ROSJA – POLSKA. STOSUNKI ENERGETYCZNE W ZAKRESIE
Transkrypt
ROSJA – POLSKA. STOSUNKI ENERGETYCZNE W ZAKRESIE
140 24. S. Jiri, The New Member States: Bridges Between the Former Member States and the Eastern Neighbourhood [w:] Partner oder Beitrittskandidaten?..., Koopmann, Martin (ed.), op. cit., s. 35. 25. Por. T. Wiede, D.J. Herbermann, Ukraine tritt der Welthandelsorganisation bei, op. cit., s. 5. 26. Por. Paving the Way for a New Neighbourhood Instrument (Communication from the Commission. COM(2003) 393 final), Commission of the European Communities, Brussels 2003, s. 5, http://ec.europa.eu/world/enp/pdf/com03_393_en.pdf [02.07.2008]. 27. Ibidem. 28. Por. G. S. Gromadzki, How to Deal with Troublesome Neighbours [w:] European Neighbourhood Policy…, J. Varwick, K.O. Lang (ed.), op. cit., s. 130. 29. Por. R. Prodi, A Wider Europe – A Proximity Policy as the key to stability…, op. cit., s. 3. 30. Por. J. Varwick, J. Koops, Exporting Stability or Importing Instability. The European Union at the Crossroads [w:] European Neighbourhood Policy…, J. Varwick, K.O. Lang (ed.), op. cit., s. 147. 31. Por. M. Goanec, Die Ukraine und ihr Westen. Seit Polen zum Schengen-Raum gehört, steht der Nachbar vor verschlossenen Türen, „Die Tageszeitung“, 13.06.2008, s. 7. 32. R. Prodi, A Wider Europe – A Proximity Policy as the key to stability…, op. cit., s. 5. 33. Ibidem. 34. Por. J. Sedivy, The New Member States: Bridges Between the Former Member States and the Eastern Neighbourhood, op. cit., s. 41. 35. Ibidem, s. 40. 36. Por. S. Fröhlich, The European Neighbourhood Policy: An Adequate Instrument for Democratization?, op. cit., s. 83. 37. Por. J. Sedivy, The New Member States: Bridges Between the Former Member States and the Eastern Neighbourhood, op. cit., s. 39. Daniel Klingebiel (ur. 1984): student politologii i filozofii na FriedrichSchiller-Universität w Jenie (Niemcy). ROSJA – POLSKA. STOSUNKI ENERGETYCZNE W ZAKRESIE GAZU ZIEMNEGO Zbigniew Dura P rzez ostatnie kilka lat w zakresie polsko-rosyjskich stosunków energetycznych na pierwszym miejscu pojawia się temat dostaw gazu ziemnego. Pozostałe surowce, ropa naftowa (około 95% zużycia pokrywa import z Rosji) i węgiel kamienny (na który zapotrzebowanie obecnie pokrywa krajowe wydobycie, spadające z roku na rok z powodu braku inwestycji), schodzą na dalszy plan. Przyczyna tego jest następująca – rynek pozostałych surowców jest zglobalizowany, a Polska posiada odpowiednią infrastrukturę do ich odbioru na większą skalę, co pozwala na skuteczną i szybką reakcję w sytuacji zagrożenia. Gaz ziemny natomiast jest wybitnie zależny od istniejącej sieci rurociągów, które wraz z preferowaniem długoletnich kontraktów pozwalających na zwrot kosztów poniesionych na budowę infrastruktury przesyłowej silnie łączą producenta z odbiorcą. Ogromna część światowych zasobów gazu ziemnego (szacowanych w 2007 r. w trzech państwach. Na ich czele stoi Rosja. Jej zasoby liczą 44,65 bilionów metrów sześciennych, co stanowi 25,2% światowych zasobów. Kolejne miejsca zajmują Iran (27,8 bln m3, 15,7% zasobów światowych) oraz Katar (25,6 bln m3, 14,4%). Następne miejsce zajmuje Arabia Saudyjska z 7,17 bln m3 (zaledwie 4% światowych zasobów)1. Rozmieszczenie złóż