pobierz aktualny numer
Transkrypt
pobierz aktualny numer
www.bankierandhossanews.ue.wroc.pl Listopad 2009 Analiza techniczna Teoria Dowa Rachunkowość podstawą biznesu Koniec CROSS-SELLING kryzysu Redaktor Naczelny: Barbara Sielicka Szanowni czytelnicy ([email protected]) Zastępca Redaktora Naczelnego: Aleksander R. Mercik ([email protected]) Oprawa merytoryczna: Dr Bogusław Półtorak Oprawa stylistyczna: Dominika Juszczak Skład: Aleksander R. Mercik Redaktorzy wydania: Grzegorz Cieszkowski Łukasz Kuta Michał Majster Paweł Kucharski Zuzanna Brud Michał Brzeźniak Tomasz Woźniak Bartosz Sulewski Natalia Siekierka Julia Kucharska Dawid Dominiak Współpraca: Paweł Fedor Adres: MKNB „Bankier” KNRK HOSSA ProCapital Uniwersytet Ekonomiczny Ul. Komandorska 118/120 53-345 Wrocław Internet: www.bankier.ue.wroc.pl www.hossa.ue.wroc.pl www.audytor.ue.wroc.pl Mail: [email protected] [email protected] Już po raz kolejny oddajemy w Wasze ręce Bankier&Hossa News’a. Magazyn, który jest tworzony przez studentów z Międzywydziałowego Koła Naukowego Bankowości ”Bankier” oraz Koła Naukowego Hossa ProCapital. Od tego numeru mamy przyjemność współtworzyć magazyn wraz z Kołem Naukowym Rachunkowości Finansowej Audytor, co pozwoli nam poszerzyć spektrum przekazywanych Wam informacji. Zapraszamy także inne koła naukowe do współpracy i publikowania swoich artykułów na łamach naszego magazynu. Mamy nadzieję, że nowe wydanie i artykuły w nim zawarte po raz kolejny wpiszą się w gusta studentów Uniwersytetu Ekonomicznego, jak i wszystkich innych zainteresowanych problematyką szeroko pojętych finansów. Życzymy miłej lektury Aleksander R. Mercik Barbara Sielicka Czy gospodarka amerykańska powoli wychodzi z kryzysu? Patrząc na działania Fed i Departamentu Skarbu nie można odnieść innego wrażenia. s.10 CROSS-SELLING na czas kryzysu Czy to aby na pewno jest TO?!.........................4 Niemożliwe nie istnieje?.................................5 Analiza techniczna (część 1)...........................6 Strata bez straty potęga rachunkowości… ...............................8 Seminarium Bank bez tajemnic dla Kowalskiego..............................................8 Czy możliwe jest znalezienie prawidłowości w chaosie ? Z pewnością analitycy techniczni podejmują taką próbe, ale, czy naprawdę istnieje dobry sposób na osiągniecie sukcesu na rynkach w długim terminie? Koniec kryzysu? ...........................................10 Upadli królowie bawełny .............................11 Rachunkowość podstawą biznesu ...............13 Analiza ankiety przeprowadzonej w trakcie przygotowań do MDSiA 4 ..........14 s.6 Rachunkowość od kilku wieków jest nieodłącznym elementem działalności przedsiębiorstw. s.13 CROSS-SELLING NA CZAS KRYZYSU Czy to aby na pewno jest TO?! Oszczędność czasu i pieniędzy, lepszy dostęp do informacji, dobre relacje z personelem banku – to od strony klienta. A banki? Osiągają zdecydowanie leprze wyniki finansowe, ograniczają ryzyko podejmowanych decyzji oraz zapewniają sobie lojalność klienta. Takie rozwiązania proponuje idea cross-sellingu. Na jak długo, czas pokaże. Zuzanna Brud MKNB Bankier W spółczesna gospodarka sieciowa (tzw. gospodarka nowej ery), oparta na wiedzy i informa-cji, boryka się z ogólnoświatowym kryzysem. Banki oraz inne instytucje finansowe działające w perspektywie przyszłości starają się oprzeć swoją konkurencyjność na różnorakich zasobach (np. szeroka i aktualna wiedza, lojalność klienta). Dywersyfikują swoje usługi, prowadzą kustomizację usług (sprzedaż usług odpowiednio zróżnicowanych i dobranych), gdzie wyko-rzystuje się ideę cross-sellingu. I pojawia się pytanie, czy cross-selling na czas kryzysu jest właśnie tym, czego chcą/oczekują klienci, a może banki? Czym jest cross-selling? Najogólniej mówiąc, wręcz dosłownie tłumacząc - sprzedażą wiązaną. Strategią sprzedaży klientom kolejnych produktów na podstawie ich poprzednich zakupów, produktów słabiej postrzeganych przez klienta (np. z uwagi na nieuzasadnioną potrzebę czy ekskluzywny charakter produktu czy usługi). Skutecznie wdrożona idea zwiększa lojalność klientów do marki, jednocześnie zmniejsza prawdopodobieństwo przejścia do konkurencji, co satysfakcjonuje każdą instytucję, zwłaszcza w dobie kryzysu. Dodatkowo, każda instytucja (finansowa i nie tylko) zdaje sobie sprawę z tego, że pozyskanie nowego klienta jest dziesięciokrotnie droższe niż utrzymanie obecnego. Cross-selling dostarcza wielu korzyści, zarówno bankom (instytucjom finansowym), jak i klientom indywidualnym. Banki osiągają zdecydowanie lepsze wyniki finansowe, ograniczają ryzyko podejmowanych decyzji oraz zapewniają sobie, wcześniej już wspomnianą, lojalność klienta. Sprzedając dodatkowe produkty obecnym klientom, bank zwiększa dochodowość relacji z nimi, a jednocześnie tworzy sieć powiązań, która będzie w przyszłości trudna do ze-rwania. Dzięki informacjom pochodzącym z wewnętrznych baz danych bank może także znacznie precyzyjniej plasować ofertę produktową, kierując ją do bardziej obiecujących segmentów. Poprzez szeroki dostęp do różnych informacji wyraźnie zmniejsza się pracochłonność obsługi kolejnych relacji oraz skraca się czas stosowanych procedur. Mając kompleksowy obraz za-chowań finansowych klienta, bank może również lepiej radzić sobie w sytuacjach kryzyso-wych, np. z problemami ze spłatą kredytów, drastycznym zmniejszeniem obrotów na rachun-ku, proponując klientom np. konsolidację kredytów lub specjalne programy cenowe. Klienci natomiast oszczędzają czas i pieniądze, mają lepszy dostęp do informacji, budują hi-storię kredytową oraz cieszą się z dobrych relacji z personelem banku, co dla każdej indywi-dualności może być miłą niespo- dzianką. Historia kredytowa oraz historia operacji na rachunku bieżącym znacznie upraszczają i skracają wszelkie procedury, a także zwiększają prawdopodobieństwo uzyskania kredytu. Ponadto, sprawdzonym klientom banki oferują z reguły specjalne warunki cenowe, jak choćby niższe prowizje i opłaty oraz korzystniejsze oprocentowanie kredytów i depozytów. Sprzedaż krzyżowa zaspokaja także ważną potrzebę kompleksowości obsługi. Wynika ona nie tylko z coraz mniejszej ilości wolnego czasu klientów, ale również z ograniczonej wiedzy i trudności z poruszaniem się w gąszczu skomplikowanych produktów finansowych. Raz ob-darzywszy bank zaufaniem, klienci mają naturalną tendencję do rozszerzania z nim relacji. W banku, w którym mają rachunek bieżący, składają też lokaty terminowe i ubiegają się o kre-dyty (często nawet wtedy, gdy oprocentowanie w innych bankach jest znacznie korzystniej-sze). Niemniej jednak kryzys zaskakuje i ciężko przewidzieć jego efekty. Warto pamiętać, że po-tencjał sprzedażowy, tkwiący w prywatnych i firmowych rachunkach bieżących