pobierz aktualny numer

Transkrypt

pobierz aktualny numer
www.bankierandhossanews.ue.wroc.pl
Listopad 2009
Analiza techniczna
Teoria Dowa
Rachunkowość
podstawą
biznesu
Koniec
CROSS-SELLING
kryzysu
Redaktor Naczelny:
Barbara Sielicka
Szanowni czytelnicy
([email protected])
Zastępca Redaktora Naczelnego:
Aleksander R. Mercik
([email protected])
Oprawa merytoryczna:
Dr Bogusław Półtorak
Oprawa stylistyczna:
Dominika Juszczak
Skład:
Aleksander R. Mercik
Redaktorzy wydania:
Grzegorz Cieszkowski
Łukasz Kuta
Michał Majster
Paweł Kucharski
Zuzanna Brud
Michał Brzeźniak
Tomasz Woźniak
Bartosz Sulewski
Natalia Siekierka
Julia Kucharska
Dawid Dominiak
Współpraca:
Paweł Fedor
Adres:
MKNB „Bankier”
KNRK HOSSA ProCapital
Uniwersytet Ekonomiczny
Ul. Komandorska 118/120
53-345 Wrocław
Internet:
www.bankier.ue.wroc.pl
www.hossa.ue.wroc.pl
www.audytor.ue.wroc.pl
Mail:
[email protected]
[email protected]
Już po raz kolejny oddajemy w Wasze ręce Bankier&Hossa News’a. Magazyn, który jest tworzony przez studentów z Międzywydziałowego Koła Naukowego Bankowości ”Bankier” oraz Koła Naukowego Hossa ProCapital.
Od tego numeru mamy przyjemność współtworzyć magazyn
wraz z Kołem Naukowym Rachunkowości Finansowej Audytor, co pozwoli nam poszerzyć spektrum przekazywanych
Wam informacji. Zapraszamy także inne koła naukowe do
współpracy i publikowania swoich artykułów na łamach naszego magazynu. Mamy nadzieję, że nowe wydanie i artykuły
w nim zawarte po raz kolejny wpiszą się w gusta studentów
Uniwersytetu Ekonomicznego, jak i wszystkich innych zainteresowanych problematyką szeroko pojętych finansów.
Życzymy miłej lektury
Aleksander R. Mercik
Barbara Sielicka
Czy gospodarka
amerykańska powoli wychodzi z
kryzysu?
Patrząc na działania Fed i Departamentu Skarbu nie
można odnieść
innego wrażenia.
s.10
CROSS-SELLING na czas kryzysu
Czy to aby na pewno jest TO?!.........................4
Niemożliwe nie istnieje?.................................5
Analiza techniczna (część 1)...........................6
Strata bez straty
potęga rachunkowości… ...............................8
Seminarium Bank bez tajemnic
dla Kowalskiego..............................................8
Czy możliwe jest
znalezienie prawidłowości w chaosie
? Z pewnością analitycy techniczni podejmują taką próbe,
ale, czy naprawdę
istnieje dobry sposób
na osiągniecie sukcesu na rynkach w
długim terminie?
Koniec kryzysu? ...........................................10
Upadli królowie bawełny .............................11
Rachunkowość podstawą biznesu ...............13
Analiza ankiety przeprowadzonej
w trakcie przygotowań do MDSiA 4 ..........14
s.6
Rachunkowość od kilku
wieków
jest
nieodłącznym
elementem
działalności
przedsiębiorstw.
s.13
CROSS-SELLING NA CZAS KRYZYSU
Czy to aby na pewno jest TO?!
Oszczędność czasu i pieniędzy, lepszy dostęp do informacji, dobre relacje z personelem banku – to od strony klienta. A banki? Osiągają zdecydowanie leprze wyniki finansowe, ograniczają ryzyko podejmowanych decyzji oraz zapewniają sobie lojalność klienta. Takie rozwiązania proponuje idea cross-sellingu. Na jak długo, czas pokaże.
Zuzanna Brud
MKNB Bankier
W
spółczesna gospodarka sieciowa
(tzw. gospodarka nowej ery), oparta na
wiedzy i informa-cji, boryka się z ogólnoświatowym kryzysem. Banki oraz
inne instytucje finansowe działające
w perspektywie przyszłości starają się
oprzeć swoją konkurencyjność na różnorakich zasobach (np. szeroka i aktualna
wiedza, lojalność klienta). Dywersyfikują swoje usługi, prowadzą kustomizację usług (sprzedaż usług odpowiednio
zróżnicowanych i dobranych), gdzie
wyko-rzystuje się ideę cross-sellingu.
I pojawia się pytanie, czy cross-selling
na czas kryzysu jest właśnie tym, czego
chcą/oczekują klienci, a może banki?
Czym jest cross-selling? Najogólniej mówiąc, wręcz dosłownie tłumacząc - sprzedażą wiązaną. Strategią
sprzedaży klientom kolejnych produktów na podstawie ich poprzednich zakupów, produktów słabiej postrzeganych
przez klienta (np. z uwagi na nieuzasadnioną potrzebę czy ekskluzywny charakter produktu czy usługi).
Skutecznie wdrożona idea
zwiększa lojalność klientów do marki, jednocześnie zmniejsza prawdopodobieństwo przejścia do konkurencji,
co satysfakcjonuje każdą instytucję,
zwłaszcza w dobie kryzysu. Dodatkowo,
każda instytucja (finansowa i nie tylko)
zdaje sobie sprawę z tego, że pozyskanie nowego klienta jest dziesięciokrotnie
droższe niż utrzymanie obecnego.
Cross-selling dostarcza wielu korzyści,
zarówno bankom (instytucjom finansowym), jak i klientom indywidualnym. Banki osiągają zdecydowanie
lepsze wyniki finansowe, ograniczają
ryzyko podejmowanych decyzji oraz
zapewniają sobie, wcześniej już wspomnianą, lojalność klienta. Sprzedając
dodatkowe produkty obecnym klientom, bank zwiększa dochodowość relacji z nimi, a jednocześnie tworzy sieć
powiązań, która będzie w przyszłości
trudna do ze-rwania.
Dzięki informacjom pochodzącym z wewnętrznych baz danych
bank może także znacznie precyzyjniej
plasować ofertę produktową, kierując
ją do bardziej obiecujących segmentów. Poprzez szeroki dostęp do różnych informacji wyraźnie zmniejsza
się pracochłonność obsługi kolejnych
relacji oraz skraca się czas stosowanych procedur. Mając kompleksowy
obraz za-chowań finansowych klienta,
bank może również lepiej radzić sobie w sytuacjach kryzyso-wych, np. z
problemami ze spłatą kredytów, drastycznym zmniejszeniem obrotów na
rachun-ku, proponując klientom np.
konsolidację kredytów lub specjalne
programy cenowe.
Klienci natomiast oszczędzają czas i pieniądze, mają lepszy dostęp
do informacji, budują hi-storię kredytową oraz cieszą się z dobrych relacji
z personelem banku, co dla każdej indywi-dualności może być miłą niespo-
dzianką.
Historia kredytowa oraz historia operacji na rachunku bieżącym
znacznie upraszczają i skracają wszelkie procedury, a także zwiększają prawdopodobieństwo uzyskania kredytu.
Ponadto, sprawdzonym klientom banki oferują z reguły specjalne warunki
cenowe, jak choćby niższe prowizje i
opłaty oraz korzystniejsze oprocentowanie kredytów i depozytów.
Sprzedaż krzyżowa zaspokaja
także ważną potrzebę kompleksowości
obsługi. Wynika ona nie tylko z coraz
mniejszej ilości wolnego czasu klientów, ale również z ograniczonej wiedzy
i trudności z poruszaniem się w gąszczu
skomplikowanych produktów finansowych. Raz ob-darzywszy bank zaufaniem, klienci mają naturalną tendencję
do rozszerzania z nim relacji. W banku,
w którym mają rachunek bieżący, składają też lokaty terminowe i ubiegają się
o kre-dyty (często nawet wtedy, gdy
oprocentowanie w innych bankach jest
znacznie korzystniej-sze).
Niemniej jednak kryzys zaskakuje i ciężko przewidzieć jego efekty.