nie pozostaje bez wpływu na politykę państw OECD, które konsumując rocznie 1,454 bln m3 rocznie, posiadają zasoby liczące zaledwie 15,77 bln m3, co stanowi 8,9% światowych zasobów. Sama Unia Europejska, zużywająca w ciągu roku 443,7 mld m3 ma do dyspozycji zaledwie 2,84 bln m3 (1,6% zasobów światowych)2. Jest więc oczywiste, że kraje OECD, na czele z krajami UE, będą skazane na import gazu z krajów, które posiadają większe zasoby, wskazując wprost – Rosji i państw Azji Środkowej oraz Bliskiego Wschodu, w mniejszym stopniu państw Afryki Północnej. Opressje 141 Przypadek polski nie różni się od powyższego schematu. Przy zasobach szacowanych na 110 mld m3 i rocznej produkcji wynoszącej 4,3 mld m rocznie import jest jedynym 3 wyjściem dla zaspokojenia potrzeb, które zamknęły się w liczbie 13,7 mld m3 w 2007 r.3 Rodzi się więc pytanie – skąd importować? Do tej pory przytłaczająca większość importowanego gazu pochodziła zza wschodniej granicy, a dokładniej z Rosji W perspektywie najbliższych czterech – sześciu lat rosyjski gaz nie będzie miał żadnej realnej alternatywy. (na mocy kontraktu jamalskiego) oraz Azji Środkowej (na mocy kontraktu z RosUkrEnergo ) i sytuacja ta nie zmieni się szybko 4 142 z prostej przyczyny – na budowę nowych połączeń potrzeba czasu i dużych nakładów finansowych. W perspektywie najbliższych czterech – sześciu lat rosyjski gaz nie będzie miał żadnej realnej alternatywy , bowiem uruchomienie zarówno Baltic Pipe5, jak i terminalu LNG6 nastąpi dopiero w latach 2012–20147. To rodzi kolejne pytania – czy do tego czasu bezpieczeństwo energetyczne Polski będzie zagwarantowane i w jakim stopniu się zwiększy po rozpoczęciu działania nowych instalacji? I wreszcie, czy relacje polsko-rosyjskie mogą negatywnie wpłynąć na realizację gazowych kontraktów? Określenie, czym faktycznie jest bezpieczeństwo energetyczne jest bardzo problematyczne. Ustawa Prawo energetyczne z 10 kwietnia 1997 r. mówi, iż jest to „stan gospodarki umożliwiający pokry- cie bieżącego i perspektywicznego zapotr w sposób technicznie i ekonomicznie uzasadniony, przy zachowaniu wymagań ochrony środowiska”8. Oznacza to, że celem jest stworzenie równowagi między zapotrzebowaniem a ceną nośników energii i wymaganiami przepisów ochrony środowiska – jednak ta równowaga jest w prak- przejęciu władzy przez SLD i PSL, zarzucono propozycję przyłączenia się do sieci norweskiej przez podpisanie tzw. dużego kontraktu norweskiego. Jego miejsce zajęły kilkuletnie kontrakty, podpisane z EuralTransGazem, a następnie, w 2006 r., z RosUkrEnergo. Po kolejnych wyborach w 2005 r. powrócono do pomysłu podmorskiego gazociągu nor- tyce bardzo płynna. Sektory przemysłu zależne w dużym stopniu od ceny gazu9 nie załamały się pod wpływem jego znacznego wzrostu. Podobnie rzecz się ma w przypadku Baltic Pipe i terminala LNG, które de facto będą służyć do importu surowca droższego od rosyjskiego, czy też elektroenergetyki, która zużywając rocznie 46 mln ton węgla kamiennego i ponad 61 mln ton brunatnego10 (przy pozostawiającej bardzo wiele do życzenia efektywności), jest źródłem ogromnej części polskiej łącznej emisji CO2, a to obecnie jest przedstawiane jako największa ekologiczna zbrodnia. Na pierwsze miejsce wysuwa