oraz rachun-kach kredytów hipotecznych, może być wykorzystany tylko dzięki zrozumieniu potrzeb, pre-ferencji oraz oczekiwań klientów i precyzyjnemu opracowaniu strategii sprzedaży krzyżowej. Układ relacji „bank-klient” jest pewnego rodzaju układem zamkniętym, ciągiem relacji przy-czynowo-skutkowych. (Lojalni klienci, którzy są zadowoleni z usług i obsługi banku, który dba o dobro swoich klientów, itd.) Nie da się ukryć, że Cross-selling dostarcza korzyści,. Ale czy tak będzie w przyszłości, kiedy kryzys może się pogłębi, a może zniknie? Czas pokaże. Niemożliwe nie istnieje? Powyższe motto przewodnie, realizowane w ramach pakietu concierge, oddaje charakter usługi oferowanej klientom sektora bankowości prywatnej (private banking). Osobisty asystent desygnowany do klienta postara się zaspokoić każdą potrzebę, o każdej porze, i w każdym miejscu. Odebranie kreacji wieczorowej ze sklepu, czy zorganizowanie wycieczki dokoła świata to żaden problem. Często trafiają się jednak bardzo nietypowe życzenia, które wykraczają poza standardowe schematy i szablony obsługowe. Asystent concierge musi podjąć wyzwanie i wiedzieć, w jaki sposób je zrealizować. Michał Brzeźniak MKNB Bankier T ermin concierge oznacza „dozorczyni domu w miastach fr.”, a także „odźwierny; stróż(ka); dozorca, dozorczyni”. Można wywnioskować, że tak naprawdę concierge to osoba, która dba o porządek i dobre prowadzenie powierzonych jej obowiązków. Zatroszczy się o prywatne aktywa w najlepszy możliwy sposób. Dzisiejszy concierge nie polega już na „zapalaniu świec w mieszkaniu”, ale na kompleksowej obsłudze potrzeb zamożnego klienta. Do najbardziej częstszych życzeń należy wyróżnić takie jak: informacje dotyczące wyników czy notowań giełdowych, przypomnienia, organizowanie biletów na spotkania sportowe lub koncertowe, rezerwacje lotnicze, zorganizowanie spotkań rodzinnych, np. narodziny dziecka, śluby, jubileusze urodziny lub rocznice zawarcia związku małżeńskiego. Oprócz życzeń, których wartość dla nabywcy jest niemierzalna, istnieją również potrzeby wynikające ze zmiany otoczenia. Zamożny klient może pozwolić sobie na niestandardowe wykonanie wnętrz osobistych nieruchomości. Opiekun może zaproponować przeprowadzenie zmian według wizji najlepszych projektantów i architektów. Częstym przypadkiem, który można zaobserwować wśród tej grupy nabywców, wydają się być sprowadzane lub produkowane na życzenie dobra ekonomiczna, np. samochody, biżuteria czy odzież. Jeśli chodzi o tą ostatnią formę, ciekawą usługą jest zarządzanie garderobą. Firma promująca taką działalność proponuje ekskluzywną odzież najlepszych marek. Charakter oferty ma być porównywalny do światowych butików oraz ma obejmować całościowy dobór wizerunku do odpowiedniej sytuacji, w której znajdzie się nabywca. Z jednej strony concierge oferuje wiele usług nabywcy, ale żeby nie było tak różowo, to bank też musi mieć zysk na takim produkcie. Główną korzyścią instytucji finansowej jest utrzymanie w portfelu wysokiego poziomu aktywów, a także ich efektywna alokacja. Wniesiony wysoki depozyt rekompensuje tak naprawdę koszty generowane przez klienta. Korzystający z usługi nabywca pokrywa wyłącznie wydatki związane z realizacją potrzeby, nie zaś bezpośrednie koszty za całodobowy do niej dostęp. Płaci wtedy, kiedy korzysta, a przed realizacją zadania zapoznaje się z przykładowym kosztorysem życzenia. Obecnie concierge to zespół konsultantów oraz specjalistów z określonej branży. Do głównych obszarów można zaliczyć: sport, sztukę, motoryzację, modę, podróże. Wszystkie te sektory pozwolą realizować niespełnione i ukryte marzenia, a także bieżące potrzeby. Zdarzają się też sytuacje, że to sam concierge proponuje usługę, jednak nie jest to tak nachalna akwizycja, jak w przypadku obsługi produktowej dwóch pozostałych sektorów bankowości (bankowość detaliczna i bankowość osobista). Dobre poznanie potrzeb i cech klienta jest charakterystyczne w ofercie szytej na miarę, z której to bankowość prywatna jest rozpoznawalna. W ostatnim czasie można zauważyć tendencję, że klienci zamożni przy wyborze banku, któremu chcą powierzyć osobiste aktywa, kierują się ofertą concierge danej instytucji finansowej. Aspekt ten pokazuje sytuację, w której to banki muszą nie tylko konkurować na płaszczyźnie tradycyjnych produktów inwestycyjnych, ale nie mogą też zapomnieć o nieustannym poszerzaniu usług o niestandardowym i pozafinansowym charakterze. Główną przyczyną korzystania z pakietu concierge jest ograniczony czas klientów oraz, często, brak osobistego pomysłu na zaspokojenie potrzeby. Klient woli powierzyć organizację zadania wyspecjalizowanym asystentom i cieszyć się z czasu wolnego oraz konsumpcji „zachcianki”. Osobisty opiekun zadba o to, aby problem został szybko rozstrzygnięty oraz potraktowany priorytetowo, w myśl koncepcji: „a kiedy Klient żąda niemożliwego, to bank jest w stanie mu to podać na tacy”. Analiza techniczna część 1 Teoria Dowa. Jak znaleźć prawidłowość w chaosie ? Od wieków kupcy i inwestorzy przeprowadzali analizy zmian cen poszczególnych produktów - jako przykład może tu posłużyć rynek ryżu na Dalekim Wschodzie. Wielu z nich zauważyło, że istnieją schematy, które ułatwiają prognozowanie ruchów cen w przyszłości. Wizja istnienia metody inwestowania, która w znacznym stopniu zmniejsza ryzyko straty oraz przyczynia się do zwiększenia zysków, zawsze przyciąga całe rzesze spekulantów. Ale czy naprawdę istnieje dobry sposób na osiągniecie sukcesu na rynkach w długim terminie? Aleksander Mercik KNRK Hossa ProCapital O becnie większość inwestorów działających na rynkach kieruje się dwoma podstawowymi rodzajami analiz: 1.Analiza fundamentalna – polegająca na przewidywaniu przyszłych ruchów cen instrumentu finansowego na podstawie czynników i danych ekonomicznych, politycznych i środowiskowych, które w pewien sposób oddziaływują na badany rynek. 