w Petersburgu. Stu-
Przygotowane przez studentki z Koła Naukowego Rusycystów
dania kuchni wschodniosłowiańskiej błyskawicznie znikały
z talerzy na stołach ustawionych w holu Collegium Neofilologii.
denci z tamtego uniwersytetu
przyjeżdżają z kolei na staże
na UZ – mówi dr Nel Bielniak. Jest też możliwość studiów semestralnych w Państwowym Instytucie Języka Rosyjskiego im.
A. Puszkina w Moskwie. Wkrótce studenci po raz pierwszy pojadą do Witebska na Białorusi
na tamtejszy uniwersytet.
Dr Bielniak podkreśla, że takie wyjazdy dają studentom nie
tylko kontakt z żywym językiem,
ale i możliwość bliższego poznania atrakcji kulturalnych i turystycznych. Pamiętna była wyprawa koleją transsyberyjską
nad Bajkał.
- Ja byłam w tym roku w Moskwie i w Petersburgu. To niezapomniana wyprawa! Chciano
nam pokazać jak najwięcej.
Zwiedzaliśmy od rana do nocy.
Potem troszkę snu i od nowa opowiada Kasia.
Zdarzają się też zupełnie nietypowe wyprawy, jak choćby
ostatnia lutowa do Tadżykistanu.
- Zwróciła się do nas firma
Schiever budująca pierwszy
hipermarket Auchan w stolicy
kraju Duszanbe, która szukała
studentów mówiących po rosyjsku. Pojechały dwie członkinie
naszego koła, w tym jego sekretarz Karolina Krawczyk, oraz jedna nasza była studentka.
Wszystkie wróciły zachwycone.
Mieszkały u tamtejszych rodzin.
Przeprowadzały testy konsumenckie. Chcą tam wracać –
mówi Kasia.
Katarzyna Śliwińska już drugi rok jest przewodniczącą KNR.
- Byłyśmy zachwycone petersburskim Ermitażem – mówią dr
Nel Bielniak i studentki Ewelina Oleszewska z filologii rosyjskiej
i Agnieszka Dąbrowicz z komunikacji biznesowej w j. rosyjskim.
Na początku studiów tylko przyglądała się jego pracy, ale
po Dniach Kultury Rosyjskiej razem z koleżankami z roku pomyślała, że to fajna sprawa. Wśród
członków koła najwięcej jest
dziewcząt, bo taka jest specyfika humanistycznych kierunków.
A chłopcy? - Też są. I dobrze, bo
ma kto nam pomóc nosić stoły
na nasze Dni – żartuje Kasia.
Podczas tegorocznych Dni
Kultury Słowian Wschodnich,
oprócz spróbowania potraw
kuchni rosyjskiej, białoruskiej
i ukraińskiej, można było też
obejrzeć wystawy zdjęć z wyjazdów członków koła do Petersburga, Moskwy, Tadżykistanu
i wystawy rękodzieła. Swoje kolczyki i breloczki mające kształt
matrioszek
prezentowała
Martyna Stelmaszczyk z III roku
rusycystyki. Był kiermasz książek używanych, wydanych w języku rosyjskim i wystawa pamiątek z krajów, jakie odwiedzili
członkowie Koła.
Studenci z KNR bywają
w szkołach średnich w województwie. Dla licealistów
z Wolsztyna przygotowali multimedialną prezentację z pobytu
w Moskwie i Sankt Petersburgu.
Dla uczniów I LO w Żarach, którzy odwiedzili UZ, przygotowali
prezentację z wyjazdu do Tadżykistanu. Przez cztery lata organizowali mini-festiwal piosenki
rosyjskiej. Zapraszają na wykłady ciekawe osoby, starając się
wychodzić poza własne grono
i zainteresować ludzi z miasta.
Np. w 2010 r. gościli podróżnika,
autora książek, Romualda
Koperskiego z prelekcją „Syberia wzdłuż i wszerz”. Czasem organizują pokazy filmów lub imprezy, gdzie studenci mogą się
zintegrować i posłuchać rosyjskiej muzyki.
Czy sytuacja polityczna nie
wpłynie źle na kontakty z Rosją?
- Mam nadzieję, że nie. Byłam
niedawno ze studentami dwa tygodnie w Petersburgu i kontakty z Rosjanami były świetne. Petersburg to piękne miasto. Życie
toczy się tam 24 godziny na dobę, restauracje pootwierane.
Do cudów takich jak Ermitaż czy
Carskie Sioło, w tym roku doszło jeszcze zwiedzanie Muzeum
Fabergé. Byłam pod wielkim
wrażeniem - opowiada opiekunka koła dr Nel Bielniak.
Podczas inauguracji roku
akademickiego 2014/2015 rektor Uniwersytetu Zielonogórskiego prof. dr hab. inż. Tadeusz
Kuczyński wręczył przewodniczącej Kasi Śliwińskiej dyplom
dla Koła Naukowego Rusycystów za wyróżniającą się działalność.
Grażyna Zwolińska
Zakupy przy drodze w Tadżykistanie. Na pierwszym planie
studentka filologii rosyjskiej, sekretarz Koła Naukowego Rusycystów Karolina Krawczyk (w różowe kurtce).