się więc stabilność dostaw – pokrycie bieżącego i perspektywicznego zapotrzebowania. Gwarancją stabilnych dostaw gazu do Polski jest podpisany w 1996 r. kontrakt, od nazwy spodziewanego wówczas źródła gazu zwany jamalskim. Przewidywał on dostarczenie PGNiG 242 mld m3 gazu w latach 1998–2022 w stopniowo wzrastających transzach, które miały osiągnąć swoje maksimum (12,5 mld m3 rocznie) w 2010 r. Przeszacowanie zapotrzebowania w przyszłości było przyczyną renegocjacji kontraktu w 2003 r., czego efektem było zredukowanie ilości przyjmowanego gazu o około 40%. Wcześniej, w 2001 r., po weskiego, który uzupełniono o terminal odbiorczy LNG. Ich łączna zdolność przesyłowa ma osiągnąć docelowo około 10 mld m3 rocznie (w tym 7,5 mld m3 za pomocą terminalu), zatem w połączeniu z rosyjskim gazem przesyłanym gazociągiem jamalskim oraz własnym wydobyciem będzie zapewnione pokrycie wzrastającego w długoterminowej perspektywie zapotrzebowania. Rodzi się zatem pytanie, czy umowne zobowiązanie dostarczenia gazu bez zakłóceń jest rzeczywistą gwarancją. Cień na nią rzucają liczne konflikty między Gazpromem a państwami WNP na tle ceny surowca. Szczególnie ważnym krajem, nie tylko dla Polski, ale i całej Europy, jest Ukraina, przez której terytorium przesyłane jest około 80% rosyjskiego eksportu gazu, w związku z czym wszelkie zakłócenia powodują poczucie zagrożenia, które czasem przeradza się w realny spadek ciśnienia w rurociągach (jak na przykład w 2006 r., kiedy po odcięciu dostaw na Ukrainę Naftohaz powołał się na zapis w kontrakcie, pozwalający pobierać 15% dotychczasowych dostaw jako zapłatę za tranzyt gazu na zachód i pobrał je kosztem kolejnych odbiorców, w tym Polski). Drugim państwem, mającym duży udział w rosyjskim przesyle, jest Białoruś, przez której teryto- rium przechodzi gazociąg Jamał-Europa, o rocznej przepustowości 30 mld m3. Ich sieci przesyłowe są dla Gazpromu niezmiernie łakomym kąskiem, obiektem wie- Szczególnie ważnym krajem, nie tylko dla Polski, ale i całej Europy, jest Ukraina, przez której terytorium przesyłane jest około 80% rosyjskiego eksportu gazu. loletnich i różnorakich prób przejęcia, aby zapewnić pełną kontrolę nad własnym gazem przesyłanym na Zachód. Przyczyny gazowych konfliktów są różne. Przypisuje się im przede wszystkim podłoże polityczne (np. wybór momentu odcięcia dostaw: zimy po niekorzystnych dla Moskwy wyborach na Ukrainie i w Gruzji, odcięcie dostaw ropy do Możejek po przejęciu przez Orlen, utrudnienia dla eksportu azerskiej ropy po włączeniu się w budowę rurociągu BTC) i ekonomiczne (brak długoterminowych kontraktów i coroczne ustalanie ceny gazu, wieloletnie dotowanie gospodarek przez zaniżone stawki, zadłużenie, nielegalne pobieranie surowca itp.). Nie ulega wątpliwości, że dla rosyjskiego rządu jest to sposób na sprawdzenie reakcji UE na zagrożenia oraz determinacji w obronie interesów zarówno swoich obecnych członków (państw bałtyckich przede wszystkim), jak i, potencjalnie, przyszłych (Ukraina). Wystąpienie tego rodzaju problemów na skalę europejską, czy nawet polską, jest mimo wszystko mało prawdopodobne. Wynika to z jednej przyczyny – rynki UE są dla Gazpromu zbyt cenne, a w dłużej per- Opressje 143 144 spektywie, w razie wystąpienia