2.Analiza techniczna – badanie rynku przede wszystkim przy użyciu wykresów przedstawiających dotychczasowe ruchy cen oraz towarzyszących im obrotów (aktywność inwestorów w pewnym okresie; inaczej wolumen). Przedmiotem zainteresowań zwolenników analizy fundamentalnej jest przyczyna zachowania rynku, natomiast analitycy techniczni skupiają się na skutkach, czyli konkretnych ruchach cen. W przeciwieństwie do analityków fundamentalnych, techniczni przykuwają większą wagę do tego, co w konkretnej chwili dzieje się na rynku, niż co powinno się wydarzyć przy obecnej sytuacji makroekonomicznej. Wadą takiego podejścia jest istnienie pewnych elementów subiektywnych, które sprawiają, że nawet doświadczeni analitycy techniczni mogą mieć zupełnie inne zdanie na temat aktualnych wydarzeń na rynku. Historia zna jednak przypadki, w których ceny rynkowe wyprzedzają wiedzę fundamentalną. Przykładem może być spółka ENRON. Ceny jej akcji zaczęły spadać na rok przed tym, gdy okazało się, że spółka ma ogromne problemy finansowe. Przy czym dwie najbardziej znane na świecie agencje ratingowe, które oceniały kondycje finansową tego podmiotu, jeszcze 5 dni przed bankructwem przyznały mu najwyższy rating. Oprócz tego, analiza techniczna jest bezcennym narzędziem dla inwestorów krótkoterminowych (w tym Day-traiderów). W inwestycjach tego typu stosowanie analizy fundamentalnej jest często mało efektywne ze względu na nieregularne i czasami spóźnione dane. Mimo, że oba podejścia mogą wydawać się przeciwstawne do siebie, a każde z nich ma swoich własnych ekspertów, to w praktyce większość inwestorów korzysta z narzędzi i technik należących do obu rodzajów analiz. W tym cyklu artykułów chciałbym się skupić na samej analizie technicznej i w kolejnych jej częściach opisać każdą z metod stosowaną na przełomie ostatniego wieku przez inwestorów z całego świata. Chociaż pierwsze techniki analizowania ruchów cen są przypisywane żyjącemu na początku XVII wieku Munehisie’mu Honmie, które znamy dziś pod nazwą wykresów świecowych, to za początek analizy technicznej uznaje się reguły stworzone przez Charlesa H. Dow’a. Istnieje mnóstwo opracowań, w których przedstawione są podstawowe założenia analizy technicznej. Zdarza się, że niektóre z nich w sposób błędny interpretują zasady teorii Dowa, dlatego najlepszym rozwiązaniem jest sięgnięcie do pierwotnego źródła czyli prac Roberta Rhea, które opierały się na artykułach samego Charlesa Dowa oraz pracach Petera Hamilton’a. Teoria opiera się na trzech następujących „hipotezach”, które odnoszą się do średnich Dow Jones Industrial Average oraz Dow Jones Transportation Average, ale w praktyce mają zastosowanie w analizach innych indeksów: 1.Manipulacja (dokonywanie takich transakcji przez jeden lub kilka dużych podmiotów, które powodują nienaturalne lub sztuczne ustalanie się ceny danego instrumentu finansowego lub indeksu) jest możliwa jedynie w przypadku zmian średnich z dnia na dzień, a reakcje wtórne są zależne od tego rodzaju wpływu w jeszcze mniejszym stopniu, natomiast trend główny nigdy nie podlega manipulacjom. Jeżeli założenie to nie byłoby spełnione, to cała analiza rynku sprowadzała by się do odgadnięcia zamiaru podmiotów manipulujących danym instrumentem finansowym) 2.Średnie dyskontują wszystko. Fluktuacje dziennych cen zamknięcia średnich, stanowią wypadkową wszelkich nadziei i wiedzy każdego uczestnika rynku. 3.Teoria nie jest nieomylna. Teoria Dowa nie jest nieomylnym systemem pozwalającym na podbicie rynku. Następnie Rhea w swoich pracach sformułował szereg twierdzeń, których wpływ na słownictwo, jakim posługują się maklerzy jest ogromny. Twierdzenie nr 1 Można wyróżnić trzy ruchy Dowa (które występują jednocześnie): a.Trend główny (najważniejszy z nich ) – długoterminowe ruchy cen w górę (znane jako hossa) i w dół (bessa). Mogą trwać nawet kilka lat. b.Korekty – gwałtowny spadek kursów podczas hossy i znaczny wzrost w czasie bessy. Ruchy trwają zwykle od trzech tygodni do trzech miesięcy. c.Wahania dzienne, które według Dowa są mnie istotne. Twierdzenie nr 2 Ruch główny to szeroki podstawowy trend, znany ogólnie jako hossa lub bessa. Trwa on od roku do kilku lat. Poprawne określenie kierunku głównego trendu jest najistotniejszym elementem prognozowania dalszego ruchu cen. Nie istnieje metoda przewidywania zakresu lub czasu trwania ruchu głównego. Twierdzenie nr 3 Rynek bessy to długi okres spadku cen walorów przerywany ważnymi wzrostami. Jest spowodowany różnymi dolegliwościami ekonomicznymi i kończy się, gdy ceny papierów wartościowych zdyskontują najgorszy scenariusz jaki może mieć miejsce. Istnieją trzy zasadnicze fazy bessy: 1)Upadek nadziei, że uda się zarobić na zakupie już mocno przewartościowanych akcji 2)Wyprzedaż papierów wartościowych związana ze spadkiem aktywności gospodarczej 3)„Rozpaczliwa” sprzedaż akcji bez względu na ich wartość przez podmioty, które potrzebują gotówki. Twierdzenie nr 4 Rynek hossy to systematyczny wzrost cen, przerywany wtórnymi korektami. Trwa średnio ponad dwa lata. Można wyróżnić trzy główne fazy hossy: 1) Akumulacja – odzyskanie zaufania dotyczącego przyszłości gospodarczej 2) Zwiększenie popyta na akcje za sprawą poprawy zysków spółek 3) Faza w której nasilają się działania spekulacyjne, a papiery wartościowe zaczynają być mocno przewartościowane Twierdzenie nr 5 Korekty wyższego rzędu (inaczej reakcje wtórne) są spadkami na rynku hossy i wzrostami w czasie bessy. Zazwyczaj trwają od trzech tygodni do kilku miesięcy i mogą obejmować zakres od 33% do 66% poprzedniego ruchu, mierzonego od końca poprzedniej korekty wyższego rzędu. Znajomość powyższych zasad i umiejętność zastosowania ich w praktyce, jest bezcenna dla każdego inwestora, bez względu na to w jakim terminie ma zamiar działać. Ich skuteczność najlepiej jest badać w porównaniu z wykresami głównych indeksów giełd (S&P500, DJIA, WIG20 itp.). Należy pamiętać, że (zgodnie z założeniami) teoria Dowa, tak jak wszystkie inne narzędzia analizy technicznej, nie jest sposobem na prognozowanie wszystkich ruchów cen. Próba przewidzenia dokładnego zachowania rynku na podstawie tej teorii jest skazana na niepowodzenie. Wielu początkujących analityków przyjmuje wybiórczo powyżej przedstawione hipotezy i twierdzenia, co często prowadzi ich do przekonania, że metody Dowa są przestarzałe i nie mają obecnie zastosowania. Należy pamiętać, że teoria Dowa jest jednym z wielu narzędzi, które ma do dyspozycji analityk techniczny (najpopularniejsze z nich zostaną opisane w następnych artykułach). Metody te dają najlepsze efekty dopiero, gdy są stosowane jednocześnie. Charlesa H. Dow był twórcą teorii, która stała się podwaliną analizy technicznej, a wiele reguł które stworzył, uważane są za nadal aktualne. Zasady te (znane dziś pod nazwą Teoria Dowa) przez niektórych ekspertów są porównywalne do barometru synoptyka przewidującego pogodę, czyli narzędzia, za pomocą którego można prognozować przyszłe zdarzenia w granicach prawdopodobieństwa. Peter Hamilton (współpracownik Dowa) zdefiniował teorię, jako „metodę wyciągania pożytecznych wniosków co do przyszłych ruchów rynku z zapisanych codziennych fluktuacji cenowych […]”. Sam Dow nigdy nie zebrał swoich teorii w jednej książce. Próbę taką podjął jego przyjaciel A. J. Nelson w swojej książce The ABC of Sptock Speculation, którą napisał po części na bazie artykułów autorstwa Dowa zamieszczonych w „Wall Street Journal”. Inną postacią która przyczyniła się do ujednolicenia podstawowych zasad analizy technicznej był właśnie William Peter Hamilton, współpracownik Dowa, który po jego śmierci w 1902 roku, kontynuował