ZGO Uniwersytet ZG - 2015-04-28
Transkrypt
ZGO Uniwersytet ZG - 2015-04-28
Jest więcej bezładu niż ładu nr 4 (26) | prowadzący Grażyna Zwolińska, Uniwersytet Zielonogórski, 68 328 25 93, e-mail: [email protected] - Prezydent Bronisław Bronis³aw Komorowski wręczył wrêczy³ Panu w ub. roku Krzyż Oficerski za wybitne zasługi na rzecz ochrony ładu przestrzennego i rozwoju architektury Jak ocenia Pan Profesor dbanie o ład przestrzenny w polskich miastach? - Walczę o ten ład nie tylko na polu architektonicznym, ale i społecznym. W Komitecie Architektury i Urbanistyki Polskiej Akademii Nauk, którego jestem przewodniczącym, przygotowaliśmy obszerną opinię na ten temat. Miałem też wystąpienie na zgromadzeniu ogólnym PAN, zatytułowane „Zagadnienia ładu przestrzennego na przykładzie wybranych miast polskich”. Mówiąc najkrócej: ład przestrzenny w Polsce jest ogromnie naruszony. Zacznie częściej mamy do czynienia z bezładem niż ładem. Sformułowano wytyczne dla rządu, co trzeba robić, żeby ten ład poprawić. Najważniejszą sprawą są osiedla mieszkaniowe i inne miejsca zamieszkania człowieka. Bo podmiotem wszelkich działań zawsze musi być człowiek. - Blokowiska są chyba zaprzeczeniem takiego ładu? - Bezład blokowisk jest zaprzeczeniem nie tylko ładu przestrzennego, środowiskowego, ale przede wszystkim społecznego. Budując blokowiska nie wzięto pod uwagę, jakie konsekwencje społeczne pociągnie za sobą zgromadzenie tak wielkiej liczby ludzi na tak niewielkiej przestrzeni. To musi prowadzić do patologii społecznych. W każdym mieście na świecie. - Sprzeciwem wobec blokowisk miały być habitaty, Pana dominująca specjalność naukowa. Czym one są? - Termin habitat pochodzi z nauk przyrodniczych i jest rozumiany jako środowisko, w którym zespoły poszczególnych gatunków organizmów znajdują najdogodniejsze warunki do życia. - Pan zastosował to do ludzi… - Właśnie. Istotą habitatu jest takie kreowanie człowiekowi przestrzeni do życia, która za- pewni mu najkorzystniejsze warunki do wszechstronnego rozwoju. Habitat jako ruch odnowy powstał we Wrocławiu w 1984 r. na Politechnice Wrocławskiej. Był próbą przeciwstawienia się niedoskonałościom programowym i ideowym osiedli realizowanych w latach 60., 70. i 80. Wypracowaliśmy jego ideę w interdyscyplinarnych zespołach, w których obok architektów i urbanistów byli psycholodzy, socjolodzy, ekolodzy. Udowodniliśmy, że po przekroczeniu pewnej ilości mieszkańców powstają patologie. - Ale budując w tamtych latach blokowiska, zaspokajano głód mieszkaniowy… - To prawda, tylko jakim kosztem społecznym. Blokowiska to zestaw przypadkowych ludzi. Na wrocławskim osiedlu Gaj socjolodzy od lat robią badania. Okazuje się, że aż 80 proc. jego mieszkańców marzy o domu wolnostojącym z ogrodem, ogrodzeniem i psem. W tych odpowiedziach jest miara ich dramatu, a jednocześnie marzeń, dla większości nieosiągalnych. Badania światowe mówią jednak, że dopiero wtedy możliwy jest tak naprawdę ład przestrzenny, kiedy istnieje co najmniej 5-procentowa nadwyżka mieszkań, bo wtedy ludzie mogą dokonywać wyboru. - U nas do tego daleko. - Trzeba jednak widzieć problem. Systematyczne studia i badania istniejącego środowiska mieszkaniowego są konieczne w celu tworzenia teoretycznych podstaw do zmiany tego stanu na lepsze. - Niedawno Zielona Góra wchłonęła okoliczną gminę i powiększyła się z 58 km kw. do 279 km kw. Mamy centrum miasta, a wokół mnóstwo pustych przestrzeni. To szansa, żeby zagospodarowując je, pamiętać o zachowaniu ładu przestrzennego? Czy może znowu nikt o tym nie pomyśli i będziemy mieć tam typowy polski bezład? - Tak się złożyło, że 16 kwietnia uczestniczyłem w naradzie zespołu, który ma za zadanie FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI - Niestety, ład przestrzenny w Polsce jest ogromnie naruszony - mówi prof. Zbigniew Bać, kierownik Katedry Architektury i Urbanistyki na Wydziale Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska Uniwersytetu Zielonogórskiego. Prof. Zbigniew Bać należy do nielicznych w kraju specjalistów i badaczy w dziedzinie projektowania i ochrony środowiska mieszkaniowego w ujęciu interdyscyplinarnym. Jego prace przyczyniły się do rozwoju Polskiej Szkoły Architektury, wzrostu jej znaczenia w kraju i za granicą. Posiada wiele prestiżowych nagród i odznaczeń. dbanie o rozwój Zielonej Góry. Przewodzi mu prof. Tadeusz Biliński. Akurat była mowa o tym powiększeniu. Oczywiście są różne opinie na ten temat. Jeśli pani pyta o moje zdanie, to ja żadnych sensownych, racjonalnych uzasadnień dla tego powiększenia nie widzę. Podejrzewam, że jest to działanie raczej polityczne, aniżeli przestrzenne. Charakterystyczne, że nas – choć istniejemy tu jako uczelnia – nikt nie poprosił o opinię ani o jakąkolwiek recenzję tego, co się dokonuje. Tak znaczne powiększenie obszaru miasta byłoby uzasadnione, gdyby w Zielonej Górze zjawił się z jednej strony np. General Motors, z drugiej strony odkryto by tu złoto czy ropę naftową. Ludność napłynęłaby wtedy masowo i trzeba by przygotować dla niej zaplecze. - Masowy napływ raczej jednak nam nie grozi… - No właśnie. Tu powiększyła się tylko, jak to fachowo nazywamy, pusta przestrzeń. Ta sytuacja pustki będzie się tylko przyczyniać do pogłębiania bezładu. Wiadomo, że każda mała przestrzeń jest łatwiejsza do ogarnięcia. Z dużą jest problem, zwłaszcza w sytuacji, kiedy rozległe tereny wiejskie nagle stają się terenami miejskimi. - W czym tkwi niebezpieczeństwo? - Dyskutowano o tym na wspomnianym spotkaniu, na którym potwierdzono moje przypuszczenie polegające na tym, że przy tak znacznie powiększonym terenie możliwość nadużyć ze strony deweloperów wzrasta. Bo jeśli deweloper wykupi teren od prywatnego rolnika, ale nie dostanie w urzędzie pozwole- nia na budowę, to zwróci się do sądu i najpewniej wygra, bo to już nie jest chroniony teren wiejski. Jeśli nie zostanie zmienione prawo, to tak wielkie powiększenie terenu miasta spowoduje tylko powiększenie chaosu i bezładu przestrzennego. - Zwolennicy połączenia twierdzili, że miasto musi mieć przestrzeń, żeby się rozwijać… - Przygotowaliśmy na uczelni plany rozwoju Zielonej Góry wzbogaconej o cztery miasta satelity: Nową Sól, Sulechów, Nowogród Bobrzański i Krosno Odrzańskie. To jest szkielet, na którym powinna rozwijać się aglomeracja zielonogórska. Ale jakoś się tym decydenci nie zainteresowali. - To może, skoro już do powiększenia doszło, powstanie chociaż jakiś sensowny plan zagospodarowania tych terenów? - Zlecono już w przetargu opracowanie strategii rozwoju tzw. wielkiej Zielonej Góry. Ma ją zrobić jedno z warszawskich biur. - Powinno kontaktować się z miejscowymi specjalistami, choćby z uniwersytetu? - Powinno. - Ale nie musi? - Nie musi. Musiałoby otrzymać sformułowane precyzyjne wytyczne z urzędu miasta. Podkreślam, że na UZ jesteśmy przygotowani do samodzielnego zrobienia takiego studium. Powinna też zostać powołana miejska pracownia urbanistyczna. A także architekt miasta, który będzie odpowiedzialny za ład przestrzenny Zielonej Góry. - Dziękuję za rozmowę. Grażyna Zwolińska 2 WTOREK, 28 KWIETNIA 2015 GAZETA LUBUSKA Strefa nauki Gdy pasja stanie się zawodem P rof. Alicja LewickaSzczegóła jest nie tylko artystką. Przez wiele lat była dyrektorem Instytutu Sztuk Wizualnych na Wydziale Artystycznym Uniwersytetu Zielonogórskiego. Prowadziła i prowadzi zajęcia ze studentami. Podkreśla, że dydaktyka nigdy nie przeszkadzała jej w twórczości artystycznej. - Zdarzają