Warto pamiętać, że po-tencjał sprzedażowy, tkwiący w prywatnych i firmowych rachunkach bieżących oraz
rachun-kach kredytów hipotecznych,
może być wykorzystany tylko dzięki
zrozumieniu potrzeb, pre-ferencji oraz
oczekiwań klientów i precyzyjnemu
opracowaniu strategii sprzedaży krzyżowej. Układ relacji „bank-klient” jest
pewnego rodzaju układem zamkniętym,
ciągiem relacji przy-czynowo-skutkowych. (Lojalni klienci, którzy są zadowoleni z usług i obsługi banku, który
dba o dobro swoich klientów, itd.)
Nie da się ukryć, że Cross-selling dostarcza korzyści,. Ale czy tak będzie w przyszłości, kiedy kryzys może
się pogłębi, a może zniknie? Czas pokaże.
Niemożliwe nie istnieje?
Powyższe motto przewodnie, realizowane w ramach pakietu concierge, oddaje charakter usługi
oferowanej klientom sektora bankowości prywatnej (private banking). Osobisty asystent desygnowany do klienta postara się zaspokoić każdą potrzebę, o każdej porze, i w każdym miejscu.
Odebranie kreacji wieczorowej ze sklepu, czy zorganizowanie wycieczki dokoła świata to żaden
problem. Często trafiają się jednak bardzo nietypowe życzenia, które wykraczają poza standardowe schematy i szablony obsługowe. Asystent concierge musi podjąć wyzwanie i wiedzieć, w jaki
sposób je zrealizować.
Michał Brzeźniak
MKNB Bankier
T
ermin concierge oznacza „dozorczyni domu w miastach fr.”, a także
„odźwierny; stróż(ka); dozorca, dozorczyni”. Można wywnioskować, że tak
naprawdę concierge to osoba, która dba
o porządek i dobre prowadzenie powierzonych jej obowiązków. Zatroszczy się
o prywatne aktywa w najlepszy możliwy
sposób.
Dzisiejszy concierge nie polega
już na „zapalaniu świec w mieszkaniu”,
ale na kompleksowej obsłudze potrzeb
zamożnego klienta. Do najbardziej
częstszych życzeń należy wyróżnić takie jak: informacje dotyczące wyników
czy notowań giełdowych, przypomnienia, organizowanie biletów na spotkania
sportowe lub koncertowe, rezerwacje
lotnicze, zorganizowanie spotkań rodzinnych, np. narodziny dziecka, śluby,
jubileusze urodziny lub rocznice zawarcia związku małżeńskiego. Oprócz życzeń, których wartość dla nabywcy jest
niemierzalna, istnieją również potrzeby
wynikające ze zmiany otoczenia. Zamożny klient może pozwolić sobie na
niestandardowe wykonanie wnętrz osobistych nieruchomości. Opiekun może
zaproponować przeprowadzenie zmian
według wizji najlepszych projektantów
i architektów.
Częstym przypadkiem, który
można zaobserwować wśród tej grupy
nabywców, wydają się być sprowadzane
lub produkowane na życzenie dobra ekonomiczna, np. samochody, biżuteria czy
odzież. Jeśli chodzi o tą ostatnią formę,
ciekawą usługą jest zarządzanie garderobą. Firma promująca taką działalność
proponuje ekskluzywną odzież najlepszych marek. Charakter oferty ma być
porównywalny do światowych butików
oraz ma obejmować całościowy dobór
wizerunku do odpowiedniej sytuacji, w
której znajdzie się nabywca.
Z jednej strony concierge oferuje wiele usług nabywcy, ale żeby nie było
tak różowo, to bank też musi mieć zysk
na takim produkcie. Główną korzyścią
instytucji finansowej jest utrzymanie w
portfelu wysokiego poziomu aktywów, a
także ich efektywna alokacja. Wniesiony
wysoki depozyt rekompensuje tak naprawdę koszty generowane przez klienta.
Korzystający z usługi nabywca pokrywa
wyłącznie wydatki związane z realizacją
potrzeby, nie zaś bezpośrednie koszty za
całodobowy do niej dostęp. Płaci wtedy,
kiedy korzysta, a przed realizacją zadania
zapoznaje się z przykładowym kosztorysem życzenia.
Obecnie concierge to zespół
konsultantów oraz specjalistów z określonej branży. Do głównych obszarów
można zaliczyć: sport, sztukę, motoryzację, modę, podróże. Wszystkie te sektory
pozwolą realizować niespełnione i ukryte
marzenia, a także bieżące potrzeby. Zdarzają się też sytuacje, że to sam concierge
proponuje usługę, jednak nie jest to tak
nachalna akwizycja, jak w przypadku
obsługi produktowej dwóch pozostałych
sektorów bankowości (bankowość detaliczna i bankowość osobista). Dobre
poznanie potrzeb i cech klienta jest charakterystyczne w ofercie szytej na miarę,
z której to bankowość prywatna jest rozpoznawalna.
W ostatnim czasie można zauważyć tendencję, że klienci zamożni
przy wyborze banku, któremu chcą powierzyć osobiste aktywa, kierują się ofertą concierge danej instytucji finansowej.
Aspekt ten pokazuje sytuację, w której
to banki muszą nie tylko konkurować na
płaszczyźnie tradycyjnych produktów
inwestycyjnych, ale nie mogą też zapomnieć o nieustannym poszerzaniu usług
o niestandardowym i pozafinansowym
charakterze.
Główną przyczyną korzystania z pakietu concierge jest ograniczony czas klientów oraz, często, brak
osobistego pomysłu na zaspokojenie
potrzeby. Klient woli powierzyć organizację zadania wyspecjalizowanym
asystentom i cieszyć się z czasu wolnego oraz konsumpcji „zachcianki”.
Osobisty opiekun zadba o to, aby problem został szybko rozstrzygnięty oraz
potraktowany priorytetowo, w myśl
koncepcji: „a kiedy Klient żąda niemożliwego, to bank jest w stanie mu to
podać na tacy”.
Analiza techniczna część 1
Teoria Dowa. Jak znaleźć prawidłowość w chaosie ?
Od wieków kupcy i inwestorzy przeprowadzali analizy zmian cen poszczególnych
produktów - jako przykład może tu posłużyć rynek ryżu na Dalekim Wschodzie.
Wielu z nich zauważyło, że istnieją schematy, które ułatwiają prognozowanie ruchów cen w przyszłości. Wizja istnienia metody inwestowania, która w znacznym
stopniu zmniejsza ryzyko straty oraz przyczynia się do zwiększenia zysków, zawsze
przyciąga całe rzesze spekulantów. Ale czy naprawdę istnieje dobry sposób na osiągniecie sukcesu na rynkach w długim terminie?
Aleksander Mercik
KNRK Hossa ProCapital
O
becnie większość inwestorów
działających na rynkach kieruje się
dwoma podstawowymi rodzajami analiz:
1.Analiza
fundamentalna
– polegająca na przewidywaniu przyszłych ruchów cen instrumentu finansowego na podstawie czynników i danych
ekonomicznych, politycznych i środowiskowych, które w pewien sposób oddziaływują na badany rynek.
2.Analiza techniczna – badanie rynku przede wszystkim przy użyciu
wykresów przedstawiających dotychczasowe ruchy cen oraz towarzyszących
im obrotów (aktywność inwestorów w
pewnym okresie; inaczej wolumen).
Przedmiotem zainteresowań
zwolenników analizy fundamentalnej
jest przyczyna zachowania rynku, natomiast analitycy techniczni skupiają
się na skutkach, czyli konkretnych ruchach cen. W przeciwieństwie do analityków fundamentalnych, techniczni
przykuwają większą wagę do tego, co
w konkretnej chwili dzieje się na rynku, niż co powinno się wydarzyć przy
obecnej sytuacji makroekonomicznej.
Wadą takiego podejścia jest istnienie
pewnych elementów subiektywnych,
które sprawiają, że nawet doświadczeni analitycy techniczni mogą mieć zupełnie inne zdanie na temat aktualnych
wydarzeń na rynku. Historia zna jednak
przypadki, w których ceny rynkowe
wyprzedzają wiedzę fundamentalną.
Przykładem może być spółka ENRON.
Ceny jej akcji zaczęły spadać na rok
przed tym, gdy okazało się, że spółka
ma ogromne problemy finansowe. Przy
czym dwie najbardziej znane na świecie
agencje ratingowe, które oceniały kondycje finansową tego podmiotu, jeszcze
5 dni przed bankructwem przyznały mu
najwyższy rating. Oprócz tego, analiza
techniczna jest bezcennym narzędziem
dla inwestorów krótkoterminowych (w
tym Day-traiderów). W inwestycjach
tego typu stosowanie analizy fundamentalnej jest często mało efektywne
ze względu na nieregularne i czasami
spóźnione dane.
Mimo, że oba podejścia mogą
wydawać się przeciwstawne do siebie,
a każde z nich ma swoich własnych
ekspertów, to w praktyce większość
inwestorów korzysta z narzędzi i technik należących do obu rodzajów analiz.
W tym cyklu artykułów chciałbym się
skupić na samej analizie technicznej i
w kolejnych jej częściach opisać każdą
z metod stosowaną na przełomie ostatniego wieku przez inwestorów z całego
świata.
Chociaż pierwsze techniki analizowania ruchów cen są przypisywane
żyjącemu na początku XVII wieku Munehisie’mu Honmie, które znamy dziś
pod nazwą wykresów świecowych, to
za początek analizy technicznej uznaje
się reguły stworzone przez Charlesa H.
Dow’a. Istnieje mnóstwo opracowań, w
których przedstawione są podstawowe
założenia analizy technicznej. Zdarza
się, że niektóre z nich w sposób błędny interpretują zasady teorii Dowa,
dlatego najlepszym rozwiązaniem jest
sięgnięcie do pierwotnego źródła czyli
prac Roberta Rhea, które opierały się na
artykułach samego Charlesa Dowa oraz
pracach Petera Hamilton’a.
Teoria opiera się na trzech następujących „hipotezach”, które odnoszą się do średnich Dow Jones Industrial
Average oraz Dow Jones Transportation
Average, ale w praktyce mają zastosowanie w analizach innych indeksów:
1.Manipulacja (dokonywanie
takich transakcji przez jeden lub kilka
dużych podmiotów, które powodują nienaturalne lub sztuczne ustalanie się ceny
danego instrumentu finansowego lub
indeksu) jest możliwa jedynie w przypadku zmian średnich z dnia na dzień, a
reakcje wtórne są zależne od tego rodzaju wpływu w jeszcze mniejszym stopniu, natomiast trend główny nigdy nie
podlega manipulacjom. Jeżeli założenie
to nie byłoby spełnione, to cała analiza
rynku sprowadzała by się do odgadnięcia zamiaru podmiotów manipulujących
danym instrumentem finansowym)
2.Średnie dyskontują wszystko. Fluktuacje dziennych cen zamknięcia średnich, stanowią wypadkową
wszelkich nadziei i wiedzy każdego
uczestnika rynku.
3.Teoria nie jest nieomylna.
Teoria Dowa nie jest nieomylnym systemem pozwalającym na podbicie rynku.
Następnie Rhea w swoich pracach sformułował szereg twierdzeń, których
wpływ na słownictwo, jakim posługują
się maklerzy jest ogromny.
Twierdzenie nr 1
Można wyróżnić trzy ruchy
Dowa (które występują jednocześnie):
a.Trend główny (najważniejszy z nich
) – długoterminowe ruchy cen w górę
(znane jako hossa) i w dół (bessa). Mogą
trwać nawet kilka lat.
b.Korekty – gwałtowny spadek kursów podczas hossy i znaczny wzrost w
czasie bessy. Ruchy trwają zwykle od
trzech tygodni do trzech miesięcy.
c.Wahania dzienne, które według
Dowa są mnie istotne.
Twierdzenie nr 2
Ruch główny to szeroki podstawowy trend, znany ogólnie jako hossa
lub bessa. Trwa on od roku do kilku lat.
Poprawne określenie kierunku głównego
trendu jest najistotniejszym elementem
prognozowania dalszego ruchu cen. Nie
istnieje metoda przewidywania zakresu
lub czasu trwania ruchu głównego.
Twierdzenie nr 3
Rynek bessy to długi okres
spadku cen walorów przerywany ważnymi wzrostami. Jest spowodowany
różnymi dolegliwościami ekonomicznymi i kończy się, gdy ceny papierów
wartościowych zdyskontują najgorszy
scenariusz jaki może mieć miejsce. Istnieją trzy zasadnicze fazy bessy:
1)Upadek nadziei, że uda się zarobić na
zakupie już mocno przewartościowanych akcji
2)Wyprzedaż papierów wartościowych
związana ze spadkiem aktywności gospodarczej
3)„Rozpaczliwa” sprzedaż akcji bez
względu na ich wartość przez podmioty,
które potrzebują gotówki.
Twierdzenie nr 4
Rynek hossy to systematyczny
wzrost cen, przerywany wtórnymi korektami. Trwa średnio ponad dwa lata.
Można wyróżnić trzy główne fazy hossy:
1)
Akumulacja – odzyskanie zaufania dotyczącego przyszłości gospodarczej
2)
Zwiększenie popyta na akcje
za sprawą poprawy zysków spółek
3)
Faza w której nasilają się działania spekulacyjne, a papiery wartościowe zaczynają być mocno przewartościowane
Twierdzenie nr 5
Korekty wyższego rzędu (inaczej reakcje wtórne) są spadkami na
rynku hossy i wzrostami w czasie bessy.
Zazwyczaj trwają od trzech tygodni do
kilku miesięcy i mogą obejmować zakres od 33% do 66% poprzedniego ruchu, mierzonego od końca poprzedniej
korekty wyższego rzędu.
Znajomość powyższych zasad i
umiejętność zastosowania ich w praktyce, jest bezcenna dla każdego inwestora,
bez względu na to w jakim terminie ma
zamiar działać. Ich skuteczność najlepiej jest badać w porównaniu z wykresami głównych indeksów giełd (S&P500,
DJIA, WIG20 itp.). Należy pamiętać, że
(zgodnie z założeniami) teoria Dowa,
tak jak wszystkie inne narzędzia analizy technicznej, nie jest sposobem na
prognozowanie wszystkich ruchów cen.
Próba przewidzenia dokładnego zachowania rynku na podstawie tej teorii
jest skazana na niepowodzenie. Wielu
początkujących analityków przyjmuje
wybiórczo powyżej przedstawione hipotezy i twierdzenia, co często prowadzi
ich do przekonania, że metody Dowa są
przestarzałe i nie mają obecnie zastosowania.
Należy pamiętać, że teoria
Dowa jest jednym z wielu narzędzi, które ma do dyspozycji analityk techniczny
(najpopularniejsze z nich zostaną opisane w następnych artykułach). Metody
te dają najlepsze efekty dopiero, gdy są
stosowane jednocześnie.
Charlesa H. Dow był twórcą
teorii, która stała się podwaliną analizy technicznej, a wiele reguł które
stworzył, uważane są za nadal aktualne. Zasady te (znane dziś pod nazwą Teoria Dowa) przez niektórych
ekspertów są porównywalne do barometru synoptyka przewidującego
pogodę, czyli narzędzia, za pomocą
którego można prognozować przyszłe zdarzenia w granicach prawdopodobieństwa. Peter Hamilton
(współpracownik Dowa) zdefiniował
teorię, jako „metodę wyciągania pożytecznych wniosków co do przyszłych ruchów rynku z zapisanych
codziennych fluktuacji cenowych
[…]”. Sam Dow nigdy nie zebrał
swoich teorii w jednej książce. Próbę taką podjął jego przyjaciel A. J.
Nelson w swojej książce The ABC of
Sptock Speculation, którą napisał po
części na bazie artykułów autorstwa
Dowa zamieszczonych w „Wall Street Journal”. Inną postacią która przyczyniła się do ujednolicenia podstawowych zasad analizy technicznej
był właśnie William Peter Hamilton,
współpracownik Dowa, który po jego
śmierci w 1902 roku, kontynuował
precyzowanie pomysłów przyjaciela
w swojej książce pt. The Stock Market Barometer.
Przy omawianiu historii
analizy technicznej, warto również
wspomnieć o Robercie Rhea. Jego
książka The Dow Theory zawiera
„hipotezy i twierdzenia” teorii, które
zdaniem wielu powinny być raczej
nazwane zasadami (gdyż wiedza ta
z pewnością nie zalicza się do nauk
ścisłych).
Strata bez straty
potęga rachunkowości…
Straty na instrumentach pochodnych wykazane przez
przedsiębiorstwa za ostatni rok, są w dużej mierze
skutkiem niestosowania rachunkowości zabezpieczeń.
Oczywiście mowa w tym wypadku jedynie o tych podmiotach, które zabezpieczają się przed ryzykiem, a nie
zwiększają na nie ekspozycję.
Seminarium
Tomasz Woźniak
MKNB Bankier
Na wstępie należy zaznaczyć, że rachunkowość zabezpieczeń nie jest wymogiem, a wyłącznie jednym z dostępnych wariantów.
Znacznie ułatwia ona korzystanie z
instrumentów pochodnych, jednocześnie pomagając uwiarygodnić
sprawozdanie finansowe przedsiębiorstwa – eksportera, zabezpieczającego swoje należności, czy też
banku stosującego np. swapy CIRS
zapewniające finansowanie w obcej walucie m.in. kredytów hipotecznych. W obu przypadkach są to
transakcje niespekulacyjne.
W jaki sposób to funkcjonuje? Otóż najprościej rzecz ujmując, zmiana wartości instrumentu
zabezpieczającego (np. wzrost) ma
rekompensować zmianę wartości
godziwej pozycji zabezpieczanej
(np. spadek). Warto jednak pamiętać o tym, że inżynieria finansowa
ma swoje odzwierciedlenie w sprawozdaniu finansowym, na podstawie którego oceniana jest kondycja
finansowa spółki. Bez zastosowania
rachunkowości zabezpieczeń często
ma miejsce sytuacja, w której instrument zabezpieczający, ujawniany w
księgach od chwili zawarcia transakcji,i zabezpieczany są wyceniane na
koniec roku obrotowego według innych zasad, np. wg wartości godziwej i zamortyzowanego kosztu, co
może doprowadzić do sytuacji, że w
księgach rachunkowych wykazywane są niejako „sztuczne” straty. Ponadto, między okresami bilansowymi wynik finansowy podlega dużym
wahaniom ze względu na aktualną
wycenę instrumentu bazowego, od
której zależny jest przecież instrument pochodny - zabezpieczający.
Sytuacja taka jest przyczyną
szeregu negatywnych konsekwencji.
Większa zmienność wyniku finansowego oznacza większą niepewność
dla inwestorów indywidualnych
czy funduszy i wycofanie się tych
o większej awersji do ryzyka. Konsekwencją tego jest spadek wartości
spółki według wyceny na giełdzie,
utrata części kontrahentów czy też
trudności w uzyskaniu kredytu od
instytucji finansowej. Niekorzystne
dla wizerunku i w efekcie stabilności finansowej firmy czy banku zdarzenia, można wyeliminować poprzez rachunkowość zabezpieczeń,
która wiąże ze sobą oba instrumenty
i ujednolica metodologię ich wyceny (według wartości godziwej). To
sprawia, że zmiany ich wartości w
księgach rachunkowych wzajemnie
się kompensują. Co więcej, jest ona
narzędziem bardzo elastycznym i
może być stosowana tylko do transakcji, które jej wymagają.
Jak można zaobserwować,
nawet właściwe wykorzystywanie instrumentów takich jak opcje
walutowe może przyczynić się do
pogorszenia wyniku finansowego
spółki ze względu na, wydawałoby
się, marginalną kwestię ich zapisu w
księgach rachunkowych. To ukazuje,
jak ważne jest zarządzanie ryzykiem
finansowym w przedsiębiorstwie
oraz jego skoordynowanie z polityką rachunkowości, gdyż każda niespójność w tym zakresie, poprzez reakcję łańcuchową, może prowadzić
do utraty płynności, a nawet upadku
podmiotu gospodarczego.
Czy poruszanie się w gąszczu
skomplikowanych procedur bankowych
i produktów finansowych nie ogranicza
Cię czasami w dostępie do nich? Czy nie
zdarza się przypadkiem tak, że na czymś
się nie znasz i automatycznie pasujesz,
albo w razie sporu, własne argumenty oddajesz walkowerem? Nie wątpię Kolego
w to, że posiadasz wiedzę, ale jak to zwykle bywa, samo „oczytanie”, którego Ci
podczas studiowania pod dostatkiem, nie
do końca wystarczy, żeby życiową, niekiedy, łamigłówkę podczas współpracy
z bankiem, rozwiązać w praktyce ( …bo
my wcale nie wątpimy, że takich nie ma)
Dlatego w imieniu MKNB Bankier zapraszam Cię, na seminarium, które pomoże połączyć fragmentaryczną wiedzę
książkową w kompletną układankę.
Już 23. listopada ( poniedziałek)
od godz. 12 w sali 1 P, startujemy z projektem z cyklu:
„ Bank bez tajemnic dla Kowalskiego”.
Poruszać będziemy m.in. kwestie dotyczące produktów bankowych dla
studentów (w tej sferze najlepsi są oczywiście specjaliści z dziedziny bankowości
i takich właśnie będziemy gościć), ponadto licencjonowani doradcy finansowi z
branży pośrednictwa podzielą się z nami
swoimi doświadczeniami w zakresie doradzania jako takiego, a na deser : panel
poświęcony ochronie praw konsumenta.
A to wszystko w miłej, przyjaznej studentowi atmosferze i oczywiście
w konwencji wyjątkowo praktycznej …
po prostu – musisz tam być!
Dominika Juszczak
MKNB Bankier
KONIEC KRYZYSU?
Gospodarka amerykańska powoli wychodzi z kryzysu. Zwiększa się aktywność ekonomiczna
i polepsza się sytuacja w sektorze nieruchomości. Dla części analityków, jeszcze parę miesięcy temu, to właśnie poprawa kondycji tego sektora miała oznaczać początek końca kryzysu.
Obecnie głosy te ucichły. Zostały zastąpione innymi, które mówią, że z jednego kryzysu gospodarka Stanów Zjednoczonych wchodzi prosto w drugi. Patrząc na działania Fed i Departamentu
Skarbu nie można odnieść innego wrażenia.
Michał Majster
KNRK Hossa ProCapital
Inflacyjne problemy USA
W raporcie wydanym po wrześniowym spotkaniu Federal Open Market Committee napisano, że po dłuższym
spadku, gospodarka zaczyna się podnosić. Taka informacja żadnego analityka
zaskoczyć nie mogła. Potwierdzone to
zostało wstępnymi danymi o dynamice
PKB w trzecim kwartale. Wyniosła ona
3,5 procent (annualizowanie) w porównaniu z poziomem -0,7 procent w drugim kwartale. Otóż po wpompowaniu
w gospodarkę tak ogromnej ilości pieniądza inaczej być nie mogło. Pieniądze lokowane od początku roku musiały doprowadzić w trzecim i czwartym
kwartale do znacznego zwiększenia
dynamiki wzrostu gospodarczego. Fed
dał sobie czas do końca października na
skupienie pozostałych obligacji skarbowych na które w sumie przeznaczono
300 miliardów dolarów. Jednocześnie
zaznaczono, że Fed może w przyszłości kontynuować skup obligacji skarbowych - będzie to zależne od sytuacji
rynkowej. Interpretacja tego ostatniego
jest dość dowolna. Sporym problemem
dla Stanów Zjednoczonych jest ogromna dziura budżetowa. Ponad 40 procent
wydatków w minionym roku fiskalnym
(w USA kończy się on 30 września) sfinansowano na kredyt. Deficyt budżetowy wyniósł około 1,42 biliona dolarów,
a w przyszłym roku ma być podobny.
Pobito tym samym niechlubny zeszłoroczny rekord, który wynosił „jedynie”
459 miliardów. Sama kwota może dużo
nie mówić, lecz porównanie obecnego
deficytu Stanu do PKB Polski w 2008
roku – 525,8 miliarda dolarów – pokazuje przed jak wielkim wyzwaniem
stoją instytucje odpowiedzialne za politykę pieniężną. Poziom deficytu budżetowego ma ponadto bardzo duży
wpływ na dług narodowy – tu również
tym nie stracić? Lub może lepiej – jak
na tym zarobić?
Złoto w cenie
rekordowo. Na jedną amerykańską rodzinę przypada już ponad 110 tysięcy
dolarów długu – oznacza to, że przeciętny Amerykanin musiałby oddać
swoją dwuletnią pensję, żeby spłacić
zadłużenie państwa. O miękkie lądowanie dla dolara może być tym samym
bardzo trudno. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że Fed nie będzie w stanie
zapanować nad inflacją. Tym bardziej
należałoby zastanowić się już teraz nad
zacieśnieniem polityki pieniężnej –
widmo deflacji zostało już odegnane i
Stany Zjednoczone nie muszą się w tej
chwili martwić tym, że staną się drugą
Japonią. Szef Fed Ben Shalom Bernanke mówił o tym w swym wystąpieniu
19 października. Według niego należy
zacząć bardziej oszczędzać, jeżeli chodzi o wydatki publiczne. Widocznie
Bernanke widzi w końcu, że dalsze
prowadzenie takiej polityki antykryzysowej nie ma żadnego sensu. Należałoby mu tym samym pogratulować,
ponieważ zauważył to, o czym wielu
ekonomistów wiedziało już od dawna. Amerykański plan antykryzysowy
zakłada bowiem, że najlepszym lekarstwem na kryzys spowodowany długiem jest więcej długu. Za tak błędne
podejście przyjdzie zapewne Ameryce
zapłacić. A skoro zapłacą Amerykanie,
to zapłaci także i reszta świata. Nasuwać powinno się więc pytanie – jak na
Rynek towarowy jest mocno
skorelowany z poziomem inflacji, dlatego naturalnie pierwszym miejscem,
gdzie rozważny inwestor powinien
zacząć alokować swoje pieniądze są
właśnie towary. Pytanie tylko w który
rynek najlepiej wejść. Miedź? A może
soja? Wybór jest ogromny. Może to
być sok pomarańczowy, kakao, kukurydza, pszenica, czy nawet serwatka.
Ja uważam, że najlepszym miejscem
do zainwestowania swoich pieniędzy
jest rynek złota. Po pierwsze dlatego,
że złoto od najdawniejszych czasów
było najbardziej pożądanym metalem
przez człowieka. Po drugie jest najlepszym środkiem tezauryzacji. Wreszcie
po trzecie oprócz tego, że uratuje nasze
pieniądze przed inflacją powinno dać
jeszcze sporo zarobić. Powodem takiego stanu rzeczy są coraz szczuplejsze
zasoby tego metalu szlachetnego w
ziemi. Ponadto z powodu zagrożenia
wysoką inflacją kraje posiadające dużo
amerykańskiej waluty będą chciały ją
wymienić na coś innego. Wybór nie
będzie zbyt duży. W zasadzie najlepsze
drogi są dwie. Pierwszą jest zamiana
dolarów na euro, drugą zamiana dolarów na złoto. Dla przykładu: do zamiany jednego procenta rezerw chińskiego
banku centralnego niezbędna jest cała
światowa roczna produkcja złota. Ten
stan rzeczy działa na wyobraźnię. Dysproporcje pomiędzy popytem a podażą
na rynku złota z pewnością doprowadzą do wzrostu jego ceny. Za silnymi wzrostami przemawia także układ
techniczny na wykresie złota, gdzie od
przełomu pierwszego i drugiego kwartału 2008 roku zaczął się rysować układ
odwróconej głowy z ramionami. Przez
cały wrzesień kurs tego metalu oscylował przy linii szyi aby na początku
października gwałtownie wystrzelić do
góry. Biorąc pod uwagę analizę techniczną, średniookresowy teoretyczny
zasięg dla rynku złota, który wynika z
formacji odwróconej głowy z ramionami, to poziom 1300 dolarów za uncję.
Wzrost o ponad 20 procent w stosunku
do chwili obecnej. Pamiętać należy ponadto, że na tym raczej się nie skończy
i prawdopodobnie ceny na rynku złota
będą jeszcze wyższe. Możliwości inwestycji w złoto jest dużo. Mogą to być
monety, jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych (ale tu należy uważać, ponieważ znaczny odsetek funduszy nie kupuje złota lub instrumentów
pochodnych z nim związanych, a akcje
spółek wydobywczych!), kontrakty terminowe, opcje, sztabki, certyfikaty lub
udziały w funduszach ETF. Każdy ze
sposobów ma swoje plusy i minusy a
przede wszystkim wymaga określone-
go poziomu wiedzy.
Zamykanie pozycji na obligacjach
Wzrost inflacji czy stóp procentowych powoduje jednoczesny spadek cen obligacji. Dlatego też należy
rozważyć zamknięcie reszty długich
pozycji na obligacjach (jeżeli ktoś jeszcze takie posiada). Na chwilę obecną
ciekawym sposobem na zarobienie
pieniędzy na rynku papierów dłużnych
może być zajęcie krótkiej pozycji na
kontraktach terminowych na obligacje. Rynek ten nie należy co prawda do
najbardziej płynnych, jednak w dłuższym okresie transakcje powinny być
zyskowne. Ciekawym sposobem na
zarobek może być też wyczekanie, aż
po kilku latach sytuacja się odwróci i
inflacja zacznie spadać. Dobrym pomysłem będzie zakupienie wtedy dużego
pakietu obligacji, ponieważ zaczną one
dynamicznie zwiększać swoją wartość,
a co za tym idzie, na rynku wtórnym
będzie je można sprzedać z dużym zyskiem. Jak bardzo świat boi się inflacji
w Ameryce pokazał lipcowy przetarg
na obligacje TIPS (Treasury InflationProtected Securities). Popyt na nie był
największy od 2001 roku. Co ciekawe,
najwięcej obligacji tego typu kupili inwestorzy zagraniczni. Znaczna część
Amerykanów wciąż jest nieświadoma
czyhającego na nich .zagrożenia.
Rozważnie i alternatywnie?
Biorąc pod uwagę obecną perspektywę przyszłej sytuacji makroekonomicznej należy się zastanowić, czy
w przeciągu kilku lat realia na rynkach
finansowych ponownie gwałtownie się
nie zmienią. Problemem dla inwestorów jest także to, że wciąż nie wyjaśniła się sytuacja na rynku akcji, gdzie
brakuje ostatniej fali spadkowej. Wydaje się bowiem, że bessa jeszcze nie
powiedziała swojego ostatniego słowa.
Tym bardziej, że dla dojrzalszych inwestorów reklamy telewizyjne funduszy
akcyjnych zwiastują tylko kolejną bańkę. Wszystkie te czynniki sprawiają,
że należy się liczyć z dużym ryzykiem
podczas podejmowania decyzji inwestycyjnych. Jednocześnie jest to możliwość zapoznania się z nowymi rynkami,
z którymi wcześniej nic nas nie łączyło.
Może to właśnie gdzieś „tam” pieniądze leżą teraz na ulicy i wystarczy się
tylko po nie schylić? Sprawdzenie tego
zostawiam już Wam drodzy czytelnicy.
Upadli królowie bawełny
Ekscytująca historia banku inwestycyjnego Lehman Brothers to przykład amerykańskiego snu, o którym marzyli wszyscy w XX wieku. Założenie zwykłego sklepiku,
posiadanie odrobiny „oleju w głowie” i wstrzelenie się w boom na rynku zapewniły
zwykłemu człowiekowi wybicie się na wyżyny. Koniec takich historii bywa jednak
czasami - dramatyczny.
Bartosz Sulewski
KNRK Hossa ProCapital
Henry Lehman otwierając swój
wielobranżowy sklepik w 1844 r. w Montgomery, zapewne nie przypuszczał, że jego
nazwisko będzie cieszyło się sławą przez
kolejne 164 lata. Młodzieniec z Bawarii
przez 6 lat prowadził samodzielnie swoją małą działalność gospodarczą. Kiedy w
1850 r. bracia byli już w komplecie (młodszy Emanuel i Mayer), firma zmieniła na
Lehman Brothers – jeden z symboli rynku
kapitałowego.
W połowie XIX wieku swój re-
nesans przeżywała bawełna, będąca w tym
okresie w cenie. Bracia dostrzegając w tym
swoją szansę, zaczęli ją przyjmować w rozliczeniu za towary dostępne na półkach w
ich sklepie. Z czasem Lehmanowie skoncentrowali się głównie na handlu bawełną
i w 1858 r. otworzyli biuro pośrednictwa
handlu w Nowym Jorku, gdzie swoje oddziały mieli ich najwięksi konkurenci. Szefem nowojorskiej filii został jeden z dwóch
żyjących braci – 32-letni Emanuel. Okres
wojny secesyjnej był momentem stagna-
cji w rozwoju firmy. Po jej zakończeniu
rodzeństwo wzięło czynny udział w odbudowie stanu Alabama. Lehmanowie zostali
wyznaczeni do asystowania przy sprzedaży
obligacji komunalnych tego stanu w 1867
oraz do obsługi finansowej władz z Montgomery.
Bracia włączyli się w proces powstawania
Giełdy Bawełny, w której zarządzie od momentu powstania w 1870 r. zasiadał Emanuel Lehman. Był to czas dynamicznego
rozwoju kolei w USA, który przekształcił
amerykańską gospodarkę z rolniczej w
przemysłową. Firma Kuhn, Loeb & Co
zajęła się budową trakcji kolejowej, jednak bez potrzebnego kapitału inwestycja
nie mogła ruszyć z miejsca. W tym celu
wyemitowano obligacje, które cieszyły się
sporym zainteresowaniem, również ze strony Lehmanów. Tym sposobem „królowie
bawełny” kontynuowali swoją przygodę z
finansami i giełdą, co zaowocowało nową
specjalizacją – doradztwem finansowym.
W 1889 r. przeprowadzili pierwszą ofertę
publiczną (IPO) akcji International Steam
Pump Company.
Na przełomie XIX i XX domeną staje się finansowanie działalności
firm zajmujących się sprzedażą detaliczną
jak Sears, która istnieje do dziś. W latach
20. XX w. firma zaangażowała się w rozwój dynamicznego sektora lotniczego czy
przemysłu filmowego, które korzystały z
planów finansowania Lehman Brothers. W
czasach Wielkiego Kryzysu w USA (1929
– 1933) The Lehman Brothers Corporation
przeżywał oblężenie z powodu niedostatku
kapitału na rynku. Firmy jedna po drugiej
zgłaszały się do „królów bawełny” w celu
pozyskania pieniędzy od prywatnych inwestorów. W latach 30. potomkowie trojga braci finansują działalność takich firm
jak: Radio Corporation of America (która
wprowadziła znane złącze RCA, wykorzystywane przy podłączaniu chociażby
magnetowidu do telewizora) czy spółek
poszukujących ropy naftowej. Po wojnie,
Stany Zjednoczone przeżyły rozwój gospodarczy, podczas którego wiele liczących
się firm korzystało ze współpracy ze spadkobiercami Lehmanów, którzy przyczynili
się do rozwoju takich firm jak: Compaq,
Ford Motor Company czy Philip Morris. W
latach 60. i 70. rozpoczęli oni swoją działalność na innych kontynentach – nowe
siedziby powstały w Paryżu, Londynie i
Tokio. Lehman Brothers stał się nawet oficjalnym partnerem rządu USA przy emisji
obligacji skarbowych. 1969 r. może być
uznany za ważną datę w historii, bowiem
umarł ostatni z rodu Lehmanów, który miał
jakikolwiek wpływ na losy firmy. Gigant
popadł wtedy w tarapaty, które splotły się
z okresem spowolnienia gospodarczego.
Dopiero 3 lata później Pete Peterson z Bell
& Howell Corporation wyciąga przedsiębiorstwo z kłopotów. Już w 1975 r. Lehman
Brothers przejmuje Abrahama & Co, a po
upływie kolejnych dwóch lat łączy się z
dawnym współtwórcą kolei amerykańskiej
Kuhn, Loeb & Co. Tym sposobem nowy
podmiot stał się czwartym co do wielkości
bankiem inwestycyjnym w USA. Rozwój
komputerów w latach 80. przyczynił się do
współpracy z takimi firmami, jak IBM czy
Intel. Lehman podpisał też intratne kontrakty z podmiotami z sektora opieki medycznej. W 1984 roku firma przeżywała kłopoty
finansowe i za 360 mln USD została przejęta przez American Express, która łączy
giganta z innym przedsiębiorstwem Shear-
son. W 1993 r. zostaje przeprowadzone IPO
i Lehman Brothers razem z Shearson znów
odzyskują swoją niezależność, pod nową
nazwą Lehman Brothers Holding Inc.
Ostatni rok XX wieku to świętowanie 150.
rocznicy istnienia oraz wejście do indeksu
S&P100, grupującego 100 największych
spółek w USA. Uruchomiona zostaje również strona internetowa umożliwiająca
zapoznanie się z szerokim wachlarzem
usług finansowych oraz zapewniająca 24godzinną pomoc dla klientów banku. Po
tragicznych wydarzeniach 11 września
2001 roku firma zmieniła siedzibę i kupiła
biurowiec na Manhattanie, który stał się jej
centralą. Nowy budynek służył gigantowi
finansowemu niczym pozytywny talizman.
W 2002 roku bank dokonuje największej
publicznej oferty w historii w imieniu CIT
Group. W tym samym roku przeprowadził również olbrzymią emisję obligacji na
rzecz firmy GECC. W wyniku osiągniętych
zysków, bank szedł za ciosem i kupował
kolejno: fundusz obligacji Lincoln Capital Fixed Income Management Company,
później fundusz inwestycyjny Neuberger
Berman oraz Crossroads Group. W 2004 r.
Lehman Brothers zalicza następne sukcesy,
przeprowadzając dwie z pięciu największych fuzji na świecie, Cingular Wireleess z AT&T Wireless Services oraz Sprint
z Nextel Communications. Rok później
lukratywna instytucja finansowa zostaje
ogłoszona „Najlepszym Bankiem Inwestycyjnym” przez czasopismo „Euromoney”.
Kolejne 12 miesięcy to wzrost zysków o
22 proc. w porównaniu z 2005 r. 2007 r. to
pasmo ostatnich sukcesów inwestycyjnego
giganta, choć już wtedy zaczęły pojawiać
się symptomy przegrzania amerykańskiej
gospodarki, a konkretnie rynku nieruchomości. W maju 2007 r. prezes Lehman Brothers – Richard Fuld – podpisał kontrakt na
budowę luksusowych osiedli w metropoliach USA z firmą deweloperską Tishman
Speer, mimo że bank HSBC wcześniej
ujawnił straty z tytułu kredytów hipotecznych. W sierpniu Lehman przyznał się do
posiadania skażonych pożyczek na wartość
ok. 80 mld USD, jednak mimo to wynagrodzenia, przyznane akcje i inne gratyfikacje
były wyższe niż rok wcześniej.
Pomimo to nikt nie alarmował o złej strategii inwestowania w firmie, ponieważ w
USA istnieje możliwość łączenia funkcji
w zarządzie spółki, jak i radzie nadzorczej,
co szef Lehmana skrzętnie wykorzystywał.
Nie tylko zarządzający banku byli w błędzie, ale również agencje kredytowe, które
przyznawały Richardowi Fuldowi coraz to
wyższe długoterminowe ratingi. Dzięki pomocy dźwigni finansowej, z jaką instytucje
finansowe mogły agresywnie inwestować,
nie dziwią rekordowe zyski osiągnięte w
kolejnych latach. Z czasem dobra passa się
kończy. Faktem jest, że dzięki przeróżnym
instrumentom można się szybko wzbogacić,
ale i w czasie dekoniunktury jeszcze szybciej pójść na dno. Kolejne kwartały 2008
r. pokazywały koniec genialnej koncepcji
inwestycyjnej długoletniego kierownictwa
Fulda.
Jak wynika z bilansu przepływów pieniężnych pod koniec maja inwestycje długoterminowe (wartość kredytów udzielonych
wszystkim NINJA – No Income, No Job,
No Assets) wynosiły prawie 564 mld USD,
a finansowanie ich oczywiście pochodzi z
długu zaciągniętego przez bank na rynku
międzybankowym.
Sam dyrektor generalny początkowo wyprzedawał swój majątek, co tylko chwilowo odsunęło w czasie ogłoszenie upadłości.
Wśród potencjalnych inwestorów wymieniało się Bank of America oraz banki azjatyckie. Ostatecznie prezes nie zdołał nikogo
przekonać do ratowania swojej długoletniej
posady i w niedzielę 14 września stało się
to, co początkowo wydawało się nieprawdopodobne. Nastąpił nieformalny upadek
158-letniego banku. Następnego dnia został
złożony do sądu wniosek o ochronę przed
wierzycielami – Lehman Brothers ogłosił upadłość. Jeszcze w weekend toczyły
się rozmowy między Fed a potencjalnymi
zainteresowanymi, chcącymi kupić upadającego giganta. Zgodnie z publikacją agencji prasowych, można było przeczytać, że
wniosek pokazywał 613 mld USD długu
wobec 639 mld USD aktywów. Podano
również listę około 100 tys. wierzycieli,
wśród których znaleźli się m.in. Citigroup
i Bank of New York Mellon.
Firma doradcza Alvarez & Marsal, która przygotowała raport o finansach
upadłego giganta, stwierdziła, że gdyby nie
pośpiech, udałoby się uratować dziesiątki
miliardów dolarów. Lehman Brothers Holding musiał zerwać miliardy kontraktów ze
swoimi partnerami handlowymi, gdyby nie
to, można by ściągnąć choć część należności banku czy też wyprzedać jego aktywa
po wyższej cenie niż tego dokonano. Przed
komisją Izby Reprezentantów, badającej
przyczyny powstania kryzysu finansowego,
zeznawał Richard Fuld, który oznajmił, że
po 2000 r. otrzymał łącznie 300 mln USD
wynagrodzenia. Z wyliczeń polskich portali
biznesowych wynika, że w samych dwóch
latach 2006 i 2007 otrzymał on 53 mln
USD.
Sprawa Lehmana jeszcze nie
dobiegła końca i prawdopodobnie będzie
się ciągnęła bardzo długo. W lipcu 2009
kwota jaka dotychczas została wydana na
uporządkowanie finansów i postępowanie
upadłościowe to prawie 1 mld USD, w
tym dla agencji doradczej Alvarez & Marsal LLC (115 mln USD), firmy prawniczej
Weil Gotshal & Manges (63,7 mln USD), a
reszta to płace dla bankierów, księgowych
i prawników. Wszystko, rzecz jasna, odbywa się za przyzwoleniem amerykańskiego
sądu prowadzącego sprawę. Rozwikłanie
wszystkich transakcji pochłania najwięcej
pieniędzy, co pokazuje skalę skomplikowania instrumentów finansowych i transakcji,
jakie zawierali finansiści Lehmana oraz innych banków.
Rachunkowość podstawą biznesu
Już w XIV w., gdy kupcy włoscy zaczęli udzielać pożyczek, zauważono potrzebę wprowadzenia ewidencji transakcji, która stała się podwaliną tego co dziś mieści się pod
pojęciem rachunkowości. Kilka wieków później stała się ona nieodłącznym elementem a wręcz podstawą działalności przedsiębiorstw.
Natalia Siekierka
Julia Kucharska
Dawid Dominiak
KN AUDYTOR
Warto zadać sobie pytanie
czym właściwie jest rachunkowość.
Z teoretycznego punktu widzenia jest
ona zbiorem zapisów przedstawiających operacje gospodarcze wyrażone w
mierniku pieniężnym i wpływających
na przedsiębiorstwo. W praktyce natomiast powyższa definicja stanowi tylko
punkt wyjścia. Wspomniane zapisy służą bowiem przekrojowemu spojrzeniu
na działalność podmiotu, dzięki któremu
możliwa jest kontrola bieżących wyników, podejmowanie decyzji oraz ogólna ocena kondycji przedsiębiorstwa. Z
kolei użytkownikom zewnętrznym zagregowana informacja, w postaci sprawozdania finansowego, umożliwia analizę firmy chociażby dla celów wyceny
giełdowej i inwestycyjnych.
Rachunkowość obejmuje szerokie spektrum odbiorców co spowodowało wyodrębnienie się jej trzech
rodzajów. Ze względu na charakter dostarczanej informacji wyróżniamy rachunkowość finansową, zarządczą oraz
podatkową. Rachunkowość finansowa,
na bazie ogólnie obowiązujących przepisów takich jak np. Ustawa o Rachunkowości, MSRy/MSSFy, określa kondycję finansową podmiotu gospodarczego.
Natomiast rachunkowość zarządcza ma
na celu wspomaganie kierowników jednostki w procesie podejmowania decyzji
i kontroli oraz nie jest określona żadnymi
normami prawnymi, ponieważ jest ona
stosowana tylko do celów wewnętrznych. Z kolei rachunkowość podatkowa
wiąże się z koniecznością identyfikowania i ewidencjonowania obciążeń podatkowych i jest ona regulowana przepisami prawa podatkowego.
W dzisiejszych czasach myślenie o specjalistach z dziedziny rachunkowości jako o stereotypowych
księgowych przechodzi do lamusa.
Rola księgowych nie polega już tylko
na zapisywaniu transakcji po ‘winien’
i po ‘ma’ ale również obejmuje analizę
zgromadzonych danych. Zatem zakres
pełnionych przez nich funkcji jest coraz
szerszy i często obejmuję nawet uczestniczenie w podejmowaniu strategicznych decyzji dotyczących losów całej
firmy.
Uzyskując wykształcenie w
dziedzinie rachunkowości możemy więc
liczyć się ze znacznie szerszymi perspektywami zawodowymi niż nam się
wydaje. Spytacie się : co zatem możemy
robić?
Poza wspomnianą wcześniej
funkcją księgowego czekają nas również
takie zawody jak chociażby audytor,
controller, dyrektor finansowy a czasem
nawet stanowisko prezesa spółki.
Audyt jest wieloaspektową
dziedziną polegającą na niezależnym
badaniu i ocenie procesów oraz sposobu funkcjonowania spółki. Głównymi
jego gałęziami są audyt zewnętrzny i
wewnętrzny. Pierwszy z nich polega na
wyrażeniu opinii oraz uwierzytelnieniu
sprawozdania finansowego i jest prowadzony przez biegłych rewidentów
natomiast audyt wewnętrzny polega na
usprawnieniu procesów operacyjnych w
firmie. Co więcej osoby o specjalistycznych zainteresowaniach takich jak np.
IT mogą rozwinąć skrzydła w audycie
informatycznym badającym spójność i
bezpieczeństwo systemów wewnętrznych firmy, natomiast wielbiciele Sher-
locka Holmesa - w audycie śledczym,
który polega na przeprowadzaniu dochodzeń m.in. pod katem nadużyć ekonomicznych.
Poszerzając swoją wiedzę o rachunkowość zarządczą możemy także spełnić
się zawodowo jako controller lub dyrektor finansowy.
Jak zatem widać rachunkowość przestała być pojęciem wąskotorowym i
daje szeroką gamę możliwości rozwoju.
Kariera w tej dziedzinie jest coraz bardziej popularna i staje się domeną ludzi
młodych. W kręgu uczelnianym swoja
wiedzę na ten temat można poszerzyć
m.in. na cotygodniowych spotkaniach
KN Audytor działającego na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu. Na
spotkaniach konfrontowana jest wiedza
praktyczna z teorią oraz prowadzone są
liczne dyskusje, w których głos poza
członkami koła zawierają również jego
alumni m.in. Aleksander Rak – Dyrektor
Departamentu Rachunkowości, Santander Consumer Bank oraz Adam Michaliszyn – Kierownik Działu Controllingu,
Faurecia Wałbrzych sp. z o.o.
Na spotkania zapraszamy w czwartki, o
godz. 19.00, sala 102 w budynku E.
cznym we Wrocławiu. Na spotkaniach
konfrontowana jest wiedza praktyczna z teorią oraz prowadzone są liczne
dyskusje, w których głos poza członkami koła zawierają również jego alumni
m.in. Aleksander Rak – Dyrektor Departamentu Rachunkowości, Santander
Consumer Bank oraz Adam Michaliszyn
– Kierownik Działu Controllingu, Faurecia Wałbrzych sp. z o.o.
Na spotkania zapraszamy w czwartki, o
godz. 19.00, sala 102 w budynku E.
ANALIZA ANKIETY PRZEPROWADZONEJ
W TRAKCIE PRZYGOTOWAŃ DO MDSiA 4
Międzywydziałowe Koło Naukowe Bankowości „Bankier” postanowiło zbadać preferencje mieszkaniowe uczestników czwartej edycji konferencji „Mieszkanie dla Studenta i Absolwenta”. W tym celu został przeprowadzona ankieta, a oto jej wyniki:
Największą grupą respondentów
okazali się być studenci (97 proc.). Zważywszy na wiek ankietowanych (od 18
do 22 lat- 74%) można wnioskować, że
znaczna ich część studiuje na pierwszych
latach studiów. Niemal wszyscy ankietowani mieszkają we Wrocławiu (96 proc.),
i zdecydowana większość nie posiada
jeszcze własnego mieszkania (90 proc.).
Dane te mogą nas utwierdzić w przekonaniu, że konferencją najbardziej zainteresowane są osoby, które chciałyby niedługo
po studiach szukać własnego mieszkania,
tym bardziej, że 38 proc. respondentów
deklaruje chęć zakupu mieszkania w przeciągu najbliższych 5 lat i ten sam odsetek
ankietowanych wacha się z decyzją.
to elementy istotne w wyborze mieszkania. Najważniejszymi okazały się być:
lokalizacja (26 proc.), cena za metr kwadratowy (25 proc.) oraz metraż (18 proc.).
Zapytaliśmy również o to, czy ankietowani, byliby skłonni do skorzystania z
usług pośrednika w wyborze mieszkania
i zdecydowana większość stwierdziła, że
raczej nie (56 proc.). Można jednak twierdzić, że w miarę rozwoju branży trudniącej się pośrednictwem mieszkaniowym,
odsetek ten powinien maleć, gdyż ilość
osób, które zdecydowanie nie są zainteresowane pomocą jest bardzo niski i wynosi
zaledwie 7 proc. Niewątpliwie, by zmienić nastawienie respondentów do kwestii
pośrednictwa, konieczne jest włożenie, ze
strony pośredników, dużo pracy w akcje
promocyjno - marketingowe.
jest gotowa ponieść tak wysokich kosztów. Zaledwie jedna trzecia respondentów stwierdziła, że przy pomocy
rodziny jest w stanie zakupić mieszkanie
za cenę przekraczają 200 000 zł. Biorąc
pod uwagę wartość 1 m2 mieszkania
(we Wrocławiu jest to koszt wielkości
rzędu 6000zł/m2), to aby kupić lokum o
przeciętnym metrażu - 50m2 bez wyposażenia, trzeba zapłacić co najmniej 300
000 zł (dane te mogą ulegać zmianie).
Nie skłania nas to do innych wniosków
jak tylko sfinansowania zakupu mieszkania przez kredyt hipoteczny ( badania to
potwierdzają, gdyż aż
82 proc. ankietowanych gotowa byłaby
skorzystać właśnie z kredytu bankowego). Dlatego też niektóre pytania odnieśliśmy do kwestii związanej z kredytami
mieszkaniowymi.
Źródło: opracowanie własne
Największym
powodzeniem
cieszyły się mieszkania 2 (40 proc.) i 3
(51 proc.) pokojowe o przeciętnym metrażu w przedziale od 30 do 70m2 oraz,
co wynika z ankiety, najlepiej aby było
umiejscowione we Wrocławiu (86 proc.).
Szukając mieszkania musimy także wybrać pomiędzy nowym budownictwem,
a mieszkaniem na rynku wtórnym. W
wynikach ankiety można zauważyć delikatną przewagę rynku wtórnego, jednak
zastanawiające jest, że tak mało ( bo zaledwie 5 proc. osób) zdecydowało by się
na tzw. TBS (Towarzystwo Budownictwa
Społecznego). Sądzę, że wpływ na tą sytuację mogą mieć dwa czynniki, a mianowicie: niska atrakcyjność TBSów, lub
nieznajomość ich oferty. Kolejną rzeczą
na jaką nasi respondenci zwracali uwagę
Źródło: opracowanie własne
Źródło: opracowanie własne
Kolejne zagadnienie, które
chciałbym poruszyć to problem finansowania zakupu mieszkania. W tradycji polskiej niezwykle istotne jest owe
„domowe ognisko”, czego dowodem są
chociażby zaobserwowane w ankiecie
plany zakupu własnego „M”. Posiadanie
domu czy mieszkania jest więc rzeczą
zupełnie podstawową , ale też niewątpliwie – najdroższą inwestycją życiową,
dlatego większość ankietowanych nie
60 proc. zapytanych uważa, że ich wiedza na temat kredytu hipotecznego jest
słaba i jest to o tyle niepokojące, że zdecydowaną większość ankietowanych stanowili studenci. Jeśli zaś chodzi o sam
kredyt, to 70 proc. respondentów uznało,
że najlepszą dla nich opcją byłby kredyt
w złotówkach.
Z kolei wysokość raty kredytu,
na jaką mogliby sobie pozwolić respondenci, to poziom w graniczy od 400 do
800 zł (tak twierdzi 44 proc. badanych), a
prawie jedna trzecia osób stwierdziła, że
nie jest w stanie określić wysokości raty,
jaką mogliby zaakceptować. Następnym
ważnym elementem w wyborze kredytu, jest bank z
którego usług chcielibyśmy skorzystać. Dane zebrane w ankiecie pozwoliły wytypować 3 najbardziej interesujące dla ankietowanych banki i są to: PKO BP
(31 proc.), BZ WBK (17 proc.) oraz Kredyt Bank (11
proc.).
Jeśli chodzi zaś o zdobycie informacji na temat kredytu, największa grupa respondentów udałaby się do banku (37 proc.),
aczkolwiek dużym zainteresowaniem pod tym względem cieszył się również Internet (32 proc.).
Źródło: opracowanie własne
Czy kryzys, o którym tak głośno w mediach,
wywarł duży wpływ na respondentów? 65 proc. osób
uznało, że nie mogą jednoznacznie ocenić obecnej sytuacji banków na polskim rynku. Może to wynikać ze
sceptycyzmu ankietowanych, bądź braku precyzyjnych
informacji na ten temat.
Źródło: opracowanie własne
Postanowiliśmy także spytać o perspektywy dotyczące obecnego kryzysu i czy wpłynął on na ich decyzje dotyczące oszczędzania. 50 proc. osób uznało, że kryzys potrwa
jeszcze około dwóch lat, a 66 proc. nie zaczęło oszczędzać z
jego powodu. Widać zatem, że pomimo perspektywy dwuletniego kryzysu (według połowy ankietowanych), nie wpłynął
on drastycznie na reorganizację wydatków.
SZYBK
NA PA A AKCJA
RKIEC
IE
TRZY KR
OKI
I OBROT
... akc
jami, p
warrant
am
rawam
id
i, certyfi
o akcj
katami i
i
nwestyc
yjnymi
PAKIET „STUDENT”
Oferta dla uczniów, studentów i członków SII
Bezpłatne prowadzenie rachunku inwestycyjnego do 31 grudnia 2010 r. , opracowania analityczne
Wojciecha Białka, Głównego Analityka CDM Pekao S.A. oraz stała stawka prowizji:
0,3% jeśli składasz zlecenie za pośrednictwem CDMInternet,
0,5% jeśli składasz zlecenie za pośrednictwem TeleCDM lub w POK.
Trzy kroki do korespondencyjnego założenia rachunku:
wypełnij formularz umieszczony na www.cdmpekao.com.pl,
wyślij pakiet dokumentów do CDM Pekao S.A.,
wpłać aktywa na rachunek inwestycyjny.
O szczegóły zapytaj Doradcę w Punkcie Obsługi Klientów lub zadzwoń: 0- 801 140 490 (opłata z jeden impuls).
Odwiedź nas na www.cdmpekao.com.pl
Centralny Dom Maklerski Pekao S.A. działa na podstawie zezwolenia Komisji Papierów Wartościowych i Giełd.