precyzowanie pomysłów przyjaciela w swojej książce pt. The Stock Market Barometer. Przy omawianiu historii analizy technicznej, warto również wspomnieć o Robercie Rhea. Jego książka The Dow Theory zawiera „hipotezy i twierdzenia” teorii, które zdaniem wielu powinny być raczej nazwane zasadami (gdyż wiedza ta z pewnością nie zalicza się do nauk ścisłych). Strata bez straty potęga rachunkowości… Straty na instrumentach pochodnych wykazane przez przedsiębiorstwa za ostatni rok, są w dużej mierze skutkiem niestosowania rachunkowości zabezpieczeń. Oczywiście mowa w tym wypadku jedynie o tych podmiotach, które zabezpieczają się przed ryzykiem, a nie zwiększają na nie ekspozycję. Seminarium Tomasz Woźniak MKNB Bankier Na wstępie należy zaznaczyć, że rachunkowość zabezpieczeń nie jest wymogiem, a wyłącznie jednym z dostępnych wariantów. Znacznie ułatwia ona korzystanie z instrumentów pochodnych, jednocześnie pomagając uwiarygodnić sprawozdanie finansowe przedsiębiorstwa – eksportera, zabezpieczającego swoje należności, czy też banku stosującego np. swapy CIRS zapewniające finansowanie w obcej walucie m.in. kredytów hipotecznych. W obu przypadkach są to transakcje niespekulacyjne. W jaki sposób to funkcjonuje? Otóż najprościej rzecz ujmując, zmiana wartości instrumentu zabezpieczającego (np. wzrost) ma rekompensować zmianę wartości godziwej pozycji zabezpieczanej (np. spadek). Warto jednak pamiętać o tym, że inżynieria finansowa ma swoje odzwierciedlenie w sprawozdaniu finansowym, na podstawie którego oceniana jest kondycja finansowa spółki. Bez zastosowania rachunkowości zabezpieczeń często ma miejsce sytuacja, w której instrument zabezpieczający, ujawniany w księgach od chwili zawarcia transakcji,i zabezpieczany są wyceniane na koniec roku obrotowego według innych zasad, np. wg wartości godziwej i zamortyzowanego kosztu, co może doprowadzić do sytuacji, że w księgach rachunkowych wykazywane są niejako „sztuczne” straty. Ponadto, między okresami bilansowymi wynik finansowy podlega dużym wahaniom ze względu na aktualną wycenę instrumentu bazowego, od której zależny jest przecież instrument pochodny - zabezpieczający. Sytuacja taka jest przyczyną szeregu negatywnych konsekwencji. Większa zmienność wyniku finansowego oznacza większą niepewność dla inwestorów indywidualnych czy funduszy i wycofanie się tych o większej awersji do ryzyka. Konsekwencją tego jest spadek wartości spółki według wyceny na giełdzie, utrata części kontrahentów czy też trudności w uzyskaniu kredytu od instytucji finansowej. Niekorzystne dla wizerunku i w efekcie stabilności finansowej firmy czy banku zdarzenia, można wyeliminować poprzez rachunkowość zabezpieczeń, która wiąże ze sobą oba instrumenty i ujednolica metodologię ich wyceny (według wartości godziwej). To sprawia, że zmiany ich wartości w księgach rachunkowych wzajemnie się kompensują. Co więcej, jest ona narzędziem bardzo elastycznym i może być stosowana tylko do transakcji, które jej wymagają. Jak można zaobserwować, nawet właściwe wykorzystywanie instrumentów takich jak opcje walutowe może przyczynić się do pogorszenia wyniku finansowego spółki ze względu na, wydawałoby się, marginalną kwestię ich zapisu w księgach rachunkowych. To ukazuje, jak ważne jest zarządzanie ryzykiem finansowym w przedsiębiorstwie oraz jego skoordynowanie z polityką rachunkowości, gdyż każda niespójność w tym zakresie, poprzez reakcję łańcuchową, może prowadzić do utraty płynności, a nawet upadku podmiotu gospodarczego. Czy poruszanie się w gąszczu skomplikowanych procedur bankowych i produktów finansowych nie ogranicza Cię czasami w dostępie do nich? Czy nie zdarza się przypadkiem tak, że na czymś się nie znasz i automatycznie pasujesz, albo w razie sporu, własne argumenty oddajesz walkowerem? Nie wątpię Kolego w to, że posiadasz wiedzę, ale jak to zwykle bywa, samo „oczytanie”, którego Ci podczas studiowania pod dostatkiem, nie do końca wystarczy, żeby życiową, niekiedy, łamigłówkę podczas współpracy z bankiem, rozwiązać w praktyce ( …bo my wcale nie wątpimy, że takich nie ma) Dlatego w imieniu MKNB Bankier zapraszam Cię, na seminarium, które pomoże połączyć fragmentaryczną wiedzę książkową w kompletną układankę. Już 23. listopada ( poniedziałek) od godz. 12 w sali 1 P, startujemy z projektem z cyklu: „ Bank bez tajemnic dla Kowalskiego”. Poruszać będziemy m.in. kwestie dotyczące produktów bankowych dla studentów (w tej sferze najlepsi są oczywiście specjaliści z dziedziny bankowości i takich właśnie będziemy gościć), ponadto licencjonowani doradcy finansowi z branży pośrednictwa podzielą się z nami swoimi doświadczeniami w zakresie doradzania jako takiego, a na deser : panel poświęcony ochronie praw konsumenta. A to wszystko w miłej, przyjaznej studentowi atmosferze i oczywiście w konwencji wyjątkowo praktycznej … po prostu – musisz tam być! Dominika Juszczak MKNB Bankier KONIEC KRYZYSU? Gospodarka amerykańska powoli wychodzi z kryzysu. Zwiększa się aktywność ekonomiczna i polepsza się sytuacja w sektorze nieruchomości. Dla części analityków, jeszcze parę miesięcy temu, to właśnie poprawa kondycji tego sektora miała oznaczać początek końca kryzysu. Obecnie głosy te ucichły. Zostały zastąpione innymi, które mówią, że z jednego kryzysu gospodarka Stanów Zjednoczonych wchodzi prosto w drugi. Patrząc na działania Fed i Departamentu Skarbu nie można odnieść innego wrażenia. Michał Majster KNRK Hossa ProCapital Inflacyjne problemy USA W raporcie wydanym po wrześniowym spotkaniu Federal Open Market Committee napisano, że po dłuższym spadku, gospodarka zaczyna się podnosić. Taka informacja żadnego analityka zaskoczyć nie mogła. Potwierdzone to zostało wstępnymi danymi o dynamice PKB w trzecim kwartale. Wyniosła ona 3,5 procent (annualizowanie) w porównaniu z poziomem -0,7 procent w drugim kwartale. Otóż po wpompowaniu w gospodarkę tak ogromnej ilości pieniądza inaczej być nie mogło. Pieniądze lokowane od początku roku musiały doprowadzić w trzecim i czwartym kwartale do znacznego zwiększenia dynamiki wzrostu gospodarczego. Fed dał sobie czas do końca października na skupienie pozostałych obligacji skarbowych na które w sumie przeznaczono 300 miliardów dolarów. Jednocześnie zaznaczono, że Fed może w przyszłości kontynuować skup obligacji skarbowych - będzie to zależne od sytuacji rynkowej. Interpretacja tego ostatniego jest dość dowolna. Sporym problemem dla Stanów Zjednoczonych jest ogromna dziura budżetowa. Ponad 40 procent wydatków w minionym roku fiskalnym (w USA kończy się on 30 września) sfinansowano na kredyt. Deficyt budżetowy wyniósł około 1,42 biliona dolarów, a w przyszłym roku ma być podobny. Pobito tym samym niechlubny zeszłoroczny rekord, który wynosił „jedynie” 459 miliardów. Sama kwota może dużo nie mówić, lecz porównanie obecnego deficytu Stanu do PKB Polski w 2008 roku – 525,8 miliarda dolarów – pokazuje przed jak wielkim wyzwaniem stoją instytucje odpowiedzialne za politykę pieniężną. Poziom deficytu budżetowego ma ponadto bardzo duży wpływ na dług narodowy – tu również tym nie stracić? Lub może lepiej – jak na tym zarobić? Złoto w cenie rekordowo. Na jedną amerykańską rodzinę przypada już ponad 110 tysięcy dolarów długu – oznacza to, że przeciętny Amerykanin musiałby oddać swoją dwuletnią pensję, żeby spłacić zadłużenie państwa. O miękkie lądowanie dla dolara może być tym samym bardzo trudno. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że Fed nie będzie w stanie zapanować nad inflacją. Tym bardziej należałoby zastanowić się już teraz nad zacieśnieniem polityki pieniężnej – widmo deflacji zostało już odegnane i Stany Zjednoczone nie muszą się w tej chwili martwić tym, że staną się drugą Japonią. Szef Fed Ben Shalom Bernanke mówił o tym w swym wystąpieniu 19 października. Według niego należy zacząć bardziej oszczędzać, jeżeli chodzi o wydatki publiczne. Widocznie Bernanke widzi w końcu, że dalsze prowadzenie takiej polityki antykryzysowej nie ma żadnego sensu. Należałoby mu tym samym pogratulować, ponieważ zauważył to, o czym wielu ekonomistów wiedziało już od dawna. Amerykański plan antykryzysowy zakłada bowiem, że najlepszym lekarstwem na kryzys spowodowany długiem jest więcej długu. Za tak błędne podejście przyjdzie zapewne Ameryce zapłacić. A skoro zapłacą Amerykanie, to zapłaci także i reszta świata. Nasuwać powinno się więc pytanie – jak na Rynek towarowy jest mocno skorelowany z poziomem inflacji, dlatego naturalnie pierwszym miejscem, gdzie rozważny inwestor powinien zacząć alokować swoje pieniądze są właśnie towary. Pytanie tylko w który rynek najlepiej wejść. Miedź? A może soja? Wybór jest ogromny. Może to być sok pomarańczowy, kakao, kukurydza, pszenica, czy nawet serwatka. Ja uważam, że najlepszym miejscem do zainwestowania swoich pieniędzy jest rynek złota. Po pierwsze dlatego, że złoto od najdawniejszych czasów było najbardziej pożądanym metalem przez człowieka. Po drugie jest najlepszym środkiem tezauryzacji. Wreszcie po trzecie oprócz tego, że uratuje nasze pieniądze przed inflacją powinno dać jeszcze sporo zarobić. Powodem takiego stanu rzeczy są coraz szczuplejsze zasoby tego metalu szlachetnego w ziemi. Ponadto z powodu zagrożenia wysoką inflacją kraje posiadające dużo amerykańskiej waluty będą chciały ją wymienić na coś innego. Wybór nie będzie zbyt duży. W zasadzie najlepsze drogi są dwie. Pierwszą jest zamiana dolarów na euro, drugą zamiana dolarów na złoto. Dla przykładu: do zamiany jednego procenta rezerw chińskiego banku centralnego niezbędna jest cała światowa roczna produkcja złota. Ten stan rzeczy działa na wyobraźnię. Dysproporcje pomiędzy popytem a podażą na rynku złota z pewnością doprowadzą do wzrostu jego ceny. Za silnymi wzrostami przemawia także układ techniczny na wykresie złota, gdzie od przełomu pierwszego i drugiego kwartału 2008 roku zaczął się rysować układ odwróconej głowy z ramionami. Przez cały wrzesień kurs tego metalu oscylował przy linii szyi aby na początku października gwałtownie wystrzelić do góry. Biorąc pod uwagę analizę techniczną, średniookresowy teoretyczny zasięg dla rynku złota, który wynika z formacji odwróconej głowy z ramionami, to poziom 1300 dolarów za uncję. Wzrost o ponad 20 procent w stosunku do chwili obecnej. Pamiętać należy ponadto, że na tym raczej się nie skończy i prawdopodobnie ceny na rynku złota będą jeszcze wyższe. Możliwości inwestycji w złoto jest dużo. Mogą to być monety, jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych (ale tu należy uważać, ponieważ znaczny odsetek funduszy nie kupuje złota lub instrumentów pochodnych z nim związanych, a akcje spółek wydobywczych!), kontrakty terminowe, opcje, sztabki, certyfikaty lub udziały w funduszach ETF. Każdy ze sposobów ma swoje plusy i minusy a przede wszystkim wymaga określone- go poziomu wiedzy. Zamykanie pozycji na obligacjach Wzrost inflacji czy stóp procentowych powoduje jednoczesny spadek cen obligacji. Dlatego też należy rozważyć zamknięcie reszty długich pozycji na obligacjach (jeżeli ktoś jeszcze takie posiada). Na chwilę obecną ciekawym sposobem na zarobienie pieniędzy na rynku papierów dłużnych może być zajęcie krótkiej pozycji na kontraktach terminowych na obligacje. Rynek ten nie należy co prawda do najbardziej płynnych, jednak w dłuższym okresie transakcje powinny być zyskowne. Ciekawym sposobem na zarobek może być też wyczekanie, aż po kilku latach sytuacja się odwróci i inflacja zacznie spadać. Dobrym pomysłem będzie zakupienie wtedy dużego pakietu obligacji, ponieważ zaczną one dynamicznie zwiększać swoją wartość, a co za tym idzie, na rynku wtórnym będzie je można sprzedać z dużym zyskiem. Jak bardzo świat boi się inflacji w Ameryce pokazał lipcowy przetarg na obligacje TIPS (Treasury InflationProtected Securities). Popyt na nie był największy od 2001 roku. Co ciekawe, najwięcej obligacji tego typu kupili inwestorzy zagraniczni. Znaczna część Amerykanów wciąż jest nieświadoma czyhającego na nich .zagrożenia. Rozważnie i alternatywnie? Biorąc pod uwagę obecną perspektywę przyszłej sytuacji makroekonomicznej należy się zastanowić, czy w przeciągu kilku lat realia na rynkach finansowych ponownie gwałtownie się nie zmienią. Problemem dla inwestorów jest także to, że wciąż nie wyjaśniła się sytuacja na rynku akcji, gdzie brakuje ostatniej fali spadkowej. Wydaje się bowiem, że bessa jeszcze nie powiedziała swojego ostatniego słowa. Tym bardziej, że dla dojrzalszych inwestorów reklamy telewizyjne funduszy akcyjnych zwiastują tylko kolejną bańkę. Wszystkie te czynniki sprawiają, że należy się liczyć z dużym ryzykiem podczas podejmowania decyzji inwestycyjnych. Jednocześnie jest to możliwość zapoznania się z nowymi rynkami, z którymi wcześniej nic nas nie łączyło. Może to właśnie gdzieś „tam” pieniądze leżą teraz na ulicy i wystarczy się tylko po nie schylić? Sprawdzenie tego zostawiam już Wam drodzy czytelnicy. Upadli królowie bawełny Ekscytująca historia banku inwestycyjnego Lehman Brothers to przykład amerykańskiego snu, o którym marzyli wszyscy w XX wieku. Założenie zwykłego sklepiku, posiadanie odrobiny „oleju w głowie” i wstrzelenie się w boom na rynku zapewniły zwykłemu człowiekowi wybicie się na wyżyny. Koniec takich historii bywa jednak czasami - dramatyczny. Bartosz Sulewski KNRK Hossa ProCapital Henry Lehman otwierając swój wielobranżowy sklepik w 1844 r. w Montgomery, zapewne nie przypuszczał, że jego nazwisko będzie cieszyło się sławą przez kolejne 164 lata. Młodzieniec z Bawarii przez 6 lat prowadził