się sytuacje, kiedy nasz student, bardzo młoda osoba, potrafi zadziwić nauczyciela swoim pomysłem, sposobem myślenia. Tu nie ma prostych reguł. Umiejętności artystyczne i ciekawa sztuka niekoniecznie rozwijają się liniowo - mówi. Dodaje, że praca ze studentami zawsze ma charakter indywidualny. Życiowe doświadczenia studenta wpływają na rys jego twórczości. Nauczyciel, przez jego sztukę, obcuje z jego światem i doświadczeniami, których sam nie miał. Warto podkreślić, że do Instytutu Sztuk Wizualnych trafiają młodzi ludzie z bardzo różnych środowisk. Nie są to tylko absolwenci liceów plastycznych czy choćby ogólniaków, ale też wszelkiego typu techników. Pochodzą z różnych środowisk, głównie z regionu lubuskiego, ale czasem też z dalszych części kraju. Alicja Lewicka-Szczegóła na studia plastyczne w poznańskiej PWSSP (gdzie uzyskała dyplom z wyróżnieniem na Wydziale Malarstwa, Grafiki i Rzeźby w pracowni litografii prof. Lucjana Mianowskiego), także trafiła z niewielkiego miasta. Wybierając takie studia zupełnie nie zastanawiała się nad tym, czy kierunek, na który się zdecydowała jest praktyczny czy nie. Rodzina nie ingerowała w jej wybór. - Do sztuki docierałam różnymi ścieżkami. Przede wszystkim miałam dobrze prowadzone zajęcia plastyczne w podstawówce. Potem już było gorzej. Ale na szczęście było we Wschowie muzeum, biblioteka, dom kultury. Poza tym rodzice kupowali wiele książek i czasopism. Pamiętam, że jako dziecko oglądałam w „Przekroju” ilustracje Daniela Mroza m.in. do twórczości Lema. Zaczął mnie inspirować ten rodzaj dziwności, innego świata, którego nie dostarczało życie w małym miasteczku – opowiada Od 1992 r. prof. LewickaSzczegóła pracuje na uczelni w Zielonej Górze, od 2002 r. kieruje jedną z pracowni rysunku w Instytucie Sztuki Wizualnej (od dwu lat we współpracy z mgr Olą Kubiak). Podkreśla, że wśród absolwentów tego Instytutu nie brakuje również takich, którzy są obecnie bardzo rozpoznawalnymi artystami, niektórzy nawet tzw. gorącymi nazwiskami. Choćby Przemysław Matecki, którego prace można było oglądać w lutym i marcu w warszawskiej Zachęcie. Kilkoro z nich stanowi część instytutowej kadry. Prof. Lewicka-Szczegóła podkreśla, że w Instytucie Sztuk Wizualnych żaden talent nie przepadnie, za to każdy ma szansę się rozwinąć. - Nasza szkoła jest miejscem, gdzie spotykają się osoby o podobnych zainteresowaniach. Studenci wiedzą, że wykładowcy, z którymi mają zajęcia to również artyści, czyli osoby, które czynnie uprawiają sztukę. Dzielą się oni ze studentami nie tylko wiedzą, ale i swoimi artystycznymi doświadczeniami. Wprowadzają młodych ludzi w świat, który z reguły jest im nieznany. FOT. MAREK LALKO Atmosferę jej projektów plastycznych krytycy sztuki określają Atmosferê okreœlaj¹ jako „niepokoj¹cy „niepokojący spokój” lub „aktywną „aktywn¹ ciszę”. ciszê”. Artystka, korzystaj¹c z codzienności, delikatnie przesuwa jej znaczenia, dając codziennym przedmiotom niecodzienność. korzystając Alicja Lewicka–Szczegóła przy swoim obiekcie na wystawie zbiorowej w Museum Junge Kunst we Frankfurcie nad Odrą. Ale też nie należy studentom przeszkadzać - podkreśla profesor. – Ważny dla rozwoju artystycznego jest również kontakt z innymi studentami, możliwość uczestniczenia w plenerach, warsztatach, programie wystawienniczym. W instytucie istnieje system pracowni otwartych. Np. na zajęciach w mojej pracowni spotykają się studenci od pierwszego do ostatniego roku ze wszystkich czterech kierunków. Ten miks doświadczeń to dobry akademicki model, wcale nie tak powszechny. Pozwala na współpracę ludzi o róż- nym zasobie wyobraźni i kompetencji. A wracając do twórczości Alicji Lewickiej - Szczegóły… Artystka zajmuje się instalacją, obiektem, włącza do tego fotografię i wideo. Korzysta z przedmiotów i natury, z ich przetworzeń, mutacji. Elementem charakterystycznym w jej pracach jest barwne światło, które dematerializuje obiekty, wypełnia całą przestrzeń ekspozycji, nadając jej temperaturę i wrażenia optyczne. - Moje prace oscylują raczej wokół tematów prywatnych niż społecznych. Dotyczą kondycji człowieka żyjącego w pewnych realnościach - zarówno rzeczywistych jak i fikcyjnych. Mówią o swoistym byciu wśród ludzi, ale zawsze obok nich. To takie publiczne opowiadanie prywatności. Wprawdzie nie tworzę prac z myślą o odbiorcy, ale decydując się na ich wystawienie szukam oczywiście z nim kontaktu. I mam nadzieję, że w jakiś sposób mi się to udaje – mówi artystka. Zaprasza też wszystkie zainteresowane sztuką osoby do odwiedzenia Instytutu. Nie- dawno był tu organizowany kolejny Dzień Otwarty, ale przyjść można cały rok. Zajrzeć do pracowni, pokazać i skonsultować swoje prace z profesorami. Zobaczyć końcoworoczną wystawę prac studentów. Może pasja stanie się też zawodem. Tak jak było choćby w jej przypadku. Obecnie instalację wideo Alicji Lewickiej-Szczegóły można zobaczyć na wystawie „Zakład” Zakładu Multimediów ISW w Galerii Biblioteki Uniwersyteckiej. Grażyna Zwolińska Filozofia wcale nie musi być trudna i „nie dla ludzi” A więc dziś w kinie Newa o godz. 19.00 projekcja filmu „Koń turyński” (reż. Béla Tarr). To węgierski dramat filmowy z 2011 r. W Konkursie Głównym 61. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie otrzymał Wielką Nagrodę Jury.W tle fabuły jest postać niemieckiego filozofa Fryderyka Nietzsche. Po filmie dyskusję poprowadzi prof. Roman Sapeńko FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI Już od 20 kwietnia trwa I Zielonogórski Festiwal Filozofii. Ci, którzy go przegapili, mogą jeszcze dziś i jutro skorzystać z jego ciekawych propozycji. Jutro warsztaty edukacyjne, podczas których odpowiedzi na pytanie „Co z tym gender?” będzie szukać z licealistami z III LO dr Agnieszka Szczap. Z kolei o godz. 19.00 „U Szwejka” przy ul. Bohaterów Westerplatte - „Socrates Cafe”. To spotkanie dyskusyjne odwołujące się w formie do rozmów opisanych w słynnej książce amerykańskiego dziennikarza Christophera Phillipsa „Sokrates Cafe: Świeży smak filozofii”. Pod jej wpływem na świecie zawiązywały się grupy, które regularnie spotykały się w rozmaitych miejscach i prowadziły ożywione dyskusje filozoficzne. Spotkanie poprowadzi dr Paweł Walczak. Zorganizowany przez Instytut Filozofii UZ Festiwal Filozofii jest skierowany do uczniów, studentów i wszystkich zainteresowanych szeroko rozumianą kulturą filozoficzną. W jego programie znalazły się wykłady, pokazy, dyskusje, warsztaty, piknik filozoficzny. W ramach festiwalu odbyło się Zielonogórskie Konwersatorium Filozoficzne, którego historia sięga 1999 r. Od tego czasu w Instytucie Filozofii UZ odbywają się cykliczne wykłady otwarte wygłaszane przez zaproszonych gości z ośrodków akademickich w Polsce i za granicą, a także pracowników Instytutu. Warsztaty filmowe dla studentów poprowadził Radosław Pająk, filozof i filmowiec, absolwent zielonogórskiej filozofii. Związany z niezależną wytwórnią filmów A’Yoy, laureat około 30 nagród na polskich i zagranicznych festiwalach filmowych. Uczestnicy festiwalu bawili się też na imprezie tanecznej „Party u Spinozy”. Zabawa przy muzyce połączona była z konkursami i quizami o tematyce filozoficznej. 3 GAZETA LUBUSKA WTOREK, 28 KWIETNIA 2015 Strefa nauki Dlaczego Mesjasz? Wydarzenia na UZ w skrócie Okazję do uczestniczenia w niezwykłej uczcie muzycznej mieli ci, którzy 23 kwietnia przyszli do Kościoła pw. Najświętszego Zbawiciela w Zielonej Górze. Doktoryzują na WM Wystawa w Bibliotece UZ Wydział Mechaniczny UZ decyzją Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów uzyskał uprawnienia do nadawania stopnia naukowego doktora nauk technicznych w dyscyplinie inżynieria produkcji. Dla wydziału jest to drugie uprawnienie (pierwsze w dyscyplinie: budowa i eksploatacja maszyn), dla UZ już siedemnaste. Zakład Multimediów Instytutu Sztuk Wizualnych Wydziału Artystycznego UZ oraz Galeria Biblioteki UZ zapraszają na wystawę pt. Zakład. Wystawa pokazuje odbiorcy różnorodność języków wypowiedzi, mediów, postaw artystycznych i jest jednocześnie deklaracją programową. Będzie czynna do 16 czerwca. Warto ją obejrzeć. M Laur Naukowca FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI ogli tam usłyus³ysze przepiękne szeć przepiêkne wykonanie Oratorium Mesjasz Georga Friedricha Haendla. Dzieło Dzie³o to należy nale y do najwybitniejszych, ale i najbardziej znanych kompozycji w całej historii muzyki europejskiej. Wieńczące drugą część Hallelujah jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych tematów muzycznych. Ten wybitny utwór niemieckiego kompozytora późnego baroku cieszy się niesłabnącą popularnością od ponad 250 lat. Niestety, koncertowe wykonania całości lub nawet większych fragmentów Oratorium to w Polsce rzadkość, a zielonogórska publiczność nie miała jak dotąd okazji wysłuchać dzieła na żywo. Brak tego utworu w programach koncertów stanowi więc znaczącą lukę, którą postanowiono wypełnić, dając możliwość zaprezentowania zielonogórskiej publiczności haendlowskiego arcydzieła w oryginalnym brzmieniu, z wykorzystaniem instrumentów z epoki z udziałem znakomitej obsady wykonawczej. Od wielu lat, także w Zielonej Górze, wzrasta grono melomanów zainteresowanych muzyką dawną oraz środowisko muzyków zajmujących się wykonywaniem muzyki minionych epok zgodnie z dostępną wiedzą W pięknym wnętrzu Kościoła pw. Najświętszego Zbawiciela w Zielonej Górze Oratorium Mesjasz pod batutą Bartłomieja Stankowiaka brzmiało zachwycająco. na temat dawnych technik wykonawczych. Tak zwany nurt „wykonawstwa historycznie poinformowanego” stanowi od wielu lat niezwykle kreatywny kierunek. Wielokrotnie mogliśmy słuchać znakomitych artystów tego nurtu występujących gościnnie na Ziemi Lubuskiej. Koncerty te zawsze cieszyły się ogromnym zainteresowaniem publiczności. Zielona Góra, dzięki obecności szkolnictwa muzycznego oraz Uniwersytetu, wykreowała przez lata grono osób czynnie zajmu- jących się właśnie wykonawstwem muzyki dawnej, zarówno instrumentalistów jak i śpiewaków. Niestety większość z nich działa poza środowiskiem lokalnym. Idea scalenia i ukazania tego rozproszonego potencjału legła u podstaw projektu wykonania oratorium Mesjasz w oparciu o artystów związanych z Ziemią Lubuską. Wykonanie tego dzieła z udziałem znakomitych gości zaproszonych z kraju i za granicy jest wspaniałą okazją do dalszego rozwoju jak i promocji osiągnięć artystycznych Instytutu Muzyki Uniwersytetu Zielonogórskiego. Epokowym dziełem G.F. Haenda dyrygował Bartłomiej Stankowiak. Solistami byli: Marzena Michałowska - sopran, Bogumiła Tarasiewicz - mezzosopran, Karol Kozłowski - tenor, Maciej Straburzyński - bas. Towarzyszył im Chór Kameralny Uniwersytetu Zielonogórskiego „Vox humana”, Polski Chór Kameralny „Cantus Polonicus” i jedna z najlepszych polskich orkiestr barokowych Arte dei Suonatori. W środę, 29 bm. o godz. 19.00 w Lubuskim Teatrze odbędzie się gala wręczenia studentom Uniwersytetu Zielonogórskiego Laurów Naukowca. Statuetki będą przyznawane za najciekawsze projekty kół naukowych i organizacji studenckich zrealizowane w 2014 r. Laur Naukowca to inicjatywa Parlamentu Studenckiego UZ. Informacyjny świat Zielonogórskie koło PTI zaprasza 14 maja na UZ na konferencję z okazji obchodów Światowego Dnia Społeczeństwa Informacyjnego. Poruszone będą tematy związane z rozwojem takiego społeczeństwa: przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu, sposoby wykorzystania rozwiązań informatycznych w życiu codziennym itp. Deutsch na lUZie Niemiecki na luzie: Czy „schadenfreude” to jest dobry „szlagwort”? Czyli ile niemieckiego jest w języku polskim. Dlaczego trzeba znać niemiecki metal? Czyli o chłopcach metalowcach. Instytut Filologii Germańskiej UZ zorganizował 16 bm. kolejne spotkanie z cyklu Deutsch na lUZie. Następne zaplanowano na 14 maja. Wykłady zyskały ogromne uznanie młodzieży i nauczycieli. Na 100 miejsc zgłosiło się 250 uczniów. Około 100-osobowa grupa przyjechała z Gorzowa Wlkp. Deutsch na lUZie to seria konwersatoriów prowadzonych w polsko-niemieckim dwugłosie. Dedykowane są uczniom liceów i techników. Ich celem jest pogłębienie wiedzy o języku i kulturze naszego zachodniego sąsiada. Zaproponowane przez pracowników Instytutu Filologii Germańskiej tematy dotykają problemów bieżących, w atrakcyjny sposób przekazując określoną wiedzę lub bawiąc się możliwościami języka niemieckiego. To było niemożliwe Dzieci Księżyca kilka lat temu Instytut Neofilologii UZ w ramach Dni Języków Obcych na Uniwersytecie Zielonogórskim zorganizował w dniach 14-15 bm. ogólnopolską konferencję naukową „Język w świecie, świat w języku”. „Innowacyjne rozwiązania i technologie geosyntetyczne wykorzystywane w geotechnice i w budowie obiektów inżynierskich” - temat seminarium dla laika brzmi obco, ale rzecz jest ciekawa. Organizatorzy spotkania zaprosili do interdyscyplinarnej dyskusji o języku, a właściwie językach: rodzimych i obcych. Omawiane były następujące obszary tematyczne: języki świata, dwujęzyczność, wielojęzycznośći wielokulturowo ść, wspólnoty językowe, tabu językowe, ars dicendi i języki obce, literatura a języki obce, językowy obraz świata w oryginale i w przekładzie, kultura konwergencji a język, mediatyzacja języka, języki obce a rynek pracy. Oto tytuły niektórych referatów: a Ponglish, czyli wpływ języka angielskiego na polskie słowotwórstwo. a Tłumacz przysięgły: notariusz czy Google Translator? a Odzwierciedlenie stosunków społecznych w języku. a Miłość to więzy, miłość to wojna: kognitywny obraz miłości w polskiej, angielskiej i włoskiej frazeologii. a Język angielski na wesoło: ironia, sarkazm i gry słowne jako elementy brytyjskiego humoru. a Lingwistyczna ciekawostka język piraha. a Gdzie zaczyna się istnienie. Powinowactwa języka i tożsamości. a Znaczenie i wpływ tłumaczenia Biblii Martina Luthera na język i kulturę niemiecką. a Linia jest kropką, która poszła sobie na spacer. Nie wiesz, że jesteś artystą. a Elementy kulturowe w nauczaniu języków obcych. a Nabywanie i kształtowanie systemu językowego u dzieci. Niedawne seminarium na Wydziale Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska UZ zorganizowano z inicjatywy Zakładu Dróg i Mostów, który na Uniwersytecie Zielonogórskim działa już od ponad dziesięciu lat. Wiadomo, że przy dzisiejszej intensywnej budowie i przebudowie układu komunikacyjnego w naszym kraju trudno obejść się bez najnowszych technologii. Dotyczy to również budowy nasypów drogowych, kolejowych, murów oporowych, a nawet podpór mostów. Jeszcze kilka lat temu w Polsce niewyobrażalna była budo- wa kilkukilometrowych lekkich murów oporowych i nasypów z gruntu zbrojonego. Dzisiaj włączając grunt nasypu do współpracy, buduje się nawet podpory mostowe. Wykonuje się również podziemne odwodnienie bez użycia rur. Umożliwiają to właśnie tworzywa sztuczne, w tym technologie geosyntetyczne - geotekstylia, geokraty z tworzyw sztucznych itp. Przeciętny użytkownik dróg, autostrad, linii kolejowych, mostów tuneli i innych obiektów komunikacyjnych nie zdaje sobie sprawy jak wiele tego typu materiałów jest obecnie wykorzystywanych do ich budowy. Te nowoczesne metody i najnowsze technologie pozwalają na znaczne zmniejszenie kosztów wykonywania prac budowlanych w inwestycjach drogowych i kolejowych. FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI Linia jest kropką, ponglish i piraha W Akademii Młodego Biologa dr Ewa Nowacka-Chiari i dr Krystyna Walińska (na zdjęciu) z Wydziału Nauk Biologicznych wygłosiły 13 kwietnia wykład „Co wspólnego mają mutacje z indiańskimi Dziećmi Księżyca z plemienia Kuna”. W tym plemieniu albinosi nazywani są właśnie Dziećmi Księżyca. 4 WTOREK, 28 KWIETNIA 2015 GAZETA LUBUSKA Strefa nauki Warto być w kole naukowym Podczas Dni Kultury Słowian Wschodnich, jakie odbyły się 21 i 22 bm. częstowali przygotowanymi przez siebie pielmieniami, pierożkami, bublikami. Były wystawy zdjęć z wyjazdów do Petersburga, Moskwy, Tadżykistanu. ZDJĘCIA – ARCHIWUM KOŁA NAUKOWEGO RUSYCYSTÓW I GRAŻYNA ZWOLIŃSKA K oło Naukowe Rusyo³o cystów powstało powsta³o wiosn¹ 2005 r. wiosną Wtedy też te jego cz³onkowie zorgaczłonkowie nizowali pierwsze Dni Kultury Rosyjskiej. Przez 10 lat odbywa³y siê ły się w maju. W tym roku zmieniono nieco ich formułę, a przy okazji i datę - na kwietniową. Opiekunem koła od jedenastu lat jest dr Nel Bielniak z Katedry Filologii Wschodniosłowiańskiej Instytutu Neofilologii Uniwersytetu Zielonogórskiego. Do koła należą głównie studenci kierunku filologia rosyjska, ale i niektórzy z utworzonego dopiero niedawno kierunku komunikacja biznesowa w języku rosyjskim. - Dlaczego warto być w kole? Uważam, że to rozwija intelektualnie i wzbogaca osobowość. Doskonali też organizatorskie umiejętności, bo naprawdę trzeba się dużo napracować, żeby zorganizować taką imprezę, jak choćby ostatnie Dni Kultury Słowian Wschodnich - przekonuje dr Nel Bielniak. I dodaje, że oprócz tego jest to też dla wszystkich dobra zabawa. Dni są najważniejszą imprezą przygotowywaną przez członków koła. Są też i inne działania. W ich ramach studenci starają się zapoznawać mieszkańców Zielonej Góry i województwa z szeroko rozumianą kulturą rosyjską. - Trzeba też powiedzieć o projekcie „Licealiści na UZ”. Uczniowie przyjeżdżają do nas. Zachęcamy ich, żeby studiowali w naszej katedrze - mówi przewodnicząca koła, studentka III roku Katarzyna Śliwińska. – Nie trzeba znać rosyjskiego, żeby zdawać na nasze kierunki. Studenci mogą uczyć się tego języka od zera. Akurat Kasia Śliwińska rosyjskiego uczyła się od IV klasy podstawówki oraz w gimnazjum. W liceum miała trzyletnią przer- Dr Nel Bielniak, opiekunka Koła Naukowego Rusycystów (z prawej) i Katarzyna Śliwińska, jego przewodnicząca z dumą prezentują dyplom, jaki Koło otrzymało za wyróżniającą się działalność. wę. Obowiązkowy był tam niemiecki lub angielski. Maturę zdawała jednak z rosyjskiego. Poszło bardzo dobrze, uznała więc, że warto pójść na filologię rosyjską. Swojej decyzji nie żałuje. Po licencjacie (specjalność biznes i turystyka) chce pójść na studia magisterskie. Studenci należący do Koła Naukowego Rusycystów (a to większość studentów filologii rosyjskiej) języka rosyjskiego uczą się nie tylko „na sucho”. - W trakcie studiów mają szansę uczestniczyć w dwutygodniowych stażach językowych w ramach umowy między Uniwersytetem Zielonogórskim i Rosyjskim Państwowym Uniwersytetem Pedagogicznym im A. Herzena w Petersburgu. Stu- Przygotowane przez studentki z Koła Naukowego Rusycystów dania kuchni wschodniosłowiańskiej błyskawicznie znikały z talerzy na stołach ustawionych w holu Collegium Neofilologii. denci z tamtego uniwersytetu przyjeżdżają z kolei na staże na UZ – mówi dr Nel Bielniak. Jest też możliwość studiów semestralnych w Państwowym Instytucie Języka Rosyjskiego im. A. Puszkina w Moskwie. Wkrótce studenci po raz pierwszy pojadą do Witebska na Białorusi na tamtejszy uniwersytet. Dr Bielniak podkreśla, że takie wyjazdy dają studentom nie tylko kontakt z żywym językiem, ale i możliwość bliższego poznania atrakcji kulturalnych i turystycznych. Pamiętna była wyprawa koleją transsyberyjską nad Bajkał. - Ja byłam w tym roku w Moskwie i w Petersburgu. To niezapomniana wyprawa! Chciano nam pokazać jak najwięcej. Zwiedzaliśmy od rana do nocy. Potem troszkę snu i od nowa opowiada Kasia. Zdarzają się też zupełnie nietypowe wyprawy, jak choćby ostatnia lutowa do Tadżykistanu. - Zwróciła się do nas firma Schiever budująca pierwszy hipermarket Auchan w stolicy kraju Duszanbe, która szukała studentów mówiących po rosyjsku. Pojechały dwie członkinie naszego koła, w tym jego sekretarz Karolina Krawczyk, oraz jedna nasza była studentka. Wszystkie wróciły zachwycone. Mieszkały u tamtejszych rodzin. Przeprowadzały testy konsumenckie. Chcą tam wracać – mówi Kasia. Katarzyna Śliwińska już drugi rok jest przewodniczącą KNR. - Byłyśmy zachwycone petersburskim Ermitażem – mówią dr Nel Bielniak i studentki Ewelina Oleszewska z filologii rosyjskiej i Agnieszka Dąbrowicz z komunikacji biznesowej w j. rosyjskim. Na początku studiów tylko przyglądała się jego pracy, ale po Dniach Kultury Rosyjskiej razem z koleżankami z roku pomyślała, że to fajna sprawa. Wśród członków koła najwięcej jest dziewcząt, bo taka jest specyfika humanistycznych kierunków. A chłopcy? - Też są. I dobrze, bo ma kto nam pomóc nosić stoły na nasze Dni – żartuje Kasia. Podczas tegorocznych Dni Kultury Słowian Wschodnich, oprócz spróbowania potraw kuchni rosyjskiej, białoruskiej i ukraińskiej, można było też obejrzeć wystawy zdjęć z wyjazdów członków koła do Petersburga, Moskwy, Tadżykistanu i wystawy rękodzieła. Swoje kolczyki i breloczki mające kształt matrioszek prezentowała Martyna Stelmaszczyk z III roku rusycystyki. Był kiermasz książek używanych, wydanych w języku rosyjskim i wystawa pamiątek z krajów, jakie odwiedzili członkowie Koła. Studenci z KNR bywają w szkołach średnich w województwie. Dla licealistów z Wolsztyna przygotowali multimedialną prezentację z pobytu w Moskwie i Sankt Petersburgu. Dla uczniów I LO w Żarach, którzy odwiedzili UZ, przygotowali prezentację z wyjazdu do Tadżykistanu. Przez cztery lata organizowali mini-festiwal piosenki rosyjskiej. Zapraszają na wykłady ciekawe osoby, starając się wychodzić poza własne grono i zainteresować ludzi z miasta. Np. w 2010 r. gościli podróżnika, autora książek, Romualda Koperskiego z prelekcją „Syberia wzdłuż i wszerz”. Czasem organizują pokazy filmów lub imprezy, gdzie studenci mogą się zintegrować i posłuchać rosyjskiej muzyki. Czy sytuacja polityczna nie wpłynie źle na kontakty z Rosją? - Mam nadzieję, że nie. Byłam niedawno ze studentami dwa tygodnie w Petersburgu i kontakty z Rosjanami były świetne. Petersburg to piękne miasto. Życie toczy się tam 24 godziny na dobę, restauracje pootwierane. Do cudów takich jak Ermitaż czy Carskie Sioło, w tym roku doszło jeszcze zwiedzanie Muzeum Fabergé. Byłam pod wielkim wrażeniem - opowiada opiekunka koła dr Nel Bielniak. Podczas inauguracji roku akademickiego 2014/2015 rektor Uniwersytetu Zielonogórskiego prof. dr hab. inż. Tadeusz Kuczyński wręczył przewodniczącej Kasi Śliwińskiej dyplom dla Koła Naukowego Rusycystów za wyróżniającą się działalność. Grażyna Zwolińska Zakupy przy drodze w Tadżykistanie. Na pierwszym planie studentka filologii rosyjskiej, sekretarz Koła Naukowego Rusycystów Karolina Krawczyk (w różowe kurtce).