zakłóceń wynikłych z przyczyn politycznych, jego pozycja zostanie zmarginalizowana. Nie mają one także żadnego ekonomicznego uzasadnienia, rynek jest znacznie bardziej przejrzysty, a ceny urealnione i określane w kontraktach. Ograniczenie wpływów z rynków europejskich musiałoby spo- Brak poważnych prób włączenia Polski w projekt (czy nawet w debatę nad nim), ze strony zarówno Niemiec, jak i Rosji, wywołał zrozumiałą irytację, połączoną z poczuciem zagrożenia własnego bezpieczeństwa energetycznego. Wizja odcięcia dostaw w środku mroźnej zimy, co zdarzało się w krajach WNP, pojawiała się wielokrot- sył na południe Niemiec i do Czech, oraz wodować zwiększenie cen na rynku wewnętrznym Rosji, nieprzejrzystym i niekonkurencyjnym, opanowanym przez zintegrowany pionowo Gazprom, który nie jest w stanie, z powodu regulowanych, niskich cen surowca, zrekompensować sobie sprzedażą kosztów wydobycia i przesyłu11. Koszty społeczne i polityczne wzrostu cen byłyby ogromne, więc można się spodziewać, że byłyby wprowadzane stopniowo i powoli. Stąd też bardzo silne związanie Gazpromu z rynkami europejskimi i ogromne znaczenie, jakie ma dla niego rozwój eksportu i budowa nowych połączeń, najlepiej dywersyfikujących dotychczasowe kierunki przesyłu. Stąd też koncepcja gazociągu transbałtyckiego12, omijającego wszystkie dotychczasowe państwa, przez których terytoria przesyłano rosyjski gaz. Pomysł ten nie jest nowy, powstał kilkanaście lat temu, jednak dopiero znaczący wzrost cen surowców energetycznych pozwolił przekształcić go w realny projekt. Po jego realizacji (pierwsza nitka miała zostać oddana do użytku w 2010 r., druga w 2012, ale jest niemal pewne, że wystąpią znaczne opóźnienia) 1/5 rosyjskiego eksportu gazu będzie nim przesyłana13, z pominięciem wszelkich opłat tranzytowych, do Niemiec, Holandii, Francji i Wielkiej Brytanii. nie w mediach pod nagłówkami mówiącymi o ekspansji Gazpromu w Europie14. Tu i ówdzie można było usłyszeć o energetycznym supermocarstwie, zdolnym do dyktowania dowolnych niemal cen bezbronnym odbiorcom, albo też o mogącym zrobić to samo na skalę światową gazowym OPEC – sojuszu Rosji, Iranu i Kataru. Supermocarstwo prędko nie powstanie, bo w ciągu kilkunastu najbliższych lat nie będzie mieć żadnych realnych alternatyw wobec rynku europejskiego15, sojuszu, którego pierwszy członek ustalił formuły cenowe na lata w kontraktach długoterminowych i przesyła całość wydobycia rurociągami16, drugi zużywa prawie całość produkcji na własne potrzeby, a trzeci, mimo dużych zasobów, wciąż nie jest znaczącym eksporterem. Nieelastyczny rynek gazu, oparty przede wszystkim na przesyle rurociągowym i kształtowaniu ceny w oparciu o cenę ropy, znacznie utrudnia manipulacje17. Warto na chwilę powrócić do związku Nord Stream z polskim bezpieczeństwem energetycznym. Pewne jest w tej kwestii jedno – Polska nie będzie mieć z nowego niezakontraktowanej mocy przesyłowej, rurociągu żadnych korzyści. Nie wydaje się jednak, żeby budowa NS i towarzyszących mu kolejnych rurociągów (OPAL – wzdłuż polskiej granicy zachodniej, prze- NEL, prowadzący na zachód Europy) miał się przyczynić do zwiększenia zagrożenia dla ciągłości dostaw. Problem mógłby wystąpić, gdyby Gazprom wyłączył całkowicie