samodzielnie swoją małą działalność gospodarczą. Kiedy w 1850 r. bracia byli już w komplecie (młodszy Emanuel i Mayer), firma zmieniła na Lehman Brothers – jeden z symboli rynku kapitałowego. W połowie XIX wieku swój re- nesans przeżywała bawełna, będąca w tym okresie w cenie. Bracia dostrzegając w tym swoją szansę, zaczęli ją przyjmować w rozliczeniu za towary dostępne na półkach w ich sklepie. Z czasem Lehmanowie skoncentrowali się głównie na handlu bawełną i w 1858 r. otworzyli biuro pośrednictwa handlu w Nowym Jorku, gdzie swoje oddziały mieli ich najwięksi konkurenci. Szefem nowojorskiej filii został jeden z dwóch żyjących braci – 32-letni Emanuel. Okres wojny secesyjnej był momentem stagna- cji w rozwoju firmy. Po jej zakończeniu rodzeństwo wzięło czynny udział w odbudowie stanu Alabama. Lehmanowie zostali wyznaczeni do asystowania przy sprzedaży obligacji komunalnych tego stanu w 1867 oraz do obsługi finansowej władz z Montgomery. Bracia włączyli się w proces powstawania Giełdy Bawełny, w której zarządzie od momentu powstania w 1870 r. zasiadał Emanuel Lehman. Był to czas dynamicznego rozwoju kolei w USA, który przekształcił amerykańską gospodarkę z rolniczej w przemysłową. Firma Kuhn, Loeb & Co zajęła się budową trakcji kolejowej, jednak bez potrzebnego kapitału inwestycja nie mogła ruszyć z miejsca. W tym celu wyemitowano obligacje, które cieszyły się sporym zainteresowaniem, również ze strony Lehmanów. Tym sposobem „królowie bawełny” kontynuowali swoją przygodę z finansami i giełdą, co zaowocowało nową specjalizacją – doradztwem finansowym. W 1889 r. przeprowadzili pierwszą ofertę publiczną (IPO) akcji International Steam Pump Company. Na przełomie XIX i XX domeną staje się finansowanie działalności firm zajmujących się sprzedażą detaliczną jak Sears, która istnieje do dziś. W latach 20. XX w. firma zaangażowała się w rozwój dynamicznego sektora lotniczego czy przemysłu filmowego, które korzystały z planów finansowania Lehman Brothers. W czasach Wielkiego Kryzysu w USA (1929 – 1933) The Lehman Brothers Corporation przeżywał oblężenie z powodu niedostatku kapitału na rynku. Firmy jedna po drugiej zgłaszały się do „królów bawełny” w celu pozyskania pieniędzy od prywatnych inwestorów. W latach 30. potomkowie trojga braci finansują działalność takich firm jak: Radio Corporation of America (która wprowadziła znane złącze RCA, wykorzystywane przy podłączaniu chociażby magnetowidu do telewizora) czy spółek poszukujących ropy naftowej. Po wojnie, Stany Zjednoczone przeżyły rozwój gospodarczy, podczas którego wiele liczących się firm korzystało ze współpracy ze spadkobiercami Lehmanów, którzy przyczynili się do rozwoju takich firm jak: Compaq, Ford Motor Company czy Philip Morris. W latach 60. i 70. rozpoczęli oni swoją działalność na innych kontynentach – nowe siedziby powstały w Paryżu, Londynie i Tokio. Lehman Brothers stał się nawet oficjalnym partnerem rządu USA przy emisji obligacji skarbowych. 1969 r. może być uznany za ważną datę w historii, bowiem umarł ostatni z rodu Lehmanów, który miał jakikolwiek wpływ na losy firmy. Gigant popadł wtedy w tarapaty, które splotły się z okresem spowolnienia gospodarczego. Dopiero 3 lata później Pete Peterson z Bell & Howell Corporation wyciąga przedsiębiorstwo z kłopotów. Już w 1975 r. Lehman Brothers przejmuje Abrahama & Co, a po upływie kolejnych dwóch lat łączy się z dawnym współtwórcą kolei amerykańskiej Kuhn, Loeb & Co. Tym sposobem nowy podmiot stał się czwartym co do wielkości bankiem inwestycyjnym w USA. Rozwój komputerów w latach 80. przyczynił się do współpracy z takimi firmami, jak IBM czy Intel. Lehman podpisał też intratne kontrakty z podmiotami z sektora opieki medycznej. W 1984 roku firma przeżywała kłopoty finansowe i za 360 mln USD została przejęta przez American Express, która łączy giganta z innym przedsiębiorstwem Shear- son. W 1993 r. zostaje przeprowadzone IPO i Lehman Brothers razem z Shearson znów odzyskują swoją niezależność, pod nową nazwą Lehman Brothers Holding Inc. Ostatni rok XX wieku to świętowanie 150. rocznicy istnienia oraz wejście do indeksu S&P100, grupującego 100 największych spółek w USA. Uruchomiona zostaje również strona internetowa umożliwiająca zapoznanie się z szerokim wachlarzem usług finansowych oraz zapewniająca 24godzinną pomoc dla klientów banku. Po tragicznych wydarzeniach 11 września 2001 roku firma zmieniła siedzibę i kupiła biurowiec na Manhattanie, który stał się jej centralą. Nowy budynek służył gigantowi finansowemu niczym pozytywny talizman. W 2002 roku bank dokonuje największej publicznej oferty w historii w imieniu CIT Group. W tym samym roku przeprowadził również olbrzymią emisję obligacji na rzecz firmy GECC. W wyniku osiągniętych zysków, bank szedł za ciosem i kupował kolejno: fundusz obligacji Lincoln Capital Fixed Income Management Company, później fundusz inwestycyjny Neuberger Berman oraz Crossroads Group. W 2004 r. Lehman Brothers zalicza następne sukcesy, przeprowadzając dwie z pięciu największych fuzji na świecie, Cingular Wireleess z AT&T Wireless Services oraz Sprint z Nextel Communications. Rok później lukratywna instytucja finansowa zostaje ogłoszona „Najlepszym Bankiem Inwestycyjnym” przez czasopismo „Euromoney”. Kolejne 12 miesięcy to wzrost zysków o 22 proc. w porównaniu z 2005 r. 2007 r. to pasmo ostatnich sukcesów inwestycyjnego giganta, choć już wtedy zaczęły pojawiać się symptomy przegrzania amerykańskiej gospodarki, a konkretnie rynku nieruchomości. W maju 2007 r. prezes Lehman Brothers – Richard Fuld – podpisał kontrakt na budowę luksusowych osiedli w metropoliach USA z firmą deweloperską Tishman Speer, mimo że bank HSBC wcześniej ujawnił straty z tytułu kredytów hipotecznych. W sierpniu Lehman przyznał się do posiadania skażonych pożyczek na wartość ok. 80 mld USD, jednak mimo to wynagrodzenia, przyznane akcje i inne gratyfikacje były wyższe niż rok wcześniej. Pomimo to nikt nie alarmował o złej strategii inwestowania w firmie, ponieważ w USA istnieje możliwość łączenia funkcji w zarządzie spółki, jak i radzie nadzorczej, co szef Lehmana skrzętnie wykorzystywał. Nie tylko zarządzający banku byli w błędzie, ale również agencje kredytowe, które przyznawały Richardowi Fuldowi coraz to wyższe długoterminowe ratingi. Dzięki pomocy dźwigni finansowej, z jaką instytucje finansowe mogły agresywnie inwestować, nie dziwią rekordowe zyski osiągnięte w kolejnych latach. Z czasem dobra passa się kończy. Faktem jest, że dzięki przeróżnym instrumentom można się szybko wzbogacić, ale i w czasie dekoniunktury jeszcze szybciej pójść na dno. Kolejne kwartały 2008 r. pokazywały koniec genialnej koncepcji inwestycyjnej długoletniego kierownictwa Fulda. Jak wynika z bilansu przepływów