Rodzina katolicka - Zdyskredytować, bo się nawrócił?

Transkrypt

Rodzina katolicka - Zdyskredytować, bo się nawrócił?
Rodzina katolicka - Zdyskredytować, bo się nawrócił?
wtorek, 23 czerwca 2009 14:40
"Nawrócony wizjoner chce teraz odkupić swoje winy" - pod takim tytułem
"Polska" zamieszcza artykuł na temat Bolesława Piechy. Przypomina w nim znany
od wielu lat fakt, że obecny polityk w ramach praktyki ginekologicznej dokonywał aborcji. Do
czasu.
Artykuł w "Polsce" streszcza KAI.
Bolesław Piecha, jak zapowiadał, złożył w zeszłym tygodniu w Sejmie swój projekt ustawy o in
vitro. Projekt surowy, zakazujący tworzenia embrionu ludzkiego poza organizmem kobiety i
nakładający sankcje na tych, którzy zdecydują się złamać te przepisy. "To paradoks, bo
oto o prawa embrionów upomina się lekarz, który dokonał około tysiąca aborcji" - pisze na
łamach Polski Dorota Kowalska.
– Projekt o in vitro to moja własna inicjatywa, ale trudno w tak delikatnych kwestiach wymagać
w klubie jednomyślności. Mam jednak nadzieję, że inni posłowie dołączą do mnie – mówił w
zeszłym tygodniu Bolesław Piecha, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Ale nawet jego partyjni
koledzy mają wątpliwości, czy poprą projekt byłego wiceministra zdrowia. – Jest surowszy niż
zapisy proponowane przez Jarosława Gowina. Może w ten sposób Piecha chce odkupić stare
grzechy – wzrusza ramionami jeden z polityków PiS.
Mowa o przeszłości byłego wiceministra zdrowia i słynnym wywiadzie, którego w lipcu 2007
roku udzielił „Gościowi Niedzielnemu”. Piecha przyznał w nim, że dokonał około tysiąca aborcji.
Już wcześniej zresztą, bo w latach 90. na łamach gazetki wydawanej przy parafii Bożego Ciała i
Świętej Barbary w Rybniku-Niewiadomiu opowiadał o błędach swego życia i cudownym
nawróceniu.
– Dokonywałem aborcji, byłem jak doktor Jekyll i mister Hyde. Nie wiem, czy kobiety, które
płakały w moim gabinecie przed aborcją, wybaczyły mi – bił się w piersi w wywiadzie dla
„Gościa Niedzielnego” Piecha. I dalej tłumaczył, jak dojrzewał do zrozumienia, że aborcja jest
czymś złym. – Skończyłem studia w 1981 r. Wyszedłem ze szkoły, w której żadna dyskusja
światopoglądowa nie miała miejsca. Żeby dokonywać aborcji, trzeba było przyszłych lekarzy
odhumanizować, oduczyć ich empatii. Myśmy wtedy dziecka nie widzieli, bo zdobycze techniki,
takie jak USG, pojawiły się później. Ale widzieliśmy efekty masowo przeprowadzanych tzw.
zabiegów przerywania ciąży – opowiadał dziennikarzowi tygodnika. Tłumaczył, że w tamtym
1/2
Rodzina katolicka - Zdyskredytować, bo się nawrócił?
wtorek, 23 czerwca 2009 14:40
czasie lekarzom i matkom wbijano do głowy, iż dziecko, które rozwija się w macicy, nie jest
człowiekiem. Dla niego przełomem był film „Niemy krzyk”. Po jego obejrzeniu zadecydował, że
nie będzie dokonywał kolejnych aborcji.
– To chyba jeden z nielicznych przykładów w polskiej polityce, kiedy człowiek przyznał się do
błędu i potrafił wyjść z sytuacji z twarzą – ocenia Andrzej Sośnierz, poseł PiS, lekarz, były
prezes Narodowego Funduszu Zdrowia. – Do tego trzeba jednak odwagi – dodaje. Zdaniem
Krzysztofa Landy w czasie, kiedy ministerstwem kierował prof. Zbigniew Religa, a Piecha był
jednym z jego zastępców, istniały nadzieje na wprowadzenie przejrzystych kryteriów refundacji
leków. W czasie urzędowania w Ministerstwie Zdrowia naraził się także na zarzut korupcji.
Media donosiły wówczas,że biznesmeni, którzy lobbowali u Piechy za wpisaniem iwabradyny
na listę leków refundowanych, załatwili mieszkanie jego synowi. Piecha zarzuty odrzucał,
twierdząc, że syn mieszkanie wynajmuje. – Ma wizje, które realizuje. Lubi pracować zadaniowo
– uważa poseł Wojciech Szarama z PiS. – Prywatnie: sympatyczny i towarzyski. Ale i co
do„sympatyczności” posła Piechy, zdania są podzielone. – Jako przewodniczący Komisji
Zdrowia potrafi w sposób prostacki skomentować argumenty wysuwane przez kobiety – mówi
jedna z posłanek PO.
"Projekt złożony przez byłego wiceministra zdrowia budzi więc tyle samo emocji, co on
sam - pisze Kowalska. - To przecież nie kto inny a Piecha, tłumacząc, czemu NFZ nakazał
przyjmować w hospicjum nie więcej niż 40 proc. małych pacjentów z innymi niż rak chorobami,
powiedział :„Dzieci nie chorujące na raka nie zamierzają umrzeć w sensownym czasie. Będą
żyły przez wiele lat i trzeba będzie się nimi opiekować w hospicjach”. Tymi słowami wprawił w
konsternację nawet swoich przyjaciół" - konstatuje dziennikarka.
Od Redakcji: Nie można się oprzeć wrażeniu, że przypominanie w tym momencie znanych od
lat faktów z życia autora projektu ustawy o in vitro ma podważyć wiarygodność tego polityka i
lekarza, a z nim i proponowanej ustawy.
Joanna Kociszewska
Źródło: KAI
Za: Wiara.pl
2/2