gazociąg jamalski i zastąpił go przesyłem przez Nord Stream, ale to wymagałoby minimum 25 mld m3 rocznie dodatkowej, aby móc realizować dotychczasowe kon- Jeśli Rosja zdecyduje się całkowicie odciąć dostawy, ryzykuje utratą zaufania w swoich najcenniejszych rynkach zbytu, a później intensyfikacją poszukiwań substytutu gazu ziemnego. trakty zawarte z firmami niemieckimi. Jawne działanie na szkodę Polski i Niemiec nie wchodzi w grę, wyjściem jest upozorowanie awarii (jak w przypadku Możejek) – Gazprom nie ma jednak do zaoferowania alternatywnej drogi dostarczania surowca. Podobnie rzecz się ma z krótkotrwałymi przerwami, które są rykoszetem sporów z Ukrainą i Białorusią. Jeśli Rosja zdecyduje się całkowicie odciąć dostawy, ryzykuje utratą zaufania w swoich najcenniejszych rynkach zbytu, a później intensyfikacją poszukiwań substytutu gazu ziemnego (na przykład w formie jego produkcji z węgla lub wychwytywanego w instalacjach CCS CO218). Ponadto spowoduje odpływ kapitału i technologii, koniecznych do uruchomienia złóż na półwyspie Jamał czy zaplecza NS, złoża Sztokman, czy też Kowykty, o którą Gazprom długo walczył z TNK-BP. Piorunująca siła zachwiania stabilności dostaw w dłuższej perspektywie przegrywa z technologiami, których Rosja nie posiada, a żywotnie potrzebuje. Także zredukowanie przesyłu o polską część (niecałe 3 mld m3 rocznie) byłoby trudne do uzasadnienia, brakuje bowiem pretekstów ekonomicznych, na które Gazprom mógłby się powołać (długi, nielegalny pobór gazu, brak formuły określającej cenę w kontrakcie itp.). Testami były postępująca integracja Polski ze strukturami zachodnimi, wojna w Gruzji – a będzie instalacja tarczy antyrakietowej. Nie oznacza to jednak zielonego światła dla rezygnacji z budowy przez Polskę infrastruktury pozwalającej na dywersyfikację źródeł i kierunków dostaw, z dwóch powodów – po pierwsze, stan pełnego bezpieczeństwa nie istnieje nigdy, ale każdy dodatkowy dostawca, źródło lub kierunek różnicujący dotychczasową strukturę zwiększa jego poziom, po drugie, większa możliwość wyboru dostawcy zwiększa konkurencyjność rynku wewnętrznego, a to pozwala na negocjowanie lepszych warunków, niż to miało miejsce do tej pory. Podstawowym problemem jest zagwarantowanie ciągłych dostaw w sytuacjach nieprzewidzianego zagrożenia, a na to pozwala jedynie większa liczba połączeń z zagranicą. Jeśli jednocześnie dojdzie do rozbudowy połączeń między państwami członkowskimi UE, będzie możliwe stopniowe ujednolicenie europejskiego rynku energii, z korzyścią dla nowych państw członkowskich. Nie może być oczywiście mowy o zupełnej rezygnacji z dostaw z Rosji, która pozostanie ważnym dostawcą Opressje 145 146 – PGNiG deklaruje chęć przedłużenie kontraktu jamalskiego na kolejne lata. Przy okazji poruszania kwestii Nord Stream i omijania przezeń terytorium Polski, wspominane są dwa projekty przedstawiane jako alternatywne i mające poparcie polityczne rządu polskiego, znacznie tańsze i mniej obciążające środowisko naturalne. Są nimi druga nitka gazociągu Jamał-Europa oraz gazociąg Amber. Pierwsza, od podpisania kontraktu jamalskiego w 1996 do 2003 r., dla Polski miała być źródłem zaspokojenia rosnącego zapotrzebowania, dla Rosji sposobem na zmniejszenie