pieniężnych pod koniec maja inwestycje długoterminowe (wartość kredytów udzielonych wszystkim NINJA – No Income, No Job, No Assets) wynosiły prawie 564 mld USD, a finansowanie ich oczywiście pochodzi z długu zaciągniętego przez bank na rynku międzybankowym. Sam dyrektor generalny początkowo wyprzedawał swój majątek, co tylko chwilowo odsunęło w czasie ogłoszenie upadłości. Wśród potencjalnych inwestorów wymieniało się Bank of America oraz banki azjatyckie. Ostatecznie prezes nie zdołał nikogo przekonać do ratowania swojej długoletniej posady i w niedzielę 14 września stało się to, co początkowo wydawało się nieprawdopodobne. Nastąpił nieformalny upadek 158-letniego banku. Następnego dnia został złożony do sądu wniosek o ochronę przed wierzycielami – Lehman Brothers ogłosił upadłość. Jeszcze w weekend toczyły się rozmowy między Fed a potencjalnymi zainteresowanymi, chcącymi kupić upadającego giganta. Zgodnie z publikacją agencji prasowych, można było przeczytać, że wniosek pokazywał 613 mld USD długu wobec 639 mld USD aktywów. Podano również listę około 100 tys. wierzycieli, wśród których znaleźli się m.in. Citigroup i Bank of New York Mellon. Firma doradcza Alvarez & Marsal, która przygotowała raport o finansach upadłego giganta, stwierdziła, że gdyby nie pośpiech, udałoby się uratować dziesiątki miliardów dolarów. Lehman Brothers Holding musiał zerwać miliardy kontraktów ze swoimi partnerami handlowymi, gdyby nie to, można by ściągnąć choć część należności banku czy też wyprzedać jego aktywa po wyższej cenie niż tego dokonano. Przed komisją Izby Reprezentantów, badającej przyczyny powstania kryzysu finansowego, zeznawał Richard Fuld, który oznajmił, że po 2000 r. otrzymał łącznie 300 mln USD wynagrodzenia. Z wyliczeń polskich portali biznesowych wynika, że w samych dwóch latach 2006 i 2007 otrzymał on 53 mln USD. Sprawa Lehmana jeszcze nie dobiegła końca i prawdopodobnie będzie się ciągnęła bardzo długo. W lipcu 2009 kwota jaka dotychczas została wydana na uporządkowanie finansów i postępowanie upadłościowe to prawie 1 mld USD, w tym dla agencji doradczej Alvarez & Marsal LLC (115 mln USD), firmy prawniczej Weil Gotshal & Manges (63,7 mln USD), a reszta to płace dla bankierów, księgowych i prawników. Wszystko, rzecz jasna, odbywa się za przyzwoleniem amerykańskiego sądu prowadzącego sprawę. Rozwikłanie wszystkich transakcji pochłania najwięcej pieniędzy, co pokazuje skalę skomplikowania instrumentów finansowych i transakcji, jakie zawierali finansiści Lehmana oraz innych banków. Rachunkowość podstawą biznesu Już w XIV w., gdy kupcy włoscy zaczęli udzielać pożyczek, zauważono potrzebę wprowadzenia ewidencji transakcji, która stała się podwaliną tego co dziś mieści się pod pojęciem rachunkowości. Kilka wieków później stała się ona nieodłącznym elementem a wręcz podstawą działalności przedsiębiorstw. Natalia Siekierka Julia Kucharska Dawid Dominiak KN AUDYTOR Warto zadać sobie pytanie czym właściwie jest rachunkowość. Z teoretycznego punktu widzenia jest ona zbiorem zapisów przedstawiających operacje gospodarcze wyrażone w mierniku pieniężnym i wpływających na przedsiębiorstwo. W praktyce natomiast powyższa definicja stanowi tylko punkt wyjścia. Wspomniane zapisy służą bowiem przekrojowemu spojrzeniu na działalność podmiotu, dzięki któremu możliwa jest kontrola bieżących wyników, podejmowanie decyzji oraz ogólna ocena kondycji przedsiębiorstwa. Z kolei użytkownikom zewnętrznym zagregowana informacja, w postaci sprawozdania finansowego, umożliwia analizę firmy chociażby dla celów wyceny giełdowej i inwestycyjnych. Rachunkowość obejmuje szerokie spektrum odbiorców co spowodowało wyodrębnienie się jej trzech rodzajów. Ze względu na charakter dostarczanej informacji wyróżniamy rachunkowość finansową, zarządczą oraz podatkową. Rachunkowość finansowa, na bazie ogólnie obowiązujących przepisów takich jak np. Ustawa o Rachunkowości, MSRy/MSSFy, określa kondycję finansową podmiotu gospodarczego. Natomiast rachunkowość zarządcza ma na celu wspomaganie kierowników jednostki w procesie podejmowania decyzji i kontroli oraz nie jest określona żadnymi normami prawnymi, ponieważ jest ona stosowana tylko do celów wewnętrznych. Z kolei rachunkowość podatkowa wiąże się z koniecznością identyfikowania i ewidencjonowania obciążeń podatkowych i jest ona regulowana przepisami prawa podatkowego. W dzisiejszych czasach myślenie o specjalistach z dziedziny rachunkowości jako o stereotypowych księgowych przechodzi do lamusa. Rola księgowych nie polega już tylko na zapisywaniu transakcji po ‘winien’ i po ‘ma’ ale również obejmuje analizę zgromadzonych danych. Zatem zakres pełnionych przez nich funkcji jest coraz szerszy i często obejmuję nawet uczestniczenie w podejmowaniu strategicznych decyzji dotyczących losów całej firmy. Uzyskując wykształcenie w dziedzinie rachunkowości możemy więc liczyć się ze znacznie szerszymi perspektywami zawodowymi niż nam się wydaje. Spytacie się : co zatem możemy robić? Poza wspomnianą wcześniej funkcją księgowego czekają nas również takie zawody jak chociażby audytor, controller, dyrektor finansowy a czasem nawet stanowisko prezesa spółki. Audyt jest wieloaspektową dziedziną polegającą na niezależnym badaniu i ocenie procesów oraz sposobu funkcjonowania spółki. Głównymi jego gałęziami są audyt zewnętrzny i wewnętrzny. Pierwszy z nich polega na wyrażeniu opinii oraz uwierzytelnieniu sprawozdania finansowego i jest prowadzony przez biegłych rewidentów natomiast audyt wewnętrzny polega na usprawnieniu procesów operacyjnych w firmie. Co więcej osoby o specjalistycznych zainteresowaniach takich jak np. IT mogą rozwinąć skrzydła w audycie informatycznym badającym spójność i bezpieczeństwo systemów wewnętrznych firmy, natomiast wielbiciele Sher- locka Holmesa - w audycie śledczym, który polega na przeprowadzaniu dochodzeń m.in. pod katem nadużyć ekonomicznych. Poszerzając swoją wiedzę o rachunkowość zarządczą możemy także spełnić się zawodowo jako controller lub dyrektor finansowy. Jak zatem widać rachunkowość przestała być pojęciem wąskotorowym i daje szeroką gamę możliwości rozwoju. Kariera w tej dziedzinie jest coraz bardziej popularna i staje się domeną ludzi młodych. W kręgu uczelnianym swoja wiedzę na ten temat można poszerzyć m.in. na cotygodniowych spotkaniach KN Audytor działającego na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu. Na spotkaniach konfrontowana jest wiedza praktyczna z teorią oraz prowadzone są liczne dyskusje, w których głos poza członkami koła zawierają również jego alumni m.in. Aleksander Rak – Dyrektor Departamentu Rachunkowości, Santander Consumer Bank oraz Adam Michaliszyn – Kierownik Działu Controllingu, Faurecia Wałbrzych sp. z o.o. Na spotkania zapraszamy w czwartki, o godz. 19.00, sala 102 w budynku E. cznym we Wrocławiu. Na spotkaniach konfrontowana jest wiedza praktyczna z teorią oraz prowadzone są liczne dyskusje, w których głos poza członkami koła zawierają również jego alumni m.in. Aleksander Rak – Dyrektor Departamentu Rachunkowości, Santander Consumer Bank oraz Adam Michaliszyn – Kierownik Działu Controllingu, Faurecia Wałbrzych sp. z o.o. Na spotkania zapraszamy w czwartki, o godz. 19.00, sala 102 w budynku E. ANALIZA ANKIETY PRZEPROWADZONEJ W TRAKCIE PRZYGOTOWAŃ DO MDSiA 4 Międzywydziałowe Koło Naukowe Bankowości „Bankier” postanowiło zbadać preferencje mieszkaniowe uczestników czwartej edycji konferencji „Mieszkanie dla Studenta i Absolwenta”. W tym celu został przeprowadzona ankieta, a oto jej wyniki: Największą grupą respondentów okazali się być studenci (97 proc.). Zważywszy na wiek ankietowanych (od 18 do 22 lat- 74%) można wnioskować, że znaczna ich część studiuje na pierwszych latach studiów. Niemal wszyscy ankietowani mieszkają we Wrocławiu (96 proc.), i zdecydowana większość nie posiada jeszcze własnego mieszkania (90 proc.). Dane te mogą nas utwierdzić w przekonaniu, że konferencją najbardziej zainteresowane są osoby, które chciałyby niedługo po studiach szukać własnego mieszkania, tym bardziej, że 38 proc. respondentów deklaruje chęć zakupu mieszkania w przeciągu najbliższych 5 lat i ten sam odsetek ankietowanych wacha się z decyzją. to elementy istotne w wyborze mieszkania. Najważniejszymi okazały się być: lokalizacja (26 proc.), cena za metr kwadratowy (25 proc.) oraz metraż (18 proc.). Zapytaliśmy również o to, czy ankietowani, byliby skłonni do skorzystania z usług pośrednika w wyborze mieszkania i zdecydowana większość stwierdziła, że raczej nie (56 proc.). Można jednak twierdzić, że w miarę rozwoju branży trudniącej się pośrednictwem mieszkaniowym, odsetek ten powinien maleć, gdyż ilość osób, które zdecydowanie nie są zainteresowane pomocą jest bardzo niski i wynosi zaledwie 7 proc. Niewątpliwie, by zmienić nastawienie respondentów do kwestii pośrednictwa, konieczne jest włożenie, ze strony pośredników, dużo pracy w akcje promocyjno - marketingowe. jest gotowa ponieść tak wysokich kosztów. Zaledwie jedna trzecia respondentów stwierdziła, że przy pomocy rodziny jest w stanie zakupić mieszkanie za cenę przekraczają 200 000 zł. Biorąc pod uwagę wartość 1 m2 mieszkania (we Wrocławiu jest to koszt wielkości rzędu 6000zł/m2), to aby kupić lokum o przeciętnym metrażu - 50m2 bez wyposażenia, trzeba zapłacić co najmniej 300 000 zł (dane te mogą ulegać zmianie). Nie skłania nas to do innych wniosków jak tylko sfinansowania zakupu mieszkania przez kredyt hipoteczny ( badania to potwierdzają, gdyż aż 82 proc. ankietowanych gotowa byłaby skorzystać właśnie z kredytu bankowego). Dlatego też niektóre pytania odnieśliśmy do kwestii związanej z kredytami mieszkaniowymi. Źródło: opracowanie własne Największym powodzeniem cieszyły się mieszkania 2 (40 proc.) i 3 (51 proc.) pokojowe o przeciętnym metrażu w przedziale od 30 do 70m2 oraz, co wynika z ankiety, najlepiej aby było umiejscowione we Wrocławiu (86 proc.). Szukając mieszkania musimy także wybrać pomiędzy nowym budownictwem, a mieszkaniem na rynku wtórnym. W wynikach ankiety można zauważyć delikatną przewagę rynku wtórnego, jednak zastanawiające jest, że tak mało ( bo zaledwie 5 proc. osób) zdecydowało by się na tzw. TBS (Towarzystwo Budownictwa Społecznego). Sądzę, że wpływ na tą sytuację mogą mieć dwa czynniki, a mianowicie: niska atrakcyjność TBSów, lub nieznajomość ich oferty. Kolejną rzeczą na jaką nasi respondenci zwracali uwagę Źródło: opracowanie własne Źródło: opracowanie własne Kolejne zagadnienie, które chciałbym poruszyć to problem finansowania zakupu mieszkania. W tradycji polskiej niezwykle istotne jest owe „domowe ognisko”, czego dowodem są chociażby zaobserwowane w ankiecie plany zakupu własnego „M”. Posiadanie domu czy mieszkania jest więc rzeczą zupełnie podstawową , ale też niewątpliwie – najdroższą inwestycją życiową, dlatego większość ankietowanych nie 60 proc. zapytanych uważa, że ich wiedza na temat kredytu hipotecznego jest słaba i jest to o tyle niepokojące, że zdecydowaną większość ankietowanych stanowili studenci. Jeśli zaś chodzi o sam kredyt, to 70 proc. respondentów uznało, że najlepszą dla nich opcją byłby kredyt w złotówkach. Z kolei wysokość raty kredytu, na jaką mogliby sobie pozwolić respondenci, to poziom w graniczy od 400 do 800 zł (tak twierdzi 44 proc. badanych), a prawie jedna trzecia osób stwierdziła, że nie jest w stanie określić wysokości raty, jaką mogliby zaakceptować. Następnym ważnym elementem w wyborze kredytu, jest bank z którego usług chcielibyśmy skorzystać. Dane zebrane w ankiecie pozwoliły wytypować 3 najbardziej interesujące dla ankietowanych banki i są to: PKO BP (31 proc.), BZ WBK (17 proc.) oraz Kredyt Bank (11 proc.). Jeśli chodzi zaś o zdobycie informacji na temat kredytu, największa grupa respondentów udałaby się do banku (37 proc.), aczkolwiek dużym zainteresowaniem pod tym względem cieszył się również Internet (32 proc.). Źródło: opracowanie własne Czy kryzys, o którym tak głośno w mediach, wywarł duży wpływ na respondentów? 65 proc. osób uznało, że nie mogą jednoznacznie ocenić obecnej sytuacji banków na polskim rynku. Może to wynikać ze sceptycyzmu ankietowanych, bądź braku precyzyjnych informacji na ten temat. Źródło: opracowanie własne Postanowiliśmy także spytać o perspektywy dotyczące obecnego kryzysu i czy wpłynął on na ich decyzje dotyczące oszczędzania. 50 proc. osób uznało, że kryzys potrwa jeszcze około dwóch lat, a 66 proc. nie zaczęło oszczędzać z jego powodu. Widać zatem, że pomimo perspektywy dwuletniego kryzysu (według połowy ankietowanych), nie wpłynął on drastycznie na reorganizację wydatków. SZYBK NA PA A AKCJA RKIEC IE TRZY KR OKI I OBROT ... akc jami, p warrant am rawam id i, certyfi o akcj katami i i nwestyc yjnymi PAKIET „STUDENT” Oferta dla uczniów, studentów i członków SII Bezpłatne prowadzenie rachunku inwestycyjnego do 31 grudnia 2010 r. , opracowania analityczne Wojciecha Białka, Głównego Analityka CDM Pekao S.A. oraz stała stawka prowizji: 0,3% jeśli składasz zlecenie za pośrednictwem CDMInternet, 0,5% jeśli składasz zlecenie za pośrednictwem TeleCDM lub w POK. Trzy kroki do korespondencyjnego założenia rachunku: wypełnij formularz umieszczony na www.cdmpekao.com.pl, wyślij pakiet dokumentów do CDM Pekao S.A., wpłać aktywa na rachunek inwestycyjny. O szczegóły zapytaj Doradcę w Punkcie Obsługi Klientów lub zadzwoń: 0- 801 140 490 (opłata z jeden impuls). Odwiedź nas na www.cdmpekao.com.pl Centralny Dom Maklerski Pekao S.A. działa na podstawie zezwolenia Komisji Papierów Wartościowych i Giełd.