znaczenia tranzytowego Ukrainy, nie doszła jednak do skutku z powodu braku zapotrzebowania w Polsce na oczekiwanym w 1996 r. poziomie oraz wzrostu cen gazu w Europie, co dało Gazpromowi środki na bardziej spektakularne projekty – jak Nord Stream. Drugi – Amber – jest zupełnie hipotetyczny i służy jako wygodna, polityczna koncepcja dla sprowadzenia NS na ziemię19. W przeciwieństwie do Jamału-II nie ma za sobą wielu prac przygotowawczych, nie wiadomo, ile miałby kosztować ani jak dokładnie przebiegać (wiadomo jedynie, przez czyje terytoria – Polski, Litwy i Łotwy). Realizacja jednego z nich zamiast NS jest trudna do wyobrażenia, biorąc pod uwagę nie najlepsze stosunki polityczne między Rosją a potencjalnymi krajami tranzytowymi oraz niechęć do oddania kontroli nad gazociągiem stronie przeciwnej. Sytuację może zmienić kryzys finansowy, o ile spadek cen gazu będzie duży, a dostępność kredytów dla konsorcjum się zmniejszy. Przeniesienie gazociągu na ląd należy jednak traktować jako zupełną ostateczność, na co wskazuje determinacja kon- sorcjum, aby przełamać opór państw skandynawskich (przez których strefy ekonomiczne ma przechodzić NS), przede wszystkim dotyczący kwestii ekologicznych. Można przy okazji dodać, że okazję do lądowej alternatywy na polskim terytorium utraciliśmy, odrzucając rosyjską propozycję pieremyczki, czyli zmodyfikowanej koncepcji drugiej nitki gazociągu jamalskiego, który miałby omijać Ukrainę, prowadząc przez Białoruś i Polskę na Słowację, łącząc się tam z dotychczas istniejącą siecią. Brak zainteresowania projektem motywowano wówczas ochroną interesów ukraińskich. Trudno wprawdzie stwierdzić, jak układałyby się obecnie stosunki polsko-ukraińskie, gdyby pieremyczka doszła do skutku, lecz trzeba pamiętać, że obecnie właśnie o powrót do tego pomysłu, tyle że w stosunku i do Białorusi, i Ukrainy (Amber) sami właśnie walczymy, aby móc mieć cokolwiek do powiedzenia w sprawach dotyczących przesyłu rosyjskiego gazu na Zachód. Należy też pamiętać, że zasoby rosyjskie wciąż są największymi na świecie, a nowe drogi ich przesyłu w przyszłości będą musiały powstać – i tu może się znaleźć miejsce dla gazociągu bursztynowego. Konieczne wydaje się także wsparcie Komisji Europejskiej – Polska, importująca rocznie około 10 mld m3 na gazowej mapie Europy nie prezentuje się najlepiej – co najwyżej perspektywicznie. Zaplecze w postaci KE i rządów innych państw europejskich zainteresowanych rosyjskim gazem może być dla przyszłości zarówno gazociągu Amber, jak i Polski jako kraju tranzytowego decydujące tak długo, aż nasz rynek wewnętrzny nie będzie na tyle chłonny, żeby awansować do europejskiej czołówki. Przypisy: 1. BP Statistical Review of World Energy, s. 22. 2. Ibidem, ss. 22 i 27. 3. Ibidem, ss. 22, 24 i 27 oraz dane PGNiG, http://www.pgnig.pl/pgnig/sd/wip/pgirn/, http://www. pgnig.pl/pgnig/sd/oim/sg/ i http://www.pgnig.pl/pgnig/sd/wip/rezerwy/. 4. RosUkrEnergo jest spółką Gazpromu i Dmytra Firtasza, ukraińskiego biznesmena. Pośredniczyła w handlu gazem między krajami Azji Środkowej (przesyłanym przez sieć Gazpromu) a UkrGazEnergo, spółką RosUkrEnergo i Naftohazu, która sprzedawała gaz Naftohazowi na granicy rosyjsko-ukraińskiej. Jest to doskonały przykład niejasnych powiązań w handlu i pośrednictwie gazem na terenie WNP. Próba wyrugowania UkrGazEnergo i RosUkrEnergo z ukraińskiego rynku zakończyła się odcięciem dostaw gazu na Ukrainę wiosną 2008 r. i dopuszczeniem Gazpromu do bezpośredniej sprzedaży gazu, z symbolicznym pośrednictwem Naftohazu. Do tej pory nie został podpisany wieloletni kontrakt Gazpromu z Naftohazem, który ustaliłby zarówno udział Gazpromu w rynku ukraińskim, jak i stałą formułę obliczania ceny surowca oraz jego ilość. Zadziwiająca jest natomiast w ogóle sytuacja, w której Gazprom sam tworzy spółkę, która konkuruje z nim w handlu zagranicznym, przynoszącym największe zyski. 5. Baltic Pipe – łącznik między systemami gazowymi Danii i Polski, dwukierunkowy rurociąg o rocznej przepustowości 2,5–3 mld m3, mający dostarczać do Polski gaz z Norwegii, a w przyszłości – z Polski do Danii (importowany z Rosji, lub przez terminal LNG). 6. Terminal LNG – miejsce odbioru i regazyfikacji skroplonego gazu ziemnego, przewożonego pod ciśnieniem i w temperaturze -160°C przy pomocy przystosowanych odpowiednio statków – metanowców. 7. Terminal LNG dopiero w 2012 r., http://www.cire.pl/item,32317,1.html. 8. Ustawa z dnia 10 kwietnia 1997: Prawo energetyczne, art 3, pkt 16. 9. Przede wszystkim zakłady chemiczne oraz energetyka, elektroenergetyka i ciepłownictwo. 10. Strategia działalności górnictwa węgla kamiennego w Polsce w latach 2007-2015, http://www. mg.gov.pl/NR/rdonlyres/AEC65050-68F8-4D40-AE4F-0B013B84517A/36259/StrategiaprzyjtaprzezRM.doc, s. 13 oraz informacje Państwowego Instytutu Geologicznego, www.pgi.gov.pl/surowce_mineralne/wegiel_kam.htm i www.pgi.gov.pl/surowce_mineralne/weg_brunatny.htm 11. Dwie trzecie wpływów Gazpromu pochodzi z rynku europejskiego, który zużywa jedną trzecią jego rocznej produkcji; relacja ta jest odwrotna dla rynku wewnętrznego. 12. Projekt realizuje konsorcjum Nord Stream AG, z udziałem Gazpromu (51%), BASF/Wintershall, E.ON Ruhrgas (Niemcy, po 20%) oraz Gasunie (Holandia, 9%). 13. Podział w 2005 r.: wyłącznie Ukraina: 63%, Ukraina i Białoruś: 10,5%, Polska i Białoruś: 11,5%, Turcja i Finlandia – pozostałe 15%; po uruchomieniu Nord Stream: Ukraina 56%, Ukraina i Białoruś: 9%, Polska i Białoruś: 10,5%, Turcja i Finlandia: 13,5%, Nord Stream (I nitka): 10,5%; na podstawie: „Russian Analytical Digest” No. 41, Gazprom’s foreign energy Policy. Opressje 147 14. Na przykład: Gaz paraliżujący, „Wprost” 9(1109)/2004, Gazpromrurka, „Wprost” 7(951)/2001, Węgry sprzedały Gazpromowi Europę Środkową, http://wyborcza.pl/1,76842, 4974666.html, Bułgaria 17 republiką Gazpromu, http://wyborcza.pl/1,76842,4851248.html 15. W szczególności dotyczy to Azji i geograficznie najbliższych Rosji Chin, które dotychczas większość swojego zapotrzebowania pokrywały z własnej produkcji i importu gazu skroplonego; dwa znaczące złoża bliskie rynkom azjatyckim, Sahalin-II i Kowykta, są obiektem walki Gazpromu z dotychczasowymi koncesjonariuszami i dalekie do uruchomienia wydobycia i przesyłu, a prawdopodobnie ceny gazu sprzedawanego w Chinach będą niższe niż w Europie. 148 16. Dodatkowo na związanie się Rosji z rynkiem europejskim wpływa rezygnacja z przeznaczenia zasobów złoża Sztokman na produkcję LNG na rzecz zasilenia gazociągu północnego. To przeciwdziała budowie elastycznego rynku LNG i uniemożliwia próbę kontroli cen za pomocą sterowania podażą. 17. Szerzej: Gazowy OPEC czy gazowy straszak?, Biuletyn Analityczny Ośrodka Studiów Wschodnich „Tydzień na Wschodzie”, 6/2007, http://osw.waw.pl/pub/BiuletynOSW/2007/04/070412/TnW01.htm i Kolejna próba straszenia gazowym OPEC, „Tydzień na Wschodzie”, 34(68)/2008, str. 11, http://osw.waw.pl/files/TnW68.pdf 18. CCS – Carbon Capture and Storage, technologia pozwalająca na przechwytywanie dwutlenku węgla powstałego w elektrowniach cieplnych i składowanie go pod ziemią lub rozpuszczenie w wodzie morskiej (która jest jego największym naturalnym zbiornikiem) albo zagospodarowanie w inny sposób. 19. Pod tym względem można porównać Amber do South Stream, stworzonego na potrzeby konkurencji z Nabucco. SS ma jedną przewagę nad Amber, zaplecze w postaci Gazpromu i ENI, energetycznych gigantów, mimo to nie zapowiada się, żeby został zrealizowany w ciągu kilkunastu najbliższych lat. Zbigniew Dura (ur. 1986): student IV roku politologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Prezes Koła Nauk Politycznych UJ, członek Klubu Jagiellońskiego. Interesuje się euroazjatycką polityką energetyczną oraz bezpieczeństwem energetycznym. PROBLEM KRYMU W RELACJACH ROSYJSKO-UKRAIŃSKICH Wojciech Łysek Krymski węzeł Pierwsze informacje o Krymie znajdujemy w dorobku kultury hellenistycznej: Dziejach Herodota, Wojnie Peloponeskiej Tukidydesa czy tragedii Eurypidesa: Ifigenia w Taurydzie. Półwysep krymski stał się obiektem greckiej kolonizacji w VIII w. p.n.e. Jej pozostałościami są wciąż istniejące miasta: Teodozja, Chersonez1 oraz Symferopol, którego nazwę tłumaczy się ze starogreckiego jako: miasto węzeł, skrzyżowanie2. Nazwa nadana przez Greków obecnej stolicy Krymskiej Autonomii nosi znamiona profetycznej, gdyż dziś Krym stanowi mieszankę kultur, ludów i religii3, a także węzeł niedających się rozwiązać problemów. Nie budzi więc zaskoczenia powszechnie używane określenie: krymski węzeł4. Przełomem dla tego obszaru był najazd Mongołów, a szczególnie 31 maja 1233 r., gdy nad rzeką Kałką połączone siły ruskich książąt i Połowców uległy siłom Batu-chana, przesądzając o przyszłości regionu. W II poł. XIII w. pojawił się na półwyspie islam, który dotarł z Egiptu. Wielu badaczy twierdzi, iż właśnie wtedy, za panowania Uzbega5, dokonało się przekształcenie cha- Półwysep krymski stał się obiektem greckiej kolonizacji w VIII w. p.n.e. Jej pozostałościami są wciąż istniejące miasta: Teodozja, Chersonez oraz Symferopol, którego nazwę tłumaczy się ze starogreckiego jako: miasto węzeł, skrzyżowanie. natu mongolskiego w państwo tatarskie. Tatarzy z czasem zdominowali ludność półwyspu, stając się rdzennym żywiołem6. Niezwykle istotne, choć niezbyt jasne i owiane mgłą tajemnicy, były początki Chanatu Krymskiego, który wyłonił się z okresu zamętu i zdominował scenę polityczną. Za jego początek przyjmuje się 1449 r., gdy władzę objął protoplasta dynastii Gerejów – Hadżi. Chanat Krymski popadł dość szybko (1475 r.) w zależność lenną od Imperium Osmańskiego. Pomimo to Tatarzy prowadzili suwerenną politykę. Tezę tę potwierdza powstanie Chmielnickiego